Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Rozbłyski i echa monstrualnej czarnej dziury Drogi Mlecznej
2024-06-28.
Zespół naukowców dokonał przełomowych odkryć dotyczących supermasywnej czarnej dziury w centrum naszej Galaktyki.
Czarne dziury są niezwykle trudne do zbadania, po części dlatego, że światło nie jest w stanie uciec przed ich olbrzymią grawitacją. Naukowcy zazwyczaj wnioskują o ich właściwościach, obserwując ich wpływ grawitacyjny na pobliskie gwiazdy, emisje z otaczających je obłoków gazu i inne tego typu zjawiska.
Grace Sanger-Johnson i Jack Uteg, kierowani przez Shou Zhang, adiunkt na Wydziale Fizyki i Astronomii Michigan State University, znaleźli innowacyjne sposoby, aby rzucić więcej światła na te kosmiczne zagadki, wykorzystując dziesięciolecia danych rentgenowskich z teleskopów kosmicznych.
Galaktyczne fajerwerki
Sanger-Johnson przeanalizowała 10 lat danych w poszukiwaniu rozbłysków rentgenowskich z Sagittarius A* (Sgr A*), centralnej czarnej dziury Drogi Mlecznej. W ten sposób odkryła dziewięć rozbłysków, które pozostały niezauważone.
Te rozbłyski to dramatyczne wybuchy wysokoenergetycznego światła, które zapewniają wyjątkową okazję do zbadania bezpośredniego otoczenia czarnej dziury, regionu zwykle niewidocznego z powodu jej niesamowitej grawitacji.
Sgr A* jest najbliższą Ziemi i najmniej aktywną supermasywną czarną dziurą, a zatem dane z Sgr A* i jej rozbłysków to jedne z niewielu obecnie znanych sposobów badania fizycznego środowiska czarnej dziury.
Siedzimy w pierwszym rzędzie, aby obserwować te wyjątkowe kosmiczne fajerwerki w centrum naszej własnej Galaktyki Drogi Mlecznej – powiedziała Zhang.
Sanger-Johnson skrupulatnie przeanalizowała dane rentgenowskie zebrane w latach 2015-2024 przez teleskop rentgenowski NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescope Array). Zespół stwierdził, że każdy z dziewięciu nowo odkrytych rozbłysków dostarcza bezcennych danych do zrozumienia środowiska i aktywności czarnej dziury.
Mamy nadzieję, że budując ten bank danych o rozbłyskach Sgr A*, my i inni astronomowie będziemy mogli analizować właściwości tych rozbłysków rentgenowskich i wnioskować o warunkach fizycznych panujących w ekstremalnym środowisku supermasywnej czarnej dziury – powiedziała Sanger-Johnson.
„Echa” czarnej dziury
Podczas gdy Sanger-Johnson skupiła się na wspaniałych rozbłyskach z Sgr A*, Uteg zbadał aktywność czarnej dziury, stosując technikę przypominającą słuchanie echa. Uteg przeanalizował prawie 20-letnie dane dotyczące olbrzymiego obłoku molekularnego znanego jako „Most” w pobliżu Sgr A*.
W przeciwieństwie do gwiazd, obłoki gazu i pyłu w przestrzeni międzygwiazdowej nie generują własnego promieniowania rentgenowskiego – powiedział Uteg. Kiedy więc teleskopy rentgenowskie zaczęły odbierać fotony z Mostu, astronomowie zaczęli snuć hipotezy na temat ich źródła.
Jasność, którą widzimy, jest najprawdopodobniej opóźnionym odbiciem wcześniejszych wybuchów promieniowania rentgenowskiego z Sgr A* – powiedział Uteg. Po raz pierwszy zaobserwowaliśmy wzrost jasności około 2008 roku. Następnie, przez kolejne 12 lat, sygnały rentgenowskie z Mostu nadal rosły, aż do osiągnięcia szczytowej jasności w 2020 roku.
To „echo” światła z czarnej dziury podróżowało przez setki lat z Sgr A* do obłoku molekularnego, a następnie przybyło kolejne około 26 000 lat, zanim dotarło do Ziemi.
Analizując to echo rentgenowskie, Uteg rozpoczął rekonstrukcję osi czasu przeszłej aktywności naszej czarnej dziury, oferując wgląd, który nie byłby możliwy dzięki samej bezpośredniej obserwacji. W analizie Utega wykorzystano dane z NuSTAR, a także z obserwatorium kosmicznego XMM-Newton.
Jednym z głównych powodów, dla których zależy nam na tym, aby ten obłok stał się jaśniejszy, jest to, że pozwala nam to ustalić, jak jasny był wybuch Sgr A* w przeszłości – powiedział Uteg.
W ramach tych obliczeń Uteg i zespół z MSU ustalili, że około 200 lat temu Sgr A* była o około 5 rzędów wielkości jaśniejsza w promieniowaniu rentgenowskim, niż widzimy ją dzisiaj.
Po raz pierwszy skonstruowaliśmy trwającą 24 lata zmienność dla obłoku molekularnego otaczającego naszą supermasywną czarną dziurę, która osiągnęła szczytową jasność rentgenowską – powiedziała Zhang. Pozwala nam to określić przeszłą aktywność Sgr A* sprzed około 200 lat. Nasz zespół badawczy w MSU będzie kontynuował tę „astro-archeologiczną grę”, aby dalej odkrywać tajemnice centrum Drogi Mlecznej.
Podczas gdy dokładne mechanizmy wyzwalające rozbłyski rentgenowskie i dokładny cykl życia czarnych dziur pozostają tajemnicami, naukowcy MSU są przekonani, że ich odkrycia pobudzą dalsze badania i potencjalnie zrewolucjonizują nasze zrozumienie tych enigmatycznych obiektów.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    ‘Flares’ and ‘echoes’ from the Milky Way’s monster black hole
Źródło: Michigan State University
Na ilustracji: Galaktyczne centrum wraz z nowo odkrytymi flarami z Sgr A*. Źródło: NuSTAR/NASA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rozblyski-i-echa-monstrualnej-czarnej-dziury-drogi-mlecznej

Rozbłyski i echa monstrualnej czarnej dziury Drogi Mlecznej.jpg

Napisano

Wahadłowiec Dream Chaser nie wystartuje w terminie
2024-06-28. Mateusz Mitkow

Z najnowszych informacji wynika, że wahadłowiec Dream Chaser firmy Sierra Space nie będzie gotowy do pierwszego lotu, który był zaplanowany na wrzesień obecnego roku. Miała być to także druga misja rakiety Vulcan Centaur, która w efekcie poleci z innymi ładunkiem.
Amerykańska firma United Launch Alliance (ULA) przygotowuje się do drugiego lotu swojego nowego systemu nośnego Vulcan Centaur. Debiut rakiety odbył się w styczniu br. natomiast za kilka miesięcy, dokładniej we wrześniu, będziemy mogli ją zobaczyć w locie po raz drugi. Początkowo misja Cert-2 miała na celu wyniesienie również nowego pojazdu - wahadłowca Dream Chaser firmy Sierra Space. Z najnowszych informacji wynika, że nie uda się tego zrealizować.
26 czerwca br. ULA, potwierdziła że wahadłowiec Dream Chaser został wykreślony z listy ładunków, które zostaną wyniesione podczas drugiego lotu Vulcana. Zamiast niego na pokładzie systemu znajdzie się symulator masy, który został zbudowany jeszcze jako zapasowy ładunek przed pierwszą misją, podczas której wyniesiony został lądownik księżycowy Peregrine. Przyda się jednak do drugiego lotu, gdyż Sierra Space poinformowała, że Dream Chaser najprawdopodobniej nie będzie gotowy tej jesieni.
United Launch Alliance podkreśliło, że opóźnienia w harmonogramie projektu Dream Chasera nie może zakłócić pilnych potrzeb w zakresie bezpieczeństwa narodowego. Rakieta Vulcan Centaur została zakontraktowana do wyniesienia dwóch misji dla Departamentu Obrony USA (USSF-106 i USSF-87), które mają zostać zrealizowane do końca obecnego roku. Niezbędna do tego jest certyfikacja rakiety, która może zostać uzyskana po drugim locie. ULA nie ma zatem czasu na opóźnienia.
Ze względu na powyższe informacje, nie wiadomo, kiedy Dream Chaser wyruszy w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przypomnijmy, że w maju br. Sierra Space dostarczyła do Centrum Kosmicznego Johna F. Kennedy’ego gotowy model Dream Chasera o nazwie Tenacity, aby wykonać ostatnie testy przed lotem.
”Rozumiemy, jak ważna jest misja ULA Cert-2 dla bezpieczeństwa narodowego i harmonogramu naszego partnera startowego. Ściśle współpracujemy z ULA, aby określić następną dostępną datę startu” – oznajmiła Sierra Space.
Przedstawiciele Sierra Space twierdzą, że frachtowiec będzie mógł polecieć jeszcze pod koniec obecnego roku, natomiast najprawdopodobniej jego pierwsza misja odbędzie się najwcześniej w 2025 r. Celem misji będzie dostarczenie ładunku do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ramach kontaktu Commercial Resupply Services 2 (CRS-2). Wahadłowiec spędzi zadokowany do stacji 45 dni po czym wróci na Ziemię w celu renowacji i przygotowania do ponownego użycia.
Sierra Space planuje zbudować flotę nawet 15 pojazdów Dream Chaser do 2030 r. Poza przewozem zaopatrzenia i pasażerów do ISS w zamyśle jest także wykorzystanie ich w misjach transportowych do przyszłej stacji kosmicznej Orbital Reef, która powstanie w ramach współpracy firm Sierra Space oraz Blue Origin. Pierwsze i zarazem główne elementy stacji Orbital Reef powinny zostać wyniesione na niską orbitę okołoziemską (LEO) w 2027 r. przy pomocy rakiety New Glenn.
Źródło: SpaceNews, Space24.pl
Autor. Sierra Space

Artystyczna wizja wahadłowca Dream Chaser zadokowanego do stacji orbitalnej Orbital Reef.
Autor. Sierra Space

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/wahadlowiec-dream-chaser-nie-wystartuje-w-terminie

Wahadłowiec Dream Chaser nie wystartuje w terminie.jpg

Wahadłowiec Dream Chaser nie wystartuje w terminie2.jpg

Napisano

Amerykańska rakieta będzie startować z Europy
2024-06-28.Wojciech Kaczanowski
Amerykańska firma Firefly Aerospace podpisała umowę ze Szwedzką Korporacją Kosmiczną na możliwość przeprowadzenia startów orbitalnych rakiety Alpha z nowo otwartego portu kosmicznego w Centrum Kosmicznym Esrange w Kirunie. Porozumienie sprawia, że Firefly Aerospace będzie pierwszą firmą ze Stanów Zjednoczonych, której system nośny wystartuje z kontynentalnej Europy.
Firmy działające w rakietowej gałęzi amerykańskiego sektora kosmicznego przeprowadzają starty swoich systemów głównie z terytorium Stanów Zjednoczonych. Wyjątek stanowi Rocket Lab, która wykorzystuje obecnie dwa porty kosmiczne: na Wyspie Wallops w stanie Wirginia oraz w Nowej Zelandii. Z najnowszych informacji wynika, że kolejna firmy rozwija zakres swojego działania poza Stanami Zjednoczonymi.
Mowa tu o amerykańskiej firmie Firefly Aerospace obsługującej m. in. rakietę nośną Alpha. W czwartek, 27 czerwca br. spółka podpisała umowę ze Szwedzką Korporacją Kosmiczną (SSC) na użytkowanie nowo otwartego portu kosmicznego w Centrum Kosmicznym Esrange w Kirunie w celu przeprowadzania startów systemu Alpha.
„Redukując obecną lukę w lokalizacjach orbitalnych miejsc startowych w Europie, współpraca ta wzmacnia połączenie transatlantyckie między Szwecją a Stanami Zjednoczonymi (…). Nie możemy się doczekać udostępnienia tej konkurencyjnej i dobrze sprawdzonej usługi startowej w Esrange w Europie Północnej.” - powiedziała Charlotta Sund, dyrektor generalna SSC.
Z komunikatu udostępnionego przez Firefly Aerospace i SSC wynika, że inauguracyjny start zostanie przeprowadzony w 2026 r. z kompleksu startowego Esrange Launch Complex 3C. Strony podkreśliły, że nowe miejsca do przeprowadzania startów orbitalnych są obecnie niezbędne z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na wynoszenie ładunków w przestrzeń kosmiczną. Dodatkowe platformy pozwolą zmniejszyć długość czekania na kolejne misje.
Firefly Aerospace
Flagową technologią amerykańskiej firmy jest dwustopniowa rakieta Alpha o wysokości blisko 30 m oraz średnicy owiewki 2,2 m. W pierwszym segmencie systemu znajdują się 4 silniki Reaver napędzane mieszanką kerozyny RP-1 oraz ciekłego tlenu. Drugi stopień jest zasilany natomiast pojedynczą jednostką Lightning na to samo paliwo. Alpha jest w stanie wynieść na niską orbitę okołoziemską ładunek o masie około 1 t oraz 630 kg na orbitę synchroniczną ze Słońcem.
Jedną z głośniejszych misji rakiety Alpha była Victus Nox dla US Space Force, która została zrealizowana w rekordowym czasie. Celem projektu była demonstracja zdolności Stanów Zjednoczonych do wyniesienia ładunku na orbitę okołoziemską praktycznie na życzenie - w 24 godziny, w celu rozwoju zdolności lub zastąpienia zniszczonych satelitów w trakcie konfliktu zbrojnego.
Lot Alpha odbył się we wrześniu 2023 r., a cały proces od wydania rozkazu do startu trwał jednak 27 godzin. Transmisja nie była transmitowana przez Firefly Aerospace na prośbę amerykańskich sił kosmicznych.
Centrum Kosmiczne Esrange
Jednym z najważniejszych zadań SSC jest kontrola Centrum Kosmicznego Esrange w Kirunie (otwarte w styczniu 2023 r.), które ma posłużyć jako miejsce do wynoszenia satelitów na orbitę, przeznaczonych do wielu projektów - od monitorowania zmian klimatycznych po usługi telekomunikacyjne. Obiekt znajduje się na wysuniętej północy, za kołem podbiegunowym, na bezludnym obszarze, co umożliwia starty rakiet bez powodowania zakłóceń w życiu lokalnej społeczności.
Pierwsze starty z tego obszaru miały miejsce w 1966 roku, natomiast obecnie kosmodrom wykorzystywany jest przez międzynarodowe środowisko naukowe m. in. do wystrzeliwania rakiet sondujących oraz balonów na dużych wysokościach do astronomii oraz badań atmosfery. Kompleks budzi coraz większe zainteresowanie gigantów technologicznych, co dowodzi umowa z Firefly Aerospace.
Źródło: SSC / Firefly Aerospace
Wizualizacja startu rakiety Alpha z Centrum Kosmicznego Esrange.
Autor. Firefly Aerospace

Start rakiety Alpha.
Autor. Firefly Aerospace via Flickr
SPACE24

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/amerykanska-rakieta-bedzie-startowac-z-europy

Amerykańska rakieta będzie startować z Europy.jpg

Napisano

Tajemnicza historia asteroidy Bennu. Jest fragmentem wodnego świata?

2024-06-28. Wiktor Piech
Kolejne analizy próbek pobranych z asteroidy Bennu dostarczają unikalnych danych dotyczących tajemniczej historii tego obiektu oraz przeszłości wczesnego Układu Słonecznego. Jakie informacje zostały teraz ujawnione?

Sonda OSIRIS-REx dostarczyła na Ziemię próbki planetoidy Bennu. Badania tych skał trwają już kilka miesięcy i ujawniają coraz to więcej zagadkowych informacji. Teraz naukowcy odkryli w próbkach fosforan magnezowo-sodowy, co było szokiem dla specjalistów.
Bennu pochodzi z wodnego świata?
Nowe odkrycie wskazuje, że zdobyto teraz jeszcze mocniejszy argument przemawiający za tym, że Bennu była kiedyś fragmentem większego i prymitywnego wodnego świata.
Specjaliści wskazują, że minerały fosforanowe odkryto do tej pory w próbce planetoidy Ryugu, czy też w poszczególnych meteorytach. Jednakże próbki z Bennu są wyjątkowe ze względu na wielkość ziaren i ich czystość.
Obecność i stan fosforanów, a także innych pierwiastków i związków na Bennu, sugerują wodną przeszłość asteroidy. Bennu potencjalnie mogła kiedyś być częścią wilgotniejszego świata. Jednak ta hipoteza wymaga dalszych badań — powiedział w oświadczeniu Dante Lauretta z University of Arizona w Tucson.
Z kolei Jason Dworkin, naukowiec projektu OSIRIS-REx w Goddard Space Flight Center NASA w Greenbelt w stanie Maryland dodał: - OSIRIS-REx dał nam dokładnie to, na co liczyliśmy: dużą, dziewiczą próbkę asteroidy bogatą w azot i węgiel z dawniej wilgotnego świata.

Wilgotna przeszłość Bennu
Wcześniej w próbkach z Bennu badacze odkryli obecność serpentynitu. Jest to skała, która tworzy się, gdy stopione skały mają kontakt z wodą. Naukowcy proponują teraz hipotezę, że Bennu była fragmentem ciała kosmicznego z dużą ilością wody w stanie ciekłym, która występowała prawdopodobnie pod lodową lub kamienistą powierzchnią. Przykładem takiego obiektu może być lodowy księżyc Saturna Enceladus. Uważa się, że tajemnicze kosmiczne ciało miało około 250 km średnicy, a Bennu mająca średnicę około 500 m, powstała wskutek kosmicznej kolizji.
- Wciąż wymyślamy pomysły, jak przetestować [hipotezę mokrego ciała macierzystego]. Ale dla mnie jest to główny kandydat na środowisko geologiczne, w którym powstały te skały - powiedziała profesor Lauretta dla IFLScience.

ak dodał dr Harold Connolly z Uniwersytetu Rowan w Glassboro w stanie New Jersey: - Próbki Bennu to kusząco piękne skały pozaziemskie. Wykonywane co tydzień nowe analizy [...] dostarczają nowych i czasami zaskakujących odkryć, które pomagają ustalić ważne informacje dotyczące pochodzenia i ewolucji planet podobnych do Ziemi.

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Meteoritics & Planetary Science.

Nieoczekiwane odkrycie zmieniło postrzeganie asteroidy Bennu (zdjęcie poglądowe) /nikocingaryuk /123RF/PICSEL

 

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-tajemnicza-historia-asteroidy-bennu-jest-fragmentem-wodnego-,nId,7611890

Tajemnicza historia asteroidy Bennu. Jest fragmentem wodnego świata.jpg

Napisano

Planetoidy NEO w 2024 roku
2024-06-29. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2024 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 29 czerwca 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 MK, o szacowanej średnicy około 165 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2023 roku odkryć było 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
•    2008 TC3 (nad Sudanem)
•    2014 AA (nad Atlantykiem)
•    2018 LA (nad Botswaną)
•    2019 MO (okolice Puerto Rico)
•    2022 EB5 (okolice Islandii)
•    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
•    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
•    2024 BX1 (nad Niemcami)
2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu.
2024 JV8: przez chwilę uważany za “drugi księżyc Ziemi”, ale szybko okazało się, że jest to górny stopień rakiety Falcon 9 po misji IM-1.

2024 MK: największa od ponad dekady planetoida, która zbliżyła się na dystans mniejszy niż średnia odległość do Księżyca (przelot 29 czerwca 2024).
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Poniższe nagranie prezentuje wejście 2024 BX1 w atmosferę (kamera z Lipska).
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
https://kosmonauta.net/2024/06/planetoidy-neo-w-2024-roku/

Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2024 roku3.jpg

Napisano

NASA: Usterki Starlinera zbyt poważne, by astronauci wrócili. Trzeba je naprawić
2024-06-29. Źródło: Reuters, PAP, CNN, space.com

Astronauci Sunita "Suni" Williams i Barry "Butch" Wilmore, którzy dotarli na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) na pokładzie kapsuły Starliner, wciąż nie wiedzą, kiedy wrócą do domu. Wcześniej konieczne jest usunięcie usterek kapsuły, co może zająć inżynierom "kilka tygodni" - poinformował Steve Stich z NASA.
Wyprodukowana przez Boeinga kapsuła Starliner, która w ramach swojego pierwszego lotu załogowego dostarczył na pokład ISS dwóch astronautów, pozostaje od 6 czerwca zadokowana do stacji.
Misja od początku boryka się z problemami. W czasie lotu wykryto w Starlinerze szereg usterek, w tym kilka wycieków helu i awarie 5 z 28 silniczków sterujących.
Powrót na Ziemię pod znakiem zapytania
Usterki te zakwalifikowano teraz jako zbyt poważne, aby kapsuła mogła wykonać lot powrotny na Ziemię. Inżynierowie NASA i Boeinga zamierzają dokonać na poligonie White Sands w Nowym Meksyku serię próbnych odpaleń silniczków takiego samego typu w celu wykrycia przyczyny ich niesprawności.
W piątek Steve Stich, kierownik NASA Commercial Crew Program, powiedział, że agencja rozważa także wydłużenie czasu trwania misji Starlinera z 45 do 90 dni. Ponadto nie ma wyznaczonej żadnej konkretnej daty powrotu astronautów, choć pierwotnie mieli spędzić na orbicie jedynie osiem dni.
Inżynierowie NASA i Boeinga zapewniają, że w przypadku nadzwyczajnej sytuacji Starliner może wykonać lot na Ziemię, ale "w warunkach normalnych" należy najpierw usunąć usterki.
Program budowy i testów Starlinera od początku natrafiał na liczne trudności i niepowodzenia, które spowodowały jego znaczne opóźnienie i przekroczenie kosztów o 1,5 miliardów dolarów.
Autorka/Autor:anw//mm
Źródło: Reuters, PAP, CNN, space.com
Źródło zdjęcia głównego: NASA
Sunita Williams i Barry Wilmore rozpoczęli misję 5 czerwcaNASA/Kim Shiflett

Sunita Williams i Barry Wilmore Robert Markowitz/NASA

https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/nasa-usterki-starlinera-zbyt-powazne-by-astronauci-wrocili-trzeba-je-naprawic-st7983781

NASA Usterki Starlinera zbyt poważne, by astronauci wrócili. Trzeba je naprawić.jpg

NASA Usterki Starlinera zbyt poważne, by astronauci wrócili. Trzeba je naprawić2.jpg

Napisano

CAP 2024, czyli spotkanie popularyzatorów astronomii z całego świata
2024-06-29.
Communicating Astronomy with the Public (CAP) to największa na świecie konferencja poświęcona popularyzacji astronomii. We francuskiej Tuluzie nie zabrakło przedstawicieli naszego kraju.
CAP to jedyna międzynarodowa konferencja na dużą skalę poświęcona popularyzacji astronomii. Skierowana jest do profesjonalistów zajmujących się komunikacją naukową, edukacją nieformalną, planetariami i centrami nauki, a także do zawodowych astronomów, dziennikarzy i miłośników astronomii. Spotkanie ułatwia wymianę pomysłów i najlepszych praktyk oraz pomaga wzmocnić lokalną społeczność popularyzatorów nauki, łącząc ich z globalną siecią.
Konferencje CAP organizowane są co dwa lata przez Międzynarodową Unię Astronomiczną (IAU) za pośrednictwem Komisji C2 ds. Komunikacji astronomii ze społeczeństwem oraz Biura IAU ds. Popularyzacji Astronomii (IAU OAO). W dniach 24-28 czerwca br. odbyła się 11. edycja, a jej gospodarzem było centrum nauki Cité de l'espace w Tuluzie we Francji. W wydarzeniu wzięło udział ponad 430 osób z Europy, Azji, Afryki, Australii i obu Ameryk.
Tematem przewodnim konferencji CAP2024 była popularyzacja astronomii w hybrydowym świecie, czyli dynamiczne połączenie kanałów tradycyjnych i cyfrowych, aby ułatwić rozpowszechnianie wiedzy oraz wypełnić lukę między społecznością naukową a ogółem społeczeństwa, wspierając szersze zrozumienie i docenienie kosmosu. Podczas licznych sesji, wykładów i warsztatów poruszone zostały takie tematy, jak:
•    100-lecie istnienia planetariów na świecie (najważniejsze wydarzenia historyczne, unikalne metody opowiadania historii i projektowania pokazów, innowacje w zakresie instrumentów i tanie rozwiązania),
•    nauka w popularyzacji astronomii (oparte na badaniach podejście do organizowania wydarzeń określonego typu lub dla określonej publiczności, próby zrozumienia zmian w zachowaniu i rozumieniu lub motywacji),
•    interdyscyplinarna popularyzacja astronomii,
•    innowacje w popularyzacji (symulacje AR, VR, 3D, wykorzystanie AI, aktywności w trybie hybrydowym i w mediach społecznościowych),
•    popularyzowanie astronomii w różnych językach (zalety i wady tłumaczeń, przekraczania barier językowych i kulturowych w celu zwiększania świadomości naukowej),
•    networking i współpraca w zakresie popularyzacji astronomii (narzędzia, platformy i przykłady skutecznej współpracy między astronomami i innymi specjalistami, korzyści i wyzwania),
•    dostępność, różnorodność, równość i inkluzywność w popularyzacji astronomii (podstawowe zasady komunikacji, tworzenie przestrzeni do nauki i zmniejszanie barier).
 
Wśród zaproszonych mówców znaleźli się przedstawiciele ESA, NASA oraz JAXA związani z najważniejszymi trwającymi i przyszłymi misjami kosmicznymi, a także specjaliści od prawa kosmicznego, astrofizyki czy promocji i komunikacji.
 Więcej informacji:
•    strona konferencji CAP2024
•    IAU OAO
 
Opracowanie: Magda Maszewska

Ilustracja: Grafika wydarzenia, źródło: CAP2024

Przedstawiciele Polski na CAP2024, od lewej: Yuliya Hoika (UW, CAMK PAN), Magda Maszewska (Urania, PTA), Justyna Redczuk (Planetarium – Śląski Park Nauki), Krzysztof Czart (Urania, PTA), Anna Skrzypecka (Planetarium – Śląski Park Nauki)

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cap-2024-czyli-spotkanie-popularyzatorow-astronomii-z-calego-swiata

CAP 2024, czyli spotkanie popularyzatorów astronomii z całego świata.jpg

Napisano

Rosyjski satelita RESURS-P1 rozpada się na orbicie zmuszając astronautów ISS do schronienia się
Autor: admin (2024-06-29)
Rosyjski satelita RESURS-P1 rozpada się na orbicie, uwalniając ponad 180 dających się śledzić fragmentów i zmuszając astronautów ISS do schronienia się
26 czerwca 2024 roku zdekomisjonowany rosyjski satelita Resurs-P1 rozpadł się na orbicie, uwalniając około 100 dających się śledzić fragmentów. Do końca 27 czerwca liczba ta wzrosła do 180 i oczekuje się, że będzie nadal rosnąć, zgodnie z informacjami firmy LeoLabs. Po rozpadzie NASA poinstruowała 9 astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), aby schronili się w swoich statkach kosmicznych jako standardowy środek ostrożności.
Około godziny 16:00 UTC 26 czerwca zdekomisjonowany rosyjski satelita - Resurs-P1 - rozpadł się na orbicie, powodując powstanie ponad 100 dających się śledzić fragmentów, zgodnie z informacjami Dowództwa Kosmicznego Stanów Zjednoczonych.
Chociaż nie zaobserwowano bezpośredniego zagrożenia, krótko po godzinie 01:00 UTC 27 czerwca NASA poinstruowała 9 astronautów przebywających na pokładzie ISS, aby udali się do swoich 3 statków kosmicznych w celu schronienia się jako standardowy środek ostrożności. Kontrola misji obserwowała tor lotu odłamków i dała astronautom zgodę na opuszczenie statków, a stacja wznowiła normalne funkcjonowanie po około godzinie.

Ważący około 6 000 kg (13 000 funtów) satelita znajdował się na niemal kołowej orbicie na wysokości około 355 km (220 mil) w momencie zdarzenia, zgodnie z informacjami firmy Leo Labs, kalifornijskiej firmy świadczącej usługi unikania kolizji i alerty w czasie rzeczywistym dla operatorów satelitów.

27 czerwca LeoLabs poinformował, że śledził co najmniej 180 odłamków z Resurs-P1 i oczekuje, że liczba ta wzrośnie w nadchodzących dniach. "Aktywnie analizujemy obłok odłamków, aby go scharakteryzować, zidentyfikować potencjalną przyczynę i oszacować wpływ" - powiedziała firma.

Chociaż przyczyna rozpadu nie została jeszcze ustalona, Resurs-P1 przestał zwiększać wysokość orbity w 2017 roku i był zgłaszany jako funkcjonujący do września 2021 roku. Satelita został ostatecznie wycofany z eksploatacji pod koniec grudnia 2021 roku z powodu awarii wyposażenia pokładowego.
Według SpaceNews, pojawiły się spekulacje, że statek kosmiczny mógł zostać trafiony przez rosyjską broń antysatelitarną (ASAT) w teście podobnym do tego z listopada 2021 roku, gdy ASAT uderzyła w Cosmos 1408, tworząc prawie 1 800 dających się śledzić odłamków.
Jednak ani Departament Obrony, ani rosyjskie Ministerstwo Obrony nie wydały żadnych oświadczeń na temat takiego testu, który prawdopodobnie zostałby zaobserwowany przez amerykańskie aktywa, a Rosja nie nałożyła ograniczeń na przestrzeń powietrzną związanych z potencjalnym miejscem startu testu ASAT w czasie, gdy Resurs P1 się rozpadł.
Inne możliwości to kolizja z nieśledzoną częścią odłamków, uderzenie mikrometeoroidu, awaria wewnętrzna lub inne nieznane zdarzenie.
Źródło: zmianynaziemi

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rosyjski-satelita-resurs-p1-rozpada-sie-na-orbicie-zmuszajac-astronautow-iss-do

Rosyjski satelita RESURS-P1 rozpada się na orbicie zmuszając astronautów ISS do schronienia się.jpg

Napisano

Użycie broni jądrowej w kosmosie – konsekwencje dla bezpieczeństwa [ANALIZA]
2024-06-29. Aleksandra Radomska
Militaryzacja, a w ostatnich latach również zbrojenie, przestrzeni kosmicznej nie jest nowym zjawiskiem. Odkąd w 2019 r. kosmos został uznany za piąty wymiar walki zbrojnej przez NATO, wiele państw podjęło otwartą decyzję o budowaniu zdolności do realizacji działań w tej przestrzeni przez siły zbrojne. Niektóre podmioty państwowe rozwijają kosmiczne środki rażenia, których skutki użycia byłyby wyjątkowo dotkliwe zarówno dla aktywów kosmicznych jak i infrastruktury rozmieszczonej na powierzchni Ziemi. Należy do niej w szczególności broń nuklearna. Jakie zatem konsekwencje niesie za sobą wynoszenie i odpalenie ładunku jądrowego?
Groźba użycia tego rodzaju środku rażenia stała się realna po wydarzeniach z 14 lutego 2024 roku, które dotyczyły niebezpiecznej działalności podjętej przez Federację Rosyjską. Wówczas przewodniczący Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych – Mike Turner – udostępnił członkom amerykańskiego Kongresu dane wywiadowcze, które zawierały „informację dotyczącą poważnego zagrożenia bezpieczeństwa narodowego”.
Oficjalne doniesienia wystosowane przez CNN ujawniły, że Turner za pośrednictwem dwóch informatorów uzyskał „bardzo wrażliwe dane” na temat nowego zagrożenie dla bezpieczeństwa, które „jest powiązane z Rosją”. Koncentrowały się one wokół współcześnie rozwijanego ofensywnego potencjału militarnego Federacji Rosyjskiej w przestrzeni kosmicznej. Rzecznik ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu – John Kirby – wydał oświadczenie, w którym przyznano, iż trwa weryfikacja tych informacji.
Podejrzenia dotyczą doskonalenia zdolności nuklearnych – przeciwsatelitarnych pocisków (ang. Anti–satellite weapon – ASAT) o napędzie jądrowym. Niespełna dwa miesiące później 24 kwietnia 2024 roku Rosja zawetowała projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która wzywała do przestrzegania artykułu IV Traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. w zakresie zakazu wynoszenia oraz rozmieszczaniu broni masowego rażenia w przestrzeni kosmicznej i na ciałach niebieskich, a także ograniczenia doskonalenia technologii antysatelitarnych dedykowanych niszczeniu satelitów.
Co więcej, Rosja w porozumieniu z Chińską Republiką Ludową wystosowały poprawka, której zasadniczą przesłanką było rozszerzenie katalogu możliwości stosowania środków bojowych zakazanych do umieszczania w kosmosie za pośrednictwem dopuszczenia opcji wynoszenia dowolnego rodzaju broni. Dyskusje podjęte w ramach tych negocjacji zostały jednoznacznie odrzucone przez członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Na podstawie sekwencji powyższych wydarzeń można wnioskować, że państwa nastawione na ofensywną eksplorację kosmosu będą dążyć do wynoszenia na orbitę okołoziemską oraz testowania technologii kosmicznych. Działania te mogą być na tyle istotne dla ich interesów narodowych, że zdecydują się wystąpić z obowiązujących traktatów stanowiących źródła międzynarodowego prawa kosmicznego.
Użycie kosmicznej broni nuklearnej w świetle międzynarodowego prawa kosmicznego
Status prawny traktuje przestrzeń kosmiczną jako środowisko niesuwerenne. Oznacza to, iż w przeciwieństwie do powierzchni lądu, wód terytorialnych oraz przestrzeni powietrznej nie może stanowić ona dobra narodowego wyłącznie jednego państwa w kontekście sprawowania samodzielnej i niezależnej od innych podmiotów władzy politycznej.
W zgodzie z obowiązującymi uwarunkowaniami międzynarodowego prawa kosmicznego aktorzy państwowi nie tylko nie mogą szerzyć w kosmosie sfer własnych wpływów, ale także zabrania się wynoszenia, umieszczania, testowania elementów uzbrojenia w przestrzeni pozaziemskiej, wykonywania manewrów wojskowych, budowania dowolnych rodzajów fortyfikacji, zakładania instalacji i baz wojskowych w przestrzeni kosmicznej oraz na powierzchni ciał niebieskich. Poszczególne państwa ponoszą również odpowiedzialność międzynarodową za obiekty rozmieszczane w przestrzeni kosmicznej, które mogą być użytkowane wyłącznie w celach niemilitarnych.
W międzynarodowym prawie kosmicznym obowiązują dwa traktaty zakazujące wyścigu zbrojeń w kosmosie. Pierwszym z nich jest Układ o zakazie prób broni nuklearnej w atmosferze, w przestrzeni kosmicznej i pod wodą sporządzony w Moskwie dnia 5 sierpnia 1963 r. Obecnie stronami Traktatu jest 125 państw. Najważniejszym celem Układu była potrzeba wyhamowania procesu zbrojeń, produkcji oraz przeprowadzania testów broni, z uwzględnieniem broni nuklearnej. Państwa zobligowane są do podejmowania działań zapobiegających testowaniu środków bojowych, w trakcie którego istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia eksplozji nuklearnej w dowolnym rejonie znajdującym się pod kontrolą bądź jurysdykcją danego kraju.
Państwa będące stronami omawianych regulacji prawnych są zobowiązane do nieskłaniania, niezachęcania i czynnego powstrzymywania się przed braniem udziału w przeprowadzaniu testów broni nuklearnej w którymkolwiek z wymienionych terytoriów oraz unikania świadomego wywoływania negatywnych skutków związanych z tymi próbami. Każdy Uczestnik ma prawo do zgłoszenia poprawek odnośnie Układu, które mogą zostać przyjęte wyłącznie w drodze głosowania pod warunkiem, iż uzyskały ponad połowę głosów wszystkich Uczestników, w tym Uczestników Pierwotnych.
Dużą swobodę w planowaniu działań pozostawia Uczestnikom możliwość odstąpienia od Układu w sytuacji, w której uznają, iż zawarte w nim treści ograniczają suwerenność państwową oraz zagrażają kluczowym interesom narodowym. Wystąpienie z Traktatu powinno odbyć się za pośrednictwem wcześniejszego powiadomienia wszystkich Uczestników z co najmniej trzymiesięcznym wyprzedzeniem.
Drugą istotną regulację stanowi Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. (pełna nazwa dokumenty brzmi Układ o zasadach działalności państw w zakresie badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, sporządzony w Moskwie, Londynie i Waszyngtonie dnia 27 stycznia 1967 r.), którego sygnatariuszami jest 110 państw, w tym Rosja. Postanowienia zawarte w niniejszym dokumencie gwarantują państwom udzielenie przyzwolenia na realizację badań naukowych na powierzchni ciał niebieskich i w przestrzeni kosmicznej.
Rozwój gospodarczy, postęp naukowy i zasoby technologiczne będące w posiadaniu tychże podmiotów nie generuje występowania dyskryminacji, ponieważ przestrzeń kosmiczna stanowi wspólne dobro, a kraje posiadają do niej dostęp na zasadzie równości. Zabrania się zawłaszczania jakiegokolwiek terytorium na ciałach niebieskich i dowolnego rejonu przestrzeni kosmicznej, a także nie dopuszcza się ich okupowania, użytkowania bądź ogłoszenia statusu suwerenności.
Względem wyścigu zbrojeń, Układ rozgranicza wynoszenie i testowanie broni nuklearnej do przestrzeni kosmicznej, a zarazem zakazuje umieszczania ich elementów na ciałach niebieskich, podobnie jak budowania baz, instalacji wojskowych, fortyfikacji militarnych, realizacji manewrów przez siły zbrojne. Każda ze stron Traktatu może odstąpić od wypełniania jego założeń, lecz nie wcześniej niż rok od momentu wejścia w życie tego dokumentu. Uczestnicy są zobligowani do wystosowania pisemnego zawiadomienia i przedłożenia go państwom–depozytariuszom. Od chwili otrzymania zawiadomienia, podmiot państwowy może wystąpić z Układu po upływie jednego roku.
Rosyjski potencjał rozwoju napędów jądrowych do zastosowań militarnych w kosmosie
Od 2021 roku zauważalna jest dynamiczna tendencja rozwojowa technologii nuklearnych do zastosowań militarnych w kosmosie inicjowana przez Rosję. Przedsięwzięcia te dotyczą głównie testowania napędów jądrowych. Przykładem aktualnie doskonalonego projektu jest zbudowanie pierwszego kosmicznego statku transportowego, którego wdrożenie planowane jest w 2030 roku.
Za pośrednictwem tego rodzaju jednostek napędowych ma być również zasilany system Zeus dedykowany usuwaniu śmieci kosmicznych z orbity okołoziemskiej. Równocześnie ogłoszono zrealizowanie udanych testów eksperymentalnych pocisków manewrujących dalekiego zasięgu napędzanych energią jądrową. Warto podkreślić potencjał militarny Rosji w aspekcie doskonalenia pocisków hipersonicznych, które wykonują loty z prędkością powyżej pięciu Machów (1 Ma = 1224 km/h), a także mogą przenosić bojowe głowice nuklearne. Przykładami takich środków są Zircon i Kinzhal, oba zostały użyte podczas konfliktu na Ukrainie.
Rosja należy do państw, które konsekwentnie rozwijaj zdolności nuklearne. W latach 1969–1988 z terytorium ZSRR na niską orbitę okołoziemską wystrzelono 33 obiekty zwiadowcze i celownicze z reaktorami jądrowymi. Od lat ’80. trwają próby wdrożenia technologii jądrowych w satelitach. Ich szczegółowe parametry taktyczno–techniczne nie są ujawnione, lecz prawdopodobnie byłyby wynoszone na niskie (ang. Low Earth Orbit – LEO), średnie (ang. Medium Earth Orbit – MEO) i geosynchroniczne orbity (ang. Geosynchronous Orbit – GEO), a także zdolne do prowadzenia rozpoznania radarowego i aktywnej walki radioelektronicznej.
Na podstawie tych doświadczeń można przypuszczać, że Federacja Rosyjska aktualnie rozwija ASAT z głowicami nuklearnymi do kinetycznego niszczenia satelitów lub z napędem nuklearnym. W obu przypadkach wynoszenie do kosmosu tego rodzaju technologii równałoby się z naruszeniem Traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku.
Konsekwencje zastosowania zdolności nuklearnych w przestrzeni kosmicznej
Operacyjne użycie broni jądrowej w kosmosie wywarłoby efekt obosieczny. Oznacza to, że wyeliminowaniu nie uległby wyłącznie cel znajdujący się w przestrzeni kosmicznej. Równocześnie w stronę Ziemi zostałby skierowany wysokoenergetyczny impuls elektromagnetyczny. Wówczas istniałoby ryzyko, iż zniszczeniu ulegnie pewien obszar infrastruktury naziemnej. Detonacja ładunku nuklearnego o niewielkiej mocy może doprowadzić do zagłuszenia systemów komunikacji satelitarnej, a także ich fizycznej destrukcji poprzez spalenie wewnętrznej architektury technicznej. Zakłócanie pracy lub niszczenie satelitów stanowi poważne zagrożenie.
Współcześnie są one wykorzystywane dla celów militarnych i niemilitarnych, posiadają również globalny wpływ na obecne realia życia. Warto przytoczyć przykład roju satelitów Starlink firmy SpaceX, które pełniły bardzo ważną funkcję dla ukraińskich sił zbrojnych w koordynowaniu ataków bezzałogowych statków powietrznych i artylerii przeciwko siłom rosyjskim. Broń kosmiczna wykorzystująca zdolności radioelektroniczne do zagłuszania sygnałów satelitarnych mogłaby skutecznie je unieszkodliwić. Spowodowałoby to uniemożliwienie działania systemów naprowadzania systemów GPS–NAVSTAR, oślepienie satelitów szpiegowskich i utrudnienie koordynacji sił zbrojnych na całym świecie.
Konkluzje
1. Traktaty kosmiczne stanowią pierwotne źródła międzynarodowego prawa kosmicznego i niedostatecznie odpowiadają współczesnym potrzebom ograniczenia postępującego procesu militaryzacji, a przede wszystkim zbrojenia nastawionego na ofensywne działania militarne. Państwa, które je przyjęły oraz ratyfikowały posiadają możliwość wystąpienia z zawartych układów w dowolnym momencie. Regulacje prawne posiadają wyraźną lukę wobec obecnej aktywności państw w domenie kosmicznej, ze szczególnym uwzględnieniem możliwości realizacji przez nich operacji o charakterze ofensywnym.
2. Pomimo iż przestrzeń kosmiczna podlega umowom rozbrojeniowym, państwa skupiają swoje działania na dążeniu do poszerzania wpływów w taki sposób, by nie naruszały one założeń międzynarodowego prawa kosmicznego przy zachowaniu jednoczesnej argumentacji dotyczącej ochrony interesów narodowych lub dążą do wprowadzenia poprawek do aktualnych projektów rezolucji opracowywanych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Działania te wskazują na to, że kosmos staje się dogodnym, wręcz pożądanym, środowiskiem do prowadzenia operacji o charakterze militarnym.
3. Od czasu uznania kosmosu za piąty wymiar walki zbrojnej przez NATO w 2019 roku, Rosja konsekwentnie rozwija kosmiczny potencjał militarny, pełniący funkcję głównie odstraszania strategicznego. W 2021 roku nastąpił gwałtowny skok technologiczny ukierunkowany na doskonalenie napędów jądrowych. Mogą być one z powodzeniem implementowane w pociskach przeciwsatelitarnych zamiast napędu rakietowego lub stanowić typ głowicy bojowej do kinetycznego rażenia satelitów. Umieszczanie ASAT w przestrzeni kosmicznej bądź wystrzelenie z miejsca bazowania naziemnego jest zasadne w sytuacji zagrożenia kolizją dwóch lub więcej obiektów kosmicznych, lecz międzynarodowe prawo kosmiczne zabrania wykorzystania dowolnych technologii nuklearnych w tym środowisku naturalnym.
4. Detonacja ładunku jądrowego w przestrzeni pozaziemskiej niesie za sobą bardzo poważne konsekwencje zarówno dla środowiska kosmicznego jak i powierzchni Ziemi. Polegają one na gwałtownych wybuchach świetlnych, rozprzestrzenianiu się promieniotwórczych opadów, kinetycznemu zwalczaniu obiektów kosmicznych, a w efekcie – powstawaniu śmierci kosmicznych. Co więcej, może zostać również zakłócona naturalna równowaga wskutek tworzenia się sztucznie wywołanych zorzy polarnych. Społeczeństwo musi zostać uwrażliwione na postrzeganie kosmosu jako nowego wymiaru prowadzenia walki zbrojnej przez państwa oraz możliwych skutkach, które będą oddziaływać na infrastrukturę naziemną i środowiskową.
Ilustracja: ESA/Spacejunk3D, LLC [esa.int]

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/uzycie-broni-jadrowej-w-kosmosie-konsekwencje-dla-bezpieczenstwa-analiza

Użycie broni jądrowej w kosmosie – konsekwencje dla bezpieczeństwa [ANALIZA].jpg

Napisano

Astronomowie zaskoczeni zorzą na Jowiszu
2024-06-29.
Zjawisko przypominające ziemską zorzę polarną zostało zaobserwowane nad Wielką Czerwoną Plamą Jowisza. Wskazuje to na istnienie w tym regionie aktywności, których astronomowie się zupełnie nie spodziewali.
Odkrycia dokonano korzystając z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, wspólnego projektu NASA, ESA oraz CSA. Oprócz jasnej zorzy polarnej i południowej w obszarach polarnych planety, blask z górnych warstw atmosfery Jowisza jest słaby i dlatego teleskopy naziemne utrudniają dostrzeżenie szczegółów w tym regionie. Jednakże czułość Webba w podczerwieni pozwala naukowcom badać górne warstwy atmosfery Jowisza nad słynną Wielką Czerwoną Plamą z niespotykaną dotąd szczegółowością.
Górna atmosfera Jowisza stanowi granicę między polem magnetycznym planety a leżącą pod nią właściwą atmosferą. Można tu zobaczyć jasne i żywe pokazy zorzy polarnej i południowej, zasilane materią wulkaniczną wyrzuconą z księżyca Jowisza Io. Jednak bliżej równika na strukturę górnej atmosfery planety wpływa wpadające światło słoneczne. Ponieważ Jowisz otrzymuje tylko 4 proc. światła słonecznego docierającego do Ziemi, astronomowie przewidywali, że ten region będzie miał jednorodny charakter.
Obserwacje zespołu astronomów miały na celu zbadanie, czy rzeczywiście na tym obszarze nic ciekawego się nie dzieje. Zespół ze zdziwieniem odkrył, że w całym polu widzenia w górnych warstwach atmosfery znajduje się wiele skomplikowanych struktur, w tym ciemne łuki i jasne plamy. Chociaż światło emitowane z tego obszaru jest odbiciem słonecznego, zespół sugeruje, że musi istnieć inny mechanizm zmieniający kształt i strukturę górnych warstw atmosfery.
,, Jednym ze sposobów zmiany tej struktury są fale grawitacyjne – podobne do fal rozbijających się o plażę, tworząc zmarszczki na piasku.
Henrik Melin, Uniwersytet w Leicester
Fale te powstają głęboko w burzliwych niższych warstwach atmosfery, wokół Wielkiej Czerwonej Plamy, i mogą przemieszczać się na większą wysokość, zmieniając strukturę i emisję górnych warstw atmosfery.
Dokonane odkrycia mogą stanowić wsparcie dla należącej do ESA sondy Jupiter Icy Moons Explorer „Juice”, która została wystrzelona 14 kwietnia 2023 r. Przeprowadzi ona szczegółowe obserwacje Jowisza i jego trzech dużych księżyców – Ganimedesa, Kallisto i Europy. Misja scharakteryzuje je zarówno jako obiekty planetarne, jak i możliwe siedliska, dogłębnie zbada złożone środowisko Jowisza i zbada szerszy układ planety jako archetypu gazowych gigantów we Wszechświecie.
źródło: ESA, Nature Astronomy

Niespodziewane zjawisko zaobserwowano nad Wielką Czerwoną Plamą Jowisza. Fot: ESA

Tvp nauka
https://nauka.tvp.pl/79028048/astronomowie-zaskoczeni-zorza-na-jowiszu

Astronomowie zaskoczeni zorzą na Jowiszu.jpg

Napisano

Mała, chłodna i siarkowa egzoplaneta może pomóc w zrozumieniu powstawania planet
2024-06-29.
Dwutlenek siarki w atmosferze egzoplanety czyni ją głównym celem dla naukowców próbujących zrozumieć, jak powstają planety.
Zaskakująca żółta mgiełka dwutlenku siarki w atmosferze gazowego „karła” oddalonego o około 96 lat świetlnych od naszego Układu Słonecznego sprawia, że planeta ta jest głównym celem dla naukowców próbujących zrozumieć, jak powstają światy.

Astronomowie odkryli egzoplanetę GJ 3470 b w 2012 roku, gdy jej cień przesunął się po tarczy swojej gwiazdy macierzystej. GJ 3470 b znajduje się w konstelacji Raka i jest około połowę mniejsza od Neptuna, a jej masa jest 10 razy większa od masy Ziemi. W międzyczasie naukowcy gromadzili dane na temat planety za pomocą teleskopów kosmicznych Hubble’a i Spitzera, czego kulminacją były dwie ostatnie obserwacje za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.

Planety znajdujące się poza naszym Układem Słonecznym – zwane egzoplanetami – takie jak GJ 3470 b są interesującymi obiektami dla badaczy zastanawiających się, jak powstają planety. Pozwala to na dokonanie pomiaru widma światła, odczytu naznaczonego skokami i spadkami charakterystycznymi dla interesujących cząsteczek znajdujących się w jej atmosferze.

Rzecz w tym, że wszyscy patrzą na te planety i często widzą płaskie linie – powiedział profesor astronomii z Uniwersytetu Wisconsin-Madison Thomas Beatty. Ale kiedy spojrzeliśmy na tę planetę, tak naprawdę nie zauważyliśmy płaskiej linii.

Dostrzegli oni dowody na istnienie wody, dwutlenku węgla, metanu i dwutlenku siarki. Wyniki badań zostały opublikowane w Astrophysical Journal Letters.

GJ 3470 b to najlżejsza i najzimniejsza (średnia temperatura zaledwie 325 oC) egzoplaneta zawierająca dwutlenek siarki. Związek ten jest prawdopodobnie oznaką aktywnych reakcji chemicznych w atmosferze planety, powstałych, gdy promieniowanie pobliskiej gwiazdy rozbija składniki siarkowodoru, które następnie szukają nowych partnerów molekularnych.

Nie sądziliśmy, że zobaczymy dwutlenek siatki na tak małych planetach i to ekscytujące zobaczyć tę nową cząsteczkę w miejscu, którego się nie spodziewaliśmy, ponieważ daje nam to nową możliwość na ustalenie, w jaki sposób te planety się uformowały – powiedział Beatty. A małe planety są szczególnie interesujące, ponieważ ich skład naprawdę zależy od tego, jak przebiegał proces formowania się planety.

Astronomowie tacy jak Beatty mają nadzieję, że będą w stanie odkryć przepis na formowanie się planet, patrząc na to, co znajduje się w egzoplanetach.

Odkrycie dwutlenku siarki na planecie tak małej jak GJ 3470 b daje nam jeszcze jedną ważną pozycję na liście składników formowania się planet – powiedział Beatty.

Orbita GJ 3470 b wokół gwiazdy przebiega prawie nad jej biegunami, co oznacza, że krąży ona pod kątem 90 stopni do oczekiwanej ścieżki planet w układzie. Znajduje się również zaskakująco blisko gwiazdy, na tyle blisko, że światło z gwiazdy wydmuchuje duże ilości atmosfery GJ 3470 b w przestrzeń kosmiczną. Planeta prawdopodobnie straciła około 40% swojej masy od momentu powstania.

Bliska, przesunięta orbita jest oznaką, że GJ 3470 b znajdowała się kiedyś w innym układzie, a w pewnym momencie planeta została uwikłana w grawitację innej i została wciągnięta na nową ścieżkę, która ostatecznie osadziła ją w innym sąsiedztwie.

Historia migracji, która doprowadziła do powstania tej polarnej orbity i utraty całej masy – są to rzeczy, których zazwyczaj nie wiemy o innych egzoplanetach, którym się przyglądamy – powiedział Beatty. To ważne kroki w przepisie, który stworzył tę konkretną planetę i może pomóc nam zrozumieć, jak powstają planety takie jak ta.

Dzięki dalszej analizie składników, które pozostały w atmosferze planety i pomoc kolegów, takich jak ci z Wisconsin Center for Origins Research UW-Madison, którzy specjalizują się w dyskach protoplanetarnych i dynamice migracji, GJ 3470 b może pomóc Beatty’emu i innym zrozumieć, w jaki sposób planety takie jak ta stały się tak apetyczne – przynajmniej z perspektywy astronomów.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    University of Wisconsin-Madison
•    Urania
Wizja artystyczna gazowej egzoplanety GJ 3470 b, która posiada siarkę w atmosferze. Źródło: Wydział Astronomii UW–Madison
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/06/maa-chodna-i-siarkowa-egzoplaneta-moze.html

 

Mała, chłodna i siarkowa egzoplaneta może pomóc w zrozumieniu powstawania planet.jpg

Napisano

Życie pozaziemskie istnieje? Nowe badania rozpalają wyobraźnię

2024-06-29. Wiktor Piech
Naukowcy w swoich ostatnich badaniach wskazują, że kominy hydrotermalne znajdujące się na dnach obcych światów pokrytych oceanami mogą podtrzymywać życie. Ta informacja rozbudza wyobraźnię zarówno badaczy, jak i wszystkich entuzjastów istnienia obcych form życia.

 Kominy hydrotermalne są to szczeliny znajdujące się na dnie oceanów, przez które wydostaje się ciepła woda bogata w szereg różnego rodzaju minerałów i związków. Na Ziemi ich występowanie wiązane jest z aktywnością naszej planety i powstają w miejscach aktywnych wulkanicznie, strefach rozsuwania się płyt tektonicznych, czy blisko plam gorąca. Bardzo często z kominów wydostaje się "czarna woda" przypominająca dym, która jest wyjątkowo zasobna w związki geochemiczne.
Naukowcy na Błękitnej Planecie udokumentowali, że strefy rozciągające się tuż przy kominach hydrotermalnych odznaczają się wysoką produktywnością biologiczną i są wręcz oazami życia na rozległym dnie oceanów. Według niektórych właśnie w tych miejscach rozwinęło się życie na Ziemi.
Od wielu lat specjaliści zastanawiają się również, czy kominy hydrotermalne mogą podtrzymywać życie na odległych obcych planetach lub księżycach pokrytych przez oceany. Uważa się, że te szczególne struktury mogą istnieć także na Europie, jednym z księżyców Jowisza, czy Enceladusie, księżycu Saturna.
Na innych planetach i księżycach mogą istnieć obce formy życia
Wcześniejsze badania sugerują, że część obcych światów oceanicznych jest w stanie uwalniać wystarczająco dużo ciepła, by napędzać cyrkulację hydrotermalną, która zachodziłaby pod dnem morskim. Badacze wskazują, że ciepło w takich przypadkach może powstawać wskutek rozpadu promieniotwórczego i/lub wskutek istnienia pływów grawitacyjnych oddziałujących na cały kosmiczny obiekt.
W najnowszych badaniach specjaliści stworzyli skomplikowaną symulację opartą na cyrkulacji hydrotermalnej, która została udokumentowana na Ziemi. Po zmianie poszczególnych czynników, takich jak grawitacja, właściwości skał, czy głębokość cyrkulacji płynów, zauważono, że kominy hydrotermalne mogą istnieć w "szerokim zakresie warunków środowiskowych".
Badanie to sugeruje, że systemy hydrotermalne o niskiej temperaturze (niezbyt gorącej dla życia) mogły istnieć na światach oceanicznych poza Ziemią w skalach czasowych porównywalnych z okresami niezbędnymi do zaistnienia życia na Ziemi
profesor Andrew Fisher z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz

Dodaje: - Przepływ wody przez kominy niskotemperaturowe [na Ziemi - red.] jest równy ilości odprowadzanej wody przez wszystkie rzeki i strumienie na Ziemi i odpowiada za około jedną czwartą strat ciepła na naszej planecie.
Symulacje wykazały, że w warunkach bardzo niskiej grawitacji (czyli takiej, jaka występuje na dnie morskim Enceladusa) umiarkowana i niskotemperaturowa cyrkulacja hydrotermalna może trwać przez miliony, a nawet miliardy lat. Niska wydajność wytwarzania ciepła może skutkować znacznym wydłużeniem "życia" kominów - zasadniczo na cały okres istnienia naszego Układu Słonecznego. Jednocześnie umiarkowany wzrost temperatury wody wydobywającej się z takich kominów prowadziłby do bardziej rozległych reakcji geochemicznych, które potencjalnie mogą sprzyjać życiu.
Badacze piszą: "Cyrkulacja hydrotermalna wpłynęłaby na skład chemiczny wody i skał światów oceanicznych i mogłaby pomóc w rozwoju życia głęboko pod lodową powierzchnią".

Bezpośrednie badania struktur hydrotermalnych na obcych światach obecnie nie jest możliwe. Naukowcy piszą w swoich artykule: "Dlatego istotne jest maksymalne wykorzystanie dostępnych danych, w większości zebranych zdalnie, oraz wykorzystanie wiedzy zdobytej na podstawie dziesięcioleci szczegółowych badań analogowych systemów ziemskich [...] Wyniki te mogą zostać wykorzystane w planowaniu misji, zapewniając opracowanie przyszłych obserwacji i eksperymentów w celu ograniczenia zakresu możliwych warunków i sił napędowych, które mogłyby pomóc w rozwoju i ewolucji życia niezależnie od Ziemi".
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Journal of Geophysical Research.
***
Nowe dowody rozpalają wyobraźnię. Istnienie obcych form życia jest możliwe? /nexusplexus /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zycie-pozaziemskie-istnieje-nowe-badania-rozpalaja-wyobrazni,nId,7596366

Życie pozaziemskie istnieje Nowe badania rozpalają wyobraźnię.jpg

Napisano

Potężna burza geomagnetyczna G4 trwa na Ziemi
Autor: admin (2024-06-29)
Kilkanaście godzin temu Ziemia została uderzona przez potężną burzę geomagnetyczną, która może mieć poważne konsekwencje dla naszej codziennej działalności. Według danych z satelity ACE, koronalny wyrzut masy (CME) wyprodukowany 25 czerwca 2024 r. uderzył w naszą planetę krótko po godzinie 09:30 czasu UTC, wywołując gwałtowne zaburzenia pola magnetycznego Ziemi.
Burza geomagnetyczna G4 – Ciężka, która rozpoczęła się o 14:18 czasu UTC, jest jednym z najpoważniejszych tego typu zjawisk, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach. Tego typu wydarzenia występują około 100 razy w ciągu jednego cyklu słonecznego, a ich epicentrum znajduje się zwykle na obszarach położonych na północ od 45. równoleżnika geograficznego.
Silne burze geomagnetyczne mogą powodować poważne problemy w wielu dziedzinach naszego życia. Eksperci ostrzegają, że w nadchodzących godzinach i dniach możemy spodziewać się m.in. problemów z napięciem w sieciach energetycznych, zakłóceń w pracy satelitów, a nawet przerw w łączności radiowej.
Według danych Narodowego Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej (NOAA/SWPC), burza geomagnetyczna G4 rozpoczęła się o 11:25 czasu UTC, kiedy to zaobserwowano pierwsze oznaki wzrostu aktywności geomagnetycznej. W ciągu następnych dwóch godzin sytuacja stopniowo się pogarszała, aż do osiągnięcia poziomu G4 – Ciężkiej burzy geomagnetycznej o 14:18 UTC.
Tego typu gwałtowne zaburzenia pola magnetycznego Ziemi są wywoływane przez silne wybuchy na Słońcu, takie jak koronalne wyrzuty masy (CME). W przypadku obecnej burzy, CME wyprodukowany 25 czerwca 2024 r. dotarł do naszej planety i spowodował znaczące zakłócenia w ziemskim polu magnetycznym.
Burze geomagnetyczne są klasyfikowane w skali od G1 (Lekka) do G5 (Ekstremalnie ciężka), w zależności od siły zaburzeń. Burza G4, z którą mamy do czynienia obecnie, jest określana jako Ciężka i występuje około 100 razy w ciągu jednego 11-letniego cyklu słonecznego.
Eksperci podkreślają, że choć tego typu zjawiska są stosunkowo rzadkie, ich potencjalne konsekwencje mogą być poważne. Dlatego też ważne jest, aby władze i operatorzy kluczowej infrastruktury byli przygotowani na radzenie sobie z zakłóceniami spowodowanymi przez silne burze geomagnetyczne.
Źródło: pixabay.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/potezna-burza-geomagnetyczna-g4-trwa-na-ziemi

Potężna burza geomagnetyczna G4 trwa na Ziemi.jpg

Napisano

Wykryli trzy tajemnicze obiekty sprzed miliardów lat. Niewłaściwie rozumieliśmy wszechświat
2024-06-30. Aleksander Kowal
Astronomowie zajmujący się obiektami pochodzącymi z pierwszych etapów istnienia wszechświata, wywodzącymi się z okresu tzw. kosmicznego świtu, mają niezwykle interesujące informacje na temat ewolucji galaktyk oraz supermasywnych czarnych dziur.
Członkowie zespołu badawczego, będący autorami publikacji zamieszczonej w The Astrophysical Journal Letters, skorzystali z możliwości technologicznych Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Jak sugerują astronomowie, jasne i wyjątkowo czerwone obiekty wykryte we wczesnym wszechświecie mogą zapoczątkować rewolucję w tym, jak świat nauki rozumie ewolucję wczesnych galaktyk i czarnych dziur.
Dzięki użyciu instrumentu NIRSpec badacze zidentyfikowali trzy obiekty istniejące około 600–800 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Ówczesny wiek wszechświata wynosił zaledwie 5% obecnej wartości. I to właśnie te zagadkowe struktury okazały się przełomowe dla ustaleń poświęconych zjawiskom sprzed miliardów lat.
Jednym z zaskoczeń był znacznie wyższy wiek gwiazd od spodziewanego dla młodego wszechświata. W odniesieniu do czarnych dziur zadziwiające były natomiast bardzo wysokie ich masy. Te supermasywne obiekty przewyższały naszą Sagittarius A* o 100 do nawet 1000 razy. Kłóci się to z wynikami symulacji sugerującymi, jakoby do powstania tych masywnych czarnych dziur potrzeba było miliardów lat.
Pojawia się pytanie, jakim sposobem doszło do tak błyskawicznego wzrostu masy czarnych dziur istniejących zaledwie kilkaset milionów lat po Wielkim Wybuchu. Jak dodają sami zainteresowani, wielkim wyzwaniem było też rozróżnienie światła pochodzącego od materii wpadającej do czarnej dziury od światła emitowanego przez gwiazdy oddalone o miliardy lat świetlnych od naszej planety.
Obiekty istniejące w okresie kosmicznego świtu, około 600-800 milionów lat po Wielkim Wybuchu, zostały wykryte z użyciem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba
Źródłem dodatkowego zamieszania wokół tych tajemniczych obiektów jest nadzwyczaj silna emisja promieniowania ultrafioletowego. Jakby nieścisłości było mało, to dodajmy do tego wszystkiego fakt, że uformowana supermasywna czarną dziura znajduje się wewnątrz czegoś, co wydaje się młodą galaktyką. Jak to możliwe, że oba te obiekty wyewoluowały do obserwowanej formy w takich a nie innych okolicznościach? Jak na razie astronomom pozostają jedynie domysły.
Lista zagadek się wydłuża, ponieważ członkowie zespołu badawczego wciąż głowią się nad bardzo wysoką gęstością obiektów tworzących galaktyki istniejące w okresie kosmicznego świtu. Liczba tamtejszych gwiazd nierzadko odpowiada wartościom typowym dla Drogi Mlecznej. Sęk w tym, iż chodzi o galaktyki o objętości nawet 1000 razy mniejszej od naszej. Można sobie jedynie wyobrazić, w jakich warunkach rozwijały się te galaktyki. Gęstość wchodzących w ich skład gwiazd była gigantyczna. Nadchodzące teleskopy być może pozwolą astronomom jeszcze lepiej rozeznać się w sytuacji.
https://www.chip.pl/2024/06/huaweim-matepad-11-5-paper-matte-ktowy-tablet-wybrac

Wykryli trzy tajemnicze obiekty sprzed miliardów lat. Niewłaściwie rozumieliśmy wszechświat.jpg

Napisano

Będzie się działo: trzy komety i rój Perseidów. Warto ich wypatrywać
2024-06-29.
Lipiec 2024 roku zapowiada się niezwykle ekscytująco dla miłośników astronomii w Polsce. Na nocnym niebie będziemy mogli podziwiać aż trzy jasne komety, a pod koniec miesiąca rozpocznie się coroczny spektakl „spadających gwiazd”. Co ciekawe, większość tych zdarzeń będzie można dostrzec gołym okiem!
Diabelska Kometa powraca!
Kometa 12P/Pons-Brooks, zwana również „Diabelską” ze względu na charakterystyczny kształt przypominający rogi, będzie jednym z najjaśniejszych obiektów na lipcowym niebie. Ta okresowa kometa, odkryta w 1812 roku, powraca w okolice Ziemi co 71 lat. W lipcu 2024 roku znajdzie się w najkorzystniejszym położeniu do obserwacji z naszego kraju.
Najlepszy czas na obserwacje komety przypadnie na pierwszą połowę miesiąca. Będzie wtedy widoczna gołym okiem jako rozmyty obiekt o jasności około 4 magnitudo. Aby dostrzec charakterystyczny warkocz komety, warto skorzystać z lornetki. Będzie ona widoczna wieczorem, nisko nad północno-zachodnim horyzontem. Najlepsze warunki do obserwacji wystąpią około godziny po zachodzie Słońca, zanim Diabelska Kometa schowa się za linią horyzontu.
C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) - potencjalnie najjaśniejsza kometa dekady
Kometa C/2023 A3 to obiekt, na który z niecierpliwością czekają astronomowie na całym świecie. Odkryta w styczniu 2023 roku, ma szansę stać się najjaśniejszą kometą widoczną z Ziemi od 1997 roku. W lipcu 2024 roku będziemy mogli już obserwować ją z terenu Polski, choć najlepsze warunki do jej podziwiania przypadną na wrzesień.
W lipcu kometa C/2023 A3 będzie widoczna nad ranem, nisko nad wschodnim horyzontem. Jej jasność szacuje się wówczas na około 6-7 magnitudo, co oznacza, że będzie dostrzegalna gołym okiem z dala od miejskich świateł. Warkocz powinien być już dobrze widoczny przez lornetkę lub mały teleskop.
Rój Perseidów: coroczny deszcz meteorów rozpoczyna się w lipcu
Choć szczyt aktywności roju Perseidów przypada na sierpień, to już w drugiej połowie lipca będziemy mogli obserwować pierwsze „spadające gwiazdy”. Jest to jeden z najbardziej znanych i najobfitszych rojów meteorów widocznych z półkuli północnej, w tym z Polski.
Aktywność roju Perseidów rozpoczyna się około 17 lipca i trwa do 24 sierpnia.
Najlepiej wybrać się poza miasto, z dala od sztucznego oświetlenia. Idealne warunki to bezchmurne, ciemne niebo. Nie potrzebujemy żadnego sprzętu. Meteory najlepiej obserwować gołym okiem.
Wystarczy znaleźć wygodne miejsce, położyć się na kocu i patrzeć w niebo. Radiant roju, czyli punkt, z którego wydają się wylatywać meteory, znajduje się w gwiazdozbiorze Perseusza, ale „spadające gwiazdy” mogą pojawić się w dowolnej części nieba.
Źródło: Kopernik.org.pl / Starwalk.space / In-The-Sky.org / opracowanie własne.
Fot. Freepik
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-06-29/bedzie-sie-dzialo-trzy-komety-i-roj-perseidow-warto-ich-wypatrywac/

Będzie się działo trzy komety i rój Perseidów. Warto ich wypatrywać.jpg

Napisano

Elon Musk – recenzja książki
2024-06-29. Milena Nowak  
Walter Isaacson to amerykański pisarz i biograf, zajmujący się przede wszystkim dokumentacją życiorysów wpływowych innowatorów, takich jak Albert Einstein czy Steve Jobs. Tym razem wziął pod lupę życiorys Elona Muska – prezesa i założyciela firm takich jak SpaceX czy Tesla.
Mimo, że książka ma niemal 900 stron, to czyta się ją szybko i przyjemnie – rozdziały są krótkie, a tylko nieliczne z nich nie zawierają fotografii, co pozwala na zwizualizowanie opisywanej rzeczywistości. Co więcej, pod tytułem każdego rozdziału umieszczony jest przedział dat, w którym dzieje się dana akcja. Pozwala to na chronologiczne uporządkowanie wydarzeń – oczywiście patrząc z szerokiej perspektywy historia opisana jest chronologicznie, jednak przy ogromnej ilości spraw w życiu Elona nieuniknione jest, że niektóre z nich się nachodzą. Dlatego uwzględnianie przedziałów czasowych pozwala na lepsze zrozumienie relacji między poszczególnymi elementami biografii.
Historia Elona – od małego chłopca ze stolicy RPA, który w wieku 12 lat stworzył własną grę i zarobił na niej 500$, po najbogatszego człowieka na świecie, nadzorującego budowę własnych rakiet – jest inspirująca i imponująca. Mnogość relacji i punktów widzenia ujętych w książce sprawia, że narracja jest obiektywna, a wydarzenia szczegółowe. Każda z tych osób o różnych osobowościach miała do czynienia z Elonem w nieco innej sytuacji, przez co wytknięte zostały różne ciekawe niuanse dotyczące natury i sposobu myślenia Elona. Dzięki temu można lepiej zrozumieć motywy jego działań, a także dowiedzieć się, jaki był sekret sukcesu jego firm.
W porównaniu do poprzedniej biografii Elona autorstwa Ashlee’ya Vance’a, ta napisana przez Waltera Isaacsona moim zdaniem wypada lepiej. Na pewno wpłynęło na to niebagatelne doświadczenie Isaacsona, który napisał wiele bestsellerowych biografii; Ashlee Vance natomiast jest autorem tylko biografii Elona. Narracja Isaacsona jest bardziej wciągająca – autor, poza faktami, skupia się na psychice Muska i doszukuje się wpływu jego trudnego dzieciństwa na jej funkcjonowanie w dorosłości. Vance natomiast rzadko kiedy porusza tę kwestię – wielokrotnie wymienia przykłady zawziętości i osobliwego sposobu rozumienia świata przez Elona, natomiast nie porównuje Elona i jego ojca-tyrana, Errola.
Poza kwestiami związanymi ze sposobem narracji obu autorów, książka Isaacsona jest dużo bardziej aktualna. Biografia Vance’a obejmuje okres do 2015 roku, a Isaacsona – do 2023 roku, dokładnie do pierwszego startu Starshipa. Nie trzeba wspominać, że z książki Vance’a nie dowiemy się, co stało za kontrowersyjną decyzją zakupu Twittera, ani też dlaczego Elon zdecydował się przemianować ten portal społecznościowy na X.
Wspomniane porównywanie Elona z ojcem Errolem przez niektórych może być odebrane jako subiektywne. Choć powszechnie wiadomo, że dzieciństwo pozostawia piętno na całe życie, to nie znaczy to, że zachowania ojca mają bezpośredni wpływ na niektóre z działań Elona dotyczących prywatnych relacji. Świat jest bardzo złożony i na każdą decyzję składa się ogrom czynników. Poza tym, istnieje duża szansa, że wpływ ojca objawia się w wielu innych przytoczonych zachowaniach, choć autor tego nie dostrzega.
Każdemu, kogo uraziłem, chcę przypomnieć, że wymyśliłem na nowo samochody elektryczne i zamierzam wysłać ludzi na Marsa w statku kosmicznym. Spodziewaliście się, że ktoś taki jak ja będzie normalnym, wyluzowanym gościem?
Elon Musk, Saturday Night Live, 8 maja 2021
Jeśli fascynuje cię astronautyka bądź też szeroko rozumiana osobowość ludzi myślących inaczej, ta pozycja idealnie sprawdzi się jako sposób na spędzenie wakacyjnych dni. Warto mieć tę książkę w swojej kolekcji, by od czasu do czasu móc do niej sięgnąć i zainspirować się, na przykład przeglądając zdjęcia czy też czytając kilkustronicowy rozdział.
Tytuł oryginalny: Elon Musk
Autor: Walter Isaacson
Tłumaczenie: Michał Strąkow, Michał Jóźwiak
Wydawca: Insignis
Liczba stron: 895
Data wydania: 12 września 2023
Zdjęcie w tle: Teslarati
Insignis
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/elon-musk-recenzja-ksiazki/

Elon Musk – recenzja książki.jpg

Elon Musk – recenzja książki2.jpg

Napisano

Eksperyment nie z tej Ziemi. Polskie glony podbiją kosmos? [WIDEO]
2024-06-30.AK.
Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przeprowadzony zostanie eksperyment z glonami, opracowany przez start-up założony przez doktorantkę z Uniwersytetu Warszawskiego – informuje strona Nauka w Polsce.
Europejska Agencja Kosmiczna podpisała siedem kontraktów na przeprowadzenie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej polskich projektów badawczych. Jednym z nich będzie eksperyment kierowany przez Ewę Borowską, doktorantkę Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych UW.
Projekt „Space Volcanic Algae” dotyczy mikroglonów, które żyją w pobliżu wulkanów. Doświadczenia będą kontynuacją prac prowadzonych przez start-up Extremo Technologies, założony przez Borowską. Testowana będzie zdolność glonów wulkanicznych do produkcji tlenu. Celem eksperymentów prowadzonych na orbicie będzie sprawdzenie możliwości ich adaptacji do życia w przestrzeni – w mikrograwitacji i pod działaniem kosmicznego promieniowania.
Według naukowców glony mogłyby w przyszłości wytwarzać tlen dla astronautów.

Kosmiczny eksperyment (fot. Shutterstock)

Polski eksperyment na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Czy glony wulkaniczne wytworzą tlen?
https://www.youtube.com/watch?v=z0YEd9V6hek

tvp info
https://www.tvp.info/79057534/kosmos-eksperyment-z-polskimi-glonami

Eksperyment nie z tej Ziemi. Polskie glony podbiją kosmos [WIDEO].jpg

Napisano

Finslerowska natura czasoprzestrzeni
2024-06-30.
Badania fal grawitacyjnych i ich związku z geometrią Finslera dostarczają nowego wglądu w czasoprzestrzeń, wskazując sposoby pogodzenia teorii względności i mechaniki kwantowej.
Mówiąc o naszym Wszechświecie, często mówi się, że „materia mówi czasoprzestrzeni, jak się zakrzywiać, a zakrzywiona czasoprzestrzeń mówi materii, jak się poruszać”. Na tym polega słynna ogólna teoria względności Alberta Einsteina, opisująca, w jaki sposób planety, gwiazdy i galaktyki poruszają się i wpływają na otaczającą je przestrzeń. Chociaż ogólna teoria względności obejmuje większość tego, co duże w naszym Wszechświecie, stoi w sprzeczności z tym, co małe w fizyce opisanej przez mechanikę kwantową.
Odsłanianie wszechświata: teorie Einsteina i nie tylko
Nieco ponad sto lat temu Albert Einstein zrewolucjonizował nasze rozumienie grawitacji swoją ogólną teorią względności. Według teorii Einsteina grawitacja nie jest siłą, lecz pojawia się w wyniku geometrii czterowymiarowego kontinuum czasoprzestrzennego, w skrócie czasoprzestrzeni. Ma to kluczowe znaczenie dla pojawienia się fascynujących zjawisk w naszym wszechświecie, takich jak fale grawitacyjne.
Masywne obiekty, takie jak Słońce czy galaktyki, zakrzywiają wokół siebie czasoprzestrzeń, a inne obiekty poruszają się następnie po możliwie prostych ścieżkach – zwanych inaczej liniami gedezyjnymi – przez tę zakrzywioną czasoprzestrzeń.
Jednak ze względu na krzywiznę te linie geodezyjne wcale nie są proste w zwykłym tego słowa znaczeniu. Na przykład w przypadku planet Układu Słonecznego opisują one orbity eliptyczne wokół Słońca. W ten sposób ogólna teoria względności elegancko wyjaśnia ruch planet, a także wiele innych zjawisk grawitacyjnych, począwszy od codziennych sytuacji po czarne dziury i Wielki Wybuch. Jako taka pozostaje kamieniem węgielnym współczesnej fizyki.
Rozwiązywanie teorii: mechanika kwantowa a ogólna teoria względności
Chociaż ogólna teoria względności opisuje szereg zjawisk astrofizycznych, koliduje ona z inną podstawową teorią fizyki – mechaniką kwantową.
Mechanika kwantowa sugeruje, że cząstki (takie jak elektrony czy miony) istnieją w wielu stanach jednocześnie, dopóki nie zostaną zmierzone lub zaobserwowane. Po zmierzeniu losowo wybierają stan na podstawie tajemniczego efektu zwanego „kolapsem funkcji falowej”.
W mechanice kwantowej funkcja falowa jest wyrażeniem matematycznym opisującym położenie i stan cząstki, takiej jak elektron. Kwadrat funkcji falowej prowadzi do zbioru prawdopodobieństw, gdzie może znajdować się cząstka. Im większy kwadrat funkcji falowej w danym miejscu, tym większe prawdopodobieństwo, że cząstka zostanie zlokalizowana w tym miejscu po jej zaobserwowaniu.
„Wydaje się, że cała materia w naszym Wszechświecie podlega dziwnym probabilistycznym prawom mechaniki kwantowej” – zauważa Heefer, autor opisywanego badania. „To samo dotyczy wszystkich sił natury – z wyjątkiem grawitacji. Ta rozbieżność prowadzi do głębokich paradoksów filozoficznych i matematycznych, a rozwiązanie ich jest jednym z głównych wyzwań współczesnej fizyki fundamentalnej.”
Wypełnianie luki dzięki geometrii Finslera
Jednym ze sposobów rozwiązania konfliktu ogólnej teorii względności i mechaniki kwantowej jest rozszerzenie ram matematycznych leżących u podstaw ogólnej teorii względności.
Jeśli chodzi o matematykę, ogólna teoria względności opiera się na geometrii pseudo-riemanna, która jest językiem matematycznym zdolnym opisać większość typowych kształtów, jakie może przyjąć czasoprzestrzeń.
„Ostatnie odkrycia wskazują jednak, że czasoprzestrzeń naszego wszechświata może wykraczać poza zakres geometrii pseudo-riemanna i można ją opisać jedynie za pomocą geometrii Finslera, bardziej zaawansowanego języka matematycznego” – mówi Heefer.
Czas, aby Finsler zabłysnął
W geometrii Finslera – nazwanej na cześć niemieckiego i szwajcarskiego matematyka Paula Finslera, odległość między dwoma punktami – A i B – nie zależy tylko od położenia tych dwóch punktów. Zależy to również od tego, czy podróżujesz z punktu A do punktu B, czy na odwrót.
„Wyobraźcie sobie, że idziecie w kierunku punktu na szczycie wzgórza. Wspinaczka po stromym zboczu w kierunku punktu kosztuje Cię dużo energii, a pokonanie tego dystansu może zająć bardzo dużo czasu. Natomiast powrót na dół będzie znacznie łatwiejszy i zajmie znacznie mniej czasu. W geometrii Finslera można to wyjaśnić, przypisując większą odległość drodze w górę niż w dół.
Przepisanie ogólnej teorii względności za pomocą matematyki geometrii Finslera prowadzi do grawitacji Finslera, potężniejszej teorii grawitacji, która obejmuje wszystko we Wszechświecie wyjaśnione przez ogólną teorię względności, a potencjalnie znacznie więcej.
Odkrywanie możliwości grawitacji Finslera
Aby zbadać możliwości grawitacji Finslera, Heefer musiał przeanalizować i rozwiązać pewne równanie pola.
Fizycy lubią opisywać wszystko w przyrodzie za pomocą pól. W fizyce pole to po prostu coś, co ma wartość w każdym punkcie przestrzeni i czasu.Prostym przykładem może być na przykład temperatura; w dowolnym momencie, z każdym punktem przestrzeni związana jest pewna temperatura.
Nieco bardziej złożonym przykładem jest pole elektromagnetyczne. W dowolnym momencie wartość pola elektromagnetycznego w określonym punkcie przestrzeni mówi nam o kierunku i wielkości siły elektromagnetycznej, jakiej doświadczyłaby naładowana cząstka, taka jak elektron, gdyby znajdowała się w tym punkcie.
A jeśli chodzi o samą geometrię czasoprzestrzeni, to również opisuje ją pole, czyli pole grawitacyjne. Wartość tego pola w punkcie czasoprzestrzeni mówi nam o krzywiźnie czasoprzestrzeni w tym punkcie i to właśnie ta krzywizna objawia się jako grawitacja.
Odkrycie nowych geometrii czasoprzestrzeni
Heefer zajął się badaniem równania pola próżniowego Christiana Pfeifera i Mattiasa N. R. Wohlfartha, które jest równaniem rządzącym polem grawitacyjnym w pustej przestrzeni. Innymi słowy, równanie to opisuje możliwe kształty, jakie mogłaby przyjąć geometria czasoprzestrzeni w przypadku braku materii.
Heefer: „W dobrym przybliżeniu obejmuje to całą przestrzeń międzygwiazdową pomiędzy gwiazdami i galaktykami, a także pustą przestrzeń otaczającą obiekty takie jak Słońce i Ziemia. Dzięki dokładnej analizie równania pola zidentyfikowano kilka nowych typów geometrii czasoprzestrzeni.”
Era fal grawitacyjnych
Jedno szczególnie ekscytujące odkrycie w pracy Heefera dotyczy klasy geometrii czasoprzestrzeni, które reprezentują fale grawitacyjne – zmarszczki w strukturze czasoprzestrzeni, które rozchodzą się z prędkością światła i mogą być spowodowane na przykład zderzeniami gwiazd neutronowych lub czarnych dziur.
Pierwsza bezpośrednia detekcja fal grawitacyjnych 14 września 2015 r. zapoczątkowała nową erę w astronomii, umożliwiając naukowcom badanie Wszechświata w zupełnie nowy sposób. Od tego czasu dokonano wielu obserwacji fal grawitacyjnych. Badania Heefera wskazują, że wszystko to jest zgodne z hipotezą, że nasza czasoprzestrzeń ma finslerowską naturę.
Przyszłość badań grawitacyjnych Finslera
Choć wyniki Heefera są obiecujące, zaledwie zarysowują implikacje równania pola grawitacyjnego Finslera.
„Dziedzina jest wciąż młoda i aktywnie trwają dalsze badania w tym kierunku” – mówi Heefer. „Jestem optymistą, że nasze wyniki okażą się instrumentalne w pogłębieniu naszego zrozumienia grawitacji i mam nadzieję, że ostatecznie mogą nawet rzucić światło na pogodzenie grawitacji z mechaniką kwantową”.
 
Więcej informacji: rozprawa doktorska Sjorsa Heefera pt. Finsler Geometry, Spacetime & Gravity: From Metrizability of Berwald Spaces to Exact Vacuum Solutions in Finsler Gravity. Promotorzy: Luc Florack i Andrea Fuster.
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: Wizja artystyczna fal grawitacyjnych i czasoprzestrzeni. Źródło: SciTechDaily
Na ilustracji: Przykład kształtu linii geodezyjnych (zielone linie). Źródło: Wikimedia Commons

Animacja: Zmarszczki w czasoprzestrzeni generowane przez szybko orbitujące, masywne obiekty takie jak gwiazdy neutronowe, białe karły lub czarne dziury. Źródło: NASA/JPL

Animacja: Pole grawitacyjne wokół gwiazdy podwójnej, będące przykłądem pola potencjalnego. Różnice w kolorze reprezentują różnice w potencjale. Linie pola są w kolorze białym. Autor: Thierry Dugnolle. Źródło: Wikimedia Commons

Wizja artystyczna fal grawitacyjnych i czasoprzestrzeni. Źródło: SciTechDaily

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/finslerowska-natura-czasoprzestrzeni

Finslerowska natura czasoprzestrzeni.jpg

Finslerowska natura czasoprzestrzeni2.jpg

Finslerowska natura czasoprzestrzeni3.gif

Finslerowska natura czasoprzestrzeni4.gif

Napisano

Polska firma wspiera ESA w projekcie dla Filipin
2024-06-30.
Europejska Agencja Kosmiczna i Komisja Europejska zainaugurowały projekt CopPhil, którego celem jest zwiększenie wykorzystania danych z obserwacji Ziemi programu Copernicus na Filipinach w celu zmniejszenia zagrożeń związanych ze zjawiskami pogodowymi i zmianą klimatu w tym rejonie świata. Projekt będzie wspierał wdrożenie zaawansowanej technologii, aby pomóc filipińskiej administracji publicznej, instytucjom i podmiotom komercyjnym w zapobieganiu klęskom żywiołowym, ochronie środowiska i zarządzaniu zasobami krajowymi. W projekcie bierze udział polska firma CloudFerro, która zapewnia infrastrukturę IT dla repozytorium danych satelitarnych (Copernicus Mirror Site).
W ramach unijnej strategii Global Gateway, mającej na celu inwestycje w infrastrukturę cyfrową, energetyczną i transportową na całym świecie, Europejska Agencja Kosmiczna i Komisja Europejska uruchomiła projekt dla Filipin – CopPhil. Projekt obejmuje trzy elementy: dostarczenie repozytorium danych satelitarnych dla Filipin - Copernicus Mirror Site, realizację usług pilotażowych oraz zapewnienie wsparcia technicznego.
Głównym celem projektu jest zwiększenie wykorzystania danych z programu Copernicus i wsparcie filipińskich władz, organizacji i przedsiębiorstw w wykorzystaniu pełnego potencjału tych danych, a co za tym idzie, zwiększenie zdolności do zarządzania zasobami naturalnymi oraz gotowości na wypadek katastrof naturalnych. Dzięki takim działaniom, europejska wspólnota otwiera też nowe możliwości inwestowania podmiotom sektora prywatnego państw unijnych.
Kluczowym elementem projektu CopPhil jest dostarczane przez polskie CloudFerro repozytorium danych dla Filipin, skopiowanych z programu Copernicus – tzw. Copernicus Mirror Site. Jego infrastruktura techniczna powstaje w siedzibie Filipińskiej Agencji Kosmicznej w Manili, a dane będą udostępnione na nowej, w pełni skalowalnej platformie, której uruchomienie planowane jest na 2025 r. W ramach projektu opracowane zostaną także narzędzia i usługi wykorzystujące otwarte dane z obserwacji Ziemi i technologię geoprzestrzenną.
„Jako strategiczny partner ESA, zapewniamy infrastrukturę IT do przechowywania i udostępniania danych w ramach projektu CopPhil. We współpracy z naszymi partnerami Urbetho CF i Indra, przeprowadzimy również szkolenia stacjonarne i online w zakresie przetwarzania danych z programu Copernicus przy użyciu zasobów chmurowych i zaawansowanych narzędzi. Jesteśmy przekonani, że dzięki projektowi wszystkie strony odniosą obopólne korzyści w wielu obszarach: zarządzania kryzysowego, monitorowania wybrzeży, łagodzenia zmian klimatu i wielu innych”  – komentuje Artur Bargieł, Project Manager w CloudFerro.
CophPhil obejmuje także uruchomienie trzech pilotażowych projektów w obszarach priorytetowych dla Filipin, takich jak monitorowanie ruchów gruntu, pokrycie terenu, mapowanie lasów i upraw oraz monitorowanie siedlisk bentosowych, zgodnie z  nadrzędnymi celami ograniczania ryzyka klęsk żywiołowych, adaptacji do zmian klimatu, ochrony środowiska i zapewnienia bezpieczeństwa żywności.
Po zakończeniu serii szkoleń i projektów pilotażowych, platforma i infrastruktura techniczna CopPhil zostanie przekazana Filipińskiej Agencji Kosmicznej. Upoważnione instytucje i użytkownicy  zyskają dostęp do danych z satelitów Sentinel i zaawansowanych narzędzi przetwarzania, zamieszczonych w dostarczonej przez CloudFerro prywatnej chmurze, a wielkość tych zasobów ma sięgać 400 TB.
„Opracowane przez CloudFerro rozwiązania pozwalają na efektywne udostępnianie ogromnych kolekcji danych w kontrolowanym środowisku. Dzięki skutecznemu połączeniu narzędzi opensource i budowie oprogramowania zoptymalizowanego pod kątem wykrywania, katalogowania i wydawania danych obserwacji Ziemi, możemy zbudować dedykowaną platformę w Filipinach. Rozwiązanie to będzie aktywną kopią przechowującą podzbiór danych obserwacji Ziemi, pozyskującą dane w trybie ciągłym z platformy Copernicus Dataspace Ecosystem” – dodaje Paweł Markowski, Architekt Systemów IT i Dyrektor ds. Rozwoju Oprogramowania w CloudFerro.
Zakres geograficzny inicjatywy CopPhil obejmie całe Filipiny, w tym wyspy i obszary morskie –  łącznie ponad 1,8 miliona kilometrów kwadratowych i ponad 109 milionów ludzi. To niezwykle ważny projekt dla tego regionu, ponieważ na Filipinach klimat wpływa na życie mieszkańców w dużo większym stopniu niż w innych częściach świata. Gwałtowne zjawiska pogodowe już dziś zagrażają milionom ludzi i mają negatywny wpływ na gospodarkę opartą na rolnictwie, a w przyszłości mogą także zmusić do masowej emigracji klimatycznej mieszkańców rejonów zagrożonych wysokimi temperaturami lub powodziami. Pozyskiwanie danych dotyczących zasobów leśnych, jakości upraw i innych gruntów, dna oceanów czy rzek z tak ogromnych obszarów i wykorzystanie ich w ramach projektu CopPhil znacząco zwiększy zdolność reagowania na niebezpieczne zdarzenia, pozwoli świadomie planować życie społeczne i gospodarcze, a jednocześnie zmniejszy podatność na zagrożenia.
Copernicus to unijny program obserwacji Ziemi, w ramach którego analizowane są różne aspekty naszej planety, a w tym jej środowisko i zmiany w nim następujące. Program zapewnia bezpłatny i otwarty dostęp do danych przekazywanych głównie przez satelity konstelacji Sentinel, zaprojektowane specjalnie dla tego programu. Pozyskane w ten sposób dane umożliwiają podejmowanie bardziej świadomych działań w wielu obszarach, takich jak zarządzanie kryzysowe, opieka zdrowotna, rolnictwo, środowisko i wiele innych, mając kluczowy wpływ na społeczeństwo, klimat i gospodarkę. Program Copernicus stanowi istotne wsparcie dla międzynarodowych i krajowych organizacji, administracji publicznej oraz twórców aplikacji wykorzystujących dane satelitarne.
O CloudFerro
CloudFerro świadczy innowacyjne usługi przetwarzania w chmurze. Dostarcza i obsługuje chmury obliczeniowe dla wymagających rynków, m.in. dla europejskiego przemysłu kosmicznego, badań klimatu i nauki. Specjalizuje się w przechowywaniu i przetwarzaniu wielkich zbiorów danych, w tym wielopetabajtowych repozytoriów danych satelitarnych obserwacji Ziemi. Firma oferuje elastyczne rozwiązania w modelu chmury publicznej, prywatnej i hybrydowej, oparte na otwartych technologiach, dostosowane do potrzeb użytkownika i efektywne kosztowo.  Świadczy szeroką gamę usług dodatkowych i dedykowane wsparcie techniczne, realizowane przez lokalny zespół specjalistów IT o unikalnych kompetencjach.
Z rozwiązań CloudFerro korzystają wiodące firmy i instytucje naukowe w Europie z różnych sektorów rynku, przetwarzające wielkie zbiory danych: Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), EUMETSAT, Europejskie Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF), Mercator Ocean International, Niemiecka Agencja Aero-Kosmiczna (DLR), EGI i wiele innych.
URANIA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polska-firma-wspiera-esa-w-projekcie-dla-filipin

Polska firma wspiera ESA w projekcie dla Filipin.jpg

Napisano

Jak powstają gwiazdy? Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba z ważnym odkryciem

2024-06-30. Dawid Długosz
Naukowcy częściowo wiedzą, jak powstają gwiazdy, choć jest to bardzo złożony proces i odpowiedzi na liczne pytania pozostają w sferze domysłów. Jedna z zagadek została rozwiązana przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który skierowano na mgławicę Wąż, która jest gwiezdnym żłobkiem.

Nowe gwiazdy powstają cały czas i oczywiście nie jesteśmy w stanie prześledzić tak złożonego procesu od samego początku do końca. Naukowcy dowiadują się jednak coraz więcej na ten temat i jest to możliwe dzięki prowadzeniu kolejnych obserwacji. Cenne dane dostarczył Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który skierowano w kierunku jednej z mgławic.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba obserwował mgławicę Wąż
Potężne obserwatorium zostało wykorzystane do prześledzenia mgławicy Wąż, która znajduje się w konstelacji Wężownika. Jest to miejsce, gdzie powstają nowe gwiazdy. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba zaobserwował coś, co astronomowie podejrzewali od dawna. Nie było na to jednak namacalnych dowodów.
Ten obszar Mgławicy Wężownik stał się wyraźnie widoczny dopiero dzięki teleskopowi Webba. Teraz jesteśmy w stanie uchwycić te niezwykle młode gwiazdy i ich wypływy, z których wybrane wcześniej były widoczne tylko jako plamy lub były całkowicie niewidoczne w długościach fal widzialnych z powodu przesłaniającego je gęstego pyłu.
Joel Green ze Space Telescope Science Institute w Baltimore

Tak powstają młode gwiazdy
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba pozwolił udzielić odpowiedzi na pewne zagadnienia związane z powstawaniem nowych gwiazd i powiązane to jest z chmurami gazu.

Wspomniane chmury gazu w pewnym momencie zapadają się i w ten sposób dają początek nowym gwiazdom. Astronomowie podejrzewali, że tak jest od dawna. Zakładano, że obrót gwiazdy połączony jest z tym procesem i odbywa się w tym samym kierunku. Teraz to zaobserwowano.

Te układające się razem, wydłużone struktury to historyczny zapis fundamentalnych zjawisk dotyczących narodzin gwiazd.
Klaus Pontoppidan z Jet Propulsion Laboratory w NASA

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba umożliwił zaobserwowanie takich zjawisk na protogwiazdach, które powstają w mgławicy Wąż. Zapadaniu się tej chmury towarzyszy szybkie obracanie. Natomiast wokoło młodej gwiazdy powstaje dysk materii (z czasem mogący dać początek planetom).

Naukowcy są podekscytowani i chcą kontynuować badania w tym obszarze. Wśród zadań do wykonania postawili sobie m.in. zbadanie składu chemicznego tych chmur. Wynika to z faktu, że podejrzewają, iż może to mieć duży wpływ na proces kształtowania się nie tylko gwiazd, ale całych systemów planetarnych, które im towarzyszą.

Jak powstają gwiazdy? Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba z ważnym odkryciem. /NASA, ESA, CSA, STScI, K. Pontoppidan (NASA's Jet Propulsion Laboratory), c. green (Space Telescope Science Institute) /materiał zewnętrzny

A Tour Of The Serpens Nebula
https://www.youtube.com/watch?v=2tUpqskwfAU
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-jak-powstaja-gwiazdy-kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-z-wazny,nId,7611887

Jak powstają gwiazdy Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba z ważnym odkryciem.jpg

Napisano

Układ Słoneczny przypominał pączka. Zaskakujące odkrycie

2024-06-30. Dawid Szafraniak
To niesamowite, ale mimo upływu lat wszechświat nadal budzi więcej pytań, niż daje nam odpowiedzi. Weźmy na przykład jego kształt. Okazuje się, że ten kiedyś mógł przypominać... pączka. Niestety, nie tego polskiego

Jaki kształt ma wszechświat?
Wszechświat budzi masę wątpliwości i skrywa niezliczone tajemnice. Wielu naukowców od lat pracuje w pocie czoła, aby choć trochę poznać i zrozumieć jego sekrety, co jest zadaniem karkołomnym. Przecież nawet tak oczywiste rzeczy jak kształt wszechświata nadal nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. W zasadzie, jaki jest jego kształt? Można uznać, że mniej więcej przypomina dysk, ale nie było tak zawsze. Kiedyś wszystko to, co nas otacza, miało mieć formę zbliżoną do pączka.
I to na dodatek tego amerykańskiego, czyli z dziurką - a nie jedynego słusznego rodem z Polski. Tak przynajmniej uznali naukowcy na Case Western Reserve University w stanie Ohio w USA. W opublikowanym opracowaniu na łamach Physical Review Letters napisali, że nasz wszechświat swoim kształtem mógł przypominać pączka. To z kolei umożliwiałoby podróżowanie "wokół" jego przestrzeni, zupełnie tak, jak na Ziemi. Zaczynamy w punkcie A, a po jakimś czasie (i podróży w prostej linii) wrócilibyśmy tam, gdzie zaczęliśmy.
Skały dają nam odpowiedź
Co ciekawe, potwierdzeniem takich teorii są niejako wyniki badań planetologów, którzy wzięli na tapet żelazne meteoryty. Kawałki skał z kosmosu mogą być przydatne w określaniu wspomnianego kształtu. Chodzi o ich skład i sposób formowania. Dziś, gdy wszechświat ma zdecydowanie bliżej do dysku widzimy pierścienie tworzące się wokół planet. To swoiste dyski, które okalają planetę. Kiedyś te mogły mieć układ toroidalny, podobnie jak cała przestrzeń.
Naukowcy, m.in. Bidong Zhang z  z University of California Los Angeles zauważyli, że niektóre skały noszą ślady takiej migracji, tzn. przemieszczania się w sposób toroidalny. Miały inny skład od młodszych asteroid, głównie za sprawą sporej zawartości m.in. metali odpornych na wysokie temperatury (platyna i nie tylko). Co to nam mówi? Przede wszystkim oznacza, że mogły przemieszczać się w taki sposób, że przez jakiś czas znajdowały się blisko gwiazdy.

Bo gdy skała wędruje po płaszczyźnie dysku, to wówczas istnieje szansa na utrzymanie mniej więcej tej samej odległości od centrum. Ruch toroidalny zakłada jednak wędrowanie na innej płaszczyźnie - w tym również przybliżanie się do centrum, czyli gwiazdy.

Dysk wszystko skończył
Stopniowe tworzenie się dysku zablokowało możliwość migrowania skał w kierunku jakiejkolwiek gwiazdy. Wraz z powstawaniem planet proces się zatrzymał, ale nadal możemy napotkać pozostałości dwóch rodzajów skał - tych, które znajdowały się na wewnętrznej płaszczyźnie (oddalonej od gwiazdy) i tych, które miały do niej znacznie bliżej. To właśnie te drugie były "uodpornione" na ogień, co potwierdza, że z uwagi na swoją trajektorię znajdowały się bliżej Słońca i nie tylko.
Na koniec warto pamiętać, że naukowcy byli w stanie hipotetycznie opisać aż 17 potencjalnych kształtów kosmosu. Wiele spośród nich nie zostało wykluczonych, zatem... Pozostaje czekać na dalsze wyniki badań. Przed nami jeszcze wiele ciekawych informacji.

Wciąż nie wiadomo, jaki kształt ma wszechświat /123RF/PICSEL

Dwie elektrody toroidalne. /Keystone Pictures USA / Zuma Press / Forum /Agencja FORUM

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-uklad-sloneczny-przypominal-paczka-zaskakujace-odkrycie,nId,7615780

Układ Słoneczny przypominał pączka. Zaskakujące odkrycie.jpg

Napisano

Odkrycie bogatych złóż minerałów na powierzchni Marsa
Autor: admin (2024-06-30)
Ostatnie zdjęcia przesłane przez sondę ExoMars Trace Gas Orbiter dostarczyły niezwykłych informacji na temat powierzchni Czerwonej Planety. Okazuje się, że w regionie zwanym Doliną Maurt znajdują się ogromne złoża żelaza, magnezu i aluminium, co może mieć kluczowe znaczenie w poszukiwaniach śladów potencjalnego życia na Marsie.
Zdjęcie wykonane przez europejski system obrazowania powierzchniowego w kolorze i stereo (CaSSIS) zainstalowany na pokładzie sondy ExoMars Trace Gas Orbiter ukazuje uderzającą różnorodność kolorów na powierzchni Marsa. Naukowcy wyróżniają żółte warstwy bogate w glinki zawierające żelazo i magnez, na których znajdują się białe i niebieskie warstwy bogate w aluminium. Cały obszar pokryty jest ciemną, silnie zerodowaną warstwą.
Według ekspertów, "metaliczne kolory tego tętniącego życiem krajobrazu opowiadają historię różnorodności mineralogicznej, która rozpoczęła się około 3,6 miliarda lat temu". Dolina Maurt, w której znajdują się te niezwykłe złoża, leży tuż na południe od granicy dychotomii - grzbietu otaczającego Marsa, wyznaczającego miejsce styku południowych wyżyn i północnej niziny.
Naukowcy podkreślają, że Dolina Maurt wyróżnia się złożonością geologiczną. Uważa się, że w odległej przeszłości Czerwonej Planety przepływała przez nią ciekła woda powierzchniowa. Dlatego też region ten jest uznawany za jeden z najbardziej obiecujących pod względem poszukiwania śladów potencjalnego życia. Dolina ta jest rozważana jako jedno z możliwych miejsc lądowania łazika ExoMars Rosalind Franklin.
Odkrycie tak bogatych złóż cennych metali na powierzchni Marsa otwiera nowe perspektywy dla przyszłych misji badawczych. Obecność żelaza, magnezu i aluminium może mieć kluczowe znaczenie nie tylko w kontekście poszukiwań śladów życia, ale również w aspekcie potencjalnego wykorzystania tych surowców do celów eksploracyjnych.
Naukowcy podkreślają, że zdjęcie wykonane przez sondę ExoMars Trace Gas Orbiter po raz kolejny dowodzi, iż powierzchnia Marsa jest bogata w tlenki żelaza i minerały. Charakterystyczne "zardzewiałe" plamy, podobnie jak na Ziemi, świadczą o utlenianiu się bogatej w żelazo marsjańskiej gleby i pyłu.
Odkrycie Doliny Maurt i jej niezwykłych złóż mineralnych to kolejny krok w lepszym poznaniu geologii i historii Czerwonej Planety. Dane zebrane przez sondę ExoMars Trace Gas Orbiter mogą mieć kluczowe znaczenie dla planowania przyszłych misji badawczych, zarówno w kontekście poszukiwań śladów życia, jak i potencjalnego wykorzystania zasobów naturalnych Marsa.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkrycie-bogatych-zloz-mineralow-na-powierzchni-marsa

Odkrycie bogatych złóż minerałów na powierzchni Marsa.jpg

Napisano

Tajemnicze srebrzyste obłoki nad Europą - co za tym się kryje?
Autor: admin (2024-06-30)
Ostatnie tygodnie przyniosły niezwykłe zjawisko na niebie nad Europą - niespodziewane wzrost ilości obserwowanych obłoków srebrzystych. Te rzadkie, wysokie chmury, zwykle obserwowane w regionach o szerokościach geograficznych między 45° a 60°, pojawiły się znacznie dalej na południe, w miejscach takich jak Rzym, Los Angeles czy Paryż. Co ciekawe, miało to miejsce pomimo trwającego obecnie maksimum aktywności słonecznej, które zazwyczaj hamuje powstawanie tych zjawiskowych chmur.
Obłoki srebrzyste, zwane również nocnymi chmurami świecącymi, to wyjątkowe twory atmosferyczne, które formują się na wysokości ponad 80 km nad powierzchnią Ziemi, w mezosferze, gdzie temperatury mogą spaść poniżej -200 stopni Fahrenheita. Światło słoneczne odbijające się od kryształków lodu, z których zbudowane są te chmury, nadaje im charakterystyczny niebiesko-biały blask. Obserwowanie tych zjawisk wymaga precyzyjnego wyczucia czasu - są one widoczne tylko przez około dwie godziny po zachodzie słońca lub przed jego wschodem.
Naukowcy mają dwie główne teorie, które mogłyby wyjaśnić obecne wybuchy obłoków srebrzystych. Pierwsza z nich sugeruje, że ogromne ilości wody uwolnione do atmosfery w wyniku wybuchu podmorskiego wulkanu Tonga w 2022 roku mogły krążyć w mezosferze, dostarczając niezbędnego składnika do formowania się NLC. Druga teoria odnosi się do intensywnej działalności rakietowej w bieżącym roku - paliwo rakietowe wytwarza wodę podczas spalania, która jest uwalniania do górnych warstw atmosfery, co również może sprzyjać powstawaniu obłoków srebrzystych.
Niestety, brak szczegółowych danych satelitarnych śledzących cyrkulację pary wodnej w mezosferze uniemożliwia naukowcom jednoznaczne określenie przyczyn obecnych wybuchów. Bez tych informacji trudno jest ustalić, dlaczego zjawiska te pojawiły się akurat teraz i w tych konkretnych lokalizacjach.
Obłoki srebrzyste, choć fascynujące dla obserwatorów nieba, dostarczają również cennych informacji na temat zmian zachodzących w naszej atmosferze. Śledzenie tych rzadkich chmur może pomóc w lepszym zrozumieniu procesów zachodzących w mezosferze i ich wpływu na klimat Ziemi. Niezależnie od tego, co kryje się za obecnymi wybuchami, jedno jest pewne - obłoki srebrzyste będą nadal inspirować i zadziwiać zarzarówno naukowców, jak i miłośników astronomii na całym świecie.
Źródło: zmianynaziemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/tajemnicze-srebrzyste-obloki-nad-europa-co-za-tym-sie-kryje

 

Tajemnicze srebrzyste obłoki nad Europą - co za tym się kryje.jpg

Napisano

Przypadkowo wystrzelili rakietę kosmiczną podczas testów, tłumaczą się "awarią strukturalną"
2024-07-01. Źródło: Reuters, CNN

Podczas testów rakiety kosmicznej Tianlong-3 doszło do jej przypadkowego wystrzelenia, poinformował producent, chińska firma Space Pioneer. Rakieta wzniosła się na kilkaset metrów, po czym spadła i roztrzaskała się, tworząc ogromną kulę ognia i dymu i wywołując pożar. Tianlong-3 to całkiem nowa rakieta tego producenta, która w ten sposób "zaliczyła" swój pierwszy start w historii.

Do zdarzenia doszło w niedzielę obok niespełna milionowego miasta Gongyi w prowincji Henan w centralnych Chinach. Podczas trwającego wówczas testu rakiety kosmicznej Tianlong-3 doszło do "awarii strukturalnej połączenia między korpusem rakiety a platformą testową", przekazał w oświadczeniu producent rakiety, prywatna chińska firma Space Pioneer, znana też jako Beijing Tianbing Technology. Wskazano, że silniki rakiety zostały uruchomione zgodnie z planem testów, natomiast awaria spowodowała, że przez przypadek jej pierwszy stopień odłączył się od platformy startowej, co skutkowało wzniesieniem się rakiety w górę.
Pierwszy stopień w przypadku rakiet wielostopniowych to dolna część rakiety, która jako pierwsza jest odpalana i napędza całość podczas startu, a po wyczerpaniu paliwa odpada i umożliwia uruchomienie napędu kolejnego, drugiego stopnia. Firma przekazała, że "po starcie komputer pokładowy automatycznie się wyłączył", w związku z czym wyłączyły się również silniki rakiety, która chwilę później spadła i rozbiła się 1,5 km dalej w górzystym terenie na obrzeżach miasta Gongyi.
Wystrzelili rakietę przez pomyłkę
W mediach społecznościowych błyskawicznie pojawiły się nagrania pokazujące przebieg zdarzenia od strony miasta. Widać na nich, jak rakieta kosmiczna w kłębach dymu wznosi się ku górze, aby na wysokości kilkuset metrów jej napęd wyłączył się, a konstrukcja opada i roztrzaskuje się niedaleko miasta.
Firma Space Pioneer zaznaczyła, że nie ma informacji o jakichkolwiek poszkodowanych, a przed rozpoczęciem testów na pobliskich terenach zarządzono ewakuację. Lokalne służby przekazały natomiast w komunikacie, że "w bezpiecznym obszarze" odnaleziono porozrzucane szczątki rakiety, a zdarzenie wywołało pożar. Ogień udało się jednak szybko ugasić i nikomu nic się nie stało.
Chiny w kosmicznym wyścigu
Space Pioneer jest prywatną chińską firmą, która specjalizuje się w rakietach na paliwo ciekłe. W kwietniu 2023 roku z powodzeniem wystrzeliła w kosmos rakietę Tianlong-2, dzięki czemu - według chińskich państwowych mediów - stała się pierwszą firmą komercyjną w kraju, która wyniosła taką rakietę w kosmos i umieściła ją na orbicie. Space Pioneer bywa z tego powodu nazywana chińską konkurencją dla amerykańskiej firmy SpaceX.
Tianlong-3 (oznaczająca dosłownie "Podniebny smok") to nowa, średniej wielkości rakieta nośna, mierząca 3,8 metra średnicy i osiągająca masę startową 590 ton. Ma służyć do wynoszenia ładunków na niską orbitę Ziemi i pomóc w budowie chińskiej satelitarnej sieci internetowej. Jej pierwszy człon ma być wielokrotnego użytku, a firma Space Pioneer twierdzi, że jej wydajność jest porównywalna do rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Niedzielne, przypadkowe wystrzelenie Tianlong-3 było pierwszym w historii wystrzeleniem tej rakiety.
Autorka/Autor:pb//mm
Źródło: Reuters, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters
https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/chiny-przypadkowo-wystrzelili-rakiete-kosmiczna-podczas-testow-tianlong-3-rozbila-sie-tuz-obok-kosmodromu-st7986287

Przypadkowo wystrzelili rakietę kosmiczną podczas testów, tłumaczą się awarią strukturalną.jpg

Napisano

SpaceX rozwija sieć wojskowych satelitów. Nowe jednostki na orbicie
2024-07-01. Mateusz Mitkow
Firma SpaceX zrealizowała drugą misję, mającą na celu wyniesienie satelitów szpiegowskich dla Narodowego Biura Rozpoznania USA (NRO) w ramach projektu Starshield. Ma ona na celu stworzenie wojskowej sieci, składającej się z jednostek rozpoznawczych umożliwiającą obserwacje celów niemal w każdym miejscu na świecie.
29 czerwca br. rakieta firmy SpaceX o nazwie Falcon 9 wykonała swój 66. udany lot orbitalny w obecnym roku. Tym razem w ramach misji NROL-186 na pokładzie obecnie najbardziej niezawodnego systemu nośnego na świecie znalazło się kilkadziesiąt nowych satelitów. Jednostki zostały wyniesione dla jednej z amerykańskich agencji wywiadowczych - Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office; NRO).
Był to drugi z dedykowanych lotów dla NRO, mających na celu rozwój wojskowej sieci satelitów rozpoznawczych na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). W przypadku misji związanych z bezpieczeństwem narodowym przekazywanych jest niewiele informacji, dlatego podobnie jak w przypadku pierwszej misji (maj br.) nie poznaliśmy dokładnej liczby urządzeń, które zostały wyniesione. Po udanym locie dolny stopień Falcona 9 powrócił, lądując na oceanicznej barce „Of Course I still Love You”.
Wystrzelone satelity to już druga transza urządzeń budowanych przez SpaceX we współpracy z firmą Northrop Grumman, która trafiła na orbitę w ramach budowy sieci dla NRO. Są to jednostki tworzone na bazie satelitów Starlink, lecz w tym przypadku są one przeznaczone do satelitarnej obserwacji Ziemi w celach wywiadowczych jako projekt Starshield. Ma on na celu wykorzystanie technologii firmy Elona Muska do zapewnienia bezpieczeństwa narodowego USA.
W ostatnich miesiącach zapowiedziano, że zaawansowana sieć będzie składać się z setek jednostek obrazujących, które umożliwią „szybkie wykrywanie potencjalnych celów prawie w dowolnym miejscu na świecie”. SpaceX pracuje w tym zakresie na mocy tajnego kontraktu o wartości 1,8 mld USD, przyznanego jeszcze w 2021 r. Wcześniej w ramach innych misji wynoszone były jednostki prototypowe. Dostępne źródła opisują, że od 2020 r. na niską orbitę okołoziemską (LEO) trafiło kilkanaście satelitów projektu Starshield.
Warto zaznaczyć, że tworzony system satelitów Starshield jest niezależny od cywilnej sieci Starlink. Projekt ma wzmocnić zdolności wojskowe USA pod względem wywiadu i rozpoznania, szczególnie w momencie coraz większego zagrożenia ze strony Rosji oraz Chin. Na 2024 r. zaplanowano jeszcze kilka startów, mających na celu rozszerzenie sieci, a kolejne z nich będą realizowane do 2028 r. Systematyczna rozbudowa jest niezwykle ważne dla potrzeb amerykańskiego wojska.
Do tej pory nie przekazano wiele informacji na temat dokładnych możliwości satelitów projektu Starshield. Kilka miesięcy temu rzecznik NRO podkreślił jedynie, że zaangażowane strony pracują nad stworzeniem najbardziej wydajnego, zróżnicowanego i zarazem odpornego systemu orbitalnego do wywiadu, nadzoru i rozpoznania, jaki kiedykolwiek widział świat. Zostało to skrytykowane przez Chiny, które zarzuciły USA kolejną próbę destabilizacji bezpieczeństwa międzynarodowego.

Autor. SpaceX

Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/spacex-rozwija-siec-wojskowych-satelitow-nowe-jednostki-na-orbicie

SpaceX rozwija sieć wojskowych satelitów. Nowe jednostki na orbicie.jpg

Napisano

Udany start japońskiej rakiety H3. Satelita radarowy trafił na orbitę
2024-07-01. Wojciech Kaczanowski
Japońska rakieta H3 wyniosła satelitę do obserwacji Ziemi ALOS-3, zwanego również DAICHI-4. Lot był trzecią misją nowego systemu nośnego, który jest następcą rakiety H-IIA. Konstrukcja jest ulepszona o nowe elementy, przy jednoczesnym zmniejszeniu ogólnych kosztów produkcji. H3 ma wynieść japoński sektor kosmiczny na zupełnie nowy poziom.
W poniedziałek, 1 lipca br. o godzinie 5:06 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego Tanegashima wystartowała rakieta H3, która wyniosła na orbitę synchroniczną ze Słońcem nowego satelitę obserwacyjnego Advanced Land Observing Satellite-4 (ALOS-4), lub inaczej DAICHI-4. Start przebiegł bezproblemowo, a już po ok. 16 minutach japońska agencja kosmiczna JAXA ogłosiła udane oddzielenie się ładunku od modułu systemu.
Parametry lotu i satelity były odbierane przez stacje nadawcze poza granicami Japonii. Przykładowo należąca do JAXA stacja Mingenew w Australii potwierdziła udane rozłożenie paneli słonecznych satelity, natomiast placówka Santiago w Chile odebrała sygnał nadawany przez DAICHI-4.
”JAXA, w tym zespół projektowy ALOS-4, będzie w dalszym ciągu współpracować z głównym wykonawcą, Mitsubishi Electric Corporation oraz innymi firmami i organizacjami zaangażowanymi w obsługę satelitów.” - czytamy w komunikacie agencji kosmicznej. Satelita wyposażony jest w radar z syntetyczną aperturą (SAR), co umożliwia dokładną obserwacje Ziemi niezależnie od dnia i nocy oraz warunków pogodowych.
Rakieta nośna H3 została skonstruowana przez firmę Mitsubishi Heavy Industries, która opracowuje ten projekt we współpracy z JAXA. Wstępnie pierwszy prototyp systemu został zaakceptowany w 2013 r. i od tego momentu był modernizowany, tak aby zastąpić używaną obecnie rakietę nośną H-IIA. System H3 z kolei, jest ulepszony o nowe elementy, przy jednoczesnym zmniejszeniu ogólnych kosztów produkcji.
H3 ma wynieść japoński sektor kosmiczny na zupełnie nowy poziom. Przykładowe misje, które zostaną zrealizowane przy pomocy rakiety to wyniesienie frachtowca HTV-X, który będzie transportował cargo do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), lub misję księżycową LUPEX (Lunar Polar Exploration), która jest realizowana we współpracy z Indiami.
Misja ALOS-4 nastąpiła po udanej próbie w lutym br., kiedy rakieta H3 wyniosła w przestrzeń kosmiczną ładunek demonstracyjny, określony jako Vehicle Evaluation Payload-4. Ponadto system zabrał ze sobą dwa małe urządzenia typu smallsat - CE-SAT-IE oraz TIRSAT.
Zupełnie inaczej potoczył się debiut japońskiej rakiety. W marcu 2023 r. JAXA przeprowadziła start systemu nośnego, natomiast po oddzieleniu stopni nie odnotowano działania jednostki napędowej. W wyniku braku możliwości realizacji misji, kontrolerzy podjęli decyzję o wydaniu komendy destrukcji, doprowadzając do przedwczesnego zakończenia jej lotu testowego. Utracono wówczas satelitę optycznego ALOS-3, który znajdował się w owiewce rakiety.
Start rakiety H3 z satelitą ALOS-4.
Autor. JAXA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/udany-start-japonskiej-rakiety-h3-satelita-radarowy-trafil-na-orbite

Udany start japońskiej rakiety H3. Satelita radarowy trafił na orbitę.jpg

Napisano

USA wykluczone z badań próbek niewidocznej strony Księżyca. Powód zaskakuje

2024-07-01. Marcin Jabłoński
Pomimo bycia jedną z największych agencji kosmicznych, NASA może obejść się smakiem, jeśli chodzi o pozyskiwanie danych z próbek sprowadzonych z niewidocznej strony Księżyca. Wszystko przez to, że USA ma prawny zakaz kosmicznej współpracy z Chinami. A ten zakaz nałożyli… sami Amerykanie.

Próbki z niewidocznej strony Księżyca nie dla USA
Chińska misja kosmiczna Chang’e 6 jest niezwykle pionierskim przedsięwzięciem w historii badań kosmosu. Dzięki niej po raz pierwszy udało się sprowadzić na Ziemię próbki skały z niewidocznej strony Księżyca. W ten sposób otrzymaliśmy możliwość dokładniejszego zbadania tajemniczej części naszego naturalnego satelity.
Chang’e 6 wystartował 3 maja i po 53 dnia znalazł się po niewidocznej stronie Księżyca. Przez ponad dwa tygodnie niewielki chiński łazik zebrał na razie niewiadomą ilość skały. 25 czerwca kapsuła z zebranym materiałem powróciła na Ziemię, kończąc misję wielkim sukcesem.

Dzięki misji Chińczyków tak naprawdę cały świat nauki zdobył możliwość zbadania po raz pierwszy próbek z niewidocznej strony Księżyca. Prawie, gdyż NASA pomimo swoich możliwości ma prawny zakaz dzielenia się możliwościami badań z Chińską Agencją Kosmiczną. I to pomimo dużej chęci współpracy ze strony Pekinu.
Poprawka Wolfa
Zakaz kooperacji amerykańskiej i chińskiej agencji kosmicznej to wynik zapisu nazwanego Poprawką Wolfa z 2011 roku. Jego nazwa odnosi się do ówczesnego członka Izby Reprezentantów Franka Wolfa. Prawo to bezpośrednio zabrania NASA wykorzystywania rządowych funduszy do dwustronnej współpracy z chińskim rządem, w tym państwowymi organami jak Chińska Agencja Kosmiczna. Taka współpraca może zostać umożliwiona tylko za zgodą FBI oraz amerykańskiego Kongresu.
Założeniem Poprawki Wolfa było uniemożliwienie Chińczykom zdobycia informacji o zaawansowaniu amerykańskiej technologii kosmicznej. Od dekad istniało silne przeświadczenie, że Pekin może wykorzystywać inicjatywy współpracy międzynarodowej do rozwoju swoich technologii np. budowy rakiet. A ta może zostać wykorzystana nie tylko do użytku cywilnego, ale także budowy nowej broni jak międzykontynentalne pociski balistyczne.
Powody wprowadzenia Poprawki Wolfa są więc logiczne, biorąc pod uwagę rywalizację pomiędzy USA i Chinami, szczególnie jeśli chodzi o rozwój broni. Niemniej środowisko naukowe regularnie krytykuje to prawo, twierdząc, że znacząco ogranicza możliwości badawcze amerykańskich astronomów. Szczególnie że w ciągu ostatnich lat Pekin poczynił ogromne postępy w badaniu kosmosu. Sama misja Chang’e 6 jest tego idealnym przykładem.
Chińska otwartość
Z drugiej strony Chińczycy są bardzo otwarci na współpracę z naukowcami każdego państwa w studiowaniu próbek ciemnej strony Księżyca. Do tej pory przy misji Chang’e 6 Chińczycy pracowali z astronomami m.in. ESA. Z agencji kosmicznych poszczególnych krajów przy misji działali też Francuzi, Włosi i Pakistańczycy. Mogą oni liczyć na wspólne badania nad niezwykłymi próbkami Księżyca. Co ciekawe sami Chińczycy pokazują, że nie mają problemów, aby Amerykanie wzięli udział w badaniach nad próbkami z misji Chang’e 6, czy w innych badaniach.
- Źródło przeszkód we współpracy lotniczej między USA a Chinami wciąż tkwi w Poprawce Wolfa. Jeśli Stany Zjednoczone naprawdę chcą mieć nadzieję na rozpoczęcie regularnej współpracy w dziedzinie lotnictwa i kosmonautyki, myślę, że powinny podjąć odpowiednie kroki w celu usunięcia tej przeszkody — powiedział Bian Zhigang, wiceprzewodniczący Chińskiej Narodowej Administracji Kosmicznej.
To czy Waszyngton otworzy się na pełną współpracę z Pekinem w kwestii kosmicznych badań, jest dyskusyjne. Mimo wszystko w przeciągu ostatnich lat zwiększyły się napięcia chińsko-amerykańskie, zwłaszcza jeśli chodzi o możliwą wymianę technologiczną. Chociażby w 2023 roku administracja prezydenta Joe Bidena wprowadziła restrykcje na inwestycje z dziedziny produkcji półprzewodników czy AI na terenie Chin, mające ukrócić eksport zaawansowanej technologii. Wszystko ze względu na fakt, że realne jest zagrożenie, iż Chiny wykorzystają każdą możliwą wymianę wiedzy i technologii do rozwoju broni, która może zagrozić Stanom Zjednoczonym.
Możliwe pojednanie
Niemniej jeśli większa współpraca kosmiczna pomiędzy USA a Chinami wydaje się niemożliwa, tak możliwe jest zrobienie wyjątku pod kątem badania próbek niewidocznej strony Księżyca misji Chang’e 6. Wystarczy bowiem, aby konkretnie do niej udzielono NASA zgody na współpracę.
Już wcześniej amerykańska agencja kosmiczna zgłosiła chęć współpracy z Chińczykami. W ubiegłym roku NASA zaczęła ubiegać się o możliwość udziału w badaniu próbek zebranych przez misję Chang’e 5 z 2020 roku. Do tej pory agencji udało się dostarczyć Kongresowi niezbędne dokumenty, aby potwierdzić brak zagrożenia przy tej współpracy o możliwy wyciek danych, zagrażający bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych. Po ewentualnej zgodzie ze strony polityków, NASA będzie jednak musiała liczyć na zgodę FBI.

Pokazuje to biurokratyczny koszmar, z jakim mierzyć musi się NASA. Proces udzielenia zgody jest bardzo długi i naszpikowany papierologią. Stąd nie wiadomo ile czasu może zająć amerykańskim astronomom ubieganie się o zgodę na możliwą kooperację z Chińczykami przy ważnych badaniach nad próbkami ciemnej strony Księżyca.
Z takich powodów środowisko naukowców realnie debatuje nad przyszłością Poprawki Wolfa. Niekoniecznie ze względu na samo ułatwienie współpracy z chińskim programem kosmicznym, co ze względu na to, że ta współpraca niedługo może być wręcz nieunikniona. Od wprowadzenia Poprawki Wolfa Chiny dokonały siedmiu bezzałogowych misji na Księżyc w tym pięciu polegających na wylądowaniu na srebrnym globie. W tym samym czasie USA wykonały trzy misje, wszystkie polegające na orbitowaniu dookoła Księżyca.
Ustalmy naprawdę strategiczne aktywa, które musimy chronić, ale nie rezygnujmy z szerszych korzyści, jakie czerpiemy ze współpracy i partnerstwa gospodarczego. Taka koncepcja, zastosowana w stosunkach kosmicznych między USA a Chinami, oferuje moim zdaniem pewne możliwości rozwoju. Wydaje mi się, że w nadchodzących latach i dekadach nieuniknione będzie pełne uznanie, że musimy rozmawiać z Chińczykami — o zarządzaniu ruchem kosmicznym, turystyce kosmicznej i innych bardziej wrażliwych tematach strategicznych. W miarę rozwoju chińskiego programu kosmicznego stanie się to koniecznością - wypowiedź Jonathana Loweta, zastępcy wiceprezesa ds. programów w Narodowym Komitecie ds. stosunków USA-Chiny podczas panelu 10 Years of the Wolf Amendment: Assessing Effects and Outcomes zorganizowanego przez Secure World Foundation.

Amerykanie nie mogą współpracować przy ważnych badaniach nad próbkami z niewidocznej strony Księżyca. Powodem ich własne prawo /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-usa-wykluczone-z-badan-probek-niewidocznej-strony-ksiezyca-p,nId,7617883

USA wykluczone z badań próbek niewidocznej strony Księżyca. Powód zaskakuje.jpg

Napisano

Tianwen-2. W przyszłym roku rusza kolejna daleka misja kosmiczna z Chin
2024-07-01. Radek Kosarzycki
Pierwsza misja serii Tianwen zakończyła się spektakularnym sukcesem. Chińscy naukowcy w ramach jednej, pionierskiej dla Chin misji wysłały w stronę Marsa orbiter, lądownik i łazik. Wszystkie komponenty misji zadziałały całkowicie prawidłowo. Ten kosmiczny hattrick dodał chińskim naukowcom skrzydeł i pozwolił myśleć o odwiedzaniu innych obiektów kosmicznych.
W ostatnich latach o misjach Tianwen niewiele słyszeliśmy, bowiem Chiny były skupione na realizacji misji księżycowych w ramach programu Chang’e. Te także zakończyły się całkowitymi sukcesami. Najpierw w 2020 roku trafiły na Ziemię próbki z widocznej strony Księżyca, a zaledwie kilka tygodni temu po raz pierwszy w historii dostaliśmy próbki regolitu i skał z niewidocznej strony Księżyca. Wszystko jednak wskazuje na to, że teraz przyszła pora na kolejną misję Tianwen.
W ubiegłym tygodniu (27 czerwca) przedstawiciele chińskiej administracji kosmicznej (CNSA) poinformowali, że już w przyszłym roku w przestrzeń kosmiczną wystrzelona zostanie sonda Tianwen-2. Co więcej, zaledwie 5 lat później, w 2030 roku planowany jest start trzeciej i czwartej misji tego samego programu.
Widać wyraźnie, że Chiny nie zamierzają schodzić z raz obranej ścieżki i jak na razie planują inwestować ogromne pieniądze w podbój przestrzeni kosmicznej. Pamiętajmy także, że w okolicach 2030 roku w ramach jednej z kolejnych misji księżycowych, Państwo Środka planuje wysłać pierwszych astronautów na powierzchnię Księżyca. Kosmos zatem w najbliższych latach zobaczy bardzo dużo yuanów.
Gdzie poleci sonda Tianwen-2?
W tym przypadku mamy do czynienia ze swoistą misją łączoną. Z jednej bowiem strony będzie ona miała za zadanie pobrać próbki z powierzchni planetoidy 469219 Kamo’oalewa, a z drugiej odwiedzić kometę 311P/PANSTARRS. Można oczywiście powiedzieć, że to skomplikowane, jednak należy przy tym pamiętać, że dokładnie taką samą misję realizują właśnie Stany Zjednoczone. Jakby nie patrzeć, sonda OSIRIS-REx pobrała najpierw próbki z powierzchni planetoidy Bennu, dostarczyła je na Ziemię, a teraz – już jako OSIRIS-APEX poleciała na spotkanie z planetoidą Apophis, która przeleci w pobliżu Ziemi 13 kwietnia 2029 roku. Nie jest to zatem niemożliwe.
Warto tutaj wspomnieć jeszcze jeden fakt. W ramach misji Tianwen-3 Chiny planują przywieźć na Ziemię pierwsze w historii próbki z powierzchni Marsa wyprzedzając w tym NASA, a w ramach misji Tianwen-4 polecieć w kierunku Jowisza. Na pierwszy rzut oka ta czwarta misja wydaje się mało ambitna. To jednak tylko pozory, bowiem na pokładzie sondy znajdzie się orbiter Jowisza zasilany energią słoneczną oraz… sonda zasilana radioizotopowo, której celem będzie Uran. W końcu! Po tylu dekadach choć jeden kraj ma plan wysłania sondy (i to stosunkowo szybko) w kierunku jednego z lodowych olbrzymów! To fantastyczna informacja.
Na grafice tytułowej lądownik Chang’e-5, który był odpowiedzialny za zebranie i wysłanie na Ziemię próbek regolitu z bliskiej strony Księżyca.
https://www.pulskosmosu.pl/2024/07/tianwen-2-plany-na-2025-rok/

 

Tianwen-2. W przyszłym roku rusza kolejna daleka misja kosmiczna z Chin.jpg

Napisano

Polska firma z branży IT wesprze misje kosmiczne ESA
2024-07-01.
Ukazała się nowa wersja platformy European Ground Segment-Common Core (EGS-CC). System opracowany przez europejskie agencje i podmioty sektora kosmicznego, oferuje ujednoliconą infrastrukturę naziemną dla różnych misji kosmicznych. Jest to inicjatywa oparta na społeczności, a polska spółka BitByBit odegrała znaczącą rolę w jej rozwoju.
W 2023 r. firma, wraz z niemiecką SpaceQube i holenderską ITCGR, została wybrana do świadczenia usług Release Agent (RA). Obejmują one m.in.: wydawanie nowych wersji EGS-CC, zapewnienie infrastruktury rozwoju oprogramowania oraz zarządzanie portalem dla społeczności użytkowników. European Ground System - Common Core (EGS-CC) to platforma dedykowana kontroli, monitorowaniu i przetwarzaniu danych z misji kosmicznych. Umożliwia Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz jej partnerom korzystanie ze wspólnej infrastruktury dla ich systemów naziemnych.
EGS-CC zapewnia zestaw standardowych interfejsów i narzędzi, które upraszczają rozwój systemów specyficznych dla misji i obniżają ich koszty. Umożliwia to różnym misjom współdzielenie zasobów, takich jak stacje naziemne, narzędzia do planowania misji i centra przetwarzania danych.
Korzystając ze wspólnej infrastruktury, konsorcjum EGS-CC ma na celu poprawę wydajności i niezawodności swoich systemów naziemnych oraz zmniejszenie ryzyka niepowodzeń misji kosmicznych. System został zaprojektowany tak, aby był skalowany i adaptowany do różnych typów misji, od małych misji satelitarnych po złożone projekty eksploracyjne. Został także przygotowany tak, aby współpracować z innymi systemami naziemnymi i międzynarodowymi standardami.
W ramach umowy RA, EGS-CC wdrożyło społecznościowy model rozwoju oprogramowania. Podejście to pozwala programistom z branży kosmicznej przesyłać zmiany w kodzie źródłowym, które są weryfikowane i włączane do EGS-CC przez doświadczonych członków społeczności, w tym BitByBit. Spektrum zaangażowania poznańskiej firmy jest jednak znacznie szersze.
Na bazie doświadczenia pozyskanego przez ostatnie lata pracy w projekcie EGS-CC, polski zespół odpowiada także za naprawianie błędów w interfejsie użytkownika EGS-CC - WebUI, a także utrzymuje i rozwija zautomatyzowane scenariusze walidacyjne, które pomagają identyfikować nieścisłości w kodzie źródłowym. Wraz z partnerami firma przyczynia się również do wydania oprogramowania i dokumentacji.
Istotnym elementem usługi Release Agent jest także wsparcie zapewniane deweloperom EGS-CC. W jego ramach członkowie konsorcjum oferują bazę wiedzy, materiały szkoleniowe i konsultacje poprzez projektowy komunikator.
„Jesteśmy pod wrażeniem jakości i skuteczności działań konsorcjum, w tym firmy BitByBit. Dzięki wspólnym wysiłkom stworzyliśmy system, który znacznie poprawia zarządzanie europejskimi misjami kosmicznymi, przyczyniając się do ich większej efektywności i niezawodności” - mówi Guillaume Gain, Technical Officer projektu EGS-CC i Release Agent.
”Oprogramowanie EGS-CC zostało udostępnione na licencji ESA Software Community License, dzięki czemu jest otwarte dla podmiotów z państw członkowskich ESA. Polskie firmy mogą wykorzystywać system do własnych misji i centrów kontroli, integrować swoje produkty z nowym frameworkiem, a nawet przyczyniać się do rozwoju EGS-CC, wpływając w ten sposób na przyszłe europejskie misje kosmiczne.” - dodaje.
„Jesteśmy dumni z tego, że nasza firma zyskała zaufanie Europejskiej Agencji Kosmicznej i z powodzeniem realizuje powierzone nam zadania. To wielki zaszczyt i dowód naszej zdolności do realizacji skomplikowanych projektów w sektorze kosmicznym na najwyższym poziomie. Cieszymy się, że polskie podmioty mogą korzystać z wyników naszej pracy i mamy nadzieję, że przyniesie to wielkie korzyści dla rodzimego przemysłu kosmicznego”. - opowiada dr inż. Dariusz Walczak, CEO firmy BitByBit.
Praca poznańskiej firmy jest również wysoko oceniana przez pozostałe firmy w konsorcjum EGS-CC Release Agent. Jak zaznacza Hristo Indzhov, Project Manager RA z SpaceCube GmbH, „BitByBit wnosi cenny wkład w projekt Release Agent, a sukces projektu w dużej mierze zależy od ich konsekwentnego wkładu i profesjonalizmu”. Projekt Release Agent ma być realizowany do 2026 roku z możliwością przedłużenia o dwa lata.
Źródło: Space Agency
Autor. ESA

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polska-firma-z-branzy-it-wesprze-misje-kosmiczne-esa

Polska firma z branży IT wesprze misje kosmiczne ESA.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.