Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Proxima c - druga planeta w układzie Proximy Centauri
2020-01-18.
Wieloletnie obserwacje najbliższej Słońcu gwiazdy ? Proximy Centauri wskazują na obecność drugiej planety w tym układzie planetarnym. Proxima c jest blisko sześć razy masywniejsza od Ziemi, panuje na niej kosmiczny mróz - jej powierzchnia nagrzewa się zaledwie do -230 C.
Wyniki badań międzynarodowego zespołu astronomów kierowanego przez Mario Damasso zostały właśnie opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym Science Advances. W skład zespołu wchodził prof. Grzegorz Pojmański z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Planeta, nazwana Proximą c, jest blisko sześć razy masywniejsza od naszej Ziemi i okrąża swą macierzystą gwiazdę w ciągu około 5 lat w odległości 220 mln km. Ponieważ jednak Proxima Centauri jest gwiazdą chłodną (temperatura powierzchni 3300 C), na Proximie c panuje kosmiczny mróz - jej powierzchnia nagrzewa się zaledwie do -230 C. - czytamy w komunikacie przesłanym PAP przez prof. Andrzeja Udalskiego z Obserwatorium Astronomicznego UW.
Zespół naukowców przewiduje, że ostateczna weryfikacja i potwierdzenie istnienia Proximy c będzie możliwe dzięki obserwacjom astrometrycznym prowadzonym obecnie przez satelitę Gaia.
Obecność planety uwidacznia się poprzez niewielkie zmiany prędkości gwiazdy, wynoszące zaledwie 1,2 m/s, zmierzone podczas wieloletnich obserwacji za pomocą spektrografów HARPS i UVES w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) w Chile.
Do weryfikacji odkrycia wykorzystane zostały obserwacje fotometryczne uzyskane w ramach projektu ASAS, prowadzonego od 1997 roku przez profesora Pojmańskiego. W danych tych widoczne są zarówno zmiany jasności Proximy związane z rotacją gwiazdy, jak i z jej aktywnością chromosferyczną. Jednak okresy tych zmian są inne od okresu orbitalnego planety wyznaczonego z obserwacji spektroskopowych.
Pierwsza planeta w układzie Proximy Centauri została odkryta w 2016 r., również przy współpracy astronomów z Obserwatorium Astronomicznego UW.
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80346%2Cproxima-c-druga-planeta-w-ukladzie-proximy-centauri.html

Proxima c - druga planeta w układzie Proximy Centauri.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronautki Koch i Meir wykonują pierwszy spacer kosmiczny w 2020 roku
2020-01-18.
15 stycznia astronautki NASA Christina Koch i Jessica Meir wykonały pierwszy w 2020 roku spacer kosmiczny na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Celem ponad 7-godzinnego wyjścia była wymiana kolejnych akumulatorów w krańcowej sekcji P6 stacji.
Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwa od 2017 roku proces wymiany starych baterii niklowo-wodorowych nowocześniejszymi zestawami litowo-jonowymi. W sumie 48 starych akumulatorów gromadzących energię z paneli słonecznych zostanie zastąpionych przez 24 nowsze jednostki.
W ostatnich miesiącach przeprowadzano spacery poświęcone wymianie baterii w najbardziej skrajnej lewej części stacji P6. 6 i 11 października 2019 roku Christinie Koch i Drew Morganowi udał się montaż 3 nowych baterii. Niedługo po tym okazało się, że jeden z modułów ładujących/rozładowujących BCDU przestał działać i w kolejnym spacerze zamiast instalować kolejne akumulatory trzeba było wykonać wymianę tego urządzenia. Zadanie wykonały Jessica Meir i Christina Koch 18 października. Był to historyczny, pierwszy spacer kosmiczny z udziałem dwóch kobiet.
Podczas pierwszego wyjścia w 2020 roku, na zewnątrz stacji ponownie wyszły Christina Koch i Jessica Meir. Ich zadaniem była kontynuacja październikowych prac w sekcji P6. Astronautki usunęły z platformy 4 stare baterie niklowo-wodorowe (o jedną więcej niż planowano) i zainstalowały w ich miejsce 2 nowe akumulatory i adapter do jednego z nich. Nowe baterie wymagają adapterów, by pasowały do starego systemu zasilania.
W poniedziałek 20 stycznia Koch i Meir wyjdą jeszcze raz na zewnątrz stacji, by dokończyć pracę wymiany baterii w segmencie P6. Ostatnie wymiany w prawym skrajnym segmencie stacji S6 nastąpią po dostawie przez statek HTV-9 w maju ostatniego zestawu baterii.
Środowy spacer był 225. przeprowadzonym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Był to drugi spacer dla Jessici Meir, która spędziła łącznie w skafandrze spacerowym 14 godzin i 46 minut. Christina Koch brała już udział w 5. wyjściach na zewnątrz o łącznym czasie trwania 35 godzin i 17 minut.
Na podstawie: NASA/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    blog NASA poświęcony działaniu ISS
 
Na zdjęciu: Christina Koch podczas spaceru kosmicznego wykonywanego 15 stycznia. W momencie wykonania zdjęcia stacja znajdowała się nad Oceanem Atlantyckim, w pobliżu wybrzeża Afryki. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronautki-koch-i-meir-wykonuja-pierwszy-spacer-kosmiczny-w-2020-roku

 

Astronautki Koch i Meir wykonują pierwszy spacer kosmiczny w 2020 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia próba Crew Dragona przed lotem załogowym
2020-01-18. MIES.. KOAL
Wyznaczona na sobotę próba systemu ratowania nowego amerykańskiego kosmicznego statku załogowego Crew Dragon w razie awarii rakiety nośnej będzie ostatnim testem przed jego lotem z astronautami ? informuje NASA. Producentem statku jest firma SpaceX.
Wraz z definitywnym wycofaniem w 2011 roku ze służby amerykańskich wahadłowców Państwowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) została pozbawiona własnych środków transportowania astronautów i zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Wymiana członków załogi stacji realizowana jest obecnie wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Zamiast podjąć kosztowny własny program budowy nowych pojazdów do współpracy z ISS, agencja postanowiła zwrócić się do amerykańskich partnerów prywatnych, co uznano za tańsze rozwiązanie. Dzięki temu Boeing udostępni NASA swe załogowe statki Starliner, wynoszone w kosmos przez rakiety Atlas, a w przypadku SpaceX będą to statki Dragon w wersji załogowej (Crew Dragon) i jego rakiety nośne Falcon?9.
Statki Starliner i Dragon nadają się do wielokrotnego użycia, co dotyczy również pierwszego stopnia rakiety Falcon?9. Towarowa wersja Dragona wykonała już kilkanaście lotów zaopatrzeniowych na ISS.
Próbny start z kosmodromu na przylądku Canaveral na Florydzie wyznaczono na godzinę 8. rano czasu lokalnego (14. czasu polskiego). Zgodnie z ustalonym programem, silniki Merlin pierwszego stopnia rakiety nośnej będą działać tylko przez półtorej minuty, a po ich wyłączeniu kapsuła Crew Dragon oddzieli się od Falcona?9 przy pomocy własnych silników rakietowych SuperDraco.
Krótko przed osiągnięciem przez Crew Dragon położonego na wysokości 43 kilometrów apogeum parabolicznej orbity zestaw silników SuperDraco zostanie odrzucony, a mniejsze od nich silniki Draco ustawią kapsułę w pozycji do otwarcia spadochronów i wodowania, co nastąpi 32 kilometry od wybrzeża. Cały lot będzie trwał nieco ponad 10 minut.
Ze względów bezpieczeństwa pierwszy stopień Falcona?9 nie zostanie tym razem odzyskany, lecz rozbije się na ziemi.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/46252419/ostatnia-proba-crew-dragona-przed-lotem-zalogowym

Ostatnia próba Crew Dragona przed lotem załogowym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MPCV Orion ? trwają testy w Plum Brook Station
2020-01-19Krzysztof Kanawka
Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała nagranie z przebiegu testów termiczno-próżniowych kapsuły MPCV Orion wraz z europejskim modułem serwisowym.
W listopadzie 2019 zakończyła się integracja pojazdu MPCV Orion do misji Artemis-1 (EM-1). Wcześniej, od listopada 2018, trwało łączenie europejskiego modułu serwisowego tego pojazdu z amerykańską częścią załogową.
Następnie, pod koniec listopada 2019 MPCV Orion wybrał się w swoją pierwszą ?podróż? . Pojazd został przetransportowany do Plum Brook Station ? jednostki NASA w stanie Ohio. Tam pojazd przechodzi pełne testy środowiskowe w celu certyfikacji do lotu. Pierwszym z testów jest test termiczno-próżniowy (od -115 do +75 stopni Celsjusza). Ten test ma trwać 63 dni. Drugi test będzie trwać dwa tygodnie ? celem tego testu będzie weryfikacja kompatybilności elektromagnetycznej pojazdu MPCV Orion. Poniższe nagrania zostało opublikowane przez ESA w dniu 14 stycznia i przedstawia prace nad statkiem MCPV Orion w Plum Brook Station.
Po testach MPCV Orion powróci do KSC na Florydzie i zostanie zainstalowany na stanowisku Final Assembly and Test (FAST) w oczekiwaniu na start. Aktualnie nie wiadomo jeszcze kiedy dokładnie wystartuje misja Artemis-1. Dużym problemem są opóźnienia przy pracach nad rakietą SLS, która jest obecnie na etapie integracji. Jest coraz bardziej prawdopodobne, że Artemis-1 nastąpi dopiero w 2021 roku.
Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu powinno nastąpić podczas misji Artemis-3 (EM-3). Ta misja jest zaplanowana na 2024 rok. Na początku października 2019 ?wyciekła? wstępna grafika przedstawiająca plan misji Artemis-3. Aktualnie wiadomo także, że pobyt astronautów na Księżycu powinien potrwać do około 6,5 dnia. W tej misji zostanie wykorzystany też prawdopodobnie łazik dla astronautów, pozwalający na poruszanie się po powierzchni Srebrnego Globu podobnie jak podczas ostatnich misji Apollo.
(NASA)
Nagranie ESA dotyczące przygotowań do misji Artemis-1 / Credits ? European Space Agency, ESA
https://kosmonauta.net/2020/01/mpcv-orion/

 

MPCV Orion ? trwają testy w Plum Brook Station.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektakularne zdjęcie zorzy polarnej na Saturnie

2020-01-19.

Opublikowano nowe zdjęcie zorzy polarnej na Saturnie, które doskonale pokazuje zarówno główne różnice, jak i podobieństwa do naszych ziemskich zórz polarnych.

Misja Cassini zakończyła się w 2017 r., ale dane z ostatnich miesięcy życia sondy są nadal analizowane i ujawniają nowe informacje na temat pierścieni Saturna.
Zorze na Saturnie, podobnie jak na Ziemi i Jowiszu, są generowane przez interakcje między silnym polem magnetycznym planety a wiatrem słonecznym - strumieniem wysokoenergetycznych cząstek emitowanych przez Słońce. Zorze polarne na Saturnie, które są widoczne tylko w świetle ultrafioletowym, pulsują i zmieniają się w zależności od procesu. Tworzą się w obszarach polarnych, wysoko ponad atmosferą planety, gdzie linie pola magnetycznego skręcają, a plazma międzyplanetarna zostaje uwięziona.

Sonda Cassini przeleciała przez chmury plazmy, a wstępna analiza zebranych danych pokazuje, że zorza na Saturnie jest powodowana przez cięższe cząstki niż na Ziemi. Pod tym względem, zorza polarna Saturna jest podobna do zorzy polarnej na Jowiszu. Mimo tego, mechanizm u podstaw samego procesu jest identyczny między trzema wymienionymi planetami.

- Zaskakująco wiele pytań dotyczących zorzy na Saturnie pozostaje bez odpowiedzi, nawet po wybitnym sukcesie misji Cassini. Ostatni zestaw danych daje nam unikalne, bardzo szczegółowy widok małych struktur, których nie mogliśmy dostrzec poprzez obserwacje Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Mamy pewne wyobrażenie o tym, jakie może być ich pochodzenie, ale jest jeszcze wiele do zrobienia - powiedział Alexander Bader z Uniwersytetu Lancaster.

Misja Cassini przez 13 lat badała Saturna i dostarczyła danych, które będą analizowane jeszcze przez kolejną dekadę. Poszerzyła także naszą wiedze o księżycach Saturna, takich jak Tytan i Enceladus.

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-spektakularne-zdjecie-zorzy-polarnej-na-saturnie,nId,4272272

Spektakularne zdjęcie zorzy polarnej na Saturnie.jpg

Spektakularne zdjęcie zorzy polarnej na Saturnie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Księżycu może się znajdować życie pozaziemskie
Autor: admin (2020-01-19)
Jeszcze przed pierwszym lądowaniem ludzi na Księżycu, naukowcy stwierdzili, że nasz naturalny satelita jest zupełnie sterylny i do chwili obecnej nie znaleziono dowodów na to, że życie pozaziemskie w jakiejkolwiek formie kiedykolwiek istniało na Księżycu. Być może po prostu szukano go w złym miejscu.
Wszelkie analizy gruntu księżycowego i skał przywiezionych ze srebrnego globu, nie wykazały obecności jakichkolwiek form życia. Na podstawie obecnego poziomu wiedzy stwierdzono zatem, że nasz satelita wciąż jest jałowy. Jeśli znajduje się tam jakieś życie to mogło zostać ewentualnie zaciągnięte z Ziemi jeśli w niezbyt . Ale według najnowszych badań być może życie znajduje się tam, gdzie odnaleziono wodę.
Naukowiec Alan Stern z Instytut Badań Kosmosu z Boulder w Kolorado, twierdzi, że wraz ze współpracownikami znalazł miejsce na Księżycu, gdzie może istnieć życie, być może nawet to samo, które dało początek jego rozkwitowi na Ziemi. Zdaniem ekspertów możemy go poszukać na południowym biegunie naszego satelity. Tam gdzie orbitery odnalazły wodę w formie lodu.
Ten lód dostał się na Księżyc w taki sam sposób w jaki przybył na naszą planetę. Za pomocą komet, który przynoszą wodę z głębi kosmosu. Przy okazji przenoszą też budulec do tworzenia życia. Oznacza to, że księżycowy lód może nawet pomóc ujawnić tajemnicę pochodzenia życia na Ziemi.
Niestety, nie ma perspektyw, aby dotrzeć szybko na południowy biegun Księżyca. Nie planuje się lądowania w tej okolicy. Naukowcy twierdzą, że to może być nawet dobre, bo zalecana jest ochrona tego obszaru Księżyca od zanieczyszczeń z Ziemi. Niedawno twierdzono, że izraelski lądownik, który rozbił się o naszego satelitę przeniósł tam niesporczaki. Istnieje zatem duże ryzyko, że nawet podczas pobierania próbek zostałyby one skażone ziemskimi formami życia.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-ksiezycu-moze-sie-znajdowac-zycie-pozaziemskie

Na Księżycu może się znajdować życie pozaziemskie.jpg

Na Księżycu może się znajdować życie pozaziemskie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety jako pierwsze w XXI wieku pojawią się na powierzchni Księżyca
2020-01-19.
Tak przynajmniej życzy sobie tego Jim Bridenstine, administrator NASA. Na razie nie jest pewne na 100 procent, kim będzie pierwsza kolonizatorka, ale są ku temu pewne przypuszczenia. Lądowanie ma nastąpić już za 4 lata.
Wstępem do tego historycznego wydarzenia miało być oświadczenie szefa NASA, który uważa, że w programach eksploracji przestrzeni kosmicznej i obcych światów jest miejsce zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Jest to ważne, bo pierwszymi ludźmi w kosmosie byli mężczyźni, byli również pierwszymi mieszkańcami kosmicznego domu oraz jako jedyni uczestniczyli w wielkich misjach Apollo na Księżyc.
Teraz ma to się zmienić, wraz z programem Artemida (Artemis), który ma zaowocować już w 20204 roku ponownym lądowaniem Amerykanów na powierzchni Srebrnego Globu. W tej chwili kobiety stanową ok. 34 procent grupy astronautycznej agencji, to wciąż mało, ale w kolejnych latach ta sytuacja będzie się poprawiać, bo kobiety coraz chętniej chcą realizować swoją karierę w Siłach Powietrznych USA i NASA.
Wielką dla nich zachętą był pierwszy spacer kosmiczny dwóch kobiet. Odbył się on w październiku ubiegłego roku. Wówczas na spacer kosmiczny wyszły razem Amerykanki, Christina Koch i Jessica Meir. NASA zaplanowała, że w trakcie spaceru wymienią one zepsuty kontroler mocy. Wykonanie zadania nie stanowiło absolutnie żadnego problemu dla doświadczonych astronautek.
Wisienką na torcie ma być jednak lądowanie na Księżycu, a jest wielce prawdopodobnie, że również stanie się tak w przypadku Marsa. Do tego wydarzenia NASA już się intensywnie przegotowuje. Jeszcze w tym roku na kolejny spacer kosmiczny wyjdą dwie astronautki, Christina Koch i Jessica Meir. Co ciekawe, ta pierwsza ustanowiła niedawno rekord wśród kobiecej załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Koch spędziła już na Stacji ponad 300 dni, pobiła więc poprzedni słynny rekord ustanowiony przez astronautkę Peggy Whitson. Amerykanka pozostanie w kosmicznym domu jeszcze przez kilka tygodni. Niektórzy uważają, że to właśnie on poleci na Księżyc. Naukowcy nie ukrywają, że Koch jest dla nich cennym obiektem badawczym na temat wpływu mikrograwitacji na organizmy kobiet.
Taka wiedza jest niezwykle ważna, jeśli poważnie myślimy o tworzeniu na Księżycu i Marsie pierwszych ludzkich kolonii, a później miast i nowych cywilizacji. Nie jest tajemnicą i nikogo nie powinno dziwić, że ludzie nie są przystosowani do życia w tak ekstremalnych warunkach, jakie panują w kosmosie. Naukowcy niedawno sugerowali, że w przyszłości trzeba będzie pomyśleć o zastosowaniu modyfikacji genetycznych u przyszłych kolonizatorów, by lepiej ich przystosować do nowej rzeczywistości życia na innych obiektach Układu Słonecznego.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-01-19/kobiety-jako-pierwsze-w-xxi-wieku-pojawia-sie-na-powierzchni-ksiezyca/

Kobiety jako pierwsze w XXI wieku pojawią się na powierzchni Księżyca.jpg

Kobiety jako pierwsze w XXI wieku pojawią się na powierzchni Księżyca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Tankowanie Solar Orbitera
2020-01-19. Anna Wizerkaniuk
Zdjęcie przedstawia proces napełniania sondy Solar Orbiter (widoczna w tle zdjęcia) paliwem wykorzystywanym przez silniki służące do utrzymania prawidłowego położenia sondy w przestrzeni kosmicznej. Proces ten jest uważany za ryzykowny, gdyż jako głównym składnikiem paliwa jest hydrazyna. Jest to bezbarwna, silnie trująca i łatwopalna ciecz, która jest często wykorzystywana jako paliwo rakietowe. Dodatkowym składnikiem paliwa, którym został napełniony Solar Orbiter, jest utleniacz MON-3 ? mieszanka azotu i tlenków. Zmieszanie hydrazyny z utleniaczem może doprowadzić do gwałtownej eksplozji, dlatego też niezbędne jest zachowanie szczególnej ostrożności. Pracownicy nadzorujący tankowanie w specjalnych kombinezonach w ?cleanroomie? nadzorowali ciśnienie substancji wpompowywanych do zbiorników w Solar Orbiterze.
Sonda Solar Orbiter to projekt powstały przy współpracy NASA i ESA. Obecnie urządzenie znajduje się w Astrotech Space Operation na Florydzie, gdzie jest przygotowywane do startu, który ma się odbyć 6 lutego. O godzinie 5:27 otwiera się dwugodzinne okno startowe. Rakieta Atlas V 411 z Solar Orbiterem na pokładzie ma wystartować z kompleksu 41 na przylądku Canaveral.
Źródła: ESA

https://news.astronet.pl/index.php/2020/01/19/w-kosmicznym-obiektywie-tankowanie-solar-orbitera/

W kosmicznym obiektywie Tankowanie Solar Orbitera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaniem naukowców burze słoneczne zabijają wieloryby
Autor: admin (2020-01-19)
Naukowcy z Duke University w Stanach Zjednoczonych znaleźli dowody, że duża śmiertelność wielorybów z gatunku Eschrichtius robustus, znanych też jako wal szary lub pływacz szary, zależy od aktywności słonecznej. Eksperci sądzą, że burze magnetyczne w jakiś sposób dezorientują te ssaki morskie
Eksperci przeanalizowali dane o wypłynięciach wielorybów na plaże lub mielizny. Pod uwagę wzięto wszystkie znane przypadki od 1985 do 2018. Okazało się, że większość ssaków wypływa na plaże w momencie, gdy Słońce ma wiele plam i często dochodzi do koronalnych wyrzutów masy i rozbłysków. Jednocześnie, jak wiemy, jest burza słoneczna. Potwierdzono, że podczas burz magnetycznych ilość zgonów wielorybów wzrasta nawet pięciokrotnie.
Wieloryby szare migrują od marca do czerwca z wód mórz Czukockiego i Beringa, w poszukiwaniu pożywienia i różnorodności biologicznej. Od listopada, wieloryby powracają w okolice wybrzeży Meksyku. Naukowcy nie wykluczają, że w wyborze kierunku ruchu wielorybów decydującą rolę odgrywa pole magnetyczne Ziemi.
Według autorów badania, zakłócenie pola magnetycznego prowadzą do tego, że wieloryby popełniają ?błędy nawigacyjne?, co w konsekwencji prowadzi do śmierci tych zwierząt. Autorzy planują kontynuować badanie tego zjawiska aby dowiedzieć się więcej o reakcjach wielorybów na zmienność ziemskiego pola magnetycznych.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zdaniem-naukowcow-burze-sloneczne-zabijaja-wieloryby

Zdaniem naukowców burze słoneczne zabijają wieloryby.jpg

Zdaniem naukowców burze słoneczne zabijają wieloryby2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon
2020-01-19.
Firma SpaceX przeprowadziła udany test systemu awaryjnej ucieczki statku Crew Dragon w locie rakietowym. To był ostatni test statku przed pierwszym lotem do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z załogą na pokładzie.
Firma SpaceX jest po dzisiejszym teście o krok od realizacji misji załogowych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. SpaceX i Boeing rozwijają swoje własne systemy załogowe w ramach kontraktu z NASA. Statki Crew Dragon firmy SpaceX i Starliner firmy Boeing już w tym roku mają rozpocząć realizację transferu załóg.
W niedzielnym teście sprawdzano działanie procedury awaryjnej ucieczki statku Crew Dragon od rakiety podczas lotu. System ten mógłby zostać wykorzystany w sytuacji, gdy rakieta doznaje w trakcie lotu krytycznej awarii zagrażającej załodze.
Test rozpoczął się 19 stycznia o 16:30 czasu polskiego. Dolny stopień rakiety Falcon 9 odpalił 9 silników Merlin.
Po 84 sekundach od startu nastąpiło celowe wyłączenie silników rakiety i w momencie największego przeciążenia aerodynamicznego  przy prędkości około Mach 2 uruchomił się system awaryjny i silniki SuperDraco oddzieliły statek od rakiety.
Po wypaleniu paliwa kapsuła leciała lotem balistycznym, odłączając w międzyczasie moduł towarowy.
Statek osiągnął apogeum o wysokości około 42 km. Podczas swobodnego lotu silniki manewrowe Draco ustawiły go w odpowiedniej orientacji i następnie wypuszczony został zestaw czterech głównych spadochronów.
Kapsuła wodowała około 32 km na wschód od wybrzeża Florydy około 9 minut po starcie. Stamtąd podjął ją zespół ratunkowy, który w dzisiejszym teście wykonuje próbę generalną przed odzyskiwaniem załogi ze statku.
W teście wykorzystano dolny stopień rakiety Falcon 9, który wykonał już 3 loty, debiutując w maju 2018 r wynosząc satelitę telekomunikacyjnego Bangabandhu 1 dla Bangladeszu. Niedzielny test był jego ostatnim lotem, nie było w planach ponownego odzyskiwania rakiety. Drugi stopień rakiety był wyładowany paliwem, ale nie został wyposażony w silnik.
Był to ostatni test statku Crew Dragon przed pierwszą demonstracyjną misją załogową. Jeżeli wszystkie elementy testu zostały przeprowadzone poprawnie, firma SpaceX zacznie już ostateczne przygotowania do lotu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z dwójką astronautów na pokładzie statku: Dougiem Hurley i Bobem Behnken.
SpaceX chce wykonać pierwszy załogowy lot do stacji już w marcu. Wiele zależy jednak od tego czy wszystkie elementy ostatniego testu zostaną przez NASA ocenione na poprawne i udadzą się ostatnie dwa testy spadochronów planowane w najbliższych tygodniach.
Na postawie: SpaceX/NASA
Opracował: Rafał Grabiański

Więcej informacji:
?    blog NASA poświęcony programowi komercyjnych statków załogowych Commercial Crew

Na zdjęciu: Statek Crew Dragon na rakiecie Falcon 9 przed startem testu systemu ucieczkowego w locie. Źródło: SpaceX.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udany-test-systemu-ucieczkowego-statku-crew-dragon

Udany test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon.jpg

Udany test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon2.jpg

Udany test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon3.jpg

Udany test systemu ucieczkowego statku Crew Dragon4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorący gaz zasila ramiona spiralne Drogi Mlecznej
2020-01-19.Autror. Vega
Międzynarodowy zespół naukowców uzyskał ważny wgląd w pochodzenie materii w ramionach spiralnych Drogi Mlecznej, z której ostatecznie powstają nowe gwiazdy. Analizując właściwości galaktycznego pola magnetycznego, byli w stanie wykazać, że tak zwane ciepły zjonizowany ośrodek (Warm Ionized Medium ? WIM), w którym osadzona jest Droga Mleczna, gromadzi się w pobliżu ramienia spiralnego Galaktyki. Jego stopniowe schładzanie służy jako źródło chłodniejszego gazu i pyłu, które zasilają tworzenie się gwiazd.

Droga Mleczna to galaktyka spiralna, kosmiczna wyspa gwiazd w kształcie dysku, w której najbardziej jasne i młode gwiazdy skupiają się w ramionach spiralnych. Tam powstają z gęstego ośrodka międzygwiezdnego (Interstellar Medium ? ISM), który składa się z gazu (głównie wodoru) i pyłu (mikroskopijnych ziaren o dużej zawartości węgla i krzemu). Aby nowe gwiazdy stale powstawały, materia musi nieustannie osadzać się na ramionach spiralnych, aby uzupełniać zapasy gazu i pyłu.

Astronomowie byli w stanie wykazać, że dostawa pochodzi z dużo gęstszego składnika ośrodka międzygwiezdnego, który zwykle otacza całą Drogę Mleczną. Ten ciepły zjonizowany ośrodek ma średnią temperaturę 10 000 stopni. Promieniowanie o wysokich energiach pochodzące z gorących gwiazd powoduje, że gazowy wodór WIM jest w dużej mierze zjonizowany. Wyniki sugerują, że gorący ośrodek międzygwiazdowy gromadzi się w wąskim obszarze w pobliżu ramienia spiralnego i stopniowo wpada do niego podczas schładzania.

Naukowcy odkryli gęsty ciepły ośrodek międzygwiezdny, mierząc tak zwaną rotacją Faradaya. Obejmuje ona zmianę orientacji liniowo spolaryzowanych emisji radiowych, gdy te przechodzą przez plazmę (zjonizowany gaz) przemierzając pole magnetyczne. O spolaryzowanym promieniowaniu mówi się, gdy pole elektryczne oscyluje tylko w jednej płaszczyźnie. Zwykłe światło nie jest spolaryzowane. Wielkość zmiany polaryzacji zależy również od obserwowanej długości fali.

W tym badaniu astronomowie byli w stanie wykryć niezwykle silny sygnał w dość niepozornym obszarze Drogi Mlecznej, który znajduje się bezpośrednio po stronie spiralnego ramienia Strzelca Drogi Mlecznej skierowanego na galaktyczne centrum. Samo ramię spiralne wyróżnia się w obrazowanych danych silną emisją radiową generowaną przez osadzone w nim gorące gwiazdy i pozostałości supernowej. Jednak najsilniejsze przesunięcie polaryzacji astronomowie stwierdzili poza tą widoczną strefą. Wnioskują z tego, że zwiększona rotacja Faradaya nie pochodzi z tej aktywnej części ramienia spiralnego. Zamiast tego wywodzi się ze skondensowanego gorącego ośrodka międzygwiezdnego, który podobnie jak pole magnetyczne, należy do mniej oczywistego składnika ramienia spiralnego.

Analiza oparta jest na przeglądzie THOR (The HI/OH Recombination Line Survey of the Milky Way), który był prowadzony przez Instytut Astronomiczny Maxa Plancka na przestrzeni kilku lat, i w ramach którego obserwowany były duży obszar Drogi Mlecznej na kilku długościach fal radiowych. Spolaryzowane źródła radiowe, takie jak odległe kwazary lub gwiazdy neutronowe, służą jako ?sondy? do określenia rotacji Faradaya. Umożliwia to astronomom nie tylko wykrycie trudnych do zmierzenia pól magnetycznych w Drodze Mlecznej, ale także badanie struktury i właściwości gorącego gazu. Astronomowie byli zaskoczeni silny sygnałem z dość spokojnej okolicy Drogi Mlecznej. Wyniki te pokazują, że wciąż pozostaje wiele do odkrycia w badaniu struktury i dynamiki Drogi Mlecznej.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Instytut Maxa Plancka

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/01/goracy-gaz-zasila-ramiona-spiralne.html

Gorący gaz zasila ramiona spiralne Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Hubble'a uwiecznił w pełnej krasie Rubinową Galaktykę
2020-01-19.
To wyjątkowy obiekt na naszym niebie. Galaktyka ta składa się z aż 10 razy więcej gwiazd od Drogi Mlecznej. Dzięki legendarnemu teleskopowi NASA, dziś możecie zobaczyć ją w niedostępnych dotąd szczegółach.
Rubinowa Galaktyka znajduje się konstelacji Perseusza, 232 miliony lat świetlnych od naszej planety. jej promień szacuje się na 100 tysięcy lat świetlnych, co oznacza, że jest 2,5 raza szersza od naszej galaktyki.
Bardzo jasna gwiazda, którą możecie zobaczyć po lewej stronie galaktyki UGC 2885, nie należy do niej, znajduje się znacznie bliżej Ziemi. Niestety, weszła ona w kard obrazu wykonanego przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a i nieco popsuła końcowy efekt ukazania w pełnej krasie Rubinowej Galaktyki.
Trzeba tutaj podkreślić, że jest to najlepszy w historii obserwacji przestrzeni kosmicznej obraz tej galaktyki, ale nie ostatni. Niebawem NASA umieści w kosmosie potężne dwa teleskopy, a mianowicie Jamesa Webba i WFIRST. Oba urządzenia pozwolą nam zajrzeć w głąb tego pięknego obiektu i przyjrzeć się bliżej poszczególnym gwiazdom, a może nawet ich planetom.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-01-19/grgg/

Kosmiczny Teleskop Hubble'a uwiecznił w pełnej krasie Rubinową Galaktykę.jpg

Kosmiczny Teleskop Hubble'a uwiecznił w pełnej krasie Rubinową Galaktykę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA ? konferencja z Dyrektorem Generalnym
2020-01-20. Krzysztof Kanawka
Tradycyjnie co roku w styczniu Europejska Agencja Kosmiczna organizuje konferencję z Dyrektorem Generalnym. Celem tej konferencji jest omówienie planów na nowy rok.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) to organizacja umożliwiająca wspólne rozwijanie technologii kosmicznych i aplikacji satelitarnych dla zastosowań naziemnych. ESA od 1974 roku realizuje także szereg misji kosmicznych poza bezpośrednim otoczeniem naszej planety. W tej chwili w skład agencji wchodzą dwadzieścia dwa państwa członkowskie. Polska jest dwudziestym pełnoprawnym członkiem od 19 listopada 2012 roku. Po naszym kraju do ESA dołączyły jeszcze Węgry i Estonia.
Tradycyjnie około połowy stycznia każdego roku, w siedzibie głównej w Paryżu, odbywa się konferencja z Dyrektorem Generalnym ESA. W tym roku ta konferencja odbyła się 15 stycznia. Tematem konferencji prasowej jest omówienie planów na nadchodzący rok. W tym roku prezentacja planów spotkała się z dużym zainteresowaniem ? częściowo dlatego, że pod koniec listopada 2019 odbyła się Rada Ministerialna ESA. Dla Agencji była to bardzo udana Rada ? zatwierdzono znacznie wyższy budżet na kolejne lata. Oprócz tego na ten rok zaplanowano kilka ważnych wydarzeń, m.in. pierwszy start nowej rakiety Ariane 6 czy start misji marsjańskiej ExoMars.
Poniższe nagranie prezentuje zapis tej konferencji prasowej z udziałem Dyrektora Generalnego ESA ? Jana Dietricha Woernera.
Większość europejskich państw doskonale zdaje sobie sprawę z ważności oraz korzyści jakie przynosi ?kosmos? Europie. Mowa tu o całym spektrum działań: obserwacji Ziemi, pozycjonowaniu, rozwoju technologii, niezależnemu dostępowi do kosmosu oraz badaniom Układu Słonecznego oraz Wszechświata. Niewątpliwie, w wielu ?kosmicznych dziedzinach? ESA oraz Europa jest liderem.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2020/01/esa-konferencja-z-dyrektorem-generalnym/

Konferencja z Dyrektorem Generalnym ESA ? 15.01.2020 / Credits ? European Space Agency, ESA

ESA Director General's press briefing

 

ESA ? konferencja z Dyrektorem Generalnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hayabusa 2 ? prace nad misją rozszerzoną
2020-01-20. Krzysztof Kanawka
Japońska agencja JAXA rozpoczyna analizę potencjalnych celów dla sondy Hayabusa 2 w ramach misji rozszerzonej. Tę misję sonda rozpocznie po sprowadzeniu próbek z planetoidy Ryugu na Ziemię.
Japońska sonda Hayabusa 2 została wystrzelona w grudniu 2014 roku. Jej celem była planetoida 162173 Ryugu. Dotarła do niej po ponad trzech latach lotu, 27 czerwca 2018. Misja w pobliżu tej planetoidy przebiegła sprawnie ? dwa razy sonda pobrała próbki materii z powierzchni Ryugu.
13 listopada 2019 Hayabusa 2 rozpoczęła podróż powrotną na Ziemię. Na początku grudnia 2019 silniki jonowe sondy zostały przestawione na pełny ciąg. Powrót na Ziemię planowany jest obecnie na grudzień 2020. Podczas przelotu Hayabusy 2 obok Ziemi nastąpi odrzucenie małej kapsuły powrotnej, która powinna osiąść (po przejściu przez atmosferę) na spadochronach w regionie Woomera w Australii. Tam w czerwcu 2010 roku wylądowała kapsuła z pierwszej misji Hayabusa, która pobrała niewielkie próbki z powierzchni planetoidy 25143 Itokawa.
Misja rozszerzona Hayabusa 2
Równolegle z początkiem podróży powrotnej trwa analiza możliwości wykorzystania sondy Hayabusa 2 po przelocie obok Ziemi (oraz odrzuceniu kapsuły powrotnej). Agencja JAXA sprawdza, jakie planetoidy oraz inne cele są w realnym zasięgu sondy w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Wstępne możliwości wydawały się być bardzo szerokie, włącznie ze zbadaniem obiektu/ów w Pasie Planetoid. Konkretne propozycje celów zostaną przedstawione za kilka miesięcy ? wstępnie jednak wyznaczono nawet 350 potencjalnych celów do przelotu sondy. Tak duża ilość potencjalnych celów jest (obecnie) możliwa, gdyż sonda może wykonać przeloty z asystą grawitacyjną obok Ziemi (2020) oraz Wenus (2024). Co ciekawe, jest także możliwe wykonanie lądowania na planetoidzie ? podobnie jak w stylu misji NEAR Shoemaker (która spoczywa na powierzchni planetoidy 433 Eros, na której wylądowała 12 lutego 2001 roku).
JAXA przewiduje, że przelot i/lub lądowanie na powierzchni planetoidy nastąpi do końca 2029 roku. W tej chwili ważnym czynnikiem ograniczającym jest ilość paliwa ? w szczególności paliwa pokładowego, jakie pozostanie po przelocie obok Ziemi.
Misja Hayabusa 2 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(JAXA, PFA)
https://kosmonauta.net/2020/01/hayabusa-2-prace-nad-misja-rozszerzona/

 

Hayabusa 2 ? prace nad misją rozszerzoną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk chce przenieść na Marsa statkami Starship milion ludzi do 2050 roku
2020-01-20.
Takie swoje ambitne plany miliarder ujawnił kilka dni temu na profilu na Twitterze w rozmowie ze swoimi fanami, a także entuzjastami świata przemysłu kosmicznego. Szef SpaceX chce tego dokonać za pomocą statku Starship.
Potężna rakieta SuperHeavy i statek Starship mają udać się w pierwszy lot na orbitę jeszcze w tym roku, a w przyszłym wykonać pierwszy lot wokół Księżyca na pokładzie z japońskim miliarderem, jego przyszłą dziewczyną i grupką przyjaciół. Musk zapowiedział, że jego statek wyląduje na powierzchni Księżyca szybciej od NASA, czyli jeszcze przed 2024 rokiem.
Tymczasem tak naprawdę będzie to wstęp do wielkich planów miliardera, związanych ze zmianą ludzkości w cywilizację kosmiczną oraz stworzenia pierwszych kolonii na Księżycu i Marsie. Musk napisał na Twitterze, że zamierza rocznie budować nawet 100 statków Starship. Każdy z nich może zabrać na pokład nawet 100 osób lub 100 ton ładunku. Ale to nie wszystko. Każdego dnia mają odbywać się 3 loty kosmiczne. Oznacza to, że na Marsa może w ciągu roku polecieć nawet 100 tysięcy ludzi, a w 10 lat okrągły milion.
Musk jednak ma nieco bardziej realne plany, jeśli w ogóle można tak to nazwać. Zatem chce do roku 2030 wysłać na Czerwoną Planetę 100 tysięcy ludzi, a do 2050 roku już milion. Chociaż może to mu się udać patrząc z perspektywy rakiet, to jednak jest mało prawdopodobne, by powstały tam bazy, które pomieszczą taką liczbę Ziemian.
Szef SpaceX obliczył też, że koszt startu jednej rakiety docelowo nie przekroczy 2 milionów dolarów. Wszyscy zainteresowani lotem na Marsa muszą się liczyć z wydaniem ok. 100 tysięcy dolarów, czyli mniej, niż obecnie wyceniane są bilety na loty suborbitalne, poniżej 100 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety, z firmą Virgin Galactic.
Musk nie ukrywa, że dzięki swojej firmie i modzie na loty na Księżyc i Marsa chce stać się najbogatszym człowiekiem na naszej planecie. Konkurencja będzie ostra, bo najbogatszy obecnie człowiek, Jeff Bezos, szef Amazona, też chce uczynić z ludzkości cywilizację kosmiczną za pomocą swojej firmy Blue Origin i potężnych rakiet. Podobne plany ma też Richard Branson z Virgin Galactic. Potyczki pomiędzy miliarderami powinny sprawić, że ceny biletów będą spadać, a to oznaczać będzie, że podróże na obce światy będą łatwiej dostępne dla mniej zamożnych ludzi.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/Twitter / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2020-01-20/elon-musk-chce-przeniesc-na-marsa-statkami-starship-milion-ludzi-do-2050-roku/

 

Elon Musk chce przenieść na Marsa statkami Starship milion ludzi do 2050 roku.jpg

Elon Musk chce przenieść na Marsa statkami Starship milion ludzi do 2050 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zmierzyli energię i ewolucję pierwszych minut rozbłysku słonecznego
2020-01-19.
Z końcem 2017 roku na powierzchni Słońca wybuchł nowy, ogromny obszar pola magnetycznego położony obok istniejącej plamy słonecznej. Potężne zderzenie energii magnetycznej wytworzyło szereg silnych rozbłysków, wywołując także burzliwe kosmiczne warunki pogodowe na Ziemi. Były to pierwsze flary słoneczne uchwycone krok po kroku przez naukowców z NJIT, krótko po otwarciu teleskopu EOVSA (Expanded Owens Valley Solar Array radio telescope).
W badaniach opublikowanych w czasopiśmie Science naukowcy zajmujący się energią słoneczną, którzy zarejestrowali te obrazy, po raz pierwszy dokładnie wskazują, kiedy i gdzie eksplozja pola magnetycznego uwolniła energię podgrzewającą słoneczną plazmę do energii odpowiadającej miliardowi stopni Celsjusza. Dzięki danym zebranym w dziedzinie mikrofalowej uczeni mogli przeprowadzić ilościowe pomiary ewoluującego natężenia pola magnetycznego bezpośrednio po samym rozbłysku. Śledzili także jego konwersję do innych form energii - kinetycznej, termicznej i supertermicznej - które zasilają 5-minutową podróż rozbłysku słonecznego przez koronę naszej gwiazdy.
Do tej pory zmiany w polu magnetycznym korony zachodzące podczas rozbłysku lub innej wielkoskalowej erupcji były badane tylko pośrednio, na podstawie ekstrapolacji, na przykład pola magnetycznego mierzonego w fotosferze - powierzchniowej warstwie Słońca widzianej w świetle białym. Takie ekstrapolacje nie pozwalają na precyzyjne pomiary dynamicznych, lokalnych zmian pola magnetycznego w danych lokalizacjach oraz w skalach czasowych wystarczająco krótkich, aby precyzyjniej scharakteryzować uwalnianie się energii rozbłysku.
- Mogliśmy teraz określić najważniejsze lokalizacje, w których energia magnetyczna jest uwalniana w koronie - mówi Gregory Fleishman, naukowiec z Center for Solar-Terrestrial Research NJIT, autor publikacji. -To pierwsze obrazy ukazujące dokładnie mikrofizykę rozbłysków ? szczegółowy łańcuch procesów zachodzących w małych skalach przestrzennych i czasowych, umożliwiający konwersję energii.
Mierząc spadek energii magnetycznej i równocześnie siłę pola elektrycznego w danym obszarze można wykazać, że wszystko odbywa się zgodnie z zasadami zachowania energii. A dzięki temu uczeni są w stanie oszacować przyspieszenie cząstek, które zasila rozbłysk słoneczny. Te podstawowe procesy są takie same jak procesy zachodzące w najpotężniejszych źródłach astrofizycznych, w tym w rozbłyskach gamma, ale także w eksperymentach laboratoryjnych będących przedmiotem zainteresowania zarówno jako przedmiot badań podstawowych, jak i w kontekście generowania energii w reakcjach syntezy jądrowej.
Dzięki wspólnej pracy 13 anten sieć EOVSA wykonuje zdjęcia na setkach wybranych częstotliwości elektromagnetycznych z zakresu 1-18 GHz, w tym w świetle widzialnym, w paśmie ultrafioletowym, na falach rentgenowskich i radiowych - a wszystko to zaledwie w ciągu sekundy. Ta możliwość drobiazgowego wglądu w mechanikę rozbłysków słonecznych otwiera nam nowe ścieżki do badań nad najpotężniejszymi erupcjami w Układzie Słonecznym.
- Emisja mikrofalowa jest jedynym mechanizmem wrażliwym na środowisko koronalnego pola magnetycznego, więc unikalne obserwacje mikrofalowe EOVSA są kluczem do zrozumienia szybkich zmian w polu magnetycznym - zauważa Dale Gary, profesor fizyki w NJIT, dyrektor EOVSA i współautor artykułu. - Pomiar jest taki jest możliwy, ponieważ wysokoenergetyczne elektrony przemieszczające się w koronalnym polu magnetycznym emitują swoje wrażliwe na pole magnetyczne promieniowanie w zakresie mikrofal.
Przed erą obserwacji siecią EOVSA nie było sposobu, aby zobaczyć rozległy obszar kosmosu, w którym cząstki wysokoenergetyczne są przyspieszane, a następnie stają się dostępne do dalszego przyspieszenia przez potężne fale uderzeniowe napędzane erupcją rozbłysku. Taki rozbłysk słoneczny, jeśli jest skierowany akurat ku Ziemi, może zniszczyć statki i sondy kosmiczne, a także zagraża astronautom. Omawiane badania są zatem ważne ze względu na możliwość rozróżnienia, które rozbłyski i inne zdarzenia związane z aktywnością słoneczną są w miarę łagodne, a które stanowią dla nas poważne zagrożenie.
Uzyskiwane przez naukowców obrazy mikrofalowe Słońca będą udostępniane całej społeczności naukowej, pozwalając na tworzenie ostrzeżeń oraz pierwszych w historii codziennych magnetogramów koronalnych - map natężenia pola magnetycznego ponad powierzchnią Słońca.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja: Decay of the coronal magnetic field can release sufficient energy to power a solar flare, Science (2020).
?    Oszacowanie czasów przybywania koronalnych wyrzutów masy w okolice Ziemi

Źródło: NJIT
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Aktywność słoneczna podczas całkowitego zaćmienia z 2013 roku. Źródło: APOD/D. Seaton (ROB), A. Davis & J. M. Pasachoff (Williams College Eclipse Expedition), NRL, ESA, NASA, NatGeo
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/naukowcy-zmierzyli-energie-i-ewolucje-pierwszych-minut-rozblysku-slonecznego

Naukowcy zmierzyli energię i ewolucję pierwszych minut rozbłysku słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdozbiry #007: Betelgeza i inne gwiazdy
2020-01-20. Radek Kosarzycki
Najnowszy odcinek podcastu Gwiazdozbiry już na Waszych telefonach. Zachęcamy do słuchania, komentowania i udostępniania. Pamiętajcie: każdy komentarz, który zostawicie pod podcastem w swojej aplikacji do słuchania podcastów zwiększa nasz zasięg i pozwala nam dotrzeć do nowych słuchaczy. Im więcej słuchaczy tym lepszy podcast.
https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/20/gwiazdozbiry-007-betelgeza-i-inne-gwiazdy/

\

 

Gwiazdozbiry007Betelgeza i inne gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie zbudują nowy akcelerator - relatywistyczny zderzacz jonów
Autor: admin (2020-01-20)
Departament Energii Stanów Zjednoczonych wybrał lokalizację dla nowego akceleratora cząstek. Zderzacz Elektron-Jon (EIC) powstanie na terenie Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku i pozwoli prowadzić badania nad siłami łączącymi atomy. Według aktualnych obliczeń, budowa akceleratora pochłonie około 2,6 miliarda dolarów.
Zderzacz Elektron-Jon zostanie zaprojektowany i wybudowany w ciągu 10 lat. Jego zadaniem będzie zderzanie elektronów i protonów, aby fizycy mogli przetestować teorie dotyczące oddziaływania silnego, które utrzymuje razem cząstki tworzące atomy. Podczas prac konstrukcyjnych dodany zostanie pierścień magazynujący elektrony oraz akcelerator elektronów do istniejącego już Relatywistycznego Zderzacza Ciężkich Jonów (RHIC), który od 2000 roku znajduje się na terytorium Brookhaven National Laboratory.
Nowy zderzacz Elektron-Jon poszerzy wiedzę na temat rozmieszczenia kwarków i gluonów, które tworzą protony i neutrony, oraz pozwoli dokładniej zbadać oddziaływanie silne, które jest najsilniejszą a zarazem najmniej zrozumiałą siłą w naturze.
Stany Zjednoczone widzą w nowym akceleratorze nie tylko szansę na rozwój nauki i nowych technologii, ale też możliwość utrzymania się na czele badań w dziedzinie fizyki jądrowej i technologii akceleratorów cząstek. Departament Energii twierdzi, że projekt pozwoli również wyszkolić nowe pokolenie ekspertów, a technologie, które zostaną wykorzystane do budowy akceleratora EIC, znajdą szerokie zastosowanie w innych dziedzinach, np. w terapiach nowotworowych, urządzeniach testujących akumulatory, w katalizatorach i innych materiałach związanych z energią.
Swój udział w programie badawczym planowanych eksperymentów biorą udział naukowcy z całego świata. Wśród nich jest także zespół polskich fizyków z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ).
Źródło:
https://tylkonauka.pl/wiadomosc/w-stanach-zjednoczonych-powstanie-nowy-akcelerat?
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/amerykanie-zbuduja-nowy-akcelerator-relatywistyczny-zderzacz-jonow

Amerykanie zbudują nowy akcelerator - relatywistyczny zderzacz jonów.jpg

Amerykanie zbudują nowy akcelerator - relatywistyczny zderzacz jonów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykryto fale grawitacyjne, Betelgeza mogła zmienić się w supernową
Autor: John Moll (2020-01-20)
W ostatnich tygodniach coraz więcej mówi się o tajemniczym zachowaniu Betelgezy ? jednej z najjaśniejszych gwiazd na naszym niebie. Astronomowie zauważyli, że gwiazda straciła na jasności. Teraz dowiadujemy się o wykryciu fal grawitacyjnych, pochodzących z okolic gwiazdy. Czy to oznacza, że Betelgeza już wybuchła?
Wykryto fale grawitacyjne, które mogą wskazywać na to, że Betelgeza eksplodowała i zmieniła się w supernową. Fale grawitacyjne powstają podczas kolizji gwiazd neutronowych i czarnych dziur, a czasami również z nieznanych nam przyczyn. 14 stycznia, detektory LIGO i Virgo wykryły fale grawitacyjne, pochodzące z tego samego obszaru nieba, na którym znajduje się słynna Betelgeza. Przypadek?
Betelgeza to czerwony nadolbrzym z gwiazdozbioru Oriona. Z obserwacji wynika, że gwiazda znajduje się przy końcu ewolucji i w niedalekiej przyszłości, tj. w ciągu 100 tysięcy lat, powinna wybuchnąć jako supernowa. W skali kosmosu to naprawdę niewiele, a po wykryciu fal grawitacyjnych zaczęto mówić o możliwej eksplozji Betelgezy.
Astronomowie przypominają, że Betelgeza to gwiazda zmienna półregularna, a jej jasność może ulegać zmianie. Z kolei fale grawitacyjne mogą pochodzić od zjawisk zachodzących w dalekim kosmosie i niekoniecznie muszą być związane z Betelgezą. Istnieje również możliwość, że była to fałszywa detekcja, spowodowana błędem.
Naukowcy bardzo sceptycznie podchodzą do najnowszych doniesień, dotyczących Betelgezy. Jednak nikt nie ukrywa, że chciałby już dziś zobaczyć spektakularną eksplozję supernowej, która tygodniami lub miesiącami będzie świeciła na naszym niebie w dzień i w nocy niczym Księżyc w pełni.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wykryto-fale-grawitacyjne-betelgeza-mogla-zmienic-sie-w-supernowa

Wykryto fale grawitacyjne, Betelgeza mogła zmienić się w supernową.jpg

Wykryto fale grawitacyjne, Betelgeza mogła zmienić się w supernową2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne obiekty w pobliżu Sagittarius A*
2020-01-20.
Astronomowie odkryli dziwną klasę obiektów w centrum naszej galaktyki, niedaleko supermasywnej czarnej dziury zwanej Sagittarius A*.
Nowe obiekty przez większość czasu wyglądają jak zwarte i rozciągają się, gdy na swoich orbitach zbliżają się do czarnej dziury. Orbity tych obiektów wahają się w przedziale od 100 do 1000 lat.
Grupa badawcza Andrea Ghez z UCLA, współautorki badania, zidentyfikowała niezwykły obiekt w centrum naszej galaktyki w 2005 roku, który później otrzymał miano G1. W 2012 roku astronomowie w Niemczech dokonali zagadkowego odkrycia obiektu nazwanego G2 w centrum Drogi Mlecznej, który zbliżył się do supermasywnej czarnej dziury w 2014 r. Ghez i jej zespół badawczy uważają, że G2 to najprawdopodobniej dwie gwiazdy, które krążyły wokół czarnej dziury w tandemie i połączyły się w niezwykle dużą gwiazdę osłoniętą niezwykle gęstym gazem i pyłem.
?W momencie największego zbliżenia G2 miała naprawdę dziwną sygnaturę. Widzieliśmy to wcześniej ale nie wyglądało to zbyt osobliwie, dopóki nie zbliżyła się do czarnej dziury i stała się wydłużona, a znaczna część jej gazu została rozdarta. Z całkiem nieszkodliwego obiektu, gdy znajdowała się z dala od czarnej dziury, podczas najbliższego podejścia do niej stała się obiektem, który był naprawdę rozciągnięty i zniekształcony i utraciły zewnętrzną powłokę, a teraz robi się coraz bardziej zwarty? ? powiedziała Ghez.
Ale czy wartości G2 i G1 są odstające, czy są one częścią większej klasy obiektów? W odpowiedzi na to pytanie grupa badawcza Ghez informuje o istnieniu czterech kolejnych obiektów, które nazywają G3, G4, G5 i G6. Naukowcy ustalili orbitę każdego z nich. Podczas gdy G1 i G2 mają podobne orbity, cztery nowe obiekty mają je bardzo różne.
Ghez uważa, że wszystkie 6 obiektów było gwiazdami podwójnymi, które połączyły się pod wpływem silnie oddziałującej grawitacji supermasywnej czarnej dziury. Badaczka dodaje, że połączenie się dwóch gwiazd zajmuje ponad milion lat.
Do łączenia się gwiazd może dochodzić częściej, niż się tego spodziewali naukowcy i prawdopodobnie procesy te są dość powszechne. Grawitacja czarnych dziur może przyspieszać proces łączenia się gwiazd podwójnych. Możliwe, że wiele gwiazd, które astronomowie obserwowali, i których nie rozumieją, może być końcowym efektem spokojnego łączenia się. Uczymy się, jak ewoluują galaktyki i czarne dziury. Sposób, w jaki gwiazdy podwójne oddziałują ze sobą i z czarnymi dziurami bardzo różni się od tego, jak pojedyncze gwiazdy oddziałują z gwiazdami pojedynczymi i z czarnymi dziurami.
Anna Ciurlo z UCLA, główna autorka pracy zauważyła, że podczas gdy gaz z powłoki zewnętrznej G2 został dramatycznie rozciągnięty, jego pył wewnątrz gazu nie został zbytnio rozciągnięty. ?Coś musiało zachować go zwartym i pozwolić przetrwać spotkanie z czarną dziurą. To dowód na istnienie gwiezdnego obiektu wewnątrz G2? ? powiedziała.
Unikalny zestaw danych zebranych przez grupę profesor Ghaz podczas ponad 20 lat pozwolił naukowcom dokonać tego odkrycia. Mamy teraz populację obiektów ?G?, więc nie jest to ?jednorazowe zdarzenie? takie, jak G2.
Naukowcy wykonywali obserwacje używając W.M. Keck Observatory na Hawajach i wykorzystując potężną technologię zwaną optyką adaptywną, która na bieżąco koryguje zniekształcające działanie ziemskiej atmosfery. Przeprowadzili nową analizę danych z 13 lat badań wykonanych w ramach projektu UCLA Galactic Center Orbits Initiative.
We wrześniu 2019 r. zespół Ghez poinformował, że czarna dziura robi się głodniejsza ale nie jest jasne, dlaczego. Wydaje się, że rozrywanie G2 z 2014 r. usuwa gaz, który mógł niedawno zostać połknięty przez czarną dziurę. Połączenie się gwiazd mogłoby ją nakarmić.
Zespół zidentyfikował już kilka kandydatów, którzy mogą należeć do tej nowej klasy obiektów, i nadal je analizuje.
Ghaz zauważyła, że centrum Drogi Mlecznej to ekstremalne środowisko w przeciwieństwie do naszego lokalnego kosmicznego sąsiedztwa. Ziemia znajduje się na przedmieściach Galaktyki, w odległości 26 000 lat świetlnych od jej centrum. Gęstość gwiazd w centrum Drogi Mlecznej jest 1 mld razy większa niż w naszej części Galaktyki. Siła grawitacji jest o wiele mocniejsza a pola magnetyczne są bardziej ekstremalne.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej:
Astronomers discover class of strange objects near our galaxy?s enormous black hole
A population of dust-enshrouded objects orbiting the Galactic black hole
Źródło: UCLA
Na zdjęciu: Wizja artystyczna przedstawiająca obiekty G z czerwonawymi środkami, krążącymi wokół supermasywnej czarnej dziury. Czarną dziurę reprezentuje ciemna kula wewnątrz białego pierścienia (powyżej środka obrazka). Źródło: Jack Ciurlo
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dziwne-obiekty-w-poblizu-sagittarius

Dziwne obiekty w pobliżu Sagittarius A.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku
2020-01-20. Ariel Majcher
W poniedziałek 20 stycznia mniej więcej kwadrans po godzinie 14 naszego czasu Słońce przejdzie z gwiazdozbioru Strzelca do gwiazdozbioru Koziorożca, a prawie dokładnie 18 godzin później przetnie równoleżnik -20° deklinacji w drodze na północ. Tym samym kończy się okres najkrótszych dni i najdłuższych nocy. W następnych tygodniach odstęp czasu między wschodem a zachodem Słońca będzie się dość szybko zwiększał z dnia na dzień rosnąc w ciągu miesiąca o ponad 2 godziny. Jednocześnie w tym samym czasie wysokość górowania Słońca zwiększy się o około 10°. Na początku tygodnia Słońce przecina południk lokalny na wysokości 18°, a pod koniec maja zrobi to na wysokości o 40° większej.
Na nocnym niebie Księżyc zbliża się do nowiu, przez który przejdzie w piątek 24 stycznia przed północną naszego czasu. Stąd Srebrny Glob można obserwować rano niewiele przed świtem. A zacznie on tydzień od spotkania z planetą Mars. Po przejściu przez nów Księżyc już w niedzielę 26 stycznia pokaże się na niebie wieczornym nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem. Natomiast do planety Mars pod koniec tygodnia dołączy kiepsko na razie widoczna planeta Jowisz, wyłaniająca się z zorzy porannej po grudniowym spotkaniu ze Słońcem.
Wieczorem poprawiają się warunki obserwacyjne planety Wenus i jednocześnie dość szybko pogarsza widoczność planety Neptun. Dystans między planetami szybko maleje. Wenus minie Neptuna w przyszłym tygodniu. Zaś pod koniec tego tygodnia bardzo blisko obu planet przejdzie widoczna tylko w dużych teleskopach kometa 68P/Klemola. Wciąż dobrze widoczna jest za to planeta Uran, świecąca nadal dość wysoko po zmierzchu. Nadal słabnie gwiazda zmienna Mira Ceti, słaba jest również Betelgeza, czyli najjaśniejsza na ogół gwiazda Oriona.
Tym razem opis zjawisk zachodzących w najbliższych dniach zacznę od nieba porannego, na którym Księżyc zbliża się do nowiu, prezentując tarczę w fazie cienkiego sierpa oraz swoją nocną stronę, dopełniającą sierp Srebrnego Globu do pełnej tarczy i również dobrze widoczną.
W poniedziałek rano, na godzinę przed wschodem Słońca Księżyc zdąży się wznieść na wysokość około 17°, mając tarczę oświetloną w 22%. Księżyc znajdzie się na tle gwiazdozbioru Skorpiona, a w odległości zaledwie 1° na godzinie 4 względem niego towarzystwa dotrzyma mu znana gwiazda Graffias, która jest układem podwójnym, możliwym do rozdzielenia już w lornetkach i małych teleskopach. Natomiast 7,5 stopnia na południowy wschód od tarczy Srebrnego Globu pokaże się planeta Mars, wędrująca 5° na północ od Antaresa, najjaśniejszej gwiazdy Skorpiona. Dobę później sierp Księżyca zwęzi się do 14% i przemieści się na pozycję 6° na wschód od Marsa. Sama Czerwona Planeta świeci blaskiem +1,4 wielkości gwiazdowej, mając wciąż tarczę o średnicy nie przekraczającej 5?.
Naturalny satelita Ziemi pozostanie widoczny o świcie jeszcze w środę 22 stycznia, wznosząc się na godzinę przed wschodem Słońca na wysokość 5° i pokazując tarczę w fazie zaledwie 7%. Jednak tego ranka Księżyc zaprezentuje się tylko dla osób, mających odpowiednio głęboko odsłonięty widnokrąg.
Pod koniec tygodnia, już po przejściu Księżyca na niebo wieczorne bardzo nisko nad południowo-wschodnim widnokręgiem zacznie pojawiać się planeta Jowisz. Jej warunki obserwacyjne są na razie bardzo trudne, ale szybko się poprawią i wraz z początkiem lutego planeta ozdobi poranny nieboskłon. Jowisz zajmuje teraz pozycję mniej więcej taką, jak w zeszłym sezonie obserwacyjnym miała planeta Saturn, w północno-wschodniej części gwiazdozbioru Strzelca. Jej jasność wynosi -1,9 wielkości gwiazdowej, przy średnicy tarczy 32?.
Na niebie wieczornym coraz śmielej poczyna sobie planeta Wenus, która godzinę po zachodzie Słońca zajmuje już pozycję na wysokości ponad 20°. Do końca tygodnia planeta zwiększy blask do -4,1 magnitudo i średnicę tarczy do 15?. Zmaleje za to jej faza, do 75%.
Wenus bardzo szybko zbliża się do Neptuna. Na początku tygodnia obie planety przedzieli dystans prawie 9°. W czwartek 23 stycznia planeta przejdzie niecały 1° na południe od gwiazdy ? Aquarii, którą Neptun mijał 2-3 lata temu, w sobotę 25 stycznia Wenus przejdzie przez wnętrze trójkąta, tworzonego przez gwiazdy 81, 82 i 83 Aquarii, natomiast w niedzielę dotrze na 1,5 stopnia do Neptuna.
Sam Neptun w tym samym czasie zmniejszy dystans do gwiazdy ? Aquarii poniżej 30?, czyli średnicy kątowej Księżyca, świecący przy tym z jasnością +7,9 magnitudo. Oznacza to, że niestety w momencie pokazanym na mapce nie da się go dostrzec i trzeba poczekać aż się odpowiednio ściemni, czyli mniej więcej jeszcze kolejną godzinę. Ale w tym czasie wysokość Neptuna nad widnokręgiem zmniejszy się do 15°. W następnych tygodniach będzie tylko gorzej po tym względem: planeta zbliża się do Słońca, a zmierz i noc astronomiczna następują coraz później. Powoduje to szybkie pogarszanie się warunków obserwacyjnych ósmej planety Układu Słonecznego i niedługo przestanie być ona widoczna.
Ale zanim to nastąpi pod koniec tego tygodnia blisko Neptuna przejdzie kometa 68P/Klemola. Jest to kometa okresowa, należąca do rodziny komet Jowisza. Jej okres obiegu wokół Słońca wynosi 11 lat, a w peryhelium zbliża się do Słońca na około 1,8 jednostki astronomicznej. W piątek 24 stycznia kometa zbliży się do Neptuna na 45?, dobę później zmniejszy dystans poniżej 40?, zaś w niedzielę 26 stycznia oddali się od Neptuna na więcej niż 1°. Niestety jest to kometa bardzo słaba, ma teraz jasność około +15 magnitudo, co oznacza, że do jej dostrzeżenia potrzebne jest ciemne niebo (na szczęście Księżyc nie przeszkadza) i całkiem duży teleskop, najlepiej o średnicy lustra powyżej 30 cm.
Parze planet Wenus-Neptun przygląda się planeta Uran, zajmująca początkowo pozycję blisko południka lokalnego, na wysokości przekraczającej 50°. Uran powoli przesuwa się już na północny wschód, ale nadal pozostaje w obrębie charakterystycznego układu gwiazd o podobnej do niego jasności. Sam Uran świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej i jest dobrze widoczny przez lornetkę.
Natomiast na linii, łączącej gwiazdę Mesarthim, najsłabszą gwiazdę głównej figury Barana, z Uranem znajduje się długookresowa gwiazda zmienna Mira Ceti. Jej jasność coraz bardziej spada i wynosi obecnie około +5 wielkości gwiazdowych, co oznacza, że do jej identyfikacji również przyda się lornetka, która znacznie zwiększy komfort obserwacji Miry.
https://news.astronet.pl/index.php/2020/01/20/niebo-w-czwartym-tygodniu-stycznia-2020-roku/

Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku.jpg

Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku2.jpg

Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku3.jpg

Niebo w czwartym tygodniu stycznia 2020 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzygwiezdna podróż fosforu - budulca życia
2020-01-21.
Fosfor obecny w naszym kodzie DNA i błonach komórkowych jest istotnym elementem budującym istoty żywe. Ale nie do końca wiadomo, w jaki sposób pojawił się on na dawnej Ziemi w czasach, gdy rozwijało się na niej życie. Po raz pierwszy astronomowie - w tym badacze z Uniwersytetu Berneńskiego - są jednak w stanie wykazać, że cząsteczki fosforu powstające w regionach gwiazdotwórczych prawdopodobnie przybyły na Ziemię wraz z kometami.   
 
Nowe gwiazdy i układy planetarne powstają w podobnych do chmur obszarach gazu i pyłu leżących między gwiazdami. I to właśnie te międzygwiezdne obłoki są idealnym miejscem do rozpoczęcia poszukiwania elementów życia.
- Życie pojawiło się na Ziemi około 4 miliardów lat temu, ale nadal nie znamy procesów, które to umożliwiły - mówi główny autor publikacji, Víctor Rivilla z Narodowego Instytutu Astrofizyki INAF we Florencji. Nowe, niedawno opublikowane dane pokazują, że tlenek fosforu jest kluczowym elementem układanki dotyczącej pochodzenia życia.
Wysoko na płaskowyżu Chajnantor w chilijskich Andach znajduje się Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Wraz ze swoimi międzynarodowymi partnerami zarządza ono siecią radioteleskopów ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array). ALMA na dziś dzień składa się z 66 precyzyjnych anten współpracujących ze sobą w tak zwanym interferometrze. Umożliwia to szczegółowe badania i obrazowanie obszaru formowania się gwiazd o nazwie AFGL 5142.
To właśnie obserwacje siecią ALMA po raz pierwszy pokazały, że cząsteczki zawierające fosfor takie jak na przykład tlenek fosforu powstają wraz z narodzinami masywnych gwiazd. Przepływy gazu z młodych i masywnych gwiazd otwierają wnęki w obłokach międzygwiazdowych. Cząsteczki z fosforem tworzą się wzdłuż ścian takich jam na drodze fotochemicznej. Naukowcy wykazali również, że tlenek fosforu jest najpowszechniej występującą cząsteczką zawierającą fosfor w tych obszarach.
W rejonach gwiazdotwórczych tlenek fosforu może zamarzać, a wówczas bywa uwięziony w lodzie otaczającym międzygwiezdne ziarna pyłu podczas powstawania tam nowych ?układów słonecznych?. Zanim jeszcze gwiazdy podobne do Słońca w pełni się w nich rozwiną, lodowate ziarna pyłu łączą się, tworząc otoczaki, planetozymale i ostatecznie komety.
Aby lepiej zbadać ślady związków zawierających fosfor, naukowcy połączyli dane z anten ALMA z obserwacjami uzyskanymi z udziałem spektrometru masowego ROSINA znajdującego się na pokładzie sondy ESA Rosetta, która zbierała już wcześniej dane na temat komety 67P/Churyumov ? Gerasimenko.
- Znaleźliśmy już wcześniej ślady fosforu w danych z instrumentu ROSINA, ale nie wiedzieliśmy, która cząsteczka je tam zostawiła. Po konsultacji z innym astronomem okazało się, że tlenek fosforu byłby bardzo prawdopodobnym kandydatem. Po czym okazało się, że właśnie tak było - wyjaśnia Kathrin Altwegg z zespołu ROSINA.
Na zdjęciu: Gaz i pył unoszą się z powierzchni komety, która zbliża się do punktu swojej orbity leżącego najbliżej Słońca. Źródło: ESA/Rosetta/NAVCAM.        
 
- Fosfor jest niezbędny do zbudowania tych form życia, jakie znamy - dodaje Altwegg. - A ponieważ wiemy teraz, że to najprawdopodobniej komety dostarczały duże ilości związków organicznych na Ziemię, tlenek fosforu znajdujący się w komecie 67P może wzmocnić podejrzewany związek pomiędzy kometami a życiem na Ziemi.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa: V. M. Rivilla et al., ALMA and ROSINA detections of phosphorus-bearing molecules: the interstellar thread between star-forming regions and comets, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, 2020

Źródło: Bern University
Na zdjęciu powyżej: Droga Mleczna nad antenami w Obserwatorium ALMA/ Źródło: Y. Beletsky (LCO)/ESO.                                      
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/miedzygwiezdna-podroz-fosforu-budulca-zycia

 

Międzygwiezdna podróż fosforu - budulca życia.jpg

Międzygwiezdna podróż fosforu - budulca życia2.jpg

Międzygwiezdna podróż fosforu - budulca życia3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sposób astronomów z UW na szukanie czarnych dziur
2020-01-21. Ludwika Tomala
Na razie w naszej Galaktyce odnaleziono tylko kilkadziesiąt czarnych dziur, choć zapewne są tu ich setki milionów. Polscy astronomowie w ramach misji kosmicznej Gaia ujawnili sekrety skrywane przez parę niewidocznych gwiazd i dowiedli, że mają dobry sposób na szukanie czarnych dziur w Drodze Mlecznej.
"Za pomocą naszych badań i obserwacji udało nam się zobaczyć coś, czego normalnie nie byłoby widać - układ gwiazd, który emituje nie za wiele światła" - mówi w rozmowie z PAP dr hab. Łukasz Wyrzykowski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. To układ podwójny Gaia16aye w konstelacji Łabędzia złożony z dwóch czerwonych karłów.
Obserwacji dokonano dzięki metodzie tak zwanego mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Polega ona na tym, że masywne obiekty zaginają czasoprzestrzeń. A przez to światło odległych gwiazd ulega niespodziewanemu i tymczasowemu wzmocnieniu, kiedy przechodzi przed nimi masywny obiekt.
Doktorant Krzysztof Rybicki z Obserwatorium Astronomicznego UW tłumaczy, że jedyne, co obserwujemy w zjawisku wywołanym przez układ podwójny Gaia16aye, to zmiana w obserwowanej jasności obiektu, który leży bardzo daleko za tym obiektem.
Mimo że samego układu podwójnego nie było widać, to naukowcy byli w stanie zmierzyć go, wyznaczyć masy obiektów, które go tworzą i parametry układu orbitalnego. Publikacja na ten temat ukazała się we wtorek w czasopiśmie "Astronomy and Astrophysics".
W badaniach wykorzystano misję kosmiczną Gaia wystrzeloną w 2013 roku przez Europejską Agencję Kosmiczną. "System alertów w Gai, który koordynujemy, pozwala nam wykryć anomalie na niebie. Jedną z takich anomalii właśnie wykryliśmy w 2016 roku. Ta anomalia została następnie obserwowana bardzo precyzyjnie przez sieć obserwatoriów rozłożoną po całej Ziemi" - streścił dr Wyrzykowski.
"Te wszystkie dane do nas spłynęły, myśmy je wszystkie dzielnie przeanalizowali i udało nam się uzyskać bardzo precyzyjny obraz tego układu, którego normalnie nie byłoby widać" - opowiada astronom o badaniach układu Gaia16aye.
Dwuletnia kampania obserwacyjna zapoczątkowana przez dr. Wyrzykowskiego, prowadzona przez około 50 teleskopów, pozwoliła na zebranie około 25 tysięcy zdjęć. W badaniach aktywny udział brały również instrumenty z Polski, na których często obserwacje prowadzili studenci oraz uczniowie-stypendyści Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Zjawisku przyglądano się również w przydomowych lub przyszkolnych obserwatoriach amatorskich z całego świata.
"Po to to wszystko rozkręciliśmy, żeby znaleźć czarne dziury" - ocenił dr Wyrzykowski. I wyjaśnił, że dzięki temu odkryciu badacze udowodnili, że mają już gotowe narzędzie, które będzie można w przyszłości użyć do szukania czarnych dziur.
Krzysztof Rybicki zwraca uwagę, że czarne dziury "znamy dzięki temu, że wchodzą w interakcje ze swoim otoczeniem: czy to z materią, która je otacza, z dyskiem akrecyjnym, czy z towarzyszem, z którego materia jest akreowana (wsysana) na czarną dziurę". Tylko więc dzięki światłu (i promieniowaniu) wokół czarnych dziur można je zarejestrować.
"Natomiast to czego, nigdy nie zaobserwowaliśmy, to pojedyncza czarna dziura" - mówi Krzysztof Rybicki. Dodaje, że w Drodze Mlecznej zaobserwowano dopiero 50 czarnych dziur, a o ile wiadomo, powinniśmy mieć ich w naszej Galaktyce setki milionów.
"Nasza metoda pozwala zobaczyć niewidzialne" - podsumowuje dr Wyrzykowski. Tłumaczy, że aby poznać, czym jest soczewka, nie musi ona emitować ani jednego fotonu światła.
A zdaniem Krzysztofa Rybickiego mikrosoczewkowanie jest dotąd najskuteczniejszą metodą, by takie kompletnie niewidoczne obiekty wykrywać.
"Myślę, że w tym roku będziemy już mieć pierwsze czarne dziury. Jestem optymistą" - kończy dr Wyrzykowski.
Praktyczne zastosowania metody soczewkowania grawitacyjnego do znajdywania niewidocznych obiektów, takich jak czarne dziury czy planety, opracował w latach 80. XX wieku polski astronom, Bohdan Paczyński, pracujący na Uniwersytecie w Princeton w USA. Metodę Paczyńskiego wykorzystuje już prawie 30 lat polski projekt OGLE. Dzięki temu odkryto kilkadziesiąt planet oraz kilka kandydatek na czarne dziury.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80400%2Csposob-astronomow-z-uw-na-szukanie-czarnych-dziur.html

Sposób astronomów z UW na szukanie czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci SpaceX będą przewożeni na słynną platformę startową takimi pojazdami
2020-01-21.
Firma należąca do Elona Muska pełną parą przygotowuje się do inauguracji nowych lotów załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną z terytorium Stanów Zjednoczonych. Może to nastąpić już w marcu.
W zeszłą niedzielę (19.01), SpaceX wykonało pomyślny test systemu ratunkowego kapsuły Crew Dragon (zobacz tutaj). Oznacza to, że jak nigdy wcześniej jesteśmy już o krok od rozpoczęcia nowej ery w amerykańskim przemyśle kosmicznym. To świetna wiadomość, gdyż Stany Zjednoczone w końcu będą mogły uniezależnić się w tej kwestii od Rosji.
Firma Elona Muska zamontowała już ramię załogowe na słynnej platformie startowej LC-39A, przez które astronauci będą mogli przechodzić z wieży bezpośrednio do kapsuły Crew Dragon, a teraz dostaliśmy potwierdzenie, że astronauci będą transportowani z bazy do platformy w pełni elektrycznymi pojazdami od Tesli.
Co ciekawe, pomysł wykorzystania w firmie SpaceX technologii stworzonych przez Teslę nie jest nowy. Obie firmy należące do amerykańskiego miliardera ściśle za sobą współpracują. W Teslach wykorzystywane są najnowsze zdobycze techniki opracowane przez inżynierów ze SpaceX.
Chodzi tutaj przede wszystkim o bardzo wytrzymałe, lekkie i odporne na kolizje nadwozie, dzięki któremu samochody Tesli zdobywają największą ilość gwiazdek w testach zderzeniowych i mogą poszczycić się mianem najbezpieczniejszych na świecie. Również nowe wcielenie Roadstera, w ekskluzywnej wersji SpaceX, będzie wyposażone w pakiet małych dopalaczy opracowanych przez ludzi ze SpaceX. Dzięki nim pojazd ma katapultować się do setki w mniej niż 1,9 sekundy.
Jako pierwsi do kosmicznego domu polecą astronauci: Bob Behnken i Doug Hurley. Zostaną oni przetransportowani na stanowisko startowe LC-39A na pokładzie białego Modelu X, który będzie pięknie komponował się z kolorem ich skafandrów.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/Electrek / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2020-01-21/astronauci-spacex-beda-przewozeni-na-slynna-platforme-startowa-takimi-pojazdami/

Astronauci SpaceX będą przewożeni na słynną platformę startową takimi pojazdami.jpg

Astronauci SpaceX będą przewożeni na słynną platformę startową takimi pojazdami2.jpg

Astronauci SpaceX będą przewożeni na słynną platformę startową takimi pojazdami3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spacer kosmiczny EVA-63
2020-01-21. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego stycznia z pokładu ISS w przestrzeń kosmiczną wyszły dwie astronautki. Spacer o oznaczeniu EVA-63 był trzecim w historii wykonanym przez kobiety.
[drocap]C[/dropcap]elem spaceru EVA-63 była wymiana części akumulatorów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Dotychczasowe akumulatory bazowały na technologii niklowo-metalowo-wodorkowej (NiMH), zaś nowej generacji są litowo-jonowe. Dotychczasowe akumulatorki były już niewystarczające, dlatego też nastąpiła potrzeba ich wymiany. Spacer EVA-63 był kolejnym z serii dedykowanych wymianie tych akumulatorów na ISS. Wymianie podlegały akumulatory po stronie P6 kratownicy Stacji.
Spacer EVA-63 rozpoczął się 20 stycznia 2020 o godzinie 12:35 CET. Spacer trwał 6 godzin i 58 minut. W przestrzeń kosmiczną wyszły astronautki Jessica Meir oraz Christina Koch. Był to trzeci w historii astronautyki spacer kosmiczny wykonany wyłącznie przez kobiety. Pierwszy taki spacer ? EVA-58 w październiku 2019 oraz drugi (EVA-62 w styczniu 2020) wykonały również Christina Koch i Jessica Meir.
Kolejny spacer kosmiczny powinien nastąpić 25 stycznia 2020. Wówczas w przestrzeń kosmiczną wyjdą astronauci Andrew Morgan (NASA) oraz Luca Parmitano (ESA). Zadaniem tego spaceru będzie dalsza naprawa instrumentu AMS-02.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2020/01/spacer-kosmiczny-eva-63/

Spacer kosmiczny EVA-63.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik marsjański zespołu AGH Space Systems najlepszy w międzynarodowych zawodach w Indiach
2020-01-21. Radek Kosarzycki
Zespół AGH Space Systems zajął 1. miejsce w międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich Indian Rover Challenge. Kosmiczna konstrukcja studentów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie pokonała 20 zespołów z całego świata, w tym trzy z Polski. Autonomiczne pojazdy planetarne zmierzyły się z konkurencjami terenowymi przypominającymi zadania, jakie mogą wykonywać roboty na Marsie lub na Księżycu.
Łazik studentów z AGH oceniany był w czterech następujących konkurencjach: poszukiwanie i dostarczanie wybranych przedmiotów, obsługa manipulatora, nawigacja autonomiczna oraz analiza próbek gleby. Do wykonania ostatniego zadania Kalman wykorzystał specjalnie przygotowany w tym celu moduł, pozwalający na szybkie przeprowadzenie testu jeszcze na miejscu pozyskania materiału. Łazik pokazał również niezwykłe możliwości swojego manipulatora. Poradził sobie między innymi z otwieraniem zamków, podłączaniem zasilania czy przenoszeniem skrzyni z narzędziami. W zadaniu autonomicznym Kalman udowodnił swoją samodzielność, poruszając się bez pomocy po nieznanym terenie. Nowe systemy wizyjne pomogły mu także w odszukaniu narzędzi pozostawionych przez astronautę wśród piaskowych wydm i dostarczenie ich
w wyznaczone miejsca.
Zawody Indian Rover Challenge są częścią Rover Challenge Series, czyli najbardziej prestiżowych zawodów robotycznych na świecie organizowanych przez Mars Society. To jedyny konkurs tego typu w regionie Azji i Pacyfiku. Tegoroczna edycja odbyła się w Vellore Institute of Technology (VIT) w Chennai, w stanie Tamil Nadu w Indiach.
Krakowscy studenci udoskonalali zwycięską konstrukcję przez 3,5 roku. Tegoroczny triumf poprzedziły inne sukcesy. W zeszłym roku Kalman zajął drugie miejsce w konkursie IRC 2019. We wrześniu 2019 roku łazik z AGH uplasował się na 2. miejscu w międzynarodowych zawodach European Rover Challenge,  czyli  największym wydarzeniu z dziedziny kosmiczno-robotycznej w Europie.
Zespół AGH Space Systems działa od 2014 roku i specjalizuje się w rozwijaniu technologii przemysłu kosmicznego, a w szczególności w budowie rakiet, satelitów, sond kosmicznych czy łazików marsjańskich.
Zwycięska drużyna wraca do Polski w przeszłym tygodniu.
https://www.pulskosmosu.pl/2020/01/21/lazik-marsjanski-zespolu-agh-space-systems-najlepszy-w-miedzynarodowych-zawodach-w-indiach/

Łazik marsjański zespołu AGH Space Systems najlepszy w międzynarodowych zawodach w Indiach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny konkurs 2020 Polskiej Agencji Kosmicznej
2020-01-21Redakcja
Polska Agencja Kosmiczna zaprasza do wzięcia udziału w konkursie.
W związku z dużym zainteresowaniem zeszłorocznym konkursem POLSA, w którym do wygrania były nasze kalendarze, chcielibyśmy zaprosić do udziału w tegorocznej edycji. Nagrodą jest kalendarz trójdzielny POLSA na 2020 roku z grafiką o tematyce kosmicznej.
Chętnych do udziału w konkursie prosimy o zapoznanie się z regulaminem i wysłanie na adres: [email protected] odpowiedzi na pytanie:
Jaki akronim nosi projekt dedykowany robotyce kosmicznej, w którym uczestniczy POLSA?
1.    ENTRUSTED
2.    EU-SST
3.    PERASPERA
4.    Sat4Envi
Na poprawne odpowiedzi czekamy do piątku, 24 stycznia 2020 roku, do godziny 16.00.
Decyduje kolejność zgłoszeń z poprawnymi odpowiedziami. W tytule wiadomości należy wpisać ?Kosmiczny konkurs?
Osoby, które wygrały nagrodę, zostaną o tym powiadomione mailem zwrotnym w wtorek 28 stycznia 2020 roku, od godziny 8 do godziny 16.
Nagrody zostaną wysłane zwycięzcom drogą pocztową.
Życzymy powodzenia!!!
Regulamin Kosmicznego konkursu 2020
/PAK/
https://kosmonauta.net/2020/01/kosmiczny-konkurs-2020-polskiej-agencji-kosmicznej/

Kosmiczny konkurs 2020 Polskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vatira - pierwszy taki obiekt w Układzie Słonecznym

2020-01-21.

Nowo odkryta asteroida jest drugim najbliższym naturalnym obiektem od Słońca.

Asteroida oznaczona jako 2020 AV krąży wokół Słońca na orbicie Wenus. Jest pierwszą znaną asteroidą na tej orbicie i ma najmniejsze aphelium (maksymalną odległość od Słońca) ze wszystkich znanych naturalnych obiektów w Układzie Słonecznym poza Merkurym.

2020 AV okrążą naszą gwiazdę w ciągu zaledwie 151 dni i ma najkrótszy okres orbitalny ze wszystkich znanych planetoid oraz asteroid. Obiekt ten określa się mianem interwenusjańskiego, bo nie wychodzi poza orbitę Wenus.

Spośród około 792 000 znanych planetoid, które krążą wokół Słońca, tylko 21 jest na orbicie bliższej Słońca od Ziemi. Asteroidy te określa się mianem grupy Atiry. Spośród nich, 2020 AV jest jedynym znanym obiektem interwenusjańskim.

Astronomowie dowiedzieli się o istnieniu 2020 AV2 niedawno, gdy teleskop Samuela Oschina Schmidta zauważył tajemniczy obiekt 4 stycznia bieżącego roku. Ponieważ 2020 AV2 jest obiektem jedynym w swoim rodzaju, naukowcy nazwali go Vatira (kombinacja Wenus i Atiry).

Vatira jest tak mała, że trudno określić jej rozmiar. Spekuluje się, że podobnych obiektów jest więcej, tyle że nie jesteśmy w stanie ich jeszcze namierzyć.
Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-vatira-pierwszy-taki-obiekt-w-ukladzie-slonecznym,nId,4262576

 

Vatira - pierwszy taki obiekt w Układzie Słonecznym.jpg

Vatira - pierwszy taki obiekt w Układzie Słonecznym2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto krater, który powstał po upadku jednej z największych asteroid
Autor: John Moll (2020-01-21)
Około 800 tysięcy lat temu, w Ziemię uderzyła asteroida o średnicy około 1,9 km. Impakt był tak potężny, że szczątki tego ciała niebieskiego zostały rozrzucone na kilka kontynentów, pokrywając łącznie około 10% naszej planety. Tzw. tektyty zostały znalezione w Azji, na Australii i Antarktydzie. Poszukiwania krateru uderzeniowego trwały od ponad 100 lat i dopiero teraz prawdopodobnie udało się namierzyć jego położenie.
Największą obecność tektytów stwierdzono na Półwyspie Indochińskim. Zatem to logiczne, że poszukiwania odbywały się właśnie na tym obszarze. Jednak asteroida takich rozmiarów zostawiłaby po sobie ogromny krater, który byłby łatwo zauważalny. Tymczasem trwające od ponad wieku badania nie przyniosły żadnych rezultatów.
Jednak kratery uderzeniowe mogą czasem zostać zakopane pod przemieszczającymi się płytami tektonicznymi. Zespół naukowców pod przewodnictwem Kerry'ego Sieha z Obserwatorium Ziemi w Singapurze sprawdził trzy lokalizacje na terenie Kambodży, środkowego Laosu i w południowych Chinach, gdzie znajdują się starożytne kratery, jednak każdy z nich był o kilkadziesiąt milionów lat starszy niż oczekiwano.
Dalsze badania na płaskowyżu Bolaven w południowym Laosie pozwoliły odkryć przepływy lawy, które zdają się pasować do przedziału wiekowego, gdyż miały od 51 tysięcy do 780 tysięcy lat. Erupcje na tym płaskowyżu utworzyły podłoże dla lawy o głębokości 300 metrów. Zatem pole wulkaniczne jest wystarczająco duże, aby ukryć krater uderzeniowy.
Naukowcy porównali zatem skład chemiczny skał na tym polu wulkanicznym z tektytem i odkryli zgodność. Co więcej, badania pola magnetycznego wokół płaskowyżu Bolaven wykazały, że pod powierzchnią znajduje się eliptyczny obszar o grubości 300 metrów, długości 11 kilometrów i szerokości 13 kilometrów o nietypowej grawitacji. Ponieważ kratery wypełnione są materiałem o mniejszej gęstości niż otaczająca skała, mają one nieco słabsze przyciąganie grawitacyjne.
Kolejny dowód znaleziono 19 kilometrów od szczytu pola wulkanicznego. W odkrywce piaskowca zawarte były ziarna kwarcu, które zdaniem geologów mogły być materiałem wyrzuconym podczas upadku asteroidy. Zdaniem naukowców, wszystko wskazuje na to, że krater uderzeniowy, powstały po upadku jednej z największych asteroid, znajduje się właśnie w południowym Laosie.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-krater-ktory-powstal-po-upadku-jednej-z-najwiekszych-asteroid

Odkryto krater, który powstał po upadku jednej z największych asteroid.jpg

Odkryto krater, który powstał po upadku jednej z największych asteroid2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia przestała być śnieżną kulą po upadku meteorytu ponad 2,2 miliarda lat temu

2020-01-21. Grzegorz Jasiński
Australijscy naukowcy zidentyfikowali najstarszy znany do tej pory krater meteorytu na Ziemi i twierdzą, że uderzenie kosmicznej skały, które doprowadziło do jego powstania, mogło zakończyć okres wczesnego zlodowacenia, kiedy nasza planeta przypominała śnieżną kulę. Krater Yarrabubba o średnicy około 70 kilometrów, znajdujący się w zachodniej Australii, powstał według najnowszych badań 2229 milionów lat temu, kiedy Ziemia była mniej więcej w połowie obecnego wieku. Do tej pory miano najstarszego krateru dzierżył 300-kilometrowy, Vredefort Dome w Republice Południowej Afryki, który jest o około 200 milionów lat młodszy.


Jak piszą autorzy pracy, krater Yarrabubba powstał mniej więcej w tym okresie, kiedy pokrywa lodowa na Ziemi zaczęła się topić. Ten związek może nie być przypadkowy. Wiek krateru Yarrabubba pokrywa się z zapisem geologicznym odpowiadającym końcowi ówczesnego zlodowacenia - mówi współautor pracy, prof. Nicholas Timms z Curtin University w Zachodniej Australii. Po uderzeniu w skałach nie ma śladów zlodowaceń przez kolejnych 400 milionów lat. To sugeruje, że właśnie uderzenie meteorytu mogło doprowadzić do zmiany klimatu.

Tak stare kratery nie są łatwe do znalezienia na dość aktywnej powierzchni Ziemi. Te, które nie zostały zniszczone przez ścierające się płyty tektoniczne, zwietrzały przez miliony lat pod wpływem wiatru i wody.  Sam Yarrabubba nie wygląda już nawet na krater"- przyznaje w rozmowie z portalem space.com pierwszy autor pracy, Timmons Erickson z NASA Johnson Space Center w Houston. Odnalazła go jednak i zidentyfikowała w 2003 roku, z pomocą badań anomalii magnetycznych i skał zmienionych pod wpływem uderzenia, ekipa Francisa Macdonalda z University of California w Santa Barbara.

Wiadomo było, że krater jest bardzo stary, nie wiadomo było tylko, jak bardzo. To udało się oszacować dopiero teraz. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Nature Communications", zespołowi Ericksona pomogła w tym analiza przetworzonych w wyniku uderzenia skał. W szczególności zbadano ziarenka minerałów, monazytu i cyrkonu, które po zderzeniu uległy procesowi rekrystalizacji. Badano w nich zawartość uranu, toru i ołowiu. Wiadomo, że w trakcie ponownej krystalizacji minerały te chętnie wchłaniały uran i tor, które potem ulegały rozpadowi promieniotwórczemu do ołowiu. Badając proporcje tych pierwiastków można było określić, kiedy do rekrystalizacji doszło, około 2229 milionów lat temu +/- 5 milionów lat.

Wiedząc, że w mniej tym samym czasie Ziemia przestała być śnieżną kulą, a fotosyntetyzujące cyjanobakterie zaczęły pompować do atmosfery duże ilości tlenu, naukowcy postanowili sprawdzić, czy te zdarzenia nie są ze sobą związane. Symulacje komputerowe pokazały, że uderzenie kosmicznej skały o średnicy 7 kilometrów mogło doprowadzić do wyrzucenia w atmosferę od 90 do nawet 5000 miliardów ton pary wodnej, która jest bardzo silnym gazem cieplarnianym. Autorzy przyznają, że zbyt mało wiemy o strukturze ówczesnej atmosfery Ziemi, by wiarygodnie ocenić rozmiary następujących po zderzeniu zmian klimatycznych, ostrożnie jednak oceniają, że mogły być w skali globalnej bardzo znaczące. Hipoteza, że to uderzenie stopiło Ziemię, jako śnieżną kulę, wydaje się prawdopodobna. Może się okazać, że uderzenia meteorów przynosiły życiu na Ziemi nie tylko pecha, ale i szczęście. Zależnie od okoliczności...
Wcześniejsze badania pokazały na Ziemi dowody jeszcze starszych uderzeń komet, czy planetoid, pochodzące sprzed nawet 3,4 miliarda lat. Podobnie jak w tym przypadku to przetworzone i odrzucone w wyniku uderzenia skały. Dokładna lokalizacja związanych z nimi kraterów nie była jednak do tej pory możliwa.
Źródło: RMF.

https://www.rmf24.pl/nauka/news-ziemia-przestala-byc-sniezna-kula-po-upadku-meteorytu-ponad-,nId,4281612

Ziemia przestała być śnieżną kulą po upadku meteorytu ponad 2,2 miliarda lat temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)