Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

ALMA ujawnia nowe spojrzenie na powstawanie planet w układach podwójnych
2024-06-13.
Nowe badania z wykorzystaniem ALMA oferują przełomowe zrozumienie warunków, które sprzyjają lub hamują formowaniu się planet.
Dyski protoplanetarne, czyli pierwotne zbiorniki gazu i pyłu otaczające młode gwiazdy, są kolebkami planet. Jednak czynniki warunkujące przetrwanie tych dysków na tyle długo, by mogły powstać planety, oraz przyczyny ich przedwczesnego rozproszenia pozostają niejasne. Dyski okołogwiazdowe w układach podwójnych gwiazd przed ciągiem głównym stanowią idealne laboratoria do badania tych kwestii. Analizując właściwości dysków, takie jak rozmiar, struktura i nachylenie, w kontekście właściwości gwiazd, takich jak prędkość obrotowa i natężenie pola magnetycznego, naukowcy zaczynają odkrywać złożone interakcje kształtujące te środowiska. Z uwagi na powszechność układów podwójnych i wielokrotnych, ich badanie ma szczególne znaczenie.
Pionierskie badania łączą obrazowanie milimetrowe dysków okołogwiazdowych za pomocą Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) ze spektroskopią wysokorozdzielczą młodych gwiazd za pomocą teleskopu Kecka i spektrometru NIRSPEC. Koncentrując się na układach podwójnych o dobrze określonych orbitach, zespół może kontrolować parametry orbitalne, podkreślając kluczowe zależności między właściwościami dysków okołogwiazdowych a ich gwiazdami macierzystymi.
Dokładna analiza układu podwójnego DF Tau, kwazi-bliźniaczych gwiazd o średniej separacji składników wynoszącej 14 jednostek astronomicznych na wydłużonej orbicie, ujawnia chłodny pył w dwóch dyskach okołogwiazdowych wykrytych przez ALMA. Jeden z dysków jest magnetycznie związany z gwiazdą centralną i aktywnie akreuje na nią materię. Natomiast wewnętrzna część drugiego dysku wydaje się ulegać erozji i oddzielać się od szybko obracającej się gwiazdy centralnej, co sugeruje możliwą zależność między rotacją gwiazdy, zablokowaniem magnetycznym dysku i jego wczesnym rozproszeniem. Odchylenie orbity DF Tau, dysków okołogwiazdowych i nachylenia gwiazd może wpływać na ewolucję dysku.
Natomiast inny układ podwójny, FO Tau, o separacji składników wynoszącej 22 jednostki astronomiczne na bardziej kołowej orbicie, wykazuje dyski wykryte przez ALMA, które są dobrze dopasowane do orbity układu podwójnego. Oba składniki mają umiarkowane prędkości obrotowe i wydają się być magnetycznie zablokowane w swoich dyskach. Obserwacje te ujawniają zgodne zachowanie dysków i gwiazd, dostarczając nowych informacji na temat trwałości dysków i dynamiki ich rozpraszania.
Obserwacje ALMA w wysokiej rozdzielczości kątowej wykazały skomplikowane podstruktury dysku, w tym wzory spiralne, luki i formacje pierścieniowe wokół pojedynczych gwiazd i szerokich towarzyszy podwójnych. Chociaż podstruktury dyskowe są nierozdzielone w przypadku DF Tau i FO Tau, określenie całkowitych właściwości dysków w bliskich układach podwójnych znacznie poprawia nasze zrozumienie środowisk formowania się planet.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    ALMA Reveals New Insights into Planet Formation in Binary Systems
Źródło: ALMA
Na ilustracji: Wizja artystyczna układów podwójnych DF Tau i FO Tau. Źródło: S. Dagnello, NSF/AUI/NRAO
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/alma-ujawnia-nowe-spojrzenie-na-powstawanie-planet-w-ukladach-podwojnych

 

ALMA ujawnia nowe spojrzenie na powstawanie planet w układach podwójnych.jpg

Napisano

Europejski statek Nyx z misją na nową stację kosmiczną
2024-06-13. Wojciech Kaczanowski
Niemiecko-francuska spółka The Exploration Company podpisała ważną umowę z amerykańską firmą Vast, która pracuje nad programem komercyjnych stacji kosmicznych. W ramach porozumienia europejski statek kosmiczny Nyx zrealizuje misje zaopatrzeniowe do drugiej placówki orbitalnej z serii Haven. Lot powinien odbyć się w 2028 r.
Tegoroczne targi ILA w Berlinie to duży sukces dla europejskiego sektora kosmicznego, który nawiązał ścisłą współpracę z amerykańską firmą Vast, zajmującą się przede wszystkim serią komercyjnych stacji kosmicznych Haven. Podczas wydarzenia Europejska Agencja Kosmiczna podpisała porozumienie o możliwych misjach europejskich astronautów do placówki orbitalnej.
Jak się okazuje na relacji skorzystała również niemiecko-francuska firma The Exploration Company, której flagowym projektem jest statek kosmiczny Nyx. Europejski podmiot podpisał umowę z Vast na usługi dostarczania cargo do drugiej stacji kosmicznej z serii Haven. Pierwsza misja powinna odbyć się już w 2028 r.
Nyx w przyszłości ma być również w wersji załogowej. Ponadto frachtowiec będzie wykorzystywany do realizacji misji eksploracyjnych o dużym zasięgu. Firma zapewnia, że Nyx będzie w stanie zabrać do 4 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) i odbyć maksymalnie sześciomiesięczną misję.
Budujemy silne więzi z europejskim ekosystemem kosmicznym, a Nyx jest doskonałym rozwiązaniem dla naszych potrzeb w zakresie ładunków na stacje kosmiczne” - skomentował Max Hoot, CEO Vast. Radość z podpisanej umowy wyraziła również Helene Huby, CEO i założycielka The Exploration Company, która podziękowała również zespołowi firmy za dotychczasową pracę i udowadnianie wartości nie tylko firmy, ale całego przemysłu kosmicznego w Europie.
Warto dodać, że pod koniec maja br. The Exploration Company podpisała również ważną umową ze spółką Starlab utworzoną przez Voyager Space oraz Airbus Defence and Space. W ramach porozumienia europejski podmiot zrealizuje trzy misje cargo przy pomocy statku kosmicznego Nyx do planowanej stacji kosmicznej Starlab.
We wrześniu 2023 r. natomiast The Exploration Company podpisała umowę z amerykańską firmą Axiom Space również na misje cargo do ich przyszłej stacji kosmicznej. Pierwszy zakontraktowany lot powinien odbyć się nie wcześniej niż w 2027 r. „Nyx staje się pierwszą europejską kapsułą, która zostanie wysłana na komercyjną stację kosmiczną” - stwierdzono w poście na platformie LinkedIn.
Autor. The Exploration Company

Autor. The Exploration Company

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/europejski-statek-nyx-z-misja-na-nowa-stacje-kosmiczna

Europejski statek Nyx z misją na nową stację kosmiczną.jpg

Europejski statek Nyx z misją na nową stację kosmiczną2.jpg

Napisano

Piąty lot Starshipa już w lipcu? Musk zdradził szczegóły
2024-06-13. Mateusz Mitkow
W ubiegłym tygodniu system nośny Starship/Super Heavy zaliczył czwarty lot testowy. Próba zakończyła się sukcesem i wiele wskazuje na to, że za parę tygodni największa rakieta świata poleci po raz piąty. Elon Musk zapowiedział jednak pewne zmiany, które mają pomóc w zwiększeniu poziomu bezpieczeństwa systemu.
6 czerwca br. byliśmy świadkami czwartego lotu testowego w pełni zintegrowanego systemu nośnego Starship/Super Heavy. Podczas próby udało się zrealizować wyznaczone cele, które przybliżają firmę SpaceX do świadczenia niezawodnych usług wynoszenia. Głównym założeniem podczas czerwcowego lotu było, aby oba segmenty rakiety powróciły w wyznaczone miejsca. Kluczowym moment stanowił powrót górnego stopnia, który musiał przetrwać ponowne wejście w atmosferę.
Pierwszy z segmentów - Booster 11 - pomyślnie wylądował dokładnie w zaplanowanym miejscu w Zatoce Meksykańskiej. Kilka dni temu firma SpaceX opublikowała nagranie, które potwierdza te informacje. Pomimo problemów z jednym z 33 silników Raptor, stopień wydawał się być nienaruszony. W związku z tym Elon Musk zapowiedział, że podczas piątego lotu możliwe jest, aby podjąć próbę „złapania” Super Heavy przez mechaniczne ramiona wieży o nazwie Mechazilla.
Górny stopień - Ship 29 - kontynuował swój lot trajektorią suborbitalną, aby podjąć próbę ponownego wejścia w atmosferę. Podczas trzeciego lotu testowego utracono segment w tym momencie, natomiast tym razem zdołał on wytrzymać skrajne warunki tego etapu misji. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem, gdyż osłona termiczna Shipa nie uchroniła go przed znacznymi uszkodzeniami. Mimo to przetrwał i z powodzeniem miękko wodował w Oceanie Indyjskim.
Powroty obu stopni to wielki sukces firmy SpaceX, która już przygotowuje się do kolejnych misji. W ostatnich dniach Elon Musk przekazał, że jego firma planuje wykonać kolejny lot Starshipa już w lipcu br. Wiemy, że właściciel SpaceX lubi wskazywać nierealne terminy, natomiast biorąc pod uwagę postępy w projekcie i fakt, że kolejne stopnie są już przygotowane do lotów, można spodziewać się, że na piąty lot testowy nie będziemy musieli długo czekać.
Warto zauważyć, że w przypadku kolejnego startu udział wezmą segmenty Ship 30 oraz Booster 12. W przypadku górnego stopnia zostaną przed lotem dokonane pewne zmiany, które mają zapewnić większe bezpieczeństwo. Obecnie usuwane są z niego płytki termiczne i zastępowane nowymi, które mają być około dwukrotnie bardziej wytrzymałe. Kolejnym elementem zabezpieczenia będzie materiał ablacyjny oparty na krzemie, który znajdzie się pod płytkami.
Zastosowanie takich zmian ma pomóc Shipowi przetrwać w całości ponowne wejście w atmosferę, co jest obecnie największym problemem dla SpaceX. Nadchodzący lot wykaże, czy nowe rozwiązanie pomoże osiągnąć ten cel. Należy przypomnieć, że jest to niezbędne, nie tylko dla bezpieczeństwa ładunków, ale także dla astronautów, którzy będą na pokładzie Starshipa w trakcie księżycowych misji programu Artemis. Pierwszy z takich lotów miałby odbyć się już za kilka lat, więc nie zostało dużo czasu.
Oprócz zmian w kwestii osłony termicznej i wykorzystania ramion Mechazilli w trakcie następnego lotu, Elon Musk zapowiedział też, że pierwszy start Starshipa z florydzkiej platformy LC39A powinien odbyć się w 2025 r. Co ciekawe, Federalna Agencja Lotnictwa wydała ocenę środowiskową, która zawiera informacje, że dolny stopień rakiety będzie wyposażony w 35 silników Raptor (obecnie jest ich 33). Górny stopień będzie wyposażony w 9 jednostek napędowych (obecnie jest ich 6).
Nie mogło również zabraknąć zapowiedzi odnośnie misji marsjańskiej. Według Elona Muska pierwszy lot Starshipa na Czerwoną Planetę powinien odbyć się w ciągu najbliższych trzech lat. Mars nie jest ostatnim przystankiem dla SpaceX, gdyż Starship jest rozwijany z myślą o dłuższych podróżach. Zdaniem właściciela SpaceX statek będzie w stanie zapewnić wydajny transport nawet do okolic Urana.
Po ostatniej próbie widać wyraźnie, że SpaceX poczyniło duży postęp w projekcie rozwoju najpotężniejszej rakiety na świecie. Zapowiedzi Muska często wydają się być nierealne, ale ostatnie testy i dotychczasowa działalność pokazały, że jego firmę stać na wielkie rzeczy. Oczekiwania rosną i już nie tylko NASA, która chce na pokładzie Starshipa zabrać ludzi na Księżyc, ale również wojska, a dokładniej dla przyszłości programu Rocket Cargo. Pierwsze loty próbne w tym zakresie mają odbyć się również w przyszłym roku.


Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/piaty-lot-starshipa-juz-w-lipcu-musk-zdradzil-szczegoly

Piąty lot Starshipa już w lipcu Musk zdradził szczegóły.jpg

Piąty lot Starshipa już w lipcu Musk zdradził szczegóły2.jpg

Napisano

Awaria na ISS? To nagranie wywołało panikę na Ziemi

2024-06-13. Daniel Górecki
Transmisja ze zmagającej się z sytuacją kryzysową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wywołała panikę w mediach społecznościowych. Do tego stopnia, że NASA musiała uspokoić sytuację oficjalnym komunikatem: Spokojnie, to tylko ćwiczenia!

Wczoraj wieczorem transmisja na żywo z ISS prowadzona przez NASA została zastąpiona komunikatem o "tymczasowym zerwaniu połączenia" i przywróceniu wideo, gdy tylko "połączenie zostanie przywrócone". Niedługo później na kanale można było zaś usłyszeć rozmowę, w której jedna z osób zaczęła udzielać drugiej porad związanych z poważną sytuacją awaryjną.
Dowiedzieliśmy się z niej, że jeden z "dowódców" wymaga leczenia hiperbarycznego po zdarzeniu, które wywołało u niego chorobę dekompresyjną. Sytuacja miała być na tyle poważna, że wymaga szukania najlepszego szpitala do transportu pacjenta po sprowadzeniu go na Ziemię. Padła tu nawet propozycja placówki w Hiszpanii, która oferuje zarówno opiekę intensywną, jak i leczenie hiperbaryczne.

Więc gdybyśmy mogli włożyć dowódcę z powrotem do skafandra, zapieczętować go... w celu odpowiedniego leczenia hiperbarycznego... Przed uszczelnieniem, zamknięciem wizjera i zwiększeniem ciśnienia w skafandrze, chciałbym, żeby pan jeszcze raz sprawdził jego puls
mówiła osoba, która przedstawiła się jako chirurg pokładowy pracujący w centrum kontroli misji SpaceX w Hawthorne w Kalifornii.

Co wydarzyło się na ISS?
Nic więc dziwnego, że Internauci natychmiast zaczęli się zastanawiać, co takiego wydarzyło się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jaka jest kondycja omawianego astronauty. Zwłaszcza że z dalszego ciągu rozmowy wynikało, że sytuacja dowódcy zaczęła się pogarszać i jego "rokowania są stosunkowo wątpliwe".
Do tego uwagę na incydent zwróciło kilka popularnych kont kosmicznych, a Eric Berger, redaktor działu kosmicznego Ars Technica, nazwał transmisję "szczerze mówiąc przerażającą". Nie brakowało jednak osób, które zachowały zimną krew i stwierdziły, że najpewniej mamy do czynienia z ćwiczeniami, ale sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że zareagować musiały same SpaceX i NASA.
SpaceX i NASA wyjaśniają
SpaceX przyznało, że widzowie usłyszeli test odbywający się w Kalifornii i że cała załoga szkoleniowa była w tym czasie "bezpieczna i zdrowa". NASA dodała zaś, że symulacja nie była związana z żadną prawdziwą sytuacją awaryjną, a na kanale przypadkowo wyemitowano dźwięk z symulacyjnego kanału audio na ziemi.
Były to ćwiczenia, podczas których członkowie załogi i zespoły naziemne trenują w przestrzeni kosmicznej na potrzeby różnych scenariuszy. Co więcej, członkowie załogi ISS w rzeczywistości znajdowali się w "okresie snu" w momencie tej przypadkowej emisji, więc nie byli niczego świadomi.


Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie ma sytuacji awaryjnej (...) Wszyscy pozostają zdrowi i bezpieczni, a jutrzejszy spacer kosmiczny rozpocznie się zgodnie z planem o 8:00 czasu wschodniego
wyjaśnia NASA.

Sytuacja kryzysowa na ISS? Nie, to tylko ćwiczenia! /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-awaria-na-iss-to-nagranie-wywolalo-panike-na-ziemi,nId,7572142

Awaria na ISS To nagranie wywołało panikę na Ziemi.jpg

Awaria na ISS To nagranie wywołało panikę na Ziemi2.jpg

Napisano

Bolesna cena lotów na Marsa wyszła na jaw. Badacze zaskoczeni

2024-06-13. Marcin Jabłoński
Podbój Marsa może nie obyć się bez poświęceń astronautów, którzy zechcą dokonać historycznych lotów. Najnowsze badania wskazują, że ze względu na kosmiczną radiację czerwonej planety będą musieli przejść… dializę nerek.

Lot na Marsa jest jednym z największych celów współczesnych astronomów. Jego sukces będzie krokiem milowym w podboju kosmosu naszej cywilizacji. Dlatego już teraz badane są możliwe wymagania, z jakimi człowiek będzie musiał się zmierzyć. Niektóre z nich mogą zmienić życie pionierów lotów na Marsa.
Grupa naukowców z University College London przeanalizowała, w jaki sposób unikalne czynniki stresogenne w kosmosie mogą wpłynąć na astronautów. Wykryli niepokojące zjawisko, które sugeruje, że lot na Marsa może wywołać nieodwracalną degradację nerek. Tym samym taki lot wiązałby się z inwazyjną dializą.
Lot na Marsa niszczy nerki
Badacze przeanalizowali zachowane próbki biologiczne z łącznie 21 przeprowadzonych i symulowanych misji kosmicznych gryzoni i ludzi. Szukali w nich zmian mogących zostać wywołane przez promieniowanie kosmiczne i mikrograwitację. Wyniki od razu pokazały, że podróż równa odległości z Ziemi do Marsa mocno wyniszcza zdrowie.
U ludzi, jak i u zwierząt nawet krótsza ekspozycja na promieniowanie kosmiczne i mikrograwitację wywołały zmiany na nerkach. Chociażby prowadziła do fosforylacji kluczowych białek transportowych nerek, co może zwiększać ryzyko kamicy nerkowej.
Niemniej najbardziej interesujące i bolesne odkrycie dotyczyło analizy jednego z eksperymentów, gdzie wystawiono myszy na symulowaną dawkę promieniowania kosmicznego, odpowiadającą podróży w obie strony na Marsa. Okazało się, że nerki gryzoni posiadały jawne oznaki uszkodzenia i dysfunkcji, w tym uszkodzenia naczyń krwionośnych, kanalików i upośledzenia filtracji i reabsorpcji.
Próba rozwiązania problemu
Promieniowanie i mikrograwitacja symulowanego lotu na Marsa wywoływały także m.in. stan zapalny i śmierć komórek. Wszystko to prowadziło do przewlekłej choroby nerek. Według naukowców lot na Marsa mógłby wiązać się z obowiązkową dializą dla astronautów po powrocie na Ziemię. To zaś zmiana nawyków na całe życie.
Jeśli nie opracujemy nowych sposobów ochrony nerek, powiedziałbym, że chociaż astronauta może dotrzeć na Marsa, może potrzebować dializy już w drodze powrotnej. Wiemy, że nerki późno wykazują oznaki uszkodzenia radiacyjnego; zanim stanie się to widoczne, prawdopodobnie będzie już za późno, aby zapobiec awarii, co byłoby katastrofalne dla szans powodzenia misji — mówi pierwszy autor badania, dr Keith Siew, z London Tubular Centre, z siedzibą w UCL Department of Renal Medicine.

Angielscy naukowcy przekonują, że ich badania nie oddają skali zagrożenia przyszłych misji kosmicznych. Analizowany przypadek symulowanego lotu na Marsa dotyczył tylko lotu, a nie operacji na samej powierzchni, gdzie astronauci byliby jeszcze mocniej wystawieni na promieniowanie kosmiczne. Stąd prawdziwe uszkodzenie nerek mogłoby być nie tylko gorsze, ale następować szybciej, bez możliwości terapii.
Dlatego naukowcy z University College London postulują, że zanim zaczniemy budować rakiety, należy stworzyć najpierw cały system chroniący zdrowie astronautów. Być może sama ich praca przyczyni się do rozwoju specjalnych środków farmakologicznych, mających pomóc w zachowaniu pełnej sprawności nerek ludzi, którzy wyruszą na podbój kosmosu.
Wyniki badań opublikowano na łamach czasopisma Nature Communications.

Lot na Marsa może zniszczyć organizm /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-bolesna-cena-lotow-na-marsa-wyszla-na-jaw-badacze-zaskoczeni,nId,7572122

Bolesna cena lotów na Marsa wyszła na jaw. Badacze zaskoczeni.jpg

Napisano

Świt księżycowej radioastronomii. Lądownik na Srebrnym Globie usłyszał Ziemię
2024-06-14. Radek Kosarzycki
22 lutego lądownik księżycowy o nazwie Odysseus wylądował w pobliżu bieguna południowego Księżyca i wysunął cztery anteny, aby zarejestrować fale radiowe na powierzchni w swoim bezpośrednim otoczeniu.
Było to duże osiągnięcie dla lądownika, który został zbudowany przez firmę Intuitive Machines z siedzibą w Houston i którego droga na powierzchnię Księżyca wcale nie była pozbawiona problemów i trudności.
Podczas 244. spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w Madison w stanie Wisconsin, naukowcy przedstawili aktualne dane dotyczące instrumentu ROLSES, odpowiedzialnego za nasłuch fal radiowych i podzielili się informacjami na temat przyszłej radioastronomii z Księżyca.
Eksperymentem ROLSES kierował Natchimuthuk Gopalswamy z Centrum Lotów Kosmicznych NASA Goddard w Greenbelt w stanie Maryland. Instrument, który obejmował anteny i urządzenie zwane spektrometrem radiowym, został zaprojektowany do rejestrowania szerokiego zakresu emisji radiowych w pobliżu Księżyca i w odległej przestrzeni kosmicznej.
Pomimo wyzwań związanych z misją, ROLSES zdołał spojrzeć na Ziemię w zupełnie nowy sposób.
„Postrzegaliśmy Ziemię jako egzoplanetę lub planetę krążącą wokół innej gwiazdy” – powiedział Burns. „To pozwala nam zadać pytanie: Jak wyglądałyby nasze emisje radiowe z Ziemi, gdyby pochodziły od pozaziemskiej cywilizacji na pobliskiej egzoplanecie?”.
Odysseus udał się na Księżyc w ramach programu NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS), ambitnego przedsięwzięcia mającego na celu budowę i dostarczanie statków kosmicznych przez prywatne firmy na powierzchnię Księżyca. Była to pierwsza misja realizowana w ramach tego programu, której udało się miękko wylądować na Księżycu, choć ostatecznie sonda przewróciła się na bok po wylądowaniu.
Odysseus nie był w stanie prawidłowo użyć swojego laserowego systemu nawigacji do lądowania na skalistej powierzchni Księżyca. Zamiast tego operatorzy z Intuitive Machines opierali się całkowicie na systemie kamer optycznych lądownika, co sprawia, że udane lądowanie było imponującym wyczynem.
Gdy Odysseus podróżował na Księżyc, jedna z anten ROLSES lekko się przegrzała i wysunęła się z obudowy lądownika. Zespół inżynierów wykorzystał tę sytuację do tego, aby spojrzeć na Ziemię i nagrać fale radiowe docierające z naszej planety przez prawie półtorej godziny. Ziemskie technologie, w tym telefony komórkowe i wieże nadawcze, emitują promieniowanie radiowe niemal bez przerwy.
Burns zauważył, że naukowcy mogą być w stanie szukać podobnych sygnałów pochodzących z planet odległych od naszej. Mogłyby one stanowić potencjalny dowód na istnienie na nich inteligentnego życia.
Już teraz NASA zatwierdziła plan wysłania kolejnego systemu ROLSES na Księżyc na pokładzie kolejnego lądownika, który poleci na Srebrny Glob w ramach programu CLPS w 2026 roku.
Twórcy instrumentu są również częścią trzeciego eksperymentu CLPS, znanego jako Lunar Surface Electromagnetics Experiment-Night (LuSEE-Night), który ma dotrzeć na Księżyc w 2026 roku. Instrument wyląduje po drugiej stronie Księżyca, w cichym miejscu, do którego nie docierają emisje radiowe z Ziemi. Stamtąd będzie przyglądał się emisjom radiowym pochodzącym nie z naszej planety, ale z najwcześniejszych dni wszechświata przed uformowaniem się pierwszych gwiazd, zwanych Ciemnymi Wiekami – rzucając więcej światła na to, jak kosmos ewoluował w tym kluczowym momencie w swojej historii.
„Ponieważ NASA będzie wysyłać dwa lub trzy lądowniki na Księżyc każdego roku, mamy sposób na ulepszenie naszych instrumentów i wyciągnięcie wniosków z tego, co idzie nie tak, w sposób, w jaki nie byliśmy w stanie tego zrobić od wczesnych dni programu kosmicznego” – przekonują badacze.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/06/odysseus-radioastronomia-na-ksiezycu-rolses/

Świt księżycowej radioastronomii. Lądownik na Srebrnym Globie usłyszał Ziemię.jpg

Napisano

Opinia: Europejska infrastruktura monitorowania pogody kosmicznej: plany i perspektywy
2024-06-14. Redakcja
Interesująca opinia firmy Mission Space z Luksemburga.
Przedstawiamy opinię luksemburskiej firmy Mission Space dotyczącą europejskich planów i perspektyw związanych z monitorowaniem pogody kosmicznej.
Współzałożyciele spółki Mission Space, Alexey Shirobokov i Alex Pospekhov, przedstawiają opinię o wpływie pogody kosmicznej i o tym, dlaczego Europa potrzebuje niezależnej struktury do jej monitorowania.
We współczesnym świecie przemysł kosmiczny jest jednym z najszybciej rozwijających się sektorów gospodarki. Oczekuje się, że do 2040 r. przychody branży wyniosą od około 864 miliardów do kilku bilionów euro. Przy tak szybkim rozwoju coraz ważniejsze stają się czynniki niezawodności i bezpieczeństwa infrastruktury obsługującej przemysł kosmiczny.
W tym kontekście monitorowanie i analityka pogody kosmicznej są niezbędne dla całego systemu. Szkodliwe zdarzenia spowodowane rozbłyskami słonecznymi i koronalnymi wyrzutami masy (CME) mogą prowadzić do burz magnetycznych w przestrzeni bliskiej Ziemi. Są w stanie zakłócić funkcjonowanie systemów satelitarnych, statków kosmicznych i infrastruktury energetycznej Ziemi. Burze mogą powodować awarie w komunikacji radiowej, nawigacji i innych krytycznych gałęziach przemysłu. Wpływ pogody kosmicznej na gospodarki krajów rozwiniętych wynosi ponad 9 miliardów euro rocznie. Dlatego informacje o pogodzie kosmicznej odgrywają kluczową rolę w powodzeniu i bezpieczeństwie eksploracji kosmosu, przynosząc jednocześnie korzyści w zakresie zrównoważonego rozwoju gospodarczego.
Wpływ pogody kosmicznej
Jedno z najgłębszych zjawisk pogody kosmicznej w historii miało miejsce w 1859 roku i zostało nazwane „Wydarzeniem Carringtona”. Potężny rozbłysk słoneczny spowodował uwolnienie ogromnej liczby naładowanych cząstek, które wywołały burzę magnetyczną. Spowodowało to poważne anomalie w działaniu systemów telegraficznych, co z kolei doprowadziło do zerwania komunikacji na całym świecie na dwa dni. Pełne przywrócenie komunikacji zajęło kilka tygodni.
W 2003 roku odbyło się podobne wydarzenie, nazwane „Halloweenowymi burzami”. Seria silnych rozbłysków słonecznych połączonych z koronalnymi wyrzutami masy spowodowała tymczasowe wyłączenie dużej liczby satelitów, w tym SOHO (Obserwatorium Słoneczne i Heliosferyczne, wspólny projekt Europejskiej Agencji Kosmicznej i NASA). Uszkodzeniu uległ także satelita NASA Advanced Composition Explorer (ACE). Niektóre satelity, w tym japoński satelita naukowy ADEOS-II, zostały uszkodzone nie do naprawienia.
Dziś takie wydarzenia spowodowałyby znacznie większe szkody. Współczesne społeczeństwo jest w dużym stopniu uzależnione od satelitów, które zapewniają usługi komunikacyjne i nawigacyjne wykorzystywane w naszym codziennym życiu. Według UCS (Union of Concerned Scientists) w 2023 r. było łącznie 7560 aktywnych satelitów. Oczekuje się, że do 2031 r. lista ta wydłuży się do prawie 25 000. Wraz ze wzrostem liczby statków kosmicznych rośnie ich wrażliwość na zjawiska pogody kosmicznej . Tylko w ciągu ostatnich 5 lat koszt satelitów utraconych w wyniku takich zjawisk oszacowano na około 883 mln euro. Godnym uwagi przykładem był luty 2022 r., kiedy konstelacja satelitów Starlink firmy SpaceX straciła 38 satelitów w wyniku burzy elektromagnetycznej. To wydarzenie, spowodowane zmianami warunków atmosferycznych, doprowadziło do zwiększonego oporu satelitów, wyciągając je z orbity. Straty finansowe spowodowane tym incydentem oszacowano na około 93 miliony euro. Ekonomiczne skutki nieuregulowanej aktywności słonecznej i związane z nią koszty staną się w przyszłości jeszcze bardziej znaczące.
Pogoda kosmiczna i promieniowanie słoneczne wpływają również na przemysł lotniczy. W ostatnich latach trasy polarne na dużych szerokościach geograficznych stały się bardzo powszechne w lotnictwie. Dzięki temu tysiące lotów rocznie może być bardziej opłacalne poprzez skrócenie czasu podróży i optymalizację zużycia paliwa. Funkcjonowanie tych szlaków w dużej mierze zależy jednak od niezawodnej komunikacji wysokiej częstotliwości. Rozbłyski słoneczne i zwiększony poziom promieniowania słonecznego mogą spowodować problemy z komunikacją radiową na tych częstotliwościach. Ponadto pasażerowie i członkowie załogi na pokładzie są narażeni na wyższe dawki promieniowania podczas burz słonecznych, co w dłuższej perspektywie może negatywnie wpłynąć na ich zdrowie.
Dokładne i aktualne informacje o pogodzie kosmicznej pozwalają nam szybko przewidywać szkodliwe zdarzenia. Dzięki temu można z wyprzedzeniem reagować na zagrożenia i chronić ważne i wrażliwe obiekty.
Dlaczego Europa potrzebuje niezależnej struktury do monitorowania pogody kosmicznej?
Obecnie wiodącymi krajami pod względem wydatków na programy kosmiczne są USA i Chiny. Stany Zjednoczone finansują większość misji naukowych i technologicznych w dziedzinie pogody kosmicznej. Ponieważ Stany Zjednoczone są jednym z głównych graczy w tej niszy, poleganie na ich finansowaniu naraża branżę na ryzyko. W scenariuszu zawieszenia inwestycji przez USA, szanse branży na badania naukowe i
pozyskiwanie ważnych danych na temat pogody kosmicznej mogłoby zostać znacznie ograniczone. Stawia to Europę w niewygodnej sytuacji, ponieważ brakuje jej w pełni niezależnej infrastruktury do monitorowania aktywności słonecznej. Niezależny ekosystem zmniejszy ryzyko nieprzewidzianych problemów związanych z uzależnieniem od danych z innych krajów.
Ponadto autonomiczny system monitorowania pomoże Europie stać się konkurencyjnym dostawcą kluczowych informacji na rynku międzynarodowym i zacieśnić stosunki dyplomatyczne z innymi narodami. Przykładowo, obecna ilość danych na temat promieniowania słonecznego na świecie jest ograniczona i niewystarczająca do przeprowadzenia obiektywnych analiz. Wypracowanie niezależnego kompleksowego rozwiązania pozwoli UE stać się ważnym i wiarygodnym źródłem danych o promieniowaniu słonecznym.
Europa będzie mogła wykorzystać swoje dane jako podstawę do badań, uczestnicząc w międzynarodowej wymianie informacji. Na tej zasadzie opiera się na przykład obecna polityka Chin dotycząca pogody kosmicznej. Kraj zainwestował około 197 milionów euro w projekt Meridian, który łączy w sobie setki lokalnych instrumentów do monitorowania pogody kosmicznej. Jednocześnie Chiny w szerokim zakresie korzystają z danych międzynarodowych, łącząc wszystkie dostępne zasoby w celu opracowania skuteczniejszych prognoz.
Ogólnie rzecz biorąc, we współczesnej nauce idea udostępniania danych pierwotnych staje się coraz bardziej powszechna. Problem w tym, że maleje liczba dostawców danych źródłowych. Europa może stać się głównym dostawcą, udostępniając informacje społeczeństwu w międzynarodowym kontekście naukowym.
Co więcej, obecnie znajdujemy się w środku 25. cyklu słonecznego, który rozpoczął się w 2019 r. i ma trwać do około 2030 r. W cyklu tym występują okresy wzmożonej aktywności słonecznej, których szczyt ma nastąpić w ciągu najbliższego roku lub dwóch. Taka podwyższona aktywność słoneczna może mieć wpływ na infrastrukturę krytyczną, potencjalnie zakłócając systemy komunikacji i nawigacji. Stwarza również ryzyko dla eksploracji kosmosu, czyniąc ją bardziej niebezpieczną ze względu na zwiększone promieniowanie. Podkreśla to pilną potrzebę inwestowania przez Europę we własne zdolności w zakresie monitorowania.
Skład ekosystemu monitorowania pogody kosmicznej
Monitorowanie pogody kosmicznej obejmuje listę różnych systemów i narzędzi, które łączą sprzęt kosmiczny i naziemny. Stacje jonosferyczne, obserwatoria, teleskopy i odbiorniki GNSS dostarczają informacji z powierzchni Ziemi. Głównymi narzędziami monitorowania przestrzeni kosmicznej są satelity i inne orbitery wyposażone w ładunki. Obejmuje to czujniki (mierzące właściwości jonów i elektronów wiatru słonecznego); magnetometry (mierzące pole magnetyczne heliosfery), koronografy (badanie wyrzutów koronalnych i dziur koronalnych) i inne urządzenia. Poza tym do gromadzenia wysokiej jakości materiałów analitycznych wymagane jest wykorzystanie sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego.
Do głównych organizacji w UE monitorujących aktywność słoneczną należą Sieć usług pogody kosmicznej Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA SWE), Centrum Analizy Danych Wpływów Słonecznych Królewskiego Obserwatorium w Belgii (SIDC), a także organizacja PECASUS.
•    Sieć usług pogody kosmicznej Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA SWE) monitoruje i analizuje dane oraz tworzy prognozy pogody kosmicznej w celu wsparcia operacji w kosmosie i na Ziemi.
•    Centrum analizy danych o wpływach energii słonecznej Królewskiego Obserwatorium w Belgii (SIDC) zapewnia szeroki zakres usług, w tym monitorowanie rozbłysków słonecznych, koronalnych wyrzutów masy i ostrzeżeń o pogodzie kosmicznej.
•    PECASUS jest częścią globalnej inicjatywy mającej na celu zapewnienie niezawodnego monitorowania i prognozowania pogody kosmicznej. Organizacja łączy wysiłki kilku krajów europejskich w celu udostępniania danych o pogodzie kosmicznej na potrzeby lotnictwa cywilnego.
Aby uzyskać w pełni szczegółowy obraz aktywności Słońca, należy zestawić dane z kilku źródeł. Firmy komercyjne oferują także wsparcie w zakresie nowatorskich rozwiązań z zakresu pogody kosmicznej. Przykładowo hiszpańska firma Deimos Space uczestniczy w większości programów Europejskiej Agencji Kosmicznej. Deimos wykorzystuje dane z satelitów i innych źródeł do tworzenia modeli matematycznych, które pozwalają przewidywać pogodę kosmiczną i jej wpływ na naszą planetę, dostarcza aktualne prognozy i ostrzeżenia, a także opracowuje niestandardowe produkty.
Firma Mission Space z siedzibą w Luksemburgu jest także sojusznikiem dużych statków kosmicznych wykorzystywanych do uzyskiwania informacji o pogodzie kosmicznej. Firma stwarza możliwość wyniesienia na niską orbitę średniej wielkości satelitów. Pozwala to na szybkie i ekonomiczne wdrożenie systemu monitorowania pogody kosmicznej. Satelity w sposób ciągły gromadzą dane z różnych punktów widzenia, tworząc szczegółowy obraz przestrzeni bliskiej Ziemi. Mission Space kompiluje dużą ilość danych z różnych źródeł, wykorzystując m.in. uczenie maszynowe.
Plany rozwoju przemysłu
W 2023 roku Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała raport Revolution Space, który opisuje potencjalny strategiczny kurs na przyszłość. W dokumencie podkreślono, że konieczne jest wzmożenie krajowych wysiłków na rzecz eksploracji kosmosu i stworzenie silnej infrastruktury kosmicznej, a Europa posiada niezbędne ambicje i umiejętności, aby zrealizować ten plan.
Głównym celem zaproponowanym w raporcie jest utworzenie unikalnego partnerstwa publiczno-prywatnego. Oznacza to nie tylko zwiększenie wsparcia i finansowania państwa, ale także przyciągnięcie szeroko zakrojonych inwestycji prywatnych w ekosystem kosmiczny UE: „Aby Europa pozostała zamożnym i znaczącym geopolitycznie kontynentem, konieczne jest zwiększenie skali jej działania poprzez znaczne zwiększenie poziomu politycznego wsparcia i finansowania publicznego, a także poprzez stymulowanie finansowania prywatnego w europejskim ekosystemie kosmicznym” (fragment raportu Revolution Space).
Istotnym aspektem planu jest zmiana modelu zakupów na rozwój infrastruktury kosmicznej. Zamiast tradycyjnego podejścia, w którym sektor publiczny ma pełną kontrolę nad projektowaniem, rozwojem i działaniem systemów kosmicznych, w raporcie sugeruje się przejście na politykę bardziej komercyjną. Według nowego modelu państwo za pośrednictwem organizacji takich jak Europejska Agencja Kosmiczna będzie określać wymagania dotyczące infrastruktury lub misji wielkoskalowych, natomiast sektor prywatny będzie oferować innowacyjne rozwiązania dla tych projektów.
Zalecane środki pozwolą Europie pozostać wśród wiodących graczy w dziedzinie monitorowania pogody kosmicznej i innych dziedzinach przemysłu kosmicznego.
Unia Europejska może osiągnąć te cele i stać się wiodącym krajem w międzynarodowej wspólnocie kosmicznej jedynie poprzez połączenie wysiłków sektora publicznego i prywatnego UE.
Autorzy opinii
Alexey Shirobokov — mający siedzibę w Luksemburgu przedsiębiorca z branży technologii szeregowych, anioł biznesu i współzałożyciel Mission Space (firmy zajmującej się danymi i analizami pogody kosmicznej z siedzibą w Luksemburgu). W 2010 roku Aleksiej uzyskał tytuł magistra ekonomii. W 2011 roku zaczął rozwijać swoją karierę. Po ponad 2 latach pracy w prestiżowych korporacjach, m.in. Microsoft i Ernst & Young, w 2014 roku Alexey założył swoją pierwszą działalność gospodarczą, firmę konsultingowo-usługową IT. Od tego czasu Alexey był współzałożycielem 3 odnoszących sukcesy firm, w tym Mission Space. Firma jest pełnoprawnym członkiem najstarszych i najważniejszych organów kosmicznych Międzynarodowej Federacji Astronautycznej oraz wielu innych środowisk naukowych i przemysłu kosmicznego.
Alex Pospekhov — mieszkający w Luksemburgu seryjny przedsiębiorca z branży technologicznej i mentor startupów z ponad 18-letnim doświadczeniem w branży technologicznej. Posiada również bogate doświadczenie w pracy w korporacjach, a także w tworzeniu różnorodnych projektów start-upowych. W 2019 roku Alex ukończył program edukacyjny European Startup Ecosystem Builders w EU Startups. Obecnie Alex mieszka w Luksemburgu, a Alex jest współzałożycielem Mission Space, który opracowuje pierwszy prywatny, satelitarny system prognoz i prognoz pogody kosmicznej. Felietonista i prelegent Forbesa, Silicon Luxembourg, Delano, Sifted, SpaceTech Gulf oraz licznych konferencji i wydarzeń.
(Mission Space)
Wydatki państw na programy kosmiczne w 2022 i 2023 / Credits – Statysta
https://kosmonauta.net/2024/06/opinia-europejska-infrastruktura-monitorowania-pogody-kosmicznej-plany-i-perspektywy/

 

Opinia Europejska infrastruktura monitorowania pogody kosmicznej plany i perspektywy.jpg

Napisano

Wewnętrzne jądro Ziemi obraca się coraz wolniej. To będzie miało wpływ na powierzchnię planety
2024-06-14. Radek Kosarzycki
Ironią można nazwać to, że badamy nie tylko inne planety Układu Słonecznego, ale także planety krążące wokół gwiazd odległych od nas o wiele lat świetlnych, a wciąż nie wiemy wszystkiego o planecie, która znajduje się pod naszymi stopami. Ziemia skrywa przed nami wciąż jeszcze tyle tajemnic, co odległe egzoplanety. Ten brak wiedzy dotyczy szczególnie głębokiego wnętrza naszej planety, znajdującego się ponad 6000 kilometrów pod naszymi stopami.
Warto tutaj uświadomić sobie, że człowiek jedynie chodzi po twardej skorupie Ziemi i w głąb planety nigdy się nie zapuścił. Najgłębszy odwiert, jakiego udało się dokonać na powierzchni Ziemi, sięgnął zaledwie na 12 kilometrów pod powierzchnię. To niewiele, zważając na to, że średni promień naszej planety wynosi 6371 kilometrów.
Dzięki sejsmometrom umieszczonym w różnych miejscach na powierzchni planety i dzięki falom sejsmicznym przechodzącym przez całą planetę wiemy, że pod skorupą Ziemi znajduje się bardzo gruby płaszcz, pod którym znajduje się zewnętrzne i wewnętrzne jądro naszej planety.
Naukowcy wskazują, że od 2008 roku ta najgłębsza warstwa Ziemi — jądro wewnętrzne — stopniowo zwalnia tempo obrotu wokół własnej osi. Obserwowanie tego procesu jest fascynujące, choć naukowcy wskazują, że jak na razie nie jesteśmy w stanie ustalić konsekwencji tej zmiany, bowiem nigdy dotąd, a przynajmniej od czasu, kiedy ludzkość pozyskała możliwość prowadzenia takich obserwacji, taki proces nie był obserwowany.
Badacze podejrzewają, że zmiana tempa rotacji jądra wewnętrznego planety może z czasem doprowadzić do zmiany tempa rotacji całej planety. To z kolei wiązałoby się z wydłużeniem doby, ale także, a może przede wszystkim ze zmianami pola magnetycznego naszej planety.
Powyższy wniosek opiera się na naszej wiedzy o tym, że zarówno powierzchnia Ziemi, jak i jądro wirują mniej więcej w tym samym tempie. Owszem, delikatne różnice między tymi prędkościami występują, ale co do zasady, rotują one w tym samym tempie.
Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kalifornii przeanalizowali dane sejsmiczne zebrane podczas 121 trzęsień ziemi, do których doszło na przestrzeni ostatnich trzech dekad na Wyspach Sandwich Południowy. Fale sejsmiczne wyemitowane w trakcie tych wstrząsów zostały zarejestrowane po przejściu przez wnętrze Ziemi przez sejsmometry znajdujące się w Ameryce Północnej.
Precyzja tych pomiarów była na tyle duża, że naukowcy byli w stanie ustalić kiedy jądro wewnętrzne naszej planety ustawia się ponownie w tym samym położeniu względem płaszcza, co podczas wcześniejszych pomiarów.
Wyniki obliczeń okazały się zaskakujące. Okazało się bowiem, że o ile w latach 2003-2008 jądro wewnętrzne obracało się wokół własnej osi szybciej niż skorupa i płaszcz Ziemi, to po 2008 roku zwolniło i obecnie od ponad dziesięciu lat porusza się wolniej od powierzchni Ziemi. Można zatem powiedzieć, że względem powierzchni, jądro porusza się w przeciwnym do niego kierunku. Oczywiście nie jest to wielka różnica, bowiem opóźnienie wynosi ułamek stopnia rocznie, jednak jest to zmiana zauważalna.
Naukowcy wskazują, że jądro charakteryzuje się ogromnym momentem pędu. To z kolei oznacza, że nawet tak mała zmiana wymaga działania ogromnych sił. Nie wiadomo jak na razie czym te siły są, ale naukowcy podejrzewają, że możemy tu mieć do czynienia ze zmianą zachowania mas w płynnym jądrze zewnętrznym oraz oporem wywoływanym przez oddziaływanie grawitacyjne mas płaszcza i skorupy ziemskiej.
Geolodzy są przekonani, że wolniejsze jądro wewnętrzne doprowadzi do spowolnienia tempa obrotu całej planety. Możemy być jednak spokojni — nie spowoduje to żadnych znaczących zmian dla życia na Ziemi. Mówimy tutaj bowiem o spowolnieniu rzędu tysięcznych części sekundy rocznie. Tak niewielkiej zmiany praktycznie nie da się zauważyć. Możemy zatem mieć świadomość tego, że taki proces zachodzi i dalej spokojnie chodzić po powierzchni naszej planety.
https://www.chip.pl/2024/06/nowy-wymiar-wojny-gmars-artyleria-rakietowa

Wewnętrzne jądro Ziemi obraca się coraz wolniej. To będzie miało wpływ na powierzchnię planety.jpg

Napisano

Najdłuższy dzień w roku. Wtedy zaczyna się astronomiczne lato

2024-06-14. Oprac.: Tomasz Wróblewski
Najdłuższy dzień w 2024 roku przypada na 20 czerwca. Wtedy dzień będzie trwał 16 godzin i 46 minut, co oznacza, że będzie dłuższy o 9 godzin i 7 minut od najkrótszego dnia 2023 roku, który wypadł 22 grudnia. Warto jednak pamiętać, że czas trwania najdłuższego dnia może nieco różnić się w zależności od miejsca w Polsce.

20 marca 2024 miała miejsce równonoc wiosenna. Od tego momentu dni są już dłuższe od nocy. Teraz czas na przesilenie letnie.
W astronomii przesilenie letnie sygnalizuje zakończenie wiosny i nadejście lata na półkuli północnej. Lato trwa aż do równonocy jesiennej, która w 2024 roku wypada 22 września w niedzielę.
Podczas przesilenia letniego Słońce znajduje się w swoim najbardziej północnym punkcie na nieboskłonie, jak obserwowane z Ziemi.
Zjawiska przesileń: najdłuższy i najkrótszy dzień roku
Rok astronomiczny obfituje w wiele fascynujących zjawisk, z których przesilenia są jednymi z najbardziej znaczących. Przesilenie letnie i przesilenie zimowe wyznaczają momenty w roku, kiedy dzień jest najdłuższy oraz najkrótszy. To zjawisko jest bezpośrednio związane z nachyleniem osi Ziemi oraz jej ruchem orbitalnym wokół Słońca.
Najdłuższy dzień roku i przesilenie letnie
Przesilenie letnie występuje zazwyczaj 20 lub 21 czerwca na półkuli północnej i jest to moment, w którym Słońce osiąga swoje najwyższe położenie na nieboskłonie. W tym dniu, zwanym również dniem lata, mamy do czynienia z najdłuższym dniem i najkrótszą nocą w całym roku. Jest to wynik tego, że północna półkula jest maksymalnie nachylona w kierunku Słońca.
Najkrótszy dzień roku i przesilenie zimowe
Z kolei przesilenie zimowe przypada na 21 lub 22 grudnia i charakteryzuje się najkrótszym dniem oraz najdłuższą nocą w roku na półkuli północnej. Tego dnia Słońce osiąga swoje najniższe położenie na nieboskłonie w ciągu roku, a północna półkula jest najbardziej odchylona od Słońca.
Od kiedy dni stają się krótsze?
Po przesileniu letnim dni zaczynają stopniowo stawać się krótsze, co jest rezultatem zmieniającego się kąta nachylenia Ziemi w stosunku do Słońca. Proces ten trwa aż do przesilenia zimowego, kiedy to dni zaczynają znowu stopniowo się wydłużać.
Wpływ przesilenia letniego
Przesilenia znacząco wpływają na różnorodne kultury, będąc okazją do obchodów licznych festiwali i tradycji, które wywodzą się z dawnych wierzeń i stanowią celebrację światła podczas lata oraz symboliczne odrodzenie słońca w zimie.
Te zjawiska nie tylko są istotnymi momentami w kalendarzu astronomicznym, ale także oddziałują na rolnictwo, ekosystemy oraz nastrój i samopoczucie ludzi. Zarówno przesilenie letnie, jak i zimowe, choć są efemeryczne, przypominają o ciągłej zmienności i naturalnym rytmie świata.
Choć przesilenie letnie jest najdłuższym dniem na półkuli północnej, zazwyczaj nie wiąże się z najwcześniejszym wschodem Słońca, który zwykle następuje kilka dni wcześniej. Z kolei najpóźniejszy zachód Słońca obserwuje się właśnie w dniu przesilenia czerwcowego.

 Na półkuli południowej, gdzie ten dzień oznacza przesilenie zimowe, najwcześniejszy zachód Słońca również występuje kilka dni przed przesileniem, natomiast najpóźniejszy wschód Słońca kilka dni później. Ten zjawisko wynika z różnic między czasem mierzonym przez zegary a czasem słonecznym.
Najdłuższy dzień w roku nie pokrywa się z najcieplejszym dniem. Zwykle najwyższe temperatury na półkuli północnej notuje się kilka tygodni, a nawet miesięcy po przesileniu. Wynika to z opóźnienia w nagrzewaniu się oceanów i lądów.
***
Zachód Słońca nad morzem w dniu przesilenia letniego. /Marcin Nowak /Reporter

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-najdluzszy-dzien-w-roku-wtedy-zaczyna-sie-astronomiczne-lato,nId,7560046

Najdłuższy dzień w roku. Wtedy zaczyna się astronomiczne lato.jpg

Napisano

GDY SPEŁNIAJĄ SIĘ MARZENIA Droga Mieczysława G. Bekkera Ze Strzyżowa na Księżyc
2024-06-14. Astronomia24
Wydawnictwo Naukowe PWN oraz portal Astronomia24 ma zaszczyt polecić wyjątkową publikację poświęconą wybitnemu polskiemu inżynierowi – prof. Mieczysławowi G. Bekkerowi. Celem książki jest prezentacja sylwetki i wspaniałych dokonań tego wybitnego naukowca polskiego pochodzenia. Jest to postać prawie w Polsce nieznana pomimo wybitnych osiągnięć naukowych i inżynierskich w świecie. Największym osiągnięciem prof. M. Bekkera – zwieńczeniem jego kariery naukowej – było zaprojektowanie układu jezdnego do pojazdów księżycowych LRV wykorzystanych w lotach kosmicznych Apollo 15/16/17.
Jest 30 lipca 1971 roku, na Księżycu ląduje Apollo 15. Z wnętrza lądownika astronauci wypakowują dodatkowe urządzenie – pojazd księżycowy LRV (Lunar Rover Vehicle). Właśnie tego „samochodu”, specjalnie skonstruowanego na potrzeby misji Apollo, użyli astronauci David Scott i James Irwin. Był to pierwszy pojazd kierowany przez człowieka, jaki poruszał się po powierzchni Księżyca. Oczywiście oczy całego świata były skierowane na kierowców/astronautów i ich samochód. Ameryka siedząca przed telewizorami zamarła, podobnie jak wtedy, gdy pierwszy człowiek stanął na powierzchni Księżyca.

Czym zaskoczy Cię książka?

- 210 stron na temat sylwetki i wspaniałych dokonań wybitnego naukowca polskiego pochodzenia, prof.Mieczysława G.Bekkera.
- Odpowie na pytanie kto i dlaczego był nazywany „Ojcem Terramechniki”.
Prezentacja osiągnięć prof. M. Bekkera – a przede wszystkim zaprojektowanie układu jezdnego do pojazdów księżycowych LRV wykorzystanych w lotach kosmicznych Apollo 15/16/17.
Olbrzymim atutem publikacji Gdy spełniają się marzenia. Droga Mieczysława G. Bekkera ze Strzyżowa na Księżyc jest fakt, że w środku publikacji Czytelnik znajdzie unikatowe, nieznane wcześniej ilustracje i zdjęcia pochodzące m.in. z największego archiwum dotyczącego życia i dokonań profesora M. G. Bekkera.

Napisanie i wydanie książki przez Wydawnictwo Naukowe PWN związane jest faktem uhonorowania pamięci wybitnego absolwenta Politechniki Warszawskiej profesora Mieczysława Bekkera – w 2025 r. zaplanowane są uroczystości temu poświęcone, a w tym odsłonięcie jego popiersia.

Książka Gdy spełniają się marzenia. Droga Mieczysława G. Bekkera ze Strzyżowa na Księżyc, bez wątpienia wypełni lukę informacyjną, a jej lektura poprowadzi czytelnika przez mało znany świat unikalnej wiedzy i dokonań Polaka w kosmosie. W Polsce jest pierwszą dużą książka poświęconą temu wybitnemu naukowcowi, pochodzącemu z naszego kraju. Polecamy ją wszystkim ciekawym świata i dokonań wybitnych Polaków, polskiej myśli technicznej, zainteresowanym kosmosem i srebrnym globem, a także historią wybitnych jednostek XX w.

Język wydania: polski
EAN: 9788301236458
Liczba stron: 210
Wymiary: 16.5x23.5cm
Gdzie kupić?

ksiegarnia.pwn.pl (Twarda)
ksiegarnia.pwn.pl (Miękka)

Specjalnie dla naszych czytelników mamy dodatkowy rabat na zakup książki!

Kod rabatowy: KOSMOS5
Uprawnia do dodatkowej, poza już istniejącą na księgarni, zniżki 5%
Źródło: PWN.
GDY SPEŁNIAJĄ SIĘ MARZENIA Droga Mieczysława G. Bekkera Ze Strzyżowa na Księżyc
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1389

 

GDY SPEŁNIAJĄ SIĘ MARZENIA Droga Mieczysława G. Bekkera Ze Strzyżowa na Księżyc.jpg

Napisano

Oszronione wulkany Marsa
2024-06-14.
Misje Europejskiej Agencji Kosmicznej po raz pierwszy zaobserwowały szron w pobliżu równika czerwonej planety. Wcześniej uważano, że jego występowanie jest niemożliwe na tym obszarze.
Szron panuje na szczytach wulkanów Tharsis: najwyższych nie tylko na Marsie, ale w całym Układzie Słonecznym. Po raz pierwszy został zaobserwowany przez należącą do ESA sondę ExoMars Trace Gas Orbiter, a później przez sondę Mars Express.
,, Uważaliśmy, że wokół równika nie może uformować się szron, ponieważ połączenie światła słonecznego i cienkiej atmosfery utrzymuje stosunkowo wysokie temperatury zarówno na powierzchni, jak i na szczycie góry.
Adomas Valantinas, Uniwersytet Brown.
W regionie Tharsis na Marsie znajdują się liczne wulkany, w tym Olympus Mons i Tharsis Montes. Wiele z tych wulkanów to kolosy, górujące nad otaczającymi je równinami na wysokości od jednego (Pavonis Mons) do trzykrotnie (Olympus Mons) większej niż ziemski Mount Everest. Wulkany te mają na szczytach kaldery, czyli duże zagłębienia, powstałe w wyniku opróżnienia komór magmowych podczas poprzednich erupcji. Naukowcy sugerują, że powietrze krąży nad Tharsis w szczególny sposób; tworzy to wyjątkowy mikroklimat w kalderach wulkanów, który umożliwia tworzenie się plam szronu.
,, Wiatry wędrują po zboczach gór, przenosząc stosunkowo wilgotne powietrze znad powierzchni na wyższe wysokości, gdzie skrapla się i osiada w postaci szronu.
Modelowanie powstawania tych szronów mogłoby pozwolić naukowcom odkryć więcej pozostałych tajemnic Marsa, w tym miejsca występowania wody i sposobu jej przemieszczania się między zbiornikami, a także zrozumieć złożoną dynamikę atmosfery planety. Taka wiedza jest niezbędna dla przyszłej eksploracji i poszukiwań ewentualnych oznak życia poza Ziemią.
Odkrycie to jest pierwszym odkryciem szronu na równiku Marsa. Jak tłumaczą badacze z ESA, nie udało się go zauważyć wcześniej z dwóch powodów. Konieczna do tego jest orbita, która pozwala obserwować lokalizację wczesnym rankiem. Podczas gdy dwa orbitery marsjańskie należące do ESA mają takie orbity i mogą prowadzić obserwacje o każdej porze dnia, wiele należących do innych agencji jest zsynchronizowanych ze Słońcem i może prowadzić obserwacje tylko po południu. Po drugie, osadzanie się szronu jest powiązane z chłodniejszymi porami roku na Marsie, co sprawia, że okno umożliwiające jego dostrzeżenie jest jeszcze węższe.
źródło: ESA
Marsjański wulkan Olympus Mons Fot: ESA
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/78107617/oszronione-wulkany-marsa

Oszronione wulkany Marsa.jpg

Napisano

Odkryto 7 obcych sygnatur pochodzących z kosmosu. Nikt nie wie czym są!

2024-06-14. Wiktor Piech
Projekt Hefajstos zarejestrował siedem dziwnych odczytów dobiegających z głębin kosmosu. Specjaliści uważali, że mogą być to sygnatury ujawniające istnienie obcych cywilizacji. Teraz inny zespół naukowy dokonał szczegółowych analiz i odkrył prawdę. Ale czy na pewno?

Natrafiono na zagadkowe sygnatury z głębi kosmosu
W poprzednim miesiącu informowaliśmy o odnalezieniu przez Projekt Hefajstos siedem kosmicznych sygnatur, które mogłyby być techsygnaturami wielkich megastruktur (sfery Dysona) stworzonych przez obce cywilizacje.
Sfery Dysona są to sztuczne megastruktury, które potencjalnie mogłyby być stworzone przez obcą wysokorozwiniętą cywilizację. Struktury te miałyby okrążać gwiazdę i pozyskiwać z niej nieograniczoną i gigantyczną energię. Konstrukcje te w założeniu miałyby (przynajmniej częściowo) zakrywać gwiazdę.
Naukowcy przeanalizowali aż pięć milionów źródeł, by stworzyć katalog potencjalnych sfer Dysona. W swoim artykule pisali: "Obiekt ten [sfera Dysona — red.] emitowałby tzw. ciepło odpadowe w postaci promieniowania średniej podczerwieni, które oprócz stopnia zaawansowania konstrukcji zależałoby od jej efektywnej temperatury".
W trakcie badań zastosowano liczne algorytmy, które miały ujawnić z olbrzymiej bazy danych sygnatury, które najbliższe byłyby hipotetycznym megastrukturom. W ten sposób specjaliści otrzymali siedem "techsygnatur", które mogły wskazywać na istnienie obcej cywilizacji.
"Po przeanalizowaniu fotometrii optycznej/NIR/MIR [...] znaleźliśmy 7 czerwonych karłów typu M wykazujących nadmiar podczerwieni o niejasnym charakterze, co jest zgodne z naszymi modelami sfer Dysona" - piszą naukowcy we wnioskach. Astronomowie sugerowali, ze kosmiczne konstrukcje mogą krążyć wokół czerwonych karłów. W ich pobliżu nie spotyka się wielkich dysków pyłu, które mogłyby wyjaśniać dziwne odczyty.
Jednocześnie brano pod uwagę, że mimo zastosowania najnowocześniejszych technik, odkryte sygnatury mogą być skutkiem naturalnych procesów.
Czym są tajemnicze kosmiczne sygnatury?
Teraz inny zespół badaczy przyjrzał się wspomnianym sygnaturom i stwierdził, że: "Proponujemy, że DOGi [galaktyki przesłonięte pyłem - red.] leżące blisko linii wzroku tych karłów typu M znacząco przyczyniały się do mierzonych gęstości strumienia średniej podczerwieni WISE [Wide-field Infrared Survey Explorer Teleskopu] w WISE W3 i W4 pasma fal".
Dodają: "Trzy gwiazdy zostały błędnie zidentyfikowane jako kandydatki na sfery Dysona. Zauważamy również, że przy gęstości powierzchniowej nieba [...] tzw. Hot DOGi prawdopodobnie mogą odpowiadać za zanieczyszczenie wszystkich 7 kandydatów na sfery Dysona pobranych z oryginalnej próbki 5 milionów gwiazd".
Pierwszy zespół badaczy, który odkrył siedem sygnatur, jeszcze nie odniósł się do najnowszych doniesień. Jednakże mimo potencjalnych niepowodzeń nadal mają być kontynuowane starania w zakresie odnalezienia obcych techsygnatur w kosmosie.
Wyniki najnowszych badań zostały opublikowane w czasopiśmie American Astronomical Society.

***

Czym są tajemnicze sygnatury z głębin kosmosu? /simonbear /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-odkryto-7-obcych-sygnatur-pochodzacych-z-kosmosu-nikt-nie-wi,nId,7570017

Odkryto 7 obcych sygnatur pochodzących z kosmosu. Nikt nie wie czym są!.jpg

Napisano

Chang’e-6 to najprawdopodobniej ostatnia chińska misja kosmiczna z udziałem Europy
2024-06-14. Radek Kosarzycki
W kierunku Ziemi powoli zmierzają próbki skał i regolitu pobrane z powierzchni niewidocznej strony Księżyca przez chińską sondę kosmiczną Chang’e-6. Wiele osób może tego nie wiedzieć, ale na pokładzie lądownika znajdowały się także instrumenty zbudowane i dostarczone przez naukowców i inżynierów z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Współpraca w ramach tej misji przebiegała wzorcowo. Wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce ta współpraca między Starym Kontynentem a Państwem Środka w eksploracji przestrzeni kosmicznej właśnie się kończy.
Na pokładzie lądownika, który osiadł na początku czerwca na powierzchni basenu Biegun Południowy-Aitken znajdował się m.in. instrument NILS (Negative Ions at the Lunar Surface) zbudowany przez specjalistów ze Szwedzkiego Instytutu Fizyki Kosmicznej. Instrument ten zrealizował swoje zadanie i jako pierwszy w historii potwierdził obecność ujemnych jonów na powierzchni Srebrnego Globu.
Dla Chin misja Chang’e-6 stanowi jedynie kolejną misję niezwykle udanego programu eksploracji Księżyca. Już teraz trwają prace nad przygotowaniem misji Chang’e-7 oraz Chang’e-8, które wystartują w stronę Księżyca w 2026 i 2028 roku.
Przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej według portalu spacenews informują, że jak na razie nie ma żadnych planów, aby agencja brała udział w przygotowaniu lub realizacji tych misji. Tak samo zresztą ESA nie jest zainteresowana udziałem w budowie Międzynarodowej Stacji Badań Księżycowej (ILRS). Należy jednak tutaj przypomnieć, że ILRS będzie projektem realizowanym wspólnie przez Chiny i Rosję. To właśnie udział Rosji, z którą cywilizowany świat nie chce mieć żadnych związków, sprawia, że współpraca przy tym projekcie Europie jest nie na rękę. To samo zresztą dotyczy możliwości wysyłania astronautów na pokład chińskiej stacji kosmicznej Tiangong, mimo tego, że wcześniej obie agencje prowadziły programy wymiany szkoleniowej.
Pozostają nam zatem jedynie projekty Gateway i Artemis, które ESA realizuje we współpracy z NASA.
Mamy zatem początek dwóch potencjalnych bloków w przestrzeni kosmicznej, a być może także na powierzchni Księżyca. Z jednej strony będą kraje globalnego Zachodu skupione wokół NASA i ESA, a z drugiej strony Chiny, Rosja i globalne południe.
Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że w ciągu najbliższych kilku lat swoją misję zakończy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Do niedawna ESA dopuszczała możliwość wysyłania swoich astronautów na pokład stacji Tiangong. Teraz jednak podjęto decyzję, że europejscy astronauci będą latali jedynie na komercyjne stacje kosmiczne Starlab oraz Vast, które jak na razie jeszcze nie istnieją.
Pozostaje zatem mieć nadzieję na to, że owe prywatne stacje kosmiczne w końcu powstaną, a i SpaceX się na tyle zabierze do pracy, że będzie możliwa realizacja załogowych misji księżycowych w ramach programu Artemis.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/06/kosmos-wspolpraca-chiny-esa/

Chang’e-6 to najprawdopodobniej ostatnia chińska misja kosmiczna z udziałem Europy.jpg

Napisano

Rusza budowa nowej generacji satelitów Galileo
2024-06-14.
Panele ekspertów zatwierdziły przygotowane przez przemysł projekty satelitów drugiej generacji systemu Galileo - informuje ESA. Instrumenty te mają oferować pozycjonowanie i określanie czasu o niezrównanej precyzji.
Galileo to europejski, najdokładniejszy na świecie system nawigacji satelitarnej i określania czasu. Korzysta z niego ponad 4 mld smartfonów i różne gałęzie przemysłu – m.in. kolej, transport morski, rolnictwo czy instytucje finansowe. Na orbicie działa już 30 satelitów Galileo, dwa następne mają zostać wystrzelone w sierpniu, a sześć kolejnych – w 2025 roku.
Jak podała właśnie Europejska Agencja Kosmiczna, projekt budowy kolejnej - drugiej generacji systemu (G2) otrzymał „zielone światło”. Na system mają składać się dwie rodziny satelitów – opracowane przez firmy Thales Alenia Space oraz Airbus Defence and Space. Eksperci uznali, że zaproponowane przez przemysł projekty spełniają wszystkie wymagania.
G2, jak informuje ESA, ma być „przełomowy” i oferować „bezprecedensowe” parametry, jeśli chodzi o pozycjonowanie i określanie czasu. Na pokładach satelitów znajdą się takie elementy, jak w pełni cyfrowe układy nawigacji, elektryczny napęd, większe od dotychczasowych anteny, systemy łączności międzysatelitarnej i zaawansowane zegary atomowe.
Elementy satelitów znajdują się już w fazie produkcji i firmy, wkrótce mają zająć się już montażem testowych prototypów. Starty na orbitę mają się rozpocząć przed końcem dekady.
”To niezwykłe, widzieć, jak europejski przemysł jest w stanie sprostać najbardziej wymagającym wymaganiom dla systemów satelitarnych GNSS w historii, dostarczając na czas nowoczesny projekt. Nie możemy się doczekać rozpoczęcia produkcji i kampanii testów kompatybilności systemu z satelitami, segmentem naziemnym i odbiornikami Galileo” – powiedział Miguel Manteiga, dyrektor Biura Programu Galileo.
Więcej informacji znajduje się na stronie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Ilustracja: OHB [ohb-system.de]

Źródło: PAP

SPACE24
https://space24.pl/satelity/nawigacja/rusza-budowa-nowej-generacji-satelitow-galileo

Rusza budowa nowej generacji satelitów Galileo.jpg

Napisano

Pechowa misja. Powrót astronautów znów przełożony
2024-06-14. Źródło: PAP, tvnmeteo.pl

Powrót kapsuły Starliner z dwojgiem astronautów na pokładzie został po raz kolejny przesunięty. Amerykanie mają wrócić na Ziemię nie wcześniej niż 22 czerwca - podała w piątek NASA.
W środę w ubiegłym tygodniu zaczęła się pierwsza załogowa misja kosmiczna statku Starliner. Kapsuła Boeinga z dwojgiem amerykańskich astronautów na pokładzie dotarła na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Ich celem jest przetestowanie statku kosmicznego i jego podsystemów, zanim NASA zacznie pracować nad systemem transportu na potrzeby misji rotacyjnych. W ramach misji dostarczono 350 kilogramów ładunku, w tym żywność, odzież, sprzęt do ćwiczeń, środki medyczne i sprzęt fotograficzny.
Powrót znów przełożony
Pierwotnie CST-100 Starliner miał zostać oddokowany od ISS w piątek. Drugim wyznaczonym terminem był najbliższy wtorek. W piątek amerykańska agencja kosmiczna poinformowała, że zespół potrzebuje więcej czasu na lepsze przygotowanie statku do lotu na Ziemię. Według ostatniego komunikatu powrót astronautów odbędzie się nie wcześniej niż 22 czerwca.
NASA zapowiedziała, że astronauci Barry "Butch" Wilmore i Sunita "Suni" Williams przeprowadzą testy ogniowe siedmiu z ośmiu silników odrzutowych oraz otwierania i zamykania włazów, a także ćwiczenia, w których sprawdzą możliwości Starlinera w sytuacjach awaryjnych. We wtorek ma zostać przedstawiony status lotu oraz szczegóły lądowania.

Po odłączeniu się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej statek w ciągu sześciu godzin ma wylądować na pustyni na poligonie White Sands w Nowym Meksyku, w Willcox Playa w Arizonie lub w innym podobnym miejscu, w zależności od warunków pogodowych.

Przedstawiciele NASA poinformowali, że Starliner może pozostać zadokowany do ISS maksymalnie przez 45 dni. Astronauci przebywają w kosmosie od 5 czerwca.
Seria awarii
W poniedziałek NASA poinformowała o dodatkowym wycieku helu z układu napędowego Starlinera - poza czterema wyciekami, które zostały zidentyfikowane w trakcie 24-godzinnej podróży na stację kosmiczną. Podczas tego lotu pięć z 28 silników manewrowych przestało działać. NASA i Boeingowi udało się uruchomić cztery z nich przed zadokowaniem do ISS. To nie pierwsze problemy, które napotkała pierwsza załogowa misja kosmiczna statku Starliner. Dopiero trzecia próba startu rakiety, która odbyła się 5 czerwca z przylądka Canaveral na Florydzie, zakończyła się sukcesem. Pozostałe dwie, w dniach 6 maja i 1 czerwca, zostały odwołane z powodu awarii.
Autorka/Autor:ps
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA Commercial Crew/X
https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pechowa-misja-powrot-astronautow-znow-przelozony-st7963689

Pechowa misja. Powrót astronautów znów przełożony.jpg

Napisano

Kamery Scanway na pokładzie Ariane 6
2024-06-15. Redakcja
W pierwszym locie Ariane 6 – kamery z polskiej firmy Scanway.
Scanway znajdzie się w prestiżowym gronie podmiotów, które wezmą udział w inauguracyjnym locie najnowszej europejskiej rakiety nośnej Ariane 6.
Prace nad rakietą Ariane 6 rozpoczęły się w 2014 roku, a konstrukcja jest bezpośrednim następcą rakiety Ariane 5, która w okresie 1996-2023 wykonała łącznie 117 lotów, z czego 112 zakończyło się sukcesem. Data startu rakiety została ustalona przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) na 9 lipca br., a wystrzelenie rakiety odbędzie się w europejskim porcie kosmicznym w Gujanie Francuskiej. Na pokładzie rakiety znajdzie się łącznie 18 ładunków. Ariane 6 to kluczowy projekt dla zachowania niezależności i elastyczności europejskich możliwości kosmicznych w zakresie wynoszenia ładunków na orbitę Ziemi. Scanway w ramach projektu YPSat dostarczy dwukamerowy zestaw optyczny, którego zadaniem będzie monitorowanie procesu rozkładania głównej owiewki rakiety podczas startu oraz rejestrowanie przebiegu wyrzucania ładunków użytecznych na niskiej orbicie Ziemi. Scanway dostarczy w ten sposób kluczowych danych do analizy przebiegu inauguracyjnego lotu najnowszej europejskiej rakiety nośnej.
Dyrektor Generalny ESA Josef Aschbacher ogłosił podczas pokazu lotniczego ILA w Berlinie oficjalną datę inauguracyjnego lotu najnowszej europejskiej rakiety nośnej Ariane 6 – pierwsza próba startu odbędzie się 9 lipca br.
To bardzo ważne wydarzenie dla całego europejskiego rynku kosmicznego, który pilnie potrzebuje własnych, niezależnych rozwiązań w zakresie wynoszenia ładunków użytecznych na orbitę. Jesteśmy dumni, że podczas tak istotnej europejskiej misji kosmicznej, swój udział będzie miała firma Scanway i nasze autorskie rozwiązania optyczne. W ramach projektu YPSat, inicjatywy ESA mającej na celu uchwycenie najważniejszych etapów starty rakiety Ariane 6, dostarczymy dwie wysokiej jakości kamery, które zarejestrują moment rozkładania głównej owiewki rakiety oraz przebieg wyrzucania ładunków użytecznych zamieszczonych na rakiecie, gdy ta wzniesie się na wysokość ok. 600 km – komentuje Jędrzej Kowalewski, Prezes Zarządu Scanway S.A.
Warto dodać, że lot inauguracyjny poprzedniej rakiety Ariane 5 w 1996 roku zakończył się niepowodzeniem, a rynkowi eksperci dają mniej więcej 50% szans dla sukcesu pierwszego lotu Ariane 6. Jaki finał spotka ten dziewiczy lot przekonamy się prawdopodobnie już 9 lipca, a nasze kamery zarejestrują jego rezultat. Ściskamy kciuki za pełny sukces misji – dodaje Jędrzej Kowalewski.
Rakieta Ariane 6 została zbudowana przez europejską firmę kosmiczną ArianeGroup, która jest spółką joint venture pomiędzy Airbus Defence and Space oraz Safran. Projekt jest rozwijany od 2014 roku w ramach programu kosmicznego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Celem rakiety nośnej, poza bezpośrednim następstwem dla zasłużonej rakiety Ariane 5, jest zwiększenie konkurencyjności Europy na rynku komercyjnych lotów kosmicznych i zaoferowanie alternatywy dla popularnej rakiety Falcon 9 od amerykańskiej firmy SpaceX.
YPSat (ang. Young Professionals Satellite) to europejski projekt mający na celu uchwycić kluczowe fazy inauguracyjnego lotu rakiety Ariane 6. Scanway dostarczy w ramach niego dwukamerowy zestaw optyczny, który w pierwszej fazie lotu (ok. 3 min. i 30 sek. od startu) będzie monitorował proces separacji głównej owiewki rakiety, a w dalszej fazie lotu (ok. 66 min. od startu) będzie rejestrował przebieg separacji ładunków użytecznych zamieszczonych na rakiecie.
W 2024 roku liczymy nawet na 4 misje kosmiczne z udziałem Scanway. Ariane 6 to najważniejsza tegoroczna europejska misja, a z kolei zbliżający się start EagleEye z naszym teleskopem optycznym to kluczowy projekt w całej historii polskiego sektora kosmicznego. Udział Scanway w obydwu tych projektach dobrze oddaje nie tylko dynamikę rozwoju firmy, ale również nasze ambicje i rosnącą rozpoznawalność na rynku krajowym, a także europejskim i globalnym, gdyż start rakiety Ariane 6 będą obserwowały oczy praktycznie całego środowiska branżowego na świecie – komentuje Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel Scanway.
Scanway rozwija i komercjalizuje dwie linie biznesowe: produkty dla sektora kosmicznego (instrumenty optyczne do obserwacji Ziemi i autodiagnostyki satelitów) oraz dla przemysłu (systemy wizyjne). Dzięki misji STAR VIBE i wystrzeleniu na początku 2023 roku satelity wyposażonego w system wizyjny oraz teleskop optyczny opracowany i wyprodukowany w laboratoriach firmy, Scanway uzyskał tzw. flight heritage – potwierdził niezawodność oraz funkcjonalność swoich rozwiązań w warunkach kosmicznych. Polski satelita regularnie dokonuje nowych zobrazowań Ziemi, a Spółka otrzymuje najlepsze uzyskane dotąd przez polskie instrumenty badawcze zdjęcia z kosmosu.
(Scanway)
https://kosmonauta.net/2024/06/kamery-scanway-na-pokladzie-ariane-6/

Kamery Scanway na pokładzie Ariane 6.jpg

Napisano

Chińczycy najpierw zbudowali sztuczne słońce, a teraz zapisali się w historii
2024-06-15. Aleksander Kowal
Reakcja termojądrowa może być na Ziemi niezastąpionym źródłem energii. Od pewnego czasu działania w tej sprawie podejmują Chińczycy, którzy stworzyli sztuczne słońce.
Taki mianem określa się tamtejszy reaktor, pozwalający na prowadzenie kontrolowanej fuzji. Łącząc jądra atomowe inżynierowie realizują scenariusz, w którym powstają ogromne ilości energii. To samo dzieje się wewnątrz naszej gwiazdy oraz wielu innych rozsianych po całym wszechświecie.
Tokamak z Państwa Środka, znany jako Huanliu-3, bądź po prostu HL-3, zaliczył ostatnio wielki postęp. To za sprawą pierwszego w historii odkrycia związanego z obserwacją zaawansowanej struktury pola magnetycznego. Co ciekawe, sukces jest pokłosiem międzynarodowej współpracy. W przedsięwzięciu wzięli udział między innymi badacze z Francji oraz Japonii.
HL-3 to odpowiednie miejsce do działania, gdyż mówimy o najbardziej zaawansowanym takim reaktorze dostępnym w całych Chinach. Za jego pośrednictwem można prowadzić kontrolowaną syntezę jądrową. W sierpniu ubiegłego roku związani z projektem naukowcy odnotowali pierwszy wielki sukces: wykorzystali plazmę o natężenie miliona amperów.
Chińskie sztuczne słońce, czyli tokamak Huanliu-3, może być wykorzystywane do wytwarzania energii za pośrednictwem reakcji termojądrowej
Teraz przyszła natomiast pora na imponujące osiągnięcie z zakresu kontrolowania rozgrzanej plazmy. Jeśli ostatnie doniesienia się potwierdzą, to oficjalnie będzie można ogłosić wykonanie wielkiego kroku w stronę uzyskania niezawodnego i wydajnego źródła energii. W takim scenariuszu rezygnacja z eksploatacji paliw kopalnych byłaby jak najbardziej możliwa.
Co istotne, badania poświęcone reakcji termojądrowej oraz wizji wykorzystania jej w formie źródła energii dla ludzkości mają globalny charakter. Mowa zarówno o międzynarodowej współpracy w odniesieniu do tokamaka HL-3, jak i kilku innych niezwykle istotnych projektach. W Korei Południowej naukowcy testują KSTAR, natomiast we Francji powstaje największy tokamak świata, czyli ITER.
https://www.chip.pl/2024/06/dlaczego-odczuwamy-przyspieszenie-a-nie-predkosc

Chińczycy najpierw zbudowali sztuczne słońce, a teraz zapisali się w historii.jpg

Napisano

Obserwacje gołym okiem i lornetką
2024-0615. Maksymilian Celiński
Choć do ujrzenia wielu galaktyk, komet i innych ciekawych obiektów potrzeba dużego teleskopu, to do wciągających obserwacji wystarczą nam nieuzbrojone oczy lub niewielka lornetka. Warto o tym pamiętać czekając, aż oczy się przyzwyczają do ciemności lub wyjeżdżając na wakacje pod ciemne niebo bez możliwości wzięcia większego instrumentu.
Co obserwować  gołym okiem?
•    Spadające gwiazdy to okruszki materii międzyplanetarnej wpadające w atmosferę z dużą prędkością, mocno przy tym się nagrzewając i świecąc. Najwięcej możemy ich zaobserwować podczas roju meteorów. Aby zaobserwować ich jak najwięcej, nie należy patrzeć bezpośrednio w radiant roju meteorów (pozorne ich źródło) tylko na boki od niego w odległości około 90 stopni kątowych. Przy odrobinie cierpliwości i szczęścia, wpadająca drobina będzie większa od kilku centymetrów, a my zaobserwujemy bolida – smugę świetlną jaśniejszą od -4 mag. Zdarza się również, że bolid jest na tyle duży, aby wygenerować grzmot.
•    Starlinki, nazywane czasem również 'gwiezdnym pociągiem’, mimo że profesjonalnym astronomom coraz częściej przeszkadzają w obserwacjach, to amatorom mogą przynosić wiele radości (zwłaszcza te pierwsze). Ten zespół satelit komunikacyjnych, jawi się obserwatorom jako sznur 40-60 jasnych kropek szybko przemieszczających się razem po nieboskłonie. Momenty widoczności tych i innych satelitów można sprawdzić na Heavens Above.
•    Zorze polarne powstają kiedy wiatr słoneczny pod wpływem ziemskiego pola magnetycznego oddziałuje z górnymi warstwami atmosfery. Głównie widoczne w pobliżu biegunów, ale przy dużych wyrzutach materii słonecznej można je zaobserwować także w Polsce. Zdarzenia te są dosyć nieregularne, dlatego warto śledzić poczynania innych amatorów, w szczególności poleca się Z głową w gwiazdach.
•    Obłoki srebrzyste powstają kiedy najwyższe partie chmur, znajdujące się na wysokości 80 km, są oświetlane od dołu przez, będące pod horyzontem, Słońce. Aby doszło do tego zjawiska, Słońce nie może zejść zbyt nisko pod horyzont, z tego powodu najlepiej są obserwowalne podczas czerwca.
Co obserwować lornetką?
•    Zwykła lornetka, nawet w środku miasta, wystarczy do obserwacji największych kraterów na Księżycu i zmieniającego się w czasie terminatora – granicy między oświetloną a ocienioną częścią Księżyca. Szczególnie malownicze są zacienione kratery. Czasem zdarzy się tranzyt Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub innej sztucznej satelity na tle tarczy Księżyc, bądź zakrycie gwiazdy przez Księżyc i następne jej odsłonięcie. Predykcje obu można znaleźć odpowiednio na Transit Finder oraz na Lunar Occultations.
•    Planety takie jak: Merkury, Wenus, Mars, Jowisz oraz Saturn można bez problemu znaleźć gołym okiem. Posługując się lornetką, możliwe staje się również dojrzenie Urana i Neptuna, choć mogą być problemy z rozróżnieniem ich od zwykłych gwiazd. Lornetka pomoże nam również w przyjrzeniu się szczegółom najjaśniejszych planet – w szczególności Saturnowi ze swoimi pierścieniami (mogą być odbierane przy małym powiększeniu jako zmieniające swą grubość towarzysze Saturna) oraz Jowiszowi ze swoimi czterema Księżycami Galileuszowymi, których pozycja zmienia się w ciągu kilku godzin.
•    Asteryzmy to grupy gwiazd przypadkiem ułożone w kształty znajome człowiekowi, np. asteryzm wieszaka. W większości są zbyt duże do obserwacji teleskopem i zbyt małe, aby dostrzec je gołym okiem, dlatego idealnie nadają się do obserwacji lornetką.
•    Najjaśniejsze komety można zobaczyć gołym okiem, ale z pomocą lornetki możemy dostrzec ich szczegóły, takie jak jądro czy warkocz. Aby wiedzieć kiedy można zapolować na kometę, warto śledzić serię Teraz na niebie AstroNETu albo Komeciarz w Uranii – Postępy Astronomii.
•    Najjaśniejsze obiekty głębokiego nieba, takie jak Galaktyka Andromedy, Mgławica Oriona czy Plejady, są one na tyle duże i jasne, że bez problemu można je dostrzec w lornetce
•    Ponadto, szczególnie przydatna może tzw. tabela Wimmera, stworzona przez polskiego miłośnika lista najlepszych obiektów do obserwacji lornetką lub niewielkim teleskopem.
Obserwacje nieba gołym okiem i lornetką są doskonałym sposobem na rozpoczęcie przygody z astronomią. Są one dostępne dla każdego, nie wymagają dużych nakładów finansowych, a mogą dostarczyć wiele radości i satysfakcji z odkrywania tajemnic wszechświata.
Korekta – Zofia Lamęcka
Zdjęcie w tle: Małgorzata Jędruszek
Obłok srebrzysty. Źródło: Petr Brož via Wikimedia Commons

Asteryzm wieszak. Antoni Zegarki

https://astronet.pl/obserwacje/poradnik/obserwacje-golym-okiem-i-lornetka/

Obserwacje gołym okiem i lornetką.jpg

Obserwacje gołym okiem i lornetką2.jpg

Napisano

Życie na egzoplanetach? Obserwatorium Chandra otrzymało zadanie
2024-06-15.UK.
Obserwatorium Rentgenowskie Chandra na co dzień zajmuje się badaniem gazu w odległych galaktykach. Teraz teleskop zwrócił swoje instrumenty w kierunku egzoplanet, żeby sprawdzić, czy w poza Układem Słonecznym może istnieć życie.
Egzoplaneta to planeta znajdująca się w układzie planetarnym, krążąca wokół gwiazdy (lub gwiazd) innej niż Słońce. To właśnie w ich stronę naukowcy z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra skierowali instrumenty, by zbadać, czy nadają się do zamieszkania.
Astronomowie wykorzystują dane rentgenowskie do określenia warunków panujących na powierzchni obserwowanych egzoplanet w oparciu o to, ile śmiercionośnego promieniowania rentgenowskiego emitowanego przez ich gwiazdy macierzyste dociera do ich powierzchni. Tego typu badania pomogą w prowadzeniu obserwacji za pomocą teleskopów nowej generacji, których celem będzie wykonanie pierwszych zdjęć planet podobnych do Ziemi – informuje NASA.
Naukowcom udało się zbadać gwiazdy znajdujące się na tyle blisko Ziemi, że teleskopy, które mają zacząć działać w ciągu następnej dekady lub dwóch – w tym kosmiczne obserwatorium HWO (Habitable Worlds Observatory) oraz naziemny Ekstremalnie Duży Teleskop – mogłyby wykonywać zdjęcia planet w tak zwanej ekosferze gwiazdy. Termin ten określa zakres odległości od gwiazdy, w którym na powierzchni planet skalistych może istnieć woda w stanie ciekłym, a więc sprzyjająca powstaniu życia.
Gdzie może powstać życie?

Według NASA Istnieje kilka czynników wpływających na to, co może sprawić, że planeta będzie odpowiednia dla powstania życia, jakie znamy. Jednym z tych czynników jest ilość otrzymywanego przez nie szkodliwego promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletowego, które może niszczyć lub nawet całkowicie pozbawiać planety ich atmosfer.
Zespół badaczy sprawdza, które gwiazdy na orbitujących planetach mogą mieć warunki, w których może powstać i przetrwać życie. Analizują, jak jasne są gwiazdy w promieniowaniu rentgenowskim, jak silne są promienie rentgenowskie oraz jak bardzo i jak szybko zmienia się moc promieniowania rentgenowskiego. Jaśniejsze i bardziej energetyczne promienie rentgenowskie mogą powodować większe zniszczenia w atmosferach krążących wokół planet – tłumaczy NASA.
Naukowcy wykorzystali prawie 10 dni obserwacji Chandry i około 26 dni obserwacji XMM (satelita naukowy Europejskiej Agencji Kosmicznej służący do obserwacji Wszechświata w ultrafiolecie i promieniowaniu rentgenowskim. – przyp. red.), dostępnych w archiwach, do zbadania zachowania w promieniowaniu rentgenowskim 57 pobliskich gwiazd, z których niektóre miały znane planety. Większość z nich to planety-olbrzymy, takie jak Jowisz, Saturn czy Neptun, podczas gdy tylko kilka planet lub kandydatów na planety może mieć masę mniej niż dwukrotnie masywniejszą od Ziemi.
źródło: NASA, PulsKosmosu.pl

Tour: Coming in Hot: NASA's Chandra Checks Habitability of Exoplanets
https://www.youtube.com/watch?v=2fzRmzUkMTs

https://www.tvp.info/78154552/szukaja-planet-podobnych-do-ziemi

Życie na egzoplanetach Obserwatorium Chandra otrzymało zadanie.jpg

Napisano

Nasza galaktyka pożarła inną galaktykę. I to wcale nie tak dawno
2024-06-15. Radek Kosarzycki
Europejska sonda kosmiczna Gaia od wielu już lat tworzy najbardziej szczegółową mapę Drogi Mlecznej. W ramach swojej misji mierzy ona położenie, prędkość i trajektorię lotu 1,5 miliarda gwiazd w naszym bezpośrednim otoczeniu. Wykonywane przez nią pomiary pozwoliły naukowcom ustalić coś interesującego.
Okazuje się bowiem, że część gwiazd należących do naszej galaktyki porusza się po takich trajektoriach, które da się wyjaśnić tylko jeżeli wcześniej należały one do innej galaktyki. Okazuje się, że w przeszłości naszej galaktyki prawdopodobnie doszło do kilku zderzeń z innymi galaktykami, które znalazły się w naszym otoczeniu.
Nie ma w tym nic szczególnie dziwnego. Łączenie się galaktyk jest stosunkowo powszechnym zjawiskiem we wszechświecie. Wiele galaktyk w lokalnym wszechświecie aktualnie się ze sobą łączy. Kilka lat temu Gaia dostarczyła dowodów na to, że nasza galaktyka pożarła mniejszą galaktykę między 8 a 11 miliardami lat temu. Od tego czasu tworzące tę galaktykę gwiazdy zostały całkowicie wchłonięte przez Drogę Mleczną.
Po takim procesie łączenia pozostają jednak fale gwiazd, które wielu kojarzą się ze swoistymi zmarszczkami we wnętrzu galaktyki. Wydaje się jednak, że nie wszystkie zmarszczki powstałe w wyniku fuzji Gaia-Enceladus są takie same. Nowa praca dowodzi, że niektóre z nich pochodzą ze znacznie nowszego zderzenia, które miało miejsce zaledwie trzy miliardy lat temu.
W przypadku człowieka zmarszczki kojarzą się głównie ze starością. W przypadku galaktyki jednak każde zderzenie, które prowadzi do powstania zmarszczek, skutecznie ją odmładza. Z czasem zmarszczki galaktyczne się rozmywają. Widoczne i wyraźne zmarszczki wskazują zatem na to, że do zderzenia, które je wywołało, doszło stosunkowo niedawno.
Co się zatem dzieje w momencie zderzenia. Zbliżająca się do Drogi Mlecznej galaktyka porusza się z dużą prędkością. Owszem, tworzące ją gwiazdy rozprzestrzeniają się i mieszają z pierwotną populacją naszej galaktyki. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal mają one dużą prędkość i poruszają się po innych trajektoriach niż gwiazdy już tu będące. Dopiero z czasem trajektoria ich lotu zbliża się do trajektorii wszystkich gwiazd w galaktyce.
„Aby zmarszczki gwiazd były tak wyraźne, jak pojawiają się w danych Gai, musiały dołączyć do nas niecałe trzy miliardy lat temu – co najmniej pięć miliardów lat później, niż wcześniej sądzono” – dodała współautorka Heidi Jo Newberg z Instytutu Politechnicznego Rensselaer. „Nowe zmarszczki gwiazd powstają za każdym razem, gdy gwiazdy poruszają się tam i z powrotem przez centrum Drogi Mlecznej. Gdyby dołączyły do nas osiem miliardów lat temu, byłoby tak wiele zmarszczek obok siebie, że nie postrzegalibyśmy ich już jako odrębnych obiektów.
Gaia w dalszym ciągu zapewnia nowe zrozumienie naszego domu w kosmosie, pomagając astronomom w opracowywaniu historii naszej galaktyki – od najstarszych elementów składowych po możliwe najnowsze dodatki.
Źródło: MNRAS
https://www.pulskosmosu.pl/2024/06/droga-mleczna-pozarla-galaktyke/

 

Nasza galaktyka pożarła inną galaktykę. I to wcale nie tak dawno.jpg

Napisano

Przybysz z kosmosu skrywał w sobie pierwotną materię Układu Słonecznego

2024-06- 15 .Wiktor Piech

Nasz system słoneczny na przestrzeni miliardów lat niezwykle się zmienił. Materia utworzyła planety i planetoidy, zaś na jednym ze światów powstało wyjątkowo skomplikowane życie, które zaowocowało stworzeniem zaawansowanej cywilizacji, czyli nas. Dlatego dla naukowców niezmiernie istotne jest rozwiązanie zagadki, od czego to się wszystko zaczęło.
W 2018 roku na Ziemi odnaleziono meteoryt Northwest Africa 14250 (NWA 14250), jednakże jego niezwykłość dowiedziono dopiero teraz, po przeprowadzeniu szeregu szczegółowych analiz. Międzynarodowy zespół badaczy zidentyfikował ślady materiału, który musiał pochodzić z dysku protoplanetarnego w okresie, w którym nasz Układ Słoneczny był wyjątkowo młody.
Tajemnicza pierwotna materia, z której uformował się świat
Odkrycie takiego obiektu daje jedyny w swoim rodzaju wgląd w przeszłość naszego systemu. Zdradza także, jakie cegiełki istniały u zarania dziejów i które tworzyły pył, z którego niejako powstaliśmy my.

Według powszechnie uznawanej opinii Obłok Oorta, z którego ma pochodzić NWA 14250, jest bezpośrednią pozostałością po formowaniu się Układu Słonecznego - jest to sferyczny obłok zbudowany z pyłu, lodu, skalnych okruchów oraz planetoid. Rozciąga się on daleko za orbitą Neptuna i najprawdopodobniej właśnie z tego miejsca pochodzą komety długookresowe.
Jednocześnie naukowcy uważają, że ten tajemniczy obłok został względnie niezmieniony od narodzin Układu Słonecznego. Dlatego też naukowcy określili meteoryt NWA 14250 jako obiekt, który posiada najbardziej nieskazitelny przykład pierwotnej materii. Badacze wskazują także, że ta pierwotna materia może mieszać się z meteorytami podczas zderzania, przez co materia ta może zostać uwięziona w ich wnętrzu w postaci klastrów.
Nowe odkrycia ujawniają jedną z zagadek Układu Słonecznego
Naukowcy szczegółowo przebadali meteoryt Northwest Africa 14250. W badaniach wykorzystali skaningowy mikroskop elektronowy, wykonali także analizę spektroskopową oraz analizę izotopów minerałów znajdujących się w poszczególnych klastrach kosmicznego obiektu.

Okazało się, że część minerałów pochodzi z komet, co oznacza, że skały z głębin kosmosu takie jak NWA 14250, mogą być idealne do badania składu chemicznego wczesnego systemu planetarnego.

Klastry przypominały fragmenty innych meteorytów z zewnętrznego Układu Słonecznego, podobne były także do fragmentów pobranych z planetoidy Ryugu. Według astronomów sugeruje to, że pierwotna materia jest stosunkowo powszechna w kosmosie, zaś skład dysku protoplanetarnego był względnie jednorodny podczas tworzenia się Układu.
"Wnioskujemy, że ten materiał zewnętrznego dysku powstał w obszarze powstawania komet. Nukleosyntetyczne kompozycje Fe, Mg, Si i Cr tego materiału ujawniają, że wbrew powszechnemu przekonaniu, sygnatura izotopowa obszaru tworzącego komety jest wszechobecna wśród zewnętrznych ciał Układu Słonecznego, prawdopodobnie odzwierciedlając ważny element budulcowy planet w zewnętrznym Układzie Słonecznym" - piszą naukowcy w swoim artykule.


Dodają także: "Daje to możliwość określenia nukleosyntetycznego odcisku palca obszaru powstawania komety, a tym samym odkrycia historii akrecji słonecznego dysku protoplanetarnego [...] Nasze wyniki pokazują, że większość planetoid węglowych Układu Słonecznego akreowała materię z obszaru formowania się komet, czego brakuje w rejonie planet skalistych".
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Science Advances.

Naukowcy wciąż odkrywają tajemnice kosmosu /jruiz1108 /123RF/PICSEL

Meteoryt Northwest Africa 14250 skrywa w sobie pierwotną materię Układu Słonecznego /van Kootten E., et al. 2024. The nucleosynthetic fingerprint of the outermost protoplanetary disk and early Solar System dynamics. Science Advances vol. 10, no. 24/Open Access /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-przybysz-z-kosmosu-skrywal-w-sobie-pierwotna-materie-ukladu-,nId,7576572

Przybysz z kosmosu skrywał w sobie pierwotną materię Układu Słonecznego.jpg

Napisano (edytowane)

Najnowsze dane potwierdzają, że Ziemia zwalnia swój ruch obrotowy
Autor: admin (2024-06-16)
Nowe badania naukowe dowodzą, że prędkość obrotowa Ziemi systematycznie maleje w ciągu ostatniej dekady. Dane sugerują, że prędkość obrotowa jądra wewnętrznego Ziemi jest obecnie 2,5 razy wolniejsza w porównaniu z poprzednią dekadą.
Badanie opublikowane w czasopiśmie "Nature" 12 czerwca 2024 roku jest dziełem naukowców z Chin, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Wykorzystali oni ponad dwie dekady danych sejsmicznych, aby pogłębić naszą wiedzę na temat jądra wewnętrznego Ziemi. Zespół badawczy zastosował zaawansowane techniki formowania wiązki oraz szczegółowe porównania fal sejsmicznych, co pozwoliło im uzyskać istotne informacje na temat wewnętrznych mechanizmów naszej planety.
Naukowcy wykorzystali dane z dwóch wysokiej jakości sieci sejsmicznych - ILAR (Illinois Long-Range) oraz YKA (Yellowknife Seismic Array). Dzięki dobrze zaprojektowanej aperturze i strategicznemu umiejscowieniu, sieci te były w stanie rejestrować wyraźne fale teleseizmiczne P o okresach bliskich jednej sekundzie. Badacze zgromadzili dane z 121 wydarzeń sejsmicznych, które miały miejsce w 42 różnych lokalizacjach, w tym 16 odrębnych multipletów - grup trzech do siedmiu powtarzających się w czasie wstrząsów sejsmicznych.
Zastosowanie techniki formowania wiązki znacząco poprawiło stosunek sygnału do szumu, umożliwiwiając precyzyjne porównania fal. Naukowcy dokonali łącznie 200 porównań par fal, koncentrując się na zmianach w falach PKIKP na przestrzeni lat. Fale PKIKP to typ fal sejsmicznych, które przemieszczają się przez jądro wewnętrzne Ziemi, a badanie zmian w tych falach może dostarczyć cennych informacji na temat właściwości jądra.
Co ciekawe, podczas gdy wiele fal PKIKP wykazywało zmiany w czasie, inne fale sejsmiczne, w tym fazy odbite od jądra wewnętrznego, nie wykazywały zauważalnych zmian w czasie przybycia lub kształcie fali. Naukowcy sklasyfikowali pary fal w trzech kategoriach: podobne, nieco podobne i różne. Ta klasyfikacja dała 57, 72 i 71 par, odpowiednio, dostarczając szerokiego obrazu zmian w falach PKIKP na przestrzeni lat.
Jednym z interesujących ustaleń badania była analiza multipletów. Zazwyczaj multiplet składa się z trójki wydarzeń, które powtarzają się przez kilka lat. Na przykład jeden triplet oznaczony jako multiplet O powtarzał się w 2003, 2009 i 2020 roku, a inny, multiplet J, powtarzał się w 2002, 2009 i 2022 roku. Wizualna analiza tych multipletów wykazała, że środkowe wydarzenie często miało falę o odmiennym kształcie w porównaniu do pozostałych dwóch, które były niemal identyczne. Ten wzorzec sugeruje, że fale PKIKP mogą ulegać zmianom, a następnie powracać do pierwotnej formy, co potencjalnie odzwierciedla złożoność dynamiki jądra wewnętrznego Ziemi.
 
Badanie wykazało również ogólne tendencje w oparciu o dane z obu sieci sejsmicznych. Pary pochodzące z lokalizacji południowych wykazywały mniejsze różnice w kształcie fali w sieci YKA. Ponadto większość par z wcześniejszych lat wykazywała znacznie większe różnice w kształcie fali, co może odzwierciedlać czasowe zmiany właściwości jądra.
Autorzy badania zauważyli również, że linie dopasowania reprezentujące fale sejsmiczne wskazują na wolniejszą prędkość obrotową jądra wewnętrznego Ziemi po 2008 roku. Konkretnie, prędkość obrotowa od tego czasu jest około 2,5 razy wolniejsza w porównaniu do wcześniejszych lat. To odkrycie dostarcza nowej perspektywy na temat dynamiki jądra wewnętrznego, wnosząc wkład w trwającą debatę na temat procesów obrotowych i innych wewnętrznych procesów w Ziemi.
To obszerne badanie, oparte na ponad 20 latach danych sejsmicznych, stanowi znaczący postęp w naszym zrozumieniu jądra wewnętrznego Ziemi. Poprzez skrupulatną analizę zmian w kształcie fal, zwłaszcza w falach PKIKP, badanie oferuje kluczowe wglądy w dynamiczne zachowanie jądra.
Źródło: zmianynaziemi
Najnowsze dane potwierdzają, że Ziemia zwalnia swój ruch obrotowy
https://www.youtube.com/watch?v=Sgp5xUhLnNE
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/najnowsze-dane-potwierdzaja-ze-ziemia-zwalnia-swoj-ruch-obrotowy

 

Najnowsze dane potwierdzają, że Ziemia zwalnia swój ruch obrotowy.jpg

Najnowsze dane potwierdzają, że Ziemia zwalnia swój ruch obrotowy2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Napisano

Zorze na Marsie mogą być piękne, ale i niebezpieczne
2024-06-16. Źródło: JPL NASA, tvnmeteo.pl

Burze słoneczne na Marsie mogą mieć wpływ na członków misji załogowych, którzy w przyszłości tam wyruszą. Badania przeprowadzone po dotarciu silnego rozbłysku słonecznego do Czerwonej Planety pokazały, że ludzie powinni być przygotowani na poważne dawki promieniowania. Naukowcy zaobserwowali także marsjańskie zorze.

Słońce wchodzi obecnie w maksimum swojego cyklu aktywności. Najbliższe miesiące przyniosą nam częstsze rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy (CME). Na Ziemi oznacza to potencjalne problemy z działaniem niektórych systemów komunikacyjnych oraz szansę na spektakularne zorze polarne. Nasza planeta nie jest jedynym miejscem w Układzie Słonecznym, gdzie możemy zaobserwować ich skutki - zarejestrowały je także instrumenty pomiarowe na Marsie.
Ochrona przed promieniowaniem
Podczas największego przeanalizowanego wydarzenia, zarejestrowanego 20 maja, doszło do rozbłysku słonecznego klasy X12 oraz związanego z nim koronalnego wyrzutu masy. Promieniowanie rentgenowskie, gamma i strumień naładowanych cząsteczek pomknął w kierunku Marsa. Jak się okazało, w powierzchnię planety uderzyło tak dużo energii, że czarno-białe obrazy z kamer nawigacyjnych łazika Curiosity zaczęły "śnieżyć" - pokryły się smugami i plamkami wywołanymi przez naładowane cząstki uderzające w elektronikę.
Gdyby w tym momencie obok Curiosity staliby astronauci, otrzymaliby dawkę promieniowania wynoszącą 8100 mikrogrejów, co odpowiada 30 zdjęciom rentgenowskim klatki piersiowej. Chociaż ilość ta nie jest śmiertelna, to największy wzrost promieniowania zmierzony od momentu wylądowania łazika 12 lat temu. Nie oznacza to jednak, że astronauci byliby całkowicie bezbronni.
- Klify lub jaskinie wulkaniczne zapewniłyby astronautom dodatkową osłonę przed takim zdarzeniem. Na orbicie lub w głębokiej przestrzeni kosmicznej dawka byłaby znacznie większa - powiedział Don Hassler z SWRI w Kolorado, członek zespołu badawczego Curiosity. - Nie zdziwiłbym się, gdyby ten region na Słońcu nadal był aktywny, co oznaczałoby więcej nadchodzących burz słonecznych zarówno na Ziemi, jak i na Marsie.
Zorze na całej planecie
W trakcie burzy jedna z kamer orbitera Mars Odyssey została "zalana" energią z cząstek słonecznych i chwilowo zgasła. Mimo problemów technicznych, sprzęt zebrał dane dotyczące zdarzenia. Nie był to zresztą pierwszy kontakt Odyssey z rozbłyskiem słonecznym - w 2003 roku cząstki pochodzące z wyjątkowo silnego wydarzenia zniszczyły jej detektor promieniowania.
Wysoko nad powierzchnią Marsa, orbiter MAVEN uchwycił kolejny efekt aktywności słonecznej: świecące zorze nad planetą. Ziemia jest chroniona przed naładowanymi cząstkami przez silne pole magnetyczne, które zwykle ogranicza zorze do regionów w pobliżu biegunów, jednak Czerwona Planeta utraciła je dawno temu. Właśnie dlatego kiedy naładowane cząstki uderzają w marsjańską atmosferę, zorze polarne ogarniają całą planetę.
To było największe zdarzenie związane z cząstkami energetycznymi Słońca, jakie widział MAVEN - powiedziała Christina Lee z Laboratorium Nauk Kosmicznych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley z zespołu badawczego MAVEN.

Autorka/Autor:as/dd
Źródło: JPL NASA, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech
Zakłócenia uchwycone przez kamerę łazika Curiosity NASA/JPL-Caltech

Fioletowy kolor przedstawia zorze na nocnej stronie Marsa, wykryte przez instrument ultrafioletowy MAVEN. Im jaśniejszy kolor, tym silniejsze zorze NASA/University of Colorado/LASP

Mars PAP

https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/zorze-na-marsie-moga-byc-piekne-ale-i-niebezpieczne-st7964982

 

Zorze na Marsie mogą być piękne, ale i niebezpieczne.jpg

Zorze na Marsie mogą być piękne, ale i niebezpieczne2.jpg

Napisano

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-06-16. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 16 czerwca 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 HT1, o szacowanej średnicy około 44 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu.
2024 JV8: przez chwilę uważany za “drugi księżyc Ziemi”, ale szybko okazało się, że jest to górny stopień rakiety Falcon 9 po misji IM-1.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).
https://kosmonauta.net/2024/06/planetoidy-neo-w-2024-roku/

 

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku3.jpg

Napisano

70 lat Oddziału Białostockiego PTMA
2024-06-16.
15 czerwca 2024 r. odbyła się konferencja z okazji 70-lecia Oddziału Białostockiego Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Podczas uroczystości oddziałowi nadano imię Tadeusza Rakowieckiego.
W trakcie uroczystości prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTMA), Mieczysław Janusz Jagła, ogłosił uroczyste nadanie imienia Oddziałowi Białostockiemu. Patronem został dr Tadeusz Augustyn Rakowiecki. Dyrektor Planetarium Śląskiego, Stefan Janta, wręczył prezesowi Oddziału Białostockiego obraz przedstawiający Rakowieckiego. Portret był przez wiele lat w depozycie w planetarium.
Historia Oddziału Białostockiego PTMA
O historii oddziału opowiedział jego prezes Wojciech Burzyński. 17.10.1953 r. miało miejsce nieformalne spotkanie w budynku Wieczorowej Szkoły Inżynierskiej, podczas którego zawiązano ideę założenia oddziału, natomiast formalne założenie nastąpiło 11.06.1954 r. Pierwszym prezesem został Karol Białkowski, rektor Wieczorowej Szkoły Oficerskiej w Białymstoku (obecnie Politechnika Białostocka), a członkami byli wykładowcy z białostockich uczelni. Założenie oddziału nastąpiło w okresie zbliżonym do całkowitego zaćmienia Słońca, którego pas przebiegał 30.06.1954 r.przez Suwalszczyznę, należącą wtedy do województwa białostockiego.
Niedługo po rozpoczęciu działalności oddział pozyskał pierwszy sprzęt obserwacyjny - lunetę firmy Carl Zeiss o średnicy 7 cm. Wojciech Burzyński wskazał też ciekawostkę: nie wiadomo czy była to pierwsza luneta w Białymstoku, gdyż być może wcześniej kilka podobnych lunet posiadała Izabela Branicka z Poniatowskich, żona hetmana koronnego Jana Klemensa Branickiego, siostra króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Kilka słów wspomnień od serca dodał poprzedni prezes Franciszek Chodorowski, który przewodził oddziałowi przez 25 lat.
Konferencja
Joanna Kisielewicz, starszy kustosz z Miejskiej Biblioteki Publicznej im. dr. Tadeusza Rakowieckiego w Hajnówce, przybliżyła życiorys patrona oddziału. Tadeusz Rakowiecki żył w latach 1878-1965 był z zawodu lekarzem, ale interesował się astronomią. Pasjonowała go na tyle, że stał się specjalistą od mechaniki nieba, napisał podręcznik astronomiczny, a nawet otrzymał of prof. Tadeusza Banachiewicza propozycję objęcia katedry astronomii na uniwersytecie we Lwowie (której nie przyjął).
W drugiej części konferencji można było wysłuchać wykładu na temat naziemnych teleskopów promieniowania gamma (dr hab. Marek Nikołajuk, Uniwersytet w Białymstoku), wielkich teleskopów ESO (dr Krzysztof Czart, Polskie Towarzystwo Astronomiczne) oraz astrofotografii w białostockim oddziale PTMA (Maciej Jarmoc).
Następnie odbyło się Zebranie Zarządu Głównego PTMA oraz Zebranie Prezesów PTMA (w formie hybrydowej). Z kolei wieczorem uczestnicy konferencji mieli okazję zwiedzić obserwatorium i planetarium Uniwersytetu w Białymstoku.
Kolejnego dnia odbyło się XXXIII Seminarium Sekcji Obserwacji Pozycji i Zakryć PTMA, które również było rocznicowe (45-lecie istnienia Sekcji).
Więcej informacji:
•    Oddział Białostocki PTMA
 
 
Autor: Krzysztof Czart
 
Na zdjęciu u góry:
Tort z okazji 70 lat Białostockiego Oddziału PTMA. Fot.: Iwo Bohr.
Stefan Janta, dyrektor Planetarium Śląskiego (po prawej), wręcza Wojciechowi Burzyńskiemu, prezesowi Oddziału Białostockiego PTMA (w środku) portret Tadeusza Rakowieckiego. Po lewej stronie stoi Mieczysław Janusz Jagła, prezes PTMA. Fot.: Krzysztof Czart.

Grupowe zdjęcie uczestników uroczystości z okazji obchodów 70-lecia Oddziału Białostockiego PTMA. Fot.: Sebastian Soberski.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/70-lat-bialostockiego-oddzialu-ptma

70 lat Oddziału Białostockiego PTMA.jpg

70 lat Oddziału Białostockiego PTMA2.jpg

Napisano

SpaceX chce obniżyć orbitę satelitów Starlink. W tle… gra Diablo IV

2024-06-16. Dawid Długosz
SpaceX chce, aby kolejne satelity Starlink znajdowały się na niższej orbicie okołoziemskiej niż te obecne. Ma to być wysokość mniejsza od tej, na której orbituje Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Elon Musk i spółka wierzą, że w ten sposób uda się zmniejszyć opóźnienia w grach, a przykładem jest Diablo IV.

Starlink dostarcza internet na świecie już od kilku lat. Niedawno Elon Musk ogłosił, że w zasięgu jego konstelacji jest aż 100 państw. Technologia ma jednak pewne wady, w tym związane ze skokami w opóźnieniach, ale SpaceX ma pomysł na to, jak można temu zaradzić.

SpaceX chce umieszczać satelity Starlink na niższej orbicie
SpaceX ma już kosmosie ponad 6 tys. satelitów wchodzących w skład konstelacji Starlink, z których większość działa. Docelowo ma być ich kilka razy więcej. Firma chce jednak, aby kolejne statki były rozmieszczane na niższej orbicie okołoziemskiej.
Satelity Starlink znajdują się obecnie na wysokości do 550 km nad Ziemią, ale SpaceX chce, aby nowe generacje orbitowały niżej. Firma stara się o zgodę na rozmieszczanie statków na wysokości od 340 do 360 km i w tym celu zgłosiła propozycję do FCC, ale zgody na to nie ma. Komisja ma pewne obiekcje, w tym związane z bezpieczeństwem i SpaceX ma czas do 8 lipca, aby udzielić odpowiedzi na wystosowane pytania.
FCC obawia się m.in. wpływu na orbity dla stacji kosmicznych, w tym ISS, która znajduje się na wysokości około 400 km. Komisja uważa, że niżej rozmieszczone Starlinki mogą spowodować zakłócenia w łączności radiowej oraz mieć negatywny wpływ na inne satelity.
Elon Musk chce niżej Starlinki z powodu Diablo IV
Elon Musk znany jest z tego, że lub grać w gry komputerowe. Obecnie wolny czas pochłania mu Diablo IV. W trakcie streamu testował połączenie poprzez konstelację Starlink, gdzie doświadczył pewnych spadków w opóźnieniach. Stwierdził, że problem uda się rozwiązać właśnie poprzez obniżenie orbity satelitów.

Internet ze Starlinków już teraz cechuje się niskimi opóźnieniami na średnim poziomie 28 ms. Jednak sama łączność nie jest stała i SpaceX chce temu problemowi zaradzić. Obecnie firma rozmieszcza mniejsze satelity V2 Mini, a większe V2 mają trafiać na orbitę z wykorzystaniem rakiety Starship, która to obecnie znajduje się na etapie testów.
Z informacji przesłanych przez SpaceX do FCC wynika, że firma chce rozmieścić na wysokości około 350 km aż 19440 nowych satelitów. Oczywiście pod warunkiem, że otrzyma na to zgodę, a ta na razie jest pod znakiem zapytania.
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.
***
SpaceX chce obniżyć orbitę satelitów Starlink. W tle… gra Diablo IV. /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-spacex-chce-obnizyc-orbite-satelitow-starlink-w-tle-gra-diab,nId,7574400

SpaceX chce obniżyć orbitę satelitów Starlink. W tle… gra Diablo IV.jpg

Napisano

Teoria grawitacji i mechanika kwantowa coraz bliżej siebie. Splątane fotony mierzą rotację Ziemi
2024-06-17. Radek Kosarzycki
Tempo rotacji Ziemi wokół własnej osi znane jest od bardzo dawna. Mimo tego, naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego postanowili zmierzyć je jeszcze raz. Tym razem jednak wykorzystano nowatorską metodę, która przynajmniej na pierwszy rzut oka nie powinna mieć zastosowania w badaniach tak dużych obiektów jak Ziemia.
Naukowcy postanowili bowiem sprawdzić wpływ obrotu Ziemi na zachowanie fotonów, które uprzednio zostały ze sobą splątane. Wyniki eksperymentu opublikowano właśnie w periodyku Science Advances. Wbrew pozorom jest to ogromne osiągnięcie, bowiem w pewnym stopniu przybliża nas do momentu, w którym naukowcom uda się połączyć opracowaną przez Alberta Einsteina ogólną teorię względności opisującą świat makroskopowy, w którym dominuje grawitacja z mechaniką kwantową opisującą działanie świata w najmniejszej skali. O ile w swojej domenie każda z tych teorii sprawdza się wiarygodnie dobrze, to od wielu dekad nikomu nie udało się tych dwóch teorii ze sobą połąćzyć w jedną teorię wszystkiego.
Od początku XX wieku naukowcy wykorzystują do pomiaru rotacji interferometry optyczne. Są to aktualnie najbardziej precyzyjne instrumenty do pomiaru prędkości obrotowej, przynajmniej w ramach fizyki klasycznej. Sytuacja jednak może się właśnie zmieniać. Naukowcy z Wiednia są przekonani bowiem, że interferometry wykorzystujące splątanie kwantowe mogą te granice fizyki klasycznej przekroczyć, wkraczając do świata kwantowego.
Badacze z Uniwersytetu Wiedeńskiego zbudowali gigantyczny interferometr światłowodowy, a następnie po uruchomieniu doprowadzili do stanu, w którym poziom szumu osiągnął niski i stabilny poziom. Tak pracujący przez kilka godzin instrument dał naukowcom czas na wykrycie splątanych par fotonów. Wykorzystanie tychże do pomiaru pozwoliło zwiększyć precyzję pomiaru rotacji Ziemi o trzy rzędy wielkości w stosunku do klasycznych interferometrów optycznych.
Co do zasady w interferometrze dwa fotony poruszające się w przeciwnych kierunkach po zamkniętej pętli docierają do punktu początkowego w nieznacznie różnym czasie. Jednak dopiero, gdy te cząstki są ze sobą kwantowo splątane, robi się ciekawie. W takiej sytuacji zachowują się one bowiem jak jedna cząstka, która testuje oba kierunki jednocześnie. W ten sposób w trakcie swojej podróży gromadzi ona dwa razy większe opóźnienie, niż gdyby obie cząstki nie były ze sobą splątane.
Mówimy tutaj o naprawdę imponującym instrumencie. Oba splątane ze sobą fotony w trakcie eksperymentu pokonywały długi na dwa kilometry światłowód nawinięty na sporych rozmiarów cewkę. W ten sposób naukowcy byli w stanie stworzyć interferometr o powierzchni 700 metrów kwadratowych.
Jak wskazują autorzy opracowania, stworzenie odpowiedniego instrumentu było jedynie częścią wyzwania. W następnym kroku było wyizolowanie z pomiaru faktycznego sygnału pochodzącego od rotacji Ziemi. Nie było to proste z jednego powodu: Ziemi nie da się zatrzymać, aby ustalić układ odniesienia, który byłby niezależny od rotacji naszej planety wokół własnej osi.
Aby pokonać tę przeszkodę, wiązkę światłowodu podzielono na dwie różne części, a następnie połączono je za pomocą optycznego przełącznika. To niepozorne urządzenie podczas przełączenia usuwało sygnał rotacji.
Za pomocą tak przygotowanego interferometru kwantowego naukowcy byli w stanie zbadać wpływ rotacji Ziemi na parę splątanych ze sobą kwantowo fotonów. A więc jednak! Naukowcy otrzymali w ten sposób potwierdzenie wcześniejszych przypuszczeń. Obracające się układy odniesienia, np. na powierzchni rotującej Ziemi, wpływają na cząstki splątane ze sobą kwantowo, dokładnie tak jak to opisał Albert Einstein w szczególnej teorii względności, a jednocześnie tak, jak to opisuje mechanika kwantowa. Dwie najważniejsze teorie opisujące otaczający nas wszechświat jeszcze nigdy nie znajdowały się tak blisko siebie.
Naukowcy jednak nie spoczywają na laurach, a już teraz pracują nad dalszą poprawą precyzji pomiarów wykonywanych za pomocą czujników analizujących zachowanie splątanych fotonów. Możliwe, że wkrótce posłużą one do badania zachowania splątanych cząstek także w innych rejonach bezustannie zakrzywianej czasoprzestrzeni.
Warto tutaj tylko dodać, że pomiary rotacji Ziemi wykonane za pomocą interferometru, w którym światłowodem poruszały się splątane ze sobą fotony, potwierdziły precyzyjnie dobrze już znane tempo rotacji naszej planety.
Źródło: Raffaele Silvestr

https://www.chip.pl/2024/06/okret-podwodny-uss-salmon-bitwa-morska

Teoria grawitacji i mechanika kwantowa coraz bliżej siebie. Splątane fotony mierzą rotację Ziemi.jpg

Napisano

Opuścił Układ Słoneczny, ale zaczął działać. Voyager 1 znów nadaje

2024-06-17 Dawid Długosz
Voyager 1 to sonda kosmiczna NASA, która w przestrzeni znajduje się od blisko pięciu dekad i kilkanaście lat temu opuściła Układ Słoneczny. Statek w ostatnim czasie sprawiał problemy, ale udało się go "reanimować". Voyager 1 zaczął ponownie wysyłać dane, które pochodzą ze wszystkich z zainstalowanych instrumentów.

Układ Słoneczny do tej pory opuściły tylko dwie sondy kosmiczne. Są to Voyager 1 i 2, które NASA wystrzeliła w 1977 r. Oba statki są już leciwe i pierwszy z nich od kilku miesięcy sprawiał problem. Udało się je rozwiązać i agencja ponownie odbiera poprawne dane naukowe.

Sonda Voyager 1 opuściła Układ Słoneczny 12 lat temu
Voyager 1 opuścił umowne granice Układu Słonecznego ponad dekadę temu. Nastąpiło to w 2012 r. Sześć lat później dokonał tego również jego brat bliźniak z numerkiem 2. W przypadku pierwszego statku kilka miesięcy temu NASA natrafiła na problemy.
W listopadzie 2023 r. Voyager 1 zaczął wysyłać na Ziemię dziwne komunikaty, które uznano za bełkot. NASA rozpoczęła więc akcję ratowniczą, której celem było przywrócenie sprawności kilkudziesięcioletniego statku. Usterka została zidentyfikowana w kwietniu tego roku. Okazało się, że za błędy odpowiada uszkodzony moduł pamięci w komputerze podsystemu danych lotu (FDS). Zaczęto szukać obejścia i jakiś czas temu udało się wprowadzić stosowną poprawkę.
NASA odbiera dane naukowe ze wszystkich instrumentów
NASA przekazała pod koniec zeszłego tygodnia, że Voyager 1 powrócił "do żywych" i zaczął wysyłać poprawne dane naukowe ze wszystkich instrumentów, które są na wyposażeniu sondy. Jest ich łącznie cztery, a wcześniej udało się reaktywować dwa z nich.

Udało się tego dokonać pomimo leciwego wieku sondy. Statek przebywa w kosmosie od blisko 47 lat i fakt, że nadal działa, jest ogromnym sukcesem. Dodajmy, że ciągle wysyła dane naukowe z przestrzeni, gdzie wcześniej nie doleciała żadna inna maszyna stworzona przez człowieka. Dla naukowców są to bardzo cenne informacje i kolejna szansa na ich pozyskanie prędko może się nie powtórzyć.

Voyager 1 miliardy kilometrów od Ziemi
Samo stwierdzenie, że Voyager 1 jest poza granicami Układu Słonecznego, może wiele nie mówić. Spróbujmy zobrazować te odległości. Obecnie statek dzieli od Ziemi około 24 mld km. Dla porównania średnia odległość naszej planety od Słońca to niespełna 150 mln km i jest to tak zwana jedna jednostka astronomiczna. Dystans Ziemia - Księżyc to 0,0026 AU.
Szybki rachunek i okazuje się, że Voyager 1 jest obecnie aż prawie 163 razy dalej od Ziemi niż Słońce. Robi wrażenie, prawda? Głównym zadaniem statku miało być zbadanie Jowisza i Saturna, gdzie udało się dolecieć jeszcze przed końcem 1980 r. Natomiast w przypadku jego brata głównymi celami był odleglejsze planety Układu Słonecznego - Uran oraz Neptun. W rzeczywistości obie sondy kosmiczne mają na swoich kontach znacznie więcej sukcesów.
Opuścił Układ Słoneczny, ale zaczął działać. Voyager 1 znów nadaje. /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-opuscil-uklad-sloneczny-ale-zaczal-dzialac-voyager-1-znow-na,nId,7579692

Opuścił Układ Słoneczny, ale zaczął działać. Voyager 1 znów nadaje.jpg

Napisano

Misja na Enceladusa. Zbadają, czy na księżycu może istnieć życie

2024-06-17. Paula Drechsler
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) planuje wysłać misję na księżyc Saturna Enceladus i zbadać jego potencjał w kwestii możliwego istnienia życia oraz warunków umożliwiających ewentualne zamieszkanie tego świata w przyszłości.

Naukowcy wytypowali księżyc Saturna Enceladus jako najbardziej atrakcyjny cel przyszłej misji ESA. Dlaczego? Ponieważ ten liczący ok. 500 km średnicy świat kryje w sobie ogromny potencjał dla badaczy, choćby z powodu środowiska, które potencjalnie może wspierać istnienie życia.
- Lodowa skorupa kryje głęboki, tajemniczy ocean. Pióropusze wody przedostają się przez pęknięcia w lodzie i wystrzeliwują w przestrzeń kosmiczną. Nieustraszony lądownik zbiera próbki i analizuje je pod kątem śladów życia... — wymienia ESA i przybliża plany misji badawczej na księżyc Saturna.
Voyage 2050, długoterminowy plan ESA dotyczący poszerzania wiedzy o kosmosie
ESA planuje wysłanie sondy na Enceladusa w ramach programu badawczego Voyage 2050, który obejmie misje naukowe dotyczące przestrzeni kosmicznej na lata 2035-2050. ESA podaje, że w przypadku wyboru Enceladusa do badań, zaważyło jego środowisko. Fundamentalne są trzy warunki, aby miejsce, które potencjalnie nadaje się do zamieszkania, mogło faktycznie wspierać rozwój życia. Chodzi o obecność wody w stanie ciekłym, źródło energii oraz określony zestaw pierwiastków chemicznych.
- Enceladus składa się z trzech kluczowych składników, które uważa się za niezbędne do pojawienia się życia — powiedziała astrofizyk prof. Michele Dougherty, której praca przy kierowaniu bezzałogowymi misjami badawczymi do Saturna doprowadziła do odkrycia atmosfery zawierającej wodę i węglowodory wokół Enceladusa. - Ma płynną wodę, materię organiczną i źródło ciepła. To połączenie sprawia, że jest to mój ulubiony księżyc w całym Układzie Słonecznym.

Misja na Enceladusa. Badanie potencjału księżyca Saturna jako miejsca do życia
W związku z tymi ustaleniami na temat Enceladusa naukowcy podjęli się planowania misji, która „powinna skupić się na badaniu możliwości zamieszkania w świecie oceanicznym, poprzez analizę powiązań między jego wnętrzem a otoczeniem, a także na poszukiwaniu śladów dawnego lub współczesnego życia, oraz identyfikacji warunków umożliwiających egzystowanie na powierzchni”, podaje ESA.
Nigdy wcześniej nie przeprowadzono badania oznak przeszłego lub obecnego życia wokół Saturna. Zagwarantowałoby to ESA kluczową pozycję w nauce o planetach na nadchodzące dziesięciolecia — mówi dyrektor ds. nauki ESA, prof. Carole Mundell.

Lądowanie na Enceladusie już w 2050 roku? ESA rozważa wystrzelenie misji
ESA podała, że mogłaby wystrzelić taką misję na początku lat 40. XXI wieku za pomocą rakiety Ariane 6. Sonda dotarłaby do celu około dekady później i za zadanie miałaby lądowanie w okolicach południowego bieguna księżyca Saturna. Pokładowe laboratorium wyposażone w zminiaturyzowane, niezwykle precyzyjne instrumenty, umożliwiłoby pobranie kolejnych próbek do badań nad Enceladusem.
Misja zapewniłaby ogromny zysk naukowy i miałaby fundamentalne znaczenie dla skutecznego wykrywania sygnatur biologicznych na lodowych księżycach — powiedziała dr Zita Martins, astrobiolog z Instituto Superior Técnico, która przewodniczyła niedawnemu panelowi ESA na temat misji w ramach Voyage 2050.
***

Na Enceladusie odkryto związki, które mogą prowadzić do powstania życia. ESA planuje poszerzyć badania tego księżyca Saturna. /igorfilonenko /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-misja-na-enceladusa-zbadaja-czy-na-ksiezycu-moze-istniec-zyc,nId,7579675

Misja na Enceladusa. Zbadają, czy na księżycu może istnieć życie.jpg

Misja na Enceladusa. Zbadają, czy na księżycu może istnieć życie2.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.