Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

To tu odkryto bozon Higgsa. Spacer w tunelu Wielkiego Zderzacza Hadronów

2019-11-10

Wielki Zderzacz Hadronów, najpotężniejszy instrument naukowy na świecie, obchodzi właśnie 10-lecie pracy. Został uruchomiony co prawda we wrześniu 2008 roku, ale krótko potem doszło do poważnej awarii, po której trzeba go było przez ponad rok naprawiać. Ponownie uruchomiono go w listopadzie 2009 roku. W 2012 roku dokonano tam największego dotąd odkrycia, jakim było znalezienie cząstki Higgsa. W tej chwili Zderzacz przechodzi kolejny, planowany okres modernizacji. To daje nielicznym szczęśliwcom unikatową okazję do odwiedzenia fragmentu 27-kilometrowego tunelu akceleratora, znajdującego się około 100 metrów pod ziemią. Na specjalne zaproszenie CERN taką okazję miała w październiku grupa polskich dziennikarzy.


Laboratoria Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN) od lat 50. ubiegłego wieku prowadzą badania podstawowe w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych. Z pomocą kolejnych generacji akceleratorów badają najmniejsze składniki materii i rządzące nimi prawa fizyki. Od 2009 roku pracuje tam obecnie najpotężniejszy akcelerator na świecie, LHC. Wielki Zderzacz Hadronów (Large Hadron Collider - LHC) przyspiesza i zderza ze sobą protony lub jądra ciężkich pierwiastków przy najwyższych osiągalnych sztucznie na Ziemi energiach. To pozwala odtworzyć w warunkach laboratoryjnych warunki, jakie panowały w pierwszych chwilach istnienia Wszechświata tuż po Wielkim Wybuchu. Ich analiza pomaga w lepszym rozumieniu podstawowych praw fizyki.

LHC to podziemny, kolisty akcelerator o obwodzie około 27 kilometrów. Krążą w nim w przeciwne strony, w osobnych tunelach, z prędkością bliską prędkości światła dwie wiązki cząstek, których trasy przecinają się we wnętrzu czterech wielkich detektorów. Zadaniem tych detektorów jest obserwacja i rejestracja skutków takich kolizji. To w detektorach LHC w 2012 roku odkryto poszukiwany przez pół wieku bozon Higgsa, za co autorzy teorii przewidującej jego istnienie, François Englert i Peter W. Higgs już rok później otrzymali nagrodę Nobla.

PRZECZYTAJ:
Noble za Higgsa dla... Higgsa i Englerta
Nobel za ?wymyślenie? cząstki, którą odkryto pół wieku później
Polska należy do CERN od 1991 roku, choć polscy naukowcy współpracowali z tym laboratorium już dużo wcześniej. W CERN na stałe lub okresowo pracuje kilkuset polskich naukowców, inżynierów i techników, którzy biorą udział w tworzeniu, modernizacji i utrzymaniu pracy urządzeń badawczych, jak i prowadzeniu eksperymentów oraz zbieraniu i analizie danych. Polskie grupy uczestniczą we wszystkich czterech wielkich eksperymentach na LHC: ALICE, ATLAS, CMS i LHCb, pracują też przy obsłudze samego LHC. To osoby związane z uczelniami i instytutami badawczymi między innymi z Warszawy, Krakowa, Otwocka, Wrocławia oraz Kielc.

 Polacy biorą też udział w obecnych pracach modernizacyjnych. W NCBJ - Narodowym Centrum Badań Jądrowych - zbudowane zostały miedzy innymi wnęki rezonansowe do 12 półtorametrowych struktur przyspieszających nowego akceleratora LINAC-4, który będzie pierwszym stopniem przyspieszania protonów dla LHC. Ponad dwudziestu inżynierów i techników z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN pracuje nieprzerwanie w CERN podczas dwuletniego okresu modernizacji odpowiadając za wykonanie i testy wszystkich kluczowych obwodów zasilania nadprzewodzących magnesów LHC.

 W październiku 2019 przedstawiciele polskich mediów zwiedzali CERN, korzystając z długiej przerwy modernizacyjnej LHC. CERN poprzez swoich przedstawicieli w EPPCN (European Particle Physics Communication Network) zaprasza dziennikarzy z krajów członkowskich i stowarzyszonych do odwiedzenia swej siedziby, w szczególności zapoznania się z udziałem naukowców z danego kraju w prowadzonych tu badaniach.

 Podczas dwudniowej wizyty polscy dziennikarze reprezentujący prasę, radio i media online zwiedzili dwa spośród wielkich eksperymentów na Wielkim Zderzaczu Hadronów, tunel samego akceleratora, a także inne laboratoria i projekty ze znaczącym udziałem polskich grup badawczych. Wszędzie byli oprowadzani przez polskich ekspertów.

 CERN - Europejska Organizacja Badań Jądrowych - to jedno z najbardziej fascynujących laboratoriów naukowych na świecie. jej misją jest prowadzenie badań podstawowych w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych. Ale CERN daje światu również bardziej ?konkretne" wynalazki jak choćby stworzony tam protokół internetowy www - czyli po prostu współczesny internet - bez którego trudno sobie wyobrazić dzisiejszy świat. Technologie opracowane na potrzeby fizyki cząstek znajdują też inne rozliczne zastosowania w codziennym życiu. Najbardziej widoczne są w medycynie, gdzie zaawansowane metody obrazowania i diagnostyki bezinwazyjnej czerpią bezpośrednio ze skarbca instrumentarium eksperymentalnej fizyki cząstek. Podobnie, najskuteczniejsze obecnie metody walki z nowotworami oparte na radioterapii akceleratorowej bezpośrednio wykorzystują akceleratorową infrastrukturę badawczą.
Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN została założona w 1954 roku, by jednoczyć narody dzięki nauce. Mieści się pod Genewą na granicy francusko-szwajcarskiej. Obecnie do CERN należą 23 państwa członkowskie (w tym od 1991 roku Polska), a w prowadzone badania zaangażowanych jest około 10 tys. naukowców z ponad stu krajów. CERN jest położony w malowniczym zakątku na granicy Szwajcarii i Francji, pomiędzy najwyższą partią Alp i francuską Jurą.
Wielki Zderzacz Hadronów (ang. Large Hadron Collider, LHC) - największy na świecie akcelerator cząstek (hadronów), znajdujący się w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych CERN w pobliżu Genewy. Wielki Zderzacz Hadronów jest największą maszyną świata. Jego zasadnicze elementy są umieszczone w tunelu w kształcie torusa o długości około 27 km, położonym na głębokości od 50 do 175 m pod ziemią. Wyniki zderzeń rejestrowane są przez dwa duże detektory cząstek elementarnych: ATLAS i CMS, dwa mniejsze ALICE i LHCb oraz trzy małe: TOTEM, LHCf i MoEDAL.
Bozon Higgsa  - cząstka elementarna, której istnienie jest postulowane przez model standardowy, nazwana nazwiskiem Petera Higgsa. 4 lipca 2012 ogłoszone zostało odkrycie nowej cząstki elementarnej przez detektory ATLAS i CMS, w eksperymentach prowadzonych w Wielkim Zderzaczu Hadronów w CERN-ie. Wyniki ogłoszone 4 lipca zostały potwierdzone przez rezultaty kolejnych eksperymentów, publikowane w ciągu następnego roku. Masa odkrytej cząstki, wykrycie jej w oczekiwanych kanałach rozpadu oraz jej właściwości stanowiły mocne potwierdzenie, że jest to długo poszukiwany bozon Higgsa. W kwietniu 2013 roku zespoły pracujące przy detektorach CMS i ATLAS ostatecznie stwierdziły, że cząstka ta jest bozonem Higgsa.

Autor:
Grzegorz Jasiński
Opracowanie:
Joanna Potocka

Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-to-tu-odkryto-bozon-higgsa-spacer-w-tunelu-wielkiego-zderzac,nId,3326062

To tu odkryto bozon Higgsa. Spacer w tunelu Wielkiego Zderzacza Hadronów.jpg

To tu odkryto bozon Higgsa. Spacer w tunelu Wielkiego Zderzacza Hadronów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki Zderzacz Hadronów: Zimniej niż w otwartej przestrzeni kosmicznej

2019-11-10.

Szczelność helowa ma w pracy akceleratora znaczenie kluczowe. Na początku traciliśmy rocznie około 40 ton helu. Teraz zaledwie około 10 ton. To już jest dobry wynik ? mówi polskim dziennikarzom Krzysztof Brodziński, inżynier odpowiedzialny w CERN za sekcję eksploatacji kriogeniki dla akceleratora LHC oraz detektorów ATLAS I CMS. Niobo-tytanowe, nadprzewodzące obwody Wielkiego Zderzacza Hadronów utrzymywane są w temperaturze 1,9 K (-271,3°C), niższej od przeciętnej temperatury w otwartej przestrzeni kosmicznej (2,7 K). Cały system zawiera 130-140 ton helu, sprowadzanego z Polski.


W momencie, kiedy już uruchomiliśmy akcelerator w 2010 roku, w czasie jednego roku traciliśmy około 40 ton helu. Teraz na przestrzeni tych 10 lat uszczelniliśmy układ w ten sposób, że zużywamy około 10-11 ton na rok.
Na całą ilość 130 ton?
Tak. 130-140 ton. I to jest duże osiągnięcie, bo jak nasi praojcowie odpalili akcelerator Tevatron, to był pierwszy nadprzewodnikowy akcelerator w Stanach Zjednoczonych w latach chyba 70., to oni tracili cały inwentarz helu, całą ilość helu w ciągu jednego miesiąca. A on był dużo mniejszy. Myśmy się od nich bardzo dużo nauczyli, technologicznie. Ta szczelność helowa to bardzo ważny aspekt dla akceleratora. Ludzie się za głowy łapali, gdy myśmy mówili, że tracimy 40 ton, ale to było jedynie powiedzmy 25 proc. całości holu jaki tutaj w maszynie jest. 10 ton to już jest zupełnie dobry wynik.
Co w tej chwili jest najtrudniejszego przy tej modernizacji, jeśli chodzi o zagadnienia kriogeniczne? Co jest największym wyzwaniem? Utrzymanie tego poziomu, który był do tej pory, czy jeszcze jakieś poprawki?
To jest całkowity serwis urządzeń kriogenicznych, które tu funkcjonują. Oczywiście mamy poprawki. Te poprawki są raczej poprawkami systemu kontroli, który obsługuje nasze zawory, instrumentacje i system informatyczny, który działa, system automatyki który jest zaaplikowany do akceleratora. Są to raczej poprawki softwarowe niż hardwarowe.
A czy jeszcze jakieś modyfikacje są potrzebne, mogą być potrzebne, czy dopracowaliście państwo technologię która na tym etapie wydaje się nawet do przeniesienia do tego ewentualnie nowego urządzenia, które będzie budowane?
Jeśli chodzi o wyzwania całkiem nowych urządzeń w perspektywie kilku kilkudziesięciu lat, to technologia kriogeniczna jeszcze ma bardzo wiele wyzwań przed sobą, przez które będziemy musieli przejść. Jest to chociażby zastosowanie mieszanin neonu i helu dla chłodzenia przyszłego akceleratora. Natomiast nie wypuszczając się aż tak daleko w przyszłość, to modyfikacja parametrów pracy akceleratora za następne 5-7 lat, ten projekt LHC wysokiej świetlności będzie wymagał systemu kriogenicznego o mocy chłodzenia mniej więcej o 25 proc. większej niż dzisiaj. I to będą dwie duże chłodziarki elektryczne, systemy dystrybucji, kompresory, cały system softwarowy i system automatyki. To jest technologia znana, ale bardzo złożona i kompleksowa. Będzie to wyzwanie dla inżynierów żeby temu podołać i żeby to zrobić na poziomie wysokiej jakości...
Przy tej przy tej samej objętości?
Tak, długość akceleratora się nie zmieni.
A jeżeli chodzi o to, o czym pan wspomniał, czyli to mieszanie neonu z helem. O ile lepsze parametry będzie miała taka mieszanka?
To trudno powiedzieć o ile lepsze, bo to będą inne właściwości chłodzenia. Ta mieszanina neonu i helu, to jej układ fazowy jeszcze nie jest do końca poznany. To jest na zasadzie badań nawet w fazie początkowej. Nie wiemy dokładnie, jakie urządzenia, jakie kompresory, turbiny będziemy musieli do tego używać. Jest jeszcze bardzo wiele testów, przez które będziemy musieli przebrnąć, by tę technologię zrozumieć. Ale wydaje się, że jest to dobry kierunek.
Czemu chcecie państwo to zmienić?
Chcemy być bardziej efektywni.
Szybsza wymiana ciepła?
Ogólnie chodzi o to, by zużywać mniej energii dla osiągania tego samego efektu, który mamy dzisiaj.
Bo rozumiem, że temperatura, którą osiągacie jest temperaturą docelową?
To jest temperatura docelowa dla tego akceleratora, bo mamy w nim nadprzewodniki niobo-tytanowe ( Nb-Ti). Jeżeli nadprzewodniki się zmienią, ich wymagania się zmienią, to my kriogenicznie będziemy się musieli też do tego zaadaptować. Najlepiej by było - niekoniecznie dla mnie, bo jestem kriogenikiem - gdyby ktoś wynalazł materiał, który byłby nadprzewodnikowy w temperaturze otoczenia. Wtedy nie potrzebna byłaby kriogenika i całe te skomplikowane systemy, a akcelerator by działał tak jak dzisiaj. Ale taki materiał niestety nie istnieje i pewnie długo nie będzie istniał. Natomiast temperaturę pracy możemy podnosić. Niob 3-cyna (Nb3Sn) może pracować w temperaturze 4,5 Kelvina przy tych samych parametrach, które akcelerator niobo-tytanowy ma teraz. W tej chwili mamy temperaturę 1,9 Kelvina i raczej bylibyśmy zainteresowani, żeby ją podwyższać, bo wtedy nie musielibyśmy obniżać ciśnienia w tym wymienniku ciepła.
Czyli jedna rura byłaby niepotrzebna?
Tego typu rura byłaby niepotrzebna. Natomiast prawdopodobnie innego typu rury byłyby potrzebne. Ciekawym systemem jest tutaj jeszcze ten płaszcz, bo to jest właśnie główny system dystrybucji helu do akceleratora. Tam daleko, może widać, jest takie połączenie, które zasila magnesy helem. ono jest co 107 metrów, w tej części akceleratora, która jest zagięta. Co 107 metrów mamy takie połączenie między linią dystrybucyjną a akceleratorem.
Duża objętość tam musi być tego helu, porównywalna jak w samym akceleratorze?
Tam jest duża objętość, ale to jest raczej hel gazowy albo hel nadkrytyczny, czyli ona ma mniejszą gęstość niż hel ciekły, który jest w akceleratorze. I to nie jest jedyna rura, to jest tylko płaszcz zewnętrzny. Tam znowu jest próżnia, pod tym, system izolacyjny i 5 kolektorów o różnej średnicy, które pozwalają na dystrybucję helu przy różnych ciśnieniach i temperaturach, przy różnych parametrach pracy. Tak że w środku jest jeszcze system rurociągów.
A jaki jest system zabezpieczający przed quenchem, wyrzucający hel?
Co 107 metrów są takie moduły serwisowe, które pozwalają zasilać magnesy helem i tam są zainstalowane zawory bezpieczeństwa, które w przypadku quenchu (wyjścia magnesu ze stanu nadprzewodnictwa) wyrzucają hel do linii kriogenicznej. Jeżeli ciśnienie w linii kriogenicznej zostanie przekroczone, to wtedy są zawory bezpieczeństwa, które wyrzucają ten hel na zewnątrz.
Czyli ten system działa dzięki tej linii, która idzie wzdłuż całego tunelu?
Tak jest. Na powierzchni przechodziliśmy obok chłodziarki kriogenicznej. To jest nasza lodówka, produkująca hel o temperaturze 4,5 kelvina.
A na bieżąco, jak to się kontroluje? To jest wszystko oprzyrządowanie i na bieżąco informacja trafia do pokoju kontrolnego na ekrany monitorów. Czy tu na dole są też jakieś urządzenia służące do monitorowania stanu instalacji kriogenicznej?
Raczej nie. Takich instrumentów powiedzmy, wskazówkowych, albo z wyświetlaczami, jest mało.
Każdy z nich to jest dodatkowe ryzyko nieszczelności?
Tak. Każdy z nich to jest dodatkowe ryzyko nieszczelności. Każdy z nich to jest ryzyko, że ta wskazówka, czy wyświetlacz się popsuje. Ponadto, żeby odczytać te parametry, to trzeba byłoby tutaj przyjść. Jak pracuje akcelerator to nie ma dostępu, z oczywistych względów, choćby ze względu na promieniowanie. Praktycznie całość sygnałów pracy, które są zakotwiczone tutaj w akceleratorze, są przetwarzane przez karty elektroniczne i wysyłane do monitoringu na powierzchni, w control roomie.
Ile osób zajmuje się tutaj kriogeniką?
W naszej sekcji pracują w tej chwili 23 osoby zatrudnione przez CERN, plus 10 osób z firmy zewnętrznej, czyli tworzymy taką grupę 33 osób dla eksploatacji akceleratora i to jest eksploatacja 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W control roomie zawsze jest operator i dodatkowo inżynier, w zależności od czasu i od fazy pracy akceleratora, którzy zajmują się monitoringiem i poprawianiem parametrów automatyki dla zapewnienia odpowiednich warunków kriogenicznych.
To jest międzynarodowe towarzystwo, czy Polska jako dostawca helu ma tu jakieś specjalne miejsce?
Nie, nie. Jestem jedynym Polakiem w tej sekcji eksploatacji kriogenicznej dla LHC. Natomiast jest nas tu ogólnie 7 narodowości.
ZOBACZ TAKŻE:

Wielki Zderzacz Hadronów. Ktoś nie śpi, by eksperymentować mógł ktoś

CERN czerpie tyle prądu, ile cały kanton genewski
Autor:
Grzegorz Jasiński
Opracowanie:
Joanna Potocka

Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-wielki-zderzacz-hadronow-zimniej-niz-w-otwartej-przestrzeni-,nId,3326015

Wielki Zderzacz Hadronów Zimniej niż w otwartej przestrzeni kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starty statku Starship od SpaceX mają kosztować marne 2 miliony dolarów
2019-11-10
Szykuje się prawdziwa rewolucja w świecie przemysłu kosmicznego i podróży po całej planecie. SpaceX już za 2 lata będzie dysponowało rakietą i statkiem, które za śmieszne pieniądze będą realizowały wielkie przedsięwzięcia.
Elon Musk ujawnił właśnie kolejną garść bardzo ciekawych informacji na temat swojego systemu transportowego przyszłości. Rakieta SuperHeavy i statek Starship są obecnie budowane w dwóch ośrodkach firmy, leżących na Florydzie i w Teksasie. Najbardziej zaawansowany system transportowy w historii przemysłu kosmicznego ma być gotowy do 2021 roku. Wówczas ma odbyć się pierwszy bezzałogowy, towarowy lot na ziemską orbitę oraz załogowy lot wokół Księżyca.
Miliarder zapowiedział podczas konferencji zorganizowanej dla amerykańskiej armii, że Straship będzie mógł realizować przedsięwzięcia dla rządu dla śmieszne 2 miliony dolarów. Tyle ma kosztować docelowo jeden lot, uwzględniając amortyzację pojazdu. Będzie to możliwe ze względu na fakt, że będzie to system wielokrotnego użytku, a materiału użyte przy jego budowie, mają być niezwykle trwałe.
Jest to niesamowite obniżenie kosztów przez SpaceX. Misja rakiet Falocn-9 kosztuje standardowo 65 milionów dolarów. Tymczasem rząd do tej pory mógł wykonywać swoje tajne misje za 150 milionów dolarów. Jeśli SpaceX rzeczywiście uda się obniżyć koszty misji do tylko 2 milionów dolarów, to wojsko będzie mogło budować jeszcze bardziej zaawansowane i cięższe urządzenia, a także częściej je umieszczać na orbicie, co zapewni przewagę USA nad innymi mocarstwami.
Musk zabrał też głos w sprawie pierwszej kolonii na Marsie. Otóż Mars Base Alpha będzie mogła powstać tylko wówczas, gdy na powierzchnię Czerwonej Planety będziemy w stanie przetransportować aż ok. milion ton ładunku. Starship wykona to bez problemu, ale nawet przy jego udźwigu będzie trzeba zaplanować co najmniej 100 startów systemu. Miliarder przewiduje, że przeniesienie na Marsa wszystkich niezbędnych materiałów i urządzeń do podtrzymania życia, zajmie ok. 20 lat.
Trzeba tutaj podkreślić, że będzie to baza na bieżąco zaopatrywana z Ziemi. Jeśli na poważnie myślimy o budowie samowystarczalnego miasta, to pod uwagę musimy wziąć plan zakładający aż 1000 startów SuperHeavy+Starship. Ale nawet przy tak dużym przedsięwzięciu, całkiem realne jest, że taka kolonia będzie mogła powstać do końca stulecia. Na razie SpaceX chce przyspieszyć budowę silników do nowych rakiet. Jeden Raptor buduje się obecnie 8 dni. Docelowo ma to być 1 dzień. Nawet jeśli firmie uda się to osiągnąć, to i tak tylko jedna rakieta SuperHeavy+Starship będzie potrzebowała ponad 40 dni na produkcję samych silników.
Tymczasem Musk i jego zespół przygotowują się do jutrzejszego startu Falcona-9 z kolejną partią 60 mikrosatelitów kosmicznego Internetu o nazwie Starlink. CO ciekawe, w misji weźmie udział rakieta nośna, która odbyła już 3 loty. Dzięki temu SpaceX uda się jeszcze bardziej obniżyć koszty tego historycznego przedsięwzięcia.
Przypominamy, że Gwynne Shotwell, prezes SpaceX poinformowała na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w Waszyngtonie, że do roku 2022 firma ma wysłać ładunek na naturalnego satelitę naszej planety, a w 2024 roku, z pokładu statku Starship, wyjdą na powierzchnię astronauci. W 2026 roku Starship ma wylądować na powierzchni Marsa, a do końca lat 20. pojawią się tam pierwsi astronauci.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/Space.com / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-10/starty-statku-starship-od-spacex-maja-kosztowac-marne-2-miliony-dolarow/

Starty statku Starship od SpaceX mają kosztować marne 2 miliony dolarów.jpg

Starty statku Starship od SpaceX mają kosztować marne 2 miliony dolarów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowsze wyniki dla tempa rozszerzania się Wszechświata
2019-11-10.
Zespół astrofizyków wykorzystujący najnowocześniejsze technologie i metody badawcze zaprezentował nowe podejście do oszacowań jednego z najbardziej podstawowych praw Wszechświata. W opublikowanym niedawno artykule naukowcy opisują wyniki dotyczące opracowania nowatorskiej metody pomiaru stałej Hubble'a - wartości kosmologicznej opisującej tempo ekspansji kosmosu.
-Kosmologia polega w dużej mierze na zrozumieniu ewolucji Wszechświata - tego, jak ewoluował on w przeszłości, co dzieje się z nim teraz, i co stanie się z nim w przyszłości - mówi Marco Ajello, profesor Wydziału Fizyki i Astronomii w College of Science. -Nasza wiedza opiera się na znajomości szeregu parametrów, w tym stałej Hubble'a, które staramy się zmierzyć tak dokładnie, jak to tylko możliwe. W tym artykule nasz zespół przeanalizował dane uzyskane z teleskopów orbitalnych i naziemnych celem opracowania jednego z najnowszych jak dotąd sposobów pomiaru tempa rozszerzania się Wszechświata.
Koncepcję rozszerzającego się Wszechświata pierwotnie rozwinął amerykański astronom Edwin Hubble. Na początku XX wieku Hubble był jednym z pierwszych astronomów, którzy doszli do wniosku, że Wszechświat składa się z wielu galaktyk. Jego późniejsze badania doprowadziły do najbardziej znanego z jego odkryć: galaktyki oddalają się od siebie z prędkością proporcjonalną do ich odległości od siebie.
Hubble pierwotnie oszacował szybkość ekspansji kosmosu na 500 kilometrów na sekundę na megaparsek, przy czym megaparsek odpowiada około 3,26 miliona lat świetlnych. Naukowiec doszedł do wniosku, że galaktyka oddalona o dwa megaparseki od naszej Galaktyki (Drogi Mlecznej) oddala się dwa razy szybciej niż galaktyka odległa od nas o zaledwie jeden megaparsek. Oszacowanie to stało się później znane jako stała Hubble'a i po raz pierwszy dowodziło, że Wszechświat faktycznie się rozszerza. Od tego czasu astronomowie dokonują coraz to nowych, dokładniejszych pomiarów tej stałej-z różnymi rezultatami.
Przy pomocy specjalistycznych technologii astronomowie opracowali na przykład pomiary, które znacznie różniły się od pierwotnych obliczeń stałej Hubble'a, "spowalniając" tempo ekspansji Wszechświata do 50-100 km na sekundę na megaparsek. Ale w ostatnim dziesięcioleciu jeszcze bardziej wyrafinowane instrumenty naukowe (takie jak m. in. satelita Planck) zwiększyły precyzję  pomiarów stałej Hubble'a w dość dramatyczny sposób.
W artykule naukowym zatytułowanym "A New Measurement of the Hubble Constant and Matter Content of the Universe using Extragalactic Background Light-Gamma Ray Attenuation" (ang. Nowy pomiar stałej Hubble'a i zawartości materii we Wszechświecie z pomocą ekstragalaktycznego tłumienia tła światła promieniowania gamma) zespół porównuje najnowsze dane dotyczące tłumienia promieniowania gamma pozyskane z kosmicznego teleskopu Fermi Gamma-ray i teleskopów atmosferycznych Czerenkowa celem oszacowania wartości stałej na bazie tzw. pozagalaktycznych modeli światła tła. Ta nowatorska strategia doprowadziła do jeszcze innego pomiaru stałej Hubble'a, dającego wartość około 67,5 kilometrów na sekundę na megaparsek.
Promieniowanie gamma to najbardziej energetyczna forma światła. Ekstragalaktyczne światło tła (EBL) to jak gdyby przenikająca kosmos mgła, składająca się z całego światła ultrafioletowego, widzialnego i podczerwonego emitowanego przez gwiazdy lub pył znajdujący się w ich pobliżu. Kiedy jednak fotony gamma oddziałują z EBL, pozostawiają w nim zauważalny ślad - stopniową utratę przepływu - który naukowcy byli w stanie przeanalizować, formułując swą nową hipotezę.
Popularną analogią ekspansji Wszechświata jest balon z naniesionymi na niego kropkami, z których każda reprezentuje galaktykę. Kiedy balon taki jest nadmuchiwany, wszystkie kropki rozprzestrzeniają się coraz dalej od siebie. Przy czym niektórzy astrofizycy twierdzą, że balon taki - tu reprezentujący cały Wszechświat - rozszerzy się tylko do określonego momentu w czasie, a następnie ponownie zacznie się zmniejszać i zapadać. Jednak obecnie wciąż najbardziej popularne przekonanie jest takie, że Wszechświat będzie się powiększał bez końca, dopóki wszystko w nim nie będzie już znajdować się tak daleko od siebie, że nie będzie już w nim żadnego obserwowalnego światła. W tym momencie Wszechświat czeka tak zwana zimna śmierć. Ale jeśli i zanim faktycznie tak się stanie, miną tryliony lat.
Nie wiemy też ciągle, co właściwie sprawia, że nasz balon - czyli Wszechświat - wciąż się rozszerza. -Materia, czyli gwiazdy, planety, a nawet i my - to tylko niewielki ułamek ogólnego składu Wszechświata - wyjaśnił Ajello. -Zdecydowana większość kosmosu składa się z ciemnej energii i materii. Wierzymy, że to ciemna energia rozszerza ?balon?. Ciemna energia to coś, co odpycha różne obiekty od siebie. Grawitacja, która przyciąga obiekty do siebie, jest silniejszą siłą we Wszechświecie na poziomie lokalnym, dlatego niektóre galaktyki nadal zderzają się ze sobą. Ale w jeszcze większych, kosmicznych odległościach ciemna energia jest siłą dominującą.
To niezwykłe, że możemy używać promieniowania gamma w badaniach kosmosu. Nasze techniki pozwalają na zastosowanie strategii niezależnej od wcześniej już istniejących do pomiaru kluczowych właściwości Wszechświata - powiedział Dominguez, astronom z zespołu Ajello. -Nasze wyniki pokazują naukową dojrzałość osiągniętą w ostatnim dziesięcioleciu przez stosunkowo nową dziedzinę-astrofizykę wysokich energii. Opracowana przez nas analiza toruje drogę do lepszych pomiarów, jakie uda się być może wykonać w przyszłości, z pomocą sieci teleskopów CTA (ang. Cherenkov Telescope Array), która jest wciąż w fazie rozwoju i może stać się najbardziej ambitnym układem naziemnych teleskopów wysokoenergetycznych w historii.
Część metod badawczych opisanych w najnowszym artykule jest zgodna z poprzednimi pracami Ajello i jego współpracowników. We wcześniejszym projekcie, którego wyniki opisano w czasopiśmie Science, zespół donosi, że był w stanie zmierzyć całe światło gwiazd wyemitowane w historii Wszechświata.
-Wiemy, że fotony promieniowania gamma ze źródeł pozagalaktycznych przemieszczają się we Wszechświecie w kierunku Ziemi, gdzie mogą zostać zaabsorbowane, oddziałując z fotonami pochodzącymi ze światła gwiazd - powiedział Ajello. -Szybkość tych interakcji zależy tu od długości, z jaką podróżują one we Wszechświecie. A odległość, na jakiej podróżują, zależy od tempa ekspansji. Jeśli ekspansja jest powolna, podróżują na niewielką odległość. Jeśli ekspansja jest jednak wysoka, podróżują na bardzo duże odległości. A przez to zmierzona absorpcja fotonów gamma zależy bardzo silnie od wartości stałej Hubble'a. Odwróciliśmy tą zależność i wykorzystaliśmy ją do ograniczenia szybkości rozszerzania się Wszechświata.
Warto na koniec dodać, że wśród głównych autorów omawianej w tym artykule pracy jest Polak - Radek Wojtak z Uniwersytetu w Kopenhadze, który ukończył studia na kierunku astronomia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a następnie obronił doktorat w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Praca naukowa: A New Measurement of the Hubble Constant and Matter Content of the Universe using Extragalactic Background Light-Gamma Ray Attenuation, Alberto Domínguez, Radoslaw Wojtak, Justin Finke, Marco Ajello, Kari Helgason, Francisco Prada, Abhishek Desai, Vaidehi Paliya, Lea Marcotulli, Dieter Hartmann, 2019 XI 8, The Astrophysical Journal

Źródło: Clemson University
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Omówione badania zespołu torują drogę dla lepszych, przyszłych pomiarów, wykonanych być może z pomocą instrumentu Cherenkov Telescope Array.
Źródło: Daniel López/IAC
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/najnowsze-wyniki-dla-tempa-rozszerzania-sie-wszechswiata

Najnowsze wyniki dla tempa rozszerzania się Wszechświata.jpg

Najnowsze wyniki dla tempa rozszerzania się Wszechświata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny przeprowadzają dwa starty rakietowe dzień po dniu
2019-11-10
Chiny wysłały w mijającym tygodniu dwie misje na orbitę: rakieta Długi Marsz 4B wyniosła satelitę teledetekcyjnego Gaofen 7, a rakieta Długi Marsz 3B umieściła w przestrzeni kolejnego satelitę systemu nawigacji Beidou.
3 listopada z kosmodromu Taiyuan wystartowała rakieta Długi Marsz 4B. Umieściła na orbicie satelitę obserwacyjnego Gaofen 7, który umożliwia rejestrację obrazu satelitarnego o rozdzielczości poniżej 1 m/px i wykonywanie precyzyjnych pomiarów wysokościowych. Dane satelity, wchodzącego w skład narodowego programu CHEOS mają pomagać w planowaniu przestrzennym, urbanistyce, rolnictwie. Ładunkami pobocznymi na starcie były 3 satelity: testowy chiński nanosatelita obserwacyjny Jingzhi-1, satelita naukowy zbudowany dla Sudanu Sudan Kexue Shiyan Weixing-1 oraz chiński satelita obserwacyjny Xianxiang-1 (08) instytutu Tianyi.
Dzień później z ośrodka Xichang wystartowała rakieta Długi Marsz 3B z satelitą nawigacyjnym Beidou-3 I3. Beidou-3 I3 wejdzie w skład segmentu satelitów nawigacyjnych na nachylonej orbicie geosynchronicznej (IGSO). Chiny wysyłają w tej chwili satelity 3. generacji swojego systemu nawigacji Beidou. Do 2020 roku system ten ma mieć pokrycie globalne i obejmować flotylle 27 satelitów na średniej orbicie (MEO), 5 satelitów geostacjonarnych i 3 satelity na nachylonej orbicie geosynchronicznej. Poprzedni start satelitów systemu Beidou miał miejsce we wrześniu br. Wtedy na orbitę wysłano satelity M23 i M24.
Chińskie loty były 71. i 72. udanymi startami rakiety orbitalnej w 2019 roku na świecie. Chiny przeprowadziły do tej pory 22 udane starty, czym przewodzą w rankingu państw. Drugie miejsce zajmuje Rosja z 19 startami, a trzecie USA z 17 startami.
Źródło: NSF
Więcej informacji:
?    skrót ze startu rakiety Długi Marsz 3B z satelitą Beidou-3 I3. Źródło: Xinhua

Na zdjęciu: Start rakiety Długi Marsz 3B z kosmodromu Xichang w 1997 r. Źródło: domena publiczna.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-przeprowadzaja-dwa-starty-rakietowe-dzien-po-dniu

Chiny przeprowadzają dwa starty rakietowe dzień po dniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykorzystanie danych ze zdjęć satelitarnych w badaniach rynkowych
2019-11-10.
Czy można w ciągu kilku godzin odpowiedzieć na pytanie, ile jest inwestycji budowlanych na terenie całego miasta, kraju, kontynentu, a nawet całej kuli ziemskiej? W jaki sposób najszybciej policzyć wszystkie wieżowce, farmy wiatrowe czy konkretne uprawy na określonym obszarze? Dziś, dzięki zdjęciom z satelitów powstają narzędzia umożliwiające szybkie zliczenie dowolnych zasobów, które są możliwe do zaobserwowania z kosmosu.
Firmy, które chcą skutecznie budować swoją przewagę konkurencyjną, muszą doskonale znać rynek, na którym funkcjonują oraz jego składowe, czyli popyt, działania konkurencji czy systemy sprzedaży. Część z tych informacji mogą dostarczyć analizy oparte na zdjęciach satelitarnych.
Dostęp do informacji z satelitów niegdyś był domeną światowych supermocarstw. Dziś ich uwolnienie, czyli umożliwienie przeszukiwania i analizowania danych z satelitów online, powoduje dynamiczny wzrost liczby startupów zarabiających na analizie danych z kosmosu. Informacje, jakich dostarczają satelity w kontekście badań rynkowych są wyjątkowo cenne dla przedsiębiorstw.
Zdjęcia z satelitów już od lat z powodzeniem wykorzystywane są w meteorologii, badaniu zmian klimatycznych, budownictwie, urbanistyce czy rolnictwie. Teraz właściwie wszyscy mogą mieć dostęp do aktualnych, w świetnej rozdzielczości zdjęć satelitarnych, dotyczących dowolnego miejsca na Ziemi. Okazuje się, że analizy rynkowe, które jeszcze do niedawna były skomplikowane i drogie, dzięki informacjom z kosmosu mogą być znacznie łatwiejsze do przeprowadzenia.
Widoczne jak na dłoni
-Firmy wkrótce nie będą w stanie ukryć się przed konkurencją, organami regulacyjnymi lub służbami kontroli ? mówi Mark Johnson, współzałożyciel Descartes Labs, startupu wykorzystującego w swojej działalności zdjęcia satelitarne. -Przedsiębiorstwa muszą zdać sobie sprawę, że ich tradycyjna przewaga konkurencyjna w postaci informacji na wyłączność, wkrótce może być dostępna dla wszystkich ? dodaje.
Firma ta opracowała m.in. model, który, niezależnie od warunków pogodowych, umożliwia wykrywanie nowych inwestycji budowlanych. Dzięki zgromadzeniu danych na temat liczby rozpoczętych budów można np. ocenić trendy wpływające na rozwój infrastruktury na określonym obszarze w czasie rzeczywistym. Do niedawna tego typu analiza była bardzo droga ? zebranie danych dotyczących poszczególnych rynków musiało odbywać się w sposób tradycyjny, czyli z poziomu gruntu i było bardzo czasochłonne.
Dziś zainteresowane podmioty mogą zlecić analizę rynku pod kątem nowych inwestycji budowlanych na określonym obszarze i w danym czasie. Informacje dotyczące tego, ile się buduje, gdzie i kiedy, mogą być kluczowe dla decyzji biznesowych firm, które np. produkują materiały budowlane, wykończeniowe czy meble. Takie informacje będą także cenne pod kątem monitoringu rynku pracy czy analizy cen nieruchomości.
-Wiedza jest dziś walutą, a jest tym bardziej cenna, im bardziej ekskluzywna. Zdjęcia z satelitów są dziś dostępne dla każdego, kto ma dostęp do internetu. Jednak aby przeprowadzić zaawansowaną analizę na ich podstawie, po pierwsze trzeba posiadać profesjonalną wiedzę, a po wtóre ? dysponować odpowiednią mocą obliczeniową ? mówi Maciej Litewski, marketing manager z polskiej firmy CloudFerro, która jest operatorem chmurowym platformy CREODIAS, udostępniającej dane z europejskich satelitów Sentinel. -Obserwujemy, że pojawia się coraz więcej firm i startupów, które tworzą produkty i usługi wykorzystujące dane z kosmosu. Są to nie tylko różnego rodzaje specjalistyczne aplikacje dotyczące upraw rolnych, wód i lasów, ale także analizy związane z działalnością przemysłową i komercyjną, które są szczególnie istotne dla podmiotów uczestniczących w danym rynku ? mówi Maciej Litewski.
Problem z danymi satelitarnymi jest taki, że są one ?nieporęczne? do pracy. Każdego dnia z satelitów spływają ogromne ilości surowych informacji, które powinny być przetworzone, ustandaryzowane i wstępnie wyselekcjonowane, aby mogły być następnie wykorzystywane przez analityków. Potrzebują one także potężnej infrastruktury. W przypadku niektórych analiz, mowa jest o ogromnych repozytoriach, umożliwiających obróbkę dziesiątek czy nawet setek terabajtów danych.
Blisko 15 petabajtów danych
Jeśli chodzi o moc obliczeniową, platforma CREODIAS jest dostępna w specjalnie zaprojektowanej infrastrukturze chmurowej. Wyszukiwanie i przeglądanie zdjęć jest możliwe z poziomu zwykłego zalogowanego użytkownika. Jednak aby przeglądać i generować duże repozytoria danych, potrzebna jest zdecydowanie większa przestrzeń obliczeniowa. Dla klientów instytucjonalnych oferujemy możliwość korzystania z gotowych narzędzi analitycznych, dostępnych w chmurze ? wyjaśnia Maciej Litewski z CloudFerro. -Dziś CREODIAS to blisko 15 petabajtów danych oraz przyjazne środowisko pracy, umożliwiające korzystanie z narzędzi do analizy zdjęć satelitarnych ? dodaje.
Wspomniana wcześniej firma Descartes Labs opracowała również system umożliwiający szybką identyfikację fizycznych zasobów turbin wiatrowych na całym świecie w ciągu zaledwie kilu godzin. Można sobie tylko wyobrazić, ile mogłoby trwać wykonanie takiej analizy w sposób tradycyjny i ilu badaczy musiałoby uczestniczyć w takim projekcie. Tego typu informacje, związane z rynkiem, zawsze były cenne. Dziś, kiedy ich zdobycie jest łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej, z pewnością można spodziewać się dynamicznego rozwoju rynku analiz gospodarczych opartych na informacjach z satelitów. Inne zadania, możliwe do zrealizowania przy wykorzystaniu zaawansowanych analiz zdjęć satelitarnych, to wykrywanie potencjalnych niedoborów żywności, monitoring miejsc wydobycia ropy naftowej czy lokalizowanie nielegalnych połowów.
 
Czytaj więcej:
?    Dane satelitarne: zagwarantowano dalszy monitoring poziomu mórz i oceanów
?    Dane z satelitów Sentinel wykorzystane w polskim projekcie Sat4Envi
?    platforma CREODIAS
?    Copernicus Project
?    Projekt Sat4Envi
 
Źródło: inPlus Media
Na zdjęciu: Zdjęcie satelitarne obszarów zamieszkałych w Indonezji. Źródło: ESA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczne-badania-rynkowe-czyli-o-wykorzystaniu-danych-ze-zdjec-satelitarnych-w

Wykorzystanie danych ze zdjęć satelitarnych w badaniach rynkowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fundacja Aleksandra Jabłońskiego skończyła 10 lat!
2019-11-10.
Fundacja Aleksandra Jabłońskiego skończyła 10 lat! Obchody jubileuszu odbyły się 10 października w siedzibie Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK.
Fundacja Aleksandra Jabłońskiego (zwana w skrócie FAJ) została ustanowiona w 2009 roku z woli członków społeczności Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i dzięki ich ofiarności. Jest organizacją pozarządową.
Podczas jubileuszowego spotkania przypomniano historię powstania Fundacji oraz podsumowano dekadę jej działalności. Mowa była również o możliwościach współpracy z FAJ i płynących z niej korzyściach oraz o relacjach Fundacji z przedsiębiorcami.
Patronem FAJ jest Aleksander Jabłoński (1898 ? 1980). Był on światowej sławy fizykiem, jednym z pionierów współczesnej fotofizyki molekularnej i spektroskopii zderzeniowej, twórcą toruńskiej szkoły fizyki, który wyznaczał nowoczesne kierunki badań i dbał o najwyższą jakość kształcenia. Zanim został fizykiem był profesjonalnym muzykiem (w 1921 roku ukończył studia muzyczne i zatrudnił się jako skrzypek w Teatrze Wielkim w Warszawie, gdzie pracował do 1926 roku i równocześnie studiował fizykę na UW pod kierunkiem Stefana Pieńkowskiego) i żołnierzem obu wojen światowych, brał udział m.in. w Bitwie Warszawskiej.
Pomysł pierwszej ?kasy fundacyjnej? pochodzi od samego Aleksandra Jabłońskiego, który już w latach 70-tych dostrzegł potrzebę jej istnienia. O początkach "kasy fundacyjnej" związanej z rozpoczęciem współpracy z instytucjami zewnętrznymi i  realizacją zleceń zewnętrznych można przeczytać we wspomnieniach Mikołaja Rozwadowskiego pt. ?Okruchy wspomnień Demonstratora?, które zostały opublikowane w Postępach Fizyki tom 59, zeszyt 4, rok 2008.
Od początku swojej misji FAJ bezpośrednio wspiera studentów, doktorantów i pracowników Wydziału FAiIS UMK poprzez fundowanie stypendiów, dofinansowanie wyjazdów naukowych, organizację konferencji czy dostosowanie profilów kształcenia do potrzeb rynku pracy.
Fundacja Aleksandra Jabłońskiego wzorując się na doświadczeniach najlepszych ośrodków na świecie, pełni służebną rolę względem Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK w Toruniu. Zapewnia nowoczesny system finansowania oparty na współpracy z przemysłem i sektorem usług oraz na prowadzonej przez Fundację działalności gospodarczej. Prorynkowe nastawienie Fundacji pozwala efektywniej wykorzystać potencjał Wydziału na rzecz gospodarki Torunia, regionu kujawsko-pomorskiego oraz Polski.
Fundacja Aleksandra Jabłońskiego realizuje swoje cele statutowe m.in. poprzez organizację konferencji naukowych, zwiedzania Obserwatorium Astronomicznego w Piwnicach k. Torunia, prowadzenia warsztatów przyrodniczych ?Mały Naukowiec? dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, prowadzenie pokazów i warsztatów fizycznych dla dzieci i młodzieży czy targów praktyk. Ponadto funduje stypendia naukowe dla studentów WFAiIS UMK, dofinansowuje wyjazdy na konferencje i staże naukowe dla studentów, doktorantów i młodych pracowników wydziału WFAiIS UMK, wspiera finansowo i merytoryczne działań kół naukowych działających na tym wydziale oraz angażuje się w przedsięwzięcia popularyzujące naukę, tj. Festiwal Nauki i Sztuki czy akcję Dziewczyny do Ścisłych!
Na stronie Fundacji Aleksandra Jabłońskiego, przedstawiono wizję jej dalszego rozwoju, która  przewiduje przede wszystkim ?nawiązywanie trwałych partnerskich relacji z regionem i ze światem biznesu, aby stymulować badania naukowe, w szczególności te zorientowane na innowacyjne, dające się skomercjalizować produkty i usługi. Dzięki współpracy z partnerami gospodarczymi studenci i młodzi pracownicy naukowi będą zdobywać wiedzę na granicy różnych technologii i dyscyplin oraz zdobywać nowe doświadczenie w pracach badawczo-rozwojowych. Współpraca z przemysłem i sektorem usług pozwoli Wydziałowi Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK dostosowywać program nauczania do ich potrzeb, a studenci i absolwenci będą aktywnie kształtować swoje umiejętności stosownie do potrzeb rynku pracy. Kontakty biznesowe będą aktywizowały przedsiębiorczość akademicką. Fundacja będzie mogła być udziałowcem w spółkach kapitałowych, zawiązanych w celu realizacji m.in. projektów wdrożeniowych, które będzie wspierać?.
Źródło: UMK, Fundacja Aleksandra Jabłońskiego, Wikipedia.pl, Wydawnictwo Naukowe UMK
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/fundacja-aleksandra-jablonskiego-skonczyla-10-lat

Fundacja Aleksandra Jabłońskiego skończyła 10 lat!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urban Night Sky Places - nowa kategoria miejsc ochrony ciemnego nieba
2019-11-10.
Międzynarodowy Związek Ciemnego Nieba (IDA) utworzył nowy rodzaj obszarów ciemnego nieba - Urban Night Sky Places. Jak sama nazwa wskazuje, mają to być miejsca zlokalizowane w dużych miastach lub w ich bezpośrednim pobliżu, umożliwiające prowadzenie obserwacji astronomicznych i promujące walkę z zanieczyszczeniem sztucznym światłem. Pierwszym certyfikowanym przez IDA obszarem tego typu została ostoja dzikiej przyrody Valle de Oro w amerykańskim stanie Nowy Meksyk.  
Ostoja położona jest kilkanaście kilometrów na południe od centrum milionowej aglomeracji Albuquerque i zajmuje powierzchnię ponad dwustu hektarów dawnej fermy mleczarskiej. Od kliku lat personel odpowiedzialny za rewitalizację tych terenów stara się zmienić rolniczy charakter ostoi na bardziej pierwotny. Inwestycję obejmują m.in. wprowadzanie siedlisk dla migrujących ptaków w postaci terenów podmokłych i trawiastych. Jednym z celów rewitalizacji jest również zademonstrowanie, że racjonalna polityka oświetleniowa jest możliwa na tak gęsto zaludnionych terenach jak obszar milionowej metropolii.
Jennifer Owen-White, będąca zarządcą ostoi, określa w dwóch zdaniach ideę ochrony ciemnego nieba w Valle de Oro: "Kluczem jest korzystanie ze światła tylko wtedy i tam gdzie jest ono potrzebne. Chcemy, aby dzikie zwierzęta oraz ludzie czerpali przyjemność z ostoi, a utrzymywanie jej w ciemności, wtedy kiedy trzeba, minimalizuje wszelkie szkody wyrządzane przyrodzie, jednocześnie pozwalając ludziom poznać niebo nocne i jego cuda".
Przy wejściu na teren chroniony odwiedzający otrzymują mapy gwiazdozbiorów, informatory dotyczące przyjaznego oświetlenia, a także broszury z informacjami o nocnej faunie zamieszkującej sąsiednie tereny. Towarzystwo astronomiczne z pobliskiego Albuquerque nadzoruje pokazy nocnego nieba, służąc wiedzą oraz użyczając teleskopów. Wszelkie pokazy i prelekcje są darmowe, jednak całonocne przebywanie w ostoi lub biwakowanie wymaga specjalnego pozwolenia, ponieważ ogólnodostępny teren zamykany jest już godzinę po zachodzie Słońca.
Mimo stosunkowo jasnego nieba nad ostoją (wyniki pomiarów w granicach 19-20 mag/arcsec2) warunki obserwacyjne są znacznie lepsze niż nad centrum metropolii, z tego powodu w przyszłości mają być tam organizowane warsztaty szkolne oraz zajęcia dla studentów z zakresu wiedzy o zanieczyszczeniu sztuczny światłem. Planowane są również warsztaty z nawigacji po nocnym niebie, z wykorzystaniem m.in. aplikacji na telefony komórkowe.
Do kategorii Urban Night Sky Place, zgodnie z definicją IDA, mają wchodzić parki miejskie, otwarte przestrzenie, miejsca obserwacji lub inne podobne tereny w wielkomiejskim otoczeniu lub w jego pobliżu. Ze względu na swoje cechy charakterystyczne miejsca takie nie kwalifikują się do żadnej innej kategorii międzynarodowych miejsc ciemnego nieba (takich jak np. parki, rezerwaty czy społeczności). Są jednak warte uznania za ich wysiłki na rzecz edukacji społeczeństwa w zakresie korzyści płynących z prawidłowego oświetlenia zewnętrznego, które zapewnia bezpieczeństwo publiczne, jednocześnie minimalizując potencjalne szkody w naturalnie nocnym środowisku.
Więcej informacji:
Strona internetowa ostoi Valle de Oro
Opracowanie: Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA
Na zdjęciu: nocne niebo widziane obok muralu w Valle de Oro. Źródło: IDA/ Laurel Ladwig.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urban-night-sky-places-nowa-kategoria-miejsc-ochrony-ciemnego-nieba

Urban Night Sky Places - nowa kategoria miejsc ochrony ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie przeloty 2019 VB5, 2019 VF5 i 2019 VS4
2019-11-10. Krzysztof Kanawka
Szóstego i dziewiątego listopada w pobliże Ziemi wtargnęły trzy małe obiekty o oznaczeniach 2019 VB5, 2019 VF5 i 2019 VS4.
Planetoida o oznaczeniu 2019 VS4 zbliżyła się do Ziemi 6 listopada, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 17:30 CET. W tym momencie 2019 VS4 znalazła się w odległości około 138 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,36 średniego dystansu do Księżyca. Planetoida 2019 VS4 ma szacowaną średnicę około 13 metrów.
Natomiast 9 listopada doszło do dwóch bliskich przelotów. Meteoroid o oznaczeniu 2019 VB5 zbliżył się do naszej planety tego dnia z maksymalnym zbliżeniem około godziny 17:30 CET. Minimalny dystans wyniósł 146 tysięcy kilometrów,czyli około 0,38 średniego dystansu do Księżyca. Meteoroid 2019 VB5 ma szacowaną średnicę około 3 metrów.
Kilka godzin później doszło do zbliżenia planetoidy o oznaczeniu 2019 VF5. Ten obiekt zbliżył się do naszej planety w nocy z 9 na 10 listopada, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 23:45 CET. Minimalny dystans wyniósł 192 tysiące kilometrów,czyli około 0,50 średniego dystansu do Księżyca. Planetoida 2019 VF5 ma szacowaną średnicę około 11 metrów.
Jest to 69, 70 i 71 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/11/bliskie-przeloty-2019-vb5-2019-vf5-i-2019-vs4/

Bliskie przeloty 2019 VB5, 2019 VF5 i 2019 VS4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziesięć tysięcy artykułów Kosmonauta.net
2019-11-11. Redakcja
Na łamach serwisu Kosmonauta.net właśnie opublikowaliśmy dziesięciotysięczny artykuł.
Pierwsze artykuły portalu Kosmonauta.net pojawiły się w styczniu 2009 roku. Od tego czasu nieprzerwanie publikowaliśmy różnego typu informacje na temat polskiego i światowego sektora kosmicznego. Informowaliśmy m.in. o nowych odkryciach we Wszechświecie, postępach misji bezzałogowych, pracach na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, planach agencji kosmicznych oraz relacji z wydarzeń branży kosmicznej.
Najbardziej popularne artykuły z naszego portalu zwykle dotyczyły ważnego etapu misji kosmicznych: lądowania łazika MSL na Marsie, startów misji wahadłowców, przelotu sondy New Horizons obok Plutona a także startów rakiet Falcon 9 (w szczególności tych z powrotem pierwszego stopnia).
Oprócz strony polskojęzycznej publikujemy także informacje w języku angielskim. W tym przypadku głównie skupiamy się na czytelnikach zagranicznych.
Zapraszamy do współtworzenia portalu Kosmonauta.net! Kilku autorów naszego serwisu znalazło później swoje miejsce w branży kosmicznej ? także poza Polską. Jeśli jesteś zainteresowany/a ? napisz do nas wiadomość!
Dziękujemy za odwiedziny, komentarze i sugestie co do rozwoju naszego serwisu! Jeśli wierzyć zewnętrznym statystykom, Kosmonauta.net jest dziś najpopularniejszym polskojęzycznym serwisem związanym z branżą kosmiczną. Oczywiście w miarę lat powstały także inne strony i serwisy ? z niektórymi z nich dziś współpracujemy w różnych formach.
kosmonauta.net
https://kosmonauta.net/2019/11/dziesiec-tysiecy-artykulow-kosmonauta-net/

Dziesięć tysięcy artykułów Kosmonauta.net.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj tranzyt Merkurego na tle tarczy Słońca
2019-11-11.
11 listopada nastąpi zjawisko przejścia Merkurego na tle tarczy Słońca. Tranzyt będzie częściowo widoczny w Polsce. Warto go obejrzeć, bo na następną taką okazję trzeba będzie poczekać aż 13 lat. Prezentujemy szczegóły zjawiska.
Tranzyty egzoplanet to jedna z metod odkrywania tych obiektów przez astronomów. Dzisiaj będziemy mieli okazję obejrzeć takie zjawisko w naszym Układzie Słonecznym. Różnica polega na tym, że przy odległych egzoplanetach nie widzimy samej planety, a dostrzegamy jedynie chwilowe, niewielkie osłabienie światła gwiazdy, natomiast w Układzie Słonecznym możemy dokładnie obserwować poruszanie się planety takiej jak Merkury lub Wenus na tle tarczy Słońca.
Przejścia Merkurego na tle tarczy Słońca są względnie rzadkim zjawiskiem. Poprzednia okazja na obejrzenie takiego tranzytu była w 2016 roku, a następna dopiero w 2032 roku, czyli za 13 lat.
Tym razem w naszym kraju uda się obejrzeć tylko część zjawiska, bowiem Słońca zajdzie niedługo przed fazą maksymalną. Początek tranzytu nastąpi o godz. 13:35, zachód Słońca około godz. 16, a koniec tranzytu o 19:04.
Jak obserwować?
Do obserwacji tranzytu Merkurego potrzebujemy teleskopu (wystarczy niewielki) z odpowiednim filtrem słonecznym. Można też rzutować obraz tarczy Słońca na ekran. W Polsce w różnych miejscach astronomiczne kluby, planetaria, czy obserwatoria będą organizować pokazy tranzytu. Zjawisko będzie można też obejrzeć dzięki transmisjom internetowym.
Pamiętajmy, że nie wolno patrzeć na Słońce przez lornetkę/teleskop, jeśli nie są wyposażone w odpowiednie filtry, gdyż grozi to uszkodzeniem, a nawet utratą wzroku.
Momenty zjawiska
Przebieg tranzytu Merkurego w dniu 11 listopada 2019 r. (czas urzędowy w Polsce, GMT+1)
Pierwszy kontakt: 13:35
Drugi kontakt: 13:37
Środek zjawiska: 16:20
Trzeci kontakt: 19:03
Czwarty kontakt: 19:04
Więcej informacji:
?    Almanach astronomiczny na rok 2019
?    Almanach w wersji na smartfony i tablety
 
Autor: Krzysztof Czart
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dzisiaj-tranzyt-merkurego-na-tle-tarczy-slonca

 

Dzisiaj tranzyt Merkurego na tle tarczy Słońca.jpg

Dzisiaj tranzyt Merkurego na tle tarczy Słońca2.jpg

Dzisiaj tranzyt Merkurego na tle tarczy Słońca3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku
2019-11-11. Ariel Majcher
Kolejny tydzień listopada zacznie się najciekawszym wydarzeniem astronomicznym dla mieszkańców naszej części świata, czyli przejściem Merkurego na tle Słońca w godzinach popołudniowych w poniedziałek 11 listopada. Niestety w Polsce da się obserwować tylko początek zjawiska, które skończy się po zachodzie Słońca nad Europą. Natomiast na wieczornym niebie na pożegnanie planet Jowisz i Saturn, dołączy do nich planeta Wenus, pojawiająca się wreszcie po około 9-miesięcznej nieobecności. Na razie bardzo nisko nad widnokręgiem, ale wkrótce planeta nabierze wysokości. We wtorek 12 listopada Księżyc przejdzie przez pełnię, co oznacza, że najbliższe noce pozostaną rozświetlone jego silną łuną, przez którą raczej nie przebiją się planety Neptun i Uran. Natomiast na niebie porannym widoczna jest planeta Mars oraz meteory z corocznego roju Leonidów, lecz one także zginą w księżycowym blasku.
Pierwszy dzień bieżącego tygodnia odznaczy się rzadkim zjawiskiem, którym jest przejście planety Merkury na tle Słońca. Na szczęście nie jest to tak rzadkie zjawisko, jak przejście Wenus na tle tarczy słonecznej, lecz kolejne przejścia dzieli od kilku do kilkunastu lat. Jeśli tym razem pogoda nie pozwoli na obserwację zjawiska, to następna szansa wydarzy się dopiero w latach 2032 i 2029 (również w listopadzie, ale tym razem przed południem naszego czasu). Przejście Merkurego zacznie się około godziny 13:35 naszego czasu i skończy się o 19:04. Środek zjawiska przypada na godzinę 16:20, czyli mniej więcej moment zachodu tarczy słonecznej nad Polską. Dlatego u nas da się obserwować tylko początek zjawiska.
Załączona wyżej animacja pokazuje symulację przebiegu zjawiska w południowo-zachodniej Polsce, gdzie jesienne Słońce zachodzi najpóźniej i przejście da się obserwować najdłużej. Pokazany jest widok odwrócony, tak jak wygląda obraz Słońca w teleskopie. Niestety tarcza Merkurego w trakcie przejścia ma około 6-krotnie mniejszą średnicę od tarczy planety Wenus, dlatego nie da się jej dostrzec bez pomocy przyrządów optycznych i do zaobserwowania zjawiska potrzebny jest teleskop wyposażony w odpowiedni filtr. Merkury jest tak mały, że gdyby na tarczy Słońca pojawiła się jakaś plama, to prawdopodobnie miałaby powierzchnię o wiele większą od wytwarzanej przez Merkurego plamki. Oczywiście sama planeta spowoduje bardzo minimalne osłabienie blasku Słońca i nie da się tego stwierdzić bez dokładnych pomiarów. Więcej o zjawisku można przeczytać m.in. na angielskiej stronie Eclipse Wise.
Po zachodzie Słońca na niebie zaczynają pojawiać się obiekty nocnego nieba, a jako pierwsze przez zorzę wieczorną przebijają się planety Jowisz i Saturn. Od tego tygodnia dołączy do nich jeszcze planeta Wenus, która z naszych szerokości geograficznych była nieobserwowalna przez jakieś 9 miesięcy, ze względu na niekorzystne położenie nachylenie ekliptyki do widnokręgu.
Dwie widoczne od dawna planety, czyli Jowisz i Saturn, powoli kończą swój sezon obserwacyjny. Jowisz godzinę po zachodzie Słońca zajmuje pozycję na wysokości zaledwie 6° nad południowo-zachodnim widnokręgiem, a znika za linią horyzontu niecałą godzinę później. Dlatego nie można liczyć na wiele więcej, niż dostrzeżenie planety gołym okiem i stwierdzenie, że jest tam, gdzie powinna być. Obecnie Jowisz ma blask -1,9 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 33?.
W przypadku bardzo dobrej stabilności atmosfery w układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    15 listopada, godz. 18:02 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    16 listopada, godz. 16:11 ? od zachodu Słońca Io i jej cień na tarczy Jowisza (w IV ćwiartce),
?    16 listopada, godz. 17:28 ? wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    16 listopada, godz. 17:30 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    16 listopada, godz. 18:12 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza.
 
Nieco lepiej widoczna jest planeta Saturn, znajdująca się początkowo kilka stopni wyżej. Saturn znika z nieboskłonu 1,5 godziny po Jowiszu i w jego przypadku też nie można liczyć na zbyt ładny obraz teleskopowy. Saturn świeci obecnie z jasnością +0,6 magnitudo, przy średnicy tarczy 16?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem zachodnia, przypada w piątek 15 listopada.
Pod koniec tygodnia na niebie wieczornym zacznie pojawiać się planeta Wenus. Jako wskazówkę do jej odnalezienia bardzo dobrze nadaje się planeta Jowisz. W trakcie tygodnia Wenus zmniejszy odległość do Jowisza z ponad 13° w poniedziałek 11 listopada do 7° w niedzielę 17 listopada. W tym czasie jej wysokość nad widnokręgiem 45 minut po zachodzie Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) wyniesie około 1°, a więc do jej dostrzeżenia potrzebny jest bardzo odsłonięty widnokrąg. Ale jeśli uda się taki znaleźć, to z dostrzeżeniem Wenus nie powinno być kłopotu, gdyż jej jasność wynosi -3,9 wielkości gwiazdowej. Planeta jest jeszcze daleko od nas, stąd jej tarcza ma średnicę 11? i fazę ponad 90%.
O ciemne niebo w tym tygodniu jest trudno ze względu na silną łunę od Księżyca w okolicach pełni. Dlatego na widoczne po zapadnięciu ciemności planety Neptun i Uran trzeba zaczekać do drugiej części tygodnia, gdy Srebrny Glob troszkę zmniejszy blask i zacznie wschodzić kilka godzin po zachodzie Słońca, zostawiając trochę miejsca dla słabszych ciał niebieskich.
Planeta Neptun powoli wyhamowuje swój ruch względem gwiazd tła, przygotowując się do zmiany kierunku ruchu pod koniec miesiąca. I jeszcze przez kilkanaście dni zbliży się nieco do trójki gwiazd 81, 82 i 83 Aquarii, które odwiedzała w poprzednim sezonie obserwacyjnym. Do końca tygodnia Neptun znajdzie się prawie dokładnie w połowie drogi między gwiazdą ? Aquarii a wspomnianym trójkątem, świecąc blaskiem +7,9 magnitudo.
Druga z planet, planeta Uran kreśli swoją pętlę w południowo-zachodniej części Barana, niedaleko granicy z Rybami. Jednak nie zdoła jej już przekroczyć. Uran zbliża się do linii, łączącej najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Barana i Ryb, czyli Hamala z Alrishą, nieco bliżej drugiej z wymienionych gwiazd. Jasność Urana, to +5,7 magnitudo.
Uran zszedł już z linii, łączącej Hamala z Mirą, która przez moment rywalizowała z odległym o 13° na północny wschód Menkarem. Mira już niestety słabnie, jej jasność oceniana jest na mniej więcej +3,5 wielkości gwiazdowej. A bliskość bardzo jasnego Księżyca nie ułatwi jej obserwacji na początku tygodnia. Trzeba poczekać na drugą jego część, tak samo, jak dla obserwacji dwóch ostatnich planet Układu Słonecznego.
Księżyc zacznie tydzień na pograniczu gwiazdozbiorów Barana i Wieloryba, 8° na wschód od Urana, z tarczą oświetloną w 99%. Pełnia przypada we wtorek 12 listopada o 15:34 naszego czasu, czyli godzinę przed swoim wschodem w Polsce. Natomiast w nocy Srebrny Glob przejdzie już do gwiazdozbioru Byka, wędrując 9° na południe od Plejad. Kolejnej nocy faza tarczy naturalnego satelity Ziemi spadnie do 98%, a tłem jej wędrówki stanie się duża gromada otwarta gwiazd Hiady. Niestety Księżyc ominie najjaśniejsze gwiazdy gromady, a przed świtem dotrze 2,5 stopnia na północ od Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy Byka. W środę 13 listopada Księżyc nadal pozostanie w Byku, zmniejszając fazę do 93%. Tej nocy Księżyc będzie wędrował jakieś 7° na południe od gwiazdy El Nath, drugiej co do jasności gwiazdy konstelacji i jednocześnie 2-3 stopnie na zachód od gwiazdy ? Tauri, czyli południowego rogu Byka.
W piątek 15 listopada i sobotę 16 listopada Srebrny Glob odwiedzi gwiazdozbiór Bliźniąt. W piątek jego tarcza zmniejszy fazę do 89% i dotrze na pogranicze Bliźniąt, Byka i Oriona. Dobę później faza wyniesie 81%, a Księżyc zajmie pozycję prawie dokładnie w środku Bliźniąt.
Ostatniej nocy tego tygodnia Księżyc przejdzie do gwiazdozbioru Raka i pojawi się na nieboskłonie około godziny 20, a zatem ponad 4 godziny po zachodzie Słońca i dwie godziny po zapadnięciu nocy astronomicznej. Wieczorem 8° nad nim pokaże się Polluks, najjaśniejsza gwiazda Bliźniąt, a o stopień bliżej na wschód z Księżycem sąsiadować będzie gromada gwiazd M44. Niestety blask Księżyca sprawi, że raczej nie da się jej wtedy dostrzec.
Planeta Mars powoli wznosi się coraz wyżej i na godzinę przed wschodem Słońca zajmuje pozycję na wysokości około 12° nad wschodnią częścią nieboskłonu. Do końca tygodnia Czerwona Planeta oddali się od Spiki, najjaśniejszej gwiazdy Panny, na ponad 5°. Jasność planety wynosi obecnie około +1,7 magnitudo.
Jak zawsze w połowie listopada promieniują meteory ze słynnego roju Leonidów, który od czasu do czasu pokazuje prawdziwe deszcze, z tysiącami zjawisk w czasie godziny. Niestety w tym roku nie prognozuje się takiej obfitości, a dodatkowo niedaleko radiantu roju znajdzie się Księżyc w fazie przed ostatnią kwadrą, sprawiając, że liczba widocznych zjawisk jeszcze bardziej spadnie.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/11/11/niebo-na-poczatku-drugiej-dekady-listopada-2019-roku/

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku2.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku3.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku4.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku5.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku6.jpg

Niebo na początku drugiej dekady listopada 2019 roku7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dinozaury pojawiły się i żyły po drugiej stronie Drogi Mlecznej
2019-11-11.
Jak wszyscy wiemy, we Wszechświecie nic nie stoi w miejscu. Galaktyka, w której mieszkamy, czyli Droga Mleczna, również się obraca wokół swojego centrum, gdzie znajduje się masywna czarna dziura.
Jessie Christiansen, astrofizyk pracujący dla NASA, postanowił w obrazowy sposób pokazać nam, że 125 milionów lat temu, gdy nad Ziemią zaczęły panować dinozaury, nasza planeta znajdowała się po drugiej stronie galaktyki. Naszej dziennej gwieździe podróż wraz z całym Układem Słonecznym wokół czarnej dziury zajmuje ok. 250 milionów lat. W połowie tego okresu, czyli w mezozoiku, Ziemia znajdowała się więc po przeciwnej stronie.
Najciekawszy jest w tym wszystkim fakt, że Droga Mleczna obraca się ruchem wirowym, a to oznacza, że za czasów dinozaurów ziemskie nocne niebo wyglądało zupełnie inaczej, niż ma to miejsce dziś. Będzie wyglądało też zupełnie inaczej za kolejne 125 milionów lat, gdy galaktyka zatoczy koło w swojej podróży wokół potężnej czarnej dziury o nazwie Sagittariusa A*.
Za czasów dinozaurów cała galaktyka wyglądała inaczej. Musimy mieć świadomość, że czarna dziura powoli, ale sukcesywnie pochłania obiekty znajdujące się w Drodze Mlecznej. Za miliardy lat również i Ziemia zostałaby pochłonięta, jeśli wcześniej nie zniszczy jej Słońce lub kosmiczna skała.
Najnowsze badania prowadzone przez zespół prof. Jossa Blanda-Hawthorna z Australii ujawnia niesamowite fakty na temat wydarzeń, które rozegrały się w centrum Drogi Mlecznej 3 miliony lat temu, czyli całkiem niedawno, jeśli weźmiemy pod uwagę dzieje naszej planety, która ma 4,5 miliarda lat. Otóż nastąpiła tam niewyobrażalna eksplozja. Miała ona zasięg nawet 200 tysięcy lat świetlnych, a trzeba pamiętać, że promienie słoneczne pokonują 10 bilionów kilometrów rocznie.
Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/Jessie Christiansen / Fot. Jessie Christiansen/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-11/dinozaury-pojawily-sie-i-zyly-po-drugiej-stronie-drogi-mlecznej/

Dinozaury pojawiły się i żyły po drugiej stronie Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca
2019-11-11.
Za nami najciekawsze zjawisko astronomiczne tego roku. Planeta Merkury przeszła przed tarczą słoneczną. Zdarza się to tylko raz na kilka lub kilkanaście lat. Jeśli nie widziałeś tego na własne oczy, to zobacz na zdjęciach i filmach.
Święto Niepodległości uświetniło jedno z najrzadszych zjawisk astronomicznych. Było to również jedno z niewielu tych, które możemy obserwować za dnia, a nie w nocy, ponieważ jest związane ze Słońcem. Doszło do jego zaćmienia, ale w bardzo niewielkiej skali.
Otóż Merkury, planeta, która znajduje się najbliżej Słońca, przeszła przed tarczą naszej dziennej gwiazdy. Jako że Merkury jest bardzo niewielki, ma średnicę 2,5 razy mniejszą od ziemskiej, to nie przysłonił Słońca tak bardzo, aby zapadły ciemności. Dlatego też zjawisko to nie nazywa się zaćmieniem lecz przejściem (tranzytem).
Merkury w postaci małej czarnej kropki przez kilka godzin przesuwał się na tle słonecznej tarczy. Zjawisko rozpoczęło się o godzinie 13:35, wówczas nastąpił pierwszy kontakt Merkurego z krawędzią słonecznej tarczy. 3 minuty później cały Merkury był już widoczny na tle Słońca.
Z biegiem czasu planeta wędrować od lewej (zachodniej) krawędzi słonecznej tarczy w kierunku centrum. Niestety, zanim dotarła do centralnej części tarczy, Słońce zdążyło już u nas zajść za horyzont. Jednak nic straconego, całe zjawisko było widoczne z przestrzeni kosmicznej, gdzie rejestrowała je sonda kosmiczna SDO.
Fenomen można było obserwować zarówno za pośrednictwem transmisji na żywo, jak i na własne oczy, ale wyłącznie przy użyciu specjalnych zabezpieczeń oczu, aby ich nie uszkodzić intensywnych światłem słonecznym. Najpopularniejszym sposobem było podziwianie zjawiska przez folię mylarową lub szkło spawalnicze.
Jeśli nie udało się nam zobaczyć tego fenomenu, np. z powodu kiepskiej pogody, następna okazja zdarzy się dopiero 13 listopada 2032 roku. Wtedy tranzyt będzie widoczny w pełnej krasie, a więc nie przerwie go zachód Słońca.
Co wiemy o Merkurym?
Merkury jest pierwszą planetą naszego Układu Słonecznego, a to oznacza, że znajduje się najbliżej Słońca. Właśnie z tego powodu obserwacje z powierzchni ziemi są poważnie utrudnione, a większa część wiedzy pochodzi z badań prowadzonych przez sondy kosmiczne.
Merkury znajduje się na tyle blisko Słońca, że wielu astronomów, w tym nawet Mikołaj Kopernik, nigdy nie widziało go na własne oczy. Obserwacje tej planety możliwe są wyłącznie na obszarze niezabudowanym, gdzie bardzo dobrze widoczny jest horyzont. Dobre warunki do obserwacji pojawiają się tylko kilka razy do roku, więc zazwyczaj przeszkadza w nich kapryśna pogoda.
Merkury jest najmniejszą planetą w naszym Układzie Słonecznym i ma prawie trzykrotnie mniejszą średnicę na równiku niż Ziemia, osiągającą 4879 kilometrów. Z wyglądu Merkury bardzo przypomina ziemski Księżyc. Jego atmosfera jest bardzo cienka a powierzchnia pocięta bardzo wieloma kraterami meteorytowymi.
Właśnie z powodu słabej atmosfery na planecie dochodzi do bardzo dużych wahań temperatury. Na półkuli wystawionej na promienie słoneczne temperatura potrafi sięgać nawet ponad 400 stopni, zaś na półkuli pogrążonej w cieniu spadać do minus 200 stopni.
Na Merkurym doba trwa aż 58 dni ziemskich, a rok niewiele więcej, 87 dni ziemskich. W ciągu niecałych 3 miesięcy Merkury obiega Słońce po orbicie pokonując w ciągu każdej sekundy około 40 kilometrów. Porusza się bardzo szybko, dlatego nadano mu imię rzymskiego boga kupców i złodziei, który był również posłańcem bogów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2019-11-11/tak-wygladal-astronomiczny-hit-roku-zobacz-jak-planeta-kupcow-i-zlodziei-przemknela-na-tle-slonca/

Mercury Transit 2019 - 4K

Transit of Mercury 2019

 

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca.jpg

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca2.jpg

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca3.jpg

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca4.jpg

Tak wyglądał astronomiczny hit roku. Zobacz, jak planeta kupców i złodziei przemknęła na tle Słońca5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze 60 operacyjnych satelitów sieci Starlink na orbicie
2019-11-11.
Rakieta Falcon 9 wysłała na niską orbitę okołoziemską kolejną serię satelitów telekomunikacyjnych Starlink. Firma SpaceX - operator rakiety Falcon 9 i właściciel flotylli satelitów Starlink, chce stworzyć sieć satelitarną globalnego dostępu do Internetu.
Relacja ze startu
Start odbył się ze stanowiska SLC-40 w kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Był to pierwszy start z przylądka od 22 sierpnia, kiedy leciała z tego miejsca rakieta Delta IV-M.
Rakieta Falcon 9 wystartowała o 15:56 czasu polskiego, na samym początku okna startowego. Lot rakiety przebiegł pomyślnie. Dolny stopień wylądował na barce, kończąc tym samym swoją czwartą misję. Po około 11 minutach górny stopień umieścił siebie i ładunek na wstępnej niskiej orbicie okołoziemskiej. Następnie rakieta z satelitami przeszła w fazę dryfu. Kolejne odpalenie silnika Merlin Vac na górnym stopniu nastąpiło 44 minuty po starcie. Po tym odpaleniu, które ukołowiło orbitę na wysokości 280 km nastąpiła kolejna faza dryfu. 60 minut po starcie przeprowadzono jednoczesne wypuszczenie wszystkich 60 satelitów.
Dla SpaceX był to kolejny krok w kierunku zwiększania stopnia ponownego wykorzystania systemów rakietowych. Dolny stopień użyty w tej misji wykorzystywany był już wcześniej w misjach Iridium-7, SAOCOM-1A i Nusanatara Satu. Było to więc pierwsze w historii czterokrotne wykorzystanie tego samego dolnego stopnia rakiety w misji kosmicznej.
Firma po raz pierwszy ponownie wykorzystała też owiewkę, która chroniła ładunek w locie atmosferycznym podczas misji rakiety Falcon Heavy z satelitą Arabsat-6A. Tu również było to pierwsze w historii ponowne wykorzystanie tego elementu rakiety.
Pierwsza produkcyjna seria satelitów Starlink
Misja Starlink L1 wysłana dziś na orbitę zawiera pierwszych 60 satelitów operacyjnych budowanej przez SpaceX konstelacji. Poprzednia misja przeprowadzona w maju umieściła na orbicie satelity testowe. Dlatego też satelity tej misji oznacza się jako Starlink-1.
Satelity Starlink V1 różnią się od swoich testowych poprzedników tym, że oprócz anten pasma Ku są też wyposażone w anteny pasma Ka. Dodatkowo satelity mają spalać się całkowicie w atmosferze po zakończonej misji. SpaceX poinformował też, że te satelity nie mają jeszcze zaimplementowanych mechanizmów zmniejszających ich flarę, więc można się spodziewać zjawiska pociągu satelitów na niebie, podobnego do tego w maju.
Dodanie dodatkowego ładunku telekomunikacyjnego i inne zmiany powodują, że każdy z satelitów wersji 1. waży 260 kg. Satelity po udanym wypuszczeniu na orbicie o wysokości 280 km zaczną przemieszczać się przy użyciu silników Halla na krypton na docelową orbitę okołoziemską o wysokości 550 km i inklinacji 53 stopni. Przemieszczanie to będzie przebiegać stopniowo, z pośrednią orbitą o wysokości 350 km, które umożliwi rozłożenie satelitów na płaszczyźnie orbitalnej.
Sieć satelitów Starlink ma składać się finalnie z 12 000 satelitów. Dokumenty złożone w ostatnich tygodniach do Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego sugerują, że firma SpaceX będzie chciała rozbudować swój system o kolejne 30 000 statków w przyszłości. Firma twierdzi, że po 24 startach, kiedy na orbicie znajdzie się 1440 satelitów Starlink już umożliwi globalny dostęp do sieci Internet. W ramach pierwszej fazy budowania konstelacji SpaceX chce umieścić 1584 satelitów na orbicie o wysokości 550 km i inklinacji 53 stopni (tej na której wysłano dziś pierwszą serię satelitów).
Podsumowanie
Był to 74. udany start rakiety orbitalnej w tym roku na świecie. Firma SpaceX przeprowadziła w 2019 roku już 11 misji. Kolejny w planach jest start statku zaopatrzeniowego Dragon CRS-19, który powinien zostać przeprowadzony na początku grudnia (nie wcześniej niż 4 grudnia). W grudniu firma ma też przeprowadzić test awaryjnego przerwania misji statku Crew Dragon, rozwijanego do transportu załóg na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Na podstawie: SpaceX/NSF/SN
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    oficjalna strona sieci Starlink

Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca w misji Starlink L1. Źródło: SpaceX.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-60-operacyjnych-satelitow-sieci-starlink-na-orbicie

Pierwsze 60 operacyjnych satelitów sieci Starlink na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Startuje satelita, który zapewni deszcz spadających gwiazd na żądanie
2019-11-12.
Dzięki Japończykom niebawem będziemy mogli zamówić sobie na ważne uroczystości deszcze spadających gwiazd. Pierwszy spektakl ma odbyć się za kilka miesięcy, a oficjalny na Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 2020 roku.
O tym przedsięwzięciu słyszymy od kilku lat, ale dopiero teraz mamy pewność, że będzie zrealizowane. Firma ALE poinformowała właśnie o starcie eksperymentalnego satelity o nazwie ALE-2, za którego pomocą będzie można przeprowadzić pierwszy praktyczny test tej technologii. Chodzi o pierwszy w historii deszcz spadających gwiazd na żądanie.
Start satelity ma odbyć się już 21 listopada z ośrodka w Nowej Zelandii. Urządzenie znajdzie się na pokładzie rakiety Electron od firmy Rocket Lab, która rozwija technologie związane z lądowanie rakiet i ich późniejszym recyklingiem, podobnie jak SpaceX. Przypomnijmy, że ważący 68 kilogramów satelita ALE-1 poleciał w kosmos na pokładzie rakiety Epsilon 18 stycznia 2019 roku. Start odbył się z kompleksu Uchinoura Space Center, położonego w prowincji Kagoshima w południowej Japonii.
Japońska firma chce dać ludzkości możliwość podziwiania niezwykłego spektaklu, który rozegra się na nocnym niebie. Będzie on wyglądał o wiele bardziej spektakularnie od deszczu spadających gwiazd z roju Perseidów, który możemy oglądać każdego roku w sierpniu. Specjaliści w tym celu nawiązali współpracę z naukowcami z kilku japońskich uniwersytetów. Efektem jest budowa pierwszego testowego satelity ALE-1. Jest to urządzenie typu CubeSat. W tej chwili jest to jedno z najbardziej zaawansowanych, jakie znajdują się na ziemskiej orbicie.
Pewnie myślicie, że piękna wizja Japończyków, o stworzeniu sztucznego spektaklu spadających gwiazd, nie jest możliwa do realizacji. W innych częściach świata może i tak, ale w Japonii nie ma rzeczy niemożliwych. Naukowcy docelowo planują przygotowanie setek mikrosatelitów, wyposażonych w małe kapsułki wypełnione różnokolorowym proszkiem.
Każde urządzenie zabierze na swój pokład ok. 300 takich kapsułek o średnicy 1 centymetra, które będą wykonane ze specjalnie opracowanych stopów metali. Uwalniane one będą w odstępie jednej sekundy. Kapsułki będą spalały się w atmosferze na wysokości od 60 do 80 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Cały ten proces objawi się na niebie jako deszcz spadających gwiazd.
Specjaliści z ALE twierdzą, że jasność sztucznych meteoroidów osiągnie -0,86 mag. To sprawi, że niesamowity spektakl będzie widoczny na obszarze o średnicy do 200 kilometrów od wyznaczonego miejsca na Ziemi, czyli np. siedziby jakiejś firmy, która za kwotę 16 tysięcy dolarów, za jedną spadającą gwiazdę, zdecyduje się zamówić takie kosmiczne show.
Co ciekawe, taki pokaz interesuje też naukowców. Pomagają oni firmie ALE, gdyż interesują ich procesy zachodzące w atmosferze, a kapsułki przelatujące przez nią, byłyby obserwowane przez naziemne teleskopy, co mogłyby dostarczyć bardzo dużo ważnych informacji.
Czy znajdą się chętni na takie astronomiczne atrakcje? Oczywiście, że tak, klientami mogliby być np. państwo młodzi, którzy uważają, że fajerwerki są czymś sztampowym i wolą np. wypowiedzieć życzenia, podczas cudownego deszczu spadających gwiazd. Zainteresowanych nie brakuje. Już teraz do firmy zgłaszają się miliarderzy, którzy chcą zamówić taki spektakl.
ALE planuje rozpoczęcie testu satelity w ciągu następnych kilku miesięcy. Wtedy też ma odbyć pierwszy oszałamiający pokaz nad Hiroszimą. Daty wydarzenia na razie nie ujawniono. Jeśli wszystko przebiegnie z planem, władze Japonii będą chciały włączyć taki niezwykły spektakl do ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Kraju Kwitnącej Wiśni już w przyszłym roku
Źródło: GeekWeek.pl/ALE/Nihon University / Fot. NASA/ALE/Nihon University
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-12/startuje-satelita-ktory-zapewni-deszcz-spadajacych-gwiazd-na-zadanie/

Startuje satelita, który zapewni deszcz spadających gwiazd na żądanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądowanie X-37B ? OTV-5
2019-11-12. Krzysztof Kanawka
USAF udostępniło nagranie z lądowania mini-promu X-37B powracającego z misji OTV-5.
Misja OTV-5 zakończyła się 27 października 2019 roku o godzinie 08:51 CET. Lądowanie pojazdu X-37B nastąpiło na pasie Shuttle Landing Facility (SLF), znajdującym się w ośrodku Kennedy Space Center (KSC) na Florydzie. Mini-prom X-37B wylądował prawidłowo. Kilka godzin po lądowaniu USAF potwierdziła udany koniec misji OTV-5 i opublikowała kilka zdjęć.
Kilkadziesiąt godzin po lądowaniu siły lotnicze USAF udostępniły nagranie z lądowania X-37B powracającego z misji OTV-5. Nagranie można zobaczyć poniżej.
Kolejna misja X-37B (oznaczenie ? OTV-6) planowana jest obecnie na drugi kwartał 2020 roku. Z dostępnych informacji wynika, że tym razem USAF użyje rakiety Atlas 5 do wyniesienia X-37B na orbitę.
(USAF)
https://kosmonauta.net/2019/11/ladowanie-x-37b-otv-5/

Lądowanie X-37B ? koniec misji OTV-5 / Credits ? 45th Space Wing Public Affairs, USAF

 

Lądowanie X-37B ? OTV-5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Hayabusa2 zbiera się w podróż powrotną na Ziemię
2019-11-12.Radek Kosarzycki
W środę japońska sonda Hayabusa2 opuści dotychczasową orbitę wokół odległej planetoidy i rozpocznie podróż w kierunku Ziemi po zrealizowaniu swojej niesamowitej misji, zabierając ze sobą próbki z planetoidy, które mogą rzucić nowe światło na początki Układu Słonecznego.
Długa podróż powrotna rozpocznie się o godzinie 1:05 GMT, a zakończy zrzuceniem pojemnika z próbkami w atmosferę Ziemi pod koniec 2020 roku.
Według naukowców sonda dostarczy na Ziemię ?materię organiczną i węglową?, która pozwoli nam dowiedzieć się ?jak materia rozłożona jest po Układzie Słonecznym, dlaczego znajduje się na planetoidzie i czy ma jakiś związek z materią na Ziemi? mówi Yuichi Tsuda, menedżer projektu Hayabusa2.
W ramach misji, sonda Hayabusa2 oddaliła się od Ziemi o około 300 milionów kilometrów, gdzie zbadała planetoidę Ryugu. W kwietniu br. z sondy w kierunku planetoidy wystrzelono ?impaktor?, który odsłonił materię, która wcześniej nie była wystawiona na działanie promieniowania kosmicznego.
Następnie, sonda wykonała ?idealne? lądowanie na powierzchni planetoidy w celu pobrania próbek materii, które według naukowców, pozwolą nam dowiedzieć się jak wyglądał Układ Słoneczny tuż po swoich narodzinach 4,6 miliarda lat temu.
Sonda Hayabusa2 otrzyma komendy polecające jej skierowanie się w stronę Ziemi w środę, uwolni się spod wpływu grawitacji planetoidy 18 listopada i uruchomi swoje główne silniki na początku grudnia.
Podsumowując, Tsuda powiedział, że zaplanowana na 6 lat misja, która kosztowała około 278 milionów dolarów, spełniła wszystkie pokładane w niej oczekiwania, aczkolwiek zespół misji po drodze musiał pokonać wiele problemów technicznych.
Dotarcie do planetoidy zajęło sondzie 3,5 roku, ale droga powrotna powinna być znacznie krótsza, bowiem odległość między planetoidą i Ziemią aktualnie jest znacznie mniejsza.
Naukowcy spodziewają się, że sonda Hayabusa2 zrzuci zasobnik z próbkami na pustynię w południowej części Australii.
W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki ? sondy Hayabusa ? Hayabusa2 po zrzuceniu zasobnika w atmosferę Ziemi, sama będzie kontynuowała lot w przestrzeni kosmicznej i być może zostanie wykorzystana do zbadania jeszcze jednej planetoidy ? mówi Keiichi Murakami, rzecznik zespołu. ?Jednak jak na razie badacze zastanawiają się do czego jeszcze można ją wykorzystać i nie mają na razie żadnego konkretnego celu misji?.
Źródło: AFP
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/12/sonda-hayabusa2-zbiera-sie-w-podroz-powrotna-na-ziemie/

Sonda Hayabusa2 zbiera się w podróż powrotną na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ?Odzyskać Noc Utraconą? czyli rozmowy w Sierakowie o zanieczyszczeniu świetlnym
2019-11-12.
17 listopada 2019 r. o godz. 15:00 w Muzeum Zamek Opalińskich w Sierakowie odbędzie się wydarzenie pod hasłem: ?Odzyskać Noc Utraconą?. Głównym pomysłodawcą i organizatorem tego przedsięwzięcia jest Tomasz Zaraś ? Lider Regionalny Programu Ciemne Niebo Polska.
W listopadzie 2013 roku Tomasz Zaraś, członek poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii, wystąpił z pomysłem stworzenia Ostoi Ciemnego Nieba w Izdebnie, w gminie Sieraków, powiat międzychodzki (Wielkopolska). Od 2014 r. Gmina Sieraków jest prawdopodobnie jedyną gminą w kraju, która prawnie chroni ciemne niebo. Władze gminy liczą na rozwój astroturystyki i astronomii obserwacyjnej.
Te działania nie byłyby możliwe, gdyby nie astronomiczna pasja mieszkańca Izdebna - Tomasza Zarasia. W sierpniu 2019 r. został liderem regionalnym Programu Ciemne Niebo, a już na wrzesień przygotował spotkanie (jest jego pomysłodawcą i organizatorem), w czasie którego będą poruszone tematy związane z zanieczyszczeniem świetlnym.
Już w najbliższą niedzielę tj. 17 listopada o godz. 15:00 w Muzeum Zamek Opalińskich w Sierakowie odbędzie się wydarzenie pod hasłem: ?Odzyskać Noc Utraconą?. Podczas spotkania wystąpią m.in. Piotr Nawalkowski ? przedstawiciel Programu Ciemne Niebo Polska ze Stowarzyszenia POLARIS?OPP oraz prof. dr. hab. Krystyna Skwarło-Sońta z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Ponadto będzie miał miejsce wykład Lidera Regionalnego z obszaru Beskidów ? Natalii Krzeszowiak w towarzystwie Tomasza Zarasia, którzy opowiedzą o swoich działaniach w ramach uczestnictwa w programie Dark Sky Poland. Dodatkowo pomysłodawca spotkania przybliży losy powstania Ostoi Ciemnego Nieba w gminie Sieraków.
W trakcie wydarzenia zaproszeni goście i mieszkańcy gminy Sieraków będą mogli zapoznać się z problem zanieczyszczenia świetlnego, spojrzeć na niego z różnych perspektyw i być może wcielić w życie przedstawione pomysły w swoich domach.
W trakcie specjalnie zaplanowanej przerwy będzie można porozmawiać z zaproszonymi prelegentami.
Wstęp wolny.
 
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Tomasz Zaraś, Międzychód. Nasze miasto
Foto: Spotkanie w Muzeum Zamek Opalińskich archiwum Tomasza Zarasia (pierwszy z lewej strony)
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odzyskac-noc-utracona-czyli-rozmowy-o-zanieczyszczeniu-swietlnym

Odzyskać Noc Utraconą czyli rozmowy w Sierakowie o zanieczyszczeniu świetlnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tranzyt Merkurego 2019
2019-11-12. Krzysztof Kanawka
Jedenastego listopada 2019 roku na tle tarczy Słońca można było zobaczyć przejście (tranzyt) pierwszej planety Układu Słonecznego ? Merkurego.
Tranzyty pierwszej planety Układu Słonecznego (widziane z Ziemi) następują stosunkowo często ? 13 lub 14 razy w ciągu stu lat. Poprzedni tranzyt Merkurego nastąpił w maju 2016 roku.
W tym roku tranzyt pierwszej planety Układu Słonecznego nastąpił 11 listopada. Zjawisko można było obserwować m.in. nad Amerykami, Europą, Afryką oraz Atlantykiem. Z uwagi na okres jesienny i krótkie dni obserwacje w Polsce były dość utrudnione ? tranzyt trwał podczas zachodu Słońca.
Znacznie lepszą pozycję do obserwacji tranzytu Merkurego miały satelity. Poniższe nagranie powstało dzięki obserwacjom Solar Dynamics Observatory (SDO) ? satelity, który od 2010 roku obserwuje Słońce. Tegoroczny tranzyt Merkurego nastąpił w okresie minimum aktywności słonecznej ? stąd na tarczy naszej Dziennej Gwiazdy nie można było zaobserwować rozbudowanych obszarów aktywnych.
Dzięki zjawiskom tranzytów możliwe jest odkrywanie planet krążących wokół innych gwiazd. Aktualnie większość odkrytych planet pozasłonecznych to obiekty, które z perspektywy Układu Słonecznego przechodzą na tle tarczy swojej gwiazdy. Jedną z misji, która poszukuje innych ?obcych światów? za pomocą tranzytów jest Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS).
Następny tranzyt Merkurego widziany z Ziemi nastąpi dopiero 13 listopada 2032 roku. Wówczas Słońce i jego otoczenie z pewnością będą obserwować inne satelity niż dziś. Z kolei kolejny tranzyt Wenus nastąpi dopiero 10-11 grudnia 2117 roku. W międzyczasie ? 10 listopada 2084 roku ? nastąpi tranzyt Ziemi na tle tarczy słonecznej widoczny z Marsa. Czy wówczas ktoś na Czerwonej Planecie zobaczy to zjawisko?
Ku Merkuremu zmierza właśnie europejska misja BepiColombo. Sonda dotrze do tej planety w grudniu 2025 roku. Choć Merkury jest ?tuż obok? nas w Układzie Słonecznym, podróż do niego jest bardzo skomplikowana.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/11/tranzyt-merkurego-2019/

 

Tranzyt Merkurego ? 11 listopada 2019 okiem SDO / Credits ? NASA Goddard

 

 

Tranzyt Merkurego 2019.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia Bobrzego Księżyca już dziś
2019-11-12.
Dzisiaj warto spojrzeć w niebo - czeka nas zjawisko Bobrzej Pełni Księżyca. Sprawdź, kiedy będziemy mogli ją zobaczyć.
Listopadowa pełnia została nazwana przez Indian Pełnią Bobrzego Księżyca. Jej maksimum będzie widoczne o godzinie 14.34.
Pełnia Bobrzego Księżyca - skąd nazwa?
Według niektórych wierzeń, nazwa pełni wzięła się od tego, że bobry są szczególnie aktywne nocą, ponieważ przygotowują się na nadejście zimy budując tamy w świetle Księżyca.
To zjawisko nazywane jest również, szczególnie przez rolników, "Pełnią Mroźnego Księżyca". Dlaczego? Pierwsze jesienne mrozy, które odczuwalne były właśnie w listopadzie, zwiastowały koniec prac na polu.
Pełnia Księżyca - czym jest?
Pełnia Księżyca to faza, podczas której Księżyc znajduje się w opozycji do Słońca, kiedy nasz naturalny satelita znajduje się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce.
PRZEŚLIJ NAM ZDJĘCIE ALBO NAGRANIE PEŁNI BOBRZEGO KSIĘŻYCA
Źródło: tvnmeteo.pl
Autor: dd/rp
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/pelnia-bobrzego-ksiezyca-juz-dzis,307140,1,0.html

Pełnia Bobrzego Księżyca już dziś.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętacje "bałwanka"? A "Ultima Thule"? Teraz nazywa się "Arrokoth"

2019-11-12.
Ten obiekt nosił różne nazwy. Najpierw był planetoidą Pasa Kuipera o kryptonimie 2014 MU69, potem nazwano go "Ultima Thule", po zobaczeniu pierwszych zdjęć z sondy "New Horizons" zaczęliśmy myśleć o nim jako o "Bałwanku", potem okazało się, że składa się raczej ze spłaszczonej kuli i naleśnika, niż dwóch kul. Teraz otrzymał ostateczną nazwę. NASA poinformowała właśnie, że najdalszy jak dotąd obiekt, odwiedzony przez sondę z Ziemi, będzie nosił nazwę "'Arrokoth". W języku Indian Powhatan/Algonquian to znaczy "Niebo".

 Po uzyskaniu zgody od starszych plemienia Powhatan, zespół sondy New Horizons, która w Nowy Rok przeleciała obok kosmicznej skały, około 6,5 miliarda kilometrów od Ziemi, zgłosiła nazwę "Arrokoth" do International Astronomical Union (IAU) i Minor Planets Center. To instytucja zajmująca się nadawaniem nazw obiektom pasa Kuipera. Pozytywną decyzję w tej sprawie ogłoszono w centrali NASA w Waszyngtonie.

Imię "Arrokoth" jest wyrazem inspiracji jaką czerpiemy ze spoglądania w niebo, wypatrywania gwiazd i światów innych niż nasz własny - komentuje szef zespołu badawczego misji New Horizons Alan Stern z Southwest Research Institute w  Boulder w stanie Kolorado. Pragnienie uczenia się jest w sercu misji New Horizons, to dla nas zaszczyt dołączyć do społeczności Powhatan i obywateli stanu Maryland w świętowaniu tego odkrycia.

Sonda New Horizons wystartowała z Ziemi w styczniu 2006 roku, 14 lipca 2015 roku dokonała historycznego przelotu obok planety karłowatej Pluton i jej księżyców, za kolejny cel wybrano jej odkrytą w 2014 roku planetoidę 2014 MU69, znajdującą się jeszcze ponad półtora miliarda kilometrów dalej od Ziemi. Kosmiczną skałę roboczo nazwaną "Ultima Thule" odkryto z pomocą kosmicznego teleskopu Hubble'a, po przelocie 1 stycznia bieżącego roku mogliśmy się jej wreszcie dokładniej przyjrzeć.
"Arrokoth" jest jednym z tysięcy obiektów pasa Kuipera, rozciągającego się w Układzie Słonecznym daleko poza orbitami gazowych olbrzymów. Dane na temat nowo nazwanej planetoidy dają nam informacje na temat procesów powstawania planet i naszych kosmicznych początków - dodaje Marc Buie z Southwest Research Institute. Jesteśmy przekonani, że to pierwotne ciało, złożone z dwóch osobnych części, złączonych w jedno, może odkryć przed nami tajemnice, które przyczynią się do zrozumienia pochodzenia życia na Ziemi.

Zgodnie z zasadami IAU, zespół odkrywców ma prawo zaproponować stałą nazwę ciała niebieskiego. Tym razem wykorzystano tę okazję do nawiązania do kultury pierwotnych mieszkańców terenów związanych z odkryciem. Zarówno teleskop Hubble'a, związany ze Space Telescope Science Institute oraz misja New Horizons, kierowana przez Johns Hopkins Applied Physics Laboratory mają powiązanie ze stanem Maryland, gdzie mają siedziby obie te instytucje.

Z wdzięcznością przyjmujemy dar społeczności Powhatan - podkreśla Lori Glaze, szefowa NASA Planetary Science Division. Ofiarowanie nam tej nazwy jest dowodem siły i wytrwałości rdzennych ludów rejonu Zatoki Chesapeake. Ich dziedzictwo jest wciąż światełkiem dla wszystkich, którzy szukają znaczenia i zrozumienia pochodzenia Wszechświata i naszej łączności z gwiazdami.

Sonda New Horizons kontynuuje przesyłanie danych z przelotu obok "Arrokoth", potrwa to jeszcze co najmniej do późnego lata 2020 roku. Sonda jest w tej chwili ponad 6,6 miliarda kilometrów od Ziemi i oddala się od nas z prędkością blisko 53000 km/h. Kontynuuje przy tym obserwacje jasności kolejnych, odległych obiektów Pasa Kuipera, bada też intensywność promieniowania kosmicznego.
Autor:
Grzegorz Jasiński

Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-pamietacje-balwanka-a-ultima-thule-teraz-nazywa-sie-arrokoth,nId,3331246

Pamiętacje bałwanka A Ultima Thule Teraz nazywa się Arrokoth.jpg

Pamiętacje bałwanka A Ultima Thule Teraz nazywa się Arrokoth2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekająca gwiazda ? prosto z centrum Galaktyki
2019-11-12. Radek Kosarzycki
Siergiej Koposow z Carnegie Mellon University jest odkrywcą gwiazdy S5-HVS1. Gwiazda znajdująca się w gwiazdozbiorze Żurawia porusza się dziesięciokrotnie szybciej od innych gwiazd w Drodze Mlecznej.
Astronomowie badają szybkie gwiazdy od czasu odkrycia tego typu obiektów zaledwie 20 lat temu. S5-HVS1 to szczególnie niespotykana gwiazda ze względu na jej wysoką prędkość, ale także bliski przelot w pobliżu Układu Słonecznego, w odległości ?zaledwie? 29 tysięcy lat świetlnych. Dzięki tej informacji astronomowie mogli prześledzić trajektorię lotu wstecz, aż do centrum Drogi Mlecznej, w którym to skrywa się Sagittarius A*, supermasywna czarna dziura o masie 4 milionów mas Słońca.
?To niesamowicie ekscytujące. Od dawna podejrzewaliśmy, że czarne dziury mogą wyrzucać gwiazdy ze swojego otoczenia z ogromnymi prędkościami. Niemniej jednak nigdy wcześniej nie mieliśmy tak jednoznacznego związku szybkiej gwiazdy z centrum Galaktyki? mówi Siergiej Koposow, główny autor artykułu. ?Uważamy, że czarna dziura wyrzuciła tę gwiazdę ze swojego otoczenia z prędkością tysięcy kilometrów na sekundę jakieś pięć milionów lat temu. Zatem doszło do tego w czasie, gdy przodkowie ludzi dopiero uczyli się chodzić w pozycji wyprostowanej?.
Superszybkie gwiazdy mogą być wyrzucane w przestrzeń przez czarne dziury w ramach mechanizmu Hillsa zaproponowanego przez astronoma Jacka Hillsa trzydzieści lat temu. Pierwotnie, S5-HSV1 była elementem układu podwójnego, który za bardzo zbliżył się do Sgr A*. W trakcie grawitacyjnych przepychanek, towarzysząca jej gwiazda została przechwycona przez czarną dziurę, podczas gdy S5-HVS1 została wyrzucona z otoczenia z ogromną prędkością.
?To pierwszy obserwowany przykład mechanizmu Hillsa? mówi Ting Li z Obserwatorium Carnegie i Uniwersytetu Princeton. ?Obserwowanie tej gwiazdy jest czymś wyjątkowy? dodaje, ?Z tego co wiemy, musiała powstać w centrum galaktyki, w miejscu znacząco różniącym się od naszego lokalnego otoczenia. To niesamowity gość z innego świata?.
Odkrycia S5-HVS1 dokonano za pomocą 3,9-metrowego teleskopu AAT (Anglo-Australian Telescope) znajdującego się w Coonabarabran w Australii, oraz dzięki doskonałym obserwacjom prowadzonym przez satelitę Gaia, który pozwolił astronomom odkryć rzeczywistą prędkość gwiazdy i jej podróż z wnętrza Drogi Mlecznej.
Wyniki obserwacji opublikowano w periodyku MNRAS. Do zespołu obserwacyjnego należą naukowcy z USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Chile.
Źródło: Macquarie University
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/12/uciekajaca-gwiazda-prosto-z-centrum-galaktyki/

Uciekająca gwiazda ? prosto z centrum Galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy na superziemiach istnieje życie? Odpowiedź może znajdować się w ich wnętrzach
2019-11-12. Radek Kosarzycki
Planety skaliste większe od Ziemi, tak zwane superziemie, zaskakująco często występują w naszej galaktyce i być może najbardziej spośród wszystkich sprzyjają powstaniu życia. Zrozumienie ich struktury wewnętrznej pozwoli nam przewidzieć czy różne planety są w stanie wytworzyć własne pole magnetyczne ? które zdaje się być niezbędne do powstania i przetrwania życia.
Europejscy naukowcy odkryli wodę w atmosferze planety oddalonej o 124 lata świetlne od Ziemi. Całkiem możliwe, że na tym odległym świecie, planecie K2-18b istnieją chmury, a nawet padają deszcze. Co więcej, planeta ta znajduje się w tak zwanej ekosferze, a więc panująca na niej temperatura może sprzyjać rozwojowi życia.
Owa skalista planeta ma masę ośmiokrotnie większą od masy Ziemi, a więc należy do kategorii superziemi. To nazwa nadawana planetom o masie mieszczącej się w przedziale między Ziemią a Neptunem. ?Superziemie są w rzeczywistości dość powszechnym typem planet w naszej galaktyce? mówi dr Ingo Waldmann, egzoplanetolog z University College London w Wielkie Brytanii, jeden z naukowców, którzy informowali o istnieniu wodnego świata K2-18b.
Pierwsza planeta krążąca wokół aktywnej gwiazdy poza Układem Słonecznym została odkryta w 1995 roku. Od tego czasu, kosmiczny teleskop Kepler znacząco przyspieszył proces odkrywania nowych planet, dzięki czemu aktualnie znamy ponad 4000 takich obiektów. Początkowo, najpowszechniejsze wydawały się duże gazowe olbrzymy krążące blisko swoich gwiazd, tak zwane gorące jowisze, ale z czasem naukowców zaskoczyła coraz większa liczba superziem.
?Pierwsze układy egzoplanet były proste, w większości znajdowaliśmy jednego gorącego jowisza krążącego wokół swojej gwiazdy macierzystej. Nie spodziewaliśmy się superziem, ale same zaczęły się coraz częściej pojawiać? mówi dr Waldmann. ?Aktualnie nie wiem prawie nic o superziemiach, bo planety tego typu nie występują w naszym układzie planetarnym?.
Większość z tych planet odkrywamy gdy przechodzą na tle tarczy swojej małej gwiazdy macierzystej powodując spadek jej jasności. Obserwując taki tranzyt badacze mogą oszacować masę i promień planety ? okazuje się, że superziemie cechują się niewiarygodną różnorodnością i składem chemicznym: 55 Cancri e, planeta z oceanem lawy na powierzchni i temperaturą wystarczająco wysoką, aby topić żelazo, Gliese 1214b, potencjalny wodny świat składający się w większości z wody. Naukowcy analizują związki znajdujące się w atmosferach tych planet badając przechodzące przez nie (atmosfery) światło gwiazdy.
Ustalenie tego co się dzieje we wnętrzach tych odległych planet, jest znacznie trudniejsze. ?Możemy przyglądać się powierzchni gwiazdy, aby dowiedzieć się co nieco o chemii i składzie planety, sprawdzić ile żelaza i krzemu może się na niej znajdować? mówi dr Razvan Caracas, mineralog planetarny z Ecole Normale Superieure de Lyon we Francji.
To ważne, ponieważ w zależności od tego czy planeta ma stałe jądro, np. niklowe lub niklowo-żelazne, i zewnętrzne jądro z ciekłego metalu, planeta może mieć lub nie mieć pola magnetycznego. Ziemskie pole magnetyczne chroni nas przed większością promieniowania słonecznego, odchylając strumień naładowanych cząstek tak, że nie docierają one na powierzchnię. Badacze uważają, że tego rodzaju osłona jest niezbędna do powstania życia.
Dr Caracas nadzorował projekt ABISSE, w ramach którego tworzono symulacje komputerowe różnych mieszanin żelaza i niklu w ekstremalnie wysokich ciśnieniach, aby sprawdzić jak się zachowują. Są to metale, które najprawdopodobniej tworzą jądra w superziemiach, ale nie wiadomo czy żelazo i nikiel będą się ze sobą mieszać, układać warstwowo, czy przyjmować stan ciekły w niewiarygodnie wysokich warunkach ciśnienia panujących we wnętrzach dużych planet.
Poznając typ struktury jądra, które może powstać z różnych proporcji niklu i żelaza, naukowcy mają nadzieję zrozumieć, co się dzieje we wnętrzach superziem, w oparciu o to, czego dowiedzą się o ich składzie chemicznym.
?Dwa różne jądra planetarne mogą zachowywać się zupełnie inaczej, i odpowiadać za powstanie lub brak pola magnetycznego? tłumaczy Caracas. ?Silniejsze pole magnetyczne może stanowić lepszą ochronę przed promieniowaniem wysokoenergetycznym na powierzchni, a tym samym sprzyjać powstawaniu bardziej złożonych związków organicznych?.
Dr Guillaume Fiquet, fizyk eksperymentalny z CNRS oraz na Sorbonie w Paryżu, także stara się zrozumieć wnętrza superziem w ramach projektu PLANETDIVE. ?Gdy mówi się o przyjazności planet do życia, często mówi się o obecności pola magnetycznego, które z kolei jest związane z obecnością jakiegoś metalicznego jądra? mówi.
Fiquet bada jak materiały takie jak żelazo zachowują się pod ciśnieniem panującym we wnętrzu superziemi, które może sięgać 1 terapaskala, czyli trzy razy wyższego od ciśnienia panującego we wnętrzu Ziemi. Takie ciśnienie ściska ze sobą atomy i może wpływać na właściwości materii, co oznacza, że nasza wiedza o jej zachowaniu w Ziemi może nie stosować się do egzoplanet.
?Egzoplanety są większe od Ziemi, a to znaczy, że ciśnienie i temperatury w ich wnętrzach także są dużo większe. To zmusza nas do opracowywania nowych narzędzi pozwalających nam odtworzyć stany materii, których jak dotąd, nie znamy?.
Dr Fiquet rzuca nowe światło na ich tajemnice odtwarzając wysokie temperatury i ekstremalnie wysokie ciśnienie, które mogą panować w centrach tych egzotycznych planet. W tym celu kieruje lasery na drobiny metalu lub ściska je między mikroskopijnymi imadłami diamentowymi.
Takie eksperymenty umożliwiły mu odtworzenie krzywych topnienia pierwiastków takich jak żelazo, które najprawdopodobniej znajdują się w jądrach superziem.
W tym samym czasie, dr Waldmann, w ramach projektu ExoAI, prowadzi badania nad zaangażowaniem sztucznej inteligencji (AI) do analizowania danych z obserwacji związków chemicznych znajdujących się w atmosferach superziem.
?To prawdziwy święty Graal. Liczymy na odkrycie sygnatur chemicznych w atmosferze superziemi, wskazujących na obecność życia. Mamy nadzieję, że do tego dojdzie w ciągu kilku następnych lat lub dekad?.
Źródło: Horizon: The EU Research & Innovation Magazine
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/12/czy-na-superziemiach-istnieje-zycie-odpowiedz-moze-znajdowac-sie-w-ich-wnetrzach/

Czy na superziemiach istnieje życie Odpowiedź może znajdować się w ich wnętrzach.jpg

Czy na superziemiach istnieje życie Odpowiedź może znajdować się w ich wnętrzach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe informacje o skafandrach dla Artemis
2019-11-13. Krzysztof Kanawka
Pod koniec października pojawiły się kolejne informacje dotyczące nowej generacji skafandrów kosmicznych. Te skafandry zostaną wykorzystane w ramach programu Artemis w misjach księżycowych.
W marcu 2019 roku administracja Białego Domu nakreśliła nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. Program został nazwany Artemis.
Jednego ważnego elementu do prac na powierzchni Srebrnego Globu z pewnością brakuje: skafandra kosmicznego. Aktualnie używane skafandry ? amerykańskie EMU oraz rosyjskie Orlan (na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ISS) nie są przystosowane do funkcjonowania w warunkach Księżyca.
We wrześniu 2019 pojawiła się informacja, że NASA w 2023 roku przetestuje nowe skafandry dla potrzeb Artemis na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Te testy mają nastąpić w warunkach mikrograwitacji, na pokładzie ISS. W połowie października 2019 NASA zaprezentowała nowe skafandry dla programu Artemis.
Pod koniec października 2019 pojawiły się kolejne informacje. Skafander otrzymał roboczą nazwę Exploration Extravehicular Mobility Unit (xEMU). Pierwsze egzemplarze xEMU NASA zamierza zbudować i przetestować we własnym zakresie. Misja Artemis-3, czyli powrót człowieka na Srebrny Glob, ma nastąpić w xEMU zbudowanych przez NASA. Później sytuacja ma się jednak zmienić.
Od 2025 roku NASA proponuje przekazanie produkcji xEMU do sektora prywatnego. Dlatego już teraz NASA zbiera informacje na temat możliwości komercjalizacji produkcji xEMU. Więcej informacji na ten temat NASA spodziewa się otrzymać w 2020 i w 2021 roku.
Co więcej, w porównaniu ze skafandrami EMU, NASA planuje wprowadzenie kilku nowych technologii. Mowa tutaj przede wszystkim o systemie chłodzenia, którego elementy zostaną przetestowane na ISS od marca 2020. NASA przewiduje, że ta część technologii zostanie zweryfikowana pod kątem wykorzystania w xEMU do końca przyszłego roku.
(HEO)
https://kosmonauta.net/2019/11/nowe-informacje-o-skafandrach-dla-artemis/

Nowe informacje o skafandrach dla Artemis.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Kojarzy się z nazizmem?. NASA zmienia nazwę obiektu w kosmosie
2019-11-13. PP.MNIE
Najdalszy obiekt, który zbadała wysłana z Ziemi sonda, nie będzie się już nazywał ?Ultima Thule?, gdyż wywołało to kontrowersje z powodu skojarzeń z nazizmem. Teraz to ciało niebieskie nazwano ?Arrokoth?, co oznacza ?niebo? w języku rdzennych północnoamerykańskich Indian Powatan ? informuje portal dw.com.
?Arrokoth? to obiekt transneptunowy 2014 MU69 w Pasie Kuipera, który składa się z dwóch lodowych brył o łącznej długości 31 km, jest najdalszym obiektem, który zbadała wysłana z Ziemi sonda. 1 stycznia 2019 r. przeleciała obok niego misja NASA New Horizons.
Wcześniej stosowana była wobec tego obiektu nazwa ?Ultima Thule?, czyli z łaciny ?najdalsze Thule?. Sformułowanie to wykorzystywane było m.in. w ?Georgikach? Wergiliusza, oznaczało w średniowieczu daleką krainę i było często było wykorzystywane jako synonim końca świata.
Kontrowersje związane są z Towarzystwem Thule, które powstało pod koniec I wojny światowej w Monachium i miało charakter rasistowsko-okultystyczny. Uważało ono, że to właśnie z mitycznego Thule wywodzi się rasa aryjska. Następnie członkowie tego stowarzyszenia brali aktywny udział w początkowej fazie rozwoju nazizmu w Niemczech.
źródło: dw.com

https://www.tvp.info/45307706/kojarzy-sie-z-nazizmem-nasa-zmienia-nazwe-obiektu-w-kosmosie

Kojarzy się z nazizmem. NASA zmienia nazwę obiektu w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

All-Woman Spacewalk
2019-11-13. Redakcja AstroNETu
W piątek 18 października 2019 roku w godzinach wczesnoporannych czasu Wschodnioamerykańskiego odbył się pierwszy spacer kosmiczny, w którym udział wzięły tylko kobiety. Dwie Astronautki NASA z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej: Jessica Meir i Christina Koch, wyszyły w przestrzeń kosmiczną, aby dokonać niezbędnych napraw.
Dlaczego to wydarzenie jest takie ważne?
Do tej pory w przestrzeni kosmicznej przebywało 15 kobiet. Można powiedzieć, że pierwszy kobiecy spacer kosmiczny jest ważnym krokiem w astronautyce. NASA przygotowuje się do wysłania pierwszej kobiety i kolejnego mężczyzny na Księżyc do roku 2024 i to zdarzenie dostarcza kolejnych danych potrzebnych do przeprowadzenia programu. Dodatkowo takie momenty jak ten motywują młodych ludzi do podążania za marzeniami i osiągania kolejnych celów.
Dla jednej z astronautek Christiny Koch jest to bardzo ważne wydarzenie historyczne. Christina cieszy się, że może brać udział w programie kosmicznym w czasach gdy każdy wkład jest szanowany, każda osoba ma swoją rolę. Uważa, że takie historie są ważne do opowiedzenia, inspirują innych ludzi do spełniania marzeń i podejmowania wyzwań.
Kobiecy spacer kosmiczny nie był odgórnie planowany. Jest to skutek rosnącej liczby kobiet, które pracują, czy chcą pracować w kosmosie. Zadania do wykonania na stacji kosmicznej są przyznawane na podstawie umiejętności kosmonautów. Zawsze wybiera się te osoby, które są najlepiej przygotowane do wykonywania zadań w danych warunkach. Spacery kosmiczne nie należą do prostych, astronauci uważają je za najtrudniejsze fizycznie zadania, które wykonują.
Pierwszy w pełni żeński spacer kosmiczny miał odbyć się już w marcu 2019. Miały w nim wziąć udział Christina Koch i Anne McClain. W ostateczności, z powodu problemów ze skafandrem w spacerze 26 marca wzięli udział Christina Koch i Nick Hague.
Jak wyglądał pierwszy kobiecy spacer kosmiczny?
Christina Koch i Jessica Meir opuściły Stację Kosmiczną w piątek 18 października około godziny 07:50 czasu EDT. Spacer kosmiczny trwał kilka godzin.
Astronautki, po wyjściu w przestrzeń kosmiczną, zastąpiły jednostkę ładowania i rozładowywania baterii, która nie uruchomiła się po zainstalowaniu nowych akumulatorów 11 października. Jest to jedna z kilku takich jednostek, które regulują ładowanie akumulatorów. Ta awaria nie wpłynęła znacząco na działanie stacji, ani na bezpieczeństwo załogi, ale utrudniała pozyskanie większej mocy z nowych akumulatorów.
Artykuł napisała Krystyna Syty.
Source : NASA

https://news.astronet.pl/index.php/2019/11/13/all-woman-spacewalk/

All-Woman Spacewalk.jpg

All-Woman Spacewalk2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odległe światy pod wieloma słońcami
2019-11-13.AutorVega
Czy Ziemia jest jedyną planetą we Wszechświecie nadającą się do zamieszkania, czy też jest gdzieś więcej światów, które są w stanie utrzymać życie? A jeżeli tak, to jak mogą one wyglądać? Aby odpowiedzieć na te zasadnicze pytania, naukowcy szukają miejsca dla egzoplanet: odległych światów, które krążą wokół innych gwiazd poza naszym Układem Słonecznym.
Do tej pory znanych jest ponad 4000 egzoplanet, większość z nich krąży wokół pojedynczych gwiazd podobnych do naszego Słońca. Astrofizyk dr Markus Mugrauer z Uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie odkrył i scharakteryzował dużo nowych układów wielokrotnych gwiazd, które posiadają egzoplanety. Odkrycia potwierdzają założenia, że istnienie kilku gwiazd wpływa na proces powstawania i rozwoju planet.

?Układy wielokrotne są bardzo powszechne w naszej galaktyce. Jeżeli takie układy posiadają planety, są one szczególnie interesujące dla astrofizyki, ponieważ układy planetarne w nich mogą różnić się od naszego Układu Słonecznego w sposób zasadniczy? ? wyjaśnia Mugrauer. Aby dowiedzieć się więcej o tych różnicach, Mugrauer przeszukał w bazie danych Gaia ponad 1300 gwiazd posiadających egzoplanety, aby sprawdzić, czy mają one gwiazdy towarzyszące.

W ten sposób wykazał istnienie około 200 gwiazd towarzyszących gospodarzom egzoplanet, które znajdują się w odległości do 1600 lat świetlnych od Słońca. Z pomocą tych danych Mugrauer był w stanie bardziej szczegółowo scharakteryzować gwiazdy towarzyszące oraz ich układy. Odkrył on, że istnieją zarówno ciasne układy gwiazd, w których składniki znajdują się zaledwie 20 jednostek astronomicznych od siebie ? co w naszym Układzie Słonecznym odpowiadałoby średniej odległości między Słońcem a Uranem ? a także układy z gwiazdami oddalonymi od siebie o 9000 jednostek astronomicznych.

Gwiazdy towarzyszące różnią się również masą, temperaturą i stadium ewolucji. Najcięższe z nich są 1,4 razy masywniejsze od Słońca, podczas gdy najlżejsze mają zaledwie 8% masy Słońca. Większość gwiazd towarzyszących to lekkie, chłodne czerwone karły.

Jednak wśród słabych gwiezdnych towarzyszy zidentyfikowano także osiem białych karłów. Są to wypalone jądra gwiazd podobnych do Słońca, które mają wielkość zaledwie Ziemi ale są w połowie tak ciężkie, jak nasza dzienna gwiazda. Te obserwacje pokazują, że egzoplanety rzeczywiście mogą przetrwać ostatni etap ewolucji gwiazdy podobnej do Słońca.

Większość układów gwiazd posiadających egzoplanety zidentyfikowanych w tym badaniu posiada dwa składniki. Wykryto jednak także około dwóch tuzinów układów potrójnych a nawet poczwórnych. W analizowanym przedziale odległości, od około 20 do 10 000 jednostek astronomicznych, w sumie 15% badanych gwiazd występuje przynajmniej w układzie podwójnym. To tylko około połowa oczekiwanej liczby dla gwiazd podobnych do Słońca. Ponadto wykryte gwiazdy towarzyszące wykazują ok. pięć razy większe odległości do partnera niż ma to miejsce w zwykłych układach.

?Te dwa czynniki wzięte razem mogą wskazywać, że wpływ kilku gwiazd w układzie zakłóca proces powstawania planet, a także dalszy rozwój ich orbit? ? mówi Mugrauer. Przyczyną tego może być po pierwsze grawitacyjny wpływ gwiezdnego towarzysza na dysk protoplanetarny okrążający gwiazdę macierzystą, w którym tworzą się planety. Później grawitacja gwiezdnego towarzysza wpływa na ruch planet wokół gwiazdy macierzystej.

Naukowiec chciałby kontynuować projekt w przyszłości. Również w przyszłości badana będzie różnorodność gwiazd gospodarzy egzoplanet przy wykorzystaniu danych z misji Gaia, a wszystkie wykryte gwiazdy towarzyszące zostaną dokładnie scharakteryzowane.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet w Jenie

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/11/odlege-swiaty-pod-wieloma-soncami.html

Odległe światy pod wieloma słońcami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekająca gwiazda wyrzucona z galaktycznego ?jądra ciemności?
2019-11-13.
Wykryto ultraszybką gwiazdę podróżującą z zawrotną prędkością 6 milionów km/h, która została wyrzucona przez supermasywną czarną dziurę leżącą w sercu Drogi Mlecznej - jakieś pięć milionów lat temu.
Odkrycia gwiazdy (znanej pod nazwą S5-HVS1) dokonał profesor fizyki z Carnegie Mellon University, Sergey Koposov, w ramach przeglądu nieba S5 (Southern Stellar Stream Spectroscopic Survey). Okazało się. że znajdująca się w granicach gwiazdozbioru Żurawia S5-HVS1 porusza się dziesięć razy szybciej niż większość gwiazd Drogi Mlecznej. -Prędkość nowo odkrytej gwiazdy jest tak duża, że nieuchronnie opuści ona niebawem naszą Galaktykę i nigdy już do niej nie wróci - mówi Douglas Boubert z Uniwersytetu w Oksfordzie, współautor badań.
Astronomowie zastanawiali się nad pochodzeniem gwiazd o bardzo dużych prędkościach już od ich odkrycia, mającego miejsce zaledwie dwie dekady temu. S5-HVS1 jest jednak zupełnie unikatowym przykładem takiej gwiazdy ze względu na swą dużą prędkość i bliskość Ziemi - dzieli ją od nas ?tylko? 29 tysięcy lat świetlnych. Dzięki tym informacjom astronomowie mogą prześledzić jej ruch i całą podróż, jaką przebyła do tego punktu z centrum Drogi Mlecznej, gdzie, jak już wiadomo, czai się czarna dziura o masie czterech milionów mas Słońca, znana też jako radioźródło Sagittarius A*.
To o tyle ciekawe, że od dawna podejrzewano, że to właśnie czarne dziury mogą ?odrzucać? z galaktyk gwiazdy - z bardzo dużymi prędkościami. Jednak nigdy dotąd astronomowie nie powiązali aż tak szybkiej gwiazdy z centrum Galaktyki. Naukowcy sądzą, że nasza galaktyczna czarna dziura wyrzuciła tę gwiazdę z prędkością tysięcy kilometrów na sekundę około pięć milionów lat temu. Ten wyrzut miał zatem miejsce w czasie, gdy przodkowie ludzkości uczyli się dopiero chodzić na dwóch nogach.
Superszybkie gwiazdy mogą być wyrzucane przez czarne dziury za sprawą mechanizmu Hillsa, zaproponowanego przez astronoma Jacka Hillsa trzydzieści lat temu. Początkowo S5-HSV1 żyła wraz z innym gwiazdowym towarzyszem w tak zwanym układzie podwójnym gwiazd, ale obie gwiazdy po pewnym czasie zawędrowały zbyt blisko czarnej dziury Sagittarius A*. Wywiązała się wówczas swoista grawitacyjna szamotanina, w której gwiazda towarzysząca została ostatecznie schwytana przez czarną dziurę, a S5-HVS1 została odrzucona daleko od niej z bardzo dużą prędkością.
-To pierwsza wyraźna demonstracja działania mechanizmu Hillsa - podsumowuje Ting Li z Obserwatorium Carnegie i Princeton, lider w przeglądzie S5. -Widok tej gwiazdy jest naprawdę niesamowity, ponieważ wiemy, że musiała ona powstać w centrum Galaktyki, miejscu bardzo odmiennym od naszego lokalnego środowiska. To gość z naprawdę dziwnej krainy.
Odkrycia S5-HVS1 dokonano z pomocą 3,9-metrowego teleskopu angielsko-australijskiego (AAT) zlokalizowanego w pobliżu Coonabarabran w Australi oraz danych pochodzących z satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej - Gaia. To połączenie różnych i niezwykłych obserwacji pozwoliło na dokładne wyznaczenie prędkości gwiazdy i jej trasy przelotu z centrum Drogi Mlecznej.
Wyniki badań zostały opublikowane 4 listopada w czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Współpraca w ramach przeglądu S5 jednoczy i angażuje astronomów ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii i Chile.
Cieszę się bardzo, że ta szybko poruszająca się gwiazda została odkryta przez S5 - powiedział Kyler Kuehn z Obserwatorium Lowella, członek komitetu wykonawczego S5. -Podczas gdy głównym celem naukowym przeglądu S5 jest badanie strumieni gwiezdnych - niszczących galaktyki karłowate i gromady kuliste - poświęciliśmy też wolne zasoby tego instrumentu na poszukiwanie innych interesujących obiektów w Drodze Mlecznej i oto wynik - znaleźliśmy coś niesamowitego "za darmo". Mamy nadzieję, że dzięki przyszłym obserwacjom znajdziemy jeszcze coś więcej!
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Film - wyrzucenie jednej z gwiazd z okolicy czarnej dziury w sercu Drogi Mlecznej
?    Discovery of a nearby 1700 km/s star ejected from the Milky Way by Sgr A* (MNRAS 2019)
 
Źródło: Mellon College of Science
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracja: Mellon College of Science
Na ilustracji: Ruch dwóch gwiazd krążących wokół siebie podczas ich zbliżania się do czarnej dziury, a następnie - gdy czarna dziura jest już wystarczająco blisko - zniszczenie tego układu podwójnego. Jedna z gwiazd (czerwona) zostaje przechwycona przez czarną dziurę, podczas gdy jej niebieski towarzysz jest wyrzucony z dużą prędkością. Źródło: Sergey Koposov (cały film YT).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uciekajaca-gwiazda-wyrzucona-z-galaktycznego-jadra-ciemnosci

Uciekająca gwiazda wyrzucona z galaktycznego jądra ciemności.jpg

Uciekająca gwiazda wyrzucona z galaktycznego jądra ciemności2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia
2019-11-13.
Tegoroczne przejście Merkurego na tle tarczy Słońca już za nami. Częściowo zachmurzone niebo nie było przeszkodą, aby zrobić zdjęcia tego rzadkiego zjawiska w różnych miastach w Polsce.
 
Dr Antoni Winiarski serię 10 zdjęć tranzytu Merkurego wykonał w Mysłowicach, aparatem fotograficznym Nikon Coolpix P510 (ZOOM 42x) z filtrem aluminiowym ND 5,0 oraz filtrem czerwonym. Widzialny na zdjęciu stosunek średnic Słońca (1938,57") i Merkurego (9,95") wynosi 194,8.
.i w Niepołomicach, Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w Obserwatorium Astronomicznym w Poznaniu, Planetarium Śląskim w Chorzowie, oraz w Koszalinie.
 
Tak o tym unikalnym zjawisku pisze Adam Michalec z MOA w Niepołomicach:
 
-Obserwując tegoroczny nieboskłon, niezależnie od różnych wydarzeń na Ziemi, wszystko przebiegało według harmonii klasycznych praw astronomii, matematyki i fizyki, znanych ludzkości ? lepiej lub gorzej ? od wielu stuleci. Zjawisko, które nas szczególnie interesowało w tym roku - stanowiąc rekompensatę za nieciekawe tegoroczne zaćmienia - to w dniu dzisiejszym tj. 11 listopada (tranzyt) przejście Merkurego przed tarczą Słońca. W Niepołomicach - między chmurami przesłaniającymi Słońce, w okolicy Kopca, widoczne było wejście planety na tarczę słoneczną: kontakt I o godz. 13.26 i kontakt II o godz. 13.27, a śledzić zjawisko można było (teoretycznie) tylko do zachodu Słońca o godz. 16.01. Natomiast maksimum zjawiska, które  wystąpiło o godz. 16.20, oraz zejście planety z tarczy słonecznej (kontakt III o godz. 19.02 i kontakt IV o godz. 19.04) nie były u nas widoczne. Gdyby nam pogoda obserwacyjna tym razem nie dopisała, to następny taki przemarsz Merkurego na tle tarczy słonecznej, wystąpi dopiero 13.XI. 2032 roku. W Polsce będzie wtedy ono widoczne w całości, począwszy od godz. 07.41, oby tylko nie było listopadowych mgieł.

Przejście (tranzyt) Merkurego przed tarcza Słońca, obserwowane z powierzchni Ziemi, występuje wtedy, gdy planeta znajduje się blisko węzłów orbity okołosłonecznej. Ponieważ orbita Merkurego jest nachylona pod kątem nieco ponad 7 stopni do Ekliptyki, zatem przejścia Merkurego przed tarczą Słońca, mogą występować w ściśle określonych odstępach czasu, które można wyliczyć z okresu gwiazdowego dla Ziemi (365,256 dni) i synodycznego dla Merkurego (115,878 dni). Obliczenia występowania tranzytów można wykonać metodą ułamków łańcuchowych, i tak w XXI wieku, takie zjawiska mogą występować na wiosnę w maju, gdy Merkury jest w węźle wstępującym, lub na jesieni w listopadzie w węźle zstępującym. Ponadto, tranzyty majowe są dłuższe w czasie niż listopadowe, ponieważ wtedy Merkury znajduje się bliżej aphelium i porusza się najwolniej na orbicie okołosłonecznej. W XXI wieku takich zjawisk będzie 14: 5 majowych i 9 listopadowych.

Tranzyty majowe Merkurego, obserwowane z Ziemi, w XXI wieku wystąpiły już, lub wystąpią w: 2003, 2016, 2049, 2062 i 2095 roku, natomiast listopadowe w latach: 2006, 2019, 2032, 2039, 2052, 2065, 2078, 2085, 2098.  Z tego zestawienia widać, iż każdemu tranzytowi majowemu Merkurego odpowiada po trzech latach (dokładniej po 3.5 roku, czyli po połowie cyklu siedmioletniego) tranzyt listopadowy, ale nie odwrotnie.  

Posługując się w/w metodą ułamków łańcuchowych, możemy wyliczyć cykle okresów synodycznych powtarzania się zjawisk tranzytowych planet dolnych.  Dla Merkurego wynoszą one: 7, 13, 33, 46 i 125 lat. Według danych zawartych w "Kalendarzu astronomicznym na wiek XXI", 2004,  Autorzy:  R.K. Janiczek, J. Mietelski i M. Zawilski, z terytorium Polski w całości były lub będą obserwowane tranzyty Merkurego: 7 V 2003,  13 XI 2032,  7 XI 2039,  7 V 2049.
 
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tegoroczne-przejscie-merkurego-zdjecia

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia.jpg

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia2.jpg

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia3.jpg

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia4.jpg

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia5.jpg

Tegoroczne przejście Merkurego - zdjęcia6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)