Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Wybuch pobliskiej supernowej może zagrozić życiu na Ziemi
2025-01-07. Admin.
Spektakularne eksplozje supernowych od dawna fascynują astronomów i miłośników kosmosu, jednak ich potencjalne zagrożenie dla życia na Ziemi pozostawało tematem spekulacji. Najnowsze badania rzucają nowe światło na to, jak blisko naszej planety musiałaby nastąpić taka kosmiczna eksplozja, aby stanowić realne niebezpieczeństwo dla ziemskiego życia. Wyniki tych analiz są jednocześnie uspokajające i niepokojące.
Eksplozja supernowej to jedno z najpotężniejszych zjawisk we wszechświecie, podczas którego umierająca gwiazda uwalnia więcej energii w ciągu kilku sekund niż nasze Słońce przez całe swoje życie. Choć najbardziej widowiskowym aspektem tego zjawiska jest olśniewający błysk światła, który może być widoczny nawet w świetle dziennym, prawdziwe zagrożenie kryje się w niewidzialnych formach promieniowania.
Naukowcy zidentyfikowali kilka głównych mechanizmów, przez które supernowa mogłaby zagrozić życiu na Ziemi. Pierwszym z nich jest intensywne promieniowanie rentgenowskie i gamma, które może rozrywać wiązania molekularne w cząsteczkach azotu i tlenu w ziemskiej atmosferze. Ten proces prowadzi do powstania tlenków azotu, które z kolei przyczyniają się do degradacji warstwy ozonowej. Bez tej naturalnej tarczy ochronnej, życie na Ziemi zostałoby wystawione na zabójcze promieniowanie ultrafioletowe Słońca.
Szczególnie niepokojący jest fakt, że zniszczenie zaledwie połowy warstwy ozonowej wystarczyłoby, aby wywołać katastrofalne skutki dla ziemskich ekosystemów. Mikroorganizmy fotosyntetyzujące, stanowiące podstawę łańcucha pokarmowego, nie przetrwałyby zwiększonego promieniowania UV. Ich masowe wymieranie zapoczątkowałoby efekt domina, prowadzący do załamania się całych ekosystemów i masowego wymierania gatunków.
Według najnowszych obliczeń, aby spowodować tak dramatyczne skutki, supernowa musiałaby wybuchnąć w odległości 25-30 lat świetlnych od Ziemi. Na szczęście obecnie w tym promieniu nie ma żadnych gwiazd, które mogłyby przekształcić się w supernowe. Najbliższa potencjalna kandydatka, gwiazda Spica, znajduje się w bezpiecznej odległości 250 lat świetlnych
Jednak sytuacja może ulec zmianie w dalszej przyszłości. Nasz Układ Słoneczny powoli przemieszcza się w kierunku Ramienia Oriona - regionu Drogi Mlecznej charakteryzującego się zwiększoną aktywnością gwiazdotwórczą. W takich obszarach częściej dochodzi zarówno do narodzin, jak i śmierci gwiazd, co zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się w pobliżu supernowej w ciągu najbliższych 10 milionów lat.
Szczególną uwagę naukowcy zwracają na supernowe typu Ia, powstające z białych karłów. Te stosunkowo niewielkie i słabo świecące obiekty są trudniejsze do wykrycia, a moment ich eksplozji jest praktycznie niemożliwy do przewidzenia. Na szczęście najbliższy biały karzeł znajduje się w odległości 150 lat świetlnych od Ziemi, co stanowi bezpieczny dystans.
Statystyki wskazują, że potencjalnie niebezpieczne spotkanie z supernową może nastąpić zaledwie kilka razy na miliard lat. Dodatkowe ryzyko stanowią jednak supernowe otoczone gęstymi obłokami pyłu, które mogą generować szczególnie intensywne strumienie promieni kosmicznych. Te wysokoenergetyczne cząstki, w połączeniu z promieniowaniem rentgenowskim, mogłyby wyrządzić znacznie poważniejsze szkody niż standardowa eksplozja supernowej.
Mimo tych zagrożeń, obecna sytuacja nie daje powodów do natychmiastowej obawy. Wszystkie znane potencjalne supernowe znajdują się w bezpiecznej odległości od Ziemi, a prawdopodobieństwo katastroficznego wydarzenia w najbliższej przyszłości jest znikome. Niemniej jednak, ciągłe monitorowanie pobliskich gwiazd pozostaje kluczowym elementem astronomicznych programów badawczych, pozwalającym na wczesne wykrycie potencjalnych zagrożeń z kosmosu.
Źródło: tylkonauka
https://tylkonauka.pl/wiadomosc/wybuch-pobliskiej-supernowej-moze-zagrozic-zyciu-na-ziemi

Wybuch pobliskiej supernowej może zagrozić życiu na Ziemi.jpg

Napisano

Sekrety skorupy wewnętrznej: jak modelujemy materię gwiazd neutronowych
2025-01-07. Daniel Pęcak
Gwiazdy neutronowe to niezwykle fascynujące obiekty powstałe w wyniku wybuchu supernowej. Ich gęstość można porównać do gęstości szczytu Mount Everestu ściśniętego do rozmiarów butelki. Stanowią przedmiot licznych badań astronomicznych, podczas których naukowcy wyznaczają ich masę oraz oszacowują promień wynoszący około 10 kilometrów. Pomimo niewielkich rozmiarów (jak na skalę astronomiczną) badaczom udaje się mierzyć ich właściwości, takie jak temperatura powierzchni czy okres obrotu, który zazwyczaj wynosi mniej niż jedną sekundę. Obserwacje sugerują, że część materii, z której zbudowane są te gwiazdy, wykazuje niezwykłą cechę – jest nadciekła, co oznacza, że może płynąć bez oporów ruchu.
Obecny stan wiedzy pozwala na określenie struktury wewnętrznej gwiazdy neutronowej. W jej wnętrzu wyróżnia się kolejno (licząc od środka): jednorodne jądro gwiazdy, skorupę wewnętrzną oraz skorupę zewnętrzną. Skorupa zewnętrzna ma strukturę krystaliczną, natomiast skorupa wewnętrzna składa się z kryształu zanurzonego w płynie nadciekłych neutronów. Aby przewidzieć zachowanie całej gwiazdy, konieczne jest dokładne poznanie właściwości materiału, z którego jest zbudowana. W przypadku „ziemskich” materiałów badania ich właściwości bardzo często wymagają przeprowadzenia odpowiednich eksperymentów. Jednak dla materii jądrowej doświadczenia są  ograniczone do badania bardzo gorącej materii, na przykład w laboratoriach takich jak CERN. Alternatywnie można badać zimne „kropelki” materii jądrowej, czyli zwykłe jądra atomowe. Niestety oba podejścia nie dostarczają pełnych informacji potrzebnych do opisania materii wewnątrz gwiazd neutronowych.
Jednym z rozwiązań tego problemu jest przeprowadzanie precyzyjnych symulacji numerycznych. Modelowanie środowiska skorupy wewnętrznej gwiazdy neutronowej jest szczególnie wymagające ze względu na jednoczesne działanie sił elektrostatycznych i jądrowych, a także współistnienie jąder atomowych i nadciekłych neutronów. Aby poprawnie modelować takie układy, konieczne jest uwzględnienie efektów kwantowych. W odpowiedzi na te wyzwania na Wydziale Fizyki Politechniki Warszawskiej opracowano otwarte oprogramowanie WBSk, które umożliwia symulowanie dynamiki dużej liczby cząstek (kilkunastu tysięcy), uwzględniając wspomniane wcześniej efekty fizyczne.
Jednym ze sposobów uproszczenia opisu materii jądrowej w skorupie wewnętrznej gwiazdy neutronowej jest określenie masy efektywnej jądra atomowego oddziałującego z neutronami. Można to zrozumieć na podstawie analogii: wyobraźmy sobie kulkę zanurzoną w wodzie. Gdy próbujemy ją poruszyć, wydaje się cięższa, ponieważ cząsteczki wody oddziałują z kulką i wpływają na jej ruch. Zamiast szczegółowo analizować te interakcje, wygodniej jest określić tzw. masę efektywną kulki. Podobnie w przypadku jądra atomowego w skorupie wewnętrznej gwiazdy neutronowej – wyznaczenie masy efektywnej jąder upraszcza opis wielu zjawisk fizycznych. Dzięki pakietowi WBSk udało się precyzyjnie wyznaczyć ten parametr oraz określić, jak zmienia się on wraz z głębokością w gwieździe neutronowej. Użyty model teoretyczny zapewnił bardzo wysoką precyzję obliczeń.
Pełnoskalowe symulacje przeprowadzone z wykorzystaniem setek kart graficznych na infrastrukturze LUMI – największym superkomputerze w Europie – pozwoliły prześledzić, w jaki sposób energia jądra poruszającego się w materii neutronowej jest przekazywana otoczeniu. Odkryliśmy, że w odpowiednich warunkach mogą tworzyć się pierścienie wirowe o kwantowej naturze (zobacz film). Mikroskopowe mechanizmy ich powstawania są kluczowe dla zrozumienia dynamiki szybko wirujących, nadciekłych gwiazd neutronowych. Wiry te odgrywają fundamentalną rolę w opisie takich obiektów i przybliżają nas do zrozumienia ich niezwykłej natury.
Autor dziękuje za wsparcie Narodowego Centrum Nauki grant nr 2021/40/C/ST2/00072: „Wpływ nadciekłości na dynamikę niejednorodnych struktur w gwieździe neutronowej”. Dziękujemy polskiej infrastrukturze obliczeń wysokiej wydajności PLGrid za przyznanie temu projektowi dostępu do superkomputera LUMI, będącego własnością EuroHPC Joint Undertaking, udostępnianego przez CSC (Finlandia) oraz konsorcjum LUMI w ramach grantu nr PLL/2022/03/016433.
Korekta – Zofia Lamęcka
Źródła:
•    Physical Review X 14, 041054 (2024)
7 stycznia 2025
Wizualizacja mikroskopowego fragmentu skorupy wewnętrznej gwiazdy neutronowej. Czerwone sfery obrazują sieć krystalicznej jąder atomowych, natomiast niebieskim kolorem zaznaczono pierścienie wirowe, które tworzą się w nadciekłym płynie neutronów. Źródło: Physical Review X 14, 041054 (2024)
Nuclear impurity in the neutron matter (n=0.006fm^-3, F=2.0MeV/fm)
https://www.youtube.com/watch?v=GS0yziDBZ68
https://astronet.pl/badania/sekrety-skorupy-wewnetrznej-jak-modelujemy-materie-gwiazd-neutronowych/

Sekrety skorupy wewnętrznej jak modelujemy materię gwiazd neutronowych.jpg

Napisano

Młody i energiczny pulsar odkryty w pozostałości po supernowej
2025-01-07.Admin.
Świat astronomii wzbogacił się o kolejne fascynujące odkrycie. Międzynarodowy zespół naukowców natrafił na ślad niezwykłego pulsara, który zdaje się być powiązany z pozostałością po supernowej - gigantycznej eksplozji gwiazdy. Odkrycie to rzuca nowe światło na procesy zachodzące w kosmosie po śmierci gwiazd.
Pulsary to niezwykle gęste gwiazdy neutronowe, które szybko wirują i emitują fale radiowe niczym latarnie morskie w kosmosie. Naukowcy odkryli nowy pulsar o nazwie PSR J1631-4722, który obraca się wokół własnej osi w zaledwie 118 milisekund. To czyni go wyjątkowo młodym, bo ma zaledwie około 33 800 lat. Dla porównania, najstarsze znane pulsary mają miliony lat.
Badania przeprowadzono za pomocą australijskiego radioteleskopu Murriyang. Okazało się, że PSR J1631–4722 ma silne pole magnetyczne i emituje energię z niesamowitą intensywnością. Znajduje się w odległości około 22 800 lat świetlnych od Ziemi. Co ciekawe, pulsar wyróżnia się także "polaryzacją liniową" - cechą typową dla młodych i energicznych pulsarów.
Obserwacje wykazały również, że PSR J1631–4722 stopniowo oddala się od miejsca, w którym nastąpił wybuch supernowej. To wskazuje na jego ścisły związek z tym kosmicznym wydarzeniem. "Odkrycie PSR J1631–4722 pomoże nam lepiej zrozumieć procesy zachodzące w przestrzeni kosmicznej po śmierci gwiazd" - mówi dr Adil Ahmad z University of Western Sydney, współautor badania.
Dzięki danym radioastronomicznym naukowcy mogą badać najintensywniejsze i najbardziej tajemnicze zjawiska we Wszechświecie bez konieczności opuszczania laboratorium. Odkrycie młodego i energicznego pulsara w pozostałości po supernowej to ważny krok w poznawaniu tych fascynujących obiektów.
Choć pulsary są znane od dziesięcioleci, wciąż kryją wiele zagadek. Nowe obserwacje mogą pomóc lepiej zrozumieć procesy, które zachodzą w tych niezwykłych gwiazdach neutronowych. Być może pozwolą też rzucić nowe światło na tajemnice związane z wybuchami supernowych i ich pozostałościami.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/mlody-i-energiczny-pulsar-odkryty-w-pozostalosci-po-supernowej

Młody i energiczny pulsar odkryty w pozostałości po supernowej.jpg

Napisano

Astrofizycy poszukują "antygwiazd" zbudowanych z antymaterii
2025-01-07. Admin.
 Astronomowie stoją na progu przełomowego odkrycia - "antygwiazd" w naszej Galaktyce. Budowane teleskopy Athena i Lynx będą miały pierwszą szansę na uchwycenie tych egzotycznych obiektów, które mogą rzucić nowe światło na tajemnicę antymaterii we Wszechświecie.
Naukowcy od dawna spekulują na temat istnienia "antygwiazd" - gwiazd zbudowanych nie z normalnej materii, ale z jej antymateriowej odpowiedniczki. Choć ich istnienie jest teoretycznie możliwe, dotychczas nie udało się potwierdzić ich obecności w naszej Galaktyce. Wszystko to ma się zmienić wraz z uruchomieniem nowych, ultraczułych obserwatoriów rentgenowskich - Europejskiej Ateny i Amerykańskiego Rysia.
Tak zwane "antygwiazdy" mają wyglądać i zachowywać się niemal identycznie jak normalne gwiazdy, z tą różnicą, że ich budulec to antymateria. Oznacza to, że w razie kontaktu z "normalną" materią, dojdzie do gwałtownej anihilacji, której towarzyszyć będą charakterystyczne linie widmowe.
Odkrycie tych egzotycznych obiektów może mieć kluczowe znaczenie dla zrozumienia jednej z największych kosmologicznych zagadek - dlaczego we Wszechświecie dominuje materia, a nie jej antymateriowy odpowiednik. Zgodnie z teorią Wielkiego Wybuchu, na początku istnienia Wszechświata powinno było być ich tyle samo. Tymczasem obserwacje wskazują, że antymateria jest niezwykle rzadka.
Naukowcy spekulują, że różnice między materią a antymaterią mogą być na tyle subtelne, że dotychczasowe metody obserwacyjne nie pozwalały na ich wykrycie. Dlatego tak duże nadzieje wiąże się z nowymi teleskopami rentgenowskimi, które mają wystarczającą czułość, by uchwycić ślady "antygwiazd".
Ich odkrycie nie tylko rzuciłoby nowe światło na zagadkę antymaterii, ale mogłoby również pomóc w zrozumieniu procesów zachodzących we wczesnym Wszechświecie. Jeśli "antygwiazdy" rzeczywiście istnieją, to mogłyby być one pozostałością po tej pierwotnej równowadze między materią i antymaterią.
Choć droga do potwierdzenia istnienia "antygwiazd" wciąż jest długa,  astronomowie z niecierpliwością oczekują na uruchomienie Atheny i Lynxa. Być może już wkrótce uda się rozwikłać jedną z największych kosmologicznych zagadek.
Źródło: ESA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astrofizycy-poszukuja-antygwiazd-zbudowanych-z-antymaterii

Astrofizycy poszukują antygwiazd zbudowanych z antymaterii.jpg

Napisano

Pustynne planety z serii Diuna i Star Wars. NASA zabrała głos
2025-01-07. Dawid Długosz
Diuna i Star Wars to uniwersa, które mają pustynne planety. Arrakis czy Tatooine to światy, których z pewnością nie trzeba przedstawiać żadnym fanom wymienionych serii. W filmach istnieje tam życie. Czy jednak rzeczywiście mogłoby tak być? Głos w tej sprawie zabrali specjaliści z agencji NASA, którzy to wyjaśniają.
Ziemia jest obecnie jednym znanym nam światem z życiem. W wielu uniwersach science fiction istnieją jednak planety, na których występują różne organizmy. Wśród nich są pustynne globy Arrakis czy Tatooine z serii Diuna oraz Star Wars.
Życie na pustynnych planetach z Diuny i Star Wars wg NASA
Planety pustynne z uniwersum filmów Diuna i Star Wars mają życie. Dla przykładu Arrakis to jałowy świat, który mimo to jest zamieszkany przez ludzi oraz ogromne robaki zwane czerwiami, które żyją tam pod piaskiem. Natomiast na Tatooine z cyklu Gwiezdne Wojny występują różne organizmy i planeta jest pod tym względem dosyć zróżnicowana.
Światom tym przyjrzeli się bliżej specjaliści z projektu NASA o nazwie Habitable Worlds Observatory. Jego celem jest szukanie planet podobnych do Ziemi, gdzie mogłoby istnieć życie. Są to światy poza Układem Słonecznym i dziś już wiemy, że wybrane z nich znajdują się w tak zwanej ekosferze.
Do życia podobnego do ziemskiego potrzebna jest jeszcze woda. Jej obieg ma tak naprawdę ogromne znaczenie dla warunków środowiskowych, które sprzyjają powstawaniu organizmów. Zespół ekspertów ustalił, że czynnik ten musi występować w odpowiedniej ilości. W przeciwnym wypadku cykl wodny będzie zaburzony.
Dlatego eksperci z NASA twierdzą, że życie na takich planetach jak Arrakis czy Tatooine, jest w praktyce mało prawdopodobne. Problemem jest zbyt mała ilość wody, która mogłaby krążyć po tych światach w różnych stanach skupienia. Ten czynnik sprawia m.in., że temperatury na Ziemi nie ulegają zbyt dużym wahaniom.
Te suche, jałowe planety, na których jest znacznie mniej wody niż w jednym oceanie na Ziemi, mogą być powszechne w całym wszechświecie. Odkryliśmy, że istnieje próg wody potrzebny do utrzymania stabilnego klimatu. Nawet jeśli planeta znajduje się w strefie nadającej się do zamieszkania, ale ma zbyt mały zapas wody, to przechodzi w stan niezamieszkany
wyjaśnia Haskelle Trigue White-Gianella, doktorant na Uniwersytecie Waszyngtonu
Odkrycie życia poza Ziemią może być bliskie
Naukowcy szukający życia pozaziemskiego twierdzą, że od jego odkrycia mogą nas dzielić w zasadzie już tylko najbliższe lata. Na celowniku uczonych jest kilka światów w Układzie Słonecznym, gdzie mogą istnieć jakieś proste organizmy. Wśród planet jest to tylko Mars, który najbardziej przypomina Ziemię. Są jednak jeszcze inne obiekty.
Życie pozaziemskie może skrywać się na wybranych księżycach Układu Słonecznego. Na liście są skute lodem Europa (satelita Jowisza) oraz Enceladus (w pobliżu Saturna) i ogromny Tytan, który ma atmosferę oraz płynne jeziora. W najbliższych latach światy te będą badane przez specjalne sondy, a na ostatni z nich NASA wyśle dużego drona o nazwie Dragonfly.
Czy planety pustynne z filmów Diuna i Star Wars mogłyby mieć życie? NASA wyjaśnia.Warner Bros. Discoverymateriały prasowe
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-pustynne-planety-z-serii-diuna-i-star-wars-nasa-zabrala-glos,nId,20357111

Pustynne planety z serii Diuna i Star Wars. NASA zabrała głos.jpg

Napisano

Czy próbki z Marsa trafią na Ziemię? NASA ma dwie opcje
2025-01-07. Wojciech Kaczanowski
We wtorek, 7 stycznia 2025 r. odbyła się konferencja prasowa z udziałem administratora NASA Billa Nelsona oraz jego zastępcy w Dyrekcji Misji Naukowych - Nicky Fox. Podczas spotkania podano nowe informacje w sprawie programu Mars Sample Return.
Należy zauważyć, że program Mars Sample Return jest od wielu lat jednym z kluczowych przedsięwzięć, przygotowywanych przez NASA w celu eksploracji innych ciał niebieskich. Misja pozwoli pogłębić wiedzę ludzkości na temat tej planety oraz całego Układu Słonecznego.
Pierwotne założenia
Początkowe plany NASA były jednak zbyt złożone i kosztowne. Zgodnie z założeniami misji, łazik Perseverance zbiera próbki, a następnie wkłada je do zasobnika. Zostaną one przetransportowane w miejsce, gdzie wylądowałby specjalny lądownik, do którego zostaną włożone próbki.
Lądownik byłby wyposażony w rakietę Mars Ascent Vehicle, która wyniosłaby kapsułę z próbkami na orbitę. Tam zostałaby przechwycona przez europejski statek kosmiczny i tym samym zabrana w stronę Ziemi.
Po pewnym czasie kapsuła weszłaby w atmosferę Ziemi i wylądowała ze spadochronem na pustyni. Dalsze kroki to odbiór próbek przez NASA i badania w odpowiednich warunkach. W tym wszystkim jednym z problemów byłoby opracowanie specjalnego i kosztownego systemu lądowania.
NASA zakończyła analizy
Podczas konferencji poinformowano, że koszt programu Mars Sample Return szacowany jest obecnie na 11 mld USD, a próbki nie wróciłyby na Ziemię do 2040 r. Kilka miesięcy temu NASA podjęła zatem decyzję o rozpoczęciu konsultacji z ekspertami zewnętrznymi i przemysłem na temat nowego kształtu misji.
Z analiz wynika, że NASA rozważa obecnie między 2 opcjami. Pierwsza polega na wykorzystaniu sprawdzonego systemu EDL (Entry, Descent, Landing) - Sky crane, który został wykorzystany w przypadku lądowania marsjańskich łazików Perseverance i Curiosity.
Druga zakłada współpracę z przemysłem przy tzw. „ciężkim lądowniku” (Bill Nelson użył sformułowania heavy lander). Administrator wspomniał o SpaceX lub Blue Origin, natomiast nie wykluczył współpracy z innymi podmiotami.
Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku na Marsa trafiłaby platforma, która zbierze próbki i przeniesienie je do transportowanego ze sobą systemu Mars Ascent Vehicle. Ta z kolei wyniesie materiał na orbitę, gdzie zostanie przejęty przez statek kosmiczny od ESA - Earth Return Orbiter.
Platforma byłaby jednak lekko zmodyfikowana. Przykładowo NASA planuje usunąć panele słoneczne i zastąpić je radioizotopowym generatorem termoelektrycznym (RTG). Ograniczy to ryzyko zasypania matryc przez marsjański pył.
Administrator NASA podał również szacowane koszty programu Mars Sample Return w zależności od propozycji. Wybór opcji nr 1 byłby związany wydatkami rzędu 6,6 - 7,7 mld USD, natomiast opcja nr 2 5,8 mld - 7,1 mld USD. Drogo? Parafrazując Billa Nelsona, lepiej niż 11 mld USD.
Z nowym planem próbki mogłyby trafić na Ziemię w latach 2035-2039. Dużo zależy od ruchów nowej administracji w Stanach Zjednoczonych i przyszłego administratora NASA. Ostateczna decyzja, co do wyboru planu ma zapaść w 2026 r.
Wizualizacja technologii na Marsie w ramach pierwotnych założeń programu Mars Sample Return.
Autor. NASA

Wizualizacja lądowania łazika Curiosity z wykorzystaniem metody sky crane.
Autor. NASA/JPL-Caltech

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/czy-probki-z-marsa-trafia-na-ziemie-nasa-ma-dwie-opcje

Czy próbki z Marsa trafią na Ziemię NASA ma dwie opcje.jpg

Napisano

Rakietowe debiuty Chin. Ważny rok dla sektora prywatnego
2025-01-07. Mateusz Mitkow
Chiny planują wprowadzić na rynek nowe rakiety nośne. W 2025 r. będziemy świadkami kilku debiutów, które zapowiadają się niezwykle interesująco.
W 2024 r. Państwo Środka zrealizowało ponad 60 prób startów rodzimych rakiet nośnych. Ostatnia z nich, przeprowadzona 26 grudnia, zakończyła się niepowodzeniem lotu rakiety Kinetica-1. Pomimo porażki Chiny mogą określić ubiegły rok jako udany. W 2025 r. ChRL planuje poprawić wyniki z zeszłych lat. Pomóc w tym mają obecnie użytkowane rakiety oraz te, które dopiero zadebiutują.
Oczekuje się, że w obecnym roku swoje pierwsze loty zaliczą m.in. nowe systemy z serii Chang Zheng (tłum. Długi Marsz), a także te opracowywane przez podmioty komercyjne. Ogólnym celem Chin na 2025 r. będzie zatem zwiększenie krajowych zdolności startowych, co jest niezbędne do realizacji strategicznych celów państwa. Szczególnie ważny będzie rozwój systemów nośnych wielokrotnego użytku.
Rakiety z serii Długi Marsz
Jednym z pierwszych systemów, który będzie miał okazję zadebiutować w 2025 r. będzie CZ-8A (Długi Marsz 8A). Jest to wariant istniejącej już rakiety CZ-8, ale z większym i zarazem mocniejszym drugim stopniem. Modyfikacja do wariantu 8A ma na celu zwiększenie udźwigu na orbitę synchroniczną ze Słońcem (SSO) z 5 t do ponad 7 t. Rakieta ma osiągać większą moc dzięki ulepszonym silnikom drugiego stopnia na ciekły wodór i ciekły tlen.
Oprócz tego może wynosić więcej ładunków, niż pierwotna wersja, ze względu na szerszą średnicę owiewki. System jest opracowywany głównie w celu spełnienia wymagań startowych dla megakonstelacji satelitarnych budowanych na średniej i niskiej orbicie okołoziemskiej (np. GuoWang). Zgodnie z dostępnymi informacjami rakieta mogłaby zadebiutować już 19 stycznia br.
Kolejną rakietą z rodziny systemów Długi Marsz, która jest przygotowywana do pierwszego lotu jest CZ-12A. W tym przypadku próba zakłada też lądowanie dolnego stopnia. Przypomnijmy, że standardowy wariant tej rakiety (CZ-12) zadebiutował dość niedawno, bowiem w listopadzie 2024 r.
Był to szczególnie ważny start dla Chin ze względu na demonstracje silników YF-100K na ciekły tlen i naftę, które w przyszłości będą napędzać system nośny przeznaczony do misji księżycowych.
W odróżnieniu od swojej pierwotnej wersji, system nośny CZ-12A będzie wielokrotnego użytku. Dostępne informacje wskazują, że do jej debiutu może dojść między 14 a 16 stycznia. Będzie to jednak test, który zakłada lot jedynie na 75 km. Jego celem będzie demonstracja powrotu dolnego stopnia na stanowisko startowe.
Komercyjne rakiety
Najbliższe miesiące będą obfite również w debiuty komercyjnych systemów nośnych. Dobrym przykładem jest Zhuque-3 (w mitologii chińskiej oznacza Szkarłatnego Ptaka). To dwustopniowa rakieta firmy Landspace o średnicy 4,5 metrów i długości 76,6 metrów.
System nośny będzie mógł wynieść na niską orbitę okołoziemską (LEO) do 21 t ładunku w wersji nieprzeznaczonej do ponownego użycia oraz 18,3 t w przypadku odzyskiwania pierwszego stopnia. W rakiecie znajdzie się dziewięć silników Tianque-12B zasilanych mieszanką ciekłego metanu i ciekłego tlenu. Obecnie nie znamy dokładnej daty startu, natomiast firma podtrzymuje, że odbędzie się on w 2025 r.
Ciekawie zapowiadającym się chińskim systemem nośnym wielokrotnego użytku jest Tianlong-3, który jest opracowywany przez firmę Space Pioneer. Warto zauważyć, że do jej debiutu miało dojść już w ubiegły roku, natomiast sytuację skomplikowała katastrofa podczas czerwcowych testów statycznych pierwszego stopnia. Segment nieoczekiwanie wzniósł się ponad stanowisko startowe, po czym opadł na ziemię i eksplodował.
W wyniku wydarzenia szczęśliwie nie odnotowano rannych, a szczątki rakiety spadły na obszar, gdzie nie spowodowały istotnych szkód. Firma przetrwała tę katastrofę i w tym roku planuje przeprowadzić pierwszy lot systemu Tianlong-3. Rakieta o średnicy 3,8 m ma być zdolna do wynoszenia 17 t ładunku na LEO lub 14 t na 500-kilometrową orbitę synchroniczną ze Słońcem. Osiągi te można porównać do flagowej rakiety firmy SpaceX - Falcon 9.
Oprócz wyżej wymienionych systemów, w 2025 r. powinniśmy być świadkami debiutów takich rakiet, jak Pallas-1 i Ceres-2 od Galactic Energy, a także Nebula-1 od Deep Blue Aerospace, Kinetica-2 firmy CAS Space oraz Hyperbola-3 od iSpace. Niektóre z branżowych mediów podają, że w tym roku odbędzie się też dziewiczy lot rakiety Gravity-2 od Orienspace.
W przypadku rakiety Pallas-1 podano, że będzie w stanie wynosić 8 t na LEO. Trwają także prace nad wariantem z trzema stopniami, która zdaniem firmy, będzie w stanie przenieść do 30 ton na LEO. Z kolei system Ceres-2 zdaniem Galactic Energy będzie miał ładowność do 1,6 t na 500 na LEO i do 1,3 t na SSO.
Dwustopniowa rakieta nośna Nebula-1 ma wynosić do 2 t na LEO. Z zapowiedzi firmy Deepl Blue Aerospace wynika, że ulepszona wersja będzie w stanie unieść nawet do 8 t na LEO. Warto zauważyć, że system zasilany naftą i ciekłym tlenem będzie wykorzystywać dziesięć silników o zmiennym ciągu, drukowanych w technologii 3D.
W przypadku systemu Kinetica-2 wiemy, że do debiutu ma dojść w drugiej połowie roku. Ponad 50-metrowy system o średnicy 3,35 m będzie mógł przenosić do 12 t ładunku użytecznego na LEO lub 7,8 t na SSO. Rakieta jest opracowywana z myślą o wielokrotnym użytku. Hiperbola-3 to z kolei nieco większy system, bowiem mierzący 69 m. W przypadku misji zakładającej odzysk pierwszego stopnia będzie mogła wynosić do 8,5 t na LEO.
Krajowa rywalizacja
Jak widać komercyjny rynek usług startowych w Chinach stale się rozrasta. Przez to wiele ze spółek musi ze sobą rywalizować o krajowe kontrakty. Ma to jednak swoje plusy. Dzięki temu Chiny w najbliższych latach będą w posiadaniu nowych technologii wielokrotnego użytku, które ułatwią Państwu Środka dostęp do przestrzeni kosmicznej.
Oprócz rozbudowy konstelacji i możliwości realizowania innych kosmicznych projektów, w tym programu księżycowego. Będzie to miało również znaczenie międzynarodowe, gdyż wachlarz możliwości startowych przyciągnie klientów z całego świata. Pozostaje jednak kwestia ograniczeń spowodowanych względami geopolitycznymi.
Źródło: Space News, Space24

Autor. Deep Blue Aerospace

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rakietowe-debiuty-chin-wazny-rok-dla-sektora-prywatnego

Rakietowe debiuty Chin. Ważny rok dla sektora prywatnego.jpg

Napisano

Rekordowy 2025? Indie chcą podwoić liczbę startów rakiet
2025-01-07. Wojciech Kaczanowski
Indie planują rekordowy rok pod względem planowanych startów rakiet nośnych. W nadchodzących miesiącach zostaną przeprowadzone przełomowe misje, w tym realizowane we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
W 2024 r. indyjskie rakiety poderwały się do lotu 5 razy. Z perspektywy Europejczyka za szczególnie ważny można uznać start misji PROBA-3, w realizacji której uczestniczyło aż 7 podmiotów z polskiego sektora kosmicznego.
Przełomowy rok dla Indii
W 2025 r. Indie planują podwoić liczbę startów rakiet nośnych, przeprowadzając aż 10 misji. Najwięcej z nich przypadnie systemowi GSLV, który już w połowie stycznia wyniesie satelitę nawigacyjnego NVS-02.
W marcu natomiast rakieta wystartuje z satelitą NISAR, który został opracowany we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Jednostka zajmie się systematycznym obrazowaniem ekosystemu Ziemi (w cyklu 12-dniowym), wykorzystując do tego dwie różne częstotliwości radarowe (pasmo L i pasmo S).
Nie wcześniej niż w marcu 2025 r. wystartuje natomiast pierwsza misja testowa w ramach indyjskiego programu załogowych lotów kosmicznych Gaganyaan. Rakieta HLVM-3 wyniesie kapsułę, w której zamiast astronauty znajdzie się humanoid „Vyommitra”. Pomoże on w lepszym stopniu monitorować parametry podczas lotu oraz ocenić skutki oddziaływania promieniowania kosmicznego.
Warto wspomnieć o podmiotach prywatnych. Na 2025 r. zaplanowano lot rakiety Vikram-1 od prywatnej firmy Skyroot Aerospace. System wykorzystuje trzy stopnie na paliwo stałe oraz ostatni silnik Raman-I, który napędzany jest paliwem hipergolicznym (do zapłonu nie potrzeba iskry, wystarczy zmieszać substancje) - mieszanką MMH/N2O4. Vikram-1 ma wynosić 480 kg na niską orbitę okołoziemską (LEO).
Wyzwania i wielkie ambicje
Szef ISRO dodał, że zwiększenie liczby startów rakiet nośnych stanowi wyzwanie logistyczne. Indyjskie rakiety, tj. GLSV lub PSLV nie nadają się do ponownego użytku, przez co niezbędne będzie zwiększenie produkcji oraz testy kluczowych komponentów, tj. silniki. „Musimy dalej zwiększać tempo, głównie ze względu na możliwości przemysłowe w Indiach” - dodał.
Rozwój krajowego sektora kosmicznego jest jednak niezbędnych, zwłaszcza przy tak ambitnych planach na kolejne lata. W 2027 r. Indie planują zrealizować czwartą misję na Księżyc z serii Chandrayaan. Tym razem naukowcy spróbują pobrać próbki badawcze oraz przetransportować je na Ziemię.
Oprócz rozwoju nauki Chandrayaan przygotowuje Indie do pierwszego w historii tego państwa załogowego lądowania na Księżycu. W tym przypadku ISRO celuje w 2040 r.
Program Gaganyaan natomiast ma być początkiem do trwałej obecności indyjskich astronautów w kosmosie. W przeciągu kilku lat od udanej demonstracji możliwości pojazdu Gaganyaan, Indie planują rozpocząć budowę narodowej stacji orbitalnej o nazwie Bharatiya Antariksha Station. Pierwszy moduł powinien zostać wyniesiony w 2028 r.

Autor. ISRO

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/rekordowy-2025-indie-chca-podwoic-liczbe-startow-rakiet

Rekordowy 2025 Indie chcą podwoić liczbę startów rakiet.jpg

Napisano

Astronomowie znaleźli najmniejsze planetoidy, jakie kiedykolwiek odkryto w pasie głównym
2025-01-07.
Opracowana przez zespół metoda wykrywania, która pozwoliła zidentyfikować 138 kosmicznych skał o rozmiarach od autobusu do stadionu, może pomóc w śledzeniu potencjalnych planetoid.
Szacuje się, że planetoida, przez którą wyginęły dinozaury, miała około 10 km średnicy. Przewiduje się, że tak potężny obiekt uderza w Ziemię rzadko, raz na 100 milionów do 500 milionów lat.
Natomiast znacznie mniejsze planetoidy, wielkości autobusu, mogą uderzać w Ziemię częściej, co kilka lat. Te „dekametrowe” planetoidy, mierzące zaledwie kilkadziesiąt metrów średnicy, mają większe szanse na ucieczkę z głównego pasa planetoid i migrację do niego, by stać się obiektami bliskimi Ziemi. Jeżeli dojdzie do zderzenia, te małe, ale potężne kosmiczne skały mogą wywołać fale uderzeniowe w całych regionach, takie jak zdarzenie z 1908 roku nad Podkamienną Tunguską na Syberii i planetoida z 2013 roku, która rozpadła się na niebie nad Czelabińskiem na Uralu. Możliwość obserwacji planetoidy pasa głównego o średnicy dekametrycznej zapewniłaby spojrzenie na pochodzenie meteorytów.
Teraz międzynarodowy zespół kierowany przez fizyków z MIT znalazł sposób na wykrycie najmniejszych planetoid o średnicy dekametrowej w pasie głównym planetoid – polu gruzu między Marsem a Jowiszem, w którym krążą miliony planetoid. Do tej pory najmniejsze planetoidy, które naukowcy byli w stanie dostrzec, miały około kilometra średnicy. Dzięki nowemu podejściu zespołu naukowcy mogą teraz dostrzec planetoidy w pasie głównym o średnicy zaledwie 10 metrów.
W artykule opublikowanym 9 grudnia 2024 roku w czasopiśmie Nature naukowcy informują, że dzięki swojemu podejściu wykryli ponad 100 nowych planetoid o średnicy dekametrów w pasie głównym planetoid. Skały kosmiczne mają rozmiary od autobusu do kilku stadionów szerokości i są najmniejszymi planetoidami pasa głównego, jakie do tej pory wykryto.
Naukowcy przewidują, że podejście to można wykorzystać do identyfikacji i śledzenia planetoid, które mogą zbliżyć się do Ziemi.
Udało nam się wykryć obiekty bliskie Ziemi o wielkości do 10 metrów, gdy znajdują się one naprawdę blisko Ziemi – powiedział główny autor badania, Artem Burdanov, naukowiec z Wydziału Nauk o Ziemi, Atmosferze i Planetach MIT. Mamy teraz sposób na dostrzeżenie tych małych planetoid, gdy są znacznie dalej, dzięki czemu możemy dokładniej śledzić orbity, co jest kluczowe dla obrony planetarnej.
Współautorami pracy są profesorowie nauk planetarnych MIT Julien de Witt i Richard Binzel, a także współpracownicy z wielu instytucji.
Zmiana obrazu
De Witt i jego zespół koncentrują się przede wszystkim na poszukiwaniu i badaniu egzoplanet – światów poza Układem Słonecznym, które mogą nadawać się do zamieszkania. Naukowcy są częścią grupy, która w 2016 roku odkryła układ planetarny wokół TRAPPIST-1, gwiazdy znajdującej się około 40 lat świetlnych od Ziemi. Korzystając z Transiting Planets and Planetismals Small Telescope (TRAPPIST) w Chile, zespół potwierdził, że gwiazda jest gospodarzem skalistych planet wielkości Ziemi, z których kilka znajduje się w ekosferze.
Od tego czasu naukowcy skierowali na układ TRAPPIST-1 wiele teleskopów o różnych długościach fal, aby dokładniej scharakteryzować planety i poszukać oznak życia. Podczas tych poszukiwań astronomowie musieli przebrnąć przez „szum” na obrazach z teleskopów, taki jak gaz, pył i obiekty planetarne znajdujące się między Ziemią a gwiazdą, aby lepiej rozszyfrować planety TRAPPIST-1. Często odrzucany szum obejmuje przelatujące planetoidy.
Dla większości astronomów planetoidy są postrzegane jako szkodniki nieba, w tym sensie, że po prostu przecinają pole widzenia i wpływają na dane – powiedział de Witt.
De Witt i Burdanov zastanawiali się, czy te same dane, które są wykorzystywane do poszukiwania planet pozasłonecznych, mogą zostać poddane recyklingowi i wykorzystane do poszukiwania planetoid w naszym własnym Układzie Słonecznym. W tym celu wykorzystali „shift and stack”, technikę przetwarzania obrazu, która została po raz pierwszy opracowana w latach 90. ubiegłego wieku. Metoda ta polega na przesunięciu wielu obrazów tego samego pola widzenia i ułożeniu ich w stos, aby sprawdzić, czy słaby obiekt może przyćmić szum.
Zastosowanie tej metody do wyszukiwania nieznanych planetoid na obrazach, które pierwotnie koncentrowały się na odległych gwiazdach, wymagałoby znacznych zasobów obliczeniowych, ponieważ wiązałoby się z testowaniem ogromnej liczby scenariuszy dotyczących miejsca, w którym może znajdować się planetoida. Naukowcy musieliby następnie przesunąć tysiące obrazów dla każdego scenariusza, aby sprawdzić, czy planetoida rzeczywiście znajduje się tam, gdzie przewidywano.
Kilka lat temu Burdanov, de Witt i absolwentka MIT Samantha Hasler odkryli, że mogą to zrobić przy użyciu najnowocześniejszych procesorów graficznych, które mogą przetwarzać ogromne ilości danych obrazowych z dużą prędkością.
Początkowo wypróbowali swoje podejście na danych z badania SPECULOOS (Search for habitable Planets EClipsing ULtra-cOOl Stars) – układu naziemnych teleskopów, które wykonują wiele zdjęć gwiazdy w czasie. Wysiłek ten, wraz z drugą aplikacją wykorzystującą dane z teleskopu na Antarktydzie, wykazał, że naukowcy rzeczywiście mogli dostrzec ogromną liczbę nowych planetoid w pasie głównym.
„Niezbadana przestrzeń”
W nowych badaniach naukowcy szukali większej liczby planetoid, aż do mniejszych rozmiarów, wykorzystując dane z najpotężniejszego obserwatorium na świecie – Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który jest szczególnie czuły na podczerwień, a nie na światło widzialne. Tak się składa, że planetoidy orbitujące w pasie głównym są znacznie jaśniejsze w podczerwieni niż w świetle widzialnym, a zatem są znacznie łatwiejsze do wykrycia dzięki możliwościom JWST w podczerwieni.
Zespół zastosował swoje podejście do obrazów TRAPPIST-1 z JWST. Dane obejmowały ponad 10 000 obrazów gwiazdy, które pierwotnie uzyskano w celu poszukiwania śladów atmosfer wokół planet wewnętrznych układu. Po przetworzeniu obrazów naukowcy byli w stanie dostrzec osiem znanych planetoid w pasie głównym. Następnie poszukali dalej i odkryli 138 nowych planetoid wokół pasa głównego, wszystkie o średnicy kilkudziesięciu metrów – najmniejsze planetoidy pasa głównego wykryte do tej pory. Podejrzewają, że kilka planetoid jest na drodze do stania się obiektami bliskimi Ziemi, podczas gdy jedna jest prawdopodobnie trojańczykiem – planetoidą, która podąża za Jowiszem.
Myśleliśmy, że wykryjemy tylko kilka nowych obiektów, ale wykryliśmy o wiele więcej niż oczekiwaliśmy, zwłaszcza tych małych – powiedział de Witt. “To znak, że badamy nowy układ populacji, w którym znacznie więcej małych obiektów powstaje w wyniku kaskady kolizji, które są bardzo skuteczne w rozbijaniu planetoid poniżej około 100 metrów.”
Statystyki tych planetoid pasa głównego są kluczowe dla modelowania – dodał Miroslav Broz, współautor z Uniwersytetu Karola w Pradze i specjalista od różnych populacji planetoid w Układzie Słonecznym. W rzeczywistości jest to gruz wyrzucany podczas zderzeń większych, kilkumetrowych planetoid, które są obserwowalne i często wykazują podobne orbity wokół Słońca, dzięki czemu grupujemy je w rodziny planetoid.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    MIT astronomers find the smallest asteroids ever detected in the main belt
•    JWST sighting of decameter main-belt asteroids and view on meteorite sources
Źródło: MIT
Na ilustracji: Wizja artystyczna przedstawiająca JWST, ukazująca w podczerwieni populację małych planetoid pasa głównego. Źródło: Ella Maru and Julien de Wit
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-znalezli-najmniejsze-planetoidy-jakie-kiedykolwiek-odkryto-w-pasie-glownym

Astronomowie znaleźli najmniejsze planetoidy, jakie kiedykolwiek odkryto w pasie głównym.jpg

Napisano

Naukowcy chcą zatrzymać czas. Stanie się to pierwszy raz w dziejach ludzkości
2025-01-08.
Naukowcy chcą dokonać czegoś, czego jeszcze nigdy w historii ludzkości nie zrobiono. W 2029 roku zatrzymają czas, bo z powodu roztapiania się lądolodów Arktyki zaburzeniu ulega ruch obrotowy Ziemi. Zegary atomowe staną, aby wahania te zrekompensować.
Czy czas można zatrzymać? Oczywiście. Naukowcy przygotowują się na wydarzenie, jakiego w całych dziejach ludzkości jeszcze nie miało miejsca. W 2029 roku konieczne będzie zatrzymanie wyjątkowo czułych zegarów atomowych na jedną sekundę.
Stanie się tak dlatego, że za sprawą zmian klimatycznych dochodzi do zaburzeń w ruchu wirowym Ziemi, a mianowicie Błękitna Planeta obraca się coraz szybciej. Nasilające się roztapianie się lądolodu Grenlandii powoduje zmiany w masie poszczególnych regionów planety.

Nie są one duże, ale dla zegarów atomowych, a w następstwie także dla naszych komputerów, mają kolosalne znaczenie. Z biegiem nadchodzących lat różnice między czasem atomowym a słonecznym zwiększą się i powstaje potrzeba odjęcia jednej sekundy.
Wcześniej dodawano sekundę
Wcześniej kilkukrotnie zdarzyło się, że naukowcy dodali dodatkową sekundę przestępną. Jednak po raz pierwszy będą musieli ją odjąć. O tyle, o ile czas można przyspieszyć, to czy można go też zatrzymać?
Naukowcy ostrzegają, że odjęcie sekundy nigdy nie zostało ani zaplanowane, ani też przetestowane, w przeciwieństwie do dodania sekundy. Może dojść do poważnych usterek w krytycznej infrastrukturze cyfrowej, na której dzisiaj opiera się cała ludzkość.
Wciąż nie wiemy, jak w 2029 roku wpłynie to na komputery, giełdy finansowe, systemy nawigacji GPS, a nawet loty kosmiczne. Miejmy nadzieję, że przez te kilka lat uda się opracować plan, który uchroni nas przed globalną katastrofą.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Scripps Institution of Oceanography.
W 2029 roku dojdzie do zmiany w czasie atomowym. Fot. Pixabay.

Roztapianie się lądolodu Grenlandii powoduje przyspieszenie obrotu Ziemi wokół własnej osi. Fot. NASA
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2025-01-08/naukowcy-chca-zatrzymac-czas-stanie-sie-to-pierwszy-raz-w-dziejach-ludzkosci/

Naukowcy chcą zatrzymać czas. Stanie się to pierwszy raz w dziejach ludzkości.jpg

Napisano

Kolejne Zimowe Warsztaty Astrofotografii dla nauczycieli
2025-01-08.
W dniach od piątku 17 do wtorku 21 stycznia 2025 roku w gościnnych pracowniach Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach odbędą się zajęcia praktyczne, poświęcone fotografowaniu obiektów i zjawisk na dziennym i nocnym niebie.
Warsztaty są organizowane pod opieką Małopolskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli staraniem Polskiego Oddziału Europejskiego Stowarzyszenia do spraw Edukacji Astronomicznej EAAE.
Jak zwykle zapewniony będzie dostęp do wielu przenośnych narzędzi, ustawianych na tarasie obserwacyjnym MOA. Należą do nich między innymi teleskopy umożliwiające rejestrację wyglądu słonecznej tarczy w świetle białym oraz w zakresach linii H-alfa oraz Ca-II. Uczestnicy będą mogli także korzystać z teleskopu systemu Ritcheya–Chretiena o średnicy lustra 40 centymetrów, ustawionego w kopule na szczycie wieży obserwacyjnej.
Doświadczenia lat poprzednich – będzie to już trzynaste takie spotkanie – pokazują, że najlepiej ćwiczyć na własnym sprzęcie fotograficznym – organizatorzy zachęcają do jego zabrania. Oczywiście na miejscu będą dostępne cyfrowe aparaty i kamery w sporym wyborze. Uczestnicy otrzymają dostęp do komputerów z oprogramowaniem umożliwiającym postprodukcję własnych materiałów, będzie też możliwość korzystania z bogatego archiwum.
W razie przyjazdu z własnym laptopem, organizatorzy zalecają zainstalowanie następujących darmowych programów:
•    Stellarium
•    FastStone
•    Registax 5
•    Deep Sky Stacker
•    Startrails
•    GIMP
•    Astro Photography Tool (dla użytkowników aparatów Canon)
•    FireCapture

Na wieży obserwacyjnej MOA nieprzerwanie pracuje kamerka bolidowa, dostarczając obfitość zdjęć znacznej części nieba, wiele z nich zawiera zarejestrowane ślady zjawisk przejściowych – bolidów i jasnych meteorów. Ta tematyka również będzie przedmiotem zainteresowania podczas warsztatów.
Organizatorzy mają już doświadczenie w konstruowaniu i wykorzystywaniu prostych aparatów do solarygrafiii, a to bardzo wdzięczny temat do pracy w uczniami. Finałem starań uczestników zajęć będzie wykonanie opracowań w postaci plakatów, prezentacji i filmików przydatnych w dalszej pracy w szkołach.
W trakcie warsztatów na nocnym niebie będą dominowały planety – wieczorna Wenus w koniunkcji z Saturnem oraz król styczniowych nocy, czyli Jowisz ze sforą swoich księżyców. Mars tuż po opozycji także będzie wdzięcznym obiektem do obserwacji. Księżyc dążący do trzeciej kwadry stworzy niejedną okazję do fotografowania urozmaiconej rzeźby swojej powierzchni. Planowane są także co najmniej jedne zajęcia praktyczne w plenerze, wybierając nieodległe, ale wolne od miejskiego zaświetlenia miejsce. Tematów do pracy ani też zapału uczestników na pewno nie zabraknie, zaś w razie niesprzyjającej pogody będzie można sięgnąć do obserwacji ze zdalnie sterowanych teleskopów.
Zakwaterowanie w MOA oraz wszystkie zajęcia są bezpłatne, a zarejestrowani uczestnicy otrzymają stosowne zaświadczenia z Małopolskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, opiewające na 41 godzin zajęć praktycznych.
Zgłoszenie uczestnictwa powinno być dokonane przez wypełnienie formularza na stronie MCDN, liczba miejsc ograniczona do 30!

Więcej:
•    Zapowiedź kolejnych Zimowych Warsztatów Astrofotografii dla nauczycieli
 
Opracowanie: Magda Maszewska. Źródło: Grzegorz Sęk/MOA
Na ilustracji: Zdjęcie komety C/2022 E3 (ZTF) wykonane w MOA. Źródło: Grzegorz Sęk/MOA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kolejne-zimowe-warsztaty-astrofotografii-dla-nauczycieli

Kolejne Zimowe Warsztaty Astrofotografii dla nauczycieli.jpg

Napisano

Toyota zwiększa inwestycje w rynek kosmiczny
2025-01-08. Wojciech Kaczanowski
Spółka Woven by Toyota, będąca częścią potężnego koncernu motoryzacyjnego, zainwestowała kilka miliardów jenów w start-up Interstellar Technologies, pracujący nad rakietą nośną ZERO oraz technologią telekomunikacji satelitarnej.
Woven by Toyota zainwestowała łącznie 7 mld jenów (~44 mln USD), co pozwoli japońskiemu start-upowi na dalszy rozwój projektu rakiety nośnej ZERO oraz pracę nad satelitami telekomunikacyjnymi.
Stając się głównym inwestorem, Woven by Toyota będzie miała swojego przedstawiciela w zarządzie Interstellar Technologies. W kolejnych miesiącach planowane są kolejne inwestycje ze strony japońskiego koncernu motoryzacyjnego.
Odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie rynku
Głównym projektem firmy Interstellar Technologies jest rakieta nośna ZERO, która jak wynika z opublikowanego komunikatu, ma wpisywać się w rosnące zapotrzebowanie na rynku wynoszenia małych satelitów. W 2024 r. zostało przeprowadzonych łącznie 259 prób startów orbitalnych, co stanowi niemały wzrost w porównaniu z 2023 r., kiedy liczba ta wyniosła 221.
Dwustopniowy system ZERO o wysokości 32 m, średnicy 2,3 m i masie 71 t ma być w stanie wynieść na niską orbitę okołoziemską (LEO) 800 kg i orbitę synchroniczną ze Słońcem (SSO) 250 kg.
W pierwszym stopniu znajdzie się 9 silników zasilanych mieszanką ciekłego metanu i ciekłego tlenu. Drugi segment będzie napędzać pojedyncza jednostka przystosowana do działania w próżni kosmicznej.
Interstellar Technologies pracuje również nad technologią komunikacji satelitarnej, natomiast na oficjalnej stronie internetowej ciężko o dokładne informacje na ten temat. „Woven by Toyota, lider w dziedzinie transformacji mobilności w ramach Grupy Toyota, jest idealnym partnerem, który pomoże nam rozwinąć naszą produkcję rakiet” - stwierdził Takahiro Inagawa, CEO Interstellar Technologies
Toyota wkracza na rynek kosmiczny
Inwestycja Woven by Toyota to kolejny ruch japońskiego koncernu motoryzacyjnego na rynku kosmicznym. Przypomnijmy, że równolegle trwają prace nad projektem pojazdu księżycowego Lunar Cruiser, który jest realizowany we współpracy z japońską agencją kosmiczną JAXA.
Według oficjalnych informacji z maja 2024 r., pojazd będzie gotowy do misji w 2031 r., natomiast do księżycowego programu Artemis (realizowany pod przewodnictwem NASA) dołączy w 2032 r. 10-tonowy Lunar Cruiser z kabiną ciśnieniową będzie w stanie pomieścić dwóch astronautów bez skafandrów.
„Ta współpraca biznesowa pozwoli wykorzystać szerokie możliwości produkcyjne Grupy Toyota i połączyć nasze doświadczenie, aby rozwijać produkcję rakiet i dalej napędzać transformację mobilności.” - skomentował ruch inwestycyjny Hajime Kumabe, CEO Woven by Toyota.

Wizualizacja rakiety nośnej ZERO od japońskiej firmy Interstellar Technologies.
Autor. Interstellar Technologies

Wizualizacja pojazdu księżycowego Lunar Cruiser.
Autor. Toyota

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/toyota-zwieksza-inwestycje-w-rynek-kosmiczny

Toyota zwiększa inwestycje w rynek kosmiczny.jpg

Napisano

Misje kosmiczne XX wieku: Program Viking
2025-01-08. Anna Kalek
Artykuł powstał w wyniku współpracy Anny Kałek oraz Amelii Staszczyk.
W czasie zimnej wojny, Stany Zjednoczone oraz Związek Radziecki wielokrotnie próbowały wysłać sondy na Marsa, jednak większość misji się nie powiodła. Bliska sukcesu była radziecka misja Mars 3, która przekazywała informacje tylko przez 15 sekund. Pierwszą w pełni udaną była jednak misja Viking, której udało się bezpiecznie wylądować dwoma łazikami oraz utrzymać z nimi łączność przez dłuższy czas.
Dwie identyczne sondy, które wchodziły w skład misji Viking – Viking 1 oraz Viking 2 – składały się z par orbiterów i lądowników. Wystartowały w osobnych rakietach, jednak dość krótko po sobie – misja Viking 1 dnia 20 sierpnia 1975 – natomiast druga misja dnia 9 września tego samego roku. Obie sondy zostały odkażone przed startem, aby uniknąć zanieczyszczenia Marsa organizmami z Ziemi. Pary składników sondy leciały razem i po dotarciu do orbity czerwonej planety lądowniki odłączyły się i opadły na powierzchnię.
Głównym celem misji było zbadanie gleby i atmosfery planety oraz wykonanie wysokiej rozdzielczości zdjęć powierzchni. Oprócz tego istotne były cele poboczne: scharakteryzowanie struktury, składu atmosfery oraz powierzchni planety, ponadto szukanie dowodów na występowanie życia na Marsie. Do badań lądowniki wykorzystywały automatyczne ramię i własne specjalne miniaturowe laboratoria biologiczne.
Zrealizowanie programu Viking kosztowało 1,06 miliarda dolarów, czyli, z uwzględnieniem inflacji, blisko 7,1 miliarda dolarów w 2020 r. Do dziś pozostaje on najdroższą zautomatyzowaną misją naukową NASA.
Przebieg misji
Rakieta Viking 1 została wystrzelona 20 sierpnia 1975 roku z przylądka Canaveral na Florydzie. Leciała na Marsa prawie rok, docierając do orbity planety 19 czerwca 1976 roku. Kurs lotu był stabilizowany za pomocą Słońca i gwiazdy Kanopus jako punkty odniesienia i poprzez korygowanie trajektorii używając silników. Po analizie zdjęć z orbitera uznano, że planowane miejsce lądowania było niestety zbyt niebezpieczne. Okazało się, że region ten jest bardziej nierówny. Po analizie okolicy i wybraniu nowego miejsca Viking 1 wylądował 20 lipca 1976 na Chryse Planitia (Złotej równinie). Podczas skomplikowanego wejścia w atmosferę lądownik pobrał próbki powietrza, następnie wylądował 28 kilometrów od planowanego miejsca. Osiągnął maksymalną prędkość w wysokości ok. 139 km/h, po czym otworzył się spadochron, aby spowolnić spadek lądownika.
Viking 2 został wystrzelony, tak samo jak jego poprzednik – z przylądka Canaveral, 9 września 1975 roku. Dotarł do orbity Marsa 7 sierpnia 1976. Spotkały go te same problemy z lądowaniem co z Vikingiem 1, ale 3 września 1976 roku wylądował on bezpiecznie na Utopia Planitia (równinie utopii). Działał przez prawie 4 lata.
Główna misja zakończyła się 15 listopada 1976 roku, 11 dni przed koniunkcją górną (przejściem Marsa za tarczą Słońca). Po koniunkcji, w grudniu 1976 odzyskano kontakt i rozpoczęto operacje spoza pierwotnego planu. Planowany czas trwania misji wynosił bowiem 90 dni, jednak wszystkie orbitery i lądowniki pracowały dużo dłużej, a sam Viking 1 działał przez ponad 6 lat. Orbiter przez 4 lata obiegł Marsa 1 489 razy, swoją pracę zakończył 7 sierpnia 1980 r. Ze względu na różnice w dostępnym świetle słonecznym, lądownik był zasilany przez radioizotopowe generatory termoelektryczne – urządzenia wytwarzające energię elektryczną z ciepła wydzielanego przez naturalny rozpad plutonu. Takie źródło energii umożliwiło długoterminowe badania naukowe, które inaczej nie byłyby możliwe. Lądownik wysłał swój ostatni przekaz 11 listopada 1982 r., gdyż po wysłaniu błędnej komendy nastąpiło przerwanie łączności, której nie udało się przywrócić.
Budowa
Nie wliczając paliwa, oba orbitery misji Viking ważyły 883 kg, a lądowniki 572 kg. Projekt orbitera wzorowany był na platformie satelitarnej Marinera, natomiast lądownik przypominał większą wersję lądownika z programu Surveyor. Największe zmiany wynikały z obecności lądowników oraz czasu potrzebnego na wykonanie misji. Oryginalne zmiany w budowie wymusiły kolejne w postaci wydłużenia żywotności orbiterów oraz zainstalowania większych paneli słonecznych.
Orbitery miały 3,3 metra wysokości oraz wliczając panele słoneczne 9,7 metra szerokości, natomiast lądowniki miały 2 metry wysokości i 3 metry szerokości. Mimo pozornie małych rozmiarów, dzięki zaawansowanej konstrukcji sondy Viking były w stanie pomieścić wiele instrumentów naukowych, takie jak spektrometry, kamery o wysokiej rozdzielczości oraz urządzenia do analizy chemicznej, które umożliwiły przeprowadzenie szczegółowych badań powierzchni i atmosfery Marsa.
Eksperymenty i wyniki
Lądowniki przeprowadzały eksperymenty mające na celu wykrycie aktywności biologicznej w glebie marsjańskiej. Każdy z umieścił próbki gleby w komorze z wodą zawierającą składniki odżywcze i radioaktywny węgiel. Teoretycznie mikroorganizmy w glebie powinny zacząć metabolizować, czyli inaczej spożywać składniki odżywcze i wytwarzać radioaktywny węgiel jako gaz, który mógłby zostać wykryty przez lądownik i tak też się stało.
Łączne dane mogłyby być interpretowane jako oznaki życia, jednak główny test na obecność związków organicznych, wykonany za pomocą chromatografu gazowego (zdolnego do wykrywania związków organicznych, które występowały więcej niż 10-100 na miliard w glebie), dał wynik negatywny. Próbki gleby zostały podgrzane, aby oczyścić mikroorganizmy przed dodaniem składników odżywczych. Lądowniki nie wykryły radioaktywnego węgla, czego można było się spodziewać.
Wielu naukowców uważało, że wyniki pierwszego z eksperymentów były zbyt dobre, aby mogły być prawdziwe, biorąc pod uwagę, że inne dane z misji wskazywały na to, że powierzchnia jest pozbawiona życia. Nadchloran, nieożywiony związek, który jest szkodliwy dla ludzi w dużych dawkach, został znaleziony w marsjańskiej glebie przez późniejsze misje marsjańskie i to on mógł metabolizować składniki odżywcze w eksperymentach Vikinga. Dalsze badania zakwestionowały, czy sam nadchloran jest wystarczającym wyjaśnieniem wyników.
Instrumenty badawcze w większości przekazały więcej danych, niż się spodziewano. Wykazały niespodziewaną aktywność chemiczną w glebie Marsa, jednak nie wykryły żadnych znaków życia. Mars pod tym względem jest samo sterylizujący – promieniowanie słoneczne oraz sucha i utleniająca gleba zapobiega powstawaniu jakiegokolwiek życia. Zbadał on skład pierwiastków w glebie i jak opadał – skład wyższej części atmosfery. Zbadana została pogoda, wiatry (które okazały się dużo łagodniejsze, niż się spodziewano) i ciśnienie.
Orbitery wykonały ponad 52,000 zdjęć, a lądowniki ponad 4,500, co przekraczało wszystkie oczekiwania. Lądowniki wykonały pierwsze bliskie zdjęcia powierzchni Marsa, a orbitery zmapowały 97% planety. Wyniki otrzymane z eksperymentów Vikingów dostarczyły nam najbardziej kompletny obraz Marsa, na zdjęciach orbiterów można dostrzec wulkany, pokrywy lawowe, ogromne kaniony, kratery, elementy ukształtowane przez wiatr, nawet dowody występowania wód powierzchniowych. Planetę można podzielić na dwa główne regiony – północne równiny oraz południowe wyżyny z kraterami. Dane wykazały również większą obecność siarki na Czerwonej Planecie niż jakiegokolwiek innego pierwiastka na Ziemi, czy Księżycu.
Inne ważne odkrycia to m.in.:
•    Na powierzchni nie ma związków organicznych
•    Gleba składa się z gliny zawierającej dużo żelaza
•    Jest więcej azotu w atmosferze niż się spodziewano
•    Zmiany powierzchni Marsa (przynajmniej na miejscach lądowania) zachodzą bardzo powoli
•    Oba księżyce Marsa mają bardzo małą gęstość, sugerując, że były asteroidami wychwyconymi przez planetę
•    Na północy znajduje się woda w stanie stałym, ale prawdopodobnie jest tam również stały dwutlenek węgla w ciągu lata
•    Dwie półkule mają bardzo różne warunki pogodowe
Program Viking zapisał się w historii jako przełomowa misja eksploracji Marsa, która dostarczyła pierwszych szczegółowych danych o powierzchni i atmosferze Czerwonej Planety. Choć nie udało się jednoznacznie potwierdzić istnienia życia, Viking otworzył drzwi dla kolejnych pokoleń misji marsjańskich, stając się fundamentem współczesnej eksploracji kosmosu. Jego dziedzictwo wciąż inspiruje naukowców i inżynierów na całym świecie do podejmowania wyzwań związanych z badaniem odległych światów.
Korekta – Alex Rymarski
Źródła:
•    kosmonauta.net: Michał Moroz; „35 lat misji marsjańskich Viking”
7 grudnia 2024

•    nasa.gov: Viking Project
7 grudnia 2024

•    cloudfront.net: Jet Propulsion Laboratory; „Viking Mission to Mars”
7 grudnia 2024

Zdjęcie w tle: NASA
Logo misji Viking. Źródło: NASA via Wikimedia Commons

Zdjęcie Vikinga 1 na czarnym tle Źródło: NASA/
Mapa powierzchni Marsa wykonana ze zdjęć wykonanych przez orbitery misji Viking. Źródło: NASA via Wikimedia Commons

Zdjęcie powierzchni Marsa wykonane podczas misji Viking. Źródło: NASA via Wikimedia Commons

Zdjęcie panoramiczne zrobione kamerą lądownika Vikinga 2. Źródło: NASA/JPL Image Processing: E. Vandencbulek

https://astronet.pl/astronautyka/misje-xx-wieku/misje-kosmiczne-xx-wieku-program-viking/

Misje kosmiczne XX wieku Program Viking.jpg

Misje kosmiczne XX wieku Program Viking2.jpg

Napisano

Naukowcy chcą stworzyć sondę międzygwiezdną. Czy to możliwe?
2025-01-08. Dawid Długosz
Układ Słoneczny został zbadany przez różne sondy, choć nadal skrywa przed nami wiele tajemnic. Grupa naukowców chce jednak pójść o krok dalej i myśli o stworzeniu sondy międzygwiezdnej. Jest to więc statek, który miałby opuścić nasz system, co dotychczas dokonały jedynie dwie maszyny stworzone przez ludzkość.
Spoglądając na niebo widzimy różne gwiazdy. Obecnie nie istnieją technologie, które umożliwiłyby podróż statkom do innych systemów planetarnych. To bardzo trudne zadanie, ale mimo to grupa uczonych wierzy, że w przyszłości uda się tego dokonać i powstanie sonda międzygwiezdna, która opuści układ Słoneczny.
Układy Słoneczny opuściły dwie sondy Voyager agencji NASA
Zacznijmy jednak od tego, że istnieją dwie sondy kosmiczne, które zdołały już opuścić Układ Słoneczny, a dokładniej jego umowne granice. Są to Voyager 1 i 2 należące do NASA, które zostały wystrzelone w kosmos blisko pół wieku temu. Pierwszy z nich dokonał tego w 2012 r., kiedy to wszedł w przestrzeń międzygwiezdną. Jego brat bliźniak zrobił to samo kilka lat później.
Z sondami Voyager jest jednak pewien problem. Są to przestarzałe maszyny bazujące na technologiach sprzed dekad. Poza tym pomału kończy im się paliwo i to sprawi, że statki za jakiś czas przepadną i przestaną przesyłać na Ziemię cenne dane. Być może kiedyś, dryfując po kosmosie, zdołają dolecieć do systemu z inną gwiazdą, ale jako ludzie o tym się nie dowiemy.
Sonda międzygwiezdna miałaby dotrzeć do pobliskiej gwiazdy
Naukowcy myślą o tym, jak w planowany sposób dotrzeć do innego systemu planetarnego. Najbliższą Ziemi gwiazdą (poza Słońcem) jest Alfa Centauri znajdująca się ponad 4 lata świetlne od nas, czyli około 40 bilionów kilometrów. To właśnie ten obiekt uczeni upatrzyli sobie w roli celu kosmicznej podróży w przyszłości.
Badania prowadzą grupy Breakthrough Starshot i Tau Zero Foundation. Skupiają się one na opracowaniu specjalnego napędu opartego na wiązce, który pozwoliłby na dotarcie do innej gwiazdy. Sonda międzygwiezdna, która zostałaby wyposażono w takie rozwiązania, mogłaby spróbować pokonać ogromny dystans.
Uczeni badają m.in. relatywistyczne wiązki elektronów, co miałoby pozwolić na "popchanie" sondy do odległego celu. Dla przykładu Breakthrough Starshot skupia się na maleńkiej konstrukcji z gigantycznymi skrzydłami słonecznymi, które umożliwiłyby im podróż na wiązce światła. Tu jednak pojawiają się problemy natury naukowej. Malutki statek nie będzie w stanie zebrać zbyt wielu cennych danych lub w ogóle tego nie dokona.
Dlatego pod uwagę z myślą o sondzie międzygwiezdnej bierze się także inne konstrukcje. Znacznie większe, które gabarytami przypominają wspomniane Voyagery, ale ze znacznie większą liczbą instrumentów i nowych technologii.
Odległość do Alpha Centauri jest ogromna
Alpha Centauri to najbliższa nam obca gwiazda, ale wbrew pozorom dzieli nas od niej ogromny dystans. To około 277 tys. jednostek astronomicznych, a jedna z nich to niespełna 150 mln km i określa średnią odległość Ziemi od Słońca. Jeden z pomysłów Breakthrough Starshot zakłada wykorzystanie specjalnego żagla pchanego przez wiązki laserowe. Problem w tym, że pozwoli to na użycie wiązki tylko przez około 0,1 jednostki astronomicznej, a do celu jest znacznie dalej.
Teoretyczne wyliczenia pokazują, że sonda międzygwiezdna mogłaby uzyskać prędkość około 10 proc. prędkości światła. To pozwoliłoby na dotarcie do Alpha Centauri w czasie nieco ponad 40 lat. Jednak sam projekt pozostaje ciągle w sferze rozważań i poza tym uczeni napotykają liczne wyzwania. Kto wie, a może kiedyś rzeczywiście się to uda, ale z pewnością nie w najbliższych latach.

Sonda Międygwiezdna. Naukowcy chcą dolecieć do pobliskiej gwiazdy Alpha Centauri.NASAmateriały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-naukowcy-chca-stworzyc-sonde-miedzygwiezdna-czy-to-mozliwe,nId,20357187

Naukowcy chcą stworzyć sondę międzygwiezdną. Czy to możliwe.jpg

Napisano

Atmosfera młodej egzoplanety niespodziewanie różni się od miejsca jej narodzin
2025-01-08.
Nowe badania pokazują, że powstawanie planet może być bardziej skomplikowane, niż wcześniej sądzono.
Podobnie jak niektóre dzieci fizycznie przypominają swoich rodziców, wielu naukowców od dawna uważa, że rozwijające się planety powinny przypominać wirujący dysk gazu i pyłu, który je rodzi.
Jednak w nowym artykule zespół astrofizyków odkrył, że podobieństwo może być luźniejsze niż wcześniej sądzono. Badając wciąż formującą się egzoplanetę i otaczający ją dysk macierzysty za pomocą nowych instrumentów w Obserwatorium W.M. Keck, naukowcy odkryli niedopasowany skład gazów w atmosferze planety w porównaniu z gazami w dysku.
Zaskakujące odkrycie potencjalnie potwierdza długo utrzymujący się sceptycyzm, że obecny model powstawania planet proponowany przez naukowców jest zbyt uproszczony.
Wyniki badań zostały opublikowane w Astrophysical Journal Letters. Po raz pierwszy fizycy porównali informacje pochodzące z egzoplanety, jej macierzystego dysku i gwiazdy macierzystej.
Dla astrofizyków obserwacyjnych jeden powszechnie akceptowany obraz formowania się planet był prawdopodobnie zbyt uproszczony – powiedział Chih-Chun „Dino” Hsu z Northwestern, który kierował badaniami. Zgodnie z tym uproszczonym obrazem, stosunek gazów węglowych i tlenowych w atmosferze planety powinien odpowiadać stosunkowi gazów węglowych i tlenowych w jej macierzystym dysku – zakładając, że planeta gromadzi materiały poprzez gazy w swoim dysku. Zamiast tego, znaleźliśmy planetę ze stosunkiem węgla i tlenu, który jest znacznie niższy w porównaniu do jej dysku. Teraz możemy potwierdzić podejrzenia, że obraz powstawania planet był zbyt uproszczony.
Poszukiwanie widocznego materiału urodzeniowego
Wszystkie planety rodzą się z dysku protoplanetarnego, wirującego dysku gazu i pyłu otaczającego nowo narodzoną gwiazdę. Przez miliony lat grawitacja ściąga ten materiał, tworząc skupiska, które ostatecznie przekształcają się w planety. Do niedawna bezpośrednie obserwacje dysków protoplanetarnych i śledzenie narodzin planet było niemożliwe. Większość obserwowalnych egzoplanet jest zbyt stara, a ich dyski protoplanetarne już zniknęły.
Wyjątkiem jest jednak PDS 70, dysk protoplanetarny, który otacza dwie młode gazowe egzoplanety – podobne do Jowisza – o nazwach PDS 70b i PDS 70c. Znajdujące się zaledwie 366 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Centaura planety mają najwyżej 5 milionów lat.
Jest to układ, w którym widzimy zarówno wciąż formujące się planety, jak i materiały, z których się uformowały – powiedział Wang. Poprzednie badania analizowały ten dysk, aby zrozumieć jego skład. Po raz pierwszy byliśmy w stanie zmierzyć skład samej wciąż formującej się planety i zobaczyć, jak podobne są materiały na planecie w porównaniu z materiałami w dysku.
Badanie planetarnych odcisków palców
Aby dokonać pomiarów materiałów, Hsu, Wang i ich zespół zbadali światło emitowane przez PDS 70b. To widmo jest jak odcisk palca, ujawniający skład obiektu, ruch, temperaturę i inne właściwości. Każda cząsteczka lub pierwiastek wytwarza własne widmo. Tak więc, badając te widma, naukowcy mogą wskazywać konkretne cząsteczki lub pierwiastki w obiekcie.
W poprzedniej pracy Wang współtworzył nowe technologie fotoniczne w Obserwatorium Kecka, które umożliwiają astronomom uchwycenie widma docelowych słabych obiektów w pobliżu znacznie jaśniejszych gwiazd. Naukowcy wykorzystali tę technikę, aby wyzerować słabe cechy młodego układu planetarnego.
Te nowe narzędzia umożliwiają wykonywanie naprawdę szczegółowych widm słabych obiektów obok naprawdę jasnych obiektów – powiedział Wang. Wyzwanie polega na tym, że obok bardzo jasnej gwiazdy znajduje się bardzo słaba planeta. Trudno jest wyizolować światło planety, aby przeanalizować jej atmosferę.
Dzięki widmom naukowcy uzyskali informacje na temat tlenku węgla i wody z PDS 70b. Na tej podstawie obliczyli stosunek węgla i tlenu w atmosferze planety. Następnie porównali ten stosunek z wcześniej zgłoszonymi pomiarami gazów w dysku.
Początkowo spodziewaliśmy się, że stosunek węgla do tlenu na planecie może być podobny do tego w dysku – powiedział Hsu. Okazało się jednak, że stosunek węgla do tlenu na planecie był znacznie niższy niż w dysku. Było to nieco zaskakujące i pokazuje, że nasz powszechnie akceptowany obraz formowania się planet był zbyt uproszczony.
Solidne komponenty mogą  robić różnicę
Aby wyjaśnić to niedopasowanie, Hsu i Wang uważają, że w grę mogą wchodzić dwa różne scenariusze. Jednym z nich jest to, że planeta mogła uformować się zanim jej dysk wzbogacił się w węgiel. Innym wyjaśnieniem jest to, że planeta mogła rosnąć głównie poprzez pochłanianie dużych ilości materiałów stałych oprócz gazów. Podczas gdy widma pokazują tylko gazy, część węgla i tlenu początkowo mogła zostać pobrana z ciał stałych – uwięzionych w lodzie i pyle.
Jeżeli planeta preferencyjnie pochłania lód i pył, to lód i pył wyparowałyby przed dostaniem się na planetę – powiedział Wang. Może nam to więc mówić, że nie możemy po prostu porównywać gazu z gazem. Składniki stałe mogą mieć duży wpływ na stosunek węgla do tlenu.
W tej pracy zespół badał tylko PDS 70b. Następnie planują obserwować widma innych planet w układzie PDS 70.
Badając te dwie planety razem, możemy jeszcze lepiej zrozumieć historię formowania się układu – powiedział Hsu. Ale jest to tylko jeden układ. Idealnie byłoby, gdybyśmy zidentyfikowali ich więcej, aby lepiej zrozumieć, jak powstają planety.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Young exoplanet’s atmosphere unexpectedly differs from its birthplace
•    PDS 70b Shows Stellar-like Carbon-to-oxygen Ratio
Źródło: Northwestern University
Na ilustracji: Dysk protoplanetarny PDS 70 z nową planetą PDS 70b (jasna plama po prawej). Źródło: ESO/A. Müller i inni
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/atmosfera-mlodej-egzoplanety-niespodziewanie-rozni-sie-od-miejsca-jej-narodzin

Atmosfera młodej egzoplanety niespodziewanie różni się od miejsca jej narodzin.jpg

Napisano

Te gwiazdy nie powinny być widoczne, ale są. To zasługa niesamowitego zjawiska
2025-01-08. Aleksander Kowal
Soczewkowanie grawitacyjne fascynuje zarówno pod względem wizualnym, jak i czysto naukowym. Może bowiem dostarczać informacji na temat obiektów, które bez tego zjawiska nie byłyby widoczne z naszej perspektywy. Idealnym tego przykładem jest grupa kilkudziesięciu gwiazd oddalonych o miliardy lat świetlnych od Ziemi.
Logika podpowiadałaby, że im dalej wybrany obiekt znajduje się od naszej planety, tym trudniej będzie go dostrzec. Oczywiście przy założeniu, iż mówimy o ciałach mających podobną masę. Przekonali się o tym naukowcy korzystający z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Z jego udziałem astronomom udało się zidentyfikować 44 gwiazdy, które nie byłyby widoczne, gdyby nie wspomniane soczewkowanie grawitacyjne.
Nie można przy tym rzecz jasna zapominać o wielkim udziale samego JWST, ponieważ potęga jego instrumentów jest naprawdę ogromna. Artykuł na ten temat jest dostępny w Nature Astronomy i opisuje nie tylko ostatnie sukcesy badaczy, ale również wskazuje, jak mogliby oni uzyskać kluczowe odpowiedzi na pytania o ciemną materię i ogólną naturę wszechświata.
Wcześniej, używając Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, naukowcy byli w stanie zidentyfikować około siedmiu gwiazd. Dzięki zdecydowanej poprawie w tej kwestii, tj. rozróżnieniu kilkudziesięciu dodatkowych obiektów, astronomowie udowodnili, że zastosowane podejście faktycznie działa. Kolejnym krokiem w prowadzonych badaniach będzie poszukiwanie dowodów na istnienie ciemnej materii w płaszczyźnie soczewkowania tych galaktyk i gwiazd.
Wykorzystując soczewkowanie grawitacyjne oraz imponujące możliwości technologiczne Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba astronomowie zauważyli gwiazdy oddalone o około 6,5 mld lat świetlnych
Do sukcesu nie doszłoby, gdyby nie gromada galaktyk znana jako Abell 370. To właśnie ona poddała soczewkowaniu grawitacyjnemu galaktykę zwaną Łukiem Smoka. Mając szczegółowy wgląd w gwiazdy wchodzące w skład tej galaktyki, członkowie zespołu badawczego zidentyfikowali ich naturę. Wiele z nich okazało się czerwonymi nadolbrzymami pokroju Betelgezy. To o tyle zaskakujące, że wcześniej astronomowie dostrzegali tam głównie błękitne nadolbrzymy.
Zaawansowane narzędzia znajdujące się na wyposażeniu teleskopu Webba, w połączeniu z soczewkowaniem grawitacyjnym, pozwalają na dostrzeganie gwiazd, które dotychczas pozostawały poza zasięgiem. Zbieranie informacji na ich temat umożliwia natomiast lepsze zrozumienie ewolucji takich obiektów. Szczególnie, iż astronomowie nie mieli wcześniej zbyt wielu możliwości śledzenia rozwoju gwiazd spoza granic naszej galaktyki czy tych z nami sąsiadujących. To otwiera dodatkowo drzwi do potencjalnego rozwikłania jednej z najważniejszych zagadek wszechświata, związanej z ciemną materią.
https://www.chip.pl/2025/01/usa-ulepszenie-bomb-atomowych-b61-12

Te gwiazdy nie powinny być widoczne, ale są. To zasługa niesamowitego zjawiska.jpg

Napisano

POLSA: kosmiczne podsumowanie 2024 roku
2025-01-09. Redakcja
Podsumowanie 2024 roku w Polskiej Agencji Kosmicznej.
Miniony rok był dla Polskiej Agencji Kosmicznej okresem intensywnej pracy oraz licznych osiągnięć, które znacząco wzmocniły pozycję Polski w międzynarodowym sektorze kosmicznym.
Realizowane projekty przyczyniły się do rozwoju innowacyjnych technologii, wsparcia administracji publicznej oraz promocji nauki i edukacji kosmicznej. Był to także rok podsumowania 10 lat istnienia Polskiej Agencji Kosmicznej, które dzisiaj przynoszą wymierne efekty w postaci nowych partnerstw, projektów i sukcesów na arenie krajowej oraz międzynarodowej.
Polska misja IGNIS na ISS
W 2024 r. ogłoszone zostały szczegóły pierwszej polskiej misji technologiczno-naukowej IGNIS, która będzie pierwszym polskim załogowym locie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS),
a równocześnie lotem pierwszego Polaka od misji gen. Mirosława Hermaszewskiego w 1978 r. Misja, zaplanowana na 2025 r., będzie realizowana z udziałem polskiego astronauty, dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, który w kosmos poleci jako Astronauta Projektowy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). To wydarzenie będzie miało ogromne znaczenie dla polskiego sektora kosmicznego, nie tylko w wymiarze symbolicznym, ale również możliwość realizacji szerokiego spektrum badań naukowych i technologicznych na pokładzie ISS. Misja IGNIS będzie miała również wymiar edukacyjny, który ma inspirować kolejne pokolenia do zainteresowania kosmosem.
W ramach misji IGNIS zaplanowano także realizację trzynastu eksperymentów przygotowanych przez polskie instytucje naukowe i przemysłowe. Badania będą koncentrować się na takich dziedzinach jak inżynieria materiałowa, biologia, medycyna oraz nowe technologie. Wybrane eksperymenty obejmują m.in. badania nad zachowaniem materiałów w warunkach mikrograwitacji, analizę wpływu promieniowania kosmicznego na organizmy żywe oraz testowanie innowacyjnych urządzeń i metod technologicznych, które mogą znaleźć zastosowanie w przyszłych misjach kosmicznych. Każdy z eksperymentów został zaprojektowany z myślą o wniesieniu wymiernego wkładu w rozwój nauki oraz technologii kosmicznych.
Badania i  innowacje
Jednym z kluczowych wydarzeń była zakończona sukcesem misja rakiety ILR-33 Bursztyn 2K, która 3 lipca 2024 r. osiągnęła przestrzeń kosmiczną. Rakieta, opracowana przez inżynierów z Instytutu Lotnictwa Łukasiewicz, zyskała międzynarodowe uznanie, a POLSA (Polska Agencja Kosmiczna) wspierała projekt finansowo i organizacyjnie. To historyczne osiągnięcie stanowiło kamień milowy w polskim przemyśle kosmicznym, pokazując potencjał polskich inżynierów i ich zdolność do realizacji ambitnych projektów.
Szczególnym osiągnięciem jest również zaawansowanie prac nad polską misją księżycową. W 2024 r. ogłoszono przetarg na studium wykonalności fazy A polskiej orbitalnej misji księżycowej, co stanowi istotny krok w realizacji ambitnych celów w obszarze badań księżycowych. POLSA pełni rolę integratora projektów kosmicznych, a zakończenie analizy formalno-prawnej tego przedsięwzięcia planowane jest na grudzień 2025 r.
Równie istotnym wydarzeniem była wizyta szkoleniowa polskiego sektora kosmicznego w USA, której celem był rozwój budowanego od 2022 r. strategicznego partnerstwa z Jet Propulsion Laboratory (JPL) NASA. POLSA, jako lider współpracy między polskim sektorem kosmicznym a JPL, skupiła się na wspólnych analizach, które mają na celu zaangażowanie polskich firm i instytucji w realizację ambitnych misji JPL/NASA.
Współpraca i rozwój
W ramach prac roboczych w grupie krajów sygnatariuszy porozumienia Artemis Accords (na koniec 2024 r. były to 52 kraje z Lichtensteinem, który dołączył do grona sygnatariuszy 23.12.2024 r.) POLSA podjęła się opracowania i zarządzania repozytorium realizowanych i planowanych misji księżycowych. W 2024 r. opracowano wersję demonstracyjną repozytorium zawierającą dane z misji NASA, JAXA i ISRO. W 2025 r. planowana jest rozbudowa repozytorium do wersji operacyjnej umożliwiającej wymianę danych w sposób bardziej zautomatyzowany. Repozytorium jest istotne biorąc pod uwagę liczbę misji planowanych na Księżyc w najbliższym dziesięcioleciu (ponad 50!). Koordynacja i wiedza
o wzajemnych planach są niezwykle istotne przy tak dużej liczbie planowanych operacji na orbicie i powierzchni Księżyca.
Agencja zorganizowała także Dzień Przemysłu Kosmicznego Wrocław 2024, które odbyło się 24 września w Inkubatorze Przedsiębiorczości triQube. Celem wydarzenia była promocja polskich osiągnięć w branży kosmicznej, z naciskiem na innowacje w przemyśle i badaniach. Wzięli w nim udział przedstawiciele sektora kosmicznego, instytucji naukowych oraz firm z Dolnego Śląska. Podczas wydarzenia zaprezentowano aktualizację Polskiej Strategii Kosmicznej oraz projekt Krajowego Programu Kosmicznego, omawiano także bilateralne umowy z ESA oraz programy współpracy.
POLSA była także twórcą warsztatów “How to write good proposals in response to an ESA Invitation to Tender for R&D activities”, które w dniach 23-26 kwietnia 2024 r. odbyły się w Rzeszowie. Z kolei w pierwszej połowie września zorganizowano warsztaty z organizacją EUMETSAT w których licznie uczestniczyły polskie firmy. Kolejnym wydarzeniem były warsztaty zorganizowane 10 grudnia 2024 r. w Warszawie, dotyczące możliwości współpracy podmiotów polskiego sektora kosmicznego z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Europejskiej Agencji ds. Programu Kosmicznego (EUSPA) m.in w ramach projektów Horyzont Europa lub innych.
Dodatkowo w dniach 17-21 czerwca 2024 r. POLSA zorganizowała misję krajowego sektora kosmicznego do Hiszpanii. Uczestniczące w niej podmioty odbyły liczne spotkania z przedstawicielami hiszpańskiego biznesu kosmicznego w Madrycie i Bilbao.
Obserwacja Ziemi
W 2024 r. POLSA kontynuowała rozwój Narodowego Systemu Informacji Satelitarnej (NSIS), który wzbogacił swoje zasoby o nowe funkcjonalności. Wśród nich znalazły się analizy miejskich wysp ciepła dla 24 miast, monitoring terenów zadrzewionych, ortofotomapy o wysokiej rozdzielczości oraz Mapy Pokrycia Terenu 2024. Produkty te w istotny sposób wspierały administrację publiczną w podejmowaniu decyzji dotyczących zarządzania kryzysowego, ochrony środowiska oraz planowania przestrzennego. W ramach projektu CAMILA POLSA współpracowała z ESA, dostarczając kluczowe dokumenty dotyczące wymagań użytkowników, które stały się podstawą definiowania wymagań misji.
W satelitarnym projekcie obserwacji Ziemi CAMILA (Country Awareness Mission in Land Analysis) POLSA brała udział w procesie określania wymagań użytkowników i misji, pełniąc rolę wsparcia technicznego. Warto zaznaczyć, że to POLSA opracowała dokument dot. wymagań użytkowników (User Requirements Document), który stanowił podstawę do sprecyzowania wymagań misji przez ESA.
POLSA zorganizowała także kolejną edycję Forum Obserwacji Ziemi 2024 pod hasłem „Żywioły Ziemi”, które zgromadziło ekspertów z dziedziny technologii satelitarnych i analizy danych. Z kolei w ramach wspierania administracji objęła szkoleniami ponad stu pracowników instytucji publicznych, przeprowadził szkolenie dla pracowników policji oraz na bieżąco współpracował z prokuraturą różnego szczebla.
Telekomunikacja i Nawigacja Satelitarna
Rok 2024 był intensywnym okresem dla projektów związanych z telekomunikacją i nawigacją satelitarną. POLSA rozwijała swoje kompetencje w ramach programów GOVSATCOM, Secure Connectivity oraz HUMMINGSAT, które przyczyniły się do budowy niezależnych i bezpiecznych systemów łączności satelitarnej. Szczególną uwagę poświęcono projektowi budowy szerokopasmowego transpondera telekomunikacyjnego, co znacząco wzmocniło krajowe zdolności technologiczne.
Organizacja konferencji „Technologie satelitarne w zarządzaniu kryzysowym” zgromadziła wielu uczestników z kraju i zagranicy. Wydarzenie było platformą wymiany doświadczeń i najlepszych praktyk, podkreślając znaczenie inwestycji w infrastrukturę orbitalną i naziemną. Gośćmi honorowymi konferencji byli: wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oraz Dyrektora Generalnego Agencji Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA) Rodrigo da Costa.
Równocześnie POLSA rozpoczęła współpracę z Parkiem Technologii Kosmicznych (PTK) w Zielonej Górze. Współpraca dot. m.in. stworzenia warunków do rozwoju systemów satelitarnych i wdrożenia usług w ramach programów Unii Europejskiej (Copernicus, Galileo, GOVSATCOM). W przyszłości w ramach współpracy planowane jest utworzenie w PTK laboratorium, które będzie stanowiło element Narodowego Systemu Informacji Satelitarnej (NSIS).  
Bezpieczeństwo Kosmiczne
W obszarze bezpieczeństwa kosmicznego POLSA zrealizowała szereg projektów. Sieć teleskopów POLON została rozszerzona o dwie nowe lokalizacje – w Utah i na Hawajach. Pierwszy z oddany do użytku Automatyczny Zestaw Teleskopowy został zainstalowany w centrum obserwacyjnym Utah Desert Remote Observatories. Kolejny tożsamy zestaw urządzeń optycznych zbudowany został i realizuje zadania obserwacyjne na wyspie Moloka’i należącej do archipelagu Hawajskiego. Dzięki temu Polska znacząco zwiększyła swoje możliwości monitorowania przestrzeni kosmicznej w ramach europejskiego konsorcjum SST.
Kolejnym, ważnym dla polskiego wkładu w bezpieczeństwo kosmiczne wydarzeniem, było otwarcie Centrum Obserwacyjnego w Bezmiechowej na terenie Akademickiego Ośrodka Szybowcowego Politechniki Rzeszowskiej. Wyposażono go w zaawansowane sensory OPTICAL FENCE i ASOPEK. Centrum służy nie tylko do obserwacji orbitalnych, ale także jako miejsce szkolenia przyszłych specjalistów z zakresu bezpieczeństwa kosmicznego.
POLSA opracowała również niemal 200 raportów ostrzegających o potencjalnych kolizjach satelitów, potwierdzając swoje zaangażowanie w ochronę infrastruktury orbitalnej.
Edukacja, popularyzacja i promocja tematyki kosmicznej
POLSA objęła patronatem blisko 60 wydarzeń edukacyjnych i kulturalnych skierowanych do dzieci, młodzieży i studentów, a także dorosłych odbiorców. Były to m.in. warsztaty, praktyki oraz konkursy popularyzujące tematykę kosmiczną, a także wystawy fotografii kosmicznej. Szczególne zainteresowanie wzbudziły inicjatywy realizowane w ramach programów współpracy z ESA, takie jak ESA National Trainee Programme, umożliwiające młodym ludziom zdobywanie doświadczenia w międzynarodowych projektach kosmicznych.
Agencja zdobyła także nagordę środowiska Public Relations „Złoty Spinacz” za kampanię promującą lot rakiety ILR-33 Bursztyn 2K, która przyczyniła się do wzrostu rozpoznawalności polskiego sektora kosmicznego.
POLSA aktywnie uczestniczyła także w targach i konferencjach, takich jak International Astronautical Congress (IAC) 2024 w Mediolanie, Industry Space Days ESA w Noordwijk, EuroGEO, czy Space Tech Expo w Bremie, promując polskie technologie i osiągnięcia. Ważnym wydarzeniem było również przyznanie Polsce organizacji Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego (IAC) w 2027 roku w Poznaniu, co stanowi wyraz uznania dla rosnącej roli naszego kraju w globalnym sektorze kosmicznym.
Komentarz Prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorza Wrochny
 „Rok 2024 był dla polskiego sektora kosmicznego okresem wytężonej pracy i osiągnięć. Przygotowania do misji IGNIS, sukces rakiety Bursztyn 2K, liczne współprace międzynarodowe w tym z JPL, rozszerzenie sieci teleskopów POLON o dwie nowe lokalizacje, przyznanie Polsce – a dokładnie Poznaniowi organizacji najbardziej prestiżowego kongresu astronautycznego IAC w 2027 r. pokazują, że Polska jest gotowa odgrywać coraz większą rolę w międzynarodowym sektorze kosmicznym. Te sukcesy są zasługą polskich naukowców i inżynierów, a także zaangażowania naszego zespołu
w POLSA. Wierzę, że fundamenty, które zbudowaliśmy w 2024 r. będą rozwijane i pozwolą na realizację jeszcze ambitniejszych projektów w najbliższych latach.”
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) jest agencją wykonawczą MRiT, powołaną w 2014 r. Jej zadaniem jest wspieranie polskiego przemysłu kosmicznego poprzez realizację priorytetów Polskiej Strategii Kosmicznej. POLSA współpracuje z międzynarodowymi agencjami oraz administracją państwową w zakresie badania i użytkowania przestrzeni kosmicznej. Odpowiada za promocję polskiego sektora kosmicznego w kraju i za granicą.
POLSA prowadzi również działania związane z  informacją i edukacją nt. wykorzystania technologii satelitarnych (m.in. nawigacji, obserwacji i komunikacji) w gospodarce, administracji i w życiu codziennym. Więcej na temat POLSA: www.polsa.gov.pl, oraz LinkedIn, X i Facebook.
(POLSA)
https://kosmonauta.net/2025/01/polsa-kosmiczne-podsumowanie-2024-roku/

POLSA kosmiczne podsumowanie 2024 roku.jpg

Napisano

Ziemia znajduje się w tajemniczym kosmicznym bąblu. Zobacz, jak się tworzył
2025-01-09.
Astronomowie donoszą o niesamowitym odkryciu, które kolejny raz może nam uświadomić, jak wciąż tajemniczym miejscem jest dla nas nie tylko otchłań Wszechświata, ale nawet najbliższe jego przestrzenie.
Astronomowie z Centrum Astrofizyki Harvarda i Smithsonian (CfA) oraz Space Telescope Science Institute (STScI) przygotowali symulację ewolucji naszego galaktycznego sąsiedztwa. Powstała ona na bazie cennych danych pozyskanych w trakcie badań należącej do Europejskiej Agencji Kosmicznej sondy Gaia.
Symulacja pokazała nam, że nasza planeta znajduje się w kosmicznym bąblu rozciągającym się na 1000 lat świetlnych. Dotychczas świat astronomii zdawał sobie sprawę z faktu, że wokół Ziemi, w odległości setek lat świetlnych, znajdują się gwiazdy. Teraz jednak okazuje się, że są to młode obiekty, które uformowały swoją grupę lokalną istniejącą już ok. 14 milionów lat.
Bąbel wciąż się powiększa
Tę tajemniczą strukturę nazwano Bąblem Lokalnym. Znajduje się w nim siedem regionów obfitujących w młode gwiazdy, obszary gwiazdotwórcze i obłoki molekularne. Ciekawostką może być informacja, że rozciągają się one w promieniu ok. 500 lat świetlnych od Ziemi.
Najbardziej astronomów zadziwiły dane, że Bąbel Lokalny powoli, ale sukcesywnie się powiększa z prędkością ok. 6,5 km/s. W ciągu ostatnich kilku milionów lat wybuchło w najbliższej nam przestrzeni ok. 15 supernowych, które utworzyły inne bąble. Naukowcy zamierzają teraz przygotować pierwszą w historii cyfrową mapę Bąbla Lokalnego i innych nam znanych, w której znajdą się informacje o wszystkich wykrytych obiektach.
Celem jest poznanie istoty interakcji bąbli pomiędzy sobą. Astronomowie porównują bąble do sera szwajcarskiego, w którym dziury są wybijane przez supernowe, a ich miejsce zajmują nowe gwiazdy. Być może ta wiedza pozwoli nam lepiej zrozumieć strukturę historii ewolucji naszej galaktyki oraz całego Wszechświata od czasu Wielkiego Wybuchu.
Artystyczna wizja Bąbla Lokalnego. Fot. YouTube / Space Telescope Science Institute.

A Bubbly Origin for Stars Around the Sun
https://www.youtube.com/watch?v=HGZQ4SmDxcQ

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2025-01-09/ziemia-znajduje-sie-w-tajemniczym-kosmicznym-bablu-zobacz-jak-sie-tworzyl/

Ziemia znajduje się w tajemniczym kosmicznym bąblu. Zobacz, jak się tworzył.jpg

Napisano

Pożary w Los Angeles. Placówka NASA zagrożona
2025-01-09. Mateusz Mitkow

W ostatnich dniach Los Angeles zmaga się z potężnymi pożarami. Tempo rozprzestrzeniania się ognia jest oceniane przez służby i ekspertów jako „niewiarygodnie szybkie”. W związku z sytuacją jedna z głównych placówek NASA - Jet Propulsion Laboratory (JPL) została tymczasowo zamknięta.
Początek roku dla mieszkańców rejonu Los Angeles nie należy do najszczęśliwszych. Od kilku dni obszar ten ogarnięty jest ogromnymi pożarami. Z najnowszych informacji wynika, że w wyniku panującej sytuacji śmierć poniosło już pięć osób, a ponad 1000 budynków zostało zniszczonych. W środę (tj. 8 stycznia br.) służby poinformowały, że liczba ewakuowanych mieszkańców wzrosła do ponad 130 000.
Siła żywiołu
Szalejący ogień objął wiele miejsc, w tym m.in. słynne plaże i rezydencje celebrytów w dzielnicy Pacific Palisades. Zamkniętych zostało wiele obiektów oraz dróg, w tym malownicza, biegnąca wzdłuż wybrzeża oceanu autostrada Pacific Coast Highway. W ostatnich godzinach poinformowano także o tymczasowym zamknięciu jednej z głównych placówek NASA - Jet Propulsion Laboratory (JPL).
Dyrektorka JPL, Laurie Leshin poinformowała w oświadczeniu, że jak na razie na terenie obiektu nie odnotowano zniszczeń spowodowanych przez ogień. Podkreśliła jednak, że pożar jest bardzo blisko placówki, dlatego setki pracowników JPL zostało ewakuowanych do swoich domów, a wielu z nich je niestety straciło. „Bezpieczeństwo naszych pracowników jest naszym najwyższym priorytetem” - czytamy w komunikacie.
Warto zauważyć, że jednym z ewakuowanych pracowników był polski naukowiec Artur Chmielewski, który od wielu lat pracuje tam jako menedżer misji kosmicznych. „Pożar wybuchł zaledwie 400 metrów od jego domu, miał 2 minuty na ucieczkę” - poinformował na platformie X Hubert Kijek, dziennikarz TVN24 BIS.
Przypomnijmy, że placówka NASA JPL jest jedną z kluczowych obiektów dla działalności amerykańskiej agencji kosmicznej. To właśnie tam NASA projektuje i buduje swoje roboty i kapsuły dla misji kosmicznych. Centrum prowadzi wiele ważnych misji robotycznych, takich jak łaziki marsjańskie Perseverance i Curiosity oraz wart 5 mld dolarów Europa Clipper.
Widok z orbity
Z informacji władz wynika, że wciąż trwają niekontrolowane trzy pożary. Palisades Fire, na zachód od Los Angeles, strawił ponad 4660 hektarów. Eaton Fire, na północ od Pasadeny, spustoszył ponad 4360, a Hurst Fire, w dolinie San Fernando, pochłonął ok. 2590 hektarów. Ariel Cohen, meteorolog kierujący Narodową Służbą Meteorologiczną w Los Angeles, opisał trzy pożary szalejące w hrabstwie jako „jedną z najgorszych sytuacji, jakie kiedykolwiek widzieliśmy”.
Opisywana sytuacja robi jeszcze większe wrażenie, gdy spojrzymy na jej skalę z wysokości kilkuset kilometrów nad Ziemią. Zdjęcia satelitarne są w tym zakresie dostarczane m.in. przez satelity Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) oraz komercyjne jednostki, w tym należące do firmy Maxar Technologies. Możemy na nich dostrzec ogromny obszar, który został zajęty ogniem oraz jego przemieszczanie się.
Kalifornijskie stowarzyszenie pożarnicze ostrzegło, by gapie nie próbowali zbliżać się do obszarów ogarniętych ogniem. „Nie wybierajcie się na zwiedzanie. Dym jest jak trująca zupa. Płoną nie tylko krzaki, płoną domy zawierające plastiki. Wdychanie ich jest niebezpieczne” - ostrzegł przewodniczący stowarzyszenia Brian Rice.
W walkę z opisywanymi pożarami zaangażowanych jest tysiące strażaków. Służby apelują do mieszkańców, aby oszczędzali wodę, ponieważ w niektórych częściach miasta brakuje jej do gaszenia pożarów, które przez bardzo silne wiatry nadal nie zostały opanowane. ”Walczymy z pożarem przy wykorzystaniu miejskiej infrastruktury wodociągowej i to nie jest łatwe” - przyznał Janisse Quinones, szef departamentu ds. wody i energii (DWP) miasta Los Angeles.

Fot. Pixabay

SPACE24
Źródło: PAP/SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/pozary-w-los-angeles-placowka-nasa-zagrozona

Pożary w Los Angeles. Placówka NASA zagrożona.jpg

Napisano

Starship z nową datą startu
2025-01-09. Wojciech Kaczanowski
SpaceX przekazało aktualizację w sprawie nadchodzącego lotu najpotężniejszej rakiety nośnej na świecie Starship/Super Heavy.
SpaceX rozwija projekt najpotężniejszej rakiety na świecie - Starship/Super Heavy - już od kilku lat. System nośny jest bacznie obserwowany przez NASA, gdyż stanowi ważną część międzynarodowego programu Artemis, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc i zbudowanie tam stałej placówki badawczej oraz hubów logistycznych do dalszej eksploracji kosmosu.
Plan na lot nr 7
Na stronie SpaceX pojawiła się aktualizacja z informacjami o planach na nadchodzącą próbę, w której jednym z kluczowych elementów będzie przetestowanie nowej wersji górnego stopnia Starship Block 2.
Główne różnice między wersjami segmentów widoczne są w klapach, które zostały zmniejszone i przeniesione wyżej i dalej od osłony termicznej, przez co oczekuje się mniejszych szkód podczas ponownego wejścia w atmosferę.
Z górnego stopnia zostanie wypuszczonych 10 symulatorów satelitów Starlink V3, co ma być pierwszym ćwiczeniem przed docelowymi misjami umieszczania satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Wciąż jednak zachowana zostanie trajektoria suborbitalna, co oznacza, że demonstratory nie pozostaną w kosmosie, tylko wylądują w Oceanie Indyjskim wraz z górnym segmentem rakiety.
Na koniec warto wspomnieć o kolejnej próbie powrotu dolnego stopnia Super Heavy na platformę startową przy pomocy mechanicznych ramion Mechazilla. Przypomnijmy, że proces ten udał się podczas piątej próby w październiku, ale obarczony był dużym ryzykiem niepowodzenia. Więcej informacji o zmianach dostępnych jest TUTAJ.
SpaceX podało nową datę startu
Na profilu SpaceX na platformie X pojawiła się informacja na temat daty startu nadchodzącej misji. Starship poderwie się do lotu już 13 stycznia 2024 r. Transmisja ze startu dostępna będzie na oficjalnej stronie firmy Elona Muska lub X.
Chociaż SpaceX jest cenione przez amerykańskich polityków, kolejne lata mogą okazać się pod tym względem jeszcze bardziej owocne. Wszystko z uwagi na relacje Muska z Donaldem Trumpem, który już podczas swojej poprzedniej kadencji zasłynął jako zwolennik podboju kosmosu przez Amerykanów.
Autor. SpaceX via X

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-z-nowa-data-startu

Starship z nową datą startu.jpg

Napisano

Najmniejszy polski satelita. Trwają przygotowania do misji
2025-01-09.
W Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zainstalowano specjalistyczną antenę, która posłuży do komunikacji z satelitami. Umiejscowiona na dachu Centrum Technologii Kosmicznych antena będzie w stanie śledzić ruch najmniejszego polskiego satelity HYPE, który jeszcze w styczniu w 2025 roku zostanie wysłany na orbitę.
Do instalacji anteny wykorzystano specjalistyczny dźwig, który wyniósł sprzęt na dach budynku, w którym na co dzień pracują konstruktorzy satelity HYPE, młodzi naukowcy zrzeszeni w kole naukowym SatLab.
Antena o średnicy 4,5 m i wadze 105 kg przygotowana jest do odbierania oraz nadawania sygnałów w paśmie amatorskim 70 cm i 13 cm. W praktyce oznacza to możliwość obustronnej komunikacji z satelitą, w szczególności zbierania danych wysyłanych przez urządzenie.
„Dzięki rozszerzeniu zasobów aparatury wykorzystywanej w inżynierii kosmicznej, kadra AGH będzie w stanie prowadzić stałą obserwację ruchów satelity na orbicie LEO. Buduje to cenne doświadczenie, które będzie wykorzystywane w rozwoju sektora kosmicznego. Jednocześnie sama antena stanowi ważne narzędzie naukowe i edukacyjne. Dzięki danym pozyskiwanym z anteny nasi studenci, doktoranci, pracownicy mogą realizować swoje projekty i rozszerzać je o dane pozyskiwane z kosmosu” - wyjaśnił prof. Tadeusz Uhl, dyrektor Centrum Technologii Kosmicznych AGH w Krakowie.
Antena wyposażona jest m.in. w stację pogodową, która będzie dostarczać badaczom danych dotyczących prędkości wiatru, temperatury czy warunków pogodowych. Informacje meteorologiczne pozwolą użytkownikom anteny korygować jej ułożenie i tym samym ochronić ją np. przed działaniem silnego i porywistego wiatru.
Antena służąca do komunikacji z satelitą jest niezbędnym elementem infrastruktury w projektach związanych z kosmosem. Umożliwia nawiązywanie i utrzymywanie stałej łączności z obiektami na orbicie, co z kolei umożliwia szybkie reagowanie na potencjalne problemy techniczne, a także na bieżące odbieranie wyników eksperymentów realizowanych na pokładzie satelity.
„Takie rozwiązania są szczególnie istotne w kontekście małych satelitów, gdzie każda sekunda kontaktu z Ziemią jest na wagę złota. Wprowadzenie tej technologii znacząco podnosi zdolności badawcze AGH i umacnia pozycję uczelni jako ośrodka rozwijającego technologie kosmiczne w Polsce” - precyzuje prof. Jerzy Lis, Rektor AGH w Krakowie.
Koło naukowe SatLab, pracujące nad najmniejszym polskim satelitą planuje wynieść sprzęt na niską orbitę okołoziemską jeszcze w styczniu tego roku. Przewidywany termin wyniesienia na orbitę to 14 stycznia. Misja satelity potrwa około pół roku. Dotychczasowe prace młodych naukowców z AGH związane z opracowaniem satelity związane były z konstrukcją m.in. podsystemów satelity, w tym komputera pokładowego, instrumentów naukowych czy zasilania i komunikacji z jednostkami naziemnymi.
„Misja umieszczenia naszego satelity, najmniejszego w historii Polski, oznacza także stworzenie niezbędnej infrastruktury, zaplecza technicznego oraz dydaktycznego na uczelni. Wyposażenie strefy badawczej Centrum Technologii Kosmicznych w antenę do komunikacji i śledzenia ruchu naszego obiektu umożliwi w niedalekiej przyszłości realizację kolejnych projektów nanosatelitów, a sam proces ich powstawania w AGH ulegnie znacznemu ułatwieniu i przyspieszeniu” - wyjaśnił jeden z twórców satelity, Jakub Kopeć.
Instalacja anteny umożliwi także naukowcom z AGH stałą komunikację z nanosatelitami, które w przyszłości będą umieszczane na orbicie. To z kolei umożliwia gromadzenie oraz przetwarzanie danych kluczowych dla rozwoju badań w rozwoju sektora kosmicznego. Dzięki regularnej wymianie informacji między anteną a odbiornikami z orbity badacze będą mogli realizować projekty naukowe w przyszłych misjach kosmicznych.
Zgromadzone dane pozwolą lepiej zrozumieć funkcjonowanie urządzeń w ekstremalnych warunkach kosmicznych, co jest istotne dla poprawy ich niezawodności i efektywności. Tym samym nowy nabytek infrastrukturalny uczelni stanowi nie tylko narzędzie do monitorowania satelitów, ale także platformę wspierającą rozwój zaawansowanych technologii w Polsce.
Źródło: Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie
Autor. AGH
Autor. AGH
Autor. AGH

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/najmniejszy-polski-satelita-trwaja-przygotowania-do-misji

Najmniejszy polski satelita. Trwają przygotowania do misji.jpg

Napisano

Ten rok będzie wyjątkowy dla Saturna. Jego pierścienie znikną
2025-01-09. Aleksander Kowal
W naukowym środowisku trwa wielki spór o to, ile lat mają tak naprawdę pierścienie Saturna. Struktury stanowiące prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny symbol tej planety stanowią wielką zagadkę, a w tym roku stanie się z nimi coś wyjątkowego.
Znikną, choć jedynie z perspektywy Ziemi. To ze względu na fakt, że choć mają średnicę wynoszącą ponad dwieście tysięcy kilometrów, to jednocześnie ich grubość to zaledwie dziesięć metrów. Z tego względu, przy odpowiednim ustawieniu Saturna względem Słońca i naszej planety, owe struktury przestają być widoczne.
Tego typu sytuacje nie zdarzają się często, o czym najlepiej świadczy fakt, iż podobny scenariusz ma miejsce średnio co 13,7 do 15,7 roku. Pierścienie Saturna znikną już 23 marca 2025 roku. Wkrótce później będziemy mogli natomiast dostrzec te struktury od spodu, przy okazji widząc biegun południowy tego gazowego olbrzyma. Taki widok, jak możecie się domyślić, również należy do rzadkich.
Śledzenie tego niezwykłego zjawiska nie będzie szczególnie wymagające, gdyż Saturna da się dostrzec nawet przy użyciu lornetki. Tamtejsze pierścienie, mające od 200 do 300 tysięcy kilometrów szerokości, składają się z lodu, pyłu i skał. Owe składniki stopniowo odpadają na powierzchnię szóstej planety od Słońca. Z tego względu naukowcy spodziewają się, że w ciągu kolejnych 300 milionów lat może dojść do całkowitego zaniku tych struktur.
Naukowcy nie są zgodni co do wieku pierścieni Saturna. Sugerują jednocześnie, że przy utrzymaniu obecnego tempa ich opadania na powierzchnię może dojść do całkowitego zaniku w ciągu następnych 300 milionów lat
Nie jest pewne, ile lat mają obecnie istniejące pierścienie. Jeśli ich istnienie jest stosunkowo krótkotrwałe, to nie można wykluczyć scenariusza, w którym podobne struktury roztaczały się wokół Jowisza, Urana i Neptuna. Bez względu na to faktem pozostaje, że Saturn ma orbitę zdecydowanie dłuższą od ziemskiej. Na wykonanie pełnego okrążenia wokół Słońca potrzebuje aż 29,4 roku. W tym czasie “kiwa” się na ścieżce wokół naszej gwiazdy, co da się dostrzec z perspektywy Ziemi.
Najlepszym tego dowodem będzie pozorne zniknięcie pierścieni wiosną tego roku. Oczywiście fizycznie owe pierścienie pozostaną na swoim miejscu, lecz patrząc z naszych okolic nie dostrzeżemy ich ze względu na ustawienie bokiem. Wiek tych struktur może wynosić od kilku miliardów lat – równając się z wiekiem samej planety – do zaledwie kilkuset milionów lat. Ta druga wartość jest szacowana w oparciu o obecne tempo opadania materii tworzącej pierścienie na powierzchnię Saturna. Ale czy prędkość, z jaką zachodzi całe zjawisko, jest stała? Nie ma co do tego pewności.
https://www.chip.pl/2025/01/korea-poludniowa-nowy-czolg-k3

Ten rok będzie wyjątkowy dla Saturna. Jego pierścienie znikną.jpg

Napisano

Tajemnicza siła hamuje ekspansję Wszechświata
2025-01-09.Admin.
W świecie nauki właśnie wybuchła sensacja, która może zmienić nasze rozumienie kosmosu. Międzynarodowy zespół astrofizyków z najbardziej prestiżowych amerykańskich instytucji naukowych, w tym Institute for Advanced Study w Princeton i Massachusetts Institute of Technology, dokonał odkrycia, które podważa dotychczasowe teorie o ekspansji Wszechświata. Wyniki ich badań, opublikowane w renomowanym czasopiśmie Physical Review Letters, sugerują istnienie tajemniczego czynnika, który spowalnia rozszerzanie się kosmosu.
W centrum tego przełomowego odkrycia znajduje się analiza najpełniejszego dotąd zestawu danych dotyczących gromad galaktyk. Naukowcy szczegółowo przebadali model ΛCDM (Lambda Cold Dark Matter), który do tej pory stanowił podstawę naszego rozumienia struktury i ewolucji Wszechświata. Model ten, uwzględniający zarówno zimną ciemną materię, jak i stałą kosmologiczną odpowiadającą za ciemną energię, przez lata skutecznie wyjaśniał większość obserwowanych zjawisk kosmicznych.
Jednak najnowsze badania, wykorzystujące dane z programu BOSS (Baryonic Oscillation Spectroscopic Survey) oraz próbki galaktyk o niskim przesunięciu ku czerwieni, ujawniły coś nieoczekiwanego. Tempo wzrostu struktur kosmicznych okazało się znacząco niższe niż przewidywały to dotychczasowe modele teoretyczne. Co więcej, prawdopodobieństwo, że ta obserwacja jest wynikiem przypadku, wynosi zaledwie 1 do 300 tysięcy.
Odkrycie to stawia przed naukowcami szereg fascynujących pytań. Mimo potwierdzenia istniejących wartości takich parametrów jak gęstość materii czy stała Hubble'a, badacze nie potrafią wyjaśnić, co dokładnie powoduje to spowolnienie. Co ciekawe, analiza nie wykazała żadnych przekonujących dowodów na istnienie dynamicznej ciemnej energii, sugerując rather, że zachowuje się ona jak stała kosmologiczna.
To odkrycie ma szczególne znaczenie w kontekście istniejących rozbieżności między bezpośrednimi i pośrednimi pomiarami tempa ekspansji Wszechświata. Naukowcy spekulują, że może istnieć nieznany dotąd mechanizm fizyczny, który wpływa na sposób, w jaki Wszechświat się rozszerza. To tajemnicze zjawisko nie pasuje do żadnego z istniejących modeli fizycznych, co otwiera drogę do nowych teorii i hipotez.
Znaczenie tego odkrycia trudno przecenić. Może ono prowadzić do fundamentalnej rewizji naszego rozumienia praw rządzących kosmosem. Fakt, że obserwowane spowolnienie nie da się wytłumaczyć w ramach obecnie przyjętych teorii fizycznych, sugeruje, że możemy stać u progu nowej ery w astrofizyce - ery, która może przynieść całkowicie nowe spojrzenie na naturę Wszechświata.
To odkrycie przypomina nam również, jak wiele wciąż nie wiemy o kosmosie, w którym żyjemy. Mimo ogromnego postępu w dziedzinie astronomii i fizyki, Wszechświat nadal potrafi nas zaskoczyć, stawiając przed naukowcami nowe zagadki do rozwiązania.
Źródło: innemedium
https://innemedium.pl/wiadomosc/tajemnicza-sila-hamuje-ekspansje-wszechswiata

Tajemnicza siła hamuje ekspansję Wszechświata.jpg

Napisano

Nieoczekiwane struktury głęboko pod dnem Pacyfiku. Wnętrze Ziemi to prawdziwa zagadka
2025-01-09. Radek Kosarzycki
Wnętrze Ziemi wciąż stanowi dla naukowców ogromną zagadkę. Coraz bardziej precyzyjne metody pomiarów sejsmologicznych bezustannie dostarczają nam nowych informacji o tym, co znajduje się tysiące kilometrów pod naszymi stopami. Najnowsze badania wskazują, że głęboko w płaszczu Ziemi pod dnem Oceanu Spokojnego znajdują się zdumiewające struktury, których pochodzenia jak na razie nie sposób ustalić.
Analiza fal sejsmicznych wywoływanych trzęsieniami Ziemi wskazuje bardzo wyraźnie różne wzorce propagacji fal przechodzących przez głębokie wnętrze Ziemi. Naukowcy przypuszczają, że zmiany prędkości fal w czasie podróży przez objętość naszej planety spowodowane są anomaliami termicznymi lub różnym składem chemicznym skał, przez które przechodzą.
Autorów najnowszego opracowania szczególnie zaskoczyło zachowanie fal sejsmicznych głęboko pod Oceanem Spokojnym. Wskazuje ono bowiem na obecność struktur, które różnią się składem od otaczającego je płaszcza Ziemi. Wszystko wskazuje, że obszary te charakteryzują się niższymi temperaturami i innym składem chemicznym od ogólnej objętości płaszcza. Powstaje zatem pytanie o to, czym tak naprawdę te struktury są.
Takie struktury pod Oceanem Spokojnym nie powinny istnieć
Zazwyczaj w takim przypadku naukowcy zakładają, że obserwowane przez nich struktury to pozostałości po płytach tektonicznych, które opadły w głąb Ziemi w strefie subdukcji, po tym jak wsunęły się pod inną płytę tektoniczną. Problem w tym jednak, że Ocean Spokojny leży na jednej, rozległej płycie tektonicznej, a tym samym nie ma mechanizmu, który wepchnąłby pod niego szczątki innej, odległej płyty tektonicznej. Ta sprzeczność podważa panujące teorie i zmusza naukowców do poszukiwania alternatywnych wyjaśnień.
Badacze w swojej pracy zaoferowali kilka hipotez, które mogłyby wyjaśnić te zagadkowe struktury. Jedna z nich mówi, że obserwowane anomalie mogą w rzeczywistości być materią bogatą w krzemionkę, która powstała na wczesnym etapie formowania się Ziemi i nie poddała się konwekcji materii wewnątrz Ziemi, pozostając na miejscu przez całe cztery miliardy lat. Alternatywnie, mogą to być strefy, w których bogate w żelazo skały gromadziły się przez miliardy lat, transportowane tam przez konwekcję materii w płaszczu.
Cały problem z takimi badaniami polega na tym, że naukowcy wciąż muszą opierać się jedynie na prędkości fal sejsmicznych. Nie mamy obecnie innego sposobu badania płaszcza, a to jedyne, które mamy, wiąże się ze sporymi ograniczeniami.
Dążenie do zrozumienia tych głęboko osadzonych struktur wykracza poza Ocean Spokojny. Geolodzy stosują obecnie podobne techniki, aby badać inne obszary płaszcza Ziemi, starając się rozwikłać wewnętrzną architekturę planety i jej ewolucję w skali geologicznej.
Ostatnie postępy w tomografii sejsmicznej pozwoliły naukowcom zajrzeć nieco głębiej w płaszcz Ziemi. Dzięki temu udało się ujawnić niezwykle skomplikowaną sieć struktur pod oceanami. Badacze podejrzewają, że są to swoiste wypiętrzenia na styku jądra i płaszcza Ziemi. W miejscach tych miałyby się wznosić przez płaszcz gigantyczne kolumny gorących skał.
Jedną ze szczególnie intrygujących cech jest obecność „stref ultraniskiej prędkości” (ULVZ) u podstawy płaszcza. Uważa się, że strefy te, charakteryzujące się znacznie zmniejszoną prędkością fal sejsmicznych, składają się z częściowo stopionej skały, prawdopodobnie wzbogaconej w żelazo i inne ciężkie pierwiastki. ULVZ mogą odgrywać kluczową rolę w generowaniu pola magnetycznego Ziemi i przenoszeniu ciepła z jądra na powierzchnię.
Odkrycie zagadkowych struktur pod Oceanem Spokojnym otworzyło nowe ścieżki badań w świecie nauk o Ziemi. Trwająca eksploracja płaszcza Ziemi obiecuje dostarczyć dalszych informacji na temat dynamicznej natury planety i sił, które rządzą jej wnętrzem.
https://www.chip.pl/2025/01/korea-poludniowa-nowy-czolg-k3

Nieoczekiwane struktury głęboko pod dnem Pacyfiku. Wnętrze Ziemi to prawdziwa zagadka.jpg

Napisano

13 stycznia wyjątkowe zjawisko na niebie. Zacznie się o 23:27
2025-01-09. Oprac.: Justyna Nachman
13 stycznia 2025 roku będziemy świadkami niezwykłego zjawiska astronomicznego – pierwszej pełni Księżyca w tym roku. Rozpocznie się po godzinie 23 i będzie doskonałą okazją do obserwacji naturalnego satelity Ziemi. Dla miłośników kosmosu to nie tylko piękny spektakl na niebie, ale także moment, który można uwiecznić aparatem. Tym bardziej że dużo osób skarży się na problemy ze snem w tym czasie. Jak zrobić wtedy dobre zdjęcie? Dlaczego podczas pełni śpi się gorzej? Odpowiadamy.
Kiedy w styczniu 2025 jest pełnia Księżyca?
Księżyc, będący naturalnym satelitą Ziemi, krąży wokół naszej planety w średniej odległości 384 tysięcy kilometrów. Jego średnica wynosi około 3,5 tysiąca kilometrów, co czyni go niemal czterokrotnie mniejszym od Ziemi. Księżyc nie świeci sam z siebie, tylko odbija światło słoneczne, które dociera do jego powierzchni. Jego kształt, jasność, a nawet kolor mogą się zmieniać w zależności od pory roku, pogody i poziomu zanieczyszczenia atmosfery. Oczywiście przez zmianę kształtu należy rozumieć stopień jego oświetlenia przez Słońce, a nie ogólny kształt obiektu.
Za sprawą eliptycznej orbity, po której porusza się Księżyc, zmienna jest także jego odległość od naszej planety, a co za tym idzie również względna wielkość, obserwowana z jej powierzchni. Podczas superpełni Księżyc znajduje się najbliżej Ziemi. Jest wtedy największy i najjaśniejszy niż w którąkolwiek inną noc roku.
W 2025 roku zjawisko to będzie miało miejsce 5 listopada. W tym roku będą miały miejsca również aż dwa zaćmienia Księżyca.
Pełnia jest jedną z czterech faz Księżyca. Dochodzi do niej, kiedy naturalny satelita Ziemi znajduje się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. Położenie Księżyca na sferze niebieskiej jest w przybliżeniu przeciwległe do położenia Słońca. Dzięki temu jego tarcza jest widoczna w całości, ponieważ w pełni oświetlają ją promienie słoneczne. Pierwsza pełnia Księżyca w tym roku będzie miała miejsce 13 stycznia. Ziemski satelita zacznie być widoczny już o 23:27.
Czy można patrzeć na Księżyc w pełni?
Patrzenie na Księżyc w pełni jest całkowicie bezpieczne dla oczu. W przeciwieństwie do Słońca, którego promienie mogą powodować trwałe uszkodzenia wzroku, światło odbite od Księżyca nie ma takiej intensywności. Można swobodnie podziwiać satelitę Ziemi zarówno gołym okiem, jak i przy pomocy teleskopów czy lornetek, co pozwoli dostrzec szczegóły jego powierzchni, takie jak kratery czy „morza księżycowe”.
Lornetka lub teleskop o średnicy soczewki powyżej 70 mm umożliwią podziwianie Księżyca w całej okazałości. Jednak nawet bez specjalistycznego sprzętu obserwacja pełni może być wyjątkowym doświadczeniem – wystarczy wybrać miejsce z dala od miejskich świateł, przyzwyczaić wzrok do ciemności i spojrzeć na niebo.
Jak zrobić zdjęcie Księżyca podczas pełni?
Fotografowanie Księżyca w pełni wymaga odpowiedniego przygotowania. Mowa tutaj zarówno o korzystaniu z aparatu fotograficznego, jak i zwykłego smartfonu. Oto praktyczne wskazówki, które pomogą uchwycić Księżyc w całej okazałości:
•    
•    Fotografowanie Księżyca aparatem fotograficznym
Uchwycenie Księżyca w pełni wymaga odpowiedniego sprzętu i przygotowania. Dobrze jest wcześniej przygotować się do pełni, na szczęście daty ich występowania na dany rok są określane w licznych kalendarzach astronomicznych, dostępnych w internecie.
Podczas robienia zdjęcia najważniejsze jest wykorzystanie długich ogniskowych – najlepiej min. 500 mm – w połączeniu z pełnoklatkowym aparatem. Im krótsza ogniskowa, tym mniejszy Księżyc w kadrze. Miłośnicy astrofotografii często korzystają z lunet jako dodatkowych elementów systemów fotograficznych. Nie można również zapomnieć o statywie – niezbędnym przy dłuższym czasie naświetlania, który zapobiega rozmyciu zdjęć spowodowanemu drganiami.
•    Fotografowanie Księżyca smartfonem
Smartfonem również można zrobić efektowne zdjęcie Księżyca, pod warunkiem że zadba się o akcesoria i odpowiednie ustawienia:
Aparat w smartfonie – najlepiej z dobrą rozdzielczością, niskim poziomem szumów i szerokim zakresem dynamicznym. Nawet starsze modele mogą się sprawdzić.
Stabilizacja – dobrze jest użyć statywu lub improwizowanego podparcia (np. książek), aby zapobiec drganiom.
Wyzwalanie migawki – zdalny pilot Bluetooth lub wyzwalacz czasowy pozwoli uniknąć poruszenia urządzenia podczas robienia zdjęcia.
Dedykowana aplikacja fotograficzna – wybierz taką, która oferuje ustawienia manualne, w tym ostrość na nieskończoność, kontrolę nad ekspozycją oraz balans bieli.
•    
Jakie ustawienia włączyć w aparacie smartfonu?
Ostrość: Należy ustawić ją na nieskończoność, aby Księżyc był wyraźny.
Ekspozycja: Musi zostać zmniejszona, aby uniknąć prześwietlenia jasnego Księżyca na tle ciemnego nieba. Optymalne wartości to czas naświetlania około 1/100 sekundy, przysłona f/8 i ISO 100.
Balans bieli: Dobrze jest wybrać zimne odcienie, aby uzyskać naturalny wygląd Księżyca.
Format RAW: Dzięki zapisowi w RAW zyskuje się większe możliwości edycji zdjęcia bez utraty jakości.
•    
•    Edycja zdjęć Księżyca
Po zrobieniu zdjęcia warto je poprawić w dedykowanej aplikacji do edycji. Na co zwrócić uwagę?
Kadrowanie: Przycięcie zdjęcie, wyeksponuje Księżyc i usunie zbędne elementy w postaci nadmiaru czarnego tła.
Ostrość: Dobrze jest dodatkowo zwiększyć ostrość zdjęcia, ale z umiarem, aby uniknąć szumów i artefaktów.
Kolory: Można skorygować balans bieli, kontrast i jasność, aby uzyskać pożądany efekt. Nie ma jednej właściwej metody dostosowywania kolorystyki zdjęcia, ponieważ zależy to od gustu i zamierzonego efektu, np. można zwiększyć nasycenie, aby uzyskać bardziej intensywne kolory, lub zmniejszyć jasność, by uzyskać bardziej dramatyczny efekt.
Redukcja szumów: Usunąć zbędne piksele na ciemnym tle, zachowując szczegóły. Szum występuje przeważnie na ciemnych obszarach zdjęcia i jest spowodowany niską jakością aparatu słabym oświetleniem i wysokim ISO.
Dlaczego nie można spać, gdy jest pełnia Księżyca?
Bezsenność związana z pełnią Księżyca jest zjawiskiem znanym od lat, jednak dopiero niedawno zaczęto badać jej przyczyny. Naukowcy z Uniwersytetu w Bazylei, Politechniki Federalnej w Zurichu oraz pracownicy Szwajcarskiego Centrum Medycyny Snu przeprowadzili badanie, mające na celu potwierdzenie związku między fazą pełni a problemami ze snem.
W eksperymencie wzięło udział 33 uczestników, którzy byli obserwowani przez trzy lata, w różnych porach roku. Uczestnicy zasypiali w specjalnie zaciemnionych pomieszczeniach, gdzie nie docierał blask Księżyca, a także nie byli informowani o celu badania, co miało wyeliminować wpływ czynnika psychologicznego.
Wyniki badań potwierdziły przypuszczenia naukowców. W okresie czterech dni poprzedzających pełnię Księżyca, uczestnicy zasypiali średnio o 5 minut później, a ich sen trwał o 20 minut krócej. Analiza bioelektrycznej czynności mózgu wykazała, że czas głębokiego snu zmniejszył się aż o 30%. Co więcej, podczas pełni Księżyca w organizmach badanych osób odnotowano spadek poziomu melatoniny – hormonu regulującego zdrowy sen. Uczestnicy badania skarżyli się również na złe samopoczucie i zmęczenie.
Pomimo potwierdzenia tezy o wpływie pełni Księżyca na sen, badania nie odpowiedziały na pytanie: jak dokładnie pełnia Księżyca wpływa na nasz sen? Istnieje wiele teorii, ale żadna z nich nie została jednoznacznie potwierdzona. Część badaczy wskazuje na oddziaływanie przyciągania ziemskiego, które odpowiada za pływy oceaniczne. Inni uważają, że problem może wynikać z cykli dobowych i sezonowych, które regulują zegar biologiczny wszystkich organizmów żyjących na Ziemi. Zjawisko to można częściowo potwierdzić obserwacją morskich gatunków, które dzięki znajomości cykli pływów związanych z fazami Księżyca, potrafią precyzyjnie dotrzeć do wód obfitujących w pokarm w odpowiedniej porze roku.

Uwiecznienie Księżyca w pełni nie należy do łatwych zadań. Dobre zdjęcie wymaga umiejętności i odpowiedniego sprzętu.123RF/PICSEL

Schemat faz Księżyca.123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-13-stycznia-wyjatkowe-zjawisko-na-niebie-zacznie-sie-o-23-27,nId,20357188

13 stycznia wyjątkowe zjawisko na niebie. Zacznie się o 23.27.jpg

Napisano

Copericus: 2024 rok pierwszym z temperaturą 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej
2025-01-10. Redakcja
Ważne obserwacje globalnej temperatury w 2024 roku.
Usługa programu Copernicus ds. zmian klimatycznych (C3S) potwierdza, że rok 2024 jest najcieplejszym rokiem w historii na świecie i pierwszym rokiem kalendarzowym, w którym średnia temperatura na świecie przekroczyła 1,5°C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej.
C3S jest wdrażany w imieniu Komisji Europejskiej przez Europejskie Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF), którego naukowcy monitorują kluczowe wskaźniki klimatyczne i dokumentują niespotykane dotąd dzienne, miesięczne i roczne rekordy temperatury w roku 2024. Klimat wywołany działalnością człowieka zmiany pozostają głównym czynnikiem powodującym ekstremalne temperatury powietrza i powierzchni morza; podczas gdy inne czynniki, takie jak południowa oscylacja El Niño (ENSO), również przyczyniły się do niezwykłych temperatur obserwowanych w ciągu roku.
W tym roku następujące organizacje zaangażowane w globalne monitorowanie klimatu – ECMWF, NASA, NOAA, brytyjskie Biuro Meteorologiczne, Berkeley Earth i Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) podjęły wspólne wysiłki w celu skoordynowania udostępniania swoich danych, podkreślając wyjątkowe warunki doświadczyliśmy w 2024 r.
Anomalie temperatury powietrza powierzchniowego w roku 2024 w stosunku do średniej z okresu referencyjnego 1991–2020. Dane: ERA5. Źródło: C3S / ECMWF.
Carlo Buontempo, dyrektor Copernicus Climate Change Service w ECMWF komentuje: „Wszystkie zbiory danych o globalnej temperaturze tworzone na szczeblu międzynarodowym pokazują, że rok 2024 był najcieplejszym rokiem od rozpoczęcia pomiarów w 1850 r. Ludzkość jest odpowiedzialna za swój własny los, ale to, jak reaguje na zmiany klimatyczne wyzwanie klimatyczne powinno opierać się na dowodach. Przyszłość jest w naszych rękach – szybkie i zdecydowane działania mogą nadal zmienić trajektorię przyszłego klimatu”.
Samantha Burgess, kierownik strategiczny ds. klimatu w ECMWF komentuje: „Każdy rok w ostatniej dekadzie jest jednym z dziesięciu najcieplejszych w historii. Obecnie balansujemy na granicy przekroczenia poziomu 1,5°C określonego w Porozumieniu paryskim i średniej te wysokie temperatury na świecie w połączeniu z rekordowym poziomem pary wodnej w atmosferze w 2024 r. oznaczały bezprecedensowe fale upałów i obfite opady deszczu, które spowodowały cierpienie milionów ludzi.
Najważniejsze informacje o globalnej temperaturze powietrza na powierzchni:
•    Rok 2024 był najcieplejszym rokiem w rekordach temperatury na świecie sięgających 1850 r. Według ERA5 (1) średnia globalna temperatura wynosząca 15,10°C była o 0,72°C wyższa od średniej z lat 1991–2020 i o 0,12°C wyższa od 2023 r., czyli poprzedniego najcieplejszego rekordowy rok. Odpowiada to 1,60°C powyżej szacunkowej temperatury z lat 1850–1900, uznawanej za poziom przedindustrialny.
•    Rok 2024 to pierwszy rok kalendarzowy, w którym temperatura przekroczyła poziom sprzed epoki przemysłowej o ponad 1,5°C.
•    Każdy z ostatnich 10 lat (2015–2024) był jednym z 10 najcieplejszych w historii.
•    Miesięczna średnia temperatura na świecie przez 11 miesięcy w roku przekraczała 1,5°C w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej. Idąc dalej, wszystkie miesiące od lipca 2023 r., z wyjątkiem lipca 2024 r., przekroczyły poziom 1,5°C.
•    Nowy rekord średniej dziennej temperatury na świecie został osiągnięty 22 lipca 2024 r. i wyniósł 17,16°C.
•    Rok 2024 był najcieplejszym rokiem dla wszystkich regionów kontynentalnych z wyjątkiem Antarktydy i Australazji (2), a także dla znacznych części oceanu, zwłaszcza północnego Oceanu Atlantyckiego, Oceanu Indyjskiego i zachodniego Pacyfiku.
•    W 2024 r. odnotowano trzy rekordowo ciepłe sezony jak na tę porę roku: borealną zimę (grudzień 2023–luty 2024 r.), borealną wiosnę (marzec–maj) i borealne lato (czerwiec–sierpień) z temperaturami 0,78°C, 0,68°C i 0,69 °C odpowiednio powyżej średniej z lat 1991–2020.
•    Każdy zarejestrowany miesiąc od stycznia do czerwca 2024 r. był cieplejszy niż odpowiedni miesiąc w jakimkolwiek poprzednim roku. Każdy miesiąc od lipca do grudnia, z wyjątkiem sierpnia, był drugim najcieplejszym miesiącem po 2023 r. w tej porze roku. Sierpień 2024 r. był najcieplejszy w historii z sierpniem 2023 r.
Najważniejsze informacje o temperaturze powierzchni oceanu:
•    W 2024 r. średnia roczna temperatura powierzchni morza (SST) nad oceanem pozabiegunowym osiągnęła rekordowy poziom 20,87°C, czyli o 0,51°C więcej niż średnia z lat 1991–2020.
•    Średnia temperatura pozabiegunowa SST utrzymywała się na rekordowo wysokim poziomie jak na tę porę roku od stycznia do czerwca 2024 r., kontynuując passę rekordowych miesięcy obserwowaną w drugiej połowie 2023 r. Od lipca do grudnia 2024 r. SST była drugą najcieplejszą w historii dla pory roku, po 2023 r.
•    W 2024 r. zakończyło się zjawisko El Niño, które rozpoczęło się w 2023 r., i nastąpiło przejście w kierunku bardziej neutralnych warunków, czyli warunków La Niña.
Najważniejsze informacje o temperaturze w Europie:
•    Rok 2024 był najcieplejszym rokiem w historii Europy, ze średnią temperaturą 10,69°C, o 1,47°C wyższą od średniej z okresu referencyjnego 1991–2020 i o 0,28°C wyższą od poprzedniego rekordu ustanowionego w 2020 r.
•    Wiosna i lato były najcieplejszymi w historii Europy, ze średnią temperaturą wiosny (marzec-maj) o 1,50°C wyższą od średniej sezonowej z lat 1991-2020 i średnią temperaturą lata (czerwiec-sierpień) o 1,54°C wyższą od średniej Średnia sezonowa 1991-2020.
Pozostałe najważniejsze informacje:
•    Całkowita ilość pary wodnej w atmosferze osiągnęła rekordową wartość w 2024 r., na poziomie około 5% powyżej średniej z lat 1991–2020 według ERA5, o ponad 1% więcej niż w latach 2016 i 2023, czyli latach z poprzednim najwyższym i drugim najwyższe wartości, odpowiednio.
•    Ekstremalne temperatury i wysoka wilgotność przyczyniają się do zwiększonego poziomu stresu cieplnego. Na dużej półkuli północnej w 2024 r. więcej dni niż przeciętnie doświadczyło co najmniej „silnego stresu cieplnego”, a na niektórych obszarach „ekstremalny stres cieplny” przekroczył średnią liczbę dni.
•    W 2024 r. obszar globu dotknięty co najmniej „silnym stresem cieplnym” osiągnął nowe rekordowe roczne maksimum w dniu 10 lipca, kiedy około 44% globu zostało dotkniętych „silnym” lub „ekstremalnym stresem cieplnym”. To o 5% więcej na świecie w porównaniu do średniego rocznego maksimum.
•    Wokół Antarktydy, po osiągnięciu rekordowo niskich wartości dla tej pory roku w ciągu ośmiu miesięcy 2023 r., zasięg lodu morskiego ponownie osiągnął rekordowe lub prawie rekordowo niskie wartości przez większą część 2024 r. Od czerwca do października zasięg miesięczny zajmował drugie miejsce najniższy po 2023 r., a najniższy w listopadzie. Przy rocznym minimum w lutym, miesięczny zasięg był trzecim najniższym w rekordzie satelitarnym.
•    W Arktyce zasięg lodu morskiego do lipca był stosunkowo zbliżony do średniej z lat 1991–2020, ale w kolejnych miesiącach spadł znacznie poniżej średniej. Przy rocznym minimum we wrześniu, miesięczny zasięg był piątym najniższym w rekordzie satelitarnym.
•    Stężenia dwutlenku węgla i metanu w atmosferze nadal rosły i osiągnęły rekordowy roczny poziom w 2024 r., odpowiednio 422 części na milion (ppm) i 1897 części na miliard (ppb). Stężenia dwutlenku węgla w 2024 r. były o 2,9 ppm wyższe niż w 2023 r., natomiast stężenia metanu były o 3 ppb wyższe.
Kluczowe statystyki temperaturowe na rok 2024. Statystyki dla świata, Europy i Arktyki odnoszą się do temperatur powietrza na powierzchni, statystyki dla oceanów pozabiegunowych odnoszą się do temperatur powierzchni morza. Źródło danych: ERA5. Źródło: C3S / ECMWF.
Florence Rabier, dyrektor generalna ECMWF, komentuje: „Global Climate Highlights to istotne narzędzie wspierające międzynarodowe wysiłki w zakresie przystosowania się do zmiany klimatu. Jesteśmy wdzięczni za ciągłe zaufanie Komisji Europejskiej do ECMWF jako międzyrządowej organizacji naukowej oraz za poświęcenie naszego personelu i współpracowników, których praca umożliwia tę usługę. Od 50 lat wiodąca pozycja ECMWF w meteorologii, oferująca asymilację danych w czasie rzeczywistym, wiedzę operacyjną i największą na świecie meteorologiczną bazę danych, jest niezbędna do zapewnienia globalności. gotowość na wyzwania związane z pogodą. Wszystko to osiągamy wspólnie z naszymi państwami członkowskimi i ich krajowymi służbami meteorologicznymi.
Mauro Facchini, kierownik działu obserwacji Ziemi w Dyrekcji Generalnej ds. Przemysłu Obronnego i Przestrzeni Kosmicznej Komisji Europejskiej, komentuje: „Cele w zakresie ochrony środowiska i klimatu wyznaczone przez Unię Europejską są ambitne i wymagają odpowiednich działań, zwłaszcza biorąc pod uwagę zaprezentowane dzisiaj wyniki. W przypadku nauki, dzięki innowacjom i sztandarowym programom obserwacji Ziemi, takim jak Copernicus, możemy podejmować świadome decyzje w celu łagodzenia zmian klimatycznych i przystosowania się do nich.”
Bezprecedensowe globalne temperatury powietrza przy powierzchni w 2024 roku
Wzrost globalnej temperatury powietrza na powierzchni (°C) powyżej średniej dla przedindustrialnego okresu odniesienia (1850–1900) dla każdego miesiąca od stycznia 1940 r. do grudnia 2024 r., wykreślony jako szereg czasowy dla każdego roku. Rok 2024 jest pokazany grubą czerwoną linią, a rok 2023 grubą różową linią, podczas gdy pozostałe lata są pokazane cienkimi liniami i cieniowane zgodnie z dekadą, od niebieskiego (lata 40. XX w.) do czerwieni (lata 2020. XX w.). Źródło danych: ERA5. Źródło: C3S / ECMWF.
Miesięczne wzorce temperatur stanowią kluczową wskazówkę do zrozumienia niektórych czynników, które sprawiają, że rok 2024 stanie się najcieplejszym rokiem w historii. Pierwsza połowa roku była szczególnie ciepła, a każdy miesiąc odnotowywał wyższe temperatury na świecie niż w tym samym miesiącu w jakimkolwiek poprzednim roku. Przyczyniło się to do 13-miesięcznej passy rekordowych miesięcznych temperatur, która zakończyła się w czerwcu.
Od lipca anomalie temperatur na świecie utrzymywały się znacznie powyżej średniej. Sierpień 2024 r. był równie ciepły jak sierpień 2023 r., a pozostałe miesiące od lipca do grudnia były drugimi najcieplejszymi w historii, po 2023 r. Warto zauważyć, że 22 lipca był najgorętszym dniem w historii, a globalna temperatura sięgnęła 17,16°C – według danych ERA5.
Utrzymywanie się wyjątkowo wysokich miesięcznych średnich temperatur na świecie w pierwszej połowie 2024 r. sprawiło, że prawdopodobnie późnym latem przekroczy on rok 2023 i stanie się najcieplejszym rokiem w historii. Co więcej, rok 2024 był pierwszym rokiem, w którym zarejestrowano roczną anomalię temperaturową przekraczającą próg 1,5°C powyżej poziomu przedindustrialnego. Średnia dwuletnia za lata 2023–2024 również przekracza ten próg. Chociaż nie oznacza to, że przekroczyliśmy limit określony w porozumieniu paryskim – odnosi się to do anomalii temperaturowych uśrednionych na przestrzeni co najmniej 20 lat – podkreśla jednak, że globalne temperatury rosną powyżej tego, czego kiedykolwiek doświadczyli współcześni ludzie.
Temperatura powierzchni morza (SST): Wysokie temperatury SST w oceanie na całym świecie
Anomalie i ekstrema temperatury powierzchni morza w roku 2024. Kategorie kolorów odnoszą się do percentyli rozkładów temperatur w okresie referencyjnym 1991–2020. Kategorie skrajne („najfajniejsze” i „najcieplejsze”) opierają się na rankingach za lata 1979–2024. Wartości obliczono wyłącznie dla oceanów wolnych od lodu. Źródło danych: ERA5. Źródło: C3S / ECMWF.
Wysokie temperatury powierzchni morza (SST) były jednym z najważniejszych czynników powodujących występowanie wysokich temperatur na świecie w latach 2023 i 2024. Jednym z czynników stojących za tymi wysokimi temperaturami SST była ewolucja południowej oscylacji El Niño (ENSO). Wartość ENSO osiągnęła szczyt w grudniu 2023 r. i nadal wpływała na globalne temperatury w pierwszej połowie 2024 r.
Nawet gdy zjawisko El Niño dobiegło końca i nastąpiło przejście do bardziej neutralnych warunków na równikowej wschodniej części Pacyfiku, w wielu regionach w dalszym ciągu występowały niezwykle wysokie wartości SST, w wyniku czego globalna wartość SST pozostawała wyższa od średniej. W 2024 r. średni roczny SST w oceanie pozabiegunowym osiągnął rekordowy poziom.
Warunki klimatyczne mogą wpływać na ekstremalne zjawiska pogodowe
W 2024 r. na całym świecie zaobserwowano ekstremalne zjawiska pogodowe, od silnych burz i powodzi po fale upałów, susze i pożary. Rosnąca częstotliwość i intensywność takich zdarzeń stwarza poważne ryzyko dla źródeł utrzymania ludzi na całym świecie. Całkowita ilość pary wodnej w atmosferze osiągnęła rekordowy poziom w 2024 r., około 5% powyżej średniej z lat 1991–2020, czyli znacznie więcej niż w 2023 r. Obfity dopływ wilgoci zwiększył potencjał wystąpienia ekstremalnych opadów. Ponadto, w połączeniu z wysokimi temperaturami powierzchni morza, przyczyniło się to do rozwoju poważnych sztormów, w tym cyklonów tropikalnych.
Wysokie temperatury mogą prowadzić do sytuacji, w których organizm jest poddawany stresowi spowodowanemu przegrzaniem. Oprócz temperatury na stres cieplny mogą wpływać również inne czynniki środowiskowe, takie jak wilgotność. W 2024 r. na dużej części świata więcej niż przeciętnie dni miało co najmniej „silny stres cieplny”. W niektórych regionach więcej niż przeciętnie dni charakteryzowało się „ekstremalnym stresem cieplnym”, na którym to poziomie konieczne jest podjęcie działań mających na celu uniknięcie udaru cieplnego.
Przedłużające się okresy suszy w kilku regionach stworzyły warunki sprzyjające pożarom. W obu Amerykach odnotowano utrzymujące się pożary na dużą skalę. Jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla z pożarów lasów, Boliwia i Wenezuela odnotowały najwyższe w historii poziomy, podczas gdy Kanada odnotowała drugi najwyższy poziom, jak wynika z danych z usługi monitorowania atmosfery Copernicus (CAMS).
Lód morski w Arktyce i Antarktyce
Zasięg lodu morskiego w Arktyce i wokół Antarktydy jest istotnym wskaźnikiem stabilności klimatu Ziemi monitorowanego przez C3S. W 2024 r. zasięg lodu morskiego w tych regionach był znacznie poniżej średniej.
Drugi rok z rzędu zasięg lodu morskiego na Antarktydzie osiągnął rekordowe lub prawie rekordowo niskie wartości. Od czerwca do października miesięczny zasięg w poszczególnych miesiącach był drugi najniższy po 2023 r., a najniższy w listopadzie. Przy rocznym minimum w lutym, miesięczny zasięg był trzecim najniższym w rekordzie satelitarnym. W Arktyce zasięg lodu morskiego do lipca był zbliżony do średniej z lat 1991–2020, ale w kolejnych miesiącach spadł znacznie poniżej średniej. Przy rocznym minimum we wrześniu, miesięczny zasięg był piątym najniższym w rekordzie satelitarnym.
Gazy cieplarniane
Miesięczne globalne stężenie CO2 w atmosferze (po lewej) i CH4 (po prawej), uśrednione kolumnowo stężenie uzyskane z danych satelitarnych za lata 2003-2024 (linia przerywana) i średniej 12-miesięcznej (linia ciągła). Źródło danych: skonsolidowane C3S / Obs4MIPs (v4.5) (2003–2022) i wstępne dane CAMS w czasie zbliżonym do rzeczywistego (2023) zapisy GOSAT (CH4) i GOSAT-2 (CO2). Zasięg przestrzenny: 60°S – 60°N nad lądem. Źródło: C3S / CAMS / ECMWF / Uniwersytet w Bremie / SRON.
Czynnikiem decydującym o ewolucji wielu kluczowych wskaźników klimatycznych w roku 2024 była rosnąca globalna temperatura, która w dużej mierze jest powiązana ze wzrostem stężenia gazów cieplarnianych (GHG) w atmosferze, będącym konsekwencją działalności człowieka. Monitorowanie gazów cieplarnianych dostarcza informacji wspierających wdrażanie polityk łagodzących. Tempo wzrostu dwutlenku węgla było większe niż tempo obserwowane w ostatnich latach. Tempo przyrostu metanu było znacznie niższe niż w ostatnich trzech latach.
Laurence Rouil, dyrektor CAMS w ECMWF, podsumowuje: „Ten raport pokazuje krytyczną wartość naszych działań monitorujących. Według danych C3S i CAMS w 2024 r. poziom gazów cieplarnianych w atmosferze osiągnął najwyższy roczny poziom, jaki kiedykolwiek zarejestrowano w atmosferze. Stężenia dwutlenku węgla w 2024 r. były o 2,9 ppm wyższe niż w 2023 r., a metanu o 3 ppb. Wzrost ten spowodował, że roczne szacunki stężenia dwutlenku węgla w atmosferze wyniosły 422 ppm, a metanu – 1897 ppb. Nasze dane wyraźnie wskazują na stały globalny wzrost emisji gazów cieplarnianych, które pozostają głównym czynnikiem zmiany klimatu.”
(C3S)
https://kosmonauta.net/2025/01/copericus-2024-rok-pierwszym-z-temperatura-15c-powyzej-poziomu-sprzed-epoki-przemyslowej/

Copericus 2024 rok pierwszym z temperaturą 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej.jpg

Copericus 2024 rok pierwszym z temperaturą 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej2.jpg

Copericus 2024 rok pierwszym z temperaturą 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej3.jpg

Napisano

Nowe kwazicząstki. Ich zachowanie zaskoczyło fizyków
2025-01-10. Radek Kosarzycki
Świat fizyki kwantowej stał się właśnie o wiele bardziej intrygujący. Oto naukowcy odkryli zupełnie nowy typ kwazicząstek, tzw. ekscytony ułamkowe. Kwazicząstki już same w sobie są czymś naprawdę egzotycznym. Nie są to bowiem typowe cząstki, takie jak elektrony czy protony, a bardziej są to twory wynikające z zachowania innych cząstek. Ale po kolei.
To, co sprawia, że ułamkowe ekscytony są tak wyjątkowe, to fakt, że wymykają się one całkowicie konwencjonalnej klasyfikacji cząstek. W znanym nam świecie trzech wymiarów przestrzennych na co dzień mamy do czynienia z bozonami i fermionami. Każda z tych kategorii ma odrębne cechy, które decydują o tym, jak oddziałują one ze sobą i ze swoim otoczeniem. Ułamkowe ekscytony jednak ignorują tę klasyfikację, w efekcie czego zachowują się czasami jak bozony, czasami jak fermiony, a czasami nie przypominają ani jednych, ani drugich.
Czym jednak jest ekscyton? Można sobie wyobrazić elektron wyrwany ze swojego miejsca. W takim miejscu pozostaje po elektronie dodatnio naładowana dziura. Skoro dziura ma ładunek dodatni to przyciąga elektron, który zaczyna krążyć wokół niej. Taka właśnie para składająca się z elektronu i dziury to właśnie ekscyton.
Takiem ekscytony mogą być generowane przez zjawisko znane jako kwantowy efekt Halla. Poddając materiał taki jak grafen działaniu ekstremalnie niskich temperatur i silnych pól magnetycznych, można wytworzyć napęcie boczne, które wzrasta w dyskretnych krokach.
Jeszcze ciekawiej dzieje się w przykadku ułamkowego efektu kwantowego Halla, gdzie poszczególne kroki przenoszą tylko ułamek ładunku elektronu. To przeczy bowiem intuicji, bowiem ładunek elektronu jest niepodzielny. Okazuje się jednak, że w przypadku kwazicząstek i ułamkowego efektu Halla mamy do czynienia z ułamkowymi ładunkami.
Jak można stworzyć ułamkowy ekscyton? Aby stworzyć tę nietypową kwazicząstkę naukowcy wykorzystwali dwie warstwy grafenu oddzielone od siebie warstwą azotku boru. Ta konfiguracja, poddana warunkom ułamkowego kwantowego efektu Halla, dała początek unikalnym ułamkowym ekscytonom.
Te nowe kwazicząstki mają pewne podobieństwa do innego typu kwazicząstek występujących w materiałach 2D, zwanych enionami, które występują w przestrzeni między bozonem a fermionem. Jednak ułamkowe ekscytony – a jakże! – wykazują również zachowania odmienne od enionów.
Naukowcy przyznają, że odkrycie nowych kwazicząstek może otworzyć wrota do zupełnie nowego rozumienia fizyki kwantowej. Unikalne właściwości nowych cząstek mogą z czasem doprowadzić do rozwoju nowych kwantowych faz materii – stanów materii o niezwykłych i potencjalnie użytecznych właściwościach.
Zważając na to, że ekscytony odgrywają kluczową rolę w wielu zastosowaniach technologicznych, także tych wykorzystujących półprzewodniki, możemy stać nawet u progu przełomu i rozwoju nowej generacji sprzętów elektronicznych. Jak na razie mamy do czynienia z pierwszym eksperymentalnym dowodem na istnienie ułamkowych ekscytonów. Teraz naukowcy skupią się na dokładnym poznawaniu ich właściwości i rozwoju ich potencjalnych zastosowań.
https://www.chip.pl/2025/01/czolgowe-dzialo-ascalon-nagranie-test

Nowe kwazicząstki. Ich zachowanie zaskoczyło fizyków.jpg

Napisano

Zdjęcia satelitarne dla wojska Holandii. Przyznano kontrakt
2025-01-10. Mateusz Mitkow
Ministerstwo Obrony Królestwa Niderlandów zawarło umowę z firmą Maxar Technologies. Dzięki niemu wojskowi z Niderlandów będą mogli korzystać z obrazów satelitarnych, wykonywanych przez komercyjne satelity amerykańskiej firmy.
Firma Maxar Technologies poinformowała o otrzymaniu od Ministerstwo Obrony Królestwa Niderlandów kontraktu ramowego o wartości ponad 14 mln dolarów. W ramach czteroletniej umowy holenderskie wojsko otrzyma dostęp do obrazów satelitarnych, które są pozyskiwane w ramach usług platformy Maxar Geospatial Platform (MGP) Pro oraz powiązanych produktów i rozwiązań geoprzestrzennych.
MGP Pro zapewnia dostęp na żądanie do obrazów satelitarnych o wysokiej dokładności i rozdzielczości oraz analiz. Oprócz 20-letniego archiwum obrazów Maxar (o pojemności 125 petabajtów) klienci otrzymają m.in. codzienne dane obejmujące obrazy z konstelacji WorldView Legion, możliwość przydzielania zadań satelitom, a także dostęp do danych 3D i analiz opartych na sztucznej inteligencji.
Warto także zwrócić uwagę na osobny komunikat spółki, który informuje, że w najbliższym czasie System WorldView Legion zostanie rozbudowany o kolejne jednostki. Piąty i szósty satelita konstelacji niedawno przybyły do Cape Canaveral (Floryda) w celu integracji z systemem nośnym przed wystrzeleniem na orbitę. Do wyniesienia urządzeń zostanie wykorzystana rakieta firmy SpaceX - Falcon 9.
Przypomnijmy, że satelity systemu WorldView Legion zapewniają obrazy o rozdzielczości 30 centymetrów. Spółka Maxar Technologies już od 2000 r. dostarcza obrazy z orbity rządowi USA na rzecz sił zbrojnych oraz działalności cywilnych służb reagowania kryzysowego, a w trakcie trwającej wojny na Ukrainie jej komercyjne usługi stały się niezwykle istotne i wykazały swoją nieprzeciętną przydatność.
Opisywane informacje to kolejny przykład tego, że coraz więcej krajów, przede wszystkim z NATO, kładzie nacisk na uzyskanie niezależności w obszarze wywiadu satelitarnego poprzez współpracę z podmiotami prywatnymi. Dzięki nim kraje, takie jak Holandia, mogą znacząco zwiększyć zdolności wojska w zakresie mapowania, wywiadu czy wsparcia operacyjnego. Ze względu na obecną sytuację geopolityczną zapotrzebowanie na takie usługi w Europie rośnie.
Od lat eksperci oraz przedstawiciele wojskowi podkreślają, że przestrzeń kosmiczna staje się coraz bardziej dostępna, a odpowiednio wykorzystana zapewnia zdolności, które ciężko uzyskać na Ziemi. Dlatego teżpozyskiwanie tego typu technologii oraz pogłębianie synergii sektora obronnego i prywatnego jest niezbędne.
Przypomnijmy, że w 2019 r. przestrzeń kosmiczna została oficjalnie uznana za piątą domenę operacyjną NATO „niezbędną do odstraszania i obrony Sojuszu”. Z związku z tym podejmowane są kroki, aby zwiększać zdolności członków Sojuszu również w tym zakresie.
Źródło: Maxar Technologies/Space24.pl
Autor. Maxar Technologies

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/zdjecia-satelitarne-dla-wojska-holandii-przyznano-kontrakt

Zdjęcia satelitarne dla wojska Holandii. Przyznano kontrakt.jpg

Napisano

Creotech rozpoczął kolejną współpracę z ESA
2025-01-10. Mateusz Mitkow
Firma Creotech Instruments poinformowała o rozpoczęciu kolejnej współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA). Tym razem celem kooperacji będzie monitorowanie śmieci kosmicznych na orbicie okołoziemskiej.
9 stycznia br. polska spółka kosmiczna Creotech Instruments S.A. przekazała światu informację o zawarciu umowy z Europejską Agencją Kosmiczną. Tym samym, notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie firma, będzie współpracować z ESA przy kolejnym projekcie. Celem ogłoszonej kooperacji będzie monitorowanie kosmicznych śmieci, które stają się coraz większym problemem z przestrzeni okołoziemskiej.
Szczegóły kontraktu
Z oficjalnego komunikatu spółki możemy dowiedzieć się więcej szczegółów. „Współpraca dotyczy realizacji projektu w ramach Space Based Observations Mission (SBOM). Celem jest opracowanie koncepcji misji kosmicznej, której zadaniem będzie monitorowanie śmieci kosmicznych na orbicie okołoziemskiej i umieszczenie satelity na niskiej orbicie w 2028 roku” - poinformowano.
Spółka opisała również, że wstępna faza projektu 0-A, realizowana przez Creotech Instruments jako lidera konsorcjum we współpracy z firmą Sybilla Technologies została wyceniona na 125 tys. EUR, z czego ponad 100 tys. EUR trafi do Creotech. Prace w tym zakresie rozpoczną się w styczniu 2025 r. imają potrwać 12 miesięcy.
„W ramach tego innowacyjnego przedsięwzięcia Creotech jest odpowiedzialny za zaprojektowanie misji do monitorowania śmieci kosmicznych, opartej na naszej autorskiej platformie HyperSat. Po zakończeniu fazy wstępnej planujemy dalsze rozmowy z ESA na temat realizacji kolejnych etapów projektu, w tym wdrożenia opracowanego satelity” – skomentował Grzegorz Brona, prezes zarządu Creotech Instruments SA.
Więcej o misji
Misja Space Based Observations Mission (SBOM) koncentruje się na obserwacji śmieci kosmicznych na orbicie okołoziemskiej za pomocą teleskopu optycznego umieszczonego na małym satelicie. Głównym jej celem jest identyfikacja obiektów o wielkości milimetrowej na niskiej orbicie (LEO) oraz metrowej na orbicie geostacjonarnej (GEO). Ma to pozwolić na precyzyjną ocenę zagrożenia związanego z kosmicznymi odpadami, których liczba stale rośnie.
Firma Creotech Instruments podkreśliła w ogłoszeniu, że projekt ten będzie wzmacniać naziemne zdolności obserwacyjne i kontynuować zadania misji ESA VISDOMS w ramach Programu Bezpieczeństwa Kosmicznego (Space Safety Programme, S2P). Przedsięwzięcie stanowi kolejny krok w rozwoju współpracy firmy Creotech Instruments z Europejską Agencją Kosmiczną, a także umacniania pozycję Polski na globalnej mapie technologii kosmicznych.
Śmieci kosmiczne - wyzwanie dla bezpieczeństwa
Śmieci kosmiczne (ang. Space debris) nazywane są zamiennie odpadkami kosmicznymi lub szczątkami kosmicznymi. Należą do nich m. in. nieoperacyjne satelity, ich fragmenty powstałe wskutek eksplozji, elementy wielostopniowych rakiet nośnych oraz rakietowych pocisków przeciwsatelitarnych (ang. Anti–satellite weapons – ASAT) jak również przedmioty zagubione podczas spacerów kosmicznych.
Przeważająca część tych obiektów charakteryzuje się relatywnie niewielkimi rozmiarami. Niektóre z nich osiągają wartości poniżej jednego centymetra. Ponieważ przemieszczają się z bardzo dużymi prędkościami - wszystkie z nich stanowią potencjalne zagrożenie dla funkcjonujących satelitów, Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) oraz chińskiej stacji Tiangong.
Problematyka kosmicznych śmieci jest poruszana w debacie publicznej już od lat, a naukowcy z całego świata pracują nad nowymi technologiami, które byłyby w stanie oczyszczać środowisko kosmiczne. Naukowcy są zgodni, że jeżeli nie zostaną podjęte szybkie i zdecydowane działania w zakresie „czyszczenia” przestrzeni okołoziemskiej, wzrost liczby kosmicznych śmieci może sprawić, że niektóre orbity staną się całkowicie bezużyteczne.
Źródło: Creotech Instruments/Space24.pl
Autor. ESA [esa.int]

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/creotech-rozpoczal-kolejna-wspolprace-z-esa

Creotech rozpoczął kolejną współpracę z ESA.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.