Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Pierwsze światło Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu w 2029 roku
2025-04-14.
Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) ogłosiło nowy planowany termin rozpoczęcia obserwacji przez budowany w Chile gigantyczny teleskop ELT.
Projekt o nazwie Ekstremalnie Wielki Teleskop (ang. Extremely Large Telescope, ELT) ma długą historię, sięgającą pomysłów budowy 100-metrowego teleskopu OWL, co przedstawiono w 1998 roku. Potem koncepcja wyewoluowała w budowę 42-metrowego teleskopu, następnie zmniejszonego do 39,3 metra. Budowa ruszyła w 2014 roku.
Na szczęście dalsze redukcje rozmiaru zwierciadła głównego już nam nie grozą, gdyż budowa jest już mocno zaawansowana, a znaczna liczba segmentów zwierciadła głównego została już wyprodukowana i czeka w magazynie w Obserwatorium Paranal. Również kopuła jest w dość zaawansowanym stadium budowy.
Termin zakończenia prac był już parokrotnie przesuwany i nastąpiło to ponownie. ESO ogłosiło w marcu 2025 r., iż tzw. pierwsze światło nastąpi w marcu 2029 roku. Następnie zainstalowane zostaną pierwsze instrumenty naukowe i naukowe pierwsze światło planowane jest na grudzień 2030 roku.
Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT) będzie mieć czterokrotnie mieć większe zwierciadło niż największe obecnie działające teleskopy optyczne. Będzie to duży skok technologiczny i może pozwolić na nieoczekiwane odkrycia, a może nawet na odnalezienie innego życia we Wszechświecie.
ELT to projekt europejski, udział w nim ma także Polska, jako członek ESO. Dwa inne duże teleskopy, budowane przez amerykańskie konsorcja naukowe, będą mniejsze (Thirty Meter Telescope - 30 m, Giant Magellan Telescope - 25,4 m), są także na znacznie wcześniejszym etapie zaawansowania projektów niż ELT.
Dodajmy, iż w ostatnich miesiącach pojawiło się poważne zagrożenie dla ELT z powodu projektu budowy przez amerykańską firmę przemysłowego megaprojektu o powierzchni 3000 hektarów, z fabrykami, elektrownią i portem w pobliżu lokalizacji, gdzie powstaje ELT. ESO stara się wpłynąć na władze chilijskie w celu przesunięcia miejsca budowy inwestycji przemysłowej na dalszą odległość od ELT i Obserwatorium Paranal..
Więcej informacji:
•    Telescope first light for ESO’s Extremely Large Telescope now planned for March 2029
•    Strona internetowa ELT
•    Odcinek Astronarium pokazujący aktualny stan budowy ELT
•    Obserwatoria ESO w Chile zagrożone przez amerykańską firmę
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: ESO
 
Na zdjęciu:
Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT) w trakcie budowy na szczycie Cerro Armazones w Chile. Fotografię wykonano w marcu 2025 r. Źródło: ESO.
Największy teleskop świata - Astronarium 185
https://www.youtube.com/watch?v=JWrVhigMBAI

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-swiatlo-ekstremalnie-wielkiego-teleskopu-w-2029-roku

Pierwsze światło Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu w 2029 roku.jpg

Napisano

Uran zaskoczył astronomów. Poznali prawdę po niemal czterdziestu latach
2025-04-14. Aleksander Kowal
Kiedy w 1986 roku sonda Voyager 2 odbywała przelot obok Urana, zebrane wtedy dane sugerowały, że jeden dzień trwa na tej planecie 17 godzin, 14 minut i 24 sekundy. Nowe pomiary wskazują jednak na inną odpowiedź.
Wynika z nich, że pomyłka wyniosła aż 28 sekund – właśnie o tyle dłuższa jest doba na siódmej planecie od Słońca. I nawet jeśli taka różnica nie wydaje się zbyt duża, to dla świata nauki jest więcej niż zauważalna. O tym, co to może oznaczać dla astronomów, piszą oni w artykule zamieszczonym w Nature Astronomy.
Planety zewnętrznego Układu Słonecznego, takie jak Jowisz, Saturn, Uran i Neptun, stanowią wielkie wyzwanie dla badaczy. Bo choć mają one wysokie masy, to są zarazem na tyle oddalone od Ziemi, iż bardzo trudno jest je obserwować. Szczególnie, gdy w grę wchodzą bezpośrednie pomiary, takie jak z udziałem sond Voyager.
Te ostatnie, choć zachwycają długowiecznością, nie są wyposażone w równie zaawansowane instrumenty, co obecne narzędzia. Ich umieszczenie w okolicach obiektów takich jak Uran wymaga jednak czasu, więc naukowcy muszą często działać w oparciu o dane sprzed kilku dekad. Te mogą być niedokładne, o czym najwyraźniej przekonali się autorzy ostatnich ustaleń.
Pomiary długości dnia na Uranie opierały się do tej pory przede wszystkim na obserwacjach prowadzonych przez sondę Voyager 2. Jej przelot miał jednak miejsce w 1986 roku, dlatego niedawno naukowcy zaktualizowali informacje, jakimi dysponują
Konsekwencje są rozległe, choćby ze względu na fakt, iż niedokładny pomiar długości dnia na Uranie sprawia, że określanie orientacji tamtejszych biegunów magnetycznych jest błędne. A w zasadzie stało się takie po upływie kilku lat od słynnego przelotu sondy Voyager 2. Wyczekiwana aktualizacja nastąpiła dzięki obserwacjom prowadzonym przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a w latach 2011–2022.
W tym okresie jego instrumenty zostały oddelegowane do śledzenia ultrafioletowych zórz polarnych. Wydaje się, że zasada ich powstawania jest podobna, jak na Ziemi: występują na skutek interakcji pomiędzy cząsteczkami w atmosferze a tymi pochodzącymi ze Słońca. Niestety, ze względu na bardzo nietypową oś obrotu znalezienie biegunów magnetycznych Urana od dawna stanowiła wielkie wyzwanie.
Niedawno astronomowie zastosowali dość oryginalne podejście do określenia długości dnia na tej planecie. Na podstawie obserwacji zorzy polarnej ustalili miejsce występowania tamtejszych biegunów, co ostatecznie pozwoliło im dowiedzieć się, ile czasu Uran potrzebuje na wykonanie pełnego obrotu wokół własnej osi. Obecny werdykt wynosi 17 godzin, 14 minut i 52 sekund, czyli o 28 sekund dłużej, niż sugerowałyby informacje pochodzące z lat 80. ubiegłego wieku. W przyszłości astronomowie będą chcieli zastosować podobną strategię do innych gazowych olbrzymów.
https://www.chip.pl/2025/04/zakaz-fotografowania-uwazaj

Uran zaskoczył astronomów. Poznali prawdę po niemal czterdziestu latach.jpg

Napisano

To się rzadko zdarza. Dwa koronalne wybuchy na Słońcu. Plazma już leci w kierunku Ziemi
2025-04-14. Radek Kosarzycki
Czy to jest już ten wyczekiwany przez wszystkich moment? Czy w najbliższych dniach nocne niebo rozświetlą zorze polarne? Na te pytanie nie sposób zawczasu odpowiedzieć, ale jedno jest pewne — istnieje na to spora szansa. Słońce wyrzuciło ze swojej powierzchni dwa potężne obłoki plazmy, które właśnie zmierzają w stronę naszej planety.
Istnieje zatem spora szansa na to, że miłośnicy nieba w Europie będą mogli podziwiać rzadki pokaz zorzy polarnej w nocy 16 kwietnia, gdy do Ziemi dotrze nie jeden obłoki plazmy wyrzuconej ze Słońca w tak zwanych koronalnych wyrzutach masy (CME), do których doszło na Słońcu 12 i 13 kwietnia. Amerykańskie Centrum Prognoz Pogody Kosmicznej (SWPC) Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) wydało nawet ostrzeżenie przed burzą geomagnetyczną w następstwie pary koronalnych wyrzutów masy (CME).
Wybuchy te były spowodowane nagłą destabilizacją słonecznych włókien magnetycznych — nitkowatych struktur plazmy utrzymywanych na miejscu przez pola magnetyczne — co prowadziło do rzadkiego podwójnego wyrzutu masy. Oczekuje się, że oba obłoki, które obecnie pędzą przez przestrzeń kosmiczną, dotrą do Ziemi w krótkich odstępach czasu, potencjalnie wywołując burze geomagnetyczne klasy G2. Ta umiarkowana burza może wydłużyć widoczność zorzy polarnej daleko poza standardowe rejony okołobiegunowe. Możliwe zatem, że zorze pojawią się nie tylko nad Skandynawią, ale także nawet nad Polską.
Warto tutaj podkreślić, że zmierzające w naszą stronę obłoki zjonizowanej masy słonecznej, choć poruszają się stosunkowo wolno, to jednak są bardzo gęste, a to oznacza, że mogą one istotnie wpłynąć na pole magnetyczne naszej planety. W ciągu nadchodzących kilkunastu godzin astronomowie otrzymają dodatkowe informacje z koronografów, które pozwolą ustalić, kiedy dokładnie będziemy mogli się spodziewać zaburzeń pola magnetycznego, a być może także zórz polarnych. Wstępnie jednak wszystko wskazuje na to, że dojdzie do tego 16 kwietnia.
Koronalne wyrzuty masy (CME) to ogromne obłoki plazmy słonecznej i pola magnetycznego wyrzucane z korony słonecznej. Gdy burze słoneczne kierują się w stronę Ziemi, zaburzają magnetosferę planety, co prowadzi do burz geomagnetycznych. Zaburzenia te nie tylko wzmagają aktywność zorzy polarnej, ale mogą również wpływać na działanie satelitów, systemów nawigacyjnych i sieci energetycznych.
Trzydniowa prognoza pogody kosmicznej NOAA przewiduje wzrost aktywności geomagnetycznej 16 kwietnia, przy czym najsilniejszej burzy geomagnetycznej możemy spodziewać się w nocy. Warto jednak pamiętać, że jak na razie nie sposób ustalić kiedy dokładnie obłoki plazmy do nas dotrą. To z kolei oznacza, że ich skutki w dużym stopniu będą zależały od orientacji pola magnetycznego CME.
Warto zatem zachować czujność i spoglądać w niebo po zachodzie Słońca 16 kwietnia. Owszem, może być tak, że niczego nie zobaczymy, ale głupio byłoby się obudzić następnego dnia i zobaczyć, że ominęło nas fascynujące widowisko. Ta rzadka podwójna erupcja słoneczna stanowi wyjątkową okazję do zobaczenia wpływu Słońca na naszą atmosferę w czasie rzeczywistym.
https://www.chip.pl/2025/04/zakaz-fotografowania-uwazaj

 

To się rzadko zdarza. Dwa koronalne wybuchy na Słońcu. Plazma już leci w kierunku Ziemi.jpg

Napisano

Jest data startu misji Polaka na Międzynarodową Stację Kosmiczną
2025-04-15. Dawid Długosz
Sławosz Uznański to pierwszy polski astronauta, który poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Kiedy odbędzie się start misji Ignis? Rąbka tajemnicy uchylił jeden z fotografów NASA. Jeśli informacje pokryją się z rzeczywistością, to Sławosz Uznański poleci na ISS w ramach lotu Axiom-4 jeszcze przed końcem maja.
Sławosz Uznański to pierwszy Polak, który poleci na ISS. Jego wybór ogłoszono niespełna dwa lata temu - w wakacje 2023 r. Potem nasz rodak rozpoczął długie szkolenie. Z oficjalnych informacji przekazanych do tej pory przez NASA czy Axiom Space wynika, że start planowany jest na obecny kwartał 2025 r. Konkretnego terminu rozpoczęcia misji dotychczas nie było.
Kiedy Sławosz Uznański poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną?
Rąbka tajemnicy na temat dokładnej daty startu Axiom-4, którego częścią jest polska misja Ignis, ujawnił Ben Cooper, czyli jeden z fotografów NASA. Przekazał on następującą informację.
Falcon 9 wyniesie załogę lotu kosmicznego Axiom-4 na Międzynarodową Stację Kosmiczną z wyrzutni 39A 29 maja około godziny 13:00 czasu wschodniego
przekazał Ben Cooper, który jest cytowany przez różne media
To oznacza, że do startu Uznańskiego na Międzynarodową Stację Kosmiczną pozostało już tylko kilka tygodni. Warto jednak mieć na uwadze, że NASA czy Axiom Space na razie nie potwierdzili informacji przekazanych przez Coopera. Dlatego nie należy jeszcze traktować tego terminu w ramach 100 proc. pewnego.
Misja Ignis na ISS bardzo ważna dla Polski
Misja kosmiczna Ignis, która stała się możliwa dzięki współpracy POLSA z Europejską Agencją Kosmiczną, jest bardzo ważna dla naszego kraju. Dla Polski jest to ogromna i niepowtarzalna szansa na przeprowadzenie eksperymentów naukowych w warunkach mikrograwitacji. Wiemy, że Sławosz Uznański spędzi na ISS kilkanaście dni i będzie to dla niego bardzo pracowity okres.
Polski astronauta przeprowadzi różne eksperymenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, które dotyczą m.in. mikrobiomu, zdrowia ludzi przebywających w kosmosie, nowych materiałów oraz technologii. W tym ostatnim przypadku jest to związane także ze sztuczną inteligencją. Ponadto Uznański zabierze ze sobą na ISS… pierogi.
Polski astronauta w ramach Ax-4 nie leci na ISS sam
Warto dodać, że Sławosz Uznański jest tylko jednym z czterech członków lotu Ax-4 na Międzynarodową Stację Kosmiczną. W załodze są też Shubhanshu Shukla z Indii pełniący rolę pilota oraz Tibor Kapu z Węgier jako specjalista misji. Dowódcą wyprawy została Peggy Whitson, była astronautka NASA i dyrektor ds. lotów kosmicznych załogowych w Axiom Space.
Cała czwórka zostanie wystrzelona w kosmos rakietą Falcon 9 należącą do SpaceX. Wyniesie ona kapsułę załogową Crew Dragon, która następnie poleci na ISS. Pobyt astronautów na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zaplanowano na 14 dni.

Sławosz Uznański leci na ISS. Kiedy start misji Polaka? POLSAmateriały prasowe


https://geekweek.interia.pl/nauka/news-jest-data-startu-misji-polaka-na-miedzynarodowa-stacje-kosmi,nId,21395695

Jest data startu misji Polaka na Międzynarodową Stację Kosmiczną.jpg

Napisano

"Myślami wciąż jestem na Ziemi". Sławosz Uznański-Wiśniewski przed historyczną misją
2025-04-15. Autor:
Jakub Rybski
"Myślami wciąż jestem na Ziemi, a nie w Kosmosie, ponieważ mam tu wciąż bardzo dużo zobowiązań" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Jakubem Rybskim Sławosz Uznański-Wiśniewski. Najwcześniej na początku maja wystartuje polska misja technologiczno-naukowa IGNIS na Międzynarodową Stację Kosmiczną, w której weźmie udział nasz astronauta. Uznański-Wiśniewski w przerwie od przygotowań na chwilę pojawił się w Warszawie, gdzie wziął udział w Konferencji Bezpieczeństwa organizowanej przez Europejską Agencję Kosmiczną w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego.
•    Polska misja technologiczno-naukowa IGNIS ma wystartować najwcześniej na początku maja.
•    Podczas misji dr Sławosz Uznański-Wiśniewski przeprowadzi łącznie 13 eksperymentów.
•    Przygotowania do misji trwają już od 2023 roku, ale kluczowe miesiące to te bezpośrednio przed startem. Jakie plany na najbliższy czas ma Uznański-Wiśniewski? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tym artykule.
Europejską Agencję Kosmiczną w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego.

Podczas misji IGNIS dr Sławosz Uznański-Wiśniewski ma przeprowadzić w sumie 13 eksperymentów, które będą polegały m.in. na sprawdzeniu działania zaawansowanych jednostek sztucznej inteligencji w warunkach niskiej grawitacji, ocenie możliwości komunikacji bez użycia mięśni, badaniu wpływu długotrwałego pobytu w kosmosie na zdrowie psychiczne człowieka, wykorzystaniu mikroglonów w przyszłych misjach kosmicznych i medycynie kosmicznej.
Polski astronauta przeprowadzi także testy polskich urządzeń do mierzenia hałasu.
To jest w ogóle bardzo ciekawy temat. Po pierwsze przebywanie długo w środowisku, które jest obarczone dużą dawką szumu i z dużą głośnością, jest szkodliwe dla zdrowia. Polska firma Svantek z Warszawy dostarcza na polską misję kosmiczną dozymetry szumu, które będą używane i zostaną zainstalowane na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nie po raz pierwszy, bo można powiedzieć, że już tak naprawdę mamy pewną swoją specjalizację. A przynajmniej ta firma posiada specjalizację w instalowaniu systemów akwizycji szumu, a ja będę miał okazję testować kolejne rozwiązania technologiczne - mówi reporterowi RMF FM Jakubowi Rybskiemu Sławosz Uznański-Wiśniewski.
Warto zwrócić uwagę, że chociaż w przestrzeni kosmicznej panuje absolutna cisza (Kosmos jest próżnią bez powietrza, dlatego fale dźwiękowe nie mogą się przenosić), to stacje kosmiczne mogą być bardzo głośnymi miejscami. Znajdują się tam różne urządzenia niezbędne do funkcjonowania stacji, np. wentylatory, pompy powietrzne, urządzenia potrzebne do utrzymywania życia. Emitują one stały poziom hałasu rzędu 72 dB, co odpowiada mniej więcej pracy głośnego odkurzacza.
Warto zwrócić uwagę, że chociaż w przestrzeni kosmicznej panuje absolutna cisza (Kosmos jest próżnią bez powietrza, dlatego fale dźwiękowe nie mogą się przenosić), to stacje kosmiczne mogą być bardzo głośnymi miejscami. Znajdują się tam różne urządzenia niezbędne do funkcjonowania stacji, np. wentylatory, pompy powietrzne, urządzenia potrzebne do utrzymywania życia. Emitują one stały poziom hałasu rzędu 72 dB, co odpowiada mniej więcej pracy głośnego odkurzacza.
"Nadal mocno stąpam po ziemi"
Polski astronauta do misji przygotowuje się już od 2023 roku, ale to ostatnie miesiące były kluczowe w kontekście całego planu misji. Teraz na ostatniej prostej dr Uznański-Wiśniewski ma wciąż ręce pełne roboty.
Myślami wciąż jestem na Ziemi, a nie w Kosmosie, ponieważ mam tu wciąż bardzo dużo zobowiązań. W zeszły piątek skończyłem szkolenie w NASA. Miałem swoją certyfikację. Zawieszaliśmy emblemat misji bezpośrednio na makietach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jako kolejna załoga, która tam poleci. A w tym tygodniu jestem tutaj, w Warszawie, tylko na moment i kończę swoje szkolenie z Europejską Agencją Kosmiczną w Kolonii - mówi astronauta.
Część szkolenia, którą kończę z różnymi partnerami, to jest jeden etap. Drugim elementem jest zbieranie wszystkich danych przed misją kosmiczną, czyli danych medycznych, przygotowania do lotu, przechodzenia pewnych procedur, które później będziemy wykonywać bezpośrednio na stacji kosmicznej. Trzecim elementem jest interakcja z wami, z mediami, opowiadanie o tym, co się dzieje. Tych elementów jest dużo. Dlatego nadal mocno stąpam po ziemi, ale mogę powiedzieć, że nie mogę się doczekać już tego momentu startu - mówi polski astronauta.
Opracowanie:
Karol Żak
Źródło: RMF FM
Sławosz Uznański-Wiśniewski /Radek Pietruszka /PAP
https://www.rmf24.pl/nauka/news-myslami-wciaz-jestem-na-ziemi-slawosz-uznanski-wisniewski-pr,nId,7949976

Myślami wciąż jestem na Ziemi. Sławosz Uznański-Wiśniewski przed historyczną misją.jpg

Napisano

Otwarcie planetarium przy Centrum Nauki Kopernik
2025-04-15. Krystyna Syty  

Dnia 11 kwietnia, po prawie rocznym zamknięciu, planetarium przy Centrum Nauki Kopernik otwarło się ponownie dla widzów. W czasie przerwy wymienione zostały projektory wyświetlające obraz na kopule oraz system klimatyzacji pomieszczeń. Otwarte na nowo planetarium zachwyca zarówno rozdzielczością obrazu, jak i różnorodnością i jakością prezentowanych treści.
Planetarium przy Centrum Nauki Kopernik posiada dwa systemy wyświetlania obrazu na kopule — analogowy, wyświetlający nocne niebo w dowolnym miejscu na Ziemi, i cyfrowy, na którym wyświetlane są filmy popularnonaukowe, animacje i zdjęcia. Oba systemy są wysokiej jakości i zapewniają niezapomniane widoki.
System cyfrowy podpięty jest do ciekawego oprogramowania, które daje niezwykłe możliwości osobie przedstawiającej pokaz. Umożliwia on na przykład pobieranie na żywo zdjęć obiektów czarnego nieba, co pozwala dopasowywać pokaz do oczekiwań publiczności. Widzowie mogą też zanurzyć się w tych obiektach, a nawet wejść do wnętrza czarnej dziury dzięki realistycznym animacjom.
Oprócz nowej jakości doznań estetycznych planetarium oferuje także bardzo szeroki zakres pokazów edukacyjnych. W ofercie znajdziemy wile filmów popularnonaukowych kierowanych do widzów w każdym wieku, od przedszkola przez szkołę średnią aż po dorosłych. Fani astronomii z pewnością docenią, że każdy film jest poprzedzony krótkim pokazem na żywo.
Jeśli jednak filmy popularnonaukowe Wam nie wystarczą i wolelibyście się wybrać na klasyczny pokaz w planetarium, z wykorzystaniem świetnej jakości projektora analogowego, to wybierzecie się na Rejs po niebie. Pokaz jest w całości poświęcony nocnemu niebu pod różnymi szerokościami geograficznymi. Można w ramach niego zobaczyć niebo sprzed wieków lub z innego końca świata i posłuchać historii gwiazdozbiorów.
W planetarium obywają się także wydarzenia jednorazowe, takie jak koncerty z pokazami astronomicznymi i laserowymi, czy wykłady prowadzone przez polskich naukowców.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Zdjęcie w tle: Wojciech Surdziel
Planetarium przy Centrum Nauki Kopernik nocą. Źródło: Wojciech Surdziel, archiwum Centrum Nauki Kopernik w Warszawie; wikiprojekt

Zdjęcie z koncertu w planetarium. Źródło: Centrum Nauki Kopernik

https://astronet.pl/wydarzenia/otwarcie-planetarium-przy-centrum-nauki-kopernik/

Otwarcie planetarium przy Centrum Nauki Kopernik.jpg

Otwarcie planetarium przy Centrum Nauki Kopernik2.jpg

Napisano

Astronomowie odkryli skazaną na zagładę parę gwiazd w naszym kosmicznym sąsiedztwie
2025-04-15.
Astronomowie z Warwick odkryli niezwykle rzadki, zwarty układ podwójny gwiazd o dużej masie, znajdujący się w odległości zaledwie ~150 lat świetlnych.
Te dwie gwiazdy znajdują się na kursie kolizyjnym, aby eksplodować jako supernowa typu Ia, ukazując się 10 razy jaśniejszą niż Księżyc na nocnym niebie.
Supernowe typu Ia to szczególna klasa kosmicznych eksplozji, powszechnie wykorzystywana jako świece standardowe do pomiaru odległości między Ziemią a galaktykami macierzystymi. Występują one, gdy biały karzeł gromadzi zbyt dużo masy, nie jest w stanie wytrzymać własnej grawitacji i eksploduje.
Od dawna teoretycznie przewidywano, że dwa okrążające się białe karły są przyczyną większości wybuchów supernowych typu Ia. Gdy znajdują się na ciasnej orbicie, cięższy biały karzeł z pary stopniowo gromadzi materię od swojego partnera, co prowadzi do eksplozji tej gwiazdy (lub obu gwiazd).
Odkrycie, którego wyniki opublikowano w Nature Astronomy 4 kwietnia 2025 roku, nie tylko pozwoliło po raz pierwszy dostrzec taki układ, ale także odkryć ciasną parę białych karłów, nazwaną WDJ181058.67+311940.94, w naszym kosmicznym sąsiedztwie, w Drodze Mlecznej.
James Munday, doktorant w Warwick i lider badań, powiedział: Od lat spodziewano się lokalnego i masywnego układu podwójnego białych karłów, więc kiedy po raz pierwszy zauważyłem ten układ o bardzo dużej masie całkowitej u progu naszej Galaktyki, od razu się ucieszyłem.
Wraz z międzynarodowym zespołem astronomów natychmiast wyśledziliśmy ten układ za pomocą największych teleskopów optycznych na świecie, aby dokładnie określić jego zawartość.
Odkrywając, że obie gwiazdy dzieli zaledwie 1/60 odległości Ziemia-Słońce, szybko zdałem sobie sprawę, że odkryliśmy pierwszego podwójnego białego karła, który niewątpliwie doprowadzi do supernowej typu Ia w skali czasowej zbliżonej do wieku Wszechświata.
W końcu my jako społeczność możemy teraz z całą pewnością określić kilka procent częstotliwości występowania supernowych typu Ia w Drodze Mlecznej.
Co ważne, nowy układ Jamesa jest najcięższym tego typu układem, jaki kiedykolwiek potwierdzono, o łącznej masie 1,56 razy większej niż masa Słońca. Przy tak dużej masie oznacza to, że bez względu na wszystko, gwiazdy są skazane na eksplozję.
Eksplozja ma jednak nastąpić dopiero za 23 miliardy lat i pomimo bliskości naszego Układu Słonecznego, supernowa ta nie zagrozi naszej planecie.
Obecnie białe karły spokojnie krążą wokół siebie po orbitach trwających ponad 14 godzin. W ciągu miliardów lat promieniowanie fal grawitacyjnych spowoduje, że obie gwiazdy zaczną okrążać się po spirali, aż u progu supernowej będą poruszać się tak szybko, że ukończą orbitę w zaledwie 30-40 sekund.
Dr Ingrid Pelisoli, adiunkt na Uniwersytecie Warwick i trzecia autorka pracy, dodała: To bardzo znaczące odkrycie. Znalezienie takiego układu u progu naszej Galaktyki wskazuje, że muszą one być stosunkowo powszechne, w przeciwnym razie musielibyśmy szukać ich znacznie dalej, przeszukując większy obszar naszej Galaktyki, aby je napotkać.
Znalezienie tego układu podwójnego to jednak nie koniec historii, nasze badania w poszukiwaniu prekursorów supernowych typu Ia wciąż trwają i spodziewamy się kolejnych ekscytujących odkryć w przyszłości. Krok po kroku zbliżamy się do rozwiązania zagadki pochodzenia eksplozji typu Ia.
W przypadku supernowej masa zostanie przeniesiona z jednego karła na drugiego, co spowoduje rzadką i złożoną eksplozję supernowej poprzez poczwórną detonację. Powierzchnia karła zyskującego masę detonuje najpierw tam, gdzie gromadzi materię, powodując eksplozję jądra. Wyrzuca to materię we wszystkich kierunkach, zderzając się z drugim białym karłem, powodując powtórzenie procesu dla trzeciej i czwartej detonacji.
Eksplozje całkowicie zniszczą cały układ, a energia wytworzona w wyniku eksplozji będzie tysiąc bilionów bilionów (1027) razy większa od energii najpotężniejszej bomby atomowej.
Miliardy lat w przyszłości, ta supernowa pojawi się jako bardzo intensywny punkt światła na nocnym niebie. Sprawi, że niektóre z najjaśniejszych obiektów będą wyglądać blado w porównaniu z nią, wydając się do dziesięciu razy jaśniejsza niż Księżyc i 200 000 razy jaśniejsza niż Jowisz.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Warwick astronomers discover doomed pair of spiralling stars on our cosmic doorstep
•    A super-Chandrasekhar mass type Ia supernova progenitor at 49 pc set to detonate in 23 Gyr
Źródło: Warwick University
Na ilustracji: Cyfrowa ilustracja ogromnej eksplozji tego układu podwójnego białego karła o nazwie WDJ181058.67+311940.94. Źródło: University of Warwick/Mark Garlick
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-odkryli-skazana-na-zaglade-pare-gwiazd-w-naszym-kosmicznym-sasiedztwie

Astronomowie odkryli skazaną na zagładę parę gwiazd w naszym kosmicznym sąsiedztwie.jpg

Napisano

Teraz albo nigdy. Na oglądanie tego kosmicznego gościa będzie tylko chwila
2025-04-15. Źródło: PAP

Nowo odkryta kometa C/2025 F2 (Swan) zbliża się do Słońca. Jak przekazał Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, staje się widoczna na porannym niebie. Jej orbita wskazuje, że ponownie pojawi się w pobliżu Ziemi dopiero za kilkadziesiąt tysięcy lat.

Kometę C/2025 F2 (Swan) można już obserwować na porannym niebie za pomocą lornetki. "W dniach 18-20 kwietnia będzie prezentowała się w towarzystwie galaktyki M31" - napisał Karol Wójcicki, autor profilu "Z głową w gwiazdach". Dodał, że ciało niebieskie przybywa z Obłoku Oorta, bardzo odległego rejonu Układu Słonecznego. "Jej orbita wynosi dziesiątki tysięcy lat, więc raczej już po raz kolejny nie zobaczymy jej za naszego życia" - podkreślił.
Kometa C/2025 F2 (Swan). Kiedy ją oglądać
Obiekt został zgłoszony 29 marca przez ukraińskiego astronoma amatora Wołodymyra Bezuhłego, który zauważył go, analizując zdjęcia wykonane przez sondę SOHO. Zgłoszenie zostało potwierdzone przez inne obserwatoria, a kometa otrzymała oficjalne oznaczenie i nazwę pochodzącą od instrumentu SWAN. Obecnie kometa przemieszcza się z konstelacji Pegaza do Andromedy, a wkrótce znajdzie się w sąsiedztwie galaktyki M31.
Obserwacje najlepiej prowadzić na około 1,5 godziny przed wschodem słońca. "Kometa będzie widoczna bardzo nisko nad północno-wschodnim horyzontem, około godziny 4, na wysokości mniej więcej 10 stopni. Obecnie jej jasność wynosi 6-7 magnitudo, co oznacza, że widoczna jest głównie przez lornetki" - podkreślił Wójcicki. Dodał, że choć kometa nie dorównuje jasnością komecie NEOWISE z 2020 roku, to i tak przyciąga uwagę miłośników astronomii. Według Wójcickiego będzie wdzięcznym obiektem dla astrofotografii - na zdjęciach widać jej zielonkawą poświatę oraz coraz wyraźniejszy warkocz, który może rozciągać się na kilka stopni nieba. Z uwagi na niskie położenie nad horyzontem oraz krótkie okno widoczności, jej obserwacja może być wymagająca. Kometa najlepiej prezentuje się z terenów pozamiejskich, wolnych od zanieczyszczenia świetlnego. W centrach miast jej dostrzeżenie będzie praktycznie niemożliwe.
"Tego typu zdarzenia są rzadkie"
Największe zbliżenie komety do Słońca nastąpi 1 maja, wówczas przeleci ona w odległości około 0,33 jednostki astronomicznej, czyli około 50 milionów kilometrów. Jasność obiektu może jeszcze wzrosnąć, ale - jak zaznacza ekspert - prognozowanie rozwoju komet bywa niepewne. Dla obserwatorów najlepsze warunki przypadną na koniec kwietnia, kiedy to wystąpi nów Księżyca (27 kwietnia) i niebo będzie ciemniejsze. "Tego typu zdarzenia są rzadkie i mają wartość edukacyjną" - podkreślił Wójcicki. "To doskonała okazja, by zainteresować astronomią osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z niebem" - dodał.
Autorka/Autor:anw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/kometa-c-2025-f2-swan-kiedy-bedzie-ja-widac-st8412489

Teraz albo nigdy. Na oglądanie tego kosmicznego gościa będzie tylko chwila.jpg

Napisano

Oto Zhúlóng. Najwcześniejsza znana galaktyka spiralna podobna do Drogi Mlecznej
2025-04-17. Radek Kosarzycki
Tak odległej galaktyki spiralnej jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Zhúlóng, bo taką nosi nazwę galaktyka odkryta przez zespół Christiny Williams, astronomki z laboratorium NOIRLab w NSF, powstała zaledwie miliard lat po Wielkim Wybuchu i charakteryzuje się dojrzałą strukturą spiralną. To rzadkie odkrycie, będące częścią przeglądu PANORAMIC Survey przeprowadzonego przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), może zmienić nasze pojmowanie sposobu, w jaki powstają i ewoluują galaktyki.
Zhúlóng to niezwykle masywna galaktyka, której struktura jest bardzo podobna do Drogi Mlecznej. Choć podobnych galaktyk spiralnych jest mnóstwo w pobliskim Wszechświecie, to na wczesnym etapie historii kosmosu wyraźnie ich nie było. Jest to zgodne z długoletnimi teoriami zakładającymi, że rozwój dużych dysków galaktycznych i ramion spiralnych trwa miliardy lat. Jednak odkrycie Zhúlóng podważa to założenie, pokazując, że dojrzałe, ustrukturyzowane galaktyki mogą formować się znacznie wcześniej, niż dotychczas sądzono.
Badanie PANORAMIC, które doprowadziło do tego odkrycia, ma na celu wsparcie przyszłych szeroko zakrojonych kampanii obserwacyjnych, takich jak Legacy Survey of Space and Time (LSST), które zostaną przeprowadzone przy użyciu obserwatorium Very C. Rubin. Williams i jej zespół chcieli w szczególności zidentyfikować masywne i jasne galaktyki z najwcześniejszych epok Wszechświata, aby lepiej zrozumieć ich długoterminowy rozwój.
Konstrukcja Zhúlónga jest szczególnie niezwykła. W odróżnieniu od większości galaktyk z tamtej epoki — które są często chaotyczne, skupione i nieregularne — posiada ona wyraźne centralne wybrzuszenie złożone ze starszych gwiazd i otaczający je dysk wypełniony młodszymi gwiazdami ułożonymi w wyraźne ramiona spiralne. Jej masa i wymiary są porównywalne z Drogą Mleczną, co czyni ją unikalnym obiektem wśród wczesnych galaktyk.
Odkrycie to jest znaczące z kilku powodów. Po pierwsze, wskazuje to, że galaktyki z dojrzałymi strukturami, takimi jak ramiona spiralne, mogą powstać w ciągu zaledwie miliarda lat, znacznie wcześniej niż oczekiwano. Po drugie, otwiera to możliwość, że takie struktury, choć rzadkie w tamtych czasach, mogły istnieć częściej, ale zostały zniszczone w procesach łączenia się pierwszych galaktyk, na wczesnym etapie istnienia Wszechświata. Tego typu gwałtowne procesy były powszechne we wczesnym Wszechświecie i mogą wyjaśniać, dlaczego ramiona spiralne są rzadko widoczne w galaktykach z tego okresu. Sugeruje to również, że struktury spiralne stają się prawdopodobnie bardziej stabilne i trwalsze w miarę starzenia się Wszechświata, co wyjaśnia ich powszechność w obecnej erze kosmicznej.
Zhúlóng odkryto dzięki zastosowaniu nowatorskiej strategii JWST znanej jako „czysty tryb równoległy”, w którym jedna kamera zbiera dodatkowe obrazy, podczas gdy główny instrument obserwuje inny cel. Efektywne wykorzystanie możliwości teleskopu pozwoliło Williams i jej zespołowi wykryć odległą galaktykę w stosunkowo krótkim czasie.
W celu lepszego zrozumienia powstawania i charakterystyki Zhúlóng planowane są dalsze badania z wykorzystaniem teleskopu JWST i obserwatorium ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array). W miarę postępu szeroko zakrojonych badań pozagalaktycznych astronomowie spodziewają się odkryć większą liczbę podobnych galaktyk. Każde nowe odkrycie pomoże nam pogłębić naszą wiedzę na temat powstawania galaktyk i złożonej dynamiki, która ukształtowała wczesny Wszechświat.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2025/04/zhulong-galaktyka-spiralna-z-poczatku-wszechswiata/

Oto Zhúlóng. Najwcześniejsza znana galaktyka spiralna podobna do Drogi Mlecznej.jpg

Napisano

Hubble śledzi podejrzany obiekt. Nie wiadomo skąd się wziął
2025-04-16. Radek Kosarzycki
Od czasu do czasu zdarza się tak, że astronomowie przeczesujący „pustkę” przestrzeni kosmicznej napotykają na obiekt, który na pierwszy rzut oka daje się łatwo skatalogować, po czym przy dokładniejszej analizie okazuje się nie pasować do swojej kategorii w żaden sposób. Tak też sprawa się ma w przypadku obiektu dostrzeżonego na obrzeżach naszej galaktyki w 2008 roku. Początkowo uznano, że mamy do czynienia z magnetarem, czyli silnie namagnetyzowaną gwiazdą neutronową. Późniejsze obserwacje wykazały jednak, że pod wieloma względami wymyka się on standardowym ścieżkom ewolucyjnym obiektów tego typu.
Opisywany obiekt został skatalogowany pod numerem SGR 0501+4516. Według dostępnych informacji jest to magnetar, czyli stosunkowo rzadko występująca odmiana gwiazdy neutronowej, będącej pozostałością po masywnej gwieździe, która po wyczerpaniu swojego paliwa zakończyła swoje życie w eksplozji supernowej. Magnetary — jak sama nazwa wskazuje — charakteryzują się ekstremalnie silnym polem magnetycznym, które może być nawet bilion razy silniejsze od pola magnetycznego Ziemi. W naszej galaktyce, w Drodze Mlecznej, naukowcy odkryli zaledwie około trzydziestu takich obiektów.
Opisywany tutaj obiekt został dostrzeżony po raz pierwszy w 2008 roku, kiedy to kosmiczne obserwatorium Swift wykryło nieoczekiwane rozbłyski promieniowania gamma na obrzeżach Drogi Mlecznej. Szybka analiza otoczenia obiektu wykazała, że znajduje się on stosunkowo blisko pozostałości po supernowej o nazwie HB9. Siłą rzeczy astronomowie założyli, że magnetar najprawdopodobniej powstał w eksplozji supernowej, która doprowadziła do powstania tejże pozostałości po supernowej.
Na przestrzeni ponad dziesięciu lat sytuacja uległa istotnej zmianie, a pochodzenie magnetara stało się prawdziwą zagadką.
Astronomowie od czasu do czasu powracają do znanych już obiektów, aby badać ich ewolucję. Kosmiczny Teleskop Hubble’a przyglądał się magnetarowi w 2010, 2012 i 2020 roku. Dane z tych obserwacji zostały nałożone na niezwykle precyzyjną trójwymiarową mapę nieba stworzoną przez europejską sondę Gaia. W ten sposób udało się precyzyjnie odtworzyć trajektorię lotu magnetara w przestrzeni międzygwiezdnej. I tutaj pojawiło się zaskoczenie, bowiem zarówno trajektoria lotu, jak i prędkość obiektu wykluczają możliwość, aby mógł on pochodzić z pozostałości po supernowej HB9. Mało tego, oba obiekty nie mają w ogóle ze sobą nic wspólnego.
Siłą rzeczy naukowcy postanowili poszukać alternatywnego miejsca pochodzenia magnetara, które powinno znajdować się w stosunkowo niewielkiej odległości obiektu, którego wiek szacuje się na zaledwie 20 000 lat. Okazało się jednak, że w otoczeniu nie ma żadnej innej pozostałości po supernowej.
Skłoniło to naukowców do rozważenia alternatywnych wyjaśnień pochodzenia magnetara. Jeśli SGR 0501+4516 nie narodził się w eksplozji supernowej, to może być starszy niż szacowane 20 000 lat lub mógł powstać w zupełnie innym procesie. Jedną z możliwości jest połączenie się gwiazd neutronowych.
Teoretycznie magnetar tego typu może powstać w układzie podwójnym, w którym biały karzeł zasysa materię z towarzyszącej mu gwiazdy ciągu głównego. Jeśli biały karzeł osiągnie zbyt dużą masę, może ulec niszczycielskiej eksplozji lub kolapsowi, w którym przekształca się w gwiazdę neutronową. W określonych warunkach zapadnięcie się mogłoby doprowadzić do powstania magnetara. Naukowcy uważają, że właśnie w ten sposób mógł powstać SGR 0501+4516.
Gdyby faktycznie ta nietypowa teoria okazała się prawdą, to zmieniłaby się nasza wiedza nie tylko o tym konkretnym obiekcie. Magnetary powstałe w wyniku kolapsu gwiazdy pod wpływem akrecji mogą być odpowiedzialne za szybkie rozbłyski radiowe (FRB, ang. fast radio bursts) — intensywne, krótkie błyski energii radiowej, które od lat stanowią zagadkę dla astronomów. Zjawiska te zaobserwowano w szczególności w regionach, w których dawno nie powstawały nowe gwiazdy, a przez to ich źródłem nie mogły być eksplozje supernowe. Magnetary takie jak SGR 0501+4516, powstające w otoczeniu starych gwiazd, mogłyby wyjaśnić pochodzenie takich błysków.
https://www.focus.pl/artykul/hubble-nietypowy-magnetar

Hubble śledzi podejrzany obiekt. Nie wiadomo skąd się wziął.jpg

Napisano

Odkryto odległy świat jeszcze dziwniejszy niż Tatooine
2025-04-16. Autor:
Grzegorz Jasiński
W ciągu ostatnich lat astronomowie odkryli już kilka planet krążących wokół dwóch gwiazd naraz, jak w przypadku fikcyjnego świata Tatooine z "Gwiezdnych wojen". Planety te zwykle zajmują orbity, które mniej więcej pokrywają się z płaszczyzną, w której okrążają się nawzajem ich macierzyste gwiazdy. Po raz pierwszy znaleziono teraz planetę, która porusza się po orbicie prostopadłej do układu podwójnego gwiazd. Zaskakujące odkrycie było możliwe dzięki Bardzo Dużemu Teleskopowi (VLT) należącemu do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO).
Wskazówki, że mogłyby istnieć planety na orbitach prostopadłych (polarnych) wokół układu podwójnego gwiazd, pojawiały się już wcześniej. W teorii orbity te mogą być stabilne, wykryto nawet dyski formujące planety na orbitach polarnych wokół gwiezdnych par. Dotąd jednak brakowało wyraźnego dowodu, że takie polarne planety faktycznie istnieją. Astronomowie korzystający z teleskopu VLT zdobyli taki dowód i swoje wyniki obserwacji opublikowali na łamach czasopisma "Science Advances".
Niezwykła egzoplaneta, nazwana 2M1510 (AB), krąży wokół pary młodych brązowych karłów - obiektów większych niż olbrzymie gazowe planety, ale zbyt małych, aby stać się właściwymi gwiazdami. Dwa brązowe karły powodują wzajemne zaćmienia widoczne z Ziemi, co czyni je tzw. układem podwójnym zaćmieniowym. System ten jest niesamowicie rzadki: to dopiero druga znana dotąd para brązowych karłów w układzie podwójnym zaćmieniowym, a pierwszy przypadek planety odkrytej na trajektorii biegnącej pod kątem prostym do orbity dwóch gwiazd macierzystych.
To niezwykle ekscytujące brać udział w potwierdzeniu, że taka konfiguracja istnieje - mówi Thomas Baycroft, doktorant na University of Birmingham, który kierował badaniami. Planeta krążąca wokół nie tylko układu podwójnego, ale układu podwójnego brązowych karłów, na dodatek na orbicie polarnej, to coś niesamowitego - dodaje współautor pracy, prof. Amaury Triaud z University of Birmingham.
Zespół znalazł tę planetę podczas analizy parametrów orbitalnych i fizycznych dwóch brązowych karłów, obserwowanych z pomocą instrumentu UVES (Ultraviolet and Visual Echelle Spectrograph) na teleskopie VLT w należącym do ESO Obserwatorium Paranal w Chile. Para brązowych karłów, znana jako 2M1510, została po raz pierwszy wykryta w 2018 roku przez Amaury'ego Triauda i współpracowników przy pomocy innego instrumentu z Paranal, SPECULOOS (Search for habitable Planets EClipsing ULtra-cOOl Stars).
Astronomowie zauważyli, że trajektorie orbitalne dwóch gwiazd w 2M1510 były modyfikowane w nietypowy sposób. To doprowadziło do wniosku o wpływie egzoplanety znajdującej się na orbicie o dziwnym kącie nachylenia. Sprawdziliśmy wszystkie możliwe scenariusze i jedynym zgodnym z naszymi danymi okazała się planeta na orbicie polarnej wokół tego układu podwójnego - tłumaczy Thomas Baycroft. Wiadomo, że system ten ma też trzecią gwiazdę, krążącą w znacznej odległości od wspomnianej pary, którą autorzy pracy nazywają 2M1510 C. Pokazali jednak, że znajduje się ona zbyt daleko, aby wywoływać zaburzenia orbitalne.
Odkrycie było zrządzeniem losu, bo w trakcie naszych obserwacji nie szukaliśmy takiej planety ani takiej konfiguracji orbitalnej. Dlatego jest to wielkie zaskoczenie - podkreśla Triaud. Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że pokazuje to nam, astronomom, ale także ogółowi społeczeństwa, co jest możliwe w fascynującym Wszechświecie, w którym żyjemy - dodaje.

2M1510 (AB) b, planeta na polarnej orbicie wokół układu podwójnego brązowych karłów /ESO/L. Calçada /Materiały prasowe

/ESO/M. Kornmesser /Materiały prasowe

A planet in a perpendicular orbit around two brown dwarfs | ESO News
https://www.youtube.com/watch?v=VSl7QLU2pVU

Artykuł powstał na podstawie materiałów prasowych ESO.

Źródło: RMF FM

https://www.rmf24.pl/nauka/news-odkryto-odlegly-swiat-jeszcze-dziwniejszy-niz-tatooine,nId,7950619

Odkryto odległy świat jeszcze dziwniejszy niż Tatooine.jpg

Odkryto odległy świat jeszcze dziwniejszy niż Tatooine2.jpg

Napisano

Sukces misji PROBA-3. Kluczowy wkład Polski
2025-04-16. Mateusz Mitkow
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała o kolejnych postępach misji PROBA-3. Po raz pierwszy udało się zademonstrować autonomiczny lot dwóch satelitów w formacji w przestrzeni kosmicznej. Warto zauważyć, że ważny udział w misji miał również polski przemysł.
PROBA-3 to demonstracyjna misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), której głównym celem jest zaprezentowanie możliwości lotu dwóch niezależnych satelitów w formacji, a także uzyskanie nowych danych naukowych o Słońcu.
Elementami misji są (Coronograph Spacecraft, CSC) o masie 340 kg, i tzw. okulter – element z dyskiem okulograficznym przesłaniającym tarczę Słońca (Occulter Spacecraft, OSC) – o masie 200 kg.
Pierwszy taki lot
W ostatnim czasie udało się osiągnąć kluczowy kamień milowy dla całego przedsięwzięcia. ESA przekazała, że po raz pierwszy udało się przeprowadzić lot satelitów w autonomicznej formacji. Jednostki utrzymywały swoje pozycje z dokładnością do kilku milimetrów przez wiele godzin, bez ingerencji z Ziemi. Było to możliwe dzięki zaawansowanym systemom napędowym i nawigacyjnym, współpracujących ze sobą przy użyciu autonomii pokładowej.
„Zebraliśmy mnóstwo danych, których teraz użyjemy do dostrojenia systemów. W nadchodzących tygodniach przeprowadzimy więcej testów.” - czytamy w komunikacie. Dzięki tej misji ESA demonstruje możliwości wielokrotnego automatycznego tworzenia i utrzymywania bardzo precyzyjnej, tworzonej z milimetrową dokładnością, formacji dwóch sond kosmicznych.
W przypadku tej misji formacja oznacza utrzymanie obydwu satelitów na linii przebiegającej przez środek tarczy Słońca. Ma to umożliwić zbadanie korony słonecznej, dzięki jej ciągłym obserwacjom. Warto zauważyć, że środkowa korona słoneczna, była do tej pory badana tylko podczas rzadkich i krótkich zaćmień Słońca.
Proba-3 to także laboratorium w przestrzeni kosmicznej. W ramach misji testowane są nowatorskie algorytmy nawigacji i sterowania, m.in. systemy nawigacji względnej GPS (relative GPS).
Przypomnijmy, że badawczo-eksperymentalna misja PROBA-3 wystartowała 5 grudnia 2024 r. z Centrum Kosmicznego Satish Dhawan w Indiach. Ładunek został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną na pokładzie systemu nośnego Polar Satellite Launch Vehicle (PSLV) w zmodyfikowanej wersji PSLV XL.
Ważna rola Polski
W tworzeniu misji Proba-3 Europejskiej Agencji Kosmicznej wzięło udział 40 firm i instytucji z 14 krajów, w tym siedem polskich podmiotów. Nasz kraj reprezentowały takie firmy, jak Sener Polska, Creotech Instruments, N7 Space, GMV, Solaris Optics, PCO, a także Centrum Badań Kosmicznych PAN. Eksperci są zgodni, co do tego, że polscy inżynierowie i naukowcy odegrali niezwykle ważną rolę w tym przedsięwzięciu.
Dla przykładu, Sener Polska dostarczył dwa rodzaje mechanizmów, które zostały umieszczone na satelicie z koronografem (SAHRM) oraz (SADM). Były one niezbędne do rozłożenia panelu słonecznego. Inżynierowie z CBK PAN odpowiadali m.in. za budowę koronografu, w szczególności jego zasilanie, komputer pokładowy oraz przekazywanie danych.
Z kolei firma Creotech Instruments była odpowiedzialna za zaprojektowanie i zbudowanie podsystemu komputerowego przyrządu optycznego oraz systemu testowania satelitów. Firma zaprojektowała również kluczowy element sterownika koronografu (płyta elektroniki AEU).
„Jesteśmy zaszczyceni, że możemy być częścią tego przełomowego przedsięwzięcia, dostarczając rozwiązania, które wspierają przyszłość eksploracji kosmosu. A to dopiero początek!” - skomentowała firma Creotech Instruments.
Źródło: ESA/Space24.pl
Wizualizacja misji PROBA-3 Europejskiej Agencji Kosmicznej
Autor. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA)

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/sukces-misji-proba-3-kluczowy-wklad-polski

Sukces misji PROBA-3. Kluczowy wkład Polski.jpg

Napisano

Tankowanie na orbicie. Pierwszy test w przyszłym roku
2025-04-16. Mateusz Mitkow
Amerykańska firma Astroscale zaprezentuje możliwości tankowania satelitów na orbicie okołoziemskiej. W ramach nadchodzącej misji zostaną wykorzystane dwie jednostki, należące do Sił Kosmicznych USA (U.S. Space Force; USSF).
Amerykańskie wojsko intensyfikuje prace w zakresie rozwoju zdolności uzupełniania paliwa na orbicie. W najbliższym czasie zostaną przeprowadzone eksperymenty, które mają udowodnić techniczną wykonalność takiego pomysłu. W ramach jednej z misji demonstracyjnych technologia prywatnej firmy Astroscale zatankuje dwa wojskowe satelity na orbicie geostacjonarnej (GEO).
Skomplikowana demonstracja
Szczegóły misji zostały ogłoszone na początku kwietnia podczas 40. Sympozjum Kosmicznego w USA. W trakcie wydarzenia firma Astroscale US ogłosiła, że jej technologia demonstracyjna Astroscale US Refueler, znana również jako APS-R, dostarczy hydrazynę do dwóch jednostek satelitarnych amerykańskich sił Kosmicznych. Rozpoczęcie misji zaplanowano na 2026 r.
Statek kosmiczny APS-R Refueler firmy Astroscale (o masie 300 kg) zostanie w pierwszej kolejności skierowany do satelity Tetra-5, który również zostanie wyniesiony na orbitę dopiero w przyszłym roku. Urządzenie spróbuje zadokować do satelity, a następnie przetransportuje paliwo do wyznaczonego zbiornika. Proces dokowania będzie niezwykle trudny, gdyż statki będą w tym momencie poruszać się z prędkością 11 050 km/h.
Sukces tego etapu nie będzie oznaczać końca misji. Obejmuje ona także partnerstwo ze startupem Orbit Fab, który dostarczy orbitalny skład paliwa na potrzeby tej misji. Po zatankowaniu pierwszego satelity, statek APS-R Refueler wycofa się, przeskanuje jednostkę w poszukiwaniu wycieków, a następnie uda się do składu paliwa Orbit Fab, aby zebrać więcej hydrazyny. Następnie uda się do drugiego satelity, który nie został jeszcze ujawniony, w celu kolejnego dokowania i testu tankowania.
„To operacyjna, powtarzalna zdolność logistyczna, która zapewnia stałą manewrowość w przestrzeni kosmicznej” – podkreślił Ian Thomas, kierownik programu APS-R w Astroscale US. Warto zauważyć, że APS-R ma żywotność projektową wynoszącą dwa do trzech lat, więc Astroscale US będzie mogło swobodnie używać tej technologii do innych zastosowań po zakończeniu demonstracji tankowania w Siłach Kosmicznych.
Wojsko bada możliwości
Wojskowi nie ukrywają, że zależy im na rozwoju zdolności tankowania na orbicie. Jest to jeden z elementów rywalizacji z Chinami czy Rosją. Państwo Środka wystrzeliło w styczniu br. własny system do tankowania satelitów i tym samym przedłużania ich misji (Shijan 25). Chińskie media nie przekazały więcej szczegółów w tym zakresie.
Przedstawiciele Dowództwa Systemów Kosmicznych USSF podkreślili, że społeczność zajmująca się zamówieniami w ramach służby ściśle współpracuje z Laboratorium Badawczym Sił Powietrznych (AFRL) i przemysłem, aby ustalić, „czy koncepcja tankowania na orbicie ma wystarczającą użyteczność militarną, aby uzasadnić poważne inwestycje Pentagonu teraz lub w przyszłości”.
Dlatego wojskowi ruszają z kolejnymi projektami, które mają wspomóc te wysiłki. Oprócz firmy Astroscale, swoje rozwiązania zademonstruje również firma Northrop Grumman. 2 kwietnia br. USSF zwróciły się do tej firmy w celu zademonstrowania tankowania w ramach programu Elixir. Northrop Grumman dostał w tym celu kontrakt o wartości 70 mln USD.
Jeśli orbitalne stacje paliwowe się sprawdzą, otworzy to zupełnie nowe możliwości nie tylko dla wojska, ale także ogólnie dla globalnego rynku kosmicznego. Wiele projektów będzie mogło zostać zmodyfikowanych o możliwości wydłużenia życia poszczególnych jednostek, co wpłynie m.in. na obniżenie kosztów.
Ponadto umożliwia to szybsze reagowanie na zagrożenia i zwiększa elastyczność operacyjną w przestrzeni kosmicznej, która staje się coraz bardziej strategicznym obszarem rywalizacji międzynarodowej. Taka technologia pomoże nie tylko w przypadku satelitów, ale będzie również kluczowa w kontekście planowanych misji na Księżyc czy Marsa.
Wizualizacja satelity tankującego APS-R.
Autor. Astroscale U.S.

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/tankowanie-na-orbicie-pierwszy-test-w-przyszlym-roku

Tankowanie na orbicie. Pierwszy test w przyszłym roku.jpg

Napisano

Eycore z ważną rolą w budowie konstelacji satelitów CAMILA
2025-04-16. Dawid Długosz
CAMILA to specjalna konstelacja satelitów do obserwacji Ziemi, która jest bardzo ważna dla Polski. W trakcie III Konferencji Bezpieczeństwa ESA podpisano umowę z Creotech Instruments S.A. Istotną rolę odegra tu konsorcjum CAMILA, w którego skład wchodzi również Eycore, które pracuje nad pierwszym polskim satelitą radarowym.
Za nami drugi dzień III Konferencji Bezpieczeństwa ESA, który był bardzo ważnym momentem dla polskiego sektora kosmicznego. W trakcie wydarzenia Europejska Agencja Kosmiczna podpisała umowę, której celem jest stworzenie konstelacji satelitów do obserwacji Ziemi o nazwie CAMILA.
Konstelacja satelitów CAMILA do obserwacji Ziemi
CAMILA (skrót od Country Awareness Mission in Land Analysis) to Program Narodowy Projektu Obserwacji Ziemi, który powstaje w ramach umowy podpisanej między Ministerstwem Rozwoju i Technologii oraz Europejską Agencją Kosmiczną, co miało miejsce jesienią 2023 r. W trakcie III Konferencji Bezpieczeństwa ESA podpisano ważną umowę na stworzenie konstelacji z Creotech Instruments S.A. Dla polskiego sektora kosmicznego to ogromne wyzwanie, ale również szansa.
Podpisanie umowy na budowę konstelacji satelitów obserwacji Ziemi CAMILA jest ważnym momentem dla Polski
powiedział Josef Aschbacher, dyrektor generalny ESA.
Cały projekt pochłonie kilkadziesiąt milionów euro. Mówi się o kwocie 51,9 mln euro, z czego 25,6 mln euro przypadnie na Creotech Instruments. Pozostała suma zostanie rozłożona pomiędzy podwykonawców. Wśród nich znajdują się m.in. firmyKP Labs, Scanway oraz Eycore. Czym zajmuje się ta ostatnia?
Eycore w składzie konsorcjum CAMILA
Wiemy, że segment kosmiczny konstelacji CAMILA składa się z czterech mikrosatelitów. Trzy z nich są optoelektroniczne, a jeden radarowy. To właśnie ten ostatni element projektu przypada Eycore, które wchodzi w skład specjalnego konsorcjum. Znajdują się w nim także Scanway, CloudFerro S.A., KP Labs i GMV Innovating Solutions.
Wiemy, że cały projekt konsorcjum CAMILA ma skupiać około 400 specjalistów, co potwierdził prezes zarządu Creotech, Grzegorz Brona. Eycore odegra tu bardzo ważną rolę i jest ona związana z tym, w czym firma ta się specjalizuje.
Eycore opracowuje polskiego satelitę do obrazowania radarowego
Firma Eycore zasłynęła z opracowania pierwszego polskiego satelity do radarowego obrazowania geoprzestrzennego ziemi SAR (Synthetic Aperture Radar). Prezentacja Eycore-1 odbyła się w czerwcu 2024 r. Wiemy, że jego wyniesienie na orbitę zaplanowano na czwarty kwartał 2025 r.
Wychodzimy z cienia. Chcemy się pochwalić tym, czym zajmowaliśmy się przez ostatnie dwa lata. Radar z syntetyczną aperturą, który opracowaliśmy, jest efektem polskiej myśli technicznej – pracy, wiedzy i doświadczenia naszych inżynierów
wyjawił dr Maciej Klemm, współzałożyciel i prezes zarządu Eycore.
Satelita z takim rozwiązaniem jest przełomowy. Wykorzystanie techniki radarowej pozwala na obserwowanie Ziemi w trybie ciągłym. Niezależnie od pory dnia, zachmurzenia i innych warunków pogodowych. W ten sposób można prowadzić obrazowanie planety także nocą, co w przypadku konstelacji CAMILA odegra ogromne znaczenie.

Eycore z ważną rolą w budowie konstelacji satelitów CAMILA. Eycore materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-eycore-z-wazna-rola-w-budowie-konstelacji-satelitow-camila,nId,21396025

Eycore z ważną rolą w budowie konstelacji satelitów CAMILA.jpg

Napisano

Mars Express dostarcza niesamowite zdjęcia Czerwonej Planety
2025-04-16. Dawid Długosz
Mars Express to orbiter należący do agencji ESA, który od lat dostarcza nam zdjęcia powierzchni Czerwonej Planety, uchwycone z wysokości kilkuset kilometrów. Europejska Agencja Kosmiczna udostępniła nowe obrazy wykonane przez Mars Express. Tym razem mamy okazję podziwiać widoki wulkanicznego obszaru Acheron Fossae.
Mars Express to bezzałogowa sonda kosmiczna, która znajduje się na orbicie Czerwonej Planety od ponad dwóch dekad. Jest to misja Europejskiej Agencji Kosmicznej, która dostarczyła nam mnóstwo zdjęć tego świata oraz cennych danych. ESA udostępniła nowe fotografie z orbitera, które naprawdę zachwycają.
Zdjęcia wulkanicznego obszaru Acheron Fossae z Mars Express
Europejska Agencja Kosmiczna udostępniła nowe zdjęcia zrobione orbiterem Mars Express. Tym razem są to obrazy, na których uwieczniono tereny obszaru o nazwie Acheron Fossae. Jest to miejsce, na którym kiedyś występowała duża aktywność wulkaniczna i ta odcisnęła swoje piętno na powierzchni.
Zdjęcia zrobione przez sondę Mars Express ukazują piękno Acheron Fossae z cechami terenu, które powstały w wyniku dawnej aktywności wulkanicznej. Są to m.in. rowy przypominające koryta i strome klify czy gładkie równiny i wysokie kopuły utworzone przez wulkanizm. Niektóre z tych rowów rozciągają się nawet na 800 kilometrów. Można też dostrzec stożkowate szczyty i niektóre z nich mają po kilka kilometrów wysokości.
Orbiter Mars Express przybył w pobliże Czerwonej Planety pod koniec 2003 r. Na pokładzie statku jest m.in. kamera stereoskopowa o wysokiej rozdzielczości (HRSC), która jest obsługiwana przez Niemieckie Centrum Aeronautyki i Kosmonautyki. ESA planuje misję sondy co najmniej do 2026 r., ale nie wyklucza jej przedłużenia.
Europejska Agencja Kosmiczna wraca na Marsa
ESA ma już na swoim koncie także nieudane misje na Czerwoną Planetę. Tutaj na myśl przychodzi przede wszystkim lądownik Schiaparelli z misji ExoMars, który rozbił się o powierzchnię Czerwonej Planety z wysokości około 2-4 kilometrów. Mimo to Europejska Agencja Kosmiczna nie poddaje się i planuje powrót na ten świat.
Europejska Agencja Kosmiczna pracowała jeszcze kilka lat temu z Roskosmosem nad misją, której celem jest dostarczenie łazika Rosalind Franklin. Współpracę z Rosjanami zerwano po inwazji na Ukrainę. Dziś wiemy, że zadanie stworzenia lądownika powierzono firmie Airbus. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to start misji odbędzie się w 2028 r.

Mars Express dostarcza niesamowite zdjęcia Czerwonej Planety. ESA/ATG medialab; Mars: ESA/DLR/FU Berlin, CC BY-SA 3.0 IGOmateriały prasowe

Mapa topograficzna obszaru Acheron Fossae. Kolory odwzorowują zmiany wysokości terenu. ESA/DLR/FU Berlin (ESA Standard Licence)materiały prasowe

 Trzy widoki obszaru Acheron Fossae uchwycone przez Mars Express.ESA/DLR/FU Berlin (ESA Standard Licence)materiały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-mars-express-dostarcza-niesamowite-zdjecia-czerwonej-planety,nId,21395980

Mars Express dostarcza niesamowite zdjęcia Czerwonej Planety.jpg

Mars Express dostarcza niesamowite zdjęcia Czerwonej Planety2.jpg

Napisano

Nagranie z przelotu Hera obok Marsa
2025-04-17. Krzysztof Kanawka

Wspaniałe nagranie udostępnione przez ESA.
Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała nagranie ukazujące sekwencję zdjęć Marsa, Deimosa i Fobosa z przelotu sondy Hera.
Start europejskiej misji Hera nastąpił za pomocą rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Lot rakiety rozpoczął się o godzinie 16:52 CEST w dniu 7 października 2024. Do startu wykorzystano wyrzutnię LC-40 na Florydzie. Co ciekawe, w tym locie nie odzyskano pierwszego stopnia rakiety Falcon 9.
Celem misji Hera jest planetoida Didymos i jej księżyc. To właśnie w jej księżyc we wrześniu 2022 roku uderzyła sonda DART. Na orbitę Didymosa Hera wejdzie w grudniu 2026 roku.
Aby dotarcie do Didymosa było możliwe, potrzebna była asysta grawitacyjna od planety Mars. Przelot sondy Hera w pobliżu Czerwonej Planety nastąpił 12 marca 2025. Minimalna odległość wyniosła około 5000 km od powierzchni Marsa i mniej niż 300 km od mniejszego księżyca tej planety – Deimosa.
Miesiąc po przelocie Europejska Agencja Kosmiczna ESA zaprezentowała sekwencję zdjęć Marsa, Deimosa i Fobosa z przelotu sondy Hera. Zaprezentowane obrazy wskazują na wysokie możliwości obserwacyjne sondy Hera.
Misja Hera jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
Timelapse of Hera's Mars flyby
https://www.youtube.com/watch?v=V6swIjI-7RI

Przelot sondy Hera obok Marsa / Credits – ESA
https://kosmonauta.net/2025/04/nagranie-z-przelotu-hera-obok-marsa/

Nagranie z przelotu Hera obok Marsa.jpg

Napisano

Dostrzegli możliwy ślad pozaziemskiego życia. "Sygnał był silny i wyraźny"
2025-04-17. Źródło: University of Cambridge, BBC

Po raz pierwszy o egzoplanecie (planecie pozasłonecznej) K2-18b zrobiło się głośno w 2019 roku, kiedy to w jej atmosferze wykryto parę wodną. Od tego czasu ten masywny, położony w odległości 124 lat świetlnych od nas świat był przedmiotem licznych analiz. W kolejnych latach naukowcy zaobserwowali w jego atmosferze metan i dwutlenek węgla, jak również słaby ślad innego, znacznie rzadszego związku. Najnowsze badanie opublikowane na łamach czasopisma "The Astrophysical Journal Letters" skupia się właśnie na nim.
Substancja związana z życiem
Do obserwacji K2-18b naukowcy wykorzystali Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST). Podczas tranzytu planety na tle jej gwiazdy macierzystej przyjrzeli się podświetlonemu widmu jej atmosfery. Instrument pomiarowy MIRI, pracujący w zakresie średniej podczerwieni, wskazał w niej możliwą obecność siarczku dimetylu (DMS) lub dwusiarczku dimetylu (DMDS) - związków, których ślady pokazywały wcześniejsze obserwacje w bliskiej podczerwieni.
Nie wiedzieliśmy na pewno, czy poprzedni sygnał był związany z obecnością DMS, ale sama jego oznaka była wystarczająco ekscytująca, aby ponownie przyjrzeć się planecie - powiedział Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu w Cambridge, który kierował badaniami. - Jest to niezależna linia dowodowa, wykorzystująca inny instrument niż poprzednio i zupełnie inny zakres długości fal światła. Sygnał był silny i wyraźny - dodał.
Odkrycie jest o tyle istotne, że na Ziemi DMS i DMDS są wytwarzane wyłącznie przez organizmy żywe, głównie mikroorganizmy takie jak fitoplankton morski. Stężenia substancji w atmosferze K2-18b są jednak zupełnie inne niż na Ziemi, gdzie zazwyczaj wynoszą poniżej jednej części na miliard. Na K2-18b okazały się one znacznie wyższe, prawdopodobnie sięgające ponad dziesięć części na milion.
Konieczność dalszych badań
Badacze apelują jednak o zachowanie pewnej dozy sceptycyzmu. Madhusudhan przekazał, że chociaż wyniki są ekscytujące, nie wystarczą do potwierdzenia obecności życia pozaziemskiego. Przykładowo, na egzoplanecie mogą zachodzić nieznane na Ziemi reakcje chemiczne, w których produkowane są abiotyczne cząsteczki DMS i DMDS.
- Nasza praca jest punktem wyjścia dla badań niezbędnych, aby potwierdzić i zrozumieć implikacje tych ekscytujących odkryć - dodał współautor analizy Savvas Constantinou z Uniwersytetu w Cambridge.
Naukowcy dodali, że dzięki potężnym narzędziom, takim jak JWST i przyszłym teleskopom, ludzkość podejmuje nowe kroki w kierunku znalezienia odpowiedzi na kluczowe pytanie: czy jesteśmy sami we Wszechświecie?
- Za kilkadziesiąt lat możemy spojrzeć wstecz na ten moment i uznać, że to właśnie wtedy żywy Wszechświat znalazł się w zasięgu naszych rąk. To może być punkt zwrotny - podsumował Madhusudhan.
Autorka/Autor:ast
Źródło: University of Cambridge, BBC
Źródło zdjęcia głównego: ESA/Hubble, M. Kornmesser
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/dostrzegli-mozliwy-slad-pozaziemskiego-zycia-sygnal-byl-silny-i-wyrazny-st8415240

 

Dostrzegli możliwy ślad pozaziemskiego życia. Sygnał był silny i wyraźny.jpg

Napisano

Zaraz, jak to? Wiatr słoneczny może produkować wodę na Księżycu
2025-04-17. Radek Kosarzycki
W ramach najnowszego eksperymentu przeprowadzonego przez naukowców z NASA udało się potwierdzić od dawna przyjmowaną teorię, że wiatr słoneczny, czyli strumień naładowanych cząstek emitowany stale przez Słońce, może prowadzić do powstawania wody na Księżycu.
Odkrycie to, opisane szczegółowo w periodyku Journal of Geophysical Research: Planets, niesie ze sobą istotne implikacje dla przyszłej eksploracji Księżyca, szczególnie dla astronautów realizujących misje programu Artemis na południowym biegunie Księżyca. Wszak to właśnie w tym rejonie globu najprawdopodobniej gromadzi się najwięcej wody.
Wiatr słoneczny składa się głównie z protonów, czyli jąder wodoru poruszających się z prędkością ponad 1,5 miliona kilometrów na godzinę. Podczas gdy pole magnetyczne Ziemi i atmosfera chronią jej powierzchnię przed tymi cząsteczkami, Księżyc nie ma takiej ochrony. Powierzchnia planety, zbudowana ze skalistego, pylistego materiału zwanego regolitem, jest wystawiona na nieustanne bombardowanie cząsteczkami ze Słońca.
Gdy protony uderzają w powierzchnię Księżyca, ponownie łączą się z elektronami, tworząc atomy wodoru. Atomy wodoru mogą następnie reagować z atomami tlenu występującymi w minerałach Księżyca, na przykład krzemionce, co prowadzi do powstawania cząsteczek hydroksylu (OH) i wody (H₂O).
Dowody na obecność tych cząsteczek wykryto w górnej warstwie powierzchni Księżyca, na głębokości zaledwie kilku milimetrów. Chociaż obecna technologia nie zawsze jest w stanie odróżnić wodę od hydroksylu ze względu na ich podobne wzorce absorpcji światła w danych spektroskopowych, naukowcy często nazywają oba związki zbiorczo „wodą”. Cząsteczki te pozostawiają po sobie ślad widmie — spadek ilości pochłanianego światła podczerwonego w pobliżu długości fali 3 mikronów — który wskazuje na ich obecność.
Naukowcy od dawna podejrzewali, że wiatr słoneczny jest głównym źródłem wody dostrzeganej przez instrumenty obserwacyjne na powierzchni Księżyca.
Poszlaki potwierdzające tę teorię pojawiły się w obserwacjach prowadzonych przez sondy kosmiczne, które wykazały, że sygnał wiązany z wodą na Księżycu zmienia się w ciągu dnia. Jego intensywność zwykle jest większa w chłodniejszych godzinach porannych i zanika wraz ze wzrostem temperatury powierzchni, prawdopodobnie na skutek ruchu lub utraty cząsteczek wodoru i wody. Gdy nocą temperatura znów spada, sygnał się wzmacnia. Te dzienne wahania wskazują na odnawiające się źródło, najprawdopodobniej wiatr słoneczny, który stale produkuje niewielkie ilości wody.
Aby zweryfikować tę teorię w kontrolowanych warunkach, naukowcy NASA Li Hsia Yeo i Jason McLain wykorzystali specjalistyczne laboratorium. Ich urządzenie, zaprojektowane w Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda, składało się z urządzenia emitującego wiązkę cząstek słonecznych, komory próżniowej imitującej środowisko Księżyca oraz detektora cząsteczek — cały układ uszczelniono tak, aby zapobiec zanieczyszczeniom pochodzącym z atmosfery Ziemi.
Wykorzystując pył księżycowy zebrany podczas misji Apollo 17 w 1972 r., zespół najpierw usunął resztki wilgoci poprzez wypieczenie próbek. Następnie symulowali dziesiątki tysięcy lat wystawienia na działanie wiatru słonecznego, bombardując regolit dużymi dawkami naładowanych cząstek przez kilka dni. Przez cały proces spektrometr monitorował ewolucję właściwości chemicznych pyłu.
Eksperyment ujawnił wyraźny sygnał absorpcji podczerwieni w tym samym obszarze, który zwykle jest kojarzony z wodą. Chociaż naukowcy nie byli w stanie jednoznacznie odróżnić hydroksylu od wody, charakterystyka zarejestrowanego sygnału absorpcji sugeruje, że podczas symulacji powstały i hydroksyl i woda.
To przełomowe potwierdzenie laboratoryjne stanowi mocne poparcie dla hipotezy, że wiatr słoneczny nie tylko przyczynia się do powstawania wody na Księżycu, ale także aktywnie ją wytwarza. Program Artemis stał się właśnie znacznie bardziej interesujący.
https://www.focus.pl/artykul/wiatr-sloneczny-a-woda-na-ksiezycu

Zaraz, jak to Wiatr słoneczny może produkować wodę na Księżycu.jpg

Napisano

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk
2025-04-17. Źródło: tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach

Nad Polską pojawiła się zorza polarna. W nocy ze środy na czwartek na półkuli północnej panowały wyjątkowo korzystne warunki do wystąpienia tego zjawiska. Zobacz, jak Światła Północy prezentowały się w materiałach Reporterów24.
Jak poinformował Karol Wójcicki, autor profilu "Z głową w gwiazdach", w środę nad Ziemią szalała burza geomagnetyczna G3, momentami przechodząca w G4. Sprawiła, że nad Polską pojawiła się w środową noc zorza polarna. Momentami była ona widoczna nawet gołym okiem, zaś obserwacje ułatwiło pogodne niebo.
Zorza w Waszych obiektywach
Na Kontakt24 otrzymaliśmy zdjęcia barwnych świateł, jakie ubiegłej nocy były widoczne na polskim niebie. Wśród nich znalazły się efektowne ujęcia zarówno z północy kraju, jak i z jego południowych regionów.

Zorza polarna nad Polską
"Zorza polarna nad całą Polską prawie gwarantowana! Tak dobrych warunków do obserwacji nie mieliśmy od kilku miesięcy" - napisał w środę popularyzator astronomii. Dodał, że zjawisko było możliwe do obserwacji z praktycznie każdego zakątka Polski - od Suwałk po Bieszczady, od Bałtyku po Śląsk.
Jak napisał Karol Wójcicki, parametr Bz utrzymywał się na poziomie -15 do -20 nT. "Jeśli nic się nie zmieni, zorza będzie widoczna gołym okiem. Nie tylko jako delikatna poświata, ale jako pełnoprawne zjawisko z kolorem (najpewniej czerwień i może trochę zieleni) i strukturą - i to całkiem wysoko nad horyzontem" - dodał.
"Dlatego już teraz spakujcie plecak, naładujcie akumulatory i ruszajcie za miasto, najlepiej na północ od miasta. Będzie się działo tej nocy" - podkreślił.
Jak obserwować zorzę?
Popularyzator astronomii napisał, że warto wyjechać w miejsce, które znajduje się z dala od świateł miasta. Według niego najlepiej pojechać na północ od miasta, żeby widok północnego horyzontu nie był zasłonięty smogiem świetlnym.
"Zorza może być widoczna na wysokości nawet kilkudziesięciu stopni nad horyzontem, więc nie musicie mieć widoku aż do samego gruntu, ale dobrze, żeby na północy nie było wielkiego bloku, latarni, czy centrum handlowego" - napisał Karol Wójcicki.
Zorza polarna - co to za zjawisko
Zorza polarna to zjawisko świetlne, które powstaje, kiedy naenergetyzowane cząstki gazu wysyłane przez Słońce uderzają w górną warstwę atmosfery Ziemi z dużą prędkością. Planeta jest chroniona przed "atakiem" dzięki jej polu magnetycznemu. Przekierowuje ono cząstki w kierunku bieguna północnego i południowego, a cząsteczki te wchodzą w interakcję z gazami znajdującymi się w naszej atmosferze.
Zorza występuje głównie w rejonie bieguna północnego i południowego. Naukowa nazwa zorzy polarnej to aurora borealis (w okolicach bieguna północnego) i aurora australis (w okolicach bieguna południowego). Zjawisko nazywane jest tańcem różnokolorowych świateł: niebieskich, zielonych, fioletowych, różowych, czerwonych, żółtych i białych - w zależności od tego, z jakimi gazami wchodzi w interakcje.

Autorka/Autor:anw,ast
Źródło: tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach
Źródło zdjęcia głównego: Anna/Kontakt24
Zorza polarna na Suwalszczyźnie
Autor: Machaj.

Zorza nad Śniardwami (Warmińsko-mazurskie)
Autor: Andrzej

Zorza w Połęczynie (Pomorskie)
Autor: Kangur

Zorza polarna we Władysławowie (Pomorskie)
Autor: Tomasz Iwaniuk

Zorza polarna w Koronowie (Kujawsko-pomorskie)
Autor: Aneta Pawska

Zorza Polarna pod Szczytnem (Warmińsko-mazurskie)
Autor: Ciemna Strona Obiektywu

Zorza Polarna pod Szczytnem (Warmińsko-mazurskie)
Autor: Ciemna Strona Obiektywu

Zorza w okolicach Torunia (Kujawsko-pomorskie)
Autor: Gosia

Zorza w Lesznie (Wielkopolskie)
Autor: Franciszek

Zorza polarna w okolicach Biłgoraja (Lubelskie)
Autor: Rafal

Zorza w Lesznie (Wielkopolskie)
Autor: Franciszek

Zorza polarna w Rewie (Pomorskie)
Autor: Parc

Zorza polarna w Krośnie Odrzańskim (Lubuskie)
Autor: Miłek

Zorza polarna w Ścinawie (Dolnośląskie)
Autor: Renia

Piękna zorza nad Glinkami (Zachodniopomorskie)
Autor: Anna

Piękna zorza nad Glinkami (Zachodniopomorskie)
Autor: Anna

Zorza polarna na Mazowszu Damian/tvnmeteo.pl


Zorza polarna na Mazowszu Damian/tvnmeteo.pl

Zorza polarna na Mazowszu Damian/tvnmeteo.pl

https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/alert-zorzowy-dla-calej-polski-zorza-polarna-zjawisko-bedzie-widoczne-golym-okiem-st8414266

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk.jpg

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk2.jpg

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk3.jpg

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk4.jpg

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk5.jpg

Ubiegłej nocy niebo lśniło od Bałtyku po Śląsk6.jpg

Napisano

Potężny rozbłysk na powierzchni komety SWAN. Co tam się wydarzyło?
2025-04-17. Radek Kosarzycki
Najnowsza kometa nocnego nieba, charakteryzująca się zielonkawą barwą i oficjalnie skatalogowana pod nazwą C/2025 F2 (SWAN), postanowiła zamanifestować swoją obecność w Układzie Słonecznym, eksplodując w spektakularny sposób. Nagły wzrost jasności komety został sfotografowany przez Mike’a Olasona, astrofotografa z Arizony na początku kwietnia. Istnieje możliwość, że Olasonowi udało się sfotografować erupcję kriowulkanu na powierzchni jądra komety, aczkolwiek naukowcy dopuszczają jeszcze inne możliwości.
Kometa C/2025 F2 (SWAN) jest nowością dla naukowców. Obiekt ten został po raz pierwszy dostrzeżony przez astronoma amatora z Australii podczas przeglądania zdjęć wykonanych przez kosmiczne obserwatorium SOHO zarządzane przez NASA oraz Europejską Agencję Kosmiczną. Początkowo obiekt skatalogowano pod nazwą SWAN25F, a dopiero później ustalono, że faktycznie w tym przypadku mamy do czynienia z kometą i nazwę zmodyfikowano do konwencji tworzenia nazw znanych komet.
Warto tutaj podkreślić, że w przeciwieństwie do większości komet, tę udało się odkryć bardzo blisko peryhelium orbity. Kometa maksymalnie zbliży się do Słońca na orbicie nie za kilka, czy kilkanaście miesięcy, a już 1 maja. Znajdzie się wtedy około 50 milionów kilometrów od Słońca, a więc stosunkowo daleko, jak na kometę.
Jak się jednak okazuje, tuż po odkryciu, bowiem już 3 kwietnia, kometa istotnie i gwałtownie zwiększyła swoją jasność. Naukowcy podejrzewają, że na jej powierzchni doszło do erupcji, która spowodowała tymczasowy wzrost jasności, po którym nastąpił kilkudniowy jej spadek.
Jak na razie nie sposób ustalić, z czym tak naprawdę mieliśmy do czynienia. Możliwe, że pod wpływem promieniowania słonecznego coraz intensywniej ogrzewającego jądro komety, doszło do sublimacji lodu pod powierzchnią jądra komety, wzrostu ciśnienia, a następnie gwałtownego pęknięcia warstwy lodu na powierzchni i gwałtownego wyrównania ciśnienia, z którym mogłaby wiązać się erupcja swoistej kriomagmy. W takim przypadku doszłoby do rozszerzenia komy komety, czyli otaczającej jądro komety chmury pyłu i gazu.
Nie byłaby to pierwsza kometa kriowulkaniczna, która dała popis tego typu. Wystarczy tutaj wspomnieć kometę 12P/Pons-Brooks, której erupcje dosłownie „doprawiły rogi” w 2024 roku, czy też kometa 29P/Schwassmann-Wachmann, która od dekad regularnie eksploduje, nawet nie zbliżając się przesadnie do Słońca.
Astronomowie zachowują jednak pewną ostrożność w odniesieniu do erupcji na powierzchni nowej komety. Wciąż bowiem zbyt mało wiemy o jej strukturze. Mogło tutaj dojść po prostu d odsłonięcia kieszeni lodu na powierzchni i jego gwałtownej sublimacji. Według niektórych ekspertów takie zdarzenie lepiej tłumaczyłoby gwałtowny wzrost i stosunkowo szybki spadek jasności komety.
Tak naprawdę cała sytuacja komplikuje mocno próby prognozowania jasności komety w okolicy peryhelium orbity. Skoro bowiem pierwsze prognozy opierały się o jasność zmierzoną podczas erupcji, może się okazać, że w rzeczywistości mamy do czynienia z mniejszą i ciemniejszą kometą, niż nam się wydawało. Obserwacje prowadzone w kolejnych dniach pozwolą ustalić, czego możemy się spodziewać na przełomie kwietnia i maja na nocnym niebie. Pozostaje trzymać kciuki za to, aby jednak kometa okazała się obiektem o sporych rozmiarach.
https://www.focus.pl/artykul/teksas-plemie-instrument-z-ludzkich-kosci

Potężny rozbłysk na powierzchni komety SWAN. Co tam się wydarzyło.jpg

Napisano

Zidentyfikowano galaktykę, która przeczy prawom wszechświata!
2025-04-17.Admin3.
Astronomowie natknęli się na kosmiczną anomalię, która wstrząsnęła fundamentami współczesnej nauki. Międzynarodowy zespół badaczy, korzystający z potężnego Obserwatorium W. M. Kecka na Mauna Kea na Hawajach, odkrył coś, co wydawało się niemożliwe - galaktykę karłowatą FCC 224, która praktycznie nie zawiera ciemnej materii.
Galaktyka ta, zlokalizowana na obrzeżach gromady gwiazd w Piecu, znajduje się w odległości około 60-65 milionów lat świetlnych od Ziemi. Jej niezwykła natura rzuca wyzwanie wszystkiemu, co myśleliśmy, że wiemy o budowie wszechświata.

Odkrycie zostało opisane w prestiżowym czasopiśmie The Astrophysical Journal, ale prawdziwe implikacje tego znaleziska mogą sięgać znacznie dalej, niż przyznają oficjalne źródła naukowe.
Ciemna materia, tajemnicza substancja stanowiąca podobno 85% materii wszechświata, jest niewidoczna i niewykrywalna bezpośrednio - wiemy o niej tylko dzięki jej grawitacyjnemu wpływowi na obiekty, które możemy obserwować. Od dziesięcioleci naukowcy twierdzili, że bez ciemnej materii galaktyki po prostu nie mogłyby istnieć. Odkrycie FCC 224 burzy te podstawowe założenia.
Maria Luisa Buzzu ze Swinburne University i Europejskiego Obserwatorium Południowego nie ukrywa zdumienia: "FCC 224 zawiera wiele jasnych gromad kulistych, ale prawie nie ma w niej ciemnej materii, przynajmniej w jej wewnętrznych rejonach. Żaden z istniejących modeli powstawania galaktyk nie potrafi wyjaśnić ich pochodzenia".
Co naprawdę oznacza to odkrycie? Czyżby nasze rozumienie grawitacji i struktury wszechświata było fundamentalnie błędne? A może ciemna materia nie jest tym, czym myśleliśmy, że jest?
Naukowcy użyli precyzyjnego sprzętu spektroskopowego KCWI, zainstalowanego na teleskopie Kecka, aby zbadać wewnętrzne ruchy gwiazd i gromad FCC 224. Uzyskane dane wykazały wyjątkowo niską dyspersję prędkości, co według ekspertów świadczy o braku ciemnej materii.
"Dzięki wysokiej rozdzielczości widmowej KCWI byliśmy w stanie dokonać precyzyjnych pomiarów, które potwierdziły anomalnie mały wpływ ciemnej materii" - dodaje Buzu, choć jej ostrożne słowa mogą skrywać znacznie głębsze implikacje tego odkrycia.
Wcześniej podobne obiekty znajdowano tylko w jednym regionie kosmosu - grupie galaktyk NGC 1052. Teraz, gdy odkryto FCC 224 w zupełnie innej części wszechświata, badacze zaczynają podejrzewać, że galaktyki pozbawione ciemnej materii mogą występować znacznie częściej, niż wcześniej sądzono.
 Jedna z proponowanych teorii sugeruje, że FCC 224 mogła utracić swoją ciemną materię w wyniku kosmicznej kolizji - zderzenia z innym obiektem o dużej prędkości, który oddzielił ciemną i normalną materię. Naukowcy nazywają to "modelem karła-pocisku". Lecz czy to wystarczające wyjaśnienie? A może istnieją jeszcze inne, bardziej niekonwencjonalne możliwości?
Gdyby galaktyki mogły formować się i istnieć bez ciemnej materii, oznaczałoby to, że inne siły lub mechanizmy muszą być odpowiedzialne za utrzymywanie ich struktury. Niektórzy teoretycy spekulują, że mogą istnieć alternatywne teorie grawitacji, które lepiej wyjaśniałyby obserwacje niż standardowy model kosmologiczny oparty na ciemnej materii.
Inni idą jeszcze dalej, sugerując, że to, co obserwujemy jako ciemną materię, może być w rzeczywistości przejawem oddziaływań między naszym wszechświatem a równoległymi wymiarami lub efektem nieznanych jeszcze praw fizyki.
Astronomowie planują teraz rozszerzyć zakres poszukiwań innych galaktyk tego typu, wykorzystując nowe przeglądy nieba. Chcą dowiedzieć się, jak powszechne są takie "wyjątki od reguły" i jaką rolę odgrywają w strukturze wszechświata.
Odkrycie FCC 224 może być pierwszym krokiem do całkowitego przewartościowania naszego rozumienia kosmosu. Wskazuje ono, że wszechświat może być znacznie bardziej złożony i tajemniczy, niż naukowcy byli gotowi przyznać. A jeśli nasze podstawowe założenia o funkcjonowaniu galaktyk są błędne, co jeszcze mogliśmy przeoczyć w naszym pojmowaniu rzeczywistości?
Tajemnica galaktyki bez ciemnej materii pozostaje nierozwiązana, a jej implikacje mogą sięgać znacznie dalej, niż możemy sobie wyobrazić. W miarę jak badacze będą zgłębiać ten kosmiczny fenomen, możemy spodziewać się kolejnych rewelacji, które zmienią nasz sposób patrzenia na wszechświat.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/zidentyfikowano-galaktyke-ktora-przeczy-prawom-wszechswiata

Zidentyfikowano galaktykę, która przeczy prawom wszechświata!.jpg

Napisano

Galaktyka Sombrero na nowym zdjęciu z Hubble’a. Niewiele jest piękniejszych widoków w kosmosie
2025-04-17. Radek Kosarzycki
W celu uczczenia 35. rocznicy powstania Teleskopu Hubble’a Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) publikuje specjalną serię zaktualizowanych zdjęć przedstawiających niektóre z najbardziej charakterystycznych obiektów obserwowanych przez teleskop. W ramach tego projektu połączono nowe dane z Hubble’a z zaawansowanymi metodami przetwarzania obrazu, co pozwoliło udoskonalić wcześniej opublikowane zdjęcia kosmosu.
Najnowsze opublikowane zdjęcie pozwala ponownie przyjrzeć się jednej z najbardziej zachwycających galaktyk widocznych z orbity okołoziemskiej, czyli Galaktyce Sombrero. Zdjęcie jeszcze wyraźniej niż poprzednio przedstawia szczegóły dysku galaktyki widzianej od strony krawędzi i odsłania bogate tło gwiazd i galaktyk, których wcześniej nie sposób było dostrzec.
Galaktyka Sombrero, oficjalnie znana jako Messier 104, znajduje się około 30 milionów lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Panny. Charakterystyczną jej cechą jest lśniące zgrubienie centralne i szeroki, ciemny pierścień pyłu.
Mimo że Galaktyka Sombrero wygląda imponująco, nie jest ona szczególnie aktywna pod względem produkcji nowych gwiazd. W jej gęstym, pyłowym dysku co roku powstaje mniej niż jedna masa słoneczna gazu, która przekształca się w nowe gwiazdy. Tak niski wskaźnik powstawania gwiazd jest dość nieoczekiwany w przypadku galaktyki o tak bogatej strukturze. Nawet supermasywna czarna dziura, znajdująca się w centrum galaktyki i ważąca około dziewięciu miliardów mas Słońca, pozostaje zaskakująco cicha. Jest to jedna z najmasywniejszych znanych czarnych dziur, przewyższająca tę, znajdującą się w centrum Drogi Mlecznej, o czynnik ponad 2000.
Mimo że galaktyka jest zbyt ciemna, by ją obserwować bez pomocy teleskopu, można ją łatwo dostrzec nawet przy użyciu skromnego sprzętu amatorskiego. Gołym okiem jego kątowy rozmiar wydaje się wynosić mniej więcej jedną trzecią średnicy Księżyca w pełni. Ze względu na rozmiary nowego zdjęcia wykonanego przez Hubble’a, tak naprawdę mamy do czynienia z mozaiką złożoną z kilku pojedynczych zdjęć.
Jednym z najbardziej urzekających aspektów Galaktyki Sombrero jest kąt jej obserwacji. Galaktyka jest nachylona pod kątem zaledwie sześciu stopni od płaszczyzny równikowej, co sprawia, że można ją oglądać niemal całkowicie z boku. Ta perspektywa ukazuje dramatyczne grudki i pasma pyłu na tle jasnego centralnego wybrzuszenia, wywołując efekt wizualny podobny do pierścieni Saturna, ale na skalę galaktyczną.
Z drugiej strony kąt ten komplikuje próby kategoryzacji struktury galaktyki. Naukowcy wciąż spierają się, czy jest to galaktyka spiralna czy eliptyczna. Jej dysk przypomina galaktykę spiralną, natomiast jej ogromne wybrzuszenie i otaczające je halo przypominają te, które zwykle spotyka się w galaktykach eliptycznych.
Aby lepiej zrozumieć przeszłość galaktyki, astronomowie użyli Hubble’a do zbadania ilości metali – pierwiastków cięższych od helu – w gwiazdach znajdujących się w halo Galaktyki Sombrero. Te sygnatury chemiczne mogą dostarczyć wskazówek na temat powstawania galaktyki oraz tego, czy doszło do jej połączenia z innymi galaktykami. W tym przypadku wysoka zawartość metali w gwiazdach halo wskazuje na dramatyczne wydarzenie z przeszłości: połączenie się z dużą galaktyką kilka miliardów lat temu. Ta starożytna kolizja może być przyczyną unikalnej i zagadkowej struktury Galaktyki Sombrero.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/04/galaktyka-sombrero-nowe-zdjecie-hubble/

Galaktyka Sombrero na nowym zdjęciu z Hubble’a. Niewiele jest piękniejszych widoków w kosmosie.jpg

Napisano

Polski astronauta leci w kosmos. Bierze ze sobą sól z Wieliczki i pierogi
2025-04-17. KG.
Sławosz Uznański-Wiśniewski jako pierwszy polski astronauta odbędzie podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Kiedy tam poleci? Wiele wskazuje na to, że w przyszłym miesiącu. Do tej pory w kosmosie był tylko jeden Polak – Mirosław Hermaszewski.
Misja technologiczno-naukowa Axiom Mission 4 (Ax-4), która otrzymała nazwę IGNIS (z łac. – ogień), na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) zaplanowana jest na przełom maja i czerwca 2025 roku. Będzie to pierwsza polska wyprawa na ISS. Organizuje ją Ministerstwo Rozwoju i Technologii we współpracy z ESA, Polską Agencją Kosmiczną (POLSA) oraz Axiom Space. Wśród uczestników misji jest polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski.

Przewidywany dzień startu to 29 maja, jednak data ta może ulec zmianie z przyczyn pogodowych lub technicznych. Uczestnicy misji mają spędzić w przestrzeni kosmicznej 16 dni, z czego 14 dni w ISS.

Dowódcą załogi będzie Amerykanka Peggy Whitson, była astronautka NASA, dyrektorka ds. lotów załogowych w Axiom Space. Funkcję pilota pełnić ma Shubhanshu Shukla z Indii. Drugim, obok Uznańskiego-Wiśniewskiego, specjalistą misji będzie Węgier Tibor Kapu.

Astronauci wyruszą z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie, na pokładzie kapsuły Crew Dragon firmy SpaceX, wyniesionej rakietą Falcon 9.
Pierwsza polska misja na ISS. Kiedy start?

Misja IGNIS ma charakter technologiczno-naukowy. Jej głównym celem jest przeprowadzenie 13 eksperymentów zaproponowanych przez polskie firmy i instytucje naukowe. Wśród tych eksperymentów jest m.in. badanie stabilności nanomateriałów w warunkach kosmicznych, testowanie detektorów promieniowania kosmicznego albo wykorzystanie mikroorganizmów do podtrzymania innych form życia w kosmosie.
Eksperymenty te zostały wyłonione spośród wielu propozycji, które ESA i POLSA oceniały pod kątem zaawansowania technologicznego i potencjału naukowego.

Sławosz Uznański-Wiśniewski zabierze na orbitę elementy „o szczególnej symbolice i znaczeniu dla Polski”. Będą wśród nich m.in. naszywka ze skafandra Mirosława Hermaszewskiego, który w 1978 roku jako pierwszy Polak poleciał w kosmos, pamiątki po Marii Skłodowskiej-Curie, polskie litery (ą, ć, ę, ł itd.) wydrukowane w 3D, bryłka soli z Wieliczki, kawałek polskiego bursztynu, biało-czerwone flagi i... pierogi.

Do ISS wraz z misją IGNIS polecą też: manuskrypt mazurka Fryderyka Chopina, trzy wiersze Wisławy Szymborskiej, krajka z regionalnego stroju ziemi łódzkiej z Muzeum Etnograficznego w Warszawie, mapa z dzieła Mikołaja Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium” („O obrotach sfer niebieskich”) oraz emblematy i plakat misji.
Sławosz Uznański-Wiśniewski – kim jest? Wiek, życiorys, żona

Urodzony w 1984 roku Uznański-Wiśniewski jest doktorem elektroniki, specjalistą od technologii odpornych na promieniowanie kosmiczne. Wykształcenie zdobywał w Polsce i we Francji. Pracował w CERN i STMicroelectronics, a od 2023 roku jest astronautą projektowym ESA. W styczniu tego roku wziął ślub z posłanką Koalicji Obywatelskiego Aleksandrą Wiśniewską.

W związku ze zbliżającą się misją Uznański od prawie dwóch lat przechodzi intensywne szkolenie w ośrodkach Axiom Space, SpaceX i NASA, m.in. w Houston (USA). Trening uwzględnia przygotowanie do życia w mikrograwitacji, obsługi sprzętu na ISS, procedur awaryjnych oraz przeprowadzania eksperymentów. Możliwość lotu na orbitę jest dla astronauty dużym wyróżnieniem. Został wybrany spośród ponad 22 tys. kandydatów.
Sławosz Uznański-Wiśniewski leci na ISS (fot. PAP)
źródło: Portal TVP.Info
https://www.tvp.info/nauka

Polski astronauta leci w kosmos. Bierze ze sobą sól z Wieliczki i pierogi.jpg

Napisano

Segment księżycowej rakiety NASA gotowy do lotu
2025-04-17. Wojciech Kaczanowski
Górny segment rakiety Space Launch System (SLS) dotarł do należącego do NASA Kennedy Space Center na Florydzie, gdzie zostanie zintegrowany z pozostałymi elementami systemu nośnego. Start misji Artemis II zaplanowano na 2026 r.
Interim Cryogenic Propulsion Stage - górny człon rakiety Space Launch System (SLS) - został zbudowany przez spółkę United Launch Alliance (joint venture między koncernami Boeing i Lockheed Martin) w zakładach w Decatur w stanie Alabama.
Segment ICPS zaliczył postój w należącym do spółki ośrodku Delta Operations Center w bazie amerykańskich sił kosmicznych na Przylądku Canaveral na Florydzie w celu testów końcowych. W marcu 2025 r. NASA poinformowała o udanym transporcie do Kennedy Space Center, gdzie nastąpi integracja segmentu z pozostałymi częściami rakiety przed startem misji Artemis II.
Przygotowania do startu
Górny człon rakiety SLS został zatankowany hipergolicznym materiałem pędnym, który zasili silniki do korekcji położenia składające się na system RCS (Reaction Control System). Z najnowszych informacji przekazanych przez NASA wynika, że inżynierowie przygotowują się do integracji ICPS z pozostałymi elementami rakiety w hangarze Vehicle Assembly Building.
ICPS posiada blisko 14 m długości i jest zasilany pojedynczym silnikiem RL-10 na paliwo ciekły wodór i ciekły tlen. Konstrukcja opiera się na segmencie górnego stopnia DCSS (Delta Cryogenic Second Stage), który był wykorzystywany w rakiecie Delta IV. ICPS pomoże statkowi kosmicznemu Orion z załogą na pokładzie osiągnąć odpowiednią prędkość i trajektorię do lotu w stronę Księżyca.
NASA wykorzysta ICPS podczas pierwszych trzech misji z serii Artemis. W kolejnych planuje natomiast ulepszoną wersję - Exploration Upper Stage z czterema silnikami RL-10, która będzie charakteryzować się większym rozmiarem i mocą.
Przygotowania do misji Artemis II
Inżynierowie zakończyli również składanie boosterów bocznych na paliwo stałe, wyprodukowanych przez koncern Northrop Grumman. Każdy z boosterów składa się łącznie z 5 segmentów, a wszystkie 10 zostało dostarczone do Kennedy Space Center na Florydzie we wrześniu 2023 r. Według NASA, boostery wyprodukują 75% całkowitego ciągu przy starcie rakiety SLS. W 2024 r. do Kennedy Space Center dotarł również główny segmenty (ang. core stage) systemu nośnego.
Artemis II będzie 10-dniową, załogową misją, podczas której czworo astronautów obleci Księżyc na wysokości 8900 km nad powierzchnią sprawdzając przy tym działanie kapsuły Orion oraz torując tym samym drogę do wyczekiwanego lądowania na Księżycu. Misja powinna wystartować w 2026 r. Artemis III zakłada natomiast lądowanie astronautów na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.
Interim Cryogenic Propulsion Stage - górny segment rakiety Space Launch System - został przetransportowany do Kennedy Space Center na Florydzie, gdzie zostanie zintegrowany z pozostałymi częściami rakiety.
Autor. United Launch Alliance

Segment ICPS w Kennedy Space Center na Florydzie.
Autor. United Launch Alliance
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/segment-ksiezycowej-rakiety-nasa-gotowy-do-lotu

Segment księżycowej rakiety NASA gotowy do lotu.jpg

Napisano

SPACESHIELD Hack – hackathon, który zmieni przyszłość
2025-04-17. Astronomia24
Stalowa Wola po raz trzeci staje się centrum innowacji, łącząc pasjonatów kosmosu, nowych technologii i rozwiązań przyszłości. To właśnie tu 24-25 maja br. odbędzie się wyjątkowy Hackathon SPACESHIELD Hack organizowany przez Stalowowolską Agencję Rozwoju Regionalnego sp. z o. o. w ramach projektu SPACE 4 TALENTS. SPACESHIELD Hack odbędzie się w obiektach Wydziału Mechaniczno – Technologicznego Politechniki Rzeszowskiej w Stalowej Woli i przyciągnie ponad 200 uczestników – studentów, ekspertów branżowych oraz pasjonatów obronności, cyberbezpieczeństwa i nowych technologii.
Celem wydarzenia jest nie tylko rozwój kreatywnych rozwiązań technologicznych, ale także budowanie mostów pomiędzy sektorem publicznym, prywatnym oraz akademickim w obszarach kluczowych dla współczesnej gospodarki i bezpieczeństwa.


W Hackathonie SPACESHIELD może wziąć udział każda osoba pełnoletnia, która jest gotowa stawić czoła wyzwaniom, ma głowę pełną pomysłów i chce przyczynić się do rozwoju technologii kosmicznych i obronnych. Wystarczy zarejestrować się wypełniając formularz na stronie spaceshield.pl.

Dlaczego warto? - dlatego, że będziecie w stanie zbudować rozwiązania na potrzeby zarówno sektora kosmicznego, jak i tematów lokalnych. Czyli tak naprawdę będziecie mogli zastanowić się, jak budować rozwiązania kosmiczne tak, by pomagały Wam na co dzień – zachęca Maciek Myśliwiec ze Space Agency.
Dwa dni burzy mózgów, wspólnej pracy, wymiany doświadczeń i inspirujących rozmów. Hackathon SPACESHIELD Hack to ogromna szansa dla każdego uczestnika – zapowiada się naprawdę genialne wydarzenie, jeśli tylko macie czas i chęć zmierzyć się z bardzo ciekawymi wyzwaniami, poznać genialnych ludzi, spotkać fantastycznych mentorów i ekspertów to zapraszam Was do Stalowej Woli na Hackathon SPACESHIELD Hack – dodaje Marcin Giza z Fundacji SpaceShip.

Organizatorzy zadbali o to, by udział w wydarzeniu był całkowicie bezpłatny – uczestnikom zapewniono noclegi oraz wyżywienie. Na miejscu odbędą się również merytoryczne wystąpienia, warsztaty oraz dodatkowe atrakcje.

50 000 PLN dla najlepszych projektów

W trakcie wydarzenia zespoły pracują nad swoimi projektami, które następnie podlegają ocenie ekspertów z branży – my jako organizatorzy zapewniamy przestrzeń i dostęp do mentorów, którzy będą w pierwszej fazie mogli wesprzeć uczestników. Wszystko zależy od tego jaki pomysł powstanie, jakie ma szanse na komercjalizację i jak ambitnie zespół podchodzi do realizacji i wdrożenia swojego zadania – powiedział Jacek Śledziński Prezes Zarządu StARR.

Najlepsi uczestnicy powalczą o imponujące nagrody, których pula to w tej chwili 50 000 zł,
w formie gotówkowej, nagród rzeczowych, kursów, szkoleń i wyjazdów na kosmiczne wydarzenia. Dodatkową nagrodą będzie kwalifikacja najlepszych rozwiązań na wydarzenia i konkursy startupowe, w tym autorski SPACESHIELD Summit, na którym projekty będą mogły znaleźć wsparcie oraz inwestorów. To doskonała okazja, by wziąć udział w tworzeniu technologii przyszłości!

Burza mózgów i realne wyzwania

Zadania, z którymi zmierzą się uczestnicy, sklasyfikowane zostały w 4 kategoriach: space, defence, dual-use oraz open i pozostaną tajemnicą do dnia wydarzenia. Zostały one wypracowane podczas Antyhackathonu, który odbył się w marcu i stanowił unikalne przygotowanie do majowego hackathonu. Ponad 20 ekspertów z branży kosmicznej, obronnej, związanej z cyberbezpieczeństwem i nowymi technologiami opracowało zadania odpowiadające rzeczywistym wyzwaniom.

Było to pierwsze tego typu wydarzenie w Europie, łączące interdyscyplinarne podejście do problemów sektora high-tech i deep-tech - Jestem pierwszy raz na takim wydarzeniu jak antyhackathon. Jest to bardzo potrzebne, to jedna z lepszych decyzji, ponieważ widać, że Stalowa Wola organizuje to spotkanie pod potrzeby, pod konkretne branże, a nie tylko po to, żeby się odbyło – podsumowała Noemi Zabari, polska astrofizyczka z Astroteq.ai.

Na hackathonie nie zabraknie autorytetów z dziedziny kosmosu i nauki. Jednym z mentorów wydarzenia będzie John F. Hall, wieloletni dyrektor w NASA, który od lat współpracuje z Polską Akademią Kosmiczną. Podczas hackathonu uczestnicy będą mieli wsparcie kilkudziesięciu mentorów i ekspertów, którzy podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Polska Agencja Kosmiczna POLSA, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Wojskowa Akademia Techniczna, PARP, Wojewoda Podkarpacki, Miasto Stalowa Wola, i Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii.

Projekt współfinansowany jest z Unii Europejskiej, ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (ERDF), w ramach Europejskiej Inicjatywy Miejskiej (European Urban Initiative – EUI).

Patronat medialny nad całym wydarzeniem objęli: Nauka w Polsce, Mam StartUp, Kosmonauta.net, Prawo i Kosmos, Astronomia24, Kopalnia Wiedzy, Telewizja Stella, TVP3 Rzeszów, Radio Rzeszów, Sztafeta, Czytaj Rzeszów, Super Nowości, Kurier Rzeszowski, Reach4, FXMAG, Just Join It, Gospodarka Podkarpacka, Crossweb, Rakietomania.
Partnerami projektu są: Miasto Stalowa Wola, Stalowowolska Agencja Rozwoju Regionalnego sp. z o.o. (StARR), Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza, Fundacja Polska Innowacyjna, Rebels Valley, Akademia Leona Koźmińskiego i Stowarzyszenie Innspace.
SPACESHIELD Hack – hackathon, który zmieni przyszłość


https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1472

 

SPACESHIELD Hack – hackathon, który zmieni przyszłość.jpg

Napisano

Czy na planecie K2-18 b istnieje życie biologiczne?
2025-04-17.
Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge ogłosili odkrycie potencjalnych biosygnatur w atmosferze planety pozasłonecznej w systemie odległym o 124 lata świetlne od nas. Planeta krąży w ekosferze, czyli strefie wokół gwiazdy najlepiej nadającej się do zamieszkania z punktu widzenia życia ziemskiego. Może mieć ocean.
Glob został odkryty w 2015 roku i należy do kategorii planet zwanej superziemiami. Z wcześniejszych obserwacji wiadomo, że planeta K2-18 b ma rozmiar 2,6 razy większy niż Ziemia, a masę 8,6 razy większą. Znajduje się 124 lata świetlne od nas, a jej gwiazdę widać w konstelacji Lwa. Gwiazda centralna to czerwony karzeł typu widmowego M o mniej więcej połowie rozmiaru i masy Słońca oraz temperaturze 3500 K. Planeta krąży wokół swojej gwiazdy z okresem 33 dni, w odległości takiej, że na powierzchni planety może występować woda w stanie ciekłym. Taka strefa jest nazywana ekosferą, strefą nadającą się do zamieszkania, albo poetycko strefą Złotowłosej (w nawiązaniu do jednej z bajek).
Oceaniczna planeta i życie?
W atmosferze egzoplanety K12-18 b wykryto metan i dwutlenek węgla o własnościach zgodnych z planetą typu wodorooceanicznego (hiaceańskiego), czyli taką, która ma bogatą w wodór atmosferę oraz powierzchnię pokrytą oceanem. Angielska nazwa tej kategorii planet, hycean, pochodzi od słów hydrogen (wodór) i ocean.
Co więcej, w atmosferze wykryto sygnatury siarczku dimetylu i/lub disiarczku dimetylu. Na Ziemi substancje te są produkowane wyłącznie przez życie biologiczne, głównie przez mikroorganizmy takie jak morski fitoplankton. Oczywiście może teoretycznie istnieć jakiś inny proces chemiczny je wytwarzający, ale na chwilę obecną stanowią potencjalną biosygnaturę.
Koncentracja siarczku dimetylu i disiarczku dimetylu znacznie różni się od wartości znanych na Ziemi. Na naszej planecie jest to generalnie poniżej jednej części na miliard w objętości. W przypadku K2-18 b oszacowano poziom na tysiąc razy silniejszy (ponad dziesięć części na milion).
Wcześniejsze prace teoretyczne przewidywały, że wysokie poziomy gazów opartych na siarce, takich jak siarczek dimetylu i disiarczek dimetylu, mogą występować na planetach wodorooceanicznych (hiaceańskich). A teraz zaobserwowaliśmy to zgodnie z przewidywaniami. Scenariusz świata hiaceańskiego z oceanem tętniącym życiem najlepiej pasuje do danych, które mamy na temat tej planety - uważa prof. Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu Cambridge, pierwszy autor publikacji.
Potrzeba więcej obserwacji
Obserwacje uzyskały poziom ufności statystycznej trzy sigma, co oznacza, że prawdopodobieństwo, iż to przypadkowy wynik wynosi jedynie 0,3%. Aby jednak być traktowanym jako mocny dowód naukowy, obserwacje powinny przekroczyć statystyczny poziom pięć sigma, co by oznaczało prawdopodobieństwo 0,00006%, że to coś przypadkowego. Wyniki badań opublikowano w The Astrophysical Journal Letters.
Do obserwacji użyto Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST). Wykorzystano tranzyty planety przed gwiazdą, kiedy to światło gwiazdy częściowo przechodzi przez atmosferę planety, co pozwala na ustalenie z jakich gazów składa się atmosfera. Obserwacje przeprowadzono niezależnie na dwa sposoby: (1) instrumentami NIRISS (Near-Infrared Imager and Slitless Spectrograph) i NIRSpec (Near-Infrared Spectrograph) w bliskiej podczerwieni (0,8-5 mikronów) oraz (2) instrumentem MIRI (Mid-Infrared Instrument) w średniej podczerwieni (6-12 micronów).
Uzyskane wyniki wymagają potwierdzenia, więc sensacyjne nagłówki w mediach o znalezieniu życia poza Układem Słonecznym są zdecydowanie przedwczesne. Nawet sami autorzy publikacji wskazują, że nie można jeszcze mówić o odkryciu tego rodzaju.
Więcej informacji:
•    Strongest hints yet of biological activity outside the solar system
•    Publikacja naukowa: New Constraints on DMS and DMDS in the Atmosphere of K2-18 b from JWST MIRI
•    Astronarium nr 137, w którym prof. Nikku Madhusudhan mówi o planetach typu wodorooeanicznego (hiaceańskiego)
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: University of Cambridge
 
Na ilustracji:
Widmo egzoplanety K2-18 b uzyskane spektrografem MIRI na Kosmicznym Teleskopie Jamesa Webba (JWSTG). Źródło: A. Smith, N. Madhusudhan
Strongest hints yet of biological activity outside the solar system
https://www.youtube.com/watch?v=sPRr4DgMTxI

Niezwykłe planety - Astronarium 137
https://www.youtube.com/watch?v=0zcq-oXe3A4

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-na-planecie-k2-18-b-istnieje-zycie-biologiczne

Czy na planecie K2-18 b istnieje życie biologiczne.jpg

Czy na planecie K2-18 b istnieje życie biologiczne2.jpg

Napisano

Dostrzegli na Słońcu coś zaskakującego. Rzadki izotop helu wyleciał z dziury koronalnej
2025-04-17. Radek Kosarzycki
Słońce, nasza gwiazda dzienna znajduje się aktualnie w maksimum swojej aktywności w 11-letnim cyklu. Nie powinno zatem dziwić, że w ostatnich kilku latach na powierzchni Słońca naprawdę sporo się dzieje. Po długich latach ciszy, mamy teraz do czynienia z ogromną liczbą plam słonecznych, dziur koronalnych, rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Obserwacje tych wszystkich zmian na Słońcu może prowadzić do niezwykłych odkryć.
Doskonałym przykładem takiego odkrycia jest przypadek z października 2023 roku, kiedy to właśnie dziura koronalna wywołała emisję zaskakującej ilości niezwykle rzadkiego izotopu helu z powierzchni Słońca. Mowa tutaj oczywiście o helu-3, a więc izotopie, który różni się od powszechnie występującego helu-4 brakiem jednego neutronu. Nigdy wcześniej nie udało się zaobserwować tak wysokiego stężenia He-3 w strumieniu materii emitowanym z powierzchni Słońca.
Warto tutaj przypomnieć, że dziura koronalna to tymczasowy obszar w zewnętrznej atmosferze Słońca charakteryzujący się niższą gęstością plazmy oraz niższą jej temperaturą. Takie dziury doskonale są widoczne w zakresie promieniowania ultrafioletowego i rentgenowskiego. Choć nie widać ich w zakresie promieniowania widocznego, to naukowcy wiedzą o ich obecności dzięki temu, że wiatr słoneczny uciekający ze Słońca w dziurze kronalnej osiąga wyższe prędkości.
I to właśnie taka dziura koronalna umożliwiła 24 i 25 października 2023 roku emisję wąskiego i szybkiego strumienia plazmy, który zawierał zaskakująco dużo helu-3.
Naukowcy zwracają uwagę, że o ile hel-4 stanowi aż 25 proc. całej widocznej materii (pod względem masy), hel-3 jest znacznie rzadszy. Szacuje się, że jeden jon helu-3 występuje na każde 2500 jonów helu-4. Instrumenty zainstalowane na pokładzie sondy Solar Orbiter w tym konkretnym przypadku wykryły stężenie rzadkiego izotopu aż 180 000 razy wyższe niż zwykle. Mało tego, ze względu — najprawdopodobniej na niższą masę — jony te uciekały ze Słońca szybciej niż pozostała materia tworząca strumień.
Nietypowy strumień materii został wyemitowany z obszaru Słońca o wyjątkowo niskim natężeniu pola magnetycznego. Jak wskazują naukowcy, potwierdza to długotrwałe teorie sugerujące, że spokojniejsze rejony Słońca mogą być lepszym miejscem do wzbogacania helem-3.
W artykule naukowym opisującym odkrycie możemy także przeczytać o innych nietypowych cechach strumienia materii z powierzchni Słońca zarejestrowanego w październiku 2023 roku. O ile bowiem w wielu podobnych zdarzeniach obok helu pojawia się także wyższa ilość takich pierwiastków jak żelazo i neon, o tyle w tym przypadku żelaza nie zarejestrowano, a zamiast niego pojawiły się wyższe ilości węgla, azotu, krzemu i siarki. Taki skład materii słonecznej rejestrowany jest naprawdę rzadko. Nie sposób jednak ustalić, czy takie zdarzenia występują rzadko na Słońcu, czy też rzadko je rejestrujemy ze względu na to, że są one zbyt słabe i nie sposób ich z Ziemi skutecznie wykrywać.
Sonda Solar Orbiter jak na razie zapewnia nam unikalną możliwość przyjrzenia się aktywności Słońca z tak bliska, jak nigdy wcześniej tego nie robiliśmy. Można się zatem spodziewać, że zaskoczy nas jeszcze nie raz i nie dwa.

Źródło: NASA/SDO/AIA
https://www.focus.pl/artykul/paliwo-przyszlosci-wodor-oman-europa-transport

Dostrzegli na Słońcu coś zaskakującego. Rzadki izotop helu wyleciał z dziury koronalnej.jpg

Napisano

Słońce się przebudziło na kolejnych kilka dekad. Następne 11-letnie cykle będą silniejsze
2025-04-17. Radek Kosarzycki
Potwierdzenia tego faktu jeszcze nie ma, ale wszystko wskazuje na to, że szczyt 25 cyklu słonecznego mamy powoli już za sobą i w najbliższych latach Słońce będzie coraz spokojniejsze. Liczba rozbłysków słonecznych i koronalnych wyrzutów masy powinna spadać. Dla miłośników zórz polarnych może to być niezbyt optymistyczna informacja. Nie ma jednak co lamentować, bowiem w najnowszym artykule naukowym badacze wskazują, że przez najbliższych kilkadziesiąt lat Słońce będzie miało więcej werwy niż dotychczas. Jest na co czekać.
Autorzy najnowszego opracowania przekonują, że w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat Słońce będzie ogólnie coraz bardziej aktywne.
Wychodzi zatem na to, że obecny spadek liczby plam słonecznych i koronalnych wyrzutów masy może być krótkotrwały i może nie wrócić w ciągu najbliższych pięciu lat do poziomu z ostatniego minimum słonecznego. Jeżeli naukowcy mają rację, możemy się spodziewać coraz bardziej aktywnych minimów i maksimów aktywności.
Powyższe wnioski to efekt szczegółowej analizy danych satelitarnych z ostatnich 45 lat dotyczących gęstości wysokoenergetycznych cząstek — głównie protonów — uwięzionych przez pole magnetyczne naszej planety w pasach Van Allena. Protony te powstają w wiatrach słonecznych, a ich koncentracja osiągnęła szczyt w 2021 roku, krótko po ostatnim minimum słonecznym. Co ciekawe, w miarę jak obecny cykl się wzmacniał, gęstość cząstek zaczęła spadać.
Naukowcy zmiany te przypisują długoterminowemu cyklowi słonecznemu, tzw. cyklowi Gleissberga. Ów cykl został zidentyfikowany w 1958 roku i trwa mniej więcej sto lat. W cyklu tym zmienia się siła poszczególnych 11-letnich cykli słonecznych. Obserwacje satelitarne wskazują, że cykl Gleissberga niedawno osiągnął swoje minimum, a to oznacza, że teraz średnia aktywność słoneczna będzie rosła przez kolejnych 50 lat. Będziemy nadal mieli minima i maksima aktywności słonecznej, ale każde z nich będzie bardziej aktywne niż przez ostatnich kilkadziesiąt lat.
Przez kilkadziesiąt kolejnych lat Słońce będzie coraz aktywniejsze.
Gdy cykle słoneczne się nasilają, linie pola magnetycznego Słońca częściej ulegają splątaniu, co powoduje powstawanie większej liczby plam słonecznych. Im więcej plam na Słońcu, tym więcej rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Jak by nie patrzeć, to właśnie te zdarzenia są źródłem burz geomagnetycznych i naładowanych cząstek w otoczeniu Ziemi. Co jednak ciekawe, większa aktywność słoneczna zwykle powoduje zmniejszenie gęstości uwięzionych protonów. Dzieje się tak, ponieważ zwiększona aktywność słoneczna nagrzewa górne warstwy atmosfery Ziemi, powodując jej puchnięcie. Rozszerzająca się atmosfera zwiększa ryzyko zderzenia się tych cząstek z cząsteczkami atmosfery.
Takie rozszerzanie się atmosfery niedawno wykryły satelity NOAA. Wychodzi zatem na to, że będziemy musieli przyzwyczaić się do większej ilości burz słonecznych, ale też ilość naładowanych cząstek w otoczeniu Ziemi zacznie spadać.
Niższa gęstość protonów o wysokiej energii oznacza mniej promieniowania, które będzie uderzało w satelity i astronautów znajdujących się na orbicie. To bardzo dobra informacja dla ludzkości, która planuje na kolejne dekady liczne załogowe misje kosmiczne w dalsze ostępy Układu Słonecznego.
Warto jednak pamiętać, że częstsze i silniejsze burze słoneczne prawdopodobnie spowodują trudności specjalistom zajmującym się monitorowaniem ruchu satelitów na orbicie okołoziemskiej. Gdy obłoki plazmy wyrzucone ze Słońca uderzają w Ziemię, powodują ogranie górnych warstw atmosfery, ich spuchnięcie sprawia, że satelity na niskiej orbicie okołoziemskiej odczuwają większy opór. Może to powodować wyhamowywanie satelitów, utratę wysokości i konieczność wykonania awaryjnych manewrów podnoszenia orbity.
W miarę jak ludzkość staje się coraz bardziej uzależniona od technologii kosmicznej, perspektywa wzmożonej aktywności słonecznej budzi zatem obawy o bezpieczeństwo satelitów i sieci energetycznych na powierzchni Ziemi. Długoterminowe skutki cyklu Gleissberga mogą zatem doprowadzić do powstania skomplikowanego krajobrazu zarządzania ryzykiem związanym z pogodą kosmiczną. Jeżeli chcemy utrzymać obecne tempo rozwoju sektora kosmicznego, trzeba będzie tym wyzwaniom stawić czoła.
https://www.chip.pl/2025/04/emisje-ze-slonca-hel-3-izotop-dziura-koronalna

 

Słońce się przebudziło na kolejnych kilka dekad. Następne 11-letnie cykle będą silniejsze.jpg

Napisano

Potężne wyrzuty ze Słońca okazały się wyjątkowo rzadkie. Astronomowie rozpoznali ich okoliczności
2025-04-18. Aleksander Kowal
Wygląda na to, że bezpośrednim źródłem niemal niespotykanych emisji pewnego izotopu na Słońcu okaże się jedna z tamtejszych dziur koronalnych. Poświęcone jej badania zapewniły naukowcom wyjątkowo dokładny wgląd w genezę całego zjawiska.
Sprawcą całego zamieszania jest hel-3. To rzadko spotykany izotop pierwiastka naprawdę powszechnie spotykanego we wszechświecie. Same izotopy mogą być jednak dużo bardziej niedostępne. Mają one odmienną liczbę neutronów w jądrze i różnią się między sobą liczbą masową – jednocześnie posiadając tę samą liczbę atomową.
Źródło wspomnianych emisji to dziura koronalna powstała w obrębie najbardziej zewnętrznej warstwy atmosfery naszej gwiazdy. Astronomowie zwrócili szczególną uwagę na tę kwestię w związku z obserwacjami z października 2023 roku. Właśnie wtedy zdali sobie sprawę z ogromnej obfitości helu-3 pochodzącego ze Słońca. Było go więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
O tym, jak zidentyfikowali źródło tego izotopu oraz jakie będą tego konsekwencje członkowie zespołu badawczego piszą w The Astrophysical Journal. O ile hel-3 jest wyjątkowo rzadki, tak hel-4 stanowi jego całkowite przeciwieństwo. Wystarczy wspomnieć, iż odpowiada ona za około ¼ całej widzialnej materii we wszechświecie. Oba łączy natomiast fakt, że prawdopodobnie w większości powstały relatywnie krótko po Wielkim Wybuchu.
Astronomowie analizujący dany zebrane przez sondę Solar Orbiter sądzą, że źródłem emisji helu-3 ze Słońca wykrytych w październiku 2023 roku była tamtejsza dziura koronalna
Dlaczego detekcje z października 2023 roku były tak wyjątkowo? Zacznijmy od tego, że w normalnych okolicznościach hel-3 stanowi około 0,002 procent wiatru słonecznego, choć strumienie emitowane przez naszą gwiazdę mogą zwiększyć jego stężenie nawet 10 000 razy. Przed dwoma laty sonda Solar Orbiter dostrzegła jednak znacznie większe ilości, przekładające się na stężenia 180 000 razy wyższa od zwykle spotykanych.
Co istotne, hel-3 śledzony przez tę sondę poruszał się ze zdecydowanie wyższą prędkością niż zazwyczaj. Astronomowie powiązali ten fakt z obecnością dziury koronalnej, której nie da się dostrzec w paśmie optycznym, ale już na zdjęciach ultrafioletowych i rentgenowskich  – jak najbardziej. Takie struktury cechują się obecnością chłodniejszej i mniej gęstej plazmy niż w otoczeniu.
W toku ekspertyz naukowcy zajmujący się tematem zyskali pewność, że wzrost emisji helu-3 pochodzących ze Słońca jest zdecydowanie bardziej prawdopodobny w słabo namagnesowanej plazmie, gdzie turbulencje są minimalne. Co ciekawe, choć można się było spodziewać, że wraz ze zwiększeniem ilości emitowanego helu-3 wzrosną też emisje pierwiastków pokroju żelaza. Tak się jednak nie stało, choć doszło do zwiększenia ilości wyrzucanego węgla, azotu, krzemu czy siarki. Niestety, jak na razie badacze nie mają konkretnych pomysłów mogących wyjaśnić, co powoduje te różnice.
https://www.chip.pl/2025/04/oneplus-sie-rozkreca-pojawi-sie-jeszcze-jeden-model-z-serii-oneplus-13

Potężne wyrzuty ze Słońca okazały się wyjątkowo rzadkie. Astronomowie rozpoznali ich okoliczności.jpg

Napisano

Ten magnetar na obrzeżach Drogi Mlecznej do niczego nie pasuje. I tak istnieje
2025-04-18. Radek Kosarzycki
W 2008 roku kosmiczne obserwatorium Swift wykryło gwałtowne rozbłyski promieniowania gamma na obrzeżach Drogi Mlecznej. Źródłem tego zjawiska okazał się obiekt skatalogowany pod numerem SGR 0501+4516, który początkowo sklasyfikowano jako magnetar — niezwykle rzadką, silnie namagnetyzowaną odmianę gwiazdy neutronowej. Magnetary powstają zazwyczaj jako pozostałości po eksplozji supernowych i odznaczają się polem magnetycznym nawet bilion razy silniejszym niż ziemskie. W naszej galaktyce zidentyfikowano zaledwie około trzydziestu takich obiektów.
Pierwsze analizy wskazywały, że magnetar mógł narodzić się w wybuchu supernowej HB9, której pozostałość znajduje się w jego bliskim sąsiedztwie. Ta hipoteza wydawała się naturalna — zgodna z obowiązującymi modelami ewolucji tego typu gwiazd. Jednak z czasem zaczęły pojawiać się poważne wątpliwości co do tego scenariusza. Obserwacje prowadzone z użyciem Kosmicznego Teleskopu Hubble’a w latach 2010, 2012 i 2020, w połączeniu z trójwymiarową mapą nieba stworzoną przez sondę Gaia, pozwoliły dokładnie prześledzić trajektorię lotu magnetara.
Wyniki analizy trajektorii były zaskakujące — zarówno kierunek ruchu, jak i prędkość magnetara wykluczają, że mógł on powstać w eksplozji supernowej HB9. Co więcej, badania wykazały, że oba obiekty nie są ze sobą w żaden sposób powiązane. Poszukiwania innej pozostałości po supernowej w pobliżu magnetara również nie przyniosły rezultatu, co pogłębiło tajemnicę jego pochodzenia.
Zagadkowy charakter SGR 0501+4516 zmusił naukowców do rozważenia alternatywnych scenariuszy. Jedna z hipotez sugeruje, że magnetar mógł powstać nie w wyniku wybuchu supernowej, lecz w procesie łączenia się dwóch gwiazd neutronowych albo w wyniku kolapsu białego karła, który zasysał materię od swojego towarzysza w układzie podwójnym. W takich okolicznościach biały karzeł mógł osiągnąć krytyczną masę i zapadł się, tworząc gwiazdę neutronową o bardzo silnym polu magnetycznym — magnetara.
Jeśli ta nietypowa teoria okaże się prawdziwa, może ona zrewolucjonizować nasze rozumienie ewolucji gwiazd i pochodzenia niektórych kosmicznych zjawisk. Co więcej, takie magnetary mogą być odpowiedzialne za tzw. szybkie rozbłyski radiowe (FRB), które od lat pozostają jedną z największych zagadek współczesnej astrofizyki. SGR 0501+4516 może więc nie tylko zmienić nasze spojrzenie na własne pochodzenie, ale i pomóc wyjaśnić tajemnicę FRB.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/04/nietypowy-magnetar-skad-sie-wzial/

Ten magnetar na obrzeżach Drogi Mlecznej do niczego nie pasuje. I tak istnieje.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.