Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'lornetki' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Witajcie drodzy forumowicze?????. Będę tutaj zamieszczał relacje, spostrzeżenia, uwagi oraz pytania z obserwacji lornetkowych. Wasze komentarze ,rady itp. mile widziane.
  2. Kwietniowy wypad do Blizin odkładałem w nieskończoność. A to zmęczenie, a to przejrzystość niezadowalająca. Świetne wymówki, prawda? Jednak pewien niepokojący głos z tyłu głowy mocno zagnieździł myśl, że jeśli nie skorzystam choć raz z dobrej pogody, będę wkrótce żałował. Stanęło na nocy sobotnio-niedzielnej. Mimo znacznej niepełnoletności, Księżyc długo panoszył się na niebie, głaszcząc łydkę Polluksa złotym blaskiem. Srebrny Glob miał zachodzić dopiero koło drugiej, a to oznaczało ledwo godzinę ciemnego nieba, nim Słońce da znać, że jest płycej niż 17° pod horyzontem. Chcąc złapać coś nowego, musiałem zawęzić zarówno obszar, jak i rodzaj obiektów. Miało być wiosennie, więc padło na gromady kuliste z naciskiem na Wężownika. Zupełnie na rozgrzewkę poszła M13 w Herkulesie, ale mimo dobrej przejrzystości i niezłych szans na wyzerkanie rozbicia obrzeży gromady, odezwał się kark i kategorycznie stwierdził, że mierzę zbyt wysoko. Nie, żaden ból mi nie dokuczał - po prostu zrobiłem się wygodny. Opuściłem Tereskę dobrych kilkadziesiąt stopni w kierunku M19, lecz na tyle niespiesznie, by chwilę nacieszyć oko messierami o numerach pięć, dwanaście i dziesięć, z których jeden (M12) pokazał wątły (ale jednak!) ślad ziarnistości swojego halo. M14 z pobliską NGC 6366 odpuściłem kompletnie, bo wiedziałem, że z tą drugą musiałbym się chwilę pobawić, mnie zaś zależało bardziej na południowej części gwiazdozbioru. Idąc dalej w dół pozwoliłem sobie tylko zanotować w pamięci, że M107, którą bardzo lubię, tym razem nie zachwyciła - prawdopodobnie widziałem ją ostatnio w znacznie lepszych warunkach. Teraz wydała mi się mdła, przygaszona i jakby nieco nieregularna. Sprawnie przeszedłem do dania głównego - Messiera 19. Gromada leży w bardzo charakterystycznym miejscu, więc nawet pod niezbyt wybitnym, blizińskim niebem łatwo ją namierzyć i dostrzec, flankowaną od wschodu i północy przez trzy pary gwiazd. Wisząc nisko nad horyzontem, wyglądała dość skromnie. Była umiarkowanie miękko zatopiona w niezbyt bogate w gwiazdy tło, będąc jednak wystarczająco wyraźnym obiektem, by nie sprawić żadnej trudności w 10x50, o 22x85 nie wspominając. Zdawała mi się jednak w jakiś sposób piękniejsza, niż jej rzeczywisty obraz tej nocy, być może przez wspomnienie blasku gromady widzianego z okolic zwrotnika. Zerknąłem do Interstellarum, a ten podpowiedział, że w okolicy kręcą się dwie siostrzyczki - NGC 6293 i 6284. Pierwszą złapałem w Teresce z marszu - wystarczyło przesunąć pole widzenia nieznacznie w lewo, by subtelny, acz wyraźny i puchaty punkt zamajaczył pod trójkątem niewiele jaśniejszych odeń gwiazd. Fuji również nie miał większych problemów z pokazaniem obiektu, który nawet w dziesięciokrotnym powiększeniu był niegwiazdowy. Nieco bardziej wymagająca dla oczu okazała się NGC 6284, choć nawigacyjnie bardzo łatwa - wystarczy odskoczyć od M19 między dwie górne pary flankujących ją gwiazd i iść na północny wschód po lekko połamanym sznureczku słabych słońc do wieńczącej go parki, obok której szukana kulka próbuje zlać się z tłem. O ile gromada nie sprawiła problemów w 22x85, o tyle potrzebowałem kilku minut zerkania, by dostrzec ją w 10x50. Interstellarum i okolice M19. Kolejnym celem był Messier 62, na pograniczu Wężownika ze Skorpionem. Łapię się więc łańcuszka słabych gwiazd i schodzę do kolejnej parki słońc, pod którą powinna być kulka. Tymczasem zamiast niej widzę ciemny grzbiet lasu, leżącego sześć koma osiem kiloparseka bliżej (bez sześciuset metrów). Ale jest i wyrwa między drzewami, która zdaje się przykrywać ciut jaśniejszy kawałek tła. Czyżby sześćdziesiątkadwójka? Przesuwam stanowisko o kilka metrów w bok i łapię małą puchatą plamkę. Kwadrans z okładem później, kiedy Ziemia nieco się obróci, złapię ją i w Fujinonie. Wracam do okolic NGC 6293. Kiedy przesuwam pole widzenia w lewo, natrafiam na równoległobok słońc, który coś mi mówi, lecz nie od razu odgaduję, co. Olśnienie - tak, przecież tu kończy się Mgławica Fajka! Jednak przy tej wysokości nad horyzontem, nie łapię ani skrawka krawędzi jednej z najwyraźniejszych ciemnotek na niebie. Tylko skrajne zubożenie ilości gwiazd w polu widzenia podpowiada, że patrzę na ciemną mgławicę, jednak jej nie widząc. Próbuję złapać leżącą w połowie fajkowej rurki gromadę kulistą NGC 6355, lecz również nie dostrzegam niczego, prócz skąpo rzuconych gwiazd. Przechodzę do Skorpiona. Klasyk, jakim jest M4 przestaje być sztampą, kiedy mam tak niewiele okazji, by go podziwiać. Znów mam pewne rozdwojenie jaźni, patrząc na gromadę, bo warunki pozwalają jedynie na dostrzeżenie krągławego pojaśnienia, ale wspomnienie zdaje się podpowiadać swoje, że pojaśnienie jest ziarniste. Jak by nie było, jest to jeden z niewielu obiektów, który wciąż robił wrażenie po Omedze Centauri. Próbuję też sił z NGC 6144, ale blask Antaresa jest zbyt silny. W końcu i ta kulka prawdopodobnie padnie - tak przynajmniej wynika z konfrontacji tego, co zapamiętałem ze zdjęciami z DSS. Niemniej, w 10x50 jest daleko poza zasięgiem. Wpadam jeszcze na zaskakująco wyrazistą M80 i odbijam ku górze, do pary Messier 9 - NGC 6356. Tako rzecze Aladin: u góry NGC 6356, w środku Messier 9, na prawo od niego - Barnard 64. Na dole niewiele większa od gwiazd NGC 6342. Widok w Teresce przywodzi na myśl dwa słowa: puchate i aksamitne. Obie gromady są jasne (M9 jaśniejsza), obie dość duże (M9 większa), obie wtopione niezwykle miękkim gradientem w tło. Ciężko oderwać wzrok. Dopiero później, już po obserwacjach przypominam sobie nie dostrzeżonym tym razem o Barnardzie 64, wtulonym w zachodni skraj M9. Skupienie na jednym rodzaju obiektów, jak widać, działa w dwie strony. Trochę krwi postanawia mi napsuć NGC 6342, leżąca jakiś stopień na południe od emdziewiątki. Nie przypominam sobie, by była bardzo kłopotliwa, jednak tej nocy wymaga kilku powrotów i usilnych prób przypomnienia sobie, który to fragment siatkówki był najbujniej pokryty pręcikami. Udaje się przy którejś próbie, choć przez kilka godzin będę trwał w małej niepewności, dopóki nie sprawdzę czy liche pojaśnienie, które zdawałem się widzieć, pokrywa się z pozycją gromady kulistej na zdjęciach w Aladinie. W przerwach między łowieniem kulek odwiedzam z Fujinonem starych znajomych: E Barnarda, B138 i B140 w Orle. Na zachód od tej pierwszej zwraca uwagę wyraźnie odcięta krawędź Wielkiej Szczeliny, lecz w katalogach nie znajduję oznaczenia, które mogłoby za owe odcięcie odpowiadać. Dłuższą chwilę zatrzymuję się przy M27 - w końcu to jest jeden z tych widoków, które przekonują cię, że zakup lornety 22x85 był najlepszym możliwym wyborem. Koniec sesji to spacer po obłokach Tarczy i Małym Strzelca - oraz wszystkim pomiędzy, co samo wpadnie oko. Zaczynam więc od ziarnistej Dzikiej Kaczki (M11) z jej lucidą wybijającą się w nieprawdopodobnie ciasnym mrowiu gwiazd, łapię zawsze przepiękną plamę Barnarda 103, ucinającą przebogate pole gwiazdowe leżące na wschód odeń, łapię w tymże polu gwiazdowym niewielką, ale wyraźną gromadę kulistą NGC 6712. Odbijam dalej na południe do M16, która wygląda jak rozświetlony przez garść gwiazd portal, gasnący powoli ku południu. Dalej w dole wisi wyraźna M17 i niezwykle niepozorna M18. W tej drugiej dopatruję się ciasno upakowanej trójki gwiazd w północnej części oraz kilku skromnych punktowych światełek poniżej, co razem tworzy ładny asteryzm łapki. Niecały stopień na zachód zauważam jeszcze Westę, świecącą nieco słabiej niż pobliska gwiazda szóstej wielkości. Daję kolejny jednostopniowy krok w dół do Małego Obłoku Gwiezdnego Strzelca. Z całej ciemnej menażerii przesłaniającej Messiera 24, wyłuskuję parkę Barnardów 92-93 oraz dwoisty ślad Barnarda 304. Widok piękny, ale brakuje kontrastu. Zanim odbiję kilka stopni w prawo, odhaczam jako dostrzeżone dwie gromady na tle M24: NGC 6603 oraz Collindera 469. Wycieczkę kończę widokiem Messiera 23 wraz z ledwie dostrzegalnym czubkiem ciemnej maczugi Barnarda 84a. Kiedy odrywam wzrok od lornet, widzę, że poziomy wał obłoków Drogi Mlecznej, choć wzniósł się wyżej, stracił ten ułamek kontrastu, który decyduje o zamknięciu sesji. Postanawiam więc odpuścić, choć zdaję sobie sprawę, że za dwa miesiące będę marzył i o takich warunkach, i o Słońcu ?aż? 16° pod horyzontem. Chwilę jeszcze skaczę po niebie, uzbrojony w Fujinona, lecz i te harce szybko się kończą. Rzucam jeszcze okiem na trójkę planet i zwijam się dotleniony, ale astronomicznie nienasycony, za to z mocnym postanowieniem jak najszybszego powrotu pod niebo - zaraz, gdy tylko Księżyc przestanie przeszkadzać. Mocne słowa, jak na emeryta.
  3. Cześć, dawno mnie tu nie było. Przewinęło się przez ten czas u mnie trochę sprzętów, jednak mimo chęci posiadania jak największego teleskopu, kiedy w swoje łapska dostałem 8 calowego Oriona powiedziałem sobie, że to maksymalna apertura w pełnej tubie z jaką mam chęci jeździć na obserwacje Kilka tygodni temu zakwitła u mnie myśl: "a co gdyby tak zrobić lornetę?" Od pomysłu poszło już z górki - Kupiłem 3 albo 4 Skyluxy, wybrałem najlepsze okazy i rozpocząłem ustalanie frontu pracy. Najpierw chciałem zrobić prawdziwe bino asymetryczne w jednym zamkniętym tubusie, więc zacząłem wymiarować, rysować schematy i budować przez dwa tygodnie. Pewnej nocy jednak postanowiłem przymierzyć do siebie dwa tubusy. Okazało się, że największy problem czyli rozstaw źrenic może być zredukowany do minimum przez dopasowanie do siebie dwóch teleskopów tak bardzo żeby stykały się soczewkami. Skleiłem wszystko taśmą, poszedłem do kuchni i jak prawdziwy zboczeniec uchyliłem w nocy żaluzje przy zgaszonym świetle i wycelowałem w blok obok (sorry, nie było żadnego neutralnego obiektu w polbiżu :D) Obraz oczywiście pokazał się podwójny, jednak po ręcznym ustawieniu lunet siłą ujrzałem obraz w 3D Później już została tylko kwestia połączenia tego wszystkiego w jedną lornetę i dorobienia montażu, oczywiście zdecydowałem się na sklejkowy montaż AZ wraz z aluminiowym hamulcem i teflonowych ślizgach w obu osiach. Niedawno dotarła do mnie kurierem para Super Plossli 25 mm więc komfort obserwacji jest sporo większy niż w kitowych Kellnerach. Do zrobienia zostały mi dwie rzeczy - odrośniki i okleić tubusy folią
  4. Witam, Przepraszam jeśli zasmiecam, ale do sedna mam problem ze swoją lornetka Celestron Skymaster 15x70. Moim zdaniem jest rozkolimowana ale w dziwny sposób bo dwoi tylko obiekty nocnego nieba czy jest to możliwe? W dzień jest wszystko ok czy to na kominie innego budynku albo antenie dachowej nie widzę aby obraz się rozjezdzal. Potrzebuję porady jak dokładnie opisać problem przy składaniu kolejnej reklamacji z prośbą o ponowną kolimacje? Będę chciał zaznaczyć aby lornetka została Skolimowana na odpowiednim rozstawie oczu oraz aby osoba kolimujaca sprawdziła ja w jakiś sposób w ciemni. Może jest to jednak inny problem niż kolimacja? Szukałem w Internecie podobnego przypadku, ale niestety jak już lornetka była rozkolimowana to obraz się rozjezdzal zarówno w dzień i w nocy.
  5. Na polskich i zagranicznych forach astronomicznych można się natknąć na opisy i recenzje dość nietypowych lornetek o małym powiększeniu i wielkim kącie widzenia ? a więc idealnych do relaksacyjnego skanowania nocnego nieba ? dla których pierwowzorem był radziecki BGSZ 2,3x40. http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/7503-lornetka-inna-ni%C5%BC-inne-pierwowz%C3%B3r-bgsz-23-x-40/#comment-132805 https://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?f=22&t=35171&hilit=2%2C3x40 http://astropolis.pl/topic/40875-lornetka-inna-ni-inne-23x40/ Oprócz lornetki, o której mowa podobne parametry mają m.in. lornetki: Vixen SG 2,1x42 Kasai 2,3x40 Gucki 2,3x40 Sky Rover 2,3x40 http://www.thebinocularshop.com/vixen-sg21x42-widefield-binoculars.html http://global.rakuten.com/en/store/kyoeioptics/item/kasai_widebino28/ http://www.aokswiss.ch/d/tel/bino/gucky/gucky.html http://pl.aliexpress.com/store/product/Sky-Rover-2-3X40-Observing-the-starry-sky-meteor-showers-binocular-telescope/1371081_32463231738.html?storeId=1371081 Problem ze wspomnianymi lornetkami jest taki, że radziecka BGSZ 2,3x40 jest obecnie na rynku wtórnym dość trudno dostępna, natomiast jej zachodnie czy azjatyckie klony są drogie. W zależności od marki trzeba bowiem na nie wydać od kilkuset do ponad tysiąca złotych za sztukę. To dość dużo jak za sprzęt o mało przekonujących na papierze parametrach, ponieważ powiększenie ok. 2x nawet dla wielu wytrawnych astro amatorów wydaje się wyjątkowo mało atrakcyjne. Jest to tym bardziej zrozumiałe jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że przez tego rodzaju, słabo powiększający sprzęt nie tylko nie zobaczymy wielu subtelności Kosmosu, ale również kiepsko się on sprawdzi jako sprzęt do obserwacji ptaków, samolotów czy sąsiadek. Z drugiej jednak strony perspektywa objęcia lornetką całego Wielkiego Wozu czy widoku tysięcy gwiazd Drogi Mlecznej w szerokim polu musi wydawać się kusząca. Tak było i ze mną, zwłaszcza od czasu gdy przy poszukiwaniu informacji na temat tego rodzaju, ultraszerokokątnego sprzętu do przeglądu nieba przypadkowo natknąłem się w Internecie na zagraniczne strony, gdzie miłośnicy astronomii opisywali swoje doświadczenia z lornetkami ATM. Ich konstrukcja z reguły opiera się na zastosowaniu popularnych telekonwerterów fotograficznych (i jak się domyślam, z tego powodu nazywane są one ?Telekonbino?). W większości przypadków były one zbudowane z dwóch telekonwerterów Nikon TC-E2 dedykowanych do aparatów fotograficznych Nikon Coolpix. Chodzi dokładnie o ten, podlinkowany model, konstrukcyjnie będący tak jak wskazane wcześniej firmowe modele, lunetką Galileusza: http://www.cyfrowe.pl/archiwum/aparaty/nikon-tc-e2-telekonwerter-2x.html Jego używane egzemplarze w bardzo dobrym stanie można nabyć na rynku wtórnym już za ok. 60zł ? 80 zł za sztukę. Do kupienia zarówno w Polsce, jak i na znanym zagranicznym portalu aukcyjnym. http://kikuta.bbs.coocan.jp/bbs/images/user/322_32.jpg http://homepage2.nifty.com/KIKUTA/jpg/99-10-1.jpg http://www.bea.hi-ho.ne.jp/bokuto/kosaku/wb1.jpg http://blogimg.goo.ne.jp/user_image/63/5d/cfcdf1a8230f7e2f79058d39fd3e6d5a.jpg W opisach przeważały informacji o wysokiej jakości obrazów generowanych przez telekonwerter Nikon TC-E2, przez co idealnie nadaje się on do wykorzystania jako sprzęt obserwacyjny określany popularnie jako ?WideBino? albo ?Sowie Oczy? (?Owl Eyes?). Powiększenie wspomnianego telekonwertera to 2x, a więc jest zbliżone do dostępnych na rynku, seryjnie produkowanych lornetek tego typu. Ma on natomiast nad nimi dużą przewagę jeśli chodzi o wielkość obiektywu, tj. 50mm wobec 40mm, co ma kapitalne znaczenie jeśli chodzi o ilość zbieranego przez lornetkę światła. O ile dobrze pamiętam obiektyw 50mm zbiera aż 50% światła więcej od obiektywu 40mm, mimo że to tylko 1cm więcej średnicy. Zapewne ta różnica nie pozostaje bez wpływu na jasność lornetki i jakość generowanych przez nią obrazów. Napisałem ?zapewne?, ponieważ nigdy nie miałem okazji bezpośrednio porównać lornetki bazującej na ww. telekonwerterach Nikona chociażby z popularną rosyjską lornetką BGSZ 2,3x40. Jednakże z opisów dostępnych w Internecie można wywnioskować, że fabrycznie produkowane, dostępne na rynku lornetki tego typu, zwłaszcza rosyjski BGSZ 2,3x40 pod wieloma względami ustępują ATM-owym, o których mowa. Zachęcony pozytywnymi opiniami na temat omawianego sprzętu do szerokich pól nabyłem jakiś czas temu dwa telekonwertery Nikon TC-E2 w idealnym stanie z myślą o zbudowaniu z nich lornetki we własnym zakresie. Zdecydowałem się na ten krok po pierwsze z czystej ciekawości, po drugie zniechęcony długotrwałym, bezskutecznym poszukiwaniem budżetowych ?Sowich Oczu? na rynku wtórnym (przy dość zaporowych cenach tych lornetek w sklepach), po trzecie zaś możliwościami takiej lornetki ATM, których fabryczne sprzęty albo nie oferują, albo oferują za słoną opłatą. Mam tutaj na myśli przede wszystkim naprawdę duże obiektywy (dokładnie takie jak w popularnych lornetkach 10x50) ? zwłaszcza że według obiegowej opinii, z którą oczywiście można dyskutować, 50mm to minimum do astro. Po drugie, ograniczenia związane z wykorzystaniem ww. telekonwerterów do tych celów, polegające na braku fabrycznej konstrukcji z klasycznym lornetkowym mostkiem i koniecznością ATM-owego kombinowania w tym zakresie ? są paradoksalnie istotną zaletą. Umożliwiają bowiem wybór przyszłej konstrukcji tego instrumentu ? tj. albo klasycznej obsługiwanej ?ręcznie? (tak jak prawie wszystkie lornetki dostępne na rynku), albo w formie okularów (gogli) mocowanych do głowy, tak jak umożliwia to np. producent lornetek Kasai 2,3x40. http://backyard.c.ooco.jp/mart/T003.html http://backyard.c.ooco.jp/mart/T004.html http://forum.astronomie.de/phpapps/ubbthreads/ubbthreads.php/ubb/download/Number/37746/filename/Mephisto_40mm.jpg Widząc oczyma wyobraźni wygodne leżakowe obserwacje sierpniowych Perseidów w szerokim polu z rękami założonymi pod głowę, zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie. Czyli nie będę budował sprzętu do trzymania w rękach, skoro mam szanse na komfortowe gwiezdne obserwacje ?bez trzymanki?, opcjonalnie z zimnym piwem w ręku zamiast typowej, ciężkawej lornetki. Szlaki zostały już wcześniej z powodzeniem wytyczone. http://farm8.staticflickr.com/7046/6899560556_87a62c74a4_b.jpg http://homepage2.nifty.com/KIKUTA/jpg/2014/99-10-12 http://homepage2.nifty.com/KIKUTA/jpg/99-21 W ramach hasła ?Też tak chcę!? w tym celu kupiłem w markecie budowlanym OBI wygodne, dostosowujące się do kształtu twarzy metalowe okulary spawalnicze w cenie ok. 18 zł za sztukę, w których zamierzam osadzić konwertery Nikona jako obiektywy przyszłej lornetki. https://www.obi.pl/decom/product/Pirotec_Okulary_ochronne_regulowane_z_szybk%C4%85_z_poliw%C4%99glanu/4722484 Jeszcze myślę nad szczegółową koncepcją, jak to zrobić tak aby omawiane rozwiązanie miało ręce i nogi, jednak ogólnie jestem dobrej myśli. W końcu z lenistwa nie takie rzeczy ludzie wymyślali. Tymczasem używałem rozwiązania tymczasowego w postaci dwóch wspomnianych obiektywów połączonych prowizorycznie i rezultaty były bardzo obiecujące. To, co mnie od razu pozytywnie zaskoczyło to przede wszystkim naprawdę duża jasność tej ?lornetki?, a także jej zaskakujący kontrast oraz ostrość (choć oczywiście Fujinon FMT-SX to nie jest). Gwiazdy przyzwoicie punktowe. Potwierdziły się tym samym zaczytane opinie o wysokiej jakości optycznej ww. konwerterów Nikona. Na pierwszy rzut oka ten ostrzący w nieskończoność galileuszowy sprzęt prawie nie powiększa, ale wystarczy spojrzeć jednym okiem uzbrojonym w taki obiektyw, a po chwili drugim nieuzbrojonym żeby przekonać się, że to jednak nieprawda. Wszystko w tej lornetce jest istotnie dwukrotnie większe. To wystarczy, żeby pod ciemnym niebem zobaczyć jakieś trzy-cztery razy więcej gwiazd niż gołymi oczami. A zatem skóra jak najbardziej warta wyprawki. Imponujące jest także ogromne pole widzenia tego sprzętu, szacowane na jakieś 30*. Żeby uzmysłowić jego ogrom wystarczy stwierdzić, że jest ono prawie pięć razy większe niż w popularnej lornetce Nikon Action EX 10x50. W zasadzie czasami można odnieść wrażenie, że w ogóle nie obserwuje się przez lornetkę. Wprawdzie pole to nie jest idealnie skorygowane, ponieważ chyba jak we wszystkich tego typu przyrządach optycznych gwiazdy tracą na punktowości przy krawędzi, ale i tak patrzenie przez wspomniany sprzęt dostarcza nieziemskich (w końcu obserwujemy Kosmos, czyż nie?) wrażeń. Według mnie pole jest ostre w ok. 75%, zatem w granicach tolerancji i zdaje się porównywalne pod tym kątem do seryjnie produkowanych lornetek typu Sowie Oczy. Duży plus to także niezauważalna dla mnie aberracja chromatyczna oraz duża głębia ostrości. Minimalną odległość ogniskowania oceniam na jakieś 50-60 cm. Co istotne, obiektywy w postaci telekonwerterów Nikon TC-E2 cechują się dobrym odwzorowaniem kolorów, w tym także bieli. Zdjęcie przestawiające test białej kartki poniżej. Oprócz tego zamieszczam kilka innych zdjęć poglądowych zaznaczając, że były robione dzisiaj, w dość pochmurny dzień (to w kwestii jasności tych obiektywów). Do minusów natomiast można zaliczyć, oprócz wspomnianej już wcześniej nieostrości brzegowej także flary na intensywnie świecących, dużych obiektach podczas obserwacji nocą, np. na latarniach czy Księżycu. Osoby z wadami wzroku mogą być także zawiedzione brakiem regulacji dioptrii. Poza tym omawiany sprzęt ma także inne wady charakterystyczne dla seryjnie produkowanych lornetek tego typu z układem Galileusza, a więc wymaga precyzyjnego ułożenia oka w osi oraz odpowiedniej odległości od soczewki, tak aby uzyskać możliwie najostrzejszy obraz w szerokim polu widzenia. Mam jednak wrażenie, że aby z nich korzystać nie trzeba jednak wciskać oczu do ?okularów? tak mocno, jak (o czym można znaleźć informacje na forach) w BGSZ 2,3x40. ER jednak nie mierzyłem. Przy nieodpowiednim ułożeniu oka daje się we znaki także zauważalna dystorsja, ale to samo można przeczytać o lornetkach produkowanych seryjnie, w tym także drogim Vixenie SG 2,1x42 za ok. 1.200 zł. Reasumując, jeśli ktoś nie ma cierpliwości do szukania na giełdach tanich używanych egzemplarzy BGSZ 2,3x40 w dobrym stanie, a kwota 500 zł czy 1.000 zł za jej nowy azjatycki odpowiednik to dla niego za dużo jak na lornetkę o specyficznym, a przy tym dość wąskim zastosowaniu, powinien zainteresować się możliwością zbudowania sprzętu o podobnych właściwościach we własnym zakresie. Przy czym jest możliwe, że taka samodzielnie zbudowana lornetka nie tylko okaże się tańsza, ale również pod niektórymi względami lepsza od modeli oferowanych fabrycznie. Podpowiedzi z czego oraz jak to zrobić bez trudu można znaleźć w Internecie. Dla zainteresowanych kilka dodatkowych linków: http://homepage3.nifty.com/imdiygo/Teleconbino1.htm http://blog.goo.ne.jp/2clldp/e/d1f2cebfda32b542171d18e2303aa4bd http://homepage2.nifty.com/KIKUTA/99-terebino.html http://www.webastro.net/forum/showthread.php?t=125105
  6. Witam serdecznie wszystkich. Od niedawna zainteresowałem się astronomią i powoli snuję plany na poważniejsze zakupy. Niestety nie posiadam obszernej wiedzy w temacie i chciałbym się uczyć od mądrzejszych. Dlatego jak w temacie poszukuję pasjonatów astronomii mieszkających w okolicy Opatowa woj Świętokrzyskie. Chciałbym się spotkać, porozmawiać, zobaczyć z jakiego sprzętu korzystacie może nawet ktoś byłby chętny zaprosić mnie na wieczorne obserwacje chciałbym zobaczyć co i z czym się je zanim zacznę wydawać pieniądze na sprzęt który się do niczego nie nadaje interesują mnie różne zestawy więc jeśli ktoś jest chętny pomóc to proszę pisać. Czteropak będę miał przy sobie jak coś
  7. Dzień dobry, Mam nadzieję, że nie zaśmiecam wątku. Czytam forum od tygodnia i jestem zachwycona ilością wiedzy, porad i rozmiarem cierpliwości stałych użytkowników Jestem też mamą rozgarniętego dziesięciolatka z zacięciem naukowym, który od jakiegoś czasu czyta sporo na tematy związane z astronomią. Chce wiedzieć więcej, uczyć się nieba i oczywiście zamarzył o teleskopie. Odnalazłam forum, poczytałam Wasze porady i wspólnie doszliśmy do wniosku, że na początek lepsza będzie lornetka plus wszystko co potrzebne do nauki nieba (tym bardziej, że syn jest przy okazji też wielbicielem ptaków). Wiem już dzięki Wam, że nic większego niż 10x50 i wiem, że najlepiej Ecotone Kamakura WP2. Nie ukrywam jednak, że to spory wydatek dla nas na początek, a ponieważ nie znalazłam przydatnych informacji o lornetce dla dziecka, wolę dopytać. Czy jednak Kamakura koniecznie czy może coś innego. Wiadomo, chłopak buzię ma drobną, siły w rękach też sporo mniej niż dorosły. Statyw fotograficzny mamy raczej porządny i wysoki. Pozwolę sobie jeszcze poprosić o małą poradę na temat literatury i wszelkich pomocy dla młodego chłopaka na początek. Mamy tylko "Kosmos" Tomasza Rożka, od której się zaczęło i "Atlas Gwiazd" Przemysława Rudzia. Oczywiście po lekturze forum będziemy drukować http://www.forumastronomiczne.pl/index.php?/topic/2510-atlas-nieba-dla-początkujących/&page=1 Obiecuję też, że ponieważ matka swego syna też się zaczęła wkręcać, to nie będzie ostatnia wypowiedz na forum i tylko jedna z wielu pojedynczychpróśb o pomoc w wyborze sprzętu. Będziemy się uczyć.
  8. Cześć wszystkim, Od czerwca/lipca jestem szczęśliwym posiadaczem Synty 8 Dobson, ale niestety z powodu przeprowadzki do bloku (centrum Krakowa), jej gabaryty praktycznie nie umożliwiają mi korzystanie z niej (znoszenie i wnoszenie na ostatnie piętro bez windy prawdopodobnie zniechęciło by mnie i mój kręgosłup). Prawdopodobnie będę wymieniał sprzęt na bardziej mobilny, mam już na oku Sky-Watcher Synta R-120/600, ale to pewnie po nowym roku. Nie mniej jednak po przeczytaniu paru relacji lornetkowych i paru obserwacjach pożyczoną lornetką, chciałbym nabyć jedną - 10x50. Budżet mniej więcej do 1000zł, z zaznaczeniem że potrzebuję także kupić statyw. Nie chciałbym za bardzo nadwyrężyć danej kwoty. Przekopałem trochę tematów i w czołówce jest Nikon Action EX 10x50 CF i Ecotone Kamakura WP2 10x50. Tu też się rodzi moje pytanie czy w tej kwocie znajdę coś lepszego? Czy przyżółcenie obrazu nikona jest bardzo mocne? Ludzie bardzo różnie piszą na ten temat. Znalazłem jeszcze lornetkę Delta Optical Titanium 8x56. Warto ją rozważać jako lornetkę w głównej mierze do obserwacji astronomicznych?
  9. Cześć Wszystkim, Jaką lornetkę wybralibyście do astronomii, jeśli ograniczałoby się to tylko do Nikona? Pomijam serię WX
  10. Na początek przywitam się ze wszystkimi - cześć! - w moim pierwszym poście, a zarazem temacie na forum Tematyką kosmosu interesuję się już od jakiegoś czasu, ale dopiero ostatnio postanowiłem wstać od internetowych artykułów i ruszyć na obserwację nocnego nieba. Pożyczyłem od dziadka sprzęt optyczny produkcji radzieckiej - lornetkę Tento 7x50 i lunetę 20x50, spakowałem się i po południu 1 kwietnia wyruszyłem. Postanowiłem udać się w lasy na północny-zachód od Bydgoszczy, aby chociaż odrobinę zredukować łunę świateł miasta. Postawiłem sobie za cel przede wszystkim obserwacje przelotu ISS oraz Jowisza, a poza tym, luźne oglądanie wszystkiego dookoła. Po dwugodzinnym marszu, dotarłem na wybrane miejsce. Usadowiłem się na skraju otwartej przestrzeni z młodymi nasadzeniami drzew, znalazłem gałąź do podpierania sprzętu (niestety nie posiadam statywu), sięgnąłem po "Stażystów" Strugackich i czekałem na zmrok. Księżyc miałem większość czasu za plecami, ale jego dostrzegłem jako pierwszy obiekt i zacząłem go oglądać. Nawet w takim przybliżeniu, szczegóły na tarczy naszego satelity wyglądały niesamowicie. Kratery, morza i fantazyjne cienie na terminatorze zachwyciły mnie. W tym momencie zacząłem dostrzegać też kontury gwiazdozbiorów - Oriona, Małego Psa, Kasiopei, Wielkiej Niedźwiedzicy i Bliźniąt. Wydaje mi się też, że zaobserwowałem meteor na południowo-wschodnim niebie, dość nisko nad horyzontem. Moją uwagę przykuł jasny obiekt w Orionie, który później zidentyfikowałem jako Betelgezę. Ostatecznie z ISS spartaczyłem, ponieważ źle odczytałem kierunki na aplikacji Heavens Above i dopiero w ostatniej chwili zauważyłem jasny obiekt, który sunął mi za plecami, więc ostatecznie uchwyciłem widok w lornetce tylko na kilka sekund. Zaskoczyła mnie jasność stacji, spodziewałem się zobaczyć drobny punkt. Jowisza dalej nie było widać przez drzewa, więc zająłem się oglądaniem co popadnie. Znalazłem Wolarza, Koronę Północną, Cefeusza i Smoka. Dostrzegłem też śliczne Plejady. Ale chyba najczęściej zerkałem na Wegę i Epsilon Lyrae. Oglądałem różne zakamarki nieba z różnych miejsc na polanie i z różnych pozycji. W największe zdumienie sprawiło mnie to, kiedy celowałem w pozornie ciemny fragment nieba, a w lornetce pojawiała się masa bladych punkcików. W pewnym momencie dostrzegłem w przerwie gałęzi drzew upragnionego Jowisza. I ucieszyłem się bardzo, kiedy zobaczyłem jego Księżyce Galileuszowe. Omiotłem wzrokiem niebo po raz ostatni i dość wcześnie, bo koło północy, poszedłem spać. Ostatecznie zrobiłem w sumie 12 kilometrów marszem ze sporym obciążeniem, ale nie żałowałem ani chwili, ponieważ noc wynagrodziła mi wysiłek. Zdecydowanie lepiej obserwowało mi się lornetką, luneta niestety jest bardzo niewygodna (no i muszę koniecznie zainwestować w jakiś statyw). Prawdopodobnie widziałem jeszcze inne ciekawe obiekty, ale po prostu nie byłem w stanie ich zidentyfikować. Wyniosłem bardzo pozytywne wrażenia i gdy tylko pogoda i czas pozwolą, powtórzę taki wypad. Pytanie do bardziej obeznanych - co jeszcze ciekawego można obserwować taką lornetką w takich warunkach?
  11. Cześć! Na początek uświadomię Was, że niestety nie mam talentu do opisywania relacji, a moje pióro nie jest lekkie tak jak innych osób na tym forum. Niemniej jednak chcę się podzielić z Wami krótką relacją z tegorocznej wyprawy do RPA . PS. Jeżeli ktoś chciałby się o coś zapytać lub zwyczajnie o czymś interesującym Was zapomniałem napisać to proszę o komentarz lub wiadomość na priv. Gdzie? Kiedy? Kto? Pogoda i warunki mieszkalne. Farma przesympatycznego Wouter'a, który osoby znane z tego i innych forum gościł nie pierwszy raz. Farma około 3000 ha, oddzielona płotem, tak żeby żadna dzika zwierzyna nie zjadła nas nocą (choć, niektóre zwierzaki i tak potrafią napędzić stracha w nocy ). Lokalizacja farmy to jakieś 30 km nad miastem Modimolle (hehe, sam dokładnie nie wiem, zadupie straszne ) Wylot z Warszawy 19.06.2017 - powrót 28.06.2017. Dla niektórych podróż trwała niecałe 24h, dla innych ponad 30... Pojechaliśmy w pięć osób, jeśli wyrażą zgodę to jak najbardziej przytoczę ich nicki czy imiona . Liczba osób całkowicie maksymalna jak na tamte warunki. Pogoda... Mogę powiedzieć, że nie każdy dzień był w 100% pogodny, ale gdy przychodziła noc... 98% czasu to niebo całkowicie bezchmurne z taką przejrzystością o której możemy zwyczajnie w PL pomarzyć :(. W sumie pogoda przeszkodziła nam łącznie w około 3.5 godzinach podczas całego wyjazdu! Temperatura w dzień osiągała nawet 25*C a w nocy spadała czasami do 5. Rozbieżność duża, choć pierwsze noce były ciepłe. Warunki, w których mieszkaliśmy. Luksusów nie było, ale jak na sawanne było wyśmienicie. Lodówka, prąd, gorąca woda i czynna toaleta - nic więcej nie potrzeba, nie po to tam jechaliśmy, hehe Czym obserwowałem: Do obserwacji południowego nieba zabrałem cztery lornetki: Malutką 2,3x40 - świetna lornetka z gigantycznym powiększeniem, Troszkę większą 7x35 Nikon Action EX, Zwyczajną 10x50 Nikon Action EX, Sporą 100mm kątowe TS Wrażenia z obserwacji lornetkami 2,3x40 ; 7x35 ; 10x50. Może zacznę od tego gdy pierwszy raz zobaczyłem to niebo to z moich ust padły dwa słowa: kur** ma*. Jak ktoś nie był na południu pod ciemnym niebem to nie jest sobie w stanie jasności drogi mlecznej wyobrazić. Ten kto był, wie o czym piszę, hehe. Zacznę może od lornetki nr 1. To małe cudo można porównać do tego jakby nasz znajomy okulista przepisał nam okulary z mocnym powerem :). Z tą różnicą, że te okulary wcale nam nie dokuczają. Człowiek patrząc przez tą lornetkę widział dosłownie 3x więcej gwiazd, a tych było tam mnóstwo... Droga mleczna na leżaku wymiatała :). Jej jasne części przecinały się z kosmatymi czarnymi mgławicami,których specjalistą był jeden z naszych wycieczkowych wariatów . Lornetka nr 2. Generalnie wrażenia podobne: Nadal gigantyczne pole, większe powiększenie i zdecydowanie lepsza jakość obrazu, który od razu powalał. To co mi się wydawało na początku gdy oglądałem niebo przez 2,3x40, za "niesłychane" i "niesamowite" tutaj dopiero okazywało się niesłychanym i niesamowitym. Mnogość gromad otwartych, mnogość gwiazd, a przede wszystkim ta jasna, błyszcząca droga mleczna, poszarpana kosmykami ciemnych mgławic... szkoda, że czasu nie było na zgłębianie ciemnych mgławic, ale na 100% wrócę pod to niebo, więc nic straconego :). Lornetka nr 3. To już całkiem spore powiększenie jak na to niebo i wielu osobom już taka lornetka by wystarczyła w tych warunkach... no ale nie mi . Galaktyki, mgławice, kulki i otwarte wyskakiwały jak nigdzie w Polsce. Drcga mleczna nabierała już zupełnie innych "wymiarów". Czuło się jakby się w nią wchodziło i zgłębiało... Po prostu must have na takiej wyprawie. Jeżeli poprzednie lornetki można przydzielić do zbioru instrumentów, którymi po prostu okalamy przepiękne niebo południowe, tak ta lornetka może służyć już konkretnym celom. Tak też było i u mnie. Stanowiła back up dla mojego głównego instrumentu optycznego.. TS 100mm 45*. Zanim namierzyłem coś moją największą lornetką to na pierwszy ogień leciała właśnie ta lorneteczka. Widoki fenomenalne, super kontrast, mgławice zabijały :). Wrażenia z obserwacji TS 100 mm 45*. Na wstępie powiem, że wiele osób mówiło, że ta lornetka nie przeżyje podróży do RPA, że to moloch, nieporęczne i generalnie lepiej coś sobie wynająć na miejscu. Niestety akurat na tej farmie nie można niczego wynająć, więc determinacja do zabrania czegoś dużego była jeszcze większa. Ba, lornetkę kupiłem specjalnie na ten wyjazd. I chyba moim celem tej krótkiej relacji jest odpowiedzenie ciekawskim ludziom czy opłaca się targać taki sprzęt na drugi koniec świat i czy to możliwe . Jeżeli ktoś doczytał do tego momentu i nie chce mu się dalej a liczy na odpowiedź to odpowiem szybko: TAK! Natomiast Ci, którzy nadal chcą czytać zapraszam do skrolowania w dół Nie żałuję ani złotówki, a jeśli ktoś się zastanawia nad wyjazdem na dalekie południe i zastanawia się czy kupić taką lornetkę to powiem, że bez niej nie wyobrażam sobie tego wyjazdu (a przynajmniej nie wyobrażam sobie, od czasu gdy zobaczyłem nią pierwsze obrazy). Opisywać lornetki nie będę, to łatwo znaleźć w internecie. Ok przejdźmy do meritum czyli opisu kilkudziesięciu obiektów: Zacznę z grubej rury NGC 3372 - Zanim opiszę to co mam zapisane na dyktafonie parę słów? Widziana oczywiście wszystkimi lornetkami i gołym okiem. Potężna mgławica. Jeśli M42 wydaje się duża to powiem Wam, że z powiększeniem 20x i 2x filtr uhc lumicon dała najpiękniejszy widok jaki widziałem w życiu. Jeśli ktoś nie wierzy, to jako dowód dodam, że podczas naszego pobytu odwiedziły nas 4 osoby mieszkające na stałe w RPA, które również interesują się amatorską astronomią. Jedna z nich posiada nawet sct16? (niestety nie było sctka na miejscu), ale nawet według niej takiego obrazu 3D, takiego kontrastu, takiego szerokiego ujęcia a przy okazji tak dokładnego nie widział nigdy i że to zdecydowanie najpiękniejsza rzecz jaką widział jeżeli chodzi o rzeczy astrowizualne. Ehhh i tak faktycznie było. Doszło do tego, że podczas robienia nam zdjęć grupowych następnego dnia na tle drogi mlecznej, ceną było ustawienie lornetki z filtrami na eta carine dla nich i dla ich żon . A w dyktafonie mam nagrane dokładnie to, chociaż tak jak mówię, bardzo słabo opisuję to co widzę: "Nie mieści się w lornetcę, jest tak wielka. Może zacznę ją opisywać od prawej strony, przesunę lornętke. Po prawej od eta cariny to po prostu wygląda jak strumień rzeki wpływający do morza, delta rzeki, która wpływa do czarnego morza. Na prawo trochę dalej widać przy takich dwóch gwiazdkach i chyba gromadzie otwartej widać jakąś mgławiczkę od niej. W lewo przechodząc widzimy centrum eta cariny. Zaczyna się ono tak jakby przy najaśniejszej gwiazde w EC na prawo są znowu 2 jaśniejsze gwiazdki za którymi ciągnie się smuga, która przypomina mi mewę. Przechodzi dalej na prawo, tak daleko, że znowu potrzebny jest ruch lornętką. Trzeba przesunąć znowu trochę w prawo i do góry. Nadal widać mgławicę. Powrót do środka. Pod główną gwiazdką widać pociemnienie, które rozdziela jakby tę górną część EC. Przesuwam lornetkę na lewo. Znowu taki ciemny obszar,przy przypomina deltę tyle, że tutaj jaśniejszy obszar jest w środku tego ciemniejszego morza. Zatopione jest tam wiele gwiazdek. Zwłaszcza zerkaniem. Teraz lornetką na dół cały. Widać dużo poszarpań, które wprost rozrywają mgławicę. Nie jest to do opisania jak wielka jest tutaj ta mgławica. Orion wydaję jakieś 5-7x mniejszy z niewyobrażalnie mniejszą ilością detali. Hmmm starałem się przepisać to co mówiłem na dyktafonie, ale ciężko nadążać :). Czas nagli. Dzisiaj reszta. PS2. Jutro dodam już jakieś zdjęcia. Pozdrawiam, KK
  12. Cześć, w lornetkach stosuje się filtry mgławicowe zakładające je na okulary. Czy nie można było by tego samo zrobić w okularach teleskopowych ? Po co przepłacać za wersje 2" jak można nałożyć filtr 1,25" na okular 2" od góry (od strony oka) ? Wiadomo, że okular musi mieć odpowiednie ER i trzeba zrobić coś co "przytrzyma" filtr w określonym miejscu. Co o tym myślicie ? Czy filtr nadal będzie poprawnie "działać" ? PS. Przy okazji wymiana filtrów odbywać się powinna szybciej. Pozdrawiam, Karol
  13. Witam Chciałbym rozpocząć swoją przygodę z astronomią a jako że nie mam zbyt dużego budżetu to wybór padł na lornetkę. Mam okazje kupić taką oto lornetkę za 65 zł. Jak myślicie, czy warto zważywszy na cenę? Co o niej sądzicie? Pozdrawiam.
  14. Gość

    Wada wzroku

    Witajcie Jestem nowa na forum. Jakiś czas temu wzięło mnie na astronomię. Wszystko byłoby pięknie (chyba) gdyby nie to, że mam wadę wzroku. Nie wiem czy to chwilowa zachcianka czy coś na dłużej, bo nie mam pojęcia co się znajduje na nocnym niebie (z wyjątkiem wielkiego wozu i księżyca). Zdecydowałam, że to będzie jakaś lornetka 10x50, ale na razie brak funduszy więc pewnie zakup będzie jesienią. Wracając do problemu jestem dalekowidzem -4,5 i dodatkowo astygmatyzm. Noszę okulary i tutaj pojawia się problem czy da radę oglądanie nieba bez okularów?? Kontaktów nie mogę nosić bo mam dodatkowo zespół suchego oka. Czy istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji czy powinnam sobie od razu darować??? Pozdrawiam
  15. Witam wszystkich. Potrzebuję Waszej pomocy. Od kilku miesięcy patrzyłem w niebo przez lornetką 10x50 Delta Optical Silver. Muszę powiedzieć, że dobrze było widać księżyc, mgławicę Oriona, czy M31. Mieszkam na północy Polski, niebo nie jest zanieczyszczone przez sztuczne światło. Widok na niebo jest czysty i gołym okiem widać naprawdę sporo gromad i gwiazd. Jednak lornetka nie jest wystarczającą aby popatrzeć np. na pierścienie Saturna, czy pasy na Jowiszu. O bliższym spojrzeniu na mgławicę Oriona nie ma szans. Czy któryś z poniższych teleskopów na początek zaspokoi moją ciekawość i pozwoli mi się cieszyć wspomnianym widokiem pierścieni Saturna. Budżet jaki mogę przeznaczyć ok 450 PLN. Bardzo proszę o poradę: http://deltaoptical.pl/blizej_nieba/teleskop-sky-watcher-synta-bk1149eq1,d854.html http://deltaoptical.pl/blizej_nieba/teleskop-sky-watcher-synta-bk709eq1,d703.html http://deltaoptical.pl/blizej_nieba/teleskop-sky-watcher-synta-bk709eq1-czapka-delta-optical-z-bialymi-diodami-led,d3911.html http://deltaoptical.pl/blizej_nieba/teleskop-sky-watcher-synta-bkmak80sp-ota,d782.html http://deltaoptical.pl/blizej_nieba/teleskop-sky-watcher-bk804-eqta,d3568.html
  16. Przeglądając dziś CloudyNights natknąłem się na wzmiankę o lornetkach produkowanych przez Lunt Engineering. Początkowo myślałem, że będzie chodziło o sprzęt do Słońca, ale wygląda na to, że firma zdecydowała się uzupełnić swą ofertę lornetkową (do tej pory miała w ofercie kątową 100 ED z wymiennymi okularami) i uderzyć w segment premium: http://luntengineering.com/lunt-engineering-magnesium-series-binoculars/ Cechy serii Magnesium podawane przez producenta to: - świetna optyka, płaskie i ostre pole (deklarują, że zdecydowali, iż albo zrobią coś wielkiego, albo pakują się do domu); - pryzmaty Bak-4 i powłoki FMC na wszystkich elementach optycznych; - wypełnienie azotem i szczelność ma zapewnić mgło- i wodoodporność; - magnezowa obudowa zapewniająca lekkość i wytrzymałość; - spory ER; - indywidualne ostrzenie. Lornetki są produkowane w czterech klasycznych rozmiarach: 7x50, 10x50, 11x70 i 16x70. Masywność lornet przywiodła oczywiście skojarzenia z serią BA8 i patrząc na solidną puszkę pryzmatów w 10x50 jestem przekonany, że środek źrenicy ma pełną iluminację. Z zalet wymienianych przez producenta warto zatrzymać się na dwóch parametrach. Pierwszym jest magnezowa obudowa, co z pewnością pozytywnie wpływa na ciężar tych dwururek - producent deklaruje wagę modelu 10x50 na 1340g, a dla 16x70 - 1925g. Dla porównania dodam, że odpowiedniki TS Marine ważą 1600g i 2650g. Różnica jest szczególnie widoczna na przykładzie większej lornety, ale warto zdać sobie sprawę, że i 260g różnicy in plus dla mniejszej lornety oznacza czasem utrzymać czy nie utrzymać w rękach przez dłuższy czas (waga jest mniej więcej w połowie między BA8 a Nikonem Ex!). Drugą cechą zdającą się wyróżniać tę serię jest ER deklarowany na 20 mm dla 10x50 i 16x70. Oczywiście zagadką pozostaje zagłębienie soczewki ocznej w oprawie okularów - przykład serii BA8 pokazuje, że teoretycznie świetny ER na poziomie 19 mm można zaprzepaścić osadzając optykę na prawie centymetr w jej obudowę. Zdjęcia niewiele zdradzają, ale z tego, co widać wydaje się, że soczewki oczne są osadzone dość głęboko. Niemniej, firma się chwali tą cechą, więc liczę, że osoby obserwujące w okularach naprawdę będą mogły cieszyć się pełnym polem tych lornet. Uzupełnię tylko, że ER modeli 7x50 i 11x70 wynosi 23 mm (pole widzenia okularów to niecałe 53°, więc raczej standardowo). Jeśli chodzi o cechy fizyczne, rzucają mi się trochę w oczy tubusy lornet 70-milimetrowych, wyglądających na nieco smuklejsze niż w BA8 15x70. Może to oznaczać inną (mniejszą) światłosiłę, dzięki której możemy się spodziewać lepszej korekcji. Nie biorę jednak pełnej odpowiedzialności za te słowa, bo oczywiście może się okazać, że obicie gumą jest mniej masywne, nie licząc tego, że czarny kolor wyszczupla ;). Ceny wyraźnie sugerują, że Lunt widzi klientów w osobach skłaniających się ku dobrym lornetom małego i średniego kalibru (czyli tych, co do tej pory wahały się między Fujinonem a którymś z klonów BA8 produkowanych przez Kunming United Optics). Na ten moment koszt takiego zakupu plasuje się gdzieś pomiędzy BA8 a Echelonem - dla lornet 15-16x70 wygląda to tak: Oberwerk Ultra - $379 Lunt Magnesium - $545 Celestron Echelon - $699 (ceny na 18.12.2014) Całości oczywiście ma dopełniać adapter i torba na ramię - nieco inna niż zwyczajowe (trochę bardziej turystyczna ;)) Lornetki są na razie dostępne na amerykańskiej stronie Lunta, w paru innych sklepach można wpisać się na listę oczekujących. Jeśli chodzi o dostępność w Europie, zapewne pojawią się za jakiś czas na stronie apm-telescopes.de (właściciel APM, Markus Ludes, ma udziały w Lunt Engineering). Robi się ciekawie - oprócz niedawnego pojawienia się serii Echelon Celestrona, jest chyba równie ciekawa alternatywa. Czas pokaże, czy zawojuje rynek :)
  17. Witam. Ostatnio zrobiłem oprawki na filtr ND5 do lornetki TS 15x70. Całość zrobiona z tektury (nie licząc folii ND5 :P ), przy pomocy butaprenu, opasek zaciskowych, czy jak kto woli trytytek, nożyka do tapet, cyrkla, ołówka i linijki. O czasie, jaki był potrzebny na wykonanie tego nie będę pisał, bo jestem leniem i ogólnie 3 dni wystarczą na zrobienie tego na cymuś ;) Teraz pozostały jeszcze kwestie kosmetyczne, choć znając siebie wykończenie tego zajmie mi pewnie kolejny rok. Podobnie zresztą jak z oprawką do MAK'a 127, którą zrobiłem niespełna rok temu, zaraz po zakupie MAK'a i która do tej pory nie doczekała się wykończenia :D Może kiedyś...
  18. Witam wszystkich na forum. Mam tanią lornetkę Brasser 10x50 W jakiś dziwny sposób widzę teraz podwójny obraz. Co można na to poradzić?
  19. Bardzo uważnie śledzę wszelkie wpisy dot. lornetek kątowych bo zamarzyłem o takiej. Wiem to już brzmi jak problemy. Co gorsza spoglądałem już na niebo tym i owym i zacząłem doceniać jakość obrazu. Stąd też założenia: przedkładam jakość nad wielkość sprzętu sprzęt nie musi być jak największy, chciałbym żeby jednak nie był mniejszy niż 80mm. W zasadzie rozmiar 80mm byłby optymalny. okulary muszą być wymienne i w standardzie 1,25'' nie mam potrzeby 'powerowania', max powiększenie w okolicy 0,5D wystarczy. Na szalę jestem gotów rzucić niemal cały mój sprzęt astro ale wnioski z poszukiwań mam niestety bardzo pesymistyczne: nawet jak chcesz wydać ok 10-12kPLN nie ma czego kupić! Idąc od dołu listy są TSy w różnych wielkościach ale mnie nie przekonują. Jest APM semi-apo 100mm ale to dalej zwykły achromat F5. Z wielką uwagą czytałem o Vixenach BT81S oraz BT-ED70S. Obie mają iście astronomiczne ceny w porównaniu co za tą cenę dostajemy. Powłoki MgF2 w 81S za 5kPLN to jakiś ponury żart... Na polu walki pozostaje chyba tylko APM 100ED (na CN i binomania.it ma świetne recenzje)? Jest to jednak setka więc swoją wagę i gabaryty ma. Niestety w mniejszych rozmiarach ok 80mm znalazłem tylko powyższe Vixeny, jest jakiś TS88 z obciętą aperturą no i.. Kowa Highlander ale na nią nerek mi nie starczy. Czy ktokolwiek zna alternatywę do powyższych? 80-100mm? Jak na razie doszedłem do wniosku że czekam na promocję na APM 100ED - co jakiś czas jest za 2500E, w zasadzie ostatnia promocja dopiero się zakończyła ale nie chciałem spieszyć się z decyzją. Będą kolejne promocje. A może trafi się z drugiej ręki. A może mi przejdzie. A może czyjaś złota rada sprawi że podejmę lepszą decyzję?
  20. Co myślicie o tej lornetce? Posiadam teleskop Celestrona 130/600 i chce kupić lornetkę do kompletu, Pozdrawiam :D http://teleskopy.pl/product_info.php?cPath=25_65&products_id=1324&lunety=Lornetka_astronomiczna_Celestron_SkyMaster_15x70_(BaK-4)_+_adapter_do_statywu_+_futera%B3
  21. Może kogoś zainteresuje, jak w temacie. Sporo lornetek, większość to dziwadła nie do astro ale kilka ciekawostek też jest. Nie zgłębiałem tematu ale np. Echelon 10x70 za 620E co w porównaniu z Deltą u nas jest taniej.
  22. Stary już jestem. Chęci nie te. Siły nie te. To skandal, żeby na sześć pogodnych nocy wykorzystać ledwie dwie, z czego jedną na macanie sprzętu. Ale powrót po białonocnej przerwie rządzi się w końcu swoimi prawami, parę pierwszych godzin trzeba przecież poświęcić na sprawdzenie, czy optyka wciąż przepuszcza światło, czy aby M39 nie przesunęła się trochę w bok, czy Plejady się nie rozpierzchły, czy Welon nie rozpłynął się ostatecznie w nicości... Sesja w nocy z 4/5 września była dość osobliwa - Księżyc zachodził po godzinie pierwszej, więc w zasadzie miałem do dyspozycji dwie godziny ciemnego nieba zanim Słońce miało zacząć dawać znać o swej obecności na wschodzie. W planach miałem Liska, a dokładniej kilka wyraźnych - przynajmniej na zdjęciach - ciemnych mgławic. Niestety, Lisek był już ledwie 40° nad horyzontem, więc można było zapomnieć o skutecznym łowieniu i identyfikowaniu ciemnotek. Kilka ciemniejszych obszarów bez wątpienia wypatrzyłem, ale poza tym niewielkim, choć w sumie dość ważnym rekonesansem, nic więcej nie ugrałem. Stwierdziłem natomiast, że mógłbym dla odmiany poszukać pojaśnień zamiast pociemnień. Uzbrojony w niepozorny zeszycik "Objects in the Heavens", zacząłem przeczesywanie gwiazdozbioru. Używałem głównie swojego Ultraska 15x70, głównie z potrzeby polepszenia zasięgu, gdyż - jak wspomniałem - Lisek był już niezbyt wysoko. Mapka części gwiazdozbioru Liska, na żółto zaznaczone obiekty wspomniane w relacji. Skoro przy okazji ciemnotek kręciłem się w okolicy Wieszaka (Cr 399), to i stamtąd zacząłem dalsze skakanie, w miarę upływu czasu kierując się na wschód. Warunki nie pozwalały na łapanie NGC 6802 przy wschodnim krańcu Cr 399, zresztą ta gromada padła już parę razy moim łupem, lecz w znacznie lepszych warunkach. W zasadzie miałem zacząć na spokojnie od duetu NGC 6820/6823, ale skoro kręciłem się przy alfie Vulpeculae, zadałem sobie niewielki trud, by wyzerkać kilka słońc uroczej NGC 6800, leżącej jakieś pół stopnia na północny zachód od gwiazdy. Gromada ta nie prezentowała się tak pięknie, jak potrafi, ale cieszyłem się, że w tych nie najlepszych warunkach cokolwiek raczyło wyskoczyć z tła. Natomiast pobliskiej gromadzie Stock 1 nie poświęciłem czasu praktycznie wcale - mam ten obiekt opatrzony, więc raczej był dla mnie jednym z drogowskazów w rekonesansie pyłowym niż celem na sesję. Przeskoczyłem więc parę stopni w lewo (na wschód), do gromady otwartej NGC 6823, leżącej na tle mgławicy NGC 6820. Kilka - kilkanaście gwiazd gromady nieśmiało wyszło z tła, mgławica w tych warunkach była chyba raczej złudzeniem (wspomagając się dwoma UltraBlockami coś niby wyszło, ale to nie jest to, co może być). Czasem zastanawiam się, czy gdyby tłem dla obu obiektów nie było tak bogate pole gwiazdowe, to czy ta parka nie byłaby znacznie chętniej odwiedzanym miejscem - w końcu jasna gromada z mgławica w tle zwykle generuje spory ruch. Kolejny mały skok na wschód i kolejny mały klejnocik - gromada otwarta NGC 6830. Mała, urocza, bardzo zwarta, o regularnym kształcie - i dość jasna. Jednak przez swoje położenie na bogatym w gwiazdy tle, można ją dość łatwo przeoczyć. Kolejny skok na wschód ? i oczywiście w oko wpadły Hantle (M27) ? obiekt, który cieszy oko w każdym powiększeniu (ostatnio najbardziej lubię go oglądać w 10-krotnym). Oczywiście ogryzkowaty kształt był wyraźny, nie mogłem też oprzeć się wrażeniu, że obiekt nie jest całkowicie szary, a ma delikatne zabarwienie niebieskawo-zielonkawe. Może to wyobraźnia dodawała ten kolorek (szczególnie w tych warunkach); miałem też wrażenie, że ów efekt jest ciut bardziej widoczny w lornetach o większej źrenicy wyjściowej. Niewielkie powiększenie w przypadku tego obiektu według mnie działa na jego korzyść ? dzięki temu można łatwiej sobie wyobrazić, że w stosunkowo nieodległej przeszłości w tym miejscu była sobie zupełnie zwyczajna gwiazda. I tak samo oczyma wyobraźni czasem wodzę wzrokiem po okolicznych słońcach i zastanawiam się, które z nich odrzuci zewnętrzne fatałaszki jako kolejne, wzorem M27. Do tej pory atlas był w zasadzie zbędny. Ale przyszła kolej na parkę NGC 6882/6885, która miała być główną atrakcją wieczoru ? w końcu ta całkiem jasna gromada jest jedną z tych, których do tej pory nie widziałem (choć coś mi świta, że na zlocie w Jodłowie w 2011 wyłapałem ją, podczas radosnego czesania lisiego futra). Polowaniu na tę parę obiektów towarzyszyła mała niepewność ? czy w tych warunkach uda się dostrzec dwie gromady przyklejone do siebie i czy spora różnica w jasności obiektów pozwoli na oddzielne zidentyfikowanie obu gromad? Po podziwianiu Hantli w mniejszych powerach, przesiadłem się znów na dwururkę większego kalibru ? kilka małych skoków i obiekty były w polu widzenia. Jaśniejsza z gromad (6885) od razu uderzyła po oczach. Grupa kilkunastu dość jasnych gwiazd, całkiem spora, z jedną wybijającą się (20 Vul). Gromada nie sprawia wrażenia tak jasnej, jak można się spodziewać po podawanej wartości - 6,0mag. Zdaje się, że 20 Vulpeculae zawyża znacząco jasność całości (lecz czegóż można spodziewać się po chytrym lisie, jeśli nie podstępu?). Niemniej, to skupisko gwiazd było bardzo łatwym i oczywistym celem, także w mniejszych lornetach trzymanych luzem w łapie. Natomiast okazało się, że NGC 6882 była również bardzo dobrze widoczna. Widać ją było jako małą (znacznie mniejszą od sąsiadki) grupkę kilku gwiazd o zbliżonej jasności, wklejoną w północno-zachodni kraniec większego klastra. Doczytałem, że nie jest do końca jasne, czy NGC 6882 jest częścią NGC 6885 czy też nie. W każdym razie, wizualnie nie miałem problemów z przypisaniem widocznych gwiazd do numeru katalogowego. W mniejszych lornetach widok nie był tak piękny jak w 15x70, ale również cieszył oczy. Mniejszy z klastrów nie dał się wyłapać od razu, ale po chwili jego obecność w 10x50 była ewidentna w postaci delikatnej, nie do końca jednorodnej mgiełki. Ostatnim nowym celem na liście była gromada otwarta Roslund 4. Wystartowałem od trójkąta gwiazd 18, 19 i 20 Vulpeculae. Właściwe namierzenie, która z okolicznych 5-magowych gwiazd jest tą, która wyznacza moją linię szukania gromady zajęło mi trochę czasu. Ostatecznie z pomocą przyszedł mi mały czworobok 7-8-magowych słońc leżący obok parki nieco jaśniejszych gwiazd, już chyba w gwiazdozbiorze Łabędzia. Upewniwszy się, że kadr jest właściwy, zacząłem zerkaniem szukać jakiegoś pojaśnienia. Po ledwie paru sekundach pojawiło się słabe maleństwo, jednolita plamka światła o rozmiarach około 4?. I nie wiem czemu, ale ten widok sprawił mi najwięcej chyba satysfakcji tej nocy. Chyba po prostu lubię takie ulotne duszki. Mniejszymi lornetami nie próbowałem niczego tam łapać, ale w dobrą noc ten obiekt z pewnością jest w zasięgu 10x50. Tradycyjnie też zerknąłem na przepiękną, kipiącą gwiazdami NGC 6940, którą chyba najłatwiej "odkryć" przy okazji szukania Veila. Jednak przy okazji tej sesji nie zatrzymałem się jakoś dłużej na tym widoku (jako, że go bardzo dobrze znam). Z pewnością przynajmniej tyle, co opisałem można wyciągnąć pod dobrym niebem przez 10x50 jeśli zaczniemy łapać Liska wyżej nad horyzontem. Nie mam wątpliwości, że wrócę do tego obszaru także pod lepszym niebem, żeby wycisnąć maksimum przy pomocy lornet, które mam ? tylko czy znajdę w sobie chęć na łowienie pojaśnień, skoro tyle pięknych ciemnych chmur się tam kłębi? Autor zdjęcia: Loki. Źródło: http://astropolis.pl/topic/41900-vdb-126-wieszak-m27-ngc-6820-i-6823-i-czego-jeszcze-dusza-zapragnie/
  23. Sprawa miała być nudna i zupełnie standardowa - zwykłe rozeznanie w terenie, nic szczególnego w zawodzie prywatnego detektywa. Chodziło o podrzędną knajpkę, prowadzoną przez pewnego Polaka z holenderskim paszportem. Lacerta sive Stellio - cóż, dość osobliwa nazwa lokalu. Nic dziwnego, że we wszystkich przewodnikach - jeśli w ogóle o nim wspominano - nigdy nie wymieniano jego oryginalnej, pełnej nazwy. Mówiono w skrócie ?Lacerta? lub częściej - po prostu ?Jaszczurka?. - Pamiętaj, Amerykanie byli już tam wcześniej. Jeden wskazał na dwa istotne tropy, drugi był bardziej skrupulatny, jego lista ma siedem punktów. - Mamy jakieś zdjęcia z poprzednich oględzin? - Zdjęcia? Jakie zdjęcia? Do cholery, jesteś w branży od wczoraj? Przecież fotografersi nie zapuszczają się tam, bo i po co? Jeśli już idą w tym kierunku, wszyscy skręcają do nightclubu Kokon. Wiesz, puścisz na scenie efektowne mgiełki i wszyscy sikają po nogach. A jak który skręci w bok, to skręca w nie ten bok i zwyczajowo daje się zrobić w trąbę. Mimo wszystko postanowiłem pójść i sprawdzić. Taksówkarz zawiózł mnie pod znaną melinę przy 39. Alei (od jej numeru, zwykle mówimy na tę melinę ?M39?). Tam skręciłem wzdłuż obskurnego Bulwaru 168., minąłem Kokon - i w zasadzie w samych drzwiach Lacerty wpadłem na uroczą pieguskę (w aktach figurującą jako N.7209 (N - notowana, dalej numer w kartotece)). Miałem wrócić chwilę później do niej i jej młodszej koleżanki (N.7243, trochę bardziej rzucającej się w oczy, ale nie do końca w moim guście). Tymczasem rozejrzałem się po lokalu. Cóż za pretensjonalny wystrój - małe, dość niewyraźne stoliki umieszczone w salce w zygzak. Że niby mają układać się... w Jaszczurkę? Cholerny, tandetny polski gust. Najprostsze skojarzenie szefa, który obok stylisty wnętrz nawet nie stał. Całość kompletnie bez wyobraźni. Ale czego się spodziewać po Janie H., lokalnym watażce, miłośniku piwska, przyjacielu znanego producenta wódki i papierosów, Jana S.? (...) ... No dobra, popłynąłem. Ale fakty z grubsza pozostają te same - Jaszczurka jest raczej niezbyt docenianym skrawkiem nieba, fotografowana jest stosunkowo rzadko, a i mapy nieba niespecjalnie zachęcają do sięgnięcia po coś więcej. No i kolejny fakt - naprawdę nie wierzcie Amerykanom. Wzbudzają zaufanie, ale wszystkiego nie mówią. Dobry stary Phil mówi o dwóch obiektach, Peter Birren wylicza ich już sześć. Tymczasem warto podskoczyć czasem nawet największym tuzom i powiedzieć: sprawdzam! Mapka na podstawie Cartes du Ciel Noce w połowie września były wciąż łaskawe. Na tle dobrze widocznej, choć nie oszałamiającej smugi Drogi Mlecznej, zygzak jaszczura piął się całkiem wyraźnie . Nie tracąc zbyt wiele czasu, wycelowałem swe lornety w jego okolice, póki gadzina była w najdogodniejszej pozycji na niebie (choć nie najwygodniejszej do oglądania). Nalot? Tradycyjnie ten sam - od M39, wzdłuż ciemnej smugi Barnarda 168 do NGC 7209, pierwszej z brzegu - dosłownie i w przenośni - gromady w Jaszczurce. NGC 7209 jest dla mnie absolutnie najpiękniejszym obiektem w gwiazdozbiorze i zwykle na niej skupiam największą uwagę. Nie wiedzieć czemu, uwielbiam takie obiekty, teoretycznie pozbawione fajerwerków. Jest coś kojącego w widoku spokojnie skrzącej się gromadki gwiazd. Ślad NGC 7209 nie jest do końca regularny - od zachodu ma wyraźną ciemną zatoczkę, przez co klaster przyjmuje kształt litery ?c?. Lornetki 7x50 pokażą tę gromadę jako bladą plamkę światła, która być może przy podparciu rąk (lub dwururki) pokaże swoją ziarnistość. Lornetki 10x50 i większe pokazują ziarnistość gromady w różnym stopniu - od widoku, który lubię nazywać podskórnym rozbiciem, po gromadkę kilkunastu czy dwudziestu kilku słońc, których pozycje można bez problemu naszkicować (czyli widać znacznie więcej niż ?mieni się coś, ale tylko zerkaniem?). Żadna z gwiazd nie wybija się znacząco ponad inne, co może sugerować, że najjaśniejsze i najbardziej masywne wąchają już bozony od spodu. I faktycznie, wiek gromady szacowany jest na około 440 milionów lat, czyli grubo ponad średnią życia gwiazd typu O i B; jest to też wiek, w którym gwiazdy typu widmowego A powoli odchodzą od ciągu głównego. Kolejnym dość oczywistym celem była jej czterokrotnie młodsza sąsiadka leżąca dwa stopnie na północ, NGC 7243. Ta gromada jest zauważalnie inna - kilka gwiazd wybija się mocniej z tła, a całość jest wyraźnie podzielona na dwie części (tę cechę widać już w 7x50). Północna część skupia się wokół węzła trzech gwiazd, południowa - większa - pokazuje od razu około pięciu słońc. Bardziej wnikliwe spojrzenie pozwala przynajmniej podwoić liczbę gwiazd w każdej grupie. Jeśli ktoś lubi dopatrywać się jakichś asteryzmów w gromadach, to prawdopodobnie dopatrz się podobieństwa do symbolu przycisku ?przewiń? >> ;) Mimo pozornie większej spektakularności, gromada ta mimo wszystko sprawia wrażenie dość ubogiej - oprócz kilkunastu jaśniejszych gwiazd, niewiele świeci tam w tle, chociaż w mniejszych lornetkach ta gromada może podobać się bardziej niż jej starsza sąsiadka. Kolejnym celem była NGC 7296, mała perełka w okolicach oczu Jaszczurki - czyli między ? i 9 Lacertae, bliżej tej pierwszej. Gromadka mimo swego rozmiaru (4?) okazała się całkiem wyraźna - o ile się wie, gdzie jej szukać. Wydawała się być przyklejona do słabej gwiazdki dziewiątej wielkości, co razem skutkowało wyglądem podobnym do kometki, z gwiazdką-jądrem ustawionym blisko krawędzi blasku gromadki. W średniej lornecie wydawało się wychodzić kilka gwiazdek (2-3) plus kilka dodatkowych na granicy ziarnistości, ale nie mam pojęcia ile z tych bonusowych światełek mogło należeć do gromady, a ile było zwyczajnie świetlikami pierwszego planu. źródło: Photopic Sky Survey Następna na liście była szwendająca się w okolicy IC 1434, kolejna gromada otwarta. Jest to jeden z tych obiektów, które same potrafią wpaść w oko podczas w miarę uważnego skanowania nieba lornetką 10x50. Ten klaster również okazał się lekko ?kometkowaty?, ponownie jakaś gwiazda postanowiła zażyć chwili chwały i podbić swoją oglądalność przez przypadkowe ułożenie pozornie blisko znacznie dalszej gromadki. Wszystko, byle tylko o niej mówiono. Ech, mówię wam, świat gwiazd jest naprawdę porąbany... Z ciekawostek - w 2008 ta gromada pojawiła się w pracy polskich astronomów (dr-a Maciejewskiego i dr-a hab. Niedzielskiego) zatytułowanej ?Badania fotometryczne dziewięciu wątpliwych gromad otwartych?, gdzie wysunięto wniosek, że mamy do czynienia z przypadkowym ułożeniem gwiazd. A jeszcze insza praca, tym razem duetu Bica-Bonatto, ?Gromada czy asteryzm? 2MASS CMD i analizy strukturalne 15 ambitnych celów? (2011), klasyfikuje IC 1434 jako dość wiekową gromadę (800 mln lat). Ech, mówię wam, świat astronomów jest naprawdę porąbany... Dwa kolejne obiekty - IC 1442 i NGC 7245 - znalazłem z wielkim trudem. Ciężkie do wypatrzenia, mikroskopijne, blade pojaśnienia, ciężkie do jednoznacznego zidentyfikowania pośród słabych gwiazdek. Pierwsza z gromadek była nieco łatwiejsza, z drugą trochę się namordowałem. Ale co się dziwić - mówimy o szukaniu ?rozmytych gwiazdek? pośród mrowia ostrych gwiazdek tej samej wielkości gwiazdowej. Niemniej, warto poświęcić odrobinę czasu na tę parkę - szczególnie pod dobrym niebem, ze średnią lub dużą lornetą. Chociaż? czasami sobie myślę, że Amerykanie mogli zostawić taką podpuchę celowo, dla odwrócenia uwagi od czegoś znacznie bardziej spektakularnego. I wiecie co? Miałem rację! Chociaż może nie do końca. Przeskanowałem Uranometrię i zauważyłem dwa dość duże cele - o, w końcu jacyś lokalsi, a nie kolejne drobinki z Ramienia Perseusza. Pierwszy z obiektów, NGC 7394, okazał się być całkiem jasną, nieco podłużną gromadką, w miarę sporą - o rozmiarach ok. 7x5?. Po wpatrzeniu się w tę mgiełkę, wyszło około 7-9 gwiazd, z czego połowa patrząc na wprost. Wszystkie były mniej więcej zbliżonej jasności, ułożone w trójkąt pomiędzy dwiema ostatnimi (połudnowo-wschodnimi) gwiazdami dość charakterystycznej S-ki, sporego (2,5°x1°) asteryzmu złożonego z gwiazd 6-8 wielkości. Warto sobie zapamętać położenie tego zawijaska, bo jest on niezłym drogowskazem do kilku pobliskich słabizn. Kolejnym bonusowym celem była gromada NGC 7438, leżąca już na granicy z Kasjopeją. Obiekt w zasadzie przypomina dwie sąsiadujące ze sobą mgiełki, południową nieznacznie większą, oddzieloną dość wyraźnie od północnej sąsiadki. Później sprawdziłem, która mgiełka nosi dumne miano NGC 7438 - i okazało się, że obie. A jeszcze później okazało się, dlaczego tak jasne gromady (obie widoczne już w 7x50, z czego NGC 7394 z ręki!) są pomijane w atlasach i zestawieniach - otóż według Revised New General Catalogue zostały zdegradowane do klasy marnych asteryzmów. Jednakże, o ile ?gromadność? NGC 7394 jest dość wątpliwa, o tyle kilka źródeł wymienia jednak NGC 7438 jako rzeczywistą gromadę. A niezależnie od tego, oba cele są warte przynajmniej spojrzenia - bo prezentują się pięknie. Z innych, pomniejszych celów, próbowałem swoich sił z dwiema gromadami z katalogu Berkeley - 98 i 96. W przypadku tej pierwszej, wyzerkałem z trudem jakąś podłużną poświatę, czasami przebijały trzy gwiazdki - ale trudno to uznać za upolowany obekt. W przypadku Be 96 nie wyzerkałem nic. Dopełnienie sesji miało przyjść dopiero miesiąc później... CDN...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)