Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'miejskie niebo' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 2 wyniki

  1. 15.02.2024 Wychodząc wieczorem do Żabki, na południowo-zachodnim niebie dostrzegłam kilka najjaśniejszych gwiazd i Księżyc wiszący kilka stopni od Jowisza. Widok ten przypomniał mi o zasłyszanej gdzieś ostatnio informacji o zbliżeniu naszego naturalnego satelity z Uranem. W zasadzie od razu po powrocie z Żabki zgarnęłam lornetę i wyszłam na balkon, gdzie, standardowo, temu co na niebie towarzyszyły moje dwie ulubione latarnie, pomiędzy którymi akurat wisiał Jowisz. To właśnie ku niemu wpierw skierowałam swój wzrok. Mym oczom ukazała się kremowa perła przyodziana trzema drobnymi diamentami, dwoma z lewej i jednym z prawej strony, zaś na jej powierzchni subtelnie rysowały się dwa pasy i… jakaś skaza? Na niemalże środku jowiszowej tarczy znajdowała się malutka, ciemna kropka, której nie widziałam bardzo wyraźnie, ale jednocześnie byłam stuprocentowo pewna, że ona tam jest. Nie może być! Serce zabiło mi mocnej, a ręka niemal natychmiast sięgnęła po telefon by sprawdzić aktualne ułożenie księżyców galileuszowych. Odpowiedź nadeszła szybko - oto centrum tarczy Jowisza zdobił cień najbardziej aktywnego geologicznie obiektu naszego Układu Słonecznego - Io. Sam księżyc niemalże kończył już swój tranzyt, jednak w zasadzie wciąż był wizualnie przyklejony do macierzystej planety, przez co w moim 25-krotnym powiększeniu był od niej nieoddzielalny. Właśnie pierwszy raz w życiu zobaczyłam tranzyt cienia księżyca Jowisza na jego tarczy. W sposób niezaplanowany, z zaskoczenia, a do tego nie w teleskopie, tylko w lornetce 25x100. Ja nawet nie spodziewałam się, że to zjawisko jest możliwe do dostrzeżenia w takim instrumencie! Naprawdę, czekałam na ten moment bardzo długo. Nie zliczę ile razy probowałam trafić na taki tranzyt w zamierzchłych już trochę czasach, gdy miałam jeszcze GSO. Zawsze coś stawało na przeszkodzie, a tu? Proszę. W lornecie, z Jowiszem wiszącym centralnie między dwoma świecącymi w moją stronę latarniami. Ironiczne. Naprawdę dawno nic mnie tak nie ucieszyło. Na oglądaniu tego widoku spędziłam kilkanaście minut. Gdy trochę ochłonęłam, przesunęłam lornetę wyżej - ku Księżycowi. Poświęciłam mu chwilę, po czym w SkySafari sprawdziłam dokładną lokalizację Urana. Wykonałam do niego prosty star hopping i zobaczyłam, dokładnie tak jak się spodziewałam, gwiazdkę. Próbowałam dopatrzeć się w niej jakiegoś zielonkawo-niebieskawego odcienia, lecz nic z tego. Uran wyglądał po prostu jak zwykła gwiazdka. Ale za to w sposób świadomy zobaczyłam go po raz drugi w życiu, po naprawdę wielu latach. Tyle było z obiektów Układu Słonecznego, które mogłam zobaczyć ze swojej miejscówki, jednak postanowiłam rozejrzeć się po niebie trochę dłużej i mimo ogromnego poziomu zanieczyszczenia światłem, ujarzmić kilka DSów. Wbrew temu, czego można by się spodziewać po widoku gołym okiem, lorneta była nawet w stanie ukazać jakieś gwiazdy. Chwilę pokrążyłam z jej pomocą po zubożałej Kasjopei, a w drodze do Perseusza odwiedziłam Chichoty. Nie były tak liczne i bogate jak spod ciemniejszego nieba, nie lśniły tak hipnotyzująco jak zwykle, ale i tak były piękne, i w sumie nawet nie było ich tak mało, jak się spodziewałam. Nawet pozbawione tego błysku w oku i lekko jakby zmatowiałe - zachwycały. Przesnułam się przez Perseusza i okolice Woźnicy, po czym przeniosłam się nieco w bok balkonu z lornetą, by spomiędzy gałęzi pobliskiej robinii akacjowej wypatrzeć M41. Wisząca poniżej Syriusza gromada wyglądała biednie, bardzo subtelnie prześwitując przez krakowską łunę, lecz jej dostrzeżenie i tak mnie ucieszyło. Mam bardzo ciepłe wspomnienia sprzed lat zawiązane z tym obiektem. Znowu zmieniłam nieco miejsce, tym razem przesuwając się na przeciwny koniec balkonu, by pośród gałęzi tego samego drzewa odnaleźć M42. Na krakowskim niebie widziałam ją już kilka razy, jednak wciąż nie mogę przyzwyczaić się do jej widoku w tych warunkach - wszystko poza centralną częścią ginie w jasnym tle nieba, pozbawiając obiekt jego subtelności. Tak zanieczyszczenie światłem obdziera z pełni piękna najjaśniejszą mgławicę polskiego nieba. Po tym widoku zwinęłam się do środka. Przyznam, że te obserwacje mnie usatysfakcjonowały, mimo że były krótkie, niezbyt ambitne, no i w zdecydowanie niewymarzonych warunkach. Co ten brak normalnych obserwacji ze mną robi. No ale cóż, trzeba doceniać to, co się ma, a ja doceniam zwłaszcza ten tranzyt. 🙂 Pośród tej drobnej relacji widzicie parę zdjęć z telefonu przyłożonego do lornety cykniętych w ramach pamiątki. No i pierwsze z nich pokazuje w jak świetnych warunkach obserwowałam.
  2. Hej. Postanowiłem napisaĆ krótkie streszczenie z pierwszych prób mojego nowego nabytku - lornetki kątowej. Dla tych bardziej wrażliwych, na wstępie wyjaśniam dlaczego użyłem tak "ohydnego" słowa w tytule. Wszystko co opiszę poniżej odbywało się przy użyciu rąk i ręki, bo nie posiadam na tą chwilę statywu. Bohaterem mini opowiadania jest lornetka kątowa APM Semi Apo 100mm/ 90 stopni. Tak jak wspomniałem nie posiadam jeszcze solidnego podparcia więc na razie szybkie testy obserwacyjne (odbyły się dwa) robię z ręki na balkonie trzymając 7,5kg potworka i starając się ustabilizować maksymalnie drgania. Pomaga mi tutaj barierka balkonowa , na której opieram tubusy, wczoraj jednak wpadłem na pomysł odwrócenia krzesełka i zapięcia się dovetailem za oparcie - poskutkowało to tym, że obraz był momentami bez drgań a poza tym drgania były minimalne. Wczorajsze drugie podejście miało na celu przede wszytskim sprawdzenie czy okulary BST ED 12mm będa ostrzyły i na szczęście ostrzą. Przy okazji wczorajsze niebo było takie, jakie zdarza się kilka razy w roku, czyściutkie i klarowne. Na pierwszy ogień poszedł "Orion" z M42, który był już dość nisko (jakieś 20-25 stopni), widok przecudny, pięknie rozwinięte ramiona schodzące w dół, wyraźnie rozbity trapez (w BST12mm), praktycznie widok porównywany z refraktorem 6", którego (to już wiem) godnie zastapiła lorneta, pokusiłem się o złapanie M78 i była, bez problemu wyskoczyła mi z tła - jako ulotna mgiełka ale nie miałem watpliwości że, to ten obiekt. Przesuwając się powoli na wschód próbowałem złapać M35 w Bliźniętach i M44 w Raku ale się nie udało - oczywiście nie dlatego, że nie były widoczne tylko dlatego że robiłem to z ręki i te obiekty są na tyle wysoko, że celowałem praktycznie bez podparcia w bardzo niewygodnej pozycji - do słabych nie należę, ale czas jaki dały mi moje ręce był za krótki aby namierzyć te obiekty. Przyszła pora na Lwa, górującego już blisko Południa, próbowałem namierzyć M105 i jej towarzyszki ale bez rezultatu (teraz wiem że szukałem zbyt blisko Regulusa), to samo ze słynnym Tripletem jakoś nie mogłem go złapać, a namierzałem z 10 minut podchodząc kilka razy. Wiedziałem, że powinienem zobaczyć przynajmniej M66. Skoro nie mogę ich złapać w powiększeniu x46 trzeba zejść niżej - pozostały mi zestawowe APMy 18mm, co daje x30,5. Zanim się jednak przestawiłem, postanowiłem zrobić test aberracji na Syriuszu, który już był bardzo nisko ale oczywiście i tak świecił najjaśniej. Przy pierwszym podejściu do ręcznych obserwacji, tuż po doręczeniu lornetki - tak samo wyskoczyłem na balkon i przy dużo gorszych warunkach z okularami APM 18mm. stwierdziłem, że na Syriuszu aberracja występuje, teraz chciałem to potwierdzić z okularami ED12mm. Przy namierzaniu (kilkukrotnym) gdzieś po drodze trochę wyżej i na wchód od Syriusza złapałem bardzo ładną gromadę otwartą, nie wiem co to (do sprawdzenia). Na Syriuszu aberrka widoczna od razu, określiłbym ją jako średnią, w porównaniu do refraktora 150mm/F8 jest mniejsza i ma inny charakter, w refraktorze widziałem takie rozlane fioletowe halo wokół gwiazdy, tutaj jest obwódka ale dużo cieńsza i przez to bardziej intensywna. No cóż, w końcu to nadal dwa 100mm refraktory achromatyczne z jakimś szkłem korygującym (3 elementy optyczne). Od razu powiem, że lekki "zafarb" wyszedł mi też na Deneboli gdy podszedłem drugi raz do szukania Tripletu - co prawda pojawił się przy nieosiowym patrzeniu ale był zauważany. Tak jak wspomniałem, po analizie obszaru poszukiwania w Sky Safari i zmianie okularów na APM18mm, podszedłem do grupy jeszcze raz. Tym razem na spokojnie od Deneboli przesuwałem się po kolei szukając charakterystycznych gwiazd i ułożenia między nimi. Lornetka była zapieta uchwytem za krawędź krzesła a ja trzymając oburącz za spód obudowy w miejscu pryzmatów przesuwałem się po nieboskłonie. Lew był tutaj wysokością graniczną gdzie mogłem jeszcze w miarę wygodnie podejść do obserwacji, wszystko powyżej było już bardzo trudne technicznie bo lorneta jest zbyt nisko i nawet klękając parzyłem pod dużym kątem z góry w pole okularu - niewygodnie i niewyraźnie. Wracając do złapania Tripletu......udało się za drugim podejściem, M66 wyskoczyła od razu, po ustalbilizowaniu rąk padła M65 a przypatrując się w środek obszaru zerkaniem złapała się cienka NGC3628. M66 i M65 były bardzo wyraźnie z tym że M66 miała dobrze odcięty kształt a M65 jako plamka. Postanowiłem zmienić okulary i wrócić do 12mm. Miałem o tyle komfort że lorneta zapieta o oparcie zawisła na nim - zmieniłem okulary i podnosząc ją z powrotem musiałem trafić w to samo miejsce, tak się stało na dzień dobry padły M 66 i 65 a po chwili wyskoczyła NGC - nie trzeba było juz patrzeć zerkaniem, bardzo ulotnie ale była widoczna a zerkaniem bezproblemowo widać jej charakterystyczny podłużny kształt. Pozostałe jej dwie towarzyszki były bardzo ładnie odcięte od tła z wyraźnym kształtem i na M66 przez środek jakbym widział taką "kaszkę" ale nie jestem pewnien, może to tylko sugestia - bo już ręce powoli słabły i momenty względnego bezruchu obrazu spadły do około sekundy. Widok jednak przedni, obiekty bardzo duże - w porównaniu do zapamiętanego widoku z refraktora, wyraźnie i to jest to na co liczyłem kupując tą lornetkę. Kusiło mnie wrócić do gromady galaktyk z M105 ale ze względu na zmęczenie ramion stwierdziłem, że bardziej się wkurzę niż cokolwiek zobaczę. Skończyłem obserwacje w bardzo dobrym humorze. Jak już poskładałem w mieszkaniu wszystkie zabawki przypomniało mi się, że mam jeszcze dachówkę 18X56, którą mogę chwilę popatrzeć z ręki. Bardzo byłem ciekaw jak wygląda Triplet z takiej lornetki. Wyskoczyłem jeszcze raz na balkon i....zdziwienie, konsternacja - cholera ale się ciemno zrobiło. Przypomniałem sobie że po 23 latarnie oświetlające teren marketu "Pierdzionka" gasną i mimo że, jestem powyżej ich linii świało odbite rozjaśnia mi cały obszar obserwacji. Teraz nastała ciemność.....kilkaset metrów dalej zaczynały się inne budynki ale tutaj mam w końcu stosunkowo czarno jak na podmiejskie warunki, aż żałowałem że APMa schowałem. Szybka decyzja - najpierw to czego nie złapałem APMem czyli M35 w Bliźniętach, chwila namierzania i jest piękny obszar rozsypanych "złoteczek" bardzo klimatyczny widok, później M44 jest ładnie! jakoś małe lornetki na pewnych obiektach dają bardziej przestrzenne i klimatyczne obrazy - na pewno M44 do nich należy. Coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić czy dachówka da mi aberrację na Syriuszu, jakoś nigdy na to nie wpadłem, szybki ruch w stronę gwiazdy i..... żółto, nawet nie biało, Syriusz nie pokazał żadnej aberracji a jego kolor był bardziej żółty niż biały. Na koniec porównanie widoku Tripletu do większej towarzyszki rodem z APM. No i tutaj rozczarowanie, kilka razy próbowałem wpatrywać się w znany już obszar i tylko M66 się zamajaczyła jako bardzo delikatna mgiełka - spodziewałem się lepszych efektów. Z dozą lekkiej nadziei i nieufności przeskoczyłem do obszaru Panny tak z pamięci omiatając układ pomiędzy Denebolą a Spiką, wyżej/ niżej/ na boki. Jednak wschodnia strona nieba jest u mnie tą najjaśniejszą i nic nie złowiłem. Może i by coś padło ale już działałem pod presją czasu i trochę zrezygnowany brakiem spektakularnego widoku Tripletu. Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z lornety kątowej, widzę że jest tam bardzo duży potencjał. Czekam tylko za adapterem do montażu (ATM) i pierwszy wyjazd pod lokalną ciemną miejscówkę. Obrazy jakie daje lorneta nawet z ręki, są dużo większe a przez to wyraźniejsze niż z refraktora 6". Bardzo możliwe, że na takie wrażenie składa się moja wada wzroku, gdzie patrzenie dwuoczne "naprawia" wzajemnie widziany obraz, a jednookie zerkanie pokazuje wszystko z tą wadą - na pewno lorneta zostanie ze mną jako docelowy sprzęt do DS-ów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)