Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wielka gwiazda zderzy się z Układem Słonecznym

Co jakiś czas naukowcy rozpościerają przed nami wizję zderzenia się Ziemi z jakimś potężnym kosmicznym obiektem. Pomimo tego, że większość tych prognoz przewiduje, iż do kolizji dojdzie nie wcześniej niż za kilka milionów lat, trudno jest przejść do porządku dziennego nad informacją wieszczącą, że w mniej lub bardziej odległej perspektywie wszystko na Ziemi zostanie obrócone w pył.

Autorem najnowszej sensacji jest Wadim Bobylew - naukowiec z obserwatorium astronomicznego Rosyjskiej Akademii Nauk w Pułkowie. Z jego analiz wynika, że istnieje duża szansa, iż gwiazda o nazwie Gliese 710 - pomarańczowy karzeł widoczny w gwiazdozbiorze Węża - za 1,5 miliona lat zderzy się z Układem Słonecznym. Informacja o tym, że gwiazda ta może uderzyć w nasz układ planetarny znana była już 10 lat temu. Teraz, dzięki najnowszym wyliczeniom Bobylewa udało się ustalić, że prawdopodobieństwo, iż tak właśnie się stanie wynosi 86 procent.

Danych na temat gwiazdy Gliese 710 dostarczył już wcześniej naukowcom satelita Hipparcos, który zajmował się m.in. mierzeniem ruchów własnych gwiazd. Już w 1997 r. astronomowie otrzymali dostęp do informacji na temat położenia oraz prędkości przemieszczania się ponad 100 tysięcy gwiazd. Aktualizacja tych danych w 2007 r. pozwoliła rosyjskiemu badaczowi na wyciągnięcie daleko idących wniosków. Uznał on, że gwiazda Gliese 710 nie tylko może wywołać zakłócenia grawitacyjne "przechodząc" w pobliżu Układu Słonecznego, ale też uderzyć w Obłok Oorta, który otacza Układ Słoneczny i spowodować, że w Ziemię uderzy grad komet. - poinformował serwis popsci.com.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,To-niemal-pewne-Wielka-gwiazda-zderzy-sie-z-Ukladem-Slonecznym,wid,12076618,wiadomosc.html?ticaid=59d14

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazda, która przyniesie nam zagładę. NASA nazwała ją "Nemezis" - niszczycielem światów

Niedawno informowaliśmy o poważnym zagrożeniu, jakim jest dla Ziemi gwiazda o nazwie Gliese 710 - pomarańczowy karzeł widoczny w gwiazdozbiorze Węża. Wg wyliczeń rosyjskiego naukowca obiekt za 1,5 miliona lat może się zderzyć z Układem Słonecznym i doprowadzić do tego, że na naszą planetę spadnie grad komet. W czasie, kiedy wizję zniszczenia naszej planety kreślił naukowiec z obserwatorium astronomicznego Rosyjskiej Akademii Nauk w Pułkowie, specjaliści z NASA poinformowali o rozpoczęciu poszukiwań tajemniczej gwiazdy Nemezis, która wedle niektórych teorii raz na jakiś czas sprowadza na naszą planetę wielką katastrofę.

Wg ekspertów z amerykańskiej agencji dookoła Słońca może krążyć emitująca podczerwone światło niewidzialna gwiazda, która odpowiedzialna jest za wyginięcie dinozaurów. Nawet pięciokrotnie większy od Jowisza obiekt, który został ochrzczony mianem Nemezis, może być odpowiedzialny za zagładę sprowadzaną na naszą planetę co 26 milionów lat.

Zgodnie z informacjami podanymi przez naukowców, hipotetyczny Nemezis może być brązowym karłem, którego odległość od Układu Słonecznego jest 25 tysięcy razy większa niż dystans dzielący Ziemię od Słońca.

Dlaczego gwiazda, która w wielu kręgach wciąż określana jest mityczną miałaby stanowić zagrożenie dla Ziemi? Wg teorii, jej pole grawitacyjne przyciąga do siebie obiekty znajdujące się w Obłoku Oorta - hipotetycznym obłoku okalającym Układ Słoneczny złożonym m.in. z komet, pyłu i lodu. Obiekty, które Nemezis skupia w swoim polu grawitacyjnym są następnie wyrzucane w kierunku planet Układu Słonecznego i raz na wiele milionów lat powodują wielkie spustoszenie na Ziemi.

Oczywiście wszystkie te rewelacje stanowią tylko hipotezę. Czy tak to wygląda w rzeczywistości - nie wiadomo. Eksperci z NASA wierzą jednak, że już wkrótce uda im się udowodnić bądź obalić tezę na temat Nemezis. W styczniu został uruchomiony specjalny teleskop, którego zadaniem jest skanowanie nieba w poszukiwaniu brązowych karłów.

Jak podał "The Sun", naukowcy oczekują, że teleskop Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE) odnajdzie tysiące brązowych karłów oddalonych od Słońca nawet o 25 lat świetlnych. Teraz pozostaje nam tylko cierpliwie czekać na wyniki jego poszukiwań.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,page,2,title,Gwiazda-ktora-przyniesie-nam-zaglade-NASA-nazwala-ja-Nemezis-niszczycielem-swiatow,wid,12081146,wiadomosc.html

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie stał, wszystko ok. Cieszę się, że i tu mogę prowadzić ten temat, trochę jestem zaskoczony, ponieważ, nie spodziewałem się aż tak, że Astronomiczne Wiadomości z Internetu będą wyłapywane przez fora astronomiczne, to jest dla mnie wielki zaszczyt. Pozdrawiam.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA będzie wysyłać w kosmos mikrosatelity

NASA zamierza wysyłać w kosmos niewielkie satelity w kształcie sześcianu - CubeSats o długości krawędzi nie większej niż 10 centymetrów i masie nie przekraczającej jednego kilograma.

Agencja będzie przyjmować zamówienia od organizacji edukacyjnych i niekomercyjnych dotyczące wprowadzania na orbitę małych aparatów kosmicznych do wykonywania wąskospecjalistycznych zadań naukowych.

"Oczekujemy bardzo interesujących propozycji w ramach tego eksperymentalnego programu i mamy nadzieję, że pomoże on w przezwyciężeniu komplikacji związanych z wysyłaniem satelitów CubeSats" - oświadczył przedstawiciel NASA.

Zakłada się, że finansowanie programu odbywać się będzie przede wszystkim ze środków zainteresowanych organizacji-zleceniodawców. Koszt wprowadzenia jednego mikrosatelity na orbitę może kosztować - według ocen ekspertów - około 30 tysięcy dolarów.

http://wiadomosci.onet.pl/2141832,16,nasa_bedzie_wysylac_w_kosmos_mikrosatelity,item.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny zbadają Marsa i Księżyc

Chiny mogą zająć się badaniem Marsa samodzielnie - oświadczył główny konstruktor pierwszego chińskiego satelity Chang'e-1.

"Chiny są obecniew stanie badać Marsa swoimi wyłacznie siłami" - oświadczył konstruktor, komentując przeniesienie startu pierwszego chińskiego aparatu do badania Marsa Incho-1, który miał być wysłany do Czerwonej Planety przez rosyjską rakietę nośną. Początkowo zaplanowany na październik 2009 roku start został odłożony przez Rosjan do 2011 roku "z przyczyn technicznych".

Incho-1 zaliczany jest do trzeciego najważniejszego chińskiego programu kosmicznego - marsjańskiego. Pierwszy program obejmuje załogowe loty orbitalne na statkach serii Shenzhou. Drugi program to wyprawy automatycznych aparatów Chang'e do Księżyca.

Chińska agencja informacyjna Xinhua podała, że Pekin planuje wystrzelenie trzeciego aparatu automatycznego do Księżyca orientacyjnie w 2013 roku, co umożliwi mu zakończenie swojego obecnego programu księżycowego w 2017 roku.

Wcześniej poinformowano, że wystrzelenie swojego drugiego aparatu Chang'e Chiny przewidziały na październik tego roku.

Chiński program badania Księżyca podzielony jest na trzy etapy. W październiku 2007 roku wysłano satelitę Chang'e-1. Pracował on na orbicie 16 miesięcy i sporządził trójwymiarową mapę powierzchni Księżyca o wysokiej rozdzielczości. Drugie stadium zakłada dostarczenie przez aparat Chang'e-3 samobieżnego pojazdu do 2013 roku. Zadaniem Chang'e-2 będzie ustalenie najlepszego miejsca dla jego wylądowania na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.

W ramach trzeciego etapu w 2017 roku na Księżyc wysłany będzie jeszcze jeden aparat, który ma wrócić na Ziemię z próbkami księżycowego gruntu.

http://wiadomosci.onet.pl/2141835,16,chiny_zbadaja_marsa_i_ksiezyc,item.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy na świecie kosmiczny "żaglowiec"

Japońska Agencja Aerokosmiczna JAXA zbudowała pierwszy na świecie kosmiczny aparat latający, wprawiany w ruch przez ciśnienie światła słonecznego - poinformowała prasa tokijska. Skonstruowanie aparatu kosztowało Agencję 2 miliardy jenów (22,5 mln dolarów).

Słoneczny "żaglowiec", który otrzymał nazwę Ikaros, zostanie wysłany w kosmos 18 maja tego roku przy pomocy japońskiej rakiety nośnej H2A. Uda się on, wraz z automatyczną stacją międzyplanetarną Akatsuki (Świt), w długą podróż do planety Wenus.

Ikar jest kwadratem o długości boku 14 metrów. Wykonany został z super cienkiej błonki, której grubość jest 10 razy mniejsza od ludzkiego włosa.

JAXA zamierza wypróbować możliwości kosmicznego żagla, by w niedalekiej przyszłości zainstalować go na bezzałogowym aparacie latającym, który poleci do planety Jowisz.

Pomysł wykorzystania wiatru słonecznego do podróży kosmicznych przedstawił w swojej powieści fantastyczno-naukowej "Z Ziemi na Księżyc" w 1865 roku Jules Verne. Konstanty Ciołkowski w latach 20. minionego stulecia pracował nad koncepcją zbudowania "żaglowca" kosmicznego, jednakże zbliżyć się do jej urzeczywistnienia udało się dopiero w XXI wieku.

http://tech.wp.pl/kat,1009791,title,Pierwszy-na-swiecie-kosmiczny-zaglowiec,wid,12083586,wiadomosc.html

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już za 5 lat w kosmosie może powstać pierwszy hotel

Prywatna amerykańska firma Bigelow Aerospace z siedzibą w Las Vegas ogłosiła rekrutacje. Chce zbudować stację orbitalną, która służyłaby jako hotel. To dobra wiadomość dla astronautów, którzy martwią się o posady po tym, jak Barack Obama obciął fundusze dla NASA. Dodatkowo w tym roku kończy się era lotów wahadłowców.

Robert Bigelow posiada sieć hoteli w Stanach Zjednoczonych. Jednak w przyszłości jego firma mogłaby oferować loty w przestrzeń kosmiczną. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, prywatna stacja może zacząć działać już w 2015 roku. Jej szef zamierza zainwestować w nią 500 milionów dolarów.

Na pracę w Bigelow Aerospace mogą liczyć tylko najlepsi specjaliści. Wysokości zarobków nikt nie ujawnia. Planom firmy sprzyja administracja Baracka Obamy. Amerykański prezydent już kilka razy mówił, że zadania agencji kosmicznej, która pochłania gigantyczne pieniądze, mogłyby przejmować prywatne firmy. Niewykluczone jest niemałe dofinansowanie. Nauka i turystyka mogłyby przynieść właścicielowi ogromne zyski.

źródło: Paweł Żuchowski, RMF FM,

http://www.rmf24.pl/nauka/news-juz-za-5 ... nId,242051

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlokalizowano ślady Łunochoda 2

"Łunochod 2" - odnaleziony. Kanadyjscy naukowcy zlokalizowali na zdjęciach Księżyca ślady radzieckiej sondy, która wędrowała po powierzchni Srebrnego Globu 37 lat temu. Pomogły opublikowane właśnie przez NASA zdjęcia Księżyca, wykonane przez sondę Lunar Reconnaissance Orbiter.

Ślady Łunochoda 2 na powierzchni Srebrnego Globu /NASA Profesor Phil Stooke z University of Western Ontario, autor atlasu Księżyca, porównał swoje materiały z tymi zdjęciami i zlokalizował nie tylko samego Łunochoda 2, ale i jego liczące 37 kilometrów ślady. Znając historię samej misji można zaobserwować, gdzie sonda mierzyła pole magnetyczne, poruszając się tam i z powrotem po tej samej trasie, by poprawić jakość pomiaru. Widać tez wyraźnie mały krater, który okazał się dla Łunochoda śmiertelną pułapką. Przypadkowe przysypanie chłodnicy pyłem księżycowym podczas prób wydostania się z tego krateru, doprowadziło potem do przegrzania łazika i jego awarii. Wędrówka Łunochoda 2 do dziś pozostaje najdalszą lądową podróżą sondy zbudowanej przez człowieka, na obcym ciele niebieskim.

źródło: Grzegorz Jasiński. RMF FM

http://www.rmf24.pl/nauka/news-zlokaliz ... nId,242237

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planeta jak Kamień z Rosetty?

Kolejny wielki krok w badaniach planet pozasłonecznych. Międzynarodowy zespół astronomów ogłosił właśnie odkrycie planety podobnej do Jowisza, która okrąża gwiazdę o rozmiarach naszego Słońca po orbicie zbliżonej do orbity Merkurego. Cały układ znajduje się około 1500 lat świetlnych od nas, w gwiazdozbiorze Węża. Może przynieść astronomii nieocenione informacje.

Wiekszość z ponad 400 planet pozasłonecznych, które znamy to gazowe olbrzymy, których temperatura przekracza tysiąc stopni Celsjusza. Planeta CoRoT-9b (nazwana tak, jak francuski teleskop kosmiczny, który pomógł ją znaleźć) jest inna. Co prawda jej masa sięga 80 procent masy Jowisza, ale okrąża swoją gwiazdę w na tyle dużej odległości, że temperatura jej powierzchni może wynosić od -20 do 160 stopni Celsjusza. Rok na tej planecie trwa 95 dni, a orbita jest tak ułożona, że możemy obserwować każde jej przejście przed tarczą gwiazdy. Dzieki temu, że to przejście trwa aż 8 godzin, ziemskie obserwatoria mogą dostarczyć bardzo dokładnych informacji na jej temat. Astronomowie liczą między innymi, że te dane pozwolą przetestować w warunkach tamtego układu modele teoretyczne powstawania planet opracowane dla Układu Słonecznego. Jak donosi czasopismo "Nature" CoRoT-9b szybko może stać się najlepiej zbadaną planetą pozasłoneczną, niektórzy już przewidują, że będzie dla astronomii tym, czym Kamień z Rosetty dla badań starożytności.

źródło: Grzegorz Jasiński, RMF FM

http://www.rmf24.pl/nauka/news-planeta- ... nId,242290

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Kapsztadzie trwa konferencja "Communicating Astronomy with the Public"

Od poniedziałku w Kapsztadzie trwa trzecia edycja konferencji "Communicating Astronomy with the Public". Podczas spotkania, w którym udział bierze ponad 200 naukowców, dziennikarzy, nauczycieli oraz pracowników organizacji rządowych i pozarządowych, mają zostać podsumowane obchody Międzynarodowego Roku Astronomii 2009.

Organizatorem konferencji jest 55 Komisja Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która w strukturze IAU odpowiada za popularyzację nauki. To właśnie członkowie tego ciała oraz zajmującej się edukacją Komisji 46 byli inicjatorami ogłoszenia roku 2009 "globalnym świętem astronomii".

Koncepcja Roku Astronomii została przyjęta podczas Zgromadzenia Ogólnego IAU w Pradze w 2006 roku, a większość globalnych projektów oraz plan przygotowań do obchodów został zaprezentowany podczas ostatniej edycji konferencji "Communicating Astronomy with the Public" (CAP), która odbyła się w 2007 roku w Atenach. Następnie ideę Roku Astronomii poparła Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Po tym jak na początku stycznia 2010 roku we włoskiej Padwie miała miejsce uroczystość oficjalnie zamykająca obchody Roku Astronomii, spotkanie pomysłodawców i organizatorów "globalnego święta astronomii" w Kapsztadzie ma być okazją do podsumowania wydarzeń ostatnich kilkunastu miesięcy.

W programie CAP2010 znalazł się wybór sprawozdań kilkunastu spośród 148 krajów, które brały udział w obchodach MRA2009. Zgodnie z założeniami organizatorów spotkania, są to przede wszystkim relacje z państw rozwijające się - głównie afrykańskich i azjatyckich oraz środkowo- i południowoamerykańskich.

Podczas konferencji odbędzie się także sesja poświęcona wykorzystaniu nowych mediów w edukacji i popularyzacji astronomicznej. Organizatorzy zapowiedzieli również prezentację zestawienia najciekawszych i najbardziej udanych projektów i akcji Roku Astronomii.

Poza podsumowaniem MRA2009, głównym powodem spotkania w Kapsztadzie jest potrzeba opracowania strategii dla edukacji i popularyzacji astronomicznej wykorzystującej doświadczenia Roku Astronomii, w tym przede wszystkim sieć kontaktów, którą udało się zbudować przy okazji przygotowań do obchodów. Taki dokument ma zostać zaprezentowany wraz z materiałami pokonferencyjnymi, w ciągu kilku najbliższych miesięcy.

Konferencja CAP2010 potrwa do piątku, 19 marca. Więcej informacji na temat spotkania można znaleźć pod adresem http://www.communicatingastronomy.org/cap2010/.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

Źródło: CAP / IAU

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2434

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chinki polecą w kosmos

Chiny przeprowadziły ostatnio nabór do drugiej grupy kosmonautów, składającej się z pięciu mężczyzn i dwóch kobiet. Przedstawicielki płci pięknej znalazły się w gronie przyszłych chińskich zdobywców kosmosu po raz pierwszy.

Obie przyszłe kosmonautki służą w lotnictwie wojskowo-transportowym. Obie mogą wziąć udział w połączeniu statku kosmicznego z przyszłym chińskim laboratorium kosmicznym.

Przy doborze kandydatów kobietom postawiono takie same wymogi jak mężczyznom, z wyjątkiem tego, że powinny być one zamężne, ponieważ uznano, ze mężatki są bardziej stabilne pod względem psychicznym i fizycznym.

Chiny przeprowadziły pierwszy nabór do 14-osobowego oddziału kosmonautów w połowie lat 90. XX wieku. Sześciu z nich już odbyło loty na orbicie okołoziemskiej, poczynając od 2003 roku. We wrześniu 2008 roku kosmonauta chiński po raz pierwszy wyszedł w otwartą przestrzeń kosmiczną.

Chiny zamierzają wysłać na orbitę bezzałogowy moduł kosmiczny Tiangdong-1 (Niebiański Pałac-1) w 2011 roku, co ocenia się w Pekinie jako ważny krok na drodze do zbudowania własnej stacji orbitalnej. Z modułem połączyć się ma statek kosmiczny Shenzhou-8, którego lot zaplanowano na drugą połowę tego roku. W następnym etapie z Tiangdong-1 mają połączyć się statki Shenzhou-9 i Shenzhou-10, których wystrzelenie na orbitę planuje się w 2012 roku. Zakłada się, że 8,5-tonowy moduł Tiangdong-1 zostanie przekształcony w laboratorium kosmiczne, w którym chińscy kosmonauci będą mogli prowadzić eksperymenty na orbicie.

http://wiadomosci.onet.pl/2143095,16,chinki_poleca_w_kosmos,item.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najciekawsze fotografie z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a w warszawskim CAMK PAN

22 marca, w najbliższy poniedziałek w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk dr hab. Paweł Moskalik zaprezentuje osiągnięcia najsłynniejszego kosmicznego obserwatorium - teleskopu Hubble'a. Będzie to kolejna odsłona warszawskiego cyklu otwartych wykładów pt. "Spotkania z astronomią".

Podczas prezentacji "Wszechświat w obiektywie teleskopu Hubble'a" astronom podsumuje trwającą od blisko dwudziestu lat pracę obserwatorium.

Teleskop Hubble'a (ang. Hubble Space Telescope - HST) od momentu wyniesienia na orbitę w 1990 roku, stał się jednym z najważniejszych przyrządów w historii astronomii - umożliwiając zajrzenie w Wszechświat dużo głębiej, niż było to wcześniej możliwe. Obecnie trwają prace następcą HST - Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba.

Tegoroczne "Spotkania..." rozpoczęły się 15 lutego wykładem prof. Marka Sarny o globalnym ociepleniu. 22 lutego strukturę Wszechświata przedstawił dr Krzysztof Bolejko, 1 marca o mikrokwazarach mówił Krzysztof Bolejko, a 8 marca odbył się wykład "Co pulsary mówią nam o fizyce?" dr hab. Leszka Zdunika. Przed tygodniem dr Paweł Pietrukowicz zaprezentował zawód astronoma.

W mającej potrwać do końca maja serii seminariów i prezentacji naukowcy z warszawskich instytucji astronomicznych oraz zaproszeni goście będą mówili jeszcze teorii względności (Przemysław Jacewicz, 29 marca), Wielkim Obłoku Magellana (Ewa Łokas, 12 kwietnia), obserwacjach gwiazd podwójnych (Joanna Mikołajewska, 19 kwietnia), kosmicznej pustce (Maciej Blicki, 26 kwietnia), teleskopie H.E.S.S. (Rafał Moderski, 10 maja), ciemnej materii (Wojciech Hellwing, 17 maja), aktywnych jądrach galaktyk (Bożena Czerny, 24 maja) i gwiazdach kataklizmicznych (Magdalena Otulakowska, 31 maja).

Wykłady cyklu "Spotkania z astronomią" odbywają się w poniedziałki, o godzinie 17:00, w Sali Seminaryjnej CAMK. Współorganizatorem spotkań jest warszawski oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. W pogodne dni po wykładach organizowane są pokazy nieba.

Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN znajduje się na ul. Bartyckiej 18. Do CAMK dojechać można autobusem 108 z Pl. Trzech Krzyży lub 167 z Ochoty, Mokotowa i Woli. Należy wysiąść na przystanku "Figowa".

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

Źródło: CAMK PAN

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2435

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto planetę wielkości Jowisza

Obserwacje prowadzone za pomocą kosmicznego teleskopu CoRoT przyniosły kolejne interesujące odkrycie ? brata bliźniaka Jowisza- planetę CoRoT9b.

W 2006 roku francuska agencja kosmiczna CNES wraz z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) rozpoczęła program obserwacji kosmosu poza granicami Układu Słonecznego, poszukując nowych gwiazd i nieznanych planet. Nazwa wystrzelonego wówczas teleskopu, a także jego odkryć pochodzi od skrótu ? Convection, Rotation and planetary Transits? metody badawczej polegającej na obserwacji planet przechodzących na tle tarczy gwiazd (tzw. tranzyt).

Corot9b, jak się łatwo domyślić, jest dziewiątym odkrytym ciałem. Niedawno informowaliśmy o odkryciu planety Corot7b, której budowa jest zbliżona do Ziemi.

Nad danymi zgromadzonymi przez Corot pracuje sztab 60 naukowców z całego świata. Jednym z nich jest dr Avi Shporer z University of California w Santa Barbara. ?To co najbardziej nas interesuje to fakt, iż Corot9b jest gazową egzoplanetą, dokonującą tranzytu na tle gwiazdy, w dodatku planetą umiarkowaną. Daje nam to duże pole do popisu w przyszłych badaniach nad atmosferą i cechami fizycznymi tego ciała.?

CoRoT9b jest planetą gazową o średnicy i masie przypominającej Jowisz. Znajduje się 1500lat świetlnych do Ziemi. Pełen obrót wokół gwiazdy trwa 95 dni. Temperatura waha się od 250 do 430 K.

Atmosfera tej planety składa się głównie z wodoru i tlenu i jest pierwszą z napotkanych tzw. umiarkowanych planet, a co za tym idzie, ma wiele cech wspólnych z planetami z naszego układu słonecznego.

W związku z tym, że przejście na tle tarczy gwiazdy zachodzi raz na 95 dni, naukowcy musieli trochę odczekać, aby potwierdzić swoje wcześniejsze obserwacje. Wczoraj, 17 marca, przy pomocy naziemnych narzędzi pomiarowych ostatecznie potwierdzili obecność i wielkość planety Corot9b.

http://odkrywcy.pl/kat,111394,title,Odkryto-planete-wielkosci-Jowisza,wid,12088796,wiadomosc.html?smg4sticaid=69d59

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założyciel "Cyrku Słońca" wrócił z Kosmosu

Sojuz TMA-16 z Rosjaninem Maksimem Surajewem i Amerykaninem Jeffreyem Williamsem na pokładzie wylądował w Kazachstanie o godz. 12.24 polskiego czasu. Przebywali oni w Kosmosie ponad 169 dni. Lądowanie odbyło się bez zakłóceń.

Ich lot rozpoczął się startem z Bajkonuru 30 września ubiegłego roku. Wraz z Surajewem i Williamsem na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) poleciał założyciel sławnego "Cyrku słońca" (Cirque du Soleil) Guy Laliberte.

Podróż kanadyjskiego cyrkowca i milionera promowała działalność jego fundacji charytatywnej One Drop Foundation ("Fundacji Jedna Kropla"). Laliberte jest siódmym kosmicznym turystą - za lot zapłacił 35 mln dolarów. Na ISS przebywał dziewięć dni, na Ziemię wrócił 11 października.

W styczniu Surajew i inny kosmonauta rosyjski Oleg Kotow udali się na spacer w przestrzeni kosmicznej, podczas którego połączono nowy moduł "Poisk" z rosyjskim segmentem stacji. Zainstalowano też anteny systemów zbliżenia, poręczy i kabli systemu przekazu danych.

Podczas pracy w przestrzeni kosmicznej obaj mieli na sobie nowe skomputeryzowane skafandry Orłan-MK, zaopatrzone w ciekłokrystaliczne wyświetlacze, które "podpowiadają", kosmonautom, gdy wkładają skafander, jakie systemy i w jakiej kolejności należy skontrolować przed wyjściem w Kosmos.

Na pokładzie ISS przebywają obecnie: dwaj inżynierowie pokładowi - Amerykanin Timothy Creame i Japończyk Soichi Noguchi oraz rosyjski kosmonauta Oleg Kotow. Załoga powiększy się do sześciu osób, gdy 4 kwietnia dołączą do niej: dwaj Rosjanie - Aleksandr Skworcow i Michaił Kornijenko oraz amerykańska astronautka Tracy Caldwell Dyson.

Start Sojuza TMA-18 z nimi na pokładzie wyznaczony jest na 2 kwietnia, na godz. 5.04 czasu miejscowego. Dokowanie do nowego modułu "Poisk" przewidziane jest na 4 kwietnia rano.

Na podstawie zawartej z USA umowy Rosja będzie przewozić astronautów po zakończeniu lotów wahadłowców USA w tym roku. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej Anatolij Pierminow zapowiedział wprowadzenie po 2012 roku podwyżki opłat za przewożenie astronautów amerykańskich do ISS.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Zalozyciel-Cyrku-Slonca-wrocil-z-Kosmosu,wid,12088835,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zjawisko w kosmosie; jest zdjęcie

Kosmiczna róża

NASA ujawniła zdjęcia z kosmicznego teleskopu WISE, które przedstawiają "kosmiczną różę", czyli niezaobserwowany dotąd obraz młodej gwiazdy formującej się z gigantycznej chmury kosmicznego pyłu.

Widoczny na zdjęciu czerwony żar to rezultat "podgrzewania" przez gwiazdy otaczającego je kosmicznego pyłu, podczas gdy zielonkawa chmura to "podgrzane" węglowodory.

"Róża", znajdująca się w konstelacji Cepheus w odległości 3,3 tys. lat świetlnych od Ziemi, to rezultat eksplozji, na co mają wskazywać pozostałości supernowej; to właśnie ona miała być przyczyną rozerwania chmury kosmicznego pyłu. Według naukowców z NASA, czerwone kropki widoczne na fotografii to formujące się gwiazdy.

http://wiadomosci.onet.pl/2143314,16,niezwykle_zjawisko_w_kosmosie_jest_zdjecie,item.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astroprocent - wsparcie astronomii miłośniczej w Polsce

Jak co roku każdy ma możliwość przeznaczenia 1 proc. swojego podatku dochodowego na wsparcie wybranej inicjatywy społecznej. Chętni mogą m.in. wesprzeć polską astronomię amatorską, zasilając fundusz projektu Astroprocent.

Do otrzymywania środków z odpisu podatku dochodowego uprawnione są stowarzyszenia i fundacje zarejestrowane jako organizacje pożytku publicznego. Wybór komu przeznaczyć część swojego podatku jest bardzo duży - organizacje humanitarne, pomoc chorym dzieciom, pomoc niepełnosprawnym, różne instytucje naukowe i kulturalne.

Wśród tego grona można wybrać wsparcie rozwoju astronomii amatorskiej w Polsce. Umożliwia to inicjatywa "Astroprocent - 1 proc. na astronomię", prowadzona już od kilku lat. Organizatorem akcji Astroprocent jest Stowarzyszenie Polaris Organizacja Pożytku Publicznego, a w ramach tego projektu współpracują liczne organizacje astronomiczne i portale internetowe.

W akcji ubiegłorocznej zebrano ponad 10 tysięcy złotych. Środki zostały przeznaczone na dofinansowanie różnych działań w ramach Międzynarodowego Roku Astronomii 2009 (konkursy, publikacje, pokazy nieba), które objęły swoim zasięgiem około 10 tysięcy osób.

Aby na rzecz wybranej organizacji przekazać odpis 1 proc. swojego podatku wystarczy w rocznym zeznaniu PIT w odpowiedniej rubryce wpisać nazwę organizacji, jej numer rejestrowy oraz kwotę odpisu, a bezpośrednim przekazaniem środków zajmie się już urząd skarbowy.

Dokładne informacje o akcji Astroprocent oraz rozliczenie zebranych w jej ramach środków znajdują się na witrynie

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2437

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrano imię dla trzeciego Automatycznego Pojazdu Transferowego ATV

Europejska Agencja Kosmiczna ESA nazwała swój trzeci automatyczny pojazd do przewożenia ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS. Będzie on nosić imię włoskiego fizyka Edoardo Amaldiego.

ATV mają za zadanie dostarczać niezbędne zaopatrzenie dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Co około 17 miesięcy pojazd ATV przywozi 6,6 ton ładunku - żywności, wody, paliwa, sprzętu. Pojazd dokuje do stacji kosmicznej i porusza się wraz z nią przez kilka miesięcy. Następnie zabierając zużyte materiały i odpadki odczepia się od stacji i zostaje zniszczony w atmosferze.

Automatyczne Pojazdy Transferowe (ATV - Automated Transfer Vehicles) rozpoczęły służbę w roku 2008. Wtedy pierwszy pojazd o nazwie Jules Verne dotarł do stacji kosmicznej krążącej na orbicie okołoziemskiej. Drugi pojazd ATV nazwano Johaness Kepler.

Najnowszy egzemplarz ATV nazwano imieniem włoskiego fizyka i badacza kosmosu Edoardo Amaldiego. Był on ojcem włoskich badań kosmicznych. Był jednym z inicjatorów utworzenia ESRO, a w konsekwencji Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA.

Jako młody naukowiec był członkiem zespołu naukowego prowadzonego przez Enrico Fermiego. Zespół ten odkrył powolne neutrony, co umożliwiło budowę reaktorów atomowych. W latach 30-tych i 40-tych XX wieku zajmował się fizyką jądrową, a potem promieniowanie kosmicznym i fizyką cząstek elementarnych. Był pionierem badań nad falami grawitacyjnymi w latach 70-tych.

Więcej informacji:

Third ATV named after Edoardo Amaldi

[ Astronomia.pl - Krzysztof Czart ]

Źródło: Europejska Agencja Kosmiczna ESA

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2438

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opracowano bezpieczniejsze paliwo dla satelitów

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) pracuje nad bezpiecznym paliwem dla satelitów, które ma zastąpić używaną obecnie hydrazynę. Nowe paliwo jest dużo mniej toksyczne i bardziej wydajne.

Nowe paliwo nosi oficjalną nazwę LMP-103S. Jest to mieszanina dinitroamidu amonowego (ADN, ang. ammonium dinitramide) z wodą, metanolem i amoniakiem.

Obecnie za podstawowy materiał pędny dla silników satelitów służy hydrazyna, którą po raz pierwszy zastosowali w silnikach rakietowych Niemcy podczas II wojny światowej.

Hydrazyna ma własności korozyjne i jest bardzo toksyczna. Co prawda w przypadku wycieku do środowiska naturalnego zanika w ciągu kilku dni, ale może w tym czasie zniszczyć roślinność i np. morskie stworzenia. Dla ludzi jest niebezpieczna już w stężeniu 50 cząsteczek na milion. Dodatkowo bardzo łatwo się zapala.

Nad następcą hydrazyny pracują wspólnie Europejska Agencja Kosmiczna i szwedzka firma ECAPS. Prace trwają od 1997 r. Niedawno pokazano najnowszy projekt silników 1-N ADN. W tym roku zaplanowano test nowego silnika 1-N na pokładzie szwedzkiego satelity Prisma.

- Nowe paliwo ADN jest o 30% bardziej wydajne niż hydrazyna i zdecydowanie mniej toksyczne. W przeciwieństwie do hydrazyny jest bezpieczne w transporcie lotniczym i można z nim pracować w krótkich rękawkach, a nie w kombinezonach ochronnych - tłumaczy zalety nowego paliwa Mark Ford, szef Sekcji Projektowania Silników w ESA.

- Nie zamierzamy natychmiast zastępować całkowicie hydrazyny nowym paliwem, ale chcemy dostarczyć przemysłowi alternatywy dla niej - dodaje.

Podkreśla, że celem prac jest umożliwienie dostarczania satelitów z fabryki do kosmodromu od razu napełnionych paliwem. - Obecnie - ze względów bezpieczeństwa - następuje to dopiero w miejscu startu, jak najpóźniej - przypomina Ford.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Opracowano-bezpieczniejsze-paliwo-dla-satelitow,wid,12096273,wiadomosc.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe, zimowe zdjęcie Czerwonej Planety

Amerykańska agencja kosmiczna NASA opublikowała wyjątkowe zdjęcie Marsa, na którym Czerwona Planeta, wyjątkowo jest biała. Widok jak z filmowej wizji apokaliptycznej przedstawia kolosalna lodową strukturę, która jest częścią stojącej ściany wielkiego krateru na Marsie.

Krater Mojave ma w przybliżeniu prawie 60 km średnicy i znajduje się w rejonie Xanthe Terra. Obraz i mapa krateru został wykonany przez naukowców z NASA. Całkowita głębokość krateru to ponad 2,5 km. Mojave jest w bardzo małym stopniu dotknięty erozją, czego efektem jest dobrze zachowana lodowa ściana krateru.

http://wiadomosci.onet.pl/2145348,16,1,1,item.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 lat historii teleskopu Hubble?a w kinach IMAX

W ostatni piątek, 19 marca w znajdującym się w Kalifornijskim Centrum Nauki kinie IMAX odbyła się premiera filmu "Hubble 3D". To obraz ukazujący najbardziej spektakularne fotografie wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a, już po ich konwersji z wersji 2-D na obrazy trójwymiarowe. Film ma zostać pokazany także w Polsce, jego premiera w naszym kraju jest zapowiadana na drugą połowę bieżącego roku.

Trwający 43 minuty film przedstawia najważniejsze osiągnięcia z ponad dwudziestoletniej historii orbitalnego obserwatorium. Poza trójwymiarowymi obrazami i animacjami powstałymi na podstawie zdjęć wykonanych przez HST, na ekranie można zobaczyć również nagrania wykonane przez astronautów w trakcie ostatniej misji serwisowej, w maju 2009 roku.

Wśród fotografii dalekiego kosmosu uwagę zwracają przede wszystkim "bestsellery" orbitalnego obserwatorium, takie jak "Filary stworzenia" w mgławicy Orzeł. Najbardziej spektakularną sekwencją jest jednak trwająca cztery minuty podróż przez Wielką Mgławicę w Orionie, czyli przepełniony gazem i pyłem niespokojny rejon gwiazdotwórczy rozciągający się na około 15 lat świetlnych.

W przygotowaniu tej i innych wizualizacji brali udział astronomowie z należącego do NASA Space Telescope Science Institute w Baltimore. "Przygotowanie wielkoformatowego filmu bardzo nas pochłonęło" - powiedział Frank Summers, który kierował zespołem odpowiedzialnym za stworzenie animacji i konwersję fotografii do 3-D. "Praca nad czteroma sekwencjami, które trwają razem 12 minut zajęła nam aż dziewięć miesięcy" - dodaje astronom z STScI.

Summers podkreśla jednak, że jest bardzo zadowolony z tego co zobaczył na ekranie. "Oglądanie obrazów uzyskanych przez HST w trzech wymiarach można porównać do prawdziwej kosmicznej podróży. Zdjęcia na pocztówkach nie robią takiego wrażenia".

Film "Hubble 3D" ma być pokazywany także w Polsce, już po rozpoczęciu nowego roku szkolnego (2010/11). "Premiera jest zaplanowana na 17 września" - potwierdza Iwona Kuźnik, dyrektor marketingu i PR firmy, do której należy pięć polskich kin IMAX - Cinema City Poland Sp. z o.o.

Więcej informacji na temat "Hubble 3D" można znaleźć pod adresem http://www.imax.com/hubble/.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

Źródło: NASA

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2442

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

II Częstochowska Konferencja Młodych "Astrophisica Nova"

 

  12 i 13 maja w Planetarium Instytutu Fizyki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie odbędzie się II Konferencja Młodych "Astrophisica Nova". Podczas spotkania magistranci i doktoranci astronomii i kierunków pokrewnych będą mieli okazję przedstawić swoje pierwsze osiągnięcia naukowe.

Podczas konferencji odbędą się również wykłady oraz prezentacje w cyfrowym planetarium. Do wzięcia udziału w spotkaniu są zaproszeni studenci z zarówno polskich, jak i zagranicznych ośrodków - organizatorzy przewidują, że niektóre referaty zostaną wygłoszone także po rosyjsku i angielsku.

"Wśród wystąpień podczas ubiegłorocznej edycji konferencji znalazły się również referaty poświęcone historii astronomii w Częstochowie czy amatorskiej astrofotografii, jednak większość z prezentacji była stricte naukowa" - mówi Tomasz Szymański, doktorat w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i jeden z organizatorów spotkania. "W tym roku pragniemy zachować taką formułę. Astrophisica Nova ma być dla uczestników pierwszym krokiem do kariery naukowej" - dodaje.

Organizatorami i partnerami konferencji są: Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie, Uniwersytet Jagielloński, Polskie Towarzystwo Astronomiczne, Stowarzyszenie "Astronomia Nova" oraz Częstochowski Oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. W komitecie spotkania zasiadają: dr Bogdan Wszołek, prof. dr hab. Arkadiusz Mandowski, dr hab. Maciej Mikołajewski, Agnieszka Kuźmicz i Tomasz Szymański.

Zgłoszenie uczestnictwa wraz z tematem i formą (referat, plakat) prezentacji z zakresu astronomii, astrofizyki lub astronautyki należy przesłać do 20 kwietnia na jeden z dwóch adresów: [email protected] (Bogdan Wszołek) lub [email protected] (Agnieszka Kuźmicz). Udział w spotkaniu jest bezpłatny (brak opłaty konferencyjnej).

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2443

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe polskie obserwatorium astronomiczne

W Bukowcu, niewielkiej wsi pod Łodzią trwają ostatnie prace przy budowie nowego polskiego obserwatorium astronomicznego. Dostrzegalnia powstała dzięki współprac miłośników astronomii, lokalnego samorządu oraz dyrekcji miejscowej szkoły podstawowej. Nowa stacja ma nosić imię papieża Sylwestra II - wybitnego uczonego średniowiecznego.

Bukowiec to mała wieś leżąca w odległości 20 kilometrów od centrum Łodzi. Autorem pomysłu na zlokalizowanie tam nowego obserwatorium astronomicznego jest Paweł Maksym, popularyzator nauki, który w 2005 roku wraz z Łukaszem Wieteską organizował w Bukowcu pokazy nocnego nieba, w ramach akcji "Zostań Młodym Kopernikem".

"To było to czego szuka każdy miłośnik astronomii - dobre niebo, blisko domu i bezpieczeństwo" - mówi Maksym, który już w 2006 roku zaprosił do Bukowca amatorów astronomii z całego kraju i podzielił się z nimi swoim pomysłem.

Późniejsze obserwacje, w tym kilka o dużym znaczeniu naukowym (m.in. pozytywna rejestracja zakrycia gwiazdy przez asteroidę o rekordowo krótkim czasie trwania - poniżej pół sekundy) potwierdziły wybór lokalizacji. Budowę dostrzegalni umożliwiła jednak dopiero współpraca z miejscową Szkołą Podstawową im. Mikołaja Kopernika oraz władzami gminy Brójce, nie bez znaczenia było wsparcie sponsorów.

Prace budowlane przy obserwatorium rozpoczęły się pod koniec września 2009 roku, a po blisko trzech miesiącach na terenie szkoły był już gotowy budynek dostrzegalni. Obecnie trwa wyposażanie stacji i kompletowanie sprzętu obserwacyjnego, poszukiwany jest również sponsor kamery CCD.

W Bukowcu znajdą się instrumenty potrzebne do rejestracji obserwacji zakryciowych, w tym insertery czasu, kamery CCD czy sprzęt do wizualnego wyznaczania momentów zakryć. Już teraz stacja dysponuje dwoma teleskopami - Newtonem o średnicy 25 cm i światłosile f/4,7 oraz instrumentem w systemie Schmidta-Cassegraina, również o średnicy 25 cm i światłosile f/10 - oba na montażu paralaktycznym EQ6 Pro.

Ponadto w obserwatorium znajdzie się również refraktor 10 cm (f/10) oraz teleskop Nawtona 23 cm (f/7), a także refraktor 7 cm, który po zakupie kamery CCD ma służyć jako guider.

Instrumenty będą wykorzystywane nie tylko podczas zaawansowanych obserwacji miłośniczych (w tym również kampanii realizowanych we współpracy z profesjonalnymi astronomiami), ale także w ramach zajęć pozalekcyjnych czy pokazów otwartych dla mieszkańców i gości Bukowca.

Obecnie załogę stacji stanowi dwuosobowy zespół (Paweł Maksym i Łukasz Wieteska), jednak w przyszłości grono stałych obserwatorów może się powiększyć, na co liczą twórcy obserwatorium. Nad pracami dostrzegalni ma czuwać również Honorowa Rada Naukowa, w skład której wchodzą: prof. Costantino Sigismondi (astronom, astrofizyk, wykładowca Uniwersytetu Rzymskiego La Sapienza, absolwent teologii na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim), dr Michał Drahus (astronom pracujący obecnie na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, specjalista z dziedziny komet, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego) i Janusz Wiland (doświadczony amator astronomii, wieloletni prezes Oddziału Warszawskiego Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii).

Więcej informacji na temat Obserwatorium w Bukowcu będzie można znaleźć wkrótce pod adresem http://www.oabukowiec.pl.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2444

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka Brytania rusza na podbój kosmosu

W kwietniu działalność rozpocznie brytyjska agencja kosmiczna, której celem będzie pełniejsze wykorzystanie potencjału niedocenianej dotąd przez władze branży - powiadomił rząd Wielkiej Brytanii.

Londyn liczy, że powołanie agencji koordynującej działania brytyjskiej branży astronautycznej przyspieszy jej rozwój i przyczyni się do powstania w ciągu 20 lat 100 tys. miejsc pracy. Obecnie zatrudnia ona około 68 tys. osób.

Produkcja w brytyjskim przemyśle kosmicznym, nastawionym głównie na robotykę, telekomunikację oraz budowę niewielkich satelitów, sięga 6 mld funtów (niespełna 26 mld zł) rocznie. W perspektywie 20 lat, liczba ta może jednak wzrosnąć do 40 mld funtów - ocenił brytyjski minister nauki Paul Drayson.

- To jest dokładnie ten rodzaj działalności, charakteryzujący się dużą wartością dodaną, który musimy wspierać, aby zrównoważyć naszą gospodarkę - powiedział sekretarz stanu ds. biznesu i innowacyjności Peter Mandelson. Jak podkreślił, branża astronautyczna rozwijała się dynamicznie nawet podczas recesji.

Budżet nowej instytucji z siedzibą w Swindon (południowo-zachodnia Anglia), który początkowo wyniesie 230 mln funtów (996 mln zł), będzie skromny w porównaniu z 19 mld dol. (około 55 mld zł), którymi co roku dysponuje amerykańska NASA. W przeciwieństwie do swojego amerykańskiego odpowiednika, brytyjska agencja kosmiczna nie będzie jednak pracowała nad załogowymi lotami w kosmos. W tym obszarze badań będzie jedynie wspierała Europejską Agencję Kosmiczną (ESA), która ma w dalekich planach załogową misję na Marsa.

Większość państw Europy swoje wydatki na badania kosmiczne kieruje do ESA. Tylko nieliczne państwa, jak Włochy, Hiszpania, Niemcy i Francja, mają oprócz tego własne agencje astronautyczne.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Wielka-Brytania-rusza-na-podboj-kosmosu,wid,12103846,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczeni bliżsi odpowiedzi na pytania o koniec świata

Wszechświat rozszerza się w coraz szybszym tempie - potwierdzili to kanadyjscy naukowcy. Dzięki temu są bliżej odpowiedzi na pytanie o to, jak będzie wyglądał koniec świata. Do najnowszych obliczeń posłużyły największe w historii obserwacje pochodzące z teleskopu Hubble'a.

Astronomowie z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej przebadali prawie 450 tysięcy galaktyk. Stworzyli trójwymiarową mapę rozkładu tzw. ciemnej materii, której jest we wszechświecie pięć razy więcej niż zwykłej, znanej nam materii. Udowodnili jednocześnie, że wszechświat rozszerza się coraz szybciej dzięki tak zwanej ciemnej energii; ich obliczenia zgadzają się w pełni z przewidywaniami Alberta Einsteina i jego teorią względności.

Nowe obserwacje potwierdzają jednocześnie scenariusz dotyczący końca świata, czyli tzw. Wielki Chłód. Hipoteza ta zakłada, że wszechświat będzie się rozszerzał w nieskończoność, a jego temperatura z czasem spadnie niemal do zera absolutnego.

Do badań niezbędnych było prawie tysiąc godzin obserwacji prowadzonych przez zasłużony dla nauki teleskop Hubble'a.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Uczeni-blizsi-odpowiedzi-na-pytania-o-koniec-swiata,wid,12111051,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ranking oryginałów

W naszym Układzie Słonecznym znajdują się dziesiątki księżycy, które zadziwiają nas swoją oryginalnością. Większość z nich w niczym nie przypomina foremnych kulek spokojnie krążących po idealnie okrągłych orbitach, znanych nam z filmów rysunkowych. Tak naprawdę każdy z księżycy jest jedyny w swoim rodzaju, a swoim charakterem jednocześnie fascynuje i przeraża kogoś, kto żyje w umiarkowanym klimacie i temperaturze Ziemi. Przyjrzyjmy się zatem tym najbardziej oryginalnym księżycom.

http://odkrywcy.pl/gid,12111411,title,Niesamowite-ksiezyce,galeriazdjecie.html?smg4sticaid=69e0b

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje Narodowe Centrum Kosmiczne Wietnamu

W tym roku Wietnam rozpocznie tworzenie Narodowego Centrum Kosmicznego (NCK). Zbudowane ono zostanie w parku technologiczno-przemysłowym Hoa Lac, położonym na zachodzie stolicy kraju - Hanoi.

Powstające z pomocą Japonii Narodowe Centrum Kosmiczne będzie oddane do eksploatacji w 2018 roku. Na jego terenie zbudowane zostaną: zakład montażu i testowania satelitów, naziemna stacja odbierania i przesyłania sygnałów satelitarnych, ośrodek badawczy, obserwatorium i muzeum kosmiczne.

Prasa w Hanoi podkreśla, że utworzenie NCK stanie się ważnym krokiem w realizacji narodowego programu kosmicznego Wietnamu, który przewiduje zorganizowanie z biegiem czasu samodzielnej produkcji niewielkich satelitów badawczych.

W kwietniu 2008 roku Wietnam wprowadził na orbitę pierwszego w historii własnego satelitę telekomunikacyjnego Vinasat-1, stając się tym samym szóstym krajem w regionie azjatyckim i 93. państwem na świecie reprezentowanym w kosmosie. Satelita kosztujący 300 mln dolarów, zbudowany przez amerykański koncern Lockheed Martin Commercial Space Systems, został wystrzelony przy pomocy rakiety Arianne-5 ECA z kosmodromu w Gujanie Francuskiej.

W 2012 roku Wietnam planuje wprowadzenie na orbitę drugiego satelity telekomunikacyjnego Vinsat-2.

http://wiadomosci.onet.pl/2147511,16,powstaje_narodowe_centrum_kosmiczne_wietnamu,item.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zmieniamy czas zimowego na letni

Z soboty na niedzielę będziemy krócej spać

Zimowy czas zacznie znów obowiązywać 31 października. Dzieje się tak na mocy rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z grudnia 2008 r., które ustala daty zmiany czasu na lata 2009-2011. (Dziennik Ustaw z 31 grudnia 2008 Nr 236 poz. 1627).

W całej Unii Europejskiej czas letni wprowadzany jest w ostatnią niedzielę marca i odwoływany w ostatnią niedzielę października. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.: "począwszy od 2002 r. okres czasu letniego zaczyna się w każdym państwie członkowskim o godz. 1 czasu uniwersalnego (GMT) w ostatnią niedzielę marca, (...) kończy się w każdym państwie członkowskim o godz. 1 czasu uniwersalnego (GMT) w ostatnią niedzielę października".

Stosowanie czasu letniego pozwala wiosną, latem i wczesną jesienią na "przedłużenie" dnia o godzinę, a dzięki temu efektywniejsze wykorzystanie naturalnego światła.

Dziś stosuje się czas letni i zimowy w około 70 krajach na całym świecie. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949, 1957-1964 i nieprzerwanie od 1977 roku.

Jak wynika z danych zamieszczonych na stronie internetowej Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego w Łodzi im. Arego Sternfelda, czas letni obowiązuje we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii). W USA, Kanadzie i Meksyku jest stosowany z wyjątkiem niektórych regionów. W Ameryce Południowej większość krajów wprowadziła kiedyś czas letni, ale obecnie z niego nie korzysta. Podwójny czas obowiązuje m.in. w Brazylii i Chile. Nigdy nie wprowadziła go np. Wenezuela.

Rozróżnienia na czas letni i zimowy nie wprowadziła też nigdy większość krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Czas letni stosowany jest w Egipcie, Tunezji i Namibii. Zmianę czasu wprowadziły, ale nie korzystają z niej obecnie RPA, Botswana, Ghana, Sierra Leone, Sudan, Czad, Libia, Algieria.

Większość krajów azjatyckich (w tym Japonia, Indie i Chiny) przyjęło kiedyś czas letni, ale z niego nie korzysta. Nie wprowadziły go dotąd kraje Azji Południowo-Wschodniej oraz m.in. Nepal i Afganistan.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Z-soboty-na-niedziele-bedziemy-krocej-spac,wid,12105226,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska inicjatywa wśród najlepszych projektów Międzynarodowego Roku Astronomii 2009

 

  W ubiegłym tygodniu, podczas konferencji Communicating Astronomy with the Public zaprezentowano wybór najciekawszych i najbardziej udanych projektów zrealizowanych podczas Międzynarodowego Roku Astronomii 2009. Wśród nich, jako jedyna polska inicjatywa znalazła się również Międzynarodowa Konferencja Młodych Astronomów.

Zestawienie zaprezentowane w Kapsztadzie to zbiór 81 fotografii ukazujących najróżniejsze wydarzenia "globalnego święta astronomii" - od oficjalnej inauguracji i zakończenia obchodów, poprzez spektakle teatralne i koncerty do publicznych pokazów nieba i wykładów otwartych.

Spośród prezentowanych zdjęć największa część ukazuje tzw. "cornerstone projects", czyli inicjatywy, które były "kamieniami węgielnymi" Roku Astronomii - m.in. "100 godzin z astronomią", "W 80 teleskopów dookoła świata" czy "Galileoskop". W zestawieniu nie zabrakło jednak także bardziej "egzotycznych" inicjatywy, w tym wystawy astrofotografii w jednym z portugalskich aresztów czy platformy Roku Astronomii w wirtualnym świecie "Second Life".

Jedynym polskim akcentem w zestawieniu jest fotografia wykonana podczas Międzynarodowej Konferencji Młodych Astronomów (ang. International Conference of Young Astronomers - ICYA). Spotkanie odbyło się w Krakowie między 7 i 13 września 2009 roku. "To od początku do końca był polski pomysł, rozszerzenie formy bardzo udanych Ogólnopolskich Seminariów Studentów Astronomii, które odbywały się w latach 2004-2008" - mówi Tomasz Szymański, jeden z organizatorów konferencji, doktorant w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.

ICYA miała ułatwić współpracę młodym astronomom, czyli przede wszystkim studentom, doktorantom i początkujący pracownikom naukowym, ale także zaawansowanym astronomom-amatorom. "Zdobyta w ten sposób wiedza i kontakty przydadzą się podczas pracy przy dużych projektach badawczych" - dodaje Szymański.

Międzynarodowa Konferencja Młodych Astronomów ma być docelowo spotkaniem odbywającym się w różnych krajach świata, co dwa lub trzy lata. W pierwszej edycji wzięło udział blisko 200 osób z trzydziestu krajów. Spotkanie zorganizowało Polskie Towarzystwo Astronomiczne, przy współpracy z największymi polskimi ośrodkami akademickimi - Uniwersytetem Jagiellońskim, Uniwersytetem Warszawskim, Uniwersytetem Mikołaja Kopernika, Uniwersytetem Adama Mickiewicza, Uniwersytetem Szczeciński i Uniwersytetem Zielonogórskim oraz Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk.

Więcej informacji na temat ICYA 2009 można znaleĄć na stronie http://www.icya2009.org. Pod tym adresem ma się wkrótce pojawić także pełna wersja materiałów pokonferencyjnych (w pliku PDF, z możliwością sporządzenia wydruku).

Wybór najciekawszych i najbardziej udanych projektów MRA2009 jest dostępny pod adresem http://www.astronomy2009.org/static/archives/presentations/pdf/iya_slideshow.pdf.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2449

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czym lecieć do gwiazd

Marzymy o powrocie na Księżyc, chcielibyśmy polecieć na Marsa. Ale czy to przypadkiem nie jest wyraz naszej megalomanii? Czy technicznie jesteśmy do tego zdolni? Z prof. Piotrem Wolańskim, specjalistą od napędów, rozmawia Marek Oramus.

W lipcu zeszłego roku obchodziliśmy 40-lecie lądowania człowieka na Księżycu. Wydawało się wtedy, że kosmos naprawdę stanął przed ludzkością otworem, ale w grudniu 1972 już było po herbacie: Amerykanie odwiedzili Księżyc po raz ostatni. Ku rozczarowaniu entuzjastów, którzy oczami wyobraźni widzieli już wyprawę na Marsa, astronautyka załogowa jakby stanęła w miejscu.

- Przede wszystkim skończyło się paliwo polityczne. Wyścig na Księżyc miał oczywiście cele naukowe, ale był też spektakularnym wyczynem, którym obydwa ówczesne mocarstwa chciały się szczycić ze względów propagandowych. Kiedy więc jedno z nich wygrało, ustała rywalizacja i nagle okazało się, że statki Apollo za dużo kosztują, zaczęto więc zmniejszać liczbę zaplanowanych lotów i redukować ich program. Cel propagandowy został osiągnięty i Księżyc przestał polityków interesować.

Czy jednak da się wszystko zrzucić na politykę? Mam wrażenie, że przy ówczesnej "rowerowej" technice osiągnięto maksimum tego, co w astronautyce można było osiągnąć. I od tego czasu w technice rakietowej nie nastąpił żaden znaczący postęp.

- Owa technika nie była taka rowerowa, jak się wydaje. Zmodyfikowane Sojuzy latają do dziś dnia, dostarczając ludzi i sprzęt do stacji kosmicznej. W wersji zmodernizowanej są też podstawą chińskiego programu kosmicznego. Budowane obecnie do lotów księżycowych statki Orion też są "większymi" kabinami Apollo z nowoczesną elektroniką. Jeśli chodzi o rakiety, to pewien postęp jednak się dokonał: są lepsze osiągi, większa niezawodność.

Rozwój elektroniki zmienił całkowicie układy kontroli lotu. W Saturnie V układy sterowania ważyły 2,5 t - teraz w ich miejsce wprowadzono żyroskopy laserowe oraz superszybkie i lekkie komputery, które ważą prawie tyle co nic. Ale na masie rakiet niewiele się to odbiło - i tak najwięcej ważą pompy, silniki, układy zasilania i zbiorniki.

Silniki rakietowe są znane od XIII wieku, kiedy to Chińczycy odpalali rakiety na proch czarny. Później, w XVII wieku, w technice rakietowej zasłużył się nasz Kazimierz Siemienowicz, który wprowadził do rakiet stabilizatory, zaproponował rakiety wielostopniowe, a także łączył rakiety w wiązki w celu zwiększenia ich ciągu. I w tej dziedzinie zasłużyli się nasi uczeni: Ignacy Łukasiewicz pierwszy otrzymał naftę z ropy naftowej, a Wróblewski z Olszewskim skroplili tlen. Nafta i ciekły tlen są podstawowymi środkami napędowymi rakiet kosmicznych.

Dziś najlepszy napęd to paliwo wodorowo-tlenowe, choć powoli dochodzimy do kresu możliwości napędów chemicznych. Można je jeszcze trochę poprawić, zwiększyć nieco wydajność, obniżyć koszty - ale skoku jakościowego trudno się spodziewać. Ciągi w zakresie od 4500 do 4800 N/kg/s, które są liczbowo równoważne prędkościom wylotowym z dysz silników, wydają się dziś szczytem

tego, co można osiągnąć.

Może trzeba szukać innych paliw?

- Nie bardzo wiadomo, z czym by można wiązać nadzieje. Oczywiście widać pewne prawidłowości, np. im lżejszy gaz w silniku, tym lepiej. Najlepiej, gdyby to był wodór rodnikowy, którego jednak ze względu na niemożność stabilnego przechowywania nie da się wykorzystać. Dziś najlepsze efekty daje spalanie wodoru przy niedomiarze tlenu. Stosuje się też naftę z ciekłym tlenem, hydrazynę N2H4 oraz N2O4. Te ostatnie mają jedną wadę: są żrące, trujące, stosowanie ich wymaga użycia specjalnych materiałów na zbiorniki, na zawory itp. Teraz prace idą w kierunku otrzymania materiałów pędnych przyjaznych dla środowiska - ekolodzy trafili nawet do astronautyki. Chodzi oczywiście o to, co na Ziemi, bo w kosmosie jest wszystko jedno...

Ostatnio Amerykanie dokonali udanej próby nowej rakiety Ares I z makietą stopnia drugiego, którego jeszcze nie zbudowano. Ma to być podstawowa rakieta nośna na potrzeby programu marsjańskiego, odpowiednik słynnego Saturna V. Dlaczego szło to jak po grudzie i trwało tak długo?

- Ares I wykorzystuje silniki na paliwo stałe. Są one tańsze, ale mają gorsze osiągi. Dlatego stosuje się je jako bustery, czyli rakiety pomocnicze. W tych silnikach bardzo niekorzystnym zjawiskiem jest spalanie rezonansowe. Aby astronauci nie ucierpieli od wstrząsów, między stopniami Aresa I zbudowano nawet ważący około 2 t układ tłumiący drgania.

Ale pojawiają się też rozwiązania konkurencyjne. Firma Space-X zamierza zbudować bardzo tanie rakiety Falcon, a dodatkowo zmodyfikować procedury towarzyszące wystrzeliwaniu. Do tej pory rakiety stały na wyrzutni po kilka miesięcy. Prowadzono tam niezliczone próby, naprawiano różne rzeczy, które odmawiały posłuszeństwa, i wreszcie kiedy wszystko grało, dawano sygnał do startu. To tak, jakby montować samolot na pasie startowym. Zatem będzie się dążyć do tego, by rakiety jak najkrócej przebywały na wyrzutni. Tak robią to Rosjanie: wytaczają rakietę, która nawet po półtorej godzinie jest gotowa do startu. Amerykanie chcą skrócić tę procedurę do godziny.

Falcon 9 ma mieć udźwig około 10 t, do tego chcą zbudować statek załogowy i zaproponować NASA, aby ten właśnie statek poleciał początkowo do stacji kosmicznej Alfa, potem na Księżyc, a w końcu być może na Marsa. Na razie nic nie wydaje się przesądzone. Odbyły się już próby statyczne pierwszego stopnia, w tym roku ma dojść do lotu z makietą kabiny. Jak pójdą na emeryturę promy, to może zastąpią je właśnie Falcony, bo wtedy ani NASA, ani ESA nie będą miały możliwości wysyłania ludzi w kosmos za pomocą własnych rakiet, zachowają ją natomiast Rosjanie i Chińczycy.

Ale Rosjanie podobno latają na zmodyfikowanych rakietach starej konstrukcji. Czy Amerykanie nie mogą wrócić do Saturna V?

- Wolą inwestować w nową generację. Z Saturna V wykorzystują silniki J2: w Aresie I jeden, a w Aresie V ma ich być pięć. Z kolei silniki SSME (z promów) należą do najdroższych, bo są wielokrotnego użytku. Taki prom przy starcie ma masę ponad 2000 t, orbiter (samolot kosmiczny powracający na Ziemię) około 100 t, a ładunek użyteczny wynoszony na orbitę Ziemi tylko około 20 t. Przeciążenia dochodzą do 3 g przy starcie i w locie, a zaledwie do 1,5 g przy powrocie - ale i tak astronauci wracają bardzo wymęczeni. Degradacja biologiczna w nieważkości postępuje niezwykle szybko.

W związku z tymi powrotami do przeszłości i emeryturą promów amerykańskich: czy nie można sięgnąć po rosyjskiego Burana? Dlaczego Buran po jednym zaledwie locie został odstawiony do muzeum?

- Z powodu braku pieniędzy. Buran był nawet lepszy od promów amerykańskich. Rosjanie zastosowali konstrukcję, w której nie było silników na pokładzie promu, tylko w rakiecie. Do dziś dnia promy amerykańskie nie wykonały lotu bezzałogowego, tak jak Buran. Amerykanie stosowali silniki wielokrotnego użytku SSME, a koszt przeglądu takiego silnika to około 2 mln dolarów. Koncepcja rakiet nieodzyskiwalnych wydaje się lepsza, dziś się do tego wraca. Gdy Amerykanie to planowali, liczyli, że koszty zmaleją dziesięć razy, ale tak się nie stało. Koszty nawet wzrosły i w rezultacie jeden lot promu kosztuje dziś kilkaset milionów dolarów. Z powodu braku środków Rosjanie nie mogli sobie pozwolić nawet na tańsze w eksploatacji rakiety nieodzyskiwalne - były i tak za drogie na owe czasy.

Wróćmy do lotu na Marsa. Według koncepcji byłego inżyniera NASA Roberta Zubrina najpierw należy wysłać tam statek z wodorem. Po wylądowaniu wodór ten w połączeniu z CO2 z marsjańskiej atmosfery da metan i wodę. Z metanu robimy paliwo, wodę rozkładamy elektrolizą na wodór i tlen - w ten sposób dzięki surowcom miejscowym mamy zapewniony powrót i powietrze do oddychania. Co Pan o tym myśli?

- Na papierze wygląda to nieźle, zapowiada duże oszczędności na transporcie, ale prawdopodobieństwo niepowodzenia jest stosunkowo duże. Trzeba by transportować wielotonowe agregaty i osadzać je precyzyjnie na powierzchni Marsa; a dzisiaj wysyłane próbniki są o wiele lżejsze. Oczywiście wszystko to musiałoby odbywać się automatycznie, bo astronauci lecieliby dopiero w trzecim rzucie. Jeśli coś by zawiodło - a z tym przy takich odległościach należy się liczyć - po wylądowaniu na Marsie zastaliby puste zbiorniki.

W planowaniu wyprawy na Marsa kluczowe wydają się dwa czynniki. Po pierwsze, czy człowiek jest w stanie wytrzymać podróż tam i z powrotem po dziewięć miesięcy nieważkości (w sumie 18), bo na Marsie, nawet przy tamtejszej grawitacji, trzykrotnie mniejszej od ziemskiej, jakoś się uda przetrwać. Niedoceniane wydają mi się problemy psychiczne: jak członkowie załogi się pokłócą, to nie będzie jak wrócić. Po drugie: trzeba mieć rakietę zdolną do pokonania dystansu Ziemia - Mars, i z powrotem. Z uwagi na jej wielkość należałoby ją montować na orbicie ziemskiej. Przedsięwzięcie tego kalibru jest możliwe do zrealizowania już teraz, ale przy zaangażowaniu całego świata. Żaden kraj w pojedynkę tego nie udźwignie ani finansowo, ani technicznie.

Mówi się o kosztach rzędu 800 mld dolarów.

- Właśnie. Do Marsa można dolecieć rakietą na paliwo chemiczne, ale należałoby się zastanowić, czy nie lepiej wykorzystać do tego celu silniki nuklearne. Zbudowano je i wypróbowano w latach 70. ubiegłego wieku, oczywiście nie w kosmosie, tylko na powierzchni Ziemi. NERVA, bo tak się nazywały, miały dwukrotnie lepsze osiągi od silników chemicznych, gazy wylotowe osiągały prędkość rzędu 9 km/s. Technicznie sprowadzałoby się to do wytransportowania na orbitę wodoru z Ziemi albo z Księżyca; zależnie od tego, co by się bardziej opłacało. Wodór księżycowy oczywiście pochodziłby z tamtejszych złóż lodu. Reaktor nuklearny stałofazowy podgrzewałby ten wodór do 1500 K, a reaktor w formie złoża fluidalnego nawet do 2000-2500 K. Rozprężając ten rozgrzany wodór w dyszach, uzyskujemy dużą siłę ciągu.

Ostatnio sporo się mówi o silnikach jonowych. Może one zawiozłyby naszą załogę na Marsa?

- Silniki jonowe wzięły nazwę od tego, że jonizujemy argon (lub inny czynnik), przyśpieszamy go w polu elektrycznym oraz dejonizujemy na wylocie z silnika - w ten sposób otrzymujemy prędkości wylotowe rzędu 30-50 km/s. Zaletą takiego napędu jest duży impuls, to znaczy, że do zmian manewrowych są wymagane małe ilości czynnika napędowego. Za to mamy dwie poważne wady: bardzo mały ciąg, rzędu niutonów, oraz duże zapotrzebowanie na energię elektryczną - a wszak w kosmosie elektrowni nie ma. Silniki te mogą być stosowane w kosmosie i były wykorzystywane w misjach automatycznych, jednak przy realizacji załogowych wypraw na Marsa będą nieprzydatne.

Teoretycznie można by jeszcze rozpatrywać silnik Vasimir, który pracuje na Ziemi od paru lat, impulsy i ciągi ma dotąd najlepsze, ale wymaga dużego źródła energii elektrycznej. Z baterii słonecznych tyle prądu się nie wyciągnie. Przy zastosowaniu go w kosmosie trzeba by mu domontować elektrownię jądrową - a wiadomo, że sprawność takiej elektrowni to jakieś 40 proc. Czyli że 60 proc. ciepła z takiego reaktora należałoby się pozbyć przez olbrzymie radiatory. To wyklucza dzisiaj zastosowanie Vasimira w kosmosie. NERVA zamienia na napęd całość odebranej z reaktora energii i przy okazji go schładza, więc korzyść jest tu podwójna.

A może to turyści otworzą drogę w kosmos? Jak dobrze pójdzie, pojazdy SpaceShip 1 i 2 Burta Rutena dadzą początek małym i tanim samolotom kosmicznym, wywożącym turystów na orbitę. Cena za bilet spadnie z dzisiejszych 30 mln dolarów do 200-300 tys. Będzie to nadal przyjemność dla bogatych, ale klientela ulegnie znacznemu poszerzeniu.

- SpaceShip 1 i 2 to nie są jeszcze orbitery, lecz pojazdy suborbitalne, wznoszące się nieco powyżej 100 km, w których nieważkość trwa około pięciu minut. Cały lot, łącznie z dolotem samolotu matki (transportującym statek SpaceShip 2), trwa dwie godziny, z czego lot w kosmos zajmuje najwyżej kwadrans. Ale niewątpliwie turystyka kosmiczna jest kierunkiem rozwojowym. Rosjanie też budują takie pojazdy, podobnie jak Europa, z tym, że Amerykanie będą pierwsi, bo są najbardziej zaawansowani.

Jeżeli uda się stworzenie podobnych pojazdów orbitalnych i zrutynizowanie całej procedury, to oczywiście koszty wyprawienia jednego turysty na orbitę spadną, ale nie aż tak znacznie, bo tylko o rząd wielkości - prawdopodobnie do kilku milionów dolarów. Wiąże się to z prędkościami, które trzeba rozwinąć: lot suborbitalny wymaga prędkości rzędu 1 km/s, orbitalny aż 7,8 km/s. Oczywiście w miarę rozkręcania tego interesu cena za bilet będzie malała. Loty samolotem też kiedyś były bardzo drogie, a dziś w zasadzie każdy może sobie na nie pozwolić.

Jeżeli dobrze rozumiem, nie umiemy dziś wycisnąć z materii takich paliw i takich napędów, które by gwarantowały swobodne przemieszczanie się po kosmosie na te olbrzymie odległości, które są do pokonania.

- Dostałem niedawno z Niemiec pracę doktorską, w której autor rozpracowuje wykorzystanie antymaterii do napędzania silników rakietowych. Równie dobrze możemy rozważać wykorzystanie do tych celów energii termojądrowej. Bo to są wciąż tylko rozważania teoretyczne, a wprowadzenie takich napędów trudno umiejscowić nawet w dalekiej przyszłości. W latach 60. ubiegłego wieku rozpatrywano projekt Orion, mający wykorzystywać do napędu kosmicznego mikrowybuchy jądrowe, ale dziś o takich rozwiązaniach nawet się nie mówi - nikt rozsądny nie chciałby ich proponować.

Jak tu zbudować napędy fotonowe, kiedy antymaterię trudno w ogóle wytworzyć, a jeszcze trudniej (jest to praktycznie niemożliwe) ją przechowywać. Niezłe byłyby napędy rodnikowe, czyli coś o pośrednich osiągach między napędem chemicznym a jądrowym? Jeślibyśmy na przykład potrafili przechowywać wodór atomowy, lot na Marsa byłby zupełnie łatwy do zrealizowania, bo reakcja rekombinacji dwóch atomów wodoru jest najbardziej energetyczną reakcją chemiczną. Ale tego nie

A czy można się spodziewać jakiegoś przełomu?

- Ja go nie wykluczam, bo przykładów nie brakuje. Nieraz przecież ogłaszano takie "niemożności", np. lotu obiektów cięższych od powietrza, a teraz się z tego śmiejemy. Dzisiejsze rozumienie fizyki pewne rzeczy wyklucza, ale dzięki nowym odkryciom ten stan rzeczy może się zmienić. Na przykład teoria względności sprawdza się w ponad dziewięćdziesięciu paru procentach - może założenie o stałej prędkości światła jest niewystarczające? Również grawitację umiemy świetnie opisywać, ale de facto mechanizmu oddziaływania grawitacyjnego, tego co nim naprawdę rządzi, nie rozumiemy. Gdybyśmy to opanowali, może ta wiedza pozwoliłaby skonstruować napęd grawitacyjny - ale to już raczej domena fantastyki naukowej.

Wyobraźmy sobie, że jutro otrzymamy wiadomość od astronomów: na kursie kolizyjnym z Ziemią znajduje się ciało o takich gabarytach i prędkości, że zderzenie z nim unicestwi ludzkość. Chcąc temu zapobiec, trzeba zmienić orbitę intruza. Czy cywilizacja dysponuje pojazdami i silnikami, aby tam dolecieć, póki nie będzie za późno?

- Zderzeniami planetoid z Ziemią zajmowałem się już w połowie lat 70., kiedy nikt jeszcze o tym nie pisał. Uważano mnie prawie za wariata, gdy sugerowałem, że wyginięcie dinozaurów 65 mln lat temu i inne podobne wyginięcia były związane z upadkiem planetoid.

Czyli wpadł Pan na to grubo przed Alvarezem?

- Alvarez to udowodnił, u mnie była to raczej hipoteza. W tej chwili przygotowuje się wiele systemów obrony Ziemi przed planetoidami. Jeżeli takie ciało wykryjemy na wiele lat przed domniemanym zderzeniem, to można tam wysłać atraktor grawitacyjny, czyli statek o masie paru ton, który będzie krążył wokół i sprawi, że orbita intruza nieznacznie się odchyli - a to już wystarczy, by do impaktu nie doszło. Można uderzyć w planetoidę ładunkiem nuklearnym tak dobranym, by nie rozwalić jej w kawałki, ale tylko zepchnąć ją z toru kolizyjnego. Do wykonania takiej czynności wystarczy parotonowy statek automatyczny, jeśli zagrożenie wykryjemy odpowiednio wcześnie.

W Wiedniu, podczas obrad Komitetu ds. Pokojowego Wykorzystania Przestrzeni Kosmicznej ONZ, na którego posiedzenia jeżdżę dwa razy do roku, dyskutuje się o potrzebie powołania międzynarodowej organizacji, która podejmie określone działania w takim przypadku. Co innego, gdybyśmy wykryli zagrożenie późno; wtedy pozostaje tylko doraźne uderzenie jądrowe, aby zniszczyć taką kometę czy planetoidę jeszcze przed jej zderzeniem z Ziemią. Istnieje wtedy zagrożenie bombardowaniem Ziemi przez odłamki, ale lepsze to niż całkowita zagłada.

Podobno Pańscy studenci projektują wielkie pojazdy orbitalne. W budowie jest też mały satelita do testowania pomysłu usuwania śmieci z kosmosu. Czy nie jest to porywanie się z motyką na słońce? Przecież mocarstwem kosmicznym nigdy nie będziemy, chociażby z braku środków.

- Studenci z Politechniki Warszawskiej kończą obecnie budowę satelity PW-Sat, który znajdzie się na orbicie w tym roku jako pierwszy polski satelita. Polska oczywiście wysłała w kosmos wiele znacznie bardziej złożonych instrumentów naukowych (ponad 60), ale stanowiły one tylko część całego satelity czy próbnika kosmicznego. Dodatkowo studenci już uczestniczyli w misjach organizowanych przez ESA (Europejską Agencję Kosmiczną). W ramach prac dyplomowych projektują silniki rakietowe i rakiety kosmiczne.

To oczywiście tylko nauka, ale jestem głęboko przekonany, że gdy za parę lat będziemy członkiem ESA, kadry wykształcone w naszych uczelniach włączą się w europejskie programy kosmiczne. Czechy, choć to znacznie mniejszy kraj, już należą do ESA, ale tam zrozumiano wagę tego problemu. Dziś z naszej składki do UE na budowę europejskiego systemu kosmicznego Galileo i GMES płacimy około 125 mln euro rocznie, ale te nasze pieniądze nie są lokowane w Polsce, lecz w innych krajach UE. Czy zawsze musimy tylko płacić za możliwości korzystania z osiągnięć kosmicznych, a nie sami na tym zarabiać?

Podobno 25 proc. populacji świata zużywa 70 proc. jego zasobów. Oznacza to, że gdyby wszyscy chcieli żyć "po amerykańsku", niezbędne byłyby trzy planety wielkości Ziemi. Czy rozpatrywane w tym kontekście wyjście człowieka poza Ziemię nie stanie się wkrótce koniecznością?

- W najbliższym czasie chyba nie, ale po wyczerpaniu zasobów ziemskich po nowe będziemy zmuszeni wyruszyć w kosmos. O przyszłości należy myśleć już dziś. Kopernik, Heweliusz, Siemienowicz i inni Polacy byli pionierami w pogłębianiu wiedzy o kosmosie i w rozwoju technik rakietowych. Nie możemy wiecznie żyć wspomnieniami, pomyślmy o przyszłości!

Dziękuję za rozmowę.

Wiedza i Życie

http://facet.interia.pl/ciekawostki/popularnonaukowe/news/nie-ma-czym-leciec-do-gwiazd,1457178,4822,3

  • Like 5
  • Sad 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)