Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Astronarium nr 85 o ochronie ciemnego nieba
2019-10-17.
Dzisiaj premiera nowego odcinka z serii Astronarium. Tym razem przedstawiony będzie problem ochrony naturalnego ciemnego nieba przed nadmiernym zanieczyszczeniem sztucznym światłem. "Urania" jest partnerem programu. Oglądajcie w TVP 3 o godz. 17:00, a od soboty na YouTube.
Już co najmniej jedna trzecia ludzkości nie ma szans na zobaczenie na żywo na nocnym niebie Drogi Mlecznej. Czy nie tracimy w ten sposób pewnego dziedzictwa kulturowego? Rozgwieżdżone niebo było od wieków inspiracją dla twórców.
Stale rosnące rozświetlenie całego świata w nocy sztucznym światłem to też oczywiście spore utrudnienie dla prowadzenia obserwacji astronomicznych. Jednak zanikanie naturalnego ciemnego nieba to problem nie tylko dla astronomów i miłośników astronomii, ale sytuacja rodzi też negatywne skutki zdrowotne i ma wpływ na zwierzęta. Na dodatek świecenie w niebo (zamiast na ulicę czy inny obszar, który chcemy oświetlić) to po prostu marnowanie pieniędzy (energii elektrycznej). W ostatnim okresie wiele mówi się o ekologii i ochronie środowiska, ale świadomość, że codzienne życie w sposób ekologiczny to nie tylko sortowanie śmieci, ale także racjonalne użytkowanie oświetlenia, jest na razie w społeczeństwie niewielka.
Kilka tygodni temu Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), razem ze Stowarzyszeniem Polaris OPP, wydało polską edycję broszury o zanieczyszczeniu świetlnym. Angielski oryginał tego opracowania wydała Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU). Broszura jest dostępna nieodpłatnie w wersji elektronicznej, a także dystrybuowana przez różne instytuty i organizacje. Zostanie także dołączona do najbliższego numeru "Uranii".
Producentami programu są Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Telewizja Polska (TVP), a partnerem medialnym czasopismo i portal "Urania - Postępy Astronomii". Dofinansowanie produkcji zapewnia Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Więcej informacji:
?    Bezpłatna broszura pt. "Zanieczyszczenie światłem"
?    Broszura "Zanieczyszczenie światłem" w sklepie Google Play (za darmo)
?    Witryna internetowa ?Astronarium?
?    ?Astronarium? na Facebooku
?    "Astronarium" na Instagramie
?    ?Astronarium? na Twitterze
?    Odcinki ?Astronarium? na YouTube
?    Oficjalny gadżet z logo programu: czapka z latarką
?    Ściereczka z mikrofibry z logo Astronarium
?    Podkładka pod mysz z logo Astronarium
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronarium-nr-85-o-ochronie-ciemnego-nieba

Astronarium nr 85 o ochronie ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 6
2019-10-17.    Wojciech Usarzewicz
Hubble nie poleci
Kiedy prace nad teleskopem postępowały. Perkin-Elmer ukończył szkielet, lustro i połączył je razem wraz z systemem celowniczym w 1984 roku, wiele lat po planowanym starcie teleskopu. Rok później wszystko to zostało przetransportowane do zakładów Lockheed, gdzie teleskop, pod nadzorem Marshalla, został złożony z obudową i instrumentami naukowymi dostarczonymi przez Goddarda. Zamontowano też panele słoneczne, zbudowane przez Europejską Agencję Kosmiczną, która nawiązała współpracę z NASA w sprawie HST już w 1975 roku. NASA było chętne na współpracę: ESA dostała by gwarantowany czas na użycie teleskopu, a NASA dostała by partnera w finansowaniu urządzenia.
Nastąpiły testy i kolejne testy. HST został oficjalnie ukończony i też w 1985 roku zaplanowano start teleskopu na pokładzie wahadłowca kosmicznego na jesień 1986 roku.
28 stycznia 1986 wydarzyła się największa tragedia NASA od czasów kapsuły Apollo 1.57 74 sekundy po starcie w powietrzu wybuchł wahadłowiec Challenger ? ofiara tego samego ignorowania problemów przez managerów, który trapił NASA w latach 70-tych i 80-tych. Tragedia ta sprawiła, że start teleskopu Hubble?a znowu został opóźniony, zwłaszcza, że Teleskop Hubble?a był kolejnym planowanym ładunkiem dla Challengera i miał zostać wyniesiony na orbitę przez ten właśnie wahadłowiec na jesień 1986 roku.58 Dla pracujących nad teleskopem jednak był tu też pewien plus ? otrzymali oni więcej czasu na ukończenie teleskopu.
HST został więc dopracowany, a później schowany do magazynu, gdzie teleskop oczekiwał na start, który miał nastąpić dopiero po wznowieniu lotów wahadłowcami. Te zostały zawieszone po tragedii Challengera ? przez lata naukowcy analizowali, co poszło nie tak, a potem przebudowywali silniki wahadłowców, by NASA znów mogła latać.
I tak HST miał czekać w zamknięciu aż do 1990 roku. Po latach oczekiwania, kiedy nadeszła jego pora, teleskop Hubble?a został przetransportowany samolotem na Florydę, gdzie ostatecznie umieszczono go w ładowni promu kosmicznego. 24 kwietnia 1990 roku wahadłowiec Discovery wystartował z Przylądka Canaveral na Florydzie. W końcu, po wielu latach pracy, teleskop kosmiczny znalazł się na orbicie. Co dla wielu kojarzyło się z końcem opowieści, okazało się być dopiero początkiem.
Hubble na orbicie
Kiedy Teleskop Kosmiczny Hubble?a znalazł się na orbicie, kolejnym krokiem było jego skalibrowanie i wykonanie wielu testów, nim naukowcy mogli w końcu przejść do pierwszego światła. Pierwszym światłem nazywa się moment, kiedy dany teleskop wykonuje swoją pierwszą obserwację.
Zanim jednak teleskop mógł wykonać pierwsze zdjęcia, Centrum Marshalla i Perkin-Elmer, teraz znany już jako Hughes-Danbury Optical Systems po wykupieniu przez General Motors, planowali poświęcić sześć tygodni na kalibracje HST oraz na ?przewietrzenie? teleskopu. Chciano się tym samym upewnić, że wszelkie gazy ujdą z wnętrza instrumentu, by nie doszło do jakichkolwiek zwarć w instalacji. Po sześciu tygodniach testów Marshall miał przekazać oficjalnie kontrolę nad teleskopem dwóm instytucjom: Centrum Goddarda i Instytutowi Naukowemu Teleskopu Hubble?a. Przez kolejne sześć tygodni te dwie instytucje wykonywałyby własne testy i kalibracje, by ostatecznie dopuścić HST do użytku naukowego.
Szybko okazało się, że plany można wyrzucić do kosza ? HST nie zachowywał się tak, jak oczekiwano. Już wkrótce po umieszczeniu na orbicie inżynierowie odkryli, że nie są w stanie utrzymać teleskopu na celu. HST trząsł się i drgał na tyle, że jakiekolwiek dłuższe obserwacje w ogóle nie były możliwe. Po krótkim śledztwie okazało się, że problem tkwi w panelach solarnych teleskopu. Te dostarczyła Europejska Agencja Kosmiczna lata wcześniej. Okazało się, że inżynierowie nie wzięli pod uwagę różnic temperatur pomiędzy oświetloną a zaciemnioną orbitą HST na tyle, by ich panele były przygotowane na te różnice. Kiedy więc światło słoneczne padało na panele, te nie wytrzymywały gwałtownego wzrostu temperatury i zaczynały poważnie drgać. Drgania te przenosiły się na resztę teleskopu, uniemożliwiając obserwacje. Takie drgania trwały od kilku minut do pół godziny. Jednocześnie, teleskop pokonywał swoją orbitę tak szybko, że pomiędzy jasną a ciemną stroną tejże leciał zaledwie przez 45 minut ? to sprawiało, że czas na możliwe obserwacje skracał się do kilku minut.
Ustawienie ostrości teleskopu również dostarczało problemów ? wbudowane w HST interferometry miały pomóc inżynierom szybko ustawić ostrość, działając podobnie jak RNC, ale z nieznanego wtedy powodu inżynierzy nie byli w stanie tej ostrości uzyskać. Miesiąc po umieszczeniu teleskopu na orbicie nie było żadnych postępów w kalibracji urządzenia.
Opinia publiczna domagała się szybkiego udostępnienia pierwszych zdjęć wykonanych przez teleskop kosmiczny, co znowu było nie na rękę naukowcom, również i tym, którzy pracowali nad teleskopem, a którzy w zamian za pracę otrzymali gwarantowany czas przy HST. Mogli więc przeprowadzić swoje badania i obserwacje przed kimkolwiek innym. Z uwagi na to podejście, nikomu nie śpieszyło się do wykonania pierwszych oficjalnych zdjęć. Osobom pracującym nad Hubblem udało się wynegocjować całe 7 miesięcy czasu obserwacyjnego i w tym samym czasie nikt nie myślał o zdjęciach dla opinii publicznej, która w końcu sfinansowała budowę HST ? budżet federalny bowiem finansowany z podatków. Pod koniec lat 80-tych rzecznik Instytutu Naukowego Teleskopu Kosmicznego, Eric Chaisson proponował różne rozwiązania, byle by tylko opublikować zdjęcia dla mediów, ale naukowcy odrzucali wszelkie pomysły.
Ostatecznie, nikt pracujący nad Hubblem nie opracował planu na publikację zdjęć, mimo iż media się takowych domagały. Ale już wkrótce przed startem wahadłowca Discovery w kwietniu 1990 roku, Lennard Fisk, ówczesny dyrektor naukowy NASA, na konferencji prasowej obiecał reporterom zdjęcia ? choć z nikim tego wcześniej nie ustalił. I tak cztery tygodnie po wystrzeleniu HST, pierwsze zdjęcie zaczęło ściągać się na ekran komputera. Wykonano je 20 maja 1990 roku i prasa miała mieć do niego dostęp w tym samym czasie, co naukowcy.59
Nie było to do końca prawdą mimo teoretycznych ustaleń. Zdjęcie to, pokazujące gwiazdy z regionu gwiazdozbioru Kila,60 zostało już wcześniej wyświetlone w Baltimore, choć reporterzy znajdowali się w Centrum Goddarda zgodnie z planami prasowymi NASA. W centrum operacji naukowych HST w Baltimore czekali tymczasem podekscytowani naukowcy, wśród nich Roger Lynds, który wraz z Westphalem budował kamerę WF/PC. Kiedy pierwsze światło trafiło na ekran komputera, a technik pracował z kontrastem, Lynds zaczął się martwić ? obraz na ekranie nie przypominał niczego, czego Lynds oczekiwał. Pojawiły się pierwsze podejrzenia, że coś jest nie tak z optyką teleskopu, zwłaszcza, że technicy z Marshalla nie informowali o problemach z kalibracją kolegów z Baltimore. Tak wyglądało zamieszanie wokół pierwszego światła. Naukowcy w Baltimore zobaczyli zdjęcie jako pierwsi, ale martwili się, bo coś było nie tak. Było to niespodziewane, bowiem Marshall nie informował nikogo o swoich problemach z kalibracją. A reporterzy i tak byli zadowoleni, bo dostali to, czego chcieli.
Reporterzy mieli więc swoje pierwsze zdjęcie, inżynierowie mieli trochę spokoju, ale w Instytucie teleskopu w Baltimore zaczęto się martwić. Chris Burrows, pracownik Instytutu również miał pewne obawy, że coś jest nie tak. Jego zadaniem w Instytucie była interpretacja danych zbieranych przez teleskop. Dodatkowo, wspólnie z Hashimą Hasan napisał oprogramowanie do symulacji obserwacji wykonywanych przez Hubble?a, by mieć materiał porównawczy. Kiedy Lynds zaczął na spotkaniach naukowców sugerować problem z optyką, Burrows pracował już nad swoimi symulacjami komputerowymi.
Pierwsze światło pokazywało różne gwiazdy, ale Burrows skupił się na jednej z nich, Iota Carina.61 Ta nie wyglądała tak, jak powinna ? większość światła była rozmazana, podczas gdy symulacje wykazały, iż światło gwiazdy powinno być dobrze skupione na zdjęciu. Gwiazda miała też dziwne macki ? artefakty powstałe przy wykonywaniu zdjęcia. Potencjalnych źródeł tego problemu było wiele, Burrows nie wiedział więc, czego dokładnie szukać. Swoje obawy przedstawił na kolejnym spotkaniu w Centrum Goddarda ? wytłumaczył, na bazie wielu dni analiz, że obrazy tworzone przez Hubble?a mogą mieć jedną z dwóch przyczyn: aberrację komatyczną lub aberrację sferyczną ? obydwie wady sprawiają, że światło ? zamiast skupiać się w jednym punkcie zwierciadła ? skupia się w różnych punktach tegoż, prowadząc do rozmazania obrazów i powstawania artefaktów. Na spotkaniu tym, 22 maja, zasugerowano użycie tylnich aktuatorów zwierciadła głównego do wyregulowania obrazu. Niestety, praktycznie nikt nie uwierzył w twierdzenia Burrowsa. Dlatego nie poczyniono żadnych starań w kolejnych dniach, by rozwiązać problem.
Inżynierowie w Marshallu wykonywali więc kolejne zdjęcia i kolejne kalibracje, próbując uzyskać ostrość w teleskopie z pomocą dostępnych środków, ale bez użycia aktuatorów.
I zapewne trwało by to bardzo długo, gdyby nie Sandra Faber. Szanowana i doświadczona naukowiec, była członkiem zespołu Jima Westphala budującego kamerę WF/PC.
31 maja wykonano zdjęcie galaktyki NGC188 ? miało ono pomóc dalszym próbom kalibracji teleskopu kosmicznego. Zdjęcie to trafiło również do Sandry Faber. Sprawiło ono, że Faber zaczęła na poważnie podejrzewać aberrację sferyczną zwierciadła głównego. Swoje podejrzenia przedstawiła innym członkom projektu, ale nie przyniosło to rezultatu. Jednocześnie, Marshall upierał się przy swoich próbach naprawienia teleskopu, a Hughes-Danbury bronił się przed wypuszczeniem danych ze swoich analiz problemu. Burrows liczył na aberrację komatyczną, którą dałoby się łatwo naprawić aktuatorami. W gruncie rzeczy, wszyscy krążyli po omacku.
Faber jednak nie poddawała się łatwo ? chodziła na spotkania, domagała się kolejnych zdjęć i udostępnienia informacji. Faber udało się przekonać zespół do wykonania serii zdjęć testowych ? miało to miejsce 14 czerwca. Były one jeszcze bardziej zamazane, niźli się spodziewano. 19 czerwca Hughes-Danbury udostępnił w końcu dane o aktuatorach i ich możliwościach. Dopiero wtedy zespół Hubble?a zrozumiał, że nie ma znaczenia, jaką aberrację ma HST ? żaden sprzęt na pokładzie teleskopu nie był w stanie naprawić błędu optycznego.
Faber wciąż jednak nie była pewna, co jest problemem w teleskopie. Użyła więc symulacji Burrowsa by przeanalizować różne możliwości. Komputer wykonywał symulacje, a HST dostarczał kolejne zdjęcia porównawcze. Idea była prosta ? komputer musiał stworzyć te same obrazy, co teleskop ? wtedy wiedziano by, co jest przyczyną błędów optycznych. 24 czerwca komputer dostarczył odpowiednich danych z pomocą jednego ze zdjęć.
Na dzień następny Faber wraz z Jonem Holtzmanem przygotowali prezentację na kolejne spotkanie całego zespołu teleskopu kosmicznego. Holtzman poprowadził tę prezentację ? w rezultacie, na bazie przedstawionych danych i dowodów, 25 czerwca 1990 roku cały zespół naukowy był już pewny ? Teleskop Kosmiczny Hubble?a miał aberrację sferyczną zwierciadła głównego. Zwierciadło zostało źle wypolerowane.
Kiedy źródło problemu było już znane, zaczęto szukać rozwiązania, mimo obecnego wśród członków projektu lęku, że NASA może uśmiercić projekt teleskopu. A gdyby nie zrobiła tego NASA, zrobiłby to Kongres, który od dawna szukał sposobu na cięcie kosztów agencji kosmicznej. Pojawiły się sugestie, aby problem optyki rozwiązało specjalne oprogramowanie komputerowe, które by kompensowało błąd optyczny. Dwa dni po prezentacji Faber i Holtzmana, odbyło się kolejne spotkanie grupy roboczej, w czasie którego zespoły poszczególnych instrumentów naukowych na pokładzie teleskopu przedstawiły, jak aberracja sferyczna wpływa na ich instrumenty.
Najważniejszym instrumentem Hubble?a była kamera WF/PC, stanowiąca główny detektor teleskopu. 50 procent obserwacji teleskopu miało być prowadzonych właśnie przez tę kamerę. Aberracja sferyczna uśmierciła jednak wszystkie plany obserwacyjne ? WF/PC nie była zdolna do pracy z tak dużą wadą optyki. Tak samo sytuacja wyglądała z FOC. Problemy miał też fotometr HSP, oraz spektrograf FOS. Spektrografy jednak były do pewnego stopnia użyteczne, bowiem nie potrzebowały ostrości, a tylko odpowiednią ilość światła, więc Hubble wciąż mógł być przydatny, o ile spektrografy dostałyby więcej czasu na obserwacje i naświetlenia.
Ale naukowcy nie chcieli kolejnego spektrografu ? tylko teleskopu optycznego na orbicie. Pomysł ściągnięcia HST z orbity w celu wykonania napraw nie wchodził w grę. Praktycznie przypieczętował to Ed Weiler w 1983 roku, następca Nancy Roman. To Weiler przekonał NASA do obsługi teleskopu z pomocą regularnych lotów wahadłowcami kosmicznymi. To także Weiler znalazł fundusze na budowę drugiej, zapasowej kamery WF/PC, później znanej jako WF/PC-2, oraz nowego spektrografu STIS i kamery podczerwonej NICMOS. Dzięki Weilerowi w 1990 roku wszystkie te trzy instrumenty były na dobrej drodze do ukończenia budowy, celem montażu w czasie pierwszej misji serwisowej Hubble?a, planowanej na 1993 rok, i drugiej misji w 1996. Te misje zaplanowano jeszcze przed wystrzeleniem HST na orbitę w 1990 roku. Jeśli teleskop dałoby się naprawić, trzeba było wysłać do niego wahadłowiec. O ile więc ściągnięcie teleskopu na Ziemię nie wchodziło w grę, to działania Weilera sprzed wielu lat wpłynęły pozytywnie na możliwości uratowania Hubble?a.
Pośrednio dzięki Weilerowi, nowa kamera WF/PC-2 była gotowa do startu ? a zespół ją budujący był pewien, że dzięki posiadanym danym o wadzie optycznej lustra głównego Hubble?a, jego ludzie z łatwością wbudują w nową kamerę optykę korekcyjną, odzyskując zdolność ostrego widzenia. Podobnie sytuacja wyglądała ze STIS i NICMOS ? dzięki odpowiednim danym, optyka korekcyjna mogła być wbudowana w te dwa instrumenty.
Tego samego dnia, kiedy naukowcy zaczynali prace nad koncepcją odratowania teleskopu, inni naukowcy oznajmiali światu problem na konferencji prasowej. 27 czerwca 1990 roku cały świat dowiedział się o ?bublu za miliard dolarów?. Nagłówki gazet dużym drukiem oznajmiały porażkę NASA. Dla agenji był to kolejny cios ? kilka lat wcześniej, w 1986 roku, tragedią zakończył się start promu Challenger. Hubble był ofiarą tej samej polityki agencji z lat 70-tych i 80-tych, która doprowadziła wtedy do śmierci astronautów. Ten kiepski PR sprawił, że dla NASA uratowanie teleskop kosmicznego zaczęło nagle jawić się jako punkt honoru ? NASA miała okazję pokazać ? po raz kolejny ? że jest w stanie zmienić swój sposób bycia. Ale wtedy, 27 czerwca, były to dopiero zaczątki idei.
Jeszcze tego samego dnia powołana została komisja śledcza, która miała odkryć, dlaczego lustro główne HST miało wadę. Nazwana od przewodniczącego Lew Allena komisja Allena, stawiła się 25 lipca 1990 roku do warsztatu w Danbury, gdzie dawny Perkin-Elmer budował lustro. Komisja odkryła, że pomieszczenie z RNC, w którym wykonywano pomiary zwierciadła głównego, nie było w ogóle ruszane od czasów budowy teleskopów. Komisja szybko odkryła dodatkowe podkładki w RNC, a potem znaleźli przyczynę dodatkowego 1,3 milimetra na pręcie mierniczym ? laser przez niego świecący dawał błędne pomiary ? w jednej z przesłonek, tej z otworem na laser, odprysła farba. Laser świecił nie tak, jak powinien, odbijał się błędnie od przeciwległej przesłonki w pręcie i w efekcie dał pomiar przesunięty o 1,3 milimetra. W rezultacie, Perkin-Elmer wypolerował lustro zbyt płasko.
Przypisy
57 27 stycznia 1967 cała, trzyosobowa załoga Apollo 1 zginęła w pożarze kapsuły w ramach testów na stanowisku startowym. Byli to pierwsi astronauci, którzy zginęli w ramach amerykańskiego programu kosmicznego.
58 Dickinson, s. 17.
59 Zimmerman, s. 125.
60 Jeden z gwiazdozbiorów nieba południowego.
61 W języku polskim znana pod nazwą Aspidiske lub Scutulum.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/17/historia-teleskopu-kosmicznego-hubblea-czesc-6/

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 6.jpg

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wodospady gazu odkrywają młode planety krążące wokół młodej gwiazdy
2019-10-17.    Radek Kosarzycki
Planety powstają w dyskach złożonych z gazu i pyłu. Astronomowie badają te tak zwane dyski protoplanetarne próbując zrozumieć procesy powstawania planet. Przepiękne zdjęcia dysków wykonane za pomocą obserwatorium Atacama Large Milimeter/submilimeter Array (ALMA) przedstawiają wyraźne przerwy i pierścienie pyłu, które mogły powstać wskutek oddziaływania rodzących się planet.
Aby upewnić się, że za przerwy te faktycznie odpowiadają planety, aby dowiedzieć się więcej o procesach powstawania planet, naukowcy oprócz pyłu także badają gaz w dyskach. 99 procent masy dysku protoplanetarnego to gaz, z czego tlenek węgla (CO) jest najjaśniejszym komponentem, emitującym bardzo charakterystyczne promieniowanie w zakresie milimetrowym, które może obserwować ALMA.
W ubiegłym roku dwa zespoły astronomów zademonstrowały nową metodę poszukiwania planet wykorzystującą ten gaz. Badacze mierzyli prędkość gazu CO rotującego w dysku wokół młodej gwiazdy HD 163296. Miejscowe zaburzenia ruchu gazu odkryły przed nami trzy struktury w dysku, które wyglądają jak spowodowane przez planety.
W ramach niniejszych badań, główny autor Richard Teague z University of Michigan wraz ze swoim zespołem wykorzystał nowe dane wysokiej rozdzielczości z projektu Disk Substructures at High Angular Resolution Project (DSHARP) realizowanego za pomocą ALMA, do bardziej szczegółowej analizy prędkości gazu w dysku. ?Dzięki wysokiej rozdzielczości danych, byliśmy w stanie zmierzyć prędkość gazu w trzech kierunkach, a nie tylko w jednym? mówi Teague. ?Po raz pierwszy udało nam się zmierzyć ruch gazu rotującego wokół gwiazdy, w kierunku gwiazdy i od niej oraz w kierunku nad i pod dysk?.
Teague wraz ze współpracownikami dostrzegł, że gaz przemieszcza się z górnych warstw dysku do środka dysku w trzech różnych miejscach. ?Najprawdopodobniej planeta krążąca wokół gwiazdy rozpycha gaz i pył na boki, tworząc lukę? tłumaczy Teague. ?Gaz znajdujący się nad luką opada w nią niczym wodospad powodując rotacyjny przepływ gazu w dysku?.
To jak dotąd najlepszy dowód na faktycznie istnienie planet wokół HD 163296. Jednak astronomowie nie są w stanie powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że za przepływy gazu odpowiedzialne są planety. Przykładowo pole magnetyczne gwiazdy także może powodować zaburzenia w ruchu gazu. ?Jak na razie, tylko bezpośrednie zaobserwowanie planet może wyeliminować wszystkie inne opcje. Jednak struktura tych przepływów gazu jest unikalna i jest spore prawdopodobieństwo, że odpowiadają za nie właśnie planety? mówi współautor opracowania Haehan Bae z Carnegie Institution for Science, który testował tę teorię na komputerowej symulacji dysku.
Położenie trzech przewidywanych planet w tym badaniu zgadza się z wynikami z ubiegłego roku. Planety znajdują się w odległościach 87, 140 i 237 AU od gwiazdy. Najbliższa gwieździe planeta ma masę około połowy masy Jowisza, środkowa jest zbliżona masą do Jowisza, a najodleglejsza ma masę 2 mas Jowisza.
Przepływy gazu z powierzchni w kierunku wnętrza dysku protoplanetarnego przewidywano w modelach teoretycznych od końca lat dziewięćdziesiątych XX wieku, ale teraz po raz pierwszy udało się je zaobserwować. Można je wykorzystać nie tylko do wykrywania młodych planet, ale także kształtują one naszą wiedzę o tym skąd gazowe olbrzymy biorą swoje atmosfery.
?Planety powstają w środkowej warstwie dysku. To chłodne miejsce, osłonięte przed promieniowaniem gwiazdy? tłumaczy Teague. ?Uważamy, że luki w dysku spowodowane przez planety dostarczają tam cieplejszego gazu z bardziej aktywnych chemicznie warstw zewnętrznych, i to właśnie ten gaz tworzy atmosfery planet?.
Teague ani nikt z jego zespołu nie spodziewał się tego, że uda im się dostrzec to zjawisko. ?Dysk wokół HD 163296 jest najjaśniejszym i największym dyskiem zaobserwowanym za pomocą ALMA? mówi Teague. ?Jednak dostrzeżenie takich przepływów gazu i to tak wyraźnie było dla nas dużym zaskoczeniem. Dyski wydają się być bardziej dynamiczne niż się spodziewaliśmy?.
?W ten sposób uzyskujemy bardziej kompletny obraz procesu powstawania planet, niż marzyliśmy? mówi Ted Bergin, współautor opracowania z University of Michigan. ?Opisując te przepływy możemy określić jak powstają planety takie jak Jowisz i scharakteryzować ich skład chemiczny. Możemy być w stanie wykorzystać te informacje do prześledzenia miejsca narodzin tych planet w trakcie procesu formowania?.
Źródło: NRAO
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/17/wodospady-gazu-odkrywaja-mlode-planety-krazace-wokol-mlodej-gwiazdy/

Wodospady gazu odkrywają młode planety krążące wokół młodej gwiazdy.jpg

Wodospady gazu odkrywają młode planety krążące wokół młodej gwiazdy2.jpg

Wodospady gazu odkrywają młode planety krążące wokół młodej gwiazdy3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Czerwone niebo?. Asyryjscy astronomowie obserwowali burze słoneczne
2019-10-17. MD.KF
Zapiski w asyryjskim piśmie klinowym zawierają informacje o burzach na Słońcu. Analiza relacji ówczesnych astronomów pozwoli naukowcom na lepsze poznanie aktywności gwiazdy ? informują badacze w ?The Astrophysical Journal?.
Naukowcy z Uniwersytetu w Tsukuba (Japonia) analizowali zapisy na asyryjskich tabliczkach klinowych, datowanych na 679-655 r. p.n.e. Wspomina się w nich o niezwykłym czerwonym niebie. Naukowcy połączyli te informacje ze stężeniem radioaktywnego węgla C 14 w pniach drzew.

Ich zdaniem istnieje zbieżność w danych, która pozwala sądzić, że asyryjscy astronomowie byli świadkami burz słonecznych.

W Babilonii i Asyrii prowadzono intensywne badania astronomiczne, które były przeważnie powiązane z astrologią ? miały służyć rozpoznawaniu znaków na niebie, które ? jak wierzono ? zapowiadały rozmaite wydarzenia.
Na tabliczkach znalezionych w Babilonie i w Niniwie czytamy np., że ?czerwień zasnuła niebo? albo o czerwonych chmurach. Zdaniem naukowców jest to opis aktywności elektronów w atmosferze, przy udziale pola magnetycznego, w wyniku czego mogą tworzyć się zorze. W trakcie intensywnych burz słonecznych takie zorze mogą występować nie tylko na północy, ale również daleko na południu.

Ponadto, wskutek przesuwania się pola magnetycznego, obszar Bliskiego Wschodu znajdował się wówczas bliżej magnetycznego bieguna niż obecnie.
Chociaż dokładne daty obserwacji nie są znane, byliśmy w stanie znacznie zawęzić ich zakres? ? mówi współautor badań, Yasuyuki Mitsuma. Jak dodaje, z badań próbek z pierścieni drzew wynika, że w tym czasie nastąpił gwałtowny wzrost radioaktywnego węgla-14 w środowisku, co jest związane ze zwiększoną aktywnością Słońca.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/44894710/asyryjscy-astronomowie-obserwowali-burze-sloneczne

Czerwone niebo. Asyryjscy astronomowie obserwowali burze słoneczne.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Virgin Galactic prezentuje skafandry
2019-10-17.    Krzysztof Kanawka
Firma Virgin Galactic zaprezentowała skafandry dla pasażerów rakietoplanu SpaceShipTwo.
Przez ostatnie lata firma Virgin Galactic (VG) wykonywała swoje testowe loty z lotniska Mojave w Kalifornii. To właśnie z tego lotniska odbyły się pierwsze ?kosmiczne? loty rakietoplanu SpaceShipTwo (SS2) ? w grudniu 2018 i w lutym 2019.
Mojave jednak nie ma odpowiedniego zaplecza do obsługi komercyjnych klientów (?kosmicznych turystów?). Dla tych celów powstał Spaceport America ? pierwszy na świecie kosmodrom dedykowany turystycznym lotom kosmicznym. Ten kosmodrom znajduje się w stanie Nowy Meksyk. Latem 2019 do Spaceport America ?przeprowadziła się? firma VG wraz ze swoim sprzętem.
Aktualnie przewiduje się, że VG zacznie realizować komercyjne loty z płacącymi pasażerami w 2020 roku. Do tego czasu zostanie przeprowadzonych kilka dodatkowych testów rakietowych rakietoplanu VSS Unity (jedyny aktualnie w pełni gotowy egzemplarz SS2). Oprócz wspomnianych testów, firma VG musi przygotować się do obsługi pasażerów. Jednym z ważnych etapów było zaprezentowanie skafandrów do lotów na pokładzie SS2. Firma VG udostępniła 16 października pierwsze ujęcia tych skafandrów.
Pojawiły się jednak głosy krytyki. Zaprezentowane skafandry wydają się nie chronić pasażerów SS2 przed dekompresją na dużych wysokościach. Tego typu awaria może nastąpić w trakcie lotu, co w przypadku zastosowania odpowiednich kombinezonów oraz hełmów nie oznaczałoby śmierci pasażerów SS2. Co ciekawe, VG zdecydowało się nie odpowiadać na to pytanie, postawione przez jednego z ważniejszych komentatorów branży kosmicznej.
(VG, Tw)
https://kosmonauta.net/2019/10/virgin-galactic-prezentuje-skafandry/

Virgin Galactic prezentuje skafandry.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze ciemne smugi pojawiają się na wieczornym niebie nad Polską. Czym jest to zjawisko?
2019-10-18.
Tuż przed zmierzchem na niebie pojawiają się tajemnicze ciemne promienie i trójkąty, które nie przypominają chmur czy smug lotniczych. To zagadkowe zjawisko jest widoczne również na zdjęciach satelitarnych. Czym ono jest i skąd się bierze?
Meteorologia to nie tylko prognozowanie, kiedy spadnie deszcz. Stanowi to zaledwie niewielki procent codziennej pracy naukowców zajmujących się tą dziedziną nauki. Meteorolodzy przede wszystkim badają naturę zjawisk zachodzących w atmosferze, czasem niezwykle ciekawych.
Z całą pewnością należą do nich zagadkowe cienie lub smugi, które wydają się wychodzić spod horyzontu i niczym lasery rozprzestrzeniać się we wszystkich kierunkach po niebie. Zdarza się, że przybierają one kształt trójkątów, do złudzenia przypominających olbrzymie tornada.
Nie są to smugi lotnicze, ponieważ są zbyt ciemne w stosunku do barw pozostałej części nieba, a także płynących obłoków. Czym więc są? Aby rozwiązać zagadkę tego fenomenu atmosferycznego wystarczy rzut oka na animację zdjęć satelitarnych.
Powyższa animacja została wykonana 11 czerwca 2017 roku, gdy zagadkowe smugi pojawiły się na niebie nad zachodnią i północną Polską, a zwłaszcza nad Pomorzem i Kujawami. Staje się jasne, że to zwykłe cienie, które powstają na skutek odbijania się promieni słonecznych od kropel wody zawartych w chmurach.
Ze względu na to, że Słońce znajdowało się wówczas bardzo nisko nad horyzontem, kąt padania promieni był bardzo duży. To sprawiło, że zwarta strefa chmur napływająca nad zachodnią Polskę znad Niemiec rzucała bardzo długie cienie, nawet o długości kilkuset kilometrów.
Zjawisko to nazywa się "promieniami zmierzchowymi" i jest widoczne w pobliżu wschodu lub zachodu Słońca. Ma wiele różnych postaci. Czasem zdarza się, że promienie powstają po tej samej stronie nieba, co Słońce, a czasem po przeciwnej. Najczęściej pojawiają się, gdy Słońce znajduje się nisko nad horyzontem, wówczas promienie padają na ziemię.
Gdy jednak Słońce jest pod horyzontem, wówczas promienie zmierzchowe padają w atmosferę, odbijają się od wierzchołków chmur, np. burzowych, które sięgają nawet wysokości kilkunastu kilometrów, jak i przedzierają się przez niewielkie szczeliny w chmurach. Zawsze są urokliwe.
Badania poczynione przez meteorologów wykazały, że zjawisko to może być widoczne nawet z odległości tysiąca kilometrów. Udało się sfotografować promienie zmierzchowe z obszaru Holandii, podczas gdy wywołujące je rozbudowane chmury burzowe znajdowały się nad południową Irlandią. To dowód na to, jak długodystansowe mogą być zjawiska optyczne.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-10-18/tajemnicze-ciemne-smugi-pojawiaja-sie-na-wieczornym-niebie-nad-polska-czym-jest-to-zjawisko/

Tajemnicze ciemne smugi pojawiają się na wieczornym niebie nad Polską. Czym jest to zjawisko.jpg

Tajemnicze ciemne smugi pojawiają się na wieczornym niebie nad Polską. Czym jest to zjawisko2.jpg

Tajemnicze ciemne smugi pojawiają się na wieczornym niebie nad Polską. Czym jest to zjawisko3.jpg

Tajemnicze ciemne smugi pojawiają się na wieczornym niebie nad Polską. Czym jest to zjawisko4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś odbędzie się pierwszy w historii spacer kosmiczny dwóch kobiet
2019-10-18.
W marcu Jim Bridenstine zapowiedział, że niebawem szykuje się historyczne wydarzenie, którym będzie pierwszy w historii spacer kosmiczny realizowany tylko przez dwie astronautki. Niestety, ostatecznie do niego nie doszło.
Powód był prozaiczny, a mianowicie problem dotyczył kombinezonów kosmicznych. Nie, nie chodzi o to, że astronautki nie chciałby wyjść na kosmiczny spacer w takich samych, a o to, że na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej był tylko jeden kombinezon w małym rozmiarze, w który może wejść kobieta. NASA dba o najmniejsze szczegóły, a tutaj na przeszkodzie w realizacji tak wielkiego wydarzenia w historii eksploracji kosmosu pojawił się taki żałosny problem.
Astronautki Anne McClain i Christina Koch miały wyjść na spacer kosmiczny 29 marca, a w trakcie niego miały dokończyć prace związane z wymianą baterii litowo-jonowych, które wypełniane są energią pozyskaną z paneli solarnych. Co ciekawe, spacer nie był specjalnie planowany na potrzeby parytetów, tylko wyszedł całkiem spontanicznie. Stało się tak za sprawą dwóch astronautek, które wspólnie miały zamieszkać na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Do tego historycznego wydarzenia dojdzie jednak już dziś po godzinie 12 czasu polskiego. Wówczas na spacer kosmiczny wyjdą razem Amerykanki, Christina Koch i Jessica Meir. NASA zaplanowała, że w trakcie spaceru wymienią one zepsuty kontroler mocy. Wykonanie zadania nie powinno stanowić problemu dla doświadczonych astronautek, ale w przestrzeni kosmicznej często wypadają różne niespodzianki.
Jeśli chcecie zobaczyć to historyczne wydarzenie, to możecie to uczynić dzięki relacji na żywo prowadzonej przez telewizję NASA. Przy okazji tematu kobiet w kosmosie warto dodać, że w tej chwili kobiety stanową ok. 34 procent grupy astronautycznej agencji. To wciąż mało, ale w kolejnych latach ta sytuacja będzie się poprawiać, bo kobiety coraz chętniej chcą realizować swoją karierę w Siłach Powietrznych USA i NASA.
Szef Amerykańskiej Agencji Kosmicznej sam jest astronautą, był kilka razy w kosmosie i uważa, że jest w nim miejsce zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Jest to ważne, bo pierwszymi ludźmi w kosmosie byli mężczyźni, byli również pierwszymi mieszkańcami kosmicznego domu oraz jako jedyni uczestniczyli w wielkich misjach Apollo na Księżyc.
Jeśli chodzi o Czerwoną Planetę, to kobiety odegrają w jego kolonizacji ogromną rolę, a to ze względu na rodzenie przyszłych Marsjan. Naukowcy w najbliższych latach planują całe serie eksperymentów, które pozwolą nam dowiedzieć się, czy ciąża na obcej planecie, w warunkach innej grawitacji, dużej izolacji i przy ograniczonych zasobach, będzie mogła przebiegać w bezpieczny i przewidywalny sposób.
Taka wiedza jest niezwykle ważna, jeśli poważnie myślimy o tworzeniu na Księżycu i Marsie pierwszych ludzkich kolonii, a później miast i nowych cywilizacji. Nie jest tajemnicą i nikogo nie powinno dziwić, że ludzie nie są przystosowani do życia w tak ekstremalnych warunkach, jakie panują w kosmosie. Naukowcy niedawno sugerowali, że w przyszłości trzeba będzie pomyśleć o zastosowaniu modyfikacji genetycznych u przyszłych kolonizatorów, by lepiej ich przystosować do nowej rzeczywistości życia na innych obiektach Układu Słonecznego.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-18/dzis-odbedzie-sie-pierwszy-w-historii-spacer-kosmiczny-dwoch-kobiet/

Dziś odbędzie się pierwszy w historii spacer kosmiczny dwóch kobiet.jpg

Dziś odbędzie się pierwszy w historii spacer kosmiczny dwóch kobiet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu października 2019 roku
2019-10-17. Ariel Majcher
Kończy się pierwszy miesiąc jesieni i w sobotę 19 października przed godziną 16 naszego czasu Słońce dotrze do 10 stopnia deklinacji południowej, a dwa dni wcześniej przejdzie nieco ponad 2° na północ od Spiki, najjaśniejszej gwiazdy Panny. Słońce przebywa w tym gwiazdozbiorze od połowy września i wyjdzie z niego dopiero 1 listopada. Panna jest drugim pod względem powierzchni gwiazdozbiorem całego nieba, a ekliptyka przechodzi prawie przez jego środek, dzięki czemu Słońce wędruje przezeń przez 1,5 miesiąca. Czas przebywania Słońca nad widnokręgiem skrócił się do 10,5 godziny. W końcu pierwszego miesiąca jesieni Księżyc przejdzie od pełni do ostatniej kwadry, przechodząc przez ten obszar nieba, które Słońce pokonuje pod koniec wiosny i na początku lata. Po drodze minie n.in. Aldebarana, najjaśniejszą gwiazdę Barana. Wieczorem coraz słabiej widoczne są planety Jowisz i Saturn, natomiast przez większą część nocy można obserwować planety Neptun i Uran.
Dwie największe planety Układu Słonecznego, czyli Jowisz i Saturn, pod nieobecność Księżyca, który przenosi się na niebo poranne, są pierwszymi obiektami, wyłaniającymi się z zorzy wieczornej. Oczywiście pierwszy pokazuje się bardzo jasny Jowisz, a nieco później słabszy Saturn. Niestety, do momentu, gdy zrobi się całkiem ciemno (obecnie około godz. 19:30) Jowisz zbliża się do widnokręgu na jakieś 3° i zachodzi 45 minut później. Dlatego na obserwacje tej planety należy udać się wcześniej. Ale ze względu na jasne tło nieba nie może to być dużo wcześniej. O godzinie 19 Jowisz zajmuje pozycję na wysokości tylko 7° po południowo-zachodniej części nieboskłonu, gdzie świeci z jasnością -2 magnitudo. Jego tarcza ma średnicę 34?, lecz ze względu na niskie położenie dostrzeżenie jej jakichkolwiek szczegółów szanse są raczej małe.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    14 października, godz. 18:01 ? minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 9?, 141? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    15 października, godz. 18:10 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 41? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    15 października, godz. 19:18 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    18 października, godz. 17:58 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 13?, 60? na wschód od brzegu tarczy Jowisza.
 
Planeta Saturn znajduje się 24° na wschód od Jowisza i o tej samej porze znajduje się na wysokości 14°, bliżej południka centralnego. Saturn dotarł do linii, łączącej gwazdy Nunki i o Sgr, mniej więcej 1° od drugiej z wymienionych gwiazd. Planeta świeci z jasnością +0,5 magnitudo, przy tarczy o średnicy 16?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem zachodnia, miała miejsce w poniedziałek 14 października.
Księżyc wschodzi coraz później i zmniejsza blask, tym samym umożliwiając obserwacje słabszych ciał niebieskich. Skorzysta na tym np. planeta Neptun, w zeszłym tygodniu praktycznie niewidoczna. Szczególnie w drugiej części tygodnia, gdy odpowiednie warunki do obserwacji Neptuna rozciągną się do kilku godzin. Planeta oddaliła się już od gwiazdy ? Aquarii na 1°, a jej blask utrzymuje się na poziomie +7,8 magnitudo, a najwyżej nad widnokręgiem znajduje się około godziny 22.
Na początku tygodnia Srebrny Glob świecił prawie maksymalnym blaskiem, gdyż przez pełnię przeszedł w niedzielę 13 października tuż przed północą naszego czasu. Niecałą dobę później jego faza spadła tylko o 1%, cały czas przemieszczając się przez pogranicze gwiazdozbiorów Ryb i Wieloryba. W nocy z poniedziałku 14 października na wtorek 15 października 5,5 stopnia nad Księżycem znajdowała się planeta Uran. Oczywiście wtedy blask naturalnego satelity Ziemi uniemożliwiał obserwację planety, ale pod koniec tygodnia Księżyc odsunie się na północny wschód i zacznie wschodzić kilka godzin po rozpoczęciu nocy astronomicznej. Uran wędruje jakieś 10° na południe od Hamala, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji Barana, a jego blask wciąż wynosi +5,7 magnitudo.
Przedłużając linię, łączącą Hamala z Uranem o 15° trafia się na Mirę, prototypkę całej klasy długookresowych gwiazd zmiennych pulsujących. Na początek listopada przewiduje się maksimum aktywności tej gwiazdy, ale już teraz jej jasność ocenia się na wyraźnie wyżej od 3 magnitudo i może to być najjaśniejsze maksimum tej dekady. W zeszłym sezonie gwiazda była o całe magnitudo słabsza niż teraz, a poprzednio taką jasność osiągała w latach 2010-2011.
Środę 16 października, czwartek 17 października i piątek 18 października Księżyc spędzi w Byku, cały czas zmniejszając fazę. Pierwszego z wymienionych dni Srebrny Glob przeszedł niecałe 9° pod Plejadami, prezentując tarczę, oświetloną w 91%. Dobę poźniej jego faza spadnie do 85% i przetnie on gromadę otwartą gwiazd Hiady. Do Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy Byka, leżącej przypadkowo na tle Hiad, zabraknie Księżycowi 2°. W piątek 18 października tarcza naturalnego satelity Ziemi osłabi swój blask jeszcze bardziej, gdyż jej faza zmniejszy się do 75%. Tej nocy Księżyc zakryje gwiazdę ? Tauri, czyli południowy róg Byka. Zjawisko będzie widoczne w północnej części Europy, zaś u nas ? w północno-zachodniej części kraju, na północ od linii, łączącej mniej więcej Wrocław poprzez Łódź z Warszawą. Zakrycie nastąpi przed godziną 3, natomiast odkrycie ? od kilku do kilkudziesięciu minut później, w zależności od odległości do granicy zakrycia. Polskę przetnie południowa granica zjawiska, na której zdarzy sie zakrycie brzegowe, które jest szczególnie atrakcyjne dla obserwatorów takich zjawisk.
Dwie ostatnie noce tego tygodnia Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Bliźniąt. W sobotę jego tarcza zmniejszy fazę poniżej 70%, docierając w pobliże gwiazd Tejat Prior i Tejat Posterior, czyli ? i ? Bliźniąt. Te gwiazdy również zostaną zakryte, lecz tym razem szczęście do możliwości obserwacji zjawisk uśmiechnie się do mieszkańców Azji. W nocy z niedzieli 20 października na poniedziałek 21 października Srebrny Glob pokaże tarczę o fazie około 58% i zakryje kolejną jasną gwiazdę. Tym razem będzie to Wasat, czyli ? Gem. Te zakrycie da się dostrzec w północnej Azji i północno-wschodniej Europie. Niestety w Polsce zjawisko zajdzie przy wschodzie Księżyca, kilka minut po godzinie 22 i tylko w północno-wschodniej części naszego kraju. Ale ze względu na bardzo niskie położenie do zaobserwowania zjawiska potrzebna jest idealna pogoda i odsłonięty widnokrąg.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/10/17/niebo-w-trzecim-tygodniu-pazdziernika-2019-roku/

Niebo w trzecim tygodniu października 2019 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu października 2019 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu października 2019 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu października 2019 roku4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w październiku 2019 (odc. 2) - Mira i lornetkowe cele
2019-10-18
Październik 2019 na niebie gwiaździstym rozpoczął się od dwóch mocnych akcentów: efektownej koniunkcji Księżyca z Jowiszem oraz malowniczego złączenia naszego towarzysza w pierwszej kwadrze z Saturnem. A to dopiero początek show, jakie szykuje nam Srebrny Glob w drugiej połowie miesiąca... Obserwatorom przydałaby się lornetka, stąd nasz poradnik ze wskazówkami jaki sprzęt wybrać na start przygody z Księżycem i gwiazdami. Wśród nich jest jedna, która nosi nazwę "Cudowna", a na czym polega jej magia - o tym mówimy w najnowszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy!
Po kolei: 17 października wieczorem od 20:00 widzimy Księżyc w odległości 2 stopni kątowych od Aldebarana (najjaśniejszej gwiazdy Byka). Nocą z 18 na 19-go tuż przed 03:00 nad ranem Księżyc zakrywa gwiazdę Zeta Tauri o jasności 3 mag., czyli bez trudu dostrzegalną gołym okiem. Z Pomorza i Kujaw ujrzymy jak Zeta Tauri znika za jasną krawędzią naszego satelity, by pół godziny później wynurzyć się po jego zacienionej stronie. Dla części obserwatorów (np. na południowym Mazowszu) jest to zakrycie brzegowe, a dla mieszkańców Krakowa i Podhala to jedynie bliziuteńka koniunkcja. Wreszcie - 22 października po 05:00 nad ranem patrzmy jak Księżyc zakrywa gromadę M44, czyli gwiezdny Żłóbek. Ostatnia kwadra oraz wysokie położenie obiektów na niebie dają zjawisku dodatkowy atut w postaci plastycznego obrazu powierzchni Srebrnego Globu oraz stosunkowo dobrą widoczność gromady gwiazd dzięki zredukowanemu blaskowi naszego satelity. Na obserwacje mamy czas do mniej więcej 06:30, kiedy poranna zorza staje się już zbyt jasna. Przydałaby się jeszcze lornetka...
Dla opisanych zjawisk jest to instrument wręcz idealny w rękach początkującego miłośnika. Lornetka jest wszechstronna w zastosowaniu oraz lekka i łatwa w transporcie i użytkowaniu. Ma duże pole widzenia i daje obraz prosty, dzięki czemu nie stwarza problemów w odnajdywaniu żądanego celu - lewo-prawo, góra-dół. Z tego powodu świetnie nadaje się też do podziwiania ziemskich widoków: dalekich krajobrazów czy dzikiej przyrody. Jej okulary wyposażone w muszle oczne dają komfort patrzenia, bo nie trzeba mrużyć jednego oka - jak ma to miejsce przy obserwacjach teleskopowych. Zwracajmy uwagę, aby optyka była wykonana z przyzwoitej jakości szkła; warto tutaj zasięgnąć opinii sprzedawcy. Bardzo pomocnym (wręcz niezbędnym) dodatkiem jest statyw; dobra lornetka swoje waży, żadne ręce nie utrzymają jej w absolutnie nieruchomej pozycji, a to przyda się przy śledzeniu np. gwiazd zmiennych.
Ta chyba najbardziej znana nazywa się Mira i... właśnie zaskakuje obserwatorów. Tegoroczne maksimum jej blasku przewidywano na 24 października, a już od pierwszych dni miesiąca fani Miry alarmują: gwiazda rozbłysła nieoczekiwanie wcześniej i z większą mocą niż w poprzednim roku! W cyklu ok. 331 dni gwiazda zmienia jasność z 10 mag. do zwykle 3.5. Oznacza to, że z obiektu widocznego tylko przez duży teleskop staje się osiągalna gołym okiem, czyli dla przeciętnego zjadacza chleba pojawia się na kilka tygodni, a na resztę roku po prostu znika z nieba. Dlaczego tym razem ukazała się wcześniej niż powinna? Ano dlatego, że nie jest sama. Mira to układ podwójny złożony z czerwonego olbrzyma (400 razy większego od Słońca) i białego karła, który - obrazowo mówiąc - żywi się materią większego towarzysza przy okazji wywołując jego pulsacje, jak się okazuje - niecałkiem regularne. Blask Miry oceniamy na podstawie porównania z sąsiednimi gwiazdami - w tym przypadku nawet nieuzbrojone oko jest świetnym narzędziem do oceny. Kiedy Księżyc zniknie z wieczornego nieba w ostatniej dekadzie miesiąca, będzie nam o wiele łatwiej, a przy okazji możemy upolować jeszcze inne ciekawe obiekty: Urana i planetoidę Westę blisko opozycji. Jak je znaleźć na niebie - pokazujemy w filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy do oglądania!
Piotr Majewski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-pazdzierniku-2019-odc-2-mira-i-lornetkowe-cele

 

 

Niebo w październiku 2019 (odc. 2) - Mira i lornetkowe cele.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wstęp do podróży na Marsa". NASA testuje moduły nowej stacji kosmicznej
2019-10-18.
Dziesiątki specjalistów z NASA i doświadczonych astronautów testują pięć prototypów modułów Gateway - załogowej stacji kosmicznej, która zostanie ulokowana w pobliżu Księżyca. Wśród wymaganych udogodnień są między innymi sprzęty do ćwiczeń i mała kuchnia.
W każdym z siedlisk realizujemy standardową misję, której celem jest określenie, co nam się w nich podoba, a czego nie lubimy. Na tej podstawie zbierzemy dane i opracujemy zalecenia, a nawet wymagania - powiedział w rozmowie z agencją Reutera Mike Gernhardt, astronauta NASA i główny badacz kampanii testowej.
Gateway ma być placówką badawczą, na której będą mieszkać astronauci. To z niej będą mogli dostać się na powierzchnię Księżyca. Ma ona stanowić bazę przesiadkowo-zaopatrzeniową.
Gernhardt i jego zespół ostatnio dokonali końcowej inspekcji w Las Vegas, w siedzibie głównej Bigelow Aerospace, firmy zajmującej się budową siedlisk kosmicznych, założonej przez miliardera Roberta Bigelowa.
"Wstęp do podróży na Marsa"
- Gateway to okazja do przetestowania wszystkich struktur w środowisku kosmicznym, jako wstęp do podroży na Marsa - powiedział Robert Bigelow.
Nadmuchiwany moduł Bigelow B330 - jeden z kandydatów na moduł Gateway - będzie wykonany z materiału przypominającego tkaninę, chroniącego mieszkańców przed promieniowaniem kosmicznym oraz szybko poruszającymi się odłamkami kosmicznymi. Po rozłożeniu będzie miał niemal 17 metrów długości i pomieści sześciu astronautów.
Bigelow B330 ma tę zaletę, że można go spakować i wysłać w przestrzeń kosmiczną w rakiecie, a następnie rozłożyć do pełnego rozmiaru, gdy dotrze do celu.
Siłownia i mała kuchnia
Moduły tworzą też cztery inne firmy: Boeing Co, Northrop Grumman, Sierra Nevada Corporation i Lockheed Martin. Każda z nich dostała część z 65 milionów dolarów, które NASA przeznaczyła w 2017 roku na opracowanie prototypów. Proponowane przez agencję finansowanie na rok 2020 obejmuje 500 milionów dolarów, które przeznaczone będą na rozpoczęcie prac nad początkową wersją Gateway.
NASA chce, aby w modułach znalazły się sprzęty do ćwiczeń, mała kuchnia, miejsca do spania z redukcją hałasu i blokadą światła oraz "niezawodna i łatwa w użyciu toaleta, która znajdować się będzie w miejscu, które zminimalizuje ryzyko zanieczyszczenia miejsc, w których będą pracować naukowcy lub tych, gdzie będą przygotowywane posiłki".
- Przestrzeń, w której mieszkasz, musi mieć możliwość rekonfiguracji, abyś mógł wykonać zadania - powiedział w rozmowie z agencją Reutera Bill Pratt, kierownik projektu z firmy Lockheed Martin. Porównał tę przestrzeń do kampera - "twój stół staje się łóżkiem, na którym sypiasz w nocy".
Bigelow dodał natomiast, że moduł B330 ma dwie toalety dla załogi liczącej do sześciu osób. Astronauci będą też mieli do dyspozycji stanowisko z wirtualną rzeczywistością, która będzie symulować Ziemię, aby mieszkańcy stacji poczuli się jak w domu.
Polecą do 2024 roku
W marcu tego roku wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence powiedział, że pierwsza załoga astronautów zostanie wysłana na Księżyc do 2024 roku. Loty będą realizowane w ramach programu Artemis, którego celem jest ponowna obecność ludzi i założenie bazy na Księżycu. W przeciwieństwie do programu Apollo, gdzie załogę stanowili głównie wojskowi, teraz polecą głównie naukowcy. W skład załogi będzie wchodziła też co najmniej jedna kobieta.
Źródło: Reuters
Autor: kw/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/wstep-do-podrozy-na-marsa-nasa-testuje-moduly-nowej-stacji-kosmicznej,305389,1,0.html

Wstęp do podróży na Marsa. NASA testuje moduły nowej stacji kosmicznej.jpg

Wstęp do podróży na Marsa. NASA testuje moduły nowej stacji kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie na Marsie odkryto już dawno temu?

2019-10-18.

Były naukowiec NASA jest "przekonany", że już znaleźliśmy dowody życia na Marsie.

Mimo że rządy światowe wydały miliardy dolarów, to wciąż nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie: czy na Marsie istnieje życie? Zgodnie z opinią Gilberta Levina, byłego naukowca NASA, mogliśmy dowiedzieć się, że nie jesteśmy sami we wszechświecie podczas eksperymentu przeprowadzonego podczas misji Viking w 1976 r.

NASA wysłała dwa osobne orbitery i lądowniki Viking na Czerwoną Planetę w celu przeprowadzenia eksperymentów i zrobienia zdjęć. Według Levina, który był zaangażowany w eksperymenty, w marsjańskiej glebie zostały wykryte organizmy żywe.

Lądownik zmieszał marsjańską próbkę gleby a azotowym roztworem, który został "oznakowany" unikalnym radioaktywnym związkiem węgla. Zgodnie z teorią, jeżeli w glebie są mikroorganizmy metabolizujące składniki odżywcze, uwolnią one radioaktywny gazowy dwutlenek węgla.

Początkowo wyniki eksperymentu były pozytywne. Oba lądowniki potwierdziły występowanie mikroorganizmów w marsjańskiej gleby. Niestety, dalsze badania nie dostarczyły wyraźnych dowodów na obecność organizmów żywych, a pierwsze pozytywne wyniki musiały być wynikiem zanieczyszczenia próbek.

Levin przekonuje, że to nieprawda. Dane przesłane przez sondę Curiosity jego zdaniem potwierdzają, że na Marsie występuje życie. Zdaniem byłego eksperta NASA, zamiast wysyłać próbki gleby na Ziemię (co będzie miało miejsce podczas misji marsjańskiej w 2020 r.), powinniśmy rozszerzyć zakres eksperymentów przeprowadzonych na Czerwonej Planecie.

 Źródło: INTERIA
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-zycie-na-marsie-odkryto-juz-dawno-temu,nId,3279675

Życie na Marsie odkryto już dawno temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjańska sonda Insight wypatrzona przez Mars Reconnaissance Orbiter
2019-10-18.
Co jakiś czas marsjańskie orbitery wykonują obrazy obszarów powierzchni Czerwonej Planety, na których znajdują się misje badawcze. Niedawno mogliśmy zobaczyć z orbity duży łazik Curiosity, a teraz sondę Insight.
Najnowszy obraz pochodzi z kamery HIRISE, która zamontowana jest na sondzie Mars Reconnaissance Orbiter. Wykonuje one niesamowitej jakości obrazy powierzchni planety, dzięki czemu astronomowie mogą przyjrzeć się bliżej interesującym ich formacjom. Na podstawie obrazów, graficy pracujący dla NASA przygotowują również spektakularne animacje przelotów nad pięknymi marsjańskimi krainami.
Tym razem jednak sonda wykonała obraz miejsca lądowania sondy Insight. Jest to najnowsze urządzenie NASA, które pojawiło się na tym globie zimą ubiegłego roku. Możemy na nim zobaczyć lądownik z odległości ok. 272 kilometrów od powierzchni planety. Sonda znajduje się w nieco ciemnym obszarze od reszty powierzchni. Jest to skutek wzniecenia pyłu przez rakietowe silniki w trakcie lądowania.
Na obrazie możemy zobaczyć też urządzenia badawcze (jasne kropki pod lądownikiem), które zostały rozłożone wokół sondy Insight. Jest to sejsmometr i polski Kret. Astronomowie z NASA wskazują, że jest to najlepszy jak dotąd uzyskany obraz sondy. Ostatnim razem była ona fotografowana w 2018 roku, ale wówczas atmosfera planety była mniej przejrzysta, a to na skutek kończącej się globalnej burzy pyłowej. Szalała ona na planecie pomiędzy majem a październikiem 2018 roku.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-18/marsjanska-sonda-insight-wypatrzona-przez-mars-reconnaissance-orbiter/

Marsjańska sonda Insight wypatrzona przez Mars Reconnaissance Orbiter.jpg

Marsjańska sonda Insight wypatrzona przez Mars Reconnaissance Orbiter2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwartkowe starty rakiet Długi Marsz 3B i Electron
2019-10-18.
17 października przeprowadzono na świecie dwa udane starty rakiet orbitalnych. Z Chin poleciała rakieta Długi Marsz 3B z tajnym ładunkiem wojskowym, a amerykańska firma Rocket Lab wysłała z kosmodromu w Nowej Zelandii swoją rakietę Electron z komercyjnym ładunkiem testowym.
Z kosmodromu Xichang wystartowała rakieta Długi Marsz 3B z tajnym satelitą wojskowym TJSW-4. Satelity serii TJSW są wysyłane przez Chiny od 2015 roku. To już 4. wysłany satelita o tym oznaczeniu. Nie wiadomo jakie jest ich przeznaczenie. Niektóre źródła sugerują, że satelity te budują sieć wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi - system przypominający amerykańską sieć DSP, czy nowsze satelity programu SBIRS.
Tego samego dnia z kosmodromu w Nowej Zelandii wystartowała rakieta Electron firmy Rocket Lab. W swojej misji wysłała na niską orbitę satelitę Palisade kalifornijskiej firmy Astro Digital. Palisade to nanosatelita standardu CubeSat 16U, który przetestuje w przestrzeni kosmicznej rozwijany przez firmę napęd, system komunikacyjny i oprogramowanie.
Był to 69. i 70. udany start rakiety orbitalnej na świecie w 2019 roku.
Źródło: NSF
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    relacja firmy Rocket Lab ze startu rakiety Electron z satelitą Palisade
 

Na zdjęciu: Rakieta Electron startująca z satelitą Palisade. Źródło: Rocket Lab/Sam Toms/Simon Moffatt.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czwartkowe-starty-rakiet-dlugi-marsz-3b-i-electron

Czwartkowe starty rakiet Długi Marsz 3B i Electron.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy taki spacer w kosmosie. Trump rozmawiał z astronautkami
2019-10-18. BJS.KF.MSIES.
Po raz pierwszy w historii doszło do spaceru kosmicznego z udziałem samych kobiet. Amerykańskie astronautki Jessica Meir i Christina Koch wyszły na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, aby dokonać prac serwisowych. Do astronautek zatelefonował prezydent Donald Trump.
To 221. spacer kosmiczny od 1998 roku. Amerykańskie astronautki spędziły poza Międzynarodową Stacją Kosmiczną ponad pięć godzin. W tym czasie naprawiały kontroler baterii litowo-jonowych.
Pod koniec prac z astronautkami połączył się telefonicznie Donald Trump. Siedząc obok swojej córki Ivanki oraz wiceprezydenta Mike?a Pence?a amerykański prezydent pogratulował im. ? Wykonujecie prace na bardzo dużej wysokości, wysokości na jaką mało kto się wzniesie. Gratulacje Christina i Jessica, to jest naprawdę historyczne wydarzenie ? mówił prezydent USA.
Jessica Meir zwróciła uwagę, że w przeszłości wiele kobiet brało udział w spacerach kosmicznych. Tym razem jednak poza stacją znalazły się same kobiety. ? My po prostu wykonujemy swoja pracę. Coś, do czego przygotowywałyśmy się przez 6 lat. Chciałybyśmy oddać hołd kobietom, które były przed nami ? powiedziała Meir.
Biały Dom podkreślił, że była to pierwsza od czasu lądowania na Księżycu rozmowa urzędującego prezydenta USA z astronautami znajdującymi się poza stacją lub pojazdem kosmicznym.
NASA przypomina, że czeka z niecierpliwością na wysłanie na Księżyc pierwszej kobiety i kolejnego mężczyzny. Taka podróż ma się odbyć do 2024 roku.
źródło: EBU, US NASA
https://www.tvp.info/44911111/nasa-cala-misje-na-stacji-kosmicznej-realizuja-kobiety

Pierwszy taki spacer w kosmosie. Trump rozmawiał z astronautkami.jpg

Pierwszy taki spacer w kosmosie. Trump rozmawiał z astronautkami2.jpg

Pierwszy taki spacer w kosmosie. Trump rozmawiał z astronautkami3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa metoda analizy zdjęć satelitarnych pomoże wielorybom
2019-10-18.MD.MNIE
Nowa metoda analizy zdjęć satelitarnych może pomóc naukowcom w szybszym namierzaniu i liczeniu masowo osiadłych na mieliznach lub wyrzuconych na brzeg wielorybów ? donosi ?PLOS ONE?.
Naukowcy z Brytyjskiej Służby Antarktycznej i czterech instytutów badawczych w Chile przetestowali nową technikę na przykładzie największego dotąd odnotowanego, masowego wyrzucenia na brzeg wielorybów w 2015 r.
Ponad 340 wielorybów, głównie płetwali czerniakowych, osiadło wtedy na brzegu w odległym zakątku chilijskiej Patagonii. Trudno dostępna i oddalona od ludzkich siedzib lokalizacja przyczyniła się do tego, że ciała ssaków odkryto dopiero kilka tygodni później. Skalę wydarzenia oszacowano zaś na podstawie zdjęć wykonanych z powietrza i obserwacji z łodzi kolejnych kilka tygodni później.
Teraz naukowcy analizowali zdjęcia satelitarne o bardzo wysokiej rozdzielczości z tamtego okresu, pokrywające tysiące kilometrów linii brzegowej Chile. Udało im się dużo dokładniej oszacować skalę wydarzenia. Byli w stanie rozróżnić kształty, rozmiary i kolor wielorybów, zanim ich ciała uległy rozkładowi.
Odkryli też, że zginęło wtedy dużo więcej wielorybów, niż pierwotnie oszacowano.
Nie znamy jeszcze dobrze powodów masowego wyrzucania na brzeg ssaków morskich. Dlatego wszelkie pozyskane informacje pomagają zrozumieć, jaki wpływ na nie może mieć ogólny stan zdrowia, dieta, zanieczyszczenie środowiska, region oceanu, struktury społeczne i zmiany klimatu ? mówi biolog dr Jennifer Jackson z Brytyjskiej Służby Antarktycznej, która uczestniczyła w badaniu.
Jego autorzy mają nadzieję, że nowa technika pozwoli w przyszłości namierzać w czasie rzeczywistym przypadki masowego wyrzucania martwych lub jeszcze żywych wielorybów na brzeg czy mielizny. Pozwoliłoby to lokalnym władzom na szybsze interwencje i lepszą ochronę zwierząt, zwłaszcza na odległych, niezamieszkałych fragmentach wybrzeży, podkreślają badacze.
To ekscytujący krok naprzód w monitorowaniu wielorybów z kosmosu ? potwierdza dr Peter Fretwell z Brytyjskiej Służby Antarktycznej, który kierował projektem.
Jego zdaniem monitorowanie wielorybów z satelity może być szybszą i tańszą alternatywą do badań wykorzystujących zdjęcia z samolotów lub dronów. Pozwoliłoby też na dokładniejsze szacunki skali masowych śmierci wielorybów, zwłaszcza w niedostępnych regionach, podkreśla Fretwell.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/44902539/nowa-metoda-analizy-zdjec-satelitarnych-pomoze-wielorybom

Nowa metoda analizy zdjęć satelitarnych pomoże wielorybom.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze obserwacje 2I/Borisov z HST
2019-10-19. Krzysztof Kanawka
NASA zaprezentowała pierwsze obrazy międzygwiezdnej komety 2I/Borisov z teleskopu Hubble.
Drugi potwierdzony gość odwiedzający nasz Układ Słoneczny to kometa o oznaczeniu 2I/Borisov. Ten obiekt został wykryty 30 sierpnia 2019 przez obserwatorium astronomiczne na Krymie. Odkrycie nastąpiło za pomocą teleskopu o średnicy 0,65 m należącego do astronoma-amatora. W momencie odkrycia obiekt znajdował się około 3,6 jednostki astronomicznej od Słońca.
Peryhelium 2I/Borisov nastąpi około 8 grudnia w odległości nieco większej od 2 jednostek astronomicznych od Słońca. Dwadzieścia dni później nastąpi maksymalne zbliżenie do Ziemi ? dystans wyniesie około 1,9 jednostki astronomicznej. Taka trajektoria komety 2I/Borisov oznacza przynajmniej kilka miesięcy wartościowych obserwacji astronomicznych.
Od ósmego października kosmiczny teleskop Hubble (HST) wykonuje serię obserwacji komety 2I/Borisov. W połowie października NASA przedstawiła pierwsze wyniki obserwacji.
Hubble będzie wykonywać obserwacje tej komety przynajmniej do stycznia 2020. Oznacza to, że teleskop HST zaobserwuje zachowanie tej komety podczas peryhelium.
(NASA)
Pierwsze obserwacje 2I/Borisov z HST / Credits ? NASA

https://kosmonauta.net/2019/10/pierwsze-obserwacje-2i-borisov-z-hst/

 

 

Pierwsze obserwacje 2IBorisov z HST.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa Halley'a zostawiła za sobą gruz, który najbliższych nocy zacznie spadać na Ziemię
2019-10-19.
Najbliższych nocy czeka nas niecodzienne zjawisko na niebie. Jeśli tylko pogoda na to pozwoli, to zobaczymy ?spadające gwiazdy? z roju Orionidów, czyli gruz pozostawiony po przelocie słynnej komety Halley'a. Jak, gdzie i kiedy obserwować ten spektakl?
W najbliższe noce warto wybrać się na otwartą przestrzeń, gdzie będzie można z łatwością podziwiać rozgwieżdżone niebo, a na nim zjawisko, którego nie można przegapić. Będą to ?spadające gwiazdy?, a więc meteory.
To nic innego jak bardzo drobny materiał skalny pozostawiany przez przelatujące komety. Ziemia weszła w ten strumień pyłu, dlatego drobiny wlatują w atmosferę i się spalają, co jest bardzo widowiskowe. Tym razem będziemy mieć do czynienia z meteorami z roju Orionidów.
Powstały one po przelocie najsłynniejszej komety Halley'a. Ze względu na to, że kometa odwiedza okolice Słońca co około 76 lat, rzadko może zostawiać po sobie strumień drobin, dlatego nie często obserwuje się wybuchy aktywności Orionidów.
Co kilka lub też kilkanaście lat zdarzają się wyjątki, które są prawdziwym prezentem dla obserwatorów nieba. W tym roku mamy większą niż w ostatnich latach szansę na ?deszcz spadających gwiazd?. Nawet jeśli go nie będzie, to i tak zobaczymy przynajmniej kilkadziesiąt meteorów w ciągu jednej godziny.
Wystarczy tylko spojrzeć w kierunku gwiazdozbioru Oriona, który przemieszcza się po nocnym niebie od wschodu po południe. Obserwacje najlepiej przeprowadzić nad ranem, jeszcze przed wschodem Słońca. Tegoroczne maksimum przypada na noce od 20 do 22 października.
Meteory będą tryskać z gwiazdozbioru Oriona we wszystkich kierunkach nieba. Przemieszczać się będą bardzo szybko, dlatego trzeba się wykazać wytrwałością i refleksem, zwłaszcza jeśli będziemy chcieli je uwiecznić na zdjęciach.
Jeśli obserwacje popsuje pogoda, to warto wybierać się w teren także kolejnych nocy. Orionidy będą bowiem promieniować do pierwszych dni listopada, chociaż coraz to słabiej.
Źródło: TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-10-19/kometa-halleya-zostawila-za-soba-gruz-ktory-najblizszych-nocy-zacznie-spadac-na-ziemie/

Kometa Halley'a zostawiła za sobą gruz, który najbliższych nocy zacznie spadać na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy kilka lat, aby przygotować się na słoneczny kataklizm, który może nas cofnąć w rozwoju o stulecie
2019-10-19.

Bez Słońca nie ma życia, ale najbliższa nam gwiazda może je poważnie utrudnić. Wystarczy jeden rozbłysk, abyśmy cofnęli się o stulecie, tracąc łączność i prąd. Naukowcy biją na alarm, bo do niewyobrażalnego kataklizmu może dojść w każdej chwili.
23 lipca 2012 roku na Słońcu doszło do największego wybuchu jaki kiedykolwiek odnotowano za pomocą sond kosmicznych. Miał on miejsce na skraju widocznej z Ziemi strony tarczy słonecznej. Tylko fakt, że wyrzut nie był skierowany bezpośrednio z naszą stronę, nie odczuliśmy jego skutków. A mogło być naprawdę groźnie.
Naukowcy przez wiele miesięcy badali to zjawisko i doszli do zatrważających wniosków. Ustalono, że do koronalnego wyrzutu materii (CME) doszło z plamy o numerze 1520. Wiatr słoneczny osiągnął rekordową prędkość aż 12 milionów kilometrów na godzinę i rozprzestrzenił naładowane cząstki po Układzie Słonecznym.
Ratunkiem dla naszej planety jest tylko to, że wybuchy przeważnie nie są skierowane w stronę Ziemi. Jednak na tle historii zdarzały się wyjątki. Naukowcy przebadali próbki grenlandzkiego lodu z ostatnich 100 tysięcy lat oraz przeprowadzili badania radiowęglowe słojów jednych z najstarszych drzew. Odkryli w nich ślady gigantycznej burzy geomagnetycznej.
Miała ona miejsce w 660 roku przed naszą erą. Razem z inną burzą, która szalała w latach 774-775 naszej ery, były one aż 10 lub 20-krotnie silniejsze niż najsilniejsza burza geomagnetyczna z czasów współczesnych, odnotowana w 1956 roku.
Jeszcze jedna burza zasługuje na wspomnienie, z 994 roku naszej ery, która jednak była o około 2/3 słabsza od dwóch poprzednich. Nie wiadomo póki co, jak burze wypadłyby w porównaniu ze ?zjawiskiem Carringtona? z września 1859 roku, fenomenem nazwanym od nazwiska amatora astronomii, który jako jedyny zaobserwował wówczas rozbłysk na Słońcu.
Wiatr słoneczny dotarł do ziemskich biegunów magnetycznych w ciągu niecałych 20 godzin, a więc 2-3 razy szybciej niż zazwyczaj. Doszło do zakłóceń i awarii w sieci telegraficznej w Europie i Ameryce Północnej. Zorze polarne, zwykle widoczne nad obszarami polarnymi, tym razem obserwowano niemal na całym świecie, nawet w krajach położonych w pobliżu równika.
Ludzkość nie dysponowała wówczas urządzeniami, które mogłyby odnotować tego typu zdarzenie. Nie miało ono też większego wpływu na normalne funkcjonowanie społeczeństwa, bo nie istniała wówczas żadna powszechna elektronika, a pierwsza na świecie sieć elektroenergetyczna na wysoką skalę powstała dopiero przeszło 20 lat później.
Dobry przykład, jak groźny może być olbrzymi rozbłysk na Słońcu, mieliśmy w 1989 roku. Podczas burzy magnetycznej w marcu i sierpniu doszło do awarii sieci energetycznej w kanadyjskim stanie Quebec. 6 milionów odbiorców nie miało prądu przez 9 godzin, w dodatku pracę musiała przerwać główna kanadyjska giełda papierów wartościowych, co przyniosło gigantyczne straty finansowe.
Dzisiaj, gdy nasze codzienne życie, od transportu po łączność, uzależnione jest od energii elektrycznej, skutki takiego zjawiska, jak w 1859 roku, byłyby katastrofalne. Naukowcy sądzą, że przy odpowiednio silnej burzy magnetycznej, powstałej po wybuchu na Słońcu, uszkodzenie sieci energetycznej może objąć nawet całe kraje.
Setki milionów odbiorców straciłoby prąd na całe tygodnie, a nawet miesiące. W skrajnych przypadkach przywracanie dostaw energii trwałoby kilka lat. Naprawa całych systemów energetycznych byłaby niezwykle czasochłonna i kosztowna. Według szacunków niemieckiej firmy ubezpieczeniowej Allianz straty materialne takiego zdarzenia mogłyby sięgać nawet bilionów dolarów.
To może się okazać gorsze dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa niż odbudowa po przejściu tornada czy nawet największej powodzi. Zjawiska te dotykają miasta, regiony i kraje, zaś wpływ Słońca obejmuje całe kontynenty, całą naszą planetę jednocześnie.
Mając na uwadze 11-letni cykl słoneczny, obecnie znajdujemy się w drodze do minimum słonecznego, które nastąpi w 2020 roku. Później czeka nas kolejne maksimum aktywności Słońca. To oznacza, że w latach 20. sytuacja może się skomplikować. Aby lepiej poznać naszą gwiazdę i opracować skuteczne metody ochrony mamy zaledwie kilka lat.
Słońce bezustannie obserwowane jest przez kilka sond kosmicznych. Jedną z nich jest Solar Dynamics Observatory (SDO), która każdego dnia gromadzi aż 1,5 TB danych. Specjaliści mozolnie analizują te informacje pod kątem kosmicznych prognoz pogody, których zadaniem jest informowanie o możliwych zagrożeniach dla sond kosmicznych, satelitów czy samolotów.
Jednak to zbyt mało, aby można było poczuć się bezpiecznie. Dlatego astronomowie z Uniwersytetu Stanforda pracują już nad inteligentnym systemem wyposażonym w specjalne algorytmy, które sprawią, że będzie on przygotowywał precyzyjne prognozy, na podstawie całej masy danych, a także uczył się, zbierał potrzebne doświadczenie i polepszał swoją skuteczność.
Sztuczna inteligencja będzie pracowała na podstawie określonych wzorów, a swoją wiedzę będzie czerpała z bazy ponad 2 tysięcy regionów, które obecnie obserwowane są przez sondę SDO. Efektem pracy systemu ma być niezwykle szybka i szczegółowa prognoza dotycząca nadchodzących wybuchów i rozbłysków słonecznych.
Takie rozwiązanie jest bardzo istotne dla normalnego funkcjonowania naszej cywilizacji, gdyż pozwoli nam to odpowiednio wcześniej zabezpieczyć się przed nadciągającym kosmicznym kataklizmem i, tym samym, maksymalnie ograniczyć jego skutki.
Źródło: TwojaPogoda.pl / PNAS.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-10-19/mamy-kilka-lat-aby-przygotowac-sie-na-sloneczny-kataklizm-ktory-moze-nas-cofnac-w-rozwoju-o-stulecie/

Mamy kilka lat, aby przygotować się na słoneczny kataklizm, który może nas cofnąć w rozwoju o stulecie.jpg

Mamy kilka lat, aby przygotować się na słoneczny kataklizm, który może nas cofnąć w rozwoju o stulecie2.jpg

Mamy kilka lat, aby przygotować się na słoneczny kataklizm, który może nas cofnąć w rozwoju o stulecie3.jpg

Mamy kilka lat, aby przygotować się na słoneczny kataklizm, który może nas cofnąć w rozwoju o stulecie4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Paweł Baran napisał:

Kometa Halley'a zostawiła za sobą gruz, który najbliższych nocy zacznie spadać na Ziemię
2019-10-19.
Najbliższych nocy czeka nas niecodzienne zjawisko na niebie. Jeśli tylko pogoda na to pozwoli, to zobaczymy ?spadające gwiazdy? z roju Orionidów, czyli gruz pozostawiony po przelocie słynnej komety Halley'a. Jak, gdzie i kiedy obserwować ten spektakl?
W najbliższe noce warto wybrać się na otwartą przestrzeń, gdzie będzie można z łatwością podziwiać rozgwieżdżone niebo, a na nim zjawisko, którego nie można przegapić. Będą to ?spadające gwiazdy?, a więc meteory.
To nic innego jak bardzo drobny materiał skalny pozostawiany przez przelatujące komety. Ziemia weszła w ten strumień pyłu, dlatego drobiny wlatują w atmosferę i się spalają, co jest bardzo widowiskowe. Tym razem będziemy mieć do czynienia z meteorami z roju Orionidów.
Powstały one po przelocie najsłynniejszej komety Halley'a. Ze względu na to, że kometa odwiedza okolice Słońca co około 76 lat, rzadko może zostawiać po sobie strumień drobin, dlatego nie często obserwuje się wybuchy aktywności Orionidów.
Co kilka lub też kilkanaście lat zdarzają się wyjątki, które są prawdziwym prezentem dla obserwatorów nieba. W tym roku mamy większą niż w ostatnich latach szansę na ?deszcz spadających gwiazd?. Nawet jeśli go nie będzie, to i tak zobaczymy przynajmniej kilkadziesiąt meteorów w ciągu jednej godziny.
Wystarczy tylko spojrzeć w kierunku gwiazdozbioru Oriona, który przemieszcza się po nocnym niebie od wschodu po południe. Obserwacje najlepiej przeprowadzić nad ranem, jeszcze przed wschodem Słońca. Tegoroczne maksimum przypada na noce od 20 do 22 października.
Meteory będą tryskać z gwiazdozbioru Oriona we wszystkich kierunkach nieba. Przemieszczać się będą bardzo szybko, dlatego trzeba się wykazać wytrwałością i refleksem, zwłaszcza jeśli będziemy chcieli je uwiecznić na zdjęciach.
Jeśli obserwacje popsuje pogoda, to warto wybierać się w teren także kolejnych nocy. Orionidy będą bowiem promieniować do pierwszych dni listopada, chociaż coraz to słabiej.
Źródło: TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-10-19/kometa-halleya-zostawila-za-soba-gruz-ktory-najblizszych-nocy-zacznie-spadac-na-ziemie/

Gruz już leci ?
18/19.10.2019 w ciągu ok. 12 minut, między 23:45:30UT a 23:57:03UT poleciało 5 Orionidów, taki mały pik aktywności, a maksimum za kilka dni.
Plamiszcze z lewej to Księżyc.

ori.gif.40499eeb696a45636e1ab49aeeef9e93.gif

  • Like 1

Newton 12' DOB GOTO, refraktor Sky-Watcher SK909 EQ3-2, okulary: 8, 10 13, 17 i Soligor 25
Na meteory: kamery PAVO6, PAVO7 i PAV79, czasem oko nieuzbrojone

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gleba na Księżycu i na Marsie może się nadawać pod uprawy
2019-10-19.
Naukowcy wyhodowali dziewięć roślin jadalnych na podłożu symulującym marsjańską i księżycową glebę. Część z nich wydała zdrowe nasiona, które ponownie można było zasiać.
Eksperci z holenderskiego Uniwersytetu Wageningen sprawdzili, czy przyszli koloniści Srebrnego Globu i najbliższej Ziemi planety mieliby szanse na pozyskiwanie pożywienia z upraw.
Na przygotowanym w NASA podłożu symulującym glebę Marsa i Księżyca badacze spróbowali wyhodować rzeżuchę, rukolę, pomidory, rzodkiew, żyto, komosę ryżową, szpinak, szczypior, groch i pora. Jako odniesienie posłużyła ziemska gleba.
Dziewięć z dziesięciu roślin wyrosło i udało się zebrać z nich jadalne części, Wyjątkiem był szpinak. Najwięcej biomasy udało się uzyskać z ziemskiego podłoża oraz marsjańskiego. Dużo mniej z gleby księżycowej.
Trzy gatunki - rzeżucha, rzodkiew i żyto wydały przy tym nasiona, z których powstały nowe rośliny.
?Byliśmy podekscytowani, kiedy zobaczyliśmy jak pierwsze, hodowane na symulującym marsjańską glebę podłożu pomidory zaczęły się czerwienić. Znaczyło to, że udało się postawić kolejny krok w stronę trwałego, zamkniętego, rolniczego ekosystemu? - mówi dr Wieger Wamelink, autor przedsięwzięcia.
Więcej informacji na stronie.
(PAP)
mat/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79027%2Cgleba-na-ksiezycu-i-na-marsie-moze-sie-nadawac-pod-uprawy.html

Gleba na Księżycu i na Marsie może się nadawać pod uprawy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supermasywne czarne dziury hamują wzrost galaktyk karłowatych

2019-10-20.

W centrum niemal każdej galaktyki znajduje się supermasywna czarna dziura. Mimo że są to obiekty dość spokojne, mogą wytwarzać dżety, które generują potężne wiatry.


Procesy te kształtują galaktyki zarówno duże, jak i małe. Astronomowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego wykazali, że supermasywne czarne dziury mają większy wpływ na drobne obiekty. Silne wiatry wytwarzane przez czarne dziury hamują ewolucję galaktyk karłowatych, hamując tym samym powstawanie gwiazd.

Za galaktyki karłowate uważa się galaktyki, które mają od 100 mln do kilku miliardów gwiazd. Są najczęstszym rodzajem galaktyk i często krążą wokół większych galaktyk. Dla porównania, w Drodze Mlecznej znajduje się 200-400 mld gwiazd.

Astronomowie przyjrzeli się 50 galaktykom karłowatym, z których 29 miało aktywną czarną dziurę w centrum. Odkryli, że 13 z tych galaktyk faktycznie traci gaz do przestrzeni międzygalaktycznej, a proces ten postępuje szybciej niż prędkość ucieczki galaktyki. Dziewięć z nich ma aktywną supermasywną czarną dziurę w centrum, a w sześciu przypadkach gaz pochodził bez wątpienia właśnie z niej.

- Galaktyki karłowate to najmniejsze galaktyki, w których bezpośrednio zauważyliśmy wiatry - gaz przepływa z prędkością do 1000 km/s - powiedziała Christina M. Manzano-King z Uniwersytetu Kalifornijskiego.

Wiatry galaktyczne są mieczem obosiecznym, jeżeli chodzi o formowanie się gwiazd. Ściskają one gaz, gdy wychodzą z czarnej dziury, co może pomagać w tworzeniu gwiazd. Ale mogą też proces ten zakłócać, ponieważ rozpraszają gaz z centrum, czyniąc go niedostępnym dla nowej generacji gwiazd.

Nowe badania pokazują, że supermasywne czarne dziury są ważnymi regulatorami formowania się gwiazd.

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-supermasywne-czarne-dziury-hamuja-wzrost-galaktyk-karlowatyc,nId,3279724

Supermasywne czarne dziury hamują wzrost galaktyk karłowatych.jpg

Supermasywne czarne dziury hamują wzrost galaktyk karłowatych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Solar Orbiter w podróży na miejsce startu
2019-10-20.
Zbudowana w dużej mierze przez Wielką Brytanię sonda Solar Orbiter jest już przygotowana do opuszczenia Niemiec, gdzie przez ostatnie tygodnie przechodziła końcowe testy. Uda się niebawem na Przylądek Canaveral na Florydzie, a stąd - w kosmos.
Sonda, której umieszczenie na orbicie zaplanowano na luty 2020 roku, ma zbliżyć się do Słońca bardziej niż wcześniejsze statki kosmiczne tego typu. Pozwoli to naukowcom badać Słońce o wiele bardziej szczegółowo niż było to wcześniej możliwe, a także obserwować jego cechy i zmienność przez dłuższy czas, niż mogą to dziś robić sondy słoneczne krążące wokół Ziemi. Solar Orbiter zmierzy parametry wiatru słonecznego w bezpośredniej bliskości Słońca i prześle nam obrazy w wysokiej rozdzielczości, ukazujące między innymi słabo dotychczas zbadane obszary biegunowe naszej gwiazdy. Jego orbita ma być synchroniczna z obrotem Słońca, zapewniając po raz pierwszy długie obserwacje, ukazujące w czasie rzeczywistym rozwój wydarzeń takich jak burze słoneczne.
Wielka Brytania odgrywa kluczową rolę w budowie i operacjach związanych z tym projektem. Jej agencja kosmiczna zainwestowała 20 milionów funtów w rozwój i budowę instrumentów sondy, będzie też nadal wspierać misję.
- Cieszę się, że Wielka Brytania odegrała wiodącą rolę w tej misji obserwowania niezbadanych regionów Słońca. Nasi naukowcy dokonają nowych odkryć dotyczących wpływu pogody kosmicznej na nasze codzienne życie - od telefonów komórkowych po sieci elektryczne - mówi minister nauki Wielkiej Brytanii, Chris Skidmore. - Nasze zaangażowanie w prace Europejskiej Agencji Kosmicznej oznacza, że brytyjskie zespoły badawcze i inżynieryjne będą nadal znajdować się w centrum tej nowej ery kosmicznej, także po opuszczeniu Unii Europejskiej, tworząc nowe miejsca pracy wymagające wysokich kwalifikacji i wspierając naszą gospodarkę.
Solar Orbiter ma na pokładzie 10 najnowocześniejszych instrumentów naukowych. Jej zdalne czujniki teledetekcyjne będą obrazować w wysokiej rozdzielczości atmosferę Słońca (koronę) oraz dysk słoneczny. Inne przyrządy będą obserwować wiatr słoneczny i słoneczne pola magnetyczne działające w pobliżu sondy. To da niespotykany wcześniej wgląd w to, jak w rzeczywistości "działa" Słońce i jak możemy lepiej przewidywać okresy burzliwej pogody kosmicznej, związane między innymi również z koronalnymi wyrzutami masy (CME), które Słońce wyrzuca od czasu do czasu w kierunku Ziemi.
Brytyjscy naukowcy odegrali kluczową rolę w tej misji Europejskiej Agencji Kosmicznej. Brytyjska Agencja Kosmiczna zapewniła fundusze na cztery z dziesięciu instrumentów naukowych umieszczonych na pokładzie sondy Solar Orbiter. Pracujący dla niej naukowiec, Chris Lee, uważa, że sonda ta jest najważniejszą brytyjską misją naukową związaną z tematyką kosmiczną od dłuższego czasu, zarówno ze względu na jej wiodącą rolę w brytyjskiej nauce i przemyśle, jak i na kluczowe informacje, jakie przekaże nam na temat warunków panujących w pobliżu gwiazdy takiej jak Słońce. Dane te są bardzo ważne z uwagi na ciągły wpływ pogody kosmicznej na gospodarkę satelitarną i inne technologie na Ziemi.
Dotarcie na początkową orbitę operacyjną zajmie jednak sondzie nie mniej niż dwa lata. Pod tym względem będzie ona podążała śladami słonecznej sondy NASA - Solar Parker Probe, która wystartowała w kosmos w roku 2018. Obie sondy dadzą naukowcom nawzajem uzupełniające się informacje i obrazy Słońca z różnej perspektywy - Parker Solar Probe będzie podróżować w atmosferze Słońca, podczas gdy Solar Orbiter będzie obserwować raczej jego powierzchnię.
Jak to w ogóle możliwe? Inżynierowie z firmy Airbus zaprojektowali i zbudowali sondę tak, by mogła wytrzymać palące ciepło Słońca, które uderzy z jednej jej strony, podczas gdy druga strona pozostanie zamrożona (planowana orbita sondy będzie bowiem utrzymywać ją w ciągłym cieniu. Pomoże w tym jej trójosiowo stabilizowana konstrukcja. Projekt oparty jest częściowo na misji ESA BepiColombo do Merkurego, najbliższej planety względem Słońca, która rozpoczęła się w 2018 roku także przy znacznym zaangażowaniu inżynierów i naukowców z Wielkiej Brytanii (choć i nie bez udziału Polaków!)
Solar Orbiter to jedna z najtrudniejszych i najbardziej ekscytujących misji, jakie kiedykolwiek zaprojektowano. To nie tylko sam statek kosmiczny, który jest w stanie wytrzymać intensywne promieniowanie słoneczne - 13 razy silniejsze niż na orbicie Ziemi - ale także fakt, że sonda ta jest praktycznie niewidoczna dla swoich własnych czujników, dzięki czemu może dokonywać dokładnych pomiarów, umożliwiając nam przełom w zrozumieniu Słońca.
Misja Solar Orbiter jest zarządzana i finansowana przez ESA, przy ścisłej współpracy międzynarodowej z NASA w ramach inicjatywy International Living with a Star.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł (ESA)
?    Solar Orbiter leaves Europe for the USA
?    Astronarium - Korona Słońca
?    Oszacowanie czasów przybywania koronalnych wyrzutów masy w okolice Ziemi

Źródło: UK Space Agency
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracje: ESA/ATG medialab, NASA/SDO/P.Testa (CfA), DLR
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sonda-sun-explorer-w-podrozy-na-miejsce-startu

Sonda Solar Orbiter w podróży na miejsce startu.jpg

Sonda Solar Orbiter w podróży na miejsce startu2.jpg

Sonda Solar Orbiter w podróży na miejsce startu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sigmund Jähn (1937-2019)
2019-10-20. Redakcja
We wrześniu odszedł Sigmund Jähn ? uczestnik lotów Interkosmos.
Dwudziestego pierwszego września w wieku 82 lat zmarł Sigmund Jähn ? pierwszy niemiecki kosmonauta, który jako trzeci nie-Rosjanin odbył lot orbitalny w ramach programu Interkosmos.
Sigmund Jähn urodził się 13 lutego 1937 w Morgenröthe-Rautenkranz w Saksonii. Zanim został pilotem wojskowym kształcił się na drukarza. W latach 1966 ? 1970 studiował w Akademii Sił Powietrznych ZSRR imienia J. Gagarina w Monimo niedaleko Moskwy.
W 1976 roku wraz z trzema innymi kandydatami z NRD został zakwalifikowany do dalszego etapu szkolenia kosmonautycznego. Ostatecznie wraz z Eberhardem Köllnerem odbył szkolenie do lotu kosmicznego w Gwiezdnym Miasteczku.
Między decydentami z krajów, których piloci byli szkoleni do odbycia kosmicznego lotu w 1978 roku, trwała rywalizacja, w kwestii tego, który kraj wyśle wcześniej na orbitę wokółziemską swojego kosmonautę . W pewnym momencie pojawiły się przesłanki, pozwalające sądzić, że Sigmund Jähn może wystartować przed Mirosławem Hermaszewskim.
Trzeci start międzynarodowej załogi w programie Interkosmos nastąpił 26 sierpnia 1978 roku. Dowódcą statku Sojuz 31 został Walerij Bykowskij.
Do połączenia z kompleksem orbitalnym Salut-6/Sojuz-29 doszło 27 sierpnia 1978. Nowa załoga została powitana przez uczestników długotrwałej wyprawy, którą stanowili Władimir Kowalonok i Aleksandr Iwanczenkow. Ich lot okazał się pierwszym w historii , który trwał ponad 100 dni.
Podczas 125 okrążeń Ziemi Jähn przeprowadził liczne doświadczenia naukowe i techniczne. Niemiecka kamera wielospektralna MKF 6 posłużyła do doświadczeń teledetekcyjnych. Oprócz eksperymentów związanych z materiałoznawstwem niemiecki kosmonauta uczestniczył w badaniu wpływu nieważkości na zdolność mówienia oraz czułość słuchu.
Eksperymenty biologiczne dotyczyły odddziaływania warunków mikrograwitacji na wzrost komórek oraz łączenia mikroorganizmów z polimerami organicznymi i substancjami nieorganicznymi.
Sam kosmonauta bardzo dobrze zniósł warunki lotu orbitalnego.
Wspólny lot załóg trwał tydzień.
Powrót na Ziemię nastąpił 3 września w statku kosmicznym Sojuz-29 ( tym samym, którym wystartowali Kowalonok i Iwanczenkow). Lądowanie było transmitowane na żywo przez radziecką telewizję.
Lądowanie nie przebiegło bezproblemowo. Nieodłączony w porę od kapsuły lądującej spadochron spowodował jej koziołkowanie , w rezultacie czego Sigmund Jähn doznał trwałego urazu kręgosłupa. Misja załogi Interkosmosu trwała 7 dni, 20 godzin i 49 minut.
Po odbyciu lotu kosmicznego Sigmund Jähn był bardzo propagandowo ?eksploatowany?, a jego imieniem nazywano szkoły, ulice oraz inne obiekty.
W 1983 roku Sigmund Jähn uzyskał  doktorat  w Centralnym Instytucie Fizyki Ziemi w Poczdamie w dziedzinie teledetekcji Ziemi. Rozprawa Jähna oparta była m. in. na  pracach  naukowych  związanych  z lotem kosmicznym pierwszego Niemca. Opublikował wiele artykułów na temat teledetekcji i zagadnień związanych z zagospodarowaniem przestrzeni kosmicznej. Jest też autorem wydanej w 1983 roku książki ?Experience Space?.

W 1985 dr Sigmund Jähn roku został  jednym z członków-założycieli Association of Space Explorers (Stowarzyszenie Uczestników Lotów kosmicznych ? ASE). Przez lata był członkiem komitetu wykonawczego.
W 1986 roku Jähn został mianowany generałem dywizji.
Po zjednoczeniu Niemiec Sigmund Jähn został zwolniony z armii i przez krótki czas szukał pomysłu na przyszłość.
Dzięki wsparciu swojego kolegi Ulfa Merbolda ? drugiego Niemca, który poleciał w kosmos ? Jähn został konsultantem Niemieckiej Agencji Kosmicznej DLR w Centrum Szkolenia Kosmonautów pod Moskwą, a od 1993 roku również  Europejskiej Agencji Kosmicznej  , gdzie pomagał w przygotowaniach do lotów kosmicznych niemieckim i europejskim astronautom:
?    Mir-92 (Klaus-Dietrich Flade i Reinhold Ewald),
?    Euromir-94 (Ulf Merbold i Pedro Duque / Hiszpania),
?    Euromir-96 (Thomas Reiter i Christer Fuglesang / Szwecja),
?    Mir-97 (Reinhold Ewald i Hans Schlegel).
Dwukrotnie Alexander Gerst zaprosił Sigmunda Jähna na swoje kosmiczne starty do Bajkonuru.
Do 2002 roku Jähn pozostawał konsultantem ESA w Gwiezdnym Miasteczku, po czym przeszedł na emeryturę.
Do końca brał udział w publicznych spotkaniach poświęconych propagowaniu zagadnień związanych z eksploracją kosmosu i nauką.
W 1994 roku polski podróżnik Jacek Pałkiewicz zaprosił kilku kosmonautów na ekologiczną wyprawę na tereny Syberii. Zadaniem misji było zwrócenie uwagi świata na narastający problem globalnego ocieplenia klimatu. Jednym z jej uczestników był zmarły niemiecki kosmonauta.
W 2001 roku planetoida 17737 (1998 BF14) na cześć niemieckiego kosmonauty została nazwana ?Sigmundjähn?.
Sigmund Jähn zmarł 21 września w swoim domu w Strausbergu w Brandenburgii. Był najstarszym kosmonautą niepochodzącym z dwóch krajów dominujących w załogowej astronautyce. Na liście astronautów o doświadczeniu przynajmniej orbitalnym figuruje na miejscu 90. Misja Sojuza 31, w której uczestniczył była 66. załogowym lotem kosmicznym. Jej dowódca Walerij Bykowskij zmarł w marcu tego roku.
4 pażdziernika 2019 w Strausbergu odbył się w gronie rodzinnym pogrzeb kosmonauty.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Panu Robertowi Kozieł za przesłany tekst.
(PFA, LK)
https://kosmonauta.net/2019/10/sigmund-jahn-1937-2019/

Sigmund Jähn (1937-2019).jpg

Sigmund Jähn (1937-2019)2.jpg

Sigmund Jähn (1937-2019)3.jpg

Sigmund Jähn (1937-2019)4.jpg

Sigmund Jähn (1937-2019)5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa era programu EGNOS
2019-10-20. Laura Meissner
W celu usprawnienia działania globalnych systemów nawigacji satelitarnej takich jak GPS bądź Galileo powstał EGNOS ? European Geostationary Navigation Overlay Service. EGNOS zajmuje się obecnie zbieraniem danych dotyczących dokładności sygnałów GPS i niedługo w ramach nowego projektu EGNOS V3 to samo wykonywać będzie dla systemu Galileo. Umożliwia on w ten sposób użytkownikom na wprowadzanie odpowiednich poprawek w otrzymywanej informacji na temat pozycji. EGNOS wykorzystywany jest między innymi w lotnictwie, transporcie lądowym, morskim oraz rolnictwie.
Niedawno odbył się w Kazachstanie start rakiety z kosmodromu Bajkonur, która wyniosła na orbitę satelitę EUTELSAT 5 West B zawierającą instrumenty EGNOS GEO-3. Odłączenie satelity nastąpiło po 15 godzinach i 36 minutach od startu, a niedługo powinny rozpocząć się testy elementów GEO-3.
Nowa generacja programu pozwoli na większy dostęp do gromadzonych danych zarówno użytkownikom z Unii Europejskiej jak i spoza. Ponadto wzmocnione zostaną systemy bezpieczeństwa i z gotowego programu EGNOS V3 korzystać będzie można od 2024 roku.
Poniższy film prezentuje, w jaki sposób system EGNOS wykorzystywany jest w sektorze lotniczym.
Source :
European Global Navigation Satellite Systems Agency
https://news.astronet.pl/index.php/2019/10/20/nowa-era-programu-egnos/

Nowa era programu EGNOS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda w gromadach galaktyk może mieć wpływ na brak chłodzenia gazu potrzebnego do formowania gwiazd
2019-10-20.Autor. Vega
Zdaniem zespołu badaczy ?pogoda? w gromadach galaktyk może wyjaśnić wieloletnią łamigłówkę. Naukowcy zastosowali wyrafinowane symulacje, aby pokazać, w jaki sposób potężne strumienie z supermasywnych czarnych dziur są zakłócane przez ruch gorącego gazu i galaktyk, uniemożliwiając chłodzenie gazu, który w przeciwnym razie mógłby tworzyć gwiazdy.
Typowe gromady galaktyk składają się z kilku tysięcy galaktyk, które mogą być bardzo różne od naszej Drogi Mlecznej i różnić się rozmiarem i kształtem. Układy te są osadzone w bardzo gorącym gazie znanym jako intracluster medium (ICM), z których wszystkie żyją  w niewidzialnym halo tak zwanej ?ciemnej materii?.

Duża liczba galaktyk posiada w swoim centrum supermasywne czarne dziury, a one często mają strumienie materii o dużych prędkościach, rozciągające się na tysiące lat świetlnych, które mogą nadmuchać bardzo gorące płaty w ICM.

Naukowcy przeprowadzili najnowocześniejsze symulacje, patrząc na płaty dżetów w najdrobniejszych szczegółach oraz promienie rentgenowskie emitowane jako rezultat. Model ten rejestruje narodziny i kosmologiczną ewolucję gromady galaktyk i pozwolił naukowcom z niespotykanym realizmem zbadać, w jaki sposób napompowane przez nie dżety i płaty oddziałują z dynamicznym ICM.

Odkryli, że obserwacje rentgenowskie symulowanej gromady ukazały tak zwane ?wnęki rentgenowskie? i ?jasne obręcze rentgenowskie? generowane przez dżety supermasywnych czarnych dziur, które same są zniekształcone przez ruchy w gromadzie, niezwykle przypominające te znalezione w obserwacjach prawdziwych gromad galaktyk.

Symulacja pokazuje, że gdy galaktyki poruszają się w gromadzie, tworzą one rodzaj ?pogody?, poruszając się, odkształcając i niszcząc gorące płaty gazu znajdujące się na końcu dżetów czarnej dziury. Płaty dżetów są niezwykle potężne i jeżeli zostaną zakłócone, dostarczają ogromne ilości energii do ICM.

Zespół uważa, że ten mechanizm zakłócania pogody w gromadach może rozwiązać trwały problem: zrozumienie, dlaczego gaz ICM nie chłodzi się i nie tworzy gwiazd w centrum gromady. Pytanie to nęka fizyków do 25 lat.

Przeprowadzone symulacje dostarczają nowe kuszące rozwiązanie tego problemu. Dr Martin Bourne z Institute of Astronomy w Cambridge skomentował: ?Połączenie ogromnych energii pompowanych do płatów dżetów przez supermasywną czarną dziurę i zdolność pogody gromady do zakłócania płatów i redystrybucji tej energii do ICM dostarcza prosty i jednocześnie elegancki mechanizm rozwiązania problemu przepływu chłodzenia.?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RAS

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/10/pogoda-w-gromadach-galaktyk-moze-miec.html

Pogoda w gromadach galaktyk może mieć wpływ na brak chłodzenia gazu potrzebnego do formowania gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udana wymiana uszkodzonego modułu ładującego w czasie historycznego spaceru na ISS
2019-10-20.
Astronautki NASA Christina Koch i dr Jessica Meir wykonały historyczny, pierwszy spacer kosmiczny z udziałem dwóch kobiet. Głównym celem wyjścia była wymiana niedziałającego modułu ładowania akumulatora BC/DU w sekcji P6 stacji.
Trwa wymiana akumulatorów w sekcji P6 Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wysłużone baterie niklowo-wodorowe są zastępowane wydajniejszymi ogniwami litowo-jonowymi. Podczas dwóch poprzednich spacerów przeprowadzonych w październiku udało się wymienić pierwszą z dwóch linii zasilania w module P6. 3 nowe akumulatory zastąpiły 6 starych.
Niestety podczas ponownej aktywacji modułów BC/DU kontrolujących ładowanie baterii jeden z nich się nie aktywował. NASA postanowiła więc zmienić plany dotyczące trzeciego spaceru. Zamiast kolejnych wymian na 2. linii zasilania w module P6, astronautki stanęły przed nowym zadaniem - wymiany zepsutego modułu BC/DU na 1. linii.
Para Koch i Meir poradziła sobie z zadaniem w około 3 godziny. Następnie astronautki przeszły do europejskiego modułu Columbus, gdzie przygotowały zewnętrzne miejsce dla europejskiej platformy na ładunki Bartolomeo. Platforma ma zostać wysłana już w 2020 roku.
Spacer trwał łącznie 7 godzin i 17 minut. Był to pierwszy spacer kosmiczny w wykonaniu Jessici Meir i czwarty dla Christiny Koch, która na zewnątrz ISS spędziła już 27 godzin i 48 minut. Był to 221. spacer kosmiczny w historii działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i 8. w tym roku.
Przez awarię modułu BC/DU NASA postanowiła zmienić harmonogram kolejnych spacerów. To już awaria drugiego egzemplarza tego urządzenia i może mieć ona związek z nowymi akumulatorami. Oba uszkodzone moduły wrócą teraz na Ziemię w statku Dragon, celem ich inspekcji. Do czasu ustalenia przyczyn problemów wymiana baterii w sekcji P6 zostaje wstrzymana. Kolejne amerykańskie spacery na ISS zostaną już jednak przeprowadzone w listopadzie i grudniu. W serii 5 spacerów ma zostać naprawiony spektrometr Alpha Magnetic Spectrometer. Pod koniec października na zewnątrz wyjdzie też para rosyjskich kosmonautów.
Na podstawie: NASA/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    blog NASA poświęcony działaniu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
 
Na zdjęciu tytułowym: Christina Koch i Jessica Meir z pozostałymi członkami 61. Ekspedycji na ISS po udanym spacerze kosmicznym EVA-58. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udana-wymiana-uszkodzonego-modulu-ladujacego-w-czasie-historycznego-spaceru-na-iss

Udana wymiana uszkodzonego modułu ładującego w czasie historycznego spaceru na ISS.jpg

Udana wymiana uszkodzonego modułu ładującego w czasie historycznego spaceru na ISS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Electron wynosi Palisade Demo-1
2019-10-20. Krzysztof Kanawka
Siedemnastego października nastąpił udany lot rakiety Electron. Na pokładzie znalazł się satelita o nazwie Palisade Demo-1.
Start rakiety Electron nastąpił 17 października o godzinie 03:22 CEST. Start odbył się z wyrzutni Onenui 1 na Nowej Zelandii.
Na pokładzie rakiety znalazł się jeden satelita ? Palisade Demo-1. Ten satelita należy do amerykańskiej firmy Astro Digital, aktywnej na rynku obserwacji Ziemi. Satelita jest demonstratorem technologii i jest formatu CubeSat 16U. Satelita został umieszczony na orbicie o wysokości około 1200 km.
Był to dziewiąty start rakiety Electron i ósmy udany. Do końca roku firma RocketLab zamierza przeprowadzić jeszcze kilka startów rakiety Electron.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2019/10/rakieta-electron-wynosi-palisade-demo-1/

Rakieta Electron wynosi Palisade Demo-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkryli gwiazdę, która może być starsza niż Wszechświat!
Autor: admin (20 Październik, 2019)
Astronomowie z Monash University namierzyli jedną z najstarszych gwiazd we Wszechświecie. Co ciekawe, odkrycia dokonano w Drodze Mlecznej, czyli stosunkowo blisko ziemi. Jej szacowany wiek wynosi 13,5 miliard lat.
?Nowa? gwiazda otrzymała nazwę 2MASS J18082002?5104378 B. Astronomowie wykazali, że cechuje się najniższą metalicznością względem innych znanych nam gwiazd. To pozwoliło ustalić jej wiek. Przypuszcza się bowiem, że w bardzo wczesnym Wszechświecie, gwiazdy były praktycznie pozbawione metali.
2MASS J18082002?5104378 B posiada zaledwie 10% masy Słońca i jest bardzo ciemna. To tłumaczy, dlaczego nikt dotychczas nie zdołał jej zobaczyć, choć znajduje się w Drodze Mlecznej. Jej obecność została zauważona przypadkiem podczas obserwacji drugiej gwiazdy, które razem tworzą układ binarny. Dzięki temu odkryciu, astronomowie zrozumieli, że najstarsze gwiazdy wcale nie muszą być wielkie i odległe od Ziemi.
Przypuszczalnie najstarszą gwiazdą jest HD 140283, znana również jako gwiazda Matuzalem. Jej wiek szacowany jest na 14,46 ? 0,8 miliardów lat, choć Wszechświat istnieje od około 13,8 miliarda lat. Jednak biorąc pod uwagę granicę błędu można uznać, że HD 140283 jest niewiele młodsza od Wszechświata.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astronomowie-odkryli-jedna-z-najstarszych-gwi...


https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-odkryli-gwiazde-ktora-moze-byc-starsza-niz-wszechswiat

Naukowcy odkryli gwiazdę, która może być starsza niż Wszechświat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supermasywne czarne dziury hamują wzrost galaktyk karłowatych

2019-10-20.

W centrum niemal każdej galaktyki znajduje się supermasywna czarna dziura. Mimo że są to obiekty dość spokojne, mogą wytwarzać dżety, które generują potężne wiatry.

Procesy te kształtują galaktyki zarówno duże, jak i małe. Astronomowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego wykazali, że supermasywne czarne dziury mają większy wpływ na drobne obiekty. Silne wiatry wytwarzane przez czarne dziury hamują ewolucję galaktyk karłowatych, hamując tym samym powstawanie gwiazd.

Za galaktyki karłowate uważa się galaktyki, które mają od 100 mln do kilku miliardów gwiazd. Są najczęstszym rodzajem galaktyk i często krążą wokół większych galaktyk. Dla porównania, w Drodze Mlecznej znajduje się 200-400 mld gwiazd.

Astronomowie przyjrzeli się 50 galaktykom karłowatym, z których 29 miało aktywną czarną dziurę w centrum. Odkryli, że 13 z tych galaktyk faktycznie traci gaz do przestrzeni międzygalaktycznej, a proces ten postępuje szybciej niż prędkość ucieczki galaktyki. Dziewięć z nich ma aktywną supermasywną czarną dziurę w centrum, a w sześciu przypadkach gaz pochodził bez wątpienia właśnie z niej.

- Galaktyki karłowate to najmniejsze galaktyki, w których bezpośrednio zauważyliśmy wiatry - gaz przepływa z prędkością do 1000 km/s - powiedziała Christina M. Manzano-King z Uniwersytetu Kalifornijskiego.

Wiatry galaktyczne są mieczem obosiecznym, jeżeli chodzi o formowanie się gwiazd. Ściskają one gaz, gdy wychodzą z czarnej dziury, co może pomagać w tworzeniu gwiazd. Ale mogą też proces ten zakłócać, ponieważ rozpraszają gaz z centrum, czyniąc go niedostępnym dla nowej generacji gwiazd.

Nowe badania pokazują, że supermasywne czarne dziury są ważnymi regulatorami formowania się gwiazd.

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-supermasywne-czarne-dziury-hamuja-wzrost-galaktyk-karlowatyc,nId,3279724

Supermasywne czarne dziury hamują wzrost galaktyk karłowatych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)