Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów '16x70' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 6 wyników

  1. 15.02.2023, Folwark Sulejewo Dwie pogodne noce pod rząd, do tego w lutym. Można pomyśleć, że niemożliwe, ale jednak. Tym razem na polu pojawił się ze mną Michał z lornetką Delta Extreme 15x70 ED. Ja zabrałem natomiast APM 16x70 ED i APM 10x50 ED. Na miejscu przywitały nas dość szczególne warunki - od Syriusza całe niebo na wschód pokryte było gęstą warstwą cirrusa, który leniwie oddalał się się z każdą minutą. Zaczęliśmy od komety. C/2022 E3 ZTF znajdowała się na niebie w pobliżu Aldebarana co dawało bardzo ładny obrazek w jednym polu widzenia. Następnie przeskoczyłem do NGC 1647 w Byku, a potem do NGC 1807 i NGC 1817. Dwie gromady, które traktuję jako odkrycie tej zimy i które pomimo niewielkich rozmiarów wciąż mnie urzekają. Potem kilka klasyków - Orion i M42, cztery składniki trapezu, M43, M78, NGC 2071. Była też gromada NGC 2244, a także NGC 2264, czyli dobrze znana Gromada Choinka. Nie zabrakło również Plejad, przy których można było dostrzec charakterystyczną otoczkę mgławicy. Dopiero w tym roku nauczyłem się ją dostrzegać przy odpowiednich warunkach. Jako, że cirrus wciąż krążył po wschodniej części nieba odbiłem do nieco zapomnianych obszarów o tej porze roku na Folwarku. Najpierw Perseusz i gromada M34. Dobrze widoczna z wieloma składnikami. NGC 1342 - zdecydowanie mniej wyraźna, ale nadal do zobaczenia. Zapolowałem również na NGC 1245, ale z nią miałem sporo problemów. W zasadzie to nie wiem, czy to była już gromada, czy jeszcze złudzenie. Pozostawiam ten obiekt na kolejne obserwacje do potwierdzenia, gdyż tej nocy raczej jej nie widziałem, a na pewno nie w sposób świadomy. Wędrując przy krańcach Perseusza doszedłem do Gromady Podwójnej NGC 869 i NGC 884 jednocześnie zaliczając Stock 2. Naprawdę dawno tu nie zaglądałem… Rozochocony przeleciałem do Kasjopei, a tam strzał za strzałem w NGC 663, M103, NGC 457 (Gromada Sowa) i NGC 7789 (Róża Karoliny). Wtedy przypomniałem sobie o Żyrafie i Kaskadzie Kemble’a, na której końcu znajduje się NGC 1502. Nie pamiętam już kiedy widziałem ten asteryzm, może jakoś 2 lata temu? Pozostając w okolicy zlokalizowałem jeszcze Latawiec Kemble’a, ale zanim go namierzyłem minęła dłuższa chwila. Przy okazji zaliczyłem w okolicy niewielką gromadę Trumpler 3 oraz IC 342, która tej nocy była widoczna jako bardzo delikatna słaba plamka. Sama droga do latawca była z mojej strony dość zawiła i pozwoliła namierzyć dwa ciekawe asteryzmy, które nazwałem „S” i „haczyk” - nazewnictwo nie jest tutaj przypadkowe 😉 W końcu moja APM 16x70 ED zaparowała i przyszedł czas na jej mniejszą koleżankę. Uzbroiłem APM 10x50 ED w filtry i zacząłem mgławicowy maraton. Dzięku temu, że cirrus ustąpił na dobre mogłem nieco poszaleć. Na pierwszy ogień poszła Mgławica Rozeta - widoczna poświata na około centrum, w prawym górnym rogu nieco przyciemniona. NGC 2174, czyli Głowa Małpy - tutaj w zasadzie bez żadnych wątpliwości, bardzo jasny obiekt, podobniej jak Mgławica Pacman NGC 281. Czas na coś szerszego - najpierw Mgławica Serce i Dusza (IC 1805 i IC 1848) - po raz kolejny udało mi się potwierdzić oczywiste pojaśnienia w tym rejonie, które w szerokim polu dobrze kontrastowały z otoczeniem. Rzuciłem się na coś trudniejszego. Mgławica Kalifornia NGC 1499, którą udało mi się dostrzec już rok wcześniej. Tym razem również została pokonana. Centralna część dość szerokiego pasa majaczyła zaraz nad gwiazdą Menkib w Perszeuszu. Zachęcony dobrymi warunkami tej nocy postanowiłem ostatecznie rozprawić się z Mgławicą Mewa, która dotychczas bardzo dobrze się przede mną skrywała. IC 2177 to dla mnie obiekt trudny, do którego podchodziłem wiele razy. Przeskakując od gwiazdy do gwiazdy dotarłem do obszaru, w którym po pewnym czasie zaczął majaczyć dość podłużny pionowy kształt. Metodą zerkania udało mi się wyłuskać dość oczywiste pojaśnienie, a poruszając lornetką na różne strony tylko potwierdziłem, że to co widzę to po prostu mgławica. Subtelne podłużne pojaśnienie w końcu się poddało, Mewa najwyraźniej nie zdołała mi się wymknąć tej nocy. To była jedna z lepszych, jak nie najlepszych nocy tej zimy. Niebo w pewnym momencie oczyściło się na totalny kryształ oferując nieskazitelne widoki. W drodze powrotnej podziwiałem jeszcze Oriona przez szybę auta, który wyglądał dokładnie tak jak powinien. Bez żadnej skazy, widoczny razem z M42 niczym na wiejskim niebie. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł https://www.facebook.com/NieboPrzezLornetkePL
  2. 13.01.2023, Mosina W dość sporym natłoku pracy praktycznie przestałem śledzić prognozy pogody. Za oknem albo Księżyc albo chmury, aż nagle w piątkowy wieczór ujrzałem krystaliczne czyste niebo kipiące gwiazdami z każdej strony. Zanim zdążyłem odpowiedzieć Thomasowi na forum czy jadę na Folwark ten już zdążył otworzyć piwo i było po temacie. Inni niestety nie mieli wolnego czasu co przyjąłem wręcz z rozpaczą - bo co jak co, ale po takiej dawce chmur pogodna noc na weekend jest sporą nagrodą. Nie pozostało mi nic innego jak samotnie wystawić lornetkę APM 16x70 ED na podmiejskim niebie. Widok był mi dobrze znany, już kilka razy miałem pod domem zimowe obserwacje z jakością nieba do pozazdroszczenia. Tak było i tym razem, silny wiatr przegonił w zasadzie wszystko co mógł, a niebo zaoferowało iskrzące punkty w moim ulubionym mroźnym klimacie. Rozstawiłem statyw Benro Mach3 z głowicą S6, na to lornetka i BinoBandit odcinający wszelkie boczne światła. Rozpocząłem wędrówkę w kosmos. Do dyspozycji miałem większość południowego nieba, nad którym rozciągał się Orion. Rzez jasna rozpocząłem od M42 wyłapując trapez z czterema składnikami. Zaraz obok M78, a potem wyżej w Bliźniętach M35 i Cr 89. Następnie zjazd do Choinki NGC 2264 i NGC 2244. Czy było widać Mgławicę Rozeta NGC 2238? W mojej ocenie coś tam majaczyło wyskakując z tła. Delikatne pojaśnienie na granicy percepcji, ale myślę że dopiero jakiś filtr rozwiałby wszelkie wątpliwości. Tutaj zaznaczę, że APM 16x70 ED nie ma niestety gwintów na filtry, co jest sporym atutem w przypadku lornetki Delta Optical Extreme 15x70 ED, którą miałem jeszcze rok temu. Pozostając w konstelacji Jednorożca odwiedziłem M50, a następnie M41. Obydwie gromady pokazywały ładnie swoje składniki. Jednak ulubionym widokiem mieszczącym się w jednym polu widzenia jest oczywiście gromada otwarta M46 i M47. Mógłbym patrzeć na ten obrazek godzinami, najlepiej pod ciemnym wiejskim niebem. W tej okolicy nie zabrakło oczywiście układu podwójnego gwiazd znanego jako „Zimowe Albireo”, czyli 145 Cma w Wielkim Psie. Były także gromady w Woźnicy i Raku, ale najdłużej wędrowałem w konstelacji Byka. Hiady, Mars i Plejady - można by rzecz mały zimowy Trójkąt, asteryzm sezonu 2023. Kolory intensywne i nasycone, od pomarańczowego Aldebarana, poprzez czerwonego Marsa i na niebieskich siostrach w M45 kończąc. Uczta dla oczu w szerokim polu widzenia. Zaraz przy Hiadach, które niestety nie mieszczą się całe w polu lornetki 16x70 można dostrzec dość wyraźną, niewielką gromadę NGC 1647. Na pierwszy rzut oka z tej niepozornej plamki zaczynają wyłaniać się małe punkciki gwiazdowe. Nieco dalej możemy dostrzec kolejną gromadę otwartą, zdecydowanie większą i bardziej widoczną. NGC 1746 jest mniej zwarta, ale za to o wiele wyraźniejsza, do tego w jej okolicy znajduje się skupisko gwiazd, które łatwo pomylić z jakąś gromadą - co ciekawe żaden atlas nie wskazuje w tym miejscu obiektu. Odbijając do gwiazdy Zeta Tauri zapolowałem na Mgławicę Krab M1, ale ta sama bez uprzedzenia wskoczyła w pole widzenia. Łatwo ją namierzyć, delikatna puchowa kulka znajduje się na prawo od charakterystycznego układu gwiazd tworzących trójkąt. Mgławica wyraźna, niezbyt jasna, ale widoczna na wprost bez konieczności zerkania. Na koniec odwiedziłem jeszcze gromadę Cr 65 będącą bardzo rozległym obiektem. Gdy po powrocie do domu przejrzałem atlas w okolicy CR 65 dostrzegłem jeszcze dwie inne gromady, NGC 1817 i NGC 1807. Czy są w zasięgu lornetki APM 16x70 ED? A może APM 25x100 ED? A jeśli tak to jak się prezentują? Na zdjęciach obiekty wyglądają jak miniaturowa wersja Gromady Podwójnej w Perseuszu. Jak jest w rzeczywistości? Mam nadzieję, że niebawem się przekonam. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  3. 27.12.2022, Folwark Sulejewo Prawie cały grudzień przeminął jako spora dawka chmur. Poszczęściło się dopiero pod koniec miesiąca, kiedy to znów mogliśmy się spotkać w większym gronie na pobliskim Folwarku. Jako główny sprzęt tego wieczoru zabrałem ze sobą lornetkę APM 16x70 ED. To był jej debiut pod ciemnym niebem, podobnie jak nowego montażu - Benro Mach3 z głowicą Benro S6. Idealny pod średnie lornetki, do tego lekki i mobilny. Statyw po rozłożeniu ma blisko 180 cm wysokości, a jego udźwig z łatwością zapewni stabilność dla lornetek w okolicy 15x70. Co prawda kolumna centralna nie posiada korby jak w przypadku niektórych statywów Manfrotto, ale mimo to komfort obserwacji jest i tak wysoki - aby regulować wysokość wystarczy poluzować jeden środkowy pierścień i już możemy operować góra / dół. Głowicy Benro S6 chyba nie trzeba przedstawiać - to sprawdzona konstrukcja, dzięki której możemy skanować niebo bez konieczności odblokowywania żadnej z osi - głowica video pozwala tak wyważyć lornetkę, że po prostu przesuwamy ją z łatwością w dowolnym kierunku bez ryzyka samoistnego opadania. Tutaj jeszcze mały komentarz - decydując się na Benro S6 warto szukać używki w wersji klasycznej. Nowy egzemplarz w sklepach już nie jest dostępny - zastąpił ją model z dopiskiem PRO, który w zasadzie niczym szczególnym się nie różni, a kosztuje kilka stówek więcej. Jeśli chodzi zaś o statyw Mach3 - w zupełności wystarczy wersja tma37al z udźwigiem 16 kg. Po nieco dłuższym wstępie sprzętowym czas na kilka słów o obserwacjach. Niestety zauważyłem, że czym rzadziej spoglądam w niebo (głównie przez brak pogody) to tym trudniej o ciekawsze i mniej znane obiekty. Jedyna różnica to urozmaicenie pola widzenia i lornetki. Tak było i tym razem z lornetką APM 16x70 ED. Muszę się chyba zmobilizować w najbliższym czasie, aby zajrzeć nieco dalej poza dobrze znane schematy. Zacząłem oczywiście od Oriona i M42. Mgławica była bardzo dobrze widoczna wraz z otoczeniem, można było bez problemu dostrzec 4 składniki trapezu. Smaczku dodawały oczywiście znajdujące się nad i pod mgławicą gwiazdki, ukazując Miecz Oriona w widoku dedykowanym tylko dla tych parametrów lornetki. APM 16x70 ED znakomicie punktowała gwiazdy, a ich barwy były dobrze nasycone. Zaraz obok w pole widzenia wpadła oczywiście M78, a potem kolejno Cr69, Cr65 aż odbiłem do konstelacji Bliźniąt. Tam czekała już jedna z ładniejszych gromad otwartych M35. Rozbita wyraźnie na pojedyncze gwiazdy wypełniała spory obszar pola widzenia. Idąc w dół dostrzeżemy jeszcze Cr69, a następnie mijając gwiazdę γ Gem trafiłem do Gromady Choinka, czyli NGC 2264. Klasyczny rajd w tek okolicy to przeskok do gromady NGC 2244 będącej środkiem Mgławicy Rozeta NGC 2237. Po chwili odbiłem do Syriusza, aby odwiedzić kilka klasyków. M50 i M41 to w zasadzie nic odkrywczego, natomiast nieco dalej na lewo warto się zapoznać z gromadami M46 i M47. Obydwie widoczne w jednym polu widzenia, gdzie pierwsza z nich stanowi bardzo delikatny obiekt z licznymi składnikami. Natomiast M47 jest o wiele lepiej widoczna. Nieco dalej na wschód dość wysoko znajdował się gwiazdozbiór Raka, a w jego centrum rozległa gromada otwarta M44, czyli Żłobek lub jak kto woli Ul. Tuż obok M67, już nie tak duża, ale równie ładna. Odbijając na prawo w stronę konstelacji Rufy warto zaliczyć jeszcze M48, nisko położoną, a przez to słabiej widoczną niewielką gromadę otwartą. Zimowe niebo poza Orionem ma swoje stałe punkty. Dla mnie jednym z nich jest malownicza para gwiazd zwana „Zimowe Albireo”. Obiekt 145 Cma w Wielkim Psie to show dwóch bajkowych barw, a ich rozdzielenie zobaczymy już w dobrej lornetce 10x50 na statywie. Rzecz jasna widok w 16x70 jest jeszcze bardziej urzekający. Bardzo dobrze rozdzielona gwiazda podwójna nie bez powodu ma tak urokliwą nazwę, w końcu podczas lata mamy niemal identyczny widok w Łabędziu. Tej nocy padło jeszcze sporo klasyków. Były Plejady, Hiady, Gromada Podwójna w Perseuszu, gromady otwarte w Woźnicy (M36, M37 i M38), M34 w Perseuszu, czy też galaktyki M33 i M32. Do tego udało mi się porównać widoki tych samych wybranych obiektów w APM 16x70 i Delta Extreme 15x70 ED. W moim przekonaniu różnice były widoczne na korzyść lornetki APM. Najbardziej w przypadku ostrości w polu widzenia, kontraście, czy też kolorach gwiazd. W końcu dość spora rozbieżność w cenie powinna zapewniać deklasujące widoki. Obserwacyjny wieczór zleciał bardzo szybko. Co tu dużo pisać - końcówka roku po prostu zaskoczyła, pogoda postawiła kropkę nad „i” pozwalając nam dość obficie cieszyć się nocnym niebem. Oby jak najwięcej takich nocy w 2023. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł
  4. 07.12.2022, Mosina Końcówka listopada i początek grudnia to w zasadzie same chmury. Ostatni nów przepadł bezlitośnie, a w dzień kolejnej pełni przypadało zakrycie Marsa przez Księżyc. Wydarzenie miało nastąpić 8 grudnia wcześnie rano, ale prognozy nie dawały żadnych szans. W sumie to nic dziwnego, w końcu pod koniec listopada dotarła do mnie z giełdy lornetka APM 16x70 ED, także chmury podtrzymując swoją tradycję musiały wisieć jeszcze długo. Wieczór przed zakryciem niespodziewanie pojawiło się kilka dziur na niebie, co oczywiście postanowiłem szybko wykorzystać dając lornecie okazję na pierwsze światło wszechświata. Rozstawiłem sprawnie dwie lornetki APM 10x50 ED i 16x70 ED, po czym od razu wycelowałem w Księżyc. Jego blask niemal mnie oślepił, ale było to uczucie nawet przyjemne po tak długiej abstynencji obserwacyjnej. Pomarańczowy Mars błyszczał tuż obok czekając na spektakl, który miał się odbyć za kilka godzin. Po nacieszeniu oka widokiem obiektów US zaczaiłem się na Oriona. Rzecz jasna w trakcie pełni nie zachwycał, ale była to świetna okazja do spojrzenia na różne perełki w APM 16x70 ED. Zanim przejdę do opisu lornetki najpierw krótka lista najważniejszych obiektów, jakie udało mi się zobaczyć tego wieczoru zanim nadciągnęły chmury. Krok po kroku odwiedziłem m.in. M42, NGC 2244, gromadę Choinka NGC 2264, M35 w Bliźniętach, M36, M37 i M38 w Woźnicy, M44 i M67 w Raku, M41, M50, czy też gromadę Collinder 69 w Orionie. APM 16x70 ED zagościła u mnie jako następca Delty Extreme 15x70 ED. Kilka miesięcy po jej sprzedaży obudził się we mnie znów wewnętrzny głód na taki parametr. Nie chciałem jednak po raz kolejny wchodzić do tej samej rzeki, więc tym razem postawiłem na używkę ze stajni APM. Ku mojemu zdziwieniu kilka dni po zamieszczeniu ogłoszenia odezwała się do mnie jedna osoba z za granicy, że chętnie odsprzeda swój egzemplarz. Po kilkudziesięciu wiadomościach i pytań transakcja doszła do skutku, a po blisko 2 tygodniach podróży z przygodami dotarła do mnie paczka. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć jaki stres i nerwy towarzyszą podczas oczekiwania na kuriera z tak delikatną przesyłką. Z drugiej strony była to już kolejna APM z giełdy wysłana kurierem - jak na razie bez żadnych uszkodzeń w transporcie. Tak było i tym razem. Po rozpakowaniu paczki okazało się, że kolimacja jest nadal w igłę, a sama lornetka wygląda jak ze sklepu. Trafiony i udany egzemplarz z Niemiec zagościł w mojej kolekcji. Obserwacje z APM 16x70 ED to czysta przyjemność. Przyzwoite lornetkowe pole pole widzenia nieco ponad 4 stopnie, znakomity kontrast, nasycone kolory, gwiazdy ostre prawie po diafragmę. Widoki przepiękne i zdecydowanie lepsze niż w Delta Extreme 15x70 ED. Obraz jest po prostu czysty, estetyczny, czuć bezpośrednie obcowanie z nocnym niebem bez przeszkadzajek w postaci rozmazanego obrazu, rozjechanych gwiazd, czy też AC. Dobrze pamiętam przeskok z Delta Extreme 10x50 ED na APM 10x50 ED - pod względem ostrości w polu widzenia różnica była kolosalna. W przypadku modelu 15x70 jest bardzo podobnie. O ile serię Extreme uważałem za bardzo dobrą, tak teraz mam do niej bardzo mieszane uczucia po spojrzeniu przez APM. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gwiazdy w gromadzie Choinka iskrzyły jak szpilki, a tło pomimo blasku Księżyca było bardzo przyjemne. Podobnie centrum mgławicy Rozeta, czyli gromada otwarta NGC 2244. Samo spojrzenie na gwiazdy asteryzmu Zimowy Trójkąt dawało już niezłą frajdę. Betelgeza, Syriusz i Procjon to „ciała niebieskie” o sporej jasności, ale przy tym urokliwe. Ich widok pozbawiony aberracji chromatycznej w szerszym polu widzenia razem z otoczeniem dawał mi sporo radości. Budowę i ergonomię lornetki APM 16x70 ED oceniam również na plus. Dobrze leży w dłoni, powiedziałbym nawet, że jest dość lekka jak na swój gabaryt. Do tego solidne i pancerne tubusy, dobrze spasowane zaślepki, a adapter statywowy wykonany tak jak być powinien do każdej lornetki. Co mi się w tym modelu nie spodobało to dość długie oczne muszle (takie same muszle ma też APM 10x50 ED). Okularów nie noszę, a lubię przylepić oko dość blisko soczewki, w związku z tym od razu zacząłem poszukiwania krótszych muszli ocznych, aby nie trzeba było ich wywijać podczas każdej obserwacji. Niestety - kupienie muszli ocznych do lornetek graniczy z cudem, zarówno w Polsce jak i za granicą. Albo nie ta średnica, albo jakaś chińska guma przypominająca dętkę. Finalnie po uruchomieniu kilku kontaktów udało mi się kupić idealnie dopasowane muszle w jednym z polskim serwisów optycznych, który miał ich pod dostatkiem. Dzięki temu wymieniłem muszle na krótkie od razu we wszystkich swoich lornetkach. Poniżej na zdjęciu lornetka APM 10x50 ED z nowymi krótkimi muszlami w lewym okularze, a dla porównania w prawym okularze oryginalna dłuższa muszla oczna (jak w APM 16x70 ED). Wywijanie muszli ocznych w moim przypadki poszło w niepamięć. Obserwacje były krótkie, do tego przy pełni, ale pozwoliły na spokojnie zapoznać się ze sprzętem. Na nocne łowy pod ciemnym niebem przyjdzie jeszcze czas, najważniejsze że lornetka jest sprawna optycznie i co to dużo pisać - jest po prostu świetna. Jeśli ktoś się zastanawia, czy po modelu Delta Extreme 15x70 ED warto iść jeszcze dalej i wyżej to odpowiadam, że tak - warto. Osobiście poczułem spory przeskok jakościowy, zdecydowanie większy niż oczekiwałem i to bez rozczarowań. Teraz czekam na ciemne niebo bez Księżyca. Do następnego razu! Pozdrawiam, Paweł : - )
  5. Przeglądając dziś CloudyNights natknąłem się na wzmiankę o lornetkach produkowanych przez Lunt Engineering. Początkowo myślałem, że będzie chodziło o sprzęt do Słońca, ale wygląda na to, że firma zdecydowała się uzupełnić swą ofertę lornetkową (do tej pory miała w ofercie kątową 100 ED z wymiennymi okularami) i uderzyć w segment premium: http://luntengineering.com/lunt-engineering-magnesium-series-binoculars/ Cechy serii Magnesium podawane przez producenta to: - świetna optyka, płaskie i ostre pole (deklarują, że zdecydowali, iż albo zrobią coś wielkiego, albo pakują się do domu); - pryzmaty Bak-4 i powłoki FMC na wszystkich elementach optycznych; - wypełnienie azotem i szczelność ma zapewnić mgło- i wodoodporność; - magnezowa obudowa zapewniająca lekkość i wytrzymałość; - spory ER; - indywidualne ostrzenie. Lornetki są produkowane w czterech klasycznych rozmiarach: 7x50, 10x50, 11x70 i 16x70. Masywność lornet przywiodła oczywiście skojarzenia z serią BA8 i patrząc na solidną puszkę pryzmatów w 10x50 jestem przekonany, że środek źrenicy ma pełną iluminację. Z zalet wymienianych przez producenta warto zatrzymać się na dwóch parametrach. Pierwszym jest magnezowa obudowa, co z pewnością pozytywnie wpływa na ciężar tych dwururek - producent deklaruje wagę modelu 10x50 na 1340g, a dla 16x70 - 1925g. Dla porównania dodam, że odpowiedniki TS Marine ważą 1600g i 2650g. Różnica jest szczególnie widoczna na przykładzie większej lornety, ale warto zdać sobie sprawę, że i 260g różnicy in plus dla mniejszej lornety oznacza czasem utrzymać czy nie utrzymać w rękach przez dłuższy czas (waga jest mniej więcej w połowie między BA8 a Nikonem Ex!). Drugą cechą zdającą się wyróżniać tę serię jest ER deklarowany na 20 mm dla 10x50 i 16x70. Oczywiście zagadką pozostaje zagłębienie soczewki ocznej w oprawie okularów - przykład serii BA8 pokazuje, że teoretycznie świetny ER na poziomie 19 mm można zaprzepaścić osadzając optykę na prawie centymetr w jej obudowę. Zdjęcia niewiele zdradzają, ale z tego, co widać wydaje się, że soczewki oczne są osadzone dość głęboko. Niemniej, firma się chwali tą cechą, więc liczę, że osoby obserwujące w okularach naprawdę będą mogły cieszyć się pełnym polem tych lornet. Uzupełnię tylko, że ER modeli 7x50 i 11x70 wynosi 23 mm (pole widzenia okularów to niecałe 53°, więc raczej standardowo). Jeśli chodzi o cechy fizyczne, rzucają mi się trochę w oczy tubusy lornet 70-milimetrowych, wyglądających na nieco smuklejsze niż w BA8 15x70. Może to oznaczać inną (mniejszą) światłosiłę, dzięki której możemy się spodziewać lepszej korekcji. Nie biorę jednak pełnej odpowiedzialności za te słowa, bo oczywiście może się okazać, że obicie gumą jest mniej masywne, nie licząc tego, że czarny kolor wyszczupla ;). Ceny wyraźnie sugerują, że Lunt widzi klientów w osobach skłaniających się ku dobrym lornetom małego i średniego kalibru (czyli tych, co do tej pory wahały się między Fujinonem a którymś z klonów BA8 produkowanych przez Kunming United Optics). Na ten moment koszt takiego zakupu plasuje się gdzieś pomiędzy BA8 a Echelonem - dla lornet 15-16x70 wygląda to tak: Oberwerk Ultra - $379 Lunt Magnesium - $545 Celestron Echelon - $699 (ceny na 18.12.2014) Całości oczywiście ma dopełniać adapter i torba na ramię - nieco inna niż zwyczajowe (trochę bardziej turystyczna ;)) Lornetki są na razie dostępne na amerykańskiej stronie Lunta, w paru innych sklepach można wpisać się na listę oczekujących. Jeśli chodzi o dostępność w Europie, zapewne pojawią się za jakiś czas na stronie apm-telescopes.de (właściciel APM, Markus Ludes, ma udziały w Lunt Engineering). Robi się ciekawie - oprócz niedawnego pojawienia się serii Echelon Celestrona, jest chyba równie ciekawa alternatywa. Czas pokaże, czy zawojuje rynek :)
  6. Wrażenia ogólne Walizka z wypełnieniem piankowym bardzo solidna, z uszczelką i zaworem ciśnieniowym. Ogumowanie lornetki solidne, bardzo chwytne i wyraźnie antypoślizgowe. Ogumowanie sięga do krawędzi tubusów, więc bez obaw o porysowanie krawędzi można stawiać lornetkę w pionie. Drążek centralny mostka zabezpieczony solidną gumową otuliną. Skala rozstawu okularów to trzy kreski bez oznaczenia w milimetrach. Nie ma też określonego punktu wg którego można ustawiać IPD. To pewnie skutek zastosowania obszernego korpusu z pryzmatami, który blokuje widok ramienia mostka. Okulary szerokie, muszle oczne bardzo elastyczne, łatwo się odwijają. Mechanika Rozstaw okularów pracuje bardzo pewnie i płynnie, z należytym oporem. Regulacja ostrości w okularach pracuje zaskakująco płynnie i lekko. Bez problemów można regulować ostrość dwoma palcami w czasie obserwacji. W większości lornetek regulacja ostrości w okularach pracuje dość opornie. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Nic nie mlaska, a nawet nie mlaszcze. Przy maksymalnym wykręceniu okularów widać odsłonięty smar, ale nie jest to typowe mazidło, a raczej delikatna w konsystencji substancja-film. Podziałka dioptrii to cztery punkty po każdej stronie ustawienia "zerowego". Muszle oczne otulają niemal całe okulary i w części regulacyjnej mają wygodne karbowanie. Ogumowana jest również powierzchnia przy soczewkach ocznych. Jak na mój gust, część oczna muszli jest nieco za długa i żeby objąć całe pole widzenia muszę mocno wcisnąć je w oczodoły. Muszle mają też pogrubioną krawędź, która uwiera przy dociśnięciu do oczodołów. I teraz kilka ciekawostek fizjonomicznych: muszle oczne w najszerszej części, przy krawędzi ocznej mają... 5 cm średnicy. Dla ułatwienia to tyle, ile soczewki obiektywowe lornetek 50 mm ;) Mierzyłem to kilka razy, bo nie wierzyłem własnym oczom. To może sprawiać problemy w zależności od budowy twarzy obserwatora. Przy małych i średnich rozstawach źrenic może brakować miejsca na nasadę nosa pomiędzy muszlami. Optyka Soczewki obiektywów i okularów robią bardzo pozytywne wrażenie. Powłoki są najwyższej jakości, na obiektywach zielonkawo-seledynowe, na pryzmatach niebieskawo-fioletowawe, a na okularach zielonkawo-seledynowo-fioletowe. Wnętrze tubusów jest całkiem dobrze wyczernione i zmatowione, choć gdzieniegdzie widać ślady jasnego kleju. Oprawy pryzmatów są solidne, ale w dwóch miejscach widać biały klej, a kilka elementów konstrukcyjnych jest miedzianych. Średnica soczewek ocznych to 26 mm. Niech załączone zdjęcia pokażą to, czego nie da się ubrać w słowa. W wątku daję trzy zdjęcia, a reszta dostępna jest pod linkiem: http://s78.photobucket.com/user/ms_polaris/library/Celestron%20Echelon%2016x70?sort=9&page=1 Wrażenia obserwacyjne później, o ile pogoda pozwoli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)