Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie kosmosu: Kip Thorne
2018-03-25. Anna Wizerkaniuk
Ten, kto śledzi na bieżąco wydarzenia ze świata nauki, bez problemu powinien skojarzyć dzisiejszego bohatera ?Ludzi kosmosu? z ubiegłorocznym rozdaniem Nagród Nobla. Kip Thorne wraz z Reinerem Weissem oraz Barrym Barishem został wyróżniony za wkład w badania nad falami grawitacyjnymi.
Obszarem zainteresowania Thorne?a jest astrofizyka relatywistyczna, a zwłaszcza zagadnienia związane z czarnymi dziurami i falami grawitacyjnymi. Tym drugim tematem Thorne zajął się już w latach 80. ubiegłego wieku. W 1984 r. wpierał powstanie obserwatorium LIGO (Laser Interferometer Gravitational Wave Observatory). W swoich badaniach skupił się głównie nad zapisem matematycznym niezbędnym do analizy fluktuacji czasoprzestrzeni. Poza falami grawitacyjnymi Thorne opracował przy współpracy z Anną Żytkow podstawy teoretyczne dla hipotetycznego rodzaju gwiazd ? Obiektów Thorne?a-Żytkow, które składają się z czerwonego (nad)olbrzyma z gwiazdą neutronową we wnętrzu.
Poza wkładem w rozwój nauki, Kip Thorne ma również duży wpływ na popularyzację nauki. W kręgach popkultury i fantastyki naukowej jest rozpoznawany, dzięki promocji idei tuneli czasoprzestrzennych. Fizyk miał wkład w tworzenie obrazu czarnej dziury z filmu ?Interstellar?, był także konsultantem współpracującym z Carlem Saganem przy książce ?Kontakt?.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/25/ludzie-kosmosu-kip-thorne/

Ludzie kosmosunKip Thorne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble rozwiązuje kosmiczny ?kryminał?
2018-03-25. Autor: Agnieszka Nowak
Na przedmieściach naszej galaktyki rozgrywa się kosmiczne ?przeciąganie liny?. Sprawdzić, kto wygrał może jedynie Kosmiczny Teleskop Hubble?a.
Sprawcami są dwie galaktyki karłowate: Wielki i Mały Obłok Magellana, galaktyki satelitarne okrążające Drogę Mleczną. Ale, podobnie jak krążą wokół Galaktyki, okrążają także siebie wzajemnie. Przeciągają się nawzajem a jedna wyciąga ogromną chmurę gazu ze swojego towarzysza.

Nazwany Ramieniem Prowadzącym, łukowaty zbiór gazu łączy Obłoki Magellana z Drogą Mleczną. Struktura ma rozmiar w przybliżeniu połowę wielkości Galaktyki a jej wiek to około 1-2 miliardy lat. Jego nazwa wzięła się stąd, że kieruje on ruchem Obłoków Magellana.

Olbrzymie stężenie gazu pochłaniane jest przez Drogę Mleczną i karmione nowymi gwiazdami w naszej galaktyce. Ale która galaktyka wyciąga, a której gazem się żywią? Po latach dyskusji, teraz naukowcy mają odpowiedź na tę kryminalną tajemnicę.

Pojawiło się pytanie: gaz pochodzi z Wielkiego czy Małego Obłoku Magellana? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pochodzi z Wielkiego Obłoku Magellana. Jednak astronomowie podeszli do pytania inaczej: z czego wykonane jest Ramię Prowadzące? Ma ono skład Wielkiego Obłoku Magellana, czy Małego Obłoku Magellana?

Badania Andrew Foxa z Instytutu Space Telescope Science w Baltimore, są kontynuacją jego pracy z 2013 r., w której skupił się na końcowym elemencie za Wielkim i Małym Obłokiem Magellana. Gaz w tej strukturze, nazwanej Strumieniem Magellana, pochodzi z obydwu galaktyk karłowatych. Teraz Fox zastanawia się nad jego odpowiednikiem, Ramieniem Prowadzącym. W przeciwieństwie do wyciągającego Strumienia Magellana, to oberwane i postrzępione ?ramię? dotarło już do Drogi Mlecznej i przetrwało swoją podróż do dysku galaktycznego.

Ramię Prowadzące jest przykładem  akumulacji gazu w czasie rzeczywistym, procesie gazu opadającego na galaktyki. Jest to bardzo trudne do zobaczenia w galaktykach poza Drogą Mleczną, ponieważ znajdują się zbyt daleko i są zbyt słabe. Jednak ponieważ są to galaktyki znajdujące się na naszym podwórku, mamy dobrą możliwość ich obserwowania.

W nowym rodzaju dochodzenia, Fox i jego zespół wykorzystali zdolność obserwacji Hubble?a w ultrafiolecie do analizy chemicznej gazu w Ramieniu Prowadzącym. Obserwowali światło pochodzące od siedmiu kwazarów, jasnych aktywnych jąder galaktycznych, które znajdują się miliardy lat świetlnych poza tym obłokiem gazu. Używając spektrografu Cosmic Origins Hubble?a, naukowcy zmierzyli, jak to światło jest filtrowane przez obłok.

W szczególności szukali absorpcji światła UV przez tlen i siarkę znajdujące się w obłoku. Są to dobre wskaźniki określające, ile cięższych pierwiastków znajduje się w gazie. Następnie zespół porównał pomiary Hubble?a z pomiarami wodoru wykonanymi przez National Science Foundation w Obserwatorium Green Bank w  Zachodniej Wirginii, a także przez kilka innych radioteleskopów.

Po wielu analizach zespół ostatecznie uzyskał rozstrzygające chemiczne ?odciski palców? pasujące do źródła gazu Ramienia Prowadzącego. Odkryli, że gaz pasuje do Małego Obłoku Magellana, co oznacza, że Wielki Obłok Magellana wygrywa przeciąganie liny, ponieważ wyciąga tak dużo gazu od swojego mniejszego towarzysza.

Rozwiązanie to było możliwe tylko dzięki wyjątkowej zdolności rozdzielczej UV teleskopu Hubble?a. Ze względu na efekt filtrowania ziemskiej atmosfery, światło ultrafioletowe nie może być badane z powierzchni Ziemi. Hubble jest jedynym ?graczem w mieście?.

Gaz z Ramienia Prowadzącego przechodzi teraz przez dysk Galaktyki, wchodząc w interakcję z własnym gazem Drogi Mlecznej, stając się oberwanym i postrzępionym.

Jest to ważne badanie przypadku, w jaki sposób gaz dostaje się do galaktyk i zaopatruje w paliwo rodzące się gwiazdy. Astronomowie korzystają z symulacji i próbują zrozumieć napływ gazu w innych galaktykach. Ale tutaj, przy przechodzeniu przez dysk Drogi Mlecznej, gaz zostaje przyłapany na gorącym uczynku. Kiedyś w przyszłości planety i układy słoneczne w naszej galaktyce będą mogły powstać z materii, która niegdyś była częścią Małego Obłoku Magellana.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Hubblesite

Urania

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/03/hubble-rozwiazuje-kosmiczny-krymina.html

Hubble rozwiązuje kosmiczny kryminał.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zezwala na stosowanie zasilania atomowego w misjach typu Discovery
2018-03-25. Michał Moroz
17 marca Jim Green, dyrektor NASA ds nauki ogłosił, że agencja zezwoli na użycie zasilania atomowego w mniejszych misjach eksploracyjnych typu Discovery.
Discovery to stosunkowo małe misje bezzałogowe NASA. W ramach tej klasy amerykańska agencja kosmiczna może zbudować zarówno pełną wyprawę, jak i przygotować instrument dla misji realizowanej przez inną agencję, np. Europejską Agencję Kosmiczną. Koszt takiego projektu nie może przekroczyć 450-500 milionów dolarów.
Przykładem lotów z tego programu były takie misje jak NEAR (pierwszy lot sondy dedykowany do planetoidy), Mars Pathfinder (pierwsze lądowanie marsjańskie od czasów Vikingów, pierwsze użycie łazika ? Sojourner), Stardust (zebranie i przywiezienie próbek z komy komety) czy Dawn (zasilany jonowo orbiter Ceres oraz Westy).
Droższą kategorią dla misji kosmicznych jest program New Frontiers dla wypraw, których koszt przygotowania nie przekracza 750 mln USD. Są to takie misje jak New Horizons (przelot koło Plutona) czy Osiris-Rex (pobranie próbek z planetoidy Bennu). Najwyższą kategorię wypraw badawczych NASA określa się jako flagship mission. Są to zazwyczaj bardzo wielkie i drogie misje kosmiczne, których przygotowanie i realizacja trwa wyjątkowo długo. Przykładem była tu badająca Jowisza sonda Galileo czy zakończona niedawno misja Cassini do Saturna.
Nowa decyzja NASA zezwalająca na użycie zasilania sond przy pomocy radioizotopów da nowe możliwości na przeprowadzenie lotów do dalszych rejonów Układu Słonecznego (orbita Saturna i dalej), gdzie zasilanie panelami słonecznymi nie będzie możliwe. Dotychczas zasilanie atomowe było stosowane przede wszystkim w misjach kosmicznych typu flagship oraz New Frontiers.
Zmiana decyzji została podjęta biorąc pod uwagę dostępne rezerwy radioizotopów, takich jak Pluton-238, którego ilość w poprzednich latach była bardzo ograniczona. Rozmowy NASA z Departamentem Energii Stanów Zjednoczonych wykazały jednak, że produkcja radioizotopów jest wystarczająca dla przeprowadzenia szeregu misji kosmicznych. Do 2022 roku na potrzeby NASA ma zostać produkowane około 1,5 kg Plutonu-238 rocznie.
Kolejny nabór na misje typu Discovery otwiera się w lutym 2019 roku. Kandydaci zostaną wybrani w grudniu 2019. Wybór finalisty zostanie dokonany w czerwcu 2021 roku, a sama misja będzie przeprowadzona do końca 2026 roku.
(SN)
http://kosmonauta.net/2018/03/nasa-zezwala-na-stosowanie-zasilania-atomowego-w-misjach-typu-discovery/

NASA zezwala na stosowanie zasilania atomowego w misjach typu Discovery.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybierzcie się na zwiedzanie pokładu ISS, dzięki polskiej firmie
2018-03-25
Polskie studio The House of Fables, przy współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, zainicjowało bardzo fajny projekt, którego efektem jest przybliżenie nam wnętrza Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Każdego dnia w kosmicznym domu dla astronautów, krążącym po orbicie, 400 kilometrów ponad naszymi głowami, dzieje się wiele fascynujących rzeczy.
Nasi wspaniali programiści chcieli więc pokazać nam na sferycznych zdjęciach i w rewelacyjnych szczegółach, z pomocą technologi VR, jak wyglądają poszczególne moduły tego obiektu. Udało się uwiecznić na zdjęciach aż 8 modułów, w tym nawet 40 ciekawych miejsc, w których astronauci śpią, ćwiczą, obserwują Ziemię czy dokonują ważnych eksperymentów.
Aplikacja International Space Station Tour VR jest już dostępna na platformie Steam, Windows Store, Google Play, Viveport czy Oculus. Jako że cały projekt powstał w oparciu o technologię VR, to do cieszenia się nią w pełni będziecie potrzebowali specjalnych gogli. Jeśli takowymi nie dysponujecie, to zawsze możecie skorzystać z projektu Google, opartego na technologii Street View (zobaczcie tutaj).
Źródło: GeekWeek.pl/The House of Fables / Fot. The House of Fables/ESA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32531/wybierzcie-sie-na-zwiedzanie-pokladu-iss-dzieki-polskiej-firmie

Wybierzcie się na zwiedzanie pokładu ISS, dzięki polskiej firmie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad pół wieku spacerów kosmicznych
2018-03-26. Krzysztof Kanawka
W marcu tego roku minęły 53 lata od pierwszego spaceru kosmicznego. Niebawem zostanie wykonany czterechsetny spacer kosmiczny.
Wyjście w skafandrze w przestrzeń kosmiczną to z pewnością jedno z ważnych dokonań technologicznych XX wieku. Bez spacerów kosmicznych nie byłaby możliwa załogowa eksploracja powierzchni Księżyca, naprawa kosmicznego teleskopu Hubble?a czy budowa i utrzymanie stacji orbitalnych.
Pierwszy spacer kosmiczny został wykonany 18 marca 1965 roku przez Aleksieja Leonowa. Spacer trwał zaledwie 12 minut i był bardzo trudnym zadaniem dla kosmonauty, który nieomal zakończył się tragedią. W kolejnych latach ? aż do połowy lat 70. prym w spacerach kosmicznych wiedli Amerykanie, głównie za sprawą załogowych lotów na Księżyc.
Za to od drugiej połowy lat 70. XX wieku Rosjanie (ZSRR) wykonywali coraz więcej spacerów kosmicznych. Miało to związek z rozpoczęciem użytkowania i konserwacji radzieckich stacji orbitalnych. 25 lipca 1984 roku w przestrzeń kosmiczną wyszła pierwsza kobieta (Swietłana Sawicka). Był to 57. spacer w historii astronautyki.
Setny spacer kosmiczny był wyjątkowym wydarzeniem, gdyż po raz pierwszy został wykonany przez trzy osoby.  Astronauci wyszli w przestrzeń kosmiczna 13 maja 1992 roku podczas misji STS-49 promu kosmicznego Endeavour.
Pierwszym astronautą spoza USA i ZSRR/Rosji, który wykonał spacer kosmiczny był Jean-Loup Chrétien (9 grudnia 1988 podczas francusko-radzieckiej misji do stacji Mir). Do dziś (stan na 25 marca 2018) wykonano łącznie 396 spacerów kosmicznych. Aż 208 z nich jest związanych z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS) ? pierwszy z nich wykonano 7 grudnia 1998 roku podczas STS-88, pierwszego lotu montażowego kompleksu orbitalnego.
Dotychczasowym rekordzistą w ilości spacerów kosmicznych jest Rosjanin Anatolij Sołowjow, który wykonał łącznie 16 wyjść w przestrzeń kosmiczną. Wśród kobiet rekordzistką jest Amerykanka Peggy Whitson, która wykonała 10 spacerów kosmicznych. Najdłuższy pojedynczy spacer kosmiczny trwał aż 8 godzin i 56 minut i został wykonany 11 marca 2001 roku przez Amerykanów Jamesa Vossa i Susan Helms. Ten spacer wykonano podczas budowy ISS.
Nie wszystkie spacery kosmiczne kończą się sukcesem. Większość pierwszych spacerów z lat 60. XX wieku była niebezpieczna. Spacer Leonowa mógł się skończyć tragicznie dla kosmonauty. W kolejnych latach i dekadach ? dzięki postępowi technologicznemu oraz lepszym procedurom ? ryzyko spacerów spadało. Do dziś nie doszło do śmierci lub zranienia astronautów podczas spacerów. Większość spacerów jest jednak bardzo wyczerpująca.
Wciąż jednak spacery kosmiczne nie są ?proste i bezpieczne?. Najlepszym przypadkiem ostatnich lat jest spacer kosmiczny Włocha Luca Parmitano z 16 lipca 2013, w którym doszło do wycieku wody w hełmie. Astronaucie groziło ?utopienie się?, jednak w tym przypadku możliwy był szybki powrót do wnętrza ISS.
Spacery kosmiczne są bez wątpienia jedną z najważniejszych ?składowych? misji załogowych. Od przyszłej dekady człowiek powinien wybierać się poza bezpośrednie otoczenie Ziemi (BEO). Mowa w tym przypadku zarówno o lotach na jedną z orbit Księżyca, na powierzchnię Srebrnego Globu ? a w dalszej kolejności na powierzchni Marsa (i być może jego księżyców). Zanim jednak do tego dojdzie, potrzebne będzie dalsze prace rozwojowe nad nowymi generacjami skafandrów kosmicznych oraz procedurami przeprowadzania spacerów.
Ważne: artykuł chroniony prawem autorskim, co oznacza że wszelkie prawa, w tym Autorów i Wydawcy są zastrzeżone. Zabronione jest dalsze rozpowszechnianie tego artykułu w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody ze strony właściciela serwisu Kosmonauta.net ? firmy Blue Dot Solutions. Napisz do nas wiadomość z prośbą o wykorzystanie. Niniejsze ograniczenia dotyczą także współpracujących z nami serwisów.
(NASA, PFA, SN, Y, Wk, LK)
http://kosmonauta.net/2018/03/ponad-pol-wieku-spacerow-kosmicznych/

Ponad pół wieku spacerów kosmicznych.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZDJĘCIE: Chaotyczna sieć włókien w gwiezdnym żłobku Drogi Mlecznej
2018-03-26

Płaszczyzna Drogi Mlecznej pełna jest obszarów gwiazdotwórczych, takich jak ten przedstawiony na tym rewelacyjnym zdjęciu wykonanym za pomocą Kosmicznego Obserwatorium Herschel. Dla obserwującego w dalekiej podczerwieni oka Herschela, obszar ten widoczny jest jako skomplikowana sieć włókien gazowych i ciemnych bąbli usiana jasnymi gorącymi punktami, w których formują się nowe gwiazdy.
Chłodniejsze regiony, emitujące światło na dłuższych falach przedstawiono kolorem czerwono-brązowym. Gorętsze obszary, w których procesy gwiazdotwórcze są intensywniejsze świecą na niebiesko i biało. Niektóre obszary są szczególnie jasne, co wskazuje na to, że powstają tam bardzo jasne, bardzo masywne gwiazdy.
Szczególnie zdumiewająca jest chaotyczna sieć włókien gazowych widoczna na powyższym zdjęciu. Astronomowie uważają, że między procesami gwiazdotwórczymi a włóknistą strukturą ośrodka międzygwiezdnego istnieje pewien związek. W najgęstszych włóknach, gaz je tworzący staje się niestabilny i tworzy zagęszczenia materii związane grawitacyjnie. Jeżeli są one wystarczająco gęste, te bąble gazu z czasem zapadają się w nowe gwiazdy.
Obserwacje prowadzone za pomocą Herschela pokazały nam, że taka włókniste struktury są czymś powszechnym w płaszczyźnie naszej Galaktyki i najczęściej mają rozmiary od kilku do kilkuset lat świetlnych. W pobliskich obszarach gwiazdotwórczych, znajdujących się w odległości do 1500 lat świetlnych od Słońca, włókna te mają mniej więcej taką samą szerokość ? około 1/3 roku świetlnego. To wskazuje na wspólny mechanizm ich powstawania, związany najprawdopodobniej z burzliwą naturą międzygwiezdnych obłoków gazowych.
Obszar gwiazdotwórczy przedstawiony na tym zdjęciu znajduje się w Gwiazdozbiorze Kila, w którym także znajduje się wspaniała Mgławica Kil (Mgławica Carina). Oddalona od nas o jakieś 7500 lat świetlnych, Carina jest jednym z największych obłoków gazu i pyłu w płaszczyźnie Drogi Mlecznej. W jej wnętrzu znajduje się słynna Eta Carinae, jeden z najjaśniejszych i najmasywniejszych układów gwiezdnych w naszej galaktyce.
Kosmiczne Obserwatorium Herschel, które działało od 2009 do 2013 roku było potężnym teleskopem kosmicznym obserwującym wszechświat w zakresie submilimetrowym oraz w dalekiej podczerwieni. To idealny zakres do obserwowania blasku emitowanego przez chłodny pył w obszarach powstawania nowych gwiazd. W ramach Hi-GAL (Herschel infrared Galactic Plane Survey) obserwatorium  badało płaszczyznę naszej galaktyki, przyglądając się z niespotykaną dokładnością obszarom powstawania nowych gwiazd. Powyższe zdjęcie, produkt Hi-GAL łączy w sobie obserwacje prowadzone w trzech zakresach promieniowania: 70 mikronów (niebieski), 160 mikronów (zielony) i 250 mikronów (czerwony).
Źródło: ESA
 
Zauważyliście już, że Puls Kosmosu zniknął z Facebooka?
Być może to dość kontrowersyjny ruch, ale od razu uspokajam Was ? nie ma to nic wspólnego z końcem Pulsu Kosmosu, którego nikt tutaj nie planuje.
Facebook od jakiegoś czasu rzuca kolejne kłody pod nogi osób, grup, które od lat tworzyły na tej platformie swoje profile (takie jak chociażby Puls Kosmosu). Obcinanie zasięgów, większy nacisk na płatne reklamy postów, celowe omijanie naszych postów na Waszych ścianach ? to wszystko sprawiło, że twórcy musieli zacząć uciekać się do sztuczek, które mimo wszystko pozwalały utrzymać się na powierzchni (ukrywanie linków do artykułów w komentarzach, itp.). W starciu z takim gigantem jak Facebook, plankton taki jak my i tak nie ma szans, a na walkę z wiatrakami nikt nie ma ochoty.
Ostatni skandal związany z wyciekiem danych i profilowaniem użytkowników Facebooka po raz kolejny dolał oliwy do ognia. Czy warto pozostawać na takim portalu? Sądzę, że nie na wszystko trzeba się zgadzać tylko dlatego, że mówimy o największym portalu społecznościowym na świecie.
Jakby nie patrzeć i tak z Facebooka przechodziliście do nas przeczytać cały artykuł, więc gorąco zachęcam Was do bezpośredniego odwiedzania naszej strony. Aby uprzyjemnić Wam przejście do takiego trybu korzystania z Pulsu Kosmosu, w najbliższych kilku miesiącach będziecie mieli okazję wziąć udział w kilku konkursach z nagrodami. Najbliższy już w święta!
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/26/zdjecie-chaotyczna-siec-wlokien-w-gwiezdnym-zlobku-drogi-mlecznej/

ZDJĘCIE Chaotyczna sieć włókien w gwiezdnym żłobku Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku
2018-03-26. Ariel Majcher
Ostatnie dni marca i początek kwietnia upłynie w silnym blasku Księżyca bliskiego pełni. Przez jego łunę trudno będzie się przebić słabiej świecącym obiektom, szczególnie tym rozciągłym. Srebrny Glob w najbliższych dniach nie odwiedzi żadnej z planet, ale zbliży się mocno do Jowisza, a na początku tygodnia minie planetę karłowatą (1) Ceres. Utrudni on także obserwacje jasnej obecnie mirydy R Leo. Z wieczornego nieboskłonu zniknęła już planeta Merkury, dążąca do koniunkcji dolnej ze Słońcem 1 kwietnia, dalej za to dobrze widoczna jest druga z planet wewnętrznych. Wenus czeka w tym tygodniu bardzo bliskie spotkanie z Uranem. Na niebie porannym Jowisz świeci samotnie na tle gwiazdozbioru Wagi, a dość ciasną parę utworzą planety Mars i Saturn. Z niezbyt dużej odległości przyglądać im się będzie planetoida (4) Westa.
Przez kilka ostatnich tygodni nasze oczy zaraz po zachodzie Słońca cieszyły planety wewnętrzne, tworzące całkiem ciasną parę. Niestety Merkury podążył już ku spotkaniu ze Słońcem 1 kwietnia, a jego blask osłabł do około +3 magnitudo, co powoduje, że wyłowienie go z zorzy wieczornej jest bardzo trudne. Sprawy nie ułatwia niskie położenie planety na wieczornym firmamencie. Pod koniec przyszłego miesiąca Merkury osiągnie maksymalną elongację zachodnią, przekraczającą 27°. Jednak elongacja zachodnia oznacza widoczność poranną, a o tej porze roku i doby ekliptyka jest nachylona u nas bardzo niekorzystnie, stąd z dużych północnych szerokości geograficznych planeta, mimo większej o jakieś 9° odległości od Słońca niż podczas niedawnej elongacji będzie wschodzić tuż przed Słońcem i zginie w jego zorzy. Jest to coś, czego możemy szczerze zazdrościć mieszkańcom półkuli południowej, gdyż np. w położonej na podobnej szerokości geograficznej, co polskie wybrzeże Bałtyku, lecz właśnie na półkuli południowej argentyńskiej miejscowości Ushuaia w dniu maksymalnej elongacji na początku świtu cywilnego planeta wzniesie się nawet na ponad 17° i będzie dostępna obserwacjom od końca pierwszej dekady kwietnia do prawie końca maja, o czym u nas można tylko pomarzyć (w Łodzi tego samego dnia na początku świtu cywilnego Merkury jeszcze nie zdąży przekroczyć linii horyzontu).
Dobrze za to widoczna jest druga z planet wewnętrznych. Wenus wędruje przez gwiazdozbiór Ryb, ale w piątek 30 marca przejdzie do gwiazdozbioru Barana. Po drodze w małej odległości minie planetę Uran, co stanie się dokładnie w środę 28 marca. Tej doby Wenus zbliży się do Urana na około 4 minuty kątowe, lecz wtedy obie planety znajdą się niestety pod horyzontem. Z Polski wieczorem da się zaobserwować zbliżenie planet na 18?. O ile z dostrzeżeniem Wenus nie ma kłopotów, gdyż wyróżnia się ona swoim blaskiem -3,9 wielkości gwiazdowej, to dostrzeżenie Urana będzie niemożliwe bez teleskopu. Jego jasność obserwowana, to +5,9 magnitudo. A niskie położenie planet i jasne tło nieba może spowodować, że nawet teleskop nie pokaże siódmej planety Układu Słonecznego. Potrzebna jest wtedy przejrzysta atmosfera. Kolejnej doby Wenus oddali się już od Urana na prawie 1°. Uran dąży do spotkania ze Słońcem 18 kwietnia i ginie już w zorzy wieczornej. Zatem to jest ostatni wpis, w którym pojawiła się ta planeta przed koniunkcją ze Słońcem. Planeta powróci na niebo poranne gdzieś w trzeciej dekadzie czerwca.
Jak już wspomniałem we wstępie najbliższe kilkanaście nocy zdominuje silny blask Księżyca. Naturalny satelita Ziemi w sobotę 31 marca po południu naszego czasu przejdzie przez pełnię, a ten tydzień zacznie w fazie 73% od odwiedzin gwiazdozbioru Raka, w którym znajduje się m.in. jasna gromada otwarta gwiazd M44, a gościnnie ? planeta karłowata (1) Ceres. Oba obiekty poczują silny wpływ księżycowego blasku i ich wyłuskanie z łuny Srebrnego Globu będzie dużym wyzwaniem. O godzinie podanej na mapce Księżyc znajdzie się niecałe 4° od M44, a w trakcie nocy zbliży się jeszcze do niej o kolejny stopień. Planeta karłowata Ceres w tym samym momencie znajdzie się prawie 15° na północ od Księżyca, niecałe 3° od gwiazdy 4. wielkości ? Cancri. Ceres już pokonała zakręt na kreślonej przez siebie pętli i przesuwa się ruchem prostym. W kwietniu Ceres zbliży się do gwiazdy ? Cnc na odległość mniejszą od 1,5 stopnia. Jej obecną jasność ocenia się na +7,9 wielkości gwiazdowej, czyli porównywalnie z Neptunem. Tutaj można pobrać wykonaną w programie Nocny Obserwator mapkę z trajektorią Ceres do początku kwietnia br.
Kolejne 3 noce Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Lwa, cały czas zwiększając swoją fazę i jasność. We wtorek Srebrny Glob znajdzie się na granicy Lwa i Raka, a oświetlenie jego tarczy urośnie do 84%. 11° na południowy wschód od niego da się dostrzec Regulusa, najjaśniejszą gwiazdę Lwa, a 7° od Księżyca niewiele na południe od tej linii znajduje się jasna obecnie miryda R Leo. Gwiazda pojaśniała już do +5 magnitudo, czyli jest już dostrzegalna gołym okiem (oczywiście wtedy, gdy nie ma przy niej Księżyca). W teleskopach R Leo wyróżnia się wyraźną czerwoną barwą i z tego względu trudno ją pomylić z czymś innym. Poszukiwania mirydy ułatwi ta mapka, wykonana na stronie AAVSO. 28 marca faza Księżyca przekroczy 90%. Wieczorem Regulus znajdzie się już 3&deg od niego, a do rana dystans ten zwiększy się o kolejne 3°.
Koniec tygodnia naturalny satelita Ziemi ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Panny. W piątek 30 marca Księżyc pokaże fazę 99%, w sobotę 31 marca ? 100%, a pierwszego dnia kwietnia ? 98%. Z powodowanej przez Księżyc łuny wyróżniać się będzie tylko Spica, najjaśniejsza gwiazda tej konstelacji. W sobotę wieczorem Spica znajdzie się 10° pod Księżycem, dobę później ? 8° na prawo od niego.
W niedzielę 1 kwietnia Księżyc zbliży się do Jowisza na nieco ponad 20°, ale blisko niego oraz Marsa i Saturna przejdzie dopiero w przyszłym tygodniu. W ostatnich dniach marca Jowisz pokaże się na nieboskłonie po godzinie 23 (po zmianie czasu na letni), a góruje przed godziną 4. Największa planeta Układu Słonecznego powoli rozpędza się w swoim ruchu wstecznym, szykując się do opozycji za niewiele ponad miesiąc. Pierwszego dnia kwietnia dystans Jowisza do gwiazdy Zuben Elgenubi ponownie spadnie poniżej 7°. Do tego czasu blask Jowisza urośnie do -2,4 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza zwiększy średnicę do 43?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    26 marca, godz. 3:36 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 27? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    27 marca, godz. 23:12 ? o wschodzie Jowisza cień Europy na tarczy planety, w I ćwiartce,
?    27 marca, godz. 23:40 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    28 marca, godz. 0:16 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    28 marca, godz. 1:58 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    30 marca, godz. 3:38 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 16?, 74? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    31 marca, godz. 3:38 ? Io chowa się w cień Jowisza, 15? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    1 kwietnia, godz. 0:58 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 1:50 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 3:10 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 3:16 ? wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 3:58 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    1 kwietnia, godz. 5:06 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    2 kwietnia, godz. 1:06 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).
 .
Najwięcej będzie się działo w nocy z soboty 31 marca na niedzielę 1 kwietnia (to nie Prima Aprilis). Tej nocy na jowiszowej tarczy pokażą się jeden księżyc i dwa księżycowe cienie. Szkoda, że nie jednocześnie (niewiele do tego zabraknie).
Ponad 40° na wschód od Jowisza, czyli mniej więcej 2-krotna rozpiętość wyciągniętej przed siebie dłoni z rozstawionymi palcami, na tle gwiazdozbioru Strzelca, znajdują się kolejne dwie, choć nie tak jasne, planety Układu Słonecznego. Są to Mars i Saturn. Obie planety przesuwają się ruchem prostym, a Mars ? z racji tego, że jest znacznie bliżej nas ? robi to zdecydowanie szybciej i w tym tygodniu dogoni Saturna. W poniedziałek 26 marca planety przedzieli odległość 4°, w niedzielę 1 kwietnia będzie to 1,5 stopnia, a w poniedziałek 2 kwietnia, gdy odległość między planetami osiągnie minimum, dystans zmniejszy się do niecałych 80 minut kątowych. W środę 28 marca Czerwona Planeta w podobnej odległości minie gromadę kulistą M28, a w niedzielę 1 kwietnia zbliży do jaśniejszej gromady kulistej M22, którą również w poniedziałek 2 kwietnia minie w odległości 22?, czyli mniejszej, niż średnica kątowa Księżyca. Obie planety mają dość podobną jasność, jednak Mars jest wyraźnie jaśniejszy (+0,3 magnitudo, względem +0,5), za to Saturn wyraźnie przewyższa Marsa pod względem średnicy kątowej (17? względem 8). Planety również różnią się barwą. Mars jest rdzawo-pomarańczowy, a Saturn ? biało-żółty.
Planetoida (4) Westa również przemierza obszar gwiazdozbioru Strzelca, przy jego granicy z Wężownikiem i Ogonem Węża. W tym tygodniu Westa przejdzie tylko 1,5 stopnia na północ od gromady otwartej gwiazd M23. Ponad 5° na południe od Westy znajdzie się para znanych mgławic M8 i M20. Do końca tygodnia jasność Westy urośnie do +7 magnitudo, zatem planetoida jest już łatwym celem dla posiadaczy lornetek. Poszukiwania na pewno ułatwi wykonana w programie Nocny Obserwator mapka, z trajektorią Westy oraz Marsa i Saturna w marcu br.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/26/niebo-w-ostatnim-tygodniu-marca-2018-roku/

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku2.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku3.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku4.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku5.jpg

Niebo w ostatnim tygodniu marca 2018 roku6.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018)
W marcu 2016 roku Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna podała do informacji, że statek kosmiczny Tiangong 1 zostanie zdeorbitowany, a kontrola nad nim została utracona. Deorbitacja wiąże się z niekontrolowanym wejściem w atmosferę Ziemi ponad 8 tonowej stacji. Miejsce upadku nie jest znane, co podczas niekontrolowanej deorbitacji jest zjawiskiem naturalnym. Można podejrzewać, że część elementów nie ulegnie całkowitemu spaleniu, a większe z nich przetrwają i uderzą w Ziemię.
Od miesiąca możemy zaobserwować na wykresach gwałtowny spadek wysokości statku Tiangong 1. Według aktualnie dostępnych wyliczeń do deorbitacji dojdzie końcem stycznia lub początkiem lutego w 2018 roku. Warto zwrócić uwagę, że dodatkowo na pokładzie statku zainstalowane są zbiorniki z paliwem, co może grozić eksplozją w końcowej fazie rozpadu Tiangong 1.

Chiński moduł orbitalny został umieszczony na orbicie 29 września 2011 roku w ramach programu Tiangong. Moduł ten został określany przez chińskie media jako pierwsza chińska stacja orbitalna. Niewielki statek składa się z dwóch modułów - orbitalnego dla załogi oraz serwisowego z silnikami i bateriami słonecznymi. Załoga na pokład "stacji" była transportowana i zabierana przy użyciu statku Shenzhou.

Podobnie jak w przypadku poprzednich deorbitacji, o których pisaliśmy na łamach naszego serwisu - także i tym razem będziemy mogli śledzić ruch fragmentów obiektu. W chwili obecnej nie da się jednak stwierdzić, gdzie odłamki spadną. Tego typu informacje uzyskamy dopiero na kilka godzin przed wejściem obiektu w atmosferę Ziemi.

Zdajemy sobie sprawę, że wejście w atmosferę statku o tak dużej masie może nam dostarczyć wielu emocji oraz ciekawych wrażeń wizualnych. Wejście w atmosferę będzie bardzo efektownym widowiskiem dla naocznych świadków. Porównać je możemy do spadających jednocześnie dużych meteorów (Bolidów). Każda deorbitacja niesie za sobą pewne ryzyko i niebezpieczeństwo jednak prawdopodobieństwo wyrządzenia szkód przez fragmenty spadające na Ziemię jest stosunkowo niewielkie. Za ewentualne wyrządzone szkody odpowie Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA).

Czy istnieje ryzyko, że Tiangong 1 spadnie na terytorium Polski? Nie. Nachylenie orbity modułu wynosi 42,77° a co za tym idzie nie ma nawet teoretycznej szansy na upadek statku na terytorium naszego kraju. Jak podaje organizacja Aerospace Corporation do wejścia w atmosferę Ziemi dojdzie prawdopodobnie pomiędzy szerokościami 43°N oraz 43°S.

Będziemy starali się informować wszystkich naszych czytelników kiedy i gdzie dokładnie dojdzie do upadku statku Tiangong 1 w aktualizacji pod newsem.
Dodatkowo aktualną orbitę statku TIANGONG 1 możemy śledzić w serwisach:

- heavens-above.com
- n2yo.com
- satflare.com
- satview.org


Aktualizacja:

Deorbitacja statku TIANGONG 1 - "Relacja"

06.10.2017

11:20 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (298 km na 323 km). Dane od Josepha Remis sugerują, że do deorbitacji może dojść 20 stycznia 2018 roku o godzinie 17:43 (czasu polskiego), 15:43 UTC +/- 84 godziny. Dane te są tylko czysto teoretyczne i z całą pewnością ulegną wielokrotnej zmianie.
17.10.2017

11:40 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (294 km na 321 km). Prędkość obniżania orbity zmalała. Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść 2 maja 2018 roku o godzinie 17:43 (czasu polskiego), 15:43 UTC +/- 84 godziny. Dane te są tylko czysto teoretyczne i z całą pewnością ulegną wielokrotnej zmianie.

05.12.2017

17:22 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (278 km na 305 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść między majem a czerwcem.

Wyliczenia Joseph Remis: 05.06.2018 17:38 +/- 84 godziny CEST

Wyliczenia Satview: 01.05.2018 - 13:22 CEST.

06.01.2018

17:59 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (269 km na 292 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść między majem a czerwcem.

14.01.2018

11:10 - Według oświadczenia inżyniera Zhu Congpenga z China Aerospace Science and Technology Corporation (CASTC). CNSA (Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna) nadal kontroluje stację kosmiczną TIANGONG 1 a jej ponowne wejście w atmosferę Ziemi będzie kontrolowane i nie będzie stanowiło zagrożenia dla środowiska. Według CNSA do deorbitacji dojdzie w pierwszej połowie roku. Według nas informacje o kontrolowanej deorbitacji stacji przez Chiny należy traktować z przymrużeniem oka.
30.01.2018

13:10 - Zgodnie z analizą elementów orbitalnych zebranych w ciągu ostatnich miesięcy, ponowne wejście w atmosferę TIANGONG 1 może się odbyć w marcu 2018 r. (20%), w kwietniu 2018 r. (60%) w maju 2018 r. (20%). Prognozy mogą się zmienić, ponieważ dostępne będą nowe parametry orbitalne.

07.02.2018

16:01 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (254 km na 279 km). Tempo obniżania orbity wzrosło.

05.03.2018

18:50 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (237 km na 259 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść 6 kwietnia 2018 roku o godzinie 06:33 (czasu polskiego), 04:33 UTC +/- 84 godziny.

22.03.2018

12:00 - Deorbitacja statku TIANGONG 1 przechodzi w decydującą fazę. Ponowne wejście statku w atmosferę ziemską nastąpi w ciągu najbliższych 14 dni! Na dzień dzisiejszy aktualna orbita TIANGONG 1 wynosi już 212 km na 232 km.

12:05 - Według portalu SatFlare do deorbitacji dojdzie 1 kwietnia o godzinie 08:00 czasu polskiego +/- 40 godzin. Według wyliczeń Josepha Remis do deorbitacji dojdzie 3 kwietnia o godzinie 07:32 czasu polskiego +/- 80 godzin. Za kilka dni wyliczenia ostatniej orbity staną się jeszcze bardziej dokładne.

13:30 - Według portalu Satview do deorbitacji dojdzie 3 kwietnia o godzinie 02:25 czasu polskiego (00:25 UTC). Możemy zauważyć, że wszystkie prognozy skupiają się na trzech pierwszych dniach kwietnia.
16:22 - Obrazy radarowe Tiangong 1 z różnych perspektyw na wysokości orbity ok. 270 km nad powierzchnią Ziemi wykonane przez TIRA (Tracking & Imaging Radar) - niemiecki eksperymentalny radar do wykrywania i śledzenia obiektów kosmicznych.
26.03.2018

09:00 - Najnowsze prognozy deorbitacji statku TIANGONG 1.

Satview: 02.04.2018 - 05:09 czasu polskiego +/- 8 godzin
SatFlare: 01.04.2018 - 08:00 czasu polskiego +/- 38 godzin
Joseph Remis: 02.04.2018 - 12:05 czasu polskiego +/- 48 godzin
Aerospace Corp: 01.04.2018 +/- 3 dni


Zobacz też:

- Deorbitacje satelitów i statków kosmicznych
- Deorbitacja UARS - 24.09.2011
- Deorbitacja ROSAT - 23.10.2011
- Deorbitacja Fobos-Grunt - 15.01.2012
- Deorbitacja Cosmos-1484 - 28.01.2013
- Deorbitacja GOCE - 11.11.2013
- Deorbitacja Progress M-27M - 08.05.2015


Źródło: cnsa.gov.cn, satflare.com, wiki/Tiangong-1, astronomia24.com, aerospace.org
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=667

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).2.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).3.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).4.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).5.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).6.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 26.03.2018).7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkali na niej tajkonauci,
niebawem jej części spadną na Ziemię

2018-03-26
Już pod koniec tygodnia na Ziemię mogą spaść fragmenty chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-1. Naukowcy spodziewają się, że dojdzie do tego na obszarze od Bałkanów po Nową Zelandię.
Stacja kosmiczna Tiangong-1, której nazwę tłumaczy się jako "Niebiański Pałac", została uruchomiona 29 września 2011 roku. Ta bezzałogowa stacja kosmiczna miała początkowo służyć Chinom jako laboratorium kosmiczne, znajdując się na orbicie usytuowanej 350 kilometrów nad Ziemią. Choć zakładano, że spędzi na orbicie dwa lata, ostatecznie znajdowała się tam przez ponad siedem. Obiekt ważący osiem i pół tony oraz mający wymiary wagonu kolejowego ma teraz spaść na ziemię. Gdzie i kiedy? Tego dokładnie nie wiadomo.
W służbie podboju kosmosu
Pierwsze dokowanie do "Niebiańskiego Pałacu" odbyło się w listopadzie 2011 i było pierwszą operacją tego typu w historii chińskich podbojów kosmosu. Do Tiangong-1 przyłączył się wtedy bezzałogowy statek Shenzhou-8. 20 czerwca 2012 roku dokowania dokonał Shenzhou-9, na którego pokładzie znajdowało się trzech taikonautów, czyli chińskich astronautów. Stacja Tiangong-1 została odwiedzona również w kolejnym roku przez trzyosobową załogę z Shenzhou-10. Obie misje załogowe trwały około dwóch tygodni.
Po dokowaniu Shenzhou-10 stacja kosmiczna Tiangong-1 została wprawiona w "stan uśpienia". W marcu 2016 roku Chiny ogłosiły, że obsługa przestała otrzymywać dane ze stacji. "Niebiański Pałac" został zatem wyłączony, a grawitacja stopniowo zaczęła ściągać go z powrotem na Ziemię. Naukowcy spodziewają się, że spadnie na nią już w najbliższych dniach.
W sobotę Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła, że można się tego spodziewać między 30 marca a 2 kwietnia.
Gdzie uderzy?
Choć eksperci twierdzą, że duża część stacji rozpadnie się i spłonie w zetknięciu z atmosferą ziemską, to niektóre wytrzymalsze elementy tego kosmicznego laboratorium prawdopodobnie dotrą do Ziemi.
Gdzie spadnie "Niebiański Pałac"? Na podstawie trajektorii jego lotu przewiduje się, że dojdzie do tego gdzieś pomiędzy 43 stopniem szerokości geograficznej północnej a 43 stopniem szerokości geograficznej południowej, czyli w pasie od krajów bałkańskich po Nową Zelandię.
Czy zagraża nam kosmiczny wrak?
Nie powinniśmy obawiać się, że resztki "Niebiańskiego Pałacu" spadną nam na głowę - szansa na to jest 10 milionów razy mniejsza niż możliwość zostania rażonym piorunem. Ponadto Polska nie znajduje się w obszarze jego potencjalnego upadku. Przypuszcza się, że płonące elementy wylądują w wodach oceanicznych, które pokrywają 70 procent naszej planety.
Jednak w przypadku natknięcia się na swojej drodze na podejrzanie wyglądający dymiący odłamek, sprawiający wrażenie jakby pochodził z kosmosu, należy trzymać się od niego z daleka - może być toksyczny.
Źródło: space.com, blogs.esa.int
Autor: amm/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/mieszkali-na-niej-tajkonauci-niebawem-jej-czesci-spadna-na-ziemie,256013,1,0.html

 

niebawem jej części spadną na Ziemię.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk usuwa SpaceX i Teslę z Facebooka

2018-03-26

Bunt przeciwko Facebookowi przybiera na sile. W akcję zaangażowane są kolejne firmy, tym razem Elona Muska.

Po kolejnej wpadce Facebooka, która ujawniła rażące nadużycia w wykorzystywaniu danych osobowych użytkowników, popularność zaczęła zdobywać inicjatywa #DeleteFacebook. W ciągu ostatnich dni, grono osób, które zadeklarowały, że zrywają z Facebookiem, drastycznie wzrosła.

 Co więcej, poparcie zaczęły zgłaszać również firmy technologiczne z całego świata. Jako pierwsze, swoje facebookowe konta usunęły Mozilla i Commerzbank. Teraz, do ich grona dołączyły dwie znane marki Elona Muska - SpaceX i Tesla.

Musk został zapytany na Twitterze, czy zamierza w jakikolwiek sposób zareagować na skandal związany z Facebookiem. Miliarder odpowiedział, że nawet nie zdawał sobie sprawy, że na portalu społecznościowym znajdują się konta jego firm i oczywiście zleci ich usunięcie. W ciągu kilku godzin po tej deklaracji, profile SpaceX i Tesli zostały zawieszone. Co ciekawe, firmy wciąż pozostają aktywne na Instagramie.

 
http://nt.interia.pl/news-elon-musk-usuwa-spacex-i-tesle-z-facebooka,nId,2562007

Elon Musk usuwa SpaceX i Teslę z Facebooka.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA chce nas uratować przed kosmiczną skałą z pomocą... farby
2018-03-26. Filip Geekowski
Niedawno informowaliśmy Was, że NASA planuje budowę specjalnego pojazdu kosmicznego o nazwie HAMMER. Miałby on zostać wyposażony w głowice jądrowe, z pomocą których zniszczy zagrażającą naszej planecie kosmiczną skałę (zobaczcie tutaj).
Nie powinien dziwić fakt, że realizacja takiego projektu będzie niezwykle karkołomna i raczej w najbliższych latach w ogóle niemożliwa, i nie chodzi tu tylko o brak technologii, ale przede wszystkim brak funduszy.
Okazuje się jednak, że skutecznie można zneutralizować dużą planetoidę w o wiele prostszy sposób, bez wykorzystywania do tego broni jądrowej. Michel Moreau, szef misji OSIRIS-REx, która aktualnie zmierza do planetoidy Bennu, stwierdził, że może wystarczyć jedynie... specjalna farba.
W sierpniu misja OSIRIS-REx odwiedzi planetoidę Bennu, poznamy dokładne szacunki i na ich podstawie naukowcy stworzą plan działania dla przyszłych misji neutralizacji kosmicznych skał. Planetoida Bennu będzie stanowiła zagrożenie dla naszej planety w roku 2135. Wówczas przeleci pomiędzy Ziemią a Księżycem, ale na razie nie wiemy, jak blisko znajdzie się wtedy naszej planety. Prawdopodobieństwo, że Bennu wtedy zderzy się z naszą planetą wynosi zaledwie 1:2700.
Pojazd kosmiczny mógłby zbliżyć się do kosmicznej skały i "pomalować" część jej powierzchni na inny kolor. Wówczas powstałe zmiany termiczne mogłyby wpłynąć na zmianę jej trajektorii lotu i sprawić, że ominęła by ona Ziemię. Niby proste rozwiązanie, ale wykonanie go byłoby niemniej trudne od projektu HAMMER.
Patrząc na tego typu pomysły naukowców, brak odpowiednich środków finansowych i technologii, a przede wszystkim zainteresowania i chęci rządów świata, można śmiało rzec, że jeszcze długo będziemy całkowicie bezbronni wobec kosmicznych skał.
To smutna rzeczywistość, bo rozwijamy się jako ludzkość, a nie robimy zupełni nic, aby zabezpieczyć swoją historię i dokonania dla przyszłych pokoleń. Jedyna nadzieja w realizacji planów kolonizacji Księżyca czy Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/Daily Mail / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32533/nasa-chce-nas-uratowac-przed-kosmiczna-skala-z-pomoca-farby

NASA chce nas uratować przed kosmiczną skałą z pomocą... farby.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tanie loty dla małych satelitów
2018-03-26. Michał Moroz

Europejska Agencja Kosmiczna będzie oferować możliwość wyniesienia małych satelitów taniej ? zaczynając od przyszłego roku.
Szereg ładunków o łącznej masie do 500 kg ma być uwalnianych ze specjalnego wyrzutnika o nazwie Small Satellites Mission Service. Pierwszy lot nowego wyrzutnika ma być wykonany w 2019 roku podczas lotu rakiety Vega. Będzie on również przystosowany do innych, obecnie rozwijanych, europejskich rakiet ? Ariane 6 oraz Vegi-C. Operatorem sprzętu będzie spółka Arianespace.
Wyrzutnik będzie w stanie wynosić ważące 1 kg CubeSaty, większe minisatelity (o masie do 100 kg), a także umożliwi sprawniejszą organizację lotów megakonstelacji satelitarnych.
Tańsze loty dla małych satelitów będą fundowane przez inicjatywę Europejskiej Agencji Kosmicznej o nazwie Light satellite Launch opportunities. W ramach tego programu usługa wynoszenia zostałaby ujednolicona dla wielu pomiotów instytucjonalnych z Europy i nie tylko.
Długofalowo większa standaryzacja pomoże w łatwiejszej organizacji lotu kosmicznego dla nowych pomiotów. Tym samym zwiększona zostanie ilość zbieranych danych jak i oferowanych usług powiązanych z branżą satelitarną.
Zazwyczaj organizacją lotów małych satelitów na pokładzie większych rakiet nośnych zajmują się pośrednicy. Tak stało się w przypadku polskiego projektu PW Sat 2, którego lot na rakiecie Falcon 9 został zorganizowany przez holenderską spółkę Innovative Solutions in Space.
(ESA)
http://kosmonauta.net/2018/03/tanie-loty-dla-malych-satelitow/

Tanie loty dla małych satelitów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pseodonauka, czyli kometarna Wenus Wielikowskiego
Wysłane przez kuligowska w 2018-03-26
Wenus wraca na wieczorne niebo. Kontrowersyjna praca z 1950 roku głosi, że planeta ta była w rzeczywistości kometą, która niemal zderzyła się z Ziemią - i to dwukrotnie!
Autorem tej dziwnej rozprawy naukowej na temat przeszłości Układu Słonecznego był urodzony w Witebsku, pracujący w Stanach Zjednoczonych psychiatra Immanuił Wielikowski (ang. Immanuel Velikovsky, 1895?1979). Okazuje się, że w jego czasach spowita grubą warstwą chmur Wenus silnie pobudzała wyobraźnię. Planeta ta obserwowana za pomocą teleskopu wykazuje charakterystyczne fazy oraz zmienia janość, jednak nie da się dostrzec żadnych szczegółów jej powierzchni. Dawni astronomowie nie wiedzieli więc zbyt wiele o tym najbliższym nam świecie - zmieniły to dopiero sondy kosmiczne i wynalezienie radaru, który ukazał nam jej rzeźbę terenu w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Blisko sto lat wcześniej Wielikowski ukończył swój słynny rękopis zatytułowany "Worlds in Collision" ("Światy w zderzeniach"). Książka bazowała na ówczesnym braku solidnej wiedzy naukowej i prezentowała wyjątkowo dziwną na dziś dzień teorię formowania się i ewolucji Układu Słonecznego. Wielikowski, wcześniej student historii, prawa, biologii i psychoanalizy, utrzymywał, że wewnętrzne planety dopiero niedawno przyjęły swe obserwowane, stabilne orbity. W jego wizji Wenus była pierwotnie wielką i nietypową kometą, którą w wewnętrzne obszaru naszego układu wyrzucił Jowisz (miało to mieć miejsce około 1500 roku p.n.e.). Co więcej, ta wędrująca kometa zdążyła w tym czasie uderzyć w Słońce, dwukrotnie musnąć Ziemię o włos, oraz zderzyć się z Marsiem. Dopiero po tych przygodach Wenus osięgnęła jego zdaniem prawie idealnie kołową orbitę.
Podstawą całego tego zdumiewającego wywodu nie były jednak szczegółowe obliczenia ruchów orbitalnych planet, ale niezachwiana wiara Wielikowskiego w historie wzięte wprost ze Starego Testamentu, oraz, co ciekawe, kosmologiczne mity zaczerpnięte z Chin, Ameryki Środkowej, Indii, Asyrii i innych kultur. Autor szukał również związków mechaniki Układu Słonecznego z plagami, jakich mieli doświadczyć dawni Egipcjanie. Jego zdaniem to właśnie Wenus dawała na wszystko właściwą odpowiedż.
Długi warkocz "komety" Wenus, ciągnący się za nią od Jowisza, spowodował na przykład spustoszenie w kraju Faraonów, gdy Ziemia przeszła przez niego dwa razy. I choć uniknęliśmy wówczas bezpośredniej kolizji, tymczasowa bliskość Wenus miała wówczas wywołać zmianę orbity Ziemi i nachylenie jej osi rotacji do płaszczyzny ekliptyki. A także odwrócenie jej biegunów magnetycznych, a co za tym idzie - ogólnoświatowe powodzie, huragany i erupcje wulkanów. Wszystko to zapisało się w ludzkiej historii, choć nie do końca, gdyż (jak twierdził Wielikowski) żadna z tych globalnych katastrof nie została opisana przez naszych przodków, którzy cierpieli wówczas na "zbiorową amnezję".
Wielikowski zdawał sobie sprawę (i przyznawał), że jego scenariusz jest sprzeczny z fizyką. Jednocześnie jego zdaniem wszelkie te niespójności nie wynikały z mieszania mitów z faktami - wskazywał on natomiast na "potrzebę nowego podejścia do mechaniki niebieskiej, w której siły elektryczne i magnetyzm potęgowały siłę grawitacji". Ówczesni astronomowie byli tym podejściem oburzeni i autor miał początkowo spore problemy z opublikowaniem swojego "dzieła". Książka "Worlds in Collision" stała się jednak niezwykle popularna w XX wieku, w latach pięćdziesiątych, szczególnie w środowisku nowojorskich literatów. Z czasem trafiła nawet na szczyt listy bestsellerów New York Timesa i utrzymała się tam w pierwszej dziesiątce przez pięć miesięcy.
Sam Wielikowski, krytykowany i wyśmiewany przez niemal wszystkich zawodowych astronomów, pozostał... dobrym znajomym Alberta Einsteina. Z czasem na koncie jego naukowych dokonań pojawiły się też pewne sukcesy - wskazał on na przykład to, że Jowisz może być źródłem energii radiowej, miał też rację co do faktu, że Wenus musi być bardzo gorąca.
Tymczasowa, ale ogromna popularność teorii Wielikowskiego może być zastanawiająca. Pamiętajmy jednak, że podobne pseudonaukowe hipotezy są powszechnie głoszone i dziś - i choć jeszcze trudniej jest je opublikować, w szybkim tempie rozprzestrzeniają się one za pośrednictwem Internetu.
Tymczasem Wenus w tym miesiącu wraca na wieczorne niebo, na którym zagości aż do września. Wiosenne i letnie noce będą zatem doskonałe do obserwacji pięknej Gwiazdy Wieczornej.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Prace Wielikowskiego dostępne on-line
?    Wenus znów widoczna na wieczornym niebie!

Źródło: Sky&Telescope
Obrazek: Wenus wykazuje fazy do złudzenia przypominające fazy Księżyca. Wynikają one z faktu, że planeta ta okrąża Słońce leżąc wewnętrz orbity Ziemi. Powyżej widzimy tę zmienność zarejesterowaną w roku 2017 w bliskim ultrafiolecie.
Źródło: Sean Walker
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pseodonauka-czyli-kometarna-wenus-wielikowskiego-4238.html

Pseodonauka, czyli kometarna Wenus Wielikowskiego.jpg

Pseodonauka, czyli kometarna Wenus Wielikowskiego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanotowano kolejny duży spadek jasności ?gwiazdy Tabby?. Astronomowie mają nową teorię na temat jego przyczyn!
Autor: admin (26 Marzec, 2018)
Tajemnicza gwiazda KIC 8462852, której dziwne zachowanie, w postaci nagłego przygasania, przypisywano działalności związanej z hipotetyczną zaawansowaną pozaziemską cywilizacją, po raz kolejny przypomniała o sobie. Podczas ostatnich jej pomiarów dokonanych w marcu tego roku wykryto, że jej jasność ponownie drastycznie spadła.
Gwiazda KIC 8462852, lepiej znana jako ?gwiazda Tabby? stała się przyczyną jednej z najbardziej emocjonujących dyskusji na temat obiektów astronomicznych w ciągu ostatnich latach. Znajduje się ona w konstelacji Łabędzia, w odległości 1480 lat świetlnych od Ziemi.  W 2015 roku za pomocą kosmicznego teleskopu Kepler, po raz pierwszy zaobserwowano jej niezwykłe zachowanie.
Jak wiadomo teleskop Kepler śledzi tak zwane tranzyty planetarne. Podczas przejścia planety przed gwiazdą, jest światło jest nieco przytłumione przez krótki okres czasu. Zjawisko takie można obserwować w regularnych odstępach czasu. Jednak w przypadku gwiazdy KIC 8462852 jasność spadała bardzo gwałtownie, nawet o 22%!  Co jeszcze ciekawsze, takie zmiany jasności naukowcy rejestrowali w zupełnie różnych interwałach czasowych, co kilka dni i również co kilkadziesiąt. Takie zachowanie właściwie wyklucza regularność typową dla ruchu planet na orbitach. Wszystko to doprowadziło do różnych fantastycznych hipotez.
Niektórzy eksperci nie znajdując innych wyjaśnień dla zachowania KIC 8462852 zaproponowali aby przyjąć, że jakaś zaawansowana cywilizacja zbudowała tak zwaną "Sferę Dysona?, czyli hipotetyczną budowlę astroinzynieryjną, która czerpie energię z gwiazdy przysłaniając ją dla nas okazjonalnie. Jednak nawet ta hipoteza nie może w pełni wyjaśnić wszystkich anomalii związanych z "gwiazdą Tabby".
Teraz amerykańska astronomka Tabetha S. Boyajian, która jako pierwsza opisała KIC 8462852, poinformowała o nowo wykrytym zmniejszeniu jasności tej gwiazdy. W piątek, 16 marca 2018, ?gwiazda Tabby? ponownie stała się nieoczekiwanie ciemniejszy przez krótki okres. Różnica jasności w stosunku do normalne wynosiła 4%.
Ten, na pierwszy rzut oka, lekki spadek jasności, w rzeczywistości jest poważnym problemem kosmologicznym. Trudno jest to wyjaśnić na przykładzie obserwacji jakichkolwiek innych znanych gwiazd. Naukowcy przebadali 193 okoliczne gwiazdy, znajdujące się we względnej bliskości KIC 8462852, a także szereg gwiazd, których cechy są bardzo podobne do tych prezentowanych przez ?gwiazdę Tabby?. W żadnym z tych przykładów nie zaobserwowano zmiany jasności o więcej niż 2-3%.

Dziwność zachowania KIC 8462852 usiłowano już wyjaśnić obecnością wielkiego roju komet lub wahaniami pierścieni jednej z jej hipotetycznych dużych planet. Jeśli byłaby odpowiednio duża i posiadała spory dysk akrecyjny z materii, to przynajmniej w teorii zarówno ona jak i jej pierścienie mogłyby przesłaniać okresowo gwiazdę. Naukowcy wolą chyba uwierzyć, że za dziwne zmiany jasności tej gwiazdy odpowiadają ustawiające się pod różnymi kątami pierścienie hipotetycznej planety niż uznać to za dowód obecności w kosmosie bardzo rozwiniętej technicznie cywilizacji.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/zanotowano-kolejny-duzy-spadek-jasnosci-gwiazdy-tabby-astronomowie-maja-nowa-teorie-na

Zanotowano kolejny duży spadek jasności gwiazdy Tabby Astronomowie mają nową teorię na temat jego przyczyn!.jpg

Zanotowano kolejny duży spadek jasności gwiazdy Tabby Astronomowie mają nową teorię na temat jego przyczyn!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kepler: Poszukiwanie eksplodujących gwiazd
2018-03-26
Astronom Ed Shaya siedział w swoim biurze przeglądając dane zebrane za pomocą kosmicznego teleskopu Kepler w 2012 roku, kiedy dostrzegł w nich coś nietypowego: wzrost blasku galaktyki o całe 10 procent. Gwałtowny skok jasności podekscytował, ale i zaniepokoił badacza. Zaobserwowany przez niego efekt, można było wytłumaczyć masywną eksplozją gwiazdy ? supernową! ? albo błędem komputera.
?Pamiętam jak tego dnia nie byłem pewien czy powinienem uwierzyć w ten skok jasności czy nie? wspomina. Zamiast świętować, pomyślał ?Czy aby nie popełniłem jakiegoś błędu? Czy coś robię nie tak??
W gwiezdnych eksplozjach powstają i rozprzestrzeniają się pierwiastki, z których składa się świat, na którym żyjemy. Poznając supernowe, naukowcy odkrywają tajemnice, które są niezbędne dla naszej wiedzy o naszym własnym pochodzeniu oraz o ostatecznym losie wszechświata. Jednak aby stworzyć pełen obraz, naukowcy muszą obserwować supernowe z różnych perspektyw, szczególnie pierwsze momenty eksplozji. To naprawdę trudne ? jak na razie nie mamy żadnego sposobu przewidywania kiedy dokładnie dojdzie do kolejnej eksplozji.
Niewielka grupa astronomów uświadomiła sobie, że Kepler także może pomóc w poszukiwaniu kolejnych supernowych. Wystrzelony w przestrzeń kosmiczną w 2009 roku, kosmiczny teleskop Kepler znany jest przede wszystkim ze skutecznego odkrywania tysięcy planet pozasłonecznych. Jednak gdy teleskop wpatruje się w pojedyncze wycinki nieba przez dłuższy czas, może także obserwować wiele innych obiektów kosmicznych ? szczególnie tych, które gwałtownie zmieniają się lub pojawiają i znikają na niebie? jak na przykład supernowe.
?Kepler stanowi nowy sposób obserwowania nieba? mówi Jessie Dotson, naukowiec projektu Keplera z NASA Ames Research Center w Dolinie Krzemowej. ?Został zaprojektowany do jednego konkretnego zadania: do poszukiwania planet krążących wokół innych gwiazd. Aby to zrobić, teleskop musiał dostarczać bardzo precyzyjne, ciągłe dane obserwacyjne, które są niezwykle cenne także dla innych dziedzin astronomii?.
Pierwotnie Shaya i jego współpracownicy poszukiwali aktywnych jąder galaktycznych (AGN) w danych z Keplera. Aktywne jądro galaktyczne to wyjątkowo jasny obszar w centrum galaktyki, w którym znajduje się żarłoczna czarna dziura otoczona przez dysk gorącego gazu. Chcieli także poszukiwać supernowych, ale z uwagi na fakt, że supernowe są tak rzadkie, nie wspominali o tym w swoim projekcie.
Niepewny czy sygnał supernowej, który odkrył, jest prawdziwy, Shaya wraz z Robertem Ollingiem z Uniwersytetu w Maryland spędził kilka miesięcy opracowując oprogramowanie do lepszego kalibrowania danych z Kpelera, uwzględniając w nim zmiany temperatury i kierunku, w którym obserwował instrument. Mimo to sygnał od supernowej nie znikał. Co więcej, badacze odkryli pięć nowych supernowych w tej samej próbce danych z Keplera, obejmujących ponad 400 galaktyk. Gdy Olling pokazał jeden z tych sygnałów Arminowi Rest, który jest teraz astronomem w STScI w Baltimore, szczęka Resta opadła do samej ziemi. Naukowcy odkryli nowy sposób śledzenia eksplozji gwiezdnych.
Dzisiaj ci astronomowie stanowią część zespołu Kepler Extra-Galactic Survey, w skład którego wchodzą naukowcy z USA, Australii i Chile poszukujący supernowych i aktywnych jąder galaktycznych. Jak dotąd udało im się odkryć ponad 20 supernowych w danych z Keplera, włącznie z egzotycznym typem, o którym donosi Rest w najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature Astronomy.
Dlaczego tak interesują nas supernowe?
Odwieczną zagadką astrofizyki jest kwestia tego jak i dlaczego gwiazdy eksplodują na różne sposoby.  Jeden z typów supernowych ma miejsce gdy eksploduje gęsta, nieaktywna pozostałość po gwieździe zwana białym karłem. Inny typ opisuje eksplozję pojedynczej masywne gwiazdy pod koniec jej życia, kiedy jej jądro nie jest w stanie  przeciwstawić się sile grawitacji działającej na nie. Szczegóły tych ogólnych kategorii wciąż są opracowywane.
Pierwszy z tych dwóch typów, tak zwany typ Ia jest szczególny, bowiem jego jasność jest zawsze taka sama. Astronomowie wykorzystują tą własność do mierzenia ekspansji Wszechświata i odkryli, że bardziej odległe supernowe są mniej jasne niż oczekiwali.  To wskazuje, że znajdują się one dalej niż astronomowie wcześniej uważali. Odkrycie to dowiodło, ze wszechświat rozszerza się coraz szybciej, za co badacze otrzymali Nagrodę Nobla w 2011 roku.
Jednak odkrywając coraz to nowe eksplozje typu Ia, astronomowie odkryli, że nie wszystkie są takie same. Choć do niektórych z tych supernowych dochodzi w momencie gdy biały karzeł pożera zbyt dużo materii ze swojego gwiezdnego towarzysza, to niektóre są efektem zderzenia dwóch białych karłów. Co ciekawe, ten drugi przypadek może być w rzeczywistości bardziej powszechny. Dalsze badanie supernowych za pomocą Keplera pomoże astronomom odkryć różne typy mechanizmów stojących za eksplozjami typu Ia, a które powodują ich zmienną jasność.
Kolejny typ supernowych, za które odpowiada kolaps masywnej gwiazdy pod koniec jej życia to tak zwane supernowe typu II. Te supernowe wyróżnia tak zwany shock breakout, który po raz pierwszy zaobserwowano w zakresie optycznym właśnie za pomocą Keplera. Zespół badaczy Kepler Extra-Galactic Survey, kierowany przez Petera Garnavicha, profesora fizyki z Uniwersytetu w Notre Dame w Indianie, dostrzegł shock breakout w danych z Keplera z 2011 roku dotyczących supernowej KSN 2011d, eksplozji gwiazdy około 500 razy większej od Słońca.  Co ciekawe, badacze nie odkryli tego zjawiska w mniejszej supernowej typu II zwanej KSN 2011a (eksplozja gwiazdy 300 razy większej od Słońca). Zamiast tego naukowcy odkryli, że supernowa skrywa się za warstwą pyłu, co dowodzi, że także wśród supernowych typu II występuje pewna różnorodność.
Dane z Keplera pozwoliły także odkryć inne informacje o supernowych. Najnowszy artykuł opublikowany przez Resta w Nature Astronomy opisuje supernową odkrytą w danych z wydłużonej misji Keplera ? K2, która osiągnęła maksimum swojej jasności w nieco ponad dwa dni, czyli 10 razy mniej niż inne gwiazdy. To najbardziej ekstremalny przykład szybko ewoluującej jasnej supernowej (FELT).  Supernowe tego typu są równie jasne co supernowe typu Ia, , ale ich jasność rośnie krócej niż 10 dni i spada krócej niż 30. Możliwe, że gwiazda ta odrzuciła gęstą otoczkę gazu na około rok przed eksplozją i gdy doszło do samej eksplozji, odrzucona w niej materia uderzyła oddalającą się od gwiazdy otoczkę. Energia uwolniona w tym zderzeniu może odpowiadać za tak szybki wzrost jasności.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/26/kepler-poszukiwanie-eksplodujacych-gwiazd/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie zespoły ponownie na University Rover Challenge
2018-03-27. Michał Moroz

Sześć polskich zespołów zakwalifikowało się do udziału w zawodach łazików marsjańskich University Rover Challenge. URC odbędzie się od 31 maja do 2 czerwca na pustyni Utah w USA.
University Rover Challenge (URC) to zawody łazików dla zespołów studenckich. Co roku zespoły z całego świata przyjeżdżają rywalizować do USA, na pustynię w stanie Utah. Zespoły konkurują w zadaniach takich jak zebranie próbki, symulowane wsparcie astronauty, przejazd przez trudny teren i serwisowanie sprzętu. Dokonywana jest także prezentacja łazików poszczególnych zespołów, na której przedstawia się zastosowane w ich konstrukcji rozwiązania technologiczne. Często łaziki startujące w tych zawodach nazywa się ?marsjańskimi?, m.in. z uwagi na trudny teren URC oraz wsparcie Mars Society.
W tym roku do konkursu zakwalifikowało się sześć zespołów z Polski. Łącznie w konkursie weźmie udział 36 zespołów z 10 krajów, takich jak Australia, Bangladesz, Egipt, Indie, Kanada, Meksyk, Stany Zjednoczone, Turcja oraz Wielka Brytania. Najwięcej zespołów ? 11 ? będzie reprezentować różne uczelnie techniczne z USA.
Od lat Polskie zespoły studenckie są finalistami w URC z bardzo dobrymi wynikami. W 2011 roku zawody wygrał łazik MAGMA 2 z Politechniki Białostockiej. Dwa lata później łazik Hyperion, także z Politechniki Białostockiej, zdeklasował wszystkie inne zespoły oraz uzyskał najwyższy wynik w historii URC ? 493 punktów na 500 możliwych.
W 2014 roku URC wygrał łazik Hyperion II z Politechniki Białostockiej a trzecie miejsce przypadło zespołowi Legendary II z Politechniki Rzeszowskiej. Zawody URC 2015 wygrał zespół Legendary Rover z Politechniki Rzeszowskiej, na trzecim miejscu uplasował się polski zespół łazika Scorpio z Politechniki Wrocławskiej. W 2017 roku drugie miejsce przypadło zespołowi Continuum, również z PWr.
Konkursy łazików takie jak URC, czy krajowy European Rover Challenge, są dla studentów atrakcyjną formą zebrania doświadczenia z skomplikowanych projektach mechanicznych. Absolwenci konkursu URC często rozpoczynają pracę w podmiotach sektora kosmicznego. Jednocześnie można zauważyć także pierwsze próby komercjalizacji doświadczenia zebranego podczas zawodów studenckich. Przykładem może tu być wrocławski zespół Scorpio pracujący nad łazikiem Turtle.
(PAP)

http://kosmonauta.net/2018/03/polskie-zespoly-ponownie-na-university-rover-challenge/

 

Polskie zespoły ponownie na University Rover Challenge.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA opóźnia start JWST do 2020 roku!
2018-03-27
NASA odkłada start następcy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a na 2020 rok.
Przedstawiciele NASA poinformowali, że potrzebują więcej czasu na złożenie i przetestowanie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Pierwotnie obserwatorium miało znaleźć się w przestrzeni kosmicznej już w tym roku. Jednak jesienią 2017 roku NASA przesunęła start na 2019 rok. Dzisiaj przedstawiciele agencji poinformowali, że start zostanie przeniesiony o kolejny rok.
?Mamy tylko jedną szansę, aby wynieść teleskop w przestrzeń kosmiczną, i chcemy to zrobić dobrze? mówi Thomas Zurbuchen z NASA. Zurbuchen przyznał, że w procesie przygotowywania teleskopu pojawiły się pewne błędy, a NASA nie sądziła, że będzie to aż tak duże przedsięwzięcie.
NASA oraz Europejska Agencja Kosmiczna będą teraz pracowały nad ustaleniem nowej daty startu. Wstępnie mówi się o maju 2020 roku. Po ustaleniu nowej daty, NASA przedstawi nowe szacunki dotyczące kosztów projektu. Przedstawiciele NASA przyznają, że koszt całego projektu może przekroczyć 8 miliardów dolarów ? limit nałożony na JWST przez Kongres USA. Jak na razie NASA wyłożyła na teleskop już ponad 7 miliardów dolarów.
Aktualnie wszystkie elementy teleskopu znajdują się w Northrop Grumman Aerospace System w Redondo Beach w Kalifornii.
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/27/nasa-opoznia-start-jwst-do-2020-roku/

NASA opóźnia start JWST do 2020 roku.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa egzoplaneta: gorąca, metaliczna i gęsta jak Merkury
2018-03-27
Gorąca, metaliczna planeta o rozmiarach Ziemi i gęstości zbliżonej do Merkurego ? znajdująca się 260 milionów lat świetlnych od Ziemi ? została odkryta i scharakteryzowana przez międzynarodowy zespół astronomów.
K2-229b to planeta prawie 20% większa od Ziemi, ale o masie ponad 2.5 raza większej od masy Ziemi. Po jej dziennej stronie temperatura na powierzchni przekracza 2000 stopni Celsjusza (2330K).
Ten niezwykle gorący glob oddalony jest od swojej gwiazdy macierzystej o 0,012AU (czyli znajduje się ona niemal 100 razy bliżej swojej gwiazdy niż układ Słońce-Merkury). Gwiazda macierzysta natomiast to aktywny karzeł typu K w Gwiazdozbiorze Panny. Planeta K2-229b okrąża swoją gwiazdę w czasie zaledwie 14 godzin.
Wykorzystując dane z teleskopu Kepler, dr David Armstrong wraz ze współpracownikami z Uniwersytetu w Warwick odkrył planetę za pomocą metody wahań (spektroskopii dopplerowskiej).
Astronomowie wiedzieli, że planeta tam jest, dzięki regularnym spadkom jasności gwiazdy macierzystej, które wskazywały na okresowe blokowanie części światła emitowanego przez gwiazdę przez przechodzącą na jej tle planetę.
Następnie badacze obliczyli jej rozmiary, położenie i masę mierząc prędkość radialną gwiazdy w celu określenia jak bardzo gwiazda ?waha się? w trakcie okrążania jej przez planeę.
Dr David Armostrong z Uniwersytetu w Warwick skomentował: ?Merkury odróżnia się od pozostałych planet skalistych Układu Słonecznego bardzo wysoką ilością żelaza, która wskazuje na odmienny sposób powstawania tej planety. Byliśmy bardzo zaskoczeni, że udało nam się odkryć planetę pozasłoneczną o takiej samej gęstości, co wskazuje na to, że planety takie jak Merkury nie występują aż tak rzadko jak myśleliśmy?.
?Co ciekawe K2-229b także jest najbliższą spośród co najmniej 3 planet w tym układzie planetarnym, aczkolwiek odległość między gwiazdą a wszystkimi trzema planetami jest mniejsza niż odległość Merkurego od Słońca. Kolejne odkrycia tego typu pozwolą nam dowiedzieć się czegoś nowego o procesach formowania tych nietypowych planet, jak i samego Merkurego?.
Gęsta, metaliczna natura K2-229b może mieć wiele potencjalnych źródeł. Jedna z hipotez mówi, że jej atmosfera mogła ulec erozji wskutek oddziaływania intensywnego wiatru gwiezdnego i rozbłysków gwiazdy macierzystej.
Alternatywna teoria mówi, że K2-220b mgła powstać w potężnym zderzeniu dwóch olbrzymich obiektów astronomicznych miliardy lat temu ? to teoria przypominająca zderzenie Ziemi z obiektem o rozmiarach Marsa, wskutek którego powstał Księżyc.
Źródło: University of Warwick
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/27/nowa-egzoplaneta-goraca-metaliczna-i-gesta-jak-merkury/

 

Nowa egzoplaneta gorąca, metaliczna i gęsta jak Merkury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd przybyła asteroida Oumuamua?
2018-03-27. Jan Nowosielski
Astronomom z dość dużym prawdopodobieństwem udało się określić pochodzenie międzygwiezdnej planetoidy Oumuamua, która w październiku 2017 roku przeleciała przez Układ Słoneczny z prędkością ponad 30 kilometrów na sekundę.
Badając, w jaki sposób wpływ grawitacyjny układów podwójnych może rozpędzać obiekty, naukowcy stwierdzili, że planetoidy podobne do Oumuamua najprawdopodobniej pochodzą z właśnie takich systemów gwiezdnych oraz powinny pojawiać się z taką samą częstotliwością, jak znacznie jaśniejsze komety. Obserwacje gwiazdy podwójnej oraz planetoidy pozwoliły wysnuć kolejny wniosek ? skaliste ciało zostało wyrzucone ze swojego macierzystego systemu we wczesnej fazie jego powstawania.
Dodatkowo po zauważeniu, że układy podwójne stanowią bardzo wydajne ?wyrzutnie? skalnych ciał, stwierdzono także, iż planetoida najpewniej pochodzi z systemu o bardzo dużej masie, gdzie wokół gwiazd powinno krążyć bardzo dużo podobnych obiektów. Jest to odkrycie, które może rzucić więcej światła na kwestią obiektów spoza Układu Słonecznego oraz pomóc nam zaobserwować planetoidy podobne do Oumuamua.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/27/skad-przybyla-asteroida-oumuamua/

Skąd przybyła asteroida Oumuamua.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego
2018-03-27. Maria Puciata-Mroczynska
Od czwartku do soboty ubiegłego tygodnia (22-24.03.18) miało miejsce w Grudziądzu już XLIV Ogólnopolskie Młodzieżowe Seminarium Astronomiczne. Podczas spotkania uczniowie z 11 województw wygłosili 22 referaty. Młodzi adepci astronomii mogli tam nie tylko przedstawić swój referat w konkursie i posłuchać prac przygotowanych przez współzawodników, ale też zwiedzić malowniczy Grudziądz i jego okolice czy zawiązać nowe przyjaźnie.
W trakcie pierwszych dwóch dni młodzi astronomowie prezentowali swoje referaty. Odbyło się też spotkanie z redaktorem naczelnym ?Uranii?, projekcja relacji filmowych z zeszłorocznej wyprawy w pas całkowitego zaćmienia Słońca i seans w planetarium. Uczestnicy mieli również okazję przejść się po grudziądzkiej starówce, zobaczyć zamek krzyżacki znajdujący się w pobliskim Radzyniu Chełmińskim i zwiedzić system dziewiętnastowiecznych fortów.
Ostatniego dnia w Ratuszu Miejskim odbyło się uroczyste ogłoszenie wyników seminarium. Nagrodami ufundowanymi przez m.in. marszałka województwa kujawsko-pomorskiego i prezydenta Grudziądza były teleskopy. Oprócz tego laureaci i finaliści otrzymali inne nagrody rzeczowe.
Zarówno jury jak i publiczność przyznali pierwsze miejsce Aleksandrze Krzemień z I LO w Wadowicach za referat ?Księżyc w teorii i amatorskich obserwacjach?. Drugie i trzecie miejsce zajęły kolejno uczennice I LO w Gorlicach: Anna Rafa za referat ?Solary(i)grafia? i Aleksandra Przybyłowicz, która przestawiła pracę pt. ?Wpływ zanieczyszczenia atmosfery na pomiary jasności nocnego nieba?.
Nagrania z sesji referatowych można zobaczyć na stronie OMSA
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/27/relacja-z-ogolnopolskiego-mlodziezowego-seminarium-astronomicznego/

Relacja z Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego.jpg

Relacja z Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kepler rozwiązuje zagadkę szybkich i wściekłych eksplozji
2018-03-27. Autor: Agnieszka Nowak
Wszechświat jest pełen tajemniczych eksplozji, które zachodzą w ciemnościach. Jeden szczególny rodzaj krótkotrwałego zdarzenia, zwany Fast-Evolving Luminous Transient (FELT), przez dziesięciolecia dezorientował astronomów ze względu na bardzo krótki czas trwania.
Teraz Kosmiczny Teleskop Keplera, zaprojektowany do poszukiwania egzoplanet w całej Galaktyce, był także wykorzystywany do łapania FELTów w działaniu oraz określania ich natury. Wydaje się, że są one nowym rodzajem supernowej.

Zdolność Keplera do precyzyjnego próbkowania nagłych zmian w świetle gwiazdy pozwoliła astronomom szybko dotrzeć do tego modelu w celu wytłumaczenia FELT i wykluczenia alternatywnych wyjaśnień.

Naukowcy wywnioskowali, że źródło błysku pochodzi od gwiazdy, która zapada się, by następnie eksplodować jako supernowa. Duża różnica polega na tym, że gwiazda otoczona jest kokonem wewnątrz jednej lub kilku powłok gazu i pyłu. Kiedy tsunami wybuchowej energii z podmuchu wbija się w powłokę, większość energii kinetycznej natychmiast zamienia się w światło. Wybuch promieniowania trwa zaledwie kilka dni, co stanowi około 1/10 czasu trwania typowej eksplozji supernowej.

W ciągu ostatniej dekady odkryto kilka FELTów, których skale czasowe oraz jasności niełatwo wytłumaczyć tradycyjnymi modelami supernowych. I tylko kilka FELTów zostało zaobserwowanych w badaniach nieba, ponieważ czas ich trwania jest bardzo krótki. W przeciwieństwie do Keplera, który zbiera dane ze skrawka nieba co 30 minut, większość innych teleskopów obserwuje niebo raz na kilka dni. Dlatego często prześlizgują się niewykryte czy też z jednym lub dwoma pomiarami, sprawiając, że zrozumienie fizyki tych wybuchów jest trudne.

Wobec braku większej ilości danych, istniało wiele teorii próbujących wyjaśnić FELT: poświata rozbłysku gamma, supernowa wzmocniona przez magnetar (gwiazdę neutronową z silnym polem magnetycznym) lub nieudaną supernową typu Ia.

W końcu pojawił się Kepler ze swoimi dokładnymi, ciągłymi pomiarami, które pozwoliły astronomom na zarejestrowanie większej ilości szczegółów zdarzenia FELT. Dzięki Keplerowi astronomowie są w stanie połączyć modele z danymi.

?Fakt, że Kepler uchwycił FELT, naprawdę wymusza egzotyczne sposoby, w jaki umierają gwiazdy. Bogactwo danych pozwoliło nam rozwikłać fizyczne właściwości wybuchu, takie jak ilość materii wyrzucanej przez gwiazdę pod koniec jej życia oraz naddźwiękową prędkość wybuchu ? po raz pierwszy możemy testować modele FELT z dużą dokładnością i naprawdę połączyć teorię z obserwacjami? ? powiedział David Khatami z Uniwersytetu Kalifornia w Berkeley oraz z Lawrence Berkeley National Laboratory.

Odkrycie to jest nieoczekiwanym rozwinięciem unikalnej zdolności Keplera do ciągłego testowania zmian w świetle gwiazd przez kilka miesięcy. Zdolność ta jest potrzebna Keplerowi do odkrywania planet pozasłonecznych, które na krótko przechodzą na tle gwiazd, chwilowo przyciemniając jej blask o mały procent.

Obserwacje Keplera wskazują, że gwiazda odrzuciła powłokę mniej niż rok przed wybuchem supernowej. Daje to spojrzenie na słabo zrozumiałą śmierć gwiazd ? FELT najwyraźniej pochodzi od gwiazd, które przechodzą ?doświadczenia bliskie śmierci? tuż przed tym, nim umrą, gwałtownie wyrzucając powłoki materii w mini wybuchach, zanim eksplodują całkowicie.

Armin Rest ze Space Telescope Science Institute w Baltimore mówi, że następne kroki będą polegały na znalezieniu większej ilości tych obiektów podczas trwającej misji K2 lub w kolejnej misji tego typu, TESS. Umożliwi to astronomom rozpoczęcie kampanii kontrolnej obejmującej różne długości fali, co ogranicza naturę i fizykę tego nowego rodzaju eksplozji.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Hubblesite

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/03/kepler-rozwiazuje-zagadke-szybkich-i.html

 

Kepler rozwiązuje zagadkę szybkich i wściekłych eksplozji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska stacja kosmiczna spadnie 1 kwietnia? Są nowe prognozy...

2018-03-27

Europejska Agencja Kosmiczna i Aerospace Corporation prezentują nowe prognozy czasu wejścia w atmosferę chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-1. Według najnowszych obliczeń, "Niebiański Pałac 1" spłonie w gęstych warstwach atmosfery między 30 marca a 2 kwietnia, czyli - inaczej mówiąc - 1 kwietnia z dokładnością do dwóch dni. Istnieje ryzyko, że na Ziemię mogą spaść fragmenty pojazdu. Może do tego dojść w dowolnym miejscu między 42,8 stopnia szerokości geograficznej północnej, a 42,8 stopnia szerokości geograficznej południowej. Agencje kosmiczne uspokajają, że prawdopodobieństwo, by ktoś w związku z tym ucierpiał jest niezmiernie małe.

Tiangong-1 to pierwsza chińska stacja kosmiczna, której podstawowym zadaniem było umożliwienie testów procedur dokowania w chińskim programie kosmicznym. Stację wysłano na orbitę 30 września 2011 roku, na pokładzie rakiety "Długi Marsz 2F/G", wystrzelonej z centrum kosmicznego Jiuquan na pustyni Gobi. W czasie misji Tiangong-1 odwiedziły trzy statki kosmiczne, w tym dwie misje załogowe. Testowano różne manewry w tym ręczne i automatyczne procedury dokowania.

 Do grudnia 2015 roku chińscy kontrolerzy lotu uruchamiali silniki stacji, by przeciwdziałać jej opadaniu i utrzymać ją na orbicie na wysokości od 330 do 390 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Zejście z orbity miało być przeprowadzone po uruchomieniu silników hamujących. W marcu 2016 roku doszło do awarii i Chińczycy utracili kontrolę nad stacją. Mimo, że oficjalnie tego nie potwierdzają przewiduje się, że upadek Tiangong-1 będzie miał charakter niekontrolowany.

 
Niszczenie pojazdów kosmicznych w atmosferze nie jest niczym szczególnym, tak kończą żywot miedzy innymi niektóre z pojazdów towarowych, zaopatrujących Międzynarodową Stację Kosmiczną. Jeśli jednak pojazd jest sterowany, silniki hamujące uruchamia się tak, by do upadku doszło nad oceanem. Chińska sonda jest obiektem względnie dużym i niesterowalnym, nie można wykluczyć, że jej fragmenty mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi na lądzie. Chiny nie podają dokładnych informacji o budowie stacji, użytych materiałach i ilości pozostałego w zbiornikach toksycznego paliwa, nie sposób więc przewidzieć, co dokładnie może przetrwać lot w atmosferze. Agencje kosmiczne zgodnie utrzymują jednak, że ryzyko upadku na zaludniony teren jest minimalne.

Ewentualne zagrożenie nie dotyczy Polski. Szczątki Tiangong-1 mogą upaść w dowolnym miejscu między 42,8 stopnia szerokości geograficznej północnej, a 42,8 stopni szerokości geograficznej południowej, przy czym ze względu na ustawienie orbity sonda najwięcej czasu spędza w pobliżu miejsc o maksymalnej szerokości geograficznej i prawdopodobieństwo jest tam największe. W przypadku półkuli północnej to także rejon o największej gęstości zaludnienia z takimi miastami, jak Barcelona, Rzym, czy Stambuł.
ESA informuje w swoim blogu, że dokładność prognozy niekontrolowanego upadku satelity sięga 20 proc. czasu, który pozostał jej na orbicie. To oznacza, że nawet 7 godzin przed upadkiem ta niepewność będzie sięgała jednego pełnego obiegu wokół Ziemi. Bardziej precyzyjne dane pojawią się więc praktycznie w ostatniej chwili.
Aktualne dane na temat Tiangong-1 można znaleźć na specjalnej stronie, prezentowanej przez Aerospace Corporation.

Jak wygląda kontrolowany upadek satelity można zobaczyć na opublikowanym przez ESA filmie. Tak w 2008 roku rozpadał się nad południowym Pacyfikiem pojazd transportowy Jules Verne:

(ph)
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-chinska-stacja-kosmiczna-spadnie-1-kwietnia-sa-nowe-prognozy,nId,2562449

Chińska stacja kosmiczna spadnie 1 kwietnia Są nowe prognozy....jpg

Chińska stacja kosmiczna spadnie 1 kwietnia Są nowe prognozy...2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w tym roku Wielkanoc przypada akurat 1 kwietnia?
2018-03-27

 Często zastanawiamy się dlaczego Wielkanoc w każdym roku obchodzona jest w innych dniach. Raz wypada w marcu, gdy potrafi leżeć śnieg, a innym razem w kwietniu, gdy bywa gorąco. Kto wyznacza jej datę?

 Okazuje się, że data Wielkanocy wyznaczana jest za pomocą zjawisk astronomicznych, a dokładniej Księżyca. Jako że nasz naturalny satelita porusza się wokół Ziemi ze znaną naukowcom prędkością, możemy ustalić jego pozycję nawet za setki lat, a więc również podać dokładną datę Wielkanocy w dowolnym roku.
Wyznaczanie czasu świętowania Wielkanocy rozpoczęło się po Soborze Nicejskim, który odbył się w 326 roku. Zgodnie z wytycznymi, Wielkanoc przypada zawsze w najbliższą niedzielę po pierwszej Paschalnej Pełni Księżyca.
Ta z kolei jest pierwszą pełnią wypadającą po 20 marca. Jako że od 2012 roku pierwszy dzień astronomicznej wiosny obchodzony jest właśnie 20 marca, i tak też będzie aż do 2047 roku, to można stosować też zasadę, że Wielkanoc wypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca.
Nie będzie to definicja w pełni prawidłowa, ale przez wiele lat sprawdzać się będzie w każdym przypadku. W tym roku pierwsza wiosenna pełnia Księżyca będzie miała miejsce w najbliższą sobotę (31.03) o godzinie 14:37.
W ten sposób pierwsza niedziela po pełni przypada już następnego dnia, a więc 1 kwietnia, i to właśnie tego dnia będziemy obchodzić Niedzielę Wielkanocną. Tegoroczna Wielkanoc będzie jedną z wcześniejszych, a ta za rok, jedną z najpóźniejszych, bo wypadnie dopiero 21 kwietnia.
Według postanowień Soboru Wielkanoc nigdy nie będzie możliwa wcześniej niż 22 marca (tak będzie w 2285 roku) i nie później niż 25 kwietnia (najbliżej w 2038 roku). Jako że między najwcześniejszym wystąpieniem Wielkanocy a najpóźniejszym jest miesięczna różnica, możemy się spodziewać najróżniejszych typów pogody.
Od śniegu aż po upał
Marcowe Wielkanoce bywały mroźne i śnieżne, tak jak na przykład 5 lat temu. 31 marca 2013 roku w całym kraju leżał śnieg, w dodatku jeszcze go dosypywało, a temperatura w wielu regionach kraju była na minusie przez cały dzień. Zamiast bałwanów lepiliśmy śnieżne zajączki.
Jednak rok później święta okazały się najcieplejsze i najbardziej zielone od 14 lat. Najwyższą temperaturę w Niedzielę Wielkanocną odnotowaliśmy wtedy, co może zaskakiwać, na Suwalszczyźnie, gdzie były aż 22 stopnie w cieniu!
A jak bywało podczas najpóźniejszych Wielkanocy? W 2011 roku, gdy Niedzielę Wielkanocną obchodziliśmy 24 kwietnia, na wschodzie kraju temperatura sięgała 15 stopni i padał deszcz, a na zachodzie było słonecznie i 20 stopni.

Jeszcze wcześniej zdarzyło się tak w 2003 roku, kiedy Wielkanoc wypadła 20 kwietnia. Pogoda była piękna, notowaliśmy od 15 do 18 stopni przy błękitnym niebie.
Wielkanoc z 23 kwietnia 2000 roku była jedną z najgorętszych, o ile nie absolutnie najgorętszą w dziejach meteorologii. Po południu termometry w cieniu sięgały przeważnie od 25 do 28 stopni, a w Słubicach i Świnoujściu było prawie upalnie, aż 29 stopni.
Jednak późne Wielkanoce bywały też zimowe, jak mogliśmy się o tym przekonać przed rokiem, gdy święto przypadło na 16 kwietnia. Na Warmii, Mazurach i Podlasiu niedzielny poranek przyniósł przymrozek i opady śniegu.
Gdy mieszkańcy północno-wschodniej Polski zasiadali do uroczystego śniadania, za oknem było biało. Z kolei ranek w lany poniedziałek na wschodzie kraju minął pod znakiem 5-stopniowego mrozu. Nawet w pełni dnia miejscami były tylko 3 stopnie na plusie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB / Vatican.va
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-03-27/dlaczego-w-tym-roku-wielkanoc-przypada-akurat-1-kwietnia/

Dlaczego w tym roku Wielkanoc przypada akurat 1 kwietnia.jpg

Dlaczego w tym roku Wielkanoc przypada akurat 1 kwietnia2.jpg

Dlaczego w tym roku Wielkanoc przypada akurat 1 kwietnia3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspertka SETI: Znajdziemy kosmitów jeszcze w tym stuleciu

2018-03-27

Występowanie życia pozaziemskiego to jedna z największych zagadek ludzkości. Jedna z czołowych astronomek jest zdania, że natrafimy na przedstawicieli obcych form życia jeszcze przed rokiem 2100.


Doktor Jill Tarter podczas wykładu zatytułowanego "Kosmiczna perspektywa: Poszukiwanie obcych form życia, znajdowanie siebie" powiedziała, że namierzenie kosmitów jest tylko kwestią czasu. Stanie się to jeszcze w obecnym stuleciu.
- Myślę, że w tym stuleciu będziemy poszukiwać z powodzeniem życia poza Ziemią. Możemy je znaleźć - możemy znaleźć biomarkery na planetach lub księżycach Układu Słonecznego lub możemy wykryć sygnatury zaawansowanych technologicznie cywilizacji - powiedziała Tarter.
Naukowiec wie, co mówi, gdyż jest przewodniczącą organizacji SETI, która zajmuje się poszukiwaniem życia pozaziemskiego. Dr Tarter spędziła większość swojej kariery naukowej na przeczesywaniu nocnego nieba pod kątem fal radiowych w nadziei na złapanie przekazu od Obcych. To właśnie dr Jill Tarter była inspiracją dla twórców słynnego filmu science fiction "Kontakt".

Poszukiwanie pozaziemskich form życia będzie możliwe dzięki dalszemu wspieraniu i rozwojowi programu SETI.


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-ekspertka-seti-znajdziemy-kosmitow-jeszcze-w-tym-stuleciu,nId,2562087

Ekspertka SETI Znajdziemy kosmitów jeszcze w tym stuleciu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weryfikacja danych z Sentinela
2018-03-27. Mateusz Olszewski
Zakończyły się dwie ekspedycje, które na Oceanie Atlantyckim weryfikowały poprawność pomiarów dostarczanych przez satelity Sentinel.
Informacje dostarczane z satelitów Sentinel są używane na wiele sposobów, dzięki którym nasze życie staje się łatwiejsze, a dla biznesu otwierają się nowe możliwości. Przykładem może być tutaj lepsze prognozowanie warunków na oceanie, co jest szczególnie ważne dla transportu morskiego. Dane z Sentineli są również wykorzystywane w rybołówstwie. Konieczne jest zatem monitorowanie poprawności przesyłanych danych przez cały czas życia satelity. Oznacza to należy wykonać pomiary in situ, które mogą być porównywane z pomiarami wykonywanymi z kosmosu.
Do tego celu realizowane sa specjalne wyprawy. Zespoły naukowców udają się w rejsy, które trwają zazwyczaj około siedmiu tygodni. Podczas takiej ekspedycji pokonują oni cały Atlantyk od Wybrzeży Wielkiej Brytanii aż do Georgii Południowej i Falklandów. Aby pomiary były jak najbardziej zróżnicowane, rejsy przeprowadza się przez różne rejony oceanu. Od często uczęszczanych regionów przybrzeżnych do rzadko odwiedzanych przez statki badawcze, środkowych rejonów oceanu.
Podczas rejsu wykonuje się referencyjne pomiary m.in. temperatury powierzchni wody i zawartości chlorofilu. Ważne jest, aby tam gdzie tylko to możliwe, pomiary były wykonywane w tym samym czasie, w którym następował przelot Sentinela. Ważne jest również porównywanie pomiarów wykonywanych przez różne urządzenia pokładowe, aby mieć pewność, że zebrane dane są najwyższej jakości i dokładnie skalibrowane, przed porównywaniem ich z danymi satelitarnymi.
Wstępne wyniki sugerują, że pomiary zawartości chlorofilu wykonywane przez instrument OLCI (Ocean and Land Colour Instrument) znajdujący się na Sentinelu-3A, mogą zostać odrobinę poprawione. Obecnie trwają dokładne analizy dotyczące zagadnienia. Dzięki temu użytkownicy będą mieli pewność, że mogą zaufać pozyskanym danym. Regularnie powtarzane badania są kluczową częścią misji satelitarnych, ponieważ zapewniają dowody potwierdzające jakość danych.
Sentinele dostarczają różnych typów danych na temat oceanów. Dla przykładu Sentinel-1 może być używany do obserwowania fal i wycieków oleju, Sentinel-2 i Sentinel-3 dostarczają informacji o fitoplanktonie, który jest podstawą morskiego łańcucha pokarmowego i jest bardzo ważny w balansowaniu dwutlenku węgla w atmosferze. Sentinel-3 jest również wykorzystywany do tworzenia map temperatury powierzchni wody, która jest ważna do prognozowania pogody. Dodatkowo informacje zarówno o fitoplanktonie jak i temperaturach są bardzo istotne dla zrozumienia zmian następujących w oceanach.
(ESA)
http://kosmonauta.net/2018/03/weryfikacja-danych-z-sentinela/

Weryfikacja danych z Sentinela.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do zobaczenia w kosmosie - recenzja powieści z głębszą wartością
2018-03-28. Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com
Na naszych biurkach wylądowała ostatnio książka "Do zobaczenia w kosmosie", za sprawą której poznajemy historię 11-letniego Alexa będącego dumnym właścicielem Carla Sagana ? najmądrzejszego szczeniaka na świecie. Ojciec Alexa od dawna nie żyje, starszy brat mieszka daleko, a matka ma zazwyczaj ?ciche dni? i sama wymaga opieki. Młody chłopiec interesuje się astronomią ? na swoim ?złotym iPodzie? nagrywa subiektywną, żywiołową relację z życia na Ziemi, którą pewnego dnia planuje wysłać w kosmos, najlepiej w samodzielnie skonstruowanej rakiecie.
Do zobaczenia w kosmosie - Pełna Recenzja


Oprawa: miękka
Wydanie: pierwsze
ISBN: 978-83-280-2606-3
Tytuł: oryginalny: See you in the cosmos
Liczba stron: 286
Format: 140x200mm
Cena katalogowa: 34,99 zł
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Gdzie kupić?: gwfoksal.pl
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=764

http://astronomia24.com/articles.php?article_id=23

Do zobaczenia w kosmosie - recenzja powieści z głębszą wartością.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jowisz w mozaikowatych cyklonach.
Piękne zdjęcia planety

2018-03-28
Odkryto liczne cyklony okalające bieguny na Jowiszu. Prądy strumieniowe i pole grawitacyjne Jowisza bada bezzałogowa sonda kosmiczna Juno w ramach wspólnego programu NASA i Uniwersytetu w Rzymie.
Sonda kosmiczna Juno, należąca do amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), zebrała dane wskazujące na to, że prądy strumieniowe na Jowiszu bardzo głęboko penetrują jego atmosferę - aż kilka tysięcy kilometrów pod widoczną powierzchnią chmur. Dzięki temu odkryciu będzie można lepiej poznać struktury wewnętrzne i masę jądra Jowisza, a ostatecznie także jego pochodzenie.
Cyklony okalające bieguny
Inne badania, opublikowane w naukowym czasopiśmie "Nature", dotyczyły gromady cyklonów otaczających bieguny największej planety Układu Słonecznego. Stanowią one trwałą cechę atmosfery i nie przypominają niczego innego spotykanego w naszym układzie planetarnym.
Biegun północny Jowisza zdominowany jest przez centralny cyklon otoczony ośmioma cyklonami okołobiegunowymi o średnicach od 4000 do 4600 kilometrów. Wokół południowego bieguna również znajduje się cyklon, otoczony pięcioma innymi o średnicach 5600 do 7000 kilometrów. Prędkość wiatru przekracza w nich siłę huraganów 5. kategorii (powyżej 250 kilometrów na godzinę), miejscami dochodzi nawet do 350 km/h.
- Te zdumiewające wyniki badań są świadectwem wartości odkrywania nieznanego z nowej perspektywy przy pomocy instrumentów nowej generacji. Wyjątkowa orbita Juno i wysoce precyzyjne technologie radiowe i podczerwone umożliwiły dokonanie tego odkrycia - powiedział Scott Bolton, badacz z Southwest Research Institute w San Antonio.
- Juno znajduje się dopiero w jednej trzeciej swojej misji i już teraz odkrywamy początki nowego Jowisza - podkreślił Bolton.
Prądy strumieniowe Jowisza
Głębokość, z jaką sięgają strefy i pasy Jowisza, od dziesięcioleci owiana była tajemnicą. Pomiary zebrane przez sondę Juno podczas bliskich przelotów planety udzieliły kilku odpowiedzi.
- Pomiary pola grawitacyjnego Jowisza przez sondę wskazują na asymetrię północ-południe, podobną do asymetrii obserwowanej w jej strefach i pasach - powiedział Luciano Iess z Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie, który współpracuje z NASA w ramach misji Juno.
Na planecie gazowej taka asymetria może pochodzić z przepływów w głębi planety, a na Jowiszu widoczne na wschód i na zachód prądy strumieniowe są podobnie asymetryczne jak na północy i południu. Tak więc wielkość asymetrii w grawitacji określa głębokość prądów strumieniowych.
Dzięki pomiarom sondy zbadano głębokość prądów strumieniowych, która sięga 3000 kilometrów.
- Przed Juno nie wiedzieliśmy, jaka pogoda panuje w pobliżu biegunów Jowisza. Teraz, co dwa miesiące, mogliśmy obserwować zbliżającą się polarną pogodę - powiedział Alberto Adriani z Instytutu Astrofizyki i Planetologii Kosmicznej w Rzymie.
Źródło: nasa.gov, missionjuno.swri.edu
Autor: anw/rp
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/jowisz-w-mozaikowatych-cyklonach-piekne-zdjecia-planety,254639,1,0.html

Piękne zdjęcia planety.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amatorski lot, który ma udowodnić, że Ziemia jest płaska

2018-03-28

Mike Hughes, Amerykanin będący święcie przekonany, że Ziemia jest płaska, odbył kolejny szaleńczy lot swoją rakietą domowej roboty. Cel? Udowodnić, że Ziemia wygląda jak Frisbee.

Mike Hughes, choć na co dzień pracuje jako kierowca, ma dużą wiedzę na temat aerodynamiki i od kilku lat jego głównym zajęciem jest budowanie własnej rakiety, którą ma polecieć w kosmos, aby sprawdzić, czy nasza planeta rzeczywiście jest okrągła. Jego maszyna może wnieść się na wysokość około 600 metrów i osiągając prędkość ponad 800 km/h.
"To co mnie czeka jest przerażające, ale nikt nie opuszcza tego świata żywy" - powiedział Hughes, usprawiedliwiając swoją decyzję o podjęciu olbrzymiego ryzyka dla tak absurdalnego powodu. "Nie wierzę w naukę. Wiem wiele o aerodynamice i dynamice płynów oraz o tym, jak rzeczy poruszają się w powietrzu" - oświadczył 62-latek.

Pierwszy szaleńczy lot Hughes odbył jeszcze w 2014 roku, wznosząc się na wysokość 418 metrów. Całość zakończyła się niegroźnymi obrażeniami ciała, które były spowodowanie twardym lądowaniem.

Tym razem Hughes wzniósł się na wysokość 570 metrów. Całą operację przeprowadzono na pustyni Mojave w Kalifornii, około 310 kilometrów na wschód od Los Angeles.
"Czy cieszę się, że to zrobiłem?" - powiedział Hughes w rozmowie z agencją AP. "Tak, chyba tak. Rano pewnie nie będę mógł wstać z łóżka, ale przynajmniej mogę wrócić do domu cały i zdrowy na obiad, i nakarmić przy okazji koty" - dodał.
"Czy wierzę, że Ziemia wygląda jak Frisbee. Dokładnie tak. Czy wiem to na pewno? Nie, dlatego chce polecieć w kosmos" - dodał 62-latek.
http://nt.interia.pl/news-amatorski-lot-ktory-ma-udowodnic-ze-ziemia-jest-plaska,nId,2562790

Amatorski lot, który ma udowodnić, że Ziemia jest płaska.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocławski ?Chrząszcz? jedzie do USA. Stoczy walkę w Dolinie Krzemowej
2018-03-28.
miv, tm
?Chrząszcz? to autonomiczny robot, który potrafi omijać przeszkody i samodzielnie znaleźć drogę do celu. Skonstruowali go studenci z Politechniki Wrocławskiej. Pod koniec kwietnia robot wystartuje w międzynarodowych zawodach w Dolinie Krzemowej.

 
Robot powstał na międzynarodowe zawody RoboGames, które pod koniec kwietnia odbędą się pod San Francisco w Dolinie Krzemowej. Mateusz Michalak, prezes Koła Naukowego Robotyków "KoNaR" na Politechnice Wrocławskiej wyjaśnia, że ?Chrząszcz? ma przede wszystkim przemieszczać się w plenerze.

? Jego innowacyjność polega na tym, że on musi się sam odnaleźć w tej przestrzeni. Wykryć na przykład, że idzie człowiek, że ma przeszkodę, kałużę i ominąć to, albo w jakiś inny sposób zareagować i dotrzeć do wyznaczonego celu ? wyjaśnił Michalak. Ważący 6 kg robot został zbudowany na platformie zdalnie sterowanego samochodu, w którym studenci całkowicie zmodyfikowali elektronikę.

Robot na początku był sterowany pilotem, obecnie jest wyposażony przez nas w superkomputer, a także trzy płytki, których jesteśmy autorami ? wyjaśnił prezes KoNaR-u. Jedna z zaprojektowanych przez studentów płytek steruje zasilaniem, ponieważ pojazd ma różne źródła i poziomy napięć, kolejna odbiera sygnały z komputera i steruje silnikami. Trzecia jest płytką typowo czujnikową, obsługującą przede wszystkim czujnik AHRS, czyli połączenie żyroskopu, akcelerometru i magnetometru.

Każde koło pojazdu ma niezależne zawieszenie i napęd. Na platformie studenci zamontowali także m.in. odbiornik GPS oraz lidar, czyli urządzenie przypominające radar, ale wykorzystujące światło zamiast mikrofal.

Robot odbiera sygnał GPS, więc ma pozycję, gdzie się znajduje. Ma na sobie lidar, który wykrywa przeszkody w jego bliższym otoczeniu. I na podstawie tych danych, a także zadanej pozycji, planuje sobie trasę i wybiera najkrótszą ścieżkę, żeby dojechać do zadanego punktu, z ominięciem przeszkód, które wykrywa na bieżąco ? opisał Michalak.

Robot będzie miał też specjalną obudowę, która ma go chronić przed opadami i uszkodzeniami mechanicznymi. Zmodyfikowane baterie wystarczają na niemal dwie godziny jazdy, co daje zasięg nawet kilkudziesięciu kilometrów.
Projekt konkursowy Koła Naukowego
 
? Konkurencja, w której wystartujemy, nazywa się Robomagellan. Polega ona na tym, że dostajemy koordynaty GPS, w których znajduje się pachołek drogowy. Robot, omijając różne przeszkody, np. drzewa czy wysokie krawężniki, ma dojechać do pachołka i go dotknąć ? wyjaśnił współtwórca robota Łukasz Chojnacki.

Jednym z nowatorskich elementów jest zastosowanie kamery stereowizyjnej, dzięki której robot wykrywa, gdzie aktualnie znajduje się miejsce, do którego docelowo ma dojechać. ? Zastosowaliśmy w tym przypadku algorytmy sztucznej inteligencji, maszynowego uczenia i za pomocą tych algorytmów robot jest w stanie wykryć pachołek, wskazać, pod jakim kątem od niego się znajduje i dzięki temu do niego dojechać ? dodał Chojnacki. Wskazał, że taką technologię można zastosować w różnych pojazdach autonomicznych i wyraził nadzieję, że w przyszłości taki pojazd będzie jeździł po Wrocławiu.
źródło: PAP, pwr.edu.pl
https://www.tvp.info/36573734/wroclawski-chrzaszcz-jedzie-do-usa-stoczy-walke-w-dolinie-krzemowej

Wrocławski Chrząszcz jedzie do USA. Stoczy walkę w Dolinie Krzemowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazda-sprinterka w Małym Obłoku Magellana
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2018
Astronomowie odkryli rzadką ?uciekającą? gwiazdę mknącą przez swoją galaktykę macierzystą z prędkością ponad 480 000 kilometrów na godzinę. Owa gwiazda (oznaczona J01020100-7122208) znajduje się w Małym Obłoku Magellana ? galaktycznej sąsiadce Drogi Mlecznej i najprawdopodobniej kiedyś była składnikiem układu podwójnego. Gdy towarzysząca jej gwiazda eksplodowała jako supernowa, potężna energia eksplozji wyrzuciła J01020100-7122208 w przestrzeń kosmiczną z ogromną prędkością. To pierwszy jak dotąd odkryty uciekający żółty superolbrzym i jednocześnie druga uciekająca gwiazda odkryta w innej galaktyce.
Po dziesięciu milionach lat przemierzenia przestrzeni gwiazda wyewoluowała do stadium żółtego superolbrzyma, którego obserwujemy obecnie. W ym czasie gwiazda przemieściła się o 1,6 stopnia na naszym niebie czyli jakieś trzy średnice Księżyca w pełni. Gwiazda będzie kontynuowała swoją podróż, aż do momentu kiedy sama eksploduje jako supernowa w ciągu najbliższych trzech milionów lat. Kiedy do tego dojdzie, w gwieździe powstaną ciężkie pierwiastki, z których z czasem będą mogły powstać nowe gwiazdy czy nawet planety gdzieś przy zewnętrznej krawędzi Małego Obłoku Magellana.
Gwiazda została odkryta i zbadana przez międzynarodową grupę astronomów kierowaną przez Kathryn Neugent, badaczkę z Obserwatorium Lowell i doktorantkę na Uniwersytecie w Seattle. W skład zespołu wchodzili także Phil Massy i Brian Skiff z Lowell, Nidia Morrell z Las Campanas w Cile oraz teoretyk Cyril Georgy z Uniwersytetu w Genewie. Wyniki badań zostały właśnie zaakceptowane o publikacji w periodyku Astronomical Journal. Odkrycia dokonano za pomocą 4-metrowego teleskopu Blanco (NOAO) oraz 6.5-metrowego teleskopu Magellan w Chile. Badania finansowane były przez National Science Foundation.
Gwiazda Polarna (Polaris) to żółty superolbrzym, tak samo jak Canopus, jedna z najjaśniejszych gwiazd widocznych z południowej półkuli. Żółte superolbrzymy to obiekty bardzo rzadkie, ponieważ stadium żółtego superolbrzyma trwa stosunkowo krótko. Masywne gwiazdy mogą świecić przez 10 milionów lat, ale w ciągu tego życia etap żółtego superolbrzyma trwa jedynie od 10 do 100 tysięcy lat. Po tym czasie, żółty superolbrzym rozszerza się przechodząc w stadium czerwonego superolbrzyma, takiego jak Betelgeza, który poprzedza spektakularną eksplozją supernowej.
Źródło: Obserwatorium Lowell
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/28/gwiazda-sprinterka-w-malym-obloku-magellana/

Gwiazda-sprinterka w Małym Obłoku Magellana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)