Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

 

Śladami Messiera: M46
2020-07-06. Paweł Sieczak
O obiekcie:
Gromada otwarta M46 jest jednym z obiektów katalogu odkrytych przez francuskiego astronoma. Jest oddalona o 5400 lat świetlnych od Ziemi, a na nocnym niebie ma rozmiary podobne do Księżyca w pełni. Zawiera się w niej około 500 gwiazd rozproszonych w obszarze o średnicy 30 lat świetlnych, jest zatem gęstą gromadą. Gromada została dodana po opublikowaniu pierwszej edycji Katalogu, 19 lutego 1771 roku.
Pierwsza wzmianka o mgławicy planetarnej, dzisiaj znanej jako NGC 2438, pochodzi z zapisków Williama Herschela z 1833 roku. Bardzo wzbogaca ona wizualnie zdjęcie gromady, aczkolwiek najpewniej jej członkinią nie jest. Jej prędkość radialna jest prawie dwukrotnie większa od prędkości radialnej gromady, a z pomiarów wynika, że znajduje się prawie w połowie odległości między Ziemią a M46.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: gromada otwarta
?    Numer w katalogu NGC: 2437
?    Jasność: 6.1m
?    Gwiazdozbiór: Rufa
?    Deklinacja: -14°49?
?    Rektascensja: 07h 41m 48s
?    Rozmiar kątowy: 27?
Jak obserwować:
Najlepszym czasem na obserwację są miesiące zimowe, szczególnie styczeń, kiedy około północy będzie widać całość gwiazdozbioru dość nisko nad horyzontem. Do jego lokalizacji najlepiej wykorzystać dwie pary jasnych gwiazd z Wielkiego Psa, w tym Syriusza, najjaśniejszą gwiazdę na całym niebie. Przecięcie utworzonych przez nie prostych znajduje się w okolicy obiektu. Do obserwacji można wykorzystać lornetkę, aby uchwycić obydwie gromady, albo teleskop, aby zauważyć zagęszczenie gwiazd.
M46 wraz z niezbyt odległą na niebie M47. W rzeczywistości dzieli je kilka tysięcy lat świetlnych. Wikisky
IAU oraz magazyn Sky & Telescope (Roger Sinnott i Rick Fienberg)

Źródła:
Messier 46
https://news.astronet.pl/index.php/2020/07/06/sladami-messiera-m46/

 

Śladami Messiera M46.jpg

Śladami Messiera M46.2.jpg

Śladami Messiera M46.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nowy satelita szpiegowski wyniesiony na orbitę
2020-07-06.MD.MNIE
Izraelskie ministerstwo obrony ogłosiło w poniedziałek wystrzelenie nowego satelity szpiegowskiego Ofek 16. Według ministra obrony Beniego Ganca zapewni on przewagę technologiczną i wywiadowczą Izraela nad wrogami.
Satelita został wystrzelony na orbitę o godz. 4 rano czasu lokalnego z bazy w Palmachim w środkowym Izraelu i niedługo później miał zacząć przesyłać pierwsze dane. Komunikat resortu opisuje urządzenie jako ?satelitę elektrooptycznego do rekonesansu o zaawansowanych możliwościach?.

Minister Ganc stwierdził, że uruchomienie Ofek-16 było ?niezwykłym osiągnięciem?. Izraelskie media spekulują, że główną misją urządzenia będzie śledzenie aktywności w Iranie.

? Przewaga technologiczna i zdolności wywiadowcze są kluczowe dla bezpieczeństwa Izraela ? stwierdził Ganc. Jak dotąd Izrael umieścił na orbicie ponad 20 satelitów, z czego większość to satelity wywiadowcze.
źródło: PAP

Izraelskie ministerstwo obrony ogłosiło w poniedziałek wystrzelenie nowego satelity szpiegowskiego Ofek 16 (fot. Twitter/MoDIsrael)

https://www.tvp.info/48840788/nowy-satelita-szpiegowski-wyniesiony-na-orbite-wieszwiecej

 

Nowy satelita szpiegowski wyniesiony na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa C/2020 F3 (NEOWISE) może być wkrótce widoczna gołym okiem
Autor: admin (2020-07-06)
Od wielu lat nie można było obserwować na nocnym niebie komety tak jasnej, aby dało się nią zauważyć gołym okiem. Środowisko astronomiczne pokładało bardzo wielkie nadzieje, że odpowiednią jasność osiągnie kometa C/2019 Y4 (ATLAS), ale niestety uległa ona fragmentacji podczas zbliżenia do Słońca. Tymczasem nieoczekiwanie pojawiła się nieznana wcześniej kometa C/2020 F3 (NEOWISE), która może zapewnić atrakcje wizualne znacznie lepsze niż kometa ATLAS.
Już w najbliższych dniach kometa będzie widoczna z Ziemi. Pojawi się na niebie o świcie, nisko nad horyzontem, w kierunku północno-wschodnim. Ciało niebieskie odkryto dopiero tej wiosny za pomocą amerykańskiego kosmicznego teleskopu na podczerwień NEOWISE. Astronomowie nie zauważyli wyraźnych oznak rozpadu jądra tej komety, mimo zbliżenia do Słońca.
Wcześniej kometę C/2020 F3 (NEOWISE) obserwowano za pomocą satelity SOHO i znajdującego się na jego pokładzie koronagarafu LASCO 2. Stwierdzono, że wytworzyła dwa warkocze. Astronomowie spodziewają się w najbliższym czasie znaczącego wzrostu jasności tego ciała niebieskiego. Jeśli tak się stanie, na środkowych szerokościach geograficznych półkuli północnej kometa powinna się pojawić się na porannym niebie około 10 lipca. Między 10 a 29 lipca kometa będzie się przemieszczała na tle konstelacji Woźnicy, Rysia i Wielkiej NIedźwiedzicy.
Oczekiwana jasność obiektu to +1 do +3 wielkgości gwiazdowej. Nawet jeśłi tak się stanie, obserwowanie tej komety gołym okiem, nie będzie łatwe ze względu na niskie położenie nad horyzontem. Ponadto nie bez wpływu będzie jasny, słabnący Księżyc, który będzie zakłócał obserwacje.  
Do owocnych obserwacji komety wymagana jest lornetka lub teleskop dowolnej wielkości. Od około 10 do 20 lipca będą dwie możliwości obserwacji C/2020 F3 (NEOWISE), wieczorem i rano. A po 20 lipca kometa będzie widoczna tylko wieczorem i nocą. Jednocześnie poprawią się warunki jego obserwacji, ale jej blask może się wtedy znacznie zredukować.
Źródło: twitter.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kometa-c2020-f3-neowise-moze-byc-wkrotce-widoczna-golym-okiem

Kometa C2020 F3 (NEOWISE) może być wkrótce widoczna gołym okiem.jpg

Kometa C2020 F3 (NEOWISE) może być wkrótce widoczna gołym okiem2.jpg

Kometa C2020 F3 (NEOWISE) może być wkrótce widoczna gołym okiem3.jpg

Kometa C2020 F3 (NEOWISE) może być wkrótce widoczna gołym okiem4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem
2020-07-06. Radek Kosarzycki
Kilka miesięcy temu kosmiczny teleskop NEOWISE odkrył kometę, odległy i niepozorny obiekt. Nic nie wskazywało na to, że będzie to jeden z ciekawszych obiektów letniego nieba.
W momencie odkrycia 27 marca kometa nosząca oznaczenie C/2020 F3 znajdowała się 312 mln km od Słońca, a jej jasność wynosiła +17 magnitudo, czyli była 25 000 razy niższa od najsłabszych gwiazd widocznych gołym okiem. Można było ją dostrzec tylko za pomocą dużego teleskopu.
Jednak w lipcu obserwatorzy komet zaczęli dostrzegać potencjał na to, że kometa NEOWISE stanie się atrakcyjnym obiektem nocnego nieba. Oczywiście nie da się tego przewidzieć z pewnością - dwie poprzednie komety z potencjałem, ATLAS oraz SWAN, zakończyły swój żywot przedwcześnie.
Jasność obiektów na niebie
Generalnie do określania jasności obiektów widocznych na nocnym niebie wykorzystuje się skalę magnitudo. W skrócie, im niższa liczba magnitudo, tym jaśniejszy jest obiekt. Najjaśniejsze gwiazdy na niebie mają jasność w okolicach 0 magnitudo. Najciemniejsze gwiazdy widoczne gołym okiem mają jasność około 6 magnitudo. Te najciemniejsze gwiazdy widoczne gołym okiem są około 100 razy ciemniejsze od najjaśniejszych. Nie jest to intuicyjna skala, ale cóż od wieków doskonale sprawdza się w obserwacjach astronomicznych.
Czy kometa NEOWISE zachwyci?
W przeciwieństwie do komet ATLAS oraz SWAN, NEOWISE przetrwała przelot przez peryhelium swojej orbity, czyli punkt orbity najbliższy Słońcu. W przeciwieństwie do mglistej komy komety ATLAS oraz szerokiej komy komety SWAN, które mogły wskazywać (i faktycznie wskazywały) na rozpad jądra pod wpływem promieniowania słonecznego, zbliżając się do Słońca kometa NEOWISE utrzymywał niemal idealnie okrągły kształt z wyraźnym, zwartym jądrem.
Jeszcze przed maksymalnym zbliżeniem do Słońca, do którego doszło 3 lipca, Michael Mattiazzo, weteran wśród poszukiwaczy komet, był przekonany, że NEOWISE przetrwa zbliżenie do Słońca. I tak też się stało. W peryhelium orbity kometa znalazła się zaledwie 44 mln km od Słońca (Ziemia znajduje się 150 mln km od Słońca), a na jej powierzchni temperatura wyniosła 593 st. C. Teraz dzięki nachyleniu swojej orbity kometa szybko wylatuje ponad płaszczyznę orbitalną planet i oddala się od Słońca.
Od 5 lipca docierają do nas pierwsze informacje o obserwacjach komety i jej warkocza/ogona. Tym razem do jej dostrzeżenia nie potrzeba żadnego sprzętu obserwacyjnego, kometa jest bowiem widoczna gołym okiem.
Początkowo obserwatorzy nie spodziewali się większego wzrostu jasności niż do 9-10 magnitudo, przez co kometa widoczna byłaby za pomocą lornetki lub małego teleskopu. Jednak już miesiąc później, 8 czerwca, gdy kometa znajdowała się za Słońcem 114 mln od niego i 236 mln km od Ziemi, jej jasność wzrosła dwunastokrotnie do +7,2 magnitudo. Wtedy jednak kometa znajdowała się zaledwie 24 stopnie od Słońca i szybko zbliżała się do niego na niebie.
Między 22 a 27 czerwca kometa znajdowała się w polu widzenia teleskopu SOHO, obserwującego Słońce z punktu Lagrange?a L1 oddalonego od Ziemi o 1,5 mln km w kierunku Słońca.
Przesłaniając Słońce za pomocą koronagrafu LASCO-3, teleskop SOHO mógł obserwować przejście komety w pobliżu Słońca. To właśnie wtedy jasność komety znacząco wzrosła do poziomu nawet 1,7 magnitudo, a wokół komety wytworzył się jasny aczkolwiek krótki ogon pyłowy.
Kometa NEOWISE - jak obserwować?
Gdy kometa wyszła zza Słońca, jej jasność spowodowała wiele opadów szczęki. Obecnie można ją obserwować nad ranem nisko nad północno-wschodnim horyzontem.
Podczas prowadzonych w sieci obserwacji live, kometa pokazała się w pełnej glorii:
Po szczegółowe informacje o tym jak, kiedy i gdzie obserwować kometę NEOWISE, odsyłam Was do rewelacyjnego poradnika spisanego przez Mateusza Kalisza z kanału Astrolife. Lepszej i konkretniejszej informacji nie znajdziecie nigdzie indziej.
Choć teraz jasność komety będzie stopniowo spadała, to oddalając się od Słońca będzie widoczna coraz dłużej, a za kilka dni będzie widoczna już przez całą noc.
Z dnia na dzień kometa będzie widoczna coraz wyżej i coraz lepiej. Szczerze zachęcam Was do śledzenia kanału Astrolife, na którym na bieżąco będziecie informowani o tym gdzie i kiedy obserwować ten wyjątkowo ciekawy obiekt.
Źródło: Mateusz Kalisz
Udało się! Mamy kometę C/2020 F3 (NEOWISE)! - (AstroLife na LIVE #29) - Niebo na żywo

https://www.youtube.com/watch?v=a07makIxgCY&feature=emb_logo

Prognozowana zmiana jasności komety. Pamiętajcie, że przy czystym, ciemnym niebie, gołym okiem można zobaczyć obiekty, aż do 6 magnitudo, czyli przez najbliższe kilkanaście dni będziecie mieli szansę zobaczyć kometę NEOWISE bez żadnego sprzętu

https://spidersweb.pl/2020/07/kometa-neowise-jak-obserwowac.html

 

 

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem.jpg

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem2.jpg

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem3.jpg

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem4.jpg

Od dawna czekaliśmy na taką kometę. NEOWISE możemy zobaczyć gołym okiem5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zmiany lodu Grenlandii i Antarktydy przez 16 lat
2020-07-07. Krzysztof Kanawka
Naukowcy z NASA wykonali porównanie zmian pokrywy lodowej na Grenlandii i Antarktydzie na przestrzeni 16 lat. To porównanie było możliwe dzięki pomiarom satelitarnym.
Zmiany klimatyczne są szczególnie widoczne w podbiegunowych obszarach Ziemi. Jednocześnie, te dwa regiony naszej planety nie są łatwo osiągalne i trudne do monitorowania za pomocą ?przyziemnych? instrumentów czy technik. Dlatego też w tych dwóch regionach ważne są dane satelitarne.
Poniższe nagranie pochodzi z danych z misji ICESAT (2003-2010) oraz ICESAT-2 (wystrzelonej w 2018 roku). Dane z tych dwóch satelitów pozwoliły na porównanie stanu pokrywy lodowej na przestrzeni 16 lat. W większości przypadków zauważalny jest wyraźny spadek pokrywy lodowej, znacznie przewyższający przyrost w niektórych regionach.
Rocznie obserwuje się dla Grenlandii około 200 gigaton lodu wpływającego do oceanów, co podnosi poziom wód o 2/3 milimetra. Z Antarktydy spływa około 180 gigaton lodu wodnego. Te niewielkie roczne przyrosty mają duży wpływ na morza i oceany w perspektywie kilku dekad ? a co za tym idzie i na naszą cywilizację, której duża część jest ulokowana wzdłuż wybrzeży. Dlatego też stałe obserwacje satelitarne są ważne ? w szczególności dla niedostępnych regionów, takich jak Grenlandia czy Antarktyda.
(NASA)
NASA Mission Maps 16 Years of Ice Loss

https://www.youtube.com/watch?v=lP_SCsMsxZI&feature=emb_logo

Zmiany pokryty lodowej przez 16 lat z danych satelitarnych / Credits ? NASA Goddard

https://kosmonauta.net/2020/07/zmiany-lodu-grenlandii-i-antarktydy-przez-16-lat/

 

Zmiany lodu Grenlandii i Antarktydy przez 16 lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powinniśmy się bać obcych cywilizacji, ale ich braku. Cisza w kosmosie oznacza, że czeka nas zagłada
2020-07-07. Radek Kosarzycki
Poszukiwanie pozaziemskich cywilizacji to niesamowicie trudne zadanie. Mimo że, gdzie nie spojrzymy, tam nie tylko gwiazd całe mrowie, ale i planet wcale nie mniej, zewsząd otacza nas cisza.
Przyglądając się historii ludzkości na Ziemi, widzimy wyraźnie, że cywilizacje nie są ostatecznym i długotrwałym etapem rozwoju. Cywilizacje pojawiają się i znikają bezustannie. Cywilizacja rzymska istniała niecały tysiąc lat, cywilizacja Majów niemal dwa tysiące, cywilizacja mykeńska przetrwała zaledwie pięćset lat.
Całkiem możliwe, że ta ulotność dotyczy także znacznie wyższych poziomów organizacji, takich jak cywilizacje istniejące na całych planetach. Być może to właśnie ograniczenie czasu istnienia cywilizacji tłumaczy, dlaczego nie udało nam się żadnej z nich jeszcze usłyszeć.
Ile cywilizacji istnieje w naszej galaktyce?
Według najnowszych badań w naszej galaktyce, w Drodze Mlecznej może aktualnie istnieć zaledwie kilkadziesiąt cywilizacji zdolnych wysyłać informacje w przestrzeń kosmiczną. Jeżeli te kilkadziesiąt cywilizacji rozsianych jest po całej galaktyce, której średnica wynosi 100 000 lat świetlnych, to nawet jeżeli wysłały one w naszą stronę jakiekolwiek informacje, nie miały one jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby do nas dotrzeć. Gdy już do nas dotrą, nie wiadomo, czy na Ziemi będzie miał je kto odebrać.
Całkiem możliwe, że żyjemy w galaktyce, w której życia jest dużo, ale komunikacja jest mało prawdopodobna ? piszą Tom Westby  i Christopher Conselice w artykule opublikowanym na łamach Astrophysical Journal.
Równanie Drake'a nie daje żadnych odpowiedzi
W swoich badaniach astronomowie z Uniwersytetu w Nottingham oparli się na zmodyfikowanym równaniu Drake?a, zaproponowanym niemal 60 lat temu. W czasach gdy nikt nie brał na poważnie poszukiwania pozaziemskich cywilizacji, Drake określił czynniki, które co do zasady pozwoliłyby oszacować liczbę istniejących w naszej galaktyce cywilizacji zdolnych do komunikacji.
Problem jednak w tym, że nie znamy wartości wielu czynników ujętych w tym równaniu (np. liczba gwiazd posiadających planety, liczba planet sprzyjających powstaniu życia). Z tego też powodu Westby i Conselice przyjęli kilka założeń, które pozwalają w pewnym stopniu ominąć brak danych w równaniu Drake?a.
Astronomowie założyli, że na wyewoluowanie inteligentnego, zaawansowanego technologicznie życia potrzeba około 5 mld lat (tak było na Ziemi). Dla uproszczenia uznali, że każda przyjazna dla życia planeta, która przetrwa tak długo, będzie miała na swojej powierzchni życie. Mając takie założenia, obliczenie liczby cywilizacji w galaktyce wymaga ustalenia liczby gwiazd wystarczająco starych i liczby planet krążących wokół nich w ekosferze, gdzie warunki mogą sprzyjać powstaniu i przetrwaniu życia.
Aby ustalić te dane, trzeba przyjąć, że układ planetarny musi mieć odpowiednią ilość metali ? oczywiście w znaczeniu astronomicznym, czyli zasadniczo pierwiastków cięższych od wodoru i helu. Aby powstało życie, które będzie w stanie zbudować nadajniki radiowe czy lasery do emitowania sygnałów, w układzie planetarnym musi być odpowiednia ilość węgla, tlenu, azotu i wielu innych pierwiastków.
Najważniejszy czynnik - ile czasu jest w stanie przetrwać cywilizacja
Biorąc to wszystko pod uwagę, Westby i Conselice wykazują, że liczba inteligentnych cywilizacji zdolnych do komunikacji w naszej galaktyce zależy od liczby gwiazd, liczby gwiazd starszych niż 5 mld lat, liczby krążących wokół nich planet oraz średniego czasu istnienia zaawansowanej cywilizacji. Analizując wszystkie liczby dotyczące tempa formowania się gwiazd, wieku gwiazd, wyników poszukiwania planet w galaktyce, udało się ustalić szacunkową wartość każdego czynnika w równaniu CETI. Okazuje się, że wiele z tych czynników nie ogranicza jakoś przesadnie szans na istnienie życia.
Niemal wszystkie gwiazdy w naszej galaktyce mają ponad 5 mld lat. Część z nich nie sprzyja powstaniu życia chociażby z powodu braku odpowiednich surowców. Zakładając najbardziej pesymistyczny scenariusz, w którym do powstania życia układ planetarny musi mieć co najmniej tyle metali co Słońce, odrzucimy dwie trzecie gwiazd w galaktyce. Z pozostałej jednej trzeciej około 20 proc. będzie miało planety na orbitach pozwalających na istnienie życia.
Zważając na to, że w Drodze Mlecznej znajduje się około 200 mld gwiazd i nakładając na nie ograniczenia dotyczące wieku, zawartości metali itd., wciąż będziemy mieli do dyspozycji miliardy planet.
Życia pozaziemskiego może być mnóstwo, ale może być ono za daleko
Tutaj jednak pojawia się jeszcze jeden czynnik: czas istnienia przeciętnej cywilizacji. Można bezpiecznie założyć, że cywilizacja zdolna do komunikacji może istnieć 100 lat. Ziemianie przez taki czas wysyłają sygnały radiowe w przestrzeń i jeszcze żyją. Jeżeli jednak żadna wysoko rozwinięta cywilizacja nie jest w stanie przetrwać dłużej, to tak naprawdę aktualnie może istnieć niewiele cywilizacji, które mogą się z nami kontaktować. Jeżeli czas życia ustalimy na poziomie 100 lat, to w całej galaktyce zostanie nam obecnie 36 cywilizacji.
Jeżeli rozrzucimy je po całej galaktyce, to najbliższa z nich będzie znajdowała się około 17 000 lat świetlnych od nas, przez co ani nie będziemy się w stanie z nią skontaktować, ani nawet jej wykryć.
Gdybyśmy bardziej optymistycznie założyli, że zaawansowana (tak jak my) cywilizacja jest w stanie przetrwać 2000 lat, to najbliższą sąsiadkę powinniśmy mieć wciąż kilka tysięcy lat świetlnych stąd.
Idźmy dalej, gdyby zaawansowana cywilizacja techniczna była w stanie przetrwać milion lat, to najbliższa cywilizacja powinna znajdować się w odległości 300 lat świetlnych od Ziemi. W optymistycznym przypadku nawet 20 lat świetlnych.
Czas życia zaawansowanej cywilizacji jest najważniejszym czynnikiem całego równania.
Jeżeli chcecie sprawdzić jak zmiany różnych czynników wpływają na szanse odnalezienia obcej cywilizacji, możecie skorzystać z kalkulatora stworzonego przez fizyków Steve?a Woodinga i Dominika Czerni.
Oczywiście wszystkie takie obliczenia będą bardzo mało precyzyjne. 36 cywilizacji to średnia z zakresu od 4 do 211.
Co jest jednak najważniejsze?
Sam fakt, że długość istnienia cywilizacji jest tak ważny, gdy próbujemy obliczyć szanse otrzymania informacji z przestrzeni kosmicznej. Dlaczego? Fakt, że dotychczas znikąd niczego nie usłyszeliśmy, wskazuje, że być może zaawansowane cywilizacje nie trwają zbyt długo.
Skoro większość gwiazd w naszej galaktyce jest starsza od Słońca, brak jakiegokolwiek sygnału od obcych cywilizacji wskazuje na to, że większość z nich już nie istnieje. Wyginęła jak Majowie czy Mykeńczycy. Jeżeli tak faktycznie jest, to wychodzi na to, że i nasza cywilizacja zbyt długo nie przetrwa.
Czeka nas ponura przyszłość?
Być może kluczowym elementem inteligentnego życia, jest jego zdolność do samozniszczenia -  mówią astronomowie. Wiele wskazuje, że gdy cywilizacja opracowuje technologię do komunikacji na dużą odległość, to zazwyczaj posiada już technologię pozwalającą jej się unicestwić i wydaje się, że jest to uniwersalny scenariusz.
Innymi słowy, cała ludzka cywilizacja podąży śladem cywilizacji rzymskiej raczej szybciej niż później. Jeżeli nie zniszczymy się sami za pomocą pocisków nuklearnych, co w obecnych czasach jest raczej mało prawdopodobne, to być może załatwi nas np. wirus albo zmiana klimatu, albo media społecznościowe.
Miejmy jednak nadzieję, że jest też inne rozwiązanie tej zagadki. Być może obce cywilizacje żyją znacznie dłużej, ale nie skontaktowały się z nami, bo póki co my jesteśmy za mało rozwinięci. Pocieszające, prawda?
https://spidersweb.pl/2020/07/poszukiwanie-obcych-cywilizacji-dlaczego-nic-nie-ma.html

Nie powinniśmy się bać obcych cywilizacji, ale ich braku. Cisza w kosmosie oznacza, że czeka nas zagłada.jpg

Nie powinniśmy się bać obcych cywilizacji, ale ich braku. Cisza w kosmosie oznacza, że czeka nas zagłada2.jpg

Nie powinniśmy się bać obcych cywilizacji, ale ich braku. Cisza w kosmosie oznacza, że czeka nas zagłada3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ziemskie pole magnetyczne zmienia się 10 razy szybciej, niż sądzono

2020-07-07.

Najnowsze wyniki badań wskazują, że ziemskie pole magnetyczne zmienia się nawet 10 razy szybciej niż sądzono do tej pory.

Ziemskie pole magnetyczne powstaje w wyniku ruchu stopionego żelaza w zewnętrznym rdzeniu nasze planety, ale jego szczegółowe zmiany wciąż wymykają się naukowym opisom. Wiemy, że bieguny się poruszają, natężenie pola wzrasta i spada, a Ziemia może nawet odwrócić swoją polaryzację. Nie wiemy jednak o procesach, które za te zmiany odpowiadają.
Nowa seria symulacji, które zostały opisane w "Nature Communication", pokazuje, że ziemskie pole magnetyczne może przesuwać się do 10 razy szybciej, niż obecnie się uważa. Te gwałtowne zmiany mogą zachodzić, gdy pole magnetyczne jest najsłabsze, np. podczas odwracania biegunów.

Przeprowadzone symulacje objęły ostatnie 100 000 lat i próbowały odtworzyć odkrycia geologiczne związane ze starożytnymi zmianami orientacji biegunów. Wykazano, że zmiany kierunku pola magnetycznego następowały z prędkością do 10 razy większą, niż najszybsze obecnie zgłaszane zmiany wynoszące ok. 1o rocznie. Dzięki opracowanym modelom znaleziono przyczynę tych zmian, 2800 km pod powierzchnią ziemi.
Mamy niepełną wiedzę na temat naszego pola magnetycznego sprzed 400 lat. Ponieważ te gwałtowne zmiany reprezentują niektóre z bardziej ekstremalnych zachowań ciekłego rdzenia, mogą dać nam ważne informacje na temat zachowania wnętrza Ziemi - powiedział dr Chris Davies z Uniwersytetu w Leeds, jeden z autorów badań.

Ewolucja pola magnetycznego może pozostawić odcisk na niektórych skałach. Naukowcy używają tych zapisów geologicznych do śledzenia zmian pola magnetycznego przez eony i uważają, że dowody na to szybkie zmiany biegunów mogą być powszechne w skałach na niższych szerokościach geograficznych.

- Zrozumienie, czy symulacje komputerowe pola magnetycznego dokładnie odzwierciedlają fizyczne zachowanie się pola geomagnetycznego może być bardzo trudne. Ale w tym przypadku, byliśmy w stanie wykazać doskonałą zgodność zarówno w tempie zmian, jak i ogólnej lokalizacji najbardziej ekstremalnych zdarzeń w szeregu symulacji komputerowych - powiedziała prof. Catherine Constable, jedna z autorek badań.

Źródło INTERIA
 
 Ziemskie pole magnetyczne zmienia się szybciej niż myśleliśmy /123RF/PICSEL

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-ziemskie-pole-magnetyczne-zmienia-sie-10-razy-szybciej-niz-s,nId,4597908

 

Ziemskie pole magnetyczne zmienia się 10 razy szybciej, niż sądzono.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dogodna lokalizacja rezonansu w 11B w pobliżu progu emisji protonu
2020-07-07. Redakcja
Polscy naukowcy pracujący w Polsce, Francji i Stanach Zjednoczonych przedstawili wyjaśnienie zagadkowego zjawiska emisji protonu opóźnionej rozpadem ß? ze słabo związanego stanu podstawowego jądra 11Be z halo neutronowym. Badania w ramach modelu powłokowego zanurzonego w kontinuum sugerują istnienie kolektywnego rezonansu posiadającego wiele cech pobliskiego kanału emisji protonu, który wyjaśnia ten egzotyczny rozpad. Wykazano, że taki kolektywny rezonans jest powszechnym zjawiskiem w każdym otwartym układzie kwantowym, w którym występuje silne mieszanie stanów związanych i niezwiązanych.
Klasteryzacja jądrowa jest jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk w fizyce subatomowej. Do licznych przykładów takich struktur należy stan podstawowy jądra 11Li z halo dwóch neutronów i słynny rezonans Hoyle?a w 12C, który odgrywa kluczową rolę w syntezie cięższych pierwiastków w gwiazdach. Wąskie rezonanse w pobliżu progu są bardzo ważne w warunkach astrofizycznych, w których większość reakcji zachodzi przy bardzo niskich energiach. W przypadku takich stanów kanały emisji cząstek mogą skutecznie konkurować z innymi rodzajami rozpadów, takimi jak rozpad przez emisję kwantów ?. Powszechność występowania wąskich rezonansów w pobliżu progu emisji cząstek sugeruje, że jest to ogólne zjawisko w każdym otwartym układzie kwantowym, w którym związane i niezwiązane stany silnie się mieszają, co skutkuje pojawianiem się kolektywnego stanu o cechach pobliskiego kanału rozpadu.
W niedawno opublikowanej pracy (?Physical Review Letters? 124, 042504 (2020)) polscy fizycy z IFJ PAN w Krakowie, GANIL w Caen i FRIB w East Lansing przedstawili wyjaśnienie emisji protonu opóźnionej rozpadem ß? ze słabo związanego stanu podstawowego jądra 11Be. W pierwszym etapie tego zagadkowego, dwustopniowego procesu, neutron w stanie podstawowym jądra 11Be o strukturze halo rozpada się na elektron, antyneutrino i proton, powodując transformacje stanu podstawowego w 11Be do rezonansu w 11B. W drugim etapie następuje emisja protonu z tego rezonansu (patrz załączony diagram) do stanu 10Be. Możliwość takiego procesu rozpadu stanu halo w 11Be została wyjaśniona istnieniem rezonansu w 11B o całkowitym momencie pędu i parzystości 1/2+, który posiada wiele cech pobliskiego kanału z emisją protonu. Bliskość progów emisji protonu i trytu w 11B sugeruje, że rezonans ten może również zawierać domieszkę konfiguracji klastrowej.
Badania przeprowadzono w ramach modelu powłokowego zanurzonego w kontinuum (SMEC). Miarą kolektywizacji stanów w pobliżu progu na emisję cząstki (nukleon, deuteron, cząstka ? itp.) jest energia korelacji, którą wylicza się dla każdego stanu własnego modelu SMEC. Energię wzbudzenia, przy której kolektywizacja jest maksymalna, określają konkurujące efekty: sprzężenia do kanałów rozpadu oraz bariery kulombowskiej i odśrodkowej. Dla wyższych wartości momentu pędu (L>1) w sprzężeniu stanu modelu powłokowego do kanału rozpadu i/lub dla sprzężenia do kanału z emisją cząstki naładowanej, ekstremum energii korelacji znajduje się powyżej energii progu tego kanału ? wyjaśnia prof. Jacek Okołowicz z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
W najnowszych pracach doświadczalnych grupy Y. Arrada zaobserwowano emisję protonu w 11B ze stanu o całkowitym momencie pędu 1/2+ lub 3/2+, energii 11,425(20) MeV i szerokości 12(5) keV, który jest populowany w rozpadzie ß? stanu podstawowego 11Be. Rezonans w 11B, proponowany w tym eksperymencie, leży 197(20) keV powyżej progu na emisję protonu i 29(20) keV poniżej progu na emisję neutronu.
W badaniach teoretycznych z użyciem modelu SMEC uwzględniono efektywne oddziaływanie nukleon-nukleon w stanach dyskretnych modelu powłokowego, oraz oddziaływanie Wignera- Bartletta opisujące sprzężenie między nukleonami w dyskretnych stanach związanych i w stanachkontinuum. Obliczenia przeprowadzono dla stanów J ? = 1/2+i 3/2+ w 11B, próbując określić najbardziej prawdopodobny moment pędu proponowanego rezonansu. Stany modelu powłokowego są mieszane przez sprzężenie z protonowym i neutronowym kanałem reakcji. Kolektywizację funkcji falowej stwierdzono tylko dla wzbudzonego, trzeciego w kolejności stanu 1/2+, dla którego maksymalna energia korelacji występuje 142 keV powyżej progu na emisję protonu. Stąd wywnioskowano, że rezonans w 11B, pośredniczący w rozpadzie stanu podstawowego 11Be do 10Be, musi mieć całkowity moment pędu i parzystość J ? = 1/2+.
Wąski rezonans 5/2+ przy energii 11,600(20) MeV, który leży nieco powyżej progu na emisję neutronu i rozpada się przez emisję neutronu lub cząstki ?, ma istotny wpływ na wartość przekroju czynnego na wychwyt neutronu przez jądro 10B. Olbrzymia wielkość tego przekroju czynnego sugeruje, że funkcja falowa rezonansu 5/2+ jest silnie zmodyfikowana przez sprzężenie do pobliskiego kanału emisji neutronu. Rzeczywiście, w obliczeniach modelu SMEC występuje szósty z kolei stan 5/2+ w pobliżu progu na emisję neutronu, który sprzęga się silnie w fali parcjalnej L=2 do kanału [10B(3+) + n]5/2+. Wyznaczona teoretycznie kolektywizacja dla tego stanu jest maksymalnie 113 keV powyżej progu na emisję neutronu, blisko eksperymentalnej energii stanu 5/2+.
Badaliśmy zagadkowy przypadek rozpadu ? -p + jądra 11Be z halo neutronowym. Analiza w modelu powłokowym zanurzonym w kontinuum potwierdza istnienie kolektywnego rezonansu w 11B w pobliżu progu na emisję protonu i faworyzuje przypisanie mu liczb kwantowych J? = 1/2+. Funkcja falowa tego rezonansu upodabnia się do pobliskiego kanału emisji protonu. Oznacza to, że rozpad ? w tym procesie można interpretować jako quasi-swobodny rozpad neutronu z halo 11Be do rezonansu w 11B, w którym pojedynczy proton jest sprzężony z rdzeniem 10Be. Upodobnienie rezonansu J? = 1/2+ do kanału [10Be + p] wyjaśnia również duży współczynnik spektroskopowy dla rozpadu protonu i bardzo małą szerokość parcjalną rozpadu ? tego stanu. Natomiast własności pobliskiego stanu J? = 3/2+, który głównie rozpada się przez emisję cząstki ?, mogą być wyjaśnione przez czwarty stan 3/2+ modelu powłokowego zanurzonego w kontinuum. Stan ten bardzo słabo sprzęga się z kanałami emisji jednego neutronu bądź jednego protonu. Powyżej progu na emisję neutronu [10B + n] znajduje się rezonans 5/2+, który jest kluczowy dla wychwytu neutronów w 10B. Funkcja falowa stanu szóstego 5/2+ modelu powłokowego zanurzonego w kontinuum wykazuje w pobliżu progu emisji neutronu bardzo silną kolektywizację, która jest wytłumaczeniem olbrzymiego obserwowanego przekroju czynnego na wychwyt neutronu przez 10B ? mówi prof. Okołowicz.
Powodem pojawienia się kolektywnego protonowego (neutronowego) rezonansu wokół progu emisji protonu (neutronu) jest sprzężenie L=0 (L=2) z przestrzenią protonowych (neutronowych) stanów rozproszeniowych. Pod tym względem, przypadek 11B podąża za innymi przykładami stanów progowych w 12C, 11Li, czy 15F. W przyszłości konieczne będą badania eksperymentalne reakcji 10Be(p,p)10Be, by zrozumieć naturę rezonansu protonowego przy energii 11,425 MeV. Dla
lepszego poznania natury neutronowego kanału reakcji i sąsiednich rezonansów neutronowych niezbędne będą badania reakcji 10B(d, p)11Be. Ponadto, pogłębionej analizy eksperymentalnej i teoretycznej będzie wymagało określenie współczynnika rozgałęzienia dla kanału ? -p +, gdyż obecnie sugerowana wartość eksperymentalna jest o czynnik 2 większa od przewidywań modelu powłokowego zanurzonego w kontinuum. Przyszłe badania teoretyczne powinny również wyjaśnić wpływ L=0 wirtualnego stanu neutronu na kanał reakcji [10B + n].
Instytut Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie zajmuje się strukturą materii i własnościami oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po wnętrza cząstek elementarnych. Wyniki badań ? obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska ? są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych wysoko punktowanych czasopismach naukowych. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego ?Materia-Energia- Przyszłość? o statusie Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW) na lata 2012-2017. Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. W 2017 roku Komisja Europejska przyznała IFJ PAN prestiżowe wyróżnienie ?HR Excellence in Research? jako instytucji stosującej zasady ?Europejskiej Karty Naukowca? i ?Kodeksu Postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych?. W kategoryzacji MNiSW Instytut został zaliczony do kategorii naukowej A+ w grupie nauk ścisłych i inżynierskich.
PUBLIKACJE NAUKOWE:
1.    Jacek Okołowicz, Marek Płoszajczak i Witold Nazarewicz
?Convenient Location of a Near-Threshold Proton-Emitting Resonance in 11B?
Physical Review Letters 124, 042504 (2020))
DOI: 10.1103/PhysRevLett.124.042502
POWIĄZANE STRONY WWW:
http://www.ifj.edu.pl/ Strona Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk
http://press.ifj.edu.pl/ Serwis prasowy Instytutu Fizyki Jądrowej PAN
https://kosmonauta.net/2020/07/dogodna-lokalizacja-rezonansu-w-11b-w-poblizu-progu-emisji-protonu/

Dogodna lokalizacja rezonansu w 11B w pobliżu progu emisji protonu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Koniec analizy misji OFT-1
2020-07-08. Krzysztof Kanawka
Firma Boeing oraz agencja NASA zakończyły analizę misji OFT-1 ? pierwszej bezzałogowej wyprawy kapsuły CST-100 Starliner. Ta misja zakończyła się z częściowym niepowodzeniem.
Rakieta Atlas 5 wyniosła 20 grudnia 2019 kapsułę CST-100 Starliner do pierwszej testowej i bezzałogowej misji tego pojazdu. Misja otrzymała oznaczenie OFT-1. Lot rakiety Atlas 5 przebiegł prawidłowo, jednak działania kapsuły CST-100 Starliner po wejściu na wstępną orbitę spowodowały błędną orientację pojazdu i nieprawidłowe manewry orbitalne. Błąd był spowodowany posługiwaniem się błędnym czasem w kapsule. Efektem błędnych manewrów było odwołanie dotarcia kapsuły CST-100 Starliner do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i skrócenie pobytu na orbicie do dwóch dni.
W kolejnych godzinach lotu orbita CST-100 została podniesiona do wysokości ok. 249 x 273 km. Podczas drugiego dnia krążenia wokół Ziemi wykonano serię testów, w tym rozłożenie węzła cumowniczego kapsuły. Te testy przebiegły prawidłowo.
Dwudziestego drugiego grudnia 2019 nastąpił powrót kapsuły na Ziemię. O 13:24 CET nastąpił manewr deorbitacyjny, który zakończył się sukcesem. Chwilę po manewrze deorbitacyjnym nastąpiło udane odrzucenie modułu serwisowego kapsuły. Na cztery minuty przed lądowaniem nastąpiło otwarcie pierwszych spadochronów, po czym otwarcie głównych spadochronów a następnie odrzucenie osłony termicznej kapsuły. Lądowanie w bazie White Sands nastąpiło o godzinie 13:58 CET.
Ryzykowne błędy, czas poprawek
W kolejnych tygodniach na jaw wyszło, że w trakcie pierwszego testowego lotu wykryto kolejne błędy. Jeden z błędów wykryto podczas naziemnych testów, w czasie gdy trwała misja CST-100. Błąd był związany obsługą silniczków korekcyjnych pojazdu CST-100 podczas separacji kapsuły od modułu serwisowego. Gdyby błąd nie został poprawiony, istniałoby poważne ryzyko uderzenia modułu serwisowego w kapsułę i w konsekwencji ryzyko niekontrolowanego obrotu kapsuły w trakcie deorbitacji lub też uszkodzenia osłony termicznej. Błąd poprawiono jeszcze zanim rozpoczęło się schodzenie CST-100 z orbity. Kapsuła wylądowała bez problemów w wyznaczonym regionie. Dlatego też siódmego lutego NASA i Boeing zorganizowały wspólną konferencję dla mediów. Podczas tego spotkania pojawiła się informacja, że NASA zarekomendowała przegląd procedur weryfikacyjnych dla oprogramowania pojazdu CST-100 Starliner. Firma Boeing postanowiła przeprowadzić ponowną weryfikację całego oprogramowania ? jest to około jeden milion linii kodu.
Pod koniec lutego pojawiła się informacja, że NASA wymogła na firmie Boeing przeprowadzenie jeszcze jednego testu bezzałogowego kapsuły CST-100 Starliner. Oznaczenie tego lotu to OFT-2. Misja wówczas była proponowana na lipiec 2020.
Druga misja CST-100 bezzałogowa
Szóstego kwietnia Boeing poinformował, że postanowił przeprowadzić drugą bezzałogową misję pojazdu CST-100 Starliner. Ten lot testowy zostanie wykonany w całości ze środków finansowych firmy Boeing. Co ciekawe ? jest to decyzja firmy Boeing. W momencie ogłoszenia tej decyzji NASA jeszcze nie podjęła własnej rekomendacji, choć niezależne źródła sugerują, że ta agencja nie była skłonna do zezwolenia na przeprowadzenie misji załogowej do ISS. Aktualnie misja jest planowana na czwarty kwartał 2020 roku ? choć zarówno Boeing jak i NASA nie chcą podawać konkretnych dat. Możliwe jest opóźnienie misji OFT-2 nawet do wiosny 2021.
Koniec analizy misji OFT-1
Siódmego lipca 2020 NASA na specjalnej telekonferencji poinformowała, że wraz z firmą Boeing zakończyła analizę wyników (oraz niepowodzeń) misji OFT-1. Łącznie powstał szereg rekomendacji (łącznie 80), w szczególności odnoszący się do software, testów, procedur oraz analizy oprogramowania i poszukiwania błędów. Część rekomendacji dotyczyła kwestii komunikacji z/do kapsuły CST-100 Starliner ? także w większości w kwestii software. NASA przyznała także, że mogła nie przeznaczyć wystarczających własnych zasobów, by zidentyfikować wszystkie prace i testy przy kapsule CST-100 Starliner.
Nie przeprowadzono jeszcze oceny warunków i kultury pracy w firmie Boeing. Ma to związek z panującą pandemią COVID-19, która ogranicza możliwości przeprowadzania takich analiz. NASA jednak przeprowadzi taką ocenę w późniejszym terminie.
Prace w tej chwili skupiają się na implementacji poprawek w oprogramowaniu dla misji OFT-2 oraz kolejnych wypraw (już) załogowych.
Pierwszy start CST-100 jest komentowany w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
Infografika pojazdu CST-100 Starliner / Credits ? Boeing
(PFA, NASA)
Boeing Starliner Orbital Flight Test Landing
Koniec misji OFT-1 / Credits ? NASA
https://www.youtube.com/watch?v=lPzNHeX7OYM&feature=emb_logo

Ujęcie z pokładu CST-100 Starliner w trakcie pierwszej misji orbitalnej / Credits ? Boeing

Infografika pojazdu CST-100 Starliner / Credits ? Boeing

https://kosmonauta.net/2020/07/koniec-analizy-misji-oft-1/

 

 

Koniec analizy misji OFT-1.jpg

Koniec analizy misji OFT-1.2.jpg

Koniec analizy misji OFT-1.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Niebo w drugim tygodniu lipca 2020 roku
2020-07-07. Ariel Majcher
Kolejny tydzień lipca zaczął się pełnią Księżyca i spotkaniem Srebrnego Globu z dwiema największymi planetami Układu Słonecznego, czyli Jowiszem i Saturnem. Do końca tygodnia faza Księżyca zmniejszy się do ostatniej kwadry, a sam naturalny satelita Ziemi dogoni kolejną jasną planetę Układu Słonecznego, którą jest Mars. Tuż przed świtem coraz wyżej nad widnokrąg wspina się planeta Wenus.
Niespodziewanie jasnym gościem na porannym niebie jest kometa C/2020 F3 (NEOWISE). Jej jasność wzrosła powyżej +1 magnitudo i tuż przed wschodem Słońca można ją dostrzec przez lornetkę, a w bardzo dobrych warunkach nawet gołym okiem nisko nad północno-wschodnim widnokręgiem. Kometa weszła już w obszar nieba, który u nas nigdy nie zachodzi. Na razie wędruje przez gwiazdozbiór Woźnicy, potem przejdzie do Rysia, a następnie do Wielkiej Niedźwiedzicy, w której pozostanie prawie do końca tygodnia.
Dalej trwa sezon na obserwacje obłoków srebrzystych i łuku okołohoryzontalnego. Aby zaobserwować obłoki srebrzyste, należy przyglądać się chmurom nisko nad północną częścią nieboskłonu po zachodzie Słońca, natomiast drugie zjawisko może zdarzyć się tylko w okolicach południa, nisko nad południową częścią widnokręgu.
W minioną niedzielę rano Księżyc przeszedł przez pełnię, stąd na początku tygodnia świeci na niebie przez prawie całą noc, jednak do końca tygodnia jego blask znacznie się zmniejszy, gdy pokaże on swoją tarczę oświetloną w połowie.
Noc z niedzieli 5 lipca na poniedziałek 6 lipca Księżyc spędził na tle gwiazdozbioru Strzelca, mając fazę 99%. 3° nad nią można było dostrzec bardzo jasną planetę Jowisz, natomiast 6° na wschód od niej świeciła planeta Saturn. Kolejnej nocy Srebrny Glob wędrował przez środek gwiazdozbioru Koziorożca, jakieś 9° od Saturna, prezentując tarczę w fazie 96%.
Obie planety są bardzo bliskie opozycji. Jowisz przejdzie przez nią 14 lipca, zaś Saturn ? 6 dni później. Stąd obie planety świecą bardzo jasno i mają duże tarcze. Piąta planeta od Słońca zwiększyła jasność do ponad -2,7 magnitudo, a średnica jego tarczy przekracza 48?. Blask Saturna zwiększył się do +0,1 wielkości gwiazdowej, natomiast średnica tarczy tej planety wynosi 18?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem zachodnia, przypada w niedzielę 12 lipca. Podczas takiej elongacji Tytan oddala się na ponad 3 minuty kątowe od swojej planety macierzystej, czyli ponad 10 jej średnic.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    6 lipca, godz. 22:40 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    7 lipca, godz. 4:06 ? minięcie się Io (N) i Ganimedesa w odległości 10?, 66? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    8 lipca, godz. 2:28 ? minięcie się Kallisto (N) i Ganimedesa w odległości 13?, 290? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    9 lipca, godz. 2:06 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    9 lipca, godz. 2:14 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    9 lipca, godz. 4:22 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    9 lipca, godz. 4:30 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    9 lipca, godz. 23:18 ? Io chowa się w cień Jowisza 3? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    10 lipca, godz. 1:40 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    10 lipca, godz. 1:58 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 8?, 7? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    10 lipca, godz. 2:10 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    10 lipca, godz. 2:22 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    10 lipca, godz. 21:01 ? od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy planety (w IV ćwiartce),
?    10 lipca, godz. 22:52 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    10 lipca, godz. 22:56 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    11 lipca, godz. 4:28 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 10?, 194? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    11 lipca, godz. 21:02 ? Europa chowa się w cień Jowisza 2? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    12 lipca, godz. 0:00 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).
 
Księżyc powędruje dalej, cały czas zmniejszając fazę. W środku tygodnia Srebrny Glob przemierzy gwiazdozbiory Koziorożca i Wodnika, w których nie ma bardzo jasnych gwiazd. Stąd kolejnym ciekawym spotkaniem naturalnego satelity Ziemi jest jego spotkanie z planetą Mars w niedzielę 12 lipca. Tej nocy Księżyc pokaże tarczę oświetloną w 59% i w momencie wschodu znajdzie się niecałe 3° od Czerwonej Planety. W trakcie nocy dystans ten stopniowo się zwiększy. Mars również szykuje się do opozycji, lecz ta nastąpi dopiero za trzy miesiące. Ale planeta już jest bardzo jasna, a do końca tygodnia jej blask osiągnie -0,7 wielkości gwiazdowej. Jednocześnie średnica tarczy planety urośnie do 12?. Mars w drugiej części tygodnia wkroczy na teren gwiazdozbioru Wieloryba, w którym spędzi prawie trzy tygodnie. Jeszcze przed końcem lipca powróci do gwiazdozbioru Ryb.
Coraz śmielej na porannym niebie poczyna sobie planeta Wenus, która na godzinę przed świtem wznosi się już na wysokość około 10°. Planeta kontynuuje wędrówkę przez gwiazdozbiór Byka, a konkretnie przez gromadę otwartą gwiazd Hiady, zbliżając się nieustanie do Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy konstelacji, choć nie należącej do Hiad. Wenus zaczęła tydzień w odległości 15? od gwiazdy 5. wielkości ?2 Tauri i jednocześnie niecałe 3° od Aldebarana. Natomiast w sobotę 11 lipca i niedzielę 12 lipca dystans między Wenus a Aldebaranem wyniesie około 1°. Wenus świeci bardzo jasno, jej blask dochodzi do -4,5 wielkości gwiazdowej. Do końca tygodnia średnica jej tarczy zmniejszy się do 36?, zaś faza urośnie do 28%.
Zaskakująco jasna jest kometa C/2020 F3 (NEOWISE), wędrująca przez gwiazdozbiór Woźnicy. Kometa 3 lipca przeszła przez peryhelium, zbliżając się wtedy do Słońca na 0,3 jednostki astronomicznej. Niestety wtedy ginęła w blasku Słońca. Jednak kometa przesuwa się szybko na północ i już weszła na obszar okołobiegunowy, czyli fragment nieba, który u nas nigdy nie zachodzi. Pod koniec tygodnia najniższe położenie nad widnokręgiem kometa osiągnie około północy, znajdując się wtedy jakieś 5° nad północnym widnokręgiem. Potem kometa zacznie się wznosić, by na godzinę przed świtem osiągnąć wysokość 14°.
Jasność komety jest teraz większa od +1 magnitudo, co sprawia, że można ją dostrzec przez lornetkę, a być może nawet gołym okiem na jaśniejącym już niebie. Kometa oddala się od Słońca, ale zbliża się wciąż do Ziemi. Największe zbliżenie osiągnie 23 lipca, kiedy to dystans między nią a nami spadnie poniżej 0,7 AU (obecnie jest to 1 AU), a zatem kometa może jeszcze pojaśnieć. Jej położenie na tle gwiazd do końca lipca można sprawdzić na mapce, wygenerowanej w programie Nocny Obserwator Janusza Wilanda. Zaznaczona jest pozycja komety o godzinie 3:30 naszego czasu. Jak widać kometa w związku z niedużą odległością do nas i do Słońca porusza się bardzo szybko. Do końca lipca przemierzy dystans ponad 80° przenosząc się do gwiazdozbioru Warkocza Bereniki.
Mapka pokazuje położenie Księżyca oraz planet Jowisz, Saturn i Mars w drugim tygodniu lipca 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Animacja pokazuje położenie planety Wenus oraz komety C/2020 F3 (NEOWISE) w drugim tygodniu lipca 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight
https://news.astronet.pl/index.php/2020/07/07/niebo-w-drugim-tygodniu-lipca-2020-roku/

 

Niebo w drugim tygodniu lipca 2020 roku.jpg

Niebo w drugim tygodniu lipca 2020 roku2.jpg

Niebo w drugim tygodniu lipca 2020 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RSA ? europejski eksperyment na Gateway
2020-07-07. Krystyna Syty
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) opracowała instrument badawczy dla międzynarodowej stacji okołoksiężycowej Gateway. European Radiation Sensors Array (ERSA) zbada promieniowanie kosmiczne w środowisku okołoksiężycowym i będzie współpracować z instrumentem HERMES, zaprojektowanym przez NASA. Stacja Gateway jest częścią programu Artemis, nowego programu misji załogowych na Księżyc.
ERSA będzie zbierać dane o promieniowaniu podczas przelotu Gateway z Ziemi na orbitę księżycową. Zanim stacja osiągnie orbitę w pobliżu jednego z trzech punktów Lagrange?a L1, L2 lub L3, przeleci przez pasy promieniowania Van Allena. Jest to obszar, w którym wysoko energetyczne cząstki są uwięzione przez pole magnetyczne Ziemi. Zebrane dane pozwolą zaplanować bezpieczny przelot misji załogowej przez obszar wzmożonej radiacji. Po osiągnięciu orbity okołoksiężycowej, ERSA będzie prowadziła dalszy monitoring promieniowania.
Instrumenty ERSA i HERMES zostaną zamocowane do modułu napędowego Gateway i polecą razem z nim na orbitę. Eksperyment HERMES ma badać wpływ zmian na Słońcu na środowisko okołoksiężycowe. Gwałtowne rozbłyski słoneczne powodują uwolnienie wysoko energetycznego promieniowania i wiatru słonecznego. Oba czynniki mogą być niebezpieczne dla astronautów podczas przelotu.
Zaprojektowane przez NASA i ESA instrumenty dostarczą informacji potrzebnych dla zaplanowania misji załogowych. Zebrane dane pomogą m.in. zbudować bezpieczne moduły transportujące astronautów na Księżyc, a w przyszłości na Marsa. Dzięki temu otworzą się nowe możliwości dla lepszej eksploracji kosmosu.
Źródła:
ESA: Artemis introducing ERSA ? European experiment to monitor radiation in deep space
Projekt stacji około księżycowej Getewey. ESA
https://news.astronet.pl/index.php/2020/07/07/ersa-europejski-eksperyment-na-gateway/

ERSA ? europejski eksperyment na Gateway.jpg

ERSA ? europejski eksperyment na Gateway2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszej galaktyce odkryto tajemnicze gwiazdy, które przybyły z otchłani kosmosu
2020-07-08.
Astronomowie działający przy Kosmicznym Obserwatorium Gaia informują o przełomowym odkryciu związanym z historią formowania się Drogi Mlecznej. Była ona bardzo burzliwa, a efekty tego właśnie obserwujemy.
Chodzi o gromadę gwiazd o nazwie Nyx. Co niezwykłe, znajduje się ona w pobliżu Układu Słonecznego, a jednak nie uformowała się w naszej galaktyce. To niesamowita wiadomość, która rozpala wyobraźnię. Kosmiczni przybysze pierwotnie powstali w innej galaktyce. Chociaż wcześniej pojawiły się przesłanki świadczące o tym, że mamy do czynienie z niezwykłymi gwiazdami, to jednak dopiero teraz za pomocą Gaia udało się nam to potwierdzić w 100 procentach.
Nasza galaktyka w swojej przeszłości zderzała się z innymi, mniejszymi i większymi galaktykami. Takie wydarzenie miało miejsce zaledwie kilkaset milionów lat temu. Wówczas galaktyka Antlia 2 przeszła przez Drogę Mleczną, a obserwowane specyficzne pofałdowanie dysku naszej galaktyki jest efektem grawitacyjnych wstrząsów wtórnych, które nastąpiły już po jej oddaleniu się.
Tymczasem 10 miliardów lat temu nastąpiło zderzenie z karłowatą galaktyką o nazwie Kiełbasa (Gaia Sausage). Taki obraz wydarzeń, które rozegrały się 4-5 miliardów lat przed powstaniem naszej pięknej planety, przedstawili astronomowie pracujący na co dzień przy misji sondy Gaia.
Gwiazdy z Kiełbasy zostały przejęte przez Drogę Mleczną i poruszają się po długich oraz wąskich orbitach przypominających kształtem igły. Według badań, przecinają one środkową część naszej galaktyki. Kiełbasa sprawiła, że dysk naszej galaktyki zwiększył swoją grubość, powstało halo, wiele gwiazd zaczęło poruszać się dziwnym torem i zaczęły się formować większe gromady gwiazd.
Naukowcy chcą teraz dowiedzieć się nieco więcej o gromadzie Nyx. Planują poznać jej skład chemiczny za pomocą naziemnych teleskopów. Wówczas dowiemy się dokładnie, kiedy 250 obiektów złączyło się z Drogą Mleczną. W ten sposób dołożymy kolejny puzzel do powstania układanki jaką jest poznanie burzliwej historii formowania się Drogi Mlecznej i samej Ziemi.
Jeśli chodzi o przyszłość, to Droga Mleczna za ok. 10 milionów lat zderzy się z galaktyką SagDEG. Znajduje się ona obecnie w odległości około 85 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, ma ok. 10 tysięcy lat świetlnych średnicy i zawiera ok. 100 milionów gwiazd.
Przejdzie ona przez południową stroną dysku naszej galaktyki. Chociaż takie interakcje miały już dwukrotnie miejsce w historii, to jednak tym razem może być naprawdę gorąco. Nie zapominajmy też o nieubłaganym zderzeniu Drogi Mlecznej z Andromedą, które nastąpi za ok. 2-4 miliardy lat.
Źródło: GeekWeek.pl/Nature Astronomy / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-07-08/w-naszej-galaktyce-odkryto-tajemnicze-gwiazdy-ktore-przybyly-z-otchlani-kosmosu/

W naszej galaktyce odkryto tajemnicze gwiazdy, które przybyły z otchłani kosmosu.jpg

W naszej galaktyce odkryto tajemnicze gwiazdy, które przybyły z otchłani kosmosu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 Starlinków poleci w kosmos. Będą znacznie mniej widoczne na nocnym niebie niż wcześniejsze
2020-07-08. Radek Kosarzycki
8 lipca o godzinie 17:59 polskiego czasu z Przylądka Canaveral na Florydzie wystartuje rakieta Falcon 9 z kolejną partią satelitów konstelacji Starlink firmy SpaceX.
AKTUALIZACJA: Start został odwołany ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe. Kolejna próba 10 lipca o 17:16.
Na szczycie rakiety Falcon 9 znajduje się aktualnie 57 satelitów Starlink oraz dwa satelity obserwacyjne należące do firmy BlackSky, która aktualnie tworzy własną konstelację satelitów.
Starlinki z osłonami słonecznymi
Wszystkie satelity konstelacji Starlink, które dzisiaj wyruszą na orbitę wyposażone są już w osłony przeciwsłoneczne, które mają na celu zmniejszenie ilości odbijanego przez satelity światła słonecznego. W ten sposób Elon Musk zamierza minimalizować szkodliwy wpływ satelitów na nocne niebo. Wcześniejsze satelity konstelacji tuż po wyniesieniu na orbitę tworzyły na niebie bardzo jasny pociąg składający się z kilkudziesięciu jasnych punktów poruszających się jeden za drugim.
Choć wielu amatorów nocnego nieba takie widoki bardzo się podobały, to szybko okazało się, że przeloty Starlinków mają bardzo szkodliwy wpływ na obserwacje astronomiczne prowadzone z Ziemi przez zawodowych astronomów.
Z tego też powodu, we współpracy z astronomami SpaceX opracował osłony, które mają skutecznie pochłaniać promieniowanie słoneczne, nie nagrzewając przy tym satelitów, dzięki czemu nie będą one widoczne z ziemi.
Niemniej w zwierciadłach największych teleskopów naziemnych satelity będą nadal bardzo widoczne, a planowana ich docelowa liczba (nawet 42 000) może znacząco utrudnić lub wręcz uniemożliwić poznawanie tajemnic wszechświata z powierzchni Ziemi.
Satelity obserwacyjne BlackSky
BlackSky jest operatorem konstelacji, która docelowo ma składać się z 60 satelitów obserwujących i wykonujących zdjęcia powierzchni Ziemi.
Jak na razie na orbicie znalazły się cztery satelity konstelacji, dzisiaj dołączą do nich dwa kolejne.
Dzisiejszy Falcon 9 to weteran
Startujące dzisiaj satelity umieszczone zostały na szczycie rakiety Falcon 9 korzystającej z pierwszego członu, który już czterokrotnie znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Po wyniesieniu satelitów na orbitę SpaceX podejmie próbę wylądowania pierwszym członem na oceanicznej platformie Of Course I Still Love You.
Aktualnie prognozy meteorologiczne wskazują 60% szans na start.
Relację ze startu możecie obejrzeć w oknie poniżej.
Starlink Mission
Konstelacja satelitów oberwacyjnych firmy BlackSky
https://spidersweb.pl/2020/07/starlink-10-start-spacex.html

57 Starlinków poleci w kosmos. Będą znacznie mniej widoczne na nocnym niebie niż wcześniejsze.jpg

57 Starlinków poleci w kosmos. Będą znacznie mniej widoczne na nocnym niebie niż wcześniejsze2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tajemnicza wirująca gwiazda neutronowa wykryta w Drodze Mlecznej okazuje się niezwykłym odkryciem
2020-07-08.
12 marca 2020 roku kosmiczny teleskop Swift wykrył wybuch promieniowania w Drodze Mlecznej. W ciągu tygodnia odkryto, że nowe źródło promieniowania X, nazwane Swift J1818.0?1607, jest magnetarem, rzadkim rodzajem wolno rotującej gwiazdy neutronowej z jednym z najpotężniejszych pól magnetycznych we Wszechświecie.
Wirując raz na 1,44 sekundy, jest najszybszym znanym wirującym magnetarem i prawdopodobnie jedną z najmłodszych gwiazd neutronowych w Drodze Mlecznej. Emituje również impulsy radiowe, takie jak te obserwowane z pulsarów ? innego rodzaju wirujących gwiazd neutronowych w naszej galaktyce. W momencie wykrycia znane były tylko cztery inne magnetary emitujące impulsy radiowe, co czyni Swift J1818.0?1607 niezwykle rzadkim odkryciem.

W niedawno opublikowanym badaniu przeprowadzonym przez zespół OzGrav stwierdzono, że impulsy z magnetara stają się znacznie słabsze przy przechodzeniu z niskich do wysokich częstotliwości radiowych: ma ?strome? spektrum radiowe. Jego emisja radiowa jest nie tylko bardziej stroma niż czterech innych magnetarów radiowych, ale także bardziej niż ~90% wszystkich pulsarów! Ponadto odkryli, że magnetar stał się ponad 10 razy jaśniejszy w ciągu zaledwie dwóch tygodni.

Dla porównania pozostałe cztery magnetary radiowe mają prawie stałą jasność przy różnych częstotliwościach radiowych. Obserwacji tych dokonano z użyciem systemu odbiorników Ultra Wideband-Low (UWL) zainstalowanych na radioteleskopie Parkes. Podczas gdy większość teleskopów ogranicza się do obserwacji fal radiowych na bardzo wąskich pasmach częstotliwości, odbiornik Parkes UWL może wykrywać jednocześnie fale radiowe o bardzo szerokim zakresie częstotliwości.

Po dalszej analizie zespół znalazł interesujące podobieństwa do wysokoenergetycznego pulsara radiowego o nazwie PSR J1119?6127. Pulsar doznał wybuchu magnetycznego w 2016 roku, gdzie również doświadczyła gwałtownego wzrostu jasności i rozwinął strome spektrum radiowe. Jeżeli wybuchy tego pulsara i Swift J1818.0?1607 mają to samo źródło mocy, to powoli z czasem spektrum magnetara powinno zacząć przypominać inne obserwowane magnetary radiowe.

Wiek młodego magnetara (pomiędzy 240 a 320 lat) mierzono zarówno na podstawie jego okresu rotacji, jak i tego, jak szybko zwalnia na przestrzeni czasu; jest jednak mało prawdopodobne, aby był tak dokładny. Wskaźniki rozpadu magnetarów są bardzo zmienne w rocznych przedziałach czasowych, szczególnie po wybuchach, i mogą prowadzić do błędnych szacunków wieku. Jest to również wzmacniane przez brak pozostałości po supernowej w pozycji magnetarów.

Główny autor badania, Marcus Lower, zaproponował teorię wyjaśniającą tajemnicze właściwości magnetara: ?Swift J1818.0?1607 mógł rozpocząć życie jako bardziej zwykły pulsar radiowy, który z czasem uzyskał właściwości rotacyjne magnetara. Może się to zdarzyć, jeżeli bieguny magnetyczne i rotacyjne gwiazdy neutronowej gwałtownie się wyrównają lub jeżeli materia supernowej opadnie na gwiazdę neutronową i zasłoni jej pole magnetyczne.?

Zasłonięte pole magnetyczne powoli wyłaniało by się z powrotem na powierzchnię przez tysiące lat. Potrzebne są ciągłe obserwacje Swift J1818.0?1607 przez wiele miesięcy lub lat, aby przetestować te teorie.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
OzGrav

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/07/tajemnicza-wirujaca-gwiazda-neutronowa.html

 

Tajemnicza wirująca gwiazda neutronowa wykryta w Drodze Mlecznej okazuje się niezwykłym odkryciem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Śladami Messiera: M47
2020-07-08. Krystyna Syty
O obiekcie:
M47 to jasna gromada otwarta, oddalona od Ziemi o 1600 lat świetlnych. Jej średnica kontowa to około 30?, a rzeczywista 12 lat świetlnych. Szacowany wiek obiektu to około 78 milionów lat. Gromada oddala się od nas z prędkością około 9 km/s. M47 uznawano za obiekt zaginiony w katalogu Messiera, gdyż przypisane przez astronoma współrzędne były nie dokładne. Dopiero kanadyjski astronom TF Morris zidentyfikował gromadę jako obiekt NGC 2422.
Do gromady M47 należy około 50 gwiazd i jest ona jedną z gromad otwartych o najmniejszej gęstości. Składa się z wielu jasnych, niebieskich gwiazd i kilku starych, czerwonych olbrzymów. Najjaśniejsza z nich jest typu gwiazdowego B2, a dwie następne co do jasności gwiazdy to pomarańczowe olbrzymy typu K, o jasnościach absolutnych 200 razy większych od jasności absolutnej Słońca. Innym ciekawym obiektem wewnątrz M47 jest gwiazda podwójna Sigma 1121. Tworzą ją dwie gwiazdy o jasnościach 7,9 mag, które są od siebie oddalone o 7,4?.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: gromada otwarta
?    Numer w katalogu NGC: NGC 2422
?    Jasność: +4,2
?    Gwiazdozbiór: Rufa
?    Deklinacja: -14°30?
?    Rektascensja: 07h 36,6m
?    Rozmiar kątowy: 30? x 30?
Jak i gdzie obserwować:
Obiekt można znaleźć prowadząc prostą między gwiazdami Wielkiego Pasa i Jednorożca: ? CMa i ? Mon. Gromada znajduje się w jednej piątej odległości od gwiazdy Jednorożca ? Mon, około 5° na południe od niej. Można ją też znaleźć około 12° na wschód i 2° na północ od Syriusza (? CMa).
Blisko M47 można znaleźć dwie inne gromady otwarte M46, która znajduje się około 1° na południe i NGC 2423, 0,5° na północ od obiektu. Wszystkie obiekty widać w tym samym polu widzenia lornetki lub teleskopu. M46 jest ciemniejszy od M47.
Przy dobrych warunkach pogodowych gromada jest widoczna gołym okiem i przypomina zamgloną mgławicę. W lornetkach 10 x 50 można zobaczyć najjaśniejsze gwiazdy M47, a 6-calowe teleskopy pozwalają odróżnić prawie wszystkie obiekty wewnątrz gromady. Obiekt najlepiej obserwować w miesiącach zimowych.
Zdjęcie gromady M47 wykonane przez MPG/ESO 2.2-metre telescope w obserwatorium La Silla w Czile. ESO

Położenie M47 na niebie. IAU and Sky & Telescope magazine

Źródła:
Messier Objects
https://news.astronet.pl/index.php/2020/07/08/sladami-messiera-m47/

 

Śladami Messiera M47.jpg

Śladami Messiera M47.2.jpg

Śladami Messiera M47.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Astronom-amator odkrył nową plamę na Jowiszu

2020-07-09.

Wielka Czerwona Plama to słynny antycyklon, który od co najmniej 356 lat wieje na Jowiszu. Teraz astronom-amator odkrył nową burzę, którą można obserwować z Ziemi.


Clyde Foster, emerytowany chemik i astronom-amator z miasta Centurion w RPA, 31 maja 2020 r. zauważył przez swój teleskop niewidzianą wcześniej plamę na południowy-wschód od Wielkiej Czerwonej Plamy na Jowiszu. Na zdjęciach zrobionych zaledwie kilka godzin wcześniej przez australijskich astronomów, niczego takiego nie było.


Do akcji wkroczyła sonda Juno, która akurat wykonywała 27. bliski przelot Jowisza, zaledwie dwa dni po pierwszej obserwacji Fostera. Mimo że sonda nie przemieszczała się bezpośrednio nad interesującym punktem, zbliżyła się na tyle do niego, by faktycznie go zauważyć. Obiekt został nieformalnie nazwany plamą Clyde'a.

- Biorąc pod uwagę fakt, że Juno znajduje się na 53-dniowej, bardzo wydłużonej orbicie i jest w stanie uchwycić tylko niewielki fragment Jowisza w locie, to niezwykły zbieg okoliczności - napisał Clyde Foster.

W przeciwieństwie do Wielkiej Czerwonej Plamy, plama Clyde'a to nie antycyklon, a potężna smuga gazu rozciągająca się ponad górnymi warstwami chmur Jowisza. Przy niektórych długościach światła, widoczne jest silne pochłanianie metanu, a tym samym i plama Clyde'a.

Podobne erupcje są powszechne w północnym i południowym pasie równikowym Jowisza, ale w południowym pasie umiarkowanym planety, gdzie ta ostatnia plama została zauważona, są one znacznie rzadsze. Z tego powodu astronomowie bardzo zainteresowali się znaleziskiem Fostera.

Teraz wszyscy oczekują na kolejny bliski przelot sondy Juno, który jest zaplanowany na 25 lipca 2020 r. Powinniśmy wtedy dowiedzieć się więcej o plamie Clyde'a.

 
Plama Clyde'a /materiały prasowe

Źródło : INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-astronom-amator-odkryl-nowa-plame-na-jowiszu,nId,4599767

 

Astronom-amator odkrył nową plamę na Jowiszu .jpg

Astronom-amator odkrył nową plamę na Jowiszu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińczycy ujawnili dane na temat tajemniczej substancji odkrytej na Księżycu
2020-07-09.
Do bardzo intrygującego odkrycia doszło w lipcu ubiegłego roku na Księżycu. Łazik Yutu-2 natknął się tam na dziwną, żelową substancję, której pochodzenie było nieznane. Teraz Chińczycy ujawnili analizy tego dziwnego znaleziska.
Okazuje się, że wcześniejsze podejrzenia sprawdziły się. Żelowa, kolorowa substancja, zawierająca szkło, została odkryta w małym kraterze po niewidocznej z naszej planety części Księżyca. Opublikowane badania pokazują, że mamy tu do czynienia ze stopioną skałą, a dokładnie plagioklazem. Ma ciemnozielony kolor i wymiary 52 na 16 cm. Skała przybrała taką formę po uderzeniu w powierzchnię Srebrnego Globu jakiegoś ciała niebieskiego.
Badania spektralne przeprowadzono za pomocą instrumentu o nazwie VNIS (spektrometru widzialnego i bliskiej podczerwieni), w który wyposażony został łazik Yutu-2. Co ciekawe, chińscy naukowcy ujawnili, że podobne skały widzieli i przywieźli na Ziemię amerykańscy astronauci, biorący udział w misjach Apollo na Księżyc. Szczególne podobieństwo zauważono z materiałami o oznaczeniach 15466 i 70019.
Chińska Agencja Kosmiczna jednocześnie informuje, że badania substancji nie zostały wykonane w taki sposób, jakby sobie tego życzyli. Problemem jest fakt, że materiał leży w zacienionym miejscu i ciężko wykonać jego pełną analizę spektralną. Tak czy inaczej, wstępne badania pokazują, że mamy tu do czynienia z czymś bardzo ciekawym, ale nie wyjątkowym.
Naukowcy chcą zebrać więcej danych na temat tego materiału i przebadać inne znajdujące się po niewidocznej z naszej planety części Księżyca. Ta wiedza pozwoli nam poznać historię formowania się i ewolucji naturalnego satelity naszej planety, a wraz z nim również Ziemi.
Misja łazika Yutu-2 odbywa się w ramach programu Chang'e-4 od stycznia 2019 roku. Robot przebył już blisko 500 metrów obszaru gigantycznego krateru Von Karmana. Leży on w basenie Biegun Południowy Aitken (PSA), który ma średnicę 2500 kilometrów, powstał ok. 3,9 miliarda lat temu i jest jednym z największych, ale i najstarszych kraterów w Układzie Słonecznym.
Za niespełna tydzień łazik ponownie zacznie badać powierzchnię Księżyca i dostarczać danych o skrywanych przez niego tajemnicach. Chińczycy zamierzają wysłać jeszcze w tym roku kolejną misję. Tym razem pobiorą próbki skał i dostarczą je na Ziemię w celu dokładniejszych badań.
Państwo Środka w ten sposób przygotowuje się do rozpoczęcia ery kosmicznego górnictwa oraz wysłania tam astronautów. Plany zakładają też budowę bazy na potrzeby realizacji misji na Marsa. W ciągu 2 lat ma rozpocząć się również budowa dużej stacji kosmicznej za ziemskiej orbicie, na pokładzie której mają stale przebywać astronauci, jak dzieje się to w przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Źródło: GeekWeek.pl/ScienceDirect / Fot. CNSA
https://www.geekweek.pl/news/2020-07-09/chinczycy-ujawnili-dane-na-temat-tajemniczej-substancji-odkrytej-na-ksiezycu/

Chińczycy ujawnili dane na temat tajemniczej substancji odkrytej na Księżycu.jpg

Chińczycy ujawnili dane na temat tajemniczej substancji odkrytej na Księżycu2.jpg

Chińczycy ujawnili dane na temat tajemniczej substancji odkrytej na Księżycu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sezon obłoków srebrzystych
2020-07-09. Krzysztof Kanawka
Okres letni na półkuli północnej to czas obłoków srebrzystych. W tym roku jest ich bardzo dużo ? są także dobrze widoczne z terytorium Polski.
Obłoki srebrzyste (ang. noctilucent clouds lub też skrótowo NLC) to niezwykłe zjawisko na granicy atmosfery Ziemi. Na wysokości około 80 km formują się bardzo delikatne chmury, złożone z kryształków lodu wodnego. Te obłoki są zbyt delikatne, by móc je obserwować za dnia ? są widoczne tylko gdy Słońce znajduje kilka lub kilkanaście stopni pod horyzontem, co stwarza odpowiednie warunki oświetleniowe.
Naukowcy nie są do dziś pewni jak powstają obłoki srebrzyste. Wydaje się jednak, że emisje z różnych źródeł, w szczególności emisje metanu, mogą wpływać na powstawanie i rozrost obłoków srebrzystych. W ostatnich kilku latach obserwuje się wyraźniejsze obłoki srebrzyste, co sugeruje związek z (emisyjną) działalnością człowieka.
Bez wątpienia obłoki srebrzyste są pięknym i całkiem dynamicznym zjawiskiem. W tym roku obłoki są świetnie obserwowane z Polski i Europy. Poniższe nagrania to zestaw ujęć tegorocznych obłoków srebrzystych.
Warto każdej pogodnej nocy tego lata spojrzeć na północne niebo i poszukać obłoków srebrzystych. Ich sfotografowanie także nie powinno być trudne ? w większości przypadków zwykłe ustawienia aparatu lub też telefonu mogą wystarczyć.
(Tw, PFA)
Noctilucent clouds and the full moon (2020-07-05/06)
Obłoki srebrzyste ? obserwacja z Niemiec / Credits ? LindemannFilmFotoDrohne
https://www.youtube.com/watch?v=JbgZjNIXGU4&feature=emb_logo

Noctilucent clouds over Stockholm
Obserwacja obłoków srebrzystych ze Sztokholmu / Credits ? kosmonautanet
https://www.youtube.com/watch?v=ZR3L4fmrf8o&feature=emb_logo

Comet NEOWISE (C/2020 F3) in the Noctilucent Clouds
Piękny widok obłoków srebrzystych oraz komety C/2020 F3 NEOWISE / Credits ? Robert Barsa
https://www.youtube.com/watch?v=ehzmwlgj1xk&feature=emb_logo

noctilucent clouds
Obserwacje obłoków srebrzystych z Ukrainy / Credits ? ????? ?????
https://www.youtube.com/watch?v=NG_Fm1PAmww&feature=emb_logo

Obłoki srebrzyste - 30 czerwca 2020
Obłoki srebrzyste ? 30 czerwca 2020 / Credits ? Limax7
https://www.youtube.com/watch?v=95x526dKE7Q&feature=emb_logo

https://kosmonauta.net/2020/07/sezon-oblokow-srebrzystych/

 

 

Sezon obłoków srebrzystych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator
2020-07-08.
Rover Mechanic Simulator to kosmiczna gra autorstwa polskiego studia Pyramid Games. Jeden z redaktorów portalu Urania posiedział trochę nad tym tytułem i dzieli się wrażeniami z rozgrywki.
Zagrałem ostatnio w Rover Mechanic Simulator - jedną z kosmicznych gier stworzonych przez studio Pyramid Games z Lublina. Jest to symulator, w którym wcielasz się w rolę mechanika naprawiającego i konserwującego historyczne łaziki marsjańskie. Brzmi fajnie, a jako że zdarza mi się czasem pograć w gry związane z kosmosem i astronautyką, to byłem ciekaw jak wypadnie to połączenie symulacji z marsjańskim klimatem.
Na graczy czekają zadania związane z czyszczeniem, demontażem i naprawianiem elementów pojazdów takich jak Sojourner, Spirit czy Opportunity - łaziki znane z prawdziwego świata, działające kiedyś na Czerwonej Planecie.
Grę zaczynamy od bycia uczniem mechaniki łazikowej. W realizacji pierwszych zleceń pomaga nam samouczek i stopniowo odblokowywane są narzędzia, których będziemy dalej używać w samodzielnej pracy.
Każde zlecenie ma podobny ogólny przebieg. Najpierw musimy umieścić nasz łazik na specjalnym stole napraw, a później przystępujemy do badania jego elementów. Zazwyczaj naszym zadaniem będzie demontaż jakiejś zepsutej części i jej wymiana na nową wytworzoną w specjalnej drukarce (która jest w stanie stworzyć wszystko).
Często zamiast drukować całą część można przystąpić do bardziej szczegółowego demontażu elementu na specjalnym stanowisku. Dzięki temu zużyjemy mniej cennych zasobów, wytwarzając tylko ten element, który rzeczywiście jest odpowiedzialny za awarię danego podsystemu.
Podczas realizacji kolejnych zleceń zarabiamy zasoby i zdobywamy punkty doświadczenia, które można następnie wymieniać na przydatne zdolności. Możemy zdecydować się na przykład na przyspieszone dokręcanie/odkręcanie śrubek lub usprawnioną ekonomię, dzięki czemu zarobimy więcej na naszym warsztacie. Już w pierwszych misjach trzeba uważać na podejmowane decyzje. Sam złapałem się na tym, że zamiast wydrukować pojedynczą zepsutą soczewkę, kupiłem cały maszt z kamerami do łazika. Nie muszę dodawać, że na tej naprawie nie zarobiłem.
Oprócz latania wokół łazika, odkręcania, dokręcania śrubek czasem przyjdzie nam zdemontować elementy elektroniki albo wyczyścić zabrudzone części. Autorzy symulatora zastosowali ciekawy sposób na ponowną konfigurację łazika po wykonanej naprawie. Trzeba użyć specjalnego urządzenia, w którym rozwiązujemy proste puzzle logiczne.
Sama mechanika gry przypomina popularny tytuł Car Mechanic Simulator, w którym prowadzi się bardziej konwencjonalny warsztat samochodowy. Deweloperów z Pyramid Games trzeba pochwalić za dopracowanie tytułu. Choć jest to jeszcze wersja w tzw. fazie Early Access (czyli przed oficjalną premierą) to funkcje gry działają bez zarzutu i ciężko znaleźć błędy uprzykrzające rozgrywkę.
Po przegraniu paru godzin jedyny zauważony przeze mnie błąd dotyczył zegara wykonanych zleceń, który wskazywał zawsze 0:00 niezależnie od czasu poświęconego na naprawę.
Gra ma też ważny aspekt edukacyjny. Można dowiedzieć się nie tylko jakie pojazdy trafiły z Ziemi na Marsa, ale poznać ich dość szczegółowe modele. Części łazików są opisane, ich instrumenty naukowe są dokładnie takie jak w rzeczywistości, a zlecenia są fabularyzowane rzeczywistymi miejscówkami na Marsie. Samych elementów do demontażu w tych kilku pojazdach jest mnóstwo.
Widać, że grę tworzą pasjonaci eksploracji kosmosu choćby po easter eggach jak np. obecnych w warsztacie modelach dronów, podobnych do tego, który poleci na Marsa z łazikem Perseverance w tym roku.
Nawet osoby nie często sięgające do rozrywki w postaci gier szybko nauczą się wszystkiego. Sterowanie jest intuicyjne, podpowiedzi samouczka dokładne i pomocne.
Po pewnym czasie gra robi się pod pewnym względem monotonna. Trzeba dużo latać po warsztacie i wykonywać mniej więcej te same aktywności w stałej kolejności. Ale to nie znaczy, że gra się mi szybko znudziła. Urozmaiceniem jest to, że mamy różne typy części, możemy coś popsuć, zapomnieć o czym podczas demontażu, wydrukować złą część. Wreszcie poznawanie instrumentów i systemów naprawianych łazików sprawia dużo satysfakcji, tak jak każde ukończone zlecenie.
Możemy polecić tę grę wszystkim miłośnikom eksploracji kosmosu. Gra jest nadal w fazie testów, ale jest dopracowana i regularnie pojawiają się nowe aktualizacje ze sporymi dodatkami.
 
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    strona studia Pyramid Games
?    gra Rover Mechanic Simulator w serwisie Steam
 
Na zdjęciu tytułowym: Zdjęcie z gry Rover Mechanic Simulator. Źródło: Pyramid Games.
Tak wygląda nasze miejsce pracy. Warsztat, w którym spędzimy całą grę.
Inspekcja koła w łaziku Sojourner podczas wykonywania jednego z pierwszych zleceń.
W kolejnych misjach czekają nas większe łaziki MER.
Ekran konfiguracji łazika po skończonej naprawie.
Stół do naprawiania elementów elektronicznych.
Ekran zleceń po ukończonym samouczku.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zostan-mechanikiem-lazikow-marsjanskich-w-polskiej-grze

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator2.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator3.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator4.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator5.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator6.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator7.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator8.jpg

Zostań mechanikiem łazików marsjańskich w polskiej grze Rover Mechanic Simulator9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaglądając pod pył, czyli promieniowanie z centrum naszej Galaktyki.
2020-07-09.
Dzięki 20 latom zbierania danych obserwacyjnych astronomowie z Uniwersytetów Wisconsin-Madison, UW-Whitewater i Embry-Riddle Aeronautical ustalili najprawdopodobniej, ile energii naprawdę przenika centrum Drogi Mlecznej.
Zrozumienie źródła tej energii i mechanizmów rządzących promieniowaniem pochodzącym ze środka naszej Galaktyki może pomóc nam wyjaśnić nie tylko naturę Drogi Mlecznej, ale i innych podobnych do niej galaktyk. W artykule opublikowanym w Science Advances astronomowie Dhanesh Krishnarao, Bob Benjamin i Matt Haffner donoszą o badaniach, z których wynika, że w centrum Drogi Mlecznej występują pośrednie ilości promieniowania galaktycznego, typowe dla tzw. galaktyk typu LINER.
W rzeczywistości nasza Droga Mleczna pod wieloma względami należy do najbardziej tajemniczych galaktyk. Choć dla nas jest domem, widok na jej gęste, aktywne centrum przesłaniają nam ogromne chmury pyłu. Jednak dzięki obserwacjom z wykorzystaniem teleskopu Wisconsin H-Alpha Mapper (WHAM) naukowcom niedawno udało się znaleźć przypadkową drogę ku lepszemu zrozumieniu warunków energetycznych panujących w samym sercu Drogi Mlecznej.
Kilka lat temu Benjamin dokonał przeglądu informacji zbieranych przez WHAM w ciągu dwudziestu lat. Były to obserwacje rozkładu zjonizowanego wodoru w całej Galaktyce. Ten zjonizowany gaz pochłaniał tam wystarczającą ilość energii do pozbawienia jego atomów elektronów, dzięki czemu mógł emitować charakterystyczne, widoczne dla tego teleskopu, czerwonawe światło. Naukowiec zauważył w nim jednak pewną anomalię. W bańce wystającej spod ciemnego pyłu w kierunku na centrum naszej Galaktyki część gazu zdawała się kierować w stronę Ziemi, co jednak nie powinno być możliwe.
- To nie miało sensu, ponieważ sama rotacja galaktyczna nie jest w stanie wytworzyć takiego rodzaju ruchu - stwierdza Benjamin.
Ten błądzący gaz nie tylko aż prosił się o wyjaśnienie, ale i dawał nową nadzieję na zrozumienie ogromnych ilości energii, jakie przenikają centrum Galaktyki. Bąbel gazu wystaje z najcięższych obłoków pyłu, dzięki czemu pozwolił naukowcom wejrzeć jeszcze dalej w kierunku na centrum Drogi Mlecznej - dużo głębiej, niż jest to zwykle możliwe. Pomiary ilości zjonizowanego gazu w tym obszarze dałyby im z kolei informację o tym, ile tego energetycznego promieniowania znajduje się właściwie w środku naszej Galaktyki.
Teleskop WHAM został następnie skierowany dokładnie na tę odstającą bańkę, w celu zebrania dodatkowych informacji na temat zjonizowanego azotu, tlenu i wodoru, które mogły w tym rejonie rezydować. Uczeni zwrócili też uwagę na 40-letni już model gazu galaktycznego, który mógł pomóc im wyjaśnić te nowe dane obserwacyjne.
Model użyto do próby wyjaśnienia zasięgu gazu neutralnego (niejonizowanego) w wystającym bańce. Krishnarao najpierw udoskonalił przewidywanie teoretyczne wynikające z tego modelu i dotyczące kształtu gazu, a następnie dostosował go tak, aby uwzględnić również gaz zjonizowany. Dzięki połączeniu surowych danych z WHAM ze zaktualizowanym modelem astronomowie byli następnie w stanie oszacować trójwymiarowy rozmiar, lokalizację i skład tego obłoku zjonizowanego gazu. Wyniki dowodzą, że bardzo duża ilość zjonizowanego gazu przenika centrum Drogi Mlecznej. To coś, czego wcześniej nie obserwowano.
- To było zaskakujące, ponieważ wcześniej znaliśmy pod tym kątem jedynie gaz neutralny - dodaje Benjamin. - Ale w porównaniu z innymi galaktykami, które obserwowaliśmy, ta ilość zjonizowanego gazu wyglądała całkiem normalnie.
Zespół Krishnarao zauważył również, że skład zjonizowanego gazu - a więc i natura promieniowania, które go wytwarza - zmienia się w miarę oddalania się od centrum Galaktyki. Może to oznaczać, że to, co dzieje się w samym jądrze naszej Galaktyki, czyli bardzo blisko jej centralnej supermasywnej czarnej dziury, znacznie różni się od tego, co dzieje się już nieco dalej.
Całkowite promieniowanie centrum naszej Galaktyki umieszcza ją też w kategorii znanej jako LINER. Około jedna trzecia wszystkich galaktyk, które obserwują naukowcy, to właśnie LINER-y. Jest to ogólne określenie galaktyk ze zwiększonym promieniowaniem z centrum, w odróżnieniu od galaktyk zdominowanych przez procesy formowania się gwiazd, oraz galaktyk z dużo silniejszą emisją z centrum - tak jak w przypadku promieniowania centralnego wytwarzanego przez galaktyczne ?silniki? pochłaniających okoliczną materię, supermasywne czarne dziury, znane też jako aktywne jądra galaktyczne (AGN-y). LINER-y to zatem jakby pośrednie galaktyki, które wykazują dość dużo promieniowania z centrum - ale nie za dużo.
Badacze byli także w stanie wyjaśnić niezwykłą trajektorię zaobserwowanego gazu. Trójwymiarowa mapa pokazuje, że znajduje się on na orbicie zmierzającej powoli w kierunku Układu Słonecznego - z powodu eliptycznego obrotu poprzeczki Drogi Mlecznej. Natomiast źródło promieniowania galaktyk typu LINER wciąż pozostaje tajemnicą. Ale teraz, gdy już wiadomo, że Droga Mleczna należy do tej kategorii, naukowcy mają przynajmniej możliwość obserwacji źródeł tego promieniowania z bliska.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa: Discovery of Diffuse Optical Emission Lines from the Inner Galaxy: Evidence for LI(N)ER-like Gas, D. Krishnarao, R. A. Benjamin & L. M. Haffner, 2020 July 3, Science Advances
?    Więcej zdjęć i filmów na temat odkrycia
 
Źródło: University of Wisconsin-Madison
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Zdjęcie: University of Wisconsin-Madison
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zagladajac-pod-pyl-czyli-promieniowanie-z-centrum-naszej-galaktyki

Zaglądając pod pył, czyli promieniowanie z centrum naszej Galaktyki..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pokazała pierwszy dowód, że polski Kret znowu działa na Marsie [FILM]
2020-07-09.
Wygląda na to, że ostatni pomysł na podejście do reanimacji polskiego Kreta drążącego na Czerwonej Planecie okazał się strzałem w dziesiątkę i karkołomne zadanie w końcu zakończyło się pełnym sukcesem.
Przynajmniej tak pokazuje nowe nagranie opublikowane przez NASA. Możemy zobaczyć na nim łyżkę robotycznego ramienia, która wibruje w trakcie pracy Kreta HP3. Oznacza to, że urządzenie siedzi w dziurze i nie wydostaje się już na powierzchnię. Naukowcy tłumaczą, że reanimacja odnosi upragniony skutek. Nie otwierają jednak jeszcze szampanów, ponieważ chcą mieć 100-procentową pewność. Dostaną ją za jakiś czas, gdy przeprowadzą wszystkie zaplanowane testy.
Przypomnijmy, że w ramach misji sondy InSight, w listopadzie 2018 roku na powierzchni Marsa wylądował Kret HP3, który został zbudowany przez Polaków. Od samego początku były z nim problemy, ale nie było to winą naszych naukowców. Eksperci z NASA zwyczajnie nie docenili unikalności powierzchni Czerwonej Planety. Pokryta jest ona niezwykle drobnym pyłem, który swoją strukturą na myśl przywodzi mąkę.
Niestety, urządzenie nie zostało przystosowane do pracy w takich warunkach, gdyż naukowcy byli pewni, że sonda wyląduje na bardziej stabilnej powierzchni. Naukowcy wybrali miejsce do wbicia się w grunt tuż obok lądownika. Próbnik miał wbijać się w piasek, a później w grunt w 10 fazach po pół metra. Nie była to dobra decyzja. Urządzenie już po pierwszych sekundach swojego kopania natrafiło na przeszkodę. Początkowo eksperci myśleli, że problemem jest skała, ale teraz wiemy już, że jest to zbyt luźne podłoże.
Urządzenie wydrążyło otwór w gruncie, ale marsjański pył jest na tyle sypki, że zasypując otwór nie zapewnił Kretowi odpowiedniego tarcia, by mógł się on wbić jeszcze głębiej. W rezultacie czego inżynierowie wysyłali do niego komendy do wbicia się, a on usiłował ruszyć się z miejsca, ale nie mógł i tylko poszerzał otwór, a nie go pogłębiał.
Eksperci z NASA zdecydowali więc, że robotyczne ramię sondy zasypie część otworu z prawej jego strony Kreta i dociśnie do go podłoża. Ten manewr początkowo się powiódł, ale po kolejnych operacjach, Kret znowu się wysunął. Naukowcy załamali się, ale wciąż nie tracili nadziei. Wpadli na pomysł dociśnięcia samego urządzenia łyżką zwieńczającą robotyczne ramię. Nigdy nie było to brane pod uwagę, ani nawet przetestowane. NASA jednak zaryzykowała i udało się. Nie było to zadanie proste, ponieważ taki zabieg mógł nieodwracalnie uszkodzić taśmę komunikacyjną i zakończyć żywot urządzenia.
Na najnowszych obrazach z powierzchni Marsa, wykonanych przez sondę InSight, możemy zobaczyć na własne oczy, że po dociśnięciu go łyżką, Kret wbił się głębiej w grunt, więc możemy mówić o wielkim przełomie. Jednak do pełni sukcesu jest jeszcze trochę drogi do pokonania. Urządzenie musi się teraz wbić jeszcze głębiej w grunt.
Wówczas będzie mogło rozwinąć system czujników i rozpocząć pomiary strumienia ciepła pochodzącego z wnętrza planety. Dzięki niemu będziemy mogli dowiedzieć się, czy Mars wciąż jest aktywny geologicznie. Jeśli tak jest, to ten fakt będziemy mogli wykorzystać w przyszłych planach kolonizacyjnych tej planety. Niestety, już pewne jest, że nie zostanie zrealizowany cały plan, gdyż Kret nie wbije się na głębokość 5 metrów, tylko maksymalnie 2-3 metrów. Naukowcy twierdzą, że to wystarczy do realizacji podstawowych badań. Większą ich ilość wykonają nowe roboty lub już pierwsi kolonizatorzy.
Według planu, próbnik miał dokonać najgłębszego odwiertu w gruncie w historii eksploracji tej planety. Urządzenie jest dość wąskie i wysokie, ma grubość 25 milimetrów, waży ok. 500 gramów, wykonane jest ze stopów tytanu, stali i wolframu, a swoim wyglądem przypomina samochodowy amortyzator. Kret został zbudowany przez polską firmę Astronika.
Źródło: GeekWeek.pl/DLR/NASA/ESA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-07-09/nasa-pokazala-pierwszy-dowod-ze-polski-kret-znowu-dziala-na-marsie-film/

NASA pokazała pierwszy dowód, że polski Kret znowu działa na Marsie [FILM].jpg

NASA pokazała pierwszy dowód, że polski Kret znowu działa na Marsie [FILM]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wakacyjny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo. Najlepszy okres do obserwacji w tym roku!
2020-07-09. Andrzej
Ostatnie wieczorne przeloty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) mogliśmy podziwiać końcem maja. W końcu po tak długiej przerwie ponownie możemy cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją. Ciepłe lipcowe wieczory w połączeniu z dogodnymi godzinami przelotów stacji (ISS) będą sprzyjać prowadzeniu obserwacji. Przeloty stacji (ISS) będziemy mogli podziwiać aż do 2 sierpnia. Czeka nas więc najlepszy okres obserwacyjny stacji w tym roku.
Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem.

Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund.

Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu.
Dane przelotów zostały wygenerowane przez portal heavens-above.com


Zobacz też:

- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2020 roku
- Aktualne położenie ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej)
- Astrofotografia 2020


Źródło: astronomia24.com, heavens-above.com
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1000

 

Wakacyjny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo. Najlepszy okres do obserwacji w tym roku.jpg

Wakacyjny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo. Najlepszy okres do obserwacji w tym roku2.jpg

Wakacyjny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo. Najlepszy okres do obserwacji w tym roku3.jpg

Wakacyjny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo. Najlepszy okres do obserwacji w tym roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 NB
2020-07-09. Krzysztof Kanawka
Piątego lipca nastąpił bliski przelot planetoidy 2020 NB. Obiekt przemknął w odległości około 188 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Planetoida o oznaczeniu 2020 NB zbliżyła się do Ziemi 5 lipca, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 23:35 CEST. W tym momencie 2020 NB znalazła się w odległości około 188 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,49 średniego dystansu do Księżyca. 2020 NB ma szacowaną średnicę około 21 metrów.
Jest to 49 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/07/bliski-przelot-2020-nb/

Bliski przelot 2020 NB.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa na tle obłoków srebrzystych.
Nadal można ją oglądać na niebie

2020-07-09.
Od kilku dni nad Polską możemy obserwować kometę. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia, na których widać ją w towarzystwie obłoków srebrzystych. Jak mówi popularyzator astronomii Karol Wójcicki, w ciągu najbliższych dni nadal będziemy mieć bardzo dobre warunki, aby ją zobaczyć.
Kometę C/2020 F3 NEOWISE, którą można zaobserwować na nocnym niebie, odkryto w marcu tego roku. Dokonała tego misja NASA NEOWISE. Jak powiedział w rozmowie z redakcją tvnmeteo.pl Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach", na całej półkuli północnej budzi ona duże zainteresowanie wśród miłośników astronomii za sprawą tego, że od długiego czasu nie mieliśmy okazji zobaczyć żadnej jasnej i dobrze widocznej komety.
- W tym roku już kilka komet miało zadatki na to, żeby stać się jasną, dobrze widoczną, i niestety nic z tego nie wyszło. Kometa NEOWISE jednak wszystkich bardzo pozytywnie zaskoczyła, bo choć te oczekiwania studziliśmy, okazało się, że w ubiegłym tygodniu przeszła w bezpośrednim sąsiedztwie Słońca i przetrwała ten przelot bardzo dobrze - wyjaśnił Wójciki.
Jak dodał, jej jasność gwałtownie wzrosła i pod tym względem stała się porównywalna do najjaśniejszych gwiazd na niebie. - To dało nam szansę na obserwację tej komety nisko nad północno-wschodnim horyzontem jako obiekt widoczny gołym okiem z lekko zarysowanym warkoczem - powiedział popularyzator astronomii.
W towarzystwie obłoków srebrzystych
NEOWISE widoczna jest teraz nad północno-wschodnim horyzontem w pobliżu konstelacji Woźnicy, nieopodal najjaśniejszej gwiazdy tego gwiazdozbioru, czyli Kapelli. Można dostrzec ją w całej Polsce, jednak z uwagi na krzywiznę Ziemi i jej obrót, najwcześniej w ciągu nocy są w stanie zobaczyć ją mieszkańcy północno-wschodniej części kraju. Najpóźniej widoczna jest na południowym zachodzie.
W Polsce trwa obecnie sezon na obłoki srebrzyste, czyli najwyższe chmury obserwowane z Ziemi. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia komety na tle tych malowniczych obłoków. Ostatniej nocy Reporter 24 Łukasz Górski uchwycił ją w okolicach Chojnic (województwo pomorskie).
Wójcicki przyznał, że kometę da się zobaczyć praktycznie gołym okiem, ale momentami przeszkadzać mogą nam właśnie obłoki srebrzyste. Trzeba pamiętać, że kometa gołym okiem nie będzie widoczna jak na fotografii. Do lepszej obserwacji może przydać się na przykład lornetka.
- Już drugi rok z rzędu, zwłaszcza w ostatnich dniach, obłoki srebrzyste pokazywały nam się w formach, jakich nie obserwowaliśmy od lat na naszym niebie, a być może jeszcze nigdy. Są na tyle jasne, że mogą tłumić blask komety przy kompletnie bezchmurnym niebie - powiedział.
"Szykują się bardzo dobre warunki do obserwacji"
Jak powiedział autor bloga "Z głową w gwiazdach", przez kilka najbliższych nocy kometę przede wszystkim będziemy obserwowali nad ranem, tuż przed świtem. Natomiast za kilka dni, mniej więcej po weekendzie, na tyle oddali się od Słońca, że z naszej perspektywy stanie się tak zwanym obiektem okołobiegunowym. Wyjaśnił, że obserwowana na niebie nie będzie zachodzić ani wschodzić, a cały czas krążyć.
- Będziemy mogli ją więc zobaczyć, gdy Słońce zniknie z pola widzenia. Najpierw wieczorem, po zachodzie Słońca, później będzie przemieszczała się niziutko nad północnym horyzontem, a potem znowu będzie się nad ranem wznosić nad północno-wschodnią częścią widnokręgu. Szykują się nam naprawdę bardzo dobre warunki do obserwacji tej komety - tłumaczył.
Jak długo będzie widoczna?  - Z kometami nigdy nic wiadomo. One potrafią mocno zaskakiwać, czasami pozytywnie, a czasami niestety rozczarowująco, ale można śmiało założyć, że przez najbliższy tydzień będziemy mieli wciąż dobre warunki do jej obserwacji - powiedział.
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Autor: ps/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/kometa-na-tle-oblokow-srebrzystych-nadal-mozna-ja-ogladac-na-niebie,323748,1,0.html

Kometa na tle obłoków srebrzystych..jpg

Kometa na tle obłoków srebrzystych.2.jpg

Kometa na tle obłoków srebrzystych.3.jpg

Kometa na tle obłoków srebrzystych.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pobliżu Słońca odkryto gromadę gwiazd pochodzących z innej galaktyki
Autor: admin (2020-07-09)
Amerykańscy astronomowie zaadaptowali najnowszą metodę modelowania komputerowego do przetwarzania danych z teleskopu i przypadkowo odkryli nieznaną wcześniej gromadę kosmiczną gwiazd w Drodze Mlecznej.
Zespół naukowców pod przewodnictwem Liny Nesib z California Institute of Technology, przetwarzał przy użyciu modeli komputerowych i sztucznej inteligencji, ogromne porcje danych z obserwatorium kosmicznego Gaia. Tą metodą udało się odnaleźć dużą gromadę gwiazd, która dotychczas nie ujawniała swojego pozagalaktycznego pochodzenia. Naukowcy poinformowali o wynikach swoich badań w czasopiśmie Nature Astronomy.
Nesib i jej grupa badają, w jaki sposób powstały i ewoluowały galaktyki, od wczesnych czasów do współczesności. Ich metodą jest stworzenie złożonego modelu galaktyki, obejmującego miliony gwiazd, dla których oprócz współrzędnych, masy i jasności znane są trzy składowe prędkości w osiach x, y, z. Jeśli weźmiemy pod uwagę wzajemny wpływ gwiazd na siebie, wszystkie projekcje sił, które na nie działają, a także miliardy lat od Wielkiego Wybuchu, wynik jest niesamowity.
W ramach projektu FIRE zespół astronomów wykorzystuje wszystkie dostępne moce superkomputerów od 2014 roku, a także korzysta z uczenia maszynowego (machine learning) do tworzenia wirtualnych modeli galaktyk podobnych do Drogi Mlecznej. Projekt FIRE to nie tylko piękne zdjęcia i wiarygodne symulacje. Bez takiego narzędzia astronomowie nigdy nie odszyfrowaliby danych obserwacyjnych obserwatorium kosmicznego Gaia, uruchomionego w 2013 r. przez Europejską Agencję Kosmiczną, ani danych z innych misji.
Gaia przedstawiła społeczności naukowej trójwymiarową szczegółową mapę 7 milionów gwiazd w Drodze Mlecznej i poza nią. Przetwarzanie takiego zestawu danych bez algorytmów modelowania i sztucznej inteligencji jest tym samym, co ręczne liczenie ziaren piasku na plaży. Połączenie obserwacji i modelowania komputerowego pozwoliło naukowcom znaleźć gwiazdy, które ich zdaniem znajdują się w naszej galaktyce z powodu połączenia się z mniej masywnymi sąsiadami. Po przeszukaniu katalogów naukowcy nie znaleźli opisu odkrytych gwiazd. Okazało się, że odnaleziono gromadę 250 gwiazd, które nazwano Nyx - na cześć greckiej bogini nocy.
Aby zweryfikować obce pochodzenie Nyx, badacze sprawdzili, czy model ?widzi? inne gwiazdy, które powstały poza Drogą Mleczną, które były już znane naukowcom. ?Zadaniem testowym? modelu była identyfikacja galaktyki Gaia Enceladus, którą Droga Mleczna pochłonęła od 6?10 miliardów lat temu, oraz galaktyki karłowatej Stream Helmi, która również połączyła się z naszą Galaktyką w odległej przeszłości.
Podane przez model prawdopodobieństwo przechwycenia przez Drogę Mleczną gwiazd z tych galaktyk naukowcy wzięli za punkt odniesienia i porównali z tym prawdopodobieństwo pozagalaktycznego pochodzenia Nyx. Wszystko wskazywało na to, że ten strumień gwiazd był pozostałością skonsumowanej niegdyś galaktyki karłowatej. Naukowcy zauważają, że struktura Knicks jest raczej niezwykła i bardzo trudno byłoby zobaczyć ten klaster bez pomocy sztucznej inteligencji.
Źródło: NASA /HST
Źródło:
https://doi.org/10.1038/s41550-020-1131-2
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-poblizu-slonca-odkryto-gromade-gwiazd-pochodzacych-z-innej-galaktyki

W pobliżu Słońca odkryto gromadę gwiazd pochodzących z innej galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witamy gości z innej galaktyki. Superkomputery odkryły strumień gwiazd wpadający do Drogi Mlecznej
2020-07-09. Radek Kosarzycki
Dzięki najnowszym danym zebranym przez kosmiczne obserwatorium Gaia, naukowcy zidentyfikowali w naszym bezpośrednim gwiezdnym otoczeniu rozległy strumień gwiazd, które nie powstały w naszej galaktyce, a dopiero teraz do niej dołączają.
Nix, bo taką nazwę nadano temu osobliwemu strumieniowi, najprawdopodobniej stanowi pozostałość po galaktyce karłowatej, która zderzyła się z Drogą Mleczną. Najczęściej tego rodzaju strumienie stanowią jedynie wspomnienie po dawnych gromadach kulistych lub galaktykach karłowatych, które wskutek oddziaływań pływowych z Drogą Mleczną zostały najpierw rozciągnięte, a z czasem rozerwane i pochłonięte przez naszą galaktykę.
Do odkrycia Nix doszło w dosyć nietypowy sposób, który doskonale pokazuje w jaki sposób dochodzi do nowych odkryć naukowych w dzisiejszej astronomii i astrofizyce.
FIRE!
Lina Necib zajmuje się kinematyką gwiazd i ciemnej materii w Drodze Mlecznej.
Jeżeli mamy jakieś grupy, zagęszczenia gwiazd poruszające się w ten sam, charakterystyczny sposób, to zazwyczaj jest też jakiś powód, dla którego one poruszają się w taki sam sposób.
Od 2014 r. w ramach projektu FIRE (Feedback in Realistic Environments) badacze z kilku amerykańskich uczelni pracowali nad stworzeniem bardzo szczegółowych symulacji realistycznych galaktyk. W symulacjach tych uwzględniona jest cała nasza aktualna wiedza o tym w jaki sposób powstają i ewoluują galaktyki. Zaczynając w momencie Wielkiego Wybuchu, symulacje prowadzą do powstania galaktyk takich, jakie obserwujemy w obecnym wszechświecie.
Tworzenie mapy Drogi Mlecznej
Jeszcze przed rozpoczęciem projektu FIRE, w 2013 r. w przestrzeń kosmiczną wyniesiono kosmiczne obserwatorium Gaia. Jego głównym zadaniem jest stworzenie precyzyjnej, trójwymiarowej mapy około miliarda gwiazd w Drodze Mlecznej i w jej otoczeniu.
Obserwatorium Gaia mierzy położenie, odległości, prędkości i kierunek ruchu wszystkich obserwowanych gwiazd. Dla siedmiu milionów gwiazd mamy już także pomiary prędkości w trzech wymiarach, co oznacza, że wiemy dokładnie gdzie te gwiazdy są i w którą stronę i jak szybko się poruszają. Dzięki takim danym można teraz przeprowadzać rozległe analizy, które pozwalają naukowcom szerzej spojrzeć na strukturę całej Drogi Mlecznej.
Odkrycie strumienia Nix było możliwe dzięki połączeniu danych z tych dwóch projektów astrofizycznych i wykorzystaniu metod nauczania maszynowego.
Zarówno FIRE jak i Gaia starają się odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób Droga Mleczna stała się takim systemem jaki obserwujemy dzisiaj.
Galaktyki bardzo często rosną pochłaniając inne galaktyki. Zakładaliśmy, że Droga Mleczna raczej nie miała zbyt wiele zderzeń z innymi galaktykami i przez jakiś czas nas to dziwiło, ponieważ nasze symulacje wskazują na mnóstwo zderzeń. Teraz, dzięki temu, że mamy dostęp do danych o dużej liczbie mniejszych struktur, okazuje się, że wcale nie było tu tak cicho jak się może wydawać. Aby jednak dojść do takiego wniosku, potrzebowaliśmy zarówno narzędzi, jak i danych obserwacyjnych i symulacji. Jesteśmy dopiero na początku drogi do prawdziwego poznania historii formowania się Drogi Mlecznej.
Gaia wymaga algorytmów głębokiego uczenia
Tworzenie mapy miliarda gwiazd to istne przekleństwo. Z jednej strony każdy naukowiec marzy o tak szczegółowych danych, a z drugiej strony takiej ilości danych nikt nie jest w stanie sam przeanalizować. Nie da się spojrzeć na dane dotyczące siedmiu milionów gwiazd i ogarnąć co one robią, jak się zachowują.
W tym celu naukowcy stworzyli sztuczne katalogi Gai. W oparciu o symulacje galaktyk w FIRE naukowcy tworzyli sztuczne katalogi gwiazd, na których testowali kolejne modele, które miały za zadanie, na podstawie ruchu gwiazd w symulacji, dzielić je na te które powstały w galaktyce, a które zostały przejęte z zewnątrz. Często różnice między takimi gwiazdami są bardzo niewielkie i subtelne, niemniej jednak modele komputerowe powinny być w stanie je wyłuskać z danych.
Po przeszkoleniu modeli przetestowano je na danych z obserwatorium Gaia.
Stworzonej przez nas sieci neuronowej poleciliśmy zidentyfikowanie gwiazd spoza Drogi Mlecznej na podstawie tego czego się nauczyła w symulacjach FIRE ? mówi Necib.
W trakcie analizy modele przyporządkowywały każdej gwieździe spoza galaktyki stopień pewności od 0 do 1, ze faktycznie jest ona spoza galaktyki. Naukowcy ustawiali punkt odcięcia na różnych poziomach pewności i analizowali uzyskiwane w ten sposób wyniki.
Aby sprawdzić czy modele faktycznie wyłapują te gwiazdy, które powinny, sprawdzano czy są one w danych z Gai wyłapać te gwiazdy, o których już i tak wiemy, że nie powstały w naszej galaktyce. Wśród takich obiektów znalazła się Kiełbasa ? pozostałość galaktyki karłowatej, która połączyła się z Drogą Mleczną jakieś 6-10 mld lat temu i ma bardzo charakterystyczny, przypominający kiełbasę, kształt.
Jeżeli nasza sieć neuronowa działa tak jak tego chcieliśmy, to powinna od razu zidentyfikować gwiazdy należące do Kiełbasy.
I faktycznie, Kiełbasa natychmiast została zauważona przez sieć. Tak samo stało się z pozostałymi obiektami jakie według naukowców, sieć powinna dostrzec: strumień Helmi będący pozostałością po innej galaktyce karłowatej, która połączyła się z naszą galaktyką w odległej przeszłości, a odkryty dopiero w 1999 roku, czy też samo halo galaktyczne.
Nowy obiekt: Nix
Model zidentyfikował także kolejną strukturę w danych: gromadę 250 gwiazd okrążającą także centrum Drogi Mlecznej wraz z dyskiem, ale także wyraźnie kierującą się do centrum Drogi Mlecznej.
W pierwszym odruchu stwierdziłam, że to błąd. Pomyślałam ?O nie!? Nawet o tym nie wspomniałam innym członkom zespołu przez trzy kolejne tygodnie. W tym czasie jednak uświadomiłam sobie, że to nie błąd w danych, to faktycznie nowa struktura, której nigdy wcześniej nie wdzieliśmy.
Zaczęłam analizować całą literaturę i sprawdzać czy aby na pewno nikt wcześniej jej nie widział. Okazało się, że nie. Dzięki temu miałam unikalną okazję nazwać ten nowy strumień ? a jak wiemy to najbardziej ekscytujący przywilej w całej astrofizyce. Nazwałam ją Nix, na cześć greckiej bogini nocy. To niezwykle wyjątkowa struktura, bowiem bez nauczania maszynowego mielibyśmy niewielkie szanse w ogóle ją dostrzec.
Cały projekt wymagał bardzo zaawansowanych i dużych mocy obliczeniowych na wielu etapach. Symulacje FIRE i FIRE-2 są jednym z największych komputerowych modeli galaktyk jakie kiedykolwiek stworzono.  Każda z dziewięciu głównych symulacji wymagała wielu miesięcy obliczeń prowadzonych na największych i najszybszych superkomputerach na świecie. Do ich stworzenia wykorzystano komputery Blue Waters oraz Stempede2.
Inni badacze wykorzystali klastry na Uniwersytecie w Oregon do głębokiego uczenia modeli i do zastosowania ich do olbrzymich baz danych z obserwatorium Gaia. Aktualnie kontynuują oni swoją pracę na Fronterze, najszybszym systemie uniwersyteckim na świecie.
Każdy element tego projektu wymagał olbrzymich mocy obliczeniowych i byłby niemożliwy do zrealizowania bez superkomputerów ? dodaje Nacib.
Co dalej?
Necib  wraz ze swoim zespołem planuje przeprowadzenie obserwacji Nix za pomocą teleskopów naziemnych. Dzięki temu możliwe będzie ustalenie składu chemicznego całego strumienia i innych szczegółów, które pozwolą ustalić kiedy Nix dołączył do Drogi Mlecznej, a tym samym skąd pochodzi.
Kolejny zestaw danych z obserwatorium Gaia, który zostanie opublikowany w 2021 r. będzie zawierał dane dotyczące kolejnych 100 milionów gwiazd, które także mogą dostarczyć nowych strumieni.
Obserwatorium kosmiczne Gaia
https://spidersweb.pl/2020/07/gwiazdy-spoza-galaktyki-strumien-nix.html

Witamy gości z innej galaktyki. Superkomputery odkryły strumień gwiazd wpadający do Drogi Mlecznej.jpg

Witamy gości z innej galaktyki. Superkomputery odkryły strumień gwiazd wpadający do Drogi Mlecznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik Curiosity zaczyna wakacyjny trekking. W najbliższych miesiącach pokona prawie 2 kilometry
2020-07-09. Radek Kosarzycki
W ciągu najbliższych kilku tygodni w kierunku Marsa wystartuje łazik Perseverance, niemalże bliźniak aktualnie jeżdżącego po Marsie łazika Curiosity, który wylądował tam prawie osiem lat temu. Nie oznacza to jednak, że Curiosity zamierza przejść na emeryturę. Szykuje mu się pracowite lato.
W ostatnich dniach Curiosity rozpoczął podróż, w ramach której w ciągu najbliższych miesięcy pokona nieco ponad 1,5 km. Pod koniec tego trawersu łazik będzie w stanie rozpocząć badanie kolejnej sekcji wzgórza Aeolis Mons (Mt. Sharp), które bada od 2014 r.
Znajdujący się na dnie Krateru Gale, szczyt Aeolis Mons składa się z warstw osadowych powstających na przestrzeni milionów lat. Każda warstwa opisuje zmiany zachodzące na Czerwonej Planecie, która miliardy lat temu przypominała Ziemię, posiadała jeziora, strumienie, rzeki i gęstą atmosferę i z czasem zamieniła się do suchej, mroźnej skały niemal całkowicie pozbawionej atmosfery.
Najbliższym celem dla łazika Curiosity będzie fragment wzgórza bogaty w siarczany. Co do zasady siarczany, takie ja gips czy sól gorzka (siarczan magnezu), zazwyczaj powstają w pobliżu wody i jako takie stanowią kolejny dowód na to jak klimat i szanse dla rozwoju życia wyglądały 3 miliardy lat temu.
Jednak między łazikiem a tymi siarczanami znajduje się rozległy piaszczysty obszar, który łazik musi ominąć, aby nie było ryzyka ugrzęźnięcia i właśnie stąd wynika konieczność tak długiej podróży. Operatorzy łazika, którzy w czasach pandemii sterują nim z domów, a nie z centrum kontroli misji, przypuszczają, że do celu dotrą z początkiem jesieni, aczkolwiek po drodze zespół naukowców może zadecydować o postoju, jeżeli po drodze trafi się coś ciekawego do zbadania.
W zależności od terenu, maksymalna prędkość łazika Curiosity wynosi od 25 do 100 metrów na godzinę. Część drogi łazik pokona wykorzystując do tego system jazdy autonomicznej, który sam wybiera najbezpieczniejszą drogę. Inżynierowie umożliwiają łazikowi podejmowanie decyzji gdy nie mają odpowiednich zdjęć bezpośredniego otoczenia łazika.
Curiosity nie może sam się przemieszczać bez nadzoru człowieka, jednak ma możliwość podejmowania prostych decyzji gdy musi ominąć większe głazy lub niepewny uskok. Jeżeli sam nie jest w stanie podjąć decyzji, zatrzymuje się i czeka na instrukcje z Ziemi
? mówi Matt Gildner, główny badacz łazika z JPL.
Znając życie, po drodze do obszaru bogatego w siarczany, Curiosity odkryje jeszcze kilka ciekawych obiektów, które będą wymagały dokładniejszego zbadania z bliska czy też pobrania próbki, niemniej nie powinno to w znaczący sposób wpłynąć na realizację misji.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, gdy Curiosity dotrze do celu, w drodze, między Ziemią a Marsem będzie znajdował się łazik Perseverance, którego lądowanie na Marsie planowane jest na 18 lutego 2021 r.
Na poniższej animacji natomiast możesz zobaczyć jaką drogę musiał pokonać Curiosity, aby dotrzeć do Marsa. Lądowanie wygląda tutaj szczególnie fascynująco (od 0:58).
Powyższe wychodnie uformowała woda miliardy lat temu. łazik Curiosity odkrył je przemierzając zbocze Greenheugh Pediment 24 lutego 2020 r. Źródło: NASA/JPL-Caltech
Mozaika złożona ze 116 zdjęć przedstawia obszar, który w najbliższych miesiącach będzie pokonywał łazik Curiosity. Źródło: NASA/JPL-Caltech/MISS
NASA Mars Science Laboratory (Curiosity Rover) Mission Animation [HDx1280]
https://www.youtube.com/watch?v=gwinFP8_qIM&feature=emb_logo
https://spidersweb.pl/2020/07/letni-trekking-lazik-curiosity.html

Łazik Curiosity zaczyna wakacyjny trekking. W najbliższych miesiącach pokona prawie 2 kilometry.jpg

Łazik Curiosity zaczyna wakacyjny trekking. W najbliższych miesiącach pokona prawie 2 kilometry2.jpg

Łazik Curiosity zaczyna wakacyjny trekking. W najbliższych miesiącach pokona prawie 2 kilometry3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars 2020 na rakiecie Atlas 5
2020-07-10. Krzysztof Kanawka
Siódmego lipca nastąpiła integracja łazika Mars 2020 Perseverance z rakietą Atlas 5.
Pod koniec lipca nastąpi start misji łazika Mars 2020 Perserverance. Jest to zwieńczenie lat badań, rozwoju technologii, integracji i testów sprzętu. Łazik Mars 2020 dotarł do ośrodka Kennedy Space Center (KSC) na Florydzie w lutym 2020. Od tego czasu trwały końcowe testy oraz integracja łazika z osłoną aerodynamiczną oraz stopniem międzyplanetarnym. Te prace zostały zakończone na ponad miesiąc przed początkiem okienka startowego.
Siódmego lipca nastąpiła integracja łazika (a ściślej całego zestawu) wraz z osłoną aerodynamiczną z rakietą nośną Atlas 5. Prace przebiegły planowo. Integrację wykonano na wyrzutni LC-41 na Florydzie.
Aktualnie start jest planowany na 30 lipca. W maju i czerwcu doszło do opóźnień z 17 na 30 lipca, głównie związanych z infrastrukturą naziemną. Każdego dnia okienko startowe wynosi około 2 godziny (dla 30 lipca jest to pomiędzy 13:50 a 15:50 CEST). Okienko startowe trwa do 15 sierpnia, aczkolwiek NASA jest przekonana, że możliwy jest start także kilka dni po tej dacie. Lądowanie łazika Mars 2020 planowane jest na 18 lutego 2021.
Misja łazika Mars 2020 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2020/07/mars-2020-na-rakiecie-atlas-5/

Mars 2020 na rakiecie Atlas 5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia
2020-07-10. Radek Kosarzycki
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że jest nadzieja na naprawdę ciekawy obiekt na niebie. Kometa NEOWISE przeszła już przez peryhelium swojej orbity, nie poddała się jednak silnemu promieniowaniu słonecznemu i teraz oddalając się od Słońca świeci na porannym niebie.
Postanowiłem zatem sprawdzić, jak wygląda NEOWISE na zdjęciach wrzucanych do sieci przez miłośników astronomii. Te fotografie są wprost rewelacyjne.
Sami też możecie jeszcze zobaczyć NEOWISE
Jeżeli powyższe zdjęcia Was zainteresowały, a jestem przekonany, że tak, to informuję, że wciąż możecie sami zobaczyć kometę na własne oczy.
Najwięcej informacji i szczegółów dotyczących obserwacji komety NEOWISE w lipcu znajdziecie w szczegółowym poście opublikowanym kilka dni temu przez Mateusza Kalisza z kanału Astrolifepl.
Naprawdę polecam, bo nigdy nie wiadomo, ile lat będziemy musieli czekać na kolejną taką kometę.
Kometa NEOWISE rano 9 lipca 2020
https://www.youtube.com/watch?v=0PJagp7Q54w&feature=emb_logo

https://spidersweb.pl/2020/07/kometa-neowise-zdjecia.html

 

Kometa NEOWISE nad Polską. Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia.jpg

Kometa NEOWISE nad Polską. Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia2.jpg

Kometa NEOWISE nad Polską. Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia3.jpg

Kometa NEOWISE nad Polską. Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia4.jpg

Kometa NEOWISE nad Polską. Miłośnicy astronomii zrobili świetne zdjęcia5.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią
2020-07-10. Radek Kosarzycki

Popuśćmy trochę fantazji: budujemy międzygwiezdną arkę, wypełniamy ją ludźmi, zwierzętami i roślinnością i wysyłamy w kierunku Proximy Centauri, najbliższej nam gwiazdy odległej o 4,26 lat świetlnych od Ziemi. Czysto teoretycznie nie jest to w żaden sposób niemożliwe. Trudne? Tak. Niemożliwe? Nie.
Problem jednak w tym, że ci, którzy wyruszą z Ziemi nigdy do Proximy nie dotrą, a ci którzy dotrą, nie będą już znali Ziemi. Po drodze natomiast wiele pokoleń podróżników narodzi się i umrze nie widząc ani Ziemi ani Proximy b. Co więcej, w trakcie podróży międzygwiezdnej trwającej od setek do tysięcy lat, na przestrzeni życia wielu pokoleń zapewne pojawi się wiele problemów biologicznych czy mutacji, których na Ziemi, przed lotem nikt nie będzie w stanie przewidzieć.
Według najnowszych badań przeprowadzonych przez zespół językoznawców, takiej samej mutacji ulegnie właśnie język.
W artykule zatytułowanym Language Development During Interstellar Travel opublikowanym w kwietniowym wydaniu periodyku Acta Futura, Andrew McKenzie oraz Jeffrey Punske zastanawiają się w jaki sposób będzie przebiegała ewolucja języka w społecznościach egzystujących w zamkniętej przestrzeni, odizolowanej całkowicie od społeczności pozostającej na Ziemi. Ewolucja języka będzie czynnikiem nieuchronnym podczas długich międzygwiezdnych podróży, a to oznacza, że z czasem język takich podróżników będzie zupełnie niezrozumiały dla ludzi mieszkających na Ziemi, gdyby kiedykolwiek mieli się jeszcze ze sobą spotkać.
Na Ziemi także języki zmieniają się w czasie
Nie są to jedynie założenia, o czym doskonale wiedzą studenci jakiejkolwiek filologii, którzy w trakcie swoich studiów muszą przynajmniej dotknąć dawnych wersji języka, którego się uczą. Studenci filologii angielskiej (chyba najpopularniejszej), w programie nauczania mają pierwszy (i zazwyczaj jedyny) kontakt z językiem staroangielskim. Poznając literaturę angielską zazwyczaj zaczyna się od Beowulfa, jednego z najstarszych dzieł literatury staroangielskiej. Spisany po raz pierwszy około 1000 lat temu poemat zaczyna się od słów:
Hw?t. We Gardena in geardagum,
?eodcyninga, ?rym gefrunon,
hu ?a ??elingas ellen fremedon.
Oft Scyld Scefing scea?ena ?reatum,
monegum m?g?um, meodosetla ofteah,
egsode eorlas. Sy??an ?rest wear?
feasceaft funden, he ??s frofre gebad,
weox under wolcnum, weor?myndum ?ah,
o???t him ?ghwylc ?ara ymbsittendra
ofer hronrade hyran scolde,
gomban gyldan. ??t w?s god cyning.
??m eafera w?s ?fter cenned,
geong in geardum, ?one god sende
folce to frofre; fyren?earfe ongeat
?e hie ?r drugon aldorlease
lange hwile. Him ??s liffrea,
wuldres wealdend, woroldare forgeaf;
Beowulf w?s breme bl?d wide sprang,
Scyldes eafera Scedelandum in.
Ten sam język ewoluując przez kolejne tysiąc lat, stał się znanym nam dzisiaj językiem angielskim, ale sami przyznacie, że komunikacja między nami, a użytkownikami języka angielskiego sprzed tysiąca lat byłaby raczej niemożliwa.
Podróże międzygwiezdne to zupełnie inny poziom
W przypadku wyprawy na Proxima b mówimy właśnie o takich samych przedziałach czasowych, a na dodatek mielibyśmy dwie społeczności istniejące nie w tym samym kraju na tej samej planecie, ale o jednej żyjącej na Ziemi i drugiej żyjącej na wielopokoleniowym statku kosmicznym, gdzie życie, problemy, troski i nadzieje wyglądałyby zupełnie inaczej od naszych.
Ilustrując całe zagadnienie McKenzie i Punske wykorzystali przykłady różnych rodzin języków na Ziemi i wyrastania z nich na przestrzeni czasu kolejnych języków. Następnie badacze spróbowali oszacować w jaki sposób ten sam proces zachodziłby na przestrzeni 10 lub więcej pokoleń żyjących na statku międzygwiezdnym. W notatce prasowej informującej o badaniach, McKenzie tłumaczył:
Jeżeli cała społeczność będzie istniała na takim statku przez 10 pokoleń, w tym czasie zapewne pojawią się nowe koncepcje, nowe kwestie społeczne i ludzie będą przystosowywali do nich język, aby móc o nich rozmawiać. Z czasem także powstanie nowe słownictwo, które będzie charakterystyczne dla danego statku. Ludzie na Ziemi nie będą jednak mieli tych samych procesów czy zjawisk społecznych, więc jeżeli nie będzie wystarczającej komunikacji między statkiem a Ziemią, każdy z języków pójdzie swoją własną drogą.  Im bardziej statek będzie się oddalał, tym mniej rzeczy będzie przekazywane na Ziemię. Kolejne pokolenia będą przemijały tak na statku, jak i na Ziemi, a więc z czasem tak naprawdę nie będzie już z kim rozmawiać na Ziemi i o czym. Co więcej nie będzie za bardzo o czym mówić, wszak informacje na Ziemię z czasem będą leciały całymi latami, a odpowiedzi na nie będą potrzebowały jeszcze raz tyle czasu, aby dotrzeć na statek.
Jako przykład badacze podają w swoim artykule polinezyjskich żeglarzy, którzy rozprzestrzenili się na wyspach południowego Pacyfiku między 3000 a 1000 r. p.n.e. Choć wszyscy oni mieli swoje korzenie na Tajwanie 6000 lat p.n.e., to proces zasiedlania nowych terenów pozwolił wyewoluować zupełnie nowym kulturom już w pierwszym tysiącleciu p.n.e. Języki polinezyjskie w niewielkim stopniu przypominały ich wspólny język źródłowy Formosan.
Jak temu zaradzić?
Takie zmiany w językach na całym świecie zachodzą powoli ale bezustannie. Jeżeli nikt nie będzie śledził wszystkich zmian, nie będzie ustalał standardów gramatycznych, nie będzie notował zmian ewolucyjnych, języki ziemskie staną się tak samo obce dla mieszkańców statków kosmicznych.
Jakby tego było mało, język będzie ulegał ewolucji zarówno na statku, jak i na Ziemi. Jaki w tym problem? Jeżeli na statku znajdą się językoznawcy, którzy będą dbali o rejestrowanie i śledzenie zmian języka w stosunku do języka angielskiego istniejącego na Ziemi w momencie startu, to w pewnym momencie ich notatki staną się bezużyteczne, bowiem język na Ziemi z czasem też ulegnie zmianom, o których oni nie będą wiedzieli. W efekcie, będą swój ewoluujący język tłumaczyć na przestarzały język angielski, którego na Ziemi też już nikt nie będzie używał.
Czy to naprawdę takie groźne?
Problem ten stanie się szczególnie poważny, gdy w kierunku Proximy b polecą kolejne statki, które znów będą potrzebowały wielu pokoleń, aby dotrzeć na miejsce. W momencie kiedy nowi koloniści dotrą na Proximę b (oczywiście ich język po drodze też się już znacząco zmieni w stosunku do języka, z którym ich statek wyruszał z Ziemi, a którego nie poznali nigdy wcześniejsi koloniści), będzie to bardziej przypominało spotkanie dwóch różnych cywilizacji, z dwóch zupełnie różnych światów, a nie spotkanie znajomych z Ziemi. Bariera językowa i cywilizacyjna może być na tyle duża, że na miejscu nowi koloniści mogą zostać odrzuceni i w Nowym Świecie może dochodzić do aktów prześladowania czy dyskryminacji nowych przybyszów. Nie brzmi to dobrze.
W skrócie: będzie trudno
Według badaczy zatem niezwykle istotnym czynnikiem warunkującym powodzenie misji  jest to, aby na pokładzie statków międzypokoleniowych znaleźli się językoznawcy, którzy będą wiedzieli czego oczekiwać i będą przekazywali tą wiedzę kolejnym pokoleniom językoznawców na statkach. Zważając na to, że w przypadku podróży międzygwiezdnych takie zmiany języka są niemal pewne, badacze wskazują wręcz, że większość załogi powinna przed startem z Ziemi przejść obszerne szkolenie metalingwistyczne.
Nie bez powodu na Ziemi mamy mity o Wieży Babel. Bariery językowe zawsze stanowiły poważną przeszkodę w komunikacji między społecznościami, szczególnie jeżeli dzieliły je ogromne odległości. Zatem jeżeli ludzkość zdecyduje się kiedyś na podróże międzygwiezdne, to i te przeszkody zostaną wyniesione na zupełnie nowy poziom.
https://spidersweb.pl/2020/07/podroze-miedzygwiezdne-statki-wielopokoleniowe-ewolucja-jezyka.html

 

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią.jpg

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią2.jpg

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią3.jpg

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią4.jpg

Zbudujemy kosmiczną Wieżę Babel. Międzygwiezdni podróżnicy będą lecieć tak długo, że przestaną dogadywać się z Ziemią5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)