Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Astronomowie obliczyli prawdopodobieństwo zderzenia asteroidy z Ziemią

2018-04-20

Według uczonych z Uniwersytetu w Sankt Petersburgu, prawdopodobieństwo uderzenia w Ziemię asteroidy w ciągu następnych kilku setek lat wynosi około 1 na milion. Nie można jednak traktować tego wyniku, jako czegoś stałego, ponieważ cały czas odkrywa się wiele nowych obiektów kosmicznych, które mogą się okazać potencjalnie niebezpieczne dla naszej planety.


Rosyjscy eksperci przeprowadzili badanie już odkrytych ciał niebieskich, wykorzystując do tego symulacje orbit opracowaną z wykorzystaniem superkomputera. Stosując cyfrowy model Układu Słonecznego oszacowano, że zagrożenie dla Ziemi, uwzględniając zmiany w orbitach planetoid, nie powinno wystąpić w ciągu najbliższych kilkuset lat.
Pierwszym na liście najbardziej niebezpiecznych znanych nam obiektów jest asteroida znana jako Apophis (2004 MN4), która jest jednym z największych takich obiektów przelatujących blisko naszej planety. Oprócz Ziemi, Apophis może się również zderzyć z Księżycem. Istnieje co prawda wiele mniejszych ciał niebieskich, które mogą zbliżyć się za bardzo do naszej planety, ale Apophis jest niekwestionowanym liderem pod względem wielkości. Pocieszeniem może być fakt, że nawet kolizja z Ziemią może doprowadzić tylko do katastrofy kontynentalnej, a nie do zniszczeń w skali globalnej.
Według rosyjskich astronomów, takie obliczenia powinny być wykonywane co jakiś czas, ponieważ mogą pomóc w przygotowaniach do odparcia ewentualnego zagrożenia. Dzięki stałemu monitoringowi i zwiększaniu możliwości detekcji kosmicznych skał może uda się ochronić naszą planetę przed kosmicznym intruzem.
Teleskopy naziemne i orbitalne obserwatoria cały czas odkrywają bardzo wiele nieznanych wcześniej asteroid. Do tej pory wiemy o około 5000 dużych ciał, mających średnicę 100 m lub większą. Jednak ich szacunkowa liczba może wynosić dziesiątki tysięcy. W samym pasie asteroid znajdującym się pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza, może się znajdować około miliona takich ciał niebieskich.

Zmianynaziemi.pl


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-astronomowie-obliczyli-prawdopodobienstwo-zderzenia-asteroid,nId,2570627

Astronomowie obliczyli prawdopodobieństwo zderzenia asteroidy z Ziemią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jim Bridenstine zatwierdzony na nowego administratora NASA
2018-04-20. Michał Moroz

Amerykański Senat zatwierdził nominację Jima Bridenstine na nowego administratora amerykańskiej agencji kosmicznej.
Po zakończeniu siedmioletniej kadencji Charlesa Boldena, administracja Donalda Trumpa rekordowo długo nie wyznaczyła następcy administratora NASA. Od stycznia 2017 do marca 2018 roku rolę pełniącego obowiązki kierownika agencji sprawował Robert Lightfoot.
Pierwszego września 2017 Donald Trump wyznaczył związanego z partią republikańską Jima Bridenstine na nowego administratora NASA. Kandydatura została jednak zatwierdzona dopiero 19 kwietnia. W Senacie za nominacją głosowało 50 senatorów, a 49 było przeciwnych. Wcześniej Bridenstine był krytykowany podczas komisji senackich. Demokraci sugerowali, że nie ma on wystarczającego doświadczenia technicznego aby kierować amerykańską agencją kosmiczną. Były pilot wojskowy wcześniej pełnił rolę dyrektora Muzeum Lotnictwa i Kosmonautyki w Tulsa.
Duże zastrzeżenia do Bridenstine?a miał również wpływowy senator republikański Lamar Smith zajmujący się kwestiami kosmicznymi. Ostatecznie jednak głosował za nominacją.
We wcześniejszych wypowiedziach dla komisji senackich Bridenstine podkreślał, że jest w pełni przekonany, iż obecnie dochodzi do znacznych zmian klimatycznych, uniknął jednak odpowiedzi twierdzącej na pytanie czy działalność człowieka jest tutaj głównym głównym czynnikiem.
Nowy administrator NASA jest zwolennikiem lotów księżycowych. Za jego kadencji można się będzie spodziewać dalszego rozwoju programu SLS, mimo pojawiających się informacji o kolejnych opóźnieniach programu.
(PA)
http://kosmonauta.net/2018/04/jim-bridenstine-zatwierdzony-na-nowego-administratora-nasa/

 

Jim Bridenstine zatwierdzony na nowego administratora NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: 28-lecie Teleskopu Hubble?a
2018-04-20. Izabela Mandla
To piękne kolorowe zdjęcie zostało wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a, który niedługo zakończy 28 rok swoich obserwacji. Dokładna data rocznicy to 24 kwietnia, czyli dzień kiedy to teleskop został wyniesiony na orbitę przez prom kosmiczny Discovery podczas misji STS-31.
Na obrazie możemy obserwować Mgławicę Laguna oddaloną od nas o około 4000 lat świetlnych. W jej centrum znajduje się młoda wielka gwiazda Herschel 36 świecąca aż 200 000 razy jaśniej niż nasze Słońce. Obiekt ten jest źródłem energetycznego promieniowania ultrafioletowego oraz silnego, przypominającego huragan wiatru gwiazdowego, czego wynikiem jest piękny krajobraz niesamowitych kształtów uformowanych z otaczającego gwiazdę gazu oraz pyłu.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/20/w-kosmicznym-obiektywie-28-lecie-teleskopu-hubblea/

W kosmicznym obiektywie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Saturn odpowiada za powstanie dużych księżyców Jowisza?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 21/04/2018
Zespół badaczy z Francji i USA stworzył symulację komputerową powstawania Układu Słonecznego skupiając się przy tym na Jowiszu i pochodzeniu jego księżyców. W swoim artykule, który pojawił się na serwerze arXiv grupa opisuje symulację, która wskazuje, że Saturn mógł odegrać istotną rolę w powstaniu największych księżyców Jowisza.
Większość naukowców zgadza się co do tego, że większość, jeżeli nie wszystkie, najmniejszych księżyców Jowisza dotarła do naszego układu planetarnego z zewnątrz. Z drugiej strony jego cztery największe księżyce ? Ganimedes, Io, Kalisto i Europa ? najprawdopodobniej powstały już w pobliżu swojej planety macierzystej ? ale jak zauważają naukowcy, ta teoria wciąż jest niepełna. W jaki sposób mogły one powstać z pobliskiej materii, skoro Jowisz oczyścił tor swojego ruchu wokół Słońca grawitacyjnie przyciągając wszystko co napotkał na swojej drodze? Aby dowiedzieć się więcej i być może rozwiązać ten problem, naukowcy stworzyli symulację komputerową, która wskazuje jakie procesy mogły zachodzić na etapie formowania się Jowisza i innych bliskich mu planet.
Symulacja wskazuje, że Saturn mógł odegrać istotną rolę w powstaniu księżyców Jowisza zbliżając się do niego na tyle blisko, aby zaburzyć materię krążącą wokół Słońca na krawędziach ścieżki oczyszczonej przez Jowisza ? sprawiając tym samym, że część materii z powrotem znalazła się w oczyszczonej przestrzeni. To właśnie ta materia mogła łączyć się ze sobą w cztery duże księżyce, jakie obserwujemy po dziś dzień.
Jeżeli dalsze badania potwierdzą wyniki tej symulacji, wnioski mogą mieć wpływ na badanie innych układów planetarnych ? te, które składają się z wielu planet mogły bowiem doświadczać takich samych procesów. W tym przypadku naukowcy mogą chcieć dokładniej przyjrzeć się znajdującym się w nich większym planetom, aby sprawdzić czy posiadają one duże księżyce, które mogłyby posiadać na powierzchni warunki sprzyjające powstaniu życia.
Symulacja przedstawia możliwy scenariusz rozwoju czterech największych księżyców Jowisza, ale jak zauważają naukowcy, nie tłumaczy dlaczego owe księżyce złożone są z różnego rodzaju materii ? logicznym bowiem wydaje się założenie, że powinny charakteryzować się podobnym składem chemicznym jeżeli powstały z mniej więcej tego samego zbioru skał, pyłu i gazu.
Źródło: phys.org
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/21/czy-saturn-odpowiada-za-powstanie-duzych-ksiezycow-jowisza/

 

Czy Saturn odpowiada za powstanie dużych księżyców Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrywanie tajemnic Drogi Mlecznej w zakresie gamma
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 21/04/2018
Międzynarodowy zespół astronomów skatalogował ponad 70 źródeł bardzo wysokoenergetycznych promieni gamma, w tym 16 wcześniej nieobserwowanych, w ramach przeglądu Drogi Mlecznej realizowanego za pomocą teleskopów obserwujących w zakresie promieniowania gamma.
Promienie gamma stanowią najbardziej energetyczną formę promieniowania. Astronomowie i astrofizycy z całego świata badają promienie gamma ponieważ można je wykorzystać do badania źródeł promieni kosmicznych, tajemniczych cząstek, które są istotnym składnikiem w ewolucji Wszechświata.
Wykorzystując teleskopy promieniowania gamma HESS (High Energy Stereoscopic System) w Namibii, naukowcy badają Drogę Mleczną w zakresie gamma już od 15 lat.
Wyniki tych badań zostały opublikowane w 14 artykułach naukowych w specjalnym wydaniu periodyku Astronomy and Astrophysics, gdzie także zamieszczono szczegóły wyjątkowo intrygującego nowego źródła promieniowania gamma.
?To konkretne źródło promieniowania gamma zostało odkryte w kierunku nietypowej gromady gwiazd, w której znajduje się jedna z najmasywniejszych i najbardziej energetycznych młodych gwiazd w Drodze Mlecznej, jasna, niebieska gwiazda zmienna LBV1806-20? mówi profesor Gavin Rowell z Uniwersytetu w Adelajdzie.
?W tej samej gromadzie gwiazd znajduje się rzadka, ekstremalnie magnetyczna gwiazda neutronowa, tak zwany magnetar, aczkolwiek uważamy, że emisja w zakresie gamma może mieć związek z jasną, błękitną gwiazdą zmienną?.
?Jeżeli źródłem jest owa jasna gwiazda, będzie to pierwszy przypadek emisji promieniowania gamma przez tak masywną gwiazdę. Wiele innych źródeł promieniowania gamma, w tym bardzo energetycznym zakresie, łączy się zazwyczaj z pulsarami i pozostałościami po supernowych. To byłoby odkrycie nowego rodzaju źródła promieniowania gamma, pierwsze odkrycie tego typu?.
?Aczkolwiek jak na razie nie udało nam się całkowicie wykluczyć związku promieniowania z magnetarem lub innymi gwiazdami w gromadzie. Aby zyskać większą pewność musimy poczekać na dokładniejsze obserwacje w zakresie gamma, które będzie można prowadzić za pomocą sieci teleskopów Czerenkowa (CTA), nowego obserwatorium promieniowania gamma, aktualnie budowanego w Chile.?
Oprócz tego, w wydaniu specjalnym A&A, badacze przedstawiają jak dotąd najlepsze zdjęcie źródła promieniowania gamma ? pobliskiej pozostałości po supernowej ? dzięki któremu naukowcy będą w stanie znacznie dokładniej zbadać ten obiekt.
W skład zespołu HESS wchodzą naukowcy z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Namibii, RPA, Irlandii, Armenii, Polski, Australii, Holandii, Austrii i Szwecji.
HESS składa się z czterech 13-metrowych i jednego 28-metrowego teleskopu czułego na promieniowanie gamma, które jest 100 miliardów bardziej energetyczne od promieniowania w zakresie widzialnym.
Źródło: Uniwersytet w Adelajdzie
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/21/odkrywanie-tajemnic-drogi-mlecznej-w-zakresie-gamma/

Odkrywanie tajemnic Drogi Mlecznej w zakresie gamma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadaszak rozmawia: Dr Anthony Brown
Napisany przez Maciej Tadaszak dnia 21/04/2018
Jak zapewne wielu z was słyszało, 25 maja zostaną udostępnione dane z europejskiej misji Gaia. Podstawowe dane na temat ponad miliarda obiektów w Drodze Mlecznej (i nie tylko) będzie ogromną bazą danych, z której będziemy korzystać garściami.
Astrometria jest zapewne najstarszą dziedziną astronomii. Od czasów Hipparcha, Ptolemeusza, czy Ulug Begha poczyniliśmy ogromne postępy. Sięgamy coraz dalej i z coraz większą dokładnością. Jednak pomimo tysięcy lat badań ciągle nam mało. Bardzo to ludzkie. I mimo z pozoru ?dodawania tylko miejsc po przecinku? bardzo ciekawe, czy wręcz podniecające. Na kilka pytań dotyczących kolejnego etapu umiejscawiania Ziemi w przestrzeni i czasie, odpowiedział doktor Anthony Brown z Uniwersytetu w Lejdzie, który z ramienia Uniwersytetu brał udział w projekcie Gaia.
Maciej Tadaszak: Satelita Gaia jest następcą Hipparcosa. Jak te dwa projekty różnią się od siebie? Pół żartem, pół serio, czy nie boisz się kontrowersji, jak w przypadku Hipparcosa?
Anthony Brown: Podstawowa koncepcja zdobywania danych astrometrycznych z obrotową misją skanowania jest taka sama dla Hipparcosa i Gai, gdzie oba wykorzystują dwa teleskopy i bardzo podobny sposób obserwacji nieba.
Główna różnica między Gają i Hipparcosem polega na tym, że detektory używane przez Gaję (CCD) do zbierania światła gwiazd są o wiele bardziej wydajne (około 40 razy, lub więcej) niż probówki do przetwarzania obrazu (tzw dissector tubes ? polega to na skanowaniu obrazu fotokatod, by uzyskać obraz będący reprezentacją wizualną obiektu ?  przyp autora) używane przez Hipparcosa. Ponadto Gaia może obserwować wiele źródeł w tym samym czasie, podczas gdy Hipparcos mógł obserwować tylko jedno. W połączeniu z większymi zwierciadłami Gai prowadzi to do znacznie większej zdolności gromadzenia fotonów, co ostatecznie prowadzi do większej dokładności jaką możemy osiągnąć.
W misji Hipparcos była tylko jedna kontrowersja, którą była odległość od Plejad. Teraz problem ten został już rozwiązany, gdyż Gaia mierzy odległość, która ma być taka sama, jak inne pomiary w literaturze. To znaczy ? pomiar Hipparcosa był błędny, ale nie mamy jasnego wytłumaczenia dlaczego tak było. Porównanie paralaks Hipparcosa i Gai wykazuje bardzo dobrą zgodność, w tym dla wszystkich innych otwartych gromad obserwowanych przez obie misje.
Jestem pewien, że dane Gai doprowadzą do wielu dyskusji w środowisku naukowym nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że interpretacje będą się różniły i to jest właśnie ten rodzaj kontrowersji, który prowadzi do postępu w naszej wiedzy.
MT: Opowiedz proszę trochę o metodologii. Czy pojedyncza gwiazda faktycznie mogła być obserwowana aż 70 razy?
AB: Gaja skanuje niebo obracając się wokół własnej osi co sześć godzin, a podczas tych sześciu godzin oba teleskopy skanują wielkie koło na niebie o wysokości około 0,7 stopnia. Przesuwając oś obrotu wokół kierunku Słońca, Gaia może pokryć całe niebo przez około sześć miesięcy. Biorąc pod uwagę, że podczas kilku obrotów gwiazda może być obserwowana kilkukrotnie (za pośrednictwem dowolnego teleskopu), można wytłumaczyć średnią liczbę 70 obserwacji w ciągu pięciu lat. Każda gwiazda jest obserwowana wiele razy, gdy przechodzi przez płaszczyznę ogniskową. Jeden tranzyt zazwyczaj składa się z piętnastu indywidualnych pomiarów z każdego z CCD, które gwiazda przecina.
MT: Spektrometr zastosowany na pokładzie (spektrometr prędkości radialnych) również wykorzystywał te same lustra i CCD, co instrumenty astrometryczne. Czy jest to dość proste i logiczne rozwiązanie z technicznego punktu widzenia?
AB: Rzeczywiście, spektrometr wykorzystuje te same teleskopy (lustra), ale ma dedykowany blok optyczny do wytwarzania widm od światła gwiazdowego, a dedykowana część płaszczyzny ogniskowej (12 CCD na 106) zbiera dane dla spektrometru. Rozwiązanie to było rzeczywiście tańsze i do pewnego stopnia technicznie łatwiejsze do wdrożenia, chociaż istniały wyzwania wynikające z faktu, że instrumenty spektroskopowe znajdują się na skraju płaszczyzny ogniskowej Gai.
MT: Gaia działa na orbicie L2 poruszając się wokół tak zwanej orbity Lissajou. W tym samym punkcie operował będzie również Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Jakie są zalety umieszczania tam satelitów?
AB: Gaia potrzebuje bardzo stabilnego termicznie otoczenia (z powodów wymienionych powyżej), a nie można było tego osiągnąć, gdyby krążyła wokół Ziemi (na przykład za każdym razem, gdy Słońce zostanie zaćmione przez Ziemię, powoduje to poważne zakłócenia działania instrumentów). Punkt L2 jest naturalnym miejscem, ponieważ można dobrze przewidzieć zachowanie orbitalne satelity, a tym samym utrzymać jego orbitę.
MT: Niebo obserwowane przez Gaię zawierało obszary o większej gęstości i mniejsze, gdzie można było szczegółowo obserwować gwiazdy. Jakie było podejście do obserwacji różnych obszarów nieba?
AB: Nie ma różnicy w podejściu do gęstych i rzadszych obszarów. Jednak przy pewnej granicy gęstości (od 35000 do około 600000 gwiazd / stopień kwadratowy, w zależności od instrumentu) małe obszary wokół każdej gwiazdy, które są odczytywane z matryc CCD zaczną się nakładać. Następnie trzeba podjąć decyzję, która gwiazda dostaje pierwszeństwo w obserwacjach. Oznacza to, że w zatłoczonych (gęstych) obszarach ułamek gwiazd (zazwyczaj te słabsze) będą obserwowane rzadziej (dzięki czemu otrzymają mniej niż 70 obserwacji, które uzyskuje się średnio dla wszystkich gwiazd).
Przetwarzanie danych jest bardziej skomplikowane w gęstych obszarach z powodu nakładania się gwiezdnych obrazów widm.
MT: Chociaż planety w naszym systemie były zbyt duże (zbyt jasne) do obserwacji, Gaia obserwowała planetoidy. Czego więcej się o nich dowiemy? Dowiemy się więcej o ich masach, potencjalnych kandydatach do zderzenia z innymi obiektami systemu?
AB: Dla planetoid otrzymamy najdokładniejsze pomiary pozycji, które pozwolą na bardzo dokładne określenie orbit (które można jeszcze dokładniej określić, łącząc dane Gai z pomiarami z innych badań). Ponadto będziemy mierzyć spektrum niskiej rozdzielczości dla planetoid. Prowadzi to do połączenia bardzo dokładnej charakterystyki dynamicznej i taksonomicznej populacji takich obiektów, a to z kolei doprowadzi do nowego spojrzenia na ewolucję naszego Układu Słonecznego.
Możemy dowiedzieć się o masach planetoid badając te, które przechodzą blisko siebie. Odchylenia w ich ruchach niosą informacje o ich masach.
Gaia będzie również obserwować obiekty bliższe Ziemi, które mogą potencjalnie się z nią zderzyć. W ich przypadku ważna jest znajomość orbit.
MT: Głównym zadaniem było jednak obserwowanie gwiazd w Drodze Mlecznej. W jakim stopniu katalog Gai rozszerzy naszą mapę galaktyki i czy możemy dowiedzieć się czegoś o przestrzeni międzygwiezdnej?
AB: Hipparcos dokładnie zmapował Drogę Mleczną do około 600 lat świetlnych. Gaia zrobi to na odległości 10 razy większą, zwiększając tym samym objętość naszej wiedzy o Galaktyce o kilka tysięcy razy. Ponadto Gaia mierzy bardzo jasne gwiazdy w pełnym zakresie Drogi Mlecznej, a nawet mierzy gwiazdy w pobliskich galaktykach, takich jak obłoki Magellana i Andromeda.
Z kolorów gwiazd i ich paralaks możemy wywnioskować ilość pyłu między nami a gwiazdami. W połączeniu z wiedzą o odległościach do gwiazd powinniśmy dowiedzieć się znacznie więcej o trójwymiarowym rozkładzie obłoków pyłu i gazu między gwiazdami.
MT: W jaki sposób informacja o rozmieszczeniu poszczególnych klas gwiazd pomoże nam poszerzyć wiedzę o ich ewolucji i być może o przyszłości?
AB: Przede wszystkim polega to na porównaniu przewidywań z naszych fizycznych modeli dla gwiazd z tym, co widzimy w obserwacjach. Gwiezdne modele przewidują absolutną jasność gwiazdy, a także jej kolory. Gaia dostarczy nam danych o obserwowanej barwie i absolutnej jasności (przez paralaksę) i zrobi to z dużą dokładnością. Dzięki temu poznamy wiele szczegółów w diagramach wielkości kolorów, które zależą od tego jaki mamy rozkład gwiazd w zależności od klasy, wieku i składu chemicznego. Rozbieżności między obserwacjami i modelami doprowadzą następnie do udoskonaleń w tych modelach, co pozwoli nam lepiej przewidzieć ich ewolucję w przyszłości.
MT: Obserwacje gwiazd były również dokonywane w naszym bezpośrednim otoczeniu, mówię tu zwłaszcza o Małym i Dużym Obłoku Magellana. Co o wzajemnych relacjach Galaktyki i naszych najbliższych sąsiądów mogą nam powiedzieć te dane?
AB: Jeśli Obłoki Magellana mają wpływ na Drogę Mleczną, powinniśmy to zobaczyć w danych Gai, a w szczególności w szczegółach, w jaki sposób gwiazdy poruszają się w przestrzeni. Mogą to być gwiazdy w dysku Drogi Mlecznej lub w gwiezdnym halo. W halo, tak zwane strumienie gwiezdne (pozostałości rozbitych galaktyk karłowatych lub gromad kulistych) będą wykazywały odchylenia od normalnego ruchu orbitalnego, które można następnie interpretować w kategoriach wpływu LMC / SMC. Efekt na dysku będzie miał postać zaburzeń w jego kształcie, które pojawią się w prędkościach 3D gwiazd
MT: Dane z misji Gai będą ogólnie dostępne. Czy nie powinno to być powszechną praktyką?
AB: Byłoby to miłe, ale trzeba również wziąć pod uwagę, że ci, którzy poświęcają swoją karierę na zbudowanie instrumentu i oprogramowania do przetwarzania danych, również chcą zostać nagrodzeni za ich wysiłki, co zwykle odbywa się poprzez udzielenie konsorcjum czasu na zbadanie danych na jeden rok, po czym stają się one publiczne. W przypadku Gai oczywiście dane będą natychmiast publiczne, a my jako konsorcjum nie mamy tej rocznej przewagi. Sądzę, że równowaga ta jest korzystna dla nauki, która zostanie wykonana z danymi Gaia.
MT: Na jakie misje ESA powinniśmy czekać ze szczególną niecierpliwością, lub na co czekasz osobiście? BepiColombo? Euclid? Plato?
AB: Euclid i Plato są ekscytującymi misjami z mojej perspektywy, ponieważ są bardzo komplementarne do Gai. Dzięki Euclidowi można wykonać wiele badań Drogi Mlecznej, łącząc dane z informacjami Gai, a Plato będzie polegał na Gai, zarówno w zakresie przetwarzania danych misji, jak i wiedzy o gwiazdach, wokół których znajdują się planety.
MT: Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za fenomenalne dane.
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/21/tadaszak-rozmawia-dr-anthony-brown/

Tadaszak rozmawia Dr Anthony Brown.jpg

Tadaszak rozmawia Dr Anthony Brown2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na dłoni nr 18 o Jowiszu
Wysłane przez czart w 2018-04-21
Na YouTube dostępny jest nowy odcinek z cyklu "Niebo na dłoni". Tym razem tematem jest Jowisz - największa planeta Układu Słonecznego.
Jowisz jest kolejnym tematem serii "Niebo na dłoni". Największa i najmasywniejsza planeta w Układzie Słonecznym. Intrygująca z wielu powodów. Na powierzchni znajduje się Wielka Czerwona Plama, której pochodzenie jest nadal zagadką. Jowisza okrąża wiele księżyców. Na niektórych mogą istnieć podlodowe oceany i życie. Zapraszamy do oglądania.
Niebo na dłoni" to youtubowy cykl filmów o astronomii, w ramach którego w krótkiej formie przedstawiane są ciekawostki o kosmosie. Kanał wystartował w lutym 2017 r. Jest realizowany dzięki portalowi Urania - Postępy Astronomii.
Więcej informacji:
?    Niebo na dłoni (NND) - kanał na YouTube
?    Niebo na dłoni nr 18 pt. "Jowisz"
?    Fanpage "Niebo na dłoni" na Facebooku
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-na-dloni-nr-18-jowiszu-4302.html

 

Niebo na dłoni nr 18 o Jowiszu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki
Wysłane przez czart w 2018-04-21
W Toruniu trwa kolejna edycja festiwalu nauki. Jak zwykle w programie nie brakuje imprez dotyczących astronomii i kosmosu. Prezentujemy ich listę.
Od 20 do 24 kwietnia, czyli od piątku do wtorku trwa 18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki. W tym roku tematem przewodnim są czas i przestrzeń. Festiwal obejmuje ciekawe popularnonaukowe prezentacje, rpelekcje, pokazy, warsztaty z bardzo różnych dziedzin, ale jak co roku, w grodzie Kopernika nie mogło zabraknąć wielu akcentów astronomicznych.
Jako "astronomia" są oznaczone nastepujące pokazy:
Czas i przestrzeń w popkulturze, czyli sci-fi okiem astronoma - wykład, poniedziałek 23.04 godz. 13:00-14:00, Instytut Fizyki UMK, ul. Grudzidządzka 5, sala nr 20
Kosmiczna podróż (w czasie i przestrzeni) - wykład z pokazem, sobota 21.04 godz. 11:00-12:00 oraz niedziela 22.04 godz. 11:00-12:00, Instytut Fizyki UMK, ul. Grudzidządzka 5, sala nr 20
Krótka historia czasu, czyli czas i przestrzeń okiem astronoma - warsztaty, poniedziałek 23.04 godz. 10:00-12:00 oraz wtorek 24 kwietnia godz. 10:00-12:00, Instytut Fizyki UMK, ul. Grudzidządzka 5, sala nr 20, obowiązują zapisy
Patrząc w przeszłość - zwiedzanie z pokazami, sobota 21.04 godz 18:30-20:00 oraz niedziela 22.04 godz. 18:30-20:00, Centrum Astronomii UMK, Piwnice koło Torunia, Katedra Radioastronomii UMK, sala seminaryjna, obowiązują zapisy
Radio Planet i Komet - pokaz, poniedziałek 23.04 godz. 21:00-23:00, Wieża Ratusza Staromiejskiego, Rynek Staromiejski 1 oraz na antenie Polskiego Radia PiK
Spacer po Drodze Mlecznej - pokaz filmowy, niedziela 22.04 godz. 17:00-18:00, Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, ul. Wały gen. Sikorskiego 13, Sala kinowa
Wszechświat w obiektywie - fale grawitacyjne. Największe odkrycia XXI wieku kamerami Astronarium - pokaz filmowy, niedziela 22.04 godz. 18:00, Akademickie Centrum Kultury i Sztuki "Od Nowa", ul. Gagarina 37a, sala kinowa
Wszechświat w obiektywie - w poszukiwaniu życia. Największe odkrycia XXI wieku kamerami Astronarium - pokaz filmowy, niedziela 22.04 godz. 18:00, Akademickie Centrum Kultury i Sztuki "Od Nowa", ul. Gagarina 37a, sala kinowa
Wszechświat w obiektywie - ewolucja Wszechświata. Największe odkrycia XXI wieku kamerami Astronarium - pokaz filmowy, niedziela 22.04 godz. 18:00, Akademickie Centrum Kultury i Sztuki "Od Nowa", ul. Gagarina 37a, sala kinowa
XIII Mistrzostwa Rakiet Wodnych - konkurs, poniedziałek 23.04 godz. 12:00-13:00, plac rekreacyjny na Bulwarze nad Wisłą
Za horyzontem - pokaz pod kopułą planetairum, sobota 21.04 godz. 18:00-19:00, Centrum Popularyzacji Kosmosu PLANETARIUM, ul. Franciszkańska 15, sala projekcyjna, obowiązują wejściówki
Dodatkowo znajdziemy astronomiczne imprezy oznaczone jako kategoria "fizyka":
Detekcja fal grawitacyjnych, jej znaczenie dla astronomii i Nagroda Nobla 2017 - warsztatym sobota 21.04 godz. 17:00-17:45, Centrum Astronomii UMK, Piwnice koło Torunia, Katedra Radioastronomii UMK, sala seminaryjna oraz niedziela 22.04 godz. 15:00-15:45, Instytu FIzyki UMK, ul. grudziądzka 5, sala  nr 17
Podróż na Marsa - warsztaty, codziennie od soboty do wtorku gdzo. 11:00-15:00, Centrum Nowoczesności Młyn Wiezdy, ul. Władysława Łokietka 5, namiot
A także w kategorii "historia":
Mikołaj Kopernik - geniusz zapisany w gwiazdach - impreza dla dzieci
W pracowni Kopernika - escape room - sobota 21.04 o godz. 10:00, 11:00, 12:00, 13:00 i 14:00, Szkoła Podstawowa nr 7 w Toruniu, ul. Marcinka 13, sala nr 45
Oraz w kategorii "sztuka":
Horoskop Mikołaja K. czyli o obrotach Niebiańskiego Zwierzyńca - warsztaty, sobota 21.04 godz. 10:00-11;00 oraz 11:30-12:30, Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie, ul. Szkolna 31, obowiązują zapisy
Plamy na Słońcu - warsztaty dla dzieci + wystawa, poniedziałek 23.04 godz. 9:00-10:45 i 11:00-12:45, Wydział Sztuk Pięknych UMK - warsztaty, ul. Sienkiewicza 30/32, sala nr 116 oraz wtorek 24.04 godz. 18:00, Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK - wernisaż, ul. grudziądzka 5, atrium
Więcej informacji:
?    18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/18-torunski-festiwal-nauki-i-sztuki-4303.html

18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat w obiektywie - specjalne pokazy Astronarium w Toruniu
Wysłane przez czart w 2018-04-21
W ramach festiwalu nauki w Toruniu będzie jutro okazja zobaczyć specjalne pokazy "Astronarium" zatytułowane "Wszechświat w obiektywie". Odbędą się o godzinach 14, 16 i 18 w kinie Od Nowa przy ul. Gagarina. Wstęp wolny.
"Wszechświat w obiektywie - Największe odkrycia XXI wieku kamerami Astronarium" to specjalne filmowe pokazy dotyczące największych odkryć XXI wieku. Pokazy podzielono na trzy tematyczne części: fale grawitacyjne, w poszukiwaniu życia oraz ewolucja Wszechświata.
XXI wiek obfituje w zupełnie wyjątkowe i przełomowe odkrycia astronomiczne, którym od kilku lat towarzyszy naukowy serial dokumentalny Astronarium. Specjalnie na potrzeby Festiwalu, połączono wątki z kilku odcinków i przygotowano godzinny film na temat fal grawitacyjnych, wywołanych zderzeniami czarnych dziur i gwiazd neutronowych. Na dużym ekranie spotkamy wielu najwybitniejszych polskich astronomów, w tym również absolwentów UMK. W projekcję wprowadzą widzów autorzy programu i zaproszeni goście w roli ekspertów. Po seansie będzie można zadawać astronomom pytania i obejrzeć fragmenty innych filmów astronomicznych.
Pokazy odbędą się w niedzielę 22 kwietnia o godzinach 14:00, 16:00 oraz 18:00 w sali kinowej Akademickiego Centrum Kultury i Sztuki "Od Nowa" przy ul. Gagarina 37a. Wstęp jest bezpłatny.
Dodatkowo będzie możliwość odwiedzenia stoiska Uranii z kosmicznymi gadżetami i ciekawymi książkami o astronomii.
Więcej informacji:
?    Wszechświat w obiektywie - fale grawitacyjne
?    Wszechświat w obiektywi - w poszukiwaniu życia
?    Wszechświat w obiektywie - ewolucja Wszehświata
?    18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wszechswiat-obiektywie-specjalne-pokazy-astronarium-toruniu-4304.html

Wszechświat w obiektywie - specjalne pokazy Astronarium w Toruniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burzliwa historia Małego Obłoku Magellana

2018-04-21

Naukowcy odkryli, że jedna z naszych sąsiednich galaktyk - Mały Obłok Magellana - jest powoli rozrywana przez swoją galaktykę towarzyszącą.

Badania przeprowadził zespół naukowców z Uniwersytetu w Wirginii pod kierownictwem Paula Zivicka wykorzystując możliwości Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Uczeni monitorowali ruch gwiazd w Małym Obłoku Magellana w odległości około 200 000 lat świetlnych od Ziemi. Okazało się, że galaktyka nie wydaje się obracać, ale jej część została przyciągnięta przez jej galaktykę towarzyszącą, czyli Wielki Obłok Magellana.

Na podstawie tych obserwacji wywnioskowano, że obie galaktyki zderzyły się około 150 mln lat temu. Jest mało prawdopodobne, by zderzyły się czołowo, ale wygląda na to, że do jakiejś kolizji doszło, bo ich centra mijają się w odległości około 25 000 lat świetlnych.

- W tym momencie Mały Obłok Magellana jest nieregularną galaktyką wypełnioną gazem, która rodzi nowe, jasne gwiazdy. Ale galaktyka w końcu straci swój gaz i ostatecznie stanie się galaktyką karłowatą, w której nie powstają żadne nowe gwiazdy - powiedział Gurtina Besla z Uniwersytetu Arizona w Tucson.

Naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości uda się ustalić centrum Małego Obłoku Magellana, bo wciąż do końca nie wiadomo, gdzie się ono znajduje.

 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-burzliwa-historia-malego-obloku-magellana,nId,2571707

 

Burzliwa historia Małego Obłoku Magellana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek misji teleskopu kosmicznego TESS
2018-04-21. Krzysztof Kanawka

Kosmiczny teleskop TESS rozpocznie w czerwcu poszukiwanie nieznanych wcześniej planet pozasłonecznych.
Teleskop TESS (ransiting Exoplanet Survey Satellite) został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną 19 kwietnia za pomocą rakiety Falcon 9R. Lot przebiegł prawidłowo i satelita został umieszczony na prawidłowej orbicie wstępnej o wysokości 200 x 270000 km i nachyleniu 28,5 stopnia.
Na 26 kwietnia zaplanowane jest ?pierwsze światło? TESS, które posłuży do weryfikacji i kalibracji układu optycznego teleskopu. Osiemnastego maja dojdzie do przelotu TESS w pobliżu Księżyca. Docelowo teleskop znajdzie się na bardzo eliptycznej orbicie, będącej w rezonansie 2:1 z Księżycem. Tego typu orbita powinna być bardzo stabilna przez kolejne 20 lat. Potencjalnie pozwoli to na długą pracę tego teleskopu i wieloletnie poszukiwanie planet pozasłonecznych.
TESS dotrze do docelowej orbity 14 czerwca. Wtedy też rozpoczną się obserwacje naukowe. Publikacja pierwszego zestawu danych naukowych zaplanowana jest na styczeń 2019.
TESS to następca rozpoczętej w marcu 2009 roku misji teleskopu Kepler. Jej celem było stałe obserwowanie wybranego obszaru nieba (pomiędzy gwiazdozbiorami Łabędzia i Lutni) w poszukiwaniu krótkich spadków jasności gwiazd ? tzw. tranzytów ? które mogą być ?sygnałem? od planety pozasłonecznej. Kepler w pierwszej fazie swoich prac łącznie obserwował ponad sto tysięcy gwiazd i ponad 4000 kandydatów na planety pozasłoneczne.
Wskutek zużycia elementów ruchomych, w maju 2013 roku przestało pracować drugie z czterech kół reakcyjnych teleskopu. Bez co najmniej trzech takich urządzeń niemożliwe było precyzyjne utrzymywanie położenia statku, koniecznego do prowadzenia pomiarów naukowych. Awaria zakończyła więc pierwotną misję sondy. Jednak opisana w naszym artykule z grudnia 2013 metoda ustabilizowania teleskopu Keplera za pomocą ciśnienia światła słonecznego sprawdziła się. Po ponad roku przerwy sonda wróciła do prowadzenia obserwacji naukowych i odkrywania planet pozasłonecznych. Ta misja nosi nazwę ?K2? ? w jej ramach Kepler obserwuje coraz to inne wycinki nieba, ale przez krótsze okresy czasu. Misja K2 przyniosła także odkrycia planet pozasłonecznych wręcz w ?hurtowych? ilościach. Teleskop Kepler zakończy pracę w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy.
Będąca ?następcą? Keplera sonda Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS), została wybrana przez NASA do realizacji w kwietniu 2013. Orbita TESS została specjalnie wyselekcjonowana tak, aby zwiększyć ilość obserwacji całego nieba. Większość bardzo eliptycznej orbity TESS będzie przeznaczona na obserwacje naukowe. Jedynie niewielki wycinek orbity będzie przeznaczony na przesył danych.
Podstawowym celem TESS będzie obserwacja około pięciuset tysięcy gwiazd jaśniejszych od +12 magnitudo. W odróżnieniu od Keplera, TESS będzie obserwować całe niebo, co powinno podnieść ilość zarejestrowanych kandydatów na planety pozasłoneczne, szczególnie tych w odległości do 200-300 lat świetlnych od nas. Szacuje się, że TESS wykryje pomiędzy tysiącem a dziesięcioma tysiącami kandydatów na egzoplanety o rozmiarach porównywalnych z Ziemią i większych.
http://kosmonauta.net/2018/04/poczatek-misji-teleskopu-kosmicznego-tess/

Początek misji teleskopu kosmicznego TESS.jpg

Początek misji teleskopu kosmicznego TESS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie konsorcjum testuje rozwiązania na przyszłą misję księżycową
2018-04-21. Redakcja
Pod Wrocławiem odbywają się testy sterowania robotem mobilnym dla Europejskiej Agencji Kosmicznej. Celem projektu RaCER jest sprawdzenie w jaki sposób można kontrolować robota biorąc pod uwagę duże opóźnienia występujące w komunikacji Ziemia-Księżyc.
Testy odbywają się na Dolnym Śląsku w największej w Polsce kopalni bazaltu w Wilkowie, koło Złotoryi, którego struktura geologiczna przypomina strukturę krateru Schrödingera do którego zostanie w przyszłości wysłana misja.
Projekt RaCER realizowany jest przez firmę PIAP Space we współpracy z Przemysłowym Instytutem Automatyki i Pomiarów PIAP dla Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Jego wyniki zostaną wykorzystane podczas opracowywania misji HERACLES (Human Enabled Robotic Architecture and Capability for Lunar Exploration and Science), której działania będą koncentrowały się na dalszych badaniach Księżyca.
Misja Heracles ma stworzyć elementy konieczne do współpracy astronautów z robotami podczas planowanej eksploracji Księżyca pod koniec lat trzydziestych XXI wieku. Obejmuje ona autonomiczne lądowanie bezzałogowego statku z łazikami na pokładzie, pobieranie i analizowanie próbek na powierzchni Księżyca, a także integrację przy użyciu kilku robotów drukarki 3D, która pozwoli na stopniową budowę bazy księżycowej przy użyciu tamtejszego regolitu księżycowego.
Celem obecnie realizowanego projektu RaCER jest określenie maksymalnej prędkości teleoperowanego łazika (robota PIAP SCOUT?) w warunkach podobnych do panujących na Księżycu. Pojazd będzie wyposażony w zestaw specjalistycznych czujników. Polscy inżynierowie mają sprawdzić najlepsze sposoby sterowania takim urządzeniem, które pozwolą na sprawną i niezawodną eksplorację Srebrnego Globu.
?Kiedy rozpoczynaliśmy Projekt było dla nas dużym zaskoczeniem, że znaleźliśmy w Polsce miejsce które ze względu na swoją strukturę geologiczną będzie dobrym analogiem dla testowania misji Księżycowej? ? mówi Marlena Gołofit, koordynator projektu z PIAP Space ? ?Kopalnia Wilków leży w obszarze dawno wygasłego wulkanu, to doskonałe miejsce do sprawdzenia rozwiązań technicznych i strategii sterowania dla przyszłej misji eksploracyjnej ESA.?
W chwili obecnej realizowana jest kampania testowa na terenie Kopalni Wilków. Kopalnia została wyselekcjonowana z pośród kilkunastu obiektów biorąc pod uwagę: parametry jakościowe kruszywa, posiadania odpowiedniego obszaru testowego oraz zaplecza koniecznego do przeprowadzenia prac. Wybór PGP ?BAZALT? SA w Wilkowie jako partnera testów pozwala na przeprowadzenie efektywnej i profesjonalnej kampanii testowej. Warta podkreślenia jest bardzo dobra współpraca przedstawicieli branży kosmicznej z Dyrekcją i Pracownikami zakładu.
Dziekujemy PIAP Space za nadesłanie tekstu.
http://kosmonauta.net/2018/04/polskie-konsorcjum-testuje-rozwiazania-na-przyszla-misje-ksiezycowa/

Polskie konsorcjum testuje rozwiązania na przyszłą misję księżycową.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda nasz dom. Oto Droga Mleczna w pełnej okazałości
2018-04-21. Filip Geekowski
Niedawno NASA zaprezentowała najdokładniejszą w historii mapę Drogi Mlecznej (zobaczcie tutaj), która powstała przy udziale teleskopu APEX, a teraz możemy zobaczyć naszą galaktykę oczami Kosmicznego Obserwatorium Herschela.
Mapa powstała dzięki aż 900 godzinom obserwacji, a złożona została z 70 pojedynczych zdjęć. Na poniższym filmie może zobaczyć, co prawda, zaledwie 2 procent nieba, ale za to aż 40 procent centralnej płaszczyzny galaktyki.
To właśnie tam znajduje się najwięcej gwiazd, planet, czarnych dziur, obłoków gazu i pyłu oraz wiele innych obiektów, które ciężko jest nam w ogóle ogarnąć swoimi umysłami.
Obrazy przedstawiają obserwacje w różnych zakresach fal widma elektromagnetycznego, dzięki temu możecie zobaczyć na nich nawet to, czego nie widać w przestrzeni kosmicznej gołym okiem.
Badania prowadzone za czasów działalności Kosmicznego Obserwatorium Herschela posłużą naukowcom jeszcze przez wiele kolejnych lat do przeprowadzenia dalszych badań dotyczących narodzin i ewolucji gwiazd.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32651/tak-wyglada-nasz-dom-oto-droga-mleczna-w-pelnej-okazalosci

Tak wygląda nasz dom. Oto Droga Mleczna w pełnej okazałości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińczycy chcą hodować rośliny na Księżycu

2018-04-22.

Sonda Chang'e-4 ma wystartować jeszcze w tym roku i jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie to pierwszy statek kosmiczny, który dotknie ciemnej strony Księżyca. Chińczycy podejmą także próbę wyhodowania roślin na powierzchni Srebrnego Globu.


Wszystko to jest częścią chińskiego projektu "minibiosfery" prowadzonego przez Uniwersytet w Chongqing. Naukowcy mają nadzieję, że misja dostarczy przydatnych informacji, które pewnego dnia pomogą nam założyć kolonię na Księżycu.

- Chcemy badać rozwój nasion i fotosyntezę na Księżycu. Nasz eksperyment może pomóc zgromadzić wiedzę na temat budowania bazy księżycowej - powiedział Liu Hanlong, szef misji i wiceprezes Uniwersytetu w Chongqing.

W grudniu nasiona ziemniaka i członka rodziny Arabidopsis zostaną umieszczone w puszce ze stopu aluminium o wymiarach zaledwie 18 cm na 16 cm. Pojemnik będzie zawierał także kokony jedwabników, wodę, powietrze, glebę i elektronikę do rejestracji eksperymentu. Gdy sonda dotrze do celu, rura wewnątrz puszki nakieruje naturalne światło z powierzchni Księżyca na sadzonki, stymulując proces fotosyntezy. Rośliny będą wytwarzać tlen karmiąc jedwabniki, które z kolei wydalając dwutlenek węgla zasilą rośliny.

- Dlaczego ziemniaki i Arabidopsis? Ponieważ okres wzrostu Arabidopsis jest krótki i łatwy do obserwacji, a ziemniak może stać się głównym źródłem pożywienia dla przyszłych podróżników kosmosu - powiedział Liu Hanlong.

Cały eksperyment zostanie nagrany na filmie i przesłany na Ziemię.

"Ciemna" strona Księżyca została tak nazwana, ponieważ nie jest dla nas widoczna z Ziemi, choć w rzeczywistości otrzymuje tyle samo światła słonecznego, co obserwowana przez nas część Srebrnego Globu. Bardziej problematyczna jest grawitacja Księżyca, która stanowi zaledwie 16 proc. tego, co odczuwamy na naszej planecie.


http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-chinczycy-chca-hodowac-rosliny-na-ksiezycu,nId,2571372

Chińczycy chcą hodować rośliny na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detekcja silnych rozbłysków Proximy Centauri
2018-04-22. Krzysztof Kanawka

Międzynarodowy zespół naukowców przedstawił pracę naukową dotyczącą aktywności Proximy Centauri. Okazuje się, że najbliższy Słońcu czerwony karzeł często emituje bardzo silne rozbłyski. Najsilniejszy z nich był na granicy widoczności gołym okiem!
W sierpniu 2016 roku pojawiła się informacja o odkryciu małej skalistej egzoplanety krążącej wokół gwiazdy Proxima Centauri. Planeta została nazwana ?Proxima b?. Jest to bardzo ważne odkrycie, ponieważ Proxima Centauri jest najbliższą gwiazdą od Układu Słonecznego i (prawdopodobnie) jest również częścią układu Alfa Centauri.
Od czasu wykrycia naukowcy zastanawiają się czy Proxima b może być zdatna do życia. Proxima b ma ok.1,3 masy Ziemi, jest to więc planeta nieco masywniejsza od naszej planety. Podobnie jak egzoplanety krążące wokół innych czerwonych karłów, Proxima b orbituje wokół Proximy Centauri na bardzo ciasnej orbicie, w odległości zaledwie 0.05 jednostki astronomicznej (7,5 miliona kilometrów). Stanowi to jedynie około 18 odległości Ziemia-Księżyc i 0,1 średniej odległości, w jakiej Merkury krąży wokół naszego Słońca. Jednakże nie oznacza to automatycznie, że warunki na powierzchni przypominają te, znane z Merkurego. Proxima Centauri jest czerwonym karłem, bardzo małą gwiazdą o masie wynoszącej jedynie jedną dziesiątą naszego Słońca i co za tym idzie, ilość energii wypromieniowanej przez taki obiekt jest także znacznie mniejsza. Dzięki temu Proxima b znajduje się w teoretycznym obszarze pozwalającym na występowanie wody na powierzchni w stanie ciekłym.
Silne rozbłyski z Proxima Centauri
Dużo uwagi poświęca się także gwieździe Proxima Centauri. Jest ona czerwonym karłem o jasności +11 magnitudo ? czyli znajdująca się na granicy widoczności typowych małych teleskopów. Z Proximy Centauri od czasu do czasu rejestrowane są rozbłyski. W kwietniu została opublikowana praca międzynarodowego zespołu badaczy dotycząca aktywności tej gwiazdy. Jej aktywność była mierzona w ramach programu o nazwie Evryscope, który od kilku lat każdej nocy obserwuje pole nieba o wielkości około 8 tysięcy stopni kwadratowych.  W ramach południowego przeglądu nieba programu Evryscope znajduje się także Proxima Centauri.
W ciągu dwóch ostatnich lat czerwony karzeł Proxima Centauri wyemitował ponad 20 silnych rozbłysków. Najsilniejszy z nich zanotowano w marcu 2016. Wówczas jeden z rozbłysków osiągnął maksymalną jasność +6,8 magnitudo dla obserwatora z Ziemi. Oznacza to, że w idealnych warunkach pogodowych ten rozbłysk mógłby być zauważalny nawet gołym okiem.
Zaledwie dwa lata obserwacji sugerują, że Proxima Centauri jest w stanie od czasu do czasu wyemitować jeszcze silniejsze rozbłyski. Jest możliwe, że takie zostaną zarejestrowane w kolejnych latach obserwacji Evryscope.
Nikła szansa dla życia?
Tak duża aktywność Proximy Centauri redukuje szanse na powstanie i utrzymanie się życia na Proximie b. Oczywiście, jest możliwe, że Proxima b jest oceanicznym globem. W takiej sytuacji życie mogłoby się utrzymać skryte pod wodami Proximy b, np wokół źródeł termalnych na dnach oceanów ? o ile oceany nie mają głębokości kilkudziesięciu kilometrów. Wydaje się jednak, że nawet jeśli proste życie by mogło powstać na Proximie b, skryte przed silnymi rozbłyskami, to nie byłoby w stanie się dalej rozwinąć do bardziej złożonych form.
(Arxiv)
http://kosmonauta.net/2018/04/detekcja-silnych-rozblyskow-proximy-centauri/

Detekcja silnych rozbłysków Proximy Centauri.jpg

Detekcja silnych rozbłysków Proximy Centauri2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: Odkryliśmy pył pochodzący spoza Układu Słonecznego
2018-04-22. Filip Geekowski
Bardzo ciekawe wieści dochodzą do nas od naukowców z NASA, którzy przez wiele lat nadzorowali misję sondy Cassini. Otóż z pomocą analizatora kosmicznego CDA (Cosmic Dust Analizer), czyli jednego z urządzeń pomiarowych zainstalowanych na pokładzie sondy, wykryto ziarenka pyłu kosmicznego, który nie pochodzi z naszego Układu Słonecznego.
Pył wykryto w pobliżu Saturna, gdzie obecnie znajduje się Cassini. Wokół planety znajduje się wiele pyłu, który tworzy słynne pierścienie. Większość to lód, a pochodzi on z aktywnych gejzerów znajdujących się na powierzchni tajemniczego Enceladusa, czyli jednego z księżyców Saturna.
ednak przeanalizowane przez sondę ziarenka zawierały pierwiastki takie jak: wapń, krzem czy żelazo, czyli coś zupełnie odmiennego. Naukowcy ujawnili, że w trakcie obserwacji poruszały się one z prędkością 72 tysięcy kilometrów na godzinę, i to po innej ścieżce, niż lodowy pył. Tak duża prędkość gwarantuje ziarenkom swobodny przepływ przez cały nasz Układ Słoneczny.
Naukowcy nie wiedzą dokładnie, skąd może on pochodzić, ale pewne jest, że spoza naszego US, czyli przestrzeni międzygwiezdnej. Prawdopodobnie zostały wyrzucone w przestrzeń po wybuchu jakiejś gwiazdy. Co ciekawe, na podobny materiał NASA natrafiła już w latach 90. ubiegłego wieku, jednak wówczas nie wykonano dokładnych badań.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32652/nasa-odkrylismy-pyl-pochodzacy-spoza-ukladu-slonecznego-

NASA Odkryliśmy pył pochodzący spoza Układu Słonecznego.jpg

NASA Odkryliśmy pył pochodzący spoza Układu Słonecznego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Destination: Mars? zachęca dzieci do odkrywania sekretów Czerwonej Planety
2018-04-22. Michał Moroz
Już wkrótce nauczyciele i rodzice będą mogli w prosty sposób rozbudzić ciekawość dzieci w zakresie nauk ścisłych, robotyki i kreatywnego myślenia.
Wirtualna przygoda edukacyjna zatytułowana ?Destination: Mars? pomoże uczniom rozwinąć umiejętności związane z drukiem 3D, programowaniem i inżynierią, a także pokaże im, że nauka może być świetną zabawą, znacznie wykraczającą poza znane im schematy edukacji.
Przeznaczona dla dzieci w wieku od 9 roku życia platforma ?Destination: Mars? wprowadza użytkowników w koncepcję edukacji STEAM* przy pomocy zabawnego i pełnego przygód scenariusza. 15-godzinny, dostępny na platformie e-learningowej kurs, zabiera młodych odkrywców w wirtualną misję, podczas której poznają podstawy robotyki, nauczą się działania algorytmów, a także postawią pierwsze kroki w programowaniu. Całość uzupełniają ciekawostki na temat Marsa, różnorodne fakty z dziedziny biologii, fizyki i chemii oraz testy sprawdzające wiedzę.
W zaprojektowanym przez warszawski Skriware systemie edukacyjnym ważną rolę odgrywa Skribot ? w pełni programowalny robot, którego dzieci mogą samodzielnie zaprojektować, a następnie wydrukować w 3D. Dla osób nieposiadających drukarki, firma przygotowała gotowe zestawy klocków i elektroniki, które można zamówić bezpośrednio ze strony internetowej. Przydadzą się one już podczas pierwszej misji, w trakcie której uczniowie będą mieli za zadanie złożyć robota i podłączyć elektroniczne elementy. Następnie wraz ze Skribotem odkryją tajemnice Czerwonej Planety, zaprogramują robota tak, aby podążał za linią lub omijał przeszkody, a nawet użyją chwytaka do przenoszenia obiektów i wyślą sygnał SOS dzięki wbudowanym diodom LED. W połączeniu ze Skribotem i dedykowaną aplikacją mobilną, ?Destination: Mars? zaprojektowano tak, aby angażować uczniów w rozwiązywanie kolejnych kosmonautycznych wyzwań, i pobudzać ich kreatywność oraz zdolność krytycznego myślenia.
?Destination: Mars? przybliża magię programowania i robotyki nawet 9-letnim użytkownikom, pozwalając im swobodnie odkrywać świat nauki i poznawać ciekawe, często nieoczywiste fakty dotyczące Czerwonej Planety ? mówi Karol Górnowicz ? prezes firmy Skriware.
?Destination: Mars? ? praktyczne doświadczenia edukacyjne w klasie i poza nią
Misją Skriware jest wdrażanie praktycznych doświadczeń edukacyjnych w salach lekcyjnych, ale i poza nimi. Wraz z rozwiązaniem ?Destination: Mars? firma stworzyła serię produktów obejmujących pełen proces projektowania, budowania i programowania robotów. Osoby zainteresowane rozwijaniem swoich umiejętności w tym zakresie mogą między innymi uzyskać dostęp do Kreatora Skribotów, służącego do tworzenia wirtualnych prototypów oraz zamówić jedną z drukarek 3D Skriware.
Platforma edukacyjna Skriware została stworzona we współpracy z Dartmouth College ? prestiżowym amerykańskim uniwersytetem Ivy League, jednostką ASTRO Center z teksańskiego uniwersytety A&M, oraz EdPlay. Rozwiązanie jest obecnie testowane przez dzieci i młodzież z całego świata, głównie za pośrednictwem partnerów Skriware, takich jak Kids Code Fun, CoderDojo, IT for SHE czy Fundacji Perspektywy. Firma ogłosiła, że zestaw edukacyjny ?Destination: Mars? będzie dostępny w sprzedaży konsumenckiej w ciągu najbliższych miesięcy. Aby dowiedzieć się więcej, odwiedź: http://www.skriware.com.
*STEAM ? akronim od angielskich słów Science, Technology, Engineering, the Arts, Mathematics (Nauka, Technologia, Inżynieria, Sztuka i Matematyka).
Dziękujemy Pani Oldze Biernackiej za nadesłanie tekstu.
http://kosmonauta.net/2018/04/destination-mars-zacheca-dzieci-do-odkrywania-sekretow-czerwonej-planety/

Destination Mars zachęca dzieci do odkrywania sekretów Czerwonej Planety.jpg

Destination Mars zachęca dzieci do odkrywania sekretów Czerwonej Planety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brytyjski astronauta: W drodze na Marsa najtrudniej będzie stracić z oczu Ziemię

2018-04-22.

Nie brakuje nam wizji, by polecieć na Marsa, mamy też wiedzę i technologię. Pracujemy nad nowymi systemami napędowymi, poprawiamy systemy ochrony przed promieniowaniem kosmicznym i ograniczania jego skutków tak, by astronauci mogli dotrzeć na Czerwoną Planetę w dobrej formie i wrócić bezpiecznie. To nie są bariery techniczne, których nie dałoby się pokonać - mówi RMF FM brytyjski astronauta, weteran półrocznej misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Tim Peake. Autor wydanej właśnie książki "Zapytaj astronautę" przewiduje w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim, że człowiek postawi stopę na Marsie w latach 30 bieżącego stulecia. Jego zdaniem, psychologicznie, długość misji nie będzie problemem, dla astronautów najtrudniejsza będzie utrata z pola widzenia... Ziemi.


Grzegorz Jasiński: Pańska książka "Zapytaj astronautę" mówi bardzo wiele o nauce, o kosmosie o pracy astronautów. Podczas spotkań z miłośnikami kosmonautyki odpowiedział pan zapewne na setki pytań. Czy ma pan może jakieś najmniej ulubione pytanie, na które wolałby pan już nie odpowiadać.
Tim Peake: Wszystkie pytania są dla mnie interesujące, fascynujące. Każde pytanie zasługuje na odpowiedź. Ale przyznam, że wolę odpowiadać na pytania dotyczące technologii, nauki, czy kosmicznych odkryć, nieco mniej pytania osobiste, bardziej prywatne. Jeśli miałbym wskazać te najmniej ulubione, to właśnie te dotyczące życia prywatnego...
A ma pan pytanie, które chciałby pan, by pojawiało się częściej?
Uwielbiam rozmawiać o pożytkach z tego, co robimy na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Wiele osób obserwuje rakiety wystrzeliwane w kosmos, choćby Elona Muska i jego Falcon 9 Heavy, czy stację kosmiczną i zadaje sobie pytanie, po co my to wszystko robimy. Lubię wyjaśniać, co robimy i dlaczego.
Sam chciałbym wykorzystać dzisiejszą okazję do pytania o przyszłość eksploracji kosmosu, to na rzecz tej misji pracujecie. Ale wróćmy jeszcze do pańskiej misji na ISS. jak bardzo zmienił się pan pod jej wpływem, fizycznie i mentalnie. Czy jest pan dokładnie taki sam, bardziej doświadczony, ale taki sam, czy jednak coś się w panu zmieniło na stałe?
Fizyczne zmiany pojawiają się praktycznie natychmiast, jak znajdziemy się w stanie nieważkości, odczuwamy to od razu po wejściu na orbitę. To przede wszystkim zmiana przepływu płynów, ucisk odczuwany w głowie, przytkany nos i lekki ból głowy. Te efekty pojawiają się dosłownie w ciągu minut, bardzo szybko. Potem, w ciągu miesięcy zaczynają się pojawiać już te zmiany długoterminowe, choćby utrata masy mięśniowej. Mięśnie jednak nie tylko zanikają, ale ulegają zmianie, zmienia się wręcz kształt twojego ciała. Po powrocie na Ziemię zauważyłem to w lustrze. Na orbicie intensywnie ćwiczymy i wszystkie główne grupy mięśni są w dobrej formie. Jednak te mniej ważne, mniejsze, stabilizujące nasze ciało, których nie da się tak prosto ćwiczyć, bardzo silnie słabną. I tę zmianę przez pewien czas wyraźnie widać. Na szczęście wszystko to wraca do poprzedniego poziomu, tego sprzed lotu na orbitę. Jedyne co fizycznie pozostaje to ta przyjęta dodatkowa dawka promieniowania, na to nic nie można poradzić. No i może jeszcze gęstość kości, która na orbicie spadła, rośnie potem powoli i może nigdy nie dojdzie do poprzedniego poziomu. Tak, że zmiany fizyczne są liczne, pojawiają się szybko i nasilają przy długotrwałym locie. Dodatkowo zdajesz sobie z nich sprawę po powrocie na Ziemię, gdy przebiegają jakby w drugą stronę. Ale generalnie wracamy do formy. Co do strony mentalnej, to zdecydowanie zyskujesz doświadczenie, uczysz się. Sześć miesięcy pobytu na stacji, pracy, oglądania Ziemi, spacerów kosmicznych, wszystkie te doświadczenia zmieniają nas na zawsze. Więc oczywiście jestem teraz nieco inną osobą, niż przed startem.
Istotną częścią pracy na orbicie było w pana przypadku nieustające badanie się, diagnozowanie, niemal bez przerwy. To zapewne nie było zbyt wygodne, mamy wrażenie, że nie chcielibyśmy chyba codziennie pobierać sobie krwi. Ale pan się do tego przyzwyczaił i to nie było problemem.
To prawda, mieliśmy bardzo wiele eksperymentów z nauk przyrodniczych. Jednym z kluczowych pożytków z badań na orbicie dla ludzi na Ziemi jest lepsze zrozumienie działania naszego organizmu. W moim przypadku oznaczało to regularne pobieranie próbek krwi, śliny, moczu i kału, potrzebne do badań reakcji na przykład naszego układu immunologicznego, czy układu krążenia. Badaliśmy też nasz wzrok i to, jak się zmienia. Wszystko to ma bardzo duże znaczenie dla dalszych prac naukowych i lepszego rozumienia naszego życia na Ziemi. Większość astronautów nie ma z tym żadnego problemu, na ochotnika zgłaszamy się do licznych eksperymentów. Ja sam zgłosiłem się do chyba 25 z nich. A to oczywiście tylko drobna część całego programu naukowego, który realizujemy na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Przebywał pan na orbicie przez pewien czas wraz ze Scottem Kellym realizującym swoją, trwającą rok misję w ramach eksperymentu bliźniaków. Oczywiście zna pan opublikowane niedawno wyniki porównania jego stanu zdrowia ze zdrowiem jego brata Marka, który pozostał przez ten czas na Ziemi. Dużo się o tym mówiło, wiele było nieporozumień. Pojawiła się w mediach historia o zmianie 7 procent jego genów. NASA musiała prostować, że geny zostały takie same, zmieniła się tylko ich ekspresja, nieco inaczej działają. Co pan myśli o wynikach tego eksperymentu, dla pana też zapewne były istotne...
Choć latamy już w kosmos ponad 50 lat, wciąż musimy się wiele uczyć, także na temat zmian naszego organizmu. W przypadku Scotta kluczowa była właśnie długość lotu. Rok nieważkości pozwolił jego organizmowi naprawdę zaadaptować się do kosmicznych warunków, dokonać fundamentalnych zmian. To wspaniałe, że nasz organizm potrafi przestawić się tak, by w dowolnym otoczeniu działać maksymalnie efektywnie, niezależnie czy dotyczy to Antarktydy, tropików, czy orbity Ziemi. Oczywiście nie obywa się bez problemów, kłopotów ze wzrokiem, przyspieszenia osteoporozy, skutków podwyższonego promieniowania w postaci podwyższonego ryzyka choroby nowotworowej, także zmian sposobu, w jaki działają nasze geny. Oczywiście jest ryzyko ściśle związane z lotami kosmicznymi i astronauci doskonale zdają sobie z tego sprawę. Program kosmiczny jest na takim etapie, że jesteśmy w stanie to ryzyko, nawet w przypadku długotrwałych lotów, zaakceptować, otwierając drogę do przyszłych misji na Marsa.
Coraz bardziej poważnie myślimy o misji na Marsa. Należy pan do wciąż bardzo wąskiej grupy ludzi, którzy wiedzą, co oznacza przebywanie na orbicie przez pół roku. Spędził pan tam ponad 185 dni. Ile dni więcej byłby pan w stanie i byłby pan gotów tam spędzić, gdyby to było potrzebne, konieczne?
Podstawowym czynnikiem, który nas ogranicza jest promieniowanie kosmiczne. I uważamy obecnie, że mniej więcej półtora roku pobytu w przestrzeni kosmicznej to maksimum. NASA przyjęła zasadę, że żaden z astronautów nie powinien przebywać w kosmosie na tyle długo, by ryzyko choroby nowotworowej wzrosło u niego o ponad 3 procent powyżej średniej dla zwykłej populacji. To oczywiście dotyczy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na niskiej orbicie. Jeśli zaczniemy znów latać na Księżyc, w latach 20-tych tego stulecia, dawki otrzymywanego przez astronautów promieniowania będą większe, choć oczywiście lepsze będą też osłony, stosowane w tych pojazdach. Właśnie promieniowanie jest czynnikiem ograniczającym długość możliwych lotów kosmicznych.
A co z długotrwałym oddaleniem od rodziny i koniecznością przebywania w zamkniętej przestrzeni z innymi członkami załogi? To mogą być dobrzy koledzy, ale spędzenie z nimi pół roku, roku, czy półtora to może być za dużo. Czy długotrwały lot jest możliwy także ze względów psychologicznych?
To dobre pytanie. Dla mnie spędzenie pół roku na orbicie było względnie łatwe. Dlaczego? Ze względu na moją wojskową przeszłość. W siłach zbrojnych jesteś przyzwyczajony do misji trwających z dala od rodziny nawet pół roku. W przypadku amerykańskich sił zbrojnych są nawet roczne misje z dala od rodzin. W tym sensie misja kosmiczna nie jest czymś nadzwyczajnym. To jest oczywiście trudniejsze jeśli ma się małe dzieci, trzeba to brać pod uwagę. Ale nie uznawałbym tego za czynnik ograniczający przyszłe załogowe misje kosmiczne. Na pewno znajdzie się mnóstwo ludzi, którzy z takim rozdzieleniem od najbliższych, od przyjaciół sobie poradzą. A jeśli chodzi o samą izolację oddalenie od ludzi to byłem zaskoczony, jak mało mi to przeszkadzało. Na ISS jest tak dużo pracy, dużo współpracuje się nie tylko z pięcioma pozostałymi członkami załogi, ale też z centrami kontroli lotu na Ziemi, w Houston w Teksasie i Huntsville w Alabamie, w Monachium, w Moskwie i w Tsukubie w Japonii. Przy okazji prowadzenia różnych eksperymentów, przez cały czas komunikujesz się z innymi ludźmi, masz wrażenie, że masz kontakt z wieloma z nich niezależnie od tego, że jesteś na orbicie i okrążasz Ziemię. Oczywiście przy dłuższych podróżach, na Księżyc, czy na Marsa, mogą pojawić się większe problemy. Moim zdaniem, problemem psychologicznym podczas lotu na Marsa będzie fakt utraty z pola widzenia Ziemi. My mieliśmy szczęście widzieć jej piękno za oknem w dowolnej chwili, wiedzieć, że jest blisko, tylko 400 kilometrów od nas. W przypadku podróży na Księżyc wrażenie izolacji będzie już dużo większe, a astronauci lecący na Marsa będą widzieć Ziemię jako małą plamkę światła. To będzie miało na nich psychologiczny wpływ, muszą się na to przygotować.
Jak ważny jest kontakt przez internet z fanami, followersami? Mnóstwo ludzi chciało się zapewne z panem kontaktować, zadawać pytania. Czy utrzymywanie kontaktu to ważny element misji, tam wysoko?
Szkoda, że na pokładzie ISS internet nie jest dostatecznie szybki, ale muszę oczywiście od razu dodać, że to i tak coś nadzwyczajnego, że ten internet w ogóle tam mamy. Tyle, że jest niewiarygodnie wolny. To oznacza, że będąc na orbicie trudno się mimo wszystko z jego pomocą komunikować. Z drugiej strony kontakt jest potrzebny i portale społecznościowe są doskonałym narzędziem informowania o tym, co robimy, propagowania tej wiedzy. Od czasu misji Apollo, lądowań na Księżycu, cały świat nabrał zainteresowania dla tego, co w kosmosie robimy. I słusznie, to przecież szczególne przedsięwzięcie człowieka. Astronauci są ambasadorami programu załogowych lotów kosmicznych i wykorzystujemy do ich propagowania zarówno portale społecznościowe, jak i inne instrumenty. Tak więc potwierdzam, kontakt jest istotny, choć aktywność na portalach społecznościowych zabiera dużo czasu i nie jesteśmy w stanie odpowiadać na wszystkie pytania.
Era misji kosmicznych zachodnich astronautów rozpoczynających się i kończących na pokładzie rosyjskich statków kosmicznych Sojuz zbliża się do końca. Firmy Boeing i Space X przygotowują nowe pojazdy do misji załogowych. Jakie ma pan w związku z tym oczekiwania? Na ile płynnie ta współpraca między NASA, ESA a prywatnymi firmami przebiega?
Wszyscy intensywnie nad tym pracujemy. Co ważne, proces ten przebiega według opracowanego planu. Wszystko rozpoczęło się od wykorzystania prywatnych, kosmicznych pojazdów transportowych, Dragona firmy Space X i pojazdu Cygnus firmy Orbital ATK. Dzięki nim mamy już doświadczenie współpracy z partnerami prywatnymi w misjach transportowych na ISS. Kolejnym krokiem będzie dostarczenie przez prywatne firmy kosmicznych pojazdów załogowych. Prace przebiegają dobrze, atmosfera współpracy, wzajemne relacje są dobre, choć są pewne opóźnienia. Musimy dopasować do nich nasze plany. Ale opóźnienia to dla tak skomplikowanych projektów, jak program lotów kosmicznych, nic nowego. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku Space X i Boeing rozpoczną program załogowych lotów na Międzynarodową Stację Kosmiczną, co pomoże ograniczyć potrzebę lotów Sojuzem z czterech do dwóch rocznie. To będzie takie stopniowe przejście, które w latach 2024-28 powinno zaowocować bardziej rozbudowanym partnerstwem publiczno-prywatnym. Prywatne firmy powinny wtedy wziąć na siebie nie tylko załogowe loty na ISS, ale i część budowy i obsługi samej stacji. Chodzi o nowe laboratoria, które powinny zwiększyć komercyjny dostęp do stacji.
Miał pan osobiste doświadczenia z niezwykłym, prywatnym, nadmuchiwanym modułem BEAM, przygotowanym przez Bigolow Aerospace. Z pomocą ramienia Canadarm 2 wyciągnął go pan z pojazdu Dragon, przyłączył do modułu Tranquility. Był pan świadkiem pierwszego, nie w pełni udanego testu i potem drugiego, który się powiódł. Co pan myśli o nadmuchiwanej stacji kosmicznej?
To znakomity pomysł, zmierzający do zmniejszenia wagi i objętości wynoszonego na orbitę ładunku, umożliwiający lepsze wykorzystanie pojazdu transportowego. Wszystko poszło znakomicie byliśmy w stanie ten moduł nadmuchać do odpowiednich rozmiarów, jego misja na ISS została przedłużona znacznie powyżej pierwotnych planów. Teraz testujemy jego szczelność, trwałość, poziom osłony termicznej, odporność na przykład na uderzenia mikrometeorytów, także poziom ochrony przed promieniowaniem. Firma Bigelow otrzyma olbrzymią ilość danych o tym, co działa dobrze, a gdzie jeszcze można coś poprawić. Myślę, że pomysł jest świetny. Oczywiście poza modułem trzeba jeszcze wynieść na orbitę całe oprzyrządowanie, systemy podtrzymania życia, aparaturę naukową. W wersji klasycznej, wszystko trafia na orbitę razem, jako jeden ładunek. To w każdym razie odmienny, bardzo innowacyjny projekt. Takie próby przesunięcia granic, wprowadzenia czegoś nowego są w astronautyce zawsze mile widziane.
Zakładamy, że roboty będą coraz częściej wspierały astronautów w wykonywaniu pracy na orbicie, a tu okazuje się, że prototypowy robot z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Robonaut, wraca na Ziemię. Nie pracuje tak, jak trzeba. Co się stało?
Robonaut to projekt wciąż w fazie rozwoju, ewolucji. Uważam, że wysyłanie takich urządzeń na orbitę, ich testy, przewożenie z powrotem na Ziemię i wprowadzanie poprawek to bardzo dobry pomysł. Modyfikacje, próby wprowadzenia czegoś nowego są bardzo potrzebne. Od czasu, gdy opracowano koncepcję Robonauta, technologia budowy robotów bardzo się rozwinęła. Pierwszy wykonywał tylko bardzo proste, powtarzalne czynności. Pomagał podnieść efektywność pracy załogi ISS. Teraz chodzi o nowy etap i pracę nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz stacji, pomoc podczas spacerów kosmicznych, a nawet zastąpienie astronautów podczas niektórych z nich i wykonanie niezbędnych prac autonomicznie. Oczywiście wiele prac wykonujemy z pomocą zdalnego ramienia Canadarm2, możliwości związane choćby z wymianą części na zewnątrz stacji zostały w ciągu ostatnich lat znacznie zwiększone. Jednak stworzenie Robonauta, który mógłby pomóc w wykonaniu tych czynności jest bardzo ważne. Jeśli mówimy o innowacjach musimy mieć świadomość, że nie da się zbudować od razu czegoś doskonałego. Całą istotą innowacji jest podejmowanie prób stworzenia czegoś nowego, sprawdzenie, czy będzie działać. Jeśli coś nie działa, trzeba to wymienić, poprawić, uzupełnić, dążyć do stałych postępów. Tak, że nie uznaję tego za porażkę, dobrze, że nad tym pracujemy, że dążymy do innowacji.
W ciągu kolejnej dekady powinniśmy już wybierać się na Marsa. Czy sądzi pan, że przemysł kosmiczny ma wystarczającą wolę, wiedzę, możliwości techniczne i dość pieniędzy, by tego dokonać?
Tu trzeba brać pod uwagę wiele czynników. Jeśli chodzi o wolę, to agencje kosmiczne działają tu w imieniu rządów krajów, które je finansują. I oczywiście widać czasem, że polityka może mieć wpływ na kierunek działań agencji kosmicznych w tej dziedzinie, co komplikuje sprawy, wprowadza nieco zamieszania. Po stronie amerykańskiej widzieliśmy choćby odejście od proponowanego przez prezydenta Busha programu Constellation, przez projekt misji na planetoidę z czasów prezydenta Obamy, po proponowaną przez prezydenta Trumpa misję księżycową. Wszyscy jednak zgodnie widzimy Marsa jako cel w takiej średniej perspektywie czasowej, to się nie zmienia, nie tylko we władzach agencji kosmicznych, ale też w kręgach politycznych. Sądzę więc, że nie brakuje nam wizji, by tam polecieć, mamy też wiedzę i technologię. Oczywiście wolelibyśmy skrócić czas przelotu, tu potrzebujemy nowych systemów napędowych, pracujemy nad nimi. Potrzebujemy także poprawy technologii  ochrony przed promieniowaniem kosmicznym i ograniczania jego skutków tak, by astronauci mogli dotrzeć na Czerwoną Planetę w dobrej formie i wrócić bezpiecznie. To nie są bariery techniczne, których nie dałoby się pokonać. Z pewnością w ciągu najbliższej dekady da się to zrobić. Postawienie stopy na Marsie w ciągu 10 lat raczej się nie uda, jeśli to raczej w latach 30. Myślę, że to jest osiągalne i mamy wolę, by to uczynić. To, co dodatkowo istotne to fakt, że w te plany zaczynają angażować się też firmy prywatne. Do tej pory to byłą sprawa agencji państwowych, teraz włączają się też firmy komercyjne i stwierdzają, że jeśli nie zrobi tego kto inny, one się tym zajmą. To interesujące, bo tempo prac przy ich współudziale może być znacznie szybsze, mogą być istotnym atutem, możemy liczyć na nowe technologie. Wspomniałem wcześniej o rakiecie Falcon 9 Heavy, widzimy, że ona może pomóc znacznie obniżyć koszty wynoszenia ładunków, że może być odpowiednio potężnym systemem startowym w drodze do dalszych obszarów kosmosu, poza orbitę Ziemi. Dostrzegamy zaangażowanie firm komercyjnych w prace nad systemami transportu, modułami mieszkalnymi do takich dalszych podróży. Wszystko to na pewno nam pomoże zrealizować cel jakim jest lądowanie na Marsie, może pod koniec lat 30.
Czy będzie pan uczestniczył w kolejnych misjach kosmicznych? Mówiło się, że prawdopodobnie tak.
Astronauta nigdy nie jest do końca pewny, jak to dokładnie będzie, czy poleci raz jeszcze. Może dopiero, kiedy znajdzie się na miejscu startu, a najlepiej, jak już udanie wystartuje. Doskonale zdajemy sobie sprawę z wielu problemów, które mogą się pojawić, decyzji, które muszą być podjęte. Ta decyzja oczywiście nie należy do nas, w naszym przypadku należy do Europejskiej Agencji Kosmicznej, która ma swój system przypisywania astronautów do konkretnych misji. Ale oczywiście mam nadzieję na kolejną misję. ESA deklaruje, że jej intencją jest by wszyscy astronauci z mojego rocznika 2008 polecieli w długotrwałe misje kosmiczne co najmniej dwa razy.
Czy jest szansa, że poleci pan wokół Księżyca?
Jest taka szansa, Europa wraz z NASA są partnerami w programie Orion. Misje powinny rozpocząć się w latach 20-tych. Podejrzewam, że ESA raczej nie dostanie miejsca w pierwszych wyprawach, ale może pod koniec lat 20-tych. To - mam nadzieję - wciąż mogłoby być jeszcze w czasie trwania mojej kariery jako astronauty. Jeśli Wielka Brytania byłaby wciąż częścią tego programu, a mam nadzieję, że będzie, byłaby w tym  szansa, że ja mógłbym zostać do takiej misji przypisany...
Na Marsa się pan już nie wybiera?
Mars zdecydowanie byłby już poza moim zasięgiem. Ale podczas moich spotkań w szkołach, czy uniwersytetach rozmawiam z młodymi ludźmi, którzy są właśnie w tym przedziale wiekowym, który może mieć szansę na taką wyprawę...
To na koniec jeszcze jedno. Proszę mi powiedzieć, czy jest takie pytanie dotyczące kosmosu, na które odpowiedź chciałby pan sam poznać...
Jest bardzo wiele pytań na temat kosmosu, na które chciałbym znaleźć odpowiedź. Od dzieciństwa zresztą szukałem odpowiedzi na wielkie pytania, czytałem książki o fizyce, fizyce kwantowej, początkach Wszechświata, Wielkim Wybuchu itd. I wiele z tych fundamentalnych pytań wciąż czeka na odpowiedź. Choćby fakt, że mimo tego, gdzie obecnie jesteśmy, mimo naszej całej wiedzy i technologii, którą dysponujemy, my wciąż widzimy tylko to co stanowi 5 proc. naszego Wszechświata... 95 proc. to ciemna masa, ciemna energia, coś o czym nie mamy bladego pojęcia. To zadziwiające, ale też podniecające, bo oznacza, że mamy jeszcze bardzo wiele do odkrycia. To są pytania, o których ciągle czytam, myślę i chciałbym jeszcze za życia poznać na nie odpowiedzi.
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-brytyjski-astronauta-w-drodze-na-marsa-najtrudniej-bedzie-st,nId,2572131

Brytyjski astronauta W drodze na Marsa najtrudniej będzie stracić z oczu Ziemię.jpg

Brytyjski astronauta W drodze na Marsa najtrudniej będzie stracić z oczu Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ciemna materia jest wykonana z pierwotnych czarnych dziur?
2018-04-22. Autor: Agnieszka Nowak
Astronomowie badający ruchy galaktyk oraz charakter mikrofalowego kosmicznego promieniowania tła w ubiegłym wieku uświadomili sobie, że większość materii we Wszechświecie była niewidoczna. Około 84% materii w kosmosie to ciemna materia, z której większość znajduje się w galaktycznym halo. Została nazwana ciemną materią, ponieważ nie emituje światła, ale także dlatego, że jest tajemnicza: nie jest złożona z atomów czy innych zwykłych składników, takich jak elektrony i protony.
Tymczasem astronomowie zaobserwowali efekt czarnych dziur, a ostatnio wykryli nawet fale grawitacyjne pochodzące od pary łączących się czarnych dziur. Czarne dziury powstają zwykle w wyniku eksplozji martwej masywnej gwiazdy, procesu, który może trwać setki milionów lat, gdy gwiazda łączy się z otaczającym gazem, ewoluuje i ostatecznie umiera. Uważa się, że niektóre czarne dziury istniały już we wczesnym Wszechświecie, ale prawdopodobnie nie było zbyt wystarczająco czasu w tym okresie na normalny proces ich powstawania. Zaproponowano pewne alternatywne metody, takie jak bezpośredni kolaps pierwotnego gazu lub procesy związane z kosmiczną inflacją, gdzie wiele pierwotnych czarnych dziur mogło powstać.

Astronom z CfA ? Qirong Zhu ? poprowadził grupę czterech naukowców badających możliwość, że dzisiejsza ciemna materia składa się z pierwotnych czarnych dziur. Jeżeli halo galaktyczne wykonane jest czarnych dziur, powinno mieć inny rozkład gęstości niż halo wykonane z egzotycznych cząstek. Są jeszcze inne różnice ? oczekuje się, że halo z czarnych dziur powstało wcześniej w ewolucji galaktyki, niż innego rodzaju halo. Naukowcy sugerują, że patrząc na gwiazdy w halo słabych galaktyk karłowatych można badać te efekty, ponieważ są one małe i słabe, przez co łatwiej można dostrzec niewielkie efekty. Zespół wykonał szereg symulacji komputerowych, aby sprawdzić, czy halo galaktyk karłowatych mogą ukazać obecność pierwotnych czarnych dziur, i odkryli, że mogą: interakcje między gwiazdami i pierwotnymi czarnymi dziurami halo powinny nieznacznie zmienić rozmiary rozkładu gwiazd. Naukowcy sugerują również, że takie czarne dziury musiałyby mieć masy od około dwóch do czternastu mas Słońca, dokładnie w oczekiwanym zakresie dla tych egzotycznych obiektów i porównywalne z wnioskami płynącymi z innych badań. Zespół podkreśla jednak, że wszystkie modele wciąż są nierozstrzygnięte, a natura ciemnej materii pozostaje nieuchwytna.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/04/czy-ciemna-materia-jest-wykonana-z.html

 

Czy ciemna materia jest wykonana z pierwotnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak szumią czarne dziury?
2018-04-22. Redakcja AstroNETu  
Artykuł napisał Mateusz Suryś.
Przestrzeń kosmiczna nie jest aż tak cicha, jak dawniej sądziliśmy. Co kilka minut zderza się ze sobą para czarnych dziur, w wyniku czego powstają zmarszczki w czasoprzestrzeni powszechnie znane jako fale grawitacyjne. Niedawno grupa naukowców z Monash University opracowała nową metodę wykrywania takich zderzeń. Fale grawitacyjne pochodzące z kolizji masywnych obiektów zostawiają ślad w postaci charakterystycznego ?pisku? w danych zbieranych przez detektory fal grawitacyjnych. Nowa metoda przewiduje odkrycie tysięcy czarnych dziur poprzez wyszukiwanie delikatnych śladów odgłosów z ogromnej ilości zebranych materiałów.
W zeszłym roku dokonano jednego z największych odkryć astronomicznych XXI wieku, mierząc fale grawitacyjne wywołane przez proces łączenia się gwiazd neutronowych. Dr Eric Thrane i Rory Smith z ARC Centre of Excellence for Gravitational Wave Discovery (OzGrav) i Monash University byli członkami zespołu zaangażowanego w owo odkrycie oraz w  detekcję fali grawitacyjnej z 2015 roku. Była ona pierwszym dowodem potwierdzającym ogólną teorię względności Einsteina z 1915 roku.
Do dzisiaj dzięki współpracy instrumentów LIGO oraz Virgo potwierdzono 6 emisji fal grawitacyjnych. Według dr. Thrane?a ponad 100 000 zderzeń rocznie wywołuje zbyt słabe fale, aby detektory mogły je wykryć i gdy nakładają się one na siebie, tworzą tło fal grawitacyjnych. Pojedyncze wydarzenia składające się na nie są obecnie niemożliwe do wykrycia, jednak naukowcy przez wiele lat dążyli do tego, aby zmierzyć powstały z ich połączenia szum.
W czasopiśmie naukowym ?Physical Review X? opisano opracowaną przez dwóch badaczy nową, bardziej czułą metodę przechwycenia tła fal grawitacyjnych.
?Badanie tła umożliwi nam poznanie czarnych dziur z odległych zakątków wszechświata. Być może pewnego dnia technika pozwoli nam ujrzeć fale grawitacyjne pochodzące z Wielkiego Wybuchu, które mogą być ukryte za falami  pochodzącymi z kolizji czarnych dziur i gwiazd neutronowych? ? wyjaśnia dr Thrane.
Naukowcy opracowali komputerowe symulacje słabych sygnałów pochodzących ze zderzeń czarnych dziur, gromadząc dane do czasu, aż byli przekonani, że był to słaby, ale jednoznaczny dowód potwierdzający kolizję, w oparciu o symulację. Dr Smith jest pozytywnie nastawiony do nowej metody i wierzy, że pozwoli ona wykryć wiele kosmicznych kolizji, gdy zostanie zastosowana do analizy prawdziwych danych.
Co ważne, badacze będą mieli dostęp do nowego superkomputera uruchomionego w zeszłym miesiącu na Swinburne University of Technology. Komputer nazwany OzSTAR będzie używany do wyszukiwania fal grawitacyjnych na podstawie danych pochodzących z detektora LIGO.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/22/jak-szumia-czarne-dziury/

Jak szumią czarne dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu kwietnia 2018 roku
2018-04-22. Ariel Majcher
W ostatnich dniach kwietnia i na początku maja głównym aktorem nocnego nieba będzie Księżyc w okolicach pełni. Po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce Srebrny Glob znajdzie się w poniedziałek 30 kwietnia, docierając do tego czasu do Jowisza, zaś na początku tygodnia Księżyc odwiedzi mirydę R Leo. W drugiej części nocy można obserwować planety Saturn i Mars oraz planetoidę (4) Westa, natomiast tuż po zmierzchu ? samotnie jaśniejącą na zachodnim nieboskłonie planetę Wenus.
I właśnie od Wenus zacznę opis zdarzeń na nocnym niebie nadchodzącego tygodnia. Planeta wędruje przez gwiazdozbiór Byka i w poniedziałek 23 kwietnia znajdzie się 4° na południe od Plejad. Do niedzieli 29 kwietnia Wenus przejdzie na pozycję 7° na wschód od tej gromady gwiazd, zbliżając się jednocześnie na nieco ponad 7° do Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy Byka. 2 dni wcześniej, w piątek 27 kwietnia Wenus minie gwiazdę 4. wielkości 37 Tauri w odległości tylko trochę większej od 0,5 stopnia, czyli średnicy kątowej Słońca, czy Księżyca. Planeta wciąż jest daleko od Ziemi i jej wygląd zmienia się bardzo powoli. W tym tygodniu blask Wenus dalej wyniesie -3,9 wielkości gwiazdowej, a tarcza ma średnicę 11? i fazę 89%. Godzinę po zmierzchu planeta zajmuje pozycję na wysokości około 10° nad zachodnim widnokręgiem.
Księżyc powoli przenosi się na drugą stronę nieba. Jego faza i jasność jest już na tyle duża, że bez kłopotów można go dostrzec w pełni dnia. Księżyc zacznie tydzień na tle gwiazdozbioru Raka, w fazie 60%. Tego dnia w momencie zachodu Słońca Srebrny Glob będzie tuż po przejściu przez południk centralny, a o godzinie podanej na mapce, czyli jakieś 1,5 godziny po zachodzie Słońca znajdzie się na wysokości 50° i zostanie na niebie prawie do rana, gdyż zniknie z nieboskłonu dopiero około godziny 3:30. Po zmierzchu Księżyc znajdzie się 8° na południowy wschód od znanej gromady otwartej gwiazd w Raku M44, zaś tuż przed swoim zachodem zdąży przejść do sąsiedniego gwiazdozbioru Lwa.
W tym gwiazdozbiorze naturalny satelita Ziemi spędzi następne dwa wieczory. We wtorek 24 kwietnia jego tarcza pokaże fazę około 71%. Tego dnia Księżyc zbliży się do najjaśniejszej gwiazdy Lwa, Regulusa oraz do znajdującej się 5° na zachód od niego gwiazdy zmiennej, należącej do klasy miryd R Leo. U nas około godziny 23 brzeg księżycowej tarczy minie Regulusa w odległości kilkunastu minut kątowych, natomiast mieszkańcom pogranicza rosyjsko-kazachskiego oraz azjatyckiej części północnej Rosji nadarzy się okazja obserwowania zakrycia Regulusa przez Księżyc. Jest to ostatnie takie zjawisko z obecnej serii zakryć Regulusa. Przez następne kilka lat Srebrny Glob będzie mijał najjaśniejszą gwiazdę Lwa od północy, aż do lat 2025-26, gdy podczas przechodzenia Księżyca na południe od ekliptyki w tym miejscu zdarzy się kolejna seria zakryć tej gwiazdy przez Księżyc. Tak samo, jak tym razem z Polski da się dostrzec tylko jedno zakrycie, 29 marca 2026 roku, przez Księżyc bliski pełni.
Do znajdującej się 5° na zachód od Regulusa mirydy R Leo w tym samym momencie Księżycowi zabraknie około 5°. Niestety maksimum swojego blasku R Leo ma już za sobą. Obecnie jej jasność ocenia się na mniej niż 6 magnitudo, a więc gwiazda wypadła z listy obiektów widocznych gołym okiem. Lecz nadal łatwo ją dostrzec przez lornetkę, a wspomagając się mapką z jej identyfikacją nie powinno być kłopotu. Co prawda nie jest ona już najjaśniejszą gwiazdą w obszarze pokazanym na mapce, ale R Leo ma wyraźny ciemnoczerwony kolor, czym wyróżnia się spośród swoich sąsiadek.
W czwartek 26 kwietnia Srebrny Glob dotrze do gwiazdozbioru Panny i spędzi w nim prawie całą resztę tygodnia. Dopiero w niedzielny wieczór, tuż po swoim wschodzie przejdzie do gwiazdozbioru Wagi. W czwartek Księżyc pokaże tarczę oświetloną w ponad 88% i choć znajdzie się w granicach Panny, to najjaśniejszą z bliskich gwiazd okaże się Denebola, druga co do jasności gwiazda Lwa, której Księżyc będzie się przyglądał z odległości 10&deg. Piątek 27 kwietnia Srebrny Glob spędzi w towarzystwie Porrimy, jednej z jaśniejszych gwiazd Panny, przy tarczy oświetlonej w 94%. Wieczorem oba ciała niebieskie oddzieli dystans mniejszy od 1°, czyli dwóch średnic Księżyca. Do rana odległość miedzy Księżycem a Porrimą zwiększy się do prawie 3,5 stopnia. Kolejnego dnia Srebrny Glob ukaże się oświetlony w 98%, a mniej więcej 6° na południe od niego widoczna będzie Spica, najjaśniejsza gwiazda Panny. Noc z niedzieli 29 kwietnia na poniedziałek 30 kwietnia Księżyc w pełni (przypadającej dokładnie tuż przed 3 rano) spędzi na pograniczu gwiazdozbiorów Panny i Wagi. Wieczorem znajdzie się on około 15° na wschód od Spiki i jednocześnie 9° na północny zachód od gwiazdy Zuben Elgenubi i 13° od Jowisza. Do rana Srebrny Glob zmniejszy dystans do drugiej co do jasności gwiazdy Wagi do 6°, a do Jowisza ? do 9,5 stopnia.
Planeta Jowisz pojawia się na nieboskłonie niewiele ponad godzinę po zachodzie Słońca. Do jej opozycji zostały już tylko niewiele ponad 2 tygodnie i widać to nie tylko po tym, kiedy planeta wschodzi, ale również po tym, że zmniejsza się odległość czasowa między np. wejściem cienia danego księżyca na tarczę Jowisza, a zameldowaniem się na niej jego właściciela, czy też w tym, że księżyce wchodzą w cień swojej planety macierzystej coraz bliżej jej tarczy. W dniu opozycji księżyce i ich cienie będą pojawiały się na tarczy jednocześnie. Również w tym samym momencie nastąpią wejścia księżyców za tarcze planety i w jej cień, tak samo, jak wyjścia zza planety i z jej cienia. Natomiast po opozycji z Ziemi da się dostrzec zakrycia księżyców przez tarczę planety i wyjścia z jej cienia. Dodatkowo najpierw dany księżyc pojawi się na tle tarczy, a dopiero jakiś czas potem jego cień. Różnica ta z biegiem czasu coraz bardziej urośnie, aż do okolic kwadratury (czyli gdy planeta jest 90° od Słońca), kiedy to znowu zacznie maleć.
W związku z bliskością opozycji planeta przesuwa się ruchem wsteczny z prawie maksymalną prędkością prawie 50? na tydzień. Do końca tygodnia Jowisz zbliży się do gwiazdy Zuben Elgenubi na niewiele ponad 4°. Jasność Jowisza osiągnęła już prawie maksymalną wielkość -2,5 magnitudo, tak samo, jak średnica tarczy, wynosząca 45?.
Trzy pozostałe jasne ciała Układu Słonecznego wędrują przez gwiazdozbiór Strzelca. Saturn i Westa znajdują się w jego północno-zachodniej części, około 7° od siebie, przy czym planetoida jest odległa o jakieś 7° od planety. Weście do opozycji brakuje około 1,5 miesiąca i jej blask dość szybko rośnie. Pod koniec tygodnia osiągnie +6,6 wielkości gwiazdowej, czyli porównywalnie z R Leo, ale ciężko te dwa obiekty porównać ze sobą, gdyż dzieli je na niebie spora odległość, mniej więcej 130°. W tym tygodniu Westa zbliży się do gromady otwartej gwiazd M18 na odległość 42 minut kątowych, pół stopnia dalej, lecz w na południe od planetoidy znajduje się mgławica M24.
Planeta Saturn powoli rozpędza się po zeszłotygodniowej zmianie kierunku ruchu na wsteczny. Dalej przebywa nieco ponad 1,5 stopnia na północ od gromady kulistej gwiazd M22. Niecałe 3deg; na zachód od M22 znajduje się kolejna, słabsza gromada kulista M28. Saturn przekroczył jasność +0,4 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 17?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w sobotę 28 kwietnia.
Planeta Mars do końca tygodnia oddali się od Saturna na prawie 14°, zbliżając się coraz bardziej do granicy Strzelca z Koziorożcem. W niedzielę 29 kwietnia jasność Czerwonej Planety urośnie do -0,2 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ? do 11?. Nadal mała jest faza planety, wynosi 88%, co w związku z całkiem dużą już tarczą jest dość łatwo zauważalne przez teleskop z kilkudziesięciokrotnym powiększeniem.
W najbliższych dniach Marsa można wykorzystać do odszukania Plutona, choć ze względu na jasność tej planety karłowatej, wynoszącą zaledwie +14,3 wielkości gwiazdowej, konieczny jest do tego teleskop ze średnicą lustra najlepiej ponad 25 cm, no i ciemne oraz przejrzyste niebo oraz odpowiednia mapka z położeniem Plutona wśród gwiazd. W czwartek 26 kwietnia Mars przejdzie niecałe 1,5 stopnia na południe od Plutona. Trajektorie Marsa, Saturna i Westy do końca kwietnia można sprawdzić na mapce wykonanej w programie Nocny Obserwator.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/22/niebo-w-czwartym-tygodniu-kwietnia-2018-roku/

Niebo w czwartym tygodniu kwietnia 2018 roku.jpg

Niebo w czwartym tygodniu kwietnia 2018 roku2.jpg

Niebo w czwartym tygodniu kwietnia 2018 roku3.jpg

Niebo w czwartym tygodniu kwietnia 2018 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie kosmosu: Katherine Johnson
2018-04-22. Anna Wizerkaniuk
W dobie komputerów trudno sobie wyobrazić, by człowiek samemu liczył skomplikowane równania matematyczne bez korzystania z pomocy, jaką daje technologia. Jeśli jednak cofniemy się w przeszłość o 60 lat, okaże się, że nawet Amerykańska Agencja Kosmiczna, którą można uznać za jeden z ośrodków, który korzystał z najnowocześniejszej jak na tamte lata technologii, polegała na pracy wielu matematyków, którzy projektowali trajektorie lotów pierwszych misji kosmicznych. Jednym z nich była Katherine Johnson, o której mówiono ?kobieta komputer?.
Katherine Johnson już w dzieciństwie przejawiała ogromne zainteresowanie matematyką, co sprawiło, że wyprzedzała swoich rówieśników o kilka klas. W wieku 13 lat uczęszczała już do szkoły średniej, a pięć lat później ukończyła studia, zrealizowawszy wszystkie kursy matematyczne na poziomie zaawansowanym, jakie oferowała uczelnia West Virginia State College. W 1953 roku Johnson rozpoczęła pracę w NASA. Szybko została skierowana do działu lotnictwa w Centrum Badawczym Langleya. Wkrótce pracowała nad obliczeniem trajektorii pierwszego amerykańskiego lotu załogowego ? misji Mercury 3, w której wziął udział Alan Shepard.
Kiedy przy przygotowaniach do misji orbitalnej Johna Glenna wykorzystano do obliczeń komputery, astronauta zażądał od inżynierów, by Katherine Johnson obliczyła wszystko jeszcze raz, tym razem ręcznie. Jeśli jej wyniki zgadzałyby się z komputerowymi, wtedy nie będzie się wahał. Obliczenia Johnson zgadzały się z wyliczeniami komputera, a misja zakończyła się sukcesem. Największym zadaniem, jakie jej przydzielono, bez zwątpienia była weryfikacja wyznaczonej przez komputer trajektorii lotu na Księżyc i z powrotem podczas programu Apollo. Poza tym Amerykanka pracowała również przy misjach promów kosmicznych i lotach mających za zadanie umieścić satelity na orbicie.
Tym, co Katherine Johnson spodobało się w matematyce, było to, że albo można mieć rację, albo się mylić. Matematyka stała się nieodłącznym elementem jej życia. Jak sama stwierdziła ? kluczem do sukcesu jest dawać z siebie wszystko, ale robić to, co się lubi. Jeśli będzie się robić to, co sprawia przyjemność, to będzie się bardziej starać, by wykonać to jak najlepiej.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/04/22/ludzie-kosmosu-katherine-johnson/

Ludzie kosmosu Katherine Johnson.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NGC 6240: czarne dziury i gwiazdy starają się stłumić procesy gwiazdotwórcze
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 22/04/2018
Badacze z Uniwersytetu Kolorado w Boulder zakończyli ?rozplątywanie? bliźniaczych galaktyk, które obecnie znajdują się w ostatnim stadium procesu łączenia.
Najnowsze badania przeprowadzone przez badacza Francisco Muller-Sancheza skupiają się na galaktyce NGC 6240. Podczas gdy większość galaktyk we Wszechświecie posiada jedną supermasywną czarną dziurę w swoim wnętrzu, NGC 6240 posiada dwie ? i krążą one wokół wspólnego środka masy zbliżając się do momentu połączenia w jedną, większą.
Badania pozwoliły odkryć jak gazy wyrzucane przez te poruszające się po spirali czarne dziury, w połączeniu z gazami wyrzucanymi przez gwiazdy znajdujące się w galaktyce, mogły rozpocząć proces wygaszania procesów gwiazdotwórczych w NGC 6240. Zespół Mullera-Sancheza wskazuje także jak owe ?wiatry? pomogły w stworzeniu najbardziej charakterystycznej cechy tej galaktyki: masywnego obłoku gazu, który przybrał kształt przypominający motyla.
?Rozplątaliśmy motyla? mówi Muller-Sanchez. ?To pierwsza galaktyka, w której możemy dostrzec zarówno wiatry obu supermasywnych czarnych dziur i emisję słabo zjonizowanego gazu pochodzącego z procesów gwiazdotwórczych?.
Badacze skupili się na NGC 6240 po części dlatego, że galaktyki z dwoma supermasywnymi czarnymi dziurami należą do rzadkości. Niektórzy eksperci podejrzewają także, że te bliźniacze serca nadają galaktyce nietypowy wygląd. W przeciwieństwie do Drogi Mlecznej, która tworzy stosunkowo uporządkowany dysk, z NGC 6240 tryskają bąble i dżety gazu, rozciągając się na ponad 30 000 lat świetlnych w przestrzeń, przez co galaktyka z wyglądu przypomina lecącego motyla.
?Galaktyki z jedną supermasywną czarną dziurą nigdy nie posiadają tak fenomenalnej budowy? dodaje Muller-Sanchez.
W artykule naukowym, który został opublikowany 18 kwietnia w periodyku Nature badacze przedstawiają dwie różne siły, które odpowiadają za powstanie mgławicy. Dla przykładu, północno-zachodni róg jest produktem wiatrów gwiezdnych ? gazów emitowanych przez gwiazdy w licznych procesach. Północno-wschodni róg z kolei zdominowany jest przez pojedynczy stożek gazu wyrzucony przez parę czarnych dziur ? skutek pożerania przez te czarne dziury olbrzymich ilości pyłu i gazu w galaktyce w trakcie trwania procesu łączenia obu czarnych dziur.
Te dwa rodzaje wiatrów łącznie wyrzucają z galaktyki pod postacią gazu około 100 mas Słońca rocznie. To ?naprawdę duża liczba, porównywalna z tempem, w jakim w centrum galaktyki powstają nowe gwiazdy? mówi badacz.
Taki wypływ materii może nieść poważne skutki dla samej galaktyki. Gdy dochodzi do łączenia się dwóch galaktyk, dochodzi te do intensywnego nasilenia procesów gwiazdotwórczych. Jednak wiatry emitowane przez czarne dziury jak i gwiazdy mogą spowalniać te procesy oczyszczając otoczenie z gazów, z których mogłyby powstawać nowe gwiazdy.
?NGC 6240 znajduje się w unikalnej fazie ewolucji? mówi Julie Comerford, profesor w APS na CU Boulder oraz współautorka nowego artykułu. ?Aktualnie procesy gwiazdotwórcze w tej galaktyce są intensywne, zatem potrzebuje ona pomocy ze strony tych dwóch rodzajów wiatrów, aby spowolnić tempo powstawania nowych gwiazd i przejść do stadium mniej aktywnej galaktyki?.
Źródło: UC Boulder
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/22/ngc-6240-czarne-dziury-i-gwiazdy-staraja-sie-stlumic-procesy-gwiazdotworcze/

NGC 6240 czarne dziury i gwiazdy starają się stłumić procesy gwiazdotwórcze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zabiera Was w zapierającą dech podróż do Mgławicy Laguna
2018-04-23 Filip Geekowski
NASA opublikowała na swoim profilu na YouTube materiał filmowy, dzięki któremu możemy odbyć zapierającą dech w piersi podróż do słynnej Mgławicy Laguna. Niewątpliwie jest to jedna z najpiękniejszych znanych nam struktur w całym Wszechświecie. Jest to również jeden z najjaśniejszych rejonów gwiazdotwórczych na ziemskim niebie i można go zobaczyć nieuzbrojonym okiem.
Film powstał z obrazów wykonanych przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a na cześć swojej 28. rocznicy pobytu w kosmosie. Mgławica Laguna znajduje się 4100 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Strzelca.
Mgławica jest rozświetlana energią kilku gorących gwiazd, w tym 9 Sagittarii, niebieski nadolbrzym, oraz Herschel 36. Te dwie gwiazdy oraz dziesiątki innych, które mają jedynie kilka milionów lat, możecie zobaczyć na filmie.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/YouTube / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32654/nasa-zabiera-was-w-zapierajaca-dech-podroz-do-mglawicy-laguna

 

NASA zabiera Was w zapierającą dech podróż do Mgławicy Laguna.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre formy życia wciąż mogą żyć na powierzchni Marsa
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 23/04/2018
Dwa najnowsze projekty badawcze zrealizowane przez badaczy z Uniwersytetu Arkansas wspierają teorię, że pewne typy życia są w stanie przetrwać w warunkach jakie oferuje współczesny Mars.
Wyniki badań przeprowadzonych przez Rebeccę Mickol i prof. Tima Kralla z Arkansas Center for Space and Planetary Sciences zostały właśnie opublikowane w periodyku naukowym Planetary and Space Science.
Mickol i Kral oparli swoje badania na metanogenach, mikroorganizmach produkujących metan, które powszechnie występują na Ziemi. Metanogeny są szczególnie interesujące dla badaczy badających możliwość istnienia życia na Marsie, bowiem w atmosferze czerwonej planety odkryto właśnie ten związek chemiczny. Na Ziemi, wiele metanogenów jest w stanie przetrwać w ekstremalnych warunkach, od kominów geotermalnych na dnie oceanicznym po arktyczny permafrost. Naukowcy od dawna podejrzewają, że metanogeny mogą także istnieć na Marsie.
W jednym z eksperymentów, badacze poddali cztery gatunki metanogenów oddziaływaniu zmian temperatury w zakresie -80 do +22 stopni Celsjusza w cyklach 24- i 48-godzinnych. Trzy z czterech gatunków przetrwały w tych warunkach, przy czym jeden wyprodukował znacząco więcej metanu po powrocie do normalnej temperatury inkubacji +55 stopni Celsjusza, niż przed eksperymentem. ?Cykl zamarzania-odtajania nie miał żadnego wpływu na wzrost tego organizmu. Nie zmarł. Być może niektóre komórki obumarły, ale zważając na ilość metanu wyprodukowanego po eksperymencie, wiele metanogenów przetrwało?.
W drugim eksperymencie Mickol i Kral poddali trzy gatunki metanogenów oddziaływaniu ciśnienia atmosferycznego w zakresie 50 do 100 milibarów, czyli zakresu, który może istnieć pod powierzchnią Marsa. Ciśnienie atmosferyczne na powierzchni Marsa wynosi około 7 milibarów, podczas gdy ciśnienie na poziomie morza na Ziemi wynosi 1013 milibarów.
Jeden z tych trzech gatunków wykorzystanych do badania aktywnie wzrastał przy 50 milibarach, podczas gdy dwa pozostały przetrwały te warunki, i ponownie zaczęły wzrastać po eksperymencie. ?Przeprowadzone przez nas eksperymenty wskazują, że środowisko marsjańskie charakteryzujące się niskim ciśnieniem nie musi być śmiertelne dla określonych gatunków metanogenów i zwiększają możliwość na istnienie sprzyjającego życiu środowiska pod powierzchnią Czerwonej Planety? twierdzą autorzy.
Źródło: University of Arkansas
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/23/niektore-formy-zycia-wciaz-moga-zyc-na-powierzchni-marsa/

Niektóre formy życia wciąż mogą żyć na powierzchni Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykłady astronomów i pokazy nieba - na wrześniowym seminarium dla nauczycieli fizyki
2018-04-23

Wykłady znanych astronomów, pokazy nieba i możliwość poznania międzynarodowych programów dla szkół, związanych z obserwacjami astronomicznymi - to wszystko przewidziano dla nauczycieli fizyki, którzy wezmą udział we wrześniowym seminarium CAMK w Warszawie.
Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN poinformowało o rozpoczęciu przyjmowania zgłoszeń od nauczycieli fizyki, którzy chcieliby wziąć udział we wrześniowym seminarium poświęconym astronomii w szkole ponadpodstawowej. XXV Seminarium dla nauczycieli fizyki ?Astronomia w szkołach ponadpodstawowych? odbędzie się od 21 do 23 września 2018 r. w Warszawie.
W programie zaplanowano wykłady znanych astronomów, pokazy nieba, możliwość poznania międzynarodowych programów skierowanych do szkół, a związanych z amatorskimi obserwacjami astronomicznymi. Będzie też możliwość wystąpień przez uczestników seminarium i zaprezentowania swojej działalności. Dodatkowo w ostatni dzień seminarium uczestnicy wezmą udział w Dniu Otwartym w Centrum Astronomicznym, organizowanym w ramach Warszawskiego Festiwalu Nauki.
"W trakcie konferencji jej uczestnicy wysłuchają około 18 wykładów na temat najbardziej aktualnych wydarzeń w astronomii i astrofizyce. Borą udział w obserwacjach nieba (przy dobrej pogodzie) opracowanych specjalnie w taki sposób, by mogły być przez nich powtarzane z uczniami. Prowadzone są także zajęcia z dostępem on-line przez internet do dużych teleskopów działających w programach szkolnych obserwacji nieba (np. Hands on the Universe)" - tłumaczy organizator seminarium, dr Stanisław Bajtlik z CAMK PAN.
Jak dodaje, celem konferencji jest zapoznanie aktywnych nauczycieli ze współczesną astronomią i astrofizyką. Uczestnicy zyskają informację o możliwościach uczestniczenia wraz z uczniami w międzynarodowych, amatorskich programach naukowych. Praktyczne zajęcia ? pokazy nieba, mają im ułatwić prowadzenie podobnych zajęć z uczniami w szkolnych obserwatoriach. Organizowane są także zajęcia pokazujące w jaki sposób pracować z dziećmi w domach kultury, w trakcie festiwali nauki i przy innych formach popularyzacji i edukacji.
"Celem konferencji jest także podniesienie motywacji i entuzjazmu do pracy u nauczycieli fizyki" - podkreśla astronom.
Jak podają organizatorzy, w ubiegłym roku w seminarium wzięło udział 50 nauczycieli, w tym 45 spoza Warszawy.
Organizatorem seminarium jest Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie, przy finansowym wsparciu Polskiej Akademii Nauk. Termin nadsyłania zgłoszeń mija 1 czerwca 2018 r. Dokładne informacje można znaleźć na stronie internetowej.
PAP - Nauka w Polsce
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29232%2Cwyklady-astronomow-i-pokazy-nieba-na-wrzesniowym-seminarium-dla-nauczycieli

Wykłady astronomów i pokazy nieba - na wrześniowym seminarium dla nauczycieli fizyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarł Władimir Lachow
2018-04-23. Michał Moroz
W wieku 76 lat zmarł rosyjski kosmonauta Władimir Lachow. Brał udział w trzech misjach kosmicznych.
Lachow urodził się w 1941 roku w Astrachaniu. Ukończył szkołę pilotów wojskowych w Czugujewie w 1964 roku, po czym rozpoczął służbę w radzieckich siłach zbrojnych. W 1967 roku został wybrany do czwartej grupy kosmonautów radzieckich.
Odbył trzy loty kosmiczne do trzech różnych stacji kosmicznych na trzech różnych wariantach pojazdu Sojuz podczas których łącznie spędził 333 dni w przestrzeni kosmicznej.
Pierwszy lot wykonał w 1979 roku wraz z Walerym Ruminem do Saluta 6. Podczas lotu Sojuz 32 spędzili 175 dni na orbicie ustanawiając wówczas nowy rekord długości lotu kosmicznego. Załoga przebywała na orbicie sama. Kosmonautów miała odwiedzić załoga Sojuza 33 (w tym pierwszy kosmonauta z Bułgarii), ale poważna awaria silnika uniemożliwiła cumowanie do Saluta 6. Podczas lotu Lachowa i Rumina przetestowano również pierwsze dwustronne połączenie telewizyjne z kontrolą lotów.
Drugi lot Lachow wykonał w 1983 roku. Wraz Aleksandrem Aleksandrowem na pokładzie Sojuza T-9 udał się na pokład Saluta 7. Lot trwał 149 dni. Podczas misji kosmonauci weszli do bezzałogowego pojazdu TKS, który jako Kosmos 1443 przycumował do stacji. Kapsuła powrotna pojazdu przywiozła na Ziemię 350 kg ładunku.
Ostatni lot wykonał w 1988 roku. Na pokładzie Sojuza TM-6 wraz Walerym Polakowem oraz Abdulem Mohmandem, pierwszym kosmonautą z Afganistanu, przycumowali do Stacji Mir. Polakow kontynuował później udział w długookresowej misji Mir EO-3. Lachow wraz Mohmandem wrócili zaś po 8 dniach lotu na pokładzie Sojuza TM-5.
Lachow w 1994 opuścił korpus kosmonautów i rozpoczął pracę w branży wydawniczej. Od 1998 był przebywał na emeryturze. Dwukrotnie uzyskał order Bohatera Związku Radzieckiego. Zmarł 20 kwietnia 2018 roku.
(LK, SF)
http://kosmonauta.net/2018/04/zmarl-wladimir-lachow/

 

Zmarł Władimir Lachow.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka Czerwona Plama na zdjęciu z sondy Juno
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 23/04/2018
Wielka Czerwona Plama na Jowiszu wraz z otaczającymi ją strefami turbulencji sfotografowana przez sondę Juno.
Zdjęcie stanowi mozaikę wykonaną z trzech osobnych zdjęć wykonanych 1 kwietnia podczas 12. bliskiego przelotu w pobliu planety. W momencie wykonywania zdjęć sonda znajdowała się w odległości od 24749 do 49299 kilometrów od szczytów chmur planety.
Zdjęcie zostało poddane obróbce przez Geralda Eichstata i Seana Dorana.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Gerald Eichstadt/Sean Doran
http://www.pulskosmosu.pl/2018/04/23/wielka-czerwona-plama-na-zdjeciu-z-sondy-juno/

Wielka Czerwona Plama na zdjęciu z sondy Juno.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stacja CBK PAN w Borówcu ?strzela? laserem do śmieci kosmicznych
2018-04-24. Krzysztof Kanawka
Naukowcy ze stacji CBK PAN w Borówcu zaprezentowali pierwsze wyniki pomiarów laserowych śmieci kosmicznych.
Nieczynne satelity, górne stopnie rakiet, osłony i przypadkowo uwolnione części oraz różnej wielkości szczątki łącznie określa się mianem ?śmieci kosmicznych?. Wielkość tych obiektów jest różna: od kilku milimetrów (np. oderwane elementy izolacji) aż po kilkanaście metrów (górne stopnie rakiet i całe satelity). Prawie każdy ?śmieć? stanowi zagrożenie dla innych obiektów i aktualnie praktycznie każdego roku dochodzi do kolizji.
Nie wszystkie szczątki na orbicie można wykrywać i monitorować. Aktualnie na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) możliwe jest monitorowanie i śledzenie fragmentów wielkości około 5 cm i większych. Na orbitach geosynchronicznych (do których zalicza się orbita geostacjonarna, GEO), możliwe jest monitorowanie szczątków do wielkości około 1 metra. O mniejszych fragmentach dość mało wiadomo, choć jest pewne, że przynajmniej duża część z nich może zagrozić satelitom. Jest jednak pewne, że małych obiektów, których nie można monitorować, jest przynajmniej kilkaset tysięcy.
W zeszłym roku został pobity rekord w ilości różnych obiektów, w tym śmieci kosmicznych na orbicie. Wówczas całkowita ilość (skatalogowanych) obiektów na orbicie znów wyniosła około 17750. Ta ilość nadal rośnie ? najnowszy zbiorczy raport NASA podaje wartość około 18500 obiektów.
Problem detekcji, obserwacji i katalogowania ?kosmicznych śmieci? jest coraz poważniejszy. Różne grupy badawcze z całego świata realizują programy obserwacyjne obiektów na orbicie. Jedną z nich jest zespół badawczy Centrum Badań Kosmicznych (CBK) Polskiej Akademii Nauk (PAN) w Borówcu pod Poznaniem. Ich najnowsza praca opisuje pierwsze w Polsce obserwacje laserowe ?kosmicznych śmieci?.
Zespół naukowców pod przewodnictwem Dr Pawła Lejby zaprezentował wyniki pomiarów laserowych 12 różnych orbitalnych szczątków. Pomiary zostały wykonane między sierpniem 2016 a styczniem 2017. Łącznie wykonano ponad 2900 ?strzałów? laserowych podczas 178 przelotów ?kosmicznych śmieci?, co pozwoliło na wygenerowanie 158 400 danych (punktów) pomiarowych. Dzięki pomiarom udało się wyznaczyć m.in. odległość (i orbitę) szczątków, a także ich okres rotacji.
Przykładowo, nieaktywny satelita naukowy TOPEX/Poseidon (aktywny w latach 1992 ? 2006), aktualnie obraca się około raz na 10 sekund. W przypadku tego satelity możliwe było wyznaczenie okresu obrotu, gdyż TOPEX/Poseidon został wyposażony w odbłyśniki laserowe. Tak krótki (i przyśpieszający) okres obrotu może być wynikiem kolizji tego satelity z małym śmieciem kosmicznym, aczkolwiek możliwy jest także wpływ wiatru słonecznego. Dla większości innych obiektów (w szczególności małych fragmentów) takie wyznaczenie obrotu jest znacznie trudniejsze i wymaga większej ilości danych obserwacyjnych.
W najbliższych latach można się spodziewać coraz częstszego korzystania ze stacji laserowych w celu wyznaczania orbit różnych ?kosmicznych śmieci?. Laser pozwala na bardzo dokładne wyznaczenie odległości od nieczynnego obiektu na orbicie i stacji naziemnej, co umożliwia określenie parametrów orbity. Z kolei określenie parametrów orbity takich ?śmieci? pozwala na oszacowanie ryzyka kolizji z innymi, w tym działającymi satelitami.
(Borówiec)
http://kosmonauta.net/2018/04/stacja-cbk-pan-w-borowcu-strzela-laserem-do-smieci-kosmicznych/

Stacja CBK PAN w Borówcu strzela laserem do śmieci kosmicznych.jpg

Stacja CBK PAN w Borówcu strzela laserem do śmieci kosmicznych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończyła się Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych w Krakowie
Wysłane przez kuligowska w 2018-04-24
Tegoroczna konferencja KSAKN (Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych) w Krakowie już za nami. Następna KSAKN już jesienią we Wrocławiu!
Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych odbyła się w dniach 19-22 kwietnia 2018 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W tym roku towarzyszyło jej wiele atrakcji, w tym dwa wykłady specjalne (profesora Michała Ostrowskiego oraz doktora Jakuba Mielczarka z UJ), finisaż wystawy Weroniki Adamskiej "Przestrzeń zamknięta-przestrzeń otwarta", oraz liczne spotkania integracyjne. Przede wszystkim nie zabrakło jednak ciekawych referatów uczestników. W ostatnim dniu spotkania była także możliwość zwiedzenia Obserwatorium Astronomicznego UJ, w tym Fortu Skała.
Prezentacje i plakaty dotyczyły wielu dziedzin astronomii, w tym fizyki czarnych dziur, planet pozasłonecznych, gwiazd zmiennych, mgławic, spektroskopii, a nawet astrochemii i historii nauki. Urania - Postępy Astronomii była oficjalnym patronem tegorocznego KSAKN.
Organizatorzy (Naukowe Koło Studentów Astronomii UJ) dziękują wszystkim za udział w spotkaniu, jednocześnie zachęcając do dzielenia się uwagami na jego temat oraz wszelkimi wskazówkami, które mogą dodatkowo usprawnić kolejne spotkania tego rodzaju.
Czytaj więcej:
 
?    Strona KSAKN 2018
?    Goście specjalni
 
Źródło: OA UJ
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zakonczyla-sie-konferencja-studenckich-astronomicznych-kol-naukowych-krakowie-4309.html

Zakończyła się Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych w Krakowie.jpg

Zakończyła się Konferencja Studenckich Astronomicznych Kół Naukowych w Krakowie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)