Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'apm' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 14 wyników

  1. Na sprzedaż leci używana lornetka APM 16x80 ED w bardzo dobrym stanie. Zakupiona na sąsiednim forum ponad rok temu. Nie wiem czy to nie błąd, ale mam w planie przesiąść się na coś większego. Kiepski ze mnie fotograf, ale starałem się pokazać ją z każdej strony. Szkła czyste - ciężko (mi) ująć to na zdjęciu. Na zdjęciach soczewek "z zewnątrz" refleksy świetlne, więc zrobiłem też fotki na przestrzał z każdego okularu (bądź soczewki - już nie pamiętam) - nie wiem czy są w czymś pomocne. Karton uszkodzony w dwóch miejscach - pokazane na dedykowanych zdjęciach. Jeżeli potrzeba więcej zdjęć lub informacji - piszcie śmiało. W zestawie: Lornetka APM 16x80 ED, Adapter statywowy, Futerał, Oryginalne pudełko z instrukcją oraz dowód zakupu przez pierwszego właściciela w 2021 roku. Odbiór osobisty w Zielonej Górze lub wysyłka (KW po stronie kupującego) - forma do dogadania. Cena: 3600 PLN Zdjęcia: https://ibb.co/M8Z5FKf https://ibb.co/Tm1T25Y https://ibb.co/T1sqScK https://ibb.co/FVCghgS https://ibb.co/dQj0Tm2 https://ibb.co/SXjcxw1 https://ibb.co/Mpb7D3T https://ibb.co/ZNB3Nxv
  2. 15.02.2023, Folwark Sulejewo Dwie pogodne noce pod rząd, do tego w lutym. Można pomyśleć, że niemożliwe, ale jednak. Tym razem na polu pojawił się ze mną Michał z lornetką Delta Extreme 15x70 ED. Ja zabrałem natomiast APM 16x70 ED i APM 10x50 ED. Na miejscu przywitały nas dość szczególne warunki - od Syriusza całe niebo na wschód pokryte było gęstą warstwą cirrusa, który leniwie oddalał się się z każdą minutą. Zaczęliśmy od komety. C/2022 E3 ZTF znajdowała się na niebie w pobliżu Aldebarana co dawało bardzo ładny obrazek w jednym polu widzenia. Następnie przeskoczyłem do NGC 1647 w Byku, a potem do NGC 1807 i NGC 1817. Dwie gromady, które traktuję jako odkrycie tej zimy i które pomimo niewielkich rozmiarów wciąż mnie urzekają. Potem kilka klasyków - Orion i M42, cztery składniki trapezu, M43, M78, NGC 2071. Była też gromada NGC 2244, a także NGC 2264, czyli dobrze znana Gromada Choinka. Nie zabrakło również Plejad, przy których można było dostrzec charakterystyczną otoczkę mgławicy. Dopiero w tym roku nauczyłem się ją dostrzegać przy odpowiednich warunkach. Jako, że cirrus wciąż krążył po wschodniej części nieba odbiłem do nieco zapomnianych obszarów o tej porze roku na Folwarku. Najpierw Perseusz i gromada M34. Dobrze widoczna z wieloma składnikami. NGC 1342 - zdecydowanie mniej wyraźna, ale nadal do zobaczenia. Zapolowałem również na NGC 1245, ale z nią miałem sporo problemów. W zasadzie to nie wiem, czy to była już gromada, czy jeszcze złudzenie. Pozostawiam ten obiekt na kolejne obserwacje do potwierdzenia, gdyż tej nocy raczej jej nie widziałem, a na pewno nie w sposób świadomy. Wędrując przy krańcach Perseusza doszedłem do Gromady Podwójnej NGC 869 i NGC 884 jednocześnie zaliczając Stock 2. Naprawdę dawno tu nie zaglądałem… Rozochocony przeleciałem do Kasjopei, a tam strzał za strzałem w NGC 663, M103, NGC 457 (Gromada Sowa) i NGC 7789 (Róża Karoliny). Wtedy przypomniałem sobie o Żyrafie i Kaskadzie Kemble’a, na której końcu znajduje się NGC 1502. Nie pamiętam już kiedy widziałem ten asteryzm, może jakoś 2 lata temu? Pozostając w okolicy zlokalizowałem jeszcze Latawiec Kemble’a, ale zanim go namierzyłem minęła dłuższa chwila. Przy okazji zaliczyłem w okolicy niewielką gromadę Trumpler 3 oraz IC 342, która tej nocy była widoczna jako bardzo delikatna słaba plamka. Sama droga do latawca była z mojej strony dość zawiła i pozwoliła namierzyć dwa ciekawe asteryzmy, które nazwałem „S” i „haczyk” - nazewnictwo nie jest tutaj przypadkowe 😉 W końcu moja APM 16x70 ED zaparowała i przyszedł czas na jej mniejszą koleżankę. Uzbroiłem APM 10x50 ED w filtry i zacząłem mgławicowy maraton. Dzięku temu, że cirrus ustąpił na dobre mogłem nieco poszaleć. Na pierwszy ogień poszła Mgławica Rozeta - widoczna poświata na około centrum, w prawym górnym rogu nieco przyciemniona. NGC 2174, czyli Głowa Małpy - tutaj w zasadzie bez żadnych wątpliwości, bardzo jasny obiekt, podobniej jak Mgławica Pacman NGC 281. Czas na coś szerszego - najpierw Mgławica Serce i Dusza (IC 1805 i IC 1848) - po raz kolejny udało mi się potwierdzić oczywiste pojaśnienia w tym rejonie, które w szerokim polu dobrze kontrastowały z otoczeniem. Rzuciłem się na coś trudniejszego. Mgławica Kalifornia NGC 1499, którą udało mi się dostrzec już rok wcześniej. Tym razem również została pokonana. Centralna część dość szerokiego pasa majaczyła zaraz nad gwiazdą Menkib w Perszeuszu. Zachęcony dobrymi warunkami tej nocy postanowiłem ostatecznie rozprawić się z Mgławicą Mewa, która dotychczas bardzo dobrze się przede mną skrywała. IC 2177 to dla mnie obiekt trudny, do którego podchodziłem wiele razy. Przeskakując od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do obszaru, w którym po pewnym czasie zaczął majaczyć dość podłużny pionowy kształt. Metodą zerkania udało mi się wyłuskać dość oczywiste pojaśnienie, a poruszając lornetką na różne strony tylko potwierdziłem, że to co widzę to po prostu mgławica. Subtelne podłużne pojaśnienie w końcu się poddało, Mewa najwyraźniej nie zdołała mi się wymknąć tej nocy. To była jedna z lepszych, jak nie najlepszych nocy tej zimy. Niebo w pewnym momencie oczyściło się na totalny kryształ oferując nieskazitelne widoki. W drodze powrotnej podziwiałem jeszcze Oriona przez szybę auta, który wyglądał dokładnie tak jak powinien. Bez żadnej skazy, widoczny razem z M42 niczym na wiejskim niebie. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł https://www.facebook.com/NieboPrzezLornetkePL
  3. 13.01.2023, Mosina W dość sporym natłoku pracy praktycznie przestałem śledzić prognozy pogody. Za oknem albo Księżyc albo chmury, aż nagle w piątkowy wieczór ujrzałem krystaliczne czyste niebo kipiące gwiazdami z każdej strony. Zanim zdążyłem odpowiedzieć Thomasowi na forum czy jadę na Folwark ten już zdążył otworzyć piwo i było po temacie. Inni niestety nie mieli wolnego czasu co przyjąłem wręcz z rozpaczą - bo co jak co, ale po takiej dawce chmur pogodna noc na weekend jest sporą nagrodą. Nie pozostało mi nic innego jak samotnie wystawić lornetkę APM 16x70 ED na podmiejskim niebie. Widok był mi dobrze znany, już kilka razy miałem pod domem zimowe obserwacje z jakością nieba do pozazdroszczenia. Tak było i tym razem, silny wiatr przegonił w zasadzie wszystko co mógł, a niebo zaoferowało iskrzące punkty w moim ulubionym mroźnym klimacie. Rozstawiłem statyw Benro Mach3 z głowicą S6, na to lornetka i BinoBandit odcinający wszelkie boczne światła. Rozpocząłem wędrówkę w kosmos. Do dyspozycji miałem większość południowego nieba, nad którym rozciągał się Orion. Rzez jasna rozpocząłem od M42 wyłapując trapez z czterema składnikami. Zaraz obok M78, a potem wyżej w Bliźniętach M35 i Cr 89. Następnie zjazd do Choinki NGC 2264 i NGC 2244. Czy było widać Mgławicę Rozeta NGC 2238? W mojej ocenie coś tam majaczyło wyskakując z tła. Delikatne pojaśnienie na granicy percepcji, ale myślę że dopiero jakiś filtr rozwiałby wszelkie wątpliwości. Tutaj zaznaczę, że APM 16x70 ED nie ma niestety gwintów na filtry, co jest sporym atutem w przypadku lornetki Delta Optical Extreme 15x70 ED, którą miałem jeszcze rok temu. Pozostając w konstelacji Jednorożca odwiedziłem M50, a następnie M41. Obydwie gromady pokazywały ładnie swoje składniki. Jednak ulubionym widokiem mieszczącym się w jednym polu widzenia jest oczywiście gromada otwarta M46 i M47. Mógłbym patrzeć na ten obrazek godzinami, najlepiej pod ciemnym wiejskim niebem. W tej okolicy nie zabrakło oczywiście układu podwójnego gwiazd znanego jako „Zimowe Albireo”, czyli 145 Cma w Wielkim Psie. Były także gromady w Woźnicy i Raku, ale najdłużej wędrowałem w konstelacji Byka. Hiady, Mars i Plejady - można by rzecz mały zimowy Trójkąt, asteryzm sezonu 2023. Kolory intensywne i nasycone, od pomarańczowego Aldebarana, poprzez czerwonego Marsa i na niebieskich siostrach w M45 kończąc. Uczta dla oczu w szerokim polu widzenia. Zaraz przy Hiadach, które niestety nie mieszczą się całe w polu lornetki 16x70 można dostrzec dość wyraźną, niewielką gromadę NGC 1647. Na pierwszy rzut oka z tej niepozornej plamki zaczynają wyłaniać się małe punkciki gwiazdowe. Nieco dalej możemy dostrzec kolejną gromadę otwartą, zdecydowanie większą i bardziej widoczną. NGC 1746 jest mniej zwarta, ale za to o wiele wyraźniejsza, do tego w jej okolicy znajduje się skupisko gwiazd, które łatwo pomylić z jakąś gromadą - co ciekawe żaden atlas nie wskazuje w tym miejscu obiektu. Odbijając do gwiazdy Zeta Tauri zapolowałem na Mgławicę Krab M1, ale ta sama bez uprzedzenia wskoczyła w pole widzenia. Łatwo ją namierzyć, delikatna puchowa kulka znajduje się na prawo od charakterystycznego układu gwiazd tworzących trójkąt. Mgławica wyraźna, niezbyt jasna, ale widoczna na wprost bez konieczności zerkania. Na koniec odwiedziłem jeszcze gromadę Cr 65 będącą bardzo rozległym obiektem. Gdy po powrocie do domu przejrzałem atlas w okolicy CR 65 dostrzegłem jeszcze dwie inne gromady, NGC 1817 i NGC 1807. Czy są w zasięgu lornetki APM 16x70 ED? A może APM 25x100 ED? A jeśli tak to jak się prezentują? Na zdjęciach obiekty wyglądają jak miniaturowa wersja Gromady Podwójnej w Perseuszu. Jak jest w rzeczywistości? Mam nadzieję, że niebawem się przekonam. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  4. 27.12.2022, Folwark Sulejewo Prawie cały grudzień przeminął jako spora dawka chmur. Poszczęściło się dopiero pod koniec miesiąca, kiedy to znów mogliśmy się spotkać w większym gronie na pobliskim Folwarku. Jako główny sprzęt tego wieczoru zabrałem ze sobą lornetkę APM 16x70 ED. To był jej debiut pod ciemnym niebem, podobnie jak nowego montażu - Benro Mach3 z głowicą Benro S6. Idealny pod średnie lornetki, do tego lekki i mobilny. Statyw po rozłożeniu ma blisko 180 cm wysokości, a jego udźwig z łatwością zapewni stabilność dla lornetek w okolicy 15x70. Co prawda kolumna centralna nie posiada korby jak w przypadku niektórych statywów Manfrotto, ale mimo to komfort obserwacji jest i tak wysoki - aby regulować wysokość wystarczy poluzować jeden środkowy pierścień i już możemy operować góra / dół. Głowicy Benro S6 chyba nie trzeba przedstawiać - to sprawdzona konstrukcja, dzięki której możemy skanować niebo bez konieczności odblokowywania żadnej z osi - głowica video pozwala tak wyważyć lornetkę, że po prostu przesuwamy ją z łatwością w dowolnym kierunku bez ryzyka samoistnego opadania. Tutaj jeszcze mały komentarz - decydując się na Benro S6 warto szukać używki w wersji klasycznej. Nowy egzemplarz w sklepach już nie jest dostępny - zastąpił ją model z dopiskiem PRO, który w zasadzie niczym szczególnym się nie różni, a kosztuje kilka stówek więcej. Jeśli chodzi zaś o statyw Mach3 - w zupełności wystarczy wersja tma37al z udźwigiem 16 kg. Po nieco dłuższym wstępie sprzętowym czas na kilka słów o obserwacjach. Niestety zauważyłem, że czym rzadziej spoglądam w niebo (głównie przez brak pogody) to tym trudniej o ciekawsze i mniej znane obiekty. Jedyna różnica to urozmaicenie pola widzenia i lornetki. Tak było i tym razem z lornetką APM 16x70 ED. Muszę się chyba zmobilizować w najbliższym czasie, aby zajrzeć nieco dalej poza dobrze znane schematy. Zacząłem oczywiście od Oriona i M42. Mgławica była bardzo dobrze widoczna wraz z otoczeniem, można było bez problemu dostrzec 4 składniki trapezu. Smaczku dodawały oczywiście znajdujące się nad i pod mgławicą gwiazdki, ukazując Miecz Oriona w widoku dedykowanym tylko dla tych parametrów lornetki. APM 16x70 ED znakomicie punktowała gwiazdy, a ich barwy były dobrze nasycone. Zaraz obok w pole widzenia wpadła oczywiście M78, a potem kolejno Cr69, Cr65 aż odbiłem do konstelacji Bliźniąt. Tam czekała już jedna z ładniejszych gromad otwartych M35. Rozbita wyraźnie na pojedyncze gwiazdy wypełniała spory obszar pola widzenia. Idąc w dół dostrzeżemy jeszcze Cr69, a następnie mijając gwiazdę γ Gem trafiłem do Gromady Choinka, czyli NGC 2264. Klasyczny rajd w tek okolicy to przeskok do gromady NGC 2244 będącej środkiem Mgławicy Rozeta NGC 2237. Po chwili odbiłem do Syriusza, aby odwiedzić kilka klasyków. M50 i M41 to w zasadzie nic odkrywczego, natomiast nieco dalej na lewo warto się zapoznać z gromadami M46 i M47. Obydwie widoczne w jednym polu widzenia, gdzie pierwsza z nich stanowi bardzo delikatny obiekt z licznymi składnikami. Natomiast M47 jest o wiele lepiej widoczna. Nieco dalej na wschód dość wysoko znajdował się gwiazdozbiór Raka, a w jego centrum rozległa gromada otwarta M44, czyli Żłobek lub jak kto woli Ul. Tuż obok M67, już nie tak duża, ale równie ładna. Odbijając na prawo w stronę konstelacji Rufy warto zaliczyć jeszcze M48, nisko położoną, a przez to słabiej widoczną niewielką gromadę otwartą. Zimowe niebo poza Orionem ma swoje stałe punkty. Dla mnie jednym z nich jest malownicza para gwiazd zwana „Zimowe Albireo”. Obiekt 145 Cma w Wielkim Psie to show dwóch bajkowych barw, a ich rozdzielenie zobaczymy już w dobrej lornetce 10x50 na statywie. Rzecz jasna widok w 16x70 jest jeszcze bardziej urzekający. Bardzo dobrze rozdzielona gwiazda podwójna nie bez powodu ma tak urokliwą nazwę, w końcu podczas lata mamy niemal identyczny widok w Łabędziu. Tej nocy padło jeszcze sporo klasyków. Były Plejady, Hiady, Gromada Podwójna w Perseuszu, gromady otwarte w Woźnicy (M36, M37 i M38), M34 w Perseuszu, czy też galaktyki M33 i M32. Do tego udało mi się porównać widoki tych samych wybranych obiektów w APM 16x70 i Delta Extreme 15x70 ED. W moim przekonaniu różnice były widoczne na korzyść lornetki APM. Najbardziej w przypadku ostrości w polu widzenia, kontraście, czy też kolorach gwiazd. W końcu dość spora rozbieżność w cenie powinna zapewniać deklasujące widoki. Obserwacyjny wieczór zleciał bardzo szybko. Co tu dużo pisać - końcówka roku po prostu zaskoczyła, pogoda postawiła kropkę nad „i” pozwalając nam dość obficie cieszyć się nocnym niebem. Oby jak najwięcej takich nocy w 2023. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  5. 07.12.2022, Mosina Końcówka listopada i początek grudnia to w zasadzie same chmury. Ostatni nów przepadł bezlitośnie, a w dzień kolejnej pełni przypadało zakrycie Marsa przez Księżyc. Wydarzenie miało nastąpić 8 grudnia wcześnie rano, ale prognozy nie dawały żadnych szans. W sumie to nic dziwnego, w końcu pod koniec listopada dotarła do mnie z giełdy lornetka APM 16x70 ED, także chmury podtrzymując swoją tradycję musiały wisieć jeszcze długo. Wieczór przed zakryciem niespodziewanie pojawiło się kilka dziur na niebie, co oczywiście postanowiłem szybko wykorzystać dając lornecie okazję na pierwsze światło wszechświata. Rozstawiłem sprawnie dwie lornetki APM 10x50 ED i 16x70 ED, po czym od razu wycelowałem w Księżyc. Jego blask niemal mnie oślepił, ale było to uczucie nawet przyjemne po tak długiej abstynencji obserwacyjnej. Pomarańczowy Mars błyszczał tuż obok czekając na spektakl, który miał się odbyć za kilka godzin. Po nacieszeniu oka widokiem obiektów US zaczaiłem się na Oriona. Rzecz jasna w trakcie pełni nie zachwycał, ale była to świetna okazja do spojrzenia na różne perełki w APM 16x70 ED. Zanim przejdę do opisu lornetki najpierw krótka lista najważniejszych obiektów, jakie udało mi się zobaczyć tego wieczoru zanim nadciągnęły chmury. Krok po kroku odwiedziłem m.in. M42, NGC 2244, gromadę Choinka NGC 2264, M35 w Bliźniętach, M36, M37 i M38 w Woźnicy, M44 i M67 w Raku, M41, M50, czy też gromadę Collinder 69 w Orionie. APM 16x70 ED zagościła u mnie jako następca Delty Extreme 15x70 ED. Kilka miesięcy po jej sprzedaży obudził się we mnie znów wewnętrzny głód na taki parametr. Nie chciałem jednak po raz kolejny wchodzić do tej samej rzeki, więc tym razem postawiłem na używkę ze stajni APM. Ku mojemu zdziwieniu kilka dni po zamieszczeniu ogłoszenia odezwała się do mnie jedna osoba z za granicy, że chętnie odsprzeda swój egzemplarz. Po kilkudziesięciu wiadomościach i pytań transakcja doszła do skutku, a po blisko 2 tygodniach podróży z przygodami dotarła do mnie paczka. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć jaki stres i nerwy towarzyszą podczas oczekiwania na kuriera z tak delikatną przesyłką. Z drugiej strony była to już kolejna APM z giełdy wysłana kurierem - jak na razie bez żadnych uszkodzeń w transporcie. Tak było i tym razem. Po rozpakowaniu paczki okazało się, że kolimacja jest nadal w igłę, a sama lornetka wygląda jak ze sklepu. Trafiony i udany egzemplarz z Niemiec zagościł w mojej kolekcji. Obserwacje z APM 16x70 ED to czysta przyjemność. Przyzwoite lornetkowe pole pole widzenia nieco ponad 4 stopnie, znakomity kontrast, nasycone kolory, gwiazdy ostre prawie po diafragmę. Widoki przepiękne i zdecydowanie lepsze niż w Delta Extreme 15x70 ED. Obraz jest po prostu czysty, estetyczny, czuć bezpośrednie obcowanie z nocnym niebem bez przeszkadzajek w postaci rozmazanego obrazu, rozjechanych gwiazd, czy też AC. Dobrze pamiętam przeskok z Delta Extreme 10x50 ED na APM 10x50 ED - pod względem ostrości w polu widzenia różnica była kolosalna. W przypadku modelu 15x70 jest bardzo podobnie. O ile serię Extreme uważałem za bardzo dobrą, tak teraz mam do niej bardzo mieszane uczucia po spojrzeniu przez APM. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gwiazdy w gromadzie Choinka iskrzyły jak szpilki, a tło pomimo blasku Księżyca było bardzo przyjemne. Podobnie centrum mgławicy Rozeta, czyli gromada otwarta NGC 2244. Samo spojrzenie na gwiazdy asteryzmu Zimowy Trójkąt dawało już niezłą frajdę. Betelgeza, Syriusz i Procjon to „ciała niebieskie” o sporej jasności, ale przy tym urokliwe. Ich widok pozbawiony aberracji chromatycznej w szerszym polu widzenia razem z otoczeniem dawał mi sporo radości. Budowę i ergonomię lornetki APM 16x70 ED oceniam również na plus. Dobrze leży w dłoni, powiedziałbym nawet, że jest dość lekka jak na swój gabaryt. Do tego solidne i pancerne tubusy, dobrze spasowane zaślepki, a adapter statywowy wykonany tak jak być powinien do każdej lornetki. Co mi się w tym modelu nie spodobało to dość długie oczne muszle (takie same muszle ma też APM 10x50 ED). Okularów nie noszę, a lubię przylepić oko dość blisko soczewki, w związku z tym od razu zacząłem poszukiwania krótszych muszli ocznych, aby nie trzeba było ich wywijać podczas każdej obserwacji. Niestety - kupienie muszli ocznych do lornetek graniczy z cudem, zarówno w Polsce jak i za granicą. Albo nie ta średnica, albo jakaś chińska guma przypominająca dętkę. Finalnie po uruchomieniu kilku kontaktów udało mi się kupić idealnie dopasowane muszle w jednym z polskim serwisów optycznych, który miał ich pod dostatkiem. Dzięki temu wymieniłem muszle na krótkie od razu we wszystkich swoich lornetkach. Poniżej na zdjęciu lornetka APM 10x50 ED z nowymi krótkimi muszlami w lewym okularze, a dla porównania w prawym okularze oryginalna dłuższa muszla oczna (jak w APM 16x70 ED). Wywijanie muszli ocznych w moim przypadki poszło w niepamięć. Obserwacje były krótkie, do tego przy pełni, ale pozwoliły na spokojnie zapoznać się ze sprzętem. Na nocne łowy pod ciemnym niebem przyjdzie jeszcze czas, najważniejsze że lornetka jest sprawna optycznie i co to dużo pisać - jest po prostu świetna. Jeśli ktoś się zastanawia, czy po modelu Delta Extreme 15x70 ED warto iść jeszcze dalej i wyżej to odpowiadam, że tak - warto. Osobiście poczułem spory przeskok jakościowy, zdecydowanie większy niż oczekiwałem i to bez rozczarowań. Teraz czekam na ciemne niebo bez Księżyca. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  6. 17.10.2022, Folwark Sulejewo „Ale tu ciemno” - takimi słowami rozpocząłem obserwacje po prawie 2 miesięcznej nieobecności na Folwarku. Niezbyt pewna, ale w końcu się pojawiła. Obiecująca prognoza na wieczór. Na miejscu jako pierwszy i w zasadzie jedyny pojawił się Thomas, do którego dołączyłem krótko po godzinie 21. Na miejscu zastały nas snujące się na północy cirrusy, jednak z każdą minutą wytapiały się coraz bardziej ukazując kolejne skarby nocnego nieba. Podczas tych obserwacji miałem w zasadzie jeden cel - sprawdzić, czy lorneta APM 25x100 ED będzie w stanie pokazać nieco mniej znane obiekty z tzw. Grupy Lokalnej Galaktyk. Obserwacje zacząłem od spojrzenia na gazowe olbrzymy. Jowisz był już dość wysoko i pokazał dobrze jeden pas. Drugi coś tam majaczył i od czasu do czasu przebijał się przez oślepiający blask planety. Co ciekawe, po raz kolejny udało mi się wizualnie zidentyfikować bez pomocy aplikacji dwa księżyce - najjaśniejszy Ganimedes i wpadający w nieco pomarańczowy odcień Io. Saturn był nieco niżej, jednak pierścienie nadal robiły wrażenie jak na lornetkę. Zaraz obok migotał jeden z jego księżyców - być może był to Lapetus. Nie mam pewności, gdyż sprawdziłem to dopiero następnego dnia w SkySafari. Skierowałem lornetę na okolice Andromedy, ale cirrusy jeszcze zahaczały o te rejony nieba skutecznie zniechęcając do obserwacji tego obszaru. Spojrzałem, więc na Plejady - widok przyjemny, ale jeszcze nie to. Stłumiony przez mgliste zachmurzenie. W międzyczasie pogadaliśmy z Thomasem trochę o zmianach sprzętowych, po czym w jego Edku 80 spojrzeliśmy na Jowisza. Z niebieskim filtrem planeta wyglądała świetnie. Detal, ostrość i ogólna stabilność atmosfery dawały efekt. Udało się zaliczyć także „Kocie oko”, czyli niewielką, ale jasną planetarkę NGC 6543 w konstelacji Smoka. Ja natomiast z lornetą odbiłem do okolic Koziorożca, aby zapolować na gromadę kulistą M30. Bez problemu udało mi się ją namierzyć. Niestety jakość obrazu pozostawiała wiele do życzenia, gromada była niewielka, a do tego nisko nad horyzontem. Na niczym skończyły się obserwacje Helixa. Mgławica Ślimak NGC 7293 za nic nie miała ochotę wskoczyć w pole widzenia. Pomimo dobrego zlokalizowania widziałem tylko ciemność. Nie ta noc, nie ta jakość nieba. Może następnym razem. Nim się obejrzeliśmy północne niebo praktycznie do zera oczyściło się z cirrusów, a nad południowym horyzontem zaczęły się pojawiać gwiazdy położone bliżej horyzontu. Gwiazda Fomalhaut błyszczała bardzo wyraźnie. Odbiłem znów do Andromedy, aby odbyć wędrówkę po galaktykach będących celem tych obserwacji. Tym razem Galaktyka Andromedy M31 prezentowała się wyśmienicie. Bardzo dobrze widoczne jądro, a całe pojaśnienie rozciągało się po obydwu stronach aż do granic pola widzenia. Bez problemu widoczna była M32 i M110. Obydwie delikatnie świeciły. Zachęcony relacjami innych osób wpatrywałem się w Andromedę przez dłuższy czas chcąc wyłuskać jakiekolwiek majaczące ciemne poszarpanie pasa pyłowego w górnej części galaktyki. Nic z tego. Ciężko było dostrzec jakikolwiek detal w 100 mm. Przeskok do Galaktyki Trójkąta M33. Widoczna była jako obszerna jasną plama, która mimo wszystko nie chciała wskazać swym kształtem kierunku obrotu. Jaśniejsze jądro też było poza zasięgiem, obiekt był raczej jednolitym pojaśnieniem na całym obszarze. Była to po prostu zawieszona chmurka, choć tej nocy wyraźnie jaśniejsza. Przyszedł czas na rozprawienie się z NGC 185 i NGC 147. Gwiazdka po gwiazdce dotarłem bez problemu do dokładnego miejsca ich położenia. Obiekty tej nocy znajdowały się prawie w zenicie, więc operowanie lornetką i statywem to było istną męka. Czego się jednak nie robi, aby choć przez chwilę dostrzec upragniony obiekt. NGC 185 miała znajdować się pomiędzy dwoma gwiazdkami. Po dość długiej adaptacji wzroku i ciągłym wpatrywaniu się w pole widzenia nagle zerkaniem zaczęła się pojawiać niewielka plamka. Poprosiłem Thomasa o weryfikacją - nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył. Stwierdził, że „być może” coś tam jest. Ja jeszcze przez dłuższą chwilę męczyłem ten obiekt i finalnie mogę stwierdzić, że zerkaniem galaktyka była widoczna. Inaczej było z NGC 147 - tego obiektu nie widziałem pomimo wielu prób. Chwilę później rzuciłem znów okiem na Plejady. Pamiętam ubiegłoroczny sezon, gdy bez powodzenia wypatrywałem otaczającą ją mgławicę refleksyjną. W tym momencie nagle przy Merope zauważyłem delikatne pojaśnienie. Pierwsze co pomyślałem - krąży jakiś cirrus. Mijały kolejne sekundy, a pojaśnienie stało w tym samym miejscu i nie chciało zniknąć. Rozejrzałem się w całym polu widzenia wędrując do gwiazdy Maia i Taygeta. Wtedy zerkaniem dostrzegłem jeszcze wyraźniejsze pojaśnienie, które rozchodziło się po skosie od Merope. Od razu pomyślałem o mgławicy, jednak nie pamiętałem w którym miejscu dokładnie miała się rozchodzić. Zerknąłem na SkySafari i nagle stało się jasne. W końcu udało mi się dostrzec zarys Mgławicy Merope NGC 1435. To pojaśnienie stanowi dla mnie nie lada zagadkę jeśli chodzi o obserwacje wizualne. Niebo tej nocy nie było idealne, a mimo to mgławica wyłoniła się z tła. Bywały przecież noce z lepszymi warunkami, a pojaśnienia nie było. A może po prostu po czasie nauczyłem się wyłuskiwać z tła takie detale? Czas pokaże przy następnych próbach. Na zakończenie sesji delektowaliśmy się z Thomasem wschodem Księżyca. Usadowił się idealnie - na pierwszym planie od góry otaczała go korona przydrożnego drzewa, a na drugim planie od dołu tło wypełniała ściana pobliskiego lasu. Cokolwiek bym teraz napisał nie oddam uroku tego obrazka. Był to jeden z najlepszych poetyckich wschodów Księżyca jaki kiedykolwiek widziałem. Szkoda, że nie mogliśmy się nim podzielić z innymi obserwatorami, to był po prostu ten moment, ta chwila, której nie da się odtworzyć. Księżyc wędrował coraz wyżej, a ja w międzyczasie spakowałem sprzęt i wróciłem do domu. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  7. Gdy w końcu przebrnęłam przez kolejną sesję egzaminacyjną na studiach (co trochę trwało z uwagi na dużą liczbę egzaminów), w końcu z czystym sumieniem mogłam zasiąść do czegoś, co powinnam była zrobić jeszcze latem zeszłego roku. Ale zaraz, z czystym sumieniem? Pisanie relacji pół roku po obserwacjach i publikacja jej na Forum po tym czasie nie świadczy zbytnio o jego nieskazitelności? Teraz więc, przy temperaturze na polu spadającej poniżej 10 stopni Celsjusza, przenieśmy się o 6 miesięcy w przeszłość i o kilka stopni szerokości geograficznej na południe ? do sierpniowych, chorwackich nocy. 10/11.08.2020 W ramach pierwszej nocki zaczęło się delikatnie. Pokazałam tacie Jowisza, Saturna, M 8, M 6 i M 22. Tata oczywiście zachwycony (w dodatku oglądał przepływające statki w powiększeniu 25-krotnym ? rewelacja), a tak narzekał, że biorę lornetę, bo gdzie ona się zmieści w samochodzie! A ja jak zwykle mówiłam, że choćbym miała ją całą drogę wieźć na głowie, to pojedzie z nami. I pojechała, i tata jak zwykle nie narzekał na widoki, które dawała. Ja sama bez łapania konkretnych celów pobuszowałam po niebie, które swoją drogą zapowiedziało się lepiej, niż to zeszłoroczne w Marušići. 12/13.08.2020 Noc Perseidów. Rodzice oglądają ?spadające gwiazdy? popijając drinki, siostra przez chwilę im potowarzyszyła, by następnie wrócić do oglądania czegoś na telefonie. Ja mniej przejmuję się meteorami. Zaczynam od błądzenia ??? po niebie, potem przesiadam się na APM ? tu upolowałam już kilka konkretniejszych i zarazem niezwykle klasycznych obiektów ? m.in. wyłapałam wschodnią część Veila, Hantelki i Messier 17. Przy tej ostatniej spędziłam mnóstwo czasu, zachwycając się jej widokiem w pełnym gwiazd polu dwururki. W dalszym ciągu delikatnie. 15/16.08.2020 Petarda! Dziś atmosfera przeszła samą siebie. Jaka przejrzysta! Droga Mleczna powala, gołym okiem widoczne takie struktury! Ale zachwyty na potem, teraz szybko! Ciemne mgławice to chyba największe rewelacja ? w szerokim polu ??? prezentują się wprost fantastycznie. Błądzę po niebie tam i na zad chłonąc sypiące się na mnie gwiazdy wystające spomiędzy czarnych obłoków. Biorę APM, znów omiatam firmament od dołu do góry. Przy Lagunie w oczy sama rzuca mi się kulka NGC 6544, łapię gromady NGC 6546 i Ru 139. W samej Lagunie rozróżniam Barnardy o numerach 296, 88 oraz 89. Mijam M 20 podzieloną na dwie części. Nad Jowiszem mam NGC 6774 w prześlicznym otoczeniu gwiazdowym i uroczą podwójną S715 ? ledwo, ale udało mi się ją rozdzielić. Wyżej migoce Mały Klejnot (NGC 6818), ponownie jednak pokonuje mnie Galaktyka Barnarda, z kolei ledwo, ale chyba jednak, miga mi NGC 6814, i to trzykrotnie. Wracam do pasma Drogi Mlecznej, trafiając znów na ogrom mrocznych sylwetek, ale i nie tylko. Wodzenie lornetą po niebie, to jest cudowne. I ciemne mgławice, takie puchate i przestrzenne, poprzecinane ogromem gwiazd. I wyraźnie mrowiąca M 22, nawet bez przystosowania wzroku do ciemności! (Ach ci ludzie na sąsiednim balkonie włączający na chwilę lampę w losowym momencie?) I porównanie jej z M 13, która na polskim niebie jawi się jako taka potężna, tu zaś, w zestawieniu z koleżanką ze Strzelca wygląda tak chudziutko i delikatnie. I przeczesywanie sklepienia ???, znowu. Och, widoki jasnych gromad i mgławic zawieszonych w Drodze Mlecznej, które ukazuje ta malutka i niepozorna lorneteczka, wygrywa wszystko! Nie mogę się oderwać? 16/17.08.2020 Tej nocy niebo było niemal tak dobre jak poprzedniej doby ? miałam w planach poobserwować trochę konkretniej niż poprzednio, jednak po całym dniu zwiedzania Splitu (z czego większość obejmowała chodzenie po Marjan Parku, swoją drogą przepięknym!) sen pokonał mnie dość szybko. Mimo tej kapitulacji udało mi się dostrzec kilka ciekawych obiektów ? przede wszystkim NGC 6453, gromadę kulistą okupującą niebo w tle rozłożystej Gromady Ptolemeusza (M 7), a także pobliskie gromady otwarte Al 75 i NGC 6437. Nie mogłam także pominąć mój zeszłoroczny obiekt tygodnia, czyli cudowną NGC 6441 wiszącą tuż obok mieniącej się pomarańczem G Scorpii. Kolejna kulka ? NGC 6723 przynależąca do Korony Południowej, sama wpadła mi w pole widzenia! Piękna, położona blisko stosunkowo jasnych gwiazd swojego gwiazdozbioru. I może to tylko wrażenie, ale wydaje mi się, że widziałam poświatę wokół jednej z gwiazd co dopiero wspomnianego gwiazdozbioru ? czy to mogła być NGC 6726/27? Znowu zerknęłam na NGC 6818, jednak ona była tylko pretekstem do ponownego zasadzenia się na Galaktykę Barnarda! I jak możecie się spodziewać, tej nocy pokonał mnie nie tylko sen, ale i znowu ona? Poniżej kilka ujęć z Marjan Parku. Jeśli chodzi o motyle ? pierwszy zagościł się na kapeluszu mojej siostry i zwie się paź żeglarz (w Polsce też występuje, choć rzadko), drugi zaś nosi przegenialne imię ? piękniś sułtanek (występuje w głównej mierze na sawannach afrykańskich, a basen Morza Śródziemnego to północny skraj jego bytowania). 18/19.08.2020 Kolejna piękna noc spędzona na przeczesywaniu nieba lornetkami, bez konkretnego celu, na spokojnie? tylko by zatopić się bardziej w zachwycające widoki Galaktyki? Z jednym jedynym wyjątkiem, jednym jedynym konkretnym celem, pośród zachwytu! Galaktyka Barnarda! Ale znów mnie pokonała? 19/20.08.2020 Nie potrzeba żadnych słów? 20/21.08.2020 Ostatnie obserwacje nie zapowiadały się zbyt optymistycznie ? na sąsiednim balkonie świeciła się lampa i nic nie zapowiadało, by obecne tam dwie dziewczyny zdecydowały się ją wyłączyć. Po ponad pół godziny walki ze swoimi lękami przed kontaktami z obcymi ludźmi, zdecydowałam się zagadać i wychyliłam się do nich zza wysokiego murku oddzielającego nasze balkony. Na szczęście dziewczyny też były z Polski, nie musiałam więc walczyć z drugim lękiem, dotyczącym rozmawiania po angielsku. ? Okazały się niesamowicie sympatyczne, przegadałyśmy ze 2 godziny, zainteresowały się też moją niechęcią do lampy ? skończyło się na rozmowach o astronomii, szczęśliwie miałam ze sobą wskaźnik laserowy, zatem pokazałam im różne gwiazdozbiory i widoczne obecnie planety, ale też opowiedziałam o precesji, na przykładzie szkiców zaprezentowałam jak wyglądają obiekty w teleskopie czy lornetce, a także zeszłam trochę na temat chmur, zwłaszcza tych niecodziennych jak mammatusy czy fale K-H. Kiedy dziewczyny zebrały się do spania, przyszedł czas na obserwacje. Lutnia już chyli się ku zachodowi, więc zerkam na Pierścionek ? uwielbiam jego zdecydowanie określony kształt i jednocześnie ulotny charakter przy spojrzeniu na wprost, no i fakt, że widać go w APM jako tarczkę! Mam ochotę na tę okolicę. Zazwyczaj zapuszczenie się w te rejony szybko kończyło się bólem szyi i dziwacznymi wygibasami przy lornecie, toteż nie obadałam tu jeszcze zbyt dużo moją większą dwururką, mimo że towarzyszy mi od jesieni 2018 roku ? u mnie wschodni i zachodni horyzont zaśmiecają spore łuny, tutaj jednak mogę pozwolić sobie na taki manewr i nadgonienie zaległości. A więc Delfin, jasne gwiazdy na mieniącym się delikatnie tle i gromada otwarta NGC 6950. Piękności. W stronę Liska i Strzały ? planetarka NGC 6905, Błękitny Błysk. Spostrzegłam ją od razu, lecz nie zorientowałam się, że to ona, dopiero Interstellarum upewniło mnie w tym fakcie. Zachciało mi się okolic Crescenta, być może dlatego, że malowałam go ostatnio przez cały tydzień. Ale po kolei. Mam Sadra i przypadkowo obok NGC 6910, i przepiękne, rozległe i ciemne cielsko LDN 889. Blisko ? podwójna O??205, otwarta Do 6 i kolejna podwójna ?2666, która jest chyba częścią Cr 419 albo chociaż zrzutowała się przy niej na sferze nieba. Następnie Barnardy 343, 344, Messier 29 i Be 86, Crescenta nie widzę bez OIII, kto by się spodziewał. Ale chodźmy dalej. NGC 6874 uroczo zerka na mnie jako zagęszczenie i pojaśnienie gwiezdnego pyłu biegnącej tędy Drogi Mlecznej, wręcz przeciwnie jawi się potężny i ciemny B 145, a akompaniuje mu większy LDN 862, nieregularny w swojej strukturze, znaczy się w nieprzezroczystości. Jego południowy kraniec zdobi przepiękna gromada otwarta NGC 6871 ? nie dość, że jedna z jej gwiazd płonie przyjemnym, żółciusieńkim światłem, to sam klaster bogaty jest w duże ilości par gwiazd ? nie wiem czy to faktycznie związane ze sobą układy, czy tylko optyczne towarzyszki, ale prezentują się niezwykle efektownie! Obok wiszą skupiska gwiazd oznaczone jako Bi 1, Bi 2 oraz NGC 6993. A, bliżej Crescenta leży jeszcze bardzo ładna podwójna ?442 przytulona do klastra o mianie IC 4996. Oooooo! Ameryka Północna w 25x100! Zachwycające! I asteryzm Mały Orion, i gromada NGC 6997. Piękne! Pelikan! I kolejna gromada, Cr 428?! Planetarka NGC 7027 (Magiczny Dywan) widoczna od razu, mrugająca, choć nie znikająca całkiem. Jeszcze poniżej klaster NGC 7024, powyżej ? NGC 7039. Nie jestem pewna położenia planetarki NGC 7048, ale dla równowagi inna, o numerze 7026 w tym samym katalogu, jest tak jasna i widoczna, że aż nie chce mi się wierzyć. Z marszu dostrzegam wschodnią część Veila, kawałek dalej zauważam też i zachodnią. Och, jednak dopiero lornetka daje wyobrażenie o rozłożystości tego kompleksu, zdecydowanie! Jest po prostu ogromny! Uwielbiam! Nie tak daleko jest gromada NGC 6940 zawierająca całe mnóstwo drobnych gwiazdek, jakby ktoś obsypał ją lśniącym pyłem. Po odnotowaniu jej widoku w zeszycie przykładam znów oczy do okularów i ledwo zdążyłam tylko zerknąć? O! Przez samiutki środek gromady przeleciał meteor! Kawałek dalej sięgam jeszcze do NGC 6885. Właśnie zmieniałam rejon swoich działań, gdy przez rejon, do którego zmierzałam mignął drobny meteor. ? i ? Cygni. Uwielbiam je. To one wycisnęły ze mnie łzy przy pierwszych obserwacjach tą lornetką. Trójwymiarowe tak, jak żadna inna gwiezdna okolica. I kolorowsze od każdej innej. I cudowniejsze. Piękniejsze. Wyskakują. Ku mnie. Cudeńka. Pomiędzy nimi przemknęła satka. Ojej. Dostrzegam, że powoli robi się jaśniej. Jeszcze wyłapuję NGC 6884 i drobniutką NGC 6866. I prześwietną, ledwo mrowiącą i rozmytą pośród odległych słońc NGC 6819. I Dziurę w Gromadzie, nie widziałam jej tak dawno. Wstaję i się zachwycam. Biorę okulary. Wenus, Orion, Byk, Plejady, to wschód. W zenicie Kasjopea, na zachodzie nisko Wega. Zima spotyka się z Latem. Niezwykle lśniące, lodowate kryształy śniegu i równie jasne, gorące słońca upalnej nocy. Rozdzielone słabszymi gwiazdami Jesieni, z wyraźnym tylko pomostem pod postacią wnoszącej się wysoko Kasjopei. Mars z jasną Wenus zastąpiły Jowisza i Saturna, które uciekły pod horyzont. Biorę lornetę i znów zaczynam przeczesywać firmament, lecz w przeciwieństwie do poprzednich nocy sunę przez niebo zimowe. Mijam znane obiekty, zatrzymuję się na M 42. Odrywam wzrok od dwururki, południowe, jesienne sklepienie przecina jasny meteor, od Lata do Zimy. Nucę coś. Wenus ? kwadra. Mars. Ustawiam telefon na kilka zdjęć, a sama biorę ???. Wpierw przemierzam nią pasmo Galaktyki, by następnie odbić ku Jesieni. Spoglądam teraz na wiszące nisko nad południowym horyzontem słońca, te tuż nad nim, i uświadamiam sobie, że nie zobaczę ich przez następne kilka lat, co najmniej. Wzruszam się, aż łzy napływają mi do oczu. Wspomniany obraz okolic Crescenta (inspirowany zdjęciem Grzegorza Gurdaka). ____________________ Ten semestr był dość wymagający ? nie miałam zbytnio czasu na naszą piękną pasję, a moje ostatnie obserwacje nieba miały miejsce w połowie września w Zatomiu (chyba żeby liczyć kilkunastominutowe spojrzenie przez chmury na koniunkcję Jowisza i Saturna przez teleskop Filipa z balkonu w akademiku) - potem z uwagi na kwestie pandemiczne prawie nie wracałam do domu (mieszkam z dziadkami, zaś na uczelni miałam zajęcia laboratoryjne, więc musiałam być na miejscu), a i z pogodą i Księżycem też było nie za ciekawie ? przez święta była pełnia, a teraz przerwa między semestrami nie zapowiada się kolorowo pod względem chmur. Zasadniczo moją jedyną stycznością z astronomią, choć bardzo subtelną, było malowanie astro-obrazów podczas słuchania wykładów, no i ewentualnie przedmiot obieralny ?Wprowadzenie do astrofizyki i kosmologii?? Ale żeby nie było, żyję, sprzętu nie sprzedałam i nie zamierzam tego robić, a następną relację obiecuję napisać wcześniej, niż pół roku po obserwacjach. ?
  8. Hej. Stałem się posiadaczem dużej lornetki kątowej i pojawił się problem mocowania do montażu. Lornetka ma taka stópkę i gwint centralny chyba 3/8"?. Mam montaż SkyTee i chciałem ta lornetkę zamocować na górnym adapterze aby nie bawić się w żadne boczne adaptery typu "L". Jednak na ta chwilę mam otwór z gwintem z lornetce i otwór z gwintem (jakimś mniejszym) w adapterze montażu i utknąłem. Można by rzec, kup sobie śrubkę, tylko co to mi by dało?. Wkręcam śrubkę w gniazdo montażu i co? kręcę 7,5kg lornetą aż dokręcę do oporu?, bez sensu upierdliwe, a i nie ma gwarancji że ustawi się dobrze kątowo. Tutaj chyba potrzeby jest jakiś stabilny adapter na dwie boczne śruby, a nie centralną, nie wiem czy dobrze rozumuję naprowadźcie mnie. Tak to wygląda w montażu.
  9. wampum

    28x110

    Cześć. Chciałym się dowiedzieć czy lornety 28x110 z różnych stajni to, to samo?. Do wyboru jest TS, APM, OMEGON, HELIOS i pewnie jeszcze coś by się znalazło. HELIOS z UK wychodzi najtaniej, ale czytałem przygody kolegi z Astromaniaka, gdzie nie dało się tej lornety poprawnie skolimować. Czytałem też gdzieś, że APM jest lepszy od pozostałych (lepsze wykonanie, powłoki itp). ale po specyfikacji na stronie sklepu nie można takich wniosków wyciągnąć. TS to loteria jakościowa. O OMEGONIE nic na razie nie wiem. Druga sprawa to mocowanie. Są statywy fotograficzne z głowicą kulową o nośności do 12-15kg. Czy taki statyw z głowicą wysuwaną na pionowym pręcie będzie odpowiedni do takiej lornety?. Myślę jeszcze o wykożystaniu 1,5 calowych nóg od montażu EQ, tylko to będzie nisko max 125-130cm. no i jaką głowicę mocujacą trzebaby kupć do takiej 6kg lornety?
  10. Jakiś czas temu postanowiłem zamienić Fujinona 10x70 na coś zdecydowanie mniejszego, tak by weszło do torby fotograficznej czy plecaka gdyby się okazało że spędzam bezchmurną noc gdzieś w górach z dala od cywilizacji. Uznałem że parametry 12x50 pozwolą mi wyciągnąć maksimum z możliwości 50mm obiektywów, powiększenie 10x czasem jest mi za małe. Wiedząc że 12x50 zostało pomarzyć o Nikonie SE lub poszukać czegoś innego, a wybór przy parametrach 12x50 jest mniejszy niż przy popularnym 10x50. Ostatecznie postanowiłem wypróbować klon Lunta do którego obudowy APM wsadził szkła ED i sprzedaje lornetki pod własnym brandem. Takie: http://www.apm-telescopes.de/de/fernglaeser/fernglaeser-50mm-oeffnung/lunt-engineering-12-x-50-magnesium-series-fernglas.html. Nie czuję się na siłać pisać pełnej recenzji takżę na razie tylko garść spostrzeżeń. Wykonanie na przyzwoitym poziomie choć chińszczyzna: ogumowanie czy inne pokrycie korpusu lornetki w jednym miejscu MINIMALNIE jest niespasowane, powtarzam minimalnie jednak sprzęt tani nie jest więc oczekiwałem super wykończenia. Okulary ostrzą na nieskończoności przy ustawieniach dla mnie ok -1 i -3, to kolejna niedoróbka bo w Fujinonie dla obu oczu mam identyczne ustawienia. Zakładam że to nie przypadek, i oboje oczu mam 'równe'. Muszle okularowe są kiepskie, za twarde i mam wrażenie że przy -10 stopniach któregoś roku popękają. Moja wieloletnia Fuji wciąż trzyma się znakomicie pod tym względem i ma genialne mięciutkie muszle. To w zasadzie koniec wad, nie ma co marudzić ale moje porównania odnoszę do Fujinonów więc najwyższej półki. Lornetka jest dość lekka (specyfikacja u producenta), dobrze leży w dłoniach. ER jak dla mnie wystarczający choć źrenica wyjściowa 4,2 mm wymaga dopasowania lornetki do oczu. Jak tam szkła ED (FK-61)? Pierwsze oględziny szkieł - rewelacja. Powłoki lepiej tłumią odbicia na soczewkach głównych i okularowych w porównaniu do Fuji. Różnice między zwykłymi Luntami a APMem widać na zdjęciu w tym wątku: http://www.cloudynights.com/topic/562176-apm-10x50-ed-apm-16x70-ed-apm-20x70-ed-vs-lunt-10x50-lunt-16x70-vs-pentax-20x60-sp-wp/page-3. Te szkła faktycznie wyglądają dobrze. Źrenice wyjściowe okrągłe, żadnych ścięć, odblaski bardzo ładnie kontrolowane. O oddaniu kolorów nie piszę - daltonizm lekki mam :). Teraz do rzeczy, nocne obserwacje: powiem tak (żeby nie było że jestem wiernym fanem APMa) - po pierwszych spojrzeniach w niebo chciałem odesłać lornetkę do Niemiec. Miałem wrażenie że w lewej części pola widzenia koma jest niemal wszędobylska poza centrum. Po prawej stronie całkiem fajnie. Chyba miałem kłopot z prawidłowym przyłożeniem oczu, przyzwyczaiłem się do Fuji gdzie cała filozofia kończy się na tym żeby patrzeć w lornetkę od dobrego końca, poważnie. Gdy rozpogodziło się zabrałem lornetki dalej od miasta żeby ostatecznie zadecydować czy APM wraca do Niemiec czy nie. Otóż nie wraca. Obraz w centrum pola widzenia jest rewelacyjny, gwiazdki punktowe jak w rzadko której lornetce, te najjaśniejsze jak Syriusz mają bardzo, bardzo słabiutkie 'spajki' zależnie od ułożenia oczu. Nie przpominam sobie tak punktowych gwiazd w żadnej lornetce (poza moim większym APMem), no może Nikon 12x50SE, ale nie pamiętam na 100%. W APM ładne jest ok 50% pola widzenia a potem stopniowo pojawia się koma, gwiazdki zyskują po dwa ogonki skierowane do krawędzi pola, efekt początkowo jest bardzo delikatny, staje się wyraźny ok 20% pola widzenia od diafragm. Same brzegi są kiepskie, ale w 65* stopniu pola widzenia trudno tak mocno rozglądać się na boki. Tak wygląda sytuacja w poziomie, w pionie mam wrażenie jest znacznie lepiej, obraz jest całkiem dobry aż w pobliże krawędzi pola widzenia. Mi takie obrazy przypadły do gustu (najbardziej jestem uczulony na astygmatyzm którego praktycznie tu nie ma), piękne, bardzo ostre centrum pola widzenia. Spojrzenie na Księżyc dzień po pełni zrobiło na mnie wrażenie - aberracja w zasadzie nie widoczna, detal, kolor, coś pięknego. Powiększenie 12x jest wyraźnie większe niż 10x, widać więcej szczegółów. Syriusz również nie pokazał AC, na Wenus nie zdążyłem zapolować. DSów nie udało mi się połapać - toż to prawie pełnia. Może w nadchodzących dniach. Podsumowując - bardzo fajny tańszy zamiennik Nikona SE, który z tego co pamiętam daje genialny obraz niemal do krawędzi pola widzenia, jest też lżejszy. No ale kosztuje więcej i nie pamiętam czy aż tak dobrze radzi sobie z AC. Może kiedyś uda mi się je porównać obok siebie.. Na razie to tyle, do pogodnego!
  11. Widzieliście nowości od APMa? Nie to żebym ich reklamował, ale bardzo kuszące rzeczy tam widać: kątowe ED APO 70 i 82 mm. Ja z mojej 100mm ED APO jestem bardzo zadowolony więc jeśli mniejsze 'siostry' są tak samo dobre to jak dla mnie to hiciory, zwłaszcza ta 82mm. Gdyby była w sprzedaży gdy kupowałem 100mm, pewnie pozostałbym przy 82mm.. Choć może potem ciągle 'zazdrośnie' bym spoglądał na 100mm? W każdą obudowę wpakowali też szkła semi-APO za stosownie mniejsze pieniądze. Nie wiem też czy ktoś zwrócił uwagę ale APM wrzuca w mniejsze lornetki szkło ED (FK-61) - od 7x50 do 16x70. Korpusy i wygląd całkiem jak Lunty, jednak szkła FK-61 i pryzmaty BAK-4. Ja jedną z tych tycich zamierzam mieć już na dniach :).
  12. Wychodzi na to że historia zatoczyła koło - przez moje ręce przeszło sporo astro sprzętu a ostatecznie jak zaczynałem od lornetki tak ponownie mam dwururkę. No bądźmy dokładni: dwie lornetki z czego jedna dość przerośnięta. Krótki rys historyczny: SM 15x70, Synta 8, Taurus 380, SM 25x100, TS 102ED, Fujinon 10x70 i APM 100ED APO. Zacząłem chyba dość standardowo - od zachwytu co może pokazać lornetka 15x70. To były chwile które na zawsze zapamiętam, przykładowo ujrzenie pierwszy raz okolic Strzelca na które wyczekiwałem na mrozie do samego rana. Pamiętam ten wypad bardzo dobrze. Potem jak większość z nas marzyłem o czymś większym czyli Syncie ośmio calowej. Apetyt rósł w miarę jedzenia i gdy trafiła się okazja kupiłem 15-calowego Taurusa. Widoki z wielkiego lustra powalały na kolana ale logistyka zaczęła mi dokuczać bo znosiłem sprzęt po schodach z trzeciego piętra przy każdym wypadzie. Gdy już wszystko zniosłem, zawiozłem i porozkładałem często warunki ograniczały znacznie potencjał sprzętu. Zacząłem myśleć o czymś mniejszym na szybkie wypady, wakacje itp. Pojawiła się więc lorneta SM 25x100 - sprzęt o dużych możliwościach ale bogaty w wady optyczne i aperturę ściętą do 88mm. Spojrzałem w refraktor TS102 i to było to. Mobilność i jakość obrazu na zupełnie nowym poziomie. W międzyczasie pojawiła się w walizce też lornetka Fujinon 10x70 i im więcej w nią spoglądałem tym bardziej brakowało mi patrzenia drugim okiem gdy spoglądałem w refraktor. Natura dała parę oczu a ja jedno chowam za opaską, coś nie tak. Apertury mi nie brakowało, uznałem że 100m dla mnie jest najlepszym kompromisem między osiągami a mobilnością. I w ten sposób dotarłem do stanu obecnego - postanowiłem sprzedać wszystko poza Fujinonem i kupić lornetę kątową. Tylko jaką? Mając jako takie doświadczenie w gapieniu się przez różne sprzęty wiedziałem czego szukam: lornetka kątowa, nie musiała być wielka - tak od 80mm w górę ale musiała dawać piękny obraz. Piękny czyli ostrość w dużej części pola widzenia, jak najmniej astygmatyzmu, oddanie barw. Szukałem, czytałem i ostatecznie wybrałem APM 100mm ED APO łamaną pod kątem 45 stopni. Dokładnie tą: http://www.apm-telescopes.de/en/binoculars/giant-binoculars-100mm-aperture-more/apm-100-mm-45-ed-apo-binocular-1-25-eyepiece-sockets2.html?info=9964 Lorneta dotarła do mnie z Niemiec po kilku dniach zapakowana pancernie w dwa kartony, każdy z osobnym piankowym wypełnieniem. Razem z lornetą dostałem: 2 komplety okularów: - TS SWA 70* 20mm (kitowe można powiedzieć) - dające powiększenie 27x, FOV 2,6* - Lunt Engineering HDC 100* 9mm - dające powiększenie 60x, FOV 1,66* oraz certyfikat z Wellenform który potwierdza kolimację lornetki przy powiększeniu 110x. Parametry sprzętu: obiektywy 100mm, szkło FK61, ogniskowa 550mm, przelot optyczny pryzmatów 23mm, waga 6,6kg. Pierwsze wrażenia mam bardzo pozytywne, wszystko wykonane porządnie, wszystko poza szkłem i deklami obiektywów metalowe. Regulacja ostrości chodzi z należytym oporem, bardzo płynnie. Blokowanie okularów w wyciągach zapewniają obrotowe pierścienie. Regulacja odstępu źrenic chodzi dość ciężko ale nie jest to ustawienie które się często zmienia więc to nie kłopot. Stopa mocowania do statywu ma otwory na 3 śruby, dwie 1/4 cala i jedna 3/8 cala. Ja zamocowałem lornetę dwoma śrubami 1/4 cala do uniwersalnego L adaptera a całość wisi na statywie AZ5. Póki co wydaje mi się ten montaż odpowiedni, drgania są szybko tłumione a możliwość użycia mikro ruchów to wielki plus. Lorneta nie zjeżdża w dół nawet gdy spogląda w zenit. Mam za sobą tylko jeden wypad pod gwiazdy, niestety krótki i przy pełni Księżyca. Okulary ostrzą a jakość obrazu zwala wprost z nóg. To nie jest lornetka, to są dwa bardzo dobre refraktory obok siebie. Czytałem bezpośrednie porównanie APMa z jakimś 4-calowym APO Taka. Wg. testujących oba sprzęty dawały tak samo dobre obrazy przy tych samych powiększeniach. Sorry nie mogę teraz znaleźć gdzie to było. Ja w takie APO nie spoglądałem ale nawet w kitowych okularach rzuca się w oczy całkowity brak astygmatyzmu. Gwiazdy są punktami, żadnego skrzenia. Podobnie w okularach 9mm przy powiększeniu 60x. Była pełnia a ja spojrzałem na DSy.. niby głupota ale ilość detalu w M42 widzianej bez filtra mocno mnie zdziwiła. 'Wąsy' mgławicy wprawdzie nie domknięte, widoczne ok 50% ich długości, ale hej, jest pełnia Księżyca. W centrum mgławicy widać wyraźne zróżnicowanie kłaczków, struktura jest oczywista. Wychodzi że APM to jest efektywne 100mm apertury bo takiej M42 nie widziałem w żadnych warunkach bez Księżyca w SM 25x100 który tej apertury miał 88m. Nie mierzyłem efektywnej apertury APMa, czasu nie było ale ten obraz sprawił że nie muszę mierzyć. Rzuciłem oczami (bo już nie okiem) na Kastora, a nóż zobaczę rozbicie tej podwójnej? Nie, nie tego dnia a może powiększenie 60x jest zbyt małe. Czas pokaże. Jeszcze spojrzenie na Jowisza i Księżyc. Ostrość i rozdzielczość obrazu znowu robi piorunujące wrażenie. Jest lepiej niż w EDku 102mm a mój egzemplarz dawał naprawdę niezłe obrazy. Aberracja chromatyczna na niewielkim poziomie, całkiem akceptowalna. Wyraźnie większa na Jowiszu niż na Księżycu i wyraźnie większa w tanich kitowych okularach także zakładam że sporo tej aberracji wniosły same okulary. Ilość widocznych detali w powiększeniu 60x przypominała obrazy z EDka przy powiększeniu ok 100x. W mojej ocenie optyka wysokiej klasy a patrzenie dwuoczne potęguje ilość wyłapywanych detali. Jak na razie tylko tyle mogę powiedzieć bo pogoda jaka jest wszyscy wiemy. Czekam na ciemne niebo ale wiem że się nie zawiodę. Oby chmury łaskawie odsłoniły niebo przy najbliższym nowiu to napiszę więcej. Więcej do poczytania o lornecie APM tu: http://www.binomania.it/recensione-del-binocolo-apm-100-ed-apo-45-osservazione-astronomica-ii-e-ultima-parte/ Przy użyciu translatora Google na język angielski jest całkiem OK, nie wiem jak sobie poradzi na polski. Kilka fotek na koniec:
  13. Bardzo uważnie śledzę wszelkie wpisy dot. lornetek kątowych bo zamarzyłem o takiej. Wiem to już brzmi jak problemy. Co gorsza spoglądałem już na niebo tym i owym i zacząłem doceniać jakość obrazu. Stąd też założenia: przedkładam jakość nad wielkość sprzętu sprzęt nie musi być jak największy, chciałbym żeby jednak nie był mniejszy niż 80mm. W zasadzie rozmiar 80mm byłby optymalny. okulary muszą być wymienne i w standardzie 1,25'' nie mam potrzeby 'powerowania', max powiększenie w okolicy 0,5D wystarczy. Na szalę jestem gotów rzucić niemal cały mój sprzęt astro ale wnioski z poszukiwań mam niestety bardzo pesymistyczne: nawet jak chcesz wydać ok 10-12kPLN nie ma czego kupić! Idąc od dołu listy są TSy w różnych wielkościach ale mnie nie przekonują. Jest APM semi-apo 100mm ale to dalej zwykły achromat F5. Z wielką uwagą czytałem o Vixenach BT81S oraz BT-ED70S. Obie mają iście astronomiczne ceny w porównaniu co za tą cenę dostajemy. Powłoki MgF2 w 81S za 5kPLN to jakiś ponury żart... Na polu walki pozostaje chyba tylko APM 100ED (na CN i binomania.it ma świetne recenzje)? Jest to jednak setka więc swoją wagę i gabaryty ma. Niestety w mniejszych rozmiarach ok 80mm znalazłem tylko powyższe Vixeny, jest jakiś TS88 z obciętą aperturą no i.. Kowa Highlander ale na nią nerek mi nie starczy. Czy ktokolwiek zna alternatywę do powyższych? 80-100mm? Jak na razie doszedłem do wniosku że czekam na promocję na APM 100ED - co jakiś czas jest za 2500E, w zasadzie ostatnia promocja dopiero się zakończyła ale nie chciałem spieszyć się z decyzją. Będą kolejne promocje. A może trafi się z drugiej ręki. A może mi przejdzie. A może czyjaś złota rada sprawi że podejmę lepszą decyzję?
  14. Gość

    APM APO Triplet 107/700

    Pierwsze moje APO kupione w APM-ie ze sporą zniżką i gratisową 2" kątówką dielektryczną (?/10, ale design taki sobie). Były problemy z pierwszym egzemplarzem...bardzo brudny i zaplamiony obiektyw ??? Drugi przyszedł już akceptowalnie czysty ale już bez certyfikatu...no trudno, jak będzie słaby to go zwrócę Niemcorom. Szukałem lepszej rurki niż 100ED: nie ma co się oszukiwać rura jest długa i na Jowiszu widać aberrację chromatyczną, walizka ledwo mieściła się w bagażniku. Ponadto ED powieszony na AZ4 z Naglerem 31 mm i szukaczem kątowym opadał, gdy się patrzyło w okolice zenitu. Stwierdziłem, że w takim razie czas na APO...no ale jakie? Na Takahashi byłoby mnie stać, gdyby moje zarobki były takie same liczbowo, ale w odpowiedniej walucie (EUR) :P Szukałem, czytałem i wybrałem...zastanawiałem się pomiędzy Altairami i TS-ami między 100 a 115 mm, momentami po głowie też chodził Equinox 120 (dalej długi i tylko ED). W końcu spodobała mi się tuba z APM-u, zgrabna, apertura pośrednia pomiędzy 100 a 115 mm, z wygodną rączką i stopką na szukacz. Tuba ma też dobre opinie u żabojadów i za wielką wodą. Zamówiony początkiem lutego...po wymianie dotarł dokładnie tydzień temu. Tubę kupiłem bez flattenera...z założeniem do obserwacji wizualnych. Pogoda przez weekend do niczego - jak zawsze po zakupie teleskopu >:( Mam wrażenie, że najładniej prezentuje się walizka, choć sam wygląd teleskopu też jest fajny: Fajny jest 3" wyciąg z mikrofocuserem, maksymalny wysuw to 11 cm. Może będzie ostrzył z bino bez barlowa? Przy próbie patrzenia na wprost okazało się, że jest za krótki, brakuje jeszcze 80 mm - najwyraźniej sprzęt przeznaczony gł. pod astrofoto (może kiedyś...zacznę się bawić w te klocki): Od spodu znajduje się listwa zębata (tzw. new type rack & pinion): Optyka: warstwy FMC - na moje oko trochę za jasne, obiektyw APO Triptet ze szkłem ED FPL53 z Ohara: Odrośnik jest wysuwany, wyczerniony welurem, w środku również welur i bafle - przy obserwacjach nie zauważyłem odblasków na Księżycu. Gdy obserwowałem obiekty w odległości kilkunastu stopni od Księżyca, miałem prawie całe pole rozjaśnione (odblask od powłok)...o ile dobrze pamiętam odrośnik nie był wysunięty. Nie ma się co oszukiwać - jest to chińczyk obrandowany marką APM: - ten napis w końcu zacznie odpadać literka po literce (naklejki) z odrośnika od częstego wkładania do walizki (czyżby lakieru brakło?) - w mosiężnej tulei konieczne było stępienie ostrych krawędzie z zadziorami (wygląd po przeprowadzeniu operacji) Dane techniczne wg producenta - konstrukcja optyczna: Triplet Apo ze szkłem ED FPL 53 (Ohara) - średnica: 107 mm - ogniskowa: 700 mm - światłosiła: f/6.5 - rozdzielczość: 1,07" (to jeszcze skomentuję niżej) - zasięg gwiazdowy: 11,9 mag - maksymalne użyteczne powiększenie: 210 x - backfocus: 180 mm - wyciąg: 3" obrotowy z mikrofocuserem 1:10 i redukcją 2"/1.25" - średnica tuby: 114 mm - długość podczas obserwacji: 665 mm - średnica odrośnika: 145 mm - masa: ok. 7 kg Tuba choć jest 2x cięższa od ED100, to na AZ4 lepiej się nią operuje, jest bardziej zwarta i nie opada - długość robi swoje. No dobra wystarczy oglądania sprzętu, czas zobaczyć na jego możliwości - a te są naprawdę duże (pod warunkiem, że sprzęt jest odpowiednio skolimowany). Nie mam barlowa, więc testy były utrudnione, bo max power jaki wyciągam to ok. 117 x (z Delosem 6 mm). Kolimacja jest ok, na lekko rozogniskowanych obrazach dyfrakcyjnych jasnych gwiazd zauważyłem trochę trójkątny kształt (najwyraźniej ciut ściśnięte soczewki, a może mi się wydaje)...w większym rozogniskowaniu kształt ideał. Na Jowiszu praktycznie brak aberracji chromatycznej (pod warunkiem że tuba się dobrze wychłodzi i nie mieli ciepłego powietrza), WCP widoczna wyraźnie z odstępem od pasa...pasy ciemniejsze jak w LB10" - ogólnie ładny widok i ilość detalu naprawdę niezła. Na Księżycu dało się zauważyć delikatny zielony kolor na krawędzi, ale nie wiem czy to nie jest bardziej wpływ chmur, niewychłodzenia tuby, nieosiowego patrzenia, okularów itp. niż sama aberracja szczątkowa obiektywu. A jak zdolność rozdzielcza...ciekawy temat? Cytowana powyżej wartość na podstawie strony APM to 1,07" - kto to liczył i dla jakiej długości fali? Zakładając użycie wizualne...oko jest najbardziej czułe w okolicy 555 nm, wzór na zdolność rozdzielczą wg kryterium Rayleigha większości jest znany: sin ? = 1.22 * ? / apertura po podstawieniu danych i przyjęciu że sin ? ? ?, dla ? < 5* i ponadto ? jest wyrażone w radianach, otrzymuje się: ? [''] = 140 / apertura [mm] Gwiazdy i tak rozdzielamy plamką żółtą...a nie peryferiami siatkówki. Dla mojej rurki zdolność rozdzielcza wychodzi równo 1.31". A jak jest w realu? Gwiazda podwójna HIP 24072 w Woźnicy, jasności składników to 7 m i 6.8 m, separacja 1.6" - rozdzielone w 117 x widoczna ciemna przerwa pomiędzy gwiazdami. Przepuściłem tą gwiazdę przez całe pole widzenia okularu, przy krawędzi nie stwierdziłem pogorszenia widoczności. No nieźle :D No to ciaśniejszy układ 57 Cnc (HIP 43721), jasności składników 5.4 m i 5.6 m, separacja 1.5" - rozdzielone w 117 x, na ogół widoczne jako stykające się, przy chwilach spokojnej atmosfery widoczny ciemny odstęp pomiędzy gwiazdami ale zauważalnie mniejszy. Niby tylko 0.1" a widać tę różnicę. Jeszcze ciaśniejsza podwójna: ? Ari (HIP 13914): jasności składników 4.6 m i 5 m, separacja 1.4" - rozdzielone w 117 x, na ogół widoczne jako krótka kreska, przy momentach stabilności widoczne dwie stykające się krawędziami kropki (w zasadzie malutkie kółka). Tu stwierdziłem, że dla tego poweru to jest granica. Koniecznie potrzebny większy power lub dobry barlow. Wszystkie te gwiazdy były rozdzielane z 2" kątówką dielektryczną z APM-u, bez niej bym nie wyostrzył obrazu. Przy okazji upolowałem kilka innych już łatwych, ale za to bardzo ładnych gwiazd podwójnych, m.in.: - Kastora (? Gem), jasności składników 1.6 m i 2.6 m, separacja 3.9" - Algiebę (? Leo), jasności składników 2.3 m i 3.5 m, separacja 4.5" - Rigela (? Ori) z towarzyszem o jasności 6.8 m w odległości 9" pod głównym składnikiem. Rurka również ładnie współpracuje z Naglerem 31 mm, gwiazdy szpilki do samej diafragmy, powiększenie 23 x i duże pole 3,6* na DSy i ciemne mgławice w Drodze Mlecznej ;D W tym pow. widać już dwa pasy na Jowiszu. APM znacznie dłużej się chłodzi (ok 1 h) niż 100 ED (po 10 min gotowy do obserwacji), gruba rura...3 soczewki robią swoje...ale ma to też zaletę...nie zdążył zaparować w ciągu kilku godzin obserwacji (może też zasługa welurku)...a wszyscy wiemy jaka pogoda była w tym tygodniu od poniedziałku do środy (w ciągu dnia lało i sypało śniegiem na zmianę a w nocy czyste niebo). Stwierdziłem, że to chińskie APO mi wystarczy, obrazy daje bardzo dobre. Za tubę z badziewnym wyciągiem Takahashi bez kątówki musiałbym dać 2x tyle (16 tys zł), a gdzie jeszcze sensowny wyciąg i kątówka? Tymczasem kupiłem gotowy zestaw do obserwacji. Pozostało czekać na bezpośrednie porównanie z SW 100 ED i konfrontację finałową z APO TMB 105 mm na szkle LZOS.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)