Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'pierwsze światło' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 1 wynik

  1. Jest 14.10.2018 r., godz. 0:33. Siedzę teraz w kuchni, urządziłam sobie przerwę w obserwacjach, bo zimno się zrobiło bardzo. No więc pomyślałam, że skoro już się tu grzeję, to opiszę co zobaczyłam do tej pory i jakie są moje wrażenia. Ta lornetka jest wspaniała, to wiem na pewno. Ale jakby opisać te obserwacje? Hmm, one takie nietypowe jakieś? Znaczy, zaczęły się normalnie ? wyszłam z garażu z lornetą (zaraz, czyli nie całkiem normalnie, bo zwykle to tata wynosił teleskop przed dom), skierowałam oczy ku niebu i, pomimo mgły, zaczęłam zachwycać się się tym, co widzę. Dobrze było zobaczyć tyle gwiazd po ostatnich kilkunastu dniach spędzonych w rozświetlonym Krakowie. Ustawiłam lornetę tam, gdzie kiedyś urzędował GSO i wycelowałam ją w wiszące na wschodzie Plejady, które pięknie wypełniły mi pole widzenia swym orzeźwiającym błękitnym blaskiem. Potem skierowałam się ku innym klasykom klasyków, to znaczy Chichotom, M57 (prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że dostrzegę ją jako tarczkę), M81 i M82, M31 i tak dalej? Ale zaraz, czemu nie napiszę niczego więcej o tych obiektach? Przecież to byłoby wspaniałe porównanie z tym, co widywałam w teleskopie? Tyle że? Patrząc na nie czułam się jakoś nieswojo, nie wiem jak to opisać, miałam wrażenie ogromnego dyskomfortu. Stałam tak pośród ciemności nocy i w którymś momencie dotarła do mnie jedna rzecz. Czemu skaczę po niebie od obiektu od obiektu, co mi z tego? Przecież to lornetka, a nie teleskop, hej! Co ja robię?! Odsunęłam się na chwilę od okularów, rzuciłam spojrzenie w górę, a potem znów podeszłam do lornetki. Jeszcze raz skierowałam dwururkę na jedną z najbardziej znanych perełek. W M27 zawsze zachwycał mnie ten kontrast między delikatną, rozmytą i puszystą mgławicą a otaczającymi ją, ostrymi jak szkliste igiełki, gwiazdami. Tak było i tym razem. Ta napuchnięta mgiełka była niesamowita w tak szerokim kontekście otoczenia. Wokół niej z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej gwiazd przyciągających moją uwagę bardziej i bardziej. Zaczęłam przesuwać powoli pole widzenia lornetki. Pośród ciemnego, lecz jednocześnie obficie urozmaiconego skrzącymi drobinkami tła nieba, poczęłam zauważać przeróżne skupiska tych błyskotek. Większe, mniejsze, jedne trochę rozmyte, inne zdecydowane i wyraźniejsze. Co jakiś czas zmieniałam odrobinę swoje położenie pośród gwiazd, odkrywając nowe obszary na nieboskłonie i znajdując w nich kolejne klastry. Obserwowałam je uważnie wyłapując kolejne świecące szpileczki pojawiające się czasem jakby znikąd. Nie mogłam się przy tym nadziwić trójwymiarowości tych wszystkich widoków. Część gwiazd wydawała się być tak bardzo bardzo daleko, jakby znajdowały się na samiutkim krańcu Wszechświata, a tuż obok nich lśniły inne, wyskakujące z przestrzeni, jak gdyby chciały wlecieć prosto do lornetki. To było takie cudowne! Dopatrywałam się w nich różnych kształtów i skojarzeń ? odnalazłam między innymi sarenkę, sowę, okulary oraz literki ?H? i ?W?. Nie mam pojęcia, które z tych skupisk były gromadami gwiazd czy asteryzmami, a które tylko przypadkowo ułożyły się w taki sposób, by tej nocy przyciągnąć uwagę jednej istotki na jakiejś malutkiej planecie. W zasadzie nie obchodziło mnie to. Najważniejsze, że tam były. Tworzyły razem cudownie spójną całość. Dopełniały się wzajemnie, idealnie pasując każda do każdej. W ciągu jakichś dwóch godzin przeczesałam w ten sposób obszar od Liska do Cefeusza, a zakończyłam na Gwieździe Polarnej, kiedy to spostrzegłam jak bardzo zdrętwiały mi z zimna dłonie i postanowiłam o przerwie w kuchni. Jednak zanim przejdę dalej, muszę wspomnieć o jednej jeszcze rzeczy. Wędrując sobie przez niebo, trafiłam na omikron i omegę Łabędzia, i och, po prostu ja pierdziele! Wydawały się być tak blisko, jak gdyby zawisły gdzieś ponad Ziemią! Wokół nich z każdą chwilą wyskakiwały kolejne i kolejne drobniutkie gwiazdeczki. To dziwne, ale w tamtym momencie się wzruszyłam. Ze łzami w oczach stałam wpatrzona w te płonące wspaniałymi kolorami diamenty. W ten sposób upłynęło mi kilkanaście minut. Nie mam pojęcia z czego wynikała tak gwałtowna reakcja na ten widok, ale wiem, że chyba znalazłam jeden ze swoich ulubionych obiektów na niebie? Ale wracając. Opisywana na początku przerwa na ciepłą herbatkę zaskutkowała powyższym opisem, a zakończyła się o 1:06, kiedy to znowu wyszłam na pole. Tym razem swoją podróż rozpoczęłam od imponująco rozwijającej swoje ramiona M42, by potem uczynić podobnie jak w pierwszej części nocy. I tak sunąc między gwiazdami trafiałam czasem na znajome mi obiekty, jak M78, ale moją uwagę przyciągały głównie same otaczające je błyskotki. Analizując je powoli, dotarłam aż do Woźnicy, gdzie czekały na mnie jej jasne gromady. Każdej z nich przyglądałam się uważnie, rozkładając ją na czynniki pierwsze i starając się wyciągnąć z niej jak najwięcej. Przeczesując dalej nieboskłon kawałek po kawałeczku, zatrzymałam się na Kasjopei. To tam, pomimo przecierania co jakiś czas obiektywów szmatką, gwiazdy wciąż na nowo przywdziewały sukienki z rozmytego mgliście światła. Było po 3, kiedy zdecydowałam się wrócić do domu. Byłam przemarznięta i śpiąca, ale jakże szczęśliwa. Dziwne okazały się te obserwacje, jakieś takie inne. Ale cudowne. Dobranoc. [Wiem, że kilka osób bardzo czekało na tę relację, a ja nie wplotłam tu prawie żadnych opisów konkretnych obiektów. Musicie mi to wybaczyć, ale po prostu tym razem tak jakoś czułam to wszystko... inaczej. Myślę, że następnym razem będzie już bardziej szczegółowo. ]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)