Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Trójwymiarowa mapa Drogi Mlecznej. Dzieło astronomów UW
2019-08-01. EN.KF
Unikatową trójwymiarową mapę Drogi Mlecznej zaprezentowali w prestiżowym piśmie ?Science? naukowcy z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, pracujący w ramach projektu Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE). Mapa dostarcza nowych informacji na temat m.in. historii naszej galaktyki.
O publikacji poinformował kierownik projektu OGLE prof. Andrzej Udalski. Zaprezentowana przez jego zespół najnowsza mapa Drogi Mlecznej powstała na podstawie obserwacji ponad 2,4 tys. cefeid ? stosunkowo młodych gwiazd, liczących mniej niż 250 mln lat. Są to pulsujące nadolbrzymy, których jasność zmienia się w bardzo regularny sposób, z okresem od kilkunastu godzin do kilkudziesięciu dni.

Jak tłumaczą warszawscy astronomowie, jest to znacznie dokładniejsza metoda poznawania struktury galaktyki niż modele stosowane dotychczas, oparte m.in. na zliczeniach gwiazd, radiowych badaniach rozmieszczenia cząsteczek gazu, a także analizie obrazów innych galaktyk, widzianych z zewnątrz.

?Na podstawie okresu pulsacji możemy wyznaczyć jasność rzeczywistą cefeidy i porównując ją z jasnością obserwowaną gwiazdy obliczamy precyzyjnie jej odległość? ? tłumaczy cytowana w informacji prasowej dr Dorota Skowron, liderka zespołu przygotowującego mapę galaktyki i pierwsza autorka publikacji w ?Science?.

Większość cefeid, które posłużyły do stworzenia mapy Drogi Mlecznej, to obiekty nowo odkryte ? dzięki obserwacjom prowadzonym w ramach projektu OGLE, w Obserwatorium Las Campanas w Chile.

Skonstruowana na podstawie analizowanych cefeid mapa pokazuje rzeczywiste rozmieszczenie młodej populacji gwiazdowej w Galaktyce. Jest to pierwsza trójwymiarowa mapa stworzona na podstawie bezpośrednich odległości wyznaczonych do poszczególnych obiektów.

Precyzyjnie wyznaczone odległości cefeid wypełniających dysk galaktyczny aż po jego krańce umożliwiają dokładną analizę budowy dysku galaktycznego. Mapa pokazuje, że dysk galaktyczny jest płaski do odległości 25 tys. lat świetlnych od centrum galaktyki, a w dalszych odległościach ulega zakrzywieniu.
Zakrzywienie dysku podejrzewano już wiele lat temu, ale dopiero teraz po raz pierwszy możemy użyć indywidualnych obiektów do badania jego kształtu w trzech wymiarach ? wyjaśnia Przemek Mróz, doktorant UW zajmujący się badaniem parametrów dysku galaktyki. Zakrzywienie dysku może być spowodowane oddziaływaniami z innymi galaktykami, wpływem gazu międzygalaktycznego lub tzw. ciemnej materii.

Wyznaczenie precyzyjnych odległości do tak licznej próbki cefeid w połączeniu z pomiarami ich prędkości z europejskiego satelity Gaia umożliwiły również skonstruowanie dokładnej krzywej rotacji galaktyki - zależności prędkości orbitalnej gwiazd wokół jej centrum od ich odległości od środka.
Nasza krzywa rotacji galaktyki sięga daleko poza zakres dotychczasowych badań i potwierdza stałą prędkość orbitalną gwiazd, praktycznie aż do granic dysku ? dodaje naukowiec. Taki jej kształt jest jednym z podstawowych argumentów na rzecz istnienia ciemnej materii w galaktyce.

Dzięki obserwacjom OGLE udało się również określić wiek cefeid w naszej galaktyce. Okazuje się, że szereg wyraźnych struktur widocznych na mapie ma podobny wiek. Cefeidy młodsze znajdują się bliżej centrum glaktyki, a najstarsze na jej krańcach.

? Zbliżony wiek struktur wskazuje, że musiały one powstać w podobnym momencie w przeszłości, w jednym z ramion spiralnych galaktyki ? zauważa dr Jan Skowron, współautor pracy w ?Science?.

Aby przetestować tę hipotezę, astronomowie skonstruowali prosty model powstawania poszczególnych struktur. ? Symulowane i obserwowane struktury w galaktyce są uderzająco podobne. Możemy więc stwierdzić, że nasz model historii dysku galaktycznego jest możliwy i jest w stanie objaśnić dzisiejsze struktury, jakie w nim widzimy ? podsumowuje wyniki modelowania Jan Skowron.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/43750141/trojwymiarowa-mapa-drogi-mlecznej-dzielo-astronomow-uw

Trójwymiarowa mapa Drogi Mlecznej. Dzieło astronomów UW.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziury koronalne na Słońcu - eksperci spodziewają się silnej burzy magnetycznej na Ziemi

2019-08-02

Na tarczy słonecznej znajdują się obecnie liczne dziury koronalne, czyli obszary korony słonecznej, które wypuszczają strumienie naładowanych cząstek. Gdy taki strumień dotrze do Ziemi dochodzi do burzy magnetycznej.

Astrofizycy naliczyli pięć takich dziur koronalnych na widocznej z Ziemi tarczy słonecznej zatem oczekują, że któryś z tych strumieni omiecie naszą planetę wywołując fluktuacje ziemskiego pola magnetycznego objawiające się na przykład spektakularnymi zorzami polarnymi.

 
Eksperci początkowo sugerowali, że burzy magnetycznej możemy się spodziewać z 31 lipca na 1 sierpnia, ale okresowy wzrost intensywności strumienia wiatru słonecznego trudno nazwać nawet burzą magnetyczną. Indeks fluktuacji magnetycznych doszedł raptem do poziomu 3.   Nie oznacza to jednak, że burzy magnetycznej nie będzie. Warunki sprzyjające docieraniu do Ziemi większej ilości wiatru słonecznego będą trwały przynajmniej aż do 4 sierpnia.
Jakie szkody może wyrządzić burza magnetyczna?
Duża ilość naładowanych cząstek emitowanych przez Słońce może spowodować nieodwracalne uszkodzenie podzespołów w satelitach krążących nad naszymi głowami. Oznaczałby to koniec systemów nawigacji GPS i GLONASS, a także telefonii satelitarnej Irirdium.
Satelita tego ostatniego systemu ucierpiał już kiedyś podczas przelotu nad terenem Anomalii Magnetycznej Południowego Atlantyku (SAA). Ze względu na słabszą magnetosferę urządzenie było narażone na promieniowanie kosmiczne i słoneczne znacznie bardziej niż zwykle. To wystarczyło do jego nieodwracalnego uszkodzenia. Gdyby doszło do hiperaktywności słonecznej, coś takiego wystąpiłoby na dużą skalę. Uszkodzeniu uległyby tysiące satelitów, nie tylko z sieci Iridium.


Na powierzchni Ziemi wcale nie byłoby lepiej. Szczególne uszkodzenia dotknęłyby infrastruktury energetycznej. Skutkować to będzie powszechnymi przerwami z dostępem do elektryczności. I mowa tu o braku prądu nie tylko w danym państwie, lecz nawet na całym kontynencie.

 
Innemedium.pl
https://nt.interia.pl/technauka/news-dziury-koronalne-na-sloncu-eksperci-spodziewaja-sie-silnej-b,nId,3127524

Dziury koronalne na Słońcu - eksperci spodziewają się silnej burzy magnetycznej na Ziemi.jpg

Dziury koronalne na Słońcu - eksperci spodziewają się silnej burzy magnetycznej na Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hayabusa 2 ? nagranie z drugiego lądowania
2019-08-02. Krzysztof Kanawka
Agencja JAXA opublikowała nagranie z drugiego lądowania sondy Hayabusa 2 na powierzchni planetoidy Ryugu.
Japońska sonda Hayabusa 2 została wystrzelona w grudniu 2014 roku. Jej celem była planetoida 162173 Ryugu. Dotarła do niej po ponad trzech latach lotu, 27 czerwca 2018. Następnie, po wstępnej fazie obserwacji, we wrześniu i w październiku 2018, sonda uwolniła lądowniko-łaziki MINERVA II i MASCOT, które z sukcesem osiadły na powierzchni Ryugu i wykonały serię pomiarów.
Następnie, już na początku 2019 roku, nastąpiły przygotowania do pobrania próbek z powierzchni planetoidy. Operację pobrania próbek wykonano w nocy z 21 na 22 lutego. To zadanie sonda wykonała z sukcesem.
Piątego kwietnia 2019 został wykonany kolejny eksperyment: uderzenie małego impaktora w powierzchnię Ryugu. To urządzenie, o nazwie Small Carry-on Impactor (SCI), zostało uwolnione od Hayabusy 2. Moment uderzenia SCI w Ryugu nastąpił tego dnia około 04:30 CEST.
Ten nowy krater ma średnicę około 20 metrów. Jest to więcej niż zakładali naukowcy. Uderzenie SCI odsłoniło także niektóre z głazów oraz przesunęło inne mniejsze głazy w okolicy impaktu. Ponadto, jest możliwe, że pewna ilość drobnej materii wybita z wnętrza krateru osiadła w na powierzchni planetoidy w tym regionie.
Pobranie próbek z okolicy tego krateru nastąpiło 11 lipca 2019. Tego dnia sonda Hayabusa 2 obniżyła się aż do zetknięcia z powierzchnią Ryugu. Opadanie było wykonywane z prędkością 40 cm na sekundę do odległości 2 km od planetoidy, a następnie 10 cm na sekundę do wysokości 30 m nad Ryugu i wreszcie w ?sposób nieregularny?, czyli manewrując nad przeszkodami terenowymi okolic krateru. Wybrane miejsce znajdowało się około 20 metrów od centrum nowego krateru. Po pobraniu próbek odejście od planetoidy było realizowane z prędkością 65 cm na sekundę. Japońska agencja JAXA potwierdziła udane lądowanie oraz ?ucieczkę? Hayabusy 2 od planetoidy.
Dwa tygodnie po lądowaniu agencja JAXA opublikowała nagranie z tego manewru. Nagranie prezentujemy poniżej. Podobnie jak w przypadku pierwszego lądowania, i tym razem powstała duża ilość małych fragmentów.
Misja Hayabusa 2 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(JAXA, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/08/hayabusa-2-nagranie-z-drugiego-ladowania/

 

Hayabusa 2 ? nagranie z drugiego lądowania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosyjski statek towarowy Progress MS-12 rekordowo szybko dociera do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2019-08-02.
Do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zadokował w środę 1 lipca statek zaopatrzeniowy Progress MS-12.
Rosyjski statek towarowy został wyniesiony w drogę na stację za pomocą rakiety Sojuz 2.1a, startującej ze stanowiska nr 31 na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie 1 sierpnia br. o 14:10 czasu polskiego.
Po umieszczeniu na orbicie statek rozłożył panele słoneczne i rozpoczął manewry, które po szybkiej trajektorii doprowadziły do spotkania i dokowania z ISS. Statek połączył się z rosyjskim modułem Pirs o 17:29. Całość od startu do dokowania zajęła więc 3 godziny i 19 minut co bije poprzedni rekord ustanowiony w kwietniu o 2 minuty,
Progress MS-12 dostarczył na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 1184 kg zaopatrzenia dla załogi, jedzenia, sprzętu konserwacyjnego i eksperymentów naukowych, 800 kg paliwa napędowego do stacji, 50 kg tlenu i 420 kg wody.
Obecnie do ISS zadokowanych jest 5 statków kosmicznych: towarowy statek Dragon CRS-18 firmy SpaceX, Cygnus NG-11 firmy Northrop Grumman, dwa załogowe Sojuzy MS-12 oraz MS-13, a w środę dołączył do nich Progress MS-12.
Źródło: NASA/Roskosmos
Więcej informacji:
?    oficjalny blog NASA opisujący działania związane z Międzynarodową Stacją Kosmiczną

Na zdjęciu: Statek Progress MS-12 zbliżający się do doku w module Pirs na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rosyjski-statek-towarowy-progress-ms-12-rekordowo-szybko-dociera-do-miedzynarodowej

Rosyjski statek towarowy Progress MS-12 rekordowo szybko dociera do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anemiczna gwiazda wskazuje na swoich dawnych przodków
2019-08-02. Radek Kosarzycki
Nowo odkryta starożytna gwiazda, zawierająca rekordowo niską ilość żelaza dowodzi istnienia klasy jeszcze starszych od niej gwiazd, których istnienie zakładano od dawna, aczkolwiek które już dawno zgasły.
W artykule opublikowanym w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society: Letters, badacze kierowani przez dr Thomasa Nordlandera z ARC Centre of Excellence for All Sky Astrophysics in 3 Dimensions (ASTRO 3-D) potwierdzają istnienie ultra ubogiego w metale czerwonego olbrzyma znajdującego się w halo Drogi Mlecznej jakieś 35 000 lat świetlnych od Ziemi.
Dr Nordlander z Australian National University (ANU) wraz ze współpracownikami z Australii, USA oraz Eurpy zlokalizował gwiazdę wykorzystując do tego teleskop SkyMapper w Obserwatorium Siding Springs.
Widmowa analiza wykazała, że zawartość żelaza w gwieździe wynosi jedną część na 50 miliardw.
?To jak kropla wody w basenie olimpijskim? tłumaczy dr Nordlander.
?Ta niewiarygodnie anemiczna gwiazda, która najprawdopodobniej powstała zaledwie kilkaset milionów lat po wielkim Wybuchu, charakteryzuje się zawartością żelaza 1,5 miliona razy niższą od Słońca?.
Już sama zawartość żelaza sprawia, że odkryta gwiazda ? skatalogowana jako SMSS J160540.18-144323.1 ? jest rekordzistką, ale to to, na co ta gwiazda wskazuje, naprawdę ekscytuje naukowców.
Uważa się, że pierwsze gwiazdy we Wszechświecie składały się tylko z wodoru i helu, z śladowymi ilościami litu. Pierwiastki te powstały w samym Wielkim Wybuchu, a wszystkie pierwiastki od nich cięższe powstały w eksplozjach supernowych ? ogromnych eksplozjach umierających gwiazd. Gwiazdy takie jak Słońce mają mnóstwo ciężkich pierwiastków, czyli zawierają w sobie materię z wielu pokoleń gwiazd, które kiedyś eksplodowały jako supernowe.
Z uwagi na fakt, że nie odkryto jak dotąd żadnej z tych pierwszych gwiazd we wszechświecie, ich właściwości pozostają hipotetyczne. Badacze zakładają, że były one niewiarygodnie masywne, być może setki razy masywniejsze od słońca, i eksplodowały w niesamowicie energetycznych supernowych, tak zwanych hipernowych.
Potwierdzenie anemicznej SMSS J160540.18-144323.1, choć nie należy ona do pierwszych gwiazd, to jednak potwierdza ich istnienie.
Dr Nordlander wraz ze współpracownikami wskazuje, że gwiazda ta powstała po eksplozji jednej z pierwszych gwiazd. Eksplodująca gwiazda nie była jednak imponująca, a jedynie dziesięciokrotnie masywniejsza od Słońca, a jej eksplozja także ? w skali astronomicznej ? nie była imponująca, dlatego też większość cięższych pierwiastków powstałych w supernowej opadła na pozostałą po niej gwiazdę neutronową.
Tylko niewielka część nowo powstałego żelaza uciekła z pola grawitacyjnego gwiazdy neutronowej i dołączyła do większych ilości lżejszych pierwiastków, prowadząc do powstania nowej gwiazdy ? jednej z pierwszych gwiazd drugiej generacji, którą właśnie udało się odkryć.
?Niesamowicie cieszy nas to, że teraz możemy badać pierwsze gwiazdy za pomocą ich dzieci ? gwiazd, które powstały tuż po nich?, mówi prof. Martin Asplund, główny badacz ASTRO 3-D w ANU.
Źródło: ASTRO 3-D
https://www.pulskosmosu.pl/2019/08/02/anemiczna-gwiazda-wskazuje-na-swoich-dawnych-przodkow/

Anemiczna gwiazda wskazuje na swoich dawnych przodków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Precyzyjne pomiary masy nowej egzoplanety
2019-08-02. Radek Kosarzycki
Ludzkość od dawna marzyła o odległych planetach, ale dopiero od niedawna ludzie są w stanie odkrywać tysiące nowych egzoplanet i dowiadywać się o nich coraz więcej.
Nową planetę odkryto w danych z teleskopu Kepler w gwiazdozbiorze Raka. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i osobliwemu układowi orbit, naukowcy z Uniwersytetu w Chicago byli w stanie obliczyć masę planety znacznie precyzyjniej niż w przypadku jakiejkolwiek innej tak małej planety w przeszłości.
?To było zupełnie nieoczekiwane ? początkowo podejrzewaliśmy, że jest coś nie tak z danymi, ale jak przyjrzeliśmy się im bliżej, okazało się, że wszystko widać bardzo wyraźnie? mówi doktorant Aaron Hamann, główny autor opracowania. ?Wokół tej gwiazdy krążą dwie planety, i oddziałują one na siebie tak silnie, że byliśmy w stanie obliczyć ich masy z rekordową wręcz precyzją?.
Wyniesiony w przestrzeń kosmiczną teleskop Kepler został zaprojektowany właśnie do poszukiwania egzoplanet ? planet krążących wokół innych gwiazd w odległych układach planetarnych. Przeczesując dane z satelity, naukowcy poszukują anomalii, które mogą wskazywać na obecność planet. Takie zadanie miała też grupa z Uniwersytetu w Chicago współpracująca z prof. Danielem Fabryckym, poszukiwaczem osobliwych egzoplanet ? to między innymi on mierzył masy planet w złożonych układach planetarnych zawierających od 5 do 7 planet i analizował interakcje orbitalne czterech planet krążących po niezwykle ciasnych orbitach.
Odległe planety są zbyt małe, aby dostrzec je za pomocą teleskopów, dlatego też szukając ich naukowcy analizują promieniowanie gwiazd, poszukując niewielkich spadków ich jasności, które mogłyby wskazywać na to, że światło gwiazdy blokuje przechodząca na ich tle planeta. Gdy Kepler po raz pierwszy spojrzał na chłodną gwiazdę K2-146 oddaloną od nas o 258 lat świetlnych, naukowcy dostrzegli jedną planetę, która powodowała nieregularne pociemnienia gwiazdy macierzystej. Jednak dokładniejsza analiza danych zebranych podczas kolejnych obserwacji lata później, pozwoliła stwierdzić, że nieregularność tranzytów spowodowana była przez drugą planetę.
Druga, mniejsza planeta krążąc oddziaływała grawitacyjnie na orbitę pierwszej planety. Gdy obie planety przechodziły blisko siebie, nieznacznie przyspieszały. ?Taki efekt procy? mówi Hamann. (Znamy taki przykład z naszego Układu Słonecznego. Wszak Neptuna odkryto tak samo: naukowcy zauważyli, że Uran zachowuje się osobliwie i doszli do wniosku, że odpowiedzialną za to musi być inna planeta. W ten sposób odkryto Neptuna).
Jednak planety układu K2-146 należą d ekstremów. Obie planety okrążają swoją gwiazdę w ciągu kilku dni: większa co 3,99 dni, mniejsza co 2,66 dni. ?Z uwagi na krótkie okresy orbitalne i silne oddziaływanie grawitacyjne, orbity planet zmieniają się dramatycznie? mówi Fabrycky.
?Dla porównania, na Ziemi rok trwa 365 dni, ale te planety mają lata i krótsze i dłuższe? mówi Hamann.
Podczas pierwszych obserwacji badacze nie widzieli drugiej planety, bowiem nie znajdowała się ona na tle gwiazdy, ale podczas drugich i trzecich obserwacji, taniec obu planet sprawił, że widoczne były obydwie.
Prof. Leslie Rogers, która specjalizuje się w analizie składu egzoplanet założyła, że planety mogą mieć skaliste jądro i znaczące atmosfery gazowe, które blokują promieniowanie gwiazdy. Zazwyczaj planety krążące tak blisko swoich gwiazd odarte są już ze swoich atmosfer (żadna z tych planet nie jest przyjazna dla życia. Temperatury na ich powierzchniach przekraczają 300 stopni Celsjusza).
Szczęśliwie Kepler obserwował planety w najciekawszych momentach tranzytów. ?W danych mamy planety w konfiguracji, która pozwoliła nam zmierzyć orbity z dokładnością do 3 procent, mimo tego, że teleskop przyglądał się im stosunkowo krótko? mówi Hamann.
?Musimy znać masę planety, aby zrozumieć jej oddziaływanie grawitacyjne. Dlatego też tak dokładnie określona masa umożliwiła nam analizę ich atmosfer? mówi Benjamin Montet z UChicago.
?To ważna informacja dla aktualnie obserwującego satelity TESS, że jeżeli przyjrzymy się układowi planetarnemu ponownie dwa czy trzy lata później, możemy się dowiedzieć o nim znacznie więcej? dodaje Fabrycky.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/08/02/precyzyjne-pomiary-masy-nowej-egzoplanety/

 

Precyzyjne pomiary masy nowej egzoplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA odkryła planetę, na której może istnieć życie
2019-08-02. BG.AKUNE
Dwie kolejne planety ? okrążające tę samą gwiazdę ? odkryto dzięki bliższym badaniom innej planety, odkrytej niedawno przez kosmiczny teleskop TESS. Jedna z nich może być podobna do Ziemi. Znajduje się w miejscu, gdzie mogą panować warunki sprzyjające życiu.
GJ 357 to o 40 proc. chłodniejszy od Słońca karzeł typu M, położony 31 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Hydry.

W lutym Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS) dostrzegł spadek jasności gwiazdy, następujący co 3,9 dnia, co wskazuje na obecność egzoplanety. Planeta oznaczona GJ 357 b jest o 22 proc. większa od Ziemi i okrąża gwiazdę na dystansie 11 razy mniejszym, niż odległość między Merkurym a Słońcem.

Według wyliczeń na planecie powinna więc utrzymywać się temperatura 254 st. C (z pominięciem ewentualnego efektu cieplarnianego).
Określamy GJ 357 b jako gorącą Ziemię ? powiedział prof. Enric Palle z Institute of Astrophysics of the Canary Islands.
Choć nie może ona podtrzymywać życia, jest godna uwagi, jako trzecia najbliższa tranzytująca (przechodząca na tle tarczy gwiazdy) egzoplaneta z obecnie znanych i jedna z planet najbardziej nadających się do badań jej atmosfery, jeśli taką posiada ? podkreślił astronom.
W czasie, kiedy astronomowie przeglądali dane z instrumentów naziemnych, aby potwierdzić istnienie tego globu, odkryli dwa inne światy w tym samym układzie.

Szczególnie zaciekawiła ich planeta GJ 357 d, najbardziej oddalona od gwiazdy.

?GJ 357 d umiejscowiona jest na zewnętrznym krańcu ekostrefy (obszar, w którym mogą panować warunki do rozwoju życia), gdzie otrzymuje od gwiazdy mniej więcej tyle energii, co Mars od Słońca ? opowiada Diana Kossakowski z Instytutu Astronomicznego Maxa Plancka w Heidelbergu, współautorka pracy opublikowanej w piśmie ?Astronomy & Astrophysics?.

?Jeśli planeta ma gęstą atmosferę, co można będzie sprawdzić w przyszłych badaniach, prawdopodobnie może zgromadzić wystarczająco dużo ciepła i ogrzać się, aby istniała na niej ciekła woda? ? twierdzi badaczka.
Naukowcy obliczają, że bez atmosfery temperatura na planecie wynosi -64 st. C. W tym przypadku można byłoby się spodziewać np. globu pokrytego lodem.
GJ 357 d waży przynajmniej 6,1 raza tyle, co Ziemia i okrąża swoją gwiazdę co 55,7 dnia w odległości ok. 20 proc. dystansu między Słońcem i Ziemią.

Jej rozmiary i skład nie są znane, ale jeśli ma strukturę skalistą, to jej wielkość mieściłaby się w przedziale między Ziemią a planetą dwukrotnie większą.

Z kolei GJ 357 c, czyli środkowa planeta jest co najmniej 3,4 razy większa od Ziemi i okrąża gwiazdę co 9,1 dnia na dystansie nieco ponad 2 razy większym niż planeta najbliższa gwiazdy, a jej obliczona temperatura to ok. 127 st. C.

TESS ani razu nie zaobserwował jej tranzytu, więc orbita tej planety może być nieco nachylona, nawet mniej niż o 1 stopień, w stosunku do orbity GJ 357 b. Obserwacja tranzytów w jej przypadku może jednak być niemożliwa.
Tymczasem naziemne instrumenty, które pozwoliły na odkrycie kolejnych planet dostarczały innego typu informacji ? o niewielkich zmianach widma światła gwiazdy spowodowanych ich ruchem wywołanym okrążającymi je planetami.
źródło: PAP

https://www.tvp.info/43759217/nasa-odkryla-planete-na-ktorej-moze-istniec-zycie

NASA odkryła planetę, na której może istnieć życie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rytmiczne oscylacje blazara Markarian 501
2019-08-02.
Dr Gopal Bhatta z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie jest odkrywcą i badaczem przejściowych okresowych oscylacji w promieniowaniu gamma odbieranym z blazara Markarian 501. Obserwacje tego obiektu mogą nam pomóc w lepszym zrozumieniu najbardziej energetycznych procesów zachodzących we Wszechświecie.
Blazary, czyli obiekty należące do większej grupy tak zwanych galaktyk z aktywnym jądrem galaktycznym (AGN), należą do najjaśniejszych źródeł w całym Wszechświecie. Uważa się, że w ich centrach znajdują się ogromne czarne dziury zasilane materiałem opadającym na nie z dysków akrecyjnych o rozmiarach rzędu kilku parseków. Blazary wyrzucają w kosmos najbardziej energetyczne dżety - strugi plazmy rozpędzonej do prędkości relatywistycznych, w tym przypadku skierowane niemal dokładnie w naszą stronę (ich cechą charakterystyczną są właśnie dżety ustawione ku Ziemi).

Z astronomicznego punktu widzenia blazary stanowią wysokoenergetyczne silniki służące nam jako naturalne laboratoria do badań procesów przyspieszania cząstek w kosmosie, procesów zachodzących w relatywistycznej plazmie, dynamiki wielkoskalowych pól magnetycznych oraz fizyki czarnych dziur.

Leżący w odległości około 456 milionów lat świetlnych stąd blazar Markarian 501 (Mrk 501) należy do podklasy tak zwanych lacertyd (obiektów typu BL Lacertae), których obserwowane promieniowanie elektromagnetyczne rozciąga się aż do fal gamma o najwyższych energiach. To zarazem jeden z najbliżej położonych blazarów, który świeci jasno na falach rentgenowskich, i jedno z najwcześniej odkrytych źródeł pozagalaktycznych widocznych w zakresie energii rzędu TeV (teraelektronowoltów).

W ostatnich dziesięciu latach Mrk 501 był monitorowany z użyciem kosmicznego teleskopu LAT (ang. Large Area Telescope) znajdującego się na satelicie Fermi GST (ang. Gamma-ray Space Telescope). Dr. Bhatta z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz ze swoją grupą badawczą przeanalizował dane obserwacyjne dla Mrk 501 zbierane przez LAT między sierpniem 2008 a czerwcem 2018 roku. Badania te doprowadziły naukowców do wykrycia rytmicznych oscylacji w emisji promieniowania gamma tego blazara.

Blazar wykazywał silny sygnał związany z tak zwanymi oscylacjami kwaziperiodycznymi (QPO) o okresie mniej więcej 332 dni. Ale to nie wszystko - okresowa zmienność jego strumienia w zakresie gamma stopniowo traciła na sile w czasie ostatnich kilku lat. Naukowcy podkreślają, że wykryte oscylacje okresowe w promieniowaniu gamma Mrk 501 trwały przez prawie siedem cykli wykrytej okresowości. Biorąc pod uwagę fakt, że na dziś dzień nie znaleziono zbyt wielu przypadków blazarów z oscylacjami kwaziperiodycznymi (inaczej - pseudookresowymi) w zakresie gamma obejmującymi więcej niż pięć cykli, blazar Markarian 501 jest niezwykle interesujący. Może on być jednym z niewielu przykładów zaobserwowania stosunkowo wysokiej częstotliwości oscylacji zachodzących z okresem krótszym niż rok, i zarazem pierwszym przypadkiem, gdy astronomowie obserwują w widmie blazara przejściowe okresowe modulacje fal gamma o wysokiej energii, które utrzymują się aż do 7 cykli przed ostatecznym zaniknięciem.

W omawianych badaniach przedstawiono również kilka hipotez na temat możliwych przyczyn występowania rytmicznych oscylacji Markarian 501. Dr Bhatta sugeruje różne scenariusze, w tym obecność układu dwóch supermasywnych czarnych dziur w blazarze, a także wpływ precesji jego skierowanego w naszą stronę dżetu czy precesję dysku akrecyjnego zachodzącą pod wpływem grawitacji. Autor dodaje jednak, że do ostatecznego określenia najbardziej prawdopodobnej teorii wyjaśniającej pochodzenie pseudookresowych oscylacji w tym blazarze niezbędne będą dalsze analizy jego widma i dalsza dyskusja naukowa.


Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja: Gopal Bhatta: Blazar Mrk 501 shows rhythmic oscillations in its ?-ray emission, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, 18 VIII 2018.
?    Odkrycie okresowego sygnału radiowego blazara PKS 0219-164 (OA UJ)
?    Artykuł zamieszczony w serwisie Phys.org.
?    Przedstawione wyniki są częścią badań prowadzonych w Zakładzie Astrofizyki Wysokich Energii Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zostały uzyskane przy finansowym wsparciu Narodowego Centrum Nauki w ramach grantu UMO-2017/26/D/ST9/0117.
 
Źródło: OA UJ
Na zdjęciu: Obraz optyczny blazara Markarian 501 pochodzący z przeglądu nieba Sloan Digital Sky Survey. Źródło: SDSS.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rytmiczne-oscylacje-blazara-markarian-501

 

Rytmiczne oscylacje blazara Markarian 501.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2019 ON3 (29.07.2019)
2019-08-02. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego dziewiątego lipca nastąpił bliski przelot planetoidy 2019 ON3. Obiekt przemknął obok Ziemi w odległości około 211 tysięcy kilometrów.
Planetoida o oznaczeniu 2019 ON3 przemknęła obok Ziemi 29 lipca, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 03:20 CEST.W tym momencie 2019 ON3 znalazła się w odległości około 211 tysięcy kilometrów od Ziemi, co odpowiada 0,55 dystansu do Księżyca. 2019 OD3 ma szacowaną średnicę około 10 metrów.
Jest to 37 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Zeszły rok obfitował w bliskie przeloty większych planetoid obok Ziemi. Pierwszym bliskim przelotem w 2018 roku było zbliżenie dużej planetoidy 2018 AH. Ten obiekt ma średnicę około stu metrów, a jego wykrycie nastąpiło dopiero po przelocie obok Ziemi. Z kolei 15 kwietnia 2018 doszło do przelotu planetoidy 2018 GE3 o średnicy około 70 metrów. Miesiąc później, 15 maja 2018 również doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2010 WC9 o średnicy około 70 metrów. Na początku czerwca 2018 doszło do wykrycia meteoroidu 2018 LA, który zaledwie kilka godzin później wszedł w atmosferę.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/08/bliski-przelot-2019-on3-29-07-2019/

 

Bliski przelot 2019 ON3 (29.07.2019).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne pianki
2019-08-03. Krzysztof Kanawka
W warunkach mikrograwitacji pianki zmieniają swoje charakterystyki. Może to mieć duże znaczenie dla nowej generacji specjalistycznych wyrobów ? produkowanych w przestrzeni kosmicznej.
Pianka (lub też ?piana?) jest definiowana jako tzw. ?mieszanina dyspersyjna?, w której rozproszoną fazą jest gaz. Zastosowanie pianek na Ziemi jest powszechne ? od żywności, poprzez środki czystości aż po materiały budowlane. Oczywiście, w niektórych przypadkach pianka jest niepożądana i wymagane jest zastosowanie środków tłumiących pienienie. W warunkach mikrograwitacji parametry powstawania pianek są inne niż na Ziemi ? oczywiście ze względu grawitację.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) opublikowała niedawno nagranie podsumowujące badania nad piankami wytwarzanymi w warunkach mikrograwitacji.
Czy pianki mogą się stać nową dziedziną produkcji w kosmosie? Jednym z ciekawych przykładów zastosowań pianek jest stworzenie piankowych struktur metalicznych. Ich produkcja w warunkach mikrograwitacji może doprowadzić do nowej generacji specjalistycznych wyrobów metalicznych. Zanim jednak do tego dojdzie potrzebne są dalsze badania ? w szczególności na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
(ESA)
https://kosmonauta.net/2019/08/kosmiczne-pianki/

 

Kosmiczne pianki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pomoże firmie SpaceX i Blue Origin dotrzeć na Księżyc i Marsa


Aleksander Piskorz
NASA ma zamiar pomóc 13 niezależnym firmom rozwinąć i opracować technologie, które będą wykorzystane do eksploracji kosmosu. Współpraca ma przełożyć się na szybsze wdrażanie pomysłów z kilku obszarów.

NASA ponownie otwiera się na niezależne, prywatne przedsiębiorstwa. Firma uruchomiła nowy program, w ramach którego pomoże 13 podmiotom w rozwoju oraz opracowaniu technologii, które zostaną wykorzystane między innymi w misjach na Księżyc oraz Marsa. Jim Reuter z NASA poinformował, iż jego firma znalazła kluczowe obszary, na których ma zamiar skupić się wraz z niezależnymi markami. To między innymi systemy zaawansowanej komunikacji, nawigacja oraz awionika, a także napęd i inne technologie eksploracyjne wykorzystywane w przestrzeni kosmicznej.

 Jedną z wybranych przez NASA firm jest SpaceX Elona Muska. Współpraca ze SpaceX ma przyspieszyć rozwój technologii pionowego lądowania rakiet na wybranych powierzchniach. Elon Musk współpracuje również z Centrum Badawczym Glenn NASA w Cleveland oraz Centrum Lotów Kosmicznych Marshall w Alabamie. Wszystko to po to, aby stworzyć bardziej niezawodne rozwiązania niezbędne do wyniesienia statku Starship na orbitę planety.
Kolejną firmą, która "przyklei się" do NASA będzie Blue Origin - prywatne przedsiębiorstwo szefa Amazona, Jeffa Bezosa. W tym wypadku NASA ma zapewnić Blue Origin pomoc w rozwoju systemu nawigacji przekładającej się na precyzyjne lądowanie na Księżycu. Jeff Bezos będzie mógł także skorzystać ze wsparcia inżynierów podczas projektowania odpornych materiałów wykorzystywanych do dysz silników potrzebnych do wylądowania na Księżycu.
Więcej szczegółów dotyczących nowych misji na Księżyc oraz Marsa powinniśmy poznać w nadchodzących miesiącach. Dzięki partnerstwu NASA z innymi przedsiębiorstwami czas dotarcia do obu wymienionych miejsc może się znacząco skrócić.

https://nt.interia.pl/news-nasa-pomoze-firmie-spacex-i-blue-origin-dotrzec-na-ksiezyc-i,nId,3124124

NASA pomoże firmie SpaceX i Blue Origin dotrzeć na Księżyc i Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie szykują specjalne kapsuły hibernacyjne do podróży na Marsa
2019-08-03.
Chociaż głośno się o tym nie mówi w mediach, to również Rosjanie czynią przygotowania do długich załogowych lotów na Czerwoną Planetę. Naukowcy tworzą specjalne technologie na potrzeby lepszej jakości życia astronautów.
Lot na Czerwoną Planetę będzie najbardziej karkołomnym wyzwaniem jakie podjęła ludzkość w całej swojej historii istnienia. Dlatego największe agencje kosmiczne świata, w tym również rosyjskie Roskosmos, intensywnie pracują nad zapewnieniem maksymalnego poziomu bezpieczeństwa astronautom nie tylko podczas podróży na Marsa, ale również już w trakcie eksploracji jego powierzchni.
Naukowcy z Rosyjskiej Fundacji Badań Zaawansowanych w tej chwili intensywnie pracują nad zaawansowanymi hibernacyjnymi kapsułami oraz specjalnymi preparatami, które pozwolą wprowadzić w kontrolowaną śpiączkę kolonizatorów i bezpiecznie ich przetransportować na tę planetę w najlepszej możliwej formie.
Eksperymentalny preparat już przetestowano na zwierzętach, bo Rosjanie nie ukrywają, że ich stany hibernacji były dla nich inspiracją. Okazuje się, że preparat spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje. Zwierzęta zarówno w trakcie, jak i po teście zachowywały się zupełnie normalnie i nie zauważono pogorszenia stanu ich zdrowia, a wprost przeciwnie.
NASA jakiś czas temu informowała o budowie hibernacyjnych kapsuł, w których astronauci spędzaliby w śpiączce rotacyjnie po kilka dni, aby jak najbardziej efektywnie wykorzystać zgromadzone zapasy i zatroszczyć się o ich stan psychiczny w tak długotrwałej podróży.
Na razie prace rosyjskich naukowców znajdują się w bardzo wczesnej fazie i jeszcze długa droga przed nimi, aby stworzyć praktyczny i bezpieczny preparat. Być może kiedyś znajdzie on zastosowanie również na Ziemi, u ludzi, którzy mają duże problemy z metabolizmem.
Źródło: GeekWeek.pl/Russian Foundation for Advanced Research / Fot. NASA/SpaceWorks
https://www.geekweek.pl/news/2019-08-03/rosjanie-szykuja-specjalne-kapsuly-hibernacyjne-do-podrozy-na-marsa/

 

Rosjanie szykują specjalne kapsuły hibernacyjne do podróży na Marsa.jpg

Rosjanie szykują specjalne kapsuły hibernacyjne do podróży na Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co było wewnątrz lądownika księżycowego?
2019-08-03. Krzysztof Kanawka
Jak wyglądało wnętrze lądownika, dzięki któremu człowiek po raz pierwszy wylądował na Księżycu?
2019 rok to pięćdziesiąta rocznica pierwszego lądowania na Księżycu. To lądowanie, wykonane w ramach programu Apollo, jest dowodem na niesamowity rozwój nauki i techniki w XX wieku.
Lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu było możliwe dzięki pojazdowi o nazwie LM (Lunar Module). Ten pojazd, o masie startowej 15,2 ? 16,4 ton (późniejsze misje miały więcej wyposażenia) został zaprojektowany dla dwóch astronautów. Był to pierwszy pojazd w historii astronautyki zaprojektowany do funkcjonowania wyłącznie poza atmosferą Ziemi.
Kiedy znów człowiek postawi stopę na Księżycu? W tym roku NASA otrzymała zadanie powrotu na Srebrny Glob do końca 2024 roku. Ten program powrotu na Księżyc otrzymał nazwę ?Artemis?. Wstępny program Artemis także zakłada użycie dedykowanego lądownika księżycowego. Ten pojazd ?z grubsza? może być podobny do lądownika używanego w ramach programu Apollo.
(NASA, JO)
https://kosmonauta.net/2019/08/co-bylo-wewnatrz-ladownika-ksiezycowego/

 

Co było wewnątrz lądownika księżycowego.jpg

Co było wewnątrz lądownika księżycowego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrazy z ISS przypominające postać W5LFL- Owen Kay Garriott, SK.
2019-08-03.
W dniu 15 kwietnia 2019 r. zmarł w wieku 88 lat amerykański naukowiec i astronauta, a także krótkofalowiec - dr Owen Kay Garriott. Posługiwał się znakiem W5LFL. Aby uczcić jego pamięć, w dniu 1 sierpnia o 09:40 UTC rozpoczęło się nadawanie obrazów SSTV z pokładu ISS.
W czasie swej bogatej kariery zawodowej był m.in. odpowiedzialny za łączność radiową (CapCom) z astronautami statku Apollo 11. W innym okresie pełnił funkcję zastępcy dyrektora Centrum Lotów Kosmicznych w USA. Owen uczestniczył w locie do stacji orbitalnej Skylab 3 (1973) i w locie wahadłowca Columbia w ramach misji STS-9 (1983). Misja Owena na pokładzie wahadłowca w 1983 roku okazała się kamieniem milowym dla krótkofalarstwa, gdyż jak podaje AMSAT, obsługiwał On pierwszą na świecie amatorską stację radiową z kosmosu - W5LFL. Tym samym rozpoczęła się nowa era lotów kosmicznych połączonych z krótkofalarstwem. Od tego czasu odbyto dziesiątki lotów wahadłowcami, lotów do stacji kosmicznej MIR, a obecnie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) z udziałem dziesiątek astronautów i kosmonautów obsługujących i posługujących się sprzętem radioamatorskim.
Aby uczcić pamięć tego krótkofalowca, w dniu 1 sierpnia o 09:40 UTC rozpoczęło się nadawanie obrazów SSTV z pokładu ISS. Wyłączenie nadajnika zaplanowano na godzinę 18:15 UTC w dniu 4 sierpnia 2019. Na obrazach tej serii znajdują się m.in. zdjęcia z innym krótkofalowcem, który odbył komercyjny lot na stację kosmiczną ISS, skąd pracował jako operator sprzętu krótkofalarskiego. Jest to syn Owena - Richard Garriott, posługujący się znakiem W5KWQ.
Polski Związek Krótkofalowców w ramach współpracy członkowskiej z ARISS przyłącza się do tej akcji poprzez wsparcie przy wydaniu pamiątkowego dyplomu ?ARISS SSTV Award? za odbiór obrazów SSTV z tej serii - więcej informacji na tej stronie.
O ARISS:
Amateur Radio on the International Space Station (ARISS) to krótkofalarstwo na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, czyli wspólne przedsięwzięcie międzynarodowych stowarzyszeń radiowych i agencji kosmicznych wspierających Międzynarodową Stację Kosmiczną: NASA, Rosyjska Agencja Kosmiczna, ESA, JAXA i CSA. Amerykańskie Centrum Postępu Nauki w Przestrzeni Kosmicznej (CASIS) oraz Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) zapewniają specjalne wsparcie ARISS.
Podstawowym celem ARISS jest promowanie eksploracji tematów nauki, technologii, inżynierii i matematyki (STEM) poprzez organizowanie zaplanowanych łączności za pośrednictwem amatorskiego radia między członkami załogi na pokładzie ISS i uczniami w klasach lub nieformalnych miejscach edukacji. Dzięki pomocy doświadczonych krótkofalowców- wolontariuszy, członkowie załogi ISS rozmawiają bezpośrednio z uczniami, a zgromadzona publiczność może się temu przyglądać na żywo. W ramach przygotowań oraz podczas tej łączności radiowej uczniowie, nauczyciele, rodzice i społeczności uczą się o kosmosie, technologiach kosmicznych i radiu amatorskim. Więcej informacji można znaleźć na stronie ARISS.
Powodzenia i radości z odbioru obrazów pochodzących z kosmosu!
Czytaj więcej:
?    Owen K. Garriott, W5LFL
?    First Ham in Space, AMSAT Life Member, Owen Garriott
?    ARRL National Convention to Feature Richard Garriott, W5KWQ
?    Jak ?domowymi sposobami? można odebrać obrazy (linki na dole strony)
 
Źródło: Armand SP3QFE, Sławek SQ3OOK
Na zdjęciu: Owen Garriott na pokładzie promu kosmicznego Columbia (1983 r.).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/obrazy-z-iss-przypominajace-postac-w5lfl-owen-kay-garriott-sk

Obrazy z ISS przypominające postać W5LFL- Owen Kay Garriott, SK..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?Trzeba byłoby ewakuować całe Mazowsze?. Badaczka mówi, czym grozi uderzenie asteroidy
2019-08-03. SJ.TO
Pod koniec lipca w pobliżu Ziemi przemknęła asteroida 2019 OK. Gdyby miała uderzyć w Warszawę, zagrożona byłaby cała centralna Polska. Po uderzeniu asteroidy powstałby krater o średnicy kilku km i do 400 m głębokości ? mówi badaczka kraterów dr Anna Łosiak.
25 lipca asteroida 2019 OK nalazła się bardzo blisko: zaledwie w jednej piątej odległości, która dzieli Ziemię i Księżyc. Średnica tego obiektu wynosi pomiędzy 60 a 130 m (dokładniejsze wyliczenia nie są jeszcze znane). W ciągu jednej sekundy pokonywała aż 24 kilometry ? prędkość, jaką osiągają jedynie najszybsze statki kosmiczne.
Gdyby ta asteroida uderzyła w Ziemię, powstałby krater o średnicy 2-4 km i głębokości 400 m ? mówi badaczka kraterów po asteroidach dr Anna Łosiak z Instytutu Nauk Geologicznych PAN i Uniwersytetu w Exeter. Dodaje, że byłby to krater większy nawet niż sławny Krater Meteorytowy w amerykańskiej Arizonie. Wspomniany krater, który powstał ok. 50 tys. lat temu, ma 1,3 km średnicy i 170 m głębokości i powstał w wyniku uderzenia asteroidy o średnicy około 50 m.

Dr Łosiak w ramach swojej pracy bada kratery uderzeniowe po asteroidach i pracuje nad skutkami uderzenia w Ziemię obiektów kosmicznych w przyszłości. ? Chcę zrozumieć, jak bardzo niebezpieczne są to zjawiska. Jeśli więc wiemy, że np. za trzy dni uderzy w konkretne miejsce na Ziemi asteroida o średnicy 50 m ? to powinniśmy też wiedzieć, czy ewakuować ludzi z obszaru 5 km, 100 km czy 10 tys. km. To ważne, aby uniknąć tragedii ? podkreśla.

Dodaje, że gdyby było wiadomo, że asteroida taka jak 2019 OK spadnie na Warszawę ? trzeba byłoby ewakuować całe Mazowsze. Zagrożeniem byłby nie tylko sama upadająca bryła wielkości boiska, ale i skały, wyrzucone z miejsca upadku. ? Byłyby one rozrzucane po okolicy z prędkością większą, niż kule z pistoletu ? opowiada badaczka. Dodaje, że upadek asteroidy przyczyniłby się również do powstania fali uderzeniowej, niosącej się w promieniu kilkuset kilometrów. ? Dla większości świadków byłaby ona widoczna jako bardzo silny wiatr łamiący drzewa i wybijający szyby ? opowiada.
Dr Łosiak pracuje m.in. przy eksperymentach symulujących uderzenia meteorytów. Przy użyciu armaty o wysokości dwóch pięter naukowcy rozpędzają kulki z różnego materiału, o średnicy 3-5 mm, do prędkości 5-10 km na sekundę. Eksperyment odbywa się w próżni, aby takie pociski nie traciły prędkości. Obserwowanie przebiegu i skutków takiego uderzenia pozwala opracowywać modele uderzeń asteroid o różnych parametrach.
Dopytywana, czy już kiedyś naukowcom udało się przewidzieć skutki uderzenia asteroidy ? dr Łosiak potwierdza. ? W 2008 r. wiadomo było, że asteroida spadnie na teren Sudanu. Naukowcy z wyprzedzeniem prognozowali, że spadnie ona na pustynię i niepotrzebna będzie ewakuacja. Przewidzieli, że to, co uderzy w Ziemię, będzie niewielkie ? opowiada. Jak dodaje, przewidywania te potwierdziły się.
Dr Łosiak w ramach swojej pracy bada skały z niewielkich kraterów uderzeniowych, powstałych przy uderzeniu asteroid z różnych części świata. Takie skały to jedyni świadkowie dawnych katastrof. ? Polska ma udokumentowane kratery tylko po uderzeniu jednej asteroidy ? Morasko. Powstały one ok. 5 tys. lat temu ? mówi badaczka. Asteroida ta miała 3-4 m ważyła około 900 ton i wpadła w atmosferę, gdzie rozpadła się na kilka kawałków. ? Największy krater ma 100 metrów średnicy i znajduje się w Poznaniu, gdzie można go zobaczyć na własne oczy ? informuje.
Jak się sądzi, to właśnie asteroida przyczyniła się do masowego wymierania dinozaurów. Jak mówi dr Łosiak, obiekt ten miał 10 km średnicy, a pozostały po jego upadku krater w Meksyku mierzy aż 180 km. ? Dla dinozaurów to było bardzo niefortunne zdarzenie. Ze skał, na które wtedy spadła asteroida, uwolniło się mnóstwo dwutlenku węgla i dwutlenku siarki, które spowodowały ogromne zakłócenia klimatyczne na planecie. Nastała nuklearna zima ? mówi badaczka.

Gdyby taka katastrofa powtórzyła się obecnie ? dodała ? mogłoby się to wiązać z końcem cywilizacji, jaką znamy.

Badaczka zaznacza, że Ziemia nieustannie atakowana jest przez kosmiczne obiekty, lecz niemal żaden z nich nie pokona bariery, jaką stanowi atmosfera. Większość kosmicznych obiektów w atmosferze ? m.in. w wyniku tarcia ? rozgrzewa się do ogromnych temperatur, spala się i rozpada na tak małe fragmenty, że nie docierają one do Ziemi.
Dlaczego Ziemia nie jest poorana kraterami tak mocno, jak choćby Księżyc? Dr Łosiak mówi, że jest to zasługa naszej atmosfery, ale również aktywnej geologii naszej planety. Płyty tektoniczne Ziemi są stale aktywne, a kratery po uderzeniach mogą być zgniatane, roztapiane i wciskane pod powierzchnię Ziemi. Znaczenie ma też erozja, która rozmywa ślady po dawnych kraterach. Nie mniej ważny jest fakt, że większość powierzchni naszej planety pokrywa woda. A na dnie zbiorników wodnych kratery albo nie powstają, (bo asteroidy wyhamowywane są przez wodę) albo nie sposób ich znaleźć.
Dr Łosiak zaznacza, że kosmiczne okruchy skalne, częściej niż na Ziemię ? spadają na Marsa. Atmosfera Czerwonej Planety nie jest bowiem tak gęsta, jak ziemska, a planeta znajduje się bliżej pasa planetoid, niż my. ?Spadające gwiazdy? częściej więc uderzają tam w grunt. Będą to musieli wziąć pod uwagę m.in. przyszli kolonizatorzy Marsa.

Badania dr Łosiak są finansowane w ramach projektu ImpChar ufundowanego przez Marie Skłodowska Curie Individual Fellowship.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/43781712/trzeba-byloby-ewakuowac-cale-mazowsze-badaczka-mowi-czym-grozi-uderzenie-asteroidy

Trzeba byłoby ewakuować całe Mazowsze. Badaczka mówi, czym grozi uderzenie asteroidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?The Comet? ? film podsumowujący misję Rosetta
2019-08-04. Krzysztof Kanawka
Nastąpiła publikacja niesamowitego filmu ?the Comet?, w którym wykorzystano zdjęcia z misji sondy Rosetta.
Dzięki europejskiej misji Rosetta, 67P/Czuriumow-Gierasimienko (67P) jest prawdopodobnie najlepiej poznaną kometą. Sonda została wystrzelona 2 marca 2004 roku i dotarła do komety 6 sierpnia 2014 roku. Oczom naukowców ukazał się niesamowity obiekt, tak naprawdę będący złożeniem dwóch mniejszych (choć jest możliwe, że nie złączenia a kolizji). Na powierzchni komety osiadł lądownik Philae, natomiast sonda krążyła wokół 67P przez kolejne dwa lata. Koniec misji Rosetta nastąpił 30 września 2016 roku. Sonda zakończyła misję lądowaniem na powierzchni komety.
Zdjęcia z tej misji są zachwycające ? nie tylko dla naukowców. Poniższy film, o nazwie ?the Comet?, powstał dzięki zdjęciom z misji sondy Rosetta. Jest to niesamowita wyprawa do małego obiektu krążącego w naszym Układzie Słonecznym, na którym panują warunki odmienne od tych, jakie znamy na Ziemi.
W ostatnich latach proponowano kolejną misję ku komecie 67P. Koncepcja misji o nazwie COmet Nucleus Dust and Organics Return (CONDOR) była jednym z kandydatów na misję NASA klasy New Frontiers. Ta koncepcja ostatecznie przegrała rywalizację z misją Dragonfly ? drona badającego Tytana.
Nie oznacza to jednak, że nie ma aktualnie żadnej misji kometarnej. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wybrała w czerwcu 2019 nową misję ku ?świeżej? komecie. Jej start planowany jest na 2028 rok. W tej misji udział wezmą także polskie podmioty branży kosmicznej.
(CS)
https://kosmonauta.net/2019/08/the-comet-film-podsumowujacy-misje-rosetta/

 

The Comet ? film podsumowujący misję Rosetta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne odkrycie w Wielkiej Piramidzie. ?Może skupiać energię elektromagnetyczną?
2019-08-04.
Niektórzy twierdzą, że piramidy egipskie są pozostałością po egzystencji na Ziemi obcej cywilizacji. Podobno są one antenami, dzięki którym kosmici mogą mieć kontakt z ludzkością lub mieć wpływ na nasze przyszłe losy.
Chociaż brzmi to niedorzecznie, to jednak najnowsze badania międzynarodowego zespołu naukowców z Rosji i Niemiec rozpalają wyobraźnię i mogą sugerować, że jest w tym ziarenko prawdy. Naukowcy z Uniwersytetu ITMO i Laser Zentrum Hannover postanowili sprawdzić, czy Wielka Piramida w Gizie wchodzi w interakcje z falami elektromagnetycznymi. Obliczenia wykazały, że w stanie rezonansu piramida może koncentrować energię elektromagnetyczną w wewnętrznych komorach, a także pod jej podstawą, gdzie znajduje się trzecia, niedokończona komora. Wnioski takie zostały wyciągnięte na podstawie fizycznego modelowania numerycznego i metod analitycznych.
Naukowcy najpierw ocenili, że rezonanse w piramidzie mogą być indukowane falami radiowymi o długości od 200 do 600 metrów. Następnie stworzyli model odpowiedzi elektromagnetycznej piramidy i obliczyli przekrój wyginięcia. Ta wartość pomaga oszacować, która część energii fali padającej może zostać rozproszona lub pochłonięta przez piramidę w warunkach rezonansowych. Wreszcie, w tych samych warunkach, naukowcy uzyskali rozkład pól elektromagnetycznych wewnątrz piramidy.
Aby sprawdzić słuszność wyników i swoich wniosków, fizycy przeprowadzili analizę multipolową, która jest szeroko stosowana w fizyce do badania interakcji między złożonym obiektem a polem elektromagnetycznym. Obiekt rozpraszający pole zostaje zastąpiony zbiorem prostszych źródeł promieniowania: multipoli. Zbiór promieniowania wielopierścieniowego pokrywa się z rozpraszaniem pola przez cały obiekt. Dlatego znając typ każdego multipola, można przewidzieć i wyjaśnić rozkład i konfigurację rozproszonych pól w całym systemie.
Wyniki bardzo zaskoczyły naukowców. Okazuje się, że w stanie rezonansu Wielka Piramida może koncentrować energię elektromagnetyczną, ale na razie pozostaje tajemnicą, do czego może to służyć. Jest jednak wielki plus tych badań. Fizycy uważają, że wyniki mogą znaleźć ważne praktyczne zastosowania.
?Wybierając materiał o odpowiednich właściwościach elektromagnetycznych, możemy otrzymać piramidalne nanocząsteczki z obietnicą praktycznego zastosowania w nanoczujnikach i przy budowie bardziej efektywnych ogniw słonecznych? - powiedziała dr Sc. Andrey Evlyukhin, opiekun naukowy i koordynator badań.
Tak więc Wilka Piramida posiada kolejne niezwykłe właściwości, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Jest wielce prawdopodobne, że dzięki niej uda nam się opracować bardziej efektywne panele solarne, ograniczyć emisję CO2 do atmosfery, skuteczniej walczyć z globalnym ociepleniem i lepiej zadbać o naszą piękną planetę.
Źródło: GeekWeek.pl/EurekAlert / Fot. PxHere
https://www.geekweek.pl/news/2019-08-04/dziwne-odkrycie-w-wielkiej-piramidzie-moze-skupiac-energie-elektromagnetyczna/

Dziwne odkrycie w Wielkiej Piramidzie. Może skupiać energię elektromagnetyczną.jpg

Dziwne odkrycie w Wielkiej Piramidzie. Może skupiać energię elektromagnetyczną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stacje paliw na ziemskiej orbicie? Firma Orbit Fab planuje stworzyć całą sieć
2019-08-04.
Lata 20. XXI wieku zapowiadają się wyśmienicie pod względem rozwoju przemysłu kosmicznego. Coraz więcej firm chce realizować projekty, które dotychczas widzieliśmy tylko w filmach sci-fi. Jednym z są stacje paliw w kosmosie.
Jedną z takich korporacji jest Orbit Fab. W jej planach znajduje się niesamowita inwestycja. Jest nią budowa całej sieci orbitalnych stacji paliw. Powstaną one na potrzeby prywatnych firm, działających na co dzień w przemyśle kosmicznym, i posiadających w kosmosie swoje instalacje.
Na orbicie znajduje się coraz więcej kluczowych i bardzo drogich satelitów. Co chwilę dołączają do nich nowe. Wszystkie instalacje napędzane są różnego rodzaju paliwem. Firma Orbit Fab chce zaoferować ich właścicielom system serwisowania, aby mogły one służyć im jak najdłużej.
Przed Orbit Fab pojawiło się bardzo ciężkie zadanie do realizacji. Dotychczas nikt nie zbudował takiej instalacji na orbicie, więc będzie to pionierski krok, ale bardzo ważny. W przyszłości podobne plany ma NASA i SpaceX, które zamierzają zbudować stacje paliw na potrzeby dalekich misji kosmicznych.
Wówczas Orbit Fab będzie mogło służyć im doświadczeniem. Szefem firmy jest Daniel Faber, który do niedawna pracował w firmie Deep Space Industries. Przypomnijmy, że to jedna z dwóch korporacji zajmujących się tworzeniem technologii na potrzeby kosmicznego górnictwa.
Jakiś czas temu, również DARPA informowała, że pracuje nad systemem serwisowania satelitów szpiegowskich. Jednak w odróżnieniu od Orbit Fab, agencja wojskowa chce nie tylko dostarczać paliwo do satelitów, ale również zająć się wymianą różnych komponentów.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceNews / Fot. Orbit Fab
https://www.geekweek.pl/news/2019-08-04/stacje-paliw-na-ziemskiej-orbicie-firma-orbit-fab-planuje-stworzyc-cala-siec/

Stacje paliw na ziemskiej orbicie Firma Orbit Fab planuje stworzyć całą sieć.jpg

Stacje paliw na ziemskiej orbicie Firma Orbit Fab planuje stworzyć całą sieć2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna firma zapowiada wystrzelenie tysięcy satelitów, aby stworzyć globalny system komunikacji
Autor. tallinn (2019-08-04)
Amerykański startup UbiquitiLink, dołączył do listy firm planujących stworzenie globalnego systemu komunikacji z wykorzystaniem konstelacji setek lub nawet tysięcy satelitów.
Telekomunikację czeka kolejny przełom, tym razem satelitarny. Systemy składające się z rojów satelitów na niskich orbitach powstają i są rozwijane przez takie korporacje jak SpaceX, OneWeb czy Amazon. Wszystkie z nich zamierzają zapewnić mieszkańcom całej planety dostęp do Internetu. Projekt UbiquitiLink obejmuje dodatkowo zapowiedź stworzenia systemu zapewniającego komunikację telefoniczną w regionach, w których nie ma do niej dostępu.
Jak powiedział współzałożyciel i dyrektor generalny UbiquitiLink Charles Miller, firma zamierza stworzyć grupę tysięcy małych satelitów, do których mogą się bezpośrednio podłączyć, zwykłe smartfony, co zmieni je w telefony satelitarne.
Jednocześnie Miller powiedział, że nie chodziło o stworzenie alternatywy dla naziemnych stacji bazowych łączności komórkowej, ale o system je uzupełniający, który zapewniłby zasięg w trudno dostępnych i słabo zaludnionych regionach. W tym celu firma zamierza zaoferować współpracę operatorom mobilnym, którzy w przyszłości będą mogli oferować abonentom usługę łączności satelitarnej za dodatkową opłatą lub bezpłatnie.
 Projekt Ubiquitlink wygląda na bardzo ambitny i kosztowny, ale firma twierdzi, że zmniejszyła potencjalne koszty. Niewielki rozmiar i waga zaprojektowanych satelitów tego systemu ma pozwolić na uruchomienie znacznie większej liczby urządzeń naraz, w porównaniu z firmami, które pracują nad innymi globalnymi systemami komunikacyjnymi.
Ponadto Ubiquitlink nie musi opracowywać sprzętu do odbierania sygnałów z satelitów na Ziemi, ponieważ same smartfony będą odbierać sygnał. Ze względu na niewielkie zmiany w standardowym oprogramowaniu komórkowych stacji bazowych smartfony będą postrzegać satelity poruszające się na orbicie na wysokości do 500 km jako wieże naziemne. Po podłączeniu smartfona satelita wyśle sygnał do innych satelitów, które przekażą go do wieży komórkowej operatora na Ziemi. Miller wyjaśnił również, że do komunikacji satelity będą wykorzystywać te same częstotliwości, co operatorzy telefonii komórkowej. Obecnie operatorzy satelitarni są zmuszeni szukać zgody na korzystanie z niektórych częstotliwości.
Startup planuje przetestować prototyp swojego satelity w najbliższej przyszłości. Niedawno statek towarowy Dragon dostarczył urządzenie na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Zgodnie z planem astronauci powinni przenieść urządzenie na statek towarowy Cygnus, który przybył na orbitę w kwietniu. W przyszłym tygodniu statek ten oddokuje się z ISS i wzniesie się na wyższą orbitę, aby wystrzelić kilka satelitów, w tym Ubiquitlink. Następnie specjaliści firmy przetestują urządzenie w sieciach 2G i LTE.
Czas realizacji projektu w Ubiquitlink nie został określony, ale Miller optymistycznie ocenia koszty stworzenia systemu na poziomie 1-2 miliardów dolarów.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kolejna-firma-zapowiada-wystrzelenie-tysiecy-satelitow-aby-stworzyc-globalny-system

 

Kolejna firma zapowiada wystrzelenie tysięcy satelitów, aby stworzyć globalny system komunikacji.jpg

Kolejna firma zapowiada wystrzelenie tysięcy satelitów, aby stworzyć globalny system komunikacji2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astroserwis
Kochani!
Po prawie dwóch latach istnienia strony, z wielkim żalem i smutkiem muszę Was powiadomić, że zawieszam prowadzenie strony...
Naprawdę, ciężko mi było to napisać....Uwierzcie mi...
Mam zbyt wiele obowiązków, i zbyt mało czasu na to aby prowadzić stronę na przyzwoitym poziomie.
Zawsze starałem się "wrzucać" ciekawe teksty, zdjęcia i grafiki.
Nie chcę z powodu braku wolnego czasu robic to na "łapu-capu".
Te dwa lata, to był dla mnie wspaniały czas, spędzony w gronie fantastycznych i wartościowych osób, kochających astronomię, głodnych wiedzy i ciekawych otaczającego nas świata.
To były dwa niesamowite lata pełne spektakularnych wydarzeń astronomicznych i fantastycznych odkryć które spędziłem wspólnie z Wami. Dziękuję Wam za to!
Zakładając stronę nie spodziewałem się, że "uzbieram" aż tylu fanów. Raz było lepiej, innym razem gorzej. Były wspaniałe chwile kosmicznych sukcesów jak i sromotnych porażek. Jak w życiu, prawda?
Ale naprawdę WARTO BYŁO TO ROBIĆ! Dla WAS!
Cieszę się, że choć malutkim stopniu mogłem pobudzić Waszą wyobraźnię.
Dziękuje raz jeszcze, i jak zawsze życzę czystego nieba oraz wspaniałych obserwacji!
Może, kiedyś przyjdą lepsze czasy abym mógł reaktywować stronę...
Roman Stencel
P.S.
PATRZCIE ZAWSZE WYSOKO W GÓRĘ, PRZYTULCIE WIECZOREM SWOJE DZIECI, POWIEDŹCIE IM JAK BARDZO JE KOCHACIE, A POTEM PRZECZYTAJCIE IM WARTOŚCIOWĄ KSIĄŻKĘ...
To WASZA kosmiczna misja!

Wiadomość ze strony Astroserwis FB.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda wielka reanimacja polskiego Kreta drążącego na Czerwonej Planecie
2019-08-04.
W ramach misji sondy InSight na powierzchni Marsa wylądował Kret HP3, który został zbudowany przez Polaków. Od samego początku były z nim problemy, ale teraz okazuje się, że to naukowcy z NASA nie docenili tej planety.
Nie od dziś wiadomo, że powierzchnia Czerwonej Plenety pokryta jest niezwykle drobnym pyłem, który swoją strukturą na myśl przywodzi mąkę. Naukowcy zdawali sobie sprawę z faktu, że może on stanowić poważne zagrożenie nie tylko dla samej misji InSight, ale również dla przyszłych misji kolonizacyjnych, jednak zaryzykowali.
Niestety, boleśnie przekonali się o swoim błędzie w trakcie misji Kreta HP3. Naukowcy wybrali miejsce do wbicia się w grunt tuż obok lądownika. Próbnik miał wbijać się w piasek, a później w grunt w 10 fazach po pół metra. Nie była to dobra decyzja. Urządzenie już po pierwszych sekundach swojego kopania natrafiło na przeszkodę. Początkowo naukowcy myśleli, że problemem jest skała, ale teraz okazuje się, że chodzi o coś zupełnie innego.
Urządzenie Heat Flow and Physical Properties Package (HP3), to próbnik do pomiaru strumienia ciepła z wnętrza planety. Według planu, próbnik miał zostać wprowadzony na głębokość do 5 metrów w grunt, i dokonać najgłębszego odwiertu w gruncie w historii eksploracji tej planety. Urządzenie jest dość wąskie i wysokie, ma grubość 25 milimetrów, waży ok. 500 gramów, wykonane jest ze stopów tytanu, stali i wolframu, a swoim wyglądem przypomina samochodowy amortyzator. Kret został zbudowany przez polską firmę Astronika i bez problemu pokonał inne roboty skonstruowane w ramach konkursów organizowanych przez NASA, przez inżynierów z innych krajów.
Problemy z Kretem zaczęły pojawiać się w marcu. Trzeba tutaj podkreślić, że urządzenie jest w pełni sprawne, a problemy z nim nie leżą po stronie Polaków. Po 4 miesiącach analiz pozyskanych danych, testów w laboratoriach i przygotowań, naukowcy rozpoczęli proces zmiany położenia urządzenia, by mógł on kontynuować swoją pracę. Początkowo inżynierowie uważali, że problemem może być skała, później wskazywano defekt Kreta, ale teraz jest już pewne, że problemem jest sama gleba. o tym możecie przekonać się dzięki załączonym zdjęciom.
Urządzenie wydrążyło otwór w glebie, ale marsjański pył jest na tyle sypki, że zasypując otwór nie zapewnił Kretowi odpowiedniego tarcia, by mógł się on wbić jeszcze głębiej. W rezultacie czego inżynierowie wysyłają do niego komendy do wbicia się, a on usiłuje ruszyć się z miejsca, ale nie może, bo tylko poszerza otwór, a nie go pogłębia.
Naukowcy z NASA i ESA opracowali więc plan ratunkowy dla jednej z najważniejszych misji w historii badań Czerwonej Planety. Robotyczne ramię sondy podniosło i przesunęło Kreta o ok. 20 centymetrów, by mogli oni mieć większe pole widzenia na otwór w glebie. Następnie ramię docisnęło już Kreta i zasypało część otworu z prawej jego strony. W kolejnych dniach planuje się zasypanie pozostałej części otworu. Gdy już misja zostanie wykonana, wówczas okaże się, czy Kret zacznie wbijać się głębiej. Trzymamy kciuki za powodzenie przedsięwzięcia.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-08-04/tak-wyglada-wielka-reanimacja-polskiego-kreta-drazacego-na-marsie/

Tak wygląda wielka reanimacja polskiego Kreta drążącego na Czerwonej Planecie.jpg

Tak wygląda wielka reanimacja polskiego Kreta drążącego na Czerwonej Planecie2.jpg

Tak wygląda wielka reanimacja polskiego Kreta drążącego na Czerwonej Planecie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces misji kosmicznej LightSail 2. Żagiel słoneczny działa!
Autor: admin (2019-08-04)
Sonda kosmiczna LightSail 2, która znajduje się na orbicie okołoziemskiej od mniej więcej miesiąca, rozpoczęła swój najważniejszy test. Uruchomiono żagiel słoneczny i potwierdzono, że jest w stanie napędzać statek kosmiczny.
Mający w sumie 32 metry kwadratowe żagiel kosmiczny został wykonany z materiału, który ma zaledwie 4,5 mikrometra. Udało się go w końcu rozwinąć 25 lipca bieżącego roku. Naukowcy obliczyli, ze taka powierzchnia żagla będzie wystarczająca dla nadania pojazdowi prędkości tylko dzięki łapaniu rozpędzonych cząstek elementarnych, które odbijając się od jego powierzchni nadają mu prędkości.
Taka forma napędu nie ma żadnego sensu na Ziemi ze względu na opory powietrza, ale w przestrzeni kosmicznej sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Pierwsze dane wskazują na to, że napęd działa nawet lepiej niż się spodziewano. Spodziewano się, że sonda będzie w stanie podnosić swoją orbitę o 500 metrów dziennie, a osiągalne okazało się nawet 900 metrów. Cały czas kontrola misji usiłuje dokonać optymalizacji żagla, aby poprawić jego wydajność, ale już teraz po tygodniu orbita sondy LightSail 2 podniosło się o 2 km.
Naukowcy kontynuują eksperyment usiłując dowiedzieć się jak najwięcej o prawidłach kosmicznej żeglugi. Gdy ten rodzaj napędu zostanie lepiej poznany, być może uda się zrealizować śmiały plan rosyjskiego miliardera, Juriego Milnera, który zamierza sfinansować wysłanie w kierunku najbliższej gwiazdy Alfa Centauri, całej floty miniaturowych sond kosmicznych napędzanych za pomocą żagli kosmicznych.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/sukces-misji-kosmicznej-lightsail-2-zagiel-sloneczny-dziala

Sukces misji kosmicznej LightSail 2. Żagiel słoneczny działa!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vademecum Miłośnika Astronomii
Miło mi powiadomić, że 2 sierpnia ukazał się długo oczekiwany numer 1-2/19 "Vademecum Miłośnika Astronomii", który jest już w drodze do prenumeratorów (został wysłany w dniach 2-3 VIII). Lada dzień trafi do Państwa skrzynek pocztowych, a w salonach EMPiK powinien się pojawić w środę 7 sierpnia. Został on opatrzony podwójnym numerem 1-2, aby nieco złagodzić dotychczasowe opóźnienie

Numer 1-2/2019 "Vademecum..." zawiera między innymi:

- szczegółowe opisy oraz ilustracje ciekawych zjawisk związanych z Księżycem i planetami, do których dojdzie na niebie w okresie od sierpnia aż do połowy listopada, w tym informacje listopadowym tranzycie Merkurego na tle Słońca (następne takie zjawisko zobaczymy dopiero za 13 lat!).

- prezentację gwiazdozbiorów Orła, Strzały i Delfina oraz ich najciekawszych obiektów, zalecanych do obserwacji amatorskich (jak gwiazdy podwójne, gromady gwiazdowe itp.),

- szczegółowy opis "Okolicznościowej mapy nieba", którą wykonujemy na indywidualne zamówienia, w jednostkowych egzemplarzach. Mapa ukazuje wygląd nieba w wybranej miejscowości, w szczególnym dniu i o ustalonej przez zamawiającego godzinie.

Pierwsza strona okładki przedstawia zorzę polarną na Jowiszu.

Kwartalnik "Vademecum..." można zakupić drogą wysyłkową bezpośrednio u wydawcy. Cena jednego egz. z wysyłką wynosi 8,90 zł przy płatności przelewem na konto, a prenumerata do końca roku (3 numery) to 26,70 zł (jest to najtańsze pismo astronomiczne w Polsce). Więcej informacji na temat czasopisma oraz szczegółów jego zakupu można pozyskać na stronie https://www.vademecum-astronomii.pl/kup-teraz.html . Strona udostępnia tylko informacje, lecz nie zobowiązuje do zakupu.

Zapraszam też do odwiedzenia firmowej strony https://www.vademecum-astronomii.pl/ksiazki.html, na której można się zapoznać z naszą pełną ofertą różnorodnych wydawnictw astronomicznych: książek, map nieba oraz archiwalnych wydań "Vademecum" w atrakcyjnych promocjach (nawet po 1,00 zł za egz.). Tam również można zamówić wybrane produkty przez formularz na stronie.

Kto jednak chciałby przed zakupem przejrzeć czasopismo, to może wybrać się do najbliższego EMPiK-u, gdzie od 7 sierpnia powinno być ono w sprzedaży, w cenie 8,90 zł.

Zachęcam do zakupu oraz prenumeraty kwartalnika
Mirosław Brzozowski

 

Vademecum Miłośnika Astronomii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cztery tysiące planet pozasłonecznych
2019-08-04. Krzysztof Kanawka
W okresie krótszym od trzydziestu lat ludzkość odkryła ponad cztery tysiące ?obcych światów?, w tym trzy tysiące w ostatnich sześciu latach.
Stosunkowo niedawno ? na początku lat 90 XX wieku ludzkość nie znała ani jednej planety pozasłonecznej. Wówczas niektórzy astronomowie nawet uważali, że układy planetarne takie jak Układ Słoneczny mogą być rzadkie. W tamtych czasach też się wydawało, że odkrywanie małych i lekkich planet (w porównaniu z gwiazdami macierzystymi) może być jeszcze przez długi czas poza zasięgiem dostępnych technologii.
Przełom nastąpił w 1992 roku, gdy polski astronom Aleksander Wolszczan ogłosił istnienie obiektów planetarnych krążących wokół pulsara PSR B1257+12. W ciągu kolejnych lat powoli rozwiązywał się ?worek z egzoplanetami? i kolejne grupy badawcze donosiły o swoich odkryciach.
Co ciekawe, dość szybko okazało się, że nasze wyobrażenie o układach planetarnych jest błędne. W latach 90. XX wieku większość planet pozasłonecznych jakie odkryto miało bardzo ?egzotyczne? cechy ? w większości były to gazowe giganty krążące bardzo blisko swych gwiazd macierzystych. Te obiekty nazwano ?gorącymi Jowiszami? ? niektóre z nich dokonywały pełnego obiegu dookoła swojej gwiazdy w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin. Dziś nadal duża część znanych egzoplanet to ?gorące Jowisze?. Wiele z nich krąży po bardzo eliptycznych, wręcz kometarnych orbitach, które sugerują dynamiczne procesy zachodące w takich układach planetarnych.
Po ?gorących Jowiszach? przyszedł czas na ?gorące Neptuny?, czyli mniej masywne egzoplanety, lecz wciąż gazowe giganty. Z czasem zaczęto odkrywać planety pozasłoneczne bardziej przypominające te, które znamy z naszego Układu Słonecznego ? wpierw odpowiedniki Jowiszów i Saturnów, a wreszcie od kilku lat ? także skaliste obiekty. Pojawiła się nawet nowa klasa egzoplanet, które nazwano ?super-Ziemiami?. Są to egzoplanety masywniejsze od Ziemi, lecz mniej masywne od Neptuna. Warunki panujące na wielu z tych obiektów typu ?super-Ziemia? wciąż są nieznane ? mogą to być albo małe gazowe giganty, pozbawione stałej powierzchni, albo planety pokryte głębokim na przynajmniej kilkadziesiąt kilometrów oceanem lub też zbliżone wyglądem do naszej planety. Dziś wiemy, że aż 1/3 egzoplanet to ?wodne światy?.
W ostatnich latach obserwujemy wyraźnie zwiększoną ilość odkrywanych egzoplanet. Dzieje się to za sprawą dedykowanych programów obserwacyjnych, w tym i misji kosmicznych (np. teleskop Kepler albo TESS) jak również postępu w technikach obserwacyjnych. Nie bez znaczenia jest tu także postęp technologiczny, jaki nastąpił w ostatnich dwóch dekadach ? dziś, odkrywane są już planety mniejsze od Ziemi (a nawet ?tylko? nieco większe od Księżyca!). W najbliższych latach może natomiast dojść do odkryć pierwszych księżyców krążących wokół planet pozasłonecznych.
Równolegle z odkryciami planet pozasłonecznych następowała zmiana naszego postrzegania Wszechświata. Dziś wiemy, że miliardy obiektów planetarnych krążą wokół gwiazd oraz samotnie wędruje w galaktykach. Dziś wiemy, że w tzw. ekosferze, czyli strefie gdzie może występować woda w stanie ciekłym, krążą egzoplanety o rozmiarach i masie niezbyt odbiegających od Ziemi. Obiekty, które zasługują na miano ?drugiej Ziemi? są już wykrywane ? także w naszym ?kosmicznym sąsiedztwie?.
Aktualnie ludzkość zna już ponad cztery tysiące egzoplanet. Trzy tysiące z nich zostało odkrytych na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Niewątpliwie żyjemy obecnie w ?złotej erze? poszukiwań planet pozasłonecznych. Poniższe nagranie prezentuje pozycje poszczególnych odkrytych egzoplanet. Duże ?nagromadzenie? tych odkryć w stosunkowo małym obszarze nieba to zasługa kosmicznego teleskopu Kepler, który w swojej podstawowej misji obserwował jedynie ten wycinek nieba.
Kiedy ludzkość odkryje planetę numer dziesięć tysięcy? Można odważnie założyć, że jest to kwestia najbliższych pięciu lat.
(APOD)
https://kosmonauta.net/2019/08/cztery-tysiace-planet-pozaslonecznych/

Cztery tysiące planet pozasłonecznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w końcu pierwszej dekady sierpnia 2019 roku
2019-08-05. Ariel Majcher
Noce środkowej części sierpnia upłyną w blasku Księżyca w fazie bliskiej pełni. W środę 7 sierpnia Srebrny Glob przejdzie przez I kwadrę i podąży ku pełni, a pod koniec tygodnia spotka się z planetami Jowisz i Saturn. Obie planety zbliżają się do Słońca i ich warunki obserwacyjne pogarszają się, ale dzięki coraz szybszemu zmierzchowi efekt jest wolniejszy, niż przy wydłużającym się dniu. Natomiast w drugiej części nocy poprawia się widoczność dwóch ostatnich planet Układu Słonecznego, które powoli dążą do swoich opozycji. Neptun znajdzie się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce za miesiąc, zaś Uran ? pod koniec października. W najbliższych dniach bardzo blisko Neptuna przejdzie planetoida (135)Hertha, której opozycja przypada w tym roku 6 września, czyli 4 dni przed opozycją Neptuna. Hertha jest o jakieś 2 magnitudo słabsza od ostatniej planety Układu Słonecznego. Tuż przed świtem na wschodnim nieboskłonie pojawia się już planeta Merkury, dążąca do maksymalnej elongacji zachodniej, którą osiągnie w sobotę 10 sierpnia. Można ją obserwować na kilkadziesiąt minut przed świtem, kilka stopni nad wschodnim widnokręgiem. Zbliża się też coroczne maksimum słynnego roju meteorów Perseidów. Niestety w tym roku ich obserwacje popsuje swoim blaskiem Księżyc. W niedzielę przypada 20 rocznica pamiętnego całkowitego zaćmienia Słońca, którego pas przeszedł niewiele na południe od granic Polski.
Naturalny satelita Ziemi powoli rozgaszcza się na niebie wieczornym, lecz w tym tygodniu przejdzie przez najbardziej na południe wysuniętą część swojej orbity, stąd nie wzniesie się wyżej, niż kilkanaście stopni ponad widnokrąg. Od poniedziałku 5 sierpnia do niedzieli 11 sierpnia Srebrny Glob odwiedzi gwiazdozbiory Panny, Wagi, Skorpiona, Wężownika i Strzelca.
Pierwszego dnia tygodnia o godzinie podanej na mapce Księżyc dotrze do środkowej części Panny, prezentując tarczę w fazie 29%. Utworzy wtedy trójkąt prawie równoramienny z gwiazdami Spica (najjaśniejsza gwiazda Panny, położona w odległości 8° na godzinie 7 względem Księżyca) oraz Porrima, nieco słabsza, położona na godzinie 4 względem tarczy Srebrnego Globu. Niestety w tym momencie do zachodu wszystkich trzech ciał niebieskich pozostanie już niewiele czasu i wszystkie one zajmą pozycję na wysokości małych kilku stopni nad widnokręgiem.
W środę 7 sierpnia oświetlona w połowie tarcza Księżyca dotrze do gwiazdozbioru Wagi, zajmując pozycję na linii, łączącej dwie najjaśniejsze gwiazdy konstelacji: Zuben Eschamali (6° nad tarczą Srebrnego Globu) i Zuben Elgenubi (3,5 stopnia pod tarczą).
Kolejnego wieczora naturalny satelita Ziemi pozostanie w gwiazdozbiorze Wagi, ale zbliży się do gwiazdozbioru Skorpiona i Wężownika. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia jego tarcza pokaże fazę 62%, a około 5° na wschód od niej znajdzie się charakterystyczny łuk całkiem jasnych gwiazd konstelacji Skorpiona z gwiazdami Graffias i Dshubba. 10° dalej w tym samym kierunku widoczna będzie planeta Jowisz. Ciekawa jest zwłaszcza pierwsza z wymienionych gwiazd, która jest układem podwójnym o separacji składników 14?, a zatem możliwych do rozdzielenia już w małym teleskopie, czy nawet większej lornetce.
W piątek 9 sierpnia Księżyc ma zaplanowane spotkanie z Jowiszem. W momencie pokazanym na mapce faza księżycowej tarczy urośnie o kolejne 10%, do 72%, a Jowisz znajdzie się niecałe 3&deg od Księżyca. 2 godziny później, tuż przed zachodem obu ciał niebieskich odległość między nimi zmniejszy się do 2°. Ale o godzinie 23 7° pod Księżycem da się dostrzec Antaresa, najjaśniejszą gwiazdę Skorpiona. Do niedzieli 11 sierpnia jasność największej planety Układu Słonecznego spadnie do -2,3 wielkości gwiazdowej, a średnica jej tarczy ? do 41?. Jowisz w niedzielę 11 sierpnia zmieni kierunek ruchu z wstecznego na prosty, a zatem w najbliższych dniach jego położenie względem gwiazd tła zmieni się bardzo niewiele.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    5 sierpnia, godz. 20:58 ? minięcie się Io (N) i Europy w odległości 13?, 52? na wschód od brzegu tarczy Jowisza,
?    6 sierpnia, godz. 0:08 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    6 sierpnia, godz. 21:14 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    7 sierpnia, godz. 0:36 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 22? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    7 sierpnia, godz. 20:21 ? o zmierzchu Io i jej cień na tarczy Jowisza (Io w I ćwiartce, jej cień ? w IV),
?    7 sierpnia, godz. 20:46 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    7 sierpnia, godz. 21:56 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    8 sierpnia, godz. 20:27 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Europy w odległości 22?, 96? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    8 sierpnia, godz. 22:22 ? przejście Kallisto 3? na północ od brzegu tarczy Jowisza,
?    10 sierpnia, godz. 21:54 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    11 sierpnia, godz. 0:14 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    11 sierpnia, godz. 0:28 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    11 sierpnia, godz. 22:46 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia).
 
Sobotę 10 sierpnia Księżyc spędzi jeszcze w Wężowniku, jakieś 10° na wschód od Jowisza i jednocześnie 20° na zachód od Saturna, pokazując tarczę oświetloną w 80%. Ostatniego wieczora tygodnia dystans między satelitą Ziemi a planetą z pierścieniami zmniejszy się do 7°, ale jednocześnie faza tarczy Srebrnego Globu urośnie do 88%. 2,5 stopnia pod nią znajdzie się gwiazda Kaus Borealis, czyli najbardziej na północ wysunięta gwiazda (jeśli nie liczyć łuku gwiazd przy Saturnie) z głównej figury Strzelca. Jednak mimo jasności +2,8 magnitudo ciężko jej się będzie przebić przez wytwarzaną przez Księżyc łunę. Blask Saturna to +0,2 magnitudo (przy średnicy tarczy 18?) i jego Księżyc nie zaświetli, planetę bez kłopotu da się dostrzec gołym okiem. Natomiast już w lornetce da się dostrzec jego najjaśniejszy Księżyc, Tytan, który w niedzielę 11 sierpnia osiągnie swoją maksymalną elongację zachodnią, oddalając się od Saturna na ponad 3?, czyli 10 średnic kątowych swojej planety macierzystej. Planeta Saturn wraz ze świtą swoich księżyców w środku tygodnia przejdzie zaledwie 35? na południe od gwiazdy o Sgr, najbardziej na południe wysuniętej gwiazdy z łuku gwiazd 3. i 4. wielkości w północno-wschodniej części Strzelca.
Planety Neptun i Uran dobrze są widoczne po północy, gdy wzniosą się nieco wyżej ponad widnokrąg. O godzinach podanych na mapkach animacji Neptun zajmuje pozycję na wysokości ponad 20°, zaś Uran jest 10° niżej i bardziej na wschód. Ale o godzinie 3:45, pod koniec nocy astronomicznej góruje na wysokości ponad 30°, zaś Uran jest już wyżej od Neptuna i jeszcze się wznosi.
Neptun przesuwa się ruchem wstecznym, czyli ze wschodu na zachód i do niedzieli 11 sierpnia zbliży się do gwiazdy 4. wielkości ? Aquarii na niewiele ponad 40?. Przy czym jasność planety wynosi +7,8 magnitudo. W najbliższych dniach bardzo blisko Neptuna przejdzie planetoida (135)Hertha., która niedawno pokonała zakręt na kreślonej przez siebie pętli i również porusza się ruchem wstecznym. Zarówno Neptun, jak i Hertha dążą do swoich opozycji, które oddzielą 4 dni (odpowiednio 10 i 6 września). Planetoida świeci z jasnością mniej więcej +9,6 wielkości gwiazdowej, a pod koniec tygodnia zbliży się do ostatniej planety Układu Słonecznego na jakieś 11?, czyli 1/3 średnicy tarczy Księżyca.
Druga z planet, planeta Uran w najbliższych dniach, podobnie jak Jowisz, pozostanie prawie nieruchoma względem gwiazd tła, ponieważ w poniedziałek 12 sierpnia również zmieni kierunek ruchu, lecz w jej przypadku jest to zmiana z prostego na wsteczny, gdyż planeta zbliża się do opozycji i zaczyna okres swojej najlepszej widoczności w tym sezonie obserwacyjnym. Planeta Uran znajduje się jakieś 10° na południe od Hamala, najjaśniejszej gwiazdy Barana, a jej blask to +5,7 wielkości gwiazdowej.
Wysoko nad Uranem, ponad 40° na północ od niego, na pograniczu gwiazdozbiorów Perseusza i Kasjopei, swój radiant ma coroczny rój meteorów Perseidów. Maksimum ich aktywności przypada zawsze w okolicach 13 sierpnia, a zatem na początku przyszłego tygodnia, ale już teraz powinno być ich całkiem sporo. Niestety 15 sierpnia przypada pełnia Księżyca, stąd tegoroczne Perseidy nie pokażą swojego całego piękna, gdyż ciężko im się będzie przebić przez księżycową łunę. Warto więc wykorzystać ten tydzień, aby obserwować Perseidy w drugiej części nocy, gdy Księżyc schowa się za widnokrąg.
Na koniec został akcent poranny pierwszej połowy sierpnia, czyli planeta Merkury. Pierwsza planeta od Słońca w sobotę 10 sierpnia osiągnie swoją maksymalną elongację zachodnią. Niestety, jak to bywa z korzystnymi dla nas elongacjami, oddali się wtedy od Słońca na niewiele ponad 19°. Ale i tak jest to najlepsza dla dużych północnych szerokości geograficznych elongacja Merkurego o tej porze roku. W tym tygodniu Merkury wędruje przez pogranicze gwiazdozbiorów Bliźniąt i Raka, niecałe 10° pod Polluksem, najjaśniejszej gwiazdy Bliźniąt, co bardzo ułatwi jej odnalezienie. Godzinę przed świtem Merkury wznosi się niecałe 5° ponad wschodni widnokrąg. Każdego kolejnego dnia odnalezienie planety powinno być łatwiejsze, ponieważ jej jasność z dnia na dzień wyraźnie rośnie: od +1 magnitudo w poniedziałek 5 sierpnia do -1 magnitudo w niedzielę 11 sierpnia. W tym czasie średnica tarczy planety spadnie z 9 do 7?, ale zwiększy się faza z 24 do 44%.
https://news.astronet.pl/index.php/2019/08/05/niebo-w-koncu-pierwszej-dekady-sierpnia-2019-roku/

Niebo w końcu pierwszej dekady sierpnia 2019 roku.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady sierpnia 2019 roku2.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady sierpnia 2019 roku3.jpg

Niebo w końcu pierwszej dekady sierpnia 2019 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w sierpniu 2019 (odc. 1) - Droga Mleczna w nowym kształcie
2019-08-05.
Sierpień oznacza początek wieczornych obserwacji Drogi Mlecznej. Jej najjaśniejsza część widziana z Polski ślizga się wieczorami nisko nad południowym horyzontem, więc śpieszmy z obserwacjami. W tym roku zadanie identyfikacji mamy nieco ułatwione przez Jowisza i Saturna, które stoją jakby na "straży" centrum Drogi Mlecznej. Dla odmiany - na peryferiach Galaktyki astronomowie z Uniwersytetu Warszawskiego dokonali niezwykłego odkrycia, o którym mówi cały naukowy świat! Osiągnięcie polskich uczonych nadaje Drodze Mlecznej całkiem nowy kształt. Po szczegóły zapraszamy do naszego filmowego kalendarza astronomicznego.
Droga Mleczna widoczna jest tylko z ciemnego miejsca i na przejrzystym niebie. Choć świeci słabo, zawsze robi wrażenie. Świetlisty pas tnący całe niebo od północnego wschodu po południowy zachód wygląda jak poskręcany warkocz - szczególnie na zdjęciach. Tworzą go setki miliardów gwiazd przetykanych pyłem i obłokami jarzącego się wodoru. Wygląda jak płaski dysk o soczewkowatym zgrubieniu pośrodku. Astronomowie z Uniwersytetu Warszawskiego wykazali właśnie, że ów dysk ma nieco podwinięte krawędzie... Do odkrycia doprowadziły ich cefeidy - gwiazdy zmienne w postaci pulsujących nadolbrzymów. Ich zmienność jest tak bardzo regularna, że można dzięki temu precyzyjnie mierzyć ich odległość, a co za tym idzie - rozmieszczenie w Drodze Mlecznej. Obserwacje 2400 takich cefeid pozwoliły uczonym stworzyć trójwymiarową mapę Galaktyki. Okazało się, że końcówki galaktycznego "naleśnika" (lub - jak kto woli - "pizzy") są ugięte. Dlaczego? Może to być efekt oddziaływania z innymi galaktykami, materią międzygalaktyczną albo ciemną materią.
Z Polski oglądamy jedynie połowę naszej Galaktyki. Jej najjaśniejsza część ślizga się wieczorami nisko nad południowym horyzontem akurat w czasie wakacji. W tym roku zadanie identyfikacji mamy nieco ułatwione przez Jowisza i Saturna, które stoją jakby na "straży" centrum Drogi Mlecznej: Saturn po lewej, Jowisz po prawej. Ten obszar firmamentu jest niezwykle bogaty w gromady gwiazd, mgławice i ciemne obłoki pyłu międzygwiezdnego. Weźmy lornetkę i po zapadnięciu zmroku przeskanujmy pas między Jowiszem a Saturnem. Następnie porównajmy nasz widok z dostępnymi mapami nieba - na pewno uda się nam zidentyfikować wiele ciekawych obiektów.
Wśród nich jest też planeta karłowata - Ceres. Uwięziona w szczypcach Skorpiona, z których stopniowo uwalnia się przez cały sierpień wędrując w kierunku gromady kulistej M80. Oba obiekty są niewidoczne gołym okiem, więc musimy użyć lornetki - w tym przypadku o średnicy obiektywu minimum 50 mm (optymalny będzie sprzęt z obiektywami o średnicy 70-80 mm). Ceres przebywa w pobliżu jasnego Jowisza i czerwonego Antaresa, które mogą pomóc jako punkty odniesienia w jego poszukiwaniach. 08 sierpnia do Ceres dołącza Księżyc po pierwszej kwadrze, by następnego wieczoru znaleźć się blisko Jowisza. Srebrny Glob stopniowo nabiera blasku i wędruje do Saturna, z którym spotyka się 12 sierpnia. Ta data znana jest doskonale miłośnikom astronomii - to przecież maksimum Perseidów! Czy tegoroczne meteory mogą się udać przy pełni Księżyca? O tym w następnym odcinku... Zapraszamy!
Piotr Majewski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niebo-w-sierpniu-2019-odc-1-droga-mleczna-w-nowym-ksztalcie

 

Niebo w sierpniu 2019 (odc. 1) - Droga Mleczna w nowym kształcie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TESS odkrywa swoją ?pierwszą pobliską super-Ziemię?
2019-08-05.
Międzynarodowy zespół astronomów pod kierownictwem Lisy Kaltenegger z Cornell University, scharakteryzował pierwszy potencjalnie zdatny do zamieszkania świat poza naszym Układem Słonecznym, odkryty przez satelitę TESS.
Znajdująca się około 31 lat świetlnych stąd super-Ziemia ? nazwana GJ 357 d ? została odkryta na początku 2019 roku dzięki misji TESS, która ma na celu przeczesywanie nieba w poszukiwaniu egzoplanet.
Odkryta egzoplaneta jest masywniejsza niż Ziemia, a Kaltenegger powiedziała, że odkrycie to zapewni spojrzenie na ziemskich kuzynów planetarnych o ciężkiej wadze. ?Przy gęstej atmosferze planeta GJ 357 d mogłaby utrzymywać na swojej powierzchni wodę w stanie ciekłym, podobnie jak Ziemia, i moglibyśmy dostrzec oznaki życia za pomocą teleskopów, które wkrótce będą online? ? dodaje.
Astronomowie z Instytutu Astrofizyki Wysp Kanaryjskich i Uniwersytetu La Laguna ogłosili 31 lipca w dzienniku Astronomy & Astrophysics odkrycie GJ 357 d. Pokazali, że odległy układ słoneczny ? z niewielkim karłem typu M, rozmiarów mniej więcej ? Słońca ? kryje w sobie 3 planety, z których jedna znajduje się w ekosferze układu ? GJ 357 d.
W lutym ubiegłego roku satelita TESS zaobserwował, że karzeł GJ 357 przygasał bardzo minimalnie co 3,9 dni, a to świadczy o tranzytującej planecie poruszającej się przed tarczą gwiazdy. Planeta ta to GJ 357 b, tak zwana ?gorąca Ziemia?, około 22% większa niż Ziemia.
Kolejne obserwacje z Ziemi doprowadziły do odkrycia rodzeństwa: GJ 357 c i GJ 357 d. Międzynarodowy zespół naukowców zebrał ziemskie dane teleskopowe sprzed dwóch dekad, aby ujawnić maleńkie holowniki grawitacyjne nowo odkrytych egzoplanet.
Planeta GJ 357 c ma temperaturę 260 F i masę co najmniej 3,4 razy większą od Ziemi. Jednak najbardziej znana na świecie jej siostrzana planeta ? GJ 357 d, super-Ziemia ? może zapewnić warunki podobne do ziemskich, okrąża swoją gwiazdę raz na 55,7 dni w odległości ok.? odległości Ziemia ? Słońce. Na razie nie wiadomo, czy będziemy mogli zaobserwować tranzyt tej planety na tle tarczy jej gwiazdy.
Jack Madden wyjaśnił, że badanie nowych odkryć stanowi okazję do przetestowania teorii i modeli. ?Zbudowaliśmy pierwsze modele tego, jak może wyglądać ten nowy świat. Świadomość, że na powierzchni tej planety może istnieć woda w stanie ciekłym, motywuje naukowców do znalezienia sposobów wykrywania oznak życia? ? powiedział.
Więcej:
TESS satellite uncovers its ?first nearby super-Earth?
Źródło: Cornell University
Na zdjęciu: Wizja artystyczna karła GJ 357 i jej egzoplanety GJ 357 d. Źródło: Jack Madden/Cornell University
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tess-odkrywa-swoja-pierwsza-pobliska-super-ziemie

TESS odkrywa swoją pierwszą pobliską super-Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdekodowany mechanizm powstawania błysków gamma
2019-08-05.
Idea nowego mechanizmu opublikowana przez prof. Tsvi Pirana z Uniwersytetu Hebrajskiego i współpracujących z nim badaczy narodziła się po rozbłysku zaobserwowanym w styczniu zeszłego roku. Praca opisuje, w jaki sposób strumień cząstek poruszających się w naszym kierunku z prędkością bliską prędkości światła jest w stanie emitować promieniowanie gamma.
Błyski gamma, krótkie i intensywne porcje energii dochodzące do nas z kosmosu, są najjaśniejszymi eksplozjami obserwowanymi we Wszechświecie. Promieniowanie gamma jest blokowane przez ziemską atmosferę, przez co błyski te zostały przypadkowo odkryte dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych przez satelity wojskowe Vela, wysłane na orbitę celem monitorowania ewentualnych wybuchów jądrowych wywoływanych przez człowieka na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej.
Od tej chwili błyski gamma były w centrum uwagi naukowców, a kilka nowych, wyspecjalizowanych satelitów naukowych szybko wysłano w kosmos w celu zbadania ich natury i pochodzenia. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych uświadomiono sobie, że podczas śmierci i kolapsu grawitacyjnego masywnych gwiazd powstają długie rozbłyski energii trwające ponad niż kilka sekund, natomiast w pierwszej dekadzie obecnego stulecia stwierdzono, że najprawdopodobniej krótsze wybuchy (trwające mniej niż kilka sekund) generowane są na skutek łączenia się ze sobą gwiazd neutronowych. Ta ostatnia hipoteza doczekała się zresztą potwierdzenia przed dwoma laty, przy okazji jednoczesnych obserwacjach fal grawitacyjnych przez detektory LIGO i Virgo oraz krótkiej serii błysków w wysokich energiach, dostrzeżonych przez satelity Fermi (NASA) i Integral (ESA).
Natura błysków gamma wciąż jednak jest bardzo tajemnicza. Szczególnie zastanawiające jest, w jaki sposób w kosmosie generuje się obserwowane przez nas promieniowanie wysokoenergetyczne.
W styczniu ubiegłego roku detektor promieniowania gamma na pokładzie satelity Neil Gehrels Swift wykrył błysk znany jako GRB 190114C - a w zasadzie jasną serię błysków gamma, która została wyemitowana mniej więcej 4,5 miliarda lat temu w odległej galaktyce. Po otrzymaniu sygnału o tej detekcji z satelity Swift do obserwacji włączył się teleskop MAGIC, czyli detektor promieniowania Czerenkowa położony w Obserwatorium Roque de los Muchachos na hiszpańskiej wyspie La Palma.
Szybko zarejestrował on fotony o bardzo wysokiej energii (rzędu TeV) dochodzące z mniej więcej tego samego miejsca na niebie. Fotony te zaobserwowano w około 50 sekund po tak zwanej ?szybkiej? emisji (ang. prompt emission), czyli w fazie poświatowej rozbłysku gamma. Ale miały one energie co najmniej 10 razy większe w porównaniu ze wszystkimi fotonami o największych energiach, jakie kiedykolwiek widziano w przypadku błysków gamma.
Na dziś dzień opublikowano jedynie wstępne dane z tych obserwacji MAGIC. Mimo to prof. Evgeny Derishev z Institute for Applied Physics w Niżnym Nowogrodzie i prof. Tsvi Piran z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie już teraz połączyli te dane z obserwacjami fotonów o niższych energiach w zakresie rentgenowskim, pochodzącymi z satelity Swift. Naukowcy dowodzą w artykule, że obserwowane promieniowanie gamma musiało powstać w strumieniu plazmy (dżecie) poruszającym się z prędkością 0,9999 prędkości światła w naszym kierunku. Promieniowanie wysokoenergetyczne obserwowane przez MAGIC było zatem według nich wyemitowane przez elektrony przyspieszane do energii rzędu teraelektronowoltów (TeV) w takim strumieniu cząstek.
Według autorów publikacji można również zidentyfikować sam proces odpowiedzialny za ich emisję: jest to tak zwany odwrotny efekt Comptona, w którym elektrony o bardzo wysokiej energii zderzają się z wolniejszymi fotonami o niskiej energii i zwiększają przez to ich (fotonów) energie. Co ciekawe, te same relatywistyczne elektrony wytwarzają również fotony o niższych energiach za sprawą promieniowania synchrotronowego.
-W przypadku badań nad rozbłyskami gamma odkryto prawdziwy Kamień z Rosetty. - twierdzi prof. Piran. -Te unikalne detekcje pozwalają nam po raz pierwszy rozróżnić odmienne modele emisji i dowiedzieć się, jakie dokładnie warunki fizyczne panują podczas samego rozbłysku. Teraz rozumiemy też, dlaczego takiego promieniowania nie zaobserwowano w przeszłości. Przyszłe teleskopy Czerenkowa, takie jak planowany i tworzony obecnie międzynarodowy Cherenkov Telescope Array, będą znacznie wrażliwsze niż MAGIC. Ale już obecne detekcje dają nadzieję na to, że wykryjemy wiele innych takich zdarzeń w przyszłości, co rzuci nowe światło na tę kosmiczną tajemnicę.

Czytaj więcej:
?    Publikacja The Physical Conditions of the Afterglow Implied by MAGIC?s Sub-TeV Observations of GRB 190114C, Evgeny Derishev & Tsvi Piran, 2019, Astrophysical Journal Letters
?    Strona Uniwersytetu Hebrajskiego
?    Scientists one step closer to mimicking gamma-ray bursts
?    Różnorodność rozbłysków gamma w trzech wymiarach
 
Źródło: The Hebrew University of Jerusalem
Na ilustracji: Wizualizacja dżetu plazmy wypływającego ze źródła rozbłysku gamma GRB 190114C. Źródło: Tanmoy Laskar/University of Bath
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zdekodowany-mechanizm-powstawania-blyskow-gamma

 

Zdekodowany mechanizm powstawania błysków gamma.jpg

Zdekodowany mechanizm powstawania błysków gamma2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdozbiry #001: planetoidą znienacka i laserem po żaglach oraz o hybrydach ludzi ze zwierzętami
2019-08-05. Radek Kosarzycki
https://www.pulskosmosu.pl/2019/08/05/gwiazdozbiry-001-planetoida-znienacka-i-laserem-po-zaglach-oraz-o-hybrydach-ludzi-ze-zwierzetami/

Gwiazdozbiry 001 planetoidą znienacka i laserem po żaglach oraz o hybrydach ludzi ze zwierzętami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stanie, jeśli w Ziemię uderzy asteroida
2019-08-05. Ludwika Tomala
Pod koniec lipca w pobliżu Ziemi przemknęła asteroida 2019 OK. Gdyby miała uderzyć w Warszawę, zagrożona byłaby cała centralna Polska. Po uderzeniu asteroidy powstałby krater o średnicy kilku km i do 400 m głębokości - mówi badaczka kraterów dr Anna Łosiak.
Pod koniec lipca br. (25.07) obok Ziemi przeleciała asteroida 2019 OK. Znalazła się bardzo blisko: zaledwie w jednej piątej odległości, która dzieli Ziemię i Księżyc. Średnica tego obiektu wynosi pomiędzy 60 a 130 m (dokładniejsze wyliczenia nie są jeszcze znane). W ciągu jednej sekundy pokonywała aż 24 kilometry - prędkość, jaką osiągają jedynie najszybsze statki kosmiczne.
"Gdyby ta asteroida uderzyła w Ziemię, powstałby krater o średnicy 2-4 km i głębokości 400 m" - mówi badaczka kraterów po asteroidach dr Anna Łosiak z Instytutu Nauk Geologicznych PAN i Uniwersytetu w Exeter. Dodaje, że byłby to krater większy nawet niż sławny Krater Meteorytowy w amerykańskiej Arizonie. Wspomniany krater, który powstał ok. 50 tys. lat temu, ma 1,3 km średnicy i 170 m głębokości i powstał w wyniku uderzenia asteroidy o średnicy około 50 m.
Dr Łosiak w ramach swojej pracy bada kratery uderzeniowe po asteroidach i pracuje nad skutkami uderzenia w Ziemię obiektów kosmicznych w przyszłości. "Chcę zrozumieć, jak bardzo niebezpieczne są to zjawiska. Jeśli więc wiemy, że np. za trzy dni uderzy w konkretne miejsce na Ziemi asteroida o średnicy 50 m - to powinniśmy też wiedzieć, czy ewakuować ludzi z obszaru 5 km, 100 km czy 10 tys. km. To ważne, aby uniknąć tragedii" - podkreśla.
Dodaje, że gdyby było wiadomo, że asteroida taka jak 2019 OK spadnie na Warszawę - trzeba byłoby ewakuować całe Mazowsze. Zagrożeniem byłby nie tylko sama upadająca bryła wielkości boiska, ale i skały, wyrzucone z miejsca upadku. "Byłyby one rozrzucane po okolicy z prędkością większą, niż kule z pistoletu" - opowiada badaczka. Dodaje, że upadek asteroidy przyczyniłby się również do powstania fali uderzeniowej, niosącej się w promieniu kilkuset kilometrów. "Dla większości świadków byłaby ona widoczna jako bardzo silny wiatr łamiący drzewa i wybijający szyby" - opowiada.
Dr Łosiak pracuje m.in. przy eksperymentach symulujących uderzenia meteorytów. Przy użyciu armaty o wysokości dwóch pięter naukowcy rozpędzają kulki z różnego materiału, o średnicy 3-5 mm, do prędkości 5-10 km na sekundę. Eksperyment odbywa się w próżni, aby takie pociski nie traciły prędkości. Obserwowanie przebiegu i skutków takiego uderzenia pozwala opracowywać modele uderzeń asteroid o różnych parametrach.
Dopytywana, czy już kiedyś naukowcom udało się przewidzieć skutki uderzenia asteroidy - dr Łosiak potwierdza. "W 2008 r. wiadomo było, że asteroida spadnie na teren Sudanu. Naukowcy z wyprzedzeniem prognozowali, że spadnie ona na pustynię i niepotrzebna będzie ewakuacja. Przewidzieli, że to, co uderzy w Ziemię, będzie niewielkie" - opowiada. Jak dodaje, przewidywania te potwierdziły się.
Dr Łosiak w ramach swojej pracy bada skały z niewielkich kraterów uderzeniowych, powstałych przy uderzeniu asteroid z różnych części świata. Takie skały to jedyni świadkowie dawnych katastrof. "Polska ma udokumentowane kratery tylko po uderzeniu jednej asteroidy - Morasko. Powstały one ok. 5 tys. lat temu" - mówi badaczka. Asteroida ta miała 3-4 m ważyła około 900 ton i wpadła w atmosferę, gdzie rozpadła się na kilka kawałków. "Największy krater ma 100 metrów średnicy i znajduje się w Poznaniu, gdzie można go zobaczyć na własne oczy" - informuje.
Jak się sądzi, to właśnie asteroida przyczyniła się do masowego wymierania dinozaurów. Jak mówi dr Łosiak, obiekt ten miał 10 km średnicy, a pozostały po jego upadku krater w Meksyku mierzy aż 180 km. "Dla dinozaurów to było bardzo niefortunne zdarzenie. Ze skał, na które wtedy spadła asteroida, uwolniło się mnóstwo dwutlenku węgla i dwutlenku siarki, które spowodowały ogromne zakłócenia klimatyczne na planecie. Nastała nuklearna zima" - mówi badaczka.
Gdyby taka katastrofa powtórzyła się obecnie - dodała - mogłoby się to wiązać z końcem cywilizacji, jaką znamy.
Badaczka zaznacza, że Ziemia nieustannie atakowana jest przez kosmiczne obiekty, lecz niemal żaden z nich nie pokona bariery, jaką stanowi atmosfera. Większość kosmicznych obiektów w atmosferze - m.in. w wyniku tarcia - rozgrzewa się do ogromnych temperatur, spala się i rozpada na tak małe fragmenty, że nie docierają one do Ziemi.
"Na naszej planecie udokumentowano dotąd dopiero ok. 196 kraterów po uderzeniu asteroid. Najstarszy z nich ma 2 mld lat" - informuje rozmówczyni PAP.
Dlaczego Ziemia nie jest poorana kraterami tak mocno, jak choćby Księżyc? Dr Łosiak mówi, że jest to zasługa naszej atmosfery, ale również aktywnej geologii naszej planety. Płyty tektoniczne Ziemi są stale aktywne, a kratery po uderzeniach mogą być zgniatane, roztapiane i wciskane pod powierzchnię Ziemi. Znaczenie ma też erozja, która rozmywa ślady po dawnych kraterach. Nie mniej ważny jest fakt, że większość powierzchni naszej planety pokrywa woda. A na dnie zbiorników wodnych kratery albo nie powstają, (bo asteroidy wyhamowywane są przez wodę) albo nie sposób ich znaleźć.
Dr Łosiak zaznacza, że kosmiczne okruchy skalne, częściej niż na Ziemię - spadają na Marsa. Atmosfera Czerwonej Planety nie jest bowiem tak gęsta, jak ziemska, a planeta znajduje się bliżej pasa planetoid, niż my. "Spadające gwiazdy" częściej więc uderzają tam w grunt. Będą to musieli wziąć pod uwagę m.in. przyszli kolonizatorzy Marsa.
Badania dr Łosiak są finansowane w ramach projektu ImpChar ufundowanego przez Marie Skłodowska Curie Individual Fellowship.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C78144%2Cco-sie-stanie-jesli-w-ziemie-uderzy-asteroida.html

 

Co się stanie, jeśli w Ziemię uderzy asteroida.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)