Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Zorza polarna widziana z drugiej strony

Bardzo efektowne zdjęcia zorzy polarnej, sfotografowanej przez astronautów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, prezentuje serwis NASA o nazwie SpaceWeather.com.

Zorze polarne zawdzięczamy po części Słońcu, a po części ziemskiemu polu magnetycznemu. To ostatnie przechwytuje naładowane cząstki wiatru słonecznego i pozwala im poruszać się wzdłuż linii sił pola magnetycznego.

Gdy Słońce wyrzuca jakąś większą chmurę mieszaniny protonów i elektronów, uderza ona z ogromną prędkością w ziemskie pole magnetyczne. To pociąga za sobą wzmożony ruch naładowanych cząstek, które poruszając się po liniach sił pola magnetycznego zbiegają się na biegunie magnetycznym. Tam zderzają się z ziemską atmosferą powodując powstawanie świetlistych i kolorowych zórz polarnych.

Ponieważ biegun magnetyczny nie pokrywa się idealnie z biegunem geograficznym i leży na dalekiej kanadyjskiej północy, właśnie mieszkańcy północnych części Stanów Zjednoczonych i całej Kanady, mają największe szansę ujrzenia spektakularnych zórz polarnych. Nie znaczy to jednak, że mieszkańcy Europy stoją na straconej pozycji. Zorze często można obserwować z terenu Polski, a raz na jakiś czas widać je nawet na szerokościach geograficznych około 40 stopni.

Astronauci znajdujący się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykorzystali ostatnią okazję, gdy na Ziemi widoczne były zorze polarne i sfotografowali je niejako z drugiej strony. Bardzo efektowne zdjęcie przedstawia świecące na zielono wstęgi, które rozciągają się nad Oceanem Indyjskim w okolicach południowego bieguna magnetycznego. Dokładnie w tym samym czasie intensywne zorze były obserwowane także na północy, na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady.

http://wiadomosci.onet.pl/2189273,16,zorza_polarna_widziana_z_drugiej_strony,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano superburzę na planecie pozasłonecznej

W atmosferze jednej z planet pozasłonecznych astronomom udało się zaobserwować tlenek węgla poruszający się z wielką prędkością pomiędzy stroną dzienną, a nocną planety. Dokonano też pierwszego pomiaru prędkości orbitalnej egzoplanety.

"Bardzo dokładnie analizując trujący gaz tlenku węgla znaleźliśmy dowód na super wiatry wiejące z prędkością od 5000 do 10000 kilometrów na godzinę" mówi Ignas Sellen z Leiden Observatory w Holandii, prowadząca zespół badawczy.

HD209458b to egzoplaneta znana od 1999 r. i intensywnie badana w ostatnich latach. Do tej pory opublikowano 362 prace naukowe, w których opisano badania planety lub jest ona porównywana z innymi egzoplanetami. Kilka lat temu wykryto obecność jej rozciągniętej atmosfery, a także występowanie w atmosferze sodu, tlenu i węgla. Występują na niej też cząsteczki wody i tlenku tytanu.

Planeta znajduje się około 150 lat świetlnych od Ziemi i ma masę około 0,6 masy Jowisza. Należy do grupy planet zwanej gorącymi jowiszami, gdyż jej orbita znajduje się bardzo blisko gwiazdy centralnej, zaledwie w 1/20 odległości Ziemia-Słońce. Z tego powodu jej powierzchnia jest bardzo gorąca, prawdopodobnie osiąga 1000 stopni Celsjusza.

Jednak planeta jest stale odwrócona tą samą stroną do gwiazdy (podobnie jak Księżyc względem Ziemi), zatem jej nocna strona jest znacznie chłodniejsza. Tak wielkie różnice temperatur powodują, że wieją silne wiatry.

Wyniki zespołu Sellen to pierwsze obserwacje wiatrów w atmosferze planety pozasłonecznej. Zespół dokonał też dwóch innych "pierwszych" pomiarów: bezpośrednio zmierzono prędkość orbitalną planety oraz określono jak dużo tlenku węgla występuje w atmosferze planety.

Obserwacje wykonano teleskopem VLT (Very Large Telescope) należącym do Europejskiego Obserwatorium Południowego ESO, za pomocą niezwykle precyzyjnego spektrografu CRISES. Wyniki badań opublikowano w najnowszym numerze "Nature".

[ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe ESO

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2526

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O obrotach ciał niebieskich

Wszyscy to znamy: ?Wstrzymał słońce, ruszył Ziemię??. Przełomowe odkrycie Mikołaja Kopernika z 1543 roku zrewolucjonizowało sposób w jaki ludzie patrzą na świat. Stwierdzenie, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie jeszcze przez wiele lat nie mogło do końca przebić się do powszechnej świadomości. Dziś, poza nielicznymi wyjątkami osób, których nie przekonują nawet satelitarne zdjęcia, wszyscy przyjmujemy to za pewnik.

http://odkrywcy.pl/gid,12413828,title,O-obrotach-cial-niebieskich,galeriazdjecie.html?smg4sticaid=6a6a7

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złożone cząstki organiczne w kosmosie

Uczeni z University of Texas i Instituto Astrofísica de Canarias odkryli organiczny związek chemiczny zwany antracenem w przestrzeni międzygwiezdnej - informuje serwis "Physorg".

Odkryta cząsteczka składa się z trzech węglowych pierścieni otoczonych atomami wodoru. Związek ten jest biochemicznie aktywny i według badaczy pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, w połączeniu z wodą i amoniakiem z antracenu mogą powstawać aminokwasy, czyli podstawowe cegiełki życia. Dlatego w następnym etapie badań naukowcy chcą szukać aminokwasów w kosmicznej przestrzeni.

Odkrycia dokonano obserwując okolicę gwiazdy Cernis 52 w gwiazdozbiorze Perseusza, przy pomocy teleskopu William Herschel na Wyspach Kanaryjskich i teleskopu Hobby-Eberly w Teksasie.

Dwa lata temu ten sam zespół uczonych, w tym samym miejscu odkrył naftalen, podobny związek składający się z dwóch pierścieni węglowych. Odkrycie potwierdza teorię, że w kosmosie powstają związki potrzebne do zapoczątkowania życia. Obydwie substancje mogły brać udział w powstawaniu bardziej złożonych organicznych związków obecnych w naszym Układzie Słonecznym.

http://wiadomosci.onet.pl/2189894,16,zlozone_czastki_organiczne_w_kosmosie,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda występowała na całej powierzchni Marsa

Dwa aparaty kosmiczne, krążące na orbicie okołomarsjańskiej, wykryły dowody na to, że kilka miliardów lat temu woda była na Marsie wszędzie i jego powierzchnia mogła nadawać się do życia.

Naukowcy zanim wyciągnęli taki wniosek, połączyli działania aparatów Mars-Express Europejskiej Agencji Kosmicznej (EAK) i Marsjański Badacz Orbitalny (MRO) amerykańskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA)

Zdaniem specjalistów, dokonane okrycie stało się ostatecznym dowodem na to, że niegdyś cały Mars był poddany oddziaływaniu ciekłej wody, a nie tylko jego półkula południowa.

Poinformowała o tym NASA, a opisujący wykonane prace artykuł ukazał się w najnowszym numerze pisma naukowego "Science". "Teraz można powiedzieć, że planeta ta zmieniała się w skali globalnej pod działaniem ciekłej wody około 4 miliardy lat temu" - napisał jeden z autorów artykułu John Carter z Uniwersytetu Paryskiego.

Według NASA, spektrometry pokładowe obu aparatów kosmicznych stworzyły mapę rozmieszczenia minerałów gliniastych na tysiącach wzniesień na półkuli południowej. Potwierdziły informacje, uzyskane przez pracujące na powierzchni Czerwonej Planety pojazdy marsjańskie NASA, że niegdyś na Marsie istniało wilgotne i - być może - nadające się do życia środowisko.

Spektrometr Omega Mars Expressu jako pierwszy odkrył chemiczne przejawy tworzących się w obecności wody gliniastych minerałów i filo-krzemianów na półkuli północnej. Następnie odkrycie to potwierdził przyrząd CRISM, umieszczony na pokładzie MRO i mający większą rozdzielczość przestrzenną. Przy jego pomocy na półkuli północnej zbadano 91 kraterów o średnicy od 16 do 60 kilometrów. Gliny i filokrzemiany znaleziono w co najmniej 9 przypadkach.

http://wiadomosci.onet.pl/2190675,16,woda_wystepowala_na_calej_powierzchni_marsa,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA wypuści na rynek grę o bazie na Księżycu

NASA wypuści w przyszłym tygodniu na rynek trójwymiarową grę wideo o futurystycznej bazie na Księżycu, w której gracz będzie musiał m.in. naprawiać systemy dostarczania tlenu po uderzeniu meteorytu.

Gra będzie miała premierę 6 lipca na całym świecie - poinformowała NASA w komunikacie. Jednakże już teraz można obejrzeć jej zapowiedź na stronie agencji.

Użytkownik będzie mógł grać sam lub w grupie. Zostanie postawiony w sytuacji astronauty dołączającego do grupy innych astronautów, którzy przylecieli na bazę Alfa w celu naprawy systemów tlenowych po uderzeniu meteorytu w panele słoneczne i inny sprzęt mający kluczowe znaczenie dla funkcjonowania bazy.Agencji przyświeca cel zainteresowania najmłodszych nauką - technologią, inżynierią i matematyką.

http://wiadomosci.onet.pl/2191298,18,nasa_wypusci_na_rynek_gre_o_bazie_na_ksiezycu,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lipiec miesiącem rojów meteorów

W lipcu aktywność wykazuje kilkanaście rojów meteorów, przez co noce z nawet dwudziestoma "spadającymi gwiazdami" na godzinę nie należą do rzadkości - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie

Jak mówi astronom, laikom z meteorami najczęściej kojarzy się sierpień, kiedy to maksimum swojej aktywności osiąga znany i widowiskowy rój Perseidów. Mało kto wie, że także doskonałym czasem do obserwacji "spadających gwiazd" jest lipiec. Dzieje się tak za sprawą wyjątkowo dużej liczby rojów meteorów aktywnych w tym miesiącu.

"Ich opis wypada zacząć w zasadzie od wspomnianych już Perseidów. Pierwsze meteory z tego roju możemy już obserwować w połowie lipca. Na początku aktywność jest niewielka (1-2 zjawiska na godzinę), lecz pod koniec miesiąca sięga nawet ponad 10 meteorów na godzinę. W tym roku bardzo dobre warunki do obserwacji wystąpią na samym początku aktywności roju, a jest to związane z nowiem Księżyca, który wypada 11 lipca" - wyjaśnia.

Drugim, pod względem aktywności lipcowym rojem są Delta Aquarydy S. Dla obserwatorów znajdujących się w okolicach równika, są one wyraźnie aktywniejsze niż lipcowe Perseidy. W Polsce ich radiant (czyli miejsce na sferze niebieskiej, z którego zdają się wybiegać ich meteory) znajduje się w konstelacji Wodnika, przez co nie wznosi się nigdy wyraźnie powyżej 20 stopni nad horyzontem. To powoduje, że w naszym kraju w maksimum aktywności roju, które wypada 28 lipca, możemy obserwować co najwyżej 5-6 meteorów na godzinę.

"Delta Aquarydy S mają kilka swoich bliższych lub dalszych kuzynów, które astronomowie nazywają Delta Aquarydami N, Jota Aquarydami N i Jota Aquarydami S. Każdy z tych rojów z osobna jest dość słaby, dając maksymalnie około 2-3 meteorów na godzinę. Dołożenie ich aktywności do Delta Aquarydów S sprawia, że w sprzyjających warunkach z kompleksu radiantów w Wodniku możemy zaobserwować nawet ponad 10 meteorów na godzinę" - tłumaczy Olech.

Dodaje, że w pobliżu Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Koziorożca, a w nim radiant kolejnego lipcowego roju - Alfa Capricornidów. "Aktywne są one w zasadzie przez cały lipiec i pierwszą połowę sierpnia, a ich maksimum występuje 30 lipca. Jest to bardzo efektowny rój meteorów, bowiem jego zjawiska są bardzo wolne i często bardzo jasne" - podkreśla astronom.

Poniżej Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Ryby Południowej. Jest on słabo znany w Polsce, bo świeci u nas tylko w wakacje i to nisko, tuż nad południowym horyzontem. W tej konstelacji znajduje się jednak radiant kolejnego roju meteorów - Piscis Austrinidów. Nie jest to aktywny rój, ale jest w stanie dorzucić do zbiorczej aktywności około jedno zjawisko na kilka godzin obserwacji.

Niestety w obserwacjach całego kompleksu rojów meteorów wylatujących z gwiazdozbiorów Koziorożca, Wodnika i Ryby Południowej będzie przeszkadzał Księżyc. W tym roku pełnia wypada 26 lipca i pokrywa się ona prawie dokładnie z maksymalną aktywnością tych rojów.

Przez cały lipiec aktywne są Alfa Cygnidy. "To bardzo ciekawy i mało zbadany rój, który zyskał zainteresowanie obserwatorów dzięki pracy miłośników astronomii zrzeszonych w Pracowni Komet i Meteorów (PKiM), którzy pod koniec lat 90-tych XX wieku pokazali, że rój ten jest nadal aktywny i wart obserwacji. W samym maksimum, które występuje w okolicy 16-18 lipca, rój potrafi dać około 3 meteorów na godzinę. W tym roku warunki do jego obserwacji są dość dobre" - wyjaśnia astronom.

Innym rojem widocznym w lipcu są bardzo słabo zbadane Pegazydy. Co prawda, ostatnio International Meteor Organization (IMO) wykreśliło go z listy aktywnych rojów, ale jeszcze kilka-kilkanaście lat temu rój ten pokazywał nawet małe wybuchy aktywności. Może więc znowu wróci do łask. Jego meteory możemy obserwować od 7 do 13 lipca z maksimum, które występuje 9 lipca. W tym roku warunki zachęcają do obserwacji. Z naukowego punktu widzenia na pewno warto sprawdzić, czy rój ten wygasł zupełnie, czy jest to tylko etap przejściowy.

Do listy znanych i opisanych powyżej rojów warto dodać jeszcze trzy inne strumienie, które czekają na lepsze poznanie i do dzisiaj naukowcy nie są pewni co do ich istnienia. Są to Delphinidy (aktywne od około 10 lipca do połowy sierpnia), Omikron Draconidy (aktywne przez większą część lipca) oraz teleskopowe Alfa Lirydy (aktywne w okolicach 10 lipca).

"Aktywność meteorowa naszego nieba nie kończy się na regularnych rojach. Każdej nocy mamy bowiem do czynienia z meteorami sporadycznymi, które w zależności od pory dnia i roku mogą dawać od 5 do 20 meteorów na godzinę" - podkreśla Arkadiusz Olech.

"W drugiej połowie miesiąca i nad ranem, możemy spotkać się z sumaryczną aktywnością nawet ponad 20 meteorów na godzinę. Warto w lipcu spoglądać w niebo, tym bardziej, że obserwacje meteorów należą do najprostszych do wykonania obserwacji astronomicznych, a przeprowadzone starannie mogą mieć wartość naukową. Wszystkich chętnych do poszerzenia swojej wiedzy o meteorach odsyłamy do strony Pracowni Komet i Meteorów - http://www.pkim.org"; - zachęca astronom.

http://wiadomosci.onet.pl/2191296,16,lipiec_miesiacem_rojow_meteorow,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytan jak dawna Ziemia

Na University of Arizona przeprowadzono pierwszy eksperyment, który pokazuje, w jaki sposób atmosferyczny azot może zostać włączany do cząsteczek organicznych w atmosferze księżyca Saturna, Tytana. Taki sam proces prawdopodobnie przyczynił się do powstania życia na Ziemi - informuje Physorg.

Ten duży księżyc, to poza Ziemią jedyny obiekt w Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą, składającą się głównie z azotu. "Tytan jest tak interesujący, ponieważ jego zdominowana przez azot atmosfera i chemia organiczna mogą udzielić nam wskazówek na temat powstania życia na Ziemi" - powiedział prowadzący doświadczenie Hiroshi Imanaka, który prowadzi również badania w SETI Institute w Mountain View. "Azot jest podstawą życia" - dodał naukowiec.

Badacze sprawdzali, jak na atmosferę Tytana działa promieniowanie słoneczne. Naświetlając, zbliżoną do jej składu mieszaninę promieniami UV, otrzymali zawierające azot organiczne cząsteczki. Do rozpoczęcia takich badań, uczonych zainspirowały wyniki misji Cassini, która odkryła silny wpływ promieniowania UV na górne warstwy atmosfery Tytana.

Księżyc olbrzymiej, gazowej planety jest bogaty w organiczne związki, które unosząc się w atmosferze nadają mu pomarańczową barwę. Jeśli niektóre z tych cząsteczek są podobne do otrzymanych w eksperymencie, powstaje prawdopodobieństwo powstania życia - uważają naukowcy. Kwestię tę mogłyby rozstrzygnąć przyszłe misje kosmiczne, ze specjalnie przygotowanymi instrumentami.

http://wiadomosci.onet.pl/2192619,16,tytan_jak_dawna_ziemia,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UFO nie jest latającym talerzem, tylko czarnym trójkątem

Latające talerze, przybysze z kosmosu i inne zjawiska paranormalne - to tematy licznych imprez i konferencji odbywających się z okazji Światowego Dnia UFO. Historycy przypominają, że wyobrażenia i doniesienia o tajemniczych latających obiektach zmieniały się przez dziesięciolecia. W latach 40. i 50. ci, którzy widzieli UFO, mówili o okrągłych latających talerzach. Ostatnio częściej opisywane są duże czarne trójkąty.

Zmiana wizerunku niezidentyfikowanych obiektów latających - jak twierdzą eksperci - ma związek z technologią i pop-kulturą. Po wojnie planowano budowę okrągłych, pionowo startujących statków - stąd latające spodki. Współczesne czarne trójkąty kojarzą się z amerykańskimi bombowcami.

Zmienia się też wyobrażenie ufoludków - najpierw byli to zieloni Marsjanie, potem szarobiali człekokształtni obcy z długą twarzą i podkrążonymi oczami.

Ufolodzy są pewni jednego. Jak mówi ufolog Juile Shuster: "tam musi być coś więcej, nie wątpię, że w kosmosie nie jesteśmy sami".

2 lipca jest umowną datą tak zwanego Incydentu w Roswell. W 1947 roku niedaleko miejscowości Roswell w amerykańskim stanie Nowy Meksyk miał rozbić się niezidentyfikowany obiekt latający. Amerykańskie wojsko potwierdziło tę informację, zaraz potem jednak zaprzeczyło jej, twierdząc, że odnalezione szczątki to fragmenty balonu atmosferycznego.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,UFO-nie-jest-latajacym-talerzem-tylko-czarnym-trojkatem,wid,12438819,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek bezzałogowy nie zdołał zacumować do ISS

Bezzałogowy rosyjski statek kosmiczny Progress M06-M nie zdołał dziś zacumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - poinformował ośrodek kontroli lotów. Kolejna próba cumowania ma być podjęta w niedzielę.

Manewr cumowania został przerwany, gdy Progress znajdował się w odległości 2 km od ISS. Zastępca szefa rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Witalij Dawydow powiedział, że zarówno statek, jak i stacja są sprawne i jest z nimi utrzymywana łączność. Zapewnił, że nad Progressem nie utracono kontroli.

To, że statek towarowy jest nadal pod kontrolą, potwierdziła także rzeczniczka amerykańskiej agencji kosmicznej NASA Brandi Dean.

Statek towarowy Progress "odsuwa się od nas" - meldował dowódca ISS Aleksandr Skworcow rosyjskiemu ośrodkowi kontroli lotów. Według agencji Interfax relacjonował też, że Progres "kręcił się w sposób niekontrolowany", a potem zniknął z pola widzenia załogi stacji.

"Statek rozpoczął manewr zbliżania do stacji, ale potem coś się stało i Progress przeleciał koło stacji" - cytuje ITAR-TASS Walerija Łyndina z ośrodka kontroli lotów.

Agencja ITAR-TASS dowiedziała się w ośrodku kontroli lotów, że "początkowo wszystko przebiegało pomyślnie, ale potem automatyczny system zawiódł, a załoga stacji nie zdołała przycumować statku manualnie". Nieco później ośrodek kontroli lotów informował jednak, że z danych telemetrycznych wynika, iż na pokładzie statku Progress nie było awarii.

Progress miał dostarczyć na ISS ponad 2,6 tony ładunku, w tym żywność, wodę, paliwo i różne urządzenia. Na stacji jest obecnie sześć osób - trzech Rosjan i troje Amerykanów.

ITAR-TASS odnotowuje, że poprzedni Progress z nowej serii tych statków z cyfrowym systemem sterowania 1 maja również nie zdołał zacumować do ISS w trybie automatycznym; zacumowano go wtedy w trybie manualnym. Ustalono wtedy, że przyczyną kłopotów byłą awaria programu zabezpieczającego statek. Dziennikarzy poinformowano później, że do programu wprowadzono niezbędne poprawki.

Dzisiaj po raz pierwszy w historii ISS statku towarowego nie udało się zacumować w trybie manualnym.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/statek-bezzalogowy-nie-zdolal-zacumowac-do-iss,1501755,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrycie polskich gimnazjalistów ? MBA 2010 MN2

 

  Mieszczące się na Harwardzie Minor Planet Center - gromadzące dla Międzynarodowej Unii Astronomicznej i NASA dane m.in. o asteroidach - potwierdziło właśnie odkrycie planetoidy przez uczniów gimnazjum w Sierpcu. Nowy obiekt to tzw. MBA, czyli "ciało pasa głównego" (ang. main belt asteroid).

Gimnazjaliści odnaleźli asteroidę 18 czerwca, jednak na ostateczne potwierdzenie odkrycia musieli poczekać dwa tygodnie. O ich sukcesie poinformował wczoraj dr Patrick Miller, pracownik Hardin-Simmons University w Teksasie i kierownik programu "International Astronomical Search Collaboration" (IASC). Nowoodkryte ciało otrzymało oznaczenie 2010 MN2.

Uczniowie Gimnazjum Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Sierpcu, pracujący pod opieką nauczyciela fizyki i astronomii - Józefa Urbańskiego, w ostatnich dniach odnieśli także inny sukces. Zespołowi w składzie: Aleksandra Kopycińska, Michał Lewandowski, Hubert Przygucki, Krzysztof Urbański i Piotr Woźnicki udało się zdjąć z listy "killerów", czyli planetoid potencjalnie zagrażających Ziemi, asteroidę NEO 2010 MF1.

"Dzięki weryfikacji wykonanej przez uczniów mamy pewność, że ten obiekt nigdy nie uderzy w Ziemię" - tłumaczy dr hab. Lech Mankiewicz, dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie i jeden z polskich koordynatorów programu Hands-On Universe - Europe, w ramach którego szkoły biorą udział w kompaniach IASC.

To nie pierwsze osiągnięcia uczniów z Sierpca, gdzie obok gimnazjalistów małym ciałom Układu Słonecznego przyglądają się także uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. mjra Henryka Sucharskiego (m.in. potwierdzenia dwóch NEO - 2009SK i 2009UD19). Sukcesy w kampaniach IASC ("NEO Confirmation Campaign" i "International Asteroid Search Campaign") mają także zespoły z innych polskich miejscowości - w ciągu kilku ostatnich lat udało się im odkryć kilkadziesiąt planetoid oraz potwierdzić orbity kolejnych kilkudziesięciu obiektów.

"Kiedy kończyła się poprzednia kampania, dr Miller zapytał się czy któryś z zespołów nie chciałby kontynuować prac także na początku wakacji. Zgodziliśmy się i teraz wiemy, że było warto" - cieszy się Józef Urbański.

"Obawiam się tylko, że zaangażowanie uczniów i pana Urbańskiego - zwieńczone takimi sukcesami - może pozostać niezauważone w obliczu finału kampanii wyborczej. Szkoda, bo to wiedza bezcenna nie tylko dla naukowców, ale de facto dla nas wszystkich. Po cichu liczę jednak na ciszę wyborczą" - dodaje Mankiewicz.

Projekt IASC powstał dzięki współpracy instytucji ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskie: Hardin-Simmons University, Lawrence Hall of Science (University of California, Berkeley), Astronomical Research Institute, Global Hands-On Universe Association (Portugalia), Sierra Stars Observatory Network i Astrometrica (Austria).

Polskie szkoły uczestniczą w IASC dzięki programowi Hands-On Universe, Europe, w ramach którego udostępniane są nowoczesne narzędzia dydaktyczne wspomagające nauczanie przedmiotów ścisłych, jak na przykład program webkamerkowych obserwacji astronomicznych czy program wykorzystujący zdalnie sterowane teleskopy i radioteleskopy. Polskim partnerem obu przedsięwzięć jest portal Astronomia.pl.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2533

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa dni do kulminacyjnego punktu Ziemi

W najbliższy wtorek o godzinie 14 naszego czasu Ziemia znajdzie się najdalej od Słońca (aphelium). Oba ciała będzie wtedy dzielił dystans 152,1 milionów kilometrów - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

W starożytności i średniowieczu uważano, że wszystkie planety poruszają się po orbitach idealnie kołowych. Pogląd ten zrewidował Jan Kepler, który udowodnił, że ciała Układu Słonecznego poruszają się po krzywych stożkowych: elipsach, parabolach i hiperbolach.

Dziś wiemy więc, że planety poruszają się po elipsach. Miarą spłaszczenia elipsy jest parametr "e" zwany mimośrodem. Im jest on bliższy zeru, tym bardziej elipsa przypomina okrąg, a im bardziej zbliża się do jedności, tym bardziej orbita ciała staje się wydłużona.

W przypadku Ziemi mimośród jej orbity wynosi e=0.0167. Wynika z tego prosty fakt, że nasza planeta nie znajduje się w stałej odległości od Słońca. Chociaż podręczniki podają, że odległość dzieląca Ziemię i Słońce wynosi 149 600 000 km, to jest to tylko wartość średnia. W rzeczywistości dystans dzielący oba ciała zmienia się od 147 100 000 km (astronomowie mówią, że Ziemia znajduje się wtedy w peryhelium) do 152 100 000 km (Ziemia w aphelium) - tłumaczył Olech.

Dodał, że Ziemia znajduje się najbliżej naszej dziennej gwiazdy na początku stycznia, a więc w środku zimy, a najdalej na początku lipca, a więc w środku lata. Świadczy to o tym, że odległość dzieląca Ziemię od Słońca nie jest podstawowym czynnikiem, który warunkuje występowanie pór roku. Największy wpływ na nie ma bowiem nachylenie osi obrotu naszej planety do płaszczyzny jej ruchu orbitalnego.

Naukowiec zwrócił uwagę, że kształt orbity Ziemi ma mierzalny wpływ na nasze pory roku. - Ponieważ w najbliższej okolicy Słońca Ziemia porusza się nieznacznie szybciej niż w momencie, gdy dzieli ją największa odległość, pory roku nie trwają tyle samo czasu. Na półkuli północnej wiosna średnio trwa 92 dni i 21 godzin, lato 93 dni i 14 godzin, jesień 89 dni i 18 godzin, a zima 89 dni i 1 godzinę. Ponieważ na półkuli południowej sytuacja wygląda dokładnie na odwrót, to jesteśmy w nieznacznie uprzywilejowanej sytuacji, bowiem nasze pory letnie są o ponad 4 dni dłuższe - powiedział.

http://wiadomosci.onet.pl/2193354,69,dwa_dni_do_kulminacyjnego_punktu_ziemi,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze wyniki europejskiego satelity do badania pokryw lodowych CryoSat-2

Europejska Agencja Kosmiczna ESA zaprezentowała pierwsze wyniki z misji satelitarnej CryoSat-2, której celem jest badanie pokryw lodowych na Ziemi. Satelita sprawuje się bardzo dobrze. Będzie wykonywał swoją misję przez co najmniej 3 lata.

Satelita CryoSat-2 został wystrzelony w kwietniu b.r. Znajduje się obecnie w fazie testowania instrumentów, która potrwa do jesieni. Pokazano już jednak publicznie pierwsze uzyskane wyniki.

"Satelita jest w bardzo dobrym stanie - przewyższa założone parametry, oprogramowanie naziemne również sprawuje się dobrze, system dystrybucji danych nie budzi zastrzeżeń i jesteśmy bardzo zadowoleni z jakości uzyskiwanych danych" mówi prof. Duncan Wingham, kierownik misji CryoSat-2.

Orbita satelity jest tak usytuowana, że może on obserwować bieguny Ziemi, mając w swoim zasięgu 4,6 miliona kilometrów kwadratowych (to obszar większy niż łączna powierzchnia wszystkich państw Unii Europejskiej). CryoSat-2 zbada m.in. fragment obszaru Antarktydy nigdy wcześniej nie mapowany przez satelity.

Satelita posiada kilka instrumentów naukowych, w tym zaawansowany interferometryczny wysokościomierz radarowy, który jest w stanie mierzyć grubość lodu na powierzchni mórz oraz monitorować jego zmiany na powierzchni lądów (głównym celem obserwacji będą pokrywy lodowe na Grenlandii i Antarktydzie).

Położenie satelity na orbicie jest ustalane z dokładnością do milimetrów. Taka dokładność jest potrzebna do właściwych pomiarów pokrywy lodowej. Dokładność tę naukowcy uzyskują dzięki specjalnemu systemowi śledzenia satelity o nazwie DORIS, który uwzględnia efekt Dopplera w sygnałach otrzymywanych przez satelitę ze stacji radiowych rozłożonych na całym świecie.

Więcej informacji:

CryoSat-2 exceeding expectations

CryoSat-2 - ilustracje

[ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

Źródło: Europejska Agencja Kosmiczna ESA

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2534

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projekt rosyjskiego załogowego systemu kosmicznego

Korporacja rakietowo-kosmiczna Energia przedstawiła Federalnej Agencji Kosmicznej Rosji (Roskosmos) szkicowy projekt przyszłego załogowego systemu kosmicznego.

Główny konstruktor załogowych kompleksów Energii, Nikołaj Briuchanow poinformował, że "system będzie się składać z bazowego, pilotowanego statku komicznego i kilku modyfikacji, zbudowanych na jego podstawie". Wariant bazowy to pilotowany statek transportowy nowej generacji. Przeznaczony będzie do obsługi stacji orbitalnych - przewożenia na nie załóg i towarów oraz późniejszego powrotu na Ziemię. Ma też być wykorzystywany jako statek ratowniczy.

W korporacji Energia uważa się, że modyfikacje statku będą wykonywać specjalistyczne zadania, takie jak loty na Księżyc, obsługa i remont satelitów na orbitach okołoziemskich, długie (do miesiąca) loty autonomiczne w celu prowadzenia badań i eksperymentów, a także dostarczanie i powrót zwiększonej ilości ładunków w wariancie niepilotowanym.

W aparacie wracającym na Ziemię będzie miejsce dla sześcioosobowej załogi. Przy tej liczbie jednocześnie będzie można transportować na orbitę i z powrotem na Ziemię ładunki o masie do 500 kilogramów. Przy mniejszej liczebności załogi masa transportowanych ładunków może być zwiększona - powiedział Briuchanow.

Próby przyszłego rosyjskiego statku załogowego w wariancie niepilotowanym rozpoczną się w 2015 roku, a w wariancie pilotowanym - w 2018 roku. Próby w locie przyszłego załogowego systemu transportowego będą najpierw prowadzone na kosmodromie Bajkonur (Kazachstan), a następnie statki będą startować z kosmodromu Wostocznyj w obwodzie Amurskim (Daleki Wschód Rosji).

http://wiadomosci.onet.pl/2193898,16,projekt_rosyjskiego_zalogowego_systemu_kosmicznego,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta toaleta kosztowała 19 mln dolarów i... zepsuła się

W amerykańskiej części międzynarodowej stacji kosmicznej ISS zepsuła się toaleta, która kosztowała 19 milionów dolarów. W tej sytuacji amerykańscy astronauci "częściej niż zwykle" muszą zaglądać do rosyjskiego modułu, żeby skorzystać z WC.

O awarii amerykańskiej toalety poinformowała rosyjska agencja RIA Nowosti, powołując się na jednego z pracowników rosyjskiego ośrodka kontroli lotów. Ów pracownik zaznaczył, że nawet gdyby również w rosyjskim module zepsuła się toaleta, nie będzie powodów do paniki - na statku kosmicznym Sojuz, przycumowanym do ISS, jest do dyspozycji jeszcze jedna.

Z toaletą w amerykańskiej części ISS były już kłopoty w styczniu; aparatura, odzyskująca wodę pitną z moczu astronautów, nie mogła sobie poradzić z wysokim stężeniem wapnia. Części zamienne do tej aparatury dostarczył wtedy na orbitę wahadłowiec Endeavour.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Ta-toaleta-kosztowala-19-mln-dolarow-i-zepsula-sie,wid,12449723,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atomy helu zachowują się jak światło

Atomy helu, schłodzone do temperatury niemal zera absolutnego zaczynają zachowywać się jak fotony, czyli cząstki światła. Naukowcy przypuszczają, że można je więc "zmusić do pracy" w podobny sposób, w jaki wykorzystuje się fotony np. do szyfrowaniu wiadomości.

Fenomen atomów helu, znajdujących się w nietypowym stanie tzw. kondensatu Bosego-Einsteina (czyli schłodzonych do temperatury mierzonej w miliardowych częściach kelwina) badają prof. dr hab. Marek Trippenbach i dr Jan Chwedeńczuk, obaj z Instytutu Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Warszawskiego oraz dr Piotr Deuar z Instytutu Fizyki PAN i dr Paweł Ziń z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku, którzy uczestniczą w międzynarodowej grupie badawczej, prowadzącej w Instytucie Optyki w Paryżu - poinformował rzecznik prasowy Instytutu Problemów Jądrowych dr Marek Pawłowski.

Przedmiotem badań jest zachowanie atomów, które osiągają stany kwantowe podobnie jak dzieje się to z fotonami. Stan kwantowy to taki, w którym parametry atomu, takie jak energia lub moment pędu mogą przyjmować tylko ściśle określone wartości. Inaczej mówiąc wartości te nie mogą wzrastać i maleć w sposób ciągły (tak jak to się dzieje w fizyce klasycznej, opisującej zjawiska w makroświecie), ale zmieniają się skokowo, a liczba możliwości jest ograniczona. Wartość danego parametru, np. energii atomu, określa się liczbą, nazywaną liczbą kwantową. Liczby kwantowe to po prostu numery wszystkich możliwych do osiągnięcia wartości konkretnego parametru.

Właśnie tak dzieje się z atomami helu, które po ekstremalnym schłodzeniu tworzą kondensat Bosego-Einsteina. - W nazwie nie chodzi o kondensację materii, lecz o fakt, że wszystkie atomy kondensują do tego samego stanu kwantowego, co oznacza, że każdy atom zachowuje się tak samo - wyjaśnił dr Ziń.

Jak tłumaczył dr Pawłowski, po utworzeniu w komorze próżniowej obłoku kondensatu o rozmiarach mikrometrowych, jego dwa przeciwległe fragmenty zostają pchnięte ku sobie za pomocą impulsów światła laserowego. Dochodzi do zderzeń, w których uczestniczą pary atomów. Atomy te są wytrącane z obłoku i po kilkuset milisekundach opadają na matrycę czujników - mikrokanałowych detektorów. Matryca detektorów wykonuje "zdjęcie" rozkładu atomów w danej chwili. Dzięki serii "zdjęć" fizycy potrafią odtworzyć przestrzenną strukturę zderzających się chmur i zobaczyć, dokąd trafiły atomy.

W eksperymencie, jak podkreślił dr Ziń, istotny jest fakt, że opadające atomy nadal mają świetnie określony stan kwantowy. - Obecnie badamy korelacje, jakie pojawiają się między atomami uczestniczącymi w zderzeniach. Zderzenia te wydają się zachodzić zgodnie z prawami fizyki klasycznej, lecz detektory pokazują, że uczestniczące w nich atomy trafiają w miejsca matrycy, w których ich obecność można wytłumaczyć wyłącznie za pomocą zjawisk kwantowych - dodał dr Ziń.

Głównym celem badań jest dokładniejsze poznanie zjawisk zachodzących w świecie najmniejszych "cegiełek", składających się na naszą rzeczywistość. Pawłowski zaznaczył jednak, że dalekosiężnym celem doświadczeń ze zderzeniami kondensatów Bosego-Einsteina jest zbudowanie źródeł par pojedynczych atomów znajdujących się w dokładnie znanym stanie kwantowym. Takie atomy można by już wykorzystać w praktyce.

- Źródła tego typu byłyby atomowymi odpowiednikami źródeł pojedynczych fotonów, które w ostatnich latach zrewolucjonizowały optykę kwantową - nie tylko pozwoliły na badanie nowych zjawisk fizycznych, ale także znalazły zastosowanie w komercyjnie dostępnej kryptografii kwantowej, metodzie przesyłania danych, w której prawa fizyki gwarantują całkowitą poufność przekazu - podkreślił.

Chodzi o metodę przesyłania za pomocą fotonów o określonych stanach kwantowych krótkich wiadomości, zawierających klucz, służący do rozkodowywania informacji przekazywanej tradycyjną drogą. Komunikacja kwantowa działa na odległość do kilkudziesięciu kilometrów. Bezpieczeństwo gwarantowane jest dzięki podstawowej zasadzie mechaniki kwantowej, która w uproszczeniu mówi, że każdy pomiar stanu kwantowego zmienia ten stan. Ponieważ "podsłuchanie" wiadomości przesyłanej przez fotony wymaga dokonania pomiaru ich stanu kwantowego (co automatycznie zniekształca przekaz), to strony wymieniające informacje zawsze zorientują się, że ktoś próbuje przechwycić komunikat i użyją nowego klucza. Jeśli wiadomość dotrze kompletna, to znaczy, że pozostała tajna.

Naukowcy, chcący wykorzystać w podobny sposób atomy helu, mają jeszcze jednak sporo pracy. - Jak zwykle w badaniach podstawowych nie oczekujemy, że wiedzę dziś uzyskaną uda się szybko zastosować - skomentował dyrektor Instytutu Problemów Jądrowych prof. Grzegorz Wrochna. - Nie mamy jednak wątpliwości, że wiedzę tę wykorzystają z wielkim pożytkiem nasze dzieci i wnuki, tak jak my dziś w tysiącach urządzeń wykorzystujemy efekty pracy naszych poprzedników - wykorzystujemy w sposób, o którym im kilkadziesiąt lat temu nawet się nie śniło - dodał.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

http://fakty.interia.pl/nauka/news/atomy-helu-zachowuja-sie-jak-swiatlo,1502732,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie z Torunia znaleźli kolejną planetę

Międzynarodowy zespół astronomów, kierowany przez dra Gracjana Maciejewskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, odkrył nową planetę pozasłoneczną o masie równej 15 masom Ziemi - poinformował UMK. To jedna z najmniejszych znanych egzoplanet.

To druga planeta odkryta w układzie planetarnym WASP-3. Dotychczas naukowcy wiedzieli o istnieniu w tym układzie jednej dużej planety, dwa razy cięższej od Jowisza - WASP-3b.

Nowo odkryta planeta ma zaledwie 0,05 masy Jowisza, co równa się około 15 masom Ziemi. To jedna z najmniejszych znanych planet pozasłonecznych. Obiega swoją gwiazdę w ciągu 90 godzin. Nosi oznaczenie WASP-3c.

Planetę odkryto dzięki analizie odchyłek w ruchu dużej planety WASP-3b. Odchyłki te są rzędu minuty, co stanowi niewielki ułamek jej okresu orbitalnego równego około 40 godzin.

- Aby wpaść na trop dodatkowej planety, musieliśmy zebrać wysokiej jakości materiał obserwacyjny o dokładności sięgającej 0,1 proc. Do tego celu wykorzystaliśmy teleskopy w Bułgarii i Niemczech wyposażone w specjalistyczną aparaturę do niezwykle precyzyjnych pomiarów jasności ciał niebieskich - opisuje dr Maciejewski.

- Obecnie prowadzimy dalsze obserwacje, tym razem już znacznie większymi instrumentami w Europie, Ameryce Północnej i Azji w celu weryfikacji naszego odkrycia i uściślenia wcześniejszych wyznaczeń - dodaje.

Zespół badaczy skupia się na monitorowaniu ruchu znanych planet tranzytujących, czyli takich, których orbity są ustawione względem Ziemi w sposób umożliwiający obserwację przejścia planety na tle gwiazdy (tranzyt planety osłabia w niewielkim stopniu światło gwiazdy, samej planety nie obserwuje się bezpośrednio). Takich planet odkryto do tej pory około 90, spośród ponad 450 znanych planet pozasłonecznych odkrytych różnymi metodami.

Zespół dr. Maciejewskiego wychodzi z założenia, że skoro znana jest jedna tranzytująca planeta, to być może w układzie planetarnym jest ich więcej. Odkrycie planety WASP-3c to efekt właśnie tego rodzaju poszukiwań.

- Łatwo sobie wyobrazić, że jeśli w układzie znajduje się dodatkowa planeta, to wskutek oddziaływania grawitacyjnego następuje zaburzenie ruchu monitorowanej planety. W rezultacie tych perturbacji kolejne tranzyty będą następować odpowiednio wcześniej lub później - tłumaczy dr Maciejewski.

Układ planetarny WASP-3 znajduje się na niebie w gwiazdozbiorze Lutni, w odległości 700 lat świetlnych od Ziemi. Niestety jego gwiazdy nie widać gołym okiem.

Poza dr. Maciejewskim w skład zespołu międzynarodowego zespołu naukowców, który dokonał odkrycia, wchodzą: dr hab. Andrzej Niedzielski (UMK Toruń), mgr Dinko Dimitrov (Obserwatorium Astronomiczne na Rożenie, Bułgaria), prof. Ralph Neuhaeuser i dr Markus Mugrauer wraz z doktorantami i studentami z Uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie (Niemcy).

Wyniki badań zostaną opublikowane w czasopiśmie naukowym "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".

To niepierwsze odkrycie planet przez astronomów z Torunia. Pierwszy pozasłoneczny układ planetarny PSR 1257+12 odkrył w 1992 r. Aleksander Wolszczan. W roku 2005 planetę w układzie potrójnym gwiazd znalazł Maciej Konacki, w roku 2006 Krzysztof Goździewski wskazał na możliwość istnienia czwartej planety w układzie trzech planet HD160691, a w roku 2008 zespół Andrzeja Niedzielskiego znalazł dwie planety koło czerwonego olbrzyma HD 102272.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/astronomowie-z-torunia-znalezli-kolejna-planete,1504438,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłopoty z powietrzem w amerykańskiej części ISS

W amerykańskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ang. ISS) zepsuła się instalacja, zaopatrująca astronautów w powietrze - poinformowała agencja Interfax, powołując się na pracownika rosyjskiego ośrodka kontroli lotów.

Awaria nie stanowi jednak zagrożenia, ponieważ analogiczna aparatura w rosyjskim module stacji funkcjonuje prawidłowo. Ponadto na statku Sojuz, przycumowanym do ISS, znajdują się pojemniki ze sprężonym powietrzem.

Kilka dni temu w amerykańskiej części ISS zepsuła się toaleta, w związku z czym astronauci korzystają z sanitariatu w rosyjskim module.

Na stacji jest obecnie sześć osób: trzech Rosjan i troje Amerykanów.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/klopoty-z-powietrzem-w-amerykanskiej-czesci-iss,1504276,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Internetowe transmisje z całkowitego zaćmienia Słońca

W najbliższą niedzielę nastąpi całkowite zaćmienie Słońca, jednak zjawisko to nie będzie widoczne z naszego kraju - nawet jako zaćmienie częściowe. Astronomiczny "spektakl" rozgrywający się na drugiej półkuli będzie można jednak obserwować z Polski dzięki transmisjom internetowym.

Relacje z zaćmienia przygotowuje m.in. Exploratorium, czyli muzeum nauki i sztuki w San Francisco. Przekaz zostanie udostępniony już parę minut po godz. 20:00 polskiego czasu, pod adresem http://www.exploratorium.edu/eclipse/2010/.

Podobną transmisję zapowiedzieli również organizatorzy i uczestnicy jednej z hiszpańskich ekspedycji na Wyspę Wielkanocną - ich przekaz będzie dostępny pod adresem http://solareclipse.es/index_en.html.

Maksymalna faza zaćmienia wypada na godzinię 21:33 na środku południowego Pacyfiku. Tam zaćmienie całkowite potrwa aż 5 minut i 20 sekund. W pasie zaćmienia całkowitego znajdują się m.in. obszary w Patagonii, na dalekim południu Chile i Argentyny oraz kilka wysp na Ocenianie Spokojnym, w tym Wyspa Wielkanocna.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2537

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstanie europejska rakieta nośna nowej generacji

Europejska Agencja Kosmiczna (EAK) zleciła korporacji EADS Astrium opracowanie projektu rakiety nośnej nowej generacji - poinformował przedstawiciel EAK Guy Pilchin, odpowiedzialny za realizację programu skonstruowania nowej rakiety.

Wartość przewidzianego na 15 miesięcy kontraktu to 8,5 miliona euro. Wkład finansowy firmy Astrium - będącej już głównym dostawcą w produkcji rakiety Arianne-5 - wyniesie 1,5 mln euro.

Pilchin powiedział, że chodzi o kontrakt na "wstępną fazę opracowania koncepcji rakiety nośnej nowej generacji". Według danych przedstawiciela EAK, rakieta będzie doprowadzona do fazy operacyjnego wykorzystania "w przybliżeniu do 2025 roku". Pilchin zaznaczył, że dla zapewnienia pomyślnej realizacji projektu "konieczny jest cały szereg decyzji, podejmowanych na posiedzeniach Rady Ministrów - przedstawicieli krajów EAK.

Wstępne opracowania dotyczące projektu będą przedstawione na najbliższym posiedzeniu Rady EAK, które odbędzie się nie wcześniej niż w końcu 2012 roku.

Na razie zakłada się, że nowa rakieta powinna móc wprowadzać na orbitę geostacjonarną ciężar użyteczny o masie od 3 do 8 ton. Nowa rakieta nośna ma być przeznaczona przede wszystkim do obsługi programów, realizowanych przez struktury państwowe i międzynarodowe. Nie wyklucza się także jej wykorzystania w celach komercyjnych.

http://wiadomosci.onet.pl/2196032,16,powstanie_europejska_rakieta_nosna_nowej_generacji,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy "odmłodzili" naszą planetę

Okazuje się, że nasza planeta jest o 70 milionów lat młodsza niż do tej pory sądziliśmy. Opierając się na najnowszych badaniach, naukowcy oszacowali wiek Ziemi na 4 miliardy 467 milionów lat - informuje serwis BBC News.

Wyniki badań naukowców z Uniwersytetu w Cambridge opublikował periodyk naukowy "Nature Geosciences".

Prowadząc badania naukowcy skupili się na dwóch izotopach: hafn-182 oraz wolfram-182. W ciągu milionów lat hafn rozpadał się i przekształcał w wolfram. Gdy formowało się jądro Ziemi, to właśnie ten drugi pierwiastek wszedł w skład tworzącego się jądra planety.

Porównując ilość izotopu wolframu obecnego w powłoce ziemi do ilości tego pierwiastka obecnego w meteorytach, naukowcy mogli ustalić, jak wiele czasu zajął proces powstawania zarówno jądra, jak i powłoki Ziemi.

Jeszcze do niedawna wiek Ziemi określany był na 4 miliardy 537 milionów lat. W trakcie prowadzonych na brytyjskiej uczelni badań okazało się, że proces formowania się naszej planety trwał dłużej niż do tej pory szacowano.

Im dłużej ten proces trwał, tym później tak naprawdę narodziła się Ziemia, w kształcie i formie geologicznej, którą znamy obecnie. Stąd właśnie niższy niż do tej pory szacowano wiek trzeciej planety od Słońca.

Czas, w którym Ziemia uzyskała swoją ostateczną formę trwał około 100 milionów lat. Wcześniej szacowano ten okres na 30 milionów lat.

http://wiadomosci.onet.pl/2196413,16,na ... ,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański problem kosmiczny z plutonem

NASA nie posiada zapasów izotopu plutonu Pu-238 koniecznego do zasilania sond kosmicznych. Unia Europejska może jej pomóc, ale zarówno UE, jak i USA zastanawiają się nad przejściem z Pu-238 na ameryk-241. Jest on tańszy, ale mniej wydajny i bardziej toksyczny - poinformował portal Daily Tech.

Według portalu od lat 70. NASA używa izotopu plutonu - Pu-238 w reaktorach swoich sond kosmicznych. Izotop ten o połowicznym okresie rozpadu 87,7 lat w czasie tego procesu wydzielał duże ilości energii zużywane przez radioizotopowe generatory termoelektryczne (RTG) do uzyskania mocy dla urządzeń sondy.

Jednak problemem stało się dla Agencji pozyskanie Pu-238. Jej własne zapasy praktycznie się skończyły, a program eksploracji Kosmosu, zaaprobowany przez prezydenta Obamę zakłada prowadzenie po roku 2014 tzw. Outer Planets Flagship Mission czyli misji badawczych wewnątrz Układu Słonecznego i na jego obrzeżach.

Tymczasem Pu-238 praktycznie nie jest produkowany w USA - największy odbiorca jakim było wojsko ma dość tego izotopu do swoich bomb nuklearnych, a ze względu na "wielkie ryzyko terrorystyczne" Departament Energii USA, który nadzoruje produkcję obłożył ją tyloma biurokratycznymi ograniczeniami, że NASA nie otrzyma plutonu we właściwym terminie; zresztą, jak stwierdził Departament Energii, zamówienie NASA byłoby za małe.

Jednak NASA oficjalnie jest optymistyczna. Dyrektor misji badania planet w Agencji John Adams powiedział portalowi Daily Tech:"jeśli podpiszemy bliską umowę z Rosjanami na dostawę plutonu Pu-238 albo na nowo uruchomimy naszą produkcję wystarczy plutonu na misje Outer Planets Flagship Mission."

Problem w tym, pisze portal, że Rosjanie nie chcą z NASA rozmawiać, albo stawiają Agencji bardzo twarde warunki, wiedząc w jakiej jest ona sytuacji. Prócz tego potrzebują Pu-238 do własnych celów - także do sond kosmicznych dalekiego zasięgu.

W tej sytuacji pomoc NASA zaoferowała Unia Europejska a konkretnie jej "kosmiczne ramię" - ESA. Europejczycy, zwłaszcza Francja, produkują pluton Pu-238 i są gotowi "podpisać umowę o współpracy strategicznej i pomóc amerykańskim przyjaciołom". Umowa ta na pewno obejmie flagowy projekt ESA-NASA - wspólną misję do księżyców Jowisza, zwłaszcza do Europy w poszukiwaniu życia. Misja ta będzie kosztować aż 5,4 mld USD. ESA już stwierdziła, iż NASA i ESA w tej misji stworzą razem nowe nuklearne źródła napędu, opierając się na RTG europejskiej budowy i będą one dostępne od 2020 roku.

Jak informuje Daily Tech oba kraje zastanawiają się nad przejściem w zasilaniu sond z izotopu plutonu Pu-238 na Ameryk-241. Ameryk jest łatwiejszy do pozyskania i tańszy - można go uzyskać m.in. z odpadów promieniotwórczych z elektrowni atomowych a jego okres połowicznego rozpadu to 432,2 roku. Jest lżejszy, ale daje mniej energii - 114 watów na kg - niż Pu-238, który daje 560 watów na kg. Jim Adams ostrzega, że problemem może być też jego ogromna toksyczność i emisja - emituje niemal 2 razy więcej neutronów niż Pu-238.

http://wiadomosci.onet.pl/2197179,16,am ... ,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja po raz pierwszy przeprowadzi kosmiczny pochówek

Po raz pierwszy w historii Rosja przeprowadzi kosmiczny pochówek. Pod koniec sierpnia w przestrzeń kosmiczną wysłane zostaną prochy pioniera rosyjskich podróży kosmicznych Witalija Fiodorowa - poinformowała we wtorek agencja dpa.

Według przedstawiciela rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos zmarły na początku lipca Fiodorow przez 44 lata pracy odpowiedzialny był za wiele zakończonych powodzeniem misji kosmicznych.

Rakieta Sojuz, która wyniesie urnę z jego prochami, wystartuje 31 sierpnia z kazachskiego kosmodromu Bajkonur. Rakieta będzie krążyła kilka dni wokół Ziemi, a następnie ulegnie spaleniu.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/rosja-po-raz-pierwszy-przeprowadzi-kosmiczny-pochowek,1505729,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Cieszę się, że wiadomości zamieszczane w serwisie teleskopy.net są dla Pana

źródłem informacji, jednak nie za bardzo pasuje mi fakt, że są one w

całości kopiowane i wrzucane na forum. Nie mam nic przeciwko temu, żeby

zamieszczać ich skróty czy początkowe paragrafy z łączem wskazującym na

źródło i resztę newsa - jednak kopiowanie całości nie za bardzo mieści się

w pojęciu "fair use". Dlatego proszę o przejrzenie i poprawienie tego co

już znalazło się na forum i - w przyszłości - lepsze gospodarowanie pracą

redaktorów teleskopy.net.

Od dzisiaj nie będę umieszczał żadnych wiadomości, że strony Teleskopy.net. Te, które były usunąłem je z forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wkrótce niezwykłe zjawiska na nocnym niebie

Już w trakcie najbliższych nocy można obserwować pierwsze meteory z roju Perseidów - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie. Jest to jeden z najbardziej znanych współcześnie rojów meteorów.

Astronom zauważa, że o aktywności roju Perseidów wspominają już starożytne kroniki dalekowschodnie. Swą sławę zawdzięcza nie tylko wysokiej aktywności, ale także korzystnym warunkom, w jakich można go obserwować - jest aktywny podczas ciepłych i najczęściej pogodnych wakacyjnych nocy.

W połowie lipca Perseidy zdają się wybiegać z pogranicza gwiazdozbiorów Andromedy i Kasjopei. Wieczorem ten rejon nieba znajduje się około 25 stopni nad północno-wschodnim horyzontem.

- Im później wyjdziemy jednak na obserwacje, tym lepiej, bo z czasem warunki do obserwacji będą się poprawiać. Nad ranem radiant roju Perseidów będzie się wznosił już ponad 60 stopni nad horyzontem i wtedy szanse zaobserwowania meteorów będą największe - radzi Olech.

Dodaje, że w tym roku w połowie lipca warunki do obserwacji są korzystne, bo nów Księżyca wypadł 11 lipca. - Warunki pogorszą się pod koniec miesiąca, bo 26 lipca wypada pełnia - ostrzega.

Według naukowca, w tym roku głównego maksimum Perseidów należy się spodziewać w nocy z 12 na 13 sierpnia.

- Tradycyjne maksimum powinno pojawić się w szerokim przedziale - od godz. 20.30, 12 sierpnia do godz. 9.00, 13 sierpnia. Najbardziej prawdopodobny przedział najwyższej aktywności to godziny 1.30-4, 13 sierpnia - zapowiada astronom.

Jego zdaniem, to świetna wiadomość dla obserwatorów w Polsce. "Lepsze warunki trudno sobie bowiem wymarzyć. W naszym kraju panuje wtedy noc, radiant roju jest wysoko nad horyzontem, a w obserwacjach zupełnie nie będzie przeszkadzał Księżyc, bo nów wypada 10 sierpnia. Trzeba więc tylko trzymać kciuki za pogodę, a szanse na obserwacje około 100 zjawisk na godzinę będą bardzo realne - podkreśla Olech.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Juz-wkrotce-niezwykle-zjawiska-na-nocnym-niebie,wid,12475159,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc przysłonił Słońce - zobacz zdjęcia

Żeby móc podziwiać zaćmienie Słońca, trzeba było udać się do Ameryki Południowej lub nad Ocean Spokojny. Tuż przed zachodem słońca pas całkowitego zaćmienia natrafił na tereny południowego Chile i Argentyny

Faza całkowitego zaćmienia zaczęła się o godzinie 20:16 naszego czasu w zachodniej części Pacyfiku

Zaćmienie zakończyło się o 22:53 na południu Argentyny

http://wiadomosci.wp.pl/gid,12464181,title,Calkowite-zacmienie-slonca,galeria.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzyskano dowód na to, że wszystkie gwiazdy rodzą się tak samo

Astronomowie uzyskali pierwsze zdjęcie dysku pyłowego wokół nowonarodzonej masywnej gwiazdy. To dowód na to, że gwiazdy masywne powstają w taki sam sposób jak te mniejsze.

"Nasze obserwacje pokazują dysk otaczający bardzo młodą, masywną gwiazdę, która jest obecnie w pełni uformowana", mówi Stefan Kraus z University of Michigan w Stanach Zjednoczonych, który kierował badaniami. "Można powiedzieć, że dziecko właśnie się rodzi!"

Badacze obserwowali obiekt noszący oznaczenie IRAS 13481-6124. Jest to młoda gwiazda mająca masę około dwadzieścia razy większą niż Słońce oraz pięciokrotnie większą średnicę. Znajduje się 10 tysięcy lat świetlnych od nas, a na niebie widać ją w gwiazdozbiorze Centaura. Naukowcy szacują, że gwiazda ma zaledwie 60 tysięcy lat (dla porównania wiek Słońca to 5 miliardów lat), ale promieniuje 30 tysięcy silniej niż Słońce

Do badań astronomowie użyli kilku instrumentów. Przejrzeli archiwalne zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Spitzera (NASA), a także przeprowadzili obserwacje teleskopem submilimetrowym APEX (ESO). Dane te wskazały na istnienie dżetu, czyli strugi materii. Dżety zazwyczaj oznaczają też występowanie dysku. "Takie dżety są powszechnie obserwowane w pobliżu młodych, małomasywnych gwiazd i generalnie oznaczają istnienie dysku", mówi Kraus.

W celu dokładniejszego zbadania własności dysku użyto interferometru Bardzo Dużego Teleskopu (VLTI) należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego ESO. Dzięki technice interferometrii astronomowie uzyskali rozdzielczość 2,4 milisekundy łuku, co można porównać do dostrzeżenia główki śrubki na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Dodatkowo obserwowano też 3,58-metrowym Teleskopem Nowej Technologii NTT (również ESO).

Dyski występują powszechnie w procesie formowania się gwiazd takich jak Słońce. Nie było jednak jasne, czy w przypadku gwiazd o dziesięciu i więcej masach Słońca także można się ich spodziewać. Takie masywne gwiazdy emitują bowiem znacznie silniejsze promieniowanie, które mogłoby powstrzymać koncentrowanie się masy w dysku wokół gwiazdy. Niektórzy proponowali, że bardzo masywne gwiazdy powstają w wyniku łączenia się mniejszych gwiazd.

Badania zespołu Krausa wskazują, że jednak również w przypadku masywnych gwiazd występują dyski. "Po raz pierwszy możemy sfotografować wewnętrzne rejony dysku wokół masywnej, młodej gwiazdy", mówi Kraus. "Nasze obserwacje pokazują, że formowanie się gwiazd zachodzi tak samo dla wszystkich gwiazd, niezależnie od ich masy".

Dysk rozciąga się na 130 jednostek astronomicznych, czyli 130 razy dalej niż odległość Ziemia-Słońce. Jego masę ocenia się podobnie jak masę gwiazdy, na dwadzieścia mas Słońca. Gwiazda IRAS 13481-6124 wysyła 30 tysięcy razy więcej promieniowania niż Słońce, przypuszczalnie więc dysk wokół niej niedługo "wyparuje".

Wyniki badań międzynarodowego zespołu opublikowano w tym tygodniu w czasopiśmie naukowym "Nature". Naukowcy planują dalsze badania obiektu za pomocą sieci radioteleskopów ALMA budowanej obecnie w Chile.

Więcej informacji:

Unravelling the Mystery of Massive Star Birth - All Stars are Born the Same Way

[ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe ESO

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2538

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zderzenie tytanów

Z prędkością 120 kilometrów na sekundę w stronę naszej galaktyki ? Drogi Mlecznej, pędzi galaktyka Andromedy. Według wyliczeń astronomów istnieje bardzo duża szansa, że w przyszłości dojdzie do zderzenia na kosmiczną skalę.

http://odkrywcy.pl/gid,12470443,title,Zderzenia-sie-zdarzaja,galeriazdjecie.html?smg4sticaid=6a867

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podjowiszowa lipcowa kometa

W połowie lipca mamy okazję dojrzeć przy pomocy teleskopu kometę 10P/Tempel 2. Jej jasność wynosi obecnie okolo 8.6m. Odnalezienie ułatwi rzucający się w oczy Jowisz widoczny 8° wyżej. Tempel 2 to kometa krótkookresowa, należąca do rodziny Jowisza. Obiega Słońce w ciągu tylko 5,38 roku. Znajduje się teraz w odległości ok 0.74AU od Ziemi. Aktualną jej lokalizację możemy śledzić dzięki stronie www.heavens-above.com/comet.aspx?cid=10P.

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2539

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: Aktywność Słońca grozi kataklizmem!

Hipoteza postawiona przez amerykańskiego badacza zakłada, że Słońce jest olbrzymim stworzeniem obdarzonym świadomością. Uczeni z NASA jednak ostrzegają, że ta domniemana istota wkrótce zagrozi naszej cywilizacji.

Koncepcja Gai zakłada, że nasza planeta jest żywą, a nawet świadomą istotą. Co ciekawe, ta hipoteza cieszy się rosnącą popularnością. Do tego właśnie nurtu dołączył Greg Sams, autor książki ?Sun of God?, twierdzący, że także Słońce jest żywą istotą świadomą swego istnienia oraz roli, jaką pełni wobec innych form życia.

Greg Sams zapewnia, że jego hipoteza ma solidne podstawy. Ten amerykański badacz zajmuje się tematem ?żywej gwiazdy? od najmłodszych lat. W swej pracy sięga po równi do fizyki kwantowej, metafizyki, jak też książek Charlesa Forta, badacza zjawisk niezwykłych.

W mitologii greckiej Helios, to uosobienie Słońca, bóg, tytan - syn tytana Hyperiona i tytanidy Tei. Przedstawiano go jako pięknego mężczyznę z promienistą koroną na głowie, który w ciągu dnia przemierzał niebo na rydwanie zaprzężonym w cztery białe konie. Grecy uważali Heliosa za wszystkowidzące bóstwo, dlatego wzywali go na świadka podczas składania przysięgi.

Dzięki upowszechnieniu wiedzy zgromadzonej przez naukowców, Słońce jest dziś postrzegane jako ciało kosmiczne, w skali wszechświata gwiazda przeciętnej wielkości, która stanowi centralny punkt naszego układu plantarnego. Układu, co istotne, jednego z milionów w naszej galaktyce i miliardów w całym wszechświecie. Greg Sams twierdzi jednak, że ciało kosmiczne, jakim jest nasza gwiazda, to nie tylko gigantyczny reaktor termonuklearny.

Postrzeganie Słońca jako żywej istoty określanej mianem bóstwa, jest współcześnie tematem tabu - stwierdza Sams w jednym z wywiadów. - Wszystkie dawne wierzenia widziały w Słońcu, a także w Ziemi, boskie istoty. Dopiero chrześcijaństwo zmieniło tę sytuację i z tego powodu tak trudno człowiekowi Zachodu spojrzeć na Słońce, jak patrzyli na nie ludzie innych kultur. Dawne ludy miały świadomość, że bez planowego i dobrotliwego wpływu Słońca życie na Ziemi by nie istniało. Bo przecież wszyscy jesteśmy zmagazynowaną energią słoneczną. W praktyce jesteśmy efektem recyklingu promieni słonecznych, ponieważ energia słoneczna gromadzi się w roślinach, które potem jedzą zwierzęta. Ludzie z kolei zjadają i rośliny i zwierzęta.

Greg Sams, przedstawiając swoją hipotezę mówiącą, że Słońce to żywa istota, przywołuje jako argumenty dane z takich dziedzin, jak fizyka kwantowa, antropologia, filozofia, a nawet poezja. Amerykański badacz twierdzi, że ludzkość powinna otworzyć się na nowe myślenie o wszechświecie i miejscu, jakie w nim zajmuje człowiek, do czego potrzebna jest zmiana percepcji. Bez tego nie jest możliwe zaakceptowanie faktu, że Słońce żyje.

- Gwiazdy są żywymi istotami, a my egzystujemy w galaktyce, gdzie jest ich pełno - wyjaśnia Sams. - Gwiazdy wysyłają sygnały elektromagnetyczne podobnie, jak neurony w naszych mózgach. Nauka wciąż nie potrafi wyjaśnić w jaki sposób prosta chmura gazów organizuje się w tak skomplikowaną strukturę, jak gwiazda. To tak samo wielka zagadka, jak tajemnica powstania życia opartego na DNA. Słońca to nie tylko kule ognia przypadkowo rozrzucone na niebie. Gdy uważnie przyjrzymy się galaktykom dostrzeżemy, że gwiazdy są tam zgrupowane w społeczności, a nie rozrzucone losowo. Poza tym są one w nieustannym ruchu wokół punktu centralnego.

Czy hipoteza Grega Samsa znajdzie uznanie, a tym bardziej potwierdzi się, czas pokaże. Faktem jest za to, że wpływ Słońca, zwanego przez starożytnych Greków bogiem Heliosem, może nie być dla nas wyłącznie dobroczynny.

W połowie czerwca 2010 r. NASA przekazała ostrzeżenie w sprawie kataklizmu, który może nam zgrażać ze strony Słońca. Wg NASA zbliża się czas serii rozbłysków słonecznych, które mogą spowodować olbrzymie zaburzenia w przestrzeni kosmicznej, co bezpośrednio nam zagrozi.

Jak zakładają naukowcy z NASA, Słońce przebudzi się za kilka lat, co grozi katastrofalnymi skutkami dla naszej cywilizacji. Gwałtowne skoki promieniowania elektromagnetycznego mogą sparaliżować wszystkie instytucje. W wyniku aktywności naszej gwiazdy przestaną działać sieci energetyczne, telekomunikacyjne i GPS-y, a także systemy ratownicze i bezpieczeństwa narodowego. ?Padną? systemy bankowe, urządzenia kontroli ruchu lotniczego, a także domowe komputery.

Uczeni zakładają, że do słonecznych erupcji dojdzie w 2013 r. - Co 22 lata Słońce osiąga swój szczyt magnetyczny, a co 11 lat liczba plam osiąga maksymalny poziom. W 2013 roku te dwa cykle się nałożą - oświadczył w wypowiedzi dla The Daily Telegraph dr Richard Fisher, jeden z dyrektorów NASA. - Wiemy, że zaburzenia na Słońcu nadchodzą, ale nie wiemy, jak złe dla nas będą tego konsekwencje.

Pozostaje nam nadzieja, że zaburzenia elektromagnetyczne wywołane przez Słońce okażą się nieznaczne. Że świadoma istota, jaką jest wg Samsa nasza gwiazda, że Helios, jak nazywali Słońce Grecy, nie zagrozi cywilizacji świadomych istot zasiedlających Ziemię.

Tadeusz Oszubski

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,NASA-Aktywnosc-Slonca-grozi-kataklizmem,wid,12479090,wiadomosc.html?ticaid=5a872

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)