Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wodny świat w wieloplanetarnym układzie HD 106315
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2018
Zespół astronomów z 11 krajów, kierowany przez badaczy z Instituto de Astrofisica e Ciencias do Espaco (IA) precyzyjnie określił masę dwóch małych egzoplanet krążących wokół gwiazdy zmiennej HD 106315.
Owe dwie planety już wcześniej odkrył satelita Kepler wykorzystując do tego metodę tranzytów, dzięki czemu badacze mogli określić średnice obu planet. HD 106315b okrąża swoją wiazdę w 9.5 dnia i ma średnicę 2,44 większy od promienia Ziemi, a planeta HD 106315c okrąża gwiazdę w około 21 dni i charakteryzuje się średnicą 4,35 średnicy Ziemi.
Jednak aby scharakteryzować planety (np. aby określić czy planeta jest gazowa czy skalista lub czy ma atmosferę), badacze  muszą także znać ich masy, mierząc prędkości radialne. Znając masę oraz rozmiary planety badacze są w stanie określić jej gęstość.
Susana Barros (IA oraz Uniwersytet w Porto), pierwsza autorka artykułu tłumaczy jakiego rodzaju problemy dotyczą tej gwiazdy: ?Zmienność HD 106315 uważana była za źródło zbyt dużej ilości szumu, aby obserwacje prędkości radialnych miały sens, a tym samym nie potrafiliśmy zmierzyć masy obu planet?.
Wykorzystując dane z dużych programów obserwacyjnych prowadzonych za pomocą spektrografu HARPS (ESO), zespół z IA oszacował masę mniejszej planety ? HD 106315b na 12,6 masy Ziemi, a gęstość na 4,7 g/cm3. Większa planeta ? HD 106315c posiada masę 15,2 masy Ziemi i gęstość 1,01 g/cm3. Powyższe wartości wskazują, że planeta c posiada gęstą otoczkę wodorowo-helową, natomiast szczegółowe analizy planety b przy wykorzystaniu modeli budowy planet, wskazują, że 50 procent masy stanowi materia skalista, a 9-50 procent to woda, czyli jest to planeta wodna.
Nuno Santos, lider zespołu IA podsumowuje: ?Dzięki intensywnej strategii obserwacyjnej i wyrafinowanej metodzie analizy danych opracowanej przez nasz zespół, udało nam się ustalić masy oby planet oraz skład chemiczny planety b?.
Susana Barros zauważa, że ?ten konkretny układ planetarny charakteryzuje różnorodność składu chemicznego planet, a dzięki temu, że krążą one wokół jasnej gwiazdy, możliwe będzie badanie ich atmosfer. Za pomocą obecnych instrumentów możemy prowadzić obserwacje planety c, ale do zbadania planety b musimy poczekać na Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST), którego start zaplanowano na 2019 rok?. (Aktualnie start przesunięto na maj 2020 roku ? przyp. red.)
Badanie atmosfer za pomocą nadchodzących obserwatoriów takich jak JWST czy ELT pomoże naukowcom lepiej poznać skład chemiczny HD 106315b ? planety która znajduje się dokładnie pomiędzy planetami skalistymi a gazowymi.
Źródło: Universidade do Porto
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/28/wodny-swiat-w-wieloplanetarnym-ukladzie-hd-106315/

Wodny świat w wieloplanetarnym układzie HD 106315.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble odkrywa pierwszą galaktykę w lokalnym Wszechświecie bez ciemnej materii
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 28/03/2018
Międzynarodowy zespół badaczy korzystających z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a i kilku innych obserwatoriów, po raz pierwszy w historii odkrył galaktykę w naszym kosmicznym sąsiedztwie, w której nie ma większości ? a być może w ogóle ? ciemnej materii. Odkrycie galaktyki NGC 1052-DF2 stanowi wyzwanie dla obecnie przyjętych teorii formowania galaktyk i dostarcza nowych informacji o naturze ciemnej materii. Wyniki badań opublikowano właśnie w periodyku Nature.
Astronomowie korzystający z Hubble?a i kilku obserwatoriów naziemnych odkryli unikatowy obiekt astronomiczny: galaktykę, która wydaje się nie zawierać żadnej ciemnej materii. Hubble pomógł badaczom dokładnie ustalić odległość do NGC 1052-DF2 ? galaktyka oddalona jest od nas o 65 milionów lat świetlnych. Ponadto naukowcy za pomocą Hubble?a określili jej rozmiary i jasność. W oparciu o te dane badacze odkryli, że NGC 1052-DF2 jest większa od Drogi Mlecznej, ale zawiera 250 razy mniej gwiazd, przez co klasyfikuje się jako ultra-rozmytą galaktykę.
?Przez godzinę po prostu wpatrywałem się w to zdjęcie? mówi główny badacz projektu Pieter van Dokkum z Uniwersytetu Yale wspominając pierwsze minuty ze zdjęciem NGC 1052-DF2 wykonanym za pomocą Hubble?a. ?Ten obiekt jest zdumiewający: gigantyczna plama, ale tak rzadka, że można przez nią dostrzec znajdujące się za nią galaktyki ? to dosłownie przezroczysta galaktyka?.
Dalsze pomiary dynamicznych właściwości dziesięciu gromad kulistych krążących wokół tej galaktyki pozwoliły badaczom ocenić niezależną wartość masy galaktyki. Jej masa porównywalna jest z masą gwiazd w galaktyce, a to z kolei prowadzi do wniosku, że NGC 1052-DF2 zawiera co najmniej 400 razy mniej ciemnej materii niż astronomowie przewidują dla galaktyki o tej masie. Być może ciemnej materii nie ma wcale w tej konkretnej galaktyce. Takiego odkrycia nie przewidują obecne teorie opisujące rozkład ciemnej materii i jej wpływ na formowanie galaktyk.
?Powszechnie uważa się, że ciemna materia stanowią integralną część wszystkich galaktyk ? swoisty klej, który spaja je razem i rusztowanie, na którym się one rozrastają? tłumaczy współautorka opracowania Allison Merritt z Uniwersytetu Yale oraz Instytutu Maxa Plancka w Niemczech. Van Dokkum dodaje: ?Ta niewidzialna, tajemnicza substancja jest zdecydowanie najbardziej dominującym elementem każdej galaktyki. Odkrycie galaktyki bez żadnej ciemnej materii jest czymś zupełnie nieoczekiwanym: to spore wyzwanie dla naszej wiedzy o powstawaniu galaktyk?.
Choć to sprzeczne z intuicją to istnienie galaktyki bez ciemnej materii przeczy teoriom, które starają się wyjaśnić Wszechświat bez ciemnej materii: odkrycie NGC 1052-DF2 dowodzi, że ciemną materię można oddzielić od galaktyk. To możliwe tylko w sytuacji, w której ciemna materia wiąże się z materią barionową tylko przez grawitację.
W międzyczasie, badacze mają już pewne pomysły na to jak wytłumaczyć brak ciemnej materii w NGC 1052-DF2. Czy kataklizmiczne zdarzenie, takie jak narodziny dużej ilości masywnych gwiazd, mogło wymieść z galaktyki cały gaz  i ciemną materię? Czy też wzrost pobliskiej masywnej galaktyki NGC 1052 miliardy lat temu odgrywa jakąś rolę w braku ciemnej materii w NGC 1052-DF2?
Te pomysły jednak  nie tłumaczą w jaki sposób powstała ta galaktyka. Aby się tego dowiedzieć, badacze już teraz poszukują kolejnych galaktyk z niedoborem ciemnej materii w kolejnych zdjęciach z Hubble?a przedstawiających 23 inne ultra-rozmyte galaktyki ? trzy z nich wydają się podobne do NGC 1052-DF2.
Źródło: Hubble center
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/28/hubble-odkrywa-pierwsza-galaktyke-w-lokalnym-wszechswiecie-bez-ciemnej-materii/

Hubble odkrywa pierwszą galaktykę w lokalnym Wszechświecie bez ciemnej materii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relativity otrzymała 35 milionów USD inwestycji
2018-03-28. Michał Moroz
Startup założony przez byłych inżynierów SpaceX oraz Blue Origin otrzymał drugą transze inwestycji w wysokości 35 milionów USD.
Relativity została założona w 2015 roku przez inżynierów Tima Ellisa (Blue Origin) oraz Jordana Noone (SpaceX). Głównym celem nowej spółki było stworzenie rakiet nośnych zbudowanych przy pomocy druku 3d. Pierwsze pół miliona inwestycji otrzymali po przekonaniu amerykańskiego multimiliardera Marka Cubana, właściciela Dallas Mavericks.
W 2018 w drugiej rundzie Relativity otrzymał 35 milionów USD od Playground Global, Social Capital, Y Combinator Continuity Fund oraz ponownie od Marka Cubana. Spółka obecnie testuje w centrum NASA Stennis silnik Aeon 1, który ma zasilać rakietę Terran 1. Pierwszy lot konstrukcji zdolnej do wyniesienia 1250 kg na wysokość 185 km ma odbyć się pod koniec 2020 roku. Rakiety Terran 1 oferowane są po 10 mln USD.
Relativity obiecuje wydruk rakiety w czasie krótszym od 60 dni od złożenia zamówienia. Wydruk będzie realizowany przy pomocy Gwiezdnych Wrót ? drukarki Stargate, największej drukarki metalowej na świecie.
Spółka ma również podpisaną umowę z centrum Stennis na 20 lat użytkowania przestrzeni do testów rakietowych. Do regularnych lotów operacyjnych Relativity będzie potrzebowała jeszcze około 1 miliarda dolarów w zamówieniach.
(SN)
http://kosmonauta.net/2018/03/relativity-otrzymala-35-milionow-usd-inwestycji/

Relativity otrzymała 35 milionów USD inwestycji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neil deGrasse Tyson nie wierzy, że ludzie zamieszkają na Marsie
2018-03-28. Filip Geekowski
Neil deGrasse Tyson jest jednym z najbardziej znanych w Ameryce fizyków i popularyzatorów wiedzy o kosmosie. Niedawno odniósł się do planów kolonizacji Marsa, które snuje kilka firma działających w prywatnym przemyśle kosmicznym.
Tyson uważa, że planeta ta "jest całkowicie niegościnna dla ludzi i innych form życia ziemskiego", więc stworzenie tam cywilizacji od podstaw nie ma sensu, a nawet będzie niemożliwe. To wszystko przez panujące tam wysokie promieniowanie i niskie temperatury. "Ludzie przeważnie nie lubią żyć w miejscach, które są aż tak niegościnne do życia. Antarktyda jest cieplejsza od jakiegokolwiek miejsca na Marsie, a nie widać kolejek chętnych, którzy chcieliby tam zamieszkać".
Naukowiec twierdzi, że będą odbywać się regularne załogowe misje na Czerwoną Planetę, ale będą to krótkie wizyty, bez osiedlania się na dłużej i prób kolonizacji. "Jestem sceptyczny, że znajdzie się tłum ludzi, którzy będą chcieli polecieć na Marsa i zechcieć tam zostać". Amerykański Fizyk jest pewien, że piękne wizje przedstawiane przez np. Elona Muska i SpaceX to czysta fikcja.
Mars ma szczątkową atmosferę, więc panują na nim niskie temperatury, mała grawitacja i wysokie promieniowanie. To sprawia, że jest to niezwykle niegościnne miejsce dla wszelakich form życia. Tyson uważa, że jeśli chcielibyśmy tam zamieszkać, to musielibyśmy liczyć się z nierozstawaniem się ze specjalnym skafandrem przez cały pobyt, a także zbudować całą infrastrukturę podtrzymania życia, aby warunki były zbliżone do ziemskich.
Taki plan może się zrealizować, ale za kilkaset lat, a nie tak jak mówi Musk, za kilka dekad. Fizyk jednocześnie zaproponował miliarderom "racjonalną ocenę" naszych zdolności do osiedlenia się na Marsie i bardziej krytyczne podejście wobec snucia wizji wedle "głęboko urojeniowych przesłanek".
Przecież na samej Ziemi ludzkość od zarania dziejów nie potrafi poradzić sobie z największymi problemami takimi jak choroby, głód, wojny i zlikwidowanie ubóstwa, a tak ochoczo wybiera się na inną planetę i chce ją przemienić w drugą Ziemię. To się nie uda. Na pewno nie tak szybko, jak wieszczą przedsiębiorcy.
Źródło: GeekWeek.pl/Futurism / Fot. NASA/SpaceX
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32549/neil-degrasse-tyson-nie-wierzy-ze-ludzie-zamieszkaja-na-marsie

Neil deGrasse Tyson nie wierzy, że ludzie zamieszkają na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NOAA z większym budżetem na 2018
2018-03-29. Krzysztof Kanawka
Agencja NOAA także otrzyma zwiększone finansowanie na prace w tym roku fiskalnym.
W marcu zeszłego roku informowaliśmy, że administracja Białego Domu planuje zredukować budżet amerykańskiej agencji National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) na rok fiskalny 2018. W szczególności dział danych satelitarnych NOAA miał mieć drastycznie przycięty budżet. Ten dział zajmuje się m.in. analizą danych satelitarnych pod kątem zmian klimatycznych, do czego obecny prezydent USA jest negatywnie nastawiony. Warto też dodać, że NOAA współpracuje blisko z NASA, szczególnie przy projektach satelitarnych, a obie agencje wspólnie użytkują satelity obserwacji Ziemi.
Na przełomie 2017 i 2018 roku nie udało się uchwalić na czas budżetu federalnego USA, w tym agencji takich jak NASA czy NOAA. Dwa razy doszło do zatrzymania prac amerykańskiej administracji (?government shutdown?). Kolejny termin do uchwalenia budżetu federalnego USA upływał 23 marca. Na szczęście polityczny impas się zakończył. Udało się jednak osiągnąć porozumienie oraz przydzielić budżet na rok fiskalny 2018, czyli do końca września 2018. Agencja NASA otrzymała w tym budżecie o 1,6 miliarda dolarów więcej.
NOAA na ten rok fiskalny ma otrzymać pełne finansowanie dla projektów satelitarnych Geostationary Operational Environmental Satellite R (GOES-R) oraz Joint Polar Satellite System (JPSS). Łączna wartość tych dwóch programów to prawie 1,3 mld USD. NOAA uważa, że wyższe nakłady pozwolą m.in. na utrzymanie planowanych dat startów satelitów JPSS-3 (2026) i JPSS-4 (2031). Kontrakt na satelitę JPSS-2 został podpisany w marcu 2017 roku ? wyniesienie zaplanowano na 2021 rok. Utrzymanie dat startów redukuje ryzyko braku dostępu do danych satelitarnych w przypadku wcześniejszego zakończenia pracy przez poprzedniego satelitę.
Warto podkreślić, że Biały Dom nadal uważa, że budżet NOAA powinien zostać zredukowany. Na rok fiskalny 2019 proponowane są duże cięcia. Dział danych satelitarnych ma otrzymać nakłady o 22% niższe, zaś dział badań oceanów i atmosfery aż o 37%. W najbliższych miesiącach będzie trwać dyskusja o budżetach na przyszły rok. Normalnie ta dyskusja powinna się zakończyć przed końcem września, co jednak wydaje się być dość mało prawdopodobne w obecnym klimacie politycznym w USA.
(SN)
http://kosmonauta.net/2018/03/noaa-z-wiekszym-budzetem-na-2018/

NOAA z większym budżetem na 2018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie spotkanie z zorzą polarną.
Zobacz nagranie z "lotu świateł"

2018-03-29
Zorzę polarną oglądamy zwykle na zdjęciach zrobionych z poziomu ziemi. Tym razem mamy okazję zobaczyć ją z lotu ptaka, a dokładniej z pokładu samolotu pasażerskiego. Ten widok zapiera dech w piersi.
Malowniczą zorzę polarną uchwycił na nagraniu Brad Phipps. Film powstał na początku marca.
Lot czarterowy, nazwany "lotem świateł", zabiera pasażerów z nowozelandzkiego miasta Christchurch w stronę Antarktyki, bieguna południowego i z powrotem. Podczas takiego rejsu można podziwiać taniec wielobarwnych świateł zorzy polarnej.
Zdaniem Phippsa najlepsze miejsce, żeby zobaczyć zorzę jest pośrodku oceanu, z dala od lądu.
Jest to wskazówką także dla nas. Jeśli znajdziemy ciemne miejsca oddalone od źródeł sztucznego światła, szanse na zobaczenie zorzy polarnej wzrosną. Okresem, kiedy na nowozelandzkim niebie najczęściej pojawiają się te barwne światła jest zima, czyli - w tamtym rejonie - czas od kwietnia do września. Zdarza się jednak, że pojawiają się później.
Jak powstaje zorza?
Na Ziemi zorze występują na wysokich szerokościach geograficznych, głównie za kołami podbiegunowymi. Powstają w wyniku rozbłysków słonecznych, podczas których duże ilości naładowanych cząstek są wyrzucane ze Słońca i mkną przez Układ Słoneczny, czasem wpadając na naszą planetę.
Aurora Australis może być dla niektórych osób nieco mniej znana niż pojawiająca się na półkuli północnej - Aurora Borealis.
W Nowej Zelandii można zobaczyć aktywność zorzy polarnej w postaci zielonego i różowego odcienia na horyzoncie, a nawet tańczącego zielonego welonu rozświetlającego niebo.
- Ziemia ma naturalnego obrońcę w postaci magnetosfery. Ona wyłapuje cząstki, sprawiając, że poruszają się wzdłuż linii naszego pola magnetycznego. Pole magnetyczne dotyka naszej planety tylko w dwóch miejscach - na biegunach, zupełnie jak w magnesie. Cząstki - poruszając się po liniach pola magnetycznego - dochodzą do ziemskiej atmosfery właśnie w okolicach podbiegunowych. Tam, uderzając w naszą atmosferę, pobudzają do świecenia cząstki gazu - wyjaśniał Karol Wójcicki, popularyzator astronomii.
W marcu zorzę polarną udało się zauważyć także w Polsce. Zdjęcia tego świetlnego spektaklu otrzymaliśmy od Mateusza Matusiaka:
Źródło: CNN, TVN Meteo
Autor: anw/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/bliskie-spotkanie-z-zorza-polarna-zobacz-nagranie-z-lotu-swiatel,256312,1,0.html

Zobacz nagranie z lotu świateł.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapierający dech spektakl nad Tatrami ze Słońcem w roli głównej
Słońce widzimy każdego dnia, o ile nie chowa się za chmurami, więc nie wywołuje u nas euforii. Jednak Słońce, które ujrzeli turyści ze szczytu Kasprowego Wierchu, dosłownie zapierało dech. Nie było takie, jak zwykle.
19 marca nad Tatrami miał miejsce niecodzienny spektakl. Za sprawą pełnego pokrycia nieba chmurami pierzasto-warstwowymi Cirrostratus, promienie słoneczne zaczęły się załamywać na tworzących te chmury sześciokątnych kryształkach lodowych.
W efekcie wokół Słońca pojawił się barwny pierścień, nazywany halo słoneczne. Utrzymywał się on nieustannie przez kilkadziesiąt minut, aż warstwa chmur Cirrostratus odsunęła się, pozostawiając pogodne niebo.
Pamiętajmy, aby obserwując ten fenomen optyczny, zawsze zachować szczególną ostrożność. Nigdy nie wolno patrzeć bezpośrednio na Słońce bez odpowiedniego zabezpieczenia oczu, ponieważ możemy poważnie uszkodzić sobie wzrok lub nawet go trwale utracić.
Dlatego, jeśli podziwiacie halo, najlepiej stańcie tak, aby jakiś przedmiot przysłonił słoneczną tarczę. Wówczas barwny pierścień wokół Słońca ujawni nam się w pełne okazałości, bez zagrożenia dla naszych oczu.
Nasz czytelnik Kamil, który jest autorem powyższych zdjęć, przysłonił Słońce tabliczkami z opisem szlaków turystycznych. Z kolei na filmie wykonanym w przyspieszeniu (timelapse) możecie zobaczyć halo słoneczne nad Doliną Cichą Liptowską wypełnioną "morzem chmur", przelewających się przez grań Tatr na stronę Doliny Goryczkowej i Gąsienicowej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Facebook.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-03-27/zapierajacy-dech-spektakl-nad-tatrami-ze-sloncem-w-roli-glownej/

Zapierający dech spektakl nad Tatrami ze Słońcem w roli głównej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym właściwie jest plazma?

2018-03-29

Kryje w sobie moc wszechświata: Wielkiego Wybuchu, Słońca, Księżyca i gwiazd. Od niej zależy także los Ziemi. Plazma to koncentrat potężnej energii - czy będziemy kiedyś w stanie ją ujarzmić?


Pierwszego lutego 2003 roku na wysokości 63 kilometrów na niebie nad Teksasem rozegrała się jedna z największych tragedii w dziejach podróży kosmicznych. W trakcie podejścia do lądowania wahadłowiec Columbia eksplodował w powietrzu.Ponad 12 000 fragmentów promu kosmicznego rozsianych zostało na powierzchni kilku stanów. Załoga nie miała żadnej szansy na przeżycie. Co wywołało katastrofę? Według oficjalnej dokumentacji wypadku był to uszkodzony fragment poszycia termicznego lewego skrzydła statku o długości zaledwie 25 centymetrów. Zniszczenia spowodowała jednak... plazma, czyli zjonizowane powietrze, które zaczęło wdzierać się do wnętrza Columbii, gdy weszła ona w atmosferę z prędkością ok. 20 tys. km/h. Ten strumień rozpalonego gazu zniszczył czujniki, przepalił instalację, doprowadził do oderwania się fragmentu skrzydła i w efekcie - rozpadnięcia się całego promu.
Czym jest ów zagadkowy "czwarty stan skupienia materii"? W jakich warunkach powstaje? I czy możliwe jest, aby wytworzył się przy zetknięciu krawędzi skrzydeł wahadłowca z rozrzedzonym w górnych warstwach atmosfery powietrzem?
Zamiast Wielkiego Wybuchu była plazma?
Na pytanie o to, jakie formy może przyjmować materia, jeszcze do niedawna odpowiedź znał każdy uczeń: "stałą, płynną i gazową". Gdybyśmy jednak zapytali o to astrofizyków, odpowiedzieliby najprawdopodobniej:- Materia jest plazmą - a wszystko inne jest nieistotne. Faktycznie: 99 procent całej znanej nam materii wszechświata stanowi plazma. To, co nas otacza na Ziemi, w skali kosmosu jest swego rodzaju egzotyką.

Na początku była plazma. To prowokacyjne przekonanie amerykańskiego eksperta w dziedzinie plazmy Erica Lernera: - Nie było Wielkiego Wybuchu. Wszechświat nie powstał z niczego, lecz istniał zawsze - w postaci plazmy. Czym ona właściwie jest? Tworzy się, gdy bardzo mocno podgrzeje się gaz. W wyniku tego następuje jego jonizacja: staje się on przewodnikiem elektrycznym i zaczyna świecić.Tak pojawia się sprawiające wrażenie pozaziemskiego światło plazmowe. Wspaniałe zdjęcia mgławic gwiezdnych wykonane przez teleskop Hubble?a przedstawiają w rzeczywistości burze plazmowe, które towarzyszą narodzinom oraz śmierci gwiazd i są generowane przez potężne strumienie energii. Plazma ma w kosmosie fundamentalne znaczenie.- Organizuje galaktyki, zaopatruje gwiazdy w energię, rodzi planety i wpływa na pogodę oraz organizmy na Ziemi - mówią kontrowersyjni fizycy David Talbott i Wallace Thornhill.
Kosmos w telewizorze
A jak zamknąć ten ogień w telewizorze? Przecież nic we wszechświecie nie może być gorętsze od plazmy. Aby można ją było wykorzystać w codziennym życiu, należy ją wyprodukować pod niskim ciśnieniem. Wtedy jonizowana jest tylko pewna część atomów gazu. Uwalniają one wówczas stosunkowo mało energii w postaci ciepła. Pozostała część gazu pozostaje zimna.Ostatecznie maksymalne temperatury wynoszą w tym wypadku 50 stopni Celsjusza. Ekrany plazmowe składają się z setek tysięcy małych komórek. Każda z nich zawiera mieszaninę gazów szlachetnych: argonu i ksenonu. Jeśli zostanie ona poddana działaniu prądu, gaz zaczyna wysyłać światło ultrafioletowe.

Fizyka plazmy jest rewolucyjnym obszarem nauki. W firmie badawczej Lawrenceville Plasma Physics, założonej przez już wspomnianego amerykańskiego fizyka Erica Lernera,w eksperymentalnym reaktorze fuzji jądrowej (Dense Plasma Focus) poprzez elektromagnetyczne zagęszczanie plazmy wygenerowano prąd z wodoru i boru. Procedura otrzymała już amerykański patent. Ponieważ w przypadku fuzji tych dwóch pierwiastków praktycznie nie występuje promieniowanie radioaktywne,a jako produkt końcowy powstaje hel, Lerner uważa, że elektrownie plazmowe są nowym i niemal niewyczerpanym źródłem energii - a można je zainstalować nawet w garażu.To prawdziwa energetyczna rewolucja,zważywszy, że naukowcy imitują w ten sposób procesy zachodzące we wnętrzu Słońca!

Nieśmiercionośna plazma
Jedna z tajnych amerykańskich baz w północnej Syrii na terenach opanowanych przez siły kurdyjskie.W zapadającym zmroku do punktu kontrolnego zbliża się wyglądający na miejscowego cywil. Nagle rozlega się rozrywający uszy pisk,a przed potencjalnym zamachowcem jakby znikąd pojawia się kurtyna ze świecących kul gazu. Jeśli spróbowałby podnieść rękę, aby ją rozsunąć, w ciągu milisekund padłby ogłuszony na ziemię.

Co się kryje za tymi "czarami"? To plazmowa tarcza akustyczna (Plasma Acoustic Shield System, PASS).- PASS działa z wykorzystaniem lasera, który ekstremalnie nagrzewa powietrze i generuje plazmę. Do tego dochodzi fala uderzeniowa,poruszająca się z ponaddźwiękową prędkością, która tworzy jasny błyski ogłuszający hałas - mówi Keith Braun z Wydziału Zaawansowanych Systemów Broni Energetycznej amerykańskiej armii. Fazę testów PASS ma dawno za sobą, a jego producent, firma Stellar Photonics, zdążyła przedstawić wersję przystosowaną do używania w samochodach terenowych Humvee - ma ona większy zasięg i moc.
Od dawna placówki badawcze potęg militarnych pracują nad skonstruowaniem plazmowej "nieśmiercionośnej broni". Instytut Matematyki Stosowanej im. Kiełdysza w Moskwie twierdzi,że już zaprojektował 100-kilogramowy generator plazmy, za pomocą którego można uczynić każdy samolot niewidocznym nawet dla nowoczesnych radarów. Stany Zjednoczone natomiast testują LIPE (Laser-InducedPlasma Effect), czyli urządzenie do rozpędzania demonstrantów. Strzela ono błękitnymi kulami plazmy i wytwarza ogłuszający hałas na poziomie 130 decybeli.
Świecące Kule
Jest jeszcze sprawa występujących na całym świecie dziwnych zjawisk świetlnych, poprzedzających silne trzęsienia ziemi. Istnieją"eksperci", którzy twierdzą, że mieniące się na biało lub żółto kule to sztucznie wygenerowana plazma, powstała w wyniku działania promieniowania pochodzącego z tajnej amerykańskiej placówki badawczej HAARP na Alasce.W rzeczywistości jednak wytłumaczenie takich scen jest naturalne. Gdy we wnętrzu Ziemi gigantyczne rzeki magmy powodują zderzenia płyt tektonicznych i napięcia w skałach tworzących płaszcz planety, strumienie energii jonizują tlen i przenikają w postaci plazmy na powierzchnię, rozładowując się w atmosferze. To sprawia, że powietrze zaczyna się żarzyć.

Podobnie tłumaczy się powstawanie innego fenomenu atmosferycznego, czyli osiągających wielkość od kilku centymetrów do półtora metra piorunów kulistych. Wyniki badań laboratoryjnych sugerują, że są to chmury plazmy tworzące się z wody, krzemu i zjonizowanego powietrza po uderzeniu "normalnego"pioruna. Potwierdziło to nagranie wideo wykonane w roku 2014 przez chińskich naukowców, którym udało się uchwycić kamerą trwające ok. sekundy niezwykłe zjawisko powstałe po pojawieniu się błyskawicy. Analiza spektralna nagrania wykazała w świecącej kuli obecność krzemu, żelaza i wapnia.

W międzyczasie nauka poznała różne zdarzenia z udziałem plazmy w zewnętrznych warstwach atmosfery.Zarejestrowane po raz pierwszy w roku 1989 zjawisko zwane czerwonym sprite?em (duchem) jest jednym z nich. To tworzące się na wysokości od 70 do 90 km nad powierzchnią ziemi świetlne widowisko jest efektem jonizacji i powstawania plazmy. Z czwartym stanem skupienia materii związany jest też inny spektakl, który rozgrywa się nad naszymi głowami: zorza polarna. Świecenie przybierającej różne kolory oraz kształty aurora borealis jest wywołane przez jonizację atomów tlenu i azotu w wyniku zderzeń z szybkimi elektronami wnikającymi do atmosfery, określanymi jako tzw. wiatr słoneczny. Powstaje w ten sposób rozgrzany, świecący gaz - a więc plazma. To niezwykłe zjawisko świetlne można zaobserwować niekiedy także nad północnymi obszarami Polski. Ostatni raz zorzaza świeciła nad naszym krajem we wrześniu zeszłego roku.
Artykuł pochodzi ze Świata Wiedzy 3/2018. Sprawdź, co można przeczytać w nowym numerze

Świat Wiedzy

http://nt.interia.pl/news-czym-wlasciwie-jest-plazma,nId,2563295

Czym właściwie jest plazma.jpg

Czym właściwie jest plazma2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poniedziałek start kosmicznej misji z polskim udziałem
2018-03-29
Na pokładzie rakiety Falcon-9, startującej w poniedziałek 2 kwietnia z przylądka Canaveral, znajdzie się instrument naukowy, nad którym pracowali m.in. Polacy. Posłuży on do obserwacji zagadkowych zjawisk w wysokich warstwach atmosfery.
Celem eksperymentu naukowego ASIM (ang. The Atmosphere-Space Interactions Monitor) jest badanie tajemniczych zjawisk i wyładowań, do których dochodzi w wysokich warstwach ziemskiej atmosfery.
Instrument ten ma wystartować w poniedziałek 2 kwietnia o godzinie 16.30 czasu miejscowego (22.30 w Polsce) z przylądka Canaveral na Florydzie. Na ziemską orbitę wyniesie go zbudowana przez firmę SpaceX rakieta nośna Falcon-9. Nad instrumentem pracowali m.in. specjaliści Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk i polskiej firmy Creotech Instruments S.A.
Jak informuje Creotech Instruments w przesłanym PAP komunikacie prasowym, po odłączeniu się od rakiety Falkon-9 statek Dragon dostarczy materiały i sprzęt - w tym aparaturę ASIM - do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, po czym powróci na Ziemię. Aparatura umieszczona zostanie w europejskim module stacji o nazwie Columbus.
"ASIM badać będzie relacje między tajemniczymi zjawiskami zachodzącymi w czasie silnych burz w stratosferze i mezosferze, na wysokości kilkudziesięciu tysięcy metrów nad powierzchnią Ziemi" ? tłumaczy cytowany w komunikacie Jacek Kosiec z Creotech Instruments. Jako że zjawiska te zachodzą w czasie burz, kiedy niebo zasnuwają chmury, nie da się ich obserwować z powierzchni Ziemi. "Wiele wskazuje jednak na to, że mają wpływ na pogodę na Ziemi, a ich zbadanie pozwoli na tworzenie doskonalszych modeli klimatycznych naszej planety" - dodaje Kosiec.
Na aparaturę ASIM składają się dwa instrumenty pomiarowe, które mają ze sobą współdziałać. Pierwszy z nich (MMIA ? Modular Multi-Imaging Assembly, czyli zestaw kamer optycznych) będzie wykrywać i obserwować zjawiska zwane chwilowymi zdarzeniami świetlnymi (Transient Luminous Events - TLE).
Rozkład geograficzny tych zjawisk pokrywa się z występowaniem innych tajemniczych efektów, mianowicie krótkich (nanosekundowych) błysków promieniowania gamma (TGF-Terrestial Gamma Flashes). Drugi z przyrządów ASIM ? MXGS ma za zadanie zbierać dane na temat tych niewidocznych dla ludzkiego oka rozbłysków promieniowania. Dzięki pozyskiwanym przez kosmiczne obserwatorium danym naukowcy na Ziemi będą w stanie badać zależności między widowiskowymi zjawiskami świetlnymi, a niewidocznymi dla oka rozbłyskami promieniowania gamma.
Jak tłumaczy cytowany w komunikacie prof. Jan Błęcki z Centrum Badań Kosmicznych PAN, choć TLE mają charakter lokalny, ogromna energia wyzwalająca się w tych zjawiskach wywiera wpływ na jonosferę. "Wpływa to na systemy telekomunikacyjne i dokładność systemów nawigacji satelitarnej. Dlatego zrozumienie tych zjawisk ma znaczenie także praktyczne" - mówi ekspert.
Projekt został zrealizowany przez konsorcjum ASIM na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Na czele konsorcjum stanęła duńska spółka Terma ? główny wykonawca techniczny. Realizacja projektu kosztowała niemal 40 mln euro, zajęła w sumie 10 lat, a w pracach brało udział 100 specjalistów z Danii, Norwegii, Hiszpanii, Włoch, Holandii, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Polski.
W skład konsorcjum weszli również: Instytut DTU Space z Kopenhagi (w roli lidera naukowego) oraz Uniwersytet w Bergen, Uniwersytet w Walencji, OHB Italia oraz Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. W CBK PAN powstał projekt i pierwsze modele systemu zasilania i dystrybucji energii dla detektora promieniowania gamma MXGS (Modular X - and Gamma-ray Sensor) instrumentu ASIM.
Firma Creotech Instruments S.A., jako podwykonawca Centrum Badań Kosmicznych, odpowiadała za montaż finalnych modeli (kwalifikacyjnego i lotnego) polskiego urządzenia, na które składało się ponad 30 bloków elektroniki spełniającej wyśrubowane kosmiczne wymagania.
"Projekt ASIM to historycznie pierwsze kosmiczne zlecenie dla naszej firmy" - mówi Jacek Kosiec. "Gdyby nie zaufanie, jakim obdarzyło nas w 2012 roku Centrum Badań Kosmicznych, które postanowiło powierzyć bardzo młodej i nieopierzonej firmie z Piaseczna produkcję finalnego systemu zasilania dla instrumentu MXGS w misji ASIM, Creotech dziś z pewnością nie byłby w miejscu, w którym jest. To pokazuje jak istotna w wysokotechnologicznych branżach jest stymulacja innowacyjnych przedsiębiorstw na początku ich ścieżki rozwoju" - zwraca uwagę.
PAP - Nauka w Polsce
kflo/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C28912%2Cw-poniedzialek-start-kosmicznej-misji-z-polskim-udzialem.html

 

W poniedziałek start kosmicznej misji z polskim udziałem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyka bez ciemnej materii?
2018-03-29. Autor: Agnieszka Nowak
Astronomowie wykorzystujący dane z Obserwatoriów Gemini oraz Kecka natknęli się na galaktykę, która wydaje się prawie nie mieć ciemnej materii. Ponieważ Wszechświat jest zdominowany przez ciemną materię, która jest podstawą budowy galaktyk, ?... to jest zmiana zasad gry? ? mówi główny badacz Pieter van Dokkum z Yale University.
Galaktyki i ciemna materia idą w parze, zazwyczaj nie znajdziemy jednego bez obecności drugiego. Kiedy więc naukowcy odkryli galaktykę (NGC1052-DF2), która jest prawie całkowicie pozbawiona tego budulca, byli zszokowani.

?Znalezienie galaktyki bez ciemnej materii jest niespodziewane, ponieważ ta niewidzialna, tajemnicza substancja jest najbardziej dominującym aspektem każdej galaktyki. Przez dziesięciolecia myśleliśmy, że galaktyki rozpoczynają swoje życie jako bąble ciemnej materii. Potem dzieje się cała reszta: gaz opada na halo ciemnej materii, gaz zmienia się w gwiazdy, które powoli się budują, później kończąc jako galaktyka, taka jak na przykład Droga Mleczna. NGC1052-DF2 rzuca wyzwanie standardowym wyobrażeniom o tym, co myśleliśmy na temat sposobu formowania się galaktyk? ? mówi Pieter van Dokkum.

Biorąc pod uwagę jej duże rozmiary oraz słaby wygląd, astronomowie klasyfikują NGC1052-DF2 jako bardzo rozproszoną galaktykę, stosunkowo nowy typ, który po raz pierwszy odkryto w 2015 r. Bardzo rozproszone galaktyki są zaskakująco powszechne. Jednak żadna inna galaktyka tego typu, którą dotąd odkryto, nie była tak uboga w ciemną materię.

Aby spojrzeć jeszcze głębiej na tę unikalną galaktykę, astronomowie wykorzystali spektrograf Gemini Multi Object Spectrograph (GMOS), by uchwycić szczegółowe obrazy NGC1052-DF2, ocenić jej strukturę i potwierdzić, że nie ma ona oznak interakcji z innymi galaktykami.

Bez obrazów z Gemini analizujących morfologię galaktyki, brakowałoby astronomom kontekstu dla pozostałych danych. Także potwierdzenie przez Gemini, że galaktyka nie wchodzi w interakcje z innymi, pomoże im odpowiedzieć na pytania dotyczące warunków, jakie towarzyszyły jej narodzinom.

Van Dokkum i jego zespół po raz pierwszy zaobserwowali NGC1052-DF2 za pomocą Dragonfly Telephoto Array, teleskopu znajdującego się w Nowym Meksyku, który skonstruowali, by znaleźć te upiorne galaktyki. Wygląd NGC1052-DF2 na zdjęciach uzyskanych z Dragonfly Telephoto Array wyraźnie różnił się od tego na zdjęciach z Sloan Digital Sky Survey (SDSS). Obrazy z Dragonfly przedstawiają blady obiekt podobny do kropelki, podczas gdy dane z SDSS pokazują zbiór stosunkowo jasnych punktowych źródeł.

W celu dalszej oceny tej niespójności, oprócz danych z Gemini, zespół przeanalizował światło z kilku jasnych źródeł w NGC1052-DF2, wykorzystując spektrograf teleskopu Keck Deep Imaging Multi-Object Spectrograph (DEIMOS) oraz spektrografu Low-Resolution Imaging Spectrometer (LRIS), identyfikując 10 gromad kulistych. Gromady te są dużymi, zwartymi grupami gwiazd, które krążą wokół jądra galaktycznego.

Dane spektralne uzyskane z teleskopów Kecka ujawniły, że gromady kuliste poruszały się znacznie wolniej, niż się tego spodziewano. Im wolniej poruszają się obiekty w układzie, tym mniejsza jest jego masa. Obliczenia zespołu pokazują, że cała masa w galaktyce może być przypisana masie gwiazd, co oznacza, że NGC1052-DF2 prawie nie ma ciemnej materii.

Wyniki zespołu wskazują, że ciemną materię można oddzielić od galaktyk. ?Odkrycie to pokazuje, że ciemna materia jest realna ? istnieje odrębnie, niezależne od innych składników galaktyk? ? powiedział van Dokkum.

Gromady kuliste w NGC1052-DF2 oraz jej nietypowa struktura wprawiły astronomów w zakłopotanie, kiedy przyszło określić warunki, w jakich powstała galaktyka.

Jednak naukowcy mają pewne pomysły. NGC1052-DF2 znajduje się w odległości 65 milionów lat świetlnych stąd w gromadzie galaktyk zdominowanej przez olbrzymią galaktykę eliptyczną NGC 1052. Formowanie się galaktyk jest burzliwe i gwałtowne, a van Dokkum sugeruje, że wzrost raczkującej masywnej galaktyki miliardy lat temu być może odegrał rolę w deficycie ciemnej materii w NGC1052-DF2.

Inny pomysł jest taki, że kataklizmiczne wydarzenie w dziwacznej galaktyce, takie jak narodziny niezliczonych masywnych gwiazd, wyrzuciło cały gaz i materię, powstrzymując formowanie się gwiazd.

Możliwości te są jednak spekulacyjne i nie wyjaśniają wszystkich cech obserwowanej galaktyki.

Zespół kontynuuje polowanie na więcej galaktyk z niedoborem ciemnej materii, analizując uzyskane przez Hubble?a obrazy 23 innych rozproszonych galaktyk. Trzy z nich wydają się mieć cechy zbieżne z NGC1052-DF2, które van Dokkum planuje śledzić przez kolejne miesiące w Obserwatorium Kecka.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Obserwatorium Gemini

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/03/galaktyka-bez-ciemnej-materii_29.html

Galaktyka bez ciemnej materii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie poza Ziemią: brak tektoniki płyt to niekoniecznie problem
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 29/03/2018
Naukowcy poszukujący życia na odległych planetach planują poszukiwanie życia także na planetach niepodobnych do Ziemi, opierając się na odkryciach w Układzie Słonecznym, które zmieniają naszą wiedzę o ekosferach wokół gwiazd, o tektonice płyt i wielu innych aspektach planetologii.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w tym tygodniu, Adrian Lenardic, geofizyk z Uniwersytetu Rice wraz z kilkunastoma innymi autorami przedstawili ścieżkę poszukiwania potencjalnych oznak życia wokół innych gwiazd i określania prawdopodobieństwa z jakim owe sygnały mogłyby pochodzić od obcego życia. Artykuł pt. Exoplanet Biosignatures: Future Directions dostępny jest online i wkrótce zostanie opublikowany w periodyku Astrobiology.
?Dotychczas uważano, że życie może istnieć jedynie w wąskie sferze wokół gwiazdy, ponieważ do powstania życia niezbędna jest obecność wody w stanie ciekłym? mówi Lenardic, profesor nauk planetarnych. ?Potem wysłaliśmy w przestrzeń kosmiczną sondę Voyager, która przelatując wokół księżyców Jowisza odkryła oznaki oceanów pod ich powierzchniami. Jakoś pomijaliśmy niektóre źródła energii ? oddziaływania pływowe spowodowane przez intensywne przyciąganie grawitacyjne Jowisza?.
?To odkrycie otworzyło przed nami kolejną przestrzeń w układzie słonecznym, w której może istnieć życie i wydaje mi się, że to co przedstawimy w kolejnych artykułach to fakt, że ekosfera się rozszerza, a m musimy rozszerzyć naszą wiedzę o warunkach niezbędnych do powstania życia. Tak więc gdy poszukujemy życia wokół innych gwiazd, powinniśmy także rozszerzać nasze strategie poszukiwania, w przeciwnym razie możemy coś przeoczyć?.
Astronomowie jak dotąd skatalogowali ponad 3700 egzoplanet krążących wokół odległych gwiazd. Lustro Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, którego start planuje się na 2020 rok, będzie w stanie badać atmosfery planet skalistych krążących wokół odległych gwiazd, a astronomowie już teraz projektują przyszłe misje i instrumenty, które będą poszukiwały określonych atmosferycznych sygnatur wskazujących na obecność życia na tych planetach.
?Naszym celem było dokładne określenie problemu, przed którym stoimy? powiedział Lenardic o najnowszym artykule o biosygnaturach, który jest efektem warsztatów, w których wzięli udział specjaliści z różnych dziedzin. ?Uczestnicy warsztatów chcieli stworzyć sposób ustalania prawdopodobieństwa istnienia życia na podstawie danego zestawu obserwacji odległej planety?.
Według Lenardica poszukiwanie życia pozaziemskiego to sport zespołowy, a w każdym zespole potrzebni są biolodzy, astronomowie, planetolodzy i wielu innych, którzy będą w stanie współpracować w grupach takich jak chociażby projekt Nexus for Exoplanet System Science (NExSS).
Sam Lenardic analizuje w jaki sposób wewnętrzna energia planet i związana z nimi aktywność wulkaniczna-tektoniczna wpływa na klimat i zdolność utrzymania życia na powierzchni takich planet.
?Gdy uczę planetologii, zawsze zadaje moim studentom pytanie o to czym jest życie. Proszę o podanie definicji życia. Okazuje się, że to bardzo trudne pytanie? mówi Lenardic.
?Jedno w czym się zgadzamy to to, że życie potrzebuje energii? dodaje. ?Przez długi czas za źródło energii uważaliśmy Słońce, ale dopiero teraz doceniamy znaczenie energii generowanej we wnętrzach planet w procesie rozpadu radioaktywnych pierwiastków. Księżyce Jowisza nauczyły nas także doceniać znaczenie oddziaływań pływowych i faktycznie zaczynamy znajdować egzoplanety, których orbity wskazują na znaczące oddziaływania pływowe?.
Lenardic dodaje, że tektonika płyt, tak samo jak wąska ekosfera, jest kolejnym od dawna przyjmowanym kryterium podczas poszukiwania życia na innych planetach, które obecnie nie jest już takie silne.
Tektonika płyt to wielkoskalowe procesy rządzące ruchami skorupy ziemskiej.
?To szczególny, powierzchniowy przejaw wewnętrznej energii planety, ale nie jest to jedyny możliwy przejaw aktywności wulkanicznej i tektonicznej na powierzchni planety?.
Na Ziemi tektonika płyt odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu klimatu, ale twierdzenie, że tektonika płyt jest niezbędna do powstania życia podważane jest przez coraz bardziej zaawansowane modele klimatu. W styczniowym artykule opublikowanym w Journal of Geophysical Research Lenardic wraz ze współpracownikami opisał w jaki sposób woda może utrzymywać się w stanie ciekłym na planetach bez tektoniki płyt.
?Jestem optymistą. Znajdujemy się w takim punkcie historii, w którym możemy po raz pierwszy posiadać obserwacje innych planet, które można wykorzystać do przetestowania wielu teorii dotyczących życia pozaziemskiego.  Łatwo być ziemiocentrycznym i twierdzić, że życie potrzebuje do rozwoju planety takiej jak nasza. Ale to co widzimy w układzie słonecznym zdaje się poddawać taką postawę w wątpliwość.  Jedno czego nauczyliśmy się z badań naszego układu planetarnego jest to, że zawsze musimy być gotowi na niespodziankę. Teraz, gdy zaczynamy badać globy krążące wokół innych gwiazd, musimy zacząć rozszerzać paletę wykorzystywanych przez nas strategii poszukiwania życia?.
Źródło: Rice University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/29/zycie-poza-ziemia-brak-tektoniki-plyt-to-niekoniecznie-problem/

Życie poza Ziemią brak tektoniki płyt to niekoniecznie problem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Kosmiczny Teleskop Webba rozpocznie obserwacje?
2018-03-29. Laura Meissner
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znajduje się obecnie w końcowym etapie łączenia wszystkich jego elementów i poddawany jest testom, na które zostanie poświęcone więcej czasu, aby zapewnić prawidłowy przebieg misji. Po przeprowadzeniu niezależnej kontroli i oceny zadań, które muszą jeszcze zostać wykonane do momentu wyniesienia obserwatorium na orbitę, przeniesiono jego wylot z 2019 roku na maj 2020 roku.
Robert Lightfoot, administrator NASA, wyjaśnia, że teleskop Webba jest ich najważniejszym projektem i jest to również największe takie mię?zynarodowe kosmiczne przedsięwzięcie w historii Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu naukowcy skupiają się na dokładnym sprawdzeniu wszystkich części i usunięciu pojawiających się usterek.
Testy elementów teleskopu oraz statku kosmicznego pokazały, że te dwie części spełniają osobno wszystkie swoje zadania prawidłowo. Sprawdzenie i poprawienie ich współdziałania wymaga jednak więcej czasu. Przeprowadzone mają zostać również próby w siedzibie korporacji Northrop Grumman Aerospace Systems w Redondo Beach w stanie Kalifornia.
NASA zamierza utworzyć również Niezależną Komisję Rewizyjną (ang. Independent Review Board), na której czele stanie Thomas Young. Będzie ona uzupełniać obecnie działającą komisję rewizyjną, aby usprawnić proces integracji składowych Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba oraz fazę testową misji. Agencja nawiąże współpracę z ESA w celu ustalenia nowego terminu wylotu rakiety Ariane 5, która na swoim pokładzie zabierze teleskop. Wtedy możliwe będzie również obliczenie całkowitego kosztu projektu, który może przekroczyć pierwotnie oszacowane 8 miliardów dolarów.
Jest to przełomowy rok, gdyż 6,5-metrowy teleskop i narzędzia naukowe połączone zostaną z elementem statku kosmicznego i powstanie gotowe obserwatorium. Składa się ono z osłony słonecznej wielkości kortu tenisowego, awioniki (systemów sterowania, urządzeń nawigacyjnych, ?) systemu zasilania raz paneli słonecznych.
Po pozytywnie zakończonym teście  przeprowadzonym w 2017 roku w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona, teleskop został przetransportowany  do siedziby Northrop Grumman, gdzie po raz pierwszy znalazły się razem obie części obserwatorium.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba będzie pierwszym obserwatorium prowadzącym na orbicie badania w podczerwieni oraz największym takim przyrządem naukowym w historii, jako następca Teleskopu Hubble?a. Pomoże naukowcom rozwiązać zagadki naszego Układu Słonecznego, spojrzeć na odległe gwiazdy oraz ich otoczenie i lepiej poznać strukturę wszechświata.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/29/kiedy-kosmiczny-teleskop-webba-rozpocznie-obserwacje/

 

Kiedy Kosmiczny Teleskop Webba rozpocznie obserwacje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny chcą zbudować rakietę o wielkości Saturna V
Wysłane przez grabianski w 2018-03-29
Bliska przyszłość chińskiego programu kosmicznego wygląda bardzo ciekawie. Nowa seria rakiet, własna stacja kosmiczna, program bezzałogowej eksploracji Księżyca to najważniejsze punkty rozwoju ostatnich lat. Teraz kraj wybiega dalej w przyszłość, planując budowę rakiety, która rozmiarami przypomina Saturna V i której zadaniem będzie transport chińskich kosmonautów na powierzchnię Księżyca.
Chiny wprowadziły nową generację rakiet serii Długi Marsz. Chociaż największa z nich Długi Marsz 5 okazała się być problemowa, to już wiemy, że jesienią wróci do regularnych lotów. Chiny rozwijają swój własny program księżycowy Change, chcą wylądować po raz pierwszy w historii łazikiem po niewidocznej stronie Księżyca. W wysokim stadium zaawansowania jest też program załogowy, cały świat oczekuje obecnie spadku na Ziemię szczątków testowej stacji kosmicznej Tiangong-1, do której podróżowali w ostatnich latach astronauci. W najbliższych latach na niskiej orbicie powstanie stała załogowa stacja badawcza Chin.
Zobacz też: Czy Chiny staną się naukową potęgą w kosmosie?
Chiny czynią już pierwsze kroki w budowie superciężkiego systemu rakietowego. Rakieta nieoficjalnie nazywana Długi Marsz 9 ma docelowo realizować załogowy program eksploracji Księżyca. Jeszcze w tym roku planowane są pierwsze testy prototypowej wersji silnika dolnego stopnia projektowanej rakiety.
Potężniejsza od Saturna V

Długi Marsz 9 ma być 3-stopniową rakietą, która będzie w stanie wynieść 140 ton na niską orbitę okołoziemską i 50 ton w stronę Księżyca. Silniki opracowywane na potrzeby dolnego stopnia mają wypalać mieszankę kerozyny i ciekłego tlenu, a każdy mieć ciąg odpowiadający ciężarowi 480 t. Ciąg nowego silnika ma być 4 razy większy od obecnie największego chińskiego silnika rakietowego YF-100.
Prototyp silnika, jaki chcą zbudować w tym roku Chińczycy będzie prawdopodobnie jego zminiaturyzowaną wersją i tylko demonstratorem technologicznym. Obecnie Chiny nie dysponują nawet stanowiskami, które umożliwiłyby testowanie tak dużego sprzętu. Co ciekawe, turbopompa, która odpowiada w silniku rakietowym za pompowanie paliwa do komory spalania, została już zbudowana i jest gotowa do testów.
Trwają również prace rozwojowe dla silników drugiego i trzeciego stopnia. Będą one najprawdopodobniej używać mieszanki ciekłego wodoru i tlenu. Drugi stopień ma osiągać ciąg 200 ton, a ostatni 25 ton. Cała rakieta będzie miała średnicę około 10 m. Według informacji prasowych pierwsze elementy strukturalne rakiety zostały już zbudowane.
W ubiegłym roku Chiny pochwaliły się koncepcją budowy rakiety Długi Marsz 9. Zakładając ich aktualność, to dolny stopień byłby wyposażony w cztery dwukomorowe silniki, a na bokach członu przymocowane byłyby cztery rakiety pomocnicze, po dwa te same silniki w każdej z nich. Przy zakładanym ciągu dla nowego silnika, łączna nośność dolnego stopnia wyniosłaby ogromne 5760 ton. Nawet jeśliby założyć wykorzystanie tylko dwóch rakiet pomocniczych to rakieta nadal osiągałaby niesamowity ciąg 3840 ton.
Zgodnie z informacjami otrzymanymi od wysokich urzędników, ambicją Chin jest uzyskanie dla tej rakiety ciągu około 4000 ton co wskazywałoby raczej na drugą koncepcję układu silników w dolnym stopniu. Całość ma ważyć 2800 ton podczas startu.
Nie trzeba tak daleko wybiegać w przyszłość, by ekscytować się poczynaniami Chin. Chiny planują w tym roku przeprowadzić 35 startów rakiet orbitalnych. W drugiej połowie tego roku w stronę Księżyca powinna polecieć sonda Change 4. Powoli chińskie starty powinny coraz częściej wykorzystywać wprowadzone rakiety nowej generacji serii Długi Marsz. Do 2022 roku Państwo Środka chce też ukończyć budowę okołoziemskiej stacji Tiangong-2.
Wiele wskazuje na to, że lata 30. tego wieku będą obfitować w kolejną rywalizację kosmiczną i być może doczekamy się wtedy nie tylko amerykańskiej flagi na powierzchni naszego naturalnego satelity.
(Aviation Week/Universe Today)
Więcej informacji:
?    podsumowanie chińskich planów budowy superciężkiej rakiety Długi Marsz 9
?    plany budowy rakiety Długi Marsz 9 i podsumowanie chińskiego programu kosmicznego
 
Na zdjęciu: Największa obecnie chińska rakieta Długi Marsz 5, transportowana na stanowisko startowe. Źródło: ????.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-chca-zbudowac-rakiete-wielkosci-saturna-v-4242.html

Chiny chcą zbudować rakietę o wielkości Saturna V.jpg

Chiny chcą zbudować rakietę o wielkości Saturna V.2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indyjska GSLV wynosi na orbitę rządowego satelitę telekomunikacyjnego GSAT-6A
Wysłane przez grabianski w 2018-03-29
Indie w swoim drugim rakietowym starcie w tym roku wysłały na orbitę rządowego satelitę telekomunikacyjnego GSAT-6A. Rakieta GSLV Mk.II w ciągu 18 minut dostarczyła ponad dwutonowy ładunek na docelową orbitę transferową do pozycji geostacjonarnej.
Rakieta wystartowała z kosmodromu Satish Dhawan o 13:26 czasu polskiego. Wykorzystana w locie rakieta GSLV Mk.II leciała po raz szósty. Ten sam system rakietowy ma wynieść w październiku ambitną misję księżycową Chandrayaan-2.
O ładunku

GSAT-6A to zaawansowany satelita telekomunikacyjny pasma S, przeznaczony do użytku przez rząd i wojsko Indii. Satelita bazuje na platformie I-2K i waży 2140 kg. Statek trafi na orbitę geostacjonarną, na pozycję 83 E. Satelita został wyposażony w pięć transponderów CxS (pobieranie danych na Ziemię w paśmie C i wysyłanie danych do satelity w paśmie S przez stację naziemną) i pięć transponderów SxC (pobieranie danych na Ziemię w paśmie S i wysyłanie przez terminale mobilne w paśmie C).
GSAT-6A to praktycznie kopia satelity GSAT-6, wysłanej w 2012 roku. Jest to pierwszy indyjski satelita, który został wyposażony w składaną, 6-metrową antenę do komunikacji w paśmie S.
Podsumowanie

Był to drugi udany start indyjski w tym roku. Pierwszy odbył się 12 stycznia, wtedy na orbitę za pomocą rakiety PSLV trafił satelita obserwacyjny Cartosat 2F z całą serią mniejszych ładunków.
Następny w planach jest kwietniowy lot regionalnego satelity nawigacyjnego IRNSS 1I.
Źródło: ISRO/SF101
Więcej informacji:
?    informacja prasowa Indyjskiej Agencji Kosmicznej ISRO o udanym starcie
?    relacja portalu Spaceflight101.com ze startu GSLV z satelitą GSAT-6A
?    techniczny opis satelity GSAT-6A

Na zdjęciu: Rakieta GSLV Mk.II transportowana do stanowiska nr 2 w Sathish Dhawan z satelitą telekomunikacyjnym GSAT-6A. Źródło: ISRO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/indyjska-gslv-wynosi-na-orbite-rzadowego-satelite-telekomunikacyjnego-gsat-6a-4244.html

 

Indyjska GSLV wynosi na orbitę rządowego satelitę telekomunikacyjnego GSAT-6A.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbadają zagadkowe zjawiska w atmosferze. Przy aparaturze pracowali Polacy
2018-03-29
Na pokładzie rakiety Falcon-9, mającej wystartować w poniedziałek 2 kwietnia z przylądka Canaveral, znajdzie się aparatura naukowa, nad którą pracowali między innymi Polacy. Posłuży ona do obserwacji mało dotąd zbadanych zjawisk w wysokich warstwach atmosfery.
Celem eksperymentu naukowego ASIM (The Atmosphere-Space Interactions Monitor - monitor interakcji atmosfera-przestrzeń kosmiczna) jest badanie zjawisk i wyładowań, do których dochodzi w wysokich warstwach ziemskiej atmosfery.

Aparatura, która ma to umożliwić, znajdzie się na pokładzie zbudowanej przez firmę SpaceX rakiety nośnej Falcon-9. Jej start zaplanowano na 2 kwietnia na godzinę 16.30 czasu miejscowego (22.30 w Polsce) z przylądka Canaveral na Florydzie. Nad instrumentami pracowali m.in. specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk oraz polskiej firmy Creotech Instruments S.A.
Zbada zjawiska w stratosferze
Po odłączeniu się od rakiety, statek Dragon dostarczy materiały i sprzęt - w tym aparaturę ASIM - do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, po czym powróci na Ziemię. Aparatura umieszczona zostanie w europejskim module stacji o nazwie Columbus.
"ASIM badać będzie relacje między zjawiskami zachodzącymi w czasie silnych burz w stratosferze i mezosferze, na wysokości kilkudziesięciu tysięcy metrów nad powierzchnią Ziemi" ? tłumaczył w komunikacie Jacek Kosiec z Creotech Instruments. Jako że zjawiska te zachodzą w czasie burz, kiedy niebo zasnuwają chmury, nie da się ich obserwować z powierzchni Ziemi. "Wiele wskazuje jednak na to, że mają wpływ na pogodę na Ziemi, a ich zbadanie pozwoli na tworzenie doskonalszych modeli klimatycznych naszej planety" - dodał.
Polecą dwa instrumenty pomiarowe
Na aparaturę ASIM składają się dwa instrumenty pomiarowe, które mają ze sobą współdziałać. Pierwszy z nich (MMIA ? Modular Multi-Imaging Assembly, czyli zestaw kamer optycznych) będzie wykrywać i obserwować zjawiska zwane chwilowymi zdarzeniami świetlnymi (Transient Luminous Events - TLE).
Rozkład geograficzny tych zjawisk pokrywa się z występowaniem innych mało zbadanych efektów, mianowicie krótkich (nanosekundowych) błysków promieniowania gamma (TGF - Terrestial Gamma Flashes). Drugi z przyrządów ASIM - MXGS (Modular X- and Gamma-Ray Sensor) - ma za zadanie zbierać dane na temat tych niewidocznych dla ludzkiego oka rozbłysków.
Jak tłumaczył prof. Jan Błęcki z Centrum Badań Kosmicznych PAN, choć badane zdarzenia świetlne mają charakter lokalny, ogromna energia wyzwalająca się w tych zjawiskach wywiera wpływ na jonosferę, czyli zjonizowaną warstwę atmosfery powyżej 50?60 km nad powierzchnią Ziemi. "Wpływa to na systemy telekomunikacyjne i dokładność systemów nawigacji satelitarnej. Dlatego zrozumienie tych zjawisk ma znaczenie także praktyczne" - zaznaczył ekspert, cytowany w komunikacie.
10 lat, 40 milionów euro, 100 ekspertów
Projekt został zrealizowany przez konsorcjum ASIM na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Na czele konsorcjum stanęła duńska spółka Terma ? główny wykonawca techniczny. Realizacja projektu kosztowała niemal 40 mln euro, zajęła 10 lat, a w pracach brało udział 100 specjalistów z Danii, Norwegii, Hiszpanii, Włoch, Holandii, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Polski.

W skład konsorcjum weszły również: Instytut DTU Space z Kopenhagi (w roli lidera naukowego) oraz Uniwersytet w Bergen, Uniwersytet w Walencji, OHB Italia oraz Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. W CBK PAN powstał projekt i pierwsze modele systemu zasilania i dystrybucji energii dla MXGS  - detektora promieniowania, zastosowanego w aparaturze ASIM.
Źródło: PAP
Autor: rzw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/zbadaja-zagadkowe-zjawiska-w-atmosferze-przy-aparaturze-pracowali-polacy,256371,1,0.html

Zbadają zagadkowe zjawiska w atmosferze. Przy aparaturze pracowali Polacy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec satelity Humanity Star
Wysłane przez kuligowska w 2018-03-29
"Gwiazda Ludzkości" (ang. Humanity Star) wystrzelona w kosmos w styczniu przez nowozelandzką firmę Rocket Lab zakończyła swój orbitalny żywot wcześniej niż planowano - po zaledwie kilku tygodniach krążenia wokół kuli ziemskiej. 23 marca ta pusta sfera geodezyjna uległa całkowitemu spaleniu w atmosferze. Satelita miał początkowo pozostać na orbicie aż do października, okrążając Ziemię co 90 minut i świecić na niebie niczym kosmiczna latarnia.
Humanity Star została zaprojektowana tak, by błyskać światłem Słońca odbijanym okresowo od jej 76 odblaskowych paneli. To na krótką chwilę czyniło z niej najjaśniejszy punkt światła na nocnym niebie - ku uciesze ludzi, ale i po to, by zwracali oni większą uwagę na niebo i wszystko to, co z nim związane. Niektórzy astronomowie wyrazili jednak zaniepokojenie związane z tym, że tak skonstruowany satelita przyczynia się przede wszystkim do dodatkowego zanieczyszczenia światłem nieba - w tym także danych naukowych związanych z niezbyt jasnymi lub ledwo widocznymi obiektami kosmicznymi.
Skąd jednak tak szybka deorbitacja tego sztucznego satelity? Okazuje się, że odpowiada za to jego budowa. Był on pusty w środku, a więc dość lekki. Niska masa w porównaniu ze stosunkowo dużą powierzchnią sprawiała, że "Gwiazda" narażona była na większy opór niż przewidywano, szczególnie gdy znalazła się na dość niskiej już orbicie okołoziemskiej. Warto dodać, że jej początkowa orbita została celowo zaprojektowana tak, by satelita zaczął zbliżać się do Ziemi zaledwie po paru miesiącach lotu, ale z powodu silniejszego niż oczekiwano oporu znacznie szybciej weszła w atmosferę, po czym uległa zniszczeniu.
Na stronie internetowej projektu Humanity Star prezes i założyciel Rocket Lab, Peter Beck, ogłosił, że cała ta misja była wprawdzie krótką chwilą w historii ludzkości, jednak miała ona przede wszystkim otworzyć nowe pole do dyskusju i zainspirować inne kosmiczne pomysły na całym świecie.
Tak czy inaczej, "Gwiazda Ludzkości" to już przeszłość. Nie zobaczymy jej - możemy wciąż jednak obserwować ponad naszymi głowami liczne inne satelity, a przede wszystkim Międzynarodową Stację Kosmiczną, na której pokładzie znajduje się obecnie aż sześć osób i która okrąża Ziemię co 90 minut. Jej aktualne i najbliższe przeloty można śledzić m. in. na stronie Heavens Above lub  Spot The Station NASA.
Czytaj więcej:
?    Strona projektu
?    Cały artykuł
?    Więcej na temat Humanity Star
?    Widoczność jasnych sztucznych satelitów Ziemi
 

Źródło: Astronomy.com, Humanity Star
Obrazek: nad rankiem 23 marca 2018 roku satelita Humanity Star spłonął niczym meteor na ziemskim niebie.
Źródło: pxhere
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/koniec-satelity-humanity-star-4243.html

Koniec satelity Humanity Star.jpg

Koniec satelity Humanity Star2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwikłano jedną z zagadek wszechświata. Chodzi o tajemnicze eksplozje
2018-03-29. miv, AK
Teleskop Keplera rozwikłał jedną z zagadek wszechświata. Astronomowie od dziesięciu lat zastanawiali się nad fenomenem gwiazd FELT (Fast-Evolving Luminous Transient). Tajemnicę stanowił bardzo krótki czas rozbłysku gwiazdy. Dzięki teleskopowi, który zarejestrował liczne FELT, zjawisko to nie stanowi już zagadki, a same FELT wydają się typem supernowej.
Na podstawie danych dostarczonych przez teleskop naukowcy doszli do wniosku, że do rozbłysku gwiazdy dochodzi, gdy zapada się ona w sobie i wybucha jako supernowa. Od typowej supernowej różni ją fakt, że gwiazda otoczona jest jedną lub więcej warstwami gazu i pyłu. Gdy energia kinetyczna z wybuchu dociera do tych warstw, jest ona natychmiast zamieniana na energię świetlną. Taki rozbłysk trwa jedynie kilka dni, jest więc 10-krotnie krótszy niż widoczny rozbłysk supernowej.
Zanim otrzymano dane z teleskopu Keplera dotyczące FELT, naukowcy dysponowali informacjami o niewielu tego typu wydarzeniach. Trudno je było wyjaśnić, gdyż czas trwania i jasność nie pasowały do modeli opisujących supernowe. Dopiero teleskop Keplera zebrał wystarczającą ilość danych. Teleskop zbiera bowiem informacje do 30 minut, tymczasem większość teleskopów robi to raz na kilka dni. Dzięki wielokrotnym, ciągłym pomiarom dokonywanym przez teleskop Keplera udało się zdobyć znacznie więcej informacji na temat pojedynczych FELT.
źródło: kopalniawiedzy.pl
https://www.tvp.info/36589537/rozwiklano-jedna-z-zagadek-wszechswiata-chodzi-o-tajemnicze-eksplozje

Rozwikłano jedną z zagadek wszechświata. Chodzi o tajemnicze eksplozje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs - Do wygrania książki Do zobaczenia w kosmosie z bonusem!
2018-03-30. Piotr.
Wraz z GW Foksal organizujemy konkurs, w którym do wygrania będą 3 egzemplarze premierowej książki "Do zobaczenia w kosmosie", a do każdej z nich dołączony zostanie bonus w postaci chwalonej przez odbiorców książki "Miłość która przełamała świat". Recenzję tej pierwszej - intrygującej i pobudzającej wyobraźnię przygody Alexa, który podobnie jak my wszyscy interesuje się astronomią możecie przeczytać na łamach naszego portalu.
Tymczasem, aby wziąć udział w konkursie wystarczy, że udostępnicie publicznie nasz konkursowy post na swoich facebookowych tablicach i napiszecie w komentarzu pod wspomnianym postem - kiedy rozpoczęliście swoją przygodę z astronomią. Spośród biorących udział w konkursie rozlosujemy trzy zestawy wyżej wymienionych książek (udział w losowaniu bierze tylko jeden komentarz). Na Wasze zgłoszenia czekamy do 6 kwietnia 2018 r. do godziny 23:59. Powodzenia!
Astronomia24 - facebook.com

Do zobaczenia w kosmosie - Pełna Recenzja


Do zobaczenia w kosmosie (opis):

Historia 11-letniego Alexa będącego dumnym właścicielem Carla Sagana ? najmądrzejszego szczeniaka na świecie. Ojciec Alexa od dawna nie żyje, starszy brat mieszka daleko, a matka ma zazwyczaj ?ciche dni? i sama wymaga opieki. Młody chłopiec interesuje się astronomią ? na swoim ?złotym iPodzie? nagrywa subiektywną, żywiołową relację z życia na Ziemi, którą pewnego dnia planuje wysłać w kosmos, najlepiej w samodzielnie skonstruowanej rakiecie. Alex w pogoni za marzeniami wyjeżdża na festiwal skupiający podobnych mu miłośników rakiet i astronomii. Ponosi wprawdzie nie jedną porażkę, ale poznaje za to ludzi, z którymi rusza w dalsza drogę, w poszukiwaniu śladów własnego ojca i nie tylko?

Miłość, która przełamała świat (opis):
Zaryzykować przyszłość, zanurkować w nieznane i zdobyć wymarzoną miłość.
Natalie spędza lato w swoim rodzinnym miasteczku w Kentucky. To ostatnie tak leniwe wakacje przed rozpoczęciem studiów. Dzień za dniem toczy się bez żadnych ciekawych wydarzeń, dopóki dziewczyna nie zacznie obserwować dziwnych rzeczy. Zielone drzwi do jej pokoju nagle stają się czerwone, znika ogród, który rozciągał się obok przedszkola. W miejscu miasteczka znikąd pojawiają się wzgórza. Natalie czuje, że dzieje się coś niepokojącego. Wtedy odwiedzą ją sympatyczna, ale tajemnicza postać, która ostrzega: "masz tylko trzy miesiące, aby go uratować". Następnej nocy Natalie spotyka na boisku szkolnym pięknego chłopca imieniem Beau, a czas i przestrzeń przestają dla niej istnieć. Istnieją tylko Natalie i Beau?

Przepiękna opowieść o słodko-gorzkim końcu dzieciństwa, gdy marzymy nie tylko o naszej przyszłości, lecz także o tysiącach dróg, którymi nie odważyliśmy się podążyć.

Oprawa: miękka
Wydanie: pierwsze
ISBN: 978-83-280-2606-3
Tytuł: oryginalny: See you in the cosmos
Liczba stron: 286
Format: 140x200mm
Cena katalogowa: 34,99 zł
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Gdzie kupić?: gwfoksal.pl
Autor: Piotr Petryla, astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=765

 

Konkurs - Do wygrania książki Do zobaczenia w kosmosie z bonusem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stephen Hawking spocznie w opactwie Westminsterskim
Prochy Stephena Hawkinga zostaną złożone w opactwie Westminsterskim w Londynie. Zmarły w wieku 76 lat wybitny astrofizyk i kosmolog spocznie obok Isaaka Newtona i Charlesa Darwina. Choć był agnostykiem, a jednocześnie od 30 lat członkiem Papieskiej Akademii Nauk, jego grób będzie się znajdował w tej anglikańskiej świątyni, w której pochowanych jest wielu brytyjskich monarchów.
Prywatny pogrzeb Hawkinga odbędzie się 31 marca w kościele uniwersytetu w Cambridge, gdzie wykładał od 50 lat. Tak zdecydowały jego dzieci. Następnie w tamtejszym Trinity College oddadzą mu hołd przyjaciele i koledzy z uczelni.
Pod koniec roku zaś jego prochy zostaną złożone w opactwie Westminsterskim podczas specjalnej ceremonii żałobnej. Jej data nie została jeszcze wyznaczona.
http://gosc.pl/doc/4576379.Stephen-Hawking-spocznie-w-opactwie-Westminsterskim

Stephen Hawking spocznie w opactwie Westminsterskim.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze wzorce promieniowania gamma ze Słońca
Autor: Mariusz Błoński
Naukowcy od wieków badają 11-letni cykl słoneczny, ale dopiero od kilkudziesięciu lat zaczynamy go rozumieć. Wiemy, że w czasie słonecznego maksimum nasza gwiazda bombarduje Ziemię olbrzymią ilością naładowanych cząstek, które zakłócają pracę satelitów i sieci energetycznych.
Cykl słoneczny ma też pewien wpływ na klimat, gdyż różnice w irradiancji mogą powodować drobne zmiany w średniej temperaturze powierzchni oceanów i wpływać na wzorce opadów. Mimo wielu lat badań wciąż nie powstał model, który pozwoliłby dokładnie przewidzieć główne cechy każdego cyklu, takie jak długość jego trwania i siłę każdej z faz. Cykl słoneczny jest zjawiskiem tak stabilnym i widocznym, że musi być coś, co przeoczyliśmy, uważa Ofer Cohen, zajmujący się fizyką Słońca na University of Massachusetts. Jego zdaniem, jedną z przeszkód, dla których trudno zrozumieć ten cykl jest fakt, iż prawdopodobnie wpływ nań ma pole magnetyczne naszej gwiazdy, a ono jest przed nami ukryte. To może się jednak zmienić.
Tim Linden i jego zespół z Ohio State University zmapowali przepływ wysoko energetycznych cząstek na powierzchni Słońca i znaleźli potencjalny związek pomiędzy ich emisją, zmianami pola magnetycznego gwiazdy a cyklami.
W swoich najnowszych badaniach, które czekają na publikację w Physical Review Letters, naukowcy przeanalizowali dane z Fermi Gamma-ray Space Telescope. Ze zdumieniem zauważyli, że najbardziej intensywna emisja promieniowania gamma ze Słońca wydaje się skorelowana z najspokojniejszym okresem cyklu. Podczas ostatniego minimum słonecznego, z lat 2008-2009 Fermi odkrył osiem epizodów wysokoenergetycznego promieniowania gamma. Energia każdego z nich przekraczała 100 gigaelektronowoltów. Jednak przez kolejnych osiem lat, gdy Słońce wychodziło z minimum i zbliżało się do maksimum, nie zarejestrowano żadnych wysokoenergetycznych promieni gamma. Linden uważa, że jest mało prawdopodobne, by był to przypadek. Jego zdaniem zjawisko to ma ma związek z cyklem słonecznym, jednak jego mechanizm pozostaje tajemnicą.
Zespół Lindena spekuluje, że promienie gamma są emitowane przez Słońce gdy potężne promienie kosmiczne uderzają w powierzchnię naszej gwiazdy. Kiedy promieniowanie kosmiczne trafia na cząstkę w atmosferze Słońca, pojawia się cała grupa innych cząstek i dochodzi do promieniowania, w tym promieniowania gamma. Zwykle promieniowanie takie powinno być całkowicie pochłonięte przez Słońce. Jednak część tego promieniowania może zostać odbita przez silne fluktuacje pola magnetycznego i promieniowanie gamma wydostaje się poza gwiazdę.
Jeśli hipoteza Lindena jest prawdziwa, to nic dziwnego, że promieniowanie gamma jest skojarzone z minimum słonecznym. Jak zauważa astronom Randy Jokipii z University of Arizona, w czasie minimum słonecznego z gwiazdy wydostaje się mniej naładowanych cząstek, które chronią cały Układ Słoneczny przed promieniowaniem kosmicznym. Gdy jest ich mniej, więcej promieniowania kosmicznego trafia do Układu, w tym do samego Słońca. Zwiększona liczba promieniowania padająca na naszą gwiazdę powinna zatem skutkować większą emisją promieniowania gamma.
To jednak nie koniec zaskakujących odkryć. Zespół Lindena zauważył, że w czasie minimum słonecznego większość promieniowania gamma o energii większej niż 50 GeV pochodzi z okolic równika, ale w innych okresach cyklu słonecznego promieniowanie to pochodzi z biegunów. To oznacza, że podczas minimum emisja promieniowania gamma jest najbardziej intensywne na równiku, a podczas maksimum ? na biegunach. Przyczyna tej zmiany pozostaje nieznana. Próbowałem wyobrazić sobie, jaki mechanizm może to powodować i, a to jeden z nielicznych przypadków w moim życiu zawodowym, nie znalazłem żadnego możliwego wytłumaczenia, stwierdza Jokipii. Z kolei Ofer Cohen zauważa, że podobnemu procesowi przesuwania się od równika ku biegunom podlegają plamy słoneczne. Brak jednak wyjaśnienia tego mechanizmu.
Widoczne są jednak także inne korelacje. Wspomnianych 8 epizodów wysokoenergetycznego promieniowania gamma miało miejsce w ciągu jednego roku. Dwa epizody nastąpiły w odstępie kilku godzin on siebie, w tym samym czasie, w którym doszło do koronalnego wyrzutu masy. Linden, gdy to zauważył, jeszcze raz przyjrzał się danym z Fermi i znalazł kolejny epizod wysokoenergetycznego promieniowania gamma powiązany czasowo z koronalnym wyrzutem masy. Jednak, jak podkreśla, sześć innych epizodów promieniowania nie było powiązanych z wyrzutem masy. Z kolei najwięcej koronalnych wyrzutów masy ma miejsce podczas maksimum słonecznego.
Naukowcy mają nadzieję, że dalsze badania nad emisją promieniowania gamma ze Słońca pozwolą na powiązanie tego zjawiska z polem magnetycznym, przez co umożliwią jego badanie i wyjaśnienie fenomenu cykli słonecznych.
Źródło: Scientific American
http://kopalniawiedzy.pl/Slonce-promieniowanie-gamma-minimum-sloneczne-maksimum-sloneczne,27979

Tajemnicze wzorce promieniowania gamma ze Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie poza Ziemią: brak tektoniki płyt to niekoniecznie problem
Napisany przez Radosław Kosarzycki
Naukowcy poszukujący życia na odległych planetach planują poszukiwanie życia także na planetach niepodobnych do Ziemi, opierając się na odkryciach w Układzie Słonecznym, które zmieniają naszą wiedzę o ekosferach wokół gwiazd, o tektonice płyt i wielu innych aspektach planetologii.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w tym tygodniu, Adrian Lenardic, geofizyk z Uniwersytetu Rice wraz z kilkunastoma innymi autorami przedstawili ścieżkę poszukiwania potencjalnych oznak życia wokół innych gwiazd i określania prawdopodobieństwa z jakim owe sygnały mogłyby pochodzić od obcego życia. Artykuł pt. Exoplanet Biosignatures: Future Directions dostępny jest online i wkrótce zostanie opublikowany w periodyku Astrobiology.
?Dotychczas uważano, że życie może istnieć jedynie w wąskie sferze wokół gwiazdy, ponieważ do powstania życia niezbędna jest obecność wody w stanie ciekłym? mówi Lenardic, profesor nauk planetarnych. ?Potem wysłaliśmy w przestrzeń kosmiczną sondę Voyager, która przelatując wokół księżyców Jowisza odkryła oznaki oceanów pod ich powierzchniami. Jakoś pomijaliśmy niektóre źródła energii ? oddziaływania pływowe spowodowane przez intensywne przyciąganie grawitacyjne Jowisza?.
?To odkrycie otworzyło przed nami kolejną przestrzeń w układzie słonecznym, w której może istnieć życie i wydaje mi się, że to co przedstawimy w kolejnych artykułach to fakt, że ekosfera się rozszerza, a m musimy rozszerzyć naszą wiedzę o warunkach niezbędnych do powstania życia. Tak więc gdy poszukujemy życia wokół innych gwiazd, powinniśmy także rozszerzać nasze strategie poszukiwania, w przeciwnym razie możemy coś przeoczyć?.
Astronomowie jak dotąd skatalogowali ponad 3700 egzoplanet krążących wokół odległych gwiazd. Lustro Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, którego start planuje się na 2020 rok, będzie w stanie badać atmosfery planet skalistych krążących wokół odległych gwiazd, a astronomowie już teraz projektują przyszłe misje i instrumenty, które będą poszukiwały określonych atmosferycznych sygnatur wskazujących na obecność życia na tych planetach.
?Naszym celem było dokładne określenie problemu, przed którym stoimy? powiedział Lenardic o najnowszym artykule o biosygnaturach, który jest efektem warsztatów, w których wzięli udział specjaliści z różnych dziedzin. ?Uczestnicy warsztatów chcieli stworzyć sposób ustalania prawdopodobieństwa istnienia życia na podstawie danego zestawu obserwacji odległej planety?.
Według Lenardica poszukiwanie życia pozaziemskiego to sport zespołowy, a w każdym zespole potrzebni są biolodzy, astronomowie, planetolodzy i wielu innych, którzy będą w stanie współpracować w grupach takich jak chociażby projekt Nexus for Exoplanet System Science (NExSS).
Sam Lenardic analizuje w jaki sposób wewnętrzna energia planet i związana z nimi aktywność wulkaniczna-tektoniczna wpływa na klimat i zdolność utrzymania życia na powierzchni takich planet.
?Gdy uczę planetologii, zawsze zadaje moim studentom pytanie o to czym jest życie. Proszę o podanie definicji życia. Okazuje się, że to bardzo trudne pytanie? mówi Lenardic.
?Jedno w czym się zgadzamy to to, że życie potrzebuje energii? dodaje. ?Przez długi czas za źródło energii uważaliśmy Słońce, ale dopiero teraz doceniamy znaczenie energii generowanej we wnętrzach planet w procesie rozpadu radioaktywnych pierwiastków. Księżyce Jowisza nauczyły nas także doceniać znaczenie oddziaływań pływowych i faktycznie zaczynamy znajdować egzoplanety, których orbity wskazują na znaczące oddziaływania pływowe?.
Lenardic dodaje, że tektonika płyt, tak samo jak wąska ekosfera, jest kolejnym od dawna przyjmowanym kryterium podczas poszukiwania życia na innych planetach, które obecnie nie jest już takie silne.
Tektonika płyt to wielkoskalowe procesy rządzące ruchami skorupy ziemskiej.
?To szczególny, powierzchniowy przejaw wewnętrznej energii planety, ale nie jest to jedyny możliwy przejaw aktywności wulkanicznej i tektonicznej na powierzchni planety?.
Na Ziemi tektonika płyt odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu klimatu, ale twierdzenie, że tektonika płyt jest niezbędna do powstania życia podważane jest przez coraz bardziej zaawansowane modele klimatu. W styczniowym artykule opublikowanym w Journal of Geophysical Research Lenardic wraz ze współpracownikami opisał w jaki sposób woda może utrzymywać się w stanie ciekłym na planetach bez tektoniki płyt.
?Jestem optymistą. Znajdujemy się w takim punkcie historii, w którym możemy po raz pierwszy posiadać obserwacje innych planet, które można wykorzystać do przetestowania wielu teorii dotyczących życia pozaziemskiego.  Łatwo być ziemiocentrycznym i twierdzić, że życie potrzebuje do rozwoju planety takiej jak nasza. Ale to co widzimy w układzie słonecznym zdaje się poddawać taką postawę w wątpliwość.  Jedno czego nauczyliśmy się z badań naszego układu planetarnego jest to, że zawsze musimy być gotowi na niespodziankę. Teraz, gdy zaczynamy badać globy krążące wokół innych gwiazd, musimy zacząć rozszerzać paletę wykorzystywanych przez nas strategii poszukiwania życia?.
Źródło: Rice University
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/29/zycie-poza-ziemia-brak-tektoniki-plyt-to-niekoniecznie-problem/

Życie poza Ziemią brak tektoniki płyt to niekoniecznie problem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA gotowa na badania wnętrza Marsa
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 30/03/2018
NASA już wkrótce zabierze się za badanie wnętrza Marsa. W dniu dzisiejszym, w siedzibie Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono najbliższą misję do Czerwonej Planety.
Stacjonarny lądownik InSight (Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport), którego start możliwy jest już 5 maja br. będzie pierwszą w historii misją poświęconą badaniom głębokiego wnętrza Marsa. Będzie to także pierwsza misja NASA od czasów księżycowych misji Apollo, w ramach której na powierzchni obcego globu umieszczony zostanie sejsmometr ? urządzenie do rejestrowania i mierzenia trzęsień.
Dla Bruce?a Banerdta, głównego badacza misji InSight, to naprawdę ekscytujący czas. Banerdt pracował nad urzeczywistnieniem tej misji przez ostatnie 25 lat.
?W pewien sposób InSight jest takim naukowym wehikułem czasu, który dostarczy nam informacji o najwcześniejszych etapach historii Marsa sprzed 4,5 miliarda lat? mówi Banerdt. ?Pomoże nam dowiedzieć się w jaki sposób formują się obiekty skaliste takie jak Ziemia, jej księżyc, a nawet planety w innych układach planetarnych?.
Na pokładzie lądownika InSight znajdują się czułe instrumenty do zbierania danych. W przeciwieństwie do misji łazików, owe instrumenty wymagają stacjonarnego lądownika, który dostarczy je na i pod powierzchnię Marsa.
W pewnym sensie Mars jest taką egzoplanetą zza płotu ? bliskim przykładem tego jak gaz, pył i ciepło łączą się ze sobą w planetę. Spojrzenie głęboko pod powierzchnie Marsa pozwoli naukowcom zrozumieć różnice między skorupą, płaszczem i jądrem Marsa a ich ziemskimi odpowiednikami.
NASA nie jest jedyną agencją, która pilnie śledzi rozwój misji. Kilku europejskich partnerów dostarczyło instrumenty lub elementy instrumentów, które znalazły się na pokładzie lądownika. Francuska agencja CNES (Centre National d?Etudes Spatiales) kierowała wielonarodowym zespołem, który zbudował ultra-czuły sejsmometr do rejestrowania trzęsień Marsa. Niemiecka agencja DLR opracowała sondę termiczną, która może wkopać się na 5 metrów pod powierzchnię i badać przepływ ciepła we wnętrzu planety.
?InSight to prawdziwie międzynarodowa misja kosmiczna? mówi Tom Hoffman, menedżer projektu w JPL. ?Nasi partnerzy dostarczyli nam niesamowicie wszechstronne instrumenty, które pozwolą nam zebrać unikatowe dane naukowe po wylądowaniu na powierzchni Marsa?.
Aktualnie sonda znajduje się w bazie Vandenberg w Kalifornii i przechodzi ostatnie przygotowania do startu. W środę wykonano także tzw. spin test, w trakcie którego sondę obraca się z dużą prędkością, aby potwierdzić umiejscowienie środka ciężkości. To test bardzo istotny dla poprawnego wejścia w atmosferę, opadania i lądowania na Marsie, które zaplanowane są na listopad br. W nadchodzącym miesiącu sonda zostanie zainstalowana na szczycie rakiety, połączenia między nimi zostaną sprawdzone, a zespół startowy przejdzie końcowe szkolenie.
?Nadchodzący miesiąc będzie bardzo ekscytujący. Mamy wciąż trochę pracy do wykonania, ale zasadniczo jesteśmy gotowi do lotu na Marsa? mówi Banerdt.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/03/30/nasa-gotowa-na-badania-wnetrza-marsa/

NASA gotowa na badania wnętrza Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowatorska metoda poszukiwania pierwotnych czarnych dziur
2018-03-30. Redakcja AstroNETu
Artykuł napisała Paulina Jarosz.
Teorie dotyczące wczesnego etapu istnienia wszechświata przewidują obecność fluktuacji gęstości, które mogłyby utworzyć małe ?pierwotne czarne dziury?. Niektóre z tych obiektów mogą dryfować po dziś dzień przez nasze galaktyczne sąsiedztwo oraz być silnymi źródłami promieniowania gamma.
Naukowcy, analizując dane z Kosmicznego Teleskopu Fermiego, nie znaleźli dowodu na istnienie pierwotnych czarnych dziur w otoczeniu naszej planety. Takie wyniki, mimo iż nie są satysfakcjonujące, nadal pozwalają im określić górny limit liczby tych niewielkich obiektów, które mogą ukrywać się w pobliżu Ziemi.
Według Christiana Johnsona, absolwenta fizyki na UC Santa Cruz, który rozbudował algorytm przeszukujący dane z Kosmicznego Teleskopu Fermiego, określenie tego, ile pierwotnych czarnych dziur istnieje w pobliżu nas, może pomóc w lepszym zrozumieniu procesów zachodzących na początku ewolucji wszechświata. Johnson jest jednym ze współautorów artykułu dotyczącego wyników poszukiwań.
Uważa się, że małe czarne dziury emitują promieniowanie gamma na skutek występowania promieniowania Hawkinga. Hawking pokazał, że efekty kwantowe umożliwiają kreację par cząstka-antycząstka tuż nad horyzontem zdarzeń. Jedna z cząsteczek, tworzących parę, wpada za horyzont do czarnej dziury, a druga ucieka w przestrzeń kosmiczną. W efekcie tego zjawiska czarna dziura emituje promieniowanie i traci masę.
Mała czarna dziura, która nie absorbuje wystarczającej ilości materii do zrekompensowania strat spowodowanych promieniowaniem Hawkinga, stopniowo traci masę, aż ostatecznie całkowicie wyparowuje. Im mniejsza się staje, tym jaśniej ?świeci?, emitując coraz więcej promieniowania przed ostateczną eksplozją. Poprzednie poszukiwania pierwotnych czarnych dziur z wykorzystaniem naziemnych obserwatoriów promieniowania gamma skupiały się właśnie na tych jasnych wybuchach, natomiast Teleskop Fermiego powinien wykrywać ?fazę spalania? trwającą przez okres kilku lat.
Ograniczeniem w poszukiwaniach było to, że Fermi umożliwiał obserwacje stosunkowo niewielkiego obszaru między Ziemią a Słońcem. Jednakże zaletą poszukiwań w pobliżu jest możliwość odróżnienia pierwotnych czarnych dziur od innych źródeł promieniowania gamma dzięki ich ruchowi na niebie.
Wszelkie pierwotne czarne dziury istniejące do dzisiaj będą się powiększać i stopniowo tracić masę przez miliardy lat. Aby wykryć taką czarną dziurę teleskopem Fermiego, musi ona osiągnąć fazę spalania podczas czteroletniego okresu obserwacji. W ciągu kilku lat zmieni się z ciemnej na intensywnie jasną, a następnie będzie świecić przez kolejne kilka lat, po czym zakończy swoje życie eksplozją.
Oprócz Christiana Johnsona innymi współautorami publikacji z Astrophysical Journal są: Steven Ritz, profesor fizyki i dyrektor Santa Cruz Institute of Particle Physics, Stefan Funk, Dmitry Malyshev, a także pozostali członkowie Fermi-LAT Collaboration.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/30/nowatorska-metoda-poszukiwania-pierwotnych-czarnych-dziur/

Nowatorska metoda poszukiwania pierwotnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Niedocenione piękno
2018-03-30. Izabela Mandla
Na powyższym zdjęciu możemy zobaczyć mgławicę refleksyjną NGC 2023, która znajduje się w konstelacji Oriona. Dzięki swojej dużej jasności, którą zawdzięcza młodej masywnej gwieździe HD 37903 znajdującej się w jej centrum, jest obiektem stosunkowo łatwym do badania.
Choć mgławica jest bajecznie kolorowa i oddalona od nas jedynie o1500 lat świetlnych, to niestety często się ją pomija. Wszystko za sprawą swojego umiejscowienia we Wszechświecie. W jej pobliżu znajduje się bowiem między innymi charakterystyczna Mgławica Koński Łeb, która zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Ten przykład pokazuje, że warto obserwować świat uważnie i nie skupiać się tylko na pojedynczych obiektach, bo mogą one nam przysłonić inne, równie ciekawe.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/03/30/w-kosmicznym-obiektywie-niedocenione-piekno/

W kosmicznym obiektywie Niedocenione piękno.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakietowy czwartek: starty chińskiej nawigacji i tajemniczego ładunku Rosji
Wysłane przez grabianski w 2018-03-30
Wczoraj w ciągu jednego dnia (wg polskiego czasu) odbyły się trzy starty rakietowe z trzech różnych miejsc. Indie wysłały rządowego satelitę telekomunikacyjnego, Chiny kolejną parę satelitów nawigacji, a Rosja tajny ładunek wojskowy.
Relacja ze startu indyjskiej rakiety GSLV z satelitą GSAT-6A
Eksperymentalny Mały Satelita

Z wojskowego kosmodromu Plesieck wystartowała w czwartek o 18:38 czasu polskiego rakieta Sojuz 2.1v. Rosyjskie media potwierdziły start tajemniczego ładunku zwanego EMKA, a w oficjalnej dokumentacji oznaczonego jako Kosmos 2525. Ostrzeżenia wydane przed startem dla obszaru zagrożonego spadkiem szczątków rakiet wskazują, że satelita został posłany na orbitę polarną, typową dla ładunków obserwacyjnych.
16 minut po starcie potwierdzono udany lot misji, a amerykańskie dane wskazały, że wysłany obiekt znajduje się na bardzo niskiej orbicie o wymiarach 316 x 318 km.
Śledząc przeszłość projektów podobnej klasy satelitów, wychodzącą od zakładów VNIEM, które najprawdopodobniej zbudowały ładunek, można wnioskować, że EMKA bazuje na projekcie małego (o wadze 200-350 kg) satelity przeznaczonego na heliosynchroniczną orbitę z aparaturą obrazującą pozwalającą na wykonywanie czarno-białych zdjęć o rozdzielczości 0.6 m/px i kolorowych o gorszych rozdzielczościach.
Dopiero za jakiś czas dowiemy się czy EMKA to rzeczywiście prototypowy ładunek przed budową rosyjskiej flotylli niewielkich satelitów obserwacyjnych. Czwartkowy start był dopiero 4. w historii użyciem mocno odchudzonej wersji Sojuza 2.1 z przeznaczeniem do wynoszenia niewielkich ładunków.
Kolejna para satelitów nawigacji Beidou

Chiny kontynuują intensywną budowę własnego globalnego systemu nawigacyjnego Beidou. W czwartek przeprowadzili trzeci w tym roku start, którego celem było wyniesienie kolejnej pary ładunków nawigacyjnych. Rakieta Długi Marsz 3B wystartowała z Xichang o 18:56 czasu polskiego w czwartek. Już cztery godziny po starcie satelity Beidou-3 M5 i Beidou-3 M6 trafiły na docelowe średnie orbity okołoziemskie MEO.
 
Chińskie starty nawigacyjne w 2018 roku
?    11 stycznia 2018 roku
?    12 lutego 2018 roku
 
Głównym celem Chin jest uzyskanie wstępnej globalnej operacyjności systemu już w tym roku. Do końca 2020 roku na orbicie ma działać w sumie 35 satelitów Beidou: 5 Beidou G na orbicie geostacjonarnej, 3 Beidou I na orbicie geosynchronicznej i 27 satelitów Beidou M na średnich orbitach okołoziemskich (3 płaszczyzny po 9 satelitów na każdej z nich).
Tempo chińskich startów w tym roku jest wysokie i szykuje się dla tego kraju rekordowy rok pod tym względem. Był to już 9. start rakiety orbitalnej w tym roku, z czego 3. poświęcony wysłaniu flotylli nawigacyjnej.
Na początku XXI wieku Chiny rozpoczęły budowę własnej sieci satelitarnej. Na początku dwa prototypowe satelity geostacjonarne dostarczały proste usługi nawigacyjne. W 2009 roku zainaugurowano 2. generację systemu, która działała w regionie azjatyckim za pomocą 5 satelitów na orbicie geostacjonarnej i niewielkiej liczbie satelitów na średniej orbicie MEO. Obecnie budowana jest 3. generacja systemu. Nowoczesne satelity nawigacyjne zaczęły być wysyłane w 2015 roku.
Źródło: SF101
Więcej informacji:
?    informacja prasowa agencji Xinhuanet o udanym starcie kolejnej pary satelitów Beidou-3 M
?    relacja portalu Spaceflight101.com ze startu rakiety Sojuz 2.1v z tajemniczym ładunkeim EMKA
?    relacja portalu Spaceflight101.com ze startu rakiety Długi Marsz 3B z satelitą nawigacyjnym Beidou-3 M

Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 3B startująca z kosmodromu Xichang z parą satelitów Beidou-3 M5 i M6. Źródło: Xinhua/Liang Keyan.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakietowy-czwartek-starty-chinskiej-nawigacji-tajemniczego-ladunku-rosji-4246.html

Rakietowy czwartek starty chińskiej nawigacji i tajemniczego ładunku Rosji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falcon 9 wynosi kolejną serię satelitów telekomunikacyjnych od Iridium
Wysłane przez grabianski w 2018-03-30
Z bazy lotniczej Vandenberg w Kalifornii wystartowała w piątek rakieta Falcon 9, wynosząc na orbitę kolejną dziesiątkę satelitów telekomunikacyjnych sieci Iridium-NEXT.
Rakieta wystartowała z kompleksu 4E o 15:19 czasu polskiego. Lot przebiegł w całości pomyślnie. Dolny stopień nie był przeznaczony do odzysku jednak wykonano symulację jego lądowania. Próbowano też odzyskać jedną z połówek owiewki aerodynamicznej chroniącej ładunek podczas lotu w atmosferze.
Co ciekawe transmisja ze startu zakończyła się po pierwszym odpaleniu górnego stopnia, około 9 minut od startu. Podczas transmisji poinformowano, że podgląd wideo w tym momencie jest uniemożliwiony z uwagi na restrykcje nałożone przez NOAA (Amerykańską Narodową Służbę Oceaniczną i Meteorologiczną). Nie wiadomo z jakiego powodu start nie może być dalej transmitowany i nawet rzecznik NOAA w wywiadzie dla NBC nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
Około godzinę po starcie, po drugim odpaleniu górnego stopnia, rozpoczęto procedurę wypuszczania kolejnych satelitów Iridium-NEXT. Całość zakończyła się powodzeniem.
Sieć Iridium-NEXT coraz większa

Firma Iridium przeprowadza w ostatnich miesiącach największą w historii wymianę flotylli satelitarnej. Pierwsza generacja satelitów telekomunikacyjnych Iridium zaczęła trafiać na orbitę w 1997 roku. Łącznie pierwsza sieć składa się z 66 aktywnych satelitów na różnych płaszczyznach na niskiej orbicie i kilku zapasowych statków.
Teraz w przeciągu zaledwie półtora roku Iridium chce zakończyć wysyłanie 2. generacji swoich satelitów, ustawiając na orbitach w sumie 75 urządzeń.
Każdy satelita Iridium-NEXT jest zbudowany przez firmę Orbital ATK, waży 860 kg i umożliwia komunikację z naziemnymi terminalami przy użyciu dużej anteny pasma L. Iridium-NEXT umożliwia transfer głosu i danych o przepustowości do 1,5 Mb/s i specjalne usługi komunikacyjne dla klientów z dużymi terminalami pasma Ka o przepustowości 8 Mb/s.
 
Historia startów satelitów Iridium-NEXT
?    14.01.2017
?    25.06.2017
?    9.10.2017
?    23.12.2017
 
Źródło: SpaceX/SF101
Więcej informacji:
?    film ze startu rakiety Falcon 9 z 5. serią satelitów Iridium-NEXT (YouTube)
?    więcej informacji o Iridium-NEXT na stronie operatora satelitów, firmy Iridium
?    opracowanie techniczne o satelitach sieci Iridium-NEXT (SF101)
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z bazy Vandenberg z satelitami Iridium-NEXT. Źródło: SpaceX
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/falcon-9-wynosi-kolejna-serie-satelitow-telekomunikacyjnych-iridium-4248.html

Falcon 9 wynosi kolejną serię satelitów telekomunikacyjnych od Iridium.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #53
Wysłane przez grabianski w 2018-03-30
Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nastąpiła zmiana części załogi, oprócz tego w najbliższym czasie czeka nas przylot towarowego Dragona. O tym i o wielu innych wydarzeniach związanych ze stacją w naszym okresowym przeglądzie.
Nasze tradycyjne aktualności z działań Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zaczynamy od startu Sojuza z nową trzyosobową ekspedycją. Statek Sojuz MS-08 podróżował w środę na szczycie rakiety Sojuz-FG. Załoga w składzie: Oleg Armietjew, Drew Feustel i Ricky Arnold dotarła bezpiecznie do ISS w piątek.
Relacja Uranii ze startu statku Sojuz MS-08 do ISS
Nie było dużo czasu do świętowania. Nowa załoga (jej amerykańska część) zaczęła od razu przygotowania do spaceru kosmicznego, o którym piszemy dalej. Drew Feustel i Ricky Arnold wyszli na zewnątrz kompleksu w czwartek 29 marca.
W tym samym czasie trwały prace logistyczne związane z przylotami i odlotami statków towarowych. Anton Szkaplerow przygotowywał Progressa do opuszczenia stacji, co nastąpiło w minioną środę. Amerykańska załoga trenowała przed przyjęciem i cumowaniem statku Dragon, który już w najbliższy poniedziałek przybije do stacji.
Jak zwykle równolegle załoga stacji prowadziła mnóstwo badań naukowych. Dziś zabraknie miejsca, aby dokładnie omówić postępy w wybranych eksperymentach. Zrobimy to następnym razem. Tymczasem polecamy niżej krótką lekturę na temat eksperymentu SAGE, który już ponad rok pracuje na stacji i właśnie pierwsze wyniki jego obserwacji zostały opublikowane.
Amerykanie, którzy ledwo zagościli się na pokładzie stacji, czyli Drew Feustel oraz Ricky Arnold już przeprowadzili spacer kosmiczny. Spacer oznaczony jako EVA-49 miał na celu instalację sprzętu do komunikacji bezprzewodowej, wymianę sprzętu przy jednej z kamer HD w zewnętrznej części kompleksu oraz wymianę przestarzałych łączników systemu chłodzenia na strukturze szkieletowej.
Pierwszym zadaniem astronautów był montaż anten systemu EWC, który będzie potrzebny do przesyłania danych przez eksperyment ECOSTRESS. ECOSTRESS to eksperyment wielospektralnego obrazowania w podczerwieni, który jeszcze w tym roku zostanie zamontowany na japońskiej platformie JEF. Astronauci zamontowali anteny na module Tranquility.
Drugim zadaniem podczas spaceru było zdjęcie specjalnych połączeń w systemie kontroli chłodzenia amoniakiem stacji. W zeszłym roku dokładnie zlokalizowano źródło wykrytego niewielkiego wycieku amoniaku. Teraz dwa zdjęte zworki z modułu RBVM, który wchodzi w skład systemu chłodzenia wrócą na Ziemię, a inżynierowie spojrzą się na nie, w nadziei, że wskażą dokładny powód wycieku.
Ostatnią pracą czwartkowego spaceru była wymiana platformy poruszającej kamerą w porcie CP-8 na zewnątrz ISS. Ostatnio na specjalnym mechanizmie CLPA wymieniono kamerę, ale mechanizm ją odchylający uległ uszkodzeniu. Spacerowicze wymienili montaż do kamery na nowy i ponownie przymocowali do niej urządzenie filmujące.
Astronauci biorący udział w pracach to weterani spacerów kosmicznych. Był to siódmy spacer przeprowadzony przez Feustela, a 3. dla Arnolda. Było to już 4. wyjście na zewnątrz ISS w tym roku, a 209. od początku działania ISS.
Niedawno opublikowano pierwsze rezultaty misji atmosferycznej SAGE. SAGE to detektor mierzący zawartość ozonu, aerozoli i innych gazów w atmosferze. Został zainstalowany na zewnątrz ISS w lutym 2017 roku.
Więcej o SAGE w 6. odcinku cyklu
SAGE używając informacji o pozycji stacji kieruje swoją kamerę w stronę Słońca lub Księżyca, by patrzeć jak te wschodzą lub zachodzą nad horyzontem. Przez kilka razy w ciągu dnia detektor ma okazję spojrzeć na światło tych ciał niebieskich przez naszą atmosferę i tym samym dowiedzieć się co nieco o jej składzie.
Dzięki SAGE naukowcy mają niepowtarzalną możliwość wglądu w atmosferę. Już w najbliższy poniedziałek na pokład stacji trafi kolejny przyrząd teledetekcyjny. ASIM to europejski sensor, którego części zostały stworzone w Polsce. Będzie badał wyładowania elektryczne na dużych wysokościach.
Źródło: NASA
Więcej informacji:
?    oficjalny blog NASA poświęcony działaniom na ISS
?    relacja portalu NASASpaceflight z ostatniego spaceru kosmicznego
?    więcej informacji o eksperymencie SAGE-III
Na zdjęciu tytułowym: Statek towarowy Progress MS-07 na tle Oceanu Atlantyckiego. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/53

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 53.jpg

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 53.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018)
W marcu 2016 roku Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna podała do informacji, że statek kosmiczny Tiangong 1 zostanie zdeorbitowany, a kontrola nad nim została utracona. Deorbitacja wiąże się z niekontrolowanym wejściem w atmosferę Ziemi ponad 8 tonowej stacji. Miejsce upadku nie jest znane, co podczas niekontrolowanej deorbitacji jest zjawiskiem naturalnym. Można podejrzewać, że część elementów nie ulegnie całkowitemu spaleniu, a większe z nich przetrwają i uderzą w Ziemię.
Od miesiąca możemy zaobserwować na wykresach gwałtowny spadek wysokości statku Tiangong 1. Według aktualnie dostępnych wyliczeń do deorbitacji dojdzie końcem stycznia lub początkiem lutego w 2018 roku. Warto zwrócić uwagę, że dodatkowo na pokładzie statku zainstalowane są zbiorniki z paliwem, co może grozić eksplozją w końcowej fazie rozpadu Tiangong 1.

Chiński moduł orbitalny został umieszczony na orbicie 29 września 2011 roku w ramach programu Tiangong. Moduł ten został określany przez chińskie media jako pierwsza chińska stacja orbitalna. Niewielki statek składa się z dwóch modułów - orbitalnego dla załogi oraz serwisowego z silnikami i bateriami słonecznymi. Załoga na pokład "stacji" była transportowana i zabierana przy użyciu statku Shenzhou.

Podobnie jak w przypadku poprzednich deorbitacji, o których pisaliśmy na łamach naszego serwisu - także i tym razem będziemy mogli śledzić ruch fragmentów obiektu. W chwili obecnej nie da się jednak stwierdzić, gdzie odłamki spadną. Tego typu informacje uzyskamy dopiero na kilka godzin przed wejściem obiektu w atmosferę Ziemi.

Zdajemy sobie sprawę, że wejście w atmosferę statku o tak dużej masie może nam dostarczyć wielu emocji oraz ciekawych wrażeń wizualnych. Wejście w atmosferę będzie bardzo efektownym widowiskiem dla naocznych świadków. Porównać je możemy do spadających jednocześnie dużych meteorów (Bolidów). Każda deorbitacja niesie za sobą pewne ryzyko i niebezpieczeństwo jednak prawdopodobieństwo wyrządzenia szkód przez fragmenty spadające na Ziemię jest stosunkowo niewielkie. Za ewentualne wyrządzone szkody odpowie Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA).

Czy istnieje ryzyko, że Tiangong 1 spadnie na terytorium Polski? Nie. Nachylenie orbity modułu wynosi 42,77° a co za tym idzie nie ma nawet teoretycznej szansy na upadek statku na terytorium naszego kraju. Jak podaje organizacja Aerospace Corporation do wejścia w atmosferę Ziemi dojdzie prawdopodobnie pomiędzy szerokościami 43°N oraz 43°S.

Będziemy starali się informować wszystkich naszych czytelników kiedy i gdzie dokładnie dojdzie do upadku statku Tiangong 1 w aktualizacji pod newsem.
Dodatkowo aktualną orbitę statku TIANGONG 1 możemy śledzić w serwisach:

- heavens-above.com
- n2yo.com
- satflare.com
- satview.org


Aktualizacja:

Deorbitacja statku TIANGONG 1 - "Relacja"

06.10.2017

11:20 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (298 km na 323 km). Dane od Josepha Remis sugerują, że do deorbitacji może dojść 20 stycznia 2018 roku o godzinie 17:43 (czasu polskiego), 15:43 UTC +/- 84 godziny. Dane te są tylko czysto teoretyczne i z całą pewnością ulegną wielokrotnej zmianie.
17.10.2017

11:40 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (294 km na 321 km). Prędkość obniżania orbity zmalała. Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść 2 maja 2018 roku o godzinie 17:43 (czasu polskiego), 15:43 UTC +/- 84 godziny. Dane te są tylko czysto teoretyczne i z całą pewnością ulegną wielokrotnej zmianie.

05.12.2017

17:22 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (278 km na 305 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść między majem a czerwcem.

Wyliczenia Joseph Remis: 05.06.2018 17:38 +/- 84 godziny CEST

Wyliczenia Satview: 01.05.2018 - 13:22 CEST.

06.01.2018

17:59 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (269 km na 292 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść między majem a czerwcem.

14.01.2018

11:10 - Według oświadczenia inżyniera Zhu Congpenga z China Aerospace Science and Technology Corporation (CASTC). CNSA (Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna) nadal kontroluje stację kosmiczną TIANGONG 1 a jej ponowne wejście w atmosferę Ziemi będzie kontrolowane i nie będzie stanowiło zagrożenia dla środowiska. Według CNSA do deorbitacji dojdzie w pierwszej połowie roku. Według nas informacje o kontrolowanej deorbitacji stacji przez Chiny należy traktować z przymrużeniem oka.
30.01.2018

13:10 - Zgodnie z analizą elementów orbitalnych zebranych w ciągu ostatnich miesięcy, ponowne wejście w atmosferę TIANGONG 1 może się odbyć w marcu 2018 r. (20%), w kwietniu 2018 r. (60%) w maju 2018 r. (20%). Prognozy mogą się zmienić, ponieważ dostępne będą nowe parametry orbitalne.

07.02.2018

16:01 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (254 km na 279 km). Tempo obniżania orbity wzrosło.

05.03.2018

18:50 - Aktualna orbita statku TIANGONG 1 (237 km na 259 km). Najnowsze wyliczenia orbity sugerują, że do deorbitacji może dojść 6 kwietnia 2018 roku o godzinie 06:33 (czasu polskiego), 04:33 UTC +/- 84 godziny.

22.03.2018

12:00 - Deorbitacja statku TIANGONG 1 przechodzi w decydującą fazę. Ponowne wejście statku w atmosferę ziemską nastąpi w ciągu najbliższych 14 dni! Na dzień dzisiejszy aktualna orbita TIANGONG 1 wynosi już 212 km na 232 km.

12:05 - Według portalu SatFlare do deorbitacji dojdzie 1 kwietnia o godzinie 08:00 czasu polskiego +/- 40 godzin. Według wyliczeń Josepha Remis do deorbitacji dojdzie 3 kwietnia o godzinie 07:32 czasu polskiego +/- 80 godzin. Za kilka dni wyliczenia ostatniej orbity staną się jeszcze bardziej dokładne.

13:30 - Według portalu Satview do deorbitacji dojdzie 3 kwietnia o godzinie 02:25 czasu polskiego (00:25 UTC). Możemy zauważyć, że wszystkie prognozy skupiają się na trzech pierwszych dniach kwietnia.
16:22 - Obrazy radarowe Tiangong 1 z różnych perspektyw na wysokości orbity ok. 270 km nad powierzchnią Ziemi wykonane przez TIRA (Tracking & Imaging Radar) - niemiecki eksperymentalny radar do wykrywania i śledzenia obiektów kosmicznych.
26.03.2018

09:00 - Najnowsze prognozy deorbitacji statku TIANGONG 1.

Satview: 02.04.2018 - 05:09 czasu polskiego +/- 8 godzin
SatFlare: 01.04.2018 - 08:00 czasu polskiego +/- 38 godzin
Joseph Remis: 02.04.2018 - 12:05 czasu polskiego +/- 48 godzin
Aerospace Corp: 01.04.2018 +/- 3 dni

27.03.2018
11:25 - Wizualizacja przebiegu deorbitacji statku TIANGONG 1. Aktualna orbita (197 km na 216 km).
29.03.2018

11:40 - Najnowsze prognozy deorbitacji statku TIANGONG 1.

Satview: 01.04.2018 - 16:00 czasu polskiego +/- 8 godzin
SatFlare: 01.04.2018 - 07:07 czasu polskiego +/- 34 godzin
Joseph Remis: 01.04.2018 - 10:00 czasu polskiego +/- 18 godzin
Aerospace Corp: 01.04.2018 - 02:00 czasu polskiego +/- 36 godzin
US-StratCom 01.04.2018 - 03:57 czasu polskiego +/- 19 godzin

Aktualna orbita - (186 km na 201 km).

12:00 - TIANGONG 1 w czasie 2 sekundowej ekspozycji. - 28.03.2018 - 14:35 czasu polskiego.
30.03.2018

17:10 - Najnowsza prognoza od Satview: 02.04.2018 - 03:05 czasu polskiego.

Aktualna orbita - (178 km na 189 km).


Zobacz też:

- Deorbitacje satelitów i statków kosmicznych
- Deorbitacja UARS - 24.09.2011
- Deorbitacja ROSAT - 23.10.2011
- Deorbitacja Fobos-Grunt - 15.01.2012
- Deorbitacja Cosmos-1484 - 28.01.2013
- Deorbitacja GOCE - 11.11.2013
- Deorbitacja Progress M-27M - 08.05.2015


Źródło: cnsa.gov.cn, satflare.com, wiki/Tiangong-1, astronomia24.com, aerospace.org
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=667

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).2.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).3.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).4.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).5.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).6.jpg

Chiński statek kosmiczny Tiangong 1 coraz szybciej obniża orbitę. Deorbitacja początkiem 2018 roku. (Aktualizacja 30.03.2018).7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japończycy chcą stworzyć pierwszy sztuczny deszcz meteorów

2018-03-30

Deszcze meteorów można oglądać każdego roku na nocnym niebie i jest to naturalne zjawisko, pojawiające się w momencie przejścia Ziemi przez punkt orbity, po której poruszają się pozostałości po kometach. Jednak pewna japońska firma chce sprawić, aby roje meteorów można było zorganizować w dowolnym czasie i na życzenie klienta ? za odpowiednią opłatą.


Firma Astro Live Experiences (ALE) zamierza jako pierwsza wypróbować technologię sztucznego wywoływania deszczu meteorów. Test ma odbyć się w 2019 roku - w tym celu na orbitę wyniesiony zostanie niewielki satelita, który będzie posiadał na swoim pokładzie setki metalowych kulek o średnicy około 2 cm. Japońska firma chce wrzucać te kulki do ziemskiej atmosfery, gdzie ulegną spaleniu. W ten sposób mają powstawać sztuczne deszcze meteorów.
"Spadające gwiazdy" będą mogły przybierać różne kolory w zależności od wykorzystanych stopów. Szczegóły tego projektu nie są jeszcze do końca znane. Wiadomo tylko tyle, że sztuczne deszcze meteorów będą dobrze widziane na ziemskim niebie, a całe zjawisko potrwa kilka minut. Satelita powinien wyrzucać metalowe kulki do atmosfery z wysokości od 60 km do 350 km.
Firma ALE zapowiada testy na przyszły rok, ale nie podaje jeszcze ceny za możliwość obserwowania tego sztucznie wywoływanego zjawiska. Przypuszcza się, że w grę może wchodzić kilka milionów dolarów, dlatego "kosmiczne farejwerki" będą zarezerwowane tylko dla bogaczy. Przyszłoroczny rój sztucznych meteorów będzie można oglądać nad Hiroszimą w Japonii.


Tylkonauka.pl
http://nt.interia.pl/technauka/news-japonczycy-chca-stworzyc-pierwszy-sztuczny-deszcz-meteorow,nId,2563143

Japończycy chcą stworzyć pierwszy sztuczny deszcz meteorów.jpg

Japończycy chcą stworzyć pierwszy sztuczny deszcz meteorów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci PW zbadają rozkład promieniowania UV w atmosferze
2018-03-30. Redakcja
Dokładne sprawdzenie rozkładu promieniowania ultrafioletowego w różnych warstwach atmosfery to główny cel projektu LUSTRO, nad którym pracuje 10-osobowy zespół studentów Politechniki Warszawskiej. Pomysł jest realizowany w ramach niemiecko-szwedzkiego programu studenckiego REXUS/BEXUS.
Studenci PW zajmują się stworzeniem układu czujników i obracających się luster. Gotowy system zostanie wyniesiony za pomocą balonu stratosferycznego na wysokość ok. 25?33 km i pozostanie tam przez kilka godzin.
W tym czasie dwa peryskopy będą zbierać dane o intensywności promieniowania UV ? wyjaśnia Aleksander Masłowski, koordynator projektu LUSTRO (Light-and Ultraviolet Strato-and Tropospheric Radiation Observer). ? Dane te zostaną zapisane na karcie pamięci oraz częściowo wysłane radiowo do stacji naziemnej, aby potem móc przeanalizować je pod kątem zmian w trakcie lotu przez atmosferę. Chcemy sprawdzić, co dzieje się z promieniowaniem, gdy zmienia się np. gęstość atmosfery czy pojawiają się chmury. Szczególnie interesują nas właśnie chmury i ich wpływ na intensywność promieniowania.
Nauka i współpraca
Pracę nad przedsięwzięciem studenci rozpoczęli we wrześniu 2017 roku. Na razie zespół z PW przeszedł pomyślnie wstępną fazę projektowania (tzw. Preliminary Design Review) i szykuje się do prezentacji finalnego projektu przed ekspertami z programu REXUS/BEXUS.
Drużyna była także już na dwóch wyjazdowych etapach: eliminacjach podczas Selection Workshop w ESTEC w Noordwijk w Holandii oraz tygodniu szkoleniowym połączonym z analizą projektu przez specjalistów z ESA w Szwecji.
Obecnie przygotowujemy się do stworzenia prototypu i równocześnie szukamy sponsorów zainteresowanych wsparciem tego, co robimy ? mówi Justyna Wiśniewska. Budujemy eksperyment, który ma mieć wartość naukową, ale bardzo ważne jest dla nas też to, że uczymy się pracy w zespole i wszystkich etapów tworzenia projektu.
Eksperyment, jakiego nie było
Badania stratosfery pod kątem intensywności promieniowania UV prowadzi się przede wszystkim z kosmosu, za pomocą satelitów oraz z ziemi, z wykorzystaniem czujników. Istnieją także modele rozkładu tego promieniowania, oparte na latach pomiarów i doświadczeń.
Do działania popycha nas ciekawość i chęć uzupełnienia istniejących modeli naukowych. Chcemy się przekonać, czy w sprawie promieniowania nie dzieje się w atmosferze coś jeszcze ciekawszego, niż myślimy ? zaznacza Aleksander Masłowski.
Użycie balonu stratosferycznego do sprawdzenia intensywności promieniowania ultrafioletowego samo w sobie nie jest nowością. Studenci PW planują jednak rozszerzyć zakres takich badań.
Do tej pory nie było eksperymentu, pozwalającego sprawdzić, jak się to promieniowanie zmienia w różnych kierunkach, a my zamierzamy to wszystko doprecyzować ? tłumaczy Aleksander Masłowski.
Dzięki projektowi mamy więc szansę poznać pełniejszy niż kiedykolwiek obraz rozkładu promieniowania UV, a co za tym idzie ? uzyskać bardzo dokładną i użyteczną wiedzę na temat warunków, w których przebywanie na słońcu jest dla ludzi szczególnie niebezpieczne.
Lot balonu z eksperymentem studentów PW (a także kilkoma eksperymentami innych zespołów) planowany jest na jesień 2018 roku. LUSTRO to czwarty projekt realizowany w ramach programu REXUS/BEXUS przez członków Sekcji Balonowej Studenckiego Koła Astronautycznego działającego przy Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa PW.
Programu REXUS/BEXUS jest skierowany do studentów z całej Europy, którzy chcą rozwijać technologie i badania wykorzystujące balony stratosferyczne i rakiety.
Dziękujemy Pani Agnieszce Kapeli za nadesłanie tekstu
http://kosmonauta.net/2018/03/studenci-pw-zbadaja-rozklad-promieniowania-uv-w-atmosferze/

Studenci PW zbadają rozkład promieniowania UV w atmosferze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)