Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Znajdując czarne dziury o masach pośrednich
2018-08-11. Autor: Agnieszka Nowak
Naukowcy podjęli ważne kroki w celu znalezienia czarnych dziur, które nie są ani bardzo małe ani ekstremalnie duże. Znalezienie tych niezwykłych czarnych dziur o masie pośredniej może pomóc astronomom lepiej zrozumieć, czym są ?nasionka? największych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie.
Czarne dziury, które mają masy od stu do kilkuset tysięcy Słońc nazywane są ?czarnymi dziurami o masach pośrednich? (IMBH ? intermediate mass). Ich masa mieści się pomiędzy dobrze udokumentowanymi i często badanymi czarnymi dziurami o masach gwiazdowych oraz supermasywnymi czarnymi dziurami, które znajdują się w centralnych regionach masywnych galaktyk.

Chociaż w ostatnich latach odnotowano kilka możliwych IMBH, astronomowie wciąż próbują ustalić, jak powszechne są i czego uczą nas ich właściwości na temat powstawania pierwszych supermasywnych czarnych dziur.

Jeden zespół naukowców wykorzystał duży przegląd Chandra COSMOS-Legacy (Cosmic Evolution Survey), aby zbadać galaktyki karłowate, które mają mniej niż 1% masy gwiazd Drogi Mlecznej. Scharakteryzowanie tych galaktyk było możliwe dzięki bogatemu zbiorowi danych dostępnych dla pola COSMOS na różnych długościach fal.

Dane z Chandra były kluczowe dla tego wyszukiwania, ponieważ jasne, punktowe źródło emisji promieniowania rentgenowskiego w pobliżu centrum galaktyki jest wyraźnym znakiem obecności czarnej dziury. Promienie X są wytwarzane przez gaz podgrzany do milionów stopni dzięki ogromnym siłom grawitacyjnym i magnetycznym w pobliżu czarnej dziury.

Zespół zidentyfikował 40 rosnących czarnych dziur w galaktykach karłowatych. Dwanaście z nich znajduje się na dużych odległościach, ponad 5 mld lat świetlnych od Ziemi, a najodleglejsza ? 10,9 mld lat świetlnych stąd. Jest to najodleglejsza rosnąca czarna dziura w galaktyce karłowatej, jaką kiedykolwiek zaobserwowano. Natomiast jedna z galaktyk karłowatych jest najmniej masywną znaną galaktyką, która ma w sobie rosnącą czarną dziurę.  

Większość z tych źródeł to prawdopodobnie IMBH o masach od dziesięciu tysięcy do stu tysięcy razy większych, niż Słońce. Jednym z kluczowych rezultatów tych badań jest fakt, że ułamek galaktyk zawierających rosnące czarne dziury jest mniejsza dla mniej masywnych galaktyk niż dla ich masywniejszych odpowiedników.

Drugi zespół, kierowany przez Igor Chilingarian z CFA, znalazł oddzielną, ważną próbkę możliwych IMBH w galaktykach, które są nam bliższe. W ich próbce najdalszy kandydat na IMBH znajduje się w odległości 2,8 mld lat świetlnych od Ziemi, a około 90% kandydatów, które znaleźli, znajduje się w odległości nie większej, niż 1,3 mld lat świetlnych stąd.

Dzięki danym ze Sloan Digital Sky Survey (SDSS), znaleźli galaktyki z sygnaturą świetlną rosnących czarnych dziur, a następnie oszacowali ich masy. Wybrali 305 galaktyk z właściwościami, które sugerowały, że czarna dziura o masie mniejszej, niż 300 000 mas Słońca czaiła się w centralnych regionach każdej z tych galaktyk.

Tylko 18 członków z tej listy miało wysokiej jakości obserwacje rentgenowskie, które pozwoliłyby potwierdzić, że źródłem są czarne dziury. Detekcje z Chandra i XMM-Newton uzyskano dla dziesięciu źródeł, pokazując, że około połowa z 305 kandydatów na IMBH może wyraźnie nimi być. Masy dla dziesięciu źródeł wykrytych za pomocą obserwacji promieni X określono pomiędzy 40 000 a 300 000 mas Słońca.

IMBH mogą wyjaśnić, w jaki sposób supermasywne czarne dziury mogły powstać tak szybko po Wielkim Wybuchu. Jedno z wiodących wyjaśnień jest takie, że supermasywne czarne dziury rosną w miarę upływu czasu od najmniejszych, zawierających około 100 mas Słońca. Niektóre z nich powinny się połączyć, aby utworzyć IMBH. inne wyjaśnienie jest takie, że powstają bardzo szybko po rozpadzie olbrzymiego obłoku gazu o masie równej setkom tysięcy mas Słońca.

Inna możliwość jest taka, że obydwa mechanizmy faktycznie występują. Obydwa zespoły zgadzają się, że aby wyciągnąć ostateczne wnioski, potrzebna jest znacznie większa próbka czarnych dziur, która będzie możliwa do uzyskania dzięki przyszłym misjom kosmicznym.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Chandra

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/08/znajdujac-czarne-dziury-o-masach.html

Znajdując czarne dziury o masach pośrednich.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna nie tylko dobrze wygląda. Pełni wiele ważnych funkcji dla całej ludzkości
2018-08-11. Grzegorz Burtan
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna pojawiła się nad Polską - i pojawi ponownie. Patrząc w niebo, wielu pewnie zastanawia się, do czego służy ten latający nad naszą planetą obiekt. A to miejsce eksperymentów, badań oraz zakopywania różnic między wszelkimi nacjami.
Kilkaset kilometrów nad Ziemią krąży ISS. Sześcioosobowa załoga składa się z reprezentantów różnych krajów. Nie mogą sobie pozwolić na niesnaski, bo od ich decyzji zależy prawidłowy przebieg eksperymentów i badań, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i życie przebywających na Stacji. A takich warunków do pracy na Ziemi po prostu nie ma.
Nadziemne badania
- Ludzkość nie ma innego laboratorium, które oferuje takie warunki jak ISS. Proszę zresztą spojrzeć na liczbę przeprowadzonych i zaplanowanych jeszcze eksperymentów oraz badań. Kosmonauci pracują tam prawie po 12 godzin na dobę. Badania prowadzone są w różnych dziedzinach od astrofizyki, po biologię, medycynę, psychologię, na badaniu materiałów skończywszy - mówi WP Tech Paweł Wojtkiewicz z firmy GMV, zajmującej się tworzeniem oprogramowania m.in. dla przemysłu kosmicznego.
Co ważne, "laboratorium ISS" pozwala na lepsze zrozumienie procesów zachodzących w ludzkim ciele, na przykład opracowuje się tam nowe leki na nowotwory. Do tego cały czas gromadzone są informacje na temat tego, jak ciało ludzkie reaguje na przebywanie w środowisku o obniżonej grawitacji przez długi czas. To bezcenne dane, które pozwolą nam na zaplanowanie przyszłych misji na Marsa albo Księżyc. ISS trzeba postrzegać jako jedno wielkie laboratorium - podkreśla.
Ilona Tobjasz, business development manager w SENER Polska, zaznacza, jak ważne są procesy popularyzacyjne, które ISS wspiera.
- Głównym zadaniem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest obecnie prowadzenie badań naukowych w warunkach nieosiągalnych na Ziemi. Współpracujące państwa biorą także pod uwagę wykorzystanie stacji jako "przystanku" w przyszłych lotach na Księżyc i Marsa. Stacja pełni również funkcje edukacyjne. Jej modele 3D służą pokazom naukowym, a wybrani studenci mają nawet możliwość zlecić załodze stacji przeprowadzenie eksperymentów naukowych - tłumaczy.
Trudny sojusz
Główne państwa, które korzystają z ISS, to USA oraz Rosja. Relacje między nimi nigdy nie były łatwe. Dochodziło do pewnych słownych utarczek, ale nie wpłynęło to na pracę stacji.
Jednak po wydarzeniach na Ukrainie z ostatnich kilku lat widać było oziębienie na linii USA-Rosja, zauważa Wojtkiewicz. Nie tylko w polityce, ale też sektorze kosmicznym. Nie mówiło się bezpośrednio o zerwaniu współpracy w tym zakresie, ale pojawiały się pewne zawoalowane sugestie od różnych osób zaangażowanych w politykę kosmiczną w obu państwach. Na przykład dotyczące silników rakietowych, które Rosja dostarcza Ameryce. Pojawiały się też inne, nieoficjalne wypowiedzi. Na przykład na temat statków Sojuz.
USA korzysta z nich w misjach załogowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Rosjanie sugerowali, że może Amerykanie powinni zastanowić się, jak relacje dwustronne na arenie międzynarodowej mogą wpłynąć na możliwość wykorzystania rosyjskiej infrastruktury przez amerykańskie misje załogowe ? mówi Paweł Wojtkiewicz.
- Pamiętajmy jednak, że były to tylko pewne małe słowne utarczki. Poza tym, przynajmniej oficjalnie, nie zaprzestano współpracy. Loty na Stację nie zostały przerwane, a załogi są mieszane pod kątem narodowości. Na ISS nieprzerwanie prowadzone są różne eksperymenty. Obecnie jej funkcjonowanie jest na tyle ważne i istotne dla wszystkich zaangażowanych państw, że problemy geopolityczne nie mają dużego wpływu na ten projekt - podkreśla.
Niepewna przyszłość
Ale wiele osób zastanawia się, co dalej z ISS po 2025 roku, kiedy misja przestanie być finansowana przez NASA, kontynuuje rozmówca. Nic dziwnego ? NASA ma wówczas zaprzestać finansowania działania Stacji. Pojawiają się różne koncepcje. Jedną z nich jest prywatyzacja stacji, ale w ocenie Wojtkiewicza raczej nikt się nie zdecyduje na taki ruch z powodu zbyt wysokich kosztów. Główną barierą jest bardzo drogi transport ludzi i sprzętu na orbitę. Prywatne firmy nie będą w stanie za to zapłacić. Dzisiaj koszty wydają się zbyt duże. Za siedem lat będzie pewnie też konieczna wymiana niektórych kluczowych systemów i podzespołów na ISS, bo "nic nie może działać wieczne", jak uważa ekspert.
Póki działa ISS, trzeba z niej korzystać i pielęgnować to, co sobą prezentuje - porozumienie ponad podziałami.
- ISS jest przykładem współpracy ponad podziałami politycznymi. Choć stacja zbudowana została z modułów dostarczonych przez różne kraje, to jej bieżące funkcjonowanie jest wynikiem stabilnej i długoterminowej współpracy. Również jej załoga złożona jest z przedstawicieli wielu narodowości. Myślę, że ISS jest i będzie przykładem dobrej współpracy - podsumowuje Tobjasz.
https://tech.wp.pl/miedzynarodowa-stacja-kosmiczna-nie-tylko-dobrze-wyglada-pelni-wiele-waznych-funkcji-dla-calej-ludzkosci-6282108106053761a

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna nie tylko dobrze wygląda. Pełni wiele ważnych funkcji dla całej ludzkości.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Federacja na trudnej drodze w kosmos ? część I
2018-08-11. Jan Szturc
Od lat słyszymy zapowiedzi Roskosmosu, że wkrótce na orbicie wokółziemskiej, a także w okolicy Księżyca, pojawi się nowy rosyjski załogowy statek kosmiczny Federacja. Ma on być nowoczesny i zaawansowany technicznie na miarę amerykańskiego Oriona. Jednak jego droga w kosmos jest bardzo wyboista.
Przed Federacją
Już od dawna wiadomo, że wysłużona rodzina radzieckich, a potem rosyjskich załogowych statków Sojuz, jest przestarzała. Sojuz został zaprojektowany w latach 60. ubiegłego stulecia z przeznaczeniem do lotów na Księżyc, do których jednak z powodu nieprzezwyciężonych problemów z rakietą nośną, znaną obecnie pod nazwą N1, nigdy nie doszło. Zatem już kilka lat po dziewiczym, tragicznie zakończonym locie Sojuza 1 w 1967 r., w którym zginął astronauta Władimir Komarow, Sojuz zaczął pełnić wyłącznie rolę taksówki dostarczającej kolejne załogi kolejnych stacji orbitalnych Salut, Mir, a potem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Bardzo różne przyczyny złożyło się na ten stan trwający do dziś, a co więcej: Sojuz stał się taksówką kosmiczną, z której usług, nawiasem mówiąc: drogich, od kilkunastu lat korzysta również NASA (rys. 1).
W Związku Radzieckim też od dawna myślano o nowym statku załogowym dostosowanym do nowej koncepcji rozwoju astronautyki. Jeszcze z przełomu lat 60. i 70. wywodziła się konstrukcja statku znanego pod kodowa nazwą TKS (???????????? ??????? ?????????), który kilkakrotnie był w kosmosie w latach 70. i 80., ale nigdy z załogą. Była to stosunkowo zaawansowana konstrukcja, w skład której wchodził duży moduł orbitalny, który sam mógł tworzyć małą stację orbitalną (rys. 2).
Miał on stanowić wraz z wojskowymi stacjami Ałmaz, ukrywanymi pod nazwą Salut (z siedmiu Salutów trzy tak naprawdę były Ałmazami), element dużego i bardzo kosztownego programu wojskowego. Program okazał się jednak nazbyt kłopotliwy technicznie i kosztowny, a rozwój techniki w latach 70. i 80. spowodował, że program Ałmaz stał się przestarzały zanim na dobre się rozwinął ? ?gwiezdne wojny? wówczas prowadziło się już inaczej niż załogą stacji wyposażoną w tradycyjną armatę do niszczenia satelitów przeciwnika.
Całkowicie odrębną konstrukcją był wahadłowiec Buran, który przynajmniej pod względem wyglądu był bardzo podobny do amerykańskich wahadłowców (rys. 3). Poleciał tylko raz w kosmos w 1988 r., ale bez załogi. Wkrótce program zaczynał być wygaszany finansowo, aż w 1993 r., już po rozpadzie Związku Radzieckiego, został zamknięty.
Warto zaznaczyć, że wszystkie powyższe programy, które nie doszły do etapu praktycznej realizacji, w okresie radzieckim były ściśle tajne i do opinii publicznej nie dochodziły żadne wieści o ich realizacji na żadnym etapie.
Już w epoce postradzieckiej pojawiła się koncepcja statku Kliper. Była to rzeczywiście nowoczesna konstrukcja. Statek miał kształt kapsuły, ale wyposażonej w elementy nośne w postaci niewielkich skrzydeł, dzięki czemu mógł lądować poziomo na lotnisku (rys. 4). Miała to być konstrukcja wielokrotnego użytku. Rosja obserwowała kończący się w ogniu krytyki po dwóch katastrofach amerykański program promów kosmicznych, gdy z drugiej strony nie było jeszcze wiadomo jak i kiedy NASA będzie w stanie wysłać ludzi w kosmos. Roskosmos chciał wykorzystać tę trudną sytuację dla konkurencji i opracował szybko koncepcję nowatorskiego statku, która przedstawił w 2004 r.. Był to pomysł z góry obliczony na pozyskanie finansowania z innych krajów, przede wszystkim z europejskiej agencji kosmicznej ESA, ale także innych krajów, takich jak Ukraina. Włączenie się tych krajów do programu umożliwiłoby im w niedługim czasie dostęp do kosmosu dla ich astronautów. Jednak w 2005 r. ESA pomimo zainteresowania, odmówiła udziału w tym programie jako zdecydowanie zbyt ambitnym, co zadecydowało o jego zamknięciu zanim naprawdę się rozpoczął.
Jednak ESA nadal była zainteresowana współpracą z Rosją nad nowym, ale prostszym statkiem załogowym, który potocznie nazywano Euro-Sojuzem, a formalnie ACTS (Advanced Crew Transportation System) lub CSTS (Crew Space Transportation System) (rys. 5). Jednak już w 2008 r., gdy ESA przystąpiła do prac nad statkiem cargo ATV na potrzeby ISS, później zaś została włączona w prace nad modułem narzędziowym dla amerykańskiego Oriona. W tej sytuacji Europejska Agencja Kosmiczna wycofała się ze współpracy z Rosją.
ciągu lat, które upłynęły od pierwszego załogowego lotu Sojuza w 1967 r., prezentowano jeszcze inne, nieraz innowacyjne koncepcje nowego statku załogowego, takie jak Zaria czy MAKS. Były one jednak zarzucane na bardzo wczesnych etapach i nie odegrały żadnej roli w rosyjskiej astronautyce.
https://kosmonauta.net/2018/08/federacja-na-trudnej-drodze-w-kosmos-czesc-i/

Federacja na trudnej drodze w kosmos ? część I.jpg

Federacja na trudnej drodze w kosmos ? część I.2.jpg

Federacja na trudnej drodze w kosmos ? część I.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita studentów AGH i UJ prawie gotowy, w kwietniu poleci w kosmos
2018-08-12. Beata Kołodziej
Studenci AGH i UJ zebrali niezbędne fundusze i obecnie kończą prace nad satelitą KRAKsat. Jak podkreślają, ich obiekt jako pierwszy na świecie wykorzysta ferrofluid do stabilizacji pozycji względem Ziemi. Wyniesienie w kosmos zaplanowano na kwiecień 2019.
Satelita zostanie wyniesiony w kosmos przez rakietę Antares. Obiekt polskich studentów znajdzie się docelowo na statku kosmicznym Cygnus, który dostarczy zaopatrzenie astronautom, przebywającym na orbicie okołoziemskiej w międzynarodowej stacji kosmicznej. Statek, wraz z rakietą, wystrzeli amerykańska firma na zamówienie NASA z terenu USA.
Studenci chcą zbadać, czy ferrofluid w satelicie może pełnić w kosmosie funkcję ciekłego koła zamachowego.
Ferrofluid to ciecz o właściwościach magnetycznych (przyciągana przez magnes). Taki płyn wynaleźli w latach 60. naukowcy z NASA. Miał służyć do przyciągania paliwa w stanie nieważkości. Ferrofluid jest intensywnie badany na całym świecie; znajduje szerokie zastosowanie w nauce, ale i w sztuce ? jest wykorzystywany np. jako tworzywo instalacji artystycznych.
Satelita KRAKsat powstał w pracowni Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Obiekt ma niewielkie rozmiary ? waży ok. kilograma, wyglądem przypomina sześcian o wymiarach 10 na 10 na 10 cm.
"Od strony konstrukcyjnej satelita jest już na ukończeniu, wprowadzamy ostatnie poprawki. Musimy jeszcze zakończyć prace nad systemem programowania" ? powiedział PAP koordynator projektu Jan Życzkowski, student automatyki i robotyki AGH.
Studentom udało się zebrać finanse potrzebne na realizację projektu ? 60 tys. Fundusze przekazała AGH i sponsorzy.
Satelita KRAKsat, z ferrofluidem w swoim wnętrzu, po wystrzeleniu dokona m.in. pomiaru temperatury, indukcyjności pola magnetycznego i natężenia światła. W tym czasie musi sprostać ekstremalnym warunkom panującym w jonosferze, takim jak duża amplituda temperatur (od -120 do 110 st. C), niskie ciśnienie, mikrograwitacja i zjonizowane gazy. Po kilku miesiącach ciągłych pomiarów i eksperymentów satelita straci prędkość i spali się w atmosferze.
Przy braku grawitacji w przestrzeni kosmicznej studenci wprowadzą ferrofluid w polu magnetycznym (w satelicie) w ruch wirowy. Jeśli eksperyment się powiedzie ? ciecz w zbiorniku zmieni prędkość i spowoduje zmianę prędkości obrotowej satelity w przeciwnym kierunku.
Żacy liczą na to, że efekt ich pracy ułatwi prowadzenie badań w kosmosie. Może też obniżyć koszty i zwiększyć niezawodność systemów stabilizacji (urządzeń, które pozwalają obrócić się satelicie w dowolnym kierunku), wykorzystywanych w przestrzeni kosmicznej.
Życzkowski dodał, że KRAKsat będzie pierwszym na świecie satelitą, który do stabilizacji położenia względem Ziemi użyje ferrofluidu. Będzie to także - mówił - pierwszy satelita kosmiczny skonstruowany w Krakowie i drugi w Polsce skonstruowany przez studentów. Na uwagę zdaniem studenta zasługuje fakt, że satelitę budują wyłącznie Polacy.
W projekt KRAKsat zaangażowanych jest 15 studentów ? 12 z AGH i 3 z UJ.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30593%2Csatelita-studentow-agh-i-uj-prawie-gotowy-w-kwietniu-poleci-w-kosmos.html

Satelita studentów AGH i UJ prawie gotowy, w kwietniu poleci w kosmos.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Afryce odkryto meteoryt, który istniał jeszcze zanim powstała Ziemia
2018-08-12
Niesamowite musi być uczucie trzymać skałę, która przemierzała otchłań kosmosu, zanim jeszcze powstała nasza Błękitna Planeta. Nietypowy meteoryt odkryto niedawno w Afryce.
Układ Słoneczny i krążące w nim ciała niebieskie najprawdopodobniej powstały w rozwiewanych wiatrami bąblach wokół gigantycznej gwiazdy Wolfa-Rayeta, u schyłku jej życia. Istniała ona w miejscu Słońca miliardy lat przed jego narodzinami. Są to najgorętsze znane nam gwiazdy we Wszechświecie, o rozmiarach 40-50 razy większych od naszej dziennej gwiazdy.
Wyobraźcie sobie, że ten błyszczący, o zielonkawej barwie meteoryt liczy sobie 4,6 miliarda lat, czyli jest starszy od naszej planety?! Przemierzał on przestrzenie dzisiejszego Układu Słonecznego w czasach, gdy dopiero się on formował. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się więcej o burzliwej historii zamieszkiwanego przez nas skrawka Wszechświata.
Meteoryt ma wielkość piłki do baseballa i jego historia pobytu na naszej planecie jest niemniej ciekawa od historii jej powstania. Został on odkryty w Afryce w 2016 roku przez niezidentyfikowanych ludzi. Później został wystawiony na sprzedaż i pozyskany przez jakiegoś handlarza meteorytów. Skontaktował się on z Carlem Agee, geologiem i specjalistą od meteorytów, który na co dzień pracuje na University of New Mexico.
Naukowiec oznaczył drogocenny kamień jako: Northwest Africa NWA 11119. Amerykanin postanowili go zbadać i dowiedzieć się, czy to meteoryt oraz skąd pochodzi. Szybko okazało się, że jest to wulkaniczna skała, która nie tylko nie pochodzi z Ziemi, ale również liczy sobie od niej więcej lat.
NWA 11119 stał się najstarszym meteorytem magmowym odkrytym dotychczas na Ziemi. Charakteryzują go duże kryształy trydymitowe. Stanową one ok. 30 procent jego masy. Chociaż podobne struktury możemy znaleźć również na naszej planecie, to jednak w przypadku odkrytych przez nas meteorytów jest to ewenement. Naukowcy uważają, że ta kosmiczna skała jest częścią planetoidy, której warstwa zewnętrzna była podobna do obecnej warstwy skorupy ziemskiej.
W zbiorach astronomów są jeszcze dwie podobne do NWA 11119 kosmiczne skały. Najprawdopodobniej wszystkie trzy były częścią tej samej planetoidy. Być może nawet brała ona udział w formowaniu się naszej planety, ale na razie nie mamy na to niezbitych dowodów i raczej prędko ich nie uzyskamy.
Źródło: GeekWeek.pl/Sci-News / Fot. Carl Agee
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-12/w-afryce-odkryto-meteoryt-ktory-istnial-jeszcze-zanim-powstala-ziemia/

W Afryce odkryto meteoryt, który istniał jeszcze zanim powstała Ziemia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda New Horizons zbliża się do tajemniczej ?ściany? wodoru
2018-08-12
Sonda New Horizons, której zawdzięczamy najlepsze w historii zdjęcia Plutona, obecnie zbliża się do tajemniczej ?ściany? wodoru. Astronomowie mówią o wielkim odkryciu.
Urządzenie zbudowane przez inżynierów z NASA, w tej chwili przemierza otchłań pełnego tajemnic Pasa Kuipera, zmierzając w kierunku zagadkowego planetoidy 2014 MU69, znanej też jako Ultima Thule. Prawdopodobnie są to dwa obiekty stykające się ze sobą i mające po 15-20 kilometrów średnicy. Ten fascynujący obiekt, w kształcie skorupy orzecha włoskiego, może również okrążać księżyc.
Zanim jednak do niego dotrze, sonda przeleci przez tajemniczą chmurę wodoru. O takim zjawisku informowała już sonda Voyager trzy dekady temu, ale wówczas astronomowie myśleli, że są to tylko błędy w pomiarach. Nie zobrazowali też tego obszaru.
Teraz okazuje się, że się mylili, i to było coś ważnego. Taka ?ściana? to nic innego jak granica rozprzestrzeniania się po Układzie Słonecznym cząstek wodoru, które pochodzą bezpośrednio ze Słońca. Znajduje się ona pomiędzy Heliopauzą a Szokiem końcowym. Wraz z podróżą po przestrzeni układu planetarnego, prędkość cząstek wiatru słonecznego naturalnie spada, ale i też wyhamowuje je wiatr międzygwiezdny. Z czasem ostatecznie zatrzymują się one, tworząc ?ścianę?.
Astronomowie odkryli ją dzięki instrumentowi Alice, znajdującemu się na pokładzie sondy New Horizons. Zarejestrował on święcące cząstki wodoru w promieniach świata ultrafioletowego. Chociaż naukowcy są niemal pewni, że to cząsteczki wodoru, nie wykluczają, że może być to coś zupełnie innego.
Całą prawdę na ten temat poznamy już niedługo, gdy sonda zbliży się do tego tajemniczego obszaru i, być może, uda się wykonać pierwsze w historii jego zdjęcia. Po zbadaniu obiektu 2014 MU69, sonda uda się w misję badawczą innych planetoid w Pasie Kuipera, o ile władze NASA przeznaczą na ten cel budżet.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-12/sonda-new-horizons-zbliza-sie-do-tajemniczej-sciany-wodoru/

Sonda New Horizons zbliża się do tajemniczej ściany wodoru.jpg

Sonda New Horizons zbliża się do tajemniczej ściany wodoru2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystartowała amerykańska misja do Słońca
Wysłane przez grabianski w 2018-08-12
Amerykańska sonda, która zbliży się rekordowo blisko Słońca wystartowała dziś z Ziemi na rakiecie Delta IV Heavy. Start odbył się w niedzielę o 9:31 czasu polskiego z kosmodromu w Cape Canaveral na Florydzie.
Statek Parker Solar Probe osiągnie orbitę, która w najniższym punkcie będzie w zaledwie ? odległości Merkurego od Słońca. Z takiego punktu sonda zbada swoimi 4 instrumentami naukowymi zewnętrzną atmosferę Słońca. Podstawowa misja potrwa do 2025 roku.
Przeczytaj też: Trwają przygotowania do startu misji Parker Solar Probe
Relacja ze startu

Delta IV Heavy odpaliła swoje silniki dokładnie o 9:31 czasu polskiego, kiedy na wschodnim wybrzeżu USA była jeszcze ciemna noc. Rakiety pomocnicze pracowały przez prawie 4 minuty. Później statek napędzał jedynie dolny stopień rakiety. Ten działał jeszcze przez niecałe dwie minuty.
Po niecałych 6 minutach od startu do przyspieszania rakiety zabrał się górny stopień. Po jego pierwszym odpaleniu trwającym cztery i pół minuty rozpoczęła się pierwsza faza dryfu bez włączonego napędu.
22 minuty i 25 sekund po starcie rozpoczęła się druga sekwencja działania silnika górnego stopnia. Było to długie, bo trwające ponad 14 minut odpalenie. Tuż po nim nastąpiła separacja drugiego stopnia.
20 sekund później, by nadać statkowi jeszcze większą energię odpalono trzeci stopień. Ten po półtorej minuty nadał sondzie docelową prędkość. Po ponad 43 minutach od startu nastąpiła udana separacja sondy z rakietą.
Co dalej?

Podczas siedmiu lat misji sonda aż 7 razy skorzysta z asysty grawitacyjnej Wenus. Planeta swoim przyciąganiem będzie za każdym razem modyfikować orbitę statku, aż ten osiągnie końcową orbitę eliptyczną z peryhelium na wysokości zaledwie 6 mln km.
Sonda warta 1,5 mld dolarów pobije rekord bliskości ze Słońcem i będzie statkiem, który osiągnie najwyższą prędkość względem Słońca w historii. W najniższym punkcie orbity statek będzie przemieszczał się z prędkością ponad 200 km/s!
O sondzie

Misja Parker Solar Probe ma zrewolucjonizować nasze rozumienie zjawisk w koronie słonecznej. Naukowcy będą chcieli dzięki niej odpowiedzieć na pytania jak wyglądają procesy podgrzewające koronę słoneczną do ekstremalnych temperatur, jakie mechanizm przyspieszają wiatr słoneczny i jak przenoszone są wysokoenergetyczne cząstki ze Słońca.
Przeczytaj więcej o misji na naszej specjalnej stronie
 
Więcej informacji:
?    oficjalna strona misji
?    oficjalny blog misji
Na zdjęciu: Delta IV Heavy przed wyniesieniem sondy Parker Solar Probe. Źródło: NASA/ULA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wystartowala-amerykanska-misja-slonca-4579.html

Wystartowała amerykańska misja do Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie kosmosu: Eugene Parker
2018-08-12. Anna Wizerkaniuk
Dzisiejszy start rakiety Delta IV Heavy wyniósł w przestrzeń kosmiczną nową sondę kosmiczną NASA ? Parker Solar Probe. Kim był, albo raczej kim jest Eugene Parker, którego imię nosi najnowsza misja amerykańskiej agencji kosmicznej? Na sam początek można wywnioskować tyle, że musiał mieć ogromny wkład w rozwój astrofizyki, skoro jest pierwszą żyjącą osobą, po której NASA nazwała misję kosmiczną. Do tej pory w ten sposób uhonorowani byli wyłącznie zmarli już naukowcy czy pracownicy agencji.
Eugene Parker urodził się w 1927 r., a już w 1952 r., w wieku 24 lat obronił doktorat z fizyki na Caltech. Później pracował na Uniwersytecie Utah, a od 1955 r. na Uniwersytecie w Chicago w Instytucie Fermiego. Jeszcze przed upływem dekady, Parker zaproponował swoją teorię, w której przedstawił ideę wiatru słonecznego poruszającego się z ponaddźwiękowymi prędkościami. Zauważył, że pole magnetyczne Słońca wytworzyło strukturę, która jest wypełniona plazmą i bardzo gorącymi cząsteczkami gazu, które poruszają się od Słońca w stronę granic Układu Słonecznego. Nie było to nic innego jak wiatr słoneczny, który kształtuje kosmiczną pogodę. Początkowo jednak starsi naukowcy, choć nie mogli doszukać się błędów ani na płaszczyźnie teoretycznej, ani w równaniach matematycznych, niechętnie odnosili się do tego pomysłu. W końcu przeczyło to przekonaniu, że w przestrzeni kosmicznej panuje idealna próżnia. Dopiero misja Mariner 2 wykazała, że faktycznie w kosmosie cały czas są obecne cząsteczki wiatru słonecznego. Wcześniej badania mające na celu wykrycie wiatru słonecznego prowadzili Rosjanie, którzy także otrzymali pozytywne wyniki, jednak były one ograniczone zasięgiem do okolic Ziemi, dopiero Mariner 2 opuścił ziemskie pole magnetyczne, co pozwoliło na szersze badania.
Teoretyczny opis wiatru słonecznego to nie jedyne osiągnięcie Eugena Parkera. Przewidział on również kształt, jaki przyjmuje pole magnetyczne Słońca w zewnętrznym obszarze Układu Słonecznego. Jest to spirala Parkera. Ponadto Parker zajmował się problemem, dlaczego korona słoneczna jest dużo gorętsza niż wierzchnie warstwy Słońca. Zasugerował, że podgrzewanie jej mogą spowodować nanoflary ? bardzo małe wybuchy na powierzchni Słońca, odpowiedniki dobrze nam znanych rozbłysków słonecznych.
Sonda Parker Solar Probe ma po raz kolejny potwierdzić teorie Eugena Parkera, a także zbadać Słońce z odległości, jakiej do tej pory nie osiągnęła żadna inna sonda kosmiczna. ?Zobaczmy, co nas czeka? ? takie słowa Parkera zaniesie sonda na Słońce. Zgodnie z nimi, nie pozostaje nam nic innego jak tylko oczekiwać na pierwsze obserwacje.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/08/12/ludzie-kosmosu-eugene-parker/

Ludzie kosmosu Eugene Parker.jpg

Ludzie kosmosu Eugene Parker2.jpg

Ludzie kosmosu Eugene Parker3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Setki spadających gwiazd na godzinę, czyli obserwacje Perseidów w Parku Kasprowicza

2018-08-12

Wypatrywanie Perseidów, prelekcje i pokaz filmów przygotowali dla mieszkańców szczecińscy miłośnicy astronomii. Wspólne obserwacje "spadających gwiazd" zorganizowano w Parku Kasprowicza.
astronomii. Wspólne obserwacje "spadających gwiazd" zorganizowano w Parku Kasprowicza.

To jedno z najbardziej efektownych zjawisk astronomicznych w ciągu roku. Przy dobrej pogodzie można się spodziewać nawet setki spadających gwiazd na godzinę. Chcemy zaprosić mieszkańców do wspólnego oglądania tego widowiska - powiedział Marcin Biskupski ze szczecińskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Obserwacje odbędą się na Psiej Polanie w Parku Kasprowicza.
Choć jest to właściwie centrum miasta, miejsce jest dobrze zaciemnione, co podczas obserwacji meteorów ma bardzo duże znaczenie - wyjaśnił Biskupski. Organizatorzy zachęcali do przyniesienia ze sobą koców lub leżaków i ciepłego ubrania.

Na miejscu można było podejrzeć niebo przez teleskopy, m.in. przez największy amatorski teleskop w Polsce - "Sowę" o średnicy 60 cm i wysokości 2 m. Obserwacjom towarzyszyły "mini-prelekcje" na temat zjawiska oraz filmy o tematyce astronomicznej.

Perseidy to jeden z najbardziej regularnych rojów meteorów, którego orbita przecina się każdego roku z ziemską w dniach 17 lipca - 24 sierpnia. Związany jest z kometą 109P/Swift-Tuttle. Ziemia spotyka się z pozostawioną przez nią smugą gazu i pyłu, co powoduje zjawisko "spadających gwiazd".

Maksimum roju Perseidów obserwuje się pomiędzy 12 i 13 sierpnia. W ich przypadku radiant - miejsce, z którego zdają się wylatywać meteory, znajduje nad północno-wschodnim horyzontem, w gwiazdozbiorze Perseusza. Astronomowie radzą jednak "omiatać" wzrokiem całe niebo.
(m)

https://www.rmf24.pl/nauka/news-setki-spadajacych-gwiazd-na-godzine-czyli-obserwacje-perseid,nId,2617905

 

Setki spadających gwiazd na godzinę, czyli obserwacje Perseidów w Parku Kasprowicza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Łzy świętego Wawrzyńca" spadały z nieba. Zrobiliście wspaniałe zdjęcia
2018-08-13
Za nami piękna noc. Swoje maksimum miały Peresidy. Wycelowaliście w niebo swoje aparaty.
Na noc z 12 na 13 sierpnia przypadło maksimum roju Perseidów nazywanych też łzami świętego Wawrzyńca. Choć w tym roku "spadające gwiazdy" nie pojawiały się na niebie z rekordową frekwencją, kilka z nich udało Wam się uchwycić. Zdjęcia i filmy wysłaliście na Kontakt 24.
Czym są Perseidy
Perseidy to białe, szybkie meteory, które mogą pojawiać się w seriach po kilka-kilkanaście w ciągu kilku minut. W trakcie maksimum może pojawić się nawet 150 takich zjawisk na godzinę. Źródłem Perseidów jest kometa 109P/Swift-Tuttle, a rój ten jest znany już od starożytności.
Jeszcze je zobaczycie
Kto nie miał okazji widzieć Perseidów ostatniej nocy, może to nadrobić. Rój będzie widoczny do 24 sierpnia. Do oglądania tych meteorów nie będą potrzebne nam żadne specjalne urządzenia astronomiczne.
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Autor: map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/lzy-swietego-wawrzynca-spadaly-z-nieba-zrobiliscie-wspaniale-zdjecia,268535,1,0.html

 

Łzy świętego Wawrzyńca spadały z nieba. Zrobiliście wspaniałe zdjęcia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocławscy studenci zbadają zachowanie ludzkich komórek w warunkach subkosmicznych
2018-08-13
Badania wpływu warunków subkosmicznych, zwłaszcza wysokich dawek promieniowania, na funkcjonowanie ludzkich komórek chcą przeprowadzić studenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Zamierzają nawiązać współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną, w czym ma im pomóc grant resortu nauki.
Na przeprowadzenie swoich badań członkowie Studenckiego Koła Naukowego Biologii Komórki Nowotworowej z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu otrzymali prawie 320 tys. zł dofinansowania w konkursie Najlepsi z Najlepszych 3.0, realizowanym przez resort nauki ze środków Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój. Otrzymana przez żaków kwota jest jedną z najwyższych wśród niemal 100 laureatów konkursu.
"Dzięki tym środkom zamierzamy podjąć współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną. Obecnie pracujemy nad kilkoma projektami w tym kierunku" - mówi przewodniczący Koła i student kierunku lekarskiego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Dawid Przystupski. Jak wyjaśnia w rozmowie z PAP, jednym z tych pomysłów jest start w konkursie Rexus/Bexus, realizowanym przez Niemiecką Agencję Kosmiczną (DLR) oraz Szwedzką Agencję Kosmiczną (SNSB), przy udziale ESA.
Środki z grantu umożliwią studentom m.in. zrealizowanie projektu ARES (Astrobiology and Radiation Experiments in Stratosphere) - poinformowała uczelnia w przesłanym komunikacie. Celem projektu jest wysłanie balonem stratosferycznym na wysokość ok. 30 km nad powierzchnię Ziemi wrażliwych na radiację ludzkich komórek: zdrowych i nowotworowych.
W ocenie inicjatorów projektu ma to umożliwić sprawdzenie wpływu warunków subkosmicznych (przede wszystkim wysokich dawek radiacji) na funkcjonowanie komórek człowieka. "Wysyłając komórki do stratosfery na 2-3 godziny możemy sprawdzić, jak taka krótka ekspozycja działa na nasze komórki" - mówi PAP Dawid Przystupski.
W ramach badań studenci spróbują opracować biologiczny sensor radiacji w oparciu o komórki człowieka. "Obecnie nie ma przyrządu, który mierzy biologiczny skutek promieniowania. Wszystkie urządzenia mierzące radiację działają trochę na zasadzie termometru: mierzą natężenie, ilość promieniowania, które pochłania tkanka. Nie ma czegoś, co mierzy efekt biologiczny radiacji, czyli tego, co promieniowanie powoduje w tkance" - wyjaśnia w rozmowie z PAP Przystupski.
Studenci chcą też sprawdzić wpływ wybranych substancji pochodzenia naturalnego w farmakologicznej ochronie przed groźnymi dla komórek zmianami, powodowanymi działaniem promieniowania elektromagnetycznego. "W laboratorium mamy 10 związków, nad którymi pracujemy" - tłumaczy rozmówca PAP.
Poza tym studenci planują sprawdzić wpływ symulowanej mikrograwitacji na zjawisko oporności wielolekowej komórek nowotworowych. Do tego celu posłuży im specjalna wirówka, tzw. random positioning machine, zaprojektowana i wykonana na cele projektu przez studentów z Politechniki Wrocławskiej.
"Pieniądze (z grantu - przyp. PAP) pomogą nam w realizacji badań laboratoryjnych oraz umożliwią udział w kursach i konferencjach, dzięki którym możemy w dalszym stopniu rozwijać się naukowo" ? mówi Przystupski. Zapowiada, że będą się jednak starali uzyskać dofinansowanie także z innych źródeł.
SKN Biologii Komórki Nowotworowej działa przy Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, ale ma charakter międzyuczelniany ? jego członkami są również studenci Uniwersytetu Wrocławskiego i Politechniki Wrocławskiej. Jego opiekunami są: dr hab. Julita Kulbacka oraz prof. Joanna Saczko. Opiekę nad projektem sprawują: dr hab. Joanna Kulbacka oraz mgr inż. Jędrzej Górski z Politechniki Wrocławskiej. (PAP)
Autor: Ewelina Krajczyńska
ekr/ szz/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30595%2Cwroclawscy-studenci-zbadaja-zachowanie-ludzkich-komorek-w-warunkach

 

Wrocławscy studenci zbadają zachowanie ludzkich komórek w warunkach subkosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zobaczyliśmy pierwszy raz w historii wyrzut plazmy z obcej gwiazdy
2018-08-13

Astronomom udało się pierwszy raz w historii zaobserwować koronalny wyrzut masy z obcej gwiazdy. To właśnie plazma odpowiada za powstanie zorzy polarnej na naszej planecie.
Do tej pory świat astronomii bez problemu rejestrował rozbłyski promieniowania rentgenowskiego, do których dochodziło na obcych gwiazdach, jednak samego koronalnego wyrzutu masy (CME), do tej pory nie zaobserwowano. Teraz to się zmieniło, a to za sprawą zespołu badawczego z University of Palermo we Włoszech.
Wyrzut obfitych obłoków plazmy poza atmosferę gwiazdy, w przestrzeń kosmiczną, za każdym razem skutkuje powstaniem potężnych burz magnetycznych na egzoplanetach, które posiadają silne, ochronne pole magnetyczne jak np. Ziemia. Dzięki niemu jesteśmy w miarę bezpieczni, jednak jeśli wystąpi seria potężnych rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy, to na Ziemi może dojść do uszkodzeń linii energetycznych i napromieniowania pasażerów znajdujących się na pokładach samolotów lecących na wysokich szerokościach geograficznych.
Naukowcy to zjawisko na gwieździe zwanej HR 9024. Znajduje się ona 450 lat świetlnych od Ziemi oraz jest od niej 3 razy masywniejsza i 10 razy większa. Wyrzut plazmy udało się zarejestrować dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Chandra. Astronomowie zebrali dane rentgenowskie i przeanalizowali je pod kątem zmian długości fal. Wówczas okazało się, że po potężnym wybuchu i rozbłysku na HR 9024, następnie doszło do obfitego wyrzutu plazmy, która pokonała pole magnetyczne gwiazdy i wydostała się w przestrzeń kosmiczną. Została ona zaobserwowana przez badaczy z Włoch jako źródło silnego promieniowania rentgenowskiego.
Astronomowie uważają, że jeśli gwiazda ta posiada układ planetarny, to na obiektach podobnych do Ziemi może dochodzić do potężnych burz magnetycznych, szalejących w górnych warstwach ich atmosfer. Zważywszy na fakt, że HR 9024 emituje w przestrzeń kilkukrotnie potężniejsze chmury wiatru słonecznego od Słońca, możemy zakładać, że na powierzchni tych planet prawdopodobnie nie istnieje życie biologiczne, bo zwyczajnie mogłoby takich ekstremalnych warunkach nie przetrwać.
Źródło: GeekWeek.pl/Phys.org / Fot. NASA

http://www.geekweek.pl/news/2018-08-13/zobaczylismy-pierwszy-raz-w-historii-wyrzut-plazmy-z-obcej-gwiazdy/

Zobaczyliśmy pierwszy raz w historii wyrzut plazmy z obcej gwiazdy.jpg

Zobaczyliśmy pierwszy raz w historii wyrzut plazmy z obcej gwiazdy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek w roli zwierzyny łownej. Co by było, gdyby przeżyły

2018-08-13

Czy potrafisz wyobrazić sobie świat, w którym ludzie żyją razem z wielkimi prehistorycznymi gadami? We współpracy z paleontologami, biologami i geologami przeprowadziliśmy najbardziej emocjonujący eksperyment myślowyod czasu Parku jurajskiego.


Ląd! Ląd na horyzoncie! Na pokładzie statku Santa Maria zapanowało gorączkowe poruszenie. Po ponad dwóch miesiącach spędzonych na pełnym morzu załoga dojrzała na zachodzie wyspę - zgodnie z przewidywaniami kapitana, Krzysztofa Kolumba. Jest 12 października 1492 roku.Ten dzień będzie punktem zwrotnym w historii świata, ponieważ kolonizacja Ameryki na zawsze zmieni jego oblicze. A przecież jedno jedyne zdarzenie sprzed 66 milionów lat mogło sprawić, że wszystko potoczyłoby się inaczej.


Wtedy to kometa o dziesięciokilometrowej średnicy uderzyła w Ziemię na terenie dzisiejszego Meksyku. Ciało niebieskie z apokaliptyczną siłą ponad miliarda bomb atomowych z Hiroszimy wywołało gwałtowne zmiany klimatyczne, których następstwem było masowe wymieranie dinozaurów. Ta kosmiczna katastrofa otworzyła dla ssaków szereg nisz do tej pory zajętych przez gady i w konsekwencji umożliwiła pojawienie się człowieka.
Ale co by się stało, gdyby kometa uderzyła gdzie indziej lub z mniejszą siłą? Być może odkrycie Ameryki wyglądałoby wówczas inaczej... Kolumb i jego ludzie docierają na ląd w łodziach spuszczonych ze statku. Po raz pierwszy stawiają stopę na jednej z wysp kontynentu amerykańskiego. Kapitan pada na kolana, przesypuje między palcami garść białego piasku i oddycha z ulgą. Udało się! Już składa usta do modlitwy,gdy nagle ziemia zaczyna się trząść.
Najpierw delikatnie. Potem z dżungli dobiega głuchy odgłos. Żołnierze mocniej zaciskają dłonie na kolbach arkebuzów. Ziemia znowu drży, aż ziarnka piasku zaczynają podskakiwać. Po chwili drżenie zmienia się w trzęsienie, a hałas staje się coraz głośniejszy. Coś się zbliża, najwyraźniej idąc prosto na nich - i to bardzo szybko. Drzewa przed odkrywcami zaczynają się chwiać. Z lasu z głośnym skrzekiem wynurza się sześciometrowy kolos: spod kolorowych piór przebija zielonobrązowa skóra. Marynarze stoją jak sparaliżowani, szeroko otwartymi oczyma wpatrują się w zbliżającego się potwora. Zwierzę, nazwane później Tyrannosaurus rex, nie waha się ani chwili: jednym kłapnięciem szczęk odrywa tułów Kolumba od reszty ciała...
Narodziny nowego świata
Jak musiałaby przebiegać historia naszej planety, żeby powyższy scenariusz był możliwy? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, gdyż światy ludzi i dinozaurów różnią się w sposób zasadniczy. Gdyby one nie wymarły, człowiek zapewne nigdy by się nie narodził, ponieważ mięsożerne giganty nie dałyby ssakom szans na spokojny rozwój, pozostawiając je na zawsze w roli ofiar.
By stworzyć model, w którym ludzie żyliby na ziemi zamieszkanej przez dinozaury, zwróciliśmy się o wsparcie do naukowców. Doktor Ulrich Kotthoff z Uniwersytetuw Hamburgu kieruje Muzeum Geologiczno-Paleontologicznym. Według niego byłoby to możliwe, gdyby 66 mln lat temu kometa uderzyła gdzie indziej i wytępiła dinozaury tylko miejscowo.


By stworzyć idealne warunki dla takiego scenariusza, kometa musiałaby spaść w Afryce - twierdzi Kotthoff. - Tym samym Czarny Ląd pozostałby kolebką ludzkości, a wszędzie indziej nadal żyłyby dinozaury.
W późnej kredzie nie było połączeń lądowych między kontynentami, gdyż poziom morza był wyższy od dzisiejszego o 150 m, więc ssaki mogłyby bez przeszkód ewoluować. Dałyby początek istocie rozumnej (która jednak wcale nie musiałaby być identyczna z Homo sapiens).
Na ile to prawdopodobne? Dopiero na początku tego roku badacze odkryli, że kometa uderzyła w najgorsze z możliwych miejsc na planecie, ponieważ jej trafienie w bogate w ropę skały osadowe wyrzuciło do atmosfery ogromne ilości drobin węgla oraz sadzy. A to spowodowało dwuletnie zaciemnienie, które praktycznie wstrzymało fotosyntezę na lądach i w oceanach. Gdyby spadła choć kawałek dalej - dinozaury może by całkiem nie wymarły...
Przeżyć za wszelką cenę
- Gdy kometa uderzyła w Ziemię, dinozaury panowały na planecie od 160 milionów lat - opowiada brytyjski paleontolog, Stephen Brusatte. - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że bez trudu poradziłyby sobie ze zmianami klimatu i przetrwały do dzisiaj.
W erze dinozaurów klimat byłcieplejszy od dzisiejszego o okołoosiem stopni. - Musiałyby się dostosować nie tylko do trudniejszych warunków klimatycznych, ale i nowych gatunków roślin porastających naszą planetę - mówi Kotthoff. - Dzisiaj wiemy już, że większość dinozaurów miała pióra. Z biegiem tysiącleci,w reakcji na globalne obniżenie temperatury, mogłoby się u nich wytworzyć upierzenie ochronne.
Bardziej problematyczna dla prehistorycznych gadów byłaby modyfikacja diety. Dotyczy to szczególnie roślinożerców. Z biegiem czasu znajdowaliby oni więcej owoców niż paproci, które wcześniej stanowiły podstawę ich pożywienia.
- Wskutek takiej zmiany zwierzęta wcześniej osiągają dojrzałość płciową, szybciej rosną, ale i stają się znacznie mniejsze. Gigantów by nie było - mówi amerykański paleontolog, Matt Bonnan.
- Nie dotyczy to jednak drapieżników - odpowiada Kotthoff. - W Ameryce Północnej wielcy myśliwi, tacy jak tyranozaur, mogliby przetrwać, ponieważ duża masa ciała chroni też przed zimnem.
Podzielony Świat
Afryka, 100 000 lat przed naszą erą. Myśliwi mocniej zaciskają dłonie na dzidach. Wiedzą, że nie wszyscy przeżyją tę walkę, lecz nie mają wyboru: ich śladem podąża ogromny gad, więc stawką w tej grze jest przetrwanie plemienia. Kilkunastu mężczyzn okrąża wroga. Do tej pory jeszcze nie mierzyli się z takim olbrzymem. Ten okaz tarbozaura, krewniaka północnoamerykańskiego tyranozaura, ma długość dziesięciu metrów.
Potem wszystko dzieje się bardzo szybko. Nadany znak sześciu myśliwych ciska drzewca z kamiennymi grotami w potwora, trafiając go w bok i w szyję. Ranny tarbozaur ryczy z wściekłości i przechodzi do ataku. Jednak nigdy wcześniej nie miał do czynienia z człowiekiem. Zamiast uciec myśliwi okrążają dinozaura i atakują dalej. Stojący z przodu członkowie plemienia mają dzidy, ci za nimi są nieuzbrojeni. Gdy tylko ktoś z pierwszego rzędu padnie, jego broń przejmuje następny. Koniec końców czterech ludzi leży we krwi, a ciężko ranny tarbozaur się wycofuje. Ale łowcy podążają za nim - jego mięso i skóra są zbyt cenne...
- Po zderzeniu się kontynentów coraz więcej dinozaurów z Azji i Europy docierałoby do kolebki ludzkości - mówi Kotthoff. - Nasi przodkowie z powodzeniem polowali na mamuty, nauczyliby się więc pewnie również zabijać dinozaury.
A także je wykorzystywać - przede wszystkim roślinożerne kaczodziobe (hadrozaury) zostałyby z biegiem czasu udomowione jako zwierzęta hodowlane. Niektóre inteligentne gatunki mogłyby pełnić też funkcje transportowe.
- Koni by nie było, ponieważ wyewoluowały w Ameryce Północnej - dodaje Kotthoff. - A tam, zgodnie z naszym scenariuszem, rządzą największe i najpotężniejsze z dinozaurów.
Dopiero wraz z odkryciem Nowego Świata ludzkość uświadomiłaby sobie, że znane im europejskie gady nie mogą się równać z tamtejszymi gigantami.
Wielka konkwista
Wróćmy do XV i XVI wieku: kolonizacja odkrytego właśnie kontynentu nie jest łatwa. W Ameryce Południowej i Środkowej żyliby może nadal potomkowie ogromnych, długoszyich zauropodów, na przykład ważącego nawet 70 ton argentynozaura. Poza tym byliby tam pewnie także mięsożercy, prawdopodobnie więksi od tyranozaura - gigantozaur czy mapuzaur. Zachowane kości szczęk i szyi pokazują, że gigantozaur mógł poruszać głową bardzo szybko i gryzł niezwykle ostrymi, 20-centymetrowymi, piłkowanymi zębami. Był wędrownym łowcą, który krążył po okolicy i zjadał wszystko, co wpadło mu do ponad 1,5-metrowego pyska.
Koloniści nie są jednak zupełnie bezbronni w obliczu tego teropoda - mają w końcu muszkiety, rapiery, kusze oraz piki. A poza tym wzrastającą przewagę: ze Starego Świata przybywają wciąż nowi żołnierze i osadnicy z coraz większą ilością broni. Z czasem człowiek porzuca rolę zwierzyny łownej, szybko stając się wszystkożercą, który w swoim menu umieszcza nawet tyranozaura.

Koniec dinozaurów
- Scenariusz Parku jurajskiego jest pod licznymi względami niewiarygodny z naukowego punktu widzenia - mówi Kotthoff. - Ale w jednej sprawie jego twórcy mieli zapewne rację: dzisiaj wiele drapieżnych dinozaurów przeżyłoby prawdopodobnie wyłącznie w rezerwatach - inne zostałyby po prostu wyparte przez człowieka i w końcu by wymarły.
Niektóre gatunki ogromnych gadów byłyby dzisiaj zwierzętami hodowlanymi lub domowymi. Potężne gady latające, pterozaury, nadal zataczałyby kręgi na niebie. Ptaki wprawdzie też by istniały, ale tylko te niewielkie, które są w stanie schronić się w zaroślach lub pod koronami drzew. Ostatnim niezbadanym obszarem naszej planety byłyby morza.Nie byłoby może w ogóle waleni, ale w niedostępnych dla człowieka morskich głębinach krążyłyby gigantyczne mozazaury, pliozaury i ichtiozaury...
Artykuł pochodzi ze "Świata Wiedzy 7/2018" - sprawdź, co można znaleźć w nowym numerze

https://nt.interia.pl/technauka/news-czlowiek-w-roli-zwierzyny-lownej-co-by-bylo-gdyby-przezyly,nId,2618095

Człowiek w roli zwierzyny łownej. Co by było, gdyby przeżyły.jpg

Człowiek w roli zwierzyny łownej. Co by było, gdyby przeżyły2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałeś w nocy spadających gwiazd? Zobacz meteory z roju Perseidów na zdjęciach
2018-08-13
Minionej nocy mieliśmy nad Polską apogeum aktywności roju meteorowego Perseidów. Spadające gwiazdy tryskały z konstelacji Perseusza we wszystkie części nieba, dając zapierający dech w piersi spektakl. Zobaczcie go na zdjęciach.
W nocy z niedzieli na poniedziałek (12/13.08) nastąpił doroczny szczyt aktywności Perseidów. Meteoroidy były niczym innym jak materiałem wyrzucony z komety 109P/Swift-Tuttle, która w 1992 roku przeleciała obok Słońca i przecięła orbitę, po której porusza się Ziemia.
Kometa pozostawiła po sobie drobne pyłki i kamienie wielkości nie większej niż kilka centymetrów, z wyglądu przypominające granulowaną herbatę czy płatki śniadaniowe. Okruchy te z zawrotną prędkością 212 tysięcy kilometrów na godzinę wpadały z przestrzeni kosmicznej w atmosferę naszej Błękitnej Planety, w trakcie spalania zostawiając za sobą meteory.
W ciemnych miejscach, z dala od świateł miejskich, można było w ciągu godziny dostrzec nawet kilkadziesiąt meteorów. Mamy nadzieję, że przynajmniej jednego widzieliście i oczywiście wypowiedzieliście życzenie.
Jeśli nie mieliście czasu na podziwianie tego widowiska lub popsuła Wam je pogoda, to mamy zdjęcia od obserwatorów z całego świata oraz od naukowców z NASA, którzy nie tylko ubiegłej nocy, ale także w ostatnich dniach fotografowali Perseidy.
Jeśli wciąż nie macie dość tego spektaklu, to możecie próbować obserwować Perseidy także kolejnych nocy, choć ich godzinowa liczba będzie z biegiem dni coraz mniejsza. Między godziną 22:00 a 4:00 nad ranem wystarczy spojrzeć dosyć wysoko ponad północno-wschodni horyzont. Trzeba być cierpliwym, gdyż czasem, aby zobaczyć meteor potrzeba wpatrywać się w niebo przez kilka minut, niemal nie mrugając oczami.
Na koniec mamy dla Was jeszcze zapis transmisji na żywo z Perseidów, prowadzonej przez NASA przez kilka godzin, którą oglądało ponad 1,5 miliona użytkowników Facebooka z całego świata:
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-08-13/nie-widziales-w-nocy-spadajacych-gwiazd-zobacz-meteory-z-roju-perseidow-na-zdjeciach/


Minionej nocy mieliśmy nad Polską apogeum aktywności roju meteorowego Perseidów. Spadające gwiazdy tryskały z konstelacji Perseusza we wszystkie części nieba, dając zapierający dech w piersi spektakl. Zobaczcie go na zdjęciach.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-08-13/nie-widziales-w-nocy-spadajacych-gwiazd-zobacz-meteory-z-roju-perseidow-na-zdjeciach/

Nie widziałeś w nocy spadających gwiazd Zobacz meteory z roju Perseidów na zdjęciach.jpg

Nie widziałeś w nocy spadających gwiazd Zobacz meteory z roju Perseidów na zdjęciach2.jpg

Nie widziałeś w nocy spadających gwiazd Zobacz meteory z roju Perseidów na zdjęciach3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na naszych oczach tworzy się pierwszy w historii świata naród kosmiczny
2018-08-14

Nazywa się Asgardia i rozbudowuje się w szybkim tempie. Na ziemskiej orbicie znajduje się już pierwszy element kosmicznego narodu, a w planach są miasta.
Jesienią 2016 roku zaprezentowano plany budowy pierwszego w historii świata narodu kosmicznego. Na Asgardii, czyli ziemi niczyjej, nastawionej pokojowo do całego Wszechświata i kochającej wszystkich oraz wszystko, będą mogli zamieszkać wszyscy, którzy tylko będą mieli no to ochotę.
To nie jest scenariusz do nowego filmu sci-fi, tylko fakt, który właśnie realizuje się na naszych oczach. Budowa Asgardii już się rozpoczęła, bo na orbitę niedawno trafił pierwszy satelita Asgardia-1, należącego do projektu. Nanosatelita, tym samym, stał się fundamentem stałej obecności Asgardii w kosmosie. Zawiera on dane 1,5 miliona Asgardczyków, które będą przechowywane na orbicie za darmo.
Kilka tygodni temu, pomysłodawcy projektu zorganizowali pierwsze wybory parlamentarne, w których wzięli udział wszyscy obywatele nowego narodu. Na stronie internetowej Asgardii możecie zapoznać się z listą wybranych polityków (zobaczcie tutaj).
Projekt kierowany jest przez prywatny wiedeński instytut Aerospace International Research Center (w tym przewodniczącego komitetu nauki o kosmosie UNESCO), a założony został przez rosyjskiego naukowca i biznesmena, dr Igora Ashurbeiyliego, który kilka dni temu stał się prezydentem kosmicznego narodu.
Pomimo starań wielu ludzi, pewnie nie prędko zostanie on zaakceptowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, gdyż jak wiemy, międzynarodowe prawo zakazujące narodowych roszczeń i jakiejkolwiek suwerenności w przestrzeni kosmicznej.
Pomysłodawców jednak nie zniechęca ten fakt, bo cel jest szczytny, a mianowicie chęć zapoczątkowania nowej ery w historii ludzkiej działalności w przestrzeni kosmicznej.

Asgardia wybuduje ogromną tarczę lub pole siłowe w przestrzeni, które będzie chronić ludzi na Ziemi przed zagrożeniami płynącymi z kosmosu. Ma oferować też niezależną platformę wolną od ograniczeń praw danych krajów lądowych, a także chce otwierać nowe możliwości w kosmosie dla handlu i nauki ze wszystkimi ziemskimi państwami.
Kosmiczny naród będzie utrzymywał się z kosmicznego górnictwa, najnowocześniejszych wynalazków oraz z handlu ze wszystkimi krajami na Ziemi. W ubiegłe wakacje władze projektu oficjalnie zaprezentowały hymn i flagę narodu. Następnym krokiem jest stworzenie własnej waluty i 13-miesięcznego kalendarza, w którym dodatkowym miesiącem (pomiędzy lipcem i sierpniem) będzie Asgard.
Asgardia docelowo ma mieć rząd złożony z co najmniej 11 ministerstw i zamierza być też członkiem ONZ. Obywatelami kraju chce być prawie 400 tysięcy osób z ponad 200 państw świata, które udostępniły swoje dane osobowe i zgłosiło chęć przyłączenia się do nowo powstającego państwa. Największym zainteresowaniem projekt cieszy się w Chinach i w Turcji. Po kilkadziesiąt osób zgłosiło się także z Krakowa, Wrocławia i Warszawy.
Nazwa Asgardia powstała na cześć jednej z Dziewięciu Krain, opisanej w mitologii nordyckiej, która była zamieszkana przez dwa szczepy bogów. Jednak w ziemskiej wersji będą mieszkali ludzie. Projekt jest w całości finansowany przez dr Ashurbeiyliego, ale poprzez serwisy crowdfundingowe udało zebrać się dodatkowe ogromne fundusze na realizację całego planu.
Źródło: GeekWeek.pl/Asgardia / Fot. Asgardia
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-14/na-naszych-oczach-tworzy-sie-pierwszy-w-historii-swiata-narod-kosmiczny/

 

 

Na naszych oczach tworzy się pierwszy w historii świata naród kosmiczny.jpg

Na naszych oczach tworzy się pierwszy w historii świata naród kosmiczny2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bliski przelot planetoidy 2018 PD20

2018-08-14

10 sierpnia doszło do bardzo bliskiego przelotu planetoidy 2018 PD20. Minimalny dystans do Ziemi wyniósł zaledwie 34,5 tysiąca kilometrów.

Maksymalne zbliżenie planetoidy 2018 PD20 do Ziemi nastąpiło 10 sierpnia około godziny 16:30 CEST. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 34,5 tysięcy kilometrów od naszej planety. Odpowiada to 0,09 średniego dystansu do Księżyca. Jest to odległość porównywalna z satelitami umieszczonymi na orbicie geostacjonarnej (GEO).

 
Średnicę 2018 PD20 wyznaczono na około 10-15 metrów. Jest to obiekt nieco mniejszy od bolidu czelabińskiego, którego średnicę oszacowano na 17-20 metrów. Podobnie jak bolid czelabiński, 2018 PD20 nie został wykryty przed zbliżeniem do Ziemi.
Jest to przynajmniej 37 wykryty bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2018 roku. W 2017 roku takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 roku takich odkryć było 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują" niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Ten rok obfituje w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin później wszedł w atmosferę.

Źródło informacji: Kosmonauta.net


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-bardzo-bliski-przelot-planetoidy-2018-pd20,nId,2618407

 

Bardzo bliski przelot planetoidy 2018 PD20.jpg

Bardzo bliski przelot planetoidy 2018 PD20.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa grupa kosmonautów rosyjskich
2018-08-14. Michał Moroz
13 sierpnia dyrektor Roskosmosu przedstawił nową grupę kandydatów na kosmonautów Federacji Rosyjskiej. W jej skład wchodzi ośmiu kandydatów.
Nowa grupa kandydatów na kosmonautów została przedstawiona przez nowego dyrektora Roskosmosu, Dmitrija Rogozina. Zostali oni wybrani z pośród 420 kandydatów. Warto zauważyć relatywnie niską liczbę zgłoszeń, co pokrywa się z analizami o coraz trudniejszej sytuacji w rosyjskim sektorze kosmicznym.
Nowi kandydaci to:
?    Konstantin Siergiejewicz Borisow (ur. 14.08.1984);
?    Aleksandr Władimirowicz Gorbunow (ur. 24.05.1990);
?    Aleksandr Siergiejewicz Griebionkin (ur. 15.07.1982);
?    Siergiej Nikołajewicz Mikajew (ur. 15.08.1986);
?    Kiriłł Aleksandrowicz Pieskow (ur. 01.05.1990);
?    Oleg Władimirowicz Płatonow (ur. 27.06.1986);
?    Jewgienij Walerjewicz Prokopjew (ur. 09.03.1986)
?    Aleksiej Witaljewicz Zubrickij (ur. 22.08.1992);
Warto zauważyć, że wśród kandydatów znajdują się pierwsze osoby urodzone w latach dziewięćdziesiątych. Co ciekawe, Jewgienij Prokopjew jest bratem przebywającego obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej Siergieja Prokopjewa.
Kandydaci przejdą teraz dwuletni podstawowy trening w Gwiezdnym Miasteczku po którym formalnie zostaną wcieleni do korpusu kosmonautów. Szanse na lot mogą mieć jednak tylko niektórzy. Wraz z zakończeniem programu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej za parę lat, nowe możliwości lotów dla Rosjan mogą być dużo bardziej ograniczone. Obecnie Rosja pracuje nad nowym pojazdem załogowym ? Federacją.
(CollectSpace)
https://kosmonauta.net/2018/08/nowa-grupa-kosmonautow-rosyjskich/

 

Nowa grupa kosmonautów rosyjskich.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe odkrycia sondy Dawn
2018-08-14. Redakcja AstroNETu
Mimo że misja sondy Dawn dobiega końca, wciąż dostarcza nam ona nowych i zaskakujących informacji.
W ciągu kilku miesięcy wyczerpie się paliwo zasilające silniki odrzutowe sondy Dawn. Napęd ten kontroluje położenie sondy w przestrzeni, a tym samym zapewnia stałą komunikację z Ziemią, utrzymując anteny zwrócone w stronę naszej planety. Gdy zabraknie w nich paliwa, sonda przestanie działać, jednak wciąż pozostanie na orbicie wokół Ceres.
Dawn to jedyny statek kosmiczny, który krążył wokół dwóch obiektów Układu Słonecznego. Pozwoliło to na otrzymanie szczegółowych obrazów Ceres oraz Westy ? dwóch największych ciał między Marsem a Jowiszem. Sonda w niespełna 14 miesięcy dogłębnie przebadała Westę, a następnie wykonała udany manewr opuszczenia orbity planetoidy. Następnie prawie dwa lata podróżowała przez główny pas planetoid, aby dotrzeć do orbity Ceres, którą bada już od 2015 roku.
Podczas obserwacji Ceres sonda odkryła słone osady ? naloty przypominające mieniące się brylanty. Składają się one głównie z węglanu sodu, który w nieznany sposób przedostał się na powierzchnię ciała.
Wszystkie odkrycia były możliwe dzięki wykorzystaniu napędu jonowego. Co prawda Dawn nie był pierwszym statkiem wykorzystującym tego typu silnik, jednak pokonał jego wcześniejsze ograniczenia. Sam Marc Rayman, pełniący funkcję dyrektora misji Dawn, przyznał, iż eksploracja Ceres oraz Westy bez użycia tej technologii nie byłaby możliwa.
Obecnie, mimo końca drugiej misji sondy Dawn, wciąż dostarcza nam ona piękne zdjęcia planety karłowatej. Fotografie te wykonywane są z odległości zaledwie 35,4 kilometra!
Wiele udało się zobaczyć, ale to, co najlepsze dopiero przed nami!
Koniec misji Dawn zwiastuje początek nowych badań. Statek kosmiczny oprócz zdjęć w wysokiej rozdzielczości zbiera także widma wszelkiego rodzaju m.in. gamma, podczerwieni czy światła widzialnego. Obserwacje skupiono na obszarze wokół kraterów Occator i Urvara. Naukowcy wierzą, że zebrane informacje pozwolą nam poznać procesy ewolucyjne Ceres oraz umożliwią zbadanie planetoidy pod względem występowania ewentualnych bieżących procesów geologicznych. Zaznaczyć należy, że już pierwsze obrazy krateru Occator przerosły wszelkie oczekiwania badaczy, ukazując intrygującą i unikalną powierzchnię. Wstępnie podejrzewa się, że na geologię Ceres mają wpływ uderzenia w jej lotną skorupę, potwierdzają to zarówno ciemne, jak i jasne materiały we wnętrzu krateru.
Nowe dane, jak również coraz lepsza rozdzielczość zdjęć, pomagają w udoskonalaniu stawianych przez naukowców hipotez dotyczących ewolucji Ceres. Na podstawie licznych badań oraz obserwacji wysunięto tezę, że jasne plamy są prawdopodobnie wynikiem uderzeń innych obiektów w skorupę planetoidy. Z drugiej strony mogły być one spowodowane działaniem roztworów soli.
Artykuł napisała Emilia Torbus.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/08/14/nowe-odkrycia-sondy-dawn/

 

Nowe odkrycia sondy Dawn.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masywny region przestrzeni a tak mało galaktyk?
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 14/08/2018
Astronomowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego rozwiązali jedną z zagadek dotyczących wczesnego wszechświata i jego pierwszych galaktyk.
Astronomowie wiedzą, że ponad 12 miliardów lat temu, jakiś miliard lat po Wielkim Wybuchu, gaz wypełniający przestrzeń był dużo bardziej nieprzezroczysty niż teraz w niektórych regionach, aczkolwiek przezroczystość charakteryzowała się dużą zmiennością między różnymi obszarami przestrzeni. Jak dotąd jednak naukowcy nie wiedzieli skąd brała się tak duża zmienność.
Aby dowiedzieć się jak pojawiły się takie różnice astronomowie skorzystali z jednego z największych teleskopów na Ziemi ? teleskopu Subaru na szczycie Mauna Kea na Hawajach. Za jego pomocą naukowcy wykonali przegląd galaktyk pełnych  młodych gwiazd na wyjątkowo dużym wycinku przestrzeni ? badany obszar miał średnicę 500 milionów lat świetlnych ? którą dawno temu wypełniał ekstremalnie nieprzezroczysty gaz międzygalaktyczny.
Gdyby na tym obszarze było nietypowo mało galaktyk, naukowcy doszliby do wniosku, że światło gwiazd nie mogło przedrzeć się zbyt daleko przez gaz międzygalaktyczny; gdyby natomiast było na tym obszarze nietypowo dużo galaktyk, wnioski mówiłyby, że obszar ten znacząco schłodził się na przestrzeni poprzedzających kilkuset milionów lat. (Gdyby na tym obszarze było niewiele galaktyk, oznaczałoby to, że nie tylko owe galaktyki emitowały mniej światło, ale powstawało tam jeszcze więcej nieprzezroczystego gazu, tak więc światło nie mogłoby sięgać tak daleko jak astronomowie oczekiwali).
?To nietypowa sytuacja w astronomii, kiedy mamy do czynienia z dwoma rywalizującymi modelami, z których każdy jest na swój sposób przekonujący, choć każdy z nich oferuje dokładnie przeciwne przewidywania i na dodatek mamy tyle szczęścia, że te przewidywania można zweryfikować? mówi Steven Furlanetto, profesor astronomii z UCLA i współautor opracowania.
Badacze odkryli, że na badanym obszarze znajduje się znacznie mniej galaktyk niż oczekiwano, co wskazuje na to, że światło gwiazd nie mogło się przedostać przez nieprzezroczysty gaz. Niedostatek galaktyk mógł także być powodem nieprzezroczystości tego obszaru.
?To nie tak, że nieprzezroczystość jest powodem braku galaktyk? zaznacza Furlanetto. ?Jest dokładnie odwrotnie?.
Badacze doszli do wniosku, że skoro gaz w odległej przestrzeni jest przezroczysty dzięki ultrafioletowemu promieniowaniu galaktyk, mniejsza liczba galaktyk sprawia, że gaz jest bardziej nieprzezroczysty.
Wyniki badań opublikowano w periodyku Astrophysical Journal.
W pierwszym miliardzie lat po Wielkim Wybuchu promieniowanie ultrafioletowe emitowane przez pierwsze galaktyki wypełniło wszechświat gazem w głębokim kosmosie. Dochodziło do tego wcześniej w regionach wypełnionych większą ilością galaktyk.
Badacze planują dalej badać czy owa pustka i jej podobne skrywają nowe informacje o tym jak pierwsze generacje galaktyk rozświetliły wszechświat na tym wczesnym etapie jego historii. Furlanetto dodaje, że astronomowie mają nadzieję, że badanie oddziaływań galaktyk z gazem pozwoli nam dowiedzieć się więcej o tym jak międzygalaktyczny ekosystem kształtował się w początkach istnienia wszechświata.
Źródło: UCLA
Artykuł naukowy: George D. Becker et al, Evidence for Large-scale Fluctuations in the Metagalactic Ionizing Background Near Redshift Six, The Astrophysical Journal (2018). DOI: 10.3847/1538-4357/aacc73
http://www.pulskosmosu.pl/2018/08/14/masywny-region-przestrzeni-a-tak-malo-galaktyk/

Masywny region przestrzeni a tak mało galaktyk?.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu sierpnia 2018 roku
2018-08-14. Ariel Majcher
Niedługo zacznie się druga połowa sierpnia i Słońce w środkowej Polsce zacznie zachodzić przed godziną 20, natomiast pojawia się ono na nieboskłonie około godziny 5:30. Na niebie wieczornym zacznie pojawiać się Księżyc, dążący powoli do I kwadry, przez którą przejdzie w sobotę 18 sierpnia. Do tego czasu Srebrny Glob rozgości się na dobre na niebie wieczornym, choć ? ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki ? nie wzniesie się wyżej, niż kilkanaście stopni ponad widnokrąg. W najbliższych dniach Księżyc odwiedzi zarówno Wenus, jak i Jowisza; pierwszą z planet już we wtorek 14 sierpnia, natomiast drugą ? trzy dni później. Spotkanie z Wenus jest okazją do wypatrzenia jej w pełni dnia. Bliżej północy miejsce Jowisza zajmuje planeta Saturn i planetoida Westa, zaś planeta Mars dociera do tego miejsca nieboskłonu około godziny 2, lecz (oczywiście) można i nawet należy obserwować ją dużo wcześniej. Niestety do niedzieli 19 sierpnia jasność Marsa spadnie o kolejne kilka dziesiątych magnitudo. W drugiej części nocy dobrze widoczne są planety Neptun i Uran, zbliżające się powoli do swoich opozycji.
W minioną sobotę 11 sierpnia Księżyc przeszedł przez nów, okraszony częściowym zaćmieniem Słońca i w najbliższych dniach pojawi się na niebie wieczornym, spędzając na nim coraz więcej czasu i dążąc do I kwadry. Na początku tygodnia Księżyc pokaże tarczę w fazie cienkiego sierpa i być może da się dostrzec tzw. światło popielate Srebrnego Globu, czyli jego nocną, ciemną stronę. Lecz ze względu na niskie położenie nad horyzontem nie będzie to proste, uda się tylko przy przejrzystym powietrzu.
Poniedziałek 13 sierpnia zastał Księżyc na tle gwiazdozbioru Panny, choć przy granicy z Lwem. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia jego faza wynosiła 8% i zajmował on pozycję na wysokości niecałych 2° nad zachodnią częścią widnokręgu. Prawie 14° na lewo od Księżyca świeciła jasna planeta Wenus. Dobę później Księżyc zbliży się jeszcze bardziej do drugiej planety Układu Słonecznego, zwiększając przy tym fazę do 16%. I właśnie ten dzień warto wykorzystać na spróbowanie odnalezienia Wenus w ciągu dnia. Księżyc z Wenus oddalą się wtedy od Słońca na 45°, czyli połowę kąta prostego. Około godziny 15-16 wszystkie trzy ciała znajdą się na podobnej wysokości nad horyzontem, a potem Księżyc z Wenus będą nieco wyżej od Słońca. Wenus co prawda nie ma jeszcze maksymalnej swojej jasności, świeci obecnie blaskiem -4,3 magnitudo, ale można wykorzystać bliskość znacznie łatwiej widocznego na dziennym niebie Księżyca do próby jej obserwacji. Po południu Wenus należy szukać nieco ponad 5° pod Księżycem, na wysokości około 30°. Sama planeta powoli zwiększa rozmiary kątowe i zmniejsza fazę. Obecnie średnica wenusjańskiej tarczy urosła do 24?, zaś faza spadła do 50%. Wenus w I kwadrze oznacza również bliskość maksymalnej elongacji, która przypada w piątek 17 sierpnia. Niestety bardzo niekorzystne nachylenie ekliptyki powoduje, że planeta zachodzi niewiele ponad godzinę po zmierzchu, zaś w godzinach pokazanych na mapkach animacji znajduje się już na wysokości mniejszej od 1°. Zatem ten tydzień będzie prawdopodobnie ostatnim przed październikową koniunkcją dolną Wenus ze Słońcem, w którym opisuję tę planetę. W końcowych miesiącach tego i pierwszych następnego roku Wenus ozdobi niebo poranne.
Środę 15 sierpnia Księżyc spędzi w towarzystwie Spiki, najjaśniejszej gwiazdy Panny. Do tego czasu jego sierp zgrubieje do 24%. Wieczorem oba ciała niebieskie pokażą się w odległości 6,5 stopnia od siebie, Spika znajdzie się na godzinie 7 względem Księżyca. Natomiast od Wenus Księżyc zdąży oddalić się na 15°. W tym samym momencie niecałe 23° na lewo od naturalnego satelity Ziemi widoczna będzie planeta Jowisz.
Jednak do spotkania Księżyca z największą planetą Układu Słonecznego dojdzie dopiero w piątek 17 sierpnia. Dzień wcześniej Srebrny Glob jeszcze nie opuści gwiazdozbioru Panny i zbliży się do Jowisza na 10°, mając fazę o 10% większą, niż poprzedniego dnia. W piątek 17 sierpnia oświetlenie księżycowej tarczy zwiększy się do prawie połowy. Wieczorem Księżyc pokaże twarz oświetloną w 45%, a Jowisz znajdzie się 4,5 stopnia pod nim. Planeta Jowisz w najbliższych dniach ponownie przejdzie bardzo blisko Zuben Elgenubi, drugiej co do jasności gwiazdy konstelacji Wagi. W piątek dystans między oboma ciałami niebieskimi niewiele przekroczy 0,5 stopnia, czyli średnicę kątową Księżyca. Do niedzieli 19 sierpnia Jowisz oddali się od Zuben Elgenubi na 39?. Ziemia przegoniła Jowisza w nieustającym wyścigu wokół Słońca w maju i od tego czasu przestrzeń między oboma planetami systematycznie się powiększa. Jowisz jest już o całą jednostkę astronomiczną (149,6 mln km) dalej od Ziemi, niż 3 miesiące temu. Stąd jego jasność obniżyła się już do -2 wielkości gwiazdowej, a tarcza skurczyła się do 36?, przez co trzeba używać większych powiększeń, gdy chce się coś dostrzec na tarczy planety. Oczywiście zadania nie ułatwia niskie położenie Jowisza nad widnokręgiem.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    13 lipca, godz. 19:38 ? tuż przed zmierzchem przejście Kallisto 6? na południe od brzegu tarczy Jowisza,
?    17 sierpnia, godz. 22:06 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    17 sierpnia, godz. 22:13 ? minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 10?, 154? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    18 sierpnia, godz. 19:59 ? o zmierzchu Io na tarczy Jowisza (W IV ćwiartce),
?    18 sierpnia, godz. 20:30 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    18 sierpnia, godz. 20:32 ? Europa chowa się w cień Jowisza 2? na wschód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    18 sierpnia, godz. 20:38 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    18 sierpnia, godz. 20:58 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza 30? na wschód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    18 sierpnia, godz. 21:32 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    19 sierpnia, godz. 20:04 ? wyjście Io z cienia Jowisza 18? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia).
 
Szczególnie ciekawy tutaj będzie wieczór czwartkowy 18 sierpnia, gdy początkowo wokół planety da się dostrzec tylko dwa zewnętrzne księżyce galileuszowe (Ganimedes tuż na wschód od tarczy Jowisza), potem Europa tylko nam puści zajączka na chwilę, a następnie w cieniu planety pogrąży się Ganimedes i do zejścia Io z tarczy w małych instrumentach widoczna będzie tylko Kallisto, znajdująca się daleko, bo 7,5 minuty kątowej, czyli ponad 12 średnic kątowych swej planety macierzystej, na wschód od Jowisza.
Sobotę 18 sierpnia Księżyc spędzi również w gwiazdozbiorze Wagi, choć już przy granicy ze Skorpionem, pokazując tarczę oświetloną w 54% (I kwadra wypada o godzinie 9:49 naszego czasu, a Księżyc pojawi się na firmamencie przed godziną 14 i na bezchmurnym niebie powinien być widoczny w dzień bez kłopotu). Wieczorem tuż na południe od naturalnego satelity Ziemi znajdzie się charakterystyczny łuk gwiazd w północno-zachodniej części Skorpiona. Gwiazda Graffias pokaże się niecałe 4° od Ksieżyca, Dschubba ? ponad 2° dalej. Natomiast przedłużając ponad 3-krotnie linię, łączącą Księżyc z Graffias, natrafimy na Antaresa, najjaśniejszą gwiazdę konstelacji Skorpiona. W niedzielę 19 sierpnia Srebrny Glob przejdzie ponad 8° na północ od Antaresa, wędrując wtedy przez gwiazdozbiór Wężownika. Do tego czasu jego faza urośnie do ponad 64%.
W gwiazdozbiorze Wężownika zygzak na niebie kreśli planetoida (4) Westa, do której w niedzielę Księżyc zbliży się na odległość 11°. W najbliższych dniach odnalezienie planetoidy będzie o tyle łatwe, że zbliży się ona do świecącej blaskiem obserwowanym +4,8 magnitudo gwiazdy 51 Opchiuchi. W niedzielę 19 sierpnia Westa zbliży się do niej na niecałe 18?. Dobrą wskazówką do jej odszukanie jest też jaśniejsza o 1,5 magnitudo od 51 Oph gwiazda ? Ophiuchi, do której Weście zabraknie 2°. Do tego czasu jasność planetoidy spadnie do +6,7 wielkości gwiazdowej, a zatem jest ona dobrze widoczna w lornetkach.
Kolejne 9° dalej na wschód i nieco na północ od Westy swoją pętlę po niebie kreśli planeta Saturn, która powoli zwalnia swój ruch względem gwiazd tła, szykując się do wykonania zakrętu na początku września. Saturn zbliżył się już do pary mgławic M8 i M20 na około 2° i przez najbliższe 3 tygodnie jeszcze się trochę zbliży, a potem zacznie oddalać i zbliży się do nich ponownie dopiero za kolejny rok saturnowy, czyli w 2047 roku ziemskim. Symulator nieba pokazuje, że wtedy również w gwiazdozbiorze Wężownika, niecałe 11° od Saturna, znajdzie się planetoida Westa, mająca jasność podobną do tegorocznej. Obecnie jasność Saturna wynosi +0,3 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 18?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w czwartek 16 sierpnia. Trajektorie Saturna i Westy w najbliższych miesiącach można prześledzić na mapce, wykonanej w programie Nocny Obserwator Janusza Wilanda.
Planeta Mars również zwalnia swój ruch, szykując się do pokonania zakrętu na kreślonej przez siebie pętli. I uczyni to szybciej od Saturna, bo jeszcze w sierpniu. Jednocześnie planeta zbliża się do granicy między Koziorożcem i Strzelcem. Przetnie ją w przyszłym tygodniu, wchodząc na kilka dni do drugiego z wymienionych gwiazdozbiorów. Czerwona Planeta zakręci zaledwie 2° na wschód od charakterystycznej czwórki gwiazd 4. i 5. wielkości we wschodniej części Strzelca, 58, 59, 60 i 62 Sagittarii. Pierwsza z wymienionych gwiazd, choć nie najjaśniejsza z nich, oznaczana jest również grecką literą ?. Mars niestety szybko traci na jasności, kurczy się też jego tarcza. Do niedzieli 19 sierpnia blask planety spadnie do -2,4 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza zmniejszy średnicę do 23?.
Po obserwacjach jasnych planet czas na dwie ostatnie planety Układu Słonecznego, które dobrze widoczne są dopiero w teleskopach i lornetkach. Planeta Neptun pojawia się na nieboskłonie pół godziny po zachodzie Słońca, górując przed godziną 2 na wysokości, przekraczającej 30°. Z jednej strony Neptun znajduje się na przedłużeniu linii, łączącej gwiazdy, tworzące zachodni bok kwadratu Pegaza, czyli gwiazdy Scheat (? Peg) i Markab (? Peg). Na Neptuna trafi się, odkładając jeszcze dodatkowe 1,5 odległości między tymi gwiazdami. Wskazówką do szukania Neptuna może też być Fomalhaut, czyli najjaśniejsza gwiazda Ryby Południowej i w ogóle najjaśniejsza z widocznych z Polski gwiazd, położonych daleko na południe od równika niebieskiego. Neptun znajduje się jakieś 23° na północ od niej. Jednocześnie planeta znajduje się prawie w połowie drogi, między Fomalhautem a Markabem. Po takim zgrubnym wycelowaniu w planetę do drugiego zbliżenia warto wykorzystać trochę słabsze, ale również dość jasne gwiazdy ? i ? Aquarii. Neptun znajduje się na łączącej je linii, niecałe 4° od pierwszej i niecałe 2° od drugiej z wymienionych gwiazd. Między nimi leży trójkąt gwiazd 6. wielkości 81, 82 i 83 Aquarii, do którego Neptun systematycznie się zbliża. Do niedzieli 19 sierpnia zmniejszy dystans do położonych bardziej na wschód gwiazd 82 i 83 Aquarii do niewiele ponad 1°. Jasność planety wynosi obecnie +7,8 magnitudo.
Druga z planet, którą można dostrzec gołym okiem, ale na naprawdę ciemnym niebie, czyli planeta Uran, pokazuje się nad horyzontem przed godziną 22. Do godziny 3, czyli na końcu nocy astronomicznej planeta zdąży osiągnąć wysokość prawie 45&deg. Siódma planeta Układu Słonecznego pokonała już zakręt na kreślonej przez siebie pętli i rozpędza się w ruchu wstecznym, zbliżając się do gwiazdozbioru Ryb i do składającej się nań gwiazdy 4. wielkości o Psc. Do końca tygodnia odległość między tymi ciałami niebieskimi spadnie poniżej 5°. Ale do zgrubnego spozycjonowania Urana lepiej nadają się jasne gwiazdy konstelacji Barana. Uran wędruje nieco ponad 9° prawie dokładnie na południe od Sheratana, drugiej co do jasności gwiazdy Barana, świecącej blaskiem obserwowanym +2,6 magnitudo. Jasność samej planety wynosi +5,7 wielkości gwiazdowej.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/08/14/niebo-w-trzecim-tygodniu-sierpnia-2018-roku/

Niebo w trzecim tygodniu sierpnia 2018 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu sierpnia 2018 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu sierpnia 2018 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu sierpnia 2018 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX pokazało, jak teraz wygląda w środku załogowa kapsuła Dragon
2018-08-15
Nowa era w załogowych lotach na ziemską orbitę z terytorium Stanów Zjednoczonych zbliżają się dużymi krokami. SpaceX pokazało, jak będzie wyglądała w środku kapsuła Dragon.
SpaceX zaprosiło dziennikarzy z amerykańskich mediów do siedziby w Hawthorne w Kalifornii, aby mogli oni bliżej przyjrzeć się, zarówno z zewnątrz, jak i w środku, najnowszej wersji kapsuły Dragon-2. Na spotkaniu pojawili się również astronauci, którzy wezmą udział w pierwszych dwóch lotach kapsuły.
Przypomnijmy, że w pierwszym locie testowym będzie to: Robert Behnken i Douglas Hurley, natomiast w locie operacyjnym: Victor Glover i Michael Hopkins. Gwynne Shotwell, prezes i dyrektor operacyjna SpaceX, podkreśliła, że bezzałogowy lot kapsuły Dragon do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nastąpi już w listopadzie, a załogowy w kwietniu 2019 roku.
W między czasie SpaceX intensywnie pracuje również nad budową nowej, jeszcze potężniejszej rakiety o nazwie Big Falcon Rocket. Jej testy powietrzne mają rozpocząć się już w przyszłym roku. Dzięki niej ludzkość będzie mogła powrócić na Srebrny Glob, odbyć pierwszy lot na Czerwoną Planetę i założyć tam kolonie.
Firma wciąż podtrzymuje, że pierwszy bezzałogowy lot na Marsa nastąpi w 2022 roku, a załogowy w 2024 roku. SpaceX od jakiegoś czasu prowadzi niejawne warsztaty dla naukowców i przedstawicieli rządu, podczas których omawiane są wszystkie kwestie dotyczące misji na Czerwoną Planetę i budowy tam kolonii (zobaczcie tutaj).
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. SpaceX
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-15/spacex-pokazalo-jak-teraz-wyglada-w-srodku-zalogowa-kapsula-dragon/

 

SpaceX pokazało, jak teraz wygląda w środku załogowa kapsuła Dragon.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ultragorące jowisze" z cyklem transformacji wody
2018-08-15
Najnowsze wyniki badań najgorętszych z planet pozasłonecznych wskazują, że na tego typu obiektach może zachodzić cykl transformacji wody pomiędzy stroną dzienną ? gdzie molekuły wody rozpadają się z powodu zbyt wysokiej temperatury, a nocną ? gdzie mogą ponownie się połączyć i nawet utworzyć chmury ? informuje NASA.
Wśród kilku tysięcy znanych astronomom planet pozasłonecznych wyróżnia się kategoria tzw. gorących jowiszów, czyli planet wielkości Jowisza lub większych, które w przeciwieństwie do naszego rodzimego Jowisza, krążą po bardzo ciasnych orbitach wokół swojej gwiazdy, nawet z okresami zaledwie kilku dni. Konsekwencją takiego przebiegu orbity są bardzo wysokie temperatury panujące na tych planetach.
"Gorące jowisze" są znane od połowy lat dziewięćdziesiątych, były jednymi z pierwszych odkrytych planet pozasłonecznych. Ich obrót dookoła osi jest zwykle zsynchronizowany z obiegiem dookoła gwiazdy, więc jedna półkula jest stale wystawiona na promieniowanie, a na drugiej cały czas jest noc. Temperatury po stronie dziennej tych planet osiągają niemal 2000 stopni Celsjusza.
Ekstremalną wersję "gorących jowiszów" można nazwać ?ultragorącymi? i mają one temperatury po dziennej stronie przewyższające to, co odnotowuje się dla zwykłych gorących Jowiszów: od 2000 do nawet 3000 stopni Celsjusza, natomiast po stronie nocnej może to być temperatura około 1000 stopni Celsjusza. To "ultragorące jowisze" były przedmiotem badań, których wyniki ukazały się w ?The Astrophysical Journal Letters? oraz ?The Astronomical Journal?. Najnowsza z prac ukazała się w ostatnich dniach w ?Astronomy & Astrophysics?.
Naukowców ciekawi dlaczego w atmosferach tych planet brakuje pary wodnej. Przeprowadzono więc obserwacje przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Spitzera oraz Kosmicznego Teleskopu Hubble?a oraz dokonano symulacji komputerowych.
Uzyskane wyniki wskazują, że "ultragorące jowisze" zawierają składniki dla wody, czyli atomy wodoru i tlenu, jednak z powodu intensywnego promieniowania po stronie dziennej planety, temperatury są tak duże, że cząsteczki wody się rozpadają.
?Dzienna strona takich światów wygląda bardziej jak atmosfera gwiazdy niż planety. Tym samym poszerza to zakres naszych wyobrażeń jak powinny wyglądać planety? - mówi Vivien Parmentier z Aix Marseille University we Francji, kierownik najnowszych badań.
Niestety nocna strona takiej planety jest trudniejsza do obserwacji dla obecnych teleskopów, jakimi dysponują naukowcy, dlatego w tym przypadku bardziej trzeba oprzeć się na modelach i symulacjach komputerowych. W nowej publikacji zaproponowano model tłumaczący procesy zachodzące po dziennej i nocnej stronie planety typu "ultragorący jowisz". Model oparto przede wszystkim na wynikach obserwacji planety WASP-121 b, a także trzech wcześniejszych badań (WASP-103 b, WASP-18 b, HAP-P-7 b).
Na podstawie obliczeń wydaje się, że potężne wiatry mogą przemieszczać materiał z rozerwanych cząsteczek wody na stronę nocną planety. Tam atomy mogą znowu się połączyć w molekuły i skondensować w chmury. Następnie dryfują na stronę dzienną i znowu ulegają rozdzieleniu.
Przy czym, jak w skazują naukowcy, nie tylko woda może przechodzić taki cykl transformacji na "ultragorących jowiszach". Wcześniejsze obserwacje przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a pokazały obecność na granicy pomiędzy stroną dzienną, a nocną, obłoków mogących zawierać tlenek tytanu (który na Ziemi bywa używany w kremach do opalania) oraz tlenek aluminium (będący podstawą dla kamieni szlachetnych: rubinów). Obie te substancje również mogą przechodzić cykl transformacji. Być może nawet po utworzeniu chmur spadają, jako deszcz z ciekłych metali i płynnych rubinów.
Lepsze poznanie własności "ultragorących jowiszów" będzie możliwe w kolejnych latach, gdy do pracy przystąpią teleskopy nowej generacji, takie jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST), czy Ekstremalne Wielki Teleskop (ELT).
Źródła: https://arxiv.org/pdf/1805.00096.pdf
https://www.nasa.gov/feature/jpl/water-is-destroyed-then-reborn-in-ultrahot-jupiters (PAP)
cza/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C30630%2Cultragorace-jowisze-z-cyklem-transformacji-wody.html

Ultragorące jowisze z cyklem transformacji wody.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indie mają umieścić człowieka na orbicie do 2022
2018-08-15. Michał Moroz
Premier Indii Narendra Modi, podczas 72 rocznicy uzyskania niepodległości kraju ogłosił, że Indie do 2022 roku umieszczą człowieka na orbicie.
Indie od kilku lat powoli rozwijają własny program lotów załogowych. Dotychczas najbardziej spektakularnym wydarzeniem tego programu był lot atmosferyczny modelu kapsuły (Crew module Atmospheric Re-entry Experiment, CARE) Przeprowadzony został w grudniu 2014 r. przy okazji testu nowej rakiety nośnej GSLV Mk3. 5 lipca 2018 przeprowadzony został rakietowy test systemu ratunkowego (Crew Escape System). Trwający 259 sekund test został wykonany ze stanowiska startowego na kosmodromie Sriharikota. Był on jednak częściowo udany ponieważ doszło do awarii systemu spadochronów i kapsuła z dużą prędkością uderzyła w wodę
Oświadczenie premiera Modiego jest dużym wsparciem dla programu załogowego, który wcześniej nie miał zagwarantowanego większego finansowania, a dotychczasowe działania Indyjskiej Agencji Kosmicznej miały tym samym ograniczony charakter. Pierwszy indyjski lot załogowy ma zostać wykonany na czas 75 rocznicy uzyskania niepodległości kraju. Lot dwuosobowej kapsuły z załogą ma być poprzedzony dwoma lotami testowymi.
Indie mają ambicje zdobycia mocnej pozycji na tym rynku pomimo silnej konkurencji ze strony innych państw. Atutem indyjskich rakiet ma być przede wszystkim ich konkurencyjna cena. Zwiększenie konkurencyjności ma się odbyć przy pomocy wspomnianej rakiety GSLV Mk3, której pierwszy lot orbitalny odbył się w połowie 2017 r., a która niejako przy okazji będzie też stanowić podstawę programu załogowego.
Dotychczas jeden obywatel Indii znalazł się na orbicie. Rakesh Sharma w 1984 roku trafił na radziecką stację Salut 7. W Stanach Zjednoczonych dwie astronautki pochodzenia indyjskiego brały udział w misjach wahadłowców. Kalpana Chawla niestety zginęła tragicznie w katastrofie Columbii. Sunita Williams szykuje się obecnie do lotu w drugiej załogowej misji kapsuły Dragon do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
(NDTV)
https://kosmonauta.net/2018/08/indie-maja-umiescic-czlowieka-na-orbicie-do-2022/

Indie mają umieścić człowieka na orbicie do 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już w tym miesiącu w kosmos poleci Aeolus!
Wysłane przez kuligowska w 2018-08-15
Satelita ESA Aeolus, przeznaczony do mapowania rozkładu wiatru na Ziemi w czasie rzeczywistym, ma polecieć w kosmos już 21 sierpnia tego roku. Zostanie wystrzelony z kosmodromu w Kourou (Gujana Francuska). Trwają ostatnie przygotowania misji!
Na pokładzie satelity Aeolus zainstalowany będzie skomplikowany, dopplerowski układ laserowy o nazwie Aladin. Składa się on z dwóch silnych laserów, dużego teleskopu i czułych odbiorników. To jeden z najbardziej zaawansowanych instrumentów, jakie kiedykolwiek poleciały na ziemską orbitę.
Start wynoszącej satelitę rakiety Vega zaplanowano na 21 sierpnia 2018, na godzinę at 21:20 GMT. Nazwa satelity pochodzi od Eola - w mitologii greckiej władcy wiatrów oraz wyspy Eolii.
Warto dodać, że misja ta była planowana i opracowywana przez aż szesnaście lat. Obecnie stanowi jedno z największych wyzwań w zakresie dokładnych prognoz pogody - a konkretnie monitorowania ruchów powietrza w atmosferze ziemskiej. Aeolus to pierwszy satelita, który bezpośrednio mierzyć będzie rozkład i prędkość wiatru z kosmosu, na różnych wysokościach, począwszy od samej powierzchni Ziemi, przez troposferę, aż do wysokości około 30 km w stratosferze - dostarczając nam szereg informacji, które znacznie poprawią jakość prognoz pogody. Obserwacje te przyczynią się też do lepszego zrozumienia dynamiki atmosfery i procesów klimatycznych.
Aeolus będzie krążył wokół Ziemi na orbicie polarnej synchronicznej - przelatując ponad dowolnym punktem na powierzchni Ziemi w tym samym czasie lokalnym podczas każdego jednego okrążenia planety i zachowując zawsze tę samą orientację względem Słońca.
W ramach przygotowań do tej wyjątkowej misji specjaliści z Europejskiego Centrum Operacji Kosmicznych ESA spędzili długie miesiące ćwiczeń nad możliwymi scenariuszami symulacji wysyłania satelity na orbitę. Po wystrzeleniu każdego takiego satelity w kosmos przechodzi on krytyczną i złożoną fazę testów, podczas której jego systemy sterowania i instrumenty naukowe są stopniowo włączane, a ich stan i prawidłowe funkcjonowanie są na bieżąco oceniane. Jest to dosyć ryzykowny okres, bowiem satelita jest wówczas niezwykle wrażliwy na możliwe problemy - jeszcze nie w pełni funkcjonalny, ale już narażony na rozmaite zagrożenia kosmiczne. "To trudny, ale bardzo ekscytujący czas!" - podsumowuje Pier Paolo Emanuelli, dyrektor ds. misji Aeolus.
Na zdjęciu: Zespoły operacyjne Aeolus podczas symulacji orbitalnych.
Źródło: ESA
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Aladin wind probe ready for Aeolus

Źródło: ESA

Na zdjęciu powyżej: Układy wiatru na Ziemi.
Źródło: ESA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/juz-niebawem-kosmos-poleci-aeolus-4576.html

Już w tym miesiącu w kosmos poleci Aeolus.jpg

Już w tym miesiącu w kosmos poleci Aeolus2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żelazo i tytan w atmosferze egzoplanety
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 15/08/2018
Egzoplanety czyli planety krążące wokół innych gwiazd niż Słońce, czasami mogą poruszać się po bardzo ciasnej orbicie wokół swoich gwiazd macierzystych. Gdy gwiazda macierzysta jest dużo gorętsza od Słońca, egzoplanety także mogą stać się bardzo gorące. Najgorętszą, ?ultra-gorącą? egzoplanetę odkryli w ubiegłym roku naukowcy z USA. Dzisiaj, międzynarodowy zespół kierowany przez badaczy z Uniwersytetu Genewskiego (UNIGE) we współpracy z teoretykami z Uniwersytetu w Bernie (UNIBE) w Szwajcarii odkryli obecność oparów żelaza i tytanu w atmosferze tej planety. Odkrycie tych ciężkich metali było możliwe dzięki wysokiej temperaturze powierzchni planety, sięgającej ponad 4000 stopni. Odkrycie ogłoszono dzisiaj w periodyku Nature.
Pisaliśmy o tym tutaj:
KELT-9 to gwiazda oddalona od nas o 650 lat świetlnych, znajdująca się gwiazdozbiorze Łabędzia (Cygnus). Z temperaturą przekraczającą 10 000 stopni, jest ona niemal dwukrotnie gorętsza od Słońca. Wokół gwiazdy krąży gazowy olbrzym KELT-9b, który znajduje się w odległości 30 razy mniejszej od gwiazdy niż odległość Ziemia-Słońce. Z uwagi na tę bliskość, planeta okrąża swoją gwiazdę w czasie 36 godzin, a jej powierzchnia rozgrzewa się do temperatury ponad 4000 stopni. Nie jest ona co prawda gorętsza od Słońca, ale od wielu innych gwiazd już tak. Jak na razie nie wiemy jak wygląda atmosfera takiej planety lub jak może ewoluować w takich ekstremalnych warunkach.
Badacze NCCR PlanetS teoretycznie przeanalizowali atmosferę planety KELT-9b. ?Wyniki ich symulacji wskazują, że większość znajdujących się tam pierwiastków powinna występować w formie atomowej, ponieważ wiązania utrzymujące związki chemiczne zrywane są przez zderzenia  cząsteczek zachodzące przy ekstremalnie wysokich temperaturach? tłumaczy prof. Kevin Heng z UNIBE. To bezpośredni skutek wysokiej temperatury. Wykonane przez naukowców badania przewidują także możliwość zaobserwowania gazowego żelaza atomowego w atmosferze planety za pomocą obecnie dostępnych teleskopów.
Zespół badawczy uważnie obserwował planetę podczas jej przejścia na tle tarczy jej gwiazdy macierzystej (tj. podczas tranzytu). W trakcie tranzytu, niewielki ułamek promieniowania gwiazdy przenika przez atmosferę planety, a analiza tego przefiltrowanego światła pozwala nam dostrzec skład chemiczny atmosfery planety. Badania tego typu przeprowadza się za pomocą spektrografu, który rozbija białe światło na składające się na nie widmo. Opary żelaza, jeżeli faktycznie są one obecne, pozostawiłyby rozpoznawalny ślad w widmie obserwowanej planety.
Za pomocą spektrografu HARPS-North zbudowanego w Genewie i zainstalowanego na Telescopio Nazionale Galileo w La Palma, astronomowie odkryli silny sygnał odpowiadający oparom żelaza w widmie planety. ?Uwzględniając przewidywania teoretyczne, było to niczym podążanie zgodnie z mapą skarbów? mówi Jens Hoeijmakers, badacz na Uniwersytecie w Genewie i Bernie oraz główny autor opracowania. ?Gdy bardziej zanurzyliśmy się w dane, odkryliśmy jeszcze więcej?  dodaje. Zespół badawczy oprócz żelaza odkrył także ślad tytanu w formie gazowej.
Odkrycie to pozwala nam poznać właściwości atmosfery nowej klasy tak zwanych ?ultragorących jowiszów?. Niemniej jednak, badacze uważają, że wiele egzoplanet po prostu całkowicie wyparowało w środowiskach podobnych do tego, w jakim znajduje się KELT-9b. Choć ta konkretna planeta jest prawdopodobnie wystarczająco masywna, aby uniknąć całkowitego odparowania, najnowsze badania wskazują na silny wpływ promieniowania gwiazdy na skład chemiczny atmosfery. W rzeczy samej, obserwacje potwierdzają, że wysokie temperatury na powierzchni tej planety rozbijają większość związków chemicznych, włącznie z tymi zawierającymi żelazo czy tytan. W przypadku chłodniejszych egzoplanet, te atomowe odmiany skrywają się w gazowych tlenkach lub istnieją w formie cząstek pyłu, przez co są trudne do wykrycia. Nie jest tak jednak w przypadku KELT-9b. ?Ta planeta stanowi unikalne laboratorium do analizowania ewolucji atmosfer w intensywnym promieniowaniu gwiazd? podsumowuje David Ehrenreich, główny badacz zespołu FOUR ACES w UNIGE.
Źródło: University of Geneva
http://www.pulskosmosu.pl/2018/08/15/zelazo-i-tytan-w-atmosferze-egzoplanety/

Żelazo i tytan w atmosferze egzoplanety.jpg

Żelazo i tytan w atmosferze egzoplanety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkrywają organiczny kwas w dysku protoplanetarnym
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 15/08/2018
Międzynarodowy zespół naukowców z Rosji, Niemiec, Włoch, USA oraz Francji odkrył stosunkowo wysokie stężenie kwasu mrówkowego w dysku protoplanetarnym. To pierwszy organiczny związek zawierający dwa atomy tlenu odkryty w dysku protoplanetarnym.
Odkrycie jest znaczące ponieważ kwasy organiczne są dużo trudniejsze do uzyskania niż inne związki organiczne odkrywane w dyskach protoplanetarnych. Metanol uzyskiwany jest z tlenku węgla na powierzchni ziaren pyłu pod wpływem promieniowania emitowanego przez gwiazdy. Do powstania kwasu mrówkowego niezbędne są bardziej złożone reakcje, które nie zajdą bez aktywnych procesów syntezy organicznej.
?Odkryliśmy kwas mrówkowy w dysku protoplanetarnym otaczającym młodą, podobną do Słońca gwiazdę TW Hydra. Odkrycie wskazuje, że bogata paleta chemii organicznej, która może prowadzić do powstania większych związków organicznych, prawdopodobnie powstaje na samym początku procesu formowania się planet w dysku protoplanetarnym? mówią naukowcy. ?Kwas mrówkowy obok metanolu i formaldehydu jest jednym z najpowszechniejszych złożonych związków chemicznych w dyskach protoplanetarnych. W kontekście komunikacji międzygwiezdnej wskazuje to, że przynajmniej niektóre składniki chemii prebiotycznej obecne są w dyskach protoplanetarnych, które mogą przypominać mgławicę, w której powstał nasz Układ Słoneczny?.
Dlatego też odkrycie to może wskazywać na to, że aktywne procesy syntezy organicznej mogą zachodzić na długo przed powstaniem planet. Oznacza to, że natychmiast po pojawieniu się obiektów niebieskich, duże ilości związków organicznych muszą już istnieć w ich pierwotnej materii. Uzyskane przez naukowców wyniki są niezwykle ważne dla zrozumienia określonych warunków, w których powstaje życie na wczesnym etapie rozwoju układów planetarnych. Wiadomo, że kwas mrówkowy stanowi podstawę do syntezy bardziej złożonych kwasów karboksylowych aktywnie wykorzystywanych przez życie na Ziemi.
Obserwacje dysku protoplanetarnego młodego pomarańczowego karła TW Hydra oddalonego od nas o 176 lat świetlnych przeprowadzono za pomocą radioteleskopu ALMA w Chile. Wiek gwiazdy szacuje się na około 10 milionów lat. Wokół niej uformował się dysk protoplanetarny z jedną planetą podobną do Jowisza. Planety typu ziemskiego dopiero mogą się uformować. To niezwykle rzadka okazja do przyjrzenia się erze powstawania planet skalistych krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca.
Źródło: Ural Federal University
Artykuł naukowy: Cécile Favre et al, First Detection of the Simplest Organic Acid in a Protoplanetary Disk, The Astrophysical Journal (2018). DOI: 10.3847/2041-8213/aad046
http://www.pulskosmosu.pl/2018/08/15/naukowcy-odkrywaja-organiczny-kwas-w-dysku-protoplanetarnym/

Naukowcy odkrywają organiczny kwas w dysku protoplanetarnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie, jak będą wyglądały misje kosmiczne nowej europejskiej rakiety Ariane 6
2018-08-16
Europejska Agencja Kosmiczna i Ariane Group budują nową flagową europejską rakietę nośną, dzięki której szybciej rozbudujemy instalacje kosmiczne.
Ariane 6 będą dostępne w dwóch wariantach, a mianowicie 62 i 64. W ten sposób rakiety będą elastycznie dostosowywane do konkretnych misji. Nowe rakiety mają zastąpić zasłużone dla europejskiego przemysłu kosmicznego Ariane 5, które odbywają loty na orbitę już od 20 lat.
Inauguracyjny lot Ariane 6 ma nastąpić w 2020 roku. W tej chwili korporacja Ariane Group pomyślnie testuje silniki rakiety i jej poszczególne stopnie. Na zamieszczonej w globalnej sieci nowej animacji, możecie zobaczyć, jak będzie wyglądały misji tej potężniej rakiety.
Co ciekawe, już we wrześniu planowany jest 100. start rakiety Ariane 5. Z tej okazji Europejska Agencja Kosmiczna przygotowała spot promocyjny akcję #withAriane. W jej ramach fani ESA i rakiet Ariane mogą wysyłać swoje zmodyfikowane zdjęcia, na których musi pojawić się rakieta.
Źródło: GeekWeek.pl/ESA/Ariane Group / Fot. ESA/Ariane Group
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-16/tak-beda-wygladaly-misje-kosmiczne-nowej-europejskiej-rakiety-ariane-6/

 

Zobaczcie, jak będą wyglądały misje kosmiczne nowej europejskiej rakiety Ariane 6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opportunity żyje!
2018-08-16. Michał Moroz
Po ponad dwóch miesiącach przerwy wywołanej globalną burza pyłową na Marsie, łazik Opportunity nadal wyraźny sygnał. Został on odebrany przez Deep Space Network w Australii.
Silny sygnał został odebrany przez antenę numer DSS 34 wchodzącą w skład CDSCC (Canberra Deep Space Communication Complex). Odebrany został sygnał z głównej anteny nadawczej łazika. Sygnał z łazika nadany został z częstotliwością 8.44 GHz. Transmisja danych wynosi 6 MB na sekundę.
Łączność z Opportunity utracono w wyniku potężnej burzy pyłowej na Marsie. 1 czerwca została ona po raz pierwszy zaobserwowana przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter (MRO). W ciągu kilku dni powierzchnia burzy przekroczyła 15 milionów km kwadratowych.
Od 6 czerwca panele słoneczne Opportunity nie były już w stanie wygenerować wystarczającej mocy do przeprowadzania badań naukowych oraz jazdy łazika. 12 czerwca nie udało się nawiązać kontaktów z Opportunity. Pokładowe baterie nie były w stanie dostarczyć 24V, co jest minimalną wartością potrzebną do zasilania pojazdu. W tej sytuacji doszło do wyłączenia wszystkich systemów łazika poza zegarem pokładowym. Ten zegar jest zaprojektowany tak, by próbować co jakiś czas wybudzać inne systemy łazika.
Opportunity obecnie porozumiewa się z centrum kontroli misji w Jet Propulsion Laboratory. Obecnie trwa analiza sytuacji i wprowadzane są procedury po wybudzeniu lądownika, który od stycznia 2004 roku bada powierzchnie Czerwonej Planety.
https://kosmonauta.net/2018/08/opportunity-zyje/

Opportunity żyje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonego Hulka nie zobaczysz, ale i tak warto patrzeć w niebo

2018-08-16

Nie tylko "spadające gwiazdy", czyli Perseidy są warte odnotowania, jeżeli chodzi o aktywność ciał niebieskich w sierpniu. Na niebie pojawiły się też dwie komety. Jedną z nich można już zobaczyć przez lornetkę.


Od kilku tygodni w mediach pojawiają się informacje o komecie, która została potocznie nazwana Hulk. Niestety jej położenie nie jest dla nas atrakcyjne i bez dobrego sprzętu, na pewno nie zobaczymy jej gołym okiem. Musimy rozczarować tych, którzy zapalili się widząc informacje z nagłówkami "Zielony Hulk". Słowo "Hulk" wzięło się stąd, że ta kometa jest rzeczywiście duża. Głowa komety bardzo się rozrosła. Na zdjęciach wykonanych przez zawodowców i amatorów, ale wykonanych już kiedyś, gdy zbliżała się do centrum Układu Słonecznego, faktycznie miała kolor zielony. Ten bierze się ze składu wydzielanych gazów. Odrobina potrafi zabarwić całą głowę na taki piękny kolor - powiedział naszemu reporterowi dr Leszek Błaszkiewicz, astronom z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Warto jednak podkreślić, że ta kometa jest wyjątkowa. Dlaczego? Przez jeden fakt. Wszystkie planety krążą w jednej płaszczyźnie, a kometa przylatuje gdzieś z odmętów Układu Słonecznego zwanych Obłokiem Oorta, prawie pod kątem prostym do płaszczyzny, którą tworzą orbity planet. Kometa przeleci pod Słońcem, będzie bliżej Słońca niż planeta Merkury, po czym odleci. Niestety z punktu widzenia obserwatorów na Ziemi układ jest niekorzystny.
Kometa obecnie jest w pobliżu peryhelium, czyli najbliższego Słońcu miejsca w swojej orbicie. 16 sierpnia jest dokładnie 11 stopni kątowych od Słońca, konkretnie pomiędzy gwiazdozbiorami Lewa i Hydry, a Słońce jest teraz w Lwie, więc ciężko ją zobaczyć. Ponadto kometa jest słaba. Trzeba mieć dobry sprzęt, żeby dostrzec ją nocą - mówi dr Błaszkiewicz.
Na niebie można jednak zobaczyć inną kometę, która może nie ma komiksowej nazwy, ale jest widoczna. To 21P/Giacobini-Zinner, nazwana od nazwisk jej odkrywców.
To jest kometa krótkookresowa, zbliża się mniej więcej raz na 6,5 roku. Została odkryta już jakiś czas temu przez dwóch astronomów. Właśnie teraz ta kometa jest widoczna na niebie pomiędzy gwiazdozbiorem Casiopei i Perseusza. Przez dużą lornetkę albo mały teleskop można już ją zobaczyć, a w dodatku ona ciągle zbliża się do swojego peryhelium - wyjaśnia astronom.
W dalszym ciągu można na niebie obserwować też Perseidy, ale już o mniejszym nasileniu niż jeszcze kilka dni temu.
(nm)
Piotr Bułakowski

 

https://www.rmf24.pl/nauka/news-zielonego-hulka-nie-zobaczysz-ale-i-tak-warto-patrzec-w-nieb,nId,2619481

Zielonego Hulka nie zobaczysz, ale i tak warto patrzeć w niebo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zbada kominy hydrotermalne, w których mogło powstać życie na Ziemi
2018-08-16
NASA odkrywa coraz więcej przesłanek świadczących o możliwości rozkwitu życia w oceanach płynnej wody na księżycach Jowisza i Saturna. Widzę o nich możemy zdobyć w ziemskich oceanach.
Może to trochę dziwić, że naukowcy z NASA będą zajmowali się badaniem dna morskiego na naszej pięknej planecie, ale takie misje mają bardzo duży związek z kosmosem i historią powstania życia na Ziemi. Od dawna świat naukowy uważa, że życie na naszej planecie mogło rozkwitać w początkowej swojej fazie w otchłani oceanów, w kominach hydrotermalnych.
NASA chce poznać ich tajemnice, ponieważ dzięki temu nie tylko dowiemy się więcej o istocie funkcjonowania takich fascynujących stworzeń, ale również astrobiolodzy będą mogli znacznie lepiej przygotować swoje projekty badawcze w planowanych misjach kosmicznych na księżyce największych planet Układu Słonecznego.
Agencja za kilka dni rozpocznie badania kominów hydrotermalnych, znajdujących się niedaleko wybrzeży wysp hawajskich. W ramach misji SUBSEA zostaną wykorzystane specjalnie zaprojektowane i zbudowane na takie akcje bezzałogowe łodzie podwodne. NASA planuje eksplorację kominów hydrotermalnych podwodnego wulkanu L?`ihi, znajdującego się pod dnem Oceanu Spokojnego w pobliżu wybrzeży największej wyspy Hawajów
Głębokomorskie kominy hydrotermalne to szczeliny w powierzchni ziemskiej, przez które wycieka podgrzana geotermalnie woda bogata w rozmaite metale. Świat naukowy uważa, że to właśnie w takich miejscach mogło rozkwitać życie, pomimo panujących tam ekstremalnych warunków, a mianowicie bardzo wysokiej temperatury i środowiska zupełnie pozbawionego tlenu.
NASA w ostatnich latach zebrała z pomocą sond kosmicznych dużo danych świadczących o możliwości istnienia życia w środowisku płynnej wody na lodowych księżycach Jowisza i Saturna. Szczególnie istotne są tutaj Enceladus i Europa. Jeśli przyszłe misje na te obiekty potwierdzą, że istnieje tam życie, to będziemy mogli potwierdzić hipotezy, że życie na Ziemi i na obiektach Układu Słonecznego mogło powstać w ten sam sposób, a mianowicie na dnie oceanów.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-08-16/nasa-zbada-kominy-geotermalne-w-ktorych-moglo-powstac-zycie-na-ziemi/

 

NASA zbada kominy hydrotermalne, w których mogło powstać życie na Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)