Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Astronomia - miesięcznik dla miłośników nocnego nieba
KOSMOS W ZASIĘGU RĘKI
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest spędzać Święta w Kosmosie? Wszystko widać nieco z innej perspektywy. Wypatrywanie pierwszej gwiazdki nabiera zupełnie nowego znaczenia, gdy jest się pośród załogi ISS. Jak świętują jej członkowie? M.in. tego dowiecie się z grudniowego numeru ?Astronomii?.
Już dziś prenumeratorzy otrzymają nr 66 drogą elektroniczną, a za kilka dni zagości w domach oraz na półkach sklepowych.
Nowy numer ?Astronomii? ma aż 100 stron, a i tak się mocno ograniczaliśmy! Autorzy zaskakują nas coraz to ciekawszymi tematami, którymi koniecznie chcą się z Wami podzielić.
Dziękujemy za ciepłe przyjęcie pierwszego wydania magazynu ?Astronomia? pod naszymi sterami. Cieszymy się, że zmieniający się layout czasopisma został tak dobrze odebrany. A to dopiero początek zmian, szykujemy dla Was jeszcze więcej atrakcji. Już nie możemy się doczekać, aby się nimi z Wami podzielić.

 

Astronomia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orbitalny taniec może wspomagać przetrwanie oceanów na lodowych globach
Dnia 01/12/2017
Ciepło wytwarzane przez grawitacyjne przyciąganie księżyców  powstałych wskutek masywnych kolizji może wydłużać czas życia oceanów ciekłej wody pod powierzchnią dużych lodowych globów  w zewnętrznym Układzie Słonecznym ? wskazują wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z NASA. To znacznie zwiększa liczbę miejsc, w których możemy szukać życia pozaziemskiego.
?Takie obiekty powinny być postrzegane jako potencjalne rezerwuary wody i życia? mówi Prabal Saxena z NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt, główny autor artykułu opublikowanego w periodyku Icarus. ?Jeżeli uzyskane przez nas wyniki są prawidłowe, to w naszym Układzie Słonecznym może być więcej miejsc posiadających składniki niezbędne do powstania życia?.
Te lodowe światy można znaleźć poza orbitą Neptuna i obejmują one między innymi Plutona i jego księżyce. To tak zwane obiekty trans-neptunowe (TNO), które znajdują się zbyt daleko od Słońca, aby posiadać wodę w stanie ciekłym na powierzchni ? temperatura w tych rejonach nie przekracza -200 stopni Celsjusza. Niemniej jednak, dowody wskazują, że pod lodową skorupą mogą znajdować się nadal warstwy ciekłej wody. W ekstremalnie niskich temperaturach panujących na powierzchniach tych obiektów, lód wodny przyjmuje nieuporządkowaną, amorficzną formę. Co więcej, promieniowanie kosmiczne zamienia krystaliczny lód wodny w jego amorficzną formę, a to oznacza, że lód nie powinien przetrwać zbyt długo na powierzchni TNO. To wskazuje, że związki te mogą pochodzić z wewnętrznej warstwy ciekłej wody, która przedostała się na powierzchnię w procesach kriowulkanicznych.
Większość długotrwałego ciepła wewnątrz TNO pochodzi z rozpadu pierwiastków radioaktywnych, które znajdowały się w nich już na etapie ich powstawania. To ciepło może wystarczać do stopienia warstwy lodowej skorupy i powstania podpowierzchniowego oceanu, a nawet do utrzymania go przez miliardy lat. Jednak wraz z rozpadem pierwiastków radioaktywnych w bardziej stabilne, przestają one uwalniać ciepło i wnętrza tych obiektów stopniowo się ochładzają, a znajdujące się w nich oceany podpowierzchniowe z czasem zamarzają. Niemniej jednak najnowsze badania wskazują, że interakcje grawitacyjne z księżycem mogą wytwarzać wystarczająco dużo dodatkowego ciepła wewnątrz TNO, że mogą znacząco wydłużyć czas istnienia oceanu pod powierzchnią ciała.
Orbita każdego księżyca stopniowo ewoluuje w grawitacyjnym tańcu z ciałem macierzystym, aby z czasem osiągnąć najbardziej stabilny stan ? orbitę kołową skorelowaną z równikiem ciała macierzystego. Potężne kolizje ciał niebieskich mogą prowadzić do powstania księżyców, gdzie materia wyrzucana na orbitę wokół większego ciała łączy się ze sobą w jeden lub więcej księżyców. Z uwagi na fakt, że kolizje zachodzą przy różnych prędkościach i pod różnymi kierunkami, mało prawdopodobne jest, aby powstawały w ich wyniku księżyce o idealnie stabilnych orbitach. Gdy powstały w wyniku kolizji księżyc dopasowuje swoją orbitę do bardziej stabilnego stanu, wspólne oddziaływanie grawitacyjne sprawia, że wnętrze obiektu macierzystego jak i księżyca regularnie się rozciągają, powodując tarcie i uwalnianie ciepła w procesie ogrzewania pływowego.
Badacze wykorzystali równania opisujące ogrzewanie pływowe i obliczyli jego wkład w ?budżet cieplny? szerokiej planety odkrytych i hipotetycznych układów TNO-księżyc, włącznie z układem Eris-Dysnomia. Eris to drugi po Plutonie największy obiekt transneptunowy.
?Okazało się, że ogrzewanie pływowe może być kluczowe do zachowania oceanów ciekłej wody pod lodową powierzchnią dużych TNO takich jak Pluton i Eris nawet do chwili obecnej? mówi Wade Henning z NASA Goddard oraz Uniwersytetu w Maryland.
?Co ciekawe, nasze badania wskazują także, że ogrzewanie pływowe może sprawiać, że głęboko położone oceany z czasem staną się bardziej dostępne do obserwacji, bo stopniowo przesuwają się ku powierzchni? dodaje Joe Renaud z Uniwersytetu George Masson w Fairfax w Wirginii, współautor artykułu. ?Jeżeli mamy warstwę ciekłej wody, dodatkowe ciepło pochodzące z ogrzewania pływowego sprawia, że zaczyna topnieć przylegająca do niej kolejna warstwa?.
Choć ciekła woda jest niezbędna do istnienia życia jakie znamy, to sama w sobie nie wystarczy. Życie wymaga także dostępu do chemicznych składników oraz źródła energii. Głęboko pod powierzchnią oceanów na Ziemi, niektóre geologicznie aktywne miejsca mają całe ekosystemu, które w całkowitej ciemności doskonale sobie radzą przy kominach hydrotermalnych, które dostarczają im składników w formie bogatych w energię związków chemicznych rozpuszczonych w gorącej wodzie. Za powstanie takich kominów hydrotermalnych może odpowiadać zarówno ogrzewanie pływowe jak i ciepło z rozpadu pierwiastków radioaktywnych?.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/01/orbitalny-taniec-moze-wspomagac-przetrwanie-oceanow-na-lodowych-globach/

Orbitalny taniec może wspomagać przetrwanie oceanów na lodowych globach.jpg

Orbitalny taniec może wspomagać przetrwanie oceanów na lodowych globach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Para gigantycznych czarnych dziur na zdjęciu Galaktyki Andromedy
Dnia 01/12/2017
Okazuje się, że nawet czarne dziury nie potrafią się oprzeć pokusie, aby nie wyskoczyć nieoczekiwanie na zdjęciu. W tle zdjęcia pobliskiej Galaktyki Andromedy naukowcy odkryli najciaśniejszą dotąd obserwowaną parę supermasywnych czarnych dziur.
Astronomowie dokonali swojego odkrycia wykorzystując dane rentgenowskie zebrane za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra oraz dane optyczne z naziemnych teleskopów Gemini North na Hawajach oraz Palomat Transient Factory w Kalifornii.
Nietypowe źródło LGGS J004527.30+413254.3 (w skrócie J0045+41) zostało dostrzeżone na zdjęciach wykonanych w zakresie optycznym i rentgenowskim przedstawiających galaktykę w Andromedzie, znaną także jako M31. Do niedawna naukowcy uważali, że J0045+41 to obiekt znajdujący się wewnątrz M31, dużej galaktyce znajdującej się stosunkowo blisko w odległości około 2,5 miliona lat świetlnych od Ziemi. Nowe dane wskazują jednak, że J0045+41 znajduje się znacznie dalej, ok. 2,6 miliarda lat świetlnych od Ziemi.
?Poszukiwaliśmy szczególnego typu gwiazdy w M31 i wydawało nam się, że ją znaleźliśmy? mówi Trevor Dorn-Wallenstein z University of Washington w Seattle, WA, który kierował pracami nad artykułem opisującym odkrycie. ?Z zaskoczeniem stwierdziliśmy, że znaleźliśmy coś dużo ciekawszego?!
Nawet ciekawsze od potężnej odległości do J0045+41 jest fakt, że obiekt ten to w rzeczywistości para gigantycznych czarnych dziur ciasno krążących wokół wspólnego środka masa. Szacowana łączna masa obu czarnych dziur to około dwieście milionów mas Słońca.
Wcześniej inny zespół astronomów zaobserwował okresową zmienność układu J0045+41 w zakresie optycznym ? zakładając, że źródło znajduje się wewnątrz M31 naukowcy stwierdzili, że to para gwiazd okrążająca wspólny środek masy co 80 dni.
Intensywność źródła w zakresie rentgenowskim obserwowana za pomocą Obserwatorium Chandra dowodzi, że ta pierwotna klasyfikacja była niewłaściwa. Zamiast tego J0045+41 musiał być albo układem podwójnym wewnątrz M31 zawierającym gwiazdę neutronową lub czarną dziurę odzierającą materię ze swojego gwiezdnego towarzysza albo znacznie masywniejszy i znacznie odleglejszy układ zawierający co najmniej jedną szybko rosnącą supermasywną czarną dziurę.
Jednak widmo wykonane za pomocą teleskopu Gemini-North dowiodło, że J0045+41 musi zawierać co najmniej jedną supermasywną czarną dziurę i umożliwiło badaczom oszacowanie odległości do tego układu. Co więcej, widmo dostarczyło dowodów na to, że wewnątrz układu może znajdować się także druga czarna dziura poruszająca się z inną prędkością niż pierwsza, co ma sens jeżeli obie czarne dziury krążą wokół wspólnego środka masy.
Następnie badacze wykorzystali dane optyczne z teleskopu Palomar Transient Factory do poszukiwania okresowych zmian w układzie J0045+41. W toku badań udało się odkryć kilka okresowych zmian o okresie 80 i 230 dni. Stosunek długości okresów zgadza się z teoretycznymi przewidywaniami dynamiki dwóch olbrzymich czarnych dziur krążących wokół wspólnego środka masy.
?To pierwsze w historii tak silne dowody na odkrycie pary krążących wokół siebie potężnych czarnych dziur? mówi współautorka opracowania Emily Levesque z University of Washington.
Badacze szacują, że obie czarne dziury krążą w odległości zaledwie kilkuset jednostek astronomicznych od siebie ? to mniej niż 0,01 roku świetlnego. Dla porównania najbliższa nam gwiazda inna niż Słońce znajduje się w odległości 4,26 lat świetlnych.
Układ ten mógł powstać w wyniku połączenia dwóch galaktyk miliardy lat temu.
?Nie jesteśmy w stanie określić jaką masę ma każda z tych dwóch dziur? mówi współautor artykułu Jon Ruan. ?W zależności od mas obu składników, czarne dziury mogą połączyć się w jedną najszybciej za około 350 lat, a najpóźniej za 360 000 lat?.
Jeżeli w układzie J0045+41 faktycznie znajdują się dwie ciasno orbitujące czarne dziury, układ ten będzie emitował fale grawitacyjne, choć sygnał ten będzie za słaby, aby zarejestrować go za pomocą LIGO czy Virgo.
Źródło: Chandra X-ray Observatory
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/01/para-gigantycznych-czarnych-dziur-na-zdjeciu-galaktyki-andromedy/

Para gigantycznych czarnych dziur na zdjęciu Galaktyki Andromedy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Błękitny Jowisz
2017-12-01. Katarzyna Mikulska
Największa planeta układu słonecznego raczej nie kojarzy nam się z niebieską barwą. Tym bardziej błękitne chmury na Jowiszu podbiły nasze serca jako astronomiczne zdjęcie tego tygodnia.
Sonda Juno uchwyciła ten widok w czasie swojego dziewiątego bliskiego przelotu nad gazowym olbrzymem, będąc niecałe 19 tysięcy kilometrów nad najwyższymi warstwami chmur. Zdjęcie obejmuje północną półkulę planety. Przyglądając się dokładniej temu widokowi można zauważyć cienie rzucane przez najwyższe chmury na ich niższe warstwy. Efekt ten jest najlepiej widoczny za białymi chmurami.
Zdjęcie zostało poddane obróbce przez astronomów ? amatorów. Nieprzetworzone fotografie są dostępne dla każdego i można je znaleźć na stronie misji.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/01/w-kosmicznym-obiektywie-blekitny-jowisz/

W kosmicznym obiektywie Błękitny Jowisz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 grudnia start rakiety Falcon 9R z kapsułą Dragon CRS-13 (SpX-13)
2017-12-01. Andrzej.
8 grudnia o godzinie 19:20 czasu polskiego z platformy startowej SLC-40 znajdującej się na terenie kosmodromu Cape Canaveral Air Force Station wystartuje rakieta nośna Falcon 9R, wynosząc na orbitę automatyczny statek transportowy Dragon CRS-13 (SpX-13) z 3 tonami ładunku dla astronautów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Będzie to już trzynasta misja zaopatrzeniowa stacji (ISS) za pomocą statku Dragon Cargo w ramach programu Commercial Resupply Services.
Podczas misji zostanie użyta kapsuła pochodząca z misji CRS-6 oraz pierwszy człon rakiety, który brał udział w misji SpaceX CRS-11. Wśród ładunku znajdzie się m.in. zaopatrzenie stacji, sprzęt oraz nowe eksperymenty naukowe. Na orbitę ładunek zostanie wyniesiony w sekcji ciśnieniowej oraz nieciśnieniowej sekcji ładunkowej. Ładunkiem sekcji nieciśnieniowej będzie m.in. urządzenie Space Debris Sensor (SDS) - czujnik monitorujący ilość niewielkich śmieci kosmicznych mogących uszkodzić poszycie stacji (ISS) oraz Total and Spectral Solar Irradiance Sensor (TSIS) - instrument służący do monitorowania promieniowania słonecznego. Wyniki badań tego urządzenia pozwolą na lepsze zrozumienie wpływu Słońca na zmiany klimatyczne zachodzące na Ziemi.

Kilka minut po starcie nastąpi próba odzyskania pierwszego stopnia rakiety, który zostanie osadzony na platformie LZ-1 (Landing Zone-1) na terenie Cape Canaveral Air Force Station. Do połączenia Dragona z Międzynarodową Stacją Kosmiczną dojdzie prawdopodobnie 10 grudnia między godziną 11:00 a 13:00 czasu polskiego.

Falcon 9 to dwustopniowa rakieta nośna, zaprojektowana i stworzona przez firmę SpaceX. Głównym przeznaczeniem rakiety jest wynoszenie ładunków na orbitę oraz wykonywanie misji bezzałogowych i załogowych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Obecnie jest to jedyna rakieta, której pierwszy stopień może wylądować i być użyty ponownie. Według SpaceX zastosowanie do ponownego użytku pierwszego stopnia rakiety będzie w stanie obniżyć koszt lotu nawet do 30%.

Zachęcamy do śledzenia z nami startu rakiety Falcon 9R, który nastąpi 8 grudnia o godzinie 19:20 czasu polskiego oraz miejmy nadzieję udanego lądowania pierwszego stopnia rakiety. Transmisja odbędzie się na żywo za pośrednictwem NASA TV.
Źródło: SpaceX.com, spaceflightnow.com, wikipedia.org, astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=712

8 grudnia start rakiety Falcon 9R z kapsułą Dragon CRS-13 (SpX-13).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe materiały od Planetary Resources
2017-12-01. Michał Moroz
Planetary Resources, amerykańska spółka planująca w przyszłości wykonywać szereg usług z tak zwanego górnictwa kosmicznego opublikowała szereg nowych materiałów.
W ostatnich dniach pojawiły się trzy nagrania przedstawiające wizję przyszłych prac spółki, jak również rozwoju następnego demonstratora technologii o nazwie Arkyd 6.
Zwiększone działania promocyjne spółki mogą oznaczać, że w najbliższych tygodniach ogłoszonych będzie więcej szczegółów dotyczących działań w następnych latach. Założona przez Petera Diamandisa firma będzie próbować opracować technologie, które będą mogły zidentyfikować ciekawe asteroidy jak również przeprowadzić na nich prace wydobywcze.
W najbliższym czasie spółka skupi się na rozwijaniu usług obserwacji Ziemi, aby przy ich pomocy sprzedawać pierwsze usługi zapewniające finansowanie pierwszych lotów rekonesansowych. Niektórzy analitycy sugerują nawet, że taki był pierwotny cel założenia Planetary Resources, zaś hasła związane wokół rozwoju górnictwa kosmicznego są wyłącznie PRem.
Pierwszy satelita firmy ? Arkyd 3R (reflight) został wyniesiony ku ISS w 2015 roku przy okazji misji CRS-6. Spółka nie pochwaliła się jednak żadnymi wynikami z tej misji cubesata 3U. Wcześniej utraciła zaś debiutanckiego Arkyda 3 podczas eksplozji rakiety Antares w 2014 roku.
Wiadomo, że kolejny satelita firmy, Arkyd 6, jest już cubesatem 6U posiadającym szereg bardziej rozwiniętych systemów, w tym również obserwacyjnych. Będzie to demonstrator technologii dla Arkyda 100, który w przyszłości ma zidentyfikować asteroidy interesujące dla przyszłych działań górniczych. Arkyd 6 ma zostać wyniesiony w przyszłości przy pomocy jednej z rakiet Falcon 9.
Trzeba jednak pamiętać, że do  czasu rozwinięcia się przynoszącego zyski sektora górnictwa kosmicznego miną zapewne jeszcze 2-3 dekady i jeszcze wiele spółek będzie próbowało rozwijać swoje możliwości w tej dziedzinie. Prawdopodobnie wiele spółek stawiających kroki w tej branży na początku zbankrutuje i większe szanse powodzenia będą miały raczej te podmioty, które będą powstawać w dalszej przyszłości.
(PR)
http://kosmonauta.net/2017/12/nowe-materialy-od-planetary-resources/

Nowe materiały od Planetary Resources.jpg

Nowe materiały od Planetary Resources2.jpg

Nowe materiały od Planetary Resources3.jpg

Nowe materiały od Planetary Resources4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć
2017-12-02.
W niedzielę będziemy mogli obserwować na nocnym niebie tegoroczną superpełnię Księżyca. Nasz naturalny satelita będzie o 14 procent większy i o 32 procent jaśniejszy niż zwykle podczas pełni. Jak i gdzie go obserwować? Mamy dla Was poradnik.
Orbita Księżyca jest elipsą, a nie okręgiem, w dodatku Ziemia wcale nie znajduje się dokładnie w jej środku. To właśnie sprawia, że Księżyc podczas swojej comiesięcznej wędrówki wokół naszej planety, raz znajduje się bliżej, a raz dalej.
Raz do roku mamy wyjątkową pełnię, tzw. superpełnię, podczas której Księżyc zbliża się do Ziemi na najmniejszą w danym roku odległość. W 2017 roku stanie się tak właśnie już w nocy z niedzieli na poniedziałek (3/4.12). Księżyc znajdzie się w pełni w niedzielę (3.12) o godzinie 16:47.
Podczas największego zbliżenia się Księżyca, co nastąpi w poniedziałek (4.12) o godzinie 9:46 będzie nas od niego dzielić dystans 357 tysięcy 492 kilometrów. Dla porównania średni dystans Księżyca od Ziemi jest o prawie 30 tysięcy kilometrów większy.
Dlaczego Księżyc będzie większy?
Superpełnia jest tak fascynującym zjawiskiem, ponieważ tarcza Księżyca jest o 14 procent większa i o 32 procent jaśniejsza niż zazwyczaj podczas pełni. W dodatku o tej porze roku Księżyc świeci światłem odbitym o całe 7 procent jaśniej niż w okresie letnim.
Szczególnie ciekawie Księżyc prezentuje się tuż przed wschodem lub po zachodzie Słońca, czyli wówczas, gdy Srebrny Glob znajduje się nisko nad horyzontem, a niebo jest delikatnie rozjaśnione intensywnymi barwami zorzy wieczornej lub porannej.
Na obserwacje najlepiej wybrać się o zachodzie Słońca, a następnie obserwować wschodzący Księżyc przez kilkadziesiąt minut. Z powodu zjawisk optycznych nasz naturalny satelita nisko nad horyzontem będzie pomarańczowo-czerwony i będzie miał większe rozmiary, aniżeli wysoko na niebie. Jego krwisty kolor to efekt przechodzenia promieni słonecznych, odbitych od powierzchni Księżyca, przez grube warstwy atmosfery.
Światło białe ulega rozszczepieniu, a do naszych oczu dociera tylko czerwona część fali. Gruba warstwa atmosfery działa też niczym soczewka, która deformuje obraz Księżyca, przez co wydaje się on większy niż jest w rzeczywistości, w dodatku za sprawą refrakcji znajduje się niżej niż widzimy go w rzeczywistości.
Znaczną rolę odgrywa też złudzenie optyczne, zwłaszcza, gdy Księżyc wyłania się zza zabudowań. Nasz mózg próbuje dopasować jego rozmiar, wizualnie go powiększając. Im wyżej Księżyc się znajduje, tym jest bielszy i mniejszy. Dzieje się tak dlatego, że odbite od jego światło przechodzi przez coraz rzadsze warstwy atmosfery. Jednocześnie nie mając porównania jego rozmiarów do pobliskich obiektów, wizualnie się dla nas zmniejsza.
Warto też wiedzieć, że w grudniu mówimy o Pełni Zimnego Księżyca, ponieważ w tym okresie pojawią się pierwsze większe spadki temperatury poniżej zera. Tak też będzie podczas pełni, ponieważ prognozy wskazują na mróz na południu, wschodzie i w centrum kraju, który może sięgać poniżej minus 5 stopni.
Co zobaczymy na tarczy Księżyca?
Z okazji pełni Księżyca zachęcamy Was do bliższego przyjrzenia się jego tarczy. Ciemne obszary nazywane są "morzami". To nic innego jak tereny pojawiania się bazaltu, a więc ciemnej skały wulkanicznej.
Bazalt na Księżycu to efekt uderzeń olbrzymich meteorytów, które wywołały wgłębienia w księżycowej glebie. Jaśniejsze obszary nazywane są wyżynami i górami, ponieważ wznoszą się ponad ciemnymi "morzami".
Głównym elementem jasnych obszarów są olbrzymie kratery uderzeniowe. Jeden z nich o nazwie Arystoteles znajduje się w pobliżu górnego brzegu tarczy Księżyca. Jednak najlepiej widoczny z Ziemi jest krater Tycho wznoszący się w dolnej części tarczy. Gołym okiem możemy zobaczyć system promieni wokół krateru, którego wiek szacuje się na ponad 100 milionów lat.
Księżyc nie pozwoli spokojnie spać
Superpełnia Księżyca nie będzie miała kolosalnego wpływu na Ziemię. Zakreśli się jedynie większymi niż zazwyczaj pływami, ale nie większymi niż o kilka centymetrów od tych obserwowanych podczas zwyczajnych pełni.
Naukowcy uspokajają, że nie grożą nam z tego powodu kataklizmy, bo podobne zjawiska na przestrzeni historii zdarzały się wielokrotnie. Pewne jest natomiast to, że osoby często odczuwające różnorodne dolegliwości podczas pełni, mogą się poczuć gorzej, więc czeka je nieprzespana noc.
Nadchodząca superpełnia nie będzie rekordowa. Tą mogliśmy obserwować w listopadzie ubiegłego roku. Księżyc znajdował się wówczas najbliżej Ziemi od prawie 69 lat, a dokładniej od 26 stycznia 1948 roku. Dzieliła nas od niego odległość 348 tysięcy kilometrów. Na kolejne tak wielkie zbliżenie Srebrnego Globu przyjdzie nam poczekać do 25 listopada 2034 roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2017-12-02/tak-wielkiego-ksiezyca-jeszcze-w-tym-roku-nie-bylo-musicie-go-zobaczyc/

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć.jpg

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć2.jpg

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć3.jpg

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć4.jpg

Tak wielkiego Księżyca jeszcze w tym roku nie było. Musicie go zobaczyć6.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na to zjawisko czekaliśmy rok.
Superksiężyc rozświetli nocne niebo

2017-12-02
Już w niedzielę będzie można obserwować na niebie efektowne zjawisko, jakim jest superksiężyc. Na ten widok trzeba było czekać przez cały rok. Warto więc będzie spojrzeć w górę.
Dlaczego nasz satelita wydaje się taki duży? Odpowiedź jest dość prosta - w jednym czasie muszą zbiec się pełnia oraz maksymalne zbliżenie Księżyca do Ziemi. Wszystko to zapewnia nam kształt orbity Księżyca - elipsa, a nie okrąg.
Najbliższy punkt tej elipsy (perygeum) znajduje się prawie o 50 tysięcy kilometrów bliżej Ziemi niż najodleglejszy (apogeum). Superksiężyc możemy oglądać, gdy nasz satelita znajduje się w perygeum syzygijnym swojej orbity. Oznacza to, że Księżyc, Ziemia i Słońce ustawiają się wtedy w jednej linii (syzygium), a Księżyc znajduje się w najmniejszej odległości od naszej planety.
Żeby przyjrzeć się zjawisku, najlepiej sprawdzić, o której godzinie zachodzi Słońce w naszych okolicach. W Polsce Księżyc znajdzie się w fazie pełni około godziny 16.47, a jego perygeum wystąpi w poniedziałek o godzinie 9.45.
Każda pełnia Księżyca ma też swoją nazwę. Tą grudniową, poza superpełnią, nazywa się Pełnią Zimnego Księżyca czy Pełnią Księżyca Długich Nocy. Tego typu nazw używali rdzenni Amerykanie oraz ludność średniowieczna. Imiona dla zjawisk powstawały od cech charakterystycznych danego miesiąca.
Jaśniejszy i większy niż zwykle
Podczas superpełni Srebrny Glob będzie wyglądał na około 16 procent jaśniejszy oraz siedem procent większy niż zwykle.
Astrofizyk z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej przewiduje jednak, że wiele osób nie zauważy superksiężyca. Szczególnie trudne będzie to dla obserwatorów o "niewyćwiczonym" wzroku.
Dodała, że podczas wschodu satelity "będzie można doświadczyć iluzji optycznej, która spowoduje, że Księżyc będzie wydawał się większy, kiedy spojrzy się na horyzont".
Uchwycenie go na zdjęciu może nie być łatwe, jednak może nam w tym pomóc taki sprzęt jak teleobiektyw lub specjalny adapter na teleskopie. Ciekawym doświadczeniem może być również przeprowadzenie obserwacji nad wodą. Zjawisko może być wtedy jeszcze bardziej piorunujące.
Pełnia ma wpływ na środowisko
Taka pełnia może również wpływać na pływy, czyli regularnie powtarzające się podnoszenie i opadanie poziomu wody w oceanie. W tym czasie stają się silniejsze.
Poprzednia, zeszłoroczna superpełnia była największą od 1948 roku. Podobnej nie zobaczymy do 2034 roku. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet "mniejszy" superksiężyc przyprawi o zachwyt.
Źródło: inverse.com, sciencealert.com; źródło zdjęcia głównego: Pexels, Pixabay
Autor: ao/rp,aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/na-to-zjawisko-czekalismy-rok-superksiezyc-rozswietli-nocne-niebo,247712,1,0.html

Na to zjawisko czekaliśmy rok..jpg

Na to zjawisko czekaliśmy rok.2.jpg

Na to zjawisko czekaliśmy rok.3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Voyager 1 włącza silniki po 37 latach!
Dnia 02/12/2017
Gdybyś próbował uruchomić silnik samochodu stojące w garażu od dziesięcioleci, mógłbyś oczekiwać, że raczej nic z tego nie będzie. Jednak zestaw silników znajdujących się na pokładzie sondy Voyager 1  bez problemu włączył się w minioną środę po 37 latach od ostatniego uruchomienia.
Voyager 1, najodleglejsza i najszybsza sonda wysłana przez NASA, to jedyny obiekt stworzony przez człowieka, który znajduje się w przestrzeni międzygwiezdnej. Sonda, która podróżuje po przestrzeni kosmicznej od ponad 40 lat posługuje się niewielkimi silniczkami, które pozwalają jej ustawiać się tak, aby mogła komunikować się z Ziemią. Owe silniczki emitują niewielkie pulsy, które trwają zaledwie po kilka milisekund, a które pozwalają na delikatne odwrócenie sondy tak, aby jej antena skierowana była w stronę naszej planety. Teraz, zespół naukowców z misji Voyager wykorzystał zestaw czterech zapasowych silniczków, które nie pracowały od 1980 roku.
?Dzięki ttym silniczkom, które wciąż działają po 37 latach bezczynności, będziemy w stanie wydłużyć czas trwania misji Voyager 1 o dwa do trzech lat? mówi Suzanne Dodd, menadżer projektu Voyager w NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.
Od 2014 roku inżynierowie obserwują degradację silniczków wykorzystywanych do orientowania sondy w przestrzeni. Z czasem silniczki wymagały częstszego i dłuższego czasu uruchamiania, aby uwolnić tę samą ilość energii. Niestety w odległości 20 miliardów kilometrów od Ziemi nie ma żadnego mechanika, który mógłby zaradzić narastającym problemom.
W ramach zespołu misji Voyager powstała grupa ekspertów od napędu, którzy przeanalizowali problemy z silniczkami. Chris Jones, Robert Shotwell, Carl Guernsey oraz Todd Barber przeanalizowali opcje i różne scenariusze zachowania sondy. Badacze doszli do nietypowego rozwiązania: najlepiej byłoby przekazać zadanie orientowania sondy w przestrzeni zestawowi silników, które nie pracowały od 37 lat.
?Zespół misji Voyager odkopał stare dane i przeanalizował oprogramowanie, które zostało napisane w przestarzałym assemblerze po to, aby sprawdzić w jaki sposób bezpiecznie można przetestować owe silniczki? mówi Jones, główny inżynier w JPL.
W początkowych latach misji, Voyager 1 przeleciał w pobliżu Jowisza, Saturna i ważnych księżyców obu tych planet. Aby precyzyjnie kierować instrumenty w kierunku licznych obiektów kosmicznych, inżynierowie wykorzystywali silniczki TCM (ang. trajectory  correction maneuver) identyczne pod względem rozmiaru i funkcjonalności co silniczki do kontroli orientacji w przestrzeni (ang. attitude control thrusters), a znajdujące się na tylnej stronie sondy. Jednak ponieważ ostatnie zbliżenie sondy Voyager 1 do planety miało miejsce w pobliżu Saturna, zespół misji Voyager nie wykorzystywał silniczków TCM od 8 listopada 1980 roku. Do tego czasu silniczki TCM były wykorzystywane do pracy w długich przedziałach czasu, nigdy natomiast nie służyły do orientowania sondy w przestrzeni za pomocą krótkich pulsów.
Wszystkie silniczki na pokładzie sondy Voyager zostały opracowane przez specjalistów z Aerojet Rocketdyne. Tego samego rodzaju silniki, o nazwie MR-103, znalazły się także na pokładzie sond takich jak Cassini czy Dawn.
We wtorek, 28 listopada 2017 roku, inżynierowie misji Voyager uruchomili cztery silniczki TCM po raz pierwszy od 37 lat testując ich zdolność do orientowania sondy za pomocą 10-milisekundowych pulsów. Badacze z niecierpliwością oczekiwali na efekty testu, które aby dotrzeć na Ziemię potrzebowały 19 godzin i 35 minut.
W środę, 29 listopada 2017 roku, należąca do sieci Deep Space Network antena w Goldstone w Kalifornii otrzymała sygnał potwierdzający, że silniczki TCM zadziałały idealnie i dokładnie tak samo jak wykorzystywane dotychczas silniczki kontroli orientacji w przestrzeni.
Zgodnie z planem naukowcy chcą przełączyć się na wykorzystywanie silniczków TCM w styczniu 2018 roku. Aby wykonać tę zmianą, Voyager musi włączyć po jednym ogrzewaczu na każdy silniczek, a to wymaga mocy ? która jest ograniczona na pokładzie starzejącej się sondy. Kiedy wyczerpią się zapasy mocy do zasilania ogrzewaczy, inżynierowie z powrotem przełączą się na dotychczas używane silniczki.
Test silniczków przebiegł na tyle pomyślnie, że zespół misji najprawdopodobniej wykona podobny test na pokładzie sondy Voyager 2, choć w przypadku tej sondy silniczki do kontroli orientacji w przestrzeni znajdują się w lepszym stanie niż na pokładzie Voyagera 1.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/12/02/voyager-1-wlacza-silniki-po-37-latach/

Voyager 1 włącza silniki po 37 latach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojuz 2.1b startuje z satelitą wywiadowczym Lotos
Wysłane przez grabianski w 2017-12-02
W sobotę odbył się drugi w tym tygodniu start rosyjskiej rakiety Sojuz 2.1b. Tym razem start był w pełni udany. Wyniesiono wojskowego satelitę zwiadowczego Lotos.
Rakieta wystartowała z kosmodromu Plesieck o 13:43 czasu lokalnego. Start odbył się 4 dni po katastrofie innego egzemplarza rakiety Sojuz 2.1b, która startowała z satelitą meteorologicznym z nowego kosmodromu Wostocznyj. W tym jednak starcie używano tylko trzystopniowej konfiguracji systemu, bez górnego stopnia Fregat, którego podejrzewa się o przyczynę tamtego nieudanego startu.
O ładunku

Satelita Lotos-S1 to drugi satelita nowej serii systemu zwiadu elektronicznego programu Liana. Lotos zastępuje wcześniejszą generację satelitów przechwytujących sygnały elektroniczne Tselina, które latały w czasie 1967-2007.
Pierwszy prototypowy Lotos-S poleciał rakietą Sojuz-U w listopadzie 2009 roku. Pierwszy operacyjny satelita oznaczony jako Kosmos 2502 został wysłany na orbitę w grudniu 2014 roku. Oprócz serii Lotos, w ramach programu Liana zadebiutują wkrótce nowoczesne satelity rozpoznania morskiego Pion-NKS.
Źródło: NSF
?    relacja ze startu rakiety Sojuz 2.1b z satelitą Lotos (NSF)
?    informacje o nowej sieci satelitów wywiadowczych Rosji Liana (RussianSpaceWeb)
Na zdjęciu: Startująca z kosmodromu Wostocznyj rakieta Sojuz 2.1a (bliżniacza do Sojuz 2.1b). Źródło: kremlin.ru.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sojuz-2-1b-startuje-satelita-wywiadowczym-lotos-3848.html

Sojuz 2.1b startuje z satelitą wywiadowczym Lotos.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble: w poszukiwaniu zagubionego ramienia NGC 4625
Wysłane przez kuligowska w 2017-12-02
W zeszłym tygodniu Kosmiczny Teleskop Hubble'a wykonał nowe zdjęcie karłowatej galaktyki NGC 4625. Leży ona blisko 30 milionów lat świetlnych stąd, w granicach gwiazdozbioru Psów Gończych (łac. Canes Venatici). Pokazany tu obraz został zarejestrowany przy użyciu instrumentu ACS (Advanced Camera for Surveys) i odkrywa przed nami pojedyncze ramię spiralne galaktyki. Dlaczego jest ona aż tak niesymetryczna?
Zazwyczaj galaktyki spiralne posiadają co najmniej dwa ramiona. Aby wyjaśnić naturę zagadkowej asymetrii NGC 4625, naukowcy przyjrzeli się jej dokładniej na różnych długościach fali. Obserwacje wykonane w promieniowaniu ultrafioletowym wykazały na przykład, że w tym zakresie widma elektromagnetycznego cały dysk galaktyki jest cztery razy większy od jej obrazu optycznego (widać to na poniższej fotografii). A to może oznaczać, że galaktyka ma w sobie bardzo wiele młodych, bardzo gorących gwiazd, które widzimy właśnie głównie w ultrafiolecie. W dodatku zdają się one powstawać najliczniej w najbardziej zewnętrznych obszarach jej dysku.
Te młode gwiazdy liczą sobie najprawdopodobniej "zaledwie" około jednego miliarda lat. Gwiazdy rezydujące w widocznym na pokazanym powyżej zdjęciu dysku galaktycznym są średnio niemal dziesięć razy starsze. Astronomowie przypuszczają od dość dawna, że tak wysokie tempo formowania się nowych gwiazd w NGC 4625 zostało wyzwolone przez jej zderzenie bądź grawitacyjne oddziaływanie z inną, pobliską galaktyką karłowatą - NGC 4618. NGC 4618 mogła wówczas doprowadzić nawet do całkowitego zniszczenia jednego z jej okazałych dawniej ramion spiralnych.
Hipoteza ta doczekała się mocnego dowodu obserwacyjnego jeszcze w roku 2004. Okazało się wtedy, że gaz położony w najbardziej zewnętrznych obszarach galaktyki NGC 4618 jest silnie przyciągany grawitacyjnie właśnie przez pobliską NGC 4625.
NGC 4625 w ultrafiolecie - GALEX/NASA
Warto dodać, że sama NGC 4625. została odkryta w roku 1787 przez Williama Herschela.
 
Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł
?    Neutral Hydrogen in the Interacting Magellanic Spirals NGC 4618 and NGC 4625 (Astrophysical Journal. 128)
 
Źródło: ESA/NASA
Na zdjęciu: galaktyka karłowata NGC 4625 sfotografowana przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Źródło: NASA/ESA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hubble-poszukiwaniach-zagubionego-ramienia-3847.html

Hubble w poszukiwaniu zagubionego ramienia NGC 4625.jpg

Hubble w poszukiwaniu zagubionego ramienia NGC 4625.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze obrazy z Sentinela 5P
2017-12-02. Krzysztof Kanawka
Europejski satelita Sentinel 5P dostarczył pierwsze obrazy.
Sentinel 5P (litera P oznacza słowo Prekursor) wchodzi w skład europejskiego programu obserwacji Ziemi Copernicus. Program finansowany jest przez Komisję Europejską, zaś operatorem jest Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Sentinel 5P został wyniesiony na orbitę 13 października 2017.
Satelity Sentinel regularnie dostarczają szeregu różnych danych, które są za darmo udostępniane dla podmiotów operujących w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Dotychczas wyniesione zostały już satelity zbierające dane radarowe, wizualne, podczerwone czy służące też do monitoringu oceanów. Najnowszy z rodziny, Sentinel 5P, skupi się na monitoringu gazów śladowych w atmosferze. Przy pomocy najnowocześniejszego instrumentu naukowego w swojej klasie ? Tropomi ? będzie poszukiwał obecności takich takich gazów, jak tlenek azotu, ozon, formaldehyd, dwutlenek siarki, metan, tlenek węgla czy aerosoli, które wszystkie wpływają na jakość powietrza, zdrowie ludzi oraz zmiany klimatyczne.
Jeden z pierwszych obrazów z Sentinela 5P prezentuje poziom dwutlenku azotu nad Europą. Ten gaz ma związek z działalnością człowieka, m.in. ruch pojazdów oraz produkcja przemysłowa. Na przesłanym obrazie widać dużą koncentrację dwutlenku azotu w północnych Włoszech, wokół Madrytu oraz w Holandii i północno-zachodnich Niemczech.
Sentinel 5P obserwował także m.in. stężenie dwutlenku siarki wokół wulkanu Agung na indonezyjskiej wyspie Bali. Szczegółowe obserwacje przy użyciu instrumentu Tropomi pozwalają na lepsze obrazowanie propagacji różnych gazów i ocenę ich potencjalnego wpływu na pobliskich mieszkańców. Dlatego też dane z satelity Sentinel-5P mają bardzo dużą wartość.
(ESA)
http://kosmonauta.net/2017/12/pierwsze-obrazy-z-sentinela-5p/

Pierwsze obrazy z Sentinela 5P.jpg

Pierwsze obrazy z Sentinela 5P.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrohunters.pl
Od wczoraj gości u nas nasz serdeczny przyjaciel prof. Krzysztof Meissner, który wczoraj na Czernickim Zameczku wygłosił wykład "Historia Wszechświata". Na wczorajsze spotkanie przybyło ponad 90 osób. Przez awarię prądu wykład odbył się przy blasku Księżyca i przy świecach. Było mega klimatycznie.
Chwilę przed rozpoczęciem wydarzenia za oknem oglądaliśmy przelot ISS blisko tarczy Księżyca  :)
Po oficjalnej części wybraliśmy się do AstroLabu, gdzie odbyło się uroczyste poświecenie naszego obserwatorium, za co bardzo dziękujemy Marcin Śnieżyński Sdb
Dziękujemy Stowarzyszenie Działań Lokalnych Spichlerz Agnieszka Janczewska Pytlik Agnieszka Kukuczka za pomoc w organizacji i przygotowaniu wydarzenia.

Astrohunters.jpg

Astrohunters2.jpg

Astrohunters3.jpg

Astrohunters4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burze słoneczne pod okiem naukowców
2017-12-02. Redakcja AstroNETu  
Burze słoneczne wiążą się z wyrzucaniem w kosmos ogromnych ilości energii i materii. To może mieć fatalne skutki dla ziemskiej elektroniki czy telekomunikacji. Wiedzę o procesach zachodzących na Słońcu ma poszerzyć misja ESA, w której udział biorą Polacy.
?Silne burze słoneczne, będące w istocie potężnymi eksplozjami na powierzchni naszej gwiazdy, wiążą się z wyrzucaniem w przestrzeń kosmiczną ogromnych ilości energii i materii. Część wyrzucanych w kosmos naładowanych cząstek dociera do Ziemi i wywołuje na naszej planecie tzw. burze magnetyczne? ? wyjaśnia prezes polskiej firmy Creotech Instruments S.A. dr Grzegorz Brona.
Jak tłumaczy, burze te, w zależności od swojej siły, mogą uszkodzić satelity telekomunikacyjne, zakłócić transmisje radiowe w atmosferze Ziemi, a nawet spowodować zniszczenia w infrastrukturze energetycznej. ?Takie zjawiska towarzyszyły nam od wieków, ale wraz z rozwojem technologii ich niszczący potencjał rośnie wraz ze wzrostem uzależnienia naszej cywilizacji od systemów elektronicznych i elektronicznej komunikacji? ? dodaje Brona.
Jak przypominają w przesłanym komunikacie specjaliści, do największej w nowożytnej historii burzy magnetycznej doszło w 1859 roku. 1 września angielski astronom Richard Christopher Carrington zaobserwował silny rozbłysk na powierzchni Słońca, który doprowadził do wyrzutu ogromnej ilości masy w postaci obłoku plazmy z prędkością znacznie przekraczającą prędkość wiatru słonecznego. Obłok dotarł do Ziemi po 18 godzinach i wywołał burzę magnetyczną, która spowodowała awarię sieci telegraficznych w całej Europie i Ameryce Północnej.
?Naukowcy szacują, że gdyby burza słoneczna, do której doszło na powierzchni Słońca w 1859 roku, miała miejsce dzisiaj, doprowadziłaby do katastrofalnych zniszczeń w infrastrukturze telekomunikacyjnej, satelitarnej i energetycznej w skali globalnej i spowodowała bezprecedensowe straty materialne liczone w bilionach dolarów. Według szacunków przedstawionych w raporcie Narodowej Akademii Nauk USA z 2009 roku naprawa zniszczeń wymagałaby wydania nawet 2 bilionów dolarów w samych Stanach Zjednoczonych. To ponad 10 proc. rocznego PKB tego kraju? ? mówi dr Brona.
Jednym ze skutków burz magnetycznych jest powstawanie dużych ilości azotanów, których ślady i stężenie w kolejnych latach prześledzić można analizując skład rdzeni lodowców. Badania wykazały, że tak potężne zakłócenia magnetyczne jak to w 1859 roku zdarzają się średnio raz na 500 lat. Jednak nasza dzisiejsza wiedza o procesach zachodzących w gwiazdach nie pozwala nam przewidzieć, kiedy po raz kolejny tak silny wyrzut plazmy się wydarzy, czy dotrze do naszej planety i jakie zniszczenia wywoła.
Wiedzę na temat zjawisk zachodzących na powierzchni Słońca ma poszerzyć misja Europejskiej Agencji Kosmicznej o nazwie PROBA-3.
Celem misji, w której uczestniczy także firma Creotech Instruments S.A., będzie badanie zewnętrznych warstw atmosfery Słońca, czyli tzw. korony słonecznej. PROBA-3 składać się będzie z dwóch, współdziałających ze sobą, statków kosmicznych. Pierwszy wyposażony zostanie w kamerę oraz teleskop do obserwacji korony słonecznej. Drugi, w kształcie tarczy, będzie miał za zadanie manewrować wokół pierwszego w taki sposób, żeby zasłaniać tarczę Słońca w momencie, w którym wykonywana jest fotografia korony. Naukowcy wierzą, że badania korony słonecznej pozwolą uzyskać wiedzę na temat interakcji pola magnetycznego Słońca z cząstkami wiatru słonecznego.
Jak poinformowali przedstawiciele firmy, Creotech Instruments na zlecenie Centrum Badań Kosmicznych PAN, odpowiada za wykonanie komputera pokładowego sterownika koronografu, a także za opracowanie i wykonanie kontrolera elementów wykonawczych oraz zaprojektowanie i wykonanie naziemnej aparatury testującej cały sterownik koronografu.
Misja Europejskiej Agencji Kosmicznej PROBA-3 ma rozpocząć się w 2018 lub 2019 roku. Wtedy oba komponenty mają zostać wyniesione na wysoką orbitę Ziemi. Będzie to pierwsza w historia misja kosmiczna, w której dwa instrumenty kosmiczne stworzą ścisłą formację i będą operować razem w warunkach głębokiego kosmosu. Pierwsze z urządzeń, zaopatrzone w kamerę i teleskop ma ważyć około 340 kg, a drugi pojazd nie więcej niż 200 kg.
Obecnie finalizowany jest proces projektowania kluczowych podsystemów misji. Wypracowywany jest tzw. Critical Design Review, czyli dokument formalizujący to, jak zbudowane będą poszczególne elementy misji i jak przebiegać będzie produkcja, integracja i przygotowanie do wyniesienia w kosmos poszczególnych jej elementów. Dokument ten zamyka ponad 2-letni okres projektowania misji. Następnym etapem będzie produkcja.
Własny pomysł na ochronę Ziemi przed pędzącymi od strony Słońca masami plazmy we wrześniu 2017 roku zaprezentowali naukowcy z amerykańskiego Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Przedstawili oni koncepcję wyniesienia w kosmos ważącej 100 tys. ton instalacji, która miałaby ochronić Ziemię przed pędzącymi od strony Słońca masami plazmy. ?Miedziana cewka, zwana magnetycznym deflektorem, miałaby zostać ustawiona w odległości 329 tys. km od naszej planety, a jej zadaniem byłoby odbijanie pędzących w naszym kierunku podmuchów słonecznego wiatru. Naukowcy szacują, że koszt wyniesienia instalacji w przestrzeń kosmiczną powinien zamknąć się w kwocie 100 mld dolarów?.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/02/burze-sloneczne-pod-okiem-naukowcow/

Burze słoneczne pod okiem naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie satelity wyniesie na orbitę amerykańska firma
2017-12-02. Redakcja AstroNETu
Amerykańska firma NanoRacks zawarła z wrocławskim SatRevolution kontrakt w sprawie wyniesienia na orbitę pierwszych polskich satelitów komercyjnych: Światowida i Rusałki. Ich wystrzelenie planowane jest na koniec trzeciego kwartału 2018 roku.
Zgodnie z zapowiedziami SatRevolution Światowid i Rusałka zostaną wyniesione w przestrzeń kosmiczną wspólnie, w jednej wyrzutni typu P-POD. Przygotowania do operacji już trwają. Wartość projektu wynosi 3 mln zł.
Rakieta Antares z nieco ponad trzytonowym ładunkiem wystartuje we wrześniu 2018 roku z Wallops Island w amerykańskim stanie Virginia. Wyleci ona na niską orbitę okołoziemską, po czym zacumuje do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Następnie cały ekwipunek wraz ze Światowidem i Rusałką zostanie rozładowany z modułu transportowego.
?Wystrzelenie nastąpi jednocześnie z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), a zatem wysokość, na jakiej ostatecznie znajdą się satelity będzie wynosiła ok. 375 km. Do operacji użyjemy rakiety Antares 230, która ? poza wyniesieniem satelitów ? będzie miała za zadanie dostarczyć zaopatrzenie astronautom znajdującym się na ISS? ? mówi współzałożyciel wrocławskiej firmy SatRevolution S.A. Grzegorz Zwoliński.
Światowid został stworzony z myślą o zaawansowanych badaniach promieniowania kosmicznego oraz zakłóceń elektromagnetycznych. Satelita ma kształt niewielkiego prostopadłościanu, a jego maksymalna waga wynosi 2 kg. Wszystkie elementy zostały wykonanie w technologii druku 3D. Wyposażenie satelity obejmuje zaawansowany system otwierania paneli fotowoltaicznych, czujniki pozwalające na badanie przestrzeni kosmicznej i wysuwany uchwyt do kamery wraz z obiektywem.
SatRevolution S.A. powstała w czerwcu 2016 r. Specjalizuje się w projektowaniu i seryjnej produkcji sztucznych satelitów na potrzeby międzynarodowych agencji kosmicznych oraz innych podmiotów, zarówno prywatnych, jak i publicznych. Prowadzi też prace badawcze nad innymi rozwiązaniami z zakresu technologii kosmicznych. Partnerem firmy jest Wrocławskie Centrum Badań EIT+.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/02/polskie-satelity-wyniesie-na-orbite-amerykanska-firma/

Polskie satelity wyniesie na orbitę amerykańska firma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA chce skrzyżować drony z satelitami
2017-12-02.
Drony są coraz popularniejsze. Najprostsze modele można kupić nawet w supermarkecie. Okazuje się, że ich zdecydowanie bardziej zaawansowane wersje mogą mieć zastosowanie kosmiczne i być komplementarne dla satelitów ? takie projekty rozważa Europejska Agencja Kosmiczna.
?Kosmiczne drony? mogą być czymś pośrednim pomiędzy satelitami a zwykłymi dronami. Ta kategoria obiektów latającym nazywa się po angielsku High Altitude Pseudo-Satellites, w skrócie HAPS. Takie pseudosatelity to platformy, które szybują lub lecą na dużych wysokościach, podobnie jak tradycyjne samoloty, ale steruje się nimi bardziej jak satelitami. Różnicą jest fakt, iż nadal pozostają w atmosferze, a nie ponad nią, natomiast mogą latać przez tygodnie, a nawet miesiące.
Jako najlepszą wysokość roboczą dla tego typu obiektów Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wskazuje 20 km. Jest to już ponad chmurami i prądami powietrznymi oraz 10 km powyżej wysokości przelotowych dla zwykłych samolotów pasażerskich. Na wysokości 20 km prędkości wiatrów są na tyle małe, że dron jest w stanie utrzymywać swoją pozycję przez długi czas. Przy wspomnianej wysokości zasięg widoczności horyzontu to aż 500 km, co pozwala na monitorowanie, telekomunikację lub wsparcie dla usług nawigacji satelitarnej.
Jak mówią inżynierowie z ESA, koncepcje takich dronów udających satelity były rozważane przez ostatnich 20 lat. Obecnie technologia rozwinęła się na tyle, że można zacząć realizować te pomysły w praktyce. Konieczna była odpowiednia miniaturyzacja awioniki, wzrost wydajności baterii słonecznych, zmniejszenie wagi takich źródeł zasilania, miniaturyzacja czujników i zwiększenie szybkości łączy komunikacyjnych.
Tego typu konstrukcje już powstają. Dla przykładu Airbus opracował drona Zephyr, ze skrzydłami i zasilanego energią słoneczną. W roku 2010 Zephyr pobił rekord świata w długości lotu bez tankowania paliwa (14 dni). Wersja Zephyr-S może dźwigać ładunki o wadze kilkudziesięciu kilogramów przez trzy miesiące. Przygotowywana jest już większa wersja Zephyr-T o wyższym udźwigu.
Z kolei Thales Alenia Space opracowuje ?lżejszy od powietrza? Stratobus. Stratobus będzie mógł unieść ładunek 250 kg. Pierwszy jego lot ma według zapowiedzi nastąpić w 2021 roku.
Prace w tej dziedzinie wykonuje także wiele innych firm. Niedawno ESA zorganizowała pierwsze warsztaty dla podmiotów z tej branży. Po raz pierwszy w Europie spotkało się na nich ponad 200 ekspertów od dronów typu HAPS. (PAP)
cza/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C27417%2Cesa-chce-skrzyzowac-drony-z-satelitami.html

ESA chce skrzyżować drony z satelitami.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontrakt na górny stopień rakiety Vega
2017-12-03. Krzysztof Kanawka
ESA podpisała kontrakt na nowy europejski górny stopień dla rozwojowej wersji rakiety Vega.
Kontrakt został podpisany z firmami Avio i Thales Alenia Space Italy na budowę i testy nowego europejskiego kriogenicznego górnego stopnia dla rakiety Vega. Ten stopień ma zastąpić stopnie Zefiro 9 oraz AVUM ? są to dwa górne stopnie rakiety Vega. Kontrakt został podpisany na model tego stopnia, docelowo stopień ma być gotowy przed 2025 rokiem, jako element ewolucji (modernizacji) rakiety Vega. Konstrukcja ma nosić nazwę Vega-E (?E? od Evolution).
Napędem tego nowego stopnia ma być ciekły tlen i ciekły metan. Warto tu dodać, że obecnie górny stopień rakiety Vega to AVUM, produkowany na Ukrainie. Docelowo całość rakiety Vega ma być budowana w Europie.
Przed 2025 rokiem rakietę Vega czeka modernizacja o nazwie Vega-C. Ta konstrukcja ma zadebiutować już w 2019 roku. Rakieta Vega-C jest modernizacją obecnie stosowanej rakiety Vega. Analogicznie, Vega-E ma być modernizacją rakiety Vega-C. Ponadto, te modernizacje stworzą zgodność produkowanego dolnego stopnia rakiety Vega z rakietami pobocznymi większej rakiety Ariane 6. Taka zgodność pozwoli na ?masową? produkcję tego stopnia, co z kolei powinno doprowadzić do obniżonego kosztu jednostkowego.
Ponadto, zostaną wykonane także studia wykonalności co do użyteczności obecnie i wkrótce stosowanych stopni rakiety Vega dla wynoszenia różnej wielkości ładunków na orbitę. W przypadku rakiety Vega-E nośność miała by wynosić od 200 do 2500 kg na niską orbitę okołoziemską (LEO).
(ESA)
http://kosmonauta.net/2017/12/kontrakt-na-gorny-stopien-rakiety-vega/

Kontrakt na górny stopień rakiety Vega.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tesla Roadster na Falconie Heavy ? wykonalne?
2017-12-03. Krzysztof Kanawka
Wiadomość o wysłaniu pojazdu Tesla Roadster za pomocą rakiety Falcon Heavy zelektryzowała różne środowiska astronautyczne. Czy jest to wykonalne? A może to żart?
Od końca listopada wiadomo, że w tym roku nie wystartuje rakieta Falcon Heavy (FH) ? start przełożono na najwcześniej styczeń 2018. Tuż po informacji o opóźnieniu pojawiła się bardzo zaskakująca wiadomość. Pierwszego grudnia Elon Musk poinformował, że ładunkiem w pierwszym locie FH będzie? samochód Tesla Roadster.
Ta wiadomość zelektryzowała różne środowiska astronautyczne. Szybko pojawiło się także pytanie: czy jest to technicznie wykonalne? Warto przeanalizować możliwość wysłania rakietą pojazdu takiego jak Tesla Roadster w przestrzeń międzyplanetarną.
Symulator masy?
Masa całkowita Tesla Roadster to 1235 kg. Bez wątpienia jest to masa, którą rakieta FH będzie w stanie wysłać poza niską orbitę okołoziemską (BEO).
Jeśli celem misji ma być jedynie wysłanie ?pasywnej masy? w lot BEO, bez aktywnego systemu kontroli orientacji czy też systemu komunikacji, wówczas taki pojazd może być dobry do testów nowej rakiety. W historii astronautyki nie raz zdarzało się, że ładunkiem pierwszego lub jednych z pierwszych lotów nowej rakiety był ?symulator masy?. Przykładem mogą być pierwsze loty rakiety Saturn V. Wykorzystanie takiego ?symulatora masy? pozwoliło na zebranie dodatkowych informacji o zachowaniu się rakiety w trakcie lotu z ładunkiem zainstalowanym w miejscu przyszłego lądownika księżycowego.
Nie tak szybko!
Z drugiej strony podczas startu rakiety panują szczególne warunki, w których obecność nieprzystosowanego obiektu tworzy dodatkowe ryzyko. Mowa tutaj przede wszystkim o wibracjach i środowisku akustycznym podczas pierwszych minut loty rakiety. Wówczas wiele elementów bardzo mocno drga, co może doprowadzić do uszkodzenia wynoszonego obiektu. Przykładem uszkodzenia może być m.in. poluzowanie się elementu konstrukcyjnego wynoszonego obiektu. W skrajnym przypadku obluzowany element może uderzyć w konstrukcję rakiety, uszkadzając ją, co doprowadziłoby do katastrofy.
Dziś wszyscy liczący się operatorzy rakiet publikują tzw. ?user manual?, w którym są opisane warunki akustyczne i wibracyjne w trakcie lotu. Jeśli satelita nie spełnia przedstawionych wymagań ? zazwyczaj nie jest akceptowany do lotu na danym typie rakiety.
W przypadku wykorzystania Tesli Roadster w locie FH pojawią się pytania o ryzyko związane z tym pojazdem w trakcie startu. Przykładowe problemy to:
?    sposób mocowania Tesli do górnego stopnia FH
?    identyfikacja elementów, które mogą się poluzować lub otworzyć w trakcie wznoszenia (np. maska lub drzwi)
?    identyfikacja elementów, które mogą odpaść od pojazdu w trakcie wznoszenia (np. elementy ozdobne lub elementy kabiny)
?    przeprowadzenie modyfikacji, które ograniczą ryzyko poluzowania lub oderwania się elementów ? lub też ich usunięcie
?    przeprowadzenie testów potwierdzających wytrzymałość zmodyfikowanej konstrukcji.
Podsumowując, jest prawdopodobne, że ten egzemplarz Tesli zostanie mocno zmodyfikowany, by nie wnosić dodatkowego zagrożenia podczas startu rakiety FH. Jest też możliwe, że nie będzie to ?pełnowymiarowy pojazd? ? może być to tylko struktura i karoseria tego modelu Tesli.
Czy Elon żartuje?
Drugiego grudnia w godzinach wieczornych pojawiła się informacja na jednym z amerykańskich serwisów technologicznych, że Elon Musk przyznał się, że opowieść o locie Tesli Roadster to żart. Jak na razie nie ma dodatkowego (oraz oficjalnego) potwierdzenia lub zaprzeczenia tego żartu?
Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net ? firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.
http://kosmonauta.net/2017/12/tesla-roadster-na-falconie-heavy-wykonalne/

Tesla Roadster na Falconie Heavy ? wykonalne.jpg

Tesla Roadster na Falconie Heavy ? wykonalne2.jpg

Tesla Roadster na Falconie Heavy ? wykonalne3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geminidy, wyjątkowa atrakcja grudniowego nieba!
Wysłane przez tuznik w 2017-12-03
Geminidy to jeden z najbardziej atrakcyjnych i magicznych rojów meteorów widocznych na niebie w ciągu całego roku. Na naszych szerokościach geograficznych możemy je obserwować od 7 do 17 grudnia, a tegoroczne maksimum wypada 14 grudnia, tuż przed nowiem Księżyca.
Tegoroczne maksimum wypada w niemal idealnych warunkach obserwacyjnych, tuż przed nowiem Księżyca. O ile tylko grudniowa aura zadowoli nas odpowiednią pogodą, będziemy mieć w tym roku świetny spektakl, który będzie odgrywał się tuż nad naszymi głowami, dlatego warto, choć na chwilę spojrzeć w górę w pierwszej połowie miesiąca. Co roku rój ten zyskuje miano wyjątkowego, ponieważ nie tylko sama liczba obserwowanych zjawisk w ciągu godziny w przypadającą dobę maksimum nierzadko przekracza wartość 100, ale poprzedza on magiczny czas tradycyjnych świąt Bożego Narodzenia.
Dla przypomnienia radiantem tego roju jest konstelacja Bliźniąt, którą bardzo łatwo możemy zlokalizować na zimowym niebie. Gwiazdozbiór ten graniczy między innymi od północy z konstelacjami Woźnicy i Rysia a od południa z Małym Psem i Jednorożcem. Geminidy mają bardzo wiele wspólnego z obiektem 3200 Phaethon. Jest to planetoida odkryta 11 października 1983 roku przez satelitę IRAS. Warto również wiedzieć, że po dokonaniu wnikliwych badań nad obiektem Phaethon, uczeni stwierdzili, że ciało to podczas zbliżania się do Słońca sublimuje, co w następstwie doprowadza to powstania warkocza pyłowego, charakterystycznego tylko dla ciał kometarnych. Z tego też powodu obiekt ten, który jest dość mocno powiązany z rojem Geminidów, określany jest nierzadko mianem ?skalnej komety?.
Geminidy jako najobfitszy rój meteorów w ciągu całego roku, są bardzo dobrym celem do obserwacji na polskich szerokościach geograficznych. Wieczorem radiant tego roju znajduje się tuż nad horyzontem. Około godziny 18.00 jest już jednak na wysokości 20 stopni i od tego w zasadzie momentu możemy zacząć jego wartościowe obserwacje. Radiant Geminidów góruje wówczas około 1.00 UT na wysokości ponad 70 stopni, co stwarza wręcz doskonałe warunki do prowadzenia jego obserwacji. Maksimum roju jest na tyle szerokie, że ZHR-y powyżej 50, możemy obserwować aż przez dwie doby, co przy korzystnym układzie faz Księżyca zawsze jest spektakularnym zjawiskiem na grudniowym niebie.
W Polsce dzięki pracy i innym działaniom m.in. Pracowni Komet i Meteorów każdego roku stacje bolidowe rozmieszczone w różnych częściach naszego kraju monitorują aktywność nie tylko Geminidów, ale także i innych ciekawych rojów meteorów, jakie występują w ciągu całego roku nad naszymi głowami. Wszystkich naszych czytelników zachęcamy również do fotografowania "spadających gwiazd". Najlepsze prace można następnie wysyłać na adres mailowy redakcji Uranii - niektóre z nich być może zostaną opublikowane na łamach czasopisma "Urania-Postępy Astronomii".
Ściskamy również mocno kciuki za sprzyjającą zimową aurę a wszystkim obserwatorom życzymy udanych łowów na tegoroczne Geminidy!
Autor: Adam Tużnik
Więcej informacji:
?    Almanach Astronomiczny na rok 2017 - zawiera m.in. spis różnych zjawiska astronomicznych w całym roku
?    Almanach w wersji na smartfony i tablety

Na ilustracji:
Zdjęcie wykonane w 2015 roku, a na nim ponad 50 meteorów z roju Geminidów, w tym jasny ognisty bolid, który udało się złapać ponad Obserwatorium Xinglong w Chinach. Źródło: apod.nasa.gov/ Steed Yu and NightChina.net
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nadlatuja-tegoroczne-geminidy-3844.html

Geminidy, wyjątkowa atrakcja grudniowego nieba!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sfotografowano parę gigantycznych czarnych dziur w M31?
Wysłane przez nowak w 2017-12-03
Wygląda na to, że nawet czarne dziury nie mogą się oprzeć pokusie dodania swoich niezapowiedzianych fotografii. Kosmiczna ?fotobomba? znaleziona jako obiekt tła na zdjęciach pobliskiej galaktyki Andromedy ukazała coś, co może być najciaśniejszym układem supermasywnych czarnych dziur, jakie kiedykolwiek widziano. Astronomowie dokonali tego niesamowitego odkrycia korzystając z danych z kosmicznego obserwatorium rentgenowskiego ? Chandra oraz naziemnych optycznych ? Gemini-North na Hawajach i Palomar Transient Factory w Kalifornii.
To niezwykłe źródło, nazwane LGGS J004527.30+413254.3 (w skrócie J0045+41), było widziane na zdjęciach rentgenowskich oraz optycznych galaktyki Andromedy. Do niedawna naukowcy uważali, że J0045+41 jest obiektem w M31, dużej galaktyki spiralnej, leżącej stosunkowo blisko nas (2,5 miliona lat świetlnych stąd). Nowe dane ujawniły jednak, że obiekt ten znajduje się znacznie dalej, mianowicie w odległości 2,6 mld lat świetlnych od Ziemi.
Astronomowie szukali specjalnego typu gwiazd w M31 i wydawało im się, że znaleźli jedną. Byli jednak zaskoczeni odkryciem czegoś tak dziwnego. Jeszcze dziwniejsze, niż odległość J0045+41 jest to, że prawdopodobnie zawiera parę olbrzymich czarnych dziur okrążających się po bardzo ciasnej orbicie. Szacowana masa całkowita obydwu czarnych dziur wynosi około 200 mas Słońca.
Wcześniej inny zespół astronomów zaobserwował okresowe zmiany jasności w świetle widzialnym J0045+41, ale sądząc, że obiekt należy do M31, wziął go za parę gwiazd, które okrążają się z okresem 80 dni.
Intensywność źródła promieniowania rentgenowskiego obserwowanego przez Chandra wykazała, że pierwotna klasyfikacja obiektu była nieprawidłowa. J0045+41 miał być układem podwójnym w M31 zawierającym gwiazdę neutronową lub czarną dziurę, która wyrywa materię od gwiazdy towarzysza ? gatunek układu, którego początkowo szukał w galaktyce Dorn-Wallenstein ? bądź o wiele masywniejszy i odleglejszy układ zawierający co najmniej jedną, szybko rosnącą supermasywną czarną dziurę.
Widmo z teleskopu Gemini-North wykonane przez zespół z Uniwersytetu Waszyngtona pokazało, że J0045+41 musi posiadać co najmniej jedną supermasywną czarną dziurę oraz pozwoliło naukowcom oszacować odległość do niego. Widmo dostarczyło także możliwych dowodów na to, że jest tam także druga czarna dziura i porusza się z inną prędkością, niż ta pierwsza, jak się spodziewano, jeżeli obie się wspólnie okrążają.
Następnie zespół wykorzystał Palomar Transient Factory do wyszukania okresowych zmian w świetle J0045+41 i znalazł ich kilka, w tym około 80 i 320 dni. Stosunek pomiędzy tymi okresami odpowiada przewidywanemu przez teoretyczne prace nad dynamiką dwóch wielkich czarnych dziur orbitujących wokół siebie. Są to pierwsze tak mocne dowody na parę czarnych dziur okrążających się.
Naukowcy szacują, że dwie przypuszczalne czarne dziury okrążają się w odległości zaledwie kilkuset razy większej, niż wynosi odległość Ziemia-Słońce, czyli zaledwie 1/100 roku świetlnego. Dla porównania, najbliższa Słońcu gwiazda znajduje się w odległości 4 lat świetlnych.
Układ taki mógłby powstać w wyniku połączenia się miliardy lat wcześniej dwóch galaktyk, z których każda zawierała supermasywną czarną dziurę. W obecnej chwili bliska separacja dwóch czarnych dziur nieuchronnie zbliża je do siebie, przez co emitują fale grawitacyjne. W zależności od tego, jakie masy mają owe czarne dziury, naukowcy szacują, że zderzą się one ze sobą przynajmniej za 350 a najpóźniej za 360 000 lat.
Jeżeli J0045+41 rzeczywiście zawiera dwie czarne dziury orbitujące blisko siebie, będzie emitować fale grawitacyjne, jednak sygnał taki nie był jeszcze wykryty przez LIGO czy Virgo (detektory fal grawitacyjnych). Jak do tej pory wykryły one połączenie się czarnych dziur o masie nie większej, niż 60 mas Słońca a ostatnio także zderzenie się dwóch gwiazd neutronowych.
Łączenie się supermasywnych czarnych dziur zajmuje znacznie więcej czasu niż tych o masach gwiazdowych. Dlatego fale grawitacyjne z obiektu J0045+41 mogą być łatwiej wykryte przez inny rodzaj urządzenia o nazwie Pulsar Timing Array.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej:
Giant Black Hole Pair Photobombs Andromeda Galaxy
Źródło:
Chanrda
Na zdjęciu: Grafika przedstawia dane z Chandra (niebieski obiekt w ramce) źródła znanego jako LGGS J004527.30+413254.3 (w skrócie J0045+41) w kontekście optycznych obrazów z teleskopu Hubble'a. Źródło: Rentgenowskie: NASA/CXC/Univ. of Washington/T.Dorn-Wallenstein i inni; Optyczne: NASA/ESA/J. Dalcanton, et al. & R. Gendler
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sfotografowano-pare-gigantycznych-czarnych-dziur-m31-3851.html

Sfotografowano parę gigantycznych czarnych dziur w M31.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poszukiwaniu zaginionej materii
2017-12-03. Laura Meissner
Astronomowie i Kosmolodzy stanęli przed poważnym problemem ? nie są w stanie ustalić dokładnej ilości materii znajdującej się we wszechświecie. Już od dłuższego czasu mówi się przecież o tajemniczej ciemnej materii i ciemnej energii, które razem stanowią około 95 procent całego wszechświata. Pojawiło się jednak również pytanie dotyczące brakujących barionów.
Bariony to cząstki elementarne, takie jak protony i neutrony, które tworzą jądra atomów. Materia barionowa jest tym, co my określamy jako ?normalna materia?, budująca wszystko to co znamy ? gwiazdy, planety, krzesła, komputery i ludzi.
Okazało się, że dwa osobne zespoły badaczy odkryły tę brakującą materię barionową i wywołały niemałe zamieszanie w środowisku naukowym.
Podczas obserwacji nieba astronomowie dostrzegają na pierwszy rzut oka pod postacią gwiazd i mgławic jedynie około 10 procent budującej wszechświat materii barionowej, a kolejne 40 procent znajduje się w rozproszonych obłokach gazu wewnątrz galaktyk. Przez długi czas domyślano się jedynie, że pozostałe 50 procent wypełnia przestrzeń międzygalaktyczną.
?Przypuszczamy, że połowa materii barionowej występuje w postaci włóknistych struktur w przestrzeni między ciemną materią ? tzw. WHIM (ang. warm hot intergalactic medium),? stwierdził pracownik instytutu naukowego we Francji Hideki Tanimura, który zarządzał jednym z tych zespołów.?
Obydwie grupy naukowców analizowały dane z satelity Plancka w poszukiwaniu sygnału cieplnego zwanego Efektem Siuniajewa-Zeldowicza. Pozwala on na wykrycie bardzo słabych obiektów poprzez badanie rozproszonych fotonów z mikrofalowego promieniowania tła, które lecą przez gorący gaz i pozostawiają w nim ślady. Ten proces umożliwia astronomom określenie położenia skupiska materii, nawet jeśli promieniuje ono bardzo słabo. W 2015 roku naukowcy stworzyli mapę na podstawie danych z satelity Planck, pokazującą nasilenie tego zjawiska w widocznej dla nas części wszechświata.
Obie grupy badawcze wykorzystały dane z przeglądu nieba SDSS (Sloan Digital Sky Survey), aby przyjrzeć się galaktykom, o których sądzono, że są połączone włóknami gazu. Naukowcy wykorzystywali zdjęcia pokazujące dwie wybrane galaktyki i nakładali na siebie kilka obrazów z satelity, aby w ten sposób uwidocznić sygnał pochodzący z przestrzeni między nimi. Jeden z zespołów przeanalizował obrazy około 260 tysięcy par galaktyk, a drugi zespół wykonał to dla ponad miliona par.
Wyniki które uzyskały obie grupy są spójne z niewielkimi tylko różnicami. Najbardziej zaskoczeni byli astronomowie faktem, że gęstość odnalezionego gazu jest niewielka. Jest to dla nich jednak bardzo ważna informacja, aby mogli stworzyć nową dokładniejszą mapę wszechświata. Całkowita ilość barionów została również zmierzona podczas innych obserwacji i zgadza się z ilością przewidzianą przez symulacje kosmologiczne. Porównując wyniki badań z symulacjami można się wiele dowiedzieć na temat budowy i ewolucji wszechświata.
Hideki Tanimura stwierdził, że to odkrycie jest porównywalne do stworzenia pierwszej mapy świata.
?Gdy ludzie wypłynęli na oceany i zaczęli tworzyć mapy świata, nie były one od razu powszechnie używane, lecz dzisiaj wykorzystujemy je, gdy podróżujemy za granicę. W podobny sposób mogą mapy wszechświata wydawać się obecnie bezużyteczne, ponieważ nie dysponujemy odpowiednią technologią, aby podróżować w odległe jego części. Niewykluczone jednak, że za kilkaset lat będą dla ludzi niezwykle wartościowe,? podsumował naukowiec.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/03/naukowcy-odnalezli-zaginiona-materie/

W poszukiwaniu zaginionej materii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w grudniu 2017 r.
Wysłane przez czart w 2017-12-03
W grudzień 2017 wkraczamy mocnym akcentem w postaci Superksiężyca! A potem napięcie już tylko rośnie... Zakrycia (kolejno) Regulusa i Aldebarana, maksimum Geminidów, wieczorne przeloty Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i poranny "szał niebieskich ciał" - jest na co popatrzeć! Zapraszamy!
Przedstawiamy kolejny odcinek comiesięcznego kalendarza multimedialnego. W grudniu 2017 r. czeka na nas sporo atrakcji na niebie, zarówno tych przygotowanych przez naturę (zakrycia gwiad przez Księżyc, maksimum roju Geminidów, Superksiężyc), jak i ze wspomaganiem człowieka (przeloty stacji ISS).
Więcej informacji:
?    Multimedialny kalendarz astronomiczny na grudzień 2017 r. (radio-teleskop.pl)
?    Wschody i zachody Słońca w grudniu 2017 r.
?    Wschody i zachody oraz fazy Księżyca w grudniu 2017 r.
?    Efemerydy Merkurego w grudniu 2017 r.
?    Efemerydy Wenus w grudniu 2017 r.
?    Efemerydy Marsa w grudniu 2017 r.
?    Almanach astronomiczny na rok 2017
?    Almanach w wersji na smartfony i tablety
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-grudniu-2018-r-3852.html

 

 

Niebo w grudniu 2017 r..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku
2017-12-04. Ariel Majcher
Jesteśmy w połowie ostatniego miesiąca jesieni, tym samym do początku zimy i jednocześnie końca procesu skracania się dnia zostało jeszcze niewiele ponad 14 dni. Potem przez kolejne pół roku dzień będzie się stale wydłużać, aż do dnia przesilenia letniego. Na razie jednak na niebie wciąż dominuje Księżyc w pełni, który do końca tygodnia zmniejszy fazę do ostatniej kwadry. Wcześniej, dokładnie w piątek 8 grudnia, Srebrny Glob zakryje gwiazdę Regulus, czyli najjaśniejszą gwiazdę Lwa. Będzie to pierwsze i zarazem ostatnie dobrze widoczne w naszym kraju zakrycie w serii zakryć Regulusa, trwającego od 18 grudnia zeszłego roku. Po piątku do końca serii zostanie tylko 5 zakryć, z tego z Polski da się obserwować tylko następne, zakrycie styczniowe, lecz będzie to zakrycie dzienne, zatem widoczne tylko przez teleskopy. Oprócz jasnego Księżyca na wieczornym niebie można obserwować mirydy ? Cygni i Mira Ceti (pierwsza z nich słabnie, zaś druga zbliża się do styczniowego maksimum blasku), planety Neptun i Uran oraz planetoidę (7) Iris, natomiast na niebie porannym coraz wyżej wznoszą się planety Mars i Jowisz.
Z opisywanych dziś obiektów pierwsza za widnokręgiem znika miryda ? Cygni, która czyni to trochę po północy. ? Cygni najlepiej obserwować na początku nocy astronomicznej, czyli mniej więcej o godzinie 17:30, gdy gwiazda znajduje się na wysokości ponad 50° nad południowo-zachodnim horyzontem. Do godziny podanej na mapce gwiazda obniży się do 30° i przesunie się wyraźnie na zachód. Niestety gwiazda doszła już do etapu szybkiego spadku blasku. Obecnie świeci z jasnością prawie +6 magnitudo, czyli jest na granicy widoczności gołym okiem. W następnych tygodniach gwiazda osłabnie jeszcze bardziej, czyniąc to aż gdzieś do kwietnia przyszłego roku, gdy jej blask spadnie do +13 magnitudo, czyli do jasności porównywalnej z planetą karłowatą Pluton. Zatem jeśli ktoś chce jeszcze w miarę łatwo dostrzec ? Cygni przez niezbyt duży sprzęt optyczny, należy się spieszyć, gdyż z każdym tygodniem stanie się to coraz trudniejsze. Tutaj można pobrać mapkę okolic ? Cygni z naniesionymi jasnościami gwiazd porównania.
Również wieczorem, lecz początkowo po wschodniej stronie nieba widoczne są planety Neptun i Uran oraz planetoida (7) Iris. Jako pierwszą warto obserwować planetę Neptun, która góruje na początku nocy astronomicznej, a potem już tylko zbliża się do widnokręgu, znikając za nim około godziny 23. Neptun pod koniec listopada zmienił kierunek swojego ruchu z wstecznego na prosty i w najbliższych dniach ponownie przejdzie dokładnie na południe od świecącej z jasnością obserwowaną +3,7 magnitudo gwiazdy ? Aquarii. Jasność samej planety zmniejszyła się już do +7,9 wielkości gwiazdowej.
Planeta Uran przechodzi przez południk lokalny około godziny 20. Od jej opozycji minęło dopiero 1,5 miesiąca, stąd Uran wciąż przesuwa się ruchem wstecznym. Do końca tego tygodnia Uran oddali się od gwiazdy 4. wielkości o Psc na prawie 3,5 stopnia. Jednocześnie planeta przechodzi nieco ponad 50 minut kątowych na północny zachód od słabszej od niej o 0,5 magnitudo gwiazdy HIP 7243. Jasność samego Urana wynosi +5,7 wielkości gwiazdowej.
Przez gwiazdozbiór Barana wędruje planetoida (7) Iris, odległa o mniej niż 9° od Urana. Iris jest w trakcie wykonywania zakrętu na swojej drodze po niebie i w najbliższych dniach dystans między nią a Uranem osiągnie minimum swojej wartości. W przyszłym tygodniu Iris zmieni kierunek swojego ruchu na prosty i szybko oddali się od siódmej planety Układu Słonecznego. Ostatniego dnia grudnia będzie to już ponad 11°. Planetoida przechodzi obecnie mniej niż 5° na wschód od najjaśniejszej w Rybach gwiazdy ? Psc, zaś tuż na północ od łączącej je linii znajduje się ładna galaktyka spiralna 10. wielkości M74. Niestety do jej dostrzeżenia potrzebny jest kilkunastocentymetrowy teleskop i ciemne niebo, na które szansa jest dopiero w przyszłym tygodniu. W połowie tej odległości, lecz na północ od planetoidy, znajduje się gwiazda 4. wielkości Mesarthim. Tutaj można pobrać mapkę z dokładniejszą trajektorią planetoidy (7) Iris wśród gwiazd do końca tego roku.
Na linii, łączącej dwie najjaśniejsze gwiazdy położonej na południe od Ryb i Barana konstelacji Wieloryba, Deneb Kaitos na południowym zachodzie i Menkar na północnym wschodzie, znajduje się słynna Mira, prototypka gwiazd zmiennych pulsujących, zwanych od niej mirydami. Mira znajduje się jakieś 28° od pierwszej i 13° od drugiej z wymienionych gwiazd, prawie dokładnie na linii, łączącej Menkara z gwiazdą ? Ceti, 6° na południowy zachód od gwiazdy ?. Warto już teraz przyglądać się Mirze, ponieważ na początku stycznia osiągnie ona maksimum swojej jasności i może wtedy świecić blaskiem nawet +2 magnitudo, czyli porównywalnie z Hamalem, najjaśniejszą gwiazdą Barana. Gdyby zdarzyło jej się świecić tak jasno, byłaby najjaśniejszą gwiazdą w całym Wielorybie. Już teraz Mira świeci blaskiem +7 magnitudo, a więc jest już widoczna nawet w małych lornetkach. W następnych tygodniach jasność Miry będzie szybko rosła i pod koniec grudnia oraz w styczniu powinna osiągać blask, pozwalający na łatwe dostrzeżenie jej gołym okiem. Tutaj można pobrać mapkę z najbliższą okolicą Miry, z zaznaczonymi gwiazdami do +8 magnitudo.
Czas przejść do opisu wędrówki głównego aktora nocnego nieba w najbliższych dniach, czyli Księżyca. Srebrny Glob zacznie tydzień od pełni w gwiazdozbiorze Byka, jakieś 6,5 stopnia na wschód od Aldebarana, skończy zaś ostatnią kwadrą w gwiazdozbiorze Lwa, 13° na południowy zachód od Deneboli, drugiej co do jasności gwiazdy Lwa. Po drodze
Księżyc odwiedzi gwiazdozbiory Oriona, Bliźniąt i Raka, zbliżając się do mieszkających w nich jasnych gwiazd i zakrywając Regulusa, czyli najjaśniejszą gwiazdę Lwa.
W nocy z niedzieli 3 grudnia na poniedziałek 4 grudnia Księżyc znajdzie się we wschodniej części gwiazdozbioru Byka, około 7° na wschód od Aldebarana, najjaśniejszej z gwiazd Byka. Naturalny satelita Ziemi przeszedł przez pełnię 3 grudnia przed 17 naszego czasu i o godzinie podanej na mapce w poniedziałek jego faza wciąż wyniesie 100%. Dobę później Srebrny Glob zawita na chwilę do gwiazdozbioru Oriona, jednocześnie jego faza spadnie do 97%. Najjaśniejszą w miarę jasną gwiazdą w najbliższej okolicy Księżyca będzie Alhena, trzecia co do jasności gwiazda Bliźniąt, zaś 12° na południe od niego znajdzie się Betelgeuse, druga co do jasności, choć oznaczana na mapach nieba grecką literą ? gwiazda Oriona.
Środę 6 grudnia Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Bliźniąt, przy fazie około 92%. Tej nocy Księżyc znajdzie się na południe od linii, łączącej Polluksa z Alheną, jakieś 9° na wschód od drugiej z wymienionych gwiazd.
Dwa następne dni Srebrny Glob ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Raka. W czwartek 7 grudnia Księżyc pokaże tarczę w fazie 84%, dobę później ? w fazie o 10% mniejszej. Pierwszego z wymienionych dni Księżyc znajdzie się jakieś 6° na zachód od znanej gromady otwartej gwiazd M44, dobę później ? przy granicy z Lwem, 13° na zachód od Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji. Oczywiście blask Księżyca będzie wtedy wciąż bardzo silny i M44 zginie w powodowanej przez niego łunie, ale warto przyjrzeć się Regulusowi, gdyż tej samej doby, lecz wieczorem, już po następnym wschodzie Księżyc zakryje Regulusa i jeśli tylko pogoda na to pozwoli, da się te zjawisko obserwować w całej Polsce.
Do piątkowego wieczoru faza tarczy Srebrnego Globu spadnie do 65% i jego blask stanie się wyraźnie słabszy, niż podczas pełni. Tej nocy Księżyc pojawi się na nieboskłonie około godziny 21:30 i już niecałe 60 minut później Regulus zniknie za jasnym brzegiem księżycowej tarczy. Jak pokazuje poniższa mapka, zjawisko da się obserwować w północnej części zachodniej Azji i wschodniej Europy:
Jak można zauważyć, aby obserwować zakrycie brzegowe, należy udać się nieco na południe od Rzymu, względnie równie niewiele na południe od Bukaresztu, czy też na Krym, względnie do Astrachania nad Morzem Kaspijskim.
W północnej Polsce najjaśniejsza gwiazda Lwa zniknie za Srebrnym Globem na ponad 50 minut, w południowej ? na mniej niż 3 kwadranse. Poniższa tabela pokazuje dokładne czasy zakryć i odkryć dla kilkunastu miast w całym kraju (należy pamiętać, że w celu otrzymania czasu urzędowego w Polsce należy dodać do nich godzinę):
Na koniec opisu tego zjawiska dołączę jeszcze mapkę z wykresem przebiegu zakrycia dla wymienionych w powyższej tabeli miast. Oczywiście numery przy liniach odpowiadają zastosowanej w niej kolejności:
Jeśli tylko pogoda pozwoli, warto spróbować zaobserwować piątkowe zakrycie, gdyż do końca trwającej obecnie serii zakryć Regulusa pozostało ? poza tym grudniowym ? 5 zakryć i tylko kolejne, styczniowe da się zaobserwować z Polski, jednak będzie to zakrycie dzienne, zatem widoczne tylko w teleskopach. Od drugiej połowy przyszłego roku Księżyc przez kilka lat będzie przechodził na północ od Regulusa i kolejna seria zakryć tej gwiazdy zdarzy się w latach 2025-2026, lecz z Polski też widoczne będzie tylko jedno zjawisko, 29 marca 2025 roku. Wyżej nad widnokręgiem, ale przy mniej sprzyjającej fazie 89%.
W niedzielę 10 grudnia Księżyc dotrze do pogranicza gwiazdozbioru Lwa i Panny, jakieś 13° na południe od gwaizdy Zosma, czwartej co do jasności i oznaczanej na mapach nieba grecką literą ? gwiazdy Lwa. Tego dnia faza Srebrnego Globu spadnie do 52% (ostatnia kwadra przypada 10 grudnia przed 9 rano polskiego czasu, a zatem kilka godzin po momencie pokazanym na mapce). Choć Księżyc zmniejszy już fazę prawie do ostatniej kwadry, to ze względu na wysokie położenie na niebie tego wieczoru Srebrny Glob pojawi się na nieboskłonie jeszcze grubo przed północą.
 Nad ranem widoczne są jeszcze dwie kolejne planety Układu Słonecznego. Pierwszy nad widnokręgiem pojawia się Mars, czyniący to po godzinie 3. Do godziny podanej na mapkach animacji, czyli 1,5 godziny przed wschodem Słońca Czerwona Planeta wzniesie się na wysokość już ponad 20°. Mars zbliża się do Jowisza i jednocześnie oddala od Spiki. W niedzielę 10 grudnia planeta znajdzie się około 7° na wschód od najjaśniejszej gwiazdy Panny i jednocześnie 13° na północny zachód od największej planety Układu Słonecznego. Jasność Marsa stale rośnie i wynosi obecnie +1,6 magnitudo, lecz jego tarcza nadal ma średnicę 4? i fazę 95%.
Planeta Jowisz wschodzi ponad godzinę po Marsie i o tej samej porze wznosi się na wysokość prawie 13° nad południowo-wschodni widnokrąg. Do końca tygodnia planeta zbliży się do gwiazdy Zuben Elgenubi na 2,5 stopnia. Jowisz jest znacznie jaśniejszy od Marsa i świeci blaskiem -1,7 wielkości gwiazdowej, przy średnicy tarczy 32?.
Przez lornetki można obserwować wędrówkę największych księżyców Jowisza wokół swojej planety macierzystej. A w tym tygodniu z terenu Polski będzie można dostrzec (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    4 grudnia, godz. 4:40 ? od wschodu Jowisza cień Europy na tarczy planety (w IV ćwiartce),
?    4 grudnia, godz. 5:16 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    4 grudnia, godz. 6:28 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    4 grudnia, godz. 7:36 ? Io chowa się w cień Jowisza, 9? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    4 grudnia, godz. 7:42 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    5 grudnia, godz. 4:46 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    5 grudnia, godz. 5:26 ? wejście Io z tarczy Jowisza,
?    5 grudnia, godz. 6:58 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    5 grudnia, godz. 7:36 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    6 grudnia, godz. 4:54 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    6 grudnia, godz. 7:29 ? przejście Kallisto 5? na południe od tarczy Jowisza,
?    7 grudnia, godz. 4:43 ? minięcie się Europy (N) i Kallisto w odległości 22?, 118? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    9 grudnia, godz. 5:10 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 8?, 77? na zachód od brzegu tarczy Jowisza.
 
 
Na mapkach konsekwentnie zaznaczam położenie gwiazdy 3. wielkości ? Hydrae. Warto zaznajomić się z tą gwiazdą, gdyż tylko 2,5 stopnia na wschód od niej znajduje się miryda R Hya, która w maksimum swojego blasku może dorównywać blaskiem swojej sąsiadce.
https://news.astronet.pl/index.php/2017/12/04/niebo-w-koncu-pierwszej-dekady-grudnia-2017-roku/

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku2.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku3.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku4.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku5.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku6.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku7.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady grudnia 2017 roku8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwialiście superksiężyc. Rozświetlił niebo na kilka godzin
2017-12-04.
Wieczorem w niedzielę oraz w nocy z niedzieli na poniedziałek warto było spojrzeć w niebo. Można było zaobserwować superksiężyc - zjawisko, które nie zdarza się często.
Podczas nocnej pełni nasz naturalny satelita wyglądał na około 16 procent jaśniejszy oraz siedem procent większy niż zwykle. Astrofizyk z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej tłumaczyła, że podczas wschodu satelity "będzie można doświadczyć iluzji optycznej, która spowoduje, że Księżyc będzie wydawał się większy, kiedy spojrzy się na horyzont".
Dlaczego a tarcza Księżyca wydawała się tak duża? Odpowiedź jest dość prosta - w jednym czasie muszą zbiec się pełnia oraz maksymalne zbliżenie satelity do Ziemi. Wszystko to zapewnia nam kształt jego orbity - eliptyczny, a nie okrągły. Najbliższy punkt tej elipsy (perygeum) znajduje się prawie 50 tysięcy kilometrów bliżej Ziemi niż najodleglejszy (apogeum).
W Polsce Księżyc znalazł się w fazie pełni około godziny 16.47, a jego perygeum wystąpi w poniedziałek o godzinie 9.45.
Więcej przewinień
Pełnię Księżyca często utożsamia się ze zmianą zachowań, ale także z lunatykowaniem czy bezsennością. Nasz satelita wywiera na nas i inne organizmy większy wpływ niż by się wydawało.
Poza wrażeniami estetycznymi, pełnia - zdaniem niektórych badaczy - wpływa również na wiele innych aspektów dotyczących zachowań oraz ciała człowieka. Jest to jednak teoria dość kontrowersyjna, wśród jednych uchodząca za prawdopodobną, u innych zaś nie. Nie były to też badania przeprowadzane na szeroką skalę, dlatego wnioski z nich wysnute podlegają dyskusji.
Tak zwana teoria księżycowa zakłada, że podczas pełni ludzie są między innymi bardziej zdolni do gwałtownych, nieobliczalnych zachowań.
Na ten temat powstała m. in. publikacja amerykańskiego krajowego rejestru karnego (National Criminal Justice Reference Service) dotycząca efektu księżycowego. Analizowano dane dotyczące ludzkich zachowań. Wyciągnięto wnioski, że przyciąganie Księżyca wywiera wpływ na zachowania społeczne i inne. Badania przeprowadzone na podstawie zbieranych przez pięć lat danych policji z Florydy. Wynika z nich, że podczas pełni wzrastała liczba zabójstw oraz napadów.
Śpisz?
Opublikowane zostały także badania przeprowadzone przez Christiana Cajochena z Centrum Chronobiologii Szpitala Psychiatrycznego przy Uniwersytecie w Bazylei. Przeprowadzone były na grupie kilkunastu osób i według Cajochena wykazały, że zmienność faz Księżyca może wpływać na jakość snu. W większości analiz dotykających tego tematu badani nie byli świadomi tego, w jakiej fazie znajduje się aktualnie nasz satelita.
Dr Tobias Kaiser, naukowiec zajmujący się zegarem biologicznym z Instytutu Biologii Ewolucyjnej Maxa Planka, zajął się zagadnieniem superpełni. Uważał, że nie będzie ona miała dużego wpływu na sen.
- Różnica między nowiem a pełnią jest dużo większa niż ta między pełnią a superpełnią. Tak więc naprawdę znaczące efekty są obserwowane cały czas - powiedział Kaiser.
Wpływ na kobiety i narodziny
Zdaniem niektórych superpełnia może wywoływać tzw. baby boom, czyli krótkotrwały znaczny wzrost urodzeń. Ryotaro Wake?a i jego zespół przeprowadzili badania na podstawie tysiąca urodzeń w jednym ze szpitali w japońskim Kioto. Opublikowano je w czasopiśmie Environ Health Insights. Przedstawione wyniki pokazały, że podczas gdy przyciąganie grawitacyjne między Ziemią a Księżycem jest najsilniejsze, czyli wtedy, gdy ziemski satelita znajduje się najbliżej jej, rodzi się więcej dzieci.
Same kobiety również mogą odczuć wpływ Księżyca w pełni, ponieważ według niektórych badaczy oddziałuje na cykl menstruacyjny.
- Teoria wpływu Księżyca na cykl menstruacyjny jest kontrowersyjna. Niektóre badania pokazują, że istnieje, inne, że nie - zaznaczył Kaiser.
Takie przypuszczenia można opierać na stałej regularności często występującej w naturze. Pory roku, cykl Księżyca trwający 29,5 dnia czy 24-godzinna doba. Częstotliwość menstruacji względnie zbiega się z długością cyklu Księżycowego.
Zmiany nie tylko u ludzi
Pełnia Księżyca wpływa również na zwierzęta, szczególnie na te morskie. Ziemski satelita jest dla nich jak zegar, zwanym okołoksiężycowym. Można to zauważyć na podstawie schematów snu, zsynchronizowanego rozmnażania i innych. Pozwala on na przewidywanie oraz przygotowanie do zmian w ich otoczeniu.
- Wiele zwierząt morskich takich jak niektóre kraby, pasożytnicze skorupiaki, robaki i muszki wykazuje wzorce zachowań powiązane z Księżycem oraz pływami nawet wtedy, kiedy są trzymane w laboratoryjnych akwariach, daleko od działania tych zjawisk - powiedział Ernest Naynor, emerytowany profesor i autor książki dotyczącej wpływu ziemskiego satelity na życie.
- Niektóre zwierzęta lądowe, dalekie od wpływu morskich pływów również wykazują zachowania powiązane z Księżycem. Potwierdza to, że może być ono bezpośrednie, a nie tylko uwarunkowane przez zależne od ziemskiego satelity pływy - zaznaczył Naylor.
Jeżeli mały organizm poszukuje partnera w ogromnym oceanie ważne jest, żeby wszystkie z nich robiły to na raz. Światło Księżyca również odgrywa dla stworzeń tutaj znaczącą rolę - wiele spośród nich jest bardziej aktywnych podczas nowiu, ponieważ są wtedy mniej widoczne, a co za tym idzie - mają większe szanse na przetrwanie.
- Z naukowego punktu widzenia efekt księżycowy wśród zwierząt jest oczywisty i nie powinien wywoływać kontrowersji - przedstawił swoje podejście Kaiser.
Źródło: accuweather.com; źródło zdjęćia głównego: Kontakt 24
Autor: ao/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/podziwialiscie-superksiezyc-rozswietlil-niebo-na-kilka-godzin,247827,1,0.html

Podziwialiście superksiężyc. Rozświetlił niebo na kilka godzin.jpg

Podziwialiście superksiężyc. Rozświetlił niebo na kilka godzin2.jpg

Podziwialiście superksiężyc. Rozświetlił niebo na kilka godzin3.jpg

Podziwialiście superksiężyc. Rozświetlił niebo na kilka godzin4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weekendowe starty rakiet
2017-12-04. Michał Moroz
W sobotę i niedziele przeprowadzone zostały dwa starty rakiet nośnych. Rosjanie wystrzelili satelitę nasłuchu elektronicznego Lotos-S1, zaś Chińczycy satelitę zwiadu optycznego LKW-1.
Pierwszy z dwóch weekendowych startów odbył się z kosmodromu Plesieck. Rakieta nośna Sojuz 2.1b wystartowała o 11:43 (CET) i wyniosła Lotosa-S1 na orbitę o parametrach 239 km x 900 km i inklinacji 67,14°. Co prawda kilka dni temu doszło do utracenia ładunku wyniesionego przez podobną rakietę nośną, ale w tym przypadku nie został wykorzystywany górny stopień Fregat, bezpośrednio odpowiedzialny za katastrofę z 29 listopada.

Lotos jest wojskowym satelitą nowej generacji służący nasłuchu elektronicznego. Pierwszy, prototypowy Lotos (nazwany Lotos-S lub Kosmos 2455) został wyniesiony w 2009 roku. Pierwszy operacyjny satelita Lotos (Kosmos 2502) został zaś wyniesiony w grudniu 2014 roku. Po wystrzeleniu nowy satelita otrzymał nazwę Kosmos 2524.
Drugim wyniesionym w weekend satelitą był chiński LKW-1 (Ludi Kancha Weixing, Land Survey
Satellite 1). Inna nazwa satelity to Yaogan Weixing-31. Rakietą nośną była CZ-2D. Satelita został wyniesiony z kosmodromu Jiuquan na orbitę o parametrach 489 km na 502 km i inklinację i=97,46°.
Oficjalnie satelita będzie wykorzystywany dla zarządzania kryzysowego, monitoringu rolnictwa czy eksperymentów naukowych. Jest to jednak przede wszystkim wojskowy satelita obserwacyjny będący w stanie prowadzić obserwacje z rozdzielczością między 1 a 3 metry na piksel.
Był to kolejno 76 i 77 udany start rakiety orbitalnej w 2017 roku.
(LK, NSF)
http://kosmonauta.net/2017/12/weekendowe-starty-rakiet/

Weekendowe starty rakiet.jpg

Weekendowe starty rakiet2.jpg

Weekendowe starty rakiet3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelity Meteosat mają już 40 lat!
Wysłane przez kuligowska w 2017-12-04
Pierwszy europejski satelita służący do obserwacji Ziemi został umieszczony na orbicie już 40 lat temu - jego wystrzelenie miało miejsce 23 listopada 1977 roku. Co było jego największą zasługą? Przede wszystkim umożliwienie stworzenia podstaw europejskiej i światowej współpracy w zakresie meteorologii.
Pogoda - szczególnie ekstremalna pogoda - wpływa na całe nasze życie. Możliwość obejrzenia całego dysku Ziemi z orbity umożliwiła dużo lepsze niż kiedykolwiek wcześniej prognozowanie i obserwowanie rozwijających się zmian pogodowych, w tym obliczanie prędkości i kierunku wiatru w oparciu o ruchy chmur. Przykładowo, okazało się, że wielkie huragany atlantyckie pojawiają się na obrazach z satelity Meteosat na długo przed ich interakcją z lądem, a zdjęcia widoczne z kosmosu pomagają śledzić ich "dalsze ruchy".
Dawniej, gdy nie mieliśmy jeszcze dostępu do takich danych satelitarnych, prognostycy pogodowi polegali głównie na obserwacjach wykonywanych z lądu, statków i boi, a także informacjach dostarczanych im przez radiosondy, latawce, balony i samoloty. Satelity dostarczyły im jednak szeroką gamę nowych informacji, które w połączeniu z modelowaniem komputerowym pomogły uczynić prognozy dużo bardziej wiarygodnymi, a także konstruować je na dłuższe okresy czasu.
Pierwszy satelita z serii Meteosat był ważnym kamieniem milowym dla kosmicznej współpracy z udziałem krajów Europy. Początkowo stanowił projekt naukowców z Francji, ale pomysł ten szybko podchwyciła w latach siedemdziesiątych europejska agencja ESRO (European Space Research Organisation, prekursor współczesnej ESA). Jej zarząd opracowywał w tym czasie koncepcję najbardziej wydajnych satelitów meteorologiznych, ostatecznie decydując się właśnie na satelity geostacjonarne. Po paru latach negocjacji uznano projekt Meteosat za wspólny i europejski - choć wywodzący się właśnie z Francji.
Ten pierwszy satelita, Meteosat-1, został wystrzelony w kosmos 23 listopada 1977 roku z kosmodromu na przylądku Cape Canaveral na Florydzie. Swą właściwą orbitę operacyjną osiągnął 7 grudnia tego samego roku. Dwa dni później przesłał na Ziemię pierwsze zdjęcie satelitarne naszego globu. Ukazywało ono planetę widzianą w zakresie promieniowania tzw. pary wodnej (kanał water vapour, WV), którą meteorolodzy wykorzystują także dziś do śledzenia globalnych ruchów i zmian w ilości wilgoci w powietrzu.
Meteosat-1 obserwował Ziemię ze stałej pozycji ponad południkiem Greenwich i mógł skanować (obrazować) pełen dysk Ziemi co 30 minut. Dane te były przesyłane użytkownikom na Ziemi niemal w czasie rzeczywistym. Satelita pracował nieco ponad dwa lata i szybko doczekał się swego następcy.
Od czasu wprowadzenia pierwszego Meteosata na orbitę minęło 40 lat. Uzyskane w tym czasie (z tego oraz z innych, podobnych satelitów) zdjęcia i pozostałe dane meteorologiczne znacznie poprawiły prognozowanie pogody. Dane te od około 35 lat są także zbierane i archiwizowane online. Stanowią dziś ważne informacje archiwalne, które wykorzystuje się m. in. w naukach o klimacie. Te wczesne satelity meteorologiczne nie były wprawdzie zaprojektowane z myślą o takich badaniach, jednak dostarczane przez nie niejako przy okazji obrazy dotyczące zmian klimatu (np. temperatury), zmian pokrycia terenu czy zasięgu lodu polarnego stały się z czasem bardzo użyteczne w badaniach i modelowaniu globalnego klimatu naszej planety.
Co ciekawe, między wysłaniem na orbitę Meteosata-1 a oficjalnym założeniem Eumetsat - europejskiej organizacji stworzonej w celu wykorzystywania danych satelitarnych do badań pogody i klimatu - minęła niemal dekada. Dziś jednak Eumetsat jest światowym, liczącym się liderem w dziedzinie meteorologii satelitarnej, który kontynuuje opracowywanie nowych programów satelitarnych we współpracy z ESA i z udziałem aż 30 państw członkowskich, w tym Polski.
Do lipca 2012 roku wystrzelonych zostało 10 satelitów Meteosat. Satelity o numerach 1-7 były tak zwanymi satelitami Meteosat pierwszej generacji, kolejne, o numerach 8-10, to satelity Meteosat drugiej generacji, czyli MSG (Meteosat Second Generation). Satelity Meteosat-9 i 10 zostały umieszczone nad Afryką Środkową, natomiast Meteosat-8 stanowi rezerwę dla Meteosata-10 i znajduje się ponad Oceanem Indyjskim. Meteosat-9 wykonuje zdjęcia w trybie ?rapid scan? (zdjęcia tylko dla obszaru Europy z częstotliwością 5 minut), natomiast Meteosat-10 operacyjnie wykonuje zdjęcia całej widocznej półkuli Ziemi z częstotliwością 15 minut. Dane pozyskiwane z tych dwóch satelitów geostacjonarnych są obecnie podstawą satelitarnego prognozowania pogody w Polsce.
Na rok 2021 planuje się umieszczanie na orbicie geostacjonarnej satelitów Meteosat trzeciej generacji.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelity-meteosat-maja-juz-40-lat-3849.html

Satelity Meteosat mają już 40 lat.jpg

Satelity Meteosat mają już 40 lat2.jpg

Satelity Meteosat mają już 40 lat3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serdecznie pozdrawiam i kryształowego nieba życzę - Jacek  ?
TS T APO 90/600 z TSFLAT2 + Samyang 135 f2 ED z QHY183C + AS 60/240 z RC IMX290M + Canon 550D - sadzane na ZEQ25GT + Nikon 12x50 EX do podglądania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start studenckiego satelity PW-Sat2 przełożony na 2018 r.
2017-12-04.
Start satelity PW-Sat2, skonstruowanego przez studentów Politechniki Warszawskiej, pierwotnie planowany na koniec 2017 r, odbędzie się najwcześniej w połowie 2018 r. Na opóźnienie startu wpłynęły plany firmy SpaceX, której rakieta ma wynieść polskiego satelitę na orbitę.
Satelita zbudowany w Studenckim Kole Astronautycznym PW będzie wyniesiony przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX na orbitę o wysokości ok. 575 km.
"Planowana data startu oscyluje teraz wokół połowy 2018 roku, a nawet jego trzeciego kwartału. Nie mamy na ten termin żadnego wpływu" - poinformował PAP Dominik Roszkowski, wicekoordynator zespołu PW-Sat2.
Kontrakt na wyniesienie satelity podpisały w październiku 2016 roku Politechnika Warszawska i organizująca start firma Innovative Space Logistics B.V. Początkowo termin wyniesienia satelity planowano na koniec 2017 r. "Od tego czasu firma SpaceX miała różnego rodzaju problemy, a jedna z jej rakiet nawet wybuchła we wrześniu 2016 roku. Dodatkowo SpaceX planuje rozwój innych rakiet. Z tych powodów przesunięto już zaplanowane starty" - wyjaśnił Roszkowski.
Dla misji PW-Sat2 przesunięcie startu nie jest jednak specjalnym problemem. "Praktycznie jesteśmy już gotowi do oddania satelity. Pozostały czas możemy poświęcić na dodatkowe testy. Z tego względu sytuacja jest dość korzystna" - ocenił rozmówca PAP.
Obecnie część zespołu przeprowadza testy żagla deorbitacyjnego satelity w niemieckiej Bremie, na wieży zwanej Drop Tower. To komora próżniowa, w której można zrzucać np. przyrządy badawcze i sprawdzać jak działają w stanie nieważkości. "Chcemy zobaczyć jak nasz żagiel otwiera się w symulowanym stanie nieważkości w warunkach zbliżonych do kosmicznej próżni. Przeprowadzamy właśnie serię takich zrzutów z wysokości ok. 13 metrów. Spadek trwa nieco ponad sekundę. W tym czasie żagiel jest się w stanie otworzyć" - relacjonuje Roszkowski.
Druga część zespołu przeprowadza testy łączności z satelitą. To próba generalna łączności przeprowadzana na Ziemi, choć - jak przyznaje Roszkowski - w kosmosie nawiązanie takiej łączności będzie znacznie trudniejsze.
PW-Sat2 jest już drugim satelitą zaprojektowanym przez członków Studenckiego Koła Astronautycznego PW. Jego zadaniem jest test innowacyjnej technologii deorbitacji. Sam satelita jest prostopadłościanem o wymiarach 10x10x22 cm. Systemem deorbitującym PW-Sat2 jest kwadratowy żagiel wykonany z wytrzymałej folii o powierzchni 4 m kw. zwinięty oraz umieszczony w cylindrze. Niemal dwa miesiące po wyniesieniu na orbitę żagiel zostanie odblokowany, a następnie wysunięty na bezpieczną odległość od satelity i otwarty. W ten sposób znacznie zwiększy się opór aerodynamiczny satelity, który przyspieszy obniżanie jego orbity.
Według analiz przeprowadzonych przez studentów przy optymalnych warunkach takie rozwiązanie znacznie skróci czas deorbitacji satelity. Dzięki temu przyszłe satelity, po zakończeniu swojej misji, nie będą zmieniały się w sterty niebezpiecznych śmieci i zagrażały np. astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Na pokładzie PW-Sat2 umieszczone zostaną dwie kamery, które umożliwią studentom obserwację fragmentu powierzchni żagla deorbitacyjnego. Twórcy satelity zamierzają zarejestrować proces otwierania go, aby móc później dokładnie zweryfikować działanie zastosowanych mechanizmów i skuteczność rozwiązania.
Ważnym elementem PW-Sat2 będzie też czujnik słoneczny, służący do zebrania informacji o pozycji i orientacji satelity w przestrzeni na podstawie kąta padania promieni słonecznych. Czujnik to rodzaj satelitarnego kompasu, który dostarczy informacji potrzebnych do prawidłowego ustawienia PW-Sat2. Jego odczyty zostaną porównane z komercyjnie dostępnym czujnikiem.
Prace nad satelitą PW-Sat2 zespół złożony z ponad 30 studentów z różnych wydziałów Politechniki Warszawskiej rozpoczął w 2013 roku. Wcześniej - w lutym 2012 roku - na orbicie okołoziemskiej znalazł się pierwszy polski satelita PW-Sat, również zbudowany przez studentów Politechniki Warszawskiej. Aktywny kontakt z satelitą trwał około pół roku od momentu umieszczenia go na orbicie, po czym satelita przeszedł w stan całkowitej hibernacji. Wówczas zawiódł jeden z podsystemów, co przyczyniło się do trudności z odebraniem przez satelitę komendy otworzenia ogona deorbitacyjnego. Jak zapewniają twórcy następnego satelity, PW-Sat2 będzie gotów zmierzyć się z taką awarią i wykonać misję automatycznie, nawet w razie utraty łączności z satelitą.
Więcej informacji na temat projektu jest dostępnych na stronie: http://pw-sat.pl/ (PAP)
PAP - Nauka w Polsce
autor: Ewelina Krajczyńska
ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C27440%2Cstart-studenckiego-satelity-pw-sat2-przelozony-na-2018-r.html

Start studenckiego satelity PW-Sat2 przełożony na 2018 r..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siły pływowe mogą podtrzymywać oceany na odległych globach
Wysłane przez iwanicki w 2017-12-04
Podpowierzchniowe oceany na zamarzniętych, transneptunowych globach? Naukowcy z NASA zaprezentowali artykuł, w którym wyjaśniają możliwe mechanizmy podtrzymywania warstw wody na tych obiektach.
Temperatury na obiektach transneptunowych wynoszą dużo poniżej -200'C, mimo tego pod ich lodową powierzchnią mogą istnieć oceany. Jak to możliwe? Jednym ze źródeł ciepła, które mogłoby podtrzymywać wodę w stanie ciekłym jest rozpad pierwiastków promieniotwórczych, które zostały nagromadzone wewnątrz globów w trakcie ich formowania. Ciepło generowane w ten sposób jest w stanie roztopić warstwę lodu i utworzyć podpowierzchniowy ocean, który może być utrzymywany nawet przez miliardy lat.
Z biegiem czasu pierwiastki promieniotwórcze rozpadają się, przyjmując bardziej stabilne formy, które przestają wydzielać ciepło. Wewnętrzna temperatura na lodowych globach spada, co w ostateczności doprowadzi każdy podpowierzchniowy ocean do zamarznięcia. Taki los prawdopodobnie spotkał oceany wielu transneptunowych obiektów. Czy oznacza to, że próżno szukać tam ciekłej wody? Naukowcy z NASA twierdzą, że może istnieć inny mechanizm skutecznie podtrzymujący warstwy wody na takich obiektach.
Prabal Saxena z Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda, pierwszy autor artykułu opublikowanego w czasopiśmie Icarus twierdzi, że oddziaływania grawitacyjne pomiędzy obiektami tansneptunowymi a ich księżycami mogą w istotny sposób przedłużyć istnienie podlodowych oceanów. Dotyczy to zwłaszcza układów, w których występują wyraźne siły pływowe. Gdy księżyc powstaje z materii wyrzuconej podczas kolizji dwóch dużych ciał, minie wiele czasu zanim osiągnie stabilną, niemal kołową orbitę wokół swojej macierzystej planety. Zanim to nastąpi, oddziaływania grawitacyjne pomiędzy planetą, a księżycem (lub księżycami) powodują w ich wnętrzu procesy grzania pływowego.
Grzanie pływowe dostarcza dodatkowego ciepła, które może utrzymywać wodę w postaci oceanów, nawet gdy wyczerpią się zapasy pierwiastków promieniotwórczych. Dodatkowo, autorzy artykułu twierdzą, że taki "grawitacyjny taniec" obiektów transneptunowych z ich księżycami może przyczyniać się do topnienia wyżej położonych warstw lodu, przez co wodne oceany mogą być bardziej dostępne do zbadania.
Czy istnieją dowody na istnienie podpowierzchniowych, wodnych światów na obiektach krażących za orbitą Neptuna? Tylko pośrednie. Średnia gęstość materii niektórych z tych obiektów jest podobna do innych ciał, w stosunku do których istnieje wielkie prawdopodobieństwo posiadania podlodowych oceanów. Kolejnym dowodem może być obserwowana obecność krystalicznego lodu. Ze względu na niskie temperatury oraz wpływ promieniowania kosmicznego, lód powienien być tam w formie amorficznej. Krystaliczny lód pochodzić więc może z erupcji kriowulkanicznych. Takie erupcje, powodowane przez grzanie pływowe mogą występować w systemach Plutona, Sedny i innych wystarczająco dużych transneptunowych obiektów.  
W najbliższej przyszłości naukowcy zamierzają udoskonalić zaproponowany przez siebie model, w celu określenia jak długo podpowierzchniowe oceany mogą być podtrzymywane przez grzanie pływowe. Kolejną zagadką do rozwiązania jest kwestia genezy oceanów. Czy powstają niemal natychmiast po utworzeniu się danego obiektu, czy stopniowo wskutek inicjacji procesów powodujących roztopienie się wewnętrznej, lodowej warstwy? Według naukowców, istnienie podlodowych warstw wody na odległych globach w znacznym stopniu powiększa liczbę znanych obiektów, rozpatrywanych jako możliwe miejsca rozwoju życia pozaziemskiego.
Więcej informacji:
?    Artykuł w NASA
?    Artykuł w w Icarus
 
Źródło: NASA
Na ilustracji: Pluton i jego księżyc Charon sfotografowane przez sondę New Horizons. Źródło: NASA/JHUAPL/SwRI
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sily-plywowe-moga-podtrzymywac-oceany-na-odleglych-globach-3856.html

Siły pływowe mogą podtrzymywać oceany na odległych globach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagubione gwiazdy Obłoków Magellana
Wysłane przez nowak w 2017-12-04
Korzystając z Anglo-Australijskiego Teleskopu (AAT), międzynarodowy zespół astrofizyków potwierdził istnienie gwiazd w Moście Magellana, gazowej strukturze łączącej dwa Obłoki Magellana. Te ?zagubione gwiazdy? zostały wydarte z Małego Obłoku Magellana przez grawitacyjne przyciąganie Wielkiego Obłoku Magellana w ich ostatnim bliskim spotkaniu. Nasza Galaktyka, Droga Mleczna, posiada dwie galaktyki satelitarne: Obłoki Magellana.
Widoczne jedynie z południowej półkuli, Mały i Wielki Obłok Magellana wydają się być obiektami odizolowanymi. Są jednak połączone ze sobą strukturą gazową: Mostem Magellana. Materia tego mostu została usunięta z Obłoków Magellana w wyniku silnych oddziaływań grawitacyjnych pomiędzy dwiema małymi galaktykami i Drogą Mleczną.
Używając 3,9-metrowego Anglo-Australijskiego Teleskopu znajdującego się w Obserwatorium Siding Spring (Coonabarabran, Australia) i zarządzanego przez Australijskie Obserwatorium Astronomiczne (AAO), międzynarodowy zespół astrofizyków potwierdził po raz pierwszy wykrycie gwiazd w Moście Magellana.
Aby dokonać tego fascynującego odkrycia, astronomowie użyli robota ?2dF? na AAT razem ze spektrografem AAOmega do pomiaru 1500 gwiazd w tym rejonie nieba.
?Robot 2fF, który jest pionierem w swojej klasie, pozwala nam obserwować jednocześnie 400 obiektów w obszarze nieba o średnicy 4 Księżyców w pełni. Dzięki temu można uzyskać wysokiej jakości dane tysięcy gwiazd w ciągu zaledwie kilku nocy? ? mówi dr Ángel López-Sánchez, astronom w AAO i członek zespołu badawczego.  
Obserwacje w AAT były możliwe dzięki programowi OPTICON z Unii Europejskiej, który umożliwia astronomom z Europy dostęp do obiektów w innych krajach, takich jak AAT w Australii.
Obserwacje AAT pokazały, że niektóre gwiazdy w regionie, gdzie znajduje się Most Magellana, nie poruszają się z Drogą Mleczną. Zamiast tego ruchy tych gwiazd zgadzają się z ruchem Mostu Magellana. Naukowcy odkryli, że te ?zagubione gwiazdy? są bardzo stare, powstały pomiędzy 1 a 10 miliardami lat temu.
Most Magellana powstał zaledwie 200 milionów lat temu, znacznie później, niż związane z nim gwiazdy, co oznacza, że ?zaginione gwiazdy? faktycznie powstały Wielkim lub Małym Obłoku Magellana, a następnie zostały usunięte z galaktyk.
Niektóre dynamiczne modele wyjaśniające powstanie i ewolucję Mostu Magellana już przewidywały obecność gwiazd i gazu. Nowe obserwacje potwierdziły jednoznacznie, że jest to prawda.
?Istotna część gazu i gwiazd w Obłokach Magellana została ?wydarta? przez działanie sił grawitacyjnych. Porównując z modelami dynamicznymi można oszacować, że doszło do tego około 200 milionów lat temu, kiedy obie galaktyki karłowate znajdowały się bardzo blisko siebie. To był początek Mostu Magellana? ? mówi dr Noelia E. D. Noël, wykładowca fizyki na Uniwersytecie w Surrey, w Wielkiej Brytanii.
Ponadto dane spektroskopowe dostarczone przez AAT zostały również wykorzystane do oszacowania składu chemicznego ?zaginionych gwiazd? znalezionych w Moście Magellana. Łącząc kinematykę i skład chemiczny astronomowie potwierdzili jednoznacznie, że gwiazdy te faktycznie powstały w Małym Obłoku Magellana.
Wzajemne oddziaływanie i łączenie się galaktyk były bardzo powszechne we wczesnym Wszechświecie i trwają nadal. Rzeczywiście, ewolucja galaktyk jest zdominowana przez takie spotkania. Oddziaływania takie mogą zniekształcić a nawet drastycznie zmienić morfologię galaktyk. Podczas tych spotkań dochodzi do wymiany materii między galaktykami, powstają nowe regiony formowania się gwiazd, a często gaz i gwiazdy są również usuwane w przestrzeń pomiędzy galaktykami, zwaną ośrodkiem międzygalaktycznym.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej:
The Lost Stars of the Magellanic Clouds
Źródło: Anglo-Australijskie Obserwatorium
Na zdjęciu: Dwa Obłoki Magellana nad Anglo-Australijskim Teleskopem zawierające Most Magellana pokazany w fałszywym kolorze (czerwony), pokazujący rozproszony gaz łączący Mały i Duży Obłok Magellana. W prostokącie region obserwowany przez AAT, w którym znaleziono ?zaginione gwiazdy? z Małego Obłoku Magellana. Źródło: Zdjęcie Obłoków Magellana nad AAT: Ángel R. López-Sánchez (AAO/MQU). Zdjęcie radiowe pokazujące gaz HI: M. Putman (Columbia, US) and Leiden/Argentine/Bonn (LAB) survey of Galactic HI (Kalberla & Haud 2015). Zdjęcie w skali szarości: Digital Sky Survey (DSS). Kompozycja obrazu: Ricardo Carrera (IAC/INAF) and Ángel R. López-Sánchez (AAO/MQU).
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zagubione-gwiazdy-oblokow-magellana-3857.html

Zagubione gwiazdy Obłoków Magellana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)