Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

11 milionów nazwisk na pokładzie łazika marsjańskiego Perseverance
2020-03-31.
NASA zamontowała na łaziku Perseverance chipy zawierające prawie 11 milionów nazwisk nadesłanych z całego świata w ramach akcji "Send Your Name to Mars". Imiona już za kilka miesięcy polecą na Marsa.
Amerykańska agencja organizuje wiele aktywności popularyzujących badania i eksplorację kosmosu oraz różne prowadzone przez siebie misje kosmiczne. Jedną z nich jest możliwość wysłania swojego imienia w kosmos.
Najnowszą tego typu szansą była akcja "Send Your Name to Mars", z której skorzystało 10 932 295 osób. Tyle zgłoszeń nadeszło z całego świata. Z Polski do NASA przyszły 67072 zgłoszenia. Największym zainteresowaniem akcja cieszyła się w Turcji - aż 2,5 mln zgłoszeń, Indiach - 1,8 mln zgłoszeń i w samych Stanach Zjednoczonych - 1,8 mln zgłoszeń.
Karta pokładowa na misję kosmiczną
Chętni mogli zgłaszać swoje imiona w okresie od 21 maja od 30 września 2019 r. poprzez dedykowaną stronę internetową. Uczestnicy otrzymali cyfrowe certyfikaty w formie przypominającej karty pokładowe na podróż samolotem. Poniżej prezentujemy taką kartę pokładową wystawioną dla redakcji "Uranii".
Podobne akcje prowadzono też w przypadku kilku wcześniejszych misji marsjańskich, a osoby biorące w nich udział częściej mogą założyć konto i zbierać "mile" - sumę odległości przebytych przez sondy kosmiczne niosące ich imiona.
W przypadku łazika Perseverance oprócz 11 milionów imiona na chipy naniesiono eseje 155 finalistów konkursu ?Name the Rover?, w ramach którego dla łazika wyłoniono nazwę Perseverance, oznaczającą "wytrwałość".
Łazik Perseverance ma zostać wystrzelony w lipcu 2020 r. w ramach misji Mars 2020. Lądowanie na Czerwonej Planecie zaplanowano na 18 lutego 2021 r. w kraterze Jezero. Cele misji są poszukiwania oznak potencjalnego dawnego życia mikrobiologicznego, badania klimatu i geologii planety, jak również zebranie próbek, które potem mają zostać dostarczone na Ziemię.
Więcej informacji:
?    10.9 Million Names Now Aboard NASA's Perseverance Mars Rover
?    Strona akcji "Send Your Name to Mars"
?    Witryna projektu Mars 2020
?    Najnowsze wieści z badań Marsa
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: NASA
 
Na zdjęciu:
Zainstalowana na łaziku Perseverance plakietka akcji ?Send Your Name to Mars?. W lewym górnym rogu widać trzy chipy z zapisanymi blisko 11 milionami nazwisk. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
Karta pokładowa redakcji Uranii na misję Mars 2020 z łazikiem Perseverance. Źródło: NASA / Urania.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/11-milionow-nazwisk-na-pokladzie-lazika-marsjanskiego-perseverance

11 milionów nazwisk na pokładzie łazika marsjańskiego Perseverance.jpg

11 milionów nazwisk na pokładzie łazika marsjańskiego Perseverance2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

CBK PAN na liście rankingowej konkursu SC1-PHE-CORONAVIRUS-2020
2020-03-31.
Komisja Europejska ogłosiła wyniki konkursu SC1-PHE-CORONAVIRUS-2020 (Advancing knowledge for the clinical and public health response to the COVID-19 epidemic). Do finansowania zostało wybranych 17 projektów angażujących 136 zespołów badawczych. Do konkursu aplikowało 11 polskich instytucji, a 4 z nich znalazły się na liście rankingowej, m.in. CBK PAN.
Konkurs SC1-PHE-CORONAVIRUS-2020 został ogłoszony przez Komisję Europejską 30 stycznia 2020 r. z terminem składania wniosków do 12 lutego 2020 r.. Budżet konkursu, początkowo planowany na 10 mln euro, został zwiększony do 47,5 mln euro.
Do finansowania zostało wybranych 17 projektów angażujących 136 zespołów badawczych. Prowadzone prace badawcze będą dotyczyć:
?    epidemiologii i zdrowia publicznego, w tym naszej gotowości i reagowania na epidemie,
?    szybkich testów diagnostycznych PoC,
?    nowych metod leczenia,
?    opracowania nowych szczepionek.
Pełna lista projektów.
Do tego konkursu aplikowało 11 polskich instytucji; 4 z nich znalazły się na liście rankingowej. Są to: Centrum Badań Kosmicznych PAN, Squadron Sp. z o.o. i Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej w jednym projekcie HERoS (Health Emergency Response in Interconnected Systems) ? koordynacja fińska.
Dodatkowo Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej uczestniczy w projekcie EXSCALATE4CoV (EXaSCale smArt pLatform Against paThogEns for CoronaVirus).
Są to bardzo dobre wyniki ? stopień sukcesu polskich zespołów to ponad 36% przy średniej unijnej 25%.
 
Źródło: Krajowy Punkt Kontaktowy Programów Badawczych Unii Europejskiej

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cbk-pan-na-liscie-rankingowej-konkursu-sc1-phe-coronavirus-2020

 

CBK PAN na liście rankingowej konkursu SC1-PHE-CORONAVIRUS-2020.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Astronomia w Twoim domu - live stream z astronomem
2020-03-31.
W czwartek 2 kwietnia będzie okazja wziąć udział w live streamie z astronomem. To pierwsze ze spotkań na Facebooku w ramach "Astronomia w Twoim domu" przygotowanych przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne. Temat na początek: ciemna energia.
Ciemna energia to jedna z najciekawszych zagadek nauki. Czy ma ona związek z czymś, co Albert Einstein nazwał "największą pomyłką swojego życia", a co potem okazało się jednak całkiem sensowne? A może są inne wytłumaczenia dla ciemnej energii? Cała sprawa ma też związek z przyspieszoną ekspansją Wszechświata.
W ciekawy i przystępny sposób zagadnienia te wytłumaczy dr hab Wojciech Hellwing, profesor w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN (CFT PAN), astronom zajmujący się kosmologią i badaniem wielkoskalowej struktury Wszechświata.
"Na największych skalach Kosmos zdaje się być zdominowany przez tajemniczą odpychającą ciemną energię, która rozciąga przestrzeń coraz to szybciej i szybciej w miarę upływu czasu. Jest to jedna z największych, o ile nie największa, nierozwiązana zagadka współczesnej fizyki. Podczas spotkania online opowiem co współczesna astronomia i fizyka sądzą na ten temat. Będzie też czas na pytania i dyskusję" zachęca prof. Hellwing.
Zapraszamy na live stream na Facebooku w czwartek 2 kwietnia o godz. 18:00. Organizatorem jest Polskie Towarzystwo Astronomiczne, a wydarzenie wspierają Urania i Astronarium.
 
Więcej informacji:
?    Wydarzenie "Astronomia w Twoim domu" na Facebooku
 
Autor: Krzysztof Czart
Dr hab. Wojciech Hellwing, prof. CFT PAN. Fot.: Astronarium.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomia-w-twoim-domu-live-stream-z-astronomem

 

 

Astronomia w Twoim domu - live stream z astronomem.jpg

Astronomia w Twoim domu - live stream z astronomem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku
2020-03-31. Ariel Majcher
W pierwszych dniach kwietnia, po zmianie czasu na letni, Słońce wschodzi po godzinie 6 i zachodzi około godziny 20. Jeszcze przed jego zniknięciem z nieboskłonu po wschodniej stronie nieba łatwo widoczny jest Księżyc dążący do pełni, który po zmierzchu mocno już rozświetla nocne niebo. O świcie trzy planety Jowisz, Mars i Saturn wciąż tworzą dość ciasny układ, lecz Mars właśnie minął Saturna i powoli zaczął oddalać się od pary dwóch największych planet Układu Słonecznego. Warunki obserwacyjne wszystkich trzech planet powoli się poprawiają. Szczególnie jeśli chodzi o ich jasności i rozmiary kątowe. Natomiast po zachodzie Słońca planeta Uran znika z nieboskłonu zanim zrobi się ciemno, a zatem ta notka jest ostatnią, w której się ona pojawia mniej więcej do drugiej połowy lipca, gdy zacznie wyłaniać się z zorzy porannej przed świtem. Jednak głównym akcentem tego tygodnia jest spotkanie Wenus z Plejadami. W piątek 3 kwietnia druga planeta od Słońca przejdzie około 11 minut kątowych od Merope, najbardziej na południowy wschód wysuniętej gwiazdy gromady.
Planeta Uran szybko dąży do spotkania ze Słońcem, które nastąpi 26 kwietnia i obecnie 1,5 godziny po zachodzie Słońca znajduje się na wysokości zaledwie 3°, stąd jej dostrzeżenie jest już bardzo trudne. Niestety po spotkaniu ze Słońcem, gdy planeta przeniesie się na niebo poranne, to wskutek niekorzystnego nachylenia ekliptyki jej obserwacje z wysokich północnych szerokości geograficznych staną się możliwe gdzieś dopiero w lipcu, gdy noce zaczną się szybko wydłużać.
Za to nadal bardzo dobrze widoczna jest planeta Wenus, która w zeszłym tygodniu osiągnęła maksymalne oddalenie kątowe od Słońca. Teraz Wenus zbliża się już do naszej Gwiazdy Dziennej, ale w pierwszej połowie kwietnia tempo zbliżania się jej do Słońca jest bardzo małe. Da się natomiast zauważyć dość szybko wzrost rozmiarów kątowych i jednoczesny spadek fazy planety, przy zachowaniu bardzo dużej jasności, gdyż właśnie zaczął się okres jej szybkiego zbliżania się do nas. Dlatego do końca tygodnia tarcza planety zwiększy średnicę do 27? przy jednoczesnym zmniejszeniu fazy do 44%. Jasność planety wynosi -4,4 magnitudo. Powoli planeta przybiera postać coraz większego i coraz węższego sierpa, czyli najbardziej atrakcyjną dla nas postać.
Wydarzeniem tego tygodnia jest spotkanie Wenus z Plejadami. W poniedziałek 30 marca planeta znajdowała się niecałe 4° na zachód od Plejad, ale do niedzieli pokona na niebie dystans ponad 5°, przechodząc w niewielkiej odległości na południe od gromady. Najbliżej niej planeta znajdzie się w piątek 3 kwietnia, gdy godzinę po zachodzie Słońca Wenus pokaże się 11? od Merope, najbardziej na południowy wschód wysuniętej jasnej gwiazdy gromady, zaś jeszcze przed północą przejdzie 1,5 minuty kątowej na północ od gwiazdy 7. wielkości o oznaczeniu katalogowym HD 23632. Jeszcze tej samej nocy Wenus minie gwiazdę Atlas w odległości zaledwie 5?, lecz niestety dla nas już po zniknięciu z europejskich nieboskłonów. Kolejnego wieczoru Wenus pokaże się 20 minut kątowych od wspomnianej gwiazdy Atlas, zaś do niedzieli 5 kwietnia Wenus zdąży oddalić się od Plejad na ponad 1°.
Pierwsze dwa dni bieżącego tygodnia Księżyc spędził na pograniczu gwiazdozbiorów Byka i Bliźniąt. W poniedziałek 30 kwietnia księżycowa tarcza w fazie 33% znajdowała się blisko gwiazdy ? Tauri, stanowiącej południowy róg Byka. O zmierzchu Księżyc od ? Tau dzieliło 5°, natomiast przed zachodem obu ciał niebieskich dystans między nimi spadł do 2°.
Ostatniego dnia marca faza Srebrnego Globu zwiększy się do 43% i dotrze do miejsca, niedaleko którego Słońce przechodzi pierwszego dnia lata. Około godziny 21:30 Księżyc minie w odległości zaledwie 0,5 stopnia gwiazdę 3. wielkości Tejat Prior (? Gem) i jednocześnie przejdzie 2° od jasnej gromady otwartej gwiazd M35, która jednak raczej zginie w powodowanej przez Księżyc łunie. Jeszcze tej samej nocy, lecz już następnego dnia, około godziny 1:30 naturalny satelita Ziemi minie drugą z pary gwiazd, jaśniejszą o 0,5 magnitudo Tejat Posterior. Południowy brzeg księżycowej tarczy przejdzie mniej więcej 5? na północ do niej.
Kwiecień Księżyc zacznie w I kwadrze, przez którą przejdzie tuż po południu naszego czasu. W nocy z 1 na 2 kwietnia jego tarcza zwiększy fazę do 55% i dotrze na 8° do Polluksa, najjaśniejszej gwiazdy Bliźniąt. Dobę później Srebrny Glob odwiedzi gwiazdozbiór Raka i zbliży się na 5° do jasnej gromady otwartej gwiazd M44. Jednak łuna powodowana przez wynoszącą 66% fazę spowoduje, że nawet w teleskopach jej gwiazdy ledwo przebiją się przez tło nieba. W niedzielę 5 kwietnia naturalny satelita Ziemi zwiększy fazę do 85% i w odległości 3° minie Regulusa, najjaśniejszą gwiazdę Lwa.
Na niebie porannym trójka planet Jowisz, Mars i Saturn na godzinę przed wschodem Słońca wznosi się na wysokości mniej więcej 10°, wciąż tworząc ciasny układ. Jowisza od Saturna dzieli teraz niewiele ponad 6°, a między nimi wędruje planeta Mars. Czerwona Planeta zaczęła tydzień trochę ponad 1° od Saturna, a we wtorek 31 marca dystans między planetami spadł nawet poniżej 1°. Do niedzieli 5 kwietnia Mars oddali się od Saturna na 3°. W tym czasie jasność Jowisza zwiększy się do -2,2 magnitudo, a jego średnica kątowa przekroczy 38?. Planeta Saturn świeci blaskiem +0,6 magnitudo, przy średnicy tarczy 16?, natomiast Mars zwiększy jasność do +0,7 magnitudo, a zatem prawie zrówna się pod tym względem z Saturnem, ale jego tarcza jest znacznie mniejsza, ma niecałe 7? średnicy.

Animacja pokazuje położenie Księżyca oraz planet Uran i Wenus w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Mapka pokazuje położenie Księżyca w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Animacja pokazuje położenie Jowisza, Marsa i Saturna w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

https://news.astronet.pl/index.php/2020/03/31/niebo-w-pierwszym-tygodniu-kwietnia-2020-roku/

 

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku2.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku3.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku4.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu kwietnia 2020 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Hubble odkrył od dawna poszukiwaną czarną dziurę o masie pośredniej
2020-03-31.
Najnowsze dane z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a dostarczają najsilniejszych dowodów na istnienie we wszechświecie czarnych dziur o masie pośredniej. Hubble potwierdził obecność takiej czarnej dziury w jednej z gęstych gromad gwiazd.
Czarne dziury o masie pośredniej (intermediate-mass black hole, IMBH) to od dawna poszukiwane ?brakujące ogniwo? ewolucji czarnych dziur. Jak dotąd odkryto tylko kilka kandydatek na tego typu czarną dziurę. Obiekty te są mniejsze od supermasywnych czarnych dziur odkrywanych w centrach dużych galaktyk, ale jednocześnie większe od czarnych dziur o masie gwiazdowej powstałych na skutek kolapsu masywnej gwiazdy. Zaobserwowana przez naukowców czarna dziura ma masę około 50 000 mas Słońca.
Czarne dziury o masie pośredniej to bardzo skryte obiekty i niezwykle trudno je znaleźć. Z tego też powodu naukowcy muszą wyeliminować każdą inną alternatywę, zanim ogłoszą, że udało im się odkryć IMBH. To właśnie teleskop Hubble?a pozwolił nam to zrobić ? mówi Dacheng Lin z Uniwersytetu w New Hampshire, główny autor opracowania.
Lin wraz ze swoim zespołem wykorzystał Hubble?a do wykonania obserwacji obiektu obserwowanego wcześniej za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra oraz teleskopu XMM-Newton, który wyposażony jest w trzy teleskopy rentgenowskie do wykonywania długich, nieprzerwanych obserwacji.
Wykonanie kolejnych obserwacji w zakresie rentgenowskim pozwoliło nam zrozumieć całkowitą ilość uwolnionej energii. Dzięki temu jesteśmy w stanie oszacować, jaka gwiazda została rozerwana przez czarną dziurę ? mówi Natalie Webb z Uniwersytetu w Tuluzie.
W 2006 r. to właśnie te satelity zarejestrowały silny rozbłysk promieniowania rentgenowskiego. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, czy źródło rozbłysku znajdowało się wewnątrz czy na zewnątrz naszej galaktyki. Badacze uznali, że przyczyną rozbłysku było rozerwanie gwiazdy w trakcie jej przejścia w pobliżu masywnego obiektu, np. czarnej dziury.
Ku zaskoczeniu naukowców okazało się, że źródło promieni X o uroczej nazwie 3XMM J215022.4-055108 nie znajduje się w centrum galaktyki, gdzie zazwyczaj znajdują się masywne czarne dziury. Badacze zaczęli podejrzewać, że źródłem może być czarna dziura o masie pośredniej, ale najpierw musieli wyeliminować inne możliwe źródło rozbłysku rentgenowskiego: gwiazdę neutronową w Drodze Mlecznej.
Kierując zwierciadło Hubble?a na źródło, astronomowie postanowili precyzyjnie ustalić jego położenie. Dokładne, wysokiej rozdzielczości zdjęcia potwierdziły, że promienie rentgenowskie nie wychodzą z izolowanego źródła w naszej galaktyce, a z odległej, gęstej gromady gwiazd na obrzeżach innej galaktyki. Dokładnie w takim miejscu astronomowie spodziewali się znaleźć dowody IMBH. Wcześniejsze badania prowadzone za pomocą Hubble?a wskazują, że im masywniejsza jest galaktyka, tym masywniejsza jest jej centralna czarna dziura. Dlatego też uzyskane przez badaczy wyniki wskazują, że gromada gwiazd, w której znajduje się 3XMM J215022.4-055108 może być jądrem małomasywnej galaktyki karłowatej, która została rozerwana wskutek interakcji z inną, większą galaktyką.
IMBH bardzo trudno znaleźć, ponieważ są one mniejsze i mniej aktywne od supermasywnych czarnych dziur. W ich otoczeniu nie znajduje się zbyt wiele źródeł materii, a ich przyciąganie grawitacyjne nie jest na tyle silne, aby przyciągać kolejne gwiazdy i inną materię międzygwiezdną, które emitowałyby poświatę promieniowania rentgenowskiego. Z tego też powodu astronomowie muszą złapać IMBH na gorącym uczynku, gdy akurat pożera przelatującą w pobliżu gwiazdę. Lin wraz ze swoimi współpracownikami przeanalizował archiwum danych z europejskiego teleskopu rentgenowskiego XMM-Newton, przeszukując setki tysięcy źródeł starając się odnaleźć silne dowody na obecność kandydatki IMBH. Gdy już się udało je znaleźć, poświata rentgenowska pochodząca z rozerwanej gwiazdy umożliwiła astronomom oszacować masę czarnej dziury.
Potwierdzenie istnienia jednej czarnej dziury o masie pośredniej oznacza, że w przestrzeni kosmicznej może znajdować się ich znacznie więcej, a dostrzeżemy je dopiero wtedy, kiedy jakieś pechowe gwiazdy za bardzo się do nich zbliżą i ulegną rozerwaniu.
Wizja artystyczna przedstawiająca czarną dziurę w gromadzie gwiazd. Źródło: NASA/ESA oraz G. Bacon (STScI)
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a przedstawia położenie czarnej dziury o masie pośredniej (ok. 50 000 mas Słońca). Źródło: NASA, ESA, D. Lin
Wykonane z Ziemi zdjęcie obszaru, na którym znajduje się czarna dziura 3XMM J215022..4-055108. Źródło: NASA, ESA, Digitized Sky Survey 2, Davide De Martin
A rare and exotic intermediate-mass black hole (artist's impression)

https://www.spidersweb.pl/2020/03/imbh-czarna-dziura-o-masie-posredniej-hubble.html

 

 

Hubble odkrył od dawna poszukiwaną czarną dziurę o masie pośredniej.jpg

Hubble odkrył od dawna poszukiwaną czarną dziurę o masie pośredniej2.jpg

Hubble odkrył od dawna poszukiwaną czarną dziurę o masie pośredniej3.jpg

Hubble odkrył od dawna poszukiwaną czarną dziurę o masie pośredniej4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mars Helicopter uruchomił na chwilę wirnik. Następnym razem zrobi to na Marsie
2020-03-31. Radosław Kosarzycki
W ramach najbliższej misji marsjańskiej realizowanej przez NASA, na pokładzie łazika Perseverance w kierunku Czerwonej Planety poleci także Mars Helicopter. Kilka dni temu po raz ostatni na Ziemi zakręcił śmigłem.
Mars Helicopter przymocowany do łazika Perseverance wystartuje z Ziemi w lipcu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie on pierwszym statkiem powietrznym, który wzbije się w powietrze na powierzchni innej planety niż Ziemia. Choć NASA aktualnie wstrzymuje prace nad wszystkimi misjami kosmicznymi, to przygotowania do startu misji Mars 2020 w lipcu wciąż trwają.

Wszystkie komponenty misji Mars 2020 przechodzą aktualnie ostatnie testy przedstartowe w Centrum Kosmicznym im. Johna F. Kennedy?ego na Florydzie.
W trakcie ostatnich testów przyszły pierwszy helikopter marsjański po raz ostatni uruchomił wirnik i rozpędził się do prędkości 50 obr./min. Następne uruchomienie wirnika nastąpi już na Marsie w 2021 r.
NASA jest zdeterminowana, aby wysłać łazik i helikopter na Marsa w lipcu tego roku. Gdyby rozprzestrzenianie się koronawirusa uniemożliwiło start w lipcu, to następne ułożenie Marsa i Ziemi pozwalające na start pojawiłoby się dopiero pod koniec 2022 r. Taki los spotkał już realizowaną przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) oraz Roskosmos misję łazika Rosalind Franklin.
Czym jest Mars Helicopter?
W skrócie jest to mały, autonomiczny wirnikowiec o masie 1,8 kg. Jego kadłub ma rozmiary niewiele większe od piłki. Jego dwa obracające się w przeciwnych kierunkach śmigła będą obracały się w tempie do 3000 obrotów na minutę, czyli dziesięciokrotnie szybciej niż śmigła helikopterów latających na Ziemi.
Helikopter wyposażono w panele słoneczne pozwalające na ładowanie litowo-jonowych akumulatorów oraz mechanizm ogrzewania utrzymujący odpowiednią temperaturę także w trakcie zimnych nocy marsjańskich.
Niezwykle rzadka atmosfera marsjańska (średnio 7 hPa, zaledwie 1 proc. ciśnienia atmosferycznego na Ziemi) stanowi ogromne wyzwanie dla konstruktorów aparatów latających. Warunki na powierzchni Marsa przypominają warunki na wysokości 30 km nad powierzchnią Ziemi. Z tego też powodu priorytetem dla konstruktorów było stworzenie szybkiego wirnika i ograniczenie masy helikoptera do absolutnego minimum.
Źródło: NASA/Cory Huston
NASA Mars Helicopter Technology Demonstration

https://www.spidersweb.pl/2020/03/mars-helicopter-ostatni-test-na-ziemi-mars-2020.html

 

 

Mars Helicopter uruchomił na chwilę wirnik. Następnym razem zrobi to na Marsie.jpg

Mars Helicopter uruchomił na chwilę wirnik. Następnym razem zrobi to na Marsie2.jpg

Mars Helicopter uruchomił na chwilę wirnik. Następnym razem zrobi to na Marsie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Statek Orion po udanych testach w komorze próżniowej
2020-03-31.
Statek Orion, który poleci w pierwszej testowej misji Artemis 1 wokół Księżyca wrócił z ośrodka testowego Plum Brook i jest już w Kennedy Space Center, gdzie zostanie przygotowany do lotu na rakiecie SLS w 2021 roku.
Pierwszy lotny egzemplarz statku Orion wraz z Europejskim Modułem Serwisowym ESM trafiły w listopadzie do testów w ośrodku NASA Plum Brook w stanie Ohio. Zintegrowany statek przechodził tam testy termiczno-próżniowe w specjalnej komorze.
Testy trwały niemal 6 tygodni i polegały na sprawdzaniu działania systemów statku i zachowania materiałów, z którego jest zbudowany w symulowanych warunkach lotu w próżni kosmicznej z odzwierciedleniem również warunków termicznych jakim statek będzie poddawany.
Sprawdzano nie tylko zachowanie statku na działanie próżni, ale przetestowano też sytuację, w której sam statek doznał by rozszczelnienia w locie kosmicznym. Orion ma być w stanie utrzymać w takiej sytuacji astronautów przy życiu przez nawet 6 dni, aż do powrotu na Ziemię.
Po udanych testach środowiskowych w komorze, inżynierowie przystąpili do sprawdzenia współdziałania systemów elektrycznych. Uruchamiano krytyczne systemy i sprawdzano czy układy elektryczne nie interferują ze sobą. Weryfikowano też czy ewentualne zewnętrzne sygnały elektromagnetyczne nie będą wpływać na działanie systemów statku.
Po zakończeniu kampanii testowej statek Orion i Europejski Moduł Serwisowy zostały zapakowane i przygotowane do przetransportowania w samolocie Super Guppy, należącym do NASA. Lot odbył się 25 marca. Samolot transportowy z dwoma międzylądowaniami dostarczył bezpiecznie statek do Kennedy Space Center, skąd w 2021 roku wystartuje na rakiecie SLS.
Niestety ze względu na panującą pandemię COVID-19 inżynierowie nie będą w tej chwili kontynuowali prac integracyjnych nad statkiem. Po transporcie zostanie on zabezpieczony w pionowej pozycji i przechowany w budynku Armstrong Operations and Checkout w KSC na Florydzie. Taki sam los spotkał główny człon rakiety SLS, który w tym roku rozpoczął generalne testy w Stennis Space Center. Wiele zależy teraz od tego jak rozwinie się światowa sytuacja. Zatrzymanie prac może spowodować kolejne opóźnienie w realizacji misji Artemis 1.
Na podstawie: ESA/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    informacja NASA o powrocie statku Orion do KSC
?    informacja ESA o skończonych testach
 
Na zdjęciu: Samolot Super Guppy podczas transportu statku Orion z ośrodka testowego Plum Brook do Kennedy Space Center. Źródło: NASA/Nicole Smith.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/statek-orion-po-udanych-testach-w-komorze-prozniowej

 

 

 

 

Statek Orion po udanych testach w komorze próżniowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Spojrzenie w kwietniowe niebo 2020
2020-03-31.
To przysłowie niestety pasuje nie tylko na Prima Aprilis, ale wyraża przy okazji naszą nadzieję na prawdziwą wiosenną i słoneczną aurę. Tęsknimy bardzo za takimi dniami, które powinny nam wynagrodzić tegoroczne wietrzne dni zimowe.
Słońce
Dlatego ogromnie pocieszającym będzie fakt, iż w tym miesiącu Słońce nadal systematycznie wznosi się coraz wyżej ponad równik niebieski - tak, że w ciągu kwietnia, w Małopolsce, przybędzie dnia dokładnie o 105 minut.  Łatwiej też będzie się nam przyzwyczaić na dobre do czasu letniego, bowiem w środę 1 IV Słońce wschodzi o godz. 6 16 a zachodzi o 19 12 Natomiast w ostatnim dniu miesiąca wschód Słońca nastąpi już o 5 17, a zachód dopiero o 19 58, zatem ostatniego kwietnia dzień będzie trwał 14 godzin i 41 minut; będzie już dłuższy od najkrótszego dnia roku aż o 6 godzin i 36 minut, ale jeszcze krótszy o 102 minuty od tego najdłuższego, czerwcowego dnia.
Jeśli spojrzymy do kart historii, to stwierdzimy iż 59 lat temu, w dniu 12 kwietnia 1961 roku, odbył się lot Jurija Gagarina po orbicie satelitarnej Ziemi, który odbił się szerokim echem na całym Świecie i spowodował znaczny wzrost zainteresowań Kosmosem, czego efektem było założenie w tymże roku, przez Pana Zdzisława Słowika, Stacji Obserwacyjnej - obecnie Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego (MOA) w Niepołomicach (dziś w przebudowie).
Zobacz też: specjalna strona MOA, na której publikowane są rozmaite propozycje zajęć, ćwiczeń i doświadczeń z różnych dziedzin wiedzy. Nie zapomnimy o astronomii! Materiały edukacyjne będą dla Was przygotowywać nasi nauczyciele.
A na niebie, przez cały miesiąc, będziemy notować niestety raczej niską aktywność magnetyczną Słońca, bowiem nasza gwiazda znajduje się nadal w fazie minimum aktywności tzw. jedenastoletniego cyklu. Najczęściej liczba Wolfa, czyli ilość grup plam i pojedynczych plam na tarczy Słońca, wynosić będzie co najwyżej kilka, a najczęściej zero. Tak niska aktywność Słońca powoduje, że nie chroni ono nas swym polem magnetycznym przed silnym i przenikliwym promieniowaniem pochodzącym z centrum naszej Galaktyki. To promieniowanie powoduje szybkie mutacje koronowirusa, co prawdopodobnie komplikuje walkę służby zdrowia z pandemią. Wypada nam tylko czekać na przebudzenie aktywności Słońca, które w dniu 19 kwietnia o godz. 23 39 wstępuje w znak Byka. Ponadto, jak co roku, 22 kwietnia będziemy obchodzi Światowy Dzień Ziemi ? zatem patrząc w niebo, nie zapominajmy o naszej Błękitnej Planecie i jej mieszkańcach!
Księżyc
Księżyc w ostatniej dekadzie miesiąca nie będzie nam przeszkadzał w nocnych obserwacjach nieba, bowiem kolejność faz Księżyca w kwietniu będzie następująca: pierwsza kwadra - 1 IV o godz. 12 21, pełnia - 8 IV o godz. 04 35, ostatnia kwadra - 15 IV o godz. 00 56, nów - 23 IV o godz. 04 26 i pierwsza kwadra - 30 IV o godz. 22 38. Ponieważ pełnia Księżyca w dniu 8 IV będzie pierwszą wiosenną pełnią po 21 III, niedziela 12 IV będzie Niedzielą Wielkanocną, zgodnie z przepisem ustanowionym na Soborze Nicejskim w 325 roku. Najbliżej Ziemi (w perygeum) znajdzie się Księżyc 7 IV o godz. 20, a najdalej od Ziemi (w apogeum) - 20 IV o godz. 21. Ponadto Księżyc w swej wędrówce po nieboskłonie zakryje planety karłowate: 14 IV o północy - Plutona, a 26 IV o godz. 13 Westę. To drugie zjawisko będzie u nas widoczne przy użyciu lunety.  
Planety
Jeśli zaś chcemy obserwować planety, to Merkurego będzie można zobaczyć bardzo nisko nad horyzontem, na porannym niebie, przez dwie pierwsze dekady kwietnia, na niespełna godzinę przed wschodem Słońca; potem skryje się w jego promieniach, by pojawić się w połowie maja na wieczornym niebie. Wenus króluje niezagrożona przez cały miesiąc na wieczornym niebie, by 28 IV wieczorem, osiągnąć maksimum tegorocznego blasku. Polecam obserwatorom tę wieczorną ekspozycję Wenus. Czerwonawy Mars i olbrzymy gazowe Jowisz i Saturn wschodzą w kwietniu dopiero po północy, a zatem będą dostępne do obserwacji tylko w drugiej połowie nocy. Planetę Uran możemy obserwować przez pierwsze trzy tygodnie kwietnia na wieczornym niebie w gwiazdozbiorze Barana, potem skryje się w promieniach zorzy wieczornej. Neptun przebywa w Wodniku, a możemy go obserwować przez lunetę rankiem, krótko przed świtem. W dniu 19 IV zbliży się do tej planety Księżyc, na odległość 4 stopni. Wtedy niestety będzie już bardzo jasno.
Roje meteorów i kometa
Od 15 do 25 kwietnia promieniują meteory z roju kwietniowych Lirydów. Radiant meteorów leży w pobliżu Wegi, najjaśniejszej gwiazdy w gwiazdozbiorze Liry. Maksimum aktywności (do 30 przelotów na godzinę) przypada na noc 22/23 kwietnia. W tym roku warunki do ich obserwacji są bardzo dobre, Księżyc będzie w nowiu.        
Do Słońca zbliża się kometa C/2019Y4 (Atlas), obecnie znajdująca się w znanym gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Jest duża szansa, że już w maju będzie ona widoczna gołym okiem.
To tylko najważniejsze zjawiska na niebie, które polecałbym do obserwacji tej wiosny, przy bezchmurnym niebie, którego wszystkim Państwu serdecznie życzę. Jednocześnie przypomnijmy, nie tylko dla utrudzonych rolników, optymistyczne staropolskie przysłowie:

?Gdy w końcu kwietnia deszcz porosi,  błogosławieństwo polom przynosi?
 
Źródło: Adam Michalec, MOA, Niepołomice, 27 III 2020
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
 ?Kiedy w  kwietniu słonko grzeje, wtedy nikt nie zubożeje?
Na zdjęciu: Kometa ATLAS i galaktyki M81 oraz M82. Źródło: APOD.pl
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-kwietniowe-niebo-2020

 

Spojrzenie w kwietniowe niebo 2020.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska zakupuje WFIRST od NASA
2020-04-01. Redakcja
Polska Agencja Kosmiczna poinformowała o zakupieniu teleskopu WFIRST od NASA.
Wide Field Infrared Survey Telescope (WFIRST) to duży teleskop kosmiczny, który NASA otrzymała od amerykańskiego biura rozpoznania NRO. Jest to konstrukcja podobna do wcześniejszej generacji amerykańskich satelitów szpiegowskich, nieco podobna do kosmicznego teleskopu Hubble, ale o większym polu widzenia. NASA planowała użycie tego teleskopu jako kosmicznego obserwatorium na podczerwieni.
Start był wyznaczony na 2025 rok, jednak z uwagi na rosnące koszty całego projektu oraz priorytet jakim dla NASA jest program Artemis (powrót człowieka na Księżyc) było jasne, że ta agencja kosmiczna poszukiwała alternatywnej opcji realizacji misji.
WFIRST zakupiony przez Polskę
Pierwsze nieoficjalne informacje na temat przekazania (wówczas nie użyto określenia ?kupno?) teleskopu WFIRST Polsce pojawiły się na konferencji IAC 2019 w Waszyngtonie, podczas spotkania prezesa POLSA z dyrektorem generalnym NASA. Strona polska postawiła twarde warunki: przynajmniej 45% elektroniki oraz przynajmniej 33% optyki ma być zbudowanych w Polsce, a NASA przekaże także prawa do patentów oraz know-how wybranym podmiotom z naszego kraju. Co więcej, główna stacja naziemna obsługująca WFIRST ma być w Polsce. W odpowiedzi NASA postawiła również twarde warunki: zamiast ?przekazania? będzie to bardziej ?zakup?. Z dostępnych informacji wynika, że w połowie marca obie strony doszły do porozumienia co do kwoty zakupu ? ta informacja nie jest publicznie dostępna, ale niezależne szacunki sugerują wartość porównywalną z trzema polskimi składkami ESA. Ta wartość nie obejmuje kosztów dalszych prac nad WFIRST.
POLSA i NASA wspólnie potwierdziły tę informację 1 kwietnia 2020. Administrator NASA w oświadczeniu pochwalił Polskę za tę odważną decyzję oraz propozycję szybkiego umieszczenia teleskopu w kosmosie (około 2025-2026, czyli zgodnie z harmonogramem). Z kolei prezes POLSA podkreślił, że choć Polska będzie koordynatorem WFIRST, pole do współpracy dla innych państw jest otwarte. Wśród wstępnie zainteresowanych partnerów wymienia się m.in. państwa europejskie, USA (około 10% udziału w projekcie) oraz Chiny. Dla Chin jest to pierwsza szansa na bezpośrednią współpracę z USA w sektorze kosmicznym.
ak na razie niewiele wiadomo na temat rakiety nośnej. Prawdopodobnie start odbędzie się z Florydy, co wymusza rakiety amerykańskie. Nieoficjalne źródła sugerują, że start może odbyć się za pomocą rakiety Falcon Heavy lub New Glenn ? choć pierwsza opcja wydaje się być bardziej prawdopodobna. WFIRST może stać się elementem stacji LOP-G, krążącej wokół Księżyca. Dla NASA to bardzo dobra opcja, gdyż stację LOP-G będą okresowo odwiedzać astronauci, co oznacza możliwość wykonywania napraw podobnych do tych jakie wykonano na kosmicznym teleskopie Hubble.
Podsumowanie misji STS-125 ? ostatniej wyprawy serwisowej do teleskopu Hubble / Credits ? NASA
(P-A)
STS 125 Mission Highlights
https://kosmonauta.net/2020/04/polska-zakupuje-wfirst-od-nasa/

 

Polska zakupuje WFIRST od NASA.jpg

Polska zakupuje WFIRST od NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nauka misji Dragonfly
2020-04-01.
Jakie pomiary naukowe wykona kwadrokopter Dragonfly na powierzchni Saturna?

W 2034 roku na powierzchni Tytana - największego księżyca Saturna - wyląduje misja Dragonfly. Będzie to zaawansowany kwadrokopter zdolny do wykonywania przelotów pomiędzy różnymi ciekawymi stanowiskami naukowymi. Maksymalny zasięg misji planowany jest na około 200 km - znacznie więcej niż dotychczasowe misje bezzałogowe księżycowe czy marsjańskie.

 Wybór misji Dragonfly nastąpił w czerwcu 2019. Start misji planowany jest na kwiecień 2026 roku. Sonda międzyplanetarna będzie krążyć po Układzie Słonecznym, stopniowo rozpędzając się dzięki asystom grawitacyjnym w pobliżu Ziemi i Wenus - łącznie planowanych jest ich pięć. Po ostatnim przelocie (obok Ziemi, w marcu 2031) sonda skieruje się bezpośrednio ku układowi Saturna.

Co ciekawe, NASA podała, że Dragofly rozpocznie swoją misję od regionu, w którym wylądował Huygens. Ten europejski lądownik osiadł na powierzchni Tytana w styczniu 2005 roku. Miejsce lądowania jest ?piaszczyste" - uznane jako bezpieczne do rozpoczęcia misji. Ten region wydaje się być podobny do niektórych ziemskich wydm piaszczystych. Jednym z proponowanych celów misji jest krater Selk, który wydaje się być geologicznie młody.
Misja Dragonfly ma przetrwać około 2,5 ziemskiego roku na Tytanie. Dragonfly będzie dużym pojazdem - wielkością porównywalnym z łazikiem Curiosity, który obecnie porusza się po powierzchni Czerwonej Planety.
Pod koniec lutego 2020 NASA zaprezentowała nagranie opisujące sposoby wykonywania pomiarów naukowych. Dzięki pokładowym instrumentom Dragonfly będzie poszukiwać ?cegiełek" związków organicznych oraz wody. Ponadto, Dragonfly pobierze także podpowierzchniowe próbki materii za pomocą wiertła. Zebrane próbki zostaną przebadane na pokładzie Dragonfly - niektóre z nich zostaną także podgrzane. Dzięki temu możliwe będzie wyznaczenie związków organicznych oraz ich skrętności.
Badania misji Dragonfly z pewnością poszerzą naszą wiedzę o Tytanie, ale także powinny rzucić światło na procesy zachodzące w chłodniejszych regionach układów planetarnych. Może to mieć duże znaczenie dla zrozumienia możliwości występowania życia - nie tylko w naszym Układzie Słonecznym, ale także i na planetach krążących wokół innych gwiazd.
Źródło informacji: KOSMONAUTA.net

Dragonfly na powierzchni Tytana / Fot: Johns Hopkins APL /materiały prasowe
The Science of Dragonfly
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-nauka-misji-dragonfly,nId,4384585

 

 

Nauka misji Dragonfly.jpg

Nauka misji Dragonfly2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wydział Inżynierii Mechanicznej i Informatyki Politechniki Częstochowskiej efektownie łączy tradycję z nowoczesnością

2020-04-01
Architektura budynku wydziałowego nawiązuje do słynnej kolumnady Politechniki Lwowskiej, natomiast laboratoria i ich wyposażenie należą do najnowocześniejszych w Polsce.

Wysokie standardy kształcenia, kierunki, których ukończenie gwarantuje ciekawą i dobrze płatną pracę, możliwość rozwijania zainteresowań w kołach naukowych, wyjazdy zagraniczne - wszystko to sprawia, że liczba osób chętnych do studiowania często przewyższa liczbę oferowanych miejsc.
Od kilku lat na Wydziale działa Koło Naukowego Komputerowego Projektowania Urządzeń Mechatronicznych i Maszyn.
Uczestnictwo w zajęciach Koła to znakomita okazja nie tylko na zdobycie dodatkowej wiedzy i umiejętności, to również możliwość rozwijania swojej pasji naukowego wizjonera. Z pewnością na to miano zasługują członkowie PCz Rover Team, zespołu studentów Wydziału działającego pod kierunkiem profesora Politechniki Częstochowskiej Dawida Cekusa.
Ambicją młodych ludzi jest skonstruowanie pojazdu o specyficznym zastosowaniu - łazika marsjańskiego, zdolnego do podjęcia się misji badawczej na czerwonej planecie. Zadanie niełatwe, m.in. z uwagi na konieczność zintegrowania ze sobą różnych dziedzin wiedzy; informatyki, elektroniki, mechaniki, biologii, geologii. Nie bez znaczenia jest również zdolność komunikacji między członkami zespołu, umiejętność współdziałania, wypracowywania w mozolnym procesie prób najlepszych rozwiązań.
Łazik jest konstrukcją sześciokołową z silnikami prądu stałego zabudowanymi na każdym kole. Zawieszenie przystosowano do pokonywania trudnego terenu, a jego obserwacja odbywa się za pomocą dwóch kamer cyfrowych. Komunikacja z pojazdem jest realizowana za pomocą aparatury RC, natomiast obraz przesyła Wi-Fi.
Prace zespołu przyniosły jednak znakomite efekty, o czym świadczą najlepiej międzynarodowe sukcesy łazika Politechniki Częstochowskiej.

Kolejne, wciąż modyfikowane wersje pojazdu biorą udział w cyklicznych, corocznych edycjach University Rover Challenge Konkurs, który odbywa się w bazie Mars Desert Research Station w Hanksville w Stanach Zjednoczonych. To największy i najbardziej prestiżowy konkurs o międzynarodowym zasięgu, w którym biorą udział słynne ośrodki akademickie z całego świata, a konkurencja jest niezwykle silna.
Samo miejsce rozgrywania konkursu nie jest przypadkowe. Odludna, pustynna przestrzeń w stanie Utah do złudzenia może przypominać powierzchnię Marsa. To teren pofałdowany, o spękanej strukturze, idealnie nadaje się do zaprezentowania możliwości łazika i umiejętności zespołu nawigującego pojazd.
W swoim debiucie w konkursie w roku 2014 zespół PCz Rover Team zajął dobre 10 miejsce.

Niewątpliwie było to wielkie osiągnięcie, niemniej jednak ambicje młodych konstruktorów sięgały wyżej. Chcieli być najlepsi na świecie. Wieloletnie, skomplikowane prace nad konstrukcją łazika doprowadziły do powstania jego ulepszonej wersji - Modernity 2.
W porównaniu ze swoim poprzednikiem miał zmodyfikowane układy sterowania, co bezpośrednio wpływało na jego zwrotność, szybkość i precyzję działań podczas zawodów. Zastosowane zmiany konstrukcyjne i mobilizacja wszystkich członków PCz Rover Team zaowocowały spektakularnym sukcesem .
W 2018 roku byli najlepsi na świecie, wygrywając zdecydowanie z 34 ekipami. Aby w pełni docenić to osiągnięcie, warto prześledzić pokrótce konkursową rywalizację. Konkurs University Rover Challenge obejmuje trzy dni zawodniczych zmagań.
Zespoły biorą udział w czterech konkurencjach o bardzo zróżnicowanym charakterze, w każdej z nich można uzyskać maksymalnie 100 punktów. Operatorzy są zamknięci w przyczepie i sterują jazdą łazika i pracą manipulatora za pomocą widoku z kamer umieszczonych na pojeździe. W pierwszym dniu zespół z Politechniki Częstochowskiej miał do wykonania zadanie serwisowe i jazdę autonomiczną.

Pierwsze z nich polegało na wykonaniu kilku czynności z wykorzystaniem manipulatora zamontowanego na łaziku. Za to zadanie zespół PCz Rover Team uzyskał 59 punktów. Drugą konkurencją tego dnia był przejazd autonomiczny. Zadanie polegało na tym, aby łazik samoczynnie dotarł do podanych przez sędziów współrzędnych GPS i zatrzymał się jak najbliżej celu, którym była piłeczka do tenisa ziemnego. Jazdę autonomiczną studenci zakończyli z 30 punktami.
W drugim dniu zawodów PCz Rover Team wykonał szereg czynności bardzo zbliżonych do faktycznych zadań łazików kosmicznych. Należało pobrać próbkę terenu, a następnie poddać ją szczegółowemu badaniu. Punktowane było zebranie jak największej ilości informacji o panujących na wyznaczonym terenie warunkach oraz pobranie próbki ziemi do analizy laboratoryjnej. To zadanie wykonano prawie bezbłędnie, 96 punktów to najlepszy jak do tej pory wynik w historii zespołu Politechniki Częstochowskiej w tej konkurencji.
Ostatni dzień zawodów przyniósł konkurencję najbardziej wymagającą - tzw. pomoc astronaucie. Zespół miał za zadanie w określonych czasowo ramach zebrać z miejsc zdefiniowanych za pomocą współrzędnych GPS odpowiednie narzędzia i dostarczyć je do astronautów. Zespołowi PCz Rover Team ta konkurencja przyniosła maksymalną liczbę punktów. Było to ewenementem, gdyż taka sztuka nie udała się nikomu wcześniej.
Łącznie zespół Politechniki Częstochowskiej zdobył w konkursie University Rover Challenge 2018 374,2 punktów, dystansując wyraźnie konkurencję i w ostatecznej klasyfikacji wyprzedzając drugi zespół o ponad 30 punktów.

Liderem jedenastoosobowego zespołu był Piotr Ptak, a wszyscy jego członkowie wykazali się nie tylko wiedzą i umiejętnościami, ale również bardzo efektywnym współdziałaniem i odpornością na stres w sytuacji bezpośredniej rywalizacji.
W 2019 roku PCz Rover Team uplasował się tuż za podium, i tylko pechowa wywrotka łazika pozbawiła go premiowanego miejsca. Było to potwierdzenie klasy zespołu i jego przynależności do światowej czołówki w dziedzinie konstrukcji pojazdów marsjańskich.
Łazik marsjański Politechniki Częstochowskiej z czasem stał się efektownym elementem promocji Uczelni, rozpoznawanym nie tylko przez osoby zainteresowane najnowocześniejszymi technologiami kosmicznymi. Zespół PCz Rover Team odwiedził wiele imprez o charakterze popularnonaukowym, festiwali, targów, zlotów.

Dyskontując ten sukces, we wrześniu 2019 roku uczelnia zorganizowała 1 Ogólnopolski Zlot Łazików Marsjańskich, w którym wzięło udział liczne grono młodych konstruktorów z całej Polski. Ponadto Politechnika Częstochowska została nominowana w Konkursie Genius Universitatis
w kategorii gadżet promocyjny. Kapituła Konkursu przyznająca nagrody za najbardziej kreatywnie prowadzoną rekrutację szkoły wyższej doceniła pendrive Politechniki Częstochowskiej wykonany właśnie w formie łazika marsjańskiego.
Tych wszystkich osiągnięć nie byłoby bez osobistego zaangażowania opiekuna PCz Rover Team profesora Dawida Cekusa i wsparcia finansowego oraz organizacyjnego władz Uczelni. Na osobne podziękowania zasługują sponsorzy projektu, liczne firmy nie tylko z Częstochowy i regionu częstochowskiego. To dzięki ich materialnej pomocy możliwe było skonstruowanie łazika marsjańskiego spełniającego najwyższe normy technologiczne.  

Źródło: Materiały prasowe

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-wydzial-inzynierii-mechanicznej-i-informatyki-politechniki-c,nId,4411760

 

Wydział Inżynierii Mechanicznej i Informatyki Politechniki Częstochowskiej efektownie łączy tradycję z nowoczesnością.jpg

Wydział Inżynierii Mechanicznej i Informatyki Politechniki Częstochowskiej efektownie łączy tradycję z nowoczesnością2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk ujawnia nowe szczegóły na temat statku kosmicznego Starship
2020-04-01.
Szef SpaceX postanowił podzielić się z fanami jego firmy i przemysłu kosmicznego nowymi, ciekawymi informacjami na temat swojego potężnego statku, za pomocą którego dostarczy ludzi na Księżyc, Marsa i planetoidy.
Najbardziej zaawansowany prototyp Starship, czyli model SN-3, kilka dni temu został ustawiony na platformie testowej w ośrodku firmy w Boca Chica w Teksasie i jest już gotowy do kluczowych eksperymentów ciśnieniowych. Inżynierowie planują wypełnić zbiorniki pojazdu wodą, a jeśli wszystko przebiegnie bez niespodzianek, nadejdzie czas na paliwo.
Z najnowszych informacji wynika, że dziewiczy lot odbędzie się jeszcze w tym miesiącu. Prototyp SN-3 ma odbyć lot na wysokość ok. 20 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Miejmy wszyscy nadzieję i trzymajmy mocno kciuki, by test się udał, bo to będzie oznaczało, że znajdziemy się o krok bliżej pierwszego lotu wokół Księżyca i podróż na Marsa.
Tymczasem SpaceX opublikowało kluczowe informacje na temat specyfikacji technicznej Straship. Wynika z niej, że ludzie Elona Muska pracują nad dwiema wersjami statku kosmicznego, a mianowicie załogową i towarową. Ta pierwsza będzie w stanie zabrać w podróż kosmiczną nawet 100 osób i będzie przeznaczona do szybkich podróży po naszej planecie oraz kosmicznych. Co ciekawe, na pokładzie ma znaleźć się taras widokowy.
Tymczasem wersja towarowa będzie zdolna do wyniesienia ładunku na niską orbitę okołoziemską o masie nawet 150 ton, a na geosynchroniczną do 21 ton. Warto tutaj podkreślić, że najpotężniejsza w historii rakieta NASA, czyli Saturn V, która brała udział w misjach Apollo na Księżyc, mogła wynieść na LEO ok. 140 ton ładunku. Starship będzie więc oferował troszkę więcej, ale za to za nieporównywalnie niższe kwoty.
W specyfikacji znalazła się też informacja o dostarczaniu ładunków na Marsa. Okazuje się, że wersja towarowa Starship będzie w stanie przetransportować aż 100 ton ładunku. Prawdopodobnie w misjach zaopatrzeniowych pierwsze bazy na Czerwonej Planecie zostanie wykorzystana technologia tankowania rakiet SpaceX na ziemskiej orbicie.
Miliarder zapowiedział niedawno, że Straship będzie mógł realizować przedsięwzięcia dla rządu dla śmieszne 2 miliony dolarów. Tyle ma kosztować docelowo jeden lot, uwzględniając amortyzację pojazdu. Będzie to możliwe ze względu na fakt, że będzie to system wielokrotnego użytku, a materiału użyte przy jego budowie, mają być niezwykle trwałe.
Musk zabrał też głos w sprawie pierwszej kolonii na Marsie. Otóż Mars Base Alpha będzie mogła powstać tylko wówczas, gdy na powierzchnię Czerwonej Planety będziemy w stanie przetransportować aż ok. milion ton ładunku. Starship wykona to bez problemu, ale nawet przy jego udźwigu będzie trzeba zaplanować co najmniej 100 startów systemu. Miliarder przewiduje, że przeniesienie na Marsa wszystkich niezbędnych materiałów i urządzeń do podtrzymania życia, zajmie ok. 20 lat.
Przypominamy, że Gwynne Shotwell, prezes SpaceX poinformowała na Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w Waszyngtonie, że do roku 2022 firma ma wysłać ładunek na naturalnego satelitę naszej planety, a w 2024 roku, z pokładu statku Starship, wyjdą na powierzchnię astronauci. W 2026 roku Starship ma wylądować na powierzchni Marsa, a do końca lat 20. pojawią się tam pierwsi astronauci.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2020-04-01/elon-musk-ujawnia-nowe-szczegoly-na-temat-statku-kosmicznego-starship/

Elon Musk ujawnia nowe szczegóły na temat statku kosmicznego Starship.jpg

Elon Musk ujawnia nowe szczegóły na temat statku kosmicznego Starship2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SKA stworzyło rakietę Harpun do deorbitacji satelitów
2020-04-01.
Studenckie Koło Astronatyczne Politechniki Warszawskiej postanowiło wykorzystać rakiety do przyspieszania deorbitacji satelitów typu CubeSat. Ich najnowsze dziecko, rakieta Harpun, ma wznosić się na wysokość 600 km.
SKA na swoim profilu napisało, że ich satelita, PW-Sat 2 orbituje dookoła Ziemi prawie półtora roku. Ma świetny żagiel deorbitacyjny, który cały czas pomaga mu ?wrócić? na Ziemię, ale ile można [red.] czekać?
W celu przyspieszenia misji PW-Sat2 w SKA powstała inicjatywa oddolna, której celem jest szybsza deorbitacja drugiego satelity Politechniki Warszawskiej, a w przyszłości i innych satelitów typu CubeSat.
Okazuje się, że ostatnie projekty o których pisaliśmy także w Uranii, czyli m.in. rakieta Twardowsky, czy łaziki marsjańskie to tak naprawdę były tylko przykrywki, które miały ukryć przed konkurencją prawdziwe prace prowadzone przez studentów SKA nad ich najnowszym projektem.
Sekcja rakietowa w ciszy przygotowywała rakietę Harpun z myślą o użyciu jej do ?zestrzelenia? każdego CubeSata do wysokości 600 kilometrów nad ziemią. Prace projektowe i analiza lotu rozpoczęły się 2 lata temu. Studenci wykorzystali zaawansowane oprogramowanie Kerbal Space Program, aby przeprowadzić dokładną symulację przechwycenia satelity.
Harpun ma być połączeniem dotychczasowych konstrukcji rakietowych SKA, w tym m.in. TuCan, Grota i oczywiście rakiety Twardowsky. Rakieta Grot ma na swoim koncie rekord Polski w wysokości lotów rakiet amatorskich, który wynosi 18,5 km. Ze względu na przepisy, rakieta nie mogła polecieć wyżej. Ale jak przyznali nieoficjalnie członkowie Sekcji Rakietowej SKA, rekord Polski to zaledwie 10% możliwości ich rakiety. Grot spokojnie mógł polecieć na 200 km.
Harpun ma być takim Grotem na sterydach. Schemat i przebieg misji SKA przedstawiła na zdjęciu. W skrócie pomysł deorbitacji polega na tym, że ostatni człon rakiety posiada własne mini-silniki hybrydowe do manewrowania w próżni. Ponadto uzbrojony jest w silny elektromagnes, który ma przyciągnąć satelitę typu CubeSat. Następnie rakieta ze złapanym  satelitą obróci się w kierunku górnych warstw atmosfery i wleci w nie bardzo wolno, ulegając spaleniu. Takie rozwiązanie pozwoli sprzątnąć orbitę i nie produkować nowe śmieci, które by powstały w przypadku zestrzelenia satelity.
Więcej informacji można znaleźć na profilu koła.
Paweł Z. Grochowalski
Źródło: SKA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ska-stworzylo-rakiete-harpun-do-deorbitacji-satelitow

SKA stworzyło rakietę Harpun do deorbitacji satelitów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA kontynuuje misję BepiColombo w obliczu kryzysu związanego z koronawirusem
2020-04-01
Kontrolerzy misji BepiColombo (ESA) przygotowują się do bliskiego przelotu koło Ziemi wspomaganej grawitacją planet Układu Słonecznego, europejsko-japońskiej sondy mającej juz niebawem odkrywać sekrety Merkurego.
Manewr, w ramach którego sonda dostosuje swoją dalszą trajektorię, wykorzystując pole grawitacyjne Ziemi podczas przelotu w pobliżu naszej planety, zostanie wykonany pomimo ograniczeń nałożonych na agencję ESA w odpowiedzi na pandemię COVID-19.
Sonda BepiColombo, wysłana w kosmos w październiku 2018 roku, obecnie krąży wokół Słońca w podobnej odległości co Ziemia. 10 kwietnia tego roku około 6:25 (CEST) ma zbliżyć się do Ziemi na odległość zaledwie 12 700 km, czyli mniej niż połowę średniej wysokości orbitalnej europejskich satelitów nawigacyjnych Galileo. Manewr ten spowolni sondę BepiColombo i pochyli jej trajektorię w kierunku ku centrum Układu Słonecznego, tym samym zacieśniając jej orbitę wokół Słońca.
- Po raz ostatni widzimy teraz BepiColombo z Ziemi - mówi Joe Zender, zastępca projektanta misji BepiColombo w ESA. - Potem wejdzie ona głębiej w wewnętrzne rejony naszego układu.
Naukowcy planują wykorzystać ten przelot do przetestowania niektórych z aż jedenastu instrumentów znajdujących się na pokładzie sondy ESA, takich jak Mercury Planetary Orbiter (MPO), który wraz z instrumentem Mercury Magnetospheric Orbiter (MMO, JAXA) podróżuje ku najbardziej wewnętrznej (i najbliższej Słońcu) planecie Układu Słonecznego. Oba te orbitery znajdują się na obecnie na szczycie modułu Mercury Transfer Module (MTM), ukrytego za ochronną osłoną przeciwsłoneczną BepiColombo. Moduł ten przesłania widok niektórym instrumentom MPO, ale naukowcy oczekują, że będą niebawem w stanie uzyskać dane z ośmiu z łącznie jedenastu wszystkich instrumentów naukowych sondy.
Obecny przelot i związane z nim operacje testowe zostaną jednak przeprowadzone przy udziale bardzo ograniczonych zasobów osobowych w Europejskim Centrum Operacji Kosmicznych ESA (ESOC) w Darmstadt w Niemczech. Obecni na miejscu inżynierowie będą musieli ściśle przestrzegać zasad kwarantanny i zachowania dystansu społecznego, obowiązujących obecnie w całej Europie w odpowiedzi na pandemię koronawirusa.
- Przelot w pobliżu Ziemi jest tą fazą, w której potrzebujemy codziennego kontaktu ze statkiem kosmicznym - mówi Elsa Montagnon, kierownik ds. operacji kosmicznych misji BepiColombo w ESA. - Nie możemy tego odłożyć na później. W każdym razie sonda ta tak czy inaczej będzie podróżowała w kosmosie niezależnie od Ziemi.
Zagrożenie koronawirusem zmusza zespół do pracy przy minimalnej interakcji osobowej, przy jednoczesnym zachowaniu i uwzględnieniu wszystkich ważnych etapów tej misji kosmicznej.
- Podczas krytycznych dwóch tygodni przed najbliższym bliskim przejściem musimy wdrożyć odpowiednie procedury bezpieczeństwa, aby przygotować statek kosmiczny na różne nieoczekiwane problemy - dodaje Christoph Steiger, zastępca kierownika ds. operacji kosmicznego BepiColombo. - Przykładowo, musimy przygotować moduł transferowy na ?zaćmienie? trwające do 34 minuty, podczas którego jego panele słoneczne nie będą wystawione na działanie promieni słonecznych, aby zapobiec całkowitemu rozładowaniu się jego akumulatora.
Generalnie, wszystkie niezbędne operacje mogą być nadal przeprowadzane zgodnie z planem, ale będą wymagały więcej wysiłku i uwagi niż w "normalnej" sytuacji. Johannes Benkhoff, naukowiec projektu BepiColombo w ESA, ma nadzieję, że pomimo tych trudnych okoliczności zespoły naukowe będą mogły włączyć przyrządy MPO w celu ich przetestowania i skalibrowania.
Na przykład spektroskop PHEBUS wykorzysta Księżyc jako kalibrator, aby na podstawie danych kalibracyjnych uzyskiwać potem bardziej dokładne dane obserwacyjne z samego Merkurego. Naukowcy chcą też dokonać teraz pomiarów wiatru słonecznego i jego interakcji z ziemskim polem magnetycznym. Jednak głównym celem włączenia instrumentów sondy na tym etapie jest testowanie i kalibracja jej instrumentów. Jeśli będziemy mogli wykorzystać te dane do badań naukowych, będzie to swego rodzaju bonus.
BepiColombo niesie również na pokładzie trzy kamery ?selfie? (GoPro), zamontowane na module transferowym. Będą one robić zdjęcia, gdy statek kosmiczny zbliży się do Ziemi. Naukowcy aktywowali kamery na początku marca i wykonali już kilka próbnych zdjęć układu Ziemia-Księżyc, oglądanych przez sondę z różnych pozycji podczas jej zbliżania się do nas.
- Zobaczymy, jak Ziemia zbliża się i staje się coraz większa - mówi Joe. - Kiedy sonda dotrze do najbliższego niej punktu swej trajektorii, zrobimy kilka zdjęć, a następnie planujemy uchwycić całą sekwencję ujęć w ciągu kilku godzin, gdy obraz naszego układu będzie stawał się coraz bardziej odległy.
- Dopóki wszyscy członkowie zespołu są zdrowi, a sonda wciąż działa, wszystko może przebiegać zgodnie z planem - dodaje Frank Budnik, menedżer ESA w BepiColombo Flight Dynamics.
Przelot Ziemi w dniu 10 kwietnia jest tylko pierwszym z dziewięciu manewrów wspomaganych grawitacyjnie, które czekają BepiColombo podczas jej długiej, 7-letniej podróży do Merkurego. W październiku tego roku, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, statek kosmiczny wykona pierwszy z dwóch przelotów w pobliżu Wenus. Ostatnie sześć manewrów zacieśnienia orbity wykorzysta grawitację miejsca docelowego dla BepiColombo - czyli właśnie Merkurego. Sonda ma dotrzeć w okolice tej planety w roku 2025. Misja naukowa rozpocznie się trzy miesiące później, po tym jak orbitery MIO i MPO oddzielą się od modułu transferowego i wejdą na swe odpowiednie orbity docelowe.
Oba orbitery pomogą naukowcom zrozumieć lepiej ewolucję Merkurego, który jest najsłabiej jak dotąd zbadaną planetą skalistą w Układzie Słonecznym. Poznanie składu Merkurego, procesów geologicznych zachodzących na jego powierzchni i otaczającego go środowiska może też pomóc naukowcom w znalezieniu odpowiedzi na kilka podstawowych pytań związanych nie tylko z Merkurym, ale także z powstaniem i ewolucją całego Układu Słonecznego.
Amatorzy nocnego nieba wyposażeni w małe teleskopy będą mieli szansę zaobserwować BepiColombo podczas jej najbliższego przelotu, ale tylko z południowych szerokości geograficznych, także z południa Europy.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Podróż Bepi Colombo na Merkurego - z wykorzystaniem grawitacji Ziemi, Wenus i samego Merkurego (animacja/wizualizacja)
 
Źródło: ESA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Kamienie milowe misji BepiColombo. Źródło: ESA
Na ilustracji: Ziemia i Księżyc uchwycone przez jedną z kamer BepiColombo w marcu 2020, gdy sonda zbliżała się do Ziemi przed swym bliskim przelotem planowanym na 10 kwietnia tego roku. Źródło: ESA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/esa-kontynuuje-misje-bepicolombo-w-obliczu-kryzysu-zwiazanego-z-koronawirusem

ESA kontynuuje misję BepiColombo w obliczu kryzysu związanego z koronawirusem.jpg

ESA kontynuuje misję BepiColombo w obliczu kryzysu związanego z koronawirusem.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jak Polacy wykorzystują możliwości reklamowe satelitów Starlink
2020-04-01.
SpaceX konsekwentnie realizuje proces budowy megakonstelacji satelitarnej, mającej zapewnić dostęp do sieci Internet. Firma już teraz zaczęła czerpać pierwsze przychody z nieszablonowego wykorzystania krążących już wokół Ziemi satelitów.
Założyciel firmy SpaceX Elon Musk postanowił przekuć w sukces protesty astronomów odnoszące się do zbytniej jasności satelitów i ich możliwym przeszkadzaniu w prowadzeniu obserwacji naziemnych.
I tak firma SpaceX od 1 marca br. uruchomiła pilotażową usługę drobnych ogłoszeń okołoziemskich (z ang. Orbital Small Ads - OSA). Satelity konstelacji Starlink przelatując nad wybranym przez klienta obszarem będą repozycjonować się przy pomocy własnego napędu jonowego, aby utworzyć grafiki, napisy reklamowe.
Z nowych możliwości Starlink mogą korzystać wybrani klienci, którzy mieli szczęście trafić na tajemnicze reklamy usługi w Internecie.
Z możliwości nowego systemu skorzystał już pan Dawid, drobny handlarz samochodowy z województwa małopolskiego. Usługę wykupił w celu promocji oferty sprzedaży jednego ze swoich samochodów.
?Na reklamę usługi OSA natknąłem się przeglądając jeden ze znanych polskich serwisów treści. Postanowiłem, że spróbuję w ten sposób zareklamować całkiem niezłą furę, którą aktualnie mam na stanie.? Na telefon nie trzeba było długo czekać. Auto kupił amator nocnego nieba z Podkarpacia. ?Ta sprzedaż to dla mnie jak gwiazdka z nieba, akurat przyszła w dzień moich urodzin!?. Cieszy się pan Dawid.
SpaceX będzie chciał wykorzystywać reklamowe możliwości swojej flotylli do czasu, aż satelity nie zaczną pełnić docelowej funkcji telekomunikacyjnej. Obecnie na niskiej orbicie okołoziemskiej znajduje się 240 satelitów Starlink, a w tym roku planowane są jeszcze średnio dwa starty miesięcznie.
Na bieżąco relacjonujemy starty satelitów Starlink na portalu Uranii. Poważniejsze informacje na ten temat znajdziecie pod tagiem Starlink. Z kolei na temat problemów z coraz jaśniejszym nocnym niebem możecie przeczytać w dziale "Ciemne niebo"
Źródło: SpaceY
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacje o systemie Starlink
?    ochrona ciemnego nieba
 

Na zdjęciu tytułowym: Satelity Starlink tworzące na niebie logo firmy.
Satelity Starlink widoczne w Warszawie w pozycji reklamującej auto pana Dawida.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelity-starlink-miejsce-na-twoja-reklame

 

Jak Polacy wykorzystują możliwości reklamowe satelitów Starlink.jpg

Jak Polacy wykorzystują możliwości reklamowe satelitów Starlink2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Hubble znajduje najlepszy dowód na czarną dziurę o masie pośredniej
2020-04-01.
Nowe dane z Kosmicznego teleskopu Hubble?a dostarczyły najsilniejszych jak dotąd dowodów na istnienie we Wszechświecie czarnych dziur o masach pośrednich. Hubble potwierdza, że taka czarna dziura mieszka w gęstej gromadzie gwiazd.
Czarne dziury o masach pośrednich (Intermediate-mass black holes ? IMBH) są od dawna poszukiwanym ?brakującym ogniwem? w ewolucji czarnych dziur. Do tej pory znaleziono kilku innych kandydatów na IMBH. Są mniejsze niż supermasywne czarne dziury znajdujące się w centrach dużych galaktyk, ale większe niż czarne dziury o masie gwiazdowej powstałe w wyniku rozpadu masywnych gwiazd. Nowo odkryta czarna dziura ma masę ponad 50 000 razy większą niż Słońce.

W 2006 roku obserwatoria Chandra i XMM-Newton wykryły potężny rozbłysk promieni rentgenowskich, ale nie było jasne, czy pochodzi on z wnętrza naszej galaktyki czy spoza niej. Naukowcy przypisali je rozerwaniu gwiazdy po zbytnim jej zbliżeniu się do potężnego grawitacyjnie, zwartego obiektu, takiego jak czarna dziura.

Co zaskakujące, źródło promieniowania X o nazwie 3XMM J215022.4?055108, nie znajdowało się w centrum galaktyki, gdzie zwykle znajdują się masywne czarne dziury. Wzbudziło to nadzieję, że sprawcą jest IMBH, ale najpierw trzeba było wykluczyć inne możliwe źródło rozbłysku rentgenowskiego: gwiazdę neutronową w naszej własnej Drodze Mlecznej, ochładzającą się po ogrzaniu do bardzo wysokiej temperatury. Gwiazdy neutronowe są niezwykle gęstymi pozostałościami eksplodującej gwiazdy.

Hubble został skierowany na źródło promieniowania X, aby ustalić jego dokładną lokalizację. Głębokie obrazowanie w wysokiej rozdzielczości potwierdziło, że promieniowanie rentgenowskie nie pochodzi z pojedynczego źródła w naszej galaktyce, ale znajduje się w odległej gęstej gromadzie gwiazd na obrzeżach innej galaktyki ? po prostu w miejscu, w którym astronomowie spodziewali się znaleźć dowody na istnienie IMBH. Poprzednie badania Hubble?a wykazały, że im bardziej masywna jest galaktyka, tym większa jest znajdująca się w niej czarna dziura. Dlatego ten nowy wynik sugeruje, że gromada gwiazd, w której znajduje się 3XMM J215022.4?055108, może być odartym jądrem małomasywnej galaktyki karłowatej, która została grawitacyjnie i pływowo rozerwana przez jej bliskie interakcje z obecnie większą galaktyką gospodarzem.

IMBH są szczególnie trudne do znalezienia, ponieważ są mniejsze i mniej aktywne niż supermasywne czarne dziury; nie mają łatwo dostępnych źródeł paliwa, ani grawitacji, która jest wystarczająco silna, aby stale przyciągać gwiazdy i inną materię kosmiczną i wytwarzać charakterystyczne promieniowanie rentgenowskie. Astronomowie zatem muszą ?złapać? IMBH na gorącym uczynku w stosunkowo rzadkim akcie ?pożerania? gwiazdy. Zespół naukowców przeczesywał archiwum danych XMM-Newton, przeszukując setki tysięcy źródeł, aby znaleźć mocne dowody na tego jednego kandydata na IMBH. Raz znalezione, promieniowanie X z postrzępionej gwiazdy pozwoliło astronomom oszacować masę czarnej dziury.

Potwierdzenie jednej IMBH otwiera możliwość, że w mrokach czai się ich o wiele więcej, czekających, aż zostaną ujawnione przez przechodzącą zbyt blisko gwiazdę. Dacheng Lin z University of New Hampshire, kierownik zespołu, planuje kontynuować tę drobiazgową pracę, stosując metody, które dla jego zespołu okazały się skuteczne.

Badanie pochodzenia i ewolucji czarnych dziur o masach pośrednich da odpowiedź na pytanie, w jaki sposób powstały supermasywne czarne dziury, które znajdują się w jądrach masywnych galaktyk.

Czarne dziury są jednym z najbardziej ekstremalnych środowisk, których ludzie są świadomi, dlatego są poligonem doświadczalnym dla praw fizyki i naszego zrozumienia, jak działa Wszechświat. Czy supermasywna czarna dziura wyrasta z IMBH? Jak powstają same IMBH? Czy gęste gromady gwiazd są ich ulubionym domem? Dzięki pewnemu wnioskowi jednej tajemnicy Lin i inni astronomowie zajmujący się czarnymi dziurami odkrywają, że mają o wiele więcej ekscytujących pytań.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
HST

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/04/hubble-znajduje-najlepszy-dowod-na.html

 

Hubble znajduje najlepszy dowód na czarną dziurę o masie pośredniej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czarne dziury ewoluują. Odkryto dowód
2020-04-01.ŁZ. TM
Astronomowie od dawna byli przekonani o istnieniu czarnych dziur o średniej masie (IMBH), ale obiekty te niezwykle trudno jest zaobserwować. Teraz jednak NASA informuje, że znaleziono dowód.
Jedna z takich czarnych dziur o średniej masie ujawniła się rozrywając gwiazdę, która niefortunnie zbytnio się do niej zbliżyła.

Ustalono, że obiekt ma masę około 50 tysięcy razy większą niż nasze Słońce, jest więc znacznie mniejszy niż supermasywne czarne dziury znajdujące się w centrach galaktyk, ale większy od gwiazdowych czarnych dziur, które powstają w wyniku zapadania się grawitacyjnego umierających gwiazd.

Obiekt badano od 2006 roku. Podczas obserwacji wykorzystano dwa naziemne obserwatoria pracujące z paśmie promieniowania rentgenowskiego oraz teleskop Hubble'a. Chandra X-ray Observatory i X-ray Multi-Mirror Mission (XMM-Newton) zaobserwowały silny rozbłysk w zakresie promieniowania rentgenowskiego, jednak nie były one w stanie określić, czy doszło do niego wewnątrz, czy na zewnątrz Drogi Mlecznej.
Teleskop Hubble'a potwierdził, że namierzono właśnie obiekt IMBH znajdujący się w gęstej gromadzie gwiazd na obrzeżach innej galaktyki. Astronomowie uważają, że gromada 3XMM J215022.4-055108 może być pozostałością po galaktyce karłowatej, która została rozerwana i wchłonięta przez galaktykę, gdzie obecnie się znajduje gromada.

Czarne dziury o średniej masie są od dawna poszukiwane przez specjalistów. Stanowią one brakujące ogniwo ewolucji czarnych dziur. Dotychczas przeprowadzono zaledwie kilka obserwacji, wskazujących na istnienie takich obiektów.
źródło: ?Kopalnia Wiedzy?
Zaobserwowana czarna dziura ma masę 50 tysięcy razy większą niż Słońce (fot,.NASA)
https://www.tvp.info/47372795/czarne-dziury-ewoluuja-odkryto-dowod-wieszwiecej

 

Czarne dziury ewoluują. Odkryto dowód.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NASA celowo rozbije sondę kosmiczną o asteroidę

2020-04-01,
 
Pomimo intensywnej walki całej ludzkości z pandemią koronawirusa, istnieją inne niebezpieczeństwa, które nam zagrażają. Jednym z nich jest możliwość uderzenia asteroidy w Ziemię. Naukowcy przygotowują scenariusze stanowiące zabezpieczenie przed zagrożeniem z kosmosu.


Z tego powodu NASA przygotowała misję DART (Double Asteroid Redirection Test), której start jest planowany na 22 lipca 2021. Ma to być misja demonstracyjna, której celem będzie zbadanie możliwości wykorzystania uderzenia kinetycznego do zmiany kierunku trajektorii asteroidy.


Celem misji DART będzie układ podwójny asteroid o nazwie Didymos (65803 Didymos), który nie stanowi żadnego zagrożenia dla Ziemi. Większa z asteroid - Didymos A - ma ok. 780 m średnicy, a mniejsza - Didymos B - tylko 160 m średnicy. Sonda DART uderzy w mniejszą asteroidę.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, misja DART wystartuje 22 lipca 2021 r., a swój cel osiągnie 22 września tego samego roku, kiedy asteroida Didymos będzie najbliżej Ziemi - minie nas w odległości 11 mln km. Aby dostać się do asteroidy, NASA użyje innowacyjnego silnika jonowego o nazwie NEXT-C (NASA Evolutionary Xenon Thruster).

Silnik składa się z dwóch podstawowych komponentów - steru i jednostki przetwarzającej moc. NEXT-C jest przygotowywany do serii testów, zarówno wydajnościowych, jak i środowiskowych. Silnik został już poddany niektórym testom i stwierdzono, że jest odporny na warunki panujące w przestrzeni kosmicznej.

Silnik jonowy NEXT-C to naprawdę niezwykła jednostka - jest około 3 razy potężniejszy od napędów jonowych NSTAR wykorzystywanych w misjach DAWN i Deep Space One. W NEXT-C paliwem jest ksenon.

Kiedy DART dotrze do podwójnej asteroidy, będzie miał towarzystwo. Włoska Agencja Kosmiczna dostarczy LICIA (Light Itaian CubeSat) na potrzeby misji, które mają zaprezentować obraz przedstawiający asteroidy. Oczekuje się, że uderzenie zmieni prędkość orbitalną Didymosa B o ok. 0,5/s. To zmieni okres rotacji asteroidy i pozostawi na niej krater o szerokości ok. 20 m.

Mimo że sonda DART zostanie zniszczona po uderzeniu w Didymosa, ESA planuje misję obserwacyjną asteroidy. Hera ma wystartować w 2024 .

 
Symulacja wyglądu układu asteroid Didymos /materiały prasowe

Silnik jonowy NEXT-C /NASA
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-nasa-celowo-rozbije-sonde-kosmiczna-o-asteroide,nId,4411388

 

NASA celowo rozbije sondę kosmiczną o asteroidę.jpg

NASA celowo rozbije sondę kosmiczną o asteroidę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nadlatuje kometa C/2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak?
Autor: admin (2020-04-01)
Nowo odkryta kometa o nazwie C/2019 Y4 (ATLAS) przekracza teraz orbitę Marsa, gdy zmierza w kierunku Słońca. Od momentu odkrycia 28 grudnia 2019 r. kometa rozjaśnia się tak szybko, że do końca maja może być nawet widoczna gołym okiem.
Peryhelium, czyli moment największego zbliżenia do Słońca, nastąpi w dniu 31 maja 2020 roku. Kometa C/2019 Y4 ATLAS, minie naszą dzienną gwiazdę w odległości zaledwie 0,25 AU (jednostka astronomiczna), czyli około 37 399 470 km. Zanim do tego dojdzie, prawie na pewno zwiększy swoją jasność i może być widoczna nawet gołym okiem, bez teleskopu.
Nie wiadomo jeszcze jak wielka będzie jej koma, czyli obłok gazów odparowywanych na skutek ciepła słonecznego. Od tego zależy jak bardzo spektakularny widok będziemy mogli podziwiać na nocnym niebie.
Zwrócono też uwagę, że orbita komety C/2019 Y4 (ATLAS) jest bardzo podobna do tej jaką miała tak zwana Wielka Kometa C/1844 Y1, która uświetniła nocne niebo w 1844 roku. Sprawiło to, że astronomowie sugerują, iż może być nawet fragmentem wspomnianej komety. STanowi to podstawę do przypuszczeń, że również C/2019 Y4 (ATLAS) stanie się "Wielką Kometą", tylko z 2020 roku.
W przeszłości zawsze przylot komety był uważany za zły znak lub zapowiedź wojny, albo plagi. Korelacja między obserwacjami komet i różnymi niepokojami jest wręcz uderzająca. Niektórzy badacze twierdzą, że to komety odpowiadają za niektóre epidemie, jak dżumę. Bardzo możliwe, że fragment komety spadł na naszą planetę w 536 roku naszej ery. To właśnie wtedy doszło do słynnej ogólnoświatowej anomalii cieplnej.
W krótkim okresie czasu doszło do dramatycznej zmiany klimatu skutkującej czymś, co dzisiaj nazwalibyśmy nuklearną zimą. Według jednej z teorii doszło wtedy do zderzenia z fragmentem komety, który wchodziła w skład ciała niebieskiego znanego jako kometą Halleya. Była ona gwiazdą astronomicznego świata w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Kilka lat po tym zjawisku, między rokiem 541 a 542 naszej ery, zanotowano pierwsze przypadki śmierci w wyniku dżumy. Zwano ją wtedy jeszcze "plagą Justyniana", ale na następne stulecia "czarna śmierć" stałą się plagą znaną od Europy po Bliski Wschód.
Czy to możliwe, że kometa Halleya sprowadziła na ziemię bakterie wywołujące plagę dżumy? Jeśli przyjmiemy, że teoria panspermii, zakładająca rozsianie się życia po Wszechświecie za pomocą komet i asteroid, jest prawdziwa. A skoro kometa może przenieść życie, to może też przetransportować bakterie czy wirusy. Zatem teoria zakładająca, że pojawienie się komet może mieć związek z epidemiami na Ziemi, może nie być zbyt daleka od rzeczywistości. Wszak prawie zawsze nasza planeta wlatuje przy takiej okazji w chmurę gazów pozostawioną podczas przelotu komety wokół Słońca.
Źródło zdjęcia: Michael Jager / spaceweathergallery.com
Źródło zdjęcia: Dan Bartlett - wykonane 28 marca 2020
Zdjęcie: Rolando Ligustri / CARA Projekt
Zdjęcie: Brian Ottum, spaceweathergallery.com
Źródło zdjęcia: Mark Harman, spaceweathergallery.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nadlatuje-kometa-c2019-y4-atlas-ktora-moze-byc-widoczna-golym-okiem-czy-zly-znak

 

 

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak.jpg

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak2.jpg

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak3.jpg

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak4.jpg

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak5.jpg

Nadlatuje kometa C2019 Y4 (ATLAS), która może być widoczna gołym okiem. Czy to zły znak6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Meteoryty odkrywają historię wody na Marsie
2020-04-01. Radosław Kosarzycki

Naukowcy z Uniwersytetu Arizony przeanalizowali marsjańskie meteoryty Black Beauty oraz Allan Hills 84001 i na ich podstawie odtworzyli historię wody na Marsie jak i historię samej planety.
Wyniki badań, opublikowane dzisiaj w periodyku Nature Geoscience, wskazują, że Mars najprawdopodobniej otrzymał wodę z dwóch zupełnie różnych źródeł na wczesnym etapie powstawania planety. Różnice między tymi dwoma źródłami wskazują, że Mars, w przeciwieństwie do Ziemi i Księżyca, nigdy nie był pokryty w całości oceanem magmy.
Oba źródła wody we wnętrzu Marsa mogą nam coś powiedzieć o obiektach, z których powstawały wewnętrzne, skaliste planety Układu Słonecznego ? mówi Jessica Barnes, adiunkt planetologii w Lunar and Planetary Laboratory.
Mars mógł powstać m.in. z dwóch różnych planetozymali o zupełnie innej zawartości wody, które nigdy się do końca ze sobą nie wymieszały. To istotna informacja dla wszystkich naukowców próbujących dowiedzieć się czy w przeszłości na powierzchni Marsa mogło istnieć życie.
Czego można dowiedzieć się z wody?
Wielu naukowców próbowało dowiedzieć się czegokolwiek o historii wody na Marsie. Skąd się ona wzięła? Jak długo znajdowała się w skorupie Marsa? Skąd się wzięła woda we wnętrzu Marsa? Co może nam ona powiedzieć o ewolucji planety?
Jessica Barnes wraz ze swoim zespołem przeanalizowała historię wody na Marsie analizując poszczególne izotopy wodoru. Wodór-1 (prot) zawiera w swoim jądrze jeden proton. Jądro deuteru natomiast składa się z jednego protonu i jednego neutronu. Stosunek obfitości tych dwóch izotopów wodoru mówi planetologom wiele o procesach i możliwym pochodzeniu wody w skałach, minerałach i krzemianach.
Od ponad 20 lat naukowcy analizują stosunek obfitości izotopów w meteorytach marsjańskich. Choć wyniki tych badań rozsiane są po całym świecie, to powoli zaczyna się klarować pewien trend.
Woda uwięziona w skałach na Ziemi jest niefrakcjonowana, czyli jej stosunek izotopowy nie różni się od standardowej wartości dla wody w oceanach ? stosunek protu do deuteru wynosi 1:6420. W atmosferze Marsa woda jest silnie frakcjonowana ? w większości jest tam deuter, ciężki wodór, ponieważ wiatr słoneczny wywiał większość lekkiego wodoru w przestrzeń kosmiczną.
Badacze postanowili zbadać obfitość izotopów wodoru w skorupie Marsa. W tym celu skupili się na meteorytach Black Beauty oraz Allan Hills, z czego ten pierwszy był szczególnie interesujący, ponieważ stanowi zbitkę materii z różnych etapów historii Marsa.
Dzięki temu dowiedzieliśmy się jak skorupa Marsa zmieniała się na przestrzeni kilku miliardów lat ? mówi Barnes.
W próbkach meteorytów stosunek obfitości izotopów wypadł na poziomie pomiędzy skałami ziemskimi a atmosferą Marsa.  Gdy uzyskane wyniki porównano z wcześniejszymi badaniami, także tymi wykonanymi za pomocą łazika Curiosity, okazało się, że przez ponad 4 miliardy lat historii Marsa nic się nie zmieniło.
Zaczęliśmy się zastanawiać czy to nie dziwne. Jakim cudem atmosfera Marsa ulega frakcjonowaniu, a skorupa pozostaje taka sama przez miliardy lat ? mówi Barnes. Co więcej, zaczęliśmy się zastanawiać dlaczego skorupa planety różniła się od płaszcza, warstwy leżącej tuż pod nią. Jeśli spróbujemy wyjaśnić stały stosunek izotopowy skorupy Marsa, to atmosfera nam w tym nie pomoże. Wiemy natomiast, że skorupy planetarne powstają ze stopionych skał z wnętrza, które zestaliły się na powierzchni.
Początkowo naukowcy założyli, że wnętrze Marsa jest bardziej podobne do Ziemi i niefrakcjonowane.
Może to oznaczać, że zmienność stosunku izotopów wodoru w próbkach wynika albo  zanieczyszczeń powstałych na Ziemi, albo jest wynikiem oddziaływania atmosfery podczas wyrzucania skał z powierzchni Marsa w przestrzeń kosmiczną.
Teza mówiąca, że wnętrze Marsa przypomina ziemskie jest efektem badań jednego z marsjańskich meteorytów, który najprawdopodobniej pochodzi z płaszcza planety ? warstwy znajdującej się między jądrem a skorupą Marsa. Warto jednak zauważyć, że różne meteoryty marsjańskie znacząco różnią się od siebie.
Analizując literaturę naukową i dostępne dane naukowcy wyodrębnili dwa typy marsjańskich skał wulkanicznych ? wzbogacone szergotyty i zubożone szergotyty (nazwa pochodzi od pierwszego znalezionego w Indiach meteorytu marsjańskiego Shergotty) ? różniące się od siebie stosunkami izotopowymi wodoru. Wzbogacone szergotyty zawierają więcej deuteru niż zubożone, które są bardziej podobne do skał ziemskich.
Okazuje się, że gdy zmieszamy różne proporcje izotopów wodoru z tych dwóch rodzajów szergotytów, to uzyskamy taką wartość, jaką mamy w skorupie Marsa ? mówi Barnes.
Naukowcy uważają, że szergotyty zawierają sygnatury dwóch różnych zbiorników wodoru ? a tym samym wody ? wewnątrz Marsa. Znaczące różnice między innymi wskazują, że w Marsie istniało więcej niż jedno źródło wody oraz, że na powierzchni planety nigdy nie było globalnego oceanu magmy.
https://www.spidersweb.pl/2020/04/meteoryty-marsjanskie-historia-wody-na-marsie.html

 

Meteoryty odkrywają historię wody na Marsie.jpg

Meteoryty odkrywają historię wody na Marsie2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ponowna analiza danych z sondy Voyager 2 ujawniła nieznany sekret Urana
2020-04-02.
W pobliżu Urana mogą występować plazmoidy, czyli gigantyczne bąble magnetyczne z plazmą. Naukowcy uzyskali na to dowód analizując dane sprzed kilkudziesięciu lat, zebrane podczas przelotu sondy Voyager 2 koło tej planety w 1986 r. - ponformowała NASA.
Voyager 2 to automatyczna amerykańska sonda wystrzelona z Ziemi w 1977 roku. Przeleciała obok Jowisza, Saturna, Urana, Neptuna, a obecnie znajduje się już poza Układem Słoneczny w otwartej przestrzeni międzygwiazdowej.
Urana sonda minęła 24 stycznia 1986 r., przelatując 81433 kilometrów od górnych wierzchołków chmur tej gazowej planety. Wtedy odkryto m.in. dwa nowe pierścienie, 11 nowych księżyców i zmierzono temperaturę minus 214 stopni Celsjusza.
Zebrane wówczas dane na temat Urana to jak dotąd jedyne pomiary wykonane z bliska dla tej planety. Ponowna analiza danych po ponad trzydziestu latach pozwoliła na odkrycie jeszcze jednego sekretu Urana. Okazuje się, że sonda przeleciała wtedy przez plazmoid ? skupisko plazmy, gigantyczny bąbel magnetyczny, który mógł unosić atmosferę planety w przestrzeń kosmiczną.
Wiadomo, iż atmosfery wszystkich planet w Układzie Słonecznym stopniowo uciekają w przestrzeń kosmiczną. Z Wenus wypływa wodór, który dołącza do strumienia cząstek wiatru słonecznego. Jowisz i Saturn wyrzucają w kosmos kule elektrycznie naładowanego ?powietrza?. Nawet Ziemia traci atmosferę w przestrzeń kosmiczną. Nie ma jednak powodu do obaw, proces ten jest bardzo powolny, nie mający znaczenia w ludzkich skalach czasu. Ale przykładem, że w skali miliardów lat utrata atmosfery ma znaczenie dla losu planety jest Mars ? naukowcy sądzą, że kiedyś był on wilgotną planetą z grubą atmosferą, a obecnie to pustynny świat z cienką i rzadką atmosferą w porównaniu do ziemskiej.
O ile latach 80. niewiele o tym wiedziano, to obecnie plazmoidy są uznawane za istotny element procesów utraty masy przez planety. Te olbrzymie bąble plazmy (naładowanego elektrycznie gazu) odrywają się od końca magnetycznego ?ogona? planetarnej magnetosfery. W dłuższych skalach czasu plazmoidy mogą wysysać jony z atmosfery planety. Plazmoidy obserwowano w przypadku Ziemi i innych planet, ale do tej pory nie było takich obserwacji fla Urana.
Porównując dane z plazmoidami obserwowanymi w pobliżu Jowisza, Saturna i Merkurego, naukowcy szacują, że ten w pobliżu Urana miał cylindryczny kształt i rozmiary 204 tysięcy kilometrów na 403 tysiące kilometrów. Przypuszczalnie składał się z naładowanych cząstek, głównie ze zjonizowanego wodoru.
Lot Voyagera 2 przez plazmoid trwał 60 sekund z obejmującego 45 godzin przelotu lotu sondy w pobliżu Urana. Ujawnił się jako szybki skok w górę wskazać z magnetometru. ?Ale gdyby narysować go w 3D, wyglądałby jak walec? ? tłumaczy Dan Gershman z Goddard Space Flight Center, naukowiec zaangażowany w badania. Według jego szacunków, plazmoidy mogą odpowiadać za od 15 do nawet 55 procent utraconej masy atmosfery Urana.
Naukowcy analizowali stare dane z sondy Voyager 2 w ramach opracowywania planów nowej misji kosmicznej do zbadania Urania i Neptuna. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie ?Geophysical Research Letters?. (PAP)
cza/ zan/
Zdjęcie Urana wykonane przez sondę Voyager 2 w dniu 14 stycznia 1986 roku. Swój niebieski kolor planeta zawdzięcza metanowi zawartemu w atmosferze, który absorbuje czerwoną część widma. Źródło: NASA/JPL-Caltech.

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C81510%2Cponowna-analiza-danych-z-sondy-voyager-2-ujawnila-nieznany-sekret-urana.html

 

 

Ponowna analiza danych z sondy Voyager 2 ujawniła nieznany sekret Urana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w kwietniu 2020 (odc. 01) - W cieniu Wenus
2020-04-02.
Najpierw Wenus opasana wstęgą ziemskiej atmosfery, a potem nagusieńka jak ją Pan Bóg stworzył - takie atrakcje funduje nam kwietniowe niebo A.D. 2020 ; ) Tej wiosny Wenus jest wręcz olśniewająca, więc nic tylko patrzeć - zwłaszcza, że na początku kwietnia ma towarzystwo w postaci prześlicznych Plejad. Sama zaś planeta świeci tak jasno, że możemy zapolować na rzucany przez nią cień. Wyniki naszego eksperymentu (i nie tylko) do zobaczenia w filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy!
Kiedy zapada bezchmurny wieczór, przez krótki czas możemy podziwiać taki oto fenomen: dokładnie po przeciwnej stronie w stosunku do miejsca, w którym zaszło Słońce, niziutko nad linią horyzontu pojawia się lekko siny pas z domieszką różu. Już kilka minut po zachodzie Słońca stopniowo się wznosi, by na wysokości ok. 10 stopni kątowych zmieszać się z ciemniejącym tłem nieboskłonu. Ten pas to cień Ziemi wyświetlany w naszej atmosferze przez promienie słoneczne strzelające spod widnokręgu. Zjawisko nosi nazwę Wstęgi Wenus - na pamiątkę starożytnej bogini piękności i nie ma nic wspólnego z planetą. Tej nigdy nie zobaczymy na tle Wstęgi, bowiem Wenus na ziemskim niebie oddala się od Słońca maksymalnie na 48, a nie 180 stopni.
Na początku kwietnia 2020 roku widzimy Wenus w takim właśnie położeniu. Zanim jeszcze na dobre zapada zmrok, ona już świeci wysoko nad zachodnim widnokręgiem. Wręcz przyciąga nasz wzrok i rodzi wiele pytań: czy to UFO? Samolot? A może jakiś satelita? Nie... To planeta - najbliższa sąsiadka Ziemi. Tej wiosny jest tak jasna, że możemy stanąć w jej... cieniu! Nie wszyscy wiedzą, że światło Wenus potrafi rzucać cienie. Nie da się tego zobaczyć, ale da się sfotografować (szczegóły podajemy w filmie). Przede wszystkim musimy zadbać, by w miejscu eksperymentu nie było absolutnie ŻADNYCH źródeł światła. Poza tym, szalenie ważne są warunki pogodowe - bezchmurne niebo może nie wystarczyć; chodzi o to, aby było ono krystalicznie czyste, np. przewiane po przejściu chłodnego frontu atmosferycznego i całkowicie ciemne. No i sama Wenus - jak najjaśniejsza i możliwie jak najwyżej nad horyzontem. Po 10 kwietnia, kiedy Księżyc zniknie z wieczornego firmamentu nadarzy się okazja do złapania cienia Wenus - tym bardziej, że planeta wciąż nabiera blasku, którego maksimum na poziomie -4.7 mag. osiągnie 28 kwietnia.
Znacznie wcześniej, bo już na początku miesiąca wieczorami Wenus odwiedza Plejady, czyli gromadę M45. Zjawisko - choć spektakularne - wcale nie jest łatwe do zaobserwowania. Wynika to z ogromnej różnicy jasności między Wenus a Plejadami. Planeta jest aż 1500 razy jaśniejsza od gromady gwiazdek, więc kiedy patrzymy gołym okiem, blask Wenus może skutecznie przyćmić Plejady. Lepiej więc użyć lornetki lub teleskopu. Przejście Wenus na tle Plejad 03 kwietnia jest też sporym wyzwaniem dla astrofotografów, bowiem planeta jest w najbliższym złączeniu z M45 w całym XXI w., jak dotąd! Dodatkowym utrudnieniem jest blask Księżyca zmierzającego ku pełni.
A propos... Właśnie 03 kwietnia wieczorem Srebrny Glob odnajdziemy w towarzystwie innej gromady - M44. I znów musimy użyć lornetki lub teleskopu, bowiem gwiezdny Żłóbek tonie w księżycowej poświacie. Następnego wieczora mamy sposobność śledzić złączenie Księżyca z Regulusem - najjaśniejszą gwiazdą Lwa; tym razem oba obiekty bez trudu dostrzeżemy gołym okiem. W połowie kwietnia nasz satelita przewędruje na poranne niebo, gdzie najpierw spotka się z gwiazdą Acrab ze Skorpiona, a następnie z triem planet: Jowiszem, Saturnem i Marsem. Warunki nie są łatwe, bo wszystko rozgrywa się nisko nad pd-wsch. horyzontem, a Saturn i Mars - w przeciwieństwie do Jowisza - świecą niezbyt jasno.
Kiedy Księżyc zniknie z nocnego firmamentu, zapolujmy na Lirydy. Tegoroczne maksimum kwietniowego roju meteorów przypada nocą z 21 na 22 kwietnia. Po północy na bezchmurnym, przejrzystym niebie z dala od miejskich świateł możemy dostrzec ok. 20 meteorów w ciągu godziny. Ich źródłem jest kometa Thatchera, odkryta w kwietniu 1861 roku. Krótko po odkryciu, w maju znalazła się najbliżej Ziemi na swej orbicie, by miesiąc później przejść przez peryhelium, czyli punkt przysłoneczny. W 2020 roku całkiem podobnie zachowuje się kometa ATLAS, która późną wiosną może być hitem nie tylko roku, ale i wieku - jeśli idzie o komety na ziemskim niebie. O niej opowiemy w kolejnym odcinku naszego filmowego kalendarza astronomicznego. Bądźcie zdrowi!
Piotr Majewski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-kwietniu-2020-odc-01-w-cieniu-wenus

Niebo w kwietniu 2020 (odc. 01) - W cieniu Wenus.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NASA i SpaceX ćwiczą procedury przed pierwszym lotem załogowym Crew Dragona
2020-04-02. Radosław Kosarzycki

Połączone zespoły NASA i SpaceX zakończyły właśnie serię symulacji zbliżającej się misji załogowej na pokład ISS. Przeprowadzone testy obejmowały całość misji, od startu aż po lądowanie.
W ramach misji Demo-2 astronauci Bob Behnken oraz Doug Hurley polecą w maju na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie statku Crew Dragon zainstalowanego na szczycie rakiety Falcon 9. Będzie to pierwszy kosmiczny lot załogowy realizowany z terytorium Stanów Zjednoczonych od 2011 r.
Przez ostatnich kilka miesięcy najważniejsi członkowie zespołu kontroli lotu z Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy?ego realizowali symulacje poszczególnych faz nadchodzącej misji. W tym samym czasie astronauci ćwiczyli procedury, korzystając przy tym z realistycznego symulatora Crew Dragona.
W ramach ostatniej symulacji poszczególne zespoły wykonywały swoje procedury przewidziane na okres od zamknięcia włazu do odłączenia od stacji kosmicznej oraz lot i przygotowanie do wejścia w atmosferę. W marcu astronauci i obsługa trenowali przygotowania do lotu, start i cumowanie do ISS.
Według ostatnich informacji start Crew Dragon będzie miał miejsce w drugiej połowie maja tego roku.
NASA kompletuje już załogę do kolejnego lotu
Dopisując wczoraj do listy astronautkę Shannon Walker, NASA skompletowała pierwszą załogę operacyjną, która na pokładzie Crew Dragona poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Walker dołączy do Michaela Hopkinsa i Victora Glovera Jr. oraz Soichi Noguchi z japońskiej agencji JAXA. Cała czwórka spędzi na pokładzie ISS sześć miesięcy.
Ich misja będzie pierwszą z serii regularnych, rotacyjnych lotów na pokład ISS, realizowanych za pomocą statku Crew Dragon. Loty rozpoczną się po zakończeniu misji testowej Demo-2, a więc Walker, Glover, Hopkins i Noguchi polecą na pokład ISS dopiero w drugiej połowie roku.
Shannon Walker na pokładzie ISS 25 listopada 2010 r. Źródło: NASA
https://www.spidersweb.pl/2020/04/nasa-spacex-crew-dragon-falcon-9-symulacje.html

 

NASA i SpaceX ćwiczą procedury przed pierwszym lotem załogowym Crew Dragona.jpg

NASA i SpaceX ćwiczą procedury przed pierwszym lotem załogowym Crew Dragona2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

WFIRST będzie odkrywał egzoplanety w centrum Drogi Mlecznej. Pomoże mu zniekształcona czasoprzestrzeń
2020-04-02. Radosław Kosarzycki

Podstawowym zadaniem kosmicznego teleskopu WFIRST (Wide Field Infrared Survey Telescope) będzie poszukiwanie planet pozasłonecznych znajdujących się w kierunku centrum Drogi Mlecznej, gdzie znajduje się większość gwiazd w naszej galaktyce. Opisując te planety, coraz lepiej będziemy poznawali różnego typu układy planetarne występujące w naszej galaktyce.
Gdy połączymy planety odkryte przez WFIRST z tymi odkrytymi przez teleskopy Kepler oraz TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite) zakończy się pierwszy spis planet obejmujący planety o różnych masach, poruszające się po różnych orbitach.
Większość dotychczas odkrytych planet pozasłonecznych odkryto gdy przechodziły one na tle tarczy swoich gwiazd macierzystych zasłaniając część emitowanego przez nie promieniowania. Teleskop WFIRST też będzie w stanie rejestrować takie tranzyty, ale domyślnie będzie wypatrywał dokładnie odwrotnego efektu ? niewielkich wzrostów jasności gwiazd spowodowanych przez tzw. mikrosoczewkowanie. Tego typu zjawiska są dużo rzadsze od tranzytów, bowiem bazują na losowym ustawieniu w jednej linii dwóch odległych od siebie gwiazd przemierzających przestrzeń kosmiczną.
Zjawiska mikrosoczewkowania spowodowane przez małe planety są rzadkie i trwają krótko, ale wciąż są silniejsze niż obserwowane za pomocą innych metod ? mówi David Bennett zajmujący się mikrosoczewkowaniem grawitacyjnym w NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt. Skoro prawdopodobieństwo zarejestrowania takiego sygnału wynosi jeden na milion, to aby znaleźć mało-masywne planety za pomocą WFIRST musimy obserwować setki milionów gwiazd.
Co więcej, mikrosoczewkowanie jest metodą skuteczniejszą w poszukiwaniu planet znajdujących się w ekosferach gwiazd, czyli w zakresie odległości od gwiazdy, w którym na powierzchni planet skalistych potencjalnie może znajdować się woda w stanie ciekłym.
Mikrosoczewkowanie grawitacyjne
Do zjawiska tego dochodzi gdy światło przechodzi w pobliżu masywnego obiektu. Każdy obiekt posiadający masę zakrzywia otaczającą go czasoprzestrzeń. Światło podróżuje w przestrzeni po linii prostej, ale jeżeli sama przestrzeń jest zakrzywiona ? np. w pobliżu gwiazdy ? światło przemieszczając się w linii prostej uwzględnia zagięcie czasoprzestrzeni.
Za każdym razem gdy, patrząc z naszego punktu w przestrzeni, dwie gwiazdy przechodzą bardzo blisko siebie, promienie światła z dalszej gwiazdy zakrzywiają się przechodząc przez zakrzywioną czasoprzestrzeń w pobliżu bliższej gwiazdy. Jeżeli gwiazdy przechodzą dosłownie jedna za drugą, bliższa z nich działa niczym naturalna, kosmiczna soczewka, skupiając i zwiększając intensywność promieniowania dalszej gwiazdy.
Potencjalne planety krążące wokół bliższej z obu gwiazd mogą także wpływać na soczewkowane światło, działając jak mniejsze soczewki. Odkształcenia spowodowane przez planety pozwalają astronomom zmierzyć masę tych planet oraz odległość od gwiazdy macierzystej. Właśnie tak WFIRST zamierza odkrywać nowe planety.
Podejmowanie dzisiaj prób opisania populacji planet w Drodze Mlecznej przypomina próby interpretowania na wpół zakrytych obrazów. Aby w pełni zrozumieć układy planetarny, musimy odkryć planety o każdej masie, krążące w każdej odległości od swoich gwiazd. Żaden pojedynczy teleskop na to nie pozwoli, ale gdy połączymy zbiory planet odkrytych za pomocą WFIRST, Kepler i TESS, będziemy mieli pełniejszy obraz ? mówi Matthew Penny, adiunkt fizyki i astronomii na Uniwersytecie Stanu Luizjana w Baton Rouge.
Spośród dotychczas odkrytych ponad 4000 planet, tylko 86 odkryto za pomocą mikrosoczewkowania. Techniki obecnie stosowane do poszukiwania innych planet pozwalają na odkrywanie planet zupełnie niepodobnych do planet w Układzie Słonecznym. Za pomocą metody tranzytów odkrywa się najwięcej planet o masie mniejszej od masy Neptuna i krążących bliżej swojej gwiazdy niż Merkury. Gdyby zastosować metodę tranzytów na Układzie Słonecznym, najprawdopodobniej nie zauważylibyśmy żadnej z ośmiu planet.
Mikrosoczewkowanie, którego wkrótce będzie poszukiwał WFIRST, pozwoli nam odkryć analogi każdej z planet Układu Słonecznego poza Merkurym, którego ciasna orbita i niska masa stawiają go poza zasięgiem tego teleskopu. WFIRST będzie jednak w stanie znajdować planety o masie zbliżonej do masy Ziemi lub mniejszej, a być może będzie w stanie odkrywać także duże księżyce, takie jak chociażby Ganimedes czy Tytan.
WFIRST będzie odkrywał także planety z innych słabo zbadanych kategorii. Mikrosoczewkowanie dobrze nadaje się do badania planet leżących za ekosferą gwiazdy, takich jak np. Uran i Neptun. Choć w naszym układzie planetarnym znajdują się zaledwie dwa lodowe olbrzymy, to badania wskazują, że mogą być one najpowszechniej występującym typem planet w Drodze Mlecznej.
WFIRST będzie szukał tam gdzie nie szukał jeszcze nikt
Kosmiczny Teleskop Kepler szukał planet na obszarze 100 stopni kw., wokół 100 000 gwiazd w odległości do ok. 1000 lat świetlnych.  TESS przeszukuje całe niebo, śledzi 200 000 gwiazd, ale w odległości do jedynie ok. 100 lat świetlnych. W przeciwieństwie do nich WFIRST będzie analizował tylko 3 st. kw. nieba, ale będzie śledził 200 mln gwiazd w odległości nawet 10 000 lat świetlnych.
Jako teleskop obserwujący zakres podczerwieni, WFIRST będzie zaglądał za obłoki pyłu i gazu, które uniemożliwiały innym teleskopom poszukiwanie planet w zatłoczonym obszarze centralnym Drogi Mlecznej.
Naukowcy szacują, że przegląd zjawisk mikrosoczewkowania pozwoli nam odkryć kolejne tysiące planet pozasłonecznych, ale także setki innych osobliwych i interesujących obiektów kosmicznych: badacze będą w stanie odkrywać obiekty swobodnie przemierzające przestrzeń kosmiczną o masie mieszczącej się w zakresie od masy Marsa do 100 mas Słońca. Na jednym końcu tego zakresu znajdują się planety wyrzucone ze swoich układów planetarnych wskutek interakcji z gazowymi olbrzymami. Kawałek dalej znajdują się brązowe karły, obiekty za duże na planety, ale nie wystarczająco masywne, aby stać się gwiazdami. Obiekty tego typu nie świecą tak jak gwiazdy, ale WFRIST będzie w stanie je dostrzec w podczerwieni, bowiem emitują one resztki ciepła pozostałego z okresu ich powstawania. Na drugim krańcu natomiast znajdują się gwiazdy neutronowe i czarne dziury pozostałe po eksplozjach supernowych.
Brutalna rzeczywistość
Ustawa budżetowa na 2020 r.  zapewnia finansowanie projektu WFIRST do września tego roku. W propozycji budżetu na 2021 r. pojawił się jednak zapis proponujący anulowanie finansowania WFIRST i skupienie się na dokończeniu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, którego start (choć mało prawdopodobny) planowany jest obecnie na marzec 2021 r.
How Gravitational Microlensing Looks to an Observer
WFIRST Will Look Toward the Galactic Center for Microlensing Events

https://www.spidersweb.pl/2020/04/poszukiwanie-planet-pozaslonecznych-teleskop-wfirst.html

 

WFIRST będzie odkrywał egzoplanety w centrum Drogi Mlecznej. Pomoże mu zniekształcona czasoprzestrzeń.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tak będzie wyglądał pierwszy pojazd latający do eksploracji obcej planety
2020-04-02.
Już w przyszłym roku na Marsie pojawi się pierwszy w historii latający pojazd o nazwie NASA Helicopter. To będzie rewolucja. Ten dron może przyczynić się bowiem do odkrycia śladów życia na tym jałowym obecnie globie.
Agencja kończy prace nad tym niezwykłym urządzeniem. Przez ostatnie miesiące przeprowadziła serię w pełni pomyślnych testów. Trzeba tutaj podkreślić, że jest to w tej chwili najbardziej zaawansowane tego typu urządzenie na świecie. Dron będzie mógł poruszać się w powietrzu niemal bez przerwy, a to za sprawą wyposażenia go w niezwykle wydajne panele solarne i akumulatory.
Dron przeszedł testy w symulowanych warunkach marsjańskich w Space Simulator, czyli specjalnej komorze próżniowej, która ma średnicę blisko 8 metrów i znajduje się w Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Warunki na powierzchni Czerwonej Planety są niezwykle ekstremalne. Dron będzie musiał funkcjonować w temperaturze minus 95 stopni Celsjusza i w bardzo niskim ciśnieniu.
Pomysł jest jednak jak najbardziej przemyślany i praktyczny, gdyż drony mogą znacznie szybciej i skuteczniej, od satelitów i łazików, eksplorować ten jałowy glob. Łazik Curiosity jest na Marsie już od 8 lat, a w tym czasie udało mu się przejechać zaledwie ok. 25 kilometrów. Dron taki dystans będzie mógł pokonać w jeden dzień, tym samym dostarczając bardzo cennych informacji o przeszłości geologicznej, jak i atmosferycznej tego obiektu. Być może uda się w ten sposób szybciej wypatrzeć ślady życia.
Zaprojektowany latający NASA Helicopter waży 1,8 kilograma i cechuje się dość niewielkimi rozmiarami. Średnica modułu napędowego będzie wynosić niecałe 10 centymetrów, ale za to jego skrzydła mają być sporo większe, bo dochodzić do 120 centymetrów średnicy. Dwa śmigła będą rotowały w przeciwnych kierunkach z prędkością 2500 obrotów na minutę, czyli nawet 10 razy szybciej, niż ma to miejsce w helikopterach latający w ziemskiej atmosferze.
Jest to spowodowane panującym na Marsie niskim ciśnieniem. Dron będzie pozyskiwał energię dzięki panelom solarnym i będzie mógł pozostać w powietrzu przez wiele godzin podczas dnia, a gdy zajdzie potrzeba doładowania akumulatorów, to będzie mógł to dodatkowo uczynić w specjalnie wydzielonym miejscu na łaziku. Najważniejszym aspektem jego udziału w misji łazika Perseverance, będzie prowadzenie ważnych obserwacji powierzchni Marsa z lotu ptaka. Do tej pory obrazy tej planety mogliśmy oglądać tylko za pomocą orbiterów, ale teraz obrazy będą znacznie lepszej jakości i zobaczymy na nich o wiele więcej szczegółów powierzchni.
Lądowanie na powierzchni Marsa łazika Perseverance i drona NASA Helicopter ma nastąpić 18 lutego 2021 roku. Oba urządzenia udadzą się w podróż na ten glob na szczycie rakiety Atlas V 541. Start misji jest planowany na połowę lipca. NASA poinformowała, że pandemia CoVID-19 nie będzie miała wpływu na opóźnienie przygotowań. Inaczej stało się jednak z łazikiem Europejskiej Agencji Kosmicznej, który poleci na Marsa dopiero w przyszłym roku.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
NASA Mars Helicopter Technology Demonstration

https://www.geekweek.pl/news/2020-04-02/tak-bedzie-wygladal-pierwszy-pojazd-latajacy-do-eksploracji-obcej-planety/

 

 

Tak będzie wyglądał pierwszy pojazd latający do eksploracji obcej planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat multimediów NASA w jednym miejscu, w ramach akcji #zostańwdomu
2020-04-02.
Amerykańska Agencja Kosmiczna przygotowała specjalną witrynę internetową NASA at Home, na której w jednym miejscu zgromadziła linki do wszystkich najciekawszych treści, jakie posiada w swoich archiwach. Zobaczcie!
Co tu dużo mówić, to wspaniałe źródło bardzo interesujących i pouczających materiałów multimedialnych dla wszystkich głodnych wiedzy i ciekawych świata. Znajdziecie tam e-booki, gry dla dzieci i rodziców, eksperymenty, wirtualne podróże, ciekawe wywiady, mnóstwo filmów i wiele więcej. Na co czekacie? Wejdźcie i poszerzcie swoje horyzonty wiedzy! (zobacz tutaj)
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-04-02/wszechswiat-multimediow-nasa-w-jednym-miejscu-w-ramach-akcji-zostanwdomu/

Wszechświat multimediów NASA w jednym miejscu, w ramach akcji zostańwdomu.jpg

Wszechświat multimediów NASA w jednym miejscu, w ramach akcji zostańwdomu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wenus widoczna na tle Plejad
2020-04-02.
W najbliższe dni czeka nas ciekawy widok na niebie, bowiem planeta Wenus będzie przechodzić na tle Plejad. Zachęcamy do spojrzenia w niebo!
Wenus świeci obecnie bardzo jasno, jest najjaśniejszym obiektem na nocnym niebie, po Księżycu. Jest znacznie jaśniejsza niż gwiazdy, więc bez trudu ją zidentyfikujemy wieczorem po zachodniej stronie nieba. Planeta zachodzi obecnie około godziny 23.
Przez parę najbliższych wieczorów Wenus będzie tworzyć ciekawą konfigurację z gromadą otwartą Plejady. Najbliżej jasnych gwiazd Plejad będzie w piątkowy wieczór 3 kwietnia, ale warto spojrzeć na niebo i dzisiaj, a także w weekend. Przy okazji będzie można sobie uzmysłowić, że ruch Wenus po niebie jest dość szybki - zmiany pozycji w stosunku do Plejad widać będzie w kolejne wieczory.
Zbliżenie Wenus z Plejadami można obserwować gołym okiem, ale jeśli chcemy lepiej przyjrzeć się zjawisku (i uniknąć przyćmiewania gromady blaskiem Wenus), to polecamy spojrzeć przez lornetkę.
Spotkania Wenus z Plejadami nie są jakoś specjalnie rzadkie, czasem mija je bliżej, innym razem nieco dalej. Co 8 lat przechodzi natomiast bezpośrednio na tle gromady.
Wenus jest planetą w Układzie Słonecznym, a Plejady gromadą otwartą gwiazd, jedną z ponad tysiąca znanych w Drodze Mlecznej. Astronomowie szacują, że wiek gwiazd w Plejadach to około 100 milionów lat, a dystans, jaki nas od nich dzieli, to 444 lata świetlne.
Plejady są chyba najbardziej znaną gromadą otwartą. W katalogu Messiera noszą oznaczenie M45. Można też spotkać nazwę Siedem Sióstr. Nazwa Plejady odnosi się do mitologii greckiej, w której Plejady były nimfami.
O spotkaniu Wenus z Plejadami i innych ciekawych zjawiskach na kwietniowym niebie opowiada multimedialny kalendarz astronomiczny, który prezentujemy poniżej.
Więcej informacji:
?    Almanach astronomiczny na rok 2020 - zjawiska na niebie na cały rok
?    Niebo w kwietniu 2020 r. - W cieniu Wenus
?    Spojrzenie w kwietniowe niebo 2020
?    Nowości z badań Wenus
 
 
Autor: Krzysztof Czart
 
Ilustracja na początku:
Widok wieczornego nieba 3 kwietnia 2020 r. około godziny 21:00. Wenus jest widoczna na tle gromady otwartej Plejady. Rys.: Stellarium.
Widok wieczornego nieba 3 kwietnia 2020 r. około godziny 21:00. Wenus jest widoczna na tle gromady otwartej Plejady. Zaznaczono granice i nazwy gwiazdozbiorów, a także nazwy jaśniejszych gwiazd. Rys.: Stellarium.
Wenus i Plejady razem na niebie wieczorem 3 kwietnia 2020 r. Rys.: Stellarium.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wenus-widoczna-na-tle-plejad

 

 

Wenus widoczna na tle Plejad.jpg

Wenus widoczna na tle Plejad2.jpg

Wenus widoczna na tle Plejad3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Odkrywanie tajemnicy czarnych dziur: naukowcy udostępniają publicznie kody gwiazdowe
2020-04-02.
Dzisiaj zespół COMPAS (Compact Object Mergers: Population Astrophysics and Statistics) ogłosił pierwszą publiczną wersję beta swojego kodu szybkiej syntezy populacji układów podwójnych (dostępny tutaj).
Początkowo kod został stworzony do badania obserwacji fal grawitacyjnych. Fale grawitacyjne to fale w czasoprzestrzeni, które promieniują ze zderzenia dwóch przyspieszających mas, takich jak gwiazdy neutronowe lub czarne dziury. COMPAS wykorzystuje modele ewolucji gwiazd podwójnych do prognozowania szybkości i właściwości tych kolizji.

Od tego czasu COMPAS się rozszerzył o inne obserwacyjne sygnatury ewolucji układów podwójnych. Różne obserwacje dostarczają nowych informacji na temat badań fal grawitacyjnych i pomagają uzupełnić obraz astrofizyki układów podwójnych.

Wiadomo, że większość masywnych gwiazd rodzi się w układach podwójnych. Interakcje między gwiazdami towarzyszącymi zmieniają ewolucję gwiazd i układu podwójnego. Fizyczne procesy związane z tworzeniem i ewolucją układów podwójnych obecnie są niepewne. Jednak naukowcy zaczynają je lepiej rozumieć poprzez obserwacje zjawisk astrofizycznych na różnych etapach ewolucji tych układów. Kod COMPAS łączy narzędzia do analizy statystycznej i selekcji modeli z szybką syntezą populacji, umożliwiając naukowcom głębsze wnikanie w ewolucję gwiazd i układów podwójnych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
OzGrav

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/04/odkrywanie-tajemnicy-czarnych-dziur.html

 

Odkrywanie tajemnicy czarnych dziur  naukowcy udostępniają publicznie kody gwiazdowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Urządzenie polskich inżynierów pomoże w podboju kosmosu
2020-04-02.ŁZ.MNIE

Trzymetrowej długości wysięgniki, które polecą w stronę księżyców Jowisza na pokładzie sondy kosmicznej JUICE, przygotowali polscy inżynierowie z firmy Astronika. Seria testów pokazała, że działają one poprawnie ? poinformowała przedstawicielka firmy inż. Ewelina Ryszawa.
JUpiter ICy moons Explorer (JUICE) to pierwsza duża misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), realizowana w ramach programu Cosmic Vision (Kosmiczna Wizja) na lata 2015-2025. Sonda będzie badała atmosferę największej planety Układu Słonecznego ? Jowisza oraz jego księżyców: Europy, Kallisto i Ganimedesa. Przypuszcza się, że pod lodową powierzchnią tych księżyców znajduje się płynna woda. A gdzie jest woda, tam może znajdować się życie.

Sonda misji JUICE będzie wyposażona w różne instrumenty badawcze. Polska firma Astronika przygotowuje m.in. wysięgniki, na których końcach zamontowane będą sondy do pomiarów plazmy (Langmuir Probe ? Plasma Wave Instrument).

Jak wyjaśnia Ryszawa, wysięgniki składają się z dwóch członów, każdy mierzy po 1,5 m. Do ich otwierania nie są potrzebne silniki.

? Moment obrotowy potrzebny do ich otwarcia jest generowany przez sprężyny zegarowe ? opisuje. ? Po rozłożeniu wysięgniki mają 3 m długości. Taka odległość od statku kosmicznego jest niezbędna, aby nie zakłócał on działania sond pomiarowych ? podkreśla.
Wykonane w marcu testy przebiegły bez problemów. ? Wszystkie wysięgniki działają poprawnie. Nie zauważyliśmy problemów czy niepokojących zmian w ich mechanizmach ? dodaje.
Spore wyzwanie
Ryszawa mówi, że wykonanie wysięgników było sporym wyzwaniem.
Muszą być wytrzymałe na ekstremalne temperatury ? od minus 220 do plus 200 stopni Celsjusza, odporne na wibracje generowane przez rakietę podczas startu, a przy tym bardzo lekkie. JUICE na początku swojej podróży znajdzie się blisko Słońca, a potem trafi w dalekie ostępy Układu Słonecznego, gdzie jest bardzo zimno. Ostatecznie udało się nam skonstruować wysięgniki, które ważą łącznie z urządzeniem pomiarowym zaledwie 1,3 kg ? podkreśla.
Wysięgniki skonstruowano z wykonanych na zamówienie rurek z włókna węglowego, a także z wielu innych, lekkich ale wytrzymałych materiałów. W sumie na statku kosmicznym zamontowane zostaną cztery identyczne wysięgniki. Jednak w czasie marcowych testów sprawdzono działanie pięciu.
Jeden dodatkowy wykonaliśmy jako model zapasowy, gdyby jeden z pozostałych uległ uszkodzeniu, na przykład w czasie transportu ? dodaje Ryszawa.
Teraz przed wysięgnikami dwa ostatnie testy ? wibracyjny, który ma symulować moment startu rakiety, i temperaturowo-próżniowy.
Astronika planowała oddać gotowe i przetestowane wysięgniki do ESA w połowie 2020 r. Jednak ze względu na zagrożenie koronawirusem termin ten będzie musiał być przesunięty, zapewne o kilka miesięcy, bo testy mają być przeprowadzone w Holandii i w Niemczech.
Astronika to firma, która powstała z inicjatywy polskich inżynierów z doświadczeniem w branży kosmicznej. Jej specjalnością są instrumenty kosmiczne ? w szczególności penetratory geologiczne, mechanizmy trzymająco-zwalniające i systemy antenowe.
Szerokim echem odbiły się informacje dotyczące wykonane przez inżynierów Astroniki istotnej części tzw. marsjańskiego kreta, czyli mechanizmu mającego na celu zagłębienie się pod powierzchnię Czerwonej Planety.
Start misji JUICE zaplanowany jest na połowę 2022 r. Termin jest sztywno ustalony ze względu na korzystne, wzajemne ułożenie w tym czasie Ziemi, Wenus i Marsa. Sonda będzie bowiem korzystała z asyst grawitacyjnych tych planet.
Po przebyciu 600 mln km próbnik znajdzie się na orbicie Jowisza w 2029 r., gdzie będzie prowadzić obserwacje przez co najmniej trzy lata.
źródło: PAP
Na Ganimedesie, księżycu Jowisza, może się znajdować podziemny ocean (fot. NASA)

https://www.tvp.info/47388106/astronika-przygotowala-wysiegniki-dla-sondy-juice-wieszwiecej

 

Urządzenie polskich inżynierów pomoże w podboju kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)