Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Kosmiczna wpadka Rosji. Supertajny satelita „nie jest już operacyjny”
2025-04-25.PR.
Rosyjski supertajny satelita Cosmos 2553, przeznaczony najprawdopodobniej do testowania elementów uzbrojenia zdolnego do niszczenia satelitów przy użyciu broni nuklearnej, może już nie działać – informują eksperci, na których powołuje się agencja Reutera.
Cosmos 2553 został wystrzelony na pokładzie statku Sojuz-2 w lutym 2022 roku, tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Dziennik „Wall Street Journal”, powołując się na amerykańskich urzędników i ekspertów, przekonywał, że był on przeznaczony do testowania elementów uzbrojenia zdolnego do niszczenia satelitów przy użyciu broni nuklearnej.
Jak zaznaczał amerykański dziennik, sam Cosmos 2553 nie przenosi ładunku nuklearnego, ale niejądrowe elementy rosyjskiego systemu uzbrojenia. W przypadku osiągnięcia pełnej funkcjonalności całego systemu, Moskwa mogłaby użyć eksplozji nuklearnej do zniszczenia setek satelitów na niskiej orbicie, a więc zarówno satelitów rządu USA, jak i komercyjnych, takich jak systemu Starlink, które odgrywają kluczową rolę w komunikacji na ukraińskim polu bitwy.
Podejrzane wirowanie
Tymczasem Reuters podał, że według amerykańskich analityków tajny rosyjski satelita zaczął wirować w sposób niekontrolowany, co może oznaczać, że przestał działać. Oceniono to jako porażkę Moskwy w wysiłkach w zakresie broni kosmicznej.
Według danych z radaru dopplerowskiego firmy LeoLabs, zajmującej się śledzeniem przestrzeni kosmicznej oraz danych optycznych firmy Slingshot Aerospace udostępnionych agencji Reutera, satelita Cosmos 2553 w ciągu ostatniego roku miewał okresy, które wydawały się być przypadkowymi obrotami.
„Ta obserwacja zdecydowanie wskazuje, że satelita nie jest już operacyjny” – stwierdził waszyngtoński think tank Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, odnosząc się do analizy LeoLabs zawartej w corocznej Ocenie Zagrożeń Kosmicznych.
Amerykańscy urzędnicy oceniają, że celem urządzenia Cosmos 2553, które samo w sobie nie jest bronią, jest pomoc Rosji w opracowaniu kosmicznej broni nuklearnej do zwalczania satelitów. Rosja zaprzeczyła, że opracowuje taką broń i twierdzi, że Cosmos 2553 służy celom badawczym.

Rosjanie twierdzą, że ich satelita nie ma nic wspólnego z bronią (fot. Shutterstock, zdjęcie ilustracyjne)

źródło: Portal TVP.Info, agencja Reutera

https://www.tvp.info/86370410/cosmos-2553-rosa-problemy-z-satelita-ktory-mial-pomoc-opracowac-kosmiczna-bron

Kosmiczna wpadka Rosji. Supertajny satelita nie jest już operacyjny.jpg

Napisano

Umorzono postępowanie ws. części rakiety, które spadły w Polsce
2025-04-25.
Poznańska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie fragmentów amerykańskiej rakiety, która w lutym spadła w wielu miejscach na terenie kraju. Śledczy nie stwierdzili, by doszło do popełnienia przestępstwa.
19 lutego w niekontrolowany sposób w atmosferę wszedł nad Polską człon rakiety Falcon 9 firmy SpaceX, co potwierdził Departament Bezpieczeństwa Kosmicznego Polskiej Agencji Kosmicznej. Tego dnia w kilku miejscach w Wielkopolsce znalezione zostały trzy pierwsze obiekty mogące być fragmentami rakiety. Ostatni z fragmentów został znaleziony pod koniec marca.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak powiedział PAP w piątek (25 kwietnia br.), że w ostatnich dniach wydana została decyzja o umorzeniu postępowania w tej sprawie.
„Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa. Nie stwierdził, by doszło do narażenia kogokolwiek na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie doszło też, jego zdaniem, do przestępstwa zniszczenia mienia” – powiedział PAP prok. Wawrzyniak.
Rzecznik podał, że w ramach postępowania przeprowadzone zostały oględziny wszystkich ujawnionych elementów. Przesłuchano też świadków, w tym przedstawiciela firmy SpaceX. Informację o umorzeniu postępowania podała w piątek stacja RMF .

Autor. SpaceX\Flickr

Źródło: PAP

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/umorzono-postepowanie-ws-czesci-rakiety-ktore-spadly-w-polsce

Umorzono postępowanie ws. części rakiety, które spadły w Polsce.jpg

Napisano

Takich planet w naszej galaktyce nie brakuje
2025-04-25. Autor:
Grzegorz Jasiński
Zimne, skaliste planety pozasłoneczne, o masie kilka do kilkunastu razy większej niż Ziemia, mogą być w naszej Drodze Mlecznej dość powszechne. Międzynarodowy zespół naukowców, z udziałem astronomów z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, pisze na łamach prestiżowego czasopisma "Science", że tzw. zimne super-Ziemie, czyli małomasywne planety pozasłoneczne krążących w dużych odległościach wokół swoich macierzystych gwiazd są powszechnym elementem układów planetarnych i przeciętnie występują w nawet co trzecim systemie wokół gwiazd Drogi Mlecznej. W badaniach wykorzystano m.in. dane przeglądu OGLE, kierowanego przez prof. Andrzeja Udalskiego.
W komunikacie prasowym Obserwatorium Astronomicznego UW współautorzy pracy przypominają, że jeszcze 30 lat temu nie znaliśmy żadnej planety pozasłonecznej krążącej wokół gwiazdy podobnej do Słońca. Ostatnie trzy dekady przyniosły ogromny przełom w tej dziedzinie - od pierwszych odkryć w latach 90. XX wieku astronomowie przeszli do rutynowego wykrywania planet pozasłonecznych dzięki wdrożeniu nowych metod obserwacyjnych, takich jak technika tranzytów czy mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Projekt OGLE był jednym z pionierów tych rozwiązań i od ponad 33 lat prowadzi jeden z największych fotometrycznych przeglądów nieba.
Początek poszukiwań planet z wykorzystaniem instrumentów kosmicznych - m.in. przy użyciu satelitów Kepler i TESS - przyniósł skokowy wzrost liczby znanych planet pozasłonecznych. Dzięki temu astronomowie dysponują dziś dużą próbą systemów planetarnych, co pozwala prowadzić ich analizę statystyczną. Rozkłady mas planet oraz ich odległości od gwiazd dostarczają informacji o procesach formowania i ewolucji układów planetarnych.
Astronomowie OAUW podkreślają, że metody detekcji planet mają swoje ograniczenia. Najczulsze są na układy, w których planety krążą stosunkowo blisko swoich gwiazd, dlatego znamy dziś przede wszystkim obiekty o krótkich okresach orbitalnych - poniżej jednego roku. W tej grupie szczególnie licznie występują tzw. super-Ziemie - planety o masach większych od masy Ziemi, ale mniej masywnych niż Neptun (o masie nieco większej niż 17 mas Ziemi), których własności statystyczne są już dość dobrze poznane.
Znacznie mniej wiadomo o planetach znajdujących się dalej od gwiazd - poza tzw. linią śniegu (1-2 jednostki astronomiczne od gwiazdy; jednostka astronomiczna: odległość Ziemia-Słońce), gdzie woda występuje w postaci lodu, a warunki sprzyjają powstawaniu olbrzymów gazowych takich jak Jowisz czy Saturn. W praktyce jedynie technika mikrosoczewkowania grawitacyjnego pozwala na detekcję planet w tych odległych rejonach. Zjawiska mikrosoczewkowania są jednak rzadkie, a liczba znanych w ten sposób planet znacząco mniejsza niż tych wykrytych innymi metodami.
Dzięki metodzie mikrosoczewkowania uzyskano już informacje o częstości występowania masywnych planet typu jowiszowego na dalekich orbitach. Wciąż jednak niewiele wiadomo na temat występowania w tych obszarach mniej masywnych planet - typu super-Ziemi. W pracy opublikowanej w tygodniku "Science" autorzy podjęli się scharakteryzowania tak właśnie położonych, małomasywnych planet wykrytych metodą mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Opisano m.in. szczegółową analizę planety znalezionej w zjawisku mikrosoczewkowania OGLE-2016-BLG-0007, odkrytym w lutym 2016 roku przez zespół OGLE. Analiza wykazała, że obiekt ten ma masę porównywalną z masą Ziemi i krąży wokół gwiazdy o masie 0,6 masy Słońca w odległości około dziesięciu jednostek astronomicznych.
Mikrosoczewkowe anomalie wywołane przez małomasywne planety są wyjątkowo krótkotrwałe - trwają zwykle zaledwie około jednego dnia - i wymagają ciągłych, całodobowych obserwacji. Do dalszej analizy własności odległych super-Ziem wykorzystano dane nowo odkrytej planety w zjawisku OGLE-2016-BLG-0007 oraz 63 innych małomasywnych planet, znalezionych wcześniej w zjawiskach mikrosoczewkowania z lat 2016-2019, które były obserwowane przez koreański projekt KMTNet, dysponujący możliwością 24-godzinnego monitorowania nieba. 38 z tych zjawisk mikrosoczewkowania zostało odkrytych przez zespół OGLE.
Po uwzględnieniu czułości detekcji określono rozkład częstości występowania planet w zależności od masy. Okazało się, że zimne super-Ziemie są bardzo powszechne - typowo występują wokół co trzeciej gwiazdy w Drodze Mlecznej. Co więcej, rozkład częstości występowania planet nie jest potęgową funkcją masy planety. Lepsze dopasowanie uzyskano przy użyciu funkcji złożonej z dwóch składników o profilu odpowiadającym funkcji Gaussa. Może to świadczyć o różnicach w procesie formowania się planet o różnych masach. Zgodny z obserwacjami może być scenariusz jednego procesu formowania planet, w którym tylko powyżej pewnego progu masy jądra powstają planety gazowe, a poniżej - super-Ziemie. Alternatywą może być scenariusz dwóch odrębnych procesów planetotwórczych dla różnych mas - np. procesów akrecyjnych i niestabilności w dysku protoplanetarnym.
Przedstawiona w pracy analiza częstości występowania planet jest znacznym postępem w dziedzinie badań planet pozasłonecznych. Trwające i planowane przeglądy mikrosoczewkowe pozwolą w najbliższych latach zwiększyć liczbę znanych planet tego typu i zweryfikować wyniki opisane w pracy. Autorzy pracy ogromne nadzieje wiążą z misją kosmiczną Roman agencji NASA, planowaną na 2027 rok. Może ona zrewolucjonizować badania planet wykrywanych metodą mikrosoczewkowania - podobnie jak misja Kepler odmieniła badania planet tranzytujących - podsumowuje dr Przemek Mróz, współautor artykułu w "Science" i odkrywca wielu planet pozasłonecznych.
Projekt OGLE jest jednym z największych współczesnych przeglądów nieba. Od ponad 33 lat w ramach projektu prowadzone są systematyczne obserwacje fotometryczne ogromnych obszarów nieba z Obserwatorium Las Campanas w Chile. Projekt OGLE przyczynił się do rozwoju wielu dziedzin współczesnej astrofizyki, m.in. badań nad planetami pozasłonecznymi, strukturą Drogi Mlecznej i sąsiednich galaktyk, gwiazdami zmiennymi, kwazarami, zjawiskami przejściowymi czy badań ciemnej materii.
Wśród współautorów pracy opublikowanej w tygodniku "Science" 25 kwietnia 2025 roku są Andrzej Udalski, Przemek Mróz, Jan Skowron, Radosław Poleski, Michał K. Szymański, Igor Soszyński, Paweł Pietrukowicz, Szymon Kozłowski, Krzysztof Ulaczyk, Krzysztof A. Rybicki, Patryk Iwanek, Marcin Wrona i Mariusz Gromadzki. Projekt OGLE jest współfinansowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowe Centrum Nauki oraz Fundację na Rzecz Nauki Polskiej...
Na podstawie komunikatu OAUW.
Źródło: RMF FM

Artystyczne wyobrażenie super-Ziemi, krążącej wokół swojej gwiazdy /NASA/Ames/JPL-Caltech /Materiały prasowe

Teleskop OGLE w obserwatorium Las Campanas w Chile /Fot. OAUW /Materiały prasowe

Noc nad Obserwatorium Las Campanas w Chile. Stacja obserwacyjna projektu OGLE oraz Wielki i Mały Obłok Magellana. /Fot. Krzysztof Ulaczyk OAUW /Materiały prasowe
https://www.rmf24.pl/nauka/news-takich-planet-w-naszej-galaktyce-nie-brakuje,nId,7955054

Takich planet w naszej galaktyce nie brakuje.jpg

Takich planet w naszej galaktyce nie brakuje2.jpg

Napisano

Niebo się do nas uśmiechnie. Wyjątkowa koniunkcja dwóch planet i Księżyca
2025-04-25. Julia Król
Jeśli planujesz dziś obserwację nieba, nie przegap uśmiechniętej buźki, którą zobaczyć można dzięki koniunkcji Wenus, Jowisza oraz Księżyca. To rzadkie zjawisko gości na niebie raz na kilkanaście lat, zatem warto wybrać się na spacer z lornetką z dala od świateł miasta.
Już dzisiaj, 25 kwietnia 2025 roku, na niebie pojawi się uśmiechnięta buzia "smiley face". Obserwacja będzie możliwa z terenu Polski.
Wenus, Jowisz i Księżyc, czyli uśmiechnięta buźka dziś na niebie
To niezwykłe zjawisko jest skutkiem potrójnej koniunkcji Wenus, Jowisza i Księżyca w jego cienkiej fazie sierpa. Najlepiej oglądać ją tuż po zachodzie słońca. Będzie widoczna między godziną 20:15 a 21:00, w zależności od regionu, kiedy niebo przyciemni się na tyle, by można było dostrzec gołym okiem to rzadkie wydarzenie, ale nie zostanie jeszcze stłumione przez światło innych gwiazd.
Uśmiechnięta buźka nie jest regularnym zjawiskiem - poprzednim razem miała miejsce w marcu 2012 roku, a wcześniej w listopadzie 2008. Jej występowanie szacuje się na raz na nawet kilkanaście lat, dlatego warto wykorzystać okazję i możliwość zobaczenia jej dzisiaj - o ile będzie czyste niebo. Na następny raz przyjdzie nam czekać ponad dekadę.
Sierp Księżyca gra rolę uśmiechu, a obie jasne planety - oczu, które dzielą miliony kilometrów odległości. Na niebie będą widoczne jeszcze dwie inne planety: Merkury, którego można zobaczyć gołym okiem, oraz Neptun - zbyt słaby, aby go dostrzec.
Jak oglądać "smiley face" na nocnym niebie?
Do obserwacji nie będzie nam konieczny specjalistyczny sprzęt, jednak lepsze widoki zapewni choćby lornetka. Jeśli chcesz dokładnie przyjrzeć się uśmiechniętemu niebu, wybierz lokalizację z dala od sztucznych świateł, np. łąki, pola czy tereny wiejskie. Pamiętaj, że musisz mieć dobrą widoczność na zachodni horyzont, bo właśnie tam pojawi się uśmiech.

25 kwietnia wieczorem sierp Księżyca będzie uśmiechem na wieczornym niebie! Andrew Caballero-Reynolds / AFPEast News

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-niebo-sie-do-nas-usmiechnie-wyjatkowa-koniunkcja-dwoch-plane,nId,21397769

Niebo się do nas uśmiechnie. Wyjątkowa koniunkcja dwóch planet i Księżyca.jpg

Napisano (edytowane)

Niebo się do nas uśmiechnie. Wyjątkowa koniunkcja dwóch planet i Księżyca
2025-04-25. Julia Król
Jeśli planujesz dziś obserwację nieba, nie przegap uśmiechniętej buźki, którą zobaczyć można dzięki koniunkcji Wenus, Jowisza oraz Księżyca. To rzadkie zjawisko gości na niebie raz na kilkanaście lat, zatem warto wybrać się na spacer z lornetką z dala od świateł miasta.
Już dzisiaj, 25 kwietnia 2025 roku, na niebie pojawi się uśmiechnięta buzia "smiley face". Obserwacja będzie możliwa z terenu Polski.
Wenus, Jowisz i Księżyc, czyli uśmiechnięta buźka dziś na niebie
To niezwykłe zjawisko jest skutkiem potrójnej koniunkcji Wenus, Jowisza i Księżyca w jego cienkiej fazie sierpa. Najlepiej oglądać ją tuż po zachodzie słońca. Będzie widoczna między godziną 20:15 a 21:00, w zależności od regionu, kiedy niebo przyciemni się na tyle, by można było dostrzec gołym okiem to rzadkie wydarzenie, ale nie zostanie jeszcze stłumione przez światło innych gwiazd.
Uśmiechnięta buźka nie jest regularnym zjawiskiem - poprzednim razem miała miejsce w marcu 2012 roku, a wcześniej w listopadzie 2008. Jej występowanie szacuje się na raz na nawet kilkanaście lat, dlatego warto wykorzystać okazję i możliwość zobaczenia jej dzisiaj - o ile będzie czyste niebo. Na następny raz przyjdzie nam czekać ponad dekadę.
Sierp Księżyca gra rolę uśmiechu, a obie jasne planety - oczu, które dzielą miliony kilometrów odległości. Na niebie będą widoczne jeszcze dwie inne planety: Merkury, którego można zobaczyć gołym okiem, oraz Neptun - zbyt słaby, aby go dostrzec.
Jak oglądać "smiley face" na nocnym niebie?
Do obserwacji nie będzie nam konieczny specjalistyczny sprzęt, jednak lepsze widoki zapewni choćby lornetka. Jeśli chcesz dokładnie przyjrzeć się uśmiechniętemu niebu, wybierz lokalizację z dala od sztucznych świateł, np. łąki, pola czy tereny wiejskie. Pamiętaj, że musisz mieć dobrą widoczność na zachodni horyzont, bo właśnie tam pojawi się uśmiech.

25 kwietnia wieczorem sierp Księżyca będzie uśmiechem na wieczornym niebie! Andrew Caballero-Reynolds / AFPEast News

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-niebo-sie-do-nas-usmiechnie-wyjatkowa-koniunkcja-dwoch-plane,nId,21397769

Niebo się do nas uśmiechnie. Wyjątkowa koniunkcja dwóch planet i Księżyca.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Napisano

Curiosity uchwycony z orbity Marsa. Statek NASA zrobił to pierwszy raz
2025-04-25. Dawid Długosz
Curiosity to łazik marsjański, który przebywa na powierzchni Czerwonej Planety od kilkunastu lat. NASA po raz pierwszy w historii uchwyciła poruszającą się maszynę z orbity, z wykorzystaniem statku Mars Reconnaissance Orbiter. Pojazd oraz ślad, który zostawił za sobą na powierzchni, zostały sfotografowane pod koniec lutego.
Łazik Curiosity przebywa na Marsie od blisko 13 lat i już wcześniej mogliśmy go zobaczyć na zdjęciach zrobionych z orbity Czerwonej Planety. Tymczasem NASA z wykorzystaniem orbitera Mars Reconnaissance Orbiter zdołała dokonać czegoś pierwszy raz, czego wcześniej nie udało się zrobić.
Curiosity na zdjęciu orbitalnym z NASA Mars Reconnaissance Orbiter
Mars Reconnaissance Orbiter już wcześniej zdołał przechwycić łazika Curiosity na zdjęciach. Jednak na wszystkich z nich pojazd był nieruchomy. Teraz mamy okazję zobaczyć obraz, który NASA podsumowała w następujący sposób:
Uważa się to za pierwszy obraz orbitalny łazika w połowie drogi przez Czerwoną Planetę
czytamy w oświadczeniu agencji NASA z 24 kwietnia
Czarnobiałe zdjęcie Mars Reconnaissance Orbiter zrobił 28 lutego 2025 r. Widzimy tu Curiosity, za którym ciągnie się ślad pozostawiony przez koła pojazdu. Obraz został przechwycony z wykorzystaniem kamery HiRISE (High-Resolution Imaging Science Experiment) i udało się na nim uchwycić moment, w którym pojazd przemieszczał się w kraterze Gale'a.
Reprezentują one około 11 przejazdów, które rozpoczęły się 2 lutego, gdy Curiosity jechał z maksymalną prędkością 0,16 km/h z kanału Gediz Vallis w drodze do kolejnego naukowego przystanku: regionu z potencjalnymi formacjami, prawdopodobnie utworzonymi przez wody gruntowe miliardy lat temu wyjaśnia NASA
Wspomniany ślad pozostawiony przez Curiosity ciągnie się na około 320 metrów. NASA dodaje, że powinien on być widoczny jeszcze przez kolejne miesiące, aż z czasem zatrze go wiatr.
Łazik Curiosity bada Marsa od kilkunastu lat
NASA wylądowała łazikiem Curiosity na Marsie w sierpniu 2012 r. Maszyna trafiła do krateru Gale'a, który ma około 154 km szerokości. Miejsce wybrano ze względu na potencjał naukowy, który tu drzemie.
Krater ma liczne oznaki oddziaływania wody, a więc kiedyś mogło tu coś żyć. Łazik Curiosity w trakcie kilkunastoletniej misji nie znalazł twardych dowodów na występowanie organizmów, ale udało się znaleźć liczne poszlaki przemawiające za tym, że na Marsie mogły istnieć warunki do życia.
Natomiast Mars Reconnaissance Orbiter znajduje się na orbicie Czerwonej Planety jeszcze dłużej, bo od marca 2006 r. Statek prowadzi badania naukowe, ale NASA wykorzystuje go również w roli przekaźnika pomiędzy Ziemią a łazikami marsjańskimi.

Łazik Curiosity przebywa na planecie Mars od kilkunastu lat NASA/JPL-Caltechmateriały prasowe

 Łazik Curiosity i jego ślad na zdjęciu z Mars Reconnaissance Orbiter, które NASA uchwyciła pod koniec lutego. NASA/JPL-Caltech/University of Arizonamateriały prasowe

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-curiosity-uchwycony-z-orbity-marsa-statek-nasa-zrobil-to-pie,nId,21397648

Curiosity uchwycony z orbity Marsa. Statek NASA zrobił to pierwszy raz.jpg

Napisano

To pierwszy znany obiekt tego typu w kosmosie. Całkowicie samotna czarna dziura
2025-04-26. Radek Kosarzycki
Czarne dziury same w sobie nie emitują żadnego promieniowania. Jak by nie patrzeć, to wszystko, co w nie wpada, włącznie z promieniowaniem, nie jest w stanie już wydostać się na zewnątrz. Stąd też wszystkie dotychczas odkryte czarne dziury identyfikuje się pośrednio: przez ruch gwiazd krążących wokół czarnej dziury w centrum galaktyki, przez ruch gwiezdnego towarzysza w układzie podwójnym, czy też przez świecenie dysku akrecyjnego materii opadającej na czarną dziurę. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Oto po raz pierwszy w historii naukowcy potwierdzili odkrycie samotnej czarnej dziury, która nie ma w swoim otoczeniu niczego, co ułatwiałoby jej odkrycie.
Jak możemy przeczytać w najnowszym artykule naukowym, badaczom udało się potwierdzić istnienie samotnej czarnej dziury dryfującej bezszelestnie przez galaktykę. Analizy obserwacji z kilkunastu lat wskazują, że mamy w tym przypadku do czynienia z czarną dziurą gwiazdową o masie 7,15 mas Słońca, znajdującą się około 4958 lat świetlnych od Ziemi i przemieszczającą się z prędkością 51 kilometrów na sekundę.
Czarne dziury wykrywa się zazwyczaj poprzez oddziaływania z gwiazdami towarzyszącymi w układach podwójnych. Te oddziaływania, a w szczególności wywierane przez nie oddziaływanie grawitacyjne, powodują charakterystyczne wahania w ich widocznych gwiezdnych towarzyszach.
W przypadku tej czarnej dziury jednak takiego towarzysza nie ma. Jak zatem dostrzeżono 5000 lat świetlnych od nas obiekt, który nie emituje żadnego promieniowania? Z pomocą przyszło naukowcom zjawisko mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Niewidoczna czarna dziura przeszła przed odległą gwiazdą, a jej pole grawitacyjne zagięło i wzmocniło światło gwiazdy, na dodatek zmieniając chwilowo jej położenie na niebie. To właśnie brak jakiegokolwiek wykrywalnego promieniowania pochodzącego z obiektu, który spowodował soczewkowanie wskazał naukowcom, że mają do czynienia z czarną dziurą.
Po raz pierwszy ten tajemniczy obiekt został dostrzeżony w danych z przeglądów OGLE oraz MOA skupiających się na poszukiwaniach zdarzeń mikrosoczewkowania grawitacyjnego wykonanych w 2011 roku. Później w stronę tajemniczego obiektu swoje oczy skierowały także teleskop Hubble’a i 16 różnych teleskopów naziemnych.
Od tego czasu w pewnym momencie pojawiła się nawet alternatywna teoria mówiąca, że obiekt ten w rzeczywistości nie jest czarną dziurą a gwiazdą neutronową. Teraz jednak najnowsza i kompleksowa analiza wszystkich zgromadzonych danych pozwoliła ostatecznie ustalić, że faktycznie mamy do czynienia z pierwszą znaną całkowicie samotną czarną dziurą.
Co ciekawe, dodatkowym wyzwaniem, przed jakim stanął zespół naukowców, było odseparowanie zakłóceń pochodzących z pobliskiej jasnej gwiazdy, której światło groziło przyćmieniem słabego zjawiska mikrosoczewkowania. Astronomowie spędzili mnóstwo czasu na usuwaniu tych zakłóceń z każdej obserwacji i musieli dokonać swoistej korekty, uwzględniając zmienne warunki termiczne, w jakich Hubble znajdował się podczas każdego okrążenia Ziemi.
W międzyczasie badacze starali się także upewnić, czy rzeczona czarna dziura naprawdę nie ma żadnego towarzysza. Ostatecznie udało się ustalić, że na pewno nie ma mowy o żadnym towarzyszu o masie większej niż 0,2 masy Słońca w odległości do 2000 jednostek astronomicznych od czarnej dziury.
Warto sobie tutaj uświadomić kontekst odkrycia. Samotne czarne dziury są niezwykle trudne do odkrycia. Same z siebie są niewidoczne i trzeba liczyć na takie zdarzenie jak mikrosoczewkowanie grawitacyjne, aby choć przez chwilę je dostrzec. Paradoksalnie zatem choć jest to dopiero pierwsza znana samotna czarna dziura, to w rzeczywistości w przestrzeni kosmicznej mogą być ich miliardy.
https://www.focus.pl/artykul/chiny-wykrywanie-okretow-podwodnych-kwantowym-czujnikiem

To pierwszy znany obiekt tego typu w kosmosie. Całkowicie samotna czarna dziura.jpg

Napisano

Nowa egzoplaneta TOI-3493 b: wodny świat w odległości 315 lat świetlnych
2025-04-26. Admin.
Międzynarodowy zespół astronomów, korzystając z danych z satelity TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), odkrył nową egzoplanetę typu podneptunowego, nazwaną TOI-3493 b. Planeta ta krąży wokół gwiazdy typu G, HD 119355, znajdującej się około 315 lat świetlnych od Ziemi.
TOI-3493 b ma promień około 3,22 razy większy od promienia Ziemi i masę około 9 razy większą od masy naszej planety. Jej gęstość wynosi około 1,47 g/cm³, co sugeruje, że składa się z dużego jądra złożonego głównie z krzemianów i wody, otoczonego cienką warstwą wodoru, lub z mniejszego, gęstszego skalistego jądra z grubszą powłoką wodorową
Planeta wykonuje pełny obieg wokół swojej gwiazdy macierzystej co 8,16 dnia, a jej równowagowa temperatura powierzchniowa szacowana jest na około 800°C. Mimo wysokiej temperatury, naukowcy sugerują, że TOI-3493 b jest bogata w wodę. Modelowanie komputerowe wykazało, że planeta może mieć znaczne ilości wodoru w swojej atmosferze .
 
Gwiazda HD 119355, wokół której krąży TOI-3493 b, jest gwiazdą typu G1/2 V, podobną do naszego Słońca, z masą porównywalną do masy Słońca i temperaturą efektywną około 5 844 K. Jej wiek szacowany jest na 7,3 miliarda lat, a okres rotacji wynosi około 34 dni, co sugeruje, że jest to gwiazda stosunkowo spokojna .
 
TOI-3493 b została zidentyfikowana jako drugi najbardziej obiecujący cel do badań spektroskopii transmisyjnej wśród znanych egzoplanet, z wartością TSM (Transmission Spectroscopy Metric) wynoszącą około 110 . Oznacza to, że planeta ta jest doskonałym kandydatem do dalszych badań atmosferycznych, które mogą dostarczyć cennych informacji na temat jej składu chemicznego i potencjalnych warunków do życia.
 
Odkrycie TOI-3493 b stanowi istotny krok w poszukiwaniu egzoplanet o właściwościach podobnych do Ziemi i może przyczynić się do lepszego zrozumienia różnorodności planet pozasłonecznych w naszej galaktyce.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nowa-egzoplaneta-toi-3493-b-wodny-swiat-w-odleglosci-315-lat-swietlnych

Nowa egzoplaneta TOI-3493 b wodny świat w odległości 315 lat świetlnych.jpg

Napisano

Saturn detronizuje Jowisza i staje się nowym rekordzistą Układu Słonecznego
2025-04-26.Admin.
Saturn, znany dotychczas głównie ze swoich majestatycznych pierścieni, niespodziewanie wyrósł na prawdziwego giganta w świecie astronomii. Najnowsze odkrycia z marca 2025 roku ujawniły, że gazowy olbrzym posiada aż 274 księżyce, co czyni go niekwestionowanym rekordzistą w Układzie Słonecznym.
Tym samym Saturn detronizuje Jowisza, który z 95 księżycami wydaje się teraz niemal skromny w porównaniu ze swoim kosmicznym rywalem. Ale liczba satelitów to nie wszystko, co przyciąga uwagę naukowców. Coraz więcej dowodów wskazuje, że system Saturna może być jednym z najbardziej obiecujących miejsc w poszukiwaniu pozaziemskiego życia.
Przełomowe odkrycie 128 nowych księżyców, potwierdzone przez Międzynarodową Unię Astronomiczną, jest efektem wieloletnich badań prowadzonych przez zespół Edwarda Ashtona z Academia Sinica Institute of Astronomy and Astrophysics w Tajwanie. Choć większość z tych nowo odkrytych obiektów to niewielkie, nieregularne bryły skalne orbitujące w znacznej odległości od planety, ich identyfikacja jest dowodem na zaawansowanie naszych technologii obserwacyjnych i rosnącą wiedzę o dynamice systemu Saturna.
Jednak to nie sama liczba księżyców przykuwa największą uwagę naukowców. Wśród tych 274 satelitów dwa zyskały szczególny status w badaniach astrobiologicznych - Enceladus i Titan. Oba te księżyce mają cechy, które czynią je potencjalnymi siedliskami życia, choć każdy na swój własny, unikalny sposób.
Enceladus, mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów - zaledwie 310 mil średnicy - stał się jednym z najbardziej fascynujących obiektów w naszym Układzie Słonecznym. Dzięki misji Cassini odkryliśmy, że ten lodowy księżyc skrywa pod swoją powierzchnią globalny ocean słonej wody. Szczególnie cienka warstwa lodu na biegunie południowym, wynosząca zaledwie 1-5 kilometrów, pozwala na obserwację niezwykłego zjawiska: potężnych gejzerów wyrzucających w kosmos materię z podpowierzchniowego oceanu.
Analiza tych gejzerów przyniosła sensacyjne odkrycia. Materiał wyrzucany z prędkością 400 metrów na sekundę zawiera nie tylko wodę, ale również dwutlenek węgla, metan, amoniak, tlenek węgla lub azotu, sole, krzemionkę i - co najważniejsze - złożone cząsteczki organiczne. Gęstość tych związków organicznych jest aż 20 razy większa niż początkowo oczekiwano, co silnie sugeruje, że ocean Enceladusa może być miejscem bogatym w związki chemiczne niezbędne do powstania życia.
Równie fascynujące jest odkrycie świadczące o obecności kominów hydrotermalnych na dnie tego oceanu. Nanokrystaliczne cząsteczki krzemionki znalezione w pierścieniu E Saturna, który jest zasilany przez materię z gejzerów Enceladusa, wskazują na istnienie gorących źródeł o temperaturze przekraczającej 90°C. Warunki te przypominają kominy hydrotermalne na dnie ziemskich oceanów, które są jednymi z najbardziej bioróżnorodnych ekosystemów na naszej planecie i są rozważane jako potencjalne miejsca narodzin życia na Ziemi.
Nie mniej intrygujący jest Titan, największy księżyc Saturna, przewyższający rozmiarami planetę Merkury. Jest to jedyny księżyc w naszym Układzie Słonecznym posiadający gęstą atmosferę - faktycznie gęstszą niż ziemska - składającą się głównie z azotu i metanu. Wyjątkowość Tytana polega również na tym, że jest to jedyne znane ciało niebieskie poza Ziemią, na którego powierzchni występują ciekłe zbiorniki - rzeki, jeziora i morza. Jednakże w przeciwieństwie do Ziemi, nie są one wypełnione wodą, lecz metanem i etanem.
Atmosfera Tytana jest miejscem złożonych reakcji chemicznych. Pod wpływem promieniowania słonecznego metan ulega rozpadowi, tworząc bogactwo związków organicznych, które opadają na powierzchnię księżyca w formie organicznego deszczu. Ta bogata chemia organiczna czyni Tytana potencjalnym gospodarzem dla form życia, choć prawdopodobnie różniących się znacząco od tych znanych z Ziemi. Życie na Tytanie musiałoby być oparte na metanie zamiast na wodzie, co stanowi fascynującą alternatywę biochemiczną.
Pomimo tych obiecujących cech, najnowsze badania z kwietnia 2025 roku wskazują, że jeśli życie istnieje na Tytanie, jego biomasa może być minimalna. Ograniczenia wynikają głównie z braku wody w stanie ciekłym na powierzchni oraz specyficznych warunków chemicznych panujących na księżycu. Niemniej jednak, pod powierzchnią Tytana może istnieć ocean wody, co dodatkowo komplikuje, ale i wzbogaca obraz potencjalnej habitabilności tego fascynującego świata.
NASA planuje dalsze badania Tytana poprzez misję Dragonfly, która ma dostarczyć więcej informacji na temat potencjału życiowego tego księżyca. Podobnie, rozważane są przyszłe misje do Enceladusa, z potencjalną sondą planowaną na 2040 rok, która mogłaby bezpośrednio zbadać skład chemiczny jego oceanu.
System Saturna staje się zatem nie tylko astronomicznym rekordzistą, ale również jednym z najbardziej obiecujących obszarów w poszukiwaniu pozaziemskiego życia. Odkrycie, że Saturn ma niemal dwukrotnie więcej księżyców niż wszystkie pozostałe planety razem wzięte, podkreśla wyjątkowość tego systemu planetarnego i sugeruje, że jego historia formowania mogła być niezwykle burzliwa, pełna kosmicznych kolizji i przechwytywania obiektów.
Możliwość istnienia życia w systemie Saturna, szczególnie na Enceladusie, gdzie warunki przypominają te z ziemskich oceanów, otwiera nowy rozdział w badaniach astrobiologicznych. Jeśli życie istnieje w tak odmiennych światach jak Enceladus czy Titan, sugerowałoby to, że proces biogenezy może być powszechny w kosmosie i przystosowywać się do szerokiego spektrum warunków.
Przyszłe misje kosmiczne poświęcone badaniu księżyców Saturna mogą dostarczyć przełomowych odkryć, potencjalnie zmieniając nasze rozumienie życia we Wszechświecie. Jeśli potwierdziłyby one istnienie życia na Enceladusie lub Tytanie, byłby to jeden z najważniejszych momentów w historii nauki, dowodzący, że nie jesteśmy sami w kosmosie.
 Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/saturn-detronizuje-jowisza-i-staje-sie-nowym-rekordzista-ukladu-slonecznego

Saturn detronizuje Jowisza i staje się nowym rekordzistą Układu Słonecznego.jpg

Saturn detronizuje Jowisza i staje się nowym rekordzistą Układu Słonecznego2.jpg

Napisano

Tajemnicza "ciemna galaktyka" zbliża się do Drogi Mlecznej
2025-04-26.Admin.
W kosmicznym sąsiedztwie naszej galaktyki zaobserwowano niezwykły obiekt, który może być przykładem rzadkiego zjawiska - tak zwanej "ciemnej galaktyki". Według informacji opublikowanych w czasopiśmie Science Advances, tajemniczy, zwarty i niezwykle gęsty obiekt, pozbawiony jakichkolwiek gwiazd, przemieszcza się w kierunku Drogi Mlecznej.
Obiekt ten to chmura gazu o średnicy około stu lat świetlnych, zbliżająca się do naszej galaktyki z imponującą prędkością około 190 kilometrów na sekundę. Podobne formacje określane są jako "chmury szybkobieżne" i były już wcześniej obserwowane przez astronomów. Naukowcy uważają, że są one przyciągane potężną grawitacją Drogi Mlecznej, która w ten sposób "przechwytuje" materię z mniejszych galaktyk satelitarnych.
Tajemnicza chmura znajduje się w odległości około 900 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. To kilkakrotnie dalej niż dobrze znane Obłoki Magellana, ale wciąż w zasięgu, w którym można obserwować inne małe galaktyki.
Co szczególnie zainteresowało naukowców, to nietypowa struktura obiektu przypominająca kometę, z wyraźnie zaznaczoną "głową" i "ogonem". To właśnie "głowa" tej formacji stała się przedmiotem intensywnych badań astronomów.
Ta część obiektu ma zaledwie około 16 lat świetlnych średnicy, ale jej masę szacuje się na co najmniej milion, a nawet do 10 milionów mas Słońca. Dla porównania, w promieniu 16 lat świetlnych wokół naszego Układu Słonecznego znajduje się tylko około 60 gwiazd. To pokazuje, jak niezwykle gęsty i zwarty jest ten obiekt. Zwykły obłok molekularny może teoretycznie osiągnąć podobną gęstość i masę, ale zazwyczaj jego rozmiary są znacznie większe, rozciągając się na dziesiątki lat świetlnych.
Najbardziej intrygującą cechą tej formacji jest całkowity brak gwiazd. Obłoki molekularne o takiej gęstości są powszechnie nazywane "gwiezdnymi żłobkami" - miejscami, gdzie intensywnie formują się nowe gwiazdy. W tak gęstym skupisku materii powinny powstawać liczne zagęszczenia przekształcające się z czasem w gwiazdy. Jednak w tej tajemniczej strukturze nie wykryto ani jednej.
Astronomom udało się nie tylko zmierzyć prędkość całej chmury, ale także porównać prędkości ruchu poszczególnych części materii w jej obrębie. Odkryli, że w "głowie" formacji występuje bardzo duży rozrzut tych prędkości, co sugeruje obecność wirującej struktury dyskowej.
Według badaczy, zaobserwowane właściwości obiektu można logicznie wyjaśnić, jeśli założymy, że gaz ten jest "kontrolowany" przez grawitację ciemnej materii. Wszystkie wskazówki prowadzą do wniosku, że mamy do czynienia z karłowatą ciemną galaktyką.
Ciemna materia to hipotetyczna, niewidzialna substancja, której według szacunków jest we Wszechświecie około pięć razy więcej niż zwykłej materii atomowej znanej z układu okresowego pierwiastków.
Głównym dowodem na jej istnienie jest obserwacja, że całkowita masa widocznej części niemal każdej galaktyki jest zbyt mała, aby jej oddziaływanie grawitacyjne mogło utrzymać strukturę galaktyczną w całości. Ponadto na obrzeżach galaktyk gwiazdy poruszają się znacznie szybciej, niż wynikałoby to z praw fizyki, gdyby uwzględnić tylko widoczną materię.
Te obserwacje doprowadziły do hipotezy, że galaktyki są otoczone ogromnymi kulistymi powłokami ciemnej materii, która oddziałuje z materią widzialną wyłącznie poprzez grawitację.
 Astrofizycy od dawna teoretyzowali o możliwości istnienia galaktyk bezgwiazdowych - składających się niemal wyłącznie z ciemnej materii. Zaobserwowany obiekt, jako niezwykle gęsty skrzep materii bez choćby jednej gwiazdy, może być właśnie przykładem takiego rzadkiego zjawiska.
Odkrycie to może stanowić przełom w badaniach nad ciemną materią i strukturą kosmosu, dostarczając cennych danych na temat jednej z największych zagadek współczesnej astrofizyki.
 Źródło: kadr z Youtube
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/tajemnicza-ciemna-galaktyka-zbliza-sie-do-drogi-mlecznej

Tajemnicza ciemna galaktyka zbliża się do Drogi Mlecznej.jpg

Napisano

Badania wykazały, że największa struktura wszechświata zmierza w kierunku Ziemi
2025-04-26.Admin.
Największa znana nauce struktura we Wszechświecie znajduje się znacznie bliżej Ziemi, niż dotychczas przypuszczano. Międzynarodowy zespół astronomów dokonał przełomowych obserwacji Wielkiego Muru Herkulesa-Korona Północna, odkrywając przy tym, że jego rozmiary są jeszcze bardziej imponujące, niż wskazywały wcześniejsze modele komputerowe.
Wielki Mur Herkulesa-Korona Północna to gigantyczna, płaska nadstruktura kosmiczna składająca się z licznych galaktyk połączonych siłami grawitacji. Struktura ta została po raz pierwszy zidentyfikowana w listopadzie 2013 roku, na podstawie analizy danych z obserwacji rozbłysków gamma prowadzonych w latach 1997-2012. Do niedawna naukowcy szacowali, że rozciąga się ona na przestrzeni około 10 miliardów lat świetlnych, co stanowi około 10 procent rozmiaru obserwowalnego Wszechświata.
Nowe badania, przeprowadzone przez zespół pod kierownictwem tych samych naukowców, którzy jako pierwsi odkryli tę strukturę w 2014 roku - Istvana Horvatha, Johna Hakkili i Zsolta Bagoli - przyniosły zaskakujące rezultaty. Korzystając z udoskonalonych narzędzi badawczych, astronomowie przeanalizowali dane dotyczące rozbłysków gamma (GRB) - niezwykle energetycznych eksplozji promieniowania gamma, które należą do najpotężniejszych zjawisk we Wszechświecie.
Dzięki tym obserwacjom udało się nie tylko dokładniej zmierzyć parametry Wielkiego Muru, ale również odkryć, że niektóre rozbłyski gamma zarejestrowane stosunkowo blisko naszej planety pochodzą właśnie z tej masywnej struktury. To oznacza, że jej najbliższe części znajdują się znacznie bliżej Ziemi, niż wcześniej sądzono.
John Hakkila z University of Alabama w Huntsville, jeden z głównych badaczy, podkreśla znaczenie tego odkrycia: "Ponieważ najbardziej zewnętrzna część Wielkiego Muru Herkulesa-Korony Północnej jest trudna do zmierzenia przy użyciu obecnych obserwacji, najbardziej ekscytującym odkryciem jest to, że jej najbliższe części znajdują się znacznie bliżej Ziemi, niż wcześniej sądzono."
Precyzyjniejsze pomiary wykazały również, że Wielki Mur ma jeszcze bardziej imponujące rozmiary, niż pierwotnie oceniano. Struktura ma ponad 7,2 miliarda lat świetlnych szerokości i prawie 1 miliard lat świetlnych grubości. Dla porównania - gdyby ułożyć obok siebie galaktyki o rozmiarach naszej Drogi Mlecznej, w tej kosmicznej "ścianie" zmieściłoby się ich ponad 94 tysiące.
Wielki Mur Herkulesa-Korona Północna został nazwany na cześć gwiazdozbiorów, w kierunku których jest widoczny z Ziemi. Opisywany przez naukowców jako "ściana" lub warunkowa "płaszczyzna", składa się z grup galaktyk powiązanych ze sobą grawitacyjnie, tworząc jedną z najbardziej fascynujących struktur kosmosu.
Odkrycia te mają istotne znaczenie dla naszego rozumienia struktury i ewolucji Wszechświata. Przyczyniają się do rozwoju kosmologii i astrofizyki, stawiając przed naukowcami nowe pytania dotyczące powstawania tak ogromnych struktur w przestrzeni kosmicznej oraz ich wpływu na ekspansję Wszechświata.
Badanie Wielkiego Muru Herkulesa-Korona Północna stanowi również wyzwanie dla niektórych aspektów modelu kosmologicznego, sugerując, że Wszechświat może być mniej jednorodny na bardzo dużych skalach, niż przewidują to obecne teorie.
Wykorzystanie rozbłysków gamma jako swoistych kosmicznych "latarni" pozwala astronomom badać obszary Wszechświata, które w inny sposób byłyby trudne do obserwacji. Dzięki temu naukowcy mogą mapować struktury na nieprawdopodobnie dużych skalach, rzucając nowe światło na zagadki kosmologiczne, które od lat intrygują badaczy.
To odkrycie potwierdza, że mimo znacznych postępów w astronomii i kosmologii, Wszechświat wciąż kryje przed nami wiele tajemnic, a każde nowe badanie przybliża nas do lepszego zrozumienia jego natury i pochodzenia.

Źródło: tylkoastronomia

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/badania-wykazaly-ze-najwieksza-struktura-wszechswiata-zmierza-w-kierunku-ziemi

Badania wykazały, że największa struktura wszechświata zmierza w kierunku Ziemi.jpg

Napisano

Astronomiczne przełamanie granic – odkryto 15 gigantycznych radiogalaktyk
2025-04-26. Admin,
Astronomia znów nie przestaje nas zadziwiać. Międzynarodowy zespół naukowców pod kierownictwem Bärbel Sylvii Korybalski z University of Western Sydney w Australii dokonał imponującego odkrycia, które może znacząco poszerzyć naszą wiedzę o kosmosie. Za pomocą zaawansowanego radiointerferometru ASKAP (Australian Square Kilometre Array Pathfinder) astronomowie zidentyfikowali aż 15 nowych olbrzymich radiogalaktyk, których rozmiary fizyczne przekraczają wyobrażenia.
ASKAP, składający się z 36 anten i działający w zakresie częstotliwości od 700 do 1800 MHz, okazał się kluczowym narzędziem w tym przełomowym badaniu. Dzięki zastosowaniu nowej technologii mapowania nieba za pomocą fal radiowych, naukowcy byli w stanie odkryć te kosmiczne kolosy, które dotychczas pozostawały niezauważone.
Olbrzymie radiogalaktyki (Giant Radio Galaxies - GRG) to wyjątkowe obiekty astronomiczne, których całkowita długość liniowa przekracza 2,3 miliona lat świetlnych. Co jednak szczególnie imponujące, nowo odkryte galaktyki mają rozmiary w zakresie od 3,7 do nawet 12,36 milionów lat świetlnych, co czyni je wyjątkowymi nawet wśród obiektów swojej klasy.
Jak podaje portal Phys.org, tego typu obiekty są rzadkością we wszechświecie. GRG zazwyczaj rozwijają się w środowiskach o małej gęstości, co dodatkowo podkreśla wyjątkowość odnalezienia aż 15 takich obiektów jednocześnie. Zostały one zidentyfikowane przy przesunięciach ku czerwieni wynoszących od 0,056 do 0,735.
Wśród odkrytych radiogalaktyk dwie zasługują na szczególną uwagę – ASKAP J0044-2317 i ASKAP J0059-2352. Zostały one sklasyfikowane jako potencjalni kandydaci na GRG, jednak naukowcy zaznaczają, że w celu potwierdzenia ich statusu niezbędne będą dalsze, bardziej szczegółowe obserwacje.
Nowo odkryte olbrzymie radiogalaktyki charakteryzują się różnorodną morfologią. Osiem z nich zostało zidentyfikowanych jako galaktyki typu Fanaroff-Riley II (FR II), które wyróżniają się charakterystycznymi gorącymi punktami na końcach płatów radiowych. Cztery kolejne sklasyfikowano jako galaktyki Fanaroff-Riley I (FR I), posiadające jasne wewnętrzne dżety radiowe i zanikające zewnętrzne płaty radiowe bez gorących punktów. Pozostałe trzy GRG to obiekty hybrydowe, łączące cechy obu tych klas.
Odkrycie międzynarodowego zespołu astronomów nie tylko wzbogaca katalog znanych olbrzymich radiogalaktyk, ale również dostarcza cennych informacji na temat ewolucji tych gigantycznych obiektów kosmicznych. Dzięki zaawansowanym narzędziom takim jak ASKAP, naukowcy mogą coraz skuteczniej badać odległe zakątki wszechświata, odsłaniając przed nami kolejne tajemnice kosmosu.
Za każdym razem, gdy astronomowie dokonują takiego odkrycia, uświadamiamy sobie, jak wiele niezbadanych obszarów wciąż kryje przed nami wszechświat. Odkrycie piętnastu olbrzymich radiogalaktyk to nie tylko sukces naukowy, ale również krok w kierunku lepszego zrozumienia fundamentalnych procesów rządzących kosmosem.

Źródło: tylkoastronomia

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomiczne-przelamanie-granic-odkryto-15-gigantycznych-radiogalaktyk

 

Astronomiczne przełamanie granic – odkryto 15 gigantycznych radiogalaktyk.jpg

Napisano

Webb w pełni ukazuje pełen energii występ umierającej gwiazdy
2025-04-26.
Dzięki danym z Teleskopu Webba ujawniono złożoną strukturę mgławicy planetarnej NGC 1514, tworzoną od tysięcy lat przez układ podwójny gwiazd. Obserwacje w średniej podczerwieni pokazały pierścienie złożone z drobnego pyłu, dynamiczne wzory i ślady gwałtownych interakcji między gwiazdami, które ukształtowały tę niezwykłą kosmiczną scenę.
Gaz i pył wyrzucone przez umierającą gwiazdę w sercu NGC 1514 stały się bardziej wyraźne dzięki danym uzyskanym w średniej podczerwieni z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Jego pierścienie, które są wykrywane tylko w świetle podczerwonym, wyglądają teraz jak rozmyte skupiska ułożone w splątane wzory, a sieć wyraźniejszych dziur w pobliżu gwiazdy centralnej pokazuje, gdzie przebiła się szybsza materia.
Przed Webbem nie byliśmy w stanie wykryć większości tej materii, nie mówiąc już o obserwowaniu jej tak wyraźnie – powiedział Mike Ressler, badacz i naukowiec projektu Webba MIRI (Mid-Infrared Instrument) w Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w południowej Kalifornii. Odkrył on pierścienie wokół NGC 1514 w 2010 roku, gdy zbadał obraz z Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE). Dzięki danym z MIRI możemy teraz kompleksowo zbadać burzliwą naturę tej mgławicy – powiedział.
Scena ta tworzy się od co najmniej 4000 lat – i będzie się zmieniać jeszcze przez wiele tysiącleci. W centrum znajdują się dwie gwiazdy, które na obrazach Webba wyglądają jak jedna i są wyróżnione błyszczącymi pikami dyfrakcyjnymi. Gwiazdy poruszają się po ciasnej, wydłużonej dziewięcioletniej orbicie i są otoczone łukiem pyłu przedstawionym na pomarańczowo.
Jedna z tych gwiazd, która była kilkakrotnie masywniejsza od naszego Słońca, odegrała główną rolę w tworzeniu tej sceny. Gdy ewoluowała, nadymała się, wyrzucając warstwy gazu i pyłu w bardzo powolnym, gęstym wietrze gwiazdowym – powiedział David Jones, starszy naukowiec z Instytutu Astrofizyki na Wyspach Kanaryjskich, który w 2017 roku udowodnił, że w centrum znajduje się układ podwójny gwiazd.
Gdy zewnętrzne warstwy gwiazdy zostały wyrzucone, pozostało tylko jej gorące, zwarte jądro. Jako biały karzeł, jej wiatry zarówno przyspieszyły, jak i osłabły, co mogło spowodować zmiecenie materii w cienkie powłoki.
Jej kształt klepsydry
Obserwacje Webba pokazują, że mgławica jest nachylona pod kątem 60 stopni, co sprawia, że wygląda jak puszka, z której się wylewa, ale znacznie bardziej prawdopodobne jest, że NGC 1514 przybiera kształt klepsydry z odciętymi końcami.
Co może wyjaśnić te kontury? Kiedy ta gwiazda była w szczytowym momencie utraty materii, towarzysz mógł się do niej bardzo, bardzo zbliżyć – powiedział Jones. Ta interakcja może prowadzić do kształtów, których byśmy się nie spodziewali. Zamiast tworzyć sfery, ta interakcja mogła uformować pierścienie.
Sieć rozproszonych struktur
Dwa pierścienie mgławicy są nierównomiernie oświetlone w obserwacjach Webba, wydając się bardziej rozproszone w lewym dolnym i prawym górnym rogu. Wyglądają również na rozmyte lub teksturowane. Uważamy, że pierścienie składają się głównie z bardzo małych ziaren pyłu – powiedział Ressler. Kiedy ziarna te są uderzane przez promieniowanie UV z białego karła, nagrzewają się nieznacznie, co naszym zdaniem czyni je wystarczająco ciepłymi, aby mogły zostać wykryte przez Webba w średniej podczerwieni.
Oprócz pyłu, teleskop ujawnił również tlen w jej zbitym, różowym środku, szczególnie na krawędziach bąbli.
NGC 1514 jest również godna uwagi ze względu na to, czego w niej nie ma. Węgiel i jego bardziej złożone wersje, podobne do dymu materiały znane jako wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, są powszechne w mgławicach planetarnych (rozszerzających się powłokach świecącego gazu wyrzucanego przez gwiazdy w późnym okresie ich życia). Żaden z nich nie został wykryty w NGC 1514. Bardziej złożone cząsteczki mogły nie zdążyć się uformować ze względu na orbitę dwóch gwiazd centralnych, które wymieszały wyrzuconą materię. Prostszy skład oznacza również, że światło obu gwiazd dociera znacznie dalej, dlatego widzimy słabe, podobne do chmur pierścienie.
A co z jasnoniebieską gwiazdą w lewym dolnym rogu, z nieco mniejszymi kolcami dyfrakcyjnymi niż gwiazdy centralne? Nie jest ona częścią tej mgławicy. W rzeczywistości gwiazda ta znajduje się bliżej nas.
Ta mgławica planetarna była badana przez astronomów od końca XVII wieku. Astronom William Herschel zauważył w 1790 roku, że NGC 1514 była pierwszym obiektem na głębokim niebie, który wydawał się naprawdę zamglony – nie mógł rozdzielić tego, co widział, na pojedyncze gwiazdy w gromadzie, tak jak w przypadku innych obiektów, które skatalogował. Dzięki Webbowi nasz widok jest znacznie wyraźniejszy.
NGC 1514 znajduje się w kierunku konstelacji Byka, około 1500 lat świetlnych od Ziemi.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    With NASA’s Webb, Dying Star’s Energetic Display Comes Into Full Focus
Źródło: NASA
Na ilustracji: Dwa podczerwone obrazy NGC 1514. Po lewej obserwacja z WISE. Po prawej bardziej dopracowany obraz z JWST. Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI, NASA-JPL, Caltech, UCLA, Michael Ressler (NASA-JPL), Dave Jones (IAC)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/webb-w-pelni-ukazuje-pelen-energii-wystep-umierajacej-gwiazdy

 

Webb w pełni ukazuje pełen energii występ umierającej gwiazdy.jpg

Napisano

Obserwatorium Pic du Midi w Urania TV
2025-04-26.
Tym razem w serii Urania TV na YouTube przestawiamy obserwatorium astronomiczne pięknie położone na szczycie Pic du Midi de Bigorre w Pirenejach we Francji.
Pic du Midi de Bigorre to szczyt we francuskich Pirenejach wysoki na 2877 metrów n.p.m. Mieści się na nim obserwatorium astronomiczne, które poza badaniami naukowymi prowadzi też działalność turystyczna, zarabiając w ten sposób na utrzymanie infrastruktury naukowej. Można tam przenocować w hotelu, a co jakiś czas odbywają się różne wydarzenia sportowe lub koncerty. Z kolei w miasteczku, z którego wyrusza kolejka górska do obserwatorium, czasami bywa meta etapu wyścigu kolarskiego Tour de France.
Obserwatorium zaczęto budować w 1878 roku. Obecnie znajduje się tutaj w szczególności dwumetrowy Teleskop Bernarda Lyota. Znane jest także z badań Słońca i posiada koronograf do tego celu. Posiada też kilka innych teleskopów.
Zachęcamy do obejrzenia odcinka Urania TV poświęconego Obserwatorium Pic du Midi. Jest to 18 odcinek.w ramach serii pt. "Urania w podróży", w której Wieńczysław Bykowski przedstawia ciekawe miejsca w Polsce i na świecie pod kątem astroturystyki.
Więcej informacji:
•    Pireneje i Pic du Midi - Urania TV nr 18
 
Autor: Krzysztof Czart
Na zdjęciu:
Obserwatorium Pic du Midi w Pirenejach we Francji. Źródło: Pascalou petit / Wikimedia Commons.
 Pireneje i Pic du Midi - Urania w podróży #18
https://www.youtube.com/watch?v=soVet53gAB4
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/obserwatorium-pic-du-midi-w-urania-tv

Obserwatorium Pic du Midi w Urania TV.jpg

Napisano

Starliner hamuje na finansowej równi pochyłej
2025-04-26. Wojciech Kaczanowski
Program załogowego statku kosmicznego CST-100 Starliner wyhamował na finansowej równi pochyłej - donoszą amerykańskie media powołujące się na stanowisko dyrektora generalnego Boeinga. Firma pracuje nad naprawą usterek przed kolejnym lotem.
Nowe informacje o kondycji finansowej programu Starlinera przekazał prezes i dyrektor generalny Boeinga - Kelly Ortberg podczas konferencji 23 kwietnia 2025 r. Z informacji podanych przez portal Spacenews.com wynika, że koncern poczynił postępy w zarządzaniu finansami i ograniczeniu strat w I kwartale. Ortberg dodał, że pomimo odnotowania poprawy, nie wyklucza dodatkowych kosztów w przyszłości.
Koszty programu statku kosmicznego Starliner
Boeing uniknął dodatkowych strat w I kwartale 2025 r., co jest dobrą wróżbą na przyszłość, szczególnie po tak bolesnej przeszłości. W lutym 2025 r. informowaliśmy na łamach naszego portalu o kosztach, które Boeing poniósł w całym okresie trwania programu statku kosmicznego.
W 2024 r. kwota sięgnęła 523 mln USD i jest największą roczną stratą w przypadku projektu statku kosmicznego, przekraczając 489 mln USD odnotowanych w 2019 r. SpacePolicyOnline.com donosi natomiast, że w lipcu 2024 r. uzyskał potwierdzenie od Boeinga, że straty programu sięgnęły 1,6 mld USD. Matematyka nie kłamie - skumulowane kwota to 2 mld USD.
W 2014 r. amerykański koncern otrzymał od NASA kontrakt typu fixed-price o wartości 4,2 mld USD na opracowanie komercyjnego systemu transportu kosmicznego. Umowa zakłada stałą kwotę dla wykonawcy, która nie ulegnie w przyszłości żadnym korektom.
Starliner powstał w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego między Boeingiem a NASA. Oprócz wykorzystania do regularnych misji astronautów agencji kosmicznej, statek kosmiczny miał również stanowić ofertę dla innych podmiotów, aby rozwijać gałąź kosmiczną koncernu. Tak się jednak nie stało, a Starliner pozyskał miano niebezpiecznej i drogiej zabawki.
Załoga wróciła bezpiecznie na Ziemię
W czerwcu 2024 r. przeprowadzono załogowy debiut statku kosmicznego, a podczas misji doszło do wycieku helu, a awarii uległo 5 z 28 silników.
Ostatecznie udało się uruchomić 2 z nich, a znajdująca się na pokładzie para astronautów dotarła do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Butch Wilmore i Suni William mieli pierwotnie przebywać w kosmosie tylko kilka dni, natomiast misja wydłużyła się do 286 dni. Astronauci wrócili na Ziemię 18 marca 2025 r.
Boeing we współpracy z NASA planują przeprowadzenie kolejnego lotu testowego statku kosmicznego przed pełnym wdrożeniem do misji rotacyjnych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wciąż jednak nie zdecydowano, czy na pokładzie Starlinera znajdzie się załoga.
Ilustracja: Boeing

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/starliner-hamuje-na-finansowej-rowni-pochylej

Starliner hamuje na finansowej równi pochyłej.jpg

Napisano

Eta Akwarydy rozświetlą majowe niebo
2025-04-27. Admin
 Miłośnicy astronomii mogą szykować się na jedno z najbardziej spektakularnych zjawisk wiosny. W nocy z 5 na 6 maja przypada maksimum roju meteorów Eta Akwarydy, którego źródłem są pozostałości po słynnej komecie Halleya.
Warunki obserwacyjne w tym roku zapowiadają się wyjątkowo korzystnie, ponieważ Księżyc będzie w fazie nowiu i nie zakłóci widoczności spadających gwiazd.  
Eta Akwarydy są aktywne od połowy kwietnia do końca maja, jednak właśnie w pierwszych dniach maja ich aktywność osiąga szczyt. W najlepszym momencie można spodziewać się nawet 40 meteorów na godzinę. Charakterystyczną cechą tego roju są szybkie, jasne meteory, często pozostawiające za sobą długie, efektowne ślady.
Radiant Eta Akwarydów, czyli punkt, z którego zdają się wybiegać meteory, znajduje się w konstelacji Wodnika. Najlepsze warunki do obserwacji będą w drugiej połowie nocy, kiedy Wodnik wzniesie się wyżej nad horyzont.
Chociaż Eta Akwarydy są najlepiej widoczne z półkuli południowej, mieszkańcy Polski również będą mieli szansę zobaczyć wiele efektownych przelotów, zwłaszcza przy bezchmurnym niebie i z dala od miejskich świateł.
Warto przygotować się odpowiednio do obserwacji: znaleźć ciemne miejsce, zaopatrzyć się w ciepłą odzież oraz uzbroić w cierpliwość. Najlepsze efekty uzyska się bez użycia  teleskopów czy lornetek — wystarczy własne oczy i szerokie pole widzenia.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/eta-akwarydy-rozswietla-majowe-niebo

Eta Akwarydy rozświetlą majowe niebo.jpg

Napisano

Kopalnia węgla pomoże Korei Południowej w podboju Księżyca
2025-04-27. Mateusz Mitkow
Korea Południowa wykorzystuje opuszczoną kopalnie węgla jako poligon doświadczalny przed misjami księżycowymi. Pod koniec ubiegłego miesiąca Koreański Instytut Geonauki i Zasobów Mineralnych (KIGAM) przeprowadził pokaz możliwości.
W ramach testu, na terenie kopalni węgla Hamtae, Koreański Instytut Geonauki i Zasobów Mineralnych umieścił prototypowe łaziki księżycowe wyposażone w systemy autonomicznej nawigacji. Zdaniem naukowców miejsce to w dużym stopniu odwzorowuje warunki na powierzchni Księżyca. Z dostępnych informacji wynika, że łaziki były wyposażone też w inne technologie, które mogą znaleźć zastosowanie w górnictwie kosmicznym.
Pomyślne testy
Wyniki testu były bardzo zadowalające dla naukowców z Korei Południowej. Łaziki wykazały się mobilnością na trudnym terenie, w tym m.in. możliwością pobierania próbek i teledetekcji. Warto jednak zauważyć, że to dopiero początek tego typu prób. Naukowcy z KIGAM są wspierani przed południowokoreański rząd w zakresie planu, który zakłada stworzenie z kopalni kompleksu, który będzie przeznaczony do testowania technologii kosmicznych.
Kim Kyeong-ja, szef instytutu KIGAM podkreślił, że rozwój niezależnych zdolności i technologii do eksploracji przestrzeni kosmicznej jest kluczowy w kontekście konkurowania przez Koreę w globalnym wyścigu kosmicznym, w tym o zasoby. „Wymaga to mobilizacji krajowych możliwości poprzez współpracę wielu instytucji. Nie jest to coś, co pojedynczy badacz lub instytut może osiągnąć sam.” - podkreślił Kim Kyeong-ja.
Wybór opuszczonej kopalni węglowej w Hamtae jest związane z pewną symboliką. Obiekt jest położony w mieście Taebek. Jest to najwyżej położona miejscowość w Korei Południowej, a zatem kopalnia jest najbliżej przestrzeni kosmicznej. Warto zauważyć, że węgiel wydobywany kiedyś w Taebaek napędzał industrializację Korei w latach 60. Teraz obiekt zyska nowe życie.
Korea Południowa potęgą kosmiczną?
25 lutego br. Korea Południowa zatwierdziła strategiczne plany narodowej agencji kosmicznej (KASA) dotyczące rozwoju krajowego sektora kosmicznego. W trakcie posiedzenia Narodowej Rady ds. Przestrzeni Kosmicznej omówiono flagowe projekty, które zostały objęte nową strategią. Dotyczą one m.in. rozwoju systemu nośnego wielokrotnego użytku, orbitalnych systemów obserwacyjnych oraz nawigacyjnych, misji naukowych oraz eksploracji Księżyca.
Nowa strategia kraju w zakresie narodowych zdolności kosmicznych ma na celu umożliwienie Korei Południowej zostanie jedną z pięciu głównych potęg kosmicznych na świecie. Obecnie jako mocarstwa w tym zakresie są traktowane USA, Chiny, Rosja oraz Indie. Południowokoreański rząd od lat planuje dołączenie do tego elitarnego grona, a nowa strategia ma w tym pomóc.
W przypadku eksploracji Księżyca Korea Południowa wyznaczyła cel, jakim jest wystrzelenie lądownika księżycowego do 2032 r. Misja wystartuje na pokładzie wspomnianej rakiety KSLV-III, która w tym przypadku będzie wersją jednokrotnego użytku. Nie będzie to pierwsza misja księżycowa Korei Południowej. Danuri (Korea Pathfinder Lunar Orbiter (KPLO) od lat znajduje się na orbicie Srebrnego Globu i zbiera cenne dane na temat naturalnego satelity Ziemi.
Zwiększone fundusze
Warto także zauważyć, że Korea Południowa zdecydowała się w ostatnim czasie zwiększyć fundusze przeznaczane na rozwój krajowych zdolności kosmicznych. Na początku obecnego roku KASA ogłosiła, że przeznaczy ponad 560 milionów dolarów na badania i rozwój w tym zakresie. Jest to wzrost o ponad 43 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Na podstawie powyższych informacji wyraźnie widać, że południowokoreański rząd na poważnie podchodzi do zapowiedzi stworzenia z kraju jednej z głównych potęg kosmicznych na świecie.
Autor. NASA
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/kopalnia-wegla-pomoze-korei-poludniowej-w-podboju-ksiezyca

Kopalnia węgla pomoże Korei Południowej w podboju Księżyca.jpg

Napisano

Awaria Kosmos 2553. Tajny rosyjski satelita poza kontrolą
2025-04-27. Daniel Górecki
Jak alarmują eksperci z LeoLabs, Rosja najprawdopodobniej straciła kontrolę nad satelitą o nazwie Kosmos 2553. Firma wykryła nieprawidłowe ruchy obiektu już w listopadzie 2024 roku, a w grudniu zyskała "wysoką pewność" jego niekontrolowanego zachowania. A mowa o jednostce, która od momentu wystrzelenia na początku lutego 2022 roku budzi podejrzenia o łamanie międzynarodowych traktatów.
Wykorzystując pomiary z globalnej sieci radarów dopplerowskich, firma LeoLabs zaobserwowała w listopadzie 2024 roku nieprawidłowe ruchy rosyjskiego satelity Kosmos 2553. Jak zaś poinformował właśnie w rozmowie z Reutersem jej starszy doradca techniczny, Darren McKnight, w grudniu analiza ta została zaktualizowana do poziomu "wysokiej pewności". Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że rosyjski satelita "koziołkuje" i najpewniej już jakiś czas temu wymknął się spod kontroli Putina.
Kosmos 2553 może być nieaktywny
W związku z tym waszyngtoński think tank Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) stwierdził w swoim nowym corocznym raporcie o zagrożeniach w przestrzeni kosmicznej, że "ta obserwacja silnie sugeruje, iż satelita nie jest już operacyjny". Dowództwa Sił Kosmicznych USA również poinformowało, że jest świadome zmiany wysokości orbity Kosmos 2553, ale odmówiło komentowania obecnego stanu satelity - podobnie zresztą jak rosyjskie Ministerstwo Obrony, co akurat nie jest żadnym zaskoczeniem.
Niemniej coraz więcej danych wskazuje na utratę kontroli nad Kosmosem 2553, zwłaszcza że jak warto zaznaczyć, nie jest to pierwszy raz, kiedy głośno mówi się o podejrzanym zachowaniu tego satelity. Slingshot, czyli firma oferująca komercyjne usługi śledzenia obiektów w kosmosie, sugerowała taki scenariusz już w maju ubiegłego roku, kiedy to zaobserwowała zmiany w jasności rosyjskiego obiektu, co może świadczyć o jego niekontrolowanym obracaniu się. Jak przekazał wtedy rzecznik firmy:
Slingshot zauważył, że jasność obiektu zaczęła się zmieniać, co wskazywało na możliwe koziołkowanie.
Czym zajmował się Kosmos 2553?
Najnowsze obserwacje firmy przynoszą pewne uspokojenie sytuacji i według Belindy Marchand, dyrektor ds. naukowych Slingshot, Kosmos 2553 wydaje się już stabilny - nie zmienia to jednak faktu, że satelita jest nieoperacyjny, co można odczytywać jako wielką wpadkę Moskwy. Przypomnijmy tu, że chociaż Rosja deklaruje, że misją tej jednostki jest testowanie urządzeń w warunkach wysokiego promieniowania, to według USA "nie jest to zgodne z jego rzeczywistą charakterystyką".
Ta niezgodność, w połączeniu z udowodnioną gotowością do atakowania amerykańskich i sojuszniczych obiektów na orbicie, zwiększa ryzyko błędnych interpretacji i eskalacji
komentuje rzecznik US Space Force
Amerykanie uważają, że Rosja testuje w ten sposób nowy system, który może służyć do niszczenia innych satelitów znajdujących się na orbicie (np. będących solą w oku Putina Starlinków) i podejrzewają, że Moskwa mogła nawet umieścić na pokładzie satelity atrapę głowicy nuklearnej. Byłaby to jawna prowokacja, bo Rosjanie i Amerykanie podpisali w 1967 r. porozumienie, które zabrania umieszczania ładunków nuklearnych na orbicie okołoziemskiej, co ma zapobiegać instalowaniu w przestrzeni kosmicznej systemów, które mogą służyć do przenoszenia broni atomowej.
Start rosyjskiego statku kosmicznego  Sojuz MS-10 (zdj. poglądowe)AFP


https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-awaria-kosmos-2553-tajny-rosyjski-satelita-poza-kontrola,nId,21397958

Awaria Kosmos 2553. Tajny rosyjski satelita poza kontrolą.jpg

Napisano

Kandydaci na prezydenta wypowiedzieli się o problemie zanieczyszczenia sztucznym światłem
2025-04-27.
Nadmierne zanieczyszczenie sztucznym światłem to rosnący problem dla Polski i Polaków. Redakcja portalu Uranii spytała kandydatów na prezydenta co o tym sądzą i jakie mają propozycje rozwiązania problemu. Artykuł publikujemy w ramach Międzynarodowego Tygodnia Ciemnego Nieba 2025.
Na początek wyjaśnijmy co to jest zanieczyszczenie światłem (zanieczyszczenie świetlne), w języku angielskim znane jako light pollution. Jest to rosnący problem cywilizacyjny na całym świecie. Nasze otoczenie jest coraz bardziej rozświetlone w nocy poprzez sztuczne światła. Rodzi to szereg problemów, w szczególności ma negatywny wpływ na zdrowie ludzi (np. problemy ze snem u części osób), na rośliny i zwierzęta, na ochronę środowiska (większość prądu w Polsce produkowana jest przez elektrownie węglowe), a przede wszystkim stanowi marnotrawienie pieniędzy miast i gmin (czyli naszych pieniędzy, bo przecież pochodzą one z podatków, które płacimy jako obywatele), gdy lampy świecą we wszystkich kierunkach, zamiast mieć odpowiednio skonstruowane oprawy i oświetlać daną ulicę, plac czy budynek.
Z punktu widzenia astronomii, rozświetlenie nocnego nieba sztucznymi światłami stanowi olbrzymi problem w prowadzeniu badań kosmosu z powierzchni Ziemi. A dodatkowo jako społeczeństwo tracimy naturalne dziedzictwo ludzkości, jakim od tysiącleci był widok rozgwieżdżonego nieba. Warto spróbować ograniczyć skutki zanieczyszczenia sztucznym światłem choćby w trosce o młode pokolenie.
Dla jasności, w staraniach o ograniczenie problemu nie chodzi o "wyłączenie wszystkich świateł", tylko o stosowanie oświetlenia w sposób odpowiedzialny, lamp z odpowiednimi oprawami, oświetlenia kierunkowego. Być może nie wszędzie trzeba świecić przez całą noc, albo nie zawsze na sto procent mocy. W przetargach publicznych zdecydowanie warto wpisywać kryteria domagające się możliwości sterowania natężeniem oświetlenia, a także jego temperaturą barwową.
Kto odpowiedział
Na początek chcemy pochwalić dwoje kandydatów: Artura Bartoszewicza oraz Magdalenę Biejat, którzy odpowiedzieli jako pierwsi, w ciągu paru dni. W przypadku pozostałych polityków musieliśmy niestety podjąć więcej prób kontaktu, aby uzyskać odpowiedzi (Szymon Hołownia oraz Maciej Maciak) .
Teraz krytyka. Pomimo naszego uporu, na próby kontaktu nie zareagowali następujący kandydaci: Grzegorz Braun, Marek Jakubiak, Sławomir Mentzen, Karol Nawrocki, Joanna Senyszyn, Krzysztof Stanowski, Rafał Trzaskowski, Marek Woch, Adrian Zandberg. Rozumiemy, że kandydaci i sztaby wyborcze są bardzo zajęte w trakcie kampanii wyborczej, ale od wysłania pierwszego e-maila z pytaniami do publikacji artykułu minęło około miesiąca, a prób było kilka i pytał duży portal tematyczny o liczących się zasięgach.
Z grona czworga kandydatów, którzy odpowiedzieli, troje rozumie i widzi problem oraz deklaruje jakąś formę działania (Artur Bartoszewicz, Magdalena Biejat, Szymon Hołownia). Z kolei Maciej Maciak nigdy nie zetknął się z tematem i w związku z tym nie umie się do niego odnieść.
Wyłania się z tego niestety dość negatywny obraz polityków chcących rządzić Polską. Jedynie czterech na trzynastu kandydatów odniosło się do pytań. Pozostali zlekceważyli sprawę albo nie wiedzą co odpowiedzieć (nigdy o tym nie słyszeli i boją się przyznać?).
W działaniach na rzecz poprawy sytuacji wyprzedza nas wiele krajów, przykładowo Francja czy Chorwacja. Można przypuszczać, że w perspektywie kilku lub kilkunastu lat Unia Europejska spróbuje wymóc na krajach członkowskich działania w tym zakresie. Polskie społeczeństwo niestety jest bardzo mało świadome problemu zanieczyszczenia światłem. Nie dziwi więc, że i wśród polityków niewielu rozumie problem, albo chociaż o nim słyszało.
Przy czym o ile w pewnym stopniu można zrozumieć niewiedzę wśród tych kandydatów na prezydenta, którzy w życiu zawodowym zajmowali się zupełnie innymi sprawami (biorąc pod uwagę nieświadomość ogółu społeczeństwa), to zdumienie budzi ignorancja wśród tych polityków, którzy już byli posłami, rządzą miastami, albo dużymi instytucjami państwowymi. I mówimy tu także o kandydatach z czołówki sondaży.
Niedawno z parlamentu do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wpłynęły zalecenia jednej z komisji sejmowych o potrzebie uregulowania spraw zanieczyszczenia sztucznym światłem w polskim prawodawstwie (więcej o tym wkrótce). Działania podejmuje Rzecznik Praw Obywatelskich. Ministerstwo Klimatu i Środowiska twierdzi, że rozumie problem i widzi potrzebę rozwiązań prawnych. Jednak bez głosów ze strony obywateli (wyborców), jest nikła szansa, że politycy uchwalą odpowiednie przepisy.
O co pytaliśmy
O co dokładnie pytaliśmy? Wszyscy kandydaci otrzymali po cztery pytania. Trzy były identyczne dla każdego, a czwarte było dostosowane do pełnionej obecnie funkcji lub kariery zawodowej danego polityka.
Oto treść pytań:
1) Co Pan/Pani sądzi o problemie zanieczyszczenia świetlnego? Czy to realny problem dla Polski i Polaków? Dlaczego tak, albo dlaczego nie.

2) Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, to jakie kroki uważa Pan/Pani za konieczne do podjęcia w celu ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego?

3) Są państwa, w których wprowadzono już ogólnokrajowe przepisy (np. Francja), w Polsce jednak brak takowych. Czy jako prezydent podejmie Pan/Pani inicjatywę ustawodawczą w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego? Jeśli tak, to w jakim terminie od objęcia urzędu i jakie elementy może ona zawierać?
4) W czwartym pytaniu dokładna treść była różna, ale ogólnie dotyczyła spotkania się z problemem lub podejmowania jakichś działań z tym związanych, w zależności od funkcji, które pełniła dana osoba w swojej dotychczasowej karierze zawodowej.
Odpowiedzi kandydatów na prezydenta
Przeanalizujmy co kandydaci na Prezydenta RP sądzą o problemie zanieczyszczenia świetlnego.
Artur Bartoszewicz wydaje się zwolennikiem demokracji bezpośredniej. Powiedział, że oprze się na opiniach ekspertów, a potem zaproponuje referendum w sprawie. Maciej Maciak nic nie wie o zagadnieniu, ale doceniamy szczerość i odwagę powiedzenia, że się nie zna tematu (to wcale nie jest powszechna umiejętność u polityków dyskutujących w mediach, którzy nierzadko w takiej sytuacji zbaczają na inne zagadnienia, byle tylko nie odpowiedzieć na problematyczne pytanie).
Bardziej obszernie odnieśli się Magdalena Biejat oraz Szymon Hołownia. Biejat wskazała, że wspierała  aktywistów miejskich walczących o instalowanie w miejskich parkach oświetlenia uwzględniającego porę dnia i nocy oraz właściwy dobór opraw miejskich latarni. Zadeklarowała także, że jest otwarta na spotkania w tej sprawie.
Z kolei Hołownia deklaruje przeprowadzenie inicjatywy ustawodawczej porządkującej ten obszar prawnie. Ustawa określi kryteria i wymogi dla projektowania oświetlenia oraz dla nowych inwestycji i dla modernizacji oświetlenia publicznego, wprowadzi też zachęty finansowe dla gmin, aby chętniej dostosowały swoje oświetlenie. Hołownia wskazał też, że w Sejmie w trakcie konsultacji społecznych pojawiał się problem zanieczyszczenia sztucznym światłem oraz że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska trwają prace nad nowelizacją jednej z ustaw, której zakres dotyczy wydawania decyzji środowiskowych.
Przypomnijmy, iż obecnie Szymon Hołownia jest Marszałkiem Sejmu, a Magdalena Biejat to Wicemarszałkini Senatu. Są to więc bardzo istotni politycy w kontekście uchwalania prawa w Polsce. Apelujemy, aby ruszyli sprawę naprzód i nie czekając na to czy zostaną prezydentem, zrobili to już teraz jako posłowie i senatorowie. Przy okazji zachęcamy organizacje pozarządowe (nie tylko astronomiczne) i Czytelników, do kontaktu z różnymi politykami w sprawie zanieczyszczenia światłem. Im większy "nacisk" ze strony wyborców, tym większa szansa, iż sprawa zacznie być realnie procedowana.
Treść wypowiedzi kandydatów na prezydenta
 
Poniżej zamieszczamy pełne odpowiedzi udzielone przez polityków. Przyjmiemy tutaj kolejność alfabetyczną.
Artur Bartoszewicz
Co Pan sądzi o problemie zanieczyszczenia świetlnego? Czy to realny problem dla Polski i Polaków? Dlaczego tak, albo dlaczego nie.
Realny, pochodzę z Suwalszczyzny i tam mój organizm odpoczywa, gdy nie mam presji światła z miasta. Chyba rozumiem problem, ale z przyjemnością nabędę wiedzy.

Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, to jakie kroki uważa Pan za konieczne do podjęcia w celu ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego?
To już Wasza wiedza ma mi dać rozwiązanie.

Są państwa, w których wprowadzono już ogólnokrajowe przepisy (np. Francja), w Polsce jednak brak takowych. Czy jako prezydent podejmie Pan inicjatywę ustawodawczą w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego. Jeśli tak, to w jakim terminie od objęcia urzędu i jakie elementy może ona zawierać.

Zrobię to z Waszym udziałem, ja znam swoje kompetencje i szanuję ekspertów. Wyniki poddamy ocenie społecznej i demokracji bezpośredniej.

Czy w pełnionych przez siebie funkcjach zdarzyło się Panu podejmować decyzje lub wydawać opinie z uwzględnieniem przy tym problemu zanieczyszczenia świetlnego? Jeśli tak, to prosimy o wskazanie przykładu.

Nie miałem takich doświadczeń.
Magdalena Biejat
Co Pani sądzi o problemie zanieczyszczenia świetlnego? Czy to realny problem dla Polski i Polaków? Dlaczego tak, albo dlaczego nie.

Problem jest realny. Od lat zwracają na niego uwagę aktywiści miejscy, przyrodnicy i miłośnicy astronomii. Zanieczyszczenie światłem prowadzi do zaburzeń w dobrostanie zwierząt i ludzi, negatywnie wpływa też na rośliny. Ponadto utrudnia obserwację nocnego nieba.

Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, to jakie kroki uważa Pani za konieczne do podjęcia w celu ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego?

Jako kandydatka na Prezydenta Warszawy wspierałam aktywistów miejskich walczących na przykład o instalowanie w miejskich parkach oświetlenia uwzględniającego porę dnia i nocy, czy wskazujących na właściwy dobór opraw miejskich latarni.

Są państwa, w których wprowadzono już ogólnokrajowe przepisy (np. Francja), w Polsce jednak brak takowych. Czy jako prezydent podejmie Pani inicjatywę ustawodawczą w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego. Jeśli tak, to w jakim terminie od objęcia urzędu i jakie elementy może ona zawierać?

Będę konsultować podjęcie takiego kroku z aktywistami miejskimi, przyrodnikami i miłośnikami astronomii. Jestem otwarta na taki dialog i chętnie wykorzystam swoje doświadczenia z kampanii prezydenckiej w Warszawie oraz bieżące kontakty z radnymi Lewicy i MJN.

Jakie działania w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego podjęła Pani jako Wicemarszałkini Senatu? Czy obecnie w Senacie są procedowane jakieś inicjatywy ustawodawcze z tym związane?

Nie mam takiej wiedzy. Jestem otwarta na dialog w tej sprawie. Mój gabinet jest otwarty dla przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Chętnie porozmawiam na temat możliwości uregulowania problemu zanieczyszczenia światłem
Grzegorz Braun
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Szymon Hołownia
Co Pan sądzi o problemie zanieczyszczenia świetlnego? Czy to realny problem dla Polski i Polaków? Dlaczego tak, albo dlaczego nie.
Tak, to realny i często bagatelizowany problem, który ma wpływ na zdrowie ludzi, na środowisko, na bezpieczeństwo i na gospodarkę. Zanieczyszczenie światłem oznacza nie tylko trudności z obserwacją nocnego nieba. To także zaburzenia snu, dezorientacja dzikich zwierząt, większe zużycie energii i jej marnowanie – a przecież mówimy w Polsce o transformacji energetycznej. Dziś wiemy, że nadmiar sztucznego światła – szczególnie tego nieekonomicznego, o nieodpowiedniej temperaturze barwowej – wpływa na rytm biologiczny ludzi i zwierząt, zwiększa zużycie prądu, a to oznacza większe rachunki i większy ślad węglowy. Jeśli chcemy iść w stronę bardziej nowoczesnej, zrównoważonej Polski – nie możemy ignorować także tego wymiaru.
Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, to jakie kroki uważa Pan za konieczne do podjęcia w celu ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego?
W polskim systemie prawnym brakuje kompleksowych rozwiązań, które z jednej strony umożliwiałyby zaspokajanie potrzeb ludzi związanych z zewnętrznym oświetleniem elektrycznym (użytkowym, estetycznym, gospodarczym, itp.), a z drugiej strony zapewniłyby ochronę zdrowia, środowiska oraz przyrody przed negatywnym wpływem zanieczyszczenia światłem. Przede wszystkim – wiedza i standardy. Polska potrzebuje jasnych wytycznych, jak i kiedy oświetlać przestrzeń publiczną, żeby było i bezpiecznie, i oszczędnie, i zdrowo. Samorządy powinny mieć dostęp do danych, rekomendacji i wsparcia finansowego, żeby modernizować oświetlenie zgodnie z dobrymi praktykami. To nie znaczy „wyłączmy światła”, ale „świećmy mądrze” – stosujmy światło kierunkowe, barwę przyjazną człowiekowi i naturze, ograniczajmy emisję ku górze. Tak działa już wiele miast w Europie, i tak działa coraz więcej polskich samorządów – np. Piaseczno, Wrocław czy Sopot. Jako prezydent będę wspierał ekonomiczne, proekologiczne i zdroworozsądkowe rozwiązania – także w zakresie nocnego oświetlenia.
Są państwa, w których wprowadzono już ogólnokrajowe przepisy (np. Francja), w Polsce jednak brak takowych. Czy jako prezydent podejmie Pan inicjatywę ustawodawczą w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego. Jeśli tak, to w jakim terminie od objęcia urzędu i jakie elementy może ona zawierać?
Tak, rozwiązania prawne kompleksowo regulujące kwestie ograniczenia sztucznego oświetlenia wprowadziły takie kraje, jak Austria czy Chorwacja. Póki co nie ma informacji o ewentualnych działaniach podejmowanych na forum UE w zakresie uregulowania tej kwestii na poziomie prawa unijnego. Dlatego tym bardziej niezbędne są w polskim porządku prawnym rozwiązania systemowe, kompleksowo rozwiązujące problem; działania z zakresu przeciwdziałania i ograniczania zanieczyszczania światłem wymagają skoordynowania na poziomie poszczególnych działów administracji publicznej oraz wymagają dalszych analiz i badań potwierdzających negatywny wpływ na zdrowie człowieka lub szerzej na środowisko i przyrodę.
W pierwszym roku prezydentury chciałbym przedstawić inicjatywę ustawodawczą, która pomoże uporządkować ten obszar. Wspólnie z ekspertami i praktykami z samorządów chcę przygotować kodeks dobrych praktyk oświetleniowych, który: wprowadzi kryteria dla projektowania oświetlenia (intensywność, kierunek, barwa); określi wymogi dla nowych inwestycji i modernizacji oświetlenia publicznego; umożliwi monitoring i ocenę skutków świetlnych projektów, np. w miastach i parkach narodowych; wprowadzi zachęty (np. finansowe, w programach rządowych) dla gmin, które chcą ograniczać emisję światła; będzie spójny z polityką energetyczną i klimatyczną państwa. Nie chodzi o nakazy i zakazy, ale o mądre standardy i narzędzia, które pomogą samorządom działać odpowiedzialnie.
Jakie działania w zakresie ograniczania zanieczyszczenia świetlnego podjął Pan do tej pory jako Marszałek Sejmu? Czy jakieś inicjatywy ustawodawcze w tym zakresie są obecnie procedowane?
Jako Marszałek Sejmu wspierałem większą przejrzystość legislacyjną i uczestnictwo obywateli – m.in. przez nowe narzędzia konsultacyjne. I właśnie tam – w trakcie konsultacji społecznych – pojawiały się głosy o problemie zanieczyszczenia światłem. To pokazuje, że temat nie jest marginalny, tylko po prostu słabo obecny w debacie publicznej. Obecnie w Ministerstwie Klimatu i Środowiska procedowana jest nowelizacja ustawy z 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko mająca wprowadzać rozwiązanie dla przedsięwzięć, dla których w toku wydawania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przeprowadzana będzie ocena oddziaływania na środowisko. Inwestycje mniejsze, które nie podlegają ocenie oddziaływania na środowisko, nie będą analizowane na podstawie przepisów ocenowych. Następnie projekt zmian trafi do Sejmu.
Jako prezydent będę pilnował, by temat znalazł się w programach krajowych dotyczących klimatu, zdrowia publicznego i estetyki przestrzeni.
Marek Jakubiak
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Maciej Maciak
Kandydat odpowiedział, że nic nie wie na temat problemu zanieczyszczenia sztucznym światłem, pierwszy raz o tym słyszy i nie umie się odnieść do pytań.
Sławomir Mentzen
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Karol Tadeusz Nawrocki
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Joanna Senyszyn
Kandydatka niestety nie udzieliła odpowiedzi na nasze pytania.
Krzysztof Stanowski
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Rafał Trzaskowski
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Marek Woch
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
Adrian Zandberg
Kandydat niestety nie udzielił odpowiedzi na nasze pytania.
 
Więcej informacji:
•    Zanieczyszczenie światłem (broszura Międzynarodowej Unii Astronomicznej)
•    Zanieczyszczenie światłem w Polsce. Raport 2023
•    Astronarium nr 85 o ochronie ciemnego nieba
•    Program Ciemne Niebo
•    DarkSky International
•    Międzynarodowy Tydzień Ciemnego Nieba
 
Autor: Krzysztof Czart
 
Na ilustracji u góry:
Europa nocą oraz Pałac Prezydencki w Warszawie wieczorem. Źródło: Canva oraz Prezydent.pl
Jasność nieba nad Polską w 2022 roku. Źródło: Zanieczyszczenie światłem w Polsce. Raport 2023, CKB PAN, Warszawa 2023
Pałac Prezydencki w Warszawie wieczorem. Źródło: Prezydent.pl.
Ochrona ciemnego nieba - Astronarium odc. 85
https://www.youtube.com/watch?v=zicrM7JRuME
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kandydaci-na-prezydenta-o-zanieczyszczeniu-swiatlem

Kandydaci na prezydenta wypowiedzieli się o problemie zanieczyszczenia sztucznym światłem.jpg

Kandydaci na prezydenta wypowiedzieli się o problemie zanieczyszczenia sztucznym światłem2.jpg

Napisano

Ognista planeta rozpada się na naszych oczach zmieniając się w kometę
2025-04-27.Admin.
Astronomowie z USA i Japonii odkryli niezwykłą egzoplanetę BD+05 4868 Ab, która znajduje się w konstelacji Pegaza, około 140 lat świetlnych od Ziemi, która dosłownie zmienia się w kometę.
Ta niewielka planeta, porównywalna rozmiarami do Merkurego, orbituje wokół swojej gwiazdy macierzystej w zaledwie 30,5 godziny, znajdując się około 20 razy bliżej niej niż Merkury od Słońca. Tak bliska odległość powoduje, że powierzchnia planety osiąga temperatury rzędu 1600°C, prowadząc do jej stopniowego odparowywania i tworzenia ognistego ogona przypominającego kometę.
Ogon BD+05 4868 Ab, składający się z pyłu mineralnego, rozciąga się na około 9 milionów kilometrów, co stanowi połowę długości jej orbity. Z każdym obiegiem planeta traci materię równoważną masie Mount Everestu, co oznacza, że w ciągu kilku milionów lat może całkowicie zniknąć.
Odkrycie tej planety było możliwe dzięki analizie danych z satelity TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), który monitoruje zmiany jasności gwiazd w poszukiwaniu egzoplanet. Nietypowe, asymetryczne spadki jasności gwiazdy BD+05 4868 A zwróciły uwagę naukowców, sugerując obecność planety z długim ogonem pyłowym.
BD+05 4868 Ab jest jednym z zaledwie czterech znanych przypadków egzoplanet, które ulegają dezintegracji, i posiada najdłuższy ogon spośród nich. Jej stosunkowo bliska odległość od Ziemi czyni ją idealnym celem do dalszych obserwacji, w tym za pomocą Kosmicznego  Teleskopu Jamesa Webba, który może pomóc w określeniu składu mineralnego ogona pyłowego.
To odkrycie dostarcza unikalnej okazji do badania składu wewnętrznego skalistych egzoplanet oraz zrozumienia procesów prowadzących do ich dezintegracji.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ognista-planeta-rozpada-sie-na-naszych-oczach-zmieniajac-sie-w-komete

Ognista planeta rozpada się na naszych oczach zmieniając się w kometę.jpg

Napisano

Słońce powoli gotuje Ziemię: naukowcy ostrzegają przed nieuniknionym efektem cieplarnianym
2025-04-27.Admin.
Zespół naukowców pod kierownictwem R.J. Grahama z Uniwersytetu w Chicago opublikował w czasopiśmie Planetary Science badanie, które rzuca nowe światło na przyszłość życia na Ziemi. Według ich ustaleń, stopniowy wzrost jasności Słońca może doprowadzić do nieodwracalnego efektu cieplarnianego, zagrażając istnieniu biosfery.
Od momentu powstania Ziemi, jasność Słońca wzrosła o około 30%, co przekłada się na zwiększoną ilość energii docierającej do naszej planety. Gdy dolne warstwy atmosfery osiągną temperaturę wyższą niż efektywna temperatura Ziemi, może dojść do uruchomienia mechanizmu globalnego przegrzania. Wzmożony efekt cieplarniany spowoduje masowe obumieranie roślin, a w konsekwencji załamanie całych łańcuchów pokarmowych.
Badania sugerują, że w ciągu najbliższego miliarda lat jasność Słońca wzrośnie na tyle, że uruchomi procesy prowadzące do nieodwracalnych zmian klimatycznych. Wzrost temperatury spowoduje parowanie oceanów, a atmosfera stanie się bogata w parę wodną, która dodatkowo wzmocni efekt cieplarniany. Ostatecznie, Ziemia może przekształcić się w planetę o warunkach podobnych do obecnych na Wenus, z temperaturami uniemożliwiającymi istnienie życia.
Choć te zmiany nastąpią w odległej przyszłości, badania podkreślają znaczenie zrozumienia długoterminowych procesów wpływających na klimat Ziemi. Obserwacja i analiza takich zjawisk są kluczowe dla przewidywania przyszłości naszej planety i podejmowania odpowiednich działań w celu ochrony biosfery.
Źródło: tylkonauka
https://tylkonauka.pl/wiadomosc/slonce-powoli-gotuje-ziemie-naukowcy-ostrzegaja-przed-nieuniknionym-efektem-cieplarnianym

 

Słońce powoli gotuje Ziemię naukowcy ostrzegają przed nieuniknionym efektem cieplarnianym.jpg

Napisano

Planetoidy NEO w 2025 roku
2025-04-27. Krzysztof Kanawka

Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2025 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2025 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2025 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 27 kwietnia 2025). Jak na razie, w 2025 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2025 BB2, o średnicy około 25 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2024 roku odkryć było 151
•    w 2023 roku – 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
Mały meteoryt w Polsce? Już 3 stycznia 2025 w północno-zachodniej Polsce mógł spaść mały meteoryt.
Ryzyko impaktu planetoidy 2024 YR4 w 2032 roku – z końcem stycznia szacowane na aż 1,2%. W kolejnych tygodniach ryzyko nieznacznie spadło, by do końca lutego spaść praktycznie do zera.
Spadek meteorytu we wschodniej Polsce – spadek nastąpił 18 lutego 2025 i szybko odnaleziono pierwsze fragmenty meteorytu.
Uderzenie fragmentów górnego stopnia rakiety Falcon 9 pod Poznaniem – spadek nastąpił 19 lutego 2025, fragmenty uderzyły w ziemię w pobliżu budynków i stały się powodem dużego zamieszania, także na poziomie władz centralnych.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2025 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net
Probable fall of a small meteorite in north-western Poland - 03/01/2025, 22:22:11 UT
https://www.youtube.com/watch?v=pM2nDfqdj4c
Bolid nad północno-zachodnią Polską – 3 stycznia 2025 / Credits – Skytinel
https://kosmonauta.net/2025/04/planetoidy-neo-w-2025-roku/

 

Planetoidy NEO w 2025 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku3.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku4.jpg

Napisano

Tu miało nic nie być. Tajemnicze burze plazmowe w otoczeniu Ziemi
2025-04-28. Radek Kosarzycki
Kiedy spoglądamy w nocne niebo, widzimy jedynie pustkę przestrzeni kosmicznej i rozsiane po niej gwiazdy. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że między tymi wszystkimi gwiazdami jest pusto i nie ma nic. Australijscy naukowcy, korzystając z potężnego południowoafrykańskiego radioteleskopu MeerKAT, odkryli niespodziewane złożone struktury plazmy w ośrodku międzygwiazdowym otaczającym najbliższy Ziemi pulsar milisekundowy.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym pod koniec kwietnia w periodyku Nature Astronomy, naukowcy podważają naszą dotychczasową wiedzę o przestrzeni znajdującej się tuż za granicami Układu Słonecznego i rzucają nowe światło na fale uderzeniowe, które w tejże plazmie tworzą mknące przez przestrzeń międzygwiezdną pulsary.
Każdy, kto choć raz przyjrzał się nocnemu niebu, wie, że gwiazdy migoczą, a planety pozostają niezmienne na niebie. Mało kto jednak wie, że efekt migotania gwiazd nie ogranicza się jednak do światła widzialnego. Pulsary dla przykładu migoczą także w pasmie radiowym. Analizując zmienność sygnału radiowego docierającego do nas z pobliskiego pulsara J0437-4715, naukowcy stworzyli mapę nieznanych dotąd warstw plazmy i odkryli zdumiewający łuk uderzeniowy, czyli miejsce, gdzie wiatr gwiazdowy zderza się z otaczającym gwiazdę ośrodkiem międzygwiezdnym.
Zespół naukowców przez sześć dni obserwował pulsar J0437-4715 przy użyciu MeerKAT, czyli najczulszego radioteleskopu na półkuli południowej. W przeciwieństwie do zwykłych gwiazd pulsary wysyłają wiązki fal radiowych, które migoczą, przedzierając się przez turbulentne warstwy plazmy międzygwiazdowej.
Tak się składa, że sposób migotania pulsara pozwala odczytać kluczowe informacje o położeniu, strukturze i ruchu obłoków plazmy oraz o dynamice samego pulsara. Dzięki temu naukowcom udało się uzyskać bezprecedensowy wgląd w zawartość tzw. Lokalnego Bąbla, regionu otaczającego Układ Słoneczny, a który według wielu dotychczasowych badań powinien być oczyszczony z gazu i pyłu przez kilkanaście eksplozji supernowych, do których doszło około 140 milionów lat temu.
Największym zaskoczeniem okazała się analiza tzw. „łuków scyntylacyjnych”, które teoretycznie umożliwiają odtworzenie trójwymiarowej mapy struktur plazmowych, których nie da się praktycznie zauważyć w przestrzeni międzygwiezdnej w żaden inny sposób. Okazało się, że wbrew wcześniejszym założeniom Lokalny Bąbel pełen jest licznych zwartych obłoków plazmy o rozmiarach porównywalnych z rozmiarami całego naszego Układu Słonecznego. Pustka zatem okazała się zaskakująco pełna.
Analizując falę uderzeniową pulsara J0437-4715 mknącego przez ośrodek międzygwiezdny z prędkością dziesięciokrotnie większą od prędkości dźwięku, która powstaje w wyniku uderzenia w otaczający gaz, naukowcy byli w stanie odtworzyć struktury plazmowe znajdujące się na drodze pulsara. Warto tutaj podkreślić, że choć fale uderzeniowe powinny być powszechne wokół pulsarów, do tej pory udało się wykryć ich zaledwie w kilku przypadkach. Nowe badanie to pierwsza okazja do zajrzenia do wnętrza takiego łuku i bezpośredniego zmierzenia prędkości plazmy.
Obserwacje ujawniły obecność wielu warstw plazmy w strukturze fali uderzeniowej, w tym jednej warstwy niespodziewanie przesuwającej się w kierunku czoła fali. Dzięki bliskości pulsara do Układu Słonecznego oraz wyjątkowej czułości MeerKAT naukowcom udało się wykonać nieosiągalne dotąd pomiary. Te z kolei pozwoliły odtworzyć trójwymiarowy kształt fali uderzeniowej przed pulsarem, prędkość plazmy wewnątrz niej oraz dowody na istnienia zagęszczeń plazmy w pozornie pustym Lokalnym Bąblu. Nasza wiedza o pulsarach oraz o otoczeniu Układu Słonecznego weszła właśnie na zupełnie nowy poziom.
https://www.focus.pl/artykul/pedelec-acticycle

Tu miało nic nie być. Tajemnicze burze plazmowe w otoczeniu Ziemi.jpg

Napisano

Największa struktura we wszechświecie może być większa, niż myśleliśmy. Nawet o 50 procent
2025-04-28 Radek Kosarzycki
Nowa analiza potężnych eksplozji kosmicznych sugeruje, że monstrualnych rozmiarów struktura znana jako Wielki Mur Herkulesa–Korony Północnej, której rozmiary szacowano dotychczas na 10 miliardów lat świetlnych, może w rzeczywistości rozciągać się na oszałamiające 15 miliardów lat świetlnych. Odkrycie to nie tylko zmienia naszą ocenę skali największej znanej struktury we Wszechświecie, ale także podważa fundamenty współczesnej kosmologii.
Wielki Mur Herkulesa–Korony Północnej – często nazywany po prostu Wielkim Murem – został odkryty ponad dekadę temu, gdy astronomowie zarejestrowali zaskakująco wysoką koncentrację rozbłysków gamma w pewnym obszarze nieba. Rozbłyski gamma to najbardziej energetyczne eksplozje znane nauce. Nasza obecna wiedza pozwala ustalić, że do ich emisji dochodzi podczas narodzin czarnych dziur lub gwiazd neutronowych w eksplozjach supernowych pod koniec życia masywnych gwiazd. Ponieważ rozbłyski te powstają w galaktykach, ich rozmieszczenie może służyć jako przybliżona mapa rozkładu galaktyk w kosmosie.
W 2014 roku po przeanalizowaniu 283 rozbłysków gamma poinformowali o odkryciu tej gigantycznej struktury. Dekadę po tym odkryciu badacze rozszerzyli zakres swoich badań i dołączyli do większego zespołu naukowców, z którym przeanalizowali grupę aż 542 rozbłysków gamma. Odległości do źródeł tych rozbłysków ustalono na podstawie pomiarów przesunięcia ku czerwieni.
Efekty tej przekrojowej analizy okazały się znacznie bardziej zaskakujące, niż dotychczas podejrzewano. Okazało się bowiem, że przedział odległości obejmuje przesunięcie ku czerwieni od 0,33 do 2,43, a to oznacza, że cała struktura Wielkiego Muru rozciąga się nie na 10 a na 15 miliardów lat świetlnych.
Dla porównania średnica całego obserwowalnego Wszechświata wynosi około 93 miliardy lat świetlnych.
No i tu pojawia się problem. Według powszechnie przyjmowanej przez środowisko zasady kosmologicznej wszechświat w największej skali powinien być gładki i jednorodny. Oznacza to, że niezależnie od tego, w którym kierunku spojrzymy, w odpowiednio dużej skali, wszechświat powinien wyglądać tak samo. Mało tego, wszystkie struktury większej od około 1,2 miliarda lat świetlnych nie powinny istnieć. Obserwacje astronomiczne wskazują jednak, że nie tylko istnieją, ale jest ich całkiem sporo.
Już te struktury stanowią problem dla kosmologii. Co zatem można powiedzieć o tworze, przy którym wydają się one całkiem niewielkie. Czym innym bowiem jest Wielki Łuk o długości 3,3 miliarda lat świetlnych, a czym innym Wielki Mur o długości 10 miliardów lat świetlnych, który — jak się teraz okazuje — ma nawet 15 miliardów lat świetlnych.
Warto tutaj podkreślić, że przez długi czas część naukowców sceptycznie podchodziła do tego, czy Wielki Mur faktycznie istnieje. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że nie jest to tylko błąd statystyczna, a jak najbardziej realna struktura. Kwestią otwartą pozostaje ustalenie tego, w jaki sposób jej istnienie wpływa na ewolucję wszechświata i naszą wiedzę o nim.
https://www.focus.pl/artykul/wielki-mur-herkulesa-korony-polnocnej-rozmiary

Największa struktura we wszechświecie może być większa, niż myśleliśmy. Nawet o 50 procent.jpg

Napisano

Dowody na istnienie galaktyk karłowatych pozbawionych ciemnej materii podważają konwencjonalne modelowanie formowania się galaktyk
2025-04+28.
Galaktyki mogą mieć bardziej zróżnicowany sposób formowania się i ewolucji niż wcześniej sądzono.
Astronomowie korzystający z Obserwatorium Kecka na wyspie Mauna Kea na Hawajach znaleźli przekonujące dowody na istnienie pozbawionej ciemnej materii galaktyki karłowatej FCC 224. Ta skrajnie rozproszona galaktyka znajduje się na obrzeżach Gromady w Piecu, około 60-65 milionów lat świetlnych od Ziemi. Odkrycie to stanowi wyzwanie dla tradycyjnego paradygmatu kosmologicznego, który zakłada, że ciemna materia jest podstawowym składnikiem formowania się galaktyk. Wcześniej obecność galaktyk z niedoborem ciemnej materii, w których nie dochodziło do formowania się gwiazd, stwierdzono tylko w jednym miejscu, w grupie NGC 1052, a nowe obserwacje sugerują, że takie obiekty mogą być bardziej rozpowszechnione niż wcześniej sądzono.
Niezwykła galaktyka została opisana w dwóch zupełnie różnych pracach. Pierwsza praca, prowadzona przez doktoranta Yimeng Tang z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz i opublikowana w czasopiśmie The Astrophysical Journal, analizuje unikalny układ gromad kulistych _kulista FCC 224. Druga, prowadzona przez doktorantkę Marię Luísę Buzzo ze Swinburne University i Europejskiego Obserwatorium Południowego, opublikowana w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics, bada zawartość ciemnej materii w galaktyce i możliwe scenariusze jej formowania.
Gromady kuliste są często używane jako przybliżenie do oszacowania ilości ciemnej materii zawartej w galaktyce – powiedziała Buzzo. Z jakiegoś powodu ta galaktyka (FCC 224) ma niezwykłą liczbę świecących gromad i nie zawiera ciemnej materii, przynajmniej w jej wewnętrznych regionach. Żaden istniejący model powstawania galaktyk w ramach naszego standardowego paradygmatu kosmologicznego nie może obecnie wyjaśnić, w jaki sposób powstała ta galaktyka.
Buzzo zbadała zawartość ciemnej materii w FCC 224 przy użyciu spektroskopii o wysokiej rozdzielczości z Keck Cosmic Web Imager (KCWI) Obserwatorium Kecka. Buzzo zbadała podobieństwo do wcześniej stwierdzonych galaktyk karłowatych DF2 i DF4 pozbawionych ciemnej materii, aby ustalić, czy FCC 224 należy do tej samej klasy galaktyk. Badania Buzzo opierają się na wstępnych ustaleniach Tanga, który wykorzystując obrazowanie z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a stwierdził, że FCC 224 posiada gromady gwiazd podobne do innych galaktyk pozbawionych ciemnej materii. Ich badania sugerują, że tego typu gromady gwiazd mogą być związane z brakiem ciemnej materii, podważając konwencjonalne modele powstawania galaktyk. Dane z Obserwatorium Keck/KCWI zostały uzyskane w ramach projektu Uniwersytetu Swinburne pod kierownictwem głównego naukowca (PI) Duncana Forbesa, podczas gdy dane z HST zostały pozyskane w ramach programu kierowanego przez PI Aarona Romanowsky'ego.
Nowe ramię KCWI o wysokiej rozdzielczości pozwoliło nam bardzo precyzyjnie zmierzyć ruchy wewnątrz galaktyk, co można wykorzystać do śledzenia zawartości ciemnej materii – wyjaśniła Buzzo. Wysoka rozdzielczość spektralna KCWI pozwoliła nam precyzyjnie zmierzyć ruchy (dyspersję prędkości) w gwiazdach i gromadach kulistych FCC 224 – powiedział Tang. Pomiary te potwierdziły, że galaktyka wykazuje niezwykle niską dyspersję prędkości – cechę charakterystyczną niedoboru ciemnej materii.
Oba zespoły podkreślają potrzebę dalszych obserwacji w celu zrozumienia mechanizmów formowania się FCC 224. Jedną z wiodących hipotez jest to, że zewnętrzna interakcja, taka jak zderzenie z dużą prędkością, mogła oddzielić ciemną i widzialną materię galaktyki, scenariusz formacji znany jako model pocisku-karła. Jednak do przetestowania tej teorii potrzebne są dodatkowe dane. FCC 224 służy jako kluczowy punkt danych w naszych wysiłkach na rzecz identyfikacji i badania innych galaktyk z niedoborem ciemnej materii – dodała Buzzo. Zwiększając rozmiar próbki, możemy udoskonalić nasze rozumienie tych rzadkich galaktyk i roli ciemnej materii w powstawaniu galaktyk karłowatych.
Odkrycie FCC 224 poza grupą NGC 1052 sugeruje, że galaktyki pozbawione ciemnej materii mogą być bardziej powszechne niż wcześniej sądzono, podnosząc fundamentalne pytania o konieczność ciemnej materii w kształtowaniu galaktyk. Wraz z poprawą możliwości obserwacyjnych, astronomowie zamierzają przeprowadzić większe badania w celu zidentyfikowania podobnych galaktyk i zbadania ich pochodzenia.
 
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Evidence of Dark Matter-Free Dwarf Galaxy Challenges Conventional Galaxy Formation Models
•    An Unexplained Origin for the Unusual Globular Cluster System in the Ultra-diffuse Galaxy FCC 224
•    A new class of dark matter-free dwarf galaxies?
Źródło: Obserwatorium Kecka
Na ilustracji: Pseudokolorowy obraz ST/WFC3 F475X/F814W przedstawiający skrajnie rozproszoną galaktykę FCC 224, znajdującą się w Gromadzie w Piecu, sfotografowany przez Teleskop Kosmiczny Hubble’a (HST). Źródło: HST
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dowody-na-istnienie-galaktyk-karlowatych-pozbawionych-ciemnej-materii-podwazaja

Dowody na istnienie galaktyk karłowatych pozbawionych ciemnej materii podważają konwencjonalne modelowanie formowania się galaktyk.jpg

Napisano

Magnetar pędzący z zawrotną prędkością podważa teorie powstania gwiazd neutronowych
2025-04-28. Admin.
Naukowcy badający naszą galaktykę Drogę Mleczną dokonali intrygującego odkrycia, które może zrewolucjonizować rozumienie jednych z najbardziej enigmatycznych obiektów we Wszechświecie. Gwiazda neutronowa SGR 0501+4516, sklasyfikowana jako magnetar, porusza się przez przestrzeń kosmiczną z oszałamiającą prędkością przekraczającą 177 tysięcy kilometrów na godzinę, podważając dotychczasowe teorie dotyczące powstawania tych niezwykłych obiektów.
Magnetar SGR 0501+4516 należy do elitarnego grona zaledwie 30 znanych tego typu obiektów w naszej galaktyce. Choć został odkryty już w 2008 roku, dopiero najnowsze badania ujawniły jego niezwykłe właściwości i zagadkowy charakter ruchu. Obiekt znajduje się w odległości około 15 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, co w skali kosmicznej jest względnie bliskim sąsiedztwem.
Magnetary to szczególny rodzaj gwiazd neutronowych – niezwykle gęstych pozostałości po gwiazdach, które eksplodowały jako supernowe. Ich wyróżniającą cechą jest niewiarygodnie potężne pole magnetyczne, przekraczające wszystko, co znamy na Ziemi i w jej otoczeniu. W przypadku SGR 0501+4516, naukowcy obliczyli, że jego pole magnetyczne jest około sto bilionów razy silniejsze od ziemskiego pola magnetycznego.
Aby zobrazować potęgę tego pola, NASA przytacza dwa dramatyczne przykłady: gdyby magnetar przeleciał w odległości dwukrotnie bliższej niż Księżyc, wszystkie karty bankowe na całej Ziemi zostałyby natychmiast zdezaktywowane. Jeszcze bardziej przerażająca jest perspektywa znalezienia się w pobliżu tego kosmicznego monstrum – człowiek znajdujący się w odległości mniejszej niż tysiąc kilometrów od magnetara zostałby dosłownie rozerwany na cząstki elementarne.
Jednak to nie tylko niezwykłe właściwości magnetyczne tego obiektu stanowią zagadkę dla astronomów. Najnowsze obserwacje przeprowadzone przy użyciu Kosmicznego  Teleskopu Hubble'a oraz sondy Gaia wykazały, że SGR 0501+4516 porusza się z nieproporcjonalnie dużą prędkością i – co jeszcze bardziej intrygujące – w kierunku, który jest trudny do wyjaśnienia na podstawie dotychczasowych teorii.
Przez lata naukowcy zakładali, że magnetar SGR 0501+4516 powstał z pozostałości supernowej HB9. Jednakże nowe dane podważają tę hipotezę – gwiazda neutronowa porusza się zbyt szybko i w niewłaściwym kierunku, aby można ją było powiązać z tym konkretnym wybuchem supernowej. To odkrycie stawia pod znakiem zapytania powszechnie akceptowaną teorię dotyczącą pochodzenia magnetarów.
„To fascynujące, jak pojedynczy obiekt astronomiczny może podważyć nasze dotychczasowe rozumienie procesów kosmicznych" – komentują astronomowie zaangażowani w badania. Obserwacje SGR 0501+4516 sugerują, że mechanizmy odpowiedzialne za powstawanie magnetarów mogą być bardziej złożone niż dotychczas sądzono.
Niezwykła prędkość magnetara wskazuje, że podczas jego narodzin musiało dojść do asymetrycznego wybuchu supernowej lub innego gwałtownego zjawiska, które nadało mu potężny impet. Alternatywnie, jego trajektoria mogła zostać zmieniona przez interakcje grawitacyjne z innymi obiektami podczas podróży przez galaktykę.
Odkrycie to otwiera nowe pytania badawcze: Czy inne magnetary również poruszają się z podobnymi prędkościami? Jakie mechanizmy naprawdę odpowiadają za powstanie tych obiektów? Czy istnieje alternatywna droga formowania się gwiazd neutronowych o ekstremalnie silnych polach magnetycznych?
Naukowcy planują kontynuować obserwacje SGR 0501+4516 oraz innych magnetarów, wykorzystując najnowocześniejsze teleskopy i instrumenty, aby lepiej zrozumieć te tajemnicze obiekty. Badania te mogą ostatecznie doprowadzić do rewizji naszego rozumienia ewolucji gwiazd i procesów zachodzących po wybuchach supernowych.
Tym samym, niepozorny z pozoru obiekt kosmiczny staje się kluczem do głębszego poznania fundamentalnych praw rządzących Wszechświatem i jego najbardziej ekstremalnymi zjawiskami.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/magnetar-pedzacy-z-zawrotna-predkoscia-podwaza-teorie-powstania-gwiazd-neutronowych

 

Magnetar pędzący z zawrotną prędkością podważa teorie powstania gwiazd neutronowych.jpg

Napisano

Nowa rekordowa dokładność pomiaru rotacji Urana
2025-04-28.Admin
Zorze polarne okazały się kluczem do jednej z najbardziej precyzyjnych analiz w historii badań układu słonecznego. Międzynarodowa grupa naukowców dokonała przełomu w pomiarach tempa obrotu siódmej planety od Słońca, wykorzystując w swoich badaniach Kosmiczny  Teleskop Hubble'a. Wyniki ich pracy, opublikowane w prestiżowym czasopiśmie Nature Astronomy, wskazują na bezprecedensową dokładność – tysiąckrotnie wyższą niż dotychczasowe szacunki.
Zmierzenie prędkości obrotowej planet, szczególnie tak odległych jak Uran, stanowi ogromne wyzwanie dla współczesnej astronomii. Klasyczne metody zawodzą wobec gazowych olbrzymów, których powierzchnia nie jest stała, a różne warstwy atmosfery mogą poruszać się z odmiennymi prędkościami. Zespół kierowany przez Laurenta Lamy'ego z Obserwatorium Paryskiego zastosował jednak nowatorskie podejście – skupił się na analizie ruchu zórz polarnych planety.
Zorze te powstają, gdy naładowane cząstki oddziałują z polem magnetycznym, tworząc charakterystyczne świecące obszary. To właśnie śledzenie tych zjawisk pozwoliło astronomom na niezwykle precyzyjne określenie okresu obrotu Urana wokół własnej osi.
nalizując ponad dziesięć lat obserwacji ultrafioletowych prowadzonych przez  teleskop Hubble'a, badacze ustalili, że jeden pełny obrót Urana trwa dokładnie 17 godzin, 14 minut i 52 sekundy. Jest to wynik o 28 sekund dłuższy niż wskazywały dane zebrane przez sondę Voyager 2, która w 1986 roku jako jedyny pojazd kosmiczny przeleciała w pobliżu tej tajemniczej planety.
Ta różnica może wydawać się niewielka, ale ma fundamentalne znaczenie dla naszego zrozumienia dynamiki Urana" – podkreśla Laurent Lamy, główny autor badania. „Dzięki długoterminowym obserwacjom Hubble'a mogliśmy wykryć periodyczny sygnał z bezprecedensową dokładnością".
Nowe pomiary mają kluczowe znaczenie dla utworzenia precyzyjnego układu współrzędnych planety. Dotychczas naukowcy borykali się z problemem przemieszczenia biegunów magnetycznych Urana, co znacząco utrudniało dokładne badania. Teraz, dzięki uściśleniu okresu rotacji, badacze mogą wreszcie porównywać dane dotyczące zórz polarnych zebrane na przestrzeni ostatnich czterech dekad.
Osiągnięcie to nabiera szczególnego znaczenia w kontekście przyszłych misji kosmicznych. American Planetary Science Decadal Survey – prestiżowy dokument wyznaczający priorytety amerykańskich badań planetarnych – rekomendował orbiter Urana jako misję o najwyższym priorytecie. Dokładne zrozumienie rotacji planety jest niezbędne do właściwego zaplanowania takiej wyprawy.
Osiągnięcie to nabiera szczególnego znaczenia w kontekście przyszłych misji kosmicznych. American Planetary Science Decadal Survey – prestiżowy dokument wyznaczający priorytety amerykańskich badań planetarnych – rekomendował orbiter Urana jako misję o najwyższym priorytecie. Dokładne zrozumienie rotacji planety jest niezbędne do właściwego zaplanowania takiej wyprawy.
Zorze polarne na Uranie różnią się znacząco od tych obserwowanych na Ziemi czy Jowiszu. Są mniej przewidywalne, co wynika ze skrajnie nachylonego i przesuniętego pola magnetycznego tej planety. „Uran jest pod wieloma względami unikatowy w naszym układzie słonecznym" – zaznacza jeden z członków zespołu badawczego. „Jego oś obrotu jest niemal równoległa do płaszczyzny orbity, a pole magnetyczne przesunięte względem centrum planety. Te cechy sprawiają, że zorze na Uranie zachowują się inaczej niż gdziekolwiek indziej".
Nowe dane nie tylko pozwalają lepiej zrozumieć magnetosferę Urana, ale również poszerzają naszą wiedzę o lodowych olbrzymach jako klasie planet. Uran i Neptun reprezentują najsłabiej zbadaną kategorię planet w Układzie Słonecznym, a jednocześnie najbardziej zbliżoną do wielu egzoplanet odkrywanych wokół innych gwiazd.
Precyzyjne określenie okresu rotacji Urana pokazuje, jak wiele możemy się jeszcze dowiedzieć o układzie słonecznym dzięki nowoczesnym metodom obserwacyjnym i innowacyjnym podejściom analitycznym. To kolejny dowód na to, że nawet pozornie dobrze poznane obiekty astronomiczne mogą skrywać fascynujące tajemnice, czekające na odkrycie przez cierpliwych i kreatywnych badaczy.

Źródło: NASA

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nowa-rekordowa-dokladnosc-pomiaru-rotacji-urana

Nowa rekordowa dokładność pomiaru rotacji Urana.jpg

Napisano

Zbliża się dramatyczna zmiana biegunów. Świat stanie na głowie
2025-04-28.
Naukowcy mają niepokojące wieści. Pole magnetyczne Ziemi, które chroni nas przed promieniowaniem kosmicznym, słabnie znacznie szybciej niż wcześniej prognozowano. To oznacza, że zamiana biegunów magnetycznych może nastąpić lada chwila. Co nam grozi?
Temat nagłej zmiany ziemskich biegunów magnetycznych wraca niczym bumerang, ponieważ jest to jedno z tych zjawisk, które mogłoby zmieść wszelkie życie z powierzchni naszej planety, a my nie jesteśmy na nie w nawet najmniejszym stopniu przygotowani. Ostatnie informacje naukowe wskazują, że powinniśmy się wziąć ostro do roboty, zanim będzie za późno.
Powtórka sprzed 780 tysięcy lat
Od kilku lat ziemskie pole magnetyczne jest monitorowane przez trzy sondy o nazwie Swarm (Rój), należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Pierwszy komplet danych, który zakończyli analizować naukowcy, potwierdza to, czego obawiano się już od jakiegoś czasu, a co na samą myśl jeży nam włosy na głowie.
Okazuje się, że pole magnetyczne słabnie, a to oznacza, że czeka nas nieuchronna powtórka sprzed ponad 780 tysięcy lat, gdy miała miejsce ostatnia zamiana biegunów magnetycznych. Północny biegun stał się południowym i na odwrót.
Nie jest to wydarzenie niezwykłe, ponieważ następuje średnio co około ćwierć miliona lat. Tym razem jednak się spóźnia i to nawet bardzo, a to oznacza, że mamy mniej aniżeli więcej czasu na przygotowanie się na efekty, które ze sobą przyniesie.
Większości z nas wydaje się, że mieszkamy na spokojnej planecie, na której, jeśli zdarzają się kataklizmy, to wyłącznie w skali lokalnej i w żadnym razie nie zagrażają istnieniu ludzkości. Tymczasem historia pokazuje nam, że zdarzyć się może wszystko i to niemal w każdej chwili.
Zamiana biegunów jeszcze za naszego życia?
Jak wynika z danych, w ciągu ostatniego wieku magnetyczna północ przeniosła się aż o 1,5 tysiąca kilometrów. Obecnie wędruje o około 90 metrów na dobę z Kanady w stronę Syberii. W ciągu ostatnich 150 lat pole magnetyczne Ziemi osłabło o 10 procent.
Teraz okazuje się, że prędkość słabnięcia pola przyspiesza i to systematycznie. Wstępne badania pokazują, że ma to miejsce 10 razy szybciej niż powinno. Prognozuje się, że proces ten będzie postępować o 5 procent na każde 10 lat. Istnieje więc znaczne prawdopodobieństwo, że do zamiany biegunów może dojść jeszcze za naszego życia.
Co więcej, naukowcy nie wiedzą czy słabnięcie pola będzie jeszcze bardziej przyspieszać, im bliżej zamiany biegunów będziemy się znajdować. Nie wiadomo też jak długo podczas zamiany biegunów pole magnetyczne będzie zupełnie nieaktywne.
Już niewielki ubytek w polu magnetycznym może sprawić, że wszelkie urządzenia z nim skalibrowane będą zakłócane, z czasem stając się zupełnie bezużyteczne. Człowiek, zwierzęta i rośliny zostaną wystawieni na działalność wiatru słonecznego i promieniowania rentgenowskiego. Ptaki, używające pola magnetycznego do nawigacji, mogą nagle „zwariować”.
Magnetosfera jest dla nas jak ochronny klosz, bez którego znajdziemy się dla zabójczych sił działających w kosmosie, jak na przysłowiowym talerzu. To oznacza powolną degradację wszelkich form życia. Skutki będą odczuwalne również na orbicie, gdzie na wyrzuty materii ze Słońca będą narażone satelity.
W zagrożeniu znajdzie się cała współczesna cywilizacja oparta na elektronice. Brak sygnału w telefonie komórkowym, brak internetu czy też masowe wyłączenia prądu cofnęłyby nas z powrotem do epoki kamienia łupanego.
Pole słabnie szybciej niż przewidywano
Naukowcy, którzy jeszcze nie tak dawno uspokajali, że jest mało prawdopodobne, iż nagłe osłabnięcie ziemskiego pola magnetycznego i zamiana biegunów nastąpi z dnia na dzień, teraz zmieniają swe zdanie. Jednak bez dalszych analiz niewiele na ten temat możemy powiedzieć.
Do tej pory sądzono, że jest to proces szybki, ale tylko z astronomicznego punktu widzenia, a jak wiemy dla astronomów szybko, znaczy tyle co kilka pokoleń. Dlatego sam proces zmiany biegunów miałby zająć około 3-5 tysięcy lat, lecz wejście w niego może trwać zaledwie 500 lat.
Tymczasem ostatnie badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego ujawniło, że podczas ostatniego przebiegunowania, 786 tysięcy lat temu, zamiana biegunów nastąpiła w mniej niż stulecie, nawet w zaledwie 20 lat, co było procesem bardzo szybkim, wręcz zaskakująco dynamicznym.
Podczas ponownego przejścia pole magnetyczne znajdowałoby się w stanie kompletnego chaosu, a kompasy były zupełnie bezużyteczne, jako że mielibyśmy wiele północy i południ. Pole magnetyczne Ziemi działa na zasadzie geodynama, a jego siłą napędową są prądy konwekcyjne w płynnym jądrze planety.
Naukowcy mogą tylko mniej więcej szacować jak ten proces będzie przebiegać, jednak nie wiemy do końca, co go wywołuje. Do ziemskiego jądra jeszcze nikt nie dotarł i zapewne nie dotrze jeszcze długo, o ile nie nigdy.
Ziemia „przewróci się”?
Nie wiadomo też jak pole magnetyczne wpływa na nachylenie osi obrotu Ziemi i czy zamiana biegunów np. nie spowoduje zmiany kierunku obrotu naszej planety wokół własnej osi lub jej „przewrócenia się”. Skutki tego byłyby opłakane. Podobne zjawisko mogło mieć miejsce na Wenus, która wiruje w przeciwnym kierunku niż Ziemia.
U sąsiadujących z Ziemią planet proces zmiany pola magnetycznego był bardzo gwałtowny. Na przykład na Marsie mógł zakończyć proces tworzenia się prymitywnego życia, co miało miejsce 4 miliardy lat temu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Science Alert.
Bieguny magnetyczne mogą się zamienić miejscami. Fot. Pixabay.

Kompasy staną się bezużyteczne. Fot. Pixabay.

Ptaki mogą stracić zmysł nawigacji. Fot. Pixabay.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2025-04-28/zbliza-sie-dramatyczna-zmiana-biegunow-swiat-stanie-na-glowie/

Zbliża się dramatyczna zmiana biegunów. Świat stanie na głowie.jpg

Zbliża się dramatyczna zmiana biegunów. Świat stanie na głowie2.jpg

Napisano

Chiny udostępniają próbki z misji Chang’e-5. Trafią także do naukowców z NASA
2025-04-28. Radek Kosarzycki

Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) zatwierdziła międzynarodowe wnioski o pożyczenie próbek księżycowych zebranych w ramach misji Chang’e-5. Wśród wybranych instytucji znalazły się dwa amerykańskie uniwersytety: Brown University oraz Stony Brook University, oba finansowane przez NASA. Łącznie zgodę na dostęp do próbek uzyskało siedem uczelni z sześciu krajów: Stanów Zjednoczonych, Japonii, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Pakistanu.
Decyzja została ogłoszona 24 kwietnia podczas konferencji w Szanghaju, zorganizowanej z okazji 10. dorocznego chińskiego Dnia Kosmosu. Uroczystość uświetniła ceremonia podpisania umowy o udostępnieniu próbek regolitu i skał księżycowych, podkreślająca rosnącą otwartość Chin na współpracę międzynarodową w dziedzinie badań kosmicznych.
Misja Chang’e-5, przeprowadzona pod koniec 2020 roku, zakończyła się wprost spektakularnym sukcesem. W jej ramach udało się zebrać 1731 gramów młodego geologicznie materiału z rejonu Oceanus Procellarum na widocznej stronie Księżyca. Początkowo materiał ten był dostępny wyłącznie dla chińskich naukowców, jednak od sierpnia 2023 r. również zagraniczni badacze mogli składać wnioski o ich udostępnienie.
Badania próbek z Chang’e-5 już przyniosły znaczące rezultaty. Odkryto nowy minerał księżycowy, nazwany Changesite-(Y), oraz znaleziono dowody na dłuższy okres aktywności magnetycznej Księżyca. Porównania z próbkami przywiezionymi podczas misji Apollo dostarczyły cennych informacji o historii geologicznej Srebrnego Globu.
W listopadzie 2023 r. NASA poinformowała, że amerykańscy badacze będą mogli ubiegać się o dostęp do próbek Chang’e-5, mimo istniejących ograniczeń prawnych. Zgodnie z tzw. poprawką Wolfa z 2011 r., agencja i finansowane przez nią instytucje muszą uzyskać zgodę Kongresu oraz FBI przed rozpoczęciem dwustronnej współpracy z chińskimi podmiotami, aby zapewnić ochronę interesów bezpieczeństwa narodowego USA.
Decyzja o udostępnieniu próbek międzynarodowej społeczności naukowej wpisuje się w szersze działania Chin zmierzające do umocnienia pozycji w dziedzinie dyplomacji kosmicznej, nawet mimo trwających napięć handlowych i technologicznych ze Stanami Zjednoczonymi.
Podczas tej samej konferencji w Szanghaju CNSA ogłosiła również wybór międzynarodowych projektów badawczych do udziału w nadchodzącej misji Chang’e-8, która ma wylądować na biegunie południowym Księżyca. Wybrane instrumenty pochodzą m.in. z krajów uczestniczących w chińskim programie Międzynarodowej Stacji Badawczej Księżyca (ILRS), alternatywy dla amerykańskiego programu Artemis. Jednocześnie CNSA otworzyła możliwość zgłaszania międzynarodowych propozycji ładunków naukowych do misji Tianwen-3, której start planowany jest na koniec 2028 roku. W ramach tej misji na Ziemię miałyby trafić pierwsze w historii próbki skał i regolitu z powierzchni Marsa.
Warto także przypomnieć, że po sukcesie Chang’e-5 Chiny w 2024 roku przeprowadziły misję Chang’e-6. W jej ramach udało się pobrać 1935,3 grama materiału z niewidocznej strony Księżyca, konkretnie z krateru Apollo w basenie Biegun Południowy-Aitken. Było to pierwsze w historii odzyskanie próbek z tej części Księżyca. Wstępne analizy materiału dostarczyły cennych danych na temat różnic między bliską i daleką stroną Księżyca, wsparły teorię istnienia globalnego oceanu magmy oraz pozwoliły udoskonalić metody datowania powierzchni planet. Obecnie próbki z Chang’e-6 są dostępne wyłącznie dla chińskich naukowców, jednak Chiny planują w przyszłości ich udostępnienie, stosując podobną procedurę jak w przypadku Chang’e-5.
Źródło: spacenews

https://www.pulskosmosu.pl/2025/04/probki-z-change-5-do-usa/

Chiny udostępniają próbki z misji Chang’e-5. Trafią także do naukowców z NASA.jpg

Napisano

Radziecki upiór spadnie wkrótce na Ziemię. Nikt nie wie gdzie, ale uderzy na pewno
2025-04-29. Bogdan Stech
Wysoko nad naszymi głowami, krąży upiór z kosmicznej przeszłości. To fragment radzieckiej sondy Wenus, która ponad pół wieku temu miała podbić tę gorącą planetę. Misja Kosmos 482, wystrzelona 31 marca 1972 r. z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, zakończyła się fiaskiem. Zamiast wyruszyć w stronę Wenus, statek utknął na orbicie okołoziemskiej. Teraz, po 53 latach kosmicznej tułaczki, ten nieproszony gość ma zamiar wrócić na Ziemię w niekontrolowany sposób
W drugiej połowie lat 60. i na początku 70. XX wieku wyścig kosmiczny między USA a ZSRR był nie tylko prestiżowy, ale też pełen ryzykownych misji i eksperymentalnych konstrukcji. Jedną z nich był Kosmos 482 – radziecki statek kosmiczny, który miał dotrzeć na Wenus. Problem w tym, że nigdy jej nie zobaczył.
Kosmiczny śmieć z 1972 r. znowu daje o sobie znać
Kosmos 482 wystartował 31 marca 1972 r. z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Celem była Wenus – druga planeta od Słońca, słynąca z ekstremalnych temperatur (średnio 464 stopni C na powierzchni) i gęstej atmosfery. Żeby tam dotrzeć, potrzeba jednak precyzji, odpowiedniej prędkości i odrobiny szczęścia. Niestety, tego ostatniego zabrakło.
Z powodu błędu w pracy silników, pojazd nie osiągnął wymaganej prędkości, by opuścić orbitę Ziemi i wejść na trasę międzyplanetarną. Zamiast lecieć ku Wenus, został uwięziony na eliptycznej orbicie wokół naszej planety – na wysokości od około 210 do nawet 9800 km.
Statek rozpadł się na cztery fragmenty – dwa z nich spadły niemal natychmiast, dwa pozostałe krążą w kosmosie do dziś. I to właśnie jeden z nich – lądownik – jest teraz w centrum uwagi.
Lądownik, który miał przetrwać Wenus, może przeżyć upadek na Ziemię
Eksperci nie są zgodni co do tego, jak wiele pozostałości po Kosmosie 482 może spaść na Ziemię, ale jedno jest pewne – lądownik zaprojektowany do wejścia w atmosferę Wenus ma spore szanse przetrwać kontakt z atmosferą Ziemi. A to oznacza, że nie spłonie całkowicie w atmosferze, lecz może uderzyć w powierzchnię planety w jednym kawałku.
Obiekt ten to potężna, kulista kapsuła ciśnieniowa ważąca około 495 kg. Dla porównania – to tyle, co mały samochód osobowy. Jeśli spadnie w całości, to ryzyko dla ludzi i infrastruktury nie jest duże, ale – jak podkreśla holenderski astronom Marco Langbroek – nie jest też zerowe. „To coś, co może uderzyć jak meteoryt” – ostrzega badacz.
Kiedy i gdzie to spadnie? Tego nie wie nawet NASA
Według szacunków Langbroeka lądownik może wejść w atmosferę Ziemi w okolicach 10 maja 2025 r. Problem w tym, że nikt nie potrafi dokładnie przewidzieć dnia, godziny ani miejsca. Dlaczego? Winne jest Słońce.
Nasza gwiazda weszła w fazę wzmożonej aktywności, co oznacza większą emisję promieniowania i nagrzewanie atmosfery Ziemi. To z kolei zwiększa opór, a więc wpływa na trajektorię obiektów na orbicie. Lądownik może więc zejść z orbity wcześniej lub później niż przewidujemy.
Równie trudno powiedzieć, gdzie spadnie. Tego typu niekontrolowane wejścia w atmosferę to kosmiczna ruletka. Choć większość takich obiektów kończy swój żywot w oceanie (ponad 70 proc. powierzchni Ziemi to woda), to istnieje niewielka, ale realna szansa, że coś spadnie w terenie zamieszkałym.
Czy mamy się czego bać?
Nie ma powodów do paniki, ale warto mieć świadomość sytuacji. To nie pierwszy raz, kiedy kawałek kosmicznego złomu wraca na Ziemię. W 1979 r. w niekontrolowany sposób spadła amerykańska stacja kosmiczna Skylab. W 2021 r. fragment chińskiej rakiety Długi Marsz-5B wylądował niedaleko Malediwów.
Mimo to przypadki obrażeń czy zniszczeń spowodowanych kosmicznymi śmieciami są ekstremalnie rzadkie. Szansa, że akurat ten lądownik trafi w dom lub samochód, jest bliska zeru – ale nie zerowa. To jednak wystarczy, by śledzić temat z zainteresowaniem.
Kosmiczny złom to poważny problem. I będzie coraz gorzej
Historia Kosmosu 482 to nie tylko ciekawostka z czasów zimnej wojny. To także przypomnienie o coraz poważniejszym problemie, jakim są kosmiczne śmieci. Na orbicie Ziemi krąży dziś ponad 36 tys. obiektów większych niż 10 cm – od nieaktywnych satelitów, przez fragmenty rakiet, aż po śruby i kawałki metalu.
Z każdą kolejną misją, z każdym kolejnym satelitą Starlink, ryzyko kolizji i niekontrolowanych wejść w atmosferę rośnie. Kosmos zaczyna przypominać autostradę pełną porzuconych pojazdów. I choć większość z nich nie zagraża nam bezpośrednio, to każdy przypadek taki jak Kosmos 482 przypomina, że Ziemia – i jej orbita – nie są z gumy.

Kosmos 482 na znaczku pocztowym z czasów ZSRR.

https://spidersweb.pl/2025/04/radziecki-upior-spadnie-wkrotce-na-ziemie-nikt-nie-wie-gdzie-ale-uderzy-na-pewno.html

Radziecki upiór spadnie wkrótce na Ziemię. Nikt nie wie gdzie, ale uderzy na pewno.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.