Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Powrót Sojuza MS-08
2018-10-10. Redakcja
Po ponad 6 miesiącach przebywania na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dwóch Amerykanów i Rosjanin powrócili szczęśliwie na Ziemię w 61. rocznicę wystrzelenia na orbitę wokółziemską pierwszego satelity ? Sputnika.
Początek misji Sojuza MS-08 nastąpił 21 marca 2018, a cumowanie do modułu Poisk Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) zostało wykonane 23 marca. Łączny lot załogi trwał 196 dni i 18 godzin. W tym czasie załoga Sojuza MS-08 okrążyła Ziemię 3152 razy, zaś sam pojazd kosmiczny pod względem długości lotu w ramach obsługi ISS zajmuje obecnie szóste miejsce.
Odcumowanie Sojuza MS-08 nastąpiło planowo 4 października o 09:57 CEST. W czasie oddalania się statku kosmicznego od ISS odstąpiono od normalnej procedury i Oleg Artiemjew przez pewien czas ręcznie sterował Sojuzem w pobliżu Stacji, żeby umożliwić Andrew Feustelowi wykonanie inspekcji fotograficznej kompleksu orbitalnego.
Następnie doszło do deorbitacji, a o godzinie 13:44 CEST lądownik statku kosmicznego Sojuz MS-08 dotknął kazachskiego stepu.
Na pokładzie Sojuza MS-08 na Ziemię powrócili: Rosjanin Oleg Artiemjew oraz dwóch Amerykanów ? Andrew Feustel i Richard Arnold.
Dla Artiemjewa był to drugi lot kosmiczny. Jego łączny nalot wynosi 365 dni 23 godziny i tym samym stał się 36. kosmonautą, który łącznie spędził poza Ziemią co najmniej rok. Wcześniej był uczestnikiem 40. wyprawy na ISS.
Dla Andrewa Feustela był to pierwszy długotrwały lot na ISS. Wcześniej był uczestnikiem misji STS-125, która jako ostatnia serwisowała Teleskop Hubble?a oraz wziął udział w finalnej wyprawie wahadłowca Endeavour. Jego łączny nalot wynosi 225 dni. Richard Arnold ma za sobą misję STS-119 Discovery w 2009 roku. W sume spędził w kosmosie 209 dni.
W czasie zakończonej 56 Ekspedycji Artiemjew wykonał jeden spacer kosmiczny , a Feustel i Arnold po trzy.
Warto dodać, że Amerykanie wykonali jublileuszowy spacer kosmiczny nr 400, a Andrew Feustel z dziewięcioma spacerami o łącznym czasie ich trwania wynoszącym 61 godzin 48 minut zajmuje trzecie miejsce.
Załoga przeprowadziła też ponad 350 eksperymentów. W czasie trwania wyprawy pojawił się głośny problem z nieszczelnością Stacji, który został zlokalizowany w przedziale orbitalnym Sojuza MS-09. Sugestie szefa Roskosmosu Dmitrija Rogozina , że sprawcami mogą być astronauci , spotkała się ze stanowczą reakcją Andrew Feustela.
Obecnie załogę ISS stanowią: Alexander Gerst , Siergiej Prokopjew oraz Serena Au?ón-Chancellor.
Już 11 października dołącżą do nich Aleksiej Owczynin i Tyler Hague , którzy tego samego dnia wystartują z kosmodromu Bajkonur na pokładzie Sojuza MS-10.
Podczas trwania 56 wyprawy Andrew Feustel nagrał teledysk, który jest zamieszczony poniżej.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Panu Robertowi Kozieł za nadesłany artykuł.
(LK , PFA CS, SFN)
https://kosmonauta.net/2018/10/46533/

Powrót Sojuza MS-08.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Space Labs? powstanie w Toruniu
2018-10-10. Wysłane przez grochowalski

W 2020 roku planowane jest oddanie do użytku Toruń Space Labs, które będzie nowoczesnym centrum technologii kosmicznych przeznaczonym dla małych i średnich firm z sektora kosmicznego. Wartość całego projektu wyniesie ok. 16 milionów złotych, z czego ok. 10 milionów stanowić będzie dofinansowanie z Unii Europejskiej.
Przy ulicy Łokietka w Toruniu, niedaleko Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy (w którym realizowana jest m.in. konferencja Near Space) powstanie niedługo, gdyż w roku 2020 nowoczesna infrastruktura badawcza przeznaczona dla sektora MŚP (małych i średnich firm) zajmujących się projektami kosmicznymi.
Przyszłe toruńskie ?centrum kosmiczne? zrealizowane zostanie na działce o powierzchni 8 tysięcy metrów kwadratowych. Powstanie trzykondygnacyjny budynek (do 25 metrów wysokości), do którego przylegać będzie hala prototypowni. W kompleksie znajdzie się kilka pomieszczeń centrów demonstracyjnych: centrum kontroli space tor, space arena, rock-lab (makiety planetarne) oraz centrum demonstracji i walidacji wyników. Planowany jest także tzw. fab labs, czyli warsztat/laboratorium testowe, w którym będą m.in. takie pomieszczenia jak:
?    prototypownie proto-lab ?brudny?, ?czysty? i ?sim-lab?,
?    elektro-lab (prototypowania elektroniki),
?    hai-lab (laboratorium algorytmów heurestycznych, sztucznej inteligencji i Big Data),
?    astro-lab (laboratorium demonstracji i obserwacji nieba),
?    physio-lab (laboratorium do badań czynnika ludzkiego),
?    VR-lab (laboratorium opracowania i testowania technik wizualnej, rozszerzonej i mieszanej rzeczywistości),
?    IoT-lab (IoT - ang. Internet of Things - Internet rzeczy oraz M2M ang. Machine to Machine - zdolność maszyn, urządzeń, obiektów do komunikowania się z ludźmi i ze sobą nawzajem online w celu usprawnienie procesów zarządzania zasobami),
?    mobay-lab (laboratorium testowania i rozwoju aplikacji mobilnych i webowych),
?    pomieszczenia do tworzenia rozwiązań, które będą testowane w poszczególnych laboratoriach.
Na dachu budynku zostanie zainstalowany teleskop wraz z kopułą do obserwacji nieba. Całość uzupełni całoroczny namiot sferycznym (space arena), gdzie znajdą się makiety planetarne i środowiskowe oraz gdzie będzie można testować m.in. łaziki (marsjańskie i księżycowe) czy inne urządzenia sterowane zdalnie. W pobliżu powstanie też parking na 60 aut i stojaki na rowery. Cały kompleks ma mieć ok. 2,8 tys. m kw. powierzchni użytkowej.
Projekt realizowany jest wspólnie przez Toruńskie Laboratorium Biznesu (spółka celowa w 100 proc. należąca do Toruńskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych) oraz miejską spółkę Urbitor. Koszt całego przedsięwzięcia to 15,7 mln zł, z czego planowana unijna dotacja ma wynieść 9,7 mln zł. Operatorem ?Toruń Space Labs? zostanie Fundacja Polska Przedsiębiorcza.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Urbitor
Fot. Pracownia architektoniczna Tomdoor/Torun.pl
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/space-labs-powstanie-toruniu-4712.html

Space Labs powstanie w Toruniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy rozwiązują tajemnicę centrum Drogi Mlecznej
2018-10-10. Autor. Agnieszka Nowak
Astronomowie z Uniwersytetu w Lund w Szwecji znaleźli wyjaśnienie niedawnej tajemnicy Centrum Drogi Mlecznej; odkryty wiosną zeszłego roku wysoki poziom skandu w pobliżu ogromnej czarnej dziury okazała się w rzeczywistości złudzeniem optycznym.
Wiosną ubiegłego roku naukowcy opublikowali badania dotyczące widoczności zadziwiających i dramatycznie wysokich poziomów trzech różnych pierwiastków w czerwonych olbrzymach, znajdujących się w odległości mniejszej, niż trzy lata świetlne od czarnej dziury w centrum naszej galaktyki. Przedstawiono różne możliwe wyjaśnienia, np. że wysoki poziom był wynikiem wcześniejszych zakłóceń gwiazd, gdy wpadły one do czarnej dziury lub w wyniku szczątków ze zderzeń gwiazd neutronowych.

Teraz inna grupa astronomów z Uniwersytetu w Lund, przy współpracy z UCLA w Kalifornii, znalazła wyjaśnienie wysokiego poziomu skandu, wanadu i itru. Twierdzą, że tak zwane linie widmowe zaprezentowane na wiosnę były w rzeczywistości złudzeniem optycznym. Linie widmowe służą do ustalenia, które pierwiastki zawiera gwiazda.

Te czerwone olbrzymy zużyły większość paliwa wodorowego, a ich temperatura stanowi zaledwie połowę temperatury Słońca.

Według  nowych badań niższe temperatury olbrzymów pomogły stworzyć iluzję optyczną, która pojawiła się w pomiarach linii widmowych. Oznacza to, że elektrony w pierwiastkach zachowują się różnie w różnych temperaturach, co z kolei może wprowadzić w błąd podczas pomiaru linii widmowych pierwiastków w różnych gwiazdach. Wniosek jest wynikiem współpracy astronomów i fizyków atomowych.

Brian Thorsbro i jego współpracownicy, dzięki współpracy z Michaelem Richem z UCLA, mieli do dyspozycji największy na świecie teleskop Kecka na Hawajach. Korzystając z tego oraz innych teleskopów, zespół badaczy prowadzi obecnie obszerne mapowanie centralnych obszarów Drogi Mlecznej, badając linie widmowe z różnych gwiazd, aby dowiedzieć się, które pierwiastki one zawierają. Celem jest zrozumienie wydarzeń, które miały miejsce w historii Drogi Mlecznej, ale także zrozumienie, w jaki sposób w ogóle powstały galaktyki.

Linie widmowe dla różnych pierwiastków są zapisywane na spektrometrze wysokiej rozdzielczości ? zaawansowanej kamerze, która generuje tęczę światła gwiazd. Zespół zbadał część widma składającą się ze światła w bliskiej podczerwieni, tj. promieniowania cieplnego emitowanego przez gwiazdy. Powodem tego jest fakt, że światło podczerwone może przenikać przez pył, który blokuje pole widzenia pomiędzy nami a centrum Drogi Mlecznej około 25 000 lat świetlnych stąd. Technologia rejestracji tego światła jest bardzo zaawansowana i dopiero niedawno została udostępniona astronomom.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet w Lund

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/10/naukowcy-rozwiazuja-tajemnice-centrum.html

Naukowcy rozwiązują tajemnicę centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie zaćmienia nie ma bzykania...

2018-10-10

Zaćmienie Słońca, które w ubiegłym roku można było obserwować w Stanach Zjednoczonych od zachodniego po wschodnie wybrzeże, dało okazję do niezwykłego eksperymentu. Jego wyniki pokazały, że w czasie tego rzadkiego i niezwykłego zjawiska nie tylko ludzie odrywają się od codziennych zajęć, pszczoły też. Okazało się, że w chwili całkowitego zaćmienia nie latają i w związku z tym nie bzykają. Piszą o tym na łamach czasopisma "Annals of the Entomological Society of America" naukowcy University of Missouri, którzy zorganizowali obserwacje z udziałem setek badaczy-amatorów, w tym uczniów szkół podstawowych. W 16 miejscach na trasie całkowitego zaćmienia ustawiono specjalne stacje monitoringu akustycznego. Efekt był wszędzie taki sam. Cisza.


Na podstawie wcześniejszych doniesień naukowych spodziewaliśmy się, że aktywność pszczół podczas częściowego zaćmienia będzie stopniowo spadać, aż podczas fazy całkowitej w ogóle ustanie - mówi pierwsza autorka pracy prof. Candace Galen. Nie spodziewaliśmy się jednak, że efekt będzie tak gwałtowny, pszczoły będą latać w czasie fazy częściowej zaćmienia w miarę normalnie, dopiero, gdy Słońce schowa się całkowicie, nagle przestaną. To jak cisza nocna po zgaszeniu światła na obozie - dodaje.
Na fali zainteresowania zaćmieniem 2017 pytania o to, co zwierzęta, ptaki i owady robią podczas tego zjawiska pojawiały się w Stanach Zjednoczonych coraz częściej. Badacze z University of Missouri zdali sobie sprawę, że w przypadku pszczół nikt tego wcześniej nie badał. Sami natomiast byli do tego wyjątkowo dobrze przygotowani, bo wcześniej opracowali i przetestowali metodę akustycznego badania prowadzonego przez pszczoły zapylania. Wystarczyło zamontować wśród kwiatów mikrofony i czujniki temperatury, by móc spokojnie śledzić zaćmienie i czekać, co z tego wyniknie - mówi Galen.

W projekcie finansowanym przez American Astronomical Society uczestniczyło ponad 400 naukowców amatorów, w tym dzieci szkolnych. W 16 miejscach na trasie całkowitego zaćmienia, w stanach Oregon, Idaho i Missouri zainstalowano stacje monitorujące. Mikrofony i termometry rejestrowały dźwięki w rejonach odległych od dróg, o dużej aktywności pszczół. Po zakończeniu zaćmienia, aparatura została przesłana na Uniwersytet, gdzie naukowcy przyporządkowali zmiany dźwięku, towarzyszącym zaćmieniu zmianom temperatury. Okazało się, że w częściowej fazie zaćmienia pszczoły kontynuują swoją pracę, by przerwać ją natychmiast, kiedy okolicę ogarnia ciemność fazy całkowitej. Co ciekawe, na nagraniach z 16 stacji, udało się znaleźć bzykanie zaledwie jednej pszczoły, która w fazie całkowitej pozostawała aktywna. Musiała się zamyślić.
Zdaniem autorów pracy wyniki eksperymentu pokazały, że pszczoły zachowują się w odpowiedzi na ciemności dokładnie tak, jak w nocy nawet jeśli ciemności następują niespodziewanie w środku dnia. W przyszłości będą starali się ustalić, czy owady, obserwując zmniejszające się oświetlenie, próbują - jak normalnie wieczorem - wrócić do ula. Na kolejne dogodne warunki do badań nie będą musieli nadmiernie długo czekać, kolejne całkowite zaćmienie Słońca będzie widoczne na terenie Ameryki Północnej 8 kwietnia 2024 roku.

 

Grzegorz Jasiński

 

https://www.rmf24.pl/nauka/news-w-czasie-zacmienia-nie-ma-bzykania,nId,2642834

W czasie zaćmienia nie ma bzykania....jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huragan Maria widziany z kosmosu w 3D
Wysłane przez kuligowska w 2018-10-11
Na dwa dni przed niszczycielskim uderzeniem huraganu Maria w Puerto Rico Global Precipitation Measurement Core Observatory, satelita należący do NASA i japońskiej agencji kosmicznej JAXA, wykonał trójwymiarowy obraz tej potężnej burzy z 2017 roku.
W tym czasie Maria była huraganem "zaledwie" kategorii 1. Widok trójwymiarowy ujawnił procesy zachodzące w jego wnętrzu - łącznie z tymi, które odpowiadają za intensyfikację początkowo z pozoru niegroźnej burzy i powstania huraganu kategorii 5 w ciągu zaledwie 24 godzin.
To pierwsza taka wizualizacja obejmująca perspektywę 360 stopni. Przenosi ona widza do wnętrza huraganu. Satelita, który ją wykonał, posiada zaawansowany radar rozpoznający zarówno ciepłą, jak i zamarzniętą wodę. Jaskrawe kropki pokazują tu obszary opadów, przy czym kolor zielony i żółty odpowiada niskim poziomom opadów, a czerwony i fioletowy - wysokim. Na samym szczycie huraganu, tam, gdzie temperatury są niskie, niebieskie i fioletowe kropki wskazują odpowiednio na lekkie i silne opady zamarzniętego lodu. Kolorowe obszary poniżej kropek pokazują, ile deszczu docierało do powierzchni Ziemi w  danym czasie.
W miarę postępu wizualizacji kropki zamieniają się w liczby, które są obserwowanymi poziomami opadów w milimetrach, jakie miały miejsce w ciągu godziny. W przypadku tego huraganu wynoszą one od mniej niż 0,5 mm/h do ponad 150 mm/godz. Następnie wizualizacja przekształca te wartości opadów w elipsoidy, aby pokazać wyższe (szerokie, czerwone lub fioletowe) i niższe (sferyczne, zielone lub żółte) wartości opadów deszczu i śniegu (kolory od fioletu do niebieskiego).
Satelita zmierzył także rozmiary drobniejszych opadów atmosferycznych i ich rozkład w czasie burzy. Pod koniec wizualizacji duże krople deszczu są przedstawione jako kropki ciemnoniebieskie, podczas gdy najdrobniejszym opadom odpowiada kolor jasnoniebieski i biały.
Analiza wielkości kropli i ilości opadów jest badaniem kluczowym w procesie właściwego zrozumienia intensywności oraz zmienności huraganów takich jak ten. Czynniki takie jak temperatura, wilgotność, prędkość wiatru i typ chmur determinują wielkość cząsteczek opadu, co z kolei ma wpływ na ilość spadającego deszczu i dalszy rozwój burzy. Te zaawansowane pomiary satelitarne są zatem bardzo istotne z punktu widzenia lepszego prognozowania czasu i miejsc, w których te potężne burze mogą się nasilać.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł

Źródło: NASA's Earth Science News Team/ Ellen Gray

Na ilustracji: Pierwsza wizualizacja danych satelitarnych 3D, która przenosi nas do wnętrza Huraganu  Maria.
Źródło: Goddard Space Flight Center NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/huragan-maria-widziany-kosmosu-3d-4710.html

Huragan Maria widziany z kosmosu w 3D.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezidentyfikowany obiekt zauważony na dwóch fotografiach okolic Słońca

2018-10-10

Obserwacje Słońca w dzisiejszych czasach nie są jedynie domeną zawodowych astronomów. Istnieje też szerokie grono amatorskich obserwatorów nieba, którzy korzystając z zasobów NASA czy ESA oraz z własnych teleskopów są w stanie zauważyć bardzo interesujące zjawiska.


Zdarzenie tego typu miało miejsce 30 września, kiedy to należący do NASA satelita oraz amatorski astronom zaobserwowali niezidentyfikowany obiekt w okolicy Słońca. Satelita amerykańskiej agencji kosmicznej zarejestrował ogromny świetlisty obiekt w okolicach godziny 1 rano. Zdjęcia przedstawiają coś w rodzaju kuli plazmy odlatującej z powierzchni naszej dziennej gwiazdy. Najpewniej, uznano by to jedynie za błąd kamery, gdyby nie wykonanie bardzo podobnej fotografii przez włoskiego obserwatora nieba, Stefano Farigu. Mężczyzna zrobił swoje zdjęcie podczas zachodu słońca, wieczorem 29 września.

Niemalże natychmiast wyznawcy rozmaitych teorii spiskowych zaproponowali wiele "egzotycznych" wyjaśnień, mających wytłumaczyć to zjawisko. Niektórzy uważają, że może ono stanowić dowód istnienia mitycznej planety Nibiru. Inni chylą się ku twierdzeniu, że najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z pojazdem obcej cywilizacji, zdolnej do pobierania energii ze Słońca. Bardzo podobne teorie pojawiały się już w przeszłości, kiedy to w podobnych okolicznościach miało dochodzić do takich "tankowań". Zgodnie z tą wersją, Słońce miałoby stanowić część intergalaktycznej sieci komunikacyjnej, a obce statki miałyby czerpać z niego energię.

 
Odpowiedź naukowców na tego typu teorie jest na ogół, łagodnie mówiąc, sceptyczna. Podobne obserwacje są zwykle uznawane za błędy matryc CCD aparatów zamontowanych w satelitach. Podobnie jest także tym razem i nie należy się spodziewać, aby obserwacja został uznana za ostateczny dowód na istnienie obcej siły w pobliżu Słońca. Z drugiej jednak strony, jeśli dwa zdjęcia, wykonane w krótkim odstępie czasu zdają się przedstawiać ten sam obiekt w podobnym miejscu, to co właściwie znalazło się nieopodal naszej gwiazdy?


Innemedium.pl
https://nt.interia.pl/raporty/raport-niewyjasnione/strona-glowna/news-niezidentyfikowany-obiekt-zauwazony-na-dwoch-fotografiach-ok,nId,2642595

Niezidentyfikowany obiekt zauważony na dwóch fotografiach okolic Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy polski komercyjny satelita Światowid zostanie wystrzelony w kosmos w kwietniu
2018-10-11
W kwietniu przyszłego roku satelita Światowid już będzie po wszystkich testach. Poleci na międzynarodową stację kosmiczną i stamtąd zostanie wystrzelony na orbitę - powiedział PAP prezes SatRevolution Grzegorz Zwoliński.
Światowid to pierwszy w Polsce komercyjny satelita. "Został całkowicie stworzony w Polsce, bazując na polskiej myśli technologicznej, od komputera pokładowego po całą konstrukcję" - powiedział PAP prezes SatRevolution Grzegorz Zwoliński.
Ma wymiary 20 x 10 x 10 cm. Dzięki zastosowanej technice Światowid będzie mógł robić zdjęcia w świetle widzialnym, co umożliwi obserwacje m.in. podnoszenia się wód, stanu powietrza, zmian pogody.
Satelita przeszedł pod koniec września testy w komorze temperaturowo-próżniowej. "Był narażany na niską temperaturę i ekstremalnie wysoką, od -65 stopni Celsjusza do ok. plus 120 stopni Celsjusza" - powiedział kierownik rozwoju SatRevolution Tomasz Poźniak.
Prowadzone są prace, które pozwalają ocenić działanie poszczególnych modułów satelity, czy nie zaszły w nich fizyczne uszkodzenia.
"Będziemy musieli jeszcze raz przeprowadzić te same testy i będziemy przechodzić do testów wibracyjnych, a później do testów zgodności elektromagnetycznej EMC" - powiedział Zwoliński.
Testy wibracyjne przeprowadza się w celu sprawdzenia, czy satelita przetrwa wyniesienie w przestrzeń kosmiczną na pokładzie rakiety nośnej. Innymi słowy, symuluje się drogę Światowida na niską orbitę okołoziemską.
Z kolei testy zgodności elektromagnetycznej (EMC) polegają na zweryfikowaniu, czy uruchomiony satelita z wyłączonym radiem, nie zakłóci działania innych przyrządów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Trzeba jednak odnotować, że przez pierwsze pół godziny od wyprowadzenia nanosatelity w przestrzeń kosmiczną z pokładu ISS, komunikacja radiowa z satelitą będzie musiała pozostać bezwzględnie wyłączona.
"Testy są wymogiem nie tylko firmy, która satelitę wynosi, ale też NASA, ponieważ nasz Światowid będzie wylatywał z międzynarodowej stacji kosmicznej" - tłumaczył prezes SatRevolution.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, urządzenie do kwietnia przyszłego roku zostanie dokładnie sprawdzone m.in. pod kątem mechanicznym, elektronicznym.
A to będzie oznaczać, że w kwietniu Światowid poleci na międzynarodową stację kosmiczną i stamtąd zostanie wystrzelony na orbitę.
PAP - Nauka w Polsce, Magdalena Jarco
maja/ ksk/ skr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31343%2Cpierwszy-polski-komercyjny-satelita-swiatowid-zostanie-wystrzelony-w-kosmos

Pierwszy polski komercyjny satelita Światowid zostanie wystrzelony w kosmos w kwietniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauta Rick Searfoss nie żyje
2018-10-11. Aleksander Fiuk
29 września 2018 roku, w wieku 62 lat, odszedł Rick Searfoss. Trzykrotny uczestnik misji wahadłowca oraz pilot doświadczalny zmarł w swoim domu w Bear Valley Springs w Kalifornii. Przyczyna zgonu nie została podana.
Richard Alan Searfoss, urodzony 5 czerwca 1956 roku w Mount Clemens w Michigan, ukończył studia inżynieryjne o profilu lotniczym. Na początku lat osiemdziesiątych odbył szkolenie i służył później jako pilot wojskowy, a następnie jako instruktor pilotażu bojowego. Uzyskał stopień pułkownika, nalatując ponad 6000 godzin na 84 różnego typu samolotach.
Searfoss otrzymał w styczniu 1990 roku telefon, który zmienił bieg jego kariery ? znalazł się w gronie osób wybranych do trzynastej grupa kandydatów na astronautów NASA. Pierwszą misję odbył na pokładzie wahadłowca Columbia (STS-58) w 1993 roku, kiedy to przez 14 dni wspólnie z sześcioma innymi członkami załogi badał wpływ przebywania w kosmosie na fizjologię człowieka. Przeprowadził także eksperyment analizujący zjawiska aerodynamiczne towarzyszące lotowi wahadłowca. W trakcie drugiej misji (STS-76), w 1996 roku, pilotował już Atlantis, który wspólnie z dowódcą Kevinem Chiltonem zadokował do rosyjskiej stacji Mir. Podczas lotu na Mira przywieziona została astronautka Shannon Lucid, która pozostała na stacji przez następne pół roku.
Na swoją trzecią podróż wahadłowcem (STS-90) Rick Searfoss został mianowany dowódcą załogi. Podczas 16-dniowej misji przeprowadzone zostały badania nad wpływem nieważkości na układ nerwowy. Searfoss zanotował w sumie 39 dni, 3 godziny i 18 minut w przestrzeni kosmicznej.
Rick odszedł ze służby jako astronauta w 1998 roku, jednak nie zakończył kariery pilota. Został jednym z dwóch pilotów wyznaczonych do testów XCOR EZ-Rocket, eksperymentalnego samolotu o napędzie rakietowym i w 2005 roku zasiadł za jego sterami. W konstrukcji testował technologie dla spółki XCOR Aerospace. Ponadto w swojej karierze pracował jako inżynier lub lider zespołów nad projektami związanymi z ISS i amerykańskim programem wahadłowców.
Rick Searfoss pozostawił żonę i trzy córki.
https://kosmonauta.net/2018/10/astronauta-rick-searfoss-nie-zyje/

Astronauta Rick Searfoss nie żyje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Awaryjne lądowanie statku kosmicznego. Sojuz już jest w Kazachstanie

2018-10-11.

oprac. Karolina Pietrzak

 

Sojuz musiał wylądować po awarii statku kosmicznego. Jak podaje agencja TV Rossija24, kosmonauci są już na terytorium Kazachstanu.

Jak poinformowała NASA, statek kosmiczny schodził do lądowania pod ostrzejszym kątem niż normalnie. "Zespoły poszukiwawcze i ratownicze zmierzają w kierunku spodziewanego położenia lądownika kosmicznego i załogi" - podała kosmiczna agencja.

Jak wynika z doniesień rosyjskich mediów, awarii uległ jeden z silników statku kosmicznego. Na pokładzie znajdują się Amerykanin i Rosjanin. Obaj astronauci żyją.

https://wiadomosci.wp.pl/awaryjne-ladowanie-statku-kosmicznego-sojuz-juz-jest-w-kazachstanie-6304766033036929a

Awaryjne lądowanie statku kosmicznego. Sojuz już jest w Kazachstanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie SpaceForest będzie wysyłać rakiety w kosmos z kosmodromu w Ustce
2018-10-11

 
Gdyńska firma SpaceForest ma bardzo ambitne plany, które zakładają regularne orbitalne loty rakiet bezpośrednio z polskiego kosmodromu nad Bałtykiem.
Pod koniec września inżynierowie zakończyli prace nad budową rakiety BIGOS 4, czyli pierwszym z kluczowych kroków w ramach projektu SIR (Suborbital Inexpensive Rocket). W jego ramach ma powstać duża rakieta przeznaczona do wykonywania misji suborbitalnych, a mianowicie do wynoszenia ładunków o wadze do 50 kilogramów na wysokość do 150 kilometrów.
Nowa rakieta SpaceForest ma być w pełni odzyskiwalna i gotowa do startu w czasie ok 72 godzin. BIGOS 4 mierzy 5,5 metra, ma średnicę 20 centymetrów, na sucho waży 65 kilogramów, a gotowa do startu 100 kilogramów. Rakieta może podczas lotu osiągnąć maksymalną prędkość na poziomie Ma 1.9.
Polacy już planuje na ostatni kwartał 2019 roku przygotować pierwszy start pełnowymiarowego modelu rakiety SIR, który otrzymał nazwę PERUN. Rakieta ma mieć 10 metrów długości, średnicę 50 centymetrów, ważyć na sucho 325 kilogramów, a wypełniona paliwem 925 kilogramów. Perun będzie w stanie wynieść na orbitę do 75 kilogramów, a jej napęd hybrydowy ma działać do 40 sekund. Inżynierowie zdradzili, że manewrowanie rakietą ma być możliwe dzięki systemowi używającego ?zimnego gazu? bez reakcji spalania.
Ostateczna wersja rakiety ma zostać oddana do użytku w roku 2022. Polska Agencja Kosmiczna prowadzi już rozmowy z kilkoma firmami w Polsce dotyczące budowy kosmodromu. Według wstępnych planów ma on powstać w okolicach Ustki, a loty rakiet, dla pełnego bezpieczeństwa, mają odbywać się w kierunku otwartych wód Morza Bałtyckiego.
SpaceForest swoją siedzibę ma w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym i zatrudnia ponad 25 osób. Realizuje m.in. projekty technologiczne dla ESA oraz własne, badawczo-rozwojowe, m.in. w dziedzinie napędów rakietowych. Jest to aktualnie jedna z najdynamiczniej rozwijających się firm polskiego sektora kosmicznego, opierająca prace o własne, zaawansowane koncepcje i technologie. Jakiś czas temu, firma została zaproszona przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) do projektów związanych z misją kosmiczną JUICE, w ramach których agencja chce zbadać Jowisza i jego trzy lodowe Księżyce.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceForest / Fot. SpaceForest
http://www.geekweek.pl/news/2018-10-11/polskie-spaceforest-bedzie-wysylac-rakiety-w-kosmos-z-kosmodromu-w-ustce/

Polskie SpaceForest będzie wysyłać rakiety w kosmos z kosmodromu w Ustce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Australijski teleskop niemal podwaja znaną liczbę tajemniczych szybkich rozbłysków radiowych
2018-10-11. Autor, Agnieszka Nowak
Australijscy badacze używający radioteleskopu CSIRO znajdującego się w zachodniej Australii, niemal podwoili znaną liczbę szybkich rozbłysków radiowych ? potężnych błysków fal radiowych z kosmosu.


Odkrycia zespołu obejmują najbliższe i najjaśniejsze szybkie rozbłyski radiowe, jakie kiedykolwiek wykryto. Szybkie rozbłyski radiowe przychodzą z całego nieba i trwają zaledwie milisekundy.

Naukowcy nie wiedzą, co je wywołuje, ale musi to angażować niesamowitą ilość energii równoważną ilości uwolnionej przez Słońce w ciągu 80 lat.

Astronomowie znaleźli 20 szybkich rozbłysków radiowych w ciągu roku. To prawie podwojona ilość wykrytych na całym świecie od momentu pierwszej detekcji w 2007 r.  

Korzystając z nowej technologii Australia Square Kilometre Array Pathfinder (ASKAP) astronomowie udowodnili także, że szybkie rozbłyski radiowe pochodzą z innej strony Wszechświata a nie z naszego galaktycznego sąsiedztwa.

Rozbłyski podróżują przez miliardy lat i czasami przechodzą przez obłoki gazu. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, różne długości fal, które tworzą rozbłyski, są spowalniane o różne wartości. Ostatecznie rozbłysk dociera do Ziemi a każda długość fali osiąga teleskop w innym czasie. Czas nadejścia różnych długości fal mówi o tym, przez ile materii przeszedł rozbłysk w drodze do Ziemi.

Dr Keith Bannister z CSIRO, projektant systemów, które wykryły rozbłyski, powiedział, że fenomenalny wskaźnik odkrywania ASKAP to dwie rzeczy: teleskop ma ogromne pole widzenia wynoszące 30 stopni kwadratowych (100 razy większe, niż Księżyc w pełni) a dzięki radykalnemu zastosowaniu anten teleskopu, z których każda wskazywała inną część nieba, astronomowie obserwowali 240 stopni kwadratowych jednocześnie.

Dr Ryan Shannon z Swinburne University of Technology i OzGrav ARC Centre of Excellence powiedział, że teraz wiemy, że szybkie rozbłyski radiowe pochodzą z około połowy Wszechświata, ale nadal nie wiemy, co je wywołuje, ani z których galaktyk pochodzą. Kolejnym wyzwaniem dla zespołu jest wskazanie lokalizacji rozbłysków na niebie.

ASKAP znajduje się w Murchison Radio-astronomy Observatory (MRO) CSIRO w zachodniej Australii i jest prekursorem dla przyszłego teleskopu Square Kilometre Array (SKA). SKA będzie mógł obserwować dużą liczbę szybkich rozbłysków radiowych, dając astronomom możliwość szczegółowego badania wczesnego Wszechświata.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ICRAR
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/10/australijski-teleskop-niemal-podwaja.html

Australijski teleskop niemal podwaja znaną liczbę tajemniczych szybkich rozbłysków radiowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japonia opóźnia lądowanie sondy Hayabusa2 na powierzchni planetoidy Ryugu
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 11/10/2018
Japońska sonda wysłana do zbadania planetoidy Ryugu i rzucenia nowego światła na początki Układu Słonecznego wyląduje na jej powierzchni kilka miesięcy później niż dotychczas planowano ? poinformowali dzisiaj przedstawiciele japońskiej agencji kosmicznej JAXA.
Przedstawiciele JAXA przekazali reporterom informację, że sonda Hayabusa2 dotknie powierzchni planetoidy Ryugu najwcześniej pod koniec stycznia, a nie pod koniec bieżącego miesiąca jak wcześniej oczekiwano.
Yuichi Tsuda, menedżer projektu Hayabusa2 w JAXA powiedział, że badacze potrzebują więcej czasu na przygotowanie się do lądowania z uwagi na najnowsze dane, które wskazują, że powierzchnia planetoidy jest bardziej  nierówna niż wcześniej przypuszczano.
?Celem misji? jest wylądowanie bez uderzenia w żadne skały po drodze? powiedział Tsuda, dodając, że jest to ?najtrudniejszy? element całej misji.
?Zakładaliśmy, że powierzchnia planetoidy będzie gładka? ale okazuje się, że nie ma na niej płaskich, równych powierzchni?.
Naukowcy otrzymują już dane od innych urządzeń, które dotarły już na powierzchnię planetoidy.
W ubiegłym tygodniu JAXA z powodzeniem umieściła na powierzchni nowy 10-kilogramowy robot obserwacyjny MASCOT (Mobile Asteroid Surface Scout).
Wyładowany czujnikami robot może wykonywać zdjęcia w różnych zakresach promieniowania, badać minerały za pomocą mikroskopu, mierzyć temperaturę panującą na powierzchni oraz natężenie pól magnetycznych.
Dziesięć dni wcześniej na powierzchnię Ryugu dotarła także para mikro-łazików MINERVA-II ? co stanowiło pierwszy przypadek mobilnego urządzenia obserwacyjnego dostarczonego na powierzchnię planetoidy.
Owe łaziki korzystają z niskiej grawitacji Ryugu skacząc po powierzchni, wzbijając się nawet na 15 metrów i opadając nawet 15 minut później ? badając w tym czasie struktury powierzchniowe planetoidy za pomocą kamer i czujników.
Hayabusa2, sonda o rozmiarach dużej lodówki, wyposażona w panele słoneczne, jest następcą pierwszej japońskiej sondy o tej samej nazwie badającej planetoidy.
Koszt misji Hayabusa2, która wystartowała z Ziemi w grudniu 2014 roku i powróci na Ziemię z próbkami w 2020 roku, szacowany jest na 260 milionów dolarów.
Źródło: AFP
https://www.pulskosmosu.pl/2018/10/11/japonia-opoznia-ladowanie-sondy-hayabusa2-na-powierzchni-planetoidy-ryugu/

 

Japonia opóźnia lądowanie sondy Hayabusa2 na powierzchni planetoidy Ryugu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po awarii Sojuza wszystkie loty kosmiczne wstrzymane

2018-10-12

Wstrzymane wszystkie loty i kontrola każdej rakiety Sojuz - to efekty pierwszej od 43 lat rosyjskiej katastrofy kosmicznej.

Wczoraj po starcie z kosmodromu Bajkonur tuż po starcie doszło do awarii silników. Na pokładzie lecącej do Międzynarodowej stacji kosmicznej MIR rakiety było dwóch kosmonautów, Rosjanin Aleksiej Owczynin i Amerykanin Nick Hague. Uratowali się dzięki kapsule ratunkowej, już po 1,5 godziny odnaleziono ich na kazachskim stepie.
Obaj kosmonauci mają zostać przetransportowani z Kazachstanu do podmoskiewskiego ośrodka kosmicznego. Według doniesień ich życiu nic nie zagraża mimo przeciążeń jakim zostali poddani podczas ewakuacji z rakiety.
Gdy aparat kosmiczny wchodzi w gęste warstwy atmosfery, zaczyna się nagrzewać i pojawiają się przeciążenia. Kosmonauci są przygotowywani do przeciążeń i to nie powinno być dla nich niebezpieczne.
Rosjanie obawiają się również, że amerykańska NASA zdecyduje się na szybszą rezygnację z wykorzystywania rosyjskich silników rakietowych. Obecnie używane są w rakiecie Atlas 5.
(nm)
Przemysław Marzec


https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-po-awarii-sojuza-wszystkie-loty-kosmiczne-wstrzymane,nId,2643446

Po awarii Sojuza wszystkie loty kosmiczne wstrzymane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze sygnały z kosmosu. Australijscy naukowcy są zdumieni
2018-10-12, Natalia Bogucka
Jak poinformowali obserwatorzy z Australii, teleskopy zbierają ogromną ilość niewyjaśnionych sygnałów pochodzących z obcych galaktyk. Odebrały niemal podwojoną liczbę znanych "szybkich impulsów radiowych", czyli jasnych przebłysków fal radiowych, które docierają na Ziemię z kosmosu.
Zarejestrowane sygnały są najbliższe i najjaśniejsze spośród wszystkich kiedykolwiek odebranych. Szybkie wybuchy radiowe są jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk we wszechświecie. Są to wybuchy niesamowitej energii - równoważne ilości uwolnionej przez Słońce w ciągu 80 lat. Trwają zaledwie chwilę i pochodzą z tajemniczego źródła.
Niektórzy sugerują, że sygnały są emitowane przez cywilizację pozaziemską. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda w zeszłym roku uznali, że mogą pochodzić z ogromnych nadajników. Inni sugerują przyczyny, takie jak czarne dziury lub gwiazdy neutronowe, które na siebie wpadają.
Odkryliśmy 20 szybkich serii radiowych w ciągu roku, to prawie podwojenie liczby wykrytych sygnałów na całym świecie, odkąd je odkryto w 2007 r. Korzystając z nowej technologii udowodniliśmy również, że szybkie wybuchy radiowe pochodzą z drugiej strony wszechświata, a nie z naszej galaktycznej okolicy - powiedział dr Ryan Shannon.
Naukowcy mają nadzieję, że uda im się zanotować kolejne sygnały i wyjaśnić ich pochodzenie. Jeśli okaże się, że jest ich wystarczająco dużo, mogą stać się użytecznym sposobem na zrozumienie historii wszechświata. Zostały bowiem wysłane, kiedy był znacznie młodszy niż jest dzisiaj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zobacz także: Sygnał z kosmosu. Radiowy "duch" trwał przez 25 lat
https://www.o2.pl/artykul/tajemnicze-sygnaly-z-kosmosu-australijscy-naukowcy-sa-zdumieni-6304879877064833a

Tajemnicze sygnały z kosmosu. Australijscy naukowcy są zdumieni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalsze opóźnienia EM-1?
2018-10-12. Krzysztof Kanawka
NASA prawdopodobnie nie będzie w stanie zrealizować misji EM-1 przed czerwcem 2020 roku.
Pierwsza misja ?pełnej wersji? kapsuły MPCV Orion nosi nazwę EM-1 (Exploration Mission ? 1). Ta misja będzie bezzałogowa i w tym locie zostanie wykorzystana po raz pierwszy potężna rakieta SLS. Według oficjalnych planów NASA ta wyprawa jest wyznaczona na koniec 2019. Od pewnego czasu jednak przewidywano, że start nastąpi raczej w pierwszej połowie 2020 roku.
Na początku października pojawiła się informacja, że misja EM-1 prawdopodobnie doświadczy kolejnych opóźnień. O ryzyku opóźnień poinformowało biuro inspekcyjne NASA o nazwie OIG (Office of Inspector General). Opóźnienie ma głównie związek z budową rakiety SLS, w szczególności jej dolnego stopnia. NASA będzie niebawem zmuszona renegocjować kontrakt z firmą Boeing na dostarczenie pierwszej rakiety SLS, gdyż dostępne fundusze zakończą się na początku przyszłego roku. OIG ma duże wątpliwości w kilku przypadkach, o czym NASA poinformowała m.in. na poniższym nagraniu.
Z analizy OIG wynika, że bez dodatkowego wzrostu nakładów misja EM-1 opóźni się poza czerwiec 2020 roku. Wcześniejszy start EM-1 będzie możliwy przy wyraźnym wzroście finansowania, co prawdopodobnie nie spotka się z aprobatą środowisk politycznych w USA. Dlatego można się spodziewać, że NASA prawdopodobnie niebawem oficjalnie poinformuje, że misja EM-1 wystartuje nie wcześniej niż w drugiej połowie 2020 roku.
W pierwszej połowie 2017 roku trwała analiza, czy możliwe będzie przeprowadzenie misji EM-1 w wersji załogowej. Na to rozwiązania naciskały pewne środowiska, w tym i polityczne. NASA, po przeprowadzeniu analizy, postanowiła jednak wykonać misję EM-1 w formie bezzałogowej. Misja EM-2 będzie już załogowa.
Warto tu dodać o ważnej roli Europy w programie kapsuły Orion. Europejski udział w lotach MPCV Orion to budowa modułu serwisowego (napędowego i zasilającego). Moduł jest częściowo oparty na konstrukcji z pojazdu zaopatrzeniowego ATV, którego ostatni egzemplarz odwiedził Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) w 2014-2015 roku.
(OIG)
https://kosmonauta.net/2018/10/dalsze-opoznienia-em-1/

Dalsze opóźnienia EM-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska Agencja Kosmiczna prowadzi rozmowy o współpracy Polski i USA dot. kosmosu
2018-10-12. md, akune
Polska Agencja Kosmiczna prowadzi rozmowy o współpracy Polski i USA dotyczące kosmosu. Chodzi o rozwój projektów na rzecz misji kosmicznych czy współpracę badawczą w zakresie technologii kosmicznych ? podała w piątkowym komunikacie PAK.
Obszary współpracy dwustronnej Polski i USA związanej z eksploracją kosmosu obejmować mogą m.in. kooperację instytucji naukowych i uniwersytetów prowadzących w obu krajach badania z zakresu technologii kosmicznych, rozwój wspólnych projektów na rzecz misji kosmicznych oraz wykorzystanie przez stronę polską amerykańskich doświadczeń w dziedzinie prawodawstwa kosmicznego i wsparcia państwa dla prywatnej działalności kosmicznej ? napisano.

Jak wskazano, o rozwinięciu polsko-amerykańskiej współpracy w dziedzinie działalności kosmicznej rozmawiali w Bremie prezes Polskiej Agencji Kosmicznej dr hab. Grzegorz Brona i administrator amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) Jim Bridenstine.

? Z satysfakcją przedstawiłem szefowi NASA wkład polskich podmiotów w amerykańskie misje kosmiczne: InSight, Curiosity, IMAP. To istotny dorobek, a naszym celem jest dalsze zwiększenie zaangażowania krajowych przedsiębiorstw i instytutów naukowo-badawczych w amerykańskie projekty kosmiczne ? powiedział, cytowany w komunikacie, Brona.

Szef PAK dodał, że rozmowy dotyczyły też ?możliwego udziału Polski w planowanej bazie okołoksiężycowej Lunar?, której budowa ma się wkrótce rozpocząć.

Orbitująca wokół Srebrnego Globu stacja kosmiczna Lunar Orbital Platform-Gateway ma powstać do 2023 r. Według NASA stacja otworzy drogę astronautom do lądowania na powierzchni Księżyca nie dalej niż pod koniec lat 20.
Gateway ma pozwalać m.in. na obsługę lądowań ludzi i dostarczania zbieranych na niej materiałów na Ziemię. Orbitująca wokół Księżyca stacja będzie także miejscem badania wpływ na ludzi pobytu w dalekiej przestrzeni oraz testowania nowych technologii potrzebnych m.in. do lotu na Marsa.

Lot ludzi na Czerwoną Planetę ma być poprzedzony szeregiem misji zrobotyzowanych. Już w listopadzie na Marsie wylądować ma sonda InSight.

W 2020 r. miałby zostać wystrzelony kolejny łazik, który m.in. będzie badał Marsa pod kątem możliwości produkcji na jego powierzchni paliwa i zdobywania innych potrzebnych ludziom zasobów.

Planowane jest też wysłanie na Marsa robota, który wróci na Ziemię z próbkami. Oznaczałoby to pierwsze w historii wystrzelenie z Marsa rakiety.

Polska Agencja Kosmiczna jest rządowym organem wykonawczym podlegającym Prezesowi Rady Ministrów. Została powołana na mocy ustawy z dnia 26 września 2014 r. Agencja uczestniczy w realizacji strategicznych celów Polski, wspierając wykorzystanie systemów satelitarnych i rozwój technologii kosmicznych.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/39448254/polska-agencja-kosmiczna-prowadzi-rozmowy-o-wspolpracy-polski-i-usa-dot-kosmosu

Polska Agencja Kosmiczna prowadzi rozmowy o współpracy Polski i USA dot. kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce, czyli Julian Barbour i jego walka z istnieniem czasu
2018-10-12. Piotr.
No i stało się! Wreszcie możemy zaprezentować Wam recenzję kolejnej książki. Tym razem będzie to "Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce", skonstruowana przez Juliana Barboura - kontrowersyjnego brytyjskiego fizyka, którego badania od lat skupiają się przede wszystkim na grawitacji kwantowej. Już w 1999 roku w książce "The End of Time" autor zasugerował, że czas, którego upływ odczuwamy istnieje jako iluzja.
Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce, czyli Julian Barbour i jego walka z istnieniem czasu...
No i stało się! Wreszcie możemy zaprezentować Wam recenzję kolejnej książki. Tym razem będzie to "Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce", skonstruowana przez Juliana Barboura - kontrowersyjnego brytyjskiego fizyka, którego badania od lat skupiają się przede wszystkim na grawitacji kwantowej. Już w 1999 roku w książce "The End of Time" autor zasugerował, że czas, którego upływ odczuwamy istnieje jako iluzja. W ramach ciekawostki dodać również należy jego teorię o braku dowodu na istnienie przeszłości innego niż nasza pamięć, ale też dowodu na istnienie przyszłości, innego niż nasze przekonanie o jej istnieniu. Co tym razem przygotował dla nas Barbour? Zapraszamy do recenzji tej blisko 600-stronicowej książki, która podobnie jak poprzednie prace autora może spotkać się z krytyką ze strony zwolenników teorii czasu.

Nie ukrywajmy ? książka, która wypuszczona została na rynek przez wydawnictwo Copernicus nie jest pozycją do pochłonięcia w jeden dzień. Przeciwnie - jest to historia bardzo długa na tydzień, dwa, a nawet więcej dni spędzonych z nią w domowym zaciszu. Nie spieszcie się, bowiem jest to "czas", który poświęcimy na zapoznanie się z teorią "końca czasu" - jakkolwiek to brzmi..
Jest to historia bardzo długa na tydzień, dwa, a nawet więcej dni spędzonych z nią w domowym zaciszu.


Do kogo skierowana jest książka? Jeśli czytacie nasz portal z pewnością należycie do jednej z grup odbiorców - miłośników astronomii, fizyki, głodnych wiedzy nieobojętnych przedstawicieli naszego świata. Faktem jest, że lektura, z jaką mamy do czynienia nie jest oczywista i stąd też ostrzeżenie dla części z Was, która raczej woli przyglądać się z pewnej odległości szeroko pojętym treściom o nieco wyższym stopniu skomplikowania. Nie oznacza to jednak, że czytając książkę nie wypracujecie własnego zdania na temat poruszanych przez autora teorii, które naprawdę płyną w zupełnie innym kierunku niż aktualnie przyjęte normy. Uspokajamy jednak - język nie jest tak bardzo skomplikowany, jak może Wam się na początku wydawać.

Faktem jest, że z własnego doświadczenia znamy mnóstwo teorii, które po latach nagle stały się nieaktualne, niewiarygodne. Kto jednak twierdzi, że zastępujące je prace naukowe są jedynymi słusznymi i wreszcie, dlaczego nie mielibyśmy twierdzić, że również one zostaną kiedyś zdezaktualizowane i zamienione na nowe. Tego wiedzieć jednak dziś nie możemy. Prawdą jest natomiast, że mamy do czynienia z coraz odważniejszymi tezami naukowców i wiele z nich może, ale nie musi się sprawdzić.
Z jednym z bardziej odważnych głosów jakie obiegły świat mamy do czynienia w recenzowanej książce. Julian Barbour przeciwstawia się przyjętej teorii czasu głosząc, że ten właściwie nie istnieje. Barbour, który uwielbia historię nauki nie byłby sobą gdyby w ramach swoich rozważań nie cofnął się wstecz aż do starożytności, gdzie wspomina przywoływane do dziś słowa Heraklita, Galileusza, Einsteina czy Newtona. Rzecz jasna trafia też w samo jądro teorii konstruowanych przez współczesnych fizyków takich jak Hawking, czy Penrose. Autor bardzo głęboko analizuje m.in. możliwości istnienia wielu światów, podróży w czasie, czy wreszcie zastanawia się, a raczej stara się udowodnić istnienie bezczasowego Wszechświata. Powoli zaczynamy rozumieć dlaczego "Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce" posiada blisko 600 zapisanych stron...

Warto podkreślić raz jeszcze, iż większość z Was ściśle związana z szeroko pojętą astronomią odnajdzie się w tej książce bez większych problemów. Ci z Was, którzy jednak z dystansem przyglądają się tego typu treściom obawy powinni szybko zredukować do tolerowanego minimum, bowiem skomplikowany język nie wsiąkł w papier nowego dzieła autora, co jest dla nas bardzo istotnym elementem współczesnych książek. Owszem zdarzają się momenty trudniejsze, ale filozoficzny wątek, który towarzyszy nam przez całą lekturę nieco znacząco usprawnia nam ich pokonywanie.
Czy Barbour ma rację? Czy czas, a co za tym idzie ruch jest iluzją? Czy istnienie czasu zawdzięczamy próbie wyjaśnienia nieoczywistego? Na te pytania każdy z nas ma własną odpowiedź lub chce ją sobie wreszcie wypracować! "Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce" ma udowodnić nam, że tą właściwą teorią jest aktualnie mniej popularna, negowana przez większą część środowiska naukowego. Ale czy negowana być powinna? Autor dał nam do dłoni twardy orzech do zgryzienia, a właściwie rozbicia. Po przebrnięciu przez skorupę i poznaniu zawartości, naprawdę mamy głowę pełną intrygujących treści, jeszcze więcej wątków do rozmyślań, a w dodatku jesteśmy pobudzeni i zmotywowani do dalszego drążenia w skale i to przez długi "czas" po zamknięciu książki? No właśnie..., ale czy na pewno "czas"? Spróbujcie przekonać się osobiście. Będziecie tak jak my - zafascynowani tym, z czym przyjdzie Wam się zmierzyć.

Tytuł oryginalny: The End of Time. The Next Revolution in Physics
ISBN: 978-83-7886-363-2
Format: 140x215 mm
Tłumaczenie: Tomasz Lanczewski
Gdzie kupić?: ccpress.pl
Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com
https://www.astronomia24.com/articles.php?article_id=27


https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=828

Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce, czyli Julian Barbour i jego walka z istnieniem czasu.jpg

Koniec czasu. Nowa rewolucja w fizyce, czyli Julian Barbour i jego walka z istnieniem czasu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Afrykańska sieć MeerKAT: rozwój kontynentu i łączenie nauk
Wysłane przez kuligowska w 2018-10-12


Ponad rok temu w Afryce Południowej miało miejsce uroczyste otwarcie sieci radioteleskopów MeerKAT. Do czasu ukończenia budowy interferometru SKA będzie to największy radioteleskop na całym kontynencie.
MeerKAT (pierwotnie: Karoo Array) to sieć interferometryczna złożona z 64 anten o średnicy 13,5 m każda, które są obecnie testowane w Northern Cape w Afryce. Po tym etapie interferometr ten będzie łącznie największym i najczulszym radioteleskopem tego rejonu aż do ukończenia budowy sieci SKA (Square Kilometer Array), co ma nastąpić nie wcześniej niż w 2024 roku. Teleskop będzie używany w  badaniach nad kosmicznymi polami magnetycznymi, ewolucją galaktyk, wielkoskalową strukturą Wszechświata, ciemną materią i naturą przejściowych źródeł radiowych na niebie. Swe "pierwsze światło" ujrzał w lipcu 2016 roku.
Choć przed Afryką stoi wciąż wiele poważniejszych wyzwań, wielu naukowców uważa, że to właśnie astronomia jest w stanie zapewnić jej dalszy rozwój. Nauka ta ma unikalną zdolność rozbudzania ciekawości i inspirowania - także najbardziej zaniedbanych i odsuniętych od współczesnego świata grup społecznych. Astronomia łączy w sobie filozofię, kulturę i najnowsze osiągnięcia nauki i technologii. Przykładowo, w Sierra Leone była już wcześniej wykorzystana do rozwijania umiejętności czytania i pisania w gimnazjach. To zadziałało, ponieważ uczniowie naprawdę lubili to, czego się uczyli.Technologie znane nam z astronomii są także powszechnie wykorzystywane w obrazowaniu medycznym.
Biuro ds. Rozwoju Międzynarodowej Unii Astronomicznej (The International Astronomical Union?s Office of Astronomy for Development) wykorzystuje astronomię do inspirowania pozytywnych zmian rozwojowych. Prawdziwym wyzwaniem jest więc nie tylko dalszy rozwój tej dyscypliny naukowej w Afryce, ale - a nawet przede wszystkim - związane z nim inicjatywy edukacyjne, transfer technologii i zaangażowanie społeczne, które mogą w przyszłości zmieniać cały kontynent. Fundusze IAU są wykorzystywane w realizacji szeregu programów mających na celu rozwijanie różnych umiejętności wśród uczniów i studentów. Jednym z nich była "szkoła" Madagascar Astronomy Python Workshop w roku 2017. Projekt ten koncentrował się na praktycznej nauce programowania w języku Python. Celem jego było natomiast utworzenie konkretnych narzędzi astronomicznych, które uczestnicy mogą dalej rozwijać we własnych badaniach i pracy - niekoniecznie w dziedzinie astronomii. W Nigerii w ubiegłym roku odbył się także obóz szkolny Girls Astronomy Camp zorganizowany z myślą o edukacji oraz walce z nierównouprawnieniem w dziedzinie nauki, technologii, inżynierii i matematyki, które bywa złożonym problemem społeczno-kulturowym w wielu regionach świata.
Aby wspierać te i podobne inicjatywy w Afryce, IAU zarządza również repozytorium danych naukowych i przykładów kodów. Z kolei projekt Accessible Citizen Science for the Developing World łączy w sobie zagadnienia medyczne z umiejętnościami astronomicznymi. W ramach Peek Vision, obywatelskiej inicjatywy na rzecz poprawy widzenia i zdrowia, opracowano urządzenie do obrazowania siatkówki, które może być z łatwością używane nawet na kenijskich wsiach, z wykorzystaniem jedynie telefonu. Problemem była jednak? niedostateczna ilość wykwalifikowanych okulistów, zdolnych do poprawnego korzystania z aplikacji do diagnozowania wad siatkówki. Ludzie z Peek Vision połączyli więc swe siły z astronomami z portalu o nazwie Zooniverse: miłośnicy i naukowcy, którzy pracują tam ciągle nad klasyfikacją tysięcy galaktyk, zostali zaproszeni do nauki rozpoznawania problemów związanych z siatkówką i widzeniem. Ten typ partnerstwa jest wg. IAU kwintesencją współpracy między różnymi dyscyplinami nauk.
Istnieje wiele innych inicjatyw, które przyczyniają się do rozwoju ogólnego poprzez astronomię. Duże astronomiczne inwestycje infrastrukturalne, takie jak MeerKAT, mają na celu stymulowanie przemysłu technologicznego i rozwój umiejętności technicznych miejscowej ludności. W przypadku Afryki to także Development in Africa with Radio Astronomy (DARA) czy DARA Big Data. Wiążą się one z budową SKA. Międzynarodowa Unia Astronomiczna rzuca też wyzwanie nie tylko astronomom, ale i innym naukowcom. W jaki jeszcze sposób można przekroczyć granice dyscyplin i stymulować rozwój obszarów słabiej rozwiniętych?

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł: The potential of astronomy for socioeconomic development in Africa (Nature Astronomy, volume 2)
?    A big moment for Africa: why the MeerKAT ? and astronomy ? matter
?    MeerKAT radio telescope
?    Australian Square Kilometre Array Pathfinder
 
Źródło: The Conversation/Nature

Na zdjęciu: Młodzież szkolna pod radioteleskopem KAT-7 w mieście Carnarvon. Źródło: Kevin Govender
Na zdjęciu powyżej: Anteny MeerKAT. Źródło: MeerKAT
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/afrykanska-siec-meerkat-rozwoj-kontynentu-laczenie-nauk-4715.html

Afrykańska sieć MeerKAT rozwój kontynentu i łączenie nauk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Houston, mamy problem. Kosmos nam się oddalił...

2018-10-12. Grzegorz Jasiński

Awaria rosyjskiego statku kosmicznego Sojuz, jedynego w tej chwili na świecie systemu komunikacyjnego na linii Ziemia - Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, poważnie komplikuje najbliższe plany badań na niskiej orbicie wokółziemskiej. Paradoksalnie może jednak przyspieszyć prace nad nowymi, zamówionymi przez NASA, prywatnymi pojazdami kosmicznymi. Ich próby, jeszcze bez astronautów mają się rozpocząć lada chwila. Być może Ameryka, by odzyskać, utraconą w 2011 roku zdolność do wynoszenia astronautów na orbitę z własnego terytorium i z pomocą amerykańskich pojazdów, będzie musiała wyłożyć więcej pieniędzy.


Jak niemal wszystko w naszej współczesności, loty kosmiczne też są sprawą polityczną. Decyzja administracji prezydenta Baracka Obamy, by w 2011 roku zakończyć program wahadłowców kosmicznych, bez czytelnego planu, co miałoby je zastąpić, była wtedy krytykowana dość nieśmiało. Teraz kontrowersje mogą wrócić z większą siłą. Rosjanie przez te wszystkie lata byli wiarygodnym partnerem, a spory na linii Moskwa - Waszyngton, na orbitę się nie przenosiły, awarii Sojuza, krótko po odkryciu na orbicie tajemniczej nieszczelności w jednym z poprzednich pojazdów, nie da się jednak zbagatelizować. Tym bardziej, że awarie rosyjskich rakiet zdarzały się też ostatnio przy wynoszeniu statków towarowych typu Progress.
Amerykanie, jak to mają w zwyczaju, robią dobrą minę do złej gry. O ile moim zdaniem szczerze chwalą pojazd Sojuz, którego systemy bezpieczeństwa uratowały wczoraj załogę w imponujący sposób, nie do końca wierzą w swoje własne zapewnienia, że misja Międzynarodowej Stacji Kosmicznej może przebiegać dalej w niezakłócony sposób. Po ubiegłotygodniowym powrocie na Ziemię kosmonauty Olega Artemiewa oraz astronautów, Drew Feustela i Ricky'ego Arnolda na orbicie pracują w tej chwili trzy osoby, astronautka NASA Serena Au?ón-Chancellor, astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej Alexander Gerst i kosmonauta Sergiej Prokopiew. Załoga pechowego Sojuza, Amerykanin Nick Hague i Rosjanin Aleksiej Owczinin, mieli ten skład wzmocnić. I nie chodzi przy tym o uzupełnienie czwórki do brydża, ale konkretne, istotne do wykonania zadania.
W najbliższych tygodniach planowano trzy spacery kosmiczne, dwa z nich miały pozwolić na wymianę baterii w instalacjach na zewnątrz stacji, podczas trzeciego astronauci mieli sprawdzić, jak odkryta (i zaklajstrowana) w przycumowanym do ISS Sojuzie nieszczelność wygląda z zewnątrz. To istotne, bo tym właśnie Sojuzem obecna trzyosobowa załoga będzie wracać z orbity. Na szczęście nie chodzi o sam lądownik, który wejdzie w atmosferę, ale jednak. Problem w tym, że w tej chwili tylko jeden ze "spacerowiczów", Alexander Gerst jest na miejscu, drugi, Nick Hague, na orbitę nie doleciał. Spacery wymagają długich przygotowań jeszcze na Ziemi i ze względów bezpieczeństwa nie prowadzi się ich w pojedynkę.
NASA podkreśla, że obecna załoga ma wystarczające zapasy, by pozostać na orbicie przez planowane kolejne dwa miesiące, będzie miała tylko więcej pracy. Kolejny problem jednak w tym, co dalej, jeśli planowany na połowę grudnia kolejny załogowy lot Sojuza musiałby się opóźnić. Sojuzy mają certyfikat bezpieczeństwa na 200 dni na orbicie, w przypadku "przeciekającego" pojazdu to oznacza, że trójka musi wracać najpóźniej na początku stycznia. Stacja, po raz pierwszy od 2 listopada 2000 roku mogłaby pozostać bez załogi. ISS może być w pełni kontrolowana z Ziemi, po odpowiednim skonfigurowaniu aparatury załoga może ją spokojnie opuścić, to jednak opcja niepożądana z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze i może najmniej ważne, przerwałoby to sięgający już 18 lat okres ciągłej obecności człowieka w kosmosie, po drugie, zmusiłoby załogę do przerwania części eksperymentów, po trzecie - i może najważniejsze - utrudniłoby przygotowania do rozpoczęcia ery prywatnych lotów na stację, na którą NASA coraz bardziej niecierpliwie czeka.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej w NASA, International Space Station Operations Integration Manager Kenny Todd przyznał, że podczas zapowiadanych już wkrótce bezzałogowych jeszcze testów pojazdów Crew Dragon firmy Space X i Starliner Boeinga NASA chce mieć na orbicie swoich ludzi. Uznaje, że ryzyko prowadzenia testów w pobliżu wartej 100 miliardów dolarów stacji tylko w oparciu o wskazania aparatury, bez bezpośredniego nadzoru astronautów, jest zbyt duże. Czy są szanse, by te testy przyspieszyć, póki załoga tam jest? Portal space.com twierdzi, że Space X wstępnie deklaruje możliwość przesunięcia testu Crew Dragon ze stycznia na grudzień. Loty załogowe obu pojazdów planowane są latem przyszłego roku, brak załogi w ISS, może jednak to wszystko opóźnić.
Kluczowe znaczenie ma więc teraz odpowiedź na pytanie, jak szybko Rosjanie będą w stanie ustalić przyczyny wczorajszej awarii i przekonać NASA, że są w stanie je usunąć i latać bezpiecznie. Dmitrij Rogozin, szef agencji Roskosmos, który wczoraj wstrzymał rosyjskie loty załogowe i zarządził dochodzenie w tej sprawie oświadczył dziś, że pechowa załoga będzie mogła polecieć na orbitę wiosną przyszłego roku. Na kwiecień zaplanowano już wcześniej lot Sojuza MS-12 z trzyosobową załogą, na pokładzie którego poza rosyjskim kosmonautą i amerykańską astronautką miał się znaleźć pierwszy astronauta ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Rogozin zapewne planuje tu zmianę. Inny z ważnych urzędników Roskosmosu, Siergiej Krikaliew oświadczył z kolei, że agencja nie wyklucza opóźnienia planowanego na koniec października lotu statku towarowego Progress, korzystającego z tego samego typu rakiety. Agencja Interfeks, powołując się na anonimowe źródło związane ze śledztwem pisze tymczasem, że pierwszy i drugi stopień rakiety nie rozdzieliły się wczoraj  związku z nieprawidłowym działaniem elementu pirotechnicznego uruchamiającego istotny zawór. Czy to faktycznie wyjaśnia sprawę? Czy to przekona Amerykanów? Zobaczymy.
Na razie Roskosmos zapewnia, że strona amerykańska nie zamierza rezygnować z usług Rosji w transporcie astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. To nie zaskakuje, Amerykanie po prostu nie mają teraz innego wyjścia. Myślę jednak, że to dla nich bardzo niekomfortowa sytuacja. A w roku 60-lecia NASA i przed obchodami 50-lecia lądowania na Księżycu, niekomfortowa nawet... do kwadratu.
Grzegorz Jasiński


https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/grzegorz-jasinski/blogi/news-houston-mamy-problem-kosmos-nam-sie-oddalil,nId,2643610

Houston, mamy problem. Kosmos nam się oddalił....jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umierająca gwiazda emituje szept
2018-10-12. Autor. Agnieszka Nowak
Zespół naukowców pod kierownictwem Caltech zaobserwował osobliwą śmierć potężnej gwiazdy, która eksplodowała w postaci słabej i szybko zanikającej supernowej. Obserwacje te sugerują, że gwiazda ma niewidzialnego towarzysza, który grawitacyjnie zabiera masę gwiazdy pozostawiając jedynie obnażoną gwiazdę, która eksplodowała w postaci szybkiej supernowej. Uważa się, że eksplozja doprowadziła do powstania martwej gwiazdy neutronowej krążącej wokół swego gęstego i zwartego towarzysza, co sugeruje, że naukowcy po raz pierwszy byli świadkami narodzin układu podwójnego zwartych gwiazd neutronowych.
Badanie zostało przeprowadzone przez studenta Kishalay De i opisane w artykule opublikowanym w czasopiśmie Science. Praca została wykonana głównie w laboratorium Mansi Kasliwala, adiunkta astronomii. Kasliwal jest głównym badaczem prowadzonego przez Caltech projektu Global Relay of Observatories Watching Transients Happen (GROWTH).

Kiedy masywna gwiazda ? co najmniej ośmiokrotnie masywniejsza od Słońca ? wyczerpie paliwo w swoim jądrze, wtedy zapada się do wewnątrz, a następnie wybucha w potężnej eksplozji zwanej supernową. Po wybuchu wszystkie zewnętrzne warstwy gwiazdy zostają odrzucone, pozostawiając gęstą gwiazdę neutronową ? mniej więcej wielkości małego miasta, ale o masie większej, niż Słońce.

Podczas eksplozji supernowej umierająca gwiazda wyrzuca całą materię z zewnętrznych warstw. Zwykle jest to kilka razy więcej, niż wynosi masa Słońca. Jednak zdarzenie, które zaobserwował Kasliwal wraz ze współpracownikami, a które nazwano iPTF 14gqr, wyrzuciło materię stanowiącą zaledwie ? masy Słońca.

Astronomowie widzieli zapadnięcie się jądro tej masywnej gwiazdy, jednak zaobserwowali niezwykle małą ilość odrzuconej masy. Nazywają to supernową o skrajnie obnażonej powłoce i jest to coś, czego istnienie od dawna przewidywali. Po raz pierwszy naukowcy przekonująco zobaczyli, że zapadające się jądro masywnej gwiazdy jest tak pozbawione materii.

Fakt, że gwiazda w ogóle eksplodowała, sugeruje, że musiała być wcześniej otoczona dużą ilością materii, a jej jądro nigdy nie stałoby się wystarczająco ciężkie, by się zapaść. Jednak gdzie była brakująca masa?

Naukowcy wywnioskowali, że masa została skradziona ? gwiazda musi mieć jakiegoś gęstego, zwartego towarzysza, albo białego karła, gwiazdę neutronową lub czarną dziurę ? wystarczająco blisko, by grawitacja wypłukała jej masę, zanim gwiazda eksplodowała. Gwiazda neutronowa, która została z supernowej, musiała narodzić się na orbicie wraz z tym gęstym towarzyszem. Obserwowanie iPTF 14gqr było faktycznie obserwowaniem narodzin zwartej gwiazdy neutronowej. Ponieważ ta nowa gwiazda neutronowa i jej towarzysz znajdują się tak blisko siebie, w końcu połączą się w kolizji podobnej do tej z 2017 roku, która wytworzyła fale grawitacyjne i elektromagnetyczne.

Nie tylko iPTF 14gqr jest zdarzeniem godnym uwagi a fakt, że został w ogóle zaobserwowany, był przypadkowy, ponieważ zjawiska te są zarówno rzadkie jak i krótkotrwałe. Rzeczywiście, tylko dzięki obserwacjom wczesnych faz supernowej badacze mogli wywnioskować, że wybuch pochodzi od masywnej gwiazdy.

Wydarzenie to zostało po raz pierwszy zaobserwowane w Obserwatorium Palomar będącego częścią Palomar Transient Factory (iPTF), nocnego przeglądu nieba w poszukiwaniu przejściowych lub krótkotrwałych kosmicznych zdarzeń, takich jak supernowe. iPTF 14gqr zostało zaobserwowane w pierwszych godzinach po eksplozji. Gdy Ziemia się obróciła, a teleskop Palomar wysunął się poza zasięg, astronomowie na całym świecie podjęli współpracę, aby monitorować iPTF 14gqr, stale obserwując jej ewolucję za pomocą licznych teleskopów, które dzisiaj tworzą sieć obserwatoriów GROWTH.

Zwicky Transient Facility, następca iPTF w Obserwatorium Palomar, bada niebo jeszcze szerzej i często w nadziei na złapania większej liczby tych rzadkich zdarzeń, które stanowią zaledwie jeden procent wszystkich obserwowanych wybuchów. Takie badania, we współpracy ze skoordynowanymi sieciami monitorującymi, takimi jak GROWTH, pozwolą astronomom lepiej zrozumieć, w jaki sposób ewoluują zwarte układy podwójne masywnych gwiazd.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Caltech

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/10/umierajaca-gwiazda-emituje-szept.html

 

Umierająca gwiazda emituje szept.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izba reprezentantów popiera plany wydłużenia finansowania ISS
2018-10-13. Aleksander Fiuk
Na posiedzeniu podkomisji ds. przestrzeni kosmicznej z 26 września 2018 zaproponowano Leading Human Spaceflight Act, który zapewniałby przedłużenie finansowania ISS przez państwo do 2030 roku.
Leading Human Spaceflight Act został zaproponowany przez Briana Babina, przewodniczącego podkomisji ds. przestrzeni kosmicznej. Dokument zapewniłby finansowanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej do 2030 o ile nie pojawiłaby się do tego czasu tańsza i łatwiejsza alternatywa z sektora prywatnego. Kilka tygodni wcześniej w amerykańskim Senacie również wyrażono poparcie dla tej idei.
ISS jest klejnotem w koronie amerykańskiego programu kosmicznego. Pozycja lidera, jaką USA mają na niskiej orbicie okołoziemskiej, przynosi ogromne korzyści tutaj, na Ziemi ? mówił Babin.
Podczas swojego wystąpienia zapytał on także słuchaczy, wśród których byli Bill Gerstenmeier oraz trzech dyrektorów różnych ośrodków badawczych NASA, o to jak Agencja zamierza zapobiec kolejnej luce w potencjale strategicznym, jaką byłaby utrata obecności na LEO.
Podchodzimy do sprawy bardzo poważnie. Zobaczymy, czym zainteresowany jest sektor prywatny przemysłu i jakie są jego możliwości odnośnie tego przedsięwzięcia, a następnie dokonamy płynnego przekazania w taki sposób, by nie kończyć nagle jednego projektu i zaczynać następnego.  ? odpowiedział Gerstenmeier, odwołując się do planu przekazania ISS opublikowanego wcześniej tego roku przez NASA.
Zaproponowana w Izbie dyrektywa znajduje poparcie w Space Frontier Act, uchwalonym przez senacką podkomisję ds. przestrzeni kosmicznej w sierpniu 2018 roku i oczekuje zaaprobowania przez cały Senat. Jeden z inicjatorów Space Frontier Act, a także przewodniczący komisji, która go uchwaliła, Ted Cruz zwrócił uwagę na fakt, że amerykańscy podatnicy zainwestowali ponad 100 mld USD w Międzynarodową Stację Kosmiczną, i stwierdził, że jest bardzo istotnym, by obywatele mogli korzystać z osiągnięć programu jak najdłużej.
Nie możemy oddać LEO na wyłączność w ręce Chin ani żadnego innego państwa. Stany Zjednoczone muszą rozważyć przedłużenie stałej obecności załogi na orbicie, nawet po zakończeniu programu ISS.  ? mówił Cruz w odniesieniu do planów umieszczenia przez Chińczyków pierwszej nieprzerwanie zamieszkanej stacji orbitalnej w 2022 roku na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Jim Bridenstine, szef NASA, stanowczo odpowiedział senatorowi, że Agencja nie zamierza przeprowadzać wcześniejszej deorbitacji stacji. Ponadto stwierdził on także, że możliwość wydłużenia operacyjności ISS do 2030 roku jest prawdopodobna, lecz będzie zależeć przede wszystkim od ryzyka i kosztów.
24 września 2018 Bridenstine wskazał wpływ, jaki przedłużenie finansowania ISS przez Agencję miałoby na inne jej plany.
Jeśli Senat chce nam dać dużo więcej pieniędzy, by kontynuować amerykańską obecność na ISS, chętnie je przyjmiemy. Jednak w rzeczywistości nasz budżet będzie bardzo obciążony i jeżeli chcemy zbudować stację księżycową oraz wysyłać ludzi na Marsa, będziemy musieli skomercjalizować Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Temat dalszych rozmów partnerskich miedzy USA a Federacją Rosyjską w kontekście ISS oraz dalszych lotów eksploracyjnych był również kontynuowany podczas wizyty Jima Brindenstine?a w Rosji w drugim tygodniu października po zakończeniu Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Bremie.
https://kosmonauta.net/2018/10/izba-reprezentantow-popiera-plany-wydluzenia-finansowania-iss/

Izba reprezentantów popiera plany wydłużenia finansowania ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska rakieta Długi Marsz 2C wysyła parę ładunków wojskowych serii Yaogan
Wysłane przez grabianski w 2018-10-13
W tym tygodniu z kosmodromu Jiuquan wystartowała rakieta Długi Marsz 2C z parą wojskowych satelitów rozpoznawczych serii Yaogan.
Start odbył się we wtorek, 9 października. Lot rakiety przebiegł pomyślnie i ładunki zostały wypuszczone na docelową orbitę heliosynchroniczną o wysokości około 700 km i inklinacji 98,3 stopni.
W rakiecie debiutował nowy górny stopień Yuanzheng 15, który umożliwia wielokrotne odpalenie przez co zwiększa nośność rakiety. Długi Marsz 2C może dzięki niemu wysyłać do 2 ton ładunku na orbity, takie jak ta wykorzystana w tej misji.
O ładunku

Satelity Yaogan zostały oznaczone numerem 32 (są to egzemplarze desygnowane 32-01 oraz 32-02. Niewiele wiadomo o przeznaczeniu tych statków. Z oficjalnych informacji medialnych możemy jedynie dowiedzieć się, że satelity zostaną wykorzystane do obserwacji środowiska i testów technologicznych.
Był to 27. start rakietowy przeprowadzony przez Chiny w tym roku. Do tej pory ten kraj odpowiada za najwięcej rakietowych lotów orbitalnych w 2018 roku.
Źródło: SN
Więcej informacji:
?    informacja prasowa o starcie (Xinhuanet)
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 2C startująca z satelitami Yaogan-32. Źródło: Xinhua/Wang Jiangbo.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chinska-rakieta-dlugi-marsz-2c-wysyla-pare-ladunkow-wojskowych-serii-yaogan-4717.html

Chińska rakieta Długi Marsz 2C wysyła parę ładunków wojskowych serii Yaogan.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie dane sondy Cassini wskazują, że pierścienie Saturna mogą wkrótce zniknąć
2018-10-13. Autor: admin.

Dane zebrane przez sondę Cassini w ostatnich chwilach jej istnienia wskazują, że materia zewnętrznych pierścieni Saturna bardzo szybko wpada do atmosfery. Zdaniem ekspertów doprowadzi to do ich zniknięcia i to już w najbliższej przyszłości.
Okazało się, że pierścienie Saturna stale wpadają w atmosferę planety powodując deszcz z lodu, wody i pyłu. Proces zachodzi tak szybko, że Saturn pochłania około 10-45 ton materii w ciągu każdej sekundy.
Sonds międzyplanetarna Cassini, która działała w kosmosie przez prawie 20 lat, zakończyła swoją pracę we wrześniu ubiegłego roku, "nurkując" w atmosferze Saturna. Wypełniła wtedy swoją ostatnią misję dzięki której naukowcy z NASA mieli nadzieję odkryć tajemnicę powstawania pola magnetycznego tego gazowego olbrzyma.
Planowano również zrozumieć, jak pierścienie Saturna oddziałują z gazową atmosferą tej planety. Ślady wspomnianego deszczu z pierścieni, znaleziono w spektrum atmosfery Saturna już w 1980 roku za pomocą sondy Voyager, ale aż do upadku Cassiniego, astronomowie nie byli pewni czy ten ciągły strumień pyłu i wody został wygenerowany przez pierścienie, a nie przez wewnętrzne procesy w głębi atmosfery.
Ostatnie chwile istnienia sondy dowodzą, że to właśnie pierścienie powodują ten niezwykły deszcz. Stacja Cassini znalazła się w specjalnej strefie atmosfery Saturna, gdzie wykryła mikrokropelki wody i cząsteczki pyłu, stopniowo spadające na Saturna z pierścieni znajdujących się najbliżej niego.
Ostatnie chwile Cassiniego, do których doszło w ubiegłym roku, udowodniły ten proces. Przy okazji udało się odkryć coś nowego, na co naukowcy nie byli gotowi - pierścienie okazały się być podobne w składzie do komet. Zawierają one duże ilości materii organicznej, tlenu i amoniaku, które wchodzą w złożone reakcje podczas upadku "deszczu" na Saturnie.
Pierścienie C i D, znajdujące się najbliżej planety, mogą zniknąć bardzo szybko jak na standardy kosmiczne. Pierścień D, najbliższy sąsiad Saturna, zostanie całkowicie zassany za około po 7-60 tysięcy lat, o ile nie zostanie zasilony w materiał z pierścienia C.
Za to pierścień C, zawierający w sobie nieco więcej materii, zniknie trochę później, ale wciąż bardzo szybko bo od 700 tysięcy do 7 milionów lat. Odkrycie to sugeruje, że Saturn nie zawsze posiadał pierścienie i częściej niszczył swoje księżyce, niż się powszechnie uważa.
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ostatnie-dane-sondy-cassini-wskazuja-ze-pierscienie-saturna-moga-wkrotce-zniknac

Ostatnie dane sondy Cassini wskazują, że pierścienie Saturna mogą wkrótce zniknąć.jpg

Ostatnie dane sondy Cassini wskazują, że pierścienie Saturna mogą wkrótce zniknąć2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktywne jądra galaktyczne a formowanie się gwiazd
2018-10-13. Autor. Agnieszka Nowak
Większość galaktyk w swoim jądrze zawiera supermasywną czarną dziurę (SMBH), obiekt o masie przekraczającej milion mas Słońca. Kluczowym nierozwiązanym problemem w formowaniu się i ewolucji galaktyk jest rola, jaką SMBH odgrywają w kształtowaniu swoich galaktyk. Większość astronomów jest zgodna co do tego, że musi istnieć silne powiązanie ze względu na zaobserwowane korelacje pomiędzy masą SMBH a jasnością jej galaktyki, masą gwiazdową i ruchem gwiazd w galaktyce. Korelacje te dotyczą zarówno galaktyk lokalnych, jak i tych we wczesnych epokach kosmicznych. Jednak mimo postępów w badaniach SMBH, ich wpływ nadal nie jest zrozumiały. W niektórych sugerowanych scenariuszach SMBH powstrzymuje powstawanie gwiazd w galaktyce poprzez usuwanie materii. W innych, takich jak scenariusz łączenia się galaktyk, efekt jest odwrotny: SMBH zwiększa ilość powstających gwiazd, pomagając pobudzić ośrodek międzygwiezdny. Przeprowadzono symulacje komputerowe, aby spróbować rozstrzygnąć te różnice. Symulacje mają tendencję do wykazywania, że zimny gaz napływający z ośrodka międzygalaktycznego może zasilać zarówno wzrost SMBH, jak i galaktyki.
Formowanie się gwiazd jest jednym z głównych wyznaczników wzrostu galaktyk. Obserwując galaktyki astronomowie próbują mierzyć powstawanie gwiazd poprzez korelację szybkości formowania się z wewnętrzną jasnością (proces tworzenia się gwiazd powoduje rozgrzewanie pyłu, którego promieniowanie podczerwone może dominować w jasności). Jednak emisje z regionu wokół supermasywnej czarnej dziury, która jest aktywnym jądrem galaktycznym (AGN), można łatwo pomylić z emisją pochodzącą od formujących się gwiazd. Promieniowanie rentgenowskie lub emisja silnie wzbudzonych jonów mogą być wykorzystane do określenia niezależnego wkładu AGN, ale pomiary te mogą być skomplikowane poprzez ingerencyjne wygaszanie pyłu lub inne efekty. Ponadto istnieją dowody potwierdzające, że w małych lub mniej świecących galaktykach czy we wcześniejszych kosmicznych epokach inne czynniki, takie jak obfitość pierwiastków, silnie wpłynęły na rozwój galaktyki.

Astronomowie z CfA ? Belinda Wilkes i Joanna Kuraszewicz ? wraz z pięcioma kolegami zbadali 323 galaktyki, o których wiadomo, że posiadają AGN emitujące silne promieniowanie rentgenowskie (mierzone teleskopem XMM-Newton), a także mają aktywnie formujące się gwiazdy, określone na podstawie ich promieniowania w dalekiej podczerwieni (mierzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Herschela). Galaktyki znajdują się na odległościach, z których światło podróżuje do nas od około dwóch do jedenastu miliardów lat. Analiza statystyczna próbki wskazuje, że AGN przyczynia się średnio do około 20% świecenia w podczerwieni, chociaż czasem może wynosić nawet >90%. Astronomowie dochodzą do ważnych wniosków, że nie ma dowodów (przynajmniej w tym zestawie obiektów) na silne powiązanie z tym, że AGN tłumi formowanie się gwiazd. W rzeczywistości wydaje się, że rosną one wspólnie.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/10/aktywne-jadra-galaktyczne-formowanie.html

Aktywne jądra galaktyczne a formowanie się gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie znaleźli dowód na istnienie księżyca poza Układem Słonecznym
2018-10-13. Zofia Wojtkowiak
Astronomowie odnaleźli pierwszego kandydata na egzoksiężyc! Jest to pierwszy taki obiekt odkryty poza Układem Słonecznym, zauważony dzięki teleskopom Hubble?a i Keplera. Księżyce są trudniejsze w odkryciu niż planety, ponieważ są od nich mniejsze, przez co ich sygnał tranzytowy też jest słabszy. Na dodatek zmieniają pozycję przy każdym tranzycie, ze względu na orbitowanie wokół planety.
W swoich poszukiwaniach egzoksiężyców Alex Tachey i David Kipping przeanalizowali dane na temat 284 egzoplanet odkrytych przez teleskop Keplera. Wszystkie znajdują się na dość dużych odległościach od swojej gwiazdy macierzystej. W trakcie analizowania danych, szczególną uwagę przyciągnął jeden z obiektów, Kepler-1625b, znajdujący się w gwiazdozbiorze Łabędzia i oddalony od Ziemi o 8000 tysięcy lat świetlnych. W tranzycie tej planety odnaleziono pewną nieprawidłowość, sugerującą obecność księżyca.
Na podstawie tego znaleziska zespół naukowy spędził 40 godzin, obserwując planetę przez teleskop Hubble?a. Naukowcy wykorzystywali metodę tranzytową i skupiali się na spadkach w intensywności jasności gwiazdy macierzystej. Planeta Kepler-1625 była obserwowana przed i w trakcie trwania jej tranzytu przed tarczą gwiazdy. Jednak dopiero 3,5 godziny po jego zakończeniu Hubble odkrył drugi, o wiele mniejszy, spadek jasności. Był on ściśle związany z księżycem podążającym za planetą. Niestety obserwacje prowadzone przez teleskop Hubble?a skończyły się przed kompletnym tranzytem potencjalnego kandydata na egzoksiężyc. Dlatego też badacze nie zdążyli potwierdzić obecności tego obiektu.
W artykule opublikowanym dla dziennika Science Adances naukowcy piszą, że księżyc jest niespotykanie dużych rozmiarów ? potencjalnie tak duży, jak Neptun. Szacuje się, że jego masa wynosi ledwie 1,5% masy jego planety, której przewidywana masa wynosi kilka razy więcej od Jowisza. Proporcja masowa pomiędzy tymi ciałami niebieskimi jest podobna do tej pomiędzy Ziemią a Księżycem. W naszym układzie nie istnieją tak duże księżyce. Odkrycie to może spowodować zupełnie nowe spojrzenie na teorie powstawania i kształtowania się księżyców, a także może przynieść nowe spostrzeżenia na ten temat.
Jeśli jest to naprawdę księżyc to i on, i planeta Kepler-1625b leżą w ekosferze ich gwiazdy macierzystej ? Kepler 1625. Temperatura, która tam występuje, pozwala na istnienie ciekłej wody, o ile planeta jest w jakimkolwiek stopniu skalista. Jednak obydwa ciała niebieskie uważa się za ciała gazowe przez to niezdolne do posiadania życia na ich powierzchni.
Co dalej? Kolejne badania egzoksiężyców zakładają obserwacje planet wielkości porównywalnej do Jowisza, leżących dalej niż Ziemia od Słońca. Idealnymi kandydatami do badania pod względem istnienia ich księżyców są planety o szerokich orbitach, a także długich i nieczęstych czasach tranzytów. W takich układach księżyc będzie łatwiejszy do odnalezienia z powodu jego dużego rozmiaru. Przyszłe badania mają też wykazać kolejne dowody na istnienie księżyca Keplera-1625b.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/10/13/astronomowie-znalezli-dowod-na-istnienie-ksiezyca-poza-ukladem-slonecznym/

Astronomowie znaleźli dowód na istnienie księżyca poza Układem Słonecznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Curiosity przełącza się na zapasowy komputer
2018-10-13. Aleksandra Bochenek
Od połowy września Curiosity miał problemy z twardą pamięcią służącą do przechowywania zdobytych danych naukowych, a także tych opisujących stan techniczny łazika. Curiosity ma dwa główne nadmiarowe komputery, nazywane Strona A i Strona B (Side-A oraz Side-B). Do tej pory działał na Stronie B, ale teraz, aby ją naprawić, musiał przełączyć się na Stronę A.
Autoportret Curiosity zrobiony podczas sol 2082, czyli 15 czerwca 2018, w kraterze Gale. Widoczność została zaburzona przez unoszące się w atmosferze drobinki kurzu po burzy pyłowo-piaskowej.
Łazik nadal jest w stanie przekazywać NASA dane z pamięci krótkotrwałej, kiedy łączy się z orbitującym Marsa satelitą. Nie ma też żadnych problemów z odbieraniem poleceń. Jednak wszystko, co jest zapisywane w pamięci trwałej, nie zostaje przekazane; należą do tego również informacje, które pozwoliłyby na zdiagnozowanie problemu.
Strona A była już raz naprawiana, w 2013 roku, kiedy zepsuła się jej pamięć flash i od tamtej pory łazik pracował na Stronie B. Strona A była zdalnie naprawiona (jej wadliwa część została odseparowana od reszty), aby, w razie wypadku, ponownie wziąć udział w misji. Teraz wiemy, że był to bardzo dobry pomysł. Plany zakładają jednak, o ile to możliwe, jak najszybszy powrót do Strony B z powodu jej większej pojemności.
Source :
NASA
https://news.astronet.pl/index.php/2018/10/13/curiosity-przelacza-sie-na-zapasowy-komputer/

Curiosity przełącza się na zapasowy komputer.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny teleskop kosmiczny w trybie awaryjnym
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 13/10/2018
Kolejny teleskop kosmiczny wstrzymał obserwacje naukowe i przeszedł w tryb awaryjny.
Niecały tydzień po tym jak wskutek usterki jednego z kół zamachowych w tryb awaryjny przeszedł Kosmiczny Teleskop Hubble?a, NASA poinformowała, że podobny los podzieliło Kosmiczne Obserwatorium Rentgenowskie Chandra. Prawdopodobnie jest to wynik problemu z żyroskopem.
Hubble wszedł w stan uśpienia w ubiegły piątek.
Oba obserwatoria znajdujące się na orbicie dawno już przekroczyły swój pierwotnie planowany czas misji: Hubble znajduje się na orbicie od 28 lat, a Chandra od 19. Kontrolerzy misji pracują obecnie nad przywróceniem obu teleskopów do pracy.
NASA zaznacza, że fakt, iż oba obserwatoria uległy usterce w przeciągu tygodnia, jest czystym zbiegiem okoliczności.
Credit: AP
https://www.pulskosmosu.pl/2018/10/13/kolejny-teleskop-kosmiczny-w-trybie-awaryjnym/

Kolejny teleskop kosmiczny w trybie awaryjnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępy w projekcie ILR-33 Bursztyn
Wysłane przez grochowalski w 2018-10-13
W październiku 2017 roku rakieta ILR-33 Bursztyn Instytutu Lotnictwa odbyła swoją pierwszą misję, tym samym zostając pierwszą konstrukcją na świecie demonstrującą wykorzystanie w locie nadtlenku wodoru o stężeniu powyżej 98%. Po potwierdzeniu poprawności działania krytycznych podsystemów, Instytut Lotnictwa przystąpił do kolejnego etapu prac rozwojowych.
Działania te miały na celu zwiększenie funkcjonalności rakiety, weryfikację powtarzalności pracy podsystemów oraz demonstrację nowych technologii podczas lotu na wyższe pułapy. Od momentu wyniesienia rakiety w przestrzeń powietrzną w 2017 r. Instytut wraz z Polską Agencją Kosmiczną realizował działania zmierzające do zwiększenia dopuszczalnych wysokości lotu na poligonach w Polsce, które przypomnijmy nie przekraczały do tej pory 15 km.
Dzięki wsparciu Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych RP, Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP, Państwowej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce wydzielono granice przestrzeni powietrznej nad poligonem w Ustce (EA 220 oraz AMBER01) z uwzględnieniem ograniczenia pułapu maksymalnego do wartości UNLIMITED, a co za tym idzie umożliwiono rakietom loty na pułapy do tej pory w Polsce niedostępne.
Kolejnym poważnym wyzwaniem, jakie stoi przed Instytutem Lotnictwa i Polską Agencją Kosmiczną, są działania zmierzające do poszerzenia granic poziomych strefy powietrznej oraz strefy lądowania, które są krytyczne ze względów bezpieczeństwa lotów. Prace nad poszerzeniem strefy są kontynuowane.
We wrześniu 2018 ILR-33 Bursztyn miał zostać poddany kolejnym testom poligonowym. Zespół z Instytutu Lotnictwa przygotował dwie wersje rakiety ? standardową oraz nową, z systemem kontroli orientacji rakiety. Ze względu na złe warunki pogodowe, które objawiały się występowaniem silnych prądów strumieniowych na pułapie około 12 km, tzw. jet streamów, których prędkość przekraczała 200 km/h, nie doszło do realizacji startu. Lot w zaistniałych warunkach był niedopuszczalny ze względów bezpieczeństwa. Pomimo gotowości rakiet oraz czterodniowego okna startowego podjęto decyzję o odwołaniu testów.
Zespołowi udało się jednak przetestować rozbudowaną przez ostatni rok infrastrukturę wspierającą przygotowania startowe, zaadaptowaną do warunków poligonu CP SP Ustka. Zweryfikowano również procedury dotyczące integracji systemów, logistyczne oraz algorytm decyzyjny dopuszczający do przeprowadzenia badań.
Postępy w tej domenie nie byłyby możliwe bez wsparcia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz przedstawicieli CP SP w Ustce. Wsparcie logistyczne, organizacyjne i formalne wymienionych wyżej jednostek było kluczowe pod kątem przygotowań do przeprowadzenia badań.
Należy podkreślić, że przygotowania do kampanii stanowiły jedne z najbardziej zaawansowanych cywilnych programów rakietowych w Polsce w historii. Infrastruktura startowa zawierała między innymi ponad 150 m2 zadaszonej przestrzeni integracyjnej, zmodernizowaną mobilną wyrzutnię, stację do tankowania rakiety oraz stację kontroli lotu, układy śledzenia rakiety i moduł elektronicznego układu startowego. Poza elementami naziemnymi, działania wspierały jednostki nawodne z dedykowanym statkiem do odzysku rakiety, samolot obserwacyjny i balony meteorologiczne.
Warto podkreślić, że sondowanie balonowe zostało również zrealizowane przez zespół Instytutu Lotnictwa, co pozwoliło na zbieranie w czasie rzeczywistym danych dotyczących rozkładu prędkości wiatrów wzdłuż wysokości i ich implementację do oprogramowania symulującego lot rakiety. Wypuszczony balon uzyskał pułap 36,7 km.
Mimo, iż start nie doszedł do skutku, postępy w dziedzinie napędów rakietowych w ciągu ostatnich miesięcy zostały docenione przez Europejską Agencję Kosmiczną. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Instytut Lotnictwa jest krajowym liderem w dziedzinie chemicznych napędów rakietowych i satelitarnych, czego dowodem jest udział w 9 na 11 projektów ESA w tej dziedzinie realizowanych w Polsce.
Okazją do promocji polskiego sektora kosmicznego był udział przedstawicieli Instytutu Lotnictwa w 69. Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w Bremie w dniach 1-5 października 2018 r. Rakieta ILR-33 Bursztyn została zaprezentowana na stanowisku polskiego sektora kosmicznego, zorganizowanym przez Polską Agencję Kosmiczną, Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego. Eksponat cieszył się dużym zainteresowaniem zwiedzających.
Rakietę ILR-33 Bursztyn można było także zobaczyć 12 października 2018 r. podczas 9. Nocy w Instytucie Lotnictwa. Konstrukcja została przedstawiona w konfiguracji startowej czyli na platformie wyrzutni.
Źródło: Instytut Lotnictwa
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/postepy-projekcie-ilr-33-bursztyn-4720.html

 

Postępy w projekcie ILR-33 Bursztyn.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grot ? nowa rakieta SKA
Wysłane przez grochowalski w 2018-10-13
Studenckie Koło Astronautyczne (SKA) z Politechniki Warszawskiej stworzyło projekt nowej dwustopniowej rakiety, której celem będzie osiągnięcie pułapu 15 km i tym samym pobicie rekordu wysokości lotu rakiety amatorskiej.  Lekko zmodyfikowany Grot może docelowo polecieć nawet na 60 km.
SKA ogłosiło na swoim profilu na facebooku, że stworzyło projekt nowej rakiety o nazwie Grot, która ma osiągnąć pułap 15 km i tym samym pobić rekord wysokości lotu rakiety amatorskiej, który wynosi 12 200 (12 308) m. Został on ustanowiony 16 października 2016 r. na poligonie w Drawsku Pomorskim przez rakietę K1-X  należącą do krakowskiej grupy Polskiego Towarzystwa Rakietowego. SKA twierdzi, że lekko zmodyfikowana rakieta Grot docelowo mogłaby polecieć nawet na 60 km.
Wysokość 15 kilometrów była do niedawna największą wysokością dostępną dla lotów rakiet w Polsce, zarówno amatorskich, jak i profesjonalnych. Ale dzięki działaniom Polskiej Agencji Kosmicznej jest szansa na zniesienie tego limitu.
Nowa rakieta SKA składa się z dwóch stopni ? silnika na paliwo stałe, będącego zmodernizowanym silnikiem rakiety TuCAN, o ciągu maksymalnym 7500 N i impulsie całkowitym 18000 Ns oraz grota, czyli wąskiego kadłuba zakończonego pięciokilogramową głowicą wykonaną z mosiądzu.
W praktyce wygląda to tak, że silnik pierwszego stopnia rozpędza do niemal trzykrotności prędkości dźwięku względnie mniejszy grot, który dzięki swojej dużej bezwładności i niewielkim rozmiarom nieprędko wytraca swoją prędkość, dzięki czemu może osiągać spore wysokości, nawet do 60 km.
Na pokładzie rakiety znajdą się:
* dwustopniowy system odzysku zrealizowany za pomocą jednego spadochronu, przez pirotechniczne odrzucenie ciężkiej głowicy tuż przed lądowaniem,
* dwa redundantne komputery pokładowe (jeden z nich stworzony od zera przez członków SKA) odpowiedzialne za przesyłanie telemetrii na żywo oraz obsługę zapłonników pirotechnicznych,
* kamera, z której film będzie można zobaczyć na stronie koła.
Przy pracach nad rakietą niezbędna była pomoc sponsorów, spośród których należy  wymienić przede wszystkim Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej oraz firmy MESKO S. A. , Wareluk S. C. oraz  Glebowicz Kompozyty
Aktualnie studenci pracują nad budową rakiety. Aby zrealizować lot powyżej 15 km, studenci planują wydłużyć silnik. (posiadamy do tego niezbędne zaplecze technologiczne). Drugi stopień, tj. grot, nie różniłby się funkcjonalnością między oboma wersjami rakiety, wobec czego członkowie zespołu konstrukcyjnego mogą już testować rozwiązania do kolejnej iteracji rakiety Grot.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: SKA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/grot-nowa-rakieta-ska-4719.html

Grot ? nowa rakieta SKA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci polecą na orbitę w butach Reeboka. Zobaczcie, jak wyglądają
2018-10-14
Reebok przygotowuje dla NASA buty dla astronautów, którzy wybiorą się w misje statkiem CST-100 Starliner od Boeinga na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Znany na całym świecie producent m.in. obuwia sportowego przez ostatnie lata intensywnie współpracował z koncernem Boeing i agencją NASA, aby wspólnie przygotować specjalne kosmiczne buty dla astronautów i przyszłych kolonizatorów Księżyca i Marsa.
Astronauci jakiś czas temu rozpoczęli testy Floatride Boot Space SB-01. Teraz jednogłośnie oświadczyli, że bardziej praktycznych i wygodnych butów, jak te, jeszcze w życiu nie nosili. Nowie obuwie Reeboka ma stać się częścią całego skafandra kosmicznego szykowanego przez firmę Boeing dla NASA.
Trzeba przyznać, że SB-01 prezentują się bardzo elegancko i miejmy wszyscy nadzieję, że spełnią swoje zadanie. Tymczasem Boeing kolejny raz ma obsuwę w swojej pierwszej załogowej misji kapsuły Starliner na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Jeśli wierzyć najnowszemu raportowi NASA, astronauci założą buty i wybiorą się w nich do kosmicznego domu w połowie przyszłego roku.
Źródło: GeekWeek.pl/Reebok / Fot. Reebok
http://www.geekweek.pl/news/2018-10-14/astronauci-poleca-na-orbite-w-butach-reeboka-zobaczcie-jak-wygladaja/

Astronauci polecą na orbitę w butach Reeboka. Zobaczcie, jak wyglądają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)