Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Starship wylądował w Oceanie Indyjskim
2024-06-08.
W czwartek 6 czerwca 2024 roku, cała firma SpaceX miała wielki powód do dumy: Starship, najpotężniejsza rakieta świata, przetrwała ponowne wejście w atmosferę Ziemi. Było to w ramach czwartego próbnego lotu Starshipa, nad którym prace trwają już od kilkunastu lat.
Misja standardowo zaczęła się w Starbase, kompleksie przemysłowym firmy SpaceX, czyli miejscu, gdzie wszystkie rakiety Starship są montowane, a przede wszystkim, z którego startują. Rakieta została wystrzelona bezproblemowo, wszystkie 33 silniki Raptor pierwszego stopnia działały prawidłowo, a następnie bezpiecznie przekroczyła punkt maksymalnego ciśnienia dynamicznego. Wkrótce po tym, podobnie jak w poprzedniej misji testowej, rakieta zainicjowała swój unikatowy manewr separacji stopni rakiety, „hot-staging”.
Po rozłączeniu dwóch stopni rakiety, pierwszy z nich, czyli Super Heavy, rozpoczął manewr wodowania w Zatoce Meksykańskiej, który po raz pierwszy w historii tej rakiety zakończył się sukcesem. Natomiast drugi stopień, statek kosmiczny Starship, kontynuował swą drogę w kosmos. Zasilany 6 silnikami Raptor, dotarł w przestrzeń kosmiczną, a następnie rozpoczął przygotowania do ponownego wejścia w atmosferę, wśród których najważniejsze było wyłączenie silników.
Po około 45 minutach od początku misji statek kosmiczny przystąpił do ponownego wejścia w atmosferę ziemską. Osiągnął w tym czasie prędkości hipersoniczne, czyli powyżej pięciokrotności prędkości dźwięku. Po przetrwaniu szczytowych temperatur lotu, sięgających ponad 1000 stopni Celsjusza i ponownych momentów bardzo wysokiego ciśnienia dynamicznego Starship zaczął ostatni manewr lotu: symulowane pionowe lądowanie.
Z racji, że miało być to pierwsze udane lądowanie Starshipa, nie użyto znanej platformy firmy SpaceX, która złapałaby statek. Byłoby to zbyt ryzykowne, gdyż zapewne uległaby ona zniszczeniu. Zamiast tego, statek kosmiczny miał za zadanie zasymulować manewr lądowania wertykalnego, po czym wodować w ten sposób w Oceanie Indyjskim. Dokonał tego bezpiecznie za pomocą 3 centralnych silników i cała misja została obwołana wielkim sukcesem dla SpaceX.
Manewr wodowania zamiast lądowania na platformie okazał się świetną decyzją. W wywiadzie z Elonem Muskiem po zakończeniu misji wyjawił on, że statek wylądował około 6 km od planowanego miejsca lądowania. Użycie platformy byłoby więc bezsensowne, gdyż statek nie dotarłby do niej. Mimo tego jest duże prawdopodobieństwo, że SpaceX spróbuje prawdziwego lądowania na platformie w następnej misji testowej, IFT-5, która może odbyć się jeszcze w tym miesiącu.
Źródła:
•    spacex.com: Starship's fourth flight test
6 czerwca 2024

•    youtube.com: Elon Musk discusses Starship's 4th Flight
6 czerwca 2024
Start lotu rakiety Starship w ramach czwartej misji testowej. Źródło: Space via X
. Wodowanie pierwszego stopnia rakiety, boostera Super Heavy. Źródło: Space via X
Starship w kosmosie, widziany z kamery z jego przedniej i tylnej strony. Źródło: Space via X
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/starship-wyladowal-w-oceanie-indyjskim/

Starship wylądował w Oceanie Indyjskim.jpg

Starship wylądował w Oceanie Indyjskim2.gif

Starship wylądował w Oceanie Indyjskim3.gif

Napisano

Polski akcent w debiucie europejskiej rakiety Ariane 6
2024-06-08. Wojciech Kaczanowski
Z najnowszych informacji podanych przez dyrektora generalnego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) wynika, że debiutancki lot systemu nośnego Ariane 6 odbędzie się 9 lipca br. W misji będziemy mogli odnaleźć również polski akcent, gdyż w owiewce rakiety znajdzie się dwukamerowy zestaw optyczny od wrocławskiej spółki Scanway w ramach projektu YPSat.
Ariane 6 to długo wyczekiwany system nośny, który stanowi jednocześnie bilet powrotny dla Europy na globalny rynek rakiet orbitalnych. Przez długi czas możliwości Starego Kontynentu w zakresie wynoszenia ładunków użytecznych w przestrzeń kosmiczną pozostawały dość ograniczone przez przyczyny polityczne i techniczne. Najnowsze informacje wskazują, że debiut odbędzie się 9 lipca br. i będziemy w nim mogli dostrzec polski akcent.
Wrocławska spółka Scanway w ramach projektu YPSat dostarczy dwukamerowy zestaw optyczny, którego zadaniem będzie monitorowanie procesu rozkładania głównej owiewki rakiety podczas startu oraz rejestrowanie przebiegu wyrzucania ładunków użytecznych na niskiej orbicie Ziemi. Scanway dostarczy w ten sposób kluczowych danych do analizy przebiegu inauguracyjnego lotu najnowszej europejskiej rakiety nośnej.
”Lot inauguracyjny poprzedniej rakiety Ariane 5 w 1996 roku zakończył się niepowodzeniem, a rynkowi eksperci dają mniej więcej 50% szans dla sukcesu pierwszego lotu Ariane 6. Jaki finał spotka ten dziewiczy lot przekonamy się prawdopodobnie już 9 lipca, a nasze kamery zarejestrują jego rezultat. Ściskamy kciuki za pełny sukces misji” - skomentował Jędrzej Kowalewski, Prezes Zarządu Scanway S.A.
Debiut Ariane 6 to nie jedyny ważny lot, w którym Scanway będzie kluczowym uczestnikiem. Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel spółki, skomentował, że w 2024 r. firma liczy na 4 misje kosmiczne, do których można zaliczyć start polskiego satelity obserwacyjnego EagleEye od firmy Creotech. W projekcie Scanway odpowiada za dostarczenie teleskopu optycznego.
”Udział Scanway w obydwu tych projektach dobrze oddaje nie tylko dynamikę rozwoju firmy, ale również nasze ambicje i rosnącą rozpoznawalność na rynku krajowym, a także europejskim i globalnym, gdyż start rakiety Ariane 6 będą obserwowały oczy praktycznie całego środowiska branżowego na świecie” – komentuje Mikołaj Podgórski.
Nowa nadzieja
Europejczycy pokładają dużą nadzieję w systemie Ariane 6, natomiast wielu ekspertów odnosi się dość krytycznie w kontekście projektu. Przykładowe uwagi dostępne są TUTAJ.
Z drugiej strony przedstawiciele ESA zapowiadają opracowanie nowego systemu nośnego, tym razem wielokrotnego użytku. Prace są na bardzo wczesnym etapie, natomiast nowa rakieta będzie prawdopodobnie zasilana innowacyjnym silnikiem Prometheus (Precursor Reusable Oxygen Methane cost Effective propulsion System), napędzanym mieszanką ciekłego metanu i ciekłego tlenu.
Źródło: Scanway / Space24.pl
Wizualizacja europejskiej rakiety Ariane 6.
Autor. ESA

Przebieg misji YPSat w ramach debiutu europejskiej rakiety Ariane 6.
Autor. Scanway

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/polski-akcent-w-debiucie-europejskiej-rakiety-ariane-6

 

Polski akcent w debiucie europejskiej rakiety Ariane 6.jpg

Napisano

Astronauta NASA zginął w katastrofie lotniczej
2024-06-08.
Były amerykański astronauta, 90-letni William Anders, zginął w piątek w katastrofie samolotu turystycznego, który rozbił się w stanie Waszyngton - poinformowały amerykańskie media.
W piątek zginął, pilotując mały samolot, były amerykański astronauta 90-letni William Anders. W 1968 roku był uczestnikiem misji kosmicznej Apollo-8. Wykonał wówczas słynne zdjęcie „Wschodu Ziemi”. Samolot emerytowanego generała dywizji spadł do wody w pobliżu wysp San Juan w stanie Waszyngton. William Anders był sam na pokładzie.
Syn zmarłego, Greg Anders, w rozmowie z CBS News potwierdził informację o śmierci ojca. Według NASA Anders, który w 1964 roku został wybrany do programu szkolenia astronautów, spędził w powietrzu ponad 6 tys. godzin. Pełnił m.in. funkcję rezerwowego pilota podczas misji Gemini XI i Apollo-11.
William Anders przyznał w 1997 roku, że nie uważał misji Apollo-8 za całkowicie bezpieczną. Według niego, decyzję o jej przeprowadzeniu podyktowały ważne względy narodowe, patriotyczne i badawcze. Astronauta szacował, że szanse na sukces misji i powrót załogi z orbity okołoziemskiej wynosiły jak jeden do trzech.
Zdaniem Andersa Ziemia obserwowana z Kosmosu wydawała się krucha i niepozorna. „Lecieliśmy do góry nogami i na odwrót, nie widzieliśmy Ziemi ani Słońca. Kiedy się obróciliśmy i zobaczyliśmy pierwszy wschód Ziemi, było to zdecydowanie najbardziej niesamowite przeżycie. Widok tej delikatnej, kolorowej kuli, która przypominała mi ozdobę choinkową, wyraźnie kontrastował z surowym księżycowym krajobrazem” – cytuje wypowiedź Williama Andersa CBS News.

Słynne zdjęcie Ziemi wykonane przez załogę Apollo 8. Fot. NASA

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/astronauta-nasa-zginal-w-katastrofie-lotniczej

Astronauta NASA zginął w katastrofie lotniczej.jpg

Napisano

Dziwny sygnał z głębi kosmosu ujawnił istnienie tajemniczego obiektu

2024-06-09. Wiktor Piech
W ciemnych i odległych zakamarkach kosmosu kryją się wielkie tajemnice. Naukowcy odkryli teraz jedną z nich. Dzięki szczegółowej analizie kosmicznego sygnału udało im się określić cechy zagadkowego obiektu. Pierwszy raz zarejestrowali takie ciało.

Astronomowie odkryli gwiazdę neutronową emitującą promieniowanie radiowe, która podważa nasze teorie - obraca się ona zbyt wolno. Standardowe gwiazdy neutronowe obracają się setki razy na sekundę. Nowo odkryta gwiazda ASKAP J1935+2148 ma okres obrotu wynoszący aż 53,8 minuty. Kosmiczne "dziwadło" zostało odkryte za pomocą teleskopu ASKAP w Wajarri Yamaji Country w Australii Zachodniej oraz obserwatorium radiowego MeerKAT.
Naukowcy odkryli kosmiczny obiekt, który przeczy naszym teoriom
Specjaliści stwierdzili, że gwiazda neutronowa ma trzy różne stany emisji: impuls fal radiowych trwający od 10 do 50 sekund; słaby impuls, który jest słabszy o 26 razy słabszy od poprzedniego, trwa 370 milisekund; trzecim stanem jest okres spoczynku.


Odkrycie kandydatki na gwiazdę neutronową emitującą pulsacje radiowe w ten sposób jest bardzo niezwykłe. Fakt, że sygnał powtarza się w tak powolnym tempie, jest wyjątkowy - stwierdziła dr Manisha Caleb z Instytutu Astronomii Uniwersytetu w Sydney.
Co dziwniejsze, przez osiem miesięcy badań zauważono, że trzy stany emisji ewoluowały. Ma to wskazywać, że to, co powoduje emisję, zmienia się w czasie.
- Intrygujące jest to, że obiekt ten wykazuje trzy odrębne stany emisyjne, z których każdy ma właściwości całkowicie odmienne od pozostałych. Radioteleskop MeerKAT w Republice Południowej Afryki odegrał kluczową rolę w rozróżnieniu tych stanów. Gdyby sygnały nie pochodziły z tego samego punktu na niebie, nie uwierzylibyśmy, że jest to ten sam obiekt emitujący te różne sygnały - dodała dr Caleb.
Problem trzech stanów emisji
Astronomowie nie mają idealnego wyjaśnienia dotyczącego sposobu wytwarzania przez gwiazdy neutronowe emisji radiowych. Obecne teorie mogą wyjaśniać jedynie część tych szczególnych zachowań.

Jednocześnie badacze podkreślają, że "kosmiczny dziwak" wcale nie musi być gwiazdą neutronową. Istnieje alternatywna wersja, która zakłada, że niezwykły obiekt może być białym karłem z wyjątkowo silnym polem magnetycznym. Taki obiekt nigdy nie został do tej pory udokumentowany, lecz jego istnienie jest możliwe.

Kolejnym rozwiązaniem może być układ podwójny złożony z dwóch gwiazd neutronowych, lub gwiazdy neutronowej i białego karła. Jednakże, by to stwierdzić, konieczne jest przeprowadzenie dalszych badań.

Może to nawet skłonić nas do ponownego rozważenia naszej wieloletniej wiedzy na temat gwiazd neutronowych lub białych karłów; w jaki sposób emitują fale radiowe i jaka jest ich populacja w naszej galaktyce Drogi Mlecznej - podsumowała dr Caleb.
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Nature Astronomy.
Jaki dziwny obiekt odkryli astronomowie? /lnhmm /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-dziwny-sygnal-z-glebi-kosmosu-ujawnil-istnienie-tajemniczego,nId,7557934

Dziwny sygnał z głębi kosmosu ujawnił istnienie tajemniczego obiektu.jpg

Napisano

NASA chce znaleźć nową Ziemię. Ma na to plan

2024-06-09. Dawid Długosz
NASA poszukuje planety podobnej do Ziemi od lat. Do tej pory udało się znaleźć pewne światy, które są podobne do naszego. Agencja nie spoczęła jednak na laurach i ma w planach nowy teleskop, który umożliwi szukanie planet podobnych do Ziemi. Nazwano go Habitable Worlds Observatory i projekt znajduje się na wczesnym etapie prac.

Do tej pory odkryto ponad 5,6 tys. egzoplanet (stan na 31 maja 2024 r.), ale niewiele z nich to światy podobne do Ziemi. Są to również planety skaliste, ale liczne z nich znajdują się poza strefami, które stwarzają warunki do życia podobne do naszych. Poszukiwania Ziemi 2 trwają i NASA planuje zintensyfikować te działania.

Teleskop Habitable Worlds Observatory ma znaleźć nową Ziemię
NASA już wcześniej opracowała teleskop (TESS), którego jednym z zadań było przeczesywanie kosmosu w kierunku szukania egzoplanet. Teraz w planach amerykańskiej agencji jest nowe obserwatorium, którego celem będzie szukanie nowej Ziemi. Projekt ukrywa się pod nazwą Habitable Worlds Observatory.
Teleskop Habitable Worlds Observatory znajduje się obecnie na wczesnym etapie planowania i jego realizacja ma potrwać latami. Rozpoczęto już przygotowania do prac nad odpowiednimi technologiami, które trafią do obserwatorium.
NASA przyznała granty w wysokości 17,5 mln dolarów, które trafiły do trzech firm. Mają one skupić się na badaniach nad optyką nowej generacji, projektach misji i funkcjach nowego teleskopu. Prace mają rozpocząć się późnym latem tego roku.
Prace nad obserwatorium HWO zajmą agencji NASA dekadę
Projekt nowego teleskopu jest skomplikowany. NASA spodziewa się, że opracowanie HWO zajmie dekadę. Dla porównania Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który jest obecnie najpotężniejszym obserwatorium tego typu w rękach ludzkości, powstawał kilkanaście lat i pochłonął miliardy dolarów.
Misja Habitable Worlds Observatory ma polegać na wystrzeleniu w kosmos dużego teleskopu, którego zadaniem będzie obserwowanie planet podobnych do Ziemi znajdujących się w pobliżu gwiazd przypominających Słońce. Lista potencjalnych celów ma obejmować co najmniej 25 egzoplanet.
Co ważne teleskop HWO zostanie również wyposażony w wyspecjalizowane instrumenty, które pozwolą na zbadanie atmosfer odległych światów pod kątem obecności chemicznych oznak życia. Obserwatorium pozwoli m.in. szukać metanu i tlenu. Według NASA są to trudne zadania, bo zbudowanie potrzebnych rozwiązań jest dużym wyzwaniem.


W celu osiągnięcia założonych możliwości trzeba m.in. zbudować koronograf, który będzie tysiące razy skuteczniejszy niż istniejące w zakresie blokowania światła gwiazd. Natomiast układ optyczny musi dysponować rozwiązaniem, które zapewni nieruchomość z dokładnością do wielkości atomu.
Teleskop Habitable Worlds Observatory pochłonie miliardy dolarów
Opracowanie tak złożonego teleskopu będzie ogromnym i bardzo kosztownym zadaniem. Projekt pochłonie z pewnością miliardy dolarów. Dla porównania Kosmiczny Teleskop Hubble'a do momentu wystrzelenia wygenerował koszty na poziomie aż 16 mld dolarów.
NASA dodała, że HWO będzie kolejnym tak spektakularnym obserwatorium po Kosmicznym Teleskopie Nancy Grace Roman. Jego wystrzelenie planowane jest na 2027 r.
NASA chce znaleźć nową Ziemię. Ma na to plan. /123rf /123RF/PICSEL

Wizja artystyczna teleskopu NASA Habitable Worlds Observatory. /NASA’s Goddard Space Flight Center Conceptual Image Lab /materiały prasowe


https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-chce-znalezc-nowa-ziemie-ma-na-to-plan,nId,7563938

NASA chce znaleźć nową Ziemię. Ma na to plan.jpg

Napisano

KP Labs w europejskiej misji badawczej na asteroidę
2024-06-09.
Polska firma KP Labs ogłosiła swoje zaangażowanie w misję M-Argo Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), która ma na celu wysłanie autonomicznego statku kosmicznego do zbadania asteroidy oddalonej od Ziemi o 150 mln kilometrów. Dzięki zaawansowanym algorytmom sztucznej inteligencji opracowanym przez KP Labs, misja ta może zrewolucjonizować nasze zrozumienie składu i potencjalnych zasobów naturalnych asteroid.
Celem misji M-Argo, przygotowywanej przez Europejską Agencję Kosmiczną, jest wysłanie niewielkiego autonomicznego statku kosmicznego do szczegółowego badania asteroidy położnej niedaleko Ziemi. Misja ta ma dotrzeć do asteroidy oddalonej o 150 milionów kilometrów od naszej planety, wybranej spośród ponad 700 000 potencjalnych kandydatów w wyniku rygorystycznego procesu selekcji.
Głównym zadaniem misji jest analiza fizycznych właściwości asteroidy, takich jak kształt, masa i skład, co dostarczy bezcennych informacji na temat potencjalnego wykorzystania zasobów obecnych na takich ciałach niebieskich. Będzie to możliwe dzięki opracowaniu zaawansowanego instrumentu do obrazowania hiperspektralnego oraz algorytmów do przetwarzania pozyskanych informacji. Dzięki zdolności do zaawansowanej, autonomicznej analizy danych, misja M-Argo znacznie zwiększy możliwości odkrywania i rozumienia składu oraz potencjalnych zasobów asteroid bliskich Ziemi.
Głównym wykonawcą projektu jest firma TSD-Space. Polskie KP Labs odpowiada za integrację i operacyjność algorytmów sztucznej inteligencji (AI) zaprojektowanych do współpracy z tym instrumentem. Projekt wspiera także firma Phonemic, koncentrując się na zapewnieniu zaawansowanych możliwości analitycznych do szczegółowego badania składu asteroidy.
Na potrzeby ambitnej misji, zespół KP Labs dostosowuje modele głębokiego uczenia do współpracy z układem FPGA (Field-Programmable Gate Array), który jest kluczowym elementem systemów obrazowania hiperspektralnego opracowanych przez TSD-Space. Zadaniem KP Labs jest opracowanie solidnych ram testowych, które zapewnią efektywne działanie tych modeli w warunkach ograniczonej mocy obliczeniowej statku kosmicznego.
Obecna architektura, składająca się z optycznego frontendu i jednostki przetwarzania danych (DPU) opartej na FPGA, jest zaprojektowana do wstępnego przechwytywania i przetwarzania obrazów. KP Labs wzbogaci jednostki DPU o algorytmy uczenia maszynowego, co pozwoli na zaawansowane przetwarzanie na pokładzie, sprostanie wyzwaniom misji w głębokim kosmosie oraz efektywne rozpoznawanie składu asteroid i wykrywanie potencjalnych zasobów in-situ, pomimo ograniczeń sprzętowych w przestrzeni kosmicznej.
Wspierająca KP Labs Firma Phonemic, odpowiada za projektowanie i prowadzenie środowiska na układzie FPGA, umożliwiając implementację i ewaluację modeli głębokiego uczenia. Od projektowania interfejsów komunikacyjnych i integracji FPGA z urządzeniami zewnętrznymi, przez przygotowanie FPGA do przetwarzania danych, aż po uruchomienie systemu.
Wszystkie te działania umożliwią płynną integrację ram oraz zapewniają, że architektura sprzętowa jest precyzyjnie dostosowana do algorytmów uczenia maszynowego, w pełni wykorzystując możliwości układu FPGA.
Start misji planowany jest na 2024 lub 2025 rok. Więcej informacji na temat projektu można znaleźć na stronie internetowej KP Labs oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Źródło: Space Agency
Autor. ESA

https://www.youtube.com/watch?v=cKxBYg5hkpo

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/kp-labs-w-europejskiej-misji-badawczej-na-asteroide

KP Labs w europejskiej misji badawczej na asteroidę.jpg

Napisano

Galactic 07 – ostatni komercyjny lot VSS Unity
2024-06-09. Krzysztof Kanawka
Koniec użytkowania VSS Unity.
Ósmego czerwca na rakietowy lot wysokościowy wzniósł się pojazd VSS Unity firmy Virgin Galactic. Był to ostatni komercyjny lot tego rakietoplanu.
Zaledwie rok temu, 29 czerwca 2023, doszło do pierwszego lotu komercyjnego rakietoplanu SpaceShipTwo (SS2) o nazwie VSS Unity. Oznaczenie tamtego lotu to “Galactic 01“. Do tamtego pierwszego komercyjnego lotu doszło po wielu latach opóźnień i testów oraz “poprawek” technologii SS2, wykonywanych przez firmę Virgin Galactic. Podobnie jak poprzednie loty komercyjne Virgin Galactic, ten lot odbył się ze SpacePort America – “komercyjnej bazy kosmicznej”, znajdującej się w stanie Nowy Meksyk w USA, nieopodal słynnej bazy White Sands (gdzie niebawem wylądować powinna orbitalna misja Boe-CFT).
Załogę lotu Galactic 07 stanowiło łącznie dwóch pilotów (Nicola Pecile i Jameel Janjua) oraz czterech pasażerów. Wśród pasażerów w tym locie znalazł się Tuva Cihangir Atasever – obywatel Turcji, wybrany na astronautę wraz z Alperem Gezeravci, uczestnikiem niedawnego lotu orbitalnego Ax-3. Tuva Atasever uczestniczył w kursie ISU SSP18, który odbył się latem 2018 roku w Holandii.
Do startu samolotu WhiteKnightTwo (WK2) doszło 8 czerwca około 16:30 CEST. Mniej więcej godzinę później doszło do zapłonu silnika rakietowego VSS Unity, po czym rozpoczął się lot wysokościowy. Rakietoplan osiągnął pułap około 87,5 km. Następnie doszło do lotu ślizgowego i lądowania na pasmie SpacePort America.
Firma Virgin Galactic w przyszłości będzie używać pojazdów “klasy Delta”. Pierwszym ma być VSS Imagine.
(VG)
Wewnątrz VSS Unity podczas mikrograwitacji – lot Galactic 07 / Credits – Virgin Galactic

https://kosmonauta.net/2024/06/galactic-07-ostatni-komercyjny-lot-vss-unity/

Galactic 07 – ostatni komercyjny lot VSS Unity.jpg

Galactic 07 – ostatni komercyjny lot VSS Unity2.jpg

Napisano

Między chmurami pojawiła się jasna smuga
2024-06-09. Źródło: Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Satelity Starlink przeleciały przez niebo nad Polską. Mimo niesprzyjającej pogody, "kosmiczny pociąg" był dobrze widoczny w centralnej i południowej Polsce. Materiały otrzymaliśmy na Kontakt 24.

W piątek wieczorem z bazy na przylądku Canaveral na Florydzie wystartowała rakieta Falcon 9, niosąca na pokładzie 22 satelity Starlink. Urządzenia należące do serii G10-1 weszły na orbitę okołoziemską i w niedzielną noc były widoczne na polskim niebie.
Zdjęcia zjawiska otrzymaliśmy na Kontakt 24. Reporterom 24 udało się uchwycić przelot Starlinków mimo dość niesprzyjającej pogody. W nocy niebo nad częścią Polski spowijało umiarkowane i duże zachmurzenie z przemieszczającą się strefą opadów. Na południu kraju występowały też burze.
Kilka szans obserwacji
Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach" opowiadał w sobotę, że w Polsce spodziewane było kilka przelotów Starlinków. Najciekawiej zapowiadał się ten pomiędzy 23.38 a 23.43. "Satelity pojawią się w okolicach konstelacji Panny i pomkną poniżej Arktura, pod Herkulesem, przelecą przez sam środek Wielkiego Trójkąta Letniego i znikną za wschodnim horyzontem w okolicach Pegaza - wyjaśnił Wójcicki.
Kolejny przelot Starlinków nastąpił pomiędzy 1.11 a 1.15, a ostatni, trzeci - pomiędzy 2.45 a 2.48. Jak przekazał Karol Wójcicki, istniała szansa, że na niebie pojawi się drugi "kosmiczny pociąg". "Jest szansa na kumulację" - napisał autor bloga "Z głową w gwiazdach". W sobotę z Florydy wystartował bowiem kolejny Falcon 9 z następną porcją 20 Starlinków.
Autorka/Autor:as,anw
Źródło: Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24./ Bela
Starlink nad Wolą Chodowską (Mazowieckie)
Autor: Basia

Przelot satelitów Starlink nad Przemyślem
Autor: Mazurjac

Przelot Starlinków nad Warszawą
Autor: Bela

Kosmiczny pociąg nad Inowrocławiem
Autor: AldiBaska
https://tvn24.pl/tvnmeteo/najnowsze/kosmiczne-pociagi-przeciely-niebo-starlinki-nad-polska-st7953497

Między chmurami pojawiła się jasna smuga.jpg

Między chmurami pojawiła się jasna smuga2.jpg

Między chmurami pojawiła się jasna smuga3.jpg

Napisano

EagleEye w bazie Vandenberg
2024-06-10- Krzysztof Kanawka
Koniec podróży przez USA. Następny przystanek: orbita!
Firma Creotech Instruments poinformowała, że polski satelita obserwacyjny EagleEye dotarł do bazy Vandenberg w Kalifornii. To właśnie z tej bazy nastąpi wystrzelenie satelity EagleEye na orbitę.
Siódmego maja 2024 firma Creotech Instruments poinformowała o wyborze rakiety Falcon 9 do wyniesienia EagleEye. Satelita zostanie wyniesiony w ramach startu Transporter-11. Start aktualnie jest planowany na lipiec 2024. Miejscem startu będzie baza Vandenberg w Kalifornii.
Następnie, 22 maja pojawiła się informacja, że satelita EagleEye dotarł do USA. Satelita, w “spakowanej” formie, dotarł do USA za pomocą rejsowego samolotu Polskich Linii Lotniczych LOT.
Piątego czerwca firma Creotech poinformowała, że satelita EagleEye został dostarczony od bazy Vandenberg w Kalifornii.
W bazie Vandenberg zostaną przeprowadzone ostatnie testy funkcjonalne, po czym nastąpi integracja z rakietą Falcon 9.
EagleEye to pierwszy zaprojektowany i zbudowany w Polsce satelita o masie większej niż 50 kg. Zadaniem tego satelity będą obserwacje Ziemi o rozdzielczości rzędu ok. 1 m z bardzo niskiej orbity na wysokości ok. 350 km.
Ten satelita oparty na platformie mikrosatelitarnej HyperSat, która opracowywana jest przez inżynierów Creotech Instruments od 2017 roku. EagleEye został opracowany przez firmę Creotech Instruments, Scanway oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Jeszcze nie podano dokładnej daty startu rakiety Falcon-9 w misji Transporter 11. Pojawiają się jednak informacje, że start prawdopodobnie nastąpi w połowie lipca.
(CRI)
https://kosmonauta.net/2024/06/eagleeye-w-bazie-vandenberg/

EagleEye w bazie Vandenberg.jpg

Napisano

Wylądował na biegunie Księżyca i usłyszał stamtąd Ziemię. Tak widzą nas obcy
2024-06-10. Radek Kosarzycki
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka — tak przynajmniej mówi polskie przysłowie. Astronomowie na powierzchni Ziemi nasłuchują bezustannie planet krążących wokół innych gwiazd niż Słońce. Nic zatem dziwnego, że w końcu ktoś zaczął nasłuchiwać sygnałów radiowych dochodzących z błękitnej planety krążącej wokół Słońca. Na szczęście tym kimś nie byli przedstawiciele jakiejś obcej cywilizacji.
Naukowcy poszukujący życia w przestrzeni kosmicznej od dziesięcioleci nadstawiają ucha, starając się z szumu kosmicznego wyłapać sygnały, które mogłyby zostać wyemitowane przez przedstawicieli zaawansowanych cywilizacji zamieszkujących odległe egzoplanety.
Problem w tym, że tak naprawdę nie wiemy sami, czego szukamy. Nie możemy ustalić, jakie sygnały będzie emitować cywilizacja, która od swojego zarania ewoluowała w zupełnie inny sposób od życia na powierzchni Ziemi. Siłą rzeczy zatem musimy poszukiwać tego, co sami znamy z powierzchni naszej planety i mieć nadzieję, że każda cywilizacja przechodzi przez podobny etap ewolucji, w którym emituje w przestrzeń kosmiczną mnóstwo fal radiowych, tak samo jak my.
Aby zatem wiedzieć, czego powinniśmy szukać, starając się znaleźć cywilizację podobną do naszej, powinniśmy wiedzieć, jak Ziemia wygląda z przestrzeni kosmicznej w zakresie radiowym.
W lutym 2024 roku na powierzchni Księżyca wylądował amerykański lądownik Odyseusz. Tak się składa, że na jego pokładzie umieszczono najnowocześniejsze anteny, których zadaniem miało być obserwowanie fal radiowych docierających tam z Ziemi.
Naukowcy postanowili wykorzystać te anteny do próby zarejestrowania fal radiowych docierającego do Księżyca z Ziemi. W ten sposób po raz pierwszy ktoś (Odyseusz) spojrzał na odległą Ziemię, jak na egzoplanetę zamieszkaną przez obcą cywilizację. Część naukowców uznała, że mamy właśnie do czynienia ze świtem radioastronomii na Księżycu.
ROLSES, bo taką nazwę nosi instrument zainstalowany na pokładzie lądownika Odyseusz zbudowanego przez firmę Intuitive Machines, mimo niezwykle trudnego lądowania na powierzchni Księżyca, był w stanie rozwinąć anteny, zarejestrować fale radiowe w szerokim zakresie, a następnie przesłać je na Ziemię.
Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że anteny rejestrowały fale radiowe emitowane z Ziemi przez łącznie półtorej godziny. Okazało się, że do Księżyca, który przecież oddalony jest od nas o 360-400 tysięcy kilometrów dociera zarówno sygnał ze stacji nadawczych, jak i masztów telefonii komórkowej.
Jest to zatem dowód na to, że teoretycznie powinniśmy być w stanie zarejestrować także podobne sygnały pochodzące z innych odległych planet, których mieszkańcy wykorzystują fale radiowe do komunikacji. Jeżeli zatem w naszym bliskim otoczeniu międzygwiezdnym znajduje się jakaś obca cywilizacja, która na swojej planecie wykorzystuje fale radiowe do komunikacji, powinniśmy ją dostrzec.
To jednak dopiero początek eksperymentu. Choć ROLSES na pokładzie Odyseusza już nie działa, to już w 2026 roku na Księżyc poleci kolejny lądownik, który będzie wyposażony w udoskonaloną wersję instrumentu.
Tym razem jednak cel misji będzie inny. Anteny radiowe zostaną bowiem ustawione na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. To jedyne miejsce we wszechświecie, do którego nigdy nie dociera promieniowanie radiowe z Ziemi. Dzięki temu jest to wprost wymarzone miejsce do nasłuchiwania kosmosu bez konieczności odsiewania sygnału docierającego do anten z powierzchni naszej planety. Naukowcy chcą skierować LuSEE-Night (Lunar Surface Electromagnetics Experiment-Night) do nasłuchiwania najodleglejszych rejonów wszechświata.
https://www.chip.pl/2024/06/rosja-czolg-t-72-autonomia-wojna-wojsko

 

Wylądował na biegunie Księżyca i usłyszał stamtąd Ziemię. Tak widzą nas obcy.jpg

Napisano

ILA 2024: Stacja kosmiczna Haven-1 dla europejskich astronautów
2024-06-10. Wojciech Kaczanowski
Podczas tegorocznych targów ILA Berlin dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej Josef Aschbacher oraz CEO amerykańskiej firmy Vast Max Haot podpisali porozumienie w zakresie misji europejskich astronautów do komercyjnej stacji kosmicznej Haven-1. Placówka powinna zostać wyniesiona na niską orbitę okołoziemską w 2025 r.
Międzynarodowe targi ILA Berlin to wydarzenie poświęcone nie tylko kwestiom lotniczym. Obecne były również firmy z sektora kosmicznego oraz narodowych agencji badawczych z całego świata. Tegoroczna edycja była szczególnie ważna dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, która ogłosiła dwie istotne informacje, które wpłyną na przyszłość sektora kosmicznego na Starym Kontynencie.
Porozumienie z firmą Vast
Flagowym projektem amerykańskiej firmy Vast jest program prywatnej stacji komercyjnej Haven-1, której wyniesienie na niską orbitę okołoziemską (LEO) zostało zaplanowane na 2025 r. przy pomocy rakiety nośnej Falcon 9 od SpaceX. Zgodnie z informacjami podanymi przez producenta, Haven-1 ma być kompatybilna z systemem dokowania statku kosmicznego Dragon - również produkcji SpaceX.
Placówka orbitalna jest skierowana do użytkowania przez firmy prywatne oraz agencje kosmiczne na misje trwające maksymalnie 30 dni. Haven-1 będzie zapewniał niezbędne narzędzia dla astronautów, tj. funkcje podtrzymywania życia i materiały eksploatacyjne, dużą kopułę okienną do oglądania i fotografowania oraz niezawodny internet pochodzący z konstelacji satelitów Starlink.
Program Haven-1 jest ważny dla Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), która podczas tegorocznych targów ILA Berlin podpisała Memorandum of Understanding o możliwości organizowania misji europejskich astronautów na prywatną stację kosmiczną. Haven-1 może osiągnąć operacyjność już w 2026 r. i stać się tym samym pierwszą komercyjną stacją kosmiczną na orbicie.
Porozumienie jest kluczowe dla ESA z uwagi na fakt, że obecnie eksploatowana Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zakończy swoją pracę w okolicach 2030 r. Znalezienie zastępstwa jest zatem niezbędne, jeśli Europa chce zachować zdolność do naukowych misji kosmicznych.
Warto dodać, że jest to już 3 umowa zawarta między Europejską Agencją Kosmiczną a firmami, które zajmują się programami stacji kosmicznych. Jeszcze w 2023 r. ESA podpisała dwie umowy w zakresie potencjalnych misji europejskich astronautów:
•    z Voyager Space oraz Airbus Defence and Space, w ramach której strony będą współpracować przy misjach europejskich astronautów do przyszłej stacji kosmicznej Starlab;
•    z Axiom Space, która pracuje nad prywatną placówką Axiom Station;
Ogłoszenie daty debiutu rakiety Ariane 6
Podczas tegorocznych targów ILA Berlin Air Show Josef Aschbacher dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej ogłosił również datę długo wyczekiwanego debiutu rakiety nośnej Ariane 6. Start odbędzie się 9 lipca br. z kosmodromu w Gujanie Francuskiej.
Dla Europy rakieta Ariane 6 stanowi bilet powrotny na rynek systemów nośnych. Przez długi czas możliwości Starego Kontynentu w zakresie wynoszenia ładunków użytecznych w przestrzeń kosmiczną pozostawały dość ograniczone. Za przyczyny można uznać czynniki polityczne oraz techniczne.
Źródło: ESA / Space24.pl
Od lewej: Dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher i CEO Vast Max Haot.
Autor. Vast

Wizualizacja komercyjnej stacji kosmicznej Haven-1.
Autor. Vast

Wizualizacja startu Ariane 6.
Autor. ESA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/ila-2024-stacja-kosmiczna-haven-1-dla-europejskich-astronautow

ILA 2024 Stacja kosmiczna Haven-1 dla europejskich astronautów.jpg

ILA 2024 Stacja kosmiczna Haven-1 dla europejskich astronautów2.jpg

Napisano

Hubble: ta gromada była świadkiem zderzenia galaktyk
2024-06-10.
NGC 2005, gromada kulista w Wielkim Obłoku Magellana, jest najlepszym dowodem na to, że galaktyki ewoluują głównie poprzez zderzanie się z innymi galaktykami.
Zdjęcie tytułowe niniejszego artykułu zostało wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Cały kadr zdjęcia wypełnia imponująca i niesamowicie urodziwa gromada kulista NGC 2005.
NGC 2005 znajduje się około 750 lat świetlnych od centrum Wielkiego Obłoku Magellana (LMC), największej galaktyki satelitarnej Drogi Mlecznej, która sama leży w odległości około 162 000 lat świetlnych od Ziemi.
Gromady kuliste to gęsto upakowane gromady, które mogą składać się z dziesiątek tysięcy lub milionów gwiazd związanych ze sobą grawitacyjnie. To właśnie ten stopień ich skupienia sprawia, że są to obiekty niezwykle długowieczne i bardzo stabilne. Wiele ze znanych gromad kulistych ma miliardy lat, przez co zasadniczo składają się one ze starych i bardzo starych gwiazd. To z kolei sprawia, że są one niezwykle ciekawym obiektem badań dla naukowców chcących zajrzeć w przeszłość przestrzeni kosmicznej.
Obecnie przyjmowane teorie ewolucji galaktyk przewidują, że galaktyki z czasem się ze sobą łączą. Powszechnie uważa się, że stosunkowo duże galaktyki, które obserwujemy we współczesnym wszechświecie, powstały w wyniku licznych procesów łączenia mniejszych galaktyk. Jeśli to prawda, astronomowie spodziewaliby się dowodów na to, że najstarsze gwiazdy w pobliskich galaktykach powstały w różnych środowiskach galaktycznych. Ponieważ wiadomo, że gromady kuliste zawierają starożytne gwiazdy, a także ze względu na ich stabilność, stanowią one doskonałe laboratorium do sprawdzenia tej hipotezy.
NGC 2005 jest właśnie taką starą gromadą kulistą i samo jej istnienie dostarczyło dowodów potwierdzających teorię ewolucji galaktyk poprzez łączenie się. Okazuje się bowiem, że gwiazdy w NGC 2005 mają skład chemiczny odmienny od gwiazd w znajdującym się w ich bezpośrednim otoczeniu Wielkim Obłoku Magellana. To z koeli może wskazywać na to, że w odległej przeszłości LMC połączył się z inną galaktyką. Ta druga galaktyka już dawno wchłonęła się lub w inny sposób rozproszyła po Wielkim Obłoku Magellana. NGC 2005 jest zasadniczo jedynym znanym świadkiem tego dawno minionego zderzenia galaktyk w naszym bezpośrednim otoczeniu galaktycznym.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/06/ngc2005-swiadek-zderzenia-galaktyk/

Hubble ta gromada była świadkiem zderzenia galaktyk.jpg

Napisano

Nowa planeta zachowuje atmosferę pomimo promieniowania pobliskiej gwiazdy
2024-06-10.
Nowo odkryta planeta Feniks, która przetrwała w ekstremalnych warunkach w pobliżu czerwonego olbrzyma oferuje nowy wgląd w to, jak ewoluują planety.
Rzadka egzoplaneta, która powinna być pozbawiona atmosfery z powodu intensywnego promieniowania pobliskiej gwiazdy macierzystej, w jakiś sposób wytworzyła puszystą atmosferę. Jest to najnowsze z serii odkryć, które zmuszają naukowców do ponownego przemyślenia teorii na temat tego, jak planety starzeją się i umierają w ekstremalnych środowiskach.

Nowo odkryta planeta, nazwana Feniksem ze względu na swoją zdolność do przetrwania energii promieniowania czerwonego olbrzyma, ilustruje ogromną różnorodność układów słonecznych i złożoność ewolucji planet - zwłaszcza pod koniec życia gwiazd.

Wyniki zostały opublikowane 5 czerwca 2024 roku w czasopiśmie The Astronomical Journal.

Ta planeta nie ewoluuje tak, jak myśleliśmy. Wygląda na to, że ma znacznie większą i mniej gęstą atmosferę, niż spodziewalibyśmy się dla tych układów - powiedział Sam Grublatt, astrofizyk z Johns Hopkins University, który kierował badaniami. Jak udało się utrzymać tę atmosferę, mimo że znajdowała się tak blisko dużej gwiazdy macierzystej, jest najważniejszym pytaniem.

Nowo odkryta planeta należy do rzadkiej kategorii zwanej “gorącymi neptunami”. Planety te przypominają odległe, zamarznięte olbrzymy naszego Układu Słonecznego, ale znajdują się znacznie bliżej swoich gwiazd macierzystych i są znacznie gorętsze. Najnowsza odkryta planeta, oficjalnie nazwana TIC 365102760 b, jest wyjątkowa, ponieważ jest mniejsza, starsza i gorętsza niż wcześniej sądzono. Ma rozmiar 6,2 razy większy od Ziemi, okrąża swoją macierzystą gwiazdę co 4,2 dnia i znajduje się około 6 razy bliżej swojej gwiazdy niż Merkury od Słońca.

Naukowcy uważają, że ze względu na wiek Feniksa i wysokie temperatury, w połączeniu z niespodziewanie niską gęstością, proces usuwania atmosfery przebiegał wolniej, niż wcześniej sądzono. Oszacowali również, że planeta ma gęstość 60 razy mniejszą niż najgorętszy “gorący neptun” odkryty do tej pory. Przewidują, że planeta przetrwa nie dłużej niż 100 milionów lat, zanim zacznie umierać, opadając spiralnie w kierunku swojej gwiazdy macierzystej.

To najmniejsza planeta, jaką kiedykolwiek znaleźliśmy wokół jednego z tych czerwonych olbrzymów i prawdopodobnie planeta o najniższej masie krążąca wokół gwiazdy [czerwonego] olbrzyma, jaką kiedykolwiek widzieliśmy - powiedział Grunblatt. Dlatego wygląda naprawdę dziwnie. Nie wiemy, dlaczego wciąż ma atmosferę, podczas gdy inne “gorące neptuny”, które są znacznie mniejsze i znacznie gorętsze, wydają się tracić atmosferę w znacznie mniej ekstremalnych środowiskach.

Grunblatt i jego zespół byli w stanie uzyskać takie spostrzeżenia, opracowując nową metodę dostrajania danych z satelity Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS). Teleskop satelity może wykryć planety o niskiej gęstości, ponieważ zmniejszają one jasność swoich gwiazd macierzystych, gdy przechodzą przed nimi. Jednak zespół Grunblatta odfiltrował niechciane światło na zdjęciach, a następnie połączył je z dodatkowymi pomiarami z Obserwatorium W.M. Kecka, które śledzi niewielkie wahania gwiazd wywołane przez okrążające je planety.

Odkrycia mogą pomóc naukowcom lepiej zrozumieć, w jaki sposób atmosfery takie jak ziemska mogą ewoluować, powiedział Grunblatt. Naukowcy przewidują, że za kilka miliardów lat Słońce przekształci się w czerwonego olbrzyma, który spuchnie i pochłonie Ziemię oraz inne planety wewnętrzne.

Nie rozumiemy zbyt dobrze późnego etapu ewolucji układów planetarnych - powiedział Grunblatt. To mówi nam, że być może atmosfera Ziemi nie będzie ewoluować dokładnie tak, jak myśleliśmy.

Puchate planety często składają się z gazów, lodu lub innych lżejszych materiałów, które sprawiają, że ich ogólna gęstość jest mniejsza niż jakiejkolwiek planety w Układzie Słonecznym. Są one tak rzadkie, że naukowcy uważają, że posiada je tylko 1% gwiazd. Egzoplanety takie jak Feniks nie są tak często odkrywane, ponieważ ich mniejsze rozmiary sprawiają, że trudniej je dostrzec niż większe, gorętsze planety, powiedział Grunblatt. Dlatego też jego zespół poszukuje więcej takich mniejszych światów. Dzięki nowej technice znaleźli już tuzin potencjalnych kandydatów.

Przed nami jeszcze długa droga do zrozumienia, w jaki sposób atmosfery planetarne ewoluują w czasie - powiedział Grunblatt.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    Johns Hopkins University
•    Urania
Wizja artystyczna egzoplanety Feniks i jej gwiazdy macierzystej.
Źródło: Roberto Molar Candanosa/Johns Hopkins University
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/06/nowa-planeta-zachowuje-atmosfere-pomimo.html

Nowa planeta zachowuje atmosferę pomimo promieniowania pobliskiej gwiazdy.jpg

Napisano

Misja polskiego astronauty odbędzie się w przyszłym roku
2024-06-10.
Misja polskiego astronauty odbędzie się w przyszłym roku – zapowiedział w ubiegłym tygodniu Piotr Zabadała, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej MRiT, delegat Polskiej Agencji Kosmicznej podczas Forum Sektora Kosmicznego w Warszawie.
We ubiegłym tygodniu (4 czerwca br.) w Warszawie odbyło się Forum Sektora Kosmicznego. Uczestniczyli w nim m.in. przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Technologii odpowiedzialni za współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) i koordynację misji kosmicznej polskiego astronauty. Obecnie jedynym polskim astronautą przygotowującym się do misji kosmicznej jest Sławosz Uznański, astronauta projektowy ESA.
Piotr Zabadała, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej MRiT, delegat Polskiej Agencji Kosmicznej zapowiedział podczas wydarzenia, że misja polskiego astronauty odbędzie się w 2025 r.
”Ministerstwo Rozwoju i Technologii w zeszłym roku podpisało cztery porozumienia bilateralne z ESA; liczę, że to nie będą jedyne takie porozumienia. Pierwsze z nich - misja naukowo–technologiczna z udziałem polskiego astronauty, bardzo istotna z punktu widzenia rozwoju możliwości dla przemysłu, jednostek naukowych - będzie realizowana w przyszłym roku” - powiedział Piotr Zabadała.
”W tej chwili przygotowywany jest pakiet eksperymentów. Podzieliliśmy je na trzy cele robocze: eksperymenty technologiczne, w których będą testowane technologie polskich firm, eksperymenty naukowe i eksperymenty edukacyjne. Będą realizowane przed, w trakcie i po misji, która się odbędzie w przyszłym roku” – dodał.
Przyznał też, że zwiększenie w 2023 r. polskiej składki do budżetu ESA o 295 mln EUR (w sumie wynosi teraz jest to 360 mln EUR) to duże wyzwanie.
„Szykujemy się do wydatkowania zwiększonych środków z budżetu Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). To jest duże wyzwanie dla administracji, przemysłu i nauki” – powiedział Zabadała. I wymienił najważniejsze inwestycje towarzyszące misji polskiego astronauty. Jedną z nich jest wsparcie budowy polskiej konstelacji Obserwacji Ziemi, która będzie składać się z satelitów optycznych i radarowych. „Jeszcze w czerwcu ogłoszony będzie przetarg przez ESA” – zapowiedział Zabadała.
Kolejną inwestycją jest Narodowy Program Szkoleń. Program zakłada szkolenia i staże w ESA dla polskich absolwentów wyższych uczelni. „W kwietniu pierwsze kilkanaście osób już rozpoczęło staże w ESA. Kolejne nabory będą organizowane na jesieni” – przypomniał Zabadała.
Ważnym programem finansowanym z powiększonej składki do budżetu ESA jest również program ESA BIC. Zakłada on promowanie przedsiębiorczości oraz wykorzystanie technologii kosmicznych w różnych sektorach gospodarki w ramach programu inkubacji. To działanie zakłada również wspieranie współpracy pomiędzy nauką, biznesem i administracją.
Kolejnym programem jest Centrum Bezpieczeństwa Cywilnego (ESA Security Hub). Liderem tego projektu jest Centrum Badań Kosmicznych PAN, które współpracuje z samorządami. „Projekt zakłada utworzenie dwóch hubów w Polsce. Ale już współpracujemy z CBK i ESA, by rozszerzyć go o inne regionalne centra nie tylko w Polsce. To bardzo ważny projekt dotyczący zarządzania kryzysowego” – zaznaczył Zabadała.
Wspomniał też, że z punktu widzenia MRiT najważniejszym zadaniem będzie przygotowanie do Rady Ministerialnej ESA, która odbędzie się jesienią 2025 r. „Dokonamy wtedy oceny wydatkowania środków. W międzyczasie Polska Agencja Kosmiczna będzie pracowała nad aktualizacją Polskiej Strategii Kosmicznej, nad przygotowaniem Krajowego Programu Kosmicznego. Te dwa dokumenty wskażą priorytety w rozwoju sektora kosmicznego w Polsce i będą one podstawą do planowania wydatków” – poinformował Zabadała.
Źródło: PAP
Dokowanie kapsuły Dragon
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/misja-polskiego-astronauty-odbedzie-sie-w-przyszlym-roku

Misja polskiego astronauty odbędzie się w przyszłym roku.jpg

Napisano

Pierwszy start Ariane 6 – 9 lipca 2024
2024-06-11 Krzysztof Kanawka
Data pierwszego startu nowej rakiety.
ESA ustaliła datę 9 lipca 2024 na pierwszy start rakiety Ariane 6.
Po zakończeniu służby europejskiej rakiety Ariane 5 (ostatni start w nocy z 5 na 6 lipca 2023) Europa czekała na następczynię – Ariane 6. Prace nad tą rakietą, która ma przejąć obowiązki wynoszenia różnej wielkości europejskich i komercyjnych sond, satelitów i innych pojazdów na orbitę oraz w dalszą przestrzeń kosmiczną, trwają od początku poprzedniej dekady. W 2015 roku zaakceptowano kształt i paliwa dla tej rakiety: Ariane 6 ma korzystać z członów pobocznych na paliwo stałe oraz głównych stopni na ciekły wodór i ciekły tlen. Prace doświadczyły wielu opóźnień i z pierwotnej daty pierwszego startu w 2019 roku start opóźnił się aż do 2024 roku. W konsekwencji, ESA oraz Europa kilka razy musiała skorzystać z rakiet takich jak Falcon 9 dla wynoszenia swoich ważnych satelitów (m.in. dla konstelacji Galileo).
Na rozpoczynającej się w dniu 5 czerwca konferencji i targach ILA 2024 w Berlinie dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher poinformował, że wyznaczono datę 9 lipca 2024 na pierwszy start rakiety Ariane 6.
Do czego może służyć Ariane 6? Oprócz wspomnianych satelitów i sond kosmicznych, pojawiają się propozycje aby Europa posiadała własny statek załogowy. Jedną z koncepcji jest SUSIE – Smart Upper Stage for Innovative Exploration. Oczywiście, rakieta jest także ostro krytykowana jako pojazd przestarzały już zanim wszedł do służby. Przede wszystkim Ariane 6 nie jest w żaden sposób odzyskiwalna, a użycie rakiet pobocznych na paliwo stałe ogranicza “elastyczność” tej konstrukcji.
Starty mają się odbywać z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej – jest to główne stanowisko startów europejskich rakiet od dekad.

Wersje rakiety Ariane 6 / Credits – ESA
Partnerzy uczestniczący w produkcji rakiet Ariane 6 / Credits – ESA

Ariane 6 stands tall for launch
https://www.youtube.com/watch?v=9FrYedSPD28
Ariane 6 na wyrzutni startowej / Credits – ESA

https://kosmonauta.net/2024/06/pierwszy-start-ariane-6-9-lipca-2024/

 

Pierwszy start Ariane 6 – 9 lipca 2024.jpg

Pierwszy start Ariane 6 – 9 lipca 2024.2.jpg

Napisano

Ekstremalna egzoplaneta większa niż Jowisz. Wiatry osiągają tam 9000 km/h

2024-06-11. Dawid Długosz
Astrolábos to ekstremalna egzoplaneta, którą naukowcy postanowili przebadać z użyciem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. To bardzo dziwny świat, który jest większy od Jowisza i na obu półkulach ma skrajne warunki pogodowe. Wiatry na tej planecie potrafią wiać z prędkością aż 9000 km/h. Ponadto panują tam ekstremalne temperatury.

Egzoplanety potrafią być bardzo różne. Niektóre ze światów spoza Układu Słonecznego to bardzo ekstremalne planety, na których warunki mają niewiele wspólnego z tym, co znamy na Ziemi. Do takich obiektów z pewnością zalicza się WASP-43b, czyli Astrolábos. Naukowcy postanowili przyjrzeć się tej egzoplanecie dokładniej i w tym celu wykorzystali Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

Astrolábos to bardzo ekstremalna egzoplaneta
Egzoplaneta Astrolábos jest większa niż Jowisz i jej masa oscyluje w granicy dwukrotności tej, którą cechuje się gazowy olbrzym Układu Słonecznego. Świat ten jest mocno związany z gwiazdą (WASP-43) i znajduje się blisko do niej. Jeden "rok" trwa tam zaledwie 19 godzin.
Planeta WASP-43b jest związana z gwiazdą w podobny sposób, co Księżyc z Ziemią. To oznacza, że jest skierowana do niej cały czas tą samą stroną. To oczywiście sprawia, że po dziennej stronie jest bardzo gorąco. Do tego stopnia, że topi się tam żelazo. Temperatura sięga 1250 stopni Celsjusza. Po nocnej stronie jest niewiele lepiej. Tam panują temperatury w okolicy 600 stopni Celsjusza, czyli większe niż w przypadku Wenus.
Wiatry osiągają tam prędkość 9000 km/h
Analiza egzoplanety wykazała, że po nocnej stronie chmury znajdują się wysoko nad powierzchnią. Natomiast po dziennej części w ogóle nie występują, bo jest tam zbyt gorąco. Gradienty temperatury na tym świecie sprawiają, że wieje tam z ogromnymi prędkościami sięgającymi aż 9000 km/h! To tłumaczy brak wykrytego metanu w atmosferze.
Jeśli wiatry przemieszczają gaz ze strony dziennej na nocną i z powrotem wystarczająco szybko, nie ma wystarczająco dużo czasu, aby oczekiwane reakcje chemiczne wytworzyły wykrywalne ilości metanu na powierzchni planety.
wyjaśnia astronom Joanna Barstow z Open University w Wielkiej Brytanii

 
Egzoplaneta WASP-43b to gorący jowisz
WASP-43b jest egzoplanetą typu gorący jowisz, a więc jest gazowym olbrzymem znajdującym się blisko macierzystej gwiazdy. Świat ten został odkryty w 2011 r. i wtedy była to najbliżej orbitująca planeta tego typu ze wszystkich znanych wówczas astronomom.
Astrolábos znajduje się w sąsiedztwie gwiazdy typu K o nazwie WASP-43, która jest od nas oddalona o około 284 lata świetlne. Na razie w jej pobliżu znaleziono tylko jedną egzoplanetę. Co jednak nie wyklucza istnienia innych.
***
Ekstremalna egzoplaneta większa niż Jowisz. Wiatry osiągają tam 9000 km/h. /materiały prasowe

 
Do obserwacji egzoplanety Astrolábos wykorzystano Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. /NASA /materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-ekstremalna-egzoplaneta-wieksza-niz-jowisz-wiatry-osiagaja-t,nId,7495756

Ekstremalna egzoplaneta większa niż Jowisz. Wiatry osiągają tam 9000 h.jpg

Napisano

Tej plamy słonecznej nie zapomnimy jeszcze długo. To ona spowodowała historyczną burzę geomagnetyczną
2024-06-11. Radek Kosarzycki
Niemal dokładnie miesiąc temu, 10 maja 2024 roku w magnetosferę Ziemi uderzyło sześć obłoków plazmy wyrzuconej ze Słońca w koronalnych wyrzutach masy. Choć wyemitowane zostały w kilku odstępach czasowych, to dotarły do Ziemi jednocześnie. W efekcie spowodowały one spektakularną burzę geomagnetyczną i zorze widoczne aż na południu Europy.
Nie były to zwykłe zorze polarne. Osoby, które miały szczęście obserwować je np. na terytorium naszego kraju, były na tyle zauroczone spektaklem na nocnym niebie, że niektórzy odpuścili próbę fotografowania tego zjawiska, aby móc po prostu podziwiać coś, co nie zdarza się zbyt często.
Na co dzień zorze polarne widoczne są głównie w rejonach okołobiegunowych. Nic zatem dziwnego, że jeżeli ktoś chce zobaczyć zorzę polarną, a nie liczy, że zorze przyjdą do niego, musi liczyć się z wyprawą na Islandię czy na północ Norwegii. Owszem zorze na naszej szerokości geograficznej też się zdarzają, ale zdarza się to niezwykle rzadko, a nawet kiedy się zdarzy, to nie są to zorze spektakularne. 10 maja 2024 roku było jednak inaczej. Badacze wskazują, że mogły to być najbardziej spektakularne zorze od nawet 500 lat.
Miguel Claro, astrofotograf z Portugalii skorzystał wtedy z okazji, aby wykonać zdjęcie tego aktywnego obszaru na powierzchni Słońca. Tak się złożyło, że zdjęcie zostało wykonane 10 maja 2024 roku, czyli wtedy, kiedy w kierunku Ziemi leciały już obłoki plazmy wyemitowane z tej plamy w dniach 6, 7 i 8 maja.
Zdjęcie zostało wykonane z parku ciemnego nieba Alqueva w Portugalii. Na zdjęciu i na timelapsie widać wyraźnie chromosferę Słońca, gigantyczną grupę plam słonecznych AR3664, a nawet protuberancje widoczne na krawędzi tarczy słonecznej.
Na krótkim nagraniu zarejestrowanym przez Claro widać nawet niektóre mniejsze rozbłyski, do których doszło zaledwie na kilka godzin przed tym, gdy 150 milionów dalej, w otoczeniu Ziemi rozpętała się fenomenalna burza geomagnetyczna. Jak przyznaje fotograf, nie spodziewał się wtedy, że będzie świadkiem tak spektakularnego pokazu siły Słońca na nocnym niebie i mimo włączonego sprzętu, sam obserwował zorze polarne gołym okiem aż do godziny 4:15 nad ranem 11 maja.
Czy takie zdarzenie może się powtórzyć w najbliższym czasie? Niestety nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Warto jednak pamiętać, że Słońce właśnie wchodzi w maksimum swojej aktywności w 11-letnim cyklu aktywności słonecznej. Pierwotnie podejrzewano, że to konkretne maksimum będzie względnie spokojne. Teraz jednak już wiemy, że tak nie jest. Można zatem stwierdzić, że szanse na powtórkę z rozrywki są w najbliższym czasie wyższe niż zwykle. Pozostaje zatem spoglądać w niebo.

Źródło: Miguel Claro

https://www.chip.pl/2024/06/marynarka-wojenna-usa-okret-tarawa-rimpac-2024

Tej plamy słonecznej nie zapomnimy jeszcze długo. To ona spowodowała historyczną burzę geomagnetyczną.jpg

Tej plamy słonecznej nie zapomnimy jeszcze długo. To ona spowodowała historyczną burzę geomagnetyczną2.jpg

Napisano

Ostatnia poważna kolizja Drogi Mlecznej miała miejsce stosunkowo niedawno
2024-06-11.
Nasza Galaktyka zderzyła się z wieloma innymi w ciągu swojego życia. Teraz satelita Gaia ujawnia, że ostatnie z takich zderzeń miało miejsce miliardy lat później, niż sądziliśmy.
Droga Mleczna powiększała się z czasem, gdy inne galaktyki zbliżały się do niej, zderzały się z nią, były rozrywane i wchłaniane przez naszą Galaktykę. Każde takie zderzenie powodowało zaburzenia, które wciąż oddziałują na różne rodziny gwiazd, wpływając na ich ruch i zachowanie w przestrzeni.

Jednym z celów satelity Gaia jest odkrycie historii naszej Galaktyki poprzez badanie zmarszczek – coś, co robi, wskazując pozycje i ruchy ponad 100 000 gwiazd w pobliżu naszej własnej, stanowiących niewielki ułamek z około dwóch miliardów źródeł, które obserwuje.

Z wiekiem stajemy się coraz bardziej pomarszczeni, ale nasza praca pokazuje, że w przypadku Drogi Mlecznej jest odwrotnie – powiedział Thomas Donlon z Rensselaer Polytechnic Institute i University of Alabama w Huntsville, USA, główny autor nowego badania Gaia. Patrząc na to, jak te zmarszczki rozpraszają się w czasie, możemy prześledzić, kiedy Droga Mleczna doświadczyła ostatniej dużej katastrofy – i okazuje się, że stało się to miliardy lat później, niż myśleliśmy.

Te galaktyczne zmarszczki zostały odkryte przez Gaia dopiero w 2018 roku. Badania te są pierwszymi dokładnie określającymi czas zderzenia, które spowodowało zmarszczki, poprzez porównanie obserwacji z symulacjami kosmologicznymi.

Dziwne ruchy
Halo Drogi Mlecznej zawiera dużą grupę gwiazd o nietypowych orbitach, z których wiele uważa się za przyjęte do naszej Galaktyki podczas wydarzenia, które astronomowie nazywają „ostatnią dużą fuzją”. Jak sama nazwa wskazuje, jest to ostatni raz, gdy nasza Galaktyka doświadczyła znaczącej kolizji z inną galaktyką – przypuszcza się, że była to masywna galaktyka karłowata, która zalała Drogę Mleczną gwiazdami przechodzącymi bardzo blisko centrum Drogi Mlecznej.

Naukowcy datowali tę fuzję na okres od ośmiu do jedenastu miliardów lat temu, kiedy Droga Mleczna była w powijakach, i jest ona znana jako Gaia-Sausage-Enceladus (GSE). Jednak dane z Gaia – opublikowane jako część Data Release 3 teleskopu w 2022 roku – sugeruje teraz, że inna fuzja mogła doprowadzić do powstania niezwykle poruszających się gwiazd.

Aby zmarszczki gwiazd były tak wyraźne, jak pojawiają się w danych Gaia, musiały one dołączyć do nas mniej niż trzy miliardy lat temu – co najmniej pięć miliardów lat później, niż wcześniej sądzono – dodała współautorka Heidi Jo Newberg, również Instytutu Politechnicznego Rensselaer. Nowe zmarszczki gwiazd tworzą się za każdym razem, gdy gwizdy krążą tam i z powrotem przez centrum Drogi Mlecznej. Gdyby dołączyły do nas osiem miliardów lat temu, byłoby tak wiele zmarszczek tuż obok siebie, że nie widzielibyśmy ich już jako oddzielnych cech.

Odkrycie to sugeruje, że gwiazdy te nie pochodzą ze starożytnej fuzji GSE, lecz z nowego wydarzenia, nazwanego fuzją radialną w Pannie, które miało miejsce mniej niż trzy miliardy lat temu.

Pisanie historii na nowo
Istnieją dowody na to, że fuzja GSE miała miejsce daleko wstecz w historii Drogi Mlecznej. Jednak ostatnie prace kwestionują, czy masywna starożytna fuzja jest rzeczywiście potrzebna do wyjaśnienia właściwości Drogi Mlecznej, jaką widzimy dzisiaj, i czy wszystkie gwiazdy pierwotnie związane z GSE pochodzą z tego samego zdarzenia fuzji.

W 2020 roku Thomas kierował badaniami, w których zidentyfikowano zmarszczki gwiazd w Drodze Mlecznej i porównano je z symulacjami różnych możliwych połączeń. Możemy zobaczyć, jak kształt i liczba zmarszczek zmieniają się w czasie dzięki tym symulacjom fuzji. Pozwala nam to dokładnie określić czas, w którym symulacja najlepiej pasuje do tego, co widzimy w rzeczywistych danych Gaia Drogi Mlecznej – metoda, którą zastosowaliśmy również w tych badaniach – powiedział Thomas. W ten sposób odkryliśmy, że zmarszczki zostały prawdopodobnie wywołane przez galaktykę karłowatą zderzającą się z Drogą Mleczną około 2,7 miliarda lat temu. Wydarzenie to nazwaliśmy fuzją radialną w Pannie.

Od tego czasu Thomas i współpracownicy dalej badali tę fuzję, powoli udoskonalając koncepcję, że wiele dziwnie poruszających się gwiazd i zanieczyszczeń w wewnętrznym halo Drogi Mlecznej zostało dostarczonych do naszej Galaktyki w wyniku znacznie nowszego zderzenie Galaktyki niż GSE. Wyjaśnili oni również, że gwiazdy pierwotnie związane z GSE mogły powstać w wyniku wielokrotnych połączeń, niektóre z nich były starożytne.

Historia Drogi Mlecznej jest obecnie nieustannie pisana na nowo, w dużej mierze dzięki nowym danym z Gaia – dodał Thomas. Nasz obraz przeszłości Drogi Mlecznej zmienił się diametralnie nawet dekadę temu i myślę, że nasze zrozumienie tych fuzji będzie się nadal szybko zmieniać.

Wynik ten – że duża część Drogi Mlecznej dołączyła do nas dopiero w ciągu ostatnich kilku miliardów lat – stanowi dużą zmianę w stosunku do tego, co astronomowie sądzili do tej pory. Wiele popularnych modeli i koncepcji dotyczących rozwoju Drogi Mlecznej zakłada, że niedawne zderzenie czołowe z galaktyką karłowatą o takiej masie jest bardzo rzadkie.

Prawdopodobnie fuzja radialna w Pannie przyniosła ze sobą rodzinę innych małych galaktyk karłowatych i gromad gwiazd, które dołączyły do Drogi Mlecznej mniej więcej w tym samym czasie. Przyszłe badania ujawnią, które z tych mniejszych obiektów uważano za związane z dawną GSE, są w rzeczywistości związane z nową fuzją radialną w Pannie.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    ESA
•    Urania
Wizualizacja „pomarszczonego” halo gwiazd wokół Drogi Mlecznej. Źródło: Halo gwiazdowe: ESA/Gaia/DPAC, T Donlon i inni 2024; Droga Mleczna w tle i Obłoki Magellana: Stefan Payne-Wardenaar

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/06/ostatnia-powazna-kolizja-drogi-mlecznej.html

Ostatnia poważna kolizja Drogi Mlecznej miała miejsce stosunkowo niedawno.jpg

Napisano

Chmura pyłu 100 tys. razy większa niż asteroida, która zabiła dinozaury

2024-06-11. Dawid Długosz
Astronomowie potwierdzili ogromną chmurę pyłu po wielkim kataklizmie, do którego doszło z udziałem asteroid. Powstały w ten sposób materiał szacuje się na 100 tys. razy większy w porównaniu do meteorytu, który doprowadził do wyginięcia dinozaurów. Do badań wykorzystano Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

Meteoryt, który przyczynił się do wyginięcia dinozaurów, był naprawdę ogromny. Spadł on na Ziemię około 66 mln lat temu. Rozmiar asteroidy, która uderzyła w teren dzisiejszego półwyspu Jukatan, szacuje się na około 10 km średnicy. Czy wyobrażacie sobie większy kataklizm? Naukowcy natrafili na ślady zderzenia, które spowodowało powstanie chmury pyłu około 100 tys. razy większej!

Ogromna chmura pyłu dostrzeżona w układzie z Beta Pictoris
Naukowcy skierowali Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba na układ planetarny z gwiazdą Beta Pictoris, który znajduje się całkiem niedaleko nas — w odległości zaledwie 63 lat świetlnych. To właśnie tam dostrzeżono ogromną chmurę pyłu, która powstała najpewniej w wyniku ogromnej kolizji asteroid. Powstały w ten sposób materiał jest 100 tys. razy większy w porównaniu do meteorytu, który zgładził dinozaury.
Warto dodać, że wspomniana chmura pyłu została odkryta już wcześniej. Jej ślady znaleziono w danych, które przechwycił Kosmiczny Teleskop Spitzera w trakcie obserwacji prowadzonych w latach 2004 i 2005. JWST jest znacznie potężniejszym obserwatorium o większych możliwościach. Dlatego naukowcy mogli porównać informacje zebrane przez oba teleskopy.
Dzięki nowym danym z Webba najlepszym wyjaśnieniem, jakie obecnie mamy, jest to, że w rzeczywistości byliśmy świadkami następstw rzadkiego, katastroficznego zdarzenia pomiędzy dużymi ciałami wielkości asteroid, oznaczającego całkowitą zmianę w naszym rozumieniu tego układu gwiezdnego.
powiedziała Christine Chen z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i Instytutu Nauki o Teleskopach Kosmicznych

System planetarny z Beta Pictoris przypomina młody Układ Słoneczny
Beta Pictoris to młoda gwiazda, której wiek szacuje się na od kilku do około 20 mln lat. Otacza ją dysk protoplanetarny, gdzie powstają planety. Dlatego system stanowi dla astronomów bardzo cenne źródło informacji o początkach Układu Słonecznego.
W naszym systemie początkowo również dochodziło do tak katastrofalnych zdarzeń. Obecne dziś planety Układu Słonecznego uformowały się dopiero z czasem. Bliskie sąsiedztwo Beta Pictoris daje naukowcom szanse na poznanie tych procesów poprzez prowadzone obserwacje.

Pytanie, które staramy się umieścić w kontekście, brzmi: czy cały proces powstawania dużych planet skalistych jest powszechny czy rzadki, a jeszcze bardziej podstawowe pytanie: czy układy planetarne takie jak Układ Słoneczny są rzadkie?
komentuje Kadin Worthen, doktorant astrofizyki i współautor badań

Odpowiedzi na zadane wyżej pytania można szukać właśnie poprzez obserwacje prowadzone na młodych systemach planetarnych, które przypominają nasz sprzed kilku mld lat. Pod tym względem Układ Słoneczny z pewnością nie był wyjątkowy.

Chmura pyłu 100 tys. razy większa niż asteroida, która zabiła dinozaury. /ESO/L. Calçada /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-chmura-pylu-100-tys-razy-wieksza-niz-asteroida-ktora-zabila-,nId,7567729

Chmura pyłu 100 tys. razy większa niż asteroida, która zabiła dinozaury.jpg

Napisano

Space.Connect.local Lublin (24.06.2024)
2024-06-12. Redakcja
Zaproszenie na konferencję, która odbędzie się 24 czerwca w Lublinie.
W dniu 24 czerwca w Lublinie odbędzie się konferencja SPACE.CONNECT.Local.
Event: SPACE.CONNECT.Local Lublin
Kiedy: 24 czerwca 2024
Godziny: 09:30-14:30
Gdzie: Urząd Miasta Lublin, ul. Spokojna 2, 20-074 Lublin
Strona www: https://esabroker.pl/space-connect-lublin/
Link do rejestracji: TUTAJ
Komunikat:
Europejska Agencja Kosmiczna wraz z Brokerami ESA w Polsce oraz Urząd Miasta Lublin zapraszają na wydarzenie łączące sektor kosmiczny z pozostałymi branżami. Już 24 czerwca w Lublinie zorganizowane zostanie wydarzenie pod nazwą SPACE.CONNECT.Local. Wydarzenie kierowane jest przede wszystkim do przedstawicieli firm i startupów zlokalizowanych w województwie lubelskim, podkarpackim i podlaskim, którzy myślą o wdrożeniu nowych technologii lub usprawnieniu procesów technologicznych. Podczas wydarzenia będziesz mógł poznać bliżej sektor kosmiczny i innowacje jakie na jego potrzeby są opracowywane.
Dlatego też, jeśli:
•    interesują Cię nowe technologie i innowacyjne rozwiązania, które chciałbyś wprowadzić do swojego biznesu lub opracować nowe rozwiązanie,
•    chcesz poznać przedstawicieli z polskiego sektora kosmicznego,
•    poznać możliwości finansowania projektów jakie oferuje Europejska Agencja Kosmiczna, Brokerzy ESA, Ambasador ESA oraz ESA BIC,
•    zapoznać się z pomysłami na transfery technologiczne prezentowane przez firmy i zespoły,
to konferencja SPACE.CONNECT.Local jest właśnie dla Ciebie.
Przyjdź i zobacz, że sektor kosmiczny i fundusze jakimi dysponuje są także dla Ciebie, dla firm spoza sektora kosmicznego!  
Partnerem Strategicznym SPACE.CONNECT.Local jest Polska Agencja Kosmiczna.
Agenda wydarzenia:
•    9:30 – Rejestracja
•    10:00 – Przywitanie
•    10:05 – Pierwsze kroki w kosmosie (Kinga Gruszecka, POLSA)  
•    10.20 – Finansowanie transferów technologicznych z programu ESA Spark (Jarosław Chojnacki, KPT oraz Paweł Kwiatkowski, ABGi Poland, ESA Brokerzy)
•    11:00 – Finansowanie innowacji z programu ESA BASS (Wojciech Adamiak, ABGi Poland / ESA Ambasador)
•    11:20 – Znajdź swój “kosmiczny pierwiastek” i zbuduj start-up z ESA BIC Polska (Michał Chwieduk, ARP, ESA BIC Poland)
•    11:40 – Proinnowacyjne ulgi podatkowe dostępne dla firm space i non space (Edyta Musielak, ABGi Poland)
•    12:00 – Przerwa kawowa
•    12:30 – Wystąpienia przedstawicieli firm z sektora kosmicznego
•    12:45 – Wystąpienia przedstawicieli firm z sektora nie kosmicznego
•    13:30 – Matchmaking
•    14:30 – Zakończenie
(ESA Broker)
Space.Connect.Local Lublin 2024 / Credits – ESA Broker
https://kosmonauta.net/2024/06/space-connect-local-lublin-24-06-2024/

Space.Connect.local Lublin (24.06.2024).jpg

Napisano

Postępy w budowie stacji kosmicznej Gateway
2024-06-12. Mateusz Mitkow
Amerykańska agencja kosmiczna NASA poinformowała o postępach w pracach nad stacją kosmiczną Gateway, która zostanie umieszczona na orbicie Księżyca. Jest to kluczowy obiekt w programie Artemis, w ramach którego będą wykonywane załogowe misje na Srebrny Glob, oraz docelowo budowa na jego powierzchni stałej placówki badawczej.
NASA od lat pracuje nad uruchomieniem pierwszej stacji kosmicznej na orbicie księżycowej. Chodzi o stację Gateway, która będzie punktem wypadowym dla astronautów wykonujących załogowe misje na powierzchnię naturalnego satelity Ziemi. W ostatnich dniach amerykańska agencja kosmiczna poinformowała o postępach w projekcie, które przybliżają zaangażowany zespół do wystrzelenia pierwszych elementów.
Z komunikatu NASA dowiadujemy się, że moduł HALO (Habitation and Logistics Outpost) jest o krok bliżej wystrzelenia, ponieważ w jego przypadku zakończono już prace spawalnicze. Odbywały się one w turyńskim zakładzie przemysłowym firmy Thales Alenia Space. Przypomnimy, że HALO to jeden z czterech modułów, w których astronauci będą mieszkać, prowadzić badania naukowe i przygotowywać się do misji na powierzchnię Księżyca.
Teraz zespół przeprowadzi testy wytrzymałościowe, aby zapewnić jak największy poziom bezpieczeństwa modułu. Jeśli zakończą się one pomyślnie moduł uda się do USA, gdzie firma Northrop Grumman dokona ostatecznego wyposażania przed wystrzeleniem na orbitę Księżyca wraz z modułem Zasilania i Napędu (Power and Propulsion Element; PPE). Ten segment jest kluczowy dla całości placówki, gdyż będzie m.in. utrzymywał właściwą orientację stacji oraz umożliwiał wykonywanie manewrów na orbicie.
Wyniesienie pierwszych elementów stacji Gateway zostanie przeprowadzone za pomocą systemu nośnego Falcon Heavy od firmy SpaceX z Przylądka Canaveral na Florydzie. Kontrakt na ten cel został przyznany firmie Elona Muska w 2021 r., a jego łączna wartość wyniosła 322 mln USD. Po raz pierwszy placówka zostanie wykorzystana podczas misji Artemis IV, którą zaplanowano na 2028 r. Termin ten zapewne ulegnie jednak zmianie ze względu na opóźnienia w całym programie Artemis.
Obliczona na około 40 t stacja Gateway będzie obejmować głównie: moduły mieszkalne dla załogi, systemy zasilania, napędowe, moduły logistyczne, systemy łączności, ramię robotyczne i porty dokujące. Nie jest przeznaczona do stałego zamieszkania, ale będzie mogła pomieścić 4-osobowe załogi przez okres od jednego do trzech miesięcy.
Za opracowanie modułu HALO odpowiada firma Northrop Grumman (kontrakt o wartości 187 mln USD), natomiast za PPE odpowiada Maxar Technologies (kontrakt o wartości 375 mln USD). Partnerami projektu są także Kanadyjska Agencja Kosmiczna (CAS), Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), Japońska Agencja Kosmiczna (JAXA) i Centrum Kosmiczne Mohammeda Bin Rashida ze Zjednoczonych Emiratach Arabskich (MBRSC).

Autor. NASA

Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/postepy-w-budowie-stacji-kosmicznej-gateway

 

Postępy w budowie stacji kosmicznej Gateway.jpg

Postępy w budowie stacji kosmicznej Gateway2.jpg

Napisano

Misja polskiego astronauty. Uznański: "To ogromna szansa dla Polski" [WIDEO]
2024-06-12. Mateusz Mitkow
Za kilka miesięcy polski astronauta poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Będzie nim dr Sławosz Uznański, który w ramach swojej wyprawy będzie m.in. realizować eksperymenty polskich firm w warunkach mikrograwitacji. „To ogromna szansa dla Polski, ale od nas wszystkich zależy, jak ją wykorzystamy” - podkreślił w wywiadzie dla Space24.pl dr Sławosz Uznański podczas konferencji Women in Tech Summit 2024.
Misja polskiego astronauty na ISS zbliża się wielkimi krokami. Obecnie jedynym przygotowującym się do tego kandydatem jest dr Sławosz Uznański, astronauta projektowy Europejskiej Agencji Kosmicznej. Na jakim etapie przygotowań znajduje się Polak, co będzie robił w trakcie swojego pobytu na orbitującej placówce i czy jest szansa, aby wziął udział także w załogowej misji na Księżyc (program Artemis)? Aby poznać odpowiedzi na te pytania zapraszamy do obejrzenia powyższego wideo.
Dr Sławosz Uznański jest polskim astronautą projektowym w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), naukowcem i doktorem elektroniki. Pracował w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN). Jego badania naukowe koncentrują się na projektowaniu systemów elektronicznych o wysokiej niezawodności.
Pochodzi z Łodzi, gdzie w 2008 r. ukończył z wyróżnieniem Politechnikę Łódzką uzyskując tytuł mgr inż. Również w tym samym roku otrzymał tytuł mgr inż. na Uniwersytecie Nantes (Francja) i tytuł inż. na Politechnice w Nantes (Francja). W 2011 r. obronił z wyróżnieniem doktorat na Uniwersytecie Aix-Marseille (Francja).
Autor. Defence24.pl

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/misja-polskiego-astronauty-uznanski-to-ogromna-szansa-dla-polski-wideo

Misja polskiego astronauty. Uznański To ogromna szansa dla Polski [WIDEO].jpg

Napisano

Naukowcy zaskoczeni. Odkryli na Marsie nowe źródło wody - szron

2024-06-12. Paula Drechsler
Naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia - zidentyfikowali nowe źródło wody na Marsie. Jest ona tam obecna w postaci porannego szronu na szczytach marsjańskich wulkanów. "Gdyby udało się ją zebrać, mogłaby pokryć zapotrzebowanie astronautów na wodę na kilka lat" obliczyli badacze.

To pierwsze takie odkrycie szronu na Marsie, wcześniej badaczom wydawało się, że pojawienie się tego zjawiska w okolicach równika planety jest niemożliwe. Jego identyfikacja na najwyższych znanych szczytach Układu Słonecznego - wulkanach Marsa - umożliwi ekspertom lepsze zrozumienie obecnego na Marsie obiegu wody.

To może wpłynąć nie tylko na naszą dotychczasową wiedzę na temat Czerwonej Planety, ale i na przyszłe załogowe misje na Marsa.
Szron na szczytach marsjańskich wulkanów. Naukowcy zaskoczeni odkryciem nowego źródła wody na Marsie
Od lat naukowcy wiedzą, że na Marsie występuje woda. Istnienie obiegu wodnego na Czerwonej Planecie potwierdza choćby obecność czap lodowych na jej biegunach. Naukowców zaskoczyło jednak najnowsze odkrycie źródła wody. Badacze namierzyli bowiem formowanie się szronu na szczytach marsjańskich wulkanów.
Nasze nowe badanie opublikowane w "Nature Geoscience" donosi o istnieniu dużych pokładów przejściowego porannego szronu na szczytach wulkanów [...] Olympus, Arsia i Ascraeus oraz Ceraunius Tholus. Odkryto je poprzez analizę kolorowych obrazów o wysokiej rozdzielczości zebranych przez sondę Exomars Trace Gas Orbiter (TGO) Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Odkrycie to zostało potwierdzone niezależnymi obserwacjami wykonanymi przez należącą do ESA sondę Mars Express i spektrometr NOMAD na pokładzie TGO - powiedział jeden z autorów analizy, Adomas Valantinas.

Mars wciąż zaskakuje. "Wymiana wody nie jest obecnie dobrze poznana"
Atmosfera na Marsie jest około 100 razy rzadsza niż na Ziemi, ale tak jak u nas, tam też występuje para wodna. Jest jej jednak ok. 10 tys. razy mniej niż na naszej planecie, więc prawdopodobieństwo wystąpienia oblodzenia również jest mniej prawdopodobne - a jednak udało się je zidentyfikować. W dodatku wymiana wody pomiędzy powierzchnią i atmosferą Marsa nie jest obecnie zbyt dobrze poznana. Dlatego obserwacja takiego zjawiska, jak szron na szczytach wulkanów, była dla badaczy zaskoczeniem - i bardzo ważnym odkryciem. Szron nie pokrywa szczytów wulkanów na stałe - we wczesnych godzinach porannych nad wulkanami następuje gromadzenie się wody z otaczającej atmosfery, na jakiś czas formuje się szron, a następnie znów wyparowuje.
- Tworzenie się szronu jest więc nie tylko ważną wskazówką, pomagającą nam zrozumieć obieg wody na Marsie, ale także odkryciem identyfikującym kluczowe jej zasoby dla potencjalnej przyszłej eksploracji Czerwonej Planety przez człowieka. Woda jest w końcu nie tylko niezbędna do życia, ale może być również wykorzystywana jako paliwo w rakietach - zaznacza Adomas Valantinas.
Cienka warstwa szronu na Marsie daje ok. 60 basenów olimpijskich wody
Eksperci oszacowali grubość warstwy marsjańskiego szronu - ma zaledwie ok. jednej setnej milimetra, czyli mniej więcej tyle, ile włos człowieka. Choć warstwa szronu jest cienka, to jest przy tym rozłożona na tak dużym obszarze, że "biorąc pod uwagę tę powierzchnię, całkowita ilość wody wynosi tu około 60 basenów olimpijskich. Gdyby udało się ją zebrać, mogłaby ona pokryć zapotrzebowanie astronautów na wodę na kilka lat" wyjaśnili eksperci. Dodali jednocześnie, że ilość wody dostępnej na Marsie w postaci lodu na biegunach szacowana jest natomiast na bilion basenów olimpijskich. To wciąż dużo mniej niż na Ziemi, jednak odkrycie dodatkowych zasobów daje nowe pole do badań - i być może otwiera nowe możliwości eksploracji planety.
Zrozumienie, gdzie można znaleźć wodę i jak ona się przemieszcza, jest istotne dla wielu aspektów eksploracji Marsa. [...] To odkrycie lodu na najwyższych szczytach Układu Słonecznego umożliwi nam udoskonalenie naszej wiedzy na temat obiegu wody na Marsie. W ten sposób możliwe będzie też lepsze przewidywanie pogody na Marsie z myślą o przyszłych ekspedycjach, ale także lepsze zrozumienie dawnego klimatu Marsa i jego potencjału w zakresie zamieszkiwania - wyjaśniają badacze.

 Źródła: doi.org/10.1038/s41561-024-01457-7, phys.org.

Naukowcy zidentyfikowali na Marsie szron. Wcześniej wydawało się, że jego obecność w okolicach równika jest niemożliwa. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-naukowcy-zaskoczeni-odkryli-na-marsie-nowe-zrodlo-wody-szron,nId,7569886

Naukowcy zaskoczeni. Odkryli na Marsie nowe źródło wody - szron.jpg

Naukowcy zaskoczeni. Odkryli na Marsie nowe źródło wody - szron2.jpg

Napisano

Kosmiczne spotkanie istotnie wpłynęło na losy Ziemi

2024-06-12. Paula Drechsler
Astrofizycy w nowych badaniach sugerują, że spotkanie Słońca z obiektem spoza Układu Słonecznego miało znaczący wpływ na Ziemię. Napotkany obłok międzygwiazdowy mógł być nawet winny początkowi epoki lodowcowej.

Najnowsze badania opracowane przez naukowców z Uniwersytetu Bostońskiego sugerują, że wiele lat temu w kosmosie dojść mogło do wydarzenia, które w konsekwencji miało wpływ na klimat Ziemi.
Obłok międzygwiazdowy mógł wpłynąć na początek epoki lodowcowej na Ziemi
Profesor astronomii Merav Opher, specjalistka zajmująca się heliosferą znalazła dowody na to, że Układ Słoneczny miliony lat temu silnie odczuł skutki zetknięcia z obłokiem międzygwiazdowym.
Obiekt spoza Układu Słonecznego w postaci obłoku międzygwiazdowego, który przybył w nasze okolice, mógł być bowiem tak gęsty, że zakłócał wiatr słoneczny. Wydarzenie, które rozegrało się przed dwoma milionami lat, mogło tym samym zakłócić heliosferę i doprowadzić do zmian ziemskiego klimatu, w tym pojawienia się epoki lodowcowej.

Układ Słoneczny napotkał bardzo gęsty obłok międzygwiazdowy
Cały Układ Słoneczny jest otoczony swego rodzaju ochronną tarczą związaną z działalnością Słońca, określaną jako heliosfera. NASA mówi o tych naładowanych cząsteczkach zwanych wiatrem słonecznym "gigantyczna bańka". Chroni nas ona przed promieniowaniem kosmicznym, które mogłoby nawet wpłynąć na zmiany DNA. Według najnowszego artykułu chmura "z sąsiedztwa" skompresowała tę bańkę w taki sposób, że na krótko umieściła Ziemię i inne planety Układu Słonecznego poza wpływem heliosfery.
- Ta praca jest pierwszą, która ilościowo pokazuje, że doszło do spotkania Słońca z obiektem spoza Układu Słonecznego, które miało wpływ na klimat Ziemi - mówi Opher, ekspertka w dziedzinie heliosfery.
Z małej chmury... duża epoka lodowcowa. Rzadkie skutki zetknięcia z kosmicznym sąsiadem
Avi Loeb, ekspert z Uniwersytetu Harvarda i współautor artykułu zauważył, że dość rzadko zdarza się, aby "kosmiczne sąsiedztwo" spoza Układu Słonecznego wpływało istotnie na życie na Ziemi. Jednak jak zaznacza badacz, najnowsze obliczenia w przypadku wydarzeń sprzed milionów lat sugerują, że tym razem faktycznie mogło dojść do sporego zamieszania, a pojawienie się obłoku międzygwiazdowego mogło nawet stanowić początek epoki lodowcowej na Ziemi.
To niezwykle ekscytujące odkryć, że pojawienie się tego obłoku międzygwiezdnego kilka milionów lat temu mogło wystawić Ziemię na znacznie większy strumień promieniowania kosmicznego. Nasze wyniki otwierają nowe okno na związek między ewolucją życia na Ziemi a naszym kosmicznym sąsiedztwem - dodaje Loeb.
Opher dodała, że to dopiero początek jej badań w tym zakresie.
Źródło: DOI: 10.1038/s41550-024-02279-8, eurekalert.org, Gizmodo.

 Nowe ustalenia mogą wyjaśnić pojawianie się na Ziemi epok lodowcowych. /123rf.com /123RF/PICSEL

Kosmiczny obłok mógł wpłynąć na ziemski klimat już dwa miliony lat temu. /Michael Rosenwirth /East News

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kosmiczne-spotkanie-istotnie-wplynelo-na-losy-ziemi,nId,7570213

Kosmiczne spotkanie istotnie wpłynęło na losy Ziemi.jpg

Kosmiczne spotkanie istotnie wpłynęło na losy Ziemi2.jpg

Napisano

Dyski protoplanetarne wokół małomasywnych gwiazd są inne
2024-06-12.
JWST odkrywa dużą różnorodność gazów bogatych w węgiel, które służą jako składniki przyszłych planet wokół małomasywnych gwiazd.
Korzystając z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), zespół astronomów zbadał właściwości dysku protoplanetarnego wokół młodej gwiazdy o bardzo małej masie. Wyniki ujawniają najbogatszy skład węglowodorów zaobserwowany do tej pory w dysku protoplanetarnym, w tym pierwszą pozasłoneczną detekcję etanu i stosunkowo niską obfitość rodzajów zawierających tlen. Uwzględniając wcześniejsze podobne detekcje, odkrycie to potwierdza trend dysków wokół gwiazd o bardzo niskiej masie, które różnią się chemicznie od tych wokół bardziej masywnych gwiazd, takich jak Słońce, wpływając na atmosfery tworzących się tam planet.
Planety tworzą się w dyskach gazu i pyłu krążących wokół młodych gwiazd. Projekt MIRI Mid-INfrared Disk Survey (MINDS), prowadzony przez Thomasa Henninga z Instytutu Astronomii Maxa Plancka (MPIA) w Heidelbergu w Niemczech, ma na celu stworzenie reprezentatywnej próbki dysków. Badając ich właściwości chemiczne i fizyczne za pomocą instrumentu MIRI (Mid-Infrared Instrument) na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, współpraca łączy te dyski z właściwościami planet, które potencjalnie mogą się tam formować. W nowych badaniach zespół naukowców zbadał okolice gwiazdy o bardzo niskiej masie 0,11 masy Słońca (znanej jako ISO-ChaI 147), których wyniki ukazały się w czasopiśmie Science.
JWST otwiera nowe okno na chemię dysków protoplanetarnych
Obserwacje te nie są możliwe z Ziemi, ponieważ odpowiednie emisje gazów są pochłaniane przez atmosferę – wyjaśniła główna autorka Aditya Arabhavi z University of Groningen w Holandii. Wcześniej mogliśmy zidentyfikować jedynie emisję acetylenu (C2H2) z tego obiektu. Jednak wyższa czułość JWST i rozdzielczość spektralna jego instrumentów pozwoliły nam wykryć słabą emisję z mniej obfitych cząsteczek.
W ramach projektu MINDS odkryto gaz o temperaturze około 300 kelwinów, silnie wzbogacony w cząsteczki zawierające węgiel, ale pozbawiony form bogatych w tlen. To znacznie różni się od składu, który obserwujemy w dyskach wokół gwiazd typu słonecznego, gdzie dominują cząsteczki zawierające tlen, takie jak woda i dwutlenek węgla – dodała Inga Kamp, członkini zespołu Uniwersytetu w Groningen.
Uderzającym przykładem dysku bogatego w tlen jest dysk PDS 70, w którym program MINDS niedawno odkrył duże ilości pary wodnej. Biorąc pod uwagę wcześniejsze obserwacje, astronomowie wywnioskowali, że dyski wokół gwiazd o bardzo małej masie ewoluują inaczej niż te wokół bardziej masywnych gwiazd, takich jak Słońce, co może mieć wpływ na znalezienie tam skalistych planet o cechach podobnych do Ziemi. Ponieważ środowisko w takich dyskach określa warunki, w których tworzą się nowe planety, każda taka planeta może być skalista, ale zupełnie niepodobna do Ziemi pod innymi względami.
Ilość materiału i jego rozmieszczenie w tych dyskach ogranicza liczbę i rozmiar planet, które dysk może zaopatrzyć w niezbędny materiał. W związku z tym obserwacje wskazują, że planety skaliste o rozmiarach zbliżonych do Ziemi formują się bardziej efektywnie niż gazowe olbrzymy podobne do Jowisza w dyskach wokół gwiazd o bardzo niskiej masie, najczęściej występujących gwiazd we Wszechświecie. W rezultacie gwiazdy o bardzo niskich masach są siedliskiem większości planet pozasłonecznych.
Wiele pierwotnych atmosfer tych planet będzie prawdopodobnie zdominowanych przez związki węglowodorowe, a nie przez gazy bogate w tlen, takie jak woda i dwutlenek węgla – zauważył Thomas Henning. We wcześniejszych badaniach wykazaliśmy, że transport gazu bogatego w węgiel do strefy, w której zwykle tworzą się planety ziemskie, przebiega szybciej i jest bardziej wydajny w tych dyskach niż w dyskach bardziej masywnych gwiazd.
Chociaż wydaje się jasne, że dyski wokół gwiazd o bardzo niskiej masie zawierają więcej węgla niż tlenu, mechanizm tej nierównowagi jest nadal nieznany. Skład dysku jest wynikiem albo wzbogacenia w węgiel, albo redukcji tlenu. Jeżeli węgiel jest wzbogacony, przyczyną są prawdopodobnie stałe cząsteczki w dysku, z których węgiel jest odparowany i uwalniany do gazowego składnika dysku. Ziarna pyłu, pozbawione pierwotnego węgla, ostatecznie tworzą skaliste ciała planetarne. Planety te byłyby ubogie w węgiel, podobnie jak Ziemia. Mimo to chemia oparta na węglu prawdopodobnie zdominowałaby przynajmniej ich pierwotne atmosfery dostarczane przez gaz dyskowy. Dlatego też gwiazdy o bardzo niskiej masie mogą być najlepszym środowiskiem do poszukiwania planet podobnych do Ziemi.
JWST odkrywa bogactwo cząsteczek organicznych
Aby zidentyfikować gazy w dysku, zespół wykorzystał spektrograf MIRI do rozłożenia promieniowania podczerwonego odbieranego z dysku na sygnatury o małych zakresach długości fal – podobnie jak światło słoneczne jest dzielone na tęczę. W ten sposób zespół wyodrębnił wiele indywidualnych sygnatur przypisanych różnym cząsteczkom.
W rezultacie obserwowany dysk zawiera najbogatszy skład chemiczny węglowodorów zaobserwowany do tej pory w dysku protoplanetarnym, składający się z 13 cząsteczek zawierających węgiel aż do benzenu (C6H6). Obejmują one pierwszą pozasłoneczną detekcję etanu (C2H6), największego w pełni nasyconego węglowodoru wykrytego poza Układem Słonecznym. Zespół z powodzeniem wykrył również etylen (C2H4), propyn (C3H4) i rodnik metylowy CH3 po raz pierwszy w dysku protoplanetarnym. W przeciwieństwie do tego, dane nie zwierały żadnych śladów wody lub tlenku węgla w dysku.
Następnie zespół naukowców zamierza rozszerzyć swoje badania na większą próbkę takich dysków wokół gwiazd o bardzo niskiej masie, aby poszerzyć swoją wiedzę na temat tego, jak powszechne są takie egzotyczne, bogate w węgiel ziemskie regiony planetotwórcze. Rozszerzenie naszych badań pozwoli nam również lepiej zrozumieć, w jaki sposób mogą powstać te cząsteczki – wyjaśnił Thomas Henning. Kilka cech w danych jest nadal niezidentyfikowanych, co wymaga przeprowadzenia dodatkowej spektroskopii, aby w pełni zinterpretować nasze obserwacje.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Planet-forming disks around very low-mass stars are different
•    Abundant hydrocarbons in the disk around a very-low-mass star
Źródło: MPG
Na ilustracji: Artystyczna wizja dysku protoplanetarnego wokół ISO-ChaI 147, gwiazdy o bardzo małej masie. Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO) / MPIA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dyski-protoplanetarne-wokol-malomasywnych-gwiazd-sa-inne

Dyski protoplanetarne wokół małomasywnych gwiazd są inne.jpg

Napisano

Podróż od Słońca do Neptuna. Ile wiesz o Układzie Słonecznym? [QUIZ]

2024-06-12. Karol Kubak
Lubisz chodzić z głową w gwiazdach? Najlepiej czujesz się, gdy zachodzi Słońce i pojawią się pierwsze gwiazdy? To quiz dla Ciebie. Ale uważaj, nie wszystkie pytania są bajecznie łatwe. Tylko prawdziwy pasjonat zdobędzie 10/10.

Ile wiesz o Układzie Słonecznym? /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/quizy/news-podroz-od-slonca-do-neptuna-ile-wiesz-o-ukladzie-slonecznym-,nId,7567954

Podróż od Słońca do Neptuna. Ile wiesz o Układzie Słonecznym [QUIZ].jpg

Napisano

Jak zakończy się życie na Ziemi? Oto trzy przypuszczalne scenariusze
2024-06-12.
Życie na naszej planecie istnieje od miliardów lat, ale nie będzie trwać wiecznie. Naukowcy przewidują, że najbardziej prawdopodobne kataklizmy, które mogą unicestwić nie tylko ludzkość, ale i wszystkie organizmy żywe to: wchłonięcie Ziemi przez umierające Słońce, zderzenie z dużą asteroidą lub kometą oraz katastrofa klimatyczna spowodowana działalnością człowieka. Jak może wyglądać koniec świata, jaki znamy?
Naszą planetę wchłonie Słońce, ale zanim się to stanie, życie wyginie
Za około 5 miliardów lat, gdy Słońce wyczerpie zapasy wodoru, zamieni się w czerwonego olbrzyma. Jego promień zwiększy się ponad stukrotnie, a temperatura powierzchni spadnie do około 3000 K. W tym procesie Słońce pochłonie Merkurego, Wenus, a prawdopodobnie także Ziemię. Jednak zanim to nastąpi, rosnąca temperatura na naszej planecie doprowadzi do wyparowania oceanów i wygaśnięcia życia.
Według modeli ewolucji gwiazd, za około miliard lat jasność Słońca wzrośnie o 10%, co podniesie średnią temperaturę powierzchni Ziemi o kilkanaście stopni. Spowoduje to stopniowe zanikanie roślinności, pustynnienie i w końcu wymarcie złożonego życia.
Modele pokazują, że nawet jeśli Ziemia uniknie bezpośredniego wchłonięcia przez Słońce, to i tak stanie się ono na tyle duże, że wypełni całe niebo widziane z powierzchni planety - mimo że taki widok wydaje się być piękny, to właśnie on będzie zwiastunem bliskiego końca: promieniowanie i energia słoneczna będą tak intensywne, że wypalą atmosferę i oceany.
Orbity planet staną się niestabilne ze względu na utratę masy przez naszą naturalną gwiazdę i rozszerzą się. Nie zanosi się na to, by takie warunki były w stanie przetrwać jakiekolwiek formy życia - nawet pierwotniaki, nicienie czy słynne niesporczaki.
Kometa zniszczy życie, jakie znamy
Uderzenie dużej asteroidy lub komety o średnicy rzędu 10 km, jak ta która 66 mln lat temu przyczyniła się do wyginięcia dinozaurów, miałoby katastrofalne skutki dla życia na Ziemi. Warto jednak pamiętać o tym, że nawet mniejsze obiekty, o średnicy około 1 km, mogą spowodować globalną katastrofę klimatyczną, która zmiecie ludzkość na margines przetrwania.
Pył i sadza wzbite do atmosfery zablokowałyby dostęp światła słonecznego, ochładzając klimat i uniemożliwiając fotosyntezę. Zniszczenie warstwy ozonowej przez uderzenie naraziłoby powierzchnię na zabójcze promieniowanie UV.
Uderzenie asteroidy o średnicy powyżej 10 km byłoby tak silne, że jego impet stopiłby nawet skały, a wytworzona temperatura doprowadziłoby do gwałtownego ocieplenia, zakwaszenia oceanów i masowego wymierania gatunków - podobnie jak 66 mln lat temu.
Choć takie kosmiczne katastrofy zdarzają się bardzo rzadko, raz na dziesiątki czy setki milionów lat, to skutki pojedynczego zderzenia byłyby druzgocące dla biosfery. Naukowcy szacują, że aby całkowicie wymazać życie na Ziemi, asteroida musiałaby mieć średnicę około 90-100 km. Na szczęście nie znamy obecnie żadnych obiektów tej wielkości na kursie kolizyjnym z Ziemią, co jednak nie oznacza, że mniejsze asteroidy nam nie zagrażają. Faktem jest jednak, że ryzyko jest marginalne.
Ludzkość doprowadzi do katastrofy klimatycznej i sama zniszczy życie na Ziemi
Jeśli nie zmienimy naszego myślenia o planecie, to jest dość prawdopodobne, że nasz gatunek… unicestwi się sam! Naukowcy ostrzegają, że jeżeli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną ograniczone, to postępujące zmiany klimatu mogą uczynić Ziemię niezdatną do życia dla człowieka i wielu innych gatunków.
Przy obecnym tempie emisji, taki scenariusz może ziścić się już w XXII wieku. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzega, że jeśli nie podejmiemy ambitnych działań, do 2100 roku zmiany w ekosystemach będą nieodwracalne, a świat znajdzie się na równi pochyłej, z której nie będzie można zawrócić.
Topnienie lodowców i lądolodów podniesie poziom mórz, zatapiając nisko położone wyspy i wybrzeża. Co gorsza, zakwaszenie i ocieplenie oceanów zniszczy rafy koralowe i zaburzy łańcuchy pokarmowe.
Zmiany klimatu to także zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Szerzące się choroby, niedożywienie, migracje klimatyczne i konflikty o kurczące się zasoby mogą dotknąć setki milionów, a być może i miliardów osób. Aby uniknąć tego losu, potrzebujemy pilnej transformacji w stronę zeroemisyjnej gospodarki i ochrony naturalnych ekosystemów pochłaniających dwutlenek węgla.
Choć istnieje wiele innych hipotetycznych zagrożeń dla życia na Ziemi, jak globalna pandemia, wojna nuklearna czy inwazja obcej cywilizacji, trzy omówione scenariusze wydają się najbardziej realne z naukowego punktu widzenia. Jednocześnie uświadamiają nam, jak kruche i nietrwałe jest życie na naszej pięknej planecie.
Mamy obowiązek chronić Ziemię dla przyszłych pokoleń - to nasze jedyne „mieszkanie we wszechświecie”, a jego los zależy tylko od podejmowanych przez ludzkość decyzji.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Freepik

Za kilka milionów lat tak może wyglądać nasza planeta . Fot. Freepik

Fot. Freepik

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-06-12/jak-zakonczy-sie-zycie-na-ziemi-oto-trzy-przypuszczalne-scenariusze/

Jak zakończy się życie na Ziemi Oto trzy przypuszczalne scenariusze.jpg

Jak zakończy się życie na Ziemi Oto trzy przypuszczalne scenariusze2.jpg

Jak zakończy się życie na Ziemi Oto trzy przypuszczalne scenariusze3.jpg

Napisano

Dwa silnie rozbłyski (10.06.2024)
2024-06-13. Krzysztof Kanawka
Pożegnanie z grupą 3697 w bardzo spektakularny sposób.
Grupa 3697 w dniu 10 czerwca 2024 wyemitowała dwa silne rozbłyski, z których jeden był klasy X. Był to koniec widoczności tej grupy po stronie Słońca widocznej z Ziemi.
Grupa 3697 to prawdziwy “weteran” na Słońcu. To właśnie ta grupa w pierwszej połowie maja (wówczas pod numerem 3664) wyemitowała serię rozbłysków najbardziej energetycznej klasy X. Wśród nich jeden rozbłysk miał moc X8.7 z dnia 14 maja 2024 – najsilniejszy rozbłysk w obecnym cyklu. “Na pożegnanie” (15 maja) grupa 3664 wyemitowała jeszcze rozbłysk X3.4.
Dwa tygodnie później grupa 3664 powróciła na stronę tarczy słonecznej widocznej z Ziemi. W dniach 27, 29 maja i 1 czerwca grupa 3664 (która otrzymała nowy numer – 3697) łącznie wyemitowała pięć rozbłysków klasy X.
W kolejnych dniach, czyli w pierwszych dniach czerwca 2024, aktywność tej grupy spadła – ten rejon był już wyraźnie mniejszy w porównaniu ze “szczytem formy” z początku maja. Wyraźna zmiana nastąpiła 10 czerwca. Wówczas grupa 3697 wyemitowała dwa silne rozbłyski. Były to kolejno:
•    Rozbłysk klasy X1.5 o 13:08 CEST – ten rozbłysk miał bardzo wydłużoną charakterystykę i spowodowała duży koronalny wyrzut masy (CME) – skierowany “na zachód” od pozycji Ziemi
•    Rozbłysk klasy M9.5 z maksimum o godzinie 20:40 CEST. W przypadku tego rozbłysku “niewiele” brakowało do klasy X. Ten rozbłysk także wybił CME, które także nie było skierowane ku Ziemi.
Do około 23-24 czerwca grupa 3697 będzie przebywać po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca. Czy możemy się spodziewać kolejnego powrotu tej grupy na widoczną z naszej planety tarczę słoneczną? Jest to możliwe, szczególnie że ten obszar nie pozwala o sobie zapomnieć. Grupa 3697 jest nadal aktywna – 12 czerwca ten rejon wybił CME, skierowane ku Wenus i Merkuremu.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku, w 2023 roku.
(PFA)
X1.5 Solar Flare + CME (6/10/2024) - SolarHam.com
https://www.youtube.com/watch?v=3TIH1OzOhdM

Rozbłysk klasy X1.5 z 10 czerwca 2024 / Credits- NASA, SDO, SolarHam

https://kosmonauta.net/2024/06/dwa-silnie-rozblyski-10-06-2024/

 

Dwa silnie rozbłyski (10.06.2024).jpg

  • Like 1
Napisano

Sonda SDO zarejestrowała kolejny rozbłysk najwyższej klasy. Słońce nie odpuszcza
2024-06-13. Radek Kosarzycki
W ostatnich tygodniach Słońce było zaskakująco spokojne. Po niezwykle burzliwym maju, kiedy na przestrzeni kilku dni dochodziło nawet do kilkudziesięciu rozbłysków klasy M oraz X, w ciągu ostatnich dwóch tygodni na Słońcu nie działo się nic, nawet mimo tego, że ponownie w stronę Ziemi skierowana była grupa plam odpowiedzialnych za majowe burze geomagnetyczne.
Z uwagi jednak na to, że Słońce znajduje się aktualnie w okolicach maksimum swojej aktywności w jedenastoletnim cyklu, i to — co ważne — maksimum naprawdę intensywnego, jedynie kwestią czasu było pojawienie się kolejnego silnego rozbłysku na powierzchni naszej gwiazdy dziennej.
W poniedziałek, 10 czerwca 2024 roku o godzinie 13:08 polskiego czasu doszło na powierzchni Słońca do silnego rozbłysku słonecznego. Zdarzenie to zostało zarejestrowane przez sondę kosmiczną Solar Dynamics Observatory, która bezustannie monitoruje powierzchnię Słońca, rejestrując plamy słoneczne, rozbłyski, koronalne wyrzuty masy, protuberancje czy też to Sam rozbłysk słoneczny to nic innego jak błysk ogromnej ilości promieniowania elektromagnetycznego. Warto jednak pamiętać, że Słońce to kula plazmy o średnicy 1,4 miliona kilometrów (dla porównania średnica Ziemi to zaledwie 13 000 km, czyli wzdłuż równika Słońca można by było ustawić 109 takich planet jak Ziemia). Z tego też powodu rozbłyski to zdarzenia, w których uwalniana jest wprost niewiarygodna ilość promieniowania. Naukowcy szacują, że w ciągu jednego trwającego kilka minut rozbłysk Słońce uwalnia energię porównywalną z miliardem bomb wodorowych.rnada słoneczne.
Co więcej, rozbłysk z poniedziałku został sklasyfikowany jako rozbłysk klasy X1,5, czyli należał do najsilniejszej klasy rozbłysków słonecznych.
Mimo dzielącej nas od Słońca odległości 150 milionów kilometrów taka ilość promieniowania skutecznie może wpływać na komunikację radiową na powierzchni Ziemi, zakłócać pracę sieci energetycznych, a nawet zagrozić pracy satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej.
Właśnie z tego powodu heliofizycy z całego świata bezustannie monitorują powierzchnię Słońca i zachodzące na niej zmiany, aby możliwie precyzyjnie prognozować pogodę kosmiczną i ryzyko wystąpienia rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Ogromną pomocą jest tutaj cała flota sond kosmicznych takich jak Solar Dynamics Observatory (SDO) oraz SOHO, które bezustannie obserwują Słońce i natychmiast informują naukowców na Ziemi o wszelkich zdarzeniach na nim zachodzących.
Warto tutaj zwrócić uwagę, że precyzyjne prognozy pogody kosmicznej będą coraz ważniejsze w nadchodzących latach. Jakby nie patrzeć, po dekadach przerwy od czasu programu Apollo, w najbliższych latach ludzie wrócą na powierzchnię Księżyca. Amerykańscy i chińscy astronauci lecący na Księżyc i przebywający na powierzchni Księżyca przez dłuższe okresy czasu będą szczególnie narażeni na oddziaływanie szkodliwego promieniowania emitowanego przez Słońce w rozbłyskach czy koronalnych wyrzutach masy. Zanim zatem do tych misji dojdzie, musimy dopracować metody szacowania ryzyka, na jakie astronauci będą wystawieni.
Źródło: Solar Dynamics Observatory
https://www.chip.pl/2024/06/zloze-strefa-clarion-clipperton-skladniki-akumulatorow

Sonda SDO zarejestrowała kolejny rozbłysk najwyższej klasy. Słońce nie odpuszcza.jpg

Sonda SDO zarejestrowała kolejny rozbłysk najwyższej klasy. Słońce nie odpuszcza2.gif

Napisano

Zdjęcie z Polski hitem. NASA udostępniła niezwykłe ujęcie zorzy

2024-06-13. Paula Drechsler
Fotografia wykonana przez Dawida Koszelę zdobyła tytuł zdjęcia dnia w serwisie NASA APOD (Astronomy Picture of the Day). Zdjęcie przedstawia malowniczą zorzę polarną zaobserwowaną przez fotografa w Karkonoszach.

APOD zaczął działać w 1995 r. i wciąż codziennie pojawiają się w nim nowe wpisy. To serwis, który jest zbiorem zdjęć oraz obrazów związanych z astronomią i astronautyką. Każda publikacja uzupełniona jest o niedługi komentarz zawodowych astronomów.
Codziennie do tej bogatej biblioteki dołącza kolejne dzieła, które zyskuje tym samym tytuł "Astronomicznego zdjęcia dnia". 12 czerwca 2024 r. miano to zyskała fotografia z Polski — zdjęcie zorzy polarnej nad Karkonoszami, wykonane przez Daniela Koszelę.
Astronomiczne zdjęcie dnia. Fotografia z Polski zachwyca
Zorza polarna występuje w Polsce rzadko, a gdy już się pojawia, częściej można ją zaobserwować na północy kraju niż w jego głębi. Jednak w wyniku niezwykle silnej działalności Słońca miesiąc temu, z 10 na 11 maja można było ten niesamowity spektakl na niebie oglądać praktycznie w całym naszym kraju. W związku z wydarzeniem w sieci pojawił się ogrom rozmaitych ujęć przedstawiających zorzę nad Polską. Wciąż pojawiają się nowe publikacje zdjęć z tego wydarzenia.
Jedno z nich zyskało 12 czerwca 2024 r. tytuł "Astronomicznego zdjęcia dnia" w serwisie NASA. Zorza polarna nad Karkonoszami autorstwa Daniela Koszeli to wspaniała pamiątka po niedawnym efektownym pojawieniu się zorzy nad Polską. "Ten fotograf po raz pierwszy widział zorzę polarną w swoich rodzinnych górach. I cóż to była za spektakularna zorza polarna", brzmi fragment komentarza pod fotografią Daniela Koszeli w serwisie APOD.
Zorza polarna nad Polską. Kolorowy spektakl nad Karkonoszami
Zdjęcie zyskało wyróżnienie nie tylko ze względu na walory wizualne oraz fakt uwiecznienia widowiskowych efektów wybuchów na Słońcu, ale też dlatego, że obserwacja zorzy na tym obszarze nie jest czymś oczywistym.

 Karkonosze w Polsce leżą zwykle zbyt daleko na południe, aby dostrzec tam zorzę polarną. Jednak pewnej niesamowitej nocy z 10 na 11 maja fioletowe i zielone kolory rozświetliły większą część nocnego nieba, co było zaskakującym widowiskiem, które pojawiło się także w wielu miejscach na Ziemi na średnich szerokościach geograficznych — brzmi komentarz pod fotografią.
Polak na swoim profilu na Instagramie regularnie publikuje ciekawe zdjęcia. Wśród nich jest też inne ujęcie sceny z fotografii wyróżnionej przez NASA.
Daniel Koszela autorem zdjęcia dnia NASA. Zorza nad polskimi górami
Na zdjęciu widoczne jest Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne na Śnieżce i rozpościerające się nad nim kolorowe pasma zorzy polarnej z maja.
Powyższe zdjęcie jest złożeniem sześciu pionowych ekspozycji wykonanych podczas szczytu zorzy. Futurystyczne budynki po prawej stronie są częścią obserwatorium meteorologicznego zlokalizowanego na najwyższym szczycie Karkonoszy. Fioletowy kolor wynika przede wszystkim z wyzwolenia przez Słońce wysokoenergetycznych elektronów uderzających w cząsteczki azotu w ziemskiej atmosferze. Nasze Słońce osiągnie maksymalną aktywność powierzchniową w ciągu najbliższych dwóch lat i chociaż przewiduje się znacznie większą liczbę zórz polarnych, lwia część z nich pojawi się w regionach położonych bliżej biegunów Ziemi — wyjaśnia NASA.
Gratulujemy wyróżnienia autorowi fotografii, Danielowi Koszeli.
Zdjęcie zorzy nad Śnieżką wykonał Daniel Koszela. NASA wyróżniła fotografię. /Daniel Koszela via APOD /123RF/PICSEL

Majowa zorza była widoczna niemal w całej Polsce. Daniel Koszela sfotografował ją nad Karkonoszami. /Daniel Koszela via APOD /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zdjecie-z-polski-hitem-nasa-udostepnila-niezwykle-ujecie-zor,nId,7572260

Zdjęcie z Polski hitem. NASA udostępniła niezwykłe ujęcie zorzy.jpg

Zdjęcie z Polski hitem. NASA udostępniła niezwykłe ujęcie zorzy2.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.