Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Potężna czarna dziura powstała wkrótce po Wielkim Wybuchu

admin

Uważa się, że wszystkie galaktyki mają w swoich centrach supermasywne czarne dziury, które je kształtują. Ich masy są bardzo różne od 100 do 100 tysięcy mas Słońca. Te potwory grawitacyjne rosną konsumując otaczającą je materię, w większości składającą się z gazu, pyłu i gwiazd wokół nich.

Niekiedy dochodzi do tego, że wielkie supermasywne czarne dziury powstają z połączenia się z dwóch lub więcej czarnych dziur. To pomaga kumulować ogromną masę tych obiektówastronomicznych. Niekiedy są one w stanie osiągnąć rozmiary mierzone w milionach lub nawet miliardach mas Słońca.

Aby jednak powstała tak potężna czarna dziura musi mieć ona niepohamowany apetyt, stały dostęp do materii i potrzeba na to czasu. Zazwyczaj taki wzrost trwa przez miliardy lat. Ostatnio astronomowie odkryli coś takiego i byli oszołomieni gdy zdali sobie sprawę jak wielką masę musi mieć jeden z badanych kwazarów, czyli galaktyk, o których istnieniu wiemy tylko dzięki bardzo jasnej centralnej dziurze, która niczym latarnia morska zwraca na siebie uwagę.

Gigantyczna czarna dziura, którą odkryto ma masę 12 miliardów Słońc i powstała zaledwie 875 mln. lat po hipotetycznym Wielkim Wybuchu. Naukowcy ogłosili w magazynie Natury, że analizowano obiekty, które powstały w bardzo wczesnym Wszechświecie. Kwazary są niezwykle jasne właśnie dlatego, że ich centralne czarne dziury pochłaniają materię tak szybko. Potwór, który znaleziono jest około 3000 razy większa od czarnej dziury Sgr A* znajdującej się w centrum naszej Drogi Mlecznej.

Aby jedna taka studnia grawitacyjna wzrosła do tak monstrualnej wielkości, w tak krótkim czasie, musiała konsumować materię prawie cały czas od swojego powstania i czyniła to z maksymalną możliwą prędkością. Duży rozmiar i szybkość przyrostu tej czarnej dziury, spowodował, że jest ona praktycznie najjaśniejszym obiektem w tej odległej epoce. Astronomowie mogą teraz analizować emitowane widmo światła w celu zbadania składu chemicznego wczesnego Wszechświata.

 

Źródło:

http://www.nature.com/articles/nature14241.epdf?referrer_access_token=5u0Pvd4fne...

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/potezna-czarna-dziura-powstala-wkrotce-po-wielkim-wybuchu

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pluton i Charon w tańcu z gwiazdami

Ostatnie zdjęcia wykonane przez kamerę LORRI (ang. Long-Range Reconnaissance Imager), zamontowanej na pokładzie sondy New Horizons, pozwoliły na wykonanie filmu poklatkowego ukazującego Plutona w tańcu z jego największym księżycem, Charonem. Zdjęcia wykonano w okresie od 25. do 31. stycznia. Zrobiono je głównie z zamiarem wyznaczenia dokładnej pozycji sondy, aby zebrać jak najwięcej informacji potrzebnych w nawigacji New Horizons, która pędzi na spotkanie z planetą karłowatą i jej księżycami. Do kulminacyjnego momentu - maksymalnego zbliżenia -  dojdzie 14. lipca 2015 roku.

 

Plutona i Charona obserwowano przez kilka dni po to, by uchwycić cały okres ich obiegu; dla planety karłowatej i jej księżyca wynosi on 6,4 dnia ziemskiego. Pierwsze zdjęcie wykonano w chwili, gdy New Horizons była prawie 5 mld km do Ziemi, a zaledwie 203 mln km od Plutona. Ostatnie zdjęcie wykonano 6,5 dnia później, kiedy to statek kosmiczny pokonał kolejne 8 mln km.

Na filmie widać, że Pluton, wraz z obiegiem Charona, również zmienia swe położenie. Ten efekt ?chwiania się? planety jest spowodowany grawitacją księżyca. Jego masa to aż ? masy Plutona a odległość między nimi nie przekracza 20 tysięcy kilometrów, więc ten efekt jest zauważalny. W każdym układzie podwójnym obiekty w rzeczywistości obiegają tzw. barycentrum, czyli punkt, w którym przyciąganie grawitacyjne obu obiektów się równoważy. W przypadku Plutona i Charona barycentrum znajduje się nad powierzchnią planety w odległości około 1.000 km od jej powierzchni. Dla porównania w układzie Ziemia-Księżyc barycentrum leży pod powierzchnią planty, około 1.700 km w głąb. W tym przypadku stosunek mas wynosi 100:1 i odległość między obiektami jest prawie 20 razy większa, więc efekt ?chwiania? się Ziemi jest znacznie mniejszy.

Na zdjęciach widoczne są również odległe gwiazd. Każde ze zdjęć było eksponowane przez 1/10 sekundy, zbyt krótko by móc uchwycić mniejsze księżyce Plutona. Niestety New Horizons jeszcze znajduje się za daleko, by móc uchwycić jakiekolwiek szczegóły z powierzchni planety, lecz wkrótce się to zmieni.

Hubert Siejkowski | Źródło: nasa.gov

http://orion.pta.edu.pl/pluton-i-charon-w-tancu-z-gwiazdami

Film poklatkowy przedstawiający Pluton i jego największego z księżyców, Charona. Zdjęcia wykonano przy pomocy kamery LORRI zamontowanej na pokładzie sondy New Horizons. Kliknij w obrazek, by zobaczyć animacje.

Źródło: NASA/APL/Southwest Research Institute

Zbliżenie na Plutona i Charona.

Źródło: NASA/APL/Southwest Research Institute

 

post-31-0-00028400-1424934135.gif

post-31-0-66447400-1424934143.gif

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie będą musieli pożegnać się z Kosmosem? Rosja chce odłączyć się od ISS

Rosjanie zamierzają stworzyć własną stację kosmiczną. Według wstępnych założeń ma to nastąpić w 2024 roku. Wtedy od ISS może zostać odłączony rosyjski segment. Czy zbliża się koniec podboju Kosmosu przez Amerykanów? - Rosyjski segment może istnieć niezależnie od amerykańskiego, ale amerykański segment nie może istnieć bez rosyjskiego - twierdzi rosyjski wicepremier.

Rosja nie porzuca nadziei o swojej "kosmicznej niezależności". Do 2024 roku chce stworzyć własną stację kosmiczną. Przedstawiciele Roskosmosu, państwowej agencji kosmicznej, informują bowiem, że ze wcześniejszych zobowiązań wynika, iż do tego czasu Rosjanie muszą prowadzić badania na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jednak później będą mogli odblokować moduły i stworzyć własną bazę (zbudowaną zarówno ze starszych segmentów, jak i nowych elementów).

Księżyc jest priorytetem

Rosyjska stacja kosmiczna miałaby umożliwić badania Księżyca, które są priorytetem dla Roskosmosu. Według wstępnych założeń agencja będzie prowadzić badania na Księżycu przy użyciu robotów. Rosjanie zakładają, że do 2030 roku uda im się wysłać załogowe misje na naszego naturalnego satelitę.

- Pilotowanie kosmonautów jest częścią naszej generalnej strategii kosmicznej - powiedział Jurij Koptiew z Roskosmosu. Naukowiec dodał przy tym, że rosyjski plan oznacza "zerwanie z ISS i pracowanie nad programem księżycowym zarówno na orbicie Ziemi, jak i w głębokiej przestrzeni kosmicznej".

Pomysł stworzenia rosyjskiej stacji kosmicznej został po raz pierwszy potwierdzony przez dyrektora Roskosmosu Olega Ostapienko w grudniu. Na szczegółowe pytania dotyczące projektu Ostapenko nie chciał jednak odpowiadać. - Jest taka opcja. W tej chwili jesteśmy na etapie obliczeń - mówił.

Dodał przy tym, że krajowa stacja kosmiczna będzie "krokiem naprzód" dla Rosji i może być wykorzystywana w różnych celach, np. jako punkt przesiadkowy dla rosyjskiego programu poszukiwań na Księżycu.

Rosja bez Ameryki da sobie radę, ale Ameryka bez Rosji nie

Rosja miała już własną stację orbitalną. Było to przed 2001 rokiem, przed tym zanim Stacja Kosmiczna Mir została sprowadzona z orbity i spadła do Pacyfiku. Mir spędził w Kosmosie ponad 5,5 tys. dni. Co było przyczyną zakończenia tej misji? Według Rosjan przede wszystkim finanse - wysokie koszty prowadzonych operacji.

Wicepremier Rosji, zajmujący się sprawami przemysłu obronnego i kosmicznego Dmitrij Rogozin podkreślił, że Moskwa może odłączyć swój segment od ISS po 2020 roku. - Rosyjski segment może istnieć niezależnie od amerykańskiego, ale amerykański segment nie może istnieć bez rosyjskiego - powiedział.

Źródło: rt.com

Autor: kt/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/amerykanie-beda-musieli-pozegnac-sie-z-kosmosem-rosja-chce-odlaczyc-sie-od-iss,159088,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy nadal nie wiedzą skąd wzięły się dziwne światła na powierzchni Ceresa

admin

Należąca do NASA sonda kosmiczna Dawn nadal zbliża się do planety karłowatej Ceres, znajdującej się w Pasie Asteroid między Marsem a Jowiszem Kolejne zdjęcia Ceresa były wykonywane w regularnych odstępach czasu, aż zaczęły być widoczne szczegóły powierzchni. Wtedy zauważono dziwne światła na powierzchni tego globu. Ich pochodzenie do dzisiaj pozostaje nieznane.

Ceres jest największym ciałem niebieskim w Pasie Asteroid. Dotychczas dysponowaliśmy jedynie jego zamglonymi zdjęciami. Sonda Dawn pozwoli na dokładne zbadanie tego ciała niebieskiego. Najnowsze zdjęcie zostało wykonane 19 lutego w czasie gdy pojazd znajdował się 46 tysięcy km od powierzchni Ceresa. Widać na nim, że jasna plama to w istocie dwie plamy. Obszary te odbijają aż do 40% światła słonecznego, które do nich dociera.

Jedna z możliwych opcji jest taka, że te wyraźnie jaśniejsze plamy to jakiś rodzaj wulkanizmu. Konwencjonalnego lub na przykład w formie lodowego wulkanu. Oznaczałoby to, że plamy są napędzane zjawiskami pochodzenia geologicznego. Wszystko to jednak tylko spekulacje, bo konieczne są dokładniejsze badania i zdjęcia powierzchni planetoidy w wyższej rozdzielczości.

O dziwnych jasnych plamach na powierzchni Ceresa z pewnością jeszcze usłyszymy. Astronomowie mają nadzieję dowiedzieć się więcej już wkrótce, ponieważ 6 marca planowane jest zakończenie podróży sondy Dawn do pierwszego jej celu.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-nadal-nie-wiedza-skad-wziely-sie-dziwne-swiatla-powierzchni-ceresa

Zdjęcia:

Źródło: NASA/DAWN

Dziwne światła zarejestrowane na Ceresie - Źródło: NASA/DAWN

 

post-31-0-18071200-1425020216.jpg

post-31-0-99716400-1425020413.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa SOHO-2875 może być widoczna na nocnym niebie

admin

Nowo odkryta kometa SOHO-2875, przetrwała swoje peryhelium i teraz ma szansę stać się na tyle jasnym obiektem nocnego nieba, że powinno się udać ją zaobserwować. Kometa zyskała już też oficjalną nazwę, C/2015 D1 (SOHO) ponieważ została wypatrzona właśnie dzięki obserwatorium słonecznemu SOHO.

Nie wiadomo jeszcze jaką magnitudę jasności osiągnie ten obiekt, ale szacuje się, że będzie to przynajmniej jasność gwiazdowa, czyli magnitudo +6,5. Jednak ostatnie pomiary wykonane na skraju pola widzenia koronagrafów SOHO, wykazały, że 21 lutego kometa C/2015 D1 osiągnęła jasność +4. Astronomowie nie ukrywają, że to ciało niebieskie pojawiło się nagle i jest zaskakująco jasne.

Większość komet nurkujących w Słońce należy do tak zwanej grupy Kreuza. Konglomeratu lodowych fragmentów pojedynczej większej komety, która rozpadła się przed wiekami. Jednak wstępne pomiary wskazują, że C/2015 D1 nie należy do grupy Kreutza ani nie jest z nią jakoś związana. Jest to klasyczny przykład zaskakującej komety, która może być okazją do ciekawych obserwacji astronomicznych.

Nowo odkrytą kometę można będzie oglądać już za kilka dni. Obecnie znajduje się nisko nad horyzontem, w okolicy gdzie jest też widoczny Mars oraz Wenus. Potem już na początku marca C/2015 D1 będzie widoczna na tle Pegaza a potem Andromedy. Z każdym dniem kometa będzie widoczna wyżej na niebie, co spowoduje, że jej obserwacje będą łatwiejsze.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/kometa-soho-2875-moze-byc-widoczna-nocnym-niebie

Zdjęcia:

Źróło: ESA/NASA/SOHO

Pozycja komety C/2015 D1 25 lutego 2015 - źródło: Stellarium

 

post-31-0-93574600-1425020809.jpg

post-31-0-59614200-1425020817.jpg

post-31-0-30108500-1425020834.jpg

post-31-0-09652000-1425020845.jpg

post-31-0-37222200-1425020855_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MUSE widzi dalej niż Hubble

Instrument MUSE, na należącym do ESO teleskopie VLT, dał astronomom najlepszy trójwymiarowy obraz dalekiego Wszechświata. Wpatrując się przez zaledwie 27 godzin w obszar Południowego Głębokiego Pola Hubble'a, ujawnił odległości, ruchy i inne własności dla dużo większej liczby galaktyk niż znano do tej pory w tym miejscu. Uzyskano postęp w stosunku do obserwacji z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, wykrywając obiekty wcześniej niewidoczne.

Dzięki wykonywaniu bardzo długich ekspozycji wybranych obszarów na niebie astronomowie uzyskali liczne tzw. głębokie pola, które ujawniają wiele informacji na temat wczesnego Wszechświata. Najsłynniejsze z nich to Głębokie Pole Hubble?a wykonane w ciągu kilku dni w 1995 roku przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a, należący do NASA/ESA. To spektakularne i ikoniczne zdjęcie błyskawicznie zmieniło nasze rozumienie zawartości Wszechświata, gdy był młody. Dwa lata później wykonano podobne zdjęcie na niebie południowym ? Południowe Głębokie Pole Hubble?a.

Ale takie zdjęcia nie dają wszystkich odpowiedzi ? aby dowiedzieć się więcej na temat galaktyk w głębokich polach, astronomowie muszą uważnie badać każdą z nich za pomocą innych instrumentów, co jest trudną i czasochłonną pracą. Ale teraz, po raz pierwszy, nowy instrument MUSE może wykonać obie prace jednocześnie i znacznie szybciej.

Jednymi z pierwszych obserwacji za pomocą MUSE po uruchomieniu na VLT w 2014 roku było intensywnie obserwowane Południowe Głębokie Pole Hubble?a (Hubble Deep Field South, w skrócie HDF-S). Wyniki przekroczyły najśmielsze oczekiwania.

?Zaledwie po kilku godzinach obserwacji teleskopem, wstępnie spojrzeliby na dane i znaleźliśmy wiele galaktyk ? było to bardzo zachęcające. A gdy wróciliśmy do Europy rozpoczęliśmy dokładniejsze eksplorowanie danych. Było to jak łowienie ryb na głębokich wodach, a każde nowe znalezisko wzbudzało entuzjazm i dyskusje na temat odnajdowanych obiektów? wyjaśnił Roland Bacon (Centre de Recherche Astrophysique de Lyon, Francja, CNRS), kierownik naukowy instrumentu MUSE oraz kierownik zespołu testującego.

W każdym fragmencie widoku MUSE na głębokie pole HDF-S mamy nie tylko piksel ze zdjęcia, ale także widmo ujawniające natężenie światła w różnych kolorach składowych w tym punkcie ? razem około 90 000 widm [1]. Pozwala to na ustalenie odległości, składu chemicznego i wewnętrznych ruchów setek odległych galaktyk, a także wyłowienie niewielkiej liczby bardzo słabych gwiazd Drogi Mlecznej.

Pomimo, iż łączny czas ekspozycji był znacznie krótszy niż na zdjęciach z Hubble?a, dane z MUSE ukazały na tym małych skrawku nieba ponad 20 bardzo słabych obiektów, których nie zarejestrował teleskop Hubble?a [2].

?Największe emocje nadeszły gdy odkryliśmy bardzo odległe galaktyki, których nie było widać nawet na najgłębszych zdjęciach z Hubble?a. Po tak wielu latach ciężkiej pracy nad instrumentem było to dla mnie wielkie przeżycie zobaczyć jak nasze marzenia stają się rzeczywistością? dodał Roland Bacon.

Starannie analizując widma z obserwacji MUSE, zespół zmierzył odległości do 189 galaktyk. Wartości wahały się od względnie bliskich, aż do takich dotyczących okresu gdy Wszechświat miał mniej niż miliard lat. Liczba zmierzonych odległości do obiektów na tym skrawku nieba wzrosła dziesięciokrotnie.

W przypadku bliższych galaktyk MUSE potrafi dużo więcej i pozwala poznawać własności poszczególnych części danej galaktyk. Ujawnia w jaki sposób galaktyka rotuje i jak jej własności różnią się pomiędzy poszczególnymi obszarami. To potężna technika pomagająca w zrozumieniu tego, w jaki sposób galaktyki ewoluują w trakcie kosmicznej skali czasu.

?Teraz, gdy zademonstrowaliśmy unikatowe możliwości MUSE związane z eksplorowaniem głębokiego Wszechświata, zamierzamy spojrzeć na inne głębokie pola, takie jak Ultragłębokie Pole Hubble?a. Będziemy mogli zbadać tysiące galaktyk i odkryć nowe, ekstremalnie słabe i odległe. Te małe, młodziutkie galaktyki, widziane w stadium sprzed ponad 10 miliardów lat, stopniowo rosły i stawały się galaktykami takimi, jak Droga Mleczna znana dzisiaj? podsumował Roland Bacon.

Uwagi

[1] Każde z widm obejmuje zakres długości fali od części niebieskiej widma do bliskiej podczerwienie (475?930 nanometrów).

[2] Instrument MUSE jest szczególnie czuły na obiekty, które większość swojej energii emitują w kilku wybranych liniach, które w danych jawią się jako jasne plamy. Galaktyki we wczesnym Wszechświecie zazwyczaj mają właśnie takie widma, gdyż zawierają gaz wodorowy święcący pod wpływem promieniowania ultrafioletowego od młodych, gorących gwiazd.

Więcej informacji

Wyniki badań opisano w artykule pt. ?The MUSE 3D view of the Hubble Deep Field South?, R. Bacon et al., który ukaże się 26 lutego 2015 r. w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.

Skład zespołu badawczego: R. Bacon (Observatoire de Lyon, CNRS, Université Lyon, Saint Genis Laval, Francja [Lyon]), J. Brinchmann (Leiden Observatory, Leiden University, Leiden, Holandia [Leiden]), J. Richard (Lyon), T. Contini (Institut de Recherche en Astrophysique et Planétologie, CNRS, Toulouse, Francja; Université de Toulouse, Francja [iRAP]), A. Drake (Lyon), M. Franx (Leiden), S. Tacchella (ETH Zurich, Institute of Astronomy, Zurich, Szwajcaria [ETH]), J. Vernet (ESO, Garching, Niemcy), L. Wisotzki (Leibniz-Institut für Astrophysik Potsdam, Potsdam, Niemcy [AIP]), J. Blaizot (Lyon), N. Bouché (IRAP), R. Bouwens (Leiden), S. Cantalupo (ETH), C.M. Carollo (ETH), D. Carton (Leiden), J. Caruana (AIP), B. Clément (Lyon), S. Dreizler (Institut für Astrophysik, Universität Göttingen, Göttingen, Niemcy [AIG]), B. Epinat (IRAP; Aix Marseille Université, CNRS, Laboratoire d?Astrophysique de Marseille, Marseille, Francja), B. Guiderdoni (Lyon), C. Herenz (AIP), T.-O. Husser (AIG), S. Kamann (AIG), J. Kerutt (AIP), W. Kollatschny (AIG), D. Krajnovic (AIP), S. Lilly (ETH), T. Martinsson (Leiden), L. Michel-Dansac (Lyon), V. Patricio (Lyon), J. Schaye (Leiden), M. Shirazi (ETH), K. Soto (ETH), G. Soucail (IRAP), M. Steinmetz (AIP), T. Urrutia (AIP), P. Weilbacher (AIP) oraz T. de Zeeuw (ESO, Garching, Niemcy; Leiden).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/muse-widzi-dalej-niz-hubble

post-31-0-51160500-1425020985.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Planetarium ? Jak to działa? - Mateusz Krakowczyk - zaproszenie na wykład w Łodzi

W dniu 27.02.2015 (piątek) godz 18.00, planetarium w Łodzi zaprasza na spotkanie z Mateuszem Krakowczykiem, miłośnikiem astronomii, studentem II roku Lotnictwa i Kosmonautyki na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, konstruktorem przyrządów astronomicznych i amatorskich projektorów planetaryjnych.

Temat spotkania brzmi: Planetarium ? Jak to działa

Mateusz Krakowczyk nakreśli historię budowy i konstrukcji prostego, niskobudżetowego projektora planetaryjnego Klubu Astronomicznego ?Almukantarat? w Załęczu Wielkim k. Wielunia.

Serdecznie zapraszamy do Planetarium w Łodzi przy ul. Pomorskiej 16. Wstęp wolny.Przed wykładem - o godz. 17:00 odbędzie się również pokaz w planetarium oraz w przypadku dobrej pogody - będą prowadzone obserwacje przez teleskop.

 

Dodał: Dominik Gronkiewicz

http://news.astronet.pl/7573

Projektor planetarium w Załęczu Wielkim, zbudowany przez Mateusza Krakowczyka, członka Klubu Astronomicznego Almukantarat. Dodał: Dominik Gronkiewicz

post-31-0-44118900-1425021270_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Duch: Polska robi postępy w rozwoju technologii kosmicznych

W ciągu ostatnich Polska zrobiła postępy w rozwoju technologii kosmicznych; udało się powołać Polską Agencję Kosmiczną i wysłać w kosmos satelity - podkreśla wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Włodzisław Duch.

Wiceminister, który uczestniczył w środowej konferencji ?Copernicus - the road to economic development? poświęconej funkcjonowaniu Europejskiego Programu Obserwacji Ziemi powiedział dziennikarzom, że w ubiegłym roku udało się powołać Polską Agencję Kosmiczną, a także udało się wysłać dwa, niewielkie satelity polskie - Lem i Heweliusz. "Powoli uczymy się nie tylko tego, jak wykorzystać dane satelitarne, ale też jak konstruować własne satelity. To robi teraz prawie każdy kraj" - zaznaczył Duch.

 

Wspomniał też o programie obserwacyjnym Copernicus, który prowadzi Komisja Europejska. Jak mówił, to jeden z najbardziej ambitnych programów na świecie, który ma służyć rozwijaniu wiedzy o Ziemi w skali globalnej. "Musimy obserwować to, co się dzieje na lądzie, to, co się dzieje w powietrzu i wodzie. Globalne zmiany mogą być interesujące lokalnie, na przykład dla rolników" - tłumaczył wiceminister.

 

Jak zauważył, z jednej strony program prowadzi do rozwoju nowych technologii, ale z drugiej - również usług związanych z dostępem do danych satelitarnych, które pełnią ważną rolę. "Tych satelitów jest w tej chwili tysiące - obserwacyjnych, telekomunikacyjnych. Przydają się w zarządzaniu kryzysami, czy obserwacji ruchu przygranicznego" - powiedział Duch. Dodał, że satelity mogą też służyć monitorowaniu wielkich pożarów czy powodzi.

 

Szef Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Marek Banaszkiewicz podkreślił na konferencji, że trzeba pracować nad przenoszeniem innowacyjności z nauki do przemysłu. "Trzeba znaleźć firmy, z którymi chce się współpracować. Jeśli nie można ich znaleźć, to zakłada się joint venture, albo własne firmy. Zachęca się też pracowników, żeby takie firmy zakładali" - podkreślił. Dodał, że w Polsce jest dobry klimat do współpracy przemysłu z nauką.

 

Polska Agencja Kosmiczna, czyli POLSA (od: Polish Space Agency) ma się przyczynić do usuwania barier w rozwoju firm i instytucji badawczo-rozwojowych z sektora kosmicznego. POLSA ma koordynować działania sektora, które dziś są rozproszone między różne instytucje i resorty, identyfikować ciekawe i ważne zastosowania technologii, tworzyć własne laboratoria, usprawniać dzielenie się wiedzą itp. Banaszkiewicz ocenił, że korzyści, które POLSA może nam przynieść to m.in. bezpieczeństwo kraju, ochrona przed klęskami żywiołowymi, rozwój technologii i wykształcenie kadr, które będą zajmować się kosmosem.

 

Największe obecnie projekty Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) to Copernicus - czyli metody wykorzystywania danych satelitarnych, oraz Galileo - europejski system nawigacji satelitarnej. W 2014 r. został wystrzelony pierwszy satelita w ramach programu Copernicus, wyniesiony na pokładzie rakiety Sojuz z europejskiego portu kosmicznego w Kourou w Gujanie Francuskiej.

 

Polska przystąpiła do ESA w 2012 roku i od tego czasu wpłaca do kasy agencji około 30 mln euro rocznie. Jak obliczyła ESA, każde 1 euro zainwestowane w działalność kosmiczną zwraca się przemysłowi danego kraju w postaci 0,84 ? 5,5 euro.

 

W tej chwili ? aż do 2017 roku ? Polska traktowana jest w ESA na preferencyjnych warunkach. Ma więc czas na to, by uporządkować swoje działania w ramach przemysłu kosmicznego i wykształcić większą grupę polskich inżynierów zdolnych budować satelity czy instrumenty satelitarne.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

luo/ par/

Tagi: duch

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,403975,prof-duch-polska-robi-postepy-w-rozwoju-technologii-kosmicznych.html

Zdjęcie:

PAP ? 2015 / Leszek Szamański

 

post-31-0-88506000-1425105937.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli nietypową planetę: Kepler-432b

Dwie grupy naukowców z Heidelbergu odkryły niezależnie bardzo niespotykaną planetę Kepler-432b. Jej masa oraz gęstość są jednymi z największych jakie do tej pory zaobserwowano. Obie grupy badaczy, jedna z Centrum Astronomii Uniwersytetu w Heidelbergu (ZAH), druga z Centrum Astronomii Instytutu Maxa Plancka w Heidelbergu (MPIA) donoszą, że planeta ma masę 6 razy większą niż masa Jowisza, ale taki sam rozmiar. Również kształt i rozmiar orbity są nietypowe.  Wyniki obu grup zostały opublikowane na łamach Astronomy & Astrophysics.

Większość znanych nam planet poruszających się wokół gwiazd-olbrzymów posiada duże, kołowe orbity. Dlatego Kepler-432b wraz ze swoją stosunkowo małą i wydłużoną orbitą jest nietypowy. Doktor Davide Gandolfi z Obserwatorium Astronomicznego w Heidelbergu, jeden z współautorów artykułu, wyjaśnia, że gwiazda, wokół której porusza się nowoodkryta planeta wyczerpała już swoje paliwo jądrowe i aktualnie puchnie. Jej promień jest aktualnie 4 razy większy niż promień Słońca, a w przyszłości spodziewamy się, że będzie jeszcze większy.  Olbrzymia gwiazda centralna jest koloru czerwonego, dlatego astronomowie nazywają ją czerwonym olbrzymem.

Kepler-432b w swoim ruchu po orbcie znajduje się często w bardzo małej odległości od gwiazdy centralnej, przez co w ciągu roku wahania temperatury na planecie są bardzo duże. Rok planety Kepler-432b odpowiada 52 ziemskim dniom. W lecie temperatura sięga nawet 1000 stopni Celsjusza, podczas gdy zimą spada do 500 stopni.

Obie grupy naukowców do swojego odkrycia wykorzystały obserwacje wykonane przez 2.2 metrowy teleskop należący do Obserwatorium Calar Alto w Hiszpanii. Grupa z ZAH wykorzystała również dane zgromadzone przy pomocy  Nordic Optical Telescope znajdującego się na La Palmie (Hiszpania, Wyspy Kanaryjskie). Dzięki  zebranym obserwacjom udało się dokładnie wyznaczyć masę planety.

Niestety, jak żartobliwie komentują autorzy prac, dni Kepler-432b są już policzone. W ciągu mniej niż 200 milionów lat planeta zostanie połknięta przez gwiazdę macierzystą. Być może to jest przyczyną tego, że planety takie jak Kepler-432b nie są częstymi odkryciami astronomicznymi.

Oryginalny artykuły: http://www.aanda.org/articles/aa/abs/2015/01/aa25146-14/aa25146-14.html,

http://www.aanda.org/articles/aa/abs/2015/01/aa25145-14/aa25145-14.html

Alicja Wierzcholska | Źródło: sciencedaily

http://orion.pta.edu.pl/astronomowie-odkryli-nietypowa-planete-kepler-432b

Ilustracja przedstawiająca orbitę planety Kepler-432b (wewnętrzna, czerwona pętla) oraz Merkurego dla porównania (zewnętrzna, pomarańczowa pętla). Czerwona kropka w środku wskazuje gwiazdę wokół której wirują obiekty.

Źródło: Dr Sabine Reffert

post-31-0-48114700-1425106040.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiej czarnej dziury jeszcze nie widziano! Jest monstrualnie wielka i... jasna

Paweł Ziemnicki

Ma masę 12 miliardów razy większą od masy Słońca. Znajduje się ona 12,8 miliarda lat świetlnych od nas. Napędza kwazar świecący 40 tysięcy razy jaśniej niż cała galaktyka Drogi Mlecznej.

Kwazary są najjaśniejszymi obiektami we Wszechświecie. Dlaczego świecą? W ich centrach znajdują się bardzo masywne czarne dziury. Gaz i pył opadający na czarną dziurę formuje tzw. dysk akrecyjny. Materia tego dysku, wirując wokół czarnej dziury, przyspiesza, nagrzewa się i intensywnie świeci.

Rekordowy kwazar otrzymał mało romantyczną nazwę SDSS J010013.02+280225.8. Został odkryty przez międzynarodowy zespół naukowców z Chin, USA, Chile i Australii, pod kierunkiem profesora Xue-Bing Wu z Uniwersytetu Pekińskiego. Co ciekawe, pierwsze obserwacje poczyniono przy użyciu zaledwie 2,4-metrowego teleskopu Lijiang w Yunnan (Chiny). Późniejsze pomiary wykonano z pomocą m.in. 8,4-metrowego Large Binocular Telescope (LBT) w Arizonie, 6,5-metrowego Magellan Telescope w Chile, a także 8,2-metrowego Gemini North Telescope na Mauna Kea na Hawajach. Wyniki zostały opisane w ostatnim "Nature".

- To jedyny tak odległy kwazar, który został odkryty za pomocą 2-metrowego teleskopu, i jesteśmy z tego bardzo dumni - mówi Feige Wang, doktorant z Uniwersytetu Pekińskiego i współautor publikacji w "Nature".

Jasność kwazara jest 420 bln razy większa niż jasność Słońca, co czyni go absolutnym rekordzistą. Znajdująca się w jego centrum czarna dziura jest 12 mld razy masywniejsza od naszej gwiazdy. Nigdy jeszcze nie znaleziono takiego monstrum. A najbardziej zaskakujące, że tak wielka dziura uformowała się stosunkowo niedługo po Wielkim Wybuchu.

Badacze szacują, że kwazar SDSS J0100+2802 powstał, gdy Wszechświat liczył sobie zaledwie 875 mln lat. Był to czas, kiedy mglistą przestrzeń dopiero zaczynał rozświetlać blask pierwszych gwiazd i galaktyk. Uformowanie się tak niewyobrażalnie masywnej czarnej dziury w tak krótkim czasie stoi w sprzeczności z uznawanymi dziś przez naukowców teoriami.

Masa czarnej dziury nie może bowiem przyrastać zbyt szybko. Jeśli nazbyt duża ilość gazu i pyłu jednocześnie tłoczy się, usiłując wcisnąć się do czarnej dziury, wówczas w dysku akrecyjnym robi się na tyle gęsto i gorąco, że część tej materii zostaje wypchnięta i wyrzucona z bezpośredniego otoczenia dziury. Daniel Mortlock z Imperial College w Londynie obrazowo przedstawia to tak: "Jeśli będziesz starał się na siłę przekarmić czarną dziurę, wówczas na drodze do niej zrobi się bardzo gęsty zator". Dlatego na razie nie jest do końca jasne, w jaki sposób ta czarna dziura w rekordowo krótkim czasie osiągnęła tak monstrualną masę.

Światło kwazara SDSS J0100+2802 może wzbogacić naszą wiedzę o najdalszych zakątkach kosmosu. Podczas swojej trwającej miliardy lat podróży do Ziemi przelatywało bowiem przez międzygalaktyczne obłoki gazu. Badając jego widmo, możemy ustalić, jakie pierwiastki są w tym gazie zawarte. To z kolej pozwoli lepiej poznać procesy gwiazdotwórcze tuż po Wielkim Wybuchu.

Źródło:Nature, SPACE , Urania

Zobacz też: Tak wygląda nasz Księżyc od drugiej strony - NASA prezentuje nowy filmik

http://wyborcza.pl/1,75476,17494234,Takiej_czarnej_dziury_jeszcze_nie_widziano__Jest_monstrualnie.html

Komputerowa symulacja czarnej dziury pochłaniającej galaktykę (Dimitar Marinov / 123RF)

 

post-31-0-00593100-1425106136.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Słońca i nadejście wiosny. Marzec astronomicznie atrakcyjny

Zaćmienie Słońca, pierwszy dzień wiosny i zmiana czasu. Marzec obfituje w astronomiczne atrakcje. Sprawdźcie, czego będzie można spodziewać się w nadchodzącym miesiącu.

Wielkimi krokami zbliża się marzec. Co za tym idzie, dni będą robić się coraz dłuższe. Według kalendarza astronomicznego pierwszego marca w Warszawie słońce wzejdzie o 6.23, natomiast zajdzie o 17.15, ale już 31 marca wschód słońca w stolicy nastąpi o 6.14, a zachód o 19.08 (dzień będzie mieć prawie 13 godzin)

Astronomiczną zimę pożegnamy już 20 marca. Tego dnia dokładnie o 23.45 naszego czasu Słońce znajdzie się w punkcie równonocy wiosennej i wstąpi w znak Barana. Nastanie upragniona wiosna. 20 marca będzie obfitował w astronomiczne atrakcje. Przed południem wystąpi całkowite zaćmienie Słońca. W Polsce będzie jednak widoczne jako częściowe. Jak czytamy na stronie serwisu edukacyjnego Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, zaćmienie rozpocznie się o godz. 9.44, z kolei faza maksymalna wystąpi o 10.53 (do 70 proc. zakrytej tarczy słonecznej), a koniec o 12.04.

Gdzie zaświecą planety?

A co z obserwacją planet? Merkurego będziemy mogli zaobserwować o świcie do połowy marca, nad południowo-wschodnim horyzontem. Wenus przez cały miesiąc będzie się "wspinać" po niebie nad zachodnim horyzontem. Czerwona Planeta zaświeci nad zachodnim niebem. Jej obserwacje nie będą łatwe, bo Mars najpierw zagości w gwiazdozbiorze Wieloryba, później w konstelacji Ryb, by pod koniec miesiąca przejść w gwiazdozbiór Byka. Wędrówka sprawi, że blask planety utonie w świetle wieczora. Z kolei Jowisza możemy obserwować teraz w gwiazdozbiorze Raka. Serwis edukacyjny PTA informuje również, że w drugiej połowie nocy widoczny będzie Saturn. 

Jakich jeszcze astronomicznych atrakcji możemy spodziewać się w marcu? W ostatni weekend miesiąca (28/29) będziemy musieli przestawić wskazówki zegara o godzinę do przodu. Fakt, że czeka nas krótszy o godzinę sen, ale co za tym idzie popołudnia będą dłuższe z większa ilością światła słonecznego.

Źródło: oeion.pta.edu.pl

Autor: kt/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/zacmienie-slonca-i-nadejscie-wiosny-marzec-astronomicznie-atrakcyjny,159326,1,0.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w pierwszym tygodniu marca 2015 roku

Mapka pokazuje położenie Księżyca w pierwszym tygodniu marca 2015 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Mapkę wykonano w GIMPie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

 

Dodał: Ariel Majcher

 

Źródło: StarryNight

Zaczął się już trzeci miesiąc tego roku i do wiosny coraz bliżej. Jak zawsze w ostatnią niedzielę tego miesiąca (tym razem będzie to 29 marca) zmieni się czas z zimowego na letni i zmrok będzie zapadał już bardzo późno. Jednak w najbliższych dniach Słońce będzie zachodziło około godz. 17:30, a na nocnym niebie dominował będzie Księżyc, który w czwartek 5 marca przejdzie przez pełnię, a na początku tygodnia minie Jowisza i zakryje gwiazdę Acubens. Wieczorem można obserwować bliskie spotkanie Wenus z Uranem oraz zmniejszający się dystans między Uranem a Marsem. Wysoko nad planetami wciąż dobrze widoczna jest Kometa Lovejoya (C/2014 Q2), jednak w najbliższych kilkunastu dniach w jej obserwacjach będzie przeszkadzał bardzo jasny Księżyc. W drugiej części nocy nisko na południowym wschodzie świeci planeta Saturn.

Na początku marca Księżyc będzie przebywał nad widnokręgiem praktycznie całą noc, bowiem prawie dokładnie w środku tygodnia, w czwartek 5 marca o godz. 19:05 czasu obowiązującego w Polsce Srebrny Glob przejdzie przez pełnię, przebywając wtedy na tle gwiazdozbioru Lwa. Wcześniej Księżyc odwiedzi jeszcze konstelacje Raka, gdzie spotka się z jasnym Jowiszem oraz zakryje oznaczaną na mapach nieba grecką literą ?, choć wcale nie najjaśniejszą w Raku, gwiazdę Acubens oraz Sekstantu, natomiast na koniec tygodnia naturalny satelita Ziemi ma zaplanowane odwiedziny konstelacji Panny.

W trakcie pierwszych dwóch nocy tego tygodnia Księżyc minie największą planetę Układu Słonecznego, czyli Jowisza, który nadal porusza się ruchem wsteczny i pod koniec tygodnia zmniejszy dystans do gromady otwartej gwiazd M44 do 6,5 stopnia. W poniedziałek 2 marca o godzinie podanej na mapce Księżyc będzie miał fazę 93% i będzie się znajdował mniej więcej 7° na południowy zachód od największej planety Układu Słonecznego. Dobę później faza Księżyca urośnie do 97%, a odległość do Jowisza - do ponad 10°.

Warunki obserwacyjne Jowisza powoli się pogarszają, co na razie objawia się głównie tym, że po zmierzchu planeta jest coraz wyżej nad widnokręgiem i zachodzi już wyraźnie przed wschodem Słońca. Obecnie jasność Jowisza to wciąż -2,5 magnitudo, ale średnicą kątowa jego tarczy spadła już do 47". W układzie księżyców galileuszowych również w tym tygodniu będzie można obserwować dużą liczbę zjawisk. Prawie codziennie będzie działo się coś ciekawego:

? noc z 2 na 3 marca: wieczorem, przed godziną 20 zakrycie, a przed 21:30 - zaćmienie Europy przez Ganimedesa na wschód od tarczy Jowisza. Przed północą Ganimedes zacznie wędrować po tarczy Jowisza, niecałe 2 godziny później zrobi to jego cień. Około godziny 5, niewiele przed zachodem Jowisza, Ganimedes - już po zachodniej stronie tarczy - zakryje i zaćmi Io, ale niestety zaćmienie nie będzie widoczne z Polski, bo oba księżyca zdążą już schować się za widnokrąg.

? Noc z 5 na 6 marca: od zmierzchu (godz. 17:28) Ganimedes i Kallisto bardzo blisko siebie, dość daleko na zachód od tarczy Jowisza (Kallisto troszeczkę bliżej swojej planety macierzystej). Oba księżyce będą się zbliżały do Jowisza, utrzymując prawie stałą odległość, ok. 3" od siebie. Po godzinie 21:00 Ganimedes wreszcie przyspieszy i wyprzedzi Kallisto, i odległość między tymi księżycami zacznie rosnąć. Przed godziną 22:00 zacznie się przejście Io przed tarczą Jowisza, zaś pół godziny później na Jowiszu pojawi się jej cień. Po godzinie 1 zacznie się sekwencja zakrycia i zaćmienia Europy, która przez cały czas także zbliżała się do Jowisza, przez oddalającą się od niego Io. Przed godziną 3 Europa schowa się za jowiszową tarczą, zaś Io będzie szybko zbliżać się do Ganimedesa i Kallisto, ale dogoni je dopiero po zachodzie Jowisza w Polsce.

? Noc z 6 na 7 marca: o zmierzchu (godz. 17:30) Europa daleko na wschód od tarczy Jowisza, Kallisto tuż przy zachodniej krawędzi tarczy, Io - też na zachód, ale nieco dalej. Ganimedes - w cieniu Jowisza. Chwilę później Kallisto schowa się za tarczę Jowisza, a półtora godziny później to samo zrobi Io. I przez kilkadziesiąt minut będzie widoczna tylko Europa. Przed godziną 20 Ganimedes wyjdzie z cienia Jowisza (będzie wtedy już ponad 0,5 minuty kątowej na wschód od tarczy), dwie godziny później z cienia Jowisza wyjdzie Io (będzie ponad 2 razy bliżej Jowisza), natomiast przed godziną 22:30 zza tarczy wyłoni się Kallisto i przez ponad 1,5 godziny wszystkie księżyce będą widoczne na wschód od tarczy swojej planety macierzystej. Jednak ostatni z wymienionych księżyców tuż przed północą wejdzie w cień Jowisza i prawie do zachodu w nim pozostanie. Ok. godziny 5 znowu będą widoczne wszystkie 4 księżyce galileuszowe, tym razem znacznie bliżej siebie.

 

Szczegółowe informacje na temat konfiguracji księżyców galileuszowych zawiera poniższa lista (przegotowana na podstawie stron amerykańskiego czasopisma Sky and Telescope oraz francuskiego instytutu IMCCE):

? 2 marca, godz. 17:42 - wyjście Europy z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

? 2 marca, godz. 19:43 - zakrycie Europy przez Ganimedesa, 70" na wschód od tarczy Jowisza (początek),

? 2 marca, godz. 19:48 - zakrycie Europy przez Ganimedesa (koniec),

? 2 marca, godz. 21:22 - zaćmienie Europy przez Ganimedesa (początek),

? 2 marca, godz. 21:29 - zaćmienie Europy przez Ganimedesa (koniec),

? 2 marca, godz. 23:42 - wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 3 marca, godz. 2:04 - wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 3 marca, godz. 3:20 - zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 3 marca, godz. 5:05 - zakrycie Io przez Ganimedesa, 21" na zachód od brzegu tarczy Jowisza (początek),

? 3 marca, godz. 5:10 - zakrycie Io przez Ganimedesa (koniec),

? 3 marca, godz. 5:42 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 3 marca, godz. 6:18 - Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 4 marca, godz. 3:26 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 4 marca, godz. 4:02 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 4 marca, godz. 5:44 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 4 marca, godz. 6:22 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 4 marca, godz. 18:12 - zakrycie Io przez Europę, 117" na zachód od tarczy Jowisza (początek),

? 4 marca, godz. 18:18 - zakrycie Io przez Europę (koniec),

? 4 marca, godz. 19:11 - zaćmienie Io przez Europę (początek),

? 4 marca, godz. 19:17 - zaćmienie Io przez Europę (koniec),

? 5 marca, godz. 0:44 - Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 5 marca, godz. 3:40 - wyjście Io z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

? 5 marca, godz. 21:00 - minięcie się Ganimedesa i Kallisto w odległości 3", 204" na zachód od tarczy Jowisza,

? 5 marca, godz. 21:52 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 5 marca, godz. 22:32 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 6 marca, godz. 0:10 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 6 marca, godz. 0:50 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 6 marca, godz. 1:19 - muśnięcie Europy przez Io, 22" na zachód od brzegu tarczy Jowisza (początek),

? 6 marca, godz. 1:21 - muśnięcie Europy przez Io (koniec),

? 6 marca, godz. 2:14 - zaćmienie Europy przez Io (początek),

? 6 marca, godz. 2:18 - zaćmienie Europy przez Io (koniec),

? 6 marca, godz. 2:48 - Europa chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 6 marca, godz. 17:36 - Kallisto chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 6 marca, godz. 19:10 - Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 6 marca, godz. 19:48 - wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

? 6 marca, godz. 22:10 - wyjście Io z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

? 6 marca, godz. 22:26 - wyjście Kallisto zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 6 marca, godz. 23:52 - wejście Kallisto w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 7 marca, godz. 4:46 - wyjście Kallisto z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),

? 7 marca, godz. 17:32 - od zmierzchu Io i jej cień na tarczy Jowisza (Io prawie na środku, cień - w połowie drogi między środkiem a wschodnim brzegiem tarczy),

? 7 marca, godz. 18:36 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 7 marca, godz. 19:18 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 7 marca, godz. 21:44 - wejście Europy na tarczę Jowisza,

? 7 marca, godz. 23:08 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 8 marca, godz. 0:38 - zejście Europy z tarczy Jowisza,

? 8 marca, godz. 2:04 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza.

 

W noc z poniedziałku na wtorek Księżyc będzie blisko nie tylko Jowisza, ale także blisko drugiej ze znanych gromad otwartych gwiazd w Raku, czyli M67 (o godzinie podanej na mapce będzie to niewiele ponad 1°) oraz blisko gwiazdy Acubens (w odległości niecałych 3°). W miarę upływu czasu naturalny satelita Ziemi będzie się zbliżał do obu wymienionych ciał niebieskich i około godziny 1:30, już we wtorek 3 marca, brzeg Księżyca minie gromadę M67 w odległości 10', a Księżyc będzie kontynuował zbliżanie się do gwiazdy ? Cnc, aby zakryć ją około godziny 4:30 - faza Księżyca urośnie do tego czasu o kolejny procent i będzie wynosić 94%. Niestety Polska znajdzie się na wschodniej granicy zakrycia i z naszego kraju będzie widoczny tylko początek zjawiska, które zacznie się od ok. 4:30 w Polsce północnej, do 4:35 w Polsce południowej. W tym momencie Księżyc wraz z Acubens będą już bardzo nisko nad horyzontem: od zaledwie 2° w górach do ponad 8° nad morzem. Wkrótce potem Srebrny Glob zniknie za widnokręgiem i nawet w Świnoujściu, czyli najbardziej na północny zachód wysuniętym punkcie Polski, nie będzie można obserwować odkrycia.

 

We wtorek 3 marca i w środę 4 marca Księżyc czeka spotkanie z Regulusem, czyli najjaśniejszą gwiazdą konstelacji Lwa (jej jasność obserwowana to +1,3 magnitudo). We wtorek o godzinie podanej na mapce tarcza Księżyca będzie oświetlona w 97% - jak pisałem już wyżej - a Regulus będzie się znajdował jakieś 8,5 stopnia na północny wschód od naturalnego satelity Ziemi. Dobę później Księżyc przesunie się kilkanaście stopni na południowy wschód i o tej samej porze doby jego oświetlona już w 99% tarcza będzie się znajdowała mniej więcej 6,5 stopnia na południowy wschód od Regulusa.

 

Na kolejne ciekawe spotkanie Księżyca z inny ciałem niebieskim trzeba będzie poczekać aż do weekendu. Do tego czasu Księżyc dotrze do gwiazdozbioru Panny, a jego blask będzie się już zmniejszać po czwartkowej pełni. W sobotę 7 marca o godzinie podanej na mapce tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 96%, ale terminator będzie już po zachodniej stronie tarczy. Około 3° na północ od Księżyca świecić będzie Porrima, czyli jedna z jaśniejszych gwiazd Panny. W niedzielny wieczór Księżyc będzie miał fazę 91% i będzie przechodził niecałe 3° na północ od Spiki, czyli najjaśniejszej gwiazdy całej konstelacji Panny.

Animacja pokazuje położenie Wenus, Marsa, Urana i Komety Lovejoya (C/2014 Q2) w pierwszym tygodniu marca 2015 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Animację wykonano w GIMPie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

 

Dodał: Ariel Majcher

 

Źródło: StarryNight

wieczorem, ale po zachodniej stronie nieba przez cały czas dostępne obserwacjom są 3 planety Układu Słonecznego: Wenus, Mars i Uran. Dwie pierwsze planety zbliżają się do Urana. Wenus minie go w bardzo małej odległości na początku tego tygodnia, natomiast Mars zrobi to samo, choć w trochę większej odległości prawie dokładnie tydzień później. Wenus najbliżej Urana znajdzie się w środę 4 marca. W tym dniu odległość kątowa między tymi planetami zmaleje do niewiele ponad 5 minut kątowych, czyli 1/6 średnicy kątowej Słońca, czy Księżyca! Natomiast zarówno dobę wcześniej, jak i dobę później o tej samej porze odległość między planetami będzie ponad 14 razy większa i będzie przekraczała 1°. Do niedzieli 8 marca Wenus oddali się od Urana na prawie 5°. W tym samym czasie do siódmej planety krążącej wokół Słońca będzie zbliżał się Mars i w niedzielę 8 marca odległość między tymi planetami zmaleje do 2°, ale to jeszcze nie koniec.

Oczywiście z tej trójki planet najjaśniejsza jest Wenus, która świeci blaskiem -4 magnitudo i jest dostępna obserwacjom już w momencie zachodu Słońca, gdy znajduje się na wysokości ponad 25° na południowo-zachodnim nieboskłonie. Jej tarcza ma wciąż małą średnicę 12" i wyraźnie zmniejszającą się fazę 85%. Drugi w kolejności Mars świeci z jasnością +1,3 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza a średnicę ponad 3 razy mniejszą od średnicy Wenus. Natomiast Uran ma jasność +5,9 wielkości gwiazdowej i na jego obserwacje trzeba czekać, aż się zrobi dość ciemno, czyli co najmniej do 18:45, ale wtedy Uran znajduje się już tylko na wysokości 10° nad widnokręgiem i coraz bardziej daje się mu we znaki obecność ziemskiej atmosfery.

Kometa Lovejoya (C/2014 Q2) pnie się coraz bardziej na północ i jest już około 50° nad trójką planet Wenus-Mars-Uran. W zeszłym tygodniu kometa przeszła z gwiazdozbioru Perseusza do gwiazdozbioru Kasjopei, w którym pozostanie do końca tego miesiąca. Na początku drugiej dekady marca kometa minie w małej odległości znaną gromadę otwartą gwiazd E.T. (NGC 457), kilka dni później - jedną z jaśniejszych gwiazd Kasjopei, ? Cas, a następnie podąży w kierunku bieguna niebiańskiego. Jasność komety zbliża się już do +7 magnitudo, czyli kometa słabnie, ale wciąż jest widoczna w lornetce. Niestety raczej nie w tym tygodniu, ponieważ w najbliższych dniach w jej obserwacjach bardzo będzie przeszkadzał bliski pełni Księżyc.

Dokładną pozycję Komety Lovejoya (C/2014 Q2) można odczytać z mapki, przygotowanej przez Janusza Wilanda w swoim programie Nocny Obserwator (http://astrojawil.pl/blog/moje-programy/nocny-obserwator/).

Mapka pokazuje położenie Saturna w pierwszym tygodniu marca 2015 roku

Mapkę wykonano w GIMPie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher - 2015-03-02 00:30:34+01

Źródło: StarryNight

W drugiej części nocy na nieboskłonie pojawia się ostatnia już z widocznych planet, czyli Saturn, który wschodzi już przed godziną 1, a na godzinę przed świtem góruje na wysokości prawie 20°. Szósta planeta Układu Słonecznego wg odległości od Słońca, przebywa obecnie niecałe 0,5 stopnia na północ od gwiazdy ? Scorpii. W sąsiedztwie tej gwiazdy Saturn zmieni ruch z prostego na wsteczny, co uczyni już w przyszłym tygodniu. Od tego momentu planeta będzie się stosunkowo szybko zbliżać do Ziemi, co będzie miało odbicie głównie we wzrastającej jasności obserwowanej planety. Obecna jasność Saturna do +0,4 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 17". Maksymalna elongacja Tytana (tym razem wschodnia) przypada w tym tygodniu w czwartek 5 marca.

 

Dodał: Ariel Majcher

Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7575

 

 

post-31-0-54487500-1425279894_thumb.jpg

post-31-0-75508100-1425279910_thumb.gif

post-31-0-68828500-1425279918.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne spacery zakończone sukcesem. Astronauci wrócili na pokład ISS

Dwaj amerykańscy astronauci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z sukcesem zakończyli w sobotę ostatni, trzeci spacer kosmiczny w ramach przygotowań do budowy dwóch nowych stacji dokujących dla statków transportowych.

Astronauci na pokład wrócili o godz. 18.30 naszego czasu. Amerykanie Barry Wilmore oraz Terry Virts zainstalowali przewody, które zapewnią dopływ prądu do planowanych stacji dokujących. Podczas ostatniego wyjścia zainstalowano ponad 120 metrów okablowania oraz dwa zestawy antenowe. Działania amerykańskich astronautów podczas spaceru kosmicznego koordynowała włoska astronautka Samantha Cristoforetti z Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Astronauci wykonali przewidziane na niedzielę prace w ciągu pięciu godzin i czterdziestu minut. To o ponad godzinę szybciej niż planowano.

Woda w chełmie

Po powrocie na ISS Virts zgłosił, że kiedy po zakończeniu pracy na zewnątrz stacji dotarł do śluzy powietrznej i rozpoczęło się wyrównywanie ciśnienia, w jego hełmie pojawiła się niewielka ilość

wody. Podkreślił jednak, że nie było to nic poważnego. Ustalono, że przyczyną była kondensacja pary wodnej. NASA zapewniła, że astronauta w żadnym momencie nie był narażony na niebezpieczeństwo.

Zainstalowano około 230 metrów okablowania

Poprzednie dwa spacery kosmiczne odbyły się 21 lutego oraz 25 lutego. Na poprzednich wyjściach astronauci zainstalowali około 110 metrów okablowania. W sumie podczas trzech wyjść w Kosmos amerykanie spędzili poza ISS 19 godzin. Spacery kosmiczne odbyły się w ramach przygotowań do budowy dwóch nowych stacji dokujących dla statków transportowych.

Powstaną one na module Harmony, gdzie dawniej cumowały amerykańskie wahadłowce. W przyszłości mają przyjmować statki towarowe Dragon, budowane przez amerykańskie firmy Boeing i SpaceX, które będą transportować załogę i zaopatrzenie między ISS a Ziemią. Pierwsze testy tych kapsuł transportowych planowane są na koniec 2016 r., a pierwsze loty na ISS - na 2017 r.

Sześciu astronautów na ISS

Odkąd w 2011 roku z eksploatacji wycofane zostały wszystkie amerykańskie wahadłowce, rosyjskie statki Sojuz są jedynym środkiem transportu ludzi na ISS. Na ISS przebywa obecnie sześć osób: trzech Rosjan, dwóch Amerykanów i Włoszka.

Źródło: PAP

Autor: mab/kt

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/kosmiczne-spacery-zakonczone-sukcesem-astronauci-wrocili-na-poklad-iss,159557,1,0.html

Kosmiczny spacer amerykańskich astronautów

 

post-31-0-23175500-1425280439.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złączenie Wenus z Uranem

4 marca czeka nas najciaśniejsze złączenie planet w 2015 roku! Dojdzie do niego pomiędzy najjaśniejszą planetą na niebie ? Wenus, a praktycznie niedostrzegalnym gołym okiem Uranem. I mimo, że bez użycia co najmniej lornetki nie uda nam się zobaczyć tej koniunkcji, warto zaopatrzyć się właśnie w taki lub mocniejszy sprzęt optyczny i przeznaczyć godzinę na obserwacje wieczorem 4 marca. Dlaczego?

Otóż w newralgicznym momencie, po godzinie 19:00 dystans kątowy pomiędzy planetami wyniesie bagatela nieco ponad 5 minut kątowych. Ta obłędnie niska wartość to mniej, niż 1/3 średnicy Księżyca na niebie! Wenus będzie tak blisko Urana, że swoim blaskiem utrudni nam jego dostrzeżenie, tym bardziej, że obie planety będą dość nisko nad horyzontem. Dlatego też warto zacząć obserwacje nieco wcześniej, niż w momencie największego złączenia. Najlepiej poszukać planet od razu, gdy zrobi się ciemno, czyli po godzinie 18. Uran znajdzie się po lewej stronie Wenus, a obie planety odszukamy po zachodniej stronie nieba. Oczywiście Wenus zwróci naszą uwagę swoją potężną jasnością. Wystarczy skierować w jej stronę sprzęt optyczny, a Uran ukaże nam się tuż obok.

Zjawisko będzie można obserwować do około godziny 20, ale realnie już wcześniej wysokość nad horyzontem spowoduje, że Uran będzie bardzo trudno dostrzegalny.

Poniższe grafiki z programu Stellarium ukazują poglądową pozycję planet o godzinie 18:30 na zachodnim niebie oraz układ Wenus-Uran wraz z odległością kątową między nimi w godzinach 18:30 oraz 19:34. Dla porównania, średnica kątowa Księżyca wynosi około 30? (minut kątowych).

http://niebozaoknem.pl/2015/03/02/zlaczenie-wenus-z-uranem/

 

post-31-0-70626900-1425283030.jpg

post-31-0-55371900-1425283037_thumb.jpg

post-31-0-23952700-1425283044.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany lot eksperymentalnego statku kosmicznego IXV

Nowy statek kosmiczny ESA, Intermediate eXperimental Vehicle (IXV) szczęśliwie powrócił z Kosmosu na Ziemię. Wcześniej zdołał osiągnąć pułap 412 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety. Jest to obiecujący kandydat na pierwszy europejski pojazd kosmiczny wielokrotnego użytku, podobny do amerykańskich wahadłowców. Technologia ta posłuży być może do opracowania statków mających w przyszłości brać udział w misjach a Marsa.

Rakieta Vega wyniosła statek na orbitę 11 lutego, z kosmodromu ESA na Gujanie Francuskiej (Kourou). Pojazd kosmiczny oddzielił się od niej na wysokości 340 kilometrów i dalej podróżował już sam, osiągając docelową wysokość 412 kilometrów. Powracając na Ziemię zebrał dużą ilość danych przy pomocy ponad 300 różnego rodzaju czujników. Podczas powrotu ważący dwie tony i mierzący 5 metrów statek powoli zwolniał z prędkości hiperdźwiękowej do naddźwiękowej, wchodząc ostatecznie w atmosferę z prędkością 7,5 km/s na wysokości 120 kilometrów ? podobnie jak obiekty powracające z tzw. niskiej orbity Ziemi.

IXV lądował lotem szybowym, a następie rozłożył specjalne spadochrony. Wpadł do Oceanu Spokojnego, nieopodal Galapagos. W trakcie całego lotu misja była szczegółowo monitorowana przez Centrum Kontroli (ALTEC Advanced Logistics Technology Engineering Center) w Turynie we Włoszech, przy pomocy stacji naziemnych zlokalizowanych m.in. w Gabonie i Kenii.

Tak udany powrót statku na Ziemię zdaniem naukowców i inżynierów otwiera nowy rozdział w dziejach całej ESA. To nadzieja na całą flotę statków kosmicznych, które mogą powrócić z innych planet, a także na dalsze loty załogowe. To też możliwość misji badawczych i naprawczych dla sztucznych satelitów. Zdaniem Gaele'a Wintersa z ESA misja ta nauczy nas wiele na temat technologii, które będę w przyszłości niezbędne w projektowaniu nowych systemów wynoszenia statków na orbitę.

Szczegółowe wyniki i raporty z tej udanej misji będą dostępne już w marcu. Zostaną on wykorzystane w programie PRIDE (Program for Reusable In-Orbit Demonstrator for Europe), który jest częściowo finansowany przez ESA.

Więcej na stornach ESA: IXV

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/udany-lot-eksperymentalnego-statku-kosmicznego-ixv

Rakieta Vega VV04 wynosząca na orbitę eksperymentalny statek kosmiczny ESA, IXV. Kosmodrom Kourou, Gujana Francuska, 11 lutego 2015. Źródło: ESA?S. Corvaja, 2015

 

post-31-0-81130700-1425318310.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądająca staro galaktyka w młodym Wszechświecie

Jedna z najdalszych zaobserwowanych galaktyk umożliwiła astronomom wykrycie po raz pierwszy pyłu w tak odległym systemie formującym gwiazdy oraz ciekawego dowodu na błyskawiczną ewolucję galaktyk po Wielkim Wybuchu. Do najnowszych obserwacji wykorzystano ALMA, aby zarejestrować słaby blask od zimnego pyłu galaktyce A1689-zD1 oraz teleskop VLT, aby zmierzyć odległość do niej.

Zespół astronomów, którym kierował Darach Watson z Uniwersytetu Kopenhaskiego, wykorzystał Bardzo Duży Teleskop (VLT) i pracujący na nim instrument X-shooter, a także sieć radioteleskopów Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), do zaobserwowania jednej z najmłodszych i najbardziej odległych galaktyk. Badaczy zaskoczyło odkrycie znacznie bardziej wyewoluowanego systemu niż się spodziewali. Galaktyka ma ilość pyłu podobną do bardo dojrzałej galaktyki, takiej jak Droga Mleczna. Pył jest kluczowy dla życia, ponieważ pozwala na powstawanie planet, złożonych cząsteczek i zwykłych gwiazd.

Cel obserwacji naukowców nosi oznaczenie A1689-zD1 [1]. Można go dostrzec jedynie dzięki temu, że jasność obiektu jest wzmocniona dziewięciokrotnie przez soczewkowanie grawitacyjne poprzez spektakularną gromadę galaktyk Abell 1689, która znajduje się pomiędzy młoda galaktyką, a Ziemią. Bez tego wzmocnienia, blask tej bardzo słabej galaktyki byłby zbyt mały do zarejestrowania.

Obiekt A1689-zD1 widzimy w okresie, gdy Wszechświat miał zaledwie około 700 milionów lat ? pięć procent swojego obecnego wieku [2]. Jest to stosunkowo mały system ? znacznie mniej masywny i mniej jasny niż wiele innych obiektów z tego okresu Wszechświata, które wcześniej badano. Przez te cechy jest bardziej typowym przykładem galaktyki ze swoich czasów.

A1689-zD1 widzimy z czasów ery rejonizacji, gdy najwcześniejsze gwiazdy przyniosły kosmiczny świt, rozświetlając po raz pierwszy ogromny i przejrzysty Wszechświat i kończąc okres stagnacji ciemnych wieków. Spodziewano się, że obiekt będzie wyglądać tak, jak nowo utworzone systemy, ale galaktyka zaskoczyła obserwatorów swoją złożonością chemiczną i występowanie międzygwiazdowego pyłu.

?Po potwierdzeniu dystansu do galaktyki za pomocą VLT?, mówi Darach Watson, ?stwierdziliśmy, że była ona wcześniej obserwowana przez ALMA. Nie spodziewaliśmy się dowiedzieć zbyt dużo, ale mogę zdradzić, że wszyscy byliśmy bardzo poruszeni, gdy okazało się, że ALMA nie tylko obserwowała obiekt, ale bez problemu go wykryła. Jednym z celów Obserwatorium ALMA jest odnajdywanie galaktyk we wczesnym Wszechświecie poprzez rejestrowanie emisji od ich chłodnego gazu i pyłu ? i oto mamy taki przypadek!?

Badana galaktyka była uznawana za kosmiczne niemowlę, ale okazało się to przedwczesne założenie. W tym okresie powinna wykazywać brak cięższych pierwiastków chemicznych ? czegokolwiek cięższego od wodoru i helu, a określanego przez astronomów jako metale. Metale są wytwarzane we wnętrzach gwiazd i rozprzestrzeniane daleko gdy gwiazd wybucha. Proces ten musi zostać powtórzony przez wiele gwiezdnych generacji, aby wytworzyć znaczącą ilość cięższych pierwiastków, takich jak węgiel, tlen i azot.

Niespodziewanie galaktyka A1689-zD1 wydaje się emitować dużo promieniowania w dalekiej podczerwieni [3], co wskazuje, że już wyprodukowała wiele gwiazd i znaczące ilości metali oraz zawiera nie tylko pył, ale ilość pyłu do gazu jest podobna do tej poziomu występującego w znacznie bardziej rozwiniętych galaktykach.

?Mimo, że dokładne pochodzenie galaktycznego pyłu pozostaje nieznane,? wyjaśnia Darach Watson, ?to nasze badania wskazują, że jego produkcja zachodzi bardzo szybko, w zaledwie 500 milionów lat po rozpoczęciu powstawania gwiazd we Wszechświecie ? a to bardzo krótki przedział czasu w kosmologii, w porównaniu do faktu, że większość gwiazd istnieje przez miliardy lat.?

Wyniki wskazują, że A1689-zD1 konsekwentnie tworzy gwiazdy w umiarkowanym tempie od okresu 560 milionów po Wielkim Wybuchu, albo że bardzo szybko przeszła przez gwałtowny okres gwiazdotwórczy jeszcze przed fazą zanikającej produkcji gwiazd.

Do tej pory wśród astronomów były obawy, że tak odległe galaktyki nie będą wykrywalne w ten sposób, ale A1689-zD1 dostrzeżono przy pomocy krótkich obserwacji ALMA.

Kirsten Knudsen (Chalmers University of Technology, Szwecja), współautor publikacji, dodał, ?Ta niesamowicie zapylona galaktyka wydaje się gwałtownie tworzyć swoje pierwsze generacje gwiazd. W przyszłości ALMA będzie pomagać astronomom w wyszukiwaniu kolejnych podobnych galaktyk i dowiedzeniu są co powoduje, że tak chętnie dojrzewają.?

Uwagi

[1] Galaktyka została wcześniej zauważona na zdjęciach z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a I podejrzewano, że jest bardzo odległa, ale nie można wtedy było dokładnie zmierzyć odległości.

[2] Odpowiada to przesunięciu ku czerwieni z = 7.5.

[3] W momencie gdy dociera do Ziemi i może zostać wykryte przez ALMA, promieniowanie to jest rozciągnięte przez rozszerzanie się Wszechświata do zakresu fal.

Więcej informacji

Wyniki badań opisano w artykule pt. ?A dusty, normal galaxy in the epoch of reionization?, D. Watson et al., który ukaże się 2 marca 2015 r. w internetowej wersji czasopisma Nature.

Skład zespołu badawczego: D. Watson (Niels Bohr Institute, University of Copenhagen, Dania), L. Christensen (University of Copenhagen), K. K. Knudsen (Chalmers University of Technology, Szwecja), J. Richard (CRAL, Observatoire de Lyon, Saint Genis Laval, Francja), A. Gallazzi (INAF-Osservatorio Astrofisico di Arcetri, Firenze, Włochy) oraz M. J. Michalowski (SUPA, Institute for Astronomy, University of Edinburgh, Royal Observatory, Edinburgh, Wielka Brytania).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

 

http://orion.pta.edu.pl/wygladajaca-staro-galaktyka-w-mlodym-wszechswiecie

 

post-31-0-49508700-1425318392.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie, jakiego nie znamy. Co może mieszkać na Tytanie?

Jacek Krywko

 

Ziemskie życie do istnienia potrzebuje wody. Naukowcy z Cornell University sprawdzili, czy jakiekolwiek organizmy mogłyby rozwinąć się w ciekłym metanie, który wypełnia morza Tytana, jednego z księżyców Saturna.

 

Zainspirował nas esej Isaaca Asimova poświęcony możliwościom życia opartego na innej chemii niż to, które znamy na Ziemi - mówi James Stevenson, inżynier chemiczny i główny autor poświęconej hipotetycznemu życiu opartemu na metanie pracy opublikowanej na łamach "Science Advances". W badaniach uczestniczyli także Paulette Clancy, ekspertka od dynamiki molekularnej, dziedziny zajmującej się komputerowym modelowaniem procesów chemicznych, oraz Jonathan Lunine, szef Centrum Radiofizyki i Przestrzeni Kosmicznej na Uniwersytecie Cornella, który pracował wcześniej w zespole naukowców odpowiedzialnych za misję Cassini-Huygens obejmującą wysłanie sondy na Tytana.

 

Cała trójka stworzyła model stabilnej, pozwalającej na rozwinięcie się życia błony komórkowej z obecnych na tym księżycu pierwiastków.

 

Ziemska błona komórkowa składa się z dwóch fosfolipidowych warstw. Jej zadaniem jest oddzielanie wnętrza komórki od świata zewnętrznego, dzięki czemu nie ulega ono natychmiastowemu rozkładowi. Pozwala też dostarczać komórce potrzebnych jej związków chemicznych, nie wpuszczając przy tym tych niepożądanych. Zdaniem naukowców powstanie konstrukcji o takich właściwościach możliwe jest także w warunkach panujących na Tytanie - z metanem zamiast wody i w temperaturze wynoszącej 292 st. Fahrenheita poniżej zera (-180 st. Celsjusza).

 

- Nazwaliśmy naszą błonę azotosomem, dla odróżnienia jej od ziemskiego liposomu - opowiada Stevenson. Azotosom musiałby być zbudowany z azotu, węgla i wodoru. - Skorzystaliśmy z narzędzi dynamiki molekularnej, by znaleźć wśród różnych związków chemicznych taki, który pozwoliłby na stworzenie struktur przypominających błony - mówi. Najlepiej sprawdzającym się w tej roli kandydatem okazał się akrylonitryl, bezbarwny, trujący związek organiczny wykorzystywany na Ziemi m.in. do wytwarzania włókien akrylowych i termoplastików. - Akrylonitrylowe azotosomy okazały się w naszej symulacji bardzo stabilne, były w stanie zapobiegać rozkładaniu się komórek i miały elastyczność porównywalną z fosfolipidami - opowiada Stevenson.

 

Kolejnym etapem badań zespołu ma być sprawdzenie, jak wyposażone w taką błonę komórki zachowywałyby się w środowisku Tytana, jak przebiegałby ich podział, metabolizm i reprodukcja.

 

- Model ewentualnego funkcjonującego na Tytanie życia jest potrzebny, byśmy wiedzieli, czego mniej więcej mają tam szukać kolejne misje, w tym taka, która umożliwi zanurzenie się w tamtejszych oceanach i pobranie próbek do badań - przekonuje naukowiec.

 

Koncepcję pływającej w metanowych wodach Tytana łodzi przedstawiła jakiś czas temu NASA. Był to jeden ze zwycięskich projektów w organizowanym przez agencję konkursie obiecujących idei na wczesnym etapie rozwoju.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,17500407,Zycie__jakiego_nie_znamy__Co_moze_mieszkac_na_Tytanie_.html

Zdjęcie:

Tytan (NASA)

 

post-31-0-47257200-1425318513.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niszczymy ślady życia na Marsie. I robi to łazik, który miał to życie znaleźć

Michał Olecki

Po kilku latach pracy amerykańskiego łazika Curiosity, który miał poszukiwać śladów życia na powierzchni Czerwonej Planety, okazało się, że jego metoda badania próbek gleby mogła niszczyć wszelkie ślady związków organicznych.

Curiosity wylądował na Marsie 6 sierpnia 2012 roku. To ruchome laboratorium naukowo-badawcze od tego czasu nieprzerwanie bada powierzchnię planety. Poszukuje głównie śladów przeszłego życia. Mogło ono istnieć tam przed miliardami lat, ponieważ wiadomo, że na Marsie była kiedyś woda w stanie ciekłym.

 

Jednak Curiosity nie znalazł jak dotąd żadnych śladów związków organicznych. I jest to nadzwyczaj dziwne.

 

Dziwne dlatego, że wiemy, iż przestrzeń kosmiczna nie jest ich pozbawiona. Organiczne związki powstają w przestrzeni kosmicznej z atomów węgla, wodoru, tlenu i azotu. Występują także na asteroidach i kometach. A te od czasu do czasu spadają na powierzchnię każdej planety, "zanieczyszczając" ją śladami związków organicznych.

 

Nie inaczej powinno być z Marsem. Przez miliardy lat zdążyło nań spaść tyle kosmicznego materiału, że jakieś ślady związków organicznych w jego glebie występować muszą. Ale Curiosity nic nie może znaleźć.

 

W grudniu ubiegłego roku świat zelektryzowała wiadomość, że łazik wykrył na Marsie metan. W marsjańskich warunkach jest to gaz bardzo nietrwały i w zasadzie być go tam nie powinno. Jego obecność oznacza, że musi ciągle gdzieś powstawać. To mogą być procesy geologiczne albo biologiczne, co byłoby sensacją. Jeśli jednak w grę wchodzi marsjańska biologia i pod powierzchnią Marsa istnieje jakieś życie, to będzie niezwykle trudno wykryć jego ślady za pomocą łazika Curiosity - twierdzi James Lewis z Imperial College w Londynie. Dlaczego?

 

Poszukiwania na próżno

 

James Lewis twierdzi, że odpowiada za to powszechnie występujący na Marsie minerał oraz metoda, jaką łazik bada próbki marsjańskiej gleby. Jarosyt jest siarczanem żelazowo-potasowym i po podgrzaniu - a łazik wszystkie próbki gleby podgrzewa do wysokich temperatur - rozkłada się między innymi na tlenek siarki i tlen. Szkopuł w tym, że oba gazy, zarówno tlenek siarki, jak i tlen, bardzo chętnie wchodzą w reakcje ze związkami organicznymi i je rozkładają.

 

Jarosyt występuje naturalnie również na Ziemi. Lewis pobrał próbki tego minerału, zmielił je i podgrzewał w temperaturze od 400 do 1000 stopni, dokładnie tak, jak robi to instrument SAM (Sample Analysis at Mars), w który wyposażony jest Curiosity. Nie wykrył żadnych śladów związków organicznych, które musiały występować w pobranych z ziemskiej gleby próbkach. Jedyne substancje, które wykrywał, to tlenek siarki, dwutlenek i tlenek węgla oraz woda, czyli dokładnie te związki, które powstają podczas reakcji jarosytu ze związkami organicznymi.

 

Curiosity bada marsjański grunt w taki sam sposób, w jaki Lewis zrobił to w laboratorium. Nie będzie więc w stanie wykryć żadnych związków organicznych, jeśli w glebie występuje jarosyt.

 

A jest go na Marsie stosunkowo sporo. Odkryto go zaledwie w zeszłym miesiącu i pośrednio stanowi dowód, że istniała tam woda w stanie ciekłym. Minerał ten powstaje bowiem, gdy kwaśna woda reaguje z innymi minerałami.

 

Błąd taki sam jak 40 lat temu?

 

Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, kiedy wysłany przez ludzkość próbnik systematycznie niszczy ewentualne ślady życia na Czerwonej Planecie. Lądownik Wiking, który znalazł się na Marsie w 1976 r., również nie wykrył związków organicznych.

 

Dopiero w 2008 r. lądownik Phoenix odkrył rozwiązanie tej zagadki. Wykrył, że w marsjańskiej glebie występują nadchlorany. Związki te reagują z wieloma substancjami, uwalniając cząsteczkowy tlen. A ten bardzo chętnie wchodzi w reakcje ze związkami organicznymi. Nawiasem mówiąc, dokładnie tak działają popularne środki do dezynfekcji powierzchni w domach. Nawet najbardziej skrupulatne badanie śladów życia w naszej łazience spełznie na niczym, jeśli przedtem zalejemy powierzchnie wybielaczem. Cóż więc pozostaje?

 

Jest możliwe, że w próbkach gleby pobranej przez Curiosity były także inne odmiany jarosytu, które gorzej rozkładają się w wysokich temperaturach, więc nie powinny utleniać związków organicznych. Poza tym nie wszystkie związki organiczne wchodzą w reakcje z tlenem równie łatwo. Ale to oznacza, że naukowcy muszą pobawić się w detektywów i szukać śladów związków organicznych na podstawie produktów ich rozkładu.

 

Szanse na to, że wykryjemy organiczne ślady życia na Marsie, jednak więc istnieją. Choć dzięki odkryciu Lewisa wiemy już, czemu są tak niewielkie i dlaczego do tej pory nic jeszcze nie odkryliśmy.

 

Badania opublikowano w czasopiśmie "Astrobiology"

 

Źródło: New Scientist

 

http://wyborcza.pl/1,75476,17502791,Niszczymy_slady_zycia_na_Marsie__I_robi_to_lazik_.html

Zdjęcie:

3 lutego 2013. Łazik Curiosity wykonał autoportret. Zrobił sobie zdjęcie na Marsie, gdzie będzie pełnił misję przez jeszcze co najmniej półtora roku (Fot. NASA REUTERS)

 

 

 

post-31-0-26578600-1425318608.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetka z niespodzianką

Piotr Cieśliński

Za kilka dni sonda Dawn wejdzie na orbitę planety karłowatej Ceres. Astronomowie już zacierają ręce.

 

Żaden ziemski statek wcześniej nie odwiedził tego obcego świata, największego z ciał, które krążą w pasie planetoid pomiędzy Marsem i Jowiszem. Na zdjęciach teleskopu Hubble'a Ceres przypominała małą, rozmytą piłeczkę golfową.

 

Dziś byśmy raczej porównali ją do jajka z niespodzianką, bo ze zdjęć, które od tygodni przesyła zbliżająca się do niej sonda Dawn, wynika, że to wcale nie jest martwy i nieciekawy glob.

 

Skąd te białe plamy?

 

Pod koniec stycznia na zdjęciach północnej półkuli Ceres dostrzeżono tajemniczą białą plamę, która wyraźnie się odcinała od bardzo ciemnego tła. Miesiąc później, gdy Dawn przeleciała kolejne dziesiątki tysięcy kilometrów, okazało się, że to w rzeczywistości dwie sąsiadujące z sobą jaskrawe plamki. Są sporo jaśniejsze niż otoczenie, ich blask aż bije po oczach.

 

To pierwsza z zagadek, które przyjdzie rozwiązać naukowcom. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi, że to świeże kratery odsłaniające lodowe wnętrze planety. Większość powierzchni Ceres jest bardzo ciemna - pokrywa ją materiał bogaty w węgiel, ale jej wnętrze zapewne kryje lód. Wynika to stąd, że średnia gęstość planety jest niewielka - ledwie 2 g/cm sześc. (gęstość skalistej Ziemi jest dwa i pół razy większa). Nawet 40 proc. jej objętości może więc stanowić woda albo uwodnione minerały.

 

Jeśli rzeczywiście Ceres to w dużej części lód, to jest największym - poza Ziemią - rezerwuarem wody w wewnętrznym obszarze Układu Słonecznego. Niewykluczone, że cała woda nie jest zamrożona, część może tworzyć podziemny ocean, jak na księżycach Jowisza i Saturna, albo wypełniać izolowane kieszenie wodne. Tę hipotezę wzmocniło odkrycie obłoków pary wodnej nad powierzchnią Ceres przez widzący w podczerwieni teleskop kosmiczny Herschela.

 

Na razie nie wiadomo, skąd się ta para ulatnia. Może Dawn zauważy jakieś aktywne szczeliny lub gejzery na powierzchni. Dwie jasne plamki mogą być śladem niedawnej aktywności geologicznej. Albo to dziury wybite przez uderzenie meteorytów.

 

- Leżą w tym samym zagłębieniu, co może wskazywać na to, że ich źródłem jest jakiegoś rodzaju wulkan, ale będziemy musieli poczekać na lepsze zdjęcia, zanim zajmiemy się geologicznymi interpretacjami - mówi Chris Russell z NASA, szef misji.

 

Policja nieba poszukuje

Ceres ma średnicę ok. 950 km (średnica naszego Księżyca jest trzy i pół razy większa). Jako pierwszy dostrzegł ją z Ziemi 1 stycznia 1801 r. sycylijski astronom Giuseppe Piazzi. Był jednym z członków elitarnego klubu astronomów zwanego "policją nieba", który zawiązał się w celu sprawdzenia niezwykłej koncepcji Johanna Daniela Titiusa. Ten profesor Uniwersytetu w Wittenberdze w 1766 r. zauważył, że istnieje prosta matematyczna reguła, która opisuje odległości planet od Słońca. Nikt wtedy nie zwrócił na to uwagi, ale kiedy w 1781 r. William Herschel odkrył Urana, okazało się, że znajduje się on prawie dokładnie w odległości przewidzianej przez tę regułę.

I wtedy astronomowie zainteresowali się przestrzenią między Marsem i Jowiszem. Tam według wzoru Titiusa także powinna krążyć planeta. 24 astronomów podzieliło nieboskłon na osobne rewiry i w ramach nieformalnej "policji nieba" rozpoczęło regularne patrole w celu poszukiwania kosmicznej zguby. Poszczęściło się Sycylijczykowi.

Giuseppe Piazzi był przekonany, że odkrywa nową planetę, więc zgodnie z tradycją sięgnął do mitologii i nazwał nowe ciało niebieskie imieniem rzymskiej bogini, opiekunki Sycylii. Ale w kolejnych latach w podobnej odległości od Słońca - dalej, niż krąży skalisty Mars, ale bliżej niż gazowy Jowisz - odkryto więcej niezbyt dużych globów, a także setki tysięcy mniejszych skalnych okruchów. Zaliczono je do nowej klasy pomniejszych ciał Układu Słonecznego i odtąd zwano asteroidami, planetoidami, a niekiedy planetkami czy małymi planetami.

Ceres była z nich zdecydowanie największa, ale mimo to straciła miano planety. Dopiero w XXI w. podniosła swój kosmiczny status, bo w 2006 r. została mianowana planetą karłowatą. Tę nową grupę ciał Układu Słonecznego utworzono specjalnie dla Plutona, którego w tym samym roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna wyrzuciła z listy planet. Ale żeby pocieszyć amerykańskich astronomów (Pluton jako jedyna planeta odkryta przez Amerykanina jest przez nich bardzo hołubiony), zostawiono mu na osłodę w tytule miano planety, tyle że karłowatej.

Wielu astronomów uważa, że oba globy - zarówno Pluton, jak i Ceres - zostały niesprawiedliwie potraktowane i powinny wrócić na listę pełnoprawnych, rasowych planet. Ważkich argumentów ku temu ma właśnie dostarczyć sonda Dawn.

Życie na Ceres?

To pierwsza sonda, której celem jest zbadanie dwóch prominentnych globów pasa asteroid. Trzy lata temu Dawn dotarła do planetoidy Westa (530 km średnicy) i spędziła rok na jej orbicie, a od września 2012 r. podąża do Ceres. Będzie pierwszym statkiem w dziejach, który w ramach jednej misji wejdzie na orbitę dwóch globów.

Jest to możliwe dzięki silnikowi jonowemu. To rodzaj napędu odrzutowego, w którym siła odrzutu nie pochodzi ze spalania paliwa i strumienia gorących gazów wylatujących z dysz. Napęd dają jony gazu szlachetnego - ksenonu. Są przyspieszane w polu elektrycznym (energii dostarczają baterie słoneczne) i z dużą prędkością wyrzucane z silnika, tworząc za dyszą obłok mieniący się delikatną, trochę nieziemską, niebieską poświatą. Największą zaletą jest oszczędność. Mając taką samą ilość paliwa, z silnikiem jonowym można dolecieć dziesięć razy dalej niż z silnikiem o napędzie chemicznym. Wadą jest niezwykle mała siła ciągu, którą można porównać do nacisku, jaki kartka papieru wywiera na powierzchnię Ziemi. Dawn potrzebuje aż czterech dni, żeby przyspieszyć do 100 km/godz.

Dlatego całe lata trwało, nim dogoniła Westę, a teraz Ceres. Gdy już wejdzie na orbitę planety karłowatej, miesiące zajmie jej korekta orbity i spiralne zejście z ponad 10 tys. km do ledwie 375 km nad powierzchnię. Ale warto poczekać.

Astrobiolodzy uważają dziś, że Ceres jest równie ciekawym miejscem do szukania środowiska sprzyjającego życiu jak lodowe księżyce Jowisza - Ganimedes czy Europa - albo naturalny satelita Saturna - Enceladus. Ceres ma nad nimi tę przewagę, że jest dużo bliżej Ziemi. Za kilka miesięcy możemy się spodziewać wielu niespodzianek.

http://wyborcza.pl/1,75476,17508212,Planetka_z_niespodzianka.html

Animacja złożona ze zdjęć, wykonanych z odległości ok. 46 tys. km

 

 

post-31-0-43417400-1425365021_thumb.gif

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Curiosity ma problem. "Krótkie spięcie" unieruchomiło łazika

NASA bada przyczyny krótkiego spięcia w systemie elektrycznym łazika Curiosity, który z powodu awarii został czasowo unieruchomiony.

Awarię odkryto podczas ubiegłego weekendu (28.02/1.03), kiedy łazik próbował przenieść do zainstalowanego w jego wnętrzu minilaboratorium próbki skały.

Kilka dni na poprawę

Krótkie spięcie unieruchomiło kluczowy dla badań zautomatyzowany wysięgnik łazika. Inżynierowie NASA badają problem i sposoby jego usunięcia. Oczekuje się że może to potrwać kilka dni.

Łazik Curiosty wylądował w kraterze Gale na Marsie w sierpniu 2012 r. W trakcie prowadzonych od tego czasu badań Czerwonej Planety odkrył m. in. ślady erozji wodnej i geologiczne pozostałości środowiska, w którym mogły istnieć prymitywne mikroorganizmy.

Źródło: PAP

Autor: kt/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/curiosity-ma-problem-krotkie-spiecie-unieruchomilo-lazika,159829,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LVIII Olimpiada Astronomiczna

W dniach od 5 do 8 marca w Chorzowskim Planetarium uczniowie z całego kraju zmagać się będą z zadaniami ogólnopolskiej Olimpiady Astronomicznej. Olimpiada Astronomiczna przebiega w trzech etapach. Po dwóch pierwszych etapach wyłoniono 21 najlepszych uczniów.

Zawody finałowe odbywają się w Planetarium Śląskim. Oprócz zadań teoretycznych uczniowie muszą także  przeprowadzić  samodzielną obserwację astronomiczną, zaś ich znajomość wyglądu nieba sprawdzona zostanie pod sztucznym niebem planetarium. Tematyka olimpiady wiąże ze sobą astronomię, fizykę i astronomiczne aspekty geografii. Często nawiązuje do najnowszych wydarzeń astronomicznych. Duża liczba zadań rachunkowych wymaga od uczestnika dobrego opanowania warsztatu matematycznego.

W tym roku przypada już 58 edycja Olimpiady Astronomicznej. Zatwierdzenia ostatecznych wyników dokona 8 marca w godzinach przedpołudniowych  Komitet Główny Olimpiady. Jego Przewodniczącym jest prof. Andrzej Sołtan z Centrum Astronomii im. M. Kopernika w Warszawie. Uroczystość zakończenia Olimpiady rozpocznie się o godz. 12:00 w Sali Planetarium Śląskiego wykładem okolicznościowym wygłoszonym przez prof. Jerzego M. Kreinera z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Następnie zostaną  ogłoszenie wyniki 58 Olimpiady oraz rozdane dyplomy i nagrody. Laureaci Olimpiady krajowej wezmą udział w Międzynarodowej Olimpiadzie z Astronomii i Astrofizyki, która w tym roku na przełomie lipca i sierpnia odbywać się będzie w Indonezji.

                                                                                                                      

Stefan Janta

Koordynator Olimpiady

http://orion.pta.edu.pl/lviii-olimpiada-astronomiczna

Na zdjęciu reprezentanci Polski po uroczystości zakończenia ubiegłorocznej ? VIII Olimpiady z Astronomii i Astrofizyki w rumuńskiej Suczawie, którzy zostali wyłonieni w zmaganiach LVII Olimpiady.

post-31-0-25430700-1425538178_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zajrzą do wnętrza egzoplanet

Jaki jest skład chemiczny małej planety oddalonej od Ziemi o 1500 lat świetlnych? Odpowiedzi na to pytanie szuka m.in. Jakub Bochiński, którego badania w międzynarodowym zespole astronomów pozwolą poznać budowę i mechanizm powstawania nawet odległych planet.

Nauka o egzoplanetach, czyli planetach krążących wokół gwiazd innych niż Słońce, rozwijała się stopniowo. Astronomowie najpierw próbowali potwierdzić ich obecność. Mimo, iż już w XIX wieku pojawiały się głosy mówiące o istnieniu egzoplanet, to pierwsza udana próba ich wykrycia nastąpiła dopiero w 1992 roku. Kolejnym krokiem była ich charakteryzacja. Dotychczas można było badać jedynie atmosferę egzoplanet, jednakże teraz naukowcy mają szansę dowiedzieć się również, z czego są one zbudowane.

 

?Nasze badania mają być pierwszą próbą spojrzenia wewnątrz planety poza Układem Słonecznym? ? mówi Jakub Bochiński, doktorant Open University i główny autor badania, którego wyniki opublikowano w lutym na łamach The Astrophysical Journal Letters, oraz finalista tegorocznej polskiej edycji konkursu FameLab. ?Co najciekawsze, ponieważ planeta, którą obserwujemy wydaje się być podobna do naszej, wnioski wynikające z jej obserwacji mogą stanowić ciekawy materiał porównawczy dla naukowców zajmujących się badaniami wnętrza Ziemi. Mamy nadzieję, że pomogą też odpowiedzieć na pytania dotyczące mechanizmu powstawania wszystkich planet. Jest to wciąż swego rodzaju tajemnica? - wyjaśnia Bochiński.

 

Kluczem do obserwacji tego typu jest światło pochodzące od gwiazdy, wokół której krąży planeta. Światło przechodzące przez atmosferę egzoplanety pozostawia specyficzny ślad, który można mierzyć z Ziemi przy pomocy metod spektroskopowych, czyli analizy promieniowania emitowanego, pochłanianego lub rozpraszanego przez obiekt fizyczny. Podobne podejście można zastosować, aby badać powierzchnie egzoplanet. Jednak jest jeden warunek. Powierzchnia planety musi odpowiednio mocno absorbować lub rozpraszać światło. Dobrymi kandydatami są w tym przypadku parujące planety, czyli takie, których wierzchnie warstwy unoszą się tworząc dużą chmurę pyłu.

 

Dlatego właśnie Jakub Bochiński razem z astronomami z uniwersytetów Warwick i Sheffield, skoncentrował się na badaniu niewielkiej planety KIC12557548b. Temperatura na jej powierzani osiąga 1800 st. C, co sprawia, że zewnętrzne warstwy ulegają ciągłemu niszczeniu. Powstający w wyniku parowania pył ciągnie się za KIC12557548b w postaci ogona podobnego do ogona komet. Krążąc wokół swojej gwiazdy egzoplaneta i otaczająca ją chmura pyłu regularnie blokuje część bijącego od niej światła. Ponieważ jeden rok na KIC12557548b trwa zaledwie 16 ziemskich godzin do zaćmienia jej słońca dochodzi bardzo często. Przez pięć dni astronomowie obserwowali KIC12557548b przy pomocy ulokowanego na szczycie La Palmy (Wyspy Kanaryjskie) teleskopu WHT (z ang. William Herschel Telescope) i podłączonego do niego superszybkiego aparatu ULTRACAM.

 

?Metoda, z której korzystamy, nazywa się fotometrią. Dosłownie - liczeniem fotonów. Interesuje nas ile fotonów i jakiego koloru emituje gwiazda lub absorbuje planeta? ? tłumaczy Jakub Bochiński. Wyniki uzyskane dzięki ULTRACAM pozwoliły ustalić, że chmura pyłu pochłania trochę większe ilości światła niebieskiego niż czerwonego. Podobny efekt obserwujemy w trakcie zachodu Słońca na Ziemi, kiedy to światło naszej gwiazdy zostaje rozproszone przez cząsteczki pyłu w atmosferze, a efektem jest czerwono-pomarańczowy kolor. Prowadząc dokładne pomiary przy pomocy ULTRACAM naukowcy uzyskali już częściowe informacje na temat rozmiaru ziaren pyłu. Pasuje idealnie do rozmiaru pyłu międzygwiezdnego ? pomiar wskazał około 0.25 - 1 mikrometra. Kolejnym etapem będzie poznanie chemicznej budowy ziaren tworzących chmurę. A skoro pył pochodzi ze skalistej powierzchni rozpadającej się egzoplanety, informacje dotyczące budowy jej powierzchni są w zasięgu ręki astronomów.

 

Magdalena Richter: Czy myślisz, że na egzoplanetach może istnieć życie?

 

Jakub Bochiński: Najnowsze wyniki badań, oparte na obserwacjach amerykańskiej sondy kosmicznej Kepler, wskazują na to, że w naszej galaktyce powinno znajdować się od 40 do 80 miliardów egzoplanet. Nawet jeśli zaledwie mała część z nich miałaby być podobna do Ziemi, pozostaje ogromna liczba planet, na których mogłoby istnieć życie. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. W widzialnym wszechświecie, znajduje się około 100 miliardów galaktyk. Odpowiadając na pytanie o istnienie życia we wszechświecie z punktu widzenia czysto statystycznego, należałoby sobie zadać pytanie, jaka istnieje szansa na to, że na żadnej planecie poza naszą nie ma życia. Planetary Habitability Laboratory na Uniwersytecie Portorykańskim w Arecibo utrzymuje bazę danych takich planet, na których potencjalnie moglibyśmy znaleźć swój przyszły dom (http://phl.upr.edu/hec ). Lista zawiera obecnie prawie 30 planet, na których łatwiej byłoby znaleźć życie niż na Marsie. To sporo, szczególnie że większość z nich zostało odkryte zaledwie w ostatnich paru latach.

 

M.R.: W jaki sposób możemy więc potwierdzić, że na tych planetach istnieje życie?

 

J.B.: Najprawdopodobniej udałoby się udowodnić istnienie życia na paru umiarkowanych planetach, gdybyśmy kiedykolwiek odkryli dużą ilość wolnego tlenu w ich atmosferach. Tlen, pozostawiony sam sobie, ma tendencje do łatwego wchodzenia w reakcje z atomami innych pierwiastków, tworząc trudno rozkładalne związki chemiczne - tlenki. Astrobiologowie - biologowie zajmujący się badaniami dotyczącymi istnienia życia we wszechświecie - twierdzą, że życie jest jedynym zjawiskiem, które potrafiłoby uwalniać tlen szybciej niż ten wchodzi w związki, zapewniając jego wysoki poziom w atmosferze. Na Ziemi rolę tę spełniają rośliny i bakterie. Na innej planecie życie to może przybierać zupełnie obce nam formy.

 

Nie udało nam się jeszcze znaleźć planety o umiarkowanej temperaturze, której atmosfera zawierałaby duże ilości wolnego tlenu. Jeśli kiedyś nam się to powiedzie, będzie to jedno z ciekawszych odkryć w historii ludzkości.

 

M.R.: Gdzie pracujesz na co dzień? Jaki sprzęt jest potrzebny do prowadzenia obserwacji egzoplanet?

 

J.B.: Pracuję głównie na William Herschel Telescope, na szczycie La Palmy na Wyspach Kanaryjskich. Jest to teleskop optyczny średniego rozmiaru, o średnicy lustra 4.2 m, tzw. siła napędowa brytyjskiej astronomii. Podłączamy do niego superszybki aparat ULTRACAM, który robi do 100 zdjęć na sekundę, w trzech kolorach jednocześnie. Cały sprzęt obsługiwany jest przez konsorcjum trzech krajów (Wielka Brytania, Holandia i Hiszpania) oraz niezliczoną rzeszę uniwersytetów.

 

Metoda, z której korzystamy, nazywa się fotometrią. Dosłownie - liczeniem fotonów. Interesuje nas ile fotonów i jakiego koloru emituje gwiazda lub absorbuje planeta. Do tego potrzebny jest nam duży teleskop (im większa powierzchnia lustra, tym więcej zbierzemy fotonów) i czuły detektor (im czulszy, tym więcej ich zarejestrujemy). Połączenie dużego teleskopu WHT i bardzo czułego aparatu ULTRACAM, sprawdza się pod tym względem idealnie.

 

M.R.: Czy korzystasz z teleskopu zdalnie? Czy musisz jeździć tam, by prowadzić obserwacje?

 

J.B.: Często korzystam z małego, zdalnie sterowanego teleskopu PIRATE, zazwyczaj przygotowując się do pracy w większych obserwatoriach. W przypadku ważniejszych obserwacji na dużych teleskopach, zawsze warto zjawiać się na miejscu. Analizując później dane, łatwiej zrozumieć, skąd biorą się wszelakie "niespodzianki". Czy nagły rozbłysk gwiazdy wart jest publikacji, czy może stoi za nim coś tak trywialnego jak przejeżdżający w okolicy samochód, którego kierowca zapomniał zgasić światła? Astronom, który zna dobrze swoje obserwatorium, ma szanse uniknąć marnowania miesięcy na analizę takich właśnie przypadkowych sygnałów.

 

M.R.: Jakie znaczenie mają badania egzoplanet? Czy na ich podstawie możemy dowiedzieć się czegoś o naszym Układzie Słonecznym?

 

J.B.: Od 23 lat udaje nam się znajdować nowe planety poza Układem Słonecznym. Od około 7 lat potrafimy też powiedzieć coś na temat składu atmosferycznego niektórych z nich. Nasze badania mają być pierwszą próbą spojrzenia wewnątrz planety poza Układem Słonecznym. Co najciekawsze, ponieważ planeta, którą obserwujemy wydaje się być podobna do naszej, wnioski wynikające z jej obserwacji mogą stanowić ciekawy materiał porównawczy dla naukowców zajmujących się badaniami wnętrza Ziemi. Mamy nadzieję, że pomogą też odpowiedzieć na pytania dotyczące mechanizmu powstawania wszystkich planet. Jest to wciąż swego rodzaju tajemnica. Najlepsze symulacje komputerowe na świecie nie potrafią jeszcze wytłumaczyć, w jaki sposób powstał nasz Układ Słoneczny. Większość kończy się albo wyrzuceniem Ziemi w pustkę kosmosu albo jej spaleniem w Słońcu...

 

M.R.: Jakie są Twoje plany i kolejne kroki? Czy w przyszłości chcesz kontynuować badania egzoplanet?

 

J.B.: W pierwszej kolejności chcemy wraz z zespołem dokończyć analizę składu chemicznego planety KIC12557548b. Zarezerwowaliśmy w tym celu czas na William Herschel Telescope w czerwcu tego roku. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać tego wyjazdu. Nie ma nic piękniejszego niż wschód słońca oglądany ze szczytu La Palmy po nocy spędzonej w białej kopule WHT.

 

Co do kolejnych kroków, rozglądam się właśnie za ofertami stażu podoktorskiego na różnych uniwersytetach w Europie. Chciałbym kontynuować badania w swojej dziedzinie. Jednocześnie bardzo lubię zajmować się popularyzacją nauki, więc będę pewnie szukał miejsc, które pozwolą mi połączyć obie pasje.

 

PAP ? Nauka w Polsce, Magdalena Richter

 

ekr/ agt/

 

***

 

Tekst jest jednym z efektów programu Rzecznicy nauki, zorganizowanego przez Centrum Nauki Kopernik i Fundację British Council. Program umożliwia nawiązanie współpracy pomiędzy popularyzującymi wiedzę naukowcami, a dziennikarzami zajmującymi się sprawami nauki. Magdalena Richter w ramach Rzeczników nauki przygotowuje teksty o badaniach prowadzonych przez młodych naukowców, pracujących za granicą.

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,404027,naukowcy-zajrza-do-wnetrza-egzoplanet.html

N/z Jakub Bocheński

 

post-31-0-14755000-1425629449.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sejm za ratyfikacją umowy z ESO

Sejm uchwalił w czwartek ustawę o ratyfikacji umowy z Europejską Organizacją Badań Astronomicznych na Półkuli Południowej (ESO). Członkostwo oznacza łatwiejszy dostęp Polaków do światowej aparatury i miejsca pracy dla specjalistów sektora kosmicznego.

Podczas czwartkowego głosowania za ratyfikacją umowy z ESO zagłosowało 432 posłów, jeden był przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.

 

"Z jednej strony przystąpienie do organizacji gwarantuje dostęp do stypendiów i staży naukowych, do wszystkich urządzeń badawczych, które ESO posiada, dostęp do opracowań technicznych i patentów, z drugiej umożliwia pokrycie wszystkich kosztów prowadzonych obserwacji, łącznie z kosztami podróży, noclegów" - mówił podczas sejmowej debaty poseł SLD Tadeusz Iwiński.

 

Poseł PiS Witold Czarnecki zwrócił uwagę, że dzięki członkostwu w ESO Polska będzie reprezentowana we wszystkich organach decyzyjnych tej organizacji. "Uzyskamy prawo do określonej liczby etatów, będziemy mieli wpływ na wybór programów badawczych" - mówił Czarnecki.

 

Iwiński przypomniał, że ESO buduje obecnie w Chile teleskop E-ELT o średnicy zwierciadła prawie 40 m, co może przynieść Polsce korzyści gospodarcze. "Dla porównania największe aktualnie działające teleskopy optyczne mają średnicę ok. 10 m. Tylko ta inwestycja ma budżet przekraczający miliard euro. W przetargach na budowę poszczególnych inwestycji mogą uczestniczyć tylko firmy z krajów członkowskich. W tej chwili jest ich 15. Zakładając, że polskie przedsiębiorstwa i instytuty naukowo-techniczne są w stanie zaabsorbować od 1 do 2 proc. tej kwoty, daje to od 10 do 20 mln euro w perspektywie kilku lat" - argumentował Iwiński.

 

Zaznaczył także, że przystąpienie do ESO oznacza również zobowiązania finansowe. "Uzgodniona z ESO wysokość rocznego wkładu finansowego za rok ubiegły wynosi zero, natomiast za 2015 r. roczny wkład finansowy wyniesie 3350 tys. euro. Oczekiwane zwroty finansowe po początkowym okresie dostosowawczym sięgną nie mniej niż 3 mln euro rocznie" - argumentował Iwiński. Co najmniej 1?2 mln euro rocznie wyniosą stypendia wypłacane młodym naukowcom.

 

ESO zrzesza 14 europejskich krajów i Brazylię. Jego misją jest prowadzenie obserwacji kosmosu z powierzchni Ziemi oraz budowa olbrzymich teleskopów, których kraje członkowskie nie są w stanie wybudować samodzielnie. Trzy obserwatoria ESO są zlokalizowane w Chile w górach La Silla, Paranal oraz na płaskowyżu Chajnantor.

 

Obserwatorium La Silla obejmuje teleskopy średniej wielkości oraz teleskopy narodowe. To tutaj na teleskopie 3,6-metrowym pracuje spektrograf HARPS, znany z licznych odkryć planet pozasłonecznych. Z kolei w Obserwatorium Paranal działa teleskop VLT, który jest aktualnie głównym instrumentem obserwacyjnym europejskiej astronomii optycznej. VLT obejmuje cztery teleskopy o średnicach zwierciadeł 8,2 metra oraz cztery teleskopy pomocnicze o wielkości 1,8 metra.

 

Obecnie Europejskie Obserwatorium Południowe buduje w Chile gigantyczny teleskop optyczny o średnicy zwierciadła prawie 40 metrów. Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski (E-ELT - European Extremely Large Telescope) będzie największym teleskopem optycznym na świecie. Obecnie największe teleskopy tego rodzaju mają średnice zwierciadeł około 10 metrów. "Pierwsze obserwacje będą planowane dopiero w 2024 roku. Koszt całego przedsięwzięcia to około miliarda euro" - poinformował w środę wiceminister Duch.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

ekr/ mrt/

Tagi: mnisw , eso

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,404074,sejm-za-ratyfikacja-umowy-z-eso.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz, jak mogły wyglądać oceany na Marsie
1 godz. 45 minut temu

Pierwotny ocean na Marsie zawierał więcej wody niż Ocean Arktyczny na Ziemi i miał większą powierzchnię, niż Ocean Atlantycki ? przekonuje w publikacji na stronie internetowej czasopisma "Nature" międzynarodowy zespół naukowców. Wyniki ich badań pozwoliły oszacować, jak dużo wody uciekło z powierzchni Czerwonej Planety w przestrzeń kosmiczną. Właśnie na tej podstawie można po raz pierwszy tak wiarygodnie ocenić, ile jej tam wcześniej było.

 
00041SC0DII2PDST-C116-F4.jpg
Tak Mars mógł wyglądać cztery miliardy lat temu
/ESO/M. Kornmesser /
 

Astronomowie przez sześć lat monitorowali różne rejony marsjańskiej atmosfery. Z pomocą należącego do Euroopejskiego Obserwatorium Południowego teleskopu VLT, a także instrumentów Keck Observatory i NASA Infrared Telescope Facility badali różne formy zawartej w niej wody. Jedną z nich jest powszechnie nam znana woda, zbudowana z dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu, czyli H2O. Drugą stanowi HDO, tak zwana woda półciężka, w której jeden atom wodoru jest zastąpiony cięższym izotopem - deuterem.

HDO jest cięższa i w związku z tym proces jej "ucieczki" w przestrzeń kosmiczną przebiega wolniej. Zmiany stosunku ilości HDO do H2O, pozwalają ocenić ile wody odparowało. Im więcej wody Mars utracił, tym większy powinien być stosunek ilości HDO do H2O w wodzie, która pozostała.

 
00041SMKQA4TRFUW-C102.jpg
Tak mógł wyglądać ocean na północnej półkuli Marsa.
/ESO/M. Kornmesser/N. Risinger (skysurvey.org) /
 

Zespół był szczególnie zainteresowany obszarami w pobliżu biegunów północnego i południowego, istniejące tam czapy polarne są największym znanym rezerwuarem wody, która pozostała na planecie od blisko 4 miliardów lat. Okazało się, że woda atmosferyczna w obszarach okołobiegunowych jest siedmiokrotnie bogatsza w HDO, niż woda na Ziemi. To oznacza, że Mars musiał utracić objętość wody 6,5 razy większą, niż obecnie występująca w czapach polarnych. Jeśli tak, objętość pierwotnego oceanu na Czerwonej Planecie musiała sięgać nawet 20 milionów kilometrów sześciennych.

To oznacza, że około czterech miliardów lat temu młoda planeta mogła mieć wystarczająco dużo wody do pokrycia całej swojej powierzchni ciekłą warstwą o głębokości 140 metrów. To co wiemy o ukształtowaniu powierzchni Marsa sugeruje jednak, że woda skupiała się raczej na półkuli północnej planety, a jej głębokość mogła miejscami sięgać nawet 1600 metrów. Starożytny ocean na tym obszarze pokrywałby około 19 procent powierzchni planety.

Jeśli okazuje się, że Mars tracił tak dużo wody, planeta najprawdopodobniej była bardzo mokra przez dłuższy okres czasu, niż do tej pory sądzono. To sugeruje, że dłużej mogły na niej panować warunki odpowiednie dla istnienia życia- mówi jeden z autorów pracy, Michael Mumma z NASA Goddard Space Flight Center. Nie wyklucza się też, że Mars mógł mieć kiedyś nawet więcej wody, z której część może wciąż pozostawać pod powierzchnią. Opublikowane mapy zmian składu wody w atmosferze Czerwonej Planety mogą pomóc także i w jej poszukiwaniach.

 
ZOBACZ, JAK MARS TRACIŁ WODĘ
 
 
Artykuł pochodzi z kategorii:Nauka

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/nauka/news-zobacz-jak-mogly-wygladac-oceany-na-marsie,nId,1691898#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

  • Like 3

GSO 8" DeLuxe, Nikon 10x50 EX,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ozpoczął się kolejny ważny etap badań Układu Słonecznego
45 minut temu

7,5 roku i blisko 5 miliardów kilometrów od rozpoczęcia swej kosmicznej podróży, sonda Dawn rozpoczęła kluczowy etap misji badawczej. Wysłany przez NASA próbnik wszedł dziś na orbitę planety karłowatej Ceres. To pierwszy w historii podobny manewr w rejonie tego typu obiektu. Naukowcy liczą, że sonda będzie w stanie przekazać istotne informacje na temat największej ze skał pasa planetoid, kosmicznej "skamieliny" z wczesnego okresu tworzenia się Układu Słonecznego.

 
00041U4WXD3DJLGH-C116-F4.jpg
Tak można sobie wyobrażać sondę Dawn w poblizu Ceres
/Image credit: NASA/JPL-Caltech /
 

Ceres odkrył w 1801 roku sycylijski astronom ojciec Giuseppe Piazzi. Z czasem obiekty podobne jak ten, obserwowane w tym samym rejonie Układu Słonecznego, zaczęto nazywać planetoidami. Ceres jest jednak największą z nich i w 2006 roku została oficjalnie zaliczona do klasy planet karłowatych.

Sonda Dawn rozpoczęła swój program badawczy od wizyty w rejonie drugiego co do wielkości obiektu pasa planetoid, Westy. Po 14 miesiącach badań, w 2012 roku wyruszyła w dalszą drogę, by właśnie teraz dotrzeć do Ceres.I Westa, i Ceres miały kiedyś szanse, by stać się "pełnoprawnymi" planetami, jednak ich rozwój został zaburzony przez oddziaływanie grawitacyjne Jowisza- mówi zastępca szefa naukowego misji Carol Raymond z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.Oba te ciała niebieskie są jakby skamielinami z początków istnienia Układu Słonecznego, ich badania powinny nam wiele o nim powiedzieć- dodaje Raymond.

 
00041UDMKOSW8FGY-C116-F4.jpg
Astronomowie chcą między innymi poznać skąd wzięły się jasne błyski widoczne na zdjęciu z 19 lutego.
/NASA/JPL-Caltech/UCLA/MPS/DLR/IDA /
 

Kosmiczna podróż Dawn z dwoma przystankami, pierwsza tego typu misja w historii, była możliwa dzięki zastosowaniu nowoczesnego napędu, silników jonowych. Jak informuje NASA, pojazd został przechwycony przez grawitację Ceres dziś o godzinie 13:39 czasu polskiego, w chwili, gdy znajdował się około 61 tysięcy kilometrów od celu. Pierwszy sygnał, potwierdzający pomyślne odpalenie silników dotarł do JPL o 14:36.

Sonda rozpoczęła ostateczną fazę zbliżania się do Ceres w grudniu ubiegłego roku. Od tego czasu przesyła na Ziemię coraz lepsze zdjęcia, które pokazały planetę karłowatą w trakcie pełnego obrotu wokół osi. Najnowsze zdjęcia przesłane po 1 marca pokazują Ceres w postaci półksiężyca, sonda będzie obserwować ją od ciemnej strony mniej więcej do połowy kwietnia.

 
00041UAYSNYWME6O-C116-F4.jpg
Zdjęcie Ceres z 1 marca.
/NASA/JPL-Caltech/UCLA/MPS/DLR/IDA /


 

  • Like 2

GSO 8" DeLuxe, Nikon 10x50 EX,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto niezwykły układ słoneczny, składający się z czterech gwiazd

We Wszechświecie istnieją systemy gwiezdne zupełnie niepodobne do naszego Układu Słonecznego. Najlepszym przykładem jest egzoplaneta 30 Ari Bb, która posiada w swoim układzie aż cztery gwiazdy.

W rzeczywistości system ten był dotychczas znany astronomom, jednak wcześniej uważano, że znajdują się w nim trzy gwiazdy. Najnowsze obserwacje wykazały coś zupełnie innego. Egzoplaneta 30 Ari Bb znajduje się w układzie czterech gwiazd i jest to dopiero drugi taki system, jaki udało się zidenyfikować.

 

30 Ari Bb znajduje się około 136 lat świetlnych od nas i jest gazowym olbrzymem. Posiada masę 10 Jowiszów i wykonuje pełny obrót wokół swojej gwiazdy, 30 Ari B, w 335 dni. Astronomowie odkryli, że 30 Ari B jest w rzeczywistości układem podwójnym - oprócz wspomnianej gwiazdy, składa się on również z małego czerwonego karła. Po drugiej stronie tego całego systemu znajduje się drugi układ podwójny 30 Ari A, zawierający kolejne dwie gwiazdy. Ten niezwykły układ słoneczny został idealnie przedstawiony na poniższej grafice.

 

Pierwszy system zawierający aż cztery gwiazdy został zidentyfikowany w 2013 roku dzięki teleskopowi kosmicznemu Kepler (zdjęcia na dole). Naukowcy są zaskoczeni swoimi odkryciami i dochodzą do wniosku, że podobne układy słoneczne są bardziej powszechne niż dotychczas uważano.

Źródło: http://www.sci-news.com/astronomy/science-30-ari-bb-super-jupiter-exoplanet-quadruple-star-system-02565.html

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-niezwykly-uklad-sloneczny-skladajacy-sie-czterech-gwiazd

John Moll

Grafika: Źródło: NASA/JPL-Caltech

Źródło: Haven Giguere/Yale University

 

post-31-0-76647800-1425885178.jpg

post-31-0-20411700-1425885190.jpg

post-31-0-88136500-1425885208_thumb.jpg

post-31-0-45332400-1425885220.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz w historii sonda kosmiczna osiągnęła orbitę planety karłowatej Ceres

 

admin

 

Należąca do NASA sonda kosmiczna Dawn osiągnęła wreszcie orbitę planety karłowatej Ceres. Tym samym jest to pierwszy ziemski pojazd kosmiczny, który dotarł do planety karłowatej. Teraz czas na dokładne badania, a jest co robić.

Wystarczy wspomnieć słynne już jasne plamy, które sonda Dawn zaobserwowała jeszcze w trakcie lotu do Pasa Asteroid, gdzie znajduje się Ceres. Nikt nie wie co to jest. Sugerowano, że to krio-wulkany, ale ostatecznie uznano tę hipotezę za zbyt nieprawdopodobną.

Sonda kosmiczna Dawn została wystrzelona 27 września 2007 roku i jej celem jest badanie największych planetoid w pasie asteroid znajdującym się między Marsem a Jowiszem. W okresie od 2011 do 2012 roku Dawn badał planetoidę Vesta, a obecnie dotarł do swojego głównego celu, planety karłowatej Ceres.

Dzięki bardzo wydajnemu silnikowi jonowemu sonda bezproblemowo wypełnia swą misję. Grawitacja Ceres jest na tyle słaba, że inżynierowie z NASA sprawują pełną kontrolę nad pojazdem i mogą go skierować na dowolnie zadaną orbitę.

 

Sonda kosmiczna Dawn dotarła do Ceres zgodnie z planem, czyli 6 marca 2015 roku. Teraz rozpoczyna się długo oczekiwany etap badań. Być może zgromadzone dane pomogą rzucić światło na proces formowania się planet we wczesnych etapach istnienia Układu Słonecznego.

 

Być może zdobędziemy dane, które pozwolą na stwierdzenie, że cały pas asteroid jest wynikiem kolizji planet z początków istnienia naszego systemu. Ustalono już, że Vesta jest zbliżona w składzie do naszej planety. Uważa się, że takie ciała niebieskie jak Ceres mogły być dostarczycielami wody w okresie gdy duże planety skaliste dopiero się formowały. Kto wie, być może nieoczekiwane białe plamy wypatrzone na powierzchni są jednak dowodem na istnienie tam H2O.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/pierwszy-raz-w-historii-sonda-kosmiczna-osiagnela-orbite-planety-karlowatej-ceres

Źródło: NASA/Dawn

post-31-0-44529100-1425885413.jpg

post-31-0-09107600-1425885422.jpg

post-31-0-07378100-1425885431.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skorupa księżycowa może być znacznie cieńsza niż uważali uczeni

admin

Astronomowie odkryli, że grubość skorupy księżycowej została znacznie zawyżona. Nowe wyniki z pary urządzeń GRAIL, potwierdzają, że jej grubość wynosi tylko 30 km. Dwa satelity pracujące w parze miały za zadanie zwymiarowanie grawitacyjne Księżyca. Rozpoczęły pracę na orbicie naszego satelity około 10 września 2011 a zakończyły w styczniu 2013, spektakularnym rozbiciem się o powierzchnię satelity Ziemi.

Warto zauważyć, że sejsmografy zainstalowane podczas wypraw "Apollo", po uderzeniach w powierzchnię Księżyca dały różne wyniki początkowo sądzono, że skorupa księżycowa ma 60 km a po ponownej analizy około 45 km. Teraz wiadomo, że jest jeszcze cieńsza. Niewykluczone, że i to ostatnie przybliżenie kiedyś upadnie.

Naukowcy odkryli, że pole grawitacyjne Księżyca jest silnie związane z jego topografią a to coś, czego nie obserwowano na Ziemi, czy na Marsie lub Wenus. Naukowcy twierdzą, że fakt ten w niedalekiej przyszłości stanie się przyczyną wielu naukowych sporów.

Uczeni uważają, że nowe dane mogą znacznie poprawić istniejące poglądy na temat pochodzenia satelity Ziemi.  Przypomnijmy, że zgodnie z jedną z najbardziej popularnych hipotez Księżyc powstał w wyniku zderzenia młodej Ziemi z planetą o wielkości Marsa, do którego miało dojść 4,6 miliarda lat temu. Hipotetyczne ciało niebieskie zostało nazwane Theia.

 

Misja GRAIL pierwotnie miał trwać aż do maja 2012 roku.  Pod koniec sierpnia 2012 roku, zdecydowano się na przedłużenie misji do grudnia 2012 roku.  Z planem w celu obniżenia wysokości orbity urządzenia z 55 km na około 23 km. Zapewni to bardziej dokładne dane pola grawitacyjnego Księżyca.

Źródło:

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-ze-gorna-warstwa-ksiezyca-jest-znaczni...

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/skorupa-ksiezycowa-moze-byc-znacznie-ciensza-niz-uwazali-uczeni

Źródło: NASA/ GRAIL mission

 

post-31-0-42200700-1425885598.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarł prof. Janusz Kałużny

Dzisiaj 6 marca po długiej i ciężkiej chorobie zmarł prof. Janusz Kałużny.

Profesor Janusz Kałużny pracował w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Zajmował się

m.in. fotometrią i spektroskopią gwiazd podwójnych,  gwiazdami zmiennymi w gromadach gwiazdowych, gwiazdami kataklizmicznymi. Był członkiem Międzynarodowej Unii Astronomicznej, członkiem Komitetu Astronomii PAN kadencji 2011-2015.

 

Wikipedia

Baza Nauka Polska

Źródło: Polskie Towarzystwo Astronomiczne

http://orion.pta.edu.pl/zmarl-prof-janusz-kaluzny

 

post-31-0-52797700-1425885707.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w Drodze Mlecznej jest ciemna materia?

Najnowsze badania naukowców dostarczyły dowodów na istnienie ciemnej materii w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej. Astronomowie wykazali, że stosunkowo dużo ciemnej materii znajduje się w bliskim sąsiedztwie Ziemi, ale także pomiędzy nami a Centrum Galaktyki. Wyniki te stanowią kolejny krok w badaniach nad ciemną materią.

Badania nad obecnością ciemnej materii w zewnętrznych rejonach Drogi Mlecznej są prowadzone przez astronomów już od dawna, ale obszary wewnętrzne, okolice Układu Słonecznego od dawna uznawane były za bardziej kłopotliwe. Problem stanowił pomiar rotacji gazu i gwiazd z odpowiednią precyzją.

Tym razem naukowcy na łamach Nature Physics donoszą o bezpośrednim dowodzie na istnienie ciemnej materii w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej. Naukowcy zebrali dotychczas opublikowane pomiary prędkości ruchu gwiazd i gazu w Drodze Mlecznej. Otrzymane wyniki porównali z oczekiwanymi, na podstawie wyliczeń zakładających, że tylko materia świecąca istnieje w Galaktyce. Okazało się, że zakładana ilość materii jest niewystarczająca do wytłumaczenia krzywych rotacji. A naukowcy zinterpretowali brakującą część jako ciemną materię.

Idea ciemnej materii sięga lat 70-tych ubiegłego stulecia, gdy prowadzono intensywne obserwacje galaktyk, a ciemna materia stała się postulowanym składnikiem tłumaczącym krzywe rotacji galaktyk (ich płaski, a nie opadajacy kształt).

Do tej pory nie udało się jednak bezpośrednio zaobserwować cząstek ciemnej materii, chociaż istnieje na świecie kilka eksperymentów, których głównym celem jest odkrycie tych właśnie cząstek.

Różne scenariusze tłumaczące pochodzenie ciemnej materii są szeroko dyskutowane. Obejmują one zarówno barionową jak i niebarionową materię.

Naukowcy zaangażowani w projekt podkreślają, że zastosowana nowa metoda pozwoliła osiągnąć wynik z najlepszą dotychczas precyzją. Dzięki temu możliwe będzie wykorzystanie tej metody do analizy przyszłych obserwacji, a co za tym idzie zrozumienia struktury i ewolucji naszej Galaktyki. Dzięki temu eksperymenty dedykowane poszukiwaniu ciemnej materii będą mogły bardziej dostroić swoje instrumenty i obserwacje.

Artykuł w Natuture Physics: http://dx.doi.org/10.1038/nphys3237

Alicja Wierzcholska | Źródło: ScienceDaily

 

http://orion.pta.edu.pl/czy-w-drodze-mlecznej-jest-ciemna-materia

Droga Mleczna widoczna z Półkuli Południowej. Mapa obiektów wykorzystanych w pracy do stworzenia krzywej rotacji. Kolorem niebieskim i czerwonym wyróżniono ruch względny źródeł w odniesieniu do Słońca. Sferycznie symetryczne niebieskie halo pokazuje rozkład ciemnej materii.

Źródło: Serge Brunier

 

post-31-0-68647400-1425885830.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)