Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'taurus' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

Znaleziono 3 wyniki

  1. Nocą 28/29 marca miały miejsce moje pierwsze obserwacje w roku 2022. Tym razem pozwolę sobie na trochę luźniejszą formę relacji, bardzo zbliżoną do tego, co zanotowałam w swoim obserwacyjnym zeszycie. Uh, w końcu obserwacje, pierwsze od trzech miesięcy, i to licząc grudniowe zerkanie przez okno na nieboskłon rozjaśniony światłem odbitym od śniegu i rozproszonym na smogu. Tak w ogóle to jest noc z poniedziałku na wtorek w środku semestru, a ja właśnie siedzę u @Mareg i patrzymy! Pierwotnie planowaliśmy obserwacje w sobotę, ale prognozy nie zapowiadały zbyt dobrych warunków (co zresztą się sprawdziło), a ja i tak walczyłam z przygotowywaniem seminarium na jeden przedmiot, co w sumie wiązało się z tym, że ostatniej nocy spałam jakieś 3.5 h, i w ogóle cały późniejszy dzień był ciekawy - od 8:50 czterogodzinne laby, chwila przerwy, seminarium do 16:55, powrót do akademika, jakaś pizza z Biedronki odgrzana na szybko na obiad. Byłam wykończona, ale początkowo kiepskie prognozy poprawiały się z godziny na godzinę, kimnęłam się więc chwilę z równie zmęczonym Filipem, który potem prawie spóźniony pobiegł na zajęcia, ja zaś ? na autobus. Przed 21 byłam w Mogilanach. Marek z żoną ugościli mnie piękną kolacją, jakiej student na co dzień nie widuje, po czym wyszliśmy na pole. Nawiasem mówiąc, tym razem obserwowaliśmy wyłącznie Taurusem, ponieważ samej trudno byłoby mi się zabrać z lornetą i statywem do autobusu. Na początku postanowiliśmy rozliczyć się z dwoma zimowymi jeszcze obiektami, które wisiały już nie tak wysoko na zachodnim niebie. Pierwszym z nich była Głowa Małpy (NGC 2174), która nie dawała mi spokoju od pewnego czasu i która okazała się nie być tak jasna i łatwa, jak się spodziewałam. Bez filtra nie za bardzo było cokolwiek widać, z UHC coś zaczynało majaczyć wokół jednej z gwiazdek, zaś O-III Lumicona 3 gen. dał najlepszy rezultat ? wokół wspomnianego słońca, szczególnie zerkaniem, widoczne było dość gęste pojaśnienie o skondensowanym kształcie wzbogacone o pewną nieregularność w jasności powierzchniowej z jednej strony gwiazdki. Naprawdę spodziewałam się, że ta Małpa będzie wyraźniejsza. Niedaleko, bo w Bliźniętach, znajduje się inny tlenowy obiekt, tym razem planetarka, która zamarzyła się dla odmiany Markowi. Meduza (Abell 21), bo o niej mowa, okupuje nieboskłon w sąsiedztwie takiego dość charakterystycznego układu gwiazd ? z jednej strony dwa słońca ułożone są tak, że linia poprowadzona przez nie celuje w naszą mgławicę, zaś po przeciwnej stronie 3 inne diamenty tworzą łuk wokół obiektu. Tak więc pośród tych pięciu gwiazd znajdowała się mgławica, która jakkolwiek pokazała nam się w 20 mm okularze z UHC ? jawiła się jako słaby i spory łuk w prawej części pola widzenia, który zajmował mniej więcej 1/3 odległości między wspomnianymi układami dwóch i trzech gwiazdek. Nie mieliśmy okazji spróbować na niej O-III, ponieważ o tym, że spoglądaliśmy na nią przez UHC (zamiast właśnie O-III), Marek zreflektował się dopiero przy kolejnym obiekcie, a do tego czasu Meduza zdążyła już schować się za dach. Wspomnianym już kolejnym obiektem była zaś Sowa M97. Oglądaliśmy ją w różnych konfiguracjach osprzętu, mnie najbardziej podeszła w dłuższym okularze, ale z drugiej strony silniejsze powiększenie oferowało też więcej szczegółów ? przede wszystkim mrugające delikatnie sowie oczy i ogólną jakąś taką nieregularność jej jasności i struktury. Potem zrobiliśmy nie tak duży sus do M81, M82 i NGC 3077. Najpierw oglądaliśmy je w mniejszym powerze (to chyba było 20 mm) ? M82 ładnie pokazała nieregularny zarys z jaśniejszymi skupiskami zgromadzonymi w jego obrębie, a także wcinające się w jej cygaro cienie. Naprawdę przepiękny widok! Sąsiednia M81 dla odmiany prezentowała się dość zwyczajnie, po prostu jak ona, ale za to wisząca troszkę niżej NGC 3077 zaskoczyła mnie swoim rozmiarem, bo dotąd widywałam ją jedynie w APM 25x100 jako świetlną plameczkę wyskakującą tuż przy niewielkiej gwiazdce, tutaj zaś jawiła się jako ?normalna? galaktyka i to nawet o nieregularnej jasności powierzchniowej! Następnie na te same obiekty (no może z wyjątkiem ostatniej NGCki ? była albo za ciemna, albo w nią nie trafiłam) zasadziliśmy się z 300x i nie zaskoczę Was pewnie mówiąc, że M82 wyglądała po prostu niesamowicie! Jak czarnobiałe zdjęcie Łukasza Sujki, tylko bez tych pióropuszy przeciwległych do cygara! A samo cygaro wyraźne, poprzecinane i ponadgryzane mackami tła (tutaj szczególnie jedno wcięcie mniej więcej po środku galaktyki było niezwykle charakterystyczne), a pomiędzy tymi wżerami i pociemnieniami ? pojaśnienia kojarzące się z bardzo gęstymi skupiskami gwiazd. Dosłownie i w przenośni nieziemski widok, coś absolutnie fascynującego! Jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy, widok obiektu głębokiego nieba w moim życiu, obok M13 z 20? w 600x i M42 z 12? w 430x. Oj pozostanie to ze mną na długo! Och, gdybym miała czas i przybory, z pewnością naszkicowałabym ten widok! Ach, teraz tak dziwnie z tych zachwytów przechodzić dalej, ale naturalnie kolejna w okularze wylądowała M81, niemogąca się równać sąsiadce, ale wciąż mająca coś ciekawego do zaoferowania, bowiem pojawił się u niej pewien zarys struktury spiralnej ? ot w niektórych miejscach jej jasny owal odcinał się od tła mocniej, podczas gdy w innych rozpływał się delikatnie? Po tych widokach udaliśmy się na chwilę do M51 i NGC 5195, i to chyba nawet bez zmieniania okularu z tych 300 razy po drodze. Dwie jasne plamy, a wokół jednej z nich jakby opary tworzące zerkaniem ramiona spiralne. I pomost. Wow, to wyglądało naprawdę dziko! M51 całkiem inaczej zapamiętałam z GSO 10? w mniejszym powerze ? granica między jądrem i ramionami nie była aż tak porażająca, różnica ich jasności była mniejsza, był jakiś gradient. A tutaj? Porównałabym ten widok do jajka sadzonego! Tak, to chyba najlepsze porównanie, jakie mi przyszło do głowy. Jadro M51 było żółtkiem, a wokół gęstsze rejony ramion były rozlokowane jak ścinające się fragmenty białka. Zerkaniem łączyły się ze sobą w spiralę, uściślały się. Dzikie! Widziałam chyba kiedyś szkic, który przedstawiał tę galaktykę dokładnie w taki sposób, w jaki go widziałam, ale niestety nie udało mi się go potem odnaleźć. Jako kolejny cel zaproponowałam NGC 2403, z którą mierzyłam się jesienią przy pomocy mojej lornety i którą, nawiasem mówiąc, wspominam bardzo miło! W Taurusie z 20 mm zaprezentowała się moim zdaniem cudnie! Delikatna mgiełka, dość nieregularna w jasności, stanowiąca tło dla kilku lśniących gwiazdek. Tworzyło to przepiękny kontrast między subtelną galaktyką i ostrymi diamentami. Swoją droga jakiś czas później wyczytałam, że niektóre z tych jej nieregularności skatalogowano podobnie jak się to ma w przypadku M33 - @Mareg, myślę, że jest to temat do obadania kolejnej wiosny własnoocznie. ? Następnie spróbowaliśmy z niedaleką i sporą (wg Interstellarum) NGC 4236, ale nic z tego nie wyszło, więc przenieśliśmy się do Lwa, a konkretnie do NGC 2903 ? ładnego owalu z jaśniejszym środkiem. Nie pamiętam, czy jakieś zarysy struktury spiralnej były tu widoczne, ale chyba nie. Dalej był Triplet Lwa ? dawno nie widziałam go w czymś innym niż w lornecie. Tutaj zaskoczyło mnie to, jak dużo pokazały obie eMki, szczególnie M66. Ta miała tak niezwykły kształt, coś się z niej wywijało od strony M65, zawijało się ze strony przeciwnej do Hamburgera i kończyło się z drugiej, nie łącząc się jednak z samą M66. Nie wiem co tam się działo, to był jakiś przedziwny widok, nie wiem czy mi się zdawało czy co, wydaje mi się, że Marek nie podzielał tego, co widzę. ? W dalszej kolejności zażyczyłam sobie Sombrero i sama w nie wcelowałam Taurusem z pamięci ? po przekątnej przez Kruka do Gwiezdnych Wrót, a potem dalej ku Szczękom. A przy nich mój cel, przepiękna M104. Minęło wiele lat odkąd ostatni raz widziałam ją w teleskopie. Teraz najpierw w 20 mm ładnie pokazała swoje ciemne pasmo przecinające rozświetlone centrum, potem w większym powerze (chyba 300x) stała się jakby bliższa, choć muszę przyznać, że chyba jednak wolę widok w mniejszym powiększeniu ? ach co te lornetki ze mną zrobiły! A propos, moją kolejną czynnością było błądzenie Taurusem po Łańcuchu Markariana w iście lornetkowym stylu. Ile tam jest galaktyczek! Tyle puszków, dmuchawców i ich nasion pośród gwiazd! A potem skierowałam się do M64 i z asystą Marka w postaci mapek ze Sky Safari wcelowałam w nią teleskopem. W niedużym powiększeniu jawiła się jako jasny krążek z czarną otoczką z jednej strony, zanurzony w niezwykle rozległym halo. Przecudnie! Zawsze urzekało mnie to, jak jej halo jest duże względem samej galaktyczki, uwielbiam ten widok! Nie pamiętam niestety już, czy w Czarne Oko celowaliśmy też z powiększeniem 300 razy, ale chyba nie, zresztą sam Marek na galaktykę z czarnym detalem za dużo nie popatrzył, bo chmury z zachodu przeprowadziły nagły szturm. Niemniej w tej części nieba udało mi się jeszcze wcelować w M53 i oboje na nią zerknęliśmy, potem chciałam przesunąć się jeszcze do jej słabszej sąsiadki NGC 5053, ale ledwo dostrzegłam ją przez krótką chwilę, a potem ? ciemność. Chmury. Jej Marek nie zdążył zobaczyć. Skondensowanych kropelek wody było coraz więcej w atmosferze nad nami, więc udaliśmy się do M13, która klucząc nad wschodnim horyzontem miała chwilę przed ich przybyciem. Przy okazji zahaczyliśmy o M57, a potem wróciliśmy do domu na herbatę. Pogadaliśmy przy czerwonych latarkach i nabraliśmy trochę ciepła, ale chmury trzymały nieźle i już zaczęliśmy powoli tracić nadzieję, ale ok. 2:00, po ponad godzinie, dziury w burej pokrywie złożonej z kropelek wody zrobiły się na tyle spore, by umożliwić sensowne obserwacje, a do tego seeing niesamowicie się poprawił! Wzięliśmy się za planetarki! Oglądaliśmy wznoszącą się powoli Mrugającą, a potem Marek wcelował trzystukrotnym powiększeniem w NGC 6572 o mianie Emerald, o której obserwacjach wcześniej mi opowiadał i faktycznie to co ujrzałam w okularze zgadzało się z tym, co mówił ? szmaragd składał się z dwóch ciapek stykających się ze sobą, które tworzyły niemal prostokątny kształt. Potem zażyczyłam sobie Białooki Groszek, czyli IC 4593 o rozbrajająco uroczej nazwie, zgodnie z którą mgławiczka była biaława, ale też bardzo mała ? o ile w lornecie była urokliwa tak jak jej imię, o tyle w teleskopie po prostu niczym się nie wyróżniała. Tego ostatniego nie można było za to powiedzieć o naszym kolejnym celu ? NGC 6210. Marek zachwalał tę herkulesową planetarkę niesamowicie i zdecydowanie miał rację! Według Interstellarum zowie się Mgławicą Żółw, ale moimi pierwszymi słowami po spojrzeniu w okular było ?Wygląda jak Kocie Oko!? i naprawdę moim zdaniem tak było! Rozwijała się niczym maleńki, śliczny kwiat, jak bratek lub orchidea rozciągnięta w jednej osi i o, uwaga, bladym fiołkowym zabarwieniu! Nie żartuję! O ile dobrze pamiętam, Marek potwierdził to wrażenie! Przecudna mgławica! Z kształtu, koloru, wszystkiego! Naprawdę, nie mogłam się napatrzyć na tę strukturę, a ten fiołkowy, no to mnie po prostu rozwaliło. Kolejny niezapomniany widok ten nocy. Ach i zapomniałabym, oglądaliśmy ją w 430x. Gdzieś między tymi planetarkami zerknęliśmy jeszcze na epsilony Lutni w ramach sprawdzenia seeingu, było pięknie. Pamiętam też, że w sąsiedztwie którejś z opisanych mgławic w tych 430 razach wciąż widoczne były jakieś pojedyncze, drobne gwiazdki! Ostatnią rzeczą, którą zrobiliśmy, nim chmury rozpoczęły kolejny desant, był konkurs piękności kulek zaproponowany przez Marka. Kandydatkami były Messiery nr 3, 5 oraz oczywiście 13. Jako pierwsza zaprezentowała się herkulesowa dama, klasyczna i ze znaczkiem Mercedesa. Kolejna, uczepiona Psów Gończych M3, bardziej mi się spodobała już na pierwszy rzut oka, wydawała się jakaś taka gęstsza. Najbardziej jednak przypadła mi do gustu ostatnia kandydatka, pochodząca z krainy Węża M5. Nie wyciągała aż tak ramion na boki w czerń jak poprzedniczki, ale raczej wydawała się bardziej koncentryczna, a gwiazdy wokół niej zamiast tworzyć wspomniane ramiona czy też macki, formowały się w okalający ją, szczególnie z jednej strony, okrąg. Urzekło mnie to niesamowicie! Nie pamiętam niestety jaki był typ Marka, ale wydaje mi się, że nie była to M13. ? Obserwacje zakończyliśmy około 3:00. W ramach ciekawostki chciałabym jeszcze dodać, że wrażenia z tej nocy wyjątkowo nie były notowane na bieżąco, no może poza samym początkiem ? reszta była spisywana w przeciągu kolejnego tygodnia. Z tego powodu w notatkach często pojawia się słowo ?chyba?, a ponadto w oryginale jest w nich trochę większy chaos, np. wzmianka o M51 pojawia się po M104 wraz z wytłumaczeniem, że to chyba było przed NGC 2403, a opis M81 z 300x najpierw pojawia się jako widok z 20 mm, ale z adnotacją, że to błąd ? dopiero przy opisywaniu M82 z 300x przypomniałam sobie, jak to po kolei z tym było. ? W przypadku moich drugich tegorocznych obserwacji, a miały one miejsce nocą 28 na 29 maja, byłam już bardziej skrupulatna jeśli chodzi o bieżące notowanie. Wręcz praktycznie całe zapiski z tej sesji to wymienione od punktów nazwy obiektów wraz z opisami, pozwolę sobie więc podobne formatowanie zastosować tutaj. Nie jest ono szczególnie artystyczne, ale dobrze oddaje to, jak szybko chciałam przekazać jak najwięcej informacji, notując naprędce między kolejnymi widokami, z którymi zresztą też trochę się spieszyliśmy z racji na krótką noc. Tym razem znowu przyjechałam do Marka bez Filipa, a więc i bez APM. Obserwacje rozpoczęliśmy koło północy, po dość długim czekaniu na rozejście się chmur. Latarnie uliczne w Mogilanach, podobnie jak podczas obserwacji październikowych, nie działały. O osprzęcie do Taurusa w pierwszej części obserwacji mam tylko krótką notkę ?okular APM 13 mm?. To po kolei: Zaczynamy od M51 z towarzyszką ? bardzo ładne ramiona z jakimiś pojaśnieniami po przeciwnej stronie co NGC 5195. Naprawdę piękny obrazek, ładniejszy niż ostatnim razem, całość wydaje się zdecydowanie bardziej plastyczna. Słonecznik M63 ? widoczne jasne jądro z delikatnym halo, które zerkaniem rozrasta się wielokrotnie. Dodatkowo oboje mamy wrażenie jakiegoś pociemnienia z jednej strony, trochę jakby halo było tam mocniej obcięte, a trochę jakby to było pociemnienie wewnątrz niego. Marek zwrócił uwagę jeszcze na to, że w rzeczywistości galaktyka jest większa niż to, co mogliśmy dostrzec własnoocznie ? na zdjęciach sięga jednej charakterystycznej gwiazdki, podczas gdy w okularze przy patrzeniu zerkaniem wspomniane halo ledwo rozrasta się w te okolice. W każdym razie, całość jest naprawdę bardzo urokliwa! Cor Caroli ? jaśniejszy składnik białofioletowy, drugi żółtozielony ? z tym stwierdzeniem zgodziliśmy się oboje. M94 ? eliptyczna, ot jasny środek i halo wokół. Wygląda trochę jak gromada kulista, ale bez rozbicia na poszczególne gwiazdki. Przy patrzeniu na wprost bardzo przygasa, trochę taka ?galaktyka mrugająca?. NGC 4490 (Cocoon Galaxy) i NGC 4485 ? bardzo urocze dwie galaktyki, z czego pierwsza trochę większa i wyraźniejsza z nieregularnym pojaśnieniem wewnątrz, szerszym z jednej strony. Bardzo ładnie razem wyglądają w okularze. NGC 4244 ? co tu dużo mówić. Igła ? długa, spora i blada kreska bez jakichś nieregularności. M109 ? słabe pojaśnienie ze zwracającym uwagę jądrem, obok jądra zerkaniem widoczna drobna gwiazdka o jasności ponad 10 mag. M106 ? spora, podłużna, w centrum wyraźne pojaśnienie. W ogóle cała galaktyka razem z halo wydaje mi się jaśniejsza z jednej strony, podczas gdy reszta pozostaje słabsza. NGC 4449 Rectangular Galaxy ? bardzo ciekawa, pamiętałam ją jeszcze ze swoich 10? i nie mogłam doczekać się aż Marek ją zobaczy. Wyraźna, o nieregularnej jasności powierzchniowej i, jak nazwa wskazuje, nie owalna, lecz jakby o obciętych końcach, co faktycznie nadaje jej kształtu lekko prostokątnego. Niedaleko Marek trafił jeszcze na jakąś węglówkę o indeksie barwowym ok. +3, baaardzo ładna i baaardzo pomarańczowa! (To chyba Y CVn nazywana też La Superba.) M101 ? potężne, rozległe i bardzo blade cielsko. W pierwszym momencie widać tylko jaśniejsze jądro i gwiazdy obok, ale po chwili zerkania wyłazi to co jest wokół i to nawet z jakimiś pojaśnieniami, których lokalizacja zgadza się z tym, jak przebiegają jej ramiona. Mimo wszystko raz jeszcze ? strasznie blada. M4 ? jak ja dawno jej nie widziałam w teleskopie, a w dwunastocalowym to chyba jeszcze nigdy. Przepiękna, bardzo nieregularna i kształtem zbliżona odrobinę do trójkąta, a przez jej środek ciągnie się łańcuszek jaśniejszych gwiazd, przypomina mi to poprzeczkę galaktyki. Do tego całość jest bardzo dobrze rozbita. Naprawdę niezwykle urokliwy obiekt, moim zdaniem to chyba najładniejsza kulka na naszym (polskim) niebie. NGC 6144 ? słaba gromada kulista między M4 a Antaresem, ledwo gdzieś tam zerkaniem ją wypatrzyliśmy, ale jest! I chyba w zasadzie tyle mogę o niej powiedzieć. Sam Antares wali zaś po oczach potężnie pomarańczem, bardzo ładnie widać też spajki. Patrzyłam na niego lewym okiem, żeby nie naświetlić tak tego prawego. No i M8, Laguna. W APM 20 mm 100° jakoś tak za ciasno mi się wydaje, ale po dołożeniu O-III Lumicona 3 gen. mgławica przynajmniej porządnie wypala oczy! Co tam się dzieje, ile struktur, ile zafalowań! W UHC też wygląda to niesamowicie, a pobliska M20 po prostu rozbraja! Pierwszy raz widzę w Koniczynie tyle szczegółów ? podzielona na trzy części, a te ciemne przedziałki takie ostre! I tyle struktur wewnątrz! Jest naprawdę przepiękna! W O-III z Pentaxem 30 mm Koniczyna wygląda już trochę słabiej, ale za to Laguna zachwyca jeszcze bardziej ? pojawiają się kolejne zafalowania, zauważam kolejną pętelkę sięgającą jakiejś pobliskiej gwiazdki. Niesamowite! Bezpośrednie przejście do M17. Wow! Pierwszy raz widzę łabądka domykającego się do kształtu omegi. Naprawdę! Wow! Ależ to jest jasne! Orzeł dla odmiany jest już słabszy, ale też ładnie widać jego kształt. Zmiana na APM 20 mm z UHC. M16 wygląda bardzo podobnie, ale jednocześnie całość jest przyjemniejsza w odbiorze, nie trzeba też zerkać, bowiem i na wprost, i zerkaniem, Orzeł prezentuje się niemal tak samo. Co do zerkania Omega prezentuje podobną przypadłość, ale w ogólności prezentuje się znacznie lepiej! Dopełnienie łabędzia do omegi staje się jeszcze wyraźniejsze, wręcz rewelacyjnie widoczne, a sam łabądek zyskuje na puchatości ? zdecydowanie więcej struktur kłębi się w jego wnętrzu, również więcej wżerów pojawia się na krawędziach. Marek aż jęknął z zachwytu na ten widok! Veil ? no, tutaj nie będę się zbytnio rozpisywać, dam po prostu odnośnik do październikowych obserwacji. ? Jedyną różnicą jest chyba tylko czas poświęcony temu kompleksowi mgławic ? została nam niecała godzina do świtu żeglarskiego, więc woleliśmy pożegnać się z Veilem trochę szybciej i odwiedzić jeszcze kilka obiektów. Szybkie sprawdzenie seeingu w okularze 5 mm na Wedze i Epsilonach Lutni ? nie ma tragedii, ale też bez specjalnego szału. Zobaczymy. M57 ? bardzo ładna, świeci naprawdę jasno w tych 5 mm, widoczne są nawet charakterystyczne pojaśnienia na jej krawędziach, które nadają jej bardziej trójwymiarowego charakteru i sprawiają, że wydaje się świecić. Próba namierzenia NGC 6537 (Red Spider Nebula) i to bez zmieniania okularu ? zaczynamy od Laguny (a tak naprawdę to od M22, bo przypadkiem w nią wcelowałam na początku, ale było ją widać!), która w 5 mm to po prostu jakiś żart (tu pasuje młodzieżowe określenie ?XD?), aczkolwiek nawet jakieś pojaśnienie pośród ciemnego pola widzenia tam jest! Niemniej gwiazdki na tej elewacji wyglądają bardziej jak placki niż punkty , a i sam Pająk też za bardzo nie chce wyjść z tła. Próbujemy więc znacznie wyżej z NGC 6751 w Orle, no i faktycznie, widać okrągłą plamkę pośród gwiazd, ale sam obraz jest bez szału, tak jak i seeing ? to jednak nie zenit jak w przypadku M57. Poza tym robi się coraz jaśniej ? Słońce jest już tylko 13.8° pod horyzontem. Pora na zagrzanie się i czekanie na planety? Co ciekawe na tym kończą się moje zapiski z tej nocy, co mnie szczerze zdziwiło, bo pamiętam, że czekaliśmy aż Saturn wylezie wyżej, a Jowisz z Marsem w ogóle raczą pojawić się nad horyzontem, mam nawet jakieś zdjęcie Saturna z telefonu przyłożonego do teleskopu, pamiętam też Marsa wyglądającego po prostu jak czerwona gwiazdka położona dość blisko Jowisza. @Mareg, może pamiętasz coś więcej z tego planetarnego poranka? ?
  2. Wieczorem 2 października przez niebo przewalało się trochę chmur, ale prognozy wskazywały na możliwość obserwacji. @Mareg odebrał mnie, Filipa i lornetę z Borku Fałęckiego w Krakowie, a po drodze okazało się, że od kilku dni nie działają latarnie uliczne w Mogilanach, co było kolejną wskazówką, że ta noc może być naprawdę ciekawa. Po przyjeździe zaczęliśmy od planet i lornetek (Nikon EX 7x35, Vortex Viper 8x42, BGSz 2.3x40). Wenus wisiała już za nisko, ale Jowisz i Saturn dopiero zaczynały być widoczne, wznosząc się na południowo wschodnim niebie. Po zaprzęgnięciu do pracy Taurusa 12? i ED 80 mm okazało się, że seeing jest paskudny, ale im wyżej wspinały się gazowe giganty, tym stawał się on coraz bardziej stabilny. Zwłaszcza po kolacji, którą ugościła nas żona Marka, zauważalna była spora zmiana wspomnianego parametru ? Saturn prezentował pas równikowy i przerwę Cassiniego przez jakieś 50% czasu, zaś cień rzucany przez planetę na jej pasy nadawał całemu widokowi trójwymiarowości, której nie powstydziłaby się lornetka. Złapało się też sporo księżyców ?Władcy Pierścieni?. Jowisz pokazał kilka pasów i trochę nieregularności. A potem były już DSy. Veil w zestawie Taurus + platforma paralaktyczna + Pentax XW 30 mm + Lumicon O-III 3 gen. prezentował się rewelacyjnie. Już pomijając niezwykle skomplikowane i rozgałęziające się fraktalnie części zachodnią i wschodnią, wylazło całkiem sporo kłaków pomiędzy nimi a Trójkątem Pickeringa. Aaale, z okularem APM XWA 20 mm 100° było jeszcze lepiej! Ciemniejsze tło lepiej uwydatniło struktury tej pozostałości po supernowej, a kłaków wylazło jeszcze więcej ? posiłkując się poniższą mapką, którą zapisałam kiedyś z wątku Pawła ustaliliśmy, że na pewno mamy NGC 6979 i 6974, E, A, J, I, D. Być może było tego więcej, jednak widok był tak absorbujący, że nie zapisywałam tego na bieżąco. Nawiasem mówiąc, wszystkie notatki z tej nocy sporządziłam między kolejnymi obiektami albo w przerwach na dogrzanie się. Na Kompleks Veila spojrzałam też swoją wierną APM 25x100 ? jak zwykle pokazała mi część wschodnią mieniącą się niczym delikatny łańcuszek zawieszony na szyi. Zachodnia część mignęła mi chyba tylko przez chwilę. W Taurusie kolejnym celem był Crescent. Marek trochę musiał się posiłować z odpowiednią konfiguracją osprzętu, ale ostatecznie O-III z okularem APM 20 mm pokazały nam ładne i nieregularne ? z jaśniejszą dolną częścią. Ciekawie było zobaczyć ten obiekt po raz pierwszy od wielu lat. M57 w 25x100 jawiła się jako maleńkie, zielonkawe kółeczko unoszące się między gwiazdami, za to w 12? była potężna i warstwowa. M27 w lornecie była mglistym ogryzkiem pośród wielu diamentów, zaś w Newtonie ukazywała swój centralny brylant. Helix w Taurusie prezentował się niczym czarnobiałe i nieco rozmyte zdjęcie. W mojej APM dostrzegłam go ledwo, ale ruszając lornetą byłam w stanie stwierdzić ten fakt na pewno. Oj warunki w rejonie Ślimaka nie powalały, zresztą większość czasu po firmamencie przewalały się cienkie chmury, a my tylko celowaliśmy w dziury pomiędzy nimi. Taurusowi Mgławica Mrugająca pokazała na wprost obtulony dwoma warstwami gazu żarzący się rdzeń dawnego słońca, pozbywając się przy tym cechy, od której wzięła się jej nazwa ? w tym powiększeniu (kilkaset razy) nie potrafiła już zamrugać. Największa sąsiadka naszej galaktyki, M31, pochwaliła się dwoma ciemnymi pasmami i parą towarzyszek, jednak to mniejsza M33 wywarła na nas potężniejsze wrażenie ? wielka, i choć początkowo bardzo słaba z uwagi na sunące cirrusy, potem pokazała swój urok i jeden z obłoków wodoru ? prawdopodobnie NGC 604, choć początkowo myśleliśmy, że to NGC 592. A obłok ten przepiękny i rozmyty jaśniał w kilkusetkrotnym powiększeniu w pobliżu drobnej gwiazdki lśniącej na tle galaktyki. O ile sama M33 w tym powiększeniu była już niezbyt widoczna, to jej centrum wciąż świeciło. Po wymienieniu okularu na dłuższy i zastosowaniu Oriona Ultrablock, mieliśmy wrażenie spiralnej struktury, galaktyka była zakręcona w dobrą stronę, więc to chyba to. W czasie, gdy ja i Marek dywagowaliśmy nad opisanymi wyżej celami i ich subtelnymi detalami, Filip zajął się ED 80 i ćwiczył metodę star hoppingu ? podawałam mu nazwę jakiegoś obiektu, a on próbował ustawić na niego teleskop. Dzięki temu uraczyliśmy nasze oczy pięknymi kolorami soczystej żółci i głębokiego błękitu Albireo, a także widokami Epsilonów Lutni, ? Cygni oraz M15. Z Filipem znaleźliśmy też chwilę, by nasycić się szerokimi polami markowych lornetek ? szczególne wrażenie zrobił na nas wspomniany Vortex Viper, a jeszcze większe ? jego cena ? ponad 2000 zł za taką lornetkę to trochę za dużo na studencką kieszeń, ale trzeba mu oddać ? lekki jest i daje piękne widoki. Zrobiło się nam zimno, jednak przed przerwą na ciepłą herbatę wypaliliśmy jeszcze nasze siatkówki Jowiszem. O Bohrze! Wielka Czerwona Plama była cudowna, brzoskwiniowa, odcięta jaśniejszą obwódką od pasa w ciemniejszym, bardziej czerwonobrązowym kolorze, który nawiasem mówiąc sam w sobie miał nieregularną strukturę. Drugi pas równikowy równie piękny, w trochę jaśniejszym odcieniu rdzawego brązu, także przyozdobiony niewielką burzą. Między nimi ? mnóstwo jasnych barw budujących skomplikowaną strukturę wokół równika największej planety. Bliżej biegunów ? ogrom warstw poskładanych z cieniutkich paseczków ułożonych jeden przy drugim. Cudowności! I tutaj może pozachwycam się jeszcze przez chwilę barwami obrazów ukazywanych przez EDka ? wielokrotnie słyszałam ochy i achy na ten temat, ale dopiero tej nocy zobaczyłam i uwierzyłam. Albireo było przepiękne, jednak to, jak pokazał planety, to po prostu mistrzostwo. Podczas gdy odcienie w Newtonie wydawały się wyblakłe i prześwietlone, w ED ociekały wręcz soczystością. Były tak wyraźne! Po powrocie zaczęliśmy od NGC 7331, zarówno w APM, jak i w Taurusie, jednak w obu zaprezentowała się dość podobnie ? ot długa i cienka mgiełka. Marek spróbował zasadzić się na Kwintet Stephana w 12?, ale zakończyło się to klęską ? na pocieszenie była NGC 7217, która sama wpadła mi w oczy w dużej dwururce. Gdzieś po drodze Filip wymiękł i wrócił do grzania się w domu, biedny, zaś ja wyczaiłam jeszcze Gwiazdę Granat. Zasadniczo chyba pierwszy raz ją widziałam, w sumie trochę wstyd, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze z Cefeuszem ? zawsze kiedy raczyłam się nim zainteresować, wisiał na niebie za wysoko, by obyło się bez bólu szyi. Wracając jednak do samej gwiazdy ? była piękna i intensywnie pomarańczowa. A potem miała miejsce chyba najlepsza część całej nocy! Snowball Nebula w 430x! Tyle struktur kotłowało się w jej wnętrzu. Jaśniejsze niteczki przecinały ciemniejsze komory, a wszystko było skąpane w niebieskawym odcieniu. NGC 7027! Lekko prostokątna i o nieregularnej jasności. Z wcięciem w jednej z krótszych krawędzi i prostopadle do niego w dwóch trzecich dłuższego boku przecięta całkowicie. Bardzo ciekawa. A potem numerek niżej - NGC 7026 położona bardzo blisko gwiazdki, maleńka, na wprost jednolita, zaś zerkaniem jakby złożona z dwóch części oddzielonych przerwą, część położona bliżej gwiazdki wydawała się jaśniejsza. Dalej NGC 7008, bardzo urocza bladzizna ulokowana w sąsiedztwie dwóch słońc. Byłam przekonana, że ma jakąś strukturę w swoim wnętrzu, jednak nie potrafiłam określić co konkretnie tam widzę. Marek spróbował dołożyć do niej O-III, ale poskutkowało to jedynie obrazem cyt. ?ciemnym jak w dupie/jak z zaślepką?, więc skończyło się na wymianie okularu na dłuższy, dzięki czemu wyraźniej widoczny stał się kształt mgławicy ? jaśniejszy ?pół-owal? od strony gwiazdek, reszta obiektu słabsza, bardzo delikatna. Dla odmiany od planetarek wzięliśmy się za Kraba ? z O-III pokazał w swoim wnętrzu sporo farfocli, zwłaszcza w dłuższym okularze zerkaniem można było dopatrzeć się włóknistych pojaśnień i ciemniejszych komórek pomiędzy nimi. Jasne Plejady otoczone były poświatą, która przy Merope wyglądała na obciętą z jednej strony i jednocześnie rozmywającą się dalej z drugiej. M42. O ja pierdziele. Powiększenia 300x i 430x. Ależ skomplikowane rzeczy dzieją się w jej centrum ? siateczka jaśniejszych struktur przeplata się z ciemnymi mgławicami. Ależ trudno to opisać! W trochę mniejszym powiększeniu jej dwa ramiona oplatają się wokół, tworząc zamkniętą strukturę! Niesamowite! Do tego widoku trzeba było aż zawołać Filipa wegetującego w cieple domu, jego też to kupiło. To naprawdę najlepsza M42 w moim życiu, po 5 latach od tamtego szkicu z GSO 10? i dotychczasowej najlepszej wersji tego obiektu w mojej głowie. Nieziemska. Z ciekawości przyłożyłam swojego Piksela do wyciągu Taurusa, "coś" się nawet złapało. Trudno było pozbierać się po tym widoku, ale w końcu zdołaliśmy oderwać teleskop od drugiej najjaśniejszej mgławicy ziemskiego nieba, by następnie skierować go dalej na wschód, do NGC 2392, która w dużym powiększeniu wykazywała wyraźnie warstwową budowę ? najjaśniejszy obszar znajdował się w środku, zaś wokół niego rozciągała się podwójna otoczka, słabsza w zewnętrznej części. Przy zerkaniu wydawało mi się, że wewnątrz wspomnianego środka wichrowały się jakieś kolejne pojaśnienia. A dalej ? Kocie Oko, ależ z niej jasna franca, i to mimo zalegania nisko w krakowskiej łunie. Zerkaniem wyraźnie ukazała pojaśnienia w swojej strukturze, wyglądała jak kwiatuszek z duża liczbą płatków, widoczne były też te ?dzyndzelki? na obu jej końcach. Wsadziliśmy jeszcze w wyciąg dłuższy okular, żeby spróbować złapać jej halo (btw dzięki za tamten szkic @Erik68). W tych warunkach nieszczególnie spodziewaliśmy się sukcesu, ale kurczę! Zerkaniem ukazało się pojaśnienie wokół oka, i to bardziej podobne do okręgu niż koła ? jego zewnętrzna część była najjaśniejsza. Oboje potwierdziliśmy ten sam widok, więc chyba się udało! Należy oczywiście oddać, że zastosowaliśmy tutaj filtr O-III. Tym niespodziewanym sukcesem zakończyliśmy DSową przygodę tamtej nocy. Na koniec oglądaliśmy jeszcze wąski sierp Księżyca, który wzniósł się ponad horyzont już jakiś czas wcześniej. Po 4 wróciliśmy z Filipem do akademika. I pomijając krótki okienny epizod z końca grudnia to były jak na razie moje ostatnie obserwacje. Trzymajcie kciuki, żeby się to prędko zmieniło! Ps W tytule przezornie pojawia się "część I", bo choć drugich obserwacji jeszcze nie było, to jest jakaś szansa na powtórkę. ?
  3. Wczoraj, po nieco ponad 3 tygodniach od zamówienia odebrałem Taurusa 13" Dzisiaj postanowiłem go pokazać żonie reakcja pozytywna, uff Złożenie jest bajecznie proste, kolimacja trzyma. Jedyna rzecz do "poprawy" to przemalowanie obejmy do szukacza, biała zupełnie nie pasuje do reszty. W komplecie jest jeszcze całun na kratownicę i zestaw pokrowców na cały teleskop. Teraz tylko pogodne nocki i zaczynamy zabawę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)