Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Gdzie jest Philae? Jakby machał na pożegnanie...

2018-06-21

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) opublikowała już kompletny zestaw zdjęć i danych z misji sondy Rosetta na jądro komety 67P/Czuriumow-Gerasimenko. Są wśród nich obrazy z pionierskiej misji opadania na kosmiczną skałę lądownika Philae, a także rozbicia o powierzchnię jądra 67P samej Rosetty, są także dane z 11 instrumentów badawczych sondy. W czasie trwającej w sumie 12 lat misji Rosetta przesłała na Ziemię około 100 tysięcy zdjęć. Wśród opublikowanych zdjęć jest i takie, na którym - jeśli dobrze się przyjrzeć - widać lądownik. Philae jakby do nas machał...


Ostatnia seria zdjęć wysokiej rozdzielczości z kamery OSIRIS pochodzi z finalnego okresu misji, od końca lipca 2016 roku do jej zakończenia 30 września 2016. W tym okresie eliptyczna orbita sondy, krążącej wokół jądra komety 67P/Czuriumov-Gerasimenko stopniowo się zacieśniała, sprowadzając Rosettę coraz bliżej i bliżej kosmicznej skały. Najwyższej jakości zdjęcia powierzchni wykonano z pułapu około 2 kilometrów. Widać na nich różnice między obszarami pokrytymi większymi skałami i tymi, gdzie dominuje drobniejszy pył.

Szczególne znaczenie dla kierownictwa misji mają zdjęcia, na których można dostrzec lądownik Philae. Manewr jego opadania na powierzchnię jądra komety nie zakończył się pełnym sukcesem, po dwukrotnym odbiciu się od powierzchni wylądował w końcu pod skalnym nawisem, co uniemożliwiło poprawną pracę jego baterii słonecznych. Brak zasilania sprawił, że pracował krótko, bardzo trudno też było go znaleźć. Jego udane zdjęcia udało się wykonać zaledwie na kilka tygodni przed końcem misji Rosetty.


ESA opublikowała też zdjęcia wykonane podczas kontrolowanego upadku Rosetty na 67P. Do ostatnich chwil sonda wysyłała informacje, ostatnie dane wysłała znajdując się zaledwie 20 metrów nad powierzchnią. Jak poinformował Holger Sierks, główny ekspert zajmujący się analizą zdjęć, wszelkie obrazy z kamery OSIRIS sa dostępne na mocy licencji Creative Commons.

Ostatni zestaw zdjęć uzupełnia prawdziwą skarbnicę danych, którą naukowcy wykorzystują do możliwie pełnego zrozumienia wszystkiego, co się na tej komecie dzieje. Chodzi nie tylko o obrazy, ale też wyniki analiz pyłu czy gazu - mówi Matt Taylor z zespołu naukowego projektu Rosetta. To daje nam szanse zrozumienia roli komet w procesach powstawania Układu Słonecznego. Pozostaje tu wiele tajemnic i mamy wciąż bardzo wiele do odkrycia.

przyjrzeć - widać lądownik. Philae jakby do nas machał...

Na tym zdjęciu, wykonanym 30 sierpnia 2016 roku widać jedną z trzech nóg lądownika Philae (blisko lewej krawędzi, około 1/3 zdjęcia od góry). /ESA/Rosetta/MPS for OSIRIS Team MPS/UPD/LAM/IAA/SSO/INTA/UPM/DASP/IDA (CC BY-SA 4.0) /Materiały prasowe
Ostatnia seria zdjęć wysokiej rozdzielczości z kamery OSIRIS pochodzi z finalnego okresu misji, od końca lipca 2016 roku do jej zakończenia 30 września 2016. W tym okresie eliptyczna orbita sondy, krążącej wokół jądra komety 67P/Czuriumov-Gerasimenko stopniowo się zacieśniała, sprowadzając Rosettę coraz bliżej i bliżej kosmicznej skały. Najwyższej jakości zdjęcia powierzchni wykonano z pułapu około 2 kilometrów. Widać na nich różnice między obszarami pokrytymi większymi skałami i tymi, gdzie dominuje drobniejszy pył.

Szczególne znaczenie dla kierownictwa misji mają zdjęcia, na których można dostrzec lądownik Philae. Manewr jego opadania na powierzchnię jądra komety nie zakończył się pełnym sukcesem, po dwukrotnym odbiciu się od powierzchni wylądował w końcu pod skalnym nawisem, co uniemożliwiło poprawną pracę jego baterii słonecznych. Brak zasilania sprawił, że pracował krótko, bardzo trudno też było go znaleźć. Jego udane zdjęcia udało się wykonać zaledwie na kilka tygodni przed końcem misji Rosetty.

Tu już wszystko jest jasne. W chwili wykonania tego zdjęcia Philae był około 2,5 kilometra od Rosetty /ESA/Rosetta/MPS for OSIRIS Team MPS/UPD/LAM/IAA/SSO/INTA/UPM/DASP/IDA (CC BY-SA 4.0) /Materiały prasowe
ESA opublikowała też zdjęcia wykonane podczas kontrolowanego upadku Rosetty na 67P. Do ostatnich chwil sonda wysyłała informacje, ostatnie dane wysłała znajdując się zaledwie 20 metrów nad powierzchnią. Jak poinformował Holger Sierks, główny ekspert zajmujący się analizą zdjęć, wszelkie obrazy z kamery OSIRIS sa dostępne na mocy licencji Creative Commons.

Ostatni zestaw zdjęć uzupełnia prawdziwą skarbnicę danych, którą naukowcy wykorzystują do możliwie pełnego zrozumienia wszystkiego, co się na tej komecie dzieje. Chodzi nie tylko o obrazy, ale też wyniki analiz pyłu czy gazu - mówi Matt Taylor z zespołu naukowego projektu Rosetta. To daje nam szanse zrozumienia roli komet w procesach powstawania Układu Słonecznego. Pozostaje tu wiele tajemnic i mamy wciąż bardzo wiele do odkrycia.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-gdzie-jest-philae-jakby-machal-na-pozegnanie,nId,2596958

Gdzie jest Philae Jakby machał na pożegnanie....jpg

Gdzie jest Philae Jakby machał na pożegnanie...2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

XMM-Newton znajduje brakującą materię międzygalaktyczną
2018-06-21. Autor: Agnieszka Nowak
Po trwających blisko dwadzieścia lat kosmicznych poszukiwaniach, astronomowie korzystający z kosmicznego obserwatorium XMM-Newton znaleźli w końcu dowody na istnienie gorącego, rozproszonego gazu przenikającego kosmos, składnik ?normalnej? materii we Wszechświecie.
Podczas, gdy tajemnicza ciemna materia i ciemna energia stanowią odpowiednio około 25% i 70% naszego kosmosu, zwykła materia, która tworzy wszystko, co widzimy ? od gwiazd i galaktyk, po planety i ludzi ? stanowi tylko około 5%.

Jednak nawet te 5% okazuje się dość trudne do wyśledzenia.

Całkowitą ilość zwykłej materii (określanej przez astronomów barionową) można oszacować na podstawie obserwacji kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła, które jest najstarszą poświatą w historii Wszechświata, sięgającą zaledwie ok. 380 000 lat po Wielkim Wybuchu.

Obserwacje bardzo odległych galaktyk pozwalają astronomom śledzić ewolucję tej materii w pierwszych kilku miliardach lat istnienia Wszechświata. Po tym okresie jednak wydaje się, jakby ponad połowa jej zaginęła.

Jak podkreślają astronomowie, brakujące bariony stanowią największą zagadkę współczesnej astrofizyki.

Przeliczając populację gwiazd w galaktykach we Wszechświecie oraz gaz międzygwiazdowy, który przenika galaktyki ? materiał do produkcji gwiazd ? wiemy, że stanowi tylko 10% całej zwykłej materii. Dodanie do tego gorącego, rozproszonego gazu w halo otaczającego galaktyki i jeszcze gorętszy gaz, który wypełnia gromady galaktyk będące największymi kosmicznymi strukturami utrzymywanymi razem przez grawitację, podnosi tę liczbę do mniej niż 20%.

Jednak nie jest to zaskakujące: gwiazdy, galaktyki i gromady galaktyk tworzą się w najgęstszych zgrupowaniach kosmicznej sieci, włóknistym rozkładzie zarówno ciemnej jak i zwykłej materii, która rozciąga się w całym Wszechświecie. Podobnie jak te gęste miejsca, istnieją także rzadkie, więc nie jest to najlepsze miejsce do poszukiwania większości kosmicznej materii.

Astronomowie podejrzewali, że ?brakujące? bariony muszą się czaić we wszechobecnych włóknach kosmicznej sieci, gdzie materia jest mniej gęsta a zatem trudniejsza do zaobserwowania. Przez lata, korzystając z różnych technik, udało im się zlokalizować znaczną ilość tej międzygalaktycznej materii, zwiększając całkowitą ilość do aż 60%.

Wielu spośród astronomów z całego świata jest na tropie pozostałych barionów od blisko dwóch dziesięcioleci, od kiedy obserwatoria rentgenowskie, takie jak XMM-Newton i Chandra stały się dostępne dla społeczności naukowej.

Obserwując w tej części widma elektromagnetycznego, potrafią wykryć gorący gaz międzygalaktyczny o temperaturze około miliona i więcej stopni, który blokuje promieniowanie rentgenowskie emitowane przez jeszcze bardziej odległe źródła.

W tym projekcie Fabrizio Nicastro, główny autor artykułu wraz ze swoimi współpracownikami wykorzystał XMM-Newton do przyjrzenia się kwazarowi ? masywnej galaktyce z supermasywną czarną dziurą w centrum, która aktywnie pochłania materię i świeci jasno w od promieni X po fale radiowe. Obserwowali tego kwazara, który jest odległy od nas o 4 mld lat świetlnych, łącznie przez 18 dni między 2015 a 2017 rokiem. Była to najdłuższa jak dotąd obserwacja rentgenowska tego typu źródła.

Po przejrzeniu danych astronomowie znaleźli ślady tlenu w gorącym gazie międzygalaktycznym znajdującym się pomiędzy nami a odległym kwazarem. To tam właśnie znajdują się ogromne rezerwuary związków chemicznych ? w tym tlenu ? i właśnie w takiej ilości, w jakiej naukowcy się spodziewali, więc wydaje się, że w końcu można wypełnić lukę brakującej materii barionowej.

Ten niezwykły wynik jest początkiem nowych poszukiwań. Potrzebne są obserwacje różnych źródeł na niebie aby potwierdzić, czy odkrycia te są naprawdę uniwersalne, oraz aby dalej badać stan fizyczny tej długo poszukiwanej materii.

Fabrizio i jego koledzy planują w nadchodzących latach badać więcej kwazarów przy pomocy obserwatoriów XMM-Newton oraz Chandra. Aby w pełni zbadać rozmieszczenie i właściwości tego tak zwanego ciepło-gorącego międzygalaktycznego medium, potrzebne będą bardziej czułe instrumenty, takie jak Athena (Advanced Telescope for High-Energy Astrophysics), który ma zostać wyniesiony na orbitę w 2028 roku.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ESA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/06/xmm-newton-znajduje-brakujaca-materie.html

XMM-Newton znajduje brakującą materię międzygalaktyczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rząd USA opracowuje plan działania dla obywateli na wypadek uderzenia planetoidy
2018-06-22
Biuro Polityki Naukowo-Technicznej Białego Domu opracowuje wielki plan działania na wypadek wielkiego kataklizmu związanego z uderzeniem kosmicznej skały w terytorium Stanów Zjednoczonych lub inną część świata.
Specjaliści zachęcają do współpracy inne kraje i myślą o stworzeniu wspólnego centrum, którego zadaniem byłoby wykorzystanie infrastruktury obserwacyjnej kosmosu do wykrywania potencjalnych zagrożeń. W planie byłoby też stworzenie odpowiednich instytucji i organizacji, a także przeprowadzenie szkoleń. Dzięki temu ludność miałaby większą widzę na temat radzenia sobie w takich ekstremalnych warunkach i mogłaby lepiej wykorzystać dostępne środki do przetrwania.
W Stanach Zjednoczonych od dawna są prowadzone najróżniejsze programy dotyczące planu działania na wypadek trzęsienia ziemi lub uderzenia huraganu, ale nikt na świecie jeszcze nie stworzył podobnego na wypadek uderzenia planetoidy.
Meteor czelabiński jest najlepszym przykładem tego, że zagrożenie jest poważne i realne. Wszedł on w atmosferę naszej planety nad Syberią, gdzie zaludnienie jest małe, i chociaż miał tylko 20 metrów średnicy, uwolnił energię bliską 30 bomb atomowych, co wystarczyło do powstania uszkodzeń w tysiącach budynków i zranienia ponad 1000 osób.
Biuro Polityki Naukowo-Technicznej Białego Domu nie skupia się tutaj przede wszystkim na globalnym kataklizmie, ale na takim na mniejszą skalę. Nawet mała planetoida, gdyby uderzyła np. w Nowy Jork, Moskwę czy Pekin, mogłaby doprowadzić do śmierci milionów ludzi i, co najgorsze, poważnie zdestabilizować funkcjonowanie światowej gospodarki i życie miliardów ludzi. W ciągu zaledwie paru minut zostałby zniweczone wielkie osiągnięcia, do których nasza cywilizacja dochodziła setki lat.
Rząd USA chce również opracować technologie, które pozwolą nam skutecznie zneutralizować zagrożenie bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej. Kilka miesięcy temu NASA zaprezentowała szczegóły pierwszej w historii misji, która będzie polegała na ochronie naszej planety przed zagrożeniem pochodzącym z kosmicznych skał przemierzających otchłań kosmosu.
W ramach projektu DART, w laboratoriach Johna Hopkinsa budowana jest sonda, zadaniem której będzie uderzenie w małą planetoidę i zmiana jej trajektorii lotu, aby nie uderzyła ona w Ziemię.
NASA na swój cel wybrała przelatującą w pobliżu naszej planety planetoidę Didymos (65803). Została ona odkryta 11 kwietnia 1996 w ramach programu Spacewatch. Nazwa planetoidy w języku greckim oznacza bliźniaka i została nadana, gdy potwierdzono podwójność planetoidy.
Didymos A ma średnicę ok. 780 metrów i jej okres obrotu wokół własnej osi wynosi ok. 2,26 godziny. Natomiast Didymos B (Didymoon) ma średnicę ok. 160 metrów. Naziemne obserwacje wykazały, że Didymos zbudowany jest planetoidą chondrytową lub kamienną powstałą z pyłu podczas tworzenia się Układu Słonecznego.
Astronomowie z NASA chcą zmienić orbitę tej drugiej, mniejszej i dowiedzieć się, co tak naprawdę stanie się z jedną i drugą kosmiczną skałą. Układ Didymos w rzeczywistości może zagrażać naszej planecie, gdyż należy do grupy Apollo, dlatego jest dla astronomów tak świetnym obiektem do badań nad tworzeniem systemu ochrony Ziemi.
Planetoida Didymos znajdzie się ok. 11 milionów kilometrów od Ziemi w październiku 2022 roku. Wówczas rozpocznie się jedna z najbardziej fascynujących misji w historii ludzkości. Według planu, sonda o wadze 300 kilogramów uderzy w mniejszą planetoidę z prędkością 6 km/s (22 tysiące km/h).
Trzymajmy kciuki, aby misja powiodła się, i udało się naukowcom osiągnąć zakładane cele. Od tego bowiem będzie zależała spokojna przyszłość naszej egzystencji na Błękitnej Planecie.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceFlightNow / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-22/rzad-usa-opracowuje-plan-dzialania-dla-obywateli-na-wypadek-uderzenia-planetoidy/

Rząd USA opracowuje plan działania dla obywateli na wypadek uderzenia planetoidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opportunity ? 14 lat jazdy po Marsie
2018-06-22. Krzysztof Kanawka
Czternaście lat jazdy łazika Opportunity po powierzchni Marsa.
Łazik Opportunity bada powierzchnię Czerwonej Planety od lutego 2004 roku, czyli od ponad 5000 soli (marsjańskich dni). W tym czasie łazik przejechał ponad 45 kilometrów, odwiedzając m.in. kilka kraterów. Aktualnie przebywa on przy krawędzi krateru Endeavour, do którego dotarł w 2011 roku.
Jazda łazika od sol 1 do sol 5104 została zaprezentowana na poniższym nagraniu. Dźwięk na nagraniu odpowiada zapisom z pokładowego akcelerometra. Głośniejszy dźwięk odpowiada bardziej ?szorstkiemu? terenowi. Na szczególną uwagę zwraca maj i czerwiec 2005 roku, gdy łazik wyjeżdżał z piaskowej wydmy, wrzesień 2006, gdy łazik dotarł do krateru Endurance oraz sierpień 2011 roku, gdy dotarł do krateru Endeavour.
Od początku czerwca Opportunity zmaga się burzą pyłową. Ostatni kontakt został nawiązany 10 czerwca 2018. Od tego czasu łazik prawdopodobnie przebywa w specjalnym trybie, w którym nastąpiło wyłączenie wszystkich systemów łazika poza zegarem pokładowym. Zegar jest zaprojektowany tak, aby próbować co jakiś czas wybudzać inne systemy łazika. Dwudziestego czerwca NASA poinformowała, że nadal nie odebrała żadnego sygnału od Opportunity, ale uważa, że pokładowe baterie powinny przetrzymać aktualną burzę.
(NASA, USF, PFA)
https://kosmonauta.net/2018/06/opportunity-14-lat-jazdy-po-marsie/

Opportunity ? 14 lat jazdy po Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwone nuggety ? galaktyczne złoto dla astronomów
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 22/06/2018
Jakieś dziesięć lat temu astronomowie odkryli populację małych, ale masywnych galaktyk, które nazwali ?czerwonymi nuggetami?. Najnowsze badania przeprowadzone za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra wskazują, że czarne dziury w tych galaktykach stłumiły procesy gwiazdotwórcze i wykorzystały część pozostałego paliwa gwiezdnego do zwiększania swojej masy do niespotykanych rozmiarów.
Czerwone nuggety po raz pierwszy odkryto za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a w ogromnej odległości od Ziemi, odpowiadającej zaledwie trzem/czterem miliardom lat po Wielkim Wybuchu. To pozostałości po pierwszych masywnych galaktykach, które uformowały się zaledwie miliard lat po Wielkim Wybuchu. Astronomowie uważają, że są one przodkami gigantycznych galaktyk eliptycznych obserwowanych w lokalnym Wszechświecie. Masy czerwonych nuggetów są takie same jak gigantycznych galaktyk eliptycznych, ale ich rozmiary są pięciokrotnie mniejsze.
Podczas gdy większość czerwonych nuggetów połączyła się z innymi galaktykami na przestrzeni miliardów lat, niewielka ich liczba  przetrwała tę długą historię praktycznie nietknięta. Te niezaburzone czerwone nuggety stanowią idealną okazję do badania tego jak galaktyki oraz supermasywne czarne dziury znajdujące się w ich centrach, zachowywały się na przestrzeni miliardów lat izolacji.
Po raz pierwszy zastosowano Chandrę do badania gorącego gazu w dwóch takich izolowanych czerwonych nuggetów ? MRK 1216 oraz PGC 032673. Znajdują się one zaledwie 295 oraz 344 miliony lat świetlnych od Ziemi, w przeciwieństwie do miliardów lat, o jakie oddalone były od nas pierwsze odkryte galaktyki tego typu. Ten emitujący w pasmie rentgenowskim gorący gaz zawiera ślady aktywności supermasywnej czarnej dziury w każdej z tych dwóch galaktyk.
?Te galaktyki istnieją od 13 miliardów lat i jak dotąd nie wchodziły w żadne interakcje z jakąkolwiek inną galaktyką? mówi Norbert Werner, który kierował badaniami. ?Odkrywamy, że czarne dziury w tych galaktykach przejmują kontrolę, czego skutki nie są zbyt dobre dla nowych gwiazd, które się tam formują?.
Temperatura gorącego gazu jest wyższa w centrum galaktyki MRK 1216 w stosunku do otoczenia, co wskazuje na niedawne ogrzewanie przez czarną dziurę. Co więcej, astronomowie dostrzegli także emisję radiową z centrum galaktyki, która jest charakterystyczna dla dżetów emitowanych z okolic czarnej dziury. No i w końcu emisja rentgenowska z bezpośredniego otoczenia czarnej dziury jest sto milionów razy mniejsza niż teoretyczny limit na tempo wzrostu czarnej dziury, kiedy to zewnętrzne ciśnienie promieniowania równoważone jest przez przyciąganie grawitacyjne czarnej dziury. Tak niski poziom emisji rentgenowskiej jest typowy dla czarnych dziur emitujących dżety. Wszystkie te czynniki silnie przemawiają za tym, że aktywność generowana przez centralne supermasywne czarne dziury w tych czerwonych nuggetach tłumi procesy powstawania nowych gwiazd.
Może istnieć jeszcze jeden związek między czarnymi dziurami i gorącym gazem. Autorzy wskazują, że większość masy czarnej dziury może pochodzić z gorącego gazu otaczającego obie galaktyki. Czarne dziury zarówno w MRK 1216 jak i PGC 032873 to jedne z najmasywniejszych znanych czarnych dziur we wszechświecie ? ich masa sięga pięciu miliardów mas Słońca, sądząc po optycznych obserwacjach prędkości gwiazd w pobliżu centrów obu galaktyk.  Masa czarnej dziury w centrum MRK 1216, a prawdopodobnie także tej w PGC 032873 może stanowić nawet kilka procent łącznej masy wszystkich gwiazd znajdujących się w centralnym regionie każdej z galaktyk, podczas gdy w większości galaktyk ten stosunek jest niemal dziesięć razy mniejszy.
Widocznie, pozostawione same sobie, czarne dziury zachowują się jak tyrani. Nie dość, że hamują tempo powstawania nowych gwiazd, to jeszcze same pożerają znaczącą część materii w galaktyce? mówi współautor opracowania Massimo Gaspari z Uniwersytetu w Princeton.
Źródło: Chandra X-ray Center
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/22/czerwone-nuggety-galaktyczne-zloto-dla-astronomow/

 

Czerwone nuggety ? galaktyczne złoto dla astronomów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowy czas odkrycia nowych 80 egzoplanet
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 22/06/2018
Naukowcy z MIT i innych ośrodków naukowych przeanalizowali dane z K2, uzupełniającej misji Kosmicznego Teleskopu Kepler i odkryli całe mnóstwo potencjalnych egzoplanet pośród niemal 50 000 gwiazd.
W artykule, który okazał się online dzisiaj w periodyku Astronomical Journal naukowcy donoszą o odkryciu niemal 80 nowych kandydatek na planety, w tym szczególnie wyjątkową: planetę krążącą wokół gwiazdy HD 73344, która byłaby najjaśniejszą gwiazdą posiadającą planety spośród wszystkich odkrytych w ramach misji K2.
Potencjalna planeta zdaje się okrążać HD 73344 co 15 dni, a bazując na ilości światła przez nią blokowanego podczas każdego przejścia na tle gwiazdy, naukowcy szacują, że jest ona 2,5 razy większa od Ziemi i 10 razy od niej masywniejsza. Planeta jest także niewiarygodnie gorąca, a temperatury na jej powierzchni sięgają 1200-1300 stopni Celsjusza.
Planeta znajduje się stosunkowo blisko, w odległości 35 parseków czyli 114 lat świetlnych od Ziemi. Zważając na jej bliskość i fakt, że krąży ona stosunkowo blisko bardzo jasnej gwiazdy, naukowcy uważają, że jest ona idealną kandydatką do dalszych badań, które pozwolą określić skład chemiczny jej atmosfery.
?Uważamy, że może to być mniejsza, gorętsza wersja Urana lub Neptuna? mówi Ian Crossfield, profesor fizyki w MIT, który także brał udział w badaniach.
Omawiane badania także warto rozpatrzyć pod kątem prędkości ich przeprowadzenia. Wykorzystując istniejące już narzędzia opracowane w MIT naukowcy byli w stanie szybko przeanalizować krzywe zmian blasku każdej z 50 000 gwiazd monitorowanych w ramach misji K2 w trakcie ostatnich dwóch kampanii obserwacyjnych. Dzięki temu szybko dało się zidentyfikować kandydatki na planety i opublikować dane w społeczności astronomicznej w zaledwie kilka tygodni po udostępnieniu surowych danych z misji K2. Zazwyczaj tego typu analiza zajmuje od kilku miesięcy do roku czasu.
Crossfield dodaje, że takie tempo przeprowadzania przeglądów nieba pozwoli astronomom wykonywać dodatkowe obserwacje interesujących obiektów za pomocą teleskopów naziemnych, co będzie niezwykle pomocne gdy na Ziemię zaczną spływać dane obserwacyjne z misji TESS.
Źródło: MIT
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/22/rekordowy-czas-odkrycia-nowych-80-egzoplanet/

Rekordowy czas odkrycia nowych 80 egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Niebieska niespodzianka
2018-06-22. Izabela Mandla
Wydmy często gromadzą się w zgłębieniach kraterów. W pobliżu zbiorowiska wydm sierpowatych w kraterze Lyot sonda Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) zaobserwowała jedną większą, którą można uznać za dość osobliwą. Przyczyną tego może być fakt, że jest koloru turkusowo-niebieskiego, przez co ciężko jej nie zauważyć. Na fotografii dodatkowo wzmocniono efekt, jednak patrząc na oryginalne zdjęcie, nadal wygląda ona zjawiskowo. Ma zadziwiająco złożoną strukturę. Zbudowana jest z bardzo małych, drobnych ziarenek, które mogą się różnić składem od reszty otoczenia. Zdjęcie zostało opracowane przez system HiRISE zamieszczony na sondzie.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/06/22/w-kosmicznym-obiektywie-niebieska-niespodzianka/

W kosmicznym obiektywie Niebieska niespodzianka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie przetestowali teorię Einsteina poza Drogą Mleczną
2018-06-22.
Naukowcy sprawdzili Ogólną Teorię Względności sformułowaną przez Alberta Einsteina poza Drogą Mleczną. Użyli do tego teleskopu VLT w Obserwatorium Paranal w Chile oraz Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Po raz kolejny okazało się, że Einstein miał rację.
Wyniki badań ukażą się w prestiżowym czasopiśmie ?Science?, informują o nich także Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) oraz NASA.
Zespół naukowy złożony z astronomów z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Niemiec zbadał galaktykę ESO 325-G004 znajdującą się we względnie bliskim sąsiedztwie Drogi Mlecznej. Galaktyka ta jest odległa od Ziemi o 450 milionów lat świetlnych. Dzięki pomiarom ruchów gwiazd udało się wyznaczyć jej masę.
?Użyliśmy danych z Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile do zmierzenia jak szybko poruszają się gwiazdy w ESO 325-G004 ? a to pozwoliło nam wywnioskować jak dużo masy musi być w tej galaktyce, aby utrzymać gwiazdy na orbitach? - tłumaczy Thomas Collett z University of Portsmouth w Wielkiej Brytanii, który kierował grupą badawczą.
Drugą częścią badań była analiza soczewkowania grawitacyjnego, które jest jednym z przewidywań teorii Einsteina. Terminem tym naukowcy określają sytuację, gdy na drodze światła od odległego obiektu do nas znajduje się jakaś duża masa, która zakrzywia bieg promieni świetlnych. W efekcie widzimy zniekształcone, a czasem zwielokrotnione obrazy odleglejszego obiektu, rozmieszczone wokół obiektu bliższego.
Tak właśnie jest w przypadku galaktyki ESO 325-G004, która jest jedną z najbliższych silnych soczewek grawitacyjnych. Takich soczewek grawitacyjnych znanych jest kilkaset, ale zwykle są zbyt odległe, aby móc dokładnie wyznaczyć ich masę.
Przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a naukowcy zbadali efekt soczewkowania grawitacyjnego, czyli pierścień Einsteina wokół galaktyki ESO 325-G004. Następnie porównali to, w jakim stopniu powinno w tym przypadku zachodzić soczewkowanie grawitacyjne dla wyznaczonej wcześniej masy galaktyki. Wynik okazał się taki, jak przewiduje Ogólna Teoria Względności, z dokładnością do 9 proc.
?Jak dotąd jest to najprecyzyjniejszy test Ogólnej Teorii Względności poza Drogą Mleczną? - podkreśla Collett.
Opublikowane wyniki mają istotne znaczenie dla różnych modeli grawitacji rozważanych przez naukowców. W przypadku Ogólnej Teorii Względności, została ona dokładnie sprawdzona w skalach Układu Słonecznego oraz prowadzone są dokładne badania ruchów gwiazd wokół czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. Brakuje jednak testów w większych astronomicznych skalach, a to istotne dla współczesnych modeli kosmologicznych opisujących Wszechświat. Naukowcy chcą jednak uzyskać pewność, że teoria Einsteina jest poprawną teorią grawitacji nie tylko lokalnie na Ziemi, w Układzie Słonecznym, czy Drodze Mlecznej, ale też w skalach kosmologicznych.
Istnieją alternatywne teorie grawitacji, które przewidują, że to, w jaki sposób grawitacja wpływa na krzywiznę czasoprzestrzeni jest zależnie od skali. Na różnych dystansach grawitacja mogłaby zachowywać się inaczej niż w przypadku małych odległości w Układzie Słonecznym. Wyniki, które uzyskali naukowcy z grupy Thomasa Colletta wskazują jednak, że takie zróżnicowanie grawitacji w zależności od skali odległości jest mało prawdopodobne, a ewentualne różnice musiałyby zachodzić w skalach większych niż 6000 lat świetlnych. (PAP)
cza/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30007%2Castronomowie-przetestowali-teorie-einsteina-poza-droga-mleczna.html

Astronomowie przetestowali teorię Einsteina poza Drogą Mleczną.jpg

Astronomowie przetestowali teorię Einsteina poza Drogą Mleczną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IFJ PAN: nowy model ekspansji kwantowo wirującej plazmy
2018-06-22
Nowy model opisujący gwałtowną hydrodynamiczną ekspansję plazmy kwarkowo-gluonowej przedstawił zespół naukowców, w którym uczestniczą Polacy. W opisie po raz pierwszy uwzględniono fakt, że tworzące plazmę cząstki niosą spin - czyli kwantowo wirują.
O badaniach poinformował Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie w przesłanym PAP komunikacie prasowym.
Każdy proton i każdy neutron składa się z kilku kwarków zlepionych oddziaływaniami silnymi, przenoszonymi przez cząstki pośredniczące (nazywane są one gluonami). Gdy zbudowane z protonów i neutronów ciężkie jony, rozpędzone do prędkości bardzo bliskich prędkości światła, zderzają się ze sobą, ulegają zazwyczaj zniszczeniu, przekształcając się w egzotyczny płyn: plazmę kwarkowo-gluonową.
Plazma ta bywa określana mianem "najdoskonalszego płynu we Wszechświecie" - z uwagi na swą znikomą lepkość. Nowe pomiary eksperymentalne sugerują jednak, że cząstki opuszczające plazmę wykazują nietrywialne uporządkowanie kierunku spinu. Próbę wytłumaczenia tych wyników podjęła grupa naukowców z IFJ PAN oraz z ośrodka badań ciężkich jonów GSI Helmholtzzentrum für Schwerionenforschung w Darmstadt (Niemcy). Jak informuje w komunikacie IFJ PAN, zaprezentowali oni nowy model relatywistycznych przepływów plazmy kwarkowo-gluonowej, uwzględniający zjawiska powstające wskutek kwantowego wirowania tworzących ją cząstek.
Artykuł opisujący nowy model został opublikowany w piśmie "Physical Review C" (DOI: https://doi.org/10.1103/PhysRevC.97.041901)
Dziesiątki mikrosekund po Wielkim Wybuchu plazma kwarkowo-gluonowa wypełniała cały Wszechświat. Ostygła jednak błyskawicznie i gluony pozlepiały kwarki w grupki ? cząstki, z których jest zbudowany nasz świat. W rezultacie kwarkowo-gluonowy płyn obserwowany jest dzisiaj tylko jako efekt zderzeń ciężkich jonów o bardzo dużych energiach. Zderzenia tego typu przeprowadza się obecnie w zaledwie kilku ośrodkach akceleratorowych na świecie.
Przepływami cieczy i gazów zajmuje się hydrodynamika, dziedzina rozwijana od wieków. Po pojawieniu się teorii względności klasyczną hydrodynamikę rozszerzono o zjawiska relatywistyczne, występujące wtedy, gdy płyn płynie z prędkościami bliskimi prędkości światła. Po narodzinach teorii kwantowej hydrodynamikę z czasem rozbudowano także o opisy przepływów cząstek ze spinem.
Spin jest cechą cząstek elementarnych związaną z własnościami ich funkcji falowych względem operacji obrotu. Może przyjmować jedynie dyskretne wartości, np. 0, 1/2, 1, 3/2 itp. Kierunek spinu cząstek o spinie 1/2 może być równy +1/2 lub -1/2 względem dowolnej osi. Niezerowa polaryzacja cząstek o spinie 1/2 oznacza, że wyprodukowane cząstki chętniej przyjmują jeden kierunek spinu (+1/2 albo -1/2).
"Hydrodynamika to doskonałe narzędzie opisu wielu zjawisk fizycznych. My poszerzyliśmy jej zakres stosowalności" - podkreśla cytowny w komunikacie prasowym prof. dr hab. Wojciech Florkowski (IFJ PAN), który we współpracy z grupą prof. Bengta Frimana (GSI) opracował nowy model przepływów. "Jako pierwsi przedstawiliśmy spójny opis relatywistycznych przepływów cząstek ze spinem 1/2" - dodaje.
Prace nad modelem relatywistycznych przepływów ze spinem zostały zainspirowane niedawnymi pomiarami polaryzacji spinów cząstek znanych jako hiperony Lambda (są to zlepki trzech kwarków: górnego, dolnego i dziwnego, o całkowitym spinie 1/2), rejestrowanych w zderzeniach ciężkich jonów. Fizycy od dawna wykonywali eksperymenty, w których próbowano lepiej poznać polaryzację hiperonów Lambda. Pomiary były jednak obarczone znaczną niepewnością. Dopiero niedawno w doświadczeniach zrealizowanych w Brookhaven National Laboratory na Long Island w pobliżu Nowego Jorku wykazano, że spiny hiperonów Lambda tworzących się w zderzeniach ciężkich jąder rzeczywiście są spolaryzowane.
Od dłuższego czasu wiadomo, że spin obiektu kwantowego wnosi wkład do jego całkowitego momentu pędu. Na przykład w materiałach ferromagnetycznych można zaobserwować efekt Einsteina-de Haasa: gdy niespolaryzowany układ zostanie umieszczony w polu magnetycznym, spiny tworzących go cząstek zaczynają się orientować zgodnie z polem magnetycznym - a to oznacza, że aby zachować całkowity moment pędu, układ musi zacząć się obracać. Zaobserwowanie polaryzacji hiperonów Lambda powstających w wyniku przekształceń plazmy kwarkowo-gluonowej wskazuje więc na trudną do pominięcia rolę spinu w kształtowaniu przepływu tejże plazmy.
Model zaprezentowany przez grupę fizyków z IFJ PAN i GSI to uogólnienie hydrodynamiki płynu doskonałego. Ponieważ w opisywanych układach występuje spin, w opisie teoretycznym należało uwzględnić zasadę zachowania momentu pędu.
"Tak jak temperatura jest związana z zasadą zachowania energii, prędkość z zasadą zachowania pędu, a potencjał elektryczny z zasadą zachowania ładunku, tak w opisywanych przez nas układach polaryzacja spinu jest związana z zasadą zachowania momentu pędu" - tłumaczy prof. Florkowski. "Gdy się uwzględnia tę zasadę, otrzymuje się dodatkowe równania, lepiej opisujące ewolucję układu."
Plazma kwarkowo-gluonowa jest tak egzotycznym stanem materii, że jeszcze przez dziesiątki, a może nawet setki lat nie będzie mowy o jej technologicznych zastosowaniach. Jak jednak podkreśla IFJ PAN, opisywane badania mają jednak już dziś ważne implikacje. Relatywistyczne przepływy cząstek ze spinem są bowiem nowym oknem na świat oddziaływań silnych, które wiążą kwarki m.in. w protonach i neutronach. Oddziaływania silne pełnią więc we Wszechświecie ogromnie ważną rolę, są jednak niezwykle skomplikowane do opisu. Dlatego badacze mają nadzieję, że w relatywistycznych przepływach ze spinem będzie można te oddziaływania poznać nieco lepiej.
PAP - Nauka w Polsce
kflo/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30001%2Cifj-pan-nowy-model-ekspansji-kwantowo-wirujacej-plazmy.html

IFJ PAN nowy model ekspansji kwantowo wirującej plazmy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POLSA podpisała umowę z Izraelską Agencją Kosmiczną
2018-06-22. Michał Moroz
W Wiedniu podczas konferencji Unispace+50 dyrektorzy Polskiej oraz Izraelskiej Agencji Kosmicznej podpisali list intencyjny o współpracy. Dokumenty dotyczy projektów w obszarach takich jak robotyka, zaawansowane instrumenty czy systemy satelitarne.
Konferencja Unispace+50 została zwołana z okazji 50 rocznicy pierwszego Sympozjum o Pokojowym Wykorzystaniu Przestrzeni Kosmicznej. Z tej okazji do siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych w Wiedniu przyjechało bardzo wiele osób związanych z sektorem kosmicznym.
Podpisanie listu intencyjnego przez dr hab. Grzegorza Bronę oraz Avi Blasbergera pozwoli na zaciśnienie współpracy w m.in. dziedzinie badań i technologii kosmicznych, czy wsparciu startupów powiązanych z sektorem kosmicznym. Warto zauważyć, że 19-21 czerwca odbyła się również wizyta przedsiębiorców polskich w Izraelu organizowana przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, a jednym z tematów spotkań była współpraca w sektorze kosmicznym.
Izrael ? to wartościowy partner: ma jedną z trzech najbardziej innowacyjnych gospodarek na świecie, jest liderem w dziedzinie miniaturyzacji technologii kosmicznych, od lat 80-tych z sukcesem buduje sprzyjające warunki do rozwoju start-upów. Mam nadzieję, że dzięki zacieśnieniu współpracy z Izraelską Agencją Kosmiczną z dobrych praktyk naszego partnera będą mogły również czerpać podmioty polskiego sektora kosmicznego ? podkreśla dr hab. Grzegorz Brona, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
Wcześniej polskie podmioty mogły lepiej zapoznać się z izraelskim sektorem kosmicznym podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego (IAC), który w 2015 roku odbywał się w Jerozolimie. Wówczas firma Blue Dot Solutions zorganizowała pierwsze dedykowane polskie stanowisko na tej prominentnej konferencji.
(Źródło: POLSA)
https://kosmonauta.net/2018/06/polsa-podpisala-umowe-z-izraelska-agencja-kosmiczna/

 

POLSA podpisała umowę z Izraelską Agencją Kosmiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna chińska stacja kosmiczna może spać wkrótce na Ziemię
2018-06-22
Pentagon poinformował, że kolejna chińska stacja kosmiczna może spaść na Ziemię. Chodzi tutaj o Tiangong-2, na której pokładzie jeszcze niedawno przebywali astronauci.
Na początku kwietnia cały świat wstrzymał oddech, gdy pojawiły się informacje o nieuniknionym upadku chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-1, nad którą Państwo Środka straciło kontrolę jesienią 2016 roku.
Wszyscy obawiali się, że spadnie na jakieś wielkie miasto i doprowadzi do koszmarnej katastrofy. Ostatecznie jej szczątki spadły do wód Oceanu Spokojnego, na szczęście nie wyrządzając żadnych szkód.
Teraz na horyzoncie pojawiło się kolejne zagrożenie. Tym razem chodzi o drugą chińską stację kosmiczną o nazwie Tiangong-2. Całkiem niedawno gościli na jej pokładzie astronauci. Przeprowadzali tam cenne eksperymenty z punktu widzenia eksploracji i badań kosmosu.
Chiny zamierzają zbudować na orbicie dużą stację kosmiczną i księżycowy port w ciągu najbliższych 4 lat. Tymczasem dochodzą do nas wieści, że Tiangong-2 zaczęła gwałtownie obniżać swoją orbitę. Blisko 9-tonowe kosmiczne laboratorium znajdowało się na wysokości 380 kilometrów, a teraz 290 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety.
Amerykańskie Joint Space Operations Center poinformowało, że obniżanie orbity rozpoczęło się 13 czerwca. Pentagon nie otrzymał w tej sprawie żadnych wyjaśnień od rządu Chińskiego.
Prawdopodobnie znowu Chińczycy utracili kontakt z kolejną stacją lub kontrolują ją i uruchomili silniki, dzięki którym uda się ją bezpiecznie zdeorbitować i uniknąć problemów, jakie wystąpiły w przypadku Tiangong-1.
Źródło: GeekWeel.pl/Fortune /Fot. CCTV
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-23/kolejna-chinska-stacja-kosmiczna-moze-spac-wkrotce-na-ziemie/

Kolejna chińska stacja kosmiczna może spać wkrótce na Ziemię.jpg

Kolejna chińska stacja kosmiczna może spać wkrótce na Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowy Dzień Słońca w Planetarium i Obserwatorium w Grudziądzu
Wysłane przez kuligowska w 2018-06-22
Co nowego w Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu? Oto zapowiedzi, zaproszenia i fotorelacje.
Już w najbliższą niedzielę, 24 czerwca, Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu zaprasza na Międzynarodowy Dzień Słońca (International SUNday). W programie:
?    12:00 : "Niesamowite Słońce" - przedpremierowy seans w planetarium
?    12:30 : Obserwacje Słońca i warsztaty astrofotograficzne. Uczestnicy będą mogli wykonać własne autorskie zdjęcia Słońca.
 
WSTĘP WOLNY!
Nie jest wymagana rejestracja.
 
Przedstawiamy także relację z VII Astrofestiwalu, który odbył się w Grudziądzu w ramach Święta Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dniu 18 czerwca 2018:
?    www.tvksm.pl/videoteka/obserwatorium/2018.06.18
 
Więcej informacji:
 e-mail :   [email protected]
 tel :        +48 56 465 83 84
 tel/fax:   +48 56 465 83 83
 
Czytaj więcej:
?    Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym w Grudziądzu
?    Planetaria w Polsce
?    Astronarium o planetariach

Źródło: PiOA w Grudziądzu
Na zdjęciu: VII Astrofestiwal w Grudziądzu
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/miedzynarodowy-dzien-slonca-planetarium-obserwatorium-grudziadzu-4476.html

Międzynarodowy Dzień Słońca w Planetarium i Obserwatorium w Grudziądzu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bieszczady/ Gwieździste niebo atrakcją turystyczną gminy Lutowiska
2018-06-22
Od blisko pięciu lat nocne obserwacje nieba przez turystów są jedną z ofert gminy Lutowiska w Bieszczadach. "Przygotowano m.in. trzy platformy obserwacyjne, organizowane są warsztaty astronomiczne" - powiedział PAP Jakub Doliwa z miejscowego urzędu gminy.
"Przy sprzyjających warunkach pogodowych w nocy w Bieszczadach można zobaczyć nawet siedem tysięcy gwiazd. Dla porównania np. na nocnym niebie w Warszawie nie znajdziemy więcej niż 200 gwiazd" - zauważył w czwartek Doliwa.
Przypomniał, że "w ramach projektu powstało Centrum Informacji Astronomicznej w Stuposianach oraz dwie platformy widokowe służące do obserwacji nieba". "Można też obserwować niebo z każdego wybranego przez siebie miejsca" - dodał Doliwa.
Gmina Lutowiska w Bieszczadach należy do miejsc, gdzie występuje niewielkie zanieczyszczenie sztucznym światłem. Obserwacja nieba nie jest tam utrudniona czy wręcz uniemożliwiona, jak np. w dużych aglomeracjach, przez tzw. łunę miejską.
"Bieszczady, jak chyba żadne inne miejsce w Polsce, stały się synonimem dzikiej przyrody. Są również jednym z ostatnich miejsc w Europie, gdzie wciąż występuje prawdziwie ciemne niebo, wolne od zanieczyszczeń sztucznym światłem cywilizacji" - zaznaczył Doliwa.
Oferta samorządu Lutowisk poszerza propozycje turystyczne gminy. Na jej terenie znajdują się m.in. Bieszczadzki Park Narodowy, Park Krajobrazowy Doliny Sanu, Międzynarodowy Rezerwat "Karpaty Wschodnie", liczne rezerwaty i pomniki przyrody. Celem ofert dla astroturystów jest także ochrona środowiska nocnego przed nadmiarem sztucznego światła oraz propagowanie astronomii.(PAP)
autor: Alfred Kyc
kyc/ krap/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29988%2Cbieszczady-gwiezdziste-niebo-atrakcja-turystyczna-gminy-lutowiska.html

Bieszczady Gwieździste niebo atrakcją turystyczną gminy Lutowiska.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum Astronomii UMK otrzymało środki w kwocie 1 mln 599 tys. zł na modernizację aparatury umożliwiającej prowadzenie obserwacji 32-metrowym radioteleskopem.

Miło nam poinformować, że Centrum Astronomii UMK otrzymało środki w kwocie 1 mln 599 tys. zł na modernizację aparatury umożliwiającej prowadzenie obserwacji 32-metrowym radioteleskopem metodą interferometrii wielkobazowej (VLBI). Modernizacja ta ma na celu zapewnienie zgodności z najnowszym standardem tej metody, który zacznie obowiązywać wszystkie europejskie obserwatoria radioastronomiczne pracujące w ramach systemu EVN od 2019 r.
W sensie będzie więcej, czulej i szybciej
Radioteleskop live

Wiadomość z FB.

Centrum Astronomii UMK.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmici są w stanie przechwycić energię gwiazd


Nasz wszechświat rozszerza się w coraz większym tempie dzięki ciemnej energii. Ostatecznie wszystko będzie tak bardzo rozproszone, że formowanie nowych gwiazd nie będzie możliwe. Wtedy nastąpi koniec.


Dan Hooper z Fermilab w Illinois zasugerował dość niezwykły sposób, w jaki odpowiednio zaawansowana technologicznie cywilizacja mogłaby przetrwać koniec wszechświata. Kosmici mogliby zbliżać gwiazdy do siebie, aby wydłużyć ich czas życia.

- Aby zmaksymalizować dostęp do użytecznej energii, wystarczająco zaawansowana cywilizacja zdecydowałaby się na rozszerzenie na zewnątrz, zbudowanie Sfer Dysona lub podobnych struktur wokół gwiazd i wykorzystanie ich energii - powiedział Hooper.

Naukowiec zauważa, że za 100 mld lat większość gwiazd w innych galaktykach wyjdzie poza "kosmiczny horyzont", co oznacza, że nie będzie można już ich zobaczyć. A co za tym idzie - także do nich dotrzeć. Hooper przekonuje, że kosmici mogliby używać statków kosmicznych do przechwytywania gwiazd z innych miejsc i zbliżania ich do siebie.

W tym celu potrzebna byłaby wspomniana Sfera Dysona - ogromna megastruktura całkowicie otaczająca gwiazdę, umożliwiająca wykorzystanie prawie całej energii wypromieniowywanej przez nią. Hooper zauważa, że prawdopodobnie najlepsze byłyby do tego gwiazdy nieco mniejsze od Słońca.

Naukowcy są pewni, że jeżeli kosmici faktycznie stworzyli Sfery Dysona, to bylibyśmy w stanie to dostrzec. Ostatecznie każda cywilizacja wyginie za około 100 trylionów lat, gdy umrą wszystkie istniejące gwiazdy, niezależnie od tego, gdzie się znajdują.


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-kosmici-sa-w-stanie-przechwycic-energie-gwiazd,nId,2596925

Kosmici są w stanie przechwycić energię gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chaotyczne chmury Jowisza
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 23/06/2018
Powyższe zdjęcia przedstawia chaotyczne pasy chmur i burzliwe wiry obecne na północnej półkuli Jowisza.
Sonda Juno wykonała to zdjęcie o godzinie 22:23 PDT w dniu 23 maja 2018 roku podczas 13. bliskiego przelotu w pobliżu Jowisza. W momencie wykonania zdjęcia sonda Juno znajdowała się 15 500 km nad szczytami chmur, na 56 równoleżniku północnym.
Widoczny na zdjęciu obszar jest dość chaotyczny i burzliwy sądząc po licznych wirujących formacjach chmur. Ogólnie, ciemniejsza materia chmur występuje głębiej w atmosferze Jowisza, natomiast jasne obszary to szczyty chmur.  Jasne chmur najprawdopodobniej składają się z amoniaku lub z mieszaniny amoniaku i wody zmieszanej z dodatkiem innych nieznanych składników chemicznych.
W dolnej, środkowej części kadru wyróżnia się jasny owal. Obiekt ten jest jednorodnie biały na zdjęciach wykonanych za pomocą teleskopów naziemnych. Niemniej jednak dzięki kamerze JunoCam możemy obserwować drobne szczegóły tego układu burzowego i dostrzec wiele dodatkowych struktur w jego wnętrzu. W centrum tego owalu nie obserwujemy zbyt dużo ruchu, zatem podobnie jak w przypadku Wielkiej Czerwonej Plamy, prędkość wiatrów prawdopodobnie spada im bliżej centrum owalu się znajdujemy.
Zdjęcie zostało stworzone przez Geralda Eichstadta oraz Seana Dorana na podstawie obrazów przesłanych na Ziemię przez sondę Juno.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/06/23/chaotyczne-chmury-jowisza/

Chaotyczne chmury Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmury z pogranicza Kosmosu rozświetliły nocne niebo
2018-06-23.
Sezon na obłoki srebrzyste trwa. Te wysokie chmury rzadko pojawiają się na niebie. W sobotę około godziny drugiej w nocy udało się je uchwycić Reporterom 24.
Na niebie nad Mazowszem pojawiły się rzadko spotykane obłoki srebrzyste. Uwiecznił je na zdjęciach reporter 24 stek1976, mieszkaniec Sierpca.
Również w okolicach Chojnic w województwie pomorskim lśniły na niebie. Pięknymi fotografiami podzielił się z nami Łukasz Górski.
Obłoki srebrzyste z powierzchni Ziemi wyglądają jak delikatna, błyszcząca się mgiełka, ponieważ budowane są z dużej ilości maleńkich kryształków lodu.
Sezon na obłoki srebrzyste
Obłoki srebrzyste (chmury mezosferyczne, z ang. noctilucent clouds - NLC) to najwyższe chmury obserwowane z powierzchni Ziemi. Wznoszą się ponad 70 kilometrów nad chmurami, które widzimy na co dzień. Ich wysokość określa się na około 75-85 km ponad powierzchnią Ziemi.
Na półkuli północnej od maja do końca sierpnia trwa sezon na obłoki srebrzyste. To w tym okresie pojawiają się najczęściej na niebie. Bądźcie czujni, obserwujcie niebo po zmroku i może także Wam uda się zobaczyć to rzadkie zjawisko. Jeśli je zobaczysz, nagraj film lub zrób zdjęcie i prześlij na Kontakt 24.
Źródło: Kontakt24
Autor: anw/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/chmury-z-pogranicza-kosmosu-rozswietlily-nocne-niebo,263121,1,0.html

Chmury z pogranicza Kosmosu rozświetliły nocne niebo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo już, co jest w centrum sławnej Mgławicy Klepsydra
2018-06-23. Ludwika Tomala
W jądrze niezwykle fotogenicznej Mgławicy Klepsydra znajduje się układ podwójny - dwie gwiazdy, które obiegają się raz na ok. 18 dni - pokazali astronomowie, w tym Polacy. Badania były możliwe dzięki wykorzystaniu SALT - jednego z największych teleskopów optycznych na świecie.
Mgławica Klepsydra (MyCn18) jest na niebie wyjątkowo spektakularnym obiektem. Jej zdjęcie, zrobione przed dwiema dekadami przez teleskop Hubble`a, robiło jakiś czas temu furorę. Trafiło nie tylko na okładkę "National Geographic", ale i jednego z albumów zespołu Pearl Jam. Nic dziwnego. Na zdjęciu widać dwa czerwone zachodzące na siebie koliste kształty, a w centrum, pomiędzy nimi jaśnieje niesamowite, niebieskozielone "oko".
Astronomowie zastanawiali się, skąd wziął się ten niezwykły kształt. Badania międzynarodowego zespołu kierowanego przez Brenta Miszalskiego (SAAO) rzucają światło na to, jak taka mgławica mogła powstać: w jądrze Mgławicy Klepsydra odkryto bowiem układ podwójny o okresie 18,15 dni.
"Układ podwójny to dwie gwiazdy, które krążą wokół siebie. A dokładniej - wokół wspólnego środka masy" - tłumaczy w rozmowie z PAP uczestniczka badań, prof. Joanna Mikołajewska z Centrum Astronomicznego M. Kopernika PAN w Warszawie. Z badań wynikło, że masy gwiazd wynoszą 0,6 i 0,19 mas Słońca.
Naukowcy spodziewali się, że w jądrze mgławicy znajdą układ podwójny, ale o zupełnie innych właściwościach. "Mgławica ma różne osobliwości. Próbowano je wyjaśnić istnieniem układu podwójnego o dość długim okresie - rzędu kilkuset - może tysiąca dni" - opowiada. Sporą niespodzianką było więc odkrycie, że okres orbitalny jest o wiele, wiele krótszy - wynosi tylko ok. 18 dni.
Prof. Mikołajewska zwraca uwagę, że na zwykłym zdjęciu zupełnie nie widać czy w centrum mgławicy znajdują się dwie gwiazdy. "Te gwiazdy są stosunkowo blisko siebie, natomiast nasza odległość od nich jest duża. Na zdjęciu nie jesteśmy w stanie ich rozdzielić. Natomiast to, że ten układ podwójny tam istnieje, jesteśmy w stanie stwierdzić tylko na podstawie zmian prędkości, innymi słowy obserwując ruch gwiazdy" ? mówi.
Precyzuje, że naukowcy w tych badaniach mierzyli prędkości radialne. Porównała to do pracy policjantów, którzy za pomocą radaru mierzą prędkość przejeżdżających samochodów. Prof. Mikołajewska wyjaśnia: "prędkości mierzymy w widmie gwiazdy. Badamy tam efekt Dopplera" - opowiada.
Badania wykonano na teleskopie SALT (South African Large Telescope) w RPA, należącym do międzynarodowego konsorcjum, w którym Polska bierze udział. To obecnie największy teleskop optyczny na świecie - jego główne zwierciadło, składające się z 91 sześciokątnych fragmentów, ma średnicę 11 metrów (więcej na stronie https://salt.camk.edu.pl/PL/). Teleskop skierowano w Mgławicę Klepsydra i wykonano w pewnych odstępach czasu 26 pomiarów. Na tej podstawie udało się stwierdzić, czy obiekty w mgławicy zbliżają się do Ziemi czy oddalają i czy ich prędkość w stosunku do nas się zmienia. Dzięki temu udało się ustalić, że w jądrze mgławicy rzeczywiście znajdują się dwie gwiazdy.
Badania zespołu to część szerszego programu, który dotyczy poszukiwania układów podwójnych w mgławicach. Dzięki tym pracom naukowców można będzie udoskonalić modele związane z funkcjonowaniem układów podwójnych oraz powstawianiem mgławic planetarnych o niesferycznych kształtach.
Mgławice planetarne mogą powstawać pod koniec życia średniej wielkości gwiazd. Gwiazda rozrzuca wtedy wokół siebie swoje zewnętrzne warstwy i traci nawet 50-80 proc. swojej masy. W centrum pozostaje tylko supergorące jądro. Emituje ono wówczas jedynie niewidoczne gołym okiem promieniowanie UV. Promieniowanie to, kiedy dociera do rozrzuconej otoczki, jonizuje gaz, a mgławica - gigantyczna chmura wokół - zaczyna świecić światłem widzialnym. Wiadomo, że kolor czerwony pochodzi od zjonizowanego azotu, zielony - wodoru, a niebieski - tlenu.
Mgławica Klepsydra znajduje się w gwiazdozbiorze Muchy, a jej odległość od Ziemi to ok. 8 tys. lat świetlnych.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30002%2Cwiadomo-juz-co-jest-w-centrum-slawnej-mglawicy-klepsydra.html

Wiadomo już, co jest w centrum sławnej Mgławicy Klepsydra.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewnienie roli ESA w globalnej eksploracji kosmosu
2018-06-23. Wojciech Leonowicz
W ciągu ostatnich 18 miesięcy ESA oraz wchodzące w jej skład Państwa Członkowskie spotkały się na szeregu dedykowanych warsztatów dotyczących eksploracji kosmosu. Podsumowanie zostało przedstawione 13 czerwca podczas posiedzenia Rady ESA w Paryżu.
Rada dyskutowała o europejskich ambicjach pełnienia wiodącej roli w globalnej eksploracji przestrzeni kosmicznej w oparciu o program E3P (European Exploration Envelope Programme), stworzony przez ESA podczas spotkania ministerialnego w grudniu 2016 w Lucernie.
Po wzięciu pod uwagę poprzednich decyzji i rozwoju w określaniu nowych misji, program E3P otrzymał duże wsparcie podczas czerwcowej Rady ESA. Zakłada się wyrównany wkład finansowy ESA w trzy główne cele eksploracji (niska orbita okołoziemska, Księżyc i Mars), jak również w budowę infrastruktury dla lotów załogowych, transportu kosmicznego oraz misji robotycznych.
Państwa Uczestniczące w programie E3P zatwierdziły również na piśmie kolejne kroki, które pozwolą Europie pełnić ważną rolę w budowie LOP-G (Lunar Orbital Platform Gateway), nowej, planowanej stacji wokółksiężycowej, która pozwoli ludziom przebywać w przestrzeni kosmicznej w odległości tysiąc razy większej niż dzisiaj.
Rada została poinformowana o wynikach badań oraz rozwoju technologii, w tym o udoskonaleniach Europejskiego Modułu Serwisowego dla amerykańskiego pojazdu kosmicznego Orion, jak również postępach w budowie modułów stacji LOP-G. ESA w 2017 roku zbierała pomysły na wykorzystanie nowej stacji, otrzymała ponad 100 propozycji z europejskiego środowiska naukowego i technologicznego, w takich zakresach tematycznych jak fizjologia człowieka, badania Układu Słonecznego czy eksploracji Księżyca. Wszystko to przekłada się na dalsze decyzje, które zostaną podjęte podczas następnej Rady Ministerialnej w 2019 roku.
?Bez wątpienia kolejna dekada będzie bardzo ekscytująca dla eksploracji kosmosu. ESA i jej Państwa Członkowskie intensywnie pracują, aby Europa była w centrum tej podróży. Decyzja Rady była tutaj ważnym krokiem naprzód?, powiedział David Parker, dyrektor ds. lotów załogowych i eksploracji robotycznej.
Państwa członkowskie potwierdziły także, jak ważna jest implementacja zgodna z harmonogramem obecnych działań eksploracyjnych. Tu podkreśla się udział ESA w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz programie ExoMars. Astronauta ESA Alexander Gerst ostatnio ponownie wrócił na pokład ISS, zaś misja ExoMars 2020 w maju zakończyła Krytyczny Przegląd Misji, bardzo ważny etap przed wystrzeleniem. W związku z tym Państwa Członkowskie poparły plan dyrektora generalnego ESA dla:
?    negocjacji umów dotyczących wkładu ESA w rozwój i budowę LOP-G, również tych dotyczących kwestii transportu i infrastruktury;
?    negocjacji umowy (lub umów) dotyczących europejskiego wkładu w międzynarodową misję przywiezienia próbek z Marsa lub w inne misje typu sample return;
?    wykonania analiz scenariuszy i konceptów misji księżycowych wspierających założenia europejskich środowisk naukowych.
Umowy miałyby zostać zatwierdzone podczas Rady Ministerialnej w 2019 roku.
Źródło: polskojęzyczna strona ESA.
https://kosmonauta.net/2018/06/zapewnienie-roli-esa-w-eksploracji-kosmosu/

Zapewnienie roli ESA w globalnej eksploracji kosmosu.jpg

Zapewnienie roli ESA w globalnej eksploracji kosmosu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niszczyciel satelitów i kosmicznych śmieci już działa na ziemskiej orbicie
2018-06-23.
Od kilku lat pojawiają się coraz to ciekawsze pomysły na ograniczenie problemu kosmicznych śmieci, które zagrażają przyszłym dalekim misjom kosmicznym, instalacjom krążącym po ziemskiej orbicie i wszystkim mieszkańcom naszej planety.
Jak ogromny jest to problem mogliśmy przekonać się ostatnio dzięki chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-1. Państwo Środka utraciło nad nią kontrolę i przez ostatnie miesiące opadała ona na Ziemię, aż w końcu jej szczątki wpadły do wód Oceanu Spokojnego. Praktycznie do końca nie było wiadomo, czy przypadkiem ciężkie elementy stacji nie spadną na jakieś miasto i doprowadzą do tragedii.
Abyśmy mogli w przyszłości uniknąć takich wydarzeń, firmy i agencje kosmiczne z całego świata tworzą plany neutralizacji starych i zbędnych instalacji kosmicznych. Niebawem jeden z takich pomysłów przejdzie swój chrzest bojowy, a my dowiemy się, czy w końcu mamy w swoich rękach skuteczny oręż do walki z kosmicznymi śmieciami.
Satelita RemoveDEBRIS, bo o nim mowa, został opracowany i zbudowany przez inżynierów z University of Surrey Space Center, a sfinansowany przez Komisję Europejską. Urządzenie poleciało w kosmos na pokładzie kapsuły Dragon od SpaceX wraz z misją CRS-14. Przez dwa miesiące znajdowało się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie astronauci w tym czasie złożyli je, uaktywnili i 3 dni temu wypuścili w przestrzeń kosmiczną, w ramach testów ze śluzy znajdującej się w japońskim module Kibo.
W trakcie misji, satelita ma wypuścić testowe urządzenia, które posłużą za cel. Z RemoveDEBRIS zostanie wystrzelony harpun, specjalna sieć i żagiel. W ten sposób naukowcy sprawdzą dwie różne koncepcje łapania kosmicznych śmieci. Później przetestują już na samym satelicie manewr obniżania orbity i wejścia w atmosferę, który odbędzie się z pomocą specjalnego żagla. Podczas przelotu przed atmosferę urządzenie powinno spłonąć. RemoveDEBRIS jest największym i najcięższym satelitą, jaki do tej pory został uwolniony z ISS.
Co ciekawe, wraz z misją Dragona, na orbitę poleciało urządzenie zbudowane przez Polaków. Jest nim ASIM, który będzie badać tajemnicze zjawiska zachodzące w czasie silnych burz w stratosferze i mezosferze, na wysokości kilkudziesięciu tysięcy metrów nad powierzchnią Ziemi. W projekt zaangażowani są naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN i polskiej firmy Creotech Instruments.
Źródło: GeekWeek.pl/Satellite Today / Fot. RemoveDEBRIS
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-23/niszczyciel-satelitow-jest-juz-na-orbicie-i-czeka-na-pierwsze-zadanie/

Niszczyciel satelitów i kosmicznych śmieci już działa na ziemskiej orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2018 MZ4 (16.06.2018)
2018-06-23. Krzysztof Kanawka
Szesnastego czerwca doszło do bliskiego przelotu meteoroidu 2018 MZ4. Minimalny dystans od Ziemi wyniósł około 208 tysięcy kilometrów.
Maksymalne zbliżenie meteoroidu 2018 MZ4 do Ziemi nastąpiło 16 czerwca około godziny 21:00 CEST. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 208 tysięcy kilometrów od naszej planety. Odpowiada to 0,54 średniego dystansu do Księżyca.
Średnicę 2018 MZ4 wyznaczono na około 6 metrów. Jest to obiekt znacznie mniejszy od bolidu czelabińskiego (17-20 metrów) i prawdopodobnie nie byłby w stanie dotrzeć do powierzchni Ziemi poza drobnymi meteorytami.
Jest to przynajmniej 34 wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku takich odkryć było 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Ten rok obfituje w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin wszedł w atmosferę.
(HT)
https://kosmonauta.net/2018/06/bliski-przelot-2018-mz4-16-06-2018/

Bliski przelot 2018 MZ4 (16.06.2018).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trio młodych planet nowonarodzonej gwiazdy
Wysłane przez kuligowska w 2018-06-24
Dwa niezależne zespoły naukowe donoszą o odkryciu trzech bardzo młodych planet okrążających niemowlęcą gwiazdę HD 163296. Wykorzystujący nową technikę wykrywania planet astronomowie zidentyfikowali trzy zakłócenia w wypełnionym gazem dysku wokół tej młodej gwiazdy. To najbardziej wiarygodny dowód na to, że nowo utworzone planety znajdują się faktycznie na jej orbicie. Są to pierwsze planety odkryte przez sieć ALMA!
Nowa metoda polega na identyfikacji nietypowych wzorców w przepływie gazu w obrębie dysków protoplanetarnych otaczających gwiazdy. W tym przypadku jednoznacznie potwierdzono wyraźne, charakterystyczne cechy nowo uformowanych planet krążących wokół  HD 163296. Aby było to w ogóle możliwe, każdy z osobno pracujących zespołów astronomów przeanalizował zdjęcia w bardzo wysokiej rozdzielczości, pochodzące z sieci interferometrycznej ALMA.
Zamiast skupiać się na pyle leżącym w rejonie dysku protoplanetarnego (który już wcześniej zobrazowała sieć ALMA) tym razem astronomowie zdecydowali się na obserwację rozkładu cząsteczek tlenku węgla (CO) w całym dysku. Cząsteczki CO emitują unikalne światło na falach milimetrowych, czyli właśnie tych, które ALMA widzi z bardzo dobrą rozdzielczością. Subtelne zmiany w długości fali tego światła (spowodowane efektem Dopplera) ujawniają wszelkie ruchy gazu w dysku otaczającym gwiazdę.
Zespół kierowany przez Teague zidentyfikował dwie planety położone w odległościach około 14,9 i 24,7 miliarda kilometrów od gwiazdy. Druga grupa, kierowana przez Pinte, rozpoznała z kolei trzecią planetę krążącą w odległości około 39 miliardów kilometrów od HD 163296. Oba zespoły wykorzystały różne wersje tej samej techniki poszukiwań anomalii w przepływie gazu uwidaczaniającym się na fali emisji CO i wskazującym na oddziaływanie tego gazu z innym, dużo bardziej masywnym obiektem leżącym w obrębie dysku. Podczas gdy zespół Teague był w stanie lepiej zbadać uśrednione zmiany w przepływie z dokładnością nawet do kilku procent, ujawniając istnienie blisko krążących wokół gwiazdy planet, metoda zastosowana przez Pinte pozwoliła na bardziej bezpośredni pomiar przepływu gazu w zewnętrznej części dysku. Pozwoliło to na zlokalizowanie trzeciej planety. W obydwu przypadkach naukowcy zidentyfikowali obszary, w których przepływ gazu nie do końca pasował do niezakłóconego otoczenia - podobnie jak na przykład wiry powstające wokół skały leżącej w rzece. Po dokładniejszych analizach tych ruchów doszli do wniosku, że powodują je planety o masach zbliżonych do masy Jowisza.
HD 163296 znajduje się w odległości około 330 lat świetlnych od Ziemi, w granicach konstelacji Strzelca. Gwiazda ma masę około dwa razy większą od Słońca, ale liczy sobie przy tym zaledwie cztery miliony lat - to tylko jedna tysięczna wieku Słońca.
Nowa technika wykorzystujące obserwacje radioteleskopami ALMA nie tylko pozwala astronomom dokładniej szacować masy planet, ale jest też mniej podatna na generowanie fałszywych alarmów w tego typu badaniach. ALMA ma więc szansę stać się jednym z głównych narzędzi do znajdowania i badania obcych globów. Oba zespoły będą kontynuowały udoskonalanie swych metod badawczych, planują także zastosować je do badań innych dysków protoplanetarnych.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    ALMA: nowe planety wokół młodej gwiazdy
?    Więcej na temat ALMA
 
Źródło: ALMA, NRAO
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trio-mlodych-planet-nowonarodzonej-gwiazdy-4466.html

Trio młodych planet nowonarodzonej gwiazdy.jpg

Trio młodych planet nowonarodzonej gwiazdy2.jpg

Trio młodych planet nowonarodzonej gwiazdy3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Mleczna pochłonęła 15 innych galaktyk

2018-06-24

Najnowsze badania sugerują, że Droga Mleczna na wcześniejszym etapie swojego życia pochłonęła aż 15 innych galaktyk.


Zespół kierowany przez Diederika Kruijssena z Uniwersytetu w Heidelbergu przeanalizował katalog 61 masywnych gromad kulistych w naszej galaktyce. Są to grupy około miliona gwiazd. Mierząc wiek i metaliczność gromad - a konkretnie: zawartość w nich ciężkich pierwiastków - można przeanalizować skąd pochodzą.

Symulacje potwierdziły, że Droga Mleczna szybko wzbogaciła się o bogate w metal galaktyki, co oznacza, że musiała je pochłonąć w ciągu pierwszych miliardów lat swojego życia. Prawdopodobnie było to około 12 mld lat temu. Niektóre galaktyki (w tym jedna karłowata) - są wciąż pochłaniane. Łącznie jest to 15 obiektów (plus/minus trzy). Co ciekawe, astronomowie odkryli, że gromady kuliste mogą mieć mniej niż 9 mld lat, a to mniej niż do tej pory zakładano.

- Jeżeli tak jest, zmienia to nasz obraz wczesnych stadiów ewolucji galaktyk takich jak Droga Mleczna - powiedziała dr Elizabeth Stanway z Uniwersytetu w Warwick, główna autorka badań.

Dokładne zrozumienie, jak powstają galaktyki takie jak nasza, jest niezwykle trudne, ale w końcu zaczynamy dostrzegać szczegóły.


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-droga-mleczna-pochlonela-15-innych-galaktyk,nId,2596947

Droga Mleczna pochłonęła 15 innych galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkryli bardzo stare gwiazdy

2018-06-25. Maria Puciata-Mroczynska

Międzynarodowy zespół astronomów, przy użyciu sieci teleskopów ALMA, zaobserwował bardzo odległą galaktykę MACS1149-JD1. W trakcie jej badania zauważyli słabą poświatę wyemitowaną przez zjonizowany tlen. Zaraz po jej powstaniu dałoby się zobaczyć ją w podczerwieni, lecz w trakcie długiej podróży przez kosmos długość jej fali zwiększyła się ponad dziesięciokrotnie, dzięki czemu możliwa jest jej obserwacja w falach radiowych. Na podstawie zdobytych informacji naukowcy wywnioskowali, że sygnał został wyemitowany ok. 13.3 miliardów lat temu, czyli 500 lat po Wielkim Wybuchu. Poniższa animacja pozwala wyobrazić sobie, jak daleko znajduje się ta galaktyka.

Nigdy wcześniej nie zaobserwowano tlenu w tak dużej odległości od Ziemi. Jego obecność świadczy o tym, że wcześniej musiały tam istnieć jakieś inne gwiazdy, które mogłyby go wyprodukować. Dodatkowo oprócz tego pierwiastka zaobserwowano również wodór. Odległość zmierzona dzięki tej obserwacji pokrywa się z odległością zmierzoną na podstawie emisji tlenu oraz gwarantuje MACS1149-JD1 tytuł najdalszej znanej nam galaktyki.

Widzimy tę galaktykę, taką, jaką była 500 lat po wielkim wybuchu. Fakt, że znajdują się w niej stosunkowo stare gwiazdy, pozwala nam dowiedzieć się więcej o przeszłości Wszechświata. Przez pewien czas po Wielkim Wybuchu w kosmosie nie było tlenu, dopiero potem powstał w gwiazdach, a następnie został uwolniony w trakcie ich śmierci. Jego obecność musiała więc zostać poprzedzona istnieniem innych generacji gwiazd, które stworzyły go w zaledwie 500 lat po narodzinach Wszechświata. Poniższa symulacja komputerowa obrazuje proces tworzenia się gwiazd w galaktyce MACS1149-JD1.

Żeby dowiedzieć się, kiedy miało miejsce pojawienie się wcześniejszych gwiazd, zespół naukowców odtworzył historię MACS1149-JD1. Użyli do tego danych w podczerwieni, zebranych przez teleskop Hubble?a oraz teleskop Spitzera. Doszli do wniosku, że jasność obserwowana tej galaktyki jest najlepiej odwzorowywana przez model, w którym początki formowania się gwiazd sięgają 250 roku po początku Wszechświata.

Wiek gwiazd, znajdujących się w tej odległej galaktyce, przynosi pytanie, jak dawno [powstały pierwsze galaktyki. Poprzez ustalenie wieku naukowcy dowiedli, że istniały galaktyki wcześniejsze niż te, które obserwowaliśmy dotychczas.

https://news.astronet.pl/index.php/2018/06/24/naukowcy-odkryli-bardzo-stare-gwiazdy/

 

Naukowcy odkryli bardzo stare gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duży kontrakt wojskowy dla SpaceX
2018-06-24, Michał Moroz
Firma Elona Muska wygrała przetarg wartości 130 milionów USD na wyniesienie tajnego wojskowego ładunku w drugiej połowie 2020 roku.
Wystrzelenie tajnego satelity o nazwie AFSPC-52 dla Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych ma odbyć się za pomocą rakiety Falcon Heavy pod koniec roku fiskalnego 2020 (czyli przed październikiem) Pierwsze tak duże zamówienie od wojska amerykańskiego dla SpaceX wskazuje na rosnące zaufanie różnych instytucji do firmy Muska.
Długofalowo wybór Falcona Heavy do wynoszenia ciężkich ładunków oznacza większe problemy dla konkurencyjnej United Space Alliance (ULA), która do przetargu startowała z rakietą Delta IV Heavy. Koszt wyniesienia ładunku przy pomocy Falcona Heavy zaczyna się od 90 mln USD, w przypadku rakiety ULA cena ta wynosi około 350 mln USD. Konkurencyjna konstrukcja dotychczas wykonała 9 lotów, z czego 8 ostatnich było w pełni udanych. Jeżeli SpaceX będzie w stanie utrzymać bezawaryjność Falcona Heavy, to znacznie zmieni się dynamika na rynku ciężkich rakiet ? a tu jeszcze pojawią się nowi gracze, czyli New Glenn / New Armstrong (Blue Origin Jeffa Bezosa) lub budowana na zlecenie NASA na potrzeby programu eksploracyjnego gigantyczna Space Launch System.
Dotychczas Falcon Heavy, najpotężniejsza stosowana dzisiaj rakieta nośna, poleciał tylko raz. Podczas testowego lotu na orbitę heliocentryczną wyniesiony został Tesla Roadster. Start rakiety (oraz lądowanie pierwszych stopni) był obserwowany z bardzo dużym zainteresowaniem. Falcon Heavy jest w stanie wynieść do 63,8 ton na niską orbitę okołoziemską lub 16,8 ton w kierunku Marsa. Kolejne dwa loty mają wynieść pakiet mniejszych satelitów wojskowych w ramach misji STP-2 (Space Test Program 2) oraz dużego satelitę telekomunikacyjnego Arabsat 6A dla saudyjskiego operatora.
(SN, GSP)
https://kosmonauta.net/2018/06/duzy-kontrakt-wojskowy-dla-spacex/

 

Duży kontrakt wojskowy dla SpaceX.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie kosmosu: Radha Gobinda Chandra
2018-06-24. Anna Wizerkaniuk
Radha Gobinda Chandra był astronomem, którego dzisiaj określilibyśmy jako amatora ? nie posiadał on wykształcenia w tej dziedzinie, ani w naukach pokrewnych, ale fascynowało go niebo, które obserwował. Chandra zasłynął jako jeden z największych obserwatorów gwiazd zmiennych. Uważa się, że zaobserwował ich ponad 49700.
Chandra urodził się w 1878 r. w wiosce na terenie obecnego Bangladeszu. Jego zainteresowanie astronomią zaszczepiła w nim babcia ? Sarada Sundari Dhar, która słynęła w tamtejszym rejonie z tego, że potrafiła rozpoznać i nazwać część gwiazdozbiorów, gwiazdy oraz planety. Jednak największy wpływ na Chandrę wywarła lektura eseju ?Jak duży jest Wszechświat?. Wkrótce przekonał się, że jest w stanie więcej osiągnąć w astronomii obserwacyjnej, niż w teoretycznej, która wymagała zastosowania pojęć z matematyki wyższej oraz fizyki ? wiedzy, której Chandra nie posiadał.
Początkowo Chandra skupił się na obserwacjach komet. Początkowo w tym celu używał 3-calowego teleskopu, a później 6,25-calowego. Jedną z ważniejszych obserwacji było zauważenie za pomocą lornetki komety Halleya, gdy ta była widoczna w 1910 r., a także komety Enckego w 1928 r., która charakteryzuje się najkrótszym okresem spośród komet krótkookresowych.
Najbardziej wartościowymi obserwacjami Chandry były obserwacje gwiazd zmiennych, które poprawiły czasową kompletność danych, dzięki temu, że obserwował on z długości geograficznej, dużo większej niż większość astronomów. Chandra odkrył też gwiazdę nową ? ?Nova Aquila-3?. Artykuł na ten temat opublikował w magazynie ?Probashi?. Niestety raport do Edwarda Pickeringa o odkryciu wysłał dopiero po sześciu miesiącach, przez co stracił pierwszeństwo przy odkryciu. Za odkrywcę zmienności nowej uważa się Dysona, który zauważył ją niecały tydzień po tym, gdy odkrył ją Chandra. Mimo że list do Pickeringa dotarł zbyt późno, był on pod wrażeniem pracy hinduskiego astronoma. Amerykanin wysłał Chandrze książki oraz atlas nieba, które później zostały przekazane wraz z 3-calowym teleskopem do szkoły w okolicy miejsca zamieszkania Chandry. Radha Gobinda Chandra został także honorowym członkiem AAVSO (American Association of Variable Star Observers) ? organizacji, która zrzesza obserwatorów gwiazd zmiennych na całym świecie.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/06/24/ludzie-kosmosu-radha-gobinda-chandra/

Ludzie kosmos Radha Gobinda Chandra.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NASA: Statki kosmiczne z misjami na Marsa będą wyposażone w silniki jądrowe
2018-06-25
To już pewne, NASA wyposaży w innowacyjny napęd jądrowy statki kosmiczne z misjami na Czerwoną Planetę, na pokładach których znajdą się astronauci.
Niebawem z misjami w kosmos będą stratowały potężne rakiety Space Launch System (SLS), ale dla NASA zastosowany w nich napęd chemiczny może nie być wystarczający do szybkiej i skutecznej kolonizacji Czerwonej Planety. Agencja od jakiegoś czasu coraz poważniej interesowała się porzuconymi w czasie ziemnej wojny technologiami napędów jądrowych.
Niedawno NASA zaprezentowała gotowe do działania kompaktowe reaktory jądrowe o nazwie Kilopower, które będą dostarczały potrzebnej energii elektrycznej pierwszym kolonizatorom Marsa, a teraz dowiadujemy się, że agencja rozpoczęła współpracę z amerykańską firmą BWX Technology.
Korporacja w ubiegły weekend otworzyła swoje biuro w mieście Huntsville w Alabamie i rozpoczęła intensywne prace dla NASA w kwestiach innowacyjnego silnika jądrowego nowej generacji, który nie będzie w spalinach emitował pierwiastków promieniotwórczych.
Firma dostarcza reaktory na potrzeby okrętów podwodnych i lotniskowców. Specjalizuje się ona w tworzeniu technologii bardzo wydajnego nuklearnego napędu termicznego (NTP). Zaletą takiego napędu jest wykorzystywany w nim nisko wzbogacony uran (LEU). Takie paliwo jest nie tylko bezpieczniejsze w eksploatacji i stwarza mniejsze zagrożenie w przypadku wystąpienia awarii, ale również o wiele łatwiej je wyprodukować.
Korzyść jest też w możliwości wynoszenia o wiele cięższych ładunków, ponieważ rakieta wyposażona w taki napęd waży o połowę mniej od standardowej.
NASA planuje upowszechnienie napędów jądrowych i kompaktowych reaktorów na przełomie lat 20. i 30., gdy plany pierwszej misji załogowej na Marsa wejdą w decydującą fazę.
Z pomocą tego typu rakiet lot na Czerwoną Planetę będzie trwał kilka czy kilkanaście dni, a nie pół roku. Pytanie tylko, co w takim przypadku zrobią takie firmy jak SpaceX i Blue Origin, w planach których nie ma ani jednej wzmianki o rakietach z takim napędem. Prawdopodobnie będą musiały zweryfikować swoje wizje lub będą oferowały nieco dłuższe loty, ale za to o wiele tańsze, ze względu na recykling poszczególnych elementów swoich rakiet.
Przypomnijmy, że napędami jądrowymi żywo zainteresowane są również Chiny. CNSA w swoim programie eksploracji kosmosu na najbliższe dekady rozważa budowę nie tylko rakiet, a również dużych statków kosmicznych o takim napędzie.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/Alabama Business / Fot. NASA/BWXT Nuclear Energy Inc
http://www.geekweek.pl/news/2018-06-25/nasa-statki-kosmiczne-z-misjami-na-marsa-beda-wyposazone-w-silniki-jadrowe/

NASA Statki kosmiczne z misjami na Marsa będą wyposażone w silniki jądrowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykły spektakl na polskim niebie. Zobaczcie świecące pozostałości po "spadających gwiazdach"
Od kilku dni, po zachodzie Słońca, możemy ujrzeć nietypowe i zarazem bardzo ciekawe zjawisko, którego pochodzenie wyjaśnione zostało całkiem niedawno. Mowa o obłokach srebrzystych. Mamy dla Was poradnik, jak, gdzie i kiedy je najlepiej obserwować.
Późne zachody Słońca o tej porze roku sprzyjają wieczornym spacerom. Gdy niebo jest pogodne, możemy ujrzeć nietypowe zjawisko, nad którego wyjaśnieniem naukowcy długo się głowili. To obłoki srebrzyste, które z typowymi chmurami nie mają nic wspólnego.
Możemy je obserwować mniej więcej po upływie 1-2 godzin od zachodu Słońca na niebie północno-zachodnim oraz 1-2 godziny przed wschodem Słońca, tym razem na niebie północno-wschodnim.
Obłoki srebrzyste często są mylone z zorzami polarnymi, chociaż zupełnie się od nich różnią. Nie są kolorowe jak zorze, mają barwę niebieskawą lub srebrzystą, a czasami pomarańczową do czerwonej. Dzięki temu odcinają się na tle ciemnego nocnego nieba.
Są one bardzo podobne do chmur wysokiego piętra, a więc Cirrus i Altostratus, jednak unoszą się dużo wyżej od nich, na wysokości 85 kilometrów nad powierzchnią ziemi, a więc o ponad 70 kilometrów wyżej niż nawet najbardziej rozbudowane w pionie zwyczajne chmury.
Zjawisko to występuje jedynie w północnej części strefy umiarkowanej (m.in. w Polsce), gdyż tylko tam w porze letniej Słońce chowa się za horyzont najpłycej, z uwagi na bliską obecność terenów panowania dnia polarnego, gdzie jest zbyt jasno, aby obłoki można było dostrzec.
Naukowcy w ostatnich latach poczynili postępy w badaniu tego zjawiska. Wiemy już, że są to pozostałości po meteoroidach, czyli niewielkich kamykach, które wpadają każdego dnia w olbrzymiej ilości do ziemskiej atmosfery. Są często tak niewielkie, że niewidoczne gołym okiem.
Podczas przelotu przez atmosferę pozostawiają za sobą dym, który powstaje z cząstek oderwanych od ich powierzchni w procesie ablacji. Te cząstki na wysokości około 80 kilometrów nad ziemią przy temperaturze minus 128 stopni zaczynają krystalizować.
To właśnie od kryształków odbijają się promienie znajdującego się płytko pod horyzontem Słońca, a te zaczynają świecić. Dalsze rozwiązanie tajemnicy tego zjawiska przyszło całkiem nieoczekiwanie, bo przed rokiem.
Obłoki srebrzyste zazwyczaj zaczynają się pojawiać w drugiej połowie maja, jednak w 2017 roku tak się nie stało. Musieliśmy na nie poczekać do połowy czerwca. Badacze próbowali dowiedzieć się, co sprawiło, że obłoki zaczęły świecić z największym opóźnieniem od 20 lat. Jednak w połowie maja temperatura mezosfery znacznie się podniosła.
To niezwykłe ocieplenie, największe od przeszło dekady, spowodowało, że proces krystalizacji cząsteczek wody na pyle meteorowym przebiegł w dużo mniejszej skali, a przez to obłoki nie były widoczne.
W tym sezonie jest zupełnie odwrotnie, bo obłoki srebrzyste są naprawdę intensywne. Warto więc spoglądać na nocne niebo codziennie, bo jednego dnia mogą być one silniejsze, a innego słabsze. Zachęcamy od ich fotografowania w ciemnych miejscach, z dala od zanieczyszczeń świetlnych. Im dłuższej ekspozycji (naświetlania) użyjecie, tym obłoki lepiej będą widoczne.
Choć obłoki srebrzyste były widywane co najmniej od końca dziewiętnastego, to jednak na tle ostatniej dekady popisywały się największym spektaklem w spisanej historii. Przyczyna nie została jeszcze w pełni wyjaśniona.
Według Tony'ego Phillipsa, badacza atmosfery w San Francisco, gazy cieplarniane trafiając do mezosfery ulegają ochłodzeniu i przyspieszają formowanie się obłoków zbudowanych z kryształków lodowych. To może oznacza, że im więcej dwutlenku węgla emitujemy i im więcej jest go w atmosferze, tym intensywniejsze są obłoki.
Potwierdzeniem tej teorii może być fakt, że bardzo jasno obłoki świeciły w 1885 roku, dwa lata po erupcji wulkanu Krakatau, jednej z największych erupcji w dziejach ludzkości. Do mezosfery mogły się wówczas unieść olbrzymie ilości pyłów wulkanicznych i dwutlenku węgla.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-06-24/niezwykly-spektakl-na-polskim-niebie-zobaczcie-swiecace-pozostalosci-po-spadajacych-gwiazdach/

Niezwykły spektakl na polskim niebie. Zobaczcie świecące pozostałości po spadających gwiazdach.jpg

Niezwykły spektakl na polskim niebie. Zobaczcie świecące pozostałości po spadających gwiazdach2.jpg

Niezwykły spektakl na polskim niebie. Zobaczcie świecące pozostałości po spadających gwiazdach3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy astronauta z Emiratów poleci w 2019 na ISS
2018-06-25. Michał Moroz
Rosja i ZEA podpisały umowę na przeprowadzenie pierwszego lotu astronauty z Emiratów. Lot ma odbyć w ramach misji Sojuza MS-12.
Umowa została podpisana w Wiedniu podczas konferencji Unispace+50, zwołanej z okazji 50 rocznicy pierwszego Sympozjum o Pokojowym Wykorzystaniu Przestrzeni Kosmicznej (UNOOSA). Dokument podpisali Sergiej Krikalew, były kosmonauta, a obecnie Dyrektor Wykonawczy ds Lotów Załogowych w Roskosmosie oraz Jusuf Hamad Al-Szajbani, Dyrektor Generalny Centrum Kosmicznego imienia Muhammada Bin Raszida.
Lot astronauty zostanie przeprowadzony podczas misji Sojuza MS-12. Pozostali członkowie załogi są już wybrani. Będą to Oleg Skripoczka z Rosji (3 lot) oraz Christina Hammock-Koch z USA (1 lot), którzy na pokładzie zostaną około sześciu miesięcy. Astronauta z Emiratów spędzi na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej około 10 dni i powróci z dwójką innych astronautów kończących wielomiesięczny pobyt w przestrzeni kosmicznej.
Kosmiczne plany ZEA
W ostatnich latach Zjednoczone Emiraty Arabskie bardzo intensywnie rozwijają własny program kosmiczny. W 2014 roku powołana została narodowa agencja kosmiczna. W 2020 roku ma również wystartować pierwsza misja marsjańska. Zbudowana przede wszystkim przez ekspertów z ZEA sonda Al-Amal (Nadzieja) ma wejść na orbitę Marsa w 2021 i badać atmosferę Czerwonej Planety. Emiraty również zorganizują jedną z najważniejszych branżowych konferencji, IAC 2020, w Dubaju.
W ZEA funkcjonuje również operator komunikacji satelitarnej Thuraya (ar. Plejady) i YahSat. Kraj posiada również satelity obserwacji Ziemi (seria DubaiSat). W 2018 i 2019 planowane jest również wyniesienie dwóch satelitów wywiadowczych o nazwie Falcon Eye.
Arabscy astronauci
Dotychczas tylko dwóch Arabów odbyło lot kosmiczny. Pierwszym był Saudyjczyk Sultan Bin Salman Al Saud, który odbył tygodniowy lot na pokładzie wahadłowca Discovery w ramach misji STS-51G w 1985 roku. Jednym z celów misji było wyniesienie satelity Arabsat-1B. Obecnie pełni funkcję ministra ds. Turystyki i Dziedzictwa Narodowego.
Drugim arabskim astronautą jest Muhammad Faris z Syrii. W 1987 roku spędził tydzień na pokładzie stacji Mir w ramach misji Sojuz-TM 3. Po rozpoczęciu wojny domowej w Syrii w 2012 przeszedł na stronę opozycji antyasadowskiej, zaś obecnie jest uchodźcą w Turcji.
Około dekadę temu również Jordania rozważała wysłać własnego obywatela Sojuzem do ISS. Plan jednak nigdy nie wyszedł poza wstępny etap deklaracji. Wszystko obecnie wskazuje na to, że trzecim Arabem na orbicie będzie obywatel Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
(SN)
https://kosmonauta.net/2018/06/pierwszy-astronauta-z-emiratow-poleci-w-2019-na-iss/

Pierwszy astronauta z Emiratów poleci w 2019 na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue Origin wkrótce rozpocznie sprzedaż biletów na loty suborbitalne
2018-06-25. Michał Moroz
Podczas konferencji Amazon Web Services Public Sector Summit wicedyrektor Blue Origin wyjawił kilka nowych szczegółów dotyczących nadchodzących, załogowych lotów suborbitalnych kapsuły New Shepard.
Blue Origin, spółka założona przez twórcę Amazonu Jeffa Bezosa od kilku lat realizuje własny kosmiczny program badawczo-rozwojowy. W przypadku lotów suborbitalnych znacznie przegonił już osiągnięcia należącej do Richarda Bransona Virgin Galactic, która od około dekady próbuje uruchomić loty turystyczne rakietoplanu SpaceShipTwo.
Blue Origin ma szereg ambitnych planów. Obecnie pracuje nad dużym silnikiem BE-4 oraz odzyskiwalną rakietą New Glenn, a w dalszych planach zamierza skonstruować wielką rakietę New Armstrong, przeznaczoną dla lotów poza niską orbitę okołoziemską. Spółka rozwija również bezzałogowe lądowniki księżycowe pod nazwą Blue Moon. W porównaniu do SpaceX, firma szuka raczej mało rozgłosu, a finansowana jest w dużej mierze z wielkich zasobów finansowych Jeffa Bezosa.
Jednocześnie może pochwalić się dużymi sukcesami w realizacji bezzałogowych lotów suborbitalnych. Już 8 lotów odbyły trzy kapsuły New Shepard wznosząc się na umowną granice przestrzeni kosmicznej. Ostatni lot z komercyjnymi ładunkami został przeprowadzony pod koniec kwietnia 2018.
Podczas konferencji Amazon Web Services Public Sector Summit wicedyrektor Blue Origin Bob Meyerson podał do wiadomości, że bilety turystyczne na załogowe loty suborbitalne będą sprzedawane od 2019 roku. Co ciekawe sam koszt biletów nie został jeszcze ogłoszony, ponieważ końcowa cena lotu nie jest jeszcze znana. Sugeruje to, że jeszcze szereg prac musi zostać zrealizowany przy nowej wersji kapsuły (tzw Crew Capsule 2.0). Jest to całkowicie inne podejście, niż w przypadku Virgin Galactic. Tam, na lot opóźniającym się rakietoplanem Bransona, zaliczkę wpłaciło już około 700 osób.
Kolejny lot testowy kapsuły New Shepard powinien odbyć się w wakacje 2018. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie on wykonany w konfiguracji bezzałogowej, czy z pilotami testowymi.
(SN)
https://kosmonauta.net/2018/06/blue-origin-wkrotce-rozpocznie-sprzedaz-biletow-na-loty-suborbitalne/

 

Blue Origin wkrótce rozpocznie sprzedaż biletów na loty suborbitalne.jpg

Blue Origin wkrótce rozpocznie sprzedaż biletów na loty suborbitalne2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)