Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Odległe galaktyki podobne do Drogi Mlecznej ukazują historię formowania się gwiazd
2019-12-18.Autor. Vega

Ten nowy radiowy obraz przedstawia odległe galaktyki. Najjaśniejsze miejsca to galaktyki zasilane przez supermasywne czarne dziury, świecące jasno na falach radiowych. Ale tym, co wyróżnia ten obraz, są liczne słabe kropki wypełniające niebo. Są to odległe galaktyki, takie jak nasza, których nigdy wcześniej nie obserwowano na tym paśmie.
Aby poznać historię formowania się gwiazd we Wszechświecie, musimy spojrzeć w przeszłość. Galaktyki tworzą swoje gwiazdy przez 13 mld lat, ale większość z nich powstała między 8 a 11 mld lat temu.

Dla astronomów wyzwaniem było zbadanie słabego światła pochodzącego z tej epoki. Teleskopy optyczne widzą bardzo odległe galaktyki, ale nowe gwiazdy są w dużej mierze ukryte w zakurzonych obłokach gazowych. Dzięki radioteleskopom można obserwować rzadkie, jasne galaktyki tworzące gwiazdy ukryte za tym pyłem. Do tej pory jednak instrumenty te nie były wystarczająco czułe, aby wykrywać sygnały z odległych galaktyk podobnych do Drogi Mlecznej, które są odpowiedzialne za większość procesów formowania się gwiazd we Wszechświecie.

Międzynarodowy zespół astronomów korzystających z radioteleskopu MeerKAT w południowoafrykańskim obserwatorium South African Radio Astronomy Observatory (SARAO) niedawno dokonał pierwszej obserwacji radiowej na tyle czułej, by móc odkryć takie galaktyki. ?Aby stworzyć ten obraz, wybraliśmy obszar na niebie południowym, na którym nie ma silnych źródeł radiowych mogących zaślepić czułe obserwacje? ? powiedział Tom Mauch z SARAO w Kapsztadzie, kierownik zespołu badawczego.

Zespół wykorzystał 64 anteny MeerKAT do obserwacji tego obszaru w łącznym czasie 130 godzin. Powstały obraz pokazuje obszar nieba o powierzchni porównywalnej do pięciu tarcz Księżyca w pełni, zawierający dziesiątki tysięcy galaktyk.

Ponieważ fale radiowe poruszają się z prędkością światła, obraz ten jest swoistym wehikułem czasu, analizującym przez miliardy lat powstawanie gwiazd w tych odległych galaktykach. Ponieważ jedynie młode gwiazdy (w wieku poniżej 30 mln lat) emitują fale radiowe, astronomowie wiedzą, że nie trafią na stare gwiazdy, które by zanieczyściły obraz.  

Astronomowie chcą wykorzystać ten obraz aby dowiedzieć się więcej na temat formowania się gwiazd w całym Wszechświecie. Te pierwsze wyniki wskazują, że tempo formowania się gwiazd w tym okresie życia Wszechświata jest nawet wyższe niż pierwotnie oczekiwano. Na obrazach uzyskiwanych wcześniej można było wykryć jedynie rzadkie i świecące galaktyki, które stworzyły tylko niewielką część gwiazd we Wszechświecie.

Tylko w ciągu ostatnich kilku lat technologia rozwinęła się do tego stopnia, że można budować wspaniałe teleskopy, takie jak MeerKAT i otrzymać moc obliczeniową do tworzenia obrazów takich jak ten i dostatecznie zrozumieć, w jaki sposób Wszechświat stał się taki, jakim jest obecnie.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NRAO

Vega
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/12/odlege-galaktyki-podobne-do-drogi.html

Odległe galaktyki podobne do Drogi Mlecznej ukazują historię formowania się gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Słońcu zaobserwowano zielony błysk

2019-12-19.
Mieszkaniec Rumunii, Maximilian Teodorescu zarejestrował ciekawe zjawisko solarne, będące w istocie fenomenem optycznym. Chodzi o tak zwany zielony błysk, niekiedy towarzyszący zachodowi lub wschodowi Słońca.

 Zdaniem autora zdjęć udało mu się uchwycić niewielki niebieski błysk i kilka zielonych błysków, które pojawiły się na skraju zachodzącej tarczy słonecznej. Ten fascynujący efekt ma dużo wspólnego z tęczą, bo zasada jego powstawania jest podobna, a kolorystyka zależy od widma słonecznego.

 Zielone błyski powstają ze względu na to, że ziemska atmosfera działa jak pryzmat. Światło zachodzącego Słońca rozszczepia się na kolorów podstawowe, a inwersja temperaturowa tworzy miraż przypominający rosnący zielony błysk. Może to być zaobserwowane na dowolnej wysokości, ale przeważnie widoczne są na wyraźnie widocznym horyzoncie, na przykład nad morzem.

Niekiedy Słońce potrafi również wygenerować niebieski błysk. Geneza jego powstania jest taka sama jak w przypadku błysku zielonego.

Co ciekawe podobne zielone błyski można też zaobserwować w takich warunkach, gdy do horyzontu zbliża się Księżyc, a nawet jasne planety takie jak Wenus i Jowisz. Jednak obserwacja tego zjawiska jest znacznie trudniejsza niż w przypadku Słónca.

 
Zmianynaziemi.pl
https://nt.interia.pl/news-na-sloncu-zaobserwowano-zielony-blysk,nId,4217156

A perfect Green Flash Sunset

 

Na Słońcu zaobserwowano zielony błysk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leptony pomagają w tropieniu nowej fizyki
2019-12-19. Redakcja
Elektrony z ?kolegami? ? innymi leptonami ? to jedne z wielu produktów zderzeń obserwowanych w eksperymencie LHCb przy Wielkim Zderzaczu Hadronów. Zdaniem teoretyków, niektóre z tych cząstek mogą powstawać w procesach wychodzących poza standardową fizykę. Najnowsza analiza weryfikuje te przewidywania.
Czy za anomaliami, obserwowanymi w eksperymencie LHCb w rozpadach mezonów pięknych (B), kryją się nieznane cząstki, spoza obecnie obowiązującego i doskonale przetestowanego Modelu Standardowego? Aby odpowiedzieć na to pytanie, fizycy szukają nie tylko kolejnych oznak istnienia nowych cząstek, ale także śladów zjawisk mogących zachodzić z ich udziałem. Jednym z procesów proponowanych przez teoretyków, a wykraczającym poza świat znanej fizyki, jest łamanie zasady zachowania liczby leptonowej. To hipotetyczne zjawisko znalazło się w centrum zainteresowania międzynarodowej grupy badaczy, w której skład wchodzili przedstawiciele Instytutu Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie, Technische Universität w Dortmundzie (TUD) i Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS) w Paryżu. Ze szczególną uwagą przeanalizowali oni dane zebrane w latach 2011-12 podczas zderzeń protonów w ramach eksperymentu LHCb przy Wielkim Zderzaczu Hadronów w
CERN pod Genewą. Wyniki poszukiwań zostały właśnie omówione na łamach prestiżowego czasopisma ?Physical Review Letters?.
Dzięki dekadom eksperymentów i pomiarów wykonanych przez fizyków jądrowych i badaczy promieniowania kosmicznego wiadomo, że cząstki materii dzielą się na dwie całkowicie niezależne rodziny: kwarki i leptony (oraz ich antymaterialne odpowiedniki). Kwarki (górny, dolny, dziwny, powabny, piękny i prawdziwy) zawsze występują w zlepkach. Układy dwóch kwarków są znane jako mezony, układy trzech kwarków to bariony. Wśród tych ostatnich znajdziemy proton i neutron, cząstki tworzące jądra
atomowe. Z kolei do leptonów zaliczamy elektrony, miony, taony oraz odpowiadające im neutrina.
?Właściwości leptonów i kwarków różnią się w sposób zasadniczy. W rezultacie obie grupy cząstek są opisywane za pomocą zestawów innych liczb, zwanych liczbami kwantowymi. Jedną z liczb kwantowych używanych do opisu leptonów jest liczba leptonowa. Na przykład każdy elektron ma elektronową liczbę leptonową równą 1. Z kolei antymaterialne odpowiedniki elektronów, czyli pozytony, mają liczbę elektronową -1?, tłumaczy dr Jihyun Bhom (IFJ PAN), główna autorka analizy. ?Tak
dochodzimy do zjawiska kluczowego dla wyjaśnienia sensu naszej pracy. Otóż w ramach Modelu Standardowego obowiązuje zasada zachowania liczby leptonowej. Mówi ona, że suma liczb leptonowych cząstek na początku i na końcu procesu musi być zawsze taka sama?.
Wymóg zachowania liczby leptonowej powoduje, że jeśli w jakiejś interakcji uczestniczą np. dwa elektrony, o sumarycznej liczbie
elektronowej dwa, to na końcu procesu liczba ta również będzie wynosić dwa. W przedstawionym przykładzie w ramach Modelu Standardowego dozwolona jest więc produkcja zarówno dwóch elektronów, jak też czterech elektronów i dwóch pozytonów, etc.
Zarówno leptony, jak i kwarki, można podzielić na trzy grupy zwane generacjami. Istnienie tej samej liczby generacji leptonów i kwarków skłoniło teoretyków na świecie do przypuszczenia, że przy odpowiednio dużej energii leptony i kwarki mogą się ?stopić? w leptokwarki ? hipotetyczne cząstki o cechach zarówno leptonów, jak i kwarków. Gdyby istniały, leptokwarki powinny być nietrwałymi cząstkami o bardzo dużych masach, porównywalnych nawet z masą całego jądra ołowiu.
?W procesach, w których uczestniczyłyby leptokwarki, liczby leptonowe nie muszą być zachowane. Wykrycie śladów zjawisk z łamaniem zasady zachowania liczby leptonowej byłoby więc znaczącym krokiem na drodze do detekcji cząstek spoza Modelu Standardowego. W szczególności ułatwiłoby nam interpretację natury anomalii, które od pewnego czasu coraz
wyraźniej widać w danych z rozpadów mezonów pięknych, a więc cząstek zawierających kwark dolny i antykwark piękny?, mówi dr Bhom.
W najnowszych analizach statystycznych niezbędne okazało się użycie sztucznej inteligencji. Na dodatek nie jednej.
?Interesowały nas rozpady mezonu B prowadzące do powstania mezonu K, mionu i elektronu. Tak się jednak składa, że w ramach Modelu Standardowego znaczna część rozpadów mezonu B prowadzi do dokładnie tych samych produktów z neutrinami (tych ostatnich nie udaje się rejestrować). Tak ogromne tło należało bardzo precyzyjnie usunąć z zebranych danych. Za to zadanie odpowiadała jedna sztuczna inteligencja. Druga okazała się konieczna by zlikwidować pozostałości tła przepuszczone przez pierwszą?, wyjaśnia dr Bhom. Mimo użycia wyrafinowanych narzędzi matematycznych, badaczom z IFJ PAN, TUD i CNRS nie udało się wykryć śladów zjawisk łamiących zachowanie liczby leptonowej. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło.
?Z pewnością sięgającą 95% aż o rząd wielkości poprawiliśmy dotychczasowe ograniczenia na rozwiązania przedstawiane przez teoretyków w celu wyjaśnienia obecności anomalii w rozpadach mezonów B. W rezultacie jako pierwsi w istotny sposób zawęziliśmy obszary poszukiwań teorii tłumaczących istnienie tych anomalii za pomocą nowej fizyki?, podkreśla dr Bhom.
Jeśli istnieją, procesy łamiące zasadę zachowania liczby leptonowej najwyraźniej zachodzą znacznie rzadziej niż przewidywały to
najpopularniejsze rozszerzenia Modelu Standardowego z udziałem leptokwarków. Co więcej, same anomalie w rozpadach mezonów pięknych wcale nie muszą być związane z nowymi cząstkami. Wciąż nie można wykluczyć możliwości, że są to artefakty technik pomiarowych, użytych narzędzi matematycznych lub skutek nieuwzględnienia jakiegoś zjawiska zachodzącego w obrębie obecnie znanej fizyki. Można mieć tylko nadzieję, że kolejne, już zainicjowane analizy, z uwzględnieniem najnowszych
danych zebranych w LHC, w ciągu kilku lat ostatecznie rozwieją wątpliwości dotyczące istnienia fizyki wykraczającej poza Model
Standardowy.
Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie zajmuje się strukturą materii i własnościami oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po wnętrza cząstek elementarnych. Wyniki badań ? obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska ? są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego ?Materia-Energia-Przyszłość? o statusie Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW) na lata 2012-2017. Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. W kategoryzacji MNiSW Instytut został
zaliczony do kategorii naukowej A+ w grupie nauk ścisłych i inżynierskich.
PUBLIKACJE NAUKOWE:
?Search for the lepton-flavour violating decays B+ ? K+ ?? e?? LHCb Collaboration Physical Review Letters 123, 241802 (2019)
DOI: https://doi.org/10.1103/PhysRevLett.123.241802
POWIĄZANE STRONY WWW:
http://www.tu-dortmund.de/
Strona Technische Universität Dortmund.
http://www.cnrs.fr/
Strona Centre National de la Recherche Scientifique.
http://www.ifj.edu.pl/
Strona Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
http://press.ifj.edu.pl/
Serwis prasowy Instytutu Fizyki Jądrowej PAN.
https://kosmonauta.net/2019/12/leptony-pomagaja-w-tropieniu-nowej-fizyki/

Leptony pomagają w tropieniu nowej fizyki.jpg

Leptony pomagają w tropieniu nowej fizyki2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bałtyk, Gotlandia i sinice okiem Sentinela 2
2019-12-19. Krzysztof Kanawka

Dane z europejskiego satelity Sentinel 2 pozwalają m.in. na obserwacje zmiennych warunków na wodach Bałtyku.
W ostatnich latach praktycznie w każdym sezonie letnim obserwujemy intensywny zakwit sinic na wodach Bałtyku. Satelitarne mapy rozkwitu sinic są istotne, ponieważ dostarczają informacji o zasięgu niebezpiecznych stref. Jednakże nie można skupić się wyłącznie na nich, ponieważ równie ważne są jakościowe badania terenowe, które pozwalają określić natężenie rozkwitu oraz gatunki cyjanobakterii tworzące przypowierzchniowe maty.
Poniższe nagranie prezentuje zakwit sinic na Bałtyku w okolicach Gotlandii. Zdjęcie zostało wykonane przez satelitę Sentinel 2 w dniu 20 lipca 2019.
Maty na zdjęciach to przede wszystkim gatunek Nodularia, który jest toksyczny dla ludzi i może powodować uszkodzenia wątroby. Dlatego też obserwacje ruchu mat oraz ich potencjalne zbliżanie się do wybrzeży jest ważne w przypadku małego i bardzo specyficznego morza jakim jest Bałtyk.
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości można zobaczyć pod tym linkiem.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2019/12/baltyk-gotlandia-i-sinice-okiem-sentinela-2/

 

Bałtyk, Gotlandia i sinice okiem Sentinela 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars. W poszukiwaniu życia - recenzja dojrzałej książki od PWN
2019-12-19. Piotr
Mars. W poszukiwaniu życia to książka bardzo dokładnie opisująca to, co ludzkość wie już o Czerwonej Planecie. Dzięki jej zawartości szczegółowo poznajemy historię badań planety, dowiadujemy się wszystkiego, co możliwe o szeroko pojętych śladach i dowodach istnienia życia, ale też zaczynamy dostrzegać ile teorii upadło, a ile nowych powstało przez blisko dwieście lat prób ludzkości zmierzających do rozszyfrowania tej intrygującej planety.
Cieszy fakt, że na rynku pojawiają się poważne pozycje, które próbują podsumować to, co ludzkości udało się osiągnąć, ale też potrafiące wskazać błędy popełniane przez te wszystkie lata badań.

Mars. W poszukiwaniu życia. - Pełna Recenzja


Autor: David A Weintraub
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Pwn
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 310
Gdzie kupić? ksiegarnia.pwn.pl
Niezwykle elektryzującą częścią książki jest ta poświęcona marsjańskiemu życiu. Za sprawą autora konfrontujemy fakty z wyobrażeniami

 

Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=965

Mars. W poszukiwaniu życia - recenzja dojrzałej książki od PWN.jpg

Mars. W poszukiwaniu życia - recenzja dojrzałej książki od PWN2.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tajemniczo wygląda centrum naszej galaktyki. Zobaczcie piękne obrazy od ESO
2019-12-19.
ESO przygotowało niesamowity obraz centrum naszej galaktyki, dzięki któremu możecie zobaczyć, jak wygląda najbardziej dynamicznie zmieniające się miejsce w całej Drodze Mlecznej. Tam znajdują się dwie czarne dziury!
Przynajmniej tak twierdzą Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Według najnowszych badań, w centrum Drogi Mlecznej, wokół gigantycznej czarnej dziury o nazwie Sagittarius A*, może wirować mniejszy obiekt. Na razie to tylko wstępne sugestie, ale astronomowie już zbierają dowody na potwierdzenie tej teorii.
Na obrazie opublikowanym przez NASA możecie zobaczyć przestrzeń, w której znajdują się te obiekty. Nasza piękna planeta znajduje się ok. 26 tysięcy lat świetlnych od tych obszarów. Obfitują one w masywne gwiazdy, intensywne strumienie wiatru i gazu gwiezdnego, rozgrzanego do milionów stopni, czy zaburzenia grawitacyjne spowodowane istnieniem tych czarnych dziur.
Astronomowie przy tworzeniu tego obrazu wykorzystali dane z Kosmicznego Teleskopu Chandra i Very Large Telescope. Na materiale filmowym możemy zobaczyć widok z jasnego i bardzo zwartego źródła radiowego w centrum Drogi Mlecznej, a mianowicie Sagittarius A*. Najbardziej charakterystycznymi obiektami tam występującymi są gwiazdy Wolfa-Rayeta, które są jednymi z najgorętszych obiektów we Wszechświecie. Co ciekawe, taka gwiazda jest odpowiedzialna za powstanie naszego Układu Słonecznego.
Źródło: GeekWeek.pl/ESO/ESA/NASA / Fot. ESO/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-19/tak-tajemniczo-wyglada-centrum-naszej-galaktyki-zobaczcie-piekne-obrazy-od-eso/

 

Tak tajemniczo wygląda centrum naszej galaktyki. Zobaczcie piękne obrazy od ESO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 11
2019-12-19. Wojciech Usarzewicz
Ogień nad Teksasem
Pierwotnie, Hubble miał działać przez 15 lat, ale już na 2004 rok planowano kolejną misję serwisową, która okres pracy teleskopu przedłużyłaby o kolejne 10 lat. Niestety, 1 lutego 2003 roku, w czasie powrotu na Ziemię z kilkudniowej misji, pierwszy amerykański wahadłowiec kosmiczny Columbia76, rozpadł się w powietrzu, otoczony kulą ognia. Druga katastrofa promu kosmicznego w historii NASA wstrzymała loty wahadłowców ? Hubble ponownie stanął na krawędzi śmierci.
Kiedy w sierpniu 2003 roku kolejna komisja przedstawiła wyniki swoich analiz katastrofy Columbii, wykazano, iż NASA nie zmieniło się tak bardzo od katastrofy Challengera ? jednak głosy niektórych do dziś sugerują, iż NASA, mimo swoich zaniedbań, była tylko ofiarą skostniałego systemu pełnego biurokracji i sztywnego łańcucha dowodzenia. Ale kiedy Kongres dostał swój raport o katastrofie, dostał jednocześnie kolejny powód do obcięcia budżetu NASA. Choć George D. Bush w styczniu 2004 roku zapowiadał reorganizację amerykańskiego programu kosmicznego, budżet NASA wcale nie miał rosnąć.77
Dlatego w listopadzie 2003 roku ówczesnemu dyrektorowi NASA, Seanowi O?Keefe, ciężko było domknąć plan budżetu na 2005 rok. Elementem tego budżetu były kolejne misje wahadłowców kosmicznych, które miały w końcu zostać zwolnione ze ?szlabanu?, by ? zgodnie z planem Busha ? dokończyć budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Bush chciał nowego programu misji załogowych, ale promy nie miały być już jego częścią. Ogłoszono, iż w 2010 roku flota wahadłowców zostanie uziemiona na dobre.78
Jednak planowane misje wahadłowców po 2003 roku musiały implementować nowe zasady bezpieczeństwa, które podnosiły koszty każdego z lotów, ale przede wszystkim, wymagały obecności stacji kosmicznej, z której można by obserwować poszycie wahadłowców. Columbia uległa zniszczeniu w wyniku uszkodzeń w poszyciu, przez co nie wytrzymała temperatury wejścia w atmosferę. Nowe zasady uwzględniały, że każdy prom wykona manewr obrotowy przy ISS, dzięki czemu astronauci na stacji oraz kamery zamontowane na tejże sprawdzą dokładnie poszycie wahadłowca. W razie problemu, załoga promu mogła czekać na ratunek na pokładzie ISS.
Teleskop Kosmiczny Hubble?a znajduje się jednak setki kilometrów wyżej, niż orbitująca Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Gdyby coś poszło nie tak, astronauci mogli by nie wrócić na Ziemię. Do tego każdy lot wahadłowcem był drogi. Kiedy więc O?Keefe przygotowywał budżet na 2005 rok, piąta i ostatnia planowana misja serwisowa, która miała mieć miejsce w 2004 roku, przykuła jego uwagę ? teleskop już w 2003 roku był poważnie podstarzały i wymagał napraw poszycia oraz kolejnej wymiany żyroskopów. Misja była więc konieczna ? co więcej, w magazynach Goddarda czekały już dwa kolejne instrumenty ? trzecia wersja kamery WF/PC i nowy spektrograf COS. Z drugiej strony, HST według planów był już prawie u kresu swojego życia, a jego akumulatory mogły nie dotrwać nawet do 2009 roku.
W tym samym czasie, kiedy O?Keefe pracował nad budżetem, naukowcy obmyślali plany dalszych teleskopów ? część naukowców nie była już tak zainteresowana nowym teleskopem optycznym jak dawniej, pozostali preferowali teleskop na podczerwień, ale ogólne nastroje zdawały się sugerować, iż HST stracił zainteresowanie, mimo wszystkich swoich rewolucyjnych obserwacji. Już w latach 90-tych zastanawiano się, co zbudować po Hubble?u ? ostatecznie wybór padł na teleskopy podczerwone. Jednym z nich stał się teleskop Spitzera, drugim budowany w momencie pisania tej książki teleskop Jamesa Webba. Jednak z uwagi na rozwój teleskopów naziemnych, optyczny następca Hubble?a nie był brany pod uwagę w XXI wieku przez większość naukowców, a pojawiły się także i głosy, że Hubble nie musi już być serwisowany po 2005 roku. Z drugiej strony, Bahcall już w sierpniu 2003 roku wypuścił raport własnej komisji, która stwierdziła, z drugiej znów strony, iż jest bardzo zainteresowana utrzymaniem sprawności Hubble?a przynajmniej do 2010 roku. Jednocześnie, Bahcall i inni naukowcy związani z HST zaczęli naciskać na NASA, by kolejna misja serwisowa się odbyła, a co więcej, by NASA zdecydowało się na kolejne misje serwisowe, które pozwoliłyby HST operować przynajmniej do 2015 roku.
O?Keefe dostał jednak to, czego chciał ? powód, by przyciąć budżet. Raport Bahcalla według dyrektora NASA spóźnił się, ponieważ wcześniej zainteresowanie Hubblem, w oczach O?Keefiego, spadało. Dlatego O?Keefe postanowił wykreślić z budżetu ostatnią misję serwisową Hubble?a. O?Keefe do tego brał pod uwagę ryzyko wynikające z tej misji ? z punktu widzenia nowych, po-columbijskich zasad bezpieczeństwa, ryzyko to było za duże. W styczniu 2004 roku George D. Bush przedstawił swoją wizję programu kosmicznego. 15 stycznia 2004 roku, dzień po konferencji,w Washington Post Kathy Sawyer napisała tylko jedno zdanie: ?nie będzie więcej misji serwisowych Teleskopu Kosmicznego Hubble?a.?79 O?Keefe potwierdził to na konferencji w Centrum Goddarda kolejnego dnia, 16 stycznia 2004 roku.
Walka o ostatnią misję serwisową
Tak samo, jak w przeszłości, także i teraz zaczęto ?misję ratunkową?. NASA została zalana listami oraz e-mailami, prasa rozpisywała się krytycznie o decyzji agencji, pojawiały się też petycje na rzecz przywrócenia ostatniej misji serwisowej do budżetu. Sam Instytut Teleskopu Kosmicznego nie próżnował, organizując spotkania naukowe ? podczas gdy prasa krytykowała, a astronomowie pisali e-maile do NASA, sam Instytut postanowił położyć nacisk na PR, organizując konferencje i udostępniając informacje prasowe przynajmniej raz w tygodniu. Ówczesny dyrektor Instytutu, Steve Beckwith, dla przykładu, 9 marca 2004 roku, opublikował zdjęcie Ultra Głębokiego Pola Hubble?a, które naświetlał przez cztery miesiące i skończył dokładnie w momencie, kiedy O?Keefe ogłosił usunięcie misji serwisowej z budżetu. Beckwith wykorzystał swoje wyśmienite zdjęcie w idealnym czasie ? 10 tysięcy galaktyk głębokiego pola zachwyciło nie tylko opinię publiczną, ale też kongresmenów.
W rezultacie 11 marca tego samego roku, kiedy O?Keefe zeznawał przed komisją budżetową, miał już małe grono przeciwników ? rezultatem przesłuchania było zabronienie O?Keefiemu jakichkolwiek dalszych działań: choć pozycja w budżecie nie została przywrócona, O?Keefe nie mógł zwolnić pracowników, którzy przygotowywali tę misję serwisową. Dodatkowo powołano kolejną komisję, która miała ocenić decyzję O?Keefiego i przydatność misji serwisowej. W skład tej komisji weszli między innymi Riccardo Giacconi, Sandra Faber, a także Gret Harbaugh i Charles Bolden, którzy, jako astronauci, serwisowali HST w czasie wcześniejszych misji serwisowych.
Nowa komisja nie miała łatwego zadania ? choć misja serwisowa była mile widziana, dostrzegano problemy pod postacią ryzyka czy kosztów. Jednocześnie, Centrum Goddarda pracowało już nad planami zbudowania robota, zdolnego do serwisowania teleskopu kosmicznego, pod wodzą Franka Cepolliny, który był odpowiedzialny za wszystkie misje serwisowe HST od 1993 roku włącznie. Cepollina przeanalizował ówczesny status robotyki w różnych centrach badawczych, szukając maszyny, zdolnej serwisować teleskop orbitalny. 12 marca 2004 roku zdał raport O?Keefiemu, który szybko zgodził się, by Goddard zbadał dokładniej temat. Opracowane przez Centrum roboty okazały się dość sprawne i była szansa, że robot poleci do Hubble?a już w 2007 roku. Taka misja z użyciem robota, jak wtedy uważano, byłaby znacznie tańsza, niż przeszkolenie astronautów i wysłanie dużego wahadłowca na orbitę. Pomysł robota został oficjalnie przedstawiony przez NASA 1 czerwca i zyskał aprobatę opinii publicznej.
Dla NASA było to dobre rozwiązanie ? teoretycznie tańsze, wygodniejsze i oferujące dobry PR. Jednocześnie, NASA i tak wiedziała, że będzie potrzebować misji automatycznej sondy, która doleci do Hubble?a i wprowadzi go na bezpieczną tor lotu celem deorbitacji nad Pacyfikiem. Administracja agencji wyszła więc z założenia, że skoro robot i tak będzie potrzebny, można go zbudować już teraz i dać mu więcej możliwości manualnych.
Czerwiec stanął pod znakiem konferencji prasowych ? Beckwith miał swoją, O?Keefe swoją, a wszyscy spierali się o lepsze rozwiązanie sytuacji z HST, dodatkowo zeznając przed komisjami Kongresu. Omówiono niedoskonałość technologii naziemnych teleskopów, omówiono możliwości i osiągnięcia teleskopu Hubble?a. Omówiono też niedoskonałość technologii robotów, wspominając o problemie zdalnej kontroli, nie dającej zbyt dużo czasu na reakcję. Wspomniano też, że nie ma czasu i budżetu na przetestowanie robota w kosmosie, a misja bez testów byłaby tak samo ryzykowna, jak wysłanie promu.
Przez kolejne miesiące problemów było coraz więcej ? NASA nie podjęła ostatecznej decyzji, a w budżecie nie było miejsca ani na misję promu, ani na misję robota. Eksperci natomiast z dnia na dzień coraz bardziej krytykowali pomysł Goddarda, który, z uwagi na ówczesną technologię, wydawał się coraz bardziej niemożliwy. W końcu, komisja powołana przez Kongres, ta z Faber i Giacconim, opublikowała swój raport, w którym wyjaśniła, iż większość technologii dla misji robota po prostu nie istnieje, czasu na jego budowę jest mało, a ostateczny koszt ? do 1,6 miliarda dolarów ? znacznie przewyższa koszta misji wahadłowca.80 Raport opublikowano 8 grudnia 2004 roku. Kilka dni później, O?Keefe złożył swoją rezygnację ? choć pracował w NASA jeszcze do lutego, konsultując budżet. Jednak głosy z zewnątrz nie zmieniły jego poglądów na misję wahadłowca ? z uwagi na to, że nie mógł znaleźć sojuszników dla misji robota, zdecydował się usunąć całkowicie misje serwisowe z planu budżetu na 2006 rok.
Stanowisko po O?Keefim zajął Michael Griffin ? nowy dyrektor NASA miał już inne poglądy i był gotów przywrócić do budżetu misję serwisową z pomocą wahadłowca. Griffin, inżynier z doświadczeniem, nie tylko miał głowę na karku, ale też wiele lat wcześniej pracował przy budowie Hubble?a. Zeznając przed komisją Kongresu 12 kwietnia 2005 roku praktycznie skreślił możliwość misji robota ? albo przeprowadzi się misję serwisową z pomocą wahadłowca, albo robot, zamiast naprawiać teleskop, od razu wykona jego deorbitację, która jednak, w oczach większości ekspertów, nie była i wciąż nie jest potrzebna aż do połowy lat 20-tych tego wieku. I tak skończyła się batalia o misję serwisową ? bez sukcesu, ale w stanie zawieszenia.
Pod przewodnictwem Griffina, misja serwisowa wahadłowca została ustalona na 2008 rok, choć nie posiadała ona budżetu i nie była pewna ? po prostu wrzucono ją w grafik z nadzieją, że do tego czasu uda się rozwiązać wszystkie kwestie bezpieczeństwa. Wznowiono loty promów kosmicznych, które po kilku misjach wykazały, iż nowe zasady bezpieczeństwa się sprawdzają ? wznowiono też budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a po tych kilku sukcesach, Griffin ogłosił 31 października 2006 roku, że kolejna misja serwisowa teleskopu kosmicznego została zaakceptowana i oficjalnie wprowadzona do rozpiski lotów. Październikowa decyzja zakładała, że misja przeprowadzona zostanie na jesień 2008 roku.
Start został jednak odwołany, kiedy Hubble doznał kolejnych uszkodzeń w wyniku zużycia, a inżynierowie musieli opracować plany dla dodatkowej naprawy. Gdy jednak w maju 2009 roku Atlantis poleciał do Hubble?a, ostatnia misja serwisowa została przeprowadzona w sposób wręcz idealny.
Piąta misja serwisowa (SM4)
Pierwotnie, misja serwisowa SM4, czyli już piąta misja serwisowa w kolejności, planowana była na 28 września 2008 roku, jednak Hubble doznał kolejnej awarii w jednym z systemów komputerowych. Misja musiała więc być przełożona, by inżynierowie na Ziemi dokonali analizy sytuacji i opracowali plan dodatkowej naprawy. Ostatecznie, SM4 zaczęła się 11 maja 2009 roku ? była to ostatnia misja serwisowa Teleskopu Kosmicznego Hubble?a.
Michael Griffin stwierdził, że Hubble jest niezastąpionym i niezwykle cennym instrumentem naukowym, toteż ryzyko lotu promem kalkulowało się jako opłacalne. Zakładała wymianę dwóch głównych detektorów, naprawę kilku problemów, wymianę wszystkich żyroskopów, baterii i podzespołów, które pozwoliłyby Hubble?owi działać aż do 2014 roku.
Ostatnia misja serwisowa była też pierwszą i jedyną, w czasie której na Ziemi gotowy do natychmiastowego startu i lotu był drugi wahadłowiec, który miał za zadanie polecieć na ratunek astronautom w razie jakiejkolwiek awarii.
O 19:01:00 GMT, 11 maja 2009 roku prom kosmiczny Atlantis wyruszył ze stanowiska 39A w ramach misji STS-125. Na pokładzie znajdowali się dowódca misji Scott D. Altman, pilot Gregory C. Johnson i specjaliści misji Michael J. Massimino, Michael T. Good, K. Megan McArthur, John M. Grunsfeld i Andrew J. Feustel.
Najważniejszym celem misji była wymiana dwóch głównych instrumentów obserwacyjnych. Nowy spektrograf COS zastąpił wysłużonego COSTARa, który od pierwszej misji serwisowej korygował optykę teleskopu Hubble?a. Wszystkie instrumenty na Hubble?u posiadają już własną, wbudowaną optykę korekcyjną. COSTAR nie był już potrzebny. Natomiast kamera WF/PC-2 została wymieniona na nową, WFC-3. Obydwa nowe instrumenty w olbrzymim stopniu rozwinęły możliwości obserwacyjne Hubble?a. COS przede wszystkim służy do obserwacji minimalnych zmian w świetle emitowanym przez odległe obiekty, co pozwala studiować naturę przestrzeni międzygalaktycznej. Natomiast WFC-3 to kamera, pozwalająca na wykonywanie wysokiej jakości fotografii kosmosu w bardzo szerokim zakresie spektrum, od bliskiej podczerwieni po daleki ultrafiolet.
Wymiana tych dwóch urządzeń była bardzo ważna, ale ważna była też naprawa instrumentów ACS i STIS. Niestety, inżynierowie napotkali problem ? ani jeden ani drugi z tych instrumentów nie został zaprojektowany do bycia naprawianym na orbicie w stanie nieważkości. Inżynierowie musieli więc opracować nowe narzędzia i procedury, by naprawa się udała.
STIS zainstalowano w czasie drugiej misji serwisowej w 1997 roku. Przestał działać w sierpniu 2004 roku w wyniku problemów z zasilaniem. By dostać się do wnętrza instrumentu, astronauci musieli w stanie nieważkości odkręcić 111 śrub. Nie musieli na szczęście dokręcać ich w nowym urządzeniu, którego panel zastosował dwa zatrzaski.
COS i STIS pozwalają naukowcom na badanie efektu Dopplera w świetle otaczającym czarne dziury, a także na badanie galaktyk, gwiazd i planet krążących wokół innych gwiazd.
ACS zainstalowano w czasie misji SM3B w 2002 roku. Urządzenie przestało działać w lipcu 2006 roku. ACS składa się z trzech modułów ? kamery szerokokątnej WFC, kamery HRC i kamery SBC. Urządzenie, podobnie jak STIS, nie było zaprojektowane do orbitalnej naprawy. Astronauci musieli dosłownie wykonać bajpas, omijając zepsute układy elektryczne. Niestety, naprawa była tylko częściowa, modułu HRC nie udało się naprawić.
ACS, wyposażona w koronograf81, pozwala na dogodne badanie planet krążących wokół innych gwiazd. To właśnie to urządzenie pomogło w wykonaniu pierwszych zdjęć planety pozasłonecznej, Fomalhaut.
Misja serwisowa dokonała też wymiany wszystkich sześciu żyroskopów i układów elektronicznych sterujących systemami celowania Hubble?a. Astronauci wymienili też akumulatory, wciąż oryginalne z 1990 roku, a także kolejne fragmenty osłony termicznej.
Drobną modyfikacją była instalacja mechanizmu miękkiego przejęcia ? SCM ? to rodzaj pierścienia mocującego opracowany specjalnie na potrzeby Hubble?a. W przyszłości, umożliwi on łatwe pochwycenie Hubble?a przez pojazd nowej generacji, kiedy zostanie on opracowany. To ten element pozwoli albo skierować Hubble?a bezpiecznie nad Pacyfik, gdzie ulegnie zniszczeniu, albo wynieść go wyżej, by dać mu drugie życie i kolejne lata na obserwację.
Atlantis wylądował bezpiecznie 24 maja 2009 o godzinie 16:39:00 GMT ? wyjątkowo nie w Centrum Kosmicznym Kennediego, ale w Bazie Sił Powietrznych Edwards w Kalifornii. Misja trwała 12 dni, 21 godzin i 37 minut. W czasie jej trwania wykonano aż pięć wyjść w przestrzeń kosmiczną.
Przypisy
76 Columbia była pierwszym wahadłowcem, który poleciał w kosmos. Wcześniej jednak NASA zbudowała prom kosmiczny Constitution, przemianowany potem na Enterprise ? był to model testowy, służący do sprawdzenia możliwości lotów atmosferycznych. Enterprise nigdy nie poleciał w kosmos.
77 I, jak to bywa w przypadku agencji rządowych, wraz z nadejściem nowej administracji, wszystko się zmieniło. O ile George D. Bush chciał powrotu na Księżyc, jego program Constelation został anulowany kilka lat później, kiedy władzę w Białym Domu przejął Barrack Obama, preferujący misję na Marsa. Nie zlikwidowano jednak programu Orion ? nowej kapsuły załogowej i systemu rakietowego SLS. Dziś, po Obamie i Trumpie, sytuacja znowu wygląda zupełnie inaczej.
78 Ostatecznie jednak, ostatni wahadłowiec poleciał w kosmos w 2011 roku. Potem, wahadłowce przeniesiono do muzeów w różnych lokacjach USA.
79 Zimmerman, s. 196.
80 Zimmerman, s. 205.
81 Koronograf to urządzenie, którego zadaniem jest zasłonięcie bezpośredniego światła gwiazdy. Stosuje się go do obserwacji korony gwiazd, zarówno tych oddalonych, jak i naszej najbliższej ? Słońca. Koronograf wykorzystuje się również do wizualnego badania planet pozasłonecznych. Są one zbyt blisko jasnej gwiazdy, by móc je normalnie dostrzec, dlatego koronograf zasłania bezpośrednie światło gwiazdy, a planety stają się widoczne dla instrumentów obserwacyjnych.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/historia-teleskopu-kosmicznego-hubblea-czesc-11/

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński łazik księżycowy mistrzem wytrwałości
2019-12-19. Radek Kosarzycki
Przemieszczający się po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca łazik Yutu 2, element chińskiej misji Chang?e 4, pobił właśnie rekord długości trwania misji łazika na powierzchni Księżyca.
Chińska telewizja CGTN poinformowała niedawno, że łazik pobił poprzedni rekord długości trwania misji ustanowiony przez sowiecki łazik Łunochod 1.
Łunochod 1 był pierwszym, jeżdżącym, zdalnie kontrolowanym robotem poruszającym się po powierzchni innego globu. Jego misja trwała od 17 listopada 1970 roku do 4 października 1971 roku czyli dziesięć i pół miesiąca.
W trakcie swojej misji Łunochod przejechał 10,5 kilometra po powierzchni Księżyca i przesłał na Ziemię ponad 20 000 zdjęć i 200 panoram.
Yutu 2 obecnie działa już ponad 11 miesięcy ? jego misja rozpoczęła się 3 stycznia br.
Łazik Yutu 2 stanowi element misji Chang?e 4, w skład której wchodzi także lądownik stacjonarny. Oba elementy wylądowały na dnie 186-kilometrowego Krateru Von Karmana. Jak dotąd łazik przejechał ok. 345 metrów.
Rekord odnosi się jedynie do misji na powierzchni Księżyca, wiele sond orbitalnych wokół Księżyca działa znacznie dłużej. Amerykańska sonda Lunar Reconnaissance Orbiter rozpoczęła swoją misję w czerwcu 2009 roku i nadal działa.
Źródło: NASA/CGTN/Space.com
https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/chinski-lazik-ksiezycowy-mistrzem-wytrwalosci/

Chiński łazik księżycowy mistrzem wytrwałości.jpg

Chiński łazik księżycowy mistrzem wytrwałości2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop VLT dostrzega pożywienie dla pierwszych supermasywnych czarnych dziur we wszechświecie
2019-12-19. Radek Kosarzycki
Astronomowie korzystający z Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) zaobserwowali obłoki chłodnego gazu otaczające jedne z pierwszych galaktyk we Wszechświecie. Owe gazowe halo są wspaniałym źródłem pożywienia dla supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach tych galaktyk, które teraz obserwujemy takimi jakie były 12,5 miliarda lat temu. Te zapasy pożywienia mogą tłumaczyć w jaki sposób te kosmiczne potwory tak szybko urosły w początkowym okresie historii Wszechświata.
?Po raz pierwszy w historii udało nam się dowieść, że pierwotne galaktyki miały wystarczająco dużo pożywienia w swoim otoczeniu, aby zapewnić szybki wzrost supermasywnych czarnych dziur oraz intensywne procesy gwiazdotwórcze? mówi Emanuele Paolo Farina z Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu, który kierował badaniami, których wyniki opublikowano dzisiaj w periodyku Astrophysical Journal. ?To fundamentalny element układanki, która pozwala nam opracować model tego jak formowały się kosmiczne struktury ponad 12 miliardów lat temu?.
Wizja artystyczna przedstawiająca halo gazowe wokół kwazara we wczesnym wszechświecie. Kwazar (pomarańczowy) emituje dwa silne dżety. Gazowe halo świecącego wodoru przedstawiono kolorem niebieskim. Źródło: ESO/M. Kornmesser
Astronomowie od dawna zastanawiali się jak supermasywne czarne dziury mogły osiągnąć swoje potężne rozmiary tak szybko po Wielkim Wybuchu. ?Obecność tych wczesnych potworów o masie miliardów mas Słońca, jest dla nas ogromną zagadką? mówi Farina. Oznacza to, że pierwsze czarne dziury, który mogły powstać w kolapsie pierwszych gwiazd, musiały urosnąć bardzo szybko. Jednak jak dotąd, astronomowie nie mogli dostrzec ?pożywienia dla tych czarnych dziur?- gazu i pyłu ? w wystarczająco dużych ilościach, które pozwoliłoby tłumaczyć ten gwałtowny wzrost.
Co więcej, wcześniejsze obserwacje za pomocą ALMA ukazały duże ilości gazu i pyłu w tych pierwszych galaktykach wykorzystywane do intensywnych procesów gwiazdotwórczych. Naukowcy doszli zatem do wniosku, że musiało tam pozostać niewiele gazu i pyłu dla czarnych dziur.
Aby rozwiązać tę zagadkę Farina wraz ze współpracownikami wykorzystali instrument MUSE zainstalowany na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) na chilijskiej pustyni Atakama, do zbadania kwazarów ? ekstremalnie jasnych obiektów zasilanych przez supermasywne czarne dziury, znajdujących się w centrach masywnych galaktyk. W ramach badań przeanalizowano 31 kwazarów widzianych obecnie takimi jakimi były 12,5 miliardów lat temu, kiedy to wszechświat miał zaledwie około 870 milionów lat. To jedna z największych próbek kwazarów z tego etapu historii Wszechświata.
Astronomowie odkryli, że 12 kwazarów otoczonych jest olbrzymimi ilościami gazu: halo chłodnego, gęstego gazu wodorowego rozciągające się na 100 000 lat świetlnych od centralnych czarnych dziur i masie miliardów mas słońca. Zespół naukowców z Niemiec, USA, Włoch i Chile, odkrył także, że te halo gazowe są ściśle związane z galaktykami, przez co stanowią idealne źródło materii do napędzania zarówno supermasywnych czarnych dziur jak i intensywnych procesów gwiazdotwórczych.
Przeprowadzenie badań było możliwe dzięki wyjątkowej czułości instrumentu MUSE (Multi Unit Spectroscopic Explorer) zainstalowanego na VLT, który według Fariny jest ?game-changerem? w badaniu kwazarów. ?W ciągu zaledwie kilku godzin na cel, byliśmy w stanie zbadać otoczenie najmasywniejszych i najbardziej żarłocznych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie? dodaje. Choć kwazary są jasne, to zasoby gazu wokół nich dużo trudniej zaobserwować. Jednak MUSE był w stanie wykryć delikatną poświatę gazu wodorowego w halo, dzięki czemu astronomowie byli w stanie dostrzec zapasy pożywienia dla supermasywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie.
W przyszłości, Ekstremalnie Duży Teleskop (ELT) pozwoli naukowcom odkryć jeszcze więcej szczegółów dotyczących galaktyk i supermasywnych czarnych dziur w pierwszych kilku miliardach lat po Wielkim Wybuchu.
Źródło: ESO
https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/19/teleskop-vlt-dostrzega-pozywienie-dla-pierwszych-supermasywnych-czarnych-dziur-we-wszechswiecie/

Teleskop VLT dostrzega pożywienie dla pierwszych supermasywnych czarnych dziur we wszechświecie.jpg

Teleskop VLT dostrzega pożywienie dla pierwszych supermasywnych czarnych dziur we wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizons ? podsumowanie odkryć
2019-12-20. Krzysztof Kanawka
Pluton, jego księżyce oraz planetoida 2014 MU69 (Arrokoth) ? dzięki misji New Horizons znacznie poszerzyła się wiedza o zewnętrznym Układzie Słonecznym.
D ziewiętnastego stycznia 2006 roku sonda New Horizons (NH) rozpoczęła swój lot do Plutona, osiągając jednocześnie największą prędkość ucieczki spośród wystrzelonych przez człowieka obiektów. Zaledwie 13 miesięcy później NH przeleciał obok Jowisza, wykorzystując efekt grawitacyjny do przyspieszenia i skrócenia o lata czas przelotu do Plutona. Na dzień przelotu wyznaczono 14 lipca 2015 roku.
Główna faza przelotu obok Plutona nastąpiła pomiędzy 13 a 15 lipca 2015. Wówczas NH przebywał w odległości mniejszej niż 1,2 mln kilometrów od celu swojej misji. Moment największego zbliżenia do Plutona nastąpił 14 lipca około godziny 13:50 CEST. Wówczas sonda znalazła się 13500 kilometrów od powierzchni Plutona, 29500 kilometrów od księżyca Charona, około 22000 kilometrów od księżyca Nix i 77600 kilometrów od księżyca Hydra.
Analiza danych z przelotu obok Plutona i jego księżyców trwa do dziś. Jest to fascynujący obiekt o dużej aktywności na swej powierzchni oraz zauważalnej aktywności w atmosfery. Wiek niektórych regionów na Plutonie może być rzędu 4 miliardów lat, zaś sąsiadujących z nimi ? zaledwie 10-30 milionów lat ? znacznie mniej niż to naukowcy przewidywali przed przelotem. Co więcej, we wnętrzu Plutona może nawet skrywać się ocean ciekłej wody.
Zanim jeszcze NH przeleciała obok Plutona pojawiło się pytanie: czy są kolejne cele dla tej misji? W ciągu kilku lat przez przelotem trwały intensywne poszukiwania kolejnych celów dla tej sondy. Odnaleziono jedynie trzy obiekty, oznaczone PT1, PT2 i PT3 (ang. Potential Target). Po dalszej analizie NASA odrzuciła PT2 i skupiła się na możliwości wykonania przelotu obok PT1 i PT3. Pod koniec sierpnia 2015 NASA oficjalnie zadecydowała: New Horizons poleci ku PT1, którego oficjalne oznaczenie to 2014 MU69. Zaplanowano, że sonda wykona serię korekt trajektorii w późnym październiku i wczesnym listopadzie 2015. Te manewry zakończyły się wprowadzeniem NH na odpowiednią trajektorię. Przelot nastąpił 1 stycznia 2019.
Maksymalne zbliżenie sondy New Horizons (NH) do 2014 MU69 nastąpiło 1 stycznia 2019 około 06:33 CET. Minimalny planowany dystans do tego obiektu wynosił 3500 km. Dla porównania ? sonda przeleciała ponad Plutonem w odległości około 12500 km.
Po przelocie rozpoczął się długi i powolny proces transmisji danych z NH na Ziemię. 2014 MU69 okazała się być niezwykłym obiektem: składającym się z dwóch części połączonych ?szyjką? oraz (prawdopodobnie) płaskim. Te dwie zaskakujące cechy wyraźnie sugerują, że zewnętrzne części Układu Słonecznego, w tym Pas Kuipera, skrywają jeszcze wiele tajemnic. (W 2019 roku planetoida 2014 MU69 otrzymała oficjalną nazwę: Arrokoth).
Na tegorocznej konferencji AGU Fall Meeting (9-13 grudnia 2019) Alarn Stern przedstawił podsumowanie odkryć misji sondy NH. Nagranie z prezentacji Alana Sterna prezentujemy poniżej.
Aktualnie misja jest zatwierdzona do 2022 roku. Latem przyszłego roku rozpocznie się kolejna kampania obserwacyjna w celu detekcji następnego celu do przelotu sondy NH. Jest możliwe, że taki przelot będzie możliwy w przyszłej dekadzie.
Misja podstawowa NH (przelot obok Plutona) jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. Przelot NH obok 2014 MU69 jest komentowany w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, NH)
https://kosmonauta.net/2019/12/new-horizons-podsumowanie-odkryc/

Eugene Shoemaker Lecture -- AGU Fall Meeting 2019

Podsumowanie odkryć misji New Horizons / Credits ? AGU

 

New Horizons ? podsumowanie odkryć.jpg

New Horizons ? podsumowanie odkryć2.jpg

New Horizons ? podsumowanie odkryć3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznych na Słońcu
Autor: John Moll (2019-12-20)
Należąca do agencji NASA sonda Solar Dynamics Observatory (SDO) zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznej na Słońcu. Nasza gwiazda wyrzuciła w górną część atmosfery dużą ilość materii, która zanim powróciła, wpadła w linie pola magnetycznego, powodując erupcję magnetyczną.
Naukowcy widzieli już tzw. spontaniczne połączenia magnetyczne, czyli gwałtowne rozpadanie się i ponowne łączenie linii pola magnetycznego, zarówno na Słońcu jak i wokół Ziemi. Lecz jeszcze nigdy nie obserwowali bezpośrednio zjawiska, wywołanego przez pobliską erupcję, czyli wymuszonego połączenia magnetycznego.
Znane z wcześniejszych obserwacji spontaniczne połączenia magnetyczne powstają w odpowiednich warunkach, np. gdy występuje cienka warstwa zjonizowanego gazu, lub gdy plazma słabo przewodzi prąd elektryczny. Natomiast wymuszone połączenia magnetyczne mogą występować w szerszym zakresie miejsc, lecz tylko wtedy, gdy pojawi się jakiś rodzaj erupcji, która je wyzwoli. Erupcja ściska plazmę i pola magnetyczne, prowadząc do ich ponownego połączenia.
Choć linie pola magnetycznego na Słońcu są niewidoczne, wpływają one na otaczającą ją plazmę. Naukowcy zbadali plazmę z pomocą sondy Solar Dynamics Observatory (SDO), przyglądając się cząstkom podgrzanym do temperatury od 1 do 2 milionów stopni Celsjusza. W ten sposób udało się po raz pierwszy bezpośrednio zobaczyć wymuszone połączenie magnetyczne w koronie słonecznej ? najwyższe warstwie atmosfery Słońca.
Naukowcy przyjrzeli się wielu długościom fal ultrafioletowych, aby obliczyć temperaturę plazmy podczas i po wystąpieniu zjawiska połączenia. Okazało się, że materia, która była dość chłodna w stosunku do gorącej korony słonecznej, zyskała ciepło po tym zdarzeniu. Sugeruje to, że wymuszone połączenia magnetyczne mogą lokalnie podgrzewać koronę słoneczną. Spontaniczne połączenia również mogą podgrzewać plazmę, lecz wymuszone zjawiska szybciej podnoszą temperaturę i robią to w bardziej kontrolowany sposób.
Erupcje słoneczne, takie jak rozbłyski i koronalne wyrzuty masy, również mogą powodować wymuszone połączenia magnetyczne. Erupcje te napędzają pogodę kosmiczną, dlaczego zrozumienie tego zjawiska może pomóc lepiej przewidywać czas, w jakim wysoko naładowane cząstki docierają na Ziemię. Dalsze badania nad wymuszonym połączeniem magnetycznym mogą okazać się przydatne np. w stabilizacji plazmy w laboratorium.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-zaobserwowala-nowy-typ-eksplozji-magnetycznych-na-sloncu

 

NASA Goddard

627 tys. subskrypcji

NASA zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznych na Słońcu.jpg

NASA zaobserwowała nowy typ eksplozji magnetycznych na Słońcu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińskie "sztuczne Słońce" gotowe w 2020 r.

2019-12-20.

W marcu chińscy naukowcy zapowiedzieli budowę nowego reaktora jądrowego. Tokamak HL-2M został zaprojektowany do replikacji syntezy jądrowej - tych samych reakcji, które zasilają Słońce.

Tokamak HL-2M miał zostać ukończony jeszcze w 2019 r. Nie wiadomo, czy faktycznie tak się stanie, ale w listopadzie Duan Xuru - jeden z naukowców pracujących nad "sztucznym Słońcem" - powiedział, że budowa idzie gładko. Jego zdaniem, urządzenie powinno działać w 2020 r.

Naukowcy uważają, że chiński tokamak może być pierwszym z wielu nowych urządzeń, które uczynią syntezę jądrową opłacalną energetycznie opcją dla Ziemi. Ujarzmienie syntezy jądrowej może zapewnić niemal nieograniczone źródło czystej energii. To obecnie jeden ze świętych Graali współczesnej fizyki.

Problem polega na tym, że nie udało się opracować opłacanego sposobu na utrzymanie ekstremalnie gorącej plazmy na tyle stabilnej, aby mogła nastąpić fuzja. Tokamak HL-2M może być urządzeniem, które sprosta temu wyzwaniu lub przynajmniej dostarczy wskazówek potrzebnych do realizacji celu.

- HL-2M dostarczy badaczom cennych danych na temat zgodności wysokowydajnych plazm fuzyjnych z bardziej efektywnym zarządzaniem ciepłem i cząsteczkami zużywanymi w rdzeniu urządzenia. Jest to jeden z największych problemów stojących przed rozwojem komercyjnego reaktora termojądrowego - powiedział fizyk James Harrison, który nie był zaangażowany w projekt chińskiego tokamaka.

Już wkrótce Chiny mogą dostarczyć czystej i opłacalnej energii dla całego świata.

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/technauka/news-chinskie-sztuczne-slonce-gotowe-w-2020-r,nId,4217139

Chińskie sztuczne Słońce gotowe w 2020 r..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie szykują rewolucję w lotach do kosmicznego domu. Podróż zajmie tylko 2 godziny
2019-12-20.
Rosyjska agencja kosmiczna poinformowała właśnie, że opracowała rozwiązanie, dzięki któremu podróże na Międzynarodową Stację Kosmiczną będą trwały 3 razy krócej niż obecnie.
Wygląda na to, że Rosjanie pozostaną bezkonkurencyjni w zakresie lotów na ISS. Najpierw dowiedzieliśmy się, że NASA wciąż nie jest gotowa na to, by samodzielnie wysyłać astronautów na stację z terytorium Stanów Zjednoczonych (choć od lat głośno mówi o takiej opcji) i musiała prosić Roskomos o produkcję dodatkowych Sojuzów. Teraz zaś rosyjska agencja kosmiczna poinformował o przełomie w zakresie lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną, które już niebawem mają zajmować dużo mniej czasu.
Obecnie statki kosmiczne potrzebują między 6 a 48 godzin, żeby dolecieć do międzynarodowej stacji kosmicznej, ale ogromną część tego czasu spędzają okrążając naszą planetę kilka razy. Przy tym najbardziej optymistycznym czasowo wariancie, statki wykonują aż 4 okrążenia wokół Ziemi, ale niedługo się to zmieni. Jak poinformował bowiem szef Roskosmosu, Dmitrij Rogozin, Rosjanie znaleźli sposób, żeby zmniejszyć ilość ?kółek? i tym samym znacznie skrócić czas lotu, a konkretniej do 2 godzin.
Co prawda nie stanie się tak od razu, bo rosyjska agencja kosmiczna zakłada, że będzie potrzebowała 2-3 lat na loty testowe, ale już niebawem wykona pierwszy rok. A będzie nim wysłanie na Międzynarodową Agencję Kosmiczną statku, który ma tam dotrzeć w 3,5 godziny, okrążając naszą planetę tylko 2 razy. Przypominamy, że dotychczasowy rekordzista, czyli rakieta Progress MS-12, dokonał tego w czasie 3 godzin i 19 minut.
Dlaczego to takie ważne? Z kilku powodów, krótszy czas jest zdecydowanie korzystniejszy dla astronautów, którzy loty na ISS spędzają w bardzo małych i niewygodnych kabinach, a nie bez znaczenia są również czas dostaw na stację oraz oszczędność paliwa, które przy lotach kosmicznych kosztuje majątek. Rosjanie nie ukrywają też, że zbierają w ten sposób doświadczenie i testują rozwiązania, z których chcą skorzystać później podczas akcji ratunkowych w przestrzeni kosmicznej i załogowym locie na Księżyc.
Źródło: GeekWeek.pl
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-20/rosjanie-szykuja-rewolucje-w-lotach-na-iss-podroz-zajmie-tylko-2-godziny/

 

Rosjanie szykują rewolucję w lotach do kosmicznego domu. Podróż zajmie tylko 2 godziny.jpg

Rosjanie szykują rewolucję w lotach do kosmicznego domu. Podróż zajmie tylko 2 godziny2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe wskazówki dotyczące ciemnej materii pochodzące z najciemniejszych galaktyk
2019-12-20.Autor. Vega
Nowe badania przeprowadzone przez naukowców dostarczają ważnych informacji dotyczących składu ciemnej materii oraz jej interakcji z jasną materią.
Nazywa się je galaktykami o niskiej jasności powierzchniowej (LSB) i dzięki nim uzyskano ważne potwierdzenia i nowe informacje dotyczące jednej z największych tajemnic kosmosu: ciemnej materii. Są to galaktyki dyskowe reprezentujące szczególny rodzaj galaktyk z rotującym dyskiem. Nazywane są tak ze względu na jasność niskiej gęstości.

Naukowcy przeanalizowali prędkość rotacji gwiazd i gazu tworzące galaktyki, które są przedmiotem badań, zauważając, że LSB mają również bardzo jednorodne zachowanie. Wynik ten umacnia kilka wskazówek dotyczących obecności i zachowania ciemnej materii, otwierając nowe scenariusze jej oddziaływania z jasną materią.

Ciemna materia wydaje się stanowić około 90% masy Wszechświata: efekty jej działania można wykryć na innych obiektach obecnych w kosmosie, a jednak nie można jej zaobserwować bezpośrednio, ponieważ nie emituje promieniowania. Jedną z metod jej badania jest badanie krzywych rotacji galaktyk, układów opisujących trend prędkości gwiazd na podstawie ich odległości od centrum galaktyki. Obserwowane zmiany są powiązane z oddziaływaniem grawitacyjnym wywołanym obecnością gwiazd i ciemnego składnika materii. W związku z tym krzywe rotacji są dobrym sposobem na uzyskanie informacji o ciemnej materii w oparciu o jej wpływ na to, co możemy obserwować. W szczególności analizę krzywych rotacji można przeprowadzić indywidualnie lub na grupach galaktyk o podobnych cechach zgodnie z metodą uniwersalnej krzywej rotacji (URC).

Oryginalność tych badań polega na zastosowaniu po raz pierwszy metody URC, stosowanej już w przypadku innych rodzajów galaktyk, do dużej próbki galaktyk o niskiej jasności powierzchniowej i uzyskanie podobnych wyników.

Jak to często bywa w badaniach naukowych, to ujawniło dalsze zaskakujące i nieoczekiwane wyniki. ?Odkryliśmy związek skali między właściwościami dysku gwiezdnego i halo ciemnej materii, np. związek między rozmiarami dysków gwiazdowych a rozmiarami obszaru wewnętrznego przy stałej gęstości halo ciemnej materii. Ponadto, porównując związki znalezione w LSB z tymi uzyskanymi w różnych typach galaktyk, stwierdziliśmy, że wszystkie one są prawie przypadkowe. Wielkim zaskoczeniem było sprawdzenie, że galaktyki o bardzo odmiennej morfologii i historii wykazują te same związki między właściwościami ciemnej i jasnej materii? ? wyjaśnia Chiara di Paolo, astrofizyk z SISSA i główna autorka badania. Wynik ten, wraz z niektórymi charakterystycznymi cechami galaktyk LSB, otwiera nową serię scenariuszy, w tym istnienia innego rodzaju bezpośredniej interakcji, oprócz grawitacyjnej, między dwoma rodzajami materii, które tworzą galaktyki. Ciekawy pomysł do zweryfikowania na podstawie nowych obserwacji.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
SISSA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/12/nowe-wskazowki-dotyczace-ciemnej.html

Nowe wskazówki dotyczące ciemnej materii pochodzące z najciemniejszych galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boeing wystrzelił Starlinera, tym razem jeszcze bez załogi
2019-12-20. BJS. KF
Boeing wystrzelił w piątek statek kosmiczny CST-100 Starliner. Start lotu próbnego odbył się na stacji sił powietrznych Cape Canaveral na przylądku Canaveral na Florydzie w południowo-wschodniej części USA. Może się to okazać milowym krokiem dla NASA w ramach badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Amerykańska agencja do tej pory wysyłała tam załogę na pokładzie rosyjskiego pojazdu kosmicznego Sojuz.
Statek kosmiczny Boeinga CST-100 Starliner skonstruowano we współpracy z komercyjnym programem załogowym CCP (Commercial Crew Program), realizowanym przez NASA od 2009 roku i polegającym m.in. na zapewnieniu wymiany załóg na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W ramach tego programu amerykańska agencja skupia się przede wszystkim na budowie statku przeznaczonego do lotów w tzw. dalszy kosmos, w tym na Księżyc.
Starliner został zaprojektowany w taki sposób, aby mógł pomieścić 7 pasażerów lub kilkuosobową załogę wraz z ładunkiem potrzebnym do realizacji misji kosmicznych. W przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, NASA wyśle tam 4 członków załogi, którzy będą prowadzić badania naukowe pod presją czasu.
Statek Starliner może być wykorzystywany do 10 razy z 6-miesięcznym okresem postoju, mającym na celu przygotowanie pojazdu do następnej podróży.
Wystrzelenie Starlinera odbyło się pomyślnie. NASA poinformowała jednak, że nie zabrakło pewnych problemów, których rozwiązaniem zajęli się kontrolerzy lotu. Statek w pewnym momencie próbnego rejsu nie znajdował się ? na zaplanowanej przez naukowców ? orbicie. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną ma dotrzeć w sobotę rano.
źródło: NASA, NATIONAL AERONAUTICS AND SPACE ADMINISTRATION
https://www.tvp.info/45880949/boeing-wystrzelil-statek-kosmiczny-cst-100-starliner-w-przyszlosci-zabierze-zaloge-nasa

 

Boeing wystrzelił Starlinera, tym razem jeszcze bez załogi.jpg

Boeing wystrzelił Starlinera, tym razem jeszcze bez załogi2.jpg

Boeing wystrzelił Starlinera, tym razem jeszcze bez załogi3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema
2019-12-21. Redakcja
17 grudnia 2019 r. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) ogłosiła wyniki globalnego konkursu IAU100 NameExoWorlds na nazwy planet pozasłonecznych. Od tej pory w kosmosie będzie gwiazda o nazwie Solaris i planeta nazwana Pirx. Co więcej, w sposób pośredni ? dzięki Chorwacji ? na niebie znalazła się także jeszcze inna z polskich propozycji: Weles (jako planeta).
Nazwa Solaris nawiązuje do tytułu powieści Stanisława Lema (1921-2006), najsłynniejszego polskiego pisarza science-fiction. W powieści wydanej w 1961 roku Solaris to planeta pokryta przez olbrzymi ocean. Jednak w konkursie IAU100 NameExoWorlds nazwę tę nadano gwieździe. Z kolei Pirx jest postacią z twórczości Lema, znaną np. ze zbioru opowiadań ?Opowieści o pilocie Pirxie?.
Autorem propozycji Solaris/Pirx jest Eryk Nowik z miejscowości Siemiatycze. W odwrotnej kolejności propozycję nadesłał także Piotr Kancerek z miejscowości Włoszczowa.
?Nadawanie nazw rzeczom, zjawiskom czy osobom konstytuują świat wokół nas i naszą w nim obecność. Dlatego jest bardzo ważne, że nazwy związane z polską kulturą i literaturą zadomowią się w kosmosie? powiedział prof. dr hab. Marek Sarna, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTA), które prowadziło polski konkurs IAU100 NameExoWorlds.
Nazwy wyłonione w konkursie mają status oficjalnych i będą używane równolegle z oznaczeniami naukowymi obiektów.
Polski konkurs niezwykle popularny
?Cieszy nas bardzo duże zainteresowanie polskiego społeczeństwa konkursem na nazwy planet. Liczba głosów z Polski w fazie publicznego głosowania była największa spośród wszystkich krajów? powiedział dr Krzysztof Czart, przewodniczący krajowego komitetu konkursowego.
W etapie zgłaszania propozycji nazw mieszkańcy Polski nadesłali 2866 propozycji par nazw, co jest jednym z czołowych wyników na świecie. Z kolei w etapie publicznego głosowania napłynęły 88162 głosy, czyli najwięcej spośród wszystkich krajów (następna była Hiszpania z dwuipółkrotnie mniejszą liczbą głosów). Polskie głosy stanowią ponad 21% całkowitej liczby głosów drugiego etapu na świecie.
Wyniki głosowania
W trakcie publicznego głosowania internetowego w polskim konkursie odnotowano następujący rozkład głosów (nazwa gwiazdy / nazwa planety):
Geralt / Ciri ? 47006 głosów (53,32%) ? Postacie z cyklu wiedźmińskiego Andrzeja Sapkowskiego. Literatura ta jest obecna w polskiej kulturze już od około 30 lat, przeniknęła m.in. do gier komputerowych, a także do filmów.
Solaris / Pirx ? 13796 głosów (15,65%) ? Tytuł powieści oraz postać z książek Stanisława Lema, polskiego pisarza science-fiction, którego twórczość znana jest na całym świecie.
Swarog / Weles ? 7568 głosów (8,58%) ? Swarog (inna wersja: Swaróg) był bóstwem słowiańskim, bogiem nieba, ognia i kowalstwa. Jednym z jego synów był Weles, podziemny bóg magii, przysiąg, sztuki, rzemiosła kupców i bogactwa.
Twardowski i Boruta ? 6344 głosy (7,20%) ? Pan Twardowski to postać polskiego szlachcica z baśni i legend. W niektórych wersjach opowieści ostatecznie znalazł się na Księżycu. Fabuła historii Twardowskiego związana jest z podpisaniem przez niego cyrografu z diabłem, stąd drugą nazwą w parze jest imię polskiego diabła z zamku w Łęczycy.
Polon i Rad ? 5956 głosów (6,76%) ? Są to nazwy pierwiastków chemicznych, które odkryła Maria Skłodowska-Curie, polska fizyczka i chemiczka, dwukrotna laureatka Nagrody Nobla.
Piast i Lech ? 3974 głosy (4,51%) ? Postacie z legend o początkach państwa polskiego. Piast to postać od której, według legendy, wywodzi się pierwsza polska dynastia rządząca krajem (sam Piast nie był władcą). Lech z kolei znany jest z legendy o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy założyli sąsiadujące kraje.
Jantar i Wolin ? 3518 głosów (3,99%) ? Te nazwy mają związek z polskim wybrzeżem Bałtyku. Jantar jest dawnym określeniem bursztynu, z kolei Wolin to polska wyspa na wybrzeżu Morza Bałtyckiego.
Zwycięskie nazwy
Konkurs IAU100 NameExoWorlds był kilkuetapowy. Najpierw zbierano propozycje nazw wraz z krótkimi uzasadnieniami (czerwiec i lipiec), następnie krajowy komitet wyselekcjonował z nich grupę nazw do drugiego etapu, którym było publiczne głosowanie przez internet (wrzesień i październik). Na podstawie wyników głosowania polski komitet przekazał do Międzynarodowej Unii Astronomicznej oficjalną polską propozycję, w sposób zgodny z wynikami głosowania (Geralt/Ciri jako główna propozycja, a pary z dwóch kolejnych miejsc jako propozycje rezerwowe). Według procedury konkursu, ostateczna decyzja należała do Międzynarodowej Unii Astronomicznej, która nie zdecydowała się zaakceptować nazw Geralt/Ciri i wybrała parę Solaris/Pirx.
Gdy spojrzymy na nazwy wyłonione przez inne kraje, to okazuje się, że oprócz gwiazdy Solaris i planety Pirx będziemy mieć na niebie także planetę Weles (w pisowni: Veles). Nazwa ta była na trzecim miejscu w polskim konkursie, a jednocześnie okazała się zwycięska w Chorwacji. Weles to bóstwo słowiańskie, jeden z synów Swaroga.
Planeta odkryta przez Polaków
System przyznany Polsce do nazwania nosił do tej pory oznaczenie BD+14 4559. Takie miano miała gwiazda, z kolei planetę oznaczano BD+14 4559 b. O istnieniu planety dowiedzieliśmy się w 2009 roku dzięki odkryciu dokonanemu przez zespół polskich astronomów w składzie: prof. Andrzej Niedzielski, dr Grzegorz Nowak, dr Monika Adamów, prof. Aleksander Wolszczan.
Według najnowszych analiz, planeta ma masę 1,04 masy Jowisza i promień 1,23 promienia Jowisza. Swoją gwiazdę okrąża co 269 dni ziemskich. Do całego układu mamy 161 lat świetlnych, a na niebie widoczny jest w gwiazdozbiorze Pegaza. Gwiazdę można dostrzec już przy pomocy lornetki lub niewielkiego teleskopu, jest widoczna z Polski.
Warto dodać, że polscy astronomowie z różnych grup badawczych mają na swoim koncie wiele odkryć planet pozasłonecznych, a także istotny wkład w poznawanie własności tych obiektów.
Patronaty i inne wsparcie
Narodowy konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał wsparcie w różnej formie od wielu podmiotów.
W szczególności polski konkurs IAU100 NameExoWorlds uzyskał patronat od Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego ? Jarosława Gowina, a także patronaty honorowe od wielu organizacji i instytucji związanych z astronomią, kosmosem lub badaniami naukowymi, takich jak Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Polska Agencja Kosmiczna (PAK), Polska Akademia Nauk (PAN), Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO).
Patronami honorowymi były także krajowe instytuty astronomiczne: Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie (CAMK PAN), Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie (CBK PAN), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (OA UJ), Instytut Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (IOA UAM), Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (CA UMK), Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego (OA UW), Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego.
W gronie patronów honorowych znalazły się też instytucje zajmujące się popularyzacją astronomii: Planetarium Śląskie w Chorzowie, Hevelianum w Gdańsku, Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Grudziądzu, Planetarium EC1 w Łodzi, Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne, Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium Toruń.
W składzie Komitetu Honorowego swoim autorytetem konkurs wsparli prof. Aleksander Wolszczan ? odkrywca pierwszego pozasłonecznego układu planetarnego oraz wielu innych egzoplanet, prof. Andrzej Niedzielski ? astronom z Centrum Astronomii UMK, odkrywca planety, która przypadła Polsce do nazwania, prof. Andrzej Udalski ? astronom kierujący projektem OGLE, odkrywca wielu planet pozasłonecznych, będący polskim przedstawicielem w Międzynarodowej Unii Astronomicznej, prof. Jerzy Duszyński ? prezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Marek Sarna ? prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, dr hab. Grzegorz Brona ? prezes Polskiej Agencji Kosmicznej w okresie od marca 2018 r. do kwietnia 2019 r., specjalista od branży kosmicznej, Mieczysław Janusz Jagła ? prezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii oraz Zofia Kaczmarek ? studentka astronomii, dwukrotna zwyciężczyni Olimpiady Astronomicznej.
Także wiele mediów zdecydowało się udzielić patronatów medialnych konkursowi. W tym gronie znalazły się: Program Pierwszy Polskiego Radia, Urania ? Postępy Astronomii, Świat Wiedzy Kosmos, Kosmonauta.net, Space24.pl, AstroNET, Astronarium, Astrofaza, Astrolife, Nauka. To lubię, radio-teleskop.pl, Radio Planet i Komet, We Need More Space.
Konkurs miał także sponsorów: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (w ramach grantu na działalność upowszechniającą naukę), Polskie Towarzystwo Astronomiczne, czasopismo i portal ?Urania ? Postępy Astronomii?, firma Rebel, Wydawnictwo Znak Literanova, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poczta Polska.
 Artystyczna wizualizacja jak może wyglądać widok z powierzchni hipotetycznego księżyca planety BD+14 4559 b (Pirx). Źródło: M. Mizera / PTA / IAU100.
Więcej informacji:
Komunikat PTA: https://www.pta.edu.pl/prasa/pta1916
Witryna polskiego konkursu IAU100 NameExoWorlds: https://www.iau100.pl/planety
Ogólnoświatowa witryna konkursu: http://www.nameexoworlds.iau.org/
https://kosmonauta.net/2019/12/polska-planeta-i-gwiazda-otrzymaly-nazwy-nawiazujace-do-tworczosci-stanislawa-lema/

Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema.jpg

Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema2.jpg

Polska planeta i gwiazda otrzymały nazwy nawiązujące do twórczości Stanisława Lema3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik Mars 2020 zdał pierwsze testy ruchu

2019-12-21.
 
Pół roku od zakończenia montażu, łazik NASA pozytywnie przeszedł pierwsze testy ruchu. Przez niemal 10 godzin urządzenie pokonywało skomplikowany tor przeszkód.

Zaplanowana na 2021 rok misja na Marsa ma za zadanie kontynuować dotychczasowe działania łazika Curiosity. W tym celu NASA od pewnego czasu przygotowuje nowy pojazd, który ma wylądować na czerwonej planecie i przetrwać w trudnych i niesprzyjających warunkach.

 
Rich Rieber, jeden z głównych inżynierów NASA poinformował, że nowy łazik przeszedł właśnie trudne testy ruchu polegające na długotrwałych przejazdach przez specjalnie zaplanowany tor przeszkód. Pojazd bez najmniejszych problemów skręcał i przejeżdżał po niewielkich rampach pokrytych specjalnymi matami antystatycznymi. Pierwsza jazda łazika trwała 10-godzin i udowodniła, że wszystkie systemy urządzenia działały dobrze.
Wszystko wskazuje, że łazik będzie działał równie sprawnie także na Marsie. Specjalnie pod tym kątem urządzenie otrzymało wydajny komputer do przetwarzania danych, a także ulepszone względem poprzednika kamery pozwalające rejestrować obraz z wyższą rozdzielczością. Mars 2020 będzie mógł przejechać średnio 650 stóp dziennie. Być może to właśnie jemu uda się odnaleźć życie w kosmosie.
Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/news-lazik-mars-2020-zdal-pierwsze-testy-ruchu,nId,4217112

Łazik Mars 2020 zdał pierwsze testy ruchu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach

2019-12-21.
Grzegorz Jasiński
To tam w 1989 roku Tim Berners-Lee wymyślił World Wide Web (WWW). To tam powstała pierwsza strona internetowa. To tam przechowuje się do dziś pierwszy komputer, który pełnił rolę serwera internetowego. CERN Data Center jest dziś sercem Grid, czyli całej sieci centrów komputerowych, które współpracują ze sobą po to, żeby zapewnić wystarczającą możliwość przetwarzania danych, pochodzących z eksperymentów Wielkiego Zderzacza Hadronów. Pracuje tam 15 dziś tysięcy serwerów, a dane - na zawsze - zapisywane są na 30 tysiącach taśm magnetycznych.

Centrum Komputerowe (CERN Data Center) jest sercem całej infrastruktury naukowej Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. To tam trafiają ogromne ilości danych, zbieranych podczas eksperymentów prowadzonych w Wielkim Zderzaczu Hadronów. Dane przechowywane są tam na stałe, ale dodatkowo trafiają do sieci 170 centrów obliczeniowych w ponad 40 krajach światowej sieci obliczeniowej LHC, czyli Worldwide LHC Computing Grid (WLCG). Ta sieć, zwana popularnie Gridem zapewnia globalne zasoby obliczeniowe do przechowywania, dystrybucji i analizy danych z LHC i innych eksperymentów w CERN. Rozszerzenie CERN Data Centre w postaci centrum komputerowego w Wigner Research Centre for Physics na Węgrzech zapewnia dodatkowe możliwości gromadzenia i analizy danych.

 
W Centrum Komputerowym CERN pracuje około 15000 serwerów, 260000 rdzeni procesorów, 130000 dysków twardych i 30000 taśm magnetycznych. Na taśmach magnetycznych zarchiwizowano tam 340 petabajtów danych (340 milionów gigabajtów), co odpowiada 2000 lat filmów zapisanych w jakości HD. W samym 2018 roku zapisano 115 petabajtów nowych danych. Po rozpoczęciu eksperymentów w warunkach większej świetlności akceleratora strumień danych będzie jeszcze większy. Aparaturę Centrum i eksperymenty LHC łączy w sumie ponad 50000 kilometrów światłowodów.
Między Genewą a oddalonym o 1200 kilometrów Wigner Data Centre na Węgrzech poprowadzono trzy linie światłowodowe o szybkości przesyłu danych 100 Gb/s, przekazanie informacji między nimi trwa około 12 milisekund. Przeciętnie eksperymenty LHC przynoszą rocznie 50 petabajtów danych, inne eksperyment w CERN, np. dotyczące antymeterii, jeszcze około 25 petabajtów.
Do długotrwałego magazynowanie danych używa się w CERN przede wszystkim taśm magnetycznych. Ta technologia okazuje się wciąż bardzo skuteczna i pojemna. Taśmy są względnie tanie i bardzo trwałe, nie zajmują dużo miejsca. Pozwalają też ograniczać zużycie prądu, bo czytniki pracują tylko w chwili zapisu i odczytu. Warunkiem wysokiej wydajności takiej metody gromadzenia danych jest wykorzystanie robotów, które automatycznie znajdują odpowiednią taśmę i dokonują jej odczytu.
Wszystkie dane z poprzednich eksperymentów są przechowywane już na zawsze, co jakiś czas dokonuje się tylko ich przepisania na nowe taśmy. Ilość danych z poprzednich okresów pracy CERN jest znikoma w porównaniu z obecnie gromadzonymi. Cały zestaw danych z eksperymentów akceleratora LEP, który był poprzednikiem Wielkiego Zderzacza Hadronów, to zaledwie około 400 terabajtów.
Chłodzenie jest poważnym problemem wszystkich centrów obliczeniowych. Nie inaczej jest w CERN. Temperatura w Centrum Komputerowym jest tropikalna, przekracza 30 stopni Celsjusza. Szybsze procesory, nawet nowszych generacji, pracują coraz bardziej intensywnie, nagrzewają się bardziej i obecnie ilość wydzielanego w tych układach ciepła rośnie nawet szybciej, niż ich możliwości obliczeniowe. Niektóre szafy z procesorami nie mogą być z tego względu wypełnione w większym stopniu niż 30-40 procent. Ograniczeniem są właśnie zdolności chłodzenia i ilość prądu, którą można do centrum doprowadzić. Praktycznie nie ma możliwości wypełnienia CDC bardziej. Samo chłodzenie wymaga około 1,5 MW energii elektrycznej. By poprawić efektywność chłodzenia szafy ustawione są tak, że tworzą gorące i chłodne korytarze, te ostatnie są zamknięte, by dopuszczać do procesorów tylko schłodzone powietrze.

 Grid to sieć centrów komputerowych, które współpracują ze sobą po to, żeby zapewnić wystarczającą możliwość przetwarzania danych. Przy wykorzystaniu tylko komputerów w CERN Data Center byłoby to niemożliwe. Dane eksperymentalne przechowywane są więc nie tylko na miejscu. Tam jest tylko ich pierwsza kopia. Dane przetworzone, używane do analiz, są rozrzucone po całym świecie w wielu ośrodkach, na różnych etapach analizy. Użytkownik tak naprawdę nie musi wiedzieć, gdzie te dane są. Oprogramowanie, które służy do ostatecznej analizy, jest przesyłane do tych danych, bo kod do przesłania jest w tym przypadku stosunkowo niewielki. Program wykonuje pracę w miejscu gdzie są dane, a potem same wyniki wracają do użytkownika. Jedno tzw. zadanie może się wykonywać w bardzo wielu miejscach na świecie, w zależności od tego, gdzie dane wejściowe są.

W październiku 2019 roku przedstawiciele polskich mediów, korzystając z długiej przerwy modernizacyjnej Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC), mieli możliwość zwiedzania akceleratora.

 CERN zaprasza dziennikarzy z krajów członkowskich i stowarzyszonych do odwiedzenia swej siedziby, w szczególności zapoznania się z udziałem naukowców z danego kraju w prowadzonych tam badaniach. Podczas dwudniowej wizyty polscy dziennikarze reprezentujący prasę, radio i media online zwiedzili dwa spośród wielkich eksperymentów na Wielkim Zderzaczu Hadronów, CMS i ALICE, tunel samego akceleratora, a także inne laboratoria i projekty ze znaczącym udziałem polskich grup badawczych. Wszędzie byli oprowadzani przez polskich ekspertów.

 
https://www.rmf24.pl/nauka/news-centrum-komputerowe-cern-dane-zostaja-tam-juz-na-zawsze-na-t,nId,3581670

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach.jpg

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach2.jpg

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach3.jpg

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach4.jpg

Centrum komputerowe CERN. Dane zostają tam już na zawsze. Na taśmach5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę rozpocznie się astronomiczna zima
2019-12-21.
W niedzielę 22 grudnia o godz. 5.19 w momencie przesilenia zimowego rozpocznie się astronomiczna zima. Potrwa do momentu równonocy wiosennej, czyli do 20 marca.
Dokładną godzinę początku astronomicznej zimy wyznacza moment przejścia Słońca przez tzw. punkt Koziorożca. W tym dniu Słońce góruje w zenicie na zwrotniku Koziorożca, czyli najdalej wysuniętej na południe szerokości geograficznej, dla której jest to możliwe. Wtedy w Polsce i na półkuli północnej kąt padania promieni słonecznych podczas górowania (w południe) jest najmniejszy w całym roku.
Oprócz astronomicznych pór roku rozróżnia się jeszcze pory roku meteorologiczne - ustalone dla potrzeb meteorologów i klimatologów, fenologiczne - definiowane na podstawie zachowania przyrody, np. kwitnienia określonych gatunków roślin, zmiany koloru lub opadania liści, itp., czy klimatogeniczne - definiowane na podstawie temperatury.
Astronomiczne pory roku trwają pomiędzy momentami przesileń i równonocy, które odpowiadają górowaniu Słońca w zenicie: nad równikiem albo nad zwrotnikami. I tak na półkuli północnej wiosna trwa od równonocy wiosennej do przesilenia letniego, lato obejmuje okres od przesilenia letniego do równonocy jesiennej, jesień mamy w okresie od równonocy jesiennej do przesilenia zimowego, a zimę od momentu przesilenia zimowego do równonocy wiosennej.
Pory roku nie wynikają ze zmian odległości naszej planety od Słońca, która zmienia się w niewielkim stopniu. Co ciekawe, Ziemia jest najbliżej Słońca na początku stycznia, kiedy u nas panuje zima.
Pory roku wynikają z połączenia dwóch czynników: nachylenia osi obrotu Ziemi względem płaszczyzny orbity oraz ruchu obiegowego dookoła Słońca. W związku z tym w różnych okresach roku na danej półkuli zmieniają się warunki oświetlenia, Słońce góruje w zenicie wyżej, dzień jest dłuższy niż noc, albo przeciwnie: Słońce jest niżej nad horyzontem, dzień jest krótszy niż noc.
Zima to okres sprzyjający spojrzeniu na nocne niebo, gdyż wcześnie robi się wówczas ciemno i z obserwacją gwiazd nie trzeba czekać do późnych godzin nocnych. Pod koniec grudnia już około godziny 18:00 wschodzi charakterystyczny gwiazdozbiór Oriona. Orion przypomina kształtem schematyczną sylwetkę człowieka, wyznaczoną przez jasne gwiazdy, na środku ma blisko siebie trzy jasne gwiazdy ? tzw. pas Oriona. Jest on widoczny przez całą noc.
Pod koniec grudnia około godziny 17:00 na zachodzie można zobaczyć ciekawą sytuację - w jednej linii ustawione będą trzy bardzo jasne obiekty: planeta Wenus oraz gwiazdy Altair i Wega.
PAP - Nauka w Polsce
cza/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80008%2Cw-niedziele-rozpocznie-sie-astronomiczna-zima.html

W niedzielę rozpocznie się astronomiczna zima.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jądra masywnych galaktyk powstały już 1,5 mld lat po Wielkim Wybuchu
2019-12-21.Autor. Vega
Odległa galaktyka, masywniejsza od naszej własnej ? zawierająca nawet bilion gwiazd ? pokazuje, że ?jądra? masywnych galaktyk we Wszechświecie powstały już 1,5 mld lat po Wielkim Wybuchu, czyli około 1 mld lat wcześniej, niż wskazywały na to poprzednie pomiary.

Gdy wykonamy zdjęcie głębokiego nieba, będziemy mogli zobaczyć wiele galaktyk. Jednak nasze rozumienie tego, w jaki sposób te galaktyki powstają i rosną, jest wciąż dość ograniczone ? szczególnie, jeżeli chodzi o masywne galaktyki.

Galaktyki ogólnie klasyfikuje się jako martwe lub żywe: martwe galaktyki nie tworzą już gwiazd, podczas gdy żywe nadal świecą dzięki aktywności gwiazdotwórczej. ?Gasnąca? galaktyka jest galaktyką w trakcie umierania ? co oznacza, że tworzenie się gwiazd w jej wnętrzu jest znacznie zahamowane. Gasnące galaktyki nie są tak jasne jak w pełni żywe galaktyki, ale też nie są tak ciemne, jak galaktyki martwe. Naukowcy wykorzystują to spektrum jasności do pierwszej identyfikacji podczas obserwacji Wszechświata.

Naukowcy użyli teleskopów Obserwatorium Kecka na Hawajach, aby obserwować gasnącą galaktykę w tak zwanym głębokim polu teleskopów Subaru/XMN-Newton. Ten obszar nieba był dokładnie obserwowany przez kilka teleskopów, dostarczając naukowcom bogactwa danych. Masayuki Tanaka, autor artykułu oraz jego zespół użyli instrumentu o nazwie MOSFIRE zamontowanego na teleskopie Keck I aby wykonać pomiary galaktyki. Uzyskali pomiary o rozdzielczości dwóch mikronów w spektrum bliskiej podczerwieni, którego ludzkie oko nie widzi, ale to potwierdziło, że światło z galaktyki zostało wyemitowane zaledwie 1,5 mld lat po Wielkim Wybuchu. Zespół potwierdził również, że proces formowania się gwiazd w galaktyce został stłumiony.

Powstrzymanie procesu formowania się gwiazd mówi nam, że galaktyka umiera, ale właśnie takie galaktyki astronomowie chcą zbadać szczegółowo aby zrozumieć, dlaczego dochodzi do procesu gaszenia.

Według Francesco Valentino, współautora artykułu, astronomowie uważają, że masywne galaktyki są pierwszymi, które umierają w historii Wszechświata i że mają klucz do zrozumienia, dlaczego występuje gaśnięcie.

Badacze odkryli także, że ?jądra? masywnych galaktyk wydają się w pełni uformowane we wczesnym Wszechświecie. To, jak gwiazdy poruszają się w galaktyce zależy od tego, ile masy ona zawiera. Tanaka i jego zespół odkryli, że gwiazdy w odległej galaktyce wydają się poruszać tak szybko, jak te bliżej nas.

Naukowcy nadal badają, w jaki sposób powstają i jak umierają masywne galaktyki we wczesnym Wszechświecie, i szukają bardziej masywnych gasnących galaktyk w odległym Wszechświecie, które mogą rzucić światło na wcześniejsze fazy tego procesu.

Kiedy pojawiła się pierwsza martwa galaktyka we Wszechświecie? Jest to dla naukowców bardzo interesujące pytanie. Aby na nie odpowiedzieć, będą musieli przeprowadzić dalsze obserwacje głębokiego nieba za pomocą największych teleskopów.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NAOJ

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/12/jadra-masywnych-galaktyk-powstay-juz-15.html

 

Jądra masywnych galaktyk powstały już 1,5 mld lat po Wielkim Wybuchu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrochemia jonu H3+
2019-12-21Jacek Gębala
Materia we Wszechświecie to nie tylko gwiazdy i planety. W przestrzeni międzygwiezdnej odnajdziemy wiele rodzajów związków chemicznych wchodzących w skład fazy gazowej i stałej. Wśród tej pierwszej przeważa oczywiście wodór (cząsteczkowy lub w formie jonów), natomiast w skład drobin skalnych wchodzą zazwyczaj proste związki nieorganiczne. Wszystkie te obiekty, na skutek słabego oddziaływania grawitacyjnego, powoli opadają na siebie tworząc obłoki międzygwiazdowe.
Cząsteczki wchodzące w skład obłoków powstają w atmosferach starych gwiazd i trafiają do próżni na skutek wybuchów (np. supernowych). Na skutek fotodysocjacji ich czasy życia (w skali czasu życia gwiazd) są jednak niewielkie. Najprawdopodobniej, w gęstych obłokach materii międzygwiezdnej znaczna część jej składu to pojedyncze atomy. Okazuje się, że na powierzchniach drobin pyłowych reakcje tworzenia się cząsteczek (np. cząsteczek wodoru H2) mają szansę zachodzić częściej ze względu na lokalne zagęszczenie atomów wodoru.
Powstałe cząsteczki wodoru nie przechodzą reakcji fotojonizacji. Dzieje się tak ze względu na zbyt niskie energie fotonów występujących w obłokach materii (do 13.6 eV ? w porównaniu do energii jonizacji ~15.4 eV). Cząsteczkowy wodór jest najpewniej jonizowany wskutek zderzeń z cząstkami promieniowania kosmicznego (głównie protonami poruszającymi się z prędkościami relatywistycznymi). Również wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie pochodzące ze źródeł zewnętrznych może przyczyniać się do jonizacji wodoru.
Taki wodór jest bardzo reaktywny. Podstawowym procesem w jakim uczestniczy jon H2+ jest reakcja z wodorem cząsteczkowym:
 ,
w której powstaje zjonizowana, tytułowa cząsteczka H3+. Reakcja jest egzotermiczna i zachodzi przy znikomej energii aktywacji. Powstałe cząsteczki H3+ mogą następnie wdawać się w kolejne reakcje. Stanowią one ważne źródło składu molekularnego gęstych obłoków międzygwiazdowych. Najczęściej, reakcje to opierają się na wymianie protonu:
 .
W taki sposób zjonizowany wodór reaguje z atomowym tlenem, węglem, azotem czy siarką tworząc odpowiednio cząsteczki OH+, CH+, NH2+ i SH+.
Te zjonizowane wodorki mają szanse przejść kolejne wymiany protonów z cząsteczkowym wodorem (nawet więcej niż jednokrotnie!). W konsekwencji w przestrzeni międzygwiazdowej odnajdujemy m.in. produkty następujących reakcji:
 
 
A zatem prekursory cząsteczek wody i metanu. Cząsteczki CH3+ (jony metylowe) powstają w wyniku kolejnych wymian protonów z cząsteczkami wodoru. W łańcuchach reakcji, z wodoru cząsteczkowego i jonów NH2+ otrzymujemy natomiast amoniak. Jak dobrze wiemy, te trzy związki chemiczne są podstawowe dla opisu wszelkich reakcji z zakresu chemii organicznej. Powstają one między innymi poprzez absorpcję elektronów pochodzących z promieniowania kosmicznego.
Jak astronomowie badają skład chemiczny obiektów międzygwiazdowych? Odpowiedź nie leży jedynie w spektroskopii. Ważną rolę w tym procesie odgrywają chemicy teoretyczni, którzy konstruują modele przebiegu reakcji chemicznych na podstawie metod obliczeniowych chemii kwantowej. Częścią metody naukowej jest również próba zrozumienia czynników wpływających na kinetykę opisywanych reakcji chemicznych, które bezpośrednio przekładają się na prawdopodobieństwo ich zajścia i stężenie reagentów. Te czynniki z kolei można zbadać w laboratorium chemicznym.
W tym kontekście, autorowi pozostaje zachęcić Czytelnika do samodzielnego zgłębiania fascynującego świata astrochemii.
Source :
Herbst, E. (2000). The astrochemistry of H3+. Philosophical Transactions of the Royal Society A: Mathematical, Physical and Engineering Sciences
https://news.astronet.pl/index.php/2019/12/21/astrochemia-jonu-h3/

Astrochemia jonu H3+.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieudany lot kapsuły kosmicznej na ISS. Starliner wraca na Ziemię
2019-12-21.MSIES
Niepowodzeniem zakończyła się piątkowa bezzałogowa próba z kapsułą kosmiczną Starliner skonstruowaną przez koncern Boeing. Kapsuła miała dolecieć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, ale nie zdołała osiągnąć jej orbity. Ma powrócić na Ziemię w ciągu 48 godzin.
Kapsuła CST-100 Starliner, która w przyszłości ma służyć do transportowania astronautów na ISS, została wystrzelona w piątek rano, czasu lokalnego, z przylądka Canaveral na Florydzie przy pomocy rakiety nośnej Atlas V.

Wkrótce po starcie doszło do awarii, która uniemożliwiła Starlinerowi osiągnięcie odpowiedniej orbity umożliwiającej ?spotkanie? ze stacją i dokowanie w jednym z jej portów cumowniczych.

Boeing nie wyjaśnił początkowo przyczyny awarii. Według źródeł w federalnej agencji kosmicznej NASA zawiódł komputerowy system odliczający sekwencje czynności niezbędnych do osiągnięcia właściwej orbity. W rezultacie kapsuła miała zużyć zbyt dużo paliwa aby pomyślnie zakończyć misję.
Podjęto decyzję o sprowadzeniu kapsuły na Ziemię w ciągu 48 godzin. Starliner ma miękko wylądować w niedzielę na poligonie White Sands, w Nowym Meksyku, przy pomocy spadochronów i poduszek powietrznych.
Administrator NASA Jim Bridenstone oświadczył później na konferencji prasowej, że awaria systemu czasowego spowodowała, że Starliner ?nie wiedział? w której sekwencji lotu się znajduje i w konsekwencji zużył zbyt dużo paliwa.

Dodał, że kontrolerzy lotu nie byli w stanie odpowiednio szybko zareagować ponieważ kapsuła znajdowała się akurat poza zasięgiem łączności.

Eksperci zauważają, że nieudana próba jest kolejnym dotkliwym ciosem dla prestiżu Boeinga po decyzji o wstrzymaniu lotów, a później i produkcji, samolotów pasażerskich 737 MAX.

Boeing kontra SpaceX

Boeing rywalizuje firmą SpaceX miliardera Elona Muska w odbudowie potencjału lotów załogowych USA. Wyprodukowana przez SpaceX kapsuła Dragon dokonała pomyślnie bezzałogowego lotu na ISS w marcu br.

Po wycofaniu z eksploatacji floty wahadłowców w roku 2011, Stany Zjednoczone pozostały bez własnych możliwości wysyłania ludzi na orbitę okołoziemską, nie mówiąc już o dalszych lotach załogowych na Księżyc, czy Marsa.

Amerykańscy astronauci zmuszeni są do korzystania z rosyjskich Sojuzów, ale Rosjanie każą sobie za to słono płacić.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/45885800/nieudany-lot-kapsuly-kosmicznej-na-iss-starliner-wraca-na-ziemie

 

Nieudany lot kapsuły kosmicznej na ISS. Starliner wraca na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2019 YB
2019-12-21. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego grudnia nastąpił bliski przelot meteoroidu 2019 YB. Obiekt przemknął w odległości około 169 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Meteoroid o oznaczeniu 2019YB zbliżył się do Ziemi 18 grudnia, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 01:10 CET. W tym momencie 2019 YB znalazł się w odległości około 169 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,44 średniego dystansu do Księżyca. Meteoroid 2019 YB ma szacowaną średnicę około 5 metrów.
Jest to 76 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/12/bliski-przelot-2019-yb/

Bliski przelot 2019 YB.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bałtyk, Gotlandia i sinice okiem Sentinela 2

2019-12-22.
 Dane z europejskiego satelity Sentinel 2 pozwalają m.in. na obserwacje zmiennych warunków na wodach Bałtyku.

 
W ostatnich latach praktycznie w każdym sezonie letnim obserwujemy intensywny zakwit sinic na wodach Bałtyku. Satelitarne mapy rozkwitu sinic są istotne, ponieważ dostarczają informacji o zasięgu niebezpiecznych stref. Jednakże nie można skupić się wyłącznie na nich, ponieważ równie ważne są jakościowe badania terenowe, które pozwalają określić natężenie rozkwitu oraz gatunki cyjanobakterii tworzące przypowierzchniowe maty.


Poniższe nagranie prezentuje zakwit sinic na Bałtyku w okolicach Gotlandii. Zdjęcie zostało wykonane przez satelitę Sentinel 2 w dniu 20 lipca 2019.

Maty na zdjęciach to przede wszystkim gatunek Nodularia, który jest toksyczny dla ludzi i może powodować uszkodzenia wątroby. Dlatego też obserwacje ruchu mat oraz ich potencjalne zbliżanie się do wybrzeży jest ważne w przypadku małego i bardzo specyficznego morza jakim jest Bałtyk.
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości można zobaczyć pod tym linkiem.
(ESA)
Krzysztof Kanawka
Źródło informacji. Kosmonauta.net


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-baltyk-gotlandia-i-sinice-okiem-sentinela-2,nId,4219008

Bałtyk, Gotlandia i sinice okiem Sentinela 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksplozja na Słońcu, jakiej dotąd nie widziano
2019-12-22.

Amerykańska agencja kosmiczna zaobserwowała na powierzchni naszej gwiazdy nowy typ eksplozji magnetycznej. Naukowcy teoretyzowali o nim już około 15 lat temu, jednak dopiero teraz zauważono go dzięki obserwatorium dynamiki Słońca.
Obserwatorium Dynamiki Słonecznej NASA zaobserwowało magnetyczną eksplozję, której dotąd nigdy nie widziano.
Jak do niej doszło? Duża pętla materiału uruchomiona przez erupcję na powierzchni Słońca - nazywana protuberancją - powstała w górnych partiach słonecznej atmosfery. Zaczęła opadać na powierzchnię naszej gwiazdy. Jednak zanim opadła, dostała się w linie pola magnetycznego, co wywołało kolejną eksplozję.
Naukowcy widzieli już wcześniej takie szybkie zmiany w układzie linii pola magnetycznego. Proces ten znany jest jako rekoneksja magnetyczna. Do tej pory astronomowie nie zaobserwowali jednak tego zjawiska, wywołanego przez pobliską erupcję.
Obserwowane dotychczas rozrywanie i łączenie linii pola magnetycznego (czyli rekoneksji magnetycznej) były "spontaniczne". To nowe zjawisko nazwane zostało "wymuszoną rekoneksją" (po ang. forced reconnection).
Pomoże naukowcom
Ustalenia dotyczące obserwacji naukowcy opublikowali w czasopiśmie naukowym "The Astrophysical Journal". Obserwacja potwierdza to, o czym naukowcy jedynie teoretyzowali od kilkunastu lat. Może teraz pomóc w zrozumieniu zjawisk zachodzących w atmosferze Słońca, przewidywaniu kosmicznej pogody oraz doprowadzeniu do przełomu w laboratoryjnych eksperymentach plazmowych.
Źródło: NASA, CNN
Autor: anw,ps/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/eksplozja-na-sloncu-jakiej-dotad-nie-widziano,309814,1,0.html

Eksplozja na Słońcu, jakiej dotąd nie widziano.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum meteorów z roju Ursydów 2019 - Noc z 22/23 grudnia
2019-12-22. Andrzej
Koniec roku zbliża się nieubłaganie, a liczba atrakcji pozostałych dla obserwatorów nocnego nieba jest już stosunkowo niewielka. W samą końcówkę roku będziemy mogli podziwiać jeszcze jeden ciekawy rój meteorów, a mowa o Ursydach. Rój ten jest aktywny na nocnym niebie niemalże przez całą noc od 17 do 26 grudnia jednak to w nocy z 22 na 23 grudnia będziemy mogli zaobserwować jego największą aktywność przewidywaną na około 10 obiektów w ciągu godziny. Warto wspomnieć, że Ursydy lubią zaskakiwać podczas obserwacji czego byliśmy świadkami w 2014 roku, gdy podczas maksimum mogliśmy zaobserwować ilość obiektów na poziomie 50!
Rój Ursydów związany jest bezpośrednio z przejściami przez peryhelium komety macierzystej tego roju 8P/Tuttle należącej do rodziny Jowisza. Kometa ta uznawana jest także za obiekt NEO (Obiekty bliskie Ziemi). Są to planetoidy, komety i meteoroidy, których orbity przechodzą blisko orbity Ziemi. Radiant czyli miejsce, z którego rozbiegają się meteory znajduje się w gwiazdozbiorze Małej Niedźwiedzicy. Oznacza to, że nigdy nie chowa się pod horyzont. Obserwacje możemy rozpocząć tuż po zachodzie słońca.

Przypominamy również aby swojego wzroku nie kierować bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego - wtedy zaobserwujemy najjaśniejsze obiekty. Dla ułatwienia lokalizacji zamieszamy mapkę z zaznaczonym radiantem. Życzymy wszystkim obserwatorom pogodnego i bezchmurnego nieba oraz udanych łowów.

Zachęcamy wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Źródło: astronomia24.com, imo.net.
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=971

Maksimum meteorów z roju Ursydów 2019 - Noc z 22.23 grudnia.jpg

Maksimum meteorów z roju Ursydów 2019 - Noc z 22.23 grudnia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obce cywilizacje mogły spowodować zniknięcie setek gwiazd
Autor: admin (2019-12-22)
Gdyby kogoś zapytać o to czy wygląd nocnego nieba jest stały i niezmienny, zapewne większość osób stwierdziłoby, że tak. Okazuje się, że to błąd. Zespół astronomów biorących udział w projekcie VASCO (Vanishing and Appearing Sources during a Century of Observations) twierdzi, że odkryto dziesiątki gwiazd, które zniknęły bez wyraźnego powodu.
Analizowano nocne niebo widoczne obecnie i porównywano je do fotografii nieba sprzed 70 lat temu. Okazało się, że co najmniej sto gwiazd, które były nadal widoczne w połowie ubiegłego wieku, nagle zniknęło. Autorzy badania są pewni, że niebo się zmienia, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego. Ich wstępne ustalenia dotyczące przyczyn tego zjawiska są ograniczone do naturalnych i dobrze zbadanych zjawisk, ale nie wykluczają też, że może być w to zamieszana jakaś pozaziemska cywilizacja.

Przeważnie, kiedy gwiazdy kończą swój żywot, mają tendencję do eksplodowania jako tak zwane supernowe. Pierwszą taką eksplozję, która była widoczna na ziemskim niebie zauważyli 1800 lat temu chińscy astronomowie. Ale zniknięcie niezauważalnie aż 100 gwiazd to coś zdumiewającego.
 Naukowcy przebadali w sumie aż 600 milionów źródeł światła zarejestrowanych przez US Naval Observatory (USNO) w okresie od 1949 do 2014 roku. Oddzielono prawdziwe źródła światła od różnych wad sprzętu. Wynikiem tej analizy jest potwierdzenie, że na niebie brakuje ponad setki gwiazd i nikt nie wie w jaki sposób zniknęły.
Zasugerowano pewne hipotezy odnośnie tej anomalii. Po pierwsze mogły to być jakieś krótkotrwałe rozbłyski jasności, przypadkowo zarejestrowane przez USNO, które dawno już zgasły, a po drugie mógł to być błysk czerwonych karłów, które ściemniały poniżej czułości aparatury badawczej.
Istnieje też hipoteza zakładającą, że za zniknięcie tak dużej ilości gwiazd mogą odpowiadać jakieś cywilizacje pozaziemskie, które nauczyły się czerpać z nich energię prowadząc tym samym do ich wyeksploatowania i w konsekwencji zaniknięcia. Zwrócono uwagę na przypadek gwiazdy Tabby, która niedawno zelektryzowała świat naukowy swoim nieregularnym światłem. Naukowcy sugerowali rozmaite wytłumaczenia tego fenomenu takie jak rój komet przysłaniający jej światło lub obecność tak zwanej sfery Dysona, która musiałaby być zbudowana przez zaawansowaną cywilizację.
W przypadku znikających tajemniczo gwiazd zaobserwowanych w ramach projektu VASCO, również można zaproponować takie wyjaśnienie. Oczywiście nie można wykluczyć tego, że po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego, że gwiazdy mogą znikać również w inny sposób niż poprzez eksplozję supernowej, ale będzie to można potwierdzić dopiero wtedy gdy nowoczesna nauka znajdzie dla tego fenomenu racjonalne wytłumaczenie, a obecnie po prostu go brak.

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/obce-cywilizacje-mogly-spowodowac-znikniecie-setek-gwiazd

Obce cywilizacje mogły spowodować zniknięcie setek gwiazd.jpg

Obce cywilizacje mogły spowodować zniknięcie setek gwiazd2.jpg

Obce cywilizacje mogły spowodować zniknięcie setek gwiazd3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żywienie się pierwszych supermasywnych czarnych dziur
2019-12-22.
Rozciągłe obłoki wodoru znajdujące się wokół pierwszych kwazarów powstałych we Wszechświecie mogły podtrzymywać szybki wzrost ich supermasywnych czarnych dziur.
Supermasywne czarne dziury leżące w centrach dużych galaktyk coraz częściej znajdowane są także w ogromnych odległościach kosmologicznych od nas, odpowiadających epoce Wszechświata rozpoczętej zaledwie kilkaset milionów lat po Wielkim Wybuchu. Zespół astronomów pod kierunkiem Emanuele Paolo Fariny z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka w Heidelbergu uzyskałateraz ważne informacje na temat tego, jak szybko mogły rozwijać się i rosnąć takie obiekty. Wykryto rozciągłe obłoki wodorowe wokół 12 z 31 obserwowanych aktywnych czarnych dziur i ich macierzystych galaktyk, które zdają się zapewniać tym dawnym czarnym dziurom wystarczającą ilość ?pożywienia?. Wyniki badań ukazały się właśnie w The Astrophysical Journal.
Kwazary należą do najjaśniejszych i najbardziej długowiecznych obiektów we Wszechświecie. Dlatego da się je wykrywać nawet wtedy, gdy leżą bardzo daleko od nas - i gdy są w związku z tym bardzo, bardzo stare. Wraz ze wzrostem odległości od obserwowanych obiektów astronomowie spoglądają bowiem jednocześnie coraz dalej w kosmiczną przeszłość. Ale kwazary mają w swoich centrach supermasywne czarne dziury o masach ponad miliarda mas Słońca. Na te gęste i masywne obiekty spływają duże ilości gazu z ich galaktycznego otoczenia. Na skutek działania sił tarcia gaz ten nagrzewa się tak mocno, że promieniuje niezwykle jasno - także w najwyższych energiach. Ale jak powstały pierwsze supermasywne czarne dziury?
Okazuje się, że pierwsze kwazary istniały już kilkaset milionów lat po Wielkim Wybuchu. Pojawia się jednak pytanie o to, jak ich czarne dziury mogą urosnąć do aż tak dużych mas w krótkim okresie po pojawieniu się pierwszych gwiazd. To jedna z największych zagadek współczesnej astronomii.
Warto dodać, że galaktyki macierzyste tych kwazarów tworzą nowe gwiazdy w szybkim tempie - około 100 razy wyższym niż w przypadku naszej Drogi Mlecznej i innych pobliskich galaktyk. Symulacje komputerowe takie jak Illustris TNG pozwalają astronomom założyć, że ogromne ilości gazu pochodzące z ośrodka międzygalaktycznego są w ciągłym przepływie w taki sposób, że galaktyki macierzyste młodych kwazarów powinny być otoczone dużymi obłokami wodoru. Wcześniej zbadano jednak pod tym kątem tylko garść kwazarów. W artykule opublikowanym na początku tego roku grupa naukowców z zespołu Alyssy Drake z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka (MPIA) zmapowała znaczne ilości gazu wodorowego wokół czterech kolejnych, odległych kwazarów.
Opierając się na wstępnych pracach Fabiana Waltera i Brama Venemansa (MPIA), Emanuele Paolo Farina z Max Planck Institute for Astrophysics zainicjował projekt REQUIEM (Reionization Epoch QUasar InvEstigation with MUSE). To przegląd nieba, w którym szuka się  oznak występowania obłoków gazu wokół pierwszych kwazarów istniejących w epoce, gdy Wszechświat liczył sobie nie więcej niż miliard lat. Ocena pierwszych 31 badanych w ten sposób obiektów doprowadziła do wykrycia 12 rozciągłych i zaskakująco gęstych obłoków wodoru. Wszystkie z nich otaczają galaktyki macierzyste i są z nimi związane grawitacyjnie. Ilość gazu jest w nich wystarczająca do zasilania aktywności centrów kwazarów i wyzwalania zwiększonej produkcji nowych gwiazd - w szybkim tempie.
Astronomowie odkryli te obłoki wodoru dzięki ich charakterystycznemu świeceniu w świetle ultrafioletowym. - Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem świecenia tego gazu jest mechanizm fluorescencji - mówi Farina. - Wodór przekształca wysokoenergetyczne promieniowanie kwazara w światło o określonej długości fali, co jest zauważalne jako jego migotanie. Biorąc pod uwagę dużą odległość i związane z tym kosmiczne przesunięcie ku czerwieni, ziemskie teleskopy postrzegają ów blask już jako mniej energetyczne światło czerwone.
Wykrycie w ten sposób obłoków wodoru było możliwe dzięki zastosowaniu spektrografu MUSE (Multi Unit Spectroscopic Explorer) na teleskopie Very Large Telescope Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) w Chile. Oprócz przestrzennego rozkładu sygnału wodoru MUSE mierzy również prędkość obłoków gazu wzdłuż naszej linii widzenia. Na podstawie takich analiz naukowcy stwierdzili, że gaz ten może przepływać radialnie do samych centrów galaktyk, zasilając w ten czarne dziury nowymi, dużymi porcjami materii.
Możemy badać warunki panujące w początkach ewolucji pierwszych supermasywnych czarnych dziur i galaktyk dzięki tym nowym, potężnym instrumentom. - Opisane tu odkrycie jest ważnym krokiem w kierunku zrozumienia, w jaki sposób pierwotne czarne dziury znacząco urosły w ciągu kilkuset milionów lat od pojawienia się pierwszych gwiazd - wyjaśnia Farina. - Dopiero zaczynamy badać, w jaki sposób pierwsze supermasywne czarne dziury rozwijały się tak szybko - zauważa Alyssa Drake, która również brała udział w badaniach. - Ale nowe instrumenty, takie jak MUSE i przyszły Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, pomagają rozwiązać te ekscytujące zagadki.
 
Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł
?    Praca naukowa: The REQUIEM Survey. I. A Search for Extended Ly ? Nebular Emission Around 31 z > 5.7 Quasars, Emanuele Paolo Farina et al,The Astrophysical Journal, 2019
?    Astronomers Detect Extremely Rare Triple Quasar
 

Źródło: Max Planck Institute for Astronomy
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Artystyczna wizualizacja obserwacji odległych kwazarów wczesnego Wszechświata. Światło uchwycone przez dzisiejsze teleskopy podróżowało do Ziemi przez 12,5 miliardów lat. Astronomowie badają więc te obiekty takimi, jakimi były zaledwie kilkaset milionów lat po Wielkim wybuchu. Badania wykazały, że jądra takich galaktyk otaczają obłoki gazu wodorowego. Źródło: MPIA Grafikabteilung.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zywienie-sie-pierwszych-supermasywnych-czarnych-dziur

 

Żywienie się pierwszych supermasywnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechwytywanie "spadających gwiazd" nad Hawajami
2019-12-22.
Astronomowie uzyskali właśnie nową parę oczu do wykrywania meteorów ponad Hawajami przy użyciu najnowocześniejszego systemu monitorowania nieba, zainstalowanego na dachach budynków na szczytach Mauna Kea i Haleakal?. Szybkie urządzenia wideo są częścią rozwijanej od niedawna sieci kamer zautomatyzowanego  systemu obserwacji meteorów (AMOS).
Detektory są zaprogramowane do przechwytywania niegroźnych meteorów złożonych z drobnych cząstek spalających się w ziemskiej atmosferze. Meteory te są często rozpoznawane jako spadające gwiazdy, ale w rzeczywistości są po prostu miniaturowymi fragmentami kosmicznych śmieci, które same w sobie są z kolei dawnymi reliktami wczesnego Układu Słonecznego, świecącymi podczas spalania w atmosferze, do której wpadają czasem z bardzo dużymi prędkościami.
Czemu jednak naukowcy w ogóle interesują się tak drobnymi ciałami? Zdaniem astronomów te maleńkie meteory zawierają wskazówki dotyczące powstawania i ciągłego rozwoju Układu Słonecznego. Najmniejsze z nich są przy tym tak liczne, że zwiększają masę Ziemi o około 20 000 ton rocznie.
- Możliwość zainstalowania systemów AMOS na wulkanach Mauna Kea i Haleakala, dwóch najlepszych miejscach do obserwacji astronomicznych na świecie, da nam duże ilości danych niezbędnych do śledzenia meteorów na niebie i określenia ich składu - wyjaśnia Peter Veres, badacz projektu AMOS w Center for Astrophysics at Harvard University.
W kamerach systemu AMOS używa się soczewek typu rybie oko, z pomocą których można przez całą noc rejestrować obraz niemal całego nieba ponad nimi. Zaletą posiadania systemów na obu wymienionych szczytach górskich jest to, że meteory obrazowane są jednocześnie przez dwie kamery, dzięki czemu da się określić ich prawdziwą ścieżkę przelotu na niebie. ?Szybkie? obrazy wideo pozwalają dodatkowo określić prędkość danego meteoru w każdym punkcie jego trajektorii, dzięki czemu można obliczyć jego opóźnienie generowane na skutek zjawiska tarcia w powietrzu. Po uwzględnieniu wpływu atmosfery na meteor naukowcy mogą też badać jego trajektorię wstecz w czasie, aby określić pierwotną orbitę każdego z tych ciał wokół Słońca, nim napotkało ona na swej drodze Ziemię.
System AMOS na Maunakea pozyskuje obrazy z zakresu najjaśniejszych meteorów podczas ich ognistej śmierci. Są one następnie wykorzystywane do określania składu meteorów.
Około połowa wszystkich meteorów pochodzi z ?deszczów meteorów?, czyli pyłu wyrzuconego dawno temu przez zbliżającą się do Słońca asteroidę lub kometę. Te deszcze to w rzeczywistości znane nam dobrze roje meteorów. Naukowcy najczęściej wiedzą  dokładnie, która kometa lub asteroida jest związana z danym deszczem (rojem).
Na zdjęciu: Detektor systemu AMOS na wygasłym wulkanie Mauna Kea (University of Hawaii).
- Połączenie informacji o tym, z czym związany jest dany meteor, pozwala nam określić skład wielu komet i asteroid bez ponoszenia kosztów wysyłania statków kosmicznych do każdej z nich - podsumowuje Robert Jedicke, członek wydziału IfA i współpracownik projektu AMOS. Długofalowym celem projektu jest określenie, w jaki sposób różne pierwiastki chemiczne są rozmieszczone w Układzie Słonecznym. Szczegółowe informacje dostarczane nam przez meteory można połączyć z danymi pochodzącymi z naziemnych i kosmicznych teleskopów i sond kosmicznych - tak, by uzyskać kompleksowy obraz tego, jak nasz Układ powstawał i jak ewoluuje.
Nowo zainstalowane detektory meteorów zostały zaprojektowane i zbudowane przez słowackich naukowców z Uniwersytetu Comeniusa w Bratysławie na Słowacji. Juraj Tóth, główny badacz z Bratysławy, cieszy się, że dzięki jego zespołowi otrzymujemy teraz doskonałe dane z dwóch systemów zlokalizowanych na Hawajach. - Pozwoliły one temu projektowi stać się pierwszym globalnym, naziemnym systemem obserwacji meteorów - podsumowuje.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Meteor captured lighting up Hawai?i sky
?    Small asteroid or comet ?visits? from beyond the solar system
?    UH astronomers to uncover the secrets of stars and exoplanets with NASA?s TESS satellite
 

Źródło: University of Hawaii
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska

Na zdjęciu: Detektor AMOS na szczycie górskim Haleakal?. Źródło: University of Hawaii
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przechwytywanie-spadajacych-gwiazd-nad-hawajami

Przechwytywanie spadających gwiazd nad Hawajami.jpg

Przechwytywanie spadających gwiazd nad Hawajami2.jpg

Przechwytywanie spadających gwiazd nad Hawajami3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chorwacja ma drugi park ciemnego nieba
2019-12-22.
W północnej części Chorwacji utworzono drugi w tym kraju park ciemnego nieba. Położony jest w odległości 130 kilometrów od Zagrzebia i charakteryzuje się bardzo dobrymi warunkami do prowadzenia obserwacji astronomicznych. Jego nazwa Vrani Kamen, po przetłumaczeniu na język polski, oznacza Kruczy Kamień.
Park zajmuje powierzchnię 80 kilometrów kwadratowych i rozciąga się na terenie zachodniej części Gór Papuk, które są średniej wysokości pasmem górskim. Najwyższy punkt parku położony jest na wysokości 863 m n.p.m., ale niewiele niższy jest Kruczy Kamień (832 m n.p.m.), szczyt od którego nazwę wziął nowo utworzony park. Blisko 90% całego parku zajmuje obszar położony na wysokości 250-700 m n.p.m., pozostałą część zajmują wyżej położone partie.
Ze względu na swoje odosobnienie i brak większych źródeł sztucznego światła tereny parku od lat wykorzystywane są przez miejscowy związek miłośników astronomii Kumowa Slama z Daruvar jako miejsce prowadzenia obserwacji oraz do celów astrofotografii. To właśnie członkowie Związku byli inicjatorami utworzenia parku ciemnego nieba na opisywanym obszarze i dzięki poparciu płynącemu z wielu stron, od kilku instytucji z miasta Daruvar po Obserwatorium Astronomiczne w Zagrzebiu i chorwackie Ministerstwo Środowiska i Energii, udało im się spełnić kryteria Międzynarodowego Związku Ciemnego Nieba (IDA).
Park wyróżnia się Złotą Odznaką przyznawaną przez IDA terenom charakteryzującym się najciemniejszym niebem. Pozostałe dwie odznaki, srebrna i brązowa, przydzielane są obszarom ciemnego nieba o odpowiednio większym zanieczyszczeniu sztucznym światłem. Średnie wyniki pomiarów jasności nocnego nieba w większości miejsc na terenie Parku Kruczy Kamień wyniosły ok. 21,8 mag/arcsec2. Najjaśniej jest w zachodniej części parku, która znajduje się w odległości 4 kilometrów od 11 tysięcznego Durovar. Pomiary w tamtej części wykazały ok. 21,5 mag/arcsec2 co i tak jest niezłym wynikiem.
Dobre warunki do obserwacji park zawdzięcza nie tylko odległości od większych miast, ale także słabej infrastrukturze na jego terenie. Brak tam jakichkolwiek osiedli mieszkaniowych. Ulice i szlaki turystyczne nie są oświetlone, a nieliczne źródła światła zewnętrznego (włączane tylko czasowo) znajdują się przy jednym ze schronisk oraz wzdłuż jednego ze stoków narciarskich. Niebo nad pozostałą częścią parku nie jest więc zakłócane sztucznym światłem, co sprzyja organizowanym tam pokazom nieba i obserwacjom.   
Park Kruczy Kamień jest drugim chorwackim parkiem ciemnego nieba po utworzonym niemal pół roku temu Parku Petrova Gora. Powołanie obydwu parków ma niewątpliwie związek z ustawą o przeciwdziałaniu zanieczyszczeniu sztucznym światłem, która weszła w życie w tym roku w Chorwacji. W Polsce nadal czekamy na podobny akt prawny, który bezpośrednio poruszałby kwestie minimalizacji negatywnych skutków nocnego oświetlenia.
Więcej informacji:
?    Oryginalny artykuł z mapą parku i zdjęciami nocnego nieba
?    Wniosek o utworzenie Parku Kruczy Kamień
 
Opracowanie: Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA
Na zdjęciu: nocne niebo nad parkiem Kruczy Kamień. Źródło: IDA/Dunja Županić.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chorwacja-ma-drugi-park-ciemnego-nieba

Chorwacja ma drugi park ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)