Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Jak powstają cięższe pierwiastki
2019-10-30. Jan Nowosielski
Przy pomocy teleskopu VLT (Very Large Telescope) zdołano po raz pierwszy w historii zaobserwować nowo powstały stront ? ciężki pierwiastek używany w fajerwerkach. Odkrycie to stanowi klucz do zagadki formowania się cięższych atomów, a co za tym idzie, ich pochodzenia.
Gdy w 2017 po raz pierwszy wykryto fale grawitacyjne, wiele teleskopów (w tym VLT) zostało skierowanych w kierunku GW170817 ? układu podwójnego gwiazd neutronowych, w którym doszło do ich zderzenia. Spodziewano się, że jeśli cięższe pierwiastki powstają w wyniku takich kolizji, to w widmie pozostałości po obu gwiazdach ? kilonowej ? powinno się dać zaobserwować linie charakterystyczne dla poszczególnych atomów. Postanowiono obserwować to zdarzenie w bardzo szerokim zakresie fal elektromagnetycznych, zwłaszcza w ultrafiolecie oraz podczerwieni.
Ze wstępnych analiz widma zdołano wywnioskować tylko, że ciężkie pierwiastki faktycznie się tam znajdują, jednak niemożliwe było stwierdzenie, o jakie atomy konkretnie chodzi. Mimo że proces fuzji jądrowej był znany astronomom już od lat 50., a w ciągu kolejnych dekad coraz lepiej go poznawano, to nadal brakowało kluczowego elementu całej układanki ? wytłumaczenia, skąd we Wszechświecie wzięły się najcięższe pierwiastki. Stać za tym miał hipotetyczny proces zwany gwałtownym wychwytem neutronów.
Proces ten polega na przechwycie neutronów przez jądro atomu na tyle szybkim, że w jego wyniku powstaje nowe, cięższe jądro, a co za tym idzie, inny pierwiastek. Mimo że większość pierwiastków powstaje w wyniku fuzji w jądrach gwiazd, to zaistnienie w tym procesie atomów cięższych od żelaza, takich jak stront, jest najzwyczajniej niemożliwe. Takie pierwiastki narodzić się mogą tylko w znacznie gorętszym środowisku wypełnionym o wiele większą ilością swobodnych neutronów.
Wykrycie widm pojedynczych pierwiastków możliwe było dopiero teraz, ponieważ widma cięższych pierwiastków bardzo długo nie zostały szczegółowo scharakteryzowane. Naukowcy dopiero teraz zaczynają lepiej rozumieć procesy stojące za kilonowymi i kolizjami gwiazd neutronowych, więc przyszłe obserwacje najprawdopodobniej przyniosą o wiele więcej informacji na temat gwałtownego wychwytu neutronów.
Source :
ESO
https://news.astronet.pl/index.php/2019/10/30/jak-powstaja-ciezsze-pierwiastki/

Jak powstają cięższe pierwiastki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SwRI opracuje koncepcję misji orbitalnej do Plutona
2019-10-30.Radek Kosarzycki
NASA sfinansuje przygotowanie przez naukowców z Southwest Research Institute (SwRI) analizy istotnych cech, możliwości i kosztów potencjalnego, przyszłego orbitera, który miałby polecieć do Plutona. W ramach badań naukowcy ustalą wymagania co do samej sondy jak i znajdujących się na niej instrumentów oraz wstępnie oszacują koszt i ryzyko zastosowania nowych technologii.
Badania te są jednym z dziesięciu finansowanych przez NASA projektów przygotowywanych do kolejnego przeglądu dekadalnego Planetary Science Decadal Survey. Wyniki tych badań zostaną włączone w National Academy Planetary Decadal Study, które rozpocznie się w 2020 roku.
Stworzona przez SwRI sonda New Horizons, która przeleciała w pobliżu Plutona i jego księżyców, a następnie w pobliżu obiektu Pasa Kuipera 2014 MU69, przesłała na Ziemię dane, które uzasadniają wysłanie w ten region kolejnej misji.
?Cieszymy się, że będziemy mieli okazję dostarczyć informacje o potencjalnej misji do panelu decydującego o kolejnych misjach? mówi dr Carly Howett z SwRI. ?W naszych planach jest wysłanie sondy, która wejdzie na orbitę Plutona na dwa ziemskie lata, a następnie poleci do co najmniej jednego KBO lub do innej planety karłowatej?.
Pomimo tego co sonda New Horizons powiedziała nam o układzie Plutona i obiektach Pasa Kuipera, to są to dopiero początki badania Plutona i jego pięciu księżyców. Co więcej, sonda New Horizons dysponowała jedynie ograniczonym pakietem instrumentów naukowych, przez co wiele aspektów KBO oraz planety karłowatej wciąż czeka na inne instrumenty i na globalne i długotrwałe badania, jakie umożliwi jedynie orbiter. Misja orbitera zostanie zaprojektowana tak, aby naukowcy mogli odpowiedzieć przynajmniej na niektóre pytania, jakie pojawiły się po odkryciach dokonanych przez New Horizons.
?W ramach finansowanych przez SwRI badań, które poprzedziły obecne badania finansowane przez NASA, opracowaliśmy misję do układu Plutona i dowiedliśmy, że realizacja misji jest możliwa przy użyciu planowanych rakiet i istniejących elektrycznych systemów napędowych? mówi dr Alan Stern, główny badacz misji New Horizons. ?Dowiedliśmy także, że możliwe jest wykorzystanie asysty grawitacyjnej ze strony Charona, największego księżyca Plutona, aby wyrwać się z orbity wokół Plutona i skierować sondę w stronę Pasa Kuipera w celu zbadania kolejnych KBO takich jak 2014 MU69?.
Źródło: SwRI
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/30/swri-opracuje-koncepcje-misji-orbitalnej-do-plutona/

 

SwRI opracuje koncepcję misji orbitalnej do Plutona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe analizy wskazują metodę badania wnętrza gwiazd w rzadkiej fazie ich ewolucji
2019-10-30. Radek Kosarzycki
Za 5 miliardów lat, kiedy Słońce zużyje już cały wodór w swoim jądrze, powiększy się i przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma. Ta faza w życiu Słońca ? i w życiu innych gwiazd o masie do dwóch mas Słońca ? jest stosunkowo krótka w porównania z długością życia gwiazdy, szacowaną na 10 miliardów lat. Czerwony olbrzym będzie świecił 1000 razy jaśniej od Słońca, i nagle hel znajdujący się głęboko w jego jądrze zacznie spalać się w węgiel w procesie zwanym błyskiem helowym. Następnie gwiazda przejdzie w trwający 100 milionów lat etap przemiany helu.
Astrofizycy teoretycznie i w modelach przewidują takie błyski już od 50 lat, a jednak jak dotąd żadnego nie zaobserwowali. Niemniej jednak, w najnowszym artykule opublikowanym w Nature Astronomy, badacze twierdzą, że wkrótce to się zmieni.
?Skutki błysku helowego są dokładnie przewidziane w modelach, ale nie obserwowaliśmy jeszcze niczego, co by je bezpośrednio odzwierciedlało? mówi współautor opracowania J?rgen Christensen-Dalsgaard, profesor na Uniwersytecie w Aarhus w Danii.
Gwiazda taka jak Słońce zasilana jest przez przemianę wodoru w hel w temperaturze około 15 milionów K. Hel jednak wymaga dużo wyższej temperatury niż wodór, około 100 milionów K, aby rozpocząć proces przemiany w węgiel. Z tego też powodu zbiera się on w jądrze, podczas gdy wokół jądra, w wodorowej otoczce wciąż zachodzi przemiana w hel. W międzyczasie, gwiazda powiększa swoje rozmiary do orbity Ziemi. W końcu, w jądrze gwiazdy warunki się zmieniają, prowadząc do gwałtownego zapłonu helu: do błysku helowego. W jądrze zachodzi kilka błysków na przestrzeni kolejnych 2 milionów lat, a następnie gwiazda przechodzi w bardziej statyczny stan, w którym przepala cały hel w węgiel i tlen, co trwa około 100 milionów lat.
Błysk helowy odgrywa integralną rolę w naszej wiedzy o cyklu życia małomasywnych gwiazd. Niestety, zbieranie danych o tym co się dzieje w jądrach odległych gwiazd, jest niewiarygodnie trudne, dlatego też jak dotąd naukowcy nie byli w stanie zaobserwować tego zjawiska.
Możliwości współczesnych teleskopów kosmicznych takich jak Kepler, CoRoT czy TESS pozwalają twierdzić, że to się wkrótce zmieni. ?Dostępność bardzo dokładnych pomiarów wykonywanych w przestrzeni kosmicznej, pozwoliła nam obserwować bardzo delikatne oscylacje jasności bardzo dużej liczby gwiazd? mówi Christensen-Dalsgaard.
Błysk helowy prowadzi do propagacji różnych fal przez wnętrze gwiazdy. Fale te prowadzą do wibracji gwiazdy, która widoczna jest pod postacią delikatnej zmienności jej jasności. Obserwacje pulsacji gwiazd mówią astronomom wiele o procesach zachodzących w ich wnętrzach, tak samo jak trzęsienia Ziemi mówią geologom wiele o wnętrzu naszej planety. Owa nowa technika ? asterosejsmologia ? staje się coraz ciekawszym polem badań w astrofizyce.
Błysk helowy zachodzi dość gwałtownie i niczym trzęsienie ziemi, zaczyna się od bardzo energetycznego zdarzenia, po którym następuje seria stopniowo coraz słabszych zdarzeń zachodzących na przestrzeni kolejnych 2 milionów lat ? czyli w stosunkowo krótkim okresie jak na czas życia większości gwiazd. Jak w 2012 roku wykazał Lars Bildsten, dyrektor KITP oraz Bill Paxton, częstotliwości pulsacji tych gwiazd są bardzo wrażliwe na warunki panujące w ich jądrach. Dzięki temu, asterosejsmologia może dostarczyć naukowcom informacje, które testują naszą wiedzę o tych procesach.
?W tym czasie cieszyliśmy się, że nowe możliwości obserwacji z przestrzeni kosmicznej mogą pozwolić nam potwierdzić ten od dawna badany element ewolucji gwiazd. Nie spodziewaliśmy się nawet jeszcze bardziej ekscytującej możliwości obserwowania wibracji tych konwekcyjnych gwiazd? mówi Bildsten.
Głównym celem nowych badań było określenie czy owe regiony błysku mogą prowadzić do powstania pulsacji wystarczająco silnych, abyśmy mogli je obserwować. Po miesiącach analiz i symulacji badacze doszli do wniosku, że wiele z nich powinniśmy obserwować z łatwością.
Byłem zaskoczony, że ten mechanizm tak dobrze działa? mówi Christensen-Dalsgaard.
Nowe i obiecujące podejście opisane szczegółowo w artykule mówi, że astronomowie badają owe procesy w bardzo szczególnej ? i jak dotąd niezbyt dobrze poznanej ? klasie gwiazd, tak zwanych podkarłach typu widmowego B. To byłe czerwone olbrzymy, które z nieznanych powodów, utraciły większość swojej zewnętrznej otoczki wodorowej. Podkarły typu B stanowią dla naukowców unikalną okazję bardziej bezpośredniego badania gorącego jądra gwiazdy. Co więcej, pozostała cienka warstwa wodoru nie jest już wystarczająco gruba, aby tłumić oscylacje wywoływane kolejnymi błyskami helowymi, dzięki czemu naukowcy powinni być w stanie obserwować je bezpośrednio.
Omawiany artykuł dostarcza pierwsze obserwacyjne informacje o złożonych procesach przewidzianych przez modele gwiazd w momencie zapłonu helu. ?W naszych pracach mocno oparliśmy się na serii obliczeń z dynamiki płynów, przeprowadzonych przez Daniela Lecoaneta? zauważa Bildsten. ?Jeżeli faktycznie tak jest, gwiazdy te mogą stać się nowym poligonem badań do rozwiązywania tej fundamentalnej zagadki współczesnej astrofizyki?.
Christensen-Dalsgaard przyznaje, że chce zastosować wyniki tych badań do analizy danych obserwacyjnych. W rzeczywistości, błyski helowe być może już były obserwowane. W przypadku kilku gwiazd obserwowanych przez CoRoT i Keplera zaobserwowano niewyjaśnione oscylacje, które zdają się przypominać te przewidywane dla błysków helowych. Obserwatorium TESS będzie kluczowe dla dalszych badań, bowiem obserwuje całe mnóstwo gwiazd, w tym kilka, w których tego typu pulsacje powinny dać się zaobserwować. Obserwacje te pozwolą nam dokładnie przetestować modele, a tym samym zbadać co w przyszłości czeka także nasze Słońce.
Źródło: University of California ? Santa Barbara
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/30/nowe-analizy-wskazuja-metode-badania-wnetrza-gwiazd-w-rzadkiej-fazie-ich-ewolucji/

Nowe analizy wskazują metodę badania wnętrza gwiazd w rzadkiej fazie ich ewolucji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie: Hubble obserwuje IC 4653
2019-10-30.Radek Kosarzycki
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopa Hubble?a przedstawia IC 4653, galaktykę znajdującą się 80 milionów lat świetlnych od Ziemi. Może się wydawać, że to daleko, ale w skali kosmicznej nie jest to aż tak duża odległość. W takiej odległości, typy i struktury obiektów, jakie jesteśmy w stanie dojrzeć, przypominają te w naszym lokalnym otoczeniu.
Zawijające się ramiona galaktyki mówią nam co się dzieje w jej wnętrzu. Jasne błękitne plamy oznaczają miejsca, w których zachodzą intensywne procesy gwiazdotwórcze. Badanie budowy innych galaktyk jest najlepszym sposobem na poznawanie budowy naszej własnej galaktyki, zważając na to, że ludzie nie są w stanie opuścić Drogi Mlecznej, aby spojrzeć na nią z zewnątrz. W ten sposób możemy porównywać obserwacje naszej galaktyki macierzystej z pobliskimi galaktykami, które widzimy w całości.
Źródło: NASA Goddard Space Flight Center
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/31/zdjecie-hubble-obserwuje-ic-4653/

Zdjęcie Hubble obserwuje IC 4653.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy kosmiczny przybysz pochodzi z obcego układu planetarnego, a wygląda znajomo
2019-10-30.
2I/Borysow wciąż pozostaje numerem jeden na ustach astronomów i tak będzie jeszcze przynajmniej do końca roku, bo wówczas mają nastąpić najlepsze warunki do obserwacji komety i poznania jej największych tajemnic.
2 tygodnie temu komecie przyjrzał się bliżej Kosmiczny Teleskop Hubble'a. W końcu mogliśmy zobaczyć ją w pełnej krasie, chociaż jeszcze nie tak, jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli, ale to jeszcze ma się udać do końca bieżącego roku. Więc najlepsze dopiero przed nami. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Na obrazie pojawił się charakterystyczny warkocz kometarny o kolorze niebieskim.
Wcześniej astronomowie informowali, że powierzchnia jądra obiektu ma rdzawy kolor, ale bliższe badania pokazują, że jednak jest szara. To dowód, że jest to kometa, a nie planetoida, bo te ostatnie obiekty często mają powierzchnię w czerwonawych odcieniach, szczególnie te, pochodzące z tajemniczego Pasa Kuipera, o których wiemy niewiele.
Astronomowie donoszą również, że z jądra komety uwalniają się gazy w postaci cyjanu, a teraz dostrzeżony również pióropusze tlenku węgla i pary wodnej, które odpowiadają za ostatnie rozjaśnienie komety. Co najciekawsze, w tej kwestii nowy kosmiczny przybysz, który pochodzi z układu dwóch czerwonych karłów, z gwiazdozbioru Cefeusza, niczym nie różni się od naszych rodzimych komet.
Oznacza to, że nie tylko obce układy planetarne mogą być bliźniaczo podobne dla naszego Układu Słonecznego, ale również niedaleko nas może właśnie przelatywać mnóstwo takich obiektów, które wcześniej uznawaliśmy za nieciekawe, bo narodzone w naszym układzie.
Astronomowie podkreślają, że pewność odnośnie pochodzenia obiektu i jego struktury pojawi się do końca roku. Wówczas przeleci ona przez najważniejszą część Układu Słonecznego, w tym obok Słońca i Ziemi, więc to będzie najlepszy czas do zebrania jak największej ilości informacji.
Zdobycie cennej wiedzy na temat takich obiektów pozwoli nam, bez ruszania się z naszej planety, poznać tajemnicę obcych układów planetarnych. Dzięki temu łatwiej będzie nam poznać również historię rozwoju Ziemi i powstania na niej życia. Jest wielce prawdopodobne, że badania przyczynią się też do opracowania lepszych metod na poszukiwanie biologicznego życia na najbliższych nam egzoplanetach.
Źródło: GeekWeek.pl/ScienceMag / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-30/nowy-kosmiczny-przybysz-pochodzi-z-obcego-ukladu-planetarnego-a-wyglada-znajomo/

Nowy kosmiczny przybysz pochodzi z obcego układu planetarnego, a wygląda znajomo2.jpg

Nowy kosmiczny przybysz pochodzi z obcego układu planetarnego, a wygląda znajomo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda na komecie 2I/Borisov

2019-10-31.

Naukowcy wciąż odkrywają tajemnicę komety 2I/Borisov. Najnowsze obserwacje wykazały obecność wody na tym fascynującym obiekcie.


Amerykańscy naukowcy zebrali zdjęcia wysokiej rozdzielczości komety i wykryli emisję tlenu. Jest to typowy wskaźnik obecności wody podczas wyrzutów gazu z komety. Ustalono, że kometa uwalnia ponad 11 000 mld ton wody na sekundę.

Jedynymi związkami, które do tej pory jednoznacznie wykryto na komecie są cyjanki. Stosunek ilości uwalnianych cyjanków do wody wynosi od 3 do 9 części na tysiąc. Zakres ten jest różny w zależności od aktywności obiektu. Kometa 2I/Borisov jest cały czas monitorowana, więc możemy spodziewać się udoskonaleń tej wartości.

Mimo że 2I/Borisov jest kometą międzygwiezdną i nie pochodzi z Układu Słonecznego, nie różni się znacząco od lokalnych ciał, które badaliśmy do tej pory. To sugeruje, że mechanizmy formowania komet muszą być podobne w całym wszechświecie.

Kometa 2I/Borisov została odkryta 30 sierpnia bieżącego roku przez astronoma-amatora Giennadija Borisova z Obserwatorium MARGO na Krymie. Została nazwana na cześć odkrywcy i ma prefiks 2I, ponieważ jest drugim obiektem międzygwiezdnym po Oumuamua, asteroidzie odkrytej w 2017 r.

2I/Borisov porusza się z prędkością 150 000 km/h i zbliża się pod ostrym kątem 40o względem płaszczyzny orbity naszej planety. Czynniki te były kluczowe dla ustalenia, że kometa podróżuje spoza Układu Słonecznego. Kometa zmierza w kierunku wewnętrznego Układu Słonecznego, a najbliższe zbliżenie do Słońca nastąpi 8 grudnia, kiedy minie naszą gwiazdę o 300 mln km.

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-woda-na-komecie-2i-borisov,nId,3308015

Woda na komecie 2I Borisov.jpg

Woda na komecie 2I Borisov2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec misji Tsubame/SLATS
2019-10-31. Krzysztof Kanawka

Japońska agencja kosmiczna poinformowała, że na początku października doszło do deorbitacji satelity Tsubame/SLATS. Satelita operował na bardzo niskiej orbicie.
Tsubame lub też Super Low Altitude Test Satellite (SLATS) to japońska eksperymentalna misja satelitarna, wystrzelona jako ładunek drugorzędny 23 grudnia 2017. Celem tej misji była demonstracja operacji satelity na bardzo niskiej orbicie. Masa startowa tego satelity wynosiła 400 kg.
Na początku 2018 roku Tsubame znalazł się na orbicie o wysokości 390 km, skąd zaczęło się ?naturalne? obniżanie orbity ? aż do wysokości około 270 km. Wówczas na jeden miesiąc został włączony silnik jonowy satelity, w celu utrzymania odpowiedniej wysokości.
W kolejnych miesiącach kontynuowano testy utrzymania niskich orbit ? 250, 240 i 230 km. Na każdej z tych wysokości silnik jonowy utrzymywał Tsubame przez tydzień. Kolejnymi etapami były wysokości 217 i 181 km. Na tych wysokościach satelita Tsubame utrzymywał prawidłową wysokość przez tydzień przy użyciu silnika jonowego.
Końcowym etapem testów satelity Tsubame była wyjątkowo niska orbita o wysokości zaledwie 167 km. Na tej wysokości silnik jonowy był wspierany silniczkami na paliwo ciekłe.
Na pokładzie satelity Tsubame znalazł się układ optyczny, który zademonstrował praktyczne zalety operowania z niższych orbit. Udostępnione przez agencję JAXA zdjęcia wycinka miasta Tokio z różnych wysokości pokazują większą ilość szczegółów osiągniętych z niższej orbity.
Jest możliwe, że w przyszłości na ?super-niskich? orbitach znajdą się kolejne satelity. Jakość obrazów osiąganych przez te satelity jest wyższa od tych umieszczanych na ?typowych? orbitach. Wadą ? choć w pewnym sensie i zaletą ? jest znacznie krótszy czas pracy satelitów. Tego typu satelity nie stwarzają jednak zagrożenia dla innych ? bardzo szybko płoną w atmosferze i tym samym nie ma ryzyka tworzenia kolejnych ?kosmicznych śmieci?.
(JAXA, Tw, SFN)
https://kosmonauta.net/2019/10/koniec-misji-tsubame-slats/

Koniec misji Tsubame SLATS.jpg

Koniec misji Tsubame SLATS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symulacje tłumaczą gazowe olbrzymy na wydłużonych, ciasnych orbitach
2019-10-31.Radek Kosarzycki
W trakcie ewolucji układów planetarnych, interakcje grawitacyjne między planetami mogą czasami wrzucić je na wydłużone orbity eliptycznego wokół gwiazdy macierzystej, a nawet całkowicie wyrzucić je z układu planetarnego. Mniejsze planety powinny być bardziej podatne na takie grawitacyjne rozpraszanie, a mimo to to właśnie gazowe olbrzymy często obserwuje się na wydłużonych orbitach znacznie różniących się od mniej więcej kołowych orbit w Układzie Słonecznym.
Co ciekawe, planety o największych masach to zazwyczaj te, których orbity są najbardziej wydłużone, mimo że inercja większej masy powinna utrudniać zaburzanie początkowej orbity takiego obiektu. Te sprzeczne z intuicją obserwacje sprawiły, że astronomowie z UC Santa Cruz zajęli się badaniem ewolucji układów planetarnych za pomocą symulacji komputerowych. Wyniki ich badań opisane w artykule opublikowanym w Astrophysical Journal Letters wskazują kluczową rolę fazy potężnych zderzeń w ewolucji masywnych układów planetarnych, która prowadzi do powstania wielu olbrzymich planet na ciasnych orbitach.
?Olbrzymiej planety nie da się tak łatwo wrzucić na wydłużoną orbitę jak małą, ale jeżeli wiele gazowych olbrzymów znajduje się blisko gwiazdy macierzystej, ich wzajemne interakcje grawitacyjne mogą wprowadzić je na orbity wydłużone? tłumaczy główna autorka opracowania Renata Frelikh, doktorantka na UC Santa Cruz.
Frelikh wykonała setki symulacji układów planetarnych, zaczynając od układu z 10 planetami na orbitach kołowych i różnych początkowych masach całego układu i masach poszczególnych planet. W toku ewolucji układów na przestrzeni 20 milionów symulowanych lat, dynamiczne niestabilności prowadziły do zderzeń i łączeń w większe planety oraz do grawitacyjnych oddziaływań, które wyrzucały niektóre planety a inne wprowadzały na orbity mocno wydłużone.
Analizując łącznie wyniki tych symulacji, badacze doszli do wniosku, że układy planetarne o najwyższej początkowej masie całkowitej prowadziły do powstania największych planet i planet poruszających się po orbitach o najwyższym mimośrodzie.
?Nasz model naturalnie tłumaczy sprzeczną z intuicją korelację masy i mimośrodowości orbity? mówi Frelikh.
Współautorka opracowania Ruth Murray-Clay, profesorka astrofizyki teoretycznej na UC Santa Cruz, dodaje, że jedynym niestandardowym założeniem w ich modelu jest to, że w wewnętrznej części układu planetarnego znajduje się kilka gazowych olbrzymów. ?Jeżeli przyjmiemy takie założenie, pojawia się prognozowane przez nas zachowanie planet? dodaje.
Według klasycznego modelu formowania planet, opartego na naszym własnym Układzie Słonecznym, w wewnętrznej części dysku protoplanetarnego nie ma wystarczającej ilości materii do tworzenia gazowych olbrzymów, zatem powstają tam jedynie małe skaliste planety, a gazowe olbrzymy powstają znacznie dalej. Mimo to astronomowie odkryli już wiele gazowych olbrzymów krążących bardzo blisko swoich gwiazd macierzystych. Ponieważ stosunkowo łatwo je wykryć, te ?gorące jowisze? stanowiły znaczącą większość wśród pierwszych odkrywanych egzoplanet, ale mogą one być nieczęstym skutkiem procesu formowania planet.
?To może być nietypowy proces? mówi Murray-Clay. ?Wskazujemy, że częściej może dotyczyć to układów, w których początkowa masa dysku była wysoka, a masywne gazowe olbrzymy powstają w nich w fazie gigantycznych zderzeń?.
Owa faza gigantycznych zderzeń jest analogiczna do ostatniego stadium powstawania naszego własnego układu planetarnego, w którym księżyc uformował się w skutek kolizji Ziemi z planetą o rozmiarach Marsa. ?Ze względu na nasze przywiązanie do układu słonecznego, zakładamy, że zderzenia zachodzą między planetami skalistymi, a wyrzucanie planet z układu dotyczy gazowych olbrzymów, ale w rzeczywistości istnieje cała paleta możliwych skutków ewolucji układów planetarnych? mówi Murray-Clay.
Według Frelikh wzrost masywnych gazowych olbrzymów wskutek zderzeń jest najbardziej wydajny w wewnętrznych rejonach, ponieważ zbliżenia planet w zewnętrznych rejonach układów planetarnych częściej prowadzą do wyrzucenia planety z układu niż do połączenia się w jeden większy obiekt. Procesy łączenia w planety o dużej masie powinny skupiać się w odległości około 3 jednostek astronomicznych (AU, średnia odległość Ziemi od Słońca) od gwiazdy macierzystej.
?Podejrzewamy, że gazowe olbrzymy o najwyższej masie powstają wskutek połączenia mniejszych gazowych olbrzymów w rejonie od 1 do 8 AU od gwiazd macierzystych? mówi Frelikh. ?W przeglądach egzoplanet rejestrowano już wyjątkowo duże egzoplanety sięgające nawet 20 mas Jowisza. Potrzeba wielu kolizji, aby doprowadzić do powstania takich planet, dlatego interesująca jest obserwowana przez nas w symulacjach faza gigantycznych zderzeń?.
Źródło: University of California-Santa Cruz
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/31/symulacje-tlumacza-gazowe-olbrzymy-na-wydluzonych-ciasnych-orbitach/

Symulacje tłumaczą gazowe olbrzymy na wydłużonych, ciasnych orbitach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkrywają pozostałości po supernowych w pobliskiej galaktyce
2019-10-31Radek Kosarzycki
Badacze z University of Manchester wraz ze współpracownikami z innych krajów, wykonali przegląd jednej z pobliskich galaktyk. Badacze wykonali przegląd Małego Obłoku Magellana (SMC), pobliskiej galaktyki karłowatej. Dr Tana Joseph jest główną autorką artykułu naukowego opisującego wyniki obserwacji, który ukazał się w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Badacze odkryli dwie potencjalne nowe pozostałości po supernowych ? obłoki gazu i pyłu pozostałe po eksplozji gwiazd. Dodatkowo, badacze wykryli sygnały radiowe od ponad 20 mgławic planetarnych, o których już wiedzieliśmy dzięki obserwacjom w zakresie optycznym
?To ekscytujący czas na badania pobliskich galaktyk. Owe pobliskie wyspy stanowią doskonałe laboratorium do badań, ponieważ znajdują się wystarczająco blisko, aby można było oddzielić od siebie tworzące je gwiazdy? piszą autorzy.
Obserwacje przeprowadzono w ramach projektu Evolutionary Map of the Universe (EMU), wykorzystując do tego nowy radioteleskop Australian Square Kilometre Array Pathfinder (ASKAP).
Komentując wyniki obserwacji, dr Joseph powiedziała: ?Możemy teraz łączyć dane w zakresie radiowym z obserwacjami w zakresie optycznym, rentgenowskim, gamma i podczerwony, dzięki czemu możemy badać SMC jak i inne galaktyki na niespotykanym dotąd poziomie szczegółowości?.
Obserwacje SMC przeprowadzono na dwóch różnych częstotliwościach radiowych (960 MHz oraz 1320 MHz), z czułością czterokrotnie wyższą od wcześniejszych przeglądów tej galaktyki. ASKAP zarejestrował ponad 7000 unikalnych źródeł radiowych w kierunku SMC, z których wiele to galaktyki tła, których promieniowanie przenika przez SMC ? to więcej niż wszystkie poprzednie przeglądy razem wzięte.
W ramach projektu ASKAP EMU badacze przewidują odkrycie 70 milionów galaktyk w ciągu pięciu lat. Wcześniej naukowcom udało się zidentyfikować około 2,5 miliona galaktyk w ciągu 40 lat.
Źródło: University of Manchester

https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/31/astronomowie-odkrywaja-pozostalosci-po-supernowych-w-pobliskiej-galaktyce/

Astronomowie odkrywają pozostałości po supernowych w pobliskiej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasny zielony meteor był widziany nad Irlandią
Autor: admin (2019-10-31)
Mieszkańcy całej Irlandii i okolic, widzieli wczoraj w nocy spadającą i jaśniejącą na zielono kulę ognia, która rozświetliła nocne niebo. Wielu z nich nagrało przypadkiem niezwykłe zjawisko za pomocą kamer monitorujących obejścia lub rejstratory jazdy.
Pojawiły się doniesienia, że meteor był widziany w irlandzkich hrabstwach: Clare, Cork, Mayo i Fermanagh. Niezwykłe widowisko  można było obserwować około siódmej wieczorem czasu lokalnego.
Wyraźnie zielony kolor bolidu oznacza, że składał się on w dużej mierze z magnezu. Po wejściu w atmosferę, na skutek tarcia powodującego wysoką temperaturę, wywołał on tą zieloną poświatę, obserwowaną przez setki mieszkańców Irlandii.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/jasny-zielony-meteor-byl-widziany-nad-irlandia

 

Jasny zielony meteor był widziany nad Irlandią.jpg

Jasny zielony meteor był widziany nad Irlandią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA zaprezentowała dziwny obraz Słońca przypominającego wyciętą dynię
Autor: admin (2019-10-31)
Dzisiaj wigilia Wszystkich Świętych, co w kulturze anglosaskiej jest nazywane Halloween. Specjaliści z NASA wpisali sie w te coroczne obchody i opublikowali na Twitterze niezwykły obraz naszej dziennej gwiazdy, nawiązujący do tej tradycji.
Gdy nadchodzi 31 październik, w wielu krajach świata obchodzi się okultystyczny zwyczaj zwany Halloween. W tym dniu ludzie przebierają się w kostiumy złych istot, a z dyni wycina się kształty symbolizujące czaszki, które nierzadko są rozświetlane niesamowitymi światłami. Jednak specjaliści z NASA zamiast dyni użyli Słońca.
Opublikowano zdjęcia przedstawiające Słońce sprzed lat, podczas zwiększonej aktywności. Połączenie plam i aktywnych regionów sprawiło, że powierzchnia naszej gwiazdy lśniła w charakterystyczny sposób, przywodzący skojarzenia do wyciętej dyni stawianej tu i ówdzie na podjazdach przed domami.
Niewątpliwie zdjęcie przerażająco "uśmiechającego" się Słońca wygląda jak wycięta dynia. Zrobiono je w 2014 roku za pomocą stacji kosmicznej Solar Dynamics Observatory , ale zostało opublikowane dopiero teraz.
Internauci komentujący to zdjęcie przeważnie byli nim oczarowani. Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy oskarżali ekspertów NASA, że obraz Słońca wyedytowano za pomocą programu Photoshop. Jednak amerykańska agencja kosmiczna kategorycznie odrzuca takie sugestie informując, że to rzeczywiste zdjęcie Słońca sprzed kilku lat.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-zaprezentowala-dziwny-obraz-slonca-przypominajacego-wycieta-dynie

NASA zaprezentowała dziwny obraz Słońca przypominającego wyciętą dynię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przygotowania do misji Cygnus NG-12
2019-10-31Krzysztof Kanawka
Na 2 listopada zaplanowano start bezzałogowej misji Cygnus NG-12.
Misja Cygnus NG-12 to pierwsza misja zaopatrzeniowa bezzałogowego pojazdu Cygnus w ramach nowej umowy z NASA. Celem tej misji jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Operatorem misji NG-12 jest amerykańska firma Northrop Grumman (NG).
Aktualnie start misji NG-12 jest planowany na 2 listopada 2019 na godzinę 14:59 CET. Cygnus powinien dotrzeć do ISS dwa dni później. Mija NG-12 upamiętni Alana Bean?a ? astronautę misji Apollo 12. Alan Bean był czwartym człowiekiem na Księżycu.
Co ciekawe, nadal trwa orbitalna misja NG-11. Ten egzemplarz Cygnusa od szóstego sierpnia wykonuje samodzielne działania na LEO, z dala od ISS. Oznacza to, że firma NG będzie pod koniec 2019 roku obsługiwać dwie misje pojazdów Cygnus jednocześnie.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2019/10/przygotowania-do-misji-cygnus-ng-12/

Przygotowania do misji Cygnus NG-12.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze do poniedziałku trwa nabór do 4. Śląskiego Festiwalu Nauki Katowice
2019-10-31.
Tylko do poniedziałku (włącznie) popularyzatorzy nauki - m.in. nauczyciele akademiccy, członkowie kół naukowych, studenci i doktoranci - mogą wysyłać zgłoszenia do 4. Śląskiego Festiwalu Nauki Katowice. Impreza odbędzie się w styczniu pod hasłem ?Nauka jest bliżej?.
Śląski Festiwal Nauki Katowice to największa w regionie impreza popularyzująca naukę. Poprzednia edycja w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach zgromadziła 35 tys. osób.
Rzecznik wydarzenia Radosław Aksamit przypomniał, że w formułę festiwalu wpisują się różnorodne formy przekazu: wykłady, warsztaty, stanowiska pokazowe, wystawy, przedstawienia, a także koncerty. Propozycje popularnonaukowe mogą być przypisane do następujących obszarów wiedzy: humanistyczno-społecznego, przyrodniczego, nauk ścisłych, nauk technicznych, medycyny i zdrowia oraz sztuki.
Zgłaszać się mogą osoby, chcące zaprezentować swoje dokonania lub opowiedzieć o swoich pasjach i zainteresowaniach. Zaproszenie skierowane jest głównie do nauczycieli akademickich, pracowników naukowych, opiekunów i członków kół naukowych, studentów i doktorantów.
Do czwartku organizatorzy otrzymali ok. 450 zgłoszeń. ?W ostatnich dniach widzimy olbrzymi wzrost liczby nadsyłanych zgłoszeń, przychodzi ich nawet ok. 100 dziennie. Następnie wybierzmy te, które formalnie spełniły wszystkie wymagania, a później komitet naukowy festiwalu dokona ostatecznego wyboru propozycji, które znajdą się w programie festiwalu? ? tłumaczył Aksamit.
Nabór dotyczy wydarzeń, które odbywać się będą 26 i 27 stycznia 2020 roku w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Zgłaszane propozycje powinny, choć nie muszą, w dowolny sposób nawiązywać do tegorocznego hasła: ?Nauka jest bliżej?. ?To hasło, które idealnie odzwierciedla ideę tego festiwalu. Chcemy każdemu pokazać, że owoce pracy naukowców są dla nas dostępne na co dzień i codziennie z nich korzystamy? ? podkreślił rzecznik.
Do końca października trwał też nabór do kolejnej edycji Przeglądu Garażowych Wynalazków OFF Science, do którego rocznie zgłaszanych jest ok. 20 projektów. ?W poprzednich latach zgłaszały się do nas przede wszystkim osoby, które amatorsko zajmują się projektowaniem, są takimi złotymi rączkami, ale ostatnio mieliśmy już więcej ofert ze szkół technicznych. W tym roku podkreślaliśmy, że nie chodzi tu wyłącznie o wynalazki garażowe, rozumiane jako rozwiązania gotowe do opatentowania, ale też o dobre, dobrze udokumentowane pomysły np. na aplikacje mobilne czy gry edukacyjne? ? mówił Aksamit.
Jak podał rzecznik, rolę ambasadorów festiwalu przyjęli m.in.: dziennikarz radiowy Piotr Baron, dziennikarze naukowi Tomasz Rożek i Wiktor Niedzicki, astrofizyk Łukasz Lamża, językoznawczyni dr hab. Katarzyna Kłosińska oraz pracownik CERN-u Arkadiusz Gorzawski.
3. Śląski Festiwal Nauki Katowice zdobył w tym roku europejską nagrodę EUPRIO Awards 2019 za najlepszy pomysł promujący wydarzenie o charakterze popularnonaukowym.
PAP Nauka w Polsce, Agnieszka Kliks-Pudlik
akp/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79275%2Cjeszcze-do-poniedzialku-trwa-nabor-do-4-slaskiego-festiwalu-nauki-katowice

Jeszcze do poniedziałku trwa nabór do 4. Śląskiego Festiwalu Nauki Katowice.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronarium nr 86 o organizacjach astronomicznych
2019-10-31.
Tematem nowego odcinka "Astronarium" będą pozarządowe organizacje astronomiczne. To one pełnia istotną rolę m.in. w popularyzacji astronomii w społeczeństwie. Premiera dzisiaj o godz. 17:00 w TVP 3, a w sobotę na YouTube.
Stowarzyszenia, fundacje, kluby, oddolne zrzeszenia, które łączy jedno: fascynacja kosmosem. Zobacz jak działają organizacje pozarządowe związane z astronomią. Przekonaj się, w jaki sposób ich działania przyczyniają się do rozwoju nauki o Wszechświecie.
W odcinku będą przedstawione na przykładzie Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTA) - organizacji zrzeszającej zawodowych astronomów, Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA) skupiającego osoby fascynujące się kosmosem hobbystycznie oraz klubu Almukantarat prowadzącego astronomiczne obozy dla młodzieży.
Producentami programu są Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Telewizja Polska (TVP), a partnerem medialnym czasopismo i portal "Urania - Postępy Astronomii". Dofinansowanie produkcji zapewnia Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Więcej informacji:
?    Bezpłatna broszura pt. "Zanieczyszczenie światłem"
?    Broszura "Zanieczyszczenie światłem" w sklepie Google Play (za darmo)
?    Witryna internetowa ?Astronarium?
?    ?Astronarium? na Facebooku
?    "Astronarium" na Instagramie
?    ?Astronarium? na Twitterze
?    Odcinki ?Astronarium? na YouTube
?    Oficjalny gadżet z logo programu: czapka z latarką
?    Ściereczka z mikrofibry z logo Astronarium
?    Podkładka pod mysz z logo Astronarium
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronarium-nr-86-o-organizacjach-astronomicznych

Astronarium nr 86 o organizacjach astronomicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 7
2018-10-31.Wojciech Usarzewicz
Rozwiązanie problemu
Naukowcy pracujący nad teleskopem przedstawili NASA zaczątki planu ? kolejne instrumenty posiadałyby wbudowaną optykę korekcyjną. Był to dobry, prosty plan. Niestety, nie było planu na naprawę instrumentów takich jak FOC, FOS, HRS i HSP. Wmontowanie optyki korekcyjnej na orbicie było niewykonalne, a zbudowanie nowych instrumentów przed 1993 też nie wchodziło w grę z powodu zbyt małego budżetu w NASA. Dodatkowo, STIS i NICMOS miały polecieć dopiero w 1996 roku i nie dało się ich przyśpieszyć.
Riccardo Giacconi, dyrektor Instytutu Hubble?a, naciskał na NASA w celu szybkiej naprawy teleskopu, ale wciąż trzeba było opracować plan, jak to zrobić. Dlatego Giacconi pozwolił Holandowi Fordowi stojącemu za FOS na uformowanie zespołu roboczego, który miał opracować konkretny plan. W skład tego zespołu wszedł Bob Brown, następca Roberta O?Della, a także Lyman Spitzer, Sandra Faber czy Chris Burrows. Zespół Forda analizował różne pomysły, niektóre bardzo ambitne, niektóre dziwaczne ? ale takie mieli zadanie. Kolejne miesiące przebiegały pod znakiem spotkań naukowców i inżynierów i spotkań komisji, które równolegle do Forda szukały rozwiązań. NASA była pewna jeszcze jednej rzeczy ? żadna wymiana instrumentów nic nie da, póki panele solarne będą trzęsły teleskopem w wyniku zmian temperatur. Do tego doszły analizy samych astronautów, którzy czarno na białym określili, co są w stanie zrobić na orbicie ? to uśmierciło wiele ambitnych planów naprawy Hubble?a.
I wtedy, w drugiej połowie roku 1990, na scenę wszedł Jim Crocker, członek zespołu Forda. Crocker był doświadczonym inżynierem, pracującym w Instytucie Hubble?a od 1981 roku. Opowieść o sposobie, w jaki Crocker postanowił naprawić teleskop kosmiczny, jest już niemal legendarna ? biorąc prysznic, Crocker zwrócił uwagę na sposób, w jaki wysokość słuchawki prysznica może być regulowana na jej montażu, w górę i w dół, oraz na boki. Crocker wpadł na pomysł ? zastąpić jeden z instrumentów naukowych nowym urządzeniem, które, z pomocą mechanicznych wysięgników poruszających się w górę i w dół oraz na boki, umieszczałoby zestaw optyki korekcyjnej w odpowiednim miejscu dla każdego instrumentu naukowego z osobna.
Wkrótce Crocker przedstawił pomysł grupie roboczej ? natychmiast przystąpiono do dokładnej analizy. Bob Brown szybko zasugerował, by wykorzystać zbudowany wcześniej moduł STAR, skrót od Space Telescope Axial Replacement ? był to pusty moduł dla Hubble?a, zbudowany na wszelki wypadek. Miał on być zainstalowany w teleskopie, gdyby jakiś instrument naukowy spóźnił się na tyle, że HST musiałby startować bez niego. Jednak okazało się, że tańszym rozwiązaniem będzie zbudowanie nowego modułu od zera ? tak narodziła się idea Corrective Optics STAR, czyli COSTAR. Inżynierowie opracowali moduł optyki korekcyjnej. Zmodyfikowano ideę wysięgników z optyką, ale wciąż był to dość prosty mechanizm. W lutym 1991 roku pomysł COSTAR został przedstawiony NASA.
Agencja od razu zaczęła przesuwać budżet ? poświęciło na cel ratowania Hubble?a nawet część pieniędzy przeznaczonych na budowę obserwatorium orbitalnego Chandra. W końcu udało się zbudować nowy moduł, składający się z czterech wysięgników i dziesięciu dodatkowych luster. Wszystko to zbudowano z bardzo wysoką precyzją, by nie było już więcej niespodzianek. W międzyczasie, Europejska Agencja Kosmiczna dostarczyła nowe panele solarne, a inżynierowie w NASA opracowali plan dodatkowych napraw ? niektóre elementy, takie jak żyroskopy, zdążyły się już zepsuć pomiędzy startem teleskopu, a pierwszą misją serwisową, teleskop bowiem był używany na bieżąco, mimo swoich codziennych problemów.
Kiedy inżynierowie i naukowcy pracowali nad COSTARem i planami pozostałych napraw, NASA opracowała plan lotu i przypisała do niego załogę, która ćwiczyła w wielkich basenach, symulujących mikrograwitację, krok po kroku cały proces naprawy Hubble?a na orbicie. Nie było miejsca na błędy, toteż astronauci spędzili cały rok na ćwiczeniach w wodnej symulacji stanu nieważkości. W basenie zbudowano makietę teleskop, a astronauci pracowali z makietami instrumentów i modułów. Start, ustalony na 2 grudnia 1993 roku, zbliżał się wielkimi krokami.
Pierwsza misja serwisowa (SM1)
Choć problem z aberracją sferyczną głównego lustra Hubble?a potwierdzony został po kilku tygodniach od wyniesienia teleskopu na orbitę, to naprawa problemu miała potrwać dłużej. Pierwotne plany zakładały, że teleskop zostanie sprowadzony na Ziemię z ładowni wahadłowca, który miałby po Hubble?a polecieć. Plan ten był jednak bardzo drogi ? zakładał wysłanie wahadłowca po teleskop, a także kolejny start promu celem ponownego wyniesienia instrumentu na orbitę. Koszta takiego przedsięwzięcia byłyby olbrzymie. Ostatecznie więc zrezygnowano z pomysłu, który szybko przestał wchodzić w grę. Zapadła decyzja: odbędzie się tylko jedna misja wahadłowca. Astronauci przeprowadzą naprawdę na orbicie, bez ściągania teleskopu na Ziemię.62
Cel wydawał się realny ? teleskop był dość blisko, w zasięgu lotów wahadłowcem. Od samego początku był budowany tak, by można było go serwisować z pomocą promów. Odpowiedni instrument mógł być zbudowany. Pozostało więc go stworzyć, a astronautów przeszkolić do wykonania tej bardzo skomplikowanej misji. Przez kolejne dwa i pół roku miały, od czerwca 1990 roku, potrwać: trening astronautów oraz budowa instrumentu. Moduł z optyką korekcyjną nie miał zastąpić lustra ? miał tylko korygować sposób, w jaki światło trafiało do instrumentów Hubble?a. Tak powstał moduł COSTAR.
By jednak zainstalować moduł, trzeba było zrobić na niego miejsce w trzewiach teleskopu. Coś trzeba było usunąć. Wybór padł na szybki fotometr HSP, który był mało wymaganym elementem wyposażenia Hubble?a. Astronauci mieli więc usunąć fotometr i w jego miejsce umieścić COSTAR?a. COSTAR składa się z pięciu par luster, które miały korygować światło padające na główne instrumenty Hubble?a, rozwiązując problem rozmytych obrazów.
Między odkryciem aberracji sferycznej w teleskopie, a wystrzeleniem promu, do listy prac naprawczych dodano kilka dodatkowych drobnostek. Kamera szerokokątna WF/PC miała zostać zastąpiona nowszą wersją, WF/PC-2, co zwiększyło wrażliwość Hubble?a na ultrafioletową część spektrum elektromagnetycznego. Astronauci mieli również podmienić panele fotowoltaiczne wraz z ich elektroniką sterującą, procesory, sensory oraz żyroskopy elektroniczne.
Tak oto opracowano plan pierwszej misji serwisowej Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Każdy element misji musiał być dokładnie przećwiczony. Na orbicie nie byłoby miejsca na błąd czy niepewność.
Misja, której nadano oznaczenie STS-61, miała trwać ponad tydzień.
Start
15 listopada 1993 roku, olbrzymi transporter NASA przewiózł wahadłowiec Endeavour z hali montażowej na stanowisko startowe 39B na przylądku Canaveral, na Florydzie. Zaczęły się ostateczne przygotowania do startu. Pierwotnie, Endeavour miał startować ze stanowiska 39A, jednak doszło tam do zanieczyszczenia komory wymiany ładunku63, co zmusiło NASA do zmiany stanowiska startowego.
1 grudnia załoga i obsługa naziemna szykowały się na start, jednak warunki pogodowe nie niego nie pozwoliły. Start odłożono do kolejnego dnia. W końcu o godzinie 9:27:00 GMT, prom Endeavour wystartował. Na pokładzie znajdowali się dowódca misji Richard O. Covey, pilot promu Kenneth D. Bowersox, dowódca ładunku F. Story Musgrave i specjaliści misji: Kathryn C. Thornton, Claude Nicollier, Jeffrey A. Hoffman i Tom Akers. Rozpoczęła się jedna z najtrudniejszych misji wahadłowca kosmicznego w historii NASA. Jeśli by się powiodła, byłoby to olbrzymie osiągnięcie dla Amerykańskiej Agencji Kosmicznej w kwestii możliwości promów kosmicznych.
Musiały minąć trzy dni, nim wahadłowiec dotarł do Hubble?a. Z pomocą robotycznego ramienia, astronauta Claude Nicollier pochwycił teleskop Hubble?a i umieścił go pionowo nad ładownią wahadłowca. Rozpoczęła się główna część misji. Pięć wyjść w przestrzeń kosmiczną miało wystarczyć na wykonanie wszystkich zadań, które opracowano na Ziemi. Wszystkie wyjścia zajęły w sumie 35 godzin i 28 minut. Wbrew obawom NASA, większość zadań została wykonana bardzo sprawnie i przed czasem.
Po każdym wykonaniu zadania przez astronautów, obsługa teleskopu w Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda na Ziemi testowała poszczególne elementy teleskopu Hubble?a, by upewnić się, że wszystko idzie zgodnie z planem.
***
Czwartego dnia misji, Musgrave i Hoffman wykonali wspólny, pierwszy spacer kosmiczny do Hubble?a. Wymienili drobne elementy elektroniczne, niemal bijąc przy tym rekord najdłuższego w historii wyjścia w przestrzeń. Spacer Musgrave?a i Hoffmana trwał 7 godzin i 54 minuty. Najdłuższy spacer kosmiczny miał miejsce w czasie misji STS-49 i trwał 8 godzin, 29 minut.
Piątego dnia misji, Thornton i Akers zainstalowali nowe, wykonane przez Europejską Agencję Kosmiczną, panele fotowoltaiczne, dzięki którym Hubble?a miał stałe zasilanie w prąd elektryczny i w końcu mógł zapomnieć o drgawkach. Kamera szerokokątna WF/PC została wymieniona w rekordowym tempie 40 minut, choć plan zakładał, że potrwa to aż 4 godziny. Miało to miejsce szóstego dnia. Wymiana kamery była potrzebna, bowiem nowa wersja posiadała poprawki, kompensujące problemy z głównym lustrem teleskopu.
Misja nie przebiegała bez problemów ? momentami astronauci musieli improwizować, choćby w momencie, kiedy radio w skafandrze Thornton przestało odbierać komunikaty z Ziemi i musiała ona polegać na Akersie, który przekazywał je polecenia z centrum kontroli lotów.64
Najbardziej oczekiwano siódmego dnia misji, kiedy Thornton i Akers usunęli z Hubble?a fotometr HSP i zainstalowali zbudowany na Ziemi moduł COSTAR. Odbyło się to bez problemu. Astronauci zainstalowali też nowe procesory i moduły pamięci w komputerach Hubble?a.
Ostatnie wyjście w przestrzeń ósmego dnia Hoffman i Musgrave zainstalowali ostatnie mniejsze komponenty na teleskopie. Kontrola naziemna uruchomiła nowe panele, a Hubble został wyniesiony przez prom na wyższą orbitę, na wysokość 595 kilometrów nad Ziemią.
Dziewiątego dnia Teleskop Kosmiczny Hubble?a został wypuszczony z ładowni wahadłowca. Prom skierował się w drogę powrotną na Ziemię.
13 grudnia 1993 roku o 17:25:37 GMT, Endeavour wylądował bezpiecznie w Centrum Kosmicznym Kennediego na Florydzie. STS-61 trwała 10 dni, 19 godzin, 58 minut i 37 sekund. Misja serwisowa się zakończyła ? obsługa Hubble?a musiała teraz przekonać się, czy wszystko poszło zgodnie z planem.
Kiedy słyszy się o kolejnych odkryciach, których pomógł dokonać Teleskop Kosmiczny Hubble?a, lub kiedy oglądamy kolejne piękne zdjęcia kosmosu, często nie myśli się, że wszystko to zawdzięcza się ciągłemu rozwijaniu i utrzymywaniu w sprawności kosmicznego teleskopu. Wiele odkryć i pięknych zdjęć zawdzięczamy instrumentom naukowym, które nie istniały w momencie, kiedy w kwietniu 1990 roku Hubble był wynoszony na orbitę. Misje serwisowe ? naprawy i modyfikacje teleskopu w kosmosie ? stanowią ważną część historii HST. Trzeba mieć świadomość, że wiele odkryć nie byłaby możliwa, gdyby astronauci nie ryzykowali swojego życia, by na pokładzie wahadłowców dotrzeć do Hubble?a w celu wykonania postawionego przed nimi zadania.
Misja z grudnia 1990 roku, pierwsza misja serwisowa HST, była kamieniem milowym. NASA pokazała, że promy kosmiczne są w stanie serwisować satelity orbitalne. Wiedza i doświadczenie zdobyte tego miesiąca pomogły rozwijać amerykański program kosmiczny przez kolejne 20 lat i mocno przyczyniły się do ostatecznej misji wahadłowców: zbudowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Czy się udało?
Mimo problemów z optyką, Teleskop Kosmiczny Hubble?a okazał się cennym instrumentem naukowym ? jego zdolności obserwacyjne, mimo aberracji, przebijały możliwości teleskopów naziemnych. Dlatego w latach 1990-1993 pomagał już naukowcom w wykonywaniu badań naukowych. Wszyscy wciąż jednak oczekiwali, że HST spełni ich oczekiwania, planowane od dziesiątek lat.
Zaraz po pierwszej misji serwisowej, Goddard nie zorganizował konferencji prasowej ? naukowcy zebrali się natomiast w Baltimore. Tym razem wystarczyło kilka dni na kalibracje i testy teleskopu ? 18 grudnia HST, z pomocą kamery szerokokątnej WF/PC-2 wykonał zdjęcie gwiazdy w gwiazdozbiorze Żyrafy.
Wszyscy wpatrywali się w monitor, oczekując rezultatów ?drugiego światła?. Po kilku sekundach ładowania się zdjęcia, naukowcy krzyknęli z radością. Zdjęcie było idealnie ostre ? i nawet sami naukowcy nie spodziewali się takiej jakości. Teleskop Kosmiczny Hubble?a był sprawny.
Tu jednak historia postanowiła się nie skończyć, a Hubble miał wkrótce okazać się jeszcze lepszy ? Chris Burrows na bazie kolejnych symulacji komputerowych zasugerował dodatkowe zmiany. Następne dni naukowcy i inżynierowie poświęcili właśnie na jeden ciągły proces: zdjęcie, symulacje Burrowsa, sugestie i kolejne zdjęcie. Z każdym naświetleniem Hubble robił coraz lepsze fotografie kosmos ? dodatkowe kalibracje, które miały zająć długie miesiące, wykonano w ciągu kilku dni.65 Pod koniec grudnia naukowcy byli już pewni, że HST jest w stanie robić zdjęcia idealne. Zbliżała się konferencja Amerykańskiego Stowarzyszenia Astronomicznego (AAS), która miała mieć miejsce na początku stycznia 1994 roku. Zespół Hubble?a wiedział, że tym razem muszą pokazać efekty pracy Hubble?a całemu światu.
31 grudnia 1993 roku, w sylwestrowy wieczór naukowcy pracujący przy Hubble?u wstrzymali oddech. WF/PC-2 miała sfotografować galaktykę M100. I w końcu naukowcy zobaczyli to:
Wszystko było już pewne ? Teleskop Kosmiczny Hubble?a został naprawiony.
Nowe zdjęcie przedstawiało galaktykę spiralną M100 ? była to dokładnie ta sama galaktyka, którą fotografowano wcześniej, kiedy Hubble miał jeszcze wadę.
Co ciekawe, samo zwierciadło teleskopu cały czas ma wadę ? ta nie została nigdy naprawiona, zwierciadła nie da się bowiem wymienić na orbicie. COSTAR pełnił funkcję okularów korekcyjnych. Jak pokazało 25 lat pracy Hubble?a, ?okulary? te sprawdziły się doskonale.
Pierwsza misja serwisowa teleskopu Hubble?a okazała się olbrzymim sukcesem. NASA pokazała, że jest w stanie dokonać skomplikowanej operacji w kosmosie ? misja tego typu była wcześniej nie do pomyślenia. Opinia publiczna uspokoiła się, bowiem pieniądze nie zostały wyrzucone w błoto. A Hubble, z biegiem czasu, dostarczył nam gigantycznych ilości danych naukowych, które zmieniły nasze pojmowanie wszechświata. Chwile niepewności się skończyły ? teleskop kosmiczny był sukcesem. Nie było już co do tego wątpliwości. Jednak Hubble nie miał pozostać taki sam na przestrzeni lat, bowiem przyszłość przyniosła kolejne misje serwisowe, które regularnie podmieniały instrumenty teleskopu, rozwijając jego zdolności coraz bardziej i bardziej.
Na przełomie 1993 i 1994 roku, zaczynała się era wielkich odkryć astronomicznych ? era Hubble?a.
Kamera WF/PC-2 była fenomenalna, a naukowcy zaczęli intensywnie używać też samego COSTARa ? zdjęcia z jego pomocą trwały dłużej, bowiem wszyscy dopiero się uczyli kalibracji jego 10 luster. Uczyli się szybko. Jeszcze przed konferencją AAS, pracownicy Instytutu Teleskopu posiadali już zdjęcia wykonane przez inne instrumenty, korzystające właśnie z COSTARa. Na AAS przygotowano szybko prezentację naukową, która miała miejsce 14 stycznia 1994 roku. Środowisko naukowe poznało wtedy możliwości naprawionego teleskopu kosmicznego.
Można było rozpocząć obserwacje naukowe. Jednak możliwości Hubble?a okazały się nie być tak ograniczone jak sądzono, dzięki temu, że lata wcześniej postanowiono zbudować ten teleskop w systemie modułowym, na co naciskali i o co walczyli Spitzer, Robert O?Dell czy Ed Weiler. Kolejne misje serwisowe miały aktualizować sprzęt na pokładzie ? i choć misje były przekładane w porównaniu do pierwotnych planów, to ? dzięki promom kosmicznym ? miały jednak miejsce. Z każdym nowym instrumentem teleskop kosmiczny widział lepiej, ostrzej, dalej. 50 lat po wizji Lymana Spitzera, Teleskop Kosmiczny Hubble?a stał się faktem.
Przypisy
62 Clark, S., Wszechświat w obiektywie. Historia teleskopu Hubble?a. Wyd. RTW, 1997, s. 17
63 Promy kosmiczne startowały z naprawdę olbrzymich wież startowych. Komora wymiany ładunku (ang. Payload Changeout Room), znana potocznie jako ?biały pokój?, to dosłownie duża komora, znajdująca się na RSS ? rotacyjnej części wieży. Komora ta szczelnie dopasowywała się do promu kosmicznego, zamykając się wokół jego ładownii. Umożliwiało to bezpieczne i sterylne załadowanie wahadłowca bez strachu o zanieczyszczenie ładunku czy samego promu. Po zakończonym przeładunku, ładowania promu była zamykana, a komora, wraz z całą sekcją RSS, odjeżdżała na bok ? prom był gotowy do startu.
64 Zimmerman, s. 153-154.
65 Zimmerman, s. 161.
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/31/historia-teleskopu-kosmicznego-hubblea-czesc-7/

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 7.jpg

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 7.2.jpg

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 7.3.jpg

Historia Teleskopu Kosmicznego Hubble?a. Część 7.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy najprawdopodobniej odkryli całą nową klasę czarnych dziur
2019-11-01. Radek Kosarzycki
Czarne dziury stanowią ważny element współczesnej astrofizyki ? tak ważny, że naukowcy starają się zbudować katalog wszystkich czarnych dziur w Drodze Mlecznej.
Nowe badania wskazują jednak, że w swoich poszukiwaniach badacze mogli pominąć całą klasę czarnych dziur, o której istnieniu nie mieli pojęcia.
W artykule opublikowanym wczoraj w periodyku Science astronomowie proponują nowy sposób poszukiwania czarnych dziur i wskazują, że możliwe jest istnienie klasy czarnych dziur mniejszych od najmniejszych znanych dotychczas we wszechświecie.
?Wskazujemy jedynie, że być może istnieje jeszcze jedna populacja, którą powinniśmy uwzględnić podczas poszukiwań czarnych dziur? mówi Todd Thompson, profesor astronomii z Ohio State University i główny autor opracowania.
?Naukowcy starają się zrozumieć eksplozje supernowych, eksplozje supermasywnych czarnych gwiazd, procesy powstawania pierwiastków w supermasywnych gwiazdach. Gdyby zatem udało nam się odkryć całą nową populację czarnych dziur, powiedziałaby nam ona więcej o tym, które gwiazdy eksplodują, a które nie, z których powstają czarne dziury, a z których gwiazdy neutronowe. To całe nowe pole badań?.
Wystarczy tylko wyobrazić sobie spis mieszkańców miasta, w którym znajdują się tylko ludzie o wzroście powyżej 180 cm. Dane z takiego spisu byłyby niekompletne i zupełnie wypaczałyby rzeczywisty obraz populacji miasta. Co do zasady, z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku czarnych dziur, mówi Thompson.
Astronomowie od dawna poszukują czarnych dziur, których przyciąganie grawitacyjne sprawia, że nic ? ani materia, ani promieniowanie ? nie potrafi uciec z ich powierzchni. Czarne dziury powstają w momencie śmierci gwiazdy, która się kurczy i ulega eksplozji. Astronomowie poszukują także gwiazd neutronowych ? małych, gęstych gwiazd, które powstają w momencie śmierci i kolapsu masywnych gwiazd.
Oba typy obiektów skrywają interesujące informacje o pierwiastkach na Ziemi oraz o życiu i śmierci gwiazd. Jednak aby odkryć te informacje, astronomowie muszą najpierw dojść do tego gdzie te czarne dziury są, a żeby się dowiedzieć gdzie one są, muszą wiedzieć czego szukać.
Wskazówka: czarne dziury bardzo często znajdują się w układach podwójnych. Oznacza to, że dwie gwiazdy znajdują się wystarczająco blisko siebie, aby związać się ze sobą grawitacyjnie i krążyć wokół wspólnego środka masy. Gdy jedna z tych gwiazd umiera, druga pozostaje i nadal krąży wokół miejsca, w którym znajdowała się kiedyś jej towarzyszka, a teraz znajduje się czarna dziura lub gwiazda neutronowa.
Od wielu lat specjaliści od czarnych dziur wiedzą, że wszystkie mieszczą się w przedziale od pięciu do piętnastu mas Słońca Znane gwiazdy neutronowe nie przekraczają masy 2,1 masy Słońca ? gdyby były większe niż 2,5 masy Słońca, zapadłyby się w czarną dziurę.
Jednak latem 2017 roku, obserwacje prowadzone przez interferometr LIGO doprowadziły do zaobserwowania procesu łączenia dwóch czarnych dziur w galaktyce oddalonej od nas o 1,8 miliona lat świetlnych. Jedna z tych czarnych dziur miała masę 31 mas Słońca, a druga 25 mas Słońca.
?Momentalnie wszystkich to zaskoczyło. To było naprawdę spektakularne odkrycie? mówi Thompson. ?Nie tylko dlatego, że okazało się, że LIGO działa tak jak tego chcieliśmy, ale dlatego, że masy czarnych dziur okazały się tak duże. Czarnych dziur o takiej masie wcześniej nie obserwowano?.
Thompson wraz z innymi astrofizykami od dawna podejrzewał, że czarne dziury mogą wykraczać poza znany zakres mas i odkrycie LIGO potwierdziło, że faktycznie czarne dziury mogą być większe. Pozostało jednak okno mas między największymi gwiazdami neutronowymi i najmniejszymi czarnymi dziurami. Thompson postanowił sprawdzić, czy uda mu się rozwiązać także i tę zagadkę.
Wraz ze współpracownikami rozpoczął analizowanie danych z APOGEE (Apache Point Observatory Galactic Evolution Experiment), przeglądu w ramach którego zebrano widma ponad 100 000 gwiazd w Drodze Mlecznej. Widmo może wskazać nam czy obserwowana gwiazda krąży wokół jakiegoś obiektu: zmiany widma ? przesunięcia ku błękitowi, po których następuje przesunięcie ku czerwieni ? wskazują, że gwiazda krąży wokół niewidocznego towarzysza.
Thompson rozpoczął przeszukiwanie danych od poszukiwania gwiazd wykazujących zmiany, które mogłyby wskazywać, że gwiazda krąży wokół czarnej dziury.
Następnie, badacze zawęzili dane z APOGEE do 200 najbardziej interesujących gwiazd. Tharindu Jayasinghe, doktorant na OSU, otrzymał zadanie połączenia tysięcy zdjęć każdego potencjalnego układu podwójnego z ASASSN (All-Sky Automated Survey for Supernovae), przeglądu który skatalogował ponad 1000 supernowych.
Analiza obu zbiorów danych doprowadziła do odkrycia czerwonego olbrzyma, który zdaje się krążyć wokół czegoś, ale to coś według obliczeń jest znacznie mniejsze od znanych czarnych dziur w Drodze Mlecznej, ale dużo większe od znanych gwiazd neutronowych.
Po dodatkowych obliczeniach i uzyskaniu nowych danych z Tillinghast Reflector Echelle Spectrograph oraz z satelity Gaia, badacze uświadomili sobie, że odkryli małomasywną czarną dziurę o masie około 3,3 mas Słońca.
?Udało nam się opracować nowy sposób poszukiwania czarnych dziur, ale jednocześnie najprawdopodobniej odkryliśmy jedną z pierwszych przedstawicielek nowej klasy małomasywnych czarnych dziur, o której nauka wcześniej nic nie wiedziała. Masy wszelakich obiektów mówią nam wiele o procesach ich formowania i ewolucji oraz o ich naturze?.
Źródło: OSU
https://www.pulskosmosu.pl/2019/11/01/naukowcy-najprawdopodobniej-odkryli-cala-nowa-klase-czarnych-dziur/

Naukowcy najprawdopodobniej odkryli całą nową klasę czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik NASA VIPER poszuka lodu wodnego na biegunie południowym Księżyca
2019-11-01.
NASA wyśle w 2022 roku łazik do okolic bieguna południowego Księżyca. Pojazd ma zbadać koncentrację lodu wodnego w rejonie lądowania. Ma to być jeden z elementów przygotowań do powrotu ludzi na Księżyc w programie Artemis w 2024 roku.
Volatiles Investigating Polar Exploration Rover (w skrócie: VIPER) ma być łazikiem wielkości wózka golfowego o masie około 350 kg. Ma zostać wyposażony w cztery instrumenty naukowe: wiertło o długości 1 m, spektrometr neutronów do zdalnego wykrywania wody podpowierzchniowej oraz spektrometr bliskiej podczerwieni i spektrometr masowy do analizy chemicznej pobranych wiertłem próbek.
Łazik VIPER ma zostać dostarczony na powierzchnię Księżyca w grudniu 2022 r. Pojazd ma działać przez 100 dni, w ciągu których przejedzie kilka kilometrów, a jego dane pomogą zbudować pierwszą księżycową mapę zasobów wodnych na naszym naturalnym satelicie.
Z teledetekcji satelitów i pomiarów wykonanych przez impaktor LCROSS wysłany przez NASA w 2009 roku wynika, że Księżyc posiada duże zasoby lodu wodnego, szacowane na miliony ton. Naukowcy chcą jednak poznać lepiej jego lokalizację. Ocenia się, że lód ten znajduje się w wiecznie zacienionych kraterach, przyniesiony poprzez zderzenia Księżyca z meteorytami i kometami oraz utworzony działaniem promieniowania słonecznego na grunt. W przyszłości woda na Księżycu mogłaby być wykorzystana jako zasób dla bazy kosmicznej na powierzchni lub jako źródło do wytwarzania paliwa rakietowego.
Łazik VIPER jest częścią programu LDEP NASA. Nadzór nad budową pojazdu, wsparcie naukowe i kontrolę operacji łazika wykonywać będzie centrum NASA Ames Research Center. Instrumenty naukowe powstaną w Ames, Kennedy Space Center i firmie Honeybee Robotics.
Harmonogram pracy nad łazikiem VIPER jest napięty jednak nie jest to nowy projekt. Technologie, które zostaną w nim użyte powstawały dla misji Resource Prospector, anulowanej przez agencję w 2018 r. Resource Prospector zakładał oprócz łazika, budowę przez NASA lądownika, który ten łazik dostarczy. VIPER zostanie dostarczony na powierzchnię Księżyca przy użyciu komercyjnego lądownika, wybranego w ramach programu Commercial Lunar Payload Services.
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    informacja prasowa NASA o misji łazika VIPER

Na zdjęciu: Wizja artystyczna łazika VIPER na powierzchni Księżyca. Źródło: NASA Ames/Daniel Rutter.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/lazik-nasa-viper-poszuka-lodu-wodnego-na-biegunie-poludniowym-ksiezyca

Łazik NASA VIPER poszuka lodu wodnego na biegunie południowym Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ares I-X ? 10 lat temu
2019-11-01. Krzysztof Kanawka
Dziesięć lat temu odbył się start testowej rakiety Ares I-X.
Ares I-X był jedynym lotem testowym nowej rakiety projektowanej na potrzeby anulowanego programu Constellation. W 2009 roku zakładano, że Ares I będzie wynosił statki Orion na niską orbitę okołoziemską (LEO) wraz załogą. Na orbicie Orion miał się spotkać ze sprzętem (przede wszystkim lądownik księżycowy) wyniesionym przez potężną rakietę Ares V.
Jedyny start programu Constellation
Start testowej wersji rakiety Ares I-X nastąpił 28 października 2009 roku. Start odbył się z wyrzutni LC-39B kompleksu KSC na Florydzie. W tym locie wykorzystano rakietę z nieaktywnym górnym członem oraz makietą kapsuły Orion. Po tym starcie planowano jeszcze kolejne loty testowe, w tym wersji Ares I-Y. Docelowo w ciągu kilku lat (przed 2014 rokiem) Orion wraz z załogą miał się znaleźć na orbicie. Przed końcem dekady lat dziesiątych człowiek miał powrócić na Księżyc.
Konstrukcję rakiety Ares I-X można podzielić na następujące elementy:
?    Pierwszy człon: czterosegmentowy SRB taki jak stosowany w wahadłowcach, z tą różnicą, że na szczycie umieszczony zostanie dodatkowy ?nieaktywny? piąty segment. Całość miała symulować rozmiar oraz masę prawdziwego pierwszego członu Aresa I. Jako ciekawostkę należy podać, że poszczególne cztery segmenty były intensywnie wykorzystywane podczas startów kolejnych misji STS, a nawet odpaleń testowych SRB.
?    Drugi człon (Upper Stage Simulator-USS): kształt, masa oraz położenie środka ciężkości ma być takie jak fragment prawdziwego Aresa I od łącznika pomiędzy pierwszym, a drugim członem do modułu serwisowego Oriona włącznie. W USS zamontowany zostanie system kontroli Roll Control System (RoCS). Jego podstawowym zadaniem było: obrót rakiety o 90 stopni wzdłuż osi pionowej zaraz po starcie, przeciwdziałanie obrotowi wzdłuż tej osi podczas wzlotu
?    Orion CM/LAS: makieta modułu załogowego Oriona (CM) oraz makieta systemu ratowniczego Launch Abort System (LAS). Symulator CM/LAS posiadał około 150 czujników mierzących parametry dotyczące warunków: termicznych, akustycznych, wibracji i innych.
Lot Ares I-X przebiegł zgodnie z założeniami ? za wyjątkiem zetknięcia stopni po separacji oraz ?twardego? wodowania spowodowanego problemami z jednym ze spadochronów. Tego typu problemy były jednak ?dopuszczalne? w locie testowym.
Koniec Constellation
Ares I-X okazał się być jedynym lotem anulowanego programu Constellation. Zaledwie 11 miesięcy później NASA ? w wyniku inicjatywy ówczesnego prezydenta USA oraz negocjacji politycznych ? została zobowiązana do zakończenia tego programu.
Zamiast tego NASA miała pracować nad nowymi technologiami dla przyszłego systemu rakietowego. Co ciekawe, to podejście nie spodobało się wielu politykom, którym udało się zmienić decyzję i zobowiązać NASA do pracy nad nową rakietą. Tą nową rakietą stała się SLS ? jej pierwszy lot miał nastąpić przed końcem 2017 roku. Niestety, do dziś SLS ani razu nie wystartowała ? obecnie przewiduje się, ze w 2020/2021 ta rakieta poleci po raz pierwszy. Trwają natomiast już prace nad sprzętem tej rakiety ? poszczególne elementy do pierwszego lotu są już składane.
Do 2019 roku zasadniczym celem rozwoju NASA był Mars. Człowiek miał tam dotrzeć w latach 30. XX wieku. Księżyc pozostał nieco ?na boku?, choć z czasem proponowano coraz więcej elementów przynajmniej częściowo związanych ze Srebrnym Globem. Takim elementem stała się stacja Deep Space Gateway (DSG), o której po raz pierwszy pojawiły się wzmianki na przełomie 2015 i 2016 roku. Stacja DSG później została nazwana Lunar Orbital Platform-Gateway (LOP-G), po czym nazwę skrócono na Gateway.
Ważna zmiana nastąpiła w marcu 2019 roku, gdy prezydent USA ustalił nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. W maju 2019 NASA poinformowała o wyborze nazwy programu: Artemis. Ze wstępnego planu wynika, że misja Artemis-3 (wcześniej EM-3) będzie pierwszym załogowym lotem na powierzchnię Księżyca. Wcześniejsze planowane misje, Artemis-1 (EM-1) to bezzałogowy test kapsuły MPCV Orion, zaś Artemis-2 (EM-2) to pierwszy załogowy lot tej kapsuły. Loty kapsuł MPCV Orion mają odbywać się dzięki rakiecie SLS.
Start Aresa I-X można uznać za ?ślepą uliczkę? w rozwoju astronautyki. Ten sposób wynoszenia astronautów na orbitę został szybko zarzucony. Warto jednak zauważyć, że kapsuły, którą rakiety Ares I miały wynosić ? MPCV Orion ? są nadal w planach eksploracyjnych.
(NASA, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/11/ares-i-x-10-lat-temu/

Ares I-X ? 10 lat temu.jpg

Ares I-X ? 10 lat temu2.jpg

Ares I-X ? 10 lat temu3.jpg

Ares I-X ? 10 lat temu4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie spotkanie Księżyca z Jowiszem
2019-11-01.
W ostatni wieczór października na niebie mogliśmy zaobserwować ciekawe zjawisko astronomiczne - koniunkcję Księżyca z Jowiszem. Zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Zjawisko koniunkcji Księżyca z Jowiszem w czwartek uwiecznili na zdjęciach Reporterzy 24.
Pogoda w wielu regionach dopisywała, więc można było ją oglądać bez użycia specjalistycznego sprzętu.
Zjawisko rozpoczęło się w Warszawie o godzinie 16.31, 10 stopni nad południowo-zachodnim horyzontem. Oglądać je można było przez około dwie godziny.
Czym jest koniunkcja?
Koniunkcja to ustawienie się ciał niebieskich i obserwatora w jednej linii. 2 listopada dojdzie do podobnego zjawiska - tego dnia nasz jedyny naturalny satelita spotka się z Saturnem.
Źródło: Kontakt 24, in-the-sky.org
Autor: dd/aw
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/bliskie-spotkanie-ksiezyca-z-jowiszem,306490,1,0.html

Bliskie spotkanie Księżyca z Jowiszem.jpg

Bliskie spotkanie Księżyca z Jowiszem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto najstarszą gromadę galaktyk, które powstały zaraz po Wielkim Wybuchu
Autor: admin (2019-11-01 )
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył 12 galaktyk, które mają około 13 miliardów lat. Jest to najstarsza gromada galaktyk, jaką kiedykolwiek zaobserwowano. Odkrycia dokonano z pomocą teleskopów Subaru, Keck i Gemini.
Jedna z odnalezionych galaktyk to Himiko ? ogromny obiekt, który odkryto 10 lat temu dzięki teleskopowi Subaru. Odnalezienie jej sugeruje, że wielkie struktury, takie jak gromady galaktyk, istniały już wtedy, gdy Wszechświat był bardzo młody i miał zaledwie 800 milionów lat.
We współczesnym Wszechświecie, gromady galaktyk mogą składać się z setek obiektów, lecz naukowcy nie potrafią wyjaśnić, w jaki sposób powstają. Aby lepiej zrozumieć proces powstawania gromad, astronomowie poszukują potencjalnych progenitorów w starożytnym Wszechświecie.
Protogromady to gęste układy kilkudziesięciu galaktyk wczesnego Wszechświata, które rosną w gromady. Są to rzadkie systemy o wyjątkowo wysokiej gęstości i trudno jest je znaleźć. Odkrycie najstarszej gromady galaktyk było możliwe dzięki zastosowaniu szerokiego pola widzenia teleskopu Subaru do mapowania dużego obszaru nieba.
Na mapie Wszechświata, którą wykonano z pomocą wspomnianego teleskopu, odkryto kandydata na protogromadę ? z66OD, w której galaktyki są 15 razy bardziej skoncentrowane niż normalnie w tamtym okresie. Naukowcy przeprowadzili obserwacje z pomocą teleskopów Keck i Gemini i potwierdzili istnienie 12 galaktyk, które istniały już 13 miliardów lat temu. Jest to najstarsza znana nam protogromada.
Źródło:
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-najstarsza-gromade-galaktyk-ktore-p...

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-najstarsza-gromade-galaktyk-ktore-powstaly-zaraz-po-wielkim-wybuchu

Odkryto najstarszą gromadę galaktyk, które powstały zaraz po Wielkim Wybuchu.jpg

Odkryto najstarszą gromadę galaktyk, które powstały zaraz po Wielkim Wybuchu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może właśnie odkryto nową klasę czarnych dziur
2019-11-01. Autor. Vega
Czarne dziury dla astrofizyków są bardzo ważną częścią Wszechświata. Tak ważną, że starają się stworzyć katalog wszystkich czarnych dziur w Drodze Mlecznej.

Jednak nowe badania pokazują, że w swoich badaniach naukowcy mogli pominąć całą klasę czarnych dziur, o której istnieniu nie wiedzieli.

W swoim artykule astronomowie proponują nowy sposób poszukiwania czarnych dziur i pokazują, że możliwe jest istnienie klasy czarnych dziur mniejszych niż najmniejsze czarne dziury znane we Wszechświecie.

?Pokazujemy, że jest jeszcze inna populacja, której nie badaliśmy podczas poszukiwań czarnych dziur. Astronomowie próbują zrozumieć wybuchy supernowych, sposób eksplozji supermasywnych czarnych gwiazd, powstawanie pierwiastków w supermasywnych gwiazdach. Gdybyśmy zatem mogli odkryć nową populację czarnych dziur, powiedziałoby nam to więcej o tym, które gwiazdy eksplodują, a które nie, z których powstaną czarne dziury, a z których gwiazdy neutronowe. To nowy obszar badań? ? powiedział Todd Thompson, profesor astronomii na Ohio State University i główny autor badania.

Astronomowie od dawna poszukują czarnych dziur, obiektów, których grawitacja jest tak silna, że nic ? ani materia, ani promieniowanie ? nie potrafi z nich uciec. Czarne dziury powstają, gdy niektóre gwiazdy umierając kurczą się i wybuchają. Astronomowie szukali również gwiazd neutronowych ? małych, gęstych gwiazd, które powstają w wyniku śmierci i zapadnięcia się niektórych z nich.

Obydwa typy obiektów mogą zawierać interesujące informacje o ziemskich pierwiastkach oraz o tym, jak żyją i umierają gwiazdy. Ale aby uzyskać tę informację, astronomowie najpierw muszą dowiedzieć się, gdzie są czarne dziury. Aby się tego dowiedzieć, muszą wiedzieć, czego szukać.

Wskazówka: czarne dziury często występują w układach podwójnych. Oznacza to po prostu, że dwie gwiazdy znajdują się wystarczająco blisko siebie, aby wzajemnie oddziaływać ze sobą grawitacyjnie i krążyć wokół wspólnego środka masy. Kiedy jedna z tych gwiazd umiera, druga może przetrwać wciąż krążąc wokół miejsca, w którym żyła martwa gwiazda ? obecnie czarna dziura lub gwiazda neutronowa.

Od lat specjaliści od czarnych dziur wiedzą, że mieszczą się one w przedziale od 5 do 15 mas Słońca. Znane gwiazdy neutronowe nie przekraczają mas 2,1 masy Słońca ? gdyby miały ponad 2,5 masy Słońca, zapadałyby się w czarną dziurę.

Jednak latem 2017 r. w badaniach przeprowadzonych przez LIGO w galaktyce oddalonej o 1,8 mln lat św. zaobserwowano łączące się dwie czarne dziury. Jedna z nich miała masę 31 mas Słońca a druga 25 mas Słońca.

?Wszystkich to zaskoczyło. Nie tylko dlatego, że okazało się, że LIGO działa tak, jak się tego spodziewaliśmy, ale dlatego, że masy czarnych dziur okazały się tak ogromne. Nie obserwowano wcześniej czarnych dziur o takich masach.?

Thompson i inni astrofizycy od dawna podejrzewali, że rozmiary czarnych dziur mogą wykraczać poza znany zakres, a odkrycie LIGO wykazało, że faktycznie mogą one być większe. Jednak pomiędzy największymi gwiazdami neutronowymi i najmniejszymi czarnymi dziurami pozostało okno mas. Thompson postanowił sprawdzić, czy uda mu się rozwiązać także i tę zagadkę.

Wraz ze współpracownikami rozpoczęli analizowanie danych z eksperymentu APOGEE (Apache Point Observatory Galactic Evolution), w ramach którego zgromadzono widma ponad 100 000 gwiazd Drogi Mlecznej. Widmo może pokazać nam, czy gwiazda krąży wokół jakiegoś obiektu: zmiany w widmie ? na przykład przesunięcie ku błękitowi, po którym następuje przesunięcie ku czerwieni ? wskazuje, że gwiazda krąży wokół niewidocznego towarzysza.

Thompson rozpoczął przeszukiwanie danych, szukając gwiazd, które wykazywały tę zmianę, wykazując, że mogą krążyć wokół czarnej dziury.

Następnie, badacze zawęzili dane z APOGEE do 200 najbardziej interesujących gwiazd. Tharindu Jayasinghe, doktorant z Ohio State University otrzymał zadanie połączenia tysięcy zdjęć każdego potencjalnego układu podwójnego z ASAS-SN (All-Sky Automated Survey for Supernovae), przeglądu, który skatalogował ponad 1000 supernowych.

Analiza danych z obu zbiorów doprowadziła do odkrycia czerwonego olbrzyma, który wydaje się krążyć wokół czegoś, ale to coś według obliczeń jest znacznie mniejsze od znanych czarnych dziur w Drodze Mlecznej i dużo większe niż znane gwiazdy neutronowe.  

Po dalszych obliczeniach i uzyskaniu dodatkowych danych z Tillinghast Reflector Echelle Spectrograph oraz satelity Gaia, astronomowie zdali sobie sprawę, że odkryli małomasywną czarną dziurę o masie około 3,3 masy Słońca.

?Udało nam się opracować nowy sposób poszukiwania czarnych dziur, ale również potencjalnie zdefiniowaliśmy jedną z pierwszych przedstawicielek nowej klasy małomasywnych czarnych dziur, o której astronomowie wcześniej nie wiedzieli. Masy każdych obiektów mówią nam wiele na temat procesów ich formowania się i ewolucji oraz o ich naturze? ? powiedział Thompson.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
OSU

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/11/byc-moze-wasnie-odkryto-nowa-klase.html

Być może właśnie odkryto nową klasę czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2019 UG11
2019-11-01. Krzysztof Kanawka
Pierwszego listopada doszło do bliskiego przelotu planetoidy 2019 UG11 obok Ziemi. Obiekt przemknął w minimalnej odległości 211 tysięcy kilometrów.
Planetoida o oznaczeniu 2019 UG11 zbliżyła się do naszej planety w dniu 1 listopada, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 21:10 CET. Minimalny dystans wyniósł ok. 211 tysięcy kilometrów, co odpowiada ok. 0,55 średniej odległości do Księżyca. Planetoida 2019 UG11 ma szacowaną średnicę około 16 metrów ? porównywalnie z bolidem czelabińskim.
Jest to 63 bliski (wykryty) przelot planetoidy lub meteoroidu w 2019 roku. W 2018 roku wykryć bliskich przelotów było przynajmniej 73. Rok wcześniej takich wykrytych przelotów było 53. W 2016 roku wykryto przynajmniej 45 bliskich przelotów, w 2015 było ich 24, a w 2014 roku 31. Z roku na rok ilość odkryć rośnie, co jest dowodem na postęp w technikach obserwacyjnych oraz w ilości programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2019/11/bliski-przelot-2019-ug11/

Bliski przelot 2019 UG11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Półwysep Koreański z orbity
2019-11-02. Krzysztof Kanawka
ESA zaprezentowała ciekawe ujęcie Półwyspu Koreańskiego, wykonanego na podstawie obserwacji satelitów Sentinel-3.
Satelity Sentinel-3 znalazły się na orbicie w lutym 2016 i w kwietniu 2018. Oba satelity krążą po tej samej orbicie, ale są oddalone o 140° od siebie.
Poniższe nagranie prezentuje Półwysep Koreański wykonany z ujęć satelitów Sentinel-3. Ten Półwysep, zajmowany przez dwa państwa, w dużej części jest pokryty lasami oraz górami. Jedynie około 20% powierzchni tego półwyspu jest odpowiednia dla potrzeb rolnictwa.
Satelity Sentinel-3 należą do europejskiej konstelacji Copernicus, służącej do zaawansowanych obserwacji Ziemi. Podstawową misją Sentineli-3 jest obserwacja oceanów, wyznaczanie temperatury powierzchni wód i lądów oraz globalne pomiary wysokości powierzchni mórz. Ponadto, Sentinele-3 są w stanie wykrywać większe pożary oraz dostarczać informacji na temat stanu wegetacji na Ziemi.
Zdjęcie w pełnej rozdzielczości można zobaczyć pod tym linkiem.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2019/11/polwysep-koreanski-z-orbity/

Półwysep Koreański z orbity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak będzie wyglądał Cyberpunk Truck od Tesli. To pojazd do podboju Marsa
2019-11-02.
Elon Musk jakiś czas temu zapowiedział budowę futurystycznego pojazdu, który ma być elektryczną odpowiedzią na popularne w Stanach Zjednoczonych pickupy w postaci Forda F-150. Czym jest ten tajemniczy pojazd?
Cyberpunk truck rodem z Blade Runnera, jak nazwał go miliarder, ma być jednym z najbardziej futurystycznych pojazdów, jaki widział świat, a przy tym mieć o wiele większy udźwig od F-150 i potężną moc na wykonanie każdego zadania w ciężkim terenie. Teraz okazuje się, że może nie będzie to pojazd do użytku na naszej planecie, tylko na Marsie.
Jakiś czas temu, SpaceX opublikowało rendery, na których mogliśmy zobaczyć wizję firmy na kolonizację Czerwonej Planety. Na obrazach, przedstawiających powierzchnię planety, pojawiły się bazy, statki Starship i tajemniczy pojazd do przewozu astronautów.
Redaktorzy z serwisu InsideEV dostrzegli ten fakt i postanowili stworzyć większy render tego pojazdu. Trzeba przyznać, że gdyby taki pojazd pojawił się na ulicach miast, wyglądałby iście futurystycznie. Ciężko powiedzieć, czy amerykańscy farmerzy chcieliby na co dzień poruszać się takim dziwolągiem.
Dlatego wszystko wskazuje na to, że słynny Cyberpunk Truck będzie pojazdem przeznaczonym do eksploracji Marsa, a całkiem możliwe, że również Księżyca. Przypomnijmy, że SpaceX zapowiedziało pierwsze lądowanie statku Starship na Srebrnym Globie już w 2022 roku, a astronautów w 2024 roku.
Jeśli Elon Musk pragnie, by to wydarzenie zapisało się na kartach historii przemysłu kosmicznego i było tak spektakularne jak misje Apollo, to musi zrealizować swój plan z wielkim rozmachem. Na pewno taki pojazd i potężna rakieta pomogą mu w osiągnięciu tego ambitnego celu.
Źródło: GeekWeek.pl/InsiderEV / Fot. SpaceX/InsiderEV
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-02/tak-bedzie-wygladal-cyberpunk-truck-od-tesli-to-pojazd-do-podboju-marsa/

Tak będzie wyglądał Cyberpunk Truck od Tesli. To pojazd do podboju Marsa.jpg

Tak będzie wyglądał Cyberpunk Truck od Tesli. To pojazd do podboju Marsa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie najpiękniejsze w historii ujęcia Ziemi z orbity w jakości 4K (film)
2019-11-02.
Seán Doran opublikował oszałamiający film, na którym możemy zobaczyć najlepsze ujęcia naszej planety w spektakularnej jakości 4K i 60 klatkach na sekundę. Jest to zremasterowany film opublikowany przez NASA.
Twórcą tej kompozycji jest Seán Doran, a muzyka pochodzi z albumów Phaeleha: Lost Time, Illusion of the Tale i Somnus. Materiał filmowy powstał z setek tysięcy zdjęć wykonanych na przestrzeni ostatnich miesięcy przez kamery o wysokiej rozdzielczości, które zainstalowane są na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Ten piękny film jest też wspaniałym hołdem dla międzynarodowego przemysłu kosmicznego, astronautów i samej ISS, a to z okazji jej 21-lecia obecności na orbicie i 19-lecia bezustannego pobytu na niej ludzi.
Źródło: GeekWeek.pl/Seán Doran/NASA / Fot. Seán Doran/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-11-02/zobaczcie-najpiekniejsze-w-historii-ujecia-ziemi-z-orbity-w-jakosci-4k/

 

Zobaczcie najpiękniejsze w historii ujęcia Ziemi z orbity w jakości 4K (film).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek Cygnus NG-12 w drodze do ISS
2019-11-02.
Rakieta Antares w ulepszonej wersji 230+ wyniosła w sobotę w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej statek towarowy Cygnus NG-12. W statku znalazło się 3,7 t zaopatrzenia, w tym nowy system chłodzenia dla instrumentu naukowego Alpha Magnetic Spectrometer.
Rakieta wystartowała w sobotę 2 listopada o 14:59 czasu polskiego ze stanowiska 0A w Mid-Atlantic Regional Spaceport w Wallops na wschodnim wybrzeżu USA. Cały lot przebiegł pomyślnie i po kilkunastu minutach rakieta wypuściła na niskiej orbicie statek Cygnus. Kapsuła zostanie przechwycona przez ramię robotyczne Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w poniedziałek 4 listopada.
Naprawa spektrometru AMS
Na pokład stacji trafi z Cygnusem 3,7 t towaru, w tym dużo eksperymentów naukowych. Najważniejszym naukowym ładunkiem misji są moduły remontowe dla urządzenia Alpha Magnetic Spectrometer 02. Urządzenie od 2011 roku szuka dowodów na istnienie ciemnej materii we wszechświecie poprzez pomiar kierunków i energii przenoszonej przez naładowane promienie kosmiczne.
Do tej pory urządzenie zarejestrowało 140 miliardów takich promieni. Dane ze spektrometru są analizowane przez zespół naukowców z 16 państw. Niestety trzy z czterech pomp chłodzących uległo w ostatnich latach awarii. Zespół z NASA od czterech lat przygotowuje się do spacerów kosmicznych, mających na celu naprawę urządzenia.
Od połowy listopada remont spektrometru AMS przeprowadzą astronauci Luca Parmitano (Włochy) i Andrew Morgan (USA). Do naprawy urządzenia potrzebne było dostarczenie nowych modułów chłodzących i kilkudziesięciu narzędzi wyprodukowanych specjalnie do tego zadania. To wszystko znajduje się w wysłanym statku Cygnus NG-12.
Praca nad wartym 2 mld dolarów urządzeniem zostanie rozłożona na 4 albo 5 wyjść na zewnątrz ISS. AMS nie był nigdy przystosowany do napraw spacerowych. Złożoność prac remontowych nad instrumentem porównuje się z zadaniem naprawy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a.
Inne ładunki naukowe
Na stację trafi specjalna kamizelka AstroRad Vest, która ma chronić wrażliwe na promieniowanie organy. Astronauci mają jej używać podczas pracy, oceniając przy tym jej wygodę i mobilność.
Na ISS od 2016 roku jest drukarka 3D, a teraz dostarczone też zostanie urządzenie MIS Recycler, które przetestuje przerabianie plastiku na filament do drukarki w warunkach mikrograwitacji.
Cygnus NG-12 przyniesie też do stacji specjalny piekarnik Zero-G Oven do badań transferu ciepła i właściwości posiłków pieczonych na orbicie. Nowy sprzęt AGD na ISS będzie mógł podgrzewać potrawy z maksymalną temperaturą 363 stopni Celsjusza.
Oprócz instrumentów naukowych do stacji trafiło też 13 niewielkich satelitów.
CRS2 - początek nowych komercyjnych kontraktów na dostawę towarów do ISS
Firma Northrop Grumman rozpoczyna realizację drugiej serii kontraktów (CRS2) na dostawę zaopatrzenia do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W najbliższych latach dostawy do stacji realizować będą SpaceX ze statkiem Dragon 2, Northrop Grumman ze statkiem Cygnus oraz Sierra Nevada z miniwhadłowcem Dream Chaser.
W ramach przygotowań do nowego kontraktu (Northrop Grumman realizował też misje zaopatrzeniowe CRS) firma usprawniła swój statek Cygnus zwiększając ilość ładunku możliwego do zabrania do stacji oraz możliwego do zabrania ze stacji i zniszczenia w atmosferze.
Pierwsza misja kontraktu CRS2 to także debiut nowej wersji rakiety Antares 230+. Wzmocniono strukturę dolnego stopnia rakiety, zmodyfikowano nieco trajektorię startu i profil wejścia na orbitę i zmieniono ładownię, umożliwiając późny załadunek krytycznego towaru, zaledwie dobę przed planowanym lotem (to usprawnienie pokazano już w ostatniej misji kontraktu CRS1 - NG-11). Rakieta Antares 230+ jest w stanie wynosić na niską orbitę okołoziemską ładunki do masy 8,2 t.
Podsumowanie
Był to 71. udany start rakiety orbitalnej w 2019 roku. Po raz drugi w tym roku leciała rakieta Antares firmy Northrop Grumman. Następną misję zaopatrzeniową do ISS przeprowadzi firma SpaceX. Ich statek Dragon CRS-19 zostanie wysłany 4 grudnia br. Dwa dni później zaopatrzeniową misję ze statkiem Progress MS-13 wykonają Rosjanie.
 
Na podstawie: NASA/NG/SN
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    blog dot. działań Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
?    opis wybranych eksperymentów wyniesionych w statku Cygnus NG-12

Na zdjęciu: Rakieta Antares startująca ze statkiem Cygnus NG-12. Źródło: NASA/Bill Ingalls.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/statek-cygnus-ng-12-w-drodze-do-iss

Statek Cygnus NG-12 w drodze do ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc
2019-11-02.
Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence ogłosił w marcu br., że NASA przyspiesza swój nowy program załogowej eksploracji Księżyca. Astronauci mają wylądować na powierzchni Srebrnego Globu już w 2024 roku. Od tego czasu dużo wydarzyło się w ramach przygotowań do pierwszych misji programu Artemis, ale pojawiło się też dużo przeszkód, nie tylko technicznych. Czy NASA zdąży na czas z ambitnym planem księżycowym?
Agencja podkreśla, że nowy plan załogowych misji na Księżyc podzielony jest na dwie fazy. W pierwszej NASA skupia się na szybkości - trzeba zrobić wszystko, by przeprowadzić bezpieczne załogowe lądowanie astronautów w 2024 roku. Po tym osiągnięciu nastąpi druga faza, której celem będzie zapewnienie stałej, zrównoważonej obecności na Księżycu do 2028 roku.
Głównymi elementami planu NASA są:
?    ciężka rakieta nośna SLS
?    statek załogowy Orion, przeznaczony do lotów poza otoczenie Ziemi
?    stacja wokółksiężycowa Gateway, mająca stanowić bezpieczną przystań dla astronautów
?    komercyjny lądownik, który dostarczy astronautów na powierzchnię Księżyca, a potem umożliwi im bezpieczny powrót na stację
?    nowy skafander kosmiczny do prowadzenia operacji na powierzchni Księżyca
 
Jakie misje zostaną przeprowadzone aż do lądowania astronautów na powierzchni Księżyca w 2024 roku?
?    2020 - Artemis 1 - misja bezzałogowa, test rakiety SLS i statku Orion w locie wokółksiężycowym
?    2021-2022 - program komercyjnych lądowników CLPS, które dostarczą ładunki badawcze i technologiczne NASA na powierzchnię Księżyca
?    2022 - Artemis 2 - pierwsza załogowa misja Orion, powrót astronautów na orbitę wokół Księżyca
?    2022 - dostarczenie pierwszego modułu stacji Gateway PPE (moduł napędowy i zasilania, który jest budowany przez firmę Maxar)
?    2022 - misja łazika VIPER, przeznaczonego do badań powierzchni w okolicy bieguna południowego Księżyca i poszukiwania lodu wodnego w kraterach
?    2023 - dostarczenie modułu mieszkalnego stacji Gateway
?    2024 - misje komercyjne dostarczające lądownik księżycowy do stacji Gateway
?    2024 - Artemis 3 - misja załogowa do stacji Gateway z lądowaniem dwóch astronautów na powierzchni Księżyca
 
Przeczytaj też: NASA ogłasza misję łazika VIPER, który poszuka lodu wodnego na powierzchni Księżyca w 2022 roku
Aby jednak powyższy harmonogram mógł zostać zrealizowany, potrzebna jest zgoda polityczna, rozwój technologii i postępy w budowie poszczególnych komponentów misji. W kolejnych rozdziałach krótko podsumowujemy co wydarzyło się w programie w ostatnich miesiącach.
NASA ogłasza konkurs na budowę załogowego lądownika księżycowego
30 września NASA ogłosiła konkurs na propozycje komercyjnych lądowników księżycowych do pierwszej fazy programu Artemis. Firmy miały tylko miesiąc na składanie projektów, bo termin minął 1 listopada.
Agencja ma do stycznia 2020 r. wybrać cztery firmy, które dostaną kontrakty na rozwój swoich koncepcji. W październiku 2020 r. z tej czwórki zostaną wybrane dwa projekty, które dostaną finansowanie na pełną budowę swoich lądowników. Jeden z nich zostanie użyty w misji Artemis 3 w 2024 r., a drugi w misji Artemis 4 rok później.
Zobacz też: Firma Blue Origin chce wraz z partnerami zbudować lądownik dla programu Artemis
Podstawowe wymagania jakie muszą spełniać lądowniki to: zabranie na pokład dwóch astronautów, możliwość przebywania do 6,5 dni na powierzchni Księżyca, możliwość wykonania dwóch spacerów kosmicznych i możliwość powrotu na orbitę z próbkami o masie co najmniej 35 kg.
Intensywny harmonogram wymusił też, by agencja poszła na pewne ustępstwa. Zredukowano liczbę wymaganych raportów, które firmy biorące udział w konkursie będą musiały wysyłać do agencji. Postanowiono też usunąć wymaganie zdolności lądownika do wielokrotnego użytku i tankowania na powierzchni Księżyca. Co ciekawe z konkursu zniknęło też wymaganie, by lądownik musiał dokować ze stacją Gateway, wystarczy, by dokował ze statkiem Orion.
Nowe-stare skafandry
15 października NASA zaprezentowała prototypy skafandrów, które mają zostać wykorzystane w załogowym programie Artemis.
Pierwszym pokazanym skafandrem był xEMU (ang.: Exploration Extravehicular Mobility Unit) - ma to być strój, w którym astronauci wyjdą na powierzchnię Księżyca po raz pierwszy od 1972 r. xEMU korzysta z technologii rozwiniętych w skafandrach wykorzystanych do misji Apollo oraz tych obecnie wykorzystywanych podczas wyjść na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Skafandry xEMU mają poprawiać mobilność w porównaniu do EMU. Astronautom ma być łatwiej chodzić w tych skafandrach i wykonywać ruchy rękami i nogami, niż to miało miejsce w misjach Apollo. Poprawiono także usuwanie dwutlenku węgla, co ma wydłużyć możliwość pracy w skafandrze do 8 godzin. Podczas misji programu Apollo problemem okazał być się też pył księżycowy, nowa generacja skafandrów ma je rozwiązywać - być bardziej wytrzymała i mieć odporne systemy podtrzymywania życia na niewielkie drobiny pyłu.
Postępy w miniaturyzacji elektroniki umożliwiły wyposażenie nowych skafandrów w więcej zapasowych modułów, co poprawi bezpieczeństwo, Usprawniono też moduł komunikacji. Inżynierowie pracujący nad nowymi skafandrami podkreślają, że z niewielkimi modyfikacjami będą one mogły służyć na ISS, na stacji Gateway, powierzchni Księżyca czy nawet na Marsie.
Na prezentacji pokazano też skafandry startowe do statku załogowego Orion. Statek Orion to nowy budowany dla NASA statek, który będzie wykorzystany do misji poza Ziemię - na Księżyc, a w przyszłości może też na Marsa. Nowy pomarańczowy skafander jest ewolucją skafandrów wykorzystywanych w misjach wahadłowców. Skafander jest niehermetyzowany, jednak na wypadek dekompresji statku, w którym znajdować się będzie astronauta może się "zahermetyzować" i stanowić swojego rodzaju ?osobisty statek? dla astronauty przez nawet 6 dni.
Oba skafandry wyróżniają się udoskonalonymi możliwościami dopasowania do astronauty. Nowe kombinezony mają być też wygodniejsze i bardziej modularne. Jeden skafander księżycowy xEMU ma trafić na Międzynarodową Stację Kosmiczną do testów. W 2024 roku w skafandrach xEMU na powierzchnię Księżyca wyjdą astronautka i astronauta misji Artemis 3, w pierwszym planowanym załogowym lądowaniu na Księżycu od czasów programu Apollo.
Ustawodawcy sceptyczni wobec Artemis

Można zastanawiać się nad możliwościami technologicznymi na przyspieszony powrót ludzi na Księżyc, jednak na końcu finansowanie tego przedsięwzięcia zależy od polityków. Swój pesymizm wyraził przewodniczący podkomisji Izby Reprezentantów ds. finansowania m.in. agencji NASA. Jose Serrano jasno wyraził brak przekonania co do konieczności przesunięcia daty lądowania człowieka z 2028 na 2024 rok. Wyraził przy tym frustrację z powodu braku jasnej informacji od agencji ile ten przyspieszony program ma kosztować do 2024 roku.
Biały Dom zaproponował poprawkę do budżetu na 2020 rok, w którym zawnioskował o dodatkowe 1,6 mld dolarów, jednak NASA ciągle zwleka z podaniem dokładnych szacunków kosztu dla całego programu. Administrator NASA Jim Bridenstine, przesłuchiwany podczas posiedzenia tej podkomisji powiedział, że agencja pracuje teraz nad propozycją budżetu dla niej na 2021 rok i przy okazji nad ogólnym szacunkiem całkowitych kosztów programu Artemis w latach 2021-2024. Liczby te, jak stwierdził, mogą być znane być może dopiero w lutym 2020 r. Swój sceptycyzm podzielali inni przedstawiciele demokratów w podkomisji. Republikańscy reprezentanci pytali z kolei o możliwość większego wykorzystania rakiety SLS, kosztem użycia w misjach programu rakiet komercyjnych. Bridenstine tłumaczył, że dla celu lądowania na Księżycu już w 2024 roku nie jest to możliwe, gdyż do tego czasu uda się wyprodukować maksymalnie trzy zestawy systemu SLS.
Kolejne kontrowersje wzbudza sposób w jaki zostanie pozyskane ewentualne zwiększenie środków NASA na program Artemis. Bridenstine powtórzył po raz kolejny, że nie chce by dodatkowe środki na program księżycowy pochodziły z innych działań agencji, a więc pieniądze te musiałyby zostać wzięte z innych obszarów budżetu. To jeszcze bardziej utrudni uzyskanie obupartyjnego porozumienia.
Senat przyjął 31 października poprawkę do budżetu NASA, zwiększającą finansowanie agencji do 22,75 mld dolarów na 2020 rok. Poprawka uwzględnia część (ale nie wszystkie) koszty zakładane w nowym programie komercyjnego lądownika załogowego. Na tym jednak nie kończy się walka w izbach ustawodawczych. Izba Reprezentantów musi jeszcze wynegocjować z Senatem alokację środków we wszystkich obszarach budżetu Stanów Zjednoczonych. To może potrwać tygodniami lub miesiącami, tym bardziej, że wiele aspektów takich jak budowa muru budzi duże kontrowersje.
Każde opóźnienie wpłynie negatywnie na konkurs lądowników załogowych. Ken Bowersox pełniący obowiązki zastępcy administratora NASA ds. załogowej eksploracji stwierdził, że ?im dłużej będziemy czekać na rozstrzygnięcia budżetowe, tym bardziej zwiększa się ryzyko przesunięcia celu lądowania na 2025 rok?.
Nowe kontrakty na rakietę SLS i statek Orion
NASA rozszerzyła w październiku kontrakt z firmą Boeing na wsparcie budowy rakiet dla 10 misji programu Artemis. Większy kontrakt ma zostać sfinalizowany w 2020 r. i obejmuje budowę 10 dolnych stopni oraz 8 górnych stopni EUS. Obecnie Boeing ma kontrakt na budowę dwóch dolnych stopni dla misji Artemis 1 i Artemis 2 oraz budowę pierwszego górnego stopnia EUS dla przyszłej wersji rakiety w misji Artemis 4. Nowa umowa umożliwi firmie budowę dolnego stopnia SLS dla misji Artemis 3, która ma być pierwszą misją załogowego lądowania na Księżycu w 2024 r. Boeing będzie mógł też zaplanować prace nad kolejnymi stopniami dla przyszłych misji.
Wcześniej, bo we wrześniu firma Lockheed Martin poinformowała o podpisaniu kontraktu z NASA na budowę kolejnych sześciu kapsuł załogowych Orion. W ramach nowej umowy opiewającej na 2,7 mld dol. firma ma zbudować trzy statki dla misji Artemis 3, 4 i 5. W 2022 r. zostaną zamówione 3 statki dla kolejnych misji na kwotę 1,9 mld dol.
Postępy w integracji pierwszej rakiety SLS

Podczas gdy podpisywano kontrakty na wytworzenie elementów dla misji Artemis 3 i przyszłych, firmy czyniły postępy w integracji statków i dolnych stopni rakiety SLS dla pierwszych dwóch misji Artemis 1 i Artemis 2.
Do końca roku powinny zakończyć się prace integracyjne nad pierwszym egzemplarzem dolnego stopnia rakiety SLS, który zostanie wykorzystany w misji Artemis 1. Kiedy montaż rakiety zakończy się, zostanie ona przetransportowana do Stennis Space Center, gdzie wszystkie cztery silniki zostaną poddane odpaleniu, symulującemu pełny lot rakiety. NASA uważa, że testy te potrwają 5-6 miesięcy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to w połowie roku po dokonaniu koniecznych remontów dolny stopień zostanie wysłany do Kennedy Space Center, gdzie zostanie zintegrowany z pozostałymi częściami rakiety SLS i statkiem Orion.
Zobacz też: Poprzedni raport z przygotowań do misji Artemis 1
Agencja planuje przeprowadzenie bezzałogowej misji Artemis 1 w 2020 roku, ale coraz więcej osób wskazuje, że start ten opóźni się do 2021 r.
Nowe partnerstwa międzynarodowe
Program Artemis przyciąga inne państwa. Podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego, który odbył się w tym roku w Waszyngtonie z administratorem NASA Jim Bridenstinem rozmawiali w sprawie udziału w programie przedstawiciele 26 państw, w tym Michał Szaniawski, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
Na razie o konkretnych elementach misji możemy mówić w przypadku Kanady i Japonii, o czym informowaliśmy w osobnym artykule. Nie jest też jeszcze jasne jakie umowy będą taką współpracę regulować. Z racji bardzo krótkiego harmonogramu, wielu ekspertów polityki kosmicznej sugeruje zaadaptowanie International Space Station Intergovernmental Agreement podpisanego przez 15 państw w 1998 r. przy okazji pracy nad Międzynarodową Stacją Kosmiczną.
Podsumowanie

Widać, że w ostatnich miesiącach bardzo dużo działo się wokół programu Artemis. Przeszkody polityczne i niewielki margines czasowy mogą jednak też szybko pogrzebać nowe plany administracji Donalda Trumpa i agencji NASA. Najbliższe miesiące pokażą czy tak się stanie.
Na podstawie: NASA/SpaceNews/NSF/SN
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    oficjalna strona programu Artemis

Na zdjęciu tytułowym: Wizja artystyczna astronautów na powierzchni Księżyca podczas jednej z misji programu Artemis. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/coraz-wiecej-chmur-nad-przyspieszonym-powrotem-ludzi-na-ksiezyc

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc.jpg

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc2.jpg

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc3.jpg

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc4.jpg

Czarne chmury nad przyspieszonym powrotem ludzi na Księżyc5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary obłok gazowy pokazuje, że pierwsze gwiazdy musiały powstać bardzo szybko po Wielkim Wybuchu
2019-11-02. Autor. Vega
Astronomowie odkryli obłok gazu, który zawiera informacje o wczesnej fazie powstawania galaktyk i gwiazd, z okresu zaledwie 850 mln lat po Wielkim Wybuchu. Obłok został znaleziony przypadkowo podczas obserwacji odległego kwazara i ma właściwości, których astronomowie oczekują od prekursorów współczesnych galaktyk karłowatych. Jeżeli chodzi o względną obfitość, chemia obłoku jest zaskakująco współczesna, co pokazuje, że pierwsze gwiazdy we Wszechświecie musiały powstać bardzo szybko po Wielkim Wybuchu.
Kiedy astronomowie patrzą na odległe obiekty, patrzą w przeszłość. Gazowy obłok odkryty przez astronomów jest tak odległy, że podróż światła od niego do Ziemi zajęła prawie 13 mld lat. Czyli światło docierające do nas mówi nam teraz, jak wyglądał obłok gazu prawie 13 mld lat temu, nie więcej niż ok. 850 mln lat po Wielkim Wybuchu. Dla astronomów jest to niezwykle interesująca epoka. W ciągu pierwszych kilkuset lat po Wielkim Wybuchu powstały pierwsze gwiazdy i galaktyki, ale szczegóły tej złożonej ewolucji są nadal w dużej mierze nieznane.

Ten bardzo odległy obłok gazu był przypadkowym odkryciem. Astronomowie śledzili kilka kwazarów z przeglądu 15 najbardziej odległych znanych kwazarów (z=6,4). Początkowo naukowcy zauważyli, że kwazar P183+05 ma raczej niezwykłe widmo. Ale kiedy Eduardo Ba?ados, prowadzący badania, przeanalizował bardziej szczegółowe widmo, uzyskane dzięki Teleskopom Magellana w Obserwatorium Las Campanas w Chile, stwierdził, że chodzi o coś innego: dziwne cechy widmowe były śladami obłoku gazu, który znajdował się bardzo blisko odległego kwazara ? jeden z najodleglejszych obłoków gazowych, jaki astronomowie byli w stanie zidentyfikować.

Kwazary to niezwykle jasne aktywne jądra odległych galaktyk. Siłą napędową ich jasności jest centralna supermasywna czarna dziura znajdująca się w galaktyce. Materia wirująca wokół czarnej dziury, zanim do niej wpadnie, nagrzewa się do temperatur sięgających setek tysięcy stopni, emitując ogromne ilości promieniowania. Pozwala to astronomom wykorzystywać kwazary jako źródła tła do wykrywania wodoru i innych pierwiastków chemicznych w absorpcji: jeżeli obłok gazu znajduje się bezpośrednio między obserwatorem a odległym kwazarem, część światła kwazara zostaje pochłonięta.

Astronomowie są w stanie wykryć tę absorpcję badając widmo kwazara. Wzór absorpcji zawiera informacje o składzie chemicznym obłoku gazowego, temperaturze, gęstości, a nawet o odległości obłoku od nas (i od kwazara). Stoi za tym fakt, że każdy pierwiastek chemiczny ma swoisty ?odcisk palca? linii widmowych ? wąski obszar długości fali, w którym atomy tego pierwiastka mogą emitować lub pochłaniać światło szczególnie dobrze. Obecność charakterystycznego odcisku palca ukazuje obecność i obfitość określonego pierwiastka.

Na podstawie widma obłoku naukowcy mogli natychmiast określić jego odległość i spojrzeć wstecz na pierwszy miliard lat kosmicznej historii. Znaleźli także ślady kilku pierwiastków chemicznych, w tym węgla, tlenu, żelaza i magnezu. Jednak ilość tych pierwiastków była niewielka, jedynie 1/800 razy większa, niż w atmosferze Słońca. Astronomowie nazywają metalami wszystkie pierwiastki cięższe od helu; ten pomiar sprawia, że ten obłok gazu jest jednym z najbardziej ubogich w metale (i odległych) układów znanych we Wszechświecie. Michael Rauch z Carnegie Institution of Science, który jest współautorem badania, mówi: ?Po tym, jak byliśmy przekonani, że patrzymy na tak pierwotny gaz zaledwie 850 mln lat po Wielkim Wybuchu, zaczęliśmy się zastanawiać, czy układ ten może nadal zachowywać chemiczne podpisy wytwarzane przez gwiazdy pierwszej generacji.?

Znalezienie tych gwiazd pierwszej generacji, tak zwanych gwiazd ?trzeciej populacji?, jest jednym z najważniejszych celów w rekonstrukcji historii Wszechświata. W późniejszym Wszechświecie pierwiastki chemiczne cięższe od wodoru odgrywają ważną rolę w zapadaniu się obłoku w gwiazdy. Ale te pierwiastki chemiczne, zwłaszcza węgiel, same wytwarzane są w gwiazdach i wyrzucane w przestrzeń kosmiczną podczas wybuchów supernowych. W przypadku pierwszych gwiazd te pierwiastki by nie istniały, ponieważ bezpośrednio po fazie Wielkiego Wybuchu istniały tylko atomy wodoru i helu. To sprawia, że pierwsze gwiazdy zasadniczo różnią się od wszystkich późniejszych gwiazd.

Analiza wykazała, że skład chemiczny obłoku nie był chemicznie pierwotny, ale zamiast tego względne ilości były zaskakująco podobne do ilości pierwiastków obserwowanych w dzisiejszych międzygalaktycznych obłokach gazowych. Stosunki liczebności cięższych pierwiastków były bardzo zbliżone do proporcji we współczesnym Wszechświecie. Fakt, że obłok gazu we wczesnym Wszechświecie zawiera już metale o współczesnych względnych obfitościach chemicznych, stanowi kluczowe wyzwanie dla formowania się gwiazd pierwszej generacji.

Badanie to sugeruje, że formowanie się pierwszych gwiazd w tym układzie musiało rozpocząć się znacznie wcześniej: oczekiwane od pierwszych gwiazd wydajności chemiczne zostały już usunięte przez wybuchy co najmniej jednej generacji gwiazd. Szczególne ograniczenie czasowe wynika z supernowych typu Ia, kosmicznych eksplozji, które byłyby wymagane do wytworzenia metali o obserwowanych względnych obfitościach. Takie supernowe potrzebują zwykle ok. 1 mld lat, co stanowi poważne ograniczenie dla wszelkich scenariuszy powstawania pierwszych gwiazd.

Teraz, gdy astronomowie odkryli ten wczesny obłok, systematycznie szukają dodatkowych przykładów. Eduardo Ba?ados mówi: ?To ekscytujące, że możemy mierzyć metaliczność i obfitość chemiczną tak wcześnie w historii Wszechświata, ale jeżeli chcemy zidentyfikować sygnatury pierwszych gwiazd, musimy sondować jeszcze wcześniej w kosmicznej historii. Jestem optymistą, że znajdziemy jeszcze bardziej odległe obłoki gazu, które mogłyby nam pomóc zrozumieć, w jaki sposób narodziły się pierwsze gwiazdy.?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MPI

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/11/stary-obok-gazowy-pokazuje-ze-pierwsze.html

Stary obłok gazowy pokazuje, że pierwsze gwiazdy musiały powstać bardzo szybko po Wielkim Wybuchu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w centrum Drogi Mlecznej znajduje się tunel czasoprzestrzenny?

2019-11-03.
Tunele czasoprzestrzenne to w teorii korytarze łączące odległe rejony wszechświata. Naukowcy wciąż ich poszukują, ale możliwe, że jeden ukrywa się w naszej galaktyce.

 
Ogólna teoria względności Einsteina przewiduje występowanie tuneli czasoprzestrzennych. Czasoprzestrzeń składa się w nich jak słynna kartka papieru tak często demonstrowana w filmach SF. Tunele wymagają jednak ekstremalnych warunków grawitacyjnych, więc prawdopodobnie znajdują się wokół supermasywnych czarnych dziur.

Naukowcy opracowali metodę wyszukiwania tuneli czasoprzestrzennych w pobliżu Sagittarius A*, supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum Drogi Mlecznej. Jeżeli tunel czasoprzestrzenny istniały wokół Sagittarius A* gwiazdy po jednej stronie korytarza miałyby wpływ grawitacyjny na gwiazdy znajdujące się po drugiej stronie.

Wykrycie niewielkich zmiany w oczekiwanych orbitach gwiazd, takich jak S2 w pobliżu Sagittarius A*, może oznaczać bliskość tunelu czasoprzestrzennego. Obecne metody pomiarowe nie są wystarczająco czułe, aby dostrzec wspomniane zmiany, ale techniki powstałe w ciągu najbliższych dekad mogą okazać się skuteczne.

- Kiedy osiągniemy precyzję potrzebą do naszych obserwacji, możemy być w stanie powiedzieć, że tunel czasoprzestrzenny jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem. Ale nie możemy powiedzieć, że "tak, to zdecydowanie tunel czasoprzestrzenny" - powiedział prof. Dejan Stojkovic, kosmolog z Uniwersytetu w Buffalo.

Jest tak, ponieważ inne nieznane ciała niebieskie po naszej stronie tunelu czasoprzestrzennego mogą również oddziaływać grawitacyjnie i powodować zmiany.

Zmieniona trajektoria gwiazdy z powodu tunelu czasoprzestrzennego jest nie do zaobserwowania ze względu na brak dokładności pomiarów. Nawet przy precyzyjnych pomiarach astronomowie mogą mierzyć tylko całkowite przyspieszenie gwiazdy, a nie dodatkowe przyspieszenie spowodowane grawitacyjnym wpływem gwiazdy na drugi koniec hipotetycznego tunelu czasoprzestrzennego.

- Nasza metoda pozwala na obliczenie zmian przyspieszenia wynikających z eliptycznej orbity gwiazdy - powiedział prof. Stojkovic.

Ponieważ przyspieszenie gwiazdy wokół czarnej dziury jest zwykle stałe, zmiana zmierzonego przyspieszenia byłaby "wyraźnym wskazaniem, że istnieje dodatkowe źródło siły grawitacyjnej".

Nawet jeżeli udałoby nam się namierzyć tunel czasoprzestrzenny, wyprawa przez niego może się okazać niemożliwa. Utrzymanie tunelu czasoprzestrzennego otwartego wymaga obecności negatywnej energii, a naukowcy nie wiedzą, jak tego dokonać.

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-czy-w-centrum-drogi-mlecznej-znajduje-sie-tunel-czasoprzestr,nId,3308099

 

Czy w centrum Drogi Mlecznej znajduje się tunel czasoprzestrzenny.jpg

Czy w centrum Drogi Mlecznej znajduje się tunel czasoprzestrzenny2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile próbek skał księżycowych w Orionie?
2019-11-02. Krzysztof Kanawka
Na ostatnim spotkaniu zespołu LEAG zauważono, że wewnątrz kapsuły Orion nie ma miejsca na próbki skał księżycowych.
Dwudziestego szóstego marca administracja Białego Domu nakreśliła nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. W maju 2019 NASA poinformowała o wyborze nazwy programu: Artemis.
Pod koniec maja NASA zaprezentowała bardzo wstępny plan programu Artemis do 2024 i 2028 roku. Z planu wynika, że misja Artemis-3 (wcześniej EM-3) będzie pierwszym załogowym lotem na powierzchnię Księżyca. Wcześniejsze planowane misje, Artemis-1 (EM-1) to bezzałogowy test kapsuły MPCV Orion, zaś Artemis-2 (EM-2) to pierwszy załogowy lot tej kapsuły. Loty kapsuł MPCV Orion mają odbywać się dzięki rakiecie SLS.
Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu powinno nastąpić podczas misji Artemis-3 (EM-3). Ta misja jest zaplanowana na 2024 rok. Na początku października 2019 ?wyciekła? wstępna grafika przedstawiająca plan misji Artemis-3. Aktualnie wiadomo także, że pobyt astronautów na Księżycu powinien potrwać do około 6,5 dnia. W tej misji zostanie wykorzystany też prawdopodobnie łazik dla astronautów, pozwalający na poruszanie się po powierzchni Srebrnego Globu podobnie jak podczas ostatnich misji Apollo.
Pod koniec października doszło do spotkania grupy Lunar Exploration and Analysis Group (LEAG). Celem tego spotkania było m.in. omówienie przygotowań do poszczególnych misji programu Artemis, w tym Artemis-3.
W trakcie tego spotkania wyszło na jaw, że aktualnie wewnątrz lądownika może zmieścić się bardzo mało próbek skał księżycowych. Z dostępnych danych wynika, że budżet masowy przewidziany na próbki skał to 35 kg, z czego 9 kg to poszczególne pojemniki. Docelowo lądownik ma być w stanie wynieść około 100 kg próbek z powierzchni Księżyca.
Co więcej, pojawiają się niepotwierdzone informacje, że sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana w przypadku MPCV Orion. Z tych informacji wynika, że wewnątrz kapsuły Orion nie ma przestrzeni dla składowania próbek skał. Oznacza to, że w przypadku każdej misji trzeba będzie oddzielnie identyfikować miejsca do składowania próbek pobranych z powierzchni Księżyca. Oczywiście, sytuacja będzie musiała się zmienić zanim dojdzie do misji Artemis-3.
Warto tu dla porównania dodać, że w misji Apollo 11 na Ziemię trafiły 22 kilogramy skał księżycowych. Z kolei podczas misji Apollo 17 astronauci łącznie zebrali ponad 100 kg różnych próbek skał. Dłuższe misje na powierzchni Księżyca w ramach programu Artemis oznaczają z pewnością znacznie powyżej stu kilogramów próbek.
(SN, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/11/ile-prob ... w-orionie/

 

Ile próbek skał księżycowych w Orionie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)