Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'komety' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 21 wyników

  1. Póki co obiektów tematycznych nam dostatek i nie będę zakładał tematu o kolejnej M13 czy innym obiekcie. W temacie będę umieszczał swoje najprościej zarejestrowane i opracowane obiekty. Nie są to na razie arcydzieła konkursowo/apodowe, ale myślę że w miarę upływu czasy poziom się podniesie. Na początek wszystkim bardzo dobrze znana Gromada Kulista Messier 13 leżąca w gwiazdozbiorze Herkulesa. 2017-05-19T23:29:23UT, L33x100s, CT8, Atik 383L, NEQ6
  2. Niektórzy z Was (ja też) obserwując komety oceniają ich jasność, średnicę głowy itp., zgodnie z wytycznymi ICQ (International Comet Quarterly). Zastanawiacie się pewnie też, co z tymi obserwacjami dalej robić. Niektórzy wysyłają je do COKu, inni do SOKu, jeszcze inni trzymają je w swoich prywatnych archiwach. W internecie jest też kilka stron, które gromadzą obserwacje, jednak strony te mają to do siebie, że ich czas życia w internecie jest zwykle ograniczony przez możliwości jednej jedynej osoby, która daną stronę prowadzi. Jedynym centralnym organem, który zbiera (zbierał?) obserwacje komet z całego świata jest International Comet Quartetly. Niestety, obserwacje te pojawiały się później jedynie w publikowanym raz na kwartał ICQ (którego prenumerata jest zresztą dość droga). Nie ma dostępu do tych obserwacji w formie elektronicznej. Tymczasem nieco ponad dwa lata temu pojawiło się nowe przedsięwzięcie, któremu powinien przyjrzeć się każdy obserwator komet, który chciałby, aby jego obserwacje zgromadzone były w dużej bazie, do której zresztą każdy może mieć łatwy dostęp. Przedsięwzięcie to to Comet Observation Database: http://www.cobs.si/ W bazie tej zgromadzono już ponad 20 tysięcy obserwacji, w tym ponad 13 tysięcy obserwacji wizualnych. Obserwacje te każdy (chyba po zarejestrowaniu) może przeglądać, pobrać, a także pobieżnie przeanalizować. Dużą zaletą jest to, że jeśli ktoś (jak np. ja) gromadzi swoje obserwacje w formacie ICQ, może je hurtowo przesłać do tej bazy. Oczywiście, można też obserwacje dodawać pojedynczo, wypełniając odpowiedni formularz. W ostatnich miesiącach baza rozwija się dość szybko - co kilka, kilkanaście dni pojawiają się tam nowe funkcje. Myślę, że każdy, kto aktywnie obserwuje komety, powinien zwrócić uwagę na tę bazę - nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka lat zastąpiła ICQ w kwestii gromadzenia obserwacji komet z całego świata. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  3. Wieczorem 15 lutego 2017 wybraliśmy się z Kraterem ponownie na Koskową Górę. W Krakowie i w podgórskich dolinach smog był potężny, za to na Koskowej Górze zastaliśmy (zgodnie z oczekiwaniami) piękne i przejrzyste niebo. Niedługo po nas na miejsce dotarł też Marek - "Gryf". Niebo było całkiem ciemne. Na początku nocy astronomicznej SQM-L wskazywał 20.75 mag/"2, później z chwili na chwilę robiło się coraz ciemniej i tuż przed wschodem Księżyca było to już 21.08 mag/"2. Obserwacje rozpoczęliśmy od komety 2P/Encke, która w 33 cm teleskopie znów była widoczna bardzo wyraźnie, jako mały, zwarty, okrągły obiekt o lekko niesymetrycznej centralnej kondensacji. Jej jasność oceniłem tym razem na 9.3 mag, a średnicę jej głowy na 2.5'. Kometa była też widoczna w lornetce 10x50 (lornetką oceniłem jej jasność na 9.0 mag przy średnicy głowy ~4'), co prawda dość słabo, ale znacznie lepiej niż dzień wcześniej. Kometa świeciła głęboko w świetle zodiakalnym, kilka stopni od Wenus. Światło zodiakalne było wyraźnie i sięgało aż do Plejad, czyli do wysokości blisko 60 stopni. W trakcie obserwacji komety 2P/Encke dołączył do nas Marcin - "Orzeszek". Po komecie 2P/Encke obejrzeliśmy kilka jasnych obiektów (między innymi M 1, M 31, M 42), po czym wycelowałem teleskop zaopatrzony w filtr Lumicon UHC w mgławicę NGC 2359 (Hełm Thora). Mgławica widoczna była widoczna bardzo wyraźnie, z dwoma "rogami" po jednej stronie. Po wymianie filtra na Lumicon O-III mgławica wyglądała jeszcze lepiej - oprócz delikatnych nieregularności w całej mgławicy, pojawiły się także "rogi" po drugiej stronie. Założony filtr O-III zmotywował mnie do spojrzenia na dwie mgławice z katalogu Abella. Najpierw wycelowałem teleskop w okolice mgławicy Abell 21. Choć nie miałem żadnej mapy, a położenie znałem tylko w przybliżeniu, udało się natychmiast. Mgławica była widoczna od razu po spojrzeniu w okular jako olbrzymie, grube, łukowate pojaśnienie nieba, które po chwili pokazywało sporo subtelnych niejednorodności. Druga mgławica z tego katalogu - Abell 33 także okazała się być stosunkowo łatwym obiektem. Już na pierwszy rzut oka widać było przyczepioną do jasnej gwiazdy "smugę", która była najjaśniejszą częścią mgławicy. Po krótkiej chwili zerkaniem wychodziło z tła całe duże, niemal idealne koło o wyraźnie ciemniejszym wnętrzu. Niedługo przed 21 ktoś rzucił hasło w stylu "ciekawe, czy Wenus będzie widać kiedy znajdzie się ona poniżej horyzontu prawdziwego" (w miejscu którym zachodziła, horyzont widomy jest nieznacznie obniżony poniżej horyzontu prawdziwego). Kolejne kilka czy kilkanaście minut spędziliśmy zatem na obserwacji zbliżającej się do zachodu Wenus. Początkowo była ona tylko pomarańczowo i lekko mrugała, z czasem jednak zaczął się całkiem ciekawy spektakl. Gołym okiem widać było, że planeta 2-3 sekundy świeci jaśniej, po czym przez 2-3 sekundy ledwie ją widać. W lornetce zmianom jasności towarzyszyły dodatkowo dramatyczne zmiany barwy. Kilkukrotnie planeta poczerwieniała tak, że jej kolor był podobny do koloru czerwonych świateł drogowych, lub świateł montowanych na masztach telekomunikacyjnych, w innych chwilach stawała się żółto-biała. Kiedy znajdowała się już na wysokości prawdziwej około -0.5 stopnia (poniżej horyzontu prawdziwego), w lornetce można było zauważyć, że "oderwał się" od niej duży soczyście czerwony fragment, natomiast niewielki fragment, który pozostał powyżej zaświecił na sekundę lub dwie intensywnie zielonym światłem. Później, kiedy Wenus chowała się już za odległy las (blisko 1 stopień poniżej horyzontu prawdziwego), jej ostatni skrawek błysnął jeszcze raz soczystym seledynem. Mieliśmy zatem okazję podziwiać podwójny zielony błysk Wenus. Po 21 oglądaliśmy jeszcze kilka jasnych obiektów, po których przyszedł czas na kolejne komety. W lornetce, niezbyt wysoko nad północno wschodnim horyzontem świeciła potężna, wyraźnie spłaszczona 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova, która ciągle znajdowała się zaledwie około 15 milionów kilometrów od nas (jak na kometę, to naprawdę bardzo blisko). W lornetce jej jasność oceniłem na 6.8 mag, a średnicę jej głowy na około 30', przy czym dość ciężko było określić, gdzie tak naprawdę się ona kończy, bo była obiektem ekstremalnie rozmytym. Ze względu na niewielką odległość od Ziemi, przesuwała się po niebie naprawdę szybko, na tyle szybko, że zmiana jej położenia była widoczna w lornetce po 20-30 minutach. W teleskopie, w powiększeniu 67x kometa wyglądała niesamowicie, zwłaszcza wtedy, kiedy wzniosła się trochę wyżej. Na pierwszy rzut oka widać było tylko wewnętrzną, małą eliptyczną plamkę. Z każdą chwilą jednak kometa rosła i po chwili wypełniała dużą część pola widzenia. Była przy tym obiektem bardzo mocno spłaszczonym (o eliptycznym kształcie), o symetrii osiowej, przy czym centralna kondensacja znajdowała się dość daleko od środka głowy komety. Przy okazji obserwacji komety 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova wycelowałem też teleskop w świecącą niecałe 30 stopni na lewo od niej kometę C/2015 V2 (Johnson). Ze względu na to, że znajdowała się ona dość nisko nad horyzontem, a do tego na lekko rozjaśnionym niebie była widoczna nieco gorzej niż się spodziewałem (choć bez najmniejszego trudu). Jej jasność oceniłem na 10.6 mag, a średnicę jej głowy na 1.5'. Była ona dość mocno skondensowana i wyraźnie rozciągnięta w kierunku, w którym powinien znajdować się warkocz. Sam warkocz był jednak niewidoczny (prawdopodobnie ze względu na nieco rozjaśnione niebo). Ostatnią obserwowaną tej nocy kometą była 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak. Widać ją było już na pierwszy rzut oka, jako niewielki, umiarkowanie skondensowany obiekt o średnicy nieco większej niż 1' i jasności około 12 mag. Po dłuższej obserwacji widać było też znacznie rozleglejsze halo, którego średnicę oszacowałem na około 4'. Całkowitą jasność komety oceniłem na 10.8 mag. Próbowałem wypatrzeć ją też w lornetce, jednak w tym wypadku nie odniosłem sukcesu (najsłabsze gwiazdy które udało mi się dostrzec miały jasność 11.0 mag). Około godziny 22 niebo na wschodzie zaczęło się rozjaśniać, po czym spod horyzontu wynurzył się strasznie spłaszczony Księżyc. W lornetce widać było, że jego "odsłoneczny" brzeg jest mocno pofalowany, a jego kształt się ciągle zmienia. Kilkukrotnie Księżycowi wyrastał jakiś "guz" widoczny gołym okiem, co w połączeniu z silnym spłaszczeniem (pochodzącym od refrakcji) sprawiało, że wyglądał on co najmniej dziwnie. W blasku wznoszącego się Księżyca zakończyliśmy obserwacje tej nocy.
  4. Po długachnej przerwie od "prawdziwych" obserwacji, początkiem wiosny nareszcie udało mi się poprzebywać trochę czasu w naprawdę ciemnych miejscach, pod bezchmurnym niebem. 27/28 marca 2016 Z domu wyjechałem z bratem jeszcze około zachodu Słońca, ale pierwszym celem były sowy. Szukanie sów na tyle nas wciągnęło, że na miejscówkę obserwacyjną w okolicy Moszczańca dotarliśmy dopiero około 22, czyli mniej więcej godzinę przed wschodem Księżyca. Niebo było fantastyczne, SQM-L pokazywał 21.55, niebo było delikatnie tylko rozjaśnione po północnej i północno-wschodniej stronie. Dodatkowo na południowych wschodzie widoczna była mała, ale trochę denerwująca łuna od zakładu karnego w Moszczańcu. Wojtek poszedł szukać włochatki ;). Ze względu, że czasu było niewiele, a ja dawno przez teleskop nie patrzyłem, w pierwszej kolejności przyjrzałem się fantastycznej w tych warunkach M 51. W 33 cm teleskopie, w powiększeniu 114x prezentowała ona piękne ramiona spiralne z subtelnymi niejednorodnościami. W powiększeniu 67x widoczny był też "most" łączący tę galaktykę z sąsiednią NGC 5195. Gdy już nacieszyłem oczy tym widokiem, skierowałem teleskop w stronę mniej znanej, ale całkiem ładnej galaktyki NGC 3953. Galaktyka ta pokazała subtelne strukturę spiralna, najlepiej widoczną w powiekszniu 182x. Co ciekawe, była widoczna także w szukaczu (choć oczywiście słabo), a w lornetce 10x50 zerkaniem nie sprawiała większego problemu. Zanim niebo zaczęło się rozjaśniach przed wschodem Księżyca, zdążyłem jeszcze pooglądać sobie w komfortowych warunkach parę galaktyk NGC 3718 i NGC 3729. W teleskopie obydwie były widoczne bez trudu. NGC 3718 była znacznie bardziej rozmyta, jednak była obiektem zdecydowanie ciekawszym, ze wzgledu na dzwiny kształt - najjaśniejsza jej część podobna była nieco pod względem kształtu do mgławicy Hantle, jednak ta najjaśniejsza część galaktyki zanurzona była w słabym, rozciągniętym halo, którego dłuższa oś była z grubsza prostopadła do "hantli". Świecąca obok NGC 3729 była mniejsza miała jednak większą jasność powierzchniową. Nie poświęciłem jej zbyt wiele czasu, pomimo tego jednak zauważyłem drobne niejednorodności w jej budowie. Później niebo zaczęło się już rozjaśniać, poprzyglądałem się więc jeszcze chwilkę innym jasnym obiektom. W tym czasie usłyszałem śpiewającą w oddali włochatkę: http://www.xeno-canto.org/sounds/uploaded/EHAHTZIMID/XC233387-VOC_141212-0992_AFU_mf_27032015.mp3 Zadzwoniłem do Wojtka i okazało się, że on jest ponad kilometr dalej i słyszy sowę z innego kierunku. Po jakimś czasie go odnalazłem i niemal do świtu (choć w planach mieliśmy powrót około północy) próbowaliśmy wyśledzić włochatkę, która co chwila śpiewała w innym miejscu, w międzyczasie straszona przez puszczyka uralskiego. Łażenie po górskim, niedostępnym lesie w środku nocy i szukanie sów jest tak samo wciągające jak obserwowanie galaktyk w Bieszczadach :P. 28/29 marca 2016 Choć spać poszedłem około 5:00, to bezwzględny Tomasz (ma półtora roku) obudził mnie niedługo po 6:00 i za nic nie pozwolił kontynuować snu. Wieczorem warunki były całkiem niezłe, a że prognozy na kolejne noce było słabe, to byłem "zmuszony" do kolejnego wyjazdu. Wojtek tym razem zrezygnował. Ze wzgledu na deficyt snu postanowiłem nie jechać zbyt daleko - wybrałem się na przełęcz nad Mszaną. Na miejscu byłem po 21. Niebo było całkiem przyjemnie, SQM-L wskazywał 21.32. Od razu zabrałem się do roboty - tym razem miałem przygotowane kilka mapek komety + kolejne galaktyki. Na pierwszy ogień poszła słaba kometa okresowa - 333P/LINEAR świecąca niewysoko na zachodzie. Niebo było tam jakieś takie dziwnie rozjaśnione - dopiero po chwili przypomniałem sobie, że to światło zodiakalne ;). Kometa była widoczna całkiem słabo. Jej jasność oceniłem na 13.0 mag, a średnicę jej głowy na 1'. Później przeskoczyłem do świecącej znacznie wyżej, ale też już powoli chowającej się za drzewami komety C/2013 US10 (Catalina), tej samej, którą trzy miesiące wcześniej widziałem (choć słabo) gołym okiem. Tym razem była już zbyt słaba nawet dla lornetki 10x50. Za to w 33 cm teleskopie była widoczna jeszcze całkiem dobrze - jej jasność oceniłem na 10.8 mag, a średnice jej głowy na 2'. Kolejną namierzoną przeze mnie tej nocy kometą była okresowa 81P/Wild. Choć jej jasność oceniłem na 12.6 mag, a średnicę jej głowy na 1.5', to była ona obiektem widocznym (zerkaniem) bez najmniejszego trudu. Najjaśniejszą kometą, którą obserwowałem tej nocy była C/2014 S2 (PANSTARRS), która była widoczna bez wielkiego trudu już w lornetce 10x50. Jej jasność oceniłem na 9.0 mag, a średnicę jej głowy na 4'. W teleskopie prezentowała się bardzo ładnie - całkiem nieźle widać było u niej warkocz o długości około 0.2 stopnia. Ostatnią i najsłabszą kometą, którą obserwowałem była P/2016 BA14 (PANSTARRS), która kilka dni wcześniej przemknęła blisko Ziemi. Choć była całkiem blisko nas, to ze względu na znikomą aktywność wygladała jak planetoida. Jej jasność oceniłem na 14.7 mag, a średnice jej głowy na 0.1', choć nie jestem pewien, czy to niewielkie rozmycie nie było tylko rozmyciem "seeingowym". Dzięki niewielkiej odległości od Ziemi, ruch komety na tle gwiazd był widoczny już po kilku minutach obserwacji. Z kometami skończyłem około 23, miałem więc jeszcze mniej więcej godzinę na komfortowe obserwacje galaktyk zanim wzejdzie Księżyc. Co ciekawe, tuż po 23:00 zauważyłem, że jakość nieba skokowo się poprawiła, zwłaszcza w jego północno-wschodniej części, gdzie z lekka "przymulonego" stało się nagle niemal "krystaliczne". SQM-L wskazaniem 21.47 potwierdził to spostrzeżenie. Zmiana ta wywołana była oczywiście wyłączeniem oświetlenia ulicznego w pobliskich miejscowościach (zwłaszcza w Dukli). Obserwacje galaktyk rozpocząłem od ponownego przyglądnięcia się NGC 3953 oraz NGC 3718 i NGC 3729, a także świecącej niedaleko NGC 3953 galaktyki M 109. Kolejnym celem była galaktyka NGC 3893. W teleskopie, w powiększeniach 114x i 182x wyglądała ona całkiem interesująco - po chwili obserwacji można było wyzerkać dwa ramiona spiralne, z których jedno było dość wyraźne i długie, drugie natomiast widoczna jako krótka i słaba "wypustka". Jaśniejsze ramię skierowane było w stronę świecącej nieopodal i wyglądającej jak mała, lekko rozmyta gwiazdka galaktyki NGC 3896. Następnie przyjrzałem się parze zderzających się galaktyk NGC 3690A i NGC3690B - w powiększeniu 182x prezentowały się one jak jeden obiekt o nietypowym, zbliżonym do małego "serduszka" kształcie. Kolejnym celem była inna para nietypowych galaktyk - NGC 4085 i NGC 4088. Obydwie były całkiem jasnymi obiektami, przy czym NGC 4088 wykazywała się wyraźnie niejednorodną strukturą. Niejednorodności te układały się wzdłuż dwóch nieregularnych ramion spiralnych tej galaktyki, w których jedno sprawiało wrażenie "rozerwanego". Na jaśniejącym już powoli przez wschodem Księżyca niebie zdążyłem jeszcze złapać dwie piękne galaktyki w Psach Gończych - NGC 5005 i NGC 5033. W trakcie obserwacji galaktyk, dwukrotnie zdawało mi się, że z oddali słyszę włochatkę. Po spakowaniu sprzętu, po chwili wahania postanowiłem podjechać jeszcze kawałek, żeby potwierdzić, że to właśnie tę sowę słychać. Odnalazłem ją ponad 1 km dalej, a że z drogi było ją słychać całkiem dobrze, to postanowiłem sprawdzić, czy nie siedzi gdzieś w widocznym miejscu. Po 10 minutach mozolnej wspinaczki (oczywiście "na przełaj") odnalazłem drzewo na którym siedziała, jednak zasłaniały ją gałęzie. Już miałem wracać, kiedy sowa ucichła, po czym zaczęła się odzywać nieco dalej, w kierunku, w którym zostawiłem samochód. Po przejściu może 100 metrów odnalazłem ją śpiewającą w złamanym drzewie: Do domu wróciłem po 2:00. A niedługo po 6:00... 2/3 kwietnia 2016 Wieczorem niebo pokrywały gęste cirrusy, które miały je opuścić przed północą, miałem więc szansę zdrzemnąć się przez chwilę przed obserwacjami. Ze względu na to, że o północy niebo ciągle pokrywały chmury pierzaste, zamiast na obserwacje astronomiczne, dołączyłem do Wojtka i jego dwóch kolegów... nasłuchujących sów w Beskidzie Niskim ;). Tym razem sowy były mało aktywne - kilka razy odezwał się z oddali puszczyk uralski. Za to około 2:00, w okolicy Moszczańca, kiedy cirrusy opuściły niebo, zrobiło się fantastycznie - wskazania SQM-L oscylowały wokół 21.61. Łunę od Krosna i od Sanoka ciężko było dostrzec (po części dlatego, że horyzont po tamtej stronie był obcięty na wysokości kilku stopni). Gołym okiem dość wyraźnie widoczna była M 92, a M 13 "rzucała się w oczy". Ze względu, że na niebie świeciła kometa 252P/LINEAR, to właśnie jej poświęciłem większość czasu, w miedzyczasie pokazując kolegom przez teleskop "klasyki wiosennego nieba". A kometa była naprawdę świetna - w tych warunkach było ją widać gołym okiem jako dość duży, słaby okrągły obiekt, którego jasność oceniłem na 5.6 mag, a średnicę głowy na 45'. W lornetce 10x50 była potężna i naprawdę jasna. Za to w teleskopie prezentowała się jakoś tak marnie. Na piewszy rzut oka wydawała się być mniejsza niż w lornetce, jednak po chwili zerkania po polu widzenia okularu okazywało się, że jest całkiem duża, nie było jednak żadnych szans na określenie tego, gdzie się ona "kończy". Najciekawsze jednak okazało się spojrzenie na tę kometę przez lornetkę 2.3x40. W tej lornetce kometa rzucała się w oczy jako całkiem jasny, w miarę zwarty obiekt, a widok był wcale nie gorszy niż w 10x50. Obserwacje musiałem skończyć tuż po 3:00. 17/18 kwietnia 2016 Po dwóch tygodniach marnej pogody, tej nocy wreszcie pojawiła się nadzieja na bezchmurne niebo. Niestety, Księżyć świecił już praktycznie całą noc - jedynie około świtu miała być chwila ze stosunkowo ciemnym niebem. Wybrałem się zatem z Wojtkiem po północy na ... nasłuchiwanie sów w Beskidzie Niskim ;). Tym razem wybraliśmy się w okolice Przełęczy Szklarskiej. Weszliśmy tam w las i po jakimś czasie usłyszeliśmy dwa puszczyki uralskie, a później włochatkę. Tę włochatkę śledziliśmy później przez ponad 2 godziny. Kilkukrotnie siedziała nam przez kilka minut prosto nad głową, nic sobie nie robiąc z naszej obecności, pokazać nam się jednak nie zechciała... Zmęczyliśmy się ostro, bo podobnie jak poprzednie, tak i ta preferowała stromy i wyjątkowo ciężki teren ;). W międzyczasie zerkałem co jakiś czas lornetką 10x50 na kometę 252P/LINEAR oraz mierzyłem jasność nieba SQM-Lem. Początkowo miernik pokazywał wartości rzędu 20.0 - 20.2, czyli mniej więcej tyle ile mam na obrzeżach Krosna. Kometa w takich warunkach była słabo widoczna w lornetce. Z czasem, kiedy Księżyc znalazł się kilka stopni nad horyzontem, poprawiło się do 20.8, a niedługo przed zachodem Księżyca za horyzont prawdziwy i około początku świtu astronomicznego, SQM zaczął pokazywać 21.3. Wtedy kometa stała się obiektem całkiem jasnym i bardzo wyraźnym w lornetce oraz słabo widocznym gołym okiem. Jej jasność oceniłem na 6.0 mag, a średnicę jej głowy na 30'. Kilka minut później, kiedy Księżyc był już pod horyzontem, a Słońce znajdowało się jeszcze 16 stopni pod horyzontem, SQM-L pokazywał przez chwilę wartości około 21.4. Na ciemnym niebie zdążyłem sobie jeszcze obejrzeć przez lornetkę M 13, M 27, M 51, M 81 i M 82 oraz NGC 6992-5 (Veil). Później niebo zaczęło się bardzo szybko rozjaśniać. Zanim dotarliśmy do samochodu, nad naszymi głowami zaczęły "chrapać" i "psykać" słonki: http://www.xeno-canto.org/sounds/uploaded/VCROLXMVLX/XC175247-scolopax_rusticola_knyszynska_zednia_podlaskie_19.04.2014_2051.mp3 I znów w domu byłem po 5:00...
  5. Hej! Koledzy, mam pytanie do znawców kombajnu jakim jest MaximDL. Czy da się do niego wgrać inne obiekty, np komety? Pozdrawiam! Filip
  6. Gwiazda nazywająca się KIC 8462852 było niedawno głośna w mediach ze względu na niewyjaśnione i dziwaczne zachowania. Misja Kepler monitorowała gwiazdę przez cztery lata, obserwując dwa niezwykłe zdarzenia, w 2011 i 2013 roku, kiedy to światło gwiazdy przygasło w dramatycznych, nigdy wcześniej nie obserwowany sposób. Coś przeszło przed gwiazdą i zablokowało jej światło, ale co? Naukowcy po raz pierwszy zgłosili obserwację we wrześniu, sugerując rodziny komet jako najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Inne cytowane przyczyny opisywały fragmenty planet i asteroidów. Nowe badania z użyciem danych z teleskopu Spitzer Space Telescope rozwiązują tajemnicę, znajdując więcej dowodów dla scenariusza z udziałem roju komet. Badania, prowadzone przez Massimo Marengo z Iowa State University w, Ames, zostaną zaakceptowane do publikacji w Astrophysical Journal Letters. Jednym ze sposobów, aby dowiedzieć się więcej o gwiazdzie, jest zbadanie jej w świetle podczerwonym. Kepler zauważył ją w świetle widzialnym. Jeśli planetarne oddziaływanie lub kolizja między asteroidami, stały za tajemnicą KIC 8462852, to nie powinno być nadmiaru światła podczerwonego wokół gwiazdy. Zakurzone, podłoże skalne podniesione do odpowiedniej temperatury będzie świecić w podczerwieni. Na początku naukowcy próbowali szukać światła podczerwonego za pomocą teleskopów kosmicznych pracujących w zakresie podczerwieni Wide-Field Infrared Survey Explorer, lub WISE, ale takich emisji nie znalazł. Ale obserwacje te zostały wykonane w 2010 roku, przed dziwnymi zdarzeniami zaobserwowanymi przez Keplera - i przed jakimikolwiek kolizjami podczas których byłby wyrzucony kurz. Aby szukać światła podczerwonego, które mogłoby zostać wygenerowane po dziwnych wydarzeniach miotających obiekty skalne, badacze zwrócili się do teleskopu Spitzera, który, podobnie jak WISE, również wykrywa światło podczerwone. Spitzer akurat obserwował KIC 8462852 ostatnio w 2015 roku. "Spitzer obserwował wszystkie z pośród setek tysięcy gwiazd, wokół których Kepler poszukiwał planet, w nadziei, że emisja podczerwieni pochodzi z pyłu gwiezdnego," powiedział Michael Werner, naukowiec projektu Spitzer w Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii, wiodący badacz danych programu obserwacyjnego Spitzer / Kepler. Ale podobnie, jak WISE, Spitzer nie znalazł żadnego znaczącego nadmiaru światła podczerwonego z gorącego pyłu. To sprawia, że teoria skalistych kolizji stała się bardzo mało prawdopodobna, i sprzyja pomysł, że za wydarzenie odpowiedzialne są zimne komety. Jest możliwe, że po bardzo długiej, ekscentrycznej orbicie wokół gwiazdy porusza się rodzina komet. Na czele stada powinna znajdować się bardzo duża kometa, która zablokowała światło gwiazdy w 2011 roku i co zauważył Kepler. Później, w 2013 roku, reszta rodziny komety, pozostające w tyle zbiorowisko różnych fragmentów, przechodzi przed gwiazdą i znowu blokuje jej światło. W tym czasie Spitzer obserwował gwiazdę w 2015 roku, komety znajdują się dalej, kontynuując długą podróż wokół gwiazdy, nie pozostawiając żadnych podpisów w podczerwieni, które mogłyby być wykryte. Według Marengo, potrzebne są dalsze obserwacje, aby pomóc rozstrzygnąć sprawę KIC 8462852. "To jest bardzo dziwna, gwiazda," powiedział. "Przypomina mi przypadek kiedy po raz pierwszy odkryliśmy pulsary. Emitowały one dziwne sygnały, których nikt nigdy nie widział, a pierwszy odkryty pulsar został nazwany LGM-1 po " Little Green Men (mały zielony ludzik)?. Na koniec, sygnały LGM-1, okazały się, zjawiskiem pochodzenia naturalnego. "Nie możemy jeszcze powiedzieć , co naprawdę się dzieje wokół tej gwiazdy," przestrzega Marengo. "Ale to właśnie sprawia, że jest tak interesujące." Ilustracja pokazuje gwiazdę zza rozbitej komety. Obserwacje gwiazdy KIC 8462852 przez teleskopy kosmiczne Keplera i Spitzera sugerują, że jej niezwykłe sygnały świetlne mogą być spowodowane przez zakurzone fragmenty komety, które zablokowały światło gwiazdy, gdy przechodziły przed jej frontem w 2011 i 2013 roku. Uważa się że komety są w podróży wokół gwiazdy, po bardzo długiej, ekscentrycznej orbicie. Ilustracja: NASA / JPL-Caltech Źródło: Strange Star Likely Swarmed by Comets Pojawiające się w poście pojęcie dziwna gwiazda, nie ma nic wspólnego z gwiazdą dziwną
  7. Choć początkowo prognozy na noc 17/18 września zapowiadały bezchmurną noc w południowej części Podkarpacia, to w każdej kolejnej prognozie więcej było chmur pierzastych. O zmroku 17 września całe niebo było nimi pokryte. Po 21 postanowiłem pojechać gdzieś na południe i czekać tam aż te cirrusy przejdą. Najpierw planowałem dalszy wyjazd (może nawet w Bieszczady), ale kiedy zobaczyłem jak wygląda niebo na Przełęczy Szklarskiej, postanowiłem tam zaczekać. Już na pierwszy rzut oka było widać że niebo jest wyjątkowo jasne jak na tę miejscówkę. SQM-L z odczytem 21.05 tylko to potwierdził. Szybkie zdjęcie nieba rozwiązało tę zagadkę - po całym niebie snuły się cienkie cirrusy. Połączenie cirrusów i całkiem silnego wiatru skutecznie powstrzymywało mnie od wyciągania z samochodu teleskopu. Postanowiłem poczekać trochę i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. W tym czasie rekreacyjnie przeglądałem sobie niebo lornetką i od czasu do czasu robiłem zdjęcie południowej części nieba (z której przychodziły chmury), żeby zorientować się w sytuacji "chmurowej". Przez chwilę próbowałem się też zdrzemnąć na pobliskiej łące - pomimo dość silnego południowego wiatru temperatura była wręcz "tropikalna", około godziny 22:30 było +26 stopni Celsjusza. Z drzemki nic nie wyszło, bo co kilka minut sprawdzałem, czy niebo się nie poprawia. Do północy, a nawet nieco dłużej niewiele się zmieniło, więc (zważywszy na to, że prosto po całonocnych obserwacjach astronomicznych w planach miałem kilkugodzinną wycieczkę na obserwacje ptaków) postanowiłem wrócić do domu trochę się przespać. Po przejechaniu 2 - 3 kilometrów postanowiłem dać sobie jeszcze jedną szansę ;). Zatrzymałem się przy sporej łące pod lasem w okolicy nieistniejącej już wsi Królik Wołoski. Południowa część nieba wydawała się być całkiem niezła, wiatr był dość słaby, a SQM-L wskazywał, że niebo jest trochę ciemniejsze niż wcześniej (21.16 - 21.18). W ciągu kilkunastu minut sytuacja jeszcze się poprawiła, więc postanowiłem wyciągnąć teleskop (Taurus 330). Po kolejnych kilkunastu minutach, które spędziłem na rozkładaniu sprzętu i delikatnej korekcie kolimacji, niebo zrobiło się naprawdę ładne - odczyty z SQM-L wahały się w przedziale 21.42 - 21.45, co jest z grubsza tym, czego spodziewam się jadąc w te okolice. Obserwacje rozpocząłem od komet: C/2015 F4 (Jacques) - dość słabo widoczna, nieduża, umiarkowanie skondensowana. Tej nocy oceniłem jej jasność na 11.7 mag, a średnicę jej głowy na 1.5' C/2014 S2 (PANSTARRS) - pięknie widoczna, jako maleńki, mocno skondensowany obiekt o łezkowatym kształcie (a może nawet z króciutkim początkiem warkocza, zanurzony w kilkukrotnie większym, okrągłym halo. Kilkadziesiąt minut przed świtem, kiedy kometa świeciła jeszcze wyżej, położyłem się na ziemi z lornetką 10x50 i okazało się, że kometa jest także słabo widoczna w tak małej aperturze. Teleskopem oceniłem jej jasność na 10.3 mag, przy średnicy głowy równej 3', lornetką odpowiednio na 10.0 mag i 4' Ze względu, że niebo było przezroczyste, postanowiłem też zapolować na galaktyki w Piecu, które właśnie wynurzały się zza nieodległego lasu. Oprócz obserwowanych 4 dni wcześniej NGC 922 i NGC 1097 (oraz mgławicy planetarnej NGC 1360), które wyglądały właściwie tak samo jak wtedy, zaobserwowałem też: NGC 1201 - jasny dysk zanurzony w słabszym, eliptycznym halo NGC 1385 - dość jasna, nieco jaśniejsza w centrum, zerkaniem widoczne pojedyncze ramię wyciągnięte w stronę sąsiedniej dość jasnej (11 mag) gwiazdki NGC 1371 - dość jasna, wyraźnie jaśniejsza w centrum, rozciągnięta Następnie wróciłem do komet: 88P/Howell - dość duża, słabo widoczna, okrągła, lekko skondensowana. Jej jasność oceniłem na 12.6 mag, a średnicę jej głowy na 2' C/2013 X1 (PANSTARRS) - mała, dość słaba, ale oczywista, nieco jaśniejsza w środku, przy czym pojaśnienie wydawało mi się być położone niecentralnie, przez co kometa miała kształt zbliżony nieco do trójkąta. Jasność oceniłem na 12.4 mag, średnicę głowy na 1' Po tych kometach przyszła kolej na następne galaktyki, tym razem w Pegazie, pod którym zerkaniem widać było przeciwblask. Przed kolejną porcją komet zdążyłem odnaleźć: NGC 7217 - duża, jasna, niemal okrągła, skondensowana NGC 7331 - bardzo jasna, widoczna dość wyraźnie w szukaczu, w teleskopie, w powiększeniu 114x wygląda trochę podobnie do M 31 obserwowanej w lornetce 10x50 NGC 7448 - jasna, rozciągnięta, z widocznymi zerkaniem nieregularnościami NGC 7479 - ta była jednym z hitów tej nocy, bardzo jasna, długa, wąska, z wyraźnym zawiniętym ramieniem, słabo widać było też początek ramienia po drugiej stronie galaktyki NGC 7814 - jasna, spłaszczona, w dużym powiększeniu (265x) bardzo słabo widoczne ciemne pasmo pyłu przecinającą ją wzdłuż dłuższej osi NGC 7332 i NGC 7339 - bardzo ładna para, drugi z niezaprzeczalnych hitów tej nocy, obydwie galaktyki widoczne bez trudu, choć NGC 7332 znacznie jaśniejsza. NGC 7332 z bardzo jasnym zgrubieniem centralnym, natomiast NGC 7339 mocno rozciągnięta, wygląda jak jednorodna "kreska" na tle nieba. Galaktyki te dzieli zaledwie 5', więc nawet w powiększeniu 182x były blisko siebie NGC 7463 i NGC 7465 - kolejna ciasna para, którą dzieli mniej niż 3'. Obydwie galaktyki niewielkie i niezbyt jasne, choć NGC 7465 zdaje się być nieco większa i wyraźnie jaśniejsza NGC 7497 - długa, wąska, dość słaba, ale całkiem ładna NGC 7678 - dość wyraźna, o zdecydowanie nieregularnej strukturze NGC 7741 - w powiększeniu 67x była obiektem dużym o małej jasności powierzchniowej i eliptycznym kształcie. W powiększeniu 114x i 182x wygląda jak dość jasna "poprzeczka" zanurzona w dużym, słabym i niejednorodnym halo. Zbliżał się świt, postanowiłem więc wyłowić jeszcze dwie komety z jasnego światła zodiakalnego, w którym zanurzona była niesamowicie jasna Wenus. Tymi kometami były: 67P/Churyumov-Gerasimenko - niezbyt jasna, ale widoczna bez trudu, umiarkowanie skondensowana i lekko rozciągnięta. jej jasność oceniłem na 11.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.5' 141P/Machholz - bardzo trudny obiekt, duża, bardzo mocno rozmyta, mniej więcej okrągła. Jasność oceniłem na 12.2 mag, a średnice głowy na 3'. W międzyczasie spojrzałem jeszcze na mgławicę Koński Łeb, która choć słabo, to jednak była widoczna z filtrem Lumicon UHC, tak jak podczas obserwacji tydzień wcześniej w Czystogarbie, o których pisał Łukasz (Lukost). Nie potrafiłem też oprzeć się pokusie zerknięcia na potężną M 42 pełną drobnego detalu i zamkniętą pętlą po południowej stronie. Spojrzałem też na olbrzymią w powiększeniu 114x galaktykę M 31, która oczywiście zajmowała więcej ze 3 pola widzenia i prezentowała wyraźnie dwa ciemne pasma pyłu oraz mnóstwo niejednorodności w obszarze, gdzie "zakręcają" jej ramiona. M 33 co prawda niemal mieściła się w polu widzenia, jednak liczbą niejednorodności układających się w wyraźne, potężne ramiona spiralne biła na głowę M 31. Przez całą noc towarzyszyły mi 3 dość głośno ryczące jelenie: http://kola.lowiecki.pl/ao/zzz/glo/jelen1.mp3 z których jeden był całkiem blisko - co jakiś czas słyszałem trzaskające gałęzie po których przechodził. W oddali pohukiwał też od czasu do czasu puszczyk (samiec): http://goo.gl/odifyf któremu wtórowała co jakiś czas samica: http://goo.gl/vLXU3Z Kiedy ta para była cicho, z drugiej strony odzywał się też przez kilkanaście minut puszczyk uralski: http://goo.gl/NZRu9s Gdy wracałem do domu było już dość jasno, a na wschodzie oprócz Wenus świeciły też Mars i (tuż nad horyzontem) Jowisz. Jako ciekawostkę warto tu dodać, że była to jedna z niewielu nocek obserwacyjnych w moim życiu, którą do samego świtu spędziłem krótkich spodenkach - a to przecież już po połowie września!
  8. Przed północą 13/14 września przyjechałem do Krosna (weekend spędziłem na weselu niedaleko Krakowa), a że niebo było czyste i w miarę przejrzyste, "byłem zmuszony" do wyjazdu na obserwacje. Ze względu, że do dyspozycji miałem już tylko pół nocy, postanowiłem nie jechać zbyt daleko. Wybór padł na łąkę pod lasem w Tylawie, którą to miejscówkę znałem już z wcześniejszych wyjazdów jako naprawdę niezłe miejsce. Choć do Przełęczy nad Mszaną było całkiem nieźle, to po jej południowej stronie snuły się już mgły. Do Tylawy mgły tak zgęstniały, że choć w zenicie niebo wyglądało nienajgorzej, to samochodem było ciężko jechać. W związku z tym wróciłem w okolicy Przełęczy nad Mszaną, jednak dla odmiany postanowiłem wjechać na pobliskie wzniesienie (na południe od przełęczy). Co prawda nie ma tam żadnej drogi (nawet polnej), jednak łąka na górce była skoszona i widać tam było jakieś ślady po samochodzie. Kiedy dojechałem w okolice szczytu, w oddali, w światłach samochodu widać było dwa jelenie.Na górce nie było nawet śladu mgły (widać ją było, całkiem gęstą, kilka, może kilkanaście metrów niżej - okrywała całą dolinę rzeki Mszanki wraz z miejscowościami Mszana i Tylawa). Za to dookoła było bardzo wilgotno - kiedy jechałem samochodem, szyby tak parowały, że musiałem używać wycieraczek, a na ziemi była potężna rosa. Trochę się obawiałem (na szczęście niepotrzebnie), że i teleskop szybko zaparuje. Niebo było naprawdę ładne, gwiazdy widać było do samego horyzontu a SQM-L pokazywał 21.41. Na pograniczu Ryb i Wodnika widoczny był przeciwblask, a świecąca w okolicy zenitu galaktyka M 33 była widoczna gołym okiem całkiem wyraźnie, jako niemały obiekt o eliptycznym kształcie. Tej nocy obserwowałem głównie komety. W okularze mojego teleskopu (Taurus 330) pojawiły się: C/2014 S2 (PANSTARRS) - obecnie najjaśniejsza kometa na niebie (choć według prognoz miała mieć na razie zaledwie około 15 mag). Świeci całą noc wysoko nad północnym horyzontem. Jasność tej komety oceniłem tej nocy na 10.8 mag i była ona widoczna całkiem ładnie, jako jasny, skondensowany obiekt, zanurzony w słabszym halo o średnicy, którą oceniłem na 2.5'. C/2015 F4 (Jacques) - mała, skondensowana, ciągle całkiem nieźle widoczna, choć wydaje się być już nieco słabsza niż parę tygodni temu. Tej nocy oceniłem jej jasność na 11.4 mag, a średnicę jej głowy na 1.5' 88P/Howell - choć jest już więcej niż 5 miesięcy po peryhelium, to ciągle ją widać, choć jest obiektem dość mocno rozmytym. Jej jasność oceniłem na 12.7 mag, a średnicę jej głowy na 2' C/2013 X1 (PANSTARRS) - na razie jeszcze dość słaba, a jej obserwacje utrudnia to, że jest ona niewielkim obiektem, który wędruje przez pełny gwiazd obszar Drogi Mlecznej w Woźnicy. Jej jasność oceniłem na 12.6 mag, przy średnicy głowy równej 1' 67P/Churyumov-Gerasimenko - choć świeci głęboko w jasnym świetle zodiakalnym, widać ją bez trudu, jako niewielki, skondensowany obiekt. Jej jasność oceniłem tej nocy na 11.1 mag, a średnicę jej głowy na 1.5'. Kiedy wzniosła się trochę wyżej, miałem wrażenie, że jest ona rozciągnięta w kierunku zachodnim 141P/Machholz - ta była najtrudniejsza. Nie dość, że głęboko w bardzo jasnym świetle zodiakalnym, to do tego jeszcze dość duża i mocno rozmyta. Jej jasność oceniłem na 11.8 mag, a jej średnicę na 3'. W identyfikacji pomógł jej stosunkowo szybki ruch na tle nieba. Pomiędzy kometami próbowałem też wyłapać kilka galaktyk w Piecu, kiedy jednak się za nie zabrałem, nisko nad południowym horyzontem pojawiło się kilka czarnych niskich chmur, które dość poważnie przeszkadzały mi w obserwacjach, na przemian zasłaniając i odsłaniając szukane obiekty. Zdążyłem jednak odnaleźć dwie całkiem ładne galaktyki: NGC 922 - niezbyt jasna, ale wyraźna, z dość jasnym niecentralnie położonym jądrem. W ogóle miałem wrażenie, że ma kształt zbliżony do trójkąta. NGC 1097 - ta znajdowała się na brzegu chmur i co chwila pojawiała się i znikała. Była dość duża o eliptycznym kształcie. Chwilę po pojawieniu się tych chmurek zaczął wiać dość mocno ciepły i bardzo suchy wiatr, który w krótkim czasie rozproszył wszystkie mgły w dolinie, a po kilkudziesięciu minutach zupełnie osuszył trawy, które wcześniej były mokre jak po intensywnym deszczu. Wtedy skierowałem też lornetkę na mgławicę planetarną NGC 1360, która dała się kilka dni wcześniej we znaki mi i Łukaszowi (Lukostowi). Co ciekawe, odnalazłem ją w ciągu kilku sekund jako obiekt dość oczywisty. Wcześniej przyjrzałem się też niesamowitej na takim niebie galaktyce NGC 253. Już w lornetce rzucała się w oczy jako dość duży, rozciągnięty obiekt z gwiazdką na brzegu, w teleskopie natomiast, w powiększeniu 114x wypełniała praktycznie całe pole widzenia, była pełna niejednorodności (jaśniejszych i ciemniejszych plam różnej wielkości), a na jej tle świeciło kilka gwiazd. W powiększeniu 182x wyglądała jeszcze lepiej, choć już nie mieściła się w polu widzenia. Przez dużą część nocy, w stosunkowo niewielkiej odległości ryczały 4 jelenie, a przed świtem kilkukrotnie z lasu odezwała się samica puszczyka. O świcie pięknie widoczne było jasne światło zodiakalne, które sięgało co najmniej do Drogi Mlecznej na pograniczu Bliźniąt i Byka.
  9. Poprzedniej nocy (17/18 II 2015) wybraliśmy się z Kraterem i Grzegorzem Guzikiem na obserwacje na południe od Krakowa. Na cel naszej wyprawy wybraliśmy Przełęcz Marszałka Rydza-Śmigłego - miejscówkę, którą już dwa razy sprawdzałem, ale miałem pecha i trafiałem na ciągnące się po niebie, podświetlnone przez odległe miasta cirrusy. Tym razem w końcu się udało. Niebo było bezchmurne i piękne. Na miejscu byliśmy dopiero około północy. Od razu sprawdziłem jasność tła nieba przy pomocy SQM-L. Wyszło 21.17 (mag/"2), jakąś godzinę później SQM-L pokazywał średnio 21.23 (mag/"2) , czyli całkiem nieźle. Dwie noce wcześniej na Koskowej było w najlepszym momencie 20.97 (mag/"2), tyle że wtedy obserwowaliśmy przed północą. Ze sobą mieliśmy Taurusa 13", Syntę 8" i refraktor 120/500. Zanim rozłożyliśmy sprzęt, rzuciliśmy okiem na świecącą już dość nisko kometę C/2014 Q2 (Lovejoy). Choć była ona widoczna gołym okiem, to wygladała znacznie gorzej niż w poprzednich dniach. Warkocz był ledwie widoczny w lornetce 10x50, a i sama kometa sprawiała wrażenie słabszej, choć wpływała na to z pewnością niewielka wysokość nad horyzontem oraz fakt, że znajdowała się ona w nieco rozjaśnionej części nieba. Jej jasność oceniłem tej nocy na 5.1 mag, a średnicę jej głowy na 8'. Tej nocy obserwowaliśmy głównie stosunkowo jasne obiekty. Rozpoczęliśmy od Tripletu Lwa - M 65, M 66 i NGC 3628. Każda z trójki galaktyk prezentowała się bardzo ładnie. M 65 i M 66 pokazały wyraźnie swoje nietypowe kształty, a ciemne pasmo przecinające NGC 3628 na pół było widoczne bez najmniejszego trudu. Później przeszliśmy do M 51, której olbrzymie ramiona z mnóstwem nieregularności najlepiej wyglądały chyba w Radianie 5 mm dającycm powiększenie aż 255x. Również M 82 najlepiej prezentowała się w dużych powiększeniach - 255x i 340x, pełna nieregularnych, jasnych i ciemnych obszarów i ciągnąca się niemal przez całe pole widzenia. Nieco podobna (choć mniej spektakularna) była świecąca w innej części Wielkiej Niedźwiedzicy M 108, której sąsiadka - M 97 (Mgławica Sowa) pokazała dość wyraźnie dwa ciemne oczy. Następnie obejrzeliśmy sobie kilka słabszych galaktyk w Wielkiej Niedźwiedzicy. Najpierw przyjrzeliśmy się dwóm niewielkim galaktykom spiralnym - NGC 2742 i NGC 2768, które dzieli na sferze niebieskiej mniej niż 1 stopień. Pierwsza z nich była całkiem jasna, druga wyraźnie słabsza, choć także widoczna bardzo dobrze. Dość jasna, ale niewyróżniająca się niczym specjalnym była NGC 2950. Za to NGC 3079 okazała się być jednym z hitów tej nocy. Duża, jasna, lekko wygięta i asymetryczna. Obok niej świeciła jeszcze słabiutka NGC 3073, której nie miałem zaznaczonej na mapce. Również NGC 3310 była dość ciekawa, choć w jej przypadku nieregularności struktury nie były tak oczywiste. Później przenieśliśmy się na chwilę na południowe niebo. Przyglądneliśmy się mgławicy planetarnej NGC 4361, która była bardzo ładnie widoczna z filtrem O-III, a następnie skierowaliśmy teleskop w kierunku pary zderzających się galaktyk - NGC 4038 i NGC 4039, które wspólnie tworzyły jeden obiekt o kształcie serca. Obok nich zlokalizowałem też galaktykę NGC 4027, nie poświęciliśmy jej jednak zbyt dużo czasu, a szkoda, bo to też jak się okazuje całkiem ciekawy obiekt. Po tej krótkiej podróży na południe, postanowiłem poszukać kometę 32P/Comas Sola świecącą wysoko w Lwie. Kometa była widoczna dość słabo. Jej jasność oceniłem na 13.7 mag, przy średnicy 1.2', a wygladała ona jak niewielki, z grubsza okrągły, lekko skondensowany obiekt. Po komecie wróciliśmy do galaktyk. Na pierwszy ogień poszła piękna, skierowana do nas bokiem galaktyka NGC 4111. Miała ona bardzo jasne zgrubienie centralne, a cała była całkiem wąska. W jej pobliżu odnalazłem jeszcze malutką, jasną NGC 4143. Dalej przyszła kolej na jedną z moich ulubionych galaktyk - NGC 4449. Galaktyka ta najlepiej prezentowała się w dużych powiększeniach - 182x, 255x i 340x. Oprócz tego, że jej kształ jest nietypowy - zbliżony do prostokąta, to była ona pełna wyraźnych pojaśnień, z których jedne były gwiazdopodobne, inne natomiast wyraźnie rozciągłe. Nie zawiodła także M 106, całkiem wyraźnie widoczna w szukaczu. W teleskopie oczywiste były jej zakrzywione, lekko asymetryczne ramiona spiralne. Obok niej świeciła dość słaba i niewielka, ale oczywista NGC 4248, która była obiektem wyraźnie rozciągniętym. Nieco dalej, ale ciągle mniej niż 1 stopień od M 106 widoczna wyraźnie była kolejna galaktyka spiralna - NGC 4220. W promieniu mniej niż 1 stopnia od M 106 odnaleźliśmy też galakykę NGC 4217, niemal przyklejoną do dość jasnej gwiazdy, podobną nieco do galaktyki M 104 (Sombrero), tylko zdecydowanie słabszą oraz niewielką NGC 4346. Kolejnym celem była niesamowita para galaktyk - NGC 4485 i NGC 4490. Galaktyka NGC 4490 o dość nieregularnym kształcie była wyraźnie wygięta w kierunku NGC 4485, niemalże się z nią stykając. Kolejna parka - NGC 4618 i NGC 4625 była już mniej spektakularna, niemniej jednak w przypadku pierwszej z tych galaktyk dość oczywiste było jedno, asymetryczne ramię. Także NGC 4625 wydawała się być asymetryczna, choć w jej przypadku było to dość trudne do zauważenia. Później przyszła kolej na trzecią tej nocy kometę - C/2013 A1 (Siding Spring) - tę, która kilka miesięcy temu nieomal uderzyła w Marsa. Kometa ta, choć niezbyt jasna, była widoczna zerkaniem bez wielkiego trudu. Jej jasność oceniłem na 12.0 mag, przy średnicy 2'. Była umiarkowanie skondensowanym, praktycznie okrągłym obiektem. Po komecie wróciliśmy do galaktyk, zahaczając po drodze o piękną gromade kulistą M 3. Następna obserwowana przez nas galaktyka - NGC 4151 była średniej jasności, owalnym obiektem, któremu towarzyszyły jeszcze dwie galaktyki - NGC 4145 i NGC 4156. Za to obserwowana po nich NGC 4214 okazała się być obiektem naprawdę interesującym, podobnym nieco do NGC 4449, zarówno z kształtu jak i wewnętrznych niejednorodności (choć były one mniej wyraźnie niż w przypadku NGC 4449). Zmarznięci rzuciliśmy jeszcze okiem na kilka charakterystycznych galaktyk - niesamowitą i olbrzymią NGC 4631 (Wieloryb) z sąsiadką - NGC 4627, słabszą, ale także wyjątkową jeśli chodzi o kształt i niejednorodności struktury NGC 4656 (Motyka). Na chwilę przeskoczyliśmy do Wielkiej Niedźwiedzicy, aby zerknąć na wypełniającą niemal całe pole widzenia w powiększeniu 114x galaktykę M 101, po czym wracając do Warkocza Bereniki do wspaniałej NGC 4565 (Igła) zahaczyliśmy jeszcze o niewielką, ale całkiem ładną NGC 4314 i jasną spiralną NGC 4559, która pokazała zarych "pochylonych" ramion. Około godziny 3:00 zza pobliskich drzew wyłoniła się świecąca nisko nad horyzontem M 83. Widoczna była ona natychmiast w lornetce, jako całkiem pokaźnych rozmiarów, okrągły obiekt. W teleskopie widoczne było jasne jądro otoczone olbrzymim halo, w którym ledwie ledwie majaczył zarys dwóch ramion spiralnych. Ze względu na niskie położenie tej galaktyki, obserwowało się ją fatalnie. Robiło się już zresztą całkiem zimno i zaczął powiewiać lekki wiatr. Zanim zakończyliśmy obserwacje, spojrzeliśmy jeszcze na fantastyczną M 13 oraz świecącą obok niej galaktyką NGC 6207. Przed 3:30 zaczęliśmy się pakować, a chwilę po 5:00 byliśmy już w przymglonym, zadymionym Krakowie. W tym miejscu zwrócę jeszcze uwagę, że ta miejscówka jest naprawdę niezła. Dojazd do samego końca jest asfaltowy, drogą znacznie lepszą niż ta, która wiedzie na Koskową Górę. Niebo też, jeśli odstaje od tego, co można zastać na Koskowej Górze, to tylko na plus. Miejsce znajduje się prawie 700 m.n.p.m., więc podobnie jak Koskowa Góra, często znajduje się powyżej mgieł.
  10. Rok 2015, jak na razie zapowiada się jako dość ciekawy jeśli chodzi o wizualnie widoczne komety. Początkiem roku wieczorne niebo będzie ozdabiać jasna, lornetkową kometa C/2014 Q2 (Lovejoy), która w styczniu osiągnie prawdopodobnie jasność około 4mag ? 5mag. W grudniu natomiast na porannym niebie zawita kometa C/2013 US10 (Catalina), która także powinna ładnie prezentować się w lornetkach, a w idealnych warunkach być może uda się ją dostrzec nawet gołym okiem, gdyż wydaje się, że będzie ona mieć w tym czasie jasność około 5mag ? 6mag. W międzyczasie przez nasze niebo przewinie się kilka komet, które będą widoczne w niewielkich teleskopach. C/2014 Q2 (Lovejoy) Kometę tę odkrył 17 sierpnia 2014 roku Terry Lovejoy z Australii. W momencie odkrycia miała ona jasność około 15mag i szybko jaśniała, tak że pod koniec października jej jasność oceniano już na około 10mag ? 11mag. Kiedy zebrano wystarczająco dużo obserwacji astrometrycznych, okazało się że jest to kometa okresowa, której okres obiegu wokół Słońca wynosi około 14 tysięcy lat. Komety długookresowe często zyskują na jasności szybciej niż komety nieokresowe, stąd szybki wzrost jasności komety C/2014 Q2 (Lovejoy) nie był dużym zaskoczeniem. W ostatnich dniach roku jej jasność osiągnęła już 5mag i z ciemnych miejsc dało się ją z trudem dostrzec gołym okiem pomimo, że świeciła nisko nad horyzontem. Kometa rok rozpocznie w Zającu, więc będzie świecić późnym wieczorem niezbyt wysoko nad południowym horyzontem. Jej jasność powinna wówczas wynosić około 5mag, więc w lornetce będzie widoczna bez trudu pomimo tego, że na niebie będzie wtedy świecił Księżyc. Kometa 6 stycznia 2015 znajdzie się najbliżej Ziemi, w odległości 0.47 AU. Ze względu na stosunkowo niewielką odległość od Ziemi, będzie się ona dość szybko poruszać po niebie i w pierwszej połowie stycznia przemknie przez Erydan oraz przez Byka. Przez cały ten czas jej jasność powinna utrzymywać się mniej więcej na stałym poziomie. W połowie miesiąca, na bezksiężycowym niebie, z dala od miast powinna być bez większego trudu widoczna gołym okiem jako dość duży, rozmyty, okrągły obiekt. Kometa może posiadać widoczny w lornetce, choć niezbyt długi warkocz, który z racji tego, że nie zbliży się ona zbytnio do Słońca, będzie raczej dość słaby i widoczny jedynie na naprawdę ciemnym niebie. W drugiej połowie stycznia kometa przemknie przez Barana i przez Trójkąt, świecąc wieczorami wysoko nad południowo zachodnim horyzontem, a ostatnie dwa dni miesiąca spędzi w Andromedzie. Przez peryhelium, w odległości 1.29 AU od Słońca przejdzie 30 stycznia. Do tego czasu jej jasność już prawdopodobnie nieznacznie spadnie, ze względu na to, że do tego czasu oddali się ona już zauważalnie od naszej planety. Przez cały luty kometa będzie wieczorami świecić wysoko nad zachodnim horyzontem i będzie w tym czasie coraz wolniej wędrować przez Andromedę, systematycznie tracąc na jasności. W połowie miesiąca osłabnie już prawdopodobnie do około 7mag, poza miastem będzie zatem nadal widoczna w lornetce. W drugiej połowie lutego kometa zahaczy o Perseusza, mijając 20 lutego mgławicę planetarną M 76 w odległości około pół stopnia. Ostatniej nocy lutego kometa przejdzie do Kasjopei, w której pozostanie przez cały marzec, świecąc nadal dość wysoko, jednak z każdym dniem niżej nad północno zachodnim horyzontem. Pod koniec tego miesiąca jej jasność spadnie już do około 9mag i przestanie być obserwowalna w lornetkach. Za to posiadacze nawet niewielkich teleskopów powinny ciągle być w stanie ją namierzyć. Także kwiecień kometa spędzi w Kasjopei, wędrując powoli na północ. Przez cały miesiąc, jako obiekt okołobiegunowy, będzie świecić dość wysoko nad północnym horyzontem przez całą noc. Do końca kwietnia jej jasność spadnie do około 10mag i aby ją dostrzec, potrzebne będzie ciemne niebo i teleskop o średnicy co najmniej 10 cm. Posiadacze dużych teleskopów będą mogli ją śledzić też przez cały maj, kiedy przemierzać będzie północną część Cefeusza. W ostatnich dniach maja kometa przejdzie do Małej Niedźwiedzicy, gdzie 30 maja minie w odległości mniejszej niż 1 stopień biegun północny. W Małej Niedźwiedzicy kometa pozostanie do połowy lipca. Jej jasność spadnie do tego czasu prawdopodobnie do 13mag ? 14mag i nawet dla posiadaczy wielkich teleskopów stanie się obiektem trudnym do obserwacji. 15P/Finlay Od początku roku posiadacze teleskopów o średnicy co najmniej 20 cm będą też mieli okazję dostrzec kometę okresową 15P/Finlay. Kometa ta do połowy grudnia 2014 jaśniała zgodnie z przewidywaniami i osiągnęła jasność około 11mag, po czym wybuchła i przez krótki czas była nieco jaśniejsza od 9mag. Do końca roku jej jasność powoli spadała do około 10mag. Jeśli kometa nie sprawi nam nowej niespodzianki, początkiem roku będzie mieć ona jasność około 10mag i będzie świecić nisko nad południowo zachodnim horyzontem, w Koziorożcu, blisko granicy z Wodnikiem. Kometa ta została odkryta jeszcze w 1886 roku i jest kometą okresową, która obecnie powraca do Słońca co około 6.5 roku, zbliżając się do niego w peryhelium na odległość 0.98 AU. Podczas obecnego powrotu przez peryhelium przejdzie już 27 grudnia 2014, jednak to w styczniu i lutym 2015 będzie najlepiej widoczna, ze względu na znacznie lepsze warunki geometryczne. Kometa z Koziorożca przejdzie do Wodnika, którego przetnie w nieco ponad dwa tygodnie, przechodząc do Ryb. Obserwacje z poprzednich powrotów pozwalają przypuszczać, że przez cały miesiąc jej jasność będzie bliska 10mag. Później kometa zacznie szybko słabnąć. W lutym będzie świecić wieczorami dość wysoko nad zachodnim horyzontem w Rybach, jednak jej obserwacje zauważalnie może utrudniać światło zodiakalne. W połowie miesiąca będzie jeszcze mieć jasność bliską 11mag, jednak do końca lutego osłabnie już do około 13mag i przestanie być dostrzegalna wizualnie C/2014 Q1 (PANSTARRS) W 2015 roku czeka nas też pewne ?kometarne rozczarowanie?. Odkryta 16 sierpnia 2014 roku kometa C/2014 Q1 (PANSTARRS) przejdzie 6 lipca 2015 przez peryhelium, w odległości zaledwie 0.31 AU od Słońca, w wyniku czego może osiągnąć jasność nawet około 4mag. Niestety, warunki do jej obserwacji będą przez cały jej powrót fatalne. Kiedy w maju osiągnie ona jasność około 10mag, będzie się znajdować 25 stopni od Słońca i będzie wschodzić kilkadziesiąt minut przed nim (wcześniej będzie jeszcze gorzej). Początkiem czerwca powinna mieć już około 8mag, jednak nadal ze względu na niekorzystną pozycję jej obserwacje z naszego kraju nie będą możliwe. Być może, jeśli niebo będzie idealnie przejrzyste, a kometa będzie jaśnieć szybciej od prognoz (obserwacje astrometryczne wskazują, że jest ona obiektem długookresowym, wracającym do Słońca raz na około 30 tysięcy lat), uda się ją wypatrzeć na jasnym niebie, nieco ponad godzinę przed wschodem Słońca w trzeciej dekadzie czerwca, kiedy będzie świecić w południowej części Woźnicy. Będzie się ona jednak wówczas znajdować zaledwie kilkanaście stopni od Słońca i jakiekolwiek jej obserwacje będą bardzo trudne o ile w ogóle możliwe. Później w pierwszej dekadzie lipca kometa będzie świecić wieczorami bardzo nisko nad północno zachodnim horyzontem, około godzinę po zachodzie Słońca, jednak warunki do jej obserwacji nadal będą fatalne, gdyż jej elongacja nieznacznie tylko będzie przekraczać 10 stopni. O ile kometa nie będzie zauważalnie jaśniejsza od prognoz (które mówią o jasności około 4mag), to jej dostrzeżenie będzie praktycznie niemożliwe. Dopiero w drugiej połowie lipca kometa oddali się nieco bardziej od Słońca, jednak znajdzie się ona wówczas na południe od ekliptyki i z Polski nie da się jej obserwować. W dość dobrych warunkach będą ją za to mogli podziwiać mieszkańcy półkuli południowej, jako szybko tracący na jasności obiekt lornetkowy, prawdopodobnie obdarzony wyraźnie widocznym warkoczem. Na naszym niebie kometa niestety już się nie pojawi. W przypadku tej komety mamy wielkiego pecha ? w momencie przejścia przez peryhelium będzie się ona znajdować niemal dokładnie po przeciwnej stronie Słońca niż Ziemia. Gdyby przeszła przez peryhelium kilka miesięcy wcześniej lub kilka miesięcy później, mogłaby się stać całkiem atrakcyjnym obiektem. C/2013 US10 (Catalina) W ramach przeglądu nieba Catalina Sky Survey, jeszcze w 31 października 2013 została odkryta kometa, która przez peryhelium przejdzie dopiero 15 listopada 2015. W momencie odkrycia jasność komety C/2013 US10 (Catalina) wynosiła około 18mag, a przez rok od odkrycia pojaśniała do około 14mag. Do peryhelium (podczas którego zbliży się do Słońca na 0.82 AU) kometa ta nie będzie widoczna z Polski. Po raz pierwszy będziemy mogli ją dostrzec dopiero pod koniec trzeciej dekady listopada 2015, kiedy będzie o świcie świecić kilka stopni nad południowo wschodnim horyzontem, na pograniczu Panny i Wagi. Jej jasność będzie wówczas prawdopodobnie wynosić około 5mag ? 6mag. Można się spodziewać, że będzie ona obiektem stosunkowo niedużym i mocno skondensowanym, gdyż będzie się znajdować stosunkowo blisko Słońca, a jednocześnie dość daleko od Ziemi. Z dnia na dzień warunki do obserwacji komety będą się poprawiać, a że będzie się ona zbliżać do Ziemi, to pomimo oddalania się od Słońca jej jasność powinna pozostać mniej więcej stała. W drugiej dekadzie grudnia, kiedy poranne niebo opuści Księżyc, być może z dala od miast uda się kometę dostrzec gołym okiem. W lornetkach prawdopodobnie będzie widoczny jej warkocz, który może być dość wyraźni, choć prawdopodobnie nie będzie zbyt długi. Około Świąt Bożego Narodzenia kometa przekroczy granicę Panny i Wolarza i będzie się kierować w stronę Arktura, do którego nie zdąży jednak dotrzeć przed końcem roku. W ostatnich dniach grudnia kometa będzie przed świtem świecić wysoko nad południowo wschodnim horyzontem. Kometa C/2013 US10 (Catalina) jest obiektem przybywającym do nas prosto z Obłoku Oorta. Takie komety często jaśnieją wolniej niż inne i ten fakt jest już uwzględniony w przedstawionej powyżej prognozie. C/2013 X1 (PANSTARRS) Ta odkryta 4 grudnia 2013 roku kometa nieokresowa przez peryhelium, w odległości 1.31 AU od Słońca, przejdzie dopiero 20 kwietnia 2016 roku. Wcześniej jednak będzie ją można obserwować w teleskopach z naszego kraju. Wizualnie być może uda się ją dostrzec w drugiej połowie sierpnia, kiedy będzie przed świtem świecić dość wysoko nad wschodnim horyzontem, w gwiazdozbiorze Woźnicy. Będzie mieć ona wówczas jasność około 14mag, więc wypatrzeć będą ją mogli jedynie posiadacze naprawdę dużych teleskopów. Kometa będzie bardzo powoli wędrować przez Woźnicę, jednocześnie systematycznie jaśniejąc. Pod koniec września powinna mieć już jasność około 13mag, będzie ciągle zatem obiektem dość trudnym i widocznym jedynie w dużych teleskopach. Pod koniec października kometa opuści Woźnicę, przechodząc do Perseusza. Będzie ona wówczas całymi nocami świecić wysoko nad horyzontem, a że powinna być już wtedy nieznacznie jaśniejsza od 12mag, to powinna być już dostrzegalna w teleskopie o średnicy około 20 cm. Pierwsze dwie dekady listopada kometa spędzi w Perseuszu, później jednak przejdzie do Andromedy, gdzie 23 listopada spotka się z ładną galaktyką spiralną, skierowaną do nas krawędzią ? NGC 891. Kometa powinna być już wówczas nieznacznie jaśniejsza od 11mag, więc będzie prawdopodobnie nieznacznie słabsza od galaktyki (która ma jasność 10.1mag). Później kometa przewędruje sporą część Andromedy, sunąc wzdłuż jej południowej granicy, w międzyczasie zahaczając o północny skrawek Ryb, a w ostatnich dniach roku znajdziemy ją już w Pegazie. Do tego czasu jej jasność zbliży się już do 10mag i w idealnych warunkach, z dala od miast, prawdopodobnie będzie ona już z trudem widoczna w dużych lornetkach i małych teleskopach. 141P/Machholz Kometę tą odkrył wizualnie w 1994 roku Donald Machholz. Podczas tamtego powrotu okazało się, że uległa ona rozpadowi na co najmniej 5 fragmentów, z których najjaśniejszy osiągnął jasność około 7mag. Podczas kolejnego powrotu, w 1999 roku, zaobserwowano już tylko dwa fragmenty i obydwa były słabsze niż oczekiwano, co wskazuje, że stosunkowo duża jasność komety w 1994 roku była wynikiem rozpadu jej jądra. Kolejne dwa powroty komet (w 2005 i 2010 roku) były niekorzystne i kometa praktycznie nie była obserwowana. Okres obiegu tej komety wokół Słońca to około 5.25 roku, a w peryhelium zbliża się ona do naszej dziennej gwiazdy na odległość 0.76 AU. Obecny powrót jest całkiem korzystny. Jeśli jej jasność absolutna pozostanie na poziomie zbliżonym do tego z 1999 roku, to pierwsze obserwacje wizualne te komety pojawią się prawdopodobnie około połowy lipca 2015, kiedy będzie ona świecić w Trójkącie, a jej jasność będzie wynosić około 13mag. Ze względu, że będzie to czas jasnych, letnich nocy, najlepiej będzie ją obserwować około północy, kiedy będzie świecić niezbyt wysoko nad północno wschodnim horyzontem. Kometa będzie się wtedy znajdować około 0.69 AU od Ziemi i będzie to najmniejsza odległość na jaką zbliży się do nas podczas tego powrotu. Kometa kilka dni później przejdzie do Perseusza, gdzie 27 lipca przetnie mgławicę NGC 1499 (Kalifornia). Do tego czasu jej jasność powinna już osiągnąć około 12mag. Początkiem sierpnia kometa 141P/Machholz przejdzie do Woźnicy. Choć będzie się oddalać od Ziemi, to będzie się jednocześnie zbliżać do Słońca, a jej jasność powinna nadal rosnąć i w połowie sierpnia kometa może być już nieco jaśniejsza od 11mag. Będzie ona wówczas o świcie świecić niezbyt wysoko nad północno wschodnim horyzontem i z dala od miast, na przejrzystym niebie powinna być widoczna w teleskopach o średnicy 15 cm lub większych. Z Woźnicy kometa przejdzie do Bliźniąt i w trakcie, gdy będzie się znajdować w tym gwiazdozbiorze, 24 sierpnia, przejdzie przez peryhelium. Co ciekawe, kometa będzie się wówczas znajdować mniej niż 4 stopnie od innej widocznej wizualnie komety ? 67P/Churyumov-Gerasimenko, będącej celem misji Rosetta. Ta druga kometa powinna mieć wówczas jasność około 11mag. Odległość kątowa między kometami będzie w kolejnych dniach jeszcze się zmniejszać i pomiędzy 30 sierpnia, a 2 września będzie je dzielić nie więcej niż 1 stopień, jednak w tym czasie niebo będzie rozjaśniał już Księżyc. Początkiem września kometa 141P/Machholz przejdzie do Raka, gdzie w połowie września osłabnie już do około 12mag, a jej obserwacje dodatkowo będzie utrudniało światło zodiakalne. Prawdopodobnie we wrześniu pojawią się też jej ostatnie obserwacje wizualne. 67P/Churyumov-Gerasimenko Ta kometa jest szczególnie ciekawa i warta obserwacji, gdyż jest celem jednej z najciekawszych misji kosmicznych ostatnich lat ? misji Rosetta. Kometa ta wraca do Słońca co 6.44 roku, a przez peryhelium, w odległości 1.24 AU od Słońca przejdzie 13 sierpnia 2015. Z naszego kraju pierwsze obserwacje wizualne tej komety będą możliwe dopiero około połowy sierpnia. Jej jasność powinna w tym czasie wynosić około 11mag, a będzie ona świecić o świcie dość nisko nad horyzontem, w Bliźniętach. Do jej dostrzeżenie będzie wówczas prawdopodobnie potrzebny teleskop o średnicy co najmniej 20 cm. W kolejnych tygodniach jasność komety powinna jeszcze nieco wzrosnąć, gdyż jak zauważono, maksymalną jasność osiąga ona zwykle ponad miesiąc po peryhelium. Dodatkowo warunki do jej obserwacji będą się powoli, ale systematycznie poprawiać. Pod koniec sierpnia spotka ona inną kometę, która powinna być widoczna wizualnie, jako obiekt o jasności około 11mag ? mowa o komecie 141P/Machholz. W okresie 22 sierpnia ? 12 września komety te ciągle dzielić będzie mniej niż 5 stopni, a pod koniec sierpnia przez kilka dni będą niecały stopień od siebie. Początkiem września kometa 67P/Churyumov-Gerasimenko przejdzie do Raka, gdzie w drugiej połowie września jaj jasność osiągnie maksimum, prawdopodobnie na poziomie 10mag ? 11mag. Będzie wówczas świecić o świcie niezbyt wysoko nad wschodnim horyzontem, a jej obserwacje może nieco utrudniać światło zodiakalne. Pod koniec września kometa przejdzie do Lwa, a warunki do jej obserwacji będą się nadal poprawiać. Do końca października jej jasność utrzyma się prawdopodobnie na poziomie bliskim 11mag i w dobrych warunkach powinna być ciągle dostrzegalna już w teleskopach o średnicy 15 cm. Cały październik i niemal cały listopad kometa spędzi wędrując przez Lwa, gdzie minie kilka dość jasnych galaktyk, w stosunkowo niewielkiej odległości. Posiadacze teleskopów o średnicy co najmniej 25 cm będą mogli śledzić kometę aż do końca roku, kiedy będzie się znajdować w zachodniej części Panny, a jej jasność powinna ciągle wynosić około 13mag. W 2015 roku przez peryhelium przejdzie jeszcze kilka ciekawych komet, jednak albo będą się znajdować w złych warunkach i ich obserwacje z Polski nie będą możliwe, albo (według obecnych prognoz) będą zbyt słabe, aby móc je dostrzec w niewielkich teleskopach. Nie można oczywiście zapominać, że w trakcie roku znów odkrytych zostanie sporo komet, z których kilka zapewne będzie wystarczająco jasnych, aby móc je obserwować w niewielkich teleskopach. Może nawet trafi się wśród nich kometa, która zdobędzie miano najjaśniejszej komety roku 2015? A może któraś ze znanych komet sprawi nam niespodziankę?
  11. W nocy z 23/24 listopada wybrałem się z Kraterem i Qbszonem na Koskową Górę. Zgodnie z prognozami, po drodze na miejsce wznieśliśmy się ponad mgły i na Koskowej niebo było bezchmurne. Niestety (także zgodnie z prognozami), na miejscu powiewał wiatr, który co prawda nie był zbyt silny, ale przy ujemnej temperaturze i sporej wilgotności mocno przeszkadzał. W związku z tym wiatrem pojechaliśmy bliżej szczytu, na polanę, z której co prawda sporo horyzontu jest zasłonięte, ale za to wiatr wieje tam znacznie słabiej. Na obserwacje wziąłem po raz pierwszy od ponad 3 miesięcy mojego Taurusa 13". Przygotowanie sprzętu zajęło znacznie więcej czasu niż zwykle - najpierw lusterko wtórne okazało się być czymś zabrudzone (wyglądało tak, jakby osiadł na nim szron, ale po podgrzaniu osad nie zniknął, trzeba je było przetrzeć), później trzeba było jeszcze uporać się z kolimacją na gwiazdach, bo kolimator przestał współpracować. Koniec końców obserwacje rozpoczęliśmy około godziny 3:00. Na początek przyjrzeliśmy się fantastycznej M 42 - ciężko przejść obok niej obojętnie w jesienne noce. Później zerknęliśmy szybko na kilka innych jasnych obiektów. Po szybkim wstępie postanowiłem zapolować na słabą kometę - 108P/Ciffreo, która świeciła wysoko w Woźnicy. Miejsce, w którym miała się ona znajdować zlokalizowałem dość szybko, jednak w pierwszej chwili jej nie zauważyłem. Po chwili okazało się jednak, że jakiś bardzo słaby obiekt świeci kilka minut kątowych obok, tuż obok słabej gwiazdki. Rzut oka na mapkę zdawał się wyjaśniać tę "zagadkę" - na mapce była zaznaczona pozycja komety o godzinie 0:00. Po powrocie do domu upewniłem się, że kometa była dokładnie tam, gdzie miała być około 3:30. Jej jasność oceniłem na 13.6 mag, a jej średnicę na 1', przy czym była ona obiektem lekko skondensowanym. Następnie skierowałem teleskop w stronę komety C/2014 Q3 (Borisov), która kilka tygodni temu była całkiem nieźle widoczna w 25 cm teleskopie. Zanim trafiłem w kometę, przez przypadek w pole widzenia trafiła całkiem ładna galaktyka NGC 6503. Kometa tym razem była obiektem dość trudnym, mocno rozmytym i widocznym słabo, jednocześnie miała stosunkowo duże rozmiary kątowe. Jej jasność oceniłem na około 11.0 mag, a średnicę jej głowy na 4'. To, że była tak słabo widoczna wynikało prawdopodobnie z faktu, że świeciła ona niezbyt wysoko (jakieś 30 stopni nad horyzontem), na dodatek dokładnie na łuną od Krakowa. Po tych dwóch kometach postanowiłem popatrzeć przez chwilę z użyciem filtra O-III. Najpierw wycelowałem teleskop w mgławicę Abell 21 (Meduza). Ze zdziwieniem zauważyłem, że w polu widzenia prawie nic nie widać. Długo się wpatrywałem zanim mnie "olśniło" - lusterko wtórne zaparowało. Na szczęście dość szybko się zorientowałem co się dzieje i "odparowanie" lusterka poprzez ogrzewanie dłonią od tyłu zajęło tylko kilka minut. Po tym zabiegu mgławica Abell 21 stała się obiektem oczywistym, widocznym jako "gruby rogal", którego jasność przy obserwacji zerkaniem była zdecydowanie niejednorodna. Następna w kolejności była mgławica Rozeta (NGC 2237), widoczna bardzo wyraźnie, składająca się z wielu jasnych fragmentów porozdzielanych ciemniejszymi pasmami i nie mieszcząca się w całości w polu widzenia przy powiększeniu 67x. Spojrzeliśmy też na jeden z moich ulubionych obiektów zimowych, czyli ukrytą w gromadzie M 46 mgławicę planetarną NGC 2438 - zarówno z filtrem O-III jak i bez niego prezentowała się bardzo ładnie, szczególnie w powiększeniu 114 razy. Później pooglądaliśmy znów kilka bardziej znanych galaktyk, między innymi: M 51, M 65, M 66 i NGC 3628, M 82, M 97, M 108, M 109 a także NGC 2903. Przed świtem przyglądnęliśmy się jeszcze dwóm jasnym mgławicom planetarnym: NGC 2392 (Eskimos) oraz NGC 6543 (Kocie Oko) - ta druga w małym powiększeniu pokazała piękny zielony kolor (NGC 2392 też była wyraźnie zielonkawa, choć w jej wypadku gwiazda centralna trochę przeszkadzała w podziwianiu tego koloru). Obydwie mgławice fajnie prezentowały się też w powiększeniu 182x. W końcu przed świtem wycelowałem teleskop w trzecią kometę - C/2014 R1 (Borisov), która kilka tygodni temu była widoczna dość słabo. Tym razem okazała się ona być obiektem oczywistym, widocznym dość wyraźnie, znacznie lepiej niż poprzednio i znacznie lepiej niż 2 pozostałe komety obserwowane tej nocy. Jej jasność oceniłem na 10.7 mag, średnicę głowy na 2' i była ona całkiem nieźle skondensowana. Podobnie jak kilka tygodni temu, świeciła głęboko w świetle zodiakalnym, które pięknie wychodziło znad drzew i sięgało niemal do Raka. Na tym zakończyliśmy obserwacje i wróciliśmy do lekko zamglonego Krakowa, nad którym snuły się pojedyncze niskie chmury.
  12. Po niesamowitej wyprawie na Koskowa Górę z 28 X 2014, postanowiliśmy (wraz z Kraterem) powtórzyć ten wyjazd dwa dni później. Na miejscu byliśmy około godziny 1:30 i choć niebo było całkiem ładne, to przejrzystość nie była już tak fantastyczna jak dwa dni wcześniej. Za to łuna od Krakowa znów była stosunkowo niewielka - kiedy z Krakowa wyjeżdżaliśmy, miasto tonęło w bardzo gęstej mgle. Podobnie jak poprzednio, mieliśmy ze sobą Syntę 10" i lornetki 10x50. Obserwacje rozpoczęliśmy od jasnych jesiennych galaktyk - M 31 i M 33, które oczywiście prezentowały się fantastycznie, a także znacznie słabszej, ale całkiem ładnej NGC 891. W powiększeniu 136x zerkaniem dało się dostrzec przecinające tę galaktykę pasmo pyłowe. Wędrując po tej części nieba wycelowaliśmy też na chwilę teleskop w gromady otwarte NGC 752 i M 34. Następnie spojrzeliśmy na Plejady, z pięknie widoczną, wyraźną i wielką mgławicą Merope. Po galaktykach i gromadach otwartych, przeszliśmy do mgławic. Najpierw nacieszyliśmy oczy niezrównaną M 42. W każdym powiększeniu (od 50x do 255x) wyglądała pięknie, a jednocześnie w każdym trochę inaczej niż w pozostałych. Po założeniu filtra O-III pętla po południowej stronie stała się bardzo wyraźna. Oglądając Oriona, spojrzeliśmy też w stronę wyraźnie widocznej mgławicy NGC 2024 (Płomień), która słabo reagowała na filtry. Filtr O-III pozwolił za to na obejrzenie mgławicy NGC 2237 (Rozeta) w pełniej krasie, choć w jej przypadku przydałoby się więcej pola widzenia. W 50x i polu 1.6 stopnia było jej bardzo ciasno. Takich problemów nie było w przypadku kolejnego obiektu - mgławicy Abell 21 (Meduza). Mgławica ta słabo majaczyła już bez filtra, natomiast z filtrem O-III była widoczna wyraźnie, jako duży, półksiężycowaty obiekt. Jeszcze ładniej zaprezentowała się mgławica NGC 2359 (Hełm Thora). Ta w filtrze O-III była widoczna nawet na wprost, a zerkaniem pięknie wychodziły dwa rogi - jeden jaśniejszy i dłuższy, drugi wyraźnie słabszy i nieco krótszy. Obserwując okolice Oriona, przypomniałem sobie też o mgławicy planetarnej NGC 1535 w Erydanie. Zarówno z filtrem jak i bez niego była ona całkiem jasnym, niewielkim, okrągłym obiektem. W małych powiększeniach niewiele różniła się od gwiazdy i miała szarozielony kolor. W większym powiększeniu dało się zobaczyć w jej centrum dość słabą gwiazdę centralną. "Jadąc" na północ zahaczyliśmy też o mgławicę M 1 (Krab). Na chwilę wróciliśmy jeszcze w jesienne rejony, aby spojrzeć na mgławicę NGC 281 (Pac-Man), pobliską gromadę NGC 457 (ET) oraz mgławicę planetarną M 76 (Małe Hantle), do której zawsze chętnie wracam. Mgławica ta najlepiej prezentowała się w filtrze O-III, w powiększeniu 200x. Oprócz "podwójnej" głównej części wyraźnie widoczne były zerkaniem dwie zewnętrzne "wypustki". Będąc przy mgławicach planetarnych, spojrzeliśmy jeszcze na M 97 (Sowa), niewielką NGC 2610 w Rufie oraz dużą NGC 1514 w Byku. Ta ostatnia bez filtra była widoczna niezbyt wyraźnie, za to z filtrem, w powiększeniu 136x pokazywała zarys dość skomplikowanej struktury. W okolicy odnaleźliśmy też kilka mgławic w Woźnicy, z których najładniej wyglądała IC 410 w filtrze UHC - była duża, wyraźna, z dużą, ciemną wyrwą oraz gromadą otwartą NGC 1893 w środku oraz nieregularną jasnością powierzchniową pozostałej części. Wyraźnie widoczna była też mała mgławica NGC 1931, która w małym powiększeniu wyglądała jak mała, skondensowana kometa. Pozostałe dwie mgławice - IC 405 (Płonąca Gwiazda) i IC 417 były widoczne bardzo słabo. Przy okazji obserwacji tych mgławic, w pole widzenia wpadła też gromada M 36. Nie zapomnieliśmy też oczywiście o świecących na niebie kometach. Jaśniejsza z nich - C/2014 Q3 (Borisov) była widoczna bez problemu, jako duży, średnio skondensowany obiekt. Jej jasność oceniłem tej nocy na 10.4 mag, przy średnicy głowy 4'. Druga z komet - C/2014 R1 (Borisov) była obiektem znacznie trudniejszym, choć jasnością ustępowała pierwszej jedynie nieznacznie, a dodatkowo była od niej mniejsza i bardziej skondensowana. Problemem było to, że świeciła niezbyt wysoko nad horyzontem, w bardzo jasnej części światła zodiakalnego. W efekcie, pomimo że jej jasność oceniłem tej nocy na 11.1 mag, a średnicę głowy na 2.5', to była ona widoczna całkiem słabo. Na koniec już o świcie, spojrzeliśmy jeszcze na mgławicę NGC 2392 (Eskimos) oraz gromady otwarte M 44 i M 67 oraz na Jowisza. Ten ostatni, w chwilach dobrego seeingu wyglądał bardzo fajnie, zwłaszcza w Radianie 6mm dającym powiększenie 200x. Jeśli w listopadzie powtórzy się wyż z mgłami i niskimi chmurami, zapewne znów wybiorę się na Koskową Górę ;). Pozdrawiam Piotrek Guzik
  13. Wczorajszą noc (18/19 sierpnia) nie zapowiadała się pogodnie (przynajmniej jej pierwsza, bezksiężycowa część), jednak kiedy przed godziną 22 niebo zaczęło się przecierać, postanowiłem, że jednak wybiorę się poza miasto (Krosno) z teleskopem (33 cm). Pojechałem na Przełęcz w okolicy skrzyżowania między miejscowościami Mszana i Chyrowa (około 22 km w linii prostej, na SSW od centrum Krosna). Kiedy przyjechałem na miejsce, niebo było niemal całkowicie zachmurzone, jednak od zachodu i południowego zachodu powoli się poprawiało. Przed 23:00 niebo było już niemal bezchmurne i bardzo ciemne. Gołym okiem bez wielkiego trudu była widoczna gromada kulista M 92, wyraźnie była widoczna także gwiazda o jasności 6.6 mag w środku głowy Smoka. Zerkaniem, z trudem wypatrzyłem też 3 inne gwiazdy w okolicy głowy Smoka, które (jak dziś sprawdziłem) mają jasności 7.0 - 7.2 mag. Nie próbowałem jednak dokładnie wyznaczać zasięgu, bo do wschodu Księżyca pozostało niewiele czasu. Najpierw przyjrzałem się komecie C/2014 E2 (Jacques), którą znalazłem w lornetce 10x50 natychmiast, wiedząc jedynie z grubsza, gdzie powinna się znajdować. Po chwili wpatrywania się zauważyłem też wąski warkocz tej komety, który jednak był widoczny dość słabo. Widząc, jak jasna jest kometa w lornetce, postanowiłem wypatrzeć ją też gołym okiem. Okazało się, że jest ona widoczna bez wielkiego trudu, jako malutka, lekko rozmyta "gwiazdka", o jasności 6.2 mag. Obok komety widoczny był nieznacznie jaśniejszy obiekt mgławicowy - lornetka pozwoliła mi rozpoznać w nim gromadę otwartą. Dziś sprawdziłem co to za gromada - okazało się, że "odkryłem" gromadę Stock 23. W teleskopie kometa była obiektem dużym, jasnym, a momentami wydawało mi się, że kolor komy (przynajmniej najjaśniejszej części w okolicy jądra) był zielonkawy. Po komecie spojrzałem na mgławicę Veil, niesamowicie prezentującą się w teleskopie z filtrem O-III - pomiędzy NGC 6960, a NGC 6992 widać było wiele mniejszych fragmentów mgławicy, których jednak nawet nie próbowałem identyfikować ze względu na zbliżający się wschód Księżyca. Na kilka chwil zerknąłem też na mgławicę NGC 7293 (Ślimak) - z filtrem UHC wyraźnie widoczny było nie tylko pociemnienie we wnętrzu mgławicy, ale i jej "spiralna" struktura oraz kilka słabych gwiazd na jej tle. Po kilkunastu minutach "rozgrzewki" postanowiłem zapolować na trudniejsze cele - rozpocząłem od świecącej wysoko mgławicy Sh2-91 - fragmentu wielkiej pozostałości po supernowej, świecącego niedaleko Albireo w Łabędziu. Mgławicę tą widziałem już w tym roku 3 czy 4 razy, dzięki czemu bez trudu zlokalizowałem ją tym razem bez mapki. Na tak ciemnym niebie widziałem ją po raz pierwszy - w małym powiększeniu (67x) i z filtrem O-III była ona obiektem oczywistym choć dość słabym. Była wąskim i długim, łukowatym włókienkiem, którego jasność nie była jednorodna. W powiększeniu 114x także byłem w stanie ją zobaczyć, choć było to zauważalnie trudniejsze niż w mniejszym powiększeniu. Kolejnym celem była mgławica Simeiz 22 w Kasjopei. Odnalazłem ją dość szybko, była jednak widoczna dość słabo. Bez filtra nie udało mi się jej dostrzec, natomiast z filtrem O-III, zerkaniem była widoczna natychmiast (w powiększeniu 67x). W pierwszej chwili wyglądała jak niewielkie, owalne pojaśnienie tła nieba, z czasem było widać coraz więcej - miała ona łukowaty kształt, a jej jasność była niejednorodna. W filtrze UHC także była widoczna, choć ze względu na to, że gwiazdy i tło nieba były jaśniejsze niż w O-III, była obiektem nieco trudniejszym. W Kasjopei odnalazłem jeszcze mgławicę planetarną Abell 2, którą było widać nawet bez filtra. Przy użyciu filtra O-III lub UHC stawała się obiektem oczywistym, widocznym zarówno w powiększeniu 67x, jak i 114x oraz 182x. W każdym powiększeniu wyglądała na niezbyt duży, okrągły obiekt, o jednorodnej jasności powierzchniowej. W międzyczasie odnalazłem jeszcze "z pamięci" mgławicę planetarną Jones 1 w Pegazie, która w filtrze O-III prezentowała się całkiem ciekawie. Wyraźnie były widoczne dwa jasne brzegi mgławicy, które wraz z łączącym je słabszym fragmentem tworzyły charakterystyczny kształt zbliżony do litery "C", odniosłem też wrażenie, że wnętrze obiektu było jaśniejsze od otoczenia. Około północy niebo na północnym wschodzie wyraźnie się rozjaśniło, a chwilę później pojawił się Księżyc, który popsuł całą zabawę ;).
  14. W nocy 25/26 maja zachęcony bezchmurnym niebem po zachodzie Słońca postanowiłem skorzystać z jednej z ostatnich nocy astronomicznych w mojej miejscówce na północny wschód od Krakowa (na pograniczu miejscowości Czuszów i Bolowiec). W trakcie, kiedy jechałem na miejsce, niebo przesłoniły chmury, a do tego okazało się, że jade prosto w kierunku chmury burzowej. Na miejscu na szczęście chmur było niewiele, a aktywna wcześniej chmura burzowa dość szybko zaniknęła. Obserwacje rozpocząłem około 23:20, a niebo i tak nie było jeszcze zupełnie ciemne. Tę noc rozpocząłem od komet. Najpierw wycelowałem w świecącą w Lwie, tuż nad jego głową, przemykająca bardzo blisko Ziemi, kometę 209P/LINEAR - obiekt macierzysty popularnego ostatnio roju meteorów Kamelopardalidów. Kometę tę widziałem już w maju kilka razy, tym razem jednak było ją widać znacznie lepiej niż podczas poprzednich obserwacji. W małym powiększeniu była widoczna jako słaby, mocno skondensowany obiekt, o "łezkowatym" kształcie, podobny do niewielkiej mgławicy planetarnej. Jej jasność oceniłem na 12.8 mag, a średnicę jej głowy na 0.8'. W połączeniu z faktem, że znajdowała się w tym czasie mniej niż 10 milionów kilometrów od naszej planety, oznacza to, że średnica jej głowy jest wyjątkowo mała (2 - 3 tysiące kilometrów). Kometa bardzo szybko poruszała się na tle gwiazd. Wystarczyła kilkuminutowa przerwa, aby bez trudu zauważyć, że jej położenie na tle gwiazd się zmieniło. W większych powiększeniach kometa wydała sie być trochę bardziej rozmyta. W powiększeniu 340x wewnątrz jej słabo widoczne było gwiazdopodobne jądro o jasności około 14.5 mag, a sama głowa wydawała się mieć średnicę nie wiekszą niż około 20". Po komecie 209P, przyszedł czas na najjaśniejszą widoczną na naszym niebie kometę - C/2012 K1 (PANSTARRS), która świeciła w tej samej części nieba, tyle że o nieco ponad 20 stopni wyżej, w Wielkiej Niedźwiedzicy. Tę kometę bez najmniejszego trudu widać było w lornetce. Była obiektem dość dużym (~8'), lekko spłaszczonym, a zerkaniem można było dostrzec u niej krótki warkocz. Lornetką oceniłem jej jasność na 8.2 mag. Warto tu zauważyć, że w czasie tej obserwacji znajdowała się ona ponad 20 razy dalej od nas niż kometa 209P, a pomimo tego widoma średnica jej głowy była około 10 razy większa! Tak więc liniowe rozmiary jej głowy musiały być jakies 200 razy większe od rozmiarów komety 209P! W teleskopie pyłowy warkocz komety C/2012 K1 był oczywisty, a do tego bardzo słabo widoczny był drugi, wąski, gazowy warkocz, odchylony o jakieś 20 stopni od jaśniejszego, pyłowego. Kiedy skończyłem oglądać kometę teleskopem, okazało się, że prawie całe niebo zasnute jest niskimi chmurami, choć kilka minut wcześniej było praktycznie bezchmurne. Po kolejnej minucie lub dwóch na niebie nie było widać już ani jednej gwiazdy. Postanowiłem jednak chwilę poczekać i co ciekawe, po kolejnych kilkunastu minutach chmury rozeszły się, a niebo stało się dość mocno przejrzyste. W takiej sytuacji postanowiłem zapolować na mgławice planetarne. Rozpocząłem od kilku obiektów z katalogu Abella. Najpierw odnalazłem mgławicę Abell 46 w Lutni. W pierwszej chwili nie mogłem jej dostrzec, jednak po chwili przyglądania się okolicy w powiększeniu 67x i z filtrem O-III okazało się, że nie jest specjalnie trudna. Następnie zlokalizowałem mgławicę Abell 50 w Smoku, która jest także oznaczana jako NGC 6742. Jest to chyba jedna z najłatwiejszych mgławic planetarnych Abella. Widać ją było bez większego trudu nawet bez filtra. Znacznie trudniejszym obiektem była świecąca w Łabędziu Abell 61. Tę widać było jedynie z filtrem O-III i tylko w powiększeniu 67x. Jest ona obiektem całkiem dużym, ale o bardzo małej jasności powierzchniowej, przez co wygląda jak dość duże, słabe pojaśnienie nieba. Następnie przyjrzałem się kilku obiektom w Łabędziu. Były to zarówno jasne mgławice planetarne NGC 7008, NGC 7026 i NGC 7027, dość słaba NGC 7048 (która z filtrem O-III była całkiem ładnie widoczna, choć i bez niego była widoczna natychmiast), jak i mgławica emisyjna SH2-112, którą znacznie lepiej było widać z filtrem, jako duże pojaśnienie nieba otaczające stosunkowo jasną gwiazdę. Na szybko przyjrzałem się też pięknej Ameryce Północnej (NGC 7000) oraz mgławicy Crescent (NGC 6888). Odnalazłem też bardzo słabą mgławicę SH2-91 będącą fragmentem wielkiej, ale bardzo słabej pozostałości po supernowej, w okolicy Albireo. Mgławica była widoczna (z filtrem O-III) jako delikatne, wąske, dość długie, ale bardzo słabe "włókienko" pośród gwiazd. Później przeszedłem do licznych mgławic planetarnych w Orle. Najpierw zlokalizowałem dużą, ale z filtrem widoczną dość dobrze mgławicę Abell 62, a następnie także stosunkowo łatwo widoczna Abell 55. Nie udało mi się za to dostrzec mgławicy Abell 56. Będę musiał jeszcze kiedyś do niej wrócić. Następnie odnalazłem kilka jasniejszych mgławic: NGC 6772, NGC 6778, NGC 6781, NGC 6803 i NGC 6804 oraz słabszą słabszą SH2-72. Kiedy około 1:30 podniosłem głowę znad teleskopu zauważyłem, że nie jest już tak ciemno, jak było wcześniej - właśnie zakończyła się noc astronomiczna. Co ciekawe, już kolejny raz zdarzyło mi się zauważyć, że w czasie, kiedy Słońce jest 17-18 stopni pod horyzontem, w ciemnych miejscach zaczyna być widać, że juz powoli się rozjaśnia. Na jaśniejącym niebie rzuciłem jeszcze okiem na kilka jasnych obiektów - M 13, M 27, M 51, M 57, M 71, M 81, M 82, M 92, NGC 6543, NGC 6572, NGC 6826 i NGC 7662. Kiedy wracałem do Krakowa, niebo ponownie całkowicie zasnuło się chmurami.
  15. Poprzedniej nocy (1/2 maja 2014) wybrałem się na obserwacje na Przełęcz Szklarską (20 km na południe od Krosna). Na miejscu byłem po 21:30, jeszcze zanim zapadła noc astronomiczna. Choć w Krośnie niebo było trochę zamglone, to na Przełęczy okazało się być całkiem niezłe. Od samego początku obserwacji aż do świtu towarzyszyły mi derkające w pobliskich trawach trzy derkacze. Niebo obserwowałem teleskopem Taurus T330 (33 cm średnicy) oraz lornetką Nikon Action 10x50EX. W pierwszej kolejności postanowiłem zlokalizować kometę C/2014 E2 (Jacques), która świeciła dość nisko w Jednorożcu i z każdą chwilą warunki do jej obserwacji pogarszały się. Okazało się, że kometa jest bez wielkiego trudu widoczna w lornetce 10x50, a w teleskopie wręcz "rzuca się w oczy". Była ona obiektem dość dużym i średnio skondensowanym. Jej jasność oceniłem na 8.1 mag, a średnicę na 10'. Ta kometa ma spore szanse stać się najładniejszą kometą tego roku, kiedy w sierpniu będzie świecić wysoko na porannym niebie. Później skierowałem teleskop w stronę galaktyk M 81 i M 82. W tej drugiej przy powiększeniach 182x i 340x ciągle widoczna była supernowa SN 2014J. Co prawda była już całkiem słaba, jednak ciągle przebijała się przez poświatę galaktyki. W mniejszych powiększeniach (67x i 114x) ginęła ona w blasku galaktyki. Jasność supernowej oceniłem tym razem na 14.3 mag. Później rozpocząłem obserwacje wiosennych galaktyk. Rozpocząłem od obiektów najjaśniejszych. M 51, M 63, M 94, M 104 i M 106 jak zwykle prezentowały się pięknie w każdym powiększeniu. Chwilę poświęciłem też na podziwianie Tripletu Lwa (M 65, M 66 oraz NGC 3628). Później wróciłem do Psów Gończych, gdzie obejrzałem Wieloryba (NGC 4631) oraz Motykę (NGC 4656). Obydwie najlepiej prezentowały się w powiększeniach 114x i 182x i obydwie pokazały swoje nietypowe kształty. Obok NGC 4631 ładnie widoczna była towarzysząca jej NGC 4627. Również para NGC 5005 i NGC 5033 wywołała na mnie duże wrażenie. Galaktyka NGC 4618 dość wyraźnie pokazała swoje dziwne pojedyncze ramię, a świecąca obok niej NGC 4625 również wydawała się być dość mocno niesymetryczna. Również te galaktyki najlepiej wyglądały w powiększeniach 114x i 182x. Obejrzałem też parę NGC 4485 i NGC 4490, których obserwacje zawsze sprawiają mi dużą przyjemność, podobnie jak obserwacje "prostokątnej" NGC 4449, której jasność powierzchniowa jest zauważalnie nieregularna. W trakcie obserwacji tych galaktyk z pobliskich lasów zaczęły pohukiwać puszczyki uralskie. Pohukiwały one tak co jakiś czas aż do samego rana. W międzyczasie kilka razy swoim powolnym i spokojnym głosem odezwała sie też uszatka. Przed północą próbowałem też odnaleźć zbliżającą się do Ziemi kometę 209P/LINEAR. Pomimo usilnych prób nie udało mi się jej jeszcze dostrzec. Pobliskie gwiazdy o jasnościach 15.1 i 15.4 mag były dość słabe, jednak oczywiste. Oceniłem, że jasność komety musiała być słabsza od 14.8 mag przy założeniu, że średnica jej głowy była nie większa niż 0.5'. Tej nocy zapolowałem też na kilka słabszych galaktyk. Galaktyki NGC 5846 i NGC 5850 w zachodniej części Panny świeciły całkiem ładnie. Na tle tej pierwszej, mniej niż 1' od jądra świeci inna, słabsza i znacznie mniejsza galaktyka - NGC 5846A, która była widoczna bardzo wyraźnie, była chyba nawet trochę jaśniejsza od jądra NGC 5846, które również jest wyraźnie zarysowane. Znalazłem też galaktykę NGC 5746, która wygląda bardzo podobnie do słynnej galaktyki Igły (NGC 4565). Jej sąsiadka NGC 5740 była także wyraźnie widoczna, jednak znacznie mniej efektowna. Później wycelowałem teleskop w galaktyki M 102 i NGC 5907 w Smoku. Obydwie wyglądały wspaniale i obydwie udało mi się wypatrzeć też w lornetce 10x50. Już w lornetce było widać, że NGC 5907 jest bardzo wąska i podłużna. Fakt, że NGC 5907 była widoczna w lornetce (jej jasność to tylko 10.4 mag) sprawił, że postanowiłem poświęcić chwilę na wyznaczenie zasięgu. Do tego celu wybrałem okolicę głowy Smoka. Świecąca w jej wnętrzu gwiazdka o jasności 6.6 mag była widoczna bez najmniejszego problemu. Przez kolejne kilkanaście minut narysowałem sobie wszystkie gwiazdy, które udało mi się w tej okolicy wypatrzeć. Po sprawdzeniu w domu okazało się, że zaznaczyłem wszystkie gwiazdy do 7.2 mag. Tak było po północy, wcześniej niebo było troszkę gorsze, choć różnica raczej nie była duża (wcześniej gwiazda 6.6 mag też była widoczna bez większego trudu). Około godziny 2:00 postanowiłem przyjrzeć się komecie C/2012 K1 (PANSTARRS). Wcześniej kometa ta świeciła bardzo blisko jasnej gwiazdy, co mocno utrudniało jej obserwacje. Kometa była widoczna w lornetce bardzo wyraźnie. Jej jasność oceniłem na 9.0 mag, a średnicę jej głowy na 9'. W teleskopie kometa wyglądała bardzo atrakcyjnie. Była obiektem mocno skondensowanym, a jej warkocz pyłowy był widoczny natychmiast (choć był niezbyt jasny). Jego długość oceniłem na 0.2 stopnia (znajdował się w kącie pozycyjnym około 125 stopni). Po dłuższej obserwacji wypatrzyłem też znacznie bardziej subtelny, ale za to dłuższy warkocz gazowy. Jego długość oceniłem na 0.4 stopnia, a świecił on w kącie pozycyjnym około 165 stopni. W trakcie, kiedy obserwowałem kometę, bardzo blisko mnie przeleciał jakiś ptak. Był na tyle blisko, że usłyszałem dość wyraźnie łopot jego skrzydeł. Ze względu, że patrzyłem akurat w okular, nie miałem pojęcia, cóż to mogło być. Zagadka wyjaśniła się jednak dość szybko - po kilkunastu sekundach ze szkółki leśnej, obok której sie znajdowałem "psyknęła" kilka razy słonka. Kilkanaście minut później, podczas krótkiej przerwy, kiedy gapiłem się w niebo gołym okiem, tuż nad moją głową przeleciała bezszelestnie i majestatycznie jakaś duża sowa, zakrywając mi na chwilę sporą część nieba. Sowa zawróciła tuż za mną i odleciała w kierunku drzew. Nad ranem przyjrzałem się jeszcze kilku mgławicom z filtrem O-III. Najpierw obejrzałem mgławicę NGC 6888 (Crescent), która znów wyglądała pięknie i pokazała sporo struktury. Później sporo czasu poświęciłem kompleksowi mgławicy Veil. Oprócz fantastycznych, pełnych drobnych detali NGC 6960 oraz NGC 6992 i NGC 6995, wyraźnie widoczne były NGC 6974, NGC 6979, Trójkąt Pickeringa (Simeis 3-188), IC 1340 oraz kilka innych słabych fragmentów. Odnalazłem też mgławicę Abell 39 w Herkulesie. Była ona widoczna zarówno z filtrem jak i bez niego, choć w filtrze kontrast był zauważalnie lepszy. Na koniec, kiedy już zaczynało świtać, rzuciłem okiem na kilka innych znanych obiektów i przed godziną 3:30 zakończyłem obserwacje. Kiedy pakowałem już sprzęt, w oddali kilka razy ryknął jeszcze jeleń, a nieco bliżej "zaszczekała" sarenka.
  16. Tydzień temu, w nocy 29/30 marca wybrałem się na obserwacje do miejscowości Osławica, kilka kilometrów na południe od Komańczy. Towarzyszyli mi mój brat Wojtek oraz MaciekM. Miejscówka ta znajduje się około 50 km w linii prostej od Krosna i nieco ponad 30 km w linii prostej od Sanoka, dzięki czemu niebo jest tam naprawdę bardzo dobre (znacznie lepsze niż na Koskowej Górze, czy Przełęczy Szklarskiej na południe od Krosna). Obserwacje rozpoczęliśmy dość późno bo dopiero przed 23, z tego powodu nawet nie próbowałem już polować na kometę C/2014 E2 (Jaques), którą planowałem tej nocy złapać. Na miejscu co prawda byliśmy wcześniej, ale trochę czasu zajęło nam kolimowanie teleskopu. W trakcie ja i Maciek zajęci byliśmy kolimowaniem teleskopu, Wojtek wybrał się do pobliskiego lasu na nasłuchiwanie sów. Niedługo po tym, kiedy poszedł, z lasu zaczęła pięknie pohukiwać włochatka. Chwilę później swoje śpiewy zaczął też puszczyk (którego Wojtek po północy zwabił w nasze okolice) oraz sowa uszata. Poniżej opis ciekawszych obserwacji astronomicznych z tej nocy (teleskop = Taurus 330, lornetka = Nikon Action 10x50EX): C/2012 K1 (PANSTARRS) - kometa całkiem ładnie widoczna w teleskopie, jasna, mocno skondensowana, lekko rozciągnięta, z krótkim i dość słabym warkoczem. Jej jasność oceniłem już na 10.3 mag. W tych warunkach była też dostrzegalna w lornetce jako rozmyty, niebyt duży obiekt o jasności około 10.0 mag. C/2012 X1 (LINEAR) - kometa ciągle bardzo ładna, wyraźnie widoczna w lornetce, w której jej jasność oceniłem na 8.0 mag. W teleskopie bardzo jasna, dość duża, z wyraźnym, choć niezbyt jasnym warkoczem. C/2013 R1 (Lovejoy) - kometa znacznie osłabła w ciągu ostatnich kilku tygodni. Po warkoczu nie ma już śladu, a głowa komety jest już tylko średnio skondensowana. Jej jasność oceniłem na 10.2 mag. SN 2014J - supernowa w M 82 nadal widoczna, choć teraz już dość słabo i jedynie w większych powiększeniach. Tej nocy jej jasność oceniłem na 13.7 mag. Gdyby nie fakt, że świeci w jasnej części galaktyki, można by ją było obserwować jeszcze pewnie ładne kilka-kilkanaście tygodni. NGC 4618 i NGC 4625 - bardzo ładna para galaktyk. Natrafiłem na nie przez przypadek, choć w domu zorientowałem się, że znajdują się one na mojej liście obiektów, które chciałbym zobaczyć. Jaśniejsza z galaktyk - NGC 4618 bardzo jasna, o nietypowym kształcie. W małym powiększeniu (67x) wyglądała jak lekko spłaszczony owal, którego jedna połowa była zauważalnie jaśniejsza od drugiej. W większych powiększeniach (114x i 182x) galaktyka wygladała bardziej jak litera "U", przy czym jedna z jej częśći była jaśniejsza i grubsza niż druga. Zdjęcia pokazują, że jest to galaktyka spiralna, która ma tylko jedno wyraźne ramię. Sąsiednia NGC 4625 była znacznie słabsza, ale i ona w dużym powiększeniu wydawała się mieć mocno niejednorodną strukturę. Zdecydowanie muszę wrócić do tych galaktyk! NGC 6888 (Crescent) - nigdy jeszcze nie widziałem tej mgławicy tak dobrze. Szukałem jej z pamięci w powiększeniu 67x z filtrem O-III. Kiedy na nią natrafiłem, w pierwszej chwili pomyślałem, że to musi być jakiś inny obiekt. Mgławica wyglądała jak niemal pełny owal, o ciemniejszym wnętrzu. Co więcej, brzeg tego owalu nie miał jednorodnej jasności, a połowa jego wnętrza była zauważalnie jaśniejsza od drugiej. W powiększeniu 114x pojawiły się słabe szczegóły we wnętrzu mgławicy, za to najsłabsza południowo wschodnia część brzegu przestała być widoczna. NGC 4874 i NGC 4884 - dwie najjaśniejsze galaktyki gromady galaktyk Abell 1656 w Warkoczu Bereniki. Przy powiększeniu 67x, w polu widzenia widoczne jeszcze kilka galaktyk należących do tej gromady. W większych powiększeniach okazuje się, że małych, słabych galaktyk jest tam znacznie więcej. Kiedyś trzeba będzie pobawić się w identyfikację tych drobiazgów. Kompleks mgławicy Veil - coś wspaniałego! W filtrze O-III oprócz bardzo wyraźnej NGC 6960 oraz NGC 6992-5 mnóstwo innych mgławic. Kiedyś trzeba na ten kompleks wreszcie poświęcić z godzinkę lub więcej. Około godziny 2:50 (Czasu "zimowego), na południowym horyzoncie, dostrzegłem gołym okiem słabiutką gwiazdkę. Lornetka pozwoliła mi się upewnić, że nie jest to przywidzenie, co więcej pokazała, że są to dwie bliskie sobie dość jasne gwiazdy. Okazało się, że to parka mu1 i mu2 Sco. Najciekawsze jest jednak to, że te gwiazdy znajdowały się w tym momencie zaledwie 1.5 stopnia nad prawdziwym horyzontem i to w samym środku lekkiej łuny od pobliskiej malutkiej miejscowości Nowy Łupków (~400 mieszkańców, ze 20 latarni). Niewiele później zza horyzontu wychyliły się lambda Sco (Shaula) oraz ups Sco, obydwie widoczne gołym okiem od momentu wschodu na wysokości prawdziwiej 1-2 stopnie. Przed świtem gołym okiem stały się także widoczne gromady M 6 oraz M 7, pięknie prezentujące się w lornetce. W pewnym momencie (o godzinie 3:25) stwierdziłem ze zdziwieniem, że zrobiło się znacznie jaśniej niż było jeszcze kilkanaście minut wcześniej. W tamtej chwili Słońce ciągle jeszcze było prawie 18 stopni pod horyzontem, jednak w tak ciemnym miejscu już było widać, że nieuchronnie zbliża się jego wschód... Oprócz wymienionych tu obiektów obserwowaliśmy oczywiście mnóstwo innych bardziej znanych. Szczególne wrażenie wywarły na nas M 51, M 101 i NGC 6946, wszystkie z pięknie widocznymi ramionami spiralnymi. Ramiona spiralne były też dostrzegalne w M 81, która w tych warunkach miała olbrzymie rozmiary.
  17. Materiał w postaci 6 klatek miał nigdy nie zostać opublikowany. Jakość jest makabrycznie niska a czemu nie wiem godzinę wcześniej fociłem Plejady i tam był można napisać OK. Do Plejad klatki kalibracyjne pasowały w miarę, ale do komety wcale. Więc wszystko trzeba było robić programowo. Cała obróbka tych 6 klatek co jest ilością za małą na dobre efekty zajęła mi bite 38 godzin jak by siedzieć przy nim od Ado Z. Na pojedynczych klatkach miałem dziwne zaświetlenia i artefakty ze względu na pogodę nie mam możliwości ich zweryfikowania. Zdjęcia poddane zostały Cropingu czyli wycięciu obiekty z oryginalnej rozdzielczości Canona. Przygotowuję jeszcze jeden temat oparty o zdjęcia z kometą ale opracowanie będzie dotyczyło baardzo odległych Galaktyk. Trochę to potrwa bo wszystko trzeba zweryfikować o bazę danych SIMBAD Astronomical Database Czas na zdjęcia. Kometa w chwili robienia zdjęć miała co najmniej 10 mag. Sprzęt: NEQ6, Orion Eon 80ED, F/R TV 0.8x, iso800, 6x600s, Canon Eos 350D Tu link do tematu z jedna klatką C/2013 V3 Nevski Składanie na kometę. Składanie na gwiazdy z 6 klatek i trochę słabo widać kropeczki przesuwającej się komety. Składanie na gwiazdy z 3 klatek tu wyraznie widać przesunięcie komety, przerwy pomiędzy kropkami to 10 minut. W brew pozorom szybko się przesuwała i najlepiej było by do niej podejść z większym lustrem celem zmniejszenia czasu ekspozycji sub klatki i mniejszym rozmyciem obiekty przy tej prędkości poruszania się. Składanie na kometę i gwiazdy. Co raz bardziej ciągną mnie słabe komety u nas w zasadzie nie fotografowane ;)
  18. Ostatniej nocy (8/9 listopada 2013) ponownie wybrałem się na obserwacje poza miasto. Pierwotnie planowałem pojechać na południe od Krakowa około 22:00, jednak przez niebo ciągle przewalały się jakies cienkie chmury. I przed 23 postanowiłem się zdrzemnąć i sprawdzić sytuację ponownie po 1:00. Kiedy się obudziłem, okazało się, że sytuacja niespecjalnie się zmieniła, jednak mimo wszystko zdecydowałem się pojechać na obserwacje. Ze względu jednak, że ICM na południe od Krakowa zapowiadał chmury niskie, koniec końców pojechałem na północny wschód. Ze względu, że czasu na obserwacje było jeszcze dość dużo, postanowiłem odjechać trochę dalej od Krakowa. Pojechałem do miejscowości Czuszów do miejsca, gdzie już kilkukrotnie wcześniej obserwowałem niebo (37 km na NE od Krakowa). Niebo było bardzo ciemne, jedynie nisko nad północnym i wschodnim horyzontem snuły się jakieś chmury, które zresztą z upływem czasu coraz bardziej się oddalały. Pierwsze co zrobiłem, to spojrzałem gołym okiem na lewo od M 44, szukając komety C/2013 R1 (Lovejoy). Odnalazłem ją po kilkunastu sekundach (choć nie znałem jej dokładnej pozycji - wiedziałem tylko, że ma być niedaleko od M 44 i na lewo od niej). Była okrągłym, stosunkowo dużym i ładnie skondensowanym obiektem. Zerkaniem była widoczna bez większego trudu. Jej jasność oceniłem gołym okiem na 5.7 mag, a średnicę głowy na około 20'. W lornetce dodatkowo widoczny był dość długi, jednak słaby warkocz. Lornetką jasność komety oceniłem na 6.0 mag, średnicę jej głowy na 15', a długość warkocz na 1.2 stopnia. W 33 cm teleskopie kometa wyglądała jeszcze ciekawiej. Nawet w powiększeniu 50x głowa komety była olbrzymia. W samym jej środku widoczna była gwiazdopodobna centralna kondensacja (o jasności około 10-11 mag), która zanurzona była w jasnej, niewielkiej otoczce o dość skomplikowanej strukturze. Ze względu, że godzina była jeszcze dość wczesna jak na pozostałe jasne komety, postanowiłem zapolować na jedną słabszą - odkrytą przed kilkoma dniami kometę C/2013 V3 (Nevski). Kometa ta była słabym, lekko skondensowanym, okrągłym obiektem. Jej jasność oceniłem na około 13.5 mag, a średnicę jej głowy na 1'. Jej odnalezienie zajęło mi trochę czasu, bo na mapce, którą sobie wydrukowałem miałem zaznaczoną jej pozycję około północy, a od tego czasu zdążyła się ona trochę przesunąć. Przed godziną 4:00 od południowego zachodu zaczęły na niebo nachodzić cirrusy. W związku z tym postanowiłem odnaleźć kometę C/2012 S1 (ISON), choć znajdowała się wtedy jeszcze dość nisko nad horyzontem (na wysokości około 12 stopni). Pomimo, że świeciła ona w jasnej części światła zodiakalnego (które było bardzo dobrze widoczne), w lornetce znalazłem ja niemal natychmiast, wiedząc jedynie, że mam jej szukać kilka stopni poniżej gwiazdy beta Vir. Była ona obiektem niezbyt dużym, mocno skondensowanym (wydawała mi się być zauważalnie bardziej skondensowana niż 5 dni temu) i z dość wyraźnym warkoczem. Jej jasność oceniłem lornetką na 7.8 mag, średnicę jej głowy na 6', a długość warkocza na 0.6 stopnia. W teleskopie na pierwszy rzut oka wydawała się być mniejsza niż w lornetce, za to wyglądała na mocno skondensowany obiekt. Również warkocz był widoczny stosunkowo wyraźnie i rozciągał się na dużą część pola widzenia. Na jej obserwację teleskopową nie poświęciłem jednak zbyt wiele czasu, bo chciałem jeszcze zdążyć obejrzeć kometę C/2012 X1 (LINEAR) przed nadejściem cirrusów. Kometa C/2012 X1 (LINEAR) była w lornetce widoczna bez wielkiego trudu, choć była dość słaba (pod względem jasności powierzchniowej). W lornetce była obiektem dość dużym, mocno rozmytym, a lekko zaznaczoną centralną kondensacją. Jej jasność oceniłem na 7.6 mag, a średnicę jej głowy na 12'. Zerknąłem też na nią przez teleskop. W pierwszej chwili dostrzegłem jedynie jej centralną kondensację o średnicy około 1' i jasności około 11 mag. Po chwili wyzerkałem też olbrzymią otoczkę, która z jednej (odsłonecznej) strony była wyraźnie odcięta od tła nieba i nieco jaśniejsza, od drugiej natomiast stopniowo zlewała się z tłem nieba, a jej jasnosć powierzchniowa była mniejsza. Miałem też wrażenie, że delikatnie widoczna jest przypominająca warkocz struktura, w całości zawarta w głowie komety. Chmury dość szybko zajęły sporą część nieba i już miałem powoli kończyć obserwacje (rezygnując z komety 2P/Encke), jednak zauważyłem, że po północnej stronie nieba jest duża dziura w chmurach. Tam kilkanaście stopni nad horyzontem, w Łabędziu świeciła kometa C/2012 F6 (Lemmon), która kilka miesięcy temu była całkiem atrakcyjnym obiektem. Wycelowałem teleskop w jej okolice, jednak komety nie dostrzegłem. W ogóle cały obraz był jakiś taki przyćmiony - okazało się, że zaparował mi okular. Kiedy go "odparowywałem", cienkie chmury nasunęły się na północne niebo. Godzina była już na tyle późna (około 4:20), że postanowiłem zerknąć lornetką w stronę komety 2P/Encke. Okazało się, że tuż nad wschodnim horyzontem, gdzie miała ona świecić, widać w lornetce jakieś gwiazdy. Skierowałem tam też teleskop, przy czym ze względu, że znajdował się on wówczas tuż nad Ziemią, miejsce gdzie miała znajdować się kometa wypadło równo na lokalnym horyzoncie (który w przypadku ułożonego niemal poziomo teleskopu znajdował się kilkadziesiąt metrów dalej). Dla tak niskiego obiektu okular położony był mniej niż pół metra nad ziemią i aby cokolwiek zobaczyć musiałem położyć się na boku obok okularu. Po chwili w teleskopie zza horyzontu wyłoniła się kometa. Wyglądała ona jak nieostra gwiazda. W lornetce w tym czasie nie byłem w stanie jej dostrzec. Postanowiłem jednak trochę odczekać do godziny 4:40 kometa trochę się wzniosła, a jednocześnie trafiła na nią dziura w chmurach. Wtedy w teleskopie prezentowała się jak niebyt duży, ale bardzo mocno skondensowany obiekt. W lornetce także była widoczna wyraźnie. Już na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest gwiazdą, choć była obiektem małym i bardzo mocno skondensowanym. Jej jasność oceniłem (lornetką) na 7.0 mag, a średnicę jej głowy na 5'. Około 10 minut później zasłoniły ją chmury. Po komecie 2P/Encke, zorientowałem sie, że pojawiła się ładna dziura w chmurach w okolicach bieguna niebieskiego. Tam z kolei, w Smoku świeciła kometa C/2011 J2 (LINEAR), którą także udało mi się w teleskopie wypatrzeć. Była ona słabym, małym, średnio skondensowanym obiektem. Jej jasność oceniłem na około 13.6 mag, a średnice głowy na 1'. Także w jej przypadku potrzebowałem chwili, aby ją zlokalizować, bo na mapce zaznaczyłem jej pozycję z jakiejś godziny wieczornej (a jak na złość drukarka nie wydrukowała linii z datą ;) ). Odnalazłem ja 7' od zaznaczonej pozycji. Na sam koniec spojrzałem jeszcze w stronę Jowisz, który bardzo ładnie się prezentował w powiększeniu 182x. Przez dużą część nocy, co jakiś czas z pobliskich drzew odzywały się dwa puszczyki, co dodawało uroku tym późnojesiennym obserwacjom. Ostatnio dość często zdarza mi się je słyszeć podczas obserwacji.
  19. Ostatniej nocy obudziłem się około 3:00. Niebo było bezchmurne, więc oczywiście wybrałem się na obserwacje porannych komet. Tym razem nie miałem zbyt wiele czasu, zdecydowałem się więc obserwować jedynie lornetką 10x50. Na miejsce obserwacji, wybrałem Biórków Mały (21 km na NE od centrum Krakowa). Kiedy przyjechałem na miejsce (około 3:40), okazało się, że oprócz tego, że niebo jest bezchmurne, przejrzystość jest bliska ideałowi. Gwiazdy na wschodzie były widoczne niemal do samego horyzontu. Wyraźnie widoczne było też światło zodiakalne. Musiałem się jednak spieszyć, bo od strony Krakowa powoli zbliżały się chmury pierzaste. Najpierw spojrzałem na kometę C/2013 R1 (Lovejoy). Była duża, mocno skondensowana, a zerkaniem widać było u niej bardzo słaby, wąski warkocz o długości 0.4 stopnia. Lornetką oceniłem jej jasność na 6.4 mag, a średnicę głowy na 14'. Tym razem była już zauważalnie jaśniejsza od M 67. Spróbowałem też dostrzec ja gołym okiem. Była widoczna nie gorzej niż przed 3 dniami, choć wtedy obserwowałem na ciemniejszym niebie. Gołym okiem jej jasność oceniłem na 6.2 mag. Kometa zbliża się do M44, którą minie pod koniec tygodnia w niewielkiej odległości. Kometę C/2012 S1 (ISON) dostrzegłem natychmiast po skierowaniu lornetki w kierunku gwiazdy tau Leo (kometa znajdowała się niecałe 1.5 stopnia od niej). Kometa świeciła na tle światła zodiakalnego, pomimo tego w jej okolicy gołym okiem widać było gwiazdy do około 6.5 mag. Pod względem trudności dostrzeżenia, kometa była co najmniej tak łatwa jak świecąca trochę wyżej i na nieco ciemniejszym niebie (w mniej jasnej części światła zodiakalnego) galaktyka M66, której jasność katalogowa to 9.0 mag. Jasność komety oceniłem na 8.6 mag, a średnicę jej głowy na 5'. Była obiektem średnio skondensowanym, a zerkaniem dość wyraźnie było widać u niej warkocz o długości 0.3 stopnia. Na kometę 2P/Encke musiałem polować kiedy świeciła jeszcze tylko 8 stopni nad horyzontem, bo cirrusy były coraz bliżej. Pomimo tego była ona widoczna w lornetce bez najmniejszego trudu (była obiektem łatwiejszym niż C/2012 S1 (ISON)). Wyglądała ona jak lekko rozmyta gwiazdka. Jej jasność oceniłem na 7.6 mag, a średnicę głowy na 6'. Na koniec zdążyłem jeszcze przyjrzeć się komecie C/2012 X1 (LINEAR) - była ona dość duża i mocno rozmyta. Świeciła pomiędzy dwoma stosunkowo jasnymi gwiazdami, co nieco utrudniało obserwację. Jej jasność oceniłem na 8.2 mag, a średnicę głowy na 10'. Około 4:20, kiedy niebo było już prawie całe zasnute cirrusami, zauważyłem na północnym wschodzie dość jasną gwiazdę wschodzącą zza lokalnego horyzontu. Okazało się, że była to alfa CrB, która w tym czasie znajdowała się na prawdziwej wysokości zaledwie około 3 stopni. Kilka minut później, zza horyzontu wyłoniła się też słabsza gamma CrB, widoczna gołym okiem bardzo słabo. Obserwacje tych gwiazd pokazują, jak bardzo przejrzyste było niebo tej nocy. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  20. Wczoraj przed północą przyjechałem do Krosna. Ze względu, że niebo było bezchmurne, obudziłem się już o 3:00 i pojechałem obserwować komety na Przełęcz Szklarską. Niebo było czyste i przejrzyste, jednak nisko przy Ziemi snuły się cienkie mgły. Nisko nad horyzontem świecił też Księżyc, który trochę rozjaśniał niebo na wschodzie. Obserwacje zacząłem przed 4:00. Na pierwszy ogień poszła kometa C/2013 R1 (Lovejoy). W lornetce 10x50 odnalazłem ją natychmiast, wiedząc jedynie, że znajduje się gdzieś pomiędzy Procjonem, a południową częścią Raka. Była ona dużym, okrągłym, ładnie skondensowanym obiektem. Na pierwszy rzut oka wydawała się być nieznacznie mniejsza i nieznacznie słabsza od pobliskiej gromady otwartej M 67. Jasność komety oceniłem na 7.4 mag, a średnicę jej głowy na 10'. Następnie postanowiłem zapolować na kometę 2P/Encke. Również ją było widać wyraźnie w lornetce. Była niezbyt dużym, okrągłym, mocno skondensowanym obiektem. Wyglądała jak mała gromada kulista. W teleskopie była bardzo jasna i bardzo mocno skondensowana. Jej jasność oceniłem na 7.7 mag, a średnicę głowy na 6'. W jej obserwacji przeszkadzał nieznacznie pobliski Księżyc. Także kometa C/2012 S1 (ISON) była widoczna w lornetce, choć dość słabo. W teleskopie była widoczna całkiem wyraźnie, znacznie lepiej niż kilka dni temu. Stosunkowo wyraźnie widoczny był jej warkocz o długości około 15' (oczywiście, widoczny był on jedynie zerkaniem). Była obiektem średnio skondensowanym - dość jasną, niezbyt dużą centralną kondensację otaczało znacznie większe, rozmyte halo. Jasność tej komety oceniłem teleskopem na 9.4 mag, a średnicę jej głowy na 3.5'. W lornetce było to odpowiednio 9.0 mag i 4'. Pobliski Księżyc nieznacznie utrudniał obserwacje - od jutra nie powinien on już być żadnym problemem. Na koniec, tuż przed świtem, wycelowałem teleskop w stronę komety C/2012 X1 (LINEAR). Choć minęło tylko 8 dni, od kiedy widziałem ją po raz ostatni, zmieniła się nie do poznania. Tym razem była obiektem znacznie większym niż poprzednio i znacznie mocniej rozmytym. Jej jasność oceniłem w teleskopie na 8.5 mag, a średnicę głowy na 7', w lornetce było to odpowiednio 8.2 mag i około 8'. Także i w jej przypadku Księżyc nieznacznie utrudniał obserwacje. Dawno nie było takiego czasu, żebyśmy mieli na niebie jednocześnie 4 tak jasne komety... Pozdrawiam Piotrek Guzik
  21. Pomimo tego, że na dzisiejszą noc prognozowano w okolicach Krakowa gęste mgły, postanowiłem nad ranem obudzić się i sprawdzić, jak sprawy się mają (głównie ze względu na kometę C/2012 X1 (LINEAR), która niedawno wybuchła). Okazało się, że jak na Kraków niebo wygląda całkiem nieźle. Ze względu na jasny Księżyc postanowiłem nie odjeżdżać zbyt daleko od miasta, a jako wstępny cel obrałem sobie miejscówkę w Biurkowie Małym, około 20 km w linii prostej na północny wschód od centrum Krakowa. Wyjechałem około 3:30 i jadąc samochodem widziałem, że niebo jest bardzo dobre - już w granicach miasta, prowadząc samochód, wyraźnie widziałem cały gwiazdozbiór Lwa, choć położona najniżej Denebola świeciła mniej niż 5 stopni nad horyzontem. Na miejscu okazało się, że jak na noc z jasnym Księżycem wysoko nad głową, niebo jest fantastyczne. W północnej części gwiazdozbioru Lwa zasięg gołego oka przekraczał nieznacznie 6.0 mag. Za tak dobre warunki odpowiadała idealna wręcz przejrzystość - pod koniec obserwacji, około 5:30, tuż nad horyzontem pojawił się Arktur, który (pomimo tego, że jego wysokość nad prawdziwym horyzontem wynosiła niecałe 3 stopnie) wydawał się być nieznacznie jaśniejszy od Marsa. Oznacza to, że ekstynkcja atmosferyczna osłabiła jego blask o nie więcej niż 1.5 mag, podczas gdy dla przeciętnych warunków, za talbicą z ICQ, można się spodziewać osłabienia o około 4 mag! Obserwacje rozpocząłem od namierzenia komety C/2013 R1 (Lovejoy). W 33 cm teleskopie odnalazłem ją natychmiast po przybliżonym wycelowaniu teleskopu w miejsce, gdzie powinna się ona znajdować. Okazało się, że jest ona także słabo widoczna w lornetce 10x50. Jej jasność oceniłem teleskopem na 8.8 mag (średnica głowy: 4', DC=5), a w lornetce na 8.5 mag (średnica głowy: 5', DC=5). Kometa była obiektem okrągłym, ładnie skondensowanym, z dość jasną centralną kondensacją. Drugą w kolejności, kometą była okresowa 2P/Encke. Już w lornetce 10x50 było ją widać bez najmniejszego problemu i znacznie lepiej niż C/2013 R1 (po części dlatego, że była dalej od Księżyca i niebo w jej okolicy było ciemniejsze). W teleskopie było ją widać bardzo dobrze. Była obiektem dużym, średnio skondensowanym, przy czym centralna kondensacja była położona niesymetrycznie. W lornetce jej jasność oceniłem na 8.0 mag (średnica głowy: 7', DC=4), w teleskopie na 8.2 mag (średnica głowy: 6', DC=4). Następnie wycelowałem teleskop w Marsa, który posłużył mi do namierzenia komety C/2012 S1 (ISON). Kometa zdecydowanie jaśnieje, choć nadal była najgorzej widoczną z obserwowanych przez mnie komet. Jej jasność oceniłem dziś na 9.8 mag (średnica głowy: 3', DC=4). Była obiektem mniejszym niż poprzednie 2 komety, a wewnątrz jej słabej i rozmytej głowy znajdowała się rozciągnięta w kierunku warkocza centralna, jaśniejsza część. W lornetce nawet nie próbowałem jej dostrzec. Na sam koniec, tuż przed świtem zapolowałem na kometę C/2012 X1 (LINEAR). Ze względu, że także w jej okolicy zasięg gołego oka był całkiem dobry (w domu sprawdziłem, że najsłabsza gwiazda, którą tam widziałem miała jasność 5.8 mag), postanowiłem najpierw sprawdzić jej lokalizację lornetką. Zobaczyłem ja natychmiast po namierzeniu jej pozycji. Wyglądała jak lekko rozmyta niezbyt jasna gwiazda. Jej jasność oceniłem lornetką na 8.2 mag (średnica głowy: 3', DC=5). W teleskopie kometa była widoczna fantastycznie jako idealnie okrągły, skondensowany obiekt z jasną centralną kondensacją. W teleskopie oceniłem jej jasność na 8.2 mag (średnica głowy 2.5', DC=5). Na koniec, około 5:47, kiedy kończyłem już pakowanie sprzętu, przez południowo wschodnie niebo przemknął bardzo jasny, niezbyt szybki, biało-niebieski meteor. W maksimum osiągnął -3 mag, a może nawet -4 mag i odpadły od niego 2 lub 3 znacznie słabsze fragmenty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)