Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Trudne sąsiedztwo. Planeta bombardowana przez ultrachłodnego karła
2024-05-17.KF.
Przy odległej o 55 lat świetlnych gwieździe typu ultrachłodnego karła astronomowie z Belgii odkryli planetę wielkości Ziemi. Choć gwiazda jest o połowę zimniejsza niż Słońce, to położona blisko niej planeta jest bombardowana silnym promieniowaniem.
Naukowcy z Uniwersytetu w Liege, w ramach projektu SPECULOOS (Search for Planets EClipsing ULtra-cOOl Stars), odkryli właśnie wielkością podobną do Ziemi planetę okrążającą tzw. ultrachłodnego karła SPECULOOS-3. To drugi układ planetarny odkryty wokół gwiazdy tego rodzaju. Ultrachłodne karły, jak wyjaśniają badacze, to najmniej masywne gwiazdy we wszechświecie. Rozmiarami przypominają duże planety, takie jak Jowisz. Są o połowę chłodniejsze od Słońca, 10 razy mniej od niego masywne i ok. 100 razy ciemniejsze. Żyją przy tym około 100 razy dłużej niż nasza dzienna gwiazda i będą ostatnimi gwiazdami, które pozostaną w przyszłym, ochładzającym się wszechświecie.
W kosmosie jest ich dużo więcej niż gwiazd takich jak Słońce, jednak są relatywnie słabo poznane – właśnie ze względu na niewielką ilość emitowanego przez nie światła. W szczególności niewiele wiadomo o towarzyszących im planetach, mimo że – jak się uważa – planety te stanowią znaczną część wszystkich planet Drogi Mlecznej. Koordynowany przez prof. Michaëla Gillona z Uniwersytetu w Liege program SPECULOOS został stworzony właśnie w celu poszukiwania tego typu globów. Naukowcy szukają planet przechodzących na tle gwiazdy, co pozwala na ich wykrycie, wymaga jednak zwykle kilkutygodniowej obserwacji każdej gwiazdy z osobna. Twórcy projektu wykorzystują więc sieć automatycznych teleskopów, które pozwalają znacząco przyspieszyć obserwacje.
Możliwa obecność atmosfery
Nowo odkryta planeta SPECULOOS-3 b oddalona jest o 55 lat świetlnych od Układu Słonecznego, czyli można powiedzieć, że znajduje się w naszym kosmicznym sąsiedztwie. „– SPECULOOS-3 b ma rozmiary praktycznie równe rozmiarom naszej planety – podkreśla Michaël Gillon, autor pracy opublikowanej w piśmie „Nature Astronomy”. – Rok trwa na niej ok. 17 godzin. Dni i noce z kolei nigdy się nie kończą. Uważamy, że planeta okrąża gwiazdę synchronicznie, więc cały czas zwrócona jest w kierunku gwiazdy tą samą stroną, podobnie jak Księżyc w kierunku Ziemi. Z drugiej strony, jej nocna połowa pogrążona jest w ciągłej ciemności – wyjaśnia planetolog.
Choć gwiazda jest relatywnie zimna, to – jak podkreślają badacze – ze względu na bardzo ciasną orbitę planeta jest bombardowana wysokoenergetycznym promieniowaniem. – W takim środowisku obecność atmosfery jest bardzo mało prawdopodobna – zwraca uwagę uczestniczący w projekcie prof. Julien de Wit z MIT. – To, że ta planeta nie ma atmosfery, może stanowić zaletę pod kilkoma względami. Na przykład może to umożliwić nam zdobycie dużej ilości wiedzy na temat ultrachłodnych karłów, co z kolei pozwoli nam na bardziej dogłębne badania ich potencjalnie nadających się do zamieszkania planet – dodaje.
Według badaczy SPECULOOS-3 to doskonały cel dla Teleskopu Jamesa Webba. – Z JWST będziemy mogli nawet badać mineralogię powierzchni planet – podkreśla dr Elsa Ducrot, współautorka odkrycia. – Odkrycie to demonstruje zdolność naszego obserwatorium SPECULOOS-North do wykrywania egzoplanet wielkości Ziemi, które mogą być obiektami dalszych, szczegółowych badań. A to dopiero początek! Dzięki wsparciu finansowemu Regionu Walońskiego i Uniwersytetu w Liege, dwa nowe teleskopy, Orion i Apollo wkrótce dołączą do Artemis na płaskowyżu Teide na Teneryfie, aby przyspieszyć poszukiwania tych fascynujących planet – podsumowuje prof. Gillon.
Kolejna planeta odkryta (fot. NASA/JPL-Caltech)
źródło: PAP
https://www.tvp.info/77573818/planeta-wielkosci-ziemi-odkryta-wokol-malej-zimnej-gwiazdy

Trudne sąsiedztwo. Planeta bombardowana przez ultrachłodnego karła.jpg

Napisano

Pożegnanie grupy 3664 i przywitanie grupy 3685 (15.05.2024)
2024-05-18. Krzysztof Kanawka
Dwa rozbłyski klasy X z dwóch grup w dniu 15 maja 2024.
Dwa ciekawe rozbłyski słoneczne z dnia 15 maja, z których jeden mógł być silniejszy od obecnie rekordowego rozbłysku tego cyklu!
Grupa 3664, która wyemitowała 14 maja 2024 najsilniejszy rozbłysk w tym cyklu słonecznym (klasa X8.7), za widoczną z Ziemi krawędzią tarczy słonecznej nadal emitowała rozbłyski. W dniu 15 maja, “daleko za krawędzią” ta grupa wyemitowała rozbłysk klasy X3.4 z maksimum o godzinie 10:37 CEST.
Moc rozbłysk na pierwszy rzut oka nie wydaje się być wysoka. Jednakże, moc rozbłysku była mierzona z perspektywy Ziemi. Tymczasem, 15 maja grupa 3664 znajdowała się już około 24 godziny za krawędzią tarczy słonecznej. Bezpośrednie obserwacje tego rozbłysku wykonała z kolei sonda Solar Orbiter. Z tych pomiarów wynika, ze ten rozbłysk był w zakresie od X4 nawet aż do X19, z prawdopodobną wartością około X9. Oznacza to, że ten rozbłysk mógł być najsilniejszym w tym cyklu i być może nawet silniejszy od rozbłysku X9.3 z 6 września 2017.
Wraz ze zniknięciem grupy 3664 nie spadło ryzyko rozbłysków klasy X. Również 15 maja doszło do rozbłysku klasy X2.9 z obszaru, który wówczas znajdował się jeszcze za wschodnią krawędzią tarczy słonecznej. Ten obszar aktywny otrzymał 16 maja oznaczenie 3685 i będzie przebywać do około 30 maja po stronie naszej Dziennej Gwiazdy widocznej z Ziemi. Oczywiście, nie jest gwarantowane, że ta grupa się rozwinie przez te dni – równie dobrze może dojść do zaniknięcia.
Łącznie w poprzednim cyklu słonecznym było 48 rozbłysków klasy X. Wraz z rozbłyskiem X2.9 liczba rozbłysków klasy X w obecnym cyklu również wynosi 48. Jest wyraźny dowód na znacznie aktywniejszy obecny cykl, który swoje maksimum będzie mieć nie wcześniej niż pod koniec tego roku.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku, w 2023 roku.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2024/05/pozegnanie-grupy-3664-i-przywitanie-grupy-3685-15-05-2024/

Pożegnanie grupy 3664 i przywitanie grupy 3685 (15.05.2024).jpg

Napisano

Aktywność słoneczna zagraża łączności przez Starlink
Autor: admin (2024-05-18)
W dniu 10 maja 2024 roku Ziemię nawiedziła potężna burza magnetyczna, która miała znaczący wpływ na flotę internetowych satelitów Starlink należących do SpaceX.
Burza ta, wywołana serią silnych erupcji słonecznych, uwolniła ogromne ilości energii w przestrzeń kosmiczną, co spowodowało zaburzenia w polu magnetycznym Ziemi i górnych warstwach atmosfery.
Elon Musk poinformował, że satelity Starlink znalazły się pod znacznym naciskiem z powodu zwiększonego oporu atmosferycznego. Chociaż satelity zostały zaprojektowane, aby wytrzymać różne warunki środowiskowe, intensywność tej burzy stanowiła poważne zagrożenie dla ich operacyjnej integralności. Musk dodał, że satelity jak dotąd radzą sobie z naciskiem, ale sytuacja jest monitorowana na bieżąco.
NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) wydała ostrzeżenie o najpoważniejszej burzy geomagnetycznej od 20 lat, ostrzegając przed potencjalnymi zakłóceniami w systemach nawigacyjnych, sieciach energetycznych i operacjach satelitarnych. Burza była na tyle silna, że wywołała spektakularne pokazy zorzy polarnej widoczne w nietypowych lokalizacjach.
Rosyjskie media podały, że niektóre satelity wypadły z orbity, co utrudniło komunikację ukraińskich sił zbrojnych w konflikcie z Rosją, co zostało przyjęte z zadowoleniem przez rosyjskie władze.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/aktywnosc-sloneczna-zagraza-lacznosci-przez-starlink

Aktywność słoneczna zagraża łączności przez Starlink.jpg

Napisano

Astronomowie odkryli kosmiczny ewenement. Uchwycono dziwny obiekt

2024-05-18. Wiktor Piech
Naukowcy donoszą, że odkryli planetę wielkości Ziemi, która krąży wokół maleńkiej gwiazdy o wielkości Jowisza. Niektórym może nie mieści się to w głowie, jednak fakty mówią same za siebie.

W kosmosie istnieją osobliwe gwiazdy, które nazywają się ultrachłodnymi karłami - w zasadzie są to obiekty gwiazdowe lub podgwiazdowe, których temperatura jest niższa niż 2430 stopni Celsjusza. Dla porównania Słońce ma temperaturę około 5500 stopni Celsjusza.
Co ciekawe ultrachłodne karły stanowią aż około 15 proc. obiektów astronomicznych w gwiezdnym sąsiedztwie naszego Słońca. Ciała tego typu są niezwykle trudne do badań, ponieważ są wyjątkowo małe i chłodne, przez co bardzo często umykają obecnie stosowanym urządzeniom.
"Tuż za rogiem" odkryto wyjątkowy układ gwiezdny
Astronomowie właśnie odkryli, że przy ultrachłodnym karle o nazwie SPECULOOS-3 krąży egzoplaneta wielkości naszej Ziemi. Cały układ znajduje się "zaledwie" 55 lat świetlnych od nas. Planeta SPECULOOS-3b okrąża swoją gwiazdę w 17 godzin i zawsze jest zwrócona jedną stroną — w kierunku ultrachłodnego karła.
Jak wyjaśnia Michael Gillon z Uniwersytetu w Liege w Belgii: - Wierzymy, że planeta obraca się synchronicznie, więc ta sama strona, zwaną stroną dzienną, zawsze jest zwrócona w stronę gwiazdy, tak jak Księżyc jest zwrócony w stronę Ziemi. Z drugiej strony, nocna strona jest zamknięta w niekończącej się ciemności.
Do odkrycia nietypowego układu posłużyła sieć teleskopów współpracujących ze sobą w celu poszukiwania egzoplanet podobnych do Ziemi, które krążą wokół maleńkich gwiazd - projekt nosi nazwę SPECULOOS.
Odkryty ultrachłodny karzeł ma zaledwie 12,3 proc. promienia Słońca, co oznacza, że jest nieco większy niż Jowisz. Gwiazda jest lżejsza od naszego Słońca o aż 90 proc. i jest od niego 1000 razy ciemniejsza.

Z kolei egzoplaneta ma promień niewiele mniejszy od promienia Ziemi. Niestety obecnie nie ma dodatkowych informacji dotyczących tego obiektu, nie jest znana jego masa, ani skład. Jednakże badacze uważają, że ten odległy świat jest skalisty.
Pierwszą wskazówką przemawiającą za tym spostrzeżeniem jest promień egzoplanety. Astronomowie wskazują, że jest mało prawdopodobne, by tak mały obiekt był gazowy lub lodowy - wynika to ze znanej nam ewolucji planet.
Trzeba również dodać, że mimo tego, że ultrachłodne karły są bardzo aktywne - tworzą liczne rozbłyski. Egzoplaneta krąży bardzo blisko swojej gwiazdy, przez co obiekt ten jest wręcz skąpany w promieniowaniu, które jest prawie 16 razy większe niż notowane na Ziemi.
- W takim środowisku obecność atmosfery wokół planety jest bardzo mało prawdopodobna. Fakt, że ta planeta nie ma atmosfery, może być plusem pod kilkoma względami. Na przykład, może to pozwolić nam dowiedzieć się wiele o ultrachłodnych karłach, co z kolei umożliwi bardziej dogłębne badania ich potencjalnie nadających się do zamieszkania planet — mówi planetolog Julien de Wit z Massachusetts Institute of Technology.
Astronomowie chcą wykorzystać dodatkowe teleskopy, by ujawnić więcej tajemnic tego odległego świata. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Nature Astronomy.


 Astronomowie odkryli wyjątkową egzoplanetę wielkości Ziemi, która krąży wokół "mini-Słońca" (zdjęcie poglądowe) /forplayday /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-astronomowie-odkryli-kosmiczny-ewenement-uchwycono-dziwny-ob,nId,7516654

Astronomowie odkryli kosmiczny ewenement. Uchwycono dziwny obiekt.jpg

Napisano

Chcieli zdetonować bombę atomową na Księżycu. Historia Projektu A119
2024-05-18. Bogdan Stech
W szczycie zimnej wojny, gdy świat z zapartym tchem śledził kosmiczny wyścig między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim, w tajnych laboratoriach Sił Powietrznych USA narodził się szalony plan. Projekt A119 zakładał detonację bomby atomowej na powierzchni Srebrnego Globu.
Jest rok 1958. ZSRR triumfuje, wysyłając rok wcześniej w kosmos pierwszego sztucznego satelitę, Sputnika. Ameryka - dotychczasowy lider kosmiczny - zostaje w tyle. Po tym, gdy Związek Radziecki objął wczesne prowadzenie w wyścigu kosmicznym, w USA zapanowała atmosfera nerwowości.
Ameryka zaliczała kolejne wpadki, które opóźniały wysłanie jej pierwszego satelity na orbitę. W tej atmosferze presji i strachu przed radziecką dominacją rodzi się Projekt A119.
Atom w służbie nauki
Jego głównym naukowcem był dr. Leonard Reiffel. Wierzył, że nuklearna eksplozja na Księżycu może przynieść szereg korzyści naukowych. Wybuch miał wydobyć księżycowy regolit, ułatwiając badanie składu i historii Księżyca.
Ciekawostką jest, że w programie uczestniczył młody Carl Sagan, przyszły popularyzator nauki i astronomii, który w programie był częścią zespołu odpowiedzialnego za przewidywanie skutków wybuchu jądrowego w próżni i niskiej grawitacji oraz oceny wartości naukowej projektu.
Podobny pomysł wysunął Edward Teller, "ojciec bomby wodorowej", który w lutym 1957 r. zaproponował detonację ładunków nuklearnych zarówno na powierzchni Księżyca, jak i w pewnej odległości od niej, aby przeanalizować skutki eksplozji.
To miał być pokaz siły
Nauka to jednak nie wszystko. Jednym z głównych celów programu, realizowanego pod auspicjami Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, które go pierwotnie zaproponowały, było spowodowanie eksplozji nuklearnej widocznej z Ziemi. Spodziewano się, że taki pokaz podniesie morale narodu amerykańskiego.
Był jeszcze jeden ważny powód. W momencie opracowywania koncepcji projektu gazety donosiły, że Związek Radziecki planuje zdetonować bombę wodorową na Księżycu.
Według doniesień prasowych z końca 1957 r. anonimowe źródło ujawniło agentowi służb Stanów Zjednoczonych, że Sowieci planowali uczcić rocznicę Rewolucji Październikowej atomową eksplozją na powierzchni naszego satelity. Ameryka, która zaliczyła już upokorzenie po sukcesie Sputnika, nie chciała tym razem zostać w tyle.
Po latach okazało się, że ZSRR faktycznie prowadził identyczny program, oznaczony jako Projekt E-4. Nigdy nie doszedł on do fazy realizacji ze względu na obawy przed awarią i eksplozją głowicy na terytorium Związku Radzieckiego oraz możliwością wystąpienia incydentu międzynarodowego.
Eksplozja widoczna z Ziemi
Pomysł ten, choć dziś wydaje się absurdalny, miał wówczas pewne uzasadnienie naukowe. Uczeni wierzyli, że wybuch jądrowy mógłby pomóc w rozwiązaniu zagadek planetologii i astrogeologii. Eksplozja miała odsłonić głębokie warstwy księżycowej skorupy, ujawniając ich skład chemiczny i strukturę.
Zakładano użycie głowicy atomowej W25, o stosunkowo niskiej mocy 1,7 kilotony TNT, czyli około 1/10 mocy bomby zrzuconej na Hiroszimę. Chmura pyłu powstała w wyniku eksplozji zostałaby oświetlona przez Słońce i dlatego eksplozja powinna być widoczna z Ziemi.
Ostatecznie projekt nigdy nie został zrealizowany. Został odwołany po tym, jak urzędnicy Sił Powietrznych zdecydowali, że ryzyko przewyższa korzyści. Uznano też, że lądowanie na Księżycu będzie lepszym pokazem możliwości technologicznych Ameryki.
Chociaż Projekt A119 nigdy nie został zrealizowany, jego dziedzictwo przetrwało jako przykład ekstremalnych pomysłów z okresu zimnej wojny. Pokazuje, jak daleko były gotowe posunąć się supermocarstwa w swojej rywalizacji. Projekt A119 pozostaje fascynującym fragmentem historii nauki i technologii, który wciąż budzi ciekawość i zainteresowanie.
https://spidersweb.pl/2024/05/chcieli-zdetonowac-na-ksiezycu-bombe-atomowa.html

Chcieli zdetonować bombę atomową na Księżycu. Historia Projektu A119.jpg

Napisano

Międzyszkolne zawody rakiet pneumatycznych
2024-05-18. Zofia Lamecka
Koło Naukowe Elektroniki i Informatyki w Knurowie (KNEI) w ramach ogólnopolskiego Konkursu PwC Tech Minds reazlizuje niezwykły projekt popularyzujący wśród najmłodszych fizykę rakiet. Celem jest uatrakcyjnienie nauki przedmiotów STEM oraz zainteresowanie młodzieży kosmosem i przemysłem kosmicznym.
Zawody ruszają we wrześniu 2024 r., a finały odbędą się w kwietniu 2025 r. W pierwszym roku (rok szkolny 2024/2025) udział w projekcie weźmie prawie 6000 uczniów z 16 szkół gminy Knurów i przyległych gmin wiejskich. W kolejnych latach planowane jest poszerzenie projektu na wszystkie szkoły w Polsce.
Opiekun Koła Naukowego mówi o projekcie:
Idea jest prosta. Wraz z chętnymi nauczycielami przygotujemy materiały dydaktyczne dla nauczycieli i uczniów z fizyki lotu rakiet i ich budowy. Materiały będą zaprojektowane z podziałem na grupy wiekowe klas 1-3, 4-6, 7-8. Nauczyciele przeprowadzą lekcje z teorii, uczniowie zbudują swoje rakiety z papieru, my włożymy do nich projektowany przez Wojtka mikrokomputer i wystrzelimy. Następnie dzięki komputerom rakiet odczytamy dane z lotu, a każdy uczeń będzie mógł przeanalizować lot swojej rakiety oraz przeanalizować jak teoria sprawdziła się w praktyce.
Organizatorzy poszukują także wolontariuszy, którzy wspomogli by projekt w opracowywaniu materiałów dydaktycznych od strony fizyki lotu rakiet, czy ich budowy z papieru, a także miłośników astronomii i wszystkiego co jest związane z kosmosem, aby urozmaicić te zawody. Zachęcamy do pomocy, odwiedzenia strony projektu, oraz udziału w zawodach.
Źródła:
•    KNEI
Zespół uczniów w projekcie: Wojtek Dałkowski (klasa 6), Antek Konopiński i Bartek Bisiekirski (klasa 7) oraz Jaś Michalak (klasa 4). KNEI
https://astronet.pl/wydarzenia/miedzyszkolne-zawody-rakiet-pneumatycznych/

Międzyszkolne zawody rakiet pneumatycznych.jpg

Napisano

Czarne dziury nie istnieją? Szalona hipoteza nabiera kształtów
2024-05-19. Aleksander Kowal
Czarne dziury już niejednokrotnie zaskakiwały naukowców i wcale to nie dziwi, biorąc pod uwagę ich właściwości. Może się jednak okazać, że tego typu obiekty są czymś zgoła odmiennym, niż do tej pory zakładano.
Pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w 2001 roku, kiedy Paweł Mazur i Emil Mottola zaproponowali istnienie tzw. grawastarów. Miałyby one stanowić alternatywę dla czarnych dziur. Ale czym by w takim razie były? Naukowcy opisują ja jako gwiazdy zbudowane z energii próżni lub ciemnej energii. To właśnie ona jest uznawana za odpowiedzialną za napędzanie ekspansji wszechświata.
Najnowsze ustalenia w tej sprawie zostały niedawno zaprezentowane na łamach Physical Review D. Zanim przejdziemy do wyjaśnienia fenomenu związanego z hipotetycznymi grawastarami, warto byłoby zacząć od przedstawienia krótkiej historii badań poświęconych czarnym dziurom. O tym, że takowe mogą istnieć przekonywał na początku ubiegłego stulecia Karl Schwarzschild.
Z czasem pojawiły się obserwacje sugerujące, że Niemiec miał rację, choć nie można było pomijać pewnych odmienności między przewidywaniami, a stanem faktycznym. Przykład? Centrum czarnej dziury miałoby być punktem o nieskończenie dużej gęstości, zwanym osobliwością. To właśnie tam miałaby się skupiać cała masa czarnej dziury. Z punktu widzenia znanej nam fizyki nie powinno to być możliwe, wszak nieskończoności nie istnieją.
W myśl ostatnich ustaleń czarne dziury miałyby nie istnieć. W ich miejsce moglibyśmy natomiast mówić o tzw. grawastarach
Jeśli coś wskazuje na odmienny stan rzeczy, to bardziej prawdopodobne jest, że nie chodzi o nową fizykę, lecz błąd w pomiarach. Próbując rozwikłać tę niecodzienną zagadkę, João Luís Rosa z Uniwersytetu Gdańskiego i jego współpracownicy skierowali swoją uwagę na wspomniane grawastary. Te są według koncepcji pozbawione osobliwości, dlatego ich istnienie powinno być bardziej prawdopodobne niż czarnych dziur.
Grawastary mogłyby powstawać w końcowej fazie ewolucji masywnych gwiazd. Uwolniona na tym etapie energia nie jest już wystarczająca do pokonania siły grawitacji. W konsekwencji gwiazda zapada się do formy obiektu mającego znacznie gęstszą masę. W odróżnieniu od czarnej dziury, produkt tego zapadania byłby pozbawiony osobliwości. Takie cienkie kule materii miałyby zachowywać swoją stabilność dzięki zawartej w nich ciemnej energii.
Autorzy nowych badań chcieli przekonać się, jak mogłyby wyglądać interakcje cząstek i promieniowania z grawastarami. Wyniki okazały się niesamowite, ponieważ odnotowano liczne podobieństwa między emisją materii grawastarów i czarnych dziur. To istotna informacja, sugerująca, że nawet gdyby czarne dziury nie istniały (a w ich miejsce mielibyśmy grawastary) to wiele dotychczasowych ustaleń poświęconych czarnym dziurom pozostawałoby aktualnych. Do udzielenia ostatecznych odpowiedzi w tej sprawie mogą przysłużyć się instrumenty takie jak Teleskop Horyzontu Zdarzeń czy GRAVITY+ zamontowany na Bardzo Dużym Teleskopie.
https://www.chip.pl/2024/05/wielka-brytania-bron-energetyczna-nowa-era-wojny

Czarne dziury nie istniej Szalona hipoteza nabiera kształtów.jpg

Napisano

Sławosz Uznański. Księżyc? Chętnie. Mars? Nie wiem, czy byłbym gotowy...
2024-05-19.
Sławosz Uznański, który jako drugi Polak w historii ma polecieć w kosmos, przygotowuje się do misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Nie wie jeszcze, kiedy lot się odbędzie, ale wie już, czym będzie się na orbicie zajmował. Czynnie uczestniczy w przygotowaniu kilkunastu polskich eksperymentów. Jak podkreśla, polskie firmy po raz pierwszy będą miały możliwość dostępu do ISS i prowadzenia tam badań. To wielka szansa zaistnienia na międzynarodowym rynku kosmicznym. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim opowiada o przebiegu szkolenia, relacjach z innymi astronautami, swoich atutach w przygotowaniu misji i wątpliwościach, czy… byłby gotowy lecieć na Marsa.
Grzegorz Jasiński: Dzień dobry, panie doktorze. Dziękuję za wizytę w naszym studiu. To wizyta w dobrym momencie - wydaje mi się - bo wreszcie wiemy, czym się pan będzie na orbicie zajmował.
Sławosz Uznański: Zgadza się. Dzień dobry, witam was wszystkich.
Ale musimy zacząć oczywiście od pytania kluczowego, które wszyscy sobie zadają. Jaka jest aktualnie odpowiedź na pytanie, kiedy pan ma szansę polecieć na orbitę?
Niestety, tutaj nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie, ale myślę, że to jest świetne pytanie do zadania Europejskiej Agencji Kosmicznej albo polskiemu Ministerstwu Rozwoju i Technologii.
To pytanie drugie. W takim razie. Na jakim etapie szkolenia w tej chwili się pan znajduje? Oczywiście, żeby być pełnym astronautą, takim stuprocentowym, to trzeba po prostu polecieć na orbitę. Ale jeśli chodzi o sam proces szkolenia, to astronautą na ile procent pan się w tej chwili czuje?
Ciężko mi określić, na ile procent. Czuję się powoli coraz bardziej gotowy do lotu. Zacząłem moje szkolenie pierwszego września zeszłego roku. Przechodzę przede wszystkim takie szkolenie bardziej teoretyczne. Miałem szansę mieć troszeczkę zajęć praktycznych, trochę w basenie, nurkowania, trochę również lotów. Pierwsze loty paraboliczne...
Słynna vomit comet?
Trochę vomit comet. Natomiast akurat dobrze przeżyłem te loty i nie miałem żadnych specjalnie problemów. Ale tak, taka chodzi fama odnośnie lotów parabolicznych. Miałem okazję latać również w tym samolocie z poprzednimi astronautami, którzy byli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, którzy nas szkolili. Tacy astronauci Europejskiej Agencji Kosmicznej, jak Thomas Pesquet, Alex Gerst, Matthias Maurer, Niemcy, Francuzi. I jednocześnie szkoliłem się z korpusem podstawowym i kolegami, z którymi jestem w ESA, ale też z kolegami z Japońskiej Agencji Kosmicznej, którzy byli w tym samym samolocie i byli szkoleni właśnie przez ESA.
Japończycy mają chyba teraz taki okres szczególnego podniecenia, bo prezydent USA Joe Biden oficjalnie zapowiedział, że to Japończyk będzie pierwszym poza Amerykanami człowiekiem na Księżycu. To był szok w środowisku astronautów? Jak pan to ocenia?
Ja osobiście nie spodziewałem się takiej informacji. Natomiast słyszałem, czytałem w mediach i widziałem wystąpienie prezydenta Bidena. Dotarł też do mnie e-mail z taką informacją prasową. No, tak to zostało to wybrane. Nie wiem, co za bardzo mogę na ten temat powiedzieć. Myślę, że tak czy inaczej misje Artemis i program Artemis są niesamowite. Z powrotem człowieka na Księżyc. I mogę tylko czekać na kolejne loty, Artemis II dookoła Księżyca, Artemis III najprawdopodobniej z lądowaniem.
Chciałbym jeszcze zapytać o kilka aspektów tego szkolenia, które pan przechodzi, bo od pierwszego września minionego roku już trochę czasu minęło, więc pewnie są już pierwsze wrażenia. Jakie elementy tego szkolenia pana zaskoczyły, że są trudniejsze, niż się pan spodziewał? Jakie na przykład okazały się łatwiejsze, niż można było przewidzieć?
Jestem inżynierem, budowałem systemy kontroli, systemy kosmiczne przez większość mojej kariery i moje szkolenie przede wszystkim było właśnie z takich systemów, jak działa stacja kosmiczna, jak jest zbudowana, z tej części takiej typowo inżynierskiej. Myślę, że to jest moja mocna strona i to szkolenie przychodzi mi dosyć łatwo, dlatego że mam dosyć dużo doświadczenia. Natomiast nadal czekam na przede wszystkim dużą część praktycznego szkolenia. Nie zacząłem jeszcze mojego szkolenia w Stanach Zjednoczonych, nie mogę się doczekać, jak będę miał możliwość współpracy z firmą SpaceX odnośnie budowy kapsuły Dragon i rakiety Falcon 9, jak również tej dużej części szkolenia już bardziej praktycznego z NASA, na symulatorach stacji kosmicznej. A to wszystko jeszcze przede mną.
Mówił pan o tym na początku i my, pytając pana o to, też zwracaliśmy uwagę, że jest pan osobą raczej wysportowaną i na ten aspekt swojego przygotowania do ewentualnego lotu nigdy pan nie narzekał. Tu też nie ma żadnych niespodzianek? To co pan przeżył do tej pory, wskazuje na to, że spokojnie sobie pan radzi? Jak rozumiem lot paraboliczny nie był straszny, więc pierwsze koty za płoty.
Mogę powiedzieć o locie parabolicznym, że jest to takie dosyć duże uczucie czysto fizjologiczne. Jak ciało reaguje podczas takiego przejścia z 1,8 g, czyli z tej powiedzmy hipergrawitacji, z tego przeciążenia na początku jak samolot zaczyna lecieć do góry, w ten stan 0 g. Powiem szczerze, że dla mnie to było zaskoczenie, jak moje ciało reagowało przy tak dużej zmianie ciężkości, przeciążenia.
Dobrze reagowało?
Dobrze reagowało. Natomiast jeszcze raz powiem, że to jest takie powiedzmy bardzo mocne uczucie. Później po kilku parablach przyzwyczaiłem się, już byłem gotowy. Natomiast te pierwsze to było duże, duże zaskoczenie.
Jakoś można to np. porównać do lotów ze spadochronem. Pan latał, skakał?
Latałem troszeczkę na paralotni, raczej w tandemie. Natomiast bym porównał to do tego, jak jedziemy samochodem na autostradzie i czasem przejeżdżamy przez jakiś mostek i podchodzi trochę nam żołądek do gardła. Pewnie każdy z nas doświadczył trochę takiego uczucia od czasu do czasu. Możemy sobie wyobrazić to razy... 100.
Czyli trudno nam sobie to wyobrazić. Rzeczywiście. Wspominał pan o tym, że czeka pan na to szkolenie w Stanach Zjednoczonych. Tam pewnie szkolenie w tym wielkim, słynnym basenie. Proszę jeszcze powiedzieć o tych elementach szkolenia, na które czeka pan z niecierpliwością, a może z lekką obawą.
Na pewno na szkolenie w basenie. Mam nadzieję, że będę miał taką możliwość, żeby nurkować w tym ogromnym basenie,  który nazywa się NBL - Neutral Buoyancy Laboratory. W tym basenie zatopiona jest duża część stacji kosmicznej. Basen jest niesamowicie ogromny. W wielu miejscach mogą toczyć się szkolenia z różnych elementów stacji, przez różne zespoły. I mam nadzieję, że ja też będę tam szkolony. Oczywiście nie mogę się doczekać tej części. To jest jedno takie laboratorium, które pewnie większość z nas widziało na filmach. Mam nadzieję, że będę mógł tego doświadczyć. Oczywiście cała część symulacyjna lotu, lotu kapsuły, czyli np. trening  wirówkach, które pozwalają generować ten profil przeciążenia podczas startu czy lądowania takiej kapsuły. Jak to wygląda, jak ciało reaguje, to jeszcze wszystko przede mną.
Wspomina pan o kapsule, bo przecież ma pan lecieć na pokładzie pojazdu Crew Dragon. To jest taki powrót do w zasadzie misji Apollo, do tego, jak wtedy się latało. No i w pewnym sensie, jak Rosjanie nadal latają. Skończyła się era wahadłowców kosmicznych, więc i to szkolenie jest pewnie inne, niż było 20 czy 30 lat temu. Pewnie rozmawia pan z weteranami misji wahadłowców. Co oni mówią na ten temat? Wspominają? Mówią wam, cóż wy możecie wiedzieć o prawdziwym lataniu, tą spadającą potem "cegłą"?
To trochę tak jest, ale oczywiście trochę to jest takiej zabawy pomiędzy kolegami w pracy. A jednocześnie technologia idzie do przodu. Oczywiście są nowe systemy, nowe metody szkolenia. Kapsuły wyglądają dzisiaj inaczej. Natomiast jak popatrzymy na tego rosyjskiego Sojuza, to powiedzmy od lat siedemdziesiątych on aż tak bardzo się nie zmienił. Mniej więcej te wymiary są te same. Nadal jest tam bardzo mało miejsca w środku. Systemy kontroli lotu oczywiście są troszeczkę inne, ale nadal ta automatyzacja tej kapsuły nie jest aż taka duża. Z kolei kapsuła Dragon jest kapsułą bardzo nowoczesną, z dotykowymi ekranami, która praktycznie większość lotu, praktycznie cały lot od startu do dokowania, jest sterowana przez automatyczne systemy, choćby autodokujące do stacji kosmicznej. Oczywiście astronauci muszą zdawać sobie sprawę, jak te systemy działają, jakie są różne przypadki, które mogą podczas tego lotu wystąpić i podejmować odpowiednie decyzje na odpowiednim etapie lotu. Natomiast rzeczywiście tutaj tej automatyzacji jest bardzo dużo, jak w naszym życiu codziennym. Poziom zaawansowania technologicznego takiej kapsuły jest ogromny w porównaniu do tego, co było w Sojuzie. Teraz wracając do tego wahadłowca kosmicznego, oczywiście to jest troszeczkę inny rodzaj transportu, rodzaj lotu. Wahadłowce kosmiczne były niesamowicie fascynujące, bardzo skomplikowane. Rozmawiałem z jednym z astronautów, Paulo Nespoli. To jest mój kolega, który został wyselekcjonowany w 1998 roku przez Europejską Agencję Kosmiczną. Leciał i na Sojuzie, i na wahadłowcu kosmicznym. I on z kolei ma takie zdanie, że jednak Sojuz jest niesamowitą technologią, bo tak naprawdę jest tak prosty, że nie ma co tam się popsuć. To też dosyć ciekawa opinia z jego strony. Wahadłowiec kosmiczny był bardzo skomplikowany.
To go trochę pogrążyło tak naprawdę.
Troszeczkę tak. Z jednej strony, z drugiej strony, bo powiedzmy sobie latał między 1980 rokiem a 2011 mimo wszystko.
Bardzo długo.
30 lat, 135 lotów w kosmos i pozwolił nam zbudować stację kosmiczną po stronie amerykańskiej, wynosząc powoli te moduły na orbitę, a później instalując te moduły jako jedną dużą infrastrukturę naukową.
Stacja kosmiczna jest oczywiście obiektem współpracy międzynarodowej, ale tam bardzo istotny element to jest ta współpraca amerykańsko-rosyjska, tym bardziej że Rosjanie przez dłuższy czas byli dostawcą jedynej technologii, która pozwalała tam latać. Więc amerykańscy astronauci byli szkoleni też w Rosji, bo musieli mieć możliwość i porozumienia się po rosyjsku i też lotu ewentualnego, jeśli to nie było nawet częścią ich misji Sojuzem. Czy w pana przypadku będzie podobnie, czy też będzie ten rosyjski element szkolenia? Czy teraz już to jest inaczej?
W moim przypadku na pewno będzie inaczej. Na dzień dzisiejszy cała relacja ze stroną rosyjską na Ziemi jest zawieszona. Oczywiście stacja kosmiczna jest troszeczkę inną platformą, dlatego że jest zbudowana w sposób, w jaki jest zbudowana. I tam naturalnie współpraca musi się toczyć, żeby utrzymać stację kosmiczną. Natomiast na Ziemi podczas mojego szkolenia nie ma żadnych modułów ze stroną rosyjską, szkolenia z żadnych rosyjskich systemów, również nie będę leciał Sojuzem. I na Ziemi tej współpracy dzisiaj nie ma, jest zawieszona, a ja będę współpracował przede wszystkim wewnątrz Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wewnątrz NASA będę miał dużą część szkolenia w Stanach Zjednoczonych, trochę szkolenia w Europejskiej Agencji Kosmicznej, tak jak dzisiaj z naszego europejskiego laboratorium na stacji kosmicznej, które nazywa się Columbus i też część szkolenia w Japonii z modułu japońskiego eksperymentalnego, który nazywa się Kibo. I to wszystko. Ze stroną rosyjską nie będę współpracować.
Lot kosmiczny to oczywiście jest ryzyko. Ryzyko dwojakie. Po pierwsze związane z samą dynamiką tego lotu i powrotu. Zdajemy sobie sprawę. A także z pewnymi skutkami zdrowotnymi, o których się mówi. Oczywiście one dotyczą głównie długich lotów, w pana przypadku ten pierwszy ma być jednak stosunkowo, jak na warunki kosmiczne, krótki. Ale czy ta świadomość ryzyka, także dla zdrowia, związanego czy to ze wzrokiem, czy to z budową kostną, mięśniową, różne elementy, o których się mówi na ten temat, czy świadomość tego ryzyka jest jakimkolwiek obciążeniem dla pana? Czy już dawno ten element przeszedł i już w ogóle nie ma żadnego znaczenia? Czy o ryzyku się jeszcze myśli, czy już tylko się czeka, kiedy ten lot przyjdzie?
O ryzyku zawsze się myśli i myślę, że to jest naturalne. Ale też jednocześnie jest to ważny aspekt, żeby zdawać sobie sprawę, jaki jest wpływ na nasze zdrowie. Ja jestem przyzwyczajony do tego, żeby trenować. Trenować pod kątem różnego rodzaju sportów, które uprawiam. Uprawiałem żeglarstwo, w przeszłości dosyć wyczynowo i wtedy musiałem budować swoje ciało pod kątem żeglarskim, jak chodzę po górach, wspinam się jednocześnie, chodzę na nartach tourowych, czy eksploruje góry na lodowcach to oczywiście muszę również przygotować swoje ciało do właśnie takich aktywności. I tak samo postrzegam przygotowanie do misji kosmicznej. Natomiast oczywiście tutaj ten wpływ jest dosyć duży. Nie tylko utrata mięśni, utrata gęstości kości, którą później możemy odbudować, ale np. utrata wzroku, przynajmniej czasowa, w pewnym wymiarze. Jakie jest ryzyko różnego rodzaju schorzeń? Dyskopatii po powrocie. Nad tym trzeba pracować, zdawać sobie sprawę, jednocześnie szacować, jakie to ryzyko jest, jednocześnie przechodząc trening. I dla mnie to jest ważna część szacowania ryzyka. Mogę powiedzieć, że moją specjalnością zawodową jest budowanie systemów, które są bardzo niezawodne i ocena, jakie ryzyko niosą różne warunki środowiskowe, błędy, jakie pojawiają się w takich systemach. Więc numerycznie też jestem w stanie sobie z tym w jakiś sposób poradzić.
Zaczęliśmy naszą rozmowę od tego, że wreszcie wiadomo już, czym się pan będzie na orbicie zajmował. Ministerstwo i Polska Agencja Kosmiczna poinformowały o tych projektach. W jaki sposób będzie przebiegało szkolenie? Do tych projektów będzie pan miał czas przeznaczony dla konkretnych kolejnych zespołów naukowych, które proponują te projekty? Jak to będzie wyglądało?
Rzeczywiście mieliśmy już siedem projektów ogłoszonych przez Polską Agencję Kosmiczną. Te, które mają dzisiaj podpisane kontrakty, są budowane na stację kosmiczną i na polską misję kosmiczną. Tych projektów budowanych jest więcej. Oczywiście część kontraktowa zabiera trochę czasu. Dziś nasze instytuty, nasz sektor prywatny i przedsiębiorstwa mają po raz pierwszy możliwość dostępu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i przeprowadzania właśnie tam badań. Myślę, że to jest niesamowita możliwość zaistnienia na rynku kosmicznym, a później posiadania produktów, które możemy oferować na arenie międzynarodowej jako naszą technologię. Dzisiaj wszystkie te projekty i badania są budowane. Na razie jeszcze nie mamy bezpośrednio szkolenia, a ja z ramienia Europejskiej Agencji Kosmicznej również staram się pomagać, koordynować, przekazywać pewnego rodzaju informacje i pomagać budować te eksperymenty jako część mojej pracy. Czyli powiedzmy, jedna część i największy mój priorytet to jest oczywiście część szkoleniowa, ale druga część dosyć duża mojej pracy, to jest współpraca właśnie z polskimi instytutami, które zajmują się budowaniem tych eksperymentów na na orbitę. Polska Agencja Kosmiczna ogłosiła ich 18 w zeszłym roku i wszystkie te 18 projektów idzie do przodu i mam nadzieję, że tych kontraktów będziemy widzieć więcej. A ja mam nadzieję również, że wszystkie z nich trafią na ten manifest, czyli tę listę sprzętu do zabrania na stację kosmiczną, a później będę miał możliwości ich wykonywania na orbicie. Oczywiście z tych eksperymentów również będę miał część szkolenia i będę uczestniczył w pisaniu procedur operacyjnych przed tym jeszcze, jak dojdzie do tego lotu kosmicznego. Dlatego, że każda taka procedura musi być przeiterowana kilka razy, musi być wykonana na Ziemi kilka razy po to, żeby zwiększyć szanse powodzenia tego eksperymentu już później w kosmosie, gdzie ten czas jest niesamowicie cenny.
Niektóre z tych eksperymentów to będą takie eksperymenty, w których będziepan twórcą i tworzywem, czyli badającym i obiektem badań. To są badania psychologiczne, badania zmian flory bakteryjnej organizmu, badania immunologiczne. Jak pan się z tym czuje? Bo tu już prywatność obiektu badań trochę staje pod znakiem zapytania.
Oczywiście jedna część pracy astronautów to eksperymenty medyczne na fizjologii ludzkiej w warunkach tej mikrograwitacji, w warunkach na orbicie, przy dużym obciążeniu stresem, dużej presji czasu i w nowych warunkach, do których tak naprawdę nie wyewoluowaliśmy, żeby żyć. I to jest duża część badań, była zawsze tą częścią badań medycznych na orbicie. Miałem pierwsze szkolenia, oczywiście jak samemu pobierać krew, na przykład. Jakie są różnego rodzaju urządzenia na stacji kosmicznej właśnie do zbierania np. próbek krwi. I z tego też będę szkolony. Jeden również z eksperymentów, który jest budowany, to na przykład badanie aktywności mózgu w takich warunkach. A później ten sprzęt wraca do naszej służby zdrowia, do naszych szpitali, dając nam nowe możliwości diagnostyczne czy poznawcze. Jak działa nasz mózg, czyli jak działa nasza fizjologia w różnych warunkach, czy np. proponując nowe metody leczenia osteoporozy, bo wiadomo, że astronauci narażeni są na na utratę gęstości kości dużo bardziej, niż my na Ziemi.
Czy to będzie obejmowało też pewnego rodzaju procedurę przygotowania jeszcze, jeszcze na ziemi, żeby pan poleciał w tę misję jako taki idealny królik doświadczalny, który ma określone parametry i potem od tych parametrów będziemy patrzeć, co się zmienia pod wpływem tego wszystkiego, co tam będzie pan przeżywał?
Zgadza się. I większość eksperymentów medycznych, biologicznych również ma pewną część eksperymentu, która zaczyna się już na ziemi, a później często trwa dużo po misji. Czyli np. zbierane są dane biometryczne przed misją, podczas szkolenia i niektóre zaczynają się już tygodnie przed misją kosmiczną. Niektóre zaczynają się np. tylko bezpośrednio przed misją podczas np. kwarantanny. Astronauci zanim polecą na stację kosmiczną, znajdują się w kwarantannie tak trochę, jak niektórzy z nas znajdowali się w Covidzie przez dwa tygodnie. Zbierane są różnego rodzaju dane biometryczne plus próbki biologiczne. Takie same próbki później zbierane są bezpośrednio podczas misji. Czasem każdego dnia, czasem tylko raz podczas misji kosmicznej, a później niektóre eksperymenty medyczne trwają miesiące albo lata. Już po misji kosmicznej nadal zbiera się te dane po to, żeby móc je opracować i zobaczyć jak lot kosmiczny wpływa na zdrowie astronauty. Każdy eksperyment jest troszeczkę inny. I ten protokół eksperymentalny może się zaczynać tygodnie przed, a kończyć naprawdę lata po misji kosmicznej.
Dlatego co pan będzie tam robił i jak będzie pan tam spędzał pracowicie czas, oczywiście istotne jest też to, z kim pan tam poleci. Nie znając dokładnie terminu lotu, nie sposób oczywiście przewidzieć, jaka wtedy będzie załoga na stacji, ta macierzysta, która tam będzie miała swoje długotrwałe szychty. Ale czy cokolwiek wie pan o tych, z którymi pan poleci w swoją, tę, jak rozumiem, dwutygodniową misję? Czy oficjalnie pan wie, nieoficjalniepan wie, czy nie może pan wiedzieć, jak to jest?
Na dzień dzisiejszy tego jeszcze nie wiem. Nie ma wybranej bezpośrednio załogi, ani ogłoszonej, przypisanej, nie mam takiej informacji. Natomiast podczas procesu selekcji i podczas szkolenia dużą częścią kryteriów jest, w jaki sposób komunikujemy się z innymi ludźmi, jak reagujemy pod stresem, w jaki sposób różna dynamika grupy może na nas wpływać. I astronauci już podczas procesu selekcji są wybierani pod względem tych kryteriów, żeby niezależnie od tego, jaka jest załoga i kto w tej załodze się znajdzie, mogli normalnie współpracować ze sobą w dość trudnych warunkach, w zamkniętym miejscu. Niezależnie z kim polecę, mam nadzieję, że wszystko będzie się po pierwsze dobrze działo w dynamice grupy, a jednocześnie będziemy mogli współpracować razem, żeby mieć piękne dane naukowe i technologiczne właśnie z takiej misji.
A miał pan okazję rozmawiać z Marcusem Wandtem, szwedzkim astronautą, który został wybrany do tego samego korpusu rezerwowego ESA, ale już na orbicie był, już swoją misję realizował?
Zgadza się i z Marcusem jestem praktycznie w cotygodniowym kontakcie. Marcus oczywiście dzisiaj po swojej misji jest bardzo zajęty, przede wszystkim ze strony szwedzkiej. Jeździ opowiadać o swojej misji po różnych szkołach, uniwersytetach. Ma bardzo dużo wystąpień medialnych, jest dosyć zajęty. Natomiast jesteśmy w stałym kontakcie. Ja mam to szczęście, że widziałem start Marcusa z przylądka Canaveral. Poleciałem tam, żeby doświadczyć startu jego rakiety. Widziałem rakietę i kapsułę Dragon, w której siedział Marcus przed startem, a później z przylądka Canaveral poleciałem samolotem pod Monachium, gdzie mamy nasze centrum operacyjne europejskie właśnie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i mogłem podglądać Marcusa już z Ziemi, jak on wykonywał swoje eksperymenty. Czuję, że przeżyłem tę misję trochę razem z nim, pracując długie godziny codziennie na Ziemi, oglądając to, czym on się zajmuje. Mieliśmy kilka możliwości porozmawiania bezpośrednio, ja na Ziemi, on w kosmosie i nie mogę się doczekać tej możliwości -mam nadzieję, że będę miał - żeby ta sytuacja się odwróciła. To ja będę tam na stacji, a Marcus będzie z powrotem na Ziemi i będziemy mogli porozmawiać, wymienić się informacjami i doświadczeniami w drugą stronę.
Korpus astronautów to oczywiście jest bardzo, bardzo szczególne środowisko, bardzo ciągle jeszcze ekskluzywne. Na ile czuje się tam taką wolę naturalnej współpracy, a na ile jednak ta konkurencja i pewnie też rywalizacja gdzieś funkcjonuje. No bo to nie jest oczywiście tajemnica, że każdy chce lecieć, każdy pewnie chce lecieć jak najczęściej i realizować jak najdłuższe, najbardziej odpowiedzialne misje. Pan wchodzi w to środowisko? Jak to się tam wewnątrz odbywa?
Jesteśmy kolegami i nie ma między nami bezpośredniej konkurencji. Kto, kiedy poleci zależy od tak wielu czynników i nie od naszej bezpośredniej konkurencji. A wiem, że często jest takie przekonanie, to co się musi komu stać, żeby ktoś inny poleciał, ale tak wewnątrz to zupełnie nie wygląda. To są decyzje zupełnie poza korpusem astronautów. Astronauci nie mają związku z tymi decyzjami, każdy musi poczekać na swoją kolejkę. A najważniejsza między nami jest mimo wszystko ta integracja grupy, możliwość porozumiewania się i pracy długoterminowo nad misją każdego z astronautów, żeby była dużym sukcesem w ich krajach członkowskich, dla instytutów z Europy, dla budowania europejskiej technologii. A wszystkie te eksperymenty, które później służą nam wszystkim na Ziemi, pchają nasz cały korpus do przodu i możliwości dalej latania w kosmos, uczestniczenia w większej liczbie misji kosmicznych, jednocześnie ułatwiając każdemu lot w kosmos. Tak że myślę, że tutaj ta siła jest bezpośrednio w grupie, we współpracy, po to żeby demonstrować, że inwestycja w załogowe misje kosmiczne, w technologie kosmiczne jest warta dlatego, że wraca do nas wszystkich.
Na ile uważnie obserwujecie państwo i pan w szczególności, to co jeszcze się w przemyśle kosmicznym aktualnie dzieje, czyli misje firmy SpaceX. Testy Starshipa, misje Starlinera firmy Beijing, które się opóźniają. Miała być w ubiegłym tygodniu, teraz mówi się, że może będzie w tym tygodniu. Starliner to kolejny pojazd, który ma tak jak Crew Dragon pomagać w dostaniu się na orbitę. Na ile ten technologiczny wyścig, który przecież jest prowadzony, być może w tej chwili głównie z Chinami, jest obecny w pana myślach, w zainteresowaniu, w tym o czym państwo rozmawiacie u siebie tam w ESA?
Ja oczywiście interesuję się z tej strony inżynierskiej całą technologią, która dzisiaj jest budowana. Myślę, że żyjemy w niesamowitych czasach. Po pierwsze z misjami Artemis wracamy na Księżyc. Po drugie pojawia się coraz więcej możliwości lotów w kosmos, tak jak powiedział pan o Starlinerze. Po trzecie jest niesamowity rozwój niskiej orbity okołoziemskiej jako miejsca komercyjnej aplikacji i ogromnego rynku komercyjnego, który pomaga nam z powrotem na Ziemi w wielu aspektach. I tak, jak dzisiaj rozmawiamy, ten rynek kosmiczny niesamowicie przyspiesza, jest priorytetem dla wielu gospodarek na świecie, które patrzą w stronę przyszłego rozwoju i przede wszystkim technologii kosmicznej. Na Światowym Szczycie Ekonomicznym w Davos przecież infrastruktura i technologia kosmiczna jest jednym z pięciu światowych priorytetów rozwoju. My z korpusu astronautów oczywiście patrzymy na Starlinera z Boeinga. Mam nadzieję, że poleci w tym tygodniu. Oczywiście najważniejsze, żeby poleciał w bezpiecznych warunkach, ze wszystkimi potencjalnymi problemami, które są wcześniej rozwiązane. Dlatego ten lot troszeczkę się opóźnia. Dla nas to byłaby świetna informacja, bo to jest kolejny środek transportu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej albo w kosmos dla astronautów. I dywersyfikacja na tym rynku jest niesamowicie ważna, a jednocześnie posiadanie konkurencji oczywiście pcha oba rozwiązania do przodu. Tak że to jest świetna informacja. Dzisiaj wiemy, że Chińska Agencja Kosmiczna jest niesamowicie zaawansowana z własną stacją kosmiczną Tiangong ze swoimi możliwościami wysyłania astronautów, satelitów. Ta technologia ich jest zbudowana niesamowicie szybko i również ta sytuacja konkurencyjności pomiędzy dużymi agencjami, przede wszystkim NASA i Chińską Agencją Kosmiczną powoduje dużo szybszy rozwój rynku i tylko możemy patrzeć gdzie, w którą stronę pójdziemy w przyszłości. Ja cieszę się, że ten rynek tak niesamowicie szybko się rozwija.
Jest jeszcze jeden element, który się pojawia w kosmosie i pojawi się w coraz większym stopniu, czyli sztuczna inteligencja. Mówi się o tym coraz więcej, a pan będzie miał do zrealizowania eksperyment zaproponowany przez firmę KP Labs, która już wysłała swój moduł sztucznej inteligencji do obrabiania zdjęć z orbity w polskim satelicie. No a ja tu czytam o programie Leopardisse, który ma w bardziej intensywny sposób badać możliwości zastosowania sztucznej inteligencji. Powiedzmy - chodzi głównie o optymalizację danych, żeby nie trzeba było z orbity na Ziemię i odwrotnie przesyłać gigantycznych plików, tylko żeby przesyłać to, co jest istotne. Jak pan myśli o tej sztucznej inteligencji? W kosmosie mamy pewne doświadczenia literacko filmowe na ten temat, niekoniecznie dobre...
Myślę, że to jest ogromny kierunek rozwoju dzisiaj technologicznego. Widzimy, co się dzieje z tym, z tymi algorytmami sztucznej inteligencji i dzisiaj narzędziami takimi jak Chat GPT, które są obecne w naszym życiu codziennym. Jest to zdecydowanie ważny kierunek rozwoju sztucznej inteligencji w kosmosie. Wiadomo, że po to, żeby przesyłać dane na Ziemię, mamy skończoną ilość pasma i przepustowości tych łączy, a generujemy coraz to większe ilości danych na orbicie. Wyobraźmy sobie taką konstelację Starlink. Satelitów jest tam niesamowicie dużo, albo nawet inne konstelacje typu Copernicus, czyli nasza europejska konstelacja obserwacyjna Ziemi. Mamy piękne europejskie przykłady firmy takiej jak ICEYE. To jest radarowe konstelacja obserwacji Ziemi. Te zdjęcia generują bardzo dużo danych i później te dane z powrotem przesyłamy na Ziemię i naszym wąskim gardłem jest mimo wszystko przepustowość tych łączy. Mając możliwości sztucznej inteligencji w przyszłości możemy optymalizować ilość danych i tylko te najbardziej interesujące dla nas z powrotem wysłać na Ziemię i jednocześnie optymalizować całą infrastrukturę, którą budujemy. Mogę opowiedzieć o misji Europejskiej Agencji Kosmicznej, która się nazywa Vigil. Serdecznie zapraszam do poczytania o niej. Jest to misja naukowa, która będzie obserwowała nasze Słońce. Nie wiem, ilu z nas, ale mam nadzieję, że dosyć duża liczba miała szansę zobaczyć zorzę polarną. Tak naprawdę zorzę nad Polską i nad Europą w zeszłym tygodniu. I to myślę, że to jest fajne doświadczenia. To wszystko wynika z aktywności Słońca i to Słońce wyrzuca ogromne ilości cząstek w stronę naszej Ziemi, które później świecą w naszej orbicie. Misja Vigil bada tę aktywność Słońca i będzie naszym systemem ostrzegania przed wybuchami słonecznymi, które będą mogły nam zagrażać albo naszej infrastrukturze. Kiedyś obserwowaliśmy Słońce i przetwarzaliśmy te dane z powrotem na Ziemi, ale w momencie, kiedy już mieliśmy przetworzone dane, to jednak taki wybuch słoneczny już do Ziemi doszedł. Misja Vigil z kolei ma zadanie obserwować Słońce w czasie rzeczywistym i będzie systemem wczesnego ostrzegania, że coś może do nas dojść i akurat będzie niebezpieczne. I wtedy możemy wyłączyć konstelację satelitarną. czy być może poradzić sobie z infrastrukturą na Ziemi w taki sposób, żeby taką burze słoneczną móc przetrwać w jak najlepszych warunkach. A to wszystko dzięki sztucznej inteligencji.
Jeszcze wracając do pana doświadczeń, pana umiejętności, wcześniejszego życia zawodowego i prywatnego. Wielu astronautów to są piloci samolotów, bardzo często wojskowych. No, pan akurat ma doświadczenia żeglarskie, więc może one uczą innej obserwacji gwiazd? Jaką szansę widzi pan w tych swoich doświadczeniach i być może w tym, co różni pana od wielu astronautów, którzy się tymi swoimi szybkimi maszynami często latają do Huston?
Ja bym podzielił astronautów dzisiaj na trzy takie grupy zawodowe. Oczywiście piloci myśliwców, piloci samolotów, helikopterów. To jest jedna grupa. Druga grupa to bym powiedział naukowcy z nauk o życiu, biologii, medycyny. I trzecia grupa to naukowcy, raczej inżynierowie, którzy budują systemy z tej strony systemowej, fizyki, astrofizyki. I jak popatrzymy na nasz korpus europejski, to mniej więcej to się zgadza. Takie 30, 30, 30 procent z każdej z tych grup i każdy ma swoje miejsce. Myślę, że mam taki profil, który jest dosyć ciekawy, bo buduję systemy i jestem z tej strony inżynierskiej, całą karierę spędziłem w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych nad Wielkim Zderzaczem Hadronów. I to jest duża moja duma zawodowa, ale jednocześnie mój rozwój zawodowy, który właśnie tam w organizacji miałem okazję przeżyć. A w czasie prywatnym lubię podróżować, lubię eksplorować góry, być na lodowcach, zdobywać wysokie szczyty, a jednocześnie też dorastałem żeglując i nadal żegluje. Uczę żeglarstwa, dzielę się swoją wiedzą i od czasu do czasu mimo wszystko żeglarsko się ścigam. I myślę, że to predestynuje mnie troszeczkę właśnie do takiej eksploracji. Pojechania gdzieś dalej i zobaczenia, co jest za kolejnym szczytem, a może zobaczenia tego, co jest za naszą atmosferą. I mam nadzieję, że ten mój profil jest dosyć taki kompletny w tych wszystkich aspektach, wymaganiach i zawodowych, i charakteru, które pozwalają mi właśnie patrzeć troszeczkę wyżej i wylecieć za tą orbitę.
To jest trochę tak, że jak człowiek lubi podróżować, to lubi jechać tam, gdzie go nie było, w miejsce, którego nie widział. Pan ma szansę zobaczyć całą Ziemię, nagle w ciągu w ciągu dosłownie 90 minut ją oblecieć. No to gdzie potem? Gdzie potem jeszcze szukać tego nowego. Czy jednak Księżyc, jednak Mars? To marzenie o tym kolejnym kroku w korpusie astronautów, zwłaszcza tych młodych, jest aktualne?
Nie wiem, czy ktoś z nas, z mojego korpusu będzie przygotowywany i poleci na Księżyc. Na pewno wszyscy patrzymy w tym kierunku. Mam nadzieję, że również Europa będzie miała wystarczającą ilość miejsc na misjach Artemis. Być może program Artemis rozwinie się do naprawdę regularnych lotów w stronę Księżyca. Mam nadzieję, że za dziesięć czy za piętnaście lat nasza obecność w kosmosie rozszerzy się i włączy ten Księżyc w taką jedną dużą kosmiczną naszą infrastrukturę. Być może będziemy mieli konstelacje pozycjonujące na Księżycu, komunikacyjną na Księżycu, a być może habitat na Księżycu. Kto wie? Oczywiście wszyscy patrzymy w tamtą stronę. Często dostaję pytanie, czy poleciałbym na Marsa i zastanawiałem się nad odpowiedzią, ale nie wiem, czy byłbym gotowy. Bo jednak podróż na Marsa to jest bardzo długa podróż. W jedną stronę powiedzmy sobie to jest podróż kilkumiesięczna w zależności od tego, gdzie na orbicie jest Ziemia, gdzie jest Mars. Oczywiście trzeba byłoby poczekać na warunki powrotu i odpowiednie ustawienie z powrotem albo na orbicie Marsa, albo na powierzchni i wrócić. Czyli mówimy tutaj o takiej podróży między 2 a 3 lata zniknięcia z Ziemi. Nie wiem, czy akurat na tak długą podróż byłbym gotowy.
To jeszcze ostatnie pytanie mam. Czy już wszystkie filmy o kosmosie i książki o podboju kosmosu pan przeczytał, obejrzał, czy jeszcze na coś pan czeka, czy już wszystko pan wie? Od "Odysei Kosmicznej" po "Apollo 13", od "Astronautów" Lema po jego "Solaris"...
Powiem szczerze, że brakuje mi czasu, żeby w ogóle obejrzeć jakiś film albo przeczytać książkę. Ostatnio chętnie bym do tego wrócił. Mam bardzo duże zaległości. Często dostaję te pytania, ale powinienem spędzić trochę więcej czasu, żeby nadrobić. Ja tylko po prostu tego czasu dzisiaj nie mam. Może wezmę jakąś książkę ze sobą na orbitę i może uda mi się poczytać.
Tego życzymy oczywiście. Serdecznie dziękuję za dzisiejszą wizytę w studiu. Liczę na kolejne spotkania w takim razie i trzymamy kciuki za to, żeby przygotowania przebiegały w jak najlepszy sposób. No a data ulegała coraz większemu doprecyzowania przez tych, od których to tak naprawdę zależy.
Super, Dziękuję. Bardzo dziękuję za życzenia. Pozdrawiam wszystkich i ja też również trzymam kciuki za tę datę.
Źródło: RMF FM
Dr Sławosz Uznański - ESA /Fot. Beniamin Piłat /RMF FM

Grzegorz Jasiński w rozmowie ze Sławoszem Uznańskim RMF FM

Dr Sławosz Uznański - ESA /Fot. Beniamin Piłat /RMF FM

https://www.rmf24.pl/nauka/news-slawosz-uznanski-ksiezyc-chetnie-mars-nie-wiem-czy-bylbym-go,nId,7517189#crp_state=1

Sławosz Uznański. Księżyc Chętnie. Mars Nie wiem, czy byłbym gotowy....jpg

Sławosz Uznański. Księżyc Chętnie. Mars Nie wiem, czy byłbym gotowy...2.jpg

Napisano

Błękitna kula ognia zmieniła noc w dzień
2024-05-19. Źródło: Publico

Bolid przemknął w niedzielną noc po niebie nad Portugalią. Jego spaleniu w atmosferze towarzyszył efektowny rozbłysk, który na kilka chwil zabarwił niebo na niebiesko. Fragmenty kosmicznej skały prawdopodobnie spadły na ląd.

Służby Obrony Cywilnej Portugalii otrzymały w nocy informacje o możliwym miejscu upadku fragmentów meteoru. Kosmiczna skała mogła spaść na ziemię w okolicach miejscowości Pereira, położonej około 60 kilometrów na południowy wschód od Porto. Na miejscu trwają poszukiwania meteorytów - na chwilę obecną funkcjonariusze poinformowali, że nie udało im się odnaleźć żadnych okazów.
Autorka/Autor:as
Źródło: Publico
Źródło zdjęcia głównego: BNO [email protected]
https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/bolid-nad-portugalia-blekitna-kula-ognia-rozswietlila-niebo-st7923362

Błękitna kula ognia zmieniła noc w dzień.jpg

Błękitna kula ognia zmieniła noc w dzień2.jpg

Napisano

Tego księżyca Jowisza jeszcze nie widzieliście. W końcu mamy jego zdjęcia!
2024-05-18. Aleksander Kowal
Ziemia ma zaledwie jeden pełnoprawny księżyc, więc nietrudno zgubić go z oczu. W przypadku Jowisza liczba ta sięga niemal 100, a niewykluczone, że niektóre naturalne satelity dopiero zostaną zidentyfikowane. Jeden z takich obiektów, znany jako Amaltea, został niedawno upolowany przez sondę Juno.
Wykorzystywany przez NASA pojazd ma bezzałogowy charakter i od 2016 roku znajduje się na orbicie Jowisza. Przebywając tam dostarcza informacji nie tylko na temat tego gazowego olbrzyma, ale również i jego księżyców. Obecnie zakłada się, że misja Juno potrwa do 2025 roku, choć biorąc pod uwagę dotychczasowe przedłużenia, nie można wykluczyć, iż przedsięwzięcie obejmie kolejne lata.
Bez względu na to, jaki los spotka sondę i kiedy się to stanie, mamy okazję do zapoznania się z materiałami ukazującymi Amalteę. Instrument JunoCam uwiecznił ten księżyc w efektownych szczegółach, zapewniając świeże spojrzenie na obiekt zidentyfikowany w 1892 roku. Co wiemy na jego temat? Ma relatywnie niską gęstość i składa się głównie z lodu wodnego, a jego wymiary wynoszą 250 × 146 × 128 kilometrów.
Amaltea, w odróżnieniu do swojego gospodarza, nie należy więc do wagi ciężkiej. Dość powiedzieć, że nasz Srebrny Glob ma promień wynoszący około 1700 kilometrów, podczas gdy w przypadku Amaltei parametr ten ma 84 kilometry. Także w zestawieniu z innymi naturalnymi satelitami Jowisza nie powala rozmiarami, a astronomowie zwracają uwagę na fakt, iż krąży zdecydowanie bliżej gazowego olbrzyma niż słynne księżyce galileuszowe.
Być może w oczy rzuciły wam się dość nieregularne wymiary tego obiektu. Na ich podstawie można byłoby uznać, że bliżej mu do planetoidy. Ze względu na zbyt małe gabaryty księżyc ten nie jest w stanie osiągnąć kształtu przywodzącego na myśl kulę. Można go więc porównać do naturalnych satelitów Marsa, czyli Fobosa i Deimosa, które były planetoidami przechwyconymi przez przyciąganie grawitacyjne Czerwonej Planety. Co ciekawe, na pokonanie orbity wokół Jowisza Amaltea potrzebuje zaledwie 12 godzin.
Amaltea to stosunkowo niewielkich rozmiarów księżyc Jowisza, który pokonuje swoją orbitę w ciągu zaledwie 12 godzin
Szczególnie mikroskopijny wydaje się w zestawieniu z Jowiszem. Powiedzmy sobie jednak szczerze: w porównaniu do tego istnego giganta każdy inny obiekt Układu Słonecznego – z wyłączeniem naszej gwiazdy – wypadnie dość blado. Jowisz ma masę większą niż wszystkie inne planety naszego układu razem wzięte. Naukowcy sugerują też, że może stanowić swego rodzaju naturalną tarczę chroniącą Ziemię i inne planety wewnętrznego Układu Słonecznego przed kosmicznymi skałami. Z drugiej strony, istnieje hipoteza, w myśl której jest wręcz odwrotnie: przyciąganie grawitacyjne Jowisza ściąga na nas te potencjalne zagrożenia.
Warto zauważyć, że pierwsze zdjęcia ukazujące Amalteę zostały wykonane przez sondy Voyager 1 i 2. Z kolei Galileo uwieczniła ten księżyc podczas przelotu w odległości 374 000 kilometrów. Manewr ten miał miejsce 26 listopada 1999 roku i doprowadził do powstania zdjęć ukazujących wyjątkowo zniekształcony obiekt, któremu daleko pod względem kształtu i rozmiarów do naszego własnego naturalnego satelity, jakim jest Srebrny Glob.
https://www.chip.pl/2024/05/mclaren-elektryczne-rowery-extreme-sport

Tego księżyca Jowisza jeszcze nie widzieliście. W końcu mamy jego zdjęcia!.jpg

Napisano

Nadchodzi spektakularna eksplozja niemal supernowej - astronomowie zapowiadają niezwykłe widowisko w 2024 roku
Autor: admin (2024-05-19)
Według najnowszych doniesień, w 2024 roku naszym oczom ukaże się niezwykłe zjawisko - pierwsza od 80 lat widoczna gołym okiem eksplozja nowej. To wyjątkowa okazja dla miłośników astronomii, którzy będą mogli obserwować to spektakularne wydarzenie bezpośrednio z Ziemi. Jak należy się przygotować na tę kosmiczną ucztę?
Supernowe to gwiazdy, które pod koniec swojego cyklu życia ulegają ogromnej eksplozji, uwalniając w przestrzeń kosmiczną ogromne ilości energii i materii. Ten proces należy do najjaśniejszych i najsilniejszych zjawisk we Wszechświecie, a jego obserwacja dostarcza naukowcom cennych informacji na temat procesów zachodzących w kosmosie.
Z kolei nowa klasyczna (ang. classical nova) to gwiazda wybuchowa, w rzeczywistości ciasny układ podwójny złożony z białego karła i gwiazdy ciągu głównego. Mechanizm wybuchu to eksplozja termojądrowa na powierzchni białego karła. To co się ma pojawić to tak zwana nowa powrotna (ang. recurrent nova) – gwiazda wybuchowa o amplitudzie zmienności nowej klasycznej, ale której wybuch zaobserwowano ponownie.
Nadchodzące wydarzenie będzie szczególnie istotne, ponieważ będzie to pierwsza widoczna gołym okiem eksplozja nowej od 80 lat. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 1987 roku, kiedy to supernowa eksplodowała w Wielkim Obłoku Magellana, tuż obok naszej Galaktyki. Teraz astronomowie zapowiadają, że w 2024 roku będziemy mogli obserwować to zjawisko bezpośrednio z Ziemi, co daje wyjątkową okazję do badania i dokumentowania tego procesu.
System gwiazd T Coronae Borealis (T CrB) znajduje się około 3 000 lat świetlnych od Ziemi i składa się z czerwonego olbrzyma oraz białego karła, które orbitują wokół siebie. Biały karzeł, będący gęstym rdzeniem gwiazdy, przyciąga materię z czerwonego olbrzyma, co ostatecznie prowadzi do wybuchu nowej (nie należy mylić z supernową). To właśnie takie zjawisko będzie widoczne na naszym niebie w 2024 roku.
Eksperci radzą, aby już teraz zacząć przygotowania do obserwacji nadchodzącej eksplozji supernowej. Śledź aktualne informacje z obserwatoriów astronomicznych i ośrodków badawczych, aby być na bieżąco z wszelkimi szczegółami dotyczącymi spodziewanego czasu i przebiegu zjawiska.. Zaopatrz się w teleskop lub lornetkę, aby móc obserwować supernową z różnych miejsc na Ziemi. Dołącz do społeczności i forów astronomicznych, gdzie będziesz mógł dyskutować o tym wydarzeniu z innymi pasjonatami. Przygotuj sprzęt do rejestracji, taki jak aparat fotograficzny lub kamera wideo, aby uwiecznić ten wyjątkowy moment.
Wybuch nowej zapowiada się na prawdziwe astronomiczne widowisko, które z pewnością zachwyci i zafascynuje obserwatorów na całym świecie. Jasność i moc tego wydarzenia pozwolą nam na bliższe spojrzenie w głąb Wszechświata, odkrywając jego piękno i tajemnice.
Do obserwacji wybuchu nowej nie będą potrzebne specjalistyczne urządzenia. Eksplozja będzie widoczna gołym okiem przez kilka dni, a z pomocą lornetki - przez ponad tydzień. Gwałtowny wzrost jasności, przypominający nagłe pojawienie się nowej gwiazdy na niebie, nastąpi bardzo szybko, w ciągu kilku godzin.
Zatem, drodzy czytelnicy, przygotujcie się na tę kosmiczną ucztę i cieszcie się wyjątkowym wydarzeniem, jakim będzie eksplozja nowej w 2024 roku! Pamiętajcie, aby być na bieżąco z informacjami od obserwatoriów astronomicznych i przygotować odpowiedni sprzęt do obserwacji tego niezwykłego zjawiska.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nadchodzi-spektakularna-eksplozja-niemal-supernowej-astronomowie-zapowiadaja-niezwykle

Nadchodzi spektakularna eksplozja niemal supernowej - astronomowie zapowiadają niezwykłe widowisko w 2024 roku.jpg

Napisano

Wielka burza geomagnetyczna doprowadziła do pojawienia się zorzy polarnej na niespotykanej dotąd szerokości geograficznej
Autor: admin (2024-05-19)
Nikt nie spodziewał się, że na Nowej Kaledonii, położonej daleko na południu Pacyfiku, będzie można zobaczyć zorzę polarną. A jednak 10 maja 2024 roku mieszkańcy tej wyspy mogli podziwiać niezwykłe, czerwone niebo. Jak to możliwe?
Jak wyjaśnia Hisashi Hayakawa, badacz pogody kosmicznej z Uniwersytetu Nagoya w Japonii, ostatni raz aurorów w tym rejonie widziano prawdopodobnie podczas słynnego Wydarzenia Carringtona we wrześniu 1859 roku. Teraz historia zatoczyła koło - niedawna potężna burza geomagnetyczna doprowadziła do pojawienia się zorzy polarnej na niespotykanej dotąd szerokości geograficznej.
Hayakawa, specjalizujący się w badaniach historycznych wielkich burz zorzowych, twierdzi, że 10 maja mieliśmy do czynienia z jedną z 20 największych tego typu zjawisk w ciągu ostatnich 500 lat. Potwierdzają to również obserwacje z Portoryko, gdzie również zaobserwowano zorzę polarną poniżej 30. równoleżnika.
Zjawisko zorzy polarnej, które miało miejsce 10 maja 2024 roku, było wynikiem potężnej burzy geomagnetycznej, spowodowanej przez intensywną aktywność słoneczną. Słońce weszło w szczyt swojej 11-letniej aktywności, co doprowadziło do serii koronalnych wyrzutów masy (CME), które dotarły do Ziemi, powodując silne zjawiska geomagnetyczne.
Burza ta była na tyle silna, że zorze były widoczne na szerokościach geograficznych, gdzie zazwyczaj nie występują. W Nowej Kaledonii mieszkańcy mieli niepowtarzalną okazję zobaczyć zorzę polarną, co jest niezwykle rzadkim wydarzeniem dla tego regionu. Zorza była widoczna jako intensywne, czerwone światło na niebie, co jest charakterystyczne dla silnych burz geomagnetycznych, kiedy cząstki słoneczne wchodzą w interakcję z atomami tlenu na niższych wysokościach atmosferycznych.
Naukowiec apeluje do czytelników, by jeśli 10 maja zaobserwowali na własne oczy to niezwykłe zjawisko, podzielili się zdjęciami i informacjami. Może to pomóc w dalszych badaniach nad tą "Wielką Burzą" geomagnetyczną.
Jednym z najbardziej spektakularnych aspektów zorzy polarnej są różnorodne kolory, które można zaobserwować. Zielony, czerwony, różowy i fioletowy to najczęstsze barwy, wynikające z interakcji cząstek słonecznych z różnymi gazami w atmosferze Ziemi. Zielony i czerwony pochodzą od tlenu, podczas gdy różowy i fioletowy są wynikiem interakcji z azotem.
Co ciekawe, zamieszki, do jakich doszło na Nowej Kaledonii zaledwie trzy dni po pojawieniu się zorzy, mogą mieć związek z tym niezwykłym wydarzeniem. Chociaż nie ma bezpośrednich dowodów na to, że burze geomagnetyczne wpływają na ludzkie zachowanie, niektórzy badacze sugerują, że zmiany w polu magnetycznym Ziemi mogą wpływać na nastroje i samopoczucie ludzi. To kolejny trop, który warto zbadać, choć na chwilę obecną jest to jedynie spekulacja.

Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wielka-burza-geomagnetyczna-doprowadzila-do-pojawienia-sie-zorzy-polarnej-na-niespotykanej

Wielka burza geomagnetyczna doprowadziła do pojawienia się zorzy polarnej na niespotykanej dotąd szerokości geograficznej.jpg

Napisano

Wpływ górnictwa kosmicznego na rozwój światowej gospodarki [ANALIZA]
2024-05-19. Aleksandra Radomska
Górnictwo kosmiczne (ang. space mining) przestaje być wyłącznie literacką fikcją pochodzącą z twórczości Stanisława Lema. Współcześnie stanowi ono zarówno perspektywę do dalszej eksploracji kosmosu jak i kreowania wpływu na ekonomiczne aspekty w skali globalnej. Wobec tego czym zajmuje się górnictwo kosmiczne, a także jakie konsekwencje może powodować w procesie rozwoju światowej gospodarki?
Na czym polega górnictwo kosmiczne?
Pod terminem „górnictwo kosmiczne” rozważa się zespół przedsięwzięć ukierunkowanych na wydobywanie zasobów naturalnych z ciał niebieskich, których posiadanie wpływałoby na rozwój cywilizacji ludzkiej. Rozwój ten należy interpretować jako kamień milowy zapewniający możliwości przetrwania dzięki pozyskaniu dostępu do nowych surowców. Jest to szczególnie istotne w obliczu wyczerpywaniu znanych złóż naturalnych (np. ołowiu, miedzi, żelaza) oraz zwiększającej się populacji na Ziemi, a w efekcie – rosnącemu zapotrzebowaniu na nowoczesne technologie.
W aspekcie kulturowym górnictwo kosmiczne może być postrzegane jako możliwość zagwarantowania ludzkości statusu cywilizacji interplanetarnej. Co więcej, należy postrzegać je jako sektor przemysłu, którego synergia pomiędzy Ziemią a innymi ciałami niebieskimi jest niezbędna, by zaspokoić potrzeby ludzkości po drugiej połowie XXI wieku.
Naturalne zasoby kosmiczne i ich źródła w przestrzeni kosmicznej
W obecnym dziesięcioleciu górnictwo kosmiczne pozostaje wyłącznie niespełnioną ambicją ludzkości, lecz w przyszłości może okazać się koniecznym do podjęcia przedsięwzięciem. Współczesne trudności wynikają głównie z powodu kosztów wynikających z eksploracji kosmosu oraz brakiem dedykowanej technologii wykorzystywanej w tym procesie. Ekonomiczny podbój przestrzeni kosmicznej związany jest z potrzebą zbudowania odpowiedniej infrastruktury na orbicie okołoziemskiej, by zredukować środki finansowe niezbędne do zainwestowania podczas wynoszenia różnych ładunków w orbitach nośnych.
Zakładając utworzenie tej infrastruktury, celem górnictwa kosmicznego będą dwa rodzaje naturalnych obiektów kosmicznych: Księżyc oraz bliskie obiekty Ziemi (ang. Near Earth Objects – NEO), do jakich trzeba zaliczyć przede wszystkim planetoidy, a w dalszej perspektywie również Mars. W nawiązaniu do Księżyca należy wspomnieć, że jest on miejscem występowania wodoru i helu w odmianie izotopowej hel – III. Pozyskanie helu – III może posłużyć jako surowiec pozwalający na wytworzenie paliwa do zasilania elektrowni jądrowych, prawdopodobnie fuzyjnych, które w przyszłości mogą być źródłem czystej energii elektrycznej.
Z kolei mieszanka ciekłego wodoru z ciekłym tlenem może stanowić alternatywę dla współczesnego paliwa rakietowego. Ponadto, istnieją przypuszczenia, że na Marsie zlokalizowane są złoża ciekłego metanu, którym również będą mogły być zasilane napędy rakietowe. Warto podkreślić, że Księżyc daje nadzieję na wydobycie lodu znajdującego się w jego kraterach, co umożliwi jego skraplanie i pozyskanie nowego źródła wody.
Dodatkowo, na powierzchni Księżyca osadza się pył, nazywany regolitem, który stwarza opcje do kreowania innowacyjnych struktur (np. budowlanych) ze względu na obecność w nim tlenu, krzemu, żelaza, wapnia, tytanu, glinu i magnezu. Natomiast pod zewnętrznym pokryciem Księżyca znajdują się najprawdopodobniej naturalnie występujące metale szlachetne, takie jak złoto oraz platyna.
W przyszłości dominującymi podmiotami państwowymi dążącymi do prowadzenia działalności wydobywczej na Księżycu będą Stany Zjednoczone Ameryki i Chińska Republika Ludowa. Warto zaznaczyć, że Chiny już opracowały mapę geologiczną Księżyca w skali 1:2 500 000, uznaną za najdokładniejszą jaka powstała do tej pory. W odniesieniu do planetoidów trzeba podkreślić, że stanowią one nie tylko źródło pochodzenia surowców, ale także zostały odpowiednio sklasyfikowane ze względu na pierwiastki, z których są zbudowane.
Co więcej, występują najliczniej w pasie pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza oraz wśród obiektów zlokalizowanych blisko Ziemi. Wyróżnia się następujące rodzaje planetoidów: typu C (zawierające m. in. naturalne związki węgla, wodoru i tlenu), typu S (składające się m. in. z żelaza, krzemianu magnezu, niklu i metali z grupy platynowców), typu M (zbudowane m. in. z niklu, żelaza i platynowców). Wobec tego pozyskanie dostępu do konkretnego rodzaju planetoid umożliwiłoby wydobycie czystej formy pierwiastków ze znanego ludzkości układu okresowego w wypadku wyczerpania jego złoży na Ziemi.
Górnictwo kosmiczne a kształtowanie globalnej gospodarki
Analitycy badający zjawiska zachodzące w globalnej ekonomii są zdania, że większość znanych nam źródeł pierwiastków i surowców naturalnych zostaną wyczerpane w drugiej połowie XXI wieku. Aby zapewnić przetrwanie ludzkości konieczne będzie poszukiwanie nowych złóż, które występują w obiektach kosmicznych.
Uznaje się, że Księżyc i asteroidy jako pierwsze z nich zostaną poddane eksploracji w celach górnictwa kosmicznego, a w efekcie wydobycia pożądanych minerałów. W nawiązaniu do oddziaływania na globalną gospodarkę trzeba odnieść się do dwóch aspektów – technologicznych oraz finansowych. Jak wspomniano, niezwykle ważny jest dostęp do odpowiednich technologii, a co za tym idzie – zbudowanie dedykowanej infrastruktury na orbicie okołoziemskiej lub na powierzchni Księżyca do wydobywania złóż.
Współcześnie perspektywa ta nie wydaje się być nieosiągalna, lecz zdecydowanie większą przeszkodę stanowią kwestie finansowe. Szacowane koszty zbudowania infrastruktury kosmicznej przeznaczonej do górnictwa kosmicznego są zaporowe. Jednakże ocenia się, że inwestycja ta uległaby szybkiemu zwrotowi. W Układzie Słonecznym znajduje się obecnie około 150 milionów planetoid o średnicy powyżej 100 metrów, które zbudowane są z pierwiastków pożądanych na Ziemi (np. nikiel, złoto, żelazo, molibden, platyna).
Warto przytoczyć przykład 16 Psyche charakteryzującą się średnią około 225 metrów. Określa się, że jej zasoby naturalne, składające się głównie z niklu i żelaza, posiadają wartość nawet 700 trylionów dolarów. Z kolei zbudowana z magnezu, aluminium i krzemieni żelaza Anteros o średnicy niemal 2,5 kilometra posiada wartość szacowaną na 5,5 biliona dolarów. Te obiecujące obiekty pozostają jednak pozbawione znaczenia w przedsięwzięciach z zakresu górnictwa kosmicznego bez możliwości ich wydobycia oraz zastosowania na Ziemi.
Zakładając scenariusz zbudowania odpowiedniej górniczej infrastruktury kosmicznej, sprowadzanie na Ziemię pierwiastków oraz surowców pochodzących z planetoid i Księżyca spowodowałoby nie tylko odbudowę i zapewnienie przetrwania globalnej gospodarce, ale także sprzyjałoby procesowi bogacenia się poszczególnych państw. Przekładałoby się to na generowanie wyższego PKB w skali roku, umożliwiałoby dynamiczny rozwój nowego rodzaju przemysłu – przemysłu kosmicznego – a także zwiększyło zapotrzebowanie na pozyskanie personelu w tym sektorze, jednocześnie redukując stopę bezrobocia.
Wobec tego można stwierdzić, że państwa posiadające możliwości skonstruowania górniczej infrastruktury kosmicznej lub posiadające do niej dostęp będą dominowały w przestrzeni kosmicznej, zarazem napędzając funkcjonowanie własnej gospodarki. Nierozstrzygnięta pozostaje słuszna wątpliwość jaka przyszłość czeka państwa nie będące w stanie skorzystać z powyższych szans na wydobywanie i wykorzystanie zasobów kosmicznych w ramach przedsięwzięć z zakresu górnictwa kosmicznego.
Etyczne i prawne aspekty górnictwa kosmicznego
Górnictwo kosmiczne nie stanowi wyłącznie strategicznych planów o hipotetycznym charakterze poszczególnych państw na świecie, lecz jest koniecznością zapewniającą przetrwanie cywilizacji w przyszłości. Eksploracja kosmosu w celu poszukiwania nowych źródeł surowców będzie w stanie nie tylko zastąpić wyczerpane ziemskie złoża, ale także napędzić funkcjonowanie gospodarki.
Jednakże warto zauważyć, że istnieje szereg kwestii, które mogą budzić wątpliwości w procesie eksploracji kosmosu podczas realizacji górnictwa kosmicznego. Po pierwsze, są to aspekty prawne. W obecnie obowiązującym Traktacie o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku funkcjonują zapisy nawiązujące do zasady niezawłaszczalności danych obszarów przestrzeni kosmicznej. Oznacza to, że kosmos nie jest suwerennym środowiskiem należącym do konkretnego podmiotu i powinien pozostać neutralny, zapewniając dostęp do niego wszystkim państwom na zasadzie równości.
Niestety, górnictwo kosmiczne generuje zagrożenie rywalizacji pomiędzy państwami w rejonach odkrycia nowych surowców kosmicznych. To współzawodnictwo może potencjalnie doprowadzić do poważnych konfliktów i zachwiania równowagi w stosunkach międzynarodowych.
Wobec tego stosowna byłaby propozycja badacza He Sun, polegająca na wdrożeniu Polityki Informacji Górniczej, Polityki Dziedzictwa Mineralnego, Polityki Wzajemnej Pomocy, Politykę Antymonopolową i Politykę Wytyczania Transakcji do zaktualizowanej wersji Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku oraz poddaniu jej ratyfikacji przez państwa, które zobowiązały się przestrzegać przepisów Traktatu. Rozwiązanie to mogłoby zapobiec roszczeniom terytorialnym.
Po drugie, trzeba uwzględnić aspekty etyczne. Pozyskanie nowych minerałów i surowców z naturalnych obiektów kosmicznych może spowodować ich gwałtowny wzrost wartości na Ziemi. W związku z tym państwa posiadające dostęp do tych źródeł będą posiadały możliwość szybkiego wzbogacenia się, w oparciu o generowanie wysokiego produktu krajowego brutto (PKB) w skali roku oraz zmniejszania stopy bezrobocia.
W tym kontekście należy pamiętać, że eksploracja kosmosu w celu realizacji górnictwa kosmicznego powinna służyć dobru całej cywilizacji, a nie wyłącznie obywatelom wybranego kraju. Mając na uwadze ten fakt, w przyszłości właściwe byłoby opracowanie katalogu zasad etycznych koniecznych do przestrzegania podczas wydobywania surowców kosmicznych.
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/wplyw-gornictwa-kosmicznego-na-rozwoj-swiatowej-gospodarki-analiza

Wpływ górnictwa kosmicznego na rozwój światowej gospodarki [ANALIZA].jpg

Napisano

Trzy gwiazdy krążące w halo Drogi Mlecznej powstały 12-13 miliardów lat temu
2024-05-19.
Naukowcy MIT odkrywają najstarsze gwiazdy Wszechświata na naszym galaktycznym podwórku.
Naukowcy z MIT, w tym kilkoro studentów studiów licencjackich, odkryli trzy najstarsze gwiazdy we Wszechświecie, które żyją w naszym galaktycznym sąsiedztwie.

Zespół dostrzegł gwiazdy w halo Drogi Mlecznej – obłoku gwiazd, który otacza cały główny dysk galaktyczny. Z analizy zespołu wynika, że trzy gwiazdy powstały między 12 a 13 miliardów lat temu, kiedy kształtowały się pierwsze galaktyki.

Naukowcy nazwali te gwiazdy „SASS”, czyli Small Accreted Stellar System stars, ponieważ uważają, że każda z nich należała kiedyś do własnej małej, prymitywnej galaktyki, która została później wchłonięta przez większą, ale wciąż rosnącą Drogę Mleczną. Obecnie te trzy gwiazdy są wszystkim, co pozostało z ich galaktyk. Krążą one na obrzeżach Drogi Mlecznej, gdzie, jak podejrzewa zespół, może istnieć więcej takich starożytnych gwiazd.

Te najstarsze gwiazdy zdecydowanie powinny tam być, biorąc pod uwagę to, co wiemy o formowaniu się galaktyk – powiedziała profesor fizyki MIT Anna Ferbel. Są one częścią naszego kosmicznego drzewa genealogicznego. A teraz mamy nowy sposób na ich znalezienie.

Po odkryciu podobnych gwiazd SASS naukowcy widzą w nich szansę na zbadanie skrajnie słabych galaktyk karłowatych, uważanych za jedne z pierwszych, które przetrwały we Wszechświecie. Te odległe i słabe galaktyki są trudne do obserwacji, ale gwiazdy SASS, które kiedyś mogły być częścią podobnych galaktyk karłowatych, znajdują się w Drodze Mlecznej i są znacznie bliżej. Dzięki temu mogą stać się cennym narzędziem do zrozumienia ewolucji skrajnie słabych galaktyk karłowatych.

Teraz możemy szukać więcej odpowiedników w Drodze Mlecznej, które są znacznie jaśniejsze, i badać ich ewolucję chemiczną bez konieczności ścigania tych niezwykle słabych gwiazd – powiedziała Ferbel.

Ona i jej koledzy opublikowali swoje odkrycia w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society (MNRAS).

Granica gwiazd
Odkrycia zespołu wyrosły z koncepcji zajęć lekcyjnych. W semestrze jesiennym 2022 roku Ferbel uruchomiła nowy kurs, 8S30 (Obserwacyjna archeologia gwiazd), w ramach którego studenci uczyli się technik analizy starożytnych gwiazd, a następnie stosowali te narzędzia do gwiazd, które nigdy wcześniej nie były badane, aby określić ich pochodzenie.

Podczas gdy większość naszych zajęć jest prowadzona od podstaw, ta klasa natychmiast umieściła nas na granicy badań w astrofizyce – powiedziała Hillary Andales, studentka MIT.

Uczniowie pracowali na podstawie danych gwiazdowych, które Ferbel zbierała przez lata z 6,5-metrowego teleskopu Magellan-Clay w Obserwatorium Las Campanas. Ferbel przechowuje papierowe kopie danych w dużym segregatorze w swoim biurze, który uczniowie przeczesywali w poszukiwaniu interesujących gwiazd.

W szczególności poszukiwali starożytnych gwiazd powstałych wkrótce po Wielkim Wybuchu, który miał miejsce 13,8 miliarda lat temu. W tym czasie Wszechświat składał się głównie z wodoru i helu oraz bardzo niskiej zawartości innych pierwiastków chemicznych, takich jak stront i bar. Studenci przejrzeli więc segregatory Ferbel w poszukiwaniu gwiazd z widmami, które wskazywały na niską zawartość strontu i baru.

Ich poszukiwania zawęziły się do trzech gwiazd, które zostały pierwotnie zaobserwowane przez teleskop Magellana w latach 2013-2014. Astronomowie nigdy nie zajęli się tymi konkretnymi gwiazdami, aby zinterpretować ich widma i wydedukować ich pochodzenie. Były one zatem idealnymi kandydatami dla studentów z klasy Ferbel.

Aby przygotować się do analizy widm trzech gwiazd, studenci poznali metody charakteryzowania gwiazd. Dzięki różnym modelom gwiazdowym mogli określić skład chemiczny każdej z nich. Intensywność konkretnej cechy w widmie gwiazdy, odpowiadająca określonej długości fali światła, wskazuje na określoną obfitość danego pierwiastka.

Po zakończeniu analizy studenci byli w stanie z całą pewnością stwierdzić, że trzy gwiazdy miały bardzo niską zawartość strontu, baru i innych pierwiastków, takich jak żelazo, w porównaniu do ich gwiazdy referencyjnej – naszego Słońca. W rzeczywistości jedna z gwiazd zawierała mniej niż 1/10 000 ilości żelaza do helu w porównaniu do dzisiejszego Słońca.

„W biegu”
Niska obfitość chemiczna gwiazd wskazywała na to, że powstały one 12-13 miliardów lat temu. W rzeczywistości, ich niska zawartość chemiczna była podobna do tej, którą astronomowie zmierzyli dużo wcześniej dla niektórych starożytnych, bardzo słabych galaktyk karłowatych. Czy gwiazdy, które badał zespół powstały w podobnych galaktykach? I jak znalazły się w Drodze Mlecznej?

Na podstawie przeczucia naukowcy sprawdzili wzorce orbit gwiazd i sposób, w jaki poruszają się po niebie. Te trzy gwiazdy znajdują się w różnych miejscach w halo Drogi Mlecznej i szacuje się, że znajdują się około 30 000 lat świetlnych od Ziemi. (Dla porównania, dysk Drogi Mlecznej rozciąga się na 100 000 lat świetlnych).

Gdy prześledzili ruch każdej z gwiazd wokół centrum Galaktyki przy użyciu obserwacji z satelity Gaia, zespół zauważył ciekawą rzecz: w porównaniu do większości gwiazd w dysku głównym, które poruszają się jak samochody na torze wyścigowym, wszystkie te trzy gwiazdy zdawały się podążać w złym kierunku. W astronomii jest to znane jako „ruch wsteczny” i jest wskazówką, że obiekt został kiedyś przyciągnięty z innego miejsca.

Fakt, że trzy gwiazdy krążyły w zupełnie inny sposób niż reszta dysku galaktycznego, a nawet halo, w połączeniu z faktem, że miały niską zawartość związków chemicznych, stanowił mocny argument przemawiający za tym, że gwiazdy te były rzeczywiście starożytne i kiedyś należały do starszych, mniejszych galaktyk karłowatych, które wpadły w Drogę Mleczną pod przypadkowymi kątami i kontynuowały swoją upartą trajektorię miliardy lat później.

Ferbel zaciekawiona tym, czy ruch wsteczny był cechą innych starożytnych gwiazd w halo, które astronomowie wcześniej analizowali, przejrzała literaturę naukową i znalazła 65 innych gwiazd, również o niskiej zawartości strontu i baru, które również wydawały się podążać pod prąd galaktyczny.

Zespół jest chętny do poszukiwania innych starożytnych gwiazd SASS, a teraz mają na to stosunkowo prosty przepis: po pierwsze, należy szukać gwiazd o niskiej obfitości chemicznej, a następnie śledzić ich orbity pod kątem oznak ruchu wstecznego. Naukowcy przewidują, że spośród ponad 400 miliardów gwiazd w Drodze Mlecznej metoda ta odkryje niewielką, ale znaczącą liczbę najstarszych gwiazd Wszechświata.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    MIT
•    Urania
Galaktyka Drogi Mlecznej. Źródło: Serge Brunier; NASA
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/05/trzy-gwiazdy-krazace-w-halo-drogi.html

Trzy gwiazdy krążące w halo Drogi Mlecznej powstały 12-13 miliardów lat temu.jpg

Napisano

Seria tajemniczych rozbłysków. Co rozświetliło niebo nad Portugalią? [WIDEO]
2024-05-19.KS.
Niezwykłe zjawisko mieli okazję zaobserwować w nocy z soboty na niedzielę mieszkańcy Portugalii. Choć na Półwyspie Iberyjskim była prawie północ, niebo – ku zaskoczeniu wszystkich – rozbłysło niczym w dzień.
Nagrania z różnych części Portugalii niemal zalały media społecznościowe. Wszystko za sprawą nietypowego zjawiska. Na zamieszczonych filmikach widzimy wielki, niebieski rozbłysk, który dosłownie na chwilę rozświetla nocne niebo.
Co stoi za tajemniczym zjawiskiem? Okazało się, że za nietypowe rozbłyski odpowiedzialne są… meteory. Spalanie fragmentu kosmicznej skały spowodowało potężną emisję światła, na tyle silną, by zaskoczyć zszokowanych mieszkańców.
Jak podają hiszpańskie media, obiekt miał spaść w okolicach Castro Daire w Portugalii. Inna z teorii mówi też, że mógł całkowicie spłonąć podczas wchodzenia w ziemską atmosferę.
źródło: TVP.INFO
Sprawcy zamieszania (fot. Shutterstock)
https://www.tvp.info/77611831/seria-tajemniczych-rozblyskow-co-rozswietlilo-niebo-nad-portugalia

 

Seria tajemniczych rozbłysków. Co rozświetliło niebo nad Portugalią [WIDEO].jpg

Napisano

Europejskie satelity pomogły w poszukiwaniach prezydenta Iranu
2024-05-20.
Komisja Europejska, na prośbę Iranu, uruchomiła w niedzielę (tj. 19 maja br.) usługę mapowania satelitarnego programu Copernicus, aby wspomóc poszukiwania śmigłowca z prezydentem Ebrahimem Raisim na pokładzie, który rozbił się w pobliżu miasta Dżolfa w irańskiej prowincji Azerbejdżan Wschodni. Dzień później potwierdzono śmierć irańskiego prezydenta oraz ministra spraw zagranicznych.
”Na prośbę Iranu o pomoc aktywujemy usługę mapowania w ramach szybkiego reagowania programu Copernicus, w związku z wypadkiem helikoptera, na którym według doniesień znajdował się prezydent Iranu i jego minister spraw zagranicznych” - poinformował w serwisie X unijny komisarz ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz.
Copernicus to unijny program satelitarnej obserwacji Ziemi realizowany przez Komisję Europejską we współpracy m.in. z Europejską Agencją Kosmiczną. Dane gromadzone przez infrastrukturę programu Copernicus dotyczą sześciu głównych obszarów: stan lądów, stan wód, stan atmosfery, zmiany klimatu, sytuacje kryzysowe/klęski żywiołowe, bezpieczeństwo. Tym razem europejskie satelity miały pomóc odszukać głowę państwa Iranu.
Do wypadku, w którym udział brali m.in. prezydent Ebrahim Raisi i minister spraw zagranicznych Iranu Hossein Amirabdollahian, doszło w gęstej mgle w górzystym regionie na północnym zachodzie kraju. Złe warunki spowodowały że helikopter ratowniczy nie był w stanie dotrzeć do obszaru, w którym - jak przypuszczano - znajdował się śmigłowiec. W poniedziałek (20 maja br.) nad ranem potwierdzono śmierć irańskiego prezydenta, a także szefa MSZ.
Irańska konstytucja stanowi, że w przypadku śmierci prezydenta pierwszy wiceprezydent – którym jest obecnie Mohammad Mochber – obejmie to stanowisko za zgodą Najwyższego Przywódcy Alego Chameneia, a po upływie 50 dni zorganizowane zostaną wybory prezydenckie.
Aktualne informacje są niezbędne dla bezpiecznych i udanych działań ratowniczych. Pochodzące ze zobrazowań satelitarnych dane teledetekcyjne stanowią doskonałe źródło informacji na temat pozostającego w polu zainteresowania obszaru. Korzystając z technologii satelitarnych prowadzący akcję ratowniczą mogą lepiej gospodarować własnymi ludźmi i zasobami.

Źródło: PAP/SPACE24

SPACE24

https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/europejskie-satelity-pomogly-w-poszukiwaniach-prezydenta-iranu

Europejskie satelity pomogły w poszukiwaniach prezydenta Iranu.jpg

Napisano

To chyba najdziwniejsze obiekty we wszechświecie. Przełomowa obserwacja wskazuje na ich pochodzenie
2024-05-20 Aleksander Kowal
W 2019 roku pojawiły się doniesienia o istnieniu obiektów, które astronomowie nazwali ORC (odd radio circle). Pod względem rozmiarów są one wielokrotnie większe od naszej galaktyki, a za sprawą ostatnich dokonań naukowcom udało się je zaobserwować w promieniach rentgenowskich.
To wielki przełom, ponieważ do tej pory śledzenie ORC ograniczało się do obserwacji na długościach radiowych. Postęp w badaniach będzie niezwykle istotny i już teraz wskazuje astronomom drogę do rozwikłania kilkuletniej zagadki. O szczegółach zebranych informacji członkowie zespołu badawczego piszą na łamach Astronomy&Astrophysics.
O ile w przypadku wielu dziwacznych struktur obserwowanych we wszechświecie uznaje się, że do ich powstawania prowadzą na przykład eksplozje supernowych, tak w tym przypadku wyjaśnienie może leżeć zupełnie gdzie indziej. Do powstania tak ogromnych obiektów cechujących się imponującą ekspansją emisji radiowych potrzeba gigantycznej siły.
Niestety, nawet pomimo przełomowych obserwacji w promieniach rentgenowskich, naukowcy nie są w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o genezę ORC. Żadna z przeprowadzonych przez nich symulacji nie odtworzyła scenariusza, w którym dochodzi do powstania takiego obiektu.
Obiekty znane jako ORC były do tej pory obserwowane na falach radiowych. Ostatnie badania to zmieniły, a astronomowie dostrzegli je w promieniowaniu rentgenowskim
Trudno zarazem dostrzec prawidłowość, która dotyczyłaby warunków, w jakich tworzą się ORC. W niektórych przypadkach po prostu otaczają istniejące galaktyki, a w innych – nie. Ostatnie postępy miały miejsce za sprawą użycia satelity XMM-Newton. Było to strzałem w dziesiątkę, ponieważ astronomowie po raz pierwszy w historii dostrzegli emisje promieniowania rentgenowskiego związanego z ORC.
Ten konkretny obiekt, nazywany Koniczyną, składa się z rozgrzanego gazu, który został następnie wzbudzony. Naukowcy dostrzegli również dwie grupy galaktyk łączące się wewnątrz Koniczyny i podgrzewające gaz do bardzo wysokich temperatur. Ale przecież dobrze wiemy, iż fuzje galaktyk nie są niczym nietypowym. Nie można ich więc powiązać z powstawaniem ORC, ponieważ te ostatnie są obserwowane wyjątkowo rzadko – w przeciwieństwie do fuzji.
Za narodzinami tych zagadkowych struktur ewidentnie musi stać coś jeszcze. Sami zainteresowani przyznają, że choć nie potrafią odpowiedzieć na pytanie o genezę ORC, to w oparciu o dodatkowe i lepiej poznane dane może się to zmienić. Chodzi zarówno o obserwacje radiowe, jak i rentgenowskie. W myśl jednej z hipotez do powstawania tych obiektów prowadzą supermasywne czarne dziury. Być może oba scenariusze się łączą, tj. najpierw do akcji wkraczają czarne dziury doświadczające ekstremalnej aktywności, by następnie dzieła dokończyły zderzenia galaktyk zapewniające dodatkowy impuls. To wciąż jedynie domysły, lecz astronomowie bez wątpienia wykonują małe kroczki prowadzące do wyjaśnienia wielkiej tajemnicy.
https://www.chip.pl/2024/05/polskie-wojsko-nowa-bron-drony-bayraktar-tb2

To chyba najdziwniejsze obiekty we wszechświecie. Przełomowa obserwacja wskazuje na ich pochodzenie.jpg

Napisano

Cudowne ocalenie Ziemi przed potężną burzą
Autor: admin (2024-05-20)
Wtorek, 14 maja, był dniem, który mógł na zawsze zmienić losy naszej cywilizacji. Słońce, gwiazda, która daje nam życie, okazała się również źródłem potencjalnego zagrożenia. Jednak tym razem nasza planeta miała ogromne szczęście. Na Słońcu doszło wówczas do niezwykle silnego rozbłysku klasy X8.8, co oznacza, że była to jedna z najintensywniejszych tego typu aktywności obserwowanych w obecnym cyklu słonecznym.
Dla porównania, rozbłysk, który w 1989 roku doprowadził do poważnych zakłóceń w sieciach energetycznych Kanady i USA, był jedynie w klasie X1. Oznacza to, że tegoroczny wybuch był wielokrotnie silniejszy. Gdyby taka potężna erupcja plazmy i promieniowania skierowała się w stronę Ziemi, mogłaby sparaliżować nasze życie na wiele dni, a nawet tygodni.
Na szczęście los okazał się dla nas łaskawy. Choć wybuch nastąpił w tej samej grupie plam słonecznych, z których już w weekend nadeszły mniejsze wybuchy, to sama erupcja miała miejsce na samym brzegu widocznego z Ziemi tarczy Słońca. Oznacza to, że wyrzucona w przestrzeń kosmiczną plazma nie poleciała w naszą stronę, a jedynie odleciała w innym kierunku.
To niezwykłe szczęście, że Ziemia uniknęła tego potwornego strumienia plazmy. Gdyby wybuch nastąpił o kilka dni wcześniej, konsekwencje mogłyby być katastrofalne. Nasz świat oparty na zaawansowanych technologiach mógłby zostać niemal całkowicie sparaliżowany.
Choć tym razem udało się uniknąć katastrofy, eksperci ostrzegają, że tego typu zagrożenia będą się pojawiać coraz częściej. Aktywność Słońca rośnie, a co za tym idzie - także siła i częstotliwość rozbłysków. W najbliższych latach należy spodziewać się, że tego typu ekstremalnych zjawisk będzie przybywać.
Tymczasem sama grupa plam słonecznych, z której nadeszła ta potężna erupcja, wciąż znajduje się na powierzchni Słońca. Za około 27 dni, gdy Słońce dokona pełnego obrotu, prawdopodobnie powróci ona do naszego pola widzenia. Czy znów zaobserwujemy równie silne rozbłyski? Tego nie wie nikt.

Źródło: ZmianynaZiemi
Cudowne ocalenie Ziemi przed potężną burzą słoneczną
https://www.youtube.com/watch?v=e1rkk1V85oU

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/cudowne-ocalenie-ziemi-przed-potezna-burza-sloneczna

Cudowne ocalenie Ziemi przed potężną burzą słoneczną.jpg

Napisano

Sonda dostarcza dowodów, że „coś” porusza się pod lodem księżyca Jowisza

2024-05-20. Wiktor Piech
Pod lodem Europy, jednego z księżyców Jowisza, dzieją się dziwne rzeczy. Naukowcy natrafili na dowody, że „coś” porusza się w oceanie pod zamarzniętą pokrywą i kształtuje powierzchnię kosmicznego obiektu. Sonda Juno ujawnia prawdę.

Europa jest jednym z księżyców Jowisza, jednocześnie jest celem przyszłych kosmicznych eksploracji. Powierzchnia tego ciała pokryta jest lodem, pod którym znajduje się ocean płynnej słonej wody. Niektóre badania sugerują, że głębokość tego oceanu może sięgać nawet 90 km. Europa traktowana jest jako miejsce rozwoju potencjalnego obcego życia - na dnie oceanu mogą istnieć kominy hydrotermalne, które wspomogły ewolucję życia na Ziemi.
Na podstawie kraterów uderzeniowych uważa się, że grubość lodu wynosi od 10 do 30 km. Chociaż niektóre analizy wskazują, że miejscami może mieć zaledwie kilka kilometrów grubości. Europa jest obiektem o bardzo gładkiej powierzchni, jednakże badania pokazują, że jest ona wyjątkowo popękana, widnieją tam gigantyczne szczeliny oraz rozległe tzw. strefy chaosu. Za ich powstanie odpowiedzialne jest coś, co "czai się" w głębinach ukrytego oceanu.
Zdjęcia ujawniają prawdę dotyczącą Europy, księżyca Jowisza
Naukowcy wciąż analizują zdjęcia pochodzące z sondy Juno. Teraz astronomowie potwierdzają wcześniejszą teorię mówiącą o tym, że lodowa skorupa na północnym i południowym biegunie Europy, nie jest już tam, gdzie była kiedyś.
Potwierdzają to inne zdjęcia w wysokiej rozdzielczości pochodzące z sondy Stellar Reference Unit (SRU). Ujawniają one obszar rozerwania skorupy lodowej oraz miejsce, w którym na powierzchnię mogła wypłynąć solanka.
Zdjęcia z sondy Juno ukazały wielkie bloki lodu, strome ściany i skarpy oraz grzbiety lodowe. Jednakże tym, co zaskoczyło badaczy, były nieregularnie rozmieszczone zagłębienia o stromych ścianach o szerokości od 20 do 50 km.
Jak mówi Candy Hansen z Planetarnego Instytutu Naukowego w Tucson w Arizonie: - Prawdziwa wędrówka polarna ma miejsce, gdy lodowa skorupa Europy zostanie oddzielona od jej skalistego wnętrza, co powoduje wysoki poziom naprężeń w skorupie, co prowadzi do przewidywalnych wzorów pęknięć.

Dodała: - Po raz pierwszy zmapowano te układy spękań na półkuli południowej, co sugeruje, że wpływ prawdziwej wędrówki polarnej na geologię powierzchni Europy jest bardziej rozległy, niż wcześniej stwierdzono.

Wędrówka polarna dotyczy różnej prędkości obracania się podpowierzchniowego oceanu oraz zamarzniętej powierzchni względem siebie. Astronomowie uważają, że ocean porusza się szybciej, niż lodowa skorupa. Ponadto wspomniane odkrycia wskazują, że pod powierzchnią lodu istnieją gigantycznych rozmiarów prądy oceaniczne, które wpływają na ruch lodu, tworząc procesy podobne do zjawiska tektoniki płyt występującej na Ziemi. Prądy te napędzane są najprawdopodobniej przez jądro Europy oraz przez przyciąganie grawitacyjne Jowisza i innych księżyców.

Te cechy wskazują na dzisiejszą aktywność powierzchniową i obecność podpowierzchniowej wody w stanie ciekłym na Europie
Heidi Becker z Jet Propulsion Laboratory NASA w południowej Kalifornii

Osobliwości odkryte na księżycu Jowisza
To nie koniec kosmicznych rewelacji. Na podstawie zdjęć dokonano także "przeklasyfikowania" wcześniej uchwyconego krateru uderzeniowego.
Krateru Gwern już nie ma. To, co kiedyś uważano za krater uderzeniowy o szerokości 23 km - jeden z niewielu udokumentowanych kraterów uderzeniowych na Europie - dane JunoCam wykazały, że Gwern to zbiór przecinających się grzbietów, które utworzyły owalny cień — powiedziała Hansen.
Zdjęcia z sondy SRU pozwoliły zobaczyć naukowcom także skomplikowane sieci przecinających się grzbietów lodowych i ciemnych plam, z potencjalnymi smugami pary wodnej. Zaobserwowano również wyjątkowy obiekt nazwany "The Platypus" (pol. dziobak), jest to obszar o wymiarach 37 na 67 km. Widoczna jest tutaj bardzo duża różnorodność lodowych form, w tym gigantyczne bryły lodu o szerokości od 1 do 7 km.

Badacze sugerują, że takie obszary mogą tworzyć się w wyniku zdrenowania i zawalenia się śródlodowych wielkich naturalnych zbiorników wody. Ponadto w niektórych miejscach odnaleziono ślady osadów kriowulkanicznych. Miejsca te mogą stać się celami dla przyszłych misji kosmicznych, które poszukują oznak pozaziemskiego życia.

Co kryje się pod powierzchnią lodu na jednym z księżyców Jowisza? (zdjęcie poglądowe) /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-sonda-dostarcza-dowodow-ze-cos-porusza-sie-pod-lodem-ksiezyc,nId,7522204

Sonda dostarcza dowodów, że coś porusza się pod lodem księżyca Jowisza.jpg

Napisano

NASA wesprze europejską misję na Marsa. Zawarto porozumienie
2024-05-20. Mateusz Mitkow
Europa otrzyma istotne wsparcie w zakresie realizacji misji na Marsa, która ma wystartować w 2028 r. Program ExoMars był pierwotnie wspólnym przedsięwzięciem Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz Rosji, lecz współpraca została zawieszona po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie w 2022 r.
Europejska Agencja Kosmiczna od lat pracuje nad misją mającą na celu zbadanie Czerwonej Planety pod kątem śladów życia. Program badawczy o nazwie ExoMars to do niedawna wspólne przedsięwzięcie ESA oraz Rosyjskiej Agencji Kosmicznej (Roskosmos). Zachodnie sankcję nałożone na Rosję po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny na Ukrainie spowodowały, że współpraca również w tym zakresie stała się niemożliwa. Od tego czasu europejska agencja poszukiwała nowych partnerów.
W ubiegłym tygodniu, dokładniej 16 maja br. ESA i NASA podpisały porozumienie w sprawie wsparcia dla misji ExoMars. Amerykańska agencja kosmiczna ma zapewnić pomoc przy budowie łazika marsjańskiego o nazwie Rosalind Franklin, ale nie tylko. Oprócz dostarczenia jednostek ogrzewania radioizotopowego oraz elementów układu napędowego, które są kluczowe do bezpiecznego lądowania łazika na Marsie, NASA zapewni też system nośny do rozpoczęcia misji.
Amerykańskie wsparcie pokrywa część programu, za którą odpowiedzialna była agencja kosmiczna Rosji. Łazik miał zostać wyniesiony przy pomocy rosyjskiej rakiety Proton-M z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, a dodatkowo Roskosmos był odpowiedzialny za opracowanie platformy do lądowania na Marsie o nazwie Kazaczok. W lipcu 2022 r. dyrektor ESA, Josef Aschbacher, poinformował o zakończeniu współpracy z Rosją w projekcie ExoMars i tym samym o zawieszeniu programu.
W związku z powyższym ESA pracuje nad własnym systemem do lądowania na powierzchni Marsa. W kwietniu br. zawarto umowę o wartości 522 mln EUR z Thales Alenia Space, które zobowiązało konsorcjum do opracowania platformy EDLM. Wsparciem dla technologii będą elementy dostarczone przez NASA, czyli silniki hamujące oraz radioizotopowe jednostki grzewcze (Radioisotope Heater Unit). RHU zostaną przygotowane we współpracy z Departamentem Energii USA (DOE).
Co ciekawe, w komunikacie nie ujawniono wartości wkładu NASA w misję. Strony porozumienia utrzymują, że łazik wystartuje w kierunku Marsa w 2028 r. W trakcie swojej wyprawy przejedzie na powierzchni Czerwonej Planety kilka kilometrów, zbierając próbki spod powierzchni. Zostanie do tego wykorzystane specjalne wiertło, które ma pozwolić na pobieranie materiału z głębokości 2 metrów, więc będzie to pierwszy łazik w historii, który pozyska próbki chronione przed promieniowaniem i ekstremalnymi temperaturami.
”Unikalne możliwości wiertnicze łazika Rosalind Franklin i pokładowe laboratorium próbek mają wyjątkową wartość naukową w poszukiwaniu przez ludzkość dowodów na przeszłe życie na Marsie” - podkreśliła Nicola Fox, zastępcą administratora w Dyrekcji Misji Naukowych NASA. Warto zaznaczyć, że w przełomowy projekt zaangażowani są naukowcy z całej Europy, w tym również z Polski.
Przypomnijmy, że wysłanie łazika to jedynie kolejny krok w całym projekcie ExoMars. W 2016 r. w stronę Czerwonej Planety wystrzelono sprzęt pierwszej fazy wyprawy - sondę Trace Gas Orbiter (TGO) oraz lądownik Schiaparelli. Niestety lądownik uległ zniszczeniu podczas próby przyziemienia w wyniku usterki systemu nawigacyjnego. Sonda TGO wciąż posiada duży zapas paliwa, dzięki czemu może wspierać kolejne etapy misji w 2028 r.
Europa musi zademonstrować użyteczność kluczowych technologii, które są niezbędne do przyszłych misji eksploracyjnych. W oficjalnym komunikacie ESA dodano, że kolejnym kamieniem milowym będzie wstępny przegląd projektu systemu łazika, który zostanie przeprowadzony w czerwcu 2024 r.

Wizualizacja łazika Rosalind Franklin.
Autor. ESA

Fot. ESA–Stephane Corvaja

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/nasa-wesprze-europejska-misje-na-marsa-zawarto-porozumienie

NASA wesprze europejską misję na Marsa. Zawarto porozumienie.jpg

NASA wesprze europejską misję na Marsa. Zawarto porozumienie2.jpg

Napisano

Sukces Bezosa. Rakieta New Shepard wraca do lotów załogowych
2024-05-20. Wojciech Kaczanowski
Blue Origin przeprowadziło pierwszy lot załogowy przy pomocy rakiety suborbitalnej New Shepard po około 2 latach przerwy. W składzie załogi misji NS-25 znalazło się 6 astronautów. Sukces firmy należącej do Jeffa Bezosa to ważny krok w kierunku rozwoju turystyki kosmicznej w Stanach Zjednoczonych.
Rakieta New Shepard wystartowała w niedzielę, 19 maja br. o godzinie 16:35 czasu polskiego z platformy startowej w zachodnim Teksasie. W misji NS-25 udział wzięła 6-osobowa załoga, w której znaleźli się: Mason Angel, Sylvain Chiron, Carol Schaller, Ken Hess, Gopi Thorakura oraz Ed Dwight, czyli pierwszy czarnoskóry kandydat na astronautę NASA, który został wybrany na to stanowisko w 1961 r. Ostatecznie NASA nie wybrała Dwighta na astronautę.
Misja NS-25 nie odbyła się jednak bez drobnych problemów technicznych. Na 10 minut przed startem Blue Origin wstrzymało odliczenia na blisko 22 minuty bez podania dokładnej przyczyny. W momencie T:0 rakieta New Shepard pomyślnie wystartowała, a już po kilku minutach nastąpiła separacja boostera i kapsuły.
Drugą usterkę dostrzeżono podczas powrotu kapsuły z astronautami na pokładzie. Górny segment rakiety New Shepard wyposażony jest w 3 spadochrony, natomiast w misji NS-25 jeden z nich nie otworzył się. Podczas transmisji na żywo komentatorzy stwierdzili jednak, że „lądowanie z dwoma spadochronami jest całkowicie w porządku dla tego systemu”.
Start New Sheparda był ważnym momentem dla Blue Origin, ponieważ firma musiała uziemić pojazd po nieudanej, bezzałogowej próbie we wrześniu 2022 r. Do problemów doszło w momencie, gdy minutę po starcie system nośny osiągnął tzw. punkt „Max-Q”, czyli punkt, w jakim występuje maksymalne ciśnienie dynamiczne.
Chwilę później nastąpiło uruchomienie systemu ratunkowego, a kapsuła oddzieliła się od boostera i wylądowała. W marcu 2023 r. Blue Origin ogłosiło, że po wielu miesiącach prac udało się ustalić przyczynę anomalii. Okazało się, że dysza silnika BE-3PM została poddana działaniu w znacznie wyższych temperaturach, w wyniku czego uległa strukturalnym uszkodzeniom.
New Shepard to system nośny wielokrotnego użytku o wymiarach 18 m wysokości i 3,7 m średnicy, przeznaczony do lotów suborbitalnych, czyli poniżej progu osiągnięcia orbity okołoziemskiej. Na szczycie rakiety znajduje się kapsuła załogowa, która może pomieścić do 6 pasażerów. Konstrukcja jest napędzana przez pojedynczy silnik BE-3PM zasilany mieszanką ciekłego wodoru i ciekłego tlenu. Powrót systemu New Shepard to ważny krok dla Blue Origin w stronę rozwoju turystyki kosmicznej w Stanach Zjednoczonych.

Screen z zapisu transmisji live.
Autor. Blue Origin

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/sukces-bezosa-rakieta-new-shepard-wraca-do-lotow-zalogowych

Sukces Bezosa. Rakieta New Shepard wraca do lotów załogowych.jpg

Napisano

XIV Letnia Szkoła EAAE dla nauczycieli i studentów
2024-05-20..
W imieniu kierownictwa polskiego oddziału Europejskiego Stowarzyszenia do spraw Edukacji Astronomicznej (EAAE) mamy przyjemność zapowiedzieć, że XIV Letnia Szkoła dla nauczycieli i studentów odbędzie się w terminie od poniedziałku 1 lipca do niedzieli 7 lipca 2024 roku. Zajęcia będą się odbywały w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym imienia Kazimierza Kordylewskiego (MOA) w Niepołomicach.
Do dyspozycji uczestników Szkoły będzie bogaty wybór sprzętu obserwacyjnego, w tym teleskop RC 400 mm w kopule astronomicznej, teleskop Schmidta-Cassegraina 320 mm, teleskop Maksutowa-Cassegraina 200 mm, luneta 100/1000 z klinem Herschela dla światła białego oraz dla linii wapnia CaII i z filtrem Coronado H alfa do obserwacji Słońca, teleskop słoneczny Lunt H alfa 100 mm, trzy teleskopy Newtona 250 mm na montażu Dobsona z foliowymi filtrami słonecznymi i wiele innych, ustawianych na obszernym tarasie obserwacyjnym MOA.
Program wykładów, prezentacji i warsztatów powstanie po zgłoszeniach uczestników, ale na pewno będą poruszane takie tematy, jak: projekt „Sally Ride EarthKAM & Space Camp”, badanie Ziemi za pomocą zdjęć satelitarnych z programu Copernicus-Sentinel, społecznościowy projekt „Gaia Vari”, zdalne obserwacje teleskopami „Microobservatory”, czy wreszcie metody jakościowe i ilościowe opracowania obserwacji astronomicznych.
Uczestnicy Szkoły poćwiczą posługiwanie się programami komputerowymi FastStone, Gimp, DeepSkyStacker, Registax, Startrails, Astro Photography Tool i Stellarium, poznają strony z efemerydami Heavens-above i ISS Transit Finder oraz zmierzą się z problemem budowy baz na innych planetach z użyciem drukarek 3D i klocków LEGO. W studio filmowym MOA będą kręcili filmiki edukacyjne używając profesjonalnego sprzętu audio i video, a zainteresowani będą mogli stworzyć własny seans w Planetarium.
Na szczególną uwagę podczas spotkania zasługiwać będą meteoryty z kolekcji Kazimierza Mazurka i Grzegorza Sęka oraz ze zbiorów MOA. W planach są także wystąpienia nauczycieli akademickich z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz studentów z NKSA UJ. Oczywiście nie zabraknie prezentacji dotyczącej działalności stowarzyszenia EAAE, które organizuje między innymi międzynarodowy konkurs „Catch a Star”. Jeden z dni Szkoły w całości poświęcony będzie na autokarową wycieczkę do Planetarium – Śląskiego Parku Nauki w Chorzowie.
Do wyłącznego użytku uczestników Szkoły będzie sala wykładowa, trzy sale ćwiczeń, kopuła z teleskopem, taras obserwacyjny oraz cały kompleks konferencyjno–szkoleniowy z jadalnią i pokojami. Na miejscu jest możliwość sporządzania posiłków we własnym zakresie, są lodówki, kuchenka tradycyjna i mikrofalowa oraz zmywarka do naczyń i oczywiście komplety tych ostatnich.  Organizatorzy polecają także korzystanie z usług cateringowych, które w Niepołomicach funkcjonują bez zarzutu. Do tego w bezpośredniej bliskości Obserwatorium znajdują się trzy restauracje oraz pizzeria. Kwatery będą w pokojach czteroosobowych. Możliwy jest także udział w samych zajęciach przez osoby miejscowe albo wybierające wygodę oferowaną przez hotele.
Warunkiem uczestnictwa w zajęciach Szkoły jest zgłoszenie imienne przy użyciu FORMULARZA. Zakwaterowanie w MOA oraz udział zajęciach są bezpłatne.
Wszelkie zapytania można kierować pod adres [email protected] albo pod numerem telefonu 608 431 106.
 
Więcej:
•    Oficjalna strona stowarzyszenia EAAE
•    Polska strona EAAE
•    Wpis na blogu MOA
 
Opracowanie: Magda Maszewska
Źródło: Grzegorz Sęk, MOA
Ilustracja: Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne im. Kazimierza Kordylewskiego (MOA) w Niepołomicach. Źródło: MOA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/xiv-letnia-szkola-eaae-dla-nauczycieli-i-studentow

XIV Letnia Szkoła EAAE dla nauczycieli i studentów.jpg

Napisano

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna nad Polską. Będzie widoczna aż dwa razy
2024-05-20.KI.
ISS przeleci nad Polską dwukrotnie. Pierwszy przelot nastąpi o godzinie 21:48. Stację Kosmiczną najlepiej obserwować od strony zachodniej, w rejonie gwiazdozbioru Bliźniąt. Pierwszy przelot potrwa około 7 minut. Drugi przelot zaplanowano na późniejszą godzinę – czytamy na portalu Nocne Niebo.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przeleci po raz pierwszy o godzinie 21:48. Nadleci od Zachodu i będzie widoczna przy gwiazdozbiorze Bliźniąt, następnie przeleci przez zenit w kierunku wschodnim. Przelot potrwa nieco ponad 7 minut. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna będzie bardzo dobrze widoczna w całym kraju – podaje serwis Nocne Niebo.
Z kolei, drugi przelot Stacji zobaczymy o godzinie 23:24. Trajektoria lotu ma być taka sama, lecz potrwa nieco krócej, bo 4 minuty.
To kolejny raz, gdy będziemy mogli zaobserwować Międzynarodową Stację Kosmiczną nad Polską w ostatnich dniach.
Jak zobaczyć Międzynarodową Stację Kosmiczną? Według naukowców Stacja powinna być widoczna gołym okiem. Jednak w przypadku poważniejszej pracy badawczych, czy zdjęć polecają użycie specjalistycznych przyrządów, np. teleskopów.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (fot. Shutterstock)
źródło: Nocne Niebo.pl
https://www.tvp.info/77633380/miedzynarodowa-stacja-kosmiczna-nad-polskim-niebem

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna nad Polską. Będzie widoczna aż dwa razy.jpg

Napisano

Zdjęcie „Ręki Boga”
2024-05-20.
Prawie niewidoczna dla urządzeń pomiarowych globula kometarna CG4 została wyraźnie sfotografowana dzięki specjalnemu filtrowi wychwytującemu zjonizowany wodór. To może być przełom w badaniach nad zagadkowymi strukturami kosmicznymi, których powstanie jest zagadką dla astronomów.
Nadal nie jest jasne, w jaki sposób te trudne do wykrycia obłoki uzyskują swoją charakterystyczną strukturę, ale badacze spekulują, że jest to konsekwencja otaczających je gorących, masywnych gwiazd. Stanowią podklasę ciemnych mgławic znanych jako globule Boka. To izolowane obłoki gęstego kosmicznego gazu i pyłu otoczone gorącą, zjonizowaną materią. Choć z prawdziwymi kometami nie mają nic wspólnego, to przez ich wygląd nazywa się je właśnie „kometarnymi”. Swój charakterystyczny kształt wydłużonego ogona uzyskują podczas pozbywania się materiału.
Około 1300 lat świetlnych stąd, w gwiazdozbiorze Rufy, widmowa ręka wydaje się wyłaniać z ośrodka międzygwiazdowego i sięgać w kosmos. Ta struktura to CG 4, globula kometarna, której nadano przydomek „Ręka Boga”. Cechy, które klasyfikują CG 4 jako globulę kometarną, są trudne do przeoczenia zdjęciu wykonanym kamerą ciemnej energii wyprodukowaną przez zamontowaną na amerykańskim 4-metrowym teleskopie Narodowej Fundacji Naukowej Víctora M. Blanco w Międzyamerykańskim Obserwatorium Cerro Tololo.
Globule kometarne, odkryte po raz pierwszy w 1976 roku na zdjęciach wykonanych brytyjskim Teleskopem Schmidta w Australii, przez długi czas pozostawały niewykryte przez astronomów, ponieważ ich światło jest bardzo słabe. Ich ogony, spowijane ciemnym pyłem gwiazdowym, blokują przedostawanie się większości emisji spektrum. Jednak dzięki specjalnemu filtrowi wodorowo-alfa DECam może wychwycić słabą czerwoną poświatę zjonizowanego wodoru obecną w głowie CG 4 i wokół jej zewnętrznej krawędzi.
Zagadka wciąż czeka na rozwiązanie
Światło powstaje, gdy wodór ulega wzbudzeniu po bombardowaniu promieniowaniem z pobliskich gorących, masywnych gwiazd. Jednakże intensywne promieniowanie generowane przez sąsiednie masywne gwiazdy stopniowo niszczy głowę globuli i wymiata maleńkie cząstki. Mimo to pyłowy obłok CG 4 zawiera wystarczającą ilość gazu, aby zasilić aktywne formowanie się kilku nowych gwiazd wielkości Słońca.
Chociaż astronomowie obserwowali te struktury w całej Drodze Mlecznej, przeważająca większość z nich, znajduje się w ogromnej plamie świecącego gazu zwanej Mgławicą Guma. Uważana za rozszerzającą się pozostałość po supernowej, która miała miejsce około miliona lat temu, obecnie wiadomo, że oprócz CG 4, ta mgławica zawiera co najmniej 31 podobnych objektów.
Mechanizm, dzięki któremu obiekty uzyskują swój kształt, nie jest do końca znany, ale astronomowie opracowali dwie główne koncepcje na temat ich pochodzenia. Pierwsza jest taka, że pierwotnie mogły to być mgławice kuliste które następnie zostały rozerwane przez pobliską eksplozję supernowej. Drugi pomysł jest taki, że globule kometarne są kształtowane przez połączenie wiatrów gwiazdowych i ciśnienia promieniowania z pobliskich gorących, masywnych gwiazd. W rzeczywistości wszystkie znalezione w Mgławicy Guma wydają się mieć ogony skierowane w stronę przeciwną do centrum mgławicy, czyli tam, gdzie znajdują się Pozostałość po Supernowej Wielkiej i Pulsar Vela.
źródło: NSF NOIRLab
Do uzyskania tego zdjęcia wykorzystano specjalny filtr wodorowy-alfa. Fot: NSF NOIRLab
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/77631052/zdjecie-reki-boga

Zdjęcie Ręki Boga.jpg

Napisano

Odkryto egzoplanetę wielkości Ziemi wokół skrajnie chłodnego karła
2024-05-20.
Naukowcy w ramach projektu SPECULOOS odkryli nową egzoplanetę wielkości Ziemi krążącą wokół gwiazdy typu „skrajnie chłodnego karła”.

Skrajnie chłodne karły to najmniej masywne gwiazdy w naszym Wszechświecie, o rozmiarach zbliżonych do Jowisza, ponad dwukrotnie chłodniejsze, dziesięciokrotnie mniej masywne i sto razy słabiej świecące niż nasze Słońce. Ich żywotność jest ponad sto razy dłuższa niż naszej gwiazdy i będą one ostatnimi gwiazdami, które będą świecić, gdy Wszechświat stanie się zimny i ciemny. Chociaż są one znacznie bardziej powszechne w kosmosie niż gwiazdy podobne do Słońca, skrajnie chłodne karły są nadal słabo poznane ze względu na ich niską jasność. W szczególności bardzo niewiele wiadomo o ich planetach, mimo że stanowią one znaczną część populacji planet w naszej Drodze Mlecznej.

W tym kontekście konsorcjum SPECULOOS (Search for Planets EClipsing ULtra-cOOl Stars) ogłosiło właśnie odkrycie nowej planety wielkości Ziemi krążącej wokół pobliskiej, bardzo chłodnej gwiazdy karłowatej. Egzoplaneta SPECULOOS-3 b znajduje się około 55 lat świetlnych od Ziemi (co jest bardzo blisko w skali kosmicznej! Nasza Galaktyka, Droga Mleczna, rozciąga się na ponad 100 000 lat świetlnych). SPECULOOS-3 jest dopiero drugim układem planetarnym odkrytym wokół tego typu gwiazdy: SPECULOOS-3 b jest praktycznie tej samej wielkości co nasza planeta – wyjaśnił astronom Michaëla Gillona z Uniwersytetu w Liège, pierwszy autor artykułu opublikowanego w czasopiśmie naukowym Nature Astronomy. Rok, czyli obieg wokół gwiazdy, trwa około 17 godzin. Z drugiej strony, dni i noce nigdy nie powinny się kończyć. Uważamy, że planeta obraca się synchronicznie, dzięki czemu ta sama strona, zwana stroną dzienną, jest zwrócona w kierunku gwiazdy, podobnie jak Księżyc w stosunku do Ziemi. Z drugiej strony, półkula nocna byłaby zamknięta w niekończącej się ciemności.

SPECULOOS został specjalnie zaprojektowany do poszukiwania egzoplanet wokół najbliższych skrajnie chłodnych karłów. Gwiazdy te są rozproszone po całym niebie, więc aby mieć duże szanse na wykrycie tranzytujących planet, należy obserwować je jedna po drugiej przez wiele tygodni – kontynuuje badacz. Wymaga to dedykowanej sieci profesjonalnych zrobotyzowanych teleskopów. Jest to koncepcja stojąca za projektem SPECULOOS, prowadzonym wspólnie przez Uniwersytet w Liège, Cambridge, Birmingham, Bernie, MIT i ETH Zürich.

Zaprojektowaliśmy SPECULOOS specjalnie do obserwacji pobliskich bardzo chłodnych gwiazd karłowatych w poszukiwaniu planet skalistych, które dobrze nadają się do szczegółowych badań – powiedziała Laetitia Delrez, astronom z Uniwersytetu w Liège. W 2017 roku nasz prototyp SPECULOOS wykorzystujący teleskop TRAPPIST odkrył słynny układ TRAPPIST-1 składający się z siedmiu planet wielkości Ziemi, w tym kilku potencjalnie nadających się do zamieszkania. To był doskonały początek!

Gwiazda SPECULOOS-3 jest ponad dwukrotnie zimniejsza od naszego Słońca, a jej średnia temperatura wynosi około 2600 oC. Ze względu na bardzo krótką orbitę, planeta otrzymuje prawie szesnaście razy więcej energii na sekundę od swojej gwiazdy niż Ziemia od Słońca, a zatem jest dosłownie bombardowana wysokoenergetycznym promieniowaniem. W takim środowisku obecność atmosfery wokół planety jest wysoce nieprawdopodobna – powiedział Julien de Wit, absolwent Uniwersytetu w Liège, profesor MIT i współdyrektor Obserwatorium Północnego SPECULOOS i jego teleskopu Artemis, będącego podstawą tego odkrycia. Fakt, że planeta ta nie ma atmosfery, może być plusem pod kilkoma względami. Na przykład, może to pozwolić nam dowiedzieć się wiele o bardzo chłodnych karłach, co z kolei umożliwi bardziej dogłębne badania ich potencjalnie nadających się zamieszkania planet.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    Uniwersytet w Liège
•    Urania
Wizja artystyczna egzoplanety SPECULOOS-3 b krążącej wokół swojej gwiazdy. Planeta jest tak duża jak Ziemia, a jej gwiazda jest nieco większa od Jowisza, ale znacznie masywniejsza. Źródło: NASA/JPL-Caltech
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/05/odkryto-olbrzymia-planete-o-gestosci.html

Odkryto egzoplanetę wielkości Ziemi wokół skrajnie chłodnego karła.jpg

Napisano

Sybilla Technologies w projekcie EMISSARY
2024-05-21. Redakcja
Polska spółka otrzymała finansowanie na projekt z Europejskiego Funduszu Obronnego.
Europejski Fundusz Obronny przeznacza 1,03 mld euro na projekty obronne, w tym EMISSARY, z udziałem polskiej firmy Sybilla Technologies.
Europejski Fundusz Obronny (EDF) ogłosił realizację programu z roku 2023, przeznaczając 1,03 mld euro na realizację 54 kluczowych projektów obronnych na całym kontynencie. Wśród tych inicjatyw wyróżnia się program EMISSARY, w szczególności ze względu na zaangażowanie firmy Sybilla Technologies, jedynego polskiego podmiotu, który otrzymał finansowanie w ramach tego ambitnego przedsięwzięcia.
EMISSARY ma na celu zwiększenie świadomości dotyczącej domeny kosmicznej i wzmocnienie ochrony europejskich zasobów kosmicznych. Sybilla Technologies wnosi swoją rozległą wiedzę specjalistyczną w zakresie bezpieczeństwa kosmicznego do tego krytycznego projektu, kontynuując swoje zaangażowanie w znaczące europejskie inicjatywy obronne, takie jak projekt SAURON.
Ponieważ EDF koncentruje się w znacznym stopniu na małych i średnich przedsiębiorstwach (MŚP), które stanowią 42% wszystkich wybranych podmiotów, firmy takie jak Sybilla Technologies znajdują się w czołówce pod względem innowacji i strategicznych zdolności w sektorze obronnym UE.
„Dla Sybilla Technologies EMISSARY jest kluczowym strategicznie projektem, który nie tylko wpłynie na zwiększenie zdolności obronnych naszego kraju oraz Unii Europejskiej, ale także otworzy drogę do udziału polskich podmiotów w realizacji zamówień europejskich w dziedzinie bezpieczeństwa kosmicznego, jak również pozwoli polskim instytucjom korzystać z technologii oraz danych dostarczanych przez polskie przedsiębiorstwa.” – dr Agnieszka Sybilska, Head of Project Management w Sybilla Technologies.
Program EDF 2023 jest świadectwem zaangażowania UE w rozwój solidnej i zintegrowanej europejskiej bazy technologiczno-przemysłowej w dziedzinie obronności i zwiększanie interoperacyjności sił zbrojnych państw członkowskich. Od maja 2021 r. zainwestowano ponad 3 miliardy euro we wspólne projekty badawczo-rozwojowe w dziedzinie obronności, co podkreśla zaangażowanie UE w zapewnienie odpornych i zaawansowanych technologicznie ram obronnych.
„Technologie wypracowane i kwalifikowane do pełnej gotowości operacyjnej w projekcie EMISSARY zwiększą bezpieczeństwo kosmiczne satelitów oraz ludzi pracujących w przestrzeni kosmicznej. Jest to ważne nie tylko dla krajów UE, ale także dla polskiego astronauty przygotowującego się do pierwszego lotu, czy ambitnego projektu budowy konstelacji polskich satelitów Camilla. Dzięki współpracy międzynarodowej koszty powstania i utrzymania takiego systemu będą dzielone między państwa członkowskie, a polski sektor kosmiczny ma tutaj silną pozycję wyjściową do składania ofert w przyszłych zamówieniach.” – dr Piotr Sybilski, CEO Sybilla Technologies.
Rola Sybilla Technologies w projekcie EMISSARY nie tylko podkreśla aktywny udział Polski w rozwoju europejskich technologii obronnych, ale także wzmacnia kluczową rolę firmy w zwiększaniu bezpieczeństwa operacji kosmicznych w całej Europie.
Więcej informacji na temat Sybilla Technologies i jej zaangażowania w zakresie bezpieczeństwa i obrony przestrzeni kosmicznej można znaleźć na stronie www.sybillatechnologies.com.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje Pani Klaudii Drwęckiej za przesłany artykuł.
(Sybilla)
https://kosmonauta.net/2024/05/sybilla-technologies-w-projekcie-emissary/

Sybilla Technologies w projekcie EMISSARY.jpg

Napisano

Weekend z Przyjaciółmi Almukantaratu
2024-05-20. Wojciech Rutkowski
W miniony weekend w ośrodku „Nadwarciański Gród” w Załęczu Wielkim odbył się Zlot Przyjaciół Almukantaratu. Spotkanie miało nieoficjalny charakter, jednak nie zabrakło „astronomicznych” punktów.
Klub Astronomiczny Almukantarat działa już ponad 40 lat. Przez ten czas na obozy i inne klubowe spotkania przyjechały około dwa tysiące osób, które połączyła nie tylko fascynacja astronomią, ale też długotrwałe przyjaźnie. Okazją do pielęgnowania tych relacji był zlot w ośrodku Nadwarciański Gród w Załęczu Wielkim, gdzie zwykle odbywają się obozy Klubu.
Weekendowe spotkanie miało nieformalny charakter, atrakcje były organizowane przez samych uczestników. Nie zabrakło tradycyjnego ogniska, śpiewania i wymiany wspomnień, ale też obserwacji – pogodne niebo zwłaszcza za dnia pozwoliło na oglądanie plam i protuberancji słonecznych przez teleskop Coronado. Noce były pochmurne co ograniczyło wybór do Księżyca i paru obiektów mgławicowych, można było jednak poznać nowinki na rynku amatorskich teleskopów z funkcjami smart. Podobne spotkania z pewnością będą kontynuowane – choćby w przyszłym roku, gdy okazją będzie 30-lecie założenia stowarzyszenia.
O historii „Almukantaratu” można przeczytać w ostatnich numerach czasopisma Urania – Postępy Astronomii.
Korekta – Zofia Lamęcka
Piotr Ligęza
https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/weekend-z-przyjaciolmi-almukantaratu/

Weekend z Przyjaciółmi Almukantaratu.jpg

Napisano

Starship gotowy do czwartego lotu
2024-05-21. Mateusz Mitkow
SpaceX przeprowadziło kluczowy test przed kolejnym lotem systemu nośnego Starship/SuperHeavy. W pełni zintegrowana rakieta jest gotowa do zbliżającej się próby.
Fani kosmonautyki z całego świata wyczekują kolejnego lotu największej rakiety, którą kiedykolwiek stworzył człowiek - system nośny Starship/SuperHeavy. 20 maja br. firma SpaceX przeprowadziła test WDR (Wed Dress Rehearsal), który jest traktowany jak próba generalna przed lotem. Przebiega on podobnie do oficjalnej próby startu i obejmuje tankowanie, sprawdzenie wszelkich systemów naziemnych oraz ogólny przegląd rakiety, pomijając włączenie silników.
Z dostępnych informacji wynika, że testy zakończyły się pomyślnie i w związku z tym rakieta jest gotowa, aby wykonać swój czwarty lot w historii (IFT-4). Przypomnijmy, że w pełni zintegrowany system składa się z pokaźnego segmentu pierwszego stopnia Super Heavy oraz statku kosmicznego górnego stopnia nazywanego Starship/Ship. W przypadku nadchodzącej próby wykorzystane zostaną Booster 11 oraz Ship 29.
W związku z udanym testem WDR, Elon Musk zapowiedział, że IFT-4 ma się odbyć za około 2 tygodnie. Głównym celem próby jest to, aby powracający górny stopień rakiety (Ship 29) przetrwał ponowne wejście w ziemską atmosferę i wpadł do oceanu. Podczas trzeciego lotu w marcu br. nie udało się tego osiągnąć, ale całość była zdecydowanie historyczną próbą, gdyż zrealizowano szereg wyznaczonych celów, w tym demonstrację transferu paliwa w przestrzeni kosmicznej.
Separacja stopni również przebiegła bez problemów, infrastruktura startowa nie ucierpiała, a problemy zaczęły się dopiero w momencie powrotu obu segmentów w kierunku oceanu, gdzie miało dojść do kontrolowanego wodowania. Już wtedy SpaceX pokazało znaczny postęp w projekcie i zarazem możliwości, którymi dysponuje opisywana rakieta. Przed nami zapewne równie ekscytujący lot, który przybliży firmę do uzyskania pełnej operacyjności systemu.
Warto także przypomnieć, że wraz z początkiem 2024 r. Elon Musk ogłosił, że trwają pracę nad nową wersją Starshipa - V3, który ma być wyższy od poprzednich wersji. System będzie mierzyć 140-150 metrów, co jeszcze bardziej podnosi poprzeczkę w kwestii skonstruowania wyższego systemu nośnego przez inne podmioty. Na ten moment w pełni zintegrowana rakieta, którą dobrze znamy ma ok. 120 metrów wysokości.
Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-gotowy-do-czwartego-lotu

 

Starship gotowy do czwartego lotu.jpg

Napisano

PFFN, POLSA i CBK podpisały porozumienie o współpracy
2024-05-21.
Polska Fundacja Fantastyki Naukowej podpisała z Polską Agencją Kosmiczną oraz z CBK PAN porozumienie o współpracy w zakresie popularyzacji oraz promocji nauki i techniki, ze szczególnym uwzględnieniem współdziałania w ramach obchodów 150. rocznicy Urodzin Jerzego Żuławskiego.
Porozumienia o współpracy podpisane przez Polską Fundacją Fantastyki Naukowej (PFFN) z Polską Agencją Kosmiczną oraz z Centrum Badań Kosmicznych PAN dotyczą popularyzacji oraz promocji nauki i techniki w jej szerokim kontekście humanistycznym, wyrażonym przez literaturę fantastycznonaukową, a w szczególności współdziałania w ramach obchodów 150. rocznicy Urodzin Jerzego Żuławskiego, prekursora polskiej literatury science fiction i pomysłodawcy pojazdu księżycowego napędzanego elektrycznością. Obydwie instytucje mają wesprzeć działania PFFN.
Porozumienie ma formułę otwartą i dopuszcza możliwość rozszerzenia współpracy o inne przedsięwzięcia organizacyjne i merytoryczne, jeśli zajdzie taka potrzeba.
„Podstawą wszelkiego rozwoju, w tym technologicznego, jest marzenie, by sięgać dalej, zrozumieć więcej i dotrzeć tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Jako Centrum Badań Kosmicznych PAN wyrażamy to tworząc instrumenty badawcze na najbardziej zaawansowane kosmiczne misje naukowe realizowane przez europejskie podmioty. Rozumiemy jednak, że cały współczesny rozwój technologii kosmicznych został zapoczątkowany nim powstały pierwsze urządzenia kosmiczne i rakiety, zdolne wynieść je na orbitę. Dokonali tego twórcy fantastyki naukowej, którzy zainspirowali kolejne pokolenia do przełożenie marzeń na rzeczywistość. Wierzymy, że dzięki naszej współpracy z Polską Fundacją Fantastyki Naukowej pojawi się jeszcze więcej takich urzeczywistnionych marzeń. (CBK PAN)”
Koordynatorami projektów są:
1) ze strony CBK PAN – Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka;
2) ze strony POLSA – Katarzyna Lis
3) ze strony Fundacji – Łukasz Marek Fiema.
„Współczesne polskie aspiracje związane z badaniem przestrzeni kosmicznej oraz innych ciał niebieskich wypowiedziane zostały przez rodzimą literaturę fantastyczną jeszcze na początku XX stulecia. Pionierską wizją wehikułu księżycowego, opisaną wtedy przez Jerzego Żuławskiego, inspirował się ponad pół wieku później nasz rodak Mieczysław Bekker, projektując Lunar Roving Vehicle dla misji Apollo. Dzisiaj Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej, a nasi specjaliści uczestniczą w międzynarodowych misjach badawczych. Polska Agencja Kosmiczna nawiązuje współpracę z Polską Fundacją Fantastyki Naukowej dostrzegając inspirującą rolę, jaką dla kolejnych pokoleń naukowców i inżynierów stanowi twórczość science fiction oraz wierząc, że obszary kultury i nauki są ze sobą nierozerwalnie powiązane. (POLSA)”
Źródło: PFFN
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pffn-polsa-i-cbk-podpisaly-porozumienie-o-wspolpracy

 

PFFN, POLSA i CBK podpisały porozumienie o współpracy.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.