Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Piloci widzieli na niebie dziwne zjawiska i myśleli, że to UFO. Dziś wiemy, co to było
2023-02-02.

Bogdan Stech
 Pod koniec 1944 r. załogi amerykańskich samolotów w swoich raportach zaczęły zgłaszać obserwacje dziwnych obiektów na niebie. Światła zachowywały się tak jakby były kierowane, ale bez problemu unikały bezpośredniej konfrontacji. Lotnicy nazwali je "Foo fighters".
Pierwszy raport pochodzi z listopada 1944 r. Trzyosobowa załoga nocnego myśliwca z 415. Dywizjonu Nocnych Myśliwców, leciała wzdłuż doliny Renu w pobliżu Strasburga. W pewnym momencie zauważyli serię pomarańczowych świateł, które zaczęły manewrować w ich pobliżu. Było ich od ośmiu do dziesięciu. Ani radar naziemny, z którym się skontaktowali, ani ich własny sprzęt pokładowy niczego nie zarejestrował. Załoga przygotowała się do walki, ale wszelkie próby zbliżenia się do obiektów okazały się daremne.
Wkrótce podobne spotkania zaczęli zgłaszać inni piloci operujący w tym regionie. Zjawiska pojawiały się tak nagle i nagle znikały. Leciały obok samolotów, w formacji i zachowywały się tak, jakby były pod kontrolą, ale nigdy nie przejawiały wrogiego zachowania. Nawet gdy kilka razy je ostrzelano.
Obiekty były czerwone, pomarańczowe lub zielone. Niektórzy piloci opisali je jako przypominające lampki choinkowe. Pojawiały się pojedynczo lub w formacji do 10. Bez problemu wymanewrowały każdy samolot, który je ścigał. W raportach napisano, że wydawały się bawić z samolotem, wykonując dzikie skręty, zanim po prostu zniknęły. Nigdy nie pojawiały się na radarze.
Światła i cygaro
Trzy spotkania zrobiły szczególne wrażenie na doświadczonych amerykańskich pilotach. 17 grudnia, w pobliżu Breisach w Niemczech pilot lecący na wysokości około 300 m zobaczył 5 lub 6 migających czerwonych i zielonych świateł w kształcie litery "T". Światła podążały za nim na nieco wyższym pułapie, po czym zniknęły.
Z kolei 22 grudnia niedaleko Hagenau, zaobserwowano dwa światła w dużej pomarańczowej poświacie, które wydawały się wznosić z ziemi na wysokość 3000 m śledząc samolot przez około dwie minuty. Zdaniem pilotów były przez cały czas pod "doskonałą kontrolą". Tego samego dnia porucznika Samuel A. Krasney zgłosił bezskrzydły obiekt w kształcie cygara, świecący na czerwono, zaledwie kilka metrów od końcówki skrzydła samolotu. Samolot próbował wykonywać uniki, ale świecący obiekt pozostawał tuż obok przez nim przez kilka minut, zanim "odleciał i zniknął".
Tajemnicze obiekty dorobiły się własnej nazwy.
Nadały im ją załogi amerykańskich samolotów z 415. Dywizjonu Nocnych Myśliwców. Ochrzczono je mianem "Foo fighters" czyli "Foo myśliwce". Słowo "Foo" było nawiązaniem komiksu "Smokey Stover" i jego głównego bohatera, strażaka. Zdenerwowany mruczał pod nosem przekleństwo, które brzmiało właśnie "foo".
Sprawa być może umknęłaby w natłoku innych, donioślejszych wydarzeń z wojny, gdyby nie przywitanie Nowego Roku, które korespondent wojenny Associated Press, Robert C. Wilson, świętował z 415. Dywizjonem Nocnych Myśliwców. Piloci ze szczegółami opowiedzili reporterowi o swoich niezwykłych, nocnych spotkaniach. Doświadczony dziennikarz natychmiast wyczuł temat. Następnego dnia jego historia "Foo fighters" znalazła się na pierwszych stronach gazet w całych Stanach Zjednoczonych.
Oczywiście próbowano wyjaśnić nieznane zjawisko. Piloci odrzucali jednak kolejne wytłumaczenia. Jeśli miała być to nowa broń, to nie atakowała ona ich samolotów, nie odnotowano efektów jej użycia w innych miejscach. Rakietowe myśliwce przechwytujące Messerschmitt Me 163 nie działały w nocy. Odrzucano także sugestie, że były to flary, balony meteorologiczne lub Ogień św. Elma. Brano pod uwagę zmęczenie pilotów lub stres wywołany walką, ale poza raportami o dziwnych obiektach, załogi walczyły i wykonywały swoje obowiązki bez zarzutu.
To były odbicia?
Ostatecznie zjawisko pozostało niewyjaśnione, choć Amerykanie nie byli jedynymi, którzy spotkali dziwne światła na niebie. Lotnicy brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych donosił, że widzieli nad Niemcami światła podążające za ich samolotami już w marcu 1942 r. Podobne obserwacje z udziałem załóg bombowców RAF, ale nad Bałkanami, odnotowano także w kwietniu 1944 r.  
Ciekawostką może być fakt, że jeden z pierwszych raportów o tajemniczym zjawisku na niebie, jaki odnotowano w trakcie II wojny światowej, pochodził z polskiego statku. We wrześniu 1941 r. na Oceanie Indyjskim z pokładu SS Pułaski (polski statek handlowy przewożący wojska brytyjskie) dwóch marynarzy zgłosiło "dziwną kulę świecącą zielonkawym światłem, mniej więcej o połowę mniejszą od księżyca w pełni". Zaalarmowali brytyjskiego oficera, który przez ponad godzinę obserwował wraz z nimi ruchy obiektu.
O "Foo fighters" wspominał natomiast raport Komitetu Robertsona, gremium, które badało falę obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających na początku lat 50. w USA. Zdaniem naukowców były to zjawiska elektrostatyczne podobne do Ognia św. Elma, zjawiska elektromagnetyczne lub po prostu odbicia światła od kryształków lodu.
Gdyby termin "latające spodki" był znany w latach 1943–1945, obiekty te tak właśnie zostałyby nazwane - napisano w raporcie.
Project Blue Book: Declassified – The True Story of the Foo Fighters | History
https://www.youtube.com/watch?v=Vf41CD5INGU
https://spidersweb.pl/2023/02/foo-fighters-armia-spotyka-ufo.html

Piloci widzieli na niebie dziwne zjawiska i myśleli, że to UFO. Dziś wiemy, co to było.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstanie nowy model wszechświata? Są nowe dane
2023-02-02.ADOM.TM,
Dzięki wykorzystaniu danych z dwóch teleskopów i współpracy ponad 150 badaczy z całego świata udało się stworzyć wyjątkowo dokładny model wszechświata. Okazuje się, że materia jest w Kosmosie rozłożona mniej równomiernie, niż sądzono.
Kiedy powstał wszechświat, materia została wyrzucona w przestrzeń i stopniowo formowały się z niej planety, gwiazdy i galaktyki. Opublikowana w magazynie „Physical Review D” mapa rozmieszczenia kosmicznej materii jest najdokładniejszą, jaka do tej pory powstała. Naukowcy liczą, że pozwoli lepiej zrozumieć siły, które miały wpływ na ewolucję wszechświata.
Do stworzenia modelu wykorzystano dane z dwóch największych programów obserwacyjnych nieba – The Dark Energy Survey (DES), który przez sześć lat badał niebo przez teleskop Victora M. Blanca w Chile oraz teleskop na Biegunie Południowym, który poszukuje słabych śladów promieniowania reliktowego, będącego pozostałością wczesnych etapów rozwoju wszechświata.
Kontrola krzyżowa

Połączenie tych dwóch różnych metod obserwacji nieba zmniejsza prawdopodobieństwo, że wyniki zostaną zafałszowane przez błąd jednej z form pomiaru. – To działa na zasadzie kontroli krzyżowej, więc pomiar jest o wiele bardziej wiarygodny, niż gdybyśmy użyli tylko jednej z tych metod – tłumaczy Chihway Chang, astrofizyk z Uniwersytetu w Chicago i jeden z głównych autorów badania.
W obu przypadkach analiza dotyczyła zjawiska zwanego soczewkowaniem grawitacyjnym. Światło, przemieszczając się we wszechświecie, może ulegać lekkiemu zakrzywieniu, gdy mija obiekty o dużej grawitacji, takie jak galaktyki. Dzięki zastosowaniu dwóch źródeł danych, w mapowaniu można było uwzględnić zarówno zwykłą materię, jak i ciemną materię, ponieważ obie oddziaływują grawitacyjnie.
Jak twierdzą badacze, nowa mapa sugeruje, że materia nie jest tak równomiernie rozmieszczona, jak można by się spodziewać na podstawie najlepszego obecnie modelu wszechświata. Większość wyników idealnie do niego pasuje, ale są też rozbieżności, które zresztą już wcześniej sugerowano. Może to być dowód na to, że w stosowanym dziś modelu czegoś brakuje. – Wygląda na to, że w obecnym wszechświecie jest nieco mniej fluktuacji, niż byśmy przewidywali w oparciu o nasz standardowy model kosmologiczny oparty na wiedzy o wczesnym wszechświecie – stwierdził Eric Baxter, astrofizyk z Uniwersytetu Hawajów i współautor opracowania.
Wierzchołek góry lodowej?

Jeśli kolejne badania potwierdzają te wyniki, może to oznaczać, że istniejący model wszechświata trzeba uzupełnić. Zdaniem naukowców uzyskane wyniki nie są bowiem jeszcze na takim poziomie statystycznym, aby można je było uznać za pewne. – Być może najbardziej ekscytujące jest to, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Ta analiza wykorzystała tylko połowę danych z badania DES, a kamera SPT-3G już wykonała pomiary dokładniejsze o rząd wielkości. Spodziewamy się, że w ciągu kilku najbliższych lat dzięki tej metodzie i użyciu znacznie bardziej dokładnych danych, dowiemy się znacznie więcej – uważa Bradford Benson z Fermilabu.
Naukowcy są podekscytowani wynikami badań (fot. Shutterstock)
źródło: PAP

TVP INFO

https://www.tvp.info/66008663/materia-w-kosmosie-nowy-model-wszechswiata-

Powstanie nowy model wszechświata Są nowe dane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót komety 96P/Machholz okiem SOHO
2023-02-03. Krzysztof Kanawka
Sonda SOHO obserwuje powrót komety 96P/Machholz.
96P/Machholz to kometa krótkookresowa. Ta kometa krąży wokół Słońca z czasem ok 5,3 roku. Peryhelium tej komety wynosi około 0,12 jednostki astronomicznej – jest to najmniejsze peryhelium z ponumerowanych komet krótkookresowych. Skład tej komety jest też nietypowy, co sugeruje możliwość pochodzenia spoza Układu Słonecznego.
Na przełomie stycznia i lutego 2023 kometa 96P/Machholz powróciła w pobliże Słońca. I tym razem była ona obserwowana przez sondę SOHO, co można zobaczyć na poniższym nagraniu. Oprócz przelotu komety na nagraniu można zobaczyć kilka koronalnych wyrzutów masy (CME) ze Słońca.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku i w 2023 roku. Polecamy także dział komet bliskich Słońca.
(SOHO, PFA)
96P/Machholz comet passage in LASCO C3
https://www.youtube.com/watch?v=pdLe47g_2a0
Przelot komety 96P/Machholz w pobliżu Słońca / Credits – NASA, ESA, SOHO
https://kosmonauta.net/2023/02/powrot-komety-96p-machholz-okiem-soho/

Powrót komety 96P Machholz okiem SOHO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie sfotografowali mgławicę w gwiazdozbiorze Węża
Autor: admin (2023-02-03 )
Astronomowie sfotografowali mgławicę Sh2-54 i wiele gwiazd poza nią. Osiągnięcie zostało ogłoszone przez Europejskie Obserwatorium Południowe.
Badania przeprowadzono za pomocą VISTA, największego na świecie teleskopu do przeglądów, działającego w obszarze bliskiej podczerwieni widma o średnicy lustra 4,1 m. Oryginalny obraz ma rozdzielczość 67 megapikseli.
Mgławice to ogromne obłoki gazu i pyłu, z których rodzą się gwiazdy. Mgławica Sh2-54 znajduje się w gwiazdozbiorze Węża w odległości 6 tysięcy lat świetlnych. Podczas gdy światło widzialne jest łatwo absorbowane przez obłoki pyłu w mgławicach, promieniowanie podczerwone może przechodzić prawie bez przeszkód przez grube warstwy pyłu.
W ten sposób wiele gwiazd ukrytych za zasłoną również wpadło w obraz. W świetle widzialnym mgławica byłaby znacznie jaśniejsza, a gwiazdy znacznie mniej widoczne. Jest to ważne dla naukowców, ponieważ pozwala nam badać wnętrze mgławic, a tym samym dowiedzieć się więcej o tym, jak powstają gwiazdy.
Źródło: ESA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astronomowie-sfotografowali-mglawice-w-gwiazdozbiorze-weza

Astronomowie sfotografowali mgławicę w gwiazdozbiorze Węża.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbliższa pełnia Księżyca już 5 lutego. Będzie "śnieżna"

2023-02-03.
Pełnia Księżyca to fascynujące zjawisko astronomiczne, które każdego miesiąca podziwiają miliony ludzi na całym świecie... Czy na pewno każdego miesiąca? Jeśli chodzi o pełnię w lutym, zamiast pytać "kiedy" lepiej zapytać, czy w ogóle w tym miesiącu jest pełnia. Jak to możliwe, że czasami w lutym nie ma pełni i czy w 2023 roku będziemy mieli okazję na jej obserwacje? Skąd pochodzi nazwa "Śnieżny Księżyc" i dlaczego określamy tak pełnię w lutym?

Kiedy jest pełnia Księżyca w lutym 2023?
W tym miesiącu pełnię na nocnym niebie będziemy mogli obserwować 5 lutego. Moment maksymalnego oświetlenia tarczy Księżyca nastąpi około 19:30 czasu polskiego.
Tej nocy wschód Księżyca będziemy obserwowali o 15:52, nasz naturalny satelita zniknie 6 lutego za horyzontem o 7:41. Każdego kolejnego dnia będzie go widać coraz mniej, aby po kilkunastu dniach dopełnić cykl i na krótki moment stać się niewidzialnym. Jak dokładnie wygląda cykl

Księżyca i jak dochodzi do pełni?

Ile jest kwadr Księżyca i co ile dni jest pełnia Księżyca?
W 2023 zobaczymy pełnię w lutym, jednak nie jest to wcale takie oczywiste. Dopełnienie cyklu Księżyca obserwujemy co 29,5 doby. Ten okres nazywamy miesiącem synodycznym. Różni się on nieznacznie od miesiąca kalendarzowego, jednak różnica jest wystarczająca, żeby w niektórych latach luty nie miał swojej pełni.
Ostatni raz było to w 2018, na kolejny przyjdzie nam poczekać do 2037 roku. Czasami dzięki tej samej różnicy możemy obserwować dwie pełnie w jednym miesiącu kalendarzowym.

Jak wygląda cały cykl księżycowy i ile jest kwadr Księżyca? Tak jak kwadranse dzielą na cztery godzinę, a kwartały rok, tak samo kwadry dzielą na ćwiartki cykl Księżyca:
•    Faza nowiu. W tej fazie zwrócona ku Ziemi półkula Księżyca nie jest oświetlona. Księżyc znajduje się pomiędzy Ziemią i Słońcem, z ziemi możemy dostrzec tylko cienką obwódkę po jednej ze stron satelity.
•    Pierwsza kwadra. Prawa połowa Księżyca jest już oświetlona, możemy dostrzec jego kulisty kształt. Dla obserwatora na powierzchni Słońca, nasz satelita znajduje się obok planety, odchylony o 90 stopni od osi Ziemia-Słońce.
•    Pełnia. W tej fazie to Ziemia znajduje się pomiędzy Słońcem a Księżycem. Dzięki odchyleniom orbit Ziemia nie stoi na drodze promieni słonecznych (wyjątkiem są oczywiście zaćmienia), a cała powierzchnia Księżyca odbija światło gwiazdy.
•    Ostatnia kwadra. Srebrny glob pokonał już 3/4 swojej orbity. Obserwatorzy z półkuli północnej obserwują lustrzane odbicie pierwszej kwadry, tym razem lewą połowę tarczy.

Jeżeli chcesz w mgnieniu oka rozpoznawać fazy Księżyca i moment cyklu księżycowego skorzystaj z mnemotechnik i zapamiętaj krótką wyliczankę:
•    Jeżeli kształt przypomina literę D (bez słupka) - Księżyc się dopełnia, dobiera, robi się duży i dąży do pełni.
•    Jeżeli kształt przypomina literę C - Księżyc ciemnieje, chudnie, cienieje, cofa się.
Dlaczego to będzie śnieżna pełnia Księżyca?
Nazwy poszczególnych pełni Księżyca zwykle brały się z naturalnych zjawisk występujących w przyrodzie na przestrzeni roku. Tak też jest w przypadku pełni w lutym. "Śnieżny Księżyc" pochodzi z kultury Algonkinów, Indian zamieszkujących tereny dzisiejszej Kanady i północnej części USA. Wyjaśnienie tej nazwy jest dość oczywiste, na całej półkuli północnej w lutym występują obfite opady śniegu. Co ciekawe plemiona posługiwały się przymiotnikiem "śnieżny" zarówno w odniesieniu do poszczególnych pełni, jak i całych miesięcy.
Pełnia w lutym bywa też czasem nazywana głodną. Choć rzadziej używana, również ma swoje kulturowe korzenie. Mróz i śnieg o tej porze uniemożliwiał naszym przodkom jakiekolwiek uprawy. Jedyną możliwością zdobycia pożywienia z natury było polowanie. Ludzie musieli polegać przede wszystkim na zapasach zgromadzonych jesienią, a "Głodny Księżyc" zwiastował ich rychłe wyczerpanie.

Najbliższa pełnia Księżyca już 5 lutego! Dlaczego nazywamy ją "śnieżną"? /123RF/PICSEL

Tereny zamieszkiwane przez plemiona Algonkinów przed powstaniem USA i Kanady. Osadnicy przejęli nazwę "Śnieżny Księżyc" od tych ludów. /ish ishwar /Wikimedia

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-najblizsza-pelnia-ksiezyca-juz-5-lutego-bedzie-sniezna,nId,6571108

Najbliższa pełnia Księżyca już 5 lutego. Będzie śnieżna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile ważą gwiazdy? Pierwsze z nich zawstydziłyby każde słońce!

2023-02-03. Dawid Szafraniak
O zmianach zachodzących we wszechświecie można by napisać wiele. Naukowcy regularnie dokonują nowych odkryć, z których spora część tyczy się przeszłości. Setki milionów lat to okres, w którym zdecydowanie wydarzyło się sporo. Ostatnio odkryto nowe informacje na temat pierwszych gwiazd. Te swoją masą zawstydziłyby niejeden obiekt znany człowiekowi.

Ciężkie początki gwiazd
Wszechświat liczy sobie ponad 13 miliardów lat, a pierwsze gwiazdy datuje się na mniej więcej 250 do 350 milionów lat po tzw. Wielkim Wybuchu. Nie było wówczas mowy o istnieniu obiektów, które moglibyśmy przyrównać do najbliższej nam gwiazdy, czyli słońca.
Pierwsze z nich cechowała ogromna masa i spalanie wodoru. To ich obecność dała początek kolejnym generacjom, które w efekcie doprowadziły do powstawania kolejnych gwiazd, w tym i tych, które zdołaliśmy zaobserwować.
Chociaż ich historia z pewnością jest ciekawa, to dzisiaj głównym tematem okazuje się masa pierwszych gwiazd. Naukowcy nie mają łatwego zadania badając tak odległe w czasie obiekty. Mimo to zdołali ustalić, że początkowe obiekty określane jako gwiazdy mogły ważyć... cóż, to naprawdę spore liczby. Mówi się o masie dorównującej 100 tysiącom słońc.
Wartości niewyobrażalne
Ciężko podać konkretną liczbę określającą masę 100 tysięcy słońc, skoro tylko jedno z nich odpowiada za 99,86% masy wszystkich obiektów układu słonecznego. Można to przyrównać do 27 068 703 księżyców, lub 1047,35 Jowiszy — ale pomnożonych przez 100 tysięcy...

Naukowcy nie wpadli na taką wartość przypadkiem. W celach badawczych wykorzystali zaawansowane techniki symulacji oparte na modelach symulacyjnych. Kluczowym było niedawne odkrycie w jednej z nowszych faz symulowania. Badacze dotarli do pojęcia akrecji zimna.
W celu zbudowania gwiazdy, konieczne jest bardzo szybkie wciągnięcie dużej ilości materiału do relatywnie niewielkiej objętości. Proces musi odbyć się wraz ze skutecznym odprowadzaniem ciepła materiału tak, aby
Kosmiczne kieszenie
To pozwoliło naukowcom zrozumieć, że wczesny kosmos zawierał w sobie zimne i gęste kieszenie, w których dochodziło do gromadzenia się materii, przy jednoczesnym utrzymywaniu niskich temperatur. Ekstremalne zjawisko skutkowało natomiast powstawaniem gwiazd, które ówcześnie osiągały niewyobrażalną masę.
Wszystko przez to, że nie znajdowało się nic mogącego powstrzymać je przed zapadaniem. Jak przyznają badacze, mimo wszystko odkrycie poskutkowało pojawieniem się kolejnych pytań, jak to w nauce bywa. Na szczęście ludzkość jest całkiem dobrze wyposażona. Nowe doniesienia na temat dawnych gwiazd i wszechświata mogą pojawić się wkrótce, na skutek działalności Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.

Pierwsze gwiazdy były niezwykle ciężkie. /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-ile-waza-gwiazdy-pierwsze-z-nich-zawstydzilyby-kazde-slonce,nId,6575251

Ile ważą gwiazdy Pierwsze z nich zawstydziłyby każde słońce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C17
2023-02-03. Małgorzata Jędruszek
O obiekcie:
C17 to galaktyka karłowata, oddalona od nas o około 2,5 miliona lat świetlnych. Jest członkiem naszej gromady galaktyk. Tak jak jej sąsiadka, C18, Caldwell 17 to galaktyka satelitarna Andromedy. Podobnie jak planety w Układzie Słonecznym krążą wokół Słońca, tak galaktyki satelitarne krążą wokół swoich większych sióstr. Wiele typów galaktyk może zostać satelitami, ale najczęściej są to sferoidalne galaktyki karłowate, podobne do C17. Uważa się, że tego typu galaktyki zawierają duże ilości ciemnej materii.
Galaktyka C17 została po raz pierwszy zaobserwowana przez Johna Herschela w 1829 roku. Ponad sto lat później Walter Baade rozróżnił w niej poszczególne gwiazdy i udowodnił jej przynależność do Grupy Lokalnej.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: karłowata galaktyka sferoidalna
•    Numer w katalogu NGC: NGC 147
•    Jasność: +9,3m
•    Gwiazdozbiór: Kasjopea
•    Deklinacja: +48° 30′ 26″
•    Rektascensja: 00h 33m 12s
•    Rozmiar kątowy: 13,2 x 7,8
Jak obserwować:
Caldwell 17 znaduje się w południowej części gwiazdozbioru Kasjopei, niedaleko gwiazdozbioru Andromedy. Najlepiej obserwować ją w październiku, listopadzie i grudniu. C17 jest całkiem dużym obiektem. Można ją znaleźć przy użyciu 25-centymetrowego reflektora, który pokaże nam duży, podłużny, lecz ciemny kształt. Jest trudna do zaobserwowania przez swoją niską jasność.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    NASA's Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 17 - Michelle Belleville
3 lutego 2023

•    freestarcharts.com: NGC 147 - Dwarf Spheroidal Galaxy
3 lutego 2023
 W prawym górnym rogu widoczne jest zdjęcie z teleskopu naziemnego (DSS) ukazujące całą galaktykę C17. Zdjęcie po lewej to zbliżenie na centrum galaktyki zrobione przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Źródła: NASA, ESA, A. Ferguson (University of Edinburgh, Institute for Astronomy), Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)

Położenie C17 na mapie nieba. . Źródła: freestarcharts.com
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c17/

Katalog Caldwella C17.jpg

Katalog Caldwella C17.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Webba doświadczył kolejnych problemów
2023-02-03, Wojciech Kaczanowski
W ostatnim czasie jeden z instrumentów Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) doświadczył chwilowej usterki, która spowodowała opóźnienie komunikacyjne oraz przerwę w jego działaniu. Informacje pojawiające się w kolejnych dniach po zdarzeniu wskazały jednak, że zespół kontrolerów przeprowadził kilka testów i ocen, które potwierdziły powrót do pełnej sprawności teleskopu.
15 stycznia br., na blogu NASA pojawił się komunikat związany z drobną usterką, jakiej doświadczył jeden z instrumentów Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Awaria została wykryta przez zespół kontrolerów pracujących przy misji i spowodowała problemy w jego działaniu. Agencja podała, że problemy dotyczyły instrumentu, który nosi nazwę NIRISS (Near Infrared Imager and Slitless Spectrograph) i został opracowany przez Kanadyjską Agencję Kosmiczną (CSA).
Omawiany instrument jest niezwykle ważną częścią Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. NIRISS jest jednym z czterech instrumentów naukowych Webba i zapewnia możliwości obrazowania i spektroskopii w bliskiej podczerwieni. Posiada również wyjątkową zdolność rejestrowania obrazów jasnych obiektów w rozdzielczości większej niż inne instrumenty. NIRISS jest urządzeniem odpowiedzialnym za m.in. pomiary spektroskopowe atmosfer egzoplanet. W komunikacie NASA czytamy jednak, że drobna usterka w żadnym stopniu nie zagrażała przerwaniem misji, natomiast wszelkie obserwacje, które były zaplanowane w tym terminie musiały zostać przesunięte w czasie.
27 stycznia, amerykańska agencja ogłosiła, że odzyskała kontakt z instrumentem. Jej prawdopodobną przyczyną było promieniowanie kosmiczne, forma wysokoenergetycznego promieniowania spoza naszego Układu Słonecznego, które może czasami zakłócać systemy elektryczne. Awarie spowodowane przez tego typu promieniowanie są bardzo częstym przypadkiem w przestrzeni kosmicznej. Zjawisko promieniowania miało wpływ na elektronikę kanadyjskiego instrumentu, natomiast według inżynierów badających sprawę rozwiązaniem było ponowne uruchomienie urządzenia.
Po zakończeniu restartu, dane telemetryczne NIRISS wykazały stabilne działanie. Zespół kontrolerów w ramach testu zaplanował obserwację testową. 28 stycznia zespół operatorów Webba wysłał do instrumentu polecenia do wykonania obserwacji, a wyniki otrzymane 30 stycznia potwierdziły, że NIRISS odzyskał pełne zdolności działania.
Warto zauważyć, że ta drobna usterka nie była pierwszym problemem z jakim musieli się mierzyć inżynierowie NASA. W sierpniu 2022 roku pojawił się problem w innym instrumencie Webba, a mianowicie Mid-Infrared Instrument (MIRI). Wówczas problem skutkował uniemożliwieniem tylko jednego z czterech trybów obserwacji, dlatego w trakcie naprawy prace badawcze były kontynuowane.
JWST w lipcu 2022 roku został także trafiony mikrometeoroidem, który uderzył w jedno z jego 18 segmentów zwierciadła głównego. Spowodowało to niewielki, lecz zauważalny przez agencję wpływ na działanie tego segmentu. W grudniu natomiast, zespół JWST zmierzył się z usunięciem usterki, która powodowała, że teleskop przechodził w tzw. "safe mode", co utrudniało obserwacje naukowe. Za przyczynę uznano błąd w oprogramowaniu, natomiast wada została szybko usunięta przez inżynierów.
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba to owoc prawie trzech dekad intensywnej pracy naukowców i inżynierów z całego świata (przy nadrzędnej roli NASA), który został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną 25 grudnia 2021 roku. Urządzenie zostało okrzyknięte jako następca Kosmicznego Teleskopu Hubble'a i jest odpowiedzialny, m. in. za zbadanie atmosfer planet pozasłonecznych pod kątem potencjalnych śladów życia oraz dostrzeżenie pierwszych gwiazd i galaktyk, powstałych ok. 100 mln lat po Wielkim Wybuchu.

Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/teleskop-webba-doswiadczyl-kolejnych-problemow

Teleskop Webba doświadczył kolejnych problemów.jpg

Teleskop Webba doświadczył kolejnych problemów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korea Płd: unieważnienie umowy z Roskosmosem. Rosja zaprzecza
2023-02-03. Mateusz Mitkow
Władze Korei Południowej poinformowały, że kraj wybrał europejską rakietę Vega-C do przeprowadzenia wyniesienia w przestrzeń kosmiczną satelity wielozadaniowego KOMPSAT-6. Początkowo plany zakładały wykorzystanie do tej misji rosyjskiej rakiety w ramach umowy zawartej z Roskosmosem, lecz w związku z agresją militarną na Ukrainie postanowiono anulować porozumienie. Rosyjskie władze uważają, że spełniono wszystkie warunki umowy i nie widzą powodu, dla którego miałaby ona być nieważna.
1 lutego br. wiceminister nauki Korei Południowej, Oh Tae-seog, ogłosił, że system nośny Vega-C został wybrany do wyniesienia na orbitę nowego, wielofunkcyjnego satelity Kompsat-6 (Korea Multi-Purpose Satellite 6). Wybór rakiety współtworzonej przez europejskie firmy z sektora kosmicznego został dokonany w wyniku międzynarodowego przetargu, jednak jej start spodziewany jest dopiero w czwartym kwartale 2023 roku, gdyż w tej chwili wszystkie elementy Vegi-C są dokładnie analizowane i poddawane rygorystycznym testom z powodu nieudanego startu, który miał miejsce w grudniu ubiegłego roku.
Zgodnie z początkowymi planami misja satelity wielofunkcyjnego, należącego do południowokoreańskiego Instytutu Badań Aeronautycznych (KARI) miała zostać zrealizowana we współpracy z rosyjską agencją kosmiczną (Roskosmos), która była odpowiedzialna za przeprowadzenie startu z użyciem nowego systemu nośnego Angara 1.2 z kosmodromu w Plesiecku, położonego 180 km na południe od Archangielska. Należy przy tym podkreślić, że projekt rozwoju rakiet Angara należy od lat do najważniejszych elementów rosyjskiego programu kosmicznego. Wszystko skomplikowała jednak rosyjska agresja militarna na naszych wschodnich sąsiadów, która spowodowała zerwanie wielu międzynarodowych kooperacji Rosji, m.in. w sektorze kosmicznym.
W związku z obecną sytuacją międzynarodową, w grudniu ubiegłego roku Korea Południowa zdecydowała się anulować porozumienie o współpracy z Roskosmosem przy misji satelity Kompsat-6, gdyż zachodnie sankcje znaczącą utrudniają utrzymanie terminów różnego rodzaju przedsięwzięć. Nie skomentowano jednak pytań odnośnie tego, czy Korea będzie starać się o odszkodowanie ze strony Rosji, która informuje, że nie dostała powiadomień od klienta o rozwiązaniu kontraktu na wyniesienie na orbitę. Zdaniem Aleksieja Waroczko, który jest dyrektorem generalnym Centrum Chruszczowa (część Roskosmosu) wszystkie wymagania Korei Południowej w ramach kontraktu na wyniesienie satelity Kompsat-6 za pomocą rakiety nośnej Angara-1.2 zostały spełnione i nie widzi powodu, aby umowa miała zostać zerwana. Według niego, jedyną przeszkodą ma być licencja Departamentu Handlu USA na eksport Kompsata-6 do Rosji.
Mimo tego, wiceminister nauki Korei Południowej, Oh Tae-seog ma inne zdanie na ten temat, gdyż poinformował, że wybrano już inny system nośny, który będzie odpowiedzialny za tę misję. Mowa o nowej rakiecie Vega-C, która zaliczyła swój debiut w lipcu 2022 r. Pomimo że głównym wykonawcą systemu nośnego Vega-C była włoska firma Avio, w powstanie konstrukcji zaangażowanych było kilkanaście firm z czternastu europejskich państw. Mimo pozytywnego finału pierwszego lotu orbitalnego, podczas drugiej misji rakieta niestety zawiodła tracąc niestety wszystkie ładunki misji. Obecnie trwają analizy danych i testy w celu uniknięcia podobnej awarii w przyszłości, dlatego nie jest znana jeszcze data kolejnego startu, tym razem z koreańskim ładunkiem.
Jeśli chodzi o samego satelitę natomiast, jest to urządzenie wielofunkcyjne, którego masa jest szacowana na 1,7 tony. Koreański satelita ma docelowo znaleźć się nad Ziemią na orbicie heliosynchronicznej. Jego ładunek użyteczny składa się z radaru z syntetyczną aperturą (SAR) dostarczającego obrazy o mocy rozdzielczej od 0,5 metra do 20 metrów w zależności od trybów. KOMPSAT-6 ma na celu dostarczanie wysokiej rozdzielczości obrazów radarowych wymaganych w systemach informacji geograficznej (GIS), monitorowaniu katastrof i środowiska oraz zarządzaniu oceanami i lądem.

Fot. Koreański Instytut Badań Kosmicznych (KARI)

Rakieta Angara 1.2 w trakcie przygotowań do próbnego lotu - kosmodrom Plesieck. Fot. Rosyjskie Ministerstwo Obrony / mil.ru

SPACE24

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/korea-pld-uniewaznienie-umowy-z-roskosmosem-rosja-zaprzecza

Korea Płd unieważnienie umowy z Roskosmosem. Rosja zaprzecza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk coś kombinuje przy rakietach. Starshipy będą jednorazowego użytku?
2023-02-03. Radek Kosarzycki
Wielkimi krokami zbliża się pierwsza próba wyrzucenia na orbitę okołoziemską Starshipa, największej rakiety zbudowanej przez SpaceX. Po wielu miesiącach oczekiwania możemy właśnie znajdować się zaledwie tygodnie przed pierwszą próbą. Za pierwszym razem istnieje wiele szans na niepowodzenie lotu. Wielu parametrów nie da się zasymulować i trzeba je sprawdzić „w akcji”. Jeżeli jednak lot się uda, to wkrótce możemy znaleźć się w rzeczywistości, w której Starshipy będą startowały i lądowały tak często, jak obecnie robią to Falcony 9. Z tymi lądowaniami jednak może być trochę trudniej.
Od zawsze powtarza się, że podstawowym celem Starshipa jest obniżenie kosztów wynoszenia dużych i masywnych ładunków na orbitę. Starship najpierw miałby latać na orbitę, później na Księżyc, a z czasem nawet zabrać ludzi na Marsa.

Oba komponenty rakiety - zarówno pierwszy jej człon Super Heavy, jak i właściwy Starship mają być komponentami wielokrotnego użytku. To właśnie dzięki temu, że po zakończeniu misji rakiety będą wracały na Ziemię, aby przygotować się do kolejnego lotu, koszt wynoszenia ładunków na orbitę ma znacząco spaść.

Warto jednak pamiętać, że podróże Starshipa poza orbitę okołoziemską będą naprawdę skomplikowanymi przedsięwzięciami. Nie da się bowiem wystartować z Ziemi i polecieć po prostu w kierunku Marsa.
Po dotarciu na orbitę rakieta będzie musiała czekać na inne Starshipy, które uzupełnią jej zapasy paliwa konieczne do wyrwania się grawitacji Ziemi i dotarcia na miejsce. Każdy lot dalej niż na orbitę będzie wymagał nie jednego, a kilku Starshipów.
Starship jednorazowego użytku
Okazuje się jednak, że SpaceX rozważa także stworzenie Starshipów, które nie będą wracać na powierzchnię Ziemi. Rakiety tego typu nie byłyby pokryte płytkami osłony termicznej. Po zakończeniu misji owe górne człony rakiety zostawałyby na orbicie stając się dosyć sporych rozmiarów śmieciami kosmicznymi lub wracały w górne warstwy atmosfery, gdzie ulegałyby spaleniu przed dotarciem do powierzchni Ziemi.
Temat takich rakiet przywołał na Twitterze miłośnik SpaceX, który znalazł na stronie firmy Elona Muska wzmiankę o rakiecie, która byłaby w stanie wynieść na orbitę ładunek rzędu 250 ton. Wywołany przez niego Elon Musk przyznał, że faktycznie firma wciąż nie podjęła decyzji o tym, czy będzie produkowała jednorazowe Starshipy.
Jak szybko jednak przypomniały inne media, już w 2019 roku Elon Musk wspomniał podczas jednej z prezentacji o możliwości stworzenia „odchudzonego Starshipa”.

Taka rakieta byłaby pozbawiona wszystkich komponentów niezbędnych do powrotu na Ziemię. Dzięki temu byłaby w stanie wynieść na orbitę większy ładunek.

Starship Animation
https://www.youtube.com/watch?v=-Oox2w5sMcA

https://spidersweb.pl/2023/02/starship-jednorazowego-uzytku.html

Elon Musk coś kombinuje przy rakietach. Starshipy będą jednorazowego użytku.jpg

Elon Musk coś kombinuje przy rakietach. Starshipy będą jednorazowego użytku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe spojrzenie na promieniowanie gamma z sąsiedniej galaktyki
2023-02-03.
Promieniowanie gamma reprezentują fotony o najwyższej energii, pochodzące z najbardziej ekstremalnych środowisk we Wszechświecie. Chociaż wykryto wiele źródeł promieniowania gamma w Drodze Mlecznej i poza nią, natura emisji tego promieniowania z galaktyki Andromedy pozostaje tajemnicą.
Promieniowanie gamma reprezentują fotony o najwyższej energii. Naturalnie, pochodzą one z najbardziej ekstremalnych środowisk we Wszechświecie, takich jak pulsary, aktywne jądra galaktyk (AGN), supernowe, a potencjalnie nawet ciemna materia. Chociaż wykryto wiele źródeł promieniowania gamma zarówno w Drodze Mlecznej, jak i poza nią, natura emisji promieniowania gamma z naszej najbliższej sąsiedniej galaktyki, Andromedy (M31), pozostaje w pewnym sensie tajemnicą.

Fermi-LAT to kosmiczne obserwatorium promieniowania gamma, które od 2008 roku bada niebo w poszukiwaniu wysokoenergetycznego promieniowania gamma. Wiele grup naukowców przeanalizowało te dane, a więcej danych daje lepszy wgląd w to, co tworzy te promienie gamma.

Do czasu opublikowania artykułu wyglądało na to, że promieniowanie gamma z Andromedy pochodzi z kształtu przypominającego kroplę (zwanego emisją rozproszoną) w centrum galaktyki. Było to szczególnie ekscytujące, ponieważ rozszerzona struktura w tej emisji promieniowania gamma często sugeruje albo rozkład promieniowania kosmicznego, albo obecność masywnego halo ciemnej materii.

Promienie kosmiczne to przede wszystkim naładowane cząsteczki, które poruszają się we Wszechświecie z prędkościami relatywistycznymi, ale łatwo ulegają zmianie przez pola magnetyczne, co bardzo utrudnia śledzenie z Ziemi ich pochodzenia. Na szczęście, ponieważ istnieją procesy, które wytwarzają promieniowanie gamma z naładowanych cząstek (procesy hadronowe), identyfikacja obszarów rozszerzonego promieniowania gamma może prześledzić obszary, w których populacje promieniowania kosmicznego oddziałują z ich środowiskiem. Z drugiej strony skupiska masywnej ciemnej materii znajdujące się w centrum Andromedy mogą ulec rozpadowi lub anihilacji, wytwarzając w tym procesie promieniowanie gamma.

Ponowna analiza 14 lat danych z Fermi-LAT przeprowadzona przez autorów pracy ujawniła, że emisja promieniowania gamma nie jest wcale rozległa. W rzeczywistości wydaje się, że jest ona ograniczona do dwóch źródeł punktowych: jednego znajdującego się w samym centrum galaktyki i drugiego ~6 kiloparseków na południowy wschód. Stało się to widoczne dopiero wtedy, gdy autorzy wycięli promienie gamma o najniższej energii, które nadal sprawia, że dane wydają się mniej lub bardziej rozszerzone, gdy jest uwzględnione. Jeszcze bardziej interesujące jest to, że autorzy odkryli, że oba te regiony są znacznie jaśniejsze niż oczekiwano, w porównaniu do emisji promieniowania gamma centrum naszej własnej Galaktyki.

Ten nowy obraz promieniowania gamma Andromedy bardzo zmienia nasze rozumienie tej galaktyki. Nie jest już prawdopodobne, że centralny gorący punkt promieniowania gamma Andromedy pochodzi z halo ciemnej materii lub rozkładu promieniowania kosmicznego, więc autorzy przyjrzeli się centrum galaktycznemu Drogi Mlecznej, aby dowiedzieć się, jakiego rodzaju obiekty mogą być odpowiedzialne za promieniowanie gamma. Jedną z wiodących teorii dotyczących promieniowania w naszym własnym galaktycznym centrum jest pulsacja starych obiektów, takich jak pulsary milisekundowe. Jednak w przypadku Andromedy potrzebnych byłoby co najmniej 15 000 pulsarów milisekundowych, aby uwzględnić szczególnie jasną emisję promieniowania gamma. Chociaż nadal nie jest pewne, czy centrum Andromedy może pomieścić tak ogromną liczbę pulsarów milisekundowych, w centrum Drogi Mlecznej wykryliśmy tylko około 200 takich pulsarów, więc to wyjaśnienie wydaje się mało prawdopodobne.

Autorzy badając również południowo-wschodnie źródło, które pojawiło się w ich nowej analizie. Ponieważ galaktyki znajdują się dość daleko od siebie, szansa na przypadkowe znalezienie dwóch lub więcej galaktyk wokół centralnego i południowo-wschodniego źródła wynosi tylko 0,4%. Oznacza to, że emisja najprawdopodobniej pochodzi z wnętrza Andromedy. Źródło znajdujące się poza centrum ma prawie dokładnie taką samą jasność jak centralne źródło Andromedy (co samo w sobie jest osobliwe!), co prowadzi do tego samego problemu z identyfikacją źródeł zdolnych do emitowania tak jasnej emisji. Po przejrzeniu badań rentgenowskich i optycznych autorzy ustalili, że nie ma dobrych odpowiedników dla tego regionu również w innych długościach fal. Nawet jeżeli weźmie się pod uwagę niskie prawdopodobieństwo, że jest to pozagalaktyczne źródło za Andromedą, nie ma znanych odpowiedników w obszarze nieba, w którym znajduje się ten gorący punkt.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Astrobite

Urania
Galaktyka Andromedy. Źródło: Astrobite
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/02/nowe-spojrzenie-na-promieniowanie-gamma.html

Nowe spojrzenie na promieniowanie gamma z sąsiedniej galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełomowy pomiar masy białego karła
2023-02-03.
Wykorzystując zjawisko mikrosoczewkowania grawitacyjnego astronomowie zmierzyli masę pobliskiego, samotnego białego karła. To pierwszy tego rodzaju pomiar w historii.
Biały karzeł LAWD 37 znajduje się 15 lat świetlnych od Ziemi. Powstał około 1,15 miliarda lat temu w wyniku śmierci gwiazdy podobnej do Słońca. W listopadzie 2019 roku, minął na niebie inną, odległą gwiazdę. Grawitacja LAWD 37 odkształciła obraz gwiazdy w tle. Zjawisko to, znane jako mikrosoczewkowanie grawitacyjne, pozwoliło na precyzyjny pomiar masy samotnego białego karła. Obserwacja ta była pierwszą tego typu w historii. Badanie zostało przeprowadzone z wykorzystaniem teleskopów kosmicznych Hubble’a i Gaia.

Wykorzystując dane z Teleskopu Kosmicznego Gaia ESA, astronomowie przewidzieli ruch LAWD 37 na niebie i skierowali Kosmiczny Teleskop Hubble'a we właściwe miejsce we właściwym czasie. Głównym wyzwaniem w pomiarze masy białego karła było wydobycie obrazu gwiazdy w tle z rozproszonego blasku karła. Światło pochodzące z LAWD 37 ulega rozproszeniu ze względu na falową naturę światła oraz elementy konstrukcyjne teleskopu. Naukowcy opracowali model rozpraszania, który umożliwił wydobycie sygnału gwiazdy z tła. Na podstawie pozornego przemieszczenia gwiazdy obliczono masę białego karła. Została określona na 0,56 +/- 0,08 masy Słońca, co jest zgodne z szacunkami astronomów opartymi na jasności i średnicy LAWD 37.

Soczewkowanie grawitacyjne zostało przewidziane przez Alberta Einsteina w ogólnej teorii względności. Pierwszej obserwacji zjawiska dokonali w 1919 roku brytyjscy astronomowie - Arthur Eddington z Cambridge i Frank Dyson z Królewskiego Obserwatorium w Greenwich. Naukowcy zarejestrowali na zdjęciach zmianę pozycji gwiazd w pobliżu Słońca podczas całkowitego zaćmienia naszej dziennej gwiazdy. W 2017 roku astronomowie wykryli efekt mikrosoczewkowania grawitacyjnego dla innego pobliskiego białego karła w układzie podwójnym, Stein 2051 b, co było pierwszą tego typu obserwacją dla gwiazdy innej niż Słońce.

Więcej o zjawisku soczewkowana grawitacyjnego:
Teleskop Jamesa Webba bada jedną z pierwszych galaktyk we Wszechświecie
Grawitacyjny teleskop dostrzeże szczegóły egzoplanet
Odkryli czarną dziurę poza naszą Galaktyką

Więcej o misji Gaia ESA:
Polscy astronomowie o przełomowych danych misji Gaia
Odkryli 101 otwartych gromad gwiazd w Drodze Mlecznej
Zaprezentowali najdokładniejszą mapę gwiazd w Drodze Mlecznej
Misja Gaia ujawnia przeszłość i przyszłość Słońca
źródło: Monthly Notices of the Royal Astronomical Society
Grawitacja białego karła zakrzywia drogę światła gwiazdy w tle. Fot. NASA, ESA, Peter McGill, Kailash Sahu, Joseph Depasquale

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/66029383/przelomowy-pomiar-masy-bialego-karla

 

Przełomowy pomiar masy białego karła.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AGH Space Systems zwycięzcą zawodów International Rover Challenge 2023 w Indiach
2023-02-04. Redakcja
Udany występ AGH Space Systems.
Po czterech dniach rywalizacji poznaliśmy wyniki klasyfikacji generalnej międzynarodowych zawodów International Rover Challenge 2023 w Indiach. Zespół AGH Space Systems, reprezentujący Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, okazał się najlepszy, pokonując w finale 17 drużyn z całego świata! Rozgrywane w Azji IRC należą do jednych z największych na świecie studenckich zawodów łazików planetarnych i konkursów robotyki kosmicznej.
Sekcja łazika AGH Space Systems od kilku miesięcy przygotowywała się do tych wymagających zawodów. IRC India należą do znanej serii międzynarodowych zawodów robotycznych Rover Challenge, ale ich przebieg różni się od konkursów odbywających się na pozostałych kontynentach. Aby w pełni sprostać misjom przygotowanym przez organizatorów, trzeba było znacząco zmodyfikować łazik
i dostosować jego możliwości do wymagających zadań przygotowanych przez organizatorów. Studenci z AGH zaimplementowali sieci neuronowe i system mapowania obszaru w 3D, dostosowali kształt chwytaka do przenoszenia poszczególnych przedmiotów i zbierania próbek gleby, a także w pełni przebudowali laboratorium pokładowe, wykorzystywane podczas misji naukowej.
Pierwszą z serii konkurencji była Astrobiology Expedition. Zadanie polegało na zbadaniu kilku miejsc, pobraniu próbek gleby do późniejszej analizy i sprawdzeniu, czy znajdują się w nich formy życia. Kolejna konkurencja to Instrument Deployment and Maintenance Operation. Operatorzy, posługując się wyłącznie obrazem z kamer umieszczonych na chwytaku i masztach łazika, musieli za pomocą manipulatora obsłużyć specjalistyczny panel operatorski, a także umieścić obiekt w wyznaczonym miejscu. Następnie, sterując łazikiem, przeszukali teren symulujący powierzchnię Marsa i precyzyjnie ułożyli odnalezione przedmioty we wskazanych przez sędziów miejscach.
Na studentów czekała także konkurencja Autonomous Expedition. Polegała na autonomicznym przejeździe łazika po nieznanym wcześniej terenie, gdzie jedynym drogowskazem były czarne strzałki. Robot musiał nie tylko zapamiętać wskazywany przez strzałkę kierunek, ale także dotrzeć do następnej z nich, omijając napotkane na drodze przeszkody. W tej konkurencji kluczową rolę odgrywały algorytmy autonomicznej nawigacji oraz precyzyjne sensory lokalizacji. Choć niespodziewane problemy techniczne uniemożliwiły Kalmanowi przejazd przez cały tor, sędziowie docenili wiedzę studentów z AGH, przyznając im maksymalną ilość punktów za przedstawienie zaimplementowanych rozwiązań.
Zespół musiał także wygłosić prezentację na temat zarządzania projektem, zastosowanych rozwiązań inżynieryjnych oraz pomysłów na komercjalizację robota planetarnego, przy założeniu, że kolonizacja Czerwonej Planety już się rozpoczęła (Project Implementation Management Assessment).
Ostatnim zadaniem było Reconnaissance and Delivery Operation. Korzystający
z kamer pokładowych i aplikacji wizualizującej stan łazika operatorzy musieli poprowadzić Kalmana tak, aby znalazł on ukryte w terenie przedmioty, sfotografował je, a następnie, używając chwytaka, dostarczył trzy przedmioty we wskazane przez sędziów miejsca.
– Ciężka praca dała zamierzone efekty i dzisiaj możemy w pełni cieszyć się ze zwycięstwa naszej drużyny. Zawsze wkładamy całe serce w nasze projekty, jednak bez okazywanego nam wsparcia nie bylibyśmy w stanie osiągnąć takiego wyniku. Dziękujemy za towarzyszenie nam w tej podróży i obiecujemy, że jeszcze nieraz będziemy mieć wspólne powody do radości! – mówią szczęśliwi członkowie AGH Space Systems.
Przypomnijmy, że zespół powtórzył sukces z 2020 r., kiedy to po raz pierwszy wygrał zawody IRC w Indiach. Zawody International Rover Challenge odbyły się w Bangalore w dniach 28–31 stycznia 2023 r.
(AGH)
https://kosmonauta.net/2023/02/agh-space-systems-zwyciezca-zawodow-international-rover-challenge-2023-w-indiach/

AGH Space Systems zwycięzcą zawodów International Rover Challenge 2023 w Indiach.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zidentyfikowano pierwszy układ podwójny, z którego powstanie kilonowa
2023-02-04
Astronomowie dokonali pierwszego potwierdzonego wykrycia układu gwiazd, który pewnego dnia utworzy kilonową, generującą złoto eksplozję stworzoną z połączenia gwiazd neutronowych. Układy te są tak rzadkie, że uważa się, że istnieje tylko 10 takich par w całej Drodze Mlecznej.

Astronomowie korzystający z 1,5-metrowego teleskopu SMARTS w Cerro Tololo Inter-American Observatory w Chile, odkryli pierwszy przykład fenomenalnie rzadkiego typu podwójnego układu gwiazd, który ma wszystkie odpowiednie warunki, aby ostatecznie wywołać kilonową – skrajnie potężną, wytwarzającą złoto eksplozję stworzoną przez zderzenie gwiazd neutronowych. Taki układ jest tak ekstremalnie rzadki, że uważa się, że w całej Galaktyce Drogi Mlecznej istnieje tylko około 10 takich par. Odkrycie zostało opublikowane 1 lutego 2023 roku w czasopiśmie Nature.

Ten niezwykły układ, znany jako CPD-29 2176, znajduje się około 11 400 lat świetlnych od Ziemi. Po raz pierwszy został zidentyfikowany przez satelitę Swift. Późniejsze obserwacje za pomocą teleskopu SMARTS pozwoliły astronomom wydedukować charakterystykę orbity i typ gwiazd tworzących ten układ – gwiazdę neutronową utworzoną ze skrajnie odartej supernowej oraz blisko orbitującą masywną gwiazdę, która sama jest w trakcie przekształcania się w skrajnie odartą supernową.

Skrajnie odarta supernowa jest końcowym etapem życia masywnej gwiazdy, której znaczna część zewnętrznej atmosfery została usunięta przez gwiazdę towarzyszącą. Tej klasie supernowych brakuje siły wybuchu tradycyjnej supernowej, która w przeciwnym razie „wyrzuciłaby” pobliską gwiazdę towarzyszącą z układu.

Obecna gwiazda neutronowa musiałaby powstać bez wyrzucania swojego towarzysza z układu. Skrajnie odarta supernowa jest najlepszym wyjaśnieniem, dlaczego te gwiazdy towarzyszące znajdują się na tak ciasnej orbicie – powiedział Noel D. Richardson z Embry-Riddle Aeronautical University i główny autor artykułu. Aby pewnego dnia stworzyć kilonową, druga gwiazda również musiałaby eksplodować jako skrajnie odarta supernowa, aby dwie gwiazdy neutronowe mogły zderzyć się i połączyć.

Oprócz odkrycia niewiarygodnie rzadkiej kosmicznej osobliwości, odkrycie i zbadanie układów protoplastów kilonowych, takich jak ten, może pomóc astronomom rozwikłać tajemnicę powstawania kilonowych, rzucając światło na pochodzenie najcięższych pierwiastków we Wszechświecie.

Przez dłuższy czas astronomowie spekulowali na temat dokładnych warunków, które mogą ostatecznie doprowadzić do powstania kilonowej – powiedział astronom NOIRLab i współautor André-Nicolas Chené. Te nowe wyniki pokazują, że przynajmniej w niektórych przypadkach dwie gwiazdy neutronowe mogą się połączyć, gdy jedna z nich powstała bez klasycznej eksplozji supernowej.

Produkcja tak niezwykłego układu to jednak długi i mało prawdopodobny proces. Wiemy, że Droga Mleczna zawiera co najmniej 100 miliardów gwiazd. Ten niezwykły układ podwójny to zasadniczo układ jeden na dziesięć miliardów – powiedział Chené. Przed naszymi badaniami szacowaliśmy, że w galaktyce spiralnej takiej jak Droga Mleczna powinien istnieć tylko jeden lub dwa takie układy.

Chociaż układ ten ma wszelkie predyspozycje do tego, by w końcu uformować kilonową, badanie tego wydarzenia będzie należało do przyszłych astronomów. Potrzeba co najmniej miliona lat, aby masywna gwiazda zakończyła swoje życie jako tytaniczna supernowa i pozostawiła po sobie drugą gwiazdę neutronową. Ta nowa pozostałość gwiazdowa i istniejąca wcześniej gwiazda neutronowa będą musiały stopniowo zbliżać się do siebie w kosmicznym balecie, powoli tracąc promieniowanie grawitacyjne.

Gdy w końcu połączą się, wynikająca z tego eksplozja kilonowej wytworzy znacznie potężniejsze fale grawitacyjne i pozostawi po sobie dużą ilość ciężkich pierwiastków, w tym srebro i złoto.

Układ ten ujawnia, że niektóre gwiazdy neutronowe powstają jedynie przy niewielkim kopniaku supernowej – powiedział Richardson. Kiedy zrozumiemy rosnącą populację układów takich jak CPD-29 2176, uzyskamy wgląd w to, jak spokojne mogą być śmierci niektórych gwiazd i czy te gwiazdy mogą umrzeć bez tradycyjnych supernowych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NOIRLab
Wizja artystyczna podwójnego układu protoplasty kilonowej.
Źródło: CTIO/NOIRLab/NSF/AURA/J. da Silva/Spaceengine/M. Zamani

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/02/zidentyfikowano-pierwszy-ukad-podwojny.html

Zidentyfikowano pierwszy układ podwójny, z którego powstanie kilonowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tej egzoplanecie może istnieć życie. Ma rozmiar podobny do Ziemi

2023-02-04. Karol Kubak
Planeta krążąca wokół gwiazdy w odległości, która pozwala na rozwój życia, najlepiej stosunkowo blisko Ziemi. Takie odkrycie byłoby spełnieniem marzeń astronomów. Czy w końcu się udało? Na planecie okrytej przez naukowców są warunki, żeby życie mogło się rozwijać. Teraz trzeba zbadać, być może już tam jest.

W odległości zaledwie 31 lat świetlnych od Ziemi astronomowie zidentyfikowali planetę wielkości Ziemi, która krąży w odległości od gwiazdy teoretycznie sprzyjającej utrzymaniu życia. Choć to dopiero początek badań, jest obiecującym kandydatem do przyszłego poszukiwania biosygnatur.
Egzoplaneta odkryta przez astronomów ma wielkość podobną do Ziemi
Poszukiwania egzoplanet, czyli planet znajdujących się poza Układem Słonecznym są utrudnione przez ograniczenia związane z technologią. Opierają się na pośrednich znakach, jakie egzoplaneta wywiera na swoją gwiazdę macierzystą.
Naukowcy są w stanie wykrywać głównie większe światy. Obecnie znamy ponad 5,2 tys. egzoplanet, jednak tylko niecałe 1,5 procent ma masę mniejszą niż dwie Ziemie. Wśród nich jest może niewiele ponad 10, które krążą wokół gwiazdy w odległości pozwalającej na zachowanie optymalnych wartości temperatury, tj. takich, które jej nie spalą ani nie zamrożą. W efekcie tego pozwolą na utrzymanie wody w ciekłym stanie skupienia.
Zespół astronomów z niemieckiego Instytutu Maxa Plancka kierowany przez Dianę Kossakowską odkrył obiekt okrążający czerwonego karła Wolf 1069. Nowa egzoplaneta o nazwie Wolf 1069b ma masę 1,36 masy Ziemi.
Kiedy przeanalizowaliśmy dane gwiazdy Wolf 1069, odkryliśmy wyraźny sygnał o niskiej amplitudzie czegoś, co wydaje się być planetą o masie zbliżonej do Ziemi. Obiega gwiazdę w ciągu 15,6 dni w odległości odpowiadającej jednej piętnastej odległości między Ziemią a Słońcem.
opisuje Kossakowska

Egzoplaneta Wolf 1069b krąży wokół czerwonego karła
Typ gwiazdy, wokół której krąży Wolf 1069b ma w tym przypadku duże znaczenie. Gdyby okrążała gwiazdę podobną do Słońca, byłoby tam zbyt gorąco. Jednak czerwone karły są znacznie mniejsze i chłodniejsze, co oznacza, że strefa nadająca się do zamieszkania jest znacznie bliżej gwiazdy. Pomimo bliskiej odległości, która jest 15-krotnie mniejsza od dystansu, jaki dzieli Ziemię od Słońca, otrzymuje zaledwie 65 procent promieniowania, które nasza planeta otrzymuje od macierzystej gwiazdy.
Symulacje komputerowe wskazują, że jądro egzoplanety Wolf 1069b jest w dalszym ciągu stopione, dlatego może generować pole magnetyczne. Jest tylko jeden problem. Większość potencjalnie nadających się do zamieszkania egzoplanet zlokalizowanych wokół czerwonych karłów krąży podobnie jak Księżyc wokół Ziemi. Oznacza to, że jedna strona jest nieustannie oświetlona, na drugiej panuje wieczna noc.

Według naukowców nie wszystko stracone. Na oświetlonej stronie może być woda w stanie ciekłym. Aby dokładniej zbadać nowo odkrytą egzoplanetę, będziemy musieli się uzbroić w cierpliwość, ponieważ obiega w taki sposób, że nie przechodzi pomiędzy Ziemią a swoją macierzystą gwiazdą. To uniemożliwia dokładną analizę atmosfery. Jak wskazuje Kossakowska, może minąć kolejna, dekada nim stanie się to technicznie możliwe.

Symulowana mapa temperatury powierzchni Wolfa 1069 b, zakładając współczesną atmosferę podobną do ziemskiej. Mapa jest wyśrodkowana w punkcie, który zawsze jest skierowany w stronę centralnej gwiazdy. Temperatury podano w kelwinach (K). 273,15 K odpowiada temperaturze 0°C. Woda w stanie ciekłym byłaby możliwa na powierzchni planety wewnątrz czerwonej linii.

Wyniki badań opublikowane zostały w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.

Artystyczna koncepcja skalistej egzoplanety o masie Ziemi, takiej jak Wolf 1069 b, krążącej wokół czerwonego karła. /© NASA/Ames Research Center/Daniel Rutter /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-na-tej-egzoplanecie-moze-istniec-zycie-ma-rozmiar-podobny-do,nId,6577361

Na tej egzoplanecie może istnieć życie. Ma rozmiar podobny do Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raport: Czy oczekiwania przyszłych pracowników z branży Space są z Kosmosu?
2023-02-05. Krzysztof Kanawka
Publikacja ciekawego raportu związanego z branżą kosmiczną w Polsce.
Na początku lutego nastąpiła publikacja raportu związanego z oczekiwaniem przyszłych pracowników w polskiej branży kosmicznej.
Raport powstał dzięki firmie JoinThe.Space Sp. z o.o. Jest to m.in. wynik ankiet większości polskich uczelni technicznych i kół naukowych związanych z tematyką kosmiczną.
Raport jest dostępny na stronie JoinThe.Space.
(JTS)
https://kosmonauta.net/2023/02/raport-czy-oczekiwania-przyszlych-pracownikow-z-branzy-space-sa-z-kosmosu/

Raport Czy oczekiwania przyszłych pracowników z branży Space są z Kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars w gwiazdozbiorze Byka – złączenie z Aldebaranem [Prognoza pogody na 5/6 lutego 2023 r.]
2023-02-05.
Aldebaran jest najjaśniejszą (wizualnie) gwiazdą w gwiazdozbiorze Byka. Jego nazwa tłumaczy się jako „podążający” i można się domyślać, że chodzi o podążanie za Plejadami – wschodzi bowiem chwilę po tej słynnej gromadzie otwartej. Aldebaran blisko sąsiaduje także z mgławicą Krab.
Wielkość gwiazdowa tej gwiazdy to 0,86m, co czyni ją jedną z 14 najjaśniejszych gwiazd ziemskiego nieba. Należy do czerwonych olbrzymów, ma typ widmowy K5+III.
Aldebaran jest oddalony o 66,6 lat świetlnych od Słońca. Centrum Galaktyki obiega w średniej odległości 7400 pc, po orbicie eliptycznej, której mimośród wynosi około 0,16. Od Słońca jest prawdopodobnie nieco starszy. Jego wiek szacuje się na około 6,6 mld lat. Wiruje z prędkością 5,2 km/s i jednego pełnego obrotu dokonuje w 400 dni. Pomimo dużo większej od Słońca średnicy, wynoszącej około 44,2 średnic słonecznych, waży około 1,7 masy Słońca. Temperatura jego fotosfery to około 4000 K (stopień Kelwina jest miarą bezwzględnej temperatury gwiazdy, 0 K jest zwane „zerem absolutnym” i odpowiada -273,16 stopni Celsjusza).
Aldebaran emituje o wiele więcej promieniowania w porównaniu ze Słońcem, i to aż 425 razy więcej. Znaczna część tego promieniowania to promieniowanie podczerwone. Sama gwiazda jest na późnym etapie ewolucji, który charakteryzuje zapadanie się helowego jądra przy jednoczesnej ekspansji wodorowej otoczki. To sprawia, że gwiazda jest relatywnie duża i chłodna – otoczka przesłania nam jądro i można tylko czekać na przyszły zapłon helu i syntezę węgla. Po zainicjowaniu syntezy węgla i helu astronomie spodziewają się wzrostu jego jasności. Prawdopodobnie osiągnie jasność 800 razy większą od Słońca, po czym obniży się ona.
Stanowi układ podwójny, ze znacznie mniejszą i słabszą gwiazdą typu M2 (13,5 magnitudo). Prawdopodobnie jest to czerwony karzeł. Możliwe, że Aldebarana okrąża także masywna (6 mas Jowisza) egzoplaneta. Może to też być znak aktywności samej gwiazdy, choć w 2015 r. znaleziono metodę pozwalającą odseparować wpływy aktywności gwiazdy i sygnaturę istnienia planety, nazwanej przez autorów Aldebaranem b. Prawdopodobnie Aldebaran b okrąża swoją macierzystą gwiazdę w odległości 1,5 AU w ciągu 1,7 roku ziemskiego po orbicie eliptycznej o mimośrodzie około 0,1.
W mitologii Byk (w którego zamienił się Zeus) porwał z Azji na Kretę córkę króla fenickiego Agenora, Europę. Interesujące, że na najwyższym szczycie Krety (współcześnie zwanym Timios Stavros lub Psiloritis) znajduje się także dawna świątynia Zeusa, która obecnie nie pełni funkcji sakralnej, a służy bardziej jako punkt orientacyjny. Jest położona na wysokości 2456 m. n.p.m, a krajobraz najwyższej góry Krety przypomina nieco marsjański.
W niedzielę 5 lutego 2023 roku dojdzie koniunkcji w rektascensji Marsa i Aldebarana (α Tauri). Odległość obu obiektów w deklinacji wyniesie 8°13’. Mars będzie znajdował się na północ od Aldebarana. Obserwując naszych bohaterów, możemy także, jeśli dysponujemy odpowiednim sprzętem optycznym, pokusić się o obserwację samego Marsa. W niedzielny wieczór Mars będzie widoczny w fazie garbatej ubywającej. Z powierzchni Ziemi będzie można zaobserwować jedynie 91 % jego oświetlonej powierzchni. Planety wewnętrzne Wenus i Merkury, w trakcie swojego ruchu względem Ziemi, przechodzą przez wszystkie fazy, od nowiu po pełnię.
Podczas zbliżenia do Aldebarana jasność Marsa będzie wynosiła -0,15m. Ponadto, z pomocą odpowiedniego instrumentu, można zaobserwować jego dwa małe księżyce.
Aldebaran w Łodzi zajdzie o 2:49 6 lutego 2023 roku. Marsa będzie można obserwować jeszcze godzinę dużej. Zajdzie w Łodzi o 3:46. Czy jednak będzie można to wszystko zobaczyć, zależy jeszcze oczywiście od pogody.
Prognoza pogody dla miłośników astronomii na wieczór i pierwszą część nocy 5/6 lutego 2023 roku
Sytuacja synoptyczna: Polska pod wpływem klina wysokiego ciśnienia. W Europie Zachodniej zalegać będzie wyż z centrum 1046 hPa nad Wielką Brytanią. Na zachód od Polski znajdzie się rozległy pofalowany front okluzji.
Temperatura powietrza na wieczór i pierwszą połowę nocy: od -12°C w Zakopanem do 0°C w Świnoujściu.
Zachmurzenie ogólnie: całkowite lub duże. W woj. łódzkim i mazowieckim umiarkowane. W woj. świętokrzyskim, późnym wieczorem, możliwe lokalne rozpogodzenia, później zachmurzenie umiarkowane i duże.
Opady: W południowo-wschodniej Polsce wystąpią opady w fazie stałej, czyli opady śniegu. W drugiej połowie nocy na krańcach północno-zachodnich Polski zaznaczy się strefa opadów mieszanych – deszczu ze śniegiem i śniegu.
Widzialność: W obszarze południowo-wschodniej i wschodniej Polski ograniczenie widzialności do 4 km i do 1,5-2 km w strefie opadów śniegu. Ograniczenie widzialności wystąpi także na krańcach północno-zachodniej Polski do 3-4 km.
Warunki do obserwacji nieba: najprawdopodobniej brak sprzyjających warunków do obserwacji nieba na większym obszarze kraju.
 
Czytaj więcej:
•    Cała prognoza pogody na 5/6 II 2023 r
•    Cały artykuł
 
Opracowanie: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko
Źródło: CMN IMGW-PIB
Na ilustracji: Koniunkcja Aldebarana i Marsa w rektascensji 5 lutego 2023 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/
Porównanie rozmiarów i barw Słońca i Aldebarana. Źródło: Piastu, Wikipedia.

Zakrycie Aldebarana (pomarańczowa kropka po prawej stronie kadru) przez Księżyc. Źródło: Christina Irakleous – Wikimedia Commons.

Widok z najwyższego szczytu Krety, Timios Stavros. Po prawej mur dawnej świątyni Zeusa. Zdjęcie ze zbiorów prywatnych.

Widok Marsa o godzinie 19:00, 5 lutego 2023 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/

Widok Marsa o godzinie 21:00, 5 lutego 2023 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/

Widok Marsa o godzinie 00:00, 6 lutego 2023 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/

Widok Marsa o godzinie 03:00, 6 lutego 2023 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mars-w-gwiazdozbiorze-byka-zlaczenie-z-aldebaranem-prognoza-pogody-na-5-6-lutego-2023-r

Mars w gwiazdozbiorze Byka – złączenie z Aldebaranem [Prognoza pogody na 5 6 lutego 2023 r.].jpg

Mars w gwiazdozbiorze Byka – złączenie z Aldebaranem [Prognoza pogody na 5 6 lutego 2023 r.]2.jpg

Mars w gwiazdozbiorze Byka – złączenie z Aldebaranem [Prognoza pogody na 5 6 lutego 2023 r.]3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egzoplaneta odległa o 31 lat świetlnych może posiadać biosygnatury
2023-02-05.
Astronomowie znaleźli rzadką skalistą planetę o masie Ziemi, zlokalizowaną 31 lat świetlnych stąd, która nadaje się do poszukiwania oznak życia.
Nowo odkryta egzoplaneta może być warta poszukiwania oznak życia. Analizy przeprowadzone przez zespół kierowany przez astronom Dianę Kossakowski z Instytutu Astronomii Maxa Plancka opisują planetę krążącą wokół swojej gwiazdy macierzystej, czerwonego karła Wolf 1069, w strefie zdatnej do zamieszkania. Strefa ta obejmuje odległości wokół gwiazdy, dla których na powierzchni planety może istnieć woda w stanie ciekłym. Ponadto jej planeta, Wolf 1069 b, ma masę podobną do Ziemi. Bardzo prawdopodobne, że planeta ta jest planetą skalistą, która może również posiadać atmosferę. To sprawia, że jest ona jednym z niewielu obiecujących celów do poszukiwania oznak warunków i biosygnatur sprzyjających życiu.

Kiedy astronomowie szukają planet poza Układem Słonecznym, są szczególnie zainteresowani planetami podobnymi do Ziemi. Spośród 5000 egzoplanet, które odkryli do tej pory, tylko około tuzin ma masę podobną do ziemskiej i znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy. Wraz z Wolf 1069 b liczba tych egzoplanet, na których mogło rozwinąć się życie, wzrosła o jedną kandydatkę.

Planeta z wiecznym dniem i nocą
Wykrywanie takich planet o małej masie nadal stanowi duże wyzwanie. Diana Kossowski i jej zespół z Instytutu Astronomii Maxa Plancka w Heidelbergu podjęli się tego zadania. W ramach projektu Carmenes opracowano instrument specjalnie do poszukiwania światów potencjalnie nadających się do zamieszkania. Zespół Carmenes używa tego aparatu w Obserwatorium Calar Alto w Hiszpanii. Kiedy przeanalizowaliśmy dane gwiazdy Wolf 1069, odkryliśmy wyraźny sygnał o niskiej amplitudzie czegoś, co wydaje się być planetą o masie zbliżonej do Ziemi – powiedziała Diana Kossakowski. Obiega ona gwiazdę w ciągu 15,6 dnia w odległości odpowiadającej 1/15 odległości między Ziemią a Słońcem. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.

Według badań powierzchnia karła jest stosunkowo chłodna i dlatego wydaje się pomarańczowo-czerwona. W efekcie dochodzi do przesunięcia tzw. ekosfery do wewnątrz – wyjaśnia Kossakowski. Pomimo bliskiej odległości od gwiazdy centralnej, Wolf 1069 b otrzymuje zatem tylko około 65% mocy promieniowania tego, co Ziemia otrzymuje od Słońca. Te szczególne warunki sprawiają, że planety krążące wokół czerwonych karłów, takich jak Wolf 1069, są potencjalnie przyjazne dla życia. Ponadto, wszystkie one mogą posiadać pewną szczególną właściwość. Ich rotacja jest prawdopodobnie związana pływowo z orbitą gwiazdy macierzystej. Innymi słowy, gwiazda jest zawsze zwrócona w kierunku tej samej strony planety. Zatem po jednej stronie planety jest zawsze dzień, podczas gdy po drugiej zawsze jest noc. Jest to również powód, dla którego zawsze patrzymy na tę samą stronę Księżyca.

Jeżeli przyjąć, że Wolf 1069 b jest nagą i skalistą planetą, średnia temperatura nawet po stronie dziennej wynosiłaby zaledwie -23oC. Jednak zgodnie z istniejącą wiedzą jest całkiem możliwe, że Wolf 1069 b wytworzyła atmosferę. Przy takim założeniu jej temperatura mogłaby wzrosnąć do 13oC, jak pokazują symulacje komputerowe z modeli klimatycznych. W tych warunkach woda pozostałaby w stanie ciekłym i panowałyby tam warunki sprzyjające życiu, ponieważ życie, jakie znamy, zależy od wody.

Atmosfera jest warunkiem powstania życia nie tylko z klimatycznego punktu widzenia. Chroniłoby to również Wolf 1069 b przed wysokoenergetycznym promieniowaniem elektromagnetycznym i cząsteczkami, które mogłyby zniszczyć ewentualne biomolekuły. Promieniowanie i cząsteczki pochodzą albo z przestrzeni międzygwiezdnej, albo z gwiazdy centralnej. Jeżeli promieniowanie gwiazdy jest zbyt intensywne, może również pozbawić planetę atmosfery, tak jak miało to miejsce w przypadku Marsa. Jednak jako czerwony karzeł, Wolf 1069 emituje stosunkowo słabe promieniowanie. W ten sposób atmosfera mogła zostać zachowana na nowo odkrytej planecie. Jest nawet możliwe, że planeta posiada pole magnetyczne, które chroni ją przed naładowanymi cząsteczkami wiatru gwiazdowego. Wiele skalistych planet ma płynne jądro, które wytwarza pole magnetyczne poprzez efekt dynama, podobnie jak Ziemia.

Trudności w poszukiwaniu egzoplanet o masie Ziemi
Odkąd 30 lat temu odkryto pierwszą tego rodzaju planetę, nastąpił ogromny postęp w poszukiwaniu egzoplanet. Mimo to sygnatury, których astronomowie szukają, aby wykryć planety o masach i średnicach podobnych do Ziemi, są stosunkowo słabe i trudne do wydobycia z danych. Zespół Carmens szukał małych okresowych przesunięć częstotliwości w widmach gwiazd. Oczekuje się, że te przesunięcia pojawią się, gdy towarzysz przyciągnie gwiazdę macierzystą swoją grawitacją, powodując jej chybotanie. W rezultacie, częstotliwość światła mierzonego na Ziemi zmienia się ze względu na efekt Dopplera. W przypadku Wolf 1069 i jego nowo odkrytej planety, fluktuacje te są wystarczająco duże, aby można je było zmierzyć. Jednym z powodów jest to, że różnica mas między gwiazdą a planetą jest stosunkowo niewielka, co powoduje, że gwiazda chybocze się wokół wspólnego środka masy bardziej wyraźnie niż w innych przypadkach. Na podstawie sygnału okresowego można również oszacować masę planety.

Znajdująca się w odległości 31 lat świetlnych Wolf 1069 b jest szóstą najbliższą nam planetą o masie Ziemi w ekosferze swojej gwiazdy macierzystej. Należy do niewielkiej grupy obiektów, takich jak Proxima Centauri b i Trappist-1 e, które są kandydatami do poszukiwania biosygnatur. Jednak takie obserwacje są obecnie poza możliwościami badań astronomicznych. Na to przyjdzie nam zapewne poczekać jeszcze dziesięć lat – zaznacza Kossakowski. Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT), obecnie budowany w Chile, może być w stanie zbadać skład atmosfer tych planet, a być może nawet wykryć molekularne dowody na istnienie życia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MPG

Urania
Wizja artystyczna skalistej planety o masie Ziemi, takiej jak Wolf 1069 b, krążącej wokół czerwonego karła. Źródło: NASA/Ames Research Center/Daniel Rutter

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/02/egzoplaneta-odlega-o-31-lat-swietlnych.html

Egzoplaneta odległa o 31 lat świetlnych może posiadać biosygnatury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Modernizacja paneli słonecznych stacji ISS na ukończeniu
2023-02-05.
Astronauci Koichi Wakata i Nicole Mann wykonali w ostatnich tygodniach dwa spacery kosmiczne kontynuujące proces modernizacji systemu paneli słonecznych na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Pierwszy spacer kosmiczny w 2023
Pierwszy tegoroczny spacer na stacji ISS EVA-84 odbył się 20 stycznia 2023 r. Na zewnątrz kompleksu wyszli Japończyk Koichi Wakata i amerykańska astronautka Nicole Mann. Celami spaceru było dokończenie prac montażowych nowych paneli iROSA na prawym końcu stacji: miejscach struktury szkieletowej truss stacji oznaczonych jako S6 i S4.
O nowych panelach iROSA
Większość energii elektrycznej na ISS wytwarza zestaw ośmiu ogromnych skrzydeł paneli słonecznych SAW (Solar Array Wing). Były one stopniowo dołączane do stacji, a ostatni egzemplarz trafił na orbitę w misji wahadłowcowej STS-119 w 2009 roku. W szczytowym momencie panele te dostarczały łącznie 250 kW energii elektrycznej.
Z czasem jednak ich wydajność malała z powodu stopniowej degradacji komórek fotowoltaicznych. Obecnie generowana przez nie moc wynosi około 160 kW. Coraz większa liczba eksperymentów naukowych i montowanych na ISS systemów doprowadziły do decyzji o modernizacji systemu zasilania. Zdecydowano, by na sześciu z ośmiu starych paneli umieścić dodatkowe mniejsze panele iROSA.
Panele iROSA częściowo zasłaniają stare panele słoneczne, ale mimo to znacząco zwiększają moc generowaną przez cały system. Niezasłonięte przez iROSA stare panele będą łącznie generować nadal około 95 kW, a nowe urządzenia wytworzą kolejne 120 kW. W konsekwencji całkowita dostarczana moc wzrośnie do 215 kW.
W 2022 roku zakończono montaż trzeciego i czwartego nowego skrzydła. Do zakończenia modernizacji pozostała więc instalacja dwóch paneli. Te powinny przybyć na stację w statku Dragon 2 tego lata.
Astronauci wyszli z modułu Quest o 14:14 czasu polskiego i po zebraniu potrzebnych narzędzi przeszli do rejonu prac. Najpierw do samego krańca stacji - S6. Tam czekał na nich zamontowany w ubiegłym roku Modification Kit dla nowego panelu słonecznego przy linii zasilania 1B. Należało tam jedynie dokręcić dwie śruby.
Potem dwoje astronautów przeszło bliżej środka stacji do sekcji S4, gdzie ich zadaniem był montaż ostatniego już Modification Kit przy linii zasilania 1A. Udało się złożyć niemal całą strukturę na maszcie panelu słonecznego. Trudności sprawiła ostatnia belka, której nie udało się dokręcić i zadanie to pozostawiono na następne wyjście.
Astronauci nie mogli przez te problemy wykonać dodatkowych planowanych zadań i wrócili do wnętrza stacji. Spacer zakończył się oficjalnie o 21:35, po 7 godzinach i 21 minutach. Było to pierwsze wyjście spacerowe dla obojga.

Modernizacja paneli słonecznych ISS na ukończeniu
Nicole Mann i Koichi Wakata wyszli ponownie razem na zewnątrz ISS 2 lutego. Celem spaceru EVA-85 było dokończenie montażu struktury Modification Kit dla nowego panelu iROSA w linii zasilania 1A. Spacer rozpoczął się o 13:45 czasu polskiego, kiedy astronauci przeszli na zasilanie wewnętrzne swoich skafandrów.
Para poradziła sobie z dokończeniem montażu chociaż zajęło to im trochę czasu i kilka prób. W końcu astronauci mogli przejść do dodatkowych planowanych na ten spacer zadań. Pierwszym było przemieszczenie okablowania przygotowując pod montaż nowych paneli przy linii 1A i 1B.
Na koniec astronauci przenieśli element przytwierdzenia stóp astronautów do innego miejsca pod wykonanie przyszłych spacerów. Po tym zadaniu powrócili do modułu Quest. Ponowna hermetyzacją modułu rozpoczęła się o 20:26, oficjalnie kończąc spacer po 6 godzinach i 41 minutach.
Dla Mann i Wakaty był to 2. spacer kosmiczny w karierze. Debiutowali razem w styczniu 2023 r. Na pokładzie ISS był to 259. spacer w historii.
 
 
Więcej informacji:
•    Blog NASA poświęcony działaniu stacji ISS
 
Na podstawie: NASA/NSF/SN
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Astronauci Nicole Mann i Koichi Wakata w skafandrach spacerowych podczas przygotowań do spaceru kosmicznego 20 stycznia 2023 r. Na zdjęciu po środku pozują przygotowujący ich do wyjścia Josh Cassada i Frank Rubio.
Obecny stan prac. Zielonymi znakami oznaczone zostały miejsca montażu struktur Modification Kit, żółtymi zamontowane nowe panele. Praca w drugim omawianym tutaj spacerze kosmicznym dotyczyła montażu Modification Kit przy linii 1A, która tutaj nie została jeszcze oznaczona. Źródło: NASA TV.

Porównanie wielkości paneli słonecznych. Z lewej panele SAW – główne panele na ISS, po środku nowe, montowane właśnie panele iROSA, a po prawej podobny panel iROSA, który będzie zasilał moduł elektryczno-napędowy PPE stacji wokółksiężycowej Gateway. Źródło: NASA

Nicolę Mann podczas debiutanckiego spaceru kosmicznego 20 stycznia 2023 r. Źródło: NASA.

Astronauci wykonujący oba omawiane w tym artykule spacery kosmiczne. Źródło: NASA TV.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/modernizacja-paneli-slonecznych-stacji-iss-na-ukonczeniu

Modernizacja paneli słonecznych stacji ISS na ukończeniu.jpg

Modernizacja paneli słonecznych stacji ISS na ukończeniu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AI zidentyfikowało tajemnicze sygnały z kosmosu. Obca cywilizacja?

2023-02-05. Daniel Górecki
Sztuczna inteligencja może pomóc nam w poszukiwaniu śladów obcych cywilizacji w kosmosie, bo jak poinformowali naukowcy australijskiego Curtin University of Technology, za pomocą maszynowego uczenia udało się wykryć osiem przeoczonych wcześniej interesujących sygnałów.

Rosnące możliwości systemów sztucznej inteligencji mamy okazję podziwiać w różnych dziedzinach i wygląda na to, że eksploracja kosmosu będzie kolejną z nich - naukowcy Curtin University of Technology poinformowali, że opracowany przez nich system, który został przeszkolony do wyszukiwania interesujących informacji w danych z radioteleskopów, zidentyfikował 8 przeoczonych wcześniej sygnałów, których nie mogłyby wygenerować naturalne procesy astrofizyczne.

Kiedy nakarmiliśmy naszą sztuczną inteligencję wcześniej zbadanym zbiorem danych, odkryła osiem interesujących sygnałów, które przegapił klasyczny algorytm. Żeby było jasne, sygnały te prawdopodobnie nie pochodzą od inteligencji pozaziemskiej i są raczej rzadkimi przypadkami zakłóceń radiowych
komentują badacze.

Obca cywilizacja czy zwykłe zakłócenia?
Niezależnie jednak od źródła sygnałów, badanie pokazuje, w jaki sposób technologie AI mogą wspomóc nasze poszukiwanie obcych cywilizacji. Warto tu bowiem podkreślić, że większość "polowań" na pozaziemską inteligencję polega na poszukiwaniu tzw. technosygnatur, czyli sygnałów przypadkiem lub celowo generowanych przez obcą technologię.
Tyle że naukowcy mają problem z oddzieleniem potencjalnych sygnałów tego typu od innych interesujących kandydatów, a wszystko przez ogrom danych dostarczanych przez instrumenty badawcze - ich zdaniem to jak szukanie przysłowiowej igły w stogu siana.

I tu do akcji wkracza nowy algorytm, który znacząco ułatwia przeczesywanie ogromnej ilości napływających danych i identyfikowanie sygnałów, które mogą być interesujące, a także odfiltrowanie "fałszywych alarmów", czyli sygnałów będących efektem zakłóceń pochodzących z naszej własnej technologii.
Naukowcy przejrzeli za jego pomocą 115 mln fragmentów danych i znaleźli prawie 3 mln sygnałów! Większość to jednak zakłócenia i po ich odfiltrowaniu zostało dosłownie 20 tys. sygnałów do dalszej analizy, po której udało się wyodrębnić osiem faktycznie wzbudzających zainteresowanie badaczy z punktu widzenia poszukiwania życia pozaziemskiego. Czym są? Naukowcy nie chcą jeszcze wyciągać wniosków i zamiast tego zachęcają innych badaczy do pomocy w ustaleniu źródła, ale nie wykluczają żadnej możliwości.  
Czy AI zrewolucjonizuje poszukiwania obcych cywilizacji? /123RF/PICSEL

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ai-zidentyfikowalo-tajemnicze-sygnaly-z-kosmosu-obca-cywiliz,nId,6568533

AI zidentyfikowało tajemnicze sygnały z kosmosu. Obca cywilizacja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koreańska sonda księżycowa „Danuri” otrzymała najbardziej szczegółowy obraz krateru wiecznego cienia
Autor: Admin3 (5 luty, 2023)
Kamera ShadowCam zamontowana na sondzie księżycowej Danuri uchwyciła najbardziej szczegółowy jak dotąd obraz wnętrza księżycowego krateru wiecznej nocy. Instrument obserwował część ściany i dna krateru Shackletona, znajdującego się na południowym biegunie księżyca, który może zawierać osady lodu wodnego, zgodnie ze stroną internetową projektu.
ShadowCam została opracowana przez NASA dla sondy Danuri, pierwszego lądownika księżycowego Korei Południowej. Jest to kamera teleskopowa systemu Ritchey-Chrétien o średnicy zwierciadła głównego 195 milimetrów, wyposażona w pasywny system chłodzenia i lekką osłonę. Kamera jest w stanie rejestrować obrazy z rozdzielczością 1,7 metra na piksel i jest ponad dwieście razy bardziej czuła niż wąskokątna Lunar Reconnaissance Orbiter Camera.
Taka charakterystyka instrumentu pozwoli mu uzyskać najbardziej szczegółowe jak dotąd zdjęcia kraterów wiecznej nocy, które znajdują się w pobliżu biegunów Księżyca. Ich wnętrza nigdy nie są oświetlane przez Słońce, co sprawia, że kratery są zimnymi pułapkami zdolnymi do utrzymywania lodu wodnego i innych substancji lotnych w stanie zamrożenia przez długi czas. Dane, które otrzyma ShadowCam, pomogą naukowcom oszacować rozmieszczenie i objętość lodu wodnego w kraterach polarnych, co jest niezbędne dla przyszłych misji załogowych na Księżyc.
Pod koniec grudnia 2022 roku Danuri wszedł na roboczą kołową orbitę polarną wokół Księżyca na wysokości około 100 kilometrów, a 9 stycznia 2023 roku NASA zaprezentowała pierwszy obraz ShadowCam. Uderzył w niego fragment krateru Shackletona o średnicy 21 kilometrów, znajdującego się na południowym biegunie księżyca. Obraz ma 2040 metrów szerokości i pokazuje stromą ścianę boczną krateru, dno pokryte kraterami oraz tor z pięciometrowego głazu, który stoczył się na dno.
Źródło: NASA
ShadowCam Device NASA, KARI, SESJE
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/koreanska-sonda-ksiezycowa-danuri-otrzymala-najbardziej-szczegolowy-obraz-krateru

Koreańska sonda księżycowa Danuri otrzymała najbardziej szczegółowy obraz krateru wiecznego cienia.jpg

Koreańska sonda księżycowa Danuri otrzymała najbardziej szczegółowy obraz krateru wiecznego cienia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planeta w strefie zamieszkania została odkryta "zaledwie" 33 lata świetlne od Ziemi
Autor: Admin3 (5 luty, 2023)
Międzynarodowy zespół astronomów korzystający ze spektrografu Echelle odkrył wcześniej nieznany obcy świat. Nowa egzoplaneta krąży wokół najbliższego karła klasy M i znajduje się stosunkowo blisko Ziemi.
Odkrycie zostało opisane w artykule opublikowanym na stronie preprintów arXiv.org, a Phys.org krótko mówi o badaniu. Nowy świat odkryto za pomocą instrumentu zamontowanego na ESPRESSO, tak zwanym najnowocześniejszym ultrastabilnym spektrografie o wysokiej rozdzielczości, który jest częścią Bardzo Dużego Teleskopu VLT w Chile.
Dokładność tego instrumentu pozwala na wykrywanie podobnych do Ziemi planet krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. W tym przypadku zespół astronomów kierowany przez Leah F. Sartori ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu wykorzystał ESPRESSO do poszukiwania planet wokół pobliskich gwiazd.
W szczególności badania dotyczyły obiektu L 363-38, karła klasy M znajdującego się w odległości około 33,3 lat świetlnych od Ziemi. Obserwacje trwały prawie półtora roku. W rezultacie odkryto nową planetę, oznaczoną L 363-38 b. Według naukowców jego masa wynosi około 4,67 mas Ziemi, a jej promień szacuje się na 1,55 do 2,75 promienia Ziemi.
"Egzoplaneta krąży wokół swojej gwiazdy macierzystej co 8,78 dnia w odległości około 0,048 jednostek astronomicznych od niej, czyli na skraju strefy ekosferalnej" - piszą naukowcy. "Wyliczono temperaturę równowagi L 363-38 b mieć około 56 stopni Celsjusza”.
Gwiazda macierzysta L 363-38, której wiek szacuje się na osiem miliardów lat, ma promień około 0,274 promieni słonecznych i masę około 0,21 masy Słońca. Zmierzona efektywna temperatura tej gwiazdy wynosiła 2855 stopni Celsjusza. Astronomowie sugerują, że inne planety, jeszcze nam nieznane, mogą również krążyć wokół niego.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/planeta-w-strefie-zamieszkania-zostala-odkryta-zaledwie-33-lata-swietlne-od-ziemi

Planeta w strefie zamieszkania została odkryta zaledwie 33 lata świetlne od Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy uważają, że Droga Mleczna jest dwa razy lżejsza niż sądzono
Autor: admin (2023-02-05 )
Zespół badawczy złożony z chińskich i zagranicznych naukowców dokładnie zmierzył masę Drogi Mlecznej, wykazując, że jest ona około 550 miliardów razy większa od masy Słońca. O badaniu donosi chińska agencja informacyjna Xinhua.
Wyniki zostały niedawno opublikowane w miesięcznych notatkach Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Ostatnio zmierzona masa Drogi Mlecznej jest prawie połowa średniej zmierzonej przez inne grupy badawcze, która jest około 1 bilionem mas Słońca.
„Nasze najnowsze wyniki sugerują, że Droga Mleczna może być „cieńsza” niż wcześniej sądzono. Oznacza to, że w galaktyce jest znacznie mniej nieświecącej, ale grawitacyjnej ciemnej materii, niż pierwotnie sądzono” – powiedział Xue Xiangxiang, główny członek zespołu badawczego i badacz z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Chińskiej Akademii Nauk (NAOC).
Masa ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia dynamiki Galaktyki. Jednak w jej oszacowaniu wystąpiła duża niepewność ze względu na ograniczone obserwacje. W ramach tych badań naukowcy uzyskali wyniki na podstawie danych z LAMOST, wiodącego chińskiego teleskopu optycznego, oraz satelity Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Duża próbka danych spektroskopowych dostarczonych przez LAMOST jest jedną z głównych zalet tego badania w porównaniu z badaniami innych grup badawczych. Próbka jest nie tylko duża pod względem liczby i zakresu, ale także rejestruje trójwymiarową (3D) pozycję, prędkość 3D i zawartość metalu każdej gwiazdy.
Zespół badawczy składał się z naukowców z Chińskiego Uniwersytetu Trzech Przełomów, NAOC, Swinburne University of Technology w Australii, Shanghai Jiaotong University i innych.
Źródło: Pixabay.co
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-uwazaja-ze-droga-mleczna-jest-dwa-razy-lzejsza-niz-sadzono

Naukowcy uważają, że Droga Mleczna jest dwa razy lżejsza niż sądzono.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja: udany start systemu nośnego Proton-M
2023-02-06. Mateusz Mitkow
Rosja przeprowadziła swój pierwszy start orbitalny w obecnym roku kalendarzowym. System nośny Proton-M z w powodzeniem wyniósł na orbitę geostacjonarną nowego satelitę meteorologicznego Electro-L z kosmodromu w Kazachstanie. Był to także pierwszy z trzech planowanych startów dla tej rakiety w 2023 r.
W ostatnich dniach Federacja Rosyjska przeprowadziła udane wystrzelenie nowej jednostki satelitarnej przeznaczonej do prowadzenia działań meteorologicznych. Start odbył się 5 lutego o godz. 10:12 czasu polskiego ze stanowiska 81/24 kazachskiego kosmodromu Bajkonur. Jak poinformowała rosyjska agencja kosmiczna (Roskosmos), wyniesienie zostało wykonane bez zbędnych komplikacji i kilka godzin po starcie ładunek użyteczny misji został umieszczony przez górny stopień DM-03 na geostacjonarnej orbicie okołoziemskiej (GEO).
Celem misji było wyniesienie na wcześniej wspomnianą orbitę satelity Electro-L. Jest to urządzenie opracowane przez przedsiębiorstwo NPO Ławoczkin, które zostało przeznaczone do prowadzenia obserwacji meteorologicznych. Satelita umożliwia obrazowanie pełnej półkuli Ziemi zarówno w widmie widzialnym, jak i podczerwieni. Ma on dostarczać cennych danych potrzebnych m.in. do prognozowania pogody, zmian klimatycznych oraz monitorowania mórz i oceanów.
Nie jest to jedyny satelita Electro-L, który znalazł się na orbicie. Pierwszy satelita z tej serii został wystrzelony w styczniu 2011 r. Niestety w październiku 2016 r. utracono z nim kontakt. Drugi Elektro-L trafił na orbitę w 2015 r., z kolei trzeci w 2019 roku. Są one w dalszym ciągu w stanie operacyjnym, więc kontynuują swoją działalność na orbicie geostacjonarnej. Wynika z tego, że najnowsze urządzenie jest czwartą jednostką tego systemu. Czas żywotności satelitów Electro-L jest szacowany na minimum 10 lat.
Rosyjskie media opisują, że nowo wystrzelony satelita będzie koncentrował pozyskiwanie swoich danych głównie z regionu Pacyfiku. Od samego początku rozpoczęcia rozwoju systemu urządzeń Electro-L przewidywano umieszczenie na orbicie trzech jednostek. System znajdujący się na orbicie oddalonej od Ziemi o 36 tyś. kilometrów w obecnym stanie ma zapewnić niemal pełny obraz globu ziemskiego. Rosyjska agencja kosmiczna nigdy wcześniej nie miała okazji korzystać z trzech jednostek tego systemu jednocześnie.
Opisywane wydarzenie było pierwszym startem orbitalnym przeprowadzonym przez Rosję w obecnym roku. Był to także pierwszy z trzech planowanych lotów rosyjskiej rakiety Proton-M w 2023 r. Najbliższy z nich odbędzie się w marcu i będzie dotyczył misji drugiego satelity z serii Olymp-K. Jego cel natomiast nie został ujawniony. Bardzo prawdopodobnym jest jednak, że będzie on używany do szpiegowania innych pojazdów w przestrzeni kosmicznej.

Start rakiety nośnej Proton-M. Fot. Roskosmos

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rosja-udany-start-systemu-nosnego-proton-m

Rosja udany start systemu nośnego Proton-M.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziane z orbity: rozwój wojskowych zdolności Chin na Morzu Południowochińskim
2023-02-06. Wojciech Kaczanowski
Wyspy Paracele i Spratly od lat stanowią kwestię sporną pomiędzy państwami Dalekiego Wschodu. Pomimo kontrowersji wokół nich, zdjęcia satelitarne ukazują, że Chiny rozbudowują tam swoją infrastrukturę wojskową, w tym budynki zdolne do magazynowania i wystrzeliwania rakiet. Budowa baz wojskowych przez Państwo Środka może stanowić sygnał ostrzegawczy dla państw regionu oraz spoza, zaangażowanych na Morzu Południowochińskim.
Spór terytorialny o wyspy Spratly i Paracele na Morzu Poludniowochińskim stanowi kwestię sporną już od wielu lat i jest jednym z najważniejszych konfliktów pomiędzy państwami Dalekiego Wschodu i nie tylko. Prawa do tych obszarów roszczą sobie państwa, tj. Chiny, Tajwan, Brunei, Filipiny, Indonezja, Malezja i Wietnam. Ponadto zaangażowane są również państwa takie jak m. in. Stany Zjednoczone, Japonia, Korea Południowa czy Indie. Z grona wyżej wymienionych nacji, to jednak Chiny stanowią największe zagrożenie poprzez rozbudowywanie na wyspach infrastruktury wojskowej, a w szczególności baz rakietowych.
W tym kontekście warto odnieść się do Wysp Paracelskich, a w szczególności wyspy Woody, na której umieszczanie systemów rakietowych zaobserwowano już w 2016 r. przez firmę ImageSat International. Wówczas satelity obrazujące ukazały rozmieszczanie w chińskiej bazie wojskowej systemu HQ-9 (odpowiednik rosyjskich systemów S-300) typu ziemia-powietrze. W późniejszym czasie podobną działalność wojskową Państwa Środka potwierdziły kolejne zdjęcia satelitarne oraz analizy ekspertów badających działania Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.
Kolejne interesujące zobrazowania satelitarne, tym razem wykonane przez Maxar Technologies, zostały udostępnione prawdopodobnie w kwietniu ubiegłego roku i pokazują cztery budynki służące do przechowywania systemów rakietowych na wyspie Woody, największej z Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim. Zdjęcia jasno wskazują na charakter wykorzystania budynków, ponieważ jeden z nich ma częściowo otwarty dach, ukazując wewnątrz to, co wydaje się być wyrzutniami pocisków ziemia-powietrze.
Baterie systemu HQ-9 to systemy dalekiego zasięgu, które rozszerzają zasięg rakietowy Państwa Środka na spornych terytoriach. Warto natomiast odmienić, że budowa chińskiej infrastruktury tego typu na wyspach ma miejsce również w archipelagu Spratly. Trzy największe sztucznie utworzone wyspy w tym obszarze - Fiery Cross, Mischief Reefs oraz Subi - są wykorzystywane do celów militarnych.
Na tych obszarach zdjęcia satelitarne również ukazały podobne budynki do przechowywania systemów rakietowych. Ponadto w 2022 r. w sieci pojawiły się informacje o rzekomym zakończeniu prac i pełnym zmilitaryzowaniu trzech sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim, uzbrajając je m. in. w systemy rakiet przeciwokrętowych i przeciwlotniczych, sprzęt laserowy i zakłócający oraz myśliwce.
Amerykański dowódca w obszarze Indo-Pacyfiku, admirał John C. Aquilino, powiedział, że wrogie działania stoją w wyraźnej sprzeczności z wcześniejszymi zapewnieniami chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, że Pekin nie przekształci sztucznych wysp na spornych wodach w bazy wojskowe. Przedstawiciel amerykańskiego wojska wskazuje, że Państwo Środka rozwinęło wszystkie swoje możliwości, a gromadzenie broni destabilizuje region.
Warto jednak podkreślić, że pomimo podnoszenia kwestii destabilizacji regionu Morza Południowochińskiego, Stany Zjednoczone nie obawiają się zagrożenia wobec swoich sił na tym obszarze. Już w ubiegłych latach, gdy amerykański wywiad zaobserwował wyraźne ruchy wojsk Chińskiej Republiki Ludowej, stwierdzono, że infrastruktura, która jest tak bardzo widoczna i wrażliwa na środki militarne, nie stanowi zagrożenia dla sił amerykańskich w regionie. W Stanach Zjednoczonych pojawiły się również głosy, że omawiana infrastruktura wojskowa służy bardziej wzmocnieniu roszczeń Chin do wysp Spratly i Paracele, niż jako polityczny sygnał dla Stanów Zjednoczonych.
Pomimo tego każdy wojskowy i cywilny samolot lecący nad sporną drogą wodną może z łatwością znaleźć się w zasięgu systemu rakietowego chińskich wysp. Stanowi to zatem zagrożenie dla wszystkich narodów, które działają w pobliżu oraz całej międzynarodowej przestrzeni powietrznej i morskiej. Analiza posunięć Pekinu na tym obszarze wydaje się kluczowa w przypadku ewentualnej przyszłej eskalacji militarnej.
Kontrolowana przez Chiny wyspa Woody Island wchodząca w skład wysp Paracelskich. Fot. Google Earth Imane

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/widziane-z-orbity-rozwoj-wojskowych-zdolnosci-chin-na-morzu-poludniowochinskim

Widziane z orbity rozwój wojskowych zdolności Chin na Morzu Południowochińskim.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Parker Solar Probe przeleciała przez podstawę wyrzutu koronalnego Słońca
Autor: admin (2023-02-06 )
Amerykańska sonda słoneczna Parker Solar Probe po raz pierwszy w historii przeleciała przez podstawę wyrzutu koronalnego i otrzymała pierwsze informacje o właściwościach tej materii podczas jednego z podejść tego urządzenia do Słońca. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Astrophysical Journal.
Po raz pierwszy zmierzyliśmy właściwości cząstek i pól w pobliżu podstawy CME, przez którą przeszła sonda Parker Solar Probe podczas jej zbliżania się do Słońca. W tym momencie sonda znajdowała się zaledwie 14 promieni słonecznych od powierzchni gwiazdy. Wyniki tych pomiarów sugerują, że podstawa wyrzutu plazmy słonecznej ma bardzo różne właściwości od wszystkich innych jej części.
Misja Parker Solar Probe (PSP) została wystrzelona w sierpniu 2018 roku, aby rozwiązać jedno z najbardziej ambitnych zadań w historii astronomii i astronautyki – zbliżyć się do Słońca jak najbliżej: około sześciu milionów kilometrów. Docelowo prace PSP zakończą się zanurzeniem w gorącej atmosferze gwiazdy, co zgodnie z przewidywaniami naukowców nastąpi w połowie tej dekady.
Według obecnych planów NASA urządzenie to przeleci przez koronę gwiazdy 24 razy, stopniowo zbliżając się do powierzchni Słońca. Sonda Parker Solar Probe jest wyposażona w osłonę termiczną wykonaną z włókna węglowego o grubości 11 centymetrów i szerokości kilku metrów, która ochroni ją przed zniszczeniem podczas tych spotkań ze Słońcem.
Zespół naukowy misji, kierowany przez Davida McComasa, profesora z Princeton University (USA), odkrył podczas analizy danych zebranych podczas dziesiątego podejścia PSP do Słońca w listopadzie 2021 r., że w ramach tego wydarzenia sonda przeleciała przez podstawę koronalnego wyrzutu plazmy i przeszedł w ciągu około dwóch godzin. Podobne emisje materii słonecznej często generują burze geomagnetyczne, a także stanowią zagrożenie dla konstelacji orbitalnej satelitów na orbicie Ziemi.
ak zauważają astronomowie, "spotkanie" amerykańskiej sondy i wyrzut koronalny dały naukowcom wyjątkową okazję do zbadania struktury gromad plazmy słonecznej wyrzuconych z atmosfery gwiazdy w wyniku złożonych procesów zachodzących w jej polu magnetycznym. Szczególnie cenny dla naukowców był fakt, że sonda Parker Solar Probe napotkała wyrzut koronalny w minimalnej odległości od Słońca, jeszcze zanim struktura chmury plazmy słonecznej mogła ulec zmianie w wyniku jej interakcji z ośrodkiem międzyplanetarnym.
Naukowcy odkryli, że niskoenergetyczne ciężkie i lekkie jony, które zwykle są obecne w wietrze słonecznym i na czele wyrzutu, są prawie całkowicie nieobecne wewnątrz podstawy wyrzutu. Ponadto astronomowie nie znaleźli wyraźnych różnic w sile, kierunku i innych właściwościach pola magnetycznego na granicy otwartej przestrzeni i podstawy wyrzutu, co również nie jest typowe dla innych badanych przejawów aktywności słonecznej.
Chociaż naukowcy nie potrafią wyjaśnić tych anomalii, sugerują, że są one potencjalnie związane z faktem, że Parker Solar Probe przeleciała tylko wzdłuż krawędzi podstawy wyrzutu i nie przecięła jej centralnych części. Nowe przeloty PSP w pobliżu Słońca dadzą dokładniejszą odpowiedź na to pytanie.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/sonda-parker-solar-probe-przeleciala-przez-podstawe-wyrzutu-koronalnego-slonca

Sonda Parker Solar Probe przeleciała przez podstawę wyrzutu koronalnego Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy poznali jak brzmi czarna dziura?
Autor: Admin3 (6 luty, 2023)
W 2003 roku astronomowie odkryli, że jedna z czarnych dziur, które obserwowali, emituje fale ciśnienia, które powodują zmarszczki w otaczającym gorącym gazie. Fale te zostały zamienione na dźwięk, co teoretycznie powinno pomóc stwierdzić jak brzmi czarna dziura.
NASA zauważa, że wynikowy dźwięk to nuta o około 57 oktaw poniżej „C” pierwszej oktawy. Człowiek nie jest w stanie usłyszeć takiego dźwięku, dlatego podczas przetwarzania danych dźwięk ten był wielokrotnie wzmacniany.
Eksperci stwierdzili, że to przetwarzanie informacji różni się od wszystkich innych podobnych. Wraca do fal dźwiękowych, które znaleziono w danych z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra. Z jednej strony panuje powszechne przekonanie, że w przestrzeni nie ma dźwięku, ponieważ w dużej części przestrzeni nie ma medium, w którym mógłby się on rozprzestrzenić. Z drugiej strony gromady galaktyk zawierają duże ilości gazu, który otacza setki, a nawet tysiące galaktyk, stanowiąc ośrodek rozchodzenia się fal dźwiękowych.
Źródło: Kadr z Youtube
Data Sonification: Black Hole at the Center of the Perseus Galaxy Cluster (X-ray)
https://www.youtube.com/watch?v=ioR5np1fmEc
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-poznali-jak-brzmi-czarna-dziura

Naukowcy poznali jak brzmi czarna dziura.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars mógł być w przeszłości planetą nadającą się do zamieszkania
Autor: Admin3 (6 luty, 2023)
Naukowcy z Uniwersytetu Monash z Australii odkryli, że wcześniejszy Mars mógł nadawać się do zamieszkania. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Geology.
W trakcie badań naukowcy z Uniwersytetu Monash doszli do wniosku, że przez cały czas istnienia Czerwonej Planety zachodziły na niej procesy erozji na dużą skalę. Jednak obecność erozji gleby na Marsie może wskazywać, że po jego powierzchni płynęła woda w stanie ciekłym.
Naukowcy od dawna próbują rozwikłać zagadkę, w jaki sposób Czerwona Planeta przeszła ze stanu planety podobnej do Ziemi w pustynię. Jeśli ludzkość chce wiedzieć, czy wcześniej istniało życie na Marsie, najpierw musimy dokładnie przestudiować historię skał osadowych, które się tam znajdują.
Dodał też, że nadmierna ilość piasku w kraterach może mieć związek z historią klimatu planety. Otwiera to nową metodę ustalenia, kiedy Czerwona Planeta może stać się podatna na kolonizację.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/mars-mogl-byc-w-przeszlosci-planeta-nadajaca-sie-do-zamieszkania

Mars mógł być w przeszłości planetą nadającą się do zamieszkania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolontariusze znaleźli 1031 nowych asteroid na zdjęciach z kosmicznego teleskopu Hubble'a
Autor: Admin3 (6 luty, 2023)
Astronomowie podsumowali wyniki cywilnego projektu Hubble Asteroid Hunter, w którym ochotnicy szukali śladów asteroidów na obrazach z teleskopu Hubble'a. W sumie znaleziono 1701 obiektów, z których 1031 ciał okazało się być nieznanymi wcześniej asteroidami. Zdecydowana większość asteroid to ciała z Pasa Głównego i znajdują się w pobliżu płaszczyzny ekliptyki. Artykuł opublikowany w Astronomy&Astrophysics.
Projekt Hubble Asteroid Hunter został uruchomiony w czerwcu 2019 r. w oparciu o obywatelski portal naukowy Zooniverse. W jej ramach każdy mógł zapoznać się z archiwalnymi zdjęciami z kamer teleskopu Hubble'a z 31 lat obserwacji, które zostały dobrane w taki sposób, aby epokę obserwacji i wielkość obszaru nieba dla tych zdjęć można było porównać z obliczonymi orbitami asteroidy i przewidzieć wygląd ich śladów na obrazach.
Celem projektu było zarówno poszukiwanie słabych planetoid i aktualizacja statystyk podobnych ciał w Układzie Słonecznym, jak i wyszkolenie sieci neuronowych, które w przyszłości będą automatycznie analizować obrazy z teleskopów.
Zespół astronomów kierowany przez Sandora Kruka z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka opublikował wyniki projektu, który jest pierwszym wielkoskalowym badaniem archiwum Hubble'a mającym na celu poszukiwanie małych ciał w Układzie Słonecznym. Skupili się na ponad 37 000 zdjęć wykonanych między kwietniem 2002 a marcem 2021 roku przy użyciu kamer Hubble'a ACS i WFC3. W rezultacie naukowcom udało się zbudować bazę danych do szkolenia automatycznego klasyfikatora obrazów.
Na zdjęciach wykryto łącznie 1701 śladów asteroid, z czego 1031 obiektów nie zostało odnalezionych w bazie danych Minor Planet Center. Spośród znalezionych asteroid 95 procent pochodzi z Pasa Głównego, a tylko 5 procent pochodzi z rodziny węgierskiej lub planetoid bliskich Ziemi.
96 procent znalezionych asteroid jest rozmieszczonych w pobliżu płaszczyzny ekliptyki (w promieniu 30 stopni od niej), a pozostałe obiekty mają orbity o dużym nachyleniu. Obliczona średnia gęstość asteroid o jasności mniejszej niż 24,5 magnitudo wynosi 80 asteroid na stopień kwadratowy w pobliżu płaszczyzny ekliptyki i spada do 1 asteroidy na stopień kwadratowy dla dużych szerokości ekliptycznych.
Ślad asteroidy (190838) 2001 SE10 na tle Mgławicy Krab. Źródło: HST/NASA
Ślady asteroidy (213568) 2002 LX55 na tle galaktyki spiralnej NGC 5468.
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/wolontariusze-znalezli-1031-nowych-asteroid-na-zdjeciach-z-kosmicznego-teleskopu-hubblea

Wolontariusze znaleźli 1031 nowych asteroid na zdjęciach z kosmicznego teleskopu Hubble'a.jpg

Wolontariusze znaleźli 1031 nowych asteroid na zdjęciach z kosmicznego teleskopu Hubble'a2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nieoczekiwanie odkrył planetoidę
2023-02-06.
Planetoida może być najmniejszym obiektem zaobserwowanym przez Teleskop Jamesa Webba. Znajduje się w pasie planetoid zlokalizowanym między orbitami Marsa i Jowisza.
Planetoida została odkryta przypadkiem. Międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał informacje zebrane przez jeden z instrumentów Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) – Mid-InfraRed Instrument (MIRI). Podczas analizy danych odkryto planetoidę o długości od 100 do 200 metrów. Zdaniem naukowców, może być to najmniejszy jak dotąd odkryty obiekt przez JWST. Astronomowie planują kontynuować obserwacje w celu lepszego poznania właściwości obiektu.
,, Za pomocą tego instrumentu zostanie wykrytych wiele nowych obiektów.
Thomas Müller, astronom z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka
Wyniki obserwacji opisano w ,,Astronomy and Astrophysics’’. Pierwotnie naukowcy chcieli przetestować działanie MIRI. Odkryli jednak ,,małego intruza’’ zarejestrowanego na zdjęciach.
- Nasze wyniki pokazują, że nawet „nieudane” obserwacje Teleskopu Jamesa Webba mogą być przydatne naukowo, jeśli ma się odpowiedni sposób myślenia i odrobinę szczęścia. Niesamowita czułość JWST umożliwiła zobaczenie tego mniej więcej 100-metrowego obiektu z odległości ponad 100 milionów kilometrów - dodaje Müller.
Naukowcy mają nadzieję, że analiza obiektu pozwoli lepiej poznać powstanie i ewolucję Układu Słonecznego. Co więcej, badacze liczą, że Teleskop umożliwi wykrywanie jeszcze mniejszych obiektów we Wszechświecie.
źródło: NASA
Artystyczna wizja planetoidy. Fot. NASA, ESA, CSA, Martin Kornmesser (ESA), Serge Brunier (ESO), N. Bartmann (ESA/Webb)

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/66076617/kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-nieoczekiwanie-odkryl-planetoide

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nieoczekiwanie odkrył planetoidę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)