Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Toruń/ Start balonu do stratosfery

W czwartek z Ogródka Meteorologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wystartuje balon stratosferyczny. ? Będzie to kolejna próba podboju stratosfery ? powiedział prodziekan Wydziału Nauk o Ziemi UMK dr Mieczysław Kunz.

Jak podkreślił, głównym celem przedsięwzięcia jest zbadanie wybranych parametrów atmosfery - ciśnienia i temperatury - oraz dokonanie pełnego sferycznego nagrania ze stratosfery systemem dwunastu kamer HD.

 

Balon, który po wypełnieniu helem osiągnie średnicę sześciu metrów, po mniej więcej dwóch-trzech minutach od startu zniknie z pola widzenia. ?Uniesie się na wysokość od 25 do nawet 32 kilometrów, po czym pęknie. Trudno dokładnie przewidzieć, kiedy. Balony stratosferyczne pękają z reguły powyżej 25 kilometra nad ziemią? ? poinformował dr Kunz.

 

Gdy do tego dojdzie, od balonu oderwie się przymocowana poniżej niewielka gondola wyposażona w spadochron. To właśnie w niej znajdują się urządzenia rejestrujące lot i dokonujące wszelkich niezbędnych pomiarów. Odnalezienie gondoli po tym, gdy spadnie na ziemię, możliwe będzie dzięki zamontowanym w niej odbiornikom GPS.

 

?Powinniśmy ją znaleźć w ciągu pięciu-sześciu godzin. Choć nie ma reguły. Dwa lata temu, gdy realizowaliśmy podobną misję, szukanie gondoli zajęło nam pięć dni, ponieważ doszło do awarii urządzeń. Na szczęście ostatecznie odnieśliśmy sukces i zdobyliśmy zarówno mnóstwo ciekawych fotografii, jak i użytecznych danych? ? powiedział prodziekan.

 

Balon wystartuje o godzinie 11. Przebieg misji będzie można również śledzić on-line za pośrednictwem strony www.aprs.fi

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401640,torun-start-balonu-do-stratosfery.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe oblicze Galaktyki Centaura

Analiza zdjęć wykonanych przy pomocy Teleskopu Hubble'a (HST), wykazała nietypowy, sferyczny obszar otaczający galaktykę oznaczaną jako NGC 5128 (Centaurus A). Ów sferyczny obszar to halo galaktyczne, czyli strefa rozciągająca się na około galaktyki, w której znajdują się stare gwiazdy rozsiane w przestrzeni kosmicznej. Region ten okazał się interesujący ze względu na potężne rozmiary, ciekawy kształt oraz niespotykany skład chemiczny.

Artykuł napisał Filip Kucharski.

Halo są bardzo ważnym elementem galaktyk, a ich badania przynoszą wiele informacji na temat narodzin, ewolucji i formowania się tych obiektów. Niestety nie zaobserwowaliśmy ich zbyt wiele, przez co nasza wiedza o nich jest bardzo mała, mimo że możemy przyglądać się z ?bliska? otoczce Drogi Mlecznej. Jednak korzystając z czułych urządzeń rozlokowanych na HST przez NASA i ESA dowiadujemy się coraz więcej. Głównie wykorzystywana jest kamera szerokiego pola (WFC3), rejestrująca zakres fal od ultrafioletu, przez światło widzialne do bliskiej podczerwieni.

Główna autorka badań Centaura A ? Marina Rejkuba z Europejskiego Obserwatorium Południowego w Garching ? wypowiada się na ten temat następująco: ?Zaobserwowaliśmy więcej gwiazd rozrzuconych w jednym kierunku niż w innych, co daje halo o krzywym kształcie ? tego nikt się nie spodziewał. Śledzenie tego dużego halo galaktycznego daje nam zaskakujące spojrzenie na wygląd i ewolucję galaktyk?.

Wzdłuż długości galaktyki astronomowie badają obszar 25 razy większy niż jej efektywny promień (odległość od środka galaktyki wyznaczająca obszar, z którego emitowana jest połowa jej jasności), jest to region o długości około 450 tys. lat świetlnych. Natomiast w poprzek badania są prowadzone na obszarze 295 tys. lat świetlnych, czyli 16 razy dalej niż efektywny promień NGC 5128. Są to duże odległości, jeśli wziąć pod uwagę, że widoczny zakres Drogi Mlecznej to około 120 tys. lat świetlnych średnicy.

W rzeczywistości, średnicę halo określono na 4°, co odpowiada ponad ośmiu tarczom Księżyca w pełni. Obok nieoczekiwanego kształtu, zaskakujący jest również stosunek wodoru i helu względem cięższych pierwiastków. Standardowo w halo galaktycznym znajdują się gwiazdy stare ? pierwszej populacji ? które zawierają małą ilość metali (w astronomii metale to pierwiastki cięższe od wodoru i helu), podczas gdy gwiazdy w halo Centaura A wydają się być bogate w metale, nawet w najbardziej odległych miejscach.

?Nawet przyglądając się tak ekstremalnym odległościom, wciąż nie możemy wyznaczyć granic halo galaktycznego NGC 5128, nie wykryliśmy też najstarszego pokolenia gwiazd? ? dodaje współautor Laura Greggio z INAF, Włochy. ?Pierwsza generacja gwiazd jest bardzo ważna. Większe ciała niebieskie pochodzące z tego okresu są odpowiedzialne za produkcję metali, które aktualnie znajdujemy w ich składzie. Pomimo, że duże gwiazdy od dawna nie żyją, mniejsze, od których możemy się wiele dowiedzieć, wciąż istnieją?.

?Pomiar ilości cięższych pierwiastków w poszczególnych gwiazdach w dużej galaktyce eliptycznej, jak np. Centaurus A, był możliwy dzięki wykorzystaniu Hubble'a ? nie mogliśmy tego zrobić korzystając z jakiegoś innego teleskopu, i na pewno jeszcze nie z Ziemi? ? dodaje Rejkuba. ?Tego rodzaju obserwacje mają podstawowe znaczenie dla zrozumienia galaktyk w otaczającym nas Wszechświecie?.

Przyczyną znikomej ilości metali znajdujących się w gwiazdach halo dużych galaktyk spiralnych, takich jak Droga Mleczna, jest ich pochodzenie z okresu powstawania i formowania, w czasie którego większe galaktyki powoli wchłaniały liczne mniejsze obiekty, będące ich satelitami, przechwytując od nich gwiazdy. W przypadku Centaura A duża zawartość metali w gwiazdach halo, nawet w tak odległych miejscach, sugeruje na symbiozę z dużą galaktyką spiralną. Wydarzenie to mogło spowodować wyrzucenie licznych ciał niebieskich z dysku spiralnej galaktyki i obecnie postrzegamy je jako zewnętrzny obszar otaczający tę galaktykę.

 

Na koniec chciałbym zachęcić do bliższego poznania samej galaktyki. Jest to naprawdę interesujący obiekt. Jej stosunkowo bliska odległość, wzmożona aktywność czy nie do końca określony kształt to tylko nieliczne ciekawostki, na które warto zwrócić uwagę. Niestety Centaur należy do gwiazdozbiorów nieba południowego i w naszych szerokościach geograficznych jest on niewidoczny. Z kolei jeżeli przebywacie na drugiej półkuli Ziemi, do podziwiania NGC 5128 wystarczy Wam zwykła lornetka.

http://news.astronet.pl/7486

 

post-31-0-39607300-1409296782_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neptun w opozycji

Przełom sierpnia i września to dobry czas do obserwacji Neptuna, który znajdzie się w opozycji do Słońca - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Opozycją astronomowie nazywają takie ustawienie planety zewnętrznej, w którym świeci ona dokładnie po przeciwnej stronie nieba niż Słońce. Oznacza to, że długości ekliptyczne planety i Słońca różnią się o 180 stopni. "Taka konfiguracja zawsze stwarza bardzo dobre warunki do obserwacji ciała będącego w opozycji. Znajduje się ono bowiem najwyżej nad horyzontem w okolicach północy, przez co jego obserwacje są najłatwiejsze. Dodatkowo jego odległość od Ziemi jest najmniejsza, a przez to blask największy" - wyjaśnił astronom.

 

29 sierpnia, o godz. 16.33 naszego czasu w opozycji do Słońca znajdzie się najdalsza, pełnoprawna planeta Układu Słonecznego - Neptun. Stworzy to bardzo dobre warunki do jego obserwacji.

 

Neptun świeci teraz w konstelacji Wodnika. "Planeta ma jasność 7,8 wielkości gwiazdowej, więc do jej obserwacji musimy użyć lornetki lub teleskopu. Około północy planetę znajdziemy niespełna 30 stopni nad południowym horyzontem" - wskazuje dr Olech.

 

Jak podkreśla, warunki do obserwacji są obecnie bardzo dobre, bo młody Księżyc nie przeszkadza jeszcze swoim światłem.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401666,neptun-w-opozycji.html

 

post-31-0-26522500-1409329169.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co spowodowało wybuch supernowej SN 2014J?

W dniu 21. stycznia 2014 roku, grupa studentów podczas praktycznych zajęć z astronomii zauważyła w galaktyce M82 wybuchającą supernową. To najbliższy nam wybuch supernowej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat i dlatego od chwili jego odkrycia teleskopy na całym świecie skierowano w stronę eksplodującej gwiazdy, aby zebrać możliwie jak najwięcej informacji na temat tego zjawiska. Swoje obserwacje wykonało również Rentgenowskie Obserwatorium Chandra. Wyniki zebrane przez kosmiczny teleskop dostarczyły ciekawych informacji na temat rodzaju obiektu i środowiska wokół niego, który stał się supernową.

Supernową zaobserwowaną  21. stycznia skatalogowano jako supernową typu Ia pod nazwą SN 2014J. Ta klasa obiektów uważana jest za świecę standardową, dzięki której można mierzyć odległość we Wszechświecie. To właśnie supernowe typu Ia odegrały znaczącą rolę w odkryciu przyspieszającej ekspansji Wszechświata, za którą najprawdopodobniej odpowiedzialna jest tajemnicza ciemna energia. Za obiekt, który wybucha jako supernowa typu Ia uważa się białego karła. Przypuszcza się, że do jego eksplozji dochodzi, gdy biały karzeł ściągnie na siebie za dużo materii z gwiazdy-towarzysza, podobnej do Słońca, lub w wyniku zlewania się dwóch białych karłów.

Obserwacje pochodzące z teleskopu Chandra dotyczą obszaru przed wybuchem oraz kilka dni po eksplozji supernowej (patrz rys.). Brak promieniowania rentgenowskiego z tego obszaru jest ważną wskazówką na temat dokładnej przyczyny wybuchu gwiazdy.

Na mapach rentgenowskich widać, że obszar ten jest stosunkowo ubogi w materię. Gdyby zatem biały karzeł wybuchł w wyniku akrecji materii z gwiazdy-towarzysza, to zwykle część tej materii stworzyłaby obłok wokół białego karła. Fala uderzeniowa pochodząca od wybuchu supernowej spowodowałaby podgrzanie tej materii i wówczas stałaby się silnym źródłem promieniowania rentgenowskiego. Teleskop Chandra nie zarejestrował podwyższonej emisji z tego obszaru, dlatego naukowcy sądzą, że obszar wokół SN 2014J jest pusty.

Potencjalny kandydat odpowiedzialny za powstanie SN 2014J musi wyjaśnić, dlaczego środowisko wokół gwiazdy przed wybuchem jest ubogie w materię. Jedną z możliwości jest zlanie się dwóch białych karłów, w trakcie którego mogło dojść tylko do niewielkiego zanieczyszczenia obszaru wokół gwiazd. Druga hipoteza zakłada, że główna eksplozja poprzedzona była kilkoma mniejszymi wybuchami, które oczyściły obszar wokół przyszłej supernowej. Kolejne, późniejsze obserwacje tego obszaru powinny pomóc naukowcom w rozstrzygnięciu, który z tych scenariuszy jest prawdziwy.

Wyniki opublikowano na łamach czasopisma The Astrophysical Journal.

 

Publikacja: "No X-rays from the very nearby type Ia SN 2014J: constraints on its environment " R. Margutti et al. 2014 ApJ 790 52 doi:10.1088/0004-637X/79 0/1/52

Hubert Siejkowski | Źródło: Chandra

http://orion.pta.edu.pl/co-spowodowalo-wybuch-supernowej-sn-2014j

 

post-31-0-31375000-1409422620.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już 30 lat od historycznego odliczania. Wszystkiego najlepszego, Discovery!

30 sierpnia 1984 roku w swoją pierwszą podróż wystartował wahadłowiec Discovery. Rozpoczął tym samym swoją 27-letnią misję. Obecnie prom kosmiczny przebywa na "emeryturze" w National Air and Space Museum w stanie Wirginia.

Statki kosmiczne wielokrotnego użytku powstały z myślą o obniżeniu kosztów związanych z transportem ładunków i pasażerów na orbitę. Pierwotnie zakładano, że wahadłowce miały być "kosmicznymi ciężarówkami", które były wynoszone na orbitę przy użyciu własnych rakiet wspomagających. Statki te miały być zdolne do lądowania jak samolot - na pasie startowym. Niestety, w praktyce wahadłowce nie okazały się tak ekonomiczne, jak zakładano.

Discovery (oznaczenie NASA OV-103) był trzecim po Columbii i Challengerze promem NASA, który odbył lot w przestrzeń kosmiczną. Jego pierwszą misją (oznaczoną jako STS-41-D) było wyniesienie satelitów LEASAT 2, SBS 4 i Telstar 302 oraz testy baterii słonecznej OAST 1. Pierwszy lot nowego wahadłowca zakłócały problemy z kosmiczną toaletą.

Doskonalszy, bo lżejszy o trzy tony

Nazwa wahadłowca może się kojarzyć z wieloma sławnymi statkami. Statek Henry?ego Hudsona na początku XVII w. poszukiwał północnego połączenia Atlantyku z Pacyfikiem. Discovery Jamesa Cooka dopłynął do Hawajów. Tę samą nazwę nosiły także statki Royal Geographical Society, biorące udział w ekspedycjach do biegunów północnego i południowego.

W porównaniu z wcześniej zbudowaną Columbią, Discovery miał doskonalszą konstrukcję - dzięki zdobytemu doświadczeniu udało się obniżyć jego wagę o ponad trzy tony.

Wyniósł na orbitę teleskop Hubble'a

Wśród 39 kosmicznych misji Discovery (głównie wynoszenie i odzyskiwanie satelitów) wyróżnia się wyniesienia na orbitę teleskopu Hubble?a oraz dwie misje związane z jego naprawą. To Discovery wznawiał amerykańskie podróże kosmiczne po katastrofie Challengera (29 września 1988 r. ? misja STS-26) i Columbii (26 lipca 2005 r. ? STS-114).

Podczas misji STS-91 prom połączył się z rosyjską stacją orbitalną MIR (4 czerwca 1998 r.). Misja STS-92 była jubileuszowym, setnym lotem w programie wahadłowców. W sumie Discovery okrążył Ziemię 5830 razy, pokonując dystans 238 539 663 km. W przestrzeni kosmicznej spędził łącznie ponad rok, dokładnie 365 dni, 12 godzin, 53 minuty i 34 sekundy, a na jego pokładzie przebywało 252 astronautów. Wśród nich był najstarszy człowiek na orbicie ? 77?letni astronauta John Glenn (misja STS-95 29 października 1998 r.).

Od trzech lat na emeryturze

W końcowych latach czynnej służby Discovery był używany do zaopatrywania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Ostatnia misja (STS-133), rozpoczęta 24 lutego 2011 r., zakończyła się 9 marca 2011 r. Teraz kosmiczny pojazd jest na emeryturze w Smithsonian National Air and Space Museum (Steven F. Udvar-Hazy Center) w Chantilly w stanie Wirginia.

Następcą amerykańskich promów kosmicznych ma być Dream Chaser - budowany przez firmę Sierra Nevada Corp. w ramach programu Commercial Crew Program. Pierwszy lot przewidziano na rok 2016.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/to-juz-30-lat-od-historycznego-odliczania-wszystkiego-najlepszego-discovery,140670,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Określono na nowo odległość z Ziemi do Plejad

Gromada otwarta gwiazd zwana Plejadami lub M45, to wdzięczny cel obserwacji astronomicznych. Można ją zauważyć nawet gołym okiem, ale dużo lepiej posłużyć się jakąś optyką, nawet lornetką. Naukowcy ustalili niedawno precyzyjną odległość do tego układu.

Rozmieszczenie gwiazd tej gromady otwartej zadziwiająco przypomina układ znany jako słynna Wielka Niedźwiedzica, tylko w miniaturze. Plejady to stosunkowo młody twór, liczący 100 milionów lat i dlatego jest to bardzo wdzięczne pole badań dla astrofizyków. Wszystkie gwiazdy znajdujące się tam powstały z jednego obłoku gazu, ale mają różne masy.

Najnowsze pomiary odległości jaka dzieli nas od Plejad wskazują na to, że ta wyznaczona w 1989 roku, a dokonana przez należącego do ESA satelitę Hipparcos, okazała się błędna. Wtedy ustalono, że gromada znajduje się 390 lat świetlnych od nas.

Wygląda na to, że pomiary wykonane za pomocą spiętych w sieć naziemnych radioteleskopów (Very Long Baseline Array-VLBA) potwierdzają, że satelita ESA wprowadził naukowców w błąd. Oszacowano, że rzeczywista odległość Plejad od Ziemi to 443 lata świetlne. To bardzo ważne, aby znać precyzyjnie tę odległość, ponieważ Plejady są doskonałym punktem odniesienia pozwalającym nam na szacowanie odległości znacznie dalszych obiektów.

Na naszym niebie gromada M45 jest najlepiej widoczna od października do marca. Można ją znaleźć w gwiazdozbiorze Byka.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/okreslono-nowo-odleglosc-ziemi-plejad

Dodaj ten artykuł do społeczności

Plejady - autor: Jack Newton

Plejady w paśmie widzialnym - Źródło: NOAO / AURA / NSF

post-31-0-59953100-1409470372_thumb.jpg

post-31-0-68393600-1409470393.jpg

post-31-0-55964300-1409470412.jpg

post-31-0-17738300-1409470441.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpotężniejsza rakieta na świecie startuje w 2018 roku

To, że loty na orbitę przejmuje powoli sektor prywatny ma pozwolić NASA na skupienie się na wykonaniu kolejnego wielkiego skoku dla ludzkości - podróżach międzyplanetarnych. A rakietą, która ma zabrać tam nas jest SLS - Space Launch System - która oficjalnie wyszła właśnie ze stadium planowania i wkroczyła w fazę rozwoju i budowy.

Rakieta ta powstać ma finalnie w dwóch wersjach - jedna zdolna ma być do wyniesienia 70 ton ładunku i ma oferować około 10% więcej ciągu od najpotężniejszego do tej pory Saturna V, natomiast druga, jeszcze potężniejsza (20% więcej mocy od Saturna V) będzie mogła zabrać w kosmos 130 ton ładunku.

W ramach pierwszej fazy powstać ma wersja lżejsza, która będzie w stanie zabrać statek Orion bez żadnego dodatkowego ładunku (ani bez astronautów) na niską orbitę okołoziemską, cięższa wersja będzie tą, która rozpędzić ma nas w kierunku Marsa.

Całkowity koszt programu od lutego 2014 do listopada 2018, który zakłada opracowanie i budowę rakiety, to niemal równe 7 miliardów dolarów.  I właśnie do listopada 2018 odbyć ma się pierwszy jej testowy lot.

Już teraz fabryka Michoud Assembly Facility w Nowym Orleanie gotowa jest do działania, rozpoczęła już prace nad pierwszymi podzespołami rakiety. W Stannis Space Center z kolei czeka już 16 gotowych do lotu (taka ilość wystarczy na cztery loty) silników Rocketdyne RS-25 (znane także jako SSME - Space Shuttle Main Engines).

Większy plan wygląda tak, że na Marsa dotrzeć mamy na początku lat 30 XXI wieku. Do tego czasu trzeba dopracować cięższą wersję SLS, statek Orion oraz wszelkie niezbędne programy naziemne.

Czekamy z niecierpliwością na pierwsze testy, a później oczywiście na ten lot na Czerwoną planetę - dla naszego pokolenia będzie on tym czym dla naszych rodziców lub dziadków było postawienie stopy przez człowieka na Księżycu.

Źródło: Spaceindustrynews

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20240/najpotezniejsza-rakieta-na-swiecie-startuje-w-2018-roku

 

post-31-0-88604000-1409470569.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w pierwszym tygodniu września 2014 roku

Zaczął się wrzesień, a wraz z nim na wakacjach są już tylko studenci uczelni wyższych. Od przesilenia letniego minęło już ponad 2 miesiące i dzień się szybko skraca, jest już ponad 3 godziny krótszy niż w czerwcu i do końca miesiąca skróci się o kolejne prawie dwie godziny. W najbliższych dniach Księżyc minie I kwadrę i będzie dążył do pełni, oddalając się od coraz szerszej pary Mars - Saturn i zbliżając się do Neptuna. Dwie ostatnie planety Układu Słonecznego można obserwować prawie przez całą noc, ale w drugiej części tygodnia w ich dostrzeżeniu będzie przeszkadzał coraz większy blask Srebrnego Globu. Nad ranem coraz lepiej widoczny jest Jowisz, a coraz słabiej - Wenus, którą wkrótce pożegnamy na prawie 3 miesiące.

W najbliższych dniach najlepiej widocznym na nocnym niebie ciałem niebieskim będzie Księżyc. Naturalny satelita Ziemi oddalił się już od Słońca i nachylenie ekliptyki do wieczornego widnokręgu przestało uniemożliwiać jego obserwacje. Pierwszego dnia tego tygodnia na godzinę po zachodzie Słońca (na tę porę wykonana jest mapka) Księżyc będzie miał fazę 43% i będzie zajmował pozycję na wysokości około 12° nad południowo-zachodnim widnokręgiem. Najbliższą jasną gwiazdą w jego pobliżu będzie Graffias (? Skorpiona), która świeci z jasnością obserwowaną +2,5 magnitudo i w chwili pokazanej na mapce będzie oddalona od niego o ponad 3° w kierunku wschodnim. Jednocześnie odpowiednio 10 i 12° od Księżyca, ale w drugim kierunku będą znajdowały się planety Mars i Saturn.

Mars wyprzedził już Saturna na swojej drodze i zaczął się wyraźnie od niego oddalać. W poniedziałek 1 września odległość między tymi planetami będzie jeszcze dość mała i będzie wynosiła nieco ponad 5°, ale już w niedzielę 7 września urośnie ona do ponad 8°. Obie planety świecą już słabo, Mars ma obecnie jasność +0,7, natomiast Saturn - +0,6 magnitudo, zatem jasność Marsa jest już mniejsza od jasności Saturna i tak będzie przez najbliższe kilkanaście miesięcy, aż do lutego 2016 roku, gdy Czerwona Planeta ponownie będzie blisko opozycji. Dodatkowo obie planety są już bardzo nisko, o godzinie podanej na mapce znajdują się na wysokości mniejszej niż 10° i na północnych szerokościach geograficznych zachodzą praktycznie zanim zrobi się ciemno (im bardziej na północ, tym planety są niżej i zachodzą wcześniej). Dlatego ich obserwacje z Polski są już bardzo trudne i coraz bardziej się ograniczają jedynie do zanotowania ich obecności na niebie.

Drugiego dnia tego tygodnia Księżyc przesunie się na pogranicze gwiazdozbiorów Skorpiona i Wężownika, zwiększając swoją fazę do 53% (I kwadra będzie miała miejsce dokładnie o godzinie 13:11). Srebrny Glob będzie się znajdował na linii łączącej Antaresa, czyli najjaśniejszą gwiazdę Skorpiona, z gwiazdą Sabik, czyli drugiej co do jasności gwiazdy Wężownika. Od Antaresa Księżyc będzie dzieliło prawie 9°, natomiast gwiazda Sabik będzie 3° bliżej.

Kolejnym ciekawym spotkaniem Księżyca z inną gwiazdą będzie zbliżenie się naturalnego satelity Ziemi do gwiazdy Nunki, czyli drugą co do jasności gwiazdą Strzelca (jaśniejsza od niej jest Kaus Australis, która u nas wznosi się maksymalnie mniej niż 7° nad widnokrąg w południowej Polsce, zatem dostrzec ją jest niezbyt łatwo). O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie miał fazę 75% i będzie oddalony od Nunki o prawie 8°.

W weekend faza Księżyca będzie się już niedużo różniła od pełni. W sobotę 6 września tarcza Srebrnego Globu będzie miała fazę 92%, dobę później - już 98% (pełnia wypada we wtorek 9 września, o godzinie 3:38). Stąd w tych dniach obserwacje słabiej świecących obiektów będą utrudnione. W sobotni wieczór Księżyc będzie świecił na tle gwiazdozbioru Wodnika, ale blisko niego będą dość jasne gwiazdy konstelacji Koziorożca. Nieco ponad 8° na zachód od niego znajdowały się będą gwiazdy Deneb Algedi i znajdująca się pod nią Dabih.

 

Dobę później Księżyc zbliży się do Neptuna, który 3 dni temu, 29 sierpnia znalazł się w opozycji do Słońca. Przed północą odległość między Księżycem a Neptunem będzie wynosiła ponad 8°. Oczywiście Neptun, świecący z jasnością +7,8 wielkości gwiazdowej, będzie wtedy ginąć w blasku Srebrnego Globu i jego dostrzeżenie tej nocy będzie bardzo trudne. Dlatego na polowanie na Neptuna lepiej się wybrać na początku tego tygodnia, lub pod koniec tygodnia przyszłego, gdy faza Księżyca będzie dużo mniejsza i będzie on daleko od ósmej planety Układu Słonecznego.

 

Poszukiwania Neptuna warto zacząć od znalezienia gwiazdy ? Aquarii, świecącej z jasnością +4,8 wielkości gwiazdowej, która z sąsiednimi słabszymi gwiazdami tworzy charakterystyczny, pokazany we wstawce, układ. Znajdujący się pół stopnia nad nią Neptun również jest na przedłużeniu charakterystycznego, widocznego w lornetkach i teleskopach łuku gwiazd o jasnościach podobnych do jasności Neptuna. Cały ten układ gwiazd z Neptunem powinien zmieścić się w jednym polu widzenia szukaczy teleskopów. W poszukiwaniach można posiłkować się np. tą mapką.

 

Znajdujący się około 40° na północny wschód od Neptuna Uran również będzie ginąć w księżycowym blasku, ale blask Księżyca nie będzie miał aż tak dużego wpływu na widoczność Urana, ponieważ siódma planeta Układu Słonecznego nie będzie aż tak blisko naturalnego satelity Ziemi. W niedzielę 7 września o tej samej porze odległość między tymi ciałami niebieskimi będzie wynosiła prawie 50° i Księżyc będzie potrzebował trzech dni, aby dogonić Urana. Do tego czasu jego blask nieco osłabnie, ponieważ faza księżycowej tarczy spadnie do 95%.

 

Sam Uran świeci z jasnością +5,7 wielkości gwiazdowej, a więc 2 magnitudo jaśniej od Neptuna, dzięki czemu do jego dostrzeżenia wystarczy nieduża lornetka, a na ciemnym niebie nawet ona nie będzie potrzebna, wystarczy dobry wzrok, choć na pewno lornetka ułatwi sprawę. Uran znajduje się około 15° na południowy wschód od dobrze widocznego, nawet podczas pełni Księżyca, kwadratu Pegaza, odpowiednio mniej więcej 2° od gwiazdy ? Psc i 3° od ? Psc. W lornetce, albo szukaczu teleskopu 2° na wschód od Urana znajduje się charakterystyczny, prawie równoboczny trójkąt gwiazd 80 (najjaśniejsza, 5,5 mag), 73 i 77 (najsłabsza, 6,3 mag) Psc, których jasności są porównywalne z jasnością Urana i można je wykorzystywać do oceny blasku siódmej planety Układu Słonecznego. W szukaniu Urana pomocna może być ta mapka.

 

Przed świtem można obserwować dwie najjaśniejsze na ogół na naszym niebie planety Układu Słonecznego, czyli Jowisza i Wenus. Pierwsza z planet jest widoczna coraz lepiej: pod koniec tygodnia, na 45 minut przed wschodem Słońca (na tę porę wykonane są mapki) Jowisz znajduje się już na wysokości 20° i jest już łatwo widoczny na porannym niebie, na którym pojawia się około godziny 3 w nocy. Jowisz świeci z jasnością -1,8 wielkości gwiazdowej, zdecydowanie wyróżniając się blaskiem na tle okolicznych gwiazd Raka. Do końca tygodnia Jowisz oddali się od M44 już na odległość ponad 4°, zaś od gwiazdy ? Cnc - na odległość ponad 2°.

 

W układzie księżyców galileuszowych będzie można zaobserwować następujące zjawiska:

? 1 września, godz. 3:52 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 1 września, godz. 4:30 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 2 września, godz. 3:56 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 4 września, godz. 4:32 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 5 września, godz. 3:02 - od wschodu Jowisza cień Ganimedesa na tarczy planety,

? 5 września, godz. 3:24 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 6 września, godz. 3:58 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).

 

Druga i jaśniejsza z planet, czyli Wenus porusza się w przeciwnym kierunku do Słońca, niż Jowisz, czyli się do niego zbliża. W niedzielę 7 września o tej samej porze Wenus będzie się znajdowała na wysokości zaledwie niecałe 4° nad wschodnim widnokręgiem i mimo większej o całe 2 magnitudo jasności (-3,9 wielkości gwiazdowej), będzie ona trudniejsza do dostrzeżenia od Jowisza. Pod koniec tygodnia odległość między planetami urośnie do ponad 20°. Wenus powoli żegna się z porannym horyzontem, będzie widoczna gdzieś do trzeciej dekady września, a potem zniknie w zorzy porannej, dążąc do koniunkcji górnej ze Słońcem w dniu 25 października br. Planeta pojawi się na niebie wieczornym dopiero na początku przyszłego roku. Będzie zatem zupełnie inaczej, niż na początku tego roku, gdy planeta była widoczna wieczorem prawie do samej koniunkcji dolnej i zaczęła być widoczna rano niedługo po tej koniunkcji.

 

Jednak zanim to nastąpi Wenus w małej odległości minie Regulusa, czyli najjaśniejszą gwiazdę Lwa i będzie to widoczne w tym tygodniu. Do zbliżenia się obu ciał niebieskich dojdzie pod koniec tygodnia. W piątek 5 września Wenus będzie oddalona od Regulusa o troszkę ponad 1°, w sobotę 6 września (maksymalne zbliżenie) - o 54', zaś w niedzielę - prawie 2°. W następnych dniach Wenus podąży w kierunku Słońca i wkrótce przestanie być widoczna.

Kometa Jacquesa (C/2014 E2) powoli oddala się od Ziemi, ale wciąż jest dobrze widoczna na naszym niebie. Kometa świeci z jasnością około +7 magnitudo, dlatego jest widoczna przez większe lornetki lub nieduże teleskopy. Przy obserwacjach tej komety lepiej mieć małe powiększenie, ponieważ wtedy kometa będzie widoczna w całej okazałości, z wciąż dość długim warkoczem.

W tym tygodniu kometa przejdzie z gwiazdozbioru Cefeusza do gwiazdozbioru Łabędzia, przecinając ten ostatni gwiazdozbiór prawie pionowo z północy na południe i prawie dokładnie wzdłuż osi tego gwiazdozbioru. Zatem kometa najlepiej widoczna będzie około godziny 22:00, gdy będzie górowała w pobliżu zenitu. W piątek 5 września kometa przejdzie zaledwie 2,5 stopnia na zachód od Deneba, czyli najjaśniejszej gwiazdy w tej konstelacji, natomiast w niedzielę 7 września w podobnej odległości minie drugą pod względem jasności gwiazdę Sadr i powędruje w kierunku gwiazdy Albireo.

http://news.astronet.pl/7487

Mapka pokazuje położenie Księżyca, Marsa i Saturna w pierwszym tygodniu września 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Mapka pokazuje położenie Urana, Neptuna i Księżyca w pierwszym tygodniu września 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Animacja pokazuje położenie Wenus i Jowisza w pierwszym tygodniu września 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Mapka pokazuje trajektorię komety C/2014 E2 Jacques (różowa linia przez środek mapy) w dniach od 25 sierpnia do 30 września 2014 roku. Mapkę wykonano w programie Nocny Obserwator (http://astrojawil.pl/blog/moje-programy/nocny-obserwator/).

 

post-31-0-72024700-1409590552.gif

post-31-0-63963700-1409590567_thumb.jpg

post-31-0-17959700-1409590582_thumb.jpg

post-31-0-64363800-1409590607_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna porażka europejskiego GPS

Narodziny europejskiego globalnego systemu nawigacji satelitarnej o wdzięcznej nazwie Galileo, który cechuje się dokładnością pozycjonowania w czasie rzeczywistym do metra, a nawet mniej, dokonują się w wielkich bólach. Niedawno wystrzelone zostały kolejne dwa satelity przez firmę Arianespace, jednak nie trafiły one na swoje orbity, i tym samym nie będzie z nich żadnego pożytku.

ESA poinformowała, że satelity są pod stałą obserwacją i nie zagrażają bezpieczeństwu na powierzchni ziemi. Komisja Europejska zarządziła przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. I tan fakt wcale nie dziwi, system Galileo ma bowiem znacząco obiżyć wydatki UE na projekty, które są uzależnione od amerykańskiego GPS. A nie są one małe, bo szacowane na aż 800 miliardów euro.

UE chce także zarabiać na swoim systemie nawigacji satelitarnej, jednak póki co realizacja ten wizji się oddala. Według planów, Galileo ma być kompletne do 2017 roku. ESA zamówiła już kolejne rakiety Ariane oraz Sojuz, które jeszcze w tym roku mają wynieść na orbitę po kilka satelitów.

Europejski GPS, oprócz zastosowań cywilnych, będzie oferował cenne informacje podnoszące bezpieczeństwo samolotów, pociągów czy samochodów. Na pokładzie satelitów znajdą się transpondery, które będą w stanie przekazywać sygnały wzywania pomocy (SAR) z nadajników użytkowników do regionalnych ośrodków koordynacji poszukiwania i ratownictwa.

Jako, że jest to projekt Unii Europejskiej i przy budowie uczestniczą wszystkie kraje członkowskie, także i Polacy mają w nim swój udział. Jakby tego było mało, jeden z satelitów będzie nosił nazwę Zofia.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20254/kolejna-porazka-europejskiego-gps

 

post-31-0-51848000-1409637329.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszy obraz zderzających się galaktyk w odległym Wszechświecie

Międzynarodowy zespół astronomów użył Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), a także wielu innych teleskopów naziemnych i kosmicznych, do uzyskania najlepszego obrazu kolizji pomiędzy dwoma galaktykami, która nastąpiła gdy Wszechświat miał zaledwie połowę obecnego wieku. Badacze skorzystali z pomocy szkła powiększającego o rozmiarach galaktyki, aby dostrzec normalnie niewidoczne szczegóły. Nowe badania galaktyki H-ATLAS J142935.3-002836 dowiodły, że ten złożony i odległy obiekt wygląda podobnie jak dobrze znane i znacznie bliższe zderzenia galaktyk o nazwie Galaktyki Anteny (Antennae Galaxies).

Słynny fikcyjny detektyw Sherlock Holmes używał szkła powiększającego, aby ujawnić ledwie widoczne, ale ważne dowody. Astronomowie połączyć moc wielu teleskopów na Ziemi i w kosmosie [1] ze zdecydowanie większą kosmiczną soczewką, aby zbadać przypadek żywiołowego powstawania gwiazd we wczesnym Wszechświecie.

?O ile astronomowie często są ograniczani mocą swoich teleskopów, to w niektórych przypadkach zdolność do dostrzeżenia szczegółów może być znacząco wzmocniona przez naturalne soczewki istniejące we Wszechświecie? wyjaśnia główny autor publikacji, Hugo Messias z Universidad de Concepción (Chile) oraz z Centro de Astronomia e Astrofísica da Universidade de Lisboa (Portugalia). ?W swojej ogólnej teorii względności Einstein przewidział, że gdy istnieje odpowiednia masa, to światło nie porusza się po linii prostej, ale zostaje zakrzywione w sposób podobny do zakrzywienia w soczewce.?

Kosmiczne soczewki są tworzone przez masywne struktury takie jak galaktyki i gromady galaktyk, które swoją silną grawitacją zaburzają światło obiektów znajdujących się za nimi ? efekt zwany jest soczewkowaniem grawitacyjnym. Powiększające własności tego efektu pozwalają astronomom na badanie obiektów, które bez tego nie byłyby widoczne. Badacze mogą porównywać lokalne galaktyki ze znacznie odleglejszymi, widzianymi w okresie gdy Wszechświat był znacznie młodszy.

Ale aby grawitacyjna soczewka zadziałała, soczewkująca galaktyka oraz obiekt znajdujący się daleko za nią, muszą był bardzo równo ułożone.

?Szanse na takie usytuowanie są małe i trudne istniejące przypadki zidentyfikować,? dodaje Hugo Messias, ?ale najnowsze badania dowiodły, że obserwując w zakresie dalekiej podczerwieni i fal milimetrowych można takie przypadki znajdować znacznie efektywniej.?

H-ATLAS J142935.3-002836 (lub w skrócie H1429-0028) jest właśnie jednym z takich źródeł, znalezionym w ramach przeglądu Herschel Astrophysical Terahertz Large Area Survey (H-ATLAS). Na zdjęciach w zakresie widzialnym jest bardzo słabe, ale to jeden z najjaśniejszych obiektów soczewkowatych grawitacyjnie w zakresie dalekiej podczerwieni. Obiekt widzimy w okresie gdy Wszechświat miał zaledwie połowę obecnego wieku.

Zbadanie tego obiektu to granica obecnych możliwości, więc międzynarodowy zespół astronomów rozpoczął szeroko zakrojoną kampanię obserwacyjną za pomocą najpotężniejszych teleskopów ? zarówno naziemnych, jak i kosmicznych- w tym Kosmicznego Teleskopu Hubb;ea (NASA/ESA), Obserwatorium Kecka, Karl Jansky Very Large Array (JVLA) i innych. Różne teleskopy dostarczają różnych obrazów, które można połączyć razem, aby uzyskać najlepszy wgląd w naturę tego nietypowego obiektu.

Zdjęcia z Hubble?a i Kecka ukazały szczegółowo wytworzony grawitacyjnie pierścień światła wokół pierwszoplanowej galaktyki. Fotografie w dużej rozdzielczości pokazały także, że soczewkująca galaktyka jest do nas usytuowana w płaszczyźnie dysku ? podobnie jak nasza galaktyka Droga Mleczna ? co przesłania część światła tła z powodu występujących obłoków pyłu.

Ale przesłanianie nie jest problemem dla ALMA i JVLA, gdyż oba te instrumenty obserwują niebo na znacznie dłuższych falach, na które nie wpływa pył. Korzystając z połączonych danych zespół odkrył, że system widoczny w tle przechodzi właśnie zderzenie pomiędzy dwoma galaktykami. Od tego momenty ALMA i JVLA zaczęły odgrywać kluczową rolę w poznawaniu dalszych własności obiektu.

W szczególności ALMA prześledziła tlenek węgla, który umożliwia dokładne badania nad mechanizmami powstawania gwiazd w galaktykach. Obserwacje ALMA pozwoliły także na zmierzenie ruchu materii w odleglejszym obiekcie. Kluczowe było pokazanie, że soczewkowaty obiekt faktycznie jest w trakcie kolizji galaktycznej i tworzy setki nowych gwiazd rocznie, a także że jedna ze zderzających się galaktyk nadal wykazuje oznaki rotacji, co wskazuje, że przed zderzeniem posiadała dysk.

System dwóch zderzających się galaktyk przypomina obiekt, który znajduje się znacznie bliżej: Galaktyki Anteny. Jest to widowiskowe zderzenie pomiędzy dwoma galaktykami, co do których uważa się, że posiadały w przeszłości strukturę dyskową. O ile Galaktyki Anteny formują gwiazdy w tempie kilkudziesięciu mas Słońca na rok, to w przypadku H1429-0028 każdego roku ponad 400 mas Słońca zamienia się z gazu w nowe gwiazdy.

Rob Ivison, Dyrektor Naukowy ESO i współautor badań, podsumowuje: ?ALMA pozwoliła nam na rozwiązanie tej zagadki, ponieważ dostarcza informacji o prędkości gazu w galaktykach, co czyni możliwym rozróżnienie poszczególnych komponentów i ujawnienie klasycznych oznak galaktycznego mergera. Te piękne badania uchwyciły galaktyczny merger w momencie gdy wzbudził ekstremalne procesy gwiazdotwórcze.?

Uwagi

[1] Pośród armady instrumentów użytych do zbadania tej zagadki znalazły się trzy teleskopy ESO ? ALMA, APEX oraz VISTA. W badaniach wzięły udział także: Kosmiczny Teleskop Hubble?a (NASA/ESA), teleskop Gemini South, teleskop Keck-II, Kosmiczny Teleskop Spitzera, Jansky Very Large Array,  CARMA, IRAM, SDSS oraz WISE.

Więcej informacji

Międzynarodowy kompleks astronomiczny ALMA działa w ramach partnerstwa pomiędzy Europą, Ameryką Północną i Azją Wschodnią, we współpracy z Chile. ALMA jest finansowana w Europie przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), w Ameryce Północnej przez U.S. National Science Foundation (NSF), we współpracy z National Research Council of Canada (NRC) oraz National Science Council of Tajwan (NSC), a w Azji Wschodniej przez National Institutes of Natural Sciences (NINS) of Japan, we współpracy z Academia Sinica (AS) in Taiwan. Konstrukcja i użytkowanie ALMA w imieniu Europy jest kierowane przez ESO, w imieniu Ameryki Północnej przez National Radio Astronomy Observatory (NRAO), zarządzane przez Associated Universities, Inc. (AUI), a w imieniu Azji Wschodniej przez National Astronomical Observatory of Japan (NAOJ). Joint ALMA Observatory (JAO) umożliwia wspólne kierowanie i zarządzanie konstrukcją, testowaniem i użytkowaniem ALMA.

Wyniki badań opublikowano w artykule pt. ?Herschel-ATLAS and ALMA HATLAS J142935.3-002836, a lensed major merger at redshift 1.027?, Hugo Messias et al., który ukaże się 26 sierpnia 2014 r. w internetowym wydaniu czasopisma Astronomy & Astrophysics.

Skład zespołu badawczego: Hugo Messias (Universidad de Concepción, Barrio Universitario, Chile; Centro de Astronomia e Astrofísica da Universidade de Lisboa, Portugalia), Simon Dye (School of Physics and Astronomy, University of Nottingham, Wielka Brytania), Neil Nagar (Universidad de Concepción, Barrio Universitario, Chile), Gustavo Orellana (Universidad de Concepción, Barrio Universitario, Chile), R. Shane Bussmann (Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, USA), Jae Calanog (Department of Physics & Astronomy, University of California, USA), Helmut Dannerbauer (Universität Wien, Institut für Astrophysik, Austria), Hai Fu (Astronomy Department, California Institute of Technology, USA), Edo Ibar (Pontificia Universidad Católica de Chile, Departamento de Astronomía y Astrofísica, Chile), Andrew Inohara (Department of Physics & Astronomy, University of California, USA), R. J. Ivison (Institute for Astronomy, University of Edinburgh, Royal Observatory, Wielka Brytania; ESO, Garching, Niemcy), Mattia Negrello (INAF, Osservatorio Astronomico di Padova, Włochy), Dominik A. Riechers (Astronomy Department, California Institute of Technology, USA; Department of Astronomy, Cornell University, USA), Yun-Kyeong Sheen (Universidad de Concepción, Barrio Universitario, Chile), Simon Amber (The Open University, Milton Keynes, Wielka Brytania), Mark Birkinshaw (H. H. Wills Physics Laboratory, University of Bristol, Wielka Brytania; Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, USA), Nathan Bourne (School of Physics and Astronomy, University of Nottingham, Wielka Brytania), Dave L. Clements (Astrophysics Group, Imperial College London, Wielka Brytania), Asantha Cooray (Department of Physics & Astronomy, University of California, USA; Astronomy Department, California Institute of Technology, USA), Gianfranco De Zotti (INAF, Osservatorio Astronomico di Padova, Włochy), Ricardo Demarco (Universidad de Concepción, Barrio Universitario, Chile), Loretta Dunne (Department of Physics and Astronomy, University of Canterbury, Nowa Zelandia; Institute for Astronomy, University of Edinburgh, Royal Observatory, Wielka Brytania), Stephen Eales (School of Physics and Astronomy, Cardiff University, Wielka Brytania), Simone Fleuren (School of Mathematical Sciences, University of London, Wielka Brytania), Roxana E. Lupu (Department of Physics and Astronomy, University of Pennsylvania, USA), Steve J. Maddox (Department of Physics and Astronomy, University of Canterbury, Nowa Zelandia; Institute for Astronomy, University of Edinburgh, Royal Observatory, Wielka Brytania), Michał J. Michałowski (Institute for Astronomy, University of Edinburgh, Royal Observatory, Wielka Brytania), Alain Omont (Institut d?Astrophysique de Paris, UPMC Univ. Paris, Francja), Kate Rowlands (School of Physics & Astronomy, University of St Andrews, Wielka Brytania), Dan Smith (Centre for Astrophysics Research, Science & Technology Research Institute, University of Hertfordshire, Wielka Brytania), Matt Smith (School of Physics and Astronomy, Cardiff University, Wielka Brytania) oraz Elisabetta Valiante (School of Physics and Astronomy, Cardiff University, Wielka Brytania).

ESO jest wiodącą międzyrządową organizacją astronomiczną w Europie i najbardziej produktywnym obserwatorium astronomicznym na świecie. Jest wspierane przez 15 krajów: Austria, Belgia, Brazylia, Czechy, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Portugalia, Szwajcaria, Szwecja, Wielka Brytania oraz Włochy. ESO prowadzi ambitne programy dotyczące projektowania, konstrukcji i użytkowania silnych naziemnych instrumentów obserwacyjnych, pozwalając astronomom na dokonywanie znaczących odkryć naukowych. ESO odgrywa wiodącą rolę w promowaniu i organizowaniu współpracy w badaniach astronomicznych. ESO zarządza trzema unikalnymi, światowej klasy obserwatoriami w Chile: La Silla, Paranal i Chajnantor. W Paranal ESO posiada Bardzo Duży Teleskop (Very Large Telescope), najbardziej zaawansowane na świecie astronomiczne obserwatorium w świetle widzialnym oraz dwa teleskopy do przeglądów. VISTA pracuje w podczerwieni i jest największym na świecie instrumentem do przeglądów nieba, natomiast VLT Survey Telescope to największy teleskop dedykowany przeglądom nieba wyłącznie w zakresie widzialnym. ESO jest europejskim partnerem dla rewolucyjnego teleskopu ALMA, największego istniejącego projektu astronomicznego. ESO planuje obecnie 39-metrowy Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski (European Extremely Large optical/near-infrared Telescope - E-ELT), który stanie się ?największym okiem świata na niebo?.

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/najlepszy-obraz-zderzajacych-sie-galaktyk-w-odleglym-wszechswiecie

 

Zderzająca się para galaktyk H-ATLAS J142935.3-002836

ESO/NASA/ESA/W. M. Keck Observatory.

post-31-0-41928500-1409677710_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze obserwacje Galaktyki Wir wykonane interferometrem LOFAR

Astronomowie obserwowali odległą od nas o około 30 milionów lat świetlnych Galaktykę Wir (M51) interferometrem radiowym LOFAR (Low Frequency Array) na częstotliwościach z zakresu 115?175 MHz, czyli tuż ?ponad? komercyjnymi częstotliwościami FM, na jakich nadaje radio (88?108 MHz). Interferometr LOFAR składa się obecnie z trzydziestu ośmiu tzw. stacji liczących dziesiątki pojedynczych anten, zlokalizowanych w Holandii, sześciu stacji niemieckich, oraz po jednej angielskiej, francuskiej i szwedzkiej. Odebrane sygnały radiowe z wszystkich tych stacji są następnie łączone ze sobą (korelowane) w potężnym klastrze komputerów, znajdującym się Uniwersytecie w Groningen w Holandii. W ten sposób, na drodze tzw. interferometrii radiowej, powstają bardzo dokładne mapy odległych obiektów kosmicznych.

Na falach radiowych można dostrzec dwa ważne składniki galaktyk, które są niewidzialne dla zwykłych teleskopów optycznych ? elektrony promieniowania kosmicznego oraz pole magnetyczne. Odgrywają one istotną rolę w ewolucji i długoterminowej stabilności galaktyk. Dzięki olbrzymiej czułości LOFARA naukowcy byli w stanie wykryć elektrony i pola magnetyczne w ramionach spiralnych i dysku M51, zlokalizowane aż 40 000 lat świetlnych od centrum galaktyki ? dużo dalej, niż można było zobaczyć poprzednio, za pomocą mniej czułego sprzętu.

Niskoczęstotliwościowe fale radiowe są dla nas ważne, ponieważ niosą informację o elektronach o stosunkowo niskich energiach, które są w stanie rozprzestrzeniać się dalej od miejsca, w którym są generowane ? czyli obszarach formowania się gwiazd w ramionach spiralnych. Dzięki temu mogą podświetlić pola magnetyczne znajdujące się w zewnętrznych częściach galaktyki. Astronomowie chcą dowiedzieć się dzięki takim obserwacjom, czy pola magnetyczne są wyrzucane z galaktyk, i jaka jest ich siła w galaktykach. Odkrywanie tajemnic pól magnetycznych ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia, w jaki sposób ?działa? cały Wszechświat. Ciągle jeszcze jednak wiemy o nich bardzo niewiele, ale właśnie teraz, między innymi dzięki radioteleskopom takim jako LOFAR, nadeszła nowa era w radioastronomii.

Przez wiele dziesięcioleci nie dawało się badać nieba na niskich częstotliwościach poniżej 300 MHz, ponieważ jonosfera ? naładowana elektrycznie warstwa atmosferyczna otaczająca Ziemię - działa jak bariera dla fal radiowych o tak niskich częstotliwościach. Jedyne dostępne obserwacje miały bardzo słabą rozdzielczość, a na wykonanych na ich bazie mapach dalekich obiektów nie było widać żadnych szczegółów. Dzięki nowoczesnym obserwacjom otwiera się zatem całkiem nowe okno radiowe na Wszechświat. Nie do końca wiadomo też, jak na tych częstotliwościach wyglądają całe galaktyki. Teraz być może dowiemy się również, jak są one połączone z przestrzenią międzygalaktyczną poprzez pola magnetyczne. LOFAR to dodatkowo możliwość przeprowadzenia badań (i testów sprzętu) kluczowych dla budowy planowanego obecnie, jeszcze bardziej czułego interferometru radiowego SKA (Square Kilometre Array), który ma m.in. pomóc wyjaśnić sekrety powstawania promieniowania kosmicznego.

 

Cały artykuł:  The nature of the low-frequency emission of M 51. First observations of a nearby galaxy with LOFAR

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/pierwsze-obserwacje-galaktyki-wir-wykonane-interferometrem-lofar

Mapa radiowa galaktyki M51 wykonana za pomocą interferometru radiowego LOFAR, pracującego na niskich częstotliwościach radiowych. Źródło: Astron

post-31-0-35568700-1409678018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie Towarzystwo Rakietowe

Zaprasza.

Festiwal METEOR 2014 już za 3 tygodnie

Tegoroczna piąta edycja tego festiwalu odbędzie tym razem na terenie lotniska aeroklubu w Pile w dniach 20 - 21 września. Rozpoczęcie lotów w sobotę od godziny 9:00. Dopuszczalny pułap lotów rakiet wynosi 1500 metrów.

 

A co zobaczymy w tym roku?

Konstruktorzy amatorskich rakiet dużej mocy z całej Polski przywiozą zapewne wiele swoich szybko latających maszyn. Będziemy podziwiać już oblatane konstrukcje jak również zupełnie nowe. Szczególnie interesująco zapowiadają się loty modeli napędzanych rakietowymi silnikami hybrydowymi własnej konstrukcji. Zobaczymy także w akcji mikrochybrydy rodem z grodu Kraka przeznaczone do małych modeli (klasy E i F) oraz większe rozwiązania.

Mam tu na myśli silnik SF-2 o impulsie całkowitym wynoszącym blisko 1500 Ns opracowane przez modelarzy z Trójmiasta a przeznaczonym do napędu rakiety "Maskotką SpaceForest".

Oglądać będziemy loty typowo pokazowe jak i również loty na uzyskanie licencji PTR pierwszego i drugiego stopnia.

Impreza zapowiada się bardzo interesująco - Oby tylko pogoda dopisała. Będą emocje, będzie adrenalina.

Chętnych do podziwiania startów rakiet już dzisiaj zapraszamy na lotnisko w Pile. Wstęp wolny.

http://rakiety.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=251%3Afestiwal-meteor-2014&catid=1%3Anews&Itemid=90

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu pierścień F Saturna się powiększa?

Saturn - szósta planeta Układu Słonecznego słynie głównie ze swoich przepięknych pierścieni, których posiada ona aż 17. Pierścień F jest jednym z grupy czterech gęstszych pierścieni, tzw. głównych, a skrywa on bardzo ciekawą zagadkę. Dziś jest on dwukrotnie jaśniejszy i trzykrotnie szerszy niż w latach 1980-81 gdy obok Saturna przelatywała sonda Voyager. Czemu tak się stało?

Pierścienie Saturna są nie tylko piękne lecz także tajemnicze - do dziś nie do końca wiadomo jak powstały i w jaki sposób są one w stanie utrzymać się na orbicie w tak idealnym kształcie - modele dla układów tak niewielkich cząsteczek, jakie wchodzą w ich skład wskazują wyraźnie, że z czasem pierścienie powinny po prostu spaść na powierzchnię planety. A z pierścieniem F - jednym z czterech pierścieni głównych - dzieje się coś zupełnie odwrotnego - zdaje się on powiększać.

Zespół astronomów pod kierownictwem Roberta Frencha z SETI Institute postanowił przeanalizować dokładnie dane dotyczące tej struktury - zebrał on zdjęcia z przelotów sondy Cassini obok Saturna z lat 2004 i 2009 i na ich podstawie dokonał dokładnych pomiarów porównując je z danymi zebranymi przez sondę Voyager, która w okolicach Saturna znajdowała się na samym początku lat 80.

I okazało się, że pierścień ten zwiększył swoją szerokość z około 200 do niemal 600 kilometrów i jest on dwukrotnie jaśniejszy.

Głównym podejrzanym jest tu Prometeusz - jeden z wewnętrznych księżyców Saturna, który ma bardzo duży wpływ właśnie na ten pierścień. Już wcześniej zaobserwowano, że potrafi on grawitacyjnie skręcać nieco pierścień F, pobierać materię z niego, a do tego dziś jest on bliżej pierścienia niż był w latach 80.

Zdaniem badaczy kluczowe jest zjawisko zaobserwowane w 2006 roku gdy pierścień nagle zwiększył jasność, co najprawdopodobniej spowodowane jest tym, że wleciał on w chmurę pyłu, a jego cząsteczki zderzały się z nią rozdrabniając się.

Pojawia się jednak problem, bo taki rozdrobniony pył opadłby w kierunku planety, a zatem pierścień F musi mieć dobre źródło nowej materii. Astronomowie uważają, że odpowiadać za to może samonapędzający się mechanizm - gdy pierścień dostaje nową materię z przelatujących obok niego księżyców staje się on grubszy, a jego orbita się nieco destabilizuje. Wobec tego część pyłu trafia na dalsze orbity i rozprasza się nieco, a później zaczyna z powrotem opadać w kierunku pierścienia zderzając się z nim - co my widzimy jako jego rozjaśnienie.

Jeśli teoria ta jest właściwa to rozjaśnianie i przyciemnianie pierścienia F jest cykliczne dzięki czemu obserwacje powinny ją potwierdzić. Zgodnie z nią już za 2 lata pierścień powinien znajdować w podobnej konfiguracji co w roku 1980, a więc powinien wyglądać podobnie jak wtedy gdy widział go Voyager.

A zatem musimy jeszcze nieco poczekać i zagadka powinna się rozwiązać.

Źródło: arXiv

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20268/czemu-pierscien-f-saturna-sie-powieksza

 

post-31-0-96795200-1409731624.jpg

post-31-0-42841700-1409731633.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa impreza robotyczno-kosmiczna już w ten weekend w Polsce!

Już w najbliższy weekend w Podzamczu (woj. świętokrzyskie) odbędzie się największa impreza robotyczno-kosmiczna w tej części Europy. Na południe Polski zjadą łaziki marsjańskie z całego świata. Konstruktorzy robotów konkurować będą podczas European Rover Challenge 2014. Wydarzeniu towarzyszyć ma międzynarodowa konferencja Człowiek w kosmosie z udziałem m.in. specjalistów z NASA.

European Rover Challenge 2014, w skrócie ERC, to europejskie zawody łazików marsjańskich, do których zgłosili się studenci uczelni z całego świata, m.in. Bangladeszu, Indii, Kolumbii, Egiptu, a także Polski. ERC organizowane są w Europie po raz pierwszy. Impreza rozszerza znaną już formułę zawodów University Rover Challenge odbywających się w Stanach Zjednoczonych, w których od kilku lat Polacy odnoszą ogromne sukcesy (m.in. konstruktorzy łazika z Białegostoku, czy z Wrocławia). W przeciwieństwie do amerykańskiej edycji, europejskie zawody są otwarte dla szerokiego grona publiczności. Zobaczyć pracę łazików będą mogli wszyscy chętni, którzy odwiedzą Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne w Podzamczu k. Chęcin w dniach 5-7 września.

Łaziki w akcji

Na drużyny i ich łaziki czekają cztery zadania symulujące eksploatację Marsa. Konkurencja inżynierska polegać będzie na przełączeniu włączników na reaktorze oraz pomiarze prądu i napięcia na zaciskach panelu kontrolnego. W misji transportowej łazik będzie musiał pobrać podzespoły znajdujące się w magazynie części i przetransportować je na przypisane stanowisko robocze. Natomiast w zadaniu naukowym, robot pobierze trzy próbki ziemi i bezpiecznie przewiezie je do bazy. Na koniec łaziki zmierzą się w rywalizacji terenowej ? pokonaniu wyznaczonej trasy na podstawie współrzędnych geograficznych. Zadanie to będzie wykonywane bez podglądu z kamer, a jedynie przy użyciu danych z pokładowego systemu nawigacji.

Na koniec drużyny zaprezentują swoje konstrukcje przed komisją sędziowską, w której zasiądą m.in. Robert Zubrin ? założyciel organizacji The Mars Society oraz pomysłodawca załogowej misji na Marsa.

Człowiek w Kosmosie

Pasjonaci szeroko pojętej tematyki kosmicznej będą mogli wziąć udział w otwartej, trzydniowej konferencji Człowiek w Kosmosie. W programie znajdą się wystąpienia i dyskusje panelowe poświęcone kwestii obecności człowieka w kosmosie w kontekście trzech dziedzin: przedsiębiorczości, edukacji i medycyny. Wśród prelegentów są m.in. Scott Hubbard ? pionier badań biologicznych na Marsie, który doprowadził do pomyślnego lądowania misji Mars Pathfinder ? pierwszej sądy kosmicznej NASA przeznaczonej do badań Czerwonej Planety.

Częścią konferencji będzie również panel dyskusyjny poświęcony sektorowi kosmicznemu w Polsce, możliwościom rozwoju i komercjalizacji innowacyjnych pomysłów młodych naukowców.

Kosmiczne początki Centrum Nauki Leonardo da Vinci

Podczas tego niezwykłego weekendu odbędzie się również oficjalne otwarcie Centrum Nauki Leonardo da Vinci. Na powierzchni 4 tys. m2 znajdzie się najnowocześniejszy sprzęt, tworzący niezwykły ogród doświadczeń, który poprzez zabawę, badania i doświadczenie pozwoli poznawać fizykę, chemię, matematykę, medycynę czy robotykę.

Z okazji otwarcia zwiedzający będą mogli wziąć udział w niezwykłej wystawie Świat Leonarda, która przyjechała do Podzamcza z Mediolanu, a wcześniej zachwyciła mieszkańców Tokio czy Nowego Jorku. Wystawione zostaną modele mechanicznego lwa, machiny czasu, robota-żołnierza, a także kilkadziesiąt innych, trójwymiarowych prototypów maszyn stworzonych przez mistrza da Vinci. Podczas wystawy nie zabraknie również reprodukcji jego najsłynniejszych obrazów.

Piknik Naukowo-Technologiczny

Wydarzeniom towarzyszyć będzie dwudniowy Piknik Naukowo-Technologiczny. Latające drony, rakiety, roboty rozdające cukierki oraz symulator lotów to jedynie kilka jego atrakcji. Impreza pokaże wszystko to, co niezwykłe, najbardziej innowacyjne i najciekawsze w elektronice ostatnich lat: hybrydowe laptopy zmieniające się w tablety, smart-zegarki, laserowe klawiatury czy długopisy 3D, tworzący trójwymiarowe rzeźby. Uczestnicy będą mogli wziąć udział w niezwykłych eksperymentach naukowych, warsztatach grupowych oraz zajęciach z budowania robotów,. Dowiedzą się, jak drukuje się w 3D oraz zobaczą wybuchy na Słońcu dzięki zaawansowanym technologicznie teleskopom. Ponadto będzie można spróbować sterować urządzeniami głosem lub gestami, a śmiałków zapraszamy do gry w warcaby z? robotem.

European Rover Challenge to trzydniowe wydarzenie składające się z trzech odrębnych (ale powiązanych ze sobą logicznie i merytorycznie) części:

1. Międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ? 5-7.09.2014

2. Międzynarodowej konferencji ?Człowiek w kosmosie? ? 5-7.09.2014

3. Pikniku Naukowo-Technologicznego ? 6-7.09.2014

Udział we wszystkich wydarzeniach jest bezpłatny. Ze względu na określoną liczbę miejsc podczas konferencji obowiązuje elektroniczna rejestracja wyłącznie na tę część wydarzenia za pomocą strony internetowej http://conference.roverchallenge.eu/pl/rejestracja/

Dodatkowe informacje można znaleźć na stronie internetowej: www.roverchallenge.eu/pl

Szczegółowych informacji mediom udziela Karolina Potempa, tel. 666-300-058, mail: [email protected]

Organizatorem wydarzenia European Rover Challenge 2014 jest Mars Society Polska we współpracy z agencją Planet PR, Urzędem Marszałkowskim Województwa Świętokrzyskiego oraz Regionalnym Centrum Naukowo-Technologicznym w Podzamczu k. Chęcin. Partnerami ERC 2014 są Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Konsulat Stanów Zjednoczonych w Krakowie, Qumak S.A., ASTOR, Axis Communications, Com Creation, Astri Polska, ABM Space Education oraz Austriackie Forum Kosmiczne. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęły Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce oraz EU Robotics.

http://news.astronet.pl/7488

post-31-0-58585100-1409811612_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krakowski Zlot Teleskopów w najbliższą sobotę

 

Wszystkich zainteresowanych astronomią zapraszamy już w tą sobotę, 5 września od 16:00 do Ogrodu Doświadczeń im. S. Lema na Krakowski Zlot Teleskopów. Dla uczestników zlotu wstęp na teren Ogrodu będzie bezpłatny. Tematem przewodnim tegorocznego zlotu będzie Księżyc.

 

Na miejscu można będzie w praktyce dowiedzieć się jak obserwować Księżyc, wysłuchać prelekcji na jego temat, podyskutować z astronomami i miłośnikami astronomii na tematy teleskopów i nie tylko. Posiadacze teleskopów wzorem lat ubiegłych zaproszeni są do prezentacji swoich instrumentów. Wszyscy uczestnicy zlotu będą mieli okazję zapoznać się z różnego rodzaju instrumentami astronomicznymi, porozmawiać z ich użytkownikami i oczywiście przetestować w czasie obserwacji nieba.

 

W czasie zajęć warsztatowych, dzieci będą mogły:

? zapoznać się z wyglądem powierzchni Księżyca (kolorowanie mapy, budowa globusa)

? uczestniczyć w wyścigu na Księżyc (gra planszowa)

? odbyć spacer po Księżycu krokiem astronautów (wyścig w workach)

zrobić sobie zdjęcie na powierzchni Księżyca

? zapoznać się z cyklem faz Księżyca (historyjka obrazkowa do pokolorowania)

Program zlotu:

? 16:00 ? 19:00 pokazy Słońca *

? 16:00 ? 18:30 zajęcia warsztatowe dla dzieci

? 19:00 ? 19:30 ?Księżyc, najbliższy kolega Ziemi? **

? 19:45 ? 20:15 ?Wyścig na Księżyc? **

? 20:15 ? 20:45 ?Jak Księżyc wpływa na Ziemię? **

? 20:45 ? 22:30 Obserwacje nocnego nieba *

? 21:00 ? 21:30 wycieczka po niebie z  przewodnikiem *

? pokazy zależne od pogody!

** plenerowy wykład popularnonaukowy

http://news.astronet.pl/7489

Księżyc będzie tematem przewodnim tegorocznego Krakowskiego Zlotu Teleskopów, na który serdecznie zapraszamy!

post-31-0-14418000-1409811990_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga, Ziemia zmieniła adres! Teraz mieszkamy w supergromadzie Laniakea - odkryli naukowcy

Fizycznie nigdzie się nie przenieśliśmy, wciąż jesteśmy w Układzie Słonecznym na peryferiach Drogi Mlecznej. Ale mapa naszego dalszego sąsiedztwa wygląda dziś całkiem inaczej, niż ją dotąd kreślono.

W dzisiejszym tygodniku "Nature" astronomowie pod wodzą Brenta Tully'ego z Uniwersytetu Hawajów dokonują przewrotu w obrazie otaczającego nas kosmosu. Dowodzą, że nasza galaktyka, Droga Mleczna, należy do supergromady galaktyk, która obejmuje dużo większy fragment kosmosu, niż to sobie dotychczas wyobrażano.

Na wykreślonej przez nich mapie ta supergromada przypomina kształtem delikatne włókna wełny albo puchu, długości setek milionów lat świetlnych. Nazwali ją Laniakea, co w języku hawajskim oznacza "niezmierzone niebo". Ludzką wyobraźnią rzeczywiście trudno ogarnąć ten archipelag gwiazd - rozciąga się on na ponad pół miliarda lat świetlnych, liczy około 100 tys. galaktyk i blisko 100 biliardów słońc (biliard to milion miliardów gwiazd).

Pokazuje go poniższa mapa (to oczywiście tylko przekrój trójwymiarowej struktury). Galaktyki są zaznaczone białymi punktami, które zlewają się w wąskie i długie włókna. Gdzie jest nasza Droga Mleczna? To czerwona kropka na prawym krańcu supergromady:

Kolejna mapa jest bardziej szczegółowa. Granice supergromady Laniakea naukowcy zaznaczyli tu pomarańczową linią. Obszary najbardziej gęste od gwiazd i obłoków międzygwiazdowych zaznaczone są na czerwono, wypełnione materią o średniej gęstości - na zielono, a kosmiczne pustki - na niebiesko. Nieco powyżej od Drogi Mlecznej (tu jest ciemnoniebieskim punktem) widać czerwony obszar tzw. Wielkiego Atraktora, olbrzymiego skupiska galaktyk, które przyciąga wszystko w swoim otoczeniu. W jego kierunku zmierza także nasza Galaktyka z prędkością ponad 100 km/s.

Ale po kolei. Przyjrzyjmy się naszemu miejscu we Wszechświecie

Żyjemy na trzeciej planecie od Słońca, przy gwieździe typowej wielkości i wieku, w odległości mniej więcej 25 tys. lat świetlnych od środka Drogi Mlecznej. Nie ma co ukrywać - znajdujemy się na peryferiach galaktyki, ale dzięki temu jesteśmy daleko od niespokojnego jądra galaktyki, gdzie aż kłębi się od emitujących niezdrowe promieniowanie gwiazd, a poza tym rezyduje tam ogromna czarna dziura o masie kilku milionów słońc. Lepiej się trzymać od niej z daleka.

Droga Mleczna nie jest samotna. W odległości kilkuset tysięcy lat świetlnych okrąża ją gromadka kilkunastu małych galaktyk, m.in. Wielki i Mały Obłok Magellana. Najbliżej jest galaktyka karłowata w Strzelcu, którą nasza Galaktyka właśnie konsumuje (galaktyczny kanibalizm jest rzeczą normalną w kosmosie, większe galaktyki pochłaniają mniejsze i rosną w siłę).

Jakie jest nasze dalsze sąsiedztwo?

W odległości 2 mln lat świetlnych znajduje się podobnej wielkości galaktyka Andromedy (najdalszy obiekt widoczny gołym okiem z Ziemi), a 3 mln lat świetlnych dzieli nas od galaktyki Trójkąta.

Droga Mleczna, Andromeda i Trójkąt to trzy mniej więcej równorzędne galaktyki, które wraz z gromadką kilkudziesięciu otaczających je lilipucich galaktyk tworzą gromadę galaktyk, zwaną Grupą Lokalną.

Gromady galaktyk jeszcze całkiem niedawno uważano je za największe skupiska materii we Wszechświecie. Przestrzeń kosmiczną porównywano do jednorodnego ciasta, w którym gromady rozmieszczone są jak rodzynki.

Kiedy jednak w połowie lat 80. astrofizycy z Harvardu stworzyli pierwszą trójwymiarową mapę małego wycinka najbliższej nam części kosmosu, ku ich zdziwieniu gromady nie były na niej przypadkowo rozrzucone. Układały się w długie i wąskie włókna, z których utkane były gęste od gwiazd ściany otaczające bąble pustej przestrzeni. Jedna z takich ścian o szerokości pół miliarda lat świetlnych, zwana Wielkim Murem, jest największą znaną strukturą we Wszechświecie.

Wyglądało to tak, jakby grawitacja i rozszerzająca się przestrzeń kosmiczna rozwałkowała jednorodne "ciasto z galaktykami" w rodzaj kosmicznego spagetti.

Te włókniste struktury, złożone z dziesiątek i setek gromad galaktyk, nazwano supergromadami. A naszą Grupę Lokalną galaktyk przypisano do niciowatej, wyciągniętej jak guma i mierzącej 100 mln lat świetlnych Supergromady Lokalnej. Przewodzi jej skupiająca tysiące galaktyk Gromada w Pannie oddalona o 50 mln lat świetlnych.

Grawitacyjne doliny i atraktory

Teraz wygląda na to, że musimy znowu zrewidować nasz obraz Wszechświata.

Z pracy, którą publikuje najnowsze "Nature", wynika, że Supergromada Lokalna to tylko niewielki fragment dużo większej struktury.

Zespół Brenta Tully'ego przeanalizował położenie oraz - co istotne - kierunek i prędkość ruchu 8 tys. otaczających nas galaktyk. Przy tym badacze uwzględnili tylko ten ruch, który wynika wyłącznie z sił grawitacyjnych - wzajemnego przyciągania grawitacyjnego galaktyk (tj. odjęli składową prędkości, która jest skutkiem rozszerzania się przestrzeni kosmicznej). Dzięki temu, choć to była tylko niewielka część wszystkich znajdujących się w tym obszarze galaktyk, naukowcy mogli zbadać globalny wzór "przepływu" materii.

Szukali granic obszarów, w których galaktyki zmierzają do wspólnego celu. Takie obszary przypominają dorzecza ziemskich rzek, obejmujące wody spływające do tej samej niecki. Ich granice - działy wodne - rozdzielają rzeki i strumienie, które należą do osobnych zlewni.

Podobne granice można wytyczyć między gromadami galaktyk w kosmosie, które pod wpływem siły ciążenia "spływają" w oddzielne "grawitacyjne doliny", czyli - inaczej mówiąc - zmierzają ku różnym atraktorom (tak w fizyce określa się obszar, w którym zbiegają się trajektorie ruchu).

Jeśli się w ten sposób zdefiniuje supergromady, to - jak wyliczają astrofizycy w "Nature" - Droga Mleczna należy do wielkiej struktury, której całkowita objętość i masa są ponad sto razy większe niż Supergromady Lokalnej.

Jeśli więc będziecie słać list na drugi kraniec Wszechświata (albo choćby do jednej z sąsiednich supergromad - w Perseuszu-Rybach, Warkoczu, czy Herkulesie), to adres zwrotny powinien od dziś brzmieć następująco: Ziemia, Układ Słoneczny, Droga Mleczna, Laniakea

Zobacz symulacje astronomów, prezentowane w "Nature":

http://wyborcza.pl/1,75476,16581562,Uwaga__Ziemia_zmienila_adres__Teraz_mieszkamy_w_supergromadzie.html

 

post-31-0-18116000-1409812289.jpg

post-31-0-90177500-1409812299.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna prognoza pogody: ciemne chmury rozproszą się i będzie słonecznie

Lupus 4, nagromadzenie pyłu i gazu w kształcie pająka, przesłania gwiazdy w tle niczym ciemne chmury w bezksiężycową noc. Ale obecnie zaciemnione, gęste zasoby materii w obłokach takich jak Lupus 4 to miejsca narodzin nowych gwiazd, które za jakiś czas rozpoczną swoje świetliste życie. Do wykonania zdjęcia użyto instrumentu Wide Field Imager na 2,2-metrowym teleskopie ESO w Obserwatorium La Silla w Chile.

Lupus 4 znajduje się około 400 lat świetlnych od Ziemi widać go w gwiazdozbiorach Wilka i Węgielnicy. Obiekt jest jednym z kilku ciemnych obłoków widocznych w luźnej gromadzie gwiazd o nazwie asocjacja OB Skorpiona-Centaura. Asocjacje OB jest względnie młodym, ale mocno rozproszonym zgrupowaniem gwiazd [1]. Gwiazdy najprawdopodobniej mają wspólne pochodzenie z gigantycznego obłoku materii.

Ponieważ ta asocjacja i jej obłoki tworzą najbliższe tego typu zgrupowanie względem Słońca, są głównym celem do badań w jaki sposób gwiazdy grupują się razem zanim zaczną się rozpraszać. Słońce, podobnie jak większość gwiazd w naszej Galaktyce, zapewne rozpoczęło swoje istnienie w podobnym otoczeniu.

Pierwszy opis ciemnych obłoków Lupus w literaturze astronomicznej pochodzi o amerykańskiego astronoma Edwarda Emersona Barnarda i był opublikowany w 1927 roku. Lupus 3, tuż obok Lupus 4, jest najlepiej zbadanym dzięki obecności co najmniej 40 raczkujących gwiazd utworzonych w ciągu ostatnich trzech milionów lat, które znajdują się na granicy rozpoczęcia pracy swoich pieców termojądrowych (eso1303). Podstawowym źródłem energii w tak młodzieżowym wieku gwiazd, gdy znane są jako gwiazdy typu T Tauri, jest ciepło generowane przez grawitacyjne kurczenie się. W przeciwieństwie do fuzji wodoru i innych pierwiastków, która zasila dojrzałe gwiazdy, takie jak Słońce.

Obserwacje zimnej ciemności Lupus 4 doprowadziły do odkrycia kilku gwiazd typu T Tauri. Ale w kontekście tworzenia gwiazd obiecujące dla Lupus 4 jest gęste, bezgwiezdne jądro materii w obłoku. Za kilka milionów lat powinny w nim wykształcić się gwiazdy typu T Tauri. Porównując Lupus 3 do Lupus 4 w tym kontekście, można wnioskować iż pierwszy obiekt jest starszy niż drugi, gdyż jego zawartość miała więcej czasu na wytworzenie gwiazd.

Ile gwiazd może zaświecić w Lupus 4? Trudno powiedzieć, gdy oszacowania masy obiektu różnią się. Dwa badania zgadzają się co do około 250 razy większej masy niż masa Słońca, podczas gdy inne, wykonane różną metodą, wskazuje na około 1600 mas Słońca. W każdym razie obłok zawiera dużo materii, z której narodzą się jasne, nowe gwiazdy. Podobnie jak ziemskie chmury rozpraszają się i nastaje słoneczna pogoda, tak samo kosmiczne ciemne obłoki zanikną i będzie bardzo słonecznie.

Uwagi

[1]  ?OB? odnosi się do jasnych, gorących, krótko żyjących gwiazd typów widmowych O i B, które jasno świecą w szeroko rozproszonej gromadzie poruszającej się w Drodze Mlecznej.

 

http://orion.pta.edu.pl/kosmiczna-prognoza-pogody-ciemne-chmury-rozprosza-sie-i-bedzie-slonecznie

 

post-31-0-50336900-1409812463.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Czy fale radiowe pomogą odkryć egzoksiężyce?

 

W ostatnich latach, naukowcy poszukujący pozaziemskiego życia odkryli ponad 1800 planet poza Układem Słonecznym. Nie udało się jednak zaobserwować żadnego egzoksiężyca.

Doniesienia fizyków z Uniwersytetu w Teksasie mogą doprowadzić do przełomowego odkrycia.

Wyniki badań naukowców opublikowane na łamach The Astrophysical Journal, opisują emisję w zakresie radiowym, pochodzącą z oddziaływania pomiędzy polem magnetycznym Jowisza, a jego księżycem Io. Na podstawie dokładnych wyliczeń, naukowcy wskazują na możliwość poszukiwania egzoksiężyców okrążających egzoplanety korzystając właśnie z promieniowania radiowego powstającego w wyniku takiego oddziaływania. Profesor  Zdzisław Musielak, zaangażowany w projekt, podkreśla, że badacze wykonali obliczenia wskazujące, że istnieją pewne układy, które jeśli posiadają księżyce, to ich odkrycie powinno być możliwe właśnie na falach radiowych.

Problem jednak pojawia się podczas próby ?dotarcia? do takiego obiektu. Na przykład Kosmiczny Teleskop Keplera, należący do NASA, mierzy zmiany jasności gwiazd, dzięki której możliwa jest identyfikacja tranzytów. Do tej pory nie dało się jednoznacznie odpowiedzieć, czy jakiś księżyc też brał udział w takim przejściu.

Wyniki przestawione przez naukowców opierają się na wcześniejszych teoriach dotyczących obserwacji fal radiowych i odkrywania tą drogą egzoplanet. Badacze skupili się na księżycu Io i jego jonosferze, czyli górnej części atmosfery księżyca, utworzonej najprawdopodobniej przez ekstremalną działalność wulkanów. Jonosfera Io oddziałuje z magnetosferą Jowisza, która chroni planetę przed działaniem promieniowania. W wyniku oddziaływania naładowanych cząstek z polem magnetycznym obserwowana jest emisja fal radiowych.

Naukowcy zauważyli również, że w przypadku modelowania tego efektu dla innych układów planeta-księżyc, działalność wulkaniczna nie jest konieczna. Jako przykład podają większy z księżyców Saturna ? Tytana.

 

Badacze wskazali dwie planety pozasłoneczne: Gliese 876b oraz Epsilon Eridani b, które potencjalnie posiadają właśnie takie satelity i możliwe, że dzięki najnowszej technice radiowej uda się potwierdzić ich obecność.

 

Detection of Exomoons Through Observation of Radio Emissions, J. P. Noyola, S. Satyal, and Z. E. Musielak 2014 ApJ 791 25 doi:10.1088/0004-637X/791/1/25

Alicja Wierzcholska | Źródło: sciencedaily

 

http://orion.pta.edu.pl/czy-fale-radiowe-pomoga-odkryc-egzoksiezyce

 

 

post-31-0-65058300-1409812578.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybierz się na Marsa i Wenus z Google i Destiny

Google wraz z Bungie zapraszają do zwiedzania Marsa, Wenus i Księżyca, a to wszystko w ramach kampanii promocyjnej najnowszej gry Destiny. Na te 3 niezwykłe obiekty możemy przenieść się dzięki aplikacji Google Maps, w której zawarte zostały akcenty z gry, a mianowicie filmy czy ścieżka dźwiękowa.

Wszystko to uzupełnia popularny w mapach Google widok z powierzchni ziemi, czyli Street View oferujący możliwość poruszania się po świecie gry. Destiny pojawi się na sklepowych półkach już 9 września na konsole Xbox One, Xbox 360, PlayStation 3 i PlayStation 4

https://www.destinyplanetview.com/en/

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20285/wybierz-sie-na-marsa-i-wenus-z-google-i-destiny

 

post-31-0-95778900-1409812755_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad Lublinem zaświeciły dwa słońca. "Dziwne zjawisko pogodowe"

Jednej z naszych internautek udało się zarejestrować niezwykłe zjawisko pogodowe. Reporterka 24 słusznie nazwała ten obraz "dziwnym", ponieważ parhelion, zwany również słońcem pobocznym, rzadko występuje na naszym niebie.

Dziwne zjawisko pogodowe ukazało się nad Lublinem dziś około godziny 17. Wygląda jak dwa słońca, ale nie potrafię wyjaśnić co to właściwie było - napisała na Kontakt 24 Weronika. Reporterka 24 zamieściła również fotografię, która dla laika jest po prostu niezwykle pięknym zjawiskiem pogodowym.

Parhelion, zwany słońcem pobocznym

Parhelion, zwany również słońcem pobocznym, czyli jeden z typów halo. Jest zjawiskiem optycznym występującym w atmosferze. To jasna bądź tęczowa plama światła, która powstaje na przecięciu halo 22-stopniowego, czyli świetlistego pierścienia otaczającego słońce oraz kręgu parhelicznego, białego pasa występującego wokół całego nieba i przecinającego słońce.

Zjawisko słońca pobocznego najłatwiej zobaczyć, gdy nasza dzienna gwiazda jest nisko nad horyzontem. Wśród innych zjawisk z tzw. grupy halo, słońce poboczne okazuje się być najczęstsze.

To nie pierwszy raz

Zdjęcia słońca pobocznego zauważali również inni Reporterzy 24. Trzeba przyznać, że za każdym razem robi wrażenie.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/nad-lublinem-zaswiecily-dwa-slonca-dziwne-zjawisko-pogodowe,141174,1,0.html

 

post-31-0-01364500-1409812914.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieoczekiwany przelot najnowszej odkrytej asteroidy 2014 RA

Nad ranem 1 września 2014 w okolicy naszej planety przeleciała asteroida 2014 RA. Znalazła się ona w odległości 57 tysięcy kilometrów od Ziemi a została odkryta dopiero kilka godzin przed przelotem.

Dystans między tym obiektem a naszą planetą był 7 razy mniejszy niż średnia odległość od Księżyca. Asteroida 2014 RA miała średnicę około 10 metrów, a jej prędkość to około 14 km/s. Jest to obiekt wielkości tego, który w 2013 roku spadł na Ural. Według specjalistów, w ciągu następnych 100 lat asteroida ta nie zbliży się już tak bardzo naszej planety.

Jednak bardzo niepokojący jest fakt, że asteroidę 2014 RA odkryto dopiero 8 godzin przed jej największym zbliżeniem do Ziemi. To bardzo późno, zdecydowanie za późno na jakąkolwiek reakcję gdyby obiekt groził kolizją.

W ciągu ostatnich 10 lat była to 16 asteroida pod względem bliskości do Ziemi. Dwie z nich, 2008 TC3 i 2014 AA, wkrótce po odkryciu spadły na Ziemię. Pierwsza z nich spłonęła w atmosferze nad Sudanem, a druga spadła na początku stycznia gdzieś nad Atlantykiem.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nieoczekiwany-przelot-najnowszej-odkrytej-asteroidy-2014-ra

Dodaj ten artykuł do społeczności

 

post-31-0-16395200-1409900693.jpg

post-31-0-69706100-1409900708_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroida śmignie tuż koło nas

Amerykańscy astronomowie z obserwatorium Catalina Sky Survey koło Tucson w stanie Arizona wykryli 31 sierpnia asteroidę, zmierzającą wprost w kierunku Ziemi. Dzień później odkrycie to potwierdzili badacze korzystający z teleskopu Pan-STARRS 1, zainstalowanego na szczycie góry Haleakala na hawajskiej wyspie Maui, Hawaii.

Prowadzone w ciągu kolejnych dni obserwacje, do których dołączył zespół korzystający z uniwersyteckiego teleskopu na Mauna Kea, pozwoliły precyzyjnie określić orbitę obiektu i oszacować jego wielkość. Okazało się, że asteroida o średnicy ok. 20 m, której przypisano nazwę 2014RC, minie naszą planetę w niedzielę 7 września o godzinie 18:18 czasu Greenwich w odległości zaledwie 40 tysięcy kilometrów, ok. dziesięciokrotnie mniejszej, niż odległość od Ziemi do Księżyca.

Oznacza to, że jej przelot nie stanowi zagrożenia dla Ziemi (jest nieco większa, niż asteroida, która eksplodowała niedawno nad Czelabińskiem), nie powinien też zagrozić satelitom geostacjonarnym, krążącym na wysokości ok. 36 tys. km.

Ze względu na małą wielkość gwiazdową (magnitudo maks. 11,7), nie będzie jej można dostrzec nieuzbrojonym okiem, choć przy odrobinie szczęścia mogłoby się tu udać posiadaczom nawet niewielkich teleskopów. Niestety, raczej nie w Polsce - w chwili maksymalnego zbliżenia asteroida przeleci nad Nową Zelandią.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16588059,Asteroida_smignie_tuz_kolo_nas.html

Asteroida wchodzi w atmosterę Ziemi - wizja artysty

Artystyczna wizja asteroid w pasie Kipera

Fragment asteroidy znaleziony na pustyni w Sudanie w 2008 r

 

post-31-0-35411400-1409900973_thumb.jpg

post-31-0-07367100-1409900984_thumb.jpg

post-31-0-48323200-1409900996.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedziele do Ziemi zbliży się asteroida. Rozmiarem przypomina meteor z Czelabińska

W niedzielę, w niedużej odległości od naszej planety, przeleci 20 metrowa asteroida 2014 RC. Podobnej wielkości obiekt kosmiczny eksplodował nad Czelabińskiem w 2013 roku, powodując deszcz meteorytów.

W niedzielę asteroida 2014RC o średnicy 20 metrów minie Ziemię w odległości 40 tys. km (to jedna dziesiąta dystansu jaki dzieli Błękitną Planetę od Srebrnego Globu). Skała kosmiczna przetnie orbitę geosynchroniczną, po której krążą satelity pogodowe.

Obserwacje 2014 RC

2014 RC została zaobserwowana w nocy 31 sierpnia przez teleskopy Catalina Sky Survey i Pan-Starrs1 zlokalizowane na Hawajach. Według obliczeń asteroida znajdzie się najbliżej Nowej Zelandii około 16:15 czasu polskiego w niedzielę siódmego września. 2014 RC jest na tyle mała, że nie będzie jej widać gołym okiem. Obserwacje można prowadzić jedynie za pomocą teleskopów. Oglądanie dodatkowo utrudni światło słoneczne.

Obiekty bliskie Ziemi

Asteroida 2014RC to tzw. NEO (Obiekty bliskie Ziemi). Obiekty NEO przelatują w pobliżu Błękitnego Globu, przy czym odległość jaka dzieli je od orbity Ziemi nie może przekraczać 45 mln km. Średnio raz w miesiącu astronomowie odkrywają skały kosmiczne, które przecinają orbitę Księżyca.

Asteroida zagraża Ziemi?

W przeszłości Ziemia już nie raz znajdowała się pod ostrzałem skał kosmicznych. W lutym 2013 roku nad Czelabińskiem eksplodował meteor, którego rozmiary były podobne do asteroidy 2014RC. Straty, które powstały w wyniku tego zdarzenia, sięgały około 100 mln złotych. Tym razem naukowcy uspokajają - dramatyczny scenariusz jest wykluczony. Kosmiczny odłamek minie naszą planetę.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/w-niedziele-do-ziemi-zblizy-sie-asteroida-rozmiarem-przypomina-meteor-z-czelabinska,141315,1,0.html

 

post-31-0-89897100-1409901140.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy naukowcy podbijają stratosferę. Wysłali 12 kamer, by ją sfilmować

Kilka dni temu polskim naukowcom udało się przeprowadzić misję balonową IV Hevelius. Jej celem było zebranie danych m.in. na temat temperatury i ciśnienia na różnych wysokościach atmosfery ziemskiej, a także zgromadzenie materiałów fotograficznych i wideo. Przepełniony technologią balon, który wzniósł się do stratosfery, osiągnął wysokość ponad 30 km.

28 sierpnia sierpnia, z Ogródka Meteorologicznego Wydziału Nauk o Ziemi należącego do Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, wzbił się w powietrze balon o masie 1600 gramów. Jak podają członkowie zespołu, udało się mu wznieść na wysokość ponad 30 km. Podczas lotu zebrano około 200 minut materiału wideo.

Wyniesienie balonu w stratosferę odbyło się w ramach IV misja Hevelius, która nosi nazwę Intel Galileo Space Mission. Brali w niej udział polscy naukowcy. Współorganizatorem było m.in. Polskie Forum Astronomiczne.

Niezbędna technologia

Podczas IV misji Hevelius zespół wykorzystał  przede wszystkim aparat fotograficzny i kamerę z poprzednich projektów, ale posłużono się również nowym sprzętem, by zrealizować wszystkie zadania misji. Finalnie balon wzniósł się w górę z m.in. systemem 12 kamer HD i licznymi elementami komputerowymi.

- Podstawowym elementem elektronicznym, który został użyty w misji była prototypowa płytka  elektroniczna komputera Intel Galileo, rejestrująca dane na karcie pamięci flash. Dodatkowymi elementami komputerowymi były również dwa mikrokontrolery Arduino, zapisujące takie parametry jak temperaturę, wilgotność, przeciążenia itp. - poinformowali w rozmowie z tvnmeteo.pl członkowie misji.

Na sondzie znajdowały się również elektroniczne podzespoły, pozwalające na uzyskanie danych o jej lokalizacji w trakcie lotu i po wylądowaniu. Sonda posiadała też stroboskop oparty o diody LED oraz układ dźwiękowy, który miał za zadanie ułatwić znalezienie kapsuły w przypadku jej lądowania na trudnym terenie.

Niełatwa misja

Jak podkreślają członkowie zespołu, nie obyło się bez problemów. Dwa bloki zasilania przestały podawać właściwą ilość energii, kiedy temperatura wewnątrz sondy spadła do zera. Poza tym system rejestrujący wyłączył się przed czasem, dlatego nie uzyskano dokładnej informacji o osiągniętej wysokości.

Wiele informacji, wiele zagadek

Podczas misji udało się zarejestrować powstanie m.in. frontu burzowego nad centralną Polską. Zebrano również dane na temat wilgotności i temperatury na różnych wysokościach. Teraz zostaną poddane analizie.

Jednak jak podkreśla zespół, stratosfera (jedna z warstw atmosfery ziemskiej, która rozpoczyna się na wysokości około 15-20 km, a kończy na około 50-55 km) wciąż budzi wiele tajemnic. Wielką zagadką jest m.in. obecność obłoków srebrzystych na wysokościach 60 km, a także interakcja cząstek wysyłanych ze Słońca, a atmosferą.

Plany na przyszłość

Przed zespołem kilka tygodni analizy zebranego materiału. Jednak naukowcy już mają nadzieję na realizację kolejnego lotu, który miałby się odbyć w listopadzie. Podnoszą sobie poprzeczkę, gdyż w kolejnej misji zamierzają wysłać moduły pozwalające na transport próbek biologicznych. Zamierzają również przeprowadzić eksperymenty mikrograwitacyjne.

Przygotowania do projektu trwały ponad trzy miesiące. Zespół musiał mieć czas na wybudowanie specjalnej gondoli do pomieszczenia wszystkich urządzeń, zebranie i przetestowanie technologii potrzebnej do zlokalizowania sondy i rejestracji danych.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/polscy-naukowcy-podbijaja-stratosfere-wyslali-12-kamer-by-ja-sfilmowac,141274,1,0.html

 

 

post-31-0-98752900-1409901215_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA stworzy centrum kontroli lotów dla dronów

Drony w najlepsze podbijają świat do tego stopnia, że stały się prawdziwym utrapieniem dla służb miejskich. Coraz częściej bowiem zdarzają się wypadki spowodowane złą obsługą tych bezzałogowych maszyn.

Uszkadzają one linie energetyczne i telefoniczne, wpadają na drzewa obrywając gałęzie, które później lądują na dachach samochodów, a nawet spadają na ulice, wprost pod koła nadjeżdżających samochodów.

Federalna Agencja Lotnictwa (FAA) ustanowiła surowe restrykcje dotyczące pułapu przelotów dronów i prędkości poruszania się ich w powietrzu. Jednak posiadacze tych maszyn raczej się nimi nie przejmują, co widać po drastycznym wzroście wypadów z udziałem.

Problemem postanowiła zająć się więc NASA, która chce stworzyć system kontroli ruchu lotniczego dla maszyn poruszających się nisko nad ziemią. Każdy właściciel drona musiałby więc zgłosić start urządzenia, które miałoby się wznieść na wysokość do 150 metrów.

W ten sposób agencje rządowe będą śledziły ruch wszystkich jednostek, które znajdą się w powietrzu, co ma przyczynić się do wzrostu bezpieczeństwa. Taki pomysł wydaje się być dobrym posunięciem ze strony rządu chcącego wiedzieć wszystko o wszystkim.

Zważywszy na fakt, iż za moment w powietrzu znajdą się całe chmary dronów od Google, Amazona i innych koncernów, które będą dostarczały paczki czy pizzę, kontrolowanie ich na żywo z pewnością ułatwi życie zarówno służbom, jak i samym mieszkańcom miast.

 

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20297/nasa-stworzy-centrum-kontroli-lotow-dla-dronow

 

post-31-0-59079700-1409901429.jpg

post-31-0-75129700-1409901441.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 września zakończenie konkursu ?Astronomia z pokładów satelitów ? Projekt BRITE?

 

Konkurs POLSKA W EUROPEJSKIEJ AGENCJI KOSMICZNEJ,  Konkurs wiedzy kosmicznej dla młodzieży szkolnej pt. ?Astronomia z pokładów satelitów ? Projekt BRITE? oraz konkurs plastyczny pt. ?Polska w kosmosie za lat 5, 10, 15? wystartował 20 maja br.

Organizatorzy czyli Muzeum Okręgowe w Sieradzu we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie i Kuratorium Oświaty w Łodzi czekają na odpowiedzi do części pisemnej i na prace plastyczne do 10 września 2014.

Konkurs skierowany jest do uczniów 6. klasy szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponad gimnazjalnych (liceów, techników i zasadniczych szkół zawodowych).

Prace pisemne oceniane będą z podziałem na dwie grupy wiekowe:

?  junior - dla młodzieży VI klasy szkoły podstawowej oraz I, II i III klasy gimnazjum,

oraz

? student - dla młodzieży szkół ponadgimnazjalnych.

Prace pisemne i plastyczne można wysyłać na adres:

[email protected]

W temacie listu należy podać imię i nazwisko uczestnika oraz kategorię wiekową np. "Anna Nowak junior?.

Więcej informacji w regulaminie konkursu pod linkiem:

http://muzeum-sieradz.com.pl/wp-content/uploads/2014/09/Regulaminkonkursu.pdf

Paweł Z. Grochowalski

 

http://orion.pta.edu.pl/10-wrzesnia-zakonczenie-konkursu-astronomia-z-pokladow-satelitow-projekt-brite

 

post-31-0-32909400-1409901576.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykryto kolejną asteroidę, 2014 RC, która przeleci bardzo blisko Ziemi

Ledwie co donosiliśmy o wypatrzeniu asteroidy 2014 RA, która osiem godzin później minęła Ziemię, a już mamy kolejny taki przypadek. Tym razem obiekt, który znajduje się na kurie niemal kolizyjnym z naszą planetą wykryto na kilka dni przed przelotem.

Obiekt wypatrzono 1 września jednocześne w projektach badawczych Catalina Sky Survey i Pan-STARRS. Asteroida 2014 RC ma około 20 metrów średnicy. Według astronomów, obiekt przeleci w nocy z 6 na 7 września i znajdzie się 40 tysięcy km od Ziemi. Jest to właściwie muśnięcie. Odległość ta to 0,1 LD czyli dziesięć kosmiczna skała znajdzie się 10 razy bliżej Ziemi niż Księżyc.

Gdyby przelot takiego ciała niebieskiego jednak zakończył się kolizją, należałoby się spodziewać podobnych skutków do upadku podobnej wielkości asteroidy w lutym ubiegłego roku nad Czelabińskiem. Przejście asteroidy 2014 RC będzie można śledzić za pomocą transmisji online z niektórych teleskopów. W pogotowiu są już radioastronomowie, którzy zamierzają wykonać zdjęcia radarowe asteroidy 2014 RC.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/wykryto-kolejna-asteroide-2014-rc-ktora-przeleci-bardzo-blisko-ziemi

Dodaj ten artykuł do społeczności

post-31-0-76661400-1409983002.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczął się międzynarodowy turniej łazików marsjańskich

Pierwsze międzynarodowe zawody łazików marsjańskich na Starym Kontynencie ? European Rover Challenge rozpoczęły się w Podzamczu Chęcińskim. Rywalizować będzie w nich 10 drużyn konstruktorów z czterech kontynentów.

European Rover Challenge (ERC) to europejska wersja znanych na całym świecie University Rover Challenge (URC), odbywających się w Stanach Zjednoczonych na pustyni Utah. ?Polska to najlepsze miejsce na tego typu imprezę. To ważne, bo otwiera możliwości rywalizacji dla wielu zespołów, dla których największą barierą były koszty podróży do Stanów. Teraz mogą włączyć się do rywalizacji tutaj? ? powiedział członek zwycięskiej ekipy w amerykańskim turnieju Michał Grześ z Wydziału Mechanicznego Politechniki Białostockiej.

 

Jak informują organizatorzy, do piątku w Podzamczu zarejestrowało się 10 ekip z czterech kontynentów. Europę reprezentuje siedem polskich drużyn, Azję studenci z Indii, Afrykę drużyna z Egiptu a Amerykę Południową konstruktorzy z Kolumbii. Jest szansa, że jeszcze w sobotę przyjadą zawodnicy z Bangladeszu.

 

Rywalizacja łazików będzie odbywała się na specjalnie przygotowanej powierzchni symulującej marsjański krajobraz. Drużyny, za pomocą skonstruowanych przez siebie zdalnie sterowanych łazików będą musiały wypełnić określone zadania zbliżone do tych, jakie muszą realizować w czasie kosmicznych misji mobilne próbniki automatyczne.

 

Gościem specjalnym European Rover Challenge 2014 jest zespół konstruktorów z Politechniki Białostockiej, których łazik Hyperion 2 triumfował na zorganizowanych w maju na pustyni w Utah światowych zawodach URC. ?To bardzo mocna ekipa, która dwa raz z rzędu zwyciężyła w turnieju i jest dowodem na to, że Polska jest szczególnym miejscem, gdzie powstają fantastyczne inżynierskie projekty naukowe? ? powiedział podczas otwarcia zawodów Robert Zubrin, znany amerykański inżynier lotniczy, pisarz oraz prezes Mars Society. Wręczył także przedstawicielowi drużyny z Białegostoku nagrodę specjalną za osiągnięcia w światowych konkursach.

 

Jeden z białostockich konstruktorów przyznał w rozmowie z PAP, że często przy projektowaniu konkursowych łazików niezbędny jest pomysł na zastosowanie istniejących już rozwiązań. Jako przykład podał koła, które pochodzą z modelarskiego egzemplarza samochodu Monster Truck, a w zawieszeniu znajdują się amortyzatory od roweru ze sprężyną od sprzęgła? ciągnika rolniczego Ursus. ?Dodatkowo zastosowaliśmy amortyzator skrętu z wyścigowego motoru, oraz kamery wsteczne z urządzeń stosowanych w samochodach. W tym wszystkim najważniejsze jest to, by zaadaptować istniejące części na własne potrzeby? ? powiedział.

 

Inauguracja zawodów łazików ERC połączona była z uroczystym otwarciem Centrum Nauki ?Leonardo Da Vinci? w Podzamczu Chęcińskim, które powstało za 18 mln zł w dużej mierze dzięki środkom unijnym. Można w nim oglądać m.in. prezentowaną po raz pierwszy w Polsce unikalną wystawę ?Świat Leonarda da Vinci?, która do tej pory była pokazywana m.in. w Tokio, Nowym Jorku i Chicago. W jej skład wchodzi kilkadziesiąt elementów. Wśród nich znalazło się m.in. interaktywne stanowisko ?Kodeks Atlantycki?, dzięki któremu zwiedzający poznają konstrukcje 50 maszyn autorstwa włoskiego geniusza.

 

Centrum adresowane do odbiorców w różnym wieku ma być miejscem pogłębiania wiedzy nie tylko ze ścisłych dyscyplin naukowych, ale także z przedmiotów humanistycznych, m.in. z historii sztuki.

 

?Dla mnie po czterdziestu latach pracy naukowca, nauka to trzy ważne elementy ? po pierwsze to fundament światowej gospodarki, po drugie to próba poznania naszego miejsca we wszechświecie, po trzecie nauka to przyszłość naszych dzieci i kolejnych pokoleń? ? powiedział podczas uroczystości prof. Scott Hubbard, wieloletni pracownik Amerykańskiej Agencji Kosmicznej (NASA) oraz redaktor naczelny czasopisma ?New Space?. Wyraził nadzieję, że miejsca takie jak to będą zachęcały wielu młodych ludzi do wejścia w świat nauki.

 

Symbolicznego otwarcia centrum dokonała 12-letnia niewidoma Julia Pluwak z Gdańska, która interesuje się kosmosem. Przez drzwi centrum przeprowadził ją białostocki łazik marsjański Hyperion 2.

 

Centrum Nauki ?Leonardo da Vinci? oraz miejsce marsjańskiego turnieju zlokalizowane jest w położonym kilkanaście kilometrów na południe od Kielc Podzamczu Chęcińskim w kompleksie Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego. Znajduje się przy drodze krajowej nr 7 Warszawa?Kraków.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401750,rozpoczal-sie-miedzynarodowy-turniej-lazikow-marsjanskich.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 śladów życia na Marsie? Zobacz niezwykłe fotografie, które wykonały marsjańskie łaziki

Mózg płata nam figle, czy może naprawdę istnieje życie na Marsie? Sondy i marsjańskie łaziki rejestrują zdjęcia obiektów, które przypominają twarze i kości różnych stworzeń. Psychologowie twierdzą, że to nasz mózg szuka wzorów i porównań, dopatruje się znanych nam kształtów. Takie zjawisko w psychologi nazywane jest pareidolią. Sami zdecydujcie, czy patrzycie na złudzenie, czy na prawdziwe dowody życia na Czerwonej Planecie?

Marsjańska twarz

 

Po raz pierwszy została sfotografowana 25 lipca 1976 roku przez sondę Viking1. Parę dni później można było zobaczyć jej zdjęcie w prasie. Na fotografii ten twór geologiczny przypomina złudzenia ludzką twarz. Późniejsze obrazy tego obiektu nie były tak przekonujące.

Kwiat

W 2012 roku Curiosity pokazał światu marsjański kwiat. Oczywiście obiekt nie był pochodzenia biologicznego, ale wśród naukowców budził wiele wątpliwości. Planetolog

Aileen Yingst ze space.com powiedziała: "nie jestem w stanie określić, co to jest".

Klamka

Podobnie było z klamką. Curiosity zarejestrował metaliczny obiekt na Marsie. Skała przypominała klamkę od drzwi.

Kask

W 2013 roku Curiosity pokazał zdjęcie, które mogłoby świadczyć o przebywających na Marsie budowniczych. Na Czerwonej Planecie leżał kask... a właściwie skała przypominająca kask.

Donat

 

W styczniu 2014 NASA opublikowała kolejne ciekawe zdjęcie. Na fotografii łazik Curiosity uchwycił skałę przypominającą pączka z dziurką w środku - w USA popularny jako donat.

Czaszka

W 2006 roku świat obiegły zdjęcia rzekomej czaszki. Dowodem na to miały być zdjęcia wykonane przez łazik Spirit. Jednak to tylko skała.

 

Kość

W sierpniu 2014 roku entuzjaści wierzący w istnienie życia na Czerwonej Planecie cieszyli się z nowego odkrycia. NASA opublikowała zdjęcie "kości udowej". Naukowcy studzą jednak entuzjazm. To tylko skała.

"Marsjański szczur"

W 2013 roku głośno było o nim nawet na Twitterze. Został odkryty w 2013 roku przez Curiosity. Niestety to kolejna pareidolia.

Kobieta

 

Kolejny dowód na istnienie życia na Marsie? Nie. Według naukowców obraz ludzkiej, kobiecej sylwetki zarejestrowany 2007 roku przez marsjański łazik Spirit to skała.

Palec

Taki palec, który nawet posiada paznokieć, został uchwycony na zdjęciu przez marsjański łazik Curiosity w 2012 roku.

Marsjańska twarz

Po raz pierwszy została sfotografowana 25 lipca 1976 roku przez sondę Viking1. Parę dni później można było zobaczyć jej zdjęcie w prasie. Na fotografii ten twór geologiczny przypomina złudzenia ludzką twarz. Późniejsze obrazy tego obiektu nie były tak przekonujące.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/10-sladow-zycia-na-marsie-zobacz-niezwykle-fotografie-ktore-wykonaly-marsjanskie-laziki,141460,1,0.html

 

post-31-0-31935800-1409983743.jpg

post-31-0-63312900-1409983766.jpg

post-31-0-87920100-1409983791_thumb.jpg

post-31-0-32077400-1409983863.jpg

post-31-0-08966100-1409983899_thumb.jpg

post-31-0-72407200-1409983925.jpg

post-31-0-64089000-1409983945_thumb.jpg

post-31-0-09358200-1409983969.jpg

post-31-0-25999100-1409984018.jpg

post-31-0-64774600-1409984068.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Świętokrzyskim jak na Marsie. Łaziki stanęły do walki

Kosmiczne łaziki opanowały Świętokrzyskie. Jest prawie jak na Marsie - z tą różnicą, że czerwoną planetę pod Kielcami i niezwykłe pojazdy, które po niej jeżdżą mogą zobaczyć wszyscy. A jest na co popatrzeć, bo w zawodach bierze udział aż 10 drużyn z całego świata. Zawodnicy muszą zaprezentować najlepszy łazik marsjański, który być może poleci w Kosmos.

European Rover Challenge (ERC) to europejska wersja znanych na całym świecie University Rover Challenge (URC), odbywających się w Stanach Zjednoczonych na pustyni Utah.

- Zawody są niezwykłe, bo pierwszy raz na naszym kontynencie. Idea zawodów zawsze jest taka sama. Gromadzimy studentów z pasjami i zbieramy ich w jednym miejscu, w tym kotle marsjańskim, żeby mogli pokazać, co wymyślili i jakie będą przyszłe trendy w budowie łazików, które polecą na Marsa  - wyjaśnił w rozmowie z reporterem programu "Polska i Świat" Wojciech Głażewski, członek Mars Society Polska.

Jak informowali organizatorzy, do piątku w Podzamczu zarejestrowało się 10 ekip z czterech kontynentów. Europę reprezentuje siedem polskich drużyn, Azję studenci z Indii i z Bangladeszu, Afrykę drużyna z Egiptu, a Amerykę Południową konstruktorzy z Kolumbii.

Chęcińskie Podzamcze prawie jak Czerwona Planeta

Rywalizacja łazików odbywa się na specjalnie przygotowanej powierzchni symulującej marsjański krajobraz. Drużyny, za pomocą skonstruowanych przez siebie zdalnie sterowanych łazików, muszą wypełnić określone zadania, które zbliżone są do tych, jakie trzeba realizować w czasie kosmicznych misji.

- Są cztery konkurencje, które odbywają się w specjalnie usypanym terenie. Jedna konkurencja polega na przejeździe na czas po nierównym gruncie. Wtedy sprawdzane jest zawieszenie łazików. Kolejne konkurencje to są zadania z użyciem manipulatorów. Trzeba na przykład pobrać próbkę ziemi, a później szybko zawieźć ją do namiotu. Wszystko jest na czas - powiedział Łukasz Wilczyński, Europejski Koordynator The Mars Society.

Jeden z uczestników konkursu w rozmowie z reporterem programu "Polska i Świat" przyznał, że pokłada spore nadzieje w konkursie.

- Mam nadzieję, że ten konkurs pomoże nam pokazać różne ciekawe, innowacyjne rozwiązania, które tu wykorzystaliśmy i mam też nadzieję, że ktoś nas tu znajdzie - powiedział Szymon Dzwończyk z Politechniki Wrocławskiej.

Triumfatorzy z Utah gośćmi specjalnymi w Polsce

Gościem specjalnym European Rover Challenge 2014 jest zespół konstruktorów z Politechniki Białostockiej. Młodzi naukowcy stworzyli łazik Hyperion 2, który triumfował na zorganizowanych w maju na pustyni w Utah światowych zawodach URC.

- To bardzo mocna ekipa, która dwa raz z rzędu zwyciężyła w turnieju i jest dowodem na to, że Polska jest szczególnym miejscem, gdzie powstają fantastyczne inżynierskie projekty naukowe ? powiedział podczas otwarcia zawodów Robert Zubrin, znany amerykański inżynier lotniczy, pisarz oraz prezes Mars Society. Wręczył także przedstawicielowi drużyny z Białegostoku nagrodę specjalną za osiągnięcia w światowych konkursach.

 

Podczas inauguracji konkursu jeden z białostockich konstruktorów wyjaśnił, że często przy projektowaniu konkursowych łazików niezbędny jest pomysł na zastosowanie istniejących już rozwiązań. Jako przykład podał koła, które pochodzą z modelarskiego egzemplarza samochodu Monster Truck, a w zawieszeniu znajdują się amortyzatory od roweru ze sprężyną od sprzęgła? ciągnika rolniczego Ursus.

- Dodatkowo zastosowaliśmy amortyzator skrętu z wyścigowego motoru, oraz kamery wsteczne z urządzeń stosowanych w samochodach. W tym wszystkim najważniejsze jest to, by zaadaptować istniejące części na własne potrzeby ? powiedział.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/w-swietokrzyskim-jak-na-marsie-laziki-stanely-do-walki,141483,1,0.html

 

post-31-0-35216100-1410020316_thumb.jpg

post-31-0-83769000-1410020328_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)