Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Astronom kwestionuje tradycyjną klasyfikację galaktyk. Chodzi o powstawanie gwiazd
2025-05-02. Karol Kubak

Profesor astronomii podważa panujący wśród astronomów pogląd, że czerwone galaktyki są „martwe” i przestały tworzyć gwiazdy. Sugeruje wprowadzenie nowej kategorii.
Wszechświat nie ma instrukcji obsługi - ale gdyby ją miał, profesor Uniwersytetu Missouri Charles Steinhardt podejrzewa, że brakuje kilku stron. Możliwe, że „czytając” prawa rządzące kosmosem, ludzkość źle odczytała informacje. A chodzi dokładnie o galaktyki tworzące gwiazdy o małej masie, które pomimo młodego wieku wydają się czerwone.
Astronomowie tradycyjnie dzielą galaktyki na dwie grupy, jak przekazał w komunikacie Uniwersytet Missouri. Niebieskie, w których tworzą się gwiazdy i czerwone - starsze, w których tworzenie gwiazd ustało. Prof. Steinhardt kwestionuje tradycyjne rozumienie galaktyk, proponując trzecią kategorię: czerwone formujące gwiazdy. Nie pasują one idealnie do zwykłego niebieskiego lub czerwonego - zamiast tego są gdzieś pomiędzy.
Astronom proponuje nową teorię formowania gwiazd
Powszechna teoria głosi, że dwie galaktyki zderzając się, powodują gwałtowne powstanie nowych gwiazd, po czym następuje utrata energii i koniec procesu. Prof. Steinhardt sugeruje, że niektóre z tych galaktyk mogły powoli tworzyć małe, czerwone gwiazdy, zamiast doświadczać nagłego wybuchu ich formowania.
- Galaktyki tworzące czerwone gwiazdy kreują głównie gwiazdy o małej masie, przez co wydają się czerwone pomimo trwających narodzin gwiazd. Teoria ta została opracowana, aby rozwiązać nieścisłości z tradycyjnymi obserwowanymi stosunkami masy czarnej dziury do masy gwiazdy i różnymi funkcjami masy początkowej w niebieskich oraz czerwonych galaktykach - dwa problemy, których nie da się wyjaśnić samym starzeniem się lub łączeniem. Jednak dowiedzieliśmy się, że większość gwiazd, które widzimy dzisiaj, mogła powstać w innych warunkach, niż wcześniej sądziliśmy - wyjaśnił naukowiec.
Nowe badania sugerują, że czerwone galaktyki tworzące gwiazdy mogły odegrać o wiele większą rolę w historii wszechświata. Odkrycie może zmienić rozumienie ewolucji galaktyk, kształtujących je procesów i analizy powstawania gwiazd.
- Istnienie tych galaktyk może oznaczać, że wszechświat utworzył znacznie więcej gwiazd, niż wcześniej szacowano. Potwierdza to ideę, że cykl życia galaktyk jest bardziej złożony niż prosta progresja od niebieskich do czerwonych i martwych - mówi cytowany w komunikacie astronom.
W przyszłości Charles Steinhardt planuje wraz ze studentami przeprowadzić bardziej szczegółowe badania, aby dowiedzieć się więcej o galaktykach tworzących czerwone gwiazdy. Jego studenci mają być podzieleni na dwie grupy. Jedni będą szukać więcej dowodów na poparcie idei, że niektóre galaktyki należą do nowo zaproponowanej kategorii. Inni wykorzystają dane z satelity Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej w celu zbadania ponad dwóch miliardów gwiazd w galaktyce Drogi Mlecznej.
Źródło: Uniwersytet Missouri
Publikacja: Charles L. Steinhardt, Do Red Galaxies Form More Stars than Blue Galaxies?, The Astrophysical Journal (2025). DOI: 10.3847/1538-4357/adb95b
Naukowcy źle rozumieli powstawanie gwiazd? Astronom zaproponował nową teorię. Na zdjęciu ilustracyjnym widać obraz gromady galaktyk MACS0416/NASA, ESA, CSA, STScI, J. Diego (Instituto de Física de Cantabria, Spain), J. D’Silva (U. Western Australia), A. Koekemoer (STScI), J. Summers & R. Windhorst (ASU), and H. Yan (U. Missouri).domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-astronom-kwestionuje-tradycyjna-klasyfikacje-galaktyk-chodzi,nId,21394896

Astronom kwestionuje tradycyjną klasyfikację galaktyk. Chodzi o powstawanie gwiazd.jpg

Napisano

To najzimniejsza spośród znanych egzoplanet krążących wokół białego karła. Potwierdził to Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
2025-05-02 Radek Kosarzycki
Na przestrzeni ostatnich trzech dekad naukowcy odkryli około 6000 egzoplanet. Wśród nich jest wiele planet krążących wokół białych karłów. Teraz udało się ustalić, która z nich jest najzimniejsza. Planeta oznaczona jako WD 1856+534 b znajduje się w odległości około 81 lat świetlnych od Ziemi i ma masę około sześć razy większą od masy Jowisza, co plasuje ją w kategorii „superjowiszów”. Planetę odkryto po raz pierwszy w 2020 roku. Jest to pierwsza znana planeta, która krąży wokół białego karła, czyli pozostałości po gwieździe podobnej do Słońca, która już wyczerpała swoje paliwo jądrowe.
W ramach najnowszego projektu badawczego międzynarodowy zespół badawczy wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) do obserwacji WD 1856+534 b za pomocą instrumentu Mid-Infrared Instrument (MIRI). Wyniki badań potwierdzają, że jest to najzimniejsza planeta krążąca wokół białego karła, jaką kiedykolwiek bezpośrednio zaobserwowano, ze średnią temperaturą atmosferyczną wynoszącą zaledwie 186 kelwinów, co odpowiada temperaturze -87°C.
Obserwacje te były częścią programu ogólnych obserwacji cyklu 3 teleskopu JWST, mającego na celu wykorzystanie zaawansowanych możliwości teleskopu w zakresie podczerwieni do bezpośredniego obrazowania i analizy widmowej egzoplanet. Jednym z głównych celów naukowych JWST jest badanie atmosfer i składu odległych światów poprzez rejestrowanie słabego światła, które odbijają lub emitują, i analizowanie go pod kątem sygnatur chemicznych.
Takie dane spektroskopowe mogą pomóc naukowcom zidentyfikować potencjalne biosygnatury — takie jak tlen, para wodna, metan i azot — oraz dostarczyć istotnych informacji na temat pochodzenia planety i jej cech fizycznych. W dłuższej perspektywie metoda ta może pomóc ustalić, czy na jakiejś odległej planecie istnieje życie.
Bezpośrednie obrazowanie egzoplanet jest wciąż niezwykle trudne ze względu na przytłaczającą jasność gwiazd macierzystych, która często przyćmiewa słabe światło emitowane lub odbijane przez planety. W rezultacie technikę tę stosuje się głównie w przypadku dużych, gorących egzoplanet o szerokich orbitach. Do tej pory astronomom nie udało się za pomocą tej metody zaobserwować chłodniejszych, podobnych do Ziemi egzoplanet, ani wykryć planet o widmie emisyjnym poniżej 275 kelwinów — aż do teraz.
Białe karły oferują pod tym względem wyjątkową przewagę obserwacyjną. Obiekty te emitują znacznie mniej światła niż aktywne gwiazdy ciągu głównego, co ułatwia wyizolowanie światła pochodzącego od krążących wokół nich planet. Ponadto badanie układów planetarnych wokół białych karłów oferuje wgląd w przyszłość naszego Układu Słonecznego, dostarczając wskazówek na temat losu planet po śmierci ich gwiazd. Kluczowym zadaniem obecnych badań jest zrozumienie, czy planety są w stanie przetrwać gwałtowną transformację gwiazdy w białego karła, a także czy mogą utrzymać stabilne orbity, a nawet zbliżyć się do gwiazdy.
W tym badaniu, kierowanym przez Annę M. Limbach i jej zespół, naukowcy zastosowali metodę nadmiaru podczerwieni z MIRI do bezpośredniego pomiaru emisji cieplnej z WD 1856+534 b. Ich analiza nie tylko potwierdziła niezwykle niską temperaturę planety, ale także jej masę na poziomie nie więcej niż sześciu mas Jowisza. Wyniki stanowią pierwszy bezpośredni dowód na to, że masywne gazowe olbrzymy mogą zarówno przetrwać śmierć gwiazdową, jak i osiąść na ciasnych orbitach w pobliżu białych karłów — potencjalnie w obrębie swoich stref nadających się do zamieszkania.

https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/najzimniejsza-znana-egzoplaneta-wd-1856-534-b/

To najzimniejsza spośród znanych egzoplanet krążących wokół białego karła. Potwierdził to Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.jpg

Napisano

MaiaSpace wybiera ILot i Thaliana Space
2025-05-03. Krzysztof Kanawka
Ważna umowa dla polskich podmiotów.
Instytut Lotnictwa poinformował o podpisaniu ważnej umowy z francuską firmą MaiaSpace, która pracuje nad małą rakietą orbitalną. Celem umowy jest współpraca nad stopniem manewrowym rakiety.
Instytut Lotnictwa (Ilot) podaje, że przedmiotem porozumienia jest opracowanie i dostarczenie innowacyjnych silników na ciekłe materiały pędne dla członu manewrowego (kick stage) orbitalnej rakiety MaiaSpace – pierwszej w Europie, której pierwszy stopień będzie odzyskiwany po pionowym lądowaniu na barce morskiej. Ten człon nosi nazwę Colibri.
Przedmiotem umowy jest budowa silników o ciągu 420 N, zasilanych utleniaczem składającym się w 98% z nadtlenku wodoru. Silniki mają być stosowane w wiązkach w stopniu kick-stage.
Rakieta firmy MaiaSpace ma być w stanie wynosić do 500 kg na orbitę polarną heliosynchroniczną. Pierwszy start rakiety ma nastąpić być może w 2026 roku.
(Ilot)
https://kosmonauta.net/2025/05/maiaspace-wybiera-ilot-i-thaliana-space/

MaiaSpace wybiera ILot i Thaliana Space.jpg

Napisano

Planetoidy NEO w 2025 roku
2025-05-03. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2025 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2025 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2025 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 3 maja 2025). Jak na razie, w 2025 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2025 BB2, o średnicy około 25 metrów.
W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
•    w 2024 roku odkryć było 151
•    w 2023 roku – 113,
•    w 2022 roku – 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
Mały meteoryt w Polsce? Już 3 stycznia 2025 w północno-zachodniej Polsce mógł spaść mały meteoryt.
Ryzyko impaktu planetoidy 2024 YR4 w 2032 roku – z końcem stycznia szacowane na aż 1,2%. W kolejnych tygodniach ryzyko nieznacznie spadło, by do końca lutego spaść praktycznie do zera.
Spadek meteorytu we wschodniej Polsce – spadek nastąpił 18 lutego 2025 i szybko odnaleziono pierwsze fragmenty meteorytu.
Uderzenie fragmentów górnego stopnia rakiety Falcon 9 pod Poznaniem – spadek nastąpił 19 lutego 2025, fragmenty uderzyły w ziemię w pobliżu budynków i stały się powodem dużego zamieszania, także na poziomie władz centralnych.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2024 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2025 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

Probable fall of a small meteorite in north-western Poland - 03/01/2025, 22:22:11 UT
https://www.youtube.com/watch?v=pM2nDfqdj4c

Bolid nad północno-zachodnią Polską – 3 stycznia 2025 / Credits – Skytinel

https://kosmonauta.net/2025/05/planetoidy-neo-w-2025-roku/

 

Planetoidy NEO w 2025 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku3.jpg

Planetoidy NEO w 2025 roku4.jpg

Napisano

Zaskakujące odkrycie miliard lat świetlnych od Ziemi. Nasza galaktyka może mieć ponurą przyszłość
2025-05-03. Radek Kosarzycki
Przyszłość naszej galaktyki wydaje się naukowcom znacznie bardziej niepewna niż dotychczas. Czy coś się w niej zmieniło? Skądże znowu. Chodzi o to, że astronomowie odkryli w odległym wszechświecie kolosalną galaktykę spiralną, która całkowicie zaskoczyła ich zarówno masą swojej centralnej supermasywnej czarnej dziury, jak i emitowanych przez nią dżetów radiowych. Automatycznie powstało wśród badaczy pytanie o to, czy do takiej samej emisji może dojść także w centrum naszej galaktyki, a jeżeli tak, to jakie to będzie miało konsekwencje dla życia w Układzie Słonecznym.
Za powyższe odkrycie odpowiada międzynarodowy zespół astronomów pracujący pod kierownictwem badaczy z Uniwersytetu CHRIST w Bangalore w Indiach. Celem badań była galaktyka sktalogowana pod numerem 2MASX J23453268−0449256. Jest to galaktyka spiralna trzy razy większa od Drogi Mlecznej i zawierająca w swoim centrum supermasywną czarną dziurę o masie kilku miliardów mas Słońca. Tym, co jednak przyciągnęło uwagę naukowców, były gigantyczne dżety radiowe wystające nad galaktykę na długość sześciu milionów lat świetlnych. To jedne z największych struktur tego typu w galaktykach spiralnych.
Skoro tutaj mamy do czynienia z dżetami radiowymi, to może i nasza własna galaktyka jest w stanie w przyszłości takie dżety wyemitować. Przyszło nam żyć w czasach, gdy centralna supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej jest wyjątkowo spokojna i nie wykazuje żadnej aktywności, ale możliwe, że ten stan rzeczy może się zmienić. I tu pojawia się pytanie: co by się z nami stało, gdyby do takiej zmiany doszło?
Astronomowie wskazują, że przy emisji tak silnych dżetów doszłoby do emisji silnego promieniowania gamma i rentgenowskiego, które mogłoby istotnie wpłynąć na życie na naszej planecie. Wśród potencjalnych konsekwencji można tu wymienić zaburzenia ziemskiej atmosfery, globalne problemy z niszczeniem DNA w organizmach na powierzchni Ziemi, a w konsekwencji nawet masowe wymieranie gatunków.
Naukowcy zwracają tutaj uwagę na fakt, że istnienie takiej galaktyki i takich dżetów podważa dotychczas obowiązujące modele ewolucji galaktyk. Jak by nie patrzeć, nawet mimo ekstremalnie silnych dżetów, galaktyka zachowuje swoją strukturę spiralną i wyraźne ramiona. Dotychczas uważano, że taka emisja wprowadziłaby chaos przynajmniej w centralnej części galaktyki.
W centrum Drogi Mlecznej znajduje się Sagittarius A* (Sgr A*), supermasywna czarna dziura o masie 4,27 milionów mas Słońca. Obecnie pozostaje ona uśpiona, ale nie jest wykluczone, że w przyszłości w jej otoczeniu może pojawić się jakiś masywny obłok gazu, gwiazd, czy nawet jakaś galaktyka karłowata. Takie zdarzenie mogłoby spowodować rozbudzenie naszej czarnej dziury i emisję dżetów.
W sytuacji, gdyby takie dżety faktycznie powstało, nasz los zależałby od ich intensywności i kierunku. Dżet skierowany w stronę naszego Układu Słonecznego mógłby pozbawić planety atmosfer, zniszczyć warstwę ozonową i narazić życie na Ziemi na szkodliwe promieniowanie. Gdybyśmy mieli nieco więcej szczęścia i dżet nie byłby jednak skierowany w naszą stronę, takie zjawisko wpłynęłoby na ośrodek międzygwiazdowy hamując powstawanie nowych gwiazd w galaktyce, długofalowo zmieniając jej przyszłość.
Warto jednak tutaj zauważyć jeszcze kilka istotnych różnic między tymi dwiema oddalonymi od siebie o miliard lat świetlnych galaktykami. 2MASX J23453268−0449256 zawiera dziesięciokrotnie więcej ciemnej materii niż nasza Droga Mleczna. Możliwe, że to właśnie jej masa przyczynia się do stabilności galaktyki nawet w obliczu intensywnej aktywności supermasywnej czarnej dziury i emitowanych przez nią dżetów. Nie jest zatem pewne, czy nasza własna galaktyka byłaby w stanie działać w analogicznej sytuacji.
galaktyka
https://www.focus.pl/artykul/galaktyka-spiralna-gigantyczne-dzety#goog_rewarded

Zaskakujące odkrycie miliard lat świetlnych od Ziemi. Nasza galaktyka może mieć ponurą przyszłość.jpg

Napisano

Starożytna zagadka Szkocji rozwiązana. Sensacyjne odkrycie w miejscu kosmicznej katastrofy
2025-05-03. Radek Kosarzycki
Setki milionów lat temu w północną półkulę Ziemi uderzył potężny obiekt. Do uderzenia w powierzchnię naszej planety doszło w rejonie dzisiejszej północno-zachodniej Szkocji. Do niedawna uważano, że do zderzenia doszło 1,2 miliarda lat temu. Najnowsze badania wskazują jednak, że rzeczywistość była nieco inna i do zderzenia doszło 200 milionów lat później, niż podejrzewano. Można uznać, że przy tak ogromnej skali, różnica nie jest przesadnie duża i nic nie zmienia. To jednak tylko pozory.
Nowe ustalenia, opublikowane w periodyku Geology, zbliżają w czasie moment zderzenia do momentu, w którym na Ziemi pojawiły się jedne z najstarszych znanych skamieniałości mikroorganizmów lądowych. Siłą rzeczy powstaje pytanie o to, czy koincydencja czasowa nie mówi nam tutaj czegoś istotnego o życiu na Ziemi. Czy uderzenie potężnego meteorytu w Szkocję mogło doprowadzić do powstania pierwszych mikroorganizmów lądowych na powierzchni naszej planety?
Miejsce uderzenia, znane jako Stac Fada Member, stanowi część formacji skalnych Torridonian. Region ten od dawna przyciąga uwagę geologów ze względu na doskonale zachowane pradawne systemy jezior i rzek, które kiedyś były siedliskiem wczesnych form życia — w tym eukariontów, jednokomórkowych organizmów o złożonej budowie wewnętrznej, uważanych za przodków wszystkich roślin i zwierząt.
Samo uderzenie kosmicznej skały pozostawiło po sobie ślady w postaci rozkruszonych i stopionych skał przekształconych dokładnie tak samo, jak chociażby skały odkryte w rejonie krateru Chicxulub w Meksyku.
Najciekawsze jest jednak to, że nowa potencjalna data uderzenia pokrywa się z okresem, w którym pojawiły się mikroskamieliny w części skał torridońskich. Możliwe zatem, że kosmiczne zderzenie mogło mieć wpływ na środowisko, w którym rozwijały się pierwsze ekosystemy mikroorganizmów — albo wręcz zadecydować o ich powstaniu i przetrwaniu.
Ustalenie dokładnego momentu uderzenia nie należy do zadań prostych. W tym celu konieczne jest wykonanie szczegółowej analizy rzadkich minerałów, które są w stanie przetrwać ekstremalne warunki zderzenia, a następnie setki milionów lat erozji i oddziaływania atmosfery, wody i warstw geologicznych. W tym przypadku badacze zidentyfikowali dwa takie minerały: reidyt, powstający wyłącznie przy bardzo wysokim ciśnieniu, oraz granulowany cyrkon, zawierający uran i formujący się pod wpływem ogromnego ciepła. To one właśnie pozwoliły ustalić, że do zderzenia doszło nie 1,2 a 1 miliard lat temu.
Szersze znaczenie tych badań tkwi w lepszym zrozumieniu roli, jaką meteoryty odegrały w historii życia na Ziemi. Podobnie jak zderzenie sprzed 3,5 miliarda lat w Australii Zachodniej, powiązane z najstarszymi mikrobiologicznymi skamieniałościami planety, także uderzenie w Stac Fada miało miejsce w kluczowym momencie ewolucji.
Wychodzi zatem na to, że niszczące z natury uderzenia planetoid mogą sprzyjać fundamentalnym zmianom życia biologicznego na Ziemi i czasami są to zmiany na gorsze, a czasami na lepsze.
Stac Fada jest miejscem unikatowym — przechowuje zapis zarówno warunków sprzed uderzenia, jak i zmian pouderzeniowych w dawnych ekosystemach mikrobiologicznych. Dzięki temu badacze mogą nie tylko analizować skutki samego zderzenia, ale też procesy regeneracji i adaptacji życia po katastrofie.
https://www.focus.pl/artykul/afryka-saharyjski-pyl-wplyw-na-fotowoltaike#goog_rewarded

Starożytna zagadka Szkocji rozwiązana. Sensacyjne odkrycie w miejscu kosmicznej katastrofy.jpg

Napisano

Magnetar w mgnieniu oka wytworzył złoto warte fortunę. Astronomowie jeszcze nigdy czegoś takiego nie widzieli
2025-05-03. Aleksander Kowal
Źródłem ciężkich pierwiastków we wszechświecie są wyjątkowo ekstremalne zjawiska. Przekonali się o tym naukowcy badający okoliczności, w jakich doszło do rozbłysku gamma pochodzącego z magnetara oddalonego o około 30 000 lat świetlnych od Ziemi.
Wydarzenie to zarejestrowano w 2004 roku, a teraz astronomowie ogłosili, że za jego sprawą powstały ogromne ilości cennych dla człowieka pierwiastków, takich jak złoto czy platyna. Kulisy badań na ten temat oraz wyciągnięte dzięki nim wnioski zostały zaprezentowane w artykule dostępnym w The Astrophysical Journal Letters.
Jego autorami są przedstawiciele Columbia University, którzy sugerują, jakoby wspomniana eksplozja w ciągu pół sekundy wygenerowała więcej energii, niż Słońce jest w stanie wytworzyć na przestrzeni 250 lat. A przecież nasza gwiazda jest potężnym źródłem w zestawieniu z planetami pokroju Ziemi.
Śledzony rozbłysk był zarazem wyjątkowy ze względu na jego imponującą jasność, niespotykaną dotychczas w naszej galaktyce. Radioaktywny rozpad postępujący w toku wybuchu doprowadził do powstania ciężkich pierwiastków, a zorganizowane ekspertyzy doprowadziły ich autorów do wniosku, że magnetary mogą odgrywać niespodziewanie istotną rolę w tworzeniu ciężkich pierwiastków.
Analiza sygnałów zarejestrowanych w 2004 roku doprowadziła naukowców do wniosku, że magnetar SGR 1806-20 wyrzucił ogromne ilości pierwiastków pokroju złota i platyny
Te znajdziemy przecież na Ziemi, dlatego zgromadzone informacje dotyczą również nas samych. Wiadomo, iż najlżejsze pierwiastki pokroju wodoru i helu powstały tuż po Wielkim Wybuchu, podczas gdy te cięższe, jak na przykład tlen i żelazo, są owocami syntezy jądrowej, po której dochodzi do eksplozji gwiazd w formie supernowych. Pierwiastki cięższe od żelaza stanowiły dla naukowców znacznie twardszy orzech do zgryzienia.
Te potrzebują zdecydowanie bardziej ekstremalnych warunków, dlatego astronomowie od dawna śledzili wydarzenia potencjalnie prowadzące do powstawania składników pokroju złota. Rozbłysk promieniowania gamma z 2004 roku był jednym z takich źródeł, które wytworzyło ogromną ilość ciężkich pierwiastków o masie przewyższającej masę… Marsa.
Magnetary, choć są stosunkowo niewielkich rozmiarów (znacznie mniejszych od Ziemi), to zarazem wytwarzają potężne pola magnetyczne. Te szalone obiekty mogą dodatkowo tworzyć emisje, o czym przekonali się naukowcy śledzący aktywność oddalonego o 30 000 lat świetlnych SGR 1806-20. Najpierw wykryto tam rozbłysk promieni gamma, a później pojawił się dłuższy sygnał trwający kilka godzin.
Po latach astronomowie byli w stanie określić, z czym wiązał się ten drugi sygnał. Ich zdaniem sprawcą całego zamieszania był radioaktywny rozpad ciężkich pierwiastków. Te zostały zsyntetyzowane w skorupie gwiazdy neutronowej, którą później rozerwała potężna eksplozja, rozrzucając powstałe składniki. Zdaniem ekspertów nawet 10 procent metali szlachetnych na Ziemi może pochodzić z takich właśnie zjawisk napędzanych przez magnetary.
https://www.chip.pl/2025/05/grupa-galaktyk-teleskop-webba-rekordowy-wynik

Magnetar w mgnieniu oka wytworzył złoto warte fortunę. Astronomowie jeszcze nigdy czegoś takiego nie widzieli.jpg

Napisano

NASA pokazuje pierwsze wyraźne zdjęcia Io: najbardziej piekielnego miejsca w Układzie Słonecznym
2025-05-03. Admin.
Sonda Juno należąca do NASA przesłała na Ziemię najwyraźniejsze jak dotąd zdjęcia Io, księżyca Jowisza, na którym szaleje prawdziwe kosmiczne piekło. Powierzchnia tego globu jest pokryta głębokimi zagłębieniami, powietrze jest pełne siarki, a wulkany wyrzucają w niebo słupy ognia i pyłu.
Statek kosmiczny zbliżył się do Io na odległość zaledwie 11 680 kilometrów i sfotografował biegun północny satelity, a także zarejestrował erupcje aktywnych wulkanów. Biorąc pod uwagę, że około 150 z 400 znanych wulkanów na Io jest aktywnych w dowolnym momencie, można się tego spodziewać — ale i tak zobaczenie tego na własne oczy jest imponującym przeżyciem.
Io jest tylko nieznacznie większy od Księżyca, ale jeśli chodzi o burzliwe życie wewnętrzne, przewyższa nawet Ziemię. Jego orbita jest wydłużona, a grawitacja Jowisza na przemian go rozciąga i ściska, dosłownie wywracając go na drugą stronę. Efekt ten uzupełniają inne gigantyczne satelity: Ganimedes, Europa i Kallisto. Wszystko to powoduje tarcie wewnątrz Io, co powoduje topnienie wnętrza i wytrysk lawy.
Zdjęcia w podczerwieni ukazują powierzchnię księżyca usianą gorącymi punktami – jeziorami lawy. W wyniku erupcji na orbitę Jowisza uwalnia się dwutlenek siarki, który tworzy pierścień plazmy przyspieszający wzdłuż linii pola magnetycznego i wnikający w atmosferę olbrzyma.
Najnowsze dane z misji Juno przyniosły prawdziwy przełom w badaniach Io. W styczniu 2025 roku, naukowcy z NASA odkryli na południowej półkuli księżyca najsilniejsze zjawisko wulkaniczne, jakie kiedykolwiek zarejestrowano w całym Układzie Słonecznym. Instrument JIRAM (Jovian Infrared Auroral Mapper) wykrył gorący punkt o tak intensywnym promieniowaniu podczerwonego, że nasycił detektor sondy.
To najpotężniejsze zjawisko wulkaniczne kiedykolwiek zarejestrowane na najbardziej wulkanicznym świecie w naszym Układzie Słonecznym - co naprawdę o czymś świadczy. Naukowcy szacują, że nowo odkryta strefa aktywności wulkanicznej obejmuje obszar 100 000 kilometrów kwadratowych, co czyni ją większą od jeziora Superior, największego z Wielkich Jezior Ameryki Północnej.
Zespół JIRAM określił, że moc tego zjawiska przekracza 80 bilionów watów - sześciokrotnie więcej niż łączna moc wszystkich elektrowni na Ziemi. Analiza danych sugeruje, że może to być kilka blisko położonych gorących punktów, które emitują energię jednocześnie, co wskazuje na ogromny podpowierzchniowy system komór magmowych.
W ramce uwzględniono również obszary nieaktywne — góry o wysokości do 6 km, odporne na gwałtowne zmiany zachodzące w pozostałej części Io. Na krawędzi dysku wyraźnie widać co najmniej dwa pióropusze wulkaniczne.
Juno wykonała już kilka bliskich przelotów obok Io, z czego dwa szczególnie bliskie - w grudniu 2023 i lutym 2024 roku - kiedy to zbliżyła się na odległość zaledwie 1500 kilometrów od powierzchni księżyca. To pierwsze tak bliskie podejścia od ponad 20 lat, od czasu misji Galileo.
Najnowsze informacje wskazują, że potężna erupcja wulkaniczna odkryta w grudniu 2024 roku nadal była aktywna w marcu 2025 roku. Naukowcy spodziewają się kolejnych obserwacji tego regionu podczas najbliższego przelotu 6 maja, kiedy to Juno zbliży się do Io na odległość około 89 000 kilometrów.
 Ale to dopiero początek. Misja Juno ma być kontynuowana do września 2025 roku, a urządzenie ma wykonać jeszcze kilka przelotów nad Io, choć z coraz większej odległości. Po zakończeniu misji sonda zostanie celowo skierowana w atmosferę Jowisza, gdzie ulegnie zniszczeniu.
Obserwacje Io dostarczają naukowcom bezcennych danych na temat procesów geologicznych zachodzących nie tylko na tym księżycu, ale także na innych ciałach niebieskich. Zdaniem Boltona, nowo odkryty gorący punkt "może poprawić nasze zrozumienie wulkanizmu nie tylko na Io, ale także na innych światach".
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nasa-pokazuje-pierwsze-wyrazne-zdjecia-io-najbardziej-piekielnego-miejsca-w-ukladzie

NASA pokazuje pierwsze wyraźne zdjęcia Io najbardziej piekielnego miejsca w Układzie Słonecznym.jpg

NASA pokazuje pierwsze wyraźne zdjęcia Io najbardziej piekielnego miejsca w Układzie Słonecznym2.jpg

Napisano

Nabór prelegentów na V Kongres Futurologiczny
2025-05-03.
Polska Fundacja Fantastyki Naukowej zaprasza do wzięcia udziału w programie nadchodzącego V Kongresu Futurologicznego, czyli corocznej konferencji kulturalno-naukowej poświęconej przyszłości i jej odzwierciedleniu w nauce oraz kulturze. Wydarzenie, inspirowane twórczością Stanisława Lema, stanowi interdyscyplinarne forum wymiany myśli, łączące twórców, naukowców i ekspertów różnych dziedzin. Na zgłoszenia abstraktów od prelegentów PFFN czeka do 15 maja br.
Tegoroczna edycja Kongresu Futurologicznego odbędzie się w dniach 12-14 września 2025 r. w Pałacu Potockich w Krakowie (Rynek Główny 20). Głównym Koordynatorem konferencji jest Łukasz Marek Fiema z ramienia Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. W związku z tegoroczną edycją Kongresu Futurologicznego PFFN ogłasza nabór prelegentów, którzy chcieliby poprowadzić 45-minutowe wykłady lub 15-minutowe prezentacje w ramach następujących Klastrów tematycznych:
•    Literatura
•    Media Cyfrowe i Gry
•    Sztuki Audiowizualne
•    Cybernetyka
•    Fizyka i Astronomia
•    Zrównoważony Rozwój
 
W poprzednich edycjach Kongresu Futurologicznego udział wzięli wybitni przedstawicieli świata nauki, kultury i technologii. Wśród prelegentów znaleźli się m.in. reprezentanci władz Polskiej Agencji Kosmicznej, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Polskiego Towarzystwa Informatycznego, Centrum Technologii Kosmicznych AGH oraz Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Nie zabrakło także uznanych pisarzy science fiction, futurologów, wynalazców i ekspertów analizujących wpływ nowych technologii na społeczeństwo.
Polska Fundacja Fantastyki Naukowej zaprasza do współtworzenia jednego z najważniejszych wydarzeń futurologicznych w Polsce! Osoby zainteresowane wystąpieniem proszone są o przesłanie abstraktu prelekcji na adres: [email protected] do 15 maja 2025 r. W zgłoszeniu proszę podać:
•    Klaster
•    Tytuł wystąpienia
•    Opis (do tysiąca znaków ze spacjami)
•    Biogram (do tysiąca znaków ze spacjami)
 
Kongres Futurologiczny jest wydarzeniem otwartym, niebiletowanym, o charakterze non-profit, dlatego organizator nie przewiduje wynagrodzenia za wystąpienia prelegentów. Z wybranymi osobami Fundacja skontaktuje się do końca lipca 2025r.
Źródło: PFFN
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nabor-prelegentow-na-v-kongres-futurologiczny

Nabór prelegentów na V Kongres Futurologiczny.jpg

Napisano

Planowane cięcia w budżecie NASA. Możliwy spadek o 24%
2025-05-03. Alex Rymarski
Budżet NASA systematycznie maleje z roku na rok. Od czasów świetności, lat 60., kiedy środki tej instytucji oscylowały w okolicach 3% budżetu federalnego Stanów Zjednoczonych, powoli stracił na wartości, a w ostatnich latach osiągnął jedynie 0,5%. Wraz ze zbliżającym się początkiem roku fiskalnego na początku października w USA, prezydent przedstawił nowy proponowany kosztorys, który dla agencji kosmicznej tego kraju nie wygląda dobrze – jej fundusze mają bowiem zostać zmniejszone o 24%.
Nowy projekt budżetowy niesie ze sobą zarówno szanse, jak i zagrożenia – z jednej strony eliminuje problemy trapiące agencję od lat, m.in. nierentowność rakiety SLS i kapsuły Orion, z drugiej natomiast zakańcza programy, które już są w toku, co oznacza, że fundusze dotychczas na nie przeznaczone mogą się zmarnować. Poniżej przedstawiamy zestawienie najważniejszych planowanych zmian wraz z ich potencjalnymi zaletami i wadami.
•    zmiany w programie Artemis – jak było wcześniej wspomniane, cięcia dotyczą głównie rakiety SLS i kapsuły Orion. Pojazdy te miały stanowić trzon owego przedsięwzięcia i to za ich sprawą Amerykanie (i nie tylko) mieli powrócić na Księżyc i osiedlić się tam na stałe. Ich żywotność została jednak ograniczona do misji Artemis II i III, po czym zostaną wycofane z użytku, najpewniej na rzecz rakiety Starship, produkowanej przez firmę SpaceX. Z uwagi na to, że przekroczyły one szacowane koszty o ponad 140%, była to spodziewana decyzja. To jednak niejedyna zmiana w czołowym projekcie NASA. Anulowana została również stacja kosmiczna Gateway, która miała stanowić pierwszy stały posterunek załogowy na orbicie Księżyca. Warto zaznaczyć, że jej budowa była już w późnych etapach procesu produkcji, albowiem jeden z elementów – HALO – znalazł się już na terenie Stanów Zjednoczonych. W wyniku tego zrodziły się spore obawy wśród ekspertów na temat dalszego spożytkowania elementów ukończonych dotychczas. Twórcy projektu budżetowego zapewniają jednak, że dołożą wszelkich starań, by zminimalizować potencjalne straty. Są również otwarci na międzynarodowe współprace.
•    anulowanie misji Mars Sample Return: w tym przypadku, jako powód również podana jest nieopłacalność finansowa. Projekt ten zakładał dostarczenie na Ziemię próbek zebranych przez łazik Perseverance. Nowy plan budżetowy kładzie jednak duży nacisk na ludzką eksplorację kosmosu i proponuje możliwość zebrania próbek poprzez astronautów.
•    znalezienie komercyjnej alternatywy dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – mimo że, taka strategia była już planowana, dopiero ten projekt budżetowy zakłada tak drastyczne zmiany. Wydatki, badania, astronauci i dostawy na ISS mają zostać ograniczone do minimum, tak aby zapewnić bezpieczną deorbitację stacji do 2030 roku.
•    eliminacja funduszy dla rozwoju „niskopriorytetowych” satelitów pogodowych, m.in. Landsat Next, który miał rozpocząć działanie w roku 2030. Raport budżetowy zakłada znalezienie bardziej opłacalnych alternatyw w ramach tego roku fiskalnego.
Należy mieć na uwadze, że nie jest to ostateczny plan – takowy powstanie za sprawą Kongresu. W nim znajdzie się również więcej konkretnych danych. Pełen raport dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej NASA.
Źródła:
•    nasa.gov: President Trump’s FY26 Budget Revitalizes Human Space Exploration
3 maja 2025

•    psi.edu: Mark Sykes; Science, industry, advocacy groups oppose deep cuts to NASA science
3 maja 2025
Budżet NASA od początku istnienia agencji. Źródło: Wikipedia

https://astronet.pl/astronautyka/planowane-ciecia-w-budzecie-nasa-mozliwy-spadek-o-24/

Planowane cięcia w budżecie NASA. Możliwy spadek o 24.jpg

Napisano

Elon Musk będzie miał swoje miasto. Mieszkańcy zdecydowali
2025-05-04.PR.
Starbase, czyli baza startowa firmy SpaceX na południu Teksasu, oficjalnie stanie się miastem. Zadecydowała o tym większość z 283 uprawnionych do głosowania mieszkańców tego terenu – donosi BBC.
„Starbase w Teksasie. Teraz jest to prawdziwe miasto!” – napisał na platformie X Elon Musk.
Starbase to przede wszystkim platforma startowa kosmicznych projektów SpaceX. Jak poinformowało BBC, za tym, aby miejsce to zostało uznane za miasto, zagłosowało 212 osób, przy 6 głosach sprzeciwu. Większość z 283 uprawnionych do głosowania to pracownicy SpaceX.
Nowe miasto zajmuje obszar około 1,6 mil kwadratowych (3,9 km kw.) i było słabo zaludnione, zanim SpaceX w 2012 r. zaczęło kupować tam ziemię. Poza obiektami kosmicznej firmy Muska, w okolicy jest też rezydencja miliardera. Szacuje się, że obecnie na terenie przyszłego Starbase mieszka ok. 500 osób.
Władze miasta będą składać się z burmistrza i dwóch komisarzy, którzy będą mieli władzę nad planowaniem, opodatkowaniem i innymi lokalnymi kwestiami. „Pierwszym burmistrzem Starbase będzie Bobby Peden, wiceprezes SpaceX. Peden kandydował bez kontrkandydata, podobnie jak dwóch innych mieszkańców powiązanych ze SpaceX, którzy zajmą dwa stanowiska komisarza” – poinformowało BBC.
źródło: Portal TVP.Info, BBC
https://www.tvp.info/86524067/usa-elon-musk-bedzie-mial-wlasne-miasto-w-teksasie-o-nazwie-starbase

Elon Musk będzie miał swoje miasto. Mieszkańcy zdecydowali.jpg

Napisano

Inauguracja działalości Afrykańskiej Agencji Kosmicznej
2025-05-04. Alex Rymarski
Kosmos zaczyna odgrywać coraz większą rolę na całym świecie. W zeszłym miesiącu do listy agencji kosmicznych dołączyła Afrykańska Agencja Kosmiczna, której inauguracja jest kulminacją aspiracji kosmicznych Unii Afrykańskiej i zrzeszonej w niej państw. AfSA, bo tak brzmi skrót nowej instytucji, ma za zadanie koordynować działania 55 państw członkowskich UA w zakresie badań i wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Jej głównym celem jest wykorzystanie technologii kosmicznych do wspierania rozwoju społeczno-gospodarczego kontynentu – od monitorowania zmian klimatycznych i klęsk żywiołowych, przez usprawnienie rolnictwa, aż po rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej.
Powstanie takowej instytucji było już planowane od 2016, w ramach inicjatywy Agenda 2063, ambitnego planu panafrykańskiego. Szczególny udział w tworzeniu agencji przypadł Egiptowi, który ma niewątpliwie najbardziej rozwinięty program kosmiczny. Z tego powodu to właśnie w tym państwie (a konkretnie w Kairze) zlokalizowana jest siedziba AfSA, oficjalnie otwarta 20 kwietnia.
Na otwarciu obecni byli reprezentanci największych agencji kosmicznych, m.in. Marco Ferrazzani, dyrektor ds. usług wewnętrznych w Europejskiej Agencji Kosmicznej; pan Luca Maria Salamone, dyrektor generalny Włoskiej Agencji Kosmicznej; pani Karen Feldstein, zastępczyni administratora ds. współpracy międzynarodowej i międzyagencyjnej w NASA; oraz JE Salem Butti Salem Al Qubaisi, dyrektor generalny Agencji Kosmicznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Podczas inauguracji podpisane zostały tzw. Memorandum Zrozumienia (ang.: Memorandum of Understanding), które nakreślają dalsze intencje współpracy. Z ESA obejmują one wspólne programy obserwacji Ziemi skoncentrowane na monitorowaniu klimatu i zarządzaniu zasobami naturalnymi, wspólne programy szkoleniowe dla afrykańskich specjalistów sektora kosmicznego oraz wsparcie techniczne dla wczesnego rozwoju instytucjonalnego AfSA. Z Agencją Kosmiczną ZEA: współpraca w zakresie rozwoju małych satelitów, wymiana edukacyjna między afrykańskimi a emirackimi instytucjami kosmicznymi i wiele innych inicjatyw. Natomiast z Roskosmosem, konsultacje techniczne dotyczące możliwości startowych, współpraca w zakresie badań naukowych nad kosmosem oraz potencjalny udział afrykańskich astronautów w przyszłych misjach. Swoje uznanie dla tego wydarzenia wyraził dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej, Josef Aschbacher, mówiąc:
„Założenie Afrykańskiej Agencji Kosmicznej jest prawdziwym kamieniem milowym dla całego kontynentu i zapowiada ważny krok w rozwoju afrykańskiego programu kosmicznego. Kosmos ma moc pobudzania innowacyjności i inspirowania, a ja z niecierpliwością oczekuję współpracy dla dobra obywateli obu kontynentów.”
Źródła:
•    esa.gov: ESA welcomes inauguration of the African Space Agency
4 maja 2025

•    africanspaceagency.org: Inauguration of the African Space Agency: A Milestone for Africa’s Space Development
4 maja 2025
Logo nowo powstałej agencji. Źródło: AfSA
https://astronet.pl/astronautyka/inauguracja-dzialalosci-afrykanskiej-agencji-kosmicznej/

Inauguracja działalości Afrykańskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Napisano

Chiny strzeliły laserem w sondę krążącą wokół Księżyca i złapały sygnał powrotny w trakcie dnia. To pierwszy taki wyczyn w świecie
2025-05-04. Radek Kosarzycki
Na orbicie okołoziemskiej jest obecnie więcej satelitów niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Tempo rozwoju tego regionu przestrzeni kosmicznej jest jednak na tyle duże, że jeszcze przed końcem dekady na orbicie może być dziesięciokrotnie więcej satelitów niż obecnie. W takiej rzeczywistości coraz większym wyzwaniem staje się monitorowanie orbit i trajektorii lotów wszystkich obiektów kosmicznych. Mało tego, człowiek nie ma zamiaru ograniczać się jedynie do orbity okołoziemskiej.
Do monitorowania ruchu satelitów naukowcy wykorzystują laserowe pomiary odległości do satelitów. Nanosekundowe impulsy laserowe emitowane są z Ziemi w kierunku przelatującego nad naszymi głowami satelity. Po dotarciu do satelity wiązka laserowa odbija się od specjalnego odbłyśnika i wraca do Ziemi. Pomiar opóźnienia daje nam możliwość ustalenia odległości z dokładnością do kilku centymetrów. W przypadku satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej takie pomiary można wykonywać zarówno w dzień, jak i w nocy.
Warto jednak pamiętać, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny intensywnie pracują nad rozbudową infrastruktury satelitów na orbicie wokół Księżyca, która z kolei ma być prekursorem infrastruktury powierzchniowej, a z czasem także załogowych baz na powierzchni Księżyca. Siłą rzeczy zatem trzeba zakładać, że liczba satelitów krążących wokół Księżyca także będzie bardzo szybko rosła. Jak by nie patrzeć, kiedy astronauci polecą na Księżyc na dłużej, będą potrzebowali systemów komunikacji satelitarnej, nawigacji satelitarnej i wielu innych.
Problem w tym, że Księżyc oddalony jest od nas o 360 000 kilometrów. Z takiej odległości można oczywiście prowadzić laserowe pomiary, ale tylko w ciągu nocy. Tutaj precyzja celowania musi być nieporównanie większa od tej, której wymagają pomiary satelitów na orbicie okołoziemskiej.
Jak się jednak okazuje, Chiny dokonały właśnie przełomowego osiągnięcia. Naukowcom z Laboratorium Eksploracji Głębokiego Kosmosu (DSEL) udało się wykonać laserowy pomiar odległości między Ziemią a sondą znajdującą się w 1/3 odległości do Księżyca i to w ciągu dnia. Celem wiązki laserowej wyemitowanej 26 i 27 kwietnia stała się sonda Tiandu-1 znajdująca się w odległości 130 000 kilometrów od Ziemi.
Tiandu-1 to jeden z trzech satelitów wystrzelonych w marcu 2024 r. w ramach chińskiego programu budowy kompleksowego systemu komunikacji i nawigacji układu Ziemia-Księżyc. Obok Tiandu-2 i większego satelity przekaźnikowego Queqiao-2, Tiandu-1 odgrywa kluczową rolę w testowaniu infrastruktury niezbędnej do przyszłej eksploracji Księżyca.
Mówimy tu o naprawdę wysokiej precyzji. Trafienie w szybko przemieszczającą się sondę z odległości 130 000 km odpowiada trafieniu w ludzki włos z odległości 10 kilometrów. Osiągnięcie takiego poziomu precyzji w ciągu dnia znacznie zwiększa liczbę możliwości zbierania danych orbitalnych z sondy Tiandu-1, usprawniając śledzenie i zwiększając możliwości pozycjonowania obiektów w całym układzie Ziemia-Księżyc.
Warto tylko podkreślić, że to wciąż dopiero wstęp do budowy znacznie bardziej skomplikowanej konstelacji Queqiao, która ma stać się swoistą kosmiczną siecią zapewniającą nieprzerwaną komunikację, precyzyjny pomiar czasu i autonomiczną nawigację na potrzeby przyszłych misji księżycowych. Możliwości te będą miały kluczowe znaczenie dla obsługi operacji robotycznych i załogowych na Księżycu. Czasu na jej budowę nie ma za dużo, bowiem Chiny wciąż utrzymują, że pierwsi Chińczycy staną na Srebrnym Globie do 2030 roku, już w 2035 roku rozpocznie się budowa chińsko-rosyjskiej bazy załogowej na południowym biegunie Księżyca.
W najbliższym czasie naukowcy z DSEL planują zwiększyć częstotliwość pomiarów laserowych także na większe odległości, a z czasem zintegrowanie systemu z rutynowymi operacjami prowadzonymi w przestrzeni kosmicznej.
https://www.focus.pl/artykul/chiny-laserem-w-sonda-tiandu-1-ksiezyc

 

Chiny strzeliły laserem w sondę krążącą wokół Księżyca i złapały sygnał powrotny w trakcie dnia. To pierwszy taki wyczyn w świecie.jpg

Napisano

Najjaśniejsze światła we Wszechświecie mają mroczne pochodzenie
2025-05-04.
Czy wiesz, że niektóre z najjaśniejszych źródeł światła na niebie pochodzą z obszarów wokół czarnych dziur w jądrach galaktyk?

Brzmi to trochę sprzecznie, ale to prawda! Mogą nie wydawać się jasne dla naszego wzroku, ale satelity dostrzegły ich mnóstwo w całym Wszechświecie.

Jednym z tych satelitów jest Fermi Gamma-ray Space Telescope. Fermi znalazł tysiące tego typu galaktyk od czasu jego uruchomienia w 2008 roku, a jest ich o wiele więcej!

Czarne dziury to obszary przestrzeni, które mają tak dużą grawitację, że nic – nawet światło, ani cząstki, ani nic – nie może z nich uciec. Większość galaktyk posiada w swoich jądrach supermasywne czarne dziury, których masa jest setki tysięcy do miliardów razy większa od masy naszego Słońca. W aktywnych jądrach galaktyk (zwanych również w skrócie AGN lub po prostu galaktykami aktywnymi) centralny obszar jest wypełniony gazem i pyłem, które nieustannie opadają w kierunku czarnej dziury. Gdy gaz i pył opadają, zaczynają wirować i tworzą dysk akrecyjny. Ze względu na tarcie i inne działające siły, wirujący dysk zaczyna się nagrzewać.

Ciepło dysku jest emitowane jako światło, ale nie tylko w długości fal, które możemy zobaczyć naszymi oczyma. Wykrywamy światło z AGN w całym spektrum elektromagnetycznym, od bardziej znanych fal radiowych i optycznych po bardziej egzotyczne promieniowanie rentgenowskie i gamma, do których wykrycia potrzebujemy specjalnych teleskopów.

Około jedna na 10 AGN emituje strumienie energetycznych cząstek, które poruszają się prawie tak szybko jak światło. Naukowcy badają te strumienie, aby spróbować zrozumieć, w jaki sposób czarne dziury – które przyciągają wszystko swoją ogromną grawitacją – dostarczają energii potrzebnej do napędzania cząstek w tych strumieniach.

Wiele sposobów odróżniania jednego typu AGN od drugiego zależy od tego, jak są one zorientowane z naszego punktu widzenia. W przypadku galaktyk radiowych, na przykład, widzimy strumienie z boku, ponieważ emitują one ogromne ilości energii w przestrzeń kosmiczną. Z kolei blazary, będące rodzajem AGN, mają strumień skierowany niemal bezpośrednio na Ziemię, co sprawia, że AGN są szczególnie jasne.

Fermi przeszukuje niebo w poszukiwaniu źródeł promieniowania gamma od 2008 roku. Ponad połowa znalezionych źródeł to blazary. Promienie gamma są użyteczne, ponieważ mogą nam wiele powiedzieć o tym, jak cząstki przyspieszają i jak oddziałują ze swoim otoczeniem.

Więc dlaczego interesują nas AGN? Wiemy, że niektóre AGN powstały na początku historii Wszechświata. Ich ogromna moc niemal na pewno wpłynęła na to, jak Wszechświat zmieniał się w czasie. Odkrywając, jak działają AGN, możemy lepiej zrozumieć, w jaki sposób Wszechświat stał się taki, jaki jest teraz.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
•    NASA
•    Urania
Wizja artystyczna ukazująca, jak w sercu aktywnej galaktyki materia spadająca w kierunku supermasywnej czarnej dziury tworzy strumienie cząstek poruszających się z prędkością bliską prędkości światła.
Źródło: NASA/Goddard Space Flight Center Conceptual Image Lab

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2025/05/najjasniejsze-swiata-we-wszechswiecie.html

Najjaśniejsze światła we Wszechświecie mają mroczne pochodzenie.jpg

Napisano

Astronomowie dokonali rekordowo dużego odkrycia. Dotyczy ogromnej grupy galaktyk
2025-05-04. Aleksander Kowal
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ma fenomenalną passę, która trwa w zasadzie od dnia jego uruchomienia. I choć doszło do niego jakąś dekadę po planowanym terminie, to bez wątpienia warto było czekać. A kto nie jest co do tego przekonany, powinien zapoznać się z wynikami badań poświęconych pewnej grupie galaktyk.
To właśnie ona została odkryta przez astronomów analizujących dane zebrane w ramach inicjatywy COSMOS Web. Jednym z jego założeń jest zbieranie informacji na temat narodzin i ewolucji galaktyk, o czym w szczegółach mogli się dowiedzieć autorzy badań prowadzonych przez Ghassema Gozaliasla.
Poczynione przez niego i jego współpracowników ustalenia przyczyniły się do identyfikacji rekordowo rozległej grupy galaktyk. Wykonane zdjęcia są niezwykle zróżnicowane, ponieważ możemy na nich dostrzec obrazy poświęcone galaktykom sprzed nawet 12 miliardów lat, choć nie brakuje też znacznie młodszych struktur: liczących około miliarda lat.
Publikacja na ten temat ma trafić na łamy Astronomy and Astrophysics, a jej autorzy mówią o niemal 1700 grup galaktyk. Dokładniej rzecz ujmując, chodzi o 1678 grup zwanych czasem protogromadami. Nigdy przedtem naukowcy nie mieli do czynienia z tak dużą próbką badawczą, dlatego zyskali teraz niepowtarzalną okazję do rozeznania się w kwestii ewolucji, jaka miała miejsce na przestrzeni ostatnich 12 miliardów lat.
Wykorzystując możliwości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba astronomowie zidentyfikowali niemal 1700 grup galaktyk pochodzących z okresu obejmującego 12 miliardów lat

To oczywiście wciąż słabo poznana kwestia, ponieważ astronomowie muszą korzystać z symulacji komputerowych, które są wadliwe oraz obserwacji ograniczonych przez długie lata niewielkimi możliwościami technologicznymi. Narzędzia pokroju teleskopu Webba wszystko zmieniają w tej materii, dostarczając niespotykanych wcześniej danych. A śledzenie ewolucji galaktyk tak, jakbyśmy oglądali wszechświat wkrótce po Wielkim Wybuchu to naprawdę interesujące rozwiązanie.
Jak wyjaśniają autorzy nowych ustaleń, interakcje zachodzące między ciemną materią, gorącym gazem i masywnymi galaktykami zawierającymi supermasywne czarne dziury kształtują to, jak wyglądają grupy galaktyk. Śledząc ich cechy badacze mogą zyskać wgląd w powstawanie i ewolucję nie tylko masywnych galaktyk, lecz również największych struktur w całym widzialnym wszechświecie.
Jako że odizolowane galaktyki stanowią prawdziwą rzadkość, to większość tych znanych nauce jest częścią większych struktur, na przykład gromad połączonych kosmiczną siecią. Takie grupy liczą zwykle od trzech do kilkudziesięciu galaktyk, choć istnieją też znacznie większe gromady złożone z setek czy tysięcy galaktyk. Można to porównać do rodzin tworzonych przez ludzi: wykazujących podobne cechy i zachowania.
Analizując rozkład materii czy zjawiska występujące na przestrzeni dwunastu miliardów lat astronomowie mają niebywały wgląd w ewolucję, której jesteśmy częścią – a w zasadzie konsekwencją. Jedną z największych zagadek czekających na rozwikłanie jest to, dlaczego z czasem galaktyki zyskały bardziej symetryczne struktury, na przykład w postaci galaktyk spiralnych i eliptycznych.
https://www.chip.pl/2025/05/chiny-okrety-podwodne-ssbn-jin-tang

Astronomowie dokonali rekordowo dużego odkrycia. Dotyczy ogromnej grupy galaktyk.jpg

Napisano

Złoto z kosmosu - eksplozje gwiazd tworzą ziemskie skarby
2025-05-04. Admin.
Być może nigdy nie zastanawiałeś się, skąd pochodzi złoto w twoim telefonie czy laptopie. Nowe badania opublikowane 29 kwietnia 2025 roku w The Astrophysical Journal Letters przez zespół naukowców pod kierownictwem Anirudha Patela sugerują, że część tych cennych metali została wykuta w jednych z najgwałtowniejszych eksplozji we wszechświecie - rozbłyskach magnetarów.
Magnetary to szczególny rodzaj gwiazd neutronowych otoczonych polami magnetycznymi biliony razy silniejszymi niż ziemskie. Kiedy skorupa magnetara pęka, wywołuje to gigantyczne rozbłyski, które wyrzucają materię z prędkością wynoszącą 10% prędkości światła. W takich warunkach zachodzi proces zwany szybkim wychwytem neutronów (proces r), który umożliwia syntezę ciężkich pierwiastków, w tym złota.
W grudniu 2004 roku astronomowie zaobserwowali jeden z najjaśniejszych rozbłysków w naszej galaktyce - wybuch promieniowania gamma z magnetara SGR 1806-20 oddalonego o około 30 000 lat świetlnych. Eksplozja ta uwolniła w ciągu zaledwie pół sekundy więcej energii niż Słońce emituje przez 250 000 lat. Co ciekawe, po początkowym rozbłysku teleskopy NASA RHESSI i ESA INTEGRAL wykryły także słabszy, ale dłuższy sygnał promieniowania gamma, który trwał kilka godzin i osiągnął maksimum około 10 minut po głównym wybuchu.
Ta zagadka pozostawała nierozwiązana przez 20 lat, dopóki nowe metody obliczeniowe nie pomogły rozwikłać tajemnicy tego drugiego sygnału. Badania zespołu Patela wykazały, że ten późniejszy sygnał promieniowania gamma był bezpośrednim dowodem na syntezę pierwiastków powstałych w procesie r. Odkrycie to potwierdza, że rozbłyski magnetarów są miejscami powstawania ciężkich pierwiastków, co ma ogromne znaczenie dla zrozumienia ewolucji chemicznej galaktyki, szczególnie w jej najwcześniejszych okresach.
Według badaczy, rozbłyski magnetarów mogą być odpowiedzialne za produkcję złota i nawet do 10% ciężkich pierwiastków w naszej galaktyce. Obliczenia pokazały, że pojedynczy rozbłysk mógł wyprodukować ogromną ilość ciężkich pierwiastków - ilość porównywalną z masą planetarną. Wśród tych pierwiastków znajduje się złoto, srebro i uran.
Odkrycie to jest istotnym krokiem w naszym rozumieniu produkcji ciężkich pierwiastków. Rozbłyski magnetarów mogą być rozwiązaniem problemu dotyczącego młodych galaktyk, w których obserwuje się więcej ciężkich pierwiastków, niż mogłoby powstać wyłącznie z kolizji gwiazd neutronowych. Dzieje się tak, ponieważ magnetary mogą produkować te pierwiastki znacznie wcześniej w historii wszechświata.
Badacze planują kontynuować badania nad tym fascynującym zjawiskiem. Misja NASA COSI, której start zaplanowano na rok 2027, będzie miała na celu wykrywanie konkretnych izotopów w przyszłych rozbłyskach, co powinno wzbogacić nasze rozumienie procesów produkcji złota w kosmosie.
Następnym razem, gdy spojrzysz na złotą biżuterię lub weźmiesz do ręki swój smartfon, pomyśl, że niektóre z zawartych w nich atomów mogły zostać stworzone w jednych z najbardziej energetycznych zjawisk we wszechświecie, podróżując przez miliardy lat i miliardy kilometrów, zanim trafiły na Ziemię.
Źródło: tylkonauka
https://tylkonauka.pl/wiadomosc/zloto-z-kosmosu-eksplozje-gwiazd-tworza-ziemskie-skarby

Złoto z kosmosu - eksplozje gwiazd tworzą ziemskie skarby.jpg

Napisano

Planeta X. Układ Słoneczny może ją skrywać miliardy kilometrów od Słońca
2025-05-04. Dawid Długosz
Planeta X zwana również 9. planetą nie została jeszcze odkryta. Część naukowców twierdzi, że Układ Słoneczny w odległych rubieżach skrywa taki obiekt i jego znalezienie jest kwestią czasu. Nowe badania przeprowadzone przez grupę badaczy przybliżają nas do odkrycia. Planeta X, o ile istnieje, jest oddalona o miliardy kilometrów od Słońca.
Układ Słoneczny oficjalnie ma osiem planet, bo Pluton w 2006 r. został pozbawiony tego statusu. Czy jednak w naszym systemie są jeszcze inne światy? Od lat w hipotezach pojawia się tajemnicza planeta X i jest możliwe, że jesteśmy coraz bliżej odkrycia tego niezwykłego obiektu.
Planeta X zwana "dziewiątą" to obiekt hipotetyczny
Poszukiwania planety X trwają od lat i jest to hipoteczny świat, który zaproponowano już dawno na podstawie anomalii, których doświadczają wybrane obiekty w odległym pasie Kuipera, znajdujące się pod wpływem grawitacyjnym czegoś "dużego".
Szacuje się, że planeta X znajduje się za pasem Kuipera, a więc jest naprawdę daleko nie tylko od Ziemi, ale też Słońca. Zgodnie z założeniami, musi okrążać naszą gwiazdę, ale z racji ogromnej odległości, jeden obrót zajmuje długie lata. Ponadto mała ilość światła ze Słońca znacząco utrudnia znalezienie tego świata.
Kandydat na dziewiątą planetę Układu Słonecznego
Grupa naukowców postanowiła przeanalizować dane zebrane podczas badań podczerwonych nieba. Część pochodzi z satelity Infrared Astronomical Satellite (IRAS) NASA, który skanował niebo w 1983 r. Tam doszukano się kandydatki na dziewiątą planetę w odległości około 225 jednostek astronomicznych od Słońca (jedna określa średnią odległość Ziemi od gwiazdy Układu Słonecznego).
Następnie Patrick Phan i jego zespół zastosowali nowe podejście. Dopasowali dane IRAS do obrazów z japońskiego satelity AKARI, które wykonano w 2006 r. To właśnie tu dostrzeżono nieco przesunięty obiekt. W ciągu 23 lat położenie zmieniło się o niecały stopień. Czyżby była to tajemnicza planeta X? Nie wiadomo, ale jeden "rok" musiałby trwać tam setki, a nawet tysiące lat (w przypadku Plutona jest to 248 lat).
Planeta X oddalona o miliardy kilometrów od Słońca
W zależności od wyliczeń planeta X może poruszać się po orbicie w odległości od 280 do nawet 1120 jednostek astronomicznych. To średnio aż 105 mld kilometrów od gwiazdy Układu Słonecznego i około 700 razy dalej niż Ziemia od Słońca.
Potwierdzenie istnienia planety X poprzez przyszłe badania obserwacyjne przyczyni się do zrozumienia ewolucji i dynamiki strukturalnej Układu Słonecznego
wyjaśniają autorzy badania
Mimo to planeta X nadal nie została potwierdzona i jej poszukiwania trwają. Możliwe, że jesteśmy coraz bliżej przełomu związanego z jej odkryciem, ale to nadal przed nami.
Układ Słoneczny i planeta X. Może być miliardy kilometrów od Słońca.123RF/PICSEL
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-planeta-x-uklad-sloneczny-moze-ja-skrywac-miliardy-kilometro,nId,21398906

Planeta X. Układ Słoneczny może ją skrywać miliardy kilometrów od Słońca.jpg

Napisano

Nowa egzoplaneta TOI-3493 b: wodny świat w odległości 315 lat świetlnych
2025-05-04. Admin.
Międzynarodowy zespół astronomów, korzystając z danych z satelity TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), odkrył nową egzoplanetę typu podneptunowego, nazwaną TOI-3493 b. Planeta ta krąży wokół gwiazdy typu G, HD 119355, znajdującej się około 315 lat świetlnych od Ziemi.
TOI-3493 b ma promień około 3,22 razy większy od promienia Ziemi i masę około 9 razy większą od masy naszej planety. Jej gęstość wynosi około 1,47 g/cm³, co sugeruje, że składa się z dużego jądra złożonego głównie z krzemianów i wody, otoczonego cienką warstwą wodoru, lub z mniejszego, gęstszego skalistego jądra z grubszą powłoką wodorową
Planeta wykonuje pełny obieg wokół swojej gwiazdy macierzystej co 8,16 dnia, a jej równowagowa temperatura powierzchniowa szacowana jest na około 800°C. Mimo wysokiej temperatury, naukowcy sugerują, że TOI-3493 b jest bogata w wodę. Modelowanie komputerowe wykazało, że planeta może mieć znaczne ilości wodoru w swojej atmosferze
Gwiazda HD 119355, wokół której krąży TOI-3493 b, jest gwiazdą typu G1/2 V, podobną do naszego Słońca, z masą porównywalną do masy Słońca i temperaturą efektywną około 5 844 K. Jej wiek szacowany jest na 7,3 miliarda lat, a okres rotacji wynosi około 34 dni, co sugeruje, że jest to gwiazda stosunkowo spokojna .
TOI-3493 b została zidentyfikowana jako drugi najbardziej obiecujący cel do badań spektroskopii transmisyjnej wśród znanych egzoplanet, z wartością TSM (Transmission Spectroscopy Metric) wynoszącą około 110 . Oznacza to, że planeta ta jest doskonałym kandydatem do dalszych badań atmosferycznych, które mogą dostarczyć cennych informacji na temat jej składu chemicznego i potencjalnych warunków do życia.
 Odkrycie TOI-3493 b stanowi istotny krok w poszukiwaniu egzoplanet o właściwościach podobnych do Ziemi i może przyczynić się do lepszego zrozumienia różnorodności planet pozasłonecznych w naszej galaktyce.
Źródło: tylkoastronomia
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nowa-egzoplaneta-toi-3493-b-wodny-swiat-w-odleglosci-315-lat-swietlnych

Nowa egzoplaneta TOI-3493 b wodny świat w odległości 315 lat świetlnych.jpg

Napisano

Teleskop SPHEREx rozpoczyna kompleksowe badanie nieba. Powstaną cztery trójwymiarowe mapy całego nieba
2025-05-05. Radek Kosarzycki

Nowe obserwatorium kosmiczne NASA — SPHEREx (Spectro-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization and Ices Explorer) — oficjalnie rozpoczęło swoją ambitną misję mapowania całego nieba z niespotykaną dotąd szczegółowością. Teleskop wystrzelony na orbitę 11 marca, przez ostatnie sześć tygodni przechodził rygorystyczne testy i kalibrację systemów, aby zapewnić ich optymalne działanie. Obecnie, w pełni operacyjny, wykonuje około 3600 zdjęć dziennie. Tym samym rozpoczęła się dwuletnia misja badawcza, której celem jest lepsze zrozumienie wczesnego Wszechświata, procesu formowania się galaktyk oraz roli związków chemicznych mogących prowadzić do powstania życia.
Misja naukowa SPHEREx, która oficjalnie rozpoczęła się 1 maja, zakłada wykonanie czterech pełnych map nieba w ciągu 25-miesięcznej misji. W przeciwieństwie do wcześniejszych projektów, które skupiały się na wybranych fragmentach nieba, SPHEREx zeskanuje całą sferę niebieską w pełnym zakresie 360 stopni, tworząc trójwymiarową mapę setek milionów galaktyk. Krążąc po orbicie polarnej wokół Ziemi, teleskop wykonuje około 14,5 obiegu dziennie i codziennie rejestruje jeden pierścieniowy pas nieba. Dzięki ruchowi Ziemi wokół Słońca, pole widzenia SPHEREx stopniowo się zmienia, umożliwiając zeskanowanie całego nieba w ciągu sześciu miesięcy.
Zamiast silników teleskop wykorzystuje koła reakcyjne, które pozwalają na precyzyjne zmiany orientacji instrumentu. Każdego dnia SPHEREx wykonuje około 600 ekspozycji, z których każda składa się z sześciu obrazów zarejestrowanych w różnych długościach fal. Obrazy te zostaną połączone w cyfrowe mapy o wysokiej rozdzielczości.
Kluczowym elementem misji jest zastosowanie spektroskopii w bliskiej podczerwieni. Teleskop rejestruje światło w 102 różnych długościach fal promieniowania podczerwonego, rozszczepiając je niczym pryzmat. Pozwala to na uzyskanie szczegółowych danych na temat składu chemicznego, odległości i historii obserwowanych obiektów. Dzięki temu SPHEREx nie jest tylko kamerą, lecz zaawansowanym narzędziem analizy spektralnej, umożliwiającym badanie ewolucji kosmicznych struktur.
Jednym z głównych celów misji jest zbadanie zjawiska inflacji kosmicznej — gwałtownego rozszerzenia Wszechświata, które miało miejsce ułamki sekundy po Wielkim Wybuchu. Analizując wielkoskalowe rozmieszczenie galaktyk, naukowcy mają nadzieję odkryć, jak to krótkotrwałe, lecz intensywne zjawisko wpłynęło na strukturę współczesnego kosmosu. Choć inflacja miała miejsce, gdy Wszechświat był mniejszy od atomu, jej ślady są widoczne do dziś.
SPHEREx skupi się także na bardziej lokalnych zjawiskach. Obserwatorium będzie monitorować obłoki międzygwiazdowe w Drodze Mlecznej ponad dziewięć milionów razy, co pozwoli na stworzenie map rozmieszczenia wody oraz związków organicznych — kluczowych składników życia. Te związki prawdopodobnie powstały jako cząsteczki lodu przyczepione do ziaren pyłu w obłoku molekularnym, z którego uformowało się nasze Słońce. Zrozumienie procesów ich powstawania i dystrybucji pomoże wyjaśnić, jak w galaktyce pojawiły się warunki sprzyjające powstaniu życia.
Chociaż nie jest to pierwsza misja mająca na celu skanowanie całego nieba, SPHEREx jako pierwszy dostarczy tak szczegółowej informacji widmowej. Jej dane uzupełnią wyniki innych kluczowych misji NASA, tworząc podwaliny pod obserwacje, które będzie prowadził przyszły Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/spherex-poczatek-misji-naukowej/?fbclid=IwY2xjawKFNqJleHRuA2FlbQIxMABicmlkETA0T0hrajV2NnZHakpadldOAR7ULbinsX3q6_YfuYPAs0PP0N7Nu9E-kjzgi4PIWHIGNGH5ef2kY_i93kPc1A_aem_1EQi2wYZL61GmMEIQsYa3g

Teleskop SPHEREx rozpoczyna kompleksowe badanie nieba. Powstaną cztery trójwymiarowe mapy całego nieba.jpg

Napisano

Valles Marineris wciąż czeka na ekspedycję badawczą. To powinny być drony
2025-05-05. Radek Kosarzycki
Najnowsze badania, których wyniki przedstawiono na 56. konferencji Lunar and Planetary Science Conference wskazują, że najskuteczniejsze w badaniu wielkiego marsjańskiego kanionu Valles Marineris mogą być drony, a nie najczęściej wykorzystywane na Czerwonej Planecie łaziki. Rozciągający się na ponad 4000 kilometrów długości, do 200 kilometrów szerokości i sięgający 7 kilometrów głębokości, Valles Marineris przyćmiewa każdy system kanionów na Ziemi i obejmuje prawie jedną czwartą obwodu Marsa. Jego ogromne rozmiary i nierówny teren od dawna stanowią ogromną zagadkę dla planetologów. Zagadkę, z której rozwiązaniem mogą sobie nie poradzić łaziki, a właśnie aparaty latające.
Aby przetestować tę koncepcję, naukowcy przeprowadzili badania terenowe na pustyni Alvord w Oregonie, używając bezzałogowych statków powietrznych, aby symulować, jak podobna technologia mogłaby działać na Marsie. Kampania badawcza zrealizowana między 27 lipca a 3 sierpnia 2024 r., koncentrowała się na zbieraniu danych na temat wilgotności gleby, formacji geologicznych i wysokości terenu. Naukowcy rozmieścili bezzałogowe statki powietrzne nad Mickey Buttes — 600-metrową formą terenu — w celu zebrania danych radiometrycznych i spektralnych w zakresie mikrofalowym rejestrując, jak zmieniała się wilgotność gleby w ciągu dnia i identyfikując minerały wulkaniczne, takie jak fenokryształy plagioklazów w pobliskich wychodni skalnych. Misja zaowocowała również szczegółowymi cyfrowymi modelami wysokości tego miejsca.
Wyniki były na tyle obiecujące, że badacze planują dwie dodatkowe kampanie w 2025 i 2026 r. Kolejna faza będzie kładła nacisk na monitorowanie zmieniającego się gejzeru gorącego źródła Alvord, analizę skał bazaltowych bogatych w plagioklaz i testowanie autonomicznej nawigacji bezzałogowych dronów nad złożonym terenem. Na końcu naukowcy skupią się na doskonaleniu operacji naukowych i zebraniu wszelkich pozostałych danych niezbędnych do przyszłych misji na Marsa.
Użycie dronów może zatem stanowić prawdziwy przełom w eksploracji Marsa. W przeciwieństwie do łazików, które napotykałyby poważne problemy z mobilnością w trudnym terenie, takich jak Valles Marineris, drony mogłyby łatwo dotrzeć do trudno dostępnych obszarów. Umożliwiłoby to szczegółowe zbadanie odsłoniętych warstw geologicznych i wulkanicznych kanionu, zapewniając jaśniejsze zrozumienie dynamicznej historii Marsa i potencjalnie ujawniając ślady przeszłego życia.
Pochodzenie Valles Marineris wciąż pozostaje przedmiotem debaty naukowej. Wczesne teorie sugerowały, że kanion wyrzeźbiła erozja wodna, ale nowsze modele wskazują na procesy tektoniczne. Jedna z powszechnie akceptowanych hipotez łączy jego powstanie z Tharsis Bulge — masywnym płaskowyżem wulkanicznym, na którym znajdują się Olympus Mons i inne gigantyczne wulkany. Ogromna masa tej aktywności wulkanicznej mogła spowodować pęknięcie skorupy Marsa, co doprowadziło do powstania systemu kanionów.
Przyczynkiem do nowych badań są osiągnięcia drona Ingenuity NASA, który stał się pierwszym aparatem latającym, który wykonał pierwszy lot z napędem na innej planecie. Ingenuity znacznie przekroczył oczekiwania, wykonując 72 loty, rejestrując około 129 minut w powietrzu, pokonując 17 kilometrów, osiągając wysokość 24 metrów i poruszając się z prędkością do 10 metrów na sekundę. To imponujące osiągnięcie zważając na fakt, że najbardziej optymistycznym scenariuszem założonym przez twórców Ingenuity było wykonanie 5 lotów na Marsie.
Dzięki sukcesowi Ingenuity, który udowodnił wykonalność misji powietrznych, perspektywa wykorzystania bezzałogowych statków powietrznych do eksploracji jednego z najbardziej obiecujących naukowo — i fizycznie niedostępnych — regionów Marsa zyskuje na znaczeniu.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/valles-marineris-czeka-na-drony/

Valles Marineris wciąż czeka na ekspedycję badawczą. To powinny być drony.jpg

Napisano

Głębokie Pole Hubble’a i Jamesa Webba. To zdjęcie to tylko mikroskopijny wycinek nocnego nieba
2025-05-05. Radek Kosarzycki
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) we współpracy z Teleskopem Kosmicznym Hubble’a uchwycił zapierający dech w piersiach obraz głębokiego pola. Na nowym zdjęciu możemy zobaczyć jak pozornie pusty wszechświat dosłownie upakowany jest galaktykami, z których część znajduje się miliardy lat świetlnych od nas. To nowe zdjęcie stanowi element ambitnego przeglądu nieba COSMOS-Web. Można nawet powiedzieć, że to tylko migawka przedstawiająca całą kosmiczną historię pozornie niewielkiego wycinka nieba.
Ten imponujący gąszcz galaktyk to w rzeczywistości obszar nieba porównywalny rozmiarami z kwadratem o boku 1 milimetra trzymanego na wyciągnięcie ręki. W tym mikroskopijnym wycnku nieba mamy kilkadziesiąt tysięcy galaktyk.
Jedną z najbardziej uderzających cech na zdjęciu jest kolosalna gromada galaktyk, która istniała, gdy wszechświat miał około 6,5 miliarda lat — mniej niż połowę obecnego wieku około 13,8 miliarda lat. Światło z tej gromady potrzebowało około 7 miliardów lat, aby dotrzeć do Ziemi. Jednak z powodu trwającej ekspansji wszechświata gromada znajduje się teraz znacznie dalej od nas.
Możemy tutaj też znaleźć kilka obiektów, z których wystaje po sześć jasnych kolców dyfrakcyjnych. Są to gwiazdy pierwszego planu, znajdujące się wewnątrz naszej galaktyki, Drogi Mlecznej. Daleko za nimi znajduje się prawdziwy punkt centralny zdjęcia: ogromna grupa odległych galaktyk uchwycona w niezwykłych szczegółach. Ta konkretna grupa galaktyk jest najmasywniejszą zaobserwowaną dotychczas w ramach projektu COSMOS-Web.
Badanie COSMOS-Web ma na celu zbadanie ewolucji galaktyk na różnych etapach historii wszechświata. Oprócz grupy galaktyk sprzed siedmiu miliardów lat zdjęcie obejmuje również galaktyki, których światło zostało wyemitowane zaledwie 1,9 miliarda lat po Wielkim Wybuchu, czyli gdy wszechświat miał zaledwie 14 procent swojego obecnego wieku.
Obserwując galaktyki na różnych etapach rozwoju, COSMOS-Web stara się rozwikłać, w jaki sposób najmasywniejsze galaktyki powstały i ewoluowały na przestrzeni eonów. Ten niedawno opublikowany obraz głębokiego pola służy jako okno do odległej przeszłości wszechświata.
Dzięki połączonej mocy możliwości podczerwieni JWST i obrazowania głębokiego pola Hubble’a, naukowcy są teraz w stanie eksplorować wcześniej niedostępne zakątki kosmosu. Ta współpraca toruje drogę do przełomów w zrozumieniu wielkoskalowej struktury wszechświata i cyklów życia galaktyk na przestrzeni miliardów lat.
Źródło: ESA/Webb, NASA & CSA, G. Gozaliasl, A. Koekemoer, M. Franco, and the COSMOS-Web team
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/glebokie-pole-hubblea-i-jamesa-webba/

Głębokie Pole Hubble’a i Jamesa Webba. To zdjęcie to tylko mikroskopijny wycinek nocnego nieba.jpg

Napisano

W pół sekundy powstało złoto o masie całej Ziemi. Spektakularna eksplozja 30 000 lat świetlnych od Ziemi
2025-05-05. Radek Kosarzycki
W 2004 roku naukowcy zarejestrowali w przestrzeni kosmicznej spektakularną eksplozję. Jak się teraz okazuje, w efekcie tej eksplozji powstały najcięższe i najrzadsze pierwiastki we wszechświecie, w tym także złoto i platyna. Mało tego, rozbłysk promieniowania gamma z odległego o 30 000 lat świetlnych magnetara okazał się być jedną z najintensywniejszych eksplozji kiedykolwiek zaobserwowanych w naszej galaktyce.
Od wielu dziesięcioleci naukowcy starają się rozwiązać tajemnicę pochodzenia najcięższych pierwiastków we wszechświecie. Podczas gdy lżejsze pierwiastki, takie jak wodór i hel, powstały wkrótce po Wielkim Wybuchu, a cięższe, takie jak tlen i żelazo, są syntetyzowane w gwiazdach i rozrzucane są w przestrzeni kosmicznej w eksplozjach supernowych, pierwiastki cięższe od żelaza wymagają znacznie bardziej ekstremalnych warunków. Do niedawna tylko kilka zdarzeń astrofizycznych, takich jak łączenie się gwiazd neutronowych, uważano za wystarczająco silne, aby doprowadzić do ich zsyntentyzowania.
Teraz naukowcy z Columbia University przedstawili przekonujące dowody na to, że rozbłysk gamma z 2004 roku z magnetara — silnie namagnesowanego typu gwiazdy neutronowej — wygenerował ogromną ilość ciężkich pierwiastków. Energia uwolniona w półsekundowej eksplozji przekroczyła to, co Słońce emituje w ciągu 250 000 lat, a ilość nowo utworzonych ciężkich pierwiastków mogła przewyższyć istotnie masę Marsa.
Rozbłysk został po raz pierwszy wykryty 27 grudnia 2004 roku m.in. przez europejski teleskop kosmiczny INTEGRAL. Jego źródłem był magnetar skatalogowany pod numerem SGR 1806-20 i znajdujący się głęboko w naszej galaktyce. Pomimo dość dużej odległości rozbłysk był tak intensywny, że zakłócił górne warstwy atmosfery Ziemi. W godzinach następujących po pierwszym wybuchu INTEGRAL zarejestrował poświatę — słabszy sygnał promieniowania gamma, który przez prawie dwie dekady wprawiał naukowców w osłupienie.
Magnetary, czyli obiekty stojące za taką kosmiczną furią, są pozostałościami masywnych gwiazd o polach magnetycznych ponad 10 bilionów razy silniejszych niż ziemskie. Ich pole magnetyczne napędza ekstremalne wyrzuty cząstek, przyćmiewające rozbłyski obserwowane na powierzchni naszego Słońca.
Podczas modelowania rodzajów pierwiastków, które mogłyby powstać z rozbłysku magnetara, badacze odkryli, że promieniowanie oczekiwane z rozpadu ciężkich pierwiastków dokładnie odpowiada długo obserwowanej poświecie utrzymującej się po rozbłysku z 2004 roku. To odkrycie potwierdziło, że w tym jednym rozbłysku powstały metale ciężkie, które następnie zostały wyrzucone ze skorupy magnetara.
Według badaczy nawet 10 procent lub więcej złota i platyny znalezionych na Ziemi może pochodzić z podobnych eksplozji, do których dochodzi na powierzchniach magnetarów. Jest to dopiero drugi znany proces astrofizyczny zdolny wytworzyć tak ciężkie pierwiastki. Pierwszym jest zderzenie gwiazd neutronowych.
Naukowcy z Columbii sugerują teraz, że gigantyczne rozbłyski magnetarów mogą odgrywać znacznie większą rolę w wzbogacaniu galaktyki w ciężkie pierwiastki, niż wcześniej sądzono. Przez miliardy lat powtarzające się zdarzenia, takie jak eksplozja z 2004 roku, mogą być odpowiedzialne za znaczną część złota, platyny i innych gęstych metali we wszechświecie.
Trzeba przyznać, że odkrycie tego typu daje do myślenia. Wszak możliwe, iż część atomów tworzących waszą biżuterię, czy obrączkę ślubną… mogło powstać w eksplozji jakiegoś odległego magnetara.
Źródło: NASA’s Goddard Space Flight Center/S. Wiessinger
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/magnetar-produkcja-zlota/

W pół sekundy powstało złoto o masie całej Ziemi. Spektakularna eksplozja 30 000 lat świetlnych od Ziemi.jpg

Napisano

Tak powstają nowe planety. Tak wyraźnie jeszcze tego nie widzieliśmy
2025-05-05. Radek Kosarzycki
Po raz pierwszy w historii astronomowie uzyskali tak szczegółowe obrazy bardzo młodych układów planetarnych. Po raz pierwszy możemy bezpośrednio obserwować procesy, które za jakiś czas doprowadzą do powstania nowych planet. Radioteleskop ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) w Chile umożliwił naukowcom przyjrzenie się przez lupę aż piętnastu różnym dyskom protoplanetarnym otaczającym młode gwiazdy w naszym bezpośrednim otoczeniu kosmicznym.
Dyski protoplanetarne to rozległe, wirujące obłoki gazu i pyłu, które powstają wokół nowo narodzonych gwiazd z resztek materii, z której one powstały. To właśnie w takich dyskach dochodzi do zderzeń i powstawania lokalnych zagęszczeń, które z czasem przekształcają się w planety. Na przestrzeni milionów lat luźne obłoki pyłu zamieniają się w coraz większe obiekty o średnicach od kilometrów po tysiące kilometrów. Te najmasywniejsze z czasem zaczynają grawitacyjnie przyciągać gaz i pył z otoczenia, zmieniając się w pełnowymiarowe planety i jednocześnie „sprzątając” swoje orbity z pyłu i gazu.
Najnowsze obrazy uzyskane za pomocą radioteleskopu ALMA przedstawiają młode dyski protoplanetarne, które pełne jeszcze są pyłu i gazu, ale też posiadają liczne struktury, takie jak spirale, pierścienie i przerwy, które mogą świadczyć o tym, że w ich wnętrzach właśnie powstają nowe planety. Owe struktury nie są bynajmniej przypadkowe. To właśnie tworzące się planety zaczynają dominować i kształtować otaczający je chaos pyłu i gazu. Efekt jest taki, że choć samych planet jeszcze nie możemy dostrzec, to powodowane przez nie zaburzenia w strukturze dysku są już wyraźnie widoczne.
Zespół badawczy analizujący dane z ALMA skupił się w trakcie swoich badań na obserwacjach emisji tlenku węgla, które pozwalają bardzo dokładnie śledzić ruch gazu w dyskach. To właśnie w ten sposób udało się dostrzec zmiany prędkości i kierunku przepływu gazu pod wpływem grawitacji powstających tam planet.
Nowe techniki przetwarzania danych pozwoliły znacząco ograniczyć zakłócenia i zwiększyć rozdzielczość obrazów. Różnica w poziomie detali okazała się na tyle duża, że może fundamentalnie zmienić naszą wiedzę o wczesnych etapach formowania planet.
Wszystkie obserwowane przez naukowców dyski protoplanetarne znajdują się stosunkowo blisko nas, od kilkuset do tysiąca lat świetlnych od Ziemi. Dla porównania do centrum naszej galaktyki (której średnica to 100 000 lat świetlnych) mamy 27 000 lat świetlnych. W tym kontekście promień 1000 lat świetlnych od Ziemi to nasze kosmiczne podwórko.
Dane zgromadzone przez naukowców pozwoliły nie tylko dostrzec zaburzenia w dyskach spowodowane przez tworzące się w nich protoplanety, ale także pozwoliły oszacować ilość znajdującej się w nich materii, z której z czasem mogą powstać planety. Dzięki tym danym możemy oszacować, jakie układy planetarne powstaną wokół tych gwiazd na przestrzeni kolejnych kilku milionów lat.
Nowe dane nie tylko pomogą udoskonalić istniejące modele powstawania planet, ale także przyczynią się do lepszego zrozumienia, jak z chaotycznych dysków gazu i pyłu wyłaniają się dojrzałe egzoplanety – takie jak te, które coraz liczniej odkrywamy w naszej galaktyce.
Obserwowanie procesów powstawania planet prowokuje do zadumy. Obserwujemy wszak powstawanie nowych światów, które będą istnieć przez wiele kolejnych miliardów lat. Nie jesteśmy dzisiaj w stanie ocenić, czy na którejś z obserwowanych teraz dopiero powstających planet z czasem nie rozwinie się jakieś życie. Nie jest to w żaden sposób wykluczone. Więcej, być może na którejś z nich powstanie jakaś cywilizacja, która na pewnym etapie rozwoju zacznie rozglądać się po wszechświecie w poszukiwaniu innych form życia, a jednocześnie nieświadoma tego, że gdy jej planeta powstawała, obserwowała ją cywilizacja żyjąca na planecie krążącej wokół Słońca.
Nie wiem jak wam, ale mnie w tej chwili do głowy przyszło pytanie o to, czy powstawania Ziemi wokół młodego Słońca nie obserwował nikt inny z odległej i znacznie starszej planety. Na to pytanie odpowiedzi zapewne nie poznamy, ale już samo pytania uzmysławia nam, w jak fascynującym wszechświecie żyjemy.
https://www.focus.pl/artykul/japonia-mysliwiec-szostej-generacji-reppu-gcap

Tak powstają nowe planety. Tak wyraźnie jeszcze tego nie widzieliśmy.jpg

Napisano

Nowe odkrycie zmienia poglądy na temat powstawania gwiazd i planet
2025-05-05.
Badania przeprowadzone przez Paolo Padoana stanowią wyzwanie dla zrozumienia formowania się dysków protoplanetarnych wokół młodych gwiazd.
Artykuł opublikowany w Nature Astronomy ujawnia, że środowisko odgrywa kluczową rolę w określaniu rozmiaru i czasu życia tych dysków protoplanetarnych, które są miejscem formowania się planet.
Kiedy powstaje gwiazda, otacza ją wirujący dysk gazu i pyłu. Z czasem materia ta ostatecznie tworzy planety. Tradycyjnie naukowcy uważali, że gdy dysk się uformuje, po prostu traci zbyt wiele z czasem, gdy zasila gwiazdę i rosnące planety. Badania profesora Paolo Padoana wprowadzają jednak nową perspektywę, która pokazuje, że młode gwiazdy w rzeczywistości zyskują zbyt wiele ze swojego otoczenia w procesie znanym jako akrecja sferyczna. Proces ten pomaga ponownie akreować dysk, czyniąc go większym i trwalszym niż wcześniej sądzono.
Gwiazdy rodzą się w grupach lub gromadach w dużych obłokach gazu i mogą pozostawać w tym środowisku przez kilka milionów lat po swoich narodzinach – powiedział Paolo Padoan, pierwszy autor artykułu.
Po uformowaniu się gwiazdy, jej grawitacja może przechwycić więcej materiału z macierzystego obłoku gazu, co nie wystarcza do znaczącej zmiany masy gwiazdy, ale wystarcza do restrukturyzacji jej dysku. Aby zrozumieć, jaka masa może być przyciągana przez gwiazdę w wyniku akrecji sferycznej, a także spin i rozmiar dysku wywołane przez nową materię, należałoby modelować i zrozumieć pewne fundamentalne właściwości chaotycznego ruchu gazu międzygwiazdowego, znanego jako turbulencja.
Zespół profesora Padoana wykorzystał zaawansowane symulacje komputerowe i modelowanie analityczne do wyjaśnienia rozmiarów dysków protoplanetarnych zmierzonych przez ALMA, najpotężniejszy radioteleskop na świecie. Połączenie modeli teoretycznych i danych empirycznych zapewniło solidne ramy dla zrozumienia złożonych interakcji między młodymi gwiazdami i ich środowiskiem.
Porównanie obserwowalnych danych z symulacji z rzeczywistymi obserwacjami ma kluczowe znaczenie dla legalizacji symulacji – powiedział Veli-Matti Pelkonen, naukowiec ICUCB i członek zespołu. Jednak symulacje pozwalają nam wyjść poza obserwowalne dane do podstawowych struktur gęstości, prędkości i pola magnetycznego oraz śledzić je w czasie. W tych badaniach, wykorzystując dane symulacyjne, byliśmy w stanie wykazać, że akrecja sferyczna odgrywa ważną rolę w późniejszym etapie formowania się gwiazd, zwiększając czas życia i rezerwuar masy dysków protoplanetarnych.
Dzięki zwiększeniu mocy obliczeniowej superkomputerów będziemy mogli modelować jeszcze bardziej złożone procesy fizyczne w symulacjach, co jeszcze bardziej zwiększy wierność symulacji – dodał Pelkonen. W połączeniu z nowymi i potężnymi teleskopami (takimi jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba i ALMA, wykonującymi niezrównane obserwacje nowo powstałych gwiazd), postępy te będą nadal zwiększać nasze zrozumienie procesów gwiazdotwórczych.
Implikacje tego badania wykraczają poza formowanie się gwiazd i planet. Zrozumienie roli środowiska w formowaniu się dysków może również rzucić światło na warunki niezbędne do formowania się planet nadających się do zamieszkania. Może to mieć głębokie implikacje dla poszukiwania życia poza naszym Układem Słonecznym.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    New discovery changes views on star and planet formation
•    The formation of protoplanetary disks through pre-main-sequence Bondi–Hoyle accretion
Źródło: Uniwersytet Barcelony
Na ilustracji: Połączenie modeli teoretycznych i danych empirycznych pozwala na nowe spojrzenie na złożone oddziaływania między młodymi gwiazdami a ich otoczeniem. Źródło: Paolo Padoan, Liubin Pan, Veli-Matti Pelkonen, Troels Haugbølle oraz Ake Nordlund
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-odkrycie-zmienia-poglady-na-temat-powstawania-gwiazd-i-planet

Nowe odkrycie zmienia poglądy na temat powstawania gwiazd i planet.jpg

Napisano

Kosmiczna metamorfoza - nowe oblicze gromady M72 w ultrafiolecie
2025-05-05.Admin.
W świecie  teleskopów kosmicznych trwa święto. Kosmiczny  Teleskop Hubble'a, wspólne dzieło NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), świętuje właśnie swoją 35. rocznicę pobytu na orbicie. Z tej okazji naukowcy przygotowali spektakularny prezent dla miłośników astronomii - serię odświeżonych zdjęć ikonicznych obiektów kosmicznych, w tym zaskakujący nowy portret gromady kulistej Messier 72 (M72), który po raz pierwszy zawiera dane zebrane w zakresie promieniowania ultrafioletowego.
Ta starożytna gromada kulista, znajdująca się około 50 000 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Wodnika, ukazuje się nam teraz w całkowicie nowym świetle. Jako gęsty, kulisty zbiór gwiazd ściśle związanych ze sobą grawitacyjnie, M72 jest częścią rodziny ponad 150 podobnych gromad krążących wokół naszej galaktyki - Drogi Mlecznej. To prawdziwe kosmiczne antyki - należą one do najstarszych składników naszej galaktyki, a gwiazdy tworzące M72 powstały ponad 10 miliardów lat temu.
Najnowsze zdjęcie M72 ujawnia oszałamiającą paletę barw gwiezdnych, co stanowi znaczącą zmianę w porównaniu do wcześniejszych fotografii wykonanych jedynie w świetle widzialnym. Włączenie danych ultrafioletowych do obrazu pozwoliło astronomom uzyskać znacznie bardziej szczegółowy widok populacji gwiazd w tej kosmicznej strukturze. Obserwacje w ultrafiolecie wykrywają cieplejsze i bardziej energetyczne źródła światła, ujawniając cechy poszczególnych gwiazd, które wcześniej pozostawały niedostrzegalne.
Na nowym obrazie niebieskie odcienie reprezentują gwiazdy, które pierwotnie miały znaczną masę, a teraz, po wyczerpaniu większości swojego wodorowego paliwa, przeszły w gorętsze, późniejsze etapy swojego życia. Z kolei jasne czerwone obiekty to przeważnie starsze gwiazdy o mniejszej masie, które przekształciły się w czerwone olbrzymy. Te różnice kolorystyczne nie są tylko estetycznym dodatkiem - dla astronomów stanowią one cenne wskazówki dotyczące ewolucji gwiazd oraz historii formowania się gromad kulistych.
Messier 72 została odkryta przez francuskiego astronoma Pierre'a Méchaina, a następnie dodana do słynnego katalogu obiektów głębokiego nieba stworzonego przez Charlesa Messiera. Katalog ten powstał jako przewodnik pomagający astronomom odróżniać stałe obiekty niebieskie od krótkotrwałych komet. Co ciekawe, M72 pozostaje jedną z najodleglejszych gromad uwzględnionych w tym historycznym zestawieniu.
Nowe spojrzenie na M72 to nie tylko celebracja rocznicy Hubble'a, ale również świadectwo nieustającego postępu w dziedzinie astronomicznego obrazowania. Dzięki ponownemu badaniu klasycznych obiektów kosmicznych przy użyciu unowocześnionych instrumentów i metod, naukowcy wciąż dokonują nowych odkryć w dawno zbadanych zakątkach wszechświata. Wielobarwne gwiazdy M72 przypominają nam zarówno o ogromnym wpływie teleskopu Hubble'a na astronomię, jak i o ciągłej ewolucji naszej wiedzy o kosmosie.
 Kosmiczny Teleskop Hubble'a został wyniesiony na niską orbitę okołoziemską 24 kwietnia 1990 roku przez prom kosmiczny Discovery. Przez 35 lat swojej misji stał się jednym z najważniejszych instrumentów badawczych w historii astronomii, dostarczając zapierających dech w piersiach obrazów kosmosu i rewolucjonizując nasze rozumienie wszechświata. Hubble wykonał niemal 1,7 miliona obserwacji, studiując około 55 tysięcy obiektów astronomicznych, a dane przez niego zebrane posłużyły do stworzenia ponad 22 tysięcy publikacji naukowych.
Choć w ostatnich latach uwaga świata astronomicznego przenosi się na nowszy Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba, Hubble nadal pozostaje niezastąpionym narzędziem do obserwacji kosmosu, szczególnie w świetle widzialnym i ultrafioletowym. Nowy obraz M72, wzbogacony o dane ultrafioletowe, potwierdza, że nawet po 35 latach Hubble wciąż potrafi nas zachwycać i dostarczać cennych informacji naukowych.
Źródło: ESA/NASA/HST
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/kosmiczna-metamorfoza-nowe-oblicze-gromady-m72-w-ultrafiolecie

Kosmiczna metamorfoza - nowe oblicze gromady M72 w ultrafiolecie.jpg

Napisano

Czy nadciąga koniec wszechświata? Naukowcy przewidują jego zatrzymanie i zanik
2025-05-05.Admin.
Naukowcy z Indii i USA przedstawili nową teorię dotyczącą końca wszechświata, sugerując, że przestrzeń kosmiczna ostatecznie osiągnie granicę swojej ekspansji i całkowicie ostygnie. W przeciwieństwie do koncepcji "wielkiego rozerwania", gdzie wszechświat nieustannie by się rozszerzał, ta teoria wskazuje na możliwość zatrzymania ekspansji i stopniowego zaniku kosmosu.
Koncepcja opiera się na holograficznej ciemnej energii, którą uważa się za główną siłę napędową ekspansji wszechświata. "Jest jedno zastrzeżenie: nie ma jeszcze żadnych oznak istnienia ciemnej energii. Wszechświat ma tylko dwa wymiary, ale pewne siły kwantowe powodują pojawienie się trzech wymiarów. To właśnie tutaj określa się przyspieszoną ekspansję Wszechświata" - wyjaśniają badacze zaangażowani w projekt.
Gdyby ciemna energia pozostawała stała, wszechświat rozszerzałby się bez końca, galaktyki oddaliłyby się od siebie tak bardzo, że zniknęłyby z pola widzenia, a przestrzeń stałaby się zimna, pusta i pogrążyłaby się w bezruchu. Jednak najnowsze badania sugerują inny scenariusz. Profesor Carlos Frenk z Uniwersytetu w Durham, współautor jednych z badań nad ciemną energią, wskazuje, że jeżeli ciemna energia nie jest stała, jak sugerują odkrycia, konieczne będzie całkowite przemyślenie naszego rozumienia fundamentalnych zasad fizyki.
Część naukowców twierdzi wręcz, że "ciemna energia to błędna interpretacja zmian w energii kinetycznej ekspansji, która nie jest jednolita w nierównym Wszechświecie, w którym faktycznie żyjemy." To podejście, zwane kosmologią krajobrazu czasowego, zakłada, że tradycyjne założenie o jednolitości wszechświata na dużą skalę może być zbyt uproszczone.
Naukowcy potwierdzili, że ciemna energia będzie nadal rozszerzać wszechświat, ale jej wpływ będzie się stopniowo zmniejszał, co spowolni tempo rozszerzania. W tym scenariuszu wszechświat najpierw przestanie się rozszerzać, a następnie zacznie się kurczyć. Galaktyki zaczną zbliżać się do siebie, aż wszystko zbiegnie się w jednym, niewyobrażalnie gęstym punkcie - to tak zwany Wielki Kolaps, będący odwrotnością Wielkiego Wybuchu.
Warto zauważyć, że według niektórych badaczy, era, w której żyjemy - era dominacji ciemnej energii - jest ostatnią, jakiej nasz wszechświat kiedykolwiek doświadczy. To oznacza, że w pewnym sensie przeżywamy obecnie początek ostatecznego końca. Nawet jeśli perspektywa końca wszechświata może wydawać się przerażająca, warto pamiętać, że mówimy o procesach rozciągniętych na miliardy lat, znacznie przekraczających czas istnienia ludzkości.
Ta nowa teoria, choć wciąż wymagająca dalszych badań i potwierdzeń, może zrewolucjonizować nasze rozumienie kosmosu i jego przyszłości. Wskazuje ona, że wszechświat, który znamy, kiedyś się zakończy - wszystko się zatrzyma i zniknie, pozostawiając po sobie jedynie pustkę i ciszę kosmicznej próżni.
Źródło: innemedium
https://innemedium.pl/wiadomosc/czy-nadciaga-koniec-wszechswiata-naukowcy-przewiduja-jego-zatrzymanie-i-zanik

Czy nadciąga koniec wszechświata Naukowcy przewidują jego zatrzymanie i zanik.jpg

Napisano

Nasza galaktyka ma w swoim wnętrzu kości. Niewielki obiekt właśnie złamał jedną z nich
2025-05-05. Radek Kosarzycki
Astronomowie odkryli potencjalnego winnego tajemniczego pęknięcia jednej z tzw. „kości” Drogi Mlecznej — wydłużonej, masywnej struktury znajdującej się w pobliżu centrum naszej galaktyki. Nowe obserwacje wykonane za pomocą kosmicznego teleskopu rentgenowskiego Chandra oraz radioteleskopów naziemnych, m.in. południowoafrykańskiej sieci MeerKAT i amerykańskiej sieci Very Large Array wyraźnie wskazują, kto dopuścił się tego aktu.
Kiedy myślimy o przestrzeni kosmicznej, do głowy nam przychodzą przede wszystkim gwiazdy, planety, księżyce i czarne dziury. Tutaj jednak mówimy o nieco innych strukturach. Czym zatem jest G359.13142-0.20005, albo krócej po prostu G359.13? Otóż mówiąc najprościej, jest to jasne w zakresie promieniowania radiowego swoiste włókno rozciągające się na blisko 230 lat świetlnych i przebiegające przez ścisłe jądro naszej galaktyki, Drogi Mlecznej. Tego typu gigantyczne włókna – przypominające kształtem właśnie węże lub kości – widoczne są w zakresie fal radiowych i charakteryzują się silnymi polami magnetycznymi, które układają się równolegle wzdłuż nich. Włókna te emitują fale radiowe dzięki obecności wysokoenergetycznych cząstek poruszających się spiralnie wzdłuż towarzyszących im linii pola magnetycznego.
W przypadku G359.13 naukowcy zaobserwowali jednak coś niezwykle ciekawego. Owa swoista kosmiczna kość wygląda w jednym miejscu na pękniętą. Siłą rzeczy badacze postanowili sprawdzić, jaki obiekt byłby w stanie doprowadzić do takiego silnego zaburzenia. Rozwiązanie tej zagadki przyniosły dane obserwacyjne z kosmicznego obserwatorium rentgenowskiego Chandra oraz sieci MeerKAT. To właśnie w nich odkryto, że w miejscu „pęknięcia” znajduje się silne punktowe źródło promieniowania radiowego i rentgenowskiego. Analiza danych wyraźnie wskazuje na to, że winnym jest pulsar, czyli niezwykle gęsta, szybko wirująca gwiazda neutronowa będąca pozostałością po masywnej gwieździe, która uległa zniszczeniu w eksplozji supernowej.
Tutaj warto zwrócić uwagę na fakt, że w momencie eksplozji kończącej życie gwiazdy, jeżeli tylko istnieje jakaś niejednorodność eksplozji, powstała w niej gwiazda neutronowa może zostać wyrzucona z miejsca eksplozji z potężną prędkością w przestrzeń kosmiczną. Najprawdopodobniej tak też jest i w tym przypadku. Badania wskazują bowiem na to, że pulsar uderzył w włókno G359.13 z prędkością 1,5-3 milionów kilometrów na godzinę. Zważając na to, że pulsar jest obiektem o bardzo silnym polu magnetycznym, łatwo można wyjaśnić nie tylko swoiste pęknięcie włókna, ale także zaburzenia lokalnego pola magnetycznego i wywołane przez nie zniekształcenia sygnału radiowego.
Jakby tego było mało, w danych rentgenowskich z teleskopu kosmicznego Chandra wyraźnie widać w tym miejscu obecność wysokoenergetycznych cząstek – elektronów i pozytonów – najprawdopodobniej przyspieszanych przez intensywne pole magnetyczne samego pulsara.
G359.13 wyróżnia się na tle innych struktur tego typu zarówno długością, jak i jasnością. Przy długości 230 lat świetlnych jest to jedno z najdłuższych i najjaśniejszych włókien tego typu w naszej galaktyce. Ironią może tutaj być fakt, że oto włókno o tak ogromnej długości zostało złamane, przerwane czy też odkształcone przez gwiazdę neutronową, czyli obiekt o średnicy około 20 kilometrów. Można powiedzieć, że spotkały się ze sobą dwie drastycznie różne skale obiektów kosmicznych.
To odkrycie nie tylko pozwala lepiej zrozumieć strukturę i dynamikę pola magnetycznego w centrum naszej galaktyki, ale także daje unikalny wgląd w to, jak szybko poruszające się gwiazdy neutronowe oddziałują ze swoim kosmicznym otoczeniem – i jak mogą je dramatycznie zmieniać.
Źródło: NASA
https://www.focus.pl/artykul/japonia-mysliwiec-szostej-generacji-reppu-gcap

Nasza galaktyka ma w swoim wnętrzu kości. Niewielki obiekt właśnie złamał jedną z nich.jpg

Napisano

Donald Trump chce zmniejszyć budżet NASA o jedną czwartą
2025-05-05.
Czarne chmury zbierają się nad stacją kosmiczną Gateway, czy przywiezieniem próbek z Marsa na Ziemię. Wiele projektów NASA zostanie zredukowanych lub zamkniętych. Budżet agencji kosmicznej ma spaść o 6 miliardów dolarów, czyli o 24 procent.
2 maja Biały Dom ogłosił propozycję budżetu na rok fiskalny 2026. Obejmuje ona szereg cięć w wydatkach, w tym dotyczących badań kosmosu (budżet NASA). Ironicznie, zostało to ogłoszone w Narodowy Dzień Kosmosu, który w USA jest obchodzony w pierwszy piątek maja, w tym roku przypadający właśnie 2 maja.
Budżet NASA ma zostać zmniejszony z 25,8 miliarda dolarów w roku 2025 do 18,8 miliarda dolarów w roku 2026. Jest to spadek o 6 miliardów dolarów, czyli o 24,3 procent. Tymczasem sama NASA liczyła na zwiększenie budżetu ze względu na powrót programów wstrzymanych przy cięciach budżetowych w 2024 roku.
Najwięcej stracą działy naukowe dotyczące kosmosu oraz badań Ziemi (szczególnie monitorowanie klimatu). Z kolei zyska program lotów załogowych. Wydaje się, że nowe władze USA priorytetowo stawiają na to, aby powrócić na Księżyc z załogowym lądowaniem szybciej niż wylądują tam Chiny. Z najbardziej spektakularnych misji, zamknięty ma być projekt Mars Sample Return, czyli dostarczenie na Ziemię próbek z Marsa zebranych przez łazik Perseverance. Zagrożona jest też przyszłość projektu budowy stacji kosmicznej Gateway na orbicie wokół Księżyca (pierwszy moduł miał być wystrzelony w 2027 roku). Czarne chmury zbierają się także nad rakietą Space Launch System oraz kapsułą Orion.
We wstępie artykułu w "The New York Times", opisującym plany cięć w NASA, wskazano: W proponowanym przez prezydenta Trumpa budżecie, Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej stanie się głównie Narodową Agencją Księżyca i Marsa, z prawie wyłącznym nastawieniem skupionym na dotarciu astronautów w te dwa miejsca. Dość celnie opisuje to charakter zmian priorytetów w budżecie agencji.
Na stronie amerykańskiej agencji kosmicznej znajdziemy dokładniejszą rozpiskę zmian w poszczególnych pozycjach budżetu NASA. Poniżej jest krótka analiza.
Pomysły budżetowe zespołu prezydenta Donalda Trumpa to na razie tylko propozycja. Ostateczną decyzję podejmie amerykański Kongres.
 
Zmiany w budżecie NASA
Zwiększeniu o 647 milionów dolarów ma ulec załogowa eksploracja kosmosu, natomiast wszystkie inne działy ulegną redukcji, czasami bardzo drastycznej.
Dział wydatków określany jako "Badania kosmiczne" będzie mieć do dyspozycji mniej o 2,265 miliarda dolarów. Zredukowane zostaną mniej priorytetowe badania i zlikwidowana część misji, w tym np. Mars Sample Return (misja nie wystartuje przed 2030 rokiem).
Kategoria "Wsparcie misji" utraci 1,134 miliarda dolarów. Większość sił zostanie skupiona na załogowym powrocie na Księżyc przed Chinami oraz wysłaniu człowieka na Marsa.
"Badania Ziemi" będą zredukowane o 1,161 miliarda dolarów. W szczególności przestaną być finansowane mniej istotne satelity do monitorowania klimatu, a restrukturyzacji ulegnie misja Landsat.
"Systemy załogowej eksploracji" utracą 879 milionów dolarów. W szczególności zagrożona jest kosztowna i opóźniona rakieta  Space Launch System (SLS) oraz kapsuła Orion. Ich loty na Księżyc mają zostać zastąpione przez efektywniejsze kosztowo systemy komercyjne. Proponowane jest też porzucenie projektu stacji orbitalnej Gateway.
Budżet działu "Technologie kosmiczne" zmniejszono o 531 milionów dolarów, czyli mniej więcej o połowę. Część projektów zostanie przeniesiona do sektora prywatnego.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna straci 508 milionów dolarów. Zredukowana zostanie liczebność załogi stacji i ograniczony program badawczy. Eksploatacja stacji ma zostać zakończona do 2030 roku (co planowano już wcześniej).
"Aeronautyka" będzie mieć do dyspozycji 346 milionów dolarów mniej. Wyeliminowana zostanie "zielone lotnictwo" zajmujące się kwestią zmniejszenia wpływu lotów statków powietrznych na klimat.
Biuro Zaangażowania w Naukę, Technologię, Inżynierię i Matematykę (STEM) zmniejszy budżet o 143 miliony dolarów.
Więcej informacji:
•    Propozycja budżetu NASA na rok fiskalny 2026
•    Proposed 24 percent cut to NASA budget eliminates key Artemis architecture, climate research
•    NASA Proposal Would Shift Agency’s Focus Away From Space Science
•    White House proposal would slash NASA science budget and cancel major missions (o wcześniejszych przymiarkach do cięć)
 
Autor: Krzysztof Czart
Źródło: NASA  / Spaceflight Now
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/donald-trump-chce-zmniejszyc-budzet-nasa-o-jedna-czwarta

Donald Trump chce zmniejszyć budżet NASA o jedną czwartą.jpg

Napisano

Znamy datę startu misji IGNIS. 29 maja 2025 r. drugi Polak poleci w kosmos!
2025-05-05.Astronomia24
Axiom Space oficjalnie ogłosiło, że start misji Ax-4 na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) - w ramach której odbędzie się pierwsza polska misja technologiczno-naukowa IGNIS - planowany jest na 29 maja 2025 r., godz. 19.03 CEST. Zegar odliczający czas do startu oraz wszystkie informacje związane z polskim astronuatą projektowym Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, eksperymentami naukowymi oraz programem edukacyjnym dostępne są na oficjalnej stronie misji plinspace.pl.
W skład czteroosobowej załogi Ax-4 wchodzą: Peggy Whitson (dowódca/Stany Zjednoczone), Shubhanshu Shukla (pilot/Indie), Sławosz Uznański-Wiśniewski (specjalista misji/Polska), Tibor Kapu (specjalista misji/Węgry). Ax-4 poleci na ISS statkiem Dragon wyniesionym przez rakietę SpaceX Falcon 9 z Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy’ego na Florydzie w Stanach Zjednoczonych. Astronauci spędzą na ISS około 14 dni, realizując eksperymenty naukowe i testy nowych technologii w warunkach mikrograwitacji.

W ramach misji IGNIS Polak przeprowadzi 13 eksperymentów opracowanych przez polskie firmy i uczelnie wyższe. Zakres badań będzie szeroki i obejmie m.in. zdrowie astronautów, mikrobiom, nowe materiały oraz technologie, w tym wykorzystanie sztucznej inteligencji. W ramach misji polski astronauta zrealizuje także program edukacyjny. W jego ramach realizowane będą m.in. projekty inżynieryjne, konkursy, warsztaty, spotkania z ekspertami oraz udostępniane będą materiały edukacyjne dla szkół. Program skierowany jest do uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, studentów, nauczycieli oraz edukatorów.
Załoga Axiom Mission 4
Źródło: polsa.gov.pl
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1477

 

Znamy datę startu misji IGNIS. 29 maja 2025 r. drugi Polak poleci w kosmos!.jpg

Napisano

NASA właśnie przejęła statek Orion do misji Artemis II. Wyślijmy już tych ludzi w kierunku Księżyca
2025-05-05.Radek Kosarzycki
NASA oficjalnie przejęła statek kosmiczny Orion przeznaczony do realizacji misji Artemis II. Kiedy w końcu wystartuje w swoją misję, po raz pierwszy od misji Apollo 17 w 1972 roku, ludzie polecą w stronę Księżyca. Owszem, nie wylądują na nim, ale przynajmniej go chociaż okrążą. Przekazanie kontroli przez Lockheed Martin, głównego wykonawcę Oriona, zespołowi NASA Exploration Ground Systems w Kennedy Space Center (KSC) jest ważnym kamieniem milowym w programie Artemis.
Artemis II, to misja, której start zaplanowano na najpóźniej kwiecień 2026 roku. W ramach misji czterech astronautów — Reid Wiseman, Victor Glover, Christina Koch i Kanadyjczyk Jeremy Hansen — wybierze się w dziesięciodniową wycieczkę w kierunku Księżyca i z powrotem. Po raz kolejny warto podkreślić: w ramach tej misji ludzie nie będą lądować na Księżycu, a jedynie go okrążą. Data startu była już wielokrotnie przesuwana, więc kolejne opóźnienie chyba już nikogo nie zdziwi.
Orion był już w kosmosie dwa razy. Statek kosmiczny, który pierwotnie stanowił część anulowanego za Baracka Obamy programu Constellation, został wykorzystany do misji Artemis. W 2014 r. ukończył krótki lot testowy, a następnie okrążył Księżyc bez załogi podczas misji Artemis I. Po powrocie Orion wszedł w atmosferę Ziemi z prędkością prawie 40 000 kilometrów na godzinę, wytrzymując temperatury do 2800 stopni Celsjusza. Jednak nieoczekiwane uszkodzenie osłony termicznej wywołało dochodzenie, które przyczyniło się do dalszych opóźnień w przypadku Artemis II.
Początkowe prognozy administracji Trumpa zakładały agresywny harmonogram: Artemis I w 2021 r., Artemis II w 2023 r. i Artemis III — w tym lądowanie na Księżycu — w 2024 r. Rzeczywistość równie agresywnie zweryfikowała te plany. Artemis I wystartował z rocznym opóźnieniem, a Artemis II przesuwano najpierw na 2024, potem na 2025, a teraz na 2026 rok.
NASA poprosiła swoich partnerów, aby dążyli do wcześniejszego startu Artemis II, być może już w lutym 2026, jednocześnie utrzymując plan realizacji misji Artemis III latem 2027 roku. Tutaj jednak problemem jest nieistniejący lądownik, za którego budowę odpowiedzialna jest firma Elona Muska.
Orion zostanie wkrótce umieszczony na szczycie rakiety Space Launch System (SLS) w hangarze Vehicle Assembly Building. Po pełnej integracji z mobilną wyrzutnią, będzie on przetransportowany na stanowisko startowe 39-B przed końcem roku w celu przeprowadzenia ostatecznych testów.
Cóż, pozostaje trzymać kciuki za to, aby po drodze nie wyskoczyły jakieś nowe problemy.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/nasa-ma-juz-orion-artemis-ii/

 

NASA właśnie przejęła statek Orion do misji Artemis II. Wyślijmy już tych ludzi w kierunku Księżyca.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.