Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Astronom amator nagrał trzy dziwne obiekty przelatujące na tle Księżyca

2018-05-04

Księżyc jest najpopularniejszym celem amatorskich obserwacji astronomicznych. Skutkuje to sporą ilością nagrań naszego satelity wykonywanych z wykorzystaniem dużego powiększenia. Czasami na takich filmach udaje się zarejestrować niezwykłe anomalie.


Jeden z astronomów amatorów prowadził właśnie taką obserwację, gdy przypadkowo zauważył trzy dziwne obiekty, które przeleciały na tle Księżyca. Nagranie dokumentujące to zdarzenie trafiło na YouTube i stało się bardzo popularne.
Oczywiście pierwsze wyjaśnienie jest takie, że były to obiekty znajdujące się na ziemskim niebie, które po prostu znalazły się na tle księżycowej tarczy. Niektórzy sugerują jednak, że to coś więcej, bo po przelocie tajemniczych ciał,  na powierzchni Srebrnego Globu widać cień.
Trzy niezidentyfikowane obiekty pojawiają się o czasie 1:18 i szybko znikają. Autor filmu zastanawiał się, co zaobserwował i rozważał, czy mogą to być balony meteorologiczne. Sam w to jednak powątpiewa, ponieważ balony nie latają w szyku. Pojawiły się też propozycje, wedle których to, co zaobserwowano, to przelatujące meteory.

Innemedium.pl


 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-niewyjasnione/strona-glowna/news-astronom-amator-nagral-trzy-dziwne-obiekty-przelatujace-na-t,nId,2576905

 

Astronom amator nagrał trzy dziwne obiekty przelatujące na tle Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebiegunowanie Ziemi nie tak szybko?

2018-05-04

Zapowiedzi zbliżającego się przebiegunowania Ziemi mogły być znacznie przesadzone. Tak wynika z najnowszych badań międzynarodowego zespołu naukowców, który porównał obecny stan pola magnetycznego Ziemi z podobnymi zjawiskami w niedawnej przeszłości geologicznej.

Na wizję przebiegunowania Ziemi składają się pewne przesłanki. W ciągu ostatnich 200 lat ziemskie pole magnetyczne stało się słabsze, a anomalia południowoatlantycka (SAA), która rozciąga się od Chile do Zimbabwe, stale się powiększa. Naukowcy przeanalizowali dwa ważne wydarzenia geomagnetyczne w poszukiwaniu podobieństw - jedno sprzed 41 000, a drugie sprzed 34 000 lat.

Zdarzenia, o których mowa, to nie momenty przebiegunowania Ziemi, lecz skoki magnetyczne, podczas których pole magnetyczne zbliża się do punktu krytycznego, a następnie wraca do swojej pierwotnej postaci. Naukowcy nie znaleźli żadnych dowodów potwierdzających, że to samo zjawisko ma miejsce dzisiaj.

- Pojawiły się spekulacje, że doświadczymy odwrócenia biegunów magnetycznych Ziemi. Jednak studiując dwa ostatnie podobne zdarzenia pokazujemy, że żadne z nich nie jest podobne do obecnych zmian w polu geomagnetycznym i dlatego przebiegunowanie nie nastąpi. Pole magnetyczne wróci do normy - powiedział prof. Richard Holme, współautor raportu.

Zmiana biegunów magnetycznych nie występuje w regularnych odstępach czasu. Może mieć miejsce od 100 000 do 1 mln lat. Ostatnie przebiegunowanie Ziemi miało miejsce 780 000 lat temu.

 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-przebiegunowanie-ziemi-nie-tak-szybko,nId,2576413

Przebiegunowanie Ziemi nie tak szybko.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszukiwanie obcych cywilizacji w danych sondy Gaia
2018-05-04. Krzysztof Kanawka
Dzięki sondzie Gaia możliwe jest także poszukiwanie zaawansowanych cywilizacji, które zbudowały sferę Dysona wokół swych gwiazd.
Sferą Dysona nazywamy strukturę otaczającą gwiazdę, stworzoną przez zaawansowaną technologicznie cywilizację. Tego typu struktura byłaby zdolna pochłaniać dużą część (lub nawet całość) energii emitowanej przez gwiazdę na własne potrzeby. Nazwa tej sfery pochodzi od amerykańskiego fizyka Freemana Dysona, który przedstawił koncepcję tego typu konstrukcji w 1959 roku. Budowa takiej sfery jest potężnym wyzwaniem, gdyż do budowy nawet niepełnej konstrukcji tego typu potrzebne byłyby ilości materiału porównywalne z masą planety skalistej z naszego Układu Słonecznego.
Co oczywiste, do dziś astronomowie nie wykryli żadnej takiej struktury we Wszechświecie, choć przez pewien czas niektórzy podejrzewali, że gwiazda KIC 8462852 może być takim obiektem. Naukowcy uważają, że istnieje kilka cech, dzięki którym można wykryć takie sfery. Jedną z nich jest nadmiar promieniowania podczerwonego (względem spodziewanego spektrum gwiazdy), sugerujący wydzielanie ciepła od urządzeń, maszyn i elektroniki zainstalowanej w sferze. Astronomowie ze szwedzkiego uniwersytetu w Uppsala uważają, że dane z sondy Gaia także będę w stanie wykryć sfery Dysona. Ich praca na ten temat została niedawno opublikowana.
Publikacja trzech naukowców: Erika Zackrissona, Andreasa Korna oraz Ansgara Wehrhahna skupia się na możliwości ?zniekształcenia? wyliczenia odległości do gwiazdy na podstawie pomiarów spektrofotometrycznych. To ?zniekształcenie? ma związek z częściowym pochłanianiem światła przez sferę Dysona, przez co spektrum gwiazdy jest mniej wyraźne, choć jego kształt pozostaje ten sam. W konsekwencji wyliczony (za pomocą spektrofotometrii) dystans do takiej gwiazdy jest wyraźnie inny, niż w przypadku pomiaru astrometrycznego, np wykonanego za pomocą sondy Gaia i katalogu z przeglądu nieba RAVE (RAdial Velocity Experiment), powstałego dzięki teleskopowi UK Schmidt Telescope o aperturze 1,2 metra, umieszczonego w Australii .
W swojej pracy naukowcy wykorzystali dane z pierwszego katalogu sondy Gaia oraz piątego katalogu RAVE. Skupiono się na gwiazdach głównego ciągu typu F, G, K. Z całego katalogu łącznie szczególną uwagę zwróciło sześć gwiazd, z których cztery okazały się zawierać prawdopodobne błędy pomiarowe w bazie danych. Dwie pozostałe gwiazdy noszą oznaczenia TYC 7169-1532-1 i TYC 6111-1162-1. Naukowcy postanowi przyjrzeć się bliżej TYC-6111-1162-1, gdyż dane gwiazd podobnych do TYC 7169-1532-1 mogą zawierać dość duże marginesy niepewności wyliczonej odległości.
Dostępne dane dotyczące gwiazdy TYC-6111-1162-1 wydają się być dobrej jakości, co pozwala na dokładniejszą analizę. Jest to gwiazda typu F. Nie przedstawia jednak nadmiaru emisji w zakresie podczerwonym, czego można by oczekiwać od sfery Dysona. Odległość do tej gwiazdy w katalogu RAVE wynosi około 720 lat świetlnych, zaś w katalogu Gaia to około 360 lat świetlnych.
Dalsza analiza sugeruje, że wokół TYC-6111-1162-1 krąży drugi obiekt, prawdopodobnie masywny biały karzeł. Odległość pomiędzy gwiazdą a białym karłem wynosi około 1 jednostki astronomicznej, co przy obecnych możliwościach detekcyjnych i stosunkowo dużej odległości do TYC-6111-1162-1 sprawia wiele trudności w odkryciu tego typu obiektu. Rozwiązaniem ?zagadki? odległości do gwiazdy TYC-6111-1162-1 jest układ podwójny, a nie obecność sfery Dysona.
Publikacja astronomów z uniwersytetu w Uppsala pokazuje możliwość lepszego ?przeczesania? naszego otoczenia w Drodze Mlecznej, na podstawie danych uzyskanych za pomocą różnych metod obserwacji. Dane z sondy Gaia to około 1,7 miliarda informacji o pozycjach gwiazd (w drugim, niedawno opublikowanym katalogu), czyli mniej więcej 1,5% wszystkich gwiazd naszej Galaktyki. Można jednak zakładać, że w tej populacji nie znajdzie się żadna gwiazda o wyraźnej i niewytłumaczalnej nadwyżce promieniowania podczerwonego, która by mogła sugerować obecność innej zaawansowanej technicznie cywilizacji.
(Arxiv)
http://kosmonauta.net/2018/05/poszukiwanie-obcych-cywilizacji-w-danych-sondy-gaia/

Poszukiwanie obcych cywilizacji w danych sondy Gaia.jpg

Poszukiwanie obcych cywilizacji w danych sondy Gaia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hawking uważał, że Wszechświat jest holograficzną iluzją
2018-05-04
14 marca 2018 roku, w dniu święta liczby Pi i rocznicy urodzin Alberta Einsteina, opuścił nas Stephen Hawking, jedna z najwybitniejszych osobistości świata astronomii i astrofizyki XX oraz XXI wieku. Kilka dni po jego śmierci świat lotem błyskawicy obiegła wiadomość o przygotowanym przez niego ostatnim artykule zatytułowanym "A Smooth Exit from Eternal Inflation".
Hawking i jego przyjaciel Thomas Hertog, poruszyli w nim wizję istnienia innych wszechświatów i wielu innych Wielkich Wybuchów. Teraz dowiadujemy się, że praca fizyków została właśnie opublikowana przez Uniwersytet Cambridge na łamach magazynu Journal of High Energy Physics.
Według lwiej części świata astronomii, nasz Wszechświat powstał w chwili Wielkiego Wybuchu, po którym nastąpił niewyobrażalnie szybki jego rozwój, tzw. inflacja kosmologiczna. Tymczasem Hawking i Hertog uważają, że proces ten wcale nie zatrzymał się i trwa dalej w innych regionach kosmosu, i tak będzie na zawsze.
Ta wieczna inflacja tworzy wieloświat, czyli większą ilość Wszechświatów. Obaj naukowcy twierdzą, że nie jest ich dużo i są do siebie podobne. Przygotowana przez nich wizja wieloświata obejmuje bardzo dziwną koncepcję. Wszechświat w niej jest jak ogromny i złożony hologram. Rzeczywistość 3D, czyli wymiary przestrzenne i czas, jest tylko iluzją, a wyświetlana jest na podstawie informacji przechowywanych na płaskiej powierzchni 2D.
"To bardzo precyzyjne matematycznie pojęcie holografii. Powstało ono z teorii strun w ciągu ostatnich kilku lat. Nie jest ono w pełni zrozumiałe, ale jest zadziwiające i zmienia scenę całkowicie." - powiedział profesor Hertog.
Hawking i Hertog napisali w swoim artykule, że czas i nasz Wszechświat powstały holograficznie z niepoznawalnego stanu poza Wielkim Wybuchem.
Stephen Hawking powiedział przed swoją śmiercią, że "Nie jesteśmy zdani na pojedynczy, wyjątkowy Wszechświat, ale nasze odkrycia implikują znaczną redukcję wieloświata, do znacznie mniejszego zakresu możliwych wszechświatów."
Obaj fizycy w pracy również przedstawiają matematyczne obliczenia i sugestie. Mają one być pomoce przy budowie sondy kosmicznej, z pomocą której będzie można zebrać dowody na potwierdzenie tej teorii. Badania mają być głównie oparte na badaniu promieniowania tła Wszechświata i falach grawitacyjnych.
Hertog powiedział, że potwierdzenie przedstawionej przez nich teorii może być osiągalne przez obserwację pierwotnych fal grawitacyjnych. Fale te miałyby być długie, o wiele dłuższe od tych, które aktualnie wykrywamy.
Obserwatorium LIGO nie jest zdolne do ich wykrycia, ale szykowana przez Europejską Agencję Kosmiczną sonda LISA będzie wyposażona w tak czułą elektronikę, że będzie je w stanie wykryć. Start misji LISA ma nastąpić nie szybciej, niż w roku 2034.
Co ciekawe, wybitny fizyk przyznał również, że nie lubi teorii wieloświata, bo nie można jej pogodzić z teorią względności Einsteina. Naukowcy określili teorię Hawkinga i Hertoga jako spekulatywną, a także "stymulacyjną, choć nie rewolucyjną".
Źródło: GeekWeek.pl/Journal of High Energy Physics/The Guardian / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32720/hawking-uwazal-ze-wszechswiat-jest-holograficzna-iluzja

Hawking uważał, że Wszechświat jest holograficzną iluzją.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi
Jedyną szansą przetrwania Ziemian jest ekspansja. Ziemianie jako gatunek międzyplanetarny? Brzmi nieźle, jednak aby to nastąpiło, musimy uczynić którąś z pobliskich planet zdatną do zamieszkania. Jak to zrobić? Niektóre pomysły wydają się niepokojące.
Ziarenko piasku na plaży
Kosmos uczy pokory. Gdy uświadomimy sobie, jak ? statystycznie ? mało istotną jego częścią jesteśmy, to porównanie Ziemi do ziarna piasku w oceanie i tak nie odda tego, czym jest Wszechświat. Tym bardziej, że według szacunkowych obliczeń tylko jego widzialna część liczy sobie około 25 miliardów grup, z których każda zawiera dziesiątki miliardów galaktyk jak nasza Droga Mleczna, tworzonych przecież przez setki miliardów gwiazd, spośród których jedną jest nasze Słońce.
Liczby te łatwo napisać, trudniej ogarnąć myślą i wizualizować sobie ich skalę, ale nie ulega wątpliwości, że w skali Kosmosu cała nasza aktywność w eksplorowaniu okolic macierzystej planety jest niemal zupełnie nieistotna
W takim kontekście trochę nierealnie mogą brzmieć plany różnych wizjonerów, mówiących o kolonizacji czy zdobywaniu nowych planet. Nawet, gdy już będziemy wiedzieli, jak tam dolecieć, problemem pozostają warunki, panujące na ich powierzchni.
Ziemia, planeta ludzi
Do życia na Ziemi ewoluowaliśmy przez miliardy lat ? nasze organizmy są przystosowane do ziemskiej grawitacji, cyklu dobowego czy atmosfery. Warto również pamiętać o szeregu bardzo istotnych czynników, których na co dzień nie widzimy, a bez których powstanie i rozwój życia wydają się mało prawdopodobne ? jak obecność magnetosfery i pasów van Allena, chroniących nas przed szkodliwym oddziaływaniem wiatru słonecznego.
Z tego powodu przed ostateczną decyzją o założeniu ziemskiej kolonii na którejś ze znanych nam planet warto zadać sobie pytanie: jak tam żyć? Można schować się w hermetycznych bazach, ale to tylko półśrodek. Dużo ciekawszy wydaje się wariant, przedstawiony choćby w "Avatarze", gdzie udało się znaleźć planetę, odpowiadającą z grubsza ? poza składem atmosfery i wrednymi tubylcami ? ludzkim potrzebom.
Problem w tym, że w bezpośredniej bliskości Ziemi niczego takiego nie widać. Sąsiadujemy za to z Wenus z atmosferą z dwutlenku węgla i kwasu siarkowego.
Alternatywą dla kolonizacji powierzchni Wenus może być zasiedlenie jej orbity. Panowałyby tam warunki zbliżone do tych, które znamy z orbity naszej macierzystej planety, jednak przy obecnym rozwoju technologii to pomysł, którego realizacja nieprędko będzie możliwa. Jeśli Wenus zdecydowanie się nie nadaje, pozostaje drugi sąsiad, Mars z powierzchnią przypominającą ulubione widoki wielbicieli postapokalipsy.
Elon Musk: zbombardujmy Marsa!
Być może w przyszłości to właśnie skojarzenie stanie się trafne, jak nigdy wcześniej. Wszystko za sprawą pomysłu na terraformowanie Marsa, czyli zmienienie go w taki sposób, by stał się bardziej przyjaznym do zamieszkania miejscem.
Pomysł ? co warto podkreślić ? nie jest nowy, ale o ile wcześniej znała go garstka specjalistów i pasjonatów, to stało się o nim głośno za sprawą Elona Muska. Miliarder i wizjoner w czasie jednego z programów telewizyjnych zaproponował, by zbombardować Marsa głowicami atomowymi.
Słysząc taki pomysł od kogoś innego wielu z nas wysłałoby delikwenta na badania psychiatryczne. Problem w tym, że Elon Musk już nie raz udowodnił, ze warto wychodzić myślami poza ramy, wyznaczone przez naszą aktualną wiedzę i przekonanie, co jest możliwe do realizacji.
Zarażamy życiem
Warto przy tym przypomnieć, że Elon Musk to nie tylko samochody Tesla, domowe akumulatory Powerwall, najefektywniejsze panele słoneczne na świecie czy szybki system transportowy Hyperloop. Do tej listy należy dopisać również SpaceX ? pierwszą, prywatną firmę kosmiczną, która nie tylko osiągnęła ziemską orbitę, ale od kilku lat realizuje także misje zaopatrzeniowe dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Jednym z dalekosiężnych planów Elona Muska jest założenie marsjańskiej kolonii, w której miałoby mieszkać 80 tys. osób. To imponujący tłum, ale ? w skali planety ? jedynie garstka. Bez problemu możemy sobie wyobrazić, że te tysiące ludzi zamieszkałoby w specjalnych habitatach ? odpowiednikach terrariów dla zwierząt, gdzie w kontrolowanych, odizolowanych od reszty planety warunkach mogłoby kwitnąć życie w wersji, jaką znamy z Ziemi.
Drugi wariant wydaje się znacznie ciekawszy: zamiast zamykać kolonistów w odizolowanych bazach, można przecież sprawić, by Mars przestał być niegościnnym miejscem. Jeden z najpopularniejszych pomysłów na terraformowanie zakłada konieczność "zarażenia" Czerwonej Planety ziemskim życiem.
Jednokomórkowce i głowice termojądrowe
Miałoby to polegać na celowym przesłaniu na Marsa najprostszych organizmów. Odporne na niekorzystne warunki jednokomórkowce miałyby przez dziesiątki tysięcy lat wytwarzać atmosferę, do której należałoby wprowadzić gazy cieplarniane tak, aby podgrzany Mars uwolnił zasoby zamrożonej wody, umożliwiając rozwój na powierzchni bardziej złożonych form życia.
Brzmi całkiem nieźle, z wyjątkiem czasu realizacji. Dlatego Elon Musk zaproponował drogę na skróty: zbombardowanie biegunów Czerwonej Planety głowicami termojądrowymi. Ich zadaniem byłoby lokalne podgrzanie planety i uwolnienie wody z marsjańskich lodowców, która ? w stanie ciekłym ? otworzyłaby przed eksploatacją Marsa nowe możliwości.
Sam pomysł został niedawno doprecyzowany ? eksplozje miałyby następować w krótkich odstępach nie na powierzchni planety, ale na znacznej wysokości. Celem tego zabiegu jest dostarczenie na Marsa dodatkowego ciepła i jednoczesne uniknięcie skażenia.
Ile w tym pomyśle planów na przyszłość, a ile oderwanej od realiów teorii? Choć na razie trudno sobie wyobrazić, by Ziemianie byli w stanie detonować na Marsie co kilkadziesiąt sekund ładunki jądrowe, to dzień, gdy będzie to możliwe wydaje się znacznie mniej odległy, niż dziesiątki tysięcy lat pracy mikroskopijnych organizmów.
Potrzebujemy wizjonerów!
Czy mamy tyle czasu? Stephen Hawking przez ostatnie lata życia często nawoływał do kolonizacji Kosmosu. Wychodził z założenia, że możliwość opuszczenia macierzystej planety to jedyna szansa na przetrwanie naszego gatunku.
Do tych ostrzeżeń dołączał kolejne, tym razem dotyczące potencjalnego podboju Ziemi przez obcą cywilizację, która ? jego zdaniem ? gdy już pojawi się na Ziemi, to najprawdopodobniej z zamiarem opanowania planety. Gdy zestawimy te przemyślenia z naszą codziennością, wszystko to brzmi jak oderwane od rzeczywistości rozważania teoretyka, który nie ma innych problemów. Nie zgadzam się jednak z taką oceną.
Nie chodzi tu przecież o histeryzowanie, że jutro w Ziemię uderzy wielka asteroida, doświadczymy buntu maszyn i sztucznej inteligencji (przed tym Hawking też przestrzegał), albo na progu naszego domu pojawi się szarak z wielkim blasterem. Sednem jest raczej zainteresowanie nas perspektywą, sięgającą dalej niż ta, nad którą się zazwyczaj zastanawiamy. Nie tym, co będzie na obiad, kto wygra wybory i czy pojawi się nowa PlayStation, ale sprawami fundamentalnymi ? przyszłością i przetrwaniem naszego gatunku.
Dlatego tak ważni są wizjonerzy tacy, jak Musk czy Hawking. Bywa, że aby dostrzec coś ważnego, trzeba się cofnąć i spojrzeć z dalszej perspektywy. Wcale nie oznacza to, że musimy przyjmować bezkrytycznie ich opinie. Ale zastanowić się, czy czasem nie mają racji? Z pewnością warto.
https://gadzetomania.pl/60162,zrobmy-sobie-druga-ziemie-czyli-dlaczego-warto-ostrzelac-marsa-glowicami-jadrowymi

 

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi.jpg

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi2.jpg

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi3.jpg

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi4.jpg

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi5.jpg

Zróbmy sobie drugą Ziemię, czyli dlaczego warto ostrzelać Marsa głowicami jądrowymi6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue Dot Solutions na IAC 2018 w Bremie
2018-05-04. Michał Moroz
Przedstawiciele spółki Blue Dot Solutions wygłoszą dwa wystąpienia na tegorocznym Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym.
IAC czyli International Astronautical Congress to jedno z najważniejszych wydarzeń światowego sektora kosmicznego. Na zjeździe organizowanym przez Międzynarodową Federację Astronautyczną (IAF) co roku pojawia się po kilka tysięcy przedstawicieli branży zarówno związanych z przemysłem, jak i środowiskami badawczymi oraz administracyjnymi.
Na wspólnych panelach często dyskutują dyrektorzy agencji kosmicznych i nie tylko. To na IAC 2016 i 2017 Elon Musk przedstawiał swoją wizję kolonizacji marsjańskiej oraz wielkiej rakiety ITS/BFR.
Co roku IAC odbywa się w innej części świata. W 2014 kongres odbywał się w Toronto, w 2015 w Jerozolimie, w 2016 w meksykańskiej Guadalajarze a 2017 w Adelaide. W tym roku, na początku października, IAC będzie odbywał się na terenie centrum kongresowego w Bremie, ważnego punktu na mapie przemysłu kosmicznego w Niemczech. To tutaj w zakładach OHB powstają górne stopnie rakiety Ariane 5, jak i budowany był europejski wkład do załogowego statku kosmicznego MPCV Orion. W Bremie znajduje się również oddział terenowy Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR) oraz wieża zrzutu ZARM pozwalająca na przeprowadzenie krótkiej symulacji nieważkości. W wieży odbywały się m.in. testy studenckiego satelity PW-Sat 2.
Blue Dot Solutions od 2010 roku regularnie pojawia się na IAC. Zarówno w 2015 jak i w 2016 firma zorganizowała stanowisko polskiego sektora kosmicznego. W Bremie wygłoszone zostaną dwie prelekcje. Pierwsza z nim, zatytułowana ?SPACE3AC DOWNSTREAM ACCELERATOR: SUMMARY OF
RESULTS FROM 2016-2018?, przedstawi wyniki programu akceleracyjnego Space3ac, który wspierał startupy pracujące nad rozwiązaniami wykorzystującymi m.in. dane satelitarne. O szczegółach programu wielokrotnie pisaliśmy na portalu Kosmonauta.net.
Druga prelekcja, ?GOVERNMENTAL SUPPORTED SPACE INTERNSHIP PROGRAMMES IN NEW ESA MEMEBER STATES ? POLISH PERSPECTIVE?, przedstawi wyniki programów stażowych dla rozwoju kadr sektora kosmicznego. W Polsce tego typu program został zorganizowany przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego oraz Agencję Rozwoju Przemysłu. Blue Dot Solutions dwukrotnie przyjmowała już stażystów w powyższym programie.
Ponadto, jesteśmy współautorami prelekcji pt. ?HATCH: OPENING THE DOOR TO SPACE RESEARCH?, dotyczącej projektu ?Space Portal?, realizowanego w ramach programu Horyzont 2020. W tym projekcie Blue Dot Solutions pełni rolę koordynatora.
W przyszłym roku IAC odbędzie się w Stanach Zjednoczonych w Waszyngtonie, zaś w 2020 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
(BDS)
http://kosmonauta.net/2018/05/blue-dot-solutions-na-iac-2018-w-bremie/

Blue Dot Solutions na IAC 2018 w Bremie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najdłuższe w XXI wieku całkowite zaćmienie Księżyca już 27 lipca! Świetnie widoczne z Polski
Piotr Stanisławski
Zaćmienie Księżyca 2018 będzie wyjątkowe. Dlatego już teraz przypominam, że 27 lipca trzeba zarezerwować sobie czas i miejsce do obserwacji. Miejsce jest tym razem wyjątkowo ważne!
Jest niemal idealnie! Całkowite zaćmienie Księżyca będziemy mogli w tym roku podziwiać w Polsce o doskonałej dla nas godzinie i w świetny dzień ? piątek, 27 lipca 2018 r. od godziny 21:30. W dodatku data pełni i zaćmienia zbiega się z przypadającym na lipiec apogeum czyli momentem, w którym Księżyc jest najbardziej oddalony od Ziemi.
Dlaczego to ważne? Bo wówczas ma dla nas najmniejszą średnicę (czy, bardziej poprawnie, rozmiar kątowy). A w związku z tym dłużej pozostanie w cieniu Ziemi. Całkowite zaćmienie potrwa aż 1 godzinę 42 minuty i 57 sekund. To bardzo długo, najdłużej w całym XXI wieku. Kolejne równie długie będzie miało miejsca w 2123 roku, więc część z nas może go nie doczekać?
Faza całkowita potrwa do 23:13, ale potem czeka nas jeszcze piękna faza częściowego zaćmienia, a więc ?schodzenie? z tarczy Księżyca ziemskiego cienia. Tu czas wyjaśnić, dlaczego na początku napisałem, że zaćmienie będzie niemal idealne. Otóż rozpoczyna się mniej więcej w tym samym czasie, co wschód Księżyca w Polsce. Mniej więcej, bo wszystko zależy od tego, skąd będziecie obserwować zjawisko ? różnica między godzinami wchodu wynosi w Polsce około 50 min. Oznacza to, że Księżyc wciąż będzie stosunkowo nisko nad horyzontem. Wada ? gorsza widoczność, więc warto znaleźć sobie miejsce, z którego będzie dobrze widoczny południowo-wschodni horyzont. Nawet linia drzew czy budynki mogą nam zepsuć efekt. Dobrze więc zawczasu znaleźć odpowiednie miejsce. Ale jest też zaleta ? silne będzie złudzenie sprawiające, że Księżyc wydaje się większy, gdy jest nisko nad horyzontem.
Zatem szykujemy się na moment, gdy Księżyc, Ziemia i Słońce ustawią się dokładnie w jednej linii. Wbrew pozorom to zjawisko rzadsze niż ustawienie Słońce-Księżyc-Ziemie czyli zaćmienie Słońca. Bywają lata, w których zaćmienia Księżyca nie można zobaczyć ani razu, a w najlepszym przypadku mogą wystąpić trzy zaćmienia w ciągu jednego roku. Dla porównania: każdego roku występują co najmniej dwa zaćmienia Słońca.
A dlaczego piszę o tym już teraz? Bo to wciąż czas ustawiania wakacyjnych planów i wielu z Was ma szansę tak je dopasować, by akurat 27 lipca wieczorem znaleźć się w odpowiednim miejscu. Warto, bo to będzie naprawdę wyjątkowe zaćmienie. Oczywiście będziemy jeszcze o nim przypominać, ale ustawcie sobie przypomnienie w telefonie. I koniecznie dołączcie do naszego wydarzenia na Facebooku!
Śledźcie też działania Polskiego AstroBlogera, gdzie znajdziecie komplet szczegółowych informacji na temat zaćmienia.
https://www.crazynauka.pl/najdluzsze-w-xxi-wieku-calkowite-zacmienie-ksiezyca-juz-27-lipca-swietnie-widoczne-z-polski/

Najdłuższe w XXI wieku całkowite zaćmienie Księżyca już 27 lipca! Świetnie widoczne z Polski.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MRO obserwuje nowy żleb
2018-05-05. Krzysztof Kanawka
Instrument HiRISE sondy MRO zaobserwował nowy żleb na powierzchni Czerwonej Planety.
Marsjańskie żleby to jedna z największych zagadek Czerwonej Planety. W 2015 roku informowaliśmy o wynikach badań NASA, opartych o instrument CRISM (Compact Reconnaissance Imaging Spectrometer for Mars), zainstalowany na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter (MRO). Z tych badań wynikało, że nowe żleby na powierzchni Czerwonej Planety powstają wskutek chwilowego płynięcia ciekłej i być może wrzącej wody.
Co ciekawe, rok później kolejna analiza danych z CRISM oraz innych instrumentów sondy MRO, takich jak kamery High Resolution Imaging Science Experiment (HiRISE) czy kamery Context Camera (CTX), podważyła te wnioski. Okazało się, że materiał dookoła przeanalizowanych żlebów wydaje się być w tej samej formie, bez obecności lub powstania uwodnionych minerałów. Oznacza to, że żleby raczej powstają wskutek sublimacji zestalonego dwutlenku węgla (?suchego lodu?), niż interakcji z płynącą wodą.
Wciąż zatem nie wiadomo, co tworzy marsjańskie żleby. Jest możliwe, że w niektórych miejscach twory powstają przy współudziale wody, aczkolwiek nie muszą to być wszystkie. Wiadomo jednak, że takich żlebów jest dużo, i wiele z nich w ciągu zaledwie kilku lat zmienia swój kolor i/lub kształt. Niektóre z nich są bardzo ciemne, a z czasem ich odcień blednie i coraz bardziej zaczyna przypominać otoczenie.
Zaprezentowany w galerii tego artykułu nowy żleb powstał pomiędzy 5 listopada 2010 a 25 majem 2013 roku. W tych dwóch momentach instrument HiRISE obserwował wspomniany żleb. Na zdjęciu można zobaczyć jego wyraźną nową ?odnogę? . Jest to przykład ciągłej aktywności na powierzchni Czerwonej Planety.
(HiRISE)
http://kosmonauta.net/2018/05/mro-obserwuje-nowy-zleb/

MRO obserwuje nowy żleb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 faktów o InSight - misji do wnętrza Marsa
Wysłane przez grabianski w 2018-05-05
Już dziś, 5 maja o 13:05 wystartuje rakieta Atlas V z lądownikiem marsjańskim InSight. Tuż przed startem kolejnego marsjańskiego próbnika przedstawiamy kilka najważniejszych aspektów misji i to czym różni się ona od wcześniejszych badań Czerwonej Planety.
Specjalna strona Uranii poświęcona misji InSight
Już sama nazwa misji wskazuje, że jej cele naukowe dotyczą wnętrza planety. InSight zmierzy puls planety (badania sejsmologiczne) i jej temperaturę (przepływ ciepła w jej wnętrzu). Pośrednio poprzez pomiary radiowe lądownikowi uda się przybliżyć nam wiedzę o wielkości i składzie jądra Marsa.
Naukowcy misji InSight wierzą, że badając wnętrze Marsa możemy dowiedzieć się jak powstały planety skalne takie jak nasza Ziemia. 4,5 mld lat temu z tego samego materiału powstały Ziemia i Mars, ale planety stały się z czasem wyraźnie różne.
Do tej pory jedyne wnętrze planety jakie pośrednio zostało zbadane to wnętrze Ziemi. InSight pozwoli porównać procesy zachodzące w głębiach Marsa z tymi ziemskimi i dzięki temu lepiej zrozumieć ewolucję całego Układu Słonecznego.
Jednym z kluczowych aspektów misji lądownika jest poszukiwanie tzw. marsquakes (czyli trzęsień ziemi pod powierzchnią Marsa). Sejsmometry już były na Marsie z lądownikami Viking. Teraz jednak pomiar będzie prowadzony lepszym sprzętem i bezpośrednio na powierzchni planety.
Trzęsienia ziemi na Marsie nie powstają na skutek tarć płyt tektonicznych jak na Ziemi, ale poprzez wulkanizm, pęknięcia skorupy planety i uderzenia meteorytów. Takich źródeł poszuka misja InSight. Badanie sejsmologiczne - to jak fale sejsmiczne przemieszczają się przez planetę jest jak zdjęcie rentgenowskie Marsa - może ujawnić z czego zbudowane są dokładnie poszczególne warstwy planety.
Naukowcy spodziewają się wykrycia co najmniej kilkunastu trzęsień w ciągu dwuletniej misji.
Więcej o instrumencie SEIS misji InSight
Do tej pory wszystkie starty NASA poza orbity okołoziemskie odbywały się z Cape Canaveral na Florydzie. InSight wystartuje z bazy Vandenberg na zachodnim wybrzeżu USA. Stosunkowo lekki lądownik i duża rakieta (Atlas V w wersji 401) pozwala odciążyć wschodni kosmodrom.
Krajobraz Marsa słynie z wulkanów. Na przykład płaskowyż Tharsis to miejsce, gdzie występują największe góry wulkaniczne w Układzie Słonecznym. Za zjawiska wulkaniczne odpowiada emisja termalna z wnętrza planety. Lądownik InSight zmierzy to ciepło za pomocą specjalnego próbnika.
Próbnik ciepła za pomocą kreta pneumatycznego stworzonego przez polską firmę Astronika wwierci sie na głębokość 5 m pod powierzchnię Marsa i zmierzy przepływ ciepła we wnętrzu planety. To rzuci światło na procesy wulkaniczne odpowiedzialne za obecny krajobraz marsjański.
Więcej o instrumencie Heat Probe misji InSight
Studiując Marsa możemy wiele powiedzieć o przeszłości Układu Słonecznego. Systemy tektoniczne Ziemi i Wenusa już dawno zniszczyły ślady wczesnej historii tych planet, Mars jest zaś stosunkowo statyczny od 3 miliardów lat!
Sekrety ewolucji układu planetarnego, w którym mieszkamy leżą właśnie głęboko pod powierzchnią Marsa.
Wszystkie zdjęcia: NASA/JPL/Caltech
Na zdjęciu tytułowym: Artystyczna wizja lądownika InSight na Marsie. Symbolizuje badanie wnętrza planety i to co może nam to powiedzieć o ewolucji całego Układu Słonecznego. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/6-faktow-insight-misji-wnetrza-marsa-4393.html

 

6 faktów o InSight - misji do wnętrza Marsa.jpg

6 faktów o InSight - misji do wnętrza Marsa2.jpg

6 faktów o InSight - misji do wnętrza Marsa3.jpg

6 faktów o InSight - misji do wnętrza Marsa4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sygnały obcych" pochodzą z gwiazdowego żłobka odległego o 2,4 miliarda lat świetlnych
Wysłane przez kuligowska w 2018-05-05
Naukowcy długo zastanawiali się, skąd wzięły się te dziwaczne, powtarzające się impulsy energii. Niektórzy zadawali sobie nawet pytanie, czy to nie próby kontaktu - dowód na istnienie obcego życia we Wszechświecie.
Nowe badania dowodzą jednak, że tajemniczy sygnał odebrany niedawno na falach radiowych pochodzi w rzeczywistości z młodego obszaru formowania się gwiazd. Leży on daleko - w odległości aż 2,4 miliarda lat świetlnych od nas. Te szybkie rozbłyski radiowe, z których każdy trwał zaledwie kilka milisekund, zdają się być powiązane z dużymi gwiazdami neutronowymi o średnicy rzędu zaledwie 20 kilometrów, leżących w granicach konstelacji Woźnicy.
To prawdopodobnie młode gwiazdy odległe o 6,200 lat świetlnych od centrum niewielkiej galaktyki FRB 121102. Badacze z Dwingeloo w Holandii zaobserwowali ją ostatnio dokładniej przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Teleskop ten daje nam bardzo wyraźny obraz - pokazał między innymi, w galaktyce tej znajduje się jasny obszar formowania się gwiazd, a punkt, z którego dochodziły do nas błyski radiowe, zdaje się być zlokalizowany w jego centrum. Astronomowie uważają, że ów żłobek gwiazdowy o średnicy 4400 lat świetlnych leży na krawędzi galaktyki, która sama ma średnicę około 20 000 lat świetlnych.
Błyski radiowe (FRB) mogą być więc wywoływane przez aktywność gęstego jądra młodej gwiazdy (gwiazd?) neutronowej - zwartego i ciężkiego obiektu, który powstaje po wybuchu gwiazdy będącej u schyłku ewolucji. Astronom Paul Scholz twierdzi, że ostatnimi czasy wykryto sześć dodatkowych rozbłysków radiowych dochodzących do nas z tego źródła: pięć przy pomocy radioteleskopu w Green Bank Telescope na częstotliwości 2 GHz oraz jeden za pomocą anteny z Arecibo, na 1.4 GHz. Łącznie jednak zarejestrowano aż 17 błysków pochodzących z tego obszaru nieba.
Niektórzy wciąż jednak wierzą, że te tajemnicze powtórzenia mogą być czymś innym - na przykład łącznością radiową Kosmitów lub też lub czymś znacznie wykraczającym poza naszą współczesną wiedzę.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Praca naukowa ?The repeating Fast Radio Burst Frb 121102: multi-wavelength observations and additional bursts?, P. Scholz et al.
 
Źródło: thespaceacademy.org
 
Zdjęcie/grafika: wizja rozbłyskowej gwiazdy neutronowej.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sygnaly-obcych-pochodza-gwiazdowego-zlobka-odleglego-24-miliarda-lat-swietlnych-4329.html

Sygnały obcych pochodzą z gwiazdowego żłobka odległego o 2,4 miliarda lat świetlnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Grenlandii powstał nowy radioteleskop
2018-05-05
Badanie ekstremalnych obiektów w kosmosie wymaga czasem od astronomów odwiedzania najbardziej ekstremalnych miejsc na Ziemi. Tak jest w przypadku Teleskopu Grenlandzkiego, nad którym prace kończone były w ostatnich miesiącach. Poinformowało o tym amerykańskie Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.
Teleskop Grenlandzki (Greenland Telescope) to 12 metrowy radioteleskop, którego antena została wybudowana jako prototyp dla sieci radioteleskopów ALMA. Ponieważ ALMA działa już od kilku lat na pustyni Atakama w Chile, prototypową antenę postanowiono wykorzystać w inny sposób. Okazuje się bowiem, że zimne warunki Arktyki są idealne do badania kosmosu na pewnych częstotliwościach radiowych.
Postawiony na Grenlandii radioteleskop może również pracować w trybie interferometrycznym z podobnymi instrumentami na Hawajach, w Chile i w innych miejscach. Dzięki temu linie bazowe interferometrii mogą osiągać aż 12 tysięcy kilometrów.
Niedawno Teleskop Grenlandzki osiągnął dwa ważne etapy. Udało się uzyskać tzw. pierwsze światło, czyli pierwsze udane obserwacje. Nastąpiło to w grudniu 2017 r., a testem był odbiór radiowej emisji od Księżyca. Z kolei na początku 2018 roku powiodła się pierwsza synchronizacja z danymi z innych radioteleskopów. Połączono dane z obserwacji jednego z kwazarów z danymi dotyczącymi tego samego obiektu, ale pochodzącymi z sieci ALMA.
"Możemy już oficjalnie ogłosić, że jesteśmy otwarci na eksplorowanie kosmosu z Grenlandii" - powiedział kierownik projektu Timothy Norton z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA).
Teleskop Grenlandzki jest też częścią kampanii obserwacyjnej Teleskopu Horyzontu Zdarzeń (Event Horizon Telescope ? EHT), której celem jest uzyskanie na falach radiowych pierwszego w historii obrazu czarnej dziury. Teleskop Grenlandzki został włączony do tych prac w kwietniu 2018 r., by zaobserwować supermasywną czarną dziurę w centrum galaktyki M87. Drugim głównym celem dla EHT są obserwacje supermasywnej czarnej dziury w Drodze Mlecznej. Potrzebna jest do tego niezwykle dobra rozdzielczość teleskopów. W przypadku radiowego EHT uzyskuje się rozdzielczość około tysiąc razy lepszą niż teleskopy optyczne.
12-metrowa antena została oddana do dyspozycji Smithsonian Astrophysical Observatory (SAO) w roku 2011, kiedy miała zostać przeniesiona na Grenlandię. Partner SAO, Academia Sinica Institute of Astronomy & Astrophysics (ASIAA) na Tajwanie przeprowadził prace na jej odnowieniem i przebudowaniem na potrzeby zimnego klimatu Grenlandii. W roku 2016 teleskop przetransportowano do bazy lotniczej Thule na Grenlandii, wewnątrz koła podbiegunowego, gdzie została zmontowana. Baza ta znajduje się na wysokości poziomu morza. Naukowcy rozważają przeniesienie teleskopu na inne miejsce na Grenlandii, na szczyt lodowca. (PAP)
cza/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29355%2Cna-grenlandii-powstal-nowy-radioteleskop.html

Na Grenlandii powstał nowy radioteleskop.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na Marsa wyruszyła misja InSight z polskim przyrządem na pokładzie
2018-05-05. Piotr Stanisławski
?To wielki dzień. Wracamy na Marsa? powiedział nowy szef NASA. O 13.05 rakieta Atlas V wyniosła w kierunku Czerwonej Planety sondę, która ma do wykonania niezwykłe zadanie ? zbadanie wnętrza Marsa.
Mars to szczególnie zatłoczona planeta ? na jej powierzchni i orbicie znajduje się potężna grupa maszyn, które badają tego sąsiada Ziemi. Mamy więc starannie sfotografowaną powierzchnię Czerwonej Planety, sporo (choć dalece nie wszystko) wiemy o jej atmosferze, nasze łaziki jeżdżą po marsjańskim gruncie. Ale InSight ma zrobić coś wyjątkowego ? zbadać wnętrze Marsa.
Chodzi o poznanie tego, w jaki sposób formują się skaliste planety takie jak Mars, Ziemia czy Wenus. Jak dotąd mamy tylko dane pochodzące z Ziemi oraz? mnóstwo domysłów. InSight ma dostarczyć twardych danych, które pozwolą rozszerzyć naszą wiedzę i odnieść ją również do planet pozasłonecznych ? dziś wiemy już, że wokół innych gwiazd krąży mnóstwo planet podobnych do Marsa i Ziemi.
Drugim celem naukowym jest zbadanie tektoniki Marsa. Choć planeta ta jest znacznie mniej aktywna od Ziemi, to prawdopodobnie występują tam trzęsienia (chciałem napisać ziemi, ale nie) podłoża. Poza tym w powierzchnię planety uderza, z powodu lichej atmosfery, znacznie więcej meteorytów niż w Ziemię, więc da się wychwycić drgania wywołane tymi zderzeniami.
Takie obserwacje sejsmiczne dadzą nam też informacje o rozmiarze i budowie jądra planety, grubości i strukturze jej skorupy oraz płaszcza. Dodatkowo misja ma sprawdzić rozkład i przepływ temperatury w marsjańskim gruncie.
Polacy zrobili Kreta
I tu pojawia się polski wątek. Elementem lądownika InSight jest Kret, jak nieoficjalnie nazywa się polską konstrukcję. Polscy inżynierowie z Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK PAN) i związanej z nim firmy Astronika zbudowali go na zamówienie Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR), która jest odpowiedzialna za dostarczenie dla NASA próbnika do pomiaru strumienia ciepła z wnętrza planety. Próbnik ten nosi oficjalną nazwę Heat Flow and Physical Properties Package (HP3) i jest jednym z trzech kluczowych instrumentów pomiarowych misji InSight. Po wylądowaniu ma się wbić w grunt na głębokość 5 metrów. To bardzo dużo jak na możliwości stosunkowo niewielkiego lądownika. Dość powiedzieć, że nigdy jeszcze żadnej instrument nie wbił się tak głęboko w żadne ciało niebieskie poza Ziemią.
Na temat całej misji i Kreta rozmawialiśmy w naszej audycji Homo Science z inż. Łukaszem Wiśniewskim z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Tu możecie posłuchać tej rozmowy. Ola opisywała również ten przyrząd tu: https://www.crazynauka.pl/polski-kret-wwierci-sie-5-metrow-pod-powierzchnie-marsa/
Lądownik ma dotrzeć do Marsa 26 października 2018 roku. Lądowanie zaplanowano na Elysium Planitia ? wulkanicznej równinie położonej nieco na północ od równika Marsa. Tym razem lądownik nie będzie się przemieszczał i po wylądowaniu będzie prowadził badania w jednym miejscu.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o dwóch ciekawych aspektach startu. Po raz pierwszy rakieta Atlas V wystartowała do międzyplanetarnej misji z miejsca innego, niż przylądek Canaveral. Start odbył się z zachodniego wybrzeża USA, z Vandenberg Air Force Base w Kalifornii. To główny kosmodrom sił powietrznych USA i rezerwowy kosmodrom NASA.
Druga ciekawostka to dwie ?walizki?, które poleciały w ślad za InSight. Chodzi o dwie eksperymentalne sondy Mars Cube One (MarCO), które zostały wystrzelone w tej samej rakiecie i również podążają w stronę Marsa. ?Walizki, bo właśnie takiej wielkości jest każda z nich. To test nowego, zminiaturyzowanego systemu komunikacji. Jeśli uda im się dotrzeć do Marsa, będą na Ziemię transmitowały dane z wejścia w atmosferę i lądowanie InSighta. Jeśli nie, sonda polegać będzie na krążących już po orbicie satelitach.
O InSight przeczytacie u nas jeszcze niejeden raz. Póki co trzymamy kciuki za 7-miesięczny lot na Marsa i, przede wszystkim, za udane lądowanie. Czerwona Planeta wiele razy pokazała, że niełatwo do niej dotrzeć. Ale pozostaję pełny radosnego optymizmu
Tu strona NASA poświęcona misji: https://mars.nasa.gov/insight/
https://www.crazynauka.pl/dzis-na-marsa-wyruszyla-misja-insight-z-polskim-przyrzadem-na-pokladzie/

Dziś na Marsa wyruszyła misja InSight z polskim przyrządem na pokładzie.jpg

Dziś na Marsa wyruszyła misja InSight z polskim przyrządem na pokładzie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny pracują nad odzyskiwalną rakietą nośna
2018-05-06. Michał Moroz
Podczas lokalnej konferencji kosmicznej w chińskim Harbin ogłoszono plany zbudowania rakiety nośnej z odzyskiwanym pierwszym stopniem. Debiutancki lot CZ-8 mógłby odbyć się nawet w 2020 roku.
Plany odzysku pierwszego stopnia zostały ogłoszone przez Longa Lehao z Chińskiej Akademii Technologii Rakiet Nośnych (CALT). Pierwotnie zakładano, że CZ-8 będzie jednorazową rakietą wynoszącą ładunki około 4,5 ton na orbitę synchroniczną ze Słońcem na wysokości 700 km.
Pierwszy stopień będzie bazował na stopniu rakiety CZ-7 na paliwo ciekłe, której debiutancki lot odbył się w 2016 roku. Drugi stopień, również na paliwo ciekłe, będzie bazował na konstrukcji używanej w rakietach CZ-3A. CZ-8 ma używać również dwóch boosterów na paliwo stałe ? te podobnie jak w przypadku boosterów wahadłowca mają powracać przy pomocy spadochronów.
Jeżeli Chińczykom uda się powtórzyć osiągnięcie SpaceX, to ustanowią kolejny krok w dalszej redukcji kosztów wynoszenia na orbitę i zwiększa nacisk na konkurencyjne podmioty w rozwoju technologii wynoszenia. Chińscy komentatorzy zauważają, że pozwoli to również na finansową weryfikacje osiągnięć SpaceX. Będzie można łatwiej ocenić, czy rakiety wielokrotnego użytku rzeczywiście są znacznie tańsze, czy też wiążą się z szeregiem dodatkowych, ukrytych kosztów.
Długofalowo Państwo Środka zamierza latać wyłącznie w pełni odzyskiwanymi rakietami nośnymi.
(SN)
http://kosmonauta.net/2018/05/chinczycy-pracuja-nad-odzyskiwalna-rakieta-nosna/

Chiny pracują nad odzyskiwalną rakietą nośna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Plątanina na Słońcu
2018-05-06. Izabela Mandla
Powyższe zdjęcie przedstawia pewien obszar naszego Słońca. Możliwe jest, że w trakcie zwykłych obserwacji nie byłby on szczególnie interesujący, jednak spoglądając na niego w świetle ultrafioletowym, przed naszymi oczami pojawia się ciekawy widok. Dzieje się to przede wszystkim za sprawą splątanych linii pola magnetycznego, wzdłuż który wirują naładowane cząsteczki oświetlające ten region. Mimo iż nie pojawiły się tu jeszcze żadne burze słoneczne, w przyszłości jest to dość prawdopodobne.
Zdjęcie oraz film wykonała sonda Solar Dynamics Observatory (SDO).
https://news.astronet.pl/index.php/2018/05/06/w-kosmicznym-obiektywie-platanina-na-sloncu/

W kosmicznym obiektywie Plątanina na Słońcu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec misji CRS-14
2018-05-06. Krzysztof Kanawka
Piątego maja zakończyła się misja CRS-14 kapsuły Dragon.
Start misji Dragon CRS-14 nastąpił 2 kwietnia 2018 o godzinie 22:30 CEST dzięki rakiecie Falcon 9R z wyrzutni LC-40 na Florydzie. Celem lotu Dragona była Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Start Falcona 9 nastąpił prawidłowo i czwartego kwietnia Dragon dotarł do ISS. Przyłączenie do modułu Harmony nastąpiło tego dnia za pomocą ramienia robotycznego Stacji (SSRMS).
Dragon w misji CRS-14 przewiózł na ISS łącznie ponad 2,6 tony ładunku w sekcji ciśnieniowej oraz ?bagażniku? kapsuły. Na ten ładunek składały się: części zamienne, nowe eksperymenty, żywność, ubrania oraz trzy ładunki w ?bagażniku?. Wśród nich znalazł się eksperyment Atmosphere-Space Interactions Monitor (ASIM), który został zbudowany przy współudziale naukowców i inżynierów z Polski.
Celem ASIM jest badanie relacji po między energetycznymi zjawiskami zachodzącymi w czasie silnych burz w stratosferze i mezosferze, na wysokości do kilkudziesięciu tysięcy metrów nad powierzchnią Ziemi. W budowie ASIM uczestniczyli specjaliści Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK) oraz firmy Creotech Instruments. ASIM został zainstalowany 13 kwietnia na europejskim module Columbus.
Piątego maja doszło do zakończenia misji Dragon CRS-14. Tego dnia, po godzinie 15:00 CEST Dragon został odłączony od Stacji, po czym rozpoczął się oddalać od tego kompleksu orbitalnego. Po godzinie 20:00 CEST doszło do odpalenia silniczków Dragona w manewru deorbitacyjnym. Wodowanie u wybrzeży Kalifornii nastąpiło około 21:00 CEST.
Na 20 maja zaplanowano misję zaopatrzeniową bezzałogowego pojazdu Cygnus. Oznaczenie tej misji to Cygnus-9. Miesiąc później, 28 czerwca powinien nastąpić kolejny start kapsuły Dragon do misji zaopatrzeniowej na ISS. Oznaczenie tej wyprawy to CRS-15.
(NASA, PFA)
https://kosmonauta.net/2018/05/koniec-misji-crs-14/

Koniec misji CRS-14.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UraniaTV nr 4 - Astronomia jako inspiracja
Wysłane przez czart w 2018-05-06
Co chcecie robić w życiu? Pewna nastolatka już wie i nakręciła o tym filmik. Zobaczcie nowy odcinek Urania TV. A może macie własne ciekawe filmy wideo, które chcielibyście zobaczyć w Urania TV? Zgłaszajcie je do nas ?
Tematem najnowszego odcinka z cyklu Urania TV jest materiał powstały orgyinalnie w zupełnie innym celu. Film przygotowała Justyna Adamczyk i był on pracą konkursową nadesłaną w ramach eliminacji do udziału w obozie astronomicznym dla młodzieży ESO Astronomy Camp 2017, który odbył się we Włoszech ("Urania" co roku patronuje temu konkursowi). Wideo opowiada o tym w jaki sposób astronomia inspiruje i co kandydatka chciałaby odkryć. Wśród przedmiotów stanowiących scenerię filmu bardzo często pojawia się Urania, zarówno w wersji papierowej, jak i portalu internetowego.
Autorów ciekawych filmików dotyczących astronomii i kosmosu zachęcamy do nadsyłania ich do nas ([email protected]). Najlepsze materiały mogą trafić do Urania TV.
W ramach UraniaTV będziemy prezentować ciekawe tematy i osoby zajmujące się astronomią i kosmosem zawodowo oraz hobbystycznie. Będą też interesujące materiały, które nie zmieściły się w całości w "Astronarium" z powodu ograniczeń czasowych tego programu.
Zapraszamy do oglądania i subskrypcji kanału UraniaTV.
Więcej informacji:
?    Kanał UraniaTV na YouTube
?    Fanpage UraniaTV na Facebooku
?    UraniaTV na Twitterze
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uraniatv-nr-4-astronomia-jako-inspiracja-4395.html

 

UraniaTV nr 4 - Astronomia jako inspiracja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku
2018-05-06. Ariel Majcher
Głównym wydarzeniem najbliższych dni jest opozycja planety Jowisz 9 maja. Tego dnia odległość Jowisza do Ziemi spadnie do 4,4 jednostki astronomicznej (ponad 650 mln km), planeta osiągnie jasność -2,5 wielkości gwiazdowej i średnicę kątową 45?. Jowisz wieczorem jest na południowym wschodzie, a po przeciwnej stronie nieba można obserwować znacznie jaśniejszą od niego planetę Wenus. Po zapadnięciu ciemności w gwiazdozbiorze Lwa widoczna jest słabnąca miryda R Leo. Po północy wschodzą planety Saturn i Mars oraz planetoida (4) Westa, natomiast Księżyc dąży do nowiu i wschodzi niewiele przed świtem. We wtorek 8 maja Srebrny Glob zakryje gwiazdę 4. wielkości ? Capricorni.
Planeta Wenus kontynuuje wędrówkę przez gwiazdozbiór Byka, zbliżając się powoli do Bliźniąt. W następny poniedziałek, 14 maja, planeta przetnie linię, łączącą rogi Byka, czyli gwiazdy El Nath (północny róg Byka) i ? Tauri, prawie w połowie odległości między nimi. Do obu gwiazd zabraknie wtedy Wenus po mniej więcej 4°. Planeta przez cały czas godzinę po zmierzchu zajmuje pozycję na wysokości około 13° nad północno-zachodnim widnokręgiem. Wciąż niewiele zmienia się wygląd tarczy planety: jasność wynosi -3,9 wielkości gwiazdowej, średnica tarczy ? 12?, spadnie trochę faza, do 85%.
Do obserwacji kolejnego obiektu, położonego niezbyt daleko od Wenus, którym jest gwiazda zmienna R Leo, trzeba poczekać do schowania się Słońca głębiej pod horyzont, do mniej więcej godziny 23. O tej porze gwiazda obniży się nad zachodni widnokrąg, na wysokość około 30°. Niestety R Leo maksimum swojej jasności ma dawno za sobą, obecnie jej blask ocenia się na +7 magnitudo, czyli do jej dostrzeżenia potrzebna jest lornetka. Jednak nadal gwiazda wyróżnia się ciemnoczerwoną barwą. Odszukanie R Leo ułatwi mapka, wykonaną na stronie AAVSO. Zaznaczono na niej jasności okolicznych gwiazd, z którymi można porównywać jasność R Leo.
Planeta Jowisz pojawia się na nieboskłonie wraz z zachodem Słońca i znika z niego tuż przed jego wschodem. W środę 9 maja przypada tegoroczna opozycja największej planety Układu Słonecznego, co oznacza jej maksymalny blask i rozmiary kątowe. Opozycję widać też, obserwując położenie księżyców galileuszowych planety. Przed opozycją na tarczy Jowisza najpierw pojawia się cień danego księżyca, a potem jego właściciel. W dniu opozycji księżyc i jego cień pojawiają się na tarczy prawie jednocześnie, natomiast po opozycji na tarczy pojawia się najpierw księżyc, a jego cień wędruje za nim. W okresie około opozycji planety przemieszczają się ruchem wstecznym z maksymalną prędkością, która w przypadku Jowisza wynosi 46? na tydzień. W środę planeta zbliży się na 3° do gwiazdy Zuben Elgenubi na 3°, drugiej co do jasności gwiazda Wagi, choć oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    6 maja, godz. 23:08 ? wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    6 maja, godz. 23:36 ? wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    7 maja, godz. 0:50 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    7 maja, godz. 0:54 ? zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    7 maja, godz. 21:34 ? wyjście Europy zza tarczy (koniec zakrycia) i jednocześnie z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),
?    8 maja, godz. 1:41 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 19?, 57? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    8 maja, godz. 4:58 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    8 maja, godz. 5:00 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    9 maja, godz. 4:14 ? wyjście Io zza tarczy (koniec zakrycia) i jednocześnie z cienia Jowisza (koniec zaćmienia),
?    9 maja, godz. 23:36 ? wejście Io i jej cienia na tarczę Jowisza,
?    10 maja, godz. 1:18 ? minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 27?, 130? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    10 maja, godz. 1:34 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    10 maja, godz. 1:36 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    10 maja, godz. 20:32 ? Io chowa się za tarczę Jowisza,(początek zakrycia),
?    10 maja, godz. 22:44 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 1? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    13 maja, godz. 2:26 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    13 maja, godz. 2:34 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    13 maja, godz. 4:46 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    13 maja, godz. 5:00 ? zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,
?    13 maja, godz. 2:18 ? przejście Kallisto 11? na południe od brzegu tarczy Jowisza,
?    14 maja, godz. 2:52 ? wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    14 maja, godz. 3:06 ? wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,
?    14 maja, godz. 4:08 ? zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    14 maja, godz. 4:52 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza.
Jowisza można obserwować całą noc, zaś na pokazanie się kolejnego jasnego członka Układu Słonecznego trzeba poczekać do północy. O tej porze wschodzą planetoida Westa oraz planeta Saturn, Westa czyni to jakieś 45 minut przed Saturnem. Oba ciała wędrują przez gwiazdozbiór Strzelca. Planetoida odwiedza północno-zachodni kraniec gwiazdozbioru i właśnie pokonuje pętlę na kreślonej przez siebie drodze po niebie, zmieniając kierunek swojego ruchu na wsteczny. Do końca tygodnia Westa oddali się od gromady otwartej M18 na około 45?. Planetoida zbliża się do opozycji i do końca tygodnia zwiększy swój blask do +6,2 wielkości gwiazdowej, zbliżając się do granicy widoczności gołym okiem. Lecz wystarczy już lornetka, by wyraźnie widzieć Westę na tle gwiazd.
Planeta Saturn swoją pętlę po niebie kreśli jakieś 6° na południowy wschód od Westy, również poruszając się ruchem wstecznym. Jednak Saturn nadal znajduje się niewiele ponad 1,5 stopnia na północ od jasnej, widocznej już w lornetkach, jako mgiełka, gromady kulistej gwiazd M22. Niecałe 8° na zachód od planety, czyli prawie w jednym polu widzenia standardowej lornetki, znajduje się para mgławic M8 (Laguna) i M20 (Trójlistna Koniczyna), które dzieli dystans 1,5 stopnia. Saturn pojaśniał już do +0,3 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 18?. W tym tygodniu nie będzie maksymalnej elongacji Tytana, lecz na początku tygodnia znajdzie się on na zachód od swojej planety macierzystej, w czwartek 10 maja Tytan przejdzie około 70? na północ od Saturna, a w drugiej części tygodnia Tytan przejdzie na wschodnią stronę Saturna. Trajektorie Saturna i Westy do początku listopada br. można prześledzić na mapce, wykonanej w programie Nocny Obserwator.
Również na tle gwiazdozbioru Strzelca, ale coraz bliżej granicy z Koziorożcem znajduje się planeta Mars, która nadal porusza się ruchem prostym i odległość między nią a Saturnem dość szybko rośnie. W niedzielę 13 maja przekroczy ona 20°, czyli osiągnie prawie rozpiętość palców wyciągniętej przed siebie dłoni. Czerwona Planeta kontynuuje szybki wzrost jasności i rozmiarów kątowych. Ostatniego ranka tygodnia blask Marsa zwiększy się do -0,7 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza urośnie do 13?. Nadal mała jest faza, wynosząca 89%.
Naturalny satelita Ziemi minął już wszystkie jasne ciała Układu Słonecznego i dąży ku spotkaniu ze Słońcem, do którego dojdzie w następny wtorek 15 maja. O tej porze roku i doby ekliptyka jest nachylona niekorzystne, stąd Księżyc widoczny jest u nas tylko w pierwszej części tygodnia, potem zniknie w zorzy porannej. Tak samo, jak bliski swojej maksymalnej elongacji Merkury, który z dużych północnych szerokości geograficznych jest niewidoczny, mimo że w niedzielę 13 maja znajdzie się on ponad 23° od Słońca. Tego ranka Merkury wzejdzie zaledwie 0,5 godziny przed Słońcem.
Księżyc zacznie tydzień w gwiazdozbiorze Koziorożca, jakieś 9,5 stopnia na północny wschód od Marsa, a jego tarcza pokaże fazę 60%. Na godzinę przed świtem Srebrny Glob zajmie pozycję na wysokości 13° nad południowo-wschodnim widnokręgiem. 5 i 7 stopni nad nim widoczne będą jasne gwiazdy z północno-zachodniej części konstelacji: Dabih i Algedi. Dobę później Księżyc przejdzie przez ostatnią kwadrę, docierając do środka północnej części Koziorożca. W tym rejonie znajduje się gwiazda 4. wielkości ? Capricorni, która na kilkadziesiąt minut zniknie za księżycową tarczą. Polska znajdzie się blisko północnej granicy zakrycia, ale zjawisko da się dostrzec z całego kraju, choć u nas zajdzie ono przy jasnym niebie, niewiele przed świtem. Dokładne czasy zakryć i odkryć dla 10 miast Polski pokazuje poniższa tabela:
Księżyc widoczny będzie jeszcze tylko w środę i czwartek, gdy dotrze na teren gwiazdozbioru Wodnika. W środę 9 maja tarcza Srebrnego Globu zmniejszy fazę do 40%. Około 6 i 7 stopni na lewo od niego znajdą się jasne gwiazdy z północno-wschodniej części Koziorożca: Deneb Algiedi i Nashira. W czwartek 10 maja Księżyc pokaże fazę 30%, a około 5° od niego znajdzie się planeta Neptun. Jednak jasne tło nieba i mała jasność planety uniemożliwi jej obserwację. Na odpowiednie warunki w przypadku ostatniej planety Układu Słonecznego trzeba poczekać do lipca.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/05/06/niebo-w-drugim-tygodniu-maja-2018-roku/

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku2.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku3.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku4.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku5.jpg

Niebo w drugim tygodniu maja 2018 roku6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef Amazona chce uratować ludzkość przed nadchodzącą zagładą
2018-05-07. Filip Geekowski
Jeff Bezos niedawno stał się najbogatszym człowiekiem na naszej planecie (zobaczcie tutaj), a prowadzone przez jego firmy projekty odmieniają życie całej cywilizacji w różnych dziedzinach. Miliarder szybko rozwija też swoją nową firmę o nazwie Blue Origin, która specjalizuje się w przemyśle kosmicznym.
Szef Amazona ostatnio często zabiera głos w sprawie nowej ery podboju kosmosu i przyszłości naszej cywilizacji. Niebawem zaoferuje światu suborbitalną turystykę, dzięki swojej rakiecie New Shepard i kapsule Crew Capsule 2.0 (zobaczcie tutaj), a za kilka lat loty na Księżyc i dostarczanie tam przesyłek. Oczywiście w dalszej perspektywie nie zabraknie też Marsa.
Bezos, podczas Summit Series w Los Angeles, stwierdził, że ludzkość musi się spieszyć i jak najszybciej ruszyć w kosmos, aby uratować Ziemię. Chodzi mu o zagrożenia powstające nie tylko bezpośrednio na naszej planecie, jak globalne ocieplenie i kataklizmy, ale przede wszystkim te mogące nadejść z głębi kosmosu.
W końcu któryś z filmów sci-fi stanie się rzeczywistością i w naszą planetę uderzy ogromna kosmiczna skała. Wówczas musimy mieć do dyspozycji drugą planetę lub bazy rozsiane po całym Układzie Słonecznym.
Jednak aby ten karkołomny plan zrealizować, już teraz musimy zacząć poważnie inwestować w rozwój przemysłu kosmicznego, do czego Bezos zachęca rządy i prywatnych inwestorów. Na razie ma z tym ogromny problem, bo rząd USA tnie jak tylko może budżet dla NASA, a to ona odpowiada za najnowsze technologie kosmiczne, z pomocą których można takie wizje zrealizować.
Szef Amazona chciałby, aby poza Ziemią mieszkały miliony ludzi. Na początek byłby to Księżyc, Mars czy staje orbitalne. Na nich ludzkość tworzyłaby nowe kosmiczne cywilizacje. Tym samym stworzymy sobie mocne zabezpieczenie przez najróżniejszymi kataklizmami.
Plany Jeffa Bezosa związane są z budową wielkich rakiet wielokrotnego użytku, które zdolne będą do odbywania lotów po całym Układzie Słonecznym. W tej chwili opracowywane przez jego inżynierów technologie napędów takich rakiet są bardziej zaawansowane od tych oferowanych przez SpaceX.
Warto tutaj dodać, że to właśnie firma szefa Amazonu jako pierwsza na świecie opanowała karkołomny manewr lądowania rakietą na ziemi. Co prawda, New Shepard nie jest dużą rakietą, ale wyczyn jest godny odnotowania.
Przypomnijmy, że niedawno Blue Origin pomyślnie przetestowało potężny silnik BE-4 (zobaczcie tutaj). Tymczasem SpaceX nie ma jeszcze gotowego silnika Raptor, a jest on niezbędny do budowy systemu Big F... Rocket czy ITS do kolonizacji Czerwonej Planety (zobaczcie tutaj).
Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/Futurism / Fot. NASA/Pexels/SpaceX
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/32731/szef-amazona-chce-uratowac-ludzkosc-przed-nadchodzaca-zaglada

 

Szef Amazona chce uratować ludzkość przed nadchodzącą zagładą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hayabusa 2 niemal u celu
2018-05-07. Michał Moroz
Japońska misja kosmiczna typu sample-return powoli zbliża się do celu. Od planetoidy Ryugu sondę dzieli jedynie 100 tysięcy km.
Hayabusa 2 to następczyni misji Hayabusa, która 13 czerwca 2010 roku, jako pierwsza w historii, sprowadziła na Ziemię próbki planetoidy (25143 Itokawa, typu spektralnego S). Celem Hayabusa 2 jest sprowadzenie próbek kolejnej planetoidy, tym razem typu C, oznaczanej jako (162173) 1999 JU3. Została ona odkryta w 1999 roku w ramach programu LINEAR. Ma ok. 1 kilometra średnicy. W 2015 roku w ramach konkursu wyłoniono nazwę dla planetoidy: Ryugu.
Sonda została wystrzelona w grudniu 2014 roku. Po trzech i pół latach lotu Hayabusa 2 znajduje się niemal u celu. Pod koniec lutego wykonała pierwsze zdjęcia Ryugu z ponad 1,3 miliona kilometrów odległości. Kolejne zdjęcia powinny zostać przesłane w maju.
W tej chwili przewiduje się, że napędzana silnikiem jonowym Hayabusa 2 dotrze do celu w czerwcu, za kilka tygodni. 7 maja odległość od Ryugu wynosiła 100 tysięcy kilometrów a sonda zbliża się do Ryugu z prędkością względną wynoszącą 0,08 km/s.
Badania planetoidy będą trwać do grudnia przyszłego roku po czym sonda skieruje się w kierunku Ziemi. Lądowanie z próbkami przewidziano na grudzień 2020.
W najbliższych miesiącach również dwie inne misje będą badały najmniejsze obiekty Układu Słonecznego. W sierpniu do celu ? planetoidy Bennu ? doleci OSIRIS-REX, zaś 1 stycznia 2019 roku sonda New Horizons przeleci w pobliżu Ultima Thule (wcześniej nazywanej 2014 MU69).
https://kosmonauta.net/2018/05/hayabusa-2-niemal-u-celu/

Hayabusa 2 niemal u celu.jpg

Hayabusa 2 niemal u celu.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy dawny Mars był pustynią z niewielkimi opadami?
2018-05-07. Krzysztof Kanawka

Najnowsza publikacja naukowa dotycząca przeszłości Marsa sugeruje, że ta planeta niegdyś była ciepłym i raczej suchym miejscem. Niewiele było tam lodu.
Jaki był Mars w przeszłości? Do dziś nie jest to pewne: niektórzy naukowcy uważają, że było tam dużo lodu, zaś inni, że Czerwona Planeta była ciepłym i wilgotnym miejscem. Najnowsza publikacja sugeruje jeszcze trzecią możliwość: ciepłą pustynię z niewielkimi opadami.
Do takiego wniosku doszli naukowcy z Instytutu Naukowego w Tokio oraz amerykańskiego Instytutu Smithsonian. Ten wniosek powstał na bazie analizy powierzchni Marsa ? brak na niej śladów rozległych lodowców. Bardziej prawdopodobne jest, że marsjańskie wulkany podtrzymywały efekt cieplarniany w atmosferze tej planety. W konsekwencji, atmosfera Marsa była bardziej wilgotna i możliwe były opady deszczu.
Wyliczenia jednak sugerują, że deszcz na Marsie był dość niewielki. Całkowita wartość opadu to prawdopodobnie nie więcej niż 10 cm rocznie. Jest to wartość porównywalna z suchymi rejonami na Ziemi, dla przykładu północnymi półpustynnymi obszarami Sahary. Natomiast prawdopodobnie dość niewiele było lodu ? bardziej jako dość cienkie (i okresowo topiące się) pokłady, które w ten sposób kształtowały rzeźbę lokalnego terenu. Takie warunki raczej nie byłyby sprzyjające rozwojowi życia.
Dawny klimat Marsa prawdopodobnie jeszcze przez kilka kolejnych dekad będzie zagadką dla naukowców. Dane z orbiterów, łazików i lądowników pozwolą na rozbudowę naszej wiedzy dotyczącej przeszłości Czerwonej Planety. Najnowsza misja, która właśnie zmierza do Marsa to lądownik InSight.
(EX)
https://kosmonauta.net/2018/05/czy-dawny-mars-byl-pustynia-z-niewielkimi-opadami/

 

Czy dawny Mars był pustynią z niewielkimi opadami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA i ESA: przywieziemy próbki marsjańskiej gleby na Ziemię
Wysłane przez kuligowska w 2018-05-07
Agencje kosmiczne ESA i NASA podpisały właśnie porozumienie, na mocy którego będą wspólnie rozwijać badania w zakresie misji mającej na celu przywiezienie próbek marsjańskiego gruntu na naszą planetę.
Już od lat sondy i łaziki marsjańskie dokonują spektakularnych i ważnych z punktu widzenia nauki odkryć. Nigdy dotąd jednak nie przywieziono na Ziemię próbek tamtejszej gleby, tak jak to miało miejsce w przypadku ziemskiego Księżyca. Próbki takie można byłoby wówczas dokładniej zbadać pod względem chemicznym w ziemskich laboratoriach, co dałoby w rezultacie ich różne, niezależne analizy. Oraz zapewne jeszcze więcej wiedzy o marsjańskim środowisku.
Jednak przywiezienie kawałka Marsa "do domu" wcale nie jest proste. Wymagać będzie, według dzisiejszych oszacowań, co najmniej trzech misji z Ziemi na Marsa, oraz czegoś, czego nigdy dotąd nie dokonano - powrotu rakiety z Marsa z powrotem na Ziemię. Pierwsza z tego szeregu misji, planowana na rok 2020, będzie polegała na zebraniu marsjańskich próbek do zbiorników o wielkości mniej więcej długopisu. W tym samym czasie "druga" sonda ExoMars (a konkretnie jej łazik) ma wbić się na dwa metry wgłąb marsjańskie gleby i gruntownie przeszukać ją na tej głębokości pod kątem jakichkolwiek oznak życia.
Druga misja ma mieć na celu lądowanie nieopodal, pobranie zebranych wcześniej próbek, i przekazanie ich do niewielkiej rakiety o nazwie Mars Ascent Vehicle, która następnie ma wynieść je na orbitę planety. Trzecia misja powinna z kolei doprowadzić do umieszczenia na orbicie Marsa sondy-rakiety, która połączyłaby się z tą rakietą i przejęła zbiorniki z próbkami. A następnie powróciłaby z nimi na Ziemię.
Wszystko to ma z punktu widzenia nauki jasny cel: dowiedzieć się jeszcze więcej na temat historii Marsa oraz powiązać tę historię z wiedzą o przeszłości całego Układu Słonecznego. A także coś jeszcze. O ile bowiem wcześniejsze misje człowieka na Czerwoną Planetę ujawniły dawne koryta rzek i inne ślady ciekłej wody, konkretne próbki tamtejszej gleby będą w stanie - być może definitywnie - rozstrzygnąć, czy dawny, obecny lub przyszły Mars faktycznie może być globem żywym - lub przynajmniej przyjaznym znanemu nam życiu.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    ExoMars 2020
?    Co dalej z misją ExoMars?
 
Źródło: ESA/NASA
Na zdjęciu: marsjańska gleba sfotografowana przez łazik Curiosity na piaszczystym obszarze o nazwie Rocknest. Zdjęcie wykonano za pomocą aparatury Mars Hand Lens Imager (MAHLI) podczas 69 dnia marsjańskiego (sola) trwania misju sondy Curiosity, w dniu 15 października 2012 roku. Pole widzenia obejmuje obszar o średnicy około 4 cm.
Źródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-esa-przywieziemy-probki-marsjanskiej-gleby-na-ziemie-4396.html

NASA i ESA przywieziemy próbki marsjańskiej gleby na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli egzoplanetę o atmosferze bez chmur
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/05/2018
Naukowcy odkryli atmosferę egzoplanetarną pozbawioną chmur, tym samym dokonując przełomu w poszerzaniu naszej wiedzy o planetach spoza Układu Słonecznego.
Międzynarodowy zespół astronomów kierowany przez dr Nikołaja Nikołowa z Uniwersytetu w Eeter odkrył atmosferę ?gorącego Saturna? WASP-96b, w której nie ma żadnych chmur.
Wykorzystując 8,2-mtrowy Bardzo Duży Teleskop (VLT) w Chile, badacze badali atmosferę WASP-96b podczas jej przejścia na tle tarczy jej gwiazdy macierzystej. Dzięki temu badacze byli w stanie zmierzyć spadek jasności spowodowany przez przejście planety i jej atmosfery, a jednocześnie zbadać skład chemiczny atmosfery planety.
Tak samo jak twoje czy moje odciski palców stanowią unikalny wzór, atomy i cząsteczki także mają unikalne widmo, które można wykorzystać do wykrycia ich obecności w obiektach kosmicznych. Widmo WASP-96b wykazuje pełne widmo sodu, które można obserwować tylko w przypadku atmosfery całkowicie pozbawionej chmur.
Wyniki badań opublikowano w periodyku Nature 7 maja br.
WASP-96b to typowy gorący olbrzym gazowy o temperaturze 1300K podobny pod względem masy do Saturna i o rozmiarach 20% większych od Jowisza. Planeta ta okresowo przechodzi na tle tarczy gwiazdy podobnej do Słońca, oddalonej od nas o 980 lat świetlnych w kierunku południowego gwiazdozbioru Feniksa.
Od dawna przewidywano, że sód istnieje w atmosferach gazowych olbrzymów poza Układem Słonecznym, a w atmosferze pozbawionej chmur powodowałby powstawanie widma kształtem przypominającego namiot.
Nikołaj Nikołow, główny autor opracowania z Uniwersytetu w Exeter powiedział: ?Przyglądaliśmy się ponad dwudziestu widmom tranzytujących egzoplanet. WASP-96b to jedyna egzoplaneta, która wydaje się być całkowicie pozbawiona chmur i która wykazuje tak czyste widmo sodu?.
?Jak dotąd, sód obserwowaliśmy jako bardzo wąski szczyt albo wcale go nie obserwowaliśmy. Działo się tak dlatego, że charakterystyczny profil ?o kształcie namiotu? może powstawać tylko głęboko w atmosferze planety i w przypadku większości planet, chmury nie pozwalają nam go dostrzec?.
Wiemy, że w niektórych najgorętszych i najchłodniejszych planetach Układu Słonecznego jak i w egzoplanetach mamy do czynienia z chmurami i mgłami. Obecność czy brak chmur i ich zdolności do blokowania promieniowania odgrywa istotną rolę w całkowitym budżecie energetycznym atmosfer planetarnych.
?Trudno przewidzieć, które z tych gorących atmosfer będą miały gęste chmury. Obserwując pełną paletę możliwych atmosfer, od bardzo zachmurzonych po niemal całkowicie pozbawione chmur, takie jak WASP-96b, dowiadujemy się z czego dokładnie te chmury się składają? mówi prof. Jonathan J. Fortney, współautor badań z Other Worlds Laboratory (OWL) na Uniwersytecie Kalifornii w Santa Cruz (UCSC).
Sygnatura sodu widoczna w widmie WASP-96b wskazuje, że jej atmosfera jest całkowicie pozbawiona chmur. Jej obserwacje umożliwiły zespołowi zmierzenie obfitości sodu w atmosferze planety i stwierdzenie, że jest ona podobna do tych w Układzie Słonecznym.
?WASP-96b stanowi także unikalną okazję do określenia obfitości innych związków chemicznych, takich jak woda, tlenek węgla i dwutlenek węgla? dodaje współautor artykułu Ernst de Mooij z Uniwersytetu w Dublinie.
Sód jest siódmym najpowszechniejszym pierwiastkiem we Wszechświecie.
Aktualnie badacze planują badanie obfitości H2O, CO, CO2 za pomocą Hubble?a i Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Źródło: Uniwersytet w Exeter
http://www.pulskosmosu.pl/2018/05/07/astronomowie-odkryli-egzoplanete-o-atmosferze-bez-chmur/

Astronomowie odkryli egzoplanetę o atmosferze bez chmur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznań/UAM nie kupił rekordowego meteorytu, chce ich szukać samodzielnie
2018-05-07
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu nie zdołał kupić największego w Polsce meteorytu; nie udało się porozumieć z jego znalazcą. Uczelnia ma jednak plany samodzielnych poszukiwań jeszcze większych okazów i wie, gdzie ich szukać.
Na "Kruszynkę", meteoryt o wadze 271 kg, natrafiono na poznańskim Morasku w ubiegłym roku. Informacja o znalezisku została upubliczniona kilka miesięcy temu. Znalazca poinformował o zamiarze sprzedaży meteorytu poznańskiej uczelni i dał jej ściśle określony czas na zdobycie pół miliona złotych.
W marcu okaz był prezentowany w poznańskiej Pracowni Muzeum Ziemi UAM. Wówczas znalazca meteorytu, Andrzej Owczarzak mówił PAP, że ewentualnym kupnem są zainteresowani prywatni kolekcjonerzy, ale jemu zależy na sprzedaży znaleziska poznańskiej uczelni.
Kierownik Pracowni Muzeum Ziemi prof. UAM Edward Chwieduk powiedział PAP, że choć udało się zebrać potrzebną kwotę, ostatecznie nie osiągnięto porozumienia ze znalazcą okazu.
"Chcieliśmy kupić, pieniądze były, zgodę wyraziły władze uczelni, ale znalazca zrezygnował ze sprzedaży. Najpierw bardzo mu zależało na sprzedaży właśnie nam, potem powiedział, że znalazł kogoś innego. Nie wiemy, gdzie jest +Kruszynka+, znalazca zasłania się tajemnicą handlową" - powiedział. Kilka tygodni temu znalazca meteorytu mówił PAP, że nie będzie informował o szczegółach ewentualnej transakcji z innym niż poznańska uczelnia podmiotem.
Prof. Chwieduk przyznał, że niepowodzenie związane z planami zakupu "Kruszynki" może skłonić uczelnię do rozpoczęcia samodzielnych poszukiwań meteorytów. Dodał, że niewykluczone jest znalezienie kolejnych rekordowych okazów ? naukowcy wiedzą nawet, gdzie ich szukać.
"Doktorantka, która u nas pracuje, zrobiła model upadku tego meteorytu. Według niego w okolicach znalezienia +Kruszynki+ powinno być jeszcze kilka większych okazów. Mamy fachowców na geologii, oni mogliby się zająć poszukiwaniami ? to może będzie tańsze i pewniejsze niż prowadzenie poszukiwań z kimś z zewnątrz" ? powiedział.
Dodał, że profesjonalny sprzęt do poszukiwań meteorytów to koszt ok. 200 tys. zł. Planowany jest zakup stosownego zestawu.
5 tysięcy lat temu nad obszarem należącym obecnie do północnych krańców Poznania miał miejsce tzw. łańcuszkowy upadek meteorytów. Teraz to miejsce jest największym w Europie skupiskiem kraterów powstałych po uderzeniu meteorytów żelaznych. Dla ochrony kraterów utworzono rezerwat przyrody Meteoryt Morasko. Rekordowy okaz został znaleziony przez Andrzeja Owczarzaka i Michała Nebelskiego poza terenem rezerwatu.
Rezerwat przyrody Meteoryt Morasko jest jednym z nielicznych znanych miejsc na świecie, gdzie obok siebie występują meteoryty i kratery uderzeniowe spowodowane przez ich upadek. Na pierwszy okaz meteorytu, o wadze niespełna 80 kg, natrafiono na tych terenach przypadkiem w 1914 roku; niemiecki żołnierz i przyrodnik, sierżant dr Cobliner znalazł go podczas kopania rowów strzelniczych. Do tej pory na terenie Moraska natrafiono już na kilka ton materiału.
Grupa siedmiu kraterów powstałych w wyniku upadku meteorytu położona jest na południowym stoku Góry Moraskiej (wysokość 154 m n.p.m.) - najwyższego wzniesienia w okolicach Poznania. Teren ten, o powierzchni ok. 55 hektarów, uznano w 1976 roku za rezerwat przyrody.
Kratery powstały w wyniku uderzenia w ziemię odłamków dużego meteorytu żelaznego, należącego prawdopodobnie do bolidu, który w zderzeniu z innym przyjął kurs kolizyjny z Ziemią. Moraskie kratery to jedno z największych na Ziemi skupisk tego rodzaju obiektów, zarówno jeśli chodzi o ich wielkość, jak i liczbę. Największy ma średnicę około 100 m i głębokość dochodzącą do 11,5 m. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ pś/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29381%2Cpoznanuam-nie-kupil-rekordowego-meteorytu-chce-ich-szukac-samodzielnie.html

Poznań UAM nie kupił rekordowego meteorytu, chce ich szukać samodzielnie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stanie gdy Słońce zakończy swoje życie?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/05/2018
Naukowcy zagadzają się co do tego, że Słońce zakończy swoje życie za około 10 miliardów lat, ale nie są pewni do tego co się stanie później. A przynajmniej nie byli do teraz.
Międzynarodowy zespół astronomów, w którego składzie znajduje się także prof. Albert Zijlstra z Uniwersytetu w Manchesterze, przewiduje, że Słońce zamieni się w masywny pierścień jasnego, międzygwiezdnego gazu i pyłu, tzw. mgławicę planetarną.
Mgławica planetarna stanowi koniec aktywnego życia 90% wszystkich gwiazd i stanowi okres przejściowy między stadium czerwonego olbrzyma i białego karła. Jednak przez całe lata naukowcy nie byli pewni czy Słońce także podzieli ten sam los: podejrzewano, że Słońce ma za niską masę, aby doprowadzić do powstania widzialnej mgławicy planetarnej.
Aby się tego dowiedzieć, badacze opracowali nowy model przewidujący cykl życia gwiazd. Następnie model ten wykorzystano do przewidzenia jasności odrzucanej przez gwiazdy o różnych masach i wieku otoczki gazowo-pyłowej.
Wyniki badań opublikowano w dniu dzisiejszym w periodyku Nature Astronomy.
Prof. Zijslra tłumaczy: ?Gdy gwiazda umiera, odrzuca ze swojej powierzchni mnóstwo gazu i pyłu ? tak zwaną otoczkę ? w przestrzeń międzygwiezdną. Taka otoczka może zawierać nawet połowę masy gwiazdy. W ten sposób odsłaniane jest jądro gwiazdy, które w tym czasie właśnie wyczerpuje ostatnie zapasy paliwa, z czasem całkowicie zatrzymując procesy i stopniowo umierając?.
?Dopiero wtedy gorące jądro sprawia, że odrzucona otoczka zaczyna świecić i świeci przez około 10 000 lat, co stanowi niezwykle krótki okres w świecie astronomii. To właśnie wtedy można podziwiać mgławicę planetarną pozostałą po gwieździe. Niektóre z nich są tak jasne, że można obserwować je z wyjątkowo dużych odległości rzędu dziesiątek milionów lat świetlnych, podczas gdy gwiazdy, z których powstały były zdecydowanie za ciemne, aby można było je dostrzec?.
Stworzony przez naukowców model rozwiązuje także jeszcze jeden problem, który frapował astronomów już od ćwierć wieku.
Około 25 lat temu astronomowie odkryli, że gdy spoglądają na mgławice planetarne w innej galaktyce, najjaśniejsze z nich zawsze mają tę samą jasność. Okazało się, że możliwe jest oszacowanie odległości do galaktyki na podstawie wyglądu jej najjaśniejszych mgławic planetarnych. W teorii dotyczyło to galaktyk każdego rodzaju.
Jednak choć dane wskazywały, że tak faktycznie jest, modele wskazały coś innego. Prof. Zijlstra dodaje: ?Stare, małomasywne gwiazdy powinny tworzyć słabsze mgławice planetarne niż młode, bardziej masywne gwiazdy. To stanowiło źródło konfliktu istniejącego przez ostatnie 25 lat?.
?Dane wskazywały, że jasne mgławice planetarne mogą powstawać z małomasywnych gwiazd takich jak Słońce, modele natomiast wskazywały, że nie jest to możliwe i każdy obiekt o masie poniżej dwóch mas Słońca tworzyłby mgławicę planetarną zbyt ciemną, aby można było ją dostrzec?.
Nowe modele wskazują, że po odrzuceniu otoczki, gwiazdy rozgrzewają się nawet trzy razy szybciej niż w innych modelach. Dzięki temu gwiazda taka jak Słońce może dużo łatwiej doprowadzić do powstania jasnej mgławicy planetarnej. Badacze odkryli, że w nowych modelach Słońce jest niemal dokładnie na granicy masy, w której jeszcze może doprowadzić do powstania widocznej, aczkolwiek słabej mgławicy planetarnej. Gwiazdy nawet zaledwie kilka procent mniej masywne od Słońca nie będą w stanie takiej mgławicy wytworzyć.
Prof. Zijlstra dodaje: ?Odkryliśmy, że gwiazdy o masie mniejszej niż 1,1 masy Słońca wytwarzają słabsze mgławice, a gwiazdy masywniejsze niż 3 masy Słońca jaśniejsze, natomiast dla całej reszty gwiazd przewidywana jasność jest bardzo bliska tej, która wynika z obserwacji?.
?To naprawdę interesujące wyniki. Nie tylko mamy teraz sposób na mierzenie obecności gwiazd w wieku kilku miliardów lat w odległych galaktykach, co stanowi zakres niezwykle trudny do zmierzenia, ale także dowiedzieliśmy się co się stanie z naszym słońcem po jego śmierci!?
Źródło: University of Manchester
http://www.pulskosmosu.pl/2018/05/07/co-sie-stanie-gdy-slonce-zakonczy-swoje-zycie/

Co się stanie gdy Słońce zakończy swoje życie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starożytne Megastruktury
2018-05-08. Redakcja AstroNETu
Chilijskie teleskopy ALMA oraz APEX zdołały zajrzeć w zakątki obserwowalnego wszechświata odległe od nas o 90% jego promienia i odnalazły tam jedne z największych i najbardziej gwiazdotwórczych znanych nam kosmicznych struktur. Zaskakujące dla astronomów było oszacowanie czasu powstania tych gromad galaktyk na około półtora miliarda lat po Wielkim Wybuchu ? połowę zwykle oczekiwanej wartości.
Obiekty te zostały po raz pierwszy z trudem zaobserwowane przez South Pole Telescope i Obserwatorium Herschela. Dopiero późniejsze badania pokazały ich niezwykłą strukturę oraz wiek docierającego stamtąd światła. Wcześniejsze prace teoretyczne oraz symulacje numeryczne sugerowały, że na dojście do tego stadium ewolucji gromada będzie potrzebowała aż 3 miliardów lat, a nie 1,5 miliarda lat.
Międzynarodowe zespoły pod kierownictwem profesorów z Uniwersytetu Dalhousie w Kanadzie, Yale w USA oraz Uniwersytetu w Edynburgu zaobserwowały ogromną, ciasno upakowaną grupę galaktyk, która prawdopodobnie połączy się, tworząc burzliwym kocioł kipiący nowo narodzonymi gwiazdami.
Odkryta protogromada galaktyk nazywa się SPT2349-56 i jak wykazały obserwacje ALMA, składa się ona z kilkunastu galaktyk o rozmiarach rzędu stu tysięcy lat świetlnych.  W każdej z tych galaktyk rodzi się tysiące gwiazd rocznie, podczas gdy w Drodze Mlecznej powstaje zaledwie jedna i nawet jak na dziesięciokrotnie młodszy niż obecnie wszechświat jest to ponadprzeciętnie aktywny rejon. Obszary, w których zachodzi tak intensywny proces formowania nowych gwiazd określane są nazwą galaktyk gwiazdotwórczych.
Podobny obiekt został odkryty przez zespół badaczy Ivana Oteo z Uniwersytetu w Edynburgu i swoją nazwę ?dusty red core? (pyłowy czerwony rdzeń) zawdzięcza głównie swojemu kolorowi. Naukowiec twierdzi, że galaktyki gwiazdotwórcze w bardzo szybkim tempie zużywają swój gaz, przez co ich życie jest stosunkowo krótkie. W dowolnym czasie i miejscu we wszechświecie takich obszarów powinno być niewiele, dlatego odkrycie skupiska wielu aktywnych galaktyk wciąż pozostaje dla naukowców zagadką, którą trzeba rozwiązać.
Artykuł napisał Jakub Garwoła.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/05/08/starozytne-megastruktury/

Starożytne Megastruktury.jpg

Starożytne Megastruktury2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe problemy techniczne JWST
2018-05-08. Krzysztof Kanawka
Podczas niedawnych testów kosmicznego teleskopu JWST doszło do kilku nieprawidłowości, które są obecnie analizowane.
Od końca marca 2018 wiadomo już, że NASA nie będzie w stanie przygotować JWST do startu w przyszłym roku. Aktualnie przewiduje się z 70% pewnością, że teleskop będzie gotowy do startu dopiero w maju 2020 roku. Oznacza to oficjalne opóźnienie startu misji.
Od zeszłego roku JWST wykonał serię testów, w tym krytyczny test w komorze termiczno-próżniowej. Seria zakończyła się na początku 2018 roku. Następnie rozpoczęte zostały testy środowiskowe, w tym tych, które symulują zachowanie się teleskopu podczas startu. Podczas jednego z takich testów doszło do poluzowania i odpadnięcia kilku śrub i podkładek. Z dostępnych informacji wynika, że te elementy odpadły od głównej struktury i osłony teleskopu, ale nie od układu optycznego.
Firma Northrop Grumman, w zakładach której znajduje się JWST, uważa, że problemy zostaną niebawem rozwiązane. Przy wcześniejszych testach z początku tego roku doszło do pewnych uszkodzeń osłony termicznej JWST. Z dostępnych informacji wynika, że tamten problem został już rozwiązany.
Po wystrzeleniu za pomocą rakiety Ariane 5 JWST zostanie skierowany do punktu L2 układu Ziemia-Słońce, znajdującego się około 1,5 mln km za naszą planetą. Podróż do orbity ?halo? wokół tego punktu będzie trwać prawie miesiąc. W tym czasie JWST rozwinie wszystkie swoje elementy oraz uruchomi najważniejsze instrumenty pokładowe. JWST będzie operować poza zasięgiem obecnie istniejących pojazdów załogowych, co oznacza, że możliwości naprawy teleskopu po wystrzeleniu będą praktycznie zerowe.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2018/05/nowe-problemy-techniczne-jwst/

Nowe problemy techniczne JWST.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nocy 8 na 9 maja opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku.
2018-05-08. Andrzej.
W nocy z 8 na 9 maja będą panować najlepsze warunki do obserwacji Jowisza w 2018 roku. Piąta w kolejności oddalenia od Słońca i zarazem największa planeta Układu Słonecznego zbliży się do Ziemi na najmniejszą odległość w tym roku. Blask planety będzie większy niż zwykle. Na wschodnim horyzoncie nieba zauważymy planetę już po zachodzie słońca. Do największego zbliżenia gazowego olbrzyma do Ziemi dojdzie 9 maja o godzinie 02:39 czasu polskiego.
Jowisz na nocnym niebie jest widoczny gołym okiem jako bardzo jasny punkt, jednak już za pomocą lornetki o większym powiększeniu (~7x/10x) będziemy mogli dostrzec jego dokładną tarczę wraz z czterema galileuszowymi księżycami. Podczas opozycji przy użyciu teleskopu mamy okazję dostrzec większą ilość szczegółów na tle tarczy planety niż zwykle.

Dobre warunki do obserwacji gazowego olbrzyma będą panować już po zachodzie słońca. Z upływem czasu Jowisz będzie przemieszczał się coraz wyżej nad horyzontem ze wschodu na południowy-zachód Opozycja planety stwarza nam najlepsze warunki do jej obserwacji. Nie powinniśmy przegapić tego wspaniałego widowiska. Pozostaje tylko trzymać kciuki i wierzyć, że niebo będzie bezchmurne, a obserwacje udane.

Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Źródło: astronomia24.com fot: cmk
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=779

W nocy 8 na 9 maja opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku.jpg

W nocy 8 na 9 maja opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku2.jpg

W nocy 8 na 9 maja opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku3.jpg

W nocy 8 na 9 maja opozycja Jowisza. Planeta najbliżej Ziemi w tym roku4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadkowo odkryta bardzo młoda planeta krążąca wokół układu podwójnego?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 08/05/2018
Międzynarodowy zespół astronomów kierowany przez badaczy z Uniwersytetu w Lejdzie przypadkowo odkryli niewielkiego towarzysza młodej gwiazdy podwójnej CS Cha. Astronomowie badali dysk pyłowy tego układu podwójnego gdy natknęli się na przypadkowego ich towarzysza. Badacze podejrzewają, że jest to niezwykle młoda, wciąż rosnąca planeta. Do odkrycia wykorzystano instrument SPHERE zainstalowany na teleskopie VLT w Chile. Wkrótce wyniki obserwacji zostaną opublikowane w periodyku Astronomy & Astrophysics.
Gwiazda podwójna CS Cha i jej towarzysz znajdują się jakieś 600 lat świetlnych od Ziemi w obszarze gwiazdotwórczym w kierunku południowego gwiazdozbioru Kameleona. Jej wiek szacuje się na zaledwie dwa do trzech milionów lat. Badacze chcieli zbadać tę gwiazdę w poszuiwaniu dysków pyłowych i potencjalnie powstających w nich planet.
Podczas swoich badań astronomowie dojrzeli niewielką krpkę na krawędzi kadru. W danych archiwalnych dotyczących tej gwiazdy badacze odkryli dużo ciemniejszą kropkę także na 19-letnich zdjęciach wykonanych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a i na 11-letnich zdjęciach z VLT. Dzięki tym starym teleskopom, astronomowie byli w stanie wykaać, że towarzysz ten porusza się wraz z układem podwójnym i że jest z nim związany.
Jak wygląda ten planetarny towarzysz i jak powstał na razie nie wiadomo. Badacze próbowali dopasować do niego różne modele, ale żaden z nich nie daje stuprocentowej pewności. Ów obiekt może być małym brązowym karłem, ale także dużym super-jowiszem.
Główny autor badania Christian Ginski tłumaczy: ?Najbardziej ekscytującym elementem jest fakt, że światło odbite od towarzysza jest tak bardzo spolaryzowane. Taka preferencja kierunku polaryzacji zazwyczaj zachodzi, gdy światło jest rozpraszane po drodze. Podejrzewamy, że towarzysz tej gwiazdy podwójnej otoczony jest własnym dyskiem pyłowym.  Problem w tym, że taki dysk blokuje dużą część promieniowania i uniemożliwia nam określenie masy tego obiektu. Może to być zatem brązowy karzeł, ale także bardzo młody super-jowisz. Klasyczne modele powstawania planet nam tutaj nie pomogą?.
W przyszłości badacze chcą zbadać gwiazdę i jej towarzysza bardziej szczegółowo. Planowane są także obserwacje tego obiektu za pomocą teleskopu ALMA.
Źródło: Netherlands Research School for Astronomy
http://www.pulskosmosu.pl/2018/05/08/przypadkowo-odkryta-bardzo-mloda-planeta-krazaca-wokol-ukladu-podwojnego/

Przypadkowo odkryta bardzo młoda planeta krążąca wokół układu podwójnego.jpg

Przypadkowo odkryta bardzo młoda planeta krążąca wokół układu podwójnego2.jpg

Przypadkowo odkryta bardzo młoda planeta krążąca wokół układu podwójnego3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska na IAC 2018
2018-05-08. Krzysztof Kanawka
Na tegorocznym Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym zostanie przedstawiona rekordowa liczba prezentacji z Polski.
Międzynarodowy Kongres Astronautyczny (IAC, ang. International Astronautical Congress) to jedno z najważniejszych wydarzeń światowego sektora kosmicznego. Na zjeździe organizowanym przez Międzynarodową Federację Astronautyczną (IAF) co roku pojawia się po kilka tysięcy przedstawicieli branży zarówno związanych z przemysłem, jak i środowiskami badawczymi oraz administracyjnymi.
Co roku IAC odbywa się w innej części świata. W 2014 kongres odbywał się w Toronto, w 2015 w Jerozolimie, w 2016 w meksykańskiej Guadalajarze a 2017 w Adelajdzie. W 2018 roku, na początku października, IAC będzie odbywał się na terenie centrum kongresowego w Bremie, ważnego punktu na mapie przemysłu kosmicznego w Niemczech. To tutaj w zakładach OHB powstają górne stopnie rakiety Ariane 5, jak i budowany był europejski wkład do załogowego statku kosmicznego MPCV Orion. W Bremie znajduje się również oddział terenowy Niemieckiej Agencji Kosmicznej (DLR) oraz wieża zrzutu ZARM pozwalająca na przeprowadzenie krótkiej symulacji mikrograwitacji.
Polska na IAC 2018
Blue Dot Solutions od 2010 roku regularnie pojawia się na IAC. Zarówno w 2015 jak i w 2016 firma zorganizowała stanowisko polskiego sektora kosmicznego. W Bremie wygłoszone zostaną dwie prelekcje oraz jedna, w której jesteśmy współautorami. Więcej na temat naszych prezentacji na IAC 2018 można przeczytać we wcześniejszym artykule.
W tym roku na IAC znajdzie się rekordowa liczba prezentacji z Polski. Łącznie jest ich aż 30. We wcześniejszych latach na IAC rzadko było więcej niż 10 prezentacji z naszego kraju. Jest to z pewnością dowód na rozwój polskiego sektora kosmicznego.
Łącznie na IAC 2018 zaakceptowano 2660 wystąpień, z czego 2120 odbędzie się w formie ?tradycyjnej?, a 540 w formie interaktywnej. Najwięcej prezentacji pochodzi z USA, a następnie z Niemiec, Chin i Francji.
Tematyka polskich prezentacji na IAC 2018
Tegoroczne polskie prezentacje na IAC 2018 obejmują dość szeroki zakres tematyczny. Duża część prezentacji będzie dotyczyć technologii rakietowych, zarówno rakiet suborbitalnych (takich jak SIR firmy SpaceForest), jak i procesu deorbitacji. Inna wyraźna część polskich publikacji dotyczy badań wykonywanych w habitacie LUNARES w Pile. Ponadto, kilka prezentacji dotyczy technologii dla misji planetarnych, w tym dla rozpoczętej niedawno wyprawy lądownika marsjańskiego InSight.
Największą liczbę zaakceptowanych abstraktów (jako główny autor) posiada Hamed Gamal Hamed Ali Ahmed, który uczestniczył w drugim programie stażowym ARP w firmie Blue Dot Solutions. Tematyka jego czterech prezentacji jest związana z technologiami rakietowymi.
IAC to nie tylko prezentacje, ale także duża wystawa. Co roku ponad stu wystawców z całego świata prezentuje swoje produkty oraz usługi w trakcie kongresu. W tym roku wystawa będzie bardzo duża i można uczestnictwa polskich podmiotów. Z dostępnych informacji wynika, że jedno stanowisko wystawowe zostanie zorganizowane dla większej ilości polskich podmiotów aktywnych w sektorze kosmicznym, zaś przynajmniej jedno stanowisko zostanie zorganizowane niezależnie.
(IAC, ARP, BDS)
https://kosmonauta.net/2018/05/polska-na-iac-2018/

Polska na IAC 2018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)