Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Startuje UraniaTV - nowy kanał na YouTube o kosmosie
Wysłane przez czart w 2018-04-08
Uruchamiamy nowy kanał na YouTube poświęcony astronomii i badaniom kosmosu. Jego nazwa to UraniaTV - zapraszamy!
W ramach UraniaTV będziemy prezentować ciekawe tematy i osoby zajmujące się astronomią i kosmosem zawodowo oraz hobbystycznie. Będą też interesujące materiały, które nie zmieściły się w całości w "Astronarium" z powodu ograniczeń czasowych tego programu.
Jako pierwszy odcinek polecamy spotkanie z amerykańskim astronautą Mikiem Massimino, który aż dwukrotnie naprawiał Kosmiczny Teleskop Hubble'a. W UraniaTV opowiada jak to się odbywało oraz można się dowiedzieć co zrobić aby zostać astronautą. Wkróte kolejne odcinki.
Zapraszamy do oglądania i subskrypcji kanału UraniaTV :-)
Więcej informacji:
?    Kanał UraniaTV na YouTube
?    Fanpage UraniaTV na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/startuje-uraniatv-nowy-kanal-na-youtube-o-kosmosie-4272.html

 

Startuje UraniaTV - nowy kanał na YouTube o kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku
2018-04-09. Ariel Majcher
Koniec pierwszej połowy kwietnia odznaczy się ciemnymi nocami, gdyż Księżyc przeszedł już przez ostatnią kwadrę i dąży do nowiu w poniedziałek 16 kwietnia. Dodatkowo rano nachylenie ekliptyki do widnokręgu jest niekorzystne, a ponadto Srebrny Glob znajdzie się z naszej perspektywy pod nią, co spowoduje, że Księżyc da się dostrzec tylko w pierwszej części tygodnia i to nisko nad widnokręgiem, niewiele przed świtem. O tej porze doby można obserwować również planety Jowisz, Saturn i Mars oraz planetoidę (4) Westa. Natomiast po zmierzchu ozdobą zachodniego nieboskłonu jest planeta Wenus, zaś początkowo wysoko nad południowym horyzontem znajduje się jasna obecnie miryda R Leo.
Widoczne na porannym niebie planety zaczynają pojawiać się jeszcze przed północą, co właśnie czyni planeta Jowisz, wschodząca niewiele po godzinie 22. W poniedziałek 9 kwietnia do jej opozycji zostanie miesiąc i planeta jest już duża i jasna. W tym tygodniu blask Jowisza osiągnie -2,4 wielkości gwiazdowej, a jego średnica kątowa ? 44?. Planeta przesuwa się ruchem wstecznym i do niedzieli 15 kwietnia zbliży się do gwiazdy Zuben Elgenubi na 6°. 1,5 stopnia nad nią znajdzie się najjaśniejsza gwiazda Wagi, Zuben Eschamali.
W Układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    9 kwietnia, godz. 0:00 ? Io chowa się w cień Jowisza, 13? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    9 kwietnia, godz. 0:06 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 26?, 131? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    9 kwietnia, godz. 2:52 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    9 kwietnia, godz. 22:15 ? o wschodzie Jowisza Io i jej cień na tarczy planety, w IV ćwiartce,
?    9 kwietnia, godz. 23:32 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    10 kwietnia, godz. 0:10 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    10 kwietnia, godz. 1:43 ? minięcie się Kallisto (N) i Europy w odległości 36?, 154? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    10 kwietnia, godz. 22:11 ? o wschodzie Jowisza Kallisto 11? na północ od brzegu tarczy planety,
?    11 kwietnia, godz. 0:23 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 18?, 56? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    11 kwietnia, godz. 2:58 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    11 kwietnia, godz. 4:18 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    11 kwietnia, godz. 5:24 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    11 kwietnia, godz. 23:10 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 18? na zachód od południowego krańca tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    12 kwietnia, godz. 0:14 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    12 kwietnia, godz. 1:20 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    12 kwietnia, godz. 22:04 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 18? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    13 kwietnia, godz. 1:40 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    15 kwietnia, godz. 4:46 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    15 kwietnia, godz. 5:22 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    16 kwietnia, godz. 1:54 ? Io chowa się w cień Jowisza, 10? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    16 kwietnia, godz. 2:56 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 27?, 125? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    16 kwietnia, godz. 4:36 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).
Ciekawie będzie w środę 11 kwietnia, gdy po godzinie 23 Ganimedes wyłoni się z cienia niedaleko zachodniego brzegu Jowisza, a potem schowa się za tarczą swojej planety macierzystej, ale zrobi to bardzo blisko jej południowego brzegu i zakrycie potrwa tylko godzinę. Stąd jeszcze tej samej nocy można będzie dostrzec Ganimedesa ponownie.
Planeta Saturn pojawia się na nieboskłonie około godziny 22, zaś Mars czyni to mniej niż 0,5 godziny później. Saturn prawie stoi w miejscu i szykuje się do wykonania zakrętu na kreślonej przez siebie pętli, natomiast Mars cały czas dość szybko przesuwa się na wschód. Stąd Czerwona Planeta do końca tygodnia oddali się od Saturna na odległość prawie 7°. Planeta Saturn wciąż przebywa niecałe 2° na północ od jasnej gromady kulistej M22, natomiast Mars w sobotę 14 kwietnia przejdzie w podobnej odległości na południe od gwiazdy o Sgr, czyli najbardziej na południe wysuniętej gwiazdy w charakterystycznym łuku gwiazd z północno-wschodniej części Strzelca. Do końca tygodnia Mars pojaśnieje do 0 magnitudo, a średnica jego tarczy przekroczy 9?. Natomiast Saturn ma jasność +0,4 magnitudo i średnicę kątową 17?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w czwartek 12 kwietnia.
Planetoida (4) Westa porusza się również na wschód, tak samo, jak Mars i powoli szykuje się do wykonania zakrętu na niebie, podobnie, jak Saturn, lecz uczyni to dopiero na początku maja, prawie miesiąc po Saturnie. Na razie planetoida powoli zwalnia swój ruch, aż do zatrzymania w końcu pierwszej dekady przyszłego miesiąca. Westa kreśli swoją pętlę jakieś 8° na północny zachód od Saturna, w bardzo gęstym polu gwiazd. W odległości około 2° od niej znajduje się gromada otwarta gwiazd M18, mgławica M24, zaś 1, 1,5 stopnia dalej ? mgławica M17 i gromada otwarta M23. Trajektorie wszystkich tych ciał Układu Słonecznego pokazane są na mapce, wykonanej w programie Nocny Obserwator.
Pora teraz na Księżyc, który w zeszłym tygodniu minął opisywane wcześniej ciała Układu Słonecznego i teraz zmierza ku spotkaniu ze Słońcem. Niestety niekorzystne warunki obserwacyjne sprawiają, że można go obserwować tylko w pierwszej części tygodnia. O poranku w poniedziałek 9 kwietnia Srebrny Glob na pograniczu gwiazdozbiorów Strzelca i Koziorożca, w fazie 42%. Księżyc pojawi się na nieboskłonie dopiero kwadrans po godzinie 3, a najbliżej niego, w odległości około 8-9 stopni na północny wschód, znajdzie się para dość jasnych gwiazd tej drugiej konstelacji: Dabih i Algedi.
Dwa kolejne dni naturalny satelita Ziemi spędzi w Koziorożcu. We wtorek 10 kwietnia Księżyc wzejdzie przed godziną 4 i pokaże sierp w fazie 33%. Gwiazdy Dabih i Algedi znajdą się teraz w podobnej odległości, co w poniedziałek, lecz na północny zachód od Srebrnego Globu. 12° na wschód od niego widoczna będzie kolejna para jasnych gwiazd: Nashira i Deneb Algiedi, do których Księżyc zbliży się następnego ranka, zmniejszając przy tym fazę do 24%. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia Księżyc zdąży się wznieść na wysokość 5°, Nashira znajdzie się 52? na południe od niego, zaś Deneb Algiedi ? 2-krotnie dalej na południowy wschód. Jednak jasne już tło nieba sprawi, że trudno je będzie dostrzec bez pomocy przyrządów optycznych.
W czwartek 12 kwietnia 45 minut przed wschodem Słońca Srebrny Glob dotrze na wysokość zaledwie 2°, a jego sierp zmniejszy się do 16%. Tym razem w bezpośredniej bliskości Księżyca nie będzie jasnych gwiazd. W następnych dniach naturalny satelita Ziemi podąży ku nowiu, przez który przejdzie w poniedziałek 16 kwietnia, a w przyszłym tygodniu zamelduje się na niebie wieczornym, gdzie jego warunki obserwacyjne będą diametralnie różne od tych z tego tygodnia.
Na razie na zachodnim nieboskłonie niewiele po zachodzie Słońca dominuje planeta Wenus, która godzinę po zmierzchu zajmuje pozycję na wysokości około 10°. Planeta przemierza gwiazdozbiór Barana, zbliżając się powoli do Plejad, znanej gromady otwartej gwiazd w zachodniej części Byka. W niedzielę 15 kwietnia planecie do Plejad zabraknie 12°. Wenus wciąż jeszcze znajduje się daleko od Ziemi, stąd wygląd jej tarczy zmienia się bardzo powoli. W tym tygodniu planeta świeci blaskiem -3,9 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ma średnicę 11? i fazę 92%.
Po zapadnięciu ciemności wysoko nad południowym widnokręgiem znajduje się miryda R Leonis. Można ją łatwo odnaleźć 5° na zachód od najjaśniejszej gwiazdy Lwa, Regulusa. Pomoże w tym mapka, wykonana na stronie AAVSO. O godzinie podanej na mapce R Leo zajmuje pozycję na wysokości prawie 50° i jeszcze prawie przez 4 godziny przebywa wyżej niż 30° nad horyzontem. Stąd warunki widoczności R Leo są znakomite. Zwłaszcza, że w jej obserwacjach przez najbliższe kilka dni nie przeszkodzi Księżyc. Jasność gwiazdy ocenia się obecnie na jakieś +5,5 magnitudo.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/09/niebo-w-drugim-tygodniu-kwietnia-2018-roku/

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku.jpg

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku2.jpg

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku3.jpg

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku4.jpg

Niebo w drugim tygodniu kwietnia 2018 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osiem nowych gorących Jowiszów
2018-04-09. Krzysztof Kanawka
W ramach programu WASP doszło do odkrycia ośmiu egzoplanet. Każda z nich to tzw. ?gorący Jowisz?.
Aktualnie ludzkość zna już ponad 3750 planet pozasłonecznych. Większość z nich (ponad 2650) zostało odkrytych przez kosmiczny teleskop Kepler. Pozostałe ? przez wiele grup badawczych z całego świata, korzystających z różnych technik detekcji.
Osiem egzoplanet zostało odkrytych w ramach programu poszukiwawczego Wide Angle Search for Planets (WASP). Te egzoplanety to typowe ?gorące Jowisze?, krążące blisko swoich gwiazd. Zostały one wykryte przy użyciu metody tranzytów, polegającej na wykrywaniu niewielkich spadków jasności, gdy planeta przechodzi przed gwiazdą dla obserwatora z Ziemi. Z tej techniki detekcji korzysta także kosmiczny teleskop Kepler.
Odkryte ?gorące Jowisze? otrzymały oznaczenia WASP-144b, WASP-145Ab, WASP-158b, WASP-159b, WASP-162b, WASP-168b, WASP-172b i WASP-173Ab. Największą z nich jest WASP-162b, o masie około 5,2 masy Jowisza z naszego Układu Słonecznego. Ta egzoplaneta krąży wokół swej gwiazdy z czasem krótszym niż 10 dni w odległości około 13 milionów kilometrów.
Z kolei najlżejszą egzoplanetą w tym zestawieniu jest WASP-168b. Masa tego gorącego Jowisza to około 0,47 masy Jowisza z Układu Słonecznego. Co ciekawe, rozmiary tej egzoplanety są znacznie większe: promień jest około połowę większy od promienia ?naszego? Jowisza. Astronomowie uważają, że bliskość do gwiazdy (w tym przypadku około 7,5 miliona kilometrów) bardzo ?podgrzewa? atmosferę tego gazowego giganta, jednocześnie zwiększając jej rozmiary.
Pozostałe ?gorące Jowisze? mają masy od 0,47 do 3,5 masy Jowisza. Ich promienie zawierają się w zakresie od około 0,85 do 1,45 promienia Jowisza. Dwie z odkrytych egzoplanet, WASP-145Ab i WASP-173Ab, krążą w układach podwójnych gwiazd.
(WASP)
http://kosmonauta.net/2018/04/osiem-nowych-goracych-jowiszow/

Osiem nowych gorących Jowiszów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egzotyczne układy podwójne
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 09/04/2018
Zmienne kataklizmiczne to takie układy gwiazd, w których biały karzeł akreuje materię z krążącego wokół niego mało masywnego towarzysza. Sam proces akrecji ułatwiany jest przez stosunkowo niewielką odległość między gwiazdami; typowy okres orbity wynosi w takich przypadkach od jednej do dziesięciu godzin. Choć rodzina tych egzotycznych układów podwójnych (CV) jest jednorodna, to dzielimy ją na cztery klasy ze względu na fizykę akrecji, erupcje spowodowane przez okazjonalną akrecję, rozbłyski na powierzchni białego karła i pojawianie się linii wodorowych w widmie gwiezdnego towarzysza.
Układy CV obserwujemy w wielu środowiskach w całej galaktyce, ale ich obecność w gromadach kulistych, których odległości i populacje są dobrze zbadane, pozwala na bardziej precyzyjne badania porównawcze ich własności. CV mogą wpływać na ewolucję gromady, podczas gdy na nie wpływ ma gęsto upakowane gwiazdami otoczenie we wnętrzu gromady. Ewolucyjne modele gromad kulistych wskazują, że po około dziesięciu miliardach lat gromada składająca się z miliona gwiazd powinna mieć około dwustu CV ? znacznie więcej niż dotychczas zaobserwowano w którejkolwiek gromadzie. Zidentyfikowanie ich nie należy jednak do rzeczy łatwych, ponieważ nie są one zbyt jasne i na dodatek skrywają się w zatłoczonym środowisku.
Maureen van den Berg oraz Josh Grindlay, astronomowie z Harvardu wraz ze współpracownikami odkryli dwadzieścia dwie nowe CV w pobliskiej gromadzie 47 Tucanae (47 Tuc) wykorzystując pomiary wykonane za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra i Hubble?a podnosząc całkowitą liczbę znanych CV w tej gromadzie do czterdziestu trzech. Zatem naukowcy odkryli, że w 47 Tuc znajduje się znacznie mniej jasnych CV niż dotychczas oczekiwano.
Wiele gromad kulistych charakteryzuje się znacznym wzrostem zagęszczenia gwiazd w centrum (tak zwany scenariusz kolapsu jądra). Naukowcy twierdzą, że wysokie zagęszczenie centralnego obszaru gromady doprowadziło do wielu bliskich przejść między gwiazdami, które doprowadziły do powstania młodszych i jaśniejszych CV. Gromada kulista 47 Tuc nie doświadczyła kolapsu jądra, co może tłumaczyć stosunkowo niewielką liczbę odkrytych tam jasnych CV. Te nowe wyniki wskazują, że populacja CV w 47 Tuc jest kombinacją pierwotnych CV i innych powstałych wskutek oddziaływań dynamicznych na wczesnych etapach ewolucji gromady.
Źródło: Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/09/egzotyczne-uklady-podwojne/

Egzotyczne układy podwójne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ExoMars gotowy do rozpoczęcia misji naukowej
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 09/04/2018
Sonda ExoMars wkrótce rozpocznie poszukiwanie gazów, które mogą być związane z aktywnością biologiczną lub geologiczną na powierzchni Czerwonej Planety.
Sonda Trace Gas Orbiter dotarła na swoją końcową orbitę po roku ?aerohamowania?, które zakończyło się w lutym br. W trakcie tej ekscytującej fazy misji orbiter wielokrotnie przelatywał przez górne warstwy atmosfery Marsa wykorzystując opór powietrza na panelach słonecznych do zmiany początkowej silnie eliptycznej czterodniowej orbity o parametrach 200 x 98 000 kilometrów na dużo niższą i niemal kołową orbitę na wysokości około 400 km nad powierzchnią planety.
Obecnie sonda okrąża Marsa w cztery godziny i po zakończeniu kalibracji i instalacji nowego oprogramowania, rozpocznie rutynowe obserwacje naukowe.
?To istotny krok milowy naszego programu ExoMars i fantastyczne osiągnięcie całej Europy? mówi Pia Mitschdoerfer, menedżer misji TGO.
?Po raz pierwszy w historii osiągnęliśmy orbitę docelową sondy za pomocą aerohemowania, a jest to najcięższy orbiter spośród dotychczas wysłanych w kierunku Czerwonej Planety. W końcu jesteśmy gotowi do rozpoczęcia poszukiwania oznak życia wprost z orbity?.
?Rozpoczniemy naszą misję naukową w ciągu najbliższych kilku tygodni i jesteśmy niesamowicie podekscytowani oczekiwaniem na to co pokażą pierwsze pomiary? mówi Hakan Svedhem, naukowiec projektu orbitera.
?Sonda jest niezwykle czuła i będzie w stanie wykryć rzadkie gazy nawet w niewielkich ilościach. Potencjalnie TGO może sprawdzić, czy Mars jest wciąż aktywny ? biologicznie czy też geologicznie?.
Głównym celem jest wykonanie szczegółowego spisu gazów śladowych ? tych, które odpowiadają za mniej niż 1% całkowitej objętości atmosfery planety. W szczególności, orbiter będzie poszukiwał śladów metanu i innych gazów, które mogą być sygnaturami aktywności biologicznej lub geologicznej.
Na Ziemi, organizmy żywe odpowiadają za większość obserwowanego metanu w atmosferze planety. To także główny składnik węglowodorów występujących naturalnie, które mogą także pochodzić z aktywności wulkanicznej lub hydrotermalnej.
Metan na Marsie ma nieco krótszy czas życia ? około 400 lat ? ponieważ rozbijany jest przez promieniowanie ultrafioletowe pochodzące ze Słońca. Oznacza to, że jeżeli TGO wykryje ślady metanu w atmosferze Marsa, to najprawdopodobniej powstał on lub został uwolniony ze starych zapasów stosunkowo niedawno.
Wcześniejsze informacje o tym, że metan został odkryty przez sondę Mars Express, a także później przez łazik Curiosity wciąż stanowią zagadkę i są tematem wielu dyskusji w środowisku naukowym.
Sonda Trace Gas Orbiter może wykryć i zbadać metan i inne gazy śladowe w wyjątkowo niskim stężeniu, z dokładnością trzy rzędy większą od wcześniejszych pomiarów. Co więcej, instrumenty będą w stanie określić źródło obserwowanego metanu.
Cztery instrumenty zainstalowane na pokładzie sondy będą wykonywały uzupełniające pomiary atmosfery, powierzchni i tego co znajduje się tuż pod powierzchnią. Kamera pozwoli z kolei scharakteryzować cechy powierzchni, które mogą być związane z źródłem wykrytych gazów śladowych.
Instrumenty sondy będą także poszukiwać lodu wodnego ukrytego tuż pod powierzchnią, co pozwoli nam lepiej wybierać potencjalne miejsca lądowania dla przyszłych misji.
Źródło: ESA
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/09/exomars-gotowy-do-rozpoczecia-misji-naukowej/

ExoMars gotowy do rozpoczęcia misji naukowej.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielone światło Europejskiej Agencji Kosmicznej dla polskich projektów nawigacyjnych
2018-04-09.
Odbiorniki nawigacji hybrydowej oraz satelitarnej GNSS do zastosowań kosmicznych będą testowane z wykorzystaniem środowisk testowych zaprojektowanych przez polskich inżynierów. ESA wydała pozytywną ocenę dla obu systemów - poinformowała w poniedziałek firma Astri Polska.
"Pod koniec marca przedstawiciele ESA zatwierdzili ważne etapy projektów Flight i Techno opracowanych przez Astri Polska. Przekazanie pierwszego z nich planowane jest jeszcze w tym roku" - wskazała firma.
Jak wyjaśnił PAP Marcin Mykietyn z Astri Polska, odpowiedzialny za kontakty z mediami, oprogramowanie zaprojektowane przez polskich inżynierów umożliwi np. testowanie odbiorników nawigacji satelitarnej (GNSS) wykorzystywanych m.in. w satelitach obserwacji Ziemi.
"Fakt, że Europejska Agencja Kosmiczna coraz częściej wykorzystuje rozwiązania dostarczone przez polskie firmy należy odbierać jako niewątpliwy sukces rodzimych podmiotów" ? ocenił cytowany w komunikacie prezes Astri Polska Jacek Mandas. Dodał, że GNSS jest ważnym obszarem działalności firmy. "Cieszymy się, że nasze rozwiązania z tej dziedziny będą wykorzystywane przez ESA? ? podkreślił.
Celem projektu Flight (Flexible Environment for GNSS Testing), jak wyjaśniono, jest stworzenie "adaptacyjnego i elastycznego środowiska testowego", które pozwoli na zintegrowanie infrastruktury w należącym do ESA Europejskim Laboratorium Nawigacyjnym (ENL) oraz zapewni platformę do przeprowadzania testów odbiorników nawigacji satelitarnej GNSS. ENL wchodzi w skład należącego do ESA centrum badawczo-rozwojowego ESTEC. To największy obiekt tego typu w Europie.
Jak zaznaczył szef działu aplikacji i usług satelitarnych Astri Polska Karol Brzostowski, system Flight będzie wykorzystywany przez ESA do testowania odbiorników GNSS przeznaczonych do zastosowań kosmicznych. "Przekazanie tego środowiska testowego dla ESA przewidujemy na IV kwartał tego roku. Jest to o tyle ważne, że nasza platforma testowa będzie używana przez ESA w ich codziennych zadaniach" ? podkreślił.
Z kolei Techno (Test Environment for Hybrid Navigation) to projekt z dziedziny nawigacji hybrydowej, który ma na celu wykorzystanie korzyści płynących z połączenia technologii GNSS i LTE. "Efektem projektu będzie oprogramowanie, które oprócz integracji urządzeń symulujących sygnały nawigacyjne pozwoli na generowanie scenariuszy testowych. Testy oraz pierwsza integracja systemu odbędą się także w centrum badawczym ESTEC" - wskazano. Dodano, że finalizacja projektu przewidziana jest w czerwcu 2019 roku.
"Projekt Techno pozwoli ocenić, na ile skuteczne będzie połączenie standardowych metod wyznaczania pozycji za pomocą GNSS z technologią, która wykorzystywana jest głównie do przesyłania danych, czyli LTE. Okazuje się bowiem, że wykorzystanie częstotliwości stricte telekomunikacyjnych do nawigacji pozwala na wyznaczanie pozycji z jeszcze większą dokładnością i ciągłością w czasie. Może to otworzyć nowe możliwości w tej dziedzinie w obliczu nadchodzącej technologii 5G" - wyjaśnił Maciej Paśnikowski odpowiedzialny za projekt w Astri Polska.
Astri Polska to pierwsza polska firma, której 100 proc. przychodu pochodzi z sektora kosmicznego. Obecnie firma realizuje ok. 20 projektów dla sektora kosmicznego, w większości dla programów ESA. (PAP)
autor: Magdalena Jarco
edytor: Bożena Dymkowska
maja/ dym/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29014%2Czielone-swiatlo-europejskiej-agencji-kosmicznej-dla-polskich-projektow

Zielone światło Europejskiej Agencji Kosmicznej dla polskich projektów nawigacyjnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele mniejszych czarnych dziur w centrum Drogi Mlecznej
Wysłane przez kuligowska w 2018-04-09
Astrofizycy odkryli 12 układów podwójnych z małomasywnymi czarnymi dziurami, które krążą wokół radioźródła Sgr A* w centrum naszej Drogi Mlecznej. Ich istnienie sugeruje, że tych mniejszych czarnych dziur może być tam znacznie więcej - nawet 10 000!
Naukowcy z Columbia University jako pierwsi w historii zdołali jednoznacznie zidentyfikować kilkanaście czarnych dziur krążących wokół centrum naszej Galaktyki, odpowiadającemu lokalizacji zwartego radioźródła znanego już od lat jako Sagittarius A* (Sgr A*) i samego w sobie zawierającego galaktyczną, supermasywną czarną dziurę (ang. SMBH). To ciekawe odkrycie, które zdaje się obiecywać nowe możliwości w zakresie lepszego zrozumienia Wszechświata.
Tak naprawdę nie wiemy dziś zbyt wiele o tym, w jaki sposób wielkie i masywne czarne dziury wchodzą w interakcje z małymi czarnymi dziurami. Jak więc możemy się tego dowiedzieć? Badając Drogę Mleczną. Jest ona tak naprawdę jedyną galaktyką, w której możemy to w miarę bezpośrednio zaobserwować. Przy obecnych możliwościach technicznych nie jesteśmy po prostu w stanie zobaczyć takich oddziaływań w innych galaktykach.
Przez ponad dwie dekady naukowcy bezskutecznie poszukiwali dowodów potwierdzających teorię, że tysiące czarnych dziur mogą otaczają supermasywne czarne dziury rezydujące w centrach dużych galaktyk. Radioźródło Sgr A* jest otaczane przez halo z gazu i pyłu, które stanowią doskonałą pożywkę dla rodzących się, masywnych gwiazd. Największe z nich żyją tam, tam też umierają i, jeśli mają naprawdę duże masy początkowe, mogą ostatecznie zamienić się w czarne dziury. Dodatkowo czarne dziury spoza tego halo mogą znajdywać się na tyle blisko supermasywnej czarnej dziury w centrum Galaktyki, że podlegają jej silnym wpływom i w efekcie tracą swą energię, po czym opadają bliżej ku centrum i zostają również uwięzione w halo.
Choć większość tych uwięzionych czarnych dziur pozostaje zdaniem astronomów samotna, niektóre z nich przechwytują pobliskie gwiazdy i wiążą się z nimi w układy podwójne. Naukowcy są przekonani, że w galaktycznym centrum gęstość zarówno izolowanych, jak i będących składnikami takich układów dziur jest bardzo wyraźna - tym większa, im bliżej samego jego środka, czyli centralnej czarnej dziury. Poprzednie, nieudane próby znalezienia takiego maksimum gęstości skupiały się na poszukiwaniu jasnego rozbłysku promieniowania rentgenowskiego, który pojawia się, gdy czarne dziury łączą się z towarzyszącymi im gwiazdami. Jednak centrum Galaktyki leży na tyle daleko od nas, że te wybuchy są efektywnie bardzo rzadko na tyle jasne, byśmy byli w stanie je zaobserwować.
Zespół z Uniwersytetu w Columbii przyjął więc inną taktykę - poszukiwał słabszej, ale bardziej stabilnej w czasie emisji rentgenowskiej wypromieniowywanej już po początkowym wiązaniu się układów podwójnych złożonych z czarnej dziury i gwiazdy. Zwróćmy uwagę na to, że nie szukano samotnych czarnych dziur. Odizolowane czarne dziury są po prostu ...czarne. Gdy są do tego niewielkie, bardzo trudno jest je wykryć. Ale gdy podobne obiekty łączą się z gwiazdą, ma miejsce emisja promieniowania rentgenowskiego, które jest już dość łatwo wykrywalne.
Naukowcy zajrzeli do danych archiwalnych z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra, aby przetestować tę nowo opracowaną technikę. Poszukiwali śladów emisji rentgenowskiej typowej dla układów podwójnych z czarną dziurą o niskiej masie, będących w tak zwanycm w stanie nieaktywnym. W promieniu trzech lat świetlnych od Sgr A* znaleźli ich jak dotąd dwanaście. Przeanalizowali następnie właściwości i rozmieszczenie przestrzenne zidentyfikowanych układów, a na ich podstawie zdołali ocenić, że w samym centrum naszej Galaktyki może znadować się nawet 300 do 500 czarnych dziur będących składnikami układów podwójnych, a także około 10 000 czarnych dziur ewoluujących samotnie.
Wnioski te mają też ważne implikacje dla dalszych badań fal grawitacyjnych - znajomość nawet tylko szacunkowej liczby czarnych dziur w centrum typowej galaktyki może nam pomóc w lepszym przewidywaniu, ilu zdarzeń związanych z emisją tych fal należy oczekiwać.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Artykuł "A density cusp of quiescent X-ray binaries in the central parsec of the Galaxy" (Hailey R. et al. Nature, kwiecień 2018)
 

Źródło: Columbia University/Nature
Obrazek: małe, galaktyczne czarne dziury w halo Drogi Mlecznej - wizja artystyczna. Źródło: Columbia University
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wiele-mniejszych-czarnych-dziur-centrum-drogi-mlecznej-4264.html

Wiele mniejszych czarnych dziur w centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utrata satelity Zuma ? nowe informacje
2018-04-10. Krzysztof Kanawka
Trzy miesiące po starcie pojawiły się nowe informacje dotyczące utraty tajnego satelity Zuma.
W pierwszym starcie w 2018 roku, Falcon 9R wyniósł tajemniczego satelitę o nazwie Zuma na orbitę. Ten start odbył się 8 stycznia o godzinie 02:00 CET z wyrzutni LC-40 na Florydzie.
Zapis misji Zuma (z uwagi na charakter satelity skupił się głównie na powrocie pierwszego stopnia Falcona 9R po wykonanej pracy) / Credits ? SpaceX
Już kilkanaście godzin po starcie zaczęły pojawiać się pierwsze nieoficjalne informacje, że z satelitą są pewne problemy. Ze względu na utajniony charakter misji bardzo niewiele szczegółów nie zostało podanych do wiadomości. Wiadomo jednak było, że lot Falcona 9 przebiegł bez problemów. Kłopoty pojawiły się dopiero za kończeniu prac silników drugiego stopnia.
Ze względu na tajny i wojskowy charakter satelity Zuma przez kolejne tygodnie nie pojawiały się żadne rzetelne informacje. W międzyczasie SpaceX głośno zaprzeczał, aby sytuacja miała cokolwiek wspólnego z ich rakietą Falcon 9R. Natomiast kręgi wojskowo-rządowe nie prawie w ogóle nie komentowały tego startu.
Nowe ustalenia
Trzy miesiące później pojawiły się kolejne informacje na temat tej nieudanej próby umieszczenia Zumy na orbicie. Z dostępnych informacji wynika, że dwie grupy badały okoliczności utracenia satelity. Z ustaleń wynika, że zawinił adapter łączący satelitę z rakietą. Po zakończeniu pracy drugiego stopnia ten adapter powinien uwolnić Zumę, do czego jednak nie doszło. Co ciekawe, nie od razu udało się wykryć nieudaną separację satelity od adaptera.
Ostatecznie satelita uwolnił się od adaptera i górnego stopnia Falcona 9, jednak stało się to już zbyt późno, by możliwe było odzyskanie satelity. W międzyczasie górny stopień Falcona 9 rozpoczynał deorbitację. Zuma znajdował się zatem już zbyt nisko by było możliwe uratowanie tego tajnego satelity.
Z ustaleń wynika, że zastosowany adapter został mocno zmodyfikowany na potrzeby satelity Zuma. Adapter pochodził od podwykonawcy, a główny wykonawca Zumy ? firma Northop Grumman ? wykonała we własnym zakresie modyfikacje. Co ciekawe, testy naziemne adaptera wypadły prawidłowo.
Droga Zuma
Nieoficjalne źródła sugerują, że koszt budowy satelity Zuma to aż 3,5 miliarda dolarów. Jest to jeden z najdroższych pojedynczych satelitów, jakie w ogóle wyniesiono w przestrzeń kosmiczną. Wartość jest porównywalna z kosmicznym teleskopem JWST, którego koszt przekroczył już 8,8 miliarda dolarów. Dla porównania ? typowe komercyjne duże satelity telekomunikacyjne na orbitę geostacjonarną, wraz z wystrzeleniem ? mają budżet około dziesięć razy niższy od Zumy.
Nie wiadomo, czy rząd USA zamówi ?Zumę 2?, choć można się spodziewać, że taka możliwość jest analizowana.
(WSJ, PFA)
http://kosmonauta.net/2018/04/utrata-satelity-zuma-nowe-informacje/

Utrata satelity Zuma ? nowe informacje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk udowadnia, że to jednak będzie Big F***ing Rocket
2018-04-10. Filip Geekowski
Elon Musk, tuż po udanym dziewiczym locie rakiety Falcon Heavy, ujawnił, że SpaceX intensywnie pracuje nad największą w historii rakietą, a mianowicie Big Falcon Rocket (BFR).
To dzięki niej i statkowi kosmicznemu pierwsi ludzie postawią swoje stopy na obcej planecie. Ona pozwoli też stworzyć na Marsie pierwszą kolonię i zabezpieczyć naszą cywilizację przez możliwą zagładą.
Musk na swoim profilu na Twitterze pokazał właśnie dwa zdjęcia jednego z elementów rakiety BFR. Trzeba przyznać, że określenie jej mianem Big F***ing Rocket nabiera teraz zupełnie nowego znaczenia.
Miliarder postawił obok tego elementu określanego przez niego jako "główna sekcja BFR" i "zbiornik ciekłego tlenu", Teslę Model 3, aby oddać ogrom tego elementu.
Statek kosmiczny ma przemierzać przestrzeń kosmiczną z prędkością dochodzącą do 100 tysięcy km/h ,a w lotach suborbitalnych z prędkością 27 tysięcy km/h. Aby było to możliwe, rakieta BFR ma posiadać 31 silników Raptor (każdy 3 razy silniejszy od Merlina 1D), zdolnych wyprodukować ciąg rzędu 5400 ton. Tymczasem statek kosmiczny ma mieć jeden silnik Merlin 1D.
Statek kosmiczny ma mieć 48 metrów długości i średnicę 9 metrów. Może pomieścić 1100 ton paliwa i mieć zdolność wynoszenia 150 ton (LEO). Przypomnijmy, że Saturn V miała zdolność wynoszenia na poziomie 135 ton.
Elon zapowiedział, że pierwsze testy rakiety mają odbyć się już w przyszłym roku. Pierwsza misja orbitalna może odbyć się już w 2020 roku, natomiast na Marsa w 2022 roku, a załogowa 2 lata później.
Chociaż to czasy nieodległe, to jednak tak naprawdę będzie to dopiero wstęp do długiego i mozolnego procesu przemiany tej planety w bardziej przyjazne człowiekowi miejsce. Najważniejsze, że w tej materii coś konkretnego się dzieje. Trzymamy kciuki.
Źródło: GeekWeek.pl/Elon Musk/Instagram / Fot. Elon Musk/Instagram
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32594/elon-musk-udowadnia-ze-to-jednak-bedzie-big-fing-rocket

Elon Musk udowadnia, że to jednak będzie Big Fing Rocket.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop kosmiczny TESS wkrótce rozpocznie poszukiwania egzoplanet
2018-04-10. Autor: John Moll
W przyszłym tygodniu korporacja SpaceX z pomocą swojej rakiety Falcon 9 wyniesie w przestrzeń kosmiczną teleskop kosmiczny TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite). Urządzenie należące do agencji NASA to rozwojowa wersja teleskopu kosmicznego Keplera, która również zajmie się poszukiwaniem egzoplanet.
Start teleskopu TESS odbędzie się z Cape Canaveral na Florydzie i zaplanowano go na 16 kwietnia. W chwili obecnej jest przygotowywany do lotu. Nowa aparatura badawcza zastąpi wysłużony kosmiczny teleskop Keplera, którego misja wkrótce dobiegnie końca ze względu na kończące się paliwo na jego pokładzie.
TESS wyposażony jest w cztery kamery, dzięki którym będzie mógł obserwować około 85% nieba. Urządzenie będzie przyglądać się jasności niemal 200 tysięcy gwiazd w naszej galaktyce. Nowy teleskop zajmie się poszukiwaniem egzoplanet podobnych do Ziemi przy zastosowaniu techniki fotometrycznej, natomiast kosmiczny teleskop Jamesa Webba, który według najnowszych szacunków może pojawić się na orbicie dopiero w 2020 roku, będzie prowadził szczegółowe obserwacje tych najbardziej interesujących obiektów.
Teleskop TESS zostanie umieszczony na wysokoeliptycznej orbicie wokół Ziemi. Przypuszcza się, że z jego pomocą odkryjemy tysiące nowych planet. Misja teleskopu potrwa 2 lata, lecz to są oczywiście tylko wstępne założenia ? agencja NASA będzie mogła w każdej chwili przedłużyć misję o kolejne miesiące lub lata.
Źródło:
https://www.nature.com/articles/d41586-018-03354-7
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/teleskop-kosmiczny-tess-wkrotce-rozpocznie-poszukiwania-egzoplanet

Teleskop kosmiczny TESS wkrótce rozpocznie poszukiwania egzoplanet.jpg

Teleskop kosmiczny TESS wkrótce rozpocznie poszukiwania egzoplanet2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogniste tornada na Słońcu nie są tym, czym myśleliśmy

2018-04-10

Tajemnicze tornada plazmowe, które odkryto na Słońcu pięć lat temu, nie są tym, czym myśleliśmy. Okazuje się bowiem, że - w przeciwieństwie do ziemskich wichrów - nie obracają się one, a tkwią w miejscu.


Tornada plazmowe na Słońcu są wystarczająco duże, by pochłonąć wiele planet wielkości Ziemi. Przy obserwacji satelity NASA Solar Dynamics Observatory (SDO) zmierzono ich średnią temperaturę, która skacze aż do 2 000 000oC.
Najnowsze obserwacje dotyczące ognistych tornad wprowadziły w zakłopotanie naukowców z całego świata. Ponieważ nie obracają się one wokół własnej osi, nie można ich nazwać tornadami. Takie rewelacje ogłoszono podczas wykładu na Europejskim Tygodniu Astronomii i Nauk (EWASS) w Liverpoolu.

- Musimy wymyślić odpowiedniejszą nazwę dla nich, choć można by je określać mianem "oscylujących kolumn" - powiedział dr Nicholas Labrosse z Uniwersytetu w Glasgow.

Natura tych zjawisk jest niezwykle tajemnicza. Prawdopodobnie są one zakorzenione gdzieś pod powierzchnią korony słonecznej, co uniemożliwia im przemieszczanie się w dowolne miejsce. Mają one postać ogromnych pióropuszy złożonych z gorącej, namagnesowanej plazmy - podobnych do ziemskich tornad. Teraz już wiadomo, że tornadami jednak nie są.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-ogniste-tornada-na-sloncu-nie-sa-tym-czym-myslelismy,nId,2567193

Ogniste tornada na Słońcu nie są tym, czym myśleliśmy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA ? szkolenie z wypełniania wniosków
2018-04-10. Krzysztof Kanawka

 

Europejska Agencja Kosmiczna organizuje w dniach 6-8 czerwca kurs dla małych i średnich przedsiębiorstw dotyczący wypełniania wniosków projektowych. Kurs odbędzie się w ośrodku ESTEC w Holandii.
Część projektów B+R finansowanych lub wspieranych przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) są dedykowane małym i średnim przedsiębiorstwom (SME). Te projekty (oraz fundusze) mają pomóc w dalszym rozwoju technologii tworzonych przez SME i jednocześnie nie są dostępne dla dużych koncernów branży aerokosmicznej.
Z drugiej strony wiele małych i średnich podmiotów wciąż się boryka z przygotowaniem odpowiedniej dokumentacji projektowej do ogłoszonych konkursów i przetargów przez ESA. Dlatego też ESA organizuje warsztaty dedykowane SME. Najbliższy z nich odbędzie się w dniach 6-8 czerwca w ośrodku ESTEC w Holandii. Tematem tego szkolenia będzie przygotowanie dokumentacji dla przetargów i konkursów ESA.
Temat szkolenia to How to write a good proposal in response to an ESA Invitation to Tender for R&D activities. Termin zgłoszeń upływa 20 kwietnia.
Szczegółowe informacje są dostępne na stronie ESA.

(ESA)
http://kosmonauta.net/2018/04/esa-szkolenie-z-wypelniania-wnioskow/

ESA ? szkolenie z wypełniania wniosków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna Konferencja w Krakowie
Już nie długo w Krakowie, będzie miała miejsce kolejna Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych - KSAKN 2018. Wydarzenie jest cyklicznie odbywającą się konferencją skierowaną do studentów kierunków astronomicznych, w szczególności będących członkami kół naukowych astronomii na swoich uczelniach, z całego kraju. Podczas tegorocznej konferencji opowiem, między innymi o tym - od jak dawna wiemy, że gwiazdy w kosmosie wybuchają? Dlaczego na ich powierzchni obserwuje się tak niezwykłe twory jakimi są plamy?, które czasem potrafią doprowadzić do naprawdę silnych spadków blasku! Czy gwiazdy takie jak Słońce, mogą być dobrymi siewcami życia? - gdzieś tam w ogromnym Wszechświecie?
Zapraszam Was serdecznie i do zobaczenia!
Adam Tużnik
http://byk.oa.uj.edu.pl/~nksa/ksakn2018/

Kolejna Konferencja w Krakowie.jpg

2018-04-10_18h06_16.jpg

2018-04-10_18h06_47.jpg

2018-04-10_18h07_25.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Około 1/3 większych planetoid NEO odkryta
2018-04-11. Krzysztof Kanawka
Prawdopodobnie ludzkość poznała już około 1/3 większych planetoid, których orbity mogą przecinać orbitę Ziemi. Pozostałe 2/3 wciąż czeka na odkrycie.
Do dziś ludzkość poznała około 8100 planetoid bliskich Ziemi (ang. Near Earth Object, NEO ? to określenie też dotyczy komet), które mają średnicę większą od 140 metrów. Przewiduje się się, że aktualnie w Układzie Słonecznym znajduje się łącznie około 25 tysięcy planetoid typu NEO o średnicy większej od wspomnianych od 140 metrów. Oznacza to, że na odkrycie wciąż czeka około 17 tysięcy większych planetoid.
Spośród tych dużych obiektów populacja planetoid NEO o rozmiarach większych od 1 kilometra jest szacowana na mniej niż tysiąc. Do dziś odkryto ich 887, co oznacza, że około 50-100 pozostaje do odkrycia.
W przypadku mniejszych planetoid typu NEO, obiektów pozostaje znacznie więcej do odkrycia. Planetoid NEO o wielkości do 20 metrów, czyli do rozmiarów porównywalnych z bolidem czelabińskim, jest prawdopodobnie kilka lub nawet kilkanaście milionów. Jak na razie planetoid NEO mniejszych od 140 metrów znamy około 10 tysięcy, z czego około 3500 mniejszych od 30 metrów. Oznacza to, że jak na razie odkryto jedynie przysłowiową ?kropkę w morzu? planetoid NEO w Układzie Słonecznym.

Nagranie dziesięciotysięcznej odkrytej planetoidy NEO (czerwiec 2013). Od tego czasu odkryto 8 tysięcy kolejnych planetoid NEO / Credits ? NASA JPL CalTech
Jak na razie dużym problemem są ograniczenia w możliwościach detekcji planetoid typu NEO. Praktycznie wszystkie planetoidy tego typu to obiekty o niskiej jasności. Duża ich ilość jest odkrywana podczas krótkiego, kilkudniowego przelotu obok Ziemi, zazwyczaj za pomocą naziemnych obserwatoriów. Ma to duże ograniczenia, gdyż naziemne obserwatoria funkcjonują jedynie w nocy i w okresie, w którym jasność Księżyca nie przeszkadza w poszukiwaniu słabych obiektów. Oznacza to, że wiele planetoid, które zbliżają się do Ziemi od strony dziennej umyka detekcji.
Idealnym rozwiązaniem są sondy bezzałogowe, obserwujące Układ Słoneczny z innej perspektywy niż Ziemia. W ostatnich latach zaproponowano kilka misji, które mogłyby zwiększyć ilość odkryć planetoid typu NEO. Proponowano m.in. obserwację Układu Słonecznego z perspektywy orbity Wenus, co pozwoliłoby na wykrywanie obiektów NEO zbliżających się do Ziemi od strony Słońca. Niestety, jak na razie żadna z takich misji nie doczekała się finansowania, choć warto tu zaznaczyć, że planetoidy NEO były ?masowo? odkrywane m.in. dzięki misji astronomicznej WISE/NEOWISE.
(NASA, NEO, S)

http://kosmonauta.net/2018/04/okolo-13-wiekszych-planetoid-neo-odkryta/

Około 13 większych planetoid NEO odkryta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UraniaTV nr 1 z astronautą NASA - Spaceman od Teleskopu Hubble'a
Wysłane przez czart w 2018-04-11
W pierwszym odcinku UraniaTV występuje Mike Massimino, astronauta NASA, który dwukrotnie naprawiał na orbicie Kosmiczny Teleskop Hubble'a. UraniaTV to nasz nowy youtubowy kanał o astronomii i kosmosie.
Niedawno ukazała się w Polsce książką pt. "Spaceman. Jak zostać astronautą i uratować nasze oko na Wszechświat", którą napisał w formie swojej autobiografii Mike Massimino - astronauta NASA, który odbył dwa loty w kosmos i w obu przypadkach były to misje serwisowe do Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Polecamy książkę, jej lektura jest ciekawa i inspirująca.
Okazuje się, że Mike wcale nie miał lekko z realizacją swojego marzenia z dzieciństwa o zostaniu astronautą. NASA przyjęła go dopiero po czwartej próbie aplikowania do programu szkolenia astronautów. W UraniaTV opowiada także jak to jest z naprawą teleskopu na orbicie oraz co zrobić, aby zostać astronautą.
W ramach UraniaTV będziemy prezentować ciekawe tematy i osoby zajmujące się astronomią i kosmosem zawodowo oraz hobbystycznie. Będą też interesujące materiały, które nie zmieściły się w całości w "Astronarium" z powodu ograniczeń czasowych tego programu.
Zapraszamy do oglądania i subskrypcji kanału UraniaTV.
Więcej informacji:
?    Kanał UraniaTV na YouTube
?    Fanpage UraniaTV na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uraniatv-nr-1-astronauta-nasa-spaceman-4275.html

 

UraniaTV nr 1 z astronautą NASA - Spaceman od Teleskopu Hubble'a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gęstych gromadach gwiazd może dochodzić do intensywnego wielokrotnego łączenia czarnych dziur
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 11/04/2018
Gdy detektory LIGO zarejestrowały pierwsze niewielkie wahania swoich identycznych zwierciadeł, sygnał nie stanowił jedynie pierwszej bezpośredniej obserwacji fal grawitacyjnych, potwierdził on także istnienie układów podwójnych czarnych dziur o masie gwiazdowej, które były źródłem zarejestrowanych fal grawitacyjnych.
Układy podwójne czarnych dziur o masie gwiazdowej powstają gdy dwie czarne dziury powstałe w skutek eksplozji masywnych gwiazd pod koniec ich życia, zaczynają krążyć wokół wspólnego środka masy. Z czasem czarne dziury łączą się w spektakularnym zderzeniu, które według ogólnej teorii względności Einsteina, powinno uwolnić olbrzymie ilości energii w postaci fal grawitacyjnych.
Obecnie międzynarodowy zespół badaczy kierowany przez Carla Rodrigueza, astrofizyka z MIT wskazuje, że czarne dziury mogą łączyć się w pary, a następnie łączyć się ze sobą wielokrotnie, prowadząc do powstania czarnych dziur masywniejszych od tych, które powstają wskutek eksplozji pojedynczych gwiazd. Te ?procesy łączenia drugiej generacji? powinny zachodzić w gromadach kulistych ? niewielkich obszarach przestrzeni, zazwyczaj na granicach galaktyk, w których upakowane są setki tysięcy czy nawet miliony gwiazd.
?Uważamy, że w takich gromadach mogły powstawać setki, a nawet tysiące czarnych dziur, które szybko tonęły ku centrum gromady? mówi Car Rodriguez z Kavli Institute for Astrophysics and Space Research. ?Takie gromady gwiazd są praktycznie fabrykami układów podwójnych czarnych dziur, w których jest tak wiele czarnych dziur na małej przestrzeni, że dwie czarne dziury mogą połączyć się ze sobą stosunkowo szybko w masywniejszą czarną dziurę. Następnie taka nowa czarna dziura może znaleźć sobie partnera i połączyć się także z nim?.
Gdyby LIGO wykryło układ podwójny z czarną dziurą, której masa jest wyższa od około 50 mas Słońca, to zgodnie z wynikami badań uzyskanymi przez badaczy, istnieje duża szansa, że obiekt ten nie powstał z pojedynczych gwiazd, ale właśnie w centrum gęstej gromady gwiazd.
?Jeżeli poczekamy wystarczająco długo, to z czasem LIGO dostrzeże coś co może pochodzić jedynie z takich gromad gwiazd, ponieważ będzie t obiekt większy od tego co można uzyskać z pojedynczej gwiazdy?, mówi Rodriguez, który wraz ze swoimi współpracownikami opublikował wyniki swoich badań w artykule, który ukazał się w periodyku Physical Review Letters.
Przez ostatnich kilka lat Rodriguez badał zachowanie czarnych dziur w gromadach kulistych analizując czy oddziaływania między nimi różnią się od zachowania czarnych dziur przebywających w bardziej rozproszonych obszarach przestrzeni.
Gromady kuliste można znaleźć w większości galaktyk, a ich liczba rośnie wraz z rozmiarami galaktyki, wokół której krążą. Potężne galaktyki eliptyczne mogą posiadać dziesiątki tysięcy takich zbiorów gwiazd, podczas gdy wokół naszej Drogi Mlecznej krąży około 200, z których najbliższa oddalona jest od Ziemi o jakieś 7000 lat świetlnych.
W swoim nowym artykule Rodriguez wraz ze współpracownikami opisuje wykorzystanie superkomputera Quest w Northwestern University do stworzenia symulacji złożonych, dynamicznych interakcji we wnętrzu 24 gromad gwiazd, których rozmiary sięgały od 200 000 do 2 milionów gwiazd i charakteryzujących się różnymi gęstościami i metalicznością. W ramach symulacji modelowano ewolucję pojedynczych gwiazd na przestrzeni 12 miliardów lat, analizując interakcje między gwiazdami, a z czasem powstawanie i ewolucję czarnych dziur. Symulacje obejmowały także modelowanie trajektorii czarnych dziur po ich powstaniu.
?Ciekawe jest to, że z uwagi na fakt, że czarne dziury są najmasywniejszymi obiektami w tych gromadach, opadają one ku centrum gromady, gdzie i tak jest już dość dużo czarnych dziur do powstania układów podwójnych. Takie układy czarnych dziur są wielkimi tarczami strzelniczymi w gromadzie, w kierunku których przemieszczają się inne czarne dziury i gwiazdy ? przez to mamy tam do czynienia z tymi szalonymi chaotycznymi spotkaniami różnych obiektów?.
Podczas prowadzenia swoich symulacji badacze dodali jeden kluczowy składnik, którego brakowało we wcześniejszych próbach symulowania gromad kulistych.
?W przeszłości traktowano te sytuacje jako problem czysto newtonowski? mówi Rodriguez. ?Teoria grawitacji Newtona działa w 99,9% przypadków. Te kilka przypadków, w których nie działa, to mogą być właśnie sytuacje, w których dwie czarne dziury przelatują bardzo blisko siebie, co zazwyczaj się nie zdarza w większości galaktyk?.
Teoria względności Newtona zakłada, że gdyby istniały dwie niezwiązane ze sobą czarne dziury, nie wpływałyby jakoś szczególnie na siebie i po prostu przeszłyby obok siebie. To rozumowanie wynika z faktu, że Newton nie uwzględnił istnienia fal grawitacyjnych ? których istnienie w obliczu zbliżenia do siebie dwóch masywnych obiektów, takich jak czarne dziury, dużo później przewidział Einstein.
?W ogólnej teorii względności Einsteina gdy jedna czarna dziura blisko mija drugą, mogą one wyemitować niewielki impuls fal grawitacyjnych?  tłumaczy Rodriguez. ?To może zabrać wystarczająco dużo energii z tego układu, że obie czarne dziury wiążą się ze sobą i szybko się łączą w jedną czarną dziurę?.
Badacze postanowili dodać efekty relatywistyczne do swoich symulacji gromad kulistych. Po przeprowadzeniu symulacji zauważyli, że czarne dziury łączą się ze sobą w nowe czarne dziury, we wnętrzach samych gromad kulistych. Bez uwzględnienia efektów relatywistycznych, newtonowska grawitacja przewiduje, że większość układów dwóch czarnych dziur powinna zostać wyrzucona z gromady przez inne układy podwójne jeszcze zanim zdążą się one połączyć ze sobą. Jednak po uewzględnieniu efektów relatywistycznych, Rodriguez i jego współpracownicy odkryli, że niemal połowa układów dwóch czarnych dziur łączyła się w jeden obiekt we wnętrzu gromad kulistych, tworząc nowe pokolenie czarnych dziur masywniejszych od tych, które powstały w eksplozji pojedynczych gwiazd. Co się dzieje z tymi nowymi czarnymi dziurami wewnątrz gromad, to już kwestia spinu.
?Jeżeli obie czarne dziury rotują w momencie łączenia, czarna dziura, która powstanie w tym procesie będzie emitowała fale grawitacyjne w jednym wyróżnionym mierunku, niczym rakieta, tworząc nową czarną dziurę, która może wystrzelić nawet z prędkością 5000 kilometrów na sekundę ? niewiarygodnie szybko?, mówi Rodriguez. ?Wystarczy prędkość od kilkudziesięciu do stu kilometrów na sekundę, aby uciec z takiej gromady?.
Z uwagi na ten efekt, badacze zgadzają się, że wszelkie produkty takich procesów łączenia dwóch czarnych dziur szybko wyrzucane są z gromady macierzystej.
To założenie jednak wydaje się przeczyć pomiarom wykonywanym za pomocą LIGO, które jak dotąd pozwoliły na odkrycie podwójnych czarnych dziur jedynie o wolnym spinie. Aby przetestować skutki tego stanu rzeczy, Rodriguez obniżył tempo rotacji czarnych dziur w swoich symulacjach i odkrył, że w takiej sytuacji niemal 20 procent podwójnych czarnych dziur w gromadach posiada co najmniej jeden składnik, który powstał we wcześniejszym procesie łączenia czarnych dziur. Ponieważ takie składniki powstały z połączenia innych czarnych dziur, część tych czarnych dziur drugiej generacji może charakteryzować się masą od 50 do 130 mas Słońca. Naukowcy uważają, że czarne dziury o tej masie nie mogą powstawać z masywnych pojedynczych gwiazd.
Rodriguez dodaje, że jeżeli teleskopy rejestrujące fale grawitacyjne takie jak LIGO wykryją obiekt o masie w tym zakresie, istnieje duża szansa, że obiekt taki nie jest pozostałością po jednej gwieździe, ale pochodzi z gęstej gromady kulistej.
?Wraz ze swoimi współpracownikami założyłem się z kilkoma osobami badającymi gwiazdy podwójne, że w pierwszym 1000 detekcji LIGO znajdzie się co najmniej jeden obiekt w tym zakresie mas?  mówi Rodriguez. ?Jeżeli tak będzie, otrzymam butelkę dobrego wina?.
Źródło: MIT
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/11/w-gestych-gromadach-gwiazd-moze-dochodzic-do-mega-laczenia-czarnych-dziur/

 

W gęstych gromadach gwiazd może dochodzić do intensywnego wielokrotnego łączenia czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPHERE odkrywa fascynujące zoo dysków wokół młodych gwiazd
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 11/04/2018
Najnowsze zdjęcia wykonane za pomocą instrumentu SPHERE zainstalowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT, ESO) odkrywają przed nami wyjątkowo dużo szczegółów pyłowych dysków otaczających pobliskie młode gwiazdy. Owe dyski charakteryzują się różnorodnymi kształtami, rozmiarami i strukturami włącznie z oznakami tu i ówdzie wciąż formujących się planet.
Instrument SPHERE na Bardzo Dużym Teleskopie pozwolił astronomom zakryć jasne światło emitowane przez pobliskie gwiazdy, aby mogli oni lepiej przyjrzeć się ich bezpośredniemu otoczeniu. Ten zbiór nowych zdjęć ze SPHERE stanowi jedynie próbkę wybraną z szerszego zbioru pyłowych dysków odkrywanych wokół młodych gwiazd.
Obserwowane dyski znacząco różnią się między sobą pod względem kształtów i rozmiarów ? niektóre zawierają jasne pierścienie, inne ciemne pierścienia, a jeszcze inne przypominają hamburgery. Różnią się one także wyglądem w zależności od ich orientacji w przestrzeni ? od okrągłych dysków, które obserwujemy ?z góry? po dyski obserwowane od strony krawędzi.
Głównym zadaniem SPHERE jest bezpośrednie odkrywanie i badanie gazowych egzoplanet krążących wokół pobliskich gwiazd. Jednak instrument ten jest także jednym z najlepszych istniejących na świecie instrumentów do wykonywania zdjęć dysków otaczających młode gwiazdy ? regionów, w których takie planety mogą się dopiero formować.  Badanie takich dysków jest niezwykle istotne w badaniu związku między właściwościami dysku a formowaniem i obecnością w nim planet.
Wiele przedstawionych tutaj młodych gwiazd pochodzi z najnowszego badania gwiazd T Tauri, klasy gwiazd bardzo młodych (mniej niż 10 milionów lat) o bardzo różnej jasności. Dyski otaczające takie gwiazdy zawierają gaz, pył i planetezymale ? budulec do tworzenia planet i układów planetarnych.
Zdjęcia te pokazują także jak mógł wyglądać nasz Układ Słoneczny na wczesnych etapach formowania ponad cztery miliardy lat temu.
Większość przedstawionych tu zdjęć wykonano w ramach przeglądu DARTTS-S (Discs ARound T Tauri Stars with SPHERE). Odległości do obserwowanych gwiazd mieszczą się w zakresie od 230 do 550 lat od Ziemi. Dla porównania średnica Drgi Mlecznej to 100 000 lat świetlnych, tak więc te gwiazdy znajdują się stosunkowo bardzo blisko Ziemi. Jednak nawet przy takich odległościach bardzo trudno uzyskać dobre zdjęcia słabego odbitego przez dyski światła, bowiem przyćmiewa je światło emitowane przez same gwiazdy centralne.
Innym odkryciem dokonanym za pomocą SPHERE jest odkrycie dysku (widzianego od strony krawędzi) wokół gwiazdy GSC 07396-00759 w danych z przeglądu SHINE (SpHere INfrared survey for Exoplanets). Ta czerwona gwiazda jest składnikiem układu wielokrotnego uwzględnionego w próbce DARTTS-S ale co ciekawe, ten nowy dysk wydaje się mieć więcej ewolucji za sobą niż bogaty w gaz dysk wokół gwiazdy T Tauri należącej do tego samego układu, choć obie gwiazdy charakteryzują się tym samym wiekiem. Ta zaskakująca różnica skal ewolucyjnych dysków wokół dwóch gwiazd o tym samym wieku to kolejny powód tego, że badacze chcą jeszcze więcej dowiedzieć się o tych dyskach i ich cechach.
Astronomowie wykorzystują SPHERE do uzyskiwania wielu innych fascynujących zdjęć, jak też do badań interakcji planet z dyskiem i ruchów orbitalnych wewnątrz układu.
Najnowsze wyniki uzyskane za pomocą SPHERE wraz z danymi z innych teleskopów takich jak ALMA rewolucjonizują wiedzę astronomów o środowiskach występujących wokół młodych gwiazd oraz o mechanizmach powstawania planet.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/11/sphere-odkrywa-fascynujace-zoo-dyskow-wokol-mlodych-gwiazd/

SPHERE odkrywa fascynujące zoo dysków wokół młodych gwiazd.jpg

SPHERE odkrywa fascynujące zoo dysków wokół młodych gwiazd2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Start CZ-4C z trójką satelitów Yaogan-31 01
2018-04-11. Krzysztof Kanawka
Oficjalne chińskie źródła twierdzą, że Yaogan-31 (w oficjalnych przekazach opisywany w liczbie pojedynczej) ma służyć do cywilnych obserwacji Ziemi dla rolnictwa i wsparcia przy katastrofach naturalnych. Według źródeł zachodnich Yaogan-31 to trzy satelity mające przeznaczenie wojskowe.
Mają one służyć do zwiadu elektronicznego, w szczególności lokalizacji obcych statków na oceanach, podobnie jak amerykańskie satelity Naval Ocean Surveillance System (NOSS). Wcześniejsze generacje satelitów NOSS operowały w trójkach i można przypuszczać, że Yaogan-31 ma takie samo przeznaczenie.
W ostatnich latach Chiny znacznie rozbudowały swoje możliwości zwiadu elektronicznego na morzach. Zostały wyniesione serie satelitów Yaogan, z których przynajmniej sześć startów (od 2010 roku) składało się z trzech satelitów wyniesionych za pomocą rakiety CZ-4C. Niewątpliwie ma to związek z budową chińskiej marynarki wojennej, sporem o wyspy Spratly oraz rozbudową flot w innych państwach (np. Japonia i Korea Południowa).
(LK, NSF, PFA)


http://kosmonauta.net/2018/04/start-cz-4c-z-trojka-satelitow-yaogan-31-01/

Start CZ-4C z trójką satelitów Yaogan-31 01.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ARISS SSTV Award, czyli Hermaszewski znów w kosmosie
Wysłane przez czart
Generał Hermaszewski znowu w kosmosie? W pewnym sensie - nie osobiście, a w formie zdjęcia. W dniach 11-14 kwietnia 2018 r. będzie zorganizowana przez ARISS akcja związana z 40. rocznicą międzynarodowych lotów programu Interkosmos. Ze stacji ISS będą na falach radiowych nadawane obrazy związane z projektem Interkosmos. Przewidziano nawet nagrody za ich odbiór i odkodowanie.
12 kwietnia to Dzień Kosmonautyki. W tym roku z okazji jego obchodów w dniach od 11 do 14 kwietnia będzie m.in. prowadzona ciekawa akcja związana z Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS) i łącznością radioamatorską. ARISS Rosja chce w ten sposób uczcić 40. rocznicę projektu Interkosmos, w którym brała udział m.in. Polska - to właśnie w jego ramach w kosmos poleciał jedyny jak dotą polski kosmonaut, gen. Mirosław Hermaszewski.
Na komputerze w rosyjskim module stacji ISS zapisane będą zdjęcia, która zostaną przetrasmitowane na Ziemię przy pomocy łączności radioamatorskiej, a w szczególności pokładowego aparatu nadawczo-odbiorcznego Kenwood TM-D710E. Zdjęcia, które nadadzą rosyjscy kosmonauci, będą związane z projektem Interkosmos. Ma wśród nich być również zdjęcie Hermaszewskiego.
Osoby, ktore swoim sprzętem radioamatorskim odbiorą obrazy i je zdekodują, mogą przesłać rezultat na specjalną stronę, a także otrzymać nagrodę ARISS SST Award (nagrody są w formie elektronicznego dyplomu okolicznościowego). Aby otrzymać nafgrodę, należy zdekodować przynajmniej jeden z obrazów transmitowanych w ramach akcji. Zdjęcia będą nadawane ze stacji ISS na częstotliwości 145,800 MHz w trybie PD120 od godz. 13:30 w dniu 11 kwietnia do godz. 20:20 w dniu 14 kwietnia 2018 r. Odebrany obraz nie musi być idealnej jakości, ale powinien być rozpoznawalny. Szczegóły i formularz zgłoszeniowy można znaleźć na stronie ARISS SST Award.
Jak odebrać takie sygnały radiowe? Wystarczy użyć odbiornika DVB-T USB i zainstalować odpowiednie oprogramowanie na komputerze. Nie jest potrzebne żadne zezwolenie radiowe (takowe jest potrzebne jedynie przy nadawaniu). Warto przeczytać instrukcję, którą opracował Sławomir Szymanowski z Ostrowa Wielkopolskiego (zamieszczamy za zgodą autora).
Od strony organizacyjnej w akcję zaangażowani są także Polacy: Sławomir Szymanowski ? nauczyciel z Ostrowa Wielkopolskiego oraz dr Armand Budzianowski - mieszkaniec Koła.
Akcja organizowana jest przez ARISS Rosja, które jest częścią ARISS, czyli Amateur Radio on the International Space Station, międzynarodowego projektu prowadzonego przez radioamatorów we współpracy z NASA, ESA i innymi partnerami. Jego celem jest komunikacja radiowa z astronautami i kosmonautami ze stacji orbitalnej. ARISS ma duże walory edukacyjne. Mogą do niego zgłaszać się szkoły z całego świata (w tym z Polski) i przy pomocy wolontariuszy przeprowadzić w swojej placówkę łączność na żywo z astronautami w momencie, gdy stacja ISS będzie przelatywała nad okolicą szkoły. Najbliższe takie łączności z uczestnictwem polskich szkół odbędą się w tygodniu 23-29 kwietnia i w tygodniu 21-27 maja 2018 r. Zachęcamy szkoły do zgłaszania się do kolejnych edycji.
Obszernie na temat ARISS pisaliśmy w Uranii nr 1/2016.
Więcej informacji:
?    Strona internetowa ARISS
?    Polska strona ARISS
?    ARISS na witrynie NASA
?    ARISS SSTV Award
?    Instrukcja jak odbierać łączność radioamatorską ze stacji kosmicznej
?    Urania nr 1/2016 z artykułem na temat ARISS
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ariss-sstv-award-czyli-hermaszewski-znow-w-kosmosie-4273.html

ARISS SSTV Award, czyli Hermaszewski znów w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno i wycieczka po północnym biegunie Jowisza w podczerwieni
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 12/04/2018
Naukowcy pracujący w ramach misji sondy Juno do Jowisza opublikowali trójwymiarowy film przedstawiający gęsto upakowane cyklony antycyklony okupujące biegunowe obszary planety oraz pierwszy szczegółowy obraz dynamo, czy też silnika, napędzającego pole magnetyczne każdej z planet poza Ziemią. To tylko niektóre z wyników misji przedstawionych w dniu wczorajszym (11.04.201) podczas Zgromadzenia Ogólnego Europejskiej Unii Geonauk w Wiedniu.
Naukowcy misji Juno wykorzystali dane zebrane za pomocą instrumentu JIRAM (Jovian InfraRed Auroral Mapper) i stworzyli z nich trójwymiarowe wideo przelotu nad północnym biegunem Jowisza. JIRAM rejestruje promieniowanie pochodzące z głębokiego wnętrza planety tak w ciągu dnia jak i nocy. Instrument ten bada warstwę znajdującą się  50 do 70 kilometrów poniżej górnej warstwy chmur Jowisza. Powstałe w ten sposób dane pozwolą naukowcom zrozumieć siły pracujące na tej animacji ? północny biegun planety zdominowany jest przez cyklon centralny otoczony ośmioma cyklonami okołobiegunowymi o średnicach od 4000 do 6000 km.
?Przed sondą Juno mogliśmy jedynie zgadywać jak będą wyglądały bieguny Jowisza? mówi Alberto Adriani, jeden z badaczy misji Juno z Institute for Space Astrophysics and Planetology w Rzymie. ?Teraz, dzięki temu, że Juno przelatuje nad biegunami w niewielkiej odległości, możemy zebrać naprawdę szczegółowe obraz układów pogodowych w tych rejonach?.
Kolejnym z omawianych podczas briefingu programów badawczych były ostatnie próby zrozumienia składu wnętrza  gazowego olbrzyma. Jednym z największych osiągnięć w tym zakresie jest zrozumienie rotacji głębokiego wnętrza planety.
?Przed sondą Juno nie potrafiliśmy odróżnić od siebie ekstremalnych modeli rotacji wnętrza Jowisza, z których wszystkie pasowały do danych zebranych w trakcie obserwacji prowadzonych z Ziemi jak i innych sond kosmicznych? mówi Tristan Guillot, badacz misji Juno z Universite Cote d?Azur w Nicei. ?Jednak Juno jest inna ? sonda krąży wokół planety od bieguna do bieguna i zbliża się do niej bardziej niż jakakolwiek sonda wcześniej. Dzięki rewelacyjnemu wzrostowi dokładności danych grawitacyjnych misji, praktycznie udało nam się rozwiązać kwestię wewnętrznej rotacji Jowisza: strefy i pasy, które widzimy w atmosferze rotujące z różnymi prędkościami sięgają na temat 3000 kilometrów wewnątrz planety.
?W tym miejscu wodór staje się przewodzący na tyle, że daje się wciągnąć w niemal jednorodną rotację przez silne pole magnetyczne planety?.
Dane wykorzystane do zbadania rotacji Jowisza zawierają także informację o budowie i składzie chemicznym wnętrza planety. Brak wiedzy o rotacji wnętrza planety bardzo ograniczał naszą zdolność badania głębokiego wnętrza. ?Teraz możemy naprawdę zacząć nasze badania i określić skład chemiczny wnętrza największej planety Układu Słonecznego? mówi Guillot.
Podczas spotkania, zastępca głównego badacza misji Jak Connerney z Space Research Corp. w Annapolis w stanie Maryland zaprezentował pierwszy szczegółowy obraz dynamo napędzającego pole magnetyczne Jowisza.
Connerney wraz ze współpracownikami stworzył nowy model pola magnetycznego opierając się przy tym na pomiarach wykonanych w ciągu ośmiu okrążeń Jowisza. Z zebranych danych naukowcy stworzyli mapy pola magnetycznego na powierzchni oraz w regionie pod powierzchnią, gdzie swoje źródło ma dynamo. Ponieważ Jowisz jest gazową planetą, to za powierzchnię uważa się promień planety czyli około 71 450 kilometrów.
Owe mapy stanowią znaczący postęp w naszej wiedzy i pozwolą zespołowi naukowemu zaplanować pozostałe obserwacji sondy.
?Dowiadujemy się, że pole magnetyczne Jowisza nie przypomina niczego co widzieliśmy wcześniej? mówi Connerney. ?Badania otoczenia magnetycznego Jowisza stanowią początek nowej ery badań dynam planetarnych?.
Mapa źródła dynama, którą zespół Connerneya stworzył odkrywa przed nami nieoczekiwane nieregularności, regiony o zaskakującej intensywności pola magnetycznego i dowodzi, że pole magnetyczne Jowisza jest bardziej złożone na półkuli północnej niż południowej. Mniej więcej w połowie drogi między równikiem i biegunem północnym znajduje się obszar, w którym pole magnetyczne jest intensywne i dodatnie. Otoczony jest on obszarami mniej intensywnymi i ujemnymi. Na półkuli południowej jednak pole magnetyczne jest stale ujemne i staje się tym coraz intensywniejsze im bardziej oddalamy się od równika, a zbliżamy do bieguna.
Badacze wciąż starają się zrozumieć dlaczego widzą takie różnice w planecie, która jest mniej lub bardziej płynna.
?Juno dopiero zrealizowała jedną trzecią zaplanowanego programu mapowania, a już zaczynamy odkrywać informacje o pracy dynamo we wnętrzu Jowisza? mówi Connerney. ?Nie możemy się doczekać danych z pozostałych orbit?.
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/12/sonda-juno-i-wycieczka-po-polnocnym-biegunie-jowisza-w-podczerwieni/

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indie wysyłają zastępczego satelitę własnego systemu nawigacji IRNSS
Wysłane przez grabianski w 2018-04-12
Indyjska rakieta PSLV wysłała w środę na orbitę kolejnego satelitę lokalnego systemu nawigacyjnego IRNSS. Był to drugi start indyjskiej rakiety w przeciągu zaledwie dwóch tygodni.
Środowy start z kosmodromu Satish Dhawan wyniósł ważącego 1425 kg satelitę IRNSS-1I. Umieszczony na orbicie statek jest zapasowym egzemplarzem, który został wysłany, by uzupełnić braki w systemie powstałe po awarii zegarów w satelicie IRNSS-1A. Co ciekawe jest to drugi zapasowy egzemplarz, który został wysłany w celu wymiany wadliwego satelity. Pierwszy jednak nie opuścił ładowni rakiety podczas startu w sierpniu 2017 roku z powodu awarii owiewki.
O systemie

Indie od 2006 roku rozwijają swój własny, niezależny system nawigacji. W przeciwieństwie do amerykańskiego GPS czy jego europejskiego, chińskiego lub rosyjskiego odpowiednika, indyjski system ma zasięg jedynie lokalny.
Obecnie składa się z siedmiu satelitów: trzech na orbicie geostacjonarnej i czterech na dwóch płaszczyznach geosynchronicznych o inklinacji 29 stopni. To daje zasięg systemu na terenie całych Indii i 1500 km od granic kraju.
Każdy satelita systemu IRNSS waży po 1425 kg, zawiera w sobie trzy rubidowe zegary atomowe i generuje sygnały w pasmach L5 i S.
Co ciekawe, podobnie jak w przypadku satelitów Galileo, statki IRNSS zostały wyposażone w zegary tej samej szwajcarskiej firmy SpectraTime. W połowie 2016 roku jeden z trzech zegarów satelity IRNSS-1A uległ awarii, pod koniec roku to samo przytrafiło się dwóm pozostałym. Gdy w europejskich satelitach również zaczęły szwankować zegary, okazało się, że przyczyna jest ta sama - niedrogi element elektroniczny w satelicie powodujący zwarcie.
Zobacz też: Masowa awaria zegarów systemu nawigacji Galileo
Indie zdecydowały się wymienić zegary w satelitach zapasowych i zmienić tryb ich użytkowania w już wysłanych statkach.
Podsumowanie

Był to już 3. udany start indyjski w tym roku. Ostatni lot PSLV sprzed dwóch tygodni z satelitą GSAT-6A przebiegł pomyślnie. Niestety jednak satelita uległ awarii już na orbicie. Następny w planie jest majowy start rakiety PSLV z jeszcze nieogłoszonym dużym satelitą na orbitę heliosynchroniczną.
Źródło: ISRO/SF101
Więcej informacji:
?    informacja prasowa o udanym starcie rakiety PSLV z satelitą IRNSS-1I
?    informacje techniczne o systemie lokalnej nawigacji IRNSS (SF101)
Na zdjęciu: Wzbijająca się w nocne niebo rakieta PSLV z umieszczonym na jej szczycie satelitą IRNSS-1I. Źródło: ISRO
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/indie-wysylaja-zastepczego-satelite-wlasnego-systemu-nawigacji-irnss-4277.html

 

Indie wysyłają zastępczego satelitę własnego systemu nawigacji IRNSS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Test silnika SF70 firmy SpaceForest
2018-04-12. Krzysztof Kanawka
Firma SpaceForest przeprowadziła test silnika hybrydowego SF70.
Do testu doszło w kwietniu 2018. Był to szósty test rakietowego silnika hybrydowego o nazwie SF70. Nagranie z testu prezentujemy poniżej.
Firma SpaceForest sp. z o.o. ma siedzibę w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym i zatrudnia ponad 25 osób. Realizuje m.in. projekty technologiczne dla Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz w ramach programów badawczo rozwojowych Unii Europejskiej. Ponadto, SpaceForest realizuje własne projekty badawczo-rozwojowe, m.in. w dziedzinie napędów rakietowych. Jest to aktualnie jedna z najdynamiczniej rozwijających się firm polskiego sektora kosmicznego, opierająca prace o własne, zaawansowane koncepcje i technologie.
W grudniu 2017 firma SpaceForest poinformowała o otrzymaniu ważnego dofinansowania na budowę rakiety zdolnej do lotu na 150 km. Nazwa tej rakiety to Suborbital Inexpensive Rocket (SIR). Projekt budowy rakiety ruszy w kwietniu 2018 roku.
(SF)
http://kosmonauta.net/2018/04/test-silnika-sf70-firmy-spaceforest/

Test silnika SF70 firmy SpaceForest.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczyna się integracja łazika Mars 2020


2018-04-12. Krzysztof Kanawka
W Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii rozpoczęła się integracja łazika Mars 2020.
Integracja łazika Mars 2020 rozpoczęła się w Spacecraft Assembly Facility High Bay 1, będącego częścią Jet Propulsion Laboratory (JPL) w Kalifornii. Oficjalnie nazwa fazy projektu Mars 2020 to ?Assembly, Test and Launch Operations? (ATLO).
Pierwszym etapem ATLO jest integracja elektroniki okablowania do modułu wejścia w atmosferę Marsa (ang. descent stage).  W dalszych etapach będą trwały integracje innych komponentów misji: łazika, modułu lotu (w przestrzeni międzyplanetarnej) czy osłony aerodynamicznej. Prace będą trwać około 18 miesięcy, po czym nastąpi seria testów sprzętu. Start łazika Mars 2020 jest planowany na lipiec 2020.
Co ciekawe, na pokładzie łazika znajdzie się meteoryt marsjański. Kawałek meteorytu Sayh al Uhaymir 008 (SaU008) posłuży do kalibracji instrumentów pomiarowych. Dobrze opisany meteoryt będzie bardzo dobrym punktem referencyjnym.
Za mniej niż miesiąc otwiera się okienko startowe dla misji lądownika Mars InSight. Start tej bezzałogowej wyprawy planowany jest obecnie na 5 maja z bazy Vandenberg w Kalifornii. Będzie to pierwszy międzyplanetarny start z tej bazy. Z uwagi na ?dodatkową? moc rakiety Atlas 5 NASA zdecydowała przeprowadzić start z Kalifornii, a nie z Florydy.
(NASA)
http://kosmonauta.net/2018/04/rozpoczyna-sie-integracja-lazika-mars-2020/

Rozpoczyna się integracja łazika Mars 2020.jpg

Rozpoczyna się integracja łazika Mars 2020.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnętrze Mgławicy Rozeta
2018-04-12. Maria Puciata-Mroczynska
Nowe badania przeprowadzone przez Uniwersytet Leeds proponują wyjaśnienie niespójności między wielkością i wiekiem centralnego obszaru Mgławicy Rozeta, a charakterystyką jej gwiazd. Znajduje się ona około 5 tysięcy lat świetlnych od Ziemi i jest znana z kształtu przypominającego różę z dziurą w środku. Składa się z pyłu i zjonizowanego gazu (m.in. wodoru), natomiast w jej centrum znajduje się kilka masywnych gwiazd.
Wiatry gwiazdowe i promieniowanie jonizujące pochodzące z tych gwiazd wpływają na kształt Mgławicy Rozeta. Jednakże wielkość i wiek centralnego zagłębienia wydają się być zbyt małe w porównaniu do wieku gwiazd centralnych. Jest to problem, nad którym astronomowie zastanawiają się od dekad. Obiekty w centrum mgławicy mają kilka miliardów lat. Jest to już ponad połowa ich oczekiwanego czasu życia. Jeśli wziąć pod uwagę ten czas, wiatr wywoływany przez te gwiazdy działałby wystarczająco długo aby znacznie rozszerzyć centralną wnękę, jednak tak się nie stało.
Dzięki symulacjom komputerowym, astronomowie z uniwersytetu Leeds dowiedli, że mgławica ta kształtem nie przypomina sfery czy grubego dysku, a jest raczej cienkim niczym chustka obłokiem molekularnym. Ta struktura ochraniająca centrum przed wiatrem gwiazdowym może odpowiadać za niewielki rozmiar centralnego zagłębienia. W ramach symulacji wiatru gwiezdnego używano różnych modeli mgławic będących w kształcie m.in. gęstej chmury, grubego i cienkiego dysku. Wszystkie stworzone były z tej samej początkowej chmury o małej gęstości. Najbardziej zbliżony wygląd mgławicy naukowcy otrzymali przy użyciu modelu cienkiego dysku. Wiek i nasilenie wiatru gwiazd użytych w tym modelu były zgodne z rzeczywistą charakterystyką Mgławicy Rozeta.
Ogrom danych użytych w tych symulacjach może zobrazować fakt, że do ich ukończenia na zwykłym komputerze domowym potrzeba by było aż 57 lat. Dlatego też zastosowano wielkie superkomputery, które sprawiły na wykonanie symulacji w kilka tygodni. Astronomowie są także w stanie dodawać dane z sondy Gaia, które wiele mówią o ilości jasnych gwiazd w mgławicy Rosetta. Mogą dzięki temu zrozumieć jaki wpływ mają poszczególne gwiazdy na całokształt obłoku. W planach jest także badanie podobnych obiektów w naszej galaktyce, aby dostarczyć nowych danych na temat ich kształtów.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/12/wnetrze-mglawicy-rozeta/

Wnętrze Mgławicy Rozeta.jpg

Wnętrze Mgławicy Rozeta2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowa liczba zgłoszeń do European Rover Challenge 2018
2018-04-13.
65 zespołów z 20 krajów świata zgłosiło się do udziału w czwartej edycji międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich European Rover Challenge. Zawody odbędą się we wrześniu w Starachowicach (woj. świętokrzyskie).
European Rover Challenge (ERC) to jedne z największych na świecie międzynarodowych zawodów robotyczno-kosmicznych, w których rywalizują ze sobą konstruktorzy łazików marsjańskich. Czwarta edycja imprezy odbędzie się między 14 a 16 września 2018 roku w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach (woj. świętokrzyskie). Patronem wydarzenia jest Europejska Agencja Kosmiczna.
Do udziału w czwartej edycji zawodów zgłosiła się rekordowa liczba 65 drużyn - poinformowali organizatorzy wydarzenia w komunikacie prasowym. Do poprzedniej edycji, która odbyła się w 2016 roku, zgłosiło się 60 zespołów. Dokumentację konkursową do tegorocznej edycji przesłały zespoły z 20 krajów świata, m.in. z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Indii, Włoch, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Polski, Norwegii i Meksyku.
W zawodach ERC tradycyjnie uczestniczą studenci z najlepszych uczelni technicznych na świecie. Z Polski do konkursu zgłosiły się zespoły z uczelni wyższych w: Białymstoku, Bydgoszczy, Chełmie, Kielcach, Częstochowie, Gliwicach, Krakowie, Łodzi, Opolu, Rzeszowie, Szczecinie, Toruniu, Warszawie i we Wrocławiu.
"European Rover Challenge to dla zawodników tworzących zespoły wyjątkowa szansa na prezentację swoich możliwości i ważny krok w budowaniu ich kariery w branży kosmicznej. Dlatego cieszy nas udział w zawodach reprezentantów aż 20 krajów, prezentujących różne podejście do robotyki kosmicznej" ? mówi cytowany w komunikacie prasowym organizator wydarzenia Łukasz Wilczyński. "Emocje podczas zawodów zapewni także wyraźniejszy niż dotychczas pokaz sił zespołów z Europy, które stanowią blisko połowę wszystkich zarejestrowanych drużyn".
Nowością tegorocznej edycji zawodów ERC jest formuła PRO, w której swoje możliwości mają zaprezentować zespoły profesjonalnie zajmujące się robotyką oraz technologiami kosmicznymi.
ERC cieszy się dużym zainteresowaniem publiczności, dla której przygotowywana jest również edukacyjna strefa pokazów naukowo-technologicznych. W poprzednich edycjach wydarzenia udział wzięło ponad 70 tysięcy widzów i ponad 700 konstruktorów z całego świata.
ERC są europejską wersją odbywającej się w Stanach Zjednoczonych (Utah) znanej już w świecie nauki imprezy University Rover Challenge. ERC po raz pierwszy zorganizowano w 2014 roku terenie Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego w Podzamczu w gminie Chęciny.
Organizatorem ERC jest Europejska Fundacja Kosmiczna, zaś jego współorganizatorami są Specjalna Strefa Ekonomiczna "Starachowice" S.A., Powiat Starachowicki, Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach oraz Mars Society Polska. Zawody zostały objęte patronatem honorowym przez Europejską Agencję Kosmiczną, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Cyfryzacji, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Polską Agencję Kosmiczną. (PAP)
kflo/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29081%2Crekordowa-liczba-zgloszen-do-european-rover-challenge-2018.html

Rekordowa liczba zgłoszeń do European Rover Challenge 2018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kepler-452b tak naprawdę nie jest planetą?


2018-04-13

W 2015 r. astronomowie ogłosili odkrycie egzoplanety Kepler-452b. Najnowsze badania poddają w wątpliwość, czy faktycznie ona istnieje.

Kepler-452b to egzoplaneta oddalona od nas o 1400 lat świetlnych. Szybko odnotowano, że świat ten jest zbliżony do Ziemi pod względem wielkości i orbituje do gwiazdy podobnej do Słońca. Gwiazda ta jest o 1,5 mld lat starsza od Słońca, co sugerowało, że Kepler-452b jest starszym kuzynem Ziemi.

Okazuje się jednak, że istnieje statystycznie duża szansa, że Kepler-452b w ogóle nie istnieje. Naukowcy wykazali, że istnieje od 16 do 92 proc. szans, że planeta Kepler-452b istnieje. Rozrzut jest spory w zależności od przyjętych kryteriów. Takie wnioski wyciągnięto na podstawie uśrednienia błędów z obserwacji i ustalenia, które sygnały mogą być fałszywe lub pochodzić z błędnych odczytów aparatury.

Instytut Nauk o Egzoplanetach NASA, który kataloguje planety pozasłoneczne, przyznał, że Kepler-452b zachowa swój status aż do momentu, gdy dowody naukowe jednoznacznie obalą teorię o naturze obiektu. Uzyskanie takich dowodów może być niezwykle trudne.

Następna sposobność do obserwacji tranzytu Kepler-452b nadarzy się dopiero 8 maja 2019 r.

 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-kepler-452b-tak-naprawde-nie-jest-planeta,nId,2567976

 

Kepler-452b tak naprawdę nie jest planetą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okołopodwójne wyrzutki: krótkookresowe układy podwójne mogą pozbywać się swoich planet
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 13/04/2018
Najnowsze badania przeprowadzone przez badaczy z University of Washington wskazują, że planety krążące wokół ?krótkookresowych? układów podwójnych lub gwiazdy  zblokowane w ciasnym orbitalnym uścisku, mogą być wyrzucane w przestrzeń kosmiczną w wyniku ewolucji gwiazdy macierzystej.
Wyniki badań pomogą wyjaśnić dlaczego 784+astronomowie odkryli tak niewiele planet krążących wokół układów podwójnych ? pomimo obserwowania tysięcy krótkookresowych układów podwójnych, w których okres obiegu gwiazd wynosi 10 dni lub mniej.
Oznacza to także, że taki podwójny układ gwiazd jest nieszczególnym celem, na który warto by było kierować nadchodzące teleskopy naziemne i kosmiczne w poszukiwaniu planet sprzyjających powstaniu życia.
Istnieje kilka różnych typów gwiazd podwójnych, takie jak układy podwójne wizualne czy spektroskopowe, nazywane tak od sposobów w jakich astronomowie są w stanie je obserwować. W artykule zaakceptowanym do publikacji w periodyku Astrophysical Journal, główny autor opracowania David Fleming, doktorant na UW, analizuje zaćmieniowe układy podwójne, w których płaszczyzna orbity znajduje się tak blisko linii naszego widzenia, że obie gwiazdy widziane z Ziemi wydają się przechodzić na tle tarczy swojego towarzysza. Fleming przedstawi swoje wyniki podczas konferencji Division on Dynamical Astronomy, która odbędzie się 15-19 kwietnia.
Gdy zaćmieniowe układy podwójne okrążają wspólny środek masy w ciągu 10 dni lub szybciej ? zastanawiał się Fleming ze swoimi współpracownikami ? to czy pływy ? siły grawitacyjne wywierane na gwiezdnego towarzysza, mają jakiekolwiek skutki dynamiczne dla takiego układu gwiazd?
?Właśnie to odkryliśmy? wykorzystując symulacje komputerowe ? twierdzi Fleming. ?Siły pływowe przenoszą moment pędu rotacji gwiazd na orbity. Spowalniają rotację gwiazd, poszerzając okres orbitalny?.
Przeniesienie momentu pędu powoduje nie tylko zwiększanie orbity ale także jej ukołowienie z początkowej orbity eliptycznej. W wystarczająco długiej skali czasowej, spin obu gwiazd także ulega synchronizacji, tak jak w przypadku Księżyca, który zsynchronizowany jest z Ziemią, przez co cały czas widzimy tylko jedną jego stronę.
Rozszerzające się orbity gwiazd docierają do planet, które pierwotnie były bezpieczne i po prostu wyrzucają je z układu ? mówi Rory Barnes, współautorka artykułu. Wyrzucenie jednej planety w ten sposób może zaburzyć orbity innych planet prowadząc do lawinowego wyrzucania kolejnych planet z układu.
Jeszcze bardziej wymagający dla planet krążących wokół układów podwójnych jest tak zwany region niestabilności zdominowany przez rywalizujące oddziaływanie grawitacyjne obu gwiazd. ?To obszar, w który planeta nie może wlecieć ? jeżeli wleci, to zostanie wyrzucona z układu? mówi Fleming. ?Potwierdziliśmy to w naszych symulacjach?.
To tak zwana ?granica stabilności dynamicznej?. Przesuwa się ona na zewnątrz wraz z rozrastaniem się orbity gwiazd, docierając do planet i zaburzając ich stabilne orbity, a w końcu wyrzucając je z układu.
Inną intrygującą cechą takich układów podwójnych, wykrytą przez innych naukowców na przestrzeni lat jest fakt, że planety mają tendencję do orbitowania tuż za tą granicą stabilności, do zbierania się tam. Jak planety docierają do tego obszaru nie wiadomo; być może tam powstają, a być może migrują z dalszych ostępów swoich układów planetarnych.
Stosując swój model do znanych krótkookresowych gwiazd podwójnych, Fleming wraz ze współpracownikami odkrył, że ta pływowa ewolucja układów podwójnych usuwa co najmniej jedną planetę w 87 procentach wieloplanetarnych układów okołopodwójnych, a często więcej. Nawet to jest optymistycznym założeniem ? Barnes twierdzi, że taka sytuacja może zachodzić w 99% przypadków.
Badacze nazwali ten proces STEEP (ang. Stellar Tidal Evolution Ejection of Planets). Przyszłe detekcje (lub ich brak) okołopodwójnych planet wokół krótkookresowych gwiazd podwójnych będą stanowiły najlepszy pośredni test obserwacyjny procesu STEEP.
Źródło: University of Washington
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/13/okolopodwojne-wyrzutki-krotkookresowe-uklady-podwojne-moga-pozbywac-sie-swoich-planet/

Okołopodwójne wyrzutki krótkookresowe układy podwójne mogą pozbywać się swoich planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wirusy mogą stać się nowym obiektem zainteresowania astrobiologów?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 13/04/2018
Są najczęściej występującą formą życia na Ziemi, ale wirusy ? a właściwie ich uśpione cząstki zwane wirionami ? leżą gdzieś na granicach naszych poszukiwań życia na innych planetach. Dopiero teraz pojawiła się grupa naukowców twierdzących, że astrobiolodzy powinni bardziej poważnie zainteresować się poszukiwaniem wirusów na innych planetach.
W obecnej strategii badań astrobiologicznych w NASA, wirusy pojawiają się sześć razy na 250 stronach dokumentu, piszą autorzy nowego artykułu pt. ?Astrovirology: Viruses at large in the Universe?. Zachęcają oni do włączenia badań wirusów do zakresu misji kosmicznych i badań astrobiologicznych na Ziemi i tworzą listę działań niezbędnych do umieszczenia wirusów na międzyplanetarnej mapie.
?Wirusy stanowią integralną część życia na Ziemi? mówi Ken Stedman, wirolog na Porttland State University i współautor opracowania. Jeżeli rozważamy życie na wczesnej Ziemi lub dawne czy obecne życie na innych planetach, musimy także myśleć o wirusach ? dodaje.
Minęło już ponad sto lat od odkrycia pierwszego wirusa. Przez wiele dziesięcioleci postrzegane były one za ?bardzo małe czynniki powodujące choroby?. Sir Peter Medawar, laureat nagrody Nobla nazywał je ?niedobrą wiadomością zawiniętą w białka? ? pisze Stedman wraz ze współpracownikami.
Obecnie obowiązująca definicja jest bardziej skomplikowana: wirusy to obiekty, których genom replikuje się wewnątrz żywych komórek i które są w stanie przenosić genom wirusa do kolejnych komórek. Jak wskazuje definicja, wirusów dotyczy cały cykl reprodukcji ? potrzebują one innych żywych komórek do reprodukcji. Wiriony z kolei to cząstki wirusowe, które mogą stać się wirusami jeżeli trafią na odpowiednie komórki żywe, w których mogą się replikować. Na Ziemi wiriony i wirusy blisko towarzyszą życiu, i jeżeli znajdziemy te drugie na innych planetach, to mogą one wskazywać, że kiedyś istniało tam życie komórkowe.
Uważa się, że na Ziemi liczebność wirusów przewyższa liczbę form życia komórkowego o czynnik 10, a cała planeta aż kipi wirionami. De facto, w łyżeczce wody morskiej może znajdować się nawet do 50 milionów wirionów.
?Poszukiwanie czegoś czego powinno być mnóstwo ma sens? mówi Stedman. ?Gdyby obca inteligencja przybyła na Ziemię w poszukiwaniu życia, prawdopodobnie pobrałaby próbkę wody morskiej, wręcz upakowaną wirionami. Taka cywilizacja mogłaby dojść do wniosku, że Ziemia zamieszkana jest przez wiriony?.
Niemniej jednak jak na razie nie planuje się żadnych misji kosmicznych, które mogłyby poszukiwać wirionów w gejzerach wody na Europie czy w gejzerach Enceladusa.
?Astrowirologia nie jest ani mniej ani bardziej ważna od astrobiologii? mówi Don Cowan, dyrektor Centre fr Microbial Ecology and Genomics na University of Pretoria. ?Nie ma żadnego powodu, aby nie postrzegać astrowirologii tak samo jak astrobiologii bakterii, szczególnie że ziemska biologia wskazuje, że każdy żywy organizm ma jeden lub więcej  pasożytów wirusowych?.
Po części powodem braku astrowirologii w agendzie misji kosmicznych jest fakt, że wirolodzy nie prowadzili żadnego dialogu z astrobiologami i nie zachęcali do poszukiwania wirionów. Ponadto wiriony są małe (ich średnica mieści się w zakresie od 20 nanometrów do nieco ponad jednego mikrometra), a więc naukowcy potrzebują transmisyjnych mikroskopów elektronowych, aby dostrzec ich unikatowe i zróżnicowane kształty.
?Choć na Ziemi to nie jest trudne, to mało prawdopodobne wydaje się umieszczenie transmisyjnych mikroskopów elektronowych na sondach kosmicznych w najbliższej przyszłości? zauważają autorzy.
To był z resztą jeden z celów autorów artykuły ? stymulacja rozwoju i testowania technologii, których naukowcy mogliby używać do poszukiwania wirionów w przestrzeni kosmicznej.
?Musimy poszukiwać biosygnatur, a morfologia tych wirionów jest wyjątkowo charakterystyczna? mówi Stedman.
Źródło: Astrobiology Mag
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/13/czy-wirusy-moga-stac-sie-nowym-obiektem-zainteresowania-astrobiologow/

Czy wirusy mogą stać się nowym obiektem zainteresowania astrobiologów.jpg

Czy wirusy mogą stać się nowym obiektem zainteresowania astrobiologów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Trzy oblicza Słońca
2018-04-13. Izabela Mandla
Powyższy obraz składa się z trzech zdjęć Słońca wykonanych w różnych długościach fali w zakresie promieniowania ultrafioletowego. Na fragmencie, na którym gwiazda jest najbardziej czerwona, możemy zaobserwować m. in. protuberancje przy jej krawędziach. Środkowe zdjęcie pozwala na dostrzeżenie wielkich, ciemnych plam, czyli dziur koronalnych. Natomiast na ostatnim widać, jak obłoki plazmy oddalają się w przestrzeń kosmiczną.
Obraz pochodzi z satelity Solar Dynamics Observatory (SDO), która należy do NASA i został wykonany w dniach 20-23 marca bieżącego roku.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/13/w-kosmicznym-obiektywie-trzy-oblicza-slonca/

W kosmicznym obiektywieTrzy oblicza Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)