Witam!
Stara pasja nie zginęła, i po 2 latach wizuala chciałbym wrócić do fotografii planetarnej. Oczywiście, najlepszy sprzęt to byłby jakiś SCT. NIestety, względy finansowe (budżet studencki) nie pozwalają na taki wydatek. Ponadto, zależy mi na szybkim czasie chłodzenia instrumentu, odpadają więc wszystkie Maki o sensownych rozmiarach.
Dlatego rozważam 2 warianty:
1/ GSO 200/1000
2/ GSO 200/1200 dobson + obejmy
W obu wariantach tuba wisiałaby na HEQ5. Do fotografii używałbym DMK21 (stara wersja) + IR Pass + (w przyszłości) barlow/powermate 3x.
Drugi wariant jest o wiele lepszy do planet, bo:
- mniejsza obstrukcja centralna
- mniejsza swiatłosiła -> mała wrażliwość na odchyłki kolimacji
- perspektywa tuningu w przyszłości: mniejsze LW, wyczernienie, pająk łukowy, ...
Niestety, niesie ze sobą też minusy:
- nieco większa masa, sporo większy moment skrętny
- ryzyko ugięć tuby (?)
Widziałem w internecie sporo niezłych fotek z tub 200/1000, o dziwo o wiele mniej z 200/1200. Tłumaczę to sobie o wiele mniejszą popularnością tego rozwiązania, bo obrazy przecież (z mojego doświadczenia) dłuższa rurka daje nieco lepsze.
Co byście wybrali? :)
Pozdrowienia!
g.