Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Astronauci wymienili komputer na zewnątrz ISS

Dwaj amerykańscy astronauci - Rick Mastracchio i Steven Swanson - wyszli na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), by wymienić zapasowy komputer układu zawiadującego m.in. ustawianiem paneli słonecznych.

Wymiana urządzenia wielkości kuchenki mikrofalowej zajęła im zaledwie godzinę i nowy komputer działa bez zarzutu. Stary komputer zawiódł dwa tygodnie temu i nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną awarii.

Główny komputer tego układu jest cały czas sprawny, więc nie było bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa ISS.

Na stacji przebywa obecnie sześciu astronautów: dwóch Amerykanów, trzech Rosjan i Japończyk.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Astronauci-wymienili-komputer-na-zewnatrz-ISS,wid,16557969,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoroid kolejny raz nad Rosją

W nocy z 18 na 19 kwietnia na niebie w Murmańsku pojawił się meteoroid. To już drugi tego typu przypadek nad rosyjskim niebem. W zeszłym roku to samo zjawisko odnotowano w Czelabińsku. Tym razem jednak skała była na tyle mała, że prócz rozbłysku nie zauważono fali uderzeniowej, nie było też odgłosu eksplozji.

Bolid jest częścią Roju Lirydów, które występują w okresie 15 - 28 kwietnia. Naukowcy alarmują, że podobne zjawiska będą miały miejsce coraz częściej. Od początku kwietnia zanotowano już kilka przypadków.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Meteoroid-kolejny-raz-nad-Rosja,wid,16557811,wiadomosc.html

post-31-0-03185400-1398363554_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Ziemię spadło 26 groźnych planetoid

Meteoroidy stanowią dla nas większe zagrożenie niż sądziliśmy. Od 2000 roku kosmiczne skały przelatujące przez ziemską atmosferę wyzwoliły energię generowaną podczas 26 wybuchów jądrowych.

 

W Muzeum Lotnictwa w amerykańskim mieście Seattle odbyła się konferencja prasowa z udziałem byłego astronauty Eda Lu. Jest on współzałożycielem i prezesem Fundacji B612, organu badawczego stworzonego w celu poszukiwania sposobów ochrony Ziemi przed niebezpiecznymi planetoidami.

 

Zaprezentował on raport, z którego wynika, że zagrożenia ze strony kosmosu nie powinniśmy w żadnym razie bagatelizować, ponieważ powtórka z tego, co stało się przed rokiem w Czelabińsku w Rosji, może się zdarzyć niemal w każdej chwili, a jej skutki mogą być opłakane.

 

Najnowsze dane w tej sprawie udostępniła Organizacja ds. Całkowitego Zakazu Prób z Bronią Jądrową (CTBTO). Okazuje się, że o zdecydowanej większości meteoroidów docierających do Ziemi, dowiadujemy się dopiero, gdy eksplodują one w atmosferze lub spadną na ziemię (meteoryty).

 

A to oznacza, że w żadnym razie ich nie przewidujemy i nie jesteśmy na ich wypadek przygotowani. CTBTO monitoruje za pomocą czujników obszary naszej planety, gdzie mogą być dokonywane nielegalne próby jądrowe.

 

To właśnie z tych pomiarów wyłonił się bardzo niepokojący obraz sytuacji. W ciągu 13 lat w różnych regionach świata wykryto aż 26 obiektów kosmicznych, które eksplodowały z mocą wybuchu średniej bomby jądrowej.

 

Lu powiedział, że pomimo skatalogowania większości planetoid zdolnych zniszczyć całe kraje, odkryto mniej niż 10 tysięcy spośród ponad miliona takich, które mogą zmieść z powierzchni ziemi duże miasto.

Meteoroid, który spadł na Tunguskę na Syberii w 1908 roku, wydzielił energię o równowartości wybuchu od 5 tysięcy do 15 tysięcy kiloton trotylu. Dla porównania ładunek jądrowy, który spadł na Hiroszimę w Japonii w 1945 roku miał moc zaledwie 15 kiloton.

 

Przykładów meteoroidów, które wyzwoliły podobną energię jest wiele. 20 kiloton mocy wybuchu miały kosmiczne skały, które eksplodowały nad indonezyjską wyspą Sulawesi w 2009 roku, nad Oceanem Południowym w 2004 i nad Morzem Śródziemnym w 2002 roku.

 

Lu zapewnił, że dzięki jego fundacji w 2018 roku w przestrzeń kosmiczną zostanie wysłany teleskop Sentinel, którego zadaniem będzie identyfikacja potencjalnie niebezpiecznych planetoid i meteoroidów, na długo zanim znajdą się na kursie kolizyjnym z Ziemią.

 

Natomiast Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) planuje misję Don Quijote, która odpowie na pytanie, czy możemy zmienić trajektorię komety lub planetoidy tak, by nie stanowiła dla nas zagrożenia.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19078/na-ziemie-spadlo-26-groznych-planetoid

post-31-0-03970400-1398363834.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwiedź te miejsca w Światowy Tydzień Ciemnego Nieba

Trwa Międzynarodowy Tydzień Ciemnego Nieba w trakcie którego warto odwiedzić przynajmniej jedno spośród dwóch najmniej oświetlonych miejsc w Polsce. Nigdzie indziej niebo nie jest tak obficie usiane gwiazdami.

Aż 4,5 miliarda ludzi na świecie nie może zobaczyć nocami czarnego, usianego gwiazdami nieba, z powodu zanieczyszczenia świetlnego. Wszystkiemu winna jest charakterystyczna pomarańczowa łuna unosząca się nad miastami, która osłabia czerń nieba.

To efekt nadmiernego używania energii elektrycznej, począwszy od lamp ulicznych po tablice reklamowe. W największych metropoliach, gdzie ludzie od młodości po starość niemal nie ruszają się z miejsca, miliony ludzi nigdy nie widziało gwiazd.

Według najnowszych badań naukowych szacuje się, że ten problem dotyczy aż 2/3 ludzkości, co jest bardzo poważną liczbą. Na poniższej grafice można porównać jaka jest widoczność gwiazd w poszczególnych miejscach, w samym centrum miasta, na jego przedmieściach czy też na obszarach wiejskich.

W sercu największych miast niemożliwe jest dostrzeżenie nawet większych gwiazd. Nieco lepiej jest na przedmieściach, gdzie możemy odnaleźć na niebie jasne gwiazdy, lecz słabszych nie ujrzymy. W całkowitej głuszy, pośród lasów, niebo jest tak ciemne, że możliwe jest zobaczenie nawet fragmentu Drogi Mlecznej.

 Od lat 80. ubiegłego stulecia z jeszcze gwałtowniejszych rozwojem przemysłowym, zanieczyszczenie świetlne powiększa się w sposób dramatyczny. Każdego dnia w miastach pojawiają się nowe neony, podświetlane są wciąż to nowe historyczne budynki, zwiększa się też liczba samochodów.

Miasta pogrążają się w smogu, czyli toksycznej mgiełce, która sprawia, że światło odbija się od warstwy zanieczyszczeń i powraca na powierzchnię ziemi. Tworzy się wyspa świetlna, bardzo podobna do tej znanej nam z efektu cieplarnianego.

W największych miastach świata, takich jak Meksyk, Tokio, Nowy Jork, Pekin, Hongkong czy Moskwa, gwiazd na niebie nie można zobaczyć przez cały rok. W mniejszych miastach zobaczenie obiektów na niebie możliwe jest tylko przez kilka, kilkanaście dni w roku, oczywiście tylko wtedy, kiedy na niebie nie ma chmur.

W skali całego świata gwiazd nie można zobaczyć szczególnie w całej wschodniej części Stanów Zjednoczonych, w Europie i w rejonie Japonii, która jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych światłem krajów na naszej planecie.

 W skali całej Europy najgorzej jest w Krajach Beneluksu, na zachodzie Niemiec, północy Włoch oraz w Anglii. Najłatwiej dostrzec gwiazdy na północy Skandynawii oraz na wschodzie kontynentu.

W Polsce najbardziej zanieczyszczony światłem jest Górnośląski Okręg Przemysłowy z Katowicami na czele. Problem z dostrzeżeniem wszystkich gwiazd mają zwłaszcza mieszkańcy całej południowej i środkowej części naszego kraju. Najmniej zanieczyszczone światłem są dzielnice wschodnie, a zwłaszcza północny wschód.

 W naszym kraju jak dotąd powstały dwa parki ciemnego nieba. Jeden z nich, Izerski Park Ciemnego Nieba, utworzono w zachodniej części Sudetów. W dolinie Izery i Jizery, w tym w okolicach schronisk Chatka Górzystów i Orle, nocne niebo jest dwukrotnie jaśniejsze od nieba nieskażonego zanieczyszczeniem światłem, ale i tak jest znacznie ciemniejsze od nieba miejskiego, gdzie jasność nocnego nieba może być ponad 40 razy większa od naturalnej.

Turyści mogą zachwycać się niezwykle ciemnym niebem usianym milionami gwiazd, z dala od obszarów zabudowanych. Jak czytamy na stronie internetowej projektu: Pomysł utworzenia parku ciemnego nieba w Górach Izerskich powstał z potrzeby przekazania społeczeństwu wiedzy na temat zanieczyszczenia światłem.

Zadanie to ważne, ponieważ wciąż zbyt mało informacji o tym zjawisku dociera do społeczeństwa a przeciwdziałanie zanieczyszczeniu świtałem powinno być uwzględnione w naszych działaniach mających na celu ochronę środowiska naturalnego.

Projekt był realizowany podczas Międzynarodowego Roku Astronomicznego w porozumieniu ze stroną czeską. Szlak prowadzący przez Halę Izerską i schronisko ma długość 10-15 kilometrów. Najwięcej gwiazd można dostrzec oczywiście w najdłuższą noc w roku, czyli z 21 na 22 grudnia, jednak także latem niebo usiane jest miliardami świecących punkcików, których w takiej liczbie w mieście nie zobaczymy.

Wszyscy, którzy planują w najbliższym czasie wybrać się szlakiem Izerskiego Parku Ciemnego Nieba powinni się wyposażyć w latarkę i bardzo ciepło się ubrać, nawet pomimo wiosennych temperatur na nizinach, bo przy pogodnym niebie, temperatura może być bardzo niska.

Drugie takie miejsce to Park Gwiezdnego Nieba "Bieszczady", który oficjalnie zostanie powołany do życia 8 marca ubiegłego roku. Obejmuje on 114 tysięcy hektarów obszaru w Ciśniańsko-Wetlińskim Parku Krajobrazowym, Parku Krajobrazowym Doliny Sanu i Bieszczadzkim Parku Narodowym.

Najciemniejszym niebem może się poszczycić rejon dawnej wsi Bukowiec, około 1,5 kilometra od granicy polsko-ukraińskiej. Znajduje się tam pole biwakowe kontrolowane przez Straż Graniczną, która pozwala amatorom gwieździstego nieba na nocne obserwacje.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/113528,odwiedz-te-miejsca-w-swiatowy-tydzien-ciemnego-nieba

post-31-0-94920500-1398363794.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuch klasy X na Słońcu

W nocy z 24 na 25 kwietnia Słońce popisało się najbardziej energetycznym wybuchem zaliczanym do klasy X - informuje serwis NASA SpaceWeather.com.

Jeszcze niedawno tarcza Słońca była usiana dużą liczbą plam, a liczba Wolfa opisująca aktywność naszej dziennej gwiazdy sięgała ponad 200. Teraz plam jest mniej i liczba Wolfa sięga tylko 70. Nie oznacza to jednak, że Słońce przestało nas zaskakiwać.

Chowający się za zachodnim brzegiem tarczy duży kompleks obszarów aktywnych oznaczonych numerami 2035-2046 jeszcze raz dał znać o sobie. W nocy z 24 na 25 maja o godzinie 2.32 popisał się on wybuchem klasy X1.4. Ponieważ rejon wybuchu znajdował się daleko od centrum tarczy Słońca, materia w nim wyrzucona najprawdopodobniej nie dotrze do naszej planety. Słońce znajduje się obecnie w maksimum swojego 11-letniego cyklu aktywności. Jest ono dość nietypowe, bo ma podwójną strukturę. Pierwszy, niższy pik, pojawił się na przełomie roku 2011 i 2012. W drugiej połowie roku 2012 i prawie cały rok 2013 Słońce było spokojniejsze. Pod koniec 2013 roku aktywność zaczęła jednak rosnąć i wciąż utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Wybuch-klasy-X-na-Sloncu,wid,16563270,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa 209P/LINEAR może spowodować na Ziemi imponujący deszcz meteorów

Kometa 209P/LINEAR, która w maju minie Ziemię w bliskiej odległości, może spowodować powstanie jednego z najbardziej spektakularnych deszczów meteorytów ostatnich lat. Według astronomów powinniśmy go zobaczyć już 24 maja.

Eksperci przewidują, że intensywność deszczu meteorów będzie znaczna i może osiągać nawet 400 meteorów na godzinę. Dla porównania, w ubiegłym roku największą intensywność osiągnęły Perseidy i notowano od 100 do 120 meteorów na godzinę. Szczyt roju według obliczeń powinien wystąpić o 06:29 UTC w dniu 24 maja.

Kometa 209P/LINEAR została odkryta dziesięć lat temu. Ostatecznie ustalono, że 24 maja 2014 roku zbliży się ona do Ziemi na odległość 0,05 jednostek astronomicznych. To tylko 7,4 miliona kilometrów. Wcześniejsze badania wskazują, że przejście komety może spowodować potężny deszcz meteorytów spowodowane przez fakt, że cząstki pyłu z jej warkocza spłoną o ile wejdą w atmosferę naszej planety, powodując ogromną liczbę tak zwanych "spadających gwiazd.

Meteory będą widoczne na niebie północnej półkuli a ich umiejscowienie na nieboskłonie to gwiazdozbiór Żyrafy. Meteory powinny się pojawiać jeszcze przed perygeum i chwilę po nim, ale ich intensywność będzie w tym okresie mniejsza. Meteory powinny być widoczne przynajmniej 2 dni przed i po szczycie, ale najlepsze warunki obserwacji będą z dala od świateł miast.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/kometa-209plinear-moze-spowodowac-ziemi-imponujacy-deszcz-meteorow

Dodaj ten artykuł do społeczności

Źródło: 123rf.com

post-31-0-17990100-1398445466.jpg

post-31-0-06642200-1398445481.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wyglądałaby Droga Mleczna nad wygaszonymi Warszawą, Gdańskiem i Krakowem [ZOBACZ]

Gdyby na jedną noc wyłączyć wszystkie światła na świecie, niebo nad głowami mogłoby nas mocno zaskoczyć. Rozpoczął się Międzynarodowy Tydzień Ciemnego Nieba.

Zaświetlenie nocnego nieba to dziś jeden z najpoważniejszych problemów astronomii. Naukowcy i pasjonaci chcący doświadczyć piękna ciemnego nieba muszą przemierzać w jego poszukiwaniu setki kilometrów. Amatorom często wystarczają tereny wiejskie, lecz zawodowcy wolą szczyty gór lub pustynne płaskowyże. Postępująca urbanizacja, a wraz z nią zwiększająca się ilość sztucznych świateł pochłania ostatnie ostoje ciemnego nieba.

Problem doskonale widać z kosmosu. Nocą tereny miejskie świecą tak mocno, że bez trudu można dostrzec je z orbity gołym okiem. Wykonując zdjęcia tych obszarów powstała niezwykła mapa przedstawiająca zaświetlenie Ziemi nocą, co w prosty sposób przekłada się na jakość nieba nad naszymi głowami. Im więcej światła - tym mniej gwiazd na niebie.

 

Także w Polsce coraz trudniej o dobre niebo. Ostatnimi ostojami ciemności są u nas Mazury i Bieszczady. To właśnie w tych ostatnich od czwartku do niedzieli lubelski oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii już po raz 11. organizuje Bieszczadzki Zlot Astronomiczny 2014. Setki pasjonatów ciemnego nieba z całego kraju zjadąię do Stężnicy, aby podziwiać uroki ciemności.

Oczywiście dobrze by było doświadczać piękna nocnego nieba na co dzień bez ruszania się z domu. To chyba marzenie każdego miłośnika astronomii. Ich wizję postanowił "urealnić" francuski astronom Thierry Cohen. Zdjęcia niektórych miast spreparował w taki sposób, aby wyglądały na kompletnie wygaszone. Można się więc przekonać, jak wyglądałaby Droga Mleczna nad Nowym Jorkiem czy Szanghajem. Do kolekcji zdjęć Therry'ego Cohena dodaliśmy trzy zdjęcia polskich miast - Warszawy, Gdańska i Krakowa.

Niebo nad zaciemnioną Warszawą:

 Niestety w XXI wieku taka wizja jest nadal nierealna. Ponad 90 proc. mieszkańców Europy żyje w miejscach, z których już od kilkudziesięciu lat nie widać Drogi Mlecznej, a gołym okiem dostrzec można nocą jedynie kilkadziesiąt gwiazd.

Aby uświadomić ludziom, jakie mogą być efekty niegospodarnego zarządzania światłem, w 2003 roku amerykańska studentka Jennifer Barlow zorganizowała po raz pierwszy Międzynarodowy Tydzień Ciemnego Nieba. Obchodzimy go w dniach 20-26 kwietnia.

- Chciałabym, aby ludzie mogli zobaczyć cuda nocnego nieba bez negatywnego wpływu zaświetlenia miejskiego. Wszechświat jest naszym widokiem na przeszłość i naszą wizją przyszłości - wyjaśnia Barlow. Głównymi celami Międzynarodowego Tygodnia Ciemnego Nieba jest m.in. celebrowanie rozgwieżdżonego nieba, zwiększenie świadomości na temat negatywnego wpływu nieodpowiedniego miejskiego oświetlenia oraz zachęcenie ludzi do ochrony ciemnego nieba.

Takich działań nie brakuje również w Polsce. Miłośnicy astronomii przy współpracy z zawodowymi astronomami i lokalnymi urzędnikami doprowadzili do tego, że w kilku miejscach ciemne niebo jest już chronione dzięki zainstalowaniu "bezpiecznych" dla nieba lamp ulicznych oraz wygaszaniu późną nocą niepotrzebnych iluminacji.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,15833948,Jak_wygladalaby_Droga_Mleczna_nad_wygaszonymi_Warszawa_.html

 

post-31-0-47478700-1398445712.jpg

post-31-0-63401600-1398445731.jpg

post-31-0-19857000-1398445775.jpg

post-31-0-60435500-1398445788.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy sygnał radiowy z kosmosu

Od lat człowiek nasłuchuje sygnałów z kosmosu licząc, że być może gdzieś tam istnieje inteligentne życie, które próbuje nawiązać z nami (a właściwie z jakimkolwiek innym życiem) kontakt. W 2007 w australijskim Parkes Observatory wykryto dziwny, bardzo krótki sygnał radiowy z kosmosu, a teraz odebrano go także w Puerto Rico potwierdzając w końcu jego autentyczność.

Sygnał ten wyróżnia się nieco od kosmicznego szumu, bo jest w zasadzie serią silnych sygnałów - każda trwa zaledwie kilka tysięcznych części sekundy. Problem był w tym, że wykryto go (choć kilkukrotnie) tylko w Parks Observatory, a astronomowie do tego nie mogli dojść do konsensusu na temat jego pochodzenia. Niektórzy sądzili, że jest on pochodzenia ziemskiego, a według niektórych teorii sygnał miał być generowany przez sam wadliwy radioteleskop - w końcu nie udawało się go wykryć z pomocą żadnego innego sprzętu, a w grę wchodziło naprawdę duże odkrycie - na skalę porównywalną z wykryciem rozbłysków gamma.

Łącznie przez lata zarejestrowano kilka sygnałów, które od nazwiska odkrywcy nazwane zostały serią Lorimera. A to, że dało się je wykryć tylko z pomocą jednego radioteleskopu nie było jedynym problemem. Astronomowie nie mogli bowiem wymyślić jakie zjawisko byłoby w stanie wywołać taki sygnał.

Na podstawie dyspersji fali radiowej naukowcy byli w stanie ustalić źródło ich pochodzenia, jednak w niczym to nie pomogło, okazuje się bowiem, że sygnał pochodzi z trudnej do wyobrażenia odległości kilku (około 3) miliardów lat świetlnych.

Teraz sygnał taki udało się w końcu zarejestrować z pomocą radioteleskopu o największej czaszy na świecie znajdującego się w Obserwatorium Arecibo w Portoryko. Potwierdziło się zatem, że nie jest to artefakt wywołany w Parks Observatory lecz nadal pozostają pytania - skąd sygnał pochodzi i co właściwie go wywołało.

Pomiary dyspersji wskazują, że źródło sygnału może znajdować się poza naszą galaktyką i musi pochodzić z bardzo gęstego źródła takiego jak gwiazdy neutronowe lub czarne dziury, jednak nie da się na razie wykluczyć teorii mówiących o znajdujących się w naszej galaktyce nieregularnych radioźródłach (RRAT) lub magnetarach (gwiazdach neutronowych o bardzo silnym polu magnetycznym).

Dokładniejszy nasłuch może pozwolić na ustalenie źródła, lecz idealną sytuacją byłoby wykrycie sygnału w czasie rzeczywistym co pozwoliłoby na ustalenie kierunku jego pochodzenia i optyczną identyfikację, chociażby w przybliżeniu, jego źródła.

Źródło: National Geographic

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/19079/tajemniczy-sygnal-radiowy-z-kosmosu

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pogoni za utraconą ciemnością miłośnicy nieba uciekają w Bieszczady

Dziesiątki teleskopów i lornetek, kilometry kabli, mapy nieba, "wiaderka okularów". I trzy słynne, wspaniałe bieszczadzkie noce.

Najpierw zniknęła Droga Mleczna, a potem większość widocznych dotąd gołym okiem gwiazd. Winna tego jest postępująca urbanizacja. Zanieczyszczenie nieba światłem to problem, z którym astronomowie i miłośnicy astronomii borykają się od kilkudziesięciu lat.

 

Zawodowi astronomowie uciekli ze swoimi teleskopami na szczyty gór - ostatnie wyspy ciemnego nieba. Polscy miłośnicy astronomii ciemności szukają albo na Mazurach, albo w Bieszczadach. To dwie ostatnie ostoje naprawdę ciemnego nieba w Polsce.

Mazur astronomowie trochę się boją - przez dużą wilgotność powietrza i nadmiar turystów. Dlatego już od 11 lat miłośnicy astronomii spotykają się na południowo-wschodnim końcu naszego kraju, w Bieszczadach. Właśnie teraz w Stężnicy k. Baligrodu odbywa się 11. Bieszczadzki Zlot Astronomiczny.

Na facebookowej stronie "Z głową w gwiazdach" znajdziecie moje krótkie relacje na gorąco (także wideo) z tego zlotu:

 

Z głową w gwiazdach

Jest pogoda, rozstawiamy sprzęt

Zapraszam Was do wysłuchania kilku słów o tym, co planuje dzisiejszej nocy. I tak, Bruno też obserwuje. Co? Posłuchajcie go sami

Kto to wymyślił

Idea zlotu zrodziła się w głowie Adama Kisielewicza - miłośnika astronomii i członka lubelskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. - Na forum astronomicznym jakoś tak się przyjęło, że mieszkam "prawie w Bieszczadach". A z Lublina ja mam w Bieszczady 300 kilometrów! - mówi Adam Kisielewicz.

Pierwotnie zlot organizowany był w Cichej Dolinie w miejscowości Roztoki Górne. W 2003 roku w pierwszym zlocie uczestniczyło ok. 60 osób. - To było naprawdę dzikie miejsce. Absolutnie czarne niebo i mały ośrodek, pod który podchodziły niedźwiedzie i wilki. Po dziewięciu latach, gdy zlot się rozrósł, trzeba było się przeprowadzić. - Od dwóch lat spotykamy się więc tutaj - kilkanaście kilometrów na północ od Roztok w miejscowości Stężnica obok Baligrodu - dodaje organizator zlotu. W 11. zlocie bierze udział 127 osób.

Miejsce do idealnych nie należy, nad horyzontem widać już łunę od pobliskiego Baligrodu czy nieco bardziej odległego Leska. Ale dziś coraz ciężej o duży ośrodek mogący pomieścić tylu pasjonatów nieba w miejscu, w którym jednocześnie brak cywilizacji. - Jak tak dalej pójdzie, to zostaną nam namioty rozbite na jakiejś połoninie - żartuje jeden z uczestników. - Paradoksalnie największe zaświetlenie okolicy powoduje ośrodek, w którym mieszkamy. Na szczęście mamy go w tym czasie na wyłączność i właściciel specjalnie dla nas gasi wszystkie latarnie. Wtedy jest nieźle - dodaje.

A gdy nastaje ciemność? Tu nikt nie idzie spać! No, może poza dziećmi rodziców, którzy odjechali na punkcie gwiazd. Wśród nich są jednak i mali ciekawscy, którzy mocno zaspani prawie na oślep krążą między teleskopami rodziców, byle rzucić jeszcze raz okiem na ulubioną planetę.

Morze teleskopów

A teleskopów na zlotach jest co nie miara! Organizatorzy na łące wyznaczyli dwa duże obszary odgrodzone taśmą. W obu zwykle stoją trochę inne teleskopy. - To ukłon w stronę "wizualowców". Trochę przeszkadzaliśmy im ekranami swoich komputerów - wyjaśnia Michał Kałużny, jeden z pionierów polskiej astrofotografii, którego dzieła można podziwiać na portalu Astrofotografia.pl.

"Wizualowcy" to ludzie obserwujący niebo przy użyciu własnych oczu - z pomocą teleskopu lub lornetki. Długo przed rozpoczęciem obserwacji adaptują swój wzrok do ciemności, by móc wychwycić każdy detal oglądanego na niebie obiektu. Każde źródło sztucznego światła psuje im proces adaptacji.

- Astrofotografowie robią zdjęcia nieba. Wykorzystują w tym celu lustrzanki cyfrowe lub dedykowane astrofotografii matryce CCD podpięte do teleskopu. Całość osadzona jest na specjalnych statywach nazywanych montażami, które obracają się wraz z obrotem Ziemi, niwelując wynikający z tego ruch obiektów w kadrze. Dzięki temu obrazy naświetlane przez wiele godzin pozostają nieruchome - wyjaśnia Kałużny. Można wtedy zobaczyć dużo więcej, ale na monitorze komputera. Sprzęt do astrofotografii pełen jest różnej elektroniki, której pracę koordynują właśnie przenośne komputery. Ich ekrany denerwowały "wizualowców", stąd w tym roku podział pola obserwacyjnego.

Wśród jednych i drugich można znaleźć osoby mniej lub bardziej zaawansowane w swoim hobby (autor tekstu do tej pory był "wizualowcem" - od tego roku stawia pierwsze kroki w astrofotografii).

Na zlocie są jednak też osoby, które dopiero zaczynają przygodę z astronomią. Liczba dziedzin i tematów w astronomii amatorskiej jest tak duża, że można poczuć się w tym wszystkim nieco zagubionym. Stąd bardziej doświadczeni miłośnicy astronomii przygotowują na zlocie prezentacje, które przybliżają innym wybraną dziedzinę.

W tym roku w Stężnicy można posłuchać o popularyzowaniu astronomii, zaawansowanej obróbce zdjęć kosmosu, czy dowiedzieć się więcej o niby-gwiazdozbiorach, czyli tzw. asteryzmach. Ta część oraz wieczorne obserwacje są ogólnodostępne. Mogą w nich udział wziąć wszyscy chętni. Koszt uczestnictwa w zlocie pokrywa właściwie nocleg (choć śpi się raczej w dzień), wyżywienie i okolicznościowe koszulki. Wiedza jest dla każdego dostępna za darmo.

Quiz dla początkujących

Od kilku lat wśród nowych osób przyjeżdżających na zlot organizowany jest konkurs "Adept". - Skierowany jest on do tych wszystkich, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z obserwacjami nieba. Chcemy im w tym trochę pomóc - wyjaśnia Krzysztof Zbroszczyk, twórca konkursu. - Młodzi adepci astronomii rozwiązują przygotowany wcześniej quiz. Pytania w tym roku dotyczą Układu Słonecznego, jego planet, księżyców czy planetoid. Dla osób, które uzyskają najlepsze wyniki, sponsorzy ufundowali atrakcyjne nagrody - między innymi teleskopy, lornetki, atlasy nieba i poradniki astronomiczne. To wszystko ma pomóc młodym adeptom w rozpoczęciu przygody z astronomią. - mówi Zbroszczyk.

Zlot trwa od czwartku i kończy się w niedzielne popołudnie. Wiele teleskopów jednak nadal nie stoi na polu, a w skrzyniach. Pierwsze dwie noce były ciemne, lecz pochmurne, a nawet deszczowe. Teraz pasjonaci gwiazd czekają na noc z soboty na niedzielę. To ostatnia szansa na zobaczenie słynnego bieszczadzkiego nieba. Szczęśliwie dla nich prognozy wydają się optymistyczne.

Od redakcji:

Jeśli chmury się nie rozstąpią, miłośnikom nieba pozostanie oglądać niebo w komputerze, np. w naszym "Dużym Kadrze" - najlepsze zdjęcia z teleskopu Hubble'a w 24. rocznicę jego wyniesienia na orbitę.

http://wyborcza.pl/1,75476,15860416,W_pogoni_za_utracona_ciemnoscia_milosnicy_nieba_uciekaja.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Naukowcy rozwiązali tajemnicę jednej z najjaśniejszych supernowych

Tajemnica jednej z najjaśniejszych supernowych PS1-10afx wreszcie odkryta. Naukowcy zauważyli, że między PS1-10afx a naszą planetą znajduje się wcześniej niedostrzegana galaktyka, której działanie można porównać do szkła powiększającego. Dzięki temu supernowa sprawiała wrażenie większej i jaśniejszej niż pozostałe obiekty tego typu.

PS1-10afx to supernowa znajdująca się w gwiazdozbiorze Wodnika. Odkryta została w 2010 roku w ramach programu Pan-STARRS (system czterech teleskopów na Hawajach).

Od początku intrygowała naukowców. Wszystko za sprawą jej wyjątkowego blasku. Obserwatorzy PS1-10afx podkreślali, że świeci ona 100 miliardów razy jaśniej niż Słońce.

- Istnieje kilka rzadkich supernowych, które są niezwykle jasne, ale PS1-10afx to zupełnie inna klasa. Ona wyróżnia się pod każdym względem: ewoluowała zbyt szybko, świeci zbyt jasno - powiedział dr Robert Quimby z Uniwersytetu Tokio, który prowadził badania.

Niezidentyfikowana galaktyka kosmicznym szkłem powiększającym

Przyczyn niesamowitego blasku doszukiwano się na początku w pochodzeniu supernowej. Naukowcy założyli bowiem, że powstała ona w wyniku nietypowego wybuchu - tzw. SLSN.

Niedawno jednak dzięki obserwacji teleskopowym udało się odkryć, że między PS1-10afx a naszą planetą znajduje się "coś" w rodzaju kosmicznego szkła powiększającego. Ta lupa to galaktyka, która zagięła promieniowanie emitowane przez supernową kierując je ku Ziemi i pozornie wzmacniając. Ten zabieg przez naukowców nazywany jest soczewkowaniem grawitacyjnym.

Zauważono więc, że PS1-10afx była tak naprawdę zwykłym wybuchem typu Ia (powstającym w wyniku eksplozji białego karła).

Dlaczego wyników nie można podważyć?

Naukowcy po odkryciu uznali, że ich nowa teoria ma sens, ale "nie posiadają bezpośrednich dowodów na pojawienie się zjawiska soczewkowania grawitacyjnego".

- Żeby inni uznali nasze wyniki potrzeba było trochę magii... ale jest pewien problem: środowisko naukowców zazwyczaj nie kupuje magii - zażartował naukowiec.

Ekspertom zależało więc na tym, żeby potwierdzić swoje badania. Zauważyli, że nawet gdyby supernowa znikła, to soczewkowanie grawitacyjne nadal by się pojawiało. Aby to udowodnić zespół użył jednego z teleskopów na Hawajach, dzięki któremu można było zaobserwować galaktykę, w której znajduje się supernowa.

Astronomowie zauważyli również, że między PS1-10afx a naszą planetą cały czas znajduje "szkło powiększające". - Między supernową a Ziemią cały czas znajduje się wcześniej niezidentyfikowana galaktyka - podkreślił dr Quimby.

Dlaczego dopiero teraz udało się ją odkryć? Ponieważ jej światło znikło w blasku światła supernowej. - Mimo że galaktyka-soczewka znajduje się bliżej naszej planety, wydaje się, że świeci słabiej, bo posiada starsze gwiazdy. To tak jak światło latarki, która ma słabe baterie. Nie świeci ona już tak jasno - porównał naukowiec.

 

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/naukowcy-rozwiazali-tajemnice-jednej-z-najjasniejszych-supernowych,120838,1,0.html

 

post-31-0-31542200-1398582899.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najzimniejszy brązowy karzeł jednym z naszych najbliższych sąsiadów

Mamy nowego sąsiada - informują naukowcy, którzy odkryli brązowego karła oznaczonego jako WISE J085510.83-07.442.5. Dzięki dwóm kolejnym zdjęciom, które udało się wykonać tej pseudogwieździe, naukowcy stwierdzili, że znajduje się ona zaledwie 7,2 lat świetlnych od naszego Układu Słonecznego. Co więcej jest rekordzistą, ponieważ to najchłodniejszy brązowy karzeł, jaki udało się odkryć. Jego temperatura podobna jest do tej, która panuje na biegunie polarnym.

Brązowy karzeł WISE J085510.83-071.442.5 został odkryty w 2010 roku. Od tego czasu za pomocą teleskopów WISE i Spitzera wykonano mu dwa dodatkowe zdjęcia. Jedno w 2013 roku, a drugie w 2014 roku. Na ich podstawie naukowcom udało się potwierdzić, że odkryty obiekt to rzeczywiście brązowy karzeł. Zauważyli również, że jest on najzimniejszym obiektem tego typu i znajduje się blisko Układu Słonecznego.

To ekscytujące doświadczenie odkryć tak bliskiego sąsiada Układu Słonecznego - przyznał Kevin Luhman, profesor astronomii i astrofizyki na Państwowym Uniwersytecie w Pensylwanii. - Co więcej, ekstremalne wartości temperatur tego obiektu powinny powiedzieć nam więcej o atmosferze planet, które mają podobne zakresy temperatury - dodał.

Rekordzista wśród brązowych karłów

Brązowe karły powstają podobnie jak gwiazdy, czyli w wyniku kolapsu obłoku molekularnego (kurczenie się skupisk materii pod wpływem grawitacji). Jednak z czasem zaczyna brakować im masy do spalania paliwa jądrowego i wypromieniowywania światła. Ostatni z odkrytych brązowych karłów, któremu nadano oznaczenie WISE J085510.83-071442.5, ma jak dotąd najniższą temperaturę - między -48 a -13 st. C. To bardzo niskie wartości w porównaniu do dotychczasowego rekordzisty, którego temperatura wynosiła około 25 st. C.

Nasz bliski sąsiad

Innym elementem, który sprawia, że ten brązowy karzeł jest wyjątkowy jest dystans, który dzieli nasz Układ Słoneczny, a WISE J085510.83-071442.5. Okazuje się bowiem, że wynosi on "zaledwie" 7,2 lat świetlnych, co sprawia, że ten brązowy karzeł jest jednym z naszych najbliższych kosmicznych sąsiadów.

Mimo niewielkiej odległości WISE J08510.83-071442.5 nie wydaje się być atrakcyjnym celem podróży w dalekiej przyszłości. - Ewentualne planety, które krążyłyby wokół tego brązowego karła miałyby zbyt niską temperaturę, żeby mogło istnieć na nich życie, jakie znamy - zaznaczył prof. Luhman.

Najmniejszy spośród obiektów swojej klasy

Teleskop WISE mógł dostrzec tego brązowego karła tylko dlatego, że dwukrotnie przeskanował całe niebo w podczerwieni, a jak podkreślają naukowcy " tego typu intrygujące obiekty mogą być niewidoczne podczas zwykłych obserwacji". Jednak uda się je dostrzec, ponieważ ich "blask termiczny" odznaczy się właśnie w podczerwieni.

Masę WISE J085510.83-07144.5 można szacować na od 3 do 10 razy większą od masy Jowisza. Taka masa może oznaczać, że jest on gazowym gigantem (podobnym właśnie do Jowisza), który został wyrzucony z pierwotnego systemu solarnego. Jednak naukowcy bardziej skłaniają się do teorii, która zakłada, że jest to raczej brązowy karzeł, niż planeta. Jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, to WISE J08510.83-071442.5 jest najmniejszym tego typu obiektem.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/najzimniejszy-brazowy-karzel-jednym-z-naszych-najblizszych-sasiadow,120995,1,0.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brązowe karły powstają podobnie jak gwiazdy, czyli w wyniku kolapsu obłoku molekularnego (kurczenie się skupisk materii pod wpływem grawitacji). Jednak z czasem zaczyna brakować im masy do spalania paliwa jądrowego i wypromieniowywania światła.

 

Sorry.. ale Pawle, Ty chociaz czytasz to co wklejasz? Przeciez to bzdury! W brazowych karlach nigdy nie dochodzi do spalania "paliwa jadrowego" i wypromienowywania swiatla. Brazowe karly to takie "nieudane" gwiazdy - maja zbyt mala mase(a co za tym idzie temperature) by zapoczatkowac reakcje spalania wodoru w hel, i swieca tylko i wylacznie wskutek rozgrzania termicznego wywolanego kolapsem grawitacyjnym. Jedynie co to moga one przeprowadzac synteze deuteru - ale tylko na poczatku swojego istnienia.

 

Nasz Jowisz jest w pewnym sensie brazowym karlem - tez "swieci"(promienuje). Gdyby jego masa byla, o ile pamietam, 12 razy wieksza to stalby sie gwiazda.

 

Szukanie rzetelnych informacji na portalach typu TVN24, Onet, WP, czy nawet Wikipedia nie jest dobrym pomyslem... a przynajmniej powinienes czytac to co nam tu wlejasz ;)

  • Like 3

William Optics Zenithstar 73 III APO, Sky-Watcher Star Adventurer GTi, ZWO ASI1600MM Pro, ZWO EAF 5v, Filtry + kabelki

 

http://www.astrobin....s/FunkyKoval35/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to właśnie masa równa 12-13 mas Jowisza to wg wielu astronomów granica, powyżej której obiekt staje się brązowym karłem. Poniżej tej masy energia kolapsu ogrzewa obiekt i w pewnym momencie się stabilizuje, ale wewnątrz nie zachodzą reakcje jądrowe. Powyżej tej masy może dojść do syntezy jądrowej helu 3 z deuteru i protonów, powyżej masy równej 50-60 mas Jowisza może zachodzić też synteza helu 4 z litu i protonu. Powyżej masy 75-80 mas Jowisza obiekt może stać się 'udaną' gwiazdą spalającą wodór w hel :) Wg mnie stwierdzenie "Jednak z czasem zaczyna brakować im masy do spalania paliwa jądrowego i wypromieniowywania światła." nie jest nieprawidłowe, bo w brązowych karłach może zachodzić fuzja jądrowa deuteru i litu i rzeczywiście po wykończeniu zapasów reakcje jądrowe ustają. Choć oczywiście zdanie to nie mówi nic o różnicach pomiędzy brązowym karłem i 'zwykłą' gwiazdą, a dodatkowo nie ma zastosowania do obiektu opisanego w artykule, ponieważ ma on masę mniejszą od 12-13 mas Jowisza :)

 

http://www.britannica.com/EBchecked/topic/81685/brown-dwarf

http://en.wikipedia.org/wiki/Brown_dwarf

http://starchild.gsfc.nasa.gov/docs/StarChild/questions/question62.html

http://pl.wikipedia.org/wiki/Br%C4%85zowy_karze%C5%82

  • Like 4

jolo-astrojolo.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ilustrację powyższej informacji (post Jolo) o brązowych karłach załączam rysunek z prelekcji, która wygłosiłem kiedyś w Zatomiu.

 

Na tym rysunku pokazano również typy widmowe brązowych karłów (M,L,T,Y).

Aktualnie pełna klasyfikacja gwiazd i brazowych karłów wygląda następujaco: OBAFGKMLTY.

Miłośnicy j.angielskiego zapamiętują to jako :

"Oh Be A Fine Girl/Guy Kiss My Lips Tonite Yahoo!".

Dosłownie tego nie udało mi się przetłumaczyć tak, aby pierwsze litery się zgadzały. Moja wersja tej klasyfikacji widmowej brzmi następujaco:

"Och Bądź Aniołem Fajnego Gatunku Kochaj Mnie Lub Tylko Yeti" :)

 

Na załączonym rysunku ścieżki ewolucyjne planet/planemo (temperatura powierzchniowa vs czas) oznaczono czerwoną przerywaną linią, brązowych karłów - czerwona linia ciągła., gwiazdy - czarna linia ciągła.

Planeta, o której pisze Paweł (0.003Mo<M<0.010Mo) stygła około od jednego do kilku miliardów lat (temperatura powierzchniowa -48C ... -13C).

Gdyby to był brązowy karzeł (0.013Mo<M<0.075Mo) to musiały stygnąć 10 miliardów lat, albo i więcej ...

post-645-0-09718400-1398637901_thumb.jpg

  • Like 4

EQ3_2 z napędem w RA + Cannon 400D + obiektywy 300/200/85mm 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię się powtarzać, ale jak widzę to są Astronomiczne Wiadomości z Internetu koniec kropka dodaję to, co znajdę koniec kropka, chyba każdy z nas ma jakiś rozum, chyba, że go nie ma i potrafi odróżnić. To jest właśnie to chciałem zrezygnować prowadzenia AWI, proszę bardzo teraz mam powód by to zrobić sami sobie szukajcie dodajcie, co Wam ślina na język przyniesie, dość, że człowiek poświęca swój czas, biegnie by włączyć komputer poszukać dla Was, co piszą w Internecie. Macie rękę wolną ja już dodawał nie będę AWI. Mam Ważniejsze sprawy na głowie jak czytając to, co piszecie na temat AWI. Ile razy będę prosił nie komutujemy nie piszemy w AWI i co wielkie g-no ty sobie pisz a my robimy swoje. REZYGNUJĘ nie ma zmiłuj się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię się powtarzać, ale jak widzę to są Astronomiczne Wiadomości z Internetu koniec kropka dodaję to, co znajdę koniec kropka, chyba każdy z nas ma jakiś rozum, chyba, że go nie ma i potrafi odróżnić. To jest właśnie to chciałem zrezygnować prowadzenia AWI, proszę bardzo teraz mam powód by to zrobić sami sobie szukajcie dodajcie, co Wam ślina na język przyniesie, dość, że człowiek poświęca swój czas, biegnie by włączyć komputer poszukać dla Was, co piszą w Internecie. Macie rękę wolną ja już dodawał nie będę AWI. Mam Ważniejsze sprawy na głowie jak czytając to, co piszecie na temat AWI. Ile razy będę prosił nie komutujemy nie piszemy w AWI i co wielkie g-no ty sobie pisz a my robimy swoje. REZYGNUJĘ nie ma zmiłuj się.

Paweł - ale to świadczy o tym, że Twoje Wiadomości są czytane... A że trafiają się w nich lapsusy - to wybacz ale przejście nad nimi do porządku dziennego było by niewybaczalnym błędem ....

Postaw się w roli Młodego Usera, który przeczytał błędną informację i przy najbliższej okazji bazując na niej prowadzi dyskusję - narażając sie tym samym na śmieszność.

Nie powinieneś się obrażać ale docenić wnikliwość Kolegów... przeanalizuj to na chłodno... AWI są potrzebne :)

Ale zrobisz jak chcesz - jednak jeszcze raz napiszę - źle to odebrałeś - choć czytać też powinniśmy co piszemy - nie jesteś młodzianem tylko ,,Starym" Zasłużonym Userem FA - nie uchodzi Ci metoda ,,Kopiuj - Wklej",  parę słów ,,krytyki", wyjaśnienia przy kontrowersyjnej/błędnej informacji potrzebne i nikomu ujmy nie przynosi 8)

Serdecznie pozdrawiam i kryształowego nieba życzę - Jacek  ?
TS T APO 90/600 z TSFLAT2 + Samyang 135 f2 ED z QHY183C + AS 60/240 z RC IMX290M + Canon 550D - sadzane na ZEQ25GT + Nikon 12x50 EX do podglądania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem do strony internetowej NASA, gdzie piszą o najchłodniejszych brązowym karle WISE J085510.83-071442.5:
http://www.nasa.gov/jpl/wise/spitzer-coldest-brown-dwarf-20140425/
I znalazłem tam takie zdania:
...WISE J085510.83-071442.5 is estimated to be 3 to 10 times the mass of Jupiter. With such a low mass, it could be a gas giant similar to Jupiter that was ejected from its star system. But scientists estimate it is probably a brown dwarf rather than a planet since brown dwarfs are known to be fairly common. If so, it is one of the least massive brown dwarfs known...

 

Poniżej podałem moje szybkie tłumaczenie:
...Szacuje się, że masa WISE J085510.83-071442.5 jest 3 do 10 razy większa od masy Jowisza. Z taką małą masą ten obiekt raczej powienien być uważany za planetę-olbrzyma, który został wyrzucony ze swojego układu planetarnego. Jednakże naukowcy oceniają, że raczej to jest brązowy karzeł niż planeta ponieważ brązowe karły występują dość powszechne. Jeżeli tak, to jest to najmniej masywny znany brązowy karzeł...

 

Paweł wkleił informację o najzimniejszym brązowym karłe WISE J085510.83-071442.5 co wzbudziło słuszne wątpliwości (Paweł nie obrażaj się!!! Robisz pożyteczną rzecz z AWI), bo jego masa jest poniżej powszechnie przyjętej za masę minimalną dla brązowych karłów (coś ok.13 mas Jowisza). A na stronie NASA piszą, że to jednak może być brązowy karzeł.
Oj mieszają nam w głowach ci naukowcy ... :) 
Brązowy karzeł o masie 3-10 mas Jowisza ???
Jak mało jeszcze wiemy o tych ciałach niebieskich :)

 

Animowany gif ze złożonymi zdjęciami z teleskopów WISE i Spitzer, na których odkryto ten obiekt:
pia18002-full-640.gif

 

Sąsiedztwo gwiezdne naszego Słońca ze wskazaniem pozycji samotnego najzimniejszego brązowego karła WISE J085510.83-071442.5:
pia18003-full_0.jpg

 

 

Tak wygląda wizja artystyczna tego brązowego karła:
pia18001-main_1.jpg

  • Like 1

EQ3_2 z napędem w RA + Cannon 400D + obiektywy 300/200/85mm 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Pawła Barana

 

zacytowane przez Ciebie zdanie:

 

Brązowe karły powstają podobnie jak gwiazdy, czyli w wyniku kolapsu obłoku molekularnego (kurczenie się skupisk materii pod wpływem grawitacji). Jednak z czasem zaczyna brakować im masy do spalania paliwa jądrowego i wypromieniowywania światła.

 

Było tylko niezręcznością dziennikarza a nie czymś typu 2+2=5.   Może nawet było do obronienia czyli trafne!

 

Zwrot: "Jednak z czasem zaczyna brakować im masy" oznaczać mógł ...  Z CZASEM BIEGNĄCEGO CORAZ WOLNIEJ I MNIEJ WYDAJNIE PIERWOTNEGO KOLAPSU brakuje (dojścia do) takiej masy która daje szanse na ...

 

Ja tak to sobie wytłumaczyłem jak pierwszy raz to czytałem.

 

Skoro tak i to zdanie daje się jednak sensownie bronić to wszytko de facto było do przyjęcia.

 

Pisz nam tu dalej.

 

Proszę Cię.

 

 

Pozdrawiam

p.s.

Przy okazji powiem coś jeszcze. Dziennikarze/reporterzy są różni (bywają niezręczni)

Ale z moich obserwacji wynika, że Paweł praktycznie nigdy nie przeoczył ważnej informacji związanej z astronomia czy kosmosem!

Jego newsy są bezcenne - sygnalizują perfekcyjnie tematy na które nalezy zwrócić uwagę.

 

Jeśli Paweł mnie nie posłucha to można minimalnie zmienić tytuł dodajac dopisek: "(cytaty)" lub  "(cytaty z różnych źródeł)".

i wtedy to już powinien. Ale uważam że może też zostać tak jak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna oczywista myśl. Nikt z nas nie zna sie dobrze na wszystkim. Gdybym ja znalazł news o jakimś rzekomo rewelacyjnym nowym urządzeniu przydatnym w astrofotografii to bym go zacytował nie analizując całymi minutami każdego zdania. W wątku de facto "cytaty"  nie piszemy doktoratów ;)

Pozdrawiam

p.s.

Jeśli zacytowałbym to ze strony jakiegos oszusta czy kompletnych nieuków astrofociarskich to pewnie dostałbym PW od Aliena

żeby tę stronę omijać następnym razem :)

 

 

 

 

Mars Rovera - jednego z łazików marsjańskich - można było niedawno (może nadal?) oglądac w Centrum Niebo Kopernika

post-1068-0-73688900-1398688723_thumb.jp

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie AWI jest bardzo przydatne, jestem nowym uczestnikiem FA.I tak błądze po tym forum czasami, nie wiedząc co przeczytać, a jakbym zaczął sam szukać informacji w internecie to nie wiadomo ile głupot bym się dowiedział, a ile prawdziwych rzeczy.  A tutaj krótko, wszystko w jednym temacie. Nie rezygnuj proszę ^^. Jeszcze jedna szansa :D

  • Like 1

Lornetka DO Silver III 10x50

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę tak Astronomiczne Wiadomości z Internetu powstały na Forum Astromaniaka, początek miały tytuł Astronomiczne Wiadomości bez słowa z Internetu, potem dodałem słowo Internet, bo są pododawane z kilku źródeł informacje, na dodatek każdy miał prawo dodać to, co znajdzie w Internecie w tym temacie, jak widać, całość opiera się tylko na mnie, szukanie wiadomości dodawanie itd. Mam stary stacjonarny komputer, który chodzi jak chce, muszę włączyć zawczasu by się ta ciuchcia uruchomiła :D , zajmuje to czas, szukanie tak samo dodawanie jak się już ma wiadomości to małe pikuś dodać tu i na pozostałych forach Astronomicznych. W tym, że mam też inne obowiązki w domu i koło domu.  Kupował nowego komputera nie będę, bo mam inne wydatki astronomiczne, chodzi stary dziadek niech sobie działa, dokąd może oby jak najdłużej, bo wole dokupić sobie akcesoria astronomiczne jak naprawiać dziadka. Zaś dodawanie  wiadomości z internetu, muszę nadal prowadzić sam, pisze to już ostatni raz nie komentujemy tu taj wiadomości zapamiętajcie to sobie albo jak macie krótką pamięć proszę sobie napisać notesie albo w komputerze NIE KOMETUJĘ AWI w tym temacie koniec kropka. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany start rakiety Proton-M z dwoma satelitami

 

Rosyjska rakieta Proton-M wyniosła 28 kwietnia dwa satelity telekomunikacyjne ? kazachskiego KazSat-3 i rosyjskiego Łucz-5W.
Do startu rakiety Proton-M doszło 28 kwietnia o godzinie 06:25 CEST. Start nastąpił z wyrzutni 81 w kosmodromie Bajkonur. Przebiegł prawidłowo i kilka godzin po starcie satelity zostały prawidłowo uwolnione od górnego stopnia Proton-M. Start dokonano w ramach komercyjnej usługi ILS. 
Satelita Łucz-5W ma służyć za przekaźnik do telekomunikacji z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS). Masa tego satelity wynosi 1140 kg. Czas misji oceniany jest na 15 lat. Z kolei KazSat-3 to kazachski satelita telekomunikacyjny. Platforma tego satelity została wykonana  w Rosji, a ładunek telekomunikacyjny przez europejską firmę Thales Alenia. Satelita został wyposażony w 28 transponderów na paśmie Ku. Czas misji tego satelity został zaplanowany na 15 lat.


http://nt.interia.pl/technauka/news-udany-start-rakiety-proton-m-z-dwoma-satelitami,nId,1417005

post-31-0-41155400-1398757286.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierścień ognia nad Antarktydą

Dzisiaj na niebie możemy podziwiać nietypowe zjawisko - obrączkowe zaćmienie Słońca. Zjawisko niestety nie jest widoczne z terenu Polski.

Zaćmienie Słońca ma miejsce wówczas, gdy Słońce, Księżyc i Ziemia ustawią się w jednej linii. Srebrny Glob jest wtedy w stanie przysłonić tarczę naszej dziennej gwiazdy. Ponieważ orbita Księżyca jest nachylona do orbity okołosłonecznej Ziemi pod kątem pięciu stopni, zaćmienia zdarzają się tylko wtedy, gdy Księżyc znajduje się blisko któregoś z węzłów swojej orbity, czyli miejsc, w których przecinają się orbity naszego naturalnego satelity i Ziemi.

Większość ludzi bez problemów odróżnia zaćmienie częściowe od zaćmienia całkowitego. W tym pierwszym tarcza Księżyca nie przechodzi centralnie na tle tarczy Słońca, przez co tylko część naszej dziennej gwiazdy jest przysłonięta. W przypadku zaćmienia całkowitego cała tarcza Słońca jest zasłonięta przez Srebrny Glob.

- Jest jednak jeszcze jeden możliwy wariant. Ponieważ orbity Księżyca i Ziemi są elipsami, rozmiary kątowe naszego naturalnego satelity i Słońca na niebie zmieniają się. Gdy zaćmienie Słońca wypada w okolicach momentu, gdy Księżyc znajduje się najdalej od Ziemi i jego tarcza jest najmniejsza, nie jest ona w stanie w całości zakryć Słońca i mamy do czynienia z zaćmieniem obrączkowym - wyjaśnił dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Zobacz transmisję z częściowego zaćmienia Słońca:

Do takiej właśnie sytuacji dojdzie 29 kwietnia 2014 roku. Co więcej, będzie to zaćmienie nietypowe, bo centralna oś cienia Księżyca ominie Ziemię, podczas gdy brzeg cienia zahaczy o naszą planetę. To tzw. niecentralne zaćmienie obrączkowe, które jest zjawiskiem niezwykle rzadkim. Ze wszystkich zaćmień obrączkowych tylko niespełna 2 proc. to zaćmienia niecentralne.

Pas fazy obrączkowej pojawił się 29 kwietnia 2014 o godzinie 7.57 naszego czasu w Antarktyce. Cały obszar, w którym wystąpi faza obrączkowa, znajduje się na Ziemi Wilkesa (Antarktyda) i ma kształt półkola o średnicy 572 km. Częściowe fazy zaćmienia będą widoczne w południowej części Oceanu Indyjskiego, w całej Australii i na południowych krańcach Indonezji.

 

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/pierscien-ognia-nad-antarktyda/ctnhl

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzkość otrzymała tajemniczy sygnał radiowy z kosmosu

Naukowcy od lat z kosmicznego szumu starają się wyłowić sygnał, który stanowiłby potwierdzenie, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Wszystko możliwe, że takowy sygnał radiowy trafił do nas kilka lat temu, a do dziś nie potrafimy ustalić jego pochodzenia...

Statystyka wskazuje, że życie we wszechświecie nie powinno być niczym niezwykłym, choć rozwinięcie cywilizacji pozaziemskich wymagałoby jednoczesnego zaistnienia kilku różnych czynników. Sygnały właśnie od przedstawicieli takich obcych form życia już od 50 lat stara się znaleźć program SETI i kilka pomniejszych związanych z radioteleskopami na całym świecie.

W 2007 r. australijski teleskop w Parkes Observatory odebrał nietypową serię radiowych sygnałów (tzw. serię Lorimera), których natury do tej pory nie udało się wyjaśnić. Sygnał powtarzał się przez kolejne lata, ale jego detekcja była możliwa tylko w australijskim obserwatorium. Zaczęto zatem myśleć, że jest on powodowany przez sam radioteleskop lub pochodzi z bliżej nieokreślonego miejsca Ziemi. Teraz teorię tą obaliło Arecibo Observatory w Puerto Rico, które odebrało sygnał FRB 121102, łudząco podobny do serii Lorimera. To dowód autentyczności, gdyż Arecibo Observatory ma zainstalowany największy na świecie pojedynczy radioteleskop, który odbiera sygnały z kosmosu, w celu ich dalszej analizy.

Tajemniczy sygnał wyróżnia się od kosmicznego szumu, ponieważ jest tak naprawdę seria silnych sygnałów, każdy o długości 3 milisekund. Wykorzystując zjawisko dyspresji fal radiowych, naukowcom udało się ustalić miejsce ich pochodzenia. Sygnały pochodzą z odległości 3-4 mld lat świetlnych od Ziemia, choć tak naprawdę nie wiadomo co jest ich źródłem. Mogą je emitować czarne dziury, gwiazdy neutronowe, a także ciała niebieskie znacznie bardziej egzotyczne, jak choćby nieregularne radioźródła (RRAT) lub magnetary (gwiazdy neutronowe o silnym polu magnetycznym).

Od zawsze wiedziałem, że odebrane przeze mnie sygnały nie są jedynie artefaktami i nie pochodzą z Ziemi. Intuicja podpowiadała mi, że pochodzą one spoza naszej galaktyki, choć niewykluczony jest także inny scenariusz - powiedział Duncan Lorimer, odkrywca pierwszego z serii sygnałów w 2007 r.

Choć wyjaśnienie to może być najtrudniejsze do przyswojenia, nadawcą sygnałów jak seria Lorimera może być także inteligentna cywilizacja pozaziemska. Dopiero dokładniejsze obserwacje pozwolą powiedzieć coś więcej o tym tajemniczym sygnale. Gdyby natomiast udało się wykryć sygnał w czasie rzeczywistym, pozwoliłoby to na dokładne ustalenie miejsca jego pochodzenia i optyczną identyfikację źródła. Być może, gdzieś tam w głębokim kosmosie, ktoś próbuje się skontaktować z nami równie nieporadnie co my z nim?

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-ludzkosc-otrzymala-tajemniczy-sygnal-radiowy-z-kosmosu,nId,1417515

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzęsienie w czasoprzestrzeni

Już wia­do­mo, co wy­da­rzy­ło się w mo­men­cie Wiel­kie­go Wy­bu­chu! Za po­mo­cą te­le­sko­pu umiesz­czo­ne­go na bie­gu­nie po­łu­dnio­wym na­ukow­com udało się uchwy­cić sy­gna­ły z chwi­li na­ro­dzin Ko­smo­su. Je­dy­ne w swoim ro­dza­ju po­mia­ry po­twier­dza­ją naj­śmiel­sze ludz­kie wy­obra­że­nia o tym, co stało się w se­kun­dzie zero.

Nie ma piękniejszego sposobu zmarnowania urlopu - mówi Andrei Linde z rozpromienionym wyrazem twarzy. Fizyk z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanford i jego żona byli już myślami na wakacjach, kiedy nieoczekiwanie w ich drzwiach stanął kolega Lindego Chao-Lin Kuo. Bez długich wstępów zakomunikował nowinę: "r = 0,2!". Na karaibskiej plaży Linde nie mógł już myśleć o niczym innym.

 Niewielu ludzi wiedziałoby, co począć z tak zaszyfrowaną wiadomością. Dla Andreia Lindego jednak od początku wszystko było jasne: Kuo i jego współtowarzysze za pomocą swojego radioteleskopu na Antarktydzie odebrali sygnał z chwili stworzenia Wszechświata. "r" to parametr, który opisuje niejako impet Wielkiego Wybuchu - zespół Kuo wpadł na trop istoty tego wydarzenia.

66-letni Linde czekał na tę chwilę od ponad trzydziestu lat i oto nagle stanął w obliczu ukoronowania dzieła swojego życia. Fizyk ten jest ojcem tak zwanej teorii inflacji, która opisuje, jak w pierwszych ułamkach sekund po Wielkim Wybuchu ustawione zostały decydujące zwrotnice dla dalszego rozwoju. Wraz z odkryciem, o jakim poinformował Kuo, teoria ta została praktycznie potwierdzona.

Po kilku niespokojnych dniach wakacji Linde poleciał do Bostonu. Chciał być przy tym, jak Kuo i jego koledzy przedstawią swoje spektakularne dane.

Wiadomość ta przyciągnęła do audytorium Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics również wielu innych badaczy. Na przykład 78-letni Robert Wilson też nie chciał przegapić takiego wydarzenia. Pięćdziesiąt lat temu jako pierwszy wychwycił w Kosmosie szum elektromagnetyczny. Teraz nadsłuchiwał, jakie nowe tajemnice z owego echa Wielkiego Wybuchu udało się odszyfrować jego kolegom.

- Osiągnęliśmy jeden z najważniejszych celów kosmologii - oznajmił John Kovac, fizyk z Harvardu, szef eksperymentu na biegunie południowym. On i jego zespół zmierzyli tak zwaną polaryzację kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła i wyśledzili przy tym ślad wielkiego trzęsienia w Kosmosie.  Radioteleskop Bicep2 pozwala po raz pierwszy zajrzeć do warsztatu Stwórcy.  Naukowcy analizowali owe dane "z mieszaniną bojaźni, zachwytu oraz silnego stresu" - opowiada  Kovac.

Środowisko fizyków na całym świecie, skądinąd mało znane ze skłonności do popadania w euforię, nie posiadało się z radości. - To jedno z największych odkryć w historii nauki - zachwycał się kosmolog z MIT-u  Max Tegmark. - Tak wspaniałe, jak tylko można sobie wyobrazić - wtórował mu Marc Kamionkowski  z Johns Hopkins University.

Sporo wielkich misteriów fizycznych ukazało się nagle w zupełnie nowym świetle. Co było tą pierwotną siłą, która kryje się za początkiem wszelkiego istnienia? W jaki sposób rozwinęły się z niej w owym żarze początku światów siły, jakie obserwujemy dzisiaj? A przede wszystkim: jaką rolę odegrała przy tym najpotężniejsza, a jednocześnie najbardziej zagadkowa z tych sił, czyli grawitacja? Do odpowiedzi na owe pytania dane z teleskopu Bicep2 dostarczają w tej chwili niezwykle cennych wskazówek.

Odkrycie to jest ze wszech miar godne Nagrody Nobla - zachwycał się fizyk z MIT-u Alan Guth, myśląc przy tym odrobinę również o sobie. W końcu jest on, obok Andreia Lindego, również twórcą idei inflacji. (?)

Na początku była książka. Jeszcze w szkole John Kovac natknął się na "Pierwsze trzy minuty", klasyczne dzieło, w którym fizyk teoretyczny Steven Weinberg zaznajamia laików ze szczegółami stworzenia światów. Pokazuje, jak astrofizycy wychwycili na niebie szum elektromagnetyczny i wywiedli zeń zaskakująco dokładną kronikę Wielkiego Wybuchu.

Kovac z zafascynowaniem czytał tę legendarną już dziś historię, jak Robert Wilson i jego kolega Arno Penzias po raz pierwszy zarejestrowali ów szum i uznali go za błąd urządzenia pomiarowego. Ustawili je więc dokładnie, skalibrowali, owinęli każdy kant folią aluminiową i oczyścili teleskop z odchodów gołębich. Szum jednak trwał uparcie nadal.

Dopiero ich koledzy wpadli na pomysł, że może tu chodzić o realne zjawisko - jedyny w swoim rodzaju sygnał z nieba, pochodzący z samego początku istnienia Wszechświata. Wilson i Penzias wychwycili rodzaj echa Wielkiego Wybuchu, powstałego około 380 tysięcy lat od chwili początku czasu.  - To mnie absolutnie zauroczyło - wspomina John Kovac. - Znaczyło bowiem, że można zbudować taki zwariowany teleskop jak ten i dotrzeć do samego sedna wszystkich pytań.

Lata później, gdy studiował w Princeton, w jego programie zajęć pojawiła się budowa detektora mikrofalowego. - I nagle zrozumiałem: to jest dokładnie to, o czym czytałem jeszcze jako uczeń - opowiada. Gdy potem dowiedział się jeszcze, że są plany umieszczenia na biegunie południowym mikrofalowego teleskopu, wiedział ostatecznie, gdzie jest jego przeznaczenie.

Od tamtej pory już 23 razy był na Antarktyce. W wielkim obozie National Science Foundation w Nowej Zelandii stale wypożyczał kombinezon dla badaczy polarnych i wyruszał do jednego z najbardziej nieprzyjaznych miejsc na naszej planecie - do Amundsen-Scott South Pole Station. Tak nazywa się obecne laboratorium, w którym glacjolodzy, geofizycy, badacze atmosfery, fizycy  wysokich energii  i astronomowie pracują nad rozwiązaniem wielkich zagadek ludzkości. Stację nazwano od imion obu pionierów, którzy przed stu laty ruszyli do wyścigu o zdobycie tego najbardziej południowego skrawka Ziemi.

Od wyścigu zaczęła się również kariera badawcza Johna Kovaca. Dwie rywalizujące ze sobą grupy naukowców starały się zbadać strukturę kosmicznego promieniowania tła. (?) Grupa z bieguna południowego poniosła wówczas porażkę. Wygrał krążący wokół Ziemi satelita Cobe. Kiedy ten zespół zaprezentował pierwsze zdjęcia Wielkiego Wybuchu, świat wstrzymał oddech, a Kovac dopiero wtedy tak naprawdę zrozumiał, jak wielkie znaczenie miał problem, nad którym pracował. Nie przeczuwał, że za dwadzieścia lat on sam wejdzie na scenę z równie spektakularnym odkryciem.

Teraz wszystko wyglądało prawie tak, jak gdyby powtarzał się znów tamten wyścig. Również tym razem celem było wyrwanie promieniowaniu w tle nowych tajemnic, tyle że już za pomocą wyrafinowanej techniki. I znowu doszło do rywalizacji między przywiązanym do Ziemi teleskopem a zwiadowcą w Kosmosie. Zespół europejskiego satelity Planck śledził te same sygnały co grupa Kovaca na biegunie południowym. (?) Tym razem szybszy okazał się zespół teleskopu Bicep2.

Dla 67-letniego dziś Alana Gutha opublikowanie danych uzyskanych przez ową grupę badaczy miało szczególne znaczenie. Jego życie naukowe było ściśle związane ze sformułowaną przezeń 35 lat temu teorią inflacji kosmologicznej. (?) Wiedział od razu, że jest to spektakularne odkrycie.

Czym innym było jednak przekonanie kolegów po fachu o słuszności owej idei. Teoria ta wysadzała bowiem w powietrze wszystko, co myślano dotychczas. W ciągu jednej stutysięcznej miliardowej części sekundy świat rozszerzył się z subatomowej do kosmicznej wielkości. Czy tak groteskowo brzmiąca teza mogła mieć w ogóle sens? A przede wszystkim - czy kiedykolwiek uda się ją potwierdzić?

Wielu badaczy mocno w to powątpiewało. Za sprawą teorii Gutha - krytykowali - konkretna, jasna i obliczalna fizyka zmieniała się w płynną, spekulacyjną i nieudowodnioną metafizykę. Z rzeczywistością, której opisanie było właściwym zadaniem nauk fizycznych, taki mistycyzm o dziele stworzenia nie miał zupełnie nic wspólnego.

Sceptycy się mylili. Są już eksperymentalne testy teorii inflacji. Przez trzy lata Bicep2 na biegunie południowym zbierał konkretne dowody. Wyniki pomiarów z Antarktyki umożliwiły wgląd w eksplozyjnie rozszerzający się Kosmos tuż po jego powstaniu. Na niekończącej się lodowej pustyni badacze zbliżyli się do pierwszego ze wszystkich momentów tak bardzo, jak tylko można to sobie wyobrazić.

Aby dojść do głębszej wiedzy, ludzie od zarania szukali samotności. Gdy fizycy wycofują się do tego oddalonego od świata miejsca, by zgłębiać tajemnice istnienia, przynosi to niekiedy tak spektakularne efekty. Powody są także czysto praktyczne. Astrofizycy wybierają biegun południowy, bo nie ma bardziej suchego skrawka na Ziemi i tu właśnie, na antarktycznej pokrywie lodowej, na prawie trzech tysiącach metrów nad poziomem morza, widok mącą tylko nieliczne zjawiska atmosferyczne.

(?) Sygnał odbierany przez teleskop był bardzo wyraźny. Żaden z fizyków nie miał odwagi wierzyć, że czułość sprzętu okaże się wystarczająca, by go w ogóle rozpoznać. Okazało się jednak, że był silniejszy, niż przewidywały nawet najbardziej śmiałe prognozy.

Zgodnie z obliczeniami teoretyków inflacja miała pozostawić w promieniowaniu w tle coś w rodzaju odcisku stopy, którego siła zależała od tego, jak wysokie było podczas owej inflacyjnej ekspansji Kosmosu zagęszczenie energii - to właśnie ta wielkość, którą fizycy opisują jako parametr "r".

Podczas analizy danych badacze stwierdzili, że "r" równa się 0,2 - a to jest wartość, która przeszła najśmielsze oczekiwania. Inflacja promieniowania w tle pozostawiła bardzo wyraźną sygnaturę. Jak określił to jeden uniwersyteckich kolegów Kovaca: "Szukaliśmy igły w stogu siana, a znaleźliśmy łom".

John Kovac znał naturalnie przewidywania teoretyków. Ale pojąć je za pomocą własnego umysłu to coś zupełnie innego, niż potwierdzić konkretnymi pomiarami. Miał uczucie wielkiej doniosłości chwili, w której wzory polaryzacyjne na zdjęciach z teleskopu Bicep2 zaczęły nabierać kształtów. Pomału stawało się dla niego jasne, że ma oto przed sobą bardzo wyraźną wiadomość z samego początku czasu.

Zgodnie ze scenariuszami teoretyków w pierwszym mikroskopijnym ułamku sekundy Wszechświat doznał wszechogarniającego wstrząsu, pod wpływem którego zaczął się rozszerzać. Czasoprzestrzeń trzęsła się i wibrowała. Fale grawitacyjne były wszechobecne i rozchodziły się we wszystkich kierunkach.

Chodziło tu o szczególny rodzaj fal, który fascynował fizyków od czasu, gdy sto lat temu przepowiedział go Albert Einstein. Każda masa - twierdził w swojej teorii względności - zmienia czasoprzestrzeń w swoim otoczeniu. Gdy masa ta dozna przyspieszenia, powoduje wgniecenie, które z prędkością światła zaczyna wędrować przez czasoprzestrzeń.

Tak powstałe fale grawitacyjne są w rzeczywistości ogromnie słabe. Ziemia na przykład emituje je, okrążając słońce, z mocą trzech 60-watowych żarówek - to o wiele za mało, by można było je zmierzyć.

Z tej właśnie przyczyny astronomowie wolą trzymać się spektakularnych procesów: na przykład eksplozja supernowej czy okrążające się nawzajem z ogromną szybkością gwiazdy neutronowe są nieporównywalnie silniejszymi źródłami fal grawitacyjnych. Ale nawet powodowane przez te wydarzenia wstrząsy czasoprzestrzeni są tak niewielkie, że dowiedzenie ich zalicza się do największych wyzwań techniki pomiarowej.

Nowoczesne interferometry sprawiają, że taka zapierająca dech w piersiach dokładność staje się możliwa. Fizycy pracujący przy detektorach Ligo (USA), Virgo (Włochy) i Geo600 (Hanower) wierzą, że już wkrótce będą mogli dostarczyć potrzebne dowody.

Ich praca byłaby oczywiście znacznie łatwiejsza, gdyby mogli prowadzić swoje pomiary we Wszechświecie istniejącym zaledwie od ułamka sekundy. Inflacyjne wstrząsy były bowiem znacznie silniejsze niż te każdej dzisiejszej supernowej. W ciągu 13,8 miliarda lat od Wielkiego Wybuchu pierwotne fale grawitacyjne tak bardzo już przebrzmiały, że wymykają się wszelkim ludzkim wysiłkom pomiarowym. Kosmiczne trzęsienie aż do odległej przyszłości musi pozostać niesłyszalne dla ziemskich narzędzi.

Mimo to badacze znaleźli drogę, by dowieść bezpośrednio wielkiego trzęsienia. 380 tysięcy lat  po Wielkim Wybuchu, a więc w czasie, gdy powstało mikrofalowe promieniowanie kosmiczne, wszechobecne fale grawitacyjne były jeszcze  na tyle silne, że pozostawiły po sobie ślady w promieniowaniu tła.

Rezultatem tego są charakterystyczne wzory polaryzacyjne, jakie zaprezentowali światowej opinii publicznej naukowcy pracujący z teleskopem Bicep2. Alan Guth i Andrei Linde, dwaj ojcowie duchowi teorii inflacji kosmologicznej, pochylają się teraz, uskrzydleni nowymi danymi, nad swoimi starymi formułami.

Obu badaczy fascynuje przede wszystkim zaskakująco wysoka wartość parametru "r". Przemawia ona bowiem za tym, że inflacja przebiegała jeszcze bardziej gwałtownie , niż uznawali to za możliwe nawet płomienni zwolennicy owej teorii. (?)"Jestem tak podekscytowany, że dostałem wrzodów żołądka? - mówił Linde w dniu konferencji prasowej na seminarium kosmologicznym. Z okazji owej sensacji energiczny i dowcipny Rosjanin zaproszony został tam jako mówca.

(?) Wygląda na to, że fizycy są nienasyceni. Ledwie potwierdziła się jedna hipoteza, już rozglądają się za kolejną, jeszcze bardziej śmiałą ideą. Tak jest również i teraz - tym razem hasło brzmi: "Multiversum". Wiele modeli inflacyjnych ma bowiem to do siebie, że nie tylko opisują powstanie jednego Universum, lecz - jako nieuchronny efekt uboczny - tworzą jednocześnie nieskończenie wiele kolejnych.

Tak, jak nasz Wszechświat powstał z innego, podobnie może w każdej chwili stać się i z nim. Formuły matematyczne opisują przychodzenie i odchodzenie całych światów. Teoretycy przedstawiają owe "Multiversum" jako garnek z kipiącą wodą, tyle że tu zamiast bąbelków powietrza pojawiają się maleńkie kosmosy.

Szczególny urok tej koncepcji polega na tym, że w każdym z tak powstałych światów w wyniku spontanicznych procesów tworzą się własne prawa natury.  Zgodnie z poglądem zwolenników tej idei  mogłoby to rozwiązać jedną z wielkich, wciąż niewyjaśnionych zagadek: dlaczego prawa natury są skonstruowane dokładnie tak, by umożliwić powstawanie nowego życia? Gdyby choć jeden z wielu parametrów owych praw odrobinę zmienić, w naszym Wszechświecie niemożliwy stałby się wszelki rodzaj życia - i nigdy nie powstaliby ludzie, którzy mogliby łamać sobie głowy nad takimi problemami. (?)

Już wkrótce odkrycie Johna Kovaca znajdzie się we wszystkich podręcznikach - podobnie jak już od dziesięcioleci są w nich dokonania Robert Wilsona, jego sąsiada z pokoju na Harvardzie. W bezchmurne rozgwieżdżone noce obaj badacze spotykają się niekiedy na dachu instytutu astrofizyki. Budują tam dla swoich studentów odbiorniki mikrofal, jakie dziś można już kupić za mniej niż sto dolarów. Gdy dokładnie się wsłuchać, można rozpoznać szum nieporównywalny z niczym innym. To jest właśnie to echo Wielkiego Wybuchu, którego istnienie Robert Wilson udowodnił przed pięćdziesięciu laty.

Autor: Johann Grolle,

 http://wiadomosci.onet.pl/nauka/trzesienie-w-czasoprzestrzeni/3cshb

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Hubble'a prowadzi obserwacje już 24 lata

Kosmiczny teleskop Hubble to cud inżynierii. Początkowo rozczarowanie, ale potem wspaniałe narzędzie do obserwacji astronomicznych niemozliwych z Ziemi. Właśnie minęły 24 lata na orbicie. 

Teleskop był tak cenny, że wzniesiono go na pokładzie promu kosmicznego Discovery. Ładunek został dostarczony w kilka dni po wystrzeleniu promu, co miało miejsce 24 kwietnia 1990 roku. 

Powyższe, wideo to próbka możliwości teleskopu znanego też po prostu jako HST. Widzimy między innymi mgławicę znaną jako NGC 2174. Można zobaczyć różnice w wyglądzie obiektów, gdy prowadzi się obserwacje w tak zwanym świetle widzialnym i w podczerwieni. 

http://tylkoastronomia.pl/wideo/teleskop-hubblea-prowadzi-obserwacje-juz-24-lata

 

Moment odlotu na orbitę promu Discovery z teleskopem Hubble'a - 24 kwietnia 1990r

Dodaj ten artykuł do społeczności

 

post-31-0-37369500-1398839500_thumb.jpg

post-31-0-46779300-1398839524.jpg

post-31-0-36334800-1398839549_thumb.jpg

post-31-0-27770200-1398839603.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkanie Księżyca z Aldebaranem na wieczornym niebie

W czwartek wieczorem dojdzie do koniunkcji Księżyca z najjaśniejszą gwiazdą z konstelacji Byka - Aldebaranem, poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Blask Aldebarana wynosi +0.85 magnitudo. Jest to układ podwójny oddalony od nas o 65 lat świetlnych. Jego większy składnik to czerwony olbrzym około 50 razy większy od Słońca. Czerwoną barwę Aldebarana widać bez problemów gołym okiem - przypomniał astronom.

Wieczorem, 1 maja, niespełna dwa stopnie od Aldebarana znajdzie się wąski rogal Księżyca tuż po nowiu. Na obserwacje najlepiej wyjść w okolicach godziny 21 naszego czasu. Wtedy oba ciała znajdziemy na wysokości około 10 stopni nad zachodnim horyzontem - radzi dr Olech.

Jego zdaniem do obserwacji warto użyć lornetki lub lunety o polu widzenia 3-4 stopni. - Dzięki temu w jednym polu zobaczymy usianą kraterami powierzchnię Srebrnego Globu, czerwonego Aldebarana i sporo słabszych gwiazd należących do bliskiej gromady otwartej o nazwie Hiady. Warto przy tym nadmienić, że gwiazdy tej gromady będą przysłaniane i odsłaniane przez Księżyc także 1 maja, tylko w czasie, gdy w Polsce panuje jeszcze dzień - dodał naukowiec.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Spotkanie-Ksiezyca-z-Aldebaranem-na-wieczornym-niebie,wid,16574052,wiadomosc.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia może wywołać katastrofalny deszcz meteorów na Ziemi

Naukowcy z Harvard University, Lisa Randall i Matthew Reece sugerują, że w naszej Galaktyce muszą istnieć strefy ciemnej materii. Ich zdaniem może ona wystrzelić w stronę Ziemi, jak z procy dużo ciał niebieskich, co prowadziłoby do globalnej katastrofy jak ta z czasów dinozaurów.

Czym jest ciemna materia? Jest pojęciem astronomicznym wprowadzonym, aby cokolwiek pasowało w równaniach grawitacji. Po prostu konwencjonalnej materii jest zbyt mało, aby wywierała obserwowane efekty grawitacyjne. Przyjęto zatem, że około 27% wszechświata to ciemna materia nieemitująca promieniowania elektromagnetycznego, czyli na przykład światła.

Całkiem niedawno zaproponowano istnienie cienkich dysków ciemnej materii o grubości około 35 lat świetlnych, które mogą się znajdować w centralnej płaszczyźnie Drogi Mlecznej. Zdaniem uczonych gwiazdy przechodzą przez ten pas i wtedy mogą się odbywać oddziaływania. Słońce jest jedną z takich gwiazd.

Naukowcy sugerują, że dysk ciemnej materii może mieć wpływ na orbity komet w zewnętrznym Układzie Słonecznym. Po prostu są wyrzucane w kierunku centrum. To z kolei może znacznie podwyższyć ryzyko zderzenia asteroidy z Ziemią.

Już wcześniejsze badania sugerowały, że bombardowania z kosmosu zdarzają się na Ziemi cyklicznie. Proponowano cykl 35 milionów lat. Naukowcy sugerują, że ten mechanizm musi mieć jakiś mechanizm aktywacyjny, na przykład hipotetyczną Nemezis, gwiazdę towarzyszącą Słońcu.

Randall i Reece zwracają uwagę na fakt, że wahania w cyklu pokrywają się z przejściem Słońca przez środek płaszczyzny Drogi Mlecznej. Ich zdaniem sugeruje to istnienie hipotetycznego dysku ciemnej materii.

Gdy badano kratery poimpaktowe o średnicy większej niż 20 km pojawiające się w ostatnich 250 mln lat okazało się, że występowały bardzo regularnie z cyklem 35 mln lat. Ustalono, że prawdopodobieństwo impaktu w tych okresach było trzykrotnie wyższe.

Warto wspomnieć, że trwa aktualnie misja kosmiczna europejskiego teleskopu Gaia, która ma za zadanie dokonanie dokładnego mapowania wszystkich gwiazd widocznych w naszej galaktyce. Dzięki takim informacjom da się obliczyć oddziaływania grawitacyjne, co z kolei może się pomóc ostateczne potwierdzić hipotezę o dysku ciemnej materii w naszej Galaktyce.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ciemna-materia-moze-wywolac-katastrofalny-deszcz-meteorow-ziemi

Dodaj ten artykuł do społeczności

Źródło: 123rf.com

post-31-0-75240700-1398876304.jpg

post-31-0-57769400-1398876325.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zbiera dane z satelitów o ruchu tornad

Agencja kosmiczna NASA zrobiła animację pokazującą ruch i rozwój tornad, które w dniach 27-28 kwietnia szalały nad USA. Satelita agencji o nazwie NOAA GOES-East przesyłał materiały między innymi z Nebraski, Kansas, Iowa, Oklahoma, Arkansas, Luizjana i Missisipi w czasie rzeczywistym.

NOAA, czyli Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna, za pomocą swojego satelity pokazała rozwój burz jakie miały miejsce pod koniec kwietnia w Stanach Zjednoczonych. Zdjęcia zrobione w podczerwieni ujawniły tworzące się wysoko w troposferze potężne burze. Zebrane informacje opublikowała amerykańska agencja kosmiczna NASA.

Kilka źródeł informacji

Dane na temat ruchu tornad pobrano z kilku źródeł. Do bazy trafiły informacje z lokalnych stacji meteorologicznych. Wykorzystano również modele komputerowe, które powstały na podstawie danych z Geostacjonarnego Operacyjnego Satelity NOAA (NOAA GOES-East).

By stworzyć animację zebrano dane z NOAA GOES-East w rzeczywistych kolorach.

Satelita NASA zdobył również obraz burzy powstały w podczerwieni z dnia 27 kwietnia. Sztucznie zabarwione mapy zostały stworzone za pomocą danych zebranych w podczerwieni. Przesłane informacje pokazały, że w dniu 27 kwietnia  w najwyższych szczytach burzowych chmur wypchniętych do troposfery temperatury wynosiły -73,1 st.

 

Animacja kondensacji chmur

Animacja przygotowana przez satelitę NOAA GOES - East trwa 31 sekund. Zaczyna się od 27 kwietnia. Pokazuje rozwój chmur burzowych i tornad jakie nawiedziły USA.

- Zebrane dane pokazują jak szybko skumulowało się powietrze tworząc chmury, a następnie tornada, które nawiedziły Arkansas, Oklahona i Iowa - powiedział twórca obrazu z NASA - Ed Olsen.

- Obraz pokazał szeroki obszar objęty burzami, od wschodniego Nebrasce, poprzez Iowa, Missouri, Arkansas, aż po Missisipi i Alabama - dodał Olsen.

Nadzieje w NOAA GOES-East

Naukowcy oczekują, że system NOAA GOES-East zapewni ciągły monitoring do intensywnej analizy danych na temat sytuacji pogodowej. Satelita GOES stale czuwa nad wszelkimi zmianami pogodowymi takimi jak tornada, burze gradowe i huragany.

 

Satelita NOAA GOES - East znajduje się w stałej orbicie w przestrzeni. Przechwytuje obrazy w oryginale i podczerwieni gromadząc bazę na temat aktualnej sytuacji pogodowej na wschodzie USA i Oceanie Atlantyckim. Satelita jest częścią projektu NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt.

Potrwają jeszcze przez kilka dni

 

Amerykańscy meteorologowie podają, że nowych tornad o różnej sile można spodziewać się od Teksasu aż po Tennessee - na obszarze zamieszkiwanym przez co najmniej 49 mln ludzi. Burze przemieszczają się na wschód. Takie niebezpieczne warunki mają się utrzymać przez kilka najbliższych dni.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/nasa-zbiera-dane-z-satelitow-o-ruchu-tornad,121304,1,0.html

 

post-31-0-43500800-1398876534.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronom: w majowe noce wypatrujmy Marsa, Saturna i plantoidy Westa

W maju mamy dobre warunki do obserwacji Merkurego, Marsa i Saturna oraz Plutona. Planetoida Westa będzie niemal widoczna gołym okiem - mówi dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

W maju dzień jest coraz dłuższy i przybywa go łacznie ponad godzinę. 1 maja w Warszawie nasza dzienna gwiazda wzeszła o 5.06, a zajdzie o 20.02, a 31 maja wzejdzie o 4.21, zaś zajdzie o 20.47. W maju Słońce wstępuje w znak Bliźniąt.

Ok. 21 maja wystąpią dobre warunki do wieczornych obserwacji Merkurego. - Godzinę po zachodzie Słońca (ok. 21.30) planetę znajdziemy niespełna 8 stopni nad północno-zachodnim horyzontem. Jej jasność wyniesie wtedy 0,1 magnitudo - wyjaśnia Olech.

Wenus nastomiast możemy dojrzeć nad ranem - warunki do jej obserwacji nie są jednak łatwe. Godzinę przed wschodem Słońca widać ją zaledwie 2-3 stopnie nad wschodnim horyzontem.

- Pierwsza połowa majowej nocy to dobry czas do podziwiania Marsa przebywającego w konstelacji Panny. Planeta wciąż jest jasna, bo jej blask w maju zmniejsza się od -1,2 do -0,5 magnitudo - dodaje astronom.

Kończy się sezon na obserwacje Jowisza. Największą planetę Układu Słonecznego widać już tylko wczesnym wieczorem, nisko nad północno-zachodnim horyzontem w dość bliskim towarzystwie Kastora i Polluksa - dwóch najjaśniejszych gwiazd konstelacji Bliźniąt.

Saturn natomiast właśnie w maju znajdzie się w opozycji, więc warunki do jego obserwacji są bardzo dobre. Planetę widać całą noc w konstelacji Wagi, a jej blask sięga 0,1 magnitudo, a więc jasności porównywalnej z najjaśniejszymi gwiazdami na niebie. "Do obserwacji warto użyć lunety lub teleskopu. Już przy powiększeniu 20-30 razy dojrzymy piękne pierścienie Saturna i jego najjaśniejsze księżyce" - zapewnia Olech.

Uran i Neptun wschodzą nad ranem i ich obserwacje w maju są bardzo trudne. W drugiej części nocy możemy za to obserwować Plutona. Jest on widoczny w gwiazdozbiorze Strzelca.

- Aby go jednak dojrzeć potrzebujemy teleskopu o średnicy zwierciadła na poziomie przynajmniej 25-30 cm. Kolejna planeta karłowata czyli Ceres ma jasność około 7,5 magnitudo i dojrzymy ją bez problemów przez lornetkę. W maju świeci ona na tle gwiazd z konstelacji Panny - tłumaczy astronom.

W tym samym rejonie nieba znajduje się planetoida Westa. Jej blask wynosi 6,5 magnitudo, a więc jest ona na granicy widoczności gołym okiem.

Kolejność faz Księżyca w maju jest następująca: pierwsza kwadra - 7 maja o godz. 5.15, pełnia - 14 maja o godz. 21.16, ostatnia kwadra - 21 maja o godz. 14.59 i nów - 28 maja o godz. 20.40. Najbliżej Ziemi Srebrny Glob znajdzie się 18 maja o godz. 12.21, a najdalej 6 maja o godz. 12.21.

W dniach 19 kwietnia - 28 maja aktywny będzie rój Eta Aquarydów, związany z kometą Halley'a. Maksimum aktywności wypada w ok. 5-6 maja. Jednak w naszych szerokościach geograficznych obserwacje Eta Aquarydów są bardzo trudne. Aby oglądać je w pełnej krasie trzeba wybrać się w okolice leżące bliżej równika.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Astronom-w-majowe-noce-wypatrujmy-Marsa-Saturna-i-plantoidy-Westa,wid,16575903,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)