Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Planeta 9 może
zniszczyć Układ Słoneczny

Naukowcy odkryli, że Planeta 9 może znacznie zmienić wygląd naszego "najbliższego otoczenia". Gdy Słońce zacznie umierać, Układ Słoneczny nie będzie wyglądał tak jak teraz.
Dimitri Veras z Wydziału Fizyki na brytyjskim Uniwersytecie w Warwick stwierdził, że istnienie Planety 9 (która hipotetycznie znajduje się poza Układem Słonecznym) może w dalekiej przyszłości wyeliminować z Układu Słonecznego co najmniej jednego z gazowych olbrzymów, czyli Jowisza, Saturna, Urana lub Neptuna. Gdy Słońce wybuchnie, jedna z tych planet zostanie wyrzucona w przestrzeń kosmiczną.
Za około siedem miliardów lat, gdy Słońce zacznie umierać, pozbędzie się połowy swojej masy (która zostanie zdmuchnięta) i spuchnie tak bardzo, że pochłonie Ziemię jeszcze zanim zmieni się w białego karła (niewielki obiekt składający się ze zdegenerowanej materii). Wyrzuty masy Słońca zepchną Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna na odległość, która przez naukowców jest określana jako bezpieczna. To oznacza, ze pozostaną one w Układzie Słonecznym.
Wypchnie gazowego olbrzyma
Jednak według Verasa, jeżeli Planeta 9 istnieje, może ona nie zostać zepchnięta przez energię słoneczną tak, jak pozostałe obiekty. Zamiast tego prawdopodobnie przesunie się ona w stronę Układu Słonecznego i wypchnie z niego jednego z gazowych olbrzymów. Szczególnie zagrożone są Uran i Neptun.
Naukowiec, wykorzystując symulację śmierci systemu planetarnego, określił różne miejsca, w których Planeta 9 mogłaby zmienić losy Układu Słonecznego. Im bardziej byłaby ona oddalona i masywna, tym większe ryzyko tego, że nasz układ planetarny będzie miał gwałtowną przyszłość.
Istnienie odległej masywnej planety może istotnie zmienić losy Układu Słonecznego. Szczególnie Uran i Neptun mogą nie być bezpieczne podczas śmierci Słońca. Przyszłość Układu Słonecznego zależy od masy i orbity Planety 9, o ile ona istnieje - podkreśla Veras.
Zrozumieć inne układy planetarne
Najnowsze odkrycie może pomóc w badaniu innych układów słonecznych. Prawie połowa z istniejących białych karłów ma w swoich składach skały. Może to oznaczać, że pochodzą one ze szczątek ich własnych systemów planetarnych, które kiedyś spotkały się z planetami podobnymi do Planety 9.
Jednym słowem - przyszła śmierć Słońca może pomóc wyjaśnić ewolucję innych systemów planetarnych znajdujących się we Wszechświecie.
Badania prowadzone przez Verasa zostaną opublikowane w czasopiśmie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".
Źródło: science daily
Autor: zupi/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/planeta-9-moze-zniszczyc-uklad-sloneczny,210329,1,0.html

Planeta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzrost i upadek procesów powstawania galaktyk
Radosław Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów  stworzył mapę wzrostu i upadku galaktyk na przestrzeni 90% historii Wszechświata. Ich praca zawierająca jedne z najdokładniejszych pomiarów astronomicznych w historii została publikowana w periodyku The Astrophysical Journal.
W ramach przeglądu FourStar Galaxy Evolution Survey (ZFOURGE) powstał wielobarwny album fotograficzny galaktyk podczas ich wzrostu od małych, ciemnych zagęszczeń do etapu dojrzałych i majestatycznych olbrzymów. Naukowcy stworzyli ten album mierząc odległości i jasność ponad 70 000 galaktyk widzianych na przestrzeni ponad 12 miliardów lat, odkrywając w ten sposób pełną różnorodność obiektów galaktycznych.
Zespół naukowców stworzył kolorowy album fotograficzny wykorzystując do tego nowy zestaw filtrów czułych w podczerwieni, zainstalowanych na kamerze FourStar przymocowanej do 6.5-metrowego Teleskopu Baade z Obserwatorium Las Campanas w Chile.  Zdjęcia wykonano na przestrzeni 45 nocy. Następnie astronomowie stworzyli trójwymiarową mapę przedstawiającą ponad 70 000 galaktyk, zarówno tych bliskich jak i odległych przedstawiających dawne etapy ewolucji Wszechświata.
Trójwymiarowa mapa głębokiego nieba przedstawia m.in. młode galaktyki, które istniały 12,5 miliarda lat temu, a których dotychczas znaleziono tylko kilkanaście. Taki zbiór pozwoli astronomom lepiej zrozumieć wczesne lata Wszechświata.
?Jednym z najciekawszych wniosków jest fakt, że galaktyki w młodym wszechświecie wydają się być równie różnorodne co dzisiaj,? kiedy to Wszechświat jest dużo starszy i dużo bardziej wyewoluował, mówi główna autorka badania Caroline Straatman z Uniwersytetu w Lejdzie. ?Sam fakt, że dostrzegamy młode galaktyki w odległym wszechświecie, w których już zakończyły się procesy gwiazdotwórcze, jest wprost niesamowity.?
Jednak wiedza uzyskana w ten sposób to nie tylko wiedza o odległych galaktykach; informacje zebrane w ramach ZFOURGE dają nam także pogląd na to jak Droga Mleczna wyglądała w swojej młodości.
?Dziesięć miliardów lat temu, galaktyki takie jak Droga Mleczna były znacznie mniejsze, jednak powstawało w nich 30 razy więcej gwiazd niż dzisiaj,? mówi Casey Papovich z Texas A&M University.
?ZFOURGE zapewnia nam pełny i wiarygodny przegląd populacji ewoluujących galaktyk i już teraz pozwala nam przyjrzeć się takim kwestiom jak: jak galaktyki rosły z czasem? Kiedy powstawały w nich gwiazdach i kiedy rozwinęły się w tak spektakularne struktury jakie widzimy obecnie?? mówi Ryan Quadri, także z Texas A&M.
Na pierwszych zdjęciach z przeglądu naukowcy dostrzegli najwcześniejsze przykłady gromad galaktyk, tak zwanych ?miast galaktyk? zbudowanych z gęstych skupisk galaktyk, które pojawiły się gdy Wszechświat miał dopiero 3 miliardy lat.
?Połączenie FourStar, szczególnych filtrów, Magellana oraz warunków w Las Campanas pozwoliło na odkrycie tej gromady,? mówi Persson, który odpowiadał za budowę instrumentu FourStar w Obserwatorium Carnegie w Pasadenie. ?Znajdowała się w bardzo szczegółowo zbadanym fragmencie nieba, skutecznie skrywając się przed naszymi oczyma.?
Źródło: Carnegie Institution for Science
Tagi: przegląd głębokiego nieba, Wczesny Wszechświat, wyrozniony, ZFOURGE
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/31/wzrost-i-upadek-procesow-powstawania-galaktyk/

Wzrost i upadek procesów powstawania galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita Copernicus Sentinel-1A oberwał mikrometeoroidem
Radosław Kosarzycki
Inżynierowie z ESA odkryli, że jeden z paneli słonecznych satelity Copernicus Sentinel-1A w dniu 23 sierpnia br. został uderzony przez cząstkę o rozmiarze 1 milimetra. Dzięki zamontowanym na pokładzie kamerom kontrolerzy na Ziemi byli w stanie zidentyfikować uszkodzony obszar. Jak na razie zdarzenie nie miało żadnego wpływu na podstawowe operacje satelity.
Gwałtowny, niewielki spadek zasilania zaobserwowano na panelu słonecznym satelity Sentinel-1A krążącego 700 kilometrów nad Ziemią 23 sierpnia o godzinie 17:07 GMT. Jednocześnie zarejestrowano niewielkie zmiany orientacji i orbity satelity.
Po wstępnym dochodzeniu zespół operacyjny z centrum kontroli ESA w Darmstadt doszedł do wniosku, że najbardziej prawdopodobną przyczyną spadku zasilania było uderzenie mikrometeoroidu lub śmieci kosmicznych w jeden z paneli słonecznych.
W celu poznania przyczyny zdarzenia przeprowadzono szczegółową analizę stanu satelity. Dodatkowo inżynierowie zdecydowali się uruchomić kamery pokładowe w celu wykonania zdjęć paneli słonecznych. Owe kamery przeznaczone były do monitorowania poprawności rozłożenia paneli słonecznych, które miało miejsce kilka godzin po starcie w kwietniu 2014 roku. Nie planowano dalszego użytkowania kamer, jednak po ich włączeniu jedna z kamer sfotografowała wyraźny ślad po uderzeniu w jeden z paneli słonecznych.
Spadek mocy jest stosunkowo niewielki w porównaniu do całkowitej mocy generowanej przez wszystkie panele, która wciąż znacznie przekracza poziom mocy niezbędny do wykonywania wszystkich zadań satelity.
?Tego typu uderzenia nie są niczym niespodziewanym,? zauważa Holger Krag, dyrektor Space Debris Office w ESA Darmstadt.
?Nie ma możliwości śledzenia tak małych obiektów z Ziemi. Jesteśmy w stanie monitorować, a tym samym unikać, obiekty o rozmiarach ok. 5 cm.?
?W tym przypadku biorąc pod uwagę zmianę orientacji i orbity satelity wskutek zderzenia, typową prędkość takiego obiektu oraz dodatkowe parametry, możemy powiedzieć, że rozmiar cząstki, która uderzyła w panel słoneczny satelity to kilka milimetrów.?
Źródło: ESA
Tagi: Satelity, Sentinel-1, Sentinel-1A, Śmieci kosmiczne, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/08/31/satelita-copernicus-sentinel-1a-oberwal-mikrometeoroidem/

Satelita Copernicus Sentinel-1A oberwał mikrometeoroidem.jpg

Satelita Copernicus Sentinel-1A oberwał mikrometeoroidem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuch w centrum kosmicznym NASA. W trakcie testów rakiety SpaceX
W Centrum Kosmicznym im. Johna F. Kennedy?ego na Florydzie doszło w czwartek do wybuchu. Firma SpaceX, należąca do Elona Muska, przygotowywała tam do startu swoją bezzałogową rakietę - Falcon 9.
Według SpaceX wybuch był spowodowany "anomalią", ale wciąż nie są znane szczegóły zdarzenia.
Firma poinformowała także, że nikt nie został ranny. Jednocześnie spółka dodała, że zniszczeniu uległy zarówno rakieta, jak i ładunek.
Na zdjęciach z miejsca wypadku widać było ogromne kłęby dymu. Osoby mieszkające kilkanaście kilometrów od Przylądka Canaveral piszą w serwisach społecznościowych, że eksplozja była tak silna, iż wstrząsy były odczuwalne w ich domach.
Test rakiety
NASA oświadczyło, że firma SpaceX testowała na przylądku Canaveral rakietę Falcon 9, która miała 3 września wynieść na orbitę izraelskiego satelitę Amos-6, dzięki któremu swój innowacyjny projekt chciał realizować m.in. Facebook.
To część planu firmy Marka Zuckeberga, który chce zapewnić darmowy dostęp do sieci dla mieszkańców 14 krajów Afryki.
W tym celu amerykański koncern podpisał umowę z francuskim operatorem satelitarnym Eutelsat. Projekt jest częścią inicjatywy internet.org, w którą zaangażowane są Facebook i kilka innych dużych firm z branży technologicznej. Darmowy internet ma zostać udostępniony w drugiej połowie przyszłego roku.
Falcon 9
Falcon 9 to dwustopniowa rakieta nośna, zaprojektowana i wyprodukowana przez amerykańską firmę SpaceX, przeznaczona do wynoszenia ładunków na orbitę, misji bezzałogowych i załogowych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
SpaceX to firma założona przez Elona Muska w 2002 r. Jej celem jest wysłanie ludzi na Marsa. W 2018 r. SpaceX planuje start na Marsa swojego statku bezzałogowego. Pierwsi ludzi mieliby się tam pojawić sześć lat później.
Źródło: TVNbis.pl
Autor: tol/gry
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/wybuch-w-centrum-kosmicznym-nasa-w-trakcie-testow-rakiety-spacex,210491,1,0.html

Wybuch w centrum kosmicznym NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quaoar na celowniku New Horizons
Anna Wizerkaniuk
Podczas gdy sonda przemierza przestrzeń kosmiczną w drodze na spotkanie z antycznym obiektem 2014 MU69 daleko poza Plutonem, nie pozostaje bezczynna i obserwuje obiekty w Pasie Kuipera.
Ostatnio na celowniku New Horizons pojawił się obiekt Quaoar, który ma średnicę zaledwie 1100 km ? jest mniejszy niż połowa Plutona. Jednak obliczona masa może sugerować, że została zachowana równowaga hydrodynamiczna, co jest jednym z warunków na zakwalifikowanie go jako planety karłowatej. Mimo to nie został jeszcze oficjalnie sklasyfikowany.
Położenie New Horizons w Pasie Kuipera zapewnia unikalny widok z ukosa na małe planety orbitujące z dala od Słońca. W momencie wykonania zdjęć, Quaoar znajdował się ok. 6,4 mld km od Słońca i 2,1 mld km od sondy. Instrument LORRI uchwycił na zdjęciach jedynie część oświetlonej powierzchni tego obiektu. Widok ten jest zupełnie inny niż zdjęcia uzyskane z Ziemi. Porównując oba ujęcia, naukowcy mogą przestudiować właściwości rozpraszające światło różnych struktur na powierzchni Quaoaru.
Dodatkowo na animacji widoczne są dwie galaktyki ? IC 1048 oraz UGC 09485, znajdujące się 370 mld razy dalej od New Horizons, niż obserwowany przez nią kandydat na planetę karłowatą. W przeciwieństwie do nich i gwiazd, Quaoar wydaje się poruszać po niebie ze względu na dużo mniejszą odległość.
W czerwcu sonda New Horizons otrzymała status GO i rozpoczęła podróż w stronę obiektu 2014 MU69. Spotkanie zostało zaplanowane na 1 stycznia 2019r.
Source :
New Horizons Spies a Kuiper Belt Companion, Pluto Probe Spots Distant Dwarf Planet Quaoar
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/01/quaoar-na-celowniku-new-horizons/

Quaoar na celowniku New Horizons.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego galaktyki mają spiralne ramiona?
Redakcja AstroNETu
Artykuł napisała Wiktoria Szulik.
Nie bez powodu są nazywane najpiękniejszymi obiektami we Wszechświecie. Młode, jasne gwiazdy podążają za ramionami spirali, a ciemne pasy pyłu międzygwiezdnego nadają całemu obiektowi dramatyczny wygląd.
Z zasady łatwo jest otrzymać takie ramię spiralne. Z różnych przyczyn obiekty w dysku galaktyki łączą się, ale nie pozostaną one bezkształtną masą przez dłuższy czas. Gwiazdy i chmury gazowe blisko jądra okrążają galaktykę szybciej niż obiekty na peryferiach, co prowadzi do rozciągnięcia materii w kształt ramienia spiralnego.
Jednakże podążając tym tokiem rozumowania, ramię szybko powinno ?zwinąć? się do centrum galaktyki, niszcząc spiralny kształt, a tak się jednak nie dzieje. Z tego powodu od ponad 50 lat astronomowie debatują na temat przyczyny utrzymywania się tego kształtu. Być może, jak wielu z nich sądzi, to nie gwiazdy tworzą ramię ?  tylko nim podążają. Sama spirala powstać by miała ze zjawiska nazywanego spiralnymi falami gęstości. Opublikowane 10 sierpnia w Astrophysical Journal Letters badania pokazują wyczekiwany od wielu lat dowód na istnienie tych fal.
Ustąpić nadchodzącym gwiazdom
Jeśli kiedykolwiek zdarzyło ci się zwolnić na ruchliwej autostradzie, doświadczyłeś czegoś w rodzaju fali gęstości. Szybko jadące samochody napotykają miejsce, w którym muszą zmniejszyć swoją prędkość. Jak tylko je ominą, przyspieszają znowu. I mimo, że samochody wciąż mijają daną przeszkodę, korek cały czas powoli rozciąga się na autostradzie.
Ta sama rzecz dzieje się w galaktykach spiralnych. Nawet jeśli chmura materii w dysku rozciągnie się do spirali, wszystkie gwiazdy i chmury pyłu wciąż będą poruszać się po ramieniu, tak samo jak samochody kontynuują jazdę po chwilowym zatorze.
Co ważne, pył, gaz oraz gwiazdy przyspieszają i zwalniają poprzez reakcję łańcuchową ? spiralną falę gęstości ? poruszającą się po całej galaktyce.
Spirala tworzy się, gdy rozchodząca się fala gęstości kompresuje gaz, prowadząc do powstania gwiazd. Najmłodsze, najjaśniejsze gwiazdy będą zatem tymi najbliższymi jądra i stworzą spiralny kształt. Z czasem gwiazdy te oddalą się od centrum galaktyki, a będąc już u kresu swojego istnienia, znajdą się już na końcu ramienia spiralnego, po czym, w zależności od ich masy, wybuchną bądź zamienią się w białe karły, zapobiegając nawijaniu się spirali.
Nie oznacza to jednak, że zjawisko zwijania się ramion w ogóle nie następuje. Bardzo ważny wniosek wypływa z tego scenariusza: jak ciasna będzie obserwowana spirala, zależy od tego jaką populację gwiazd w niej obserwujemy. Z upływem czasu gwiazdy oddalają się od fali gęstości i ? dlatego, że gwiazdy bliżej jądra galaktyki poruszają się szybciej niż gwiazdy zewnętrzne ? ruch orbitalny zawija spiralę, zacieśniając ją.
Jedynie gorące, niebieskie, szybko umierające gwiazdy wyłamują się z tego procesu, gdyż umierają zaraz po opuszczeniu fali gęstości. Podążają one po luźniejszym, bardziej rozproszonym ramieniu. Dlatego też w zależności od długości fal w jakich obserwujemy daną galaktykę, widzimy albo ciasną, zwartą spiralę (stare, czerwone gwiazdy) albo luźne, słabo uformowane ramię (duże, niebieskie gwiazdy).
Fale gęstości wykryte
Do niedawna astronomowie nie dali rady zaobserwować tego efektu. Dopiero badania przeprowadzone przez Hamed Pour ? Iman?ego (University of Arkansas) i jego współpracowników dały dowody na istnienie fal gęstości. Grupa naukowców badała archiwalne zdjęcia 28 spiralnych galaktyk w dalekiej podczerwieni, bliskiej podczerwieni, świetle widzialnym i ultrafiolecie. Daleka podczerwieni ultrafiolet wskazały miejsca formowania się gwiazd, a bliska podczerwień i światło widzialne emitowane były głównie przez starsze obiekty na obrzeżach
Badania te dokładnie pokrywają się  z przewidywaniami. Ramiona składające się ze starych gwiazd obiegają centrum galaktyki po ciasnych spiralach, a te stworzone z nowo powstałych po spiralach mniej zwartych. Dokładnie tak, jak wyliczyli naukowcy całkowita zgodność obserwacji z przywidywaniami zdaje się być dużym krokiem w strone potwierdzenia teorii spiralnych fal gestosci
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/01/dlaczego-galaktyki-maja-spiralne-ramiona/

Dlaczego galaktyki mają spiralne ramiona.jpg

Dlaczego galaktyki mają spiralne ramiona2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnorodność powierzchni Plutona na krawędzi ciemności
Wysłane przez tuznik
Wysłana przez NASA sonda New Horizons podczas największego zbliżenia do Plutona w lipcu 2015 roku "zobaczyła" szereg fascynujących cech geologicznych i ważnych wskazówek na to co może czaić się w regionach Plutona osłoniętych ciemnością. NASA zaprezentowała wczoraj jedno z uzyskanych wtedy zdjęć.

Obszar przedstawiony na zdjęciu jest położony na południe od ciemnego pasa równikowego na Plutonie, nieformalnie nazwanego "Cthulhu Regio" i na południowy-zachód od rozległych równin z zamarzniętego azotu, nazwanych nieoficjalnie "Sputnik Planum" lub "Sputnik Planitia". W zachodniej części obrazu, łańcuch jasnych gór rozciąga się na północ (czyli w górę zdjęcia) do "Cthulhu Regio".

Góry ujawniają się jako pokryte śniegiem - czyli wydawałoby się nieco niepokojąco, że to coś znajomego z naszego doświadczenia opartego na Ziemi. Jednak dane z sondy New Horizons wskazują, że jasnym materiałem czap lodowych obejmujących te góry nie jest woda, ale metan atmosferyczny, który kondensuje się jako szron na powierzchniach na dużej wysokości.

Między niektórymi górami znajdują się ostro cięte doliny oznaczone białymi strzałkami na ilustracji. Mają one po kilka kilometrów średnicy i po kilkadziesiąt kilometrów długości. Podobny system dolin w rozległych równinach na wschodzie (niebieskie strzałki) wydaje się rozgałęziony, z mniejszymi dolinami prowadzącymi do niego. Naukowcy przypuszczają, że do powstawania tych dolin mógł przyczynić się przemieszczający się lód azotu, który kiedyś pokrywał ten teren.

Obszar ten jest również zaznaczony nieregularnymi w kształcie, zagłębieniami o płaskich dnach (zielone strzałki), które mogą osiągnąć więcej niż 80 km w poprzek i mają prawie 3 km głębokości. Wielkie szerokości i głębokości tych zagłębień sugerują, że mogą one być tworzone, gdy powierzchnia opada, a nie poprzez sublimację lodu do atmosfery, jak dotąd sądzono.

Źródło: NASA

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Pluto?s Methane Snowcaps on the Edge of Darkness

Na ilustracji:
Powierzchnia planety karłowatej Pluton. Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/roznorodnosc-powierzchni-plutona-na-krawedzi-ciemnosci-2461.html

Różnorodność powierzchni Plutona na krawędzi ciemności.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Terraformacja Marsa - gra planszowa
Wysłane przez czart
Od początku września w sklepach dostępna jest gra planszowa związana z kosmosem. Jej tematem jest terraformacja Marsa. Gracze wcielają się w kierowników korporacji realizujących projekty inwestycyjne, które mają uczynić planetę zdatną do zamieszkania.

Gra przewidziana jest dla maksymalnie pięciu osób, ale można grać nawet w pojedynkę. Czas rozgrywki to od 90 do 120 minut. Sugerowana dolna granica wieku wynosi 10 lat. Wydawcą polskiej wersji gry jest firma Rebel.

Poniżej zamieszczamy opis od wydawcy:


"Obwieszczenie o terraformacji:

Rząd Ziemi został powołany w 2174 roku i od samego początku, przez niemal półtora wieku, nieustannie dążył do osiągnięcia globalnej jedności i pokoju. Naszą misją było stać się uniwersalnym dla całej ludzkości narzędziem kształtowania lepszego jutra.

Ziemia jest przeludniona, a jej zasoby się kurczą. Dziś stoimy przed wyborem: cofnąć się cywilizacyjnie albo ruszyć w przestrzeń kosmiczną i znaleźć dla naszej rasy nowy dom. W związku z tym nasz kurs jest jasny ? musimy zmienić Marsa w zdatną do życia planetę.

Terraformacja Marsa to przedsięwzięcie tak wielkie, że wymagać będzie wspólnego wysiłku całej ludzkości. W tym celu Rząd Ziemi powoła Komitet Terraformacji i wprowadzi globalny podatek. Wszystkie korporacje i przedsiębiorstwa, które udzielą nam swojej pomocy, zostaną przez Komitet hojnie wynagrodzone. Wierzymy, że wybrane przez nas środki i metody zaowocują w przyszłości nowym domem dla naszych potomków. Dziękujemy wszystkim za uwagę!"
? Levi Uken, rzecznik Rządu Światowego, 16 stycznia 2315 roku

 
Ludzkość rozpoczęła ekspansję w Układzie Słonecznym. Na Marsie założono już kilka niewielkich kolonii. Ich mieszkańcy są odgrodzeni od naturalnego środowiska straszliwie zimnej, suchej i niemal pozbawionej atmosfery planety.

Zwiększenie odsetka imigracji z Ziemi wymaga terraformacji Marsa, czyli dostosowania jego środowiska, aby ludzie mogli w nim przeżyć bez sprzętu ochronnego i aby zminimalizować śmiertelność w wyniku drobnych wypadków. W związku z tym Rząd Ziemi zdecydował się wesprzeć każdą organizację, która przyczyni się do tego wiekopomnego dzieła.

Hojne dofinansowanie przyciąga gigantyczne korporacje, które pragną zwiększyć swój udział w rynku i stać się najbardziej wpływowymi podmiotami realizującymi projekt terraformacji. Ujarzmienie Czerwonej Planety to dla wielu szansa na oszałamiający sukces.

Na czym to polega?

W "Terraformacji Marsa" gracz obejmie kontrolę nad jedną z korporacji i jako jej zarząd będzie kupować i zagrywać karty opisujące różne projekty inwestycyjne. Zazwyczaj projekty będą bezpośrednio lub pośrednio przyczyniać się do procesu terraformacji, mogą też jednak być przedsięwzięciami biznesowymi innego rodzaju.

Aby wygrać, gracz musi osiągnąć wysoki Współczynnik Terraformacji (WT) i zdobyć dużo Punktów Zwycięstwa (PZ). WT gracza wzrasta za każdym razem, kiedy podniesie on jeden ze Wskaźników Globalnych (Temperaturę, poziom Tlenu lub liczbę Oceanów). Od WT zależy podstawowy dochód gracza, a także jego podstawowy wynik.

W miarę przebiegu procesu terraformacji gracze będą mogli realizować coraz większą liczbę projektów. Dodatkowe PZ można zdobyć za wszystko, co przyczyni się do zwiększenia panowania ludzkości nad Układem Słonecznym, na przykład za zakładanie miast, budowę infrastruktury lub ochronę środowiska.

Czas odmierza się w Pokoleniach.
?    Gracze rozpoczynają każde Pokolenie od fazy kolejności,
?    następnie przechodzą do fazy badań naukowych, podczas której zdobywają nowe karty.
?    W fazie akcji gracze wykonują kolejno po 1 albo 2 akcje. Gracze odbywają swoje tury do momentu, aż wszyscy spasują.
?    W fazie produkcji gracze produkują Zasoby (zgodnie z poziomami produkcji zaznaczonymi na swoich planszach) i otrzymują dochód wynikający z WT.

Na głównej planszy znajdują się tory: Temperatury, poziomu Tlenu, Współczynników Terraformacji i Pokoleń. W trakcie rozgrywki na mapie powierzchni planety gracze będą umieszczać kafelki Oceanu, Zieleni i Miasta. Na planszy znajduje się również lista podstawowych projektów dostępnych dla wszystkich graczy, a także tytuły i nagrody, o które gracze mogą rywalizować.

Gra dobiegnie końca, gdy na Marsie będzie dostatecznie dużo Tlenu, aby móc nim oddychać (14%), dostatecznie dużo oceanów, aby wytworzyć pogodę przypominającą ziemską (9), i gdy temperatura będzie znacznie wyższa od 0?C (+8?C). Wtedy życie na Marsie, choć dalekie od komfortowego, stanie się możliwe!

Zwycięzcą zostanie gracz, który na koniec gry będzie mieć najwięcej PZ. Na PZ gracza składają się jego: WT, kafelki na planszy, zdobyte nagrody, uzyskane tytuły, a także PZ z zagranych kart.


Więcej informacji:
?    Instrukcja do gry

Źródło: Rebel
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/terraformacja-marsa-gra-planszowa-2462.html

Terraformacja Marsa - gra planszowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 


Beyond - nowa faza misji Kosmicznego Teleskopu Spitzera
Wysłane przez czart
"Beyond", czyli z angielskiego "dalej", "poza" lub "ponad", to nazwa kolejnej fazy misji Kosmicznego Teleskopu Spitzera. Ten należący do NASA instrument będzie działać jeszcze przez dwa i pół roku dłużej, aż do rozpoczęcia pracy przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

Naukowcy z zespołu projektu Spitzer mówią, iż wybrali nazwę Beyond, ponieważ teleskop działa ponad limity określone na samym początku. W kosmosie znalazł się 25 sierpnia 2003 roku, działa więc już 13 lat i to pomimo tego, iż wyczerpało się już chłodziwo (ciekły hel). Ciepła faza misji rozpoczęła się w 2009 roku, działają w jej ramach dwa z czterech instrumentów naukowych na pokładzie teleskopu. Faza "Beyond" ma rozpocząć się 1 października 2016 r.

W trakcie swoich wielu lat pracy teleskop Spitzera był adaptowany do nowych wyzwań naukowych i inżynieryjnych. Na przykład obecnie jednym z głównych zagadnień badanych przy jego pomocy są planety pozasłoneczne, a przecież wcale nie projektowano Spitzera z myślą o ich badaniu. Kolejne granice przekraczane są też w badaniach odległych galaktyk. Wcześniejsze obserwacje przy pomocy Spitzera pozwoliły na wykrywanie galaktyk odległych o 12 miliardów lat świetlnych, ale później, po połączeniu sił z Kosmicznym Teleskopem Hubble'a, udało się przesunąć tę granicę aż do 13,4 miliarda lat świetlnych.

W kwestiach technicznych wyzwanie stanowi zmiana orbity teleskopu i jego wiek. Wraz z upływem czasu teleskop oddala się od Ziemi, za którą porusza się po orbicie dookoła Słońca. Na skutek tego jego antena do transmisji danych, aby celować w Ziemię, jest skierowana coraz bliżej Słońca, a to powoduje - po pierwsze - większe nagrzewanie się fragmentów teleskopu, a po drugie - panele baterii słonecznych ustawiają się w mniej korzystnym położeniu względem Słońca i dostarczają mniej energii.

Naukowcy z zespołu misji mają jednak nadzieję, że adaptacja do zmieniających się warunków i zadań naukowych nadal będzie postępować i czeka nas jeszcze sporo ciekawych odkryć dokonanych przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Spitzera.

Więcej informacji:
?    Spitzer Space Telescope Begins 'Beyond' Phase

Źródło: JPL / NASA

Na ilustracji:
Artystyczna wizja Kosmicznego Teleskopu Spitzera. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/beyond-nowa-faza-misji-kosmicznego-teleskopu-spitzera-2459.html

Beyond - nowa faza misji Kosmicznego Teleskopu Spitzera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Dawn zmierza na wyższą orbitę
Radosław Kosarzycki
Po ośmiu miesiącach badania Ceres z niskiej orbity naukowej sonda Dawn ponownie wzbije się nieco wyżej, aby wykonać zdjęcia planety karłowatej z innej perspektywy.
Sonda Dawn wykonała mnóstwo zdjęć i zebrała mnóstwo danych z obecnej orbity 385 km nad powierzchnią Ceres (to mniejsza odległość od odległości ISS od powierzchni Ziemi).  Teraz zespół naukowy misji Dawn zmienia kurs i ponownie wznosi się nieco wyżej, aby skupić się na pytaniach naukowych, na które odpowiedź można uzyskać z większej odległości.
Po zakończeniu głównej misji sondy Dawn w dniu 30 czerwca br i zebraniu, a nawet przekroczeniu, wszystkich celów naukowych podczas badania Westy i Ceres, NASA przedłużyła misję o kolejne badania Ceres. Jednym z czynników ograniczających czas trwania misji jest ilość hydrazyny, środka pędnego niezbędnego do orientowania sondy w przestrzeni pozwalającego na obserwowanie Ceres i komunikację z Ziemią. Wznosząc się na wyższą orbitę, sonda Dawn także wykorzysta część pozostałej hydrazyny.
?Większość sond nie byłaby w stanie tak łatwo zmienić wysokości swojej orbity. Jednak dzięki unikalnemu napędowi jonowemu, w który wyposażona jest sonda Dawn, możemy z łatwością manewrować sondą w celu uzyskania najlepszych wyników naukowych,? mówi Marc Rayman, główny inżynier i dyrektor misji z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.
2 września sonda Dawn rozpocznie wznoszenie na wysokość 1460 km nad powierzchnię Ceres. To wysokość zbliżona do tej, na której sonda Dawn znajdowała się rok temu, natomiast orientacja orbity sondy ? szczególnie kąta między płaszczyzną orbity a Słońcem ? będzie inna, dlatego też sonda wykona zdjęcia powierzchni z zupełnie innej perspektywy.
Źródło: NASA
Tagi: Ceres, Dawn, Planety karłowate, Sonda Dawn, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/01/sonda-dawn-zmierza-na-wyzsza-orbite/

Sonda Dawn zmierza na wyższą orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic szczególnego w sygnale HD164595?
Radosław Kosarzycki
Kilka dni temu świat obiegła informacja o zarejestrowaniu przez rosyjskich naukowców sztucznego sygnału radiowego pochodzącego z okolic gwiazdy HD164595. Wczoraj jednak astronomowie znacznie ostudzili owe doniesienia.
Trzydziestego sierpnia br. informowaliśmy o zarejestrowaniu trwającego dwie sekundy sygnału na częstotliwości 11 GHz. Do detekcji posłużył rosyjski radioteleskop RATAN-600. Sygnał był słaby, jednak wyraźnie silniejszy od poziomu tła. Według włoskiego astronoma powiązanego z SETI ? Claudio Maccone ?  sygnał ten mógł pochodzić z okolic gwiazdy HD164595. Jest to gwiazda podobna do Słońca, znajdująca się około 92 lata świetlne od nas wokół której ? zgodnie z naszą aktualną wiedzą ? po bardzo ciasnej 40-dniowej orbicie krąży planeta o masie Neptuna.
Radioteleskop zarejestrował sygnał 15 maja 2015 roku, jednak informacja o nim pojawiła się w mediach dopiero 29 sierpnia 2016 roku.Bardzo szybko pojawiły się jednak głosy sceptyczne. Trzydziestego pierwszego sierpnia Specjalne Obserwatorium Astrofizyczne, wchodzące w skład Rosyjskiej Akademii Nauki (SAO RAS) opublikowało swoje oświadczenie. W tym oświadczeniu czytamy, że ten bardzo słaby sygnał został już poddany analizie i zaklasyfikowany jako prawdopodobnie pochodzący od ziemskiego źródła. Seth Shostak z Instytutu SETI zauważa, że ?odbiorniki były nastawione tak, aby na raz rejestrować duży fragment pasma radiowego, podczas gdy w ramach poszukiwań SETI zazwyczaj naukowcy skupiają się na silnych sygnałach rejestrowanych w bardzo wąskim zakresie częstotliwości.
W międzyczasie przeprowadzono dodatkowe obserwacje okolic tej gwiazdy za pomocą amerykańskiego radioteleskopu Green Bank Telescope (GBT) wykorzystowanego w ramach  inicjatywy Breakthrough Listen. Obserwacje nie przyniosły jednak żadnego skutku, sygnał nie pojawił się ponownie. Autorzy tych obserwacji komentują, że z uwagi na obecne parametry techniczne RATAN-600, prawdopodobnym źródłem sygnału był raczej błąd instrumentalny. Breakthrough Listen ma jednak zamiar nadal od czasu do czasu nasłuchiwać okolicy HD164595. Niczego nie odkryli także astronomowie wykorzystujący sieć Allen Telescope Array (ATA).Warto tu dodać, że 11 GHz należy do pasma X ? często używanego zakresu częstotliwości w komunikacji naziemnej i satelitarnej. Niektóre źródła sugerują, że RATAN-600 mógł zarejestrować część krótkiej komunikacji wojskowej, być może pomiędzy satelitą a stacją naziemną.
Warto tu dodać, że początkowo media na całym świecie podawały, że RATAN-600 zarejestrował sygnał na długości 2,7 GHz. Kilka godzin później tę wiadomość skorygowano ? w rzeczywistości było to 2,7 cm, czyli 11 GHz.
?Czy jesteśmy sami we Wszechświecie?? ? to jedno z najważniejszych pytań nie tylko współczesnej astronomii, ale nauki w ogóle. Poszukiwania radiowe sztucznych sygnałów są jedną z metod odpowiedzi na to pytanie. Jak na razie tak naprawdę tylko jeden sygnał nie znalazł dobrego wyjaśnienia ? ?Wow?, odebranego w sierpniu 1977 roku aczkolwiek najnowsze badania wskazują, że sygnał mógł pochodzić od komet, które mogły przechodzić przez pole widzenia teleskopu w momencie detekcji, co mogłoby wytłumaczyć jednorazowość zarejestrowanego sygnału.
Naukowcy zajmujący się poszukiwaniem sygnałów od pozaziemskich cywilizacji w ramach projektu SETI przypominają, że tego typu sygnały rejestrowane są stosunkowo często. Procedura wymaga, aby taki sygnał został sprawdzony pod kątem tego czy faktycznie pochodzi z głębokiej przestrzeni kosmicznej czy może jest pochodzenia ziemskiego. W przypadku sygnału z HD164595 proces sprawdzania stał się publiczny ? stąd sensacyjne tytuły, sensacyjne doniesienia, które potem trzeba dementować. Zwyczajowo naukowcy pracujący w ramach projektu SETI identyfikują interesujące sygnały i starają się je zweryfikować i potwierdzić za pomocą innych teleskopów. Jeżeli sygnał się nie powtórzy lub nie można go zweryfikować ? poszukiwania trwają dalej.
http://www.youtube.com/watch?v=8ZktoFPtBUY
Tagi: HD 164595, poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji, RATAN-600, SETI, wyrozniony, Życie w kosmosie
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/01/nic-szczegolnego-w-sygnale-hd164595/

Nic szczególnego w sygnale HD164595.jpg

Nic szczególnego w sygnale HD164595 2.jpg

Nic szczególnego w sygnale HD164595 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany spacer kosmiczny na ISS
Rafał Grabiański
Dwoje astronautów NASA zakończyło drugi w odstępie kilku tygodni spacer na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Tym razem głównymi zadaniami były: złożenie zapasowego radiatora oddającego ciepło ze stacji oraz instalacja kamery HD.
O 13:53 czasu polskiego dowódca ekspedycji Jeff Williams i inżynier pokładowy Kate Rubins przełączyli swoje skafandry na zasilanie wewnętrzne, oficjalnie rozpoczynając 195. spacer na ISS.
Do zadań podczas tego spaceru należało złożenie radiatora wchodzącego w skład systemu chłodzącego stacji, instalacja jednej z ulepszonych kamer wysokiej rozdzielczości na kratownicy stacji oraz dokręcenie śrub na jednym z przegubów umożliwiających obrót paneli słonecznych.
Był to już drugi spacer w przeciągu niecałych dwóch tygodni. Podczas poprzedniego wyjścia, ta sama para astronautów zamontowała uniwersalny adapter dokujący (IDA-2). Posłuży on już niedługo komercyjnym kapsułom załogowym. IDA będzie ?miejscem parkingowym? dla przygotowywanych statków Dragon 2 firmy SpaceX oraz Starliner firmy Boeing. Kapsuły tych firm przywrócą zdolność Stanów Zjednoczonych do transportowania załóg na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Program komercyjny umożliwia agencji NASA skupienie się na przygotowywaniu załogowych lotów poza orbitę ziemską.
Niespodziewany spacer
EVA-37, bo tak Amerykanie nazywają ten spacer, jeszcze ponad miesiąc temu nie był nawet planowany. Dopiero gdy okazało się, że statki zaopatrzeniowe Cygnus i HTV nie wystartują w zakładanym czasie, zrobiła się spora luka w harmonogramie astronautów.
Tę lukę postanowiono wykorzystać na wykonanie dodatkowego spaceru, zważywszy jeszcze na obecność na pokładzie do 6 września astronauty Jeffa Williamsa, który jest już weteranem spacerów kosmicznych (był to jego piąty!). Nie bez znaczenia była też oszczędność czasowa wynikająca z takiej zagrywki ? skafandry były już niedawno testowane, a śluza, z której wychodzą astronauci odpowiednio przygotowana. Pozwoliło to oszczędzić kilka dni, co przy tym kosmicznym przedsięwzięciu ma bezcenną wartość.
Przebieg spaceru
Pierwszym zadaniem było złożenie radiatora TTCR (Trailing Thermal Control Radiator). Dlaczego nie jest już potrzebny? Historia sięga 2012 roku kiedy na stacji wykryto wyciek płynu z systemu chłodzącego. Wówczas używany w tym czasie podstawowy radiator fotowoltaiczny PVCTS został złożony, bo podejrzewano (okazało się później, że niesłusznie), że to on jest źródłem wycieku. W tym samym czasie rozłożony został zastępczy TTCR, żeby zapewnić ciągłość operacji systemu kontroli termalnej.
Aktywność związana ze zwijaniem radiatora polegała na przekręceniu specjalnej śruby składającej (trzeba było to zrobić 50 razy!). Zadanie wykonywał Jeff Williams, w tym samym czasie jego współtowarzyszka Kate kontrolowała czy nic nie stoi, a w zasadzie nie ?wisi? na drodze. Następnie para astronautów zabezpieczyła radiator w złożonej pozycji i przykryła go osłoną termalną.
Drugim zadaniem była instalacja kamery wysokiej rozdzielczości. Jednego z serii nowych urządzeń umożliwiających inspekcję przylatujących statków oraz obserwację Ziemi. Kamera będzie zwrócona w stronę Ziemi i w jej zasięgu znajdą się cumujące kapsuły Soyuz.
Do tej pory wszystkie kamery zewnętrzne (poza systemami UrtheCast do ziemskiej obserwacji oraz HDEV, których obraz podziwiać można tutaj) to kamery standardowej rozdzielczości o formacie obrazu 4:3 (jak w starych telewizorach). Jest to więc bardzo duże ulepszenie i unowocześnienie infrastruktury na orbicie.
Kamera została zamontowana przez Jeffa na dużo przed planowanym czasem, dlatego zdążył zamontować dodatkowo drugą! Obie zostały podłączone kablami do systemów stacji i przetestowane.
Kate Rubins w czasie instalacji kamer przez Jeffa zajęła się konserwacją przegubów paneli słonecznych. Dokręcała śruby w celu zmniejszenia wibracji tego elementu oraz sprawdzała ile smaru zostało po poprzedniej konserwacji. Przeguby te to bardzo wrażliwe miejsce, które jest punktem obrotu paneli słonecznych.
Załoga spaceru dokonała jeszcze kilku dodatkowych czynności z uwagi na lekki zapas czasowy i wróciła bezpiecznie do śluzy Quest, skąd przed ponad 6 godzinami zaczęła pracę.
Tagi: ISS, Spacer kosmiczny, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/01/udany-spacer-kosmiczny-na-iss/

Udany spacer kosmiczny na ISS.jpg

Udany spacer kosmiczny na ISS 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juno odkrywa tajemnice Jowisza. Badacze twierdzą, że to wyjątkowa planeta

Juno, sonda wysłana pięć lat temu z Ziemi, od ponad miesiąca monitoruje największą planetę Układu Słonecznego - Jowisza. Naukowcy opublikowali zdjęcia w wyjątkowo dobrej rozdzielczości.

Specjaliści z NASA otrzymali już pierwsze zdjęcia, które wysłała sonda Juno, znajdująca się w atmosferze Jowisza. Nigdy wcześniej nie udało się zrobić tak dokładnych zdjęć największej w Układzie Słonecznym planety. Pierwsze zdjęcia spłynęły z okolic biegunowych Jowisza. Widać na nich wirujące, trwające setki lat huragany, a także zorze polarne, których nie można by było dostrzec z Ziemi.
Juno najbliżej Jowisza znalazł się 27 sierpnia. Na polecenie z Ziemi sonda zbliżyła się na odległość ok. 4200 km od górnej warstwy chmur w atmosferze Jowisza, lecąc z prędkością 208 tys. km/h. Wszystkie instrumenty naukowe i kamery na jej pokładzie rejestrowały ten przelot. Astronomowie dostali obrazy z sondy z opóźnieniem kilku dni.
Co kryje Jowisz?
- Biegun północy Jowisza wygląda inaczej niż sobie to wyobrażaliśmy. Jest tam mnóstwo burz i wirów. Nie ma śladu żadnych pasów, które kojarzą nam się z Jowiszem - powiedział Scott Bolton, główny badacz misji Juno. - Największa planeta w Układzie Słonecznym jest naprawdę wyjątkowa - dodał.

Zorza polarna
Naukowcom po raz pierwszy udało się zobaczyć zorzę polarną na biegunie południowym Jowisza. Z Ziemi dotychczas byli w stanie zaobserwować tę na biegunie północnym. Według nich, są to największe zorze polarne w Układzie Słonecznym. Ponadto specjalistów zdziwiło wiele gorących obszarów wokół biegunów. Uchwycili je dzięki kamerom podczerwonym.

Planeta gigant

Jowisz ma 11 razy większą średnicę niż Ziemia i jest 300 razy bardziej masywny. Składa się głównie z wodoru i helu, czym przypomina gwiazdę, nie zachodzi w nim jednak reakcja termojądrowa wyzwalająca światło i ciepło, tak jak w gwieździe.Z dotychczasowych ustaleń naukowców wynika, że wodór pod olbrzymim ciśnieniem atmosfery planety przybiera postać płynną i przewodzi prąd elektryczny. Jest też źródłem silnego pola magnetycznego. Górne, widzialne warstwy chmur składają się głównie z amoniaku i siarczanu wodoru. Czy informacje te się potwierdzą? Czekamy na dalsze analizy sondy Juno.
 

Dalsze badania
Instrumenty sondy zbadają m. in. skład, temperaturę, ruch i wiele innych właściwości wielu warstw atmosfery planety. Naukowcy mają nadzieję dowiedzieć się czy Jowisz posiada rzeczywiście - jak się przypuszcza - stałe jądro oraz bliżej zbadać słynną Wielką Czerwoną Plamę, która jest w istocie trwającym setki lat sztormem.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/juno-odkrywa-tajemnice-jowisza-badacze-twierdza-ze-to-wyjatkowa-planeta,210108,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbuntowana bryła lodu. W Układzie Słonecznym odkryto nowy obiekt

Poza orbitą Neptuna, który jest najdalej oddaloną od Słońca, znaną nam planetą, leży tajemnicza populacja, znana jako obiekty transneptunowe. Astronomowie od wielu lat odkrywają w tym regionie ciała i planetoidy, które będąc pod wpływem grawitacji Neptuna, okrążają Słońce w średniej odległości 30 jednostek astronomicznych.

W ostatnich latach odkryto kilka nowych obiektów transneptunowych (TNO), które spowodowały zmianę naszego dotychczasowego myślenia o planetach i historii Układu Słonecznego. Najnowszym odkrytym obiektem jest mały kawałek lodu - Niku. Jego nazwa pochodzi od chińskiego słowa "buntowniczy". Choć poza orbitą Neptuna istnieje wiele takich obiektów, biorąc pod uwagę właściwości orbitalne nowo odkrytego ciała, nazwa mówi sama za siebie.

Mały kawałek lodu

Najnowsze odkrycie opisano w artykule opublikowanym w archiwum naukowym arXiv. Międzynarodowy zespół astronomów wyjaśnił w nim, w jaki sposób natrafił na obiekt transneptunowy za pomocą panoramicznego badania teleskopowego. Niku ma zaledwie 200 km średnicy, a jego orbita jest nachylona pod kątem 110 stopni do płaszczyzny Układu Słonecznego i okrąża Słońce w odwrotnym kierunku niż większość obiektów.
Zwykle, gdy tworzą się układy planetarne, kątowe siły pędu zmuszają wszystkie obiekty do obracania się w tym samym kierunku. Spoglądając z niebieskiego bieguna północnego, wszystkie obiekty w naszym Układzie Słonecznym wydają się krążyć w przeciwnym kierunku do ruchu wskazówek zegara. Dlatego jeżeli TNO obiega Słońce w przeciwnym kierunku, musi mieć na to wpływ jakiś czynnik zewnętrzny.
Co więcej, naukowcy porównali orbitę Niku z innymi obiektami transneptunowymi pochylonymi pod kątem ostrym i zauważyli, że zajmują one wspólną płaszczyznę orbity i doświadczają efektu grupowania.
- Orbita Niku jest niezwykła, gdyż jest niemal prostopadła do płaszczyzny Układu Słonecznego. Dodatkowo porusza się on w przeciwnym kierunku niż większość znajdujących się w nim ciał. Co więcej, istnieje kilka obiektów, które poruszają się po tej samej orbicie lub po jej płaszczyźnie i niektóre z nich orbitują zgodnie, a inne wstecz. To bardzo nieoczekiwane - powiedział jeden z współautorów badań Matthew J. Holman, profesor z Uniwersytetu Harvarda.

Kosmos jest inny, niż przypuszczali naukowcy

TNO wydaje się być elementem grupy obiektów, które krążą po silnie nachylonej orbicie. Naukowcy rozpatrywali więc to, czy grupa ta może być przyciągana przez Planetę 9, która krąży wokół Słońca dużo dalej niż Pluton. Jednak po dalszej analizie badacze stwierdzili, że Niku i inne obiekty poruszające się podobnie, jak on, są zbyt blisko Układu Słonecznego, by działała na nie grawitacja Planety 9. Musi zatem istnieć inne wytłumaczenie. Niestety, póki co naukowcy nie wiedzą, co może powodować niezwykły ruch grupy ciał niebieskich.
Naukowcy cieszą się jednak z odkrycia niezwykłego obiektu.
- To wspaniałe, że ten obiekt jest tak tajemniczy. Z niecierpliwością czekam na wyniki badań prowadzonych przez teoretyków - mówi Konstantin Batyagin, astronomka z Queens University w Belfaście.
W Układzie Słonecznym dzieje się o wiele więcej niż sądziliśmy. I z każdym nowym odkryciem poprawiamy swoją wiedzę na temat panującej tam dynamiki. 

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/zbuntowana-bryla-lodu-w-ukladzie-slonecznym-odkryto-nowy-obiekt,209366,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biegun północny Jowisza i zorze polarne na kolejnych zdjęciach z Juno!
Redakcja AstroNETu  
Artykuł napisał Kamil Serafin.
W końcu nadszedł moment, na który wszyscy czekaliśmy. Sonda Juno, która już od niemal dwóch miesięcy pozostaje na orbicie Jowisza, przesłała na Ziemię pierwsze zdjęcia bieguna polarnego piątej planety naszego Układu Słonecznego! Transfer sześciu megabajtów fotografii, zebranych podczas sześciogodzinnego przelotu nad obszarami okołobiegunowymi rozpoczął się jeszcze zanim sonda ukończyła pierwszy pełny przelot wokół gazowego giganta i zajął półtora dnia. To, co prezentowały owe zdjęcia, wprost zachwyciło naukowców z NASA. Nie musieli oni nawet zaczynać ich dogłębnej analizy, aby zorientować się, że ukazują one coś niesamowitego, do tej pory niedostępnego dla ludzkich oczu?
Scott Bolton z Southwest Research Institute w San Antonio, naczelny naukowiec całego przedsięwzięcia, nie krył ekscytacji, komentując fotografie:
?Pierwsze spojrzenie na biegun północny Jowisza pokazuje nam coś, czego dotąd nie widzieliśmy. Kolory wydają się tam o wiele bardziej przytłumione niż w innych rejonach atmosfery, występują tam również bardzo liczne burze. Nie ma tam nawet śladu równoleżnikowego układu chmur, charakterystycznego dla tej planety. Niewprawne oko mogłoby w ogóle nie rozpoznać na tym zdjęciu Jowisza.?
Wcześniej przypuszczano, że na biegunach Jowisza mogą występować gigantyczne chmury w kształcie sześciokątów foremnych, o długościach liczonych w dziesiątkach tysięcy kilometrów. Kilkadziesiąt lat temu, takie zjawisko zostało zaobserwowane na Saturnie, a było ono spowodowane przez nieregularne osie symetrii i anomalie w sile odśrodkowej. Sądzono, że jest to typowe dla wszystkich gazowych olbrzymów.
?Na Jowiszu nie dostrzegliśmy niczego, co przypominałoby sześciokątne chmury na biegunach Saturna.? ? stwierdził Bolton ? ?Największa planeta Układu Słonecznego może być więc wyjątkowa. Sonda wykona jeszcze 36 przelotów, które odkryją przed nami jej kolejne sekrety.?
Warto również pamiętać, że Juno jest wyposażona w system JIRAM (Jovian Infrared Auroral Mapper), który jest w stanie wychwytywać zorze polarne w atmosferze planety, dzięki podczerwieni. NASA zobaczyła do czego zdolne jest owo urządzenie już teraz, kiedy na Ziemię dotarła pierwsza grafika prezentująca zorzę na południowej półkuli Jowisza. Prezentuje się ona naprawdę zjawiskowo:
?JIRAM zagląda pod skórę planety, ukazując nam ją w podczerwieni.? ? mówi Alberto Adriani z Włoch, odpowiedzialny za funkcjonowanie kamer i spektroskopu podsystemu.  ? ?Obrazy uchwycone w podczerwieni każą nam spojrzeć na niewidziane wcześniej bieguny Jowisza z nowej perspektywy. Widzimy dzięki nim gorące i zimne obszary atmosfery, oraz zorzę na południu planety, której nie byliśmy w stanie dostrzec nigdy wcześniej. Teraz widzimy, że jest ona bardzo jasna i solidnie uformowana. Wysoki poziom szczegółowości zdjęć pozwoli nam na jeszcze dokładniejsze jej zbadanie.?
Sonda rozpoczęła już drugi przelot wokół Jowisza. NASA będzie starała się teraz zbadać pochodzenie wysokoenergetycznych cząstek, które odpowiadają za formowanie się zorz. Mają na to zaledwie dwa lata, bowiem w 2018 roku Juno zostanie skierowana na samobójczy kurs w kierunku chmur Jowisza?
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/03/biegun-polnocny-jowisza-i-zorze-polarne-na-kolejnych-zdjeciach-z-juno/

Biegun północny Jowisza i zorze polarne na kolejnych zdjęciach z Juno.jpg

Biegun północny Jowisza i zorze polarne na kolejnych zdjęciach z Juno2.jpg

Biegun północny Jowisza i zorze polarne na kolejnych zdjęciach z Juno3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym
Radosław Kosarzycki
Sonda Juno przesłała na Ziemię pierwsze w historii zdjęcia bieguna północnego Jowisza, wykonane podczas pierwszego bliskiego przelotu w pobliżu planety. Zdjęcia ukazują układy burzowe i aktywność pogodową nieprzypominającą niczego innego w Układzie Słonecznym.
27 sierpnia br. sonda Juno z powodzeniem wykonała pierwszy z 36 zaplanowanych przelotów w pobliżu planety zbliżając się do niej na odległość 4200 kilometrów. Przesyłanie sześciu megabajtów danych zebranych podczas trwającego sześć godzin przelotu między północnym a południowym biegunem trwało 1.5 dnia. Mimo, że analiza pierwszych zebranych danych wciąż trwa, już teraz można mówić o pierwszych unikalnych odkryciach.
?Pierwszy rzut oka na północny biegun Jowisza i już wiemy, że nie przypomina on niczego innego w Układzie Słonecznym oraz niczego co oczekiwaliśmy,? mówi Scott Bolton, główny badacz misji Juno z Southwest Research Institute w San Antonie. ?Okołobiegunowe obszary Jowisza są bardziej błękitne niż pozostałe obszary planety, i jest tam znacznie więcej układów burzowych. Nie widzimy tam charakterystycznych pasów burzowych ? to zdjęcie ledwo przypomina Jowisza jakiego znamy. Widzimy pierwsze oznaki tego, że chmury rzucają cienie, co może wskazywać, że chmury znajdują się na wyższych wysokościach.?
Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć uzyskanych na podstawie tych zdjęć północnego i południowego bieguna Jowisza jest to, czego kamera JunoCam NIE zauważyła.
?Saturn charakteryzuje się gigantycznym sześciokątem w pobliżu bieguna północnego,? mówi Bolton. ?Niczego takiego nie zauważyliśmy na Jowiszu. Największa planeta Układu Słonecznego jest naprawdę unikalna. Mamy przed sobą jeszcze 36 takich przelotów, które pozwolą nam odkryć jak niesamowitą planetą jest Jowisz.?
Oprócz JunoCam wykonującej zdjęcia podczas przelotów, sonda Juno wyposażona jest w osiem innych instrumentów naukowych, które także intensywnie pracowały podczas przelotu. Instrument JI-RAM (Jovian Infrared Auroral Mapper) dostarczony przez Włoską Agencją Kosmiczną wykonał niesamowite zdjęcia obszarów okołobiegunowych Jowisza w podczerwieni.
?JIRAM zagląda pod powierzchnię Jowisza pozwalając nam na pierwsze w historii wykonywanie z bliska zdjęć planety w podczerwieni,? mówi Alberto Adriani, badacz JIRAM z Instituto di Astrofisica e Planetologia Spaziali w Rzymie. ?Te pierwsze zdjęcia w podczerwieni przedstawiają ciepłe i gorące obszary, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Choć wiedzieliśmy, że pierwsze zdjęcia południowego bieguna Jowisza w podczerwieni pozwolą nam zobaczyć zorze polarne, to i tak jesteśmy nimi zachwyceni. Teraz, dzięki JIRAM, możemy zobaczyć jak jasna i ustrukturyzowana jest zorza przy tym biegunie. Wysoki poziom szczegółowości zdjęć pozwoli nam dokładnie zbadać morfologię i dynamikę zorzy.?
Źródło: NASA
Tagi: bieguny Jowisza, Jowisz, Sonda Juno, wyrozniony, zdjęcia z sondy Juno
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/02/polnocny-biegun-jowisza-nie-przypomina-niczego-w-ukladzie-slonecznym/

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym.jpg

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym2.jpg

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym3.jpg

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym4.jpg

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym5.jpg

Północny biegun Jowisza nie przypomina niczego w Układzie Słonecznym6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto lodowy wulkan na planecie karłowatej Ceres
Wysłane przez czart
Czy wulkany to tylko szczyty górskie wylewające piekielnie gorącą lawę? Niekoniecznie. Istnieje też kriowulkanizm, czyli aktywność wulkaniczna w niskich temperaturach. Na Ceres odkryto górę, która zbudowana jest z lodu i przypuszczalnie jest lodowym wulkanem. Wyniki badań opisano w serii artykułów w czasopiśmie "Science", przedstawiono je także na stronie internetowej NASA.

Ahuna Mons ma 4 kilometry wysokości i mierzy 17 km szerokości u swojej podstawy. Wygląda imponująco nawet jak na warunki na powierzchni Ziemi. Ale ten szczyt nie występuje na naszej planecie, tylko na Ceres - planecie karłowatej krążącej wokół Słońca w głównym pasie planetoid. Ceres ma 950 km średnicy przy około 12700 km średnicy Ziemi.

Góra Ahuna Mons samotnie wznosi się na powierzchni Ceres, ale co ciekawsze, naukowcy sądzą, że wulkanem! Na dodatek bardzo nietypowym, bowiem nie powstała z zastygłem lawy, tylko z lodu. Działała tutaj niskotemperaturowa aktywność wulkaniczna, w której stopiony lód (zawierający wodę zmieszaną z solami lub amoniakiem) działał tak jak stopione skały w przypadku ziemskich wulkanów.

Sonda Dawn krąży wokół Ceres od marca 2015 roku. Naukowcom udało się sfotografować ponad 99% powierzchni tej planety karłowatej, uzyskując rozdzielczość zdjęć 35 metrów na piksel w pasmie widzialnym. Na dodatek udało się także zebrać zdjęcia z różnych kątów widzenia, z dokładnością do 135 metrów na piksel. Na ich podstawie utworzono trójwymiarowy model terenu, stosując metody stereofotogrametryczne.

Model posłużył m.in. do dokładnego zbadania góry Ahuna i jej okolicy. Okazało się, że na Ahuna Mons występuje zaledwie kilka kraterów, a to jest mocna sugestia, że wiek tej struktury nie przekracza kilkuset milionów lat. W swoim artykule naukowcy szacują, że najnowsza aktywność geologiczna miała tutaj miejsce w przeciągu ostatnich 210 milionów lat temu, z dokładnością do 30 milionów lat.

Badacze wskazują, że na Ceres panują temperatury średnio prawie minus 40 stopni Celsjusza, ale wewnętrzne ciepło tej planety karłowatej powinno umożliwiać występowanie wody w stanie ciekłym przez odpowiednio długi czas, umożliwiający procesy kriowulkaniczne. Co więcej, efekty potencjalnego kriowulkanizmu dostrzeżono także w innych miejscach na Ceres. Na przykład obszary, na których lodowy wulkanizm nie spowodował powstania gór, ale dokonał zmian na powierzchni. Niektóre kratery mają dno znacznie bardziej płaskie niż realnie mógłby wytworzyć upadek meteorytu. Niewykluczone więc, że dna takich kraterów były kiedyś zalane z wnętrza planety karłowatej, są nawet spękania sugerujące takie procesy (wynoszenie w górę i opadanie stopionego lodu"). Z kolei w kraterze Occator występuje kilka jasnych plam. Badacze uważają, że centralna plama jest podobna do kriowulkanicznej warstwy bogatej węglany sodu. W przypadku innych plam mogła dawniej wydobywać się para wodna zmieszana z jasnymi solami.

Argumentem za tym, że na Ceres zachodzi aktywność geologiczna, są także wyniki badań rozmiarów kraterów na powierzchni obiektu. Okazuje się, iż brakuje dużych kraterów, a małe występują. Czyli ciepło z wnętrza Ceres musiało doprowadzić do zaniku dużych kraterów. Być może skorupa Ceres jest zróżnicowana, w dużych skalach skorupa mało wytrzymała, a mocna jedynie w niewielkich obszarach. Badacze przypuszczają, że jądro i skorupa Ceres w 30-40 procentach są zbudowane z lodu wodnego pomieszanego ze skałami krzemianowymi i solami.

Naukowcy z misji Dawn mają nadzieję na spektakularne zakończenie misji swojej sondy - gdyby udało się się zaobserwować aktywność w okresie gdy Ceres będzie zbliżać się do peryhelium.

Więcej informacji:
?    NASA Discovers "Lonely Mountain" on Ceres Likely a Salty-Mud Cryovolcano
?    Artykuł naukowcy w Science: Crovolcanism on Ceres

Źródło: Science / NASA
Na zdjęciu:
Samotna góra Ahuna Mons na powierzchni Ceres. Przypuszczalnie jest to lodowy wulkan. Obraz utworzono na podstawie zdjęć z sondy Dawn, kolory są sztucznie uwypuklone. Źródło: NASA/JPL-Caltech/UCLA/MPS/DLR/IDA/PSI.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odkryto-lodowy-wulkan-na-planecie-karlowatej-ceres-2464.html

Odkryto lodowy wulkan na planecie karłowatej Ceres.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już 3000 osób lubi "Uranię" na Facebooku
Wysłane przez czart
Fanpage "Uranii" na Facebooku ma już ponad 3000 polubień. Przez okres wakacji przybyło nam aż 500 fanów! Dziękujemy :-)

Liczba 3000 została przekroczona 31 sierpnia 2016 r. Przed wakacjami, 10 czerwca 2016 r., licznik wskazywał 2500, a na początku marca było to 2000.

Bardzo nas cieszy tak szybki wzrost liczby internautów lubiących Uranię jako czasopismo i portal internetowy. Przypomnijmy, że oprócz Facebooka, od kilku miesięcy jesteśmy obecni także na Instagramie, a od jakiegoś czasu również na Twitterze.

"Urania - Postępy Astronomii" to polski portal i czasopismo poświęcone astronomii i badaniom kosmosu, tworzone przez pasjonatów tej dziedziny wywodzących się zarówno z grona astronomów zawodowych, jak i miłośników astronomii. Wydawcami "Uranii" są wspólnie Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA). "Urania" jest jednym z najstarszych na świecie czasopism upowszechniających wiedzę o Wszechświecie.
Więcej informacji:
?    Fanpage Uranii na Facebooku
?    Urania na Twitterze
?    Urania na Instagramie
?    Internetowy sklep Uranii
?    Urania w wersji cyfrowej na smartfony i tablety
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/juz-3000-osob-lubi-uranie-na-facebooku-2463.html

Już 3000 osób lubi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda SDO świadkiem podwójnego zaćmienia
Wysłane przez tuznik
Wczesnym rankiem 1 września 2016 roku, sonda NASA Solar Dynamics Observatory (SDO), złapała zarówno tranzytującą Ziemię i Księżyc, które przechodziły jednocześnie przed tarczą Słońca.

1 września, Ziemia zupełnie zaćmiła Słońce z perspektywy SDO. Było tak jakby Księżyc rozpoczął swoją podróż po tarczy Słońca. Koniec zaćmienia Ziemi w sam raz wpasował się na ostatnie chwile księżycowego tranzytu. Z danych sondy SDO, można wywnioskować, że Ziemię i cienie Księżyca dzieliły od siebie właśnie ich krawędzie: Ziemia jest rozmyta, a Księżyc jest ostry i wyraźny. To dlatego, że atmosfera ziemska pochłania część światła słonecznego, tworząc niejasne krawędzie.

Z drugiej strony, Księżyc nie ma atmosfery, tworząc jednocześnie ostry horyzont. Ta wyjątkowa geometria Ziemi, Księżyca i Słońca miała wpływ na przyglądanie się ziemi, a także na równoczesne zaćmienie obrączkowe widoczne z południowej Afryki. Zaćmienie to jest podobne do całkowitego zaćmienia Słońca, oprócz tego, że dochodzi do niego gdy Księżyc jest w takim punkcie swojej orbity dalej od Ziemi niż średnia jego odległość.

Zwiększona odległość powoduje, że pozorny rozmiar tarczy Księżyca jest mniejszy, dzięki czemu nie zasłania całej tarczy Słońca. Pozostawia to tym samym jasny, wąski pierścień powierzchni naszej Dziennej Gwiazdy widoczny właśnie, podczas samego zaćmienia.

Źródło: NASA

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
NASA?s SDO Witnesses a Double Eclipse

Na ilustracji:
Ziemia jest rozmyta, a Księżyc jest ostry i wyraźny podczas zaćmienia Słońca. Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sonda-sdo-swiadkiem-podwojnego-zacmienia-2465.html

Sonda SDO świadkiem podwójnego zaćmienia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radomska Astrobaza cieszy się dużą frekwencją
Wysłane przez tuznik
Mimo tego, że przez ostatnie dwa miesiące mieliśmy wakacje - Astrobaza w Radomiu cieszyła się dużym zainteresowaniem. W sumie w lipcu i sierpniu Astrobazę Radom odwiedziło łącznie blisko 1000 osób!

Obserwatorium Astronomiczne znajdujące się w Radomiu powstało dzięki projektowi Budżetu Obywatelskiego. Projekt kosztował łącznie około 700 tys. złotych. Inicjatorami pomysłu byli: Karol Klimowicz, Jakub Krajewski, Joanna Szymańska oraz Maciej Stępnikowski. Astrobaza została wybudowana na placu Szkoły Podstawowej numer 17 przy ulicy Wierzbickiej w Radomiu.

Na wyposażeniu Obserwatorium znajduje się główny teleskop Meade LX600 14" f/8 oraz kilka innych, mniejszych:

- Sky-Watcher Dobson GoTo 10"
- Sky-Watcher Dobson GoTo 8"
- Sky-Watcher BKP15075EQ3-2
- Teleskop słoneczny Coronado PST 40/400

Astrobaza otwarta jest dla zainteresowanych w ciągu dnia, jak również w warunkach dobrej widoczności wieczorami oraz w godzinach nocnych, w szczególności w trakcie ważnych zjawisk astronomicznych (koniunkcje i tranzyty planet, maksima meteorów i inne).

Harmonogram pracy obserwatorium jest zamieszczany na stronie internetowej www.astrobaza.radom.pl i dedykowany różnym grupom odbiorców ? uczniom szkół podstawowych, gimnazjów, jak i szkół ponadgimnazjalnych.

Nauczyciele fizyki radomskich szkół mają możliwość przeprowadzania własnych zajęć ze swoimi uczniami w budynku obserwatorium zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorami.

Źródło: astrobaza.radom.pl

Opracował:
Adam Tużnik

Na ilustracji:
Budynek astrobazy w Radomiu. Źródło: astrobaza.radom.pl
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/radomska-asrobaza-cieszy-sie-duza-frekwencja-2466.html

Radomska Astrobaza cieszy się dużą frekwencją.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce też obraca się wokół własnej osi, podobnie jak Ziemia
Chociaż o tym, że Słońce nie okrąża Ziemi, lecz stoi w miejscu, wiemy dzięki Mikołajowi Kopernikowi już od szesnastego wieku, to jednak wtedy wielki astronom nie wiedział, że nie do końca jest to prawdą. Słońce wcale nie jest nieruchome. Jak to możliwe?
Gdy w 1543 roku Mikołaj Kopernik opublikował rewolucyjne dzieło "O obrotach sfer niebieskich" nie wiedział, że Słońce wcale nie stoi w miejscu, choć rzeczywiście nie wykonuje ruchu obiegowego. Podlega jednak ruchowi obrotowemu i podobnie jak Ziemia obraca się wokół własnej osi. Oznacza to, że na Słońcu można mówić o występowaniu doby.
Ziemi pełny obrót wokół własnej osi zajmuje tylko 24 godziny, natomiast Słońcu od 25 dni na równiku do 31 dni w rejonie biegunów. Potwierdzeniem tego jest obserwacja ciemnych plam na powierzchni Słońca.
Jeśli będziemy prowadzić obserwacje codziennie, to zauważymy, że plamy każdego następnego dnia znajdować się będą coraz dalej w kierunku prawej strony słonecznej tarczy.
Widoczne będą tylko przez kilkanaście dni, po czym przejdą na niewidoczną z Ziemi stronę Słońca, gdzie również wędrować będą przez kilkanaście dni, oczywiście jeśli w międzyczasie nie zanikną, co możecie zobaczyć na poniższym filmiku.
Poznajmy inne liczby, które uświadomią nam jak gigantyczne jest Słońce. Gdybyśmy znajdowali się na słonecznym równiku, to obracalibyśmy się w ruchu wirowym z prędkością aż 7 tysięcy kilometrów na godzinę, a mimo to powrócilibyśmy do tej samej pozycji dopiero po 600 godzinach.
Nasza gwiazda wcale nie znajduje się w centrum galaktyki, a jedynie na jednym z jej ramion, w całkiem przypadkowym miejscu, niczym szczególnym się nie wyróżniającym. Gdybyśmy ze Słońca próbowali dolecieć z prędkością światła do centrum galaktyki, to zajęłoby nam to 26 tysięcy lat.
Słońce obiega naszą galaktykę, czyli Drogę Mleczną, z prędkością 220 kilometrów na sekundę, dzięki czemu wykonało już podczas swojego istnienia, wynoszącego 5 miliardów lat, zaledwie 20 obiegów. Przed nim jeszcze tylko drugie, a potem wygaśnie.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116300,slonce-tez-obraca-sie-wokol-wlasnej-osi-podobnie-jak-ziemia

Słońce też obraca się wokół własnej osi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia z sondy STEREO ukazują miejsce narodzin wiatru słonecznego
Radosław Kosarzycki
Od czasu odkrycia wiatru słonecznego w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, astronomowie obserwują istotną granicę między tym wypływem a samym Słońcem. Zbliżając się do Ziemi wiatr słoneczny charakteryzuje się zaburzonym, nierównomiernym ruchem, jednak w pobliżu Słońca, tam gdzie powstaje, wiatr słoneczny jest jednorodny i przypomina pojedyncze, równe promienie takie jak często widzimy na prostych rysunkach Słońca stworzonych przez dzieci. Szczegóły przejścia z wyraźnych promieni w koronie, górnej warstwie atmosfery Słońca, w wiatr słoneczny jak dotąd były tajemnicą.
Dzięki Solar Terrestrial Relations Observatory (STEREO) naukowcy byli w stanie po raz pierwszy zaobserwować krawędź Słońca i opisać miejsce, w którym powstaje wiatr słoneczny. Określenie szczegółów tej granicy pozwoli nam lepiej poznać otoczenie Słońca skąpane w materii słonecznej ? otoczenie, które musimy lepiej poznać, aby móc bezpiecznie eksplorować dalsze ostępy Układu Słonecznego. Artykuł opisujący wyniki badań został opublikowany wczoraj, 1 września 2016  roku, w periodyku  The Astrophysical Journal.
?W końcu mamy globalny obraz ewolucji wiatru słonecznego,? mówi Nicholeen viall, współautorka artykułu oraz heliofizyczka z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt. ?Ta wiedza naprawdę zmieni nasze rozumienie ewolucji naszego otoczenia kosmicznego.?
Zarówno w pobliżu Ziemi jak i daleko za orbitą Plutona, nasze otoczenie kosmiczne zdominowane jest przez aktywność słoneczną. Słońce i jej atmosfera składają się z plazmy ? mieszaniny  dodatnio i ujemnie naładowanych cząstek, które oddzieliły się od siebie w niesamowicie wysokich temperaturach, a które przemieszczają się wzdłuż linii pola magnetycznego. Materia z korony emitowana jest w przestrzeń kosmiczną wypełniając cały układ słoneczny olbrzymimi ilościami wiatru słonecznego.
Jednak naukowcy odkryli, że wraz z odległością plazmy od Słońca wiele się zmienia: Słońce stopniowo traci magnetyczną kontrolę, tworząc granicę określającą zewnętrzną koronę ? krawędź Słońca.
?Oddalając się od Słońca, siła pola magnetycznego spada szybciej niż ciśnienie materii,? mówi Craig DeForst, główny autor opracowania i heliofizyk z Southwest Research Institute w Boulder, Kolorado. ?W pewnym momencie materia zaczyna zachowywać się bardziej jak gaz, a mniej jak magnetycznie ustrukturyzowana plazma.?
Rozbicie promieni przypomina sposób, w który woda wylatuje z tryskacza. Na początku woda leci w gładkim i jednorodnym strumieniu, a dopiero po chwili rozpada się na krople, a pojedyncze krople na mniejsze krople tworzące swego rodzaju mgłę. Zdjęcia wykonane w ramach badań przedstawiają plazmę właśnie na etapie przechodzenia z jednorodnych promieni na niejednorodny wiatr słoneczny.
Przed przeprowadzeniem tych badań naukowcy uważali, że to oddziaływania magnetyczne odpowiadały za kształtowanie krawędzi korony. Niemniej jednak jak dotąd niemożliwe było zaobserwowanie tego zjawiska ze względu na problemy z obróbką zdjęć przedstawiających ten region. Trzydzieści milionów kilometrów od Słońca emitowana przez nie plazma stanowi bardzo delikatną warstwę zawierającą wolne elektrony, które rozpraszają światło słoneczne. Oznacza to, że można je obserwować, ale są one bardzo słabe i zdjęcia tego obszaru wymagają dokładnej obróbki.
Aby dostrzec strefę przejścia korony w wiatr słoneczny naukowcy musieli oddzielić światło wiatru słonecznego od szumu tła i nawet 100-krotnie jaśniejszych źródeł promieniowania: gwiazd tła, zbłąkanych promieni słonecznych, a nawet pyłu z wewnętrznych obszarów układu słonecznego.
Zdjęcia korony zamieniającej się w wiatr słoneczny stanowią istotne elementy układanki pozwalającej na zrozumienie całego Słońca, od jego jądra do krawędzi heliosfery.
Tego typu obserwacje prowadzone w ramach misji STEREO ? która rozpoczęła się w 2006 roku ? pomagają planować kolejne generacje obserwacji Słońca. W 2018 roku NASA planuje wyniesienie w przestrzeń kosmiczną sondy Solar Probe Plus, która wleci w koronę słoneczną zbierając cenne informacje o pochodzeniu i ewolucji wiatru słonecznego.
STEREO to trzecia misja realizowana przez NASA Heliophysics Division w ramach programu Solar Terrestrial Probes.
Źródło: NASA Goddard Space Flight Center
Tagi: Heliosfera, korona słoneczna, Solar Probe Plus, STEREO, Słońce, Wiatr Słoneczny, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/02/zdjecia-z-sondy-stereo-ukazuja-miejsce-narodzin-wiatru-slonecznego/

Zdjęcia z sondy STEREO ukazują miejsce narodzin wiatru słonecznego.jpg

Zdjęcia z sondy STEREO ukazują miejsce narodzin wiatru słonecznego2.jpg

Zdjęcia z sondy STEREO ukazują miejsce narodzin wiatru słonecznego3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projekt Genesis ? nowe życie na egzoplanetach
Radosław Kosarzycki
Czy życie można przeszczepić na znajdujące się poza naszym Układem Słonecznym planety, które tylko okresowo sprzyjają powstawaniu życia? To pytanie, na które starał się odpowiedzieć prof. Claudius Gros z Instytutu Fizyki Teoretycznej na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie w artykule, który ukazał się w periodyku naukowym Astrophysics and Space Science.
W ostatnich latach w ramach poszukiwań egzoplanet naukowcom udało się odkryć planety najróżniejszych typów. ?Dlatego też pewnym jest, że z czasem odkryjemy wiele planet, które tylko okresowo sprzyjają powstaniu życia. W związku z tym życie na takich planetach byłoby możliwe, jednak nie miałoby ono wystarczająco dużo czasu na niezależny rozwój,? mówi Gros. Mając to na uwadze, dr gros zbadał czy możliwe byłoby dostarczenie/zasianie życia na takich planetach.
Z technicznego punktu widzenia, z pomocą międzygwiezdnych sond bezzałogowych realizacja takiej misji będzie w naszym zasięgu w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Docierając do docelowej planety sonda uruchamiałaby automatyczne laboratorium, które syntetyzowałoby jednokomórkowe organizmy, których zadaniem byłoby stworzenie ekosfery wielokomórkowych organizmów na planecie docelowej, które mogłyby rozwijać się autonomicznie, a z czasem także w bardziej złożone formy życia. ?W ten sposób moglibyśmy przeskoczyć ok. 4 miliardów lat, które na Ziemi zajęło dojście do prekambryjskiego etapu rozwoju życia, kiedy to na Ziemi pojawił się świat zwierząt jakieś 500 milionów lat temu,? tłumaczy Gros. Aby nie zagrozić jakiemukolwiek życiu, które mogłoby już istnieć na planecie docelowej, sondy Genesis kierowane by były jedynie w stronę niezamieszkanych planet.
Czas trwania lotu sond Genesis nie była brana pod uwagę z uwagi na fakt, że skala następującego po nim rozwoju życia na planecie docelowej to kilkadziesiąt do stu milionów lat. Projekt Genesis nie niesie żadnych bezpośrednich korzyści dla ludzkości.
Źródło: Goethe University  Frankfurt am Main
Tagi: Genesis, Projekt Genesis, wyrozniony, Życie w kosmosie
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/02/projekt-genesis-nowe-zycie-na-egzoplanetach/

Projekt Genesis ? nowe życie na egzoplanetach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze zdjęcie układu Alfa Centauri ? Hubble
Radosław Kosarzycki
Najbliższym do Ziemi układem gwiazd jest słynna Alfa Centauri. Układ znajdujący się w odległości 4.26 lat świetlnych od Ziemi, w kierunku Gwiazdozbioru Centaura składa się z dwóch gwiazd Alfa Centauri A oraz Alfa Centauri B, wokół których krąży słaby czerwony karzeł Alfa Centauri C znany także jako Proxima Centauri.
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a przedstawia jasne gwiazdy Alfa Centauri A (po lewej) oraz Alfa Centauri B (po prawej) świecące niczym wielkie kosmiczne reflektory. Zdjęcie zostało wykonane za pomocą kamery Wide-Field and Planetary Camera 2 (WFPC2). WFPC2 była najczęściej wykorzystywanym instrumentem Hubble?a przez pierwsze 13 lat pracy teleskopu, aż do momentu kiedy to w 2009 roku została wymieniona na kamerę Wide-Field Camera 3 (WFC3) podczas Misji Serwisowej 4. Powyższy portret układu Alfa Centauri złożony został ze zdjęć wykonanych w zakresie optycznym i w bliskiej podczerwieni.
W porównaniu do Słońca Alfa Centauri A charakteryzuje się tym samym typem gwiazdowym, G2, i jest nieco większa, podczas gdy Alfa Centauri B to gwiazda typu K1, nieco mniejsza od Słońca. Obie gwiazdy okrążają wspólny środek masy z okresem 80 lat zbliżając się do siebie na odległość 11 jednostek astronomicznych (AU).  Z uwagi na fakt, że obie te gwiazdy, wraz z Proximą Centauri, są najbliższymi gwiazdami do Układu Słonecznego, są najdokładniej zbadanymi gwiazdami przez astronomów. Stanowią one także jeden z głównych celów dla poszukiwaczy egzoplanet w ekostrefach.
Wykorzystując instrument HARPS astronomowie  Europejskiego Obserwatorium Południowego odkryli planetę krążącą wokół Alfa Centauri B, a 24 sierpnia br. astronomowie ogłosili odkrycie skalistej planety w ekostrefie wokół najbliższej nam gwiazdy ? Proximy Centauri.
Źródło: NASA
Tagi: Alfa Centauri, Alfa Centauri A, Alfa Centauri B, Proxima Centauri, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/02/najlepsze-zdjecie-ukladu-alfa-centauri-hubble/

Najlepsze zdjęcie układu Alfa Centauri ? Hubble.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detekcja tranzytu egzoplanety przez polskiego miłośnika astronomii
Wysłane przez tuznik
W nocy z 28 na 29 sierpnia miłośnik astronomii z oddziału PTMA Białystok - Gabriel Murawski obserwował przejście planety pozasłonecznej HD 189733 b na tle macierzystej gwiazdy.

Po wielu próbach zarejestrowania takiego obiektu, tym razem detekcja okazała się się udana. Egzoplaneta znajduje się w konstelacji Liska i krąży wokół gwiazdy o jasności 7.67 magnitudo. Na skutek przesłonięcia dochodzi do spadku jasności o 0.028 magnitudo. Lustrzanka z obiektywem Jupiter 4/200 wykazała się wystarczającą precyzją, aby uchwycić tak niewielką zmianę blasku.

Wykorzystany sprzęt do obserwacji tranzytu to: Canon EOS 60D, obiektyw Jupiter 4/200 na mocowaniu M42, montaż EQ5. Oprogramowanie: Muniwin 2.1. Każda klatka o parametrach: ISO 400, ogniskowa 200mm, przysłona f/4.0, czas ekspozycji 10 sekund.

Egzoplaneta HD 189733 b znajduje się w odległości około 60 lat świetlnych od nas. Została odkryta w 2005 roku i należy do kategorii tzw.gorących jowiszów. Jej masa wynosi około 1,14 MJ, a średnica 1,14 średnicy Jowisza.

Naukowcy dzięki użyciu Kosmicznego Teleskopu Spitzera w lipcu 2007 roku, na podstawie obserwacji stwierdzili z dużym prawdopodobieństwem, że w atmosfera egzoplanety HD 189733 b może zawierać parę wodną.
Źródło: bialystok.ptma.pl

Opracował:
Adam Tużnik

Na ilustracji:
Sprzęt użyty do zarejestrowania tranzytu egzoplanety HD 189733 b. Źródło: bialystok.ptma.pl
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/obserwacje-tranzytu-planety-pozaslonecznej-hd-189733-b-przez-milosnika-astronomii-2467.html

Detekcja tranzytu egzoplanety przez polskiego miłośnika astronomii.jpg

Detekcja tranzytu egzoplanety przez polskiego miłośnika astronomii 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

XMM-Newton ujawnia wybuchową przeszłość Drogi Mlecznej
Wysłane przez nowak
Gigantyczny bąbel otaczający centrum Drogi Mlecznej pokazuje, że sześć milionów lat temu supermasywna czarna dziura w naszej Galaktyce była w ogniu gwałtownych energii. Rzuca to również światło na ukryte miejsce ?brakującej? materii Galaktyki. Oprócz tajemniczej ciemnej materii astronomowie musieli jeszcze znaleźć zwykłą - tak zwaną barionową - materię w Drodze Mlecznej. Było to możliwe m.in. dzięki XMM-Newton.

Dokładna analiza archiwalnych obserwacji wykazała, że istnieje ogromna ilość rozproszonej barionowej materii w Galaktyce. XMM-Newton odnalazł ją w postaci gazu o temperaturze miliona stopni, który przenika zarówno dyski Galaktyki, gdzie znaleziono większość gwiazd, jak również sferyczny obłok otaczający całą Drogę Mleczną. Obłok ten jest ogromny. Nasze Słońce znajduje się w odległości 26.000 lat świetlnych od centrum Galaktyk, natomiast obłok rozciąga się na co najmniej 200.000 - 650.000 lat świetlnych.

Fabrizio Nicastro, z Istituto Nazionale di Astrofisica, Osservatorio Astronomico di Roma, Włochy i jego koledzy, od ponad 15 lat byli na tropie brakujących barionów. Ich odkrycie pokazuje, że w Galaktyce jest wystarczająca ilość gorącego gazu, który jest za nie odpowiedzialny. Ponieważ nie emitują światła widzialnego, przez tak długi czas nie można było ich wykryć. Astronomowie odkryli je dzięki temu, że tlen w obłoku pochłania promienie rentgenowskie na bardzo specyficznej długości fali światła emitowanego przez odleglejsze ciała niebieskie.

Przeglądając dane XMM-Newton astronomowie odkryli coś jeszcze. Według fizyki grawitacyjnej gęstość gazu powinna zmniejszać się od centrum Galaktyki do jej brzegów. Tymczasem okazało się, że jest inaczej. Nicastro spędził trzy miesiące analizując dane w tym modelu. Próbując wszystkiego innego, przeniósł pik gęstości poza centrum Drogi Mlecznej. W odległości około 20.000 lat świetlnych od centrum model pasuje lepiej. Odległość ta równa jest wielkości dwóch dużych ?balonów? promieniowania gamma, które rozciągają się na dziesiątki tysięcy lat świetlnych centrum naszej Galaktyki. Zostały odkryte w 2010 roku przez obserwatorium promieni gamma Fermi.

Nicastro skonstruował inny model gęstości, w którym centralny bąbel niskiej gęstości gazu rozciągał się na odległość 20.000 lat świetlnych. Gdy zastosował ten model do danych rentgenowskich, okazało się, że wszystko idealnie pasuje. Obserwacje te nasuwają wniosek, że coś wycisnęło gaz z centrum Galaktyki na zewnątrz, tworząc gigantyczną bańkę. Astronomowie wiedzą, że w centrum Drogi Mlecznej znajduje się uśpiona supermasywna czarna dziura. Ale bąbel sugeruje, że jeszcze 6 milionów lat temu było inaczej.

Supermasywna czarna dziura rwie gwiazdy i obłoki gazowe na kawałki, połykając zawartość. W tym procesie obiekty nagrzewają się i uwalniają ogromne ilości energii, która mogła otworzyć bąbel. Spoglądając szerzej na Wszechświat astronomowie widzą, że niewielki procent galaktyk posiada bardzo jasne jądro. Nazywane są aktywnymi jądrami galaktyk, i w wyniku badań astronomicznych wiemy już, nasza Galaktyka miła kiedyś takie.

Sześć milionów lat później, fala uderzeniowa wytworzona w wyniku tej aktywności przekroczyła rozmiar 20.000 lat świetlnych tworząc bąbel, który zobaczył XMM-Nwton. Tymczasem supermasywnej czarnej dziurze brakło pożywienia w okolicy i znowu zamilkła. Według Nicastron owo odkrycie jest silnym dowodem na to, że w przeszłości Droga Mleczna była bardziej aktywna, niż teraz.

Więcej informacji:
XMM-NEWTON REVEALS THE MILKY WAY'S EXPLOSIVE PAST


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ESA

Na zdjęciu: Wizja artystyczna naszej Drogi Mlacznej podas jej aktywnej fazy istnienia. Źródło: Mark A. Garlick/CfA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/xmm-newton-ujawnia-wybuchowa-przeszlosc-drogi-mlecznej-2468.html

XMM-Newton ujawnia wybuchową przeszłość Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w końcu pierwszej dekady września 2016 roku
W pierwszym tygodniu w całości należącym do września na wieczorne niebo powróci Księżyc. Z początku będzie nieśmiało pokazywał się nisko nad widnokręgiem i zachodził niewiele po Słońcu, ale z upływem kolejnych dni przebywał on będzie na nocnym niebie coraz dłużej, mijając ponownie coraz szerszą parę planet Mars ? Saturn, natomiast w przyszłym tygodniu wspinał się będzie po nieboskłonie i minie planety Neptun oraz Uran. Dwa ostatnie gazowe olbrzymy Układu Słonecznego, w związku z bliskością ich opozycji, są widoczne praktycznie całą noc.
Tydzień temu pisałem, że nów Księżyca miał miejsce w środę 1 września, ale ze względu na bardzo niekorzystne nachylenie ekliptyki do wieczornego widnokręgu (we wrześniu i październiku osiąga ono wartości minimalne) naturalny satelita Ziemi jest widoczny dopiero w tym tygodniu, w którym przemierzy obszar nieba od gwiazdozbioru Panny, przez Wagę, Skorpiona, Wężownika. docierając w niedzielę 11 września do wschodnich rejonów gwiazdozbioru Strzelca. Początkowo Księżyc będzie nadal widoczny bardzo słabo. W poniedziałek 5 września godzinę po zniknięciu Słońca z nieboskłonu (mniej więcej na tę porę wykonana jest mapka), miał on fazę 17% i zajmował pozycję na wysokości niecałych 6°, zachodząc zaledwie 40 minut później. W drugiej części tygodnia, przy większej fazie i oddaleniu od Słońca Księżyc powinien być bez problemu widoczny po południu na niebie dziennym.
Dwie następne wieczory Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Wagi. We wtorek 6 września jego tarcza będzie oświetlona w 25% i o tej samej porze będzie się wznosić jakieś 10° ponad widnokrąg. Mniej więcej 3,5 stopnia na południe od niego (na godzinie 7) będzie można szukać gwiazdy Zuben Elgenubi, czyli gwiazdy Wagi, oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?. Ze względu na jasne jeszcze wtedy tło nieba warto się w tych poszukiwaniach wspomóc choćby lornetką. Dobę później sierp Księżyca urośnie do 34%, a będzie się on znajdował prawie w połowie drogi między gwiazdami ? i ? Lib. Od obu gwiazd Srebrny Glob będzie oddalony o około 1°. Jednocześnie po odpowiednio 8 i 9 stopni w kierunku południowo-wschodnim znajdował się będzie charakterystyczny łuk gwiazd z konstelacji Skorpiona, z gwiazdami Graffia i Dschubba.
Przez gwiazdozbiór Skorpiona Księżyc przemknie w środę 8 września, jeszcze zanim zajdzie Słońce i wieczorem dotrze on już do sąsiedniego gwiazdozbioru Wężownika. Tego wieczoru tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 43%. Tym razem Księżyc będzie przecinał linię, łączącą gwiazdy ? oraz ? Ophiuchi, mające jasności obserwowane około +4,2 magnitudo. W tym samym momencie około 3,5 stopnia na południe od Księżyca będzie świeciła planeta Saturn, natomiast 9° dalej prawie w tym samym kierunku ? planeta Mars. Dobę później faza Srebrnego Globu urośnie do 53% (I kwadra wypada przed godziną 14), przechodząc 7° nad Marsem. Tego wieczoru Księżyc zakryje gromadę kulistą 9. wielkości M9, choć w naszym kraju obserwacja będzie bardzo trudna, ponieważ podczas zakrycia tło nieba będzie jeszcze jasne.
Druga z wymienionych wyżej planet szybko przesuwa się na wschód i wyraźnie oddala się od pierwszej z nich. Na początku tygodnia obie planety + gwiazda Antares tworzyły trójkąt równoramienny, z ramionami skierowanymi ku Marsowi. Od obu ciał niebiańskich dzieliło Marsa około 7°. Czerwona Planeta do końca tygodnia osłabi swój blask do -0,1 wielkości gwiazdowej i jednocześnie rozmiar swojej tarczy do 10?. Wciąż mała jest faza tej planety, która wynosi 85%. We wtorek 6 września Mars przejdzie niecały stopień na północ od gromady kulistej gwiazd M19, świecącej blaskiem obserwowanym +8,5 magnitudo. Również warunki widoczności Saturna stale się pogarszają. W niedzielę 11 września jego jasność będzie wynosiła +0,5 wielkości gwiazdowej, przy tarczy o średnicy 17?. Maksymalna elongacja Tytana (tym razem zachodnia) przypadła w poniedziałek 5 września.
Weekend Księżyc spędzi w odwiedzinach u gwiazdozbioru Strzelca. W sobotę 10 września jego tarcza będzie oświetlona w 62%, w niedzielę 11 września ? jeszcze o 10% więcej. Ciekawostka jest taka, że w niedzielę 11 września Księżyc przejdzie niecałe 3° na północ od Plutona, który jednak będzie niewidoczny, ponieważ jego blask +14,2 magnitudo nie pozwoli przebić się przez tło zorzy wieczornej.
Przez całą noc (a przynajmniej przez tę jej najciemniejszą część) widoczne są dwa ostatnie planetarne olbrzymy Układu Słonecznego. Pierwszy wschodzi, góruje i zachodzi Neptun, który jest już po opozycji. Najwyżej nad widnokręgiem Neptun znajduje się około godziny 1 w nocy. Planeta cały czas oddala się od gwiazdy ? Aquarii. Do końca tego tygodnia odległość między tymi ciałami niebiańskimi urośnie do 1,5 stopnia. Natomiast Neptun przejdzie niecałe 0,5 stopnia na południe od świecącej tylko 0,5 magnitudo jaśniej od Neptuna gwiazdy, o oznaczeniu katalogowym HIP112604. Jasność gwiazdy to +7,3 wielkości gwiazdowej, zaś jasność Neptuna ? 7,8 magnitudo.
Druga z planet olbrzymów góruje mniej więcej 2 godziny później, a do jej opozycji zostało jeszcze półtora miesiąca. Uran już od dłuższego czasu wędruje kilkadziesiąt minut kątowych na północ od charakterystycznego układu gwiazd, wśród których najjaśniejsze to HIP7243 oraz HIP6868. Ich blask wynosi około +6,2 wielkości gwiazdowej, zatem wyraźnie mniej niż jasność Urana, który świeci blaskiem +5,7 wielkości gwiazdowej. Stąd odróżnienie Urana od sąsiednich gwiazd nie powinno być trudne, jeśli tylko uda się odnaleźć odpowiedni fragment nieba.
Cały czas niecałe 10° na zachód od gwiazdy Menkar, choć już nie na linii, łączącej Menkara z gwiazdą Kaffalijidhma, wędruje pierwsza z odkrytych planetoid, przekształcona potem na planetę karłowatą (1) Ceres. Jej jasność jest pośrednia między jasnością Urana i Neptuna, ponieważ wynosi +7,3 wielkości gwiazdowej. Dokładna mapka z trajektorią Ceres i Neptuna do końca br. jest do pobrania tutaj.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/06/niebo-w-koncu-pierwszej-dekady-wrzesnia-2016-roku/

Niebo w końcu pierwszej dekady września 2016 roku.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady września 2016 roku 2.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady września 2016 roku 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znany fizyk opowie o poszukiwaniach życia we Wszechświecie
Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Odpowiedzi na to pytanie - podczas wykładu otwartego - będzie szukał światowej sławy fizyk ? prof. Paul C.W. Davies. Wykład odbędzie się w czwartek, 15 września, w Akademii Morskiej w Szczecinie, ale będzie można go też śledzić on-line.
Wykład organizują Uniwersytet Szczeciński, Akademia Morska oraz szczeciński oddział Polskiego Towarzystwa Fizycznego.
 
Podczas spotkania prof. Paul C.W. Davies omówi główne możliwości oraz wyzwania związane z dalszymi etapami poszukiwania sygnałów od cywilizacji pozaziemskich w oparciu o swoją najnowszą książkę "Upiorna cisza" ("Eerie silence").
 
Profesor jest laureatem Nagrody Templetona z roku 1995 oraz członkiem Komitetu Sterującego Projektu SETI - Poszukiwania Życia Pozaziemskiego. Pracuje obecnie w Centrum Fundamentalnych Koncepcji w Nauce na Uniwersytecie Arizona w USA. Jest autorem wielu książek popularnonaukowych m.in. wydanej w języku polskim ?Bóg i nowa fizyka?.
 
Davies zajmuje się głównie fizyką teoretyczną i kosmologią, ale jego zainteresowania sięgają także genezy życia we Wszechświecie, medycyny nowotworów oraz filozofii nauki. Jest zwolennikiem podróży w jedną stronę na Marsa, a od 2005 pracuje w projekcie SETI, którego celem jest znalezienie kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami poprzez poszukiwanie sygnałów radiowych i świetlnych sztucznie wytworzonych, pochodzących z przestrzeni kosmicznej, ale których autorem nie jest człowiek. Profesor jest przekonany o istnieniu życia pozaziemskiego i możliwości jego dotarcia w przeszłości na Ziemię, sugeruje poszukiwanie jego śladów w ekstremalnych środowiskach takich jak pustynie, słone jeziora czy wulkany.
 
Wykład odbędzie się w czwartek - 15 września, o godz. 18.30 w Akademii Morskiej w Szczecinie, przy ul. Szczerbcowej 4. Wykład będzie miał charakter otwarty, wygłaszany będzie w języku angielskim z tłumaczeniem symultanicznym oraz transmisją on-line live.
 
Wykład odbędzie się w ramach międzynarodowej konferencji ?Varying Constants and Fundamental Cosmology? ? VARCOSMOFUN'16 (Zmienne stałe fizyki i kosmologia fundamentalna) organizowanej przez Szczecińską Grupę Kosmologiczną Instytutu Fizyki US w dniach 12-17 września.
 
Celem konferencji jest zgromadzenie specjalistów w zakresie badania problemów dynamicznych (zmiennych w czasie i przestrzeni) stałych fizyki oraz kosmologii fundamentalnej i multiwszechświata.
 
Organizatorami międzynarodowej konferencji są: Uniwersytet Szczeciński, Polskie Towarzystwo Fizyczne, Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych (Kraków), Narodowe Centrum Badań Jądrowych (Świerk) oraz Akademia Morska w Szczecinie. Konferencja naukowa ma charakter zamknięty.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ mrt/
Tagi: akademia morska w szczecinie , davies
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411041,znany-fizyk-opowie-o-poszukiwaniach-zycia-we-wszechswiecie.html

Znany fizyk opowie o poszukiwaniach życia we Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa nabór uczniów chętnych na obóz astronomiczny we Włoszech
Polscy uczniowie mogą się ubiegać o udział w obozie astronomicznym we Włoszech - ESO Astronomy Camp 2016. Można wygrać stypendia pokrywające koszt uczestnictwa ? poinformowało Polskie Towarzystwo Astronomiczne, które prowadzi polski konkurs.
Od kilku lat Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), czołowa europejska instytucja zajmująca się badaniami kosmosu, organizuje obozy astronomiczne dla młodzieży. Tegoroczna edycja odbędzie się we Włoszech w alpejskim Obserwatorium Astronomicznym Autonomicznego Regionu Aosta Valley w Saint Barthélemy w okresie od 26 grudnia 2016 r. do 1 stycznia 2017 r. W obozie wezmą udział uczniowie z różnych krajów, w tym z Polski.
 
Zajęcia na obozie prowadzone są w języku angielskim, a więc kandydaci powinni porozumiewać się w tym języku przynajmniej w stopniu podstawowym. Astronomiczną tematykę przedstawią naukowcy z różnych krajów, uczestnicy do dyspozycji będą mieć sprzęt do obserwacji nieba, a oprócz zajęć o kosmosie będą także zabawy integracyjne, wycieczki i inne atrakcje.
 
Obóz przeznaczony jest dla uczniów w wieku od 16 do 18 lat, a dokładniej dla roczników 1998, 1999 i 2000. Zadanie konkursowe polega na przygotowaniu krótkiego filmu wideo na temat ?I would most like to discover/invent ...... because........?. Film nie może mieć więcej niż 3 minuty, musi być w języku angielskim i powinien w nim wystąpić kandydat do wyjazdu na obóz. Do nakręcenia filmiku nie potrzeba specjalnego sprzętu, wystarczy smartfon. Film należy przesłać poprzez formularz zgłoszeniowy na stronie obozu (http://www.sterrenlab.com/camps/eso-astronomy-camp-2016/).
 
Zgłoszenia od chętnych przyjmowane są do 4 października 2016 r. Później w poszczególnych krajach jury ocenia otrzymane zgłoszenia i wyłania czołową grupę, której proponowane są miejsca na obozie. Mogą to być miejsca stypendialne (stypendium pokrywa koszt udziału i biletów lotniczych) lub niestypendialne. W ubiegłych latach większość uczestników z Polski uzyskała stypendia pokrywające całość lub część kosztów.
 
?W tym roku mamy zagwarantowane przynajmniej jedno stypendium dla polskiego ucznia, a być może będzie ich kilka ? jest złożony wniosek grantowy do unijnego projektu Erasmus+ i jeszcze czekamy na ogłoszenie wyników. Oprócz tego Polacy są brani pod uwagę w konkursie na dodatkowe stypendium od ESO, bowiem nasz kraj należy do tej organizacji. Podobnie jak w latach ubiegłych, jeśli stypendiów będzie mniej niż przyznanych Polsce miejsc, będziemy starali się pomóc w znalezieniu dofinansowania wyjazdu od instytucji z okolicy zamieszkania laureata: od szkoły czy instytucji samorządowych? - wyjaśnia Krzysztof Czart z Sieci Popularyzacji Nauki Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO).
 
W polskim konkursie biorą udział uczniowie uczęszczający do szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych w Polsce. Natomiast Polacy mieszkający i uczący się poza granicami naszego kraju mogą się ubiegać o miejsce w ramach puli dla danego kraju, w którym mieszkają.
 
Więcej informacji o obozie i polskim konkursie można znaleźć na stronie internetowej https://www.pta.edu.pl/eso-camp
 
PAP - Nauka w Polsce
 
cza/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411040,trwa-nabor-uczniow-chetnych-na-oboz-astronomiczny-we-wloszech.html

Trwa nabór uczniów chętnych na obóz astronomiczny we Włoszech.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahuna Mons to w rzeczywistości kriowulkan?
Radosław Kosarzycki
Samotna, wysoka na 5 kilometrów góra na powierzchni Ceres najprawdopodobniej ma historię wulkaniczną, a cała Ceres może charakteryzować się wyjątkowo rzadką, okresową atmosferą. T tylko dwie z wielu nowych informacji o Ceres uzyskanych przez sondę Dawn i opublikowanych w ubiegłym tygodniu w sześciu różnych artykułach w periodyku Science.
?Sonda Dawn odkryła, że Ceres jest bardzo zróżnicowanym globem, który stosunkowo niedawno w swojej historii wykazywał aktywność geologiczną,? powiedział Chris Russell, główny badacz misji Dawn z University of California w Los Angeles.
Okresowa atmosfera
Jedno z zaskakujących odkryć zostało opisane w artykule autorstwa samego Russella: sonda Dawn mogła wykryć obecność delikatnej, okresowej atmosfery. Detektor GRaND (Gamma-Ray and Neutron Detector) dostrzegł dowody na obecność przy Ceres elektronów wiatru słonecznego przyspieszanych do bardzo wysokich energii w okresie około sześciu dni. Teoretycznie tego typu obserwacje można wytłumaczyć poprzez oddziaływanie energetycznych cząstek wiatru słonecznego z cząsteczkami tworzącymi atmosferę.
Obserwacje tymczasowej atmosfery zgadzałyby się z parą wodną zarejstrowaną na Ceres przez Kosmiczne Obserwatorium Herschel w latach 2012-2013. Elektrony wykryte przez GRaND mogły powstać w skutek zderzeń cząstek wiatru słonecznego z cząsteczkami wody obserwowanymi przez Herschela, jednak jak na razie naukowcy poszukują także alternatywnych możliwości.
Ahuna Mons kriowulkanem
Według najnowszej analizy przeprowadzonej przez Ottaviano Ruesch z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland Ahuna Mons w rzeczywistości jest kopułą wulkaniczną nieprzypominającą żadnej innej w Układzie Słonecznym. Ruesch wraz ze współpracownikami zbadał modele powstawania kopuł wulkanicznych, 3D mapy terenu, zdjęcia wykonane przez sondę Dawn jak również analogiczne formacje geologiczne na innych ciałach Układu Słonecznego. Badania te doprowadziły naukowców do wniosku, że pojedyncza, samotna góra na powierzchni Ceres jest formacją natury wulkanicznej, a dokładniej kriowulkanem ? wulkanem, którego erupcje wyrzucają z wnętrza planety np. wodę. ?To jedyny znany nam przykład kriowulkanu, który potencjalnie mógł powstać z zasolonej mieszaniny cieczy i to całkiem niedawno w geologicznej historii planety,? powiedział Ruesch.
Ceres światem skalistym czy lodowym?
Choć z Ahuna Mons mogła kiedyś wypływać ciekła woda, to sonda Dawn wykryła jej obecność na Ceres także teraz ? pisze Jean-Philippe Comber z Bear Fight Institute w Wintrop. Combe wraz ze współpracownikamy wykorzystał spektrometr VIR (Visible and Infrared Mapping Spectrometer) do wykrycia lodu wodnego w kraterze Oxo ? niewielkim, jasnym zagłębieniu na Ceres.
Odsłonięty lód wodny jest rzadkością na powierzchni Ceres jednak niska gęstość tej planety karłowatej oraz samo istnienie Ahuna Mons wskazują, że skorupa Ceres w dużej części składa się z lodu wodnego. Takie wnioski zgadzają się także z badaniami różnorodnych formacji geologicznych na powierzchni Ceres przeprowadzonymi przez Haralda Hiesingera z  Westfälische Wilhelms-Universität w Münster, w Niemczech.
Kratery impaktowe to najczęściej występujące formacje geologiczne na Ceres, a ich różnorodne kształty  pomagają naukowcom zrozumieć skomplikowaną historię tego globu. Kratery kształtem najbardziej przypominające wielokąty wskazują na silne spękanie skorupy Ceres. Na dnie niektórych kraterów także widać liczne pęknięcia.
Niektóre, takie jak niewielki Oxo, charakteryzują się tarasami, podczas gdy inne, takie jak duży Krater Urvara (170 km średnicy) posiadają wzniesienia centralne. Na powierzchni Ceres znajdziemy także kratery występujące na powierzchni innych kraterów czy łańcuchy małych kraterów. Jasne kropki taże występują licznie na Ceres, przy czym najjaśniejsze znajdują się w Kraterze Occator. Część kształtów kraterów wskazuje, że pod powierzchnią znajduje się lód wodny.
Opisana powyżej różnorodność kraterów tej planety karłowatej zgadzają się  z teorią mówiącą o tym, że zewnętrzna powłoka Ceres nie jest ani czystą skałą ani czystym lodem, a raczej mieszaniną skał i lodu ? to wnioski zgodne z uzyskanymi w toku także innych badań.  Oprócz tego naukowcy ustalili, że na północnej półkuli Ceres jest znacznie więcej kraterów niż na południowej, gdzie znajdują się duże kratery Urvara i Yalode.
Źródło: NASA
 
Tagi: Ahuna Mons, Ceres, kriowulkany, Sonda Dawn, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/05/11065/

Ahuna Mons to w rzeczywistości kriowulkan.jpg

Ahuna Mons to w rzeczywistości kriowulkan 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)