Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'niskim' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Wieczorem 30 kwietnia 2016 wybrałem się z bratem (Wojtkiem), jak to wiosną tego roku zwykłem robić, na sowy. Wyjechaliśmy jeszcze przed zachodem Słońca, a ja oczywiście w bagażniku miałem teleskop, bo prognozy na nockę były nienajgorsze, a Księżyc miał wzejść dopiero około 2:30. Za cel obraliśmy sobie okolice Bukowska. Po bezowocnych poszukiwaniach sów w okolicznych lasach, około 23:00 dotarliśmy na zbocze góry Tokarnia (miejscówka znajdowała się na wysokości około 670 m.n.p.m.). Niebo wyglądało świetnie, a SQM-L pokazał wtedy 21.59. Zanim doczekałem się pełnej adaptacji wzroku do ciemności, postanowiłem przyjrzeć się kilku jasnym, znanym obiektom. I tak rzuciłem okiem na M 13, M 51, M 81 i M 82. Kiedy już adaptację miałem całkiem dobrą, postanowiłem zmierzyć się z nieco trudniejszymi obiektami. Najpierw wycelowałem teleskop w galaktyki NGC 5005 i NGC 5033, które wręcz ,,biły po oczach''. Moim celem była jednak sąsiednia galaktyka IC 4182 o niskiej jasności powierzchniowej, którą widać tylko na ciemnym niebie. Tu znalazłem ją w kilka chwil - wyglądała jak dość duże pojaśnienie nieba, ,,przyklejone'' do dwóch dość jasnych gwiazdek. Była ona wyraźnie niejednorodna, z nieco jaśniejszym centrum. Przyjrzałem się też mało znanej mgławicy refleksyjnej Gyulbudaghian 98-171 (LBN 412). I tu znów zaskoczenie - mgławicę widać natychmiast jako niewielki ,,warkocz'' jednej ze słabych gwiazdek. W dużym powiększeniu (265x) widać było, że jasność tego obiektu nie jest jednorodna. W gorszych, ale całkiem niezłych warunkach była obiektem znacznie trudniejszym. Pozwoliłem sobie też spojrzeć na coś znacznie jaśniejszego - mgławicę planetarną IC 4593. W małym powiększeniu wyglądała zupełnie jak gwiazda, zdradzał ją jednak zielonkawo-niebieski kolor. W dużym powiększeniu (265x) była wyraźnym, owalnym, nieco spłaszczonym obiektem, ,,puchnącym'' przy obserwacji zerkaniem i redukującym się niemal do gwiazdy przy patrzeniu na wprost. Tej nocy przyjrzałem się też kilku słabszym, ale ciekawym galaktykom, jednak z wrażenia nie zanotowałem już, które to były galaktyki. Z pewnością obserwowałem tej nocy parę NGC 3718 i NGC 3729. Pierwsza z nich pokazywała wyraźnie szczegóły swej dziwnej budowy. Oglądałem też na pewno fajną maleńką zderzającą się parę NGC 3690A i NGC 3690B. Obejrzałem sobie też galaktykę Holmberg II należącą do grupy M 81. Galaktyka Holmberg II była widoczna bez większego trudu jako wielki, mocno nieregularny obiekt, na którego tle świeciło kilka, a może i kilkanaście gwiazdek. Niektóre z nich być może były nawet jakimiś obiektami w samej galaktyce, nie próbowałem jednak ich identyfikować, więc pewności nie mam. Później postanowiłem przyjrzeć się komecie 252P/LINEAR. W lornetce 10x50 była ona obiektem wielkim i wyraźnym, choć mocno rozmytym. Spojrzałem na nią zatem lornetką 2.3x40. Okazało się, że i w tej lornetce widać ją całkiem wyraźnie. Postanowiłem zatem sprawdzić, czy widać ją gołym okiem. I tu znów sukces. Dokładnie tam, gdzie ma być kometa, widać niewielkie pojaśnienie nieba. Gołym okiem jej jasność oceniłem tej nocy na 6.8 mag, a średnicę jej głowy na około 20'. Wtedy postanowiłem oderwać się na chwilę od teleskopu i sprawdzić pobieżnie, jak dużo widać gołym okiem. Okazało się, że obiekty takie jak M 3, M 4, M 5, czy M 13 widać natychmiast - nawet jeśli nie zna się dokładnie ich położenia. Wystarczyło np. spojrzeć pomiędzy Arktura a Cor Caroli, aby natychmiast zobaczyć tam niewielką plamkę - M 3, wyraźnie się różniącą od sąsiedniej bardzo dobrze widocznej gwiazdki (o jasności 6.2 mag). Wyraźnie, jako niegwiazdowy obiekt widoczna była też gromada kulista M 92. Spojrzałem więc w stronę galaktyki M 81. Sąsiednia gwiazdka o jasności 7.1 mag była widoczna zerkaniem natychmiast, natomiast po kilku chwilach okazało się, że M 81 jest także widoczna. Gołym okiem wypatrzyłem jeszcze M 10 i M 12, po czym ,,przerzuciłem się'' na lornetkę. Lornetką 10x50 przyjrzałem się galaktyce M 51, do której ,,doklejona'' była słabsza sąsiadka, M 101 świeciła jasno jako duży, okrągły obiekt, mgławica M 97 (Sowa) była widoczna zerkaniem bez wielkiego trudu, a obok niej można było też dostrzec galaktykę M 108. W lornetce wypatrzyłem też widoczne w jednym polu widzenia galaktyki M 109 i NGC 3953. Przed 2:00 Wojtek wrócił z lasu. Pooglądaliśmy sobie wtedy kilka popularnych obiektów - mgławicę Veil (NGC 6960, 6992-95), mgławicę M 57, gromady kuliste M 3 i M 13 i kilka innych. Nie muszę chyba pisać, że wszystkie te obiekty były w takich warunkach fantastyczne. Kilka razy w ciągu nocy wykonywałem pomiary używając SQM-La. Za każdym razem wynik wskazywał nieco ciemniejsze niebo. Najciemniej było przed wschodem Księżyca między 2:00 a 2:30. Wtedy wskazania SQM-La oscylowały wokół 21.77. Takiej wartości na moim SQM-L jeszcze nigdy nie widziałem (oczywiście mowa o średniej z kilku pomiarów, bo każda wartość, którą podaję, to średnia z kilku pomiarów). Kiedy wzeszedł Księżyc, wyraźnie się rozjaśniło, ale wyraźnie też pokazały się wiszące poniżej niskie chmury. Kiedy zaczęło świtać postanowiliśmy się zbierać, jednak decyzja o powrocie inną drogą okazała się być złym wyborem, bo droga była nieprzejezdna. Powrót tą drogą pod górę także okazał się nie lada wyzwaniem i zajął nam półtorej godziny spędzonej na podkładaniu pod koła kamieni, aby koła nie ślizgały się na błocie. Dzięki temu opóźnieniu mogliśmy jednak później podziwiać wspaniały spektakl, który zafundowały nam około wschodu Słońca niskie chmury. Jako ciekawostkę muszę tu dodać, że przed wschodem Księżyca na niebie widać było tylko niewielką łuną od Krosna (33 km w linii prostej) i trochę mniejszą od Rzeszowa (65 km w linii prostej). Łuna od Sanoka była ledwie zauważalna. Dodatkowo tuż nad wschodnim horyzontem (który tam był zupełnie odsłonięty, nawet chyba minimalnie niżej niż horyzont prawdziwy) całą noc widoczna była maleńka łuna, której przez dużą część nocy towarzyszyły podświetlone chmury, które sięgały nie wyżej niż 1 stopień nad horyzont. Łuna ta, choć maleńka, była dość oczywista (łunę tę widać na drugim z załączonych zdjęć). Jak się później okazało, kiedy sprawdziłem to na mapach, łuna ta znajdowała się dokładnie w kierunku oddalonej o 105 km wielkiej szklarni w mieście Drohobycz na Ukrainie! Archiwalne zdjęcia satelitarne pokazują też, że przez większą część nocy nad tamtym obszarem wisiały chmury piętra średniego lub wysokie.
  2. Po długachnej przerwie od "prawdziwych" obserwacji, początkiem wiosny nareszcie udało mi się poprzebywać trochę czasu w naprawdę ciemnych miejscach, pod bezchmurnym niebem. 27/28 marca 2016 Z domu wyjechałem z bratem jeszcze około zachodu Słońca, ale pierwszym celem były sowy. Szukanie sów na tyle nas wciągnęło, że na miejscówkę obserwacyjną w okolicy Moszczańca dotarliśmy dopiero około 22, czyli mniej więcej godzinę przed wschodem Księżyca. Niebo było fantastyczne, SQM-L pokazywał 21.55, niebo było delikatnie tylko rozjaśnione po północnej i północno-wschodniej stronie. Dodatkowo na południowych wschodzie widoczna była mała, ale trochę denerwująca łuna od zakładu karnego w Moszczańcu. Wojtek poszedł szukać włochatki ;). Ze względu, że czasu było niewiele, a ja dawno przez teleskop nie patrzyłem, w pierwszej kolejności przyjrzałem się fantastycznej w tych warunkach M 51. W 33 cm teleskopie, w powiększeniu 114x prezentowała ona piękne ramiona spiralne z subtelnymi niejednorodnościami. W powiększeniu 67x widoczny był też "most" łączący tę galaktykę z sąsiednią NGC 5195. Gdy już nacieszyłem oczy tym widokiem, skierowałem teleskop w stronę mniej znanej, ale całkiem ładnej galaktyki NGC 3953. Galaktyka ta pokazała subtelne strukturę spiralna, najlepiej widoczną w powiekszniu 182x. Co ciekawe, była widoczna także w szukaczu (choć oczywiście słabo), a w lornetce 10x50 zerkaniem nie sprawiała większego problemu. Zanim niebo zaczęło się rozjaśniach przed wschodem Księżyca, zdążyłem jeszcze pooglądać sobie w komfortowych warunkach parę galaktyk NGC 3718 i NGC 3729. W teleskopie obydwie były widoczne bez trudu. NGC 3718 była znacznie bardziej rozmyta, jednak była obiektem zdecydowanie ciekawszym, ze wzgledu na dzwiny kształt - najjaśniejsza jej część podobna była nieco pod względem kształtu do mgławicy Hantle, jednak ta najjaśniejsza część galaktyki zanurzona była w słabym, rozciągniętym halo, którego dłuższa oś była z grubsza prostopadła do "hantli". Świecąca obok NGC 3729 była mniejsza miała jednak większą jasność powierzchniową. Nie poświęciłem jej zbyt wiele czasu, pomimo tego jednak zauważyłem drobne niejednorodności w jej budowie. Później niebo zaczęło się już rozjaśniać, poprzyglądałem się więc jeszcze chwilkę innym jasnym obiektom. W tym czasie usłyszałem śpiewającą w oddali włochatkę: http://www.xeno-canto.org/sounds/uploaded/EHAHTZIMID/XC233387-VOC_141212-0992_AFU_mf_27032015.mp3 Zadzwoniłem do Wojtka i okazało się, że on jest ponad kilometr dalej i słyszy sowę z innego kierunku. Po jakimś czasie go odnalazłem i niemal do świtu (choć w planach mieliśmy powrót około północy) próbowaliśmy wyśledzić włochatkę, która co chwila śpiewała w innym miejscu, w międzyczasie straszona przez puszczyka uralskiego. Łażenie po górskim, niedostępnym lesie w środku nocy i szukanie sów jest tak samo wciągające jak obserwowanie galaktyk w Bieszczadach :P. 28/29 marca 2016 Choć spać poszedłem około 5:00, to bezwzględny Tomasz (ma półtora roku) obudził mnie niedługo po 6:00 i za nic nie pozwolił kontynuować snu. Wieczorem warunki były całkiem niezłe, a że prognozy na kolejne noce było słabe, to byłem "zmuszony" do kolejnego wyjazdu. Wojtek tym razem zrezygnował. Ze wzgledu na deficyt snu postanowiłem nie jechać zbyt daleko - wybrałem się na przełęcz nad Mszaną. Na miejscu byłem po 21. Niebo było całkiem przyjemnie, SQM-L wskazywał 21.32. Od razu zabrałem się do roboty - tym razem miałem przygotowane kilka mapek komety + kolejne galaktyki. Na pierwszy ogień poszła słaba kometa okresowa - 333P/LINEAR świecąca niewysoko na zachodzie. Niebo było tam jakieś takie dziwnie rozjaśnione - dopiero po chwili przypomniałem sobie, że to światło zodiakalne ;). Kometa była widoczna całkiem słabo. Jej jasność oceniłem na 13.0 mag, a średnicę jej głowy na 1'. Później przeskoczyłem do świecącej znacznie wyżej, ale też już powoli chowającej się za drzewami komety C/2013 US10 (Catalina), tej samej, którą trzy miesiące wcześniej widziałem (choć słabo) gołym okiem. Tym razem była już zbyt słaba nawet dla lornetki 10x50. Za to w 33 cm teleskopie była widoczna jeszcze całkiem dobrze - jej jasność oceniłem na 10.8 mag, a średnice jej głowy na 2'. Kolejną namierzoną przeze mnie tej nocy kometą była okresowa 81P/Wild. Choć jej jasność oceniłem na 12.6 mag, a średnicę jej głowy na 1.5', to była ona obiektem widocznym (zerkaniem) bez najmniejszego trudu. Najjaśniejszą kometą, którą obserwowałem tej nocy była C/2014 S2 (PANSTARRS), która była widoczna bez wielkiego trudu już w lornetce 10x50. Jej jasność oceniłem na 9.0 mag, a średnicę jej głowy na 4'. W teleskopie prezentowała się bardzo ładnie - całkiem nieźle widać było u niej warkocz o długości około 0.2 stopnia. Ostatnią i najsłabszą kometą, którą obserwowałem była P/2016 BA14 (PANSTARRS), która kilka dni wcześniej przemknęła blisko Ziemi. Choć była całkiem blisko nas, to ze względu na znikomą aktywność wygladała jak planetoida. Jej jasność oceniłem na 14.7 mag, a średnice jej głowy na 0.1', choć nie jestem pewien, czy to niewielkie rozmycie nie było tylko rozmyciem "seeingowym". Dzięki niewielkiej odległości od Ziemi, ruch komety na tle gwiazd był widoczny już po kilku minutach obserwacji. Z kometami skończyłem około 23, miałem więc jeszcze mniej więcej godzinę na komfortowe obserwacje galaktyk zanim wzejdzie Księżyc. Co ciekawe, tuż po 23:00 zauważyłem, że jakość nieba skokowo się poprawiła, zwłaszcza w jego północno-wschodniej części, gdzie z lekka "przymulonego" stało się nagle niemal "krystaliczne". SQM-L wskazaniem 21.47 potwierdził to spostrzeżenie. Zmiana ta wywołana była oczywiście wyłączeniem oświetlenia ulicznego w pobliskich miejscowościach (zwłaszcza w Dukli). Obserwacje galaktyk rozpocząłem od ponownego przyglądnięcia się NGC 3953 oraz NGC 3718 i NGC 3729, a także świecącej niedaleko NGC 3953 galaktyki M 109. Kolejnym celem była galaktyka NGC 3893. W teleskopie, w powiększeniach 114x i 182x wyglądała ona całkiem interesująco - po chwili obserwacji można było wyzerkać dwa ramiona spiralne, z których jedno było dość wyraźne i długie, drugie natomiast widoczna jako krótka i słaba "wypustka". Jaśniejsze ramię skierowane było w stronę świecącej nieopodal i wyglądającej jak mała, lekko rozmyta gwiazdka galaktyki NGC 3896. Następnie przyjrzałem się parze zderzających się galaktyk NGC 3690A i NGC3690B - w powiększeniu 182x prezentowały się one jak jeden obiekt o nietypowym, zbliżonym do małego "serduszka" kształcie. Kolejnym celem była inna para nietypowych galaktyk - NGC 4085 i NGC 4088. Obydwie były całkiem jasnymi obiektami, przy czym NGC 4088 wykazywała się wyraźnie niejednorodną strukturą. Niejednorodności te układały się wzdłuż dwóch nieregularnych ramion spiralnych tej galaktyki, w których jedno sprawiało wrażenie "rozerwanego". Na jaśniejącym już powoli przez wschodem Księżyca niebie zdążyłem jeszcze złapać dwie piękne galaktyki w Psach Gończych - NGC 5005 i NGC 5033. W trakcie obserwacji galaktyk, dwukrotnie zdawało mi się, że z oddali słyszę włochatkę. Po spakowaniu sprzętu, po chwili wahania postanowiłem podjechać jeszcze kawałek, żeby potwierdzić, że to właśnie tę sowę słychać. Odnalazłem ją ponad 1 km dalej, a że z drogi było ją słychać całkiem dobrze, to postanowiłem sprawdzić, czy nie siedzi gdzieś w widocznym miejscu. Po 10 minutach mozolnej wspinaczki (oczywiście "na przełaj") odnalazłem drzewo na którym siedziała, jednak zasłaniały ją gałęzie. Już miałem wracać, kiedy sowa ucichła, po czym zaczęła się odzywać nieco dalej, w kierunku, w którym zostawiłem samochód. Po przejściu może 100 metrów odnalazłem ją śpiewającą w złamanym drzewie: Do domu wróciłem po 2:00. A niedługo po 6:00... 2/3 kwietnia 2016 Wieczorem niebo pokrywały gęste cirrusy, które miały je opuścić przed północą, miałem więc szansę zdrzemnąć się przez chwilę przed obserwacjami. Ze względu na to, że o północy niebo ciągle pokrywały chmury pierzaste, zamiast na obserwacje astronomiczne, dołączyłem do Wojtka i jego dwóch kolegów... nasłuchujących sów w Beskidzie Niskim ;). Tym razem sowy były mało aktywne - kilka razy odezwał się z oddali puszczyk uralski. Za to około 2:00, w okolicy Moszczańca, kiedy cirrusy opuściły niebo, zrobiło się fantastycznie - wskazania SQM-L oscylowały wokół 21.61. Łunę od Krosna i od Sanoka ciężko było dostrzec (po części dlatego, że horyzont po tamtej stronie był obcięty na wysokości kilku stopni). Gołym okiem dość wyraźnie widoczna była M 92, a M 13 "rzucała się w oczy". Ze względu, że na niebie świeciła kometa 252P/LINEAR, to właśnie jej poświęciłem większość czasu, w miedzyczasie pokazując kolegom przez teleskop "klasyki wiosennego nieba". A kometa była naprawdę świetna - w tych warunkach było ją widać gołym okiem jako dość duży, słaby okrągły obiekt, którego jasność oceniłem na 5.6 mag, a średnicę głowy na 45'. W lornetce 10x50 była potężna i naprawdę jasna. Za to w teleskopie prezentowała się jakoś tak marnie. Na piewszy rzut oka wydawała się być mniejsza niż w lornetce, jednak po chwili zerkania po polu widzenia okularu okazywało się, że jest całkiem duża, nie było jednak żadnych szans na określenie tego, gdzie się ona "kończy". Najciekawsze jednak okazało się spojrzenie na tę kometę przez lornetkę 2.3x40. W tej lornetce kometa rzucała się w oczy jako całkiem jasny, w miarę zwarty obiekt, a widok był wcale nie gorszy niż w 10x50. Obserwacje musiałem skończyć tuż po 3:00. 17/18 kwietnia 2016 Po dwóch tygodniach marnej pogody, tej nocy wreszcie pojawiła się nadzieja na bezchmurne niebo. Niestety, Księżyć świecił już praktycznie całą noc - jedynie około świtu miała być chwila ze stosunkowo ciemnym niebem. Wybrałem się zatem z Wojtkiem po północy na ... nasłuchiwanie sów w Beskidzie Niskim ;). Tym razem wybraliśmy się w okolice Przełęczy Szklarskiej. Weszliśmy tam w las i po jakimś czasie usłyszeliśmy dwa puszczyki uralskie, a później włochatkę. Tę włochatkę śledziliśmy później przez ponad 2 godziny. Kilkukrotnie siedziała nam przez kilka minut prosto nad głową, nic sobie nie robiąc z naszej obecności, pokazać nam się jednak nie zechciała... Zmęczyliśmy się ostro, bo podobnie jak poprzednie, tak i ta preferowała stromy i wyjątkowo ciężki teren ;). W międzyczasie zerkałem co jakiś czas lornetką 10x50 na kometę 252P/LINEAR oraz mierzyłem jasność nieba SQM-Lem. Początkowo miernik pokazywał wartości rzędu 20.0 - 20.2, czyli mniej więcej tyle ile mam na obrzeżach Krosna. Kometa w takich warunkach była słabo widoczna w lornetce. Z czasem, kiedy Księżyc znalazł się kilka stopni nad horyzontem, poprawiło się do 20.8, a niedługo przed zachodem Księżyca za horyzont prawdziwy i około początku świtu astronomicznego, SQM zaczął pokazywać 21.3. Wtedy kometa stała się obiektem całkiem jasnym i bardzo wyraźnym w lornetce oraz słabo widocznym gołym okiem. Jej jasność oceniłem na 6.0 mag, a średnicę jej głowy na 30'. Kilka minut później, kiedy Księżyc był już pod horyzontem, a Słońce znajdowało się jeszcze 16 stopni pod horyzontem, SQM-L pokazywał przez chwilę wartości około 21.4. Na ciemnym niebie zdążyłem sobie jeszcze obejrzeć przez lornetkę M 13, M 27, M 51, M 81 i M 82 oraz NGC 6992-5 (Veil). Później niebo zaczęło się bardzo szybko rozjaśniać. Zanim dotarliśmy do samochodu, nad naszymi głowami zaczęły "chrapać" i "psykać" słonki: http://www.xeno-canto.org/sounds/uploaded/VCROLXMVLX/XC175247-scolopax_rusticola_knyszynska_zednia_podlaskie_19.04.2014_2051.mp3 I znów w domu byłem po 5:00...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)