Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'zlot w Zatomiu' .
-
@polaris już się z Wami podzielił swoją opowieścią z jedynej pogodnej nocy XXIV zatomskiego zlotu, teraz kolej na historię z mojej perspektywy. 🙂 Dla mnie obserwacje zaczęły się od przelotu ISS tuż przed 20, choć po tym zdarzeniu jeszcze przez jakiś czas przeglądałam Interstellarum w poszukiwaniu ciekawych obiektów do obserwacji i gromadziłam ostatnie pokłady ciepła przed wyjściem na zewnątrz, które nastąpiło ok. 20:30. W pierwszej chwili zobaczyłam ciemność. Stojąc przed drzwiami Pyry 2, dostrzegałam jedynie majaczenie najjaśniejszych obiektów obecnych w tamtym momencie na niebie. Wega, Deneb, Altair. Saturn. Jowisz po spojrzeniu w lewo. Jedno mrugnięcie, drugie i trzecie. Źrenice rozszerzają się, rodopsyna w światłoczułych komórkach moich oczu zaczyna się regenerować. Kolejne mrugnięcie i nagle wszystko staje się jaśniejsze. Pojedyncze wcześniej punkty światła mnożą się i zwielokrotniają swój blask, a niebo zostaje przedzielone mleczną smugą, która z każdym kolejnym mrugnięciem staje się bardziej postrzępiona, niczym fraktal w coraz to kolejnych iteracjach. Z Filipem bierzemy lornetę i udajemy się na pole obserwacyjne. Idziemy przez nową furtkę, mijamy nowy płot i ustawiamy się w nowym dla nas miejscu, bo nie jak zwykle koło Virusa, ale tam, gdzie urzędują inni wizualowcy – przy GSO 8” Polarisa. Chwytam dwururkę, żeby wycelować w jakiś obiekt, i w tym momencie już wiem, że nici z planowania, nici z jakiejkolwiek listy obserwacyjnej – APM 25x100 mam od 4 lat, ale pierwszy raz jestem z nią pod tak ciemnym niebem, które przyprawia o szaleństwo i żądzę zobaczenia wszystkiego naraz. Z trudem powstrzymuję się od bezładnego przeczesywania firmamentu. Zamiast tego zaczynam od okolic Strzelca i powoli wspinam się wzdłuż Galaktyki, zatrzymując się na co ciekawszych celach, by pokazać je Filipowi. Mijamy wyraźnie zarysowaną M17, trochę mniej kształtną M16, podziwiamy wachlarzowatą M11 otoczoną świtą Barnardów, a ja stwierdzam, że w tej okolicy przydałaby się lornetka o trochę szerszym polu widzenia. Przesuwam się do Altaira, od którego odbijam do chyba najklasyczniejszej ciemnotki – „E” Barnarda kłębiącego się atramentową czernią. Filip przyzwyczajony do wypatrywania pojaśnień wśród gwiazd, a nie ich przeciwieństw, nie od razu dostrzega o co chodzi z tymi obiektami, ale charakterystyczne „E” dostrzega dosyć szybko. Potem wszystko jest już bardziej chaotyczne. Filip co jakiś czas zagląda do Virusa zobaczyć jak mu idzie focenie, ja czasem zerkam co tam namierzył Polaris. Marcin pokazuje mi chociażby bardzo stare gromady otwarte pokroju NGC 188 czy NGC 6791, na które w zasadzie do tej pory nie zwracałam uwagi w atlasach i których nigdy wcześniej nie próbowałam nawet wyzerkać! W jego teleskopie oglądamy też Amerykę Północną i Pelikana – to chyba moje pierwsze obserwacje tych obiektów z filtrem UHC. Szare amerykańskie cielsko wyraźnie odcina się od otoczenia, szczególnie w rejonie Zatoki Meksykańskiej, a przesuwanie pola widzenia uświadamia jak rozległy jest to obiekt. Do tego samego rejonu podchodzę zaraz też z lornetą, choć w zenicie nie jest łatwo – przerazilibyście się, widząc w jakiej pozycji go obserwuję. Zdecydowanie mniej akrobatyki wymaga za to chociażby Veil, którego części wschodnią i zachodnią bez problemu rejestruję w dwururce. Więcej szczegółów tego kompleksu dostarcza zestaw Polarisa ukazujący też oczywiście Trójkąt Pickeringa. Lornetą kontynuuję wędrówkę wzdłuż Mlecznej Drogi. Niesamowicie urzekają mnie M71 i M27, zwłaszcza ta druga pięknie ukazuje klepsydrowaty kształt skąpany w delikatnym halo i zanurzony w mrowiu gwiazd, do tego krawędzie samego ogryzka wydają się być odrobinę jaśniejsze, co nadaje połysku całemu obiektowi, sprawia, że zyskuje więcej głębi, staje się bardziej świetlisty. Nie jestem pewna czy wiecie co mam na myśli, ale wrażenie podobnego efektu mam często w przypadku M57 oglądanej w niedużych teleskopowych powiększeniach. Dla porównania zaraz zerkamy też na Hantle w 8” i Filip stwierdza, że zdecydowanie woli ten widok, z czym absolutnie się nie zgadzam i wracam do podziwiania ogryzka zawieszonego pośród gwiazd Liska w mojej APM. Kierując się dalej ku bardziej jesiennym częściom Galaktyki mijam Chichoty, których lornetowy urok wszyscy po kolei podziwiamy, wędruję po gromadach Kasjopei, odbijam ku galaktykom Andromedy i Trójkąta. Ktoś mnie woła. To Polaris i Acidtea zasadzili się na planety i zachwycają się ich obrazami. Na polu obserwacyjnym zrobiło się trochę mglisto, ale seeing jest świetny. Uran jawi się jako maleńka tarczka o turkusowym zabarwieniu. Saturn jest tak ostry, że nie potrafię tego chyba dobrze ubrać w słowa. Pociemnienia na tarczy, przerwa Cassiniego, w dodatku jestem przekonana, że widzę nie tylko cień planety na pierścieniach, ale też cień pierścieni na planecie. Spokój bijący od tego widoku rozbraja, to coś niezapomnianego. Najlepszy Saturn w moim życiu, serio! A to jeszcze nie koniec, bo przecież na niebie jest jeszcze Jowisz. W swojej relacji Polaris wspomina o moich opisach barw tej planety, oto i one: Nawiasem mówiąc, w notatniku obok opisu zrobiłam jeszcze taki minirysunek ukazujący rozłożenie tego wszystkiego na tarczy, dodam jeszcze, że księżyce Galileuszowe bardzo ciekawie ułożyły się po jednej stronie planety na kształt takiej jakby fali. W tym momencie zrobiliśmy sobie z Filipem krótką przerwę na dogrzanie się w Pyrlandii, podczas której nie tylko zjedliśmy po rozgrzewającej zupce chińskiej, ale też przede wszystkim byliśmy świadkami droczących i przegadujących się ze sobą w przezabawny sposób @qbanosa, @kenny'ego i @dariusa. 😄 W tym czasie udało mi się też spisać w notesie to, co do tej pory się wydarzyło. Ok. 1:00 wracamy na pole obserwacyjne i od razu wita nas Polaris zachwycający się Marsem. Widok planety jest faktycznie nieziemski, ale nie tylko on, bo oto seeing, który wcześniej określiłam mianem świetnego, teraz stał się po prostu rewelacyjny, choć mam wrażenie, że to określenie i tak za słabo opisuje to, czego doświadczyliśmy. No bo czy to Mars, czy to Jowisz, planeta wyglądała jak z obrazka, nieruchoma, spokojna. Absolutny brak drgań. Jak gdyby ktoś wyświetlił szkic (w przypadku Jowisza) lub zdjęcie (w przypadku Marsa). Czerwona Planeta w 200x była bardzo duża w moim odczuciu, pięknie ukazywała fazę i różnice w albedo różnych fragmentów swojej powierzchni. To chyba najlepszy Mars jakiego widziałam. Jakieś dwie godziny po najlepszym Saturnie w moim życiu. No nieźle! Co do Jowisza, to może i WCP zakończyła już swój tranzyt po jego tarczy, ale widok wciąż był urzekający. Moją uwagę znowu szczególnie zwróciły kolory: Po tym widoku Filip stwierdził, ze zwija się do spania i ciepła, a my z Polarisem niemal równocześnie pomyśleliśmy o Helixie. O ile Marcin stwierdził, że nic nie widzi ani u siebie, ani u mnie, o tyle mi wydawało się, że przy ruszaniu lornetą jest tam jakieś słabe pojaśnienie. Na tym etapie nocy wilgoć była już wszędzie, zamglenie się zagęściło, ale seeing nie odpuszczał, więc Polaris wziął się za gwiazdy podwójne, o których możecie przeczytać w tego relacji. Ja dodam tylko, że wszystkie były idealnie rozdzielone. Potem przewinęło się trochę zimowych gromad pokroju NGC 1664 i NGC 1582, ja zaś zobaczyłam Mgławicę Merope chyba wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej – w oczywisty sposób rozwijała swój wachlarzykowaty kształt od gwiazdy-imienniczki ku ciemnemu otoczeniu. Zahaczyłam jeszcze o M81 i M82, a na koniec skierowałam się ku zimowemu myśliwemu i uchwyciłam koniunkcję M42 z gałęziami świerku i szyszkami – to był naprawdę ciekawy kadr. Po przywitaniu się z Orionem przystąpiliśmy do zwijania sprzętu – wilgoć nie tylko była coraz bardziej uciążliwa, ale zaczęła wręcz powoli zamarzać, do tego niebo coraz bardziej zasnuwało się cienką chmurną kurtyną psującą widoczność. Pokontemplowaliśmy jeszcze tylko dźwięki windowsowych errorów dochodzących z jednego z pobliskich setupów fociarzy i zgarnęliśmy się do Pyrlandii. Było ok. 3:00. Spisałam w notatniku drugą część obserwacji, pogadałam z Dariusem i wyskoczyłam jeszcze na chwilę na pole obserwacyjne zerknąć co tam u @Virusa, ale było już tak zimno, że szybko wróciłam do pokoju. Na odchodne zrobiłam jeszcze tylko zdjęcie telefonem sprzed Pyrlandii. Ah, dobrze było zobaczyć takie niebo pierwszy raz od dwóch lat. I aż tak dobry seeing pierwszy raz w życiu.
- 11 odpowiedzi
-
- 23
-
- obserwacje
- wizual
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Forumowicze zdecydowali że na piętnastym zlocie będziemy paradować w takich koszulkach. Koledze @Paether gratuluję wygranej, oczywiście koszulkę otrzymujesz gratis. Na plecach jak zawsze, logo forum z nickami zlotowiczów. Pora zatem rozpocząć zapisy i zbieranie kasy. Kolor koszulki wybieramy sobie Z TEJ STRONY dopisujemy się metodą kopiuj-wklej-dopisz siebie, podajemy swój nick, rozmiar, ilość oraz kolor który nas interesuje. Cena za jeną sztukę to bez zmian 36 zł. Numer konta również bez zmian. Jacek Podbiera PKO BP 50 1020 5558 1111 1844 6860 0028 Ostateczny termin na zapisy i wpłaty ustalam na wtorek 5 września 2017. dzień później zamawiam towar i zabieram się za produkcję. W razie pytań proszę o kontakt na pv. 1. Jacek2 - 1 szt. L kolor 03 (jasny melanż) 2. Leszek Pyra - 2 szt. L+M kolor 05 (chabrowy)
- 45 odpowiedzi
-
- 2
-
- koszulka zlotowa
- oficjalny zlot forum
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czasu do zlotu pozostało nie wiele, czas zatem rozpocząć zapisy na koszulki. Myślę że w kwestii projektu nie wiele się zmieni. Cena za jedną koszulkę to 35 zł. Zapisujemy się metodą kopiuj-wklej-dopisz siebie. Przy zamówieniu proszę podać rozmiar, ilość zamawianych sztuk, kolor koszulki. Dostępne kolory TUTAJ Podajemy ten numerek z kwadracika. Zamówienia i wpłaty można składać do piątku 25 marca, to termin ostateczny. Kasę przelewacie na to samo konto co zawsze. Jacek Podbiera PKO BP 50 1020 5558 1111 1844 6860 0028 W razie potrzeby adres podam na pv. CZAS START
-
Hej! Triplet Lwa to mała grupa galaktyk znajdująca się w konstelacji Lwa w odległości 35 milionów lat świetlnych. Tyle mądrych rzeczy mówi nam polska wikipedia. Ten piękny triplet, to dla nas, miłośników astronomii amatorskiej przede wszystkim piękny, i bardzo fotogeniczny triplet będący wręcz synonimem wiosny! W jego skład wchodzą trzy galaktyki- M65, M66 oraz NGC 3628 Podczas VIII Zlotu w Zatomiu udało mi się go sfotografować. Pogoda nie rozpieszczała, chociaż ostatnia, trzecia noc jak dla mnie, nowicjusza, była naprawdę niezła. Pozostaje jednak niedosyt, bo mam w pamięci czerń nieba na Zlocie we wrześniu 2013 roku. HEQ5 SW Equinox 80mm Canon 350D mod FF/FR TV x0.8 DMK 21AU04.AS (B/W) + guider ATM 24x 600s ISO 400 (4h) 15x dark frames Oraz crop: Oprócz galaktyk, powiedzmy, charakterystycznych dla tego kadru, w tle mieści się cała masa innych kłaczków. Te, które szczególnie zwróciły moją uwagę to: IC 2763 galaktyka spiralna odległa od Ziemi o ok. 72 mln lat świetlnych. Jej jasność obserwowana to 14.3 mag link do bośniackiej wikipedii IC 2767 galaktyka spiralna odległa od Ziemi o ok. 50 mln lat świetlnych. Jej jasność obserwowana to 16 mag link do bośniackiej wikipedii IC 2776 galaktyka spiralna odległa od Ziemi o ok. 191 mln lat świetlnych (!!!!). Jej jasność obserwowana to 14.9 mag (!) link do bośniackiej wikipedii IC 2762 galaktyka spiralna odległa od Ziemi o ok. 193 mln lat świetlnych (!!!!!!!). Jej jasność obserwowana to 14.7 mag (!!) link do bośniackiej wikipedii Linki są do bośniackiej Wikipedii, ponieważ tam można znaleźć wiele, podczas gdy polski internet milczy. Czyżby mieli więcej aktywnych astro maniaków? :) Ile tam tego jest, niech pokaże zrzut z programu AFA autorstwa Piotra Brycha Pozdrawiam! Filip
- 21 odpowiedzi
-
- 13
-
- astrofotografia
- canon 350d mod
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami: