Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku
Mapka pokazuje położenie Księżyca i Jowisza w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku.
Mapkę wykonano w GIMP-ie (
http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher
Źródło: StarryNight
Właśnie mija pierwszy miesiąc wiosny i Słońce w drodze na północ przekroczyło 10 stopień deklinacji północnej, przebywając nad horyzontem już ponad 14 godzin. Księżyc w czwartek 21 kwietnia przejdzie przez pełnię, zatem przez cały tydzień nocnym obserwacjom będzie towarzyszył jego silny blask, a w tym czasie pokona on większość dystansu, dzielącego Jowisza od Marsa. Czerwona Planeta wciąż tworzy dość bliską parę z planetą Saturn, ale zmieniła już kierunek swojego ruchu na wsteczny i w kolejnych tygodniach układ ten będzie się stopniowo rozluźniał. Na wieczornym niebie ostatnie w zasadzie dni widoczności Merkurego, natomiast przez całą noc promieniują meteory z corocznego roju Lirydów, jednak pełnia Księżyca skutecznie pokrzyżuje plany chcącym je obserwować.

Pierwszy miesiąc wiosny już za nami, zatem dzień będzie się wydłużał jeszcze tylko przez dwa miesiące, a potem przez następne pół roku będzie się skracał. Słońce jest już ponad 10° nad równikiem niebieskim i pozostanie tam do początku trzeciej dekady sierpnia, czyli przez najbliższe cztery miesiące. Oznacza to, że na równoleżniku 80° N przez cztery miesiące Słońce będzie przebywać stale nad horyzontem i będzie tam dzień polarny, natomiast na równoleżniku 80° S - odwrotnie: przez cztery miesiące Słońce nie wzejdzie i będzie tam noc polarna.

Początek drugiego miesiąca wiosny będzie silnie rozświetlony przez Księżyc, ponieważ w piątek 22 kwietnia, o godzinie 7:24 czasu polskiego przejdzie on przez pełnię - tym razem na tyle daleko na północ od ekliptyki (oznaczonej na mapkach zieloną linią), że nie zahaczy o cień Ziemi. Ten tydzień Księżyc zacznie w Lwie, ale szybko przejdzie do Panny, w której spędzi prawie cztery doby, kończąc go zaś w Wadze. Przez ten czas naturalny satelita Ziemi przemierzy znakomitą większość odległości, dzielącej planetę Jowisz od planety Mars.

W poniedziałkowy wieczór 18 kwietnia Księżyc w fazie 90% będzie zajmował pozycję przy granicy gwiazdozbiorów Lwa i Panny, przy której Jowisz był trzy miesiące temu (można sobie wyobrazić, jak bliska byłaby to koniunkcja, gdyby teraz Jowisz miał ówczesne położenie). Planetę i Księżyc będzie dzieliło wtedy prawie 10°. Jowisz zwalnia już tempo poruszania się ruchem wstecznym, przygotowując się powoli do zmiany kierunku ruchu na prosty, co nastąpi w pierwszej dekadzie maja. Planeta coraz wyraźniej oddala się od nas, przez co jej jasność spadła już do -2,3 wielkości gwiazdowej, zaś tarcza zmalała do 41". W układzie księżyców galileuszowych Jowisza w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
? 18 kwietnia, godz. 0:18 - Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
? 18 kwietnia, godz. 0:46 - wyjście Europy z cienia Jowisza, 26" na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
? 18 kwietnia, godz. 3:32 - wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza, na godz. 8 względem środka tarczy (koniec zakrycia),
? 18 kwietnia, godz. 3:54 - wejście Ganimedesa w cień Jowisza, 4" na wschód od tarczy planety (początek zaćmienia),
? 18 kwietnia, godz. 20:27 - minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 6", 177" na wschód od tarczy Jowisza,
? 19 kwietnia, godz. 0:51 - minięcie się Kallisto (N) i Ganimedesa w odległości 21", 212" na wschód od tarczy Jowisza,
? 20 kwietnia, godz. 1:36 - minięcie się Europy (N) i Io w odległości 6", 102" na zachód od tarczy Jowisza,
? 20 kwietnia, godz. 2:40 - wejście Kallisto na tarczę Jowisza,
? 20 kwietnia, godz. 22:17 - minięcie się Kallisto (N) i Europy w odległości 16", 137" na zachód od tarczy Jowisza,
? 21 kwietnia, godz. 19:50 - od zmierzchu cień Ganimedesa na tarczy Jowisza, w północno-zachodniej ćwiartce tarczy planety,
? 21 kwietnia, godz. 20:58 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
? 21 kwietnia, godz. 23:55 - minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 10", 73" na zachód od tarczy Jowisza,
? 23 kwietnia, godz. 1:54 - wejście Io na tarczę Jowisza,
? 23 kwietnia, godz. 2:50 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
? 23 kwietnia, godz. 4:08 - zejście Io z tarczy Jowisza,
? 23 kwietnia, godz. 4:12 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
? 23 kwietnia, godz. 23:10 - Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
? 24 kwietnia, godz. 2:26 - wyjście Io z cienia Jowisza, 17" na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
? 24 kwietnia, godz. 20:20 - wejście Io na tarczę Jowisza,
? 24 kwietnia, godz. 21:20 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
? 24 kwietnia, godz. 22:36 - zejście Io z tarczy Jowisza i jednoczesne minięcie się jej (N) z Europą w odległości 8", tuż przy tarczy planety,
? 24 kwietnia, godz. 22:38 - Europa chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
? 24 kwietnia, godz. 23:36 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
? 25 kwietnia, godz. 0:36 - minięcie się Io (N) i Ganimedesa w odległości 11", 34" na zachód od tarczy Jowisza,
? 25 kwietnia, godz. 3:22 - wyjście Europy z cienia Jowisza, 28" na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
? 25 kwietnia, godz. 3:50 - Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia).


W kolejnych dniach tarcza Srebrnego Globu będzie jaśniała coraz mocniej. W środę 20 kwietnia i w czwartek 21 kwietnia w jej okolicach będzie można odnaleźć Spikę - najjaśniejszą gwiazdę Panny, natomiast o godzinie podanej na mapce będzie ona oświetlona odpowiednio w 98 i 100%, stąd Spica wcale nie będzie łatwa do dostrzeżenia. Zwłaszcza, że w środę od Księżyca będzie dzieliło ją 8, a dobę później - 6,5 stopnia.
Animacja pokazuje położenie planet Mars i Saturn, komety 252P/LINEAR oraz Księżyca w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku.
Animację wykonano w GIMP-ie (
http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight
Koniec tego tygodnia Księżyc spędzi w odwiedzinach u gwiazdozbioru Wagi, przy czym w nocy z piątku na sobotę jego faza będzie wynosiła 99%, natomiast w nocy z soboty na niedzielę - 2% mniej. Pierwszej z wymienionych nocy Księżyc będzie przebywał około 4° na północny zachód od gwiazdy Zuben Elgenubi, aby kolejnej nocy przesunąć się na pozycję około 10° na północny wschód od charakterystycznego łuku gwiazd z północno-zachodniej części konstelacji Skorpiona, wśród których są gwiazdy Graffias i Dschubba.

Niewiele ponad 5° na wschód od wspomnianych w poprzednim akapicie gwiazd świeci planeta Mars, zaś dalsze 7° w tym samym kierunku - planeta Saturn. Mars na początku tego tygodnia zmieni kierunek swojego ruchu na wsteczny, ale zanim nabierze rozpędu i zacznie oddalać się od Saturna, który już od kilku tygodni porusza się w ten sposób, minie jeszcze kilka - dokładnie dwa - dni. Minimalna odległość między tymi planetami będzie miała miejsce w środę 20 kwietnia i będzie to nieco mniej niż 7° i 10'.

Wraz ze zmianą kierunku swojego ruchu Mars wkracza w dwumiesięczny okres swojej najlepszej widoczności w tym sezonie obserwacyjnym. Do opozycji, która będzie miała miejsce 22 maja, Mars będzie szybko zwiększał swoje rozmiary kątowe i jasność. Niestety po opozycji warunki obserwacyjne tej planety będą się równie szybko pogarszały. W tym tygodniu Czerwona Planeta osiągnie jasność -1,2 wielkości gwiazdowej, zaś jej tarcza urośnie do 15", prezentując fazę 97% (w trzeciej dekadzie maja jasność będzie o 0,8 magnitudo, zaś tarcza - o 3", czyli 20%, większa).

Planeta Saturn również zmierza ku opozycji ze Słońcem, która będzie miała 2 tygodnie po opozycji Marsa. W przypadku tej planety zmiana odległości od Ziemi nie jest tak gwałtowna, stąd jej warunki obserwacyjne nie zmieniają się tak szybko. Saturn ponownie zbliża się do linii, łączącej gwiazdę Antares ze Skorpiona z gwiazdą Sabik z Wężownika, świecąc przy tym z jasnością +0,2 wielkości gwiazdowej i prezentując tarczę o średnicy 18". Maksymalna elongacja Tytana (tym razem wschodnia) przypada w tym tygodniu w sobotę 23 kwietnia.

Niecałe 30° na północny wschód od Saturna po nieboskłonie wędruje kometa 252P/LINEAR. Niestety systematycznie oddala się ona od Ziemi, a co za tym idzie - słabnie. Efekty ten jest zwiększany przez to, że kometa nie jest obiektem zwartym, lecz jej głowa ma średnicę większą od 1° i jej jasność rozkłada się na duży obszar. Dodatkowo w tym tygodniu jej odszukania nie będzie ułatwiał silny blask naturalnego satelity Ziemi. Ale gdyby ktoś chciał podjąć się odszukania tej komety na niebie, najlepiej, gdyby dysponował światłosilnym teleskopem o dużej średnicy i małym powiększeniu. W odszukaniu komety 252P/LINEAR może pomóc mapka z jej trajektorią do końca kwietnia br., wykonana w programie Nocny Obserwator, którą można pobrać tutaj.
Animacja pokazuje położenie Merkurego w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku.
Animację wykonano w GIMP-ie (
http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher
Źródło: StarryNight
Na niebie wieczornym, po zachodniej stronie nieba, oprócz gwiazd świeci planeta Merkury. W poniedziałek 18 kwietnia Merkury osiągnie maksymalną elongację wschodnią, tym razem będzie to około 20° i w następnych dniach będzie się już zbliżał do Słońca, przez cały czas zmniejszając swój blask. Zatem w kolejnych dniach odszukanie pierwszej planety od Słońca będzie coraz trudniejsze i jeśli ktoś chce dostrzec ją, a jeszcze tego nie zrobił, powinien się pospieszyć, ponieważ w przyszłym tygodniu będzie to już trudna sztuka, gdyż jasność planety bardzo szybko spada. W najbliższych dniach godzinę po zmierzchu Merkury wciąż będzie znajdował się na wysokości około 7° nad punktem WNW widnokręgu, a do końca tygodnia jego jasność spadnie z +0,2 do +1,3 magnitudo, faza zmaleje z 38 do 20%, zaś tarcza urośnie z 8 do 9".
Mapka pokazuje położenie radiantu Lirydów na początku trzeciej dekady kwietnia 2012 roku.
Mapkę wykonano w GIMPie (
http://www.gimp.org) na podstawie obrazków z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight
Jak co roku w trzeciej dekadzie kwietnia maksimum swojej aktywności mają meteory z roju Lirydów. Są to dość szybkie meteory, gdyż ich prędkość zderzenia z ziemską atmosferą wynosi prawie 50 km/s, a liczba zjawisk w maksimum zmienia się od 18 do 90 meteorów na godzinę. Oczywiście, gdy noc jest bezksiężycowa. Tym razem nie będzie niestety tyle szczęścia, ponieważ właśnie w okolicach maksimum aktywności tego roju - 22 kwietnia - przypada pełnia Księżyca, przez co światło Srebrnego Globu, mimo tego, że radiant roju od będzie dzieliło od niego ponad 70°, bardzo ograniczy liczbę widocznych zjawisk. Jeśli ktoś się zdecyduje na obserwację tego roju, należy pamiętać o ustawieniu się w taki sposób, aby Księżyc nie świecił bezpośrednio w oczy. Dzięki temu może uda się zaobserwować jakieś meteory.

Dodał: Ariel Majcher - Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7816

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku 1.jpg

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku 2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku 4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu kwietnia 2016 roku 5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromna czarna dziura znaleziona w nietypowym miejscu
Wyobraź sobie, że jedziesz przez małe miasto zawierające skromnej wielkości budynki i nagle widzisz 100-piętrowy wieżowiec. Astronomowie znaleźli podobne monstrum w kosmosie: niemalże rekordowo supermasywna czarna dziura o masie siedemnastu miliardów Słońc mieszkająca w zapadłej kosmicznej społeczności kilku galaktyk.

Do tej pory niezwykle masywne czarne dziury były znajdywane w jądrach bardzo dużych galaktyk w bardzo dużych regionach Wszechświata wypełnionych innymi dużymi galaktykami. Nie jest to tylko zbieg okoliczności. Jak kosmiczny Pac-Man, potworna czarna dziura pochłania mniejsze czarne dziury, gdy dwie galaktyki zderzają się. Jedna z największych supermasywnych czarnych dziur ma masę 21 miliardów Słońc i przebywa w zatłoczonej gromadzie galaktyk Coma, położonej 330 milionów lat świetlnych od Ziemi.
Nowo odkryta supermasywna czarna dziura znajduje się w środku ogromnej galaktyki eliptycznej NGC 1600, położonej w małej grupie grupie około 20 galaktyk. Astronomowie szacują, że te mniejsze grupy galaktyk są około 50 razy bardziej obfite niż spektakularnych wielkości gromady, takie jak Coma.

Pytanie zatem brzmi: ?Czy jest to wierzchołek góry lodowej?? Może istnieć dużo więcej ogromnych czarnych dziur, ale nie w wysokim wieżowcu na Manhattanie, a gdzieś pośród równin środkowego zachodu.

Naukowcy byli również zaskoczeni odkryciem, że czarna dziura jest ponad dziesięć razy bardziej masywna niż przewidywali. Na podstawie wcześniejszych badań czarnych dziur, astronomowie opracowali korelację między masą czarnej dziury a masą zgrubienia centralnego jej macierzystej galaktyki - im większe zgrubienie centralne tym bardziej masywna czarna dziura. Jednak w przypadku galaktyki NGC 1600, masa czarnej dziury znacznie przewyższa masę stosunkowo rzadkich zgrubień. ?Okazuje się, że ta zależność nie działa dla niezwykle masywnych czarnych dziur, które stanowią większą część masy galaktyki macierzystej? - mówią naukowcy.

Jednym z pomysłów na wyjaśnienie ogromnej wielkości czarnej dziury jest połączenie się z inną czarną dziurą bardzo dawno temu. Kiedy dwie galaktyki łączą się, ich centralne czarne dziury osiedlają się w centrum nowo powstałej galaktyki i okrążają się nawzajem. Oddziaływania grawitacyjne sprawiają, że czarne dziury zbliżają się do siebie, a w końcu łączą się, tworząc jeszcze większą czarną dziurę. Wtedy supermasywna czarna dziura nadal rośnie pochłaniając gaz powstały w wyniku zderzenia dwóch galaktyk.
Częste ?posiłki? spożywane przez NGC 1600 mogą również być powodem dlaczego galaktyka znajduje się w małym miasteczku z nielicznymi galaktycznymi sąsiadami. NGC 1600 jest najbardziej dominującą galaktyką w tej grupie galaktyk, co najmniej trzy razy jaśniejszą od sąsiadów.

Według naukowców może być ona pozostałością po kwazarze, aktywnej galaktyce podobnej do gwiazdy. Teraz czarna dziura to śpiący olbrzym. Jedynym sposobem na oszacowanie wartości masy czarnej dziury był pomiar prędkości gwiazd w pobliżu, które są pod silnym wpływem grawitacji czarnej dziury.

Pomiary prędkości zostały wykonane przez Gemini Multi-Object Spectrograph (GMOS) na 8-metrowym teleskopie Gemini North na Mauna Kea na Hawajach. GMOS analizowało spektroskopowo światło z centrum galaktyki, odsłaniając gwiazdy w odległości 3000 lat świetlnych od jądra. Niektóre z tych gwiazd krążą wokół jądra i unikają bliskich spotkań. Jednakże gwiazdy poruszające się prostszą ścieżką z dala od centrum sugerują, że odważyły się ?podejść? bliżej centrum i zostały wyrzucone najprawdopodobniej przez bliźniacze czarne dziury.

Archiwalne zdjęcia Hubble?a analizowane przez NICMOS (Near Infrared Camera and Multi-Object Spectrometer) wspierają ideę bliźniaczych czarnych dziur wyrzucających daleko gwiazdy. Zdjęcia NICMOS ujawniły, że jądro galaktyki było niezwykle słabe, co wskazuje na brak gwiazd w pobliżu centrum galaktyki. Rdzeń galaktyki pozbawiony gwiazd rozróżnia masywne galaktyki od standardowych galaktyk eliptycznych, które mają znacznie jaśniejsze centra. Naukowcy szacują, że ilość gwiazd wyrzuconych z regionu centralnego wynosi 40 miliardów Słońc, co możemy porównać do wyrzucenia całego dysku Drogi Mlecznej.

Dodała: Julia Liszniańska
Poprawił: Michał Matraszek

Źródło: NASA/ESA Hubble Space Telescope Home Page

http://news.astronet.pl/7815

Ogromna czarna dziura znaleziona w nietypowym miejscu 1.jpg

Ogromna czarna dziura znaleziona w nietypowym miejscu 2.jpg

Ogromna czarna dziura znaleziona w nietypowym miejscu 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa konkurs "Nasza szkolna przygoda z astronomią"
Wysłane przez czart

Do końca kwietnia 2016 r. można nadsyłać zgłoszenia do konkursu "Uranii" dla uczniów i szkół. Pula nagród wynosi aż 10 000 złotych! Do wygrania są teleskopy i inny sprzęt astronomiczny.

Konkurs prowadzony jest w ramach promocji prenumeraty szkolnej "Uranii - Postępów Astronomii" dofinansowywanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Szkoły nadal mogą zgłaszać się do specjalnej prenumeraty sponsorowanej o obniżonej cenie. Szczegóły na stronie prenumeraty.

Zgłoszenia do konkursu "Nasza szkolna przygoda z astronomią" można nadsyłać do 30 kwietnia 2016 r. Szkołę może zgłosić nauczyciel-opiekun, samorząd szkolny, uczeń lub grupa uczniów (za wiedzą dyrekcji szkoły). Zadanie konkursowe polega na przedstawieniu dokumentacji dowolnej, związanej z astronomią aktywności całej szkoły lub dowolnego zespołu lub grupy uczniów danej placówki. Dopuszczalne formy pracy konkursowej to dokumentacja działalności w postaci albumu, pokazu multimedialnego, filmu lub pisemnego raportu. Jedna szkoła może przedstawić wiele rodzajów aktywności i kilka form jej dokumentacji, które będą oceniane jako całokształt. Do nadesłanej dokumentacji należy dołączyć wypełniony formularz konkursowy.

Pula nagród w konkursie wyniesie około 10 tysięcy złotych. Nagrodzone szkoły będą mogły same wybrać nagrody, wskazując potrzebny im sprzęt obserwacyjny: miejsce I - za około 3000 zł, miejsce II - za około 2000 zł, miejsce III - za koło 1000 zł. Reszta puli nagród będzie przeznaczona na ewentualne Grand Prix i wyróżnienia. Główne nagrody, za zgodą dyrekcji szkoły, mogą zostać wręczone osobiście przez przedstawicieli redakcji.

Warunkiem udziału jest prenumerowanie "Uranii" przez szkołę (nadal można zamówić prenumeratę). Szczegóły konkursu opisane są w "Uranii" nr 1/2016.

Zachęcamy do udziału i zgłoszenia swojej szkoły!

Więcej informacji:
? Prenumerata sponsorowana "Uranii" dla szkół
? Regulamin konkursu "Nasza szkolna przygoda z astronomią"
? Formularz zgłoszeniowy do konkursu
? "Urania" nr 1/2016 - spis treści
? "Urania" nr 1/2016 - wersja na smartfony i tablety


http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trw ... -2266.html

2016-04-18_09h19_06.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemne Niebo - potrzebne poparcie dla zmian w przepisach
Wysłane przez czart
Po wielu latach starań różnych organizacji pojawiła się szansa na zmiany przepisów prawa w zakresie ochrony przed zanieczyszczeniem sztucznym światłem wokół obserwatoriów. Program Ciemne Niebo oraz Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego przygotowały propozycję poprawki do rozporządzenia Ministra Infrastruktury. Potrzebne jest szerokie poparcie tej inicjatywy od różnych organizacji i instytucji.

Czasu jest niewiele, termin wyrażenia opinii mija 20 kwietnia 2016 r. Piotr Nawalkowski, koordynator główny programu Ciemne Niebo, oraz Sylwester Kołomański z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego apelują o wsparcie przez organizacje i instytucje branżowe. Oprócz tego członkowie amatorskiej społeczności astronomicznej proszeni są o pomoc w dotarciu z prośbą o poparcie do różnych podmiotów zainteresowanych ochroną ciemnego nieba w Polsce (przykładowo do organizacji ekologicznych).

Publikujemy tekst proponowanej poprawki do rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie z dnia 12 kwietnia 2002 r. (Dz.U. Nr 75, poz. 690), t.j. z dnia 17 lipca 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1422). Dodatkowo dostępny jest apel od programu Ciemne Niebo o wsparcie oraz wzór rekomendacji. Z programem Ciemne Niebo można kontaktować się pod adresem
[email protected].

Przy okazji przypominamy, iż istnieje możliwość przeznaczenia 1% swojego podatku dochodowego na rzecz ochrony ciemnego nieba w Polsce. Zbiórkę prowadzi akcja Astroprocent. Szczegóły tutaj.

Więcej informacji:
? Tekst proponowanej poprawki do rozporządzenia Ministra Infrastruktury
? Apel od programu Ciemne Niebo o wsparcie
? Wzór rekomendacji dla poprawki
? Witryna programu Ciemne Niebo
? Astroprocent - 1% podatku na astronomię
? Dział tematyczny o "ciemnym niebie" w portalu Uranii

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cie ... -2275.html

 

2016-04-18_09h20_05.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oko Słońca podczas całkowitego zaćmienia
Naukowcy stworzyli niezwykły obraz całkowitego zaćmienia Słońca. Przez połączenie zdjęć wykonanych z różnej perspektywy, otrzymali zachwycający obraz zjawiska, który w pierwszym momencie zdaje się nie przypominać Słońca, tylko oko.
Całkowite zaćmienie słońca stanowi doskonały pretekst do patrzenia na naszą gwiazdę centralną. Ostatni raz zjawisko to można było zobaczyć w marcu tego roku m.in. w południowo-wschodniej Azji, Chinach i w Australii. Z tej okazji naukowcy postanowili pokazać Słońce z nieco innej strony. Wykorzystując niecodzienne położenie Ziemi, Księżyca i Słońca oraz łącząc obrazy uzyskane z powierzchni naszej planety i z przestrzeni kosmicznej, stworzyli niezwykłe zdjęcie.
Połączenie obrazów
Czarne koło na środku zdjęcia, przypominające źrenicę oka, to zaćmienie widziane z perspektywy naszej planety. Powstało przez zakrycie jasnego Słońca przez dość ciemny Księżyc. Dookoła zasłoniętej gwiazdy da się dostrzec koronę słoneczną, co w trakcie całkowitego zaćmienia można przez krótką chwilę zobaczyć z Ziemi i to gołym okiem.
Zazwyczaj korona nie jest dobrze widoczna z dużej odległości od Słońca, jednak naukowcy otrzymany z Ziemi obraz połączyli ze zdjęciem uzyskanym dzięki sondzie NASA - SOHO (ang. Solar and Heliospheric Observatory). Stworzył statek kosmiczny okrążający Słońce wykonał fotografię Słońca w barwach fałszywych. Oznacza to, że w powstałej kompozycji barwnej części widma nie odpowiadają podstawowym składowym koloru obrazu.
Tego typu obserwacje pozwalają na badanie stale zmieniającej się aktywności magnetycznej i w bliskiej oraz dalekiej odległości od Słońca. To właśnie to zjawisko jest odpowiedzialne za występowanie na Ziemi zorzy polarnej.

Źródło: NASA
Autor: zupi/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 7,1,0.html

2016-04-18_09h22_29.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz czym fotografuje się w kosmosie
Czy kiedykolwiek zadaliście sobie pytanie, jakim sprzętem uchwycone zostały zdjęcia Ziemi publikowane przez NASA? Film przygotowany przez astronautę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej da wam odpowiedź.

NASA niejednokrotnie zachwycała nas wyjątkowymi fotografiami ukazującymi naszą planetę z zupełnie innej perspektywy. Niespełna tydzień temu organizacja udostępniła za darmo 3 miniony kosmicznych zdjęć. I nie był to odosobniony przypadek. Co jakiś czas w Internecie możemy natknąć się na wyjątkowe obrazy, na przykład nocnej odsłony Ziemi, czy najpiękniejszych zakątków globu widzianych z orbity. Jednak, jakim sprzętem te wszystkie fotografie zostały uchwycone?

Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi astronauta NASA i członek załogi Expedition 47, Jeff Williams. Zamieścił on wideo, w którym prezentuje aparaty i obiektywy wykorzystywane na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Okazuje się, że załoga korzysta ze ?zwyczajnego sprzętu fotograficznego?. Czyli jakiego dokładnie? Nikon D4 jest jedną z kilku lustrzanek, do których astronauci podpinają między innymi masywnego Nikkora 800 mm z konwerterem 1.4x.

Na filmie, poza prezentacją sprzętu, Williams pokazuje Cupola, czyli ?okno na świat?, z którego astronauci Stacji Kosmicznej mogą podziwiać Ziemię w pełnej okazałości.

Jeżeli chcecie na bieżąco śledzić poczynania załogi, a przy tym mieć wgląd we wszystkie publikowane przez Jeffa Williamsa zdjęcia, to zachęcamy do odwiedzenia jego profili na Instagramie, Facebooku i Twitterze. My już dodaliśmy go do ulubionych.
 

http://www.fotopolis.pl/newsy-sprzetowe/branza/26534-zobacz-czym-fotografuje-sie-w-kosmosie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna zabawa w chowanego

Wysłane przez czart

Astronomowie z Centrum Astronomii UMK zaobserwowali niezwykłe zjawisko: naprzemienne emisje fal radiowych od cząsteczek metanolu i pary wodnej wokół młodej gwiazdy. Jest to jedyny znany przypadek kosmicznego masera o takich właściwościach. Obserwacje przeprowadzono za pomocą 32-metrowego radioteleskopu w Piwnicach koło Torunia.

Zespół, którym kierował prof. dr hab. Marian Szymczak z Centrum Astronomii UMK, specjalizuje się w badaniach maserów. Spośród około 1000 skatalogowanych maserów metanolowych, toruńscy naukowcy monitorują swoim radioteleskopem aż 284. Spośród całej grupy maserów metanolowych największe zainteresowanie wzbudzają te, które wykazują cykliczną zmienność. znanych jest tylko 16 takich przypadków, a aż pięć z nich zostało odkrytych przez Polaków.

Masery to emisje fal radiowych, które są generowane w podobny sposób jak emisja światła w przypadku laserów. Przy czym poszczególne rodzaje maserów mogą być napędzane innymi rodzajami procesów. Dla maserów metanolowych znaczenie ma promieniowanie podczerwone pyłu, a dla maserów wodnych -  fale uderzeniowe. Woda i metanol to jedne z cząsteczek, które występują w obłokach otaczających powstające masywne gwiazdy. Charakterystyczną dla cząsteczek metanolu częstotliwością emisji jest 6,7 GHz, a dla cząsteczek wody 22 GHz. Odpowiada to długościom fali radiowej  4,5 cm oraz 1,3 cm.

Jeden ze zbadanych przez Polaków maserów okazał się być bardzo nietypowy. Radioźródło nosi oznaczenie G107.298+5.639, w skrócie G107. Wiadomo było, że jest tam zmienny maser metanolowy, ale brakowało informacji o maserze wodnym. Przy pomocy nowego odbiornika na 32-metrowym radioteleskopie RT4 w Centrum Astronomii UMK w Piwnicach koło Torunia obserwowano przez kilkadziesiąt dni radioźródło G107. Analizy zebranych danych pokazały, że emisja obiektu wykazuje okresowości. Co więcej, występuje tam zjawisko, którego do tej pory nikt nie obserwował: pojaśnienia masera metanolowego były przeplatane rozbłyskami masera wodnego. Badacze sprawdzili dodatkowo na mapach uzyskanych z interferometrii radiowej, że  obłoki metanolu i wody znajdują się względnie blisko siebie w przestrzeni.

?Wygląda to jakby oba zjawiska unikały współistnienia w tym samym czasie. Maser metanolowy w G107 świeci przez kilka dni, po czym zanika na ponad 20 dni, a jednocześnie pojawia się rozbłysk masera pary wodnej. Następnie maser na 22 GHz zanika i ponownie pojawia się rozbłysk na 6,7 GHz? powiedział prof. Szymczak.

Po raz pierwszy udało się zaobserwować w kosmosie naprzemienną, związaną ze sobą emisję maserową od dwóch rodzajów maserów, metanolowego i wodnego. Oba typy maserów są często spotykane razem, ale do tej pory żadna teoria nie przywidywała występowania zależności pomiędzy ich jasnościami. Odkrycie polskich astronomów pozwoli na zweryfikowanie teorii opisujących procesy związane z maserami i obszarami powstawania gwiazd masywnych, ponieważ natężenie promieniowania maserów jest mocno zależne od warunków fizycznych jakie panują w otoczeniu.

Pełen skład zespołu badawczego: prof. dr hab. Marian Szymczak, mgr Mateusz Olech, dr Paweł Wolak, dr Anna Bartkiewicz, dr Marcin Gawroński (wszyscy z Centrum Astronomii UMK). Artykuł opisujący wyniki badań został opublikowany w ?Monthly Notices of the Royal Astronomical Society Letters?.

Więcej informacji:


Źródło: UMK

Na ilustracji powyżej:
Klatka z animacji przedstawiającej cykliczną zmienność masera w radioźródle G107.298+5.639. Źródło: Centrum Astronomii UMK.

Na ilustracji poniżej:
Zmienność natężenia emisji maserów metanolowego i wodnego dla radioźródła G107.298+5.639. Źródło: Centrum Astronomii UMK.

Pełen skład zespołu badawczego (od lewej): dr Anna Bartkiewicz, mgr Mateusz Olech, prof. dr hab. Marian Szymczak, dr Paweł Wolak, dr Marcin Gawroński - wszyscy z Centrum Astronomii UMK. Fot.: Krzysztof Bartkiewicz (Centrum Astronomii UMK).

Animacja przedstawiająca zmienność masera metanolowego G107.298+5.639.

Cykliczna zmienność masera metanolowego. Dolny panel przedstawia widmo obiektu G107.298+5.639. Jest to zależność natężenia promieniowania (ściślej gęstości strumienia) od prędkości świecących chmur maserowych. Widmo uzyskano przez uśrednienie danych z obserwacji prowadzonych przez ponad 600 dni. Powyżej znajduje się 6 paneli z krzywymi zmian blasku. Każda krzywa przedstawia zmianę jasności wybranej chmury maserowej w czasie (łącznie 17 cykli). Położenie każdego ze składników w widmie pokazane jest poprzez odpowiednie kolory linii.

Dodatkowo każdej krzywej blasku przypisano inny ton dźwięku (łącznie 6). Głośność każdego tonu jest proporcjonalna do amplitudy odpowiadającej mu krzywej blasku. Wyraźnie słychać ciekawy efekt polegający na tym, że tony nie pojawiają się lub znikają jednocześnie. Przed każdym rozbłyskiem tony zaczynają być słyszalne w pewnej kolejności. Podobnie w różnej kolejności zanikają kiedy jasność masera maleje. Zjawisko to nosi nazwę przesunięcia fazowego "phase-lag".

Animacja pokazuje zmienność masera metanolowego i wodnego dla radioźródła G107.298+5.639.

Lewa część animacji (zwana widmem dynamicznym) przedstawia zmienność masera metanolowego i wodnego (pary wodnej) w czasie (oś pionowa). Na osi poziomej zaznaczono prędkość radialną, która umożliwia rozróżnienie w otoczce gwiazdy obłoków w których świecą masery, a które poruszają się względem nas z różnymi prędkościami. Kolory "ciepłe" od zielonego do czerwonego reprezentują natężenie świecenia metanolu (zielony - najsłabsze, czerwony - najsilniejsze). Kolory "zimne" od fioletowego do ciemno niebieskiego analogicznie odpowiadają świeceniu wody.

Do 120. dnia nie prowadzono jeszcze obserwacji masera wody, dlatego patrząc od dołu ku górze pojawiają się początkowo jedynie cykliczne rozbłyski masera metanolowego. Po dniu 120 i czwartym cyklu rozbłysku metanolu, zaczyna okresowo pojawiać się i znikać emisja wody. W miarę upływu czasu biała strzałka i przerywana biała linia określają aktualny dzień obserwacji. Data (rok i miesiąc) widoczna nad ramką widma dynamicznego zmienia się z upływem czasu. W celu dodatkowej wizualizacji zmienności natężenia emisji wybrano po jednym obłoku metanolu oraz wody i przypisano im dźwięki (niski dla metanolu i wysoki dla wody) Siła natężenia obu dźwięków odpowiada jasnościom maserów.

W prawej dolnej części obrazu rysowana jest zależność natężenia promieniowania (oś pionowa) od czasu (oś pozioma). W miarę upływu czasu pojawiają się krzywe blasku dla wybranych obłoków: metanolowego (pomarańczowy) i wodnego (niebieski).

W prawej górnej części obrazu widoczna jest mapa nieba, na której pojawiają się obrazy radiowe obiektu. Wymiary mapy wyrażone są w jednostkach astronomicznych (AU). Średnice okręgów są proporcjonalne do jasności obłoków maserowych. Kolor pomarańczowy to metanol, niebieski woda. W lewym górnym rogu pokazany jest płynący czas (dzień od startu animacji).

Źródło: Centrum Astronomii UMK.

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczna-zabawa-chowanego-2284.html

 

2016-04-19_08h31_52.jpg

2016-04-19_08h32_14.jpg

2016-04-19_08h32_32.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testowa baza księżycowa czeka na wsparcie internautów

Pierwsza w Polsce i jedna z pierwszych w Europie testowa baza księżycowa ma powstać w małopolskim Rzepienniku Biskupim. W sierpniu zamieszkają w niej astronauci-amatorzy, których czekają prawdziwe naukowe zadania. Na razie jednak twórcy bazy zbierają fundusze na jej budowę.

Projekt budowy bazy realizuje Europejska Fundacja Kosmiczna, która uruchomiła właśnie projekt społecznościowego zbierania funduszy na portalu Polak Potrafi. Księżycowa baza, zwana habitatem, stanie w małopolskim Rzepienniku Biskupim. Według planów w sierpniu ? na nieco ponad dwa tygodnie - zamieszkają w niej astronauci-amatorzy.

 

"Księżyc jest strategicznym kierunkiem rozwoju nie tylko europejskiej eksploracji kosmosu. Chcemy w tej globalnej misji uczestniczyć właśnie poprzez budowę testowej bazy księżycowej, która posłuży do realizacji projektów badawczo-naukowych, wykorzystywanych w przyszłości w prawdziwych misjach księżycowych ESA czy też NASA" - mówi koordynatorka projektu dr Agata Kołodziejczyk, która na co dzień pracuje w Europejskiej Agencji Kosmicznej w Holandii.

 

Baza wraz z terenem badawczym powstanie na obszarze blisko 2 hektarów w pobliżu Obserwatorium Astronomicznego Królowej Jadwigi w Rzepienniku Biskupim. Prace budowlane mają ruszyć w czerwcu po udanym zakończeniu społecznościowej zbiórki funduszy na jej realizację. Z własnych środków zostanie sfinansowany zakup wyposażenia bazy, m.in. maszyny do symulacji mikrograwitacji, czy też specjalnych bioreaktorów z glonami.

 

W samym habitacie - przykrytym cienką warstwą gleby - na około 60 metrach kwadratowych znajdzie się część do codziennego życia astronautów i część naukowa, w której znajdą się eksperymenty. Umieszczone będą w nim też śluzy powietrzne, które prawdziwym astronautom pozwalają bezpiecznie wychodzić w "przestrzeń kosmiczną".

 

Już w drugiej połowie sierpnia w habitacie zamieszka sześcioro astronautów-amatorów. Selekcja pierwszych ?astronautów? już się rozpoczęła. "Uczestnicy misji będą realizowali zgłoszone przez siebie projekty badawcze, wśród nich m.in. analizy spektometryczne pobranych przez łaziki próbek skał czy dostosowywanie symulantów regolitu księżycowego na potrzeby uprawy roślin" - wyjaśnia dr Jakub Mielczarek, wiceprezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej.

 

"Z punktu widzenia naukowego nas najbardziej będzie interesowało, jak nasi wybrańcy poradzą sobie z zadaniami. My wyobrażamy sobie np., że dana czynność powinna zająć im dwa dni, a może się okazać, że w warunkach misji będą to cztery dni" - wyjaśniał PAP jeden z twórców projektu Szymon Gryś.

 

Poza tym astronauci będą musieli komunikować się z "Ziemią", a wcześniej nauczyć odpowiednich protokołów umożliwiających tę komunikację. Przed rozpoczęciem misji przejdą małe szkolenie astronautyczne, aby móc sprawnie i bezpiecznie poruszać się w nowym, nieznanym środowisku.

 

"Na miejscu będą obowiązywały ich takie same procedury bezpieczeństwa, które obowiązują astronautów. Na zewnątrz habitatu zawsze będą wychodzili w parach, będą musieli obserwować, czy podczas takiego wyjścia drugiemu astronaucie nic złego się nie dzieje, oddalać się tylko na taką odległość, aby w razie awarii łazika móc wrócić na pieszo. W kosmosie każde jednorazowe wyjście astronauty z habitatu wiąże się z długim, żmudnym zakładaniem stroju kosmicznego. Za każdym razem, gdy nasi astronauci będą wychodzili, też będą musieli go zakładać" - opisał rozmówca PAP.

 

Naukowcy będą bacznie obserwowali zachowania astronautów-amatorów: to, jak ze sobą współpracują i jak sprawnie wykonują zlecone im eksperymenty. Na podstawie wyników obserwacji powstaną publikacje naukowe, tym cenniejsze, że na razie nie ma zbyt wielu prac na ten temat. "W ten sposób chcielibyśmy przyczynić się do rozwoju nowej gałęzi nauki" - przyznał Gryś.

 

Analogowe misje planetarne to jedyna na razie forma zdobywania wiedzy i doświadczenia na temat operacyjno-technicznych wyzwań, jakie stoją przez astronautami w trakcie misji załogowych. Najbardziej znaną misją tego typu był "Mars 500", w ramach którego przez 520 dni w izolacji przebywało sześciu mężczyzn. W trakcie "Mars 500" sprawdzano m.in. autonomiczność załogi, zdolność do współpracy z kontrolą misji, zdolność do rozwiązywania problemów, identyfikację konfliktów oraz wyniki przeprowadzanych testów i prac.

 

Więcej na temat projektu budowy bazy księżycowej oraz prowadzonej akcji społecznościowej zbiórki funduszy można przeczytać na stronie: https://polakpotrafi.pl/projekt/baza-ksiezycowa-pod-krakowem

 

 

 

PAP - Nauka w Polsce

 

ekr/ mrt/

Tagi: europejska fundacja kosmiczna , rzepiennik biskupi , baza księżycowa

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409319,testowa-baza-ksiezycowa-czeka-na-wsparcie-internautow.html

 

2016-04-20_08h52_05.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biuletyn "Komeciarz" w prezencie dla prenumeratorów "Uranii"

Wysłane przez czart

Już niedługo ukaże się "Urania" nr 2/2016. Wraz z nią mamy prezent dla prenumeratorów. Gratisowym dodatkiem będzie specjalne wydanie "Komeciarza" - biuletynu Sekcji Obserwatorów Komet PTMA, która świętuje 20 lat istnienia.

"Komeciarz" oznaczony jako marzec/kwiecień 2016 ma numer kolejny 48. Czasopismo zaczęło się ukazywać w 1995 roku, a jego tytuł to "żargonowa" nazwa dla osoby obserwującej komety. Rok temu wznowiono wydawanie "Komeciarza" w formie biuletynów internetowych, a najnowszy numer ukazał się w formie drukowanej i jako dodatek do "Uranii" trafi do miłośników astronomii w całej Polsce. Numer ten zawiera 40 kolorowych stron w formacie wielkości zeszytu. Jest to numer rocznicowy z okazji 20 lat istnienia Sekcji Obserwatorów Komet PTMA.

Wydawcą "Komeciarza" jest Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), a redaktorem naczelnym Mikołaj Sabat. Pismo ma numer ISSN 1644-1303.

Jeśli ktoś aktualnie nie prenumeruje "Uranii", może
prenumeratę zamówić. Aby otrzymać opisywany dodatek, prenumerata powinna obejmować numer 2/2016.


Więcej informacji:

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/biuletyn-komeciarz-prezencie-dla-prenumeratorow-uranii-2285.html

2016-04-20_08h55_03.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  1. Na niebie wzejdzie mini-Księżyc.
    Czeka nas ciekawa pełnia

     

    Pełnia zbliża się do nas wielkimi krokami. Zjawisko zaobserwujemy w piątek 22 kwietnia, a ponieważ pojawi się w ciekawych okolicznościach, będziemy mogli podziwiać tzw. pełnię mini-Księżyca.

     

    Grzbiet Księżyca zaobserwować będziemy mogli 22 kwietnia o 5.25 czasu uniwersalnego, czyli w Polsce musimy spojrzeć w górę w piątkowy poranek o 7.25.

    Będzie to raptem 13 godzin 19 minut po apogeum księżycowym, czyli po momencie, gdy Księżyc znajduje się w najdalszym punkcie na orbicie ziemi (406 tysięcy kilometrów od Błękitnej Planety).

     

    Dalej, bliżej

     

    Dlaczego nadchodzącą pełnię nazwiemy mini-Księżycem? To zjawisko ma miejsce, gdy, pomiędzy księżycowym apogeum a pełnią nie minie doba.

     

    Występowanie mini-Księżyca odnotowujemy każdego roku. Następuje ono około miesiąca i 18 dni później niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Oznacza to, że następnym razem mini-Księżyc zobaczymy 9 czerwca przyszłego roku.

     

    Natomiast 14 listopada 2016 możemy spodziewać się, że Księżyc będzie najbliżej nas od początku XXI wieku. Mniejszego dystansu pomiędzy Ziemią a Księżycem nie będzie aż do 25 listopada 2034 roku.

     

    earthsky.org, universetoday.comŹródło:

     

    mk/mapAutor:

     

    http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/na-niebie-wzejdzie-mini-ksiezyc-czeka-nas-ciekawa-pelnia,200056,1,0.html

     

 

Niezwykłe nagranie Ziemi ze stacji ISS. Rozdzielczość jest zachwycająca

 

Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA coraz częściej publikuje obrazy i nagrania w zadziwiająco wysokiej rozdzielczości 4K. Tym razem możemy zobaczyć Ziemię z perspektywy Kosmosu.

 

NASA opublikowała niezwykłe nagranie Ziemi widzianej z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Film uchwycony kamerą Red Epic Dragon ma zachwycającą jakość dzięki rozdzielczości 4K.

 

Wysoka rozdzielczość

 

- Te kamery posiadają duże czujniki, zdolne do obrazowania w bardzo wysokiej rozdzielczości przy wysokiej częstotliwości klatek - tłumaczy kierownik projektu Imagery Experts Program w Centrum Lotów Kosmicznych imienia George?a C. Marshalla.

 

Kamery, dzięki którym powstają zachwycające nagrania, są wykorzystywane nie tylko przez astronautów. Z takiego samego sprzętu korzysta Hollywood. Za pomocą podobnych kamer została nagrana m.in. trylogia Hobbita.

 

Niestety, nie każdy będzie miał możliwość obejrzenia obrazu w rozdzielczości 4K. Trzeba mieć przystosowany do tego monitor lub telewizor. Jednak nagranie i tak zachwyca jakością, nawet gdy jest nieco gorszej jakości, jaką proponuje nam standardowy komputer. Aby zobaczyć obraz w Ultra HD wymagana jest rozdzielczość 3840 x 2160 (8,2944 MPix).

 

Jeśli posiadacie odpowiedni monitor, nagranie w jakości 4K możecie obejrzeć tutaj. Wystarczy ręcznie ustawić najwyższą możliwą rozdzielczość.

 

Źródło: NASA, alphr.com, engadget.com, popsci.com

 

Autor: zupi/jap

 

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/niezwykle-nagranie-ziemi-ze-stacji-iss-rozdzielczosc-jest-zachwycajaca,199992,1,0.html

 

 

2016-04-20_08h59_28.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plama na Słońcu i protuberancja.
Czeka nas burza magnetyczna

Właśnie doszło do kumulacji zjawisk, które mogą skutkować wybuchem burzy magnetycznej już w najbliższych dniach. Obserwatorium dynamiki Słońca, działające przy NASA uchwyciło zdjęcia jego rozbłysku. Dodatkowo widać na nich dużą czarną plamę.

Słońce wyemitowało rozbłysk, którego apogeum nastąpiło 18 kwietnia o 2:29 naszego czasu.

Obserwatorium, które bada Słońce nieustannie, uchwyciło obraz tej protubeancji. Rozbłyski słoneczne to silne porcje promieniowania. Jego szkodliwe fale nie mogą przejść przez atmosferę ziemską, więc nie istnieje bezpośrednia możliwość ich negatywnego wpływu na ludzi. Gdy promieniowanie jest wystarczająco

intensywne może przeszkodzić atmosferze i zakłócić łączność GPS oraz transmisję sygnałów komunikacyjnych.

"Houston, mamy problem"

Według raportu Obserwatorium umiarkowane utraty łączności radiowej można było zaobserwować podczas apogeum rozbłysku. Tego typu problemy z łącznością występują wyłącznie podczas zjawiska, a potem ustępują.

Rozbłysk został sklasyfikowany w kategorii M6.7. Klasa M jest 10. co do rozmiaru intensywności. Najbardziej dynamiczne są klasy X. Numer zawiera informację dotyczące mocy. M2 jest dwa razy mocniejsze niż M1, a M3 trzy razy.

Kwietniowy rozbłysk powstał w regionie kompleksowej, magnetycznej aktywności Słońca - nazywanym Active Region 2529. Widać na nim dużą, czarną plamę, a właściwie jest to grupka plam nazywana Sunspot- Plamą Słoneczną. Podczas powolnej drogi zmienia ona kształt. Przez większość czasu od pojawienia się jest ona na tyle duża, że widać ją z Ziemi bez powiększania. W środku zmieściłoby się 5 kul ziemskich.

Naukowcy badają te plamy, żeby lepiej zrozumieć co powoduje wybuchy rozbłysków.

Burza na Słońcu?

W tym samym czasie na Słońcu pojawiła się również dziura koronalna, tak zwana "otwarta" linia pola magnetycznego, będąca źródłem dużej prędkości wiatru słonecznego. To połączenie może wywołać burzę magnetyczną na Ziemi. Możliwe, że takie zjawisko będziemy mogli zaobserwować nad naszymi głowami w ciągu najbliższych dni.

Źródło: NASA

Autor: mk/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/plama-na-sloncu-i-protuberancja-czeka-nas-burza-magnetyczna,200104,1,0.html

2016-04-21_08h48_50.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wewnątrz kosmicznego pieca
Wydaje się, że galaktyki to ?istoty? społeczne, gdyż lubią gromadzić się razem w wielkie grupy zwane gromadami galaktyk. W rzeczywistości to grawitacja utrzymuje galaktyki w gromadzie blisko siebie jako jedno skupisko, dzięki przyciąganiu grawitacyjnemu pochodzącemu od olbrzymich ilości ciemnej materii oraz od galaktyk, które dostrzegamy. Gromady mogą zawierać od około 100 do 1000 galaktyk i mogą mieć rozmiary od 5 do 30 milionów lat świetlnych.

Gromady galaktyk nie posiadają dobrze zdefiniowanych kształtów, zatem trudno jest ustalić dokładnie gdzie się zaczynają i kończą. Jednak astronomowie oszacowali, że centrum Gromady w Piecu znajduje się w obszarze odległym o 65 milionów lat świetlnych od Ziemi. Natomiast z większą dokładnością wiadomo, że zawiera prawie sześćset dużych galaktyk i podobną liczbę małych galaktyk karłowatych. Gromady galaktyk, takie jak ta, są powszechne we Wszechświecie i ilustrują potężny wpływ grawitacji na duże odległości, która przyciąga razem w jeden rejon olbrzymie masy indywidualnych galaktyk.

W centrum tej gromady, w środku trzech jasnych, rozmytych plam po lewej stronie zdjęcia, znajduje się obiekt znany jako galaktyka cD ? galaktyczna kanibalka. Galaktyki cD, takie jak ta, nosząca nazwę NGC 1399, wyglądają podobnie do galaktyk eliptycznych, ale są większe i mają bardziej rozległe, słabe otoczki. Dzieje się tak dlatego, że rosną poprzez pochłanianie mniejszych galaktyk przyciąganych grawitacyjnie w stronę centrum gromady.

Mamy tutaj dowód na to, że taki proces zachodzi przed naszymi oczami ? jeśli przyjrzymy się wystarczająco dokładnie. Najnowsze prace zespołu astronomów kierowanego przez Enrichettę Iodice (INAF ? Osservatorio di Capodimonte, Neapol, Włochy), korzystającego z danych z teleskopu VST (który należy do ESO), ujawniły bardzo słaby most światła pomiędzy NGC 1399, a mniejszą galaktyką NGC 1387 po prawej. Most ten, którego nie widziano wcześniej (i jest zbyt słaby, aby go zobaczyć na zaprezentowanym zdjęciu), jest nieco bardziej niebieski niż obie galaktyki, co wskazuje, że zawiera gwiazdy powstałe w gazie, który został wyciągnięty z NGC 1387 przez grawitacyjne oddziaływanie NGC 1399. Mimo, że jest niewiele dowodów na oddziaływania zachodzące w Gromadzie w Piecu, to wydaje się, że przynajmniej NGC 1399 żywi się swoimi sąsiadkami.

W prawej dolnej części zdjęcia znajduje się duża galaktyka spiralna z poprzeczką NGC 1365. Jest ona świetnym przykładem swojego typu galaktyk, z wyraźną poprzeczką przechodzącą przez centralne jądro oraz ramionami spiralnymi wybiegającymi z końców poprzeczki. W zgodnie z tajemniczą naturą galaktyk, w przypadku NGC 1365 jest coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Jest ona sklasyfikowana jako galaktyka typu Seyferta z jasnym aktywnym jądrem zawierającym supermasywną czarną dziurę w swoim centrum.

Niniejsze spektakularne zdjęcie zostało wykonane za pomocą VLT Survey Telescope (VST) w należącym do ESO Obserwatorium Paranal w Chile. Ze średnicą 2,6 metra, VST nie jest bynajmniej dużym teleskopem jak na dzisiejsze standardy, ale został zaprojektowany specjalnie do przeprowadzania wielkoskalowych przeglądów nieba. Jego cechą jest olbrzymie, korygowane, pole widzenia oraz 256-megapikselowa kamera o nazwie OmegaCAM, zbudowana dla przeglądów nieba. Dzięki tej kamerze, VST może szybko uzyskiwać głębokie obrazy dużych obszarów nieba, pozostawiając naprawdę dużym teleskopom ? takim jak należący do ESO Very Large Telescope (VLT) - miejsce do szczegółowych badań pojedynczych obiektów.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe

http://news.astronet.pl/7817
Nowe zdjęcie z teleskopu VLT Survey Telescope (VST) w należącym do ESO Obserwatorium Paranal w Chile pokazuje widowiskowe nagromadzenie galaktyk znane jako Gromada w Piecu, widoczna w gwiazdozbiorze Pieca na niebie półkuli południowej. Gromada obejmuje całą menażerię galaktyk we wszystkich kształtach i rozmiarach, z których niektóre skrywają sekrety.

Dodała: Redakcja AstroNETu
Źródło: ESO

Wewnątrz kosmicznego pieca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie zidentyfikowali przybliżoną lokalizację Planety X

autor: Admin3

Dwóch amerykańskich naukowców, Matthew Holman i Matthew Payne z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, opublikowało informacje na temat ewentualnej przybliżonej lokalizacji odkrytej niedawno Planety X. Nowe dane zebrane przez znacząco zawęża niż wcześniejsze szacunki.

Astrofizycy po dokonaniu odpowiednich obliczeń na podstawie ruchu transneptunowców, wskazali na mapie nieba przybliżoną lokalizację tak zwanej Planety X. Naukowcy stwierdzili, że obecnie przechodzi w okolicy gwiazdozbioru Wieloryba, który sąsiaduje z gwiazdozbiorami Barana i Ryb. Jest to wycinek nieba o promieniu 20 stopni.

Nadal nie ma też pewności co do tego czym właściwie jest to ciało niebieskie o wyraźnie potężnej grawitacji wpływające na okoliczne obiekty w obłoku Oorta. Zobaczenie tego obiektu będzie bardzo trudne, ponieważ nie jest znana jego charakterystyka. Być może ta rzekoma planeta będzie nawet większa od Jowisza i wtedy byłby to tak zwany brązowy karzeł, nieudana gwiazda.

Bardzo możliwe, że wkrótce naukowcy zaproponują powrót do dawno zapomnianej teorii o bliźniaku naszego Słońca, tak zwanym Nemezis. Większość gwiazd odkrytych we Wszechświecie występuje w grupie, albo przynajmniej układzie podwójnym. Samotne Słońce byłoby wielką anomalią, trudną do wyjaśnienia. Odkrycie nieudanego "rodzeństwa" naszej dziennej gwiazdy byłoby zatem elementem rozwiązującym tę zagadkę.

Artykuł na temat rzekomej lokalizacji Planety X został opublikowany na łamach arxiv.org i w New Scientist.

Źródło: 

http://arxiv.org/abs/1604.03180

 

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-zidentyfikowali-przyblizona-lokalizacje-planety-x

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy twierdzą, że do naszej planety nadal docierają emisje z dwóch pobliskich wybuchów supernowych

autor: Admin3

Sonda kosmiczna ACE zwykle służy do tego, aby informować o nadchodzących chmurach plazmy emitowanych ze Słońca. Pełni tę rolę bardzo skutecznie stanowiąc z racji swojego usytuowania realny system ostrzegawczy. Ostatnio jednak systemy sondy ACE zarejestrowały w bliskiej odległości Ziemi dużą ilość jonów radioaktywnego izotopu żelaza, który rodzi się tylko w wybuchach supernowych.

Obecność izotopów zwykle pojawiających się po eksplozji gwiazdy i to w pobliżu Ziemi to coś zaskakującego i mówi nam to, że nasza planeta jest wciąż bombardowana pozostałościami emisji jednej albo nawet kilku supernowych.

Odkryte, jony radioaktywnego żelaza docierają do nas w postaci promieniowania kosmicznego, a to kolejny wyraźny dowód na to, że w naszym sąsiedztwie w ciągu ostatnich kilku milionów lat musiała eksplodować jakaś supernowa. Naukowcy, pod przewodnictwem astrofizyka Roberta Binnsa z University of Washington w St. Louis w USA opublikowali wyniki swoich prac na ten temat w ostatnim numerze magazynu Science.

Zespół kierowany przez niego przez prawie dwie dekady prowadził spisu różnych rodzajów promieni kosmicznych pod względem obecności jąder ciężkich pierwiastków, które zostały przyspieszone do prędkości światła w kataklizmie kosmicznym gdzieś w naszej okolicy. Głównym narzędziem w tym badaniu była właśnie wspomniana sonda ACE, dzięki której pracy udało się zebrać charakterystyki setek tysięcy promieni kosmicznych.

Jak mówią naukowcy, około 300 tysięcy z nich to normalne jony żelaza-56, a tylko 15 z nich było żelaza-60, które jest rzadkim izotopem promieniotwórczym tego metalu, który występuje tylko przy wybuchach supernowych oraz w zewnętrznych częściach gwiazd zwanych czerwonymi olbrzymami.

Do niedawna geolodzy uważali, że na naszej planecie nie występuje ten izotop, jednak niedawno naukowcy odkryli ślady żelaza-60 w skałach morskich na Ziemi i w próbkach kamieni księżycowych. To właśnie wtedy po raz pierwszy zwrócono uwagę, że Ziemia była zbombardowana promieniowaniem niedawnej supernowej.

Według najnowszych odkryć, proces ten właściwie nie zatrzymał się. Oznacza to, że Ziemia nadal będzie pod ostrzałem promieniowania kosmicznego, które zostało wygenerowane przez co najmniej dwie pobliskie różne supernowe. Eksperci sugerują, że pierwsze z tych zjawisk miało miejsce kilka milionów lat temu. Jednak za nietypowe izotopy żelaza odpowiada druga supernowa, która wybuchła około 100 tysięcy lat później i to ona ostatecznie rozpędziła jony żelaza przez falę uderzeniową.

Do wytworzenia tak wielkiej fali uderzeniowej konieczny jest warunek, aby gwiazdy znajdowały się bardzo blisko siebie. Oznacza to, że mogła to być na przykład gromada młodych, niebieskich gigantów, które żyją tylko kilkadziesiąt milionów lat i gdzie wybuchy supernowych mogą wystąpić co milion lat.

Ze wstępnych estymacji wynika, że źródła tego promieniowania znajdują się w odległości dwóch do dwóch i pół tysiąca lat świetlnych od Ziemi. W takim zasięgu jest obecnie aż 20 dużych skupisk niebieskich młodych gwiazd, z których każda jest potężnym źródłem promieniowania kosmicznego. Dzięki dalszym obserwacjom, naukowcy mają nadzieję, zlokalizować precyzyjnie źródła emisji tych supernowych.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-twierdza-ze-do-naszej-planety-nadal-docieraja-emisje-z-dwoch-pobliskich-wybuchow

Naukowcy twierdzą, że do naszej planety nadal docierają emisje z dwóch pobliskich wybuchów supernowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Halo, tu ISS! Czyli szalone życie astronauty

Astronauta przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej włosy obcina tylko w towarzystwie odkurzacza, nie czuje zbyt dobrze smaków i nie powinien się smucić, bo w razie płaczu łza przyklei mu się do policzka. W zamian za to może urosnąć kilka centymetrów, a w ciągu dnia widzi po 16 wschodów i zachodów Słońca.

O niezwykłym życiu astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) opowiadał Sławomir Zdybski z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Podczas spotkania w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie odpowiadał na pytania uczniów i nauczycieli zainteresowanych przestrzenią kosmiczną.

 

"Lot na ISS porównałbym do sytuacji, kiedy znacie Państwo wszystkie urządzenia domu, w którym kiedyś zamieszkacie, wiecie, jakie mają funkcje, potraficie je rozłożyć i złożyć, naprawić. Co więcej, potraficie udzielić pomocy medycznej wszystkim w swojej rodzinie. Wiecie wszystko na temat naprawy i złożenia rzeczy, które zamówiliście do tego domu, a teraz są w drodze i dotrą za kilka miesięcy. Umiecie naprawić też samochód, którym przyjeżdża dostawca. Właśnie tak przygotowani są astronauci. Uczą się o wszystkich systemach, podsystemach, podzespołach na Stacji Kosmicznej" - mówił Zdybski.

 

Na początku, kiedy dopiero są wybierani, astronauci przechodzą mnóstwo testów psychologicznych. Specjaliści sprawdzają np., jak pracują w zespole, jak często podejmują ryzyko. Potem - na kilka dni czy tygodni - zabierani są do miejsc, które mają oddawać warunki panujące w przestrzeni kosmicznej, np. do jaskiń. Są tam wprawdzie z instruktorami, ale bez światła dziennego, w izolacji, z ograniczoną ilością jedzenia. Przez cały ten czas muszą jednak pracować i są wystawiani na rożne ciężkie próby.

 

Trening - przebywającego na ISS - brytyjskiego astronauty Tima Peake'a, z którym na żywo łączyli się uczestnicy spotkania w CNK trwał sześć lat. Do Europejskiego Korpusu Astronautów trafił w 2009 roku razem z piątką innych osób. Od tamtej pory trenował dzień w dzień. "Na stacji właściwie niewiele jest nieprzewidywalnych rzeczy i zdarzeń. To oczywiście dobrze. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że naprawdę przydaje się tutaj umiejętność składania mebli z IKEA. Czyli w gruncie rzeczy umiejętność posługiwania się prostymi narzędziami" - żartował Peake w rozmowie z polskimi uczniami i nauczycielami.

 

Czasem jednak - nawet tak dobrze przygotowanych astronautów - może spotkać jakaś niespodzianka. Jak wspominał Zdybski, jednym z najlepszych przykładów jest historia duńskiego astronauty Andreasa Mogensena. Na ISS przebywał on tylko dziesięć dni we wrześniu 2015 roku. Podczas pierwszego eksperymentu, który miał przeprowadzić na Stacji miał iść do innego modułu ISS, wyciągnąć rzeczy, których potrzebował, wrócić i zacząć pracować. "Poruszam się w stronę tego modułu, robię zakręt i nie wiem, gdzie jestem. Pierwsza rzecz, która mi przyszła do głowy: sześć lat treningu, a ja się zgubiłem za pierwszym zakrętem" - mówił później Mogensen. Szczęśliwie w tym module pracował również astronauta z NASA, który zorientował się, że Duńczyk jest mocno zdezorientowany. Podpowiedział mu więc, aby przekręcił się o 180 stopni. Wtedy wszystko stało się jasne i na swoim miejscu.

 

Z kolei podczas styczniowego spaceru kosmicznego Tima Peake'a w znacznie poważniejsze tarapaty wpadł jego kompan - amerykański astronauta Tim Kopra. Przebywając w otwartej przestrzeni kosmicznej zauważył, że w jego hełmie znajduje się ciecz. Po szybkiej konsultacji z Ziemią musiał wracać do śluzy ISS. "To bardzo niebezpieczna sytuacja, bo w kosmosie woda do nas przylega. Jesteśmy w kombinezonie, nie mamy możliwości otworzenia hełmu i wytarcia się. Jeśli woda będzie się zbierała lub dostanie się w obręb nosa, to astronauta nie będzie mógł oddychać. Podobna sytuacja zaskoczyła kiedyś włoskiego astronautę. Kiedy dotarł do śluzy, w swoim kombinezonie miał już sporo wody. Gdyby został kilka minut dłużej, lub byłby dalej i nie mógł szybko dotrzeć do Stacji, to miałby poważne problemy" - przypomniał Zdybski.

 

Życie na Stacji, choć fascynujące, ma jednak pewne minusy. Jednym z nich jest jedzenie. Na świeże produkty, np. owoce, astronauci mogą liczyć tylko od czasu do czasu, kiedy do ISS docierają statki dostawcze. Trudno jest tam również ugotować czegoś smakowitego. "Wszystko, co byśmy wlali do garnka unosiłoby się. Poza tym mechanizm gotowania, w którym od spodu dostarczamy ciepło do zaczynającej się gotować potrawy, ze względu na mikrograwitację nie działa. Jedzenie, które się tam dostaje musi być już gotowe. Można do niego dodać jedynie trochę wody i rozdrobnić" - opisał Sławomir Zdybski.

 

Proces przygotowywania kosmicznej jajecznicy pokazywał Tim Peake.

Trudno powiedzieć, by żółta substancja wyglądała zachęcająco. Astronauci mogą mieć mniejszy apetyt, jednak nie tylko z powodu wyglądu potraw, które muszą jeść. "W stanie nieważkości płyny ustrojowe wędrują do góry, śluzówki pęcznieją, czujemy się trochę zakatarzeni i mamy też mniejszy apetyt. Odczucie smaku w kosmosie jest nieco zaburzone, dlatego do swoich potraw astronauci lubią dodawać sporo soli lub pieprzu" - wyjaśnił Zdybski.

 

 

Kiedy astronauci debiutujący w kosmosie docierają na ISS i zaczynają na stałe funkcjonować w warunkach mikrograwitacji, w ich organizmie następuje sporo innych zmian. "Jedną z ważnych rzeczy jest dezorientacja. Nasz błędnik nie jest przyzwyczajony do braku wektora grawitacji, który na Ziemi mówi, gdzie jest dół, a gdzie góra. Pojawiają się bóle głowy. Nasze ciało się rozciąga (...) Nie ma grawitacji więc nie ma też co ściskać naszego kręgosłupa, przez co można urosnąć kilka centymetrów. Pojawia się też pęcznienie twarzy. Na początku nie jest przyjemnie, ale organizm przystosowuje się dosyć szybko" - zapewnił Zdybski.

 

Przebywający na ISS właściwie nie mogą też określić, czy mają akurat dzień czy noc. "ISS porusza się bardzo szybko, prawie 30 tys. km na godzinę, a jedno okrążenie wokół Ziemi wykonuje w 92 minuty. Przez 46 minut jesteśmy więc po stronie, która jest dla nas dniem, a przez następne 46 po stronie, która jest dla nas nocą. Przez to astronauci widzą po 16 wschodów i zachodów Słońca w ciągu dnia" - opisał Zdybski. Na szczęście znaleziono pewne rozwiązanie. "Zdecydowano, że wybierzemy czas obowiązujący na stacji, który będzie odpowiadał czasowi GMT, czyli południkowi, który przechodzi przez Greenwich w Wielkiej Brytanii" - wyjaśnił.

 

Zasmucony astronauta nie może sobie nawet za bardzo popłakać w kosmosie. Nie może, bo łzy nie spłyną spokojnie po jego policzku, ale uformują się w dużą kulę i przykleją do policzka, nosa, albo nawet zahaczą o drugie oko. Najlepiej ten proces opisał kanadyjski astronauta Chris Hadfield

Nieco lepiej jest ze strzyżeniem włosów i goleniem brody. Ta czynność przebiega właściwie podobnie jak na Ziemi, z tą różnicą, że niezbędna jest asysta... odkurzacza. "Musimy unikać sytuacji, w której obcięte włosy rozprzestrzeniłyby się po całej Stacji. Mamy więc do tego specjalny odkurzacz, który zbiera odcięte włosy. Prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie zebrać ich wszystkich, ale na ISS jest ciągły, lekki przeciąg bo powietrze przesuwa się z prędkością 10 cm/s. Dzięki temu włosy czy inne niewielkie odpadki są wciągane do filtrów i tam zatrzymywane" - opisał. Obcinanie włosów demonstrowało dwóch amerykańskich astronautów, którzy przycinali włosy włoskiej astronautki - Samanty Cristoforetti.

A co się dzieje z innymi odpadkami? Te pochodzące z eksperymentów, albo zużyte ubrania, których na Stacji nie pierze się z braku pralki, pakowane są do statków dostawczych. Zapełnione statki oddzielają się od ISS, a potem wchodzą w atmosferę gdzie ulegają spaleniu. "Są też odpadki biologiczne, których używa się ponownie. W tym przypadku technologię mamy tak dobrze dopracowaną, że np. mocz jest filtrowany i używany jako woda" - wyjaśnił Zdybski.

 

Sławomir Zdybski był współprowadzącym wideo-spotkanie z przebywającym na ISS astronautą Timem Peake?m, które zorganizowano w Centrum Nauki Kopernik. Wzięli w nim udział uczestnicy projektu "Kariery kosmiczne 2016" - organizowanego przez Europejskie Biuro Edukacji Kosmicznej ESERO-Polska w ramach współpracy między Europejską Agencją Kosmiczną i Centrum Nauki Kopernik.

 

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

 

ekr/ agt/

Tagi: cnk

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409284,halo-tu-iss-czyli-szalone-zycie-astronauty.html

ISS.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski film pt. ?Supernova? nagrodzony w Stanach Zjednoczonych

Polski film pt. ?Supernova?, w artystyczny sposób łączący tajemnice kosmosu - badane przez naukowców, z tajemnicami ludzkiej duszy, otrzymał nagrodę podczas 49. WorldFest Houston Film Festival, który jest jednym z najstarszych i największych festiwali filmowych w USA.

?Supernova? jest krótkometrażowym filmem fabularnym opowiadającym o młodym filmowcu, który przyjeżdża do obserwatorium astronomicznego, aby zrobić film o emerytowanym profesorze astronomii. Okazuje się to nie takie proste jak przypuszczał.

 

W filmie wykorzystano spektakularne zdjęcia kosmosu z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, a sceny kręcono m.in. w placówkach astronomicznych: w Centrum Astronomii UMK w Toruniu (w tym na największym polskim radioteleskopie) oraz w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu. Produkcja uzyskała patronat od kilku astronomicznych organizacji i instytucji.

 

Reżyserem filmu jest Andrzej Cichocki, a producentem Uniwersytet Śląski, przy współudziale Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W główne role wcielili się Andrzej Wichrowski, Cezary Łukaszewicz, Ewelina Szostkowa.

 

49. WorldFest Houston Film Festival otrzymuje każdego roku ponad 4500 zgłoszeń. W przeciwieństwie do wielu innych festiwali, filmy są oceniane w bardzo licznych kategoriach, których jest około 200. Swoje pierwsze nagrody zdobywali tutaj reżyserzy tacy jak Steven Spielberg, George Lucas, David Lynch, bracia Coen, Ang Lee, czy Ridley Scott.

 

Jednym ze sponsorów festiwalu jest amerykańska agencja kosmiczna NASA. W związku z tym wśród festiwalowych kategorii znalazła się jedna nawiązująca do kosmosu.

 

Film ?Supernova? otrzymał nagrodę Platinum Remi Award w kategorii ?The WorldFest NASA Awards?. Wśród nagrodzonych w tej kategorii możemy dopatrzeć się pewnego dodatkowego polskiego akcentu. Nagrodę Silver Remi Award otrzymał film pt. ?Eris: A Return To The Moon?, którego reżyserka nosi polsko brzmiące nazwisko: Abby Kwiatkowski. Z kolei nagrodę Gold Remi Award zdobył film pt. ?Nova?, którego reżyserem jest Joshua Sikora.

 

Film ?Supernova? będzie można obejrzeć niedługo w Krakowie i w Toruniu. W sobotę 23 kwietnia będzie pokazywany w ramach Festiwalu Filmu Filozoficznego w Krakowie. Z kolei w niedzielę 24 kwietnia odbędzie się pokaz Toruniu w trakcie 16. Toruńskiego Festiwalu Nauki i Sztuki - ?Supernova? będzie jednym z filmów pokazywanych na ekranie kinowym w ramach imprezy o nazwie ?Z kamerą wśród gwiazd? w Akademickim Centrum Kultury i Sztuki "Od Nowa" o godz. 16.00. (PAP)

 

cza/ krf

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409365,polski-film-pt-supernova-nagrodzony-w-stanach-zjednoczonych.html

Polski film.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zbadają chochliki w wysokich warstwach atmosfery

Wyładowania atmosferyczne w wysokich warstwach atmosfery, zwane elfami, krasnoludkami lub chochlikami, zbada międzynarodowy zespół naukowców. Jeszcze w 2016 r. na pokładzie ISS badacze umieszczą specjalne urządzenie - ASIM - do rejestracji zjawisk tego typu.

Eksperyment ASIM - Atmosphere-Space Interaction Monitor - zaprojektowała Europejska Agencja Kosmiczna. W badaniach uczestniczą naukowcy m.in. z Norwegii, Danii, Hiszpanii. Z Polski w projekt zaangażowane jest m.in. Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Międzynarodowy zespół ma badać wyładowania atmosferyczne zachodzące w wysokich warstwach atmosfery.

 

"Takie wyładowania - zwane elfami, gnomami, krasnoludkami, chochlikami - są widoczne z wysokich orbit, pokładów lecących odpowiednio wysoko samolotów czy z wierzchołków wysokich gór" - mówi PAP dr Piotr Orleański z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

 

Ich najbardziej charakterystyczną cechą jest to, że towarzyszą burzom na Ziemi, ale zachodzą wysoko ponad chmurami i zamiast do dołu, kierują się ku górze. "Pierwsze takie efekty zaobserwowano kilkadziesiąt lat temu, ale wciąż jeszcze stanowią tajemnicę. Pochodzenie tych zjawisk, ich przebieg i odziaływanie na całą atmosferę pozostają nieznane" - dodaje dr Grzegorz Brona, prezes firmy Creotech Instruments, która również bierze udział w projekcie ASIM.

 

Jak zaznacza dr Orleański, w pracach międzynarodowego zespołu chodzi przede wszystkim o zbadanie samej fizyki zjawiska. Może ono dać też wiele praktycznych informacji o jonosferze, czyli warstwie atmosfery położonej 50?60 km nad powierzchnią Ziemi i zawierającej praktycznie tylko zjonizowane cząstki gazów atmosferycznych. "Jesteśmy zainteresowani wszelkimi charakterystykami jonosfery, bo wpływa m.in. na propagację fal radiowych" - wyjaśnia dr Orleański.

 

"Do tej pory, aby prowadzić badania tego typu zjawisk, można było wejść na wysoką górę, poczekać, aż chmury będą poniżej i obserwować wyładowania. Można było też lecieć samolotem i mieć nadzieję, że się coś zobaczy. Takie zdjęcia są oczywiście już dostępne, ale to żadne badanie. Chodzi o to, aby to robić sukcesywnie, kompleksowo i projektować ten eksperyment tak, aby nie był przypadkowy" - opisuje naukowiec z CBK PAN.

 

W tej chwili CBK PAN uczestniczy już w dwóch eksperymentach umożliwiających badania wyładowań w wysokich warstwach atmosfery. Jeden to francuski satelita TARANIS, którego skonstruowano specjalnie do obserwacji tego typu wyładowań. Drugi to zestaw aparatury, który zostanie umieszczony na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

 

Eksperyment ASIM będzie składał się z kilku kamer robiących zdjęcia oraz zaawansowanego spektrometru/teleskopu promieniowania X i Gamma. "Gotowy zestaw urządzeń będzie umieszczony w europejskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - module Columbus. Na zewnątrz tego modułu znajdują się specjalne platformy do umieszczenia instrumentów tego typu" - tłumaczy dr Orleański.

 

Specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN budują zasilanie do spektrometru. Creotech Instruments odpowiada za odpowiedni montaż tego zasilania. Naukowcy z Norwegii przygotowali detektory spektrometru, Duńczycy komputer pokładowy, a Hiszpanie - części mechaniczne.

 

Do ISS całość doleci w module transportowym Dragon wyniesionym przez rakietę Falcon. Start ma odbyć się w końcu 2016 roku. "Założenia są takie, że badania będą prowadzone przez kilka lat. Jednak życie pokazuje, że eksperymenty projektowane przez ESA trwają znacznie dłużej, niż zakładano" - mówi dr Orleański.

 

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

 

ekr/ mrt/

Tagi: cbk pan

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409350,naukowcy-zbadaja-chochliki-w-wysokich-warstwach-atmosfery.html

Naukowcy zbadają chochliki w wysokich warstwach atmosfery.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Menstruacja w stanie nieważkości.
NASA pochyla się nad zagadnieniem

W kosmosie jest coraz więcej kobiet. Nic zatem dziwnego, że naukowcy pochylają się nad tak osobliwymi tematami jak menstruacja czy antykoncepcja w stanie nieważkości. Opracowują jak najlepsze metody mające przygotować kobiece ciała na międzyplanetarne i wieloletnie misje.

Prawdopodobnie jeszcze w pierwszej połowie tego wieku człowiek poleci w pierwszą międzyplanetarną misję. Będzie ona trwać kilka lat. Naukowcy już teraz badają jej potencjalny wpływ na zdrowie człowieka i szukają rozwiązań, by uczynić podróż i sam pobyt w przestrzeni kosmicznej jak najbardziej znośnym. Pochylili się nawet nad tematem menstruacji.

Miesiączka w stanie nieważkości

Większość kobiet stąpających po Ziemi myśli o miesiączce w kategorii niedogodności. A co dopiero mają powiedzieć astronautki, dla których utrzymanie higieny intymnej jest nie lada wyzwaniem. Przede wszystkim we znaki daje się ograniczona dostępność do bieżącej wody. Co więcej - system recyklingu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, który służy do odzyskiwania wody z moczu, nie został zaprojektowany z myślą o możliwości filtracji menstruacyjnej krwi. Ponadto zmiana produktów higienicznych w warunkach mikrograwitacji również musi wysoce utrudniona. Dlatego panie stacjonujące na ISS muszą wstrzymywać menstruację na czas misji. Najczęściej korzystają z pigułek lub plastrów antykoncepcyjnych, które wykorzystując kombinację estrogenu i progesteronu hamują cykl. Czy ta metoda sprawdzi się podczas długoletniej kosmicznej misji? Raczej nie, twierdzą dr Virginia Wotring, profesor z Centrum Medycyny Kosmicznej w Baylor College of Medicine w Teksasie, które specjalnie dla NASA opracowały publikację na temat menstruacji w mikrograwitacji.Centre of Human & Aerospace Physiological Sciences w Londynie i dr Varsha Jain z

Kosmiczna antykoncepcja

Pigułka antykoncepcyjna nie będzie dobrym rozwiązaniem podczas międzyplanetarnych misji, bo hormony w niej zawarte wpływają negatywnie na gęstość kości. Choć straty te nie są problemem tu na Ziemi, to w czasie lotów kosmicznych, kiedy utrata gęstości jest przyspieszona, stwarza to poważne zagrożenia dla zdrowia astronautek.

Ponadto pigułkę należy przyjmować codziennie. Trzyletnia misja daje zatem 1100 tabletek, które trzeba by gdzieś przechowywać, a jak wiadomo w statku kosmicznym każdy dodatkowy kilogram czy wolna przestrzeń mają znaczenie. Im pojazd lżejszy, tym lepiej. Ponadto nie zbadano jeszcze wpływu promieniowania kosmicznego na trwałość pigułek antykoncepcyjnych i nie ma pewności, że byłyby skuteczne po kilkunastu miesiącach w przestrzeni.



Jain i prof. Wotring, wydają się być podskórne implanty. To kilkucentymetrowe pręciki, które wszczepia się pod skórę (zazwyczaj w górnej części ramienia), żeby mogły wydzielać żeński hormon progesteron i zapobiegać zajściu w ciążę. Metoda jest bardzo wygodna i wystarcza na długi czas, od 6 miesięcy do 5 lat. Ponadto nie wpływa na gęstość kości, implant nie powinien przesuwać się pod skórą podczas startu, lądowania czy w stanie nieważkości i raczej nie będzie kolidować z kosmiczną odzieżą, nawet ściśle przylegającymi skafandrami. 
Najlepszym rozwiązaniem proponowanym przez dr

- Ponieważ coraz więcej kobiet pojawia się w przestrzeni kosmicznej, muszą one doskonale poznać mechanizm działania swoich ciał w stanie nieważkości i mieć dostęp do jak najlepszych warunków higienicznych tam na górze - mówią autorki publikacji dla NASA.

O tym, że kobiecie w kosmosie nie jest łatwo przekonywała astronautka Karen Nyberg, stacjonująca na ISS w 2013 r., która nakręciła film instruktażowy o tym, jak umyć długie włosy:

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/menstruacja-w-stanie-niewazkosci-nasa-pochyla-sie-nad-zagadnieniem,200499,1,0.html

 

2016-04-24_10h28_16.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowa liczba drużyn w European Rover Challenge 2016
Do trzeciej edycji European Rover Challenge zgłosiło się 60 drużyn, niemal dwukrotnie więcej niż w zeszłym roku. To reprezentanci 12 krajów całego świata, m.in. Kanady, Stanów Zjednoczonych, Włoch, Polski, a nawet Peru. Finał zawodów odbędzie się w dniach od 10 do 13 września 2016, w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym w Jasionce, w województwie podkarpackim. Wydarzeniu patronuje Europejska Agencja Kosmiczna.

Jak co roku, w zawodach wezmą udział studenci z najlepszych uczelni technicznych na świecie. Mocną reprezentację, na tle wszystkich zgłoszonych do konkursu zespołów, stanowią Polacy. Do konkursu zgłosiło się aż 19 drużyn, reprezentantów Białegostoku, Bydgoszczy, Częstochowy, Gdańska, Kielc, Krakowa, Lublina, Łodzi, Opola, Poznania, Rzeszowa, Stargardu, Warszawy oraz Wrocławia.

? W tym roku na konstruktorów, poza szansą, jaką daje udział w największych zawodach łazików marsjańskich w Europie, czekać będą dedykowane warsztaty mentoringowe. Ruszyła także najbardziej prestiżowa liga zawodów robotycznych na świecie ? Rover Challenge Series, zarządzana przez stowarzyszenie Mars Society ? mówi Łukasz Wilczyński, dyrektor ERC. ? European Rover Challenge stanowi jeden z jej trzonów. W ramach ligi, drużyny rywalizujące w poszczególnych konkursach (ERC, URC oraz mniejszych zawodach krajowych), będą zbierać punkty do klasyfikacji generalnej. Na koniec sezonu wyłoniony zostanie najlepszy zespół robotyczny na świecie.

Na zawodników, którzy zgłosili się do European Rover Challenge 2016 czeka teraz kolejne zadanie. Polega ono na przygotowaniu tzw. The Preliminary Report, zawierającego szczegółowe informacje dotyczące projektu łazika. Czas na nadesłanie tego dokumentu minie 5. maja 2016. Na podstawie łącznej punktacji z tej części oraz ocenianych teraz przez sędziów Proposals (nadesłanych przez drużyny wraz ze zgłoszeniami), wyłonione zostaną najlepsze drużyny, które od 10 września w finale, rywalizować będą o zwycięstwo w European Rover Challenge 2016.

European Rover Challenge to nie tylko największe w Europie, prestiżowe zawody łazików marsjańskich. To także strefa biznesu dla osób związanych z przemysłem oraz pokazy naukowo ? technologiczne dedykowane dla szerokiej publiczności, w tym rodzin z dziećmi ? nadające wydarzeniu wyjątkowego, edukacyjnego charakteru. Poprzednie edycje ERC przyciągnęły łącznie ponad 50 tysięcy widzów.

Dodała: Julia Liszniańska
Uaktualniła: Julia Liszniańska

Źródło: European Rover Challenge

http://news.astronet.pl/7818
European Rover Challenge to największy w Europie event robotyczno-kosmiczny skierowany do przedstawicieli świata nauki i biznesu, sektora new-tech, a także szerokiej publiczności.

Dodała: Julia Liszniańska

Źródło: European Rover Challenge

2016-04-25_09h32_31.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ochrona obserwatoriów astronomicznych przed zanieczyszczeniem sztucznym światłem - podziękowania

Wysłane przez czart

Inicjatywa Ciemne Niebo dziękuje wszystkim organizacjom, instytucjom, społecznościom i osobom indywidualnym, które udzieliły poparcia dla poprawki dotyczącej ochrony obserwatoriów astronomicznym przed zanieczyszczeniem sztucznym światłem. Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się przedłużyć o kilka dni termin złożenia dokumentów. W związku z tym głosy poparcia można jeszcze nadsyłać do poniedziałku 25 kwietnia (godziny poranne) na adres podany w apelu Ciemnego Nieba.

Oto treść podziękowań:


Szanowni Państwo,

w imieniu inicjatorów poprawki Rozporządzenia Ministra Infrastruktury, o której pisaliśmy w poprzednich mailach jak i licznych publikacjach, za które wszystkim instytucjom bardzo dziękujemy (np.
tutaj), spieszymy poinformować, że z uwagi na opóźnienia w dostarczeniu przez pocztę kilku pism z poparciem poprawki, zwróciliśmy się do Ministerstwa z prośbą o przedłużenie możliwości złożenia wszystkich rekomendacji na poniedziałek, 25 kwietnia. Prośba została rozpatrzona pozytywnie.

W związku z powyższym, gdyby ktoś z Państwa miał jeszcze możliwość wysłania
pisma popierającego, to może to uczynić tak, aby przesyłka dotarła do nas najpóźniej w poniedziałek na rano na adres podany w apelu. Spóźnione listy niestety zgodnie z prośbą Departamentu nie będziemy już przesyłać osobno, z uwagi na konieczność szybkiego rozpatrzenia sprawy i skierowania jej na dalszy tok prac.

Pomimo braku pewności, czy niniejsza inicjatywa spotka się ze zrozumieniem ze strony Ministerstwa, pragniemy gorąco podziękować za szeroki odzew i już nadesłane rekomendacje oraz złożone deklaracje pomocy. W tym miejscu już teraz szczególne podziękowania chcielibyśmy złożyć takim podmiotom i instytucjom jak:
Komitet Astronomii PAN
Obserwatorium Astronomiczne UJ
Katedra Astronomii, Instytut Fizyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie
Wydział Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego
Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach
Polska Agencja Kosmiczna
Uniwersytet Warszawski
Wydział Fizyki, Uniwersytet w Białymstoku
Klub Astronomiczny ALMUKANTARAT
Polski Komitet Oświetleniowy, CIE Polska
Centrum Astronomiczne im.M.Kopernika PAN
Uniwersytet Wrocławski
Centrum Astronomii Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
PTMA o/Poznań
Przeźmierowskie Obserwatorium Astronomiczne POA
PTMA o/Lublin
Magazyn Astronomia
Polskie Towarzystwo Astronomiczne
Urania - Postępy Astronomii
Ostoja Ciemnego Nieba Gmina Sieraków, Izdebno i Chalin
oraz liczne osoby prywatne, fora astronomiczne i społeczności.

Z poważaniem

Piotr Nawalkowski
Prezes Zarządu
Stowarzyszenia POLARIS - OPP
Program Ciemne Niebo


Więcej informacji:

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ochrona-obserwatoriow-astronomicznych-przed-zanieczyszczeniem-sztucznym-swiatlem-podziekowania-2287

2016-04-25_09h37_33.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa konkurs "Nasza szkolna przygoda z astronomią"

Wysłane przez czart

Do końca kwietnia 2016 r. można nadsyłać zgłoszenia do konkursu "Uranii" dla uczniów i szkół. Pula nagród wynosi aż 10 000 złotych! Do wygrania są teleskopy i inny sprzęt astronomiczny.

Konkurs prowadzony jest w ramach promocji prenumeraty szkolnej "Uranii - Postępów Astronomii" dofinansowywanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Szkoły nadal mogą zgłaszać się do specjalnej prenumeraty sponsorowanej o obniżonej cenie. Szczegóły
na stronie prenumeraty.

Zgłoszenia do konkursu "Nasza szkolna przygoda z astronomią" można nadsyłać do 30 kwietnia 2016 r. Szkołę może zgłosić nauczyciel-opiekun, samorząd szkolny, uczeń lub grupa uczniów (za wiedzą dyrekcji szkoły). Zadanie konkursowe polega na przedstawieniu dokumentacji dowolnej, związanej z astronomią aktywności całej szkoły lub dowolnego zespołu lub grupy uczniów danej placówki. Dopuszczalne formy pracy konkursowej to dokumentacja działalności w postaci albumu, pokazu multimedialnego, filmu lub pisemnego raportu. Jedna szkoła może przedstawić wiele rodzajów aktywności i kilka form jej dokumentacji, które będą oceniane jako całokształt. Do nadesłanej dokumentacji należy dołączyć wypełniony
formularz konkursowy.

Pula nagród w konkursie wyniesie około 10 tysięcy złotych. Nagrodzone szkoły będą mogły same wybrać nagrody, wskazując potrzebny im sprzęt obserwacyjny: miejsce I - za około 3000 zł, miejsce II - za około 2000 zł, miejsce III - za koło 1000 zł. Reszta puli nagród będzie przeznaczona na ewentualne Grand Prix i wyróżnienia. Główne nagrody, za zgodą dyrekcji szkoły, mogą zostać wręczone osobiście przez przedstawicieli redakcji.

Warunkiem udziału jest prenumerowanie "Uranii" przez szkołę (nadal można zamówić prenumeratę). Szczegóły konkursu opisane są w
"Uranii" nr 1/2016.

Zachęcamy do udziału i zgłoszenia swojej szkoły!


Więcej informacji:

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trwa-konkurs-nasza-szkolna-przygoda-astronomia-2266.html

 

2016-04-25_09h38_58.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowy zespół z Polakiem na czele "odkrył egzotyczną planetę"

Międzynarodowy zespół z Polakiem na czele <br />"odkrył egzotyczną planetę"
Planetę, na której rok jest krótszy od ziemskiego miesiąca, odkrył zespół kierowany przez prof. Andrzeja Niedzielskiego. Znajduje się w gwiazdozbiorze Kasjopei, oddalonym o ok. 1600 lat świetlnych od Słońca.
Pracami zespołu, który jak poinformowało we wtorek Centrum Promocji i Informacji UMK odkrył egzotyczną planetę, kierował prof. Andrzej Niedzielski z Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. "Znalezisko" znajduje się przy bardzo starej, blisko dwukrotnie bardziej masywnej niż Słońce gwieździe.
"Ciepły Jowisz" i czerwony olbrzym
Gwiazda macierzysta o nazwie TYC 3667-1280-1 to tzw. czerwony olbrzym. Jest to obiekt o średnicy sześciokrotnie większej niż Słońce i 30 razy jaśniejszy. Znajduje się w gwiazdozbiorze Kasjopei, oddalonym o ok. 1600 lat świetlnych od Słońca.
- Takie planety są niezwykle rzadkie, a ta odkryta jest jedyną znaną przy tak masywnej gwieździe - zaznaczono.
Ciasna orbita i 26-dniowy rok
Planeta, nazwana zgodnie z obowiązującą konwencją TYC 3667-1280-1 b, ma masę ponad pięciokrotnie większą niż Jowisz. TYC 3667-1280-1 b krąży wokół swojej gwiazdy na bardzo ciasnej orbicie - jej "rok" trwa zaledwie 26,5 dnia. Gdyby umieścić ją w Układzie Słonecznym, byłby to najbliższy Słońcu obiekt, o orbicie dwukrotnie ciaśniejszej niż orbita Merkurego. Ze względu na małą odległość od gwiazdy, panująca na niej temperatura wynosi około 1100 st. C.
Jedno z wielu
Jak podkreśliło Centrum Promocji i Informacji, to już dwudziesty układ planetarny odnaleziony przez zespół prof. Niedzielskiego. Wśród odkrytych układów przewagę liczbową mają stare układy planetarne przy tzw. czerwonych olbrzymach, w których to poszukiwaniach zespół się specjalizuje. W trzech z nich jednocześnie odkryte zostały po dwie planety.
Odkrywane przez zespół prof. Niedzielskiego planety zazwyczaj krążą znacznie dalej od swoich gwiazd niż ta przy TYC 3667-1280-1. Rekordzistką wśród nich jest planeta przy gwieździe BD+49 828, która krąży wokół niej w odległości aż 4,2 jednostki astronomicznej, a jej "rok" trwa 2590 dni.
Solo albo w duecie
Wszystkie badania prowadzące do tych odkryć zostały wykonane za pomocą 10-metrowego teleskopu Hobby-Eberly w Teksasie, a ostatnich pięć przy współudziale włoskiego teleskopu Galileusz, którego średnica zwierciadła wynosi 3,6 m. Instrument ten wyposażony jest w jedno z dwóch najdokładniejszych urządzeń na świecie - spektrograf HARPS-N, który umożliwia pomiar prędkości gwiazd z dokładnością wyższą niż 1 m/s.
Umysły z całego świata
Zespół tworzą: prof. Aleksander Wolszczan (Uniwersytet Stanowy Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych), dr Eva Villaver (Uniwersytet Autonomiczny w Madrycie w Hiszpanii), dr Grzegorz Nowak (Instytut Astronomiczny Wysp Kanaryjskich w Hiszpanii), dr Monika Adamów (Uniwersytet Stanowy w Teksasie i Obserwatorium Astronomiczne McDonalda w Stanach Zjednoczonych oraz UMK), dr Gracjan Maciejewski (Centrum Astronomii UMK), dr Kacper Kowalik (Narodowe Centrum Zastosowań Superkomputerowych w Illinois w Stanach Zjednoczonych) oraz doktorantki Beata Deka-Szymankiewicz i Michalina Adamczyk z UMK. Badania prof. Niedzielskiego finansowane są przez Narodowe Centrum Nauki.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/miedzynarodowy-zespol-z-polakiem-na-czele-odkryl-egzotyczna-planete,200809,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wostocznyj ma uniezależnić Rosję od Kazachstanu. Nad ranem pierwszy start rakiety 
Z kosmodromu Wostocznyj na rosyjskim Dalekim Wschodzie wystartuje w środę rakieta Sojuz 2.1a. Będzie to pierwszy start z nowego kosmodromu, który ma uniezależnić Rosję od kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. 
Media w Rosji opisują nowy kosmodrom jako najnowocześniejszy na świecie. Start zaplanowano na godz. 5.01 czasu moskiewskiego (godz. 4.01 czasu polskiego). Rakieta nośna Sojuz 2.1a wyniesie na orbitę satelity Łomonosow i Aist-2D oraz nanosatelitę Samsat-218Rakieta powstała w zakładach w Samarze. Po zmontowaniu, skontrolowaniu i pomalowaniu została rozłożona, by w częściach, specjalnym pociągiem, wyruszyć z Samary przez cały kraj na Daleki Wschód. Podróż ta liczyła 6450 kilometrów i trwała 18 dni. W przyszłości budowa rakiet Angara, które mają startować z kosmodromu Wostocznyj, zostanie przeniesione z Moskwy do Omska, by skrócić trasę i zmniejszyć koszty. 
Wostocznyj "nie ma sobie równych" na świecie 
Wostocznyj powstał obok zamkniętego w 2007 roku wojskowego kosmodromu Swobodnyj, zaledwie 100 km od granicy z Chinami. Decyzja o jego budowie zapadła również w 2007 roku. Postanowiono wówczas - jak podaje agencja RIA-Nowosti - że nowy kosmodrom ma być najnowocześniejszy na świecie. Wybrano miejsce jak najbliżej równika, co pozwoli na wynoszenie na orbitę większej ilości ładunków. Budowę rozpoczęto kilka lat później. Przyćmiły ją opóźnienia i skandale - robotnicy ogłaszali strajk i głodówkę, żądając wypłaty zaległych poborów. Przeciwko menedżerom firm podwykonawczych wszczynano postępowania karne o defraudację. Start pierwszej rakiety planowany był pierwotnie na 2015 rok. Potem nie udało się zdążyć na tegoroczny Dzień Kosmonautyki, obchodzony 12 kwietnia.Niemniej w niedawnym wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety" szef agencji Roskosmos Igor Komarow zapewnił, że jeśli chodzi o stopień automatyzacji, wykorzystania współczesnych technologii i nowych rozwiązań, Wostocznyj "nie ma sobie równych" na świecie. 
Zmienili nazwę wsi, będzie miasteczko naukowe 
Powierzchnia kosmodromu liczy 700 km kwadratowych. Docelowo znajdzie się na nim 500 różnych budynków i obiektów. Jako przykład najnowocześniejszych technologii agencja RIA-Nowosti podaje kompleks obsługi rakiet i satelitów. Jedna ze ścian o wysokości siedmiokondygnacyjnego budynku jest niemal w całości wypełniona szkłem, aby zapewnić jak najlepsze oświetlenie. Wieża obsługi to swego rodzaju "dom na kołach", który podjeżdża do rakiety stojącej na platformie startowej. Na budowę kosmodromu wydano dotąd 120 mld rubli (ok. 2 mld dolarów) - podaje dziennik "Wiedomosti", zaznaczając, że nie wiadomo, kiedy budowa będzie ostatecznie ukończona. Z kosmodromu na orbitę wysyłane mają być załogowe i bezzałogowe statki kosmiczne i satelity komercyjne. Wostocznyj ma rozwijać się dalej. W przyszłości powstanie tu lotnisko - z myślą o transporcie satelitów. Rakiety przewożone są w Rosji wyłącznie koleją. W miejscowości Uglegorsk koło kosmodromu, przemianowanej na Ciołkowski (od nazwiska rosyjskiego pioniera astronautyki Konstantego Ciołkowskiego, syna polskiego zesłańca), ma powstać miasteczko naukowe dla 25 tys. ludzi. 
Start będzie doglądał Putin 
Start pierwszej rakiety będzie można obserwować w telewizji. Publiczną transmisję zorganizowano m.in. w Błagowieszczeńsku, w obwodzie amurskim - na telebimie w centrum miasta mieszkańcy będą śledzić wydarzenia na kosmodromie. Kreml zapowiedział, że wystrzelenie rakiety będzie obserwować prezydent Władimir Putin. Nie uściślono jednak, czy również tylko za pośrednictwem telewizji.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różne oblicza Ziemi z Kosmosu. Zobacz wyjątkową animację

96c37655-db29-4e72-9c14-d67f19f5afa5.jpg
Pokrycie terenu, temperatura powierzchni oceanów oraz stężenie ozonu i chlorofilu na Ziemi. Te i wiele innych pomiarów satelitarnych zobaczysz na jednej animacji, którą wykonali specjaliści z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Wokół naszej planety krąży wiele sztucznych satelitów. Codziennie mierzą różne parametry Ziemi. Zajmują się pomiarami zarówno meteorologicznymi, związanymi z przepowiadaniem pogody, jak i takimi, które oceniają stan środowiska, w którym żyjemy.
Satelity meteorologiczne obserwują atmosferę naszej planety. Zajmują się pomiarem m.in. temperatury i wilgotności powietrza, sumy opadów czy stężenia szkodliwych gazów.
Oblicza Ziemi
Specjaliści z ESA stworzyli animację, która ukazuje pracę satelitów. Sensory, które znajdują się na ich pokładzie, wykonują zdjęcia w różnych barwach. Dzięki tym obrazom widzimy, jak na Ziemi rozmieszczone jest m.in. stężenie ozonu. Z animacji wyczytać można: pokrycie terenu i głębokość zbiorników, grubość warstwy aerozolu, stężenie chlorofilu, średnią wysokość fal, stężenie ozonu, stężenie pary wodnej, wskaźnik wpływu człowieka, zmianę poziomu oceanów, temperaturę powierzchni oceanów i wilgotność gleby.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/rozne-oblicza-ziemi-z-kosmosu-zobacz-wyjatkowa-animacje,200701,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadlatują eta Akwarydy

 
Wysłane przez tuznik w 2016-04-27 18:27
Mapka gwiazdozbioru Wodnika
W końcówce kwietnia na polskim niebie zagościł kolejny rój meteorów - eta Akwarydy. To świetna okazja, by wyjść na zewnątrz i choć przez chwilę popatrzeć w rozgwieżdżone niebo.

Eta Akwarydy to rój meteorów posiadających swój radiant w konstelacji Wodnika. Jest to jeden z ciekawszych rojów, ponieważ liczba zjawisk, jakie możemy dostrzec, w ciągu jednej godziny sięga aż 60! Maksimum tego roju co roku wypada w okolicach 6 maja. Dla tych, którzy się spóźnią nic straconego, bowiem meteory będzie można podziwiać praktycznie do końca maja. Dodatkową cechą tego roju są stosunkowo długie przepiękne smugi, pozostają one na niebie nawet przez "dłuższy" czas.

Warto pamiętać, że rój ten związany jest z najsłynniejszą kometą wszech czasów, czyli z kometą Halleya.

Lokalizacja konstelacji Wodnika nie powinna stanowić większego problemu, aczkolwiek w maju wschodzi on dopiero pod koniec nocy. Osobom nieobeznanych z nocnym niebem polecamy skorzystanie z obrotowej mapki nieba w celu ustalenia położenia tej konstelacji. Gwiazdozbiór graniczy od północy z Rybami i Pegazem, a od południa z Rybą Południową. Najjaśniejszą gwiazdą konstelacji jest Sadalsuud o jasności około 2200 razy większej od Słońca.

Wszystkich Państwa, którzy lubią podziwiać jasne meteory, zachęcamy do obserwacji i fotografii tych przepięknych atmosferycznych zjawisk. Życzymy również pogodnego nieba!

Autor: Adam Tużnik

Na ilustracji:
Mapka gwiazdozbioru Wodnika. Źródło: astrojawil.pl
  • Like 1

Pozdrawiam, :)

Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co doprowadziło do katastrofy satelity Hitomi?
Artykuł napisał Marcin Kastek.
Japońska Agencja Kosmiczna (JAXA) zaprezentowała kalendarium niefortunnych zdarzeń odpowiadających za katastrofę satelity Hitomi. Próby uratowania satelity są nadal podejmowane, lecz na chwilę obecną taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny.
W ubiegłym tygodniu JAXA opublikowała raport przedstawiający przyczyny awarii statku kosmicznego oraz nieudane próby odzyskania kontaktu i kontroli nad satelitą Hitomi. Satelita został wystrzelony 17 lutego 2016, aby zrewolucjonizować astronomię rentgenowską. Wielu astronomów pokładało wielkie nadzieję w tej misji. Początkowo satelita był znany pod Astro-H, jednak krótko po wystrzeleniu zmieniono nazwę na Hitomi, co po japońsku oznacza źrenicę oka.
Katastrofa rozpoczęła się 26 marca, kiedy inżynierowie skierowali instrumenty satelity w kierunku aktywnego jądra galaktyki. Obserwacja miała być jednym z wielu rutynowych testów przyrządów badawczych znajdujących się na pokładzie. Krótko po wykonanym manewrze system kontroli położenia (który czuwa nad tym, aby satelita był wycelowany w odpowiednim kierunku) stwierdził, że pojazd zaczął się obracać, jednak tak się nie stało. Tak więc system postanowił przeciwdziałać "obrotowi" i to spowodowało, że sonda rzeczywiście zaczęła się obracać. Z powodu niekontrolowanej rotacji, satelita został automatycznie przełączony w stan awaryjny. Zazwyczaj stan awaryjny powoduje skierowanie baterii słonecznych w stronę Słońca w celu uzyskania jak największej ilości energii. Anteny zwróciły się jednak w stronę Ziemi. Ostatni manewr tylko pogorszył sprawę, zostały włączone silniki. Podczas gdy system kontroli położenia wciąż nie działał poprawnie, w rezultacie spowodowało to przyspieszenie rotacji.

JAXA nie spisała jeszcze satelity Hitomi na straty, ale prognozy nie są optymistyczne. Inżynierom udało nawiązać się kilka krótkich kontaktów podczas zeszłego miesiąca, ale nie byli w stanie odzyskać pełnej kontroli nas satelitą. Co ciekawe, Hitomi zdołał wykonać kilka udanych obserwacji przed utratą kontaktu. Niektóre wyniki są już w oczekiwaniu na publikację, a pozostałe dane będą wkrótce analizowane.
Amatorscy tropiciele satelitów odegrali kluczową rolę w potwierdzaniu i nagrywaniu ruchu satelity na orbicie. Najlepszą metodą na dostrzeżenie satelity jest sprawdzenie, kiedy Hitomi będzie znajdował się w pobliżu jasnej gwiazdy. Potem odnalezienie satelity na niebie nie powinno przysparzać większych trudności. Strona Heavens-Above może być pomocnym źródłem w zlokalizowaniu satelity (Hitomi jest oznaczony jako NORAD ID 2012-016A).

Utrata satelity Hitomi to poważny cios dla astronomii rentgenowskiej. Wnioski wyciągnięte z tej misji zaprocentują i pozwolą uniknąć w przyszłości takich katastrof.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: Sky & Telescope

http://news.astronet.pl/7820

Co doprowadziło do katastrofy satelity Hitomi.jpg

Co doprowadziło do katastrofy satelity Hitomi2.jpg

Co doprowadziło do katastrofy satelity Hitomi3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia coraz bardziej nam zielenieje

 
Ziemia coraz bardziej nam się zieleni - informują naukowcy NASA. Wyniki badań prowadzonych w sumie przez 32 naukowców z 8 krajów pokazują, że wywołuje ten efekt to samo zjawisko, które przyczynia się do ocieplenia klimatu - emisja gazów cieplarnianych. Szczególnie istotny jest dwutlenek węgla, który odpowiada za ekspansję zieleni nawet w 70 procent. Pisze o tym w najnowszym numerze czasopismo "Nature Climate Change".

 Opublikowane dane potwierdzają, że roślinność na Ziemi coraz szybciej się rozwija, bo ma do dyspozycji coraz więcej - niezbędnego w procesie fotosyntezy - dwutlenku węgla. Rozwijając się rośliny pochłaniają CO2 w coraz szybszym tempie i wydzielają coraz więcej tlenu. Niestety na razie nie zanosi się, by obserwowany wyraźnie przyrost liczby drzew i powierzchni ich liści mógł ocieplenie zatrzymać. Rośliny, wraz z oceanami przychwytują i przetrzymują tylko około połowy emitowanego CO2. Zdaniem autorów pracy wiele wskazuje też na to, że skutki dalszego ocieplenia klimatu w praktyce tę zdolność zmniejszą. 

Badacze z 24 instytucji naukowych wykorzystali w swych analizach dane zebrane przez pracujące na orbicie instrumenty MODIS (Moderate Resolution Imaging Spectrometer) i AVHRR (Advanced Very High Resolution Radiometer). Wskazały one, że w ciagu ostatnich 35 lat globalna powierzchnia liści wzrosła na Ziemi o wartość zbliżoną do dwukrotnej powierzchni Stanów Zjednoczonych.

O tym, że zwiększona ilość CO2 w atmosferze wpływa na tempo fotosyntezy i przyspiesza wzrost roślin wiedziano już oczywiście od dawna. Do tej pory nie było jednak jasne, jaki jest udział innych, działających na rośliny, czynników. Chodzi przy tym o wzrost poziomu azotu, średnią temperaturę, nasłonecznienie, czy opady. By to ustalić, analizowano obserwowane zmiany tak zwanego wskaźnika pokrycia liściowego w oparciu o różne modele komputerowe. Okazało się, że samo podniesienie się poziomu CO2 odpowiada za 70 procent obserwowanego wzrostu zazielenienia, drugi co do ważności czynnik, azot, ma w tym nie więcej, niż 9-procentowy udział.

Roślinność zajmuje około 85 procent wolnego od lodu lądu. W sumie różnego rodzaju liście pokrywają blisko 1/3 całkowitej powierzchni naszej planety. Zmiany poziomu zazielenienia Ziemi w ciągu ostatnich 35 lat mogą fundamentalnie zmienić cyrkulację wody i węgla w naszym systemie klimatycznym - twierdzi pierwszy autor pracy, Zaichun Zhu z Uniwersytetu w Pekinie. Choć nasza praca nie podejmowała wprost tematu zależności między procesem zielenienia a zdolnością roślinności do przechwytywania węgla, wyniki innych prac pokazują, że od lat 80 minionego stulecia zdolność ta znacznie wzrosła - dodaje Shilong Piao.

Autorzy pracy przyznają jednak, że w miarę dalszego ocieplenia klimatu efekt ten może się nie utrzymać. Inne prace pokazują, że rośliny mogą się do zwiększonego poziomu CO2 przyzwyczaić i przyrost ich masy z czasem słabnie - mówi dr Philippe Ciais z Laboratory of Climate and Environmental Sciences w Gif-suv-Yvette we Francji.

Grzegorz Jasiński

 


http://www.rmf24.pl/nauka/news-ziemia-coraz-bardziej-nam-zielenieje,nId,2192987

Ziemia coraz bardziej nam zielenieje.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmierzyć niezmierzone

Czy odległości liczone w miliardach miliardów kilometrów można mierzyć z dokładnością do 2 proc., znaną z codziennej praktyki? Astronomowie mają na to sposoby. O tym, jak dokładnie zbadać tempo rozszerzania się Wszechświata, opowiada w rozmowie z PAP prof. Grzegorz Pietrzyński.

Jego zespół z niespotykaną dotąd dokładnością zmierzył odległości do wielu pobliskich galaktyk. To pierwszy, najważniejszy krok w pomiarach Wszechświata.

 

PUCHNĄCY WSZECHŚWIAT I ZAGADKA CIEMNEJ ENERGII

 

"Jednym z najważniejszych odkryć w astronomii była zaobserwowana przez Edwina Hubble'a ekspansja Wszechświata. Odkrycie to doprowadziło do odrzucenia modelu statycznego Wszechświata i całkowicie zmieniło nasz światopogląd. Jesteśmy częścią Kosmosu, więc musimy go zrozumieć, żeby lepiej zrozumieć rolę naszej cywilizacji, i odpowiedzieć na odwieczne pytania - czy jesteśmy sami we Wszechświecie, czy możliwe są podróże kosmiczne, czym jest nasza cywilizacja, jaka jest jej rola, jaka będzie nasza przyszłość" - mówi prof. Pietrzyński.

 

Kolejną rewolucję spowodowało odkrycie, że rozszerzanie Wszechświata nie było cały czas stałe, ale musiało się zmieniać. Bo inaczej nie wytłumaczylibyśmy, dlaczego powstały galaktyki i wszystkie obiekty w przestrzeni kosmicznej. Niedawno odkryto, że tempo ekspansji ostatnio znacznie przyspieszyło. Za to odkrycie w 2011 r. trzech astronomów otrzymało Nagrodę Nobla. Dlaczego Wszechświat przyspieszył? Wyjaśnienia należy szukać w naturze ciemnej energii, stanowiącej aż 3/4 masy Wszechświata. Ale to, czym jest ciemna energia, wciąż pozostaje zagadką.

 

PULSUJĄCE CEFEIDY I KOSMICZNE LINIJKI

 

Aby zbadać naturę ciemnej materii i poznać ewolucję Wszechświata trzeba dokładnie znać wartość tzw. parametru Hubble?a. Aby go wyznaczyć, należy wykonać pomiary do bardzo odległych obiektów.

 

"W klasycznej metodzie mierzymy odległość Ziemi od Słońca, potem w oparciu o nią mierzymy odległość do najbliższych gwiazd. Następnie wybieramy gwiazdy, które mają mniej więcej taką samą jasność, i tworzymy nową linijkę kosmiczną, która pozwala nam sięgnąć do galaktyk. Następnie mierzymy odległości do galaktyk, w galaktykach znów szukamy obiektów, które byłyby jaśniejsze i pozwalałyby nam sięgnąć dalej, i tak stopniowo - krok po kroku - sięgamy do krańców Wszechświata. Wtedy będziemy mogli zmierzyć, jak Wszechświat się rozszerza" - tłumaczy prof. Pietrzyński.

 

Paradoksalnie odległości do najdalszych galaktyk możemy mierzyć z dużą dokładnością. Doskonale nadają się do tego supernowe. Jednak, aby móc ich użyć do mierzenia Wszechświata, uczeni muszą wiedzieć, jaką energię one emitują. W tym celu należy zmierzyć odległości do kilku supernowych za pomocą innej metody - więc wyznaczają ich jasność. Astronomowie używają w tym celu cefeid, czyli gwiazd pulsujących, które od ponad stu lat są powszechnie używane do pomiaru odległości "na średnich dystansach".

 

"Za pomocą cefeid możemy sięgnąć do supernowych, wyznaczyć ich energie i jasność. Żeby to zrobić, musimy z kolei skalibrować cefeidy. Tymczasem właśnie z tego kroku pochodzi największy wkład do błędu w wyznaczeniu tempa ekspansji Wszechświata" - podkreśla profesor.

 

"Celem naszego projektu jest skalibrowanie cefeid z jak największą dokładnością. Chcemy pominąć drobne kroczki, i za pomocą prostych geometrycznych metod od razu przenieść się do pobliskich galaktyk" - tłumaczy.

 

Zespół profesora tworzy dwie "linijki", pozwalające na bardzo dokładny pomiar odległości do pobliskich galaktyk, w których znajdują się cefeidy. Mają one pozwolić na wykalibrowanie jasności cefeid, a następnie - na zmierzenie za ich pomocą dokładnych odległości do galaktyk, w których obserwowano supernowe. W wyniku tego w trzech prostych krokach można będzie wyznaczyć wartość parametru Hubble'a, który bezpośrednio pokaże, z jaką prędkością rozszerza się Wszechświat.

 

W 2013 r. dzięki "linijce" wykorzystującej gwiazdy podwójne zespół prof. Pietrzyńskiego zmierzył odległość do najbliższej galaktyki, Wielkiego Obłoku Magellana, z rekordową dotychczas dokładnością do 2 proc.

 

"Druga metoda polega na wykorzystaniu gwiazd pulsujących. W obydwu przypadkach potrafimy zmierzyć zarówno rozmiary liniowe, jak i kątowe badanych obiektów. Następnie, dzieląc jedne przez drugie, otrzymujemy odległości. To najdokładniejsze geometryczne metody, jakie sobie można wyobrazić. W tym podejściu nie potrzebujemy więc wszystkich pośrednich kroków; od razu przechodzimy do najbliższych galaktyk; tam mamy cefeidy, potem supernowe - i sprawa rozwiązana" - mówi uczony.

 

Obliczenia dokonywane są na podstawie obserwacji prowadzonych w Chile, na Hawajach, Wyspach Kanaryjskich i w Południowej Afryce. Trzon zespołu stanowi ok. polska grupa, utworzona dzięki programowi TEAM Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. W projekcie międzynarodowym bierze w sumie udział 17 naukowców - z Polski (ok. 10), z Chile, z Japonii, z Francji, Niemiec i z USA.

 

Na swoje badania Grzegorz Pietrzyński otrzymał prawie 2,4 mln euro z budżetu ERC Advanced Grant. To czwarty tak prestiżowy grant dla Polaka, a drugi - dla astronoma. Prof. Pietrzyński pracował w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, jednak projekt finansowany przez ERC będzie realizował w Centrum Astronomicznych Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk, gdzie niedawno rozpoczął pracę.

 

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk (Olszewska)

 

kol/ zan/

 

 

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409280,zmierzyc-niezmierzone.html

 

Zmierzyć niezmierzone.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie trzy minuty... i cała wieczność przed nimi

Dość dobrze rozumiemy, jak wszechświat powstał. Ale jaki będzie jego koniec? Czy skończy z hukiem, czy ze skomleniem? Ba, czy w ogóle będzie miał kres? I co stanie się z naszym gatunkiem? Odpowiedzi na te pytania szuka światowej sławy fizyk Paul Davies w książce "Ostatnie trzy minuty".

Nawet jeśli Armagedon nie czeka nas już za chwilę, to - jak zauważa Davies - trudno się tym wydarzeniem w ogóle nie interesować.

 

Fizycy kreślą dwa jego scenariusze. W jednym z nich wszechświat powstały w wielkim wybuchu rozszerza się i stygnie, aż osiągnie zdegenerowany stan końcowy.

 

Z powodu działania praw termodynamiki, po niewyobrażalnie długim dla nas czasie, wygasną różne procesy. Zwyczajna materia zniknie, a czarne dziury wyparują. W jeszcze bardziej odległej przyszłości wszechświat będzie wypełniony rozrzedzonym gazem fotonów i neutrin, zmieszanych ze znikającymi elektronami i pozytronami, powoli oddalającymi się od siebie. "Z tego, co wiemy, wynika, że nie nastąpi już żaden istotny proces fizyczny, żadne wydarzenie nie przerwie jałowej egzystencji wszechświata, którego historia dobiegła już kresu, lecz który ma przed sobą jeszcze wieczne życie, czy też należałoby powiedzieć, wieczną śmierć" - pisze Davies.

 

W drugim scenariuszu przyszłości ekspansja zacznie zwalniać, aż cały wszechświat (pod wpływem działania sił grawitacji) katastroficznie się zapadnie. Najpierw jednak wszystko powoli zacznie się nagrzewać. Także Ziemia, na której najpierw roztopią się czapy lodowe wokół biegunów i lodowce, a później wyparują oceany. W końcowej fazie wszechświat zamieni się w kosmiczny piec. Temperatura wzrośnie tak bardzo, że rozpadną się nawet jądra atomów, a cała materia zamieni się w zupę cząstek elementarnych. W ostatnim momencie dominująca siła, grawitacja, zmiażdży całą materię i przestrzeń. Pytania o to, co dalej - nie mają sensu, bo - jak pisze Davies - "żadnego dalej nie będzie".

 

To, według którego scenariusza skończy wszechświat, zależy od jego masy. Gwiazdy - uważane przez długi czas za najważniejszy składnik wszechświata - w rzeczywistości stanowią tylko niewielki je ułamek. (To jeden z powodów, dla którego kosmolodzy zastanawiają się, czy istnieje dość ciemnej materii, aby powstrzymać ekspansję).

 

Spekulując na tematy ostateczne, sporo uwagi Davies poświęca odległej przyszłości naszego gatunku. Przyjęcie kosmicznej perspektywy czyni z tych rozważań popis egzystencjalny.

 

Fizyk zauważa, że nie ma żadnego oczywistego prawa przyrody, które ograniczyłoby trwanie Homo sapiens (zakładając, że przetrwamy potencjalne katastrofalne konflikty, znajdziemy nowe źródła energii i ustabilizujemy liczebność populacji). Szacuje też, że Ziemia powinna być zdatna do życia jeszcze przez 2-3 mld lat.

 

"Z pewnością można sobie wyobrazić, że nasi następcy, mając do dyspozycji mnóstwo czasu, podejmą zadanie eksploracji kosmosu i dokonają wielu cudownych wynalazków. Z pewnością będą mieli czas opuścić Ziemię, zanim Słońce spiecze ich na skwarki. Będą się mogli przenieść na inną zdatną do życia planetę, następnie jeszcze na inną" - zauważa.

 

Od kolonizacji innych układów planetarnych wcale nie dzieli nas "wieczność". "Jeśli nawet nie uda się im (ludziom z przyszłości - przyp. PAP) osiągnąć prędkości większej, niż jedna setna prędkości światła - co nie wydaje się szczególnie ambitnym postulatem - to i tak podróż zajmie im tylko kilka wieków. Ukończenie budowy nowej kolonii może im zająć jeszcze kilka stuleci, i wtedy potomkowie pierwszych kolonizatorów będą gotowi do zorganizowania własnej wyprawy na kolejną planetę" - spekuluje fizyk.

 

Realizacja takiej wizji wymaga, jego zdaniem, wysyłania na inne planety zamrożonych ludzi lub nawet statku z niewielką załogą i ładunkiem milionów zapłodnionych jaj, które po przybyciu można umieścić w inkubatorze. Dzięki postępowi technologii (np. bezpośrednim manipulacjom genetycznym) można też będzie projektować istoty ludzkie z określonymi cechami, które pozwolą funkcjonować w warunkach odmiennych niż ziemskie. Np. w atmosferze z mniejszą zawartością tlenu ludzie mogliby mieć więcej czerwonych ciałek krwi, przy większej sile grawitacji - mocniejszy szkielet i mięśnie.

 

Opowieść Daviesa o przyszłości wszechświata nie jest tak apokaliptyczna, jak można by oczekiwać. "W rzeczywistości kryje w sobie obietnicę rozwoju i bogatych doświadczeń. Nie możemy jednak ignorować faktu, że wszystko, co powstało, może również zginąć" - pisze autor.

 

Choć proces wydawniczy do krótkich nie należy, nieczęsto się zdarza, by w chwili ukazania się książki jakiś jej fragment już się zdezaktualizował. W przypadku "Ostatnich trzech minut" dotyczy to wątku poświęconego promieniowaniu grawitacyjnemu.

 

Fizyk wspomina o pierwszym bezpośrednim dowodzie istnienia fal grawitacyjnych, uzyskanym dzięki obserwacji układu podwójnego gwiazd neutronowych w gwiazdozbiorze Orła. "Jeszcze bardziej przekonująca byłaby detekcja fal grawitacyjnych w ziemskim laboratorium. (...) Niestety, jak dotychczas żaden detektor nie jest dostatecznie czuły, aby mógł zarejestrować przejścia fali grawitacyjnej" - zauważa.

 

Wbrew przewidywaniom Daviesa, aby uzyskać pewny dowód istnienia fal grawitacyjnych, nie musimy czekać na kolejną generację detektorów. O rejestracji sygnału fal grawitacyjnych pochodzących ze zderzającego się układu dwóch czarnych dziur dowiedzieliśmy się nie dalej jak w lutym. Rzadko kiedy hermetyczne wiadomości ze świata nauki odbijają się w mediach tak wielkim echem, jak to doniesienie z dwóch amerykańskich detektorów.

 

Paul Davies jest profesorem Arizona State University w Tempe (USA). Zajmuje się głównie kosmologią, kwantową teorią pola i astrobiologią. Davies jest autorem licznych książek, wśród których znajdują się takie pozycje jak Bóg i nowa fizyka, Kosmiczna wygrana oraz Plan Stwórcy: naukowe podstawy racjonalnej wizji świata.

 

Książka ukazała się nakładem Copernicus Center Press w przekładzie Piotra Amsterdamskiego.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

zan/ agt/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409227,ostatnie-trzy-minuty-i-cala-wiecznosc-przed-nimi.html

Ostatnie trzy minuty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety pozasłoneczne znalezione na kliszach z 1917 roku

Mniej więcej rok temu autor przeglądu systemów planetarnych wokół białych karłów, Jay Farihi z Uniwersytetu w Londynie, skontaktował się z dyrektorem Obserwatorium Carnegie. Szukał kliszy fotograficznej, na której zarejestrowano widmo gwiazdy van Maanen'a, białego karła odkrytego przez holenderskiego astronoma Adriaana van Maanena, w 1917 roku.

Widmo to światło pochodzące od gwiazdy, rozłożone przy pomocy spektroskopu na kolory składowe ? czyli tęczę. Badając widmo gwiazd, astronomowie mogą uzyskać dane o składzie chemicznym gwiazdy lub ośrodka przez jakie to światło przeszło zanim dotarło na Ziemię. W XIX wieku, w oparciu o widma, opracowano system klasyfikacji gwiazd, z którego korzysta się do dzisiaj.

Gwiazda van Maanen'a przez lata uznawana była za dość zwyczajną, jednak kiedy Jay Farihi zbadał jej widmo znalazł coś zupełnie niezwykłego. Kluczem do tego odkrycia były tak zwane linie absorpcyjne. Są to brakujące elementy widma wskazujące, że światło o pewnej długości fali (pewnym kolorze) zostało pochłonięte przez ośrodek znajdujący się pomiędzy gwiazdą a Ziemią. Wiedząc na jakiej długości fali występują te linie można wydedukować skład chemiczny tego ośrodka.

Klisza z archiwów Obserwatorium Carnegi wykazała w widmie obecność ciężkich pierwiastków, takich jak wapń, magnez i żelazo, które już dawno powinny opaść do jądra gwiazdy pod własnym ciężarem. Świadczy to o tym, iż pierwiastki te nieustannie opadają na powierzchnię gwiazdy z ośrodka, który ją otacza.

W ciągu ostatnich 12 lat astronomowie odkryli, iż białe karły z liniami absorpcyjnymi ciężkich pierwiastków w widmach oznaczają, że mamy do czynienia z układem planetarnym, który ma szeroki pierścień pozostałości skalnych, a odłamki te, gaz oraz pył znajdują się w atmosferze gwiazdy.

Takie gwiazdy zwane są zanieczyszczonymi białymi karłami a ich odkrycie i zbadanie jest istotne dla zrozumienia ewolucji naszego Układu Słonecznego. Jest tak dlatego, że białe karły są jednym z końcowych etapów życia gwiazd typu słonecznego. Za 5 miliardów lat, kiedy wyczerpią się zapasy wodoru w jądrze Słońca, rozedmie się ono do rozmiarów przekraczających orbitę Wenus, a może nawet Ziemi i stanie się tak zwanym czerwonym olbrzymem. Następnie, po kilku milionach lat, odrzuci ono swoją zewnętrzną otoczkę tworząc mgławicę planetarną, w której centrum pozostanie jedynie jądro ? biały karzeł.

Możliwość istnienia planet na orbitach białych karłów jest dla astronomów pewnym zaskoczeniem. Dotychczas zakładano, iż odrzucenie zewnętrznej otoczki gwiazdy ?wymiecie? wszystkie znajdujące się w danym układzie planetarnym ciała, które ulecą w przestrzeń kosmiczną lub ulegną spaleniu na wcześniejszym etapie ewolucji gwiazdy. Chociaż planety nie zostały jeszcze wykryte na orbicie gwiazdy van Maanen'a, Jay Farihi jest przekonany, że to tylko kwestia czasu ponieważ mechanizm, który pozwala na utworzenie się pierścienia skalnych odłamków planetarnych wymaga wpływu grawitacyjnego pełnoprawnych planet. Jednakże wykrycie zwartych ciał na orbitach obiektów tak małych jak białe karły wciąż jest bardzo trudne i wymaga użycia silniejszych teleskopów niż te, którymi obecnie dysponujemy.

Klisza wykonana w 1917 r. z Obserwatorium Carnegie jest najstarszym dowodem na istnienie systemów pozasłonecznych. W archiwach Obserwatorium Carnegie znajduje się jedna z największych na świecie kolekcji klisz astronomicznych, która zawiera około 250 tysięcy fotografii z trzech różnych obserwatoriów: Mount Wilson, Palomar i Las Campanas. Któż wie jakie jeszcze znaleziska mogą się tam kryć?


Artykuł Circumstellar Debris and Pollution at White Dwarf Stars autorstwa Jay Farihi w bazie
arXiv.org oraz ScienceDirect.
Artykuł
Two Faint Stars With Large Proper Motion Adriaana van Maanena z 1917 roku.

Magdalena Kuszewska

Źródło:carnegiescience.edu
astronomynow.com

 

http://orion.pta.edu.pl/planety-pozasloneczne-znalezione-na-kliszach-z-1917-roku

Planety pozasłoneczne znalezione na kliszach z 1917 roku.jpg

Planety pozasłoneczne znalezione na kliszach z 1917 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)