Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze spojrzenie na planetoidę 101955 Bennu
2018-10-31. Krzysztof Kanawka

Sonda OSIRIS-REx przesłała pierwsze obrazy planetoidy 101955 Bennu z niewielkiej odległości.
Sonda Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security, Regolith Explorer (OSIRIS-REx) została wystrzelona 8 września 2016 roku. 22 września 2017 sonda przeleciała w pobliżu Ziemi. Celem wyprawy sondy jest planetoida 101955 Bennu, do której dotarcie zaplanowano na końcówkę tego roku.
Podobnie jak w przypadku sondy Hayabusa 2, zbliżanie OSIRIS-REx do swojego celu będzie przebiegać w kilku etapach. Aktualnie trwa faza lotu misji OSIRIS-REx. 17 sierpnia rozpoczęła się faza zbliżania sondy do Bennu. Ta faza potrwa do 30 listopada 2018.
29 października 2018 opublikowano pierwsze zdjęcia planetoidy Bennu z niewielkiej odległości, wynoszącej 330 km. Na obrazie powstałym wskutek złączenia 9 zdjęć widać tę planetoidę. Jest to dość kulisty obiekt, na powierzchni którego wyraźnie zauważalne są różnej wielkości głazy. Bennu kształtem przypomina planetoidę 162173 Ryugu, wokół której krąży japońska sonda Hayabusa 2. Co ciekawe, na powierzchni obu planetoid można zobaczyć podobnej wielkości głazy, choć prawdopodobnie na powierzchni Ryugu jest ich więcej. Jak na razie trudno określić, czy powierzchnia Bennu jest pokryta regolitem.
Misja OSIRIS-REx
Jednym z głównych zadań misji jest zebranie minimum 60 gramów materii z powierzchni planetoidy i sprowadzenie tej próbki na Ziemię, co powinno nastąpić w 2023 roku. Zanim jednak dojdzie do pobrania materii z powierzchni tego obiektu, nastąpi faza charakteryzacji planetoidy.
Wstępne badania Bennu nastąpią w grudniu tego roku. Wówczas sonda znajdzie się w minimalnej odległości 7 km od planetoidy. Pozwoli to m.in. na określenie masy planetoidy oraz stworzenie modelu kształtu obiektu.
Następnie, od końca grudnia do połowy lutego 2019 OSIRIS-REx będzie przebywać na orbicie o wysokości około 1,0 do 1,5 km od środka planetoidy . Następnie, do kwietnia 2019 sonda będzie krążyć po trajektorii o średniej odległości około 3,5 km od środka planetoidy. W kolejnych miesiącach, do czerwca 2019 OSIRIS-REx, jeszcze podniesie orbitę i będzie krążyć w odległości około 5 km od środka Bennu, po czym do września 2019 sonda zbliży się na odległość około 1,5 km od środka planetoidy.
Pomiędzy wrześniem a grudniem OSIRIS-REx wykona serię bardzo bliskich przelotów nad Bennu. Minimalna wysokość podczas tych przelotów powinna wynieść około 225 metrów. Pozwoli to na wykonanie obrazów interesujących regionów Bennu z rozdzielczością nawet 2 cm/piksel. Następnie, pomiędzy grudniem 2019 a czerwcem 2020 przeprowadzone zostaną dwie ?próby generalne? przez najważniejszym etapem misji ? pozyskaniem próbek.
Pozyskanie próbek z powierzchni planetoidy Bennu powinno nastąpić w lipcu 2020 roku. Po udanym (i potwierdzonym) pozyskaniu, próbki zostaną zabezpieczone wewnątrz kapsuły powrotnej sondy OSIRIS-REx. Odlot sondy w kierunku Ziemi powinien nastąpić w marcu 2021 roku, a powrót kapsuły na Ziemię jest planowany na 24 września 2023 roku.
101955 Bennu
Planetoida 101955 Bennu została odkryta w 1999 roku. Szacuje się, że ma około 500 metrów średnicy i masę 86 milionów ton. Jej okres obrotu własnego wynosi około 4,3 godziny. Jest ona klasyfikowana jako planetoida typu B (podtyp typu C), czyli bogata w węgiel. Bennu obiega Słońce co 437 dni, zbliżając się do Ziemi co 6 lat.
Badania planetoidy Bennu powinny, oprócz zdobyczy naukowych, przynieść także praktyczną wiedzę z zakresu nawigowania i lądowania na małych obiektach. Podobnie rezultaty z misji Hayabusa 2 powinny poszerzyć naszą wiedzę na temat planetoid Układu Słonecznego ? w szczególności tych bliskich Ziemi (NEO).
Misja OSIRIS-REx jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(Pt, PFA)
https://kosmonauta.net/2018/10/pierwsze-spojrzenie-na-planetoide-101955-bennu/

Pierwsze spojrzenie na planetoidę 101955 Bennu.jpg

Pierwsze spojrzenie na planetoidę 101955 Bennu2.jpg

Pierwsze spojrzenie na planetoidę 101955 Bennu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozerwany bak paliwa uszkodził część rakiety. Sojuz wyleci w grudniu
2018-10-31
Przyczyną awarii, do jakiej doszło 11 października podczas startu rakiety nośnej Sojuz FG była wadliwa praca czujnika informującego o rozdzieleniu pierwszego i drugiego członu rakiety. Ustalenia te ogłosiła w środę komisja rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos.
Dyrektor Roskosmosu do spraw programów lotów załogowych Siergiej Krikalow powiedział, że jeden z bloków bocznych przy rozłączaniu się nie odszedł na wymaganą odległość i uderzył w bak paliwa drugiego członu rakiety. Doprowadziło to do rozerwania się baku i zniszczenia pierwszego członu rakiety.
Kolejny lot już w grudniu
Krikalow poinformował, że obecnie prowadzone są prace nad przygotowaniem dalszych bezpiecznych lotów. Zapowiedział, że następni kosmonauci na pokładzie Sojuza polecą na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) 3 grudnia. Natomiast 20 grudnia ma na Ziemię powrócić obecna załoga ISS. Komisja Roskosmosu, która zakończyła prace kilka dni temu, nie wyjaśniła, co było przyczyną nieprawidłowej pracy czujnika.
Rosyjskie dzienniki "RBK" i "Kommiersant" utrzymują, że doszło do nieumyślnego uszkodzenia detali pierwszego członu rakiety podczas montażu na kosmodromie Bajkonur. Chodzi o zaledwie sześciomilimetrowy element.
Po awarii
Do awarii rakiety nośnej Sojuz-FG podczas startu statku kosmicznego Sojuz MS-10 doszło 11 października około dwóch minut po starcie z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Dwaj kosmonauci - Amerykanin Nick Hague i Rosjanin Aleksiej Owczynin - zdołali wylądować awaryjnie. Była to pierwsza tego rodzaju awaria od ponad 30 lat, przy czym system awaryjny zadziałał bez zarzutu.
Po tej awarii żadne rosyjskie towarzystwo ubezpieczeniowe nie zgłosiło się na przetarg na ubezpieczenie kolejnego lotu Sojuza na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Źródło: PAP
Autor: dd
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/rozerwany-bak-paliwa-uszkodzil-czesc-rakiety-sojuz-wyleci-w-grudniu,277817,1,0.html

Rozerwany bak paliwa uszkodził część rakiety. Sojuz wyleci w grudniu.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec misji Kosmicznego Teleskopu Keplera
Wysłane przez grabianski w 2018-10-31
Po dziewięciu latach szukania egzoplanet Kosmiczny Teleskop Keplera wyczerpał już całe swoje paliwo i NASA postanowiła zakończyć jego pracę.
Pierwsza misja kosmiczna, której celem było szukanie planet pozaziemskich właśnie dobiegła końca. Kosmiczny Teleskop Keplera pozwolił nam odkryć, że całe niebo wypełnione jest planetami, a ich liczebność jest większa niż samych gwiazd. Powszechność występowania planet w naszej galaktyce i ich wielka różnorodność stworzyła w zasadzie nową gałąź badań astronomicznych. Dzięki teleskopowi udało się odkryć 2600 planet pozaziemskich, a wiele z nich to obiecujące miejsca dla istnienia życia.
Teleskop został wysłany na orbitę 6 marca 2009 roku. Do wyszukiwania egzoplanet używał techniki fotometrycznej - pomiaru jasności gwiazd i wyszukiwania w nich regularnych spadków, które mogłyby świadczyć o orbitujących wokół nich planetach.
Kosmiczny Teleskop Keplera przez pierwsze cztery lata pracy zrealizował wszystkie cele naukowe. Patrzył wtedy stale na jeden fragment nieba - 150 000 gwiazd w konstelacji Łabędzia. Później mechaniczne awarie statku przerwały jego pracę. Naukowcy znaleźli jednak sposób, jak nie tracąc wartości naukowej kontynuować pracę teleskopu - od tego czasu w ramach misji K2 teleskop co około 3 miesiące zmieniał pole widzenia - ta faza misji przyniosła kolejne odkrycia egzoplanet.
NASA zdecydowała 30 października o zakończeniu misji teleskopu. Satelita pozostanie na obecnej orbicie wokółsłonecznej za Ziemią.
Oczywiście pomimo końca pracy teleskopu, jego dane przyniosą jeszcze niejedno odkrycie. Naukowcy ciągle analizują i jeszcze przez wiele lat będą analizować obserwacje wykonane przez teleskop. W przestrzeni kosmicznej pracuje już jego następca - teleskop TESS, który przeskanuje 200 000 gwiazd z bliskiego sąsiedztwa Ziemi.
Źródło: NASA
Więcej informacji:
?    informacja NASA o zakończeniu pracy teleskopu
Na zdjęciu: Artystyczna wizualizacja Kosmicznego Teleskopu Keplera. Źródło: NASA/Wendy Stenzel.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/koniec-misji-kosmicznego-teleskopu-keplera-4771.html

Koniec misji Kosmicznego Teleskopu Keplera.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakietowe starty z Chin i Japonii
Wysłane przez grabianski w 2018-10-31
W poniedziałek z Japonii i Chin wystartowały rakiety z satelitami do badania środowiska. Japońska rakieta H-IIA wyniosła na orbitę satelitę do pomiaru gazów cieplarnianych Ibuki 2, a chińska Długi Marsz 2C wystrzeliła chińsko-francuskiego satelitę oceanograficznego CFOSat.
Dla lepszego zrozumienia zmian klimatu

Z kosmodromu Tanegashima wystartowała w poniedziałek rakieta H-IIA. Na jej szczycie umieszczono 2. japońskiego satelitę do obserwacji gazów cieplarnianych serii Ibuki. Oprócz głównego ładunku, na pokład zabrano także 5 mniejszych satelitów. Lot i wypuszczenie każdego z nich zakończyło się powodzeniem.
Ibuki 2 to zbudowany przez Mitsubishi Electric satelita, którego celem jest pomoc w zrozumieniu zmian klimatu i ustaleniu ilości gazów cieplarnianych emitowanych przez działalność ludzką oraz w sposób naturalny. Statek waży 1800 kg i został zaprojektowany do przynajmniej 5-letniej misji. Satelita za pomocą swoich przyrządów zmierzy koncetrację w atmosferze dwutlenku węgla, metanu i tlenku węgla.
Na rakiecie znalazło się też miejsce dla pierwszego satelity obserwacyjnego zbudowanego w Zjednoczonych Emiratów Arabskich. KhalifaSat to ważący 330 kg satelita z możliwością obserwacji obiektów na Ziemi o wielkości 70 cm.
Pozostałe wyniesione w tej misji ładunki to:
?    Diwata 2B - ważący 56 kg satelita Filipin do testów technologii obserwacyjnych i amatorskiej komunikacji radiowej.
?    Ten-Koh - japoński demonstrator technologiczny do pomiarów środowiska na niskiej orbicie okołoziemskiej. Ważący 23 kg statek zmierzy promieniowanie, natężenie pola magnetycznego i gęstość elektronów w misji trwającej co najmniej 6 miesięcy.
?    AUTcube 2 - japoński nanosatelita standardu CubeSat 1U, ważący zaledwie 1,6 kg. Przetestuje technologię optycznej komunikacji, kamery wirtualnej rzeczywistości oraz przeprowadzi testy interferencji elektromagnetycznej.
?    STARS-AO - również japoński CubeSat standardu 1U, który zademonstruje możliwości obserwacji astronomicznych przy użyciu miniaturowego teleskopu.
 
Badania oceanów

Z kosmodromu w północno-zachodnich Chinach wystartowała z kolei wspólna misja chińskich i francuskich naukowców. Na rakiecie Długi Marsz 2C wyniesiony został satelita oceanograficzny CFOSat.
Lot rakiety rozpoczął się o 1:43 czasu polskiego z kosmodromu Jiuquan. Start przebiegł pomyślnie i satelita trafił na heliosynchroniczną orbitę o wysokości 520 km.
Wyniesiony ładunek to największa do tej pory współpraca w sektorze kosmicznym Chin i Francji. Dane z satelity zostaną wykorzystane do przewidywania tras i intensywności cyklonów tropikalnych oraz przewidywania występowania burz.
Ważący 600 kg satelita został wyposażony w dwa instrumenty obserwacyjne: radar skanujący w paśmie Ku SWIM oraz skaterometr do pomiaru prędkości wiatru. Pierwsze pomiary ze statku powinny nastąpić już na początku 2019 roku. Satelita został przygotowany do 3 lat pracy.
Źródło: SN
Na zdjęciu: Grafika prezentująca wygląd satelity CFOSat. Źródło: CNES.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakietowe-starty-chin-japonii-4770.html

Rakietowe starty z Chin i Japonii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spitzer ? dwie oferty na działania ?komercyjne?
2018-11-01. Krzysztof Kanawka
Dwie amerykańskie organizacje przesłały do NASA swoje propozycje na wykorzystanie kosmicznego teleskopu Spitzer po zakończeniu finansowania przez tę agencję.
Działający na zakresie podczerwieni teleskop Spitzer został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w sierpniu 2003 roku. Teleskop został umieszczony na orbicie heliocentrycznej, ?podążającej? za Ziemią. Aktualnie (koniec lipca 2017) Spitzer znajduje się ponad 90 stopni ?za? Ziemią w ruchu orbitalnym, w odległości ponad 230 milionów kilometrów. Koszt tej misji jest szacowany na ponad 700 milionów USD.
Misja teleskopu Spitzer została zaplanowana na jedynie 2,5 roku. Ten czas działania był związany z potrzebą chłodzenia części instrumentów za pomocą ciekłego helu. Ostatecznie, dzięki oszczędnościom helu, podstawowa misja tego kosmicznego obserwatorium zakończyła się w maju 2009 roku. Od tego czasu Spitzer wykonuje, rozszerzoną, zwaną też ?ciepłą?, fazę swojej misji, a od października 2016 roku obserwacje teleskopu są realizowane w ramach kolejne 2,5 letniej misji rozszerzonej ? ta nosi nazwę ?Beyond?. Jednym z celów tej misji jest wykonanie obserwacji, które już niebawem będą przydatne dla innego teleskopu działającego na zakresie podczerwieni ? James Webb Space Telescope (JWST). Koszt misji ?Beyond? wynosi około 10 milionów USD.
Misja trwa znacznie dłużej, niż to NASA przewidywała. Prowadzi to do pewnych problemów, głównie związanych z transmisją danych (coraz większy kąt dla anteny pokładowej) oraz kwestii termicznych oraz odpowiedniego ustawienia paneli względem Słońca.
W lipcu 2017 informowaliśmy, że NASA rozpatruje ?komercjalizację? teleskopu Spitzer. W przypadku Spitzera, nawet po ?komercjalizacji?, NASA wciąż zachowa kontrolę nad teleskopem. Oznacza to między innymi wysyłanie odpowiednich komend do teleskopu oraz prawidłową ?pasywację? (np. opróżnienie wszystkich zbiorników teleskopu) po zakończeniu misji.
Na propozycję NASA odpowiedziały dwie amerykańskie organizacje. Obie są chętne finansować działania teleskopu Spitzer po zakończeniu finansowania przez NASA. Aktualnie koniec finansowania tego projektu przypada na koniec roku fiskalnego 2019, czyli pod koniec września 2019 roku. (W USA federalny rok fiskalny zaczyna się 1 października). Oprócz tego wiadomo, że NASA prowadzi rozmowy z tymi organizacjami, jednakże jeszcze nie podpisała żadnej umowy. Przypuszczalnie ? jeśli zapadnie pozytywna decyzja ? umowa na użytkowanie teleskopu Spitzer zostanie podpisana na początku przyszłego roku kalendarzowego.
(JF)
https://kosmonauta.net/2018/11/spitzer-dwie-oferty-na-dzialania-komercyjne/

 

Spitzer ? dwie oferty na działania komercyjne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko, co widzimy na niebie, jest już przeszłością, bo światło przemieszcza się bardzo wolno
2018-11-01
To niezwykłe, ale prawdziwe. Gdy patrzymy na Słońce, to widzimy jego obraz sprzed 8 minut, Księżyca sprzed 1 sekundy, odległych gwiazd sprzed dziesiątek lat, a sąsiednich galaktyk sprzed milionów lat. Jak to możliwe?
Chociaż wydaje się, że prędkość, z jaką przemieszcza się światło, jest naprawdę olbrzymia, to jednak w skali Wszechświata można śmiało powiedzieć, że światło po prostu się wlecze. Dowodów na to nie brakuje.
Wszystko dlatego, że światło wędruje z prędkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę. Oznacza to, że w ciągu jednej sekundy jest w stanie otoczyć naszą planetę nieco ponad 7 razy. Jednak, aby promień światła mógł ze Słońca dotrzeć do Ziemi, potrzebuje już znacznie więcej czasu.
Odległość od nas do naszej dziennej gwiazdy wynosi prawie 150 milionów kilometrów, a więc światło potrzebuje do przebycia tej drogi 8 minut. Efekt tego jest taki, że gdyby Słońce nagle zgasło, to my zobaczylibyśmy to dopiero po upływie 8 minut, czyli 480 sekund.
Nieco lepiej jest w przypadku Księżyca, którego obraz widzimy sprzed 1 sekundy. Dokładnie tyle czasu potrzebuje dotarcie promieni świetlnych z naturalnego satelity do naszych oczu.
Powolność światła szczególnie dobrze widoczna jest na bardzo dużych dystansach. Na przykład promienie świetlne wędrujące do nas z Syriusza, najjaśniejszej gwiazdy ziemskiego nieba, potrzebują na przebycie tej drogi ponad 8 lat. Znaczy to tyle, że wygląd Syriusza nie jest aktualny, lecz sprzed tylu lat.
W przypadku odległych galaktyk ich obraz jest jeszcze starszy. Na przykład Andromeda, którą zobaczymy na niebie, taką formę miała aż 2,5 miliona lat temu. Natomiast najdalsza zaobserwowana galaktyka przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a tak wyglądała aż 13 miliardów lat temu.
Przez ten czas mogła zderzyć się z inną galaktyką, o procesach zachodzących w jej głębi nawet nie wspominając. To właśnie dzięki prędkości światła możemy sięgać w przeszłość kosmicznych obiektów, zgodnie z zasadą, że im dalej patrzymy, tym wcześniejszy Wszechświat widzimy.
Gdybyśmy znajdowali się ponad 4,5 miliarda lat świetlnych stąd, moglibyśmy zaobserwować jak formowała się nasza planeta u swojego początku. Niestety, światło porusza się z największą znaną ludzkości prędkością i w żaden sposób człowiek nie może się przemieszczać szybciej, aby móc zobaczyć najdalszą przeszłość Ziemi.
Nawet, jeśli byłoby to możliwe, to pojawiłyby się ograniczenia dotyczące jakości sprzętu obserwacyjnego, ponieważ z tak dużych odległości nie sposób dojrzeć Ziemi w lepszej postaci, aniżeli mocno rozmazanej plamki światła, nie wspominając już o dostrzeżeniu szczegółów na jej powierzchni.
Źródło: TwojaPogoda.pl
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-11-01/wszystko-co-widzimy-na-niebie-jest-juz-przeszloscia-bo-swiatlo-przemieszcza-sie-bardzo-wolno/

Wszystko, co widzimy na niebie, jest już przeszłością, bo światło przemieszcza się bardzo wolno.jpg

Wszystko, co widzimy na niebie, jest już przeszłością, bo światło przemieszcza się bardzo wolno2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ dwóch prawie dotykających się gwiazd odkryto w centrum mgławicy planetarnej
2018-11-01
W centrum mgławicy planetarnej M 3-1 astronomowie odkryli układ podwójny gwiazd. Są one tak blisko siebie, że nie da się ich rozdzielić podczas obserwacji z Ziemi i mogą wybuchnąć jako tzw. nowa.
Mgławice planetarne to świecące obłoki gazu i pyłu uformowane z zewnętrznych warstw gwiazd takich jak nasze Słońce, które zostały odrzucone na końcowym etapie ich ewolucji.
Międzynarodowy zespół astronomów, kierowany przez Davida Jones?a (IAC, Hiszpania) z udziałem Pauliny Sowickiej - doktorantki z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN (CAMK), odkrył w centrum mgławicy planetarnej M 3-1, znajdującej się w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa, układ podwójny gwiazd. Mgławica ta była silną kandydatką do tego, aby posiadać układ podwójny gwiazd w centrum, ze względu na swoją strukturę z dżetami i włóknami, która jest typowa dla interakcji w układzie podwójnym.
Okazało się, że centralny układ mgławicy M 3-1 posiada jeden z najkrótszych okresów orbitalnych spośród takich układów znanych do tej pory, wynoszący zaledwie trochę ponad trzy godziny. Obserwacje przeprowadzone przy użyciu teleskopów w ESO także pokazały, że te dwie gwiazdy ? najprawdopodobniej biały karzeł i małomasywna gwiazda ciągu głównego ? prawie się dotykają.
W rezultacie ten ciasny układ podwójny najprawdopodobniej wybuchnie jako tak zwana nowa, w eksplozji termojądrowej w następstwie przepływu materii na białego karła - czytamy w komunikacie przesłanym PAP. To niespodziewane zjawisko w kontekście obecnego zrozumienia ewolucji gwiazd podwójnych. Według teorii, gwiazdy w układzie podwójnym powinny być dobrze rozdzielone po uformowaniu mgławicy planetarnej. Dużo czasu powinno upłynąć do momentu, w którym zaczną ze sobą na nowo oddziaływać i zdarzenia takie, jak wybuch nowej, staną się możliwe.
W 2007 roku astronomowie zaobserwowali inny wybuch nowej, także w centrum mgławicy planetarnej, znany jako Nowa Vul 2007. Zdarzenie to było wyjątkowo trudne do wyjaśnienia. Bowiem do czasu, kiedy gwiazdy zbliżą się do siebie wystarczająco, aby zainicjować wybuch nowej, materia w mgławicy planetarnej powinna już się tak rozszerzyć i rozproszyć, że przestałaby być widoczna. Centralny układ M 3-1 to następny kandydat do podobnej erupcji nowej w bliskiej przyszłości.
Używając teleskopów ESO w Chile, zespół Davida Jones?a obserwował M 3-1 przez ponad kilka lat. Te dwie centralne gwiazdy M 3-1 są tak blisko siebie, że nie da się ich rozdzielić podczas obserwacji z Ziemi, dlatego obecność drugiej gwiazdy wnioskuje się na podstawie obserwacji całkowitej jasności układu ? głównie okresowych zaćmień jednej gwiazdy przez drugą, co powoduje spadki jasności - informuje Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN.
Zespół ma teraz nadzieję przeprowadzić dalsze badania mgławicy i innych podobnych do niej, pomagając rzucić światło na fizyczne procesy i powstanie nowych i supernowych, jednych z najbardziej spektakularnych i gwałtownych zjawisk we Wszechświecie.
Wyniki powyższych badań zostały opublikowane w prestiżowym miesięczniku naukowym Monthly Notices of the Royal Astronomical Society: Letter 482, L75 https://doi.org/10.1093/mnrasl/sly142
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31591%2Cuklad-dwoch-prawie-dotykajacych-sie-gwiazd-odkryto-w-centrum-mglawicy

Układ dwóch prawie dotykających się gwiazd odkryto w centrum mgławicy planetarnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sowa, pająki i robaki zamiast meteoroidów. Niecodzienne obserwacje NASA
2018-11-01
Z okazji Halloween NASA opublikowała niecodzienne zdjęcia ze swoich obserwacji. Jednak zamiast zjawisk kosmicznych na pierwszym planie są tu robaki, ptaki i pająki.
Kamery są częścią NASA All-Sky Fireball Network utworzonej przez Meteoroid Environment Office (MEO). Celem całej sieci jest monitorowanie meteoroidów, zwanych również ognistymi kulami. W sieci znajduje się 17 kamer w dziewięciu stanach. Kilka z nich zlokalizowanych jest w Marshall.
Jak powiedział szef biura MEO Bill Cooke, kamery służą do wykonywania zdjęć i umożliwiają oglądanie nocnego nieba. Dodał jednak, że przez kilka lat kamery zebrały ponadprogramowy materiał.
- Nasze kamery znajdują się w pobliżu zalesionego terenu, dlatego uchwycenie kilku niecodziennych gości nie było niczym zaskakującym - stwierdził Cooke.
Mistrzowie pierwszego planu
Na zdjęciach widzimy wielu różnych leśnych mieszkańców - szopy, nietoperze, sowy czy pająki. Podczas prac nad zrozumieniem meteoroidów i ich wpływu na statki kosmiczne Cooke wraz ze swoim zespołem zdecydowali się udostępnić materiały z niezwykłych obserwacji w mediach społecznościowych. Ze względu na przerażających modeli uznano, że dobrą okazją będzie właśnie Halloween.
Źródło: nasa.gov
Autor: kw/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/sowa-pajaki-i-robaki-zamiast-meteoroidow-niecodzienne-obserwacje-nasa,277881,1,0.html

 

Sowa, pająki i robaki zamiast meteoroidów. Niecodzienne obserwacje NASA.jpg

Sowa, pająki i robaki zamiast meteoroidów. Niecodzienne obserwacje NASA2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja Dawn do pasa planetoid dobiegła końca
Napisany przez Radek Kosarzycki dnia 01/11/2018
Sonda Dawn zamilkła, kończąc tym samym historyczną misję, w ramach której badała swoiste kapsuły czasu z najwcześniejszego okresu historii Układu Słonecznego.
W środę, 31 października i czwartek, 1 listopada sonda Dawn nie skontaktowała się z naziemną siecią Deep Space Network. Po tym jak zespół misji wyeliminował inne możliwe powody pominięcia zaplanowanej transmisji, menedżerowie misji stwierdzili, że na pokładzie sondy wyczerpaniu uległy zapasy hydrazyny, paliwa, które umożliwiało sondzie utrzymanie odpowiedniej orientacji w przestrzeni. Sonda Dawn nie jest w stanie już utrzymywać orientacji swoich anten na Ziemię w celu komunikacji z zespołem misji ani obracać swoich paneli słonecznych w stronę Słońca w celu gromadzenia energii.
Sonda Dawn wystartowała z Ziemi 11 lat temu, aby odwiedzić dwa największe obiekty Pasa Głównego. Obecnie sonda znajduje się na orbicie wokół planety karłowatej Ceres, gdzie pozostanie przez kolejne dziesięciolecia.
?Dzisiaj świętujemy koniec misji sondy Dawn ? jej niesamowite osiągnięcia, najważniejsze odkrycia naukowe i cały zespół, który umożliwił sondzie ich dokonanie? powiedział Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrektoratu Misji Naukowych NASA w Waszyngtonie. ?Zachwycające zdjęcia i dane, które sonda Dawn zebrała przy Weście i Ceres są kluczem do zrozumienia historii i ewolucji naszego Układu Słonecznego?.
Sonda Dawn wystartowała w 2007 roku w podróż, w trakcie której pokonała 6,9 miliarda kilometrów. Napędzana silnikami jonowymi, sonda jako pierwsza w historii dokonała wielu osiągnięć. W 2011 roku gdy Dawn dotarła to Westy, drugiego pod względem rozmiarów obiektu Pasa Planetoid, stała się pierwszą sondą w historii, która krążyła wokół obiektu znajdującego się między Marsem a Jowiszem. W 2015 roku, gdy Dawn dotarła na orbitę wokół Ceres, planety karłowatej, która jest największym obiektem Pasa Planetoid, stała się pierwszą sondą, która odwiedziła jakąkolwiek planetę karłowatą oraz pierwszą sondą, która weszła kolejno na orbitę wokół dwóch ciał niebieskich poza Ziemią.
Dane przesłane na Ziemię przez sondę Dawn, a zebrane za pomocą jej czterech instrumentów naukowych umożliwiły naukowcom porównanie tych dwóch planetopodobnych światów, które ewoluowały w zupełnie inny sposób. Pośród jej osiągnięć, Dawn wykazała jak istotne dla procesu formowania i ewolucji jest lokalizacja obiektu. Dawn potwierdziła także, że planety karłowate mogły posiadać oceany przez znaczną część swojej historii, a być może posiadają je także dzisiaj.
?Pod wieloma względami dziedzictwo misji Dawn dopiero się zaczyna? mówi główny badacz misji Carol Raymond z JPL. ?Dane z sondy będą dogłębnie analizowane przez naukowców badających jak planety rosną i różnicują się oraz tych zastanawiających się gdzie życie mogło powstać w układzie słonecznym. Ceres i Westa są również ważne dla badaczy odległych układów planetarnych, bowiem dostarczają nam informacji o warunkach jakie mogą panować w otoczeniu młodych gwiazd?.
Ponieważ na Ceres panują warunki interesujące dla naukowców badających chemię, która doprowadziła do powstania życia, NASA musi przestrzegać surowych protokołów ochrony planetarnej. Sonda Dawn pozostanie na orbicie wokół Ceres przez co najmniej 20 lat, a inżynierowie mają 99-procentową pewność, że przez co najmniej 50 lat.
Tak więc, choć plan misji nie zagwarantował jakiegoś jasnego zamknięcia ? jak wlot sondy Cassini w chmury Saturna ? to przynajmniej to jest pewne: sonda Dawn wykorzystała każdą ostatnią kroplę hydrazyny do wykonywania obserwacji naukowych w pobliżu Ceres i wysyłania ich na Ziemię.
Źródło: NASA
https://www.pulskosmosu.pl/2018/11/01/misja-dawn-do-pasa-planetoid-dobiegla-konca/

Misja Dawn do pasa planetoid dobiegła końca.jpg

Misja Dawn do pasa planetoid dobiegła końca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy obserwują silny wiatr molekularny w aktywnej galaktyce spiralnej
2018-11-01. Autor. Agnieszka Nowak
Międzynarodowy zespół naukowców korzystający z LMT (Large Millimeter Telescope) w środkowym Meksyku wykrył niespodziewany i silny wypływ gazu molekularnego w odległej aktywnej galaktyce podobnej do Drogi Mlecznej. Galaktyka znajduje się w odległości 800 mln lat świetlnych od Ziemi.
Min S. Yun, profesor astronomii na University of Massachusetts Amherst mówi: ?Zrozumienie, jak często centralna czarna dziura zakłóca swoją galaktykę poprzez nieznany jeszcze energetyczny proces sprzężenia zwrotnego, jest jednym z najważniejszych pytań pozostających bez odpowiedzi w dzisiejszych badaniach ewolucji galaktyk a LMT o powierzchni 50 metrów, powinien dostarczyć lepszego spojrzenia na problem w nadchodzących sezonach obserwacyjnych.?

Około dwa lata temu, dzięki danym rentgenowskim uzyskanym przez satelitę XMM-Newton, odnotowano obecność skrajnie szybkich wypływów zjonizowanego gorącego gazu w tym samym obiekcie, nazwanym IRAS17020+4544. Uważa się, że wiatry pochodzą z dysku akrecyjnego zlokalizowanego wokół supermasywnej czarnej dziury, która napędza świecące aktywne jądra galaktyczne (kwazary). Aktywność tego typu galaktyk jest związana z energią uwalnianą przez procesy akrecyjne, które zachodzą w pobliżu czarnej dziury. Pomimo obecności aktywnego jądra, galaktyka ta jest znacznie słabsza w porównaniu z kwazarami.

Dane uzyskane za pomocą spektrografu LMT Redshift Search Receiver (RSR), opracowane w UMass Amherst, ujawniają, że takie skrajnie szybkie wypływy promieniowania rentgenowskiego współistnieją z molekularnym wypływem zimnego i gęstego gazu emitowanego na częstotliwościach milimetrowych.

Anna Lia Longinotti z INAOE wyjaśnia, że gaz wykryty przez LMT znajduje się w tej samej galaktyce w dużej odległości, 2000 ? 20 000 lat świetlnych od centralnej czarnej dziury, podczas gdy szybki wiatr promieni X znajduje się znacznie bliżej czarnej dziury, w sercu aktywnego jądra.

Longinotti podkreśla, że wśród naukowych osiągnięć w wykonywaniu obserwacji molekularnego gazu AGN należy potwierdzić istnienie połączenia szybkich wiatrów z dysków akrecyjnych i wielkoskalowych wypływów gazu molekularnego.

Wiatr dysku akrecyjnego, obserwowany w promieniowaniu rentgenowskim, jest wyrzucany z pewną energią i siłą. Pomiary wykonane przez naukowców wydają się wskazywać, że wypływ molekularny oszczędza tę energię początkową podczas zamiatania galaktyki, dlatego widzą to połączenie, a to wydaje się oznaczać, że zachowanie czarnej dziury, która jest odpowiedzialna za wyrzucanie wiatru dysku, ma głęboki wpływ na gaz dystrybuowany na znacznie większą skalę w galaktyce macierzystej. Podsumowując, połączenie to reguluje aktywność formowania się gwiazd i ewolucję galaktyk.

Nie było to spodziewane zjawisko w obiektach, które nie są kwazarami czy skrajnie świecącymi galaktykami podczerwonymi (Ultra Luminous Infrared Galaxies). Obydwa charakteryzują się dużą ilością gazu molekularnego. Astronomowie wiedzieli, że techniczne właściwości LMT umożliwiają rutynową obserwację gazu molekularnego w galaktykach, ale w tej konkretnej można było określić obecność wypływu molekularnego i zmierzyć jego prędkość. Chociaż nie jest ona tak wysoka, jak ta zaobserwowana dla wiatru rentgenowskiego, prędkość wypływu molekularnego waha się między 700 a 1000 km/s, a więc znacznie przewyższa zimny gaz zwyczajowo obserwowany podczas współrotacji w kilku galaktykach.

Olga Vega z INAOE, która także uczestniczyła w projekcie, podkreśla, że LMT jest obecnie najlepszym pojedynczym teleskopem do przeprowadzania tego typu badań. Do tej pory połączenie między tymi wiatrami zostało wykryte tylko w trzech obiektach, a pozostałe dwa są dziesięciokrotnie jaśniejsze, niż ten. Vega mówi teraz, że LMT wykorzystuje 50-metrową antenę a nowe oprzyrządowanie jest instalowane, więc jest idealnym obserwatorium do wyszukiwania i wykrywania wypływów w innych galaktykach. Jeżeli celem jest przeprowadzenie głębszego badania, konieczne jest przejście do interferometrii, ponieważ technika ta umożliwia ukazanie wymiarów, rozkładu przestrzennego i geometrii wypływów molekularnych. Niemniej jednak, LMT będzie grało fundamentalną rolę w odkrywaniu nowych wypływów molekularnych, a tym samym zdemaskowaniu natury kosmicznej informacji zwrotnej i jej roli w ewolucji galaktyk.

Naukowcy mówią, że ta konkretna galaktyka będzie przedmiotem dalszych badań na wielu długościach fali. Po raz pierwszy zostanie przeprowadzona tak szeroka i kompletna kampania w celu lepszego zrozumienia zjawiska wypływów.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Massachusetts

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/11/naukowcy-obserwuja-silny-wiatr.html

Naukowcy obserwują silny wiatr molekularny w aktywnej galaktyce spiralnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dione, księżyc Saturna, jest pokryty tajemniczymi pasami
Autor: John Moll (1 Listopad, 2018)
Badania przeprowadzone przez Alexa Patthoffa z Instytutu Nauk Planetarnych w Tucson w Arizonie ujawniły nietypowe, jasne paski na powierzchni Dione ? jednego z księżyców Saturna. Przypuszcza się, że pasy te mogą być materiałami powierzchniowymi, które zostały utworzone przez pierścienie Saturna.
Gazowy gigant posiada 62 księżyce. Dione to czwarty pod względem wielkości księżyc Saturna oraz piętnasty w całym Układzie Słonecznym. Masa tego obiektu składa się w ponad 60% z wodnego lodu. Dane dostarczone przez sondę Cassini wskazują, że Dione może posiadać podpowierzchniowy ocean ciekłej wody.
Alex Patthoff z Instytutu Nauk Planetarnych dokonał ciekawego odkrycia. Na powierzchni księżyca Dione znaleziono tajemnicze pasma o długości od 10 do nawet kilkuset kilometrów i szerokości poniżej 5 km. Pasy te są jaśniejsze od otoczenia i ułożone równolegle względem siebie.
Uważa się, że nietypowe struktury mogły ukształtować się przez pierścienie Saturna, przelatujące przy powierzchni komety lub dwa nieregularne księżyce Helena i Polideukes, które poruszają się po tej samej orbicie co Dione w punktach Lagrange'a. Alex Patthoff twierdzi, że oddziaływania powierzchni Dione z egzogeniczną materią mogą dostarczać składników, które przyczyniają się do powstania przyjaznych dla życia oceanów. Co ciekawe, podobne pasma zostały odkryte również na powierzchni księżyca Rea.

Źródło:
https://www.psi.edu/news/stripespattoff

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/dione-ksiezyc-saturna-jest-pokryty-tajemniczymi-pasami

Dione, księżyc Saturna, jest pokryty tajemniczymi pasami.jpg

Dione, księżyc Saturna, jest pokryty tajemniczymi pasami2.jpg

Dione, księżyc Saturna, jest pokryty tajemniczymi pasami3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ dwóch prawie dotykających się gwiazd odkryto w centrum mgławicy planetarnej
2018-11-01
W centrum mgławicy planetarnej M 3-1 astronomowie odkryli układ podwójny gwiazd. Są one tak blisko siebie, że nie da się ich rozdzielić podczas obserwacji z Ziemi i mogą wybuchnąć jako tzw. nowa.
Mgławice planetarne to świecące obłoki gazu i pyłu uformowane z zewnętrznych warstw gwiazd takich jak nasze Słońce, które zostały odrzucone na końcowym etapie ich ewolucji.
Międzynarodowy zespół astronomów, kierowany przez Davida Jones?a (IAC, Hiszpania) z udziałem Pauliny Sowickiej - doktorantki z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN (CAMK), odkrył w centrum mgławicy planetarnej M 3-1, znajdującej się w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa, układ podwójny gwiazd. Mgławica ta była silną kandydatką do tego, aby posiadać układ podwójny gwiazd w centrum, ze względu na swoją strukturę z dżetami i włóknami, która jest typowa dla interakcji w układzie podwójnym.
Okazało się, że centralny układ mgławicy M 3-1 posiada jeden z najkrótszych okresów orbitalnych spośród takich układów znanych do tej pory, wynoszący zaledwie trochę ponad trzy godziny. Obserwacje przeprowadzone przy użyciu teleskopów w ESO także pokazały, że te dwie gwiazdy ? najprawdopodobniej biały karzeł i małomasywna gwiazda ciągu głównego ? prawie się dotykają.
W rezultacie ten ciasny układ podwójny najprawdopodobniej wybuchnie jako tak zwana nowa, w eksplozji termojądrowej w następstwie przepływu materii na białego karła - czytamy w komunikacie przesłanym PAP. To niespodziewane zjawisko w kontekście obecnego zrozumienia ewolucji gwiazd podwójnych. Według teorii, gwiazdy w układzie podwójnym powinny być dobrze rozdzielone po uformowaniu mgławicy planetarnej. Dużo czasu powinno upłynąć do momentu, w którym zaczną ze sobą na nowo oddziaływać i zdarzenia takie, jak wybuch nowej, staną się możliwe.
W 2007 roku astronomowie zaobserwowali inny wybuch nowej, także w centrum mgławicy planetarnej, znany jako Nowa Vul 2007. Zdarzenie to było wyjątkowo trudne do wyjaśnienia. Bowiem do czasu, kiedy gwiazdy zbliżą się do siebie wystarczająco, aby zainicjować wybuch nowej, materia w mgławicy planetarnej powinna już się tak rozszerzyć i rozproszyć, że przestałaby być widoczna. Centralny układ M 3-1 to następny kandydat do podobnej erupcji nowej w bliskiej przyszłości.
Używając teleskopów ESO w Chile, zespół Davida Jones?a obserwował M 3-1 przez ponad kilka lat. Te dwie centralne gwiazdy M 3-1 są tak blisko siebie, że nie da się ich rozdzielić podczas obserwacji z Ziemi, dlatego obecność drugiej gwiazdy wnioskuje się na podstawie obserwacji całkowitej jasności układu ? głównie okresowych zaćmień jednej gwiazdy przez drugą, co powoduje spadki jasności - informuje Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN.
Zespół ma teraz nadzieję przeprowadzić dalsze badania mgławicy i innych podobnych do niej, pomagając rzucić światło na fizyczne procesy i powstanie nowych i supernowych, jednych z najbardziej spektakularnych i gwałtownych zjawisk we Wszechświecie.
Wyniki powyższych badań zostały opublikowane w prestiżowym miesięczniku naukowym Monthly Notices of the Royal Astronomical Society: Letter 482, L75 https://doi.org/10.1093/mnrasl/sly142
PAP - Nauka w Polsce
ekr/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C31591%2Cuklad-dwoch-prawie-dotykajacych-sie-gwiazd-odkryto-w-centrum-mglawicy

Układ dwóch prawie dotykających się gwiazd odkryto w centrum mgławicy planetarnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parker Solar Probe najbliżej Słońca!
Wysłane przez kuligowska w 2018-11-01
Sonda Parker Solar Probe ustanowiła właśnie rekord (43 miliony km) największego zbliżenia się do Słońca w wykonaniu obiektu będącego dziełem rąk ludzkich. Miało to miejsce 29 października tego roku.
Poprzedni taki rekord należał do niemiecko-amerykańskiego statku kosmicznego Helios 2, który zbliżył się do Słońca na niewielką odległość w kwietniu 1976 roku. W miarę postępu misji Parker Solar Probe sonda ta będzie jeszcze wielokrotnie poprawiać swój własny rekordowy wynik, a jej największe zbliżenie do Słońca (na odległość zaledwie 6,2 miliona kilometrów) prognozowane jest na rok 2024.
Sonda Parker Solar Probe została wysłana w kosmos  zaledwie 78 dni temu. Teraz mija Słońce bliżej niż jakikolwiek inny statek kosmiczny w historii. Naukowcy spodziewają się, że sonda powinna również pobić rekord najwyższej prędkości względem Słońca. Obecny rekord wynosi około 254 kilometry na godzinę i został ustanowiony przez sondę Helios 2 w kwietniu 1976 roku. Parker Solar Probe to pierwsza sonda, która ma wykonać pomiary bezpośrednio wewnątrz korony słonecznej. Sonda została wyniesiona na orbitę 12 sierpnia 2018 roku z Cape Canaveral Air Force Station za pomocą rakiety nośnej Delta IV Heavy z dodatkowym stopniem Star 48BV.
Zespół kontrolny misji Parker Solar Probe okresowo mierzy dokładną prędkość i pozycję statku kosmicznego za pomocą sieci NASA Deep Space Network (DSN). DSN wysyła sygnał do sondy, która następnie przesyła go z powrotem do sieci anten naziemnych, umożliwiając zespołowi określenie prędkości i pozycji statku kosmicznego na podstawie czasu i charakterystyki odbieranego sygnału. Prędkość i pozycja Parker Solar Probe zostały obliczone na podstawie pomiarów DSN wykonanych 24 października, a zespół wykorzystał te informacje (w połączeniu ze znanymi wartościami sił orbitalnych) do obliczenia aktualnej prędkości i pozycji sondy.
Sonda Parker Solar Probe będzie teraz ciągle zbliżać się do naszej gwiazdy, aż dotrze do swego pierwszego peryhelium - punktu znajdującego się najbliżej Słońca - w dniu 5 listopada 2018. Stanie wówczas w obliczu trudnych warunków cieplnych i radiacyjnych. Da to astronomom zupełnie nowe możliwości obserwacyjne i szansę na lepsze zrozumienie zjawisk, które od dziesięcioleci już intrygują naukowców. Poznanie procesów rządzących Słońcem jest zdaniem NASA i innych agencji kosmicznych niezwykle ważne, bowiem panujące na nim warunki wpływają także na Ziemię.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Więcej na temat Parker Solar Probe

 Źródło: NASA
 
Na fotografii: Parker Solar Probe stała się najbliższą sondą względem Słońca w dniu 29 października 2018 roku. Źródło: NASA / JHUAPL
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/parker-solar-probe-najblizsza-sonda-slonca-4769.html

Parker Solar Probe najbliżej Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dramatyczny film z awarii Sojuza, na pokładzie którego znajdowali się astronauci
2018-11-01
11 października, podczas lotu na Międzynarodową Stacje Kosmiczną, miała miejsce poważna awaria rosyjskiej rakiety Sojuz MS-10, na pokładzie której znajdowało się dwóch astronautów.
Awaria nastąpiła w chwili oddzielania się bocznych członów od drugiego stopnia rakiety. Astronauci wylądowali w kapsule w trybie ?balistycznym? na stepach, 20 kilometrów na wschód od miasta Żezkazgan w Kazachstanie. Znajdujący się wówczas w Sojuzie Rosjanin Aleksiej Owczynin i Amerykanin Nick Hague, pomimo doświadczenia w kapsule potężnych przeciążeń i wysokiej temperatury, przeżyli katastrofę, ale na kilka godzin trafili do szpitala, gdzie przeszli badania.
Rosyjska Agencja Kosmiczna opublikowała właśnie materiał filmowy, na którym możemy zobaczyć start rakiety z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, jej lot oraz sam moment uderzenia bocznego członu w centralny i eksplozję. Według Roskosmosu do katastrofy doprowadziła awaria czujnika separacji bocznego członu.
To już kolejny w ostatnim czasie problem ze statkiem kosmicznym Sojuz. Przypomnijmy, że pod koniec sierpnia w znajdującym się na orbicie statku Sojuz odkryto dziurę, przez którą w przestrzeń kosmiczną uchodziło życiodajne powietrze. Ten incydent mógł skończyć się ewakuacją całej Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na szczęście sytuację udało się opanować. NASA i Roskosmos do tej pory nie ujawniły żadnych szczegółowych informacji na ten temat, zasłaniając się faktem prowadzenia śledztwa w tej sprawie.
Październikowa awaria jest pierwszą tego typu od 43 lat, czyli do misji Sojuz 18 z 5 kwietnia 1975 roku. Sytuacja mogła poważnie utrudnić normalne funkcjonowanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ale na szczęście loty na ISS zostaną przywrócone w grudniu bieżącego roku.
Boeing i SpaceX będą mogły organizować załogowe loty z terytorium USA dopiero w przyszłym roku. Astronauci jeszcze przez kilka miesięcy są zdani tylko na łaskę rosyjskiego Roskosmosu i ich statku Sojuz.
Źródło: GeekWeek.pl/Roskosmos / Fot. Roskosmos
http://www.geekweek.pl/news/2018-11-01/dramatyczny-film-z-awarii-sojuza-na-pokladzie-ktorego-znajdowali-sie-astronauci/

 

Dramatyczny film z awarii Sojuza, na pokładzie którego znajdowali się astronauci.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wrócić z Marsa? Pył z planety przerobić na paliwo rakietowe
2018-11-01

Kosmiczny lot na Marsa to skomplikowana sprawa. Jednak - jak zauważają naukowcy - najtrudniejszą kwestią będzie powrót z Czerwonej Planety. Głównym problemem jest zapewnienie wystarczającej ilości paliwa na podróż powrotną. Pracownicy NASA rozwiązanie spróbują znaleźć "na miejscu".
Jeden z członków zespołu NASA - Kurt Leucht w artykule na "IEEE Spectrum" stwierdził, że agencja kosmiczna pracuje nad rozwiązaniem umożliwiającym kursowanie pomiędzy Ziemią a Marsem bez obaw o niedobór paliwa. Ma nadzieję, że załogi przyszłych misji zaczną eksploatować Czerwoną Planetę i z jej powierzchni dzięki zaawansowanym robotom wydobędą paliwo.
Mieszanka kosmiczna
Żeby jednak umożliwić ludzkie misje, NASA chce najpierw pobierać wodę z regolitu, czyli luźnej, zwietrzałej skały, która dzięki warstwie tlenku żelaza ma charakterystyczny, rdzawy kolor. Zdaniem specjalistów zawiera ona śladowe ilości wody, która ma być rozbijana na wodór i tlen w procesie elektrolizy.
Naukowcy zamierzają połączyć uzyskany wodór i węgiel, który można znaleźć na Marsie. Poszukiwanie go nie jest trudne, ponieważ marsjańska atmosfera składa się w 96 procentach z dwutlenku węgla.
W wyniku reakcji chemicznej, nazywanej reakcją Sabatiera, powstanie metan, który może działać dokładnie tak jak paliwo rakietowe. Zostanie także woda, która będzie efektem ubocznym.
Zespół Leutcha nazwał ten system ISRU, od słów "in situ resource utilization", co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "wykorzystywanie zasobów na miejscu".
"Opowiedzieć historię"
- Ta technologia pewnego dnia pozwoli ludziom żyć i pracować na Marsie, a potem wrócić na Ziemię, aby opowiedzieć historię - mówił Leucht.
NASA planuje wysłać sprzęt systemu ISRU razem z robotami zbierającymi glebę z czerwonej planety. Jeśli operacje się powiodą, naukowcy będą mieć mniej obaw przed wysłaniem na Marsa misji z udziałem ludzi. Dzięki ISRU rakietom kosmicznym nie zabraknie paliwa na bezpieczny powrót do domu.
Źródło: sciencealert.com, futurism.com, spectrum.ieee.org
Autor: kw/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/jak-wrocic-z-marsa-pyl-z-planety-przerobic-na-paliwo-rakietowe,277865,1,0.html

Jak wrócić z Marsa Pył z planety przerobić na paliwo rakietowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 lat stałego zamieszkania ISS
2018-11-01. Michał Moroz
Mija 18 rocznica stałego zamieszkania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Od 2 listopada 2000 roku na orbicie ciągle przebywali astronauci.
Pierwsza załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Expedition 1, weszła na pokład nowej stacji 2 listopada 2000 roku. Dwóch Rosjan, Sergiej Krikałow oraz Jurij Gidzenko wraz z dowódcą, Amerykaninem Williamem Shepherdem przybyło na ISS na pokładzie Sojuza TM-31. Wówczas w skład stacji wchodziły tylko trzy moduły: amerykański Unity oraz rosyjskie Zarja i Zwiezda.  Od tego momentu stacja została znacznie rozbudowana i jest permanentnie zamieszkała przez astronautów.
Należy podkreślić, ze Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest najdłużej stale zamieszkanym obiektem w przestrzeni kosmicznej. Poprzedni rekord należał do radziecko-rosyjskiej stacji Mir, krążącej wokół Ziemi od 1986 do 2001 roku.
Przez 18 lat programu ISS pojawiły się sytuacje, gdzie konieczne było zmniejszenie liczby załogi. Przede wszystkim widać efekt katastrofy wahadłowca Columbia, w wyniku którego budowa ISS opóźniła się o trzy lata, a na stacji przebywały dwuosobowe ekspedycje. Zmniejszenie załogi rozważano również w 2015, gdy katastrofie uległy dwie misje logistyczne po sobie (Progress M-27M oraz Dragon CRS-7). Na szczęście, kolejną misję logistyczną Progressa M-28M udało się przeprowadzić bezproblemowo.
Obecnie na pokładzie ISS pozostaje trójka astronautów: Alexander Gerst z Niemiec, Siergiej Prokopiew z Rosji oraz Serena Au?ón-Chancellor z USA wchodzący w skład ekspedycji 57. Po awaryjnym starcie Sojuza MS-9 z 11 października, w których dwóch astronautów nie dotarło na orbitę, obecna załoga pozostanie na ISS do 20 grudnia 2018. Na 3 grudnia zaplanowany jest start kolejnej załogi 58: Olega Kononienki, Anny McClain oraz Davida Saint-Jacquies.
https://kosmonauta.net/2018/11/18-lat-stalego-zamieszkania-iss/

18 lat stałego zamieszkania ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Mars może mieć wystarczającą ilość tlenu, by podtrzymać życie?
2018-11-02. Małgorzata Bień
Dzisiejszy Mars może być bardziej gościnny pod względem oddychania tlenem niż wcześniej przypuszczano. Takie wnioski opublikowano ostatnio w Nature Geoscience. Planeta mogła mieć wystarczającą ilość tlenu, by podtrzymać życie. Naukowcy właśnie wpadli na pomysł, gdzie go szukać.
Nowe badanie sugeruje, że słona woda na powierzchni czerwonej planety lub w jej pobliżu może zawierać wystarczającą ilość rozpuszczonego tlenu, aby wspierać drobnoustroje oddychające tlenem, a nawet bardziej złożone organizmy, takie jak gąbki.

Możliwość, że życie może istnieć na Marsie, pobudzała wyobraźnię naukowców i pisarzy od ponad wieku. Odkąd Giovanni Schiaparelli (i później Percival Lowell) zauważył coś, co uważał za ?kanały marsjańskie? w XIX wieku, ludzie marzyli o tym, by pewnego dnia wysłać emisariuszy na Czerwoną Planetę w nadziei na znalezienie cywilizacji i spotkanie z rodowitymi Marsjanami.
Podczas gdy programy Mariner i Wiking z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych rozwiały nadzieje na cywilizację marsjańską, od tamtej pory pojawiło się wiele przesłanek, że życie mogło kiedyś istnieć na Marsie. Dzięki nowym badaniom, które wskazują, że Mars może mieć wystarczającą ilość tlenu gazowego zamkniętego pod jego powierzchnią, by wspierać organizmy tlenowe ? teoria, że życie wciąż może istnieć, otrzymała kolejny impuls.
Tlen na Marsie ? historia
?Nikt nie myślał o Marsie jako miejscu, w którym oddychanie aerobowe (tlenowe) ma miejsce, ponieważ w atmosferze jest bardzo mało tlenu. Jednak jest możliwe, że ta planeta, tak odmienna od Ziemi, mogła dać szansę życiu tlenowemu.?
? powiedział Vlada Stamenkovic, naukowiec z Jet Propulsion Laboratory.
Roli, jaką tlen w postaci gazowej, mógł odgrywać historycznie na Marsie nie poświęcano zbyt wiele uwagi. Wynika to z faktu, że tlen stanowi bardzo mały procent atmosfery Marsa, która składa się głównie z dwutlenku węgla i metanu. Jednak dowody geochemiczne z marsjańskich meteorytów i skał bogatych w mangan na ich powierzchni wykazały wysoki stopień utlenienia.
Mogło to być skutkiem wody istniejącej na Marsie w przeszłości, co wskazywałoby, że tlen odgrywa rolę w chemicznym wietrzeniu marsjańskiej skorupy. Aby zbadać tę możliwość, Stamenkovic i jego zespół przeanalizowali dotychczasowe dowody:
?    Pierwszym z nich były dowody chemiczne z instrumentu łazika Curiosity Chemistry and Mineralogy (CheMin), które potwierdziły wysoki poziom utleniania w próbkach skał marsjańskich.
?    Po drugie, sprawdzili dowody uzyskane przez instrument sondy Mars Express Mars Advanced Radar for Subsurface and Ionosphere Sounding (MARSIS), który wskazywał na obecność wody pod południowym obszarem polarnym Marsa.
Korzystając z tych danych, zespół zaczął obliczać, ile tlenu może istnieć w podziemnych osadach podpowierzchniowych i czy to wystarczy, aby podtrzymywać organizmy tlenowe.
Tlen na współczesnym Marsie jest uwięziony w solankach?
Rozpoczęto od obliczeń rozpuszczalności tlenu w płynnych solankach (słonej wodzie i innych rozpuszczalnych minerałach) w warunkach marsjańskich. Przyjęto w nich, że tlen z atmosfery Marsa mógłby oddziaływać ze środowiskiem powierzchniowym i podpowierzchniowym ? a zatem podlegać transferowi.
W ramach raportu naukowcy zidentyfikowali, które regiony Marsa najprawdopodobniej zawierają solanki o największej zawartości rozpuszczonego tlenu. To może pomóc NASA i innym agencjom kosmicznym w planowaniu wysyłania lądowników na przyszłe misje.
Powierzchnia Marsa nie jest tym, co można uważać za gościnne miejsce dla większości Ziemian. Na Ziemi 21 procent naszej atmosfery składa się z tlenu ? dzięki licznym roślinom i innym organizmom, które wytwarzają tlen jako produkt uboczny fotosyntezy. Natomiast atmosfera marsjańska składa się z zaledwie 0.145% tlenu, zgodnie z danymi zebranymi przez łaziki marsjańskie.
Obecnie na Czerwonej Planecie powstaje bardzo mała ilość tlenu, gdy promieniowanie słoneczne oddziałuje z dwutlenkiem węgla w atmosferze planety. Ponadto atmosfera Marsa jest niezwykle cienka ? 160 razy cieńsza od ziemskiej atmosfery. Temperatura na powierzchni często spada do minus 100 stopni Celsjusza, przez co niezwykle trudno jest istnieć ciekłej wodzie na powierzchni.
Czysta ciekła woda albo zamarzłaby, albo odparowała na Marsie. Jednak słona woda lub solanki mogły pozostać w stanie ciekłym na powierzchni planety lub tuż pod nią. Dzieje się tak, ponieważ woda zmieszana z solami ma niższą temperaturę zamarzania niż woda czysta.
W pierwszej części artykułu w Nature Geoscience autorzy wykorzystują modele komputerowe do wykazania, że woda zmieszana z solami już obecnymi na Marsie może być stabilna w stanie ciekłym na powierzchni lub blisko niej. Następnym krokiem było ustalenie, ile rozpuszczonego tlenu może być pochłaniane z atmosfery.
?Jeśli na Marsie są solanki, wówczas tlen nie miałby innego wyboru, jak tylko przeniknąć do nich. Tlen byłby wszędzie.?
? powiedział Woody Fischer, geobiolog z Caltech.
Ile jest tego tlenu na Marsie?
Naukowcy obliczyli historyczne i przyszłe zmiany w nachyleniu Marsa, aby określić, w jaki sposób rozkład środowisk aerobowych ewoluował w ciągu ostatnich 20 milionów lat i jak mogą się one zmienić w następnych 10 milionach. Z tego wynika, że nawet w najgorszym przypadku, w skałach marsjańskich i zbiornikach podpowierzchniowych było dość tlenu, aby wesprzeć tlenowe drobnoustroje.
Z obliczeń wynika, że większość środowisk podpowierzchniowych na Marsie przekroczyła poziomy tlenu wymagane do oddychania tlenowego nawet o 6 rzędów wielkości. Jest to współmierne do poziomu tlenu w dzisiejszych oceanach Ziemi i wyższe niż to, co istniało na Ziemi przed Katastrofą Tlenową około 2,35 miliarda lat temu.
Aby obliczyć, ile tlenu mogą wchłonąć solanki, naukowcy musieli wziąć pod uwagę ich chemię, a także temperaturę i ciśnienie powietrza na powierzchni Marsa. Solanki pochłoną więcej tlenu, gdy temperatura będzie niższa, a ciśnienie powietrza wyższe. Ich wyniki pokazały, że współczesny Mars mógłby wspierać środowiska płynne z wystarczającą ilością rozpuszczonego tlenu. To z kolei mogłoby wspierać mikroby oddychające tlenem na całej planecie. Stwierdzili również, że stężenia tlenu będą szczególnie wysokie w solankach występujących w regionach polarnych, gdzie temperatury są chłodniejsze.
W regionach polarnych może występować wiele lokalizacji, w których istniały znacznie wyższe stężenia tlenu, co wystarczyłoby do wsparcia istnienia bardziej złożonych organizmów wielokomórkowych, takich jak gąbki. Tymczasem środowiska o pośrednich rozpuszczalnościach prawdopodobnie pojawią się w niższych obszarach bliżej równika, które mają wyższe naciski powierzchniowe ? takie jak Hellas i Amazonis Planitia oraz Arabia i Tempe Terra.
Do tej pory prace te zostały wykonane za pomocą modelowania komputerowego. Ale eksperci twierdzą, że badanie wygląda solidnie. Na razie jednak nie mamy dowodów, czy na Marsie rzeczywiście istnieją solanki.
Następny krok: eksperymenty na Ziemi, potem na Marsie
Naukowcy w następnym kroku przeprowadzą eksperymenty na Ziemi, aby wprowadzić mikroby oddychające tlenem w solanki, które mogą znajdować się na Marsie, aby dowiedzieć się, jaki rodzaj chemii wystąpi i czy organizmy potrafią się w nich rozwijać. Innym krokiem byłoby wysłanie lądownika na Marsa, który może szukać solanek pod powierzchnią na różnych głębokościach.
?Niesamowita praca została wykonana przez NASA w celu znalezienia dowodów na istnienie dawnych środowisk nadających się do zamieszkania. Jestem wielkim promotorem poszukiwania aktualnych warunków sprzyjających życiu. Możemy to zrobić, zaczynając odkrywać, czy na Marsie znajduje się ciekła woda.?
? powiedział Vlada Stamenkovic.
Z tego wszystkiego zaczyna się wyłaniać obraz tego, jak życie na Marsie mogło migrować pod ziemię, zamiast po prostu zniknąć. W miarę, jak atmosfera była powoli usuwana, a powierzchnia ulegała schłodzeniu, woda zaczęła zamarzać i przemieszczać się w głąb ziemi w miejsca, gdzie znajdowała się wystarczająca ilość tlenu, by wspierać organizmy tlenowe niezależne od fotosyntezy. Praca naukowców otwiera drzwi do ekscytujących nowych badań i może zasadniczo zmienić sposób, w jaki patrzymy na Marsa.
Vlada Stamenkovic pracuje teraz nad stworzeniem nowego, niewielkiego narzędzia, które mogłoby zostać wykorzystane do znalezienia wody na Marsie i ustalenia jej zasolenia, bez konieczności kopania. Nazywa to TH2OR.
Komentarz redakcji:
Warto pamiętać, że na Ziemi najpierw rozwinęło się życie beztlenowe. Tlen jest trucizną dla bakterii beztlenowych. Nie wymagają one żadnego poziomu tlenu, aby przetrwać. Organizmy wielokomórkowe z drugiej strony prawdopodobnie nie mogą przetrwać, stosując metabolizm beztlenowy, ponieważ jest on znacznie mniej wydajny i nie zapewnia wystarczającej ilości energii.
Niedawno publikowaliśmy też informacje o tym, że na północy Marsa występuje więcej lodu niż sądziliśmy:
https://weneedmore.space/czy-mars-moze-miec-wystarczajaca-ilosc-tlenu-by-podtrzymac-zycie/

Czy Mars może mieć wystarczającą ilość tlenu, by podtrzymać życie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie może rozprzestrzeniać się w całej galaktyce

2018-11-02

Badania przeprowadzone przez naukowców z Centrum Astrofizyki Harvard-Smithsonian w Cambridge wskazują, że panspermia, czyli możliwość rozprzestrzeniania się życia między ciałami niebieskimi, wcale nie musi ograniczać się jedynie do układów gwiezdnych. Zdaniem badaczy, zjawisko to może obejmować również całą Drogę Mleczną.


Badania pod nazwą "Galaktyczna Panspermia" skupiały się na dwóch czynnikach: z jaką szybkością systemy słoneczne przechwytują obiekty zawierające życie oraz jaka jest zdolność życia do przetrwania surowych warunków w kosmosie. Naukowcy wykazali, że mikroorganizmy lub związki chemiczne niezbędne dla rozwoju życia mogą rozpowszechniać się między układami gwiezdnymi i galaktykami z pomocą ?nośników?, takich jak meteoroidy i asteroidy. Taki mechanizm może rozsiewać życie między planetami.

Mimo wszystko naukowcy uważają, że zjawisko panspermii wciąż jest trudne do udowodnienia. Odległości między układami gwiezdnymi są ogromne i wydaje się, że rozprzestrzenianie się życia z jednego układu do drugiego może być bardzo trudne.
Naukowcy przeprowadzili badanie, inspirując się asteroidą Oumuamua. Jest to pierwszy znany nam obiekt pozasłoneczny, który przybył do Układu Słonecznego. Przypuszcza się, że na tej kosmicznej skale mogą znajdować się bakterie, zdolne przetrwać promieniowanie i trudne warunki w kosmosie.

Oczywiście, należałoby najpierw wysłać sondę na Oumuamua lub inny obiekt pozasłoneczny, aby potwierdzić, czy faktycznie może być nośnikiem mikroorganizmów lub związków chemicznych, koniecznych dla rozwoju życia. Wtedy zdobędziemy twardy dowód na prawdziwość teorii panspermii.

 
Tylkonauka.pl
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-zycie-moze-rozprzestrzeniac-sie-w-calej-galaktyce,nId,2652824

Życie może rozprzestrzeniać się w całej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz proszę mi nie przeszkadzać, bo czczę twórców ?Sondy?
2018-11-02. Paweł Skolimowski
Początek listopada to okres, kiedy wspomina się ludzi, których już z nami nie ma. Dodatkowo tak się składa, że miesiąc temu minęła 29. rocznica tragicznej i nagłej śmierci twórców ?Sondy?, programu, który ukształtował całe pokolenie naukowców, miłośników technologii i zwykłych ciekawych świata widzów. Dlatego postanowiłem przypomnieć moje, opublikowane kiedyś w innym, nieistniejącym już serwisie, wspomnienie o programie i jego twórcach ? Andrzeju Kurku i Zdzisławie Kamińskim.
Jest połowa lat osiemdziesiątych, późna jesień, ulice spowił już mrok, szczególnie, że lamp na nich nie za wiele, a te które są, świecą zupełnie bez przekonania rachitycznym, sodowym światłem. W pokoju, w którym siedzę, również panuje mrok, bo cud ówczesnej techniki Kraju Rad ? kolorowy telewizor Rubin, ma o wiele lepszy obraz, jeśli nie rozprasza go żadne dodatkowe światło. Choć zewsząd przytłacza mnie kompletnie nieracjonalny socjalizm realny, to wiem że już za chwilę odbędę półgodzinną podróż do zupełnie innego świata i przez te pół godziny ów świat właśnie będzie moim realnym światem. Zabierze mnie tam ?Sonda? i dwaj prowadzący ją nieprzerwanie od lat pasjonaci: Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński.
Sonda jest surowa w swoim wnętrzu, szczególnie patrząc na nią z perspektywy czasów teraźniejszych, epatujących ponad miarę formą, by ukryć kompletny brak treści. Wnętrze Sondy to studio, którego ukryte w cieniu obrzeża stanowią jednocześnie tło dla prowadzącej ją dwójki fascynujących ludzi. Scenografia jest bardziej niż skromna, często surowo-kartonowa (choć w miarę zbliżania się do końca lat 80. znacząco się poprawia). Panowie nie starają się być cool i trendy (te pojęcia na szczęście nie weszły jeszcze do języka), ich wygląd jak i ubiór niewiele odbiega od stylu, jaki panuje na ulicach. Często występują w swetrach (tak, stąd m.in. ludzie techniki to mają), czasem bardziej oficjalnie. Jest to bowiem sprawa drugorzędna, liczy się przede wszystkim ich profesjonalizm.
Pomysł na program, którego celem jest przybliżanie widzowi nauki we wszelkich jej aspektach, sprowadza się do dyskursu, gdzie po jednej stronie znajduje się entuzjasta wszystkiego co niesie nauka (w tej roli zawsze i nieodmiennie Andrzej Kurek), a po drugiej sceptyk (to z kolei rola Zdzisława Kamińskiego), podchodzący do zagadnienia z większym dystansem, nie oznaczającym jednak jego negowania, a raczej bardziej wyważoną ocenę tegoż (choć bywa, że Panowie nie różnią się tak bardzo w swoich poglądach i trudno ocenić, który z nich jest sceptykiem, a który entuzjastą).
Oczywiście sama dyskusja to nie wszystko, bo czymże różniłby się ów program od nagminnie serwowanych w telewizji programów typu ?gadające głowy?. Autorzy programu doskonale zdają sobie sprawę, jakim medium dysponują i nie wahają się go użyć. Dlatego ?Sondę? przeplatają związane z tematem danego odcinka felietony filmowe. Co ciekawe, wiele z nich ? patrząc z obecnej perspektywy ? to materiały reklamowe zagranicznych podmiotów (o zgrozo! kryptoreklama!!!), np. firmy Lego.
Rzecz w tym, że forma reklamy nie kontrastuje właściwie z innymi formami przekazu stosowanymi w tej samej telewizji. Jedyna różnicą jest to, że te z ?Sondy? pokazują rzeczywiste osiągnięcia i wytwory nauki, a te pozostałe są jedynie ?jadącą po bandzie? (i przez niezłą bandę serwowaną) propagandą sukcesu. Tak naprawdę cała socjalistyczna telewizja to jedna, wielka kryptoreklama ściemy. Być może dlatego cenzurze (która ? swoją drogą ? zapewne niewiele z tych zagadnień ?łapała?) nic w tych programach nie zgrzyta. Brzmią im wręcz swojsko i znajomo.
Tu ciekawostka, którą podał, na założonym przez siebie portalu o ?Sondzie?, jeden ze współtworzących ją redaktorów, Tomasz Pyć. Otóż redakcja ?Sondy? gładko przeszła weryfikację w czasie stanu wojennego (całość tekstu tutaj):
Do pracy łaskawie wezwano mnie 4-01-1982 r. Nie przypominam sobie jednak byśmy byli w inny sposób sekowani. Nawet głupawą weryfikację dziennikarzy przechodziliśmy jakoś tak śmiesznie. Wzywali do jakiegoś pokoju, gdzie siedział red. naczelny Maciej Zimiński i kilku smutasów. Całość przebiegała tak: ?aaa Sonda, no tak nie mamy pytań?, potem było szu, szu, szu i ?jesteście wolni?. Nigdy nie dowiedzieliśmy się o co chodziło w całym tym cyrku, ale przypuszczaliśmy, że uważali nas za ?sfiksowanych naukowców?, którzy najwyżej zrobią szkodę samym sobie.
Oprócz dyskusji i felietonów filmowych, ?Sondę? buduje też muzyka, zarówno ta w czołówce (elektryzuje mnie za każdym razem, gdy ją słyszę), jak i ta stanowiąca tło owych felietonów, a czasami także dyskusji. Jest to w przeważającej ilości muzyka elektroniczna, zaś najczęstsze utwory to ?Spiral? Vangelisa (ale jedynie powtarzający się, początkowy fragment) oraz sporo z twórczości Jeana Michela Jarre?a, przede wszystkim nieśmiertelne ?Oxygene I? i ?Oxygene IV? (grano także pozostałe z płyty ?Oxygene?), a także ?Equinoxe V?. Wśród wykorzystywanej muzyki jest też polski akcent, czyli utwór ?Po drugiej stronie świata? Marka Bilińskiego. Muszę przyznać, że dzięki ?Sondzie? muzyka elektroniczna stała się jedną z moich ulubionych.
I tu ciekawostka. Z muzyką ?Sondy? związana jest długo niewyjaśniona zagadka. Otóż, o ile dało się w miarę łatwo zidentyfikować większość utworów stanowiących tło programu, to utwór będący podkładem czołówki, był nie do ustalenia. Wspomniany już tutaj Tomasz Pyć odnalazł jego oryginał w archiwach telewizji. Według informacji na pudełku, w którym go przechowywano, miał być on kompilacją pięciu następujących utworów:
?    Quincy Jones ? ?Fat Poppadaddy?
?    Teresa Bancer ? ?Milczenie?
?    Karlheinz Stockhausen ? ?Etiuda?
?    Otto Luening & Vladimir Ussachevsky ? ?Król Lear?
?    Maliszewski ? ?Zmienność myśli?
Niestety pomimo najszczerszych chęci i rzeszy osób, które próbowały usłyszeć w podkładzie jakikolwiek fragment wyżej wymienionych utworów, nikomu z nich to się nie udało. Zresztą trudno byłoby uwierzyć, że podkład jest jakimkolwiek montażem, zbyt bowiem był spójny w swej całości. Tak się zresztą w końcu okazało. Po latach (sześciu, tyle trwały na forum ?Sondy? próby rozwikłania zagadki) w końcu ktoś zlokalizował rzeczony utwór. Okazał się nim być ?Visitation? autorstwa Mike?a Vickersa, a pochodzący z płyty Standard Music Library ?Period/Pastoral/Solo Instruments ? Moog/Dramatic?, nr katalogowy ESL 121, strona B, ścieżka nr 3 (za Wikipedią). Osobiście podejrzewam, że informacja z okładki w archiwum dotyczyła wstępnej, roboczej czołówki, która być może (a może nie) została wyemitowana w pierwszych kilku odcinkach (gdzieś natrafiłem na taką informację, niestety nie potrafię już obecnie jej zweryfikować). Po zmianie czołówki po prostu umieszczono ją w tym samym pudełku (być może nawet nagrano ją na tej samej taśmie) ? to były czasy deficytu gospodarczego, każde dobro, nawet takie jak pudełko na taśmę, było na wagę złota.
Czołówkę ?Sondy? charakteryzuje jeszcze jedno. Nie zmieniła się ona przez cały czas trwania programu, czyli przez 12 lat. Stała się dzięki temu jednoznaczną wizytówką programu. Ktokolwiek zobaczył lub usłyszał jej fragment od razu wiedział, że to program Kurka i Kamińskiego. Ta niezmienność byłaby nie do pomyślenia w kontekście obecnych czasów, które charakteryzują się tym, że częstokroć wymuszają zmiany dla samych zmian.
Całości ?Sondy? dopełniali niezapomniani lektorzy, którzy pełnili role narratorów we wspomnianym felietonach filmowych. Moim ulubionym i wręcz nierozerwalnie związanym z Sondą (tak, że usłyszawszy jego głos zawsze miałem tylko jedno skojarzenie ? ?Sonda?) był Marek Gajewski (do posłuchania niżej).
Ktoś mógłby pomyśleć, że wszystkie wymienione wyżej składniki, to sprawdzony przepis na równie fascynujący program. A jednak, nikt nigdy nie powtórzył już fenomenu ?Sondy?. Klucz nie leżał bowiem tylko w zastosowanych środkach, ale także w proporcjach, z jakimi należało ich w programie użyć oraz w samych prowadzących. Ich dyskusja była wciągająca. Były w niej elementy gry aktorskiej, to był po prostu spektakl. Prowadzący nie tylko rozmawiali na dany temat, oni go ilustrowali na wszelkie możliwe sposoby ? sposoby, których dostarczało im takie medium jak telewizja. Jak dziś pamiętam Andrzeja Kurka rozmawiającego piszczącym głosem po zaciągnięciu się helem.
Poza tym program nie kończył się ustaleniem wspólnego punktu widzenia, to było zadanie dla widza. Dlatego ?Sonda? trwała pomimo że emisja odcinka się zakończyła. Trwała po prostu w umyśle widza, często aż do następnego odcinka, a czasem jeszcze dłużej. Bywało, że na tyle długo, aby stać się motywacją do samodzielnego znalezienia odpowiedzi, do rozpoczęcia własnych poszukiwań, do zajęcia się nauką ? taką jaką widziało się w Sondzie.
Jestem właśnie jednym z takich zmotywowanych ludzi, dlatego uważam, że jestem winny prowadzącym ?Sondę? to osobiste wyznanie.
Panowie, część z Was została we mnie i choć mijają kolejne rocznice Waszej śmierci, dla mnie wciąż żyjecie, w moich wspomnieniach i przemyśleniach. To, że jestem teraz tu, gdzie jestem, zawdzięczam w dużej mierze Wam. Nic też nigdy nie przekona mnie, że Wasz fenomen da się powtórzyć. Byliście po prostu niepowtarzalni, byliście ucieleśnieniem wzoru E=mc2, wystarczyła Wam wasza energia, aby nie mając nic, stworzyć coś niebywale realnego i wartościowego. Niniejszy tekst to mój hołd dla Was i sposób, by Wam za to podziękować oraz by o Was pamiętano.
 
W artykule oparłem się na własnych wspomnieniach oraz na następujących źródłach:
?    tzw. Oficjalna Strona Sondy
?    forum dotyczące programu
?    publikacja Adama Dolistowskiego ?Ludzie telewizji. Sonda?.
https://www.crazynauka.pl/a-teraz-prosze-mi-nie-przeszkadzac-bo-czcze-tworcow-sondy/

 

A teraz proszę mi nie przeszkadzać, bo czczę twórców ?Sondy?.jpg

A teraz proszę mi nie przeszkadzać, bo czczę twórców ?Sondy?2.jpg

A teraz proszę mi nie przeszkadzać, bo czczę twórców ?Sondy?3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w listopadzie 2018 r.
Wysłane przez majewski w 2018-11-02
Uwaga! Z nieba lecą kamienie! Taurydy - to kluczowe słowo do wyjaśnienia zagadki... W pierwszych dniach listopada 2018 mamy szansę zobaczyć niejedno zjawisko, które może (choć wcale nie musi) zaowocować spadkiem meteorytu. Badania uczonych wskazują, że niektóre meteoryty przyleciały do nas z planetoidy Westa. Widać ją na niebie, choć potrzebujemy lornetki lub aparatu fotograficznego, by ją zidentyfikować. Z pomocą przychodzi nasz poradnik. Radzimy też jak nie przegapić spotkań Księżyca z jasnymi gwiazdami i planetami. Na koniec zapowiadamy kosmiczny hokus-pokus: Mira, czyli Gwiazda Cudowna znów ukaże się na firmamencie. Gdzie jej wypatrywać i jak ją śledzić - o tym mówi nasz filmowy kalendarz astronomiczny na listopad 2018. Zapraszamy!
Taurydy to rój meteorów złożony z kilku - nazwijmy - segementów wykazujących aktywność w różnym czasie, ale mających wspólne źródło w komecie 2P/Encke. Najbardziej znana - obok Halleya - kometa okresowa rozsiewa na swej orbicie odłamki skalne, które są na tyle duże, że kiedy wpadają w ziemską atmosferę, zdają się eksplodować kosmicznymi fajerwerkami. Czy w 2018-tym znów rozbłysną? Patrzmy w niebo!
Żegnamy misję Dawn, a niebawem przyjdzie nam się pożegnać i z Westą na wieczornym niebie. Śpieszmy więc z obserwacjami... Znajdźmy miejsce z dala od silnych świateł, pozbawione łuny w kierunku południowo-zachodnim. Po zmroku, nisko nad horyzontem z łatwością dojrzymy Saturna. Weźmy do ręki lornetkę, a na lewo od planety być może uda nam się znaleźć Westę. Planetoida świeci jak niepozorna gwiazdka, więc musimy użyć sprzętu optycznego, a i tak jej identyfikacja jest utrudniona. Warto zatem zrobić zdjęcie, a z pomocą przychodzi nasz filmowy poradnik.
Koniec miesiąca to czas Miry, czyli Gwiazdy Cudownej. Bodaj najbardziej znana gwiazda zmienna ma znów zaświecić w konstelacji Wieloryba. Po godz. 19:00 stopniowo wznosi się on nad południowo-wschodnim horyzontem. Nietrudno go zlokalizować, bowiem po lewej stronie ma niepowtarzalne twory: Aldebarana z Hiadami tworzące głowę Byka oraz świecące powyżej Plejady. Maksimum blasku Mira osiąga co ok. 331 dni, a w tym roku wypada ono 26 listopada. Czy Mira zaświeci blaskiem 3.5 magnitudo, jak miało to miejsce w styczniu tego roku? A może rozbłyśnie jeszcze jaśniej? Patrzmy koniecznie - tym bardziej, że niedaleko Miry przeleci kometa roku - 46P/Wirtanen! O niej opowiemy w kolejnym odcinku naszego kalendarza astronomicznego. Zapraszamy do oglądania!
Piotr Majewski
Więcej informacji:
?    Multimedialny kalendarz astronomiczny na listopad 2018 r. (radio-teleskop.pl)
?    Almanach astronomiczny na rok 2018
?    Almanach w wersji na smartfony i tablety
?    Plakat z widocznością planet w roku 2018 (dodatek do Uranii nr 1/2018)
?    Ścienny kalendarz astronomiczny na rok 2018 (dodatek do Uranii nr 6/2017)
?    Promocja: Kalendarz astronomiczny 2018 + plakat z widocznoscią planet 2018
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-listopadzie-2018-r-4776.html

 

 

Niebo w listopadzie 2018 r..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wysyłają na orbitę satelitę nawigacji Beidou-3GQ1
Wysłane przez grabianski w 2018-11-02
Chińska rakieta Długi Marsz 3B wysłała na orbitę kolejnego satelitę systemu nawigacji Beidou.
Start odbył się 1 listopada o 16:57 czasu polskiego z kosmodromu Xichang. Wysłany został satelita typu Beidou-3G, przeznaczony do pracy na orbicie geosynchronicznej. Cały lot przebiegł pomyślnie i ładunek trafił na docelową orbitę.
Chiny przeprowadzają w ostatnich latach 3. fazę rozbudowy własnego systemu nawigacji satelitarnej. Jeszcze w tym roku na orbitę ma trafić kolejna para satelitów sieci, przeznaczona do pracy na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Był to już 32. start chińskiej rakiety orbitalnej w tym roku. Pod względem liczby startów Chiny przodują w tym roku, wyprzedzając USA (26 startów) oraz Rosję (12 startów).
Źródło: NS
Więcej informacji:
?    informacja prasowa o udanym starcie (Xinhua)
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 3B startująca z kosmodromu Xichang w 1997 roku. Źródło: domena publiczna.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-wysylaja-na-orbite-satelite-nawigacji-beidou-3gq1-4774.html

Chiny wysyłają na orbitę satelitę nawigacji Beidou-3GQ1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli olbrzyma, który kształtował wczesne dni Drogi Mlecznej
2018-11-02. Autor. Agnieszka Nowak
Około 10 mld lat temu Droga Mleczna połączyła się z dużą galaktyką. Gwiazdy tego partnera, nazwanego Gaia-Enceladus, stanowią większość halo Galaktyki oraz ukształtowały gruby dysk, nadając mu wybrzuszoną formę.
Duże galaktyki, takie jak nasza Droga Mleczna, są wynikiem połączenia się mniejszych galaktyk. Pytanie brzmi: czy galaktyka taka jak Droga Mleczna, jest wytworem wielu małych połączeń czy kilku dużych? Profesor astronomii z Uniwersytetu w Groningen, Amina Helmi, większość swojej kariery spędziła szukając w Drodze Mlecznej ?skamielin?, które mogą dać wskazówki dotyczące jej ewolucji. Wykorzystała skład chemiczny, położenie i trajektorie gwiazd w halo, aby wywnioskować ich historię, a tym samym zidentyfikować zderzenia, które stworzyły wczesną Drogę Mleczną.

Ostatni, drugi zestaw danych z satelity Gaia, z kwietnia ubiegłego roku dostarczył profesor Helmi danych o około 1,7 mld gwiazd. Helmi jest zaangażowana w rozwój misji Gaia od około 20 lat i była częścią zespołu ds. Walidacji danych z drugiego zestawu danych z misji. Teraz wykorzystała te dane, aby szukać śladów zderzeń w halo. ?Spodziewaliśmy się gwiazd z połączenia w halo galaktycznym. Nie spodziewaliśmy się natomiast, że większość tych gwiazd ma wspólne pochodzenie z jednego bardzo dużego zderzenia.?

Tak naprawdę znalazła. Sygnatura chemiczna wielu gwiazd halo wyraźnie różni się od ?rodzimych? gwiazd Drogi Mlecznej. ?I są one dość jednorodną grupą, co wskazuje, że mają wspólne pochodzenie.? Przez wyznaczenie zarówno trajektorii, jak i sygnatury chemicznej wiemy, że ?najeźdźcy? wyraźnie się wyróżniają. Helmi mówi: ?Najmłodsze gwiazdy z Gaia-Enceladus są w rzeczywistości młodsze od rodzimych gwiazd Drogi Mlecznej w tym, co jest teraz zgrubieniem centralnym. Oznacza to, że jego prekursor był już obecny, kiedy nastąpiło połączenie, a Gaia-Enceladus, ze względu na swój duży rozmiar, potrząsnął nim i nadął.?

W poprzednim artykule Helmi opisała już wielkiego ?kleksa? gwiazd mających to samo pochodzenie. Teraz pokazuje, że gwiazdy w halo z tego kleksa są szczątkami po połączeniu się jakieś 10 mld lat temu Drogi Mlecznej z galaktyką, która była nieco masywniejsza, niż Mały Obłok Magellana. Galaktyka nazywa się Gaia-Enceladus, po Wielkim Enceladusie, który w mitologii greckiej narodził się z Gai (bogini Ziemi) i Uranosa (boga nieba).

Dane dotyczące kinematyki, chemii, wieku i rozmieszczenia przestrzennego z rodzimych gwiazd Drogi Mlecznej i pozostałości Gaia-Enceladus przypomniały Helmi o symulacjach wykonanych przez byłego doktoranta, jakieś dziesięć lat temu. Jego symulacja połączenia dużej galaktyki w kształcie dysku z młodą Drogą Mleczną wytworzyły rozkład gwiazd z obu obiektów, co jest całkowicie zgodne z danymi z Gai. Teraz astronomowie to zaobserwowali dzięki danym z misji Gaia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Groningen
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2018/11/astronomowie-odkryli-olbrzyma-ktory.html

Astronomowie odkryli olbrzyma, który kształtował wczesne dni Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Ekstremalnie Duża Astronomia
2018-11-02. Izabela Mandla
Era wielkich teleskopów dopiero się rozpoczyna. Na pustyni Atacama właśnie trwają prace nad nowym teleskopem. Extremaly Large Telescope (ELT), który jest projektem ESO, zdecydowanie zrewolucjonizuje współczesną astronomię.
Jak wskazuje nazwa teleskopu, będzie on naprawdę ogromny. Aby ukazać tego skalę można porównać lustra Very Large Telescope do luster, które będzie posiadać nowy teleskop. Różnica długości średnicy wynosi ponad 30 metrów! Stworzenie tak dużego pojedynczego lustra jest niemożliwe, więc będzie ono złożone z 798 mniejszych.
Znalezienie miejsca, gdzie można by było umieścić ten teleskop, było trudnym zadaniem. Okazało się, że najlepszym rozwiązaniem będzie stworzenie takiego miejsca. Podjęto odpowiednie działania mające na celu uzyskanie płaskiej powierzchni na szczycie góry Cerro Amazones. W tej chwili na tym obszarze wiele się dzieje. W końcu za niedługo powstanie tu największy teleskop na świecie.
Source :
ESO
https://news.astronet.pl/index.php/2018/11/02/w-kosmicznym-obiektywie-ekstremalnie-duza-astronomia/

W kosmicznym obiektywie Ekstremalnie Duża Astronomia.jpg

W kosmicznym obiektywie Ekstremalnie Duża Astronomia2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krwawy wojownik ? Mars
2018-11-02. Maria Puciata-Mroczynska
Mars to czwarta planeta od Słońca. Jego cechą charakterystyczną jest widoczna z Ziemi rdzawoczerwona barwa. Starożytnym Rzymianom kojarzyła się ona z pożogą wojenną, w wyniku czego nadali czerwonej planecie imię boga wojny. Posiada dwa księżyce, Fobosa i Deimosa, których nazwy pochodzą od synów greckiego boga wojny ? Aresa i oznaczają kolejno Strach oraz Trwogę.
Ruchy Marsa
Okres obrotu Marsa jest bardzo zbliżony do długości ziemskiej doby. Wynosi on około 24 godziny i 37 minut. Marsjańska doba słoneczna jest dłuższa od okresu obrotu wokół własnej osi o 2 minuty i ma swoją własną nazwę ? sol. Obrót czerwonej planety wokół Słońca jest prawie dwa razy dłuższy niż ziemski rok i wynosi 687 dni. Zmienność jego jasności podczas tego ruchu jest największą w Układzie Słonecznym (zmiany zachodzą od 1,8 magnitudo w pobliżu koniunkcji do -2,91 w opozycji w peryhelium).
Orbita Marsa jest nachylona pod kątem 25,19°. Jest to wartość zbliżona do ziemskiego nachylenia, w wyniku czego pory roku na obu planetach wyglądają podobnie.
Budowa wewnętrzna i ukształtowanie powierzchni
Charakterystyczna czerwona barwa Marsa bierze się z obecności na jego powierzchni tlenku żelaza (III), głównego składnika rdzy. Mars w odróżnieniu od Ziemi jest nieaktywny geologicznie i tektonicznie.
Na jego powierzchni znajduje się Olympus Mons. Jest to największa góra w Układzie Słonecznym. Wznosi się na około 25 kilometrów ponad otaczającą ją równinę i mierzy 624 kilometry średnicy u podstawy. Jest wygasłym wulkanem. Następną rekordową strukturą jest obszar Valles Marineris ? największy kanion w naszym układzie. Pęknięcie powstało prawdopodobnie w wyniku stygnięcia planety miliardy lat temu. Kanion ma długość 5000 km, szerokość 200 km oraz głębokość dochodzącą nawet do 11 km.
Na obu biegunach można znaleźć, podobne jak na Ziemi, czapy lodowe. Składają się one jednak z wody oraz zestalonego CO2. Północna czapa ma znacznie większy zasięg niż południowa. Północna czapa w lecie sublimuje całkowicie, południowa zaś zajmująca mniejszą powierzchnię, ale mająca 8 razy grubszą grubość nigdy nie sublimuje całkowicie.
Atmosfera
Kiedy słyszy się o Marsie, na myśl przychodzi gorąca temperatura. Nie jest jednak zgodne z prawdą. Najwyższe temperatury na Czerwonej Planecie osiągają zaledwie 27°C, najniższe spadają aż do -130°C. Z powodu braku magnetosfery cząstki wiatru słonecznego z łatwością mogą odrywać cząsteczki atmosfery. Na przestrzeni lat Mars utracił 2/3 lub więcej swojej atmosfery. Spowodowało to zmianę klimatu z ciepłego i wilgotnego na suchy i zimny, jaki obecnie widzimy. W skład atmosfery wchodzi głównie dwutlenek węgla (95%), azot (3%), argon (1,6%) oraz niewiele tlenu i wody. Powodem jej lekkiego żółtobrązowego zabarwienia jest duża ilość pyłu unoszącego się w powietrzu.
Trzeci rekord należący do Czerwonej Planety to największe burze piaskowe w Układzie Słonecznym. Występują one przeważnie lokalnie, ale od 1924 roku zaobserwowano również 9 burz obejmujących całą planetę. Prędkość ich wiatru osiąga wartości do 300 km/h. Częstotliwość ich występowania zwiększa się zgodnie ze zmniejszaniem się odległości Marsa od Słońca. Zależność ta zachodzi, gdyż bliżej Słońca powierzchnia Marsa jest silniej ogrzewana. Burze są zjawiskiem wyjątkowo niebezpiecznym z punktu widzenia misji badawczych. Do powierzchni nie docierają wtedy promienie słoneczne i wszystko zostaje pokryte warstwą pyłu. Ma to negatywny wpływ na urządzenia pracujące na powierzchni, zwłaszcza na panele słoneczne.
Badania
Mars jest najlepiej zbadaną (zaraz po Ziemi) planetą Układu Słonecznego. Historia jego podboju jest jednak raczej tragiczna. Pierwszą misją wysłaną w jego kierunku był rosyjski Marsnik 1 ? niestety jego start się nie powiódł. Dopiero po następnych 5 nieudanych misjach nastąpił udany przelot Marinera 4 obok Marsa. Wykonał on pierwsze zdjęcia Czerwonej Planety.
Większość misji na Marsie ma za zadanie znaleźć na nim jakiekolwiek ślady życia. Programem, którego jedynym celem było badanie obecności życia na Czerwonej Planecie, był program Viking. Sondy Viking 1 i Viking 2 wykonały serię badań i eksperymentów takich, jak badanie składu chemicznego i właściwości fizycznych atmosfery, czy sprawdzanie możliwości przeprowadzenia fotosyntezy. Viking 1 była pierwszą amerykańską misją z bezpiecznym lądowaniem.
Obecnie 8 misji zajmuje się badaniem ziemskiego sąsiada. Są to m.in. łaziki Curiosity i Opportunity, MAVEN, Trace Gas Orbiter, czy Mars Express. W tym roku wystartowała także sonda Insight, która ma dołączyć do wcześniej wymienionych urządzeń 26 listopada bieżącego roku.
Mars jest dla nas cennym źródłem informacji potrzebnych do zrozumienia procesów kształtujących wewnętrzny Układ Słoneczny. Jest również miejscem, gdzie człowiek ma zamiar założyć kolonie, więc wiele badań i misji ma na celu ocenić możliwości przystosowania planety do życia.
https://news.astronet.pl/index.php/2018/11/02/krwawy-wojownik-mars/

Krwawy wojownik ? Mars.jpg

Krwawy wojownik ? Mars2.jpg

Krwawy wojownik ? Mars3.jpg

Krwawy wojownik ? Mars4.jpg

Krwawy wojownik ? Mars5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA opublikowała pierwszy w historii film z kosmosu w jakości 8K
2018-11-03
W takiej jakości jeszcze nigdy nie mieliśmy możliwości zobaczyć codziennego życia astronautów na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zobaczcie cały film.
NASA z okazji 18. rocznicy bezustannego przebywania astronautów na ISS, opublikowała materiał filmowy w rewelacyjnej jakości 8K, czyli aż 16 razy lepszej od popularnej rozdzielczości HD. Został on przygotowany przy pomocy kamery Helium 8K od firmy RED. Na filmie możemy zobaczyć w niezwykłych szczegółach poszczególne moduły kosmicznego domu, a także znajdujący się w nich sprzęt i prowadzone eksperymenty.
Najciekawszymi z nich są trzymane w bardzo niskiej temperaturze mikroorganizmy i substancje, które należą do różnych koncernów farmaceutycznych, a służą do testów nad skuteczniejszymi lekami przyszłości na raka i najgroźniejsze choroby dręczące ludzkość. Równie interesującym miejscem jest też Veggie, czyli kosmiczny ogródek, w którym astronauci hodują rośliny, wykorzystując światła LED i technologie hydroponiczne, na potrzeby opracowania metod produkcji żywności w przyszłych misjach na Księżyc i Marsa.
Co ciekawe, NASA opublikowała nie tylko film do obejrzenia na swoim kanale na serwisie YouTube, ale również uczyniła wielki ukłon w stronę entuzjastów eksploracji kosmosu i najnowszej technologii, udostępniając link do oryginalnego, niepoddanego kompresji pliku z filmem w jakości 8K (zobaczcie tutaj). Uwaga! Plik ma kosmiczne 3 GB.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-11-03/nasa-opublikowala-pierwszy-w-historii-film-z-kosmosu-w-jakosci-8k/

 

NASA opublikowała pierwszy w historii film z kosmosu w jakości 8K.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzono obecność supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej
Autor: John Moll (3 Listopad, 2018)
Instrument GRAVITY, zainstalowany na interferometrze Bardzo Dużego Teleskopu (VLT), zdobył dowody potwierdzające obecność supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. Badania wskazują jednoznacznie, że Sagittarius A* jest w istocie czarną dziurą.
Konsorcjum instytutów europejskich, w tym Europejskie Obserwatorium Południowe, obserwował trzy jasne błyski promieniowania podczerwonego, pochodzące z dysku akrecyjnego wokół Sagittarius A* w centrum naszej galaktyki. Błyski te stanowią potwierdzenie, że mamy do czynienia z supermasywną czarną dziurą.
Astrofizycy zobaczyli obłok gazu, który wiruje z prędkością niemal 30% prędkości światła wokół czarnej dziury. Wspomniane błyski były emitowane z wewnętrznej stabilnej orbity - punktu najbliższego czarnej dziury, gdzie materia nie jest jeszcze wciągana przez potężną grawitacji. Jest to pierwsza obserwacja materii, znajdującej się tak blisko czarnej dziury.
Jeszcze w tym roku, astrofizycy analizowali bliskie przejście gwiazdy S2 tuż przy Sagittariusie A* i wtedy również zauważono silną emisję promieniowania podczerwonego. Wszystkie dotychczasowe dowody potwierdzają teorię, że Sagittarius A* jest supermasywną czarną dziurą o masie około 4 milionów mas Słońca.
Źródło:
https://www.eso.org/public/news/eso1835/?lang
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/potwierdzono-obecnosc-supermasywnej-czarnej-dziury-w-centrum-drogi-mlecznej

Potwierdzono obecność supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces najpotężniejszego superkomputera, jaki kiedykolwiek działał w kosmosie
2018-11-03
NASA od jakiegoś czasu intensywnie pracuje nad budową elektroniki, która będzie w stanie przetrwać w ekstremalnych warunkach panujących na Księżycu i Marsie.
Nowa era podboju kosmosu i ambitne plany ludzkości na budowę nowych stacji kosmicznych na orbicie Księżyca, Marsa i Wenus oraz baz na powierzchniach tych dwóch pierwszych, determinuje potrzebę przygotowania takiej elektroniki, która będzie zdolna do przetrwania w niegościnnych warunkach.
Jakiś czas temu NASA poinformowała, że ma już gotowe materiały cechujące się wysoką odpornością na warunki mikrograwitacji i promieniowania elektromagnetycznego. Teraz dowiadujemy się, że od roku na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej są prowadzone eksperymenty z różnymi rodzajami elektroniki. Najważniejszymi z nich są cztery serwery od firmy Hewlett Packard oraz najpotężniejszy superkomputer, jaki został wysłany w historii ludzkości.
Wszystkie maszyny zostały wyposażone w procesory Xeon Apollo 40. Naukowcy przez ostatnie ponad 12 miesięcy testowali na nich aplikacje wymagające intensywnych obliczeń. Miało to symulować warunki, jakie pojawią się podczas misji na Marsa. Agencja sprawdzała w ramach projekt Spaceborne Computer maszyny pod względem wytrzymałości zainstalowanych w nich standardowych komponentów.
Jako że w locie na obce globy nie będzie możliwości szybkiego i sprawnego wysyłania ogromnych ilości zebranych danych na potrzeby obliczeń na Ziemi przez superkomputery, NASA chce takie maszyny zainstalować bezpośrednio na pokładach statków kosmicznych.
W trakcie trwania eksperymentu, dwa identyczne serwery poleciały w kosmos, a kolejne dwa pozostały na Ziemi, gdzie w laboratoriach NASA obserwowano ich codzienną pracę. Niedawno statek Dragon od SpaceX zabrał je na Ziemię, a inżynierowie porównali wszystkie cztery, aby dowiedzieć się, czy na przestrzeni roku pojawiły się różnice w ich pracy i wydajności.
Ludzie odpowiedzialni za projekt zdradzili, że jeden z serwerów pracował z maksymalną prędkością, a drugi pracował wolniej. Tymczasem w superkomputerze w sumie uszkodzonych zostało aż 9 ze wszystkich 20 dysków, jednak dane nie zostały utracone. Prawdopodobnie stało się to na skutek warunków mikrograwitacji i promieniowania. Serwery odnotowały też kilka przerw w działaniu, co nastąpiło na skutek problemów z dopływem energii. Tak czy inaczej, inżynierowie z NASA i HPE mówią o wielkim sukcesie. Pojawiające się w testach problemy uda się niebawem wyeliminować.
NASA niedawno oświadczyła, że wciąż pracuje nad swoimi, mocno zmodyfikowanymi układami ARM Cortex-A53. Staną się one podstawą do budowy elektroniki przyszłości na potrzeby misji kosmicznych. Według planu, mają one zadebiutować w połowie roku 2020.
Źródło: GeekWeek.pl/Wired / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-11-03/sukces-najpotezniejszego-superkomputera-jaki-kiedykolwiek-dzialal-w-kosmosie/

 

Sukces najpotężniejszego superkomputera, jaki kiedykolwiek działał w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten łazik zainicjuje erę górnictwa na Marsie i dostarczy paliwo do rakiet
2018-11-03
NASA zaprezentowała w akcji swoją pierwszą kosmiczną koparkę, której zadaniem będzie dostarczenie astronautom życiodajnej wody i paliwa do maszyn i rakiet.
Amerykanie nie próżnują w swoich wizjach i realizacji planów tego, co dla naszej cywilizacji jest teraz ważniejsze, czyli spraw dotyczących podboju Księżyca i Marsa. Celem jest stworzenie tam pierwszych kolonii, abyśmy jako ludzkość byli zabezpieczeni na wypadek globalnego kataklizmu. Tak więc, jeśli poważnie myślimy o wysyłaniu tam misji załogowych, które stworzą pierwsze bazy, to trzeba działać.
Niezwykle ważnym projektem, realizowanym od kilku lat z pełną determinacją przez inżynierów z NASA, jest Regolith Advanced Surface Systems Operations Robot (RASSOR), czyli robo-górnik. Maszyna waży zaledwie 45 kilogramów, więc bez problemów kilka/kilkanaście jej sztuk może zostać przetransportowane na Księżyc i Marsa, tylko na pokładzie jednej rakiety. RASSOR wyposażony jest w dwa, kręcące się w przeciwległe strony bębny, które mogą obracać się w przeciwnych kierunkach z prędkością 20 obrotów na minutę. Dzięki świetnemu rozłożeniu masy, urządzenie może funkcjonować w warunkach obniżonej grawitacji.
Po zebraniu 18 kilogramów materiału z powierzchni, później następuje ich przetwarzanie przez reaktor do odparowywania i skraplania wody. Koparka ma wydobywać z gruntu wodę. Posłuży ona astronautom do normalnego funkcjonowania, a jej część będzie poddana ekstrakcji w celu pozyskania z niej wodoru i tlenu na potrzeby zasilania maszyn i jako paliwo do rakiet. RASSOR od kilku lat jest bezustannie udoskonalany. Jego ewolucja bazuje na najnowszych danych pozyskanych na temat Księżyca i Marsa z sond kosmicznych.
NASA zamierza wysłać całą flotę takich maszyn na Czerwoną Planetę zarówno jeszcze przed rozpoczęciem misji załogowych, jak również w trakcie ich trwania. Maszyny będą pomagały kolonizatorom wykorzystać wszystkie naturalne dobrodziejstwa oferowane przez ten fascynujący obiekt do przetrwania i szybkiego rozwoju kolonii. Pozwolą również na realizację misji powrotnych na Ziemię, dostarczając niezbędne ku temu paliwo do rakiet.
Wysłanie ładunków na Marsa wymaga spalenia 225 ton paliwa i utleniacza. W drugą stronę nieco mniej. NASA szacuje, że kilka takich maszyn będzie w stanie pozwolić na realizację misji powrotnych. Niedawno agencja ogłosiła wykrycie dużego zbiornika płynnej wody pod powierzchnią planety (zobaczcie tutaj). Najnowsze dane pokazują również, że wydmy położone w okolicach biegunowych zawierają nawet do 8 procent cząsteczek wody. Powierzchnia Marsa jest też bogatym źródłem nadchloranów, które mogą być wykorzystane jako utleniacze przy materiałach pędnych do zasilania rakiet (zobaczcie tutaj). Na powyższym materiale filmowym możecie zobaczyć, jak robo-koparka radzi sobie na symulowanej w laboratorium powierzchni Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/Digital Trends / Fot. NASA
http://www.geekweek.pl/news/2018-11-03/ten-lazik-zainicjuje-ere-gornictwa-na-marsie-i-dostarczy-paliwo-do-rakiet/

Ten łazik zainicjuje erę górnictwa na Marsie i dostarczy paliwo do rakiet.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symetria - program łączący sztukę z fizyką i astronomią
Wysłane przez kuligowska w 2018-11-03
Program ?Symetria? (ang. Symmetry) został uruchomiony w celu wspierania wymiany doświadczeń i poglądów pomiędzy artystami i interdyscyplinarnymi naukowcami pracującymi/mieszkających w Chile i Szwajcarii. Łączy on sztukę z fizyką i astronomią w trzech być może najbardziej fascynujących ośrodkach naukowych na świecie: Wielkim Zderzaczu Hadronów w CERN (Genewa) i obserwatoriach astronomicznych w Chile (ALMA) i Cerro Paranal (VLT).
W ramach Symetrii po jednym wybranym artyście z Chile i Szwajcarii dostanie zaproszenie do czasowego zamieszkania w drugim z tych krajów. Doświadczenie to ma na celu lepsze poznanie się, zaproszenie do dialogu i wymianę poglądów między artystami a społecznością fizyków i inżynierów. To także szansa na całkiem nowego rodzaju zagłębienie się w wyzwania współczesnej nauki i zaawansowane technologie, którymi bada się dziś i obserwuje naturę - także w ujęciu humanistycznym.
W tej pierwszej edycji programu po ośmiu artystów z każdego kraju zaproszono do przedstawienia swoich dokonań. Zostały one następnie ocenione przez specjalną komisję. Wybrani w tym roku, pierwsi kandydaci do wymiany to Nicole L'Huillier (młoda, multidyscyplinarna artystka zainteresowana m. in. architekturą, nauka, muzyką i sztukami wizualnymi) z Chile i Alan Bogana (malarz, grafik komputerowy, twórca instalacji artystycznych) ze Szwajcarii. Ogłoszenie wybranych artystów odbyło się podczas 4. Spotkania Sztuki, Nauki i Kultury Cyfrowej w Muzeum Sztuk Wizualnych (MAVI) w Santiago w Chile.
Wybrani artyści odwiedzą odległy i dziki płaskowyż Chajnantor w północnych Andach chilijskich, gdzie znajduje się 66 anten należących do sieci ALMA, a także Bardzo Duży Teleskop VLT w obserwatorium astronomicznym w Cerro Paranal niedaleko Antofagasty. W Szwajcarii artyści będą z kolei gościć w ośrodku CERN w Genewie.
Program Symetria jest wynikiem współpracy między CERN, ALMA, ESO i chilijską korporacją Video and Electronic Arts, możliwa także dzięki wsparciu Szwajcarskiej Rady ds. Sztuki Pro Helvetia oraz chilijskiemu Ministerstwu Kultury, Sztuki i Dziedzictwa. "Wspólny pobyt dwóch artystów w najbardziej niezwykłych ośrodkach badawczych z dziedziny astronomii i fizyki cząstek pozwoli na poszerzenie i zbadanie powiązań między nowymi kreatywnymi formami" - twierdzi Enrique Rivera, dyrektor Video and Electronic Arts.
 
Czy podobne inicjatywy są Waszym zdaniem potrzebne i możliwe do zrealizowania także w Polsce?
 
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł   
?    Sieć radioteleskopów ALMA
?    Więcej na temat CERN
 
Źródło: ALMA
Na zdjęciu: Wizualny koncert Carlosa Cabezasa, chilijskiego muzyka, założyciela zespołu Electrodomésticos, który zaprezentował wynik swych odwiedzin w ALMA.
Źródło: Benjamin Matte, CChV
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/symetria-program-laczacy-sztuke-fizyka-astronomia-4772.html

 

Symetria - program łączący sztukę z fizyką i astronomią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)