Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Za niespełna 3 miesiące na Marsie odbędzie się historyczny eksperyment
2020-11-28.
Do Czerwonej Planety zbliża się nowy łazik NASA. Wykona on badania planety, które nie tylko mogą pozwolić nam dowiedzieć się, czy kiedyś istniało tam biologiczne życie, ale również czy można zmienić ten glob w drugą Ziemię.
Łazik Perseverance to najbardziej zaawansowane urządzenie, jakie stworzyła ludzkość z myślą o eksploracji obcej planety. Pojawi się on na powierzchni Marsa już w połowie lutego 2021 roku. Dotychczas mówiło się o nim tylko w kwestii poszukiwań biologicznego życia, które mogło tam rozkwitać miliardy lat temu, gdy Ziemia jeszcze przypominała rozgrzaną do czerwoności Wenus.
Sześciokołowy robot przeprowadzi jednak inne kluczowe eksperymenty, które będą związane z przyszłością planety, a mianowicie możliwości przemiany jej w drugą Ziemię. Ludzkość chce kolonizować Marsa, by nie tylko w końcu stać się cywilizacją międzyplanetarną, ale również z myślą o jej zabezpieczeniu na wypadek ziemskiego globalnego kataklizmu.
Eksperyment będzie nosił nazwę Mars Oxygen In-Situ Resource Utilization Experiment (MOXIE), a w jego ramach łazik spróbuje zmienić dwutlenek węgla w tlen. Atmosfera Marsa jest przepełniona tym gazem. Niestety, tlenu jest tam bardzo mało. Jak wszyscy wiemy, jest on niezbędny zarówno do oddychania, jak i do przeprowadzenia reakcji chemicznych w silnikach rakietowych.
Jeśli łazikowi uda się to uczynić, to w naszych rękach znajdzie się technologia, która pozwoli nam zacząć powolny proces przemiany tej planety w drugą Ziemią, a na dobry początek wybudować bazy i dostarczyć do nich tlen na potrzeby przeżycia tam astronautów.
Robot zassie za pomocą specjalnej pompy dwutlenek węgla, a następnie na drodze reakcji elektrochemicznej, odbywającej się w temperaturze aż 800 stopni Celsjusza, rozdzieli cząsteczki, docelowo uzyskując z każdej po dwa atomy tlenu i jeden węgla. Naukowcy zbiorą wszystkie dane z eksperymentu i je przeanalizują. Celem jest odpowiedź, jak dużo uda się uzyskać tlenu z dwutlenku węgla.
System MOXIE zaprojektowano tak, by wytwarzał ok. 6 do 10 gramów tlenu na godzinę, czyli tyle, ile mały pies potrzebowałby do przeżycia. Inżynierowie zamierzają uruchomić proces przemiany dwutlenku węgla w tlen przynajmniej 10 razy w trakcie całego programu eksploracji Marsa, prowadzonego przez łazik Perseverance. Naukowców ciekawi, czy produkcja tlenu będzie przebiegać podobnie w różnych porach roku, nasłonecznienia i temperatury.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
Could NASA?s MOXIE Help Astronauts Breathe on Mars?

https://www.youtube.com/watch?v=F1t3J2w4maU&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-11-28/za-niespelna-3-miesiace-na-marsie-odbedzie-sie-historyczny-eksperyment/

Za niespełna 3 miesiące na Marsie odbędzie się historyczny eksperyment.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego niektóre białe karły tkwią przez miliardy lat w tym samym miejscu na diagramie HR?
2020-11-28.
W 2019 roku astronomowie odkryli, że niektóre masywne białe karły wychładzają się wolniej niż inne. Wygląda to tak, jakby ?chwilowo? uzyskały dodatkowe źródło energii i przestała spadać ich temperatura powierzchniowa i jasność. Czyli na kilka miliardów lat utknęły w tym samym miejscu na diagramie HR (Hertzprunga-Russella), które nazywa się gałęzią Q białych karłów. Takim źródłem energii branym pod uwagę jest energia uwalniana podczas grawitacyjnej sedymentacji kryształów izotopu neonu 22Ne głęboko we wnętrzu białego karła. Ale czy to wystarczy?
Samotne gwiazdy o masach poniżej ~8-10 M? w naszej Galaktyce kończą żywot jako białe karły po wyczerpaniu źródeł energii jądrowej (synteza wodoru, a następnie helu). W ich jądrze panuje za małe ciśnienie i temperatura, by zapalił się węgiel w wyniku syntezy termojądrowej.
Po odrzuceniu otoczki następuje kurczenie się jądra takiej gwiazdy składającej się głównie z węgla i tlenu. Materia białego karła staje się tak gęsto upakowana, że 1cm3 z obszaru centralnego gwiazdy waży nawet około 10 ton. Oznacza to, że np. zawartość łyżeczki zaczerpniętej ze środka białego karła waży około 50 ton (tyle co czołg!). W obszarach zewnętrznych gęstość jest około tysiąc razy mniejsza.
Tylko tak zwane ciśnienie zdegenerowanych elektronów zapobiega kolapsowi jądra białego karła. Jest to skierowane na zewnątrz ciśnienie, które wynika z zakazu zajmowania tego samego stanu energetycznego w tej samej objętości przez elektron o takim samym spinie. Bardziej masywne białe karły mają coraz mniejszą średnicę, ponieważ siła grawitacji ściska gwiazdę do coraz mniejszej objętości - wymuszając, by elektrony zajmowały coraz wyższe stany energetyczne i poruszały się z coraz większymi prędkościami. Masa najcięższych białych karłów nie przekracza granicy Chandrasekhara (~1.44 M?), ponieważ przy takiej masie ciśnienie wywierane przez elektrony poruszające się z prędkością zbliżoną do prędkości światła przestaje wystarczać.
Po zatrzymaniu kurczenia się jądra, takie młode białe karły mają temperaturę powierzchniową powyżej 100 tysięcy K. Konieczny jest bardzo długi czas by utracić ciepło zgromadzone w ich wnętrzu, ponieważ są bardzo gęste i mają małą powierzchnię. Astronomowie uważają, że jeszcze żaden biały karzeł od początku Wszechświata nie wychłodził się całkowicie, by w końcu stać się czarnym karłem.
Astronomowie dzielą proces wychładzania białego karła na następujące etapy (w nawiasie podano orientacyjne jasności): chłodzenie neutrinowe (L > 0.03 L?), chłodzenie cieczy (0.001 L? < L < 0.03 L?), krystalizacja (L < 0.001 L?), chłodzenie Debye'a.
Do niedawna obszar białych karłów na diagramie H-R był bardzo ubogi, jeśli chodzi o liczbę obiektów i wyznaczone odległości do nich. Misja satelitarna Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) drastycznie zmieniła sytuację. Od 2013 r. Gaia wykonuje przegląd całego nieba. Wyznacza jasność i pozycję na niebie (czyli fotometria + astrometria) gwiazd jaśniejszych od 20.7 magnitudo.
Rysunek poniżej przedstawia diagram H-R sporządzony w oparciu o obserwacje satelity Gaia, które zostały opublikowane w 2018 r. Zawiera on więcej niż 4 miliony gwiazd znajdujących się w odległości do 5 tysięcy lat świetlnych.
Na poniższym diagramie znajduje się ponad 25 tysięcy białych karłów grupujących się w obszary zwane zwyczajowo ?gałęziami? (ang. branch), które oznaczono A, B oraz szczególnie nas interesującej gałęzi Q.
Gałęzie A i B są miejscem występowania białych karłów o najczęściej obserwowanych masach rzędu ~0.6 M? z silnymi liniami w widmach odpowiednio wodoru i helu. Jednak gałąź Q, gdzie skupia się większa liczba najcięższych białych karłów o masach > 1.0 M? nadal pozostaje zagadką.
Gałąź Q na diagramie H-R rozpoczyna się przy jasności absolutnej w filtrze zielonym G ~ 13 mag i wskaźniku barwy BP-RP = -0.3 mag, i nieznacznie obniżając się - łączy z pozostałymi gałęziami białych karłów przy BP-RP = +0.2 mag.
Większość białych karłów wychładza się wzdłuż ścieżek ewolucyjnych biegnących na diagramie H-R tak, jak gałęzie A i B na poniższym rysunku w stronę coraz mniejszych jasności i temperatur powierzchniowych. Jednak gałąź Q nie pasuje do żadnej ze ścieżek wychładzania się białych karłów lub izochron (populacja gwiazd o tym samym wieku na diagramie HR) - co sugeruje, że to ?zagęszczenie? gwiazd jest raczej spowodowane przez opóźnienie w tempie wychładzania się białych karłów.
Gałąź Q znajduje się w obszarze diagramu HR, gdzie masywne białe karły ulegają krystalizacji. Jako przejście fazowe ze stanu ciekłego do stałego w jądrze białego karła, krystalizacja uwalnia energię poprzez wydzielanie się ciepła utajonego i separację faz - co faktycznie może prowadzić do opóźnienia w wychładzaniu się białego karła. Jednak obserwowane zagęszczenie białych karłów w gałęzi Q jest większe i węższe niż oczekiwane ze standardowych modeli krystalizacji.
Okazuje się więc, że około 6% masywnych białych karłów wychładza się nawet wolniej niż to wynika z dotychczasowej wiedzy o krystalizacji białych karłów. Sihao Cheng (John Hopkins University, USA) ze współpracownikami opublikował pracę w 2019 r., z której wynika, że dla tego małego ułamka białych karłów wychładzanie opóźnia się o około 8 miliardów lat w porównaniu do innych białych karłów, ponieważ nieznany mechanizm podtrzymuje przez te miliardy lat jasność białych karłów na poziomie ~0.001 L?. Bardzo obrazowo widać to na animacjach ścieżek ewolucyjnych wychładzania się białych karłów na stronie domowej głównego autora.
Cheng ze współpracownikami zasugerowali, że izotop neonu 22Ne, który został wykryty w niewielkich ilościach w niektórych białych karłach może być odpowiedzialny za dodatkowe źródło ciepła. W białych karłach o jądrach składających się głównie z węgla i tlenu, stopniowe przemieszczanie się kryształów 22Ne pod wpływem grawitacji w stronę centralnych obszarów gwiazdy (obrazowo mówiąc - ?tonięcie?) może dostarczyć dodatkową energię, by opóźnić zamarzanie białych karłów.

    Hipoteza Cheng'a została zweryfikowana przez zespół astronomów kierowany przez Matta Caplana z Illinois State University (USA). Według autorów tej publikacji, która ukazała się w październikowym wydaniu The Astrophysical Journal Letters, jest to niemożliwe!
M. Caplan ze współpracownikami wykazali za pomocą symulacji dynamiki molekularnej i diagramów fazowych, że najprawdopodobniej tempo sedymentacji (opadania w stronę jądra gwiazdy) pojedynczych kryształów 22Ne jest zbyt wolne, by zapewnić obserwowaną emisję ciepła. Zdaniem autorów publikacji tutaj nie pomoże nawet zwiększone wydzielanie się ciepła w wyniku opadania w stronę centrum gwiazdy grup kryształów 22Ne.
W tych symulacjach okazało się, że mikrokryształy 22Ne są zawsze niestabilne, gdy zanurzyć je w plazmie węglowo-tlenowej (zachowuje się jak ciecz) o obfitościach jak w białych karłach. Możliwe są tylko dwa stany - albo mieszanina jest tak gorąca, że kryształy rozpuszczają się i neon staje się płynny, albo cała mieszanina zamarza, czyli krystalizuje się. Nie ma punktu pośredniego.
I nawet, jeżeli we wnętrzu białego karła ta ?ciecz? węglowo-tlenowa z domieszką kryształów neonu ma temperaturę poniżej topienia się kryształów neonu, ale powyżej punktu topienia się węgla i tlenu, to kryształy neonu rozpuszczają się!
Następnie naukowcy wykorzystali diagramy fazowe (wykresy przedstawiające zależność stanu fizycznego substancji w zależności od temperatury i ciśnienia), aby wyznaczyć ile neonu byłoby konieczne w tej mieszaninie by kryształy neonu były stabilne.
Zwykle węglowo-tlenowe białe karły zawierają około 2% jonów neonu. Aby kryształy neonowe nie rozpuszczały się w ?cieczy? węglowo-tlenowej mieszanina powinna zawierać przynajmniej 30% neonu.
W skrócie, - jak napisał M. Caplan ze współpracownikami w swojej publikacji - odkryliśmy, że nie istnieją warunki, w których wzbogacony klaster 22Ne jest stabilny w białym karle węglowo-tlenowym i dlatego przyspieszona dyfuzja 22Ne nie może wytłumaczyć istnienia gałęzi Q.
To sugeruje, że białe karły na gałęzi Q mogą mieć osobliwy skład, by wyjaśnić to dodatkowe ciepło.
Gdyby te gwiazdy były bardziej bogate w neon (około 6% - zamiast obserwowanych 2%), to sedymentacja pojedynczych jonów zamiast mikrokryształów, mogłaby dostarczyć to ciepło. Sód i magnez również byłyby kiepskimi kandydatami - podobnie jak neon, nie tworzą stałych struktur, gdy występują w małych obfitościach.
Natomiast bardziej obiecująco wyglądają pierwiastki z grupy żelaza. Żelazo tworzy stabilne mikrokryształy w plazmie węglowo-tlenowej i nawet 0.1% składu białego karła może dostarczyć istotną ilość ciepła. Jednak zdaniem badaczy, konieczna jest zawartość żelaza około 1%, aby wyjaśnić to, że dzięki sedymentacji kryształów żelaza masywne białe karły na gałęzi Q przez kilka miliardów lat mają stałą jasność (~0.001 L?) i temperaturę powierzchniową.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Publikacja naukowa: Neon Cluster Formation and Phase Separation during White Dwarf Cooling
Something's Making Dead Stars Mysteriously Hot, And We're Running Out of Explanations
Strona domowa Sihao Cheng: A Cooling Anamaly of White Dwarfs

Na ilustracji: zdjęcie gromady kulistej M4 (NGC 6121) uzyskane teleskopem Hubble'a. Uważa się, że ta gromada gwiazdowa zawiera około 40 tysięcy białych karłów. Źródło: NASA and H. Richer (University of British Columbia)
 
Diagram Hertzprunga-Russela sporządzony na podstawie obserwacji satelity Gaia (DR2) z zaznaczoną czerwonym rombem gałęzią ?Q? białych karłów (ang. Q branch of white dwarfs), która została zauważona w 2018 r. dzięki obserwacjom satelity Gaia. Jasność absolutna w barwie G dla każdej gwiazdy została wyznaczona bezpośrednio z paralaksy. Wskaźnik barwy BP-RP (różnica jasności w filtrach fotometrycznych satelity Gaia BP i RP) określa temperaturę powierzchniową każdej gwiazdy. Źródło: Gaia Data Processing and Analysis Consortium (DPAC); Carine Babusiaux, IPAG ? Université Grenoble Alpes, GEPI ? Observatoire de Paris, France

Diagram Hertzsprunga-Russella dla białych karłów sporządzony w oparciu o obserwacje satelity Gaia (DR2). Na diagramie widać trzy zagęszczenia występowania białych karłów, które nazywa się gałęziami (ang. branch) A, B, Q związanymi z występowaniem białych karłów typu DA (linie wodoru w widmie), DB (linie helu w widmie), i DQ (linie węgla w widmie). Źródło: Wikipedia - ESA Gaia
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dlaczego-niektore-biale-karly-tkwia-przez-miliardy-lat-w-tym-samym-miejscu-na-HR

Dlaczego niektóre białe karły tkwią przez miliardy lat w tym samym miejscu na diagramie HR.jpg

Dlaczego niektóre białe karły tkwią przez miliardy lat w tym samym miejscu na diagramie HR2.jpg

Dlaczego niektóre białe karły tkwią przez miliardy lat w tym samym miejscu na diagramie HR3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadek zaginionej ciemnej materii: nowy przypadek znaleziony w galaktycznej tajemnicy
2020-11-28.
Odległa galaktyka prawie bez ciemnej materii grozi złamaniem naszej teorii dotyczącej formowania się galaktyk. Nowe dowody sugerują, że galaktyka nie jest anomalią ? ale ofiarą kradzieży.
Ciemna materia ? niewidzialna substancja tak zagadkowa, jak sugeruje jej nazwa ? jest kluczowym składnikiem pomagającym galaktykom formować się i utrzymywać przy życiu.

Tworzy silną grawitację potrzebną do zapoczątkowania procesu formowania się galaktyk i utrzymania istniejących galaktyk w nienaruszonej strukturze.

Ale astronomowie byli zaskoczeni zeszłorocznym odkryciem NGC 1052-DF4, stabilnej i starej galaktyki prawie bez ciemnej materii. Jak galaktyka może istnieć bez tego ważnego składnika? Czy nasze teorie dotyczące powstawania galaktyk są błędne?

Niedawne badanie przeprowadzone przez międzynarodowy zespół pod kierownictwem UNSW Sydney sugeruje, że ciemna materia była tam od początku, ale została po prostu skradziona przez jej chciwego sąsiada. Astronomowie odkryli, że przyciąganie grawitacyjne pobliskiej masywnej galaktyki NGC 1035 usuwa jej gwiazdy i ciemną materię.

Badania opublikowane w Astrophysical Journal wyjaśniają, dlaczego w galaktyce brakuje tak dużej ilości ciemnej materii, nie zaprzeczając naszej dotychczasowej wiedzy na temat formowania się galaktyk.

?Kiedy dwie galaktyki mijają się w bliskiej odległości, cierpią z powodu wzajemnego przyciągania grawitacyjnego. Nasze bardzo głębokie obrazowanie wykazało, że słabe gwiazdy są odciągane przez większą galaktykę ? interakcja zwana zakłóceniem pływowymi? ? mówi dr Mireia Montes, główna autorka artykułu z UNSW Science and the Space Telescope Science Institute.

To samo zjawisko można spotkać również na Ziemi: w naszym przypadku grawitacyjne przyciąganie Księżyca wpływa na pływy oceaniczne na Ziemi. Jednak zakłócenia pływowe mogą spowodować, że galaktyki ? które nie są tak trwałe, jak Ziemia czy Księżyc ? tracą swój kształt.

Jeżeli teoria zakłóceń pływowych jest poprawna, mniejsza galaktyka NGC 1052-DF4 wkrótce zacznie wykazywać więcej oznak degradacji. Może się w końcu całkowicie rozpaść.

Dr Ignacio Trujillo, współautor artykułu i badacz z Instituto de Astrofísica de Canarias (IAC), mówi: ?Wcześniej galaktyka przestanie być kanibalizowana przez wielki układ wokół niej (NGC 1035), z przynajmniej niektórymi z ich gwiazd swobodnie przemieszczającymi się w przestrzeni kosmicznej.?

Dr Montes i jej koledzy wykorzystali potężne teleskopy i techniki głębokiego obrazowania ? w tym fotografię z długim czasem naświetlania do 60 godzin ? aby znaleźć słabe wskazówki na zewnętrznych krawędziach galaktyki.

?Wstępne badania wykazały, że galaktyka ma bardzo systematyczny kształt, co sugeruje, że żadne siły zewnętrzne jej nie zakłóciły. Ale nasze zdjęcia głębokiego pola pokazują, że w rzeczywistości na tę galaktykę oddziałuje sąsiednia galaktyka ? właśnie została uchwycona na początku interakcji. Wewnętrzna część galaktyki zachowuje swój kształt, ale w zewnętrznych, słabszych częściach widać te ?ogony pływowe?: gwiazdy, które już zostały oddzielone od galaktyki? ? mówi dr Montes.

Ponieważ ciemna materia jest niewidzialną siłą, można ją zaobserwować jedynie dzięki obserwacji tego, w jaki sposób obiekty gwiazdowe ? takie jak gwiazdy i galaktyki ? oddziałują z otaczającą je przestrzenią.

?Ultragłębokie obrazowanie jest trudne nie tylko ze względu na olbrzymią ilość czasu potrzebną na dotarcie do takich głębokości, ale również niezwykle staranne przetwarzanie danych potrzebnych do zachowania najsłabszych struktur? ? mówi doktorant Raúl Infante-Sainz z IAC i drugi autor tego opracowania.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of New South Wales

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/11/przypadek-zaginionej-ciemnej-materii.html

Przypadek zaginionej ciemnej materii nowy przypadek znaleziony w galaktycznej tajemnicy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: refleksyjny Orion
2020-11-29. Anna Wizerkaniuk
Przedstawiony na zdjęciu obiekt to mgławica NGC 2068 w Orionie. Zaliczana jest ona do mgławic refleksyjnych, świecących światłem odbitym. Promieniowanie pochodzące od pobliskich gwiazd jest zbyt słabe, by mogło zjonizować gaz, z którego zbudowana jest mgławica, i pobudzić go do świecenia własnym światłem. Mimo to jest najjaśniejszą mgławicą refleksyjną na niebie.
NGC 2068 jest częścią Obłoku Molekularnego w Orionie ? kompleksu mgławic, zawierającego ponad dwanaście obiektów, w tym Wielką Mgławicę w Orionie czy mgławicę Koński Łeb. W najbliższym otoczeniu NGC 2068 znajduje się mniejsza mgławica refleksyjna NGC 2071, która jest widoczna przy dolnej krawędzi zdjęcia, a także dwie inne: NGC 2067 oraz NGC 2064.
LCO, obróbka: Piotr Nowosielski
https://news.astronet.pl/index.php/2020/11/29/w-kosmicznym-obiektywie-refleksyjny-orion/

W kosmicznym obiektywie refleksyjny Orion.jpg

W kosmicznym obiektywie refleksyjny Orion2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

H-IIA wynosi na orbitę wojskowego satelitę ODRS-1
2020-11-29.
Z kosmodromu Tanegashima w Japonii wystartowała rakieta H-IIA, wynosząc na orbitę wojskowego satelitę telekomunikacyjnego ODRS-1.
Rakieta H-IIA wzniosła się w powietrze 29 listopada o 8:25 czasu polskiego. System występował w konfiguracji 202 z dwiema rakietami pomocniczymi SRB-A3 na paliwo stałe. Cały lot przebiegł pomyślnie i po pracy pierwszego i drugiego stopnia rakieta z ładunkiem znalazły się najpierw na orbicie wstępnej, a potem po dodatkowym odpaleniu górnego stopnia na transferowej orbicie do orbity geostacjonarnej.
O ładunku
Ładunkiem misji był japoński telekomunikacyjny satelita wojskowy Optical Data Relay Satellite (ODRS-1). Statek ma pośredniczyć w komunikacji między bazami naziemnymi, a satelitami szpiegowskimi serii IGS oraz satelitami naukowymi agencji kosmicznej JAXA.
Satelita został wyposażony w sprzęt komunikacyjny do transmisji w paśmie radiowym Ka oraz w komunikacyjny system laserowy LUCAS.

Podsumowanie
Był to 4. lot japońskiej rakiety w 2020 roku i 42. start rakiety H-IIA od czasu jej debiutu w 2001 roku. Japonia rozwija następcę rakiet serii H-II - rakietę H3, która ma zadebiutować w 2021 roku. H3 ma zastąpić rakiety H-IIA i H-IIB, czyli będzie wykorzystywana zarówno do wynoszenia różnych misji na orbity LEO, GTO oraz do wynoszenia nowej generacji statków towarowych HTV do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
 
Na podstawie: MHI/SpaceNews/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa o udanym starcie (MHI, w jęz. japońskim)
Na zdjęciu: Rakieta H-IIA startująca z misją ODRS-1. Źródło: NVS.
2020.11.29 H-IIA????43????? / H-2A Rocket F43 Launch Live streaming

https://www.youtube.com/watch?time_continue=5152&v=tPAXBKh9O4Y&feature=emb_logo

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/h-iia-wynosi-na-orbite-wojskowego-satelite-odrs-1

H-IIA wynosi na orbitę wojskowego satelitę ODRS-1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz udało się stworzyć sztuczny wiatr słoneczny w warunkach laboratoryjnych
2020-11-29
Nie trzeba wysyłać misji kosmicznej na Słońce, by lepiej zbadać tajemnicze dla nas procesy, które determinują pogodę kosmiczną w całym Układzie Słonecznym. Gwiazdę możemy w części stworzyć na Ziemi, w laboratorium.
Słońce co chwilę emituje w przestrzeń kosmiczną niewyobrażalne dla nas chmury wiatru słonecznego, czyli po prostu silnie naładowane cząstki plazmy. Chociaż większa ich ilość nie jest w stanie oprzeć się silnemu polu magnetycznemu gwiazdy i opada na powierzchnię, to jednak spore ich ilości przemierzają przestrzeń aż po granice Układu Słonecznego. Ich manifestacją na Ziemi jest interakcja z ziemskim polem magnetycznym, w wyniku czego powstają przepiękne zorze polarne.
Naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin-Madison postanowili przyjrzeć się bliżej emisji naładowanych cząstek wiatru słonecznego przez naszą dzienną gwiazdę, dzięki zaprojektowanemu i zbudowanemu przez siebie małemu sztucznemu słońcu. Tak naprawdę jest to sferyczny generator plazmy. Nieco różni się jednak od reaktorów fuzyjnych. W środku Big Red Ball znajduje się pole magnetyczne, które wytwarza plazmę w kształcie obwarzanka o średnicy 3 metrów i temperaturze 150 tysięcy stopni Celsjusza. Sferyczny obiekt jest wypełniony helem o niskim ciśnieniu, dzięki czemu jego funkcjonowanie jest w pełni bezpieczne dla naukowców.
Słońce strzela pióropuszami plazmy co ok 90 minut. Zjawisko to jest dość regularne. Chociaż od kilku dekad intensywnie badamy ten obiekt, wciąż nie wiemy, jak przebiegają podstawowe procesy. Poznanie ich jest kluczowe, nie tylko na drodze do wyjaśnienia historii budowy Układu Słonecznego i jego planet, ale również ze względu na przyszłość naszej cywilizacji. Jeśli chcemy rozwijać się jako ludzkość, podróżować po kosmosie i budować kolonie na obcych światach, musimy lepiej zabezpieczyć się na wypadek niekorzystnej kosmicznej pogody.
W badaniach Słońca pomoże też sonda Parker Solar Probe. Co jakiś czas zbliża się ona do naszej dziennej gwiazdy i zbiera dane na jej temat. Astronomowie wierzą, że pomoże nam ona rozwiązać kilka zagadek, które od dziesiątek lat spędzają sen z ich powiek. Po pierwsze, dlaczego korona słoneczna jest o wiele gorętsza niż powierzchnia. Ma ona temperaturę ok. 5,5 tysiąca stopni Celsjusza, natomiast atmosfera osiąga aż 2 miliony stopni Celsjusza.
Źródło: GeekWeek.pl/UW Plasma Physics / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-11-29/pierwszy-raz-udalo-sie-stworzyc-sztuczny-wiatr-sloneczny-w-warunkach-laboratoryjnych/

Pierwszy raz udało się stworzyć sztuczny wiatr słoneczny w warunkach laboratoryjnych.jpg

Pierwszy raz udało się stworzyć sztuczny wiatr słoneczny w warunkach laboratoryjnych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pojazd za 2 lata będzie dostarczał towary na Międzynarodową Stację Kosmiczną
2020-11-29.
Od kilku miesięcy załogowe misje kosmiczne na Międzynarodową Stację Kosmiczną odbywają się już z terytorium USA kapsułą Dragon-2 od SpaceX, a w ciągu następnych 2 lat kapsułą od Boeinga i mini-wahadłowcem Dream Chaser.
Amerykańska Agencja Kosmiczna ma bardzo ambitne plany na transport ludzi i towarów w kosmos. Chce to uczynić nie tylko z pomocą swoich technologii, ale również rodzimych firm. Znamy już plany SpaceX i Boeinga w kwestii załogowych kapsuł, ale niewielu wie, że niebawem dołączy do nich kolejna firma, która od lat pozostawała w cieniu.
Mowa tutaj o Sierra Nevada Corporation. Zbudowała ona i testuje z powodzeniem pojazd kosmiczny o nazwie Dream Chaser. Pojazd nie będzie odbywał lotów w kosmos dzięki własnemu napędowi. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku używanych niegdyś wahadłowców, będzie wynoszony na orbitę, na pewną wysokość, na szczycie rakiety. Następnie pojazd odłączy się od rakiety i za pomocą silnika uda się w kierunku kosmicznego domu.
Jakiś czas temu jej przedstawiciele pokazali, jak pięknie pracuje silnik pojazdu o nazwie Vortex. Inżynierowie chwalą się, że silnik funkcjonuje fenomenalnie, a przy tym jest tani w produkcji i będzie służył mini-wahadłowcowi przez długie lata.
Mini-wahadłowiec przystosowany został do wszystkich rodzajów rakiet, więc każda z firm będzie mogła wykonać jego misję. Pojazd będzie powracał na Ziemię z kosmosu już o własnych siłach. Starty i lądowania będą wykonywane z przylądka Canaveral na Florydzie. Pierwszy lot planowany jest na 2022 rok. Wówczas świat prywatnego sektora przemysłu kosmicznego w USA osiągnie kolejny ważny kamień milowy na drodze do uniezależnienia się od reszty świata.
Sierra Nevada przewiduje oddanie do użytku dwóch wersji Dream Chasera, jednej załogowej, a drugiej tylko do transportu towarów. Z zewnątrz maszyny będą różniły się od siebie. Wersja załogowa ma dysponować oknami, przez które astronauci będą mogli obserwować cały przebieg misji, natomiast towarowa będzie pozbawiona okien, a zamiast nich pojawią się zabezpieczające pojazd płytki termiczne. Wersja załogowa ma pojawić się dopiero po 2025 roku.
Co ciekawe, NASA i ONZ przewidują budowę jeszcze jednej wersji pojazdu. Będzie ona przystosowana do przeprowadzania najróżniejszych eksperymentów na ziemskiej orbicie. Zarówno wersja towarowa, jak i eksperymentalna, będą posiadać zestaw dwóch rozkładanych systemów paneli solarnych i odłączane silniki. Niestety, po wykonaniu misji staną się one kosmicznymi śmieciami, aż do czasu spalenia się w atmosferze. Najwyraźniej firma obliczyła, że w ten sposób poczyni spore oszczędności.
ONZ planuje zdobyć finansowanie do wynajęcia mini-wahadłowca Dream Chaser od Sierra Nevada Corporation (SNC), dzięki któremu będzie można takie eksperymenty wykonywać w kosmosie. Start pojazdu z najróżniejszymi badaniami, z wielu krajów świata przewidziany jest na rok 2023. Sierra Nevada zdobyła kontrakt na dostawę surowców do ISS do roku 2024. Według planu ONZ, kraje uczestniczące w projekcie będą musiały wnieść opłatę za badania, jednak nie mają to być duże kwoty, gdyż organizacja dopłaci do nich z własnych oraz zdobytych funduszy.
Źródło: GeekWeek.pl/Sierra Nevada Corporation / Fot. Sierra Nevada Corporation
https://www.geekweek.pl/news/2020-11-29/ten-pojazd-za-2-lata-bedzie-dostarczal-towary-na-miedzynarodowa-stacje-kosmiczna/

Ten pojazd za 2 lata będzie dostarczał towary na Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

Ten pojazd za 2 lata będzie dostarczał towary na Międzynarodową Stację Kosmiczną2.jpg

Ten pojazd za 2 lata będzie dostarczał towary na Międzynarodową Stację Kosmiczną3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczyna się historyczny projekt sprzątania ze śmieci ziemskiej orbity
2020-11-29.
Europejska Agencja Kosmiczna przygotowuje misję urządzenia o nazwie ClearSpace-1, którego zadaniem będzie zajęcie się problemem satelitów-zombie. Stanowią one poważne zagrożenie dla wszystkich instalacji kosmicznych.
Na dobry początek inżynierowie z ESA zamierzają wskrzesić możliwie jak najwięcej satelitów, które uległy awarii. Pomogą w tym budowane właśnie specjalne roboty serwisowe. Następnie w przestrzeń kosmiczną zostanie wyniesiony robot ClearSpace-1. ESA przeznaczyła właśnie blisko 90 milionów dolarów na przedsięwzięcie, które będzie realizowane przez firmę ClearSpace.
Co ciekawe, zarówno w budowie robotów serwisowych i tych do posprzątania orbity, pomogą Polacy.
Inżynierowie z ClearSpace najpierw chcą sprawdzić, czy opracowane przez nich urządzenie okaże się skuteczne. Pierwsze testy odbyły się w laboratoriach i przebiegły pomyślnie, więc teraz nadszedł czas na akcję w przestrzeni kosmicznej. ESA donosi, że obecnie na orbicie znajduje się ponad 3 tysiące dużych kosmicznych śmieci, które mogą stamtąd zniknąć za sprawą misji ClearSpace-1.
Pomoże w tym bardzo ciekawie wyglądające urządzenie. Łowca satelitów został wyposażony w cztery ramiona. Za ich pomocą może on złapać kosmiczny śmieć i wraz z nim udać się w samobójczy lot w atmosferę, gdzie razem spłoną. Na pierwszy ogień pójdzie ważący 100 kilogramów satelita Vespa. Jeśli projekt przebiegnie pomyślnie, utoruje on drogę do większej misji. Sprzątanie kosmosu nie będzie tanim zadaniem.
Oznacza to, że utylizacja niepotrzebnych satelitów może kosztować nawet tyle, ile ich budowa i wynoszenie na orbitę. Naukowcy spoglądają jednak w przyszłość z optymizmem. Jeśli uda się obniżyć koszty wynoszenia instalacji kosmicznych, np. jak czyni to SpaceX, lądując rakietami na Ziemi i wykorzystując je wielokrotnie, to firmy automatycznie będą planowały utylizację swoich satelitów tuż po ich końcu służby.
Co ciekawe, misje takie jak ClearSpace-1 zaangażowani są również Polacy. Nasi zdolni naukowcy nie tylko dostarczają cenną wiedzę na potrzeby budowy takich urządzeń, ale również np. firma Creotech sama przygotowuje urządzenie, które ogranie niską orbitę okołoziemską ze śmieci.
ESA planuje, że po roku 2030 wszystkie wynoszone na orbitę instalacje kosmiczne będą wyposażone w system autodestrukcji, za pomocą którego zostaną ściągnięte w atmosferę i tam w całości spłoną. Pozostałymi satelitami zajmą się roboty serwisowe lub utylizacyjne.
Źródło: GeekWeek.pl/ESA/Creotech / Fot. Creotech
Space ?Tow Truck? Commissioned for World?s First Debris Removal Mission

https://www.youtube.com/watch?v=Dh9ZQhx13ss&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-11-29/rozpoczyna-sie-historyczny-projekt-sprzatania-ze-smieci-ziemskiej-orbity/

Rozpoczyna się historyczny projekt sprzątania ze śmieci ziemskiej orbity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ Słoneczny rozpadnie się jak domek z kart. I to znacznie szybciej niż ktokolwiek sądził
2020-11-29. Radek Kosarzycki
Jeszcze pięć miliardów lat temu Układ Słoneczny w ogóle nie istniał. Teraz przypomina bardzo stabilny układ składający się ze Słońca, planet i księżyców. Badacze postanowili sprawdzić kiedy ta idylla się skończy.
Z uwagi na fakt, że kwestia ta dotyczy nie jakiegoś odległego obiektu we wszechświecie, a układu planetarnego niejako znajdującego się pod naszymi stopami, kwestia ostatecznego losu wszechświata jest tematem wielu badań już od ponad stu lat.
Pierwszy winny: Słońce
Nasza obecna wiedza wskazuje, że nasze Słońce wyczerpie zapasy paliwa w swoim wnętrzu za około 5 miliardów lat, po czym przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma powiększając swoje rozmiary na tyle, że pochłonie po drodze Merkurego, Wenus i? cóż, Ziemię.
Taki czerwony olbrzym z czasem ?wywieje? niemal połowę swojej masy w przestrzeń międzygwiezdną i pozostanie po nim jedynie gorący biały karzeł o masie ok. 54 proc. obecnej masy Słońca. Utrata masy przez Słońce oznacza zmianę jego oddziaływania grawitacyjnego na wszystkie pozostałe planety Układu Słonecznego.
Drugi winny: inne gwiazdy
Choć odległości do gwiazd są ogromne to i tak je odczuwamy od czasu do czasu. Jak w 2016 r. wyliczyli astronomowie z Poznania, już za 1,36 mln lat w pobliżu Układu Słonecznego przeleci gwiazda Gliese 710. Aktualnie najbliższa gwiazda znajduje się w odległości 4,26 lat świetlnych od nas, ale Gliese 710 zbliży się do nas na odległość zaledwie 77 dni świetlnych.
Naukowcy przyjmują, że do tego typu przelotów będzie dochodziło średnio co 23 mln lat. Gdy jednak Słońce odrzuci zewnętrzne warstwy i utraci połowę swojej masy, orbity wszystkich planet w Układzie Słonecznym się rozszerzą, a oddziaływanie grawitacyjne Słońca znacząco osłabnie. Oznacza to, że grawitacja przechodzących w pobliżu gwiazd będzie miał znacznie większy wpływ na planety i będzie zaburzała ich orbity.
Zagłada Układu Słonecznego
Astronomowie postanowili stworzyć symulację ruchu n-ciał obejmującego planety zewnętrzne, aby sprawdzić jak długo przetrwa Układ Słoneczny. Wszystkie symulacje wskazały, że po przejściu Słońca w stadium białego karła, orbity rozszerzą się tak, że Jowisz i Saturn utkną w stabilnym rezonansie 5:2 (na każde 5 okrążeń Jowisza wokół Słońca, Saturn będzie wykonywał 2). Przelatujące obok gwiazdy będą stopniowo zaburzały owe orbity na tyle, że po 30 miliardach lat wzajemne oddziaływania grawitacyjne planet doprowadzą do wyrzucania kolejnych planet w przestrzeń międzygwiezdną.
Ojej, myśleliśmy, że uda się dłużej
Owszem, 100 miliardów lat, które zostały Układowi Słonecznemu to całkiem dużo czasu. Jakby nie patrzeć cały Wszechświat ma dopiero 13,8 mld lat. Nie zmienia to jednak faktu, że jak dotąd naukowcy byli przekonani, że Układ Słoneczny przetrwa znacznie dłużej. Obliczenia wykonane w 1999 r. wskazywały, że nasz układ planetarny w tej czy innej formie przetrwa około tryliarda lat (10^18, miliard miliardów). Jak się jednak okazuje, nawet nie zbliżymy się do tego czasu. Trudno.
https://spidersweb.pl/2020/11/koniec-ukladu-slonecznego.html

Układ Słoneczny rozpadnie się jak domek z kart. I to znacznie szybciej niż ktokolwiek sądził2.jpg

Układ Słoneczny rozpadnie się jak domek z kart. I to znacznie szybciej niż ktokolwiek sądził3.jpg

Układ Słoneczny rozpadnie się jak domek z kart. I to znacznie szybciej niż ktokolwiek sądził4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Josef Aschbacher z nominacją na dyrektora generalnego ESA
2020-11-29.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) będzie miała niebawem nowego szefa. Zostanie nim prawdopodobnie Josef Aschbacher, dotychczasowy dyrektor wydziału ESA ds. obserwacji Ziemi. Według aktualnych doniesień, Austriak otrzymał już oficjalną nominację na stanowisko - obowiązki Dyrektora Generalnego ESA obejmie jednak dopiero, gdy otrzyma formalną zgodę państw członkowskich agencji. Będzie mogło to nastąpić podczas rady zaplanowanej na 16-17 grudnia 2020 roku. Wkrótce potem swoją kadencję zakończy obecny szef agencji, Johann-Dietrich "Jan" Wörner.
Josef Aschbacher został wskazany po pięciomiesięcznym procesie rekrutacji przez komisję pod przewodnictwem Anny Rathsman ze Szwecji, przewodniczącej wewnętrznej Rady ESA i dyrektor generalnej Szwedzkiej Narodowej Agencji Kosmicznej. Austriacki periodyk Salzburger Nachrichten podał, że Aschbacher uzyskał wymaganą większość 2/3 głosów w głosowaniu wewnętrznym ESA, uzyskując przewagę wobec swoich dwóch głównych konkurentów z Hiszpanii (były astronauta Pedro Duque) i Norwegii (Christian Hauglie-Hanssen - szef norweskiej agencji kosmicznej NSA).
Przyznanie nominacji ze strony komisji wyłaniającej kandydatów potwierdzono w czwartek 26 listopada. Oczekuje się, że wybór ten zostanie zatwierdzony przez państwa członkowskie ESA w połowie grudnia. ?Muszę wstrzymać oddech do czasu wyborów 17 grudnia? - wskazał Aschbacher w odpowiedzi na komentarze gratulacyjne w mediach społecznościowych.
?To byłaby pewna sensacja, gdyby tak mały kraj jak Austria, który wnosi tylko około dwóch procent do budżetu ESA, wysłał do ESA dyrektora generalnego" - skomentowano z kolei na łamach Salzburger Nachrichten. Jak podkreślono dalej, Anna Rathsman, przewodnicząca Rady ESA, zarekomendowała na najwyższe stanowisko w agencji tylko jednego kandydata.
Za kandydaturą Aschbachera przemawiało na pewno długoletnie doświadczenie pracy w różnych wydziałach i komórkach organizacyjnych ESA. Austriak od początku swojej kariery zawodowej jest związany z tą europejską organizacją. Karierę w ESA rozpoczynał w 1990 roku, krótko po zakończeniu studiów na Uniwersytecie w Innsbrucku. Odbywał staż w ramach programu Young Graduate - w ośrodku European Space Research Institute (ESRIN - zajmującym się obserwacją Ziemi) we włoskim Frascati. W latach 1991-1993 był oddelegowany jako Przedstawiciel ESA do pracy w Azji Południowo-Wschodniej (w Asian Institute of Technology w Tajlandii). W latach 1994-2001 pracował natomiast we Wspólnym Centrum Badawczym Komisji Europejskiej w Isprze we Włoszech, gdzie finalnie pełnił funkcje asystenta naukowego przy dyrektorze Instytutu Zastosowań Kosmicznych.
W 2001 roku powrócił do siedziby ESA w Paryżu jako koordynator programu, gdzie był przede wszystkim odpowiedzialny za rozwój koncepcji przeistoczonych później w program GMES-Copernicus. W 2006 roku został szefem biura tej inicjatywy, gdzie kierował wszystkimi działaniami na rzecz programu Copernicus ze strony ESA oraz we współpracy z partnerami zewnętrznymi, w szczególności z Komisją Europejską. W 2014 roku awansował na stanowisko szefa działu planowania i koordynacji programów w ESRIN, gdzie pozostawał odpowiedzialny za układanie programów obserwacji Ziemi oraz formułowanie i wdrażanie decyzji programowych i strategicznych.
Co się tyczy z kolei dotychczasowego dyrektora generalnego ESA, Jan Wörner zasiada na tym stanowisku od blisko 5 lat. Nominację odebrał w 2014 roku, a samo objęcie przez niego funkcji nastąpiło 1 lipca 2015 roku. Wcześniej, przez wiele lat (od 2007 roku) pozostawał przewodniczącym rady wykonawczej niemieckiej agencji kosmicznej DLR. Pod koniec lutego 2020 roku Wörner ogłosił, że nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję na stanowisku szefa ESA. Stwierdził wówczas, że agencja powinna być zarządzana przez młodszego dyrektora (sam ma 67 lat).
W obliczu nadchodzącego terminu zmiany na stanowisku, w czerwcu br. ESA rozpoczęła proces wyboru nowego dyrektora generalnego. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy przyjmowano napływające kandydatury - co najmniej 7 spośród nich zostało formalnie dopuszczonych do ubiegania się o objęcie funkcji szefa ESA.
Josef Aschbacher to wieloletni pracownik i specjalista ESA. Fot. ESA [esa.int]

Josef Aschbacher - dotychczasowy dyrektor ESA ds. programów obserwacji Ziemi. Fot. ESA?Philippe Sebirot [esa.int]

Źródło: Space24
https://www.space24.pl/josef-aschbacher-z-nominacja-na-dyrektora-generalnego-esa

Josef Aschbacher z nominacją na dyrektora generalnego ESA.jpg

Josef Aschbacher z nominacją na dyrektora generalnego ESA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sejm ustanowił rok 2021 Rokiem Stanisława Lema
2020-11-29.
W piątek 27 listopada 2020 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, niemal jednogłośnie, przyjął uchwałę ws. ustanowienia roku 2021 Rokiem Stanisława Lema, doceniając poczesne miejsce pisarstwa Stanisława Lema w literaturze XX wieku i jego znaczenie dla rozwoju kultury polskiej i światowej.
Wiele środowisk, w tym spadkobiercy Lema, instytucje, stowarzyszenia, wydawnictwa tj. m.in. Instytut Lema, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Instytut Adama Mickiewicza, Wydawnictwo Literackie, polscy astronomowie i miłośnicy astronomii zabiegało o ustanowienie roku 2021 ?Rokiem Stanisława Lema?.
14 września br. w Obserwatorium Astronomicznym w Truszczynach, siedzibie Fundacji Nicolaus Copernicus, odbyło się inauguracyjne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Technologii Kosmicznych, Astronomii i Obchodów 550. Rocznicy Urodzin Mikołaja Kopernika w trakcie którego podjęto m.in. uchwałę w sprawie działań w kierunku ustanowienia 2021 r. ?Rokiem Stanisława Lema?.
27 listopada 2020 doszło do głosowania uchwały o ustanowieniu roku 2021 ?Rokiem Stanisława Lema? Za uchwałą głosowało 447 posłów, 1 był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.
?We wrześniu 2021 roku przypada setna rocznica urodzin Stanisława Lema, najwybitniejszego przedstawiciela polskiej fantastyki i jednego z najpoczytniejszych pisarzy science-fiction na świecie. Jego powieści i opowiadania, zaliczane do kanonu literatury światowej przetłumaczono na ponad czterdzieści języków i wydano ? jak dotąd ? w nakładzie 30 milionów egzemplarzy? ? można przeczytać w uchwale.  
Stanisław Herman Lem urodził się 12 lub 13 września 1921 we Lwowie. Zmarł 27 marca 2006 w Krakowie. Był najwybitniejszym polskim pisarzem science fiction, filozofem, futurologiem i krytykiem literackim. Powieść "Astronauci", która ukazała się  w 1951 roku, była jego debiutem książkowym.
Jak napisano w uchwale: ?Solaris?, ?Głos Pana? czy ?Cyberiada? lub ?Bajki Robotów? inspirowały i po dziś dzień inspirują twórców, pisarzy, artystów kina i teatru. Ekranizacje jego utworów należą do jednych z najbardziej znanych filmów światowego kina, a motywy z twórczości Lema pojawiają się w wielu przejawach kultury masowej. Wysoko cenione są publikacje popularnonaukowe i publicystyczne Stanisława Lema, dotyczące filozofii nauki, estetyki i krytyki literackiej?.
Stanisław Lem ?W swoich rozważaniach nad kondycją współczesnego człowieka, skutkami postępu technicznego i cywilizacyjnego dostrzegał wiele zagadnień fundamentalnych dla kultury i myśli współczesnej. Przestrzegał przed negatywnymi skutkami technicznego rozwoju cywilizacji, a jego prace teoretyczne i prognozy futurologiczne mają znaczący wpływ na definiowanie miejsca ludzkości we wszechświecie i prognozowania jej losu?.
Historia miała wpływ na życie i twórczość polskiego pisarza. ?Stanisław Lem, większość życia spędzając w systemie komunistycznym w swych utworach wielokrotnie przemycał krytykę systemów totalitarnych, a jego książki były przejawem wolności w myśleniu i nieskrępowanej wyobraźni. Po wprowadzeniu stanu wojennego Stanisław Lem przebywał na emigracji. Publikował w paryskiej ?Kulturze".
Podkreślono, że Stanisław Lem ?po upadku komunizmu, jako twórca o wielkim i wybitnym dorobku, cieszący się autorytetem zarówno w Polsce, jak za granicą, był wielokrotnie nagradzany, m.in. nagrodą Polskiego PEN Clubu i Nagrodą Wielką Fundacji Kultury oraz wieloma prestiżowymi laurami europejskimi. Pisarz w 1996 roku otrzymał Order Orła Białego. Międzynarodowa Unia Astronomiczna w 1992 roku nazwała jego imieniem planetoidę nr 3836".
Jednym ze sposobów uczczenia 100 rocznicy urodzin Stanisława Lema jest budowa Centrum Literatury i Języka - Planeta Lem w Krakowie. Ale wydarzeń związanych z obchodami Roku Lemowskiego będzie znacznie więcej. Będziemy wszystkie je śledzić i informować Was o nich w osobnych artykułach.
 
Źródło: Sejm
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sejm-ustanowil-rok-2021-rokiem-stanislawa-lema

Sejm ustanowił rok 2021 Rokiem Stanisława Lema.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cykliczny przegląd kosmiczny S24. Czym fascynował miniony tydzień? [23-29.11.2020]
2020-11-29.
Prezentujemy pierwszą odsłonę cotygodniowego przeglądu wybranych wydarzeń, jakie odnotowano w świecie technologii i badań kosmicznych na przestrzeni minionego tygodnia. Formuła będzie rozwijana, z dużym naciskiem na sygnalizowane spostrzeżenia naszych odbiorców - zachęcamy zatem do regularnego śledzenia i komentowania.
W poniedziałek 23 listopada czasu polskiego z Chin wystartowała szczególna misja kosmiczna w stronę Księżyca: Chang'e 5. Następne kilka dni trwał transfer rozbudowanego orbitera w pobliże Srebrnego Globu (w niedzielę rano potwierdzono udane wejście misji na orbitę okołoksiężycową). Rozpoczął się zatem jej właściwy kulminacyjny etap - dalsze dni powinny przynieść wiele nowych informacji o przebiegu następnych zaplanowanych manewrów: lądowania na Księżycu, przeprowadzeniu pobierania próbek gruntu, a finalnie także wzlotu modułu ucieczkowego z księżycowej powierzchni na orbitę, by zapoczątkować lot powrotny Chang'e 5 na Ziemię - misja ma potrwać do 17 grudnia 2020 roku.
Księżycowy posłaniec Chin. Misja Chang'e 5 w szerszym ujęciu [KOMENTARZ]
Kolejny temat to test polskiego hybrydowego silnika rakietowego SF1000 (w dodatku prywatnej konstrukcji), o którym informowaliśmy w poniedziałek. Choć nie przebiegł bez komplikacji (zakończonych efektowną awarią komory spalania), dostarczył inżynierom firmy SpaceForest wielu cennych danych do dalszego przepracowania. Przedstawiciele spółki zapowiadają już zresztą kolejne podejście, które spodziewane jest jeszcze w tym roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowy silnik rakietowy stanie się trzonem rakiety suborbitalnej SIR (Suborbital Inexpensive Rocket), która ma być niebawem zdolna do przekraczania umownej granicy kosmosu na wysokości 100 km nad Ziemią (linia Kármána).
Widowiskowy test powiększonego silnika rakietowego gdyńskiej firmy
W środę pojawiła się u nas inna ważna wieść dotycząca bezpośrednio Polski - a ściślej: pozyskiwania potencjału technicznego związanego ze sferą działalności kosmicznej. Tym razem to wątek ściśle militarny - Inspektorat Uzbrojenia MON przystąpił bowiem do zakupu zestawów umożliwiających zakłócanie systemów nawigacji satelitarnej (przetarg w programie o kryptonimie Heliotrop). Termin składania wniosków o dopuszczenie do udziału w tym zamówieniu publicznym upływa 15 stycznia 2021 roku.
Inspektorat Uzbrojenia zamawia zestawy zakłócania nawigacji satelitarnej
Działo się również w polityce kosmicznej - po długiej kampanii rekrutacyjnej, wewnętrzna Rada ESA zatwierdziła nominację kandydata na nowego dyrektora generalnego organizacji. Wiele wskazuje na to, że zostanie nim Josef Aschbacher - dotychczasowy szef programów ESA w segmencie obserwacji Ziemi; o ile w połowie grudnia uzyska akceptację przedstawicieli państw członkowskich agencji.
Josef Aschbacher z nominacją na dyrektora generalnego ESA
Skoro o obserwacji Ziemi już mowa - do międzynarodowego obiegu trafiły zobrazowania satelitarne firmy Maxar ukazujące rozbudowę chińskiej infrastruktury na spornym pograniczu z Bhutanem. Zwróciły one uwagę światowej opinii publicznej, wobec napiętych ostatnio relacji Chin z Indiami, które w tym regionie również posiadają swoją linię graniczną i żywotne narodowe interesy.
Kontrowersje wokół chińskiej zabudowy na spornym pograniczu
Współcześnie rzadko już zdarzają się tygodnie, w których nie odnotowanoby na świecie choćby jednego dużego startu kosmicznego (nawet w dobie pandemicznych restrykcji). Ten tydzień nie był wyjątkiem - poza wspomnianą misją Chang'e 5 (wyniesioną przez rakietę Chang Zheng-5), w kosmos wzbił się też system nośny Falcon 9 z szesnastym zestawem satelitów Starlink oraz misja japońskiej rakiety H-2A (z militarnym satelitą telekomunikacyjnym JDRS 1). Warto też przypomnieć, że u schyłku ubiegłego tygodnia (sobota 21 listopada) wystartowała inna rakieta Falcon 9 - z ważnym europejskim satelitą Sentinel-6. Z kolei z czwartku na piątek 19-20 listopada przypadła interesująca misja firmy Rocket Lab, w trakcie której lekka rakieta Electron dostarczyła na orbitę 30 mikro- i nanosatelitów, a jej segment główny udało się po raz pierwszy w historii odzyskać do ponownego użytku.
Misja Starlink-16. Setny lot Falcona 9, ze szczególnym segmentem głównym
Kalendarium - niedawno minione dni w ujęciu historycznym:
?    27 listopada 1963 roku: pierwszy udany start rakiety Atlas-Centaur (AC-2). Projekt ten, zarządzany przez NASA Lewis Research Center (obecnie Glenn Research Center), zademonstrował pierwsze udane zastosowanie w USA ciekłego wodoru w napędzie pojazdu kosmicznego;
?    24 listopada 1969 roku: powrót drugiej udanej misji załogowej na Księżyc (Apollo 12), zakończony wodowaniem na Pacyfiku;
?    23 listopada 1972 roku: porażka ostatniego (czwartego) testu wystrzelenia radzieckiej superciężkiej rakiety N1 (z przeznaczeniem do lotów księżycowych);
?    20 listopada 1998 roku: wystartował z Ziemi pierwszy moduł składowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS (rosyjska Zaria - z kosmodromu Bajkonur); początek budowy obiektu, pierwsza obsada trafiła na pokład 2 listopada 2000 roku;
?    21 listopada 2013 roku: wystartował na orbitę drugi w historii satelita w całości zintegrowany w Polsce - naukowo-badawczy Lem (w ramach programu międzynarodowego BRITE);
?    23 listopada 2015 roku: stworzona przez firmę Blue Origin rakieta New Shepard staje się pierwszym systemem kosmicznym w historii, którego segment główny ląduje bezpiecznie na Ziemi po udanym locie kosmicznym;
Źródło: Space24
Fot. CNSA [cnsa.gov.cn]
https://www.space24.pl/cykliczny-przeglad-kosmiczny-s24-czym-fascynowal-miniony-tydzien-23-29112020

Cykliczny przegląd kosmiczny S24. Czym fascynował miniony tydzień [23-29.11.2020].jpg

Cykliczny przegląd kosmiczny S24. Czym fascynował miniony tydzień [23-29.11.2020]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy stworzyli model matematyczny udowadniający możliwość cofnięcia się w czasie
Autor: admin (2020-11-29)
Podróże w czasie to koncept, który od stuleci rozgrzewa umysły naukowców. Długo wydawało się, że nie są one możliwe. Rzeczywiście, niektóre interpretacje fizyki teoretycznej sugerują, że podróż do przeszłości jest możliwa. Na przykład Einstein wiedział, że jego równania w zasadzie pozwalają na podróże w czasie. Jednak ta hipotetyczna możliwość zderza się z tak zwanym paradoksem czasowym: sprzecznością, która logicznie uniemożliwia powrót do przeszłości, ale czy podóż w czasie na pewno jest niemożliwa? Naukowcy twierdzą, że istnieje pewna szansa na stworzenie wehikułu czasu.
Wśród kilku paradoksów związanych z podróżami w czasie najczęściej przytaczany przykład to tak zwany paradoks zamordowanego dziadka - albo Paradoks dziadka. Jeśli wnuk zabije swojego dziadka w przeszłości, zanim ten założy rodzinę, nie narodzi się ani ojciec podróżnika w czasie, ani on sam. Ale wtedy nie będzie nikogo, kto mógłby przejść do przeszłości, a dziadek pozostanie przy życiu. Jednak po pewnym czasie może narodzi się kolejny złośliwy podróżnik, który przeniesie się w przeszłość, aby zabić swojego dziadka co stworzy na nowo ten paradoks.
Takie sytuacje pozostają ulubionym tematem pisarzy science fiction. W słynnej opowieści Raya Bradbury'ego ?And Thunder Has Fell? bohater, podróżując w przeszłość, przypadkowo nadepnął na motyla, co w teraźniejszości, gdzie powraca, zmienia wynik wyborów prezydenckich. Zamknięta pętla logicznych sprzeczności wydaje się uniemożliwiać podróżowanie w przeszłość. Jednak nowe badania dowodzą, że paradoks ten można obejść.
Wcześniej próbowano to osiągnąć za pomocą konstrukcji logicznych. Paradoks rozwiązała np. teoria, że podróżnik za każdym razem zmieniając przeszłość tworzy alternatywną gałąź historii, w której powraca do świata zmienionego swoimi działaniami, a nie do teraźniejszości, z której odszedł. Inna hipoteza mówi, że skoro podróżnikowi udało się udać na fatalne spotkanie z własnym dziadkiem, oznacza to, że nie będzie w stanie go zabić, mimo wszelkich wysiłków.
Teraz dwóch australijskich naukowców zaproponowało matematyczne rozwiązanie tego problemu. Germain Tobar, student fizyki z University of Queensland i jego opiekun, profesor Fabio Costa, teoretycznie obliczyli, jak zachowywałoby się ciało poruszające się w czasie i przestrzeni, wchodząc na krzywą podróży w przeszłość. Stworzony przez nich model matematyczny pokazuje, że obiekt podróżujący w przeszłość i z powrotem może poruszać się na różne sposoby, ale zawsze dociera do pewnego punktu.
Zatem, zgodnie z obliczeniami matematycznymi, działania wykonywane w przeszłości nie wpływają na teraźniejszość. Wydarzenia nieustannie dostosowują się do siebie w taki sposób, aby osiągnąć jeden niezmienny rezultat. Zgodnie z modelem Tobara zdarzenia indywidualnie mogą się różnić, ale razem będą występować w taki sposób, aby uniknąć paradoksu i doprowadzić do tego samego wyniku.
Źródło: 123rf.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-stworzyli-model-matematyczny-udowadniajacy-mozliwosc-cofniecia-sie-w-czasie

Naukowcy stworzyli model matematyczny udowadniający możliwość cofnięcia się w czasie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo CubeSatów?
2020-11-29. Krzysztof Kanawka
Popularny format CubeSat zaczyna stwarzać pewne problemy ? także dla operatorów tych satelitów.
Pierwsze sześć CubeSatów znalazło się na orbicie 30 czerwca 2003 roku, dzięki rakiecie Rokot. Były to CubeSaty: AAU CubeSat (Uniwersytet w Aalborg), CanX-1 (UTIAS Toronto), Cubesat XI-IV (Uniwersytet w Tokio), CUTE-I (Tokijski Instytut Technologii), DTUsat (Uniwersytet Techniczny Danii) i QuakeSat (Uniwersytet Stanford). Poza tym ostatnim, wszystkie pozostałe były wielkości 1U, zaś QuakeSat był rozmiarów 3U. Jak się później okazało ? połowa z tych satelitów w ogóle się nie odezwała po umieszczeniu na orbicie. Jest to ?trend? nadal kontynuowany ? do dziś wiele CubeSatów w ogóle się nie odzywa po ?wyrzuceniu? na orbicie.
Wiele z CubeSatów jest wciąż budowanych przez zespoły studenckie, jako projekt edukacyjny. Coraz częściej jednak ten format satelitów jest wybierany przez firmy oraz agencje kosmiczne. Niektóre z firm umieściły już na orbicie ponad setkę CubeSatów, m.in. służących obserwacji Ziemi. W 2018 roku łączna wartość wystrzelonych CubeSatów przekroczyła tysiąc.
Dużo CubeSatów ? dużo problemów
Okazuje się, że rosnąca ilość CubeSatów przynosi coraz większe problemy na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Oprócz problemów związanych ze ?śmieciami kosmicznymi? i zerowymi/ograniczonymi możliwościami manewrowania, okazuje się, że coraz częstszym problemem jest? identyfikacja samych CubeSatów.
Dość często CubeSaty są wynoszone w prawdziwie ?hurtowych? ilościach w jednym starcie. Przez kilka dni lub nawet tygodni te satelity znajdują się blisko siebie. Stwarza to dużo problemów, gdyż w tym czasie powinna nastąpić wstępna komunikacja, a następnie rozruch satelity i jego ustabilizowanie. Tymczasem zwykle nie wiadomo który z tych satelitów jest który, co utrudnia komunikację ? szczególnie, gdy u satelity wystąpiły jakieś mniejsze lub większe problemy (lub też zwyczajnie CubeSat milczy).
Gdy po kilku tygodniach odległości pomiędzy satelitami już są wystarczająco duże wówczas może być za późno dla wielu CubeSatów, które nie otrzymały odpowiednich komend z Ziemi, a ich pokładowe akumulatory rozładowały się. W konsekwencji, zamiast wypełniać misję, satelity od razu stały się ?kosmicznymi śmieciami?.
Istnieje kilka możliwości ograniczenia tego problemu. Proponuje się m.in. zastosowanie niezależnego nadajnika (wraz z odbiornikiem GNSS), zdolnego do podawania pozycji, niezależnie od stanu reszty satelity. Dobrym pomysłem jest także zastosowanie odbłyśników laserowych albo też aktywnego źródła światła, dzięki któremu możliwa jest identyfikacja CubeSata (oczywiście za pomocą wykorzystania teleskopu). Pewne metody separacji satelitów od górnego stopnia rakiet nośnych mogą także przyśpieszyć proces separacji.
W najbliższych latach z pewnością wzrośnie ilość CubeSatów ? także wynoszonych w ?hurtowo? w jednym starcie. Wiele z tych zminiaturyzowanych satelitów zostanie szybko utraconych. Warto, aby w perspektywie kilku lat wprowadzić odpowiednie standardy, które pozwolą na szybszą identyfikację CubeSatów ? aby ograniczyć liczbę tych, które nigdy się nie odezwą z LEO.
Z drugiej strony, możliwe, że pojawi się opór ze strony operatorów ?profesjonalnych? satelitów. Z pewnością większa ilość małych satelitów będzie też oznaczać trudności w ruchu na LEO oraz w komunikacji ze stacjami naziemnymi.
Prezentacje dotyczące CubeSatów oraz śmieci kosmicznych były popularnym tematem na konferencji IAC 2020, która odbyła się w formie wirtualnej w dniach 12-14 października.
(IAC, WRs)
PSLV-C37 deploys 88 Planet cubesats

Przykład uwalniania CubeSatów na orbicie ? misja C37 indyjskiej rakiety PSLV / Credits ? ISRO

https://www.youtube.com/watch?v=5IE1Q9JvQUM&feature=emb_logo

https://kosmonauta.net/2020/11/za-duzo-cubesatow/#prettyPhoto

Za dużo CubeSatów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad 14,5 mln zł na nowoczesne wyposażenie modernizowanego Planetarium Śląskiego
2020-11-29
3 listopada 2020 r. w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego została podpisana umowa pomiędzy Zarządem Województwa Śląskiego a firmą ABE Micro  na wyposażenie Planetarium Śląskiego w Chorzowie. Wartość umowy to ponad 14,5 mln zł, za które budynek planetarium zostanie wyposażony m.in. w zestaw multimedialnych projektorów cyfrowych, analogowy projektor gwiazd, nowy ekran i nagłośnienie.
Umowa na kwotę ponad 14,5 mln zł  została podpisana 3 listopada przez Izabelę Domogałę ? Członka Zarządu Województwa Śląskiego oraz Jerzego Białousza ? prezesa polsko-francuskiego Konsorcjum AB Micro, lidera Konsorcjum RSA Cosmos z Sorbiers we Francji. Konsorcjum to wyposażało w nowoczesne urządzenia m.in. francuskie planetaria w Paryżu i w Tuluzie, ale także bliżej Polski, planetarium w Brnie w Republice Czeskiej.  
W ramach najnowszej umowy Planetarium Śląskie wzbogaci się o nowe wyposażenie sali projekcyjnej do której trafi optyczno-mechaniczny projektor analogowy japońskiej firmy Goto o średnicy 50 cm. Będzie usytuowany w samym sercu 23 metrowej sali projekcyjnej. Pozwoli wyświetlić 9 500 gwiazd widocznych gołym okiem, a dodatkowo ponad milion obiektów, składających się na obraz Drogi Mlecznej. Nie będzie to jak do tej pory rozmyty obszar nieba, ale patrząc w kierunki Drogi Mlecznej przez lornetkę, zarówno w rzeczywistości jak na Sali planetarium zobaczymy mrowie drobnych gwiazd. Zostaną również zainstalowane ruchome projektory planet, Księżyca i Słońca. Pojedyncza kula projektująca gwiazdy będzie mogła obracać się w trzech osiach, co pozwoli odtworzyć wszystkie ruchy sfery niebieskiej: dobowy, roczny, w azymucie, zmiany szerokości geograficznej, itp.
Na system projekcji cyfrowej złoży się 10 projektorów 4K, które po połączeniu wszystkich obrazów pozwolą uzyskać pokrycie całej kopuły ruchomym obrazem w rozdzielczości 8K. Wszystkie projektory będą ze sobą zintegrowane tak, aby możliwa była projekcja hybrydowa. Tzn.  połączenie systemu analogowego z cyfrowym. Mimo postępu techniki nie potrafimy jeszcze ciągle uzyskać cyfrowego obrazu dorównującego jakością projekcji analogowej. Połączenie zaś obu technologii daje zaskakujące rezultaty. Na tradycyjny, analogowy obraz nieba, będzie można ?nałożyć? inne obrazy: granice gwiazdozbiorów, wyobrażenia gwiazdozbiorów starożytne lub współczesne, obrazy obiektów głębokiego kosmosu itd. I to wszystko w ruchu. System śledzenia położenia projektora analogowego pozwoli obrazom cyfrowym trafiać zawsze w przeznaczone dla nich miejsce.
Projekt pt. ?Planetarium ? S?la?ski Park Nauki? realizowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2014?2020 oraz ze środków samorządu województwa śląskiego i budżetu państwa. Całość inwestycji przekroczy 154 mln zł. Ponad 93 mln zł udało się pozyskać z unijnego budżetu, blisko 47 mln zł stanowi wkład własny. Aktualnie prace zaawansowane są w 40%. Na grudzień 2021 roku przewidywane jest zakończenie modernizacji Planetarium Śląskiego oraz otaczającego go Parku Śląskiego.
Źródło: Planetarium Śląskie
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ponad-145-mln-zl-na-nowoczesne-wyposazenie-modernizowanego-planetarium-slaskiego

 

Ponad 14,5 mln zł na nowoczesne wyposażenie modernizowanego Planetarium Śląskiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko tworzące się olbrzymy mogą zakłócić spiralne dyski protoplanetarne
2020-11-29.
Według nowego badania przeprowadzonego przez astronomów z University of Warwick, olbrzymie planety, które rozwinęły się na wczesnym etapie życia układu gwiazdowego, mogą rozwiązać zagadkę dotyczącą tego, dlaczego w młodych dyskach protoplanetarnych nie obserwuje się struktur spiralnych.
Badania, opublikowane 26 listopada 2020 r. w Astrophysical Journal Letters wyjaśniają brak struktury spiralnej, której astronomowie oczekują w dyskach protoplanetarnych wokół młodych gwiazd, co również sugeruje, że naukowcy być może będą musieli ponownie ocenić, jak szybko powstają planety w cyklu życia dysku.

Dyski protoplanetarne to miejsca narodzin planet, w których znajduje się materia, która ostatecznie połączy się w szereg planet, jakie widzimy we Wszechświecie. Kiedy te dyski są młode, tworzą struktury spiralne, a cały ich pył i materia są wciągane w gęste ramiona przez potężny efekt grawitacji wirującego dysku. Podobny efekt występuje na poziomie galaktycznym, dlatego widzimy galaktyki spiralne, takie jak nasza Droga Mleczna.

W ciągu trzech do dziesięciu milionów lat materia z dysku zbiera się, tworząc planety, opada na gwiazdę, którą okrąża lub po prostu rozprasza się w kosmosie przez wiatry pochodzące z dysku. Gdy dysk jest młody, samograwituje, a znajdująca się w nim materia tworzy strukturę spiralną, którą traci, gdy staje się stabilna grawitacyjnie. Młode planety, które się rozwijają, następnie wycinają luki w dysku, gdy pochłaniają i rozpraszają materię na swojej drodze, czego wynikiem są struktury ?pierścienia i szczeliny?, najczęściej widziane przez astronomów w dyskach protoplanetarnych.

Jednak astronomowie starali się wytłumaczyć obserwacje młodych dysków protoplanetarnych, które nie wykazują struktur spiralnych, a zamiast tego wyglądają jak dysk znacznie starszy ze strukturą szczeliny i pierścienia. Aby to wyjaśnić, Sahl Rowther i dr Farzana Meru z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Warwick przeprowadzili symulacje komputerowe masywnych planet w młodych dyskach, aby określić, co się stanie, gdy wejdą w interakcje.

Odkryli, że olbrzymia planeta, około trzykrotnie masywniejsza niż Jowisz, migrująca z zewnętrznych obszarów dysku w kierunku swojej gwiazdy spowodowałaby wystarczające zakłócenia, aby zniszczyć strukturę spiralną dysku, dając wyniki podobne do dysków obserwowanych przez astronomów. Jednak aby znaleźć się w spiralnej fazie dysku, planety te musiałyby uformować się szybko i na wczesnym etapie cyklu życia dysku.

Współautorka pracy, dr Farzana Meru z Wydziału Fizyki, mówi: ?Jeżeli niektóre z tych dysków, które obserwują astronomowie, ostatnio uległy samograwitacji, oznacza to, że uformowały one planetę, gdy dysk był jeszcze młody. Faza samograwitacji dysku protoplanetarnego trwa znacznie krócej niż około pół miliona lat, co oznacza, że planeta musiałaby uformować się bardzo szybko. Niezależnie od tego, jaki mechanizm wyjaśnia, w jaki sposób powstają te planety, prawdopodobnie oznacza to, że musimy wziąć pod uwagę, że planety powstają znacznie szybciej niż początkowo sądzono.?

Ich symulacje modelowały olbrzymią planetę w zewnętrznych regionach dysku protoplanetarnego, gdy migruje ona do wewnątrz, proces, który astronomowie spodziewają się zobaczyć, gdy moment obrotowy popycha planetę do wewnątrz, gdy wymienia ona moment pędu z gazem w dysku. Oznacza to również, że planeta wchodziłaby w interakcje z dużą częścią dysku i zakłócała by go, a także byłaby wystarczająco masywna, by otworzyć lukę w gazie, co spowodowałoby powstanie struktury pierścienia i szczeliny.

Sahl Rowther dodaje: ?To ekscytujące, biorąc pod uwagę niewiadome związane z masami obserwowanych dysków. Jeżeli masywne dyski ze strukturami pierścieniowymi i szczelinowymi są powszechne, może to dostarczyć więcej ścieżek wyjaśniających architekturę dysków. Nasze wyniki sugerują, że przy odpowiednich warunkach i technologii można nawet dostrzec ślady tych olbrzymów. Kolejnym etapem naszych badań będzie ustalenie, jakie są te warunki, aby pomóc astronomom w ustaleniu obecności tych planet.?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Warwick

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/11/szybko-tworzace-sie-olbrzymy-moga.html

Szybko tworzące się olbrzymy mogą zakłócić spiralne dyski protoplanetarne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepsze warunki dla roślin na Marsie. NASA prowadzi hodowlę
2020-11-29.IK.KOAL.
NASA hoduje zmutowane rośliny, które zamierza zabrać w załogowej misji na Marsa. ? Teoretycznie możemy wyhodować każdą roślinę, jaką chcemy, podczas załogowej misji, która ma odbyć się w 2035 roku, ponieważ warzywa wykazały zdumiewający rozwój na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ? przekazała dr Anna-Lisa Paul.

Obecnie NASA bada zmutowane odmiany śliwy, które mają odbyć wieloletnią podróż na Marsa ? poinformowała ekspertka. Zauważyła przy badaniach, że rośliny wiedzą, że są w kosmosie i modyfikują swój metabolizm, aby się do niego dostosować.
Drzewa owocowe

Było dużo pracy nad próbami miniaturyzacji roślin, a także w celu uniknięcia niektórych problemów, które dotyczą drzew owocowych, np. tego, że kwitną tylko raz w roku i mogą stać się naprawdę duże ? mówiła.
Rozwój roślin był zdumiewający, dzięki dodatkowemu oświetleniu i dodatkowemu CO2, które otrzymywały te rośliny ? a których nie mają normalnie na Ziemi ? poinformowała Paul.
Spore wrażenie na naukowcach zrobiły hodowane rzodkiewniki na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ponieważ były bardziej wytrzymałe na warunki zewnętrzne niż te, które uprawiane są w komorach wzrostowych na Uniwersytecie Florydy.

źródło: nasa.gov, dailystar.co.uk

W kosmosie rośliny modyfikują swój metabolizm (fot.NASA)

https://www.tvp.info/51089118/nasa-bedzie-hodowac-rosliny-na-marsie-w-kosmosie-modyfikuja-swoj-metabolizm

Lepsze warunki dla roślin na Marsie. NASA prowadzi hodowlę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska aparatura wkrótce wyruszy w kosmos. Będzie badać księżyce Jowisza
2020-11-29.TM.ADOM.
Instrumenty stworzone przez firmę Astronika na potrzeby misji JUICE opuszczą w grudniu Polskę i rozpoczną swoją drogę w Kosmos ? informuje RMF FM. To jedna z dwóch największych misji realizowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną.
Pod koniec roku instrumenty z Polski zostaną zainstalowane na sondzie badawczej, która w 2022 roku wyruszy w kierunku Jowisza. Polskie elementy stanowią ważny element infrastruktury sondy.
Sonda po trwającej ok. 7,5 roku podróży przystąpi do badania okolic Jowisza i jego księżyców. Naukowcy mają nadzieję, że misja JUICE przybliży ich do uzyskania odpowiedzi na pytania dotyczące Układu Słonecznego, m.in. o możliwość występowania w nim życia ? informufe RMF FM. Według badaczy pod powierzchnią niektórych księżyców Jowisza może znajdować się woda w stanie ciekłym.
Polskie urządzenia LP-PWI (Langmuir Probe ? Plasma Wave Instrument) mają postać wysięgników z zamontowanymi czujnikami potencjału plazmy. Astronika stworzyła na potrzeby misji JUICE także drugi rodzaj mechanizmu, system anten pod nazwą RWI ? Radio Wave Instrument.
Oba urządzenia zostały stworzone jako część projektów realizowanych we współpracy z Instytutem Fizyki Plazmy w Uppsali, Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk oraz japońskim Tohoko University.
Trzy lata obserwacji
Astronika to firma, która powstała z inicjatywy polskich inżynierów z doświadczeniem w branży kosmicznej. Jej specjalnością są instrumenty kosmiczne ? w szczególności penetratory geologiczne, mechanizmy trzymająco-zwalniające i systemy antenowe.

Start misji JUICE zaplanowany jest na połowę 2022 r. Termin jest sztywno ustalony ze względu na korzystne, wzajemne ułożenie w tym czasie Ziemi, Wenus i Marsa. Sonda będzie bowiem korzystała z asyst grawitacyjnych tych planet.

Po przebyciu 600 mln km próbnik znajdzie się na orbicie Jowisza w 2029 r., gdzie będzie prowadzić obserwacje przez co najmniej trzy lata.
Pod powierzchnią niektórych księżyców Jowisza może znajdować się woda (fot. NASA)
źródło: rmf24.pl
https://www.tvp.info/51088068/polska-aparatura-wkrotce-wyruszy-w-kosmos-bedzie-badac-ksiezyce-jowisza

Polska aparatura wkrótce wyruszy w kosmos. Będzie badać księżyce Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat jest 4-wymiarową hiper-kulą o brzegu 3-wymiarowej sfery ekspandującej
2020-11-30.
Od dawna cały świat astronomii i jej fani zastanawiają się, jaką strukturę ma Wszechświat. Wielu uważa, że jest sferyczny, a teraz z najnowszego wydania magazynu Nature Astronomy dowiadujemy się, że tak jest w rzeczywistości.
W tym roku dowiedzieliśmy się już, że przed Wielkim Wybuchem istniał inny Wszechświat, a jego szczątki możemy wykryć w przestrzeni naszego Wszechświata. Przynajmniej tak twierdzi Sir Roger Penrose, tegoroczny Noblista z fizyki. Naukowiec jest pewien, że tworzenie się Wszechświatów i ich koniec to zjawisko cykliczne. Co najciekawsze, jeśli odkryjemy tajemnice śmierci poprzedniego Wszechświata, poznamy jednocześnie przyszłość naszego.
Teraz dochodzą do nas jeszcze ciekawsze wieści o strukturze Wszechświata. Najnowsze badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół astronomów z Sapienza University of Rome, Université de Gen?ve, University of Manchester i University of Oxford rzucają nowe światło na tę zagadkę. Okazuje się, że naukowcy zdobyli ciekawe dowody na to, że Wszechświat jest 4-wymiarową hiper-kulą o brzegu 3-wymiarowej sfery ekspandującej.
Niestety, obecnie w świecie astronomii powstają wielkie teorie, które mają na celu maskować pewne niespójności, jak np. problemy z wyliczeniem stałej Hubble'a. Model płaskiego Wszechświata jest tutaj tego najlepszym przykładem. Dzięki niemu możemy połączyć kilka teorii, które są względem siebie niespójne i uniknąć kryzysu kosmologicznego. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to właśnie model sferycznego Wszechświata wyjaśnia problem nieprawidłowej amplitudy soczewkowania, a także usuwa niezgodności w zbiorze danych Plancka, dotyczące ok. 20 wartości parametrów kosmologicznych.
Obecnie przyjęta teoria głosi, że po Wielkim Wybuchu, Wszechświat rozszerzył się w sposób, który był płaski. Dwa światła świecące równolegle podróżowałyby wiecznie równolegle. Jednak po przestudiowaniu danych przesłanych na Ziemię z obserwatorium kosmicznego Planck, które mapowało kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła w latach 2009?2013, grupa naukowców uważa, że ta teoria jest błędna.
Według ich koncepcji, światło oddalonych obiektów okrąży Wszechświat, jeśli jest kulą, i kiedyś powróci do nas z tyłu. Może to wydawać się czymś nie do przyjęcia, ale gdyby Wszechświat był płaski, zapadłby się w sobie, a to ze względu na wykazane rozbieżności pomiędzy stężeniem ciemnej materii i ciemnej energii a ekspansją zewnętrzną. Takie dane pozyskaliśmy dzięki badaniom obserwatorium kosmicznego Planck.
Co ciekawe, naukowcy w opublikowanym w Nature badaniu naukowym twierdzą, że gdyby Wszechświat był płaski, to w końcu zapadłby się w sobie i stał się właśnie kulą. Najprawdopodobniej mogło to się stać w trakcie Wielkiego Wybuchu. Astronomowie nie posiadają jednak 100-procentowej pewności. Być może się mylą, a zaobserwowane niezgodności wynikają z niewykrytej systematyki, nowej fizyki, czy po prostu są fluktuacją statystyczną.
Problem w tym, że w najbliższym czasie takiej jasności nie uzyskają, gdyż w tej chwili ludzkość nie posiada tak zaawansowanego urządzenia, które mogłoby lepiej przyjrzeć się i perfekcyjnie zmierzyć mikrofalowe promieniowanie tła, w którym skrywa się rozwiązanie tej zagadki.
Źródło: GeekWeek.pl/Nature / Fot. Pexels/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-11-30/wszechswiat-jest-4-wymiarowa-hiper-kula-o-brzegu-3-wymiarowej-sfery-ekspandujacej/

Wszechświat jest 4-wymiarową hiper-kulą o brzegu 3-wymiarowej sfery ekspandującej.jpg

Wszechświat jest 4-wymiarową hiper-kulą o brzegu 3-wymiarowej sfery ekspandującej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie przeloty 2020 WF5 i 2020 WG5
2020-11-30. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego szóstego listopada przestrzeń w pobliżu Ziemi naruszyły dwie małe planetoidy o oznaczeniach 2020 WF5 i 2020 WG5.
Planetoida o oznaczeniu 2020 WG5 zbliżyła się do Ziemi 26 listopada na minimalną odległość około 361 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,94 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpił 26 listopada około 04:30 CET. Średnica 2020 WG5 szacowana jest na około 10 metrów.
Również 26 listopada doszło do przelotu planetoidy o oznaczeniu 2020 WF5. Ten obiekt zbliżył się na minimalną odległość około 200 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,52 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpił 26 listopada około 10:15 CET. Średnica 2020 WF5 szacowana jest na około 12 metrów.
Jest to 94 i 95 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, WT)
https://kosmonauta.net/2020/11/bliskie-przeloty-2020-wf5-i-2020-wg5/

Bliskie przeloty 2020 WF5 i 2020 WG5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dane satelitarne dla administracji publicznej. POLSA o swoich działaniach [RELACJA]
2020-11-30.
Mówiąc o danych satelitarnych mających istotne znaczeniu dla państwa i społeczeństwa, myślimy jednakowo o danych obrazowych, komunikacyjnych i nawigacyjnych. Każdy z tych obszarów wymaga dodatkowego wspierania, jeśli chodzi o diagnozę często nieuświadomionych potrzeb administracji państwowej oraz przygotowanie użytkowe kadr i służb różnego szczebla. Taki właśnie rodzaj zaangażowania był przedmiotem zorganizowanego w poniedziałek 30 listopada zdalnego briefingu prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), Michała Szaniawskiego.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) angażuje się w popularyzację i ułatwianie wykorzystania danych satelitarnych w administracji publicznej: szkoli kadry i prowadzi program pilotażowy, który ma pomóc sektorowi publicznemu w zamawianiu potrzebnych usług - podkreślił w trakcie poniedziałkowej telekonferencji prezes agencji, Michał Szaniawski. Szef POLSA skupił się na scharakteryzowaniu i podsumowaniu działań agencji w obszarze upowszechniania użytku danych satelitarnych w jednostkach administracji publicznej. W zdalnym spotkaniu - prowadzonym z niedawno otwartego obiektu Cosmic Hub (w warszawskim Cambridge Innovation Center) - uczestniczyła również dyrektor Departamentu Edukacji POLSA, Kinga Gruszecka.
Podczas swojego wystąpienia szef Polskiej Agencji Kosmicznej omówił ścieżki realizacji wybranych trwających projektów z zaangażowaniem agencji. Wskazał, że obecnie jest to kilka osobnych inicjatyw wspierających administrację publiczną w korzystaniu z danych satelitarnych - na różnych etapach wdrożenia i finansowanych z różnych źródeł.
Szef agencji rozpoczął od przedstawienia zaangażowania w projekt edukacyjno-infrastrukturalny Sat4Envi, w ramach którego działa obecnie system operacyjnego gromadzenia, udostępniania i promocji cyfrowej informacji satelitarnej o środowisku. Sat4Envi realizowany jest przez konsorcjum koordynowane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej-Państwowy Instytut Badawczy - z udziałem POLSA, AGH Cyfronet oraz CBK PAN.
Jak wskazał Szaniawski, zadaniem agencji w tej inicjatywie było przede wszystkim organizowanie szkoleń dla administracji publicznej i stworzenie bezpłatnej platformy e-lerningowej. Zgodnie ze statystykami programu, w szkoleniach stacjonarnych i online wzięło udział ok. 500 osób, a za pośrednictwem platformy e-learningowej - ok. 300. "Jeszcze kilka lat temu administracja publiczna bała się korzystać z danych satelitarnych. Teraz to już nieaktualne" - skonkludował prezes Szaniawski. Dodał, że w najbliższym czasie będzie udostępniany też tematyczny podręcznik pt. "Dane satelitarne". Projekt ten znajduje się już na końcowym etapie swojej realizacji.
Na polu łączności satelitarnej agencja zaangażowana jest z kolei w realizację projektu ENTRUSTED. To inicjatywa poświęcona budowaniu regionalnej sieci użytkowników bezpiecznej łączności satelitarnej na użytek rządowy, realizowana z kilkunastoma agencjami kosmicznymi w Europie. "Projekt ENTRUSTED jest zupełnie nowym projektem, uruchomionym dosłownie 2 miesiące temu i zaplanowanym do lutego 2023 roku" - wskazał szef POLSA. Wyjaśnił przy tym, że objęte nim działania realizowane są ze środków programu Horyzont 2020. W imieniu Komisji Europejskiej w realizację zaangażowana jest też agencja GSA (Europejski Organ Nadzoru Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej - ang. European GNSS Agency) - będąca w głównym unijnym podmiotem zarządzającym aspektami związanymi z bezpieczeństwem i niezawodnością systemu radionawigacji satelitarnej (programy GALILEO i EGNOS). W projekcie odpowiada ona za operacyjność skojarzonych satelitów.
W takiej konfiguracji ENTRUSTED ma być już niebawem platformą wymiany doświadczeń i najlepszych praktyk oraz wstępem do sprawnej realizacji uruchamianego europejskiego systemu GovSatCom - zapewnia POLSA. Przy tej inicjatywie Polska Agencja Kosmiczna ma odpowiadać m.in. za badanie zapotrzebowania użytkowników publicznych na dane z powiązanych systemów satelitarnych oraz edukowanie kadry administracyjnej.
W charakterze osobnego pola zaangażowania szef POLSA wskazał program pilotażowy dotyczący konkretnych aplikacji dla administracji publicznej, realizowany z dotacji Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Zwrócił uwagę, że administracja publiczna - pomimo świadomości swojego zapotrzebowania na dane i aplikacje satelitarne, często nie jest w stanie ustalić, jak i skąd je pozyskiwać. Trudną do przebycia barierą mają być też kwestie finansowe.
Wspólnie z administracją publiczną, przyszłymi potencjalnymi klientami - urzędami identyfikujemy ich potrzeby. Równolegle prowadzimy dialog z firmami, które będą w stanie opracować i dostarczyć rozwiązania odpowiadające na potrzeby administracji. Na końcu firmy będą mogły przedstawić rozwiązanie.
Michał Szaniawski, Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej
Szaniawski poinformował, że w ramach pilotażu realizowane są już dwa pierwsze projekty: udostępnienia zautomatyzowanej mapy pokrycia terenu Polski (dzięki której będzie można obserwować zmiany np. w zalesieniu czy terenach zabudowanych) oraz mapy bonitacji gruntów (ocena jakości gleby pod względem jej wartości użytkowej). Ta druga ma umożliwiać szybsze podejmowanie decyzji dotyczących np. odrolnienia gruntów.
Podczas konferencji pytano przedstawicieli POLSA, czy kadry sektora publicznego mogą korzystać z danych satelitarnych w ramach walki z pandemią. Reprezentująca departament edukacji POLSA Kinga Gruszecka wyjaśniła, że pomocne są tutaj przede wszystkim technologie związane z nawigacją. Posłużyła się przykładem działań podejmowanych wiosną 2020 roku, kiedy transport transgraniczny stał się wyzwaniem - jak podkreśliła, europejska agencja GSA opracowała wówczas aplikację, która miała pomóc w płynnym przemieszczaniu się ciężarówek z żywnością i unikaniu przestojów w transporcie. "Z tego co wiem, agencja pracuje nad kolejnymi aplikacjami związanymi z nawigacją, które mają pomóc w poczuciu bezpieczeństwa, żeby np. sprawdzić, czy byliśmy w miejscu, gdzie jest wysoki wskaźnik zakażeń" - powiedziała Gruszecka.
Zwrócono też uwagę na aspekt klimatyczny i to, w jaki sposób satelity pozwalały obserwować bezprecedensowe zmiany jakości powietrza na skutek ograniczenia ruchu i działalności przemysłowej w momencie największych restrykcji pandemicznych. Dzięki zobrazowaniom satelitarnym można było wówczas dokładnie mierzyć, jak podczas wiosennej fali epidemii szybko i radykalnie zmniejszyły się stężenia szkodliwych gazów, pyłów zawieszonych i aerozoli, m.in. dwutlenku azotu (kojarzonego z działalnością przemysłową).
Bardzo użyteczny okazał się wówczas satelita Sentinel 5P ? działający w ramach europejskiego programu obserwacji Ziemi, Copernicus. Zamontowany na jego platformie instrument Tropomi umożliwia mapowanie wielu gazów śladowych, takich jak: dwutlenek azotu, ozon, formaldehyd, dwutlenek siarki, metan, tlenek węgla i aerozole. Wszystkie one wpływają na jakość powietrza, którym oddychamy, a tym samym na nasze zdrowie i klimat.
Ilustracja: Sat4Envi/Polska Agencja Kosmiczna [polsa.gov.pl]
Ilustracja: Polska Agencja Kosmiczna [polsa.gov.pl]
Źródło : Space24
https://www.space24.pl/dane-satelitarne-dla-administracji-publicznej-polsa-o-swoich-dzialaniach-relacja

Dane satelitarne dla administracji publicznej. POLSA o swoich działaniach [RELACJA].jpg

Dane satelitarne dla administracji publicznej. POLSA o swoich działaniach [RELACJA]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batalia skazana na porażkę: czarna dziura pożera gwiazdy, galaktyka produkuje nowe
2020-11-30. Radek Kosarzycki
Astronomowie analizujący dane zebrane przez latający teleskop SOFIA odkryli zimnego kwazara.
W centrum każdej dużej galaktyki znajduje się supermasywna czarna dziura. Czasami czarne dziury są spokojne, a czasami intensywnie pożerają opadającą na nie materię. W ekstremalnych przypadkach proces ten jest na tyle intensywny, że uwalnia ogromne ilości energii ? mamy wtedy do czynienia z kwazarem.
Na arenę wchodzi obserwatorium SOFIA
Za pomocą teleskopu zainstalowanego na pokładzie samolotu Boeing 747, czyli Obserwatorium SOFIA, astronomowie odkryli teraz galaktykę, której udaje się przetrwać ten intensywny proces pożerania materii przez czarną dziurę. W jaki sposób? W galaktyce wciąż trwają intensywne procesy gwiazdotwórcze. W ciągu roku powstają tam gwiazdy o łącznej masie stu mas słońca. Dla porównania w Drodze Mlecznej w tym samym czasie powstają gwiazdy o masie masy jednego słońca.
To o tyle interesujące odkrycie, że dotychczas astronomowie przyjmowali, że aktywne jądra galaktyczne, intensywnie pożerające materię czarnej dziury, praktycznie hamują powstawanie nowych gwiazd. Najwyraźniej jednak nie dzieje się to od razu ? tutaj mamy przykład galaktyki, w której zarówno czarna dziura intensywnie pochłania gaz z otoczenia, jak i powstają nowe gwiazdy.
Poniższa grafika oczywiście jest tylko wizją artystyczną ? nic dziwnego w przypadku obiektu odległego od nas o 5,25 miliarda lat świetlnych. CQ4479 posiada w swoim centrum tzw. zimny kwazar. Nazwa ta odnosi się do faktu, że choć kwazar intensywnie rozświetla galaktykę, to uwalniania przez niego energia nie ogrzała jeszcze całego gazu w galaktyce i wciąż znajdują się tam obłoki chłodnego gazu, który pod wpływem grawitacji zapada się w sobie, tworząc gwiazdy.
Obserwowanie kwazarów jest niesamowicie trudne.
Kwazary to jedne z najjaśniejszych i najodleglejszych obiektów w kosmosie. Aktywne supermasywne czarne dziury w ich wnętrzach, pożerając olbrzymie ilości materii, powodują powstawanie silnych fal grawitacyjnych. Coraz więcej materii opada po spirali na czarną dziurę, po drodze ogrzewając się i świecąc. Bardzo często jest tak, że obserwowany kwazar świeci na tyle jasno, że nie można dostrzec otaczającej go reszty galaktyki. To intensywne promieniowanie z czasem rozgrzewa cały gaz w galaktyce, przez co nie jest on w stanie zapadać się w nowe gwiazdy. Można wręcz powiedzieć, że zbyt szybko pożerając materię, kwazar całkowicie hamuje rozwój galaktyki i powoli ona obumiera. Obserwacje przeprowadzone za pomocą obserwatorium SOFIA wskazują jednak, że przez pewien, krótki czas może być tak, że czarna dziura już zaczęła ucztę, ale galaktyka jest jeszcze chłodna i tworzy gwiazdy jak gdyby nigdy nic.
Obserwatorium SOFIA
https://spidersweb.pl/2020/11/zimny-kwazar-cq4479.html

Batalia skazana na porażkę czarna dziura pożera gwiazdy, galaktyka produkuje nowe.jpg

Batalia skazana na porażkę czarna dziura pożera gwiazdy, galaktyka produkuje nowe2.jpg

Batalia skazana na porażkę czarna dziura pożera gwiazdy, galaktyka produkuje nowe3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24
2020-11-30.
Tej nocy warto spojrzeć w niebo. Króluje na nim Pełnia Bobrzego Księżyca. Na Kontakt 24 otrzymujemy zdjęcia prezentujące okazały Srebrny Glob.
Przedostatni raz w tym roku możemy podziwiać Księżyc w pełni. Jej maksimum nastąpiło w poniedziałek o godzinie 10.32.
Pełnia Księżyca w listopadzie nazywa się Pełnią Bobrzego Księżyca.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? PODZIEL SIĘ SWOJĄ RELAJCJĄ
Dlaczego taka nazwa?
Rdzenni mieszkańcy obu Ameryk zwykli nazywać pełnie od zjawisk, jakie zachodziły w danych miesiącach w naturze. Nazwa pełni wzięła się od tego, że bobry są szczególnie aktywne nocą, ponieważ przygotowują się na nadejście zimy, budując tamy w świetle Księżyca.
Zjawisko to w tym miesiącu nazywane jest również, szczególnie przez rolników, Pełnią Mroźnego Księżyca. Dlaczego? Pierwsze jesienne mrozy, które odczuwalne były właśnie w listopadzie, zwiastowały koniec prac na polu.
Wasze relacje
Na Kontakt 24 pokazujecie materiały przedstawiające poniedziałkowe zjawisko.
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Autor: ps
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/ciekawostki,49/pelnia-ksiezyca-w-obiektywie-reporterow-24,331640,1,0.html?p=meteo

Pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24.jpg

Pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24.2.jpg

Pełnia Księżyca w obiektywie Reporterów 24.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za tydzień na Ziemi wylądują tajemnicze próbki z planetoidy Ryugu. ?To zagrożenie dla ludzkości?
2020-11-30.
Amerykańska sonda OSIRIS-REx i japońska sonda Hayabusa-2 niebawem dostarczą na naszą planetę próbki skał z tajemniczych obiektów. Istnieje zagrożenie, że w próbkach mogą znajdować się mikroby, które zdziesiątkują ludzkość.
Epidemiolodzy od lat biją na alarm, że ekspansja ludności na nowe terytoria, takie jak np. Amazonia, wiąże się z możliwością infekcji nieznanymi dotąd wirusami, posiadającymi o wiele groźniejszy potencjał pandemiczny od SARS-CoV-2. Nie inaczej jest również z misjami kosmicznymi, w trakcie których możemy przenieść na obce obiekty ziemskie wirusy, grzyby czy bakterie. Chociaż agencje dbają, by tak się nie stało, tak naprawdę nie ma możliwości całkowicie temu zapobiec (zobacz tutaj).
Wielu naukowców obawia się, że najnowsze misje sondy OSIRIS-REx i Hayabusa-2, chociaż przełomowe dla ludzkości i jej badań Układu Słonecznego, mogą dla niej tym razem stanowić poważne zagrożenie. Amerykański pojazd pobrał próbki skał z planetoidy Bennu, tymczasem japońska Hayabusa-2 z planetoidy Ryugu. Oba obiekty znajdują się na kursie kolizyjnym z Ziemią i same w sobie stanowią dla nas zagrożenie.
Astrobiolodzy uważają, że tego typu obiekty mogą być kosmicznymi siewcami życia. Tak głosi słynna teoria panspermii. Jedna z planetoid miliardy lat temu mogła uderzyć w Ziemię i dostarczyła na nią cegiełki życia, z których później na drodze reakcji chemicznych powstawały proste organizmy, a dalej wyewoluował człowiek. W próbkach skał, które na pokładach sond zmierzają na naszą planetę, może znajdować się materiał nam zagrażający.
Japanese Spacecraft Hayabusa2 to Drop Precious Cargo in Australian Desert
Eksperci nie mogą już doczekać się analizy próbek materiału skalnego. Spodziewają się dokonać tam przełomowych odkryć, które mogą kompletnie odmienić nasze pojmowanie świata i napisać na nowo historię ewolucji życia na naszej planecie. Pomimo dużej euforii, naukowcy mają pewne obawy związane z bezpieczeństwem ludzkości.
Próbki zostaną dostarczone bowiem na powierzchnię Ziemi w specjalnych kapsułach. Problem w tym, że mogą one ulec uszkodzeniu w trakcie transportu w ziemskiej atmosferze. Jeśli do tego dojdzie, a materiał skalny będzie zawierał obce nam formy życia, to może dojść do bardzo niebezpiecznej sytuacji, która na myśl przywodzi sceny globalnego kataklizmu z filmów sci-fi. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie.
Lądowanie kapsuły z próbkami z planetoidy Ryugu planowane jest na 6 grudnia bieżącego roku w Australii, natomiast kapsuły z próbkami z planetoidy Bennu na wrzesień 2023 roku na terenie stanu Utah w USA.
Źródło: GeekWeek.pl/JAXA/NASA / Fot. JAXA/NASA
https://www.youtube.com/watch?time_continue=143&v=hme4S7_FoQ4&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-11-30/za-tydzien-na-ziemi-wyladuja-tajemnicze-probki-z-planetoidy-ryugu-to-zagrozenie-dla-ludzkosci/

Za tydzień na Ziemi wylądują tajemnicze próbki z planetoidy Ryugu. To zagrożenie dla ludzkości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pokazała najdokładniejszą w historii wizualizację funkcjonowania czarnej dziury [FILM]
2020-11-30.
Dotąd najlepsza wizualizacja tych tajemniczych obiektów powstała na potrzeby... filmu Interstellar. Jednak naukowcy z NASA postanowili nieco ją udoskonalić. Oczywiście, na podstawie nowej wiedzy z projektu Event Horizont.
To dzięki niemu mogliśmy ujrzeć wiosną ubiegłego roku pierwszy w historii obraz cienia horyzontu zdarzeń czarnej dziury, a w tym roku pierwszy film, na którym ten obiekt, znajdujący się w centrum galaktyki M87, pożera otaczającą go materię. Naukowcy z NASA chwalą się, że poniższe animacje zawierają całą naszą wiedzę o tych potężnych obiektach. Aż trudno sobie wyobrazić, że wizualizacja nie pochodzi od speców od efektów specjalnych z Hollywood, tylko od astronomów z NASA i projektu Event Horizont. Ich dzieło zachwyca i jednocześnie przeraża. Możemy bowiem przekonać się, jak potężne i dynamiczne są to obiekty.
Czarna dziura ma tak silną grawitację, że potrafi zagiąć światło, czyli również swój obraz widziany przez nas, za pośrednictwem instrumentów obserwacyjnych. Przestrzeń znajdująca się najbliżej czarnego środka, to horyzont zdarzeń. Po przekroczeniu tej przestrzeni, ani światło, ani materia już nie są w stanie się wydostać z potężnej grawitacji czarnej dziury. Tymczasem, całe otoczenie tych obiektów, to nic innego, jak dysk akrecyjny, po którym płynie materia z niemal prędkością światła.
Jak możecie zobaczyć na wizualizacji, lewa strona dysku akrecyjnego wydaje się jaśniejsza. Dzieje się tak, gdyż materia w tej przestrzeni dysku wiruje z ogromną prędkością w stronę obserwatora, a po prawej stronie dysku już w przeciwną stronę, dlatego, zgodnie z teorią względności Einsteina, jest ciemniejsza.
Chociaż jest to tylko wizualizacja czarnej dziury, to jednak jest zgodna z obrazem tej z centrum M87, uzyskanego w ramach projektu Event Horizont. Naukowcy podkreślają, że w przyszłym roku i w kolejnych latach, postarają się zaprezentować nam jeszcze dokładniejsze obrazy tych fascynujących obiektów. Mają one zbliżyć się jakością do tej najnowszej wizualizacji. Trzymamy kciuki za powodzenie prac i czekamy na ten moment z niecierpliwością.
Tymczasem, jeśli do końca nie rozumiecie, dlaczego czarne dziury wyglądają dla nas tak a nie inaczej, to w globalnej sieci opublikowano już wiele materiałów filmowych, dzięki którym będziecie mogli zgłębić wiedzę na ten temat. Jeden z nich, który gorąco polecamy, znajdziecie tutaj.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
NASA Black Hole Visualization [Full HD]
https://www.youtube.com/watch?v=GlSOoR-zxDY&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-11-30/nasa-pokazala-najdokladniejsza-w-historii-wizualizacje-funkcjonowania-czarnej-dziury-film/

NASA pokazała najdokładniejszą w historii wizualizację funkcjonowania czarnej dziury [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nietypowe zachowanie odległej gwiazdy neutronowej

2020-11-30.

Magnetary to gwiazdy neutronowe o niezwykle silnym polu magnetycznym, ponad kwadrylion razy silniejszym niż pole magnetyczne Ziemi. Rozpad pól magnetycznych w magnetarach powoduje emisję wysokoenergetycznego promieniowania elektromagnetycznego, np. pod postacią promieni X lub fal radiowych.

 
Magnetar 1E 1547.0-5408 jest oddalony od Ziemi o ok. 14 670 lat świetlnych. Wiruje raz na 2,07 sekundy i dysponuje polem magnetycznym o sile ok. 640 bilionów G. Obserwacje wykazały, że magnetar doświadczył co najmniej trzech wybuchów (ostatni w 2009 r.), podczas których wyemitował kilka krótkich impulsów radiowych.

Obecnie zespół astronomów pod przewodnictwem Gianluca Israela z Obserwatorium Astronomicznego w Rzymie we Włoszech, przedstawił nowe wyniki obserwacji przeprowadzonych w 2009 r., kiedy to 1E 1547.0-5408 wykazał swoją ostatnią aktywność. Monitoring tego magnetaru prowadzony był za pomocą radioteleskopu Parkes wraz z Obserwatoriami Rentgenowskimi Chandra NASA i XMM-Newton ESA.


Zidentyfikowano dwa wybuchy 1E1547.0-5408. Badanie wykazało, że wybuchy radiowe 1E 1547,0-5408 nie są zgodne ani z pulsacjami radiowymi wykrytymi kilka dni wcześniej, ani z pulsacjami rentgenowskimi obserwowanymi z tego źródła. Dodano, że podczas nowych obserwacji nie wykryto żadnych pulsacji radiowych.

Zdaniem badaczy nowo odkryte pulsacje przypominają tzw. szybkie błyski radiowe (FRB). Potrzebne są jednak dalsze badania, ukierunkowane na określenie właściwości spektralnych tych wybuchów radiowych, aby potwierdzić, że magnetar faktycznie emitował FRB.


Magnetary to niezwykle tajemnicze obiekty /123RF/PICSEL

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-nietypowe-zachowanie-odleglej-gwiazdy-neutronowej,nId,4874758

Nietypowe zachowanie odległej gwiazdy neutronowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska sonda przygotowuje się do lądowania na Księżycu
2020-11-30. Grzegorz Jasiński
Lądownik chińskiej sondy Chang'e-5 odłączył się w nocy od orbitera i przygotowuje do manewru lądowania na powierzchni Srebrnego Globu. Sonda ma pobrać próbki księżycowego gruntu i dostarczyć je na Ziemię. Chiny chcą dołączyć do Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, które jako jedyne do tej pory kraje zdołały takie zadania wykonać. To wstęp do przyszłej chińskiej misji, która miałaby przynieść na Ziemię okruchy skał z Marsa.
Ważąca ponad 8 ton sonda, która wystartowała z poligonu kosmicznego na wyspie Hainan w miniony wtorek rano, składa się w sumie z czterech elementów. To orbiter z modułem, który ma wrócić na Ziemię i lądownik z modułem, który ma wynieść próbki z powierzchni na orbitę Księżyca. Lądownik odłączył się od orbitera wczoraj wieczorem czasu polskiego. Orbiter krąży na wysokości około 200 kilometrów nad powierzchnią Srebrnego Globu.
Sonda Chang'e 5 weszła na właściwą orbitę wokół Księżyca dzięki dwóm manewrom. Podczas pierwszego, około 400 kilometrów od Księżyca odpalono główne silniki na 17 minut. To pozwoliło na tyle zmniejszyć prędkość, by grawitacja Księżyca mogła sondę przechwycić. Kolejne odpalenie silników pozwoliło zmienić kształt orbity z eliptycznej w kołową.
Cel? Mons Rümker
Celem misji jest rejon Mons Rümker w obszarze tzw. Oceanu Burz na zachodniej półkuli Księżyca. Naukowcy są przekonani, że w tym rejonie dość długo dochodziło do aktywności wulkanicznej i skały są stosunkowo młode, pochodzą sprzed mniej więcej miliarda lat. Wiek próbek pobranych przez astronautów misji Apollo i radzieckie sondy Łuna oszacowano na ponad 3 miliardy lat.

Lądownik ma zarówno wiertnię do pobierania próbek z głębokości do ok. 2 metrów, jak i łopatkę. Ma pobrać ok. 2 kilogramów materiału i umieścić je w specjalnym pojemniku na pokładzie modułu, który wróci potem na orbitę. Od lądowania do startu z powierzchni Srebrnego Globu upłynie około 2 dni.
Na orbicie Księżyca dojdzie do połączenia modułu z orbiterem i przekazania pojemnika z próbkami na pokład tego elementu sondy, który ostatecznie wróci na Ziemię. Powrotna droga ma potrwać ok. 4,5 doby, lądowanie w rejonie Mongolii Wewnętrznej zaplanowano między 15 a 17 grudnia.
Opracowanie:
Katarzyna Wójcik
Rysunek sondy Chang'e 5 wchodzącej na orbitę Księżyca /China Lunar Exploration Project /Materiały prasowe
Źródło: RMF
https://www.rmf24.pl/nauka/news-chinska-sonda-przygotowuje-sie-do-ladowania-na-ksiezycu,nId,4886855

Chińska sonda przygotowuje się do lądowania na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko poruszający się gaz wypływający z młodej gwiazdy w wyniku parowania lodowej komety
2020-11-30.
8 listopada 2020 roku sonda Juno po raz 30. przeleciała tuż nad chmurami Jowisza. Statek znajduje się na orbicie wokół największej planety Układu Słonecznego już od ponad 4 lat!
Ostatni przegląd poczynań misji Juno opublikowaliśmy na łamach portalu Urania w połowie czerwca 2020 roku. Czas więc na kolejne podsumowanie, co uchwyciło oko kamery JunoCam i jakie nowe wnioski wysnuli naukowcy na podstawie danych z misji.
Juno bada Jowisza od wejścia na jego orbitę w lipcu 2016 roku. Obecnie trwa wydłużona faza misji. Statek wykona ostatni bliski przelot 30 lipca 2021 r. Wtedy też spłonie w atmosferze planety.
Naszą relację zaczynamy od czerwca 2020 r., kiedy sonda Juno wykonywała 27. przelot przez peryjowium (punkt najbliżej Jowisza na orbicie). 31 maja astronom amator Clyde Foster z RPA zauważył nową plamę na Jowiszu, używając do tego swojego teleskopu z filtrem wrażliwym na linię absorpcyjną metanu. Tak się akurat złożyło, że 2 czerwca sonda Juno wykonywała bliski przelot i inżynierowie misji policzyli, że w kadr kamery JunoCam na sondzie powinna zmieścić się nowa plama, zwana już wtedy nieformalnie Plamą Clyde?a.
Jasna plama rzeczywiście była widoczna (na poniższym zdjęciu w środku obrazka). Znajduje się w Południowym Pasie Umiarkowanym. Jest to erupcja materiału z chmur burzowych. Podobną nowopowstałą plamę sonda Juno obserwowała w tym pasie w lutym 2018 r.
Przeczytaj też: Pierwsze, zaskakujące obrazy północnego bieguna Ganimedesa z Juno
 
W sierpniu informowaliśmy na łamach portalu Urania o kolejnym dużym odkryciu dokonanym za pomocą sondy Juno. Statek odkrył za pomocą instrumentu Stellar Reference Unit, że rozbłyski burzowe na tej planecie występują także w stosunkowo wysokich warstwach atmosfery, gdzie ciekła woda sama w sobie nie mogłaby istnieć z powodu zbyt niskich temperatur.
Autorzy pracy opisujący to odkrycie w Nature podejrzewają, że za tymi rozbłyskami może stać amoniak i powstający w tych wysokich warstwach atmosfery nietypowy grad.
To jak mogłyby te rozbłyski wyglądać, gdybyśmy przelatywali nad chmurami Jowisza, pokazuje poniższa animacja.
28. bliski przelot nastąpił 25 lipca 2020 r. Mogliśmy wtedy podziwiać choćby takie filamentacje w atmosferze Jowisza.
Znanemu edytorowi zdjęć z misji Juno Geraldowi Eichstädt udało się wyprodukować obrazek, w którym widać dwa księżyce Jowisza nad jego powierzchnią.
Podczas tego samego przelotu przetworzone zostało przez Navaneeth Krishnan S to zdjęcie przedstawiające chmury Południowego Pasa Umiarkowanego. Zwiększony kontrast i barwy jeszcze lepiej podkreślają złożoność burzliwej atmosfery planety.
Sonda ponownie wróciła tuż nad Jowisza i odpaliła swoje instrumenty naukowe 16 września 2020 r., podczas 29. peryjowium. Gerald Eichstädt stworzył na bazie uzyskanych wtedy obrazów taki widok na wysokie szerokości geograficznej północnej Jowisza.
Z tego samego przelotu mamy też to zdjęcie przetworzone przez Björna Jónssona.
..oraz obraz Kevina M. Gilla:
Juno przeleciała przez 30. peryjowium 8 listopada 2020 r. Trochę wcześniej, bo 27 października opublikowano w czasopiśmie naukowym Geophysical Letters: Planets pracę na temat pierwszej w historii obserwacji rozbłysków TLE w atmosferze Jowisza.
Transient Luminous Events to bardzo krótkie i ekstremalnie jasne błyski światła. Są one obserwowane na naszej planecie, a ich natura jest ciągle badana. Błyski te znane też jako duszki powinny teoretycznie występować też na tak burzowej planecie jaką jest Jowisz. Naukowcy wreszcie znaleźli na to dowód.
Rozbłyski zostały zarejestrowane przez spektrograf ultrafioletowy UVS. Tak jak na Ziemi TLE powstają kilkadziesiąt kilometrów nad zjawiskami burzowymi, tak również na Jowiszu sonda Juno zaobserwowała je około 300 km nad miejscami, gdzie powinny występować pioruny burzowe. Naukowcy analizując dane z sondy znaleźli 11 takich zdarzeń.

Podsumowanie
Sonda Juno wykona następne zbliżenie już 30 grudnia. Ostatnia orbita wokół Jowisza zostanie zakończona 30 lipca 2021 roku, wtedy statek też spłonie w atmosferze planety.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NASA
 
Więcej informacji:
?    oficjalna strona misji
 
 
 
Na zdjęciu tytułowym: Cylkon w Pasie Umiarkowanym południowo-południowym na Jowiszu. Zdjęcie powstało na bazie obrazów zarejestrowanych przez sondę Juno podczas 27 peryjowium misji. Źródło: NASA/JPL-Caltch/SwRI/MSSS/Kevin M. Gill/Navaneeth Krishnan S ? CC BY
Wielka Czerwona Plama i na prawo od niej Plama Clyde'a zarejestrowana przez sondę Juno podczas 27. peryjowium. Źródło: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Kevin M. Gill.

Shallow Lightning on Jupiter (NASA Visualization, feat. Music by Vangelis)
https://www.youtube.com/watch?v=tq_6DClZ0Ns&feature=emb_logo
Źródło: NASA/SWRI/MSSS/EmmaWalimaki
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sonda-juno-okrazyla-jowisza-30-razy-znalazla-dowody-na-duszki-w-atmosferze-planety

Szybko poruszający się gaz wypływający z młodej gwiazdy w wyniku parowania lodowej komety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śladami Messiera: M109

2020-11-30. Matylda Kolomyjec 

O obiekcie:

Przedostatni obiekt katalogu Messiera to galaktyka spiralna z poprzeczką, oddalona od nas o 55 milionów lat świetlnych. Jest najjaśniejszym obiektem w Grupie M109 i składa się z ponad biliona gwiazd. 17 marca 1956 roku wewnątrz galaktyki zaobserwowana została supernowa typu Ia (SN 1956A).

Jako pierwszy galaktykę znalazł Pierre Méchain 12 marca 1781 roku i nazwał ją mgławicą, a 12 dni później współrzędne obiektu zostały potwierdzone przez Charlesa Messiera. Jednak do katalogu galaktyka została dodana dopiero w 1953 roku, kiedy Owen Gingerich zidentyfikował M109 jako NGC 3992. Jeszcze później, bo w roku 2006, po przejrzeniu notatek Pierre?a Méchaina, okazało się, że obserwował on zupełnie inny obiekt ? NGC 3953 ? i tak M109 została oryginalnym odkryciem Messiera.

Podstawowe informacje:

  • Typ obiektu: Galaktyka spiralna z poprzeczką
  • Numer w katalogu NGC: NGC 3992
  • Jasność: 10,6
  • Gwiazdozbiór: Wielka Niedźwiedzica
  • Rektascensja: 11h 57min 36s
  • Deklinacja: +53° 22? 28?
  • Rozmiar kątowy: 7,6? x 4,7?

Jak i kiedy obserwować:

M109 znajduje się niecały stopień na południowy zachód od gwiazdy Phecda (? UMa) ? ?przedniego koła? Wielkiego Wozu. Jednak chociaż galaktykę łatwo znaleźć, o wiele trudniej ją zobaczyć. Wymaga to ciemnego nieba i bardzo dobrej lornetki lub teleskopu. Najlepszym czasem na obserwacje obiektu jest wiosna.

Wikipedia, Hewholooks

Położenie galaktyki M109 na niebie. Universe Today

Źródła:

UniverseToday, Messier Objects

https://news.astronet.pl/index.php/2020/11/30/sladami-messiera-m109/

Śladami Messiera M109.jpg

Śladami Messiera M109.2.jpg

Śladami Messiera M109.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już za kilka dni rozpoczyna się ?Galaktyka Kobiet?, cykl spotkań z wyjątkowymi kobietami z branży kosmicznej
2020-11-30. Redakcja AstroNETu
Siedem nieprzeciętnych osobowości w szóstej edycji ?Galaktyki Kobiet?, cyklu tworzonego przez Centrum Nauki Kopernik/ESERO-Polska. ? Wspieramy dziewczęta pragnące zajmować się naukami ścisłymi oraz te, które jeszcze szukają swoich zainteresowań, dlatego chcemy dać im możliwość spotkania z kobietami, które swoją wiedzą i pracą zmieniają oblicze przemysłu kosmicznego i nie tylko ? mówi Justyna Średzińska, organizatorka wydarzenia.
Kinga Gruszecka z Polskiej Agencji Kosmicznej menadżerka projektów kosmicznych, dr Karolina Bąkowska badająca gwiazdy kataklizmiczne, Joanna Kuźma pracująca w Europejskiej Agencji Kosmicznej nad możliwością hodowania roślin na misjach pozaziemskich, Ewa Kłosowska inspirująca i zachęcająca dziewczęta do wejścia w świat nowych technologii w ramach Geek Girls Carrots, dr Agata Kołodziejczyk związana z ESA neurobiolożka i założycielka Space Garden oraz Centrum Analogowego Treningu Astronautów czy dr Agnieszka Łukaszczyk z Planet, jednej z największych światowych firm dostarczających zobrazowania satelitarne, a także Taryn Bailey inżynierka mechatroniki z JPL NASA, która pracuje nad integracją i testowaniem małych satelitów, w tym pierwszego helikoptera, który poleci na Marsa ? tak wygląda lista uczestniczek jesiennej edycji ?Galaktyki Kobiet?. Założeniem cyklu jest stworzenie możliwości bliskiego, koleżeńskiego spotkania z osobami, które przetarły już własne ścieżki w niełatwej, kosmicznej branży. Spotkania, w którego trakcie nie ma złych czy trywialnych pytań, za to możliwość poznania świata eksploracji kosmosu, wysokich technologii i przełomowych badań.
? W trakcie każdego cyklu rozmawiam z kilkoma zaproszonymi ekspertkami związanymi z sektorem STEM, ze szczególnym uwzględnieniem sektora kosmicznego. Nie tylko przedstawiam ciekawe zawody i sylwetki kobiet, ale przede wszystkim staram się pokazać ich drogę do miejsca, w którym się aktualnie znajdują. Każdy kiedyś staje przed wyborami co robić w życiu i nie ma niczego smutniejszego, niż myśl, że się do czegoś nie nadaję, ponieważ ktoś tak powiedział lub poczucie, że podąża się wybraną ścieżką samotnie ? mówi organizatorka Justyna Średzińska. ? Wierzymy, że kobiety, które wybrały swoje ścieżki w naukach kosmicznych, często musząc przeciwstawiać się stereotypom, są źródłem prawdziwej inspiracji i że możliwość bezpośredniego kontaktu z nimi da energię do zrobienia pierwszego własnego, kosmicznego kroku ? dodaje.
O tym, jak ważne jest wybranie własnej ścieżki, mówi dr Anna Chrobry, która była gościem poprzedniej edycji wydarzenia: ? W moim otoczeniu nikt nie chciał nawet latać samolotem, a moje marzenia sięgały wysoko poza atmosferę Ziemi. Nie było łatwo, ale się udało. Skonstruowane przeze mnie w ramach doktoratu urządzenie pomiarowe do badań atmosfery lata samolotem HALO, a pojazd kosmiczny, nad którym pracowałam, czyli Orion, zaniesie pierwszą kobietę na Księżyc. Chcę coś powiedzieć wszystkim kobietom, wszystkim młodym dziewczętom szukającym swojej drogi: to jest wasz czas, czas kobiet. Możecie być astronautkami, inżynierkami, zdobywać nagrody Nobla i robić wszystko, czego zapragniecie. Macie też oparcie w nas, w kobietach, które znają wasze wątpliwości i problemy. Powinnyśmy sobie pomagać ? dodaje.
Szósta edycja ?Galaktyki Kobiet? została przygotowana w dwóch częściach i będzie przeprowadzona w formie online. Będzie składać się z krótkich wywiadów zakończonych sesją pytań i odpowiedzi od publiczności.
Pierwsze spotkanie rozpocznie się 3 grudnia o godzinie 18:00, drugie 10 grudnia również o godzinie 18:00. Więcej informacji w mediach społecznościowych na dedykowanym wydarzeniu oraz na stronach internetowych:
?    Galaktyka Kobiet ? wydarzenie Facebook
?    Galaktyka kobiet VI cz. 1
?    Galaktyka kobiet VI cz. 2
Linki do transmisji na YouTube:
?    Galaktyka Kobiet cz. 1
?    Galaktyka Kobiet cz. 2
ESERO Polska
https://news.astronet.pl/index.php/2020/11/30/juz-za-kilka-dni-rozpoczyna-sie-galaktyka-kobiet-cykl-spotkan-z-wyjatkowymi-kobietami-z-branzy-kosmicznej/

Już za kilka dni rozpoczyna się Galaktyka Kobiet, cykl spotkań z wyjątkowymi kobietami z branży kosmicznej.jpg

Już za kilka dni rozpoczyna się Galaktyka Kobiet, cykl spotkań z wyjątkowymi kobietami z branży kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)