Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Nieudany start irańskiej rakiety
2019-01-15. Krzysztof Kanawka
Piętnastego stycznia doszło do nieudanego startu irańskiej rakiety ? satelita nie osiągnął orbity.
Do startu rakiety Simorgh doszło w nocy z 14 na 15 stycznia 2019. Dokładna godzina startu nie jest znana. Głównym ładunkiem na pokładzie rakiety był satelita Payam-e Amirkabir. Miał on zostać wyniesiony na orbitę o wysokości około 600 km.
Z wypowiedzi irańskiego Ministerstwa Komunikacji wynika, że choć pierwszy etap startu przebiegł prawidłowo, to górny trzeci stopień rakiety nie zadziałał, i Payam-e Amirkabir został utracony. Co ciekawe, jest to jeden z pierwszych oficjalnych przekazów irańskiego rządu, w którym potwierdzony został nieudany start rakiety. Wcześniej Iran zwykle nie wydawał żadnych komunikatów po nieudanych startach.
Ostatni udany irański start odbył się w lutym 2015 roku, gdy umieszczono na orbicie satelitę Fadżr. W kwietniu 2016 roku w locie suborbitalnym Iran przetestował pierwszy stopień rakiety Simorgh. Pierwszy orbitalny lot tej rakiety z 27 lipca 2017 roku zakończył się jednak niepowodzeniem.
(Tw, NSF)
https://kosmonauta.net/2019/01/nieudany-start-iranskiej-rakiety/

Nieudany start irańskiej rakiety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demonstrator rakiety manewrującej i test silnika rakietowego od SpaceForest
2019-01-15
Polska firma z siedzibą w Gdyni rozwija się w bardzo szybkim tempie. Chce podbić nie tylko prywatny sektor przemysłu kosmicznego, ale również ma ciekawe projekty przeznaczone na potrzeby polskiej armii.
Pod koniec listopada ubiegłego roku, firma przeprowadziła pomyślny test swojej rakiety suborbitalnej o wymownej i typowo polskiej nazwie, BIGOS 4. Pierwszy raz osiągnęła ona wysokość 15 kilometrów. Zajęło jej to zaledwie 50 sekund. W trakcie lotu rakieta rozpędziła się do 2 Ma. Pierwszy test rakiety odbył się 2 listopada w okolicach Gdyni. Wówczas osiągnęła ona wysokość 1000 metrów.
Tymczasem tydzień temu, nasi zdolni inżynierowie z pełnym sukcesem przetestowali swój najnowszy hybrydowy silnik rakietowy o nazwie SF200. W ciągu 30 sekund stabilnej pracy osiągnęli ciąg na poziomie 1 tony i impuls całkowity wynoszący 200 kNs. Tym samym firma spełniła wymogi dotyczące silnika i rozpoczęła kolejny etap prac, który będzie polegał na projekcie i wykonaniu pełnoskalowego, latającego modelu rakiety PERUN.
Rakieta ma mieć 10 metrów długości, średnicę 50 centymetrów, ważyć na sucho 325 kilogramów, a wypełniona paliwem 925 kilogramów. PERUN będzie w stanie wynieść na niską orbitę do 150 kilometrów do 75 kilogramów, a jej napęd hybrydowy ma działać do 40 sekund. Inżynierowie zdradzili, że manewrowanie rakietą ma być możliwe dzięki systemowi używającego ?zimnego gazu? bez reakcji spalania.
SpaceForest ma też nieco większe plany, które związane są z polskim wojskiem. Kilka dni temu odbył się test pierwszej dedykowanej rakiety manewrującej. Ma to być oferta dla wojska i producentów radarów. Testowa rakieta zmieniająca trajektorię lotu w powietrzu mogłaby stać się szkoleniowym celem bojowym dla systemów obrony przeciwpowietrznej. W tej kwestii technologie SpaceForest mogą przydać się polskiej armii i przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa narodowego naszego kraju.
Według informacji podanych przez firmę, rakieta bazująca na modelu Candle-2 może mieć zasięg do kilku kilometrów i osiągać pułap 1-2 kilometry. Jak możecie zobaczyć na powyższym filmie, rakieta w trakcie lotu może manewrować, dzięki czemu namierzenie jej i trafienie jest dużo cięższym zadaniem, a to pozwoli lepiej wyszkolić polskich żołnierzy, przetestować technologie, jakimi dysponuje nasza armia, oraz pomóc w budowie lepszych radarów i systemów obrony powietrznej.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceForest/Facebook/Space24.pl / Fot. SpaceForest
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-15/demonstrator-rakiety-manewrujacej-i-test-silnika-rakietowego-od-spaceforest/

 

 

Demonstrator rakiety manewrującej i test silnika rakietowego od SpaceForest.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze egzoplanety 2019 roku
2019-01-16. Krzysztof Kanawka
Lista Pozasłonecznych Układów Planetarnych wzbogaciła się o dwie egzoplanety. Są to pierwsze odkrycia ogłoszone w 2019 roku.
2018 rok był kolejnym, w którym ?hurtowo? odkrywano planety pozasłoneczne. Łącznie odkryto lub potwierdzono istnienie około 225 egzoplanet. Określenie ?około? jest tutaj jak najbardziej na miejscu, gdyż różne katalogi planet pozasłonecznych podają nieco inne wartości, co zwykle ma związek z definicją potwierdzenia istnienia danego obiektu (a nie tylko figurowania jako ?kandydat?) lub też zwyczajnie ?technicznie? ? z częstotliwością aktualizacji danej bazy.
Pierwsze dwie egzoplanety, o których istnieniu doniesiono w 2019 roku to EPIC 249624646 b oraz EPIC 249624646 c. Są to dwa obiekty planetarne krążące wokół tej samej gwiazdy (o oznaczeniu EPIC 249624646). Ta gwiazda ma promień 1,5 raza większy od naszego Słońca i masę około 1,2 raza większą od naszej Dziennej Gwiazdy. Układ EPIC 249624646 znajduje się około 900 lat świetlnych od nas. Dwie egzoplanety w tym układzie odkryto za pomocą metody tranzytów.
Obie odkryte egzoplanety w tym układzie to gazowe giganty. EPIC 249624646 b ma masę około 21 mas Ziemi, co czyni ten obiekt porównywalny z Neptunem. Jest to typowy ?gorący Neptun?, krążący bardzo blisko swej gwiazdy ? w średniej odległości zaledwie 13,8 miliona kilometrów z czasem 9,2 dnia. Promień tej planety to około 0,27 promienia Jowisza ?  nieco mniej od promienia Neptuna (ok 0,35 promienia Jowisza).
Z kolei EPIC 249624646 b można określić mianem ?ciepłego Jowisza?. Ta egzoplaneta krąży w średniej odległości 0,3 jednostki astronomicznej (ok 45 milionów kilometrów) z czasem 48 dni. Masa tej egzoplanety to około 0,77 masy Jowisza, zaś promień został wyliczony na taki sam jak u największej planety naszego Układu Słonecznego.
W tym roku można się spodziewać dużej ilości odkryć z kosmicznego teleskopu TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite). W analizie danych TESS może uczestniczyć każdy internauta. Pierwsi kandydaci na egzoplanety z misji TESS zostali wykryci już we wrześniu 2018 roku.
(Arxiv)
https://kosmonauta.net/2019/01/pierwsze-egzoplanety-2019-roku/

Pierwsze egzoplanety 2019 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska przystępuje do europejskiego konsorcjum SST
2019-01-16. Redakcja

Z końcem 2018 r. Polska stała się pełnoprawnym członkiem europejskiego Konsorcjum SST (Space Surveillance and Tracking ? Obserwacja i Śledzenie Obiektów Kosmicznych). Umowa akcesyjna została podpisana 19 grudnia 2018 r. w siedzibie Polskiej Agencji Kosmicznej w Warszawie. Dołączenie do konsorcjum umożliwi krajowym podmiotom udział w przedsięwzięciach finansowanych ze środków Unii Europejskiej, których budżet w bieżącej i przyszłej perspektywie finansowej może wynieść ponad 350 mln euro.
60 lat podboju kosmosu przez człowieka przyniosło wiele doniosłych osiągnięć naukowych i postęp technologiczny. Jednak jego efektem ubocznym jest systematyczne zaśmiecanie przestrzeni kosmicznej. Na orbicie okołoziemskiej krąży ponad 20 tys. skatalogowanych śmieci kosmicznych większych niż 10 cm i ponad 750 tys. o wielkości od 1 do 10 cm . Zgodnie z przewidywaniami Komisji Europejskiej, w 2020 r. w kosmosie ma być już około 1 milion śmieci większych niż 1 cm . To m.in. nieczynne satelity i ich elementy, fragmenty rakiet i powłok wahadłowców, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli (obiekty deorbitujące w kierunku Ziemi) oraz dla kosztownej infrastruktury działającej w kosmosie, w tym Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz około 1800 czynnych satelitów telekomunikacyjnych, obserwacyjnych i nawigacyjnych dostarczających dane wykorzystywane na co dzień na całym świecie. Zderzenie działającego obiektu kosmicznego nawet z niewielkim śmieciem kosmicznym może prowadzić do jego uszkodzenia lub zniszczenia, powodując nieobliczalne straty dla gospodarki, krytycznych zdolności komunikacji satelitarnej, rozpoznania, nawigacji i bezpieczeństwa narodowego.
Aby zmierzyć się z tym problemem, Komisja Europejska uruchomiła w 2014 r. program SST związany z monitorowanie obiektów kosmicznych (satelitów i śmieci kosmicznych). Jest to kluczowy program operacyjny Unii Europejskiej w obszarze kosmicznym, obok programu nawigacji satelitarnej Galileo i programu obserwacji Ziemi Copernicus. Inicjatywa jest realizowana na podstawie decyzji Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej z 2014 r. dotyczącej stworzenia Ram Wsparcia Obserwacji i Śledzenia Obiektów Kosmicznych, których celem jest przyczynienie się do zapewnienia długoterminowej dostępności europejskiej i krajowej infrastruktury kosmicznej oraz usług niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa gospodarki, społeczeństwa i obywateli Europy.
Główne cele programu SST dotyczą:
1.    oceny i redukcji ryzyka dla wynoszenia i operacji na orbicie europejskich statków kosmicznych wynikającego z możliwych kolizji;
2.    badania, oceny i ostrzegania przed niekontrolowanym wejściem w atmosferę obiektów i śmieci kosmicznych zagrażającym bezpieczeństwu obywateli i infrastruktury naziemnej;
3.    poszukiwania sposobów zapobiegania rozprzestrzenianiu się śmieci kosmicznych.
KONSORCJUM SST
W 2015 r. Komisja Europejska powołała do koordynowania tej inicjatywy Konsorcjum SST, którego zadaniem jest łączenie zdolności państw europejskich w celu zabezpieczenia europejskiej i narodowej infrastruktury kosmicznej. Państwa członkowskie wniosły do konsorcjum sensory optyczne i radarowe zdolne obserwować sztuczne obiekty wokół Ziemi oraz zdolności analizy danych dostarczanych przez te sensory. Na podstawie przetworzonych danych realizowane są usługi SST w postaci oceny ryzyka oraz informacji i ostrzeżeń o faktycznych i przewidywanych zdarzeniach w przestrzeni kosmicznej z udziałem sztucznych obiektów kosmicznych. Takimi zdarzeniami mogą być np. kolizje i fragmentacje obiektów na orbicie czy niekontrolowane wejście w atmosferę ziemską sztucznych obiektów kosmicznych. Informacje udostępniane są min. instytucjom unijnym i państwom członkowskim oraz operatorom satelitarnym. Początkowo członkami konsorcjum były wiodące państwa europejskie: Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy i Wielka Brytania, reprezentowane głównie przez narodowe agencje kosmiczne. Z końcem 2018 r. do tego grona dołączyła Rumunia, Portugalia i Polska, którą reprezentować będą przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej.
POLSKI WKŁAD W EUROPEJSKI SYSTEM SST
Jako członek Konsorcjum SST Polska zapewni wykorzystanie na rzecz europejskiego systemu SST 19 teleskopów rozmieszczonych na całej kuli ziemskiej (m.in. w Polsce oraz Argentynie, Australii, Chile, RPA i USA) należących do Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk, Instytutu Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Fundacji Badawczej Bałtycki Instytut Technologiczny w Gdyni i firm: Sybilla Technologies, 6ROADS oraz stacji laserowej Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk z Obserwatorium w Borówcu, jak również narzędzi programistycznych i kompetencji związanych z przetwarzaniem i analizą danych SST.
Udział w konsorcjum niesie dla naszego kraju szereg innych zobowiązań o charakterze organizacyjnym (m.in. utworzenie sieci zadeklarowanych sensorów i narodowego centrum operacyjnego), kadrowym (m.in. zapewnienie specjalistów dla funkcjonowania narodowego systemu SST), finansowym (przeznaczenie narodowych środków na uruchomienie systemu SST i absorbcja funduszy unijnych) oraz prawnym (dostosowanie funkcjonowania krajowego systemu SST m.in. do wymagań bezpieczeństwa określonych przez konsorcjum).
? Przystąpienie do Konsorcjum SST pozwoli na dalszy rozwój krajowych zdolności związanych z obserwacją i budowaniem świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej, wzrost kompetencji i konkurencyjności krajowego sektora kosmicznego i zwiększenie jego roli w bieżących i przyszłych programach Unii Europejskiej i Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz na wzmocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Dlatego ustanowienie, rozwój i eksploatację krajowego systemu świadomości sytuacyjnej w kosmosie ujęliśmy jako jeden z pięciu dużych projektów, które mają być realizowane w ramach Krajowego Programu Kosmicznego na lata 2019-2021 ? mówi dr hab. Grzegorz Brona, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
WZMOCNIENIE KRAJOWEGO POTENCJAŁU SST I SZANSA NA SKOK ROZWOJOWY DLA POLSKICH PODMIOTÓW
Na realizację programu SST w bieżącej perspektywie finansowej Unia Europejska przeznaczyła około 100 mln euro, a w kolejnej perspektywie na ten cel zabezpieczonych jest obecnie około 250 mln euro. Środki te są przeznaczone na finansowanie projektów realizowanych w obszarze przez SST przez państwa członkowskie konsorcjum, w tym Polskę.
Członkostwo w konsorcjum umożliwi krajowym podmiotom udział w zapewnianiu bezpieczeństwa europejskiej infrastruktury kosmicznej. Przede wszystkim zaś pozwoli na szybszy rozwój krajowego systemu SST, który zapewni Polsce dane niezbędne do ochrony przyszłych krajowych satelitów oraz będzie wspierać bezpieczeństwo i obronność państwa poprzez monitoring zagrożeń z przestrzeni kosmicznej.
Uczestnictwo w europejskim programie niesie też duży potencjał naukowy i biznesowy. Zapewnienie operacyjności sensorów obserwacyjnych tworzących polską infrastrukturę SST, możliwość ich modernizacji oraz zapotrzebowanie na nowe ? wszystko to ułatwi szybszy wzrost kompetencji w obszarze SST oraz obserwacji optycznych, laserowych i radarowych polskim podmiotom, które już dzisiaj zdobywają doświadczenie realizując projekty w ramach programu opcjonalnego SSA (Space Situational Awareness ? Świadomość Sytuacyjna w Kosmosie) ESA.
Wobec postępującej komercjalizacji produktów związanych ze świadomością sytuacyjną w kosmosie, krajowe podmioty dostarczające rozwiązania i usługi w tym obszarze będą mogły kierować swoją ofertę również na rynek globalny, który będzie rósł w związku z trendem New Space, wynoszeniem coraz większej liczby mikro- i mniejszych satelitów, planowanym rozwojem megakostelacji oraz nowymi obszarami, takimi jak serwisowanie satelitów na orbicie czy ? w dalszej perspektywie ? pozyskiwanie surowców z ciał niebieskich.
PIERWSZE DZIAŁANIA W RAMACH KPK
Pierwszym etapem prac wynikających z członkostwa Polski w Konsorcjum SST i przewidzianych w Krajowym Programie Kosmicznym będzie uruchomienie podstawowych funkcjonalności systemu powstałego na bazie zadeklarowanych sensorów, m.in. poprzez rozbudowę krajowej infrastruktury i zdolności umożliwiających realizację zadań i projektów w ramach Konsorcjum SST oraz zwiększenie udziału polskich podmiotów w programie SSA Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Dalsze działania, polegające na rozbudowie systemu, mają prowadzić do utworzenia w Polsce niezależnej infrastruktury SST odpowiadającej potrzebom krajowej administracji oraz do stworzenia dogodnego środowiska umożliwiającego powstanie usług i produktów w obszarze SST, które będą mogły być oferowane na rynku komercyjnym i instytucjonalnym w kraju i zagranicą.
Budżet przewidziany w Krajowym Programie Kosmicznym na realizację tych działań w latach 2019-2021 wynosi 27 mln zł, w tym 12 mln zł pochodzących z budżetu Konsorcjum SST.
UKORONOWANIE KILKULETNICH STARAŃ POLSKI
Możliwość dołączenia Polski do Konsorcjum SST jest efektem kilkuletnich działań strony polskiej, w tym Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Polskiej Agencji Kosmicznej, która przygotowała wniosek akcesyjny przedłożony Komisji Europejskiej i wraz ze specjalistami z MPiT prowadziła negocjacje dotyczące określenia najkorzystniejszych warunków członkostwa. Elementem prac przygotowawczych Polskiej Agencji Kosmicznej było też zlecenie opracowania studium wykonalności projektu Architektury systemu świadomości w obszarze kosmosu w Polsce (SSA), ze szczególnym uwzględnieniem podsystemu obserwacji i śledzenia obiektów kosmicznych (SST).
(PAK)

https://kosmonauta.net/2019/01/polska-przystapila-do-europejskiego-konsorcjum-sst-zwiazanego-ze-sledzeniem-smieci-kosmicznych/

Polska przystępuje do europejskiego konsorcjum SST.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA wybrała Thales Alenia Space na lidera misji FLEX
2019-01-16. Astronomia24
Thales Alenia Space podpisał umowę z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) na zrealizowanie misji satelitarnej Fluorescence Explorer (FLEX). FLEX jest ósmą misją programu ESA Earth Explorer w 2015 r.. Jej start planowany jest na 2023 r. W swoim założeniu projekt wykorzysta innowacyjny instrument o nazwie FLORIS - służący mapowaniu fluorescencji roślinności Ziemi w celu ilościowego określenia aktywności fotosyntetycznej.
Jako główny wykonawca programu Thales Alenia Space podpisał również umowę na rozwój instrumentu FLORIS, który został zaprojektowany dla ESA przez firmę Leonardo. Prace nad tym projektem rozpoczęto w 2016 roku. Całkowita wartość umowy wynosi około 150 mln EUR.

Konsorcjum misji FLEX tworzy Thales Alenia Space wraz z własnymi spółkami zależnymi
i partnerami z branży kosmicznej. W Wielkiej Brytanii Thales Alenia Space będzie odpowiadać
za napęd satelity, a także montaż, integrację i testowanie (AIT). Oddział hiszpański zaś dostarczy podsystem komunikacji, w tym transpondery X-band i S-band. Firma RUAG wzmocni dział projektowania i wesprze produkcję platformy.

Główny instrument, FLORIS zaprojektowany przez Leonardo, jest spektrometrem obrazowym
o wysokiej rozdzielczości, pracującym w zakresie spektralnym 500 ÷ 880 nm. Głównym partnerem Leonardo w projekcie budowy spektrometru jest OHB System AG. Zadaniem przyrządu misji FLEX, obserwującego powierzchnię Ziemi z wysokości 800 km, będzie zbieranie światła emitowanego przez rośliny i rozkładania go na kolory składowe. Następnie zawarty w urządzeniu czujnik będzie mógł zidentyfikować normalnie niewidoczną gołym okiem, emitowaną podczas fotosyntezy bladą, czerwonawą poświatę, i precyzyjnie określić fluorescencję roślinności. Pozwoli to badaczom na dokonanie oceny stanu ekosystemu Ziemi.
?Kontrakt ten jest zwieńczeniem strategii rozwoju Thales Alenia Space w Europie, w tym naszej zdolności do złożenia pierwszej pełnej oferty dla ESA? - powiedział Marc Henri Serre, szef działu Obserwacji i Nauki w Thales Alenia Space we Francji. "Program FLEX jest najnowszym odzwierciedleniem naszego silnego zaangażowania w programy ochrony środowiska i doskonałą ilustracją hasła przewodniego naszej firmy: Kosmos dla życia?.

Przekształcanie ? poprzez fotosyntezę - atmosferycznego dwutlenku węgla i światła słonecznego w bogate w energię węglowodany, stanowi jeden z najbardziej podstawowych procesów na Ziemi. Informacje uzyskane z FLEX uzupełnią naszą wiedzę, w jaki sposób węgiel przemieszcza się pomiędzy roślinami i atmosferą oraz jak proces fotosyntezy wpływa na obieg węgla i wody. Dodatkowo informacje z FLEX-a umożliwią nam lepszy wgląd w zdrowie roślin. Jest to szczególnie ważne w dzisiejszych czasach, kiedy to rosnąca populacja Ziemi stawia coraz większe wymagania w zakresie produkcji żywności i pasz dla zwierząt.

Satelita FLEX będzie orbitował w tandemie z jednym z satelitów Sentinel-3 (część europejskiego programu Copernicus), zbudowanym również przez Thales Alenia Space. Wykorzysta czujniki optyczne i termiczne Sentinel-3, aby pozyskać zintegrowany pakiet pomiarów do oceny zdrowia roślin.

Thales Alenia Space ma ponad 40 letnie doświadczenie w projektowaniu, integracji, testowaniu i zarządzaniu innowacyjnymi systemami kosmicznymi w dziedzinie telekomunikacji, nawigacji, obserwacji Ziemi, ochrony środowiska, badań, nauki oraz infrastruktury orbitalnej. Thales Alenia Space jest spółką joint venture utworzoną przez Thales (67%) i Leonardo (33%). Thales Alenia Space i Telespazio tworzą ?Kosmiczny Sojusz?, który oferuje pełny zakres usług i rozwiązań. Thales Alenia Space stworzyła unikalną platformę do realizacji misji cywilnych i wojskowych. Innowacyjne rozwiązania są wykorzystywane w pomiarach wysokości, meteorologii i przy budowie radarów wysokiej rozdzielczości oraz przy obserwacji i eksploracji przestrzeni kosmicznej. Firma opiera się na bogatym doświadczeniu, a jednocześnie koncentruje się na innowacyjnych technologiach. Thales Alenia Space jest najlepszym partnerem dla krajów rozwijających swój własny program kosmiczny oraz państw, które dopiero opracowują strategię kosmiczną. Spółka osiągnęła skonsolidowany dochód w wysokości ponad 2,6 miliardów euro w 2017 roku i zatrudnia 7 980 pracowników
w dziewięciu krajach. Więcej szczegółów: thalesgroup.com


Informacja prasowa: highprofile.com.pl
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=872\

ESA wybrała Thales Alenia Space na lidera misji FLEX.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Toruniu odbędzie się prezentacja reprintu dzieła Kopernika
2019-01-16
W czwartek 17 stycznia 2019 r. będzie w Toruniu okazja poznać dzieła Kopernika, a w szczególności zobaczyć reprint polskiego tłumaczenia przygotowanego na podstawie pierwszego wydania "De revolutionibus" ("O obrotach.."). Na prezentację zapraszają Książnica Kopernikańska oraz toruński oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii.
Najnowszy reprint dzieł najsłynniejszego polskiego astronomia został wydany przez Fundację Nicolaus Copernicus. Zawiera zarówno oryginalny tekst dzieł Mikołaja Kopernika (po łacinie), jak i polskie tłumaczenie. Na danej karcie książki w kolumnie po lewej jest tekst łaciński, a po prawej polski. Reprint zawiera także przedmowę tłumacza, życiorys Kopernika autorstwa Juliana Bartoszewicza oraz inne pisma naukowe astronoma z Torunia.
Warto wskazać, iż wydanie różni się od edycji ksiąg Kopernika opublikowanej w 1976 roku, przy której tłumacze posiłkowali się rękopisem dzieła słynnego astronoma (a rękopis ten w wielu miejscach różni się od pierwszego wydania "De revolutionibus"). Bieżące wydanie oparte jest natomiast na tłumaczeniu w całości pierwszego wydania "De revolutionibus" na język polski dokonanego przez astronoma Jana Baranowskiego (dyrektora Warszawskiego Obserwatorium Astronomicznego) i wydanego pierwotnie w 1854 roku. Stanowi reprint tegoż tłumaczenia z połowy XIX wieku.
Prezentacja odbędzie się w Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu w czwartek 17 stycznia 2019 r. o godz. 18:00.
Jeśli ktoś chciałby posiadać w swojej bibliotece to dzieło, a nie ma możliwości wybrać się na toruńską prezentację, może je zamówić poprzez sklep Uranii.
Więcej informacji:
?    Ukazał się reprint dzieł Mikołaja Kopernika
?    Reprint dzieł Kopernika dostępny w sklepie internetowym Uranii
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-toruniu-prezentacja-reprintu-dziela-kopernika

W Toruniu odbędzie się prezentacja reprintu dzieła Kopernika.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozgrzany kokon materii wokół wybuchającej gwiazdy supernowej
2019-01-16. Radek Kosarzycki
Poznańscy astronomowie, pracujący w międzynarodowym zespole, obserwowali błysk gamma i związany z nim kokon rozgrzanej materii, po raz pierwszy potwierdzając związek tego zjawiska z jednoczesnym wybuchem supernowej. Obserwacje prowadzone pod przewodnictwem dr. hab. Michała Michałowskiego z Instytutu Obserwatorium Astronomiczne UAM w Poznaniu zostały wykonane przy pomocy Teleskopu Romana Baranowskiego ? robotycznego instrumentu należącego do UAM, znajdującego się w Arizonie (USA) i zarządzanego zdalnie z Poznania poprzez Internet. Wyniki badań zostały opublikowane w najnowszym numerze Nature z dnia 17 stycznia 2019 r.
Patrząc na gwiazdy spokojnie świecące na nocnym niebie nie zdajemy sobie sprawy, że Wszechświat przypomina pole minowe. Od czasu do czasu targają nim potężne wybuchy tzw. gwiazd supernowych, które w krótkim czasie potrafią świecić tak jasno jak cała galaktyka, złożona z setek milionów ?normalnych? gwiazd. Najjaśniejsze we Wszechświecie są jednak błyski gamma, będące wybuchami najbardziej masywnych gwiazd, które w ten spektakularny sposób kończą swój żywot.
Ogólnie przyjęty model teoretyczny błysku gamma przewiduje pojawienie się trzech komponentów: skoncentrowanego w wąskim stożku strumienia cząstek (wysyłającego promieniowanie w różnych zakresach widma światła), rozgrzanego kokona materii otaczającego gwiazdę, oraz emisji światła związanej z wybuchem supernowej.
Zjawisko to przypominałoby więc połączenie żarówki (supernowa) z doczepioną do niej niezwykle jasną latarką (strumień cząstek) świecącą w dwóch przeciwstawnych kierunkach. Obserwując żarówkę z boku widzimy światło wybuchającej supernowej, jeśli zaś znajdziemy się w wąskim stożku światła żarówki, oślepia nas błysk gamma. Dla kompletu do tego zestawu należałoby dodać pierścień rozgrzanego gazu w płaszczyźnie prostopadłej do wiązki światła latarki. Pierścień ten powstaje z materii wyrzucanej z szybko rotującego jądra gwiazdy.
O ile jednoczesność błysku gamma i wybuchu supernowej typu Ic została już wielokrotnie wykazana, o tyle istnienie kokona materii przewidywanego przez model teoretyczny było zagadką. Gdy 5 grudnia 2017 roku w pobliskiej galaktyce, odległej od nas o 500 milionów lat świetlnych, pojawił się błysk gamma GRB 171205A, grupa astronomów z 13 różnych krajów rozpoczęła jego intensywne obserwacje, wykorzystując do tego wiele różnych teleskopów na całym świecie. Ich analiza pozwoliła po raz pierwszy potwierdzić istnienie kokona materii otaczającego wybuchającą gwiazdę supernową i jej związek z błyskiem gamma.
W zespole UAM dr. hab. Michała Michałowskiego znajdowali się: prof. Tadeusz Michałowski, dr Krzysztof Kamiński, dr hab. Tomasz Kwiatkowski i mgr Mikołaj Krużyński.
Źródło: Instytut Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Artykuł naukowy: https://www.nature.com/articles/s41586-018-0826-3
https://www.pulskosmosu.pl/2019/01/16/rozgrzany-kokon-materii-wokol-wybuchajacej-gwiazdy-supernowej/

Rozgrzany kokon materii wokół wybuchającej gwiazdy supernowej.jpg

Rozgrzany kokon materii wokół wybuchającej gwiazdy supernowej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nietypowy dysk gazowo-pyłowy wokół układu podwójnego
2019-01-16. Radek Kosarzycki
W ramach badań przeprowadzonych przez astronoma z Uniwersytetu w Warwick udało się odkryć pierwszy potwierdzony przypadek układu podwójnego gwiazd, który przewrócił otaczający go dysk do położenia, w którym dysk sięga nad i pod płaszczyznę orbity obu gwiazd. Międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał obserwatorium ALMA w Chile do wykonania wysokiej rozdzielczości zdjęć dysku o rozmiarach pasa planetoid.
W układzie obserwujemy nietypowy, gęsty pierścień gazu i pyłu ustawiony pod kątem prostym do płaszczyzny orbit gwiazd tworzących układ podwójny. Jak dotąd takie układy istniały tylko w umysłach teoretyków, ale przeprowadzone za pomocą ALMA obserwacje dowiodły, że dyski biegunowe tego typu faktycznie istnieją, a być może mogą występować całkiem powszechnie.
Artykuł opisujący odkrycie opublikowano 14 stycznia w periodyku Nature Astronomy. Dr Grant M. Kennedy, główny autor opracowania powiedział: ?Dyski bogate w gaz i pył obserwujemy wokół niemal wszystkich młodych gwiazd, a ponadto wiemy, że co najmniej w 1/3 z dysków otaczających pojedyncze gwiazdy powstają planety. Niektóre z tych planet z czasem zmieniają nachylenie swojej orbity względem osi rotacji gwiazdy. Dlatego też zastanawialiśmy się czy podobny proces jest możliwy w przypadku planet krążących wokół układów podwójnych. Pewna osobliwa cecha dynamiki wskazuje, że tak zwane biegunowe odchylenie powinno być możliwe, lecz jak dotąd nie znaliśmy żadnego przypadku nachylonego dysku, w którym mogłyby powstawać takie planety?.
Dr Kennedy oraz jego współpracownicy wykorzystali obserwatorium ALMA do określenia orientacji pierścienia gazu i pyłu w tym układzie. Orbity gwiazd tego układu podwójnego już wcześniej były znane z obserwacji, które określały jak obie gwiazdy poruszają się względem siebie. Łącząc te dwie informacje badacze byli w stanie ustalić, że informacje o dysku pyłowym były zgodne z idealnie biegunową orbitą. Oznacza to, że podczas gdy dwie gwiazdy krążą wokół siebie w jednej płaszczyźnie, płaszczyzna otaczającego je dysku jest nachylona do niej pod kątem prostym .
?Prawdopodobnie najbardziej ekscytującym elementem tego odkrycia jest fakt, że dysk wykazuje część sygnatur, które przypisujemy powstawaniu planet w dyskach otaczających pojedyncze gwiazdy. Oznacza to, że proces formowania planet przynajmniej może rozpoczynać się w tych biegunowych dyskach wokół gwiazd podwójnych. Jeżeli reszta procesu formowania planet także może mieć miejsce w tych dyskach, to może istnieć cała populacja takich planet krążących biegunowo wokół układów podwójnych, których odkrycie jeszcze przed nami?.
Gdyby przy wewnętrznej krawędzi dysku znajdowała się planeta lub planetoida, dysk widziany z jej powierzchni widoczny byłby jako szeroki pas wznoszący się niemal prostopadle do horyzontu. Konfiguracja biegunowa oznaczałaby, że gwiazdy pojawiały się to nad to pod płaszczyzną dysku, sprawiając że obiekty czasami rzucałyby po dwa cienie. Pory roku na takiej planecie także byłyby różne.
Dr Daniel Price, współautor odkrycia z Centrum Astrofizyki Uniwersytetu Monash dodaje: ?Myśleliśmy, że wszystkie układy planetarne powstają tak jak nasz, w którym wszystkie planety krążą w tym samym kierunku wokół pojedynczej gwiazdy. Ale dzięki nowym zdjęciom dostrzegliśmy wirujący dysk gazu i pyłu krążący wokół dwóch gwiazd. Co ciekawe okazało się, że orbita dysku ułożona jest pod kątem prostym względem orbity obu gwiazd. Co ciekawe, okazało się, że wokół tego dysku krążą jeszcze dwie inne gwiazdy ? jeżeli wokół nich powstały planety, to z ich powierzchni widoczne by były nawet cztery słońca!?
Źródło: University of Warwick
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1038/s41550-018-0667-x
https://www.pulskosmosu.pl/2019/01/16/nietypowy-dysk-gazowo-pylowy-wokol-ukladu-podwojnego/

 

Nietypowy dysk gazowo-pyłowy wokół układu podwójnego.jpg

Nietypowy dysk gazowo-pyłowy wokół układu podwójnego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef PAK: powinniśmy pomyśleć o wysyłaniu w przyszłości polskich astronautów w kosmos
2019-01-17
Polska powinna pomyśleć o zaangażowaniu się w przyszłości w tzw. Human Spaceflight, czyli wysyłanie własnych astronautów w przestrzeń kosmiczną - ocenił w rozmowie z PAP szef PAK dr hab. Grzegorz Brona. Polak mógłby wziąć udział w misji załogowej po 2025 r.
"Oprócz lotów bezzałogowych, dostarczania satelitów na orbitę, udziału w budowie Stacji Księżycowej również powinniśmy pomyśleć o zaangażowaniu się w przyszłości w tzw. Human Spaceflight, czyli wysyłanie polskich astronautów w przestrzeń kosmiczną" - powiedział Brona.
Jak wyjaśnił prezes Polskiej Agencji Kosmicznej, możemy tego dokonać w sposób najłatwiejszy poprzez współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA). "Agencja ma program, ma własną grupę astronautów i system ich szkolenia, który przechodzi rokrocznie kilku astronautów. Ta kadra jest tworzona w oparciu o zasoby europejskie i uczestniczy obecnie głównie w lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną"- zaznaczył.
Zdaniem Brony jedynym sposobem na włączenie się Polski w załogowe loty kosmiczne jest bardzo bliska współpraca z ESA poprzez zaangażowanie się "w jej konkretne działania, konkretny program".
"Należy sobie jednak zdawać sprawę, że jest to kosztowne. Sam lot na stację kosmiczną to koszt rzędu 40 mln euro. A nawet więcej, jeśli myślimy o bardziej ambitnym programie przebywania astronauty w kosmosie i wykonywania przez niego również pewnych prac na stacji kosmicznej" - wyjaśnił Brona.
Szef PAK zaznaczył, że w ciągu najbliższych trzech lat cały krajowy program kosmiczny realizowany w Polsce ma pochłonąć ok. 30 mln euro ? środków przekazanych PAK na jego wdrożenie.
"Wydaje się więc, że na pełnowymiarowe przystąpienie do programu Human Spaceflight ESA jeszcze nas nie stać, natomiast istnieje inna furtka, którą będziemy w tym roku i przyszłym prawdopodobnie eksplorować w naszym kraju, czyli przegląd zdolności polskich pod kątem tzw. wkładu in-kind" - powiedział. Chodzi o to, jak wyjaśnił, żeby udostępnić określoną polską infrastrukturę na potrzeby szkoleń do lotów załogowych.
Jak podkreślił, mamy w Polsce odpowiednie wirówki i systemy obniżania ciśnienia atmosferycznego, w których również można testować zdolności astronautów, a także miejsca, gdzie możemy zbudować, czy też adaptować istniejące, tzw. baseny ZeroG, w których mogą trenować przyszli astronauci.
"Po przeglądzie takiej infrastruktury być może będziemy mogli Europejskiej Agencji Kosmicznej zaproponować nasz wkład do szkoleń astronautów, przez co uzyskamy dostęp do możliwości umieszczenia polskich astronautów ok. 2025 r., może trochę później, na orbicie okołoziemskiej, a być może nawet sięgnięcia dalej, w kierunku bazy wokółksiężycowej, która ma być w tym czasie oddawana do użytku" - powiedział prezes PAK.
Dodał, że rozważane są również inne inicjatywy. "Badamy współpracę z NASA, współpracę z Chińską Agencją Kosmiczną, niemniej wydaje się, że na ten moment najszybszym, optymalnym kierunkiem jest zacieśnienie współpracy właśnie z Europejską Agencją Kosmiczną" - ocenił.
Brona zaznaczył, że szkolenie astronautów jest długoterminowym procesem. "To nie jest tak, że astronauta zgłasza się na kurs, przechodzi szkolenie w tydzień czy dwa i nadaje się do wysłania w kosmos. Astronauta zawodowy musi na takim kursie spędzić dwa, a nawet pięć lat" - podkreślił. Dodał, że są to szkolenia skomplikowane. Dotyczą spraw inżynieryjnych (astronauta musi obsłużyć różne elementy stacji kosmicznej, statku kosmicznego), polegają też na nauce języków obcych. "Astronauta musi doskonale opanować język angielski, język rosyjski, bo większość misji w tej chwili jest łączona pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi, musi również opanować sposoby przetrwania w trudnych warunkach" - wyjaśnił. Dodał, że astronauci bardzo często wysyłani są też na kilka tygodni do miejsc odludnych, dzikich, gdzie mają udowodnić, że potrafią przeżyć w sytuacjach ekstremalnych, stresowych. "Po kilku latach takich szkoleń dostają odpowiedni dyplom, w szczególności dyplom taki przyznaje Europejska Agencja Kosmiczna, i wchodzą w skład europejskiego korpusu astronautów" - wyjaśnił.
Jego zdaniem, Polska jest w stanie dostarczyć "młodych ludzi, którzy od strony fizycznej, psychologicznej, intelektualnej jak najbardziej do takich lotów kosmicznych się nadają".
PAP - Nauka w Polsce, Magdalena Jarco
maja/ skr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C32481%2Cszef-pak-powinnismy-pomyslec-o-wysylaniu-w-przyszlosci-polskich-astronautow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny są obecne na Księżycu, a za rok będą już na Marsie. ?Mamy ambitniejsze plany?
2019-01-17
Zainteresowanie fanów eksploracji kosmosu skupione jest od kilku tygodni na chińskiej misji Chang'e-4, która bada niewidoczną z naszej planety powierzchnię Księżyca. Niebawem wieści będą nadchodzić również z Marsa.
Stanie się to za sprawą kolejnej misji Państwa Środka, które ma o wiele ambitniejsze plany związane z eksploracją przestrzeni kosmicznej i przemierzającej ją fascynujących obiektów. Chińska przygoda z Marsem rozpocznie się już w przyszłym roku. Wówczas na ten glob zostanie wysłana misja, w ramach której w 2021 roku powierzchnię będzie badał pierwszy łazik o nazwie HX-1.
Lądownik i łazik polecą w na Czerwoną Planetę na szczycie rakiety Długi Marsz 5. Robot ma rozejrzeć się po okolicy i wybrać odpowiednie miejsca do pobrania próbek. Gdy to już się stanie, rakieta Długi Marsz 9 wyśle tam kolejny lądownik i łazik. Robot pobierze próbki, dostarczy na rakietę, polecą one na orbitę, opuszczą Marsa i wrócą na Ziemię. Wszystko to ma odbyć się do roku 2030.
Chińska Agencja Kosmiczna dzięki tym zakrojonym na szeroką skalę misjom chce poczynić historyczny krok w planach eksploracji tej planety. Do tej pory żadnemu krajowi nie udało się przeprowadzić takiego karkołomnego zadania. Chińscy naukowcy wówczas będą mieli w tej materii już spore doświadczenie. Tego zasługą będzie misja Chang'e-5 na Księżyc. W jej ramach księżycowy łazik ma pobrać próbki z powierzchni Srebrnego Globu i dostarczyć je na Ziemię w celu ich bardziej wnikliwych badań.
Nie jest tajemnicą, że Państwo Środka nie jest zainteresowane kosmosem w stricte celach edukacyjnych na potrzeby ludzkości, tylko czysto ekonomicznych. Kraj ten rozwija się na potęgę, a temu sprzyjają zasoby i surowce. Rząd jest pewien, że w przyszłości będzie w stanie je pozyskiwać na drodze kosmicznego górnictwa z planetoid, Księżyca, Marsa i innych planet Układu Słonecznego.
CNSA ujawniła kilka dni temu, że planuje jeszcze 4 misje na Księżyc. W trakcie ostatniej, Chang'e-8, Chińczycy zamierzają przetestować zaawansowane technologie na potrzeby budowy tam pierwszej bazy. Kolejna misja, Chang'e-5, w ramach której pobrane zostaną próbki księżycowych skał i dostarczone na Ziemię, zostanie przeprowadzona jeszcze w tym roku. Zapowiadają się więc nam wspaniałe, obfitujące w wiele ciekawych misji, lata 20. XXI wieku.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA/Twitter
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-17/chiny-sa-obecne-na-ksiezycu-a-za-rok-beda-juz-na-marsie-mamy-ambitniejsze-plany/

Chiny są obecne na Księżycu, a za rok będą już na Marsie. Mamy ambitniejsze plany.jpg

Chiny są obecne na Księżycu, a za rok będą już na Marsie. Mamy ambitniejsze plany2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze informacje o projekcie PW-Sat 3
2019-01-17. Krzysztof Kanawka
Zespół Studenckiego Koła Astronautycznego przy Politechnice Warszawskiej potwierdził rozpoczęcie prac nad projektem PW-Sat 3.
Politechnika Warszawska (PW) to ważne miejsce dla polskiego sektora kosmicznego. To właśnie tam zrealizowano projekt pierwszego polskiego satelity PW-Sat (start 13.02.2012), a obecnie prowadzony jest projekt PW-Sat 2, który znalazł się na orbicie 3 grudnia 2018 roku. Biorąc pod uwagę fakt, że do początku 2019 roku na orbicie znalazły się łącznie 4 polskie satelity, osiągnięcia Politechniki Warszawskiej są znaczne. Oba projekty realizowali studenci zrzeszeni w Studenckim Kole Astronautycznym (SKA).
16 stycznia 2019 pojawiły się pierwsze informacje o projekcie PW-Sat 3. Trzeci satelita Politechniki Warszawskiej ma być także CubeSatem. Na razie projekt jest na wczesnej fazie definicji i projektowania. Informacja została podana na warsztatach w Transinne w Belgii, zorganizowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Więcej informacji na temat PW-Sat 3 zostanie zaprezentowanych przez SKA w najbliższych tygodniach.
(SKA)
https://kosmonauta.net/2019/01/pierwsze-informacje-o-projekcie-pw-sat-3/

 

Pierwsze informacje o projekcie PW-Sat 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reklamy na budynkach to pikuś, Rosjanie umieszczą je teraz na orbicie
2019-01-17
Szpecące krajobraz billboardy to zmora każdego miasta, a coraz częściej również głównych dróg i kurortów turystycznych. Niebawem będzie ich znacznie więcej, nie tylko na Ziemi, ale również na nocnym niebie.
Wielkie plany z zaśmieceniem orbity i zanieczyszczeniem świetlnym nieba ma rosyjska firma StartRocket. Jej twórcy wpadli na pomysł zaoferowania swoim klientom, największym koncernom świata, możliwość reklamowania się na billboardach latających po ziemskiej orbicie. Dzięki temu ze swoimi reklamami mogliby za jednym zamachem dotrzeć do setek milionów mieszkańców naszej pięknej planety.
Kosmiczne reklamy mają być oparte na technologiach mikrosatelitów CubeSat. Setki takich urządzeń będzie pełniło rolę latających, i świecących na różne kolory pikseli. Razem stworzą wielki i jasny obraz. Na początek będą to loga firm, a docelowo nawet proste animacje. Efekt będzie przypomniał świecące drony Shooting Star od Intela (zobaczcie tutaj), które coraz częściej zwieńczają najróżniejsze doniosłe wydarzenia.
Rosjanie zamierzają wysłać w kosmos pierwsze urządzenia już za 2 lata, a według planu, mają one zacząć funkcjonować w 2022 roku. Jeśli inżynierom z firmy StartRocket uda się zrealizować swój plan, a wszystko na to wskazuje, to za kilka lat możecie zacząć przyzwyczajać się do rozświetlających nocne niebo reklam wielkich koncernów w tle z gwiazdami i Księżycem.
Co ciekawe, nie tylko Rosjanie mają plany związane z wykorzystaniem ziemskiej orbity. Niedawno władze chińskiego miasta Chengdu i przedstawiciele firmy Chengdu Aerospace Science and Technology Microelectronics System Research Institute, wspólnie ogłosiły, że chcą zbudować i wynieść na ziemską orbitę sztuczny Księżyc, który pozwoli oświetlić w nocy cały obszar miasta, dzięki czemu z ulic znikną latarnie, zaoszczędzona zostanie energia, a miasto stanie się bardziej ekologiczne.
Satelita ma znaleźć się na orbicie już w roku 2020. Pomysł rządu Państwa Środka wzbudził mnóstwo kontrowersji. Astronomowie i przyrodnicy uważają, że doprowadzi on nie tylko do większego zanieczyszczenia świetlnego w Chengdu, gdzie nie będzie można zobaczyć rozgwieżdżonego nieba, ale również będzie miał bardzo niekorzystny wpływ na naturalny cykl dobowy zwierząt.
Źródło: GeekWeek.pl/StartRocket / Fot. StartRocket
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-17/reklamy-na-budynkach-to-pikus-rosjanie-umieszcza-je-teraz-na-orbicie/

 

 

Reklamy na budynkach to pikuś, Rosjanie umieszczą je teraz na orbicie.jpg

Reklamy na budynkach to pikuś, Rosjanie umieszczą je teraz na orbicie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoida o włos otarła się o Ziemię

2019-01-17
12 stycznia doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2019 AE9 obok Ziemi. Obiekt przemknął w minimalnej odległości około 100 tysięcy kilometrów od naszej planety.

 Moment przelotu planetoidy 2019 AE9 nastąpił 12 stycznia z maksymalnym zbliżeniem około 12:00 CET. W tym momencie obiekt znalazł się w odległości około 100 tysięcy kilometrów od Ziemi, co odpowiada 0,26 średniego dystansu do Księżyca. 2019 AE9 ma szacowaną średnicę 15 metrów ? jest to obiekt porównywalny wielkością z bolidem czelabińskim.

 Był to 3 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej 53, w 2016 roku 45, w 2015 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin wszedł w atmosferę.

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-planetoida-o-wlos-otarla-sie-o-ziemie,nId,2787871

Planetoida o włos otarła się o Ziemię.jpg

Planetoida o włos otarła się o Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy w XXI wieku polski astronauta poleci w kosmos za 6 lat. Kto nim będzie?
2019-01-17
Jeszcze do niedawna pomysł wyboru nowego polskiego astronauty był w sferze pobożnych życzeń, ale teraz wizja ujrzenia polskiej flagi i orzełka na skafandrze astronauty i jego pobyt na pokładzie ISS stał się bardzo realny.
Szef Polskiej Agencji Kosmicznej (PAK), Grzegorz Brona, poinformował, że Polska poważnie myśli i zaczyna realizować plany związane z pierwszymi w XXI wieku lotami załogowymi w kosmos. Co najważniejsze, zostanie również wybrany następca Mirosława Hermaszewskiego, który poleci w kosmos już w 2025 roku. To sporo czasu, i wszyscy chcemy, by to działo się już teraz, ale musimy mieć świadomość tego, że ze względu na naszą historię po II wojnie światowej, nie jesteśmy bogatym krajem i stanięcie na nogi trochę nam zajmie, więc cieszmy się z tego, co mamy, bo tylko kilka krajów świata na ponad 200 może sobie pozwolić na realizację takich pięknych planów.
Polska odgrywa coraz większą rolę w światowym, a przede wszystkim, europejskim przemyśle kosmicznym. Nasi uzdolnieni studenci wygrywają kluczowe konkursy organizowane przez Europejską Agencję Kosmiczną, o czym często Was informujemy, a firmy realizują projekty na potrzeby przyszłych misji rozbudowy ISS, budowy Księżycowego Portu Kosmicznego oraz misji badawczych na Srebrny Glob, planetoidy, Marsa, Jowisza i jego księżyce. Za kilka lat nastanie więc najlepszy czas na zorganizowanie pierwszego lotu załogowego w kosmos.
Udział w lotach na Międzynarodową Stację Kosmiczną to wydatek rządu 40 milionów euro. Tak naprawdę nawet teraz można takie przedsięwzięcie wykonać, ale z oczywistych względów nie jest to głównym celem prac realizowanych przez Polską Agencję Kosmiczną, które w ciągu 3 lat będą opiewały łącznie na 30 milionów euro. Jest to o 10 milionów euro mniej, niż wysłanie Polaka w kosmos.
Jednak za kilka lat, gdy Polski przemysł kosmiczny zacznie rozwijać się na potęgę, a prywatne zagraniczne korporacje będą inwestowały w naszą myśl techniczną o wiele bardziej niż teraz, takie plany będzie można zrealizować, bo będą na to wolne środki. Pobyt Polaka na pokładzie kosmicznego domu będzie dobrą inwestycją, gdyż pochłonie sporo środków finansowych, ale za to będzie mógł on, podobnie jak czynią to jego koledzy z innych krajów, prowadzić w kosmosie bardzo ważne eksperymenty na potrzeby największych na świecie korporacji. One nie szczędzą pieniędzy na eksperymenty z nowymi materiałami, lekami i badaniami naszej planety.
Ziemska orbita to przecież przestrzeń idealnie nadająca się do gigantycznych inwestycji, bo przyszłość ludzkości związana jest z kosmosem. Według raportu amerykańskiej firmy P&S Research Market, w 2023 roku światowy rynek usług komercyjnych opartych na obrazowaniu satelitarnych ma osiągnąć wartość ponad 5,2 miliarda dolarów. Największym programem ESA w materii tworzenia i magazynowania takich danych jest Copernicus, w ramach którego powstała platforma CREODIAS. Jest ona nadzorowana przez Polaków z firmy CloudFerro. Dzięki niej, europejskie firmy mogą szybko się rozwijać i swoimi pieniędzmi wspierać nasz rodzimy prywatny sektor przemysłu kosmicznego.
Na dobry początek, Polska Agencja Kosmiczna zamierza w najbliższych latach zaadaptować istniejące lub zbudować nowe obiekty na potrzeby testów i szkoleń astronautów oraz kandydatów na nich, nie tylko dla Polaków, ale również dla obywateli innych krajów.
Szef Polskiej Agencji Kosmicznej nie zamierza poprzestać na współpracy w tych tematach tylko z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA). W grę wchodzą również dysponujące większym budżetem i postępowe instytucje z całego świata: jak Chińska Agencja Kosmiczna (CNSA) i Amerykańska Agencja Kosmiczna (NASA). Uzbrójmy się w cierpliwość i cieszmy obecnym osiągnięciami Polaków w kwestii eksploracji kosmosu i trzymajmy kciuki za szybką realizację pięknych planów wyznaczonych przez Grzegorz Brona, szefa Polskiej Agencji Kosmicznej.
Na razie PAK nie podaje nazwisk kandydatów na nowych polskich astronautów, ale jest wielce prawdopodobnie, jak w przypadku astronautów z innych krajów, że będzie to osoba związana z polską armią, gdzie na co dzień pracuje wielu świetnie wyszkolonych i kompetentnych osób do realizacji tego typu przedsięwzięć w przestrzeni kosmicznej.
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-17/pierwszy-w-xxi-wieku-polski-astronauta-poleci-w-kosmos-za-6-lat-kto-nim-bedzie/

Pierwszy w XXI wieku polski astronauta poleci w kosmos za 6 lat. Kto nim będzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bawełna nie przetrwała nocy księżycowej
2019-01-17
We wtorek świat obiegła informacja o tym, że na Księżycu wykiełkowała bawełna, której nasiona dostarczono tam na pokładzie chińskiego lądownika Chang'e 4. Jak się okazało, już wtedy roślina była martwa.
Chang'e 4 wylądował na niewidocznej z Ziemi półkuli Księżyca 3 stycznia 2019 roku. To pierwsza misja, której celem jest zbadanie tej strony naszego satelity.
Na pokładzie pojazdu kosmicznego przetransportowano między innymi nasiona rzepaku, ziemniaków i bawełny. To właśnie te ostatnie zaczęły kiełkować. Umieszczone były w specjalnym kanistrze, który miał zapewnić roślinie odpowiednie warunki - powietrze, wodę i składniki odżywcze.
Dopóki na Księżycu trwał dzień, bawełna kiełkowała. Niestety, wszystko zmieniło się z chwilą zapadnięcia księżycowej nocy. Wtedy temperatura spada do nawet -170 stopni Celsjusza, co uniemożliwiło dalszy rozwój rośliny.
Bez energii słonecznej nie ma życia
We wtorek Chińska Agencja Kosmiczna pochwaliła się kiełkującą bawełną. Mogliśmy zobaczyć zdjęcie zalążka rośliny. Jednak już wtedy była ona martwa.
Zdjęcia kiełkującej rośliny pochodzą z 7 stycznia, a eksperyment został zakończony 12 stycznia, kiedy zapanowała księżycowa noc, czyli na trzy dni przed wtorkową konferencją. Brak światła słonecznego, a co za tym idzie - znaczne ochłodzenie - oznacza koniec eksperymentu.
- Z powodu ograniczeń wagi łazika Chang'e 4 nie mogliśmy zabrać na jego pokład baterii - powiedział portalowi inkstonenews.com wiceprzewodniczący Uniwersytetu Chongqing, Liu Hanlong. Jak dodał, to uniemożliwiło kontrolowanie temperatury w kanistrze i dlatego eksperyment zakończył się niepowodzeniem.
Profesor Xie Gengxin z Chongqing University, który zarządzał eksperymentem, spodziewał się, że roślina szybko zwiędnie. - Życie w kanistrze nie przetrwa nocy księżycowej - mówił.
Jak wyhodować rośliny w kosmosie?
Informacja o udanej próbie wyhodowania rośliny poza globem ziemskim zelektryzowała świat nauki. Powodzenie takiego eksperymentu pomogłoby w dalszej eksploracji kosmosu w przyszłości - w ten sposób można by hodować inne rośliny, które dałyby pożywienie astronautom i pomogłoby uniezależnić się od dostaw jedzenia z Ziemi.
Źródło: The Guardian, BBC, inkstonenews.com
Autor: dd/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/bawelna-nie-przetrwala-nocy-ksiezycowej,282834,1,0.html

Bawełna nie przetrwała nocy księżycowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nabór na studia Technologie Kosmiczne i Satelitarne w Trójmieście
2019-01-17

Rozpoczął się nabór na studia II stopnia na międzyuczelniany kierunek Technologie Kosmiczne i Satelitarne. Jest to kierunek uruchomiony we współpracy trzech trójmiejskich Uczelni: Politechnika Gdańska (PG), Uniwersytet Morski w Gdyni (UMG) oraz Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni (AMWG).
Rekrutacja na PG odbywa się poprzez system eRekrutacja: https://rekrutacja.pg.edu.pl/ Nabór otwarty od 9 stycznia do 11 lutego 2019 r. Studia trwają 3 semestry i rozpoczynają się 21 lutego 2019 r.
TKiS z perspektywy studenta:
Technologie kosmiczne i satelitarne uświadamiają powiązania między poszczególnymi dziedzinami wiedzy. W przemyśle kosmicznym każdy znajdzie dla siebie zadanie. Na tym kierunku nie da się nie nauczyć nowych i interesujących dla siebie rzeczy. Dla mnie jako inżyniera informatyka interesujące były zagadnienia związane z elektroniką, budową i działaniem anten, obsługa BIG DATA oraz nawigacją satelitarną. Polecam Koło Naukowe SMS, które działa blisko kierunku TKiS. Jeśli się jeszcze wahasz, oni na pewno pomogą podjąć Ci decyzję zgodną z twoimi ambicjami. Dzięki nim spróbowałem swoich sił w Galileo App Competition oraz podjąłem próbę współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną we Włoszech w ramach stażu Young Graduate Trainee ? mówi Konrad Ossowski, student kierunku TKiS, członek KN SMS.

Spotkanie informacyjne
Serdecznie zapraszamy na spotkanie informacyjne dotyczące trzeciej edycji międzyuczelnianego kierunku studiów Technologie Kosmiczne i Satelitarne.
Dzień: środa 30 stycznia 2019 r.
Początek spotkania: godz. 12:15
Miejsce: NE Audytorium 2 (nowy budynek Wydziału ETI PG)
Więcej informacji dotyczących tego kierunku znajduje się na stronie Politechniki Gdańskiej
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nabor-na-studia-technologie-kosmiczne-i-satelitarne-w-trojmiescie

Nabór na studia Technologie Kosmiczne i Satelitarne w Trójmieście.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pierścienie Saturn musiał sobie zapracować

2019-01-17
Nie od razu Kraków zbudowano, nie od poczatku Saturn miał pierścienie. O prawdziwości pierwszego zdania jesteśmy przekonani od dawna. O tym, że i drugie jest prawdziwe, dowiadujemy się dziś. Pisze o tym na łamach czasopisma "Science" międzynarodowy zespół naukowców pod kierunkiem badaczy z Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie. Ich wnioski opierają się na wynikach badań wykonanych w 2017 roku, tuż przed zakończeniem misji, przez sondę Cassini.

Zanim na koniec 20-letniej misji sonda Cassini we wrześniu 2017 roku zniknęła w składającej się z helu i wodoru atmosferze Saturna, próbnik wykonał jeszcze szereg przelotów między planetą a wewnętrzną krawędzią jej pierścieni. Owo "Grand Finale" trwało 5 miesięcy, w czasie których sonda okrążyła Saturna 22 razy, stając się swoistym próbnikiem grawitacyjnym. Dokładna analiza jej trajektorii umożliwiła bowiem naukowcom precyzyjne określenie rozkładu siły grawitacji w rejonie drugiej co do wielkości planety Układu Słonecznego.

Dzięki tym pomiarom po raz pierwszy udało się określić ilość materiału zawartego w pierścieniach. Ogłoszone właśnie wyniki analiz wskazują, że masa pierścieni stanowi około 40 proc. masy księżyca Mimas, który jest około 2000 razy mniejszy od naszego Księżyca. To oznacza, że pierścienie powstały stosunkowo niedawno, nie wcześniej niż 100 milionów lat temu, a być może nawet około 10 milionów lat temu.

Te wnioski rozwiązują jedną z kluczowych zagadek dotyczących pochodzenia pierścieni. Jedna z teorii zakładała, że utworzyły się one w początkach Układu Słonecznego, około 4,5 miliarda lat temu z materii, która w postaci dysku krążyła wokół Słońca i dała początek samym planetom. Druga teoria głosiła, że pierścienie są bardzo młode i powstały w wyniku przechwycenia komety lub innego obiektu z pasa Kuipera, który potem uległ stopniowemu rozdrobnieniu. Opublikowane właśnie wyniki wskazują, że to ta druga jest prawdziwa.

 Autorzy pracy przyznają, że początkowe analizy przelotu sondy miedzy planetą a pierścieniami i wpływu grawitacji pierścieni na jej tor i prędkość nie zgadzały się z modelami teoretycznymi. Dopiero uwzględnienie silnych prądów w atmosferze Saturna, których nie można było zauważyć z wcześniejszej orbity sprawiło, że wyniki zaczęły mieć sens. Gdy pierwszy raz popatrzyłem w dane, nie mogłem im uwierzyć, bo byłem przekonany o słuszności modeli, dopiero z czasem zrozumiałem, że trzeba uwzględnić dodatkowe efekty grawitacyjne - mówi prof. Burkhard Militzer z University of California w Berkeley. Okazało się, że na głębokości około 9000 kilometrów w rejonach równikowych występują potężne prądy atmosfery. Myśleliśmy, że tak jak na Ziemi te chmury nie niosą wielkiej masy. Tam jest jednak inaczej - dodaje.
Kolejną niespodzianką okazało się odkrycie, że powierzchniowe chmury na równiku wirują około 4 proc. szybciej niż ta warstwa atmosfery na głębokości 9000 kilometrów. O ile zewnętrzne chmury wykonują pełen obrót wokół osi w ciągu 10 godzin 33 minut, głębokim warstwom zajmuje to 9 minut dłużej.
Autorzy pracy przyznają też, że część obliczeń nie zaskakuje i potwierdza to, co wiedzieliśmy już wcześniej, choćby fakt, że skaliste jądro Saturna ma masę 15 do 18 razy większą od masy Ziemi.
Grzegorz Jasiński

https://www.rmf24.pl/nauka/news-na-pierscienie-saturn-musial-sobie-zapracowac,nId,2788215

Na pierścienie Saturn musiał sobie zapracować.jpg

Na pierścienie Saturn musiał sobie zapracować2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na biegunie północnym Tytana zaobserwowano opady metanowego deszczu
Autor: John Moll (17 Styczeń, 2019)
Zdjęcie pozyskane dzięki sondzie kosmicznej Cassini potwierdza, że na biegunie północnym księżyca Tytan występują opady metanowego deszczu. Zjawisko to dowodzi, że w tej części saturnowego księżyca rozpoczął się sezon letni.
Cassini wykonała zdjęcie Tytana w czerwcu 2016 roku z pomocą spektrometru mapującego w świetle widzialnym i podczerwieni VIMS. Naukowcy dostrzeli na nim odbijającą światło słoneczne strukturę w rejonie bieguna północnego.
Według modeli klimatycznych, obecność chmur i opadów metanowego deszczu powinna zapowiadać rozpoczęcie sezonu letniego na biegunie północnym. Na poprzednich zdjęciach, wykonanych przez sondę Cassini, nie zauważono żadnych chmur. Dopiero fotografia z czerwca 2016 roku ujawniła na powierzchni struktury odbijające światło, które najprawdopodobniej mają związek z opadem atmosferycznym.
Jest to pierwsza obserwacja letniego opadu metanu na biegunie północnym tego saturnowego księżyca. W porównaniu do warunków, jakie panują u nas na Ziemi, jeden sezon na Tytanie trwa aż 7 lat. Obserwacje zdają się potwierdzać modele klimatyczne i pomogą nam lepiej zrozumieć tamtejsze pory roku.
Źródło:
https://news.agu.org/press-release/new-study-finds-evidence-of-changing-seasons-...

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/na-biegunie-polnocnym-tytana-zaobserwowano-opady-metanowego-deszczu

 

Na biegunie północnym Tytana zaobserwowano opady metanowego deszczu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chandra odkrywa odbity rykoszetem dżet czarnej dziury
2019-01-17. Autor. Agnieszka Nowak
Astronomowie odkryli zachowanie dżetu pochodzącego z gigantycznej czarnej dziury, którego wcześniej nie widzieli. Przy pomocy obserwatorium rentgenowskiego Chandra zaobserwowali strumień, który odbił się od ściany gazu a następnie przedziurawił obłok energetycznych cząstek. Takie zachowanie może powiedzieć naukowcom więcej o tym, w jaki sposób strumienie z czarnych dziur wchodzą w interakcje z otoczeniem.
Odkrycia dokonano w dużej galaktyce Cygnus A znajdującej się w środku gromady galaktyk około 760 mln lat świetlnych od Ziemi. Dane z Chandra pokazują potężne strumienie cząstek i energii elektromagnetycznej wystrzeliwane daleko od szybko rosnącej czarnej dziury w centrum Cygnus A. Po przebyciu ponad 200 000 lat świetlnych po obu stronach czarnej dziury, dżety spowolniły swoją interakcję z międzygalaktycznym gazem o temperaturze wielu milionów stopni, który otacza Cygnus A. Interakcja ta wytworzyła ogromne chmury cząstek elektromagnetycznych, które emitują promieniowanie rentgenowskie i fale radiowe.

Do obserwacji, która trwała 23 dni, naukowcy wykorzystali Chandra do stworzenia bardzo szczegółowej mapy zarówno dżetu jaki i międzygalaktycznego gazu, których używali do śledzenia ścieżki strumieni z czarnej dziury. Dżet z lewej strony rozszerzył się po rykoszecie i wytworzył dziurę w otaczającym obłoku cząsteczek, który ma od 50 000 do 100 000 lat świetlnych głębokości i zaledwie 26 000 lat świetlnych szerokości.

Ostre zdjęcia z Chandra były kluczowe dla tego odkrycia.

Chociaż czarne dziury najlepiej nadają się do tego, aby przyciągać do siebie materię, są również zdolne do usuwania jej z dala od siebie. Gdy czarna dziura wiruje, może wytworzyć rotującą pionową wieżę z potężnymi polami magnetycznymi. Pozwala to czarnej dziurze przekierować część energii uwolnionej przez gaz opadający po spirali w jej kierunku, tworząc energetyczny strumień poruszający się z bardzo dużą prędkością z dala od czarnej dziury. Dżet z Cygnus A jest jednym z największych i najpotężniejszych z kiedykolwiek obserwowanych.

Naukowcy pracują nad określeniem, jakie formy energii niesie strumień. Skład dżetu i rodzaj energii decydują o tym, jak strumień zachowa się, gdy się odbije rykoszetem, tworząc dziurę takich rozmiarów. Teoretyczne modele strumienia i jego interakcje z otaczającym gazem są podobne do wniosków wyciąganych na temat właściwości dżetu.

Energia wytwarzana przez dżety z czarnych dziur może podgrzewać gaz międzygalaktyczny w gromadach galaktyk i zapobiegać chłodzeniu się i tworzeniu dużej liczby gwiazd w galaktyce centralnej, takiej jak Cygnus A.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/01/chandra-odkrywa-odbity-rykoszetem-dzet.html

Chandra odkrywa odbity rykoszetem dżet czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykańscy naukowcy twierdzą, że podróże w czasie są matematycznie możliwe
2019-01-18
Od zarania dziejów świat nauki zastanawiał się, czy pokazane w wielu filmach science-fiction sceny podróży w czasie są naprawdę możliwe w realnym świecie. Może wydać się Wam to dziwne, ale okazuje się, że tak!
Ludzie często w swoim życiu mieszają fikcję z rzeczywistością. Jedną z takich fikcji miały być podróże w czasie, które wielu naukowców chciało za wszelką cenę urealnić. Teraz okazuje się, że fikcja może stać się rzeczywistością, a to za sprawą dwóch fizyków z University of British Columbia.
Ben Tippett opracował z Davidem Tsangiem nowy model matematyczny oparty na Ogólnej Teorii Względności Einsteina. Artykuł naukowy na ten temat został opublikowany w amerykańskim prestiżowym czasopiśmie Classical and Quantum Gravity.
Naukowcy wskazują w nim, że istnieje ruch, który odnosi się do przemieszczania się w przód i tył w czasie i przestrzeni, a także jest on możliwy do obserwacji przez obserwatora znajdującego się zewnątrz. Chociaż zjawisko można wykorzystać, to jednak obecnie i jeszcze przez długi czas będzie ono poza zasięgiem naszej cywilizacji. Pojęcie podróżowania w czasie zostało przez nich określone pojęciem: TARDIS (to skrót od Traversable Acausal Retrograde Domain in Space-time).
Zjawisko to jest pewnego rodzaju bąblem egzotycznej materii w czasoprzestrzeni, w której obowiązują prędkości znacznie wyższe od prędkości światła. W zaprezentowanym modelu, maszyna czasu wykorzystuje zjawisko zakrzywionej czasoprzestrzeni. Czas zagina się po pewnej trajektorii i powstaje okrąg. Wewnątrz niego człowiek może odbyć podróż w czasie zarówno do przodu, jak i wstecz.  Pewnie domyślacie się, że takie zjawisko pojawia się przy obiektach o bardzo dużych masach.
W tej chwili ludzkość nie jest w stanie stworzyć wehikułu czasu opartego na tym modelu, ponieważ musielibyśmy wejść w posiadanie egzotycznej materii. Naukowcy nie wykluczają, że kiedyś się to zmieni.
Praca naukowa fizyków z University of British Columbia nie jest jedyną mówiącą, że podróże w czasie są matematycznie możliwe. Oczywiście lwia część świata naukowego uważa, że to bajka, tłumacząc, że nie ma już zaplanowanej i istniejącej przyszłości, a jeśli już można zbudować wehikuł czasu, to z jego pomocą można odbywać podróże tylko do czasów, które już miały miejsce.
Źródło: GeekWeek.pl/Phys.org / Fot. PxHere
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-18/amerykanscy-naukowcy-twierdza-ze-podroze-w-czasie-sa-matematycznie-mozliwe/

Amerykańscy naukowcy twierdzą, że podróże w czasie są matematycznie możliwe.jpg

Amerykańscy naukowcy twierdzą, że podróże w czasie są matematycznie możliwe2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizons: LORRI obserwuje 2014 MU69
2019-01-18. Krzysztof Kanawka
NASA opublikowała serię ujęć ze zbliżenia sondy New Horizons do 2014 MU69 ? planetoidy Pasa Kuipera.
Maksymalne zbliżenie sondy New Horizons (NH) do 2014 MU69 nastąpiło 1 stycznia około 06:33 CET. Minimalny planowany dystans do tego obiektu wynosił 3500 km. Dla porównania ? sonda przeleciała ponad Plutonem w odległości około 12500 km.
Pierwsze konferencje dotyczące 2014 MU69
Łącznie NASA zorganizowała trzy konferencje naukowe dotyczące wyników z przelotu obok 2014 MU69. Pierwsza z nich opierała się o dane sprzed przelotu. Następnie, na pierwszej konferencji po przelocie został przedstawiony pierwszy obraz z bliska planetoidy nazywanej nieoficjalnie ?Ultima Thule?. Pierwsza konferencja odbyła się 2 stycznia 2019. Oczom naukowców ukazał się podwójny złączony obiekt (ang. ?contact binary?). Obiekt okazał się być w zasadzie taki sam jak wykazały obserwacje naziemne podczas ?zaćmień? gwiazd przez 2014 MU69. Ponadto, poznaliśmy także kolor i okres obrotu planetoidy. Dzień później, trzeciego stycznia, NASA przeprowadziła kolejną konferencję z zespołem misji New Horizons. Jak na razie nie odkryto żadnego księżyca 2014 MU69. Naukowcy jednak uważają, że jest możliwe, że wokół tej planetoidy krąży księżyc ? to byłoby najlepsze wyjaśnienie dla dość długiego okresu obrotu 2014 MU69. Ponadto, zaprezentowano także obraz 3D planetoidy.
Pierwsze konferencje opierały się o niewielki ułamek wszystkich danych zgromadzonych przez sondę. Komunikacja z sondą jest utrudniona ? częściowo z uwagi na odległość, a częściowo z uwagi na naszą Dzienną Gwiazdę. Z perspektywy Ziemi, pomiędzy 4 a 10 stycznia NH przebywała zbyt blisko Słońca. W konsekwencji słaby sygnał transmitowany z sondy był zagłuszany lub nawet blokowany przez Słońce.
Dane z LORRI
Transmisja została wznowiona 10 stycznia tuż po północy czasu polskiego. Podczas sesji komunikacyjnych z NH prędkość transmisji danych sięga 2 kbps. Tak niska prędkość transmisji danych wynika z uwagi na dużą odległość pomiędzy NH a Ziemią (w momencie publikacji artykułu ? 44,38 jednostki astronomicznej od naszej planety). Dane z przelotu będą przesyłane na Ziemię przez około 20 miesięcy. Dla porównania ? starsza sonda Voyager 2 przesyła dane z prędkością do 160 bps.
Pierwsze dni transmisji danych po 10 stycznia przyniosły m.in. sekwencję obrazów wykonanych podczas zbliżania do 2014 MU69. Na przesłanych zdjęciach, wykonanych przez instrument Long-Range Reconnaissance Imager (LORRI) widać m.in. obrót planetoidy. Ponadto, na najlepszych obrazach widać szczegóły powierzchni planetoidy.
Pierwsza publikacja naukowa o 2014 MU69
Tuż po 10 stycznia zespół misji New Horizons przygotował pierwszą publikację naukową na temat 2014 MU69. Publikacja opiera się na zaledwie 4 dniach downlinku danych z przelotu. Mimo tego, publikacja zawiera cenne podsumowanie wiedzy na temat 2014 MU69. Ten obiekt Pasa Kuipera jest pierwszą podwójną złączoną planetoidą (ang. ?contact binary?), zbadaną z bliska przez sondę kosmiczną. Zdaniem naukowców misji NH planetoida 2014 MU69 jest najbardziej pierwotnym obiektem naszego Układu Słonecznego jaki kiedykolwiek został zbadany z bliska.
W lutym można się spodziewać zdjęć w większej rozdzielczości ? być może nawet 35 metrów na piksel. Wówczas też ukazane zostaną zdjęcia 2014 MU69 z innej perspektywy ? widoczne będą m.in. cienie na powierzchni tej planetoidy.
Przelot NH obok 2014 MU69 jest komentowany w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/01/new-horuzons-lorri-obserwuje-2014-mu69/

 

New Horizons LORRI obserwuje 2014 MU69.jpg

New Horizon LORRI obserwuje 2014 MU69.2.jpg

New Horizons LORRI obserwuje 2014 MU69.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Chiny sfałszowały lądowanie na Księżycu?

2019-01-18

Zwolennicy teorii spiskowych są przekonani, że NASA sfałszowała lądowanie na Księżycu. Teraz świat obiegają głosy, że Chińczycy zrobili to samo.

Chiński lądownik Chang'e-4 dotknął powierzchni Srebrnego Globu 3 stycznia 2019 r. Zdjęcie zrobione 8 grudnia 2018 r. pokazuje miejsce lądowania zorientowane tak, aby pasowało do zdjęć wykonanych przez Chang'e-4. Niektórzy mają wątpliwości, czy zdjęcia przesyłane przez chiński lądownik pasują do otaczającego terenu w obiektywie Lunar Reconaissance Orbiter Camera (LROC).

Zwolennicy teorii spiskowych są przekonani, że Chińczycy tak naprawdę nie wylądowali na Księżycu.

- Sądzę, że Chiny mogły zdecydować się na taki krok, ponieważ NASA sfałszowała pierwsze lądowanie na Księżycu - powiedział Scott C. Waring, łowca UFO i teorii spiskowych z "UFO Sightings Daily".

Mimo że dysponujemy zdjęciami Księżyca zrobionymi z lądownika i próbkami gleby przywiezionymi ze Srebrnego Globu, to wiele osób wciąż poddaje w wątpliwość prawdziwość lądowania NASA na Księżycu.

Zdjęcia z orbity przedstawiające teren po lądowaniu Chang'e-4 prawdopodobnie rozwieją wszelkie wątpliwości.

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-niewyjasnione/strona-glowna/news-czy-chiny-sfalszowaly-ladowanie-na-ksiezycu,nId,2789929

 

Czy Chiny sfałszowały lądowanie na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie najlepsze zdjęcie w historii wykonane na ziemskiej orbicie
2019-01-18
W kosmosie wykonano wiele pięknych zdjęć, dzięki którym mogliśmy zobaczyć naszą planetę z zupełnie innej, niezwykłej perspektywy. Jednak jest jedno zdjęcie, jakie uważane jest przez wielu za najbardziej zjawiskowe.
Uzmysławia nam ono obecne wysokie zaawansowane technologiczne ludzkości oraz nasze wielkie pragnienie odkrywania tego, co nieznane i niezbadane. Ludzie to takie uparte stworzenia, którym niestraszne są ekstremalne warunki dla życia biologicznego panujące poza naszą piękną planetą. Dlatego za kilka dekad będziemy mieszkali na Księżycu i Marsie, a Ziemia nie będzie już naszym jedynym domem.
Na zdjęciu możemy zobaczyć astronautów: Roberta L. Curbeama i Christera Fuglesanga (misja STS-116) w trakcie pierwszego z trzech planowanych spacerów kosmicznych. Wyjście w przestrzeń kosmiczną odbyło się w grudniu 2006 roku, a astronauci wówczas zajmowali się rozbudową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W tle widoczna jest Ziemia, a dokładnie wyspy Nowej Zelandii.

 Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA

http://www.geekweek.pl/news/2019-01-18/zobaczcie-najlepsze-zdjecie-w-historii-wykonane-na-ziemskiej-orbicie/

 

Zobaczcie najlepsze zdjęcie w historii wykonane na ziemskiej orbicie.jpg

Zobaczcie najlepsze zdjęcie w historii wykonane na ziemskiej orbicie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pentagon stawia na rakiety z drukarek 3D. ?Zbudujemy je na orbicie, Księżycu i Marsie?
2019-01-18
Ministerstwo Obrony USA dało zielone światło dla bardzo ciekawego pomysłu, który zakłada tworzenie w całości rakiet i silników za pomocą specjalnych drukarek 3D, w każdym miejscu poza naszą planetą.
Firma Relativity Space od 3 lat próbowała przekonać Pentagon do zainteresowania się przełomową technologią opracowaną przez twórców firmy oraz byłych pracowników SpaceX i Blue Origin. W końcu się udało. Rząd USA postanowił umożliwić testy naziemne i powietrzne rakiet pochodzących z drukarek 3D. Pierwszy taki wynalazek ma wystartować niebawem z platformy startowej LC-16 na przylądku Canaveral, na Florydzie. Historyczne stanowisko nie było wykorzystywane przez NASA od 1988 roku. Wcześniej służyło do testów rakiet balistycznych.
Relativity Space ma wielkie ambicje dotyczące rozwoju przemysłu kosmicznego i obniżenia jak to tylko możliwe misji na orbitę, Księżyc i Marsa. Chce tego dokonać dzięki tworzeniu elementów silników rakiet i poszczególnych ich stopni za pomocą jednej z najbardziej obecnie na świecie innowacyjnych drukarek 3D o nazwie Stargate. Jej możliwości możecie zobaczyć na poniższym materiale filmowym.
Pentagon ma wizję wykorzystania technologii oferowanej przez Relativity Space do szybkiego i taniego tworzenia systemów transportowych bezpośrednio na ziemskiej orbicie i obiektach przemierzających Układ Słoneczny. Według naukowców, takie możliwości pozwolą wyprzedzić konkurencję w postaci, np. Chin, o całe dekady w kwestii eksploracji kosmosu, kolonizacji planet i rozwoju kosmicznego górnictwa.
Rakiety i silniki budowane za pomocą drukarek 3D cechują się nie tylko o wiele większą wytrzymałością na pracę w ekstremalnych warunkach, można ją dostosować do najróżniejszych misji, ale również są prostsze w montażu i eksploatacji. Najważniejszą kwestią jest jednak wizja obniżenia kosztów, co pozwoli w przyszłości na organizowanie misji na obce planety i z powrotem na masową skalę.
Relativity Space zapowiedziało, że pierwszą rakietę o nazwie Terran-1 wydrukuje w całości w 60 dni. Pojazd będzie dysponował ładownością na poziomie 1250 kilogramów i będzie zdolny do odbycia lotu na niską orbitę okołoziemską. Pierwsze testy Terran-1 mają odbyć się w przyszłym roku, a w 2021 roku firma zaoferuje już regularne misje komercyjne.
Dalsze plany na lata 20. zapowiadają się jeszcze ciekawiej. Z pomocą rządu, Relativity Space chce otworzyć fabryki do budowy rakiet i silników na ziemskiej orbicie, Księżycu i Marsie. Co ciekawe, będą one również tankowane poza Ziemią za pomocą kosmicznych stacji paliw, których projekty budowy również wspiera Pentagon. To wszystko brzmi jak scenariusz do dobrego filmu sci-fi, ale możecie być pewni, że właśnie tak będzie wyglądał rozwój przemysłu kosmicznego w późnych latach 20. XXI wieku.
Źródło: GeekWeek.pl/Relativity Space/ Fot. Relativity Space
http://www.geekweek.pl/news/2019-01-18/pentagon-stawia-na-rakiety-z-drukarek-3d-zbudujemy-je-na-orbicie-ksiezycu-i-marsie/

Pentagon stawia na rakiety z drukarek 3D. Zbudujemy je na orbicie, Księżycu i Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragonfly ? prezentacja koncepcji misji
2019-01-18. Krzysztof Kanawka
Piętnastego stycznia NASA otrzymała pełną koncepcję misji Dragonfly ? drona zdolnego do lotu w atmosferze Tytana.
Tytan często znajduje się na liście propozycji misji bezzałogowych. Aktualnie jedna koncepcja badań Tytana konkuruje o akceptację w ramach misji klasy New Frontiers. Start tej wyprawy bezzałogowej jest planowany w połowie przyszłej dekady. Ósmego maja 2017 NASA poinformowała, że otrzymała 12 propozycji na misję klasy New Frontiers ? wśród nich jedną dotyczącą Tytana. Kolejny etap selekcji został ogłoszony 20 grudnia 2017 ? wybrane zostały propozycje CAESAR i Dragonfly. Przez cały kolejny rok trwały prace koncepcyjne nad obiema propozycjami.
Celem misji Dragonfly byłoby stworzenie pojazdu (?oktokoptera? jak to zespół projektu określił) zdolnego do przemieszczania się z w atmosferze Tytana ? największego księżyca Saturna. Dragonfly byłby zdolny do wykonywania pomiarów przy użyciu zestawu pokładowych instrumentów w różnych miejscach powierzchni Tytana. Warto tu zaznaczyć, że Dragonfly byłby zdolny do wykonywania pomiarów stanowisk odległych od siebie o dziesiątki kilometrów ? jest to więcej niż zasięg większości dotychczasowych misji lądowników i łazików. Zasilanie tego kwadrokoptera pochodziłoby z radioizotopowego źródła energii.
Piętnastego stycznia 2019 zespół koncepcji Dragonfly dostarczył do NASA dokumentację dotyczącą tej proponowanej misji. Poniższe nagranie podsumowuje koncepcję misji Dragonfly.
Dragonfly powinien dotrzeć do Tytana w połowie lat 30. XXI wieku, podczas zimy na północnej półkuli tego księżyca. Więcej na temat tego projektu można przeczytać na stronie misji.
Koncepcja misji Dragonfly jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(JHAPL)
https://kosmonauta.net/2019/01/dragonfly-prezentacja-koncepcji-misji/

Dragonfly ? prezentacja koncepcji misji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna współpraca Politechniki Warszawskiej i firmy SENER
Piotr
Porozumienie podpisane 16 stycznia 2019 r. jest elementem realizacji polskiej strategii kosmicznej. Zakłada między innymi podnoszenie kompetencji specjalistów sektora kosmicznego oraz wspólne prace naukowo-badawcze.Założenia umowy zawartej pomiędzy Politechniką Warszawską i firmą SENER obejmują konsultacje programów zajęć i studiów tak, aby jak najlepiej przygotowywały do podjęcia pracy w sektorze kosmicznym.
Obie strony będą również wspólnie prowadzić działania naukowo-badawcze. Ponadto, porozumienie obejmuje realizację doktoratów wdrożeniowych. W tym modelu firma zatrudnia zdolnego naukowca, który podejmuje się rozwiązania problemu technologicznego będącego równocześnie tematem jego rozprawy doktorskiej. Umowę podpisali: rektor Politechniki Warszawskiej prof. dr hab. inż. Jan Szmidt, dziekan Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa PW prof. dr hab. inż. Janusz Frączek, dyrektor ds. programów kosmicznych i wojskowych SENER Diego Rodriguez oraz dyrektor generalny SENER Polska Sergio Reguero.

- Politechnika Warszawska posiada bogate doświadczenie w obrębie tematyki kosmicznej,
o czym świadczą liczne wdrożenia i sukcesy, zarówno naszych naukowców, jak i studentów, którzy wysyłają w kosmos studenckie satelity. Środowisko uczelni sprzyja rozwijaniu zainteresowań oraz pogłębianiu wiedzy, która we współpracy z partnerami biznesowymi zyskuje szansę kolejnych wdrożeń - podkreśla prof. dr hab. inż. Jan Szmidt, rektor Politechniki Warszawskiej.

- Grupa SENER posiada ponad 50 lat doświadczenia w przemyśle kosmicznym. W tym czasie
w przestrzeni kosmicznej znalazło się ponad 275 urządzeń zaprojektowanych przez naszych inżynierów. Cieszymy się, że będziemy mogli dzielić się naszą wiedzą ze studentami Politechniki Warszawskiej i ułatwiać młodym ludziom karierę w tej wyjątkowej branży - mówi Sergio Reguero, dyrektor generalny SENER Polska.
Porozumienie między Politechniką Warszawską, a grupą SENER obejmuje również organizację warsztatów, spotkań i wydarzeń dla studentów. Jedno z nich odbyło się bezpośrednio po podpisaniu umowy i dotyczyło prac przy dużych projektach Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Współpraca z Politechniką Warszawską to część długofalowych działań SENER. Firma od samego początku uczestniczy w programie stażowym ?Rozwój kadr sektora kosmicznego?, który organizują wspólnie Agencja Rozwoju Przemysłu i Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego. SENER aranżuje także cykliczne spotkania ze studentami uczelni technicznych zainteresowanych inżynierią aerokosmiczną.
Informacja prasowa: planetpr.pl
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=874

Kosmiczna współpraca Politechniki Warszawskiej i firmy SENER.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co 30 000 gwiezdnych żłobków w 74 galaktykach mówi nam o powstawaniu gwiazd
2019-01-18. Autor. Agnieszka Nowak
Teleskop ALMA przeprowadza niespotykany dotąd przegląd pobliskich galaktyk dyskowych ? dotychczas 74, obejmujący łącznie 750 godzin obserwacji 30 000 gwiezdnych żłobków. W tym astronomowie zaczynają odkrywać złożony i jak dotąd słabo poznany związek między obłokami gwiazdotwórczymi a ich galaktykami macierzystymi.
Galaktyki mają różne kształty i rozmiary. Niektóre z najbardziej znaczących różnic między galaktykami dotyczą jednak tego, gdzie i jak tworzą nowe gwiazdy. Przekonujące badania wyjaśniające te różnice dotąd były nieuchwytne, ale wkrótce się to zmieni.

Ogromny, nowy projekt badawczy ALMA, znany jako PHANGS-ALMA (Physics at High Angular Resolution in Nearby GalaxieS), zagłębia się w to pytanie z większą siłą i precyzją, niż kiedykolwiek wcześniej, mierząc demografię i charakterystyki 30 000 indywidualnych gwiezdnych żłobków rozsianych w 74 galaktykach.

PHANGS-ALMA, obecnie trwająca kampania badawcza, zgromadziła już 750 godzin obserwacji i umożliwiła astronomom dużo lepsze zrozumienie tego, jak zmienia się cykl powstawania gwiazd, w zależności od wielkości, wieku i wewnętrznej dynamiki każdej galaktyki z osobna.

Przez dziesięciolecia astronomowie spekulowali, że istnieją fundamentalne różnice w sposobie, w jaki galaktyki dyskowe o różnych rozmiarach przekształcają wodór w nowe gwiazdy. Niektórzy astronomowie sądzą, że większe, i generalnie starsze galaktyki, nie są tak wydajne w produkcję gwiazd, jak ich mniejsi kuzyni. Najbardziej logicznym wytłumaczeniem byłoby to, że te duże galaktyki mają mniej wydajne gwiezdne żłobki. Ale sprawdzenie tego pomysłu za pomocą obserwacji było trudne.

Po raz pierwszy ALMA pozwala astronomom prześledzić niezbędny, zakrojony na szeroką skalę spis, aby określić, jak wielkoskalowe właściwości (rozmiar, ruch, ect.) galaktyki wpływają na cykl powstawania gwiazd w skali pojedynczych obłoków molekularnych. Obłoki te mają zaledwie około kilkudziesięciu do kilkuset lat świetlnych średnicy, co jest niezwykle mało w skali całej galaktyki, zwłaszcza, gdy są obserwowane z odległości milionów lat świetlnych.

Część tajemnicy powstawania gwiazd, jak zauważają astronomowie, ma związek ze środowiskiem międzygwiazdowym ? całą materią i energią wypełniającą przestrzeń między gwiazdami.

Astronomowie rozumieją, że istnieje ciągłe sprzężenie zwrotne w gwiezdnych żłobkach i wokół nich. Wewnątrz tych obłoków gromadzą się gęste zapasy gazu i tworzą gwiazdy, które zakłócają ośrodek międzygwiazdowy.

W ramach tych badań ALMA obserwuje cząsteczki węgla (CO) ze wszystkich stosunkowo dużych galaktyk spiralnych widocznych na półkuli południowej. Cząsteczki CO w naturalny sposób emitują światło o długości fali milimetrowej, które ALMA może wykryć. Są szczególnie skuteczne w podkreślaniu położenia obłoków gwiazdotwórczych.

Badanie towarzyszące, PHANGS-MUSE, wykorzystuje Bardzo Duży Teleskop (VLT) do uzyskania obrazowania optycznego pierwszych 19 galaktyk obserwowanych przez ALMA. MUSE to spektroskop zamontowany na VLT (Multi-Unit Spectroscopic Explorer). Kolejny przegląd, PHANGS-HST, wykorzystuje Kosmiczny Teleskop Hubble?a do zbadania 38 z tych galaktyk, aby znaleźć ich najmłodsze gromady gwiazd. Te trzy badania razem dają zaskakująco kompletny obraz tego, jak dobrze galaktyki tworzą gwiazdy, badając zimny gaz molekularny, jego ruch, lokalizację zjonizowanego gazu (obszary, w których gwiazdy już się formują) oraz galaktyki z pełną populacją gwiazd.

Do tej pory PHANGS-ALMA zbadał około 30 000 obiektów podobnych do Mgławicy Oriona w pobliskim Wszechświecie. Oczekuje się, że kampania obejmie ostatecznie 300 000 regionów gwiazdotwórczych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
ALMA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/01/co-30-000-gwiezdnych-zobkow-w-74.html

Co 30 000 gwiezdnych żłobków w 74 galaktykach mówi nam o powstawaniu gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

290 milionów lat temu stało się coś dziwnego. Ślady widać na Ziemi i na Księżycu...

2019-01-18

Około 290 milionów lat na Ziemię zaczęło spadać więcej meteorytów. Znacznie więcej. Najnowsze wyniki badań wskazują, że przeciętnie było ich 2,6 razy tyle, ile spadało na nasza planetę przez wcześniejszych 350 milionów lat. Piszą o tym na łamach czasopisma "Science" naukowcy z Kanady, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Ich wnioski oparte są na wynikach badań Księżyca, który ze względu na bliskość w przestrzeni jest narażony na podobne ryzyko uderzeń co Ziemia, a nie mając atmosfery nie traci ich śladów wskutek erozji gruntu.


Wszyscy doskonale wiemy o upadku planetoidy, która około 65 milionów lat temu pogrzebała na Ziemi dinozaury, nasza planeta nosi jednak widoczne ślady co najmniej 200 mniejszej skali katastrof. Badacze pod kierunkiem Sary Mazrouei z University of Toronto postanowili sprawdzić, czy dostatecznie precyzyjnie oddają one to, co faktycznie na Ziemi się wydarzyło, czy procesy erozji gruntu i rozwój roślinności nie zakrywają przed nami śladów przeszłości. Szczególnie interesujący był fakt, że ślady na Ziemi wskazują na to, że uderzenia meteorytów stały się częstsze około 290 milionów lat temu. Czy tak faktycznie było, czy starsze ślady są dla nas już znacznie mniej widoczne?
Srebrny Glob jest w kosmicznej skali tak blisko Ziemi, że z punktu widzenia setek milionów lat prawdopodobieństwo, że uderzy weń jakaś kosmiczna skała musi być praktycznie identyczne. Brak atmosfery równocześnie sprawia, że ślady tych kosmicznych upadków utrzymują się znacznie dłużej i podlegają znacznie mniejszym przemianom. Obserwacja powierzchni Księżyca powinna więc dawać obraz sytuacji aktualny także dla Ziemi. Jednocześnie kratery na księżycu nie są całkiem niezmienne, zmiany są bardziej subtelne, ale pozwalają na w miarę precyzyjną ocenę ich wieku. To właśnie autorzy opublikowanej w "Science" pracy postanowili wykorzystać.
Badacze z University of Toronto, Planetary Science Institute w Tucson, Southwest Research Institute w Boulder i University of Southampton wzięli pod uwagę kratery młodsze niż miliard lat i stworzyli mapę wieku około 110 z nich. Wykorzystali w tym celu zdjęcia i obrazy termiczne zebrane przez należącą do NASA sondę Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO). Termiczny czujnik LRO, tak zwany Diviner, pokazuje jak szybko dany teren traci ciepło, gdy zachodzi nad nim Słońce. Dłużej trzymają temperaturę większe skały rozrzucone wokół młodszych kraterów, krócej te starsze, wokół których głazy zdążyły się już rozpaść.

Analiza tej mapy kraterów pokazała, że i na Księżycu widać ślady zwiększenia częstości uderzeń kosmicznych skał około 290 milionów lat temu. To oznacza, że mniejsza liczba starszych kraterów na Ziemi jest dowodem na to, że wtedy mniej spadało skał, a nie tego, że ślady upadków uległy zatarciu. Ale dochodzi jeszcze jedna obserwacja. Na Księżycu, inaczej niż na Ziemi, nie zmniejsza się liczba kraterów starszych, niż 650 milionów lat. To oznacza, że właśnie wtedy na Ziemi doszło prawdopodobnie do procesów, które ją dodatkowo wygładziły. Jakie to procesy, nie wiemy. podobnie jak nie wiadomo, co konkretnie doprowadziło do zwiększenia częstości uderzeń akurat 290 milionów lat. Prawdopodobnie doszło wtedy do jakichś zmian w pasie planetoid, może doszło do zderzenia, które rozbiło i wyrzuciło w przestrzeń jakieś odłamki. Pewności nie ma.


Grzegorz Jasiński

https://www.rmf24.pl/nauka/news-290-milionow-lat-temu-stalo-sie-cos-dziwnego-slady-widac-na-,nId,2790201

290 milionów lat temu stało się coś dziwnego. Ślady widać na Ziemi i na Księżycu....jpg

290 milionów lat temu stało się coś dziwnego. Ślady widać na Ziemi i na Księżycu...2.jpg

290 milionów lat temu stało się coś dziwnego. Ślady widać na Ziemi i na Księżycu...3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas nie istnieje ? w sensie, w jakim my go rozumiemy. Kolejna świetna książka Rovellego
2019-01-18. Aleksandra Stanisławska
Jeśli myślicie, że czas jest taki, jak nam się wydaje ? ciągły, jednorodny ? to wiedzcie, że jesteście w błędzie. Ja byłam.
Czytając książkę Carlo Rovellego ?Tajemnica czasu?, otwierałam coraz szerzej oczy ze zdumienia. Serio, siedzę sobie i nagle czuję, że moje brwi są już od dłuższego czasu uniesione tak wysoko, że graniczy to ze skurczem. Najlepsze jest jednak to, że Rovelli, aby osiągnąć taki efekt, nie posługuje się tanimi sztuczkami, jak żonglowanie ciekawostkami. Nie, jako fizyk teoretyczny porusza się wyłącznie w granicach dziedziny, na której zna się najlepiej ? fizyki. I to właśnie ta fizyka, konkretnie szalona fizyka czasu, jest źródłem tego mojego zadziwienia. Tak, nie przesłyszeliście się.
?Jeśli zdecydujesz się pójść za mną, zabiorę cię tam, dokąd moim zdaniem sięga nasza wiedza o czasie ? na sam skraj ciemnego, rozgwieżdżonego oceanu wszystkiego tego, czego wciąż nie wiemy.?
? Carlo Rovelli
Rovelli jest świetnym pisarzem z lekkim piórem (przeczytajcie recenzję poprzedniej książki tego autora, ?Rzeczywistość nie jest tym, czym się wydaje?, napisaną przez Piotrka). Przyznajcie, że zwłaszcza lekkie pióro to sprawa wcale nie tak oczywista w przypadku fizyka. Biorąc na warsztat książkę z tej dziedziny, spodziewamy się raczej ciężkiej orki, aniżeli odprężającej lektury. Jakimś cudem Rovellemu udało się to drugie, czyli stworzenie przystępnej książki o hard fizyce. Tak więc nie dość, że mogłam zrozumieć zagadnienia względności czy kwantowości czasu, to jeszcze sprawiało mi to przyjemność. Niebywałe.
Co zatem wywołało u mnie permanentne uniesienie brwi? To, jak nieintuicyjnym dla mnie zjawiskiem jest czas. Sprawy, o których pisze Rovelli, zdają się nie mieć punktów stycznych z moimi codziennymi obserwacjami. Tylko z czego właściwie to wynika?
Sprawa jest dość prosta. Mimo wielu przeczytanych książek i artykułów popularnonaukowych moje zasadnicze CODZIENNE wyobrażenie o czasie jest wciąż wyobrażeniem sprzed epoki Einsteina. Sądzę, że większość z Was ma podobne odczucia na ten temat, zwłaszcza że szkolna edukacja wciąż bazuje przede wszystkim na mechanice newtonowskiej (którą teoria względności i mechanika kwantowa podważyły już w bardzo wielu miejscach).
I tak, powiedzmy to sobie głośno: z naszą wiedzą o czasie zatrzymaliśmy się w końcówce XIX wieku! Co gorsza, nowoczesna fizyka jawnie kłóci się z naszą codzienną intuicją, więc zgrzyta nam jak piasek między zębami. To dlatego czas według fizyka to coś zupełnie innego niż czas w mojej własnej głowie.
Nie ma jednego czasu
I to by się w sumie zgadzało, bo ?Nie ma jednego wspólnego czasu dla różnych miejsc?, jak pisze Rovelli.
Wolniej płynie on dla kogoś, kto znajduje się na poziomie morza niż dla tego, kto znajduje się w górach. Ziemia ma potężną masę, więc spowalnia czas wokół siebie ? tym bardziej, im bliżej środka tej masy się znajdujemy. Różnice są tak drobne, że niemal niedostrzegalne, tym niemniej istnieją.
Wywołuje to reperkusje, które powodują kolejne gwałtowne unoszenie się brwi:
?Jeśli przedmioty spadają, dzieje się to w wyniku spowalniania czasu. Tam, gdzie czas biegnie jednakowo ? w przestrzeni międzyplanetarnej ? nic nie spada?
? pisze Rovelli. Przyznam, że po raz pierwszy spotkałam się z takim punktem widzenia!
Z teorii względności wiemy, że czas zależy również od prędkości, z jaką się poruszamy, a więc może być różny dla zegarka nieruchomego i poruszającego się. Zazwyczaj przy tej okazji bezpiecznie wyobrażamy sobie kogoś odbywającego podróże kosmiczne z prędkością bliską prędkości światła i drugą osobę pozostającą na Ziemi. Podróżujący z dużą prędkością po powiedzmy 60 latach wróci na Ziemię jako wciąż młody człowiek, podczas gdy jego ?rówieśnik? będzie już staruszkiem. W tak skrajnej sytuacji dziwne zachowanie czasu wydaje się zrozumiałe, co z upodobaniem pokazują różnej maści powieści science fiction. Tu czujemy się pewnie.
Ale tę pewność siebie można stracić, kiedy okaże się, że wcale nie trzeba lecieć w kosmos, żeby powyższy efekt stał się mierzalny. Zmierzono go już zresztą dawno temu, w latach 70. XX wieku, przy użyciu synchronizowanych zegarków w samolotach. Zegarek na pokładzie pokazywał czas spóźniony w stosunku do czasu na Ziemi. Tak, w zwykłym samolocie.
Każdy z zegarków ? nawet ten na moim nadgarstku i drugi, w moim smartfonie ? ma więc jakiś ?czas własny? zależny od prędkości, z jaką się porusza. Tych czasów własnych istnieje nieskończoność, a odmierzanie czasu okazuje się czynnością z naszej strony czysto umowną.
Do tego zamieszania dorzuca coś od siebie grawitacja kwantowa, czyli dziedzina, w której specjalizuje się Rovelli. Gdy więc uwzględnimy kwanty, okaże się, że każdy z czasów własnych ?fluktuuje?, jest rozproszony jak chmura i przyjmuje ściśle określone wartości, co wynika z jego ziarnistej, a więc nieciągłej struktury.
I gdzie jest nasz nieustannie upływający w stałym tempie czas, do którego przyzwyczaili nas poeci?! Jakieś szaleństwo.
Nie ma teraźniejszości
Umowność odmierzania czasu to niby nic, co by miało fundamentalny wpływ na nasze życie. Ale pomyślmy tylko, czy w związku z tym można powiedzieć, że coś gdzieś dzieje się właśnie TERAZ?
Rovelli daje na to jaskrawy przykład: ty siedzisz w swoim pokoju na Ziemi, a twoja siostra udała się na Proximę b, planetę krążącą wokół gwiazdy około czterech lat świetlnych stąd. Oznacza to, że światło potrzebuje aż czterech lat, by dotrzeć do niej z Ziemi. Spoglądając przez hipotetyczny teleskop o ogromnej mocy, mógłbyś zobaczyć, co twoja siostra robiła na Proximie b cztery lata temu, ale o tym, co robi ?teraz?, dowiesz się za kolejne cztery lata. Czyli w twoim pokoju i Proximie b istnieją dwie różne teraźniejszości. To jasne.
Ale dwie różne teraźniejszości istnieją również wtedy, kiedy oboje z siostrą siedzicie w tym samym pokoju! Światłu zajmuje maleńką chwilkę, zanim dotrze do Twoich oczu, a więc nie widzisz tego, co siostra robi właśnie TERAZ, tylko to, co robiła tę króciutką chwilkę temu. Ten brak wspólnej teraźniejszości jest bardziej odczuwalny np. podczas rozmów wideo przez internet, kiedy na odpowiedź drugiej strony trzeba chwilę zaczekać.
Okazuje się, że to, co nazywamy ?teraźniejszością?, wcale nie rozciąga się wszędzie wokół we wszechświecie. Tak naprawdę otacza każdego nas jak bańka.
?Jak rozległa jest ta bańka? To zależy, jak precyzyjnie określamy czas. Jeśli robimy to w nanosekundach, teraźniejszość jest zdefiniowana na odległości zaledwie kilku metrów; jeśli w milisekundach, sięga tysięcy kilometrów. Ludzie z największą trudnością dostrzegają dziesiąte części sekundy, możemy więc traktować całą naszą planetę jak jedną bańkę, w której teraźniejszość uważa się za chwilę wspólną nam wszystkim?
? pisze Rovelli.
A teraz zburzmy i odbudujmy ?czas?
Już chyba po to, żeby nas dobić, Rovelli dodaje w końcu, że nie istnieje różnica pomiędzy przyszłością a przeszłością (z punktu widzenia równań rządzących zdarzeniami we wszechświecie). Jak żyć?
Jeśli do tej pory Rovellemu udało się zburzyć Wasze wyobrażenia o czasie, to pocieszcie się tym, że zamierza je, krok po kroku, odbudować. Zrobi to we właściwy sobie przewrotny sposób, wykorzystując m.in. pojęcie energii, nieprzemienność zmiennych kwantowych, termodynamikę czy wreszcie entropię i? pamięć. Jak dokładnie? Tego Wam nie powiem. Sami to przeczytajcie w tej świetnej książce.
Czy ?Tajemnica czasu? pokrywa się z ?Krótką historią czasu? Hawkinga?
To pytanie na pewno zaświtało tym spośród Was, którzy czytali klasyczną już ?Krótką historię czasu? Stephena Hawkinga. Tak naprawdę są to dwie uzupełniające się książki. Rozważania, które Rovelli prowadzi na ponad 200 kartach, Hawking omawia w zaledwie kilku rozdziałach, bardziej niż na naturze czasu skupiając się na historii i naturze Wszechświata. Uważam więc, że jeśli czytaliście Hawkinga, to i tak Rovelli wniesie sporo nowego do Waszej wiedzy na temat czasu.
Zniżka na książkę!
Gdybyście mieli ochotę wejść w posiadanie ?Tajemnicy czasu? Carlo Rovellego, to możecie to zrobić wyjątkowo niewielkim kosztem: od dziś do 23 stycznia 2019 możecie kupić tę książkę z rabatem 40% od ceny okładkowej czyli za 19,74 zł. Dodatkowo, również ze zniżką 40% od ceny okładkowej, możecie kupić drugą książkę Rovellego ? ?Rzeczywistość nie jest tym, czym się wydaje?.
Zniżkę otrzymacie, kiedy wejdziecie do e-księgarni Dadada.pl , wyszukacie dany tytuł i podczas zakupu podacie hasło CRAZYNAUKA w polu z napisem ?Jeśli posiadasz kod rabatowy?? (trzeba nieco przewinąć stronę w dół).
https://www.crazynauka.pl/czas-nie-istnieje-w-sensie-w-jakim-my-go-rozumiemy-kolejna-swietna-ksiazka-rovellego/

Czas nie istnieje ? w sensie, w jakim my go rozumiemy. Kolejna świetna książka Rovellego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany start rakiety Epsilon (18.01.2019)
2019-01-19. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego stycznia mała japońska rakieta Epsilon wyniosła na orbitę siedem satelitów.
Do startu doszło 18 stycznia 2019 roku o godzinie 01:50 CET. Start nastąpił z Uchinoura Space Center, położonego w prowincji Kagoshima w południowej Japonii. Lot rakiety przebiegł prawidłowo i siedem satelitów znalazło się na odpowiedniej orbicie.
Głównym ładunkiem w tym locie był satelita Rapid Innovation Payload Demonstration Satellite (RAPIS-1). Celem tego satelity o masie 200 kg jest demonstracja nowych technologii, takich jak układy NBFPGA, zaawansowana komunikacja na paśmie X oraz układ orientacji satelity korzystający z mniej toksycznego paliwa. Misja RAPIS-1 jest planowana na około rok.
Ponadto, rakieta Epsilon wyniosła sześć małych satelitów, z których trzy są formatu CubeSat. Trzy ?większe? satelity tego lotu to RISESAT (50 kg masy startowej, Japonia), ALE-1  (68 kg masy startowej, Japonia) i MicroDragon (50 kg masy startowej, Wietnam). Trzy CubeSaty noszą nazwy:  OrigamiSat-1, Aoba VELOX-IV i NEXUS.
Był to czwarty lot rakiety Epsilon od czasu wprowadzenia tej konstrukcji do służby w 2013 roku. Jak na razie wszystkie loty tej rakiety zakończyły się pełnym sukcesem. Następny lot Epsilona zaplanowano na 2020 rok ? na pokładzie znajdzie się RAPIS-2.
(LK, PFA, NSF)
https://kosmonauta.net/2019/01/udany-start-rakiety-epsilon-18-01-2019/

Udany start rakiety Epsilon (18.01.2019).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)