Dzień Niepodległości: Odrodzenie(2016) recenzja kinomana

[ignisdei]

Dzień Niepodległości: Odrodzenie(2016)

Independence Day: Resurgence

 

 

Film był dokładnie tym czego się spodziewałem, choć szkoda że nie był tym czego oczekiwałem.

Był niestety żałosną kopią oryginału z 1996 r.

Tamten film miałem na kasecie i oglądałem go wówczas  dziesiątki razy.  O pożyczaniu kasety mieszkańcom bloku nie wspomnę    Tamten film już trącił kiczem, choć mi akurat się podobał. Miał w sobie te parę elementów dzięki, którym stał się jedną z ikon kina SF. 

Teraz idąc do kina nastawiłem się wyłącznie na efekty. Specjalnie wybrałem się do IMAXA 3D i to w późnych godzinach wieczornych, by mieć dobre miejsce do przeżywania wodotrysków. 

Efekty:  były na przyzwoitym poziomie, choć kolokwialnie mówiąc: tyłka nie urywały.  Reszta to kicz, przesadnie nadmuchany patos, wszechobecna poprawność polityczna i daleko posunięta infantylność. 

Z filmu zapamiętałem (i to pod Bogiem) najlepiej czołówkę: reklamującą możliwości kina  IMAX , bawiącej się dźwiękiem i obrazem. 

Film nie miał nic z doskonałej  fabuły i klimatu pierwszej części. Ciąg zdarzeń, mega-dziury fabularne, wręcz ?lochy?. Nie był  nic a nic  logiczny,  a raczej trącił tanią  komedią. 

Nie? źle napisałem. Nie był  komedią a parodią kilku znanych filmów SF. Od Star-trecka, przez Piąty Element  a skończywszy na Obcym.  Wydaje mi się, że twórcy filmu totalnie się pogubili i zapętlili w zwrotach akcji.

Oto kilka nonsensów:

• Statek obcych  był  zbyt duży. Był tak wielki, że przeorał wizualnie Księżyc -jak podstawek od kawy globus.  Poprzedni  o średnicy 550 km był już olbrzymem.  Ale tamten stał w pewnej odległości od Ziemi.  Ten na bezczelnego wszedł najpierw na orbitę księżyca (patrz wyżej) a potem w  atmosferę Ziemi. Ze swą średnicą idącą w dziesiątki tysięcy kilometrów,   Samą obecnością wywołał by koniec cywilizacji  Nie musiałby używać broni grawitacyjnej, którą zresztą skopiowali z ?Transformers?.

Gdy Jankesi dokonali abordażu, w środku  było raczej kameralnie i  przytulnie

W takim molochu,  wielkości  powiedzmy Australii dziwnie szybko bohaterowie znajdywali kluczowe punkty wroga. Po kilkunastominutowym przedzieraniu się przez bagna.

• Nagle dowiadujemy się, że Ziemia ma jakieś tarcze na ważniejszych obiektach, tarcz tych  wcześniej nie użyto, tylko pozwolono niszczyć kluczowe punkty.
• Po dwudziestu latach  adaptacji technologii obcych, bazach na księżycu itp.  dostajemy w d. tak samo jak latając na F16.
• Rój stateczków krąży wokół łażącej po pustyni kopii Obcego, ludzie w uprowadzonych  stateczkach obcych ładują z plazmy  w królową owadów  a ufoki  krążą i nic nie robią. 
• W filmie dowiadujemy się że w 1996 była też jakaś ?matka? ?przerośnięty ufok w skafandrze. Ta matka obcych  była na powierzchni planety (w Afryce) i kopała z pomocą swojej  technologii ,chcąc dostać się do rdzenia planety,  zasilając jednocześnie wszystkie statki. Ale unicestwiona w 1996 r doprowadziła do zaniknięcia energii w statkach na całej planecie.  Przecież Smith z Goldblumem zniszczyli 20lat temu  ?Statek Matkę na orbicie? i to wyłączyło małe jednostki a nie zabicie przez Afrykanów przerośniętego obcego,  o którym to fakcie dowiadujemy się z drugiej części. Pełno tam takich nonsensów.
• I na końcu smaczek: Will Smith chciał podobno 50 mln baksów  za rolę w filmie, a że mu tyle nie dali to się ?wypiął??no i scenarzysta go uśmiercił .

Próbuje znaleźć jakiś pozytywny akcent?...Hmm? .. Mam!    Postacie odtwarzane przez : Goldbluma (jak zwykle potrafi dobrze grać nawet w kiczu) i komiczne dziwaki  odtwarzane przez  Levinsona i Spinera !

Generalnie  nie polecam, choć na DN -trójkę pewnie pójdę z ciekawości , bo  Janeksy mają lecieć na planetę obcych i tam kowboić   !