Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Webb wykrył najdalsze jak dotąd połączenie czarnych dziur
2024-05-21.
Międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba do znalezienia dowodów na trwające połączenie dwóch galaktyk i ich masywnych czarnych dziur, gdy Wszechświat miał zaledwie 740 milionów lat. Układ ten znany jest jako ZS7. Jest to najodleglejsze wykrycie fuzji czarnych dziur, jakie kiedykolwiek uzyskano i pierwszy raz, gdy zjawisko to zostało wykryte w tak wczesnym Wszechświecie.
Astronomowie znaleźli supermasywne czarne dziury o masach od milionów do miliardów razy większych od masy Słońca w większości galaktyk w lokalnym Wszechświecie, w tym w naszej Galaktyce Drogi Mlecznej. Te czarne dziury miały prawdopodobnie duży wpływ na ewolucję galaktyk, w których się znajdują. Jednak naukowcy wciąż nie do końca rozumieją, w jaki sposób obiekty te stały się tak masywne. Znalezienie gigantycznych czarnych dziur już w pierwszym miliardzie lat po Wielkim Wybuchu wskazuje, że taki wzrost musiał nastąpić bardzo szybko i bardzo wcześnie. Teraz JWST rzuca nowe światło na wzrost czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie.
Masywne czarne dziury, które aktywnie gromadzą materię, mają charakterystyczne cechy spektrograficzne pozwalające astronomom na ich identyfikację. W przypadku bardzo odległych galaktyk, takich jak te we wspomnianym badaniu, sygnatury te są niedostępne z Ziemi i można je zobaczyć tylko za pomocą Webba.
Znaleźliśmy dowody na istnienie bardzo gorącego gazu poruszającego się szybko w pobliżu czarnej dziury, a także gorącego i silnie zjonizowanego gazu oświetlonego przez energetyczne promieniowanie zwykle wytwarzane przez czarne dziury podczas ich epizodów akrecyjnych – wyjaśniła główna autorka Hannah Übler z Uniwersytetu Cambridge w Wielkiej Brytanii. Dzięki niespotykanej ostrości swoich możliwości obrazowania, Webb pozwolił również naszemu zespołowi na przestrzenne rozdzielenie dwóch czarnych dziur.
Zespół odkrył, że jedna z dwóch czarnych dziur ma masę 50 milionów razy większą od masy Słońca. Masa drugiej czarnej dziury jest prawdopodobnie podobna, choć jest znacznie trudniejsza do zmierzenia, ponieważ obiekt jest ukryty w gęstym gazie – powiedział członek zespołu Roberto Maiolino z Uniwersytetu w Cambridge i University College London w Wielkiej Brytanii.
Nasze odkrycia sugerują, że łączenie się jest ważną drogą, dzięki której czarne dziury mogą szybko rosnąć, nawet o kosmicznym świcie – wyjaśniła Hannah. Wraz z innymi odkryciami Webba dotyczącymi aktywnych, masywnych czarnych dziur w odległym Wszechświecie, nasze wyniki pokazują również, że masywne czarne dziury kształtowały ewolucję galaktyk od samego początku.
Zespół zauważa, że gdy dwie czarne dziury połączą się, wygenerują również fale grawitacyjne. Zdarzenia takie jak to można będzie wykryć za pomocą nowej generacji obserwatoriów fal grawitacyjnych, takich jak zbliżająca się misja Laser Interferometer Space Antenna (LISA), która została niedawno zatwierdzona przez Europejską Agencję Kosmiczną i będzie pierwszym kosmicznym obserwatorium poświęconym badaniu fal grawitacyjnych.
Wyniki Webba mówią nam, że lżejsze układy wykrywalne przez LISA powinny występować znacznie częściej niż wcześniej zakładano – powiedziała Nora Luetzgendorf, główny naukowiec projektu LISA w Holandii. Najprawdopodobniej sprawi to, że dostosujemy nasze modele do częstotliwości LISA w tym zakresie mas. To tylko wierzchołek góry lodowej.
Odkrycia tego dokonano na podstawie obserwacji przeprowadzonych w ramach Galaxy Assembly w programie NIRSpec Integral Field Spectroscopy. Zespołowi niedawno przyznano nowy duży program w 3. cyklu obserwacji Webba, mający na celu szczegółowe zbadanie relacji między masywnymi czarnymi dziurami a ich galaktykami macierzystymi w ciągu pierwszego miliarda lat od Wielkiego Wybuchu. Ważnym elementem tego programu będzie systematyczne poszukiwanie i charakteryzowanie połączeń czarnych dziur. Wysiłki te pozwolą określić tempo łączenia się czarnych dziur we wczesnych epokach kosmicznych i ocenić rolę łączenia się we wczesnym rozwoju czarnych dziur oraz tempo, w jakim od zarania dziejów powstają fale grawitacyjne.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Webb detects most distant black hole merger to date
•    GA-NIFS: JWST discovers an offset AGN 740 million years after the Big Bang
Źródło: ESA
Na ilustracji: Środowisko układu galaktyk ZS7 z programu JWST PRIMER (PI: J. Dunlop) widziane przez instrument NIRCam Webba. Źródło: ESA/Webb, NASA, CSA, J. Dunlop, H. Übler, R. Maiolino i inni
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-wykryl-najdalsze-jak-dotad-polaczenie-czarnych-dziur

Webb wykrył najdalsze jak dotąd połączenie czarnych dziur.jpg

Napisano

Niezwykłe zdjęcie z Teleskopu Hubble'a. To kosmiczna iluzja?

224-05-21. Paula Drechsler
Nowe zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, które przedstawia galaktykę NGC 4753, jest uznawane za jej najostrzejszy i najdokładniejszy obraz w historii. Naukowcy sugerują, że wyjątkowy wygląd galaktyki może wiązać się z iluzją optyczną.

NGC 4753 to galaktyka soczewkowata, która znajduje się w gwiazdozbiorze Panny, ok. 60 milionów lat świetlnych od Ziemi. Odkrył ją w 1784 roku astronom William Herschel. Choć znana jest od dawna, wciąż fascynuje naukowców. Jednym z powodów jest jej niesamowity kształt.
Najnowsze, niezwykłe zdjęcie wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a, ukazuje coś, co jak sugerują naukowcy - "może być jednym z największych złudzeń optycznych w bliskim wszechświecie".

NGC 4753 ma unikalny kształt. Czy jednak rzeczywiście jest tak niezwykła?
W minionym tygodniu opublikowane zostało kolejne Zdjęcie Tygodnia z Teleskopu Hubble'a. To właśnie ta fotografia ukazuje spektakularne ujęcie unikalnie wyglądającej galaktyki soczewkowatej NGC 4753. Struktura przypomina zarzuconą w kosmosie sieć, w którą coś się schwytało. Jak podała Europejska Agencja Kosmiczna, obraz jest "najostrzejszym jak dotąd zdjęciem obiektu, ukazującym niesamowitą zdolność rozdzielczą Hubble'a i umiejętność odkrywania złożonych struktur pyłowych".
Badania nad tym obiektem trwają od lat. Ustalono, że galaktyka ta prawdopodobnie powstała w wyniku połączenia dwóch różnego rodzaju galaktyk ok. 1,3 mld lat temu, a ciekawie ułożone wokół jej centrum pasma pyłu mogą być pamiątką po tym zderzeniu. Ich obecność sprawia, że galaktyka wygląda tak niestandardowo. Jak jednak sugerują badacze, unikalny wygląd NGC 4753 może też niejako wynikać ze złudzenia optycznego.
Zdjęcie z Teleskopu Hubble'a. Czy to kosmiczna iluzja optyczna?
Naukowcy stwierdzili, że nieprzeciętny wygląd NGC 4753 może być spowodowany po prostu naszym sposobem patrzenia na nią. Jak podaje "Live Science", zgodnie z ustaleniami National Science Foundation, jeśli spojrzy się na tę formację bezpośrednio od góry, to może ona wyglądać jak... galaktyka spiralna.
NOIRLab przygotował model NGC 4753 widziany z różnych stron. "Mimo że galaktyki podobne do NGC 4753 mogą wcale nie być rzadkie, to tylko niektóre orientacje pozwalają w tym przypadku na łatwą identyfikację silnie skręconego dysku", podano w komentarzu do wizualizacji.

Badania nad tworzeniem się galaktyk soczewkowatych
Wcześniej w tym roku, po styczniowej publikacji zdjęcia galaktyki z teleskopu Gemini South, Tom Steiman-Cameron, naukowiec badający w przeszłości NGC 4753 również powiedział, że można przyjąć, iż gdyby spojrzeć na tę galaktykę od góry, wyglądałaby jak dowolna galaktyka spiralna, podaje "Astronomy".
Natomiast jak zaznaczyła Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), NGC 4753 ze względu na swoje właściwości daje astronomom możliwość badania różnych teorii dotyczących formowania się galaktyk soczewkowatych. Z oświadczenia ESA wynika też, że galaktyka ta była w przeszłości gospodarzem dwóch supernowych typu la.
Źródła: "Astronomy", ESA, "Live Science", NOIRLab.
Nietuzinkowy wygląd galaktyki może być niejako iluzją optyczną. /ESA/Hubble, NASA /materiał zewnętrzny

Model NGC 4753 widziany z różnych stron sugeruje, że galaktyka tylko pod pewnym kątem wygląda tak unikalnie. /NOIRLab/NSF/AURA/Steiman-Cameron et al./P. Marenfeld /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niezwykle-zdjecie-z-teleskopu-hubble-a-to-kosmiczna-iluzja,nId,7524441

Niezwykłe zdjęcie z Teleskopu Hubble'a. To kosmiczna iluzja.jpg

Niezwykłe zdjęcie z Teleskopu Hubble'a. To kosmiczna iluzja2.jpg

Napisano

Najstarsze czarne dziury w "zabójczym tańcu" uchwycone przez teleskop JWST

2024-05-21. Dawid Długosz
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ustanawia kolejne rekordy. Tym razem obserwatorium pozwoliło odkryć najstarszą ze znanych kolizję dwóch czarnych dziur, które połączyły się w "zabójczym tańcu". Jest to zarazem najodleglejsze zjawisko tego typu wśród dotychczas odkrytych przez astronomów.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba to potężne obserwatorium, które pozwala astronom "zaglądać" również w obiekty z wczesnego wszechświata. Tym razem z użyciem JWST udało się dostrzec najstarsze i zarazem najodleglejsze scalenie się czarnych dziur.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba uchwycił najstarsze scalenie czarnych dziur
Scalanie się supermasywnych czarnych dziur jest zjawiskiem znanym naukowcom. Tego typu wydarzenia udało się przechwytywać teleskopami kosmicznymi już wcześniej. Poniekąd wyjaśnia to, skąd tworzą się tak olbrzymie behemoty. Dzięki JWST zaobserwowano tego typu zjawisko sprzed około 13 mld lat, czyli mające miejsce we wczesnym okresie wszechświata.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webab pozwolił na uchwycenie scalania się dwóch czarnych dziur, do czego doszło około 740 mln lat po Wielkim Wybuchu. Jest to najodleglejsze zjawisko (i najstarsze) tego typu, które kiedykolwiek obserwował człowiek.

Nasze odkrycia sugerują, że łączenie się jest ważną drogą szybkiego wzrostu czarnych dziur, nawet w "kosmicznym świcie". Wraz z innymi odkryciami Webba dotyczącymi aktywnych, masywnych czarnych dziur w odległym wszechświecie, nasze wyniki pokazują również, że masywne czarne dziury kształtują ewolucję galaktyk od samego początku.
wyjaśnia astronom Hannah Übler z Uniwersytetu Cambridge w Wielkiej Brytanii

Supermasywne czarne dziury o masie milionów Słońc
Wspomniane supermasywne czarne dziury biorące udział w kolizji to ogromne Behemoty. Masę pierwszej oszacowano na około 50 mln mas Słońca. Druga "stawiała opory" w takcie pomiarów, gdyż była otoczona gęstą chmurą gazów i pyłów. Według uczonych jej masa jest jednak zbliżona do pierwszej.
Astronomowie twierdzą, że znalezienie takiej pary we wczesnym wszechświecie potwierdza teorie związane z tym zagadnieniem. Tego typu procesy następowały dosyć wcześnie w dziejach i prawdopodobnie były bardzo powszechne.

Ogólnie rzecz biorąc, nasze wyniki wydają się potwierdzać scenariusz nieuchronnego łączenia się masywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. Ogólnie rzecz biorąc, nasze wyniki wydają się potwierdzać scenariusz nieuchronnego łączenia się masywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. Ogólnie rzecz biorąc, nasze wyniki wydają się potwierdzać scenariusz nieuchronnego łączenia się masywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. Ogólnie rzecz biorąc, nasze wyniki wydają się potwierdzać scenariusz nieuchronnego łączenia się masywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie. Ogólnie rzecz biorąc, nasze wyniki wydają się potwierdzać scenariusz nieuchronnego łączenia się masywnych czarnych dziur we wczesnym wszechświecie.
dodaje Übler

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znajduje się w przestrzeni od ponad dwóch lat i do tej pory dostarczył nam całe mnóstwo wiedzy o wczesnym wszechświecie. NASA buduje jeszcze potężniejsze obserwatorium. To Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman, który ma oferować większe możliwości.

Najstarsze czarne dziury w "zabójczym tańcu" uchwycone przez teleskop JWST. /NASA /materiały prasowe

Najodleglejsze scalenie się czarnych dziur uchwycone przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. /ESA/Webb, NASA, CSA, J. Dunlop, D. Magee, P. G. Pérez-González, H. Übler, R. Maiolino, et. al) /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-najstarsze-czarne-dziury-w-zabojczym-tancu-uchwycone-przez-t,nId,7524452

Najstarsze czarne dziury w zabójczym tańcu uchwycone przez teleskop JWST.jpg

Napisano

Potężne rozbłyski słoneczne sięgają głębin oceanicznych - odkrycie naukowców z Kanady
Autor: admin (2024-05-21)
Naukowcy z kanadyjskiego projektu Ocean Networks Canada (ONC) na Uniwersytecie Wiktorii dokonali zaskakującego odkrycia - potężne rozbłyski słoneczne z 10-11 maja dotarły aż do głębin oceanicznych na naszej planecie. Obserwatoria podwodne ONC zlokalizowane na zachodnich i wschodnich wybrzeżach Kanady zarejestrowały tymczasowe zniekształcenie ziemskiego pola magnetycznego na głębokości 2,7 km.
Najbardziej znaczące przesunięcie magnetyczne, zmieniające kierunek kompasu w zakresie od +30 do -30 stopni, odnotowano w miejscu Folger Passage, będącym częścią obserwatorium kablowego ONC NEPTUNE u wybrzeży wyspy Vancouver. Burzliwe wydarzenia na Słońcu nie ograniczają się już tylko do atmosfery i magnetosfery Ziemi - ich wpływ sięga znacznie głębiej, aż do morskich głębin naszej planety.
Jak podkreślają naukowcy, najbliższe lata będą szczytem obecnego cyklu słonecznego, więc tego typu zdarzenia będą się zdarzać coraz częściej. Rozbłyski słoneczne to gwałtowne wybuchy energii na powierzchni Słońca, które mogą mieć poważne konsekwencje dla Ziemi i jej mieszkańców. Wyrzucane w przestrzeń kosmiczną chmury naładowanych cząstek mogą zakłócać działanie satelitów, linii energetycznych, a nawet wpływać na funkcjonowanie ludzkiego organizmu.
Najsilniejsze burze geomagnetyczne powstają, gdy wyrzucone przez Słońce pole magnetyczne wchodzi w interakcję z ziemskim polem magnetycznym. Efektem są zorzę polarną, zakłócenia w działaniu systemów GPS, a nawet przerwy w dostawach prądu.
Choć do tej pory naukowcy skupiali się głównie na obserwacji tych zjawisk w atmosferze i magnetosferze Ziemi, odkrycie ONC pokazuje, że wpływ aktywności słonecznej sięga znacznie głębiej - aż do oceanicznych głębin. "To naprawdę fascynujące, że jesteśmy w stanie rejestrować te procesy na tak dużych głębokościach" - podkreśla Moran. "Dzięki naszym podwodnym obserwatoriom możemy lepiej zrozumieć, w jaki sposób burze słoneczne oddziałują na całą naszą planetę"
Odkrycie kanadyjskich naukowców to ważny krok w kierunku lepszego zrozumienia złożonych interakcji między Słońcem a Ziemią. W nadchodzących latach eksperci spodziewają się, że tego typu obserwacje staną się jeszcze bardziej powszechne.
Naukowcy podkreślają, że lepsze zrozumienie interakcji Słońce-Ziemia ma kluczowe znaczenie dla prognozowania i łagodzenia potencjalnych zagrożeń. Gwałtowne burze słoneczne mogą bowiem zakłócić funkcjonowanie kluczowej infrastruktury, od systemów energetycznych po łączność satelitarną.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/potezne-rozblyski-sloneczne-siegaja-glebin-oceanicznych-odkrycie-naukowcow-z-kanady

 

Potężne rozbłyski słoneczne sięgają głębin oceanicznych - odkrycie naukowców z Kanady.jpg

Napisano

Coś dziwnego się dzieje z polem magnetycznym Ziemi. To ono chroni nas przed wybuchami na Słońcu
2024-05-21. Radek Kosarzycki
W ostatnich tygodniach Słońce dosłownie szaleje. Od początku maja z różnych grup plam słonecznych na powierzchni naszej gwiazdy wyemitowanych zostało ponad sto rozbłysków, którym towarzyszyło wiele koronalnych wyrzutów masy. Mimo tego większość ludzi na powierzchni Ziemi nawet na to nie zwraca uwagi. Dzieje się tak, głównie dlatego, że na co dzień przed takimi ekscesami słonecznymi skutecznie broni nas pole magnetyczne. Teraz jednak okazuje się, że także ono ma swoje tajemnice.
10 maja 2024 roku na większej części Ziemi widoczne były niezwykle silne zorze polarne. Dane obserwacyjne zbierane przez kolejne dni wskazują silnie, że mogliśmy mieć wtedy do czynienia z najsilniejszą burzą geomagnetyczną od pięciuset lat. Jeżeli jednak nikt o tym nie wiedział, bo np. nie śledzi stron monitorujących zmiany pogody kosmicznej, to całego tego wydarzenia nawet nie zarejestrował. Owszem, jak ktoś o odpowiedniej porze nocy nie spojrzał w nocne niebo, aby zauważyć nietypowe światło, to nic innego nie mógł na sobie odczuć.
Armada obłoków namagnesowanej plazmy wysłana ze Słońca w dniach 7-9 maja po dotarciu w otoczenie Ziemi napotkały linie pola magnetycznego naszej planety i wzdłuż nich poleciały ku biegunom naszej planety. Na Ziemi zatem niczego nie mogliśmy odczuć.
Pole magnetyczne Ziemi nie jest idealnie symetryczne. Jakby nie patrzeć, stały strumień promieniowania pochodzącego ze Słońca uderza w magnetosferę tylko z jednej strony. Z przeciwnej strony natomiast powstaje wydłużony ogon magnetyczny przypominający ślad torowy/kilwater tworzący się na wodzie za łodzią motorową. Tak samo jak kilwater usiany jest wirami, tak samo ogon magnetyczny Ziemi usiany jest burzami magnetycznymi.
Tajemnice ogona magnetycznego Ziemi
Od kilku lat naukowcy monitorujący aktywność pola magnetycznego Ziemi mają na głowie jeden, wciąż nierozwiązany problem. W ogonie magnetycznym Ziemi widać ślady po burzy geomagnetycznej. Problem w tym, że samej burzy nie udało się zidentyfikować.
W 2015 roku jednak na orbitę poleciały cztery satelity MMS (Magnetospheric Multiscale), które już od niemal dekady obserwują aktywność w magnetopauzie, czyli tam, gdzie ruchem materii zaczyna sterować pole magnetyczne Ziemi. Bezustannie dochodzi tam do tzw. rekoneksji magnetycznej, czyli zdarzeń, w których linie pola magnetycznego rozdzielają się, a następnie ponownie ze sobą łączą uwalniając ogromne ilości ciepła i energii kinetycznej. Cała ta aktywność nazywana jest podburzami geomagnetycznymi.
Dwa lata po wystrzeleniu MMS na orbitę satelity dostrzegły w magnetosferze proces rekoneksji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że samej podburzy nie zaobserwowano. Oczywiście może być tak, że ta konkretna podburza była bardzo ograniczona przestrzennie i satelity akurat jej nie zauważyły. Pozostaje jednak możliwość, że nasza wiedza o rekoneksji magnetycznej i powodowanych przez nie burzach jest niepełna i będziemy musieli zaktualizować nasze pojęcie o tym elemencie otoczenia Ziemi.
Przed naukowcami zatem sporo pracy i analizowania danych obserwacyjnych zebranych przez satelity MMS w magnetopauzie naszej planety z jednej strony, a próby odtworzenia ich w symulacjach komputerowych z drugiej strony.
Magnetic Reconnection 2
https://www.youtube.com/watch?v=2TnFXddv37E
https://www.chip.pl/2024/05/zolwio-czolg-rosja-pole-minowe-nagranie

Coś dziwnego się dzieje z polem magnetycznym Ziemi. To ono chroni nas przed wybuchami na Słońcu.jpg

Napisano

Czekał "tylko" 60 lat. Dwa razy został kosmicznym "pierwszym"

2024-05-21. Daniel Górecki
Pierwszy Afroamerykanin, który został kandydatem na astronautę, w końcu spełnił marzenie. Po 60 latach czekania w końcu poleciał w kosmos, zostając przy okazji najstarszą osobą, która tego dokonała.

Ed Dwight długo musiał czekać na spełnienie marzenia o locie kosmicznym, bo jego kandydaturę na astronautę - jako pierwszego Afroamerykanina - zaproponował w 1963 roku jeszcze John F. Kennedy. Amerykański prezydent był pod wrażeniem jego umiejętności jako pilota Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, ale to nie wystarczyło, by mężczyzna został wybrany.
Co ciekawe, mówimy o tej samej klasie astronautów, do której należeli członkowie misji Gemini i Apollo, w tym Buzz Aldrin i Michael Collins z Apollo 11. Jeżeli zaś chodzi o czarnoskórych astronautów, NASA wybrała ich dopiero w 1978 r., a Guion Bluford został w 1983 roku pierwszym Afroamerykaninem w kosmosie w 1983 r. I nawet Sowieci byli pod tym względem bardziej postępowi, bo trzy lata wcześniej wysłali w kosmos Arnaldo Tamayo Mendeza, Kubańczyka pochodzenia afrykańskiego.

Poleciał w kosmos w wieku 90 lat
Ed Dwight po opuszczeniu wojska w 1966 roku zatrudnił się w IBM, później założył firmę budowlaną, by ostatecznie zostać rzeźbiarzem, którego pomniki można oglądać w całych Stanach Zjednoczonych (ba, część poleciała nawet w kosmos!). Dziś dowiadujemy się jednak, że nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, bo mężczyzna w końcu poleciał w kosmos i został przy okazji najstarszą osobą, jaka kiedykolwiek tego dokonała - emerytowany pilot ma obecnie 90 lat!
Wszystko za sprawą Jeffa Bezosa i jego Blue Origin, które w miniony weekend wznowiło swoją turystykę kosmiczną po blisko dwóch latach przerwy, zabierając na pokład sześciu śmiałków. Jednym z nich był właśnie Dwight, który tym samym odebrał tytuł "najstarszego w kosmosie" Williamowi Shatnerowi, kanadyjskiemu aktorowi znanemu z serii Star Trek.
Pokonał kapitana Kirka
Odtwórca kultowej roli kapitana statku Enterprise, Jamesa T. Kirka, w 2021 roku poleciał bowiem w podobną podróż, mając na karku... dwa miesiące mniej. Nie wydaje się jednak, by miał jakiekolwiek pretensje do byłego pilota Air Force, dla którego ostatni lot jest niewiarygodnym zwieńczeniem zawodowej kariery.
Sam Ed Dwight przyznaje zaś, że chociaż przez lata wydawało mu się, że wcale nie potrzebował tego w swoim życiu, to prawda okazała się inna. Jak twierdzi, tych kilka minut spędzonych stanie nieważkości było dla niego "zmieniającym życie" i dosłownie "ekstatycznym doświadczeniem".

Myślałem, że naprawdę nie potrzebuję tego w swoim życiu. Ale teraz potrzebuję tego w swoim życiu... Jestem zachwycony

cytuje jego słowa nbcnews.

Czekał "tylko" 60 lat. Twierdzi, że było warto /Blue Origin i 6abc Philadelphia (screeny z nagrania) /YouTube

Ed Dwight, America's first Black astronaut candidate, becomes oldest person to travel to space
https://www.youtube.com/watch?v=_c12Cpsle18

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-czekal-tylko-60-lat-dwa-razy-zostal-kosmicznym-pierwszym,nId,7524454

Czekał tylko 60 lat. Dwa razy został kosmicznym pierwszym.jpg

Napisano

Kwiecień 2024 najcieplejszy w historii
2024-05-22. Redakcja
Globalne podsumowanie temperatur w kwietniu 2024 roku.
Kwiecień 2024 roku okazał się być najcieplejszy w historii współczesnych pomiarów temperatury.
Copernicus Climate Change Service (C3S), realizowany przez Europejskie Centrum Prognoz Średnioterminowych w imieniu Komisji Europejskiej i finansowany przez UE, rutynowo publikuje comiesięczne biuletyny klimatyczne. Raporty przedstawiają zmiany zaobserwowane w globalnej temperaturze powietrza, morskiej pokrywie lodowej i zmiennych hydrologicznych. Wszystkie raportowane wyniki opierają się na analizach komputerowych wykorzystujących miliardy pomiarów z satelitów, statków, samolotów i stacji pogodowych na całym świecie.
Kwiecień 2024 – najważniejsze informacje dotyczące temperatury powietrza na powierzchni i temperatury powierzchni morza
•    Kwiecień 2024 r. był cieplejszy na całym świecie niż którykolwiek poprzedni kwiecień w zapisie danych, ze średnią temperaturą powietrza na powierzchni ERA5 wynoszącą 15,03°C, o 0,67°C powyżej średniej z kwietnia z lat 1991–2020 i o 0,14°C powyżej poprzedniego najwyższego poziomu z kwietnia 2016 r.
•    To jedenasty miesiąc z rzędu najcieplejszy w rekordzie danych ERA5 dla danego miesiąca w roku. Choć jest to niezwykłe, podobna passa miesięcznych rekordów globalnej temperatury miała miejsce wcześniej w latach 2015/2016.
•    Miesiąc ten był o 1,58°C cieplejszy niż szacowana średnia kwietniowa dla lat 1850–1900, czyli wyznaczonego przedindustrialnego okresu odniesienia.
•    Średnia globalna temperatura w ciągu ostatnich 12 miesięcy (od maja 2023 r. do kwietnia 2024 r.) jest najwyższa w historii i wynosi 0,73°C powyżej średniej z lat 1991–2020 i 1,61°C powyżej średniej z okresu przedindustrialnego z lat 1850–1900.
•    Średnia temperatura w Europie w kwietniu 2024 r. była o 1,49°C wyższa od średniej w kwietniu z lat 1991–2020, co czyni ten miesiąc drugim najcieplejszym kwietniem w historii kontynentu.
•    Temperatury były najbardziej powyżej średniej w regionach Europy Wschodniej. W Fennoskandii i Islandii temperatury były poniżej średniej. Średnia temperatura maskuje jednak kontrast między wyższymi i niższymi temperaturami występującymi na początku i w drugiej połowie kwietnia w Europie Zachodniej.
•    Poza Europą temperatury były najbardziej powyżej średniej w północnej i północno-wschodniej Ameryce Północnej, Grenlandii, wschodniej Azji, północno-zachodnim Bliskim Wschodzie, częściach Ameryki Południowej i większości Afryki.
•    El Niño na wschodnim równikowym Pacyfiku w dalszym ciągu słabło, osiągając warunki neutralne, ale ogólnie temperatura powietrza w morzu utrzymywała się na niezwykle wysokim poziomie.
•    Globalna temperatura powierzchni morza (SST) średnia dla kwietnia 2024 r. na obszarze 60°S–60°N wyniosła 21,04°C, co stanowi najwyższą wartość odnotowaną w tym miesiącu, nieznacznie poniżej 21,07°C odnotowanego w marcu 2024 r.
•    To trzynasty miesiąc z rzędu, w którym temperatura SST jest najcieplejsza w zapisie danych ERA5 w danym miesiącu roku.
Według Carlo Buontempo, dyrektora Służby ds. Zmian Klimatu programu Copernicus (C3S): „El Niño osiągnęło szczyt na początku roku, a temperatury powierzchni morza we wschodnim tropikalnym Pacyfiku wracają obecnie do warunków neutralnych. Jednakże, chociaż związane z tym wahania temperatury w miarę pojawiania się i odchodzenia naturalnych cykli, takich jak El Niño, dodatkowa energia uwięziona w oceanach i atmosferze w wyniku rosnącego stężenia gazów cieplarnianych będzie nadal pchać globalną temperaturę w kierunku nowych rekordów”.
Kwiecień 2024 – najważniejsze wydarzenia hydrologiczne:
•    W kwietniu 2024 r. na większości północno-zachodniej, środkowej i północno-wschodniej Europy pogoda była przeważnie bardziej wilgotna niż średnia.
•    Większa część południowej Europy, w tym duża część wschodniej Hiszpanii, Włochy na półwyspie, zachodnie Bałkany, Turcja, Ukraina i południowa Rosja, a także Islandia, była bardziej sucha niż przeciętnie.
•    W kwietniu 2024 r. w regionach środkowej, wschodniej i południowej Ameryki Północnej, Azji Środkowej, krajów Zatoki Perskiej, najbardziej wysuniętej na wschód Azji, wschodniej Australii i południowej Brazylii warunki były bardziej wilgotne niż przeciętnie. obfite opady deszczu często prowadziły do powodzi.
•    Bardziej niż przeciętne warunki panowały w częściach północnego Meksyku, wokół Morza Kaspijskiego i na Płaskowyżu Tybetańskim. Większa część Australii była również bardziej sucha niż przeciętnie.
Kwiecień 2024 – najważniejsze informacje dotyczące lodu morskiego:
•    Zasięg lodu morskiego w Arktyce był o około 2% niższy od średniej, co stanowi stosunkowo niewielką ujemną anomalię w porównaniu z anomaliami kwietniowymi odnotowanymi w ciągu ostatnich 10 lat.
•    Podobnie jak w marcu, na Oceanie Arktycznym wystąpiły mieszane anomalie w zakresie koncentracji lodu morskiego. Stężenia w Morzu Grenlandzkim utrzymywały się powyżej średniej i utrzymywały się od października.
•    Zasięg lodu morskiego na Antarktydzie był o 9% niższy od średniej, co stanowiło 10. najniższy stopień w kwietniu w zapisie danych satelitarnych, co stanowi kontynuację częstego, dużego, negatywnego anomalii obserwowanego od 2017 r.
•    Podobnie jak w lutym i marcu, stężenie lodu morskiego było najbardziej poniżej średniej w północnej części Morza Weddella i w sektorze Morza Rossa-Amundsena.
(Copernicus)
Miesięczne globalne anomalie temperatury powietrza na powierzchni (°C) w odniesieniu do lat 1850–1900 od stycznia 1940 r. do kwietnia 2024 r., wykreślone jako szeregi czasowe dla każdego roku. Rok 2024 zaznaczony jest grubą żółtą linią, rok 2023 grubą czerwoną linią, a wszystkie pozostałe lata cienkimi liniami zacienionymi zgodnie z dekadą, od niebieskiego (lata 40. XX w.) do ceglastej czerwieni (lata 2020. XX w.). Źródło danych: ERA5. / Credits – C3S/ECMWF.

Dzienna temperatura powierzchni morza (°C) uśredniona dla pozabiegunowego oceanu światowego (60°S–60°N) w latach 2023 (pomarańczowy) i 2024 (ciemnoczerwony). Wszystkie pozostałe lata pomiędzy 1979 a 2022 rokiem zaznaczono szarymi liniami. Średnią dzienną za okres referencyjny 1991–2020 zaznaczono szarą linią przerywaną. Źródło danych: ERA5. / Credits – Copernicus Climate Change Service/ECMWF.

https://kosmonauta.net/2024/05/kwiecien-2024-najcieplejszy-w-historii/

Kwiecień 2024 najcieplejszy w historii.jpg

Kwiecień 2024 najcieplejszy w historii2.jpg

Napisano

Rosja podpala Europę, a zaraz może zacząć strącać satelity

2024-05-22. Filip Mielczarek
Władze Rosji już nie tylko chcą zdestabilizować kraje NATO, które wspierają Ukrainę, serią potężnych pożarów, ale teraz również armia będzie miała możliwość niszczenia satelitów w przestrzeni kosmicznej.

Służby wywiadowcze wielu krajów Europy biją na alarm, że ostatnie fale pożarów w różnych krajach Europy, w tym również w Polsce, są dziełem rosyjskich agentów, którzy na polecenie samego Władimira Putina mają zdestabilizować państwa wspierające Ukrainę.
Najgorsze ma jednak dopiero nadejść. Okazuje się bowiem, że Kreml kilka dni temu miał wysłać na ziemską orbitę pojazd wyposażony w broń antysatelitarną. Dzięki niej, rosyjska armia będzie mogła niszczyć instalacje kosmiczne nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale również krajów Europy, które wsparciem dla Ukrainy utrudniają Władimirowi Putinowi zdobycie tego kraju.
Rosja ma testować broń do niszczenia satelitów
Te sensacyjne wieści ogłosił Pat Ryder, rzecznik Pentagonu podczas specjalnej konferencji dotyczącej bezpieczeństwa NATO. — Rosja wystrzeliła na niską orbitę okołoziemską satelitę, który według nas prawdopodobnie jest bronią antysatelitarną — powiedział Ryder. Start rakiety nośnej Sojuz-2.1b na pokładzie z bronią antysatelitarną miał odbyć się 16 maja z kosmodromu Plesieck w Rosji. Co ciekawe, analitycy podali, że podczas realizacji tej tajemniczej misji, rakieta miała nietypowy profil lotu.
Wskazuje to na fakt, że urządzenie będzie mogło poruszać się blisko orbit, na których znajdują się satelity obserwacyjne. To może potwierdzać chęć rosyjskiej armii na obserwowanie instalacji orbitalnych wrogich krajów, a w razie potrzeby ich szybką neutralizację.

Pierwszy test broni antysatelitarnej skończył się tragicznie
Rosja ma już od kilku lat do dyspozycji podstawową broń antysatelitarną w postaci pocisków ASAT. W 2020 roku, Kreml skutecznie przetestował taką broń. Celem był satelita Kosmos 2543. Pocisk rozerwał urządzenie na tysiące kawałków, które zagroziły katastrofą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jeszcze długo będą problemem dla misji kosmicznych.
Analitycy uważają, że Kreml chce zwiększyć skuteczność możliwości niszczenia satelitów, dlatego wysłał na orbitę specjalne urządzenie, które będzie mogło zbliżyć się do urządzeń wrogich krajów i bezpośrednio w kosmosie je uszkodzić.

Rosja grozi wrogom niszczeniem ich satelitów
Tymczasem oskarżenia przedstawiciele Stanów Zjednoczonych szybko skrytykował Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji. Jak informuje Interfax, Riabkow powiedział, że Rosja "zawsze konsekwentnie sprzeciwiała się rozmieszczeniu broni uderzeniowej na niskiej orbicie okołoziemskiej". Nazwał też twierdzenia Amerykanów "fake newsami".
Chociaż Kreml zaprzecza, że ma już na orbicie broń antysatelitarną, to jednak od jakiegoś czasu władze kilkukrotnie zapowiadały możliwość zadania potężnych ciosów swoim wrogom bezpośrednio w kosmosie, jeśli ci będą dążyć do bezpośredniego starcia militarnego lub nawet upadku Rosji.

Rosja może mieć kosmiczną broń antysatelitarną /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-rosja-podpala-europe-a-zaraz-moze-zaczac-stracac-satelity,nId,7527147

Rosja podpala Europę, a zaraz może zacząć strącać satelity.jpg

Napisano

Spotkaj ekspertkę: Gdzie zbudować bazę kosmiczną
2024-05-22.
27 maja o godzinie 18:00 Centrum Nauki Kopernik i ESERO-Polska zapraszają nauczycieli i uczniów zainteresowanych tematyką kosmiczną na bezpłatne webinarium z dr Anną Łosiak, geolożką planetarną z Instytutu Nauk Geologicznych PAN.
Dr Anna Łosiak jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, Michigan State University i Uniwersytetu w Wiedniu, stypendystką Marie Skłodowska-Curie Actions, Fulbrighta i grantów NCN oraz Fundacji dla Nauki Polskiej, badaczką powierzchni Marsa i małych kraterów uderzeniowych na Ziemi.
Spotkanie organizowane jest w ramach europejskiego wyzwania Moon Camp, które przenosi młodzież i jej opiekunów w świat projektowania baz kosmicznych oraz stacji orbitujących wokół globów innych niż Ziemia.
Jak wybrać właściwe miejsce dla bazy kosmicznej i zaprojektować habitat? Pod jakim kątem analizować warunki panujące na wybranym globie, by właściwie opisać je w projekcie? Na te i wiele innych pytań odpowie ekspertka – dr Anna Łosiak.
Więcej:
•    transmisja webinarium na kanale YouTube
•    wydarzenie i transmisja webinarium na Facebooku
•    szczegóły na stronie wydarzenia

Opracowanie: Magda Maszewska
Źródło: ESERO-Polska
Ilustracja: Grafika wydarzenia. Źródło: ESERO-Polska
dr Anna Łosiak w Astronarium: Perseverance i tajemnice Marsa (odc. 116), Kratery uderzeniowe (odc. 124), Górnictwo kosmiczne (odc. 151)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spotkaj-ekspertke-gdzie-zbudowac-baze-kosmiczna

Spotkaj ekspertkę Gdzie zbudować bazę kosmiczną.jpg

Napisano

Wstępna analiza fragmentów planetoidy Bennu sugeruje jej nietypowy charakter!
2024-05-22. Piotr
Naukowcy dokonali wstępnej analizy próbek asteroidy Bennu uznawanej za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Wstępne badania blisko 1% próbek sugerują, że znajdujące się w nich chondry znane z dotychczas badanych meteorytów różnią się. To z kolei oznacza, że planetoidy mogą posiadać zdecydowanie bardziej zróżnicowany skład niż dotychczas się wydawało.
Chondry to struktury geologiczne, które rozsiane są w materii meteorytu. Powstają wówczas, gdy skała schłodzona w kosmosie zostaje rozgrzana do stanu częściowego stopienia (1550 stopni Celsjusza), a następnie ulega gwałtownemu schłodzeniu. W efekcie roztopione materiały twardnieją przybierając formę kulistych skupień krystalicznych.
Zbadanie zaledwie około 1% próbek już teraz pozwala stwierdzić, że wyniki są zaskakujące, a kolejne wieloletnie analizy pozwolą odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących chociażby początków życia na Ziemi. Analizy próbek asteroidy Bennu są prowadzone podobnie jak w przypadku materiałów ziemskich. Eksperci przypisują nazwy do składników, a także szukają przyczyny zmian, które w nich zaszły.

To, że Bennu nie zawiera standardowych chondr znanych z dotychczas zbadanych przez ludzkość obiektów pokazuje jak niewiele jeszcze wiemy na temat szerokopojętego Wszechświata. Coraz odważniej pomimo tak wczesnej analizy mówi się też o możliwości występowania na Bennu w przeszłości wody. Do oficjalnych wyników badań całości pobranego materiału jest jednak jeszcze daleko i nie można wykluczyć, że próbki mogą zawierać elementy innego rodzaju skał występujących w Układzie Słonecznym.

Trzy ziarna w milimetrowej próbce Bennu mają podobny skład i kształt do chondry znalezionej w meteorycie Murchison, który spadł nad Australią w 1969 roku. Dwa fragmenty w próbce z Bennu są zmiażdżone prawdopodobnie w wyniku kontaktu z wodą.

Obiekty podobne do chondr sugerują, że Bennu może różnić się od wszystkich znanych planetoid. Co ciekawe, naukowcy znaleźli również fragmenty podobne do chondry w próbce przywiezionej z planetoidy 162173 Ryugu przez japońską misję Hayabusa2 w 2020 roku.

To, czego dowiedzieliśmy się dzięki próbkom z Ryugu i Bennu, to fakt, że istnieje wiele planetoid, które nie pasują do meteorytów obecnych w naszych kolekcjach – stwierdzili eksperci. Odkrycie, w jaki sposób powstały nie jest łatwe. Pomóc może dalsza analiza próbek z Bennu i więcej misji kosmicznych organizowanych w celu dostarczenia na Ziemię większej ilości materiałów.

Gdyby naukowcom udało się odkryć, w jaki sposób powstały chondry, łatwiej byłoby stwierdzić jak istotnym elementem były przy powstawaniu planet czy planetoid.

Już od dawna coraz głośniej mówi się o wpływie asteroid na rozwój życia na Ziemi. To one mogły na naszą planetę dostarczyć szereg związków chemicznych będących budulcem życia. To, że miliardy lat temu nasza planeta raz po raz odczuwała ciosy zadawane przez asteroidy i meteoryty nie jest wymysłem. Być może od tego właśnie zaczął się proces powstawania życia. Badanie OSIRIS-Rex to jednak nie tylko poszukiwanie tropów mogących potwierdzić, że życie na Ziemi rozpoczęło się od uderzeń asteroid i meteorytów, ale też "dmuchanie na zimne" i obserwacja potencjalnie zagrażających Ziemi obiektów.
„Próbka OSIRIS-REx to największa bogata w węgiel próbka asteroidy, jaką kiedykolwiek dostarczono na Ziemię, i pomoże naukowcom zbadać pochodzenie życia na naszej planecie dla przyszłych pokoleń” – powiedział administrator NASA Bill Nelson. „Prawie wszystko, co robimy w NASA, ma na celu udzielenie odpowiedzi na pytania o to, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Misje NASA, takie jak OSIRIS-REx, poprawią naszą wiedzę na temat asteroid, które mogą zagrozić Ziemi, dając nam jednocześnie wgląd w to, co leży poza nimi. Próbka wróciła na Ziemię, ale przed nami jeszcze mnóstwo nauki – nauki, jakiej nigdy wcześniej nie widzieliśmy”.
Tajemnice ukryte w skałach i pyle asteroidy będą badane przez nadchodzące dziesięciolecia, dostarczając wglądu w to, jak powstał nasz Układ Słoneczny, w jaki sposób materiały będące prekursorami życia mogły zostać zasiane na Ziemi oraz jakie środki ostrożności należy podjąć, aby uniknąć zderzeń asteroid z naszą planetą.
Po raz pierwszy o misji sondy OSIRIS-Rex informowaliśmy Was w 2011 roku. Z kolei w 2016 roku pisaliśmy, że sonda kieruje się już w stronę asteroidy Bennu, która jak wynika z analiz włoskich astronomów w latach 2169-2199 zbliży się do Ziemi ośmiokrotnie, a ryzyko kolizji wynosi 0,07%. Pod koniec września przekazaliśmy Wam informację o efektach tej wieloletniej misji, a więc sprowadzeniu na Ziemię próbek, które z pewnością pomogą poznać tego typu obiekty lepiej – również pod względem twardości, co w przypadku ryzyka kolizji może mieć bardzo duże znaczenie.

Tak jak wspomnieliśmy, szacuje się, że ryzyko kolizji z naszą planetą wynosi obecnie 0,07%. W przypadku uderzenia doszłoby do potężnych zniszczeń, o których lepiej szerzej nie wspominać. Uspokajamy jednak – „szanse” na zderzenie z Ziemią są aktualnie niewielkie. Oczywiście ocena ryzyka na około 150 lat naprzód może okazać się niekoniecznie wiarygodna, ale właśnie dlatego wyliczenia będą wielokrotnie powtarzane.
Trzeba jednak podkreślić, że asteroida Bennu uznawana jest za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Być może dlatego 800 milionów dolarów, które pochłonęła misja wydaje się kwotą niewielką. Nawet jeśli w tą kwotę nie jest wliczany koszt rakiety.

Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber

Próbki z asteroidy Bennu
fot. NASA/Erika Blumenfeld & Joseph Aebersold

Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber


Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber

Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1385

 

Wstępna analiza fragmentów planetoidy Bennu sugeruje jej nietypowy charakter!.jpg

Wstępna analiza fragmentów planetoidy Bennu sugeruje jej nietypowy charakter!2.jpg

Napisano

Znaczne opóźnienie misji Boe-CFT?
2024-05-23. Krzysztof Kanawka
Jest możliwe, że misja załogowa Boe-CFT odbędzie się dopiero w sierpniu 2024.
Prawdopodobnie pech nie opuszcza firmy Boeing i kapsuły CST-100 Starliner. Planowana na maj pierwsza misja załogowa prawdopodobnie odbędzie się nie wcześniej niż w sierpniu.
Aktualizacja (23 maja, godzina 09:00 CEST): NASA wyznaczyła 1 czerwca na kolejną próbę startu misji Boe-CFT.
Piątego maja 2024 informowaliśmy o przygotowaniach do pierwszego startu misji załogowej pojazdu CST-100 Starliner firmy Boeing. Ta misja, o oznaczeniu “Boe-CFT”, miała wystartować 7 maja 2024. Po wielu latach opóźnień, niepowodzeń i problemów technicznych wówczas wydawało się, że pojazd CST-100 Starliner jest wreszcie gotowy do lotu załogowego. Celem misji miała być Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS).
Do startu nie doszło wskutek problemów z zaworem w rakiecie nośnej (Atlas V). Start został odwołany na mniej niż 120 minut do startu, w momencie gdy już załoga misji Boe-CFT (Barry Wilmore i Sunita Williams) byli już wewnątrz kapsuły.
Jeszcze 7 maja wydawało się, że do startu może dojść 10/11 maja. W kolejnych dniach ten termin był coraz dalej odsuwany “w przyszłość”. Okazało się, że potrzebna była wymiana wadliwego zaworu w rakiecie nośnej, co przesunęło termin startu do nie wcześniej niż 17/18 maja. Później pojawiła się data 21 maja, co zostało opóźnione 17 maja do nie wcześniej niż 25 maja.
W dniu 21 maja już było wiadomo, że do startu Boe-CFT 25 maja nie dojdzie. Jednocześnie pojawiało się dość mało informacji co jest przyczyną tych opóźnień, co wywołało falę krytyki u dziennikarzy zajmujących się branżą kosmiczną. Nieoficjalne informacje o opóźnieniach nadal się pojawiały: jeszcze 21 maja pojawiły daty 28 maja, 1, 2, 5 i 6 czerwca.
Już 22 maja pojawiła się natomiast informacja (z nieoficjalnego, ale “dobrze poinformowanego źródła”), że nierealny jest pierwszy załogowy start CST-100 Starliner ani w maju, ani w czerwcu, ani nawet w lipcu. Z dostępnych informacji wynika, że najwcześniejszym możliwym terminem jest obecnie sierpień. Większość tych doniesień koncentruje się na problemach z rakietą nośną. Choć Atlas V jest dobrze poznaną konstrukcją, która stosunkowo regularnie startuje, zdarzają się jej opóźnienia z uwagi na problemy techniczne. W 2022 roku Atlas V wystartował siedem razy, a w 2023 roku – odbyły się tylko dwa loty. W tym roku pierwszym startem dla Atlasa V miał być właśnie Boe-CFT.
Ponadto, pojawiają się głosy krytyki co do samej kapsuły CST-100 Starliner. Nie wszyscy podwykonawcy firmy Boeing w projekcie CST-100 Starliner są przekonani, czy pojazd jest już gotowy do lotu załogowego.
Misja Boe-CFT jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy ten wątek, gdyż załoga misji się zmieniła od 2019 roku!
(NASA, PFA)
Odwołanie pierwszej próby startu misji Boe-CFT – 7 maja 2024. Widok z wnętrza kapsuły CST-100 Starliner / Credits – NASA TV

https://kosmonauta.net/2024/05/znaczne-opoznienie-misji-boe-cft/

 

Znaczne opóźnienie misji Boe-CFT.jpg

Napisano

Sonda kosmiczna Psyche uruchomiła swoje silniki w przestrzeni kosmicznej
2024-05-23. Radek Kosarzycki
Po sześciu miesiącach w przestrzeni kosmicznej sonda kosmiczna wybudziła się do życia. Centrum kontroli misji znajdujące się na Ziemi, po gruntownym sprawdzeniu wszystkich komponentów sondy uruchomiło jej futurystyczny silnik elektryczny emitujący stałą niebieską poświatę. Sonda Psyche zabiera się na poważnie za podróż w kierunku planetoidy o tej samej nazwie.
Start misji z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie na szczycie rakiety Falcon Heavy mogliśmy obserwować 13 października 2023 r. Po opuszczeniu naszej atmosfery Psyche w pełni wykorzystała moc rakiety i wyleciała prosto poza orbitę Marsa.
Teraz, przez kolejny rok sonda będzie żeglowała w przestrzeni kosmicznej, wspomagana przez swoje silniki elektryczne, które wypchną ją aż do Pasa Planetoid. Z dyszy silnika elektrycznego będą stale teraz wyrzucane jony ksenonu emitujące błękitną poświatę, która niczym ogon kometarny będzie ciągnęła się za sondą.
Sam silnik elektryczny sondy zasilany jest światłem słonecznym padającym na panele słoneczne. Generowany w ten sposób ciąg silnika jest względnie mały, ale sam fakt, że jest on generowany ciągle przez wiele miesięcy naraz, sprawia, że jest on w stanie rozpędzić sondę do zaskakujących prędkości.
Orbiter znajduje się obecnie w odległości ponad 300 milionów kilometrów od Ziemi i porusza się względem naszej planety z prędkością 37 kilometrów na sekundę, czyli około 135 000 km/h. Z biegiem czasu, bez oporu atmosferycznego, który mógłby go spowolnić, Psyche przyspieszy do prędkości 200 000 km/h.
Sonda dotrze do bogatej w metale planetoidy Psyche w 2029 roku. Wtedy to rozpocznie się dwuletnia misja w pobliżu planetoidy. Zebrane w jej trakcie informacje pozwolą lepiej zrozumieć proces nie tylko powstawania planetoid, ale także planet skalistych z metalicznym jądrem, takich jak chociażby Ziemia. Naukowcy mają dowody na to, że planetoida może być fragmentem jądra planetozymala, czyli obiektu, z których na wczesnym etapie powstawania Układu Słonecznego powstawały planety.
Przez ostatnie pół roku naukowcy sprawdzali uważnie prawidłowość działania wszystkich instrumentów i komponentów znajdujących się na pokładzie sondy. Ostatecznie uznano, że wszystkie działają zgodnie z oczekiwaniami. Magnetometr działa tak dobrze, że był w stanie wykryć erupcję naładowanych cząstek ze Słońca, podobnie jak spektrometr promieni gamma i neutronów. W grudniu ubiegłego roku bliźniacze kamery znajdujące się na instrumencie obrazującym wykonały pierwsze zdjęcia.
„Do teraz włączaliśmy i sprawdzaliśmy różne elementy sprzętu potrzebnego do ukończenia misji i możemy stwierdzić, że działają prawidłowo” – powiedział Henry Stone, kierownik projektu Psyche z Jet Propulsion Laboratory, który zarządza misją. „Teraz nie możemy się doczekać zbliżającego się bliskiego przelotu obok Marsa”.
Trajektoria sondy kosmicznej prowadzi ją z powrotem w stronę Czerwonej Planety wiosną 2026 roku. Sonda wyłączy silniki odrzutowe, gdy będzie zbliżała się do Marsa, gdzie wykorzysta jego grawitację do zmiany prędkości. Wtedy też silniki zostaną ponownie włączone i rozpocznie się już podróż bezpośrednio do planetoidy Psyche.
Przez cały ten czas naukowcy będą stale testować system komunikacji optycznej między sondą a odbiornikami na Ziemi. Jak na razie system sprawdza się fantastycznie. Naukowcom udało się bowiem odebrać dane z odległości 226 milionów kilometrów. Co więcej, połączenie umożliwiło przesyłanie informacji z prędkością 267 Mbps, co dotychczas w komunikacji z sondami kosmicznymi było całkowicie niemożliwe.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/05/sonda-psyche-uruchomila-silniki-elektryczne/

Sonda kosmiczna Psyche uruchomiła swoje silniki w przestrzeni kosmicznej.jpg

Napisano

Nazwa tego pierwiastka pochodzi od Prometeusza. Zamiast ognia da nam wszechświat
2024-05-23. Aleksander Kowal
W mitologii pojawia się postać tytana zwanego Prometeuszem. Miał on dać ludziom ogień, a w nawiązaniu do jego heroicznego wyczynu naukowcy nazwali pewien pierwiastek.
Chodzi o promet, pozyskany po raz pierwszy w 1945 roku. I choć powstał sztucznie w toku rozszczepienia uranu, to nie da się wykluczyć, że może również być wytwarzany za sprawą naturalnych procesów. Ale nawet jeśli tak się dzieje, to stężenie prometu w skorupie ziemskiej jest naprawdę znikome.
Znany od niemal 80 lat pierwiastek wciąż potrafi zaskoczyć, o czym niedawno przekonali się przedstawiciele Oak Ridge National Laboratory. To właśnie oni stoją za odkryciem poświęconym nieznanym wcześniej właściwościom prometu. Publikacja ich autorstwa, w której zawarli szczegóły na temat ostatnich eksperymentów została zamieszczona na łamach Nature.
W toku badań członkowie zespołu odnotowali zachodzenie zjawiska, w ramach którego dochodzi do zaskakująco dużego spadku promieni atomowych oraz jonowych. Poza tym zmierzyli długość wiązań chemicznych. Na podstawie zebranych informacji naukowcy są teraz w stanie odróżnić promet od innych lantanowców.
Promet to pierwiastek z grupy lantanowców. Po raz pierwszy stworzono go w 1945 roku, ale wiele jego właściwości pozostawało tajemnicą
Tylko po co to wszystko? Jak się okazuje, opisywany pierwiastek może być wykorzystany na szereg przydatnych sposobów. Mówi się chociażby o nowych terapiach związanych z leczeniem raka czy bateriach jądrowych. Te ostatnie brzmią szczególnie intrygująco, ponieważ mogłyby w teorii zapewnić ludzkości możliwość eksploracji wszechświata w skali, jaka do tej pory była nieosiągalna.
Co ciekawe, promet stanowił godnego przeciwnika, ponieważ poświęcone mu badania były utrudnione ze względu na brak stabilnych izotopów. W gronie lantanowców był więc nie lada wyzwaniem. Jak zauważają autorzy, wśród pierwiastków ziem rzadkich większość stanowią lantanowce. Na przykład pierwiastki od 57 do 71 – wszystkie są zaliczane do tego grona. Ich właściwości chemiczne są bardzo podobne, choć da się dostrzec różnice w wielkości.
O ile na przestrzeni lat większość lantanowców została rozpracowana, tak w przypadku prometu występował wyjątek od tej reguły. Aby to zmienić, naukowcy dokonali syntezy prometu-147. Później określili długość wiązań chemicznych oraz właściwości tego pierwiastka. Kluczową rolę w zorganizowanych eksperymentach odegrała spektroskopia absorpcyjna promieniowania rentgenowskiego. Później uzupełniono ją obliczeniami z zakresu chemii kwantowej oraz symulacjami dynamiki molekularnej opartymi na superkomputerze Summit.
https://www.chip.pl/2024/05/uke-koniec-zero-rating-operatorzy

Nazwa tego pierwiastka pochodzi od Prometeusza. Zamiast ognia da nam wszechświat.jpg

Napisano

Naukowcy ESA ostrzegają przed katastrofalnymi skutkami nadchodzących burz magnetycznych
Autor: admin (2024-05-23)
Potężne burze słoneczne - zagrożeniem dla ludzkości? Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) alarmują o niebezpiecznych konsekwencjach burz słonecznych dla ludzi na Ziemi. Choć piękne zorze polarne są ich efektem ubocznym, promieniowanie towarzyszące tym potężnym rozbłyskom może stanowić poważne zagrożenie.
Burze geomagnetyczne wywołane przez aktywność słoneczną mogą mieć katastrofalne skutki. Przede wszystkim narażają one załogi stacji kosmicznych na orbit, gdzie ochrona przed promieniowaniem jest znacznie mniejsza niż na Ziemi. Cząstki o wysokiej energii mogą również przedostawać się do wnętrza samolotów lecących w pobliżu biegunów, zmuszając linie lotnicze do zmiany tras.
Ponadto, silne burze słoneczne stanowią zagrożenie dla infrastruktury technicznej na naszej planecie. Mogą one uszkadzać satelity i przeciążać systemy elektroniczne sieci energetycznych, prowadząc do poważnych zakłóceń w komunikacji, nawigacji i dostawach prądu. Przykładem jest blackout, jaki miał miejsce w Szwecji w 2003 roku, spowodowany właśnie aktywnością Słońca.
Eksperci ESA podkreślają, że ryzyko wystąpienia gwałtownych burz słonecznych pozostanie wysokie do końca przyszłego roku, kiedy Słońce osiągnie szczyt swojego 11-letniego cyklu aktywności. To oznacza, że w nadchodzącym czasie musimy być szczególnie czujni i przygotowani na potencjalne zagrożenia.
Naukowcy apelują, aby społeczeństwo i władze poważnie potraktowały to wyzwanie. Konieczne są inwestycje w infrastrukturę odporną na zakłócenia wywołane przez burze słoneczne, a także opracowanie skutecznych systemów monitorowania i ostrzegania. Tylko kompleksowe działania mogą nam pomóc stawić czoła temu kosmicznemu niebezpieczeństwu.

Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-esa-ostrzegaja-przed-katastrofalnymi-skutkami-nadchodzacych-burz-magnetycznych

 

Naukowcy ESA ostrzegają przed katastrofalnymi skutkami nadchodzących burz magnetycznych.jpg

Napisano

Europa straci tron. Największy akcelerator cząstek na świecie powstanie gdzie indziej
2024-05-23. Aleksander Kowal
Wielki Zderzacz Hadronów to europejska chluba i największy akcelerator cząstek na Ziemi. Prezes CERN, czyli ośrodka odpowiedzialnego za nadzorowanie pracy tej maszyny, zabrał niedawno głos w sprawie chińskiego odpowiednika.
Jak sugeruje Eliezer Rabinovici z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, który jest jednocześnie głównym przedstawicielem CERN, Chiny są na dobrej drodze do tego, aby zbudować największy zderzacz w historii. Taki rozwój sytuacji nie powinien dziwić, szczególnie biorąc pod uwagę ambicje naukowców z Państwa Środka.
Działania mające na celu zbudowanie tak potężnej maszyny będą prowadzone w ramach projektu CEPC. Jego szacowana wartość to aż 36 miliardów juanów, co w przeliczeniu daje niemal 20 miliardów złotych. Efekt końcowy miałby obejmować powstanie placówki, przy której Wielki Zderzacz Hadronów prezentowałby się niczym młodszy brat. Mówimy bowiem o akceleratorze mającym obwód wynoszący aż 100 kilometrów.
Gdyby chiński akcelerator cząstek faktycznie powstał, to jego obwód będzie wynosił aż 100 kilometrów. Głosy w tej sprawie są jednak bardzo podzielone
Ostatecznym celem w funkcjonowaniu takiego sprzętu jest wytwarzanie słynnych bozonów Higgsa, nazywanych również boskimi cząstkami. Co ciekawe, zdania na temat realizacji tak ambitnego przedsięwzięcia są bardzo podzielone. Z jednej strony mamy głosy takie jak Rabinoviciego, który wskazuje na realną możliwość budowy zderzacza, z drugiej natomiast pojawia się dezaprobata ze strony laureata Nagrody Nobla, Yang Chen-Ninga. Według niego Państwo Środka ma inne priorytety, takie jak wzrost gospodarczy i ochrona środowiska.
Prezes CERN kontruje takie oświadczenia, twierdząc, że chińscy fizycy na przestrzeni lat zebrali wiele doświadczenia, które teraz mogłoby zaprocentować. Sam projekt miałby też być wspierany przez różne kraje, wliczając w to państwa Europy czy konkurenta Chin w postaci Stanów Zjednoczonych.
Ostateczna decyzja w sprawie realizacji tego ambitnego, ale i niezwykle wymagającego projektu wciąż nie zapadła. Chińskie władze mają wkrótce przedstawić konkretny plan działania, a jeśli dotychczasowe doniesienia się potwierdzą, to prace budowlane ruszyłyby już za trzy lata. Teoretyczne opracowania poświęcone CEPC powstały z udziałem ponad 1000 naukowców z 24 krajów.
https://www.chip.pl/2024/05/polecamy-najlepsze-hulajnogi-elektryczne-na-wakacje-podbijecie-nimi-miasta-i-teren

Europa straci tron. Największy akcelerator cząstek na świecie powstanie gdzie indziej.jpg

Napisano (edytowane)

Zagadkowy magnetyzm Słońca. Naukowcy odkryli coś ważnego

2024-05-23. Paula Drechsler
Eksperci twierdzą, że korzystając z superkomputera NASA, udało im się wyjaśnić, gdzie powstaje pole magnetyczne Słońca. Kwestia ta nurtowała badaczy od wieków. Nowe odkrycie może pomóc m.in. w prognozowaniu kolejnych rozbłysków słonecznych, a co za tym idzie - także występowania zorzy.

Magnetyzm Słońca przez wiele lat pozostawał swoistą zagadką dla naukowców - bo choć o jego istnieniu badacze wiedzą od bardzo dawna, to nie do końca wiadomo było, gdzie pole magnetyczne gwiazdy jest generowane.  
"Nie jesteśmy pewni, gdzie dokładnie na Słońcu powstaje pole magnetyczne", mówił jeszcze niespełna dziesięć lat temu Dean Pesnell, naukowiec zajmujący się przestrzenią kosmiczną w Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda należącym do NASA. Zagadka ta zaprzątała głowy naukowców już od wieków. Teraz nastąpił przełom w tym temacie.

Plamy na Słońcu, rozbłyski słoneczne i pole magnetyczne Słońca
Słońce tworzy gorąca plazma, która jest kształtowana i utrzymywana w ryzach przez pole magnetyczne i grawitację. Potężne pole związane jest także z kreowaniem się na powierzchni Słońca plam, w związku z którymi powstają rozbłyski słoneczne. Z burzami słonecznymi koreluje z kolei występowanie obserwowanych z Ziemi spektakli w postaci zorzy polarnej.
Tak wiele ustaleń udało się poczynić na temat tej gwiazdy, a jednak zagadką wciąż pozostawała bardzo ważna kwestia - skąd tak w zasadzie bierze się pole magnetyczne Słońca? Naukowcy twierdzą, że dzięki wykorzystaniu superkomputera NASA i przeprowadzeniu serii skomplikowanych obliczeń udało im się odkryć, gdzie generowane jest słoneczne pole magnetyczne.
Skąd się bierze pole magnetyczne Słońca?
W którym miejscu wewnątrz Słońca jest generowane pole magnetyczne? Kwestia ta pozostawała zagadką, która od wieków nurtowała astronomów, zaczynając od samego Galileusza. Wielokrotnie badano ten temat. Do tej pory analizy sugerowały głównie, że pole magnetyczne Słońca pochodzi gdzieś z jego głębi. W najnowszym interdyscyplinarnym badaniu naukowcy przedstawili jednak nową teorię. Na podstawie złożonych obliczeń badacze wysnuli wniosek, że źródło to znajduje się w mniejszej odległości od powierzchni Słońca - ok. 30 tys. km w głąb. To znacznie bliżej, niż się wydaje, ponieważ promień gwiazdy wynosi blisko 700 tys. km, a poprzednie analizy sugerowały, że pole magnetyczne generowane jest na głębokości większej, niż 200 tys. km.
- W tej pracy zaproponowano nową hipotezę dotyczącą sposobu wytwarzania pola magnetycznego Słońca, która lepiej pasuje do obserwacji Słońca i, mamy nadzieję, może zostać wykorzystana do lepszego przewidywania aktywności słonecznej - powiedział CNN Daniel Lecoanet, adiunkt nauk inżynieryjnych i matematyki stosowanej w McCormick School of Engineering na Northwestern University i członek Centrum Interdyscyplinarnych Poszukiwań i Badań Astrofizycznych.

Pogoda kosmiczna. Prognozowanie burz słonecznych będzie łatwiejsze?
Badacze powiedzieli, że nikt wcześniej nie dokonywał tego typu obliczeń, ponieważ nie wiedziano, jak je efektywnie przeprowadzić. Eksperci skorzystali z superkomputera NASA. "Gdybym próbował przeprowadzić obliczenia na swoim laptopie, zajęłoby mi to około 450 lat", powiedział jeden z badaczy. Nowy model opracowany przez naukowców, którzy wyniki badań opublikowali na łamach prestiżowego czasopisma naukowego "Nature", ma pomóc lepiej zrozumieć 11-letni cykl słoneczny i wesprzeć specjalistów w prognozowaniu pogody kosmicznej. Plamy słoneczne, na które wpływ ma pole magnetyczne, pomagają bowiem naukowcom śledzić aktywność Słońca.
Twierdzimy, że liczba plam słonecznych odpowiada sile pola magnetycznego wewnątrz Słońca, uważamy, że 11-letni cykl plam słonecznych odzwierciedla cykl siły wewnętrznego pola magnetycznego Słońca - powiedział CNN Lecoanet. - Chcemy prognozować, czy następny cykl słoneczny będzie szczególnie silny, czy może słabszy niż zwykle. Poprzednie modele (zakładające, że słoneczne pole magnetyczne jest generowane głęboko w Słońcu) nie były w stanie zapewnić dokładnych prognoz ani określić, czy następny cykl słoneczny będzie silny, czy słaby - dodał.
Nowe odkrycie może pomóc m.in. w przewidywaniu aktywności Słońca. / forplayday /123RF/PICSEL

 
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zagadkowy-magnetyzm-slonca-naukowcy-odkryli-cos-waznego,nId,7528858

Zagadkowy magnetyzm Słońca. Naukowcy odkryli coś ważnego.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Napisano

Czy nowy satelita Rosji to broń kosmiczna? Pentagon alarmuje
2024-05-23. Mateusz Mitkow
W ostatnich tygodniach Federacja Rosyjska wyniosła na orbitę nowego satelitę oznaczeniu Kosmos-257. Stany Zjednoczone twierdzą, że wystrzelona przez Rosję technologia jest systemem uzbrojenia, zdolnym do niszczenia innych satelitów.
Od kilku miesięcy światowe media wracają do tematu rosyjskiej broni kosmicznej. Zainteresowanie tym tematem wzrosło w połowie lutego br., gdy przewodniczący Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów Mike Turner ostrzegł przed „poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego”. Informacje dotyczyły rosyjskich planów umieszczenia broni nuklearnej w kosmosie.
Tym razem temat ten powrócił. Amerykanie twierdzą, że niedawno wystrzelony przez Rosję satelita to broń zdolna do niszczenia innych satelitów. W dodatku została umieszczona na niemal tej samej orbicie, co jednostka rozpoznawcza Stanów Zjednoczonych. Zarzut ten został skierowany do Moskwy m.in. przez Roberta Wooda, czyli zastępcę ambasadora USA przy ONZ, a także przez rzecznika Dowództwa Kosmicznego Stanów Zjednoczonych (United States Space Command, USSPACECOM). Na to samo zagrożenie wskazał rzecznik prasowy Pentagonu.
W nocy z 16 na 17 maja br. z kosmodromu Plesieck wystartował rosyjski system nośny Sojuz 2.1b z tajnym satelitą na pokładzie o oznaczeniu Kosmos-2576. Rosyjski rząd nie ujawnił szczegółów na temat jego misji, czy też informacji technicznych. „Rosja umieściła nową broń kosmiczną na tej samej orbicie, co satelita rządu USA” - podkreślił 20 maja br. Robert Wood podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ.
W odpowiedzi na zarzuty wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow zaprzeczył amerykańskim doniesieniom. Dodał, że są to nieprawdziwe informacje, na które Moskwa nawet nie powinna reagować. „Amerykanie mogą mówić, co chcą, ale nasza polityka się od tego nie zmienia. Rosja zawsze konsekwentnie sprzeciwiała się rozmieszczeniu broni uderzeniowej na niskiej orbicie okołoziemskiej” - zaznaczył Riabkow. Co ciekawe, dodał również, że rosyjski program kosmiczny rozwija się zgodnie z planem.
USA uważają, że Rosja opracowuje kosmiczną broń nuklearną zdolną do niszczenia całych sieci satelitów, a co najmniej jeden satelita związany z tym programem (COSMOS 2553) już znajduje się na orbicie. Warto zaznaczyć, że w najnowszych zarzutach Amerykanie nie twierdzą, że nowy satelita to nuklearny system uzbrojenia. Tym razem wskazuje się na ulepszoną broń antysatelitarną (ASAT). Przypomnijmy, że taki rodzaj uzbrojenia był w przeszłości testowany nie tylko przez Rosję. Ostatnia próba jej użycia miała miejsce w listopadzie 2021 r. Próbę przeprowadziła wtedy FR.
Debata na temat rosyjskiej broni na orbicie była elementem rozmów nad rezolucją zaproponowaną przez Rosję, która miałaby zakazać umieszczania jakiegokolwiek uzbrojenia w przestrzeni kosmicznej. Miesiąc wcześniej, bo 24 kwietnia br. kraj ten odrzucił propozycje rezolucji, która została przedstawiona przez Japonię oraz USA. Zdaniem rosyjskich polityków była ona „absurdalna i upolityczniona”.
Tym razem to właśnie propozycja Rosji nie została przegłosowana. Za jej przyjęciem głosowało 7 z 15 członków, w tym Rosja i Chiny. Przeciwko głosowało siedem innych krajów, w tym Francja, Japonia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, a Szwajcaria wstrzymała się od głosu.
”USA będą w dalszym ciągu demonstrować, w jaki sposób można prowadzić działalność kosmiczną w sposób odpowiedzialny, pokojowy i zrównoważony, aby zachować korzyści płynące z przestrzeni kosmicznej dla obecnych i przyszłych pokoleń” - skomentował na zakończenie debaty Robert Wood.
Autor. Roskosmos/Flickr
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/czy-nowy-satelita-rosji-to-bron-kosmiczna-pentagon-alarmuje

 

Czy nowy satelita Rosji to broń kosmiczna Pentagon alarmuje.jpg

Napisano

Polska spółka Thorium Space. "Staliśmy się globalnym graczem"
2024-05-23.
21 maja b.r. podczas rocznej prezentacji strategii i dokonań Thorium Space, przedstawiono dotychczasowe osiągnięcia oraz najbliższe plany biznesowe i R&D. Podczas wystąpienia Paweł Rymaszewski, Prezes Zarządu zapowiedział, że spółka podtrzymuje swe plany giełdowe, ale priorytetem jest obecnie finalizacja umowy z europejskim klientem komercyjnym na całego, dużego satelitę geostacjonarnego.
21 maja br. w Muzeum Wojska Polskiego odbyła się roczna prezentacja strategii i dokonań Thorium Space. Podczas prezentacji Paweł Rymaszewski, Prezes Zarządu Thorium Space, przedstawił dotychczasowe osiągnięcia spółki oraz najbliższe plany biznesowe i badawczo-rozwojowe (R&D).
Thorium Space zakończyło prace nad budową terminali, które już działają oraz rozpoczęło budowę pierwszego payloadu geostacjonarnego. Te sukcesy wymusiły na spółce zmiany w strukturze, modelu biznesowym i technicznym, w tym powiększenie laboratorium w Warszawie oraz utworzenie nowych działów sprzedaży i jakości. To co kluczowe, spółka przeszła na metodologię procedur i standardów wyznaczonych przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA), co umożliwia jej lepszą kompatybilność w prowadzeniu projektów z największymi firmami sektora space.
”Wychodzimy z ofertą globalną, przeznaczoną na rynek kosmiczny, obejmującą terminale, ale przede wszystkim payloady i satelity telekomunikacyjne budowane przy współpracy z partnerami. Obecnie finalizujemy negocjacje z europejskim operatorem dotyczące całego satelity geostacjonarnego w paśmie Ku/Ka” - informował Paweł Rymaszewski, Prezes Thorium Space.
Thorium Space dedykuje swą ofertę i uznaje za główny core klientów z sektora rządowego, obronnego, bezpieczeństwa oraz infrastruktury krytycznej. Spółka wyznaje podejście - modelu „Satellite as a Service”, co oznacza, że chce oferować nie tylko same urządzenia terminali, ale wyjść z ofertą kompleksową, całego serwisu, na który składają się terminale wraz z łącznością, czyli z pasmem. Firma otrzymała wsparcie z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i rozpoczęła budowę większego satelity we współpracy z partnerami odpowiedzialnymi za platformę.
”Przeszliśmy z etapu R&D na etap oferowania produktów rynkowych, co znacznie zmieniło naszą strukturę i plany na przyszłość. To sprawiło, że staliśmy się globalnym graczem, drugim w Europie producentem takiej technologii po Francji” - podkreślał Rymaszewski.
Thorium Space podtrzymuje swoje plany giełdowe, ale obecnie priorytetem jest finalizacja umowy z komercyjnym klientem na budowę dużego satelity geostacjonarnego.
”Dalej idziemy rytmem, jaki zapowiadaliśmy, ale z pewnym przesunięciem, gdyż kończymy negocjacje z klientem komercyjnym na całego, dużego satelitę, na którym cały payload będzie od nas. Nasze satelity posiadają funkcje anty-jammingowe, lokalizację interferencji oraz możliwość dowolnego kierowania sygnału i mieszania serwisów, co czyni je wyjątkowo funkcjonalnymi i atrakcyjnymi dla operatorów. Jesteśmy już bardzo blisko celu” - dodał Paweł Rymaszewski.
Prezes podkreślił również, że firma posiada unikalne technologie, w tym aktywne anteny radarowe i własne układy scalone. Thorium Space jest jednym z nielicznych producentów własnych układów scalonych i wkrótce wprowadzi drugą generację swojego krzemu.
Paweł Rymaszewski przedstawił także innowacyjne rozwiązania satelitarne i strategiczne kierunki rozwoju, które plasują Thorium Space jako lidera technologicznego na europejskim rynku kosmicznym oraz podkreślił wyjątkową współpracę z niemieckim OHB, obecnie największym i kluczowym partnerem biznesowym Thorium Space.
”Z naszym partnerem z OHB patrzymy szeroko w przyszłość. Łączy nas wspólny klient, z którym obecnie intensywnie prowadzimy negocjacje. Cieszymy się, że mogliśmy się również spotkać dzisiaj, na naszym wyjątkowym wydarzeniu, które stanowi podsumowanie sukcesów Thorium, ale i planów, które liczymy, że zyskają również miano sukcesu” - wyjaśniał Prezes Rymaszewski.
”Dwa lata temu rozpoczęliśmy z Thorium współpracę, która rozwija się do dziś. Z niecierpliwością czekamy na rozwój technologii, nad którą pracuje Thorium Space i staramy się wspierać ten rozwój. Myślę, że to co dzieje się teraz w Thorium, to właściwy kierunek dla dalszego rozwoju. Na technologie tego rodzaju istnieje duże zapotrzebowanie na rynku, zwłaszcza przy europejskim programie IRIS².  Europejskie programy rządowe również pilnie potrzebują nowych rozwiązań technologicznych” – podsumowuje dr Kolja auf der Heide, Director Future Programs Telecom & Productline SmallGEO, OHB Systems AG
Wydarzenie zgromadziło szereg ekspertów polskiego sektora kosmicznego i bezpieczeństwa, przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej, Polskich Sił Zbrojnych, Ministerstwa Rozwoju i Technologii, przemysłu zbrojeniowego, nauki oraz mediów. Patronat nad wydarzeniem objęła redakcja Space24, Polska Zbrojna i Polska Agencja Kosmiczna POLSA.
Źródło: Komunikat prasowy Thorium Space
Paweł Rymaszewski, Prezes spółki Thorium Space
Autor. Thorium Space
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polska-spolka-thorium-space-stalismy-sie-globalnym-graczem

Polska spółka Thorium Space. Staliśmy się globalnym graczem.jpg

Napisano

Europa inwestuje w statki kosmiczne. Przydzielono kontrakty
2024-05-23. Wojciech Kaczanowski
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wybrała dwie firmy, które opracują statki kosmiczne do transportu ładunków do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) oraz z powrotem na Ziemię. Inicjatywa została ogłoszona w listopadzie ubiegłego roku, a zwycięzcami kontraktów są firmy Thales Alenia Space oraz The Exploration Company.
Podczas spotkania ministrów państw członkowskich Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w listopadzie 2023 r. przyjęto uchwałę inicjującą program dla komercyjnych firm z europejskiego sektora kosmicznego, w ramach którego wybrane podmioty uzyskają finansowanie na opracowanie i skonstruowanie statku kosmicznego, który realizowałby misję cargo na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i z powrotem na Ziemię.
Rozstrzygnięcie konkursu nastąpiło w środę, 22 maja br. Kontrakty o wartości 25 mln EUR każdy zostały przydzielone firmom Thales Alenia Space oraz The Exploration Company. Faza 1 programu skoncentrowana jest na wstępnych pracach projektowych statków kosmicznych, uwzględniając przy tym budowę architektury naziemnej oraz wymagania misji transportowych.
Kolejne etapy będą polegać na dopracowaniu frachtowców, co z kolei doprowadzi do misji demonstracyjnych. Pojazd powinien być w pełni gotowy do lotu do 2028 r. Finansowanie pozyskane od ESA to dopiero początek. Kolejne fundusze mają być jednym z tematów poruszonym podczas Rady Ministerialnej ESA pod koniec 2025 r. Rozważane jest ponadto rozszerzenie programu o jeszcze jedną firmę.
Thales Alenia Space
Thales Alenia Space to spółka joint venture, w której 67% udziałów należy do firmy Thales, a pozostałe 33% do Leonardo. Jak wynika z komunikatu, w projekt statku kosmicznego zaangażowane będą oddziały we Francji, natomiast ALTEC, spółka joint venture pomiędzy Thales Alenia Space Italia (63,75%) i Włoską Agencją Kosmiczną (36,25%), będzie odpowiedzialna za rozwój segmentu naziemnego i infrastruktury wsparcia odzyskiwania na Ziemi.
”Dziś, wykorzystując swoją wiedzę specjalistyczną w zakresie infrastruktury i pojazdów do eksploracji kosmosu, firma, w pełni zgodnie z wizją Europejskiej Agencji Kosmicznej, pragnie inwestować w rozwój rozwiązań technologicznych, aby zapewnić Europie zrównoważony dostęp do niskiej orbity okołoziemskiej.” - powiedział Massimo Comparini, zastępca dyrektora generalnego i starszy wiceprezes wykonawczy ds. obserwacji, eksploracji i nawigacji w Thales Alenia Space.
Informacje na temat przyszłego frachtowca są w tym przypadku mocno ograniczone. Z zamieszczonego komunikatu wynika, że statek kosmiczny może być zdolny do dokowania nie tylko do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ale również do przyszłych placówek komercyjnych. Ponadto niewykluczona jest opcja transportu do stacji okołoksiężycowej Gateway.
The Exploration Company
Francusko-niemiecka spółka kosmiczna pracuje nad statkiem cargo Nyx, który w przyszłości ma być również w wersji załogowej. Ponadto frachtowiec będzie wykorzystywany do realizacji misji eksploracyjnych o dużym zasięgu. Firma zapewnia, że Nyx będzie w stanie zabrać do 4 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) i odbyć maksymalnie sześciomiesięczną misję. Lot do ISS powinien nastąpić w 2027 r., natomiast misja demonstracyjna - dwa lata wcześniej.
Wizja statku kosmicznego cargo Nyx
Autor. The Exploration Company

Demonstrator technologii pojazdu powrotnego na Ziemię
Autor. Thales Alenia Space

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/europa-inwestuje-w-statki-kosmiczne-przydzielono-kontrakty

Europa inwestuje w statki kosmiczne. Przydzielono kontrakty.jpg

Napisano

Chiny celują w turystykę kosmiczną. Ambitne plany rozwoju
2024-05-23. Mateusz Mitkow
Chińska Republika Ludowa od lat stara się rozwinąć turystykę kosmiczną. W ostatnich dniach jedna z firm zapowiedziała, że suborbitalny system nośny, niezbędny do tego celu, ma rozpocząć pierwsze loty w 2027 r. Czy amerykański rynek może obawiać się konkurencji?
Prowadzenie turystyki kosmicznej to marzenie wielu inwestorów z całego świata. Najbliżej rozwinięcia tej części gospodarki są Stany Zjednoczone, jako hegemon pod względem możliwości kosmicznych. Już teraz możemy obserwować turystyczne loty suborbitalne, które są wykonywane przez takie firmy jak Blue Origin czy Virgin Galactic. Prawdziwy rozkwit kosmicznej turystyki dopiero przed nami, więc nic dziwnego, że inne kraje również starają się podjąć tego wyzwania.
Przykładem takiego państwa jest Chińska Republika Ludowa, która od lat jest głównym konkurentem dla USA w kontekście zdolności kosmicznych i nie tylko. Ambitne plany księżycowe, nowe systemy nośne czy projekty kosmiczne to tylko część działań, które często są bardzo podobne do tego, co realizują Amerykanie. W ostatnim czasie pojawiły się również zapowiedzi, dotyczące wykonywania turystycznych lotów w kosmos. Odpowiedzialne za to ma być przedsiębiorstwo CAS Space.
Wspomniana chińska firma kosmiczna zapowiedziała, że suborbitalny system nośny, nad którym obecnie trwają prace, ma zaliczyć swój debiutancki lot w 2027 r. Warto zwrócić uwagę, że ogłoszenie nastąpiło mniej więcej w tym samym momencie, gdy amerykańska spółka Blue Origin po dwóch latach przerwy wróciła do świadczenia swoich komercyjnych usług kosmicznych.
Chińska firma dodała, że rakieta zostanie wyposażona w kabinę z czterema oknami panoramicznymi oraz, że w ramach jednego lotu będzie mogła pomieścić na swoim pokładzie do siedmiu pasażerów. To dopiero początek ambitnych planów spółki, gdyż celem jest wykonywanie startów co ok. 100 godzin. Mają być one przeprowadzane z nowego obiektu startowego w trybie zmianowym, gdyż CAS planuje mieć do dyspozycji dziesięć takich systemów nośnych.
Pomysł ten może zainteresować wielu pasjonatów kosmosu, zatem jaka byłaby cena takiej przyjemności? Otóż obecnie firma CAS Space przewiduje, że bilet na taki lot będzie kosztować ok. 415 tys. USD. W przypadku Blue Origin oraz Virigin Galactic stawki są podobne, ponieważ oscylują w granicach 500 tys. USD. Znaczą przewagą może być częstotliwość wykonywanych lotów, ale zrealizowanie wyżej wymienionych celów będzie dla CAS Space sporym wyzwaniem.
Już w 2022 r. chińskie przedsiębiorstwo podpisało umowę dotyczącą współpracy z największą państwową korporacją turystycznym China Tourism Group. Porozumienie ogłoszone 12 lipca 2022 r. dotyczyło wspólnego działania na rzecz rozwoju krajowych zdolności w turystyce kosmicznej. Oba podmioty dumnie podkreślały wtedy, że ich wspólna praca będzie miała pozytywny wpływ na stworzenie z Chin „kosmicznej potęgi”.
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/chiny-celuja-w-turystyke-kosmiczna-ambitne-plany-rozwoju

Chiny celują w turystykę kosmiczną. Ambitne plany rozwoju.jpg

Napisano

Zagadka znikających gwiazd. „Nie dochodzi do żadnej eksplozji”
2024-05-23.ŁZ.
Fenomen gwiazd znikających z nieboskłonu wyjaśniony? Tak twierdzą astrofizycy z Instytutu Nielsa Bohra na Uniwersytecie w Kopenhadze. Na łamach „Physical Review Letters” dostarczyli najsilniejszych dowodów na wsparcie teorii mówiącej o grawitacyjnym zapadaniu masywnych gwiazd. W ich wyniku nie powstaje ani biały karzeł, ani supernowa, lecz czarna dziura. Dla obserwatora z zewnątrz wygląda to tak, jakby gwiazda po prostu zniknęła – zwraca uwagę „Kopalnia wiedzy”.
Astonomowie przeanalizowy znajdujący się w Wielkim Obłoku Magellana układ VFTS 243, który składa się z orbitujących wokół siebie gwiazdy typu widmowego O o masie 25-krotniej większej od masy Słońca oraz czarnej dziury o masie co najmniej 9 mas Słońca. Poszukiwano dowodów świadczących, że w przeszłości doszło w nim do eksplozji i pojawienia się supernowej.
Przekonujących dowodów nie znaleziono. Nie odnotowano nagłego przyspieszenia orbitujących obiektów. Układ jest też niezwykle symetryczny, orbity obu obiektów są niemal idealnie kołowe, a pozostałość sygnałów po energii, która musiała zostać uwolniona z zapadającej się gwiazdy sugeruje, że doszło do całkowitego zapadnięcia się.
Zapadnięcie się gwiazdy

– Zapadnięcie się gwiazdy jest tak kompletne, że nie dochodzi do żadnej eksplozji, nic nie ucieka z czarnej dziury, nie widzimy żadnej supernowej. W ostatnich czasach astronomowie obserwowali nagłe znikanie jasno świecących gwiazd. Oczywiście nie możemy być całkowicie pewni, czy to ten sam przypadek, ale nasze analizy VFTS 243 znacznie przybliżają nas do wiarygodnego wyjaśnienia – mówi Alejandro Vigna-Gómez.

Naukowcy oceniają, że układ VFTS 243 może posłużyć do porównania szeregu teorii i modeli obliczeniowych z rzeczywistymi obserwacjami. „Kopalnia wiedzy” ocenia, że może on również stać się ważnym elementem badań nad ewolucją gwiazd i zjawiskiem grawitacyjnego zapadania się.
Naszym zdaniem VFTS 243 to najlepszy nadający się do obserwacji obiekt, który może służyć do weryfikowania teorii o formowaniu się czarnych dziur drogą zapadnia się grawitacyjnego bez eksplozji supernowej. Modele wskazują, że taki scenariusz jest możliwy. Układ ten to pozwoli je sprawdzić – profesor Irene Tamborra.
Układ VFTS 243 odkrywa tajemnice (fot. NASA)
źródło: „Kopalnia wiedzy”
https://www.tvp.info/77698208/zagadka-znikajacych-gwiazd-vfts-243-odkrywa-tajemnice

Zagadka znikających gwiazd. Nie dochodzi do żadnej eksplozji.jpg

Napisano

Odkryto olbrzymią planetę lekką jak wata cukrowa
2024-05-23.
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył niezwykle lekką planetę krążącą wokół odległej gwiazdy w naszej Galaktyce.
Odkrycie to, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie Nature Astronomy 14 maja 2024 roku, stanowi obiecujący klucz do rozwiązania zagadki powstawania takich olbrzymich, superlekkich egzoplanet.

Nowo odkryta planeta WASP-193b to gazowy olbrzym, który jest około 50% większy od Jowisza, ale ma gęstość zaledwie 1/10 gęstości Jowisza. Oznacza to, że WASP-193b jest niezwykle lekka, o gęstości porównywalnej do gęstości waty cukrowej.

WASP-193b to druga najlżejsza odkryta do tej pory planeta, ustępująca tylko mniejszemu obiektowi – Kepler-51d, który jest podobny do Neptuna. Jednak znaczna wielkość WASP-193b w połączeniu z jej niezwykle niską gęstością sprawiają, że jest ona wyjątkowa wśród ponad 5400 egzoplanet odkrytych do tej pory.

Znalezienie tych gigantycznych obiektów o tak małej gęstości jest naprawdę, naprawdę rzadkie – powiedział autor badania i doktorant MIT Khalid Barkaoui. Istnieje klasa planet zwanych puszystymi jowiszami (super-Jowisz) i od 15 lat pozostaje tajemnicą, czym one są. A to skrajny przypadek tej klasy.

Nie wiemy, gdzie umieścić tę planetę we wszystkich teoriach powstawania, które obecnie posiadamy, ponieważ jest ona odstająca od nich wszystkich – dodał współautor pracy Francisco Pozuelos, starszy badacz w Instituto de Astrofísica de Andalucía–CSIC (Hiszpania). Nie potrafimy wyjaśnić, w jaki sposób powstała ta planeta, opierając się na klasycznych modelach ewolucji. Dokładniejsze przyjrzenie się jej atmosferze pozwoli nam uzyskać ścieżkę ewolucji tej planety.

Zbyt lekka
Nowa planeta została początkowo zauważona przez Wide Angle Search for Planets (WASP) – międzynarodową współpracę instytucji akademickich, które wspólnie obsługują dwa zrobotyzowane obserwatoria, jedno na półkuli północnej, a drugie na południowej. Każde obserwatorium wykorzystuje szereg kamer szerokokątnych do pomiaru jasności tysięcy pojedynczych gwiazd na całym niebie.

W latach 2006-2008 oraz 2011-2012 Obserwatorium WASP-South wykryło okresowe tranzyty lub spadki jasności WASP-193, gwiazdy podobnej do Słońca położonej 1232 lata świetlne od Ziemi. Astronomowie ustalili, że spadki jasności były spowodowane planetą krążącą wokół gwiazdy i blokującą jej światło co 6,25 dnia. Zmierzyli oni całkowitą ilość światła blokowanego przez planetę podczas każdego tranzytu, co pozwoliło im oszacować jej olbrzymie rozmiary.

Aby oszacować masę planety, astronomowie zazwyczaj wykorzystują pomiar prędkości radialnej – technikę, w której analizują widmo gwiazdy lub różne długości fal światła, gdy planeta okrąża gwiazdę. Widmo gwiazdy może być przesunięte w określony sposób w zależności od tego, co przyciąga gwiazdę, na przykład orbitująca planeta. Im bardziej masywna jest planeta i im bliżej gwiazdy się znajduje, tym bardziej jej widmo może ulec przesunięciu – zniekształceniu, które może dać naukowcom wyobrażenia o masie planety.

W przypadku WASP-193b astronomowie uzyskali dodatkowe widma gwiazdy o wysokiej rozdzielczości wykonane przez różne teleskopy naziemne i próbowali wykorzystać prędkość radialną do obliczenia masy planety. Próby te nie przyniosły jednak żadnych rezultatów – właśnie dlatego, że jak się okazało, planeta była zbyt lekka, by wywierać jakiekolwiek wykrywalne oddziaływanie na swoją gwiazdę.

Zazwyczaj duże planety są dość łatwe do wykrycia, ponieważ są zwykle masywne i powodują duże przyciąganie do swojej gwiazdy – wyjaśnił Julien de Wit, badacz MIT. Ale to, co było trudne w przypadku tej planety, to fakt, że chociaż jest duża – ogromna – jej masa i gęstość są tak niskie, że w rzeczywistości bardzo trudno było ją wykryć za pomocą samej techniki prędkości radialnych. To był interesujący zwrot akcji.

Jak wata cukrowa
Obliczenia potwierdzają, że WASP-193b ma masę około 0,14 razy większą niż Jowisz i gęstość 0,059 g/cm3, znacznie niższą niż Jowisz i Ziemia, ale podobną do waty cukrowej, której gęstość wynosi 0,05 g/cm3.

Zebranie wszystkich danych potrzebnych do ustalenia masy WASP-193b zajęło nam prawie cztery lata – powiedział Barkaoui. Planeta jest tak lekka, że trudno jest pomyśleć o analogicznym materiale w stanie stałym. Powodem, dla którego jest zbliżona do waty cukrowej, jest to, że obie są w większości wykonane z lekkich gazów, a nie ciał stałych. Planeta jest w zasadzie bardzo puszysta.

Naukowcy spekulują, że planeta składa się głównie z wodoru i helu, podobnie jak większość gazowych olbrzymów w naszej Galaktyce. W przypadku WASP-193b gazy te prawdopodobnie tworzą bardzo rozdętą atmosferę, która rozciąga się dziesiątki tysięcy kilometrów dalej niż atmosfera Jowisza. Mechanizm, dzięki któremu planeta może tak się rozszerzyć, zachowując jednocześnie swoją superlekką gęstość, pozostaje zagadką, na którą żadna z obecnych teorii formowania planet nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć.

WASP-193b to niezła zagadka – podsumował Barkaoui. Jej rozwiązanie będzie wymagało dalszych prac obserwacyjnych i teoretycznych, w szczególności zmierzenia jej właściwości atmosferycznych za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i skonfrontowania ich z różnymi teoretycznymi mechanizmami, które mogą powodować tak ekstremalna inflację.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    IAC
•    Urania
Wizja artystyczna układu WASP-193b. Źródło: University of Legie
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/05/odkryto-olbrzymia-planete-lekka-jak.html

Odkryto olbrzymią planetę lekką jak wata cukrowa.jpg

Napisano

Maksimum Cudownej Wieloryba
2024-05-23.
24 maja 2024 r. gwiazda Mira Ceti osiągnie maksimum blasku.
Omicron Ceti, zwana Mirą Ceti (czyli Cudowna Wieloryba) jest gwiazdą zmienną długookresową, tj. o okresie zmian blasku wynoszącym ponad 100 dni. Aktualnie okres ten to około 332 dni, ale podlega stopniowym zmianom. Jej jasność zmienia się od 2 do 10 magnitudo, a klasa spektralna zmienia się z M5 na M9.
Masa Omicron Ceti jest zbliżona do masy naszego Słońca. Mira jest czerwonym olbrzymem o średnicy przekraczającej średnicę Słońca o kilkaset razy. Gdyby znalazła się w miejscu Słońca, wewnętrzne planety (takie, jak Merkury, Wenus, Ziemia i Mars) uległyby stopieniu lub odparowaniu razem z naszą cywilizacją. W świetle widzialnym jej liniowe rozmiary wahają się od 300 do 400 promieni Słońca. W podczerwieni jej rozmiary są dwukrotnie większe.
Mira porusza się w przestrzeni kosmicznej z dużą prędkością, rzędu 130 km/s. Tak duża prędkość poruszania się gwiazdy powoduje, że pozostawia ona ogon materii, który może przypominać kometę. Oddziaływanie szybko poruszającej się Miry A z materią międzygwiazdową prowadzi do powstania tzw. bow shock, co jest obserwowane w ultrafiolecie.
Rozmiary gwiazdy są zbliżone do masy Słońca, natomiast jej duże rozmiary powodują, że pole grawitacyjne jest na tyle małe, że jej zewnętrzna atmosfera jest słabo związana z gwiazdą i gromadzi się w otoczce. Część tej materii ucieka z gwiazdy w postaci wiatru gwiezdnego, co skutkuje utratą masy rzędu 10-7 – 10-6 masy Słońca rocznie.
Gwiazdy zmienne fizycznie, tj. zmieniające swój blask dzięki przemianom fizycznym zachodzącym na ich powierzchni lub we wnętrzu (np. pulsacjom), odróżniają się od zmiennych zaćmieniowych, gdzie jeden składnik układu podwójnego przesłania część drugiego składnika. Pulsacje kontrolowane są przez dwa czynniki, a mianowicie przez pole grawitacyjne oraz przez temperaturę wnętrza gwiazdy. Kiedy gwiazda się rozszerza, wówczas dochodzi do rozrzedzenia materii w jej wnętrzu i ochłodzenia. Zmniejszone ciśnienie gazu nie jest w stanie przeciwstawić się sile grawitacji. Wskutek dominacji oddziaływania grawitacyjnego następuje skurczenie się gwiazdy i wzrost gęstości materii. Wzrost gęstości materii powoduje wzrost temperatury oraz ciśnienia w jej wnętrzu, które zaczyna przezwyciężać grawitację co powoduje, że gwiazda ponownie rozszerza się.
Temperatura efektywna zmienia się w zakresie od 2400 K do 3300 K. Przy temperaturze efektywnej 3300 K jej jasność jest około 8500 razy większą od jasności słonecznej. Dzięki względnie niewielkiej odległości od nas, możemy obserwować tarczę Miry i śledzić, jak zmienia się w różnych zakresach promieniowania, a potem dociekać, dlaczego widzimy ją taką a nie inną, i dzięki czemu się tak bardzo zmienia (amplituda zmian blasku wynosi około 8 magnitudo, czyli jakieś 1600 razy w jasności bezwzględnej).
Mira Ceti (Mira A) posiada towarzysza. Jest nim prawdopodobnie biały karzeł, chociaż tutaj nie do końca wszyscy się zgadzają. Według niektórych astronomów Mira B powinna być sklasyfikowana jako karzeł należący do ciągu głównego. Jego masa powinna być mała, a to wynika z tego, że promieniowanie rentgenowskie i całkowita jasność Miry B są znacząco za duże, jak dla białego karła. Obserwacje w bliskiej podczerwieni sugerują, że Mira B jest gwiazdą ciągu głównego o klasie spektralnej K5 i o masie 0,7 masy Słońca, otoczoną dyskiem o promieniu co najmniej 10 jednostek astronomicznych (AU). Jest to również gwiazda zmienna. Jej jasność zmienia się od 9,5 do 12 magnitudo w okresie 13 lat. Odległość obu składników od siebie to zaledwie 65 AU. Okres obiegu obu gwiazd wokół wspólnego środka masy szacowany jest na około 500 lat.
Z obserwacji wynika, że układ Mira A i B stanowią układ półrozdzielony. Mira A jest składnikiem układu, którego rozmiary przekroczyły rozmiary krytyczne powierzchni Roche’a. Przestaje zachowywać symetrię kulistą. Część materii gwiazdy znajdującej się na zewnątrz powierzchni Roche’a jest na wspólnej powierzchni ekwipotencjalnej obu gwiazd, co skutkuje tym, że materia przestaje być związana z gwiazdą macierzystą i przepływa w kierunku drugiej gwiazdy, opadając na nią.
 
Mira Ceti została uwzględniona w katalogu 48 gwiazdozbiorów, jakie Ptolemeusz przedstawił w swoim dziele Almagest, powstałym około 150 roku naszej ery. Jednak pierwszy raz jej zmienność stwierdzona została około 1596 roku przez Davida Fabriciusa, niemieckiego astronoma. W 1662 roku Jan Heweliusz nadał jej nazwę, pod jaką funkcjonuje do dziś („cudowna”).
Prognoza maksimum Miry Ceti
Krzywa blasku Miry silnie się wznosi, a potem wolniej opada. W minimum blasku nie sposób jej dostrzec gołym okiem. W maksimum – świeci jako jedna z najjaśniejszych gwiazd w gwiazdozbiorze Wieloryba. W tym roku maksimum blasku gwiazdy nastąpi 24 maja, kiedy gwiazda znajduje się na niebie dziennym. Przewiduje się, że Mira Ceti osiągnie kolejne maksimum w drugiej połowie kwietnia 2025 roku, a następnie w drugiej połowie marca 2026 roku i drugiej połowie lutego 2027 roku.
 
Więcej:
•    Opracowanie w ramach #AkademiaCMM w serwisie informacyjnym IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego
•    Gwiazdy zmienne w Astronarium (odc. 10)
   
Autorzy: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko, IMGW-PIB CMM
Opracowanie: Magda Maszewska

Ilustracja: Zdjęcie Miry Ceti w świetle widzialnym z United Kingdom Schmidt Telescope w Australii, uzyskane za pośrednictwem Digitized Sky Survey, programu stowarzyszonego ze Space Telescope Science Institute w Baltimore, Maryland.
Ogon materii, jaki wyrzuca ze swojej powierzchni Mira, rozciąga się na około 13 lat świetlnych. Źródło: Galex, NASA/JPL-Caltech

Obrazy gwiazdy Mira Ceti w świetle widzialnym (po lewej) i UV (po prawej) wykonane w 1997 r. przez HST. Źródło: Margarita Karovska (Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics) i NASA

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/maksimum-cudownej-wieloryba

Maksimum Cudownej Wieloryba.jpg

Maksimum Cudownej Wieloryba2.jpg

Napisano

Nadchodzi nowy komercyjny prom kosmiczny, który ma zmienić oblicze turystyki kosmicznej
Autor: admin (2024-05-23)
Długo wyczekiwany moment jest już blisko - pierwszy na świecie komercyjny samolot kosmiczny właśnie dotarł do Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie, gdzie trwają ostatnie przygotowania przed historycznym lotem na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Zgodnie z planami, maszyna o nazwie Tenacity wystartuje jeszcze w tym roku, otwierając nową erę w kosmicznej turystyce.
Samolot Dream Chaser DC-100, zwany również Tenacity, od wielu miesięcy przechodził rygorystyczne testy w specjalnym ośrodku w Ohio. Teraz nadszedł czas na finalizację prac - ukończenie systemu ochrony termicznej oraz integrację ładunku. Następnie maszyna zostanie dołączona do rakiety Vulcan United Launch Alliance (ULA), która dostarczy na ISS łącznie 3540 kg sprzętu, jedzenia i wody.
Prace nad samolotem Dream Chaser rozpoczęły się już w 2004 roku. Początkowo miał on służyć do przewozu astronautów na ISS i z powrotem, w ramach programu NASA Commercial Crew. Jednak w 2014 roku funkcję te przejęli Boeing i SpaceX. Mimo przeciwności, w 2016 roku NASA ponownie zainteresowała się tym kosmicznym pojazdem, który stał się pierwszym tego rodzaju samolotem, który dostarczył istotny ładunek na ISS i z powrotem na Ziemię.
Tenacity to pierwsza maszyna z całej floty wszechstronnych kosmicznych samolotów wielokrotnego użytku, zaprojektowanych do lotów na niskich orbitach. Wyposażony jest w silniki z trzema trybami, pozwalającymi na precyzyjne manewry podczas dokowania do ISS. Jednocześnie skrzydła samolotu umożliwiają autonomiczne lądowanie na dowolnym komercyjnym pasie startowym na świecie.
Oprócz samego samolotu, do Centrum Kosmicznego trafił już także moduł ładunkowy Tenacity Shooting Star, który może pomieścić aż 3175 kg ładunku. Tenacity ma wystartować ze Space Launch Complex-41 w Cape Canaveral Space Force Station i pozostać na ISS przez około 45 dni, po czym powróci na Ziemię, przywożąc dodatkowy ładunek i ważne dane naukowe.
Firma Sierra Space, odpowiedzialna za stworzenie tego wyjątkowego samolotu, planuje powiększyć linię produkcyjną, aby móc budować coraz więcej modułów ładunkowych na zamówienie, specjalnie dostosowanych do poszczególnych misji. NASA już poinformowała, że chce wysłać co najmniej siedem takich misji towarowych z wykorzystaniem Tenacity. W kolejnych latach maszyna ma zwiększać swoją ładowność i wydłużać misje nawet do 75 dni.
Specjaliści są zgodni, że Tenacity zrewolucjonizuje kosmiczną turystykę, otwierając nowe możliwości dla osób pragnących doświadczyć lotu w kosmos. To dopiero początek nowej ery w podboju przestrzeni kosmicznej.
Źródło: kadr z Youtube
Dream Chaser Spaceplane and Shooting Star Cargo Module Journey
https://www.youtube.com/watch?v=TesrNdfbMJ8
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nadchodzi-nowy-komercyjny-prom-kosmiczny-ktory-ma-zmienic-oblicze-turystyki-kosmicznej

Nadchodzi nowy komercyjny prom kosmiczny, który ma zmienić oblicze turystyki kosmicznej.jpg

Napisano

Webinarium z dr Anną Łosiak (27.05.2024)
2024-05-24. Redakcja
Zaproszenie na webinarium z dr Anną Łosiak – geolożką planetarną – poniedziałek 27 maja o godz. 18:00.
Spotkaj ekspertkę – Dr Anna Łosiak: Gdzie zbudować bazę kosmiczną? Webinarium w dniu 27 maja 2024.
27 maja o godzinie 18:00 Centrum Nauki Kopernik i Esero-Polska zapraszają nauczycieli i uczniów zainteresowanych tematyką kosmiczną na bezpłatne webinarium z dr Anną Łosiak, geolożką planetarną z Instytutu Nauk Geologicznych PAN. Absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, Michigan State University i Uniwersytetu w Wiedniu. Stypendystką Marie Skłodowska-Curie Actions, Fulbrighta i grantów NCN oraz Fundacji dla Nauki Polskiej. Badaczką powierzchni Marsa i małych kraterów uderzeniowych na Ziemi.
Spotkanie organizowane jest w ramach europejskiego wyzwania Moon Camp, które przenosi młodzież i jej opiekunów w świat projektowania baz kosmicznych oraz stacji orbitujących wokół globów innych niż Ziemia.
Jak wybrać właściwe miejsce dla bazy kosmicznej i zaprojektować habitat? Pod jakim kątem analizować warunki panujące na wybranym globie, by właściwie opisać je w projekcie? Na te i wiele innych pytań odpowie ekspertka – dr Anna Łosiak.
link do transmisji webinarium na kanale YouTube: Spotkaj ekspertkę: Anna Łosiak, Gdzie zbudować bazę kosmiczną – YouTube
link do wydarzenia i transmisji webinarium na Facebook: Spotkaj ekspertkę: Anna Łosiak, Gdzie zbudować bazę kosmiczną | Facebook
Więcej o wydarzeniu: Spotkaj ekspertkę: gdzie zbudować bazę kosmiczną (kopernik.org.pl)
Źródło ESERO-Polska: ESERO-Polska | Pomysły na kosmiczne lekcje w szkole (kopernik.org.pl)
(ESERO)
https://kosmonauta.net/2024/05/webinarium-z-dr-anna-losiak-27-05-2024/

Webinarium z dr Anną Łosiak (27.05.2024).jpg

Napisano

Astronomowie po raz pierwszy bezpośrednio obserwują powstawanie pierwszych galaktyk we wszechświecie
2024-05-24. Radek Kosarzycki
Korzystając z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, badacze z Uniwersytetu w Kopenhadze jako pierwsi zaobserwowali powstawanie trzech najwcześniejszych galaktyk we wszechświecie ponad 13 miliardów lat temu. To naprawdę sensacyjne odkrycie dla całego świata kosmologii.
Okazuje się, że to astronomowie z Instytutu Nielsa Bohra dostrzegli na granicach obserwowalnego wszechświata proces narodzin trzech absolutnie najwcześniejszych galaktyk we wszechświecie. Procesy w nich zachodzące zostały zaobserwowane jakieś 13,3-13,4 miliarda lat temu. Jak się można spodziewać, tak odległe obserwacje były możliwe dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba, który jako pierwszy umożliwia obserwacje procesu formowania się pierwszych galaktyk we wszechświecie.
To za pomocą Teleskopu Jamesa Webba badacze byli w stanie dostrzec promieniowanie emitowane przez olbrzymie ilości gazów gromadzących się w dopiero powstającej minigalaktyce. Owszem, już wcześniej dostepna wiedza teoretyczna oraz symulacje komputerowe wskazywały, że właśnie w taki sposób powstają galaktyki, jednak nigdy dotąd nie obserwowano takiego zjawiska bezpośrednio.
Badacze podkreślają, że dotychczas JWST pokazywał nam galaktyki na początkowych etapach ewolucji. Teraz jednak po raz pierwszy udało się zobaczyć prawdziwe powstawanie pierwszych galaktyk, czyli de facto pierwszych skupisk gwiazd we wszechświecie.
Warto tutaj wspomnieć, że mówimy tutaj o procesach powstawania trzech różnych galaktyk, które zachodziły 400-600 milionów lat po Wielkim Wybuchu.
Może się wydawać, że 400 milionów lat to szmat czasu, ale w rzeczywistości młody wszechświat składał się głównie z nieprzezroczystego gazu pełnego atomów wodoru. Potrzeba było trochę czasu, aby najpierw powstały pierwsze gwiazdy. Dopiero potem gaz i gwiazdy zaczęły łączyć się w pierwsze galaktyki we wszechświecie i to właśnie ten proces naukowcy zaobserwowali za pomocą Jamesa Webba. Wyniki obserwacji opublikowano w periodyku naukowym Science.
Narodziny galaktyk miały miejsce w okresie historii wszechświata znanym jako epoka rejonizacji, kiedy energia i światło niektórych z pierwszych galaktyk zaczęły przedzierać się przez obłoki gazu wodorowego.
To właśnie te duże ilości wodoru naukowcy uchwycili w zakresie podczerwieni za pomocą instrumentów zainstalowanych na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Jest to najodleglejszy pomiar zimnego, obojętnego gazu wodorowego, będącego budulcem gwiazd i galaktyk, odkryty dotychczas przez astronomów.
To jednak jeszcze nie koniec procesu badawczego. Można nawet powiedzieć, że to dopiero początek. Astronomowie już teraz złożyli wniosek o dodatkowy czas obserwacyjny na JWST. Dalsze obserwacje tego obszaru pozwolą nam znacznie lepiej poznać ten kluczowy dla rozwoju wszechświata etap historii.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/05/powstawanie-pierwszych-galaktyk-jwst/

 

Astronomowie po raz pierwszy bezpośrednio obserwują powstawanie pierwszych galaktyk we wszechświecie.jpg

Napisano

Niecodzienna sytuacja. W stronę Ziemi lecą dwie ogromne asteroidy
2024-05-22. Tomasz Mileszko
Agencja NASA donosi, że w kierunku naszej planety lecą dwie ogromne asteroidy, z których jedna ma ponad 200-metrowe rozmiary. Naszą planetę codziennie mijają kosmiczne skały, ale tego typu przeloty są mimo wszystko dosyć rzadkie.
Amerykańska agencja kosmiczna podaje, że 247-metrowa asteroida 2024 JZ6 i 186-metrowa asteroida 2024 HP przelecą obok Ziemi 23 maja i od razu uspokajamy — obie kosmiczne skały miną naszą planetę w bezpiecznej odległości ponad 5,5 mln km, czyli ponad dziesięć razy większej odległości niż dystans dzielący nas od Księżyca.
W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera
Amerykańska agencja kosmiczna podaje, że 247-metrowa asteroida 2024 JZ6 i 186-metrowa asteroida 2024 HP przelecą obok Ziemi 23 maja i od razu uspokajamy — obie kosmiczne skały miną naszą planetę w bezpiecznej odległości ponad 5,5 mln km, czyli ponad dziesięć razy większej odległości niż dystans dzielący nas od Księżyca.
Przelot obu obiektów jest więc po prostu kosmiczną ciekawostką, bo mimo że Ziemię codziennie mijają większe i mniejsze asteroidy, to dosyć rzadko zdarza się, że chodzi tu o dwie tak duże asteroidy przelatujące obok nas tego samego dnia. Warto też dodać, że oba obiekty zostały wykryte w tym roku (stąd ich nazwa z liczbą 2024), co tylko pokazuje, jak ważna jest stała obserwacja kosmosu w poszukiwaniu potencjalnie niebezpiecznych asteroidów.
Jaki efekt miałoby uderzenie asteroidy w Ziemię?
Gdyby asteroida o wielkości 250 m uderzyła w Warszawę, skutki byłyby opłakane. Tylko w początkowej eksplozji o sile 8 mld t TNT natychmiast zginęłoby ponad 200 tys. osób, a wytworzona w ten sposób kula ognia miałaby średnicę 13 km, powodując śmierć kolejnych setek tysięcy oraz poważne oparzenia drugiego i trzeciego stopnia. W odległości 100 km od wybuchu zapaliłby się drzewa, wytworzyłaby się też niszczycielska fala uderzeniowa o mocy 240 dB.
Osoby w odległości 50 km doznałaby uszkodzeń płuc i bębenków w uszach, w odległości do 115 km dochodziłoby też do zawaleń budynków, a siła wiatru w odległości 26 km od uderzenia byłaby wyższa niż wiatry na Jowiszu. Uderzeniu towarzyszyłoby także gigantyczne trzęsienie ziemi odczuwalne 200 km dalej.
Uderzenia asteroidów o rozmiarze 250 m następują na Ziemi średnio raz na 120 tys. lat.
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/nauka-i-technika/niecodzienna-sytuacja-w-strone-ziemi-leca-dwie-ogromne-asteroidy/3vwfzzj?utm_source=l.facebook.com_viasg_komputerswiat&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=undefined&utm_v=2

Niecodzienna sytuacja. W stronę Ziemi lecą dwie ogromne asteroidy.jpg

Napisano

Szykuje się przełom w obserwacji kosmosu. Euclid dostarcza nowe zdjęcia
2024-05-23.MK.
Europejska Agencja Kosmiczna 23.05 opublikowała wyniki pierwszych badań naukowych uzyskane dzięki pracy teleskopu Euclid i przy okazji upubliczniła niesamowite nowe zdjęcia kosmosu, dzięki którym możemy zobaczyć niewidziane wcześniej zakamarki wszechświata. Zdjęcia te są świetną demonstracją potencjału naukowego i... artystycznego świeżutkiego europejskiego teleskopu.
Euclid został wystrzelony 1. lipca 2023 roku, a pierwsze pełnokolorowe zdjęcia wykonał w listopadzie. Kilka miesięcy później korzystający z tego teleskopu naukowcy publikują pierwsze wyniki swoich badań i wszystko wskazuje na to, że europejski projekt spełni pokładane w nim nadzieje.
Euclid różni się od teleskopów Jamesa Webba i Hubble'a tym, że jego układ optyczny ma znacznie szerszy kąt widzenia, dzięki czemu pozwala uzyskać szczegółowe zdjęcia dużych obszarów nieba w krótkim czasie. Docelowo ma on stworzyć trójwymiarową mapę struktury wszechświata i pokazać, jak się on zmieniał i rozszerzał na przestrzeni czasu.
Nowe zdjęcia wykonane przez naukowców ujawniają między innymi ponad 1,5 bln. gwiazd międzygalaktycznych rozsianych po Gromadzie Perseusza. Jak sama nazwa wskazuje, gwiazdy międzygalaktyczne oderwały się od swojej oryginalnej galaktyki i zazwyczaj dryfują wokół największej galaktyki w gromadzie. Lepsze zrozumienie tego, skąd pochodzą takie gwiazdy i obserwacje ich zachowania, może pchnąć do przodu nasze zrozumienie ciemnej materii i tego, jak działa wszechświat.
Na opublikowanych zdjęciach widać też liczne przykłady soczewkowania grawitacyjnego, czyli sytuacji, gdy światło wysyłane przez odległe obiekty zostaje zakrzywione w polu grawitacyjnym masywnego ciała lub gromady ciał niebieskich i tworzy wokół nich charakterystyczne łuki lub pierścienie.
Jeśli tak wyglądają efekty sfotografowania mniej niż 1 proc. planowanego obszaru obserwacji, to nie możemy się doczekać, co jeszcze ujawni nam Euclid w przyszłości.
Interesuje was kosmos? To sprawdźcie oferty na popularne teleskopy do tysiąca złotych i rozpocznijcie przygodę z domową astronomią:
ESA
Abell 2390 jest gromadą galaktyk, a gromady galaktyk skupiają ogromne ilości masy. Duża masa oznacza też dużą ilość ciemnej materii, którą naukowcy chcą lepiej zrozumieć dzięki teleskopowi Euclid.
ESA
Duża masa oznacza też dużo okazji do obserwowania soczewkowania grawitacyjnego, które jest widoczne w centrum tego zdjęcia w formie wygiętych w łuki galaktyk.
W centrum tego spektakularnego zdjęcia widoczna jest mgławica Messier 78, w której z międzygwiezdnego pyłu powstają nowe gwiazdy.
Galaktyka spiralna NGC 6744. Choć Droga Mleczna również jest galaktyką spiralną, to naukowcy nadal nie rozumieją w pełni stojącej za galaktykami tego typu fizyki. Superszczegółowe zdjęcia z Euclida, które pozwalają policzyć, ile gwiazd znajduje się w galaktyce NGC 6744, mogą pomóc nam lepiej zrozumieć naszą najbliższą kosmiczną okolicę.
Choć na tym zdjęciu wzrok przykuwa głównie duża jasna gwiazda w dolnej części kadru, która jest częścią naszej galaktyki, to jej głównym bohaterem jest gromada gwiazd w prawym górnym rogu. Zdjęcie to demonstruje unikalne szerokie pole widzenia układu optycznego Euclida, dzięki któremu możliwe jest lepsza obserwacja gromad takich jak ta.
Zdjęcie pełne akcji. Młode galaktyki, dopiero co złączone galaktyki, łączące się galaktyki – grupa Dorado w pełnej krasie. Niewiele jest miejsc na naszym niebie, których obserwacja może dostarczyć tylu informacji o formowaniu i interakcji galaktyk.
https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/nauka-i-technika/szykuje-sie-przelom-w-obserwacji-kosmosu-euclid-dostarcza-nowe-zdjecia/rq2l35l?utm_source=www.komputerswiat.pl_viasg_komputerswiat&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=undefined&utm_v=2

 

Szykuje się przełom w obserwacji kosmosu. Euclid dostarcza nowe zdjęcia.jpg

Szykuje się przełom w obserwacji kosmosu. Euclid dostarcza nowe zdjęcia2.jpg

Szykuje się przełom w obserwacji kosmosu. Euclid dostarcza nowe zdjęcia3.jpg

Napisano

Nie przegap eksplozji na nocnym niebie. Możesz zobaczyć ją tylko raz w życiu
2024-05-24. Radek Kosarzycki
Jeżeli po zorzy polarnej z 10 maja wydawało wam się, że najciekawsze wydarzenie na nocnym niebie w tym roku już za nami, to się bardzo mylicie. Prawdziwy spektakl nas dopiero czeka. Już wkrótce będziemy mogli zobaczyć coś naprawdę niezwykłego.
W gwiazdozbiorze Korony Północnej znajduje się bowiem niepozorna gwiazda skatalogowana pod numerem T Coronae Borealis (T CrB). Gdybyście w ciemną, bezksiężycową noc spojrzeli w jej stronę, to… byście jej nie zauważyli. Jej normalna jasność to zaledwie 10 magnitudo, a więc jest ona zdecydowanie za ciemna, aby można było ją dostrzec gołym okiem.
Ta niepozorna gwiazda, która tak naprawdę jest układem dwóch gwiazd krążących wokół wspólnego środka masy ma jednak jedną niezwykłą cechę. Od czasu do czasu eksploduje ona na tyle, że jej jasność rośnie nawet 1500 razy. Tak się składa, że wtedy jasność gwiazdy rośnie do 2 magnitudo, a więc jest ona wyraźnie widoczna gołym okiem. Dotychczas obserwowano eksplozję tej gwiazdy jedynie dwa razy: w 1866 i w 1946 roku. Po niemal osiemdziesięciu latach wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny gwiazdę tę zobaczymy gołym okiem jeszcze w tym roku.
T CrB to układ oddalony od Ziemi o około 3000 lat świetlnych i składający się z białego karła, a więc pozostałości po gwieździe podobnej do Słońca, oraz z czerwonego olbrzyma. Jak na razie układ ten jest widoczny jedynie za pomocą teleskopu.
Skąd się biorą eksplozję gwiazdy T Coronae Borealis?
Układ ten jest układem słabszego i silniejszego. Mniejszy składnik układu, a więc biały karzeł bezustannie zasysa ze swojego gigantycznego, ale też rozdętego do granic możliwości towarzysza rozrzedzoną materię gazową, która wskutek przyciągania grawitacyjnego opada na powierzchnię białego karła. W ten sposób masa układu białego karła rośnie.
Tworząca się w ten sposób gęsta atmosfera wokół białego karła rozgrzewa się do punktu, w którym dochodzi w niej do łańcuchowej reakcji termojądrowej, która kończy się eksplozją nową.
Wskutek eksplozji jasność układu gwałtownie wzrasta. Z perspektywy obserwatora znajdującego się na powierzchni Ziemi, w miejscu, w którym wcześniej nie było żadnej gwiazdy, pojawia się gwiazda o jasności porównywalnej z jasnością Gwiazdy Polarnej.
Z dostępnych obecnie danych do eksplozji dochodzi średnio co osiemdziesiąt lat. Wyżej wspomniane dwie obserwacje z 1866 i 1946 roku zostały udokumentowane, ale wielu historyków astronomii wskazuje, że w tym samym miejscu jakąś gwiazdę obserwowano już w 1787 roku. Możliwe zatem, że to także była T Coronae Borealis.
Spójrzmy jednak na to z perspektywy życia człowieka. Jeżeli gwiazda eksploduje raz na osiemdziesiąt lat, większość mieszkańców Ziemi ma dokładnie jedną szansę w ciągu życia, aby taką eksplozję zobaczyć. Owszem, w przypadku długowiecznych osób może być tak, że w trakcie ich życia dojdzie do dwóch eksplozji T CrB.
Problem w tym, że pierwsza z tych eksplozji będzie, gdy będą one bardzo młode, a druga, gdy będą już w sędziwym wieku. Pierwszej nie zobaczą, bo jeszcze nie będą interesować się astronomią, a druga pojawi się, gdy już wzrok może być za słaby. Z tego też powodu warto śledzić informacje w mediach, i gdy tylko pojawi się informacja o eksplozji, warto zmobilizować się, wyjść na nocny spacer i spojrzeć w kierunku gwiazdozbioru Korony Północnej. Zobaczymy wtedy coś unikalnego. Owszem, gwiazda będzie wyglądała dokładnie tak, jak wszystkie inne gwiazdy na niebie. Ale wy będziecie już wiedzieli, że patrzycie na coś niesamowitego.
Skąd wiadomo, że to już w tym roku?
Naukowcy zauważają, że poprzednie eksplozje poprzedzał wzrost i krótki spadek jasności gwiazdy. Otóż taki spadek jasności odnotowano właśnie w 2023 roku i przypominał on ten z 1945 roku. Oznacza to, że jeżeli cała sytuacja się powtórzy dokładnie w ten sam sposób, to do eksplozji nowej dojdzie jeszcze przed końcem września 2024 roku.
Wybuch gwiazdy nowej w 2024 roku? Poznajemy T Coronae Borealis
https://www.youtube.com/watch?v=Vg-ncfizfeA
https://www.chip.pl/2024/05/rosja-bomby-szybujace-zdjecia-nagranie

Nie przegap eksplozji na nocnym niebie. Możesz zobaczyć ją tylko raz w życiu.jpg

Napisano

Niebezpieczne burze magnetyczne - ukryte zagrożenie dla nowoczesnego, zdigitalizowanego świata
Autor: admin (2024-05-24 )
Spektakularne zorze polarne rozświetlają ostatnio niebo aż po Meksyk, przyciągając wzrok milionów ludzi na całym świecie. Jednak ta imponująca natura skrywa mroczną stronę - burza magnetyczna, która ją wywołała, sparaliżowała działanie systemów GPS, uniemożliwiając rolnikom prowadzenie prac polowych. To zaledwie przedsmak tego, co może nas czekać w przyszłości.
Jak wyjaśniają eksperci, burze geomagnetyczne powstają, gdy z powierzchni Słońca wyrzucana jest w kierunku Ziemi chmura rozgrzanej plazmy. Naładowane cząstki wchodzą w interakcję z ziemskim polem magnetycznym, powodując jego deformację i osłabienie. To z kolei prowadzi do efektownych zórz polarnych, ale też niesie ze sobą poważne zagrożenia.
Burza magnetyczna z 10 maja 2024 roku tak zakłóciła działanie GPS-u, że ciągniki wymagające centymetrowej precyzji nie mogły pracować. Silniejsze burze mogą mieć znacznie poważniejsze skutki.
Historia zna przykłady jeszcze groźniejszych burz słonecznych. Wydarzenie Carringtona z 1859 roku spowodowało globalną awarię systemów telegraficznych - operatorzy donosili o porażeniach prądem i samoczynnym działaniu urządzeń. Gdyby dziś doszło do burzy o podobnej skali, konsekwencje byłyby katastrofalne.
Dzisiaj burza geomagnetyczna tej samej intensywności mogłaby mieć wpływ nie tylko na przewody telegraficzne, ale także sparaliżować większość naszych systemów elektrycznych. Straty liczone w bilionach dolarów i zagrożenie życia ludzi zależnych od tych technologii byłyby nieuniknione.
Burze magnetyczne generują bowiem silne prądy indukowane, które mogą uszkodzić kluczowe elementy infrastruktury energetycznej. Wystarczy wspomnieć o awarii w Quebecu w 1989 roku, gdy burza trzy razy mniejsza niż Carringtona doprowadziła do zniszczenia transformatorów i pozostawienia milionów ludzi bez prądu na kilka godzin.
Prądy indukowane geomagnetycznie, sięgające nawet 100 amperów, mogą powodować wewnętrzne uszkodzenia komponentów sieci elektroenergetycznej. To prowadzi do masowych blackoutów, a także zakłóceń w działaniu Internetu czy łączności satelitarnej.
Niestety, naukowcy ostrzegają, że tego typu ekstremalne burze słoneczne mogą się powtarzać. Według szacunków, prawdopodobieństwo wystąpienia burzy na skalę Carringtona w ciągu najbliższych 10 lat wynosi 12%. To nie kwestia "czy", ale "kiedy" taka katastrofa może nas dotknąć.
Dlatego kluczowe jest, aby systemy energetyczne, telekomunikacyjne i kosmiczne były lepiej przygotowane na tego typu zagrożenia. Specjaliści podkreślają, że niezbędne są inwestycje w modernizację infrastruktury, wdrożenie skutecznych systemów ostrzegania oraz opracowanie kompleksowych planów reagowania kryzysowego.
Burze magnetyczne to ukryte niebezpieczeństwo, które może sparaliżować nowoczesny, zdigitalizowany świat. Ignorowanie tego zagrożenia może okazać się katastrofalne w skutkach. Czas najwyższy, aby naukowcy, rządy i społeczeństwo poważnie potraktowali to wyzwanie.
Źródło: pixabay
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niebezpieczne-burze-magnetyczne-ukryte-zagrozenie-dla-nowoczesnego-zdigitalizowanego

Niebezpieczne burze magnetyczne - ukryte zagrożenie dla nowoczesnego, zdigitalizowanego świata.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.