Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów '1987' .
-
Temat szeroki i może pojawią się tu kolejne posty forumowiczów, niemniej, tym razem ... Niezwykła, anegdotyczna wręcz historia z 1987 roku. Najpierw wstęp. Neutrina różnią sie między sobą. Są niezwykle lekkie i mkną z prędkością niewiele mniejszą od światła. Przenikają prawie wszystko, sporadycznie tylko zatrzymując się na czymś. Większość z ogromnych detektorów nastawiona jest na neutrina podobne pod pewnym względem. Sporadyczne błyski powodowane "zatrzymaniem" neutrina w ogromnym zbiorniku wody są filmowane. Jest tylko jeden niewielki detektor ołowiany, który wychwytuje neutrina o innej cesze. Jakby w innym "kolorze". Detektor ten wyłapie takie neutrina z supernowej tylko jeśli supernowa wybuchnie blisko, czyli w naszej galaktyce. Detektory wodne (też lodowe - np na Antarktydzie) sa obecnie tak duże, że wyłapią więcej niż jedno neutrino nawet gdy wybuchnie w najbliższej galaktyce karłowatej satelitarnej dla DM. Istotne jest nie tylko zliczanie neutrin ale także rozłożenie ich w czasie. Jeśli supernowa zapadnie sie do czarnej dziury to kolejne detekcje nagle znikną. Jak nożem uciął. Jeśli zapadnie się do gwiazdy neutronowej to detekcje zanikną też szybko jednak stopniowo (przez kilka sekund). Neutrina powstają i ujawniają co się dzieje w najgęstszym i najgorętszym obszarze wybuchającej supernowej. Powstają także we wnętrzu gwiazd, na przykład Słońca. Współczesne detektory umożliwią nawet wyznaczenie z jakiego punktu nieba nadleciały neutrina (z dokładnością rzędu kilku stopni). Reaktor jądrowy też może być ich źródłem. Neutrina powstają też na skutek oddziaływania promieniowania kosmicznego na górne warstwy atmosfery (te nazywamy "atmosferycznymi"). Oszacowano, że supernowa w naszej galaktyce wybuchać powinna średnio co kilkadziesiąt lat. Jednak od kilkuset lat nie zaobserwowano żadnej. Mogło być tak, że, zanim wybudowano detektory neutrin, wybuchła jakaś, ale w niefortunnym miejscu i światło widzialne przesłoniły gęstsze obszary naszej galaktyki. W 1987 roku sytuacja była mniej komfortowa dla naukowców niż obecnie. Pracowało na świecie kilka skromniejszych detektorów neutrin. Chile! Ian Shelton wywołał kliszę ze zdjęciem zrobionym, jak zwykle, 25 centymetrowym teleskopem. Zobaczył niespodziewaną, jasną plamkę w Wielkim Obłoku Magellana. W pobliżu mgławicy Tarantula. Pomyślał, że to wada kliszy ale wyszedł na zewnątrz aby się upewnić. W omawianym miejscu świeciła jednak nowa, nie znana, jasna gwiazda :) Wrócił do obserwatorium i powiedział o swoim odkryciu. Wtedy chilijski operator teleskopu potwierdził, że kilka godziny wcześniej, podczas spaceru, zauważył że pojawiła się ta nowa gwiazda. Cóż. Nie wspomniał o tym. Może w oparciu o refleksję ?Mało to rzeczy rodzi się na świecie?? ;) Supernowa nie wybuchła w naszej galaktyce ale w najbliższym galaktycznym sąsiedztwie. Rano powiadomiony został cały świat astronomów. Zbadano co wykryły detektory. Okazało się, że kilka godzin przed zauważeniem "gwiazdy" wyłapały, w sumie, aż dwadzieścia cztery "nadliczbowe" neutrina. Okazało sie też, że teorie i symulacje komputerowe zjawiska supernowej, powstawania i przedzierania się neutrin z miejsca powstania są zgodne z charakterem, liczbą, energią i rozłożeniem tych 24 detekcji w czasie. Wszystkie one oczywiście zdarzyły się w obrębie kilku sekund. Akurat w detektorach z drugiej strony Ziemi niż supernowa ale nawet cała Ziemia niewiele neutrin wyłapuje z całej puli w nią trafiającej. Nadleciały one z prędkością mniejsza niż światło. Gdyby było inaczej pojawiły by się ... wiele lat wcześniej. Równocześnie z nielicznymi fotonami z momentu zanim supernowa "urosła". Pozdrawiam p.s. Pytanie "kontrolne". Czy Betelgeza wybuchła już jako supernowa?