Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

K2-33b: najmłodsza znana egzoplaneta!
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Astronomowie odkryli najmłodszą, w pełni uformowaną egzoplanetę w historii. Odkrycia dokonano za pomocą danych zebranych przez Kosmiczny Teleskop Keplera w ramach jego wydłużonej misji K2 oraz przez Obserwatorium W.M. Kecka na szczycie Mauna Kea na Hawajach.
Nowo odkryta planeta ? K2-33b ? jest nieznacznie większa od Neptuna i okrąża swoją gwiazdę w czasie ok. 5 dni. Jej wiek szacuje się na zaledwie 5 do 10 milionów lat ? dzięki czemu jest to jedna z zaledwie kilku odkrytych bardzo młodych planet.
?Wiek Ziemi szacuje się na 4,5 miliarda lat,? mówi Trevor David z Caltech w Pasadenie, główny autor nowego artykułu naukowego opublikowanego online w dniu wczorajszym (20/6/2016) w periodyku Nature. ?W porównaniu z nią, planeta K2-33b jest bardzo młoda. Można powiedzieć, że to planetarny noworodek.? David jest doktorantem pracującym pod kierownictwem astronom Lynne Hillenbrand, także z Caltech.
Powstawanie planet to złożony i burzliwy proces, który wciąż okryty jest nimbem tajemniczości. Jak dotąd astronomowie odkryli ok. 3000 planet pozasłonecznych, jednak niemal wszystkie z nich krążą wokół gwiazd w średnim wieku ? miliarda lat lub więcej. Dla astronomów próba zrozumienia cyklu życia układów planetarnych na podstawie istniejących odkryć jest równie trudna jak zrozumienie życia człowieka od noworodka przez dzieci do dorosłego tylko na podstawie badań wykonanych na dorosłych.
 
Nowo powstała planeta pozwoli nam lepiej zrozumieć procesy formowania planet, które z kolei rzucą nowe światło na wczesne etapy życia Ziemi,? mówi współautor opracowania Erik Petigura z Caltech.
Pierwsze sygnały wskazujące na istnienie planety zostały zauważone w danych z misji K2. Kamera zainstalowana na pokładzie teleskopu dostrzegła okresowe spadki jasności gwiazdy macierzystej, co może być sygnałem wskazującym na tranzyt planety na tle tarczy gwiazdy macierzystej. Dane zebrane w Obserwatorium W. M. Kecka potwierdziły, że spadki jasności faktycznie spowodowane są przez planetę i pozwoli także na określenie młodego wieku planety.
Pomiary w podczerwieni zebrane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Spitzer wskazują, że układ gwiazda otoczona jest cienkim dyskiem odłamków planetarnych, co wskazuje na kończącą się fazę formowania planet, które powstają z gęstych dysków gazu i pyłu zwanych dyskami protoplanetarnymi, które otaczają młode gwiazdy.
?Początkowo taka materia może przesłaniać formujące się planety, jednak po kilku milionach lat, pył powoli się rozprasza,? powiedziała współautorka opracowania Anne Marie Cody z NASA Ames Research Center w Dolinie Krzemowej.?To właśnie w tym okresie możemy zacząć odkrywać sygnatury młodych planet w ramach misji K2.?
Zaskakującą cechą planety K2-33b jest jej niesamowita bliskość do gwiazdy macierzystej. Odległość między planetą a gwiazdą jest 10-krotnie mniejsza niż odległość Słońce-Merkury w układzie Słonecznym. Choć już wcześniej naukowcy odkrywali liczne starsze egzoplanety krążące bardzo blisko swoich gwiazd, to zawsze mieli trudności ze zrozumieniem w jaki sposób tak masywne planety docierają w tak bezpośrednie sąsiedztwo gwiazdy. Niektóre teorie mówiły o stopniowym, trwającym kilkaset milionów lat, zbliżaniu planet do gwiazd ? jednak w tym przypadku tak nie jest, K2-33b nie miała tyle czasu.
Zespół naukowy rozważa dwie teorie mogące wytłumaczyć w jaki sposób K2-33b znalazła się tak blisko swojej gwiazdy. Mogła przemieścić się tam w procesie zwanym migracją w dysku, który trwa kilkaset tysięcy lat, lub mogła powstać ?in situ? ? tam gdzie się znajduje.
?Od pierwszych odkryć masywnych egzoplanet krążących po ciasnych orbitach około 20 lat temu uważano, że absolutnie nie mogły one powstać w tych miejscach. Jednak w ostatnich kilku latach widać zwrot tendencji i wzrost teorii mówiących o powstawaniu tych planet w pobliżu gwiazdy,? mówi David.
Źródło: Ames Research Center
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/21/k2-33b-najmlodsza-znana-egzoplaneta/

K2-33b najmłodsza znana egzoplaneta.jpg

K2-33b najmłodsza znana egzoplaneta2.jpg

K2-33b najmłodsza znana egzoplaneta3.jpg

K2-33b najmłodsza znana egzoplaneta4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ocean mniej niż 5 kilometrów pod powierzchnią Enceladusa!
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Dzięki erupcjom lodu i pary wodnej, jak również oceanowi skrytemu pod lodową skorupą, księżyc Saturna Enceladus jest jednym z najbardziej fascynujących obiektów Układu Słonecznego, szczególnie zważając na fakt, że aż do teraz interpretacje danych obserwacyjnych przesłanych na Ziemię przez sondę Cassini często były ze sobą sprzeczne. Międzynarodowy zespół składający się z naukowców z Laboratoire de Planetologie Geodynamique de Nantes (CNRS), Uniwersytetu Karola w Pradze i Królewskiego Obserwatorium Belgii  w ostatnich dniach zaproponował nowy model, który zdaje się łączyć różne zestawy danych, a który wskazuje, że skorupa lodowa w okolicach południowego bieguna Enceladusa  może mieć grubość zaledwie kilku kilometrów. To z kolei wskazuje na silne źródło ciepła we wnętrzu księżyca, dodatkowy czynnik wspierający możliwość występowania życia w jego oceanie. Wyniki badań zostały opublikowane online na stronie periodyku  Geophysical Research Letters.
Wstępne interpretacje danych zebranych podczas bliskich przelotów sondy Cassini w pobliżu Enceladusa szacowały grubość skorupy lodowej na 30-40 kilometrów w pobliżu bieguna południowego do 60 kilometrów na równiku. Owe modele nie były jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie czy ocean rozciąga się pod całą skorupą lodową. Niemniej jednak, zeszłoroczne (2015) odkrycie oscylacji w rotacji Enceladusa ? czyli libracji, która związana jest z oddziaływaniami pływowymi wskazuje, że we wnętrzu Enceladusa znajduje się globalny ocean skryty pod dużo cieńszą warstwą lodu niż uważano, średnio wynoszącą około 20 kilometrów. Niemniej jednak taka grubość wydawała się nie zgadzać z innymi danymi dotyczącymi grawitacji i topografii.
W celu połączenia różnych ograniczeń naukowcy zaproponowali nowy model, w którym górne dwieście metrów grubości warstwy lodu działa niczym elastyczna skorupa. W ramach tego modelu Enceladus składa  się kolejno ze skalistego jądra o promieniu 185 km, wewnętrznego oceanu o głębokości 45 km odizolowanego od powierzchni za pomocą lodowej skorupy o średniej grubości około 20 km za wyjątkiem bieguna południowego gdzie grubość lodu wynosi mniej niż 5 km. W ramach tego modelu ocean znajdujący się pod lodem obejmuje nawet 40% całkowitej objętości księżyca, a zawartość soli w oceanie szacowana jest na poziomie podobnym do oceanów ziemskich.
Wszystkie te dane wskazują nowy budżet energetyczny dla Enceladusa. Skoro cieńsza skorupa lodowa utrzymuje mniej ciepła, to oddziaływania pływowe ze strony Saturna działające na duże pęknięcia w lodzie w pobliżu bieguna południowego nie wystarczają do wytłumaczenia silnego przepływu ciepła rejestrowanego w tym rejonie. Model zatem wzmacnia teorię mówiącą o silnej produkcji ciepła głęboko we wnętrzu Enceladusa, które to ciepło może zasilać źródła hydrotermalne na dnie oceanu. Z uwagi na fakt, że złożone cząsteczki organiczne, których dokładny skład pozostaje nieznany, zostały wykryte w dżetach Enceladusa, określone przez model warunki wydają się wspierać teorię o możliwości powstania życia we wnętrzu Enceladusa. Stosunkowo niewielka grubość skorupy lodowej na biegunie południowym może w przyszłości pozwolić na zorganizowanie misji badawczej, której zadaniem byłoby zebranie danych, w szczególności danych radarowych,  które dużo łatwiej uzyskać w przypadku cienkiej skorupy lodu, niż gdyby jej grubość wynosiła 40 km.
Wydaje się zatem, że Enceladus skrywa przed nami jeszcze wiele ekscytujących tajemnic.
Źródło: CNRS
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/22/ocean-niz-5-kilometrow-powierzchnia-enceladusa/

Ocean mniej niż 5 kilometrów pod powierzchnią Enceladusa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RECENZJA: Astrophysics in a Nutshell ? Dan Maoz
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Tym razem trafił do mnie podręcznik do astrofizyki. Już z założenia jest to podręcznik służący za wprowadzenie do astrofizyki jako takiej, uwzględniając jej wszystkie aspekty, przeznaczony dla studentów nauk ścisłych (fizyki, astronomii, chemii itd.). Dlatego też już na wstępie warto zauważyć, że aby przedrzeć się przez materiał zawarty w książce, matematykę i fizykę warto opanować na poziomie pierwszych lat studiów wyższych ? znajomość całek, pochodnych, podstaw mechaniki klasycznej i kwantowej, relatywistyki czy termodynamiki ? MILE WIDZIANE.
No tak, zapewne to zdanie czyta już dużo mniej osób niż pierwszy akapit. Jeżeli jednak nadal uważasz, że to książka dla Ciebie, to mam dobrą wiadomość. Ze wszystkich podręczników do astrofizyki z jakimi miałem do czynienia ? to jest zdecydowanie najlepsza, a śmiem twierdzić, że nawet lepsza niż ?big orange book? (jeżeli wiesz co mam na myśli).
Dlaczego?
Dlatego, że materiał zawarty w książce jest niesamowicie dobrze dobrany ? obejmując wszystkie główne działy astrofizyki poczynając od fizyki gwiazd przez ich ewolucję, powstawanie, aż do śmierci. Znajdziemy tu także obszerne rozdziały traktujące o ośrodku międzygwiezdnym, planetach pozasłonecznych, Drodze Mlecznej i innych galaktykach czy o kosmologii i Wielkim Wybuchu.  Z resztą myślę, że w tym miejscu warto po prostu wkleić spis treści:
No dobrze. To dlaczego tak właściwie ta książka jest taka dobra? Pamiętam bardzo dobrze swój kurs Wstępu do astrofizyki na studiach. Faktycznie ?big orange book? to klasyka, fantastyczna, imponująca rozmiarami i ciężarem kopalnia wiedzy. Jednak ze względu na ograniczoną liczbę godzin przeznaczoną na kurs ? tak naprawdę w dużej mierze ta książka pozostała nietknięta. W odróżnieniu od niej podręcznik autorstwa  Maoza posiada ok. 280 stron materiału ? ale właśnie dzięki temu można ją ?przerobić? od deski do deski. Co więcej ? jest w niej absolutnie cały materiał jaki udało nam się zrealizować na wykładach i na zajęciach praktycznych z astrofizyki.
Sam materiał w książce ma bardzo przejrzystą strukturę, podąża za jakimś ciągiem logicznym, dzięki czemu Autorowi udało się uniknąć encyklopedyzacji podręcznika. Każdy rozdział kończy zestaw ćwiczeń pozwalający sprawdzić poziom przyswojenia wiedzy. Wiele kluczowych wyprowadzeń wzorów jest rozbitych na poszczególne, szczegółowo opisane punkty ? dzięki czemu zyskujemy nie tylko odpowiedzi na pytanie ?co?? ale także na pytanie ?w jaki sposób? skąd to się wzięło?? ? a wydaje mi się, że jest to kluczowy element na drodze do gruntownego i dobrego przyswojenia nowej wiedzy. Czym innym wszak jest poznanie równań budowy gwiazd, a czym innym jest ich wyprowadzenie. To drugie znacznie ułatwia to pierwsze.
Z czystym sumieniem mogę zatem polecić ?Astrophysics in a Nutshell? prowadzącym zajęcia ze wstępu do astrofizyki.
Tytuł: Astrophysics in a Nutshell. Second Editon
Autor: Dan Maoz
Stron: 290
Wydawnictwo: Princeton University Press
Link: press.princeton.edu/titles/10772.html
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/22/recenzja-astrophysics-in-a-nutshell-dan-maoz/

 

RECENZJA Astrophysics in a Nutshell ? Dan Maoz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora zacząć odkrywać egzoksiężyce
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Egzoksiężyce powoli pojawiają się na horyzoncie. Nowa technika może pozwolić nam na odkrywanie księżyców o rozmiarach Marsa, krążących wokół planet pozasłonecznych.
Planety w naszym Układzie Słonecznym mają łącznie 176 księżyców. We wnętrzach wielu z nich najprawdopodobniej istnieją rozległe oceany ciekłej wody, w których nawet może skrywać się życie. Sama możliwość występowania krążących wokół planet pozasłonecznych księżyców, które potencjalnie mogą charakteryzować się warunkami sprzyjającymi powstawaniu życia sprawia, że są to bardzo poszukiwane obiekty.
Jednak jak dotąd, pomimo odkrycia tysięcy egzoplanet, nie udało się zaobserwować żadnego egzoksiężyca. Teraz Sujan Sengupta z Indian Institute of Astrophysics oraz Mark Marley z NASA Ames Research Center w Mountain View w Kaliforni twierdzą, że kolejna generacja dużych teleskopów powinna pozwolić na odkrywanie egzoksiężyców poprzez analizę spolaryzowanego światła planety, wokół której mogą krążyć.
Większość odkrytych dotąd planet pozasłonecznych odkryto przy wykorzystaniu metody tranzytów polegającej na obserwowaniu spadków jasności gwiazdy, gdy na jej tle przechodzi planeta. Sengupta oraz Marley wskazują, że w ten sam sposób można odkrywać egzoksiężyce: jeżeli możemy dostrzec światło odbite od planety, powinniśmy być w stanie dostrzec tranzyty jej księżyców.
Cień księżyca
Nie jest to jednak takie proste. Zamiast poszukiwać bezpośredniego cienie księżyca, naukowcy proponują skupić się na analizie polaryzacji światła.
Wystarczy założyć okulary polaryzacyjne i spojrzeć na niebo w bezchmurny dzień. Polaryzacja nieba będzie się zmieniała w zależności od miejsca, w które spojrzysz. Jednak wykonaj zdjęcie całego nieba i tego typu zmiany wzajemnie się eliminują.
Tego też oczekują astronomowie patrząc na odległą egzoplanetę przez filtr polaryzacyjny: niczego. Jeżeli jednak na tle tarczy planety przejdzie egzoksiężyc, zablokuje część światła odbitego od planety i spowoduje wzrost polaryzacji ? będzie to swego rodzaju sygnatura egzoksiężyca.
?Warto wszak pamiętać, że planety pozasłoneczne znajdują się na tyle daleko, że nigdy nie uda nam się uzyskać zdjęcia planety, której towarzyszy mniejszy księżyc, dlatego też musimy szukać takich sprytnych sposobów odkrywania obecności księżyca,? mówi Marley.
Alternatywą dla tej techniki, opracowaną przez Davida Kippinga z Columbia University w Nowym Jorku, jest wykorzystanie faktu, że egzoksiężyce mogą być wykrywalne tuż przed lub po tym jak ich planeta macierzysta rozpoczyna tranzyt na tle tarczy jej gwiazdy macierzystej. Tak jak sama planeta, egzoksiężyc też blokowałby światło pochodzące od gwiazdy ? aczkolwiek w znacznie mniejszym stopniu.

 

Kipping wraz z innymi  naukowcami analizował już dane zebrane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Keplera poszukując tego typu sygnatur. Jak na razie poszukiwania nie przyniosły pożądanego skutku eliminując możliwość występowania księżyców masywniejszych od Ziemi. Jednak metoda polaryzacji może pozwolić na wykrywanie księżyców o masie Marsa. Jednak to z pewnością będzie trudne zadanie.
Eric Agol z University of Washington zauważa, że tego typu poszukiwania zdolności wykrycia bardzo słabego sygnału od bardzo słabego źródła. Co więcej konieczne jest wykorzystanie do tego najlepszych teleskopów na świecie. Fakt, że wzrost polaryzacji ma miejsce podczas każdego przejścia księżyca na tle planety oznacza, że sygnał będzie pojawiał się regularnie i pozwoli naukowcom na potwierdzenie detekcji.
?Pomimo wyzwań leżących przed nami ? to może się udać jeżeli będziemy korzystali z olbrzymich teleskopów, precyzyjnych instrumentów, a dodatkowo będziemy mieli dużo szczęścia i przychylność komitetu przydzielającego czas obserwacyjny,? dodaje Agol.
?Im więcej metod odkrywania tym lepiej,? mówi Kipping. ?Wciąż uważam, że metoda tranzytów gwarantuje największe szanse powodzenia w krótkim terminie, jednak nauka zawsze zyskuje jeżeli podchodzi się do niej z każdej możliwej strony.?
Niezależnie od tego, która metoda pozwoli na odkrycie pierwszego egzoksiężyca, Marley uważa, że korzystając z większych teleskopów i lepszych instrumentów, uda nam się wykryć kilkanaście egzoksiężyców jeszcze przed 2030 rokiem.
Źródło: newscientist
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/22/pora-zaczac-odkrywac-egzoksiezyce/

Pora zacząć odkrywać egzoksiężyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza odkryta mgławica wiatru pulsarowego wokół magnetara
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Astronomowie po raz pierwszy w historii odkryli rozległy obłok wysoko-energetycznych cząstek zwany mgławicą wiatru pulsarowego (plerionem) wokół niesamowicie rzadkiej ultra-magnetycznej gwiazdy neutronowej, zwanej magnetarem.
Gwiazda neutronowa to ściśnięte jądro masywnej gwiazdy, która wyczerpała swoje paliwo, zapadła się pod własnym ciężarem i eksplodowała jako supernowa. Gwiazda neutronowa charakteryzuje się masą pół miliona mas Ziemi ściśniętą w kulkę o średnicy ok. 20 kilometrów. Tego typu egzotyczne obiekty często odkrywamy jako pulsary, emitujące silne strumienie promieniowania radiowego, widzialnego, rentgenowskiego i gamma wzdłuż linii pola magnetycznego. Gdy pulsar obracając się wokół własnej osi kieruje te strumienie w stronę Ziemi, astronomowie odkrywają pulsy energii ? stąd też nazwa.
Pole magnetyczne typowego pulsara może być 100 miliardów do 10 bilionów silniejsze niż pole magnetyczne Ziemi. Pola magnetyczne magnetara są jeszcze 1000 razy silniejsze i jak na razie naukowcy nie wiedzą w jaki sposób one powstają. Z około 2600 znanych gwiazd neutronowych tylko 29 obiektów sklasyfikowano jako magnetary.
Nowo odkryta mgławica wiatru pulsarowego otacza magnetar znany pod oznaczeniem Swift J1834.9-0846 ? w skrócie J1834.9 ? odkryty za pomocą satelity Swift 7 sierpnia 2011 roku podczas krótkiego rozbłysku rentgenowskiego. Astronomowie podejrzewają, że obiekt ten związany jest z pozostałością po supernowej W41, znajdującą się 13 000 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Tarczy, w kierunku centralnej części naszej galaktyki.
?Aktualnie nie wiemy w jaki sposób J1834.9 wyemitował i utrzymuje swoją mgławicę wiatru pulsarowego, która jak dotąd była strukturą obserwowaną tylko wokół młodych pulsarów,? mówi główny badacz George Younes z George Washington University w Waszyngtonie. ?Jeżeli proces odpowiadający za jej powstanie jest taki sam jak w młodych pulsarach, to zaledwie 10 procent energii rotacji magnetara wykorzystywane jest na zasilanie blasku mgławicy.?
W miesiąc po odkryciu za pomocą satelity Swift, zespół kierowany przez Younesa ponownie skierował swój wzrok w stronę J1834.9, tym razem za pomocą obserwatorium rentgenowskiego Europejskiej Agencji Kosmicznej XMM-Newton i dostrzegl nietypowy rozmyty blask o średnicy 15 lat świetlnych, w którego centrum znajdował się magnetar. Nowe obserwacje magnetara za pomocą XMM-Newton wykonane w marcu i październiku 2014 roku, połączone z danymi archiwalnymi z XMM-Newton i Swift potwierdzają, że ten blask pochodzi od pierwszej w historii mgławicy wiatru pulsarowego odkrytej wokół magnetara. Artykuł opisujący analizę danych zostanie opublikowany w periodyku The Astrophysical Journal.
?Szczególnie zastanawia mnie dlaczego jest to jedyny jak dotąd magnetar z plerionem? Gdy już uda nam się znaleźć odpowiedź na to pytanie, być może dowiemy się jak powstaje magnetar, a jak zwykły pulsar,? mówi współautorka artykułu Chryssa Kouveliotou z George Washington University.
Najsłynniejszym plerionem jest mgławica napędzana przez pulsar powstały niecały tysiąc lat temu, znajdujący się w sercu pozostałości po supernowej w Mgławicy Kraba w gwiazdozbiorze Byka. Młode pulsary tego typu mają wysokie tempo rotacji rzędu kilkudziesięciu obrotów na sekundę. Takie tempo rotacji pulsara oraz silne pole magnetyczne prowadzą do przyspieszania elektronów i innych cząstek do bardzo wysokich energii. To prowadzi do powstania wiatru pulsarowego, który jest źródłem cząstek tworzących plerion (mgławicę wiatru pulsarowego).
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/22/pierwsza-odkryta-mglawica-wiatru-pulsarowego-wokol-magnetara/

Pierwsza odkryta mgławica wiatru pulsarowego wokół magnetara.jpg

Pierwsza odkryta mgławica wiatru pulsarowego wokół magnetara2.jpg

Pierwsza odkryta mgławica wiatru pulsarowego wokół magnetara3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy z Rzeszowa badają możliwości kolonizacji Marsa

d21768498.jpg

Zespół pracowników naukowych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie bada możliwości kolonizacji Marsa. Chodzi o kwestie m.in. psychologiczne, etyczne, a także dostosowania się człowieka do nowych warunków, współżycia w grupie, rywalizacji.
 
- Rozwój ludzkości to nie tylko mierzenie się z aktualnymi problemami i wyzwaniami, ale także przewidywanie możliwości dalszego rozwoju. Przewidywanie takie musi uwzględniać możliwe ryzyka i zagrożenia - zauważył kierownik badań, dr Konrad Szocik.
 
Jak podkreślił, próby kolonizacji Marsa nie są bardzo odległe; przewidywania wskazują na przełom lat 20 i 30 XXI w. jako wiarygodny termin wysłania pierwszego lotu załogowego na Marsa.
 
- Ze względu na to, że aktualnie nie ma technologicznej możliwości powrotu z Marsa na Ziemię, nieuniknione staje się założenie ludzkiej kolonii na Marsie. Temat ten nie jest jednak szeroko dyskutowany ze względu na skoncentrowanie się na kwestiach technologicznych i medycznych - mówił Szocik.
 
Zauważył, że możliwości zaludnienia Marsa są przedmiotem badań naukowych, ale przede wszystkim przez nauki techniczne i inżynieryjne oraz biologiczne i medyczne. Prowadzone są badania nad bezpiecznymi i odpowiednio szybkimi środkami transportu, możliwościami przetrwania ludzkiego życia nie tylko w trakcie podróży trwającej około siedmiu miesięcy w jedną stronę, ale także w marsjańskich warunkach mikrograwitacji, która jest prawie trzykrotnie mniejsza od grawitacji ziemskiej.
 
Jednak - jak zauważył - nie bada się szeroko aspektów dotyczących szeroko pojętej natury ludzkiej, takich jak np. trudności psychologiczne związane z podróżą na Marsa i pobytem w tak specyficznym środowisku, albo nieprzewidywalność dalszego rozwoju ewolucji biologicznej przez selekcję naturalną na Marsie. Pomijane są też zagadnienia dotyczące etyki, systemu prawnego, a także społeczne, polityczne, czy kulturowe.
 
Dlatego właśnie zespół pracowników naukowych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie zajął się badaniem możliwości, wyzwań dotyczących założenia i funkcjonowania ludzkiej kolonii na Marsie właśnie w kontekście tych dziedzin życia człowieka.
 
Naukowcy, analizując elementy rozwoju ludzkości na Ziemi (na podstawie znanych mechanizmów i reguł, jakie funkcjonują w różnych środowiskach, grupach etnicznych, czy na podstawie praw międzyludzkich w różnych szerokościach geograficznych) tworzą modele czy też scenariusze sytuacji, jakie mogą powstawać na Marsie w momencie jego zaludniania.
 
- Jak wynika z rozwoju ludzkości na Ziemi, w małych grupach na liderów wyrastają egoiści, to oni przejmują władzę w małych społecznościach. Na Marsie nie byłoby dla nich przeciwwagi, jaką na Ziemi są altruiści. A zatem stawiamy pytanie, jak wyglądałoby współżycie ludzi w warunkach znacznie trudniejszych niż na Ziemi, gdzie byłoby ciągłe zagrożenie życia, walka o przetrwanie, gdzie mocniejsi wykorzystują słabszych. Za egoizmem i walką o przetrwanie idzie z kolei agresja, konflikty, w których zwyciężają silniejsi - wyjaśniał Szocik.
 
Podkreślił, że z oczywistych względów, są to badania czysto teoretyczne.
 
- Chociaż nie mamy możliwości zbadania żadnego Marsjanina, to jednak natura człowieka po zamieszkaniu na Marsie, w tych nowych warunkach, nie zmieniłaby się wcale, albo zmieniłaby się niewiele, i zadziałałoby prawo dżungli, w myśl którego wygrywa silniejszy. A zatem zaludnienie Marsa w takich okolicznościach wydaje się przedsięwzięciem ryzykowanym - ocenił naukowiec.
 
Dodał jednocześnie, że nie są wykluczone bardziej optymistyczne scenariusze, choć są one mniej prawdopodobne.
 
W skład grupy badającej wchodzą: filozof zajmujący się m.in. genezą i ewolucją religii, wyjaśnianiem mechanizmów funkcjonujących w świecie ludzi, etyką ewolucyjną i moralnością, logistyk oraz prawniczki, zajmujące się różnymi aspektami prawa.
 
Szymon Taranda z biura prasowego uczelni poinformował, że badaniami rzeszowskich naukowców nad kolonizacją "czerwonej planety" zainteresowały się międzynarodowe czasopisma naukowe; artykuły na ten temat ukazały się w prestiżowym brytyjskim czasopiśmie poświęconemu przestrzeni kosmicznej "Space Policy" czy czasopiśmie wydawanym przez polski Komitet Prognoz "Polska 2000 Plus" Polskiej Akademii Nauk.
 
Ponadto materiał nt. badań rzeszowskich naukowców ma się wkrótce ukazać w Elsevier Research Selection - biuletynie elektronicznym wydawnictwa Elsevier adresowanym do dziennikarzy naukowych. Zespół został również zaproszony do kanadyjskiego radia w Montrealu.

http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,27117,naukowcy-z-rzeszowa-badaja-mozliwosci-kolonizacji-ma-.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja
Julia Liszniańska
Czerwcowa pełnia Księżyca ? znana w niektórych kulturach jako ?Truskawkowy Księżyc? ? przywitała w poniedziałek (20 czerwca) obserwatorów nocnego nieba oraz przypadkowo wypadła w przesilenie letnie, najdłuższy dzień w roku.
Tak zwany ?Truskawkowy Księżyc? mógł zdobyć swoją nazwę dzięki rdzennym amerykańskim plemionom, ponieważ pojawia się w czerwcu, kiedy jest szczyt sezonu truskawkowego. Ale gdy Księżyc znajduje się blisko horyzontu przybiera także odcień czerwonawy, dlatego w Europie czerwcowa pełnia czasami jest nazywana ?Pełnią Różaną?.
Fotografia kompozytowa Granta Johnsona na początku tego artykułu pokazuje, jak zmienia się kolor Księżyca w miarę oddalania się od horyzontu.
Pełnia Księżyca nie pojawiła się podczas przesilenia letniego od 1948 roku. Romantyczne zestawienie jasnego, kolorowego Księżyca i początku lata zostało najlepiej uchwycone na zdjęciu powyżej, wykonanym przez Jeffa Berkesa.
Światło przechodzące przez atmosferę ziemską może sprawić, że Księżyc wygląda, jakby miał kolorowy odcień. Efekt ten jest szczególnie widoczny podczas zaćmienia.
Powyższy obraz może nie jest kolorowy, ale poziom jego szczegółowości, uchwycony przez fotografa Giuseppe Petricca zapiera dech w piersiach. Zdjęcie to mozaika składająca się z 30 paneli.

Astronauta Jeff Williams wykonał zdjęcie Księżyca w pełni z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej tuż przed zachodem Słońca podczas przelotu nad Chinami.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/06/23/pelnia-truskawkowego-ksiezyca-fotorelacja/

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja.jpg

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja2.jpg

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja3.jpg

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja4.jpg

Pełnia Truskawkowego Księżyca ? fotorelacja5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eau de Comete?

Masz ochotę poczuć zapach komety? Być może będziesz miał okazję. Kierownictwo misji sondy Rosetta zamówiło w firmie "The Aroma Company" perfumy, które mają imitować zapach jądra komety 67P/Churiumow?Gerasimenko. Jak pisze na swym portalu czasopismo "New Scientist" zapachem, którego premiera nastąpi w lipcu podczas wystawy Royal Society w Londynie, nasączono też kartki pocztowe, które prawdopodobnie będzie można przy różnych okazjach od European Space Agency otrzymać.


To, jak może "pachnieć" kometa, ujawniły badania lądownika Philae, który opadł na powierzchnię jądra komety 67P w listopadzie 2014 roku. Jego instrumenty stwierdziły obecność szeregu gazów i na podstawie tego "bukietu" można sobie wyobrazić, jakie to może być wrażenie. Niestety ze słowami "zapach', czy "perfumy" ma to niewiele wspólnego. Prócz pary wodnej, tlenku i dwutlenku węgla, a więc gazów, które nie mają żadnego zapachu, odkryto tam bowiem cząsteczki siarkowodoru, amoniaku i cyjanowodoru. To sugeruje, że jądro komety po prostu śmierdzi... zgniłymi jajami, kocia uryną i gorzkimi migdałami.
Zapach odtworzono nie używając oczywiście trujących, naturalnych składników i choć przy pierwszym kontakcie nieco szokuje, po chwili okazuje się mniej nieprzyjemny, niż można było się spodziewać. Niektórzy dopatrują się w nim nawet nut kwiatowych.
Oczywiście sam zapach tylko w przybliżeniu oddaje to, co moglibyśmy odczuwać na samej komecie. Gdybyśmy faktycznie mogli tam stanąć i powąchać, byłoby to coś w takim właśnie rodzaju - mówi autor pomysłu, członek zespołu sondy Rosetta, Colin Snodgrass z Open University w Milton Keynes. Tyle, że trudno byłoby cokolwiek tam wąchać. Gdybyśmy znaleźli się tam bez skafandra kosmicznego, uderzyłby nas nie zapach, ale... brak powietrza - dodaje.
(mpw)
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-eau-de-c ... Id,2224578

Eau de Comete.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy naukowcy prognozują zderzenia nawet kilkuset czarnych dziur na rok
Zderzenia nawet kilkuset czarnych dziur rocznie, które będą źródłem fal grawitacyjnych, prognozuje zespół polskich i amerykańskich naukowców. Detekcje będzie w stanie zaobserwować obserwatorium LIGO, jeśli będzie wykorzystywało pełnię swoich możliwości.
Amerykańskie obserwatorium LIGO (Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory) to dwie instalacje, oddalone od siebie o ponad 3 tys. kilometrów. Jedna z nich znajduje się w stanie Waszyngton, a druga w stanie Luizjana. W lutym br. świat obiegła informacja, że detektory LIGO po raz pierwszy zaobserwowały fale grawitacyjne. To, co zaobserwowali wówczas naukowcy, to dowody na zderzenie czarnych dziur. Pochodząca z tej kosmicznej katastrofy fala grawitacyjna podróżowała z prędkością światła przez Wszechświat i dopiero w zeszłym roku dotarła do Ziemi. Wtedy falę grawitacyjną udało się zarejestrować. Kolejne detekcje kolejnych fal grawitacyjnych przez LIGO ogłoszono w połowie czerwca.
 
Detekcja fal grawitacyjnych - jako skutku zderzenia czarnych dziur - choć wzbudziła sensację w naukowym świecie, nie była zaskoczeniem dla polsko-amerykańskiego zespołu kierowanego przez prof. Krzysztofa Belczyńskiego z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Już sześć lat temu przewidział on, że pierwszym źródłem fal będzie kolizja czarnych dziur. Bezbłędnie przewidział też, dwie kolejne detekcje fal grawitacyjnych, ogłoszone w połowie czerwca. Ich źródłem były również czarne dziury.
 
Teraz ten sam zespół prognozuje, że tego rodzaju kolizji czarnych dziur, będących źródłem fal grawitacyjnych będzie można zaobserwować znacznie więcej. "Podajemy, że źródłem kolejnych detekcji fal grawitacyjnych będą również czarne dziury. Będzie ich od kilkudziesięciu do kilkuset na rok, a dokładna liczba pozwoli lepiej zrozumieć mechanizmy ewolucji gwiazdowej" - mówi PAP prof. Krzysztof Belczyński.
 
Zaznacza jednak, że taką liczbę kolizji czarnych dziur będzie można wykryć dopiero wówczas, kiedy obserwatorium LIGO będzie pracowało na sto procent swoich możliwości. "Szacuje się, że może to nastąpić w roku 2018 lub 2019. Na razie LIGO wykorzystuje ich tylko kilka procent" - mówi astrofizyk. Niedługo LIGO rozpocznie drugą część obserwacji, która potrwa pół roku i obserwacjami sięgnie o 50 proc. dalej we Wszechświat, niż dotąd. "Przewidujemy, że w tym czasie uda się zaobserwować między 3 a 60 czarnych dziur" - wyjaśnia prof. Belczyński.
 
W wyniku prowadzonych symulacji jego zespół doprecyzował też jedną z dróg formowania się czarnych dziur. "Czarne dziury mogą tworzyć się z <normalnych gwiazd> o bardzo dużych masach - od 40 do 100 mas Słońca - i bardzo niskiej metaliczności. Gwiazdy te mają od 10 do 100 razy mniej metali niż ma Słońce, co wskazuje, że większość z nich pochodzi z początków Wszechświata" - tłumaczy badacz.
 
Dodatkowo, porównanie uzyskanych modeli tworzenia się czarnych dziur z obserwacjami LIGO pozwoliło zespołowi lepiej zrozumieć ewolucję gwiazdową. "W szczególności okazuje się, że czarne dziury tworzą się bez większych asymetrii w - kończącym życie gwiazdy - procesie zapaści oraz, że tylko gwiazdy przechodzące interakcję - wymianę masy, w późnych etapach ewolucji są w stanie utworzyć zderzające się czarne dziury" - wyjaśnia prof. Belczyński.
 
Uzyskanie wyników było możliwe dzięki udoskonaleniu wcześniejszych symulacji, prowadzonych przez zespół prof. Belczyńskiego. "W nowych symulacjach poprawiliśmy dane wejściowe. Zmieniliśmy sposób prognozowania tego, jak gwiazdy tworzyły się w przeszłości. Uwzględniliśmy też metaliczność gwiazd. Po trzecie do tej pory ewoluowaliśmy 10-20 mln gwiazd - maleńką część Wszechświata. Teraz ewoluujemy około miliarda gwiazd. Nasze modele stały się dzięki temu dużo dokładniejsze" - opisuje prof. Belczyński.
 
W wykonaniu symulacji i astrofizycznych obliczeń pomogły tysiące domowych komputerów uczestniczących w programie ?Wszechświat w domu?. Naukowcy z Obserwatorium Astronomicznego UW oraz informatycy: Grzegorz Wiktorowicz, Wojciech Gładysz oraz Krzysztof Piszczek, przygotowali go, aby w wyliczenia zaangażować zwykłych ludzi, a właściwie ich komputery, a tym zwiększyć komputerowe moce i szybkość dokonywania obliczeń.
 
Wyniki badań zespołu, w którym - oprócz prof. Belczyńskiego - znaleźli się: prof. Tomasz Bulik, Daniel E. Holz z University of Chicago i Richard O?Shaughnessy z Rochester Institute of Technology, opublikowało prestiżowe pismo Nature, a dofinansowało Narodowe Centrum Nauki.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ agt/

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,410234,polscy-naukowcy-prognozuja-zderzenia-nawet-kilkuset-czarnych-dziur-na-rok.html

Polscy naukowcy prognozują zderzenia nawet kilkuset czarnych dziur na rok.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadlatują Czerwcowe Bootydy
Wysłane przez tuznik
We wtorek (28 czerwca) przypada maksimum aktywności roju Czerwcowych Bootydów. Zachęcamy do obserwacji "spadających gwiazd".

Czerwcowe Bootydy to rój meteorów posiadających swój radiant w gwiazdozbiorze Wolarza. Warto wiedzieć, że rój tent związany jest z kometą 7P/Pons-Winnecke, odkrytą 12 czerwca 1819 roku. Jest to kometa o dość przeciętnych rozmiarach, ponieważ jej średnica liczy około 5,2 km. Liczba zjawisk, jakie możemy obserwować co roku w ciągu jednej godziny, jest zmienna, a prędkość osiągana przez meteory wynosi około 14 km/s. Konstelację tę jest stosunkowo łatwo zlokalizować, ponieważ graniczy ona od zachodu z Wężem, Herkulesem oraz pozostałymi gwiazdozbiorami takimi, jak Smok, Warkocz Bereniki czy z dobrze wszystkim znaną konstelacją Wielkiej Niedźwiedzicy.

W gwiazdozbiorze tym swój radiant mają również Kwadrantydy, które widoczne są na początku stycznia każdego roku. Są to jedne z najbardziej atrakcyjniejszych rojów w ciągu całego kalendarzowego roku. Wolarz to gwiazdozbiór widoczny od zimy aż do lata. Osobom, które rozpoczynają dopiero przygodę z nocnymi obserwacjami pomóc w jego lokalizacji powinien fakt, że liczba gwiazd widocznych nieuzbrojonym okiem wynosi około 90.

Arktur i Izar to jedne z najjaśniejszych gwiazd konstelacji Wolarza, a ciekawym obiektem do obserwacji polecanym przez zaawansowanych obserwatorów nieba jest gromada kulista NGC 5466 o jasności około 10 mag. Gromada ta znajduje się w odległości około 53 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, lecz jest to obiekt polecany do obserwacji tylko dla osób, które posiadają teleskopy o aparaturze min. 6"-8" ponieważ jest zbyt ciemnym obiektem na nocnym niebie, by móc podziwiać go okiem nieuzbrojonym.

Wszystkim obserwatorom Czerwcowych Bootydów życzymy udanych obserwacji!

Autor: Adam Tużnik

Na ilustracji:
Mapka gwiazdozbioru Wolarza. Źródło: astrojawil.pl
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nadlatuja-czerwcowe-bootydy-2403.html

Nadlatują Czerwcowe Bootydy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieaktywna czarna dziura pożera gwiazdy, stając się rentgenowską latarką
Wysłane przez nowak
Około 3,9 miliarda lat temu, w sercu ogromnej galaktyki, intensywne pływy z monstrualnej czarnej dziury rozerwały gwiazdę, która zbytnio się do niej zbliżyła. Podczas tego zdarzenia wytworzyło się promieniowanie rentgenowskie, które dotarło do Ziemi 28 marca 2011 roku i było obserwowane m.in. przez satelitę NASA Swift. W ciągu kilku dni naukowcy stwierdzili, że wybuch, znany obecnie jako Swift J1644+57 to nic innego, jak poświata od rozerwanej gwiazdy oraz gwałtownego rozgrzania się wcześniej nieaktywnej czarnej dziury.

Teraz naukowcy wykorzystując archiwalne dane z teleskopów Swift, XMM-Newton oraz Suzaku zidentyfikowali echa rozbłysków rentgenowskich wybuchających podczas tego zdarzenia. Zespół astronomów wykorzystał owe pogłosy po raz pierwszy do mapowania przepływu gazu w pobliżu nowo aktywowanej czarnej dziury.

Astronomowie jeszcze nie wiedzą, co powoduje rozbłyski promieniowania rentgenowskiego w pobliżu czarnej dziury, ale mogą wykryć jego echo. Technika, za pomocą której to wykrywają nazywa się mapowaniem pogłosu (echa) rentgenowskiego. Metody tej w przeszłości użyto do badania stabilnych dysków wokół czarnych dziur, ale pierwszy raz wykorzystaną ją do nowo powstałego dysku wytworzonego przez zakłócenia pływowe.

Szczątki gwiazdy opadają w kierunku czarnej dziury tworząc dysk akrecyjny. Tam gaz jest kompresowany i podgrzewany do temperatury milionów stopni, zanim w końcu rozleje się wokół horyzontu zdarzeń czarnej dziury, punktu, spoza którego nic nie może uciec, a którego astronomowie nie mogą obserwować. Dysk akrecyjny Swift J1644+57 był grubszy, bardziej chaotyczny, niż stabilne dyski, które miały czas na osiedlenie się.

Niespodzianką w badaniach jest fakt, że wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie pojawia się z wewnętrznej części dysku akrecyjnego. Astronomowie sądzili, że większość tych emisji pochodzi z wąskiego strumienia cząstek przyspieszanych do prędkości bliskich prędkości światła. W balazarach, najbardziej świecącej klasie galaktyk zasilanych przez czarne dziury, to dżety wytwarzają większość wysokoenergetycznej emisji.

Astronomowie obserwują dżet ze Swift J1644+57, ale promienie rentgenowskie pochodzą ze zwartego regionu w pobliżu czarnej dziury, u podstaw stromego leja opadającego gazu. Gaz wytwarzający echa płynie na zewnątrz wzdłuż powierzchni leja z szybkością odpowiadającą połowie prędkości światła.

Promienie X pochodzące z pobliża czarnej dziury pobudzają jony żelaza w wirującym gazie, doprowadzając do jego fluktuacji z charakterystycznym blaskiem wysokich energii, zwanych żelazową emisją linii K. Gdy rozbłysk rentgenowski słabnie, gaz zawraca z krótkim opóźnieniem, w zależności od odległości od źródła. Bezpośrednie światło z flary ma inne właściwości niż echa, a astronomowie mogą wykryć pogłosy monitorując, w jaki sposób jasność zmienia się w różnych energiach rentgenowskich. Astronomowie szacują, że masa czarnej dziury Swift J1644+57 jest około milion razy większa od masy Słońca, ale nie zmierzyli jej spinu.

Więcej informacji:
X-ray Echoes of a Shredded Star Provide Close-up of 'Killer' Black Hole


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NASA

Na zdjęciu: Wizja artysty przedstawiająca gruby dysk akrecyjny powstały wokół czarnej dziury jako następstwo pływów rozrywających gwiazdę, która przeszła zbyt blisko niej. Pozostałości gwiezdne spadały w kierunku czarnej dziury zbierając się w gęsty, chaotyczny dysk gorącego gazu. Źródło: NASA/Swift/Aurore Simonnet, Sonoma State University
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nieaktywna-czarna-dziura-pozera-gwiazdy-stajac-sie-rentgenowska-latarka-2404.html

Nieaktywna czarna dziura pożera gwiazdy, stając się rentgenowską latarką.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc Świętojańska za nami.
To najkrótsza noc w roku
Właśnie minęła Noc Świętojańska, czyli najkrótsza noc w roku. Kiedyś podczas niej poszukiwano kwiatu paproci, który miał zapewnić znalazcy bogactwo.
Według tradycji słowiańskiej było to święto wody i ognia, ale również miłości, płodności, Słońca oraz Księżyca. Noc Kupały odgrywała rolę podobną do współczesnych Walentynek.
Kiedyś podczas najkrótszej nocy w roku kultywowano rozmaite zwyczaje i obrzędy, które miały na celu zapewnienie zdrowia i urodzaju. Podczas wigilii św. Jana młode dziewczęta plotły wianki i rzucały je do wody, a chłopcy próbowali je wyłowić. Na podstawie tego, jak daleko wianek popłynął lub kto go wyłowił, wróżono o zamążpójściu. Stare gospodynie wrzucały do ognia bylicę i szałwię, by zagwarantować płodność i urodzaj.
Kwiat paproci
Symbolem Nocy Świętojańskiej niewątpliwie jest kwiat paproci. Poszukiwano go, bo według legendy, znalezienie kwiatu zapewniało znalazcy dostatek i bogactwo. Obecnie wiadomo, że paprocie nie kwitną, jednak w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Według botaników i etnografów legenda o kwiecie paproci wywodzi się ze zwyczaju nacierania się przez kobiety liśćmi nasięźrzału pospolitego, co podnosiło ich atrakcyjność. Nasięźrzał to paproć rosnąca w Puszczy Białowieskiej. Lubi środowisko wilgotnych polan i łąk. Obecnie jest w Polsce gatunkiem zagrożonym, z powodu osuszania siedlisk, braku użytkowania łąk i sukcesji zaroślowej.
Z Nocą Świętojańską wiąże się jeszcze jedna przepowiednia. Według niej dopiero po 24 czerwca można było bezpiecznie się kąpać w jeziorach i rzekach. Woda "nieochrzczona" przez Jana Chrzciciela jest niebezpieczna.
Źródło: lasy.gov.pl
Autor: AP/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/noc-swietojanska-za-nami-to-najkrotsza-noc-w-roku,205833,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NOWA ciemna plama na Neptunie ? dostrzeżona przez HST
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Nowe zdjęcia wykonane 16 maja 2016 roku za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a potwierdzają obecność ciemnego wiru w atmosferze Neptuna. Choć podobne formacje obserwowane były podczas przelotu sondy Voyager 2 w pobliżu Neptuna w 1989 roku oraz przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a w 1994 roku, nowy wir jest pierwszym dostrzeżonym na Neptunie w XXI wieku.
Odkrycie zostało ogłoszone 17 maja 2016 roku w elektronicznym telegramie Central Bureau for Astronomical TElegrams (CBAT) przez Mike?a Wonga, astronoma z University of California w Berkeley, który kierował zespołem analizującym dane zebrane przez HST.
Ciemne wiry na Neptunie to układy wysokiego ciśnienia, którym zazwyczaj towarzyszą jasne ?chmury towarzyszące,? które teraz także można dostrzec na tej odległej planecie. Jasne chmury powstają gdy przepływ gazów otoczenia jest zaburzany i kierowany w górę nad ciemnym wirem, co sprawia, że gazy najprawdopodobniej zamarzają w kryształki lodu metanowego.
?Ciemne wiry przemieszczają się w atmosferze niczym ogromne, soczewkowate góry gazu,? mówi Wong. ?Natomiast towarzyszące im obłoki przypominają tzw. chmury orograficzne, które pojawiają się niczym naleśnikowate chmury nad górami na Ziemi.?
Od początku  lipca 2015 roku jasne obłoki były kilkukrotnie obserwowane na Neptunie przez kilku obserwatorów, od amatorów po astronomów z Obserwatorium W. M. Kecka na Hawajach. Astronomowie podejrzewali, że te obłoki mogą być jasnymi towarzyszami podążającymi za niewidocznym ciemnym wirem. Ciemne wiry na Neptunie zazwyczaj widoczne są tylko w pasmie niebieskim i tylko Hubble ma wystarczająco wysoką rozdzielczość, aby móc je dostrzec.
We wrześniu 2015 roku w ramach programu OPAL (Outer Planet Atmospheres Legacy), długoterminowego projektu rejestrowania globalnych map planet zewnętrznych, odkryto cimną plamę w pobliżu jasnych chmur, które śledzono z Ziemi. Obserwując ten wir po raz drugi, nowe zdjęcia wykonane za pomocą teleskopu Hubble?a potwierdzają,  że OPAL faktycznie wykrył długookresową formację w atmosferze Neptuna.  Nowe dane pozwoliły zespołowi na stworzenie wysokiej jakości mapy wiru i jego otoczenia.
Ciemne wiry na Neptunie wykazywały się zaskakującą różnorodnością jeżeli chodzi o kształt, rozmiar i stabilność (czasami zmieniają szerokość geograficzną, czasami przyspieszają lub zwalniają).
Planetolodzy mają nadzieję lepiej zrozumieć procesy prowadzące do powstania ciemnych wirów, ich pływów i oscylacji oraz oddziaływania z otoczeniem.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/24/nowa-ciemna-plama-neptunie-dostrzezona-hst/

NOWA ciemna plama na Neptunie ? dostrzeżona przez HST.jpg

NOWA ciemna plama na Neptunie ? dostrzeżona przez HST2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze obserwacje centrum Galaktyki za pomocą GRAVITY
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Instrument GRAVITY pracujący aktualnie z czterema 8,2-metrowymi teleskopami tworzącymi Bardzo Duży Teleskop VLT (ESO) już we wczesnej fazie testów udowadnia, że wkrótce będzie dostarczał wyników naukowych światowej klasy.
GRAVITY jest elementem sieci VLT Interferometer. Łącząc światło zbierane z czterech teleskopów, jest w stanie osiągnąć tę samą rozdzielczość przestrzenną i precyzję pomiaru pozycji co jeden teleskop o zwierciadle głównym o średnicy 130 metrów. Taki wzrost zdolności rozdzielczej dokładności pomiarów pozycji ? o czynnik 15 w stosunku do pojedynczych 8,2-metrowych teleskopów VLT ? pozwoli na uzyskiwanie niesamowicie dokładnych pomiarów obiektów astronomicznych.
Jednym z głównych zadań GRAVITY będzie wykonywanie szczegółowych obserwacji otoczenia czarnej dziury o masie 4 milionów mas Słońca, znajdującej się w samym centrum Drogi Mlecznej. Choć pozycję i masę czarnej dziury znamy już od 2002 roku, wykonując precyzyjne pomiary ruchu gwiazd krążących wokół nich, GRAVITY pozwoli na bardzo szczegółowe badanie pola grawitacyjnego wokół czarnej dziury co będzie unikalnym testem ogólnej teorii względności Einsteina.
I pod tym kątem, pierwsze obserwacje wykonane za pomocą GRAVITY już przynoszą ekscytujące wyniki. Zespół naukowy instrumentu GRAVITY wykorzystał go do obserwacji gwiazdy znanej jako S2 przemieszczającej się po orbicie wokół czarnej dziury z okresem zaledwie 16 lat. Ten test dowiódł imponującej czułości instrumentu GRAVITY, który był w stanie dostrzec tą niezwykle słabą gwiazdę już w kilka minut po rozpoczęciu obserwacji.
Wkrótce zespół będzie w stanie ultra-precyzyjnie określić położenie gwiazdy. Poziom precyzji odpowiada określeniu położenia obiektu na Księżycu z dokładnością do 1 centymetra. To pozwoli naukowcom określić czy ruch gwiazdy wokół czarnej dziury odpowiada temu przewidzianemu przez ogólną teorię względności Einsteina ? czy też nie. Nowe obserwacje wskazują, że centrum Galaktyki jest idealnym laboratorium do badań OTW.
Obserwacje gwiazdy S2 nie mogły mieć miejsca w lepszym momencie. W 2018 roku S2 przejdzie przez najbliższy czarnej dziury punkt na swojej orbicie. W tym momencie gwiazda znajdzie się zaledwie 17 godzin świetlnych od czarnej dziury, a jej prędkość osiągnie 30 milionów kilometrów na godzinę czyli 2,5% prędkości światła.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/23/pierwsze-obserwacje-centrum-galaktyki-pomoca-gravity/

Pierwsze obserwacje centrum Galaktyki za pomocą GRAVITY.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego dowiedzieliśmy się o Charonie?
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Pod koniec maja opublikowano wykład podsumowujący wiedzę na temat Charona ? największego księżyca Plutona po przelocie sondy New Horizons.  
Czternastego lipca minie rok od czasu przelotu sondy New Horizons (NH) obok planety karłowatej 134340 Pluton i jego księżyców. Ten przelot zmienił dużo w naszym postrzeganiu zewnętrznego Układu Słonecznego.
Pluton oczywiście był w centrum zainteresowania misji NH. Po przelocie okazało się jednak, że księżyce Plutona są także bardzo interesujące. W szczególności największy księżyc ? Charon ? okazał się być zupełnie innym obiektem, niż to przypuszczano.
Poniższa prezentacja została opublikowana przez instytut SETI pod koniec maja tego roku. O Charonie opowiada Dr. Ross Beyer, jeden z naukowców misji NH. Charon okazał się być księżycem o zróżnicowanej powierzchni, o bardzo dużej różnicy w wysokości poszczególnych elementów terenu. Zaobserwowano depresje, żleby, wzgórza i kaniony. Ma to z pewnością związek ze składem tego księżyca, w dużej części złożonego z lodu wodnego. Sonda NH zarejestrowała także dość zaskakujące formacje, takie jak duże wzgórze położone wewnątrz obniżonego terenu.
Źródło: Kosmonauta.net
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/23/czego-dowiedzielismy-sie-o-charonie/

Czego dowiedzieliśmy się o Charonie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rentgenowskie echo gwiazdy rozrywanej przez czarną dziurę
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Jakieś 3,9 miliarda lat temu w sercu odległej galaktyki intensywne oddziaływania pływowe czarnej dziury monstrualnych rozmiarów rozerwały gwiazdę, która za bardzo się do niej zbliżyła. Kiedy promieniowanie rentgenowskie wyemitowane podczas tego zdarzenia dotarły do Ziemi 28 marca 2011 roku, zostały zarejestrowane przez satelitę Swift, która automatycznie poinformowała o tym astronomów na całym świecie. W ciągu zaledwie kilku dni naukowcy doszli do wniosku, że rozbłysk oznaczony Swift J1644+57 pochodził od pływowego rozerwania gwiazdy i nagłego rozbłysku wcześniej nieaktywnej czarnej dziury.
Teraz astronomowie korzystający z archiwalnych obserwacji Swifta, europejskiego obserwatorium XMM-Newton i japońskiego satelity Suzaku zidentyfikowali odbicia rozbłysków rentgenowskich wyemitowanych podczas tego zdarzenia. Zespół naukowców pracujących pod kierownictwem Erin Kara z Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland wykorzystał te swego rodzaju echo świetlne, odbicia światła do stworzenia mapy przepływu gazu w pobliżu na nowo obudzonej czarnej dziury.
?Choć jak na razie nie wiemy co powoduje emisję rozbłysków rentgenowskich w pobliżu czarnej dziury, to wiemy, że gdy do takiego rozbłysku dochodzi, możemy wykryć jego echo kilka minut później kiedy światło już dotarło i oświetliło część tego przepływu,? tłumaczy Kara. ?Ta technika, zwana mapowanie echa rentgenowskiego, już wcześniej wykorzystywana była do badania stabilnych dysków wokół czarnych dziur. Teraz, po raz pierwszy w historii, zastosowaliśmy tę technikę do nowego dysku powstałego wskutek rozerwania gwiazdy przez oddziaływania pływowe.?
Szczątki gwiazdy opadające w kierunku czarnej dziury zbierają się w rotującą strukturę zwaną dyskiem akrecyjnym. To właśnie w nim dysk jest sprężany i podgrzewany do milionów stopni jeszcze zanim wpadnie za horyzont zdarzeń czarnej dziury. Dysk akrecyjny Swift J1644+57  był gęstszy, bardziej burzliwy i bardziej chaotyczny niż stabilne dyski, które miały czas się ustatkować. Naukowcy zaprezentowali wyniki swoich badań w artykule opublikowanym online w periodyku Nature.
Jednym z zaskoczeń był fakt, że wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie ma swoje źródło w wewnętrznej części dysku. Astronomowie dotychczas uważali, że większość tego promieniowania ma swoje źródło w wąskim dżecie cząstek przyspieszanych do prędkości bliskiej prędkości światła. W blazarach ? najjaśniejszej klasie galaktyk ? napędzanych przez supermasywne czarne dziury, to właśnie dżety emitują najwięcej wysoko-energetycznego promieniowania.
?Faktycznie zaobserwowaliśmy dżet emitowany z Swift J1644, jednak promieniowanie rentgenowskie pochodziły ze zwartego obszaru w pobliżu czarnej dziury, u podstawy gazu wpływającego do czarnej dziury,? mówi współautor opracowania Lixin Dai z UMCP.
Promieniowanie rentgenowskie powstające w pobliżu czarnej dziury wzbudza jony żelaza w wirującym gazie sprawiając, że zaczynają emitować charakterystyczną, wysoko-energetyczną poświatę zwaną emisją w linii K.  Wraz ze wzrostami i spadkami jasności rozbłysku rentgenowskiego, gaz robi to samo z nieznacznym opóźnieniem zależnym od odległości od źródła.
?Samo promieniowanie rejestrowane w rozbłysku ma inne właściwości niż jego echo, i możemy dostrzec takie odbicia monitorując zmiany jasności na poszczególnych poziomach energii w zakresie rentgenowskim,? ? mówi współautor opracowania Jon Miller, profesor astronomii z University of Michigan w Ann Arbor.
Swift J1644+57 to jedno z trzech tego typu rozerwań pływowych, przy których wyemitowane zostało wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie. Co więcej, do dzisiaj jest to jedyne tego typu zjawisko zarejestrowane w maksimum emisji. Takie rozerwanie gwiazdy na krótki okres czasu aktywują czarne dziury, o których w przeciwnym razie astronomowie nawet by nie wiedzieli. Astronomowie szacują, że na każdą czarną dziurę, która aktualnie akreuje materię i emituje promieniowanie przypada dziewięć innych, uśpionych i całkowicie ciemnych. Te ciemne czarne dziury były aktywne we wczesnych okresach historii Wszechświata i odgrywały istotną rolę w ewolucji galaktyk.
Jeżeli będziemy obserwować tylko aktywne czarne dziury, możemy ograniczać się tylko do wąskiej grupy,? mówi członek zespołu naukowego Chris Reynolds, profesor astronomii na UMCP. ?Może być też tak, że te czarne dziury mieszczą się tylko w pewnym wąskim zakresie spinów i mas czarnych dziur. Dlatego też trzeba badać całą populację, aby upewnić się, że nie skupiamy się tylko na jednej grupie.?
Naukowcy szacują, że masa czarnej dziury w Swift J1644+57 równa jest masie około miliona mas Słońca. Nie udało się natomiast zmierzyć jej spinu.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/23/rentgenowskie-echo-gwiazdy-rozrywanej-czarna-dziure/

Rentgenowskie echo gwiazdy rozrywanej przez czarną dziurę.jpg

Rentgenowskie echo gwiazdy rozrywanej przez czarną dziurę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgłoś pomysł na wykorzystanie nawigacji satelitarnej i wygraj 20 000 euro
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Tylko do 30 czerwca 2016 trwa Galileo Masters ? European Satellite Navigation Competition (ESNC), największy międzynarodowy konkurs na komercyjne użycie nawigacji satelitarnej. W tym roku po raz kolejny poszukiwane są wyjątkowe pomysły i modele biznesowe. Suma nagród w konkursie wynosi 1 mln euro.
European Satellite Navigation Competition (ESNC) to najważniejszy konkurs dla zainteresowanych technologią satelitarną, którzy myślą o karierze w sektorze kosmicznym i założeniu start-upu. Zgłaszane do rywalizacji o nagrody mogą być pomysły na aplikacje, urządzenia bądź technologie wykorzystujące nawigację satelitarną.
Uczestnicy konkursu nie muszą posiadać prototypu rozwiązania ? wystarcza dobra koncepcja. Wypełnienie formularza zgłoszeniowego nie powinno zająć więcej niż 3 godziny, nie wliczając wcześniejszego procesu ?układania pomysłu? z uwzględnieniem weryfikacji realnego zapotrzebowania na rynku, przeszkód prawnych czy komplikacji technicznych.
?Do konkursu przesyłane są pomysły na wykorzystanie technologii GNSS (ang. Global Navigation Satellite System) w dowolnej dziedzinie nauki, gospodarki czy też życia codziennego. Może to być innowacyjna usługa, produkt albo pomysł na badania naukowe.?? mówi Maciej Mickiewicz, organizator polskiej edycji konkursu.
Czy warto podejmować to wyzwanie? Laureaci poprzednich edycji Galileo Masters zdecydowanie rekomendują ten wysiłek z uwagi na wymierne korzyści jakie można uzyskać. Rozwiązań wykorzystujących nawigację satelitarną będzie coraz więcej. Samych odbiorników sygnałów nawigacyjnych w 2019 roku w użyciu będzie ponad 7 miliardów, czyli dwukrotnie więcej niż obecnie.
W 2013 europejski rynek aplikacji wygenerował 17,5 miliarda euro dochodu przy zatrudnieniu 1,8 miliona ludzi. Przewiduje się, że w 2018 r. dochody wyniosą 63 miliardy euro, a branża zatrudniać będzie niemalże 5 milionów ludzi.
W kontekście tak prognozowanych trendów trudno pozostać obojętnym na możliwości jakie oferuje Galileo Masters. Oprócz nagrody głównej w konkursie, która wynosi 20 000 euro, uczestnicy mogą liczyć na nagrody specjalne i inkubację swoich pomysłów. Na finalistów polskiej edycji czekają również staże w firmach sektora kosmicznego, szkolenia, usługi IT, powierzchnie biurowe oraz pomoc mentorów, która może okazać się niezbędna w przekuciu pomysłu w rzeczywisty produkt lub usługę. Na najlepszych czeka możliwość udziału w programie akceleracyjnym Space3ac.
Galileo Masters to konkurs ukierunkowany dla osób i zespołów z przedsiębiorstw, ośrodków badawczych i uczelni wyższych z całego świata. Zainteresowani mogą wziąć udział w konkursie od 1 kwietnia do 30 czerwca 2016 r.
Na stronie www.esnc.info lub www.galileo-masters.pl dostępnych jest więcej informacji.
Partnerami konkursu są: Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, Agencja Rozwoju Przemysłu, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Polska Agencja Kosmiczna, Black Pearls VC, Blue Dot Solutions. Patronat honorowy objęło Ministerstwo Rozwoju, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego.
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/23/zglos-pomysl-wykorzystanie-nawigacji-satelitarnej-wygraj-20-000-euro/

Zgłoś pomysł na wykorzystanie nawigacji satelitarnej i wygraj 20 000 euro.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksandra Sufa pierwszą polską odkrywczynią komety
Wysłane przez kusiak
W poniedziałek o godzinie 23:07, Aleksandra Sufa 18-letnia miłośniczka astronomii z Bystrej k. Żywca zgłosiła nową kometę na zdjęciach z koronografu LASCO C2 pochodzących z kosmicznej sondy SOHO. Kometa należy do grupy Kreutza, najbardziej liczebnej frakcji ciał odkrywanych przez sondę kosmiczną SOHO. W 1888 roku astronom Heinrich Kreutz jako pierwszy stwierdził istnienie tej koncentracji udowadniając podobieństwo w elementach orbit kilku komet obserwowanych w latach 80-tych XIX wieku. Charakterystyczną cechą tych komet jest ekstremalnie mała odległość peryhelium, czyli punktu na ich orbitach położonego najbliżej Słońca, wypadająca tuż przy jego powierzchni. W związku z czym dla niemal wszystkich członków z tej grupy przelot kończy się całkowitym wyparowaniem.

Kometa odkryta przez Aleksandrę jest niewielkim ciałem, którego rozmiary możemy szacować maksymalnie na kilkadziesiąt metrów średnicy. Tak niewielkie rozmiary sprawiają, że obserwacje ruchu komety w pobliżu Słońca możliwe są jedynie w przestrzeni kosmicznej. Kometa dostrzeżona została na zdjęciach, których transmisję opóźniono przez kilku-godzinny brak połączenia z sondą SOHO. Przejrzenie danych okazało się owocne dla naszej polskiej łowczyni komet. Potwierdzenia odkrycia dokonali Worochate Boonplod z Tajlandii oraz Michał Kusiak z Żywca. Dzięki temu została pierwszą uczestniczką projektu Sungrazing Comets i pierwszą kobietą w Polsce, która dołączyła do elitarnego grona odkrywców komet. Kometa w najbliższych dniach otrzyma oznaczenie SOHO-3158.

Serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych odkryć!


Animacja: Kometa odkryta przez Aleksandrę Sufę na zdjęciach LASCO C2 z 20.6.2016. Położenie oznaczone okręgiem.

Więcej informacji:
- Depesza z 20 czerwca na stronie Brytyjskiego Towarzystwa Astronomicznego
- Strona z raportami projektu Sungrazing Comets

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ale ... -2405.html

Aleksandra Sufa pierwszą polską odkrywczynią komety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Super Wielki Kanion? na powierzchni Charona
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Na powierzchni największego księżyca Plutona ? Charona znajduje się nietypowa sieć kanionów. Widoczny na zdjęciu kanion jest dłuższy i głębszy od Wielkiego Kanionu.
Powiększenie nałożone na zdjęcie powyżej przedstawia fragment wschodniej krawędzi Charona uchwyconej na zdjęciu przez sondę New Horizons na kilka godzin przed momentem przejścia w najmniejszej odległości 14 lipca 2015 roku. Głęboki kanion nieformalnie nazwany Argo Chasma znajduje się na samej krawędzi tarczy Charona. Widoczny tutaj jego fragment ma około 300 kilometrów długości. Z tego co udało się odkryć naukowcom z zespołu misji New Horizons, całkowita długość Argo wynosi około 700 kilometrów ? dla porównania Wielki Kanion w Arizonie ma długość 450 km.
Pod tym kątem kanion widoczny jest od strony krawędzi, a w północnym jego fragmencie można z łatwością oszacować jego głębokość. Opierając się na tym i innych zdjęciach wykonanych mniej więcej w tym samym czasie, naukowcy z zespołu misji New Horizons oszacowali głębokość Argo Chasma na około 9 kilometrów ? oznacza to, że ten potężny kanion jest 5 razy głębszy od Wielkiego Kanionu. W niektórych miejscach można dostrzec klify o wysokości kilku kilometrów, które dorównują klifom Verona Rupes na powierzchni Mirandy, jednego z księżyców Urana (które mają co najmniej 5 km wysokości).
Zdjęcie zostało wykonane za pomocą instrumentu LORRI na pokładzie sondy New Horizons z rozdzielczością ok 2,33 km/piksel z odległości 466 000 km od Charona, na 9 godzin i 22 minuty przed maksymalnym zbliżeniem do Carona 14 lipca 2015 roku.
Źródło: NASA/JHUAPL/SwRI
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/24/super-wielki-kanion-powierzchni-charona/

Super Wielki Kanion.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zmierzyć kształt czarnej dziury w środku Drogi Mlecznej?
Napisany przez Radosław Kosarzycki
W centrum naszej Galaktyki znajduje się SgrA* ? supermasywna czarna dziura o masie czterech milionów mas Słońca. SgrA* jest stosunkowo ciemna w przeciwieństwie do wielu supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach niektórych galaktyk. Dzieję się tak ponieważ w przeciwieństwie do wielu swoich aktywnych kuzynów, nasza supermasywna czarna dziura nie akreuje dużych ilości materii, dzięki czemu nie ogrzewa swojego otoczenia, ani nie emituje intensywnych dżetów szybko poruszających się naładowanych cząstek. Oczywiście trudność w jej dostrzeżeniu spowodowana jest odległością od Ziemi, która wynosi około dwudziestu pięciu tysięcy lat świetlnych oraz dużą ilością pyłu, która znajduje się między nami a SgrA*. Niemniej jednak, promieniowanie w zakresie radiowym, submilimetrowym, podczerwonym i rentgenowskim może przeniknąć przez otaczający centralne obszary Drogi Mlecznej pył. Jako najbliższa Ziemi supermasywna czarna dziura, SgrA* stanowi dla astronomów badających czarne dziury swego rodzaju laboratorium oferujące najdokładniejsze dane o ich właściwościach fizycznych i otoczeniu. Promieniowanie emitowane szczególnie w zakresie radiowym pochodzi od materii opadającej na dysk wokół czarnej dziury i podgrzewającej elektrony oraz z materii wyrzucanej z otoczenia czarnej dziury pod postacią dżetów.
Jeden z najbardziej ekscytujących nowych projektów badawczych dotyczących SgrA* wykorzystuje technikę VLBI (Very Long Baseline Interferometry), która łączy sieć szeroko rozmieszczonych radioteleskopów do uzyskania bardzo wysokich rozdzielczości przestrzennych. Astronomowie CfA: Michael Johnson, Shep Doeleman, Lindy Blackburn, Mark Reid, Andrew Chael, Katherine Rosenfeld, Hotaka Shiokawa i Laura Vertatschitsch wraz ze współpracownikami wykorzystali sieć VLBI do obserwacji SgrA* w zakresie milimetrowym. Dzięki włączeniu w sieć teleskopu Large Milimeter Telescope Alfonso Serrano w Meksyku naukowcom udało się stworzyć model rozmiaru czarnej dziury.
Naukowcy doszli do wniosku, że promieniowanie radiowe emitowane jest z obszaru o średnicy tylko 1,2 jednostki astronomicznej (1 jednostka astronomiczna = 1 AU = średnia odległość Ziemi do Słońca, ok. 150 000 000 kilometrów). Promień Schwarzschilda czarnej dziury jest dziesięciokrotnie mniejszy. Naukowcy szacują, że obserwowana przez nich emisja pochodzi od gorących elektronów w wewnętrznej części przepływu akrecyjnego ? jednak należy przeprowadzić dalsze badania, aby wyeliminować inne możliwości. Niemniej jednak, wstępne wyniki stanowią niesamowity postęp w badaniu natury supermasywnych czarnych dziur, ich otoczenia i procesów w nich zachodzących.
Źródło: CfA
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/24/zmierzyc-ksztalt-czarnej-dziury-srodku-drogi-mlecznej/

Jak zmierzyć kształt czarnej dziury w środku Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy misja do 2016 HO3 jest możliwa?
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Pod koniec kwietnia tego roku odkryto planetoidę 2016 HO3. Jest to mały obiekt, prawdopodobnie o średnicy około kilkudziesięciu metrów. To czym się wyróżnia 2016 HO3 jest orbita ? ten obiekt zawsze przebywa blisko Ziemi. Jest to tak zwany ?pseudo-księżyc? ? nie krąży on dookoła Ziemi, ale okołosłoneczna orbita 2016 HO3 jest kształtowana przez naszą planetę. Ta orbita 2016 HO3 nie jest ?wieczna? ? obiekty tego typu w perspektywie od kilkunastu do kilkuset lat zmieniają swoją orbitę i oddalają się od Ziemi.
2016 HO3 nie jest pierwszym takim ?pseudo-księżycem? Ziemi. Aktualnie znamy już kilka obiektów, których aktualne orbity są czasowo ?dyrygowane? przez obecność Ziemi. Przykładowo, obiekt o oznaczeniu 2003 YN107 pomiędzy 1996 a 2006 rokiem był takim ?pseudo-księżycem?. Jest nawet możliwe, że i w tej chwili niedaleko naszej planety krążą inne takie ?pseudo-księżyce?, wciąż czekające na detekcję.
Orbita 2016 HO3, głównie z uwagi na wpływ Ziemi i Słońca, dość dynamicznie się zmienia. Do pierwszej połowy przyszłej dekady 2016 HO3 będzie przebywać w odległości od ok 0,15 do 0,23 jednostki astronomicznej od naszej planety. Około 2030 roku ta planetoida będzie znajdować się w odległości pomiędzy 0,1 a 0,3 jednostki astronomicznej od Ziemi. Orbita 2016 H03 jest dość stabilna ? ten obiekt powinien pozostać ?pseudo-księżycem? naszej planety jeszcze przez kilkaset lat.
Odkrycie 2016 HO3 zbiega się z czasem prac nad załogowymi systemami załogowymi do lotów poza bezpośrednie otoczenie Ziemi (ang. Beyond Earth Orbit, BEO). Wydaje się to być ciekawy cel do jednej z pierwszych misji załogowych, zanim dojdzie do misji marsjańskich. Nasuwa się więc pytanie: na ile jest już technicznie wykonalna misja załogowa lub bezzałogowa do tej planetoidy?
Podstawowe dwa parametry, które określają wykonalność misji ? zarówno załogowej jak i bezzałogowej ? to wymagana zmiana prędkości (delta v) oraz czas całkowity wyprawy. Pierwszy parametr z reguły próbuje się zminimalizować, gdyż ma on bezpośredni związek z ilością paliwa, jakie jest potrzebne do rozpędzenia sondy lub pojazdu kosmicznego, co ostatecznie przekłada się na dobór rakiety, górnego stopnia i masę całkowitą. Dostępne wyliczenia ze strony JPL wskazują minimalną wartość delta v na poziomie ok.6,2 km/s (plus start z powierzchni Ziemi na niską orbitę okołoziemską). W locie z niskiej orbity okołoziemskiej. Jest to więcej niż w przypadku lotu na powierzchnię Księżyca, ale mniej niż w przypadku misji ku Czerwonej Planecie. Całkowity czas misji ? lot ku planetoidzie, czas spędzony w pobliżu oraz powrót ? to około 355 dni.
Dla misji bezzałogowej, np. do pobrania próbki z powierzchni 2016 HO3, taki czas lotu jest w zasięgu technicznych możliwości. Już dziś różne agencje kosmiczne realizują podobne misje, np Dawn, Hayabusa-2czy OSIRIS-REx. W tych lotach są wykorzystywane rakiety nośne takie jak Altas V z górnym stopniem Centaur.
Z kolei dla lotu załogowego ? wydaje się, że w przyszłej dekadzie będzie już możliwe przeprowadzenie misji załogowej o takiej długości ? szczególnie, jeśli się wykorzysta potężną rakietę SLS lub Falcon Heavy i dodatkowy moduł dla załogi. Wciąż jednak tak długa misja byłaby wyzwaniem z uwagi na ?element ludzki? ? byłby to bardzo długi lot poza polem magnetycznym Ziemi. Prawdopodobnie jednak w przyszłej dekadzie nastąpi przynajmniej jedna taka długotrwała misja. 2016 HO3 może być atrakcyjnym celem do lotu załogowego.
Warto tu dodać, że ?okienka startowe? do misji ku 2016 HO3 są częste. Jest to cecha wyróżniająca 2016 HO3 względem innych obiektów tego typu. Do 2030 roku praktycznie każdego roku okienko startowe trwa przynajmniej kilka tygodni (w zależności od budżetu delta v nawet i dłużej). Oznacza to pewną elastyczność przy planowaniu misji ? opóźnienie w przygotowaniu do startu nie oznacza odłożenia startu o kilka lub kilkanaście miesięcy (czego przykładem są opóźnienia w misjach marsjańskich ? o ponad dwa lata).
Co ciekawe, 2016 HO3 nie jest obiektem, do którego najłatwiej dotrzeć.Dziś znamy już kilkanaście innych małych planetoid, które wymagają niższego delta v. Aktualnie najłatwiej dotrzeć do planetoidy 2000 SG344, wymagająca minimalnie delta v o wartości około 3,6 km/s.
Podsumowując, bezzałogowa misja ku 2016 HO3 jest już dziś wykonalna, nawet w formie z powrotem próbki na Ziemię. W przypadku misji załogowej sprawa jest bardziej skomplikowana ? długi czas wyprawy oznacza konieczność użycia niezawodnych systemów podtrzymania życia i dobrej wiedzy na temat długotrwałego lotu człowieka w warunkach BEO.
(NASA, JPL)
Źródło: Kosmonauta.net
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/24/misja-2016-ho3-mozliwa/

Czy misja do 2016 HO3 jest możliwa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy zjawiska astronomiczne w ciągu jednej nocy!

 
Wysłane przez tuznik w 2016-06-25 14:01
k-n_0.jpg?itok=MuzPW-Z0
W najbliższą noc (z 25/26.06) czekać nas będzie koniunkcja Księżyca z Neptunem, zakrycie Neptuna przez Srebrny Glob oraz zakrycie jasnej gwiazdy ? Agr. Zachęcamy do obserwacji w tę wyjątkową noc!

Obserwację tej wyjątkowej nocy zalecamy rozpocząć dopiero około godziny 00:46 w momencie zakrycia gwiazdy ? Agr o jasności +3,7 mag. Księżyc wraz z Neptunem (+7,9 mag), kilka minut przed godz. pierwszą, będzie znajdował się na wysokości horyzontalnej około 8 stopni, świecąc dość jasno tuż nad wschodnim horyzontem. Około 01:12 czasu polskiego dojdzie do zakrycia Neptuna przez jasny Księżyc, który będzie znajdował się w fazie -70%.

Koniunkcja Srebrnego Globu z Neptunem nastąpi około godziny: 01:45, a obydwa ciała niebieskie będzie wówczas dzielił dystans około 1 stopnia. Po upływie 30 minut, czyli około godziny 01:49, nastąpi odkrycie Neptuna przez Księżyc, natomiast odkrycie gwiazdy ? Agr znajdującej się w gwiazdozbiorze Wodnika, nastąpi około godziny 01:20 czasu obowiązującego w Polsce.

Lokalizacja ? Agr nie powinna stanowić większego problemu nawet dla osób nieobeznanych z nocnym niebem, ponieważ jasność tej gwiazdy wynosi +3,7 mag. Gwiazda ta należy do gwiazdozbioru Wodnika, który graniczy między innymi z konstelacjami Ryb, Rzeźbiarza czy z Pegaza. Miłośnicy astronomii konstelację Wodnika; powinni kojarzyć głównie z bardzo atrakcyjnym rojem meteorów, czyli z Eta Akwarydami, które w Polsce możemy obserwować każdego roku na przełomie kwietnia oraz maja.

Zapraszamy wszystkich miłośników spoglądających w niebo do obserwacji tylu ciekawych zjawisk na niebie w ciągu jednej nocy!

Autor: Adam Tużnik

Na ilustracji:
Przykładowa koniunkcja Księżyca z Neptunem. Źródło: stellarium.org

Pozdrawiam, :)

Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja obserwacyjna tranzytów egzoplanet ? wywiad z Gabrielem Murawskim
Katarzyna Mikulska
Gabriel Murawski ma zaledwie dziewiętnaście lat, a już aktywnie angażuje się w popularyzację astronomii. Na naszym portalu opowiada o swoim niezwykłym przedsięwzięciu ? akcji obserwacyjnej planet pozasłonecznych.
? Astronomią interesuję się od dziewiątego roku życia. Najbardziej kręcą mnie obserwacje oraz astrofotografia. To właśnie w tych kierunkach rozwijam swoją pasję. W ostatnim czasie zająłem się również transmisjami internetowymi, dzięki którym mogę przedstawić innym zjawiska astronomiczne, które możemy zaobserwować na niebie.
Ostatnią pańską inicjatywą jest akcja obserwacyjna tranzytów planet pozasłonecznych. Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
? Tranzyty planet pozasłonecznych wiążą się nieco z gwiazdami zmiennymi ? w obu przypadkach dokonuje się fotometrii, czyli mierzenia jasności wybranych gwiazd. Jest to temat, z którym miałem styczność już w 2008 roku. Duże znaczenie miał też dla mnie projekt PlanetHunters, w którym przeanalizowałem kilka tysięcy krzywych jasności w celu odkrycia egzoplanety. Stałem się wtedy ?współodkrywcą? trzech potencjalnych planet pozasłonecznych, co bardzo mnie  cieszy. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wgłębiłem się nieco bardziej w technikę fotometrii, i w tym kierunku zamierzam iść dalej. Chciałbym to wykorzystać do samodzielnej rejestracji egzoplanet, co planuję realizować w najbliższym czasie. Ponieważ ten temat jest bardzo rzadko podejmowany wśród polskich miłośników astronomii, postanowiłem zebrać grupę zainteresowanych osób, które mają sporą szansę, aby taki tranzyt uchwycić za pomocą amatorskiego sprzętu. Mam nadzieję, że projekt ten odniesie sukces i więcej osób zacznie ?łapać obce światy?.
W jaki sposób będą przeprowadzane obserwacje i jaki sprzęt jest do tego potrzebny?
? Przede wszystkim, obserwacje chciałbym połączyć z transmisją internetową na żywo. Myślę, że jest to doskonały sposób na popularyzację astronomii i zachęcenie kolejnych osób do zgłębiania tematu egzoplanet. Do projektu należy obecnie 6 osób. Każdemu z nas zostanie przydzielona wybrana planeta, której tranzyt będziemy próbowali rejestrować za pomocą posiadanego sprzętu. Wykorzystujemy do tego lustrzanki i kamery CCD podłączone do teleskopów. Im większa znajomość fotometrii i im bardziej odpowiedni sprzęt, tym dokładniejsze dane możemy uzyskać. Aby potwierdzić wiarygodność obserwacji, na jedną egzoplanetę będzie przypadało dwóch obserwatorów. Jeśli wszyscy w tym czasie będą obecni i w całej Polsce będzie dobra pogoda, to razem możemy zarejestrować nawet trzy planety pozasłoneczne w ciągu jednej nocy! Aby transmisje były bardziej atrakcyjne, na pewno przygotujemy ciekawostki związane z obserwacjami. Detekcja tego typu zjawisk jest niestety żmudnym zajęciem ? przez trzy godziny fotografujemy ciągle ten sam obszar nieba, a z uzbieranego materiału generujemy krzywą jasności gwiazdy z naszym celem. Ale jeśli uda się uchwycić jej delikatne przyciemnienie, a wszystkie parametry będą się zgadzały, to mamy planetę!
Zadanie, którego zamierzacie się podjąć, z pewnością nie jest łatwe. Jakie trudności mogą stanąć na przeszkodzie?
? Myślę, że największe zagrożenie stanowi dla nas niepewna pogoda. Obserwatorzy są rozstawieni w różnych częściach Polski, jeden może mieć czyste niebo, podczas gdy u innego pada deszcz. Kolejnym problemem będzie na pewno wybór momentu obserwacji. Może się zdarzyć, że w danym dniu tylko trzech obserwatorów z sześciu będzie w stanie podjąć próby rejestracji tranzytów. Na szczęście tego typu zjawiska nie są rzadkie, a do końca września, czyli planowanego zakończenia akcji, mamy kilkanaście potencjalnych dat. To są takie dni, kiedy są przynajmniej trzy planety dostępne do zarejestrowania w ciągu jednej nocy za pomocą posiadanego zestawu obserwacyjnego. Innym problemem jest również dokładność pomiarowa, która jest powiązana ze znajomością techniki dokonywania fotometrii. Z tego powodu każdy z nas przeprowadza ćwiczenia. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało się nam łącznie złapać trzy tranzyty planet pozasłonecznych (dwie przez Łukasza Sochę i jedna przez Ryszarda Biernikowicza). Przed pierwszą ?oficjalną transmisją? na pewno pojawią się jeszcze kolejne pomyślne obserwacje.
A więc przygotowania do akcji już trwają?
? Tak, chcemy, aby wyszło to jak najbardziej profesjonalnie i mamy nadzieję, że przyciągniemy sporą ilość widzów. W Polsce nigdy nie była przeprowadzana tego typu transmisja, tym bardziej kilku planet w ciągu jednej nocy. Najważniejszą kwestią jest jednak pomyślna detekcja tego typu zjawisk ? bez tego nasz projekt nie miałby większego sensu.
Projekt przyniesie więc podwójną korzyść ? będzie miał zarówno wartość naukową, jak i posłuży do popularyzacji astronomii.
? Tak, dokładnie. Oprócz zachęcenia innych do wgłębienia się w tajemnice astronomii, nasze obserwacje zostaną przesłane do odpowiedniej bazy danych. Pozwolą ustalić, czy wymagana będzie korekta do aktualnych elementów orbity, jak i danych fizycznych samej planety pozasłonecznej.
To na pewno duża motywacja do działania. Kiedy możemy oczekiwać pierwszych transmisji?
? Pierwszą prawdopodobną datą będzie noc z 22 na 23 lipca 2016 roku. Wówczas nastąpi aż 7 widocznych tranzytów, a będzie to miało miejsce w weekend. Jeśli pogoda dopisze, transmisja będzie niemal gwarantowana. W innym przypadku zostanie ona przełożona na późniejszy termin. Mamy nadzieję, że uda się dokonać obserwacji do końca września. Pierwsza próbna transmisja związaną z detekcją egzoplanety odbędzie się nieco wcześniej, bowiem na początku lipca. Za pomocą nabytej kamery chciałbym przeprowadzić próbę detekcji przynajmniej jednej egzoplanety. Taki test pozwoli mi także sprawdzić, z jakimi problemami możemy mieć do czynienia w trakcie grupowych obserwacji.
Cała akcja, oprócz wspomnianych wcześniej celów, będzie też cennym doświadczeniem na przyszłość. Czy ma pan już kolejne pomysły na podobne akcje?
? Planety pozasłoneczne nie są jedynym celem na najbliższy okres. Przede wszystkim skupiam się na tematach, które są bardzo rzadko podejmowane. Większość z nich będzie prowadzona indywidualnie (ale w każdym przypadku w formie transmisji na żywo), a jak znajdą się zainteresowani, to może nawet w grupie. Moimi największymi faworytami są obecnie: obserwacje księżyców planetoid, precesja i nutacja osi Ziemi oraz mapowanie księżyców Układu Słonecznego dzięki pomiarom fotometrycznym. Ale jak najbardziej w grę wchodzi również prosta astrofotografia: zdjęcia Księżyca, planet, mgławic czy galaktyk wciąż powodują duże zainteresowanie wśród oglądających. Na moim fanpage`u o nazwie ?1000 Ciekawostek Astronomicznych? można śledzić, kiedy i na jaki temat są planowane najbliższe streamy na żywo. Najbliższą planowaną transmisją jest zakrycie Neptuna przez Księżyc, które nastąpi już dzisiejszej nocy! Transmisję będzie można obejrzeć tutaj.
Gabrielowi dziękujemy za rozmowę, a do oglądania transmisji, zarówno tej najbliższej, jak i każdej następnej, serdecznie zapraszamy!
http://news.astronet.pl/index.php/2016/06/25/akcja-obserwacyjna-tranzytow-egzoplanet-wywiad-z-gabrielem-murawskim/

 

Akcja obserwacyjna tranzytów egzoplanet ? wywiad z Gabrielem Murawskim.jpg

Akcja obserwacyjna tranzytów egzoplanet ? wywiad z Gabrielem Murawskim2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magiczne smugi nad horyzontem.
Zobacz niezwykły film
Po zachodzie słońca warto spoglądać w niebo. Może i Tobie uda się zobaczyć niezwykły taniec najwyższych chmur na Ziemi. Taką okazję w nocy z czwartku na piątek mieli Reporterzy 24 z Pomorza i Mateusz Matusiak, który wykonał niezwykły film.
Obłoki srebrzyste uwiecznił na niezwykłym filmie Mateusz Matusiak z Zachodniopomorskich Łowców Burz. Nagranie stworzył nad brzegiem Bałtyku w Dziwnówku w woj. zachodniopomorskim w nocy z 23 na 24 czerwca. Po zmierzchu, gdy zrobiło się ciemno, na niebie pojawiły się jasne smugi. Oświetlone chmury przesuwały się delikatnie nad horyzontem.
Obłoki srebrzyste lub inaczej chmury mezosferyczne (z angielskiego noctilucent clouds - NLC) są najwyższymi chmurami obserwowanymi z Ziemi. Ich wysokość określa się na około 75-85 km ponad powierzchnią planety. Czas, kiedy najlepiej jest je obserwować to przełom wiosny i lata.
Oświetlone Słońcem
Zjawisko powstaje na skutek opadania do ziemskiej atmosfery pyłu kosmicznego, który ulega oblodzeniu, dzięki czemu tworzą się lodowe chmury. Są jasne ponieważ znajdują się wysoko na niebie i działają niczym gigantyczne zwierciadło, które odbija światło słoneczne padające na drugą stronę planety, gdzie jest dzień.
NLC w woj. pomorskim
W nocy z czwartku na piątek najwyższe chmury widziane z Ziemi zaobserwowali także Reporterzy 24 z Pomorza.
"Srebrzyste obłoki na północnym nieboskłonie. Zdjęcie wykonane w Chojnicach (woj. pomorskie)" - opisał Reporter 24 lukaszend.
Świetliste chmury zalśniły także w Słupsku.
Trwa sezon na obłoki srebrzyste. Na dworze nocą jest ciepło a niebo przejrzyste. Jeśli uda Ci się zobaczyć obłoki srebrzyste, chwyć za aparat, zrób zdjęcie, nakręć film i wyślij go na skrzynkę Kontaktu 24.
Źródło: Mateusz Matusiak/Zachodniopomorscy Łowcy Burz; Kontakt 24
Autor: AD/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/magiczne-smugi-nad-horyzontem-zobacz-niezwykly-film,205946,1,0.html

Magiczne smugi nad horyzontem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje: gwiazdy w Wielkim Obłoku Magellana
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a przedstawia gromadę kulistą NGC 1854, zbiór białych i niebieskich gwiazd w południowym gwiazdozbiorze Złota Ryba (Dorado). NGC 1854 znajduje się około 135 000 lat świetlnych od nas w Wielkim Obłoku Magellana (LMC), jednej z najbliższych nam galaktyk poza Drogą Mleczną.
LMC jest miejscem intensywnych procesów gwiazdotwórczych. Bogata w gaz i pył galaktyka jest domem dla blisko 60 gromad kulistych i 700 gromad otwartych. Te gromady są bardzo częstym celem wielu badań astronomicznych, ponieważ Wielki Obłok Magellana, tak jak jej bliźniacza galaktyka Mały Obłok Magellana (SMC) to jedyne galaktyki, w których udało się dostrzec gromady praktycznie na wszystkich etapach ewolucji. Kosmiczny Teleskop Hubble?a często wykorzystywany jest do badania tych gromad, ponieważ ekstremalnie wysoka rozdzielczość jego kamer pozwala oddzielić pojedyncze gwiazdy, nawet te znajdujące się w zatłoczonych jądrach tych gromad ? a to pozwala na badanie ich mas, rozmiarów i etapów ewolucji
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/26/hubble-obserwuje-gwiazdy-wielkim-obloku-magellana/

Hubble obserwuje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno coraz bliżej wejścia na orbitę wokół Jowisza
Napisany przez Radosław Kosarzycki
W dniu dzisiejszym, dokładnie o 0:57 i 48 sekund czasu warszawskiego sonda Juno znajdowała się 8,9 miliona kilometrów od miejsca, w którym 4 lipca rozpocznie się manewr wejścia na orbitę wokół Jowisza. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, zespół misji Juno wykonał kilka kluczowych zadań niezbędnych dla powodzenia trwającego 35 minut włączenia silnika rakietowego, które pozwoli umieścić sondę na orbicie biegunowej wokół gazowego olbrzyma.
?Mamy za sobą ponad pięć lat lotu międzyplanetarnego, a przed sobą jedynie 10 dni do wejścia na orbitę,? mówi Rick Nybakken, menedżer projektu Juno z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. ?To wspaniałe uczucie móc zamknąć etap podróży międzyplanetarnej i skupić się na największej planecie Układu Słonecznego, która z dnia na dzień powiększa się przed nami.?
11 czerwca br. sonda Juno rozpoczęła nadawanie i odbieranie danych z Ziemi 24/7. Stały kontakt pozwoli zespołowi misji monitorować stan sondy z zaledwie kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. 20 czerwca br. otwarta została ochronna osłona, która chroniła główny silnik sondy Juno przed mikrometeorytami i pyłem międzygwiezdnym. Przy okazji naukowcy przesłali na pokład sondy oprogramowanie, które będzie odpowiedzialne za funkcjonowanie sondy podczas manewru wejścia na orbitę.
Kolejnym istotnym krokiem będzie zwiększenie ciśnienia w układzie napędowym ? do tego manewru dojdzie 28 czerwca. Następnego dnia wszystkie instrumenty nie biorące udział w procesie wejścia na orbitę zostaną wyłączone.
?Każdy instrument, który nie bierze udziału w manewrze, zostanie wyłączony,? mówi Scott Bolton, główny badacz misji Juno z SwRI w San Antonio. ?Ten manewr jest kluczowy dla powodzenia całej misji. I choć nie będziemy wykonywać zdjęć na samym podejściu do planety, to już mamy ciekawe zdjęcia planety i jej księżyców z odległości 9 milionów kilometrów.?
Kamera JunoCam obserwująca Jowisza w zakresie optycznym 21 czerwca br wykonała zdjęcie Jowisza z odległości 10,9 mln km. Zdjęcie przedstawia Jowisza z jego charakterystycznymi pasami oraz jego cztery największe księżyce ? Europę, Io, Kallisto i Ganimedesa. Sonda Juno zbliża się do Jowisza od strony bieguna północnego, co pozwala na unikalne spojrzenie na cały układ Jowisza i jego księżyców. Wcześniejsze misje, w ramach których wykonywano zdjęcia Jowisza podchodziły do niego w płaszczyźnie dużo bardziej równikowej.
JunoCam to instrument przede wszystkim przeznaczony do popularyzacji nauki ? celem zainstalowania tego instrumentu na pokładzie sondy było umożliwienie opinii publicznej udziału w misji. Układ optyczny kamery JunoCam został zaprojektowany tak, aby możliwe było uzyskiwanie wysokiej rozdzielczości zdjęć biegunów Jowisza, gdy sonda znajdzie się dużo bliżej planety. Sonda Juno znajdzie się bliżej wierzchołków chmur planety niż jakakolwiek inna misja w historii ? dlatego też rozdzielczość wykonanych podczas tych zbliżeń zdjęć będzie najlepsza w historii.
Wszystkie instrumenty zainstalowane na pokładzie sondy, włącznie z JunoCam, zostaną włączone około dwóch dni po wejściu sondy na orbitę. Zdjęcia wykonane za pomocą JunoCam zostaną przesłane na Ziemię pod koniec sierpnia lub na początku września.
?To zdjęcie stanowi początek czegoś wyjątkowego,? mówi Bolton. ?W przyszłości będziemy mili okazję spojrzeć na zorze na biegunach Jowisza z nowej perspektywy. Zobaczymy szczegóły pasów, pomarańczowe i białe obłoki, a nawet Wielką Czerwoną Plamę.?
Sonda Juno została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną 5 sierpnia 2011 roku z Przylądka Canaveral na Florydzie.
JPL zarządza misją Juno, której głównym badaczem jest Scott Bolton z SwRI w San Antonio. Misja Juno realizowana jest w ramach programu NASA o nazwie New Frontiers.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2016/06/25/sonda-juno-coraz-blizej-wejscia-orbite-wokol-jowisza/

Sonda Juno coraz bliżej wejścia na orbitę wokół Jowisza.jpg

Sonda Juno coraz bliżej wejścia na orbitę wokół Jowisza2.jpg

Sonda Juno coraz bliżej wejścia na orbitę wokół Jowisza3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja teleskopu  Hubble przedłużona o następne 5 lat!

Wygląda na to, że Hubble popatrzy w Kosmos jeszcze jeszcze przynajmniej do 30 czerwca 2021r :) Cieszę się, jest jeszcze tyle rzeczy do odkrycia ... - http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=526

  • Like 1

APO TS 130/910;  ASI 290MM; okular Baader Scopos 30 mm 2",  ES 14mm,  ES 4,7 mm, EQ6-R Pro, Canon EOS RP, Jolo AstroHub 3.0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka Brytania, a Europejskie Obserwatorium Południowe
W Wielkiej Brytanii odbyło się referendum, w którym obywatele zadecydowali, że chcą aby ich kraj wystąpił z Unii Europejskiej. Rodzi to pytanie o udział Wielkiej Brytanii - ważnego kraju z punktu widzenia badań naukowych - w różnych europejskich organizacjach badawczych. W szczególności, czy będzie miało to wpływ na udział tego kraju w Europejskim Obserwatorium Południowym?

W komunikacie wydanym przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) wyjaśniono kwestię członkostwa Wielkiej Brytanii w ESO, jeśli kraj ten opuści Unię Europejską. Udział danego państwa w ESO oraz w Unii Europejskiej są od siebie niezależne. Zatem jeśli Wielka Brytania wystąpi z Unii Europejskiej, nie będzie to miało bezpośrednich skutków na jej udział w ESO. Trudno jest natomiast przewidzieć ogólny wpływ tego procesu na europejskie badania naukowe, w tym astronomiczne.

Europejskie Obserwatorium Południowe jest organizacją zrzeszającą kraje, powstałą w 1962 roku na mocy traktatu międzynarodowego. Obecnie obejmuje 15 krajów członkowskich. Wielka Brytania jest członkiem ESO od 2002 roku. Polska wstąpiła do ESO w 2015 roku. Celem ESO jest prowadzenie badań Wszechświata z powierzchni Ziemi. Organizacja posiada swoje obserwatoria z wielkimi teleskopami na półkuli południowej, w Chile.

Więcej informacji:
?    ESO i Wielka Brytania

Źródło: ESO.

Na zdjęciu:
Flagi krajów członkowskich przed siedzibą ESO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wielka-brytania-a-europejskie-obserwatorium-poludniowe-2408.html

Wielka Brytania, a Europejskie Obserwatorium Południowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaprezentowano spektakularne zdjęcia Jowisza z VLT
Wysłane przez czart
W ramach przygotowań na zbliżające się przybycie do Jowisza Juno, astronomowie użyli teleskopów naziemnych, w tym należącego do ESO teleskopu VLT, do uzyskania nowych, spektakularnych zdjęć Jowisza w podczerwieni. Jest to element kampanii uzyskania wysokiej rozdzielczości map tej olbrzymiej planety. Obserwacje są wstępem do badań, które będzie prowadzić Juno w nadchodzących miesiącach, pomagając astronomom lepiej zrozumieć gazowego olbrzyma. W naziemnej kampanii obserwacyjnej biorą udział także miłośnicy astronomii.

Zespół, którym kieruje Leigh Fletcher z University of Leicester w Wielkiej Brytanii, zaprezentował nowe zdjęcia Jowisza. Nastąpiło to podczas National Astronomy Meeting brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, odbywającego się w Nottingham. Zdjęcia uzyskano za pomocą instrumentu VISIR pracującego na należącym do ESO teleskopie VLT. Są one częścią wysiłków skupionych na polepszeniu zrozumienia atmosfery Jowisza przed przybyciem w lipcu tego roku należącej do NASA sondy kosmicznej Juno.

W kampanię zaangażowanych jest kilka teleskopów pracujących na Hawajach i w Chile, a także miłośnicy astronomii na całym świecie. Mapy nie tylko dają wgląd w widok planety, ale także ukazują w jaki sposób atmosfera Jowisza przemieszcza się i zmienia w trakcie miesięcy poprzedzających przybycie Juno.

Sonda Juno została wystrzelona w 2011 roku i przebyła prawie 3 miliardy kilometrów, aby dotrzeć do systemu Jowisza. Sonda może zbierać dane bez efektów ograniczających teleskopy naziemne, mając więc to na uwadze, zaskakujące może wydawać się, że naziemna kampania jest uważana za tak istotną.

Leigh Fletcher w następujący sposób opisuje znaczenie badań dla przygotowań do przybycia Juno: "Mapy te pomogą ustalić zakres tego, czego świadkiem będzie Juno w nadchodzących miesiącach. Obserwacje na różnych długościach fali pozwalają nam połączyć razem trójwymiarowy obraz tego, w jaki sposób energia i materia są transportowane w górę poprzez atmosferę."

Uzyskanie ostrych obrazów z Ziemi poprzez nieustannie przemieszczającą się atmosferę jest jednym z największych wyzwań, z którymi muszą się mierzyć teleskopy naziemne. Wgląd na turbulentną atmosferę Jowisza, pofalowaną chłodniejszymi chmurami gazu, był możliwy dzięki technice znanej jako "lucky imaging". Za pomocą instrumentu VISIR wykonano sekwencję bardzo krótkich ekspozycji, uzyskując tysiące pojedynczych klatek. Wybierane są szczęśliwe klatki, na których obraz jest najmniej zaburzony przez turbulencje ziemskiej atmosfery, a pozostałe odrzuca się. Wybrane klatki są następnie wyrównywane i łączone, aby uzyskać końcowy obraz świetnej jakości, taki jak zaprezentowany tutaj.

Glenn Orton, kierujący kampanią naziemną wspierającą misję Juno, wyjaśnia dlaczego obserwacje przygotowawcze z Ziemi są tak cenne: "Połączone wysiłki międzynarodowego zespołu astronomów zawodowych i miłośników astronomii dostarczyły nam niesamowicie bogatego zbioru danych w okresie ostatnich ośmiu miesięcy. Razem z nowymi wynikami z Juno, zestaw danych z VISIR pozwoli badaczom na scharakteryzowanie globalnej struktury termicznej Jowisza, pokrywy chmur i rozmieszczenia pierwiastków gazowych."

Aby misja Juno mogła ukazać potężnego Jowisza i przynieść nowe, mocno oczekiwane wyniki, drogę do tego utorowały wysiłki wykonane tutaj na Ziemi.

Więcej informacji:
?    Jowisz czeka na przybycie Juno

Źródło: ESO

Na zdjęciu:
Jowisz sfotografowany za pomocą instrumentu VISIR pracującego na teleskopie VLT. Jest to obraz w podczerwieni na fali o długości 5 mikrometrów. Kolory są sztuczne. Źródło: ESO/L. Fletcher.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zaprezentowano-spektakularne-zdjecia-jowisza-vlt-2409.html

Zaprezentowano spektakularne zdjęcia Jowisza z VLT.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na przełomie czerwca i lipca 2016 roku
Ariel Majcher
W najbliższych dniach skończy się czerwiec i zacznie lipiec. Tym samym rok 2016 osiągnie półmetek i do jego końca zostanie drugie półrocze. Słońce już powoli wędruje coraz niżej nad widnokręgiem. W pierwszych trzech dekadach lipca nie będzie to jeszcze bardzo odczuwalne, ale po 24 lipca, gdy Słońce przetnie równoleżnik 20° deklinacji północnej w drodze na południe, dnia będzie już wyraźnie ubywać; w środkowej Polsce w tempie ponad 4 minuty na dobę, czyli prawie pół godziny na tydzień. Na razie jednak można cieszyć się długimi wakacyjnymi dniami i ciepłymi nocami, które zachęcają do pozostania na zewnątrz dłużej.
Ostatnie dni czerwca nie będą ciemne, ponieważ Słońce nadal nie chowa się zbyt głęboko pod widnokrąg, ale w obserwacjach ciał niebieskich Księżyc nie będzie zbyt mocno przeszkadzał. Zwłaszcza w drugiej części tygodnia, gdy będzie wschodził niedługo przed świtem. W zeszłym tygodniu Srebrny Glob minął Neptuna, natomiast w tym minie Urana. Dodatkowo w sobotę 2 lipca zakryje Aldebarana, czyli najjaśniejszą gwiazdę Byka. Niestety tego zjawiska nie da się zobaczyć z Polski.
Poza Księżycem, Uranem i Neptunem, które są widoczne w drugiej połowie nocy, wieczorem można obserwować jeszcze trzy planety Układu Słonecznego:  Jowisza, Marsa i Saturna. Pierwsza z wymienionych planet widoczna jest już słabo i chowa się za widnokrąg już przed północą. Warunki obserwacyjne dwóch pozostałych planet są lepsze, ponieważ o zmierzchu są jeszcze przed górowaniem, choć Mars najwyżej na nieboskłonie jest niedługo potem, lecz obie planety są jeszcze w miarę wysoko nad horyzontem, gdy już się porządnie ściemni. W tym tygodniu Mars zmieni już niestety kierunek swojego ruchu z wstecznego na prosty, co jeszcze przyspieszy jego oddalanie się od nas i słabnięcie.
Ostatnim akcentem tego tygodnia są meteory z corocznego roju Bootydów Czerwcowych, których maksimum aktywności przypada zawsze pod koniec czerwca. W tym roku warunki obserwacyjne tego roju są niezbyt dobre, gdyż w ich obserwacjach będzie przeszkadzał Księżyc w okolicach ostatniej kwadry, mimo, że będzie on po drugiej stronie nieba, niż radiant roju.
Opis zjawisk, zachodzących na nocnym niebie w tym tygodniu będzie ułożony chronologicznie, poczynając od tych, będących wieczorem na zachodzie i chylącym się ku horyzontowi najwcześniej. Na pierwszy ogień idzie zatem planeta Jowisz, której warunki obserwacyjne są już słabe i pogarszają się z każdym tygodniem. O zmierzchu Jowisz znajduje się na wysokości zaledwie 25° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, a zanim się trochę ściemni, jego położenie znacznie się obniży. O godzinie podanej na mapce, mniej więcej dwie godziny po zachodzie Słońca, Jowisz będzie zajmował pozycję na wysokości około 6° nad horyzontem i zajdzie niecałą godzinę później. Do końca tygodnia jasność największej planety Układu Słonecznego spadnie do -1,8 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza zmniejszy swoje rozmiary do 34?.
Niskie położenie oraz późno zapadające ciemności utrudniają również obserwowanie czterech księżyców galileuszowych tej planety. Z każdym tygodniem na ich obserwacje mamy coraz mniej czasu i ? co za tym idzie ? spada liczba możliwych do zaobserwowania zjawisk. A w tym tygodniu z terenu Polski będzie można dostrzec:
?    27 czerwca, godz. 21:28 ? Europa chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    28 czerwca, godz. 22:54 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 43? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    29 czerwca, godz. 21:04 ? o zmierzchu cień Europy na tle północno-zachodniej ćwiartki tarczy Jowisza,
?    29 czerwca, godz. 21:46 ? zejście cienia europy z tarczy Jowisza,
?    1 lipca, godz. 23:40 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    2 lipca, godz. 21:03 ? o zmierzchu Io przy wschodniej krawędzi tarczy Jowisza,
?    2 lipca, godz. 21:58 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    2 lipca, godz. 23:04 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    3 lipca, godz. 21:36 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 16? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia).
 
Znacznie wyżej od Jowisza znajduje się radiant corocznego roju Bootydów Czerwcowych, które zdają się wybiegać z obszaru gdzieś na północ od głównej figury gwiazdozbioru Wolarza, czyli mniej więcej z tego samego miejsca, co promieniujące na początku stycznia Kwadrantydy. Bootydy Czerwcowe doganiają naszą planetą, stąd należą do jednych z wolniejszych rojów meteorów, widocznych w ciągu całego roku. Ich prędkość zderzenia z atmosferą Ziemi wynosi zaledwie około 18 km/s. Jeśli ktoś obserwował np. Perseidy w sierpniu, czy Leonidy w listopadzie i pamięta, jak szybko przemieszczały się po niebie tamte meteory, to przy obserwacjach Bootydów od razu zauważy różnicę, gdyż te meteory poruszają się ponad 3 razy wolniej od meteorów, które wylatują nam na spotkanie. I jest to wyraźnie widoczne. Aktywność tego roju jest zmienna. Są lata, gdy liczba meteorów przekracza 100 na godzinę. Ale zdarzają się też takie, gdy nie ma ich prawie wcale. Jak będzie w tym roku? Nie do końca wiadomo, lecz wiadomo na pewno, że w drugiej połowie nocy w ich obserwacjach będzie przeszkadzał Księżyc w ostatniej kwadrze, zmniejszając jeszcze bardziej liczbę widocznych zjawisk.
O tej samej porze, co Jowisz można obserwować dwie kolejne planety Układu Słonecznego, którymi są Mars i Saturn. Obie planety początkowo przebywają w południowej stronie nieba, kilkanaście stopni nad widnokręgiem. Na razie są one dość daleko od siebie, w odległości niecałych 19°, czyli na odległość między końcem kciuka a palcem małym wyciągniętej przed siebie dłoni. Ale już niedługo się to zmieni, gdyż w czwartek 30 czerwca Mars zmieni kierunek swojego ruchu z wstecznego na prosty i w kolejnych tygodniach będzie się wyraźnie zbliżać do Saturna.
Zmiana kierunku ruchu z wstecznego na prosty oznacza, że właśnie kończy się dwumiesięczny okres najlepszej widoczności tej planety w czasie opozycji i w kolejnych tygodniach jasność i średnica kątowa Czerwonej Planety będzie maleć jeszcze szybciej. Tak że z próbą dostrzeżenia szczegółów, lub wykonania zdjęcia powierzchni Marsa należy się spieszyć, jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a ma to w planach. Pod koniec tygodnia jasność Marsa będzie wynosić -1,3 magnitudo, a jego tarcza będzie miała średnicę 16?.
Znajdująca się niecałe 20° na wschód od Marsa planeta Saturn najwyżej nad horyzontem jest około godz. 23, wznosząc się wtedy ? podobnie jak Mars ? na wysokość około 18°. Saturn nadal porusza się ruchem wstecznym, zmieni go na prosty dopiero w połowie sierpnia. Wtedy już dołączy do niego Mars (znacznie słabiej świecący i mający znacznie mniejszą tarczę, niż obecnie), mijając go w odległości niecałych 5° na południe. W tym tygodniu Saturn świeci z jasnością +0,1 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 18?. Tytan, największy i najjaśniejszy księżyc Saturna w tym tygodniu nie będzie miał maksymalnej elongacji, ale najłatwiej będzie go dostrzec na początku tygodnia na wschód od jego planety macierzystej oraz pod koniec, na zachód od niej. Jednak, ze względu na lato na północnej półkuli Saturna i jej maksymalne wychylenie ku nam, nawet podczas przejścia najbliżej Saturna (w tym tygodniu w środę 29 czerwca) Tytan jest oddalony od niego o prawie 80?, czyli 5 jego średnic i też jest dobrze widoczny.
W drugiej połowie nocy można obserwować planetę Neptun. Niebo powoli już ciemnieje, a dodatkowo Księżyc będzie świecił coraz słabiej i coraz dalej od Neptuna, zatem będzie on widoczny stopniowo coraz lepiej. Jak już pisałem tydzień temu w tym i w następnym roku Neptun będzie towarzyszył jednej z jaśniejszych gwiazd konstelacji Wodnika, ? Aquarii, która świeci z jasnością obserwowaną +3,7 magnitudo, a więc już na podmiejskim niebie jest dobrze widoczna gołym okiem. Dzięki temu jest on dość łatwy do odnalezienia. Do zaobserwowania Neptuna potrzebna jest przynajmniej lornetka, ponieważ świeci on z jasnością obserwowaną +7,9 wielkości gwiazdowej. Jego tarcza ma średnicę kątową niewiele większą od 2?, stąd w polskich warunkach na jej rozdzielenie przez teleskop trzeba czekać na dużą stabilność atmosfery, ale na dostrzeżenie jakichś szczegółów na niej raczej nie ma co liczyć. W tym tygodniu Neptun będzie tworzył trójkąt prostokątny z ? Aqr i gwiazdą 6. wielkości 78 Aquarii z kątek prostym przy ? Aqr. Odległość miedzy ? Aqr a 78 Aqr wynosi prawie 37?, czyli nieco więcej, niż średnica kątowa Słońca, czy Księżyca, natomiast Neptun jest oddalony od pierwszej z wymienionych gwiazd o niecałe 0,5 stopnia.
W tym roku Neptun jest prawie dokładnie po drugiej stronie Słońca, co Jowisz. Stąd obie planety są we wzajemnej koniunkcji górnej ze Słońcem, a dzieli je odległość ponad 35 jednostek astronomicznych. Z Ziemi widoczne to jest w ten sposób, że Neptun wschodzi prawie dokładnie wtedy, gdy za widnokrąg chowa się Jowisz. I odwrotnie: Jowisz wschodzi przy zachodzie Neptuna. W przyszłym roku tak będzie w przypadku Jowisza i Urana. 7 lat, czyli nieco ponad pół jowiszowego roku temu Jowisz był w koniunkcji z Neptunem. Natomiast 6 lat temu (w przyszłym roku też będzie 7) Jowisz był w koniunkcji z Uranem.
Dobrze po północy na nieboskłonie pojawia się Księżyc, który w tym tygodniu będzie zmierzał od ostatniej kwadry do nowiu, odwiedzając przy tym gwiazdozbiory Ryb, Wieloryba, Barana i Byka. W pierwszym z wymienionych gwiazdozbiorów znajduje się planeta Uran, która ? choć jaśniejsza od Neptuna ? jest gorzej od niego widoczna, ponieważ zanim wzejdzie niebo zdąży już znacząco pojaśnieć.
Na początku tygodnia Księżyc będzie wędrował przez gwiazdozbiór Ryb, gdzie nie ma zbyt jasnych gwiazd. W nocy z niedzieli 26 czerwca na poniedziałek 27 czerwca tarcza Srebrnego Globu była oświetlona w 58% (ostatnia kwadra miała miejsce 6,5 godziny później), a pojawiła się na nieboskłonie tuż po północy, już w poniedziałek. Tej nocy Księżyc przechodził mniej więcej 0,5 stopnia na południe od gwiazdy 5. wielkości 20 Psc, niedaleko której Uran kreślił swą pętlę w 2009 r.
Za następne dwie doby, rankiem w środę 29 czerwca Księżyc spotka się właśnie z Uranem. Do tego czasu jego faza spadnie do 36%. Tej nocy naturalny satelita Ziemi wzejdzie mniej więcej kwadrans po godzinie 1, zaś Uran ? około 20 minut później. Oba ciała Układu Słonecznego będzie dzieliło na niebie jakiejś 3,5 stopnia. Obecnie Uran świeci blaskiem +5,8 magnitudo i jest teoretycznie w zasięgu ludzkiego wzroku, jednak na razie planeta jest jeszcze nisko nad widnokręgiem, a gdy wzniesie się wyżej, robi się już jasno, stąd do jej odnalezienia na pewno przyda się lornetka, lub teleskop. W tym roku siódma planeta Układu Słonecznego będzie kreśliła swoją pętlę na niebie między mającą jasność obserwowaną +5,2 magnitudo gwiazdą ? Psc, niedaleko której można było odnaleźć Urana w zeszłym sezonie obserwacyjnym, a świecącą blaskiem +4,3 magnitudo (podobnie, jak gwiazda ? Psc) gwiazdą o Psc, która jest przy granicy Ryb z gwiazdozbiorami Barana i Wieloryba. Obecnie Uran jest prawie dokładnie w środku między tymi gwiazdami, do obu z nich brakuje mu po około 4°.
W poranek czwartkowy, 30 czerwca, Księżyc będzie miał już fazę 24% i już drugi raz w tym tygodniu będzie wędrował przez gwiazdozbiór Wieloryba (poprzednio czynił to we wtorek 28 czerwca). Mniej więcej 15° nad nim świecić będą najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Barana: Hamal, Sheratan i Mesarthim.
Piątek, sobotę i niedzielę Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny konstelacji Byka. Jednak w niedzielę 3 lipca Księżyc będzie już blisko nowiu, do którego zostanie niecałe doba. Ale ze względu na niezbyt korzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu oraz fakt, że Księżyc przebywać będzie wtedy prawie maksymalnie na południe od niej, w niedzielę Srebrny Glob będzie już niewidoczny z Polski. W piątek 1 lipca faza Księżyca będzie wynosić już tylko 15%, zaś o godzinie podanej na mapce dla tego dnia będzie się znajdował na wysokości zaledwie 10° nad wschodnim widnokręgiem. Jakieś 11° na północ od niego (na godzinie 10) będzie można odnaleźć Plejady. Jednak ze względu na jasne tło nieba w tym momencie do ich wypatrzenia może być potrzebna lornetka.
Jakieś 16° na wschód od Księżyca (na godzinie 8) tego ranka świecić będzie Aldebaran, najjaśniejsza gwiazda Byka, z którą Księżyc spotka się następnego ranka, w sobotę 2 lipca. Tego ranka tarcza naturalnego satelity Ziemi będzie oświetlona w 8% i o godzinie podanej na mapce będzie znajdował się na wysokości około 3°. W tym momencie Aldebaran będzie oddalony o nieco ponad 1° i cały czas będzie się do niego zbliżał. Mieszkańcy północno-wschodniej Afryki, południowo-wschodniej Europy oraz Azji centralnej będą mogli zobaczyć zakrycie Aldebarana przez Księżyc, natomiast w naszym kraju przez teleskop będzie można próbować dostrzec zbliżenie Księżyca i Aldebarana. Podczas maksymalnego zbliżenia, około godziny 5:25 północny brzeg Księżyca będzie oddalony od Aldebarana o niecałe 4? w Polsce południowej i prawie 7? w północnej. Niestety Słońce będzie już wtedy na wysokości ponad 7° nad widnokręgiem, zaś Księżyc z Aldebaranem ? około 30° od niego (właśnie mija miesiąc, odkąd Słońce przeszło w minimalnej odległości od Aldebarana), dlatego obserwacja tego zbliżenia nie będzie prosta.
Wysoko nad Księżycem i ekliptyką znajduje się gwiazdozbiór Andromedy, a w nim miryda R Andromedae, która coraz wyraźniej słabnie, obecnie jej jasność oceniana jest na jakieś +8 magnitudo, czyli porównywalnie do Neptuna. Kilka miesięcy temu, podczas tegorocznego maksimum swojego blasku, miała jasność +6 magnitudo, a zatem porównywalnie do Urana. O godzinie podanej na mapce jest już oczywiście za jasno na obserwacje tej gwiazdy. Najlepiej obserwować ją między godziną 1 a 2 w nocy, gdy znajduje się ona już na wysokości około 30° nad widnokręgiem, a niebo jest jeszcze dość ciemne.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/06/27/niebo-na-przelomie-czerwca-i-lipca-2016-roku/

Niebo na przełomie czerwca i lipca 2016 roku.jpg

Niebo na przełomie czerwca i lipca 2016 roku2.jpg

Niebo na przełomie czerwca i lipca 2016 roku3.jpg

Niebo na przełomie czerwca i lipca 2016 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)