Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Lekcje nie z tej Ziemi! – zaproszenia dla klas
2025-05-05. Redakcja
Formularz zgłoszeniowy będzie otwarty 17 maja.
Chcesz zapewnić uczniom dostęp do najnowszej wiedzy o świecie i wszechświecie? Chcesz zainspirować do odkrycia nowej pasji, która może w przyszłości przekształcić się w zawód? Poznaj ekspertów branży kosmicznej i zaproś jednego na lekcję online z uczniami.
Biuro Edukacji Kosmicznej ESERO Centrum Nauki Kopernik zaprasza nauczycieli i edukatorów ze szkół podstawowych (klas 4-8) i ponadpodstawowych (klas 1-4), by zaplanowali Lekcje nie z tej Ziemi!. Jeden nauczyciel może zgłosić jedną klasę lub grupę uczniowską na jednym poziomie nauczania.
40 osób to maksymalna liczba uczestników jednej lekcji online. Czas trwania – 45 minut.
Od pomysłu do nowych odkryć – jak przeprowadza się eksperymenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej?Przeprowadzka w kosmos – jak najlepiej zaprojektować moduł stacji kosmicznej? Powrót na Księżyc i misja na Marsa; Jak przetrwać w kosmosie? Na czym polega analogowe szkolenie przyszłych astronautów/astronautek?
– to niektóre tematy Lekcji nie z tej Ziemi!

Nauczycielu, edukatorze, zanim dokonasz wyboru, poznaj ekspertów i wszystkie tematy lekcji, które proponują.
Koniecznie zapisz w kalendarzu: wysłać zgłoszenie 17 maja rano.
Tylko tego dnia będzie otwarty formularz zgłoszeniowy.
Poznaj ekspertów: https://esero.kopernik.org.pl/lekcje-nie-z-tej-ziemi-rejestracja-2/
Zobacz film: https://www.facebook.com/watch/?v=1197718511840143
(CNK)
https://kosmonauta.net/2025/05/lekcje-nie-z-tej-ziemi-zaproszenia-dla-klas/

Lekcje nie z tej Ziemi! – zaproszenia dla klas.jpg

Napisano

Centrum Nauki Kopernik: poznaj ekspertów Lekcji nie z tej Ziemi! zanim zaprosisz jednego na lekcje online
2025-05-05. Alex Rymarski
Chcesz zapewnić uczniom dostęp do najnowszej wiedzy o świecie i wszechświecie? Chcesz zainspirować do odkrycia nowej pasji, która może w przyszłości przekształcić się w zawód? Poznaj ekspertów branży kosmicznej i zaproś jednego na lekcję online z uczniami.
Biuro Edukacji Kosmicznej ESERO Centrum Nauki Kopernik zaprasza nauczycieli i edukatorów ze szkół podstawowych (klas 4-8) i ponadpodstawowych (klas 1-4), by zaplanowali Lekcje nie z tej Ziemi!. Jeden nauczyciel może zgłosić jedną klasę lub grupę uczniowską na jednym poziomie nauczania. 40 osób to maksymalna liczba uczestników jednej lekcji online. Czas trwania – 45 minut.
Od pomysłu do nowych odkryć – jak przeprowadza się eksperymenty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? Przeprowadzka w kosmos – jak najlepiej zaprojektować moduł stacji kosmicznej? Powrót na Księżyc i misja na Marsa; Jak przetrwać w kosmosie? Na czym polega analogowe szkolenie przyszłych astronautów/astronautek? – to niektóre tematy Lekcji nie z tej Ziemi!
Nauczycielu, edukatorze, zanim dokonasz wyboru, poznaj ekspertów i wszystkie tematy lekcji, które proponują. Koniecznie zapisz w kalendarzu: wysłać zgłoszenie 17 maja rano. Tylko tego dnia będzie otwarty formularz zgłoszeniowy.
Poznaj ekspertów: https://esero.kopernik.org.pl/lekcje-nie-z-tej-ziemi-rejestracja-2/
Zobacz film: https://www.facebook.com/watch/?v=1197718511840143
https://astronet.pl/wydarzenia/centrum-nauki-kopernik-poznaj-ekspertow-lekcji-nie-z-tej-ziemi-zanim-zaprosisz-jednego-na-lekcje-online/

Centrum Nauki Kopernik poznaj ekspertów Lekcji nie z tej Ziemi! zanim zaprosisz jednego na lekcje online.jpg

Napisano

Drzewa w czasie zaćmienia Słońca zrobiły coś niesamowitego. To całkowicie zmienia ich postrzeganie
2025-05-06. Aleksander Kowal
Obserwacje poświęcone aktywności drzew podczas częściowego zaćmienia Słońca skłoniły naukowców do wniosku, że takie wydarzenia są naprawdę wyjątkowe. Te zaczęły bowiem zachowywać się tak, jakby funkcjonowały w kolektywny sposób.
Tego typu sugestie pojawiały się od lat, choć w większości przypadków brakowało konkretnych dowodów, które by to potwierdzały. Okazja do zmiany sytuacji pojawiła się po tym, jak przedstawiciele Southern Cross University analizowali aktywność drzew w lesie świerkowym. O tym, co wydarzyło się tam podczas częściowego zaćmienia Słońca członkowie zespołu badawczego piszą na łamach Royal Society Open Science.
Kluczowym wnioskiem wyciągniętym przez autorów tych ekspertyz było to, że sygnały rozchodzące się wewnątrz i między drzewami sprawiały wrażenie zsynchronizowanych. Gdyby się to potwierdziło, to moglibyśmy mówić o całkowitej zmianie postrzegania tych organizmów. I to zarówno z punktu widzenia pojedynczych roślin, jak i ich grupowych powiązań.
Miejscem prowadzenia wspomnianego eksperymentu były północne Włochy. Właśnie tam w październiku 2022 roku doszło do częściowego zaćmienia, a eksperci stojący za badaniem postanowili śledzić aktywność drzew wchodzących w skład lasu świerkowego. Dlaczego akurat takie zjawisko astronomiczne zwróciło ich uwagę? Z prostego powodu: chodziło o wyraźnie zmniejszoną ilość światła słonecznego docierającego do drzew.
Udział naukowców w eksperymencie polegał na umieszczeniu czujników na trzech świerkach w różnym wieku. Urządzenia te miały nadzorować aktywność elektryczną i wyraźnie pokazały nasilenie takowej między drzewami podczas zaćmienia. Rośliny najwyraźniej komunikowały się ze sobą i wykazywały zdecydowane oznaki synchronizacji. Zgromadzone informacje prowadzą do uzyskania obrazu sytuacji ukazującego lasy funkcjonujące w kolektywny sposób, przystosowujące się do nowych okoliczności.
Obserwacje dotyczące lasu świerkowego na północy Włoch wykazały, że tamtejsze drzewa w reakcji na częściowe zaćmienie Słońca zaczęły się między sobą wyraźnie komunikować
Taka sieć tworzona przez drzewa jest naprawdę fascynująca. Jak dodają naukowcy stojący za tymi ustaleniami, synchronizacja występowała jeszcze przed zaćmieniem, co można porównać do rodzaju wstępnej świadomości. Jeszcze bardziej fascynujący wydaje się fakt, iż starsze drzewa szybciej dostosowały się do nowych warunków, co sugeruje, jakoby więcej razy doświadczyły one zaćmień, dzięki czemu błyskawicznie wiedziały, co może się wydarzyć.
To cenne spostrzeżenie, wszak dostarcza kolejnych argumentów o konieczności ochrony lasów – w szczególności tych starszych, które mogą odgrywać najważniejszą rolę w przetrwaniu ekosystemów. Wygląda na to, iż starszych drzew nie da się bezproblemowo zastąpić poprzez nasadzanie nowych. Dzięki gromadzonym przez dekady informacjom te starsze dostarczają całym lasom wiedzy koniecznej dla zachowania grupowej odporności i przystosowywania się do zmian klimatycznych.

fot. Southern Cross University

https://www.focus.pl/artykul/skutki-trzesienia-ziemi-cascadia-tsunami

Drzewa w czasie zaćmienia Słońca zrobiły coś niesamowitego. To całkowicie zmienia ich postrzeganie.jpg

Napisano

Trump jedzie pługiem po NASA. Gateway, Mars Sample Return, Orion i SLS do zaorania
2025-05-06. Radek Kosarzycki
Propozycja budżetu administracji Trumpa na rok 2026, opublikowana 2 maja to dramat dla tej słynnej agencji kosmicznej wychwalanej pod niebiosa przez ostatnich 50 lat w amerykańskiej filmografii. Po obecnym prezydencie NASA będzie już tylko cieniem swojej dawnej chwały.
Mogłoby się wydawać, że żyjemy w czasach drugiego wyścigu kosmicznego, wszak Stany Zjednoczone oraz Chiny otwarcie ścigają się o to, kto pierwszy postawi ludzi na powierzchni Księżyca w XXI wieku. Program Artemis od samego początku idzie jak po grudzie i składa się głównie z ładnych grafik, animacji i opóźnień wszystkiego w rzeczywistości. Teraz okazuje się, że będzie jeszcze gorzej.
Proponowany przez administrację Cheetosa (to nie moje, to MakeLifeHarder i Michał Marszał) budżet znacząco ogranicza środki dostępne na realizację programu księżycowego.
Administracja planuje obciąć aż 879 milionów dolarów z dotychczasowych programów eksploracji załogowej, wycofać rakietę Space Launch System (SLS) oraz kapsułę Orion po kolejnych dwóch lotach, zastąpić je systemami komercyjnymi i całkowicie zrezygnować z budowy stacji kosmicznej Gateway na orbicie wokół Księżyca.
Zestaw Space Launch System (SLS) i Orion jak na razie zrealizował tylko dwie misje, testową w 2014 roku i bezzałogową misję Artemis 1, w której w 2022 roku kapsuła Orion bezzałogowo okrążyła Księżyc i wróciła na Ziemię.
Teraz plan jest taki, aby zestaw ten wykonał jeszcze misję Artemis 2 (załogowy lot wokół Księżyca) oraz Artemis 3 (pierwsze załogowe lądowanie na Księżycu w XXI wieku), a następnie odszedł do historii.
Ale jak to Gateway do skasowania?!
Brzytwa budżetowa wyjątkowo dotkliwie dotknie plany budowy stacji kosmicznej Gateway, która miałaby krążyć wokół Księżyca i być swoistym portem przesiadkowym dla astronautów, podróżujących z Ziemi na Księżyc. Pierwotnie stacja miała pojawić się na orbicie Księżyca w 2027 roku. Mało tego, główny moduł mieszkalny stacji o nazwie HALO jest już gotowy i zaledwie kilka tygodni temu dotarł do Stanów Zjednoczonych z Włoch, gdzie powstawał przez ostatnie lata.
Według nowej propozycji budżetowej stacja Gateway ma nigdy nie powstać, a program jej budowy ma być natychmiast anulowany. Boli, prawda?
Nie da się tak naprawdę jednoznacznie ocenić całej propozycji. Łatwo się bowiem oburzyć na niszczenie programu kosmicznego agencji. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana. Od samego początku programu Artemis pojawiały się głosy mówiące, iż rakieta SLS jest całkowicie nieopłacalna. Jeszcze kilka lat temu mówiło się, że każdy start rakiety będzie kosztował astronomiczne miliard dolarów. Z biegiem lat szacunki stawały się coraz gorsze. Teraz mówi się, że każdy start tej rakiety (wraz z kosztami jej rozwoju) to aż 4 miliardy dolarów. W tym kontekście skasowanie SLS jest rozsądnym rozwiązaniem i powinno się dokonać już lata temu.
Zamiast tego administracja planuje zainwestować w komercyjne alternatywy, które są postrzegane jako bardziej ekonomiczne i skalowalne w przypadku ambitnych misji księżycowych. Firmy takie jak SpaceX i Blue Origin, które już podpisały kontrakt na opracowanie załogowych lądowników księżycowych, mają tutaj odegrać wiodącą rolę. Rakiety Starship firmy SpaceX i New Glenn firmy Blue Origin wydają się być projektowane właśnie do takich misji kosmicznych. Warto jednak pamiętać, że SpaceX już dawno temu miał zbudować lądownik księżycowy będący ewolucją Starshipa. Tymczasem Starship jak na razie ma problemy z wykonaniem lotu orbitalnego i powrotem na Ziemię. A od tego etapu do etapu lądownika księżycowego jeszcze bardzo długa droga.
Łudzi się ten, kto myśli, że cięcia dotkną tylko program Artemis. Opublikowana propozycja budżetu zakłada obcięcie aż 6 miliardów dolarów w porównaniu z 2025 rokiem, czyli usunięcie aż 25 proc. środków finansowych. Gdyby taki budżet został zatwierdzony, możemy zapomnieć o misji przywiezienia próbek skał z powierzchni Marsa (Chiny planują to na 2030 rok), czy o satelitach monitorujących klimat na powierzchni Ziemi.
Good luck USA! Sami sobie wybraliście takiego prezydenta.
NASA’s Artemis I Moon Mission: Launch to Splashdown Highlights
https://www.youtube.com/watch?v=jrDv0OdMt5s

Gateway - Lunar Space Station Trailer
https://www.youtube.com/watch?v=iLqu4sS4iR4

https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/budzet-nasa-gateway-sls-orion-do-smieci/

Trump jedzie pługiem po NASA. Gateway, Mars Sample Return, Orion i SLS do zaorania.jpg

Napisano

Koniec programu księżycowej rakiety SLS?
2025-05-06. Wojciech Kaczanowski
Biały Dom opublikował dokument z rekomendacjami dotyczącymi budżetu poszczególnych agencji federalnych. W 2026 r. NASA może otrzymać znacznie mniejsze fundusze, które wpłyną na obecny kształt międzynarodowego programu Artemis.
Kwestia budżetu NASA jest tematem gorących dyskusji w Stanach Zjednoczonych już od miesięcy. Administracja Donalda Trumpa znacząco krytykowała działania NASA w kontekście księżycowego programu Artemis, który zmaga się z opóźnieniami oraz rosnącymi kosztami. Kilka tygodni temu informowaliśmy o możliwych cięciach wydatków.
Co dalej z rakietą SLS i kapsułą Orion?
2 maja Biuro Zarządzanie i Budżetu (ang. Office of Management and Budget) Białego Domu opublikował rekomendacje prezydenta Trumpa w kontekście finansowania poszczególnych agencji federalnych. Z dokumentu wynika, że NASA może otrzymać blisko 19 mld USD. Dla porównania w 2025 r. agencja dysponuje około 25 mld USD - redukcja o 25%. Bardziej szczegółowy i precyzyjny dokument powinien pojawić się pod koniec maja.
„Przeznaczając ponad 7 miliardów dolarów na eksplorację Księżyca i wprowadzając 1 miliard dolarów nowych inwestycji w programy skoncentrowane na Marsie, budżet zapewnia, że amerykańskie wysiłki w zakresie eksploracji kosmosu przez człowieka pozostaną bezkonkurencyjne, innowacyjne i wydajne.” - czytamy w dokumencie.
Pomimo przeglądowego charakteru, dokument wskazuje kierunki polityki kosmicznej administracji Trumpa. Przyjęcie budżetu stopniowo wycofywałoby kosztowną rakietę SLS (Space Launch System) oraz załogową kapsułę Orion. „Sam SLS kosztuje 4 miliardy dolarów za start i przekracza budżet o 140 procent.” - czytamy. Rakieta zostałaby zastąpiona bardziej opłacalnymi systemami komercyjnymi.
Dokument zakłada również zakończenie programu stacji Gateway, która miała zostać umieszczona na orbicie Księżyca w ramach misji Artemis IV. W projekcie zaangażowane są nie tylko amerykańskie podmioty, ale również europejskie. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) przeprowadzi również wewnętrzne konsultacje na temat wpływu redukcji budżetu na program Artemis.
Przyszły szef NASA w ogniu pytań
Głos w sprawie kształtu księżycowego programu Artemis zabrał również przyszły administrator NASA Jared Isaacman podczas przesłuchania przed senacką Komisją Handlu. „Zdecydowanie chcę, żebyśmy wrócili na Księżyc… nie musimy podejmować dwuznacznej decyzji: Księżyc kontra Mars.” - stwierdził wówczas Isaacman.
Miliarder uważa, że obecny kształt Artemis jest najszybszym i najlepszym sposobem, aby dostać się na Księżyc, natomiast nie w perspektywie długoterminowej. Isaacman jest zdania, że amerykańska agencja z bagażem doświadczenia oraz we współpracy z przemysłem kosmicznym będzie w stanie zrealizować tak ambitne cele, jak lądowanie na Księżycu i Marsie. Misje na Czerwoną Planetę szczególnie popiera również Donald Trump oraz bliski mu Elon Musk.
Propozycja budżetu znacząco wpłynęłaby na obecny stan programu Artemis. Autor. NAS

Wizualizacja stacji Gateway na orbicie Księżyca. Autor. NASA


SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/koniec-programu-ksiezycowej-rakiety-sls

Koniec programu księżycowej rakiety SLS.jpg

Napisano

Polacy podbijają kosmos: od Kopernika do prywatnych firm i NASA
2025-05-06. Karol Kubak
Polska ma długą tradycję w badaniach kosmosu, której początki sięgają jeszcze XVI wieku, kiedy Mikołaj Kopernik przedstawił teorię heliocentryczną, która z czasem obaliła geocentryczny model Wszechświata i zrewolucjonizowała astronomię. Jednak to dopiero w XX wieku Polacy zaczęli zdobywać niebo w dosłownym tego słowa znaczeniu – Mirosław Hermaszewski, pierwszy Polak w kosmosie, dał początek polskim ambitnym misjom kosmicznym. Dziś, dzięki rosnącemu sektorowi prywatnemu, Polska staje się coraz ważniejszym graczem na międzynarodowej arenie kosmicznej.
Badania kosmosu to temat, który od wieków fascynuje ludzkość. Polska, choć na tle innych krajów nie należy do najbardziej znanych potęg kosmicznych, ma długą historię zaangażowania w odkrywanie wszechświata. Od czasów Mikołaja Kopernika, przez pionierski lot Mirosława Hermaszewskiego, po współczesne sukcesy polskich naukowców i firm - kraj nad Wisłą ma swoje miejsce w przestrzeni kosmicznej.
Mikołaj Kopernik: Rewolucjonista w astronomii
Historia polskiego wkładu w badania kosmosu sięga XVI wieku, kiedy Mikołaj Kopernik wprowadził rewolucyjną teorię heliocentryczną. Dzieło Kopernika "De revolutionibus orbium coelestium" z 1543 roku, które głosiło, że Ziemia obraca się wokół Słońca, stało się fundamentem nowoczesnej astronomii. Choć jego odkrycie zostało początkowo przyjęte z oporem, z czasem stanowiło kluczowy punkt wyjścia dla późniejszych prac naukowych.
Kopernik był pierwszym Polakiem, który miał wpływ na rozwój nauk kosmicznych, otwierając drogę dla następnych pokoleń badaczy. Jego prace wyprzedziły swoją epokę, a sama teoria heliocentryczna była jedną z największych rewolucji naukowych w historii ludzkości. Kopernik stał się ikoną polskiego wkładu w rozwój astronomii, a jego nazwisko jest związane z najbardziej prestiżowymi osiągnięciami w tej dziedzinie.
Mirosław Hermaszewski: (nie)jedyny Polski astronauta
Na długo przed tym, jak Polska stała się jednym z ważniejszych krajów (wciąż jednak nie jesteśmy w czołówce, co trzeba jednak zaznaczyć) w dziedzinie przemysłu kosmicznego, Mirosław Hermaszewski stał się symbolem polskich osiągnięć w przestrzeni kosmicznej. W 1978 roku, w ramach radzieckiego programu kosmicznego Intercosmos, Hermaszewski odbył swój lot w kosmos na pokładzie statku Sojuz 30. Wspólnie z radzieckim kosmonautą, Jurijem Romanienką, spędził 7 dni na orbicie, wykonując szereg eksperymentów naukowych i technicznych.
Był to pierwszy (i jak dotąd jedyny) Polak w kosmosie, co wywołało olbrzymie emocje w kraju. Jego lot był momentem przełomowym, który pokazał, że Polska ma także swój udział w badaniach kosmicznych. Hermaszewski stał się bohaterem narodowym, a jego osiągnięcie zainspirowało kolejne pokolenia Polaków do marzeń o gwiazdach.
Wkrótce Hermaszewski przestanie być jedynym Polakiem w kosmosie - już niedługo Sławosz Uznański-Wiśniewski wyruszy na Międzynarodową Stację Kosmiczną w ramach misji IGNIS, realizując kilkanaście eksperymentów opracowanych przez polskie zespoły badawcze.
W ramach nadchodzącej misji IGNIS, zaplanowanej na 29 maja 2025 roku, dr Sławosz Uznański-Wiśniewski stanie się drugim Polakiem w kosmosie i pierwszym, który odwiedzi Międzynarodową Stację Kosmiczną. Jako astronauta projektowy ESA, przeprowadzi 13 eksperymentów opracowanych przez polskie instytucje, obejmujących m.in. biotechnologię, materiałoznawstwo i sztuczną inteligencję. Misja ta stanowi istotny krok w rozwoju polskiego sektora kosmicznego.
Polska w XXI wieku: Nowoczesne badania kosmiczne

Po zakończeniu kariery astronauty Hermaszewski kontynuował swoją działalność lotniczą i na polu badań kosmicznych (m.in. od 21 maja 1983 do 24 czerwca 1989 był prezesem Polskiego Towarzystwa Astronautycznego), ale to dopiero XXI wiek przyniósł prawdziwy rozwój polskiej działalności w sektorze kosmicznym. W ciągu ostatnich kilku lat Polska stała się istotnym graczem w międzynarodowych projektach kosmicznych. Ważną rolę odgrywają tu polscy naukowcy i inżynierowie, którzy współpracują z renomowanymi agencjami i firmami kosmicznymi.
Warto także wspomnieć o prof. Aleksandrze Wolszczanie, pionierze w badaniach pulsarów, który odkrył pierwszy pozasłoneczny układ planetarnegy. Jego odkrycie zrewolucjonizowało sposób, w jaki patrzymy na możliwości życia poza Ziemią. Wolszczan przez wiele lat współpracował z międzynarodowymi instytucjami, a jego badania wciąż mają kluczowe znaczenie w kontekście poszukiwań życia w kosmosie.
Jednym z głównych ośrodków, który koordynuje badania i współpracę międzynarodową w Polsce, jest Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Została założona w 2014 roku, aby zintegrować krajowe wysiłki w dziedzinie technologii kosmicznych i zwiększyć obecność Polski na międzynarodowej arenie. POLSA ma na celu koordynację działań związanych z rozwojem przemysłu kosmicznego, a także wspieranie polskich naukowców i firm w realizacji projektów kosmicznych.
Współpraca POLSA z innymi agencjami kosmicznymi, takimi jak ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) czy NASA, pozwala polskim badaczom na uczestnictwo w międzynarodowych projektach, które mogą przynieść korzyści zarówno w zakresie naukowym, jak i przemysłowym.
Przemysł kosmiczny w Polsce: Prywatne firmy na orbicie
Poza działalnością naukową i współpracą z międzynarodowymi agencjami, coraz większą rolę w badaniach kosmicznych odgrywają prywatne polskie firmy. Polska scena kosmiczna jest stosunkowo młoda, ale dynamicznie się rozwija. Wśród coraz bardziej rozpoznawalnych firm znajdują się CloudFerro, która dostarcza i obsługuje chmury obliczeniowe dla wymagających rynków, m.in. dla europejskiego przemysłu kosmicznego czy SatRevolution, zajmująca się projektowaniem i produkcją nanosatelitów.
Kolejną ważną firmą jest Creotech Instruments, która oferuje kompleksowe rozwiązania dla przemysłu kosmicznego, w tym produkcję komponentów satelitarnych oraz systemów oprogramowania. Firma ta uczestniczy m.in. w projektach związanych z europejską agencją ESA (Europejską Agencją Kosmiczną). Z kolei Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) wspiera rozwój sektora, współpracując z firmami krajowymi (na stronie POLSA dostępna jest pełna lista polskich podmiotów, z którymi realizowana jest współpraca) i zagranicznymi, co umożliwia Polakom uczestniczenie w globalnych projektach kosmicznych. Firmy te stawiają na innowacyjne rozwiązania i rozwój technologii, które mogą stanowić o przyszłości przemysłu kosmicznego w Polsce.
Polska staje się centrum kosmicznych innowacji w Europie Środkowej, a rosnąca liczba start-upów związanych z sektorem kosmicznym świadczy o dynamicznym rozwoju tej branży. Wraz z wzrostem liczby firm rozwijających technologie kosmiczne, Polska zyskuje na znaczeniu jako kluczowy gracz w globalnym wyścigu o kosmiczne innowacje. Według raportu firmy BryceTech, aż 96 proc. wszystkich wysłanych przez ludzkość w kosmos obiektów w roku 2022 stanowiły małe satelity - ważące poniżej 600 kg obiekty. To one zdominowały rynek. Są tańsze w produkcji, a przy tym oferują dużą funkcjonalność dzięki postępowi w miniaturyzacji elektroniki, operowaniu na niższych orbitach, czy wykorzystaniu sztucznej inteligencji.
Jak pokazuje wykorzystanie danych orbitalnych oraz internetowej łączności satelitarnej podczas wojny w Ukrainie, małe satelity zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa. Dzięki niskiemu kosztowi produkcji siły zbrojne mogą w ramach tych samych budżetów operować większymi konstelacjami, zapewniając sobie szybszy dostęp do precyzyjnego obrazowania istotnego terenu, ciągłą łączność w przypadku zagrożenia, a także nieustanny nasłuch wywiadowczy sygnałów elektronicznych i radiowych przeciwnika. Do realizacji tych zaawansowanych zadań najczęściej wykorzystywane są satelity ważące około 50-200 kg, nazywane micro- i mini-satelitami. Ta kategoria pozwala na realizację zdecydowanie bardziej zaawansowanych misji niż mniejsze CubeSaty, wciąż charakteryzując się niewielkimi rozmiarami i ceną, obniżaną także przez wprowadzanie seryjnej produkcji - mówił Marcin Mazur, Kierownik Projektu EagleEye w Creotech Instruments, przed misją Eagle Eye w 2024 roku.
Polacy w NASA: Gdzie sięgają nasze marzenia?
Współczesna Polska jest także obecna w najważniejszych amerykańskich agencjach kosmicznych, a Polacy w NASA to temat, który zasługuje na uwagę. Choć nie mamy jeszcze własnej agencji kosmicznej o tak szerokim zasięgu jak amerykańska NASA, to coraz więcej polskich naukowców, inżynierów i astronautów współpracuje z tą organizacją.
Jednym z bardziej znanych jest Artur Chmielewski, menedżer misji kosmicznych w JPL (nie kieruje "całymi" misjami, tylko zespołami badawczo-technologicznymi), który kilkukrotnie wypowiadał się dla GeekWeeka. Warto wspomnieć również dr. Marcina Witka zajmującego się badaniem aerozoli atmosferycznych i danych pogodowych oraz klimatycznych czy dra Łukasza Sterczewskiego specjalizującego się spektroskopii i badaniu substancji świadczących o istnieniu życia w przestrzeni kosmicznej.
Wnioski? Polska na drodze do kosmosu
Polska, choć wciąż nie jest globalnym liderem w badaniach kosmicznych, ma swoje osiągnięcia, które należy docenić. Od Kopernika po Hermaszewskiego, przez współczesne osiągnięcia w ramach POLSA i prężnie rozwijający się sektor prywatny, Polska ma ambicje, by być istotnym graczem na kosmicznej scenie. Współczesne badania i innowacje związane z przemysłem kosmicznym stawiają nas w gronie krajów, które aktywnie uczestniczą w odkrywaniu wszechświata.

Polski przemysł kosmiczny nabiera tempa – innowacyjne technologie i badania nad satelitami otwierają nowe możliwości dla krajowej nauki i gospodarki.” Zdjęcie ilustracyjne123RF/PIKSEL

Mikołaj Kopernik (iliustracja z "Tygodnika Powszechnego" z 1873 r.) Biblioteka Narodowa

Mirosław Hermaszewski podczas testów skafandra do misji Sojuz-30 robcobranostra Instagram

 Polski astronauta Sławosz Uznański pierwszym, który leci na Międzynarodową Stację Kosmiczną. POLSAmateriały prasowe

Sławosz Uznański poleci na ISS z trójką astronautów. Oto skład załogi Ax-4. Axiom Space materiały prasowe
Polski satelita EagleEye przed lotem w kosmos w 2024 roku. Karol Kubak INTERIA.PL

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-polacy-podbijaja-kosmos-od-kopernika-do-prywatnych-firm-i-na,nId,21399111

Polacy podbijają kosmos od Kopernika do prywatnych firm i NASA.jpg

Polacy podbijają kosmos od Kopernika do prywatnych firm i NASA2.jpg

Polacy podbijają kosmos od Kopernika do prywatnych firm i NASA3.jpg

Napisano

Pogadaj z polskim astronautą w kosmosie. POLSA szuka krótkofalowców
2025-05-06. Dawid Długosz
Sławosz Uznański-Wiśniewski to pierwszy polski astronauta, który za kilka tygodni poleci na ISS. W ramach jego misji Ignis Polska Agencja Kosmiczna organizuje możliwość nawiązania połączeń radiowych z astronautą. Zgłosić może się każdy. POLSA następnie wybierze listę osób, które będą mogły połączyć się z Uznańskim.
Przed nami historyczna misja. Pierwszy Polak poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Sławosz Uznański-Wiśniewski uda się na pokład ISS w ramach misji Ax-4 organizowanej przez Axiom Space oraz SpaceX. Polska część przedsięwzięcia nazywa się Ignis i w jej ramach POLSA planuje przeprowadzić ciekawy eksperyment.
POLSA szuka krótkofalowców do łączności radiowych z polskim astronautą
POLSA ogłosiła nabór krótkofalowców oraz członków klubów radioamatorskich. Po co? W trakcie misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zaplanowano "kilka okresów, podczas których astronauta będzie wykonywał połączenia z rodzimymi krótkofalowcami".
Ze wszystkich zgłoszeń wybierzemy osoby, które trafią na listę radioamatorów, z którymi astronauta będzie mógł odbyć tzw. QSO, a właściwie SKED, czyli łączność umówioną. Po łączności zakończonej sukcesem, krótkofalowcy otrzymają pamiątkowe karty QSL. W pierwszej kolejności, wybrane zostaną zgłoszenia młodzieży oraz młodzieżowych klubów radioamatorskich. W dalszej kolejności zadecyduje termin wysłania zgłoszenia
czytamy na stronie agencji POLSA.
Polska Agencja Kosmiczna zamierza poinformować wybór laureatów drogą mailową. Dlatego w trakcie wypełniania formularza, który jest dostępny na stronie polsa.gov.pl, należy podać prawidłowy adres e-mail. Ponadto agencja zwraca uwagę na to, że nie daje 100 proc. pewności, iż planowane działania dojdą do skutku. Wynika to z dynamicznej specyfiki całej misji Ignis i przedsięwzięcie może się nie powieść.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Sławosz Uznański-Wiśniewski uda się z pozostałymi członkami misji Ax-4 na Międzynarodową Stację Kosmiczną za kilka tygodni. Start ma odbyć się najwcześniej 29 maja. Wtedy załoga zostanie wyniesiona w kosmos kapsułą Crew Dragon osadzoną na szczycie rakiety Falcon 9 firmy SpaceX.
W trakcie polskiej misji Ignis Sławosz Uznański-Wiśniewski spędzi na ISS kilkanaście dni. W tym czasie przeprowadzi różne rodzime eksperymenty. Dwa z nich są już na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Są to LeopardISS oraz Stability of Drugs. Dla kraju jest to ogromna szansa.

Pogadaj z polskim astronautą w kosmosie. POLSA szuka krótkofalowców. POLSA materiały prasowe
https://geekweek.interia.pl/technologia/news-pogadaj-z-polskim-astronauta-w-kosmosie-polsa-szuka-krotkofa,nId,21399368

Pogadaj z polskim astronautą w kosmosie. POLSA szuka krótkofalowców.jpg

Napisano

Majowy powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo
2025-05-06. Andrzej
Od ostatnich wieczornych przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej minęło 7 tygodni. W końcu po tak długiej przerwie ponownie możemy cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją. Połowa maja przyniesie nam ciepłe dni, które w połączeniu z dogodnymi godzinami przelotów stacji (ISS) będą sprzyjać prowadzeniu obserwacji. Wieczorne przeloty stacji (ISS) będziemy mogli podziwiać aż do 24 maja.
Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem.

Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund.
Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu.

W zależności od naszej lokalizacji, różnica w pojawieniu się stacji (ISS) na niebie może wynieść +/- 5 minut od danych zamieszczonych w tabeli.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
fot. NASA
Najbliższe widoczne w Polsce przeloty stacji (ISS) - Od 5 do 24 maja. (Sprawdź)

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1478

Majowy powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo.jpg

Napisano

Radziecka sonda ma spaść na Ziemię. Najnowsze wyliczenia
2025-05-06. Źródło: LiveScience, sattrackcam.blogspot.com, tvnmeteo.pl

Już w tym tygodniu w atmosferę Ziemi ma wejść stara radziecka sonda Kosmos 482. Obszar, na którym może spaść kosmiczny śmieć, obejmuje znaczną część świata. Znana jest też prawdopodobna data zdarzenia.
Niedawno świat obiegła informacja o tym, że w drugim tygodniu maja w atmosferę Ziemi ma wejść stara radziecka sonda kosmiczna Kosmos 482. Maszyna od kilkudziesięciu lat okrąża naszą planetę jako kosmiczny śmieć po nieudanym locie na Wenus.
Kosmiczny śmieć spadnie na Ziemię. Kiedy?
Kiedy dojdzie do wejścia obiektu w atmosferę naszej planety? Eksperci szacują, że ma się to stać między 8 a 12 maja. Astronom Marco Langbroek z holenderskiego Uniwersytetu Technicznego w Delft poinformował na swoim blogu we wtorek, że szacowany czas wejścia w atmosferę to godzina 10.37 w sobotę, 10 maja. Data zawiera jednak margines błędu - do zdarzenia może dojść zarówno dzień wcześniej, jak i dzień później. Obiekt - zbudowany tak, aby wytrzymać podróż przez gęstą atmosferę Wenus - powinien spaść na Ziemię w jednym kawałku.
Nie wiadomo, gdzie spadnie sonda. Potencjalny obszar, na którym może się to wydarzyć, obejmuje większość naszej planety. Jak podał Langbroek, z danych orbity maszyny wynika, że ma dojść do tego między 52. równoleżnikiem północnym a 52. równoleżnikiem południowym. To oznacza, że "zagrożone" są niemal całe Stany Zjednoczone, cała Ameryka Południowa, Afryka, Australia, część Azji oraz większość Europy, w tym Polska. Eksperci nie będą w stanie zawęzić potencjalnej strefy lądowania sondy Kosmos 482 do momentu, aż nie rozpocznie ona faktycznego procesu opadania przez atmosferę.
Czy jest się czego obawiać?
Wszystkie te informacje mogą brzmieć niepokojąco, jednak ryzyko, że tego typu obiekt kosmiczny spadnie na jakiś zaludniony obszar jest wyjątkowo niewielkie. Ponad 70 procent powierzchni Ziemi to woda - bardzo prawdopodobne, że Kosmos 482 wyląduje w oceanie. Podobnie dzieje się z innymi kosmicznymi odpadkami, które ulegają deorbitacji. Jak napisał na swoim blogu Jonathan McDowell, astrofizyk z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, prawdopodobieństwo, że sonda "spadnie bezpośrednio na twoją głowę" wynosi tyle, ile w przypadku innych spadających na Ziemię kosmicznych śmieci.
Autorka/Autor:dd
Źródło: LiveScience, sattrackcam.blogspot.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: ESA/David Ducross
Zdjęcie bliźniaczej sondy Wenera 8Lavochkin/Roscosmos

Obszar, w którym sonda Kosmos 482 może wejść w atmosferę Ziemi, zaznaczono kolorem łososiowymtvnmeteo.pl


https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/radziecka-sonda-ma-spasc-na-ziemie-najnowsze-wyliczenia-st8447178

Radziecka sonda ma spaść na Ziemię. Najnowsze wyliczenia.jpg

Radziecka sonda ma spaść na Ziemię. Najnowsze wyliczenia2.jpg

Napisano

Co za fenomenalne zdjęcie! W tym fragmencie nieba jest ponad 1600 grup galaktyk
2025-05-06. Radek Kosarzycki
To jest prawdziwy przełom. Astronomowie korzystający z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba opublikowali właśnie fenomenalne zdjęcie głębokiej przestrzeni kosmicznej. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zdjęcie to przedstawia mrowie gwiazd. Gdy się przyjrzymy mu dokładniej, zobaczymy, że wbrew pozorom nie są to gwiazdy. W jednym polu widzenia udało się zarejestrować aż 1678 całych grup galaktyk. Mówimy tutaj o całym przekroju odległości. Najdalsze z widocznych tu obiektów znajdują się aż 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi, czyli widzimy je takimi, jakie były niecałe 2 miliardy lat po Wielkim Wybuchu.
Można oczywiście zastanawiać się, gdzie taki rój galaktyk znajdziemy? Co do zasady, można powiedzieć, że wszędzie, bowiem w tak dużej skali przyjmuje się, że wszechświat jest jednorodny. To konkretne zdjęcie jednak zostało wykonane w kierunku gwiazdozbioru Sekstansu znajdującego się w pobliżu gwiazdozbioru Lwa.
Grupy galaktyk to największe struktury we wszechświecie utrzymywane grawitacyjnie. Dokładnie tak jak w małej skali planety krążą wokół gwiazd macierzystych, a gwiazdy krążą wokół centrum swoich galaktyk, tak i galaktyki krążą wokół środka masy grupy galaktyk.
Na wczesnych etapach historii wszechświata, istniało wiele nieregularnych, chaotycznych galaktyk, w których intensywnie powstawały nowe gwiazdy. W toku ewolucji, na przestrzeni miliardów lat, galaktyki stawały się coraz bardziej uporządkowane, przyjmując przeróżne kształty, od galaktyk spiralnych po eliptyczne.
Naukowcy wskazują tutaj, że otoczenie grupy galaktyk paradoksalnie wpływa na ewolucję poszczególnych galaktyk ją tworzących. Dochodzi tutaj bowiem do licznych interakcji i zderzeń, które mogą radykalnie zmieniać wygląd, strukturę i przyszłość każdej z nich.
Precyzyjne pomiary położenia, ruchu i prędkości poszczególnych galaktyk pozwalają badać takie elementy rzeczywistości jak ciemna materia czy gaz międzygalaktyczny, które mają fundamentalne znaczenie dla naukowców starających się zrozumieć ewolucję otaczającego nas wszechświata.
Warto tutaj zwrócić uwagę na postęp jaki na naszych oczach dokonał się w astronomii w ostatnich latach. W 1995 roku Kosmiczny Teleskop Hubble’a wykonał rewolucyjne na owe czasy zdjęcie, tzw. Głębokie Pole Hubble’a, na którym udało się zidentyfikować 3000 galaktyk. W ciągu kolejnych trzydziestu lat powstało jeszcze wiele innych zdjęć tego typu, a każde kolejne biło rekord w liczbie uchwyconych obiektów.
W 2022 roku przyszła kolej na Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który wykonał zdjęcie gromady galaktyk SMAC 0723 sprzed 4,6 miliarda lat. Ilość szczegółów i jakość zdjęcia wykonanego w zakresie podczerwieni wprowadziła obserwacje astronomiczne na zupełnie nowy poziom.
Teraz, zaledwie trzy lata później, naukowcy opublikowali zdjęcie przedstawiające 1678 grup galaktyk rojących się na niewielkim wycinku nieba. Można założyć, że wczesne etapy historii wszechświata, w którym żyjemy, wkrótce staną przed nami otworem. Jedno jest pewne: danych obserwacyjnych głębokiego kosmosu będzie w kolejnych dekadach mnóstwo. Astronomowie nie powinni się nudzić.
Źródło: ESA/Webb, NASA & CSA, G. Gozaliasl, A. Koekemoer, M. Franco, and the COSMOS-Web team

https://www.focus.pl/artykul/1678-grup-galaktyk-james-webb

Co za fenomenalne zdjęcie! W tym fragmencie nieba jest ponad 1600 grup galaktyk.jpg

Napisano

Wykrzywiona galaktyka okiem Hubble’a. To naprawdę nie jest grafika
2025-05-06. Radek Kosarzycki
Kosmiczny Teleskop Hubble’a wykonał kolejne niesamowite zdjęcie. Tym razem oko legendarnego obserwatorium monitorującego przestrzeń kosmiczną z orbity okołoziemskiej skierowało się na nietypową galaktykę spiralną skatalogowaną pod numerem Arp 184 i oddaloną od nas o 190 milionów lat świetlnych w kierunku gwiazdozbioru Żyrafy. Sama galaktyka jednak nie jest zwykłą spiralą, jakich tysiące naukowcy już sfotografowali w bliskiej i odległej przestrzeni kosmicznej.
Szacuje się, że galaktyk we wszechświecie są setki miliardów. Nic zatem dziwnego, że za pomocą odpowiednich instrumentów obserwacyjnych jesteśmy w stanie odkrywać galaktyki praktycznie każdego kształtu. Na przestrzeni stuleci naukowcy stworzyli bardzo ogólny podział na galaktyki spiralne, eliptyczne i nieregularne. Galaktyki spiralne, takie jak nasza Droga Mleczna, charakteryzują się spłaszczonymi dyskami i przypominającymi wiatraczki ramionami zbudowanymi z gwiazd, gazu i pyłu.
Z drugiej strony galaktyki eliptyczne są bardziej zaokrąglone lub wydłużone i mają mniej uporządkowaną strukturę. Ogromną grupę stanowią galaktyki nieregularne, które powstają głównie w wyniku oddziaływań grawitacyjnych, zderzeń z innym galaktykami i zwykle — jak sama nazwa wskazuje — mają chaotyczne, nieuporządkowane kształty. Ten podstawowy podział galaktyk pozwala naukowcom porządkować naszą wiedzę o odkrywanych obiektach, ale trzeba pamiętać, że wiele z obserwowanych galaktyk tak naprawdę nie pasuje do żadnej z tych kategorii.
Aby udokumentować właśnie takie wyjątki, astronom Halton Arp stworzył w 1966 r. Atlas osobliwych galaktyk — katalog zawierający 338 galaktyk o nieregularnych, osobliwych kształtach. Wiele galaktyk w tym atlasie bierze udział w dramatycznych spotkaniach z innymi galaktykami, co prowadzi do znaczących odkształceń wskutek wzajemnych oddziaływań grawitacyjnych. W katalogu znajdziemy zatem małe, zdeformowane galaktyki karłowate, ale i także gigantyczne, powykręcane, rozciągnięte, czy w końcu niekompletne struktury. Założeniem Arpa było stworzenie katalogu obiektów, które pozwolą naukowcom zrozumieć procesy zachodzące podczas zderzeń galaktyk.
Jedną z takich nietypowych galaktyk jest Arp 184, bohaterka najnowszego zdjęcia wykonanego za pomocą teleskopu Hubble’a. Chociaż jest ona klasyfikowana jako galaktyka spiralna, to jednak odróżnia się od innych obiektów z tej kategorii jednym wyraźnie widocznym, rozległym ramieniem spiralnym, które wygląda tak, jakby było grawitacyjnie wyciągnięte w kierunku Ziemi. Z drugiej strony galaktyki już takiego ramienia nie ma, a zamiast tego mamy tam tylko znacznie bardziej rozproszoną i nieregularną strukturę. Ta niesymetryczna struktura nadaje galaktyce nietypowy kształt, który odróżnia ją od innych, bardziej uporządkowanych galaktyk spiralnych.
Nowe zdjęcie galaktyki jest tak naprawdę efektem połączenia danych z trzech obserwacji galaktyki zrealizowanych w trakcie przerw w głównym harmonogramie pracy teleskopu. Korzystając z krótkich przerw między kolejnymi obserwacjami, naukowcy kierują teleskop w kierunku interesujących obiektów, aby dokładniej się im przyjrzeć.
Należy tutaj podkreślić, że wartość galaktyki dla astronomów wykracza poza estetykę. Galaktyka Arp 184 zwraca bowiem uwagę swoją aktywnością. W ciągu ostatnich 30 lat w jej wnętrzu dostrzeżono aż cztery eksplozje supernowe. Fakt ten sprawił, że galaktyka stała się celem programu badawczego, którego celem jest monitorowanie skutków zjawisk przejściowych, właśnie takich jak supernowe, czy też rozerwania gwiazd przez grawitację czarnych dziur. Możemy być zatem pewni, że galaktyka ta jeszcze nie raz powróci na łamy mediów popularnonaukowych, bowiem jest ona wciąż źródłem wielu zagadek, które tylko czekają na rozwiązanie.

Źródło: ESA/Hubble & NASA, J. Dalcanton, R. J. Foley (UC Santa Cruz), C. Kilpatrick

Pan video: Arp 184
https://www.youtube.com/watch?v=vVH2IaLhgho

https://www.focus.pl/artykul/skutki-trzesienia-ziemi-cascadia-tsunami

Wykrzywiona galaktyka okiem Hubble’a. To naprawdę nie jest grafika.jpg

Wykrzywiona galaktyka okiem Hubble’a. To naprawdę nie jest grafika2.jpg

Napisano

Teleskop Jamesa Webba zajrzał w atmosferę podneptuna. Wcześniej to było niemożliwe
2025-05-06. Radek Kosarzycki
Podneptuny — małe, gazowe egzoplanety, których przedstawiciela nie ma w Układze Słonecznym – to najczęściej odkrywany typ planet krążących wokół innych gwiazd. Jednak pomimo ich powszechności, wciąż są one owiane tajemnicą, często dosłownie ukryte pod warstwami mgieł lub chmur. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba zmienia ten stan rzeczy, oferując bezprecedensowy wgląd w te nieuchwytne światy, szczególnie poprzez najnowsze obserwacje egzoplanety TOI-421 b.
Istnienie podneptunów zaskoczyło astronomów, gdy zostały po raz pierwszy odkryte za pomocą Kosmicznego Teleskopu Keplera. Chociaż są one kilkukrotnie większe od Ziemi, są znacznie mniejsze od gazowych olbrzymów, takich jak Jowisz, a ich stosunkowo niskie temperatury skutecznie utrudniały ich badania. Aż do teraz.
Dotychczas astronomowie wiedzieli, że większość podneptunów charakteryzuje się płaskimi widmami transmisyjnymi, tj. podczas tranzytów na tle swoich gwiazd macierzystych, ich sygnatury atmosferyczne były całkowicie przed nami ukryte. W przypadku wielu podneptunów zamiast wyraźnych linii widmowych obserwowano brak cech charakterystycznych, co mogło wskazywać na obecność chmur lub mgieł w atmosferze planety.
TOI-421 b stanowi jednak wyjątek. Naukowcy wybrali go specjalnie, ponieważ wcześniejsze dane sugerowały, że planeta ta może charakteryzować się temperaturą wyższą od innych planet tego typu. Co więcej, temperatura ta miała przekraczać próg 580 stopni Celsjusza, a poniżej tego progu interakcje między światłem słonecznym a metanem mogą prowadzić do złożonych reakcji fotochemicznych, które generują mgłę. W wyższych temperaturach metan staje się niestabilny i znika, a więc istnieje szansa, że planeta nie jest skryta za mgłami, a naukowcy mogą dostrzec cechy charakterystyczne jej atmosfery.
Przy szacowanej temperaturze 730 stopni Celsjusza egzoplaneta TOI-421 b znacząco przekracza to ograniczenie. Obserwacje przeprowadzone za pomocą Webba potwierdziły oczekiwania, ujawniając wyraźne widmo atmosferyczne wolne od mgły.
W atmosferze planety naukowcy wykryli parę wodną oraz możliwe ślady tlenku węgla i dwutlenku siarki. Metanu ani dwutlenku węgla nie znaleziono.
Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć była obecność dużej ilości wodoru w atmosferze. Astronomowie przewidywali gęstszy skład na podstawie wcześniejszych obserwacji chłodniejszych podneptunów, ale TOI-421 b przeczy tym oczekiwaniom. Jego lekka, zdominowana przez wodór otoczka sugeruje inną ścieżkę formowania i ewolucji niż jej chłodniejszych odpowiedników.
To odkrycie jest jeszcze bardziej intrygujące, ponieważ skład atmosfery TOI-421 b ściśle odzwierciedla skład jej gwiazdy macierzystej. To podobieństwo sugeruje, że planeta mogła powstać bezpośrednio z tego samego materiału co jej gwiazda.
TOI-421 b wyróżnia się również tym, że krąży wokół gwiazdy podobnej do Słońca, w przeciwieństwie do większości dotychczas obserwowanych podneptunów, które zwykle odkrywa się w otoczeniu mniejszych i chłodniejszych czerwonych karłów. Naukowcy zastanawiają się teraz, czy TOI-421 b reprezentuje szerszą klasę gorących podneptunów krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca, czy też jest wyjątkiem w już i tak zróżnicowanej kategorii planet.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, astronomowie planują zbadać więcej gorących podneptunów. Dzięki Webbowi umożliwiającemu wyraźniejsze obserwacje egzoplanet o wysokiej temperaturze naukowcy mają nadzieję przyspieszyć proces poszerzania naszej wiedzy o tej rozległej grupie egzoplanet krążących wokół gwiazd innych niż Słońce.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/teleskop-jamesa-webba-atmosfera-podneptun-toi-421-b/

Teleskop Jamesa Webba zajrzał w atmosferę podneptuna. Wcześniej to było niemożliwe.jpg

Napisano

Sonda Psyche lecąca do planetoidy Psyche ma problemy. Naukowcy pracują nad rozwiązaniem
2025-05-06. Radek Kosarzycki
Psyche to pierwsza w historii sonda kosmiczna wysłana w kierunku naprawdę nietypowej planetoidy. Celem misji jest bowiem obiekt, który według wielu naukowców składa się głównie z metali, a tym samym może być fragmentem jądra nieistniejącej już planety lub planetozymala. Jak informuje NASA, 1 kwietnia na pokładzie sondy doszło do niepodziewanej anomalii.
Dane przesłane do centrum kontroli misji w NASA wskazują na spadek ciśnienia w przewodach, którymi ksenon dostarczany jest do silników. 1 kwietnia systemy pokładowe sondy wykrył nagły spadek ciśnienia gazu ksenonowego, który jest tutaj podstawowym materiałem pędnym zasilającym silniki Halla. Pomiary wykazały, że ciśnienie w przewodach spadło z 248 do 179 kilopaskali, a to z kolei spowodowało automatyczne wyłączenie wszystkich czterech silników. Warto tutaj podkreślić, że wyłączenie silników w tym przypadku było działaniem celowym, mającym na celu uchronienie silników przed awarią.
Naukowcy intensywnie pracują, starając się ustalić przyczynę anomalii. Dopiero po ich ustaleniu zostanie podjęta decyzja o tym, jak należy na nią zareagować. Jak na razie sonda porusza się po zaplanowanej trajektorii i nie ma żadnego zagrożenia dla realizacji celów misji.
Inżynierowie z Jet Propulsion Laboratory (JPL) sprawdzają, czy problem leży w przewodach dostarczających paliwo, czujnikach, czy jakimś innym podsystemie. W razie czego sonda została wyposażona w drugi, identyczny przewód doprowadzający ksenon do silników, który w razie potrzeby można w każdej chwili aktywować, aby kontynuować misję zgodnie z planem.
NASA podkreśla, że Psyche może bezpiecznie kontynuować podróż bez działających silników co najmniej do połowy czerwca, nie ryzykując przy tym zboczenia z właściwej trajektorii. Gdyby do tego czasu nie udało się wyeliminować przyczyn usterki, inżynierowie mogą przełączyć się na system zapasowy. Następne zaplanowane użycie silników zbiega się z przygotowaniami do manewru wspomagania grawitacyjnego podczas przelotu w pobliżu Marsa w maju 2026 roku. Manewr ten dosłownie wystrzeli sondę Psyche w kierunku Pasa Planetoid.
W ramach swojej misji sonda ma zbadać planetoidę Psyche, czyli metalowy obiekt, który potencjalnie może być odsłoniętym jądrem wczesnego planetozymala. Psyche znajduje się w głównym pasie planetoid między Marsem a Jowiszem. Dostępne dane wskazują, że planetoida ma średnicę 226 kilometrów i składa się głównie z niklu i żelaza. Jeżeli tak faktycznie jest, to misja sondy Psyche może nam zapewnić niespotykany dotąd wgląd we wnętrze planet skalistych.
Od czasu startu na szczycie rakiety Falcon Heavy, sonda przebyła już około 238 milionów kilometrów. Przed nią jeszcze długa podróż, bowiem dotarcie do planetoidy Psyche planowane jest dopiero na sierpień 2029 roku. Po wejściu na orbitę wokół planetoidy rozpocznie się główna część misji zaplanowana wstępnie na 21 miesięcy.
Jak na razie zatem naukowcy odpowiedzialni za sondę przekonują, że problemy z napędem nie zagrażają realizacji misji. Niezależnie od tego trwają intensywne prace nad przywróceniem sondy do stanu sprzed wystąpienia anomalii.
NASA's Psyche Mission to an Asteroid: Official NASA Trailer
https://www.youtube.com/watch?v=y__vwRQ3PVg

https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/sonda-psyche-problemy-z-silnikiem/

Sonda Psyche lecąca do planetoidy Psyche ma problemy. Naukowcy pracują nad rozwiązaniem.jpg

Napisano

Supermasywna czarna dziura w centrum galaktyki NGC 4945 wystrzeliwuje materię w przestrzeń międzygalaktyczną
2025-05-06. Radek Kosarzycki
Astronomowie zaobserwowali zdumiewające wydarzenie w galaktyce spiralnej NGC 4945, znajdującej się ponad 12 milionów lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Centaura. W sercu tej pozornie spokojnej galaktyki znajduje się wysoce aktywna supermasywna czarna dziura, która nie tylko pożera otaczającą materię, ale także wyrzuca ją daleko w przestrzeń międzygalaktyczną.
Korzystając z instrumentu MUSE zamontowanego na Bardzo Dużym Teleskopie Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) w Chile, naukowcy uchwycili bezprecedensowe szczegóły tego zjawiska. Zamiast po prostu spokojni pochłaniać cały otaczający ją gaz i pył, czarna dziura w centrum NGC 4945 emituje kolosalne, stożkowate wiatry materii. Te wypływy, składające się z gazu i pyłu, poruszają się z tak dużymi prędkościami, że są w stanie całkowicie uciec z objęć grawitacji galaktyki. Opublikowane jednocześnie zdjęcie z teleskopu MPG/ESO La Silla, pokazuje na czerwono miejsce, w którym znajduje się gwiazda, a zarazem pokazuje kierunek wiejącego wiatru galaktycznego.
Odkrycie to stanowi element szerszego projektu badawczego, którego celem jest zbadanie roli wiatrów napędzanych przez czarne dziury w kształtowaniu galaktyk. Wyniki pokazują, że wyrzucany materiał nie zwalnia, gdy przemieszcza się na zewnątrz od galaktycznego centrum. W rzeczywistości dane MUSE ujawniają coś przeciwnego — wiatry w rzeczywistości przyspieszają, gdy oddalają się od czarnej dziury. To sprzeczne z intuicją zachowanie ma istotne implikacje dla naszego zrozumienia, w jaki sposób ewoluują galaktyki.
Wyrzucając gaz i pył — surowce potrzebne do formowania się gwiazd, czarna dziura skutecznie tłumi zdolność galaktyki do produkcji nowych gwiazd. Mamy tutaj zatem do czynienia ze swoistym mechanizmem samoregulacji: czarna dziura zużywa materię i powoli rośnie, a jednocześnie hamuje własny wzrost i formowanie się gwiazd w swoim otoczeniu.
Powyższe wyniki obserwacji przybliżają badaczy o krok do zrozumienia procesów fizycznych, które napędzają i przyspieszają wiatry emitowane z otoczenia supermasywnych czarnych dziur w centrach galaktyk. Odkrycie tych mechanizmów może rzucić światło na to, jak galaktyki zmieniają się na przestrzeni miliardów lat i zapewnić głębszy wgląd w historię samego wszechświata. Zachowanie centralnej czarnej dziury NGC 4945 wyraźnie przypomina, że czarne dziury wcale nie są takimi kosmicznymi odkurzaczami, które pochłaniają wszystko to, co się do nich zbliży.
Źródło: 1
Źródło: ESO/C. Maroncini et al.

https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/supermasywna-czarna-dziura-ngc-4945-dzety/

Supermasywna czarna dziura w centrum galaktyki NGC 4945 wystrzeliwuje materię w przestrzeń międzygalaktyczną.jpg

Napisano

Astronomowie zajrzeli do wnętrza pobliskiej gwiazdy. Posłużyły do tego jej wibracje
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Korzystając z obserwatorium W. M. Kecka na szczycie hawajskiego wulkanu Maunakea, astronomowie dotarli do subtelnych oscylacji pobliskiej gwiazdy i ujawnili coś, co podważa istniejące modele fizyki gwiazd. W najnowszym artykule opublikowanym na łamach periodyku The Astrophysical Journal astronomowie opisali wyniki obserwacji przeprowadzonych za pomocą urządzenia Keck Planet Finder. Celem badań było wykonanie pomiarów drgań chłodnej, stosunkowo spokojnej gwiazdy znajdującej się w naszym kosmicznym otoczeniu.
Asterosejsmologia, bo taką nazwę nosi ta dziedzina nauki, polega na wykrywaniu naturalnych częstotliwości wibracji gwiazdy. Można powiedzieć, że jest to nasłuchiwanie kosmicznych symfonii, w których grają prawdziwe gwiazdy, nie takie z Hollywood. Wody!
Obserwowane w ten sposób oscylacje pozwalają naukowcom uzyskać szczegółowe informacje na temat wewnętrznej struktury gwiazdy, podobnie jak fale sejsmiczne ujawniają wewnętrzne warstwy Ziemi. Chociaż gwiazdy nie wytwarzają dźwięku w sposób, w jaki słyszymy go na Ziemi, te rytmiczne oscylacje można uchwycić za pomocą specjalistycznych instrumentów, takich jak właśnie użyty tutaj KPF, który mierzy drobne zmiany w ruchu powierzchni gwiazdy.
Bohaterką badań była gwiazda skatalogowana pod numerem HD 219134. Jest to chłodny, pomarańczowy obiekt znajdujący się zaledwie 21 lat świetlnych stąd. Jego oscylacje są zbyt słabe, aby mogły zostać wykryte przez teleskopy kosmiczne, takie jak Kepler lub TESS, które poszukują drobnych zmian w jasności gwiazdy. Zamiast tego Keck Planet Finder umożliwił naziemne wykrywanie ruchu powierzchni gwiazdy, umożliwiając astronomom zebranie ponad 2000 precyzyjnych odczytów prędkości w ciągu czterech nocy.
Dane te pozwoliły zmierzyć wiek i promień gwiazdy za pomocą asterosejsmologii — co jest pierwszym tego typu osiągnięciem w przypadku chłodnej gwiazdy.
Wyniki były zaskakujące: HD 219134 ma około 10,2 miliarda lat, czyli ponad dwukrotnie więcej niż nasze Słońce. To czyni ją jedną z najstarszych znanych gwiazd ciągu głównego, której wiek określono tą metodą.
Ten precyzyjny pomiar wieku niesie ze sobą istotne implikacje dla modeli ewolucji gwiazd. Astronomowie powszechnie stosują technikę zwaną żyrochronologią, aby szacować wiek gwiazd na podstawie tego, jak szybko się obracają. Młode gwiazdy obracają się szybko, ale z czasem zwalniają z powodu utraty momentu pędu. Jednak gwiazdy takie jak HD 219134 wydają się łamać tę regułę, a ich spowolnienie rotacyjne zatrzymuje się w zaawansowanym wieku. Nowe dane stanowią kluczowy punkt odniesienia do udoskonalenia modeli i lepszego zrozumienia, w jaki sposób gwiazdy się starzeją.
Oprócz wieku w ramach badań udało się dostrzec zagadkową niespójność w rozmiarze gwiazdy. Analiza asterosejsmiczna sugeruje, że HD 219134 jest mniejsza, niż wcześniej szacowano, co przeczy wcześniejszym pomiarom wykonanym za pomocą interferometrii, które wskazywały na promień o około 4% większy. Przyczyna tej rozbieżności pozostaje niejasna i może wskazywać na nieznane wpływy atmosferyczne, aktywność magnetyczną lub wady obecnych technik modelowania chłodniejszych gwiazd.
Wiadomo, że wokół HD 219134 znajduje się co najmniej pięć planet, w tym dwie skaliste superziemie, które regularnie przechodzą na tle tarczy swojej gwiazdy macierzystej. Dzięki dokładniejszemu pomiarowi promienia gwiazdy astronomowie byli w stanie udoskonalić pomiary rozmiarów i gęstości tych planet, potwierdzając, że prawdopodobnie mają one skład podobny do ziemskiego.
Opisany tutaj projekt badawczy doskonale ilustruje rosnące znaczenie naziemnych instrumentów, takich jak KPF, w poszukiwaniu życia poza naszym Układem Słonecznym. Gdy astronomowie patrzą w przyszłość misji NASA, takich jak Habitable Worlds Observatory, możliwość precyzyjnego określania właściwości gwiazdy będzie kluczowa. Na przykład zrozumienie wieku gwiazdy macierzystej mogłoby pomóc naukowcom oszacować, jak długo istnieją jej planety i wszelkie potencjalne życie na nich.
Źródło: The Astrophysical Journal
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/wnetrze-pobliskiej-gwiazdy-hd219134-wibracje/

Astronomowie zajrzeli do wnętrza pobliskiej gwiazdy. Posłużyły do tego jej wibracje.jpg

Napisano

W Układzie Słonecznym: Słońce
2025-05-06. Danuta Wroniszewska  

Charakterystyka
•    typ widmowy: G2 V (co oznacza, że należy do żółtych karłów ciągu głównego)
•    obserwowana wielkość gwiazdowa: −26,74 m
•    masa: 1,9891*1030 kg
•    odległość Ziemi od Słońca: 149 600 000 km
•    promień: 695 700 km
•    temperatura: 5778 K (na powierzchni, tj. fotosferze)
•    czas obiegu wokół centrum Galaktyki: 225 mln lat
•    czas rotacji: 25,1 ziemskich dni (równik)
•    liczba planet: 8
Dzieje Słońca
Słońce jako gwiazda, ewoluuje tak jak inne, podobne sobie gwiazdy, zgodnie z diagramem Hertzsprunga – Russela. W tym momencie jest w fazie ciągu głównego, w której spędzi większą część swojego życia. Zanim jednak weszło w ten etap, musiało przejść fazę formowania. Nastąpiło to po wybuchu pobliskiej supernowej, czyli po śmierci starej gwiazdy. Wybuch ten spowodował zagęszczanie się pyłu i gazu w obłokach gwiazdotwórczych. Dzięki temu materia zaczęła się kumulować, ściskać i gromadzić, a po osiągnięciu odpowiedniej gęstości utworzyła się protogwiazda, a wokół niej dysk protoplanetarny, w którym powstały pierwsze planety.
W bliższych centrum rejonach, gdzie wszystkie lekkie pierwiastki były zabierane przez młode Słońce, utworzyły się zbiorowiska ciężkich pierwiastków, z których następnie powstały planety skaliste. Tymczasem im dalej od centrum Układu Słonecznego, gdzie temperatury są znacznie niższe, tym więcej zbierało się zimnych gazów, tworząc gazowe olbrzymy. Natomiast na powierzchni Słońca nadal kompresowała się materia i zaczynały zachodzić reakcje termojądrowe, nazywane fuzją. Gdy zaczynają zachodzić owe reakcje, można mówić o prawdziwych narodzinach gwiazdy, która porzuca formę protogwiazdy.
W przyszłości Słońce cały czas będzie zwiększać swoją objętość, aż stanie się czerwonym olbrzymem i zużyje swoje paliwo – wodór. Gdy do tego dojdzie, jądro Słońca zacznie się kurczyć, jednak jego wierzchnie warstwy nie przestaną puchnąć, aż w pewnym momencie zostaną odrzucone, tworząc wokół stygnącego jądra, które zamieni się w białego karła, mgławicę planetarną. Spekuluje się, że, w miarę jak temperatura białego karła będzie malała, materia w nim ulegnie krystalizacji i zamieni się on w nieświecącego czarnego karła.
Budowa Słońca
W budowie Słońca oraz każdej innej podobnej do niego gwiazdy można wyróżnić kilka podstawowych warstw:
1.    Jądro gwiazdy
2.    Fotosferę
3.    Chromosferę
4.    Koronę słoneczną
Fotosfera, chromosfera i korona słoneczna składają się na atmosferę słoneczną. Pomimo iż wszystkie warstwy budują jedno Słońce, każda z nich ma swoje własne cechy charakterystyczne, które, razem ze strukturami znajdującymi się na powierzchni Słońca, zostaną szczegółowo omówione w dalszej części artykułu.
Jądro Słońca
Jądro gwiazdy jest jej najgorętszą i najgęstszą częścią. Promień samego jądra mierzy około 200 000 km i stanowi około 30% całego promienia Słońca, a temperatura tam panująca osiąga nawet 15 mln K. To właśnie tutaj zachodzą główne procesy stanowiące o życiu i śmierci danej gwiazdy – reakcje termojądrowe.
Z powodu ekstremalnych temperatur cząstki w jądrze Słońca poruszają się z ogromną prędkością i często ze sobą zderzają. To umożliwia zachodzenie reakcji termojądrowych, przede wszystkim tzw. łańcucha pp (proton-proton). W pierwszym kroku dwa protony zderzają się – w jednej z takich reakcji jeden z protonów przekształca się w neutron poprzez słabą interakcję, tworząc jądro deuteru (czyli proton i neutron). Towarzyszy temu emisja pozytonu (antyelektronu) oraz neutrina elektronowego. Następnie deuter łączy się z kolejnym protonem, tworząc jądro helu-3. W dalszym etapie dwa jądra helu-3 mogą się połączyć, tworząc jądro helu-4 (złożone z dwóch protonów i dwóch neutronów), a dwa nadmiarowe protony zostają odrzucone. Ponieważ masa powstałego jądra helu-4 jest nieco mniejsza niż łączna masa czterech protonów, różnica ta zostaje przekształcona w energię zgodnie ze słynnym wzorem Einsteina: E = mc².
W ciągu zaledwie jednej sekundy aż 600 milionów ton wodoru zostaje przekształconych w hel, a co za tym idzie, zostają wytworzone horrendalne ilości energii. Są one „transportowane” do strefy promieniowania w postaci promieniowania gamma, gdzie zostaje ono przekształcone w światło widzialne, które następnie, w postaci fotonu, krąży wraz z masami gazów w strefie konwekcji.
Pojedynczy foton musi przebyć bardzo długą drogę, zderzając się w międzyczasie z wieloma swobodnymi elektronami, aby dotrzeć na powierzchnię Słońca. Nie zostało jeszcze ustalone, jak długo ta podróż trwa. Niektórzy podają, iż zajmuje to kilkaset tysięcy lat, inni uważają, że 50 milionów, wiadomo jednak, że gdyby foton poruszał się, nie napotykając przeszkód – elektronów – to jego wędrówka zajmowałaby dwie sekundy.
Fotosfera
Fotosfera jest nieregularna w swojej budowie. W jej strukturze występują liczne granulacje. Są to swego rodzaju ziarenka, które wznoszą się i opadają, przez co przenoszą ciepło z wnętrza Słońca do jego wyższych warstw, co nazywane jest konwekcją. Używając teleskopu, oprócz granulacji, których również nie da się zobaczyć gołym okiem, można zaobserwować plamy. Są to chłodniejsze, a co za tym idzie i ciemniejsze obszary na powierzchni Słońca. Ich temperatura sięga około 3800 K. Środkową część danej plamy nazywa się jej cieniem, gdy zewnętrzne części nazywane są półcieniem. Przy plamach bardzo często można zaobserwować jaśniejsze fale materii, które są tak zwanymi pochodniami.
Wszelkiego rodzaju plamy, granulacje i nieregularności są związane z aktywnością słoneczną, której maksimum przypada co 11 lat. Na aktywność słoneczną bezpośredni wpływ ma rotacja Słońca. Jak wiadomo, Słońce obraca się wokół własnej osi, jednak, ponieważ nie jest ono bryłą sztywną, ten obrót nie jest taki sam we wszystkich jego częściach. Najszybciej obraca się materia w okolicach równika i trwa to około 25 dni. Im bardziej się od niego oddalamy, tym ten obrót staje się wolniejszy i przy biegunach jest aż o 10 dni dłuższy.
Chromosfera
Temperatura na chromosferze układa się w odwrotny sposób do fotosfery, tj. wzrasta wraz z wysokością. Od 4300°C rośnie aż do miliona. Często obserwowanym zjawiskiem w chromosferze są protuberancje. Są to wyrzuty świecącej materii, które układają się zgodnie z liniami pola magnetycznego Słońca. Materia ta wisi przez pewien czas w przestrzeni i stygnie, a potem może albo rozpłynąć się i zniknąć, albo zostać z powrotem przyciągnięta i wchłonięta przez gwiazdę. Protuberancje różnią się między sobą czasem trwania. Czasami utrzymują się przez kilka miesięcy, a innym razem zaledwie kilka tygodni. Są to struktury niejako wystające poza powierzchnię słońca, dlatego bardzo bobrze je widać podczas zaćmień, lub używając koronografu.
Korona słoneczna
Korona słoneczna jest najbardziej zewnętrzną warstwą atmosfery słonecznej. Jest ona najłatwiejsza do obserwacji pomimo słabego promienia, jakie emituje w świetle widzialnym, ponieważ można oglądać każdy jej szczegół podczas zaćmień lub używając wspomnianego wcześniej koronografu, kiedy zasłania się macierzyste światło gwiazdy. Jest to bardzo rozległa warstwa, która rozciąga się na przestrzeni milionów kilometrów, a jej temperatura sięga miliona stopni Celsjusza. Emituje ona intensywne światło w promieniowaniu rentgenowskim. Z korony słonecznej wysyłany jest wiatr słoneczny, który osiąga prędkość nawet 750 km/s. Dociera on nawet do najdalszych rubieży Układu Słonecznego i ma znaczny wpływ, czy to na Ziemię, czy nawet astronautów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, dlatego jest obiektem ciągłych badań naukowców.
Gdy wiatr słoneczny dotrze w okolice Ziemi, jest zatrzymywany przez jej magnetosferę i w większej mierze odbijany, jednak jeżeli jest go wystarczająco dużo, wędruje wzdłuż linii pola magnetycznego i dociera na bieguny, gdzie pojawia się w postaci obserwowanej przez nas pięknej zorzy polarnej. Mimo piękna tego zjawiska nie należy zapominać, iż wiatr słoneczny może mieć bardzo negatywny wpływ na człowieka i jego otoczenie.
Misje kosmiczne badające Słońce
Najważniejszą misją zajmującą się badaniem Słońca jest Parker Solar Probe. Jest to sonda, która poleciała w najbliższe okolice Słońca, aby móc bezpośrednio badać koronę słoneczną, w której się znajduje. Stworzona została przy współpracy John Hopkins Applied Physics Laboratory oraz NASA’s Goddard Space Flight Center. Chociaż wystrzelenie sondy nastąpiło 12.08.2018, to sama przygoda związana z jej tworzeniem sięga już 1953 roku, kiedy to naukowcy zaczęli myśleć o wysłaniu sprzętu badawczego na Słońce. Misja nosi imię wybitnego heliofizyka – Eugene’a Parkera, który przewidział teoretycznie istnienie wiatru słonecznego.
Z powodu swojej bliskości Słońce ma ogromny wpływ na Ziemię, jej klimat, pogodę i inne czynniki, dlatego bardzo ważne jest dla człowieka poznanie jego natury, zachowania i procesów nim rządzących. Wiemy już stosunkowo wiele, jednak Słońce nadal jest często obserwowanym i monitorowanym przez naukowców obiektem, który nigdy nie przestaje zaskakiwać.
Korekta – Alex Rymarski
Źródła:
•    almukantarat.pl; Słońce
11 kwietnia 2025

•    Centrum Nauki Kopernik;Układ Słoneczny: Słońce
11 kwietnia 2025

•    polsa.gov; Słońce
11 kwietnia 2025

•    nasa.gov; Ashley Gouthro; Parker Solar Probe
11 kwietnia 2025
 Zdjęcie w tle: NASA/Goddard/SDO via Towarzystwo Maxa Plancka

Ewolucja Słońca – szereg górny. Źródło: Astronomia-gwiazdy.prv.pl

Budowa Słońca Źródło: Media Nauka

Granulacje na powierzchni Słońca. Źródło: Inouye Solar Telescope/NSO/Aurs/NSF via Gazeta Wyborcza

Plamy na powierzchni Słońca. Źródło: Science in School
Protuberancja na Słońcu. Źródło: Fot. Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach via TVP Nauka

Korona słoneczna. Źródło: NASA.

Zorza polarna. Źródło: halospitsbergen.pl

Sonda Parker Solar Probe na tle Słońca. Źródło: Science Friday

https://astronet.pl/badania/planety/w-ukladzie-slonecznym-slonce/

W Układzie Słonecznym Słońce.jpg

W Układzie Słonecznym Słońce2.jpg

W Układzie Słonecznym Słońce3.jpg

Napisano

Czy w roju Taurydów znajdują się asteroidy potencjalnie niebezpieczne dla Ziemi?
2025-05-06.
Zbadano widowiskowy kompleks ciał niebieskich, w celu wykrycia potencjalnie niebezpiecznych asteroid. Oto krótkie podsumowanie wyników badań.
Kompleks Taurydów to nie tylko piękne „spadające gwiazdy”, lecz przede wszystkim jest to duży system międzyplanetarny zawierający, oprócz komety 2P/Encke i kilku strumieni meteoroidów, również prawdopodobnie tzw. asteroidy bliskie Ziemi (NEAs, near-Earth asteroids). Obiekty z tej grupy są często badanie pod kątem ryzyka zderzenia z Ziemią.
Badając wspomniany kompleks, sprawdzono, że w wyniku oddziaływań dynamiki planetarnej, może powstać region zawierający ogromną liczbę obiektów skupionych w niewielkim fragmencie orbity – tzw. rój rezonansowy Taurydów (ang. Taurid resonant swarm). Raz na kilka lat zbliża się on do Ziemi, co stwarza odpowiednie warunki do badań.
W czasie przejść tego skupiska w latach 2015 i 2019, prowadzone badania nie przyniosły zadowalających rezultatów (w 2019 r. nie powiodły się one m.in. z powodu niekorzystnych warunków pogodowych). W 2022 r. rozpoczęto kolejną serię badań. Międzynarodowy zespół astronomów, używając Zwicky Transient Facility (ZTF - szerokokątnego badania nieba, z zastosowaniem kamery przymocowanej do Teleskopu Samuela Oschina) w Obserwatorium Palomar, badał prędkości i trajektorie obiektów. Ustalono też, że rój rezonansowy zawiera między 9 a 14 obiektów o magnitudo nieprzekraczającym 24, o średnicach większych lub zbliżonych do 100 m. Przy czym samych obiektów nie zaobserwowano, są to szacunki statystyczne.na podstawie braku detekcji.
Taka liczba większych ciał prowadzi do spekulacji o możliwym pochodzeniu kompleksu od dużej komety, zniszczonej około 10-20 tysięcy lat temu, o rozmiarze prawdopodobnie około 10 km (a nie 100 km, jak wcześniej uważano).
W trakcie badań roju za pomocą zarówno ZTF, jak i symulacji, po wyeliminowaniu z analizy obiektów związanych z gwiazdami w tle oraz wcześniej odkrytych asteroid, okazało się, że odkryto nową asteroidę 2022 UL16, która okazała się być jednak spoza roju Taurydów.
Chociaż w aktualnym badaniu nie udało się wykryć większej liczby nowych planetoid, uzyskane wyniki mogą być wykorzystane do wyznaczenia maksymalnej gęstości roju. Badacze utrzymują, że kompleks ten może być przydatny do badania pochodzenia i ewolucji rojów meteoroidalnych. Ta wiedza może okazać się przydatna do skuteczniejszej ochrony naszej planety.
Potwierdzono, że rój Taurydów pozostaje prawdopodobnym miejscem pochodzenia potencjalnie niebezpiecznych obiektów, część z nich wykryto w latach 2005 i 2015. Ponadto w latach 2019–2020 badacze pod kierunkiem A. Egala zidentyfikowali 15 nowych asteroid, które mogą być związane z rojem.
Omawiana publikacja ukazała się w "The Planetary Science Journal" w kwietniu 2025 r. pt. In Search of the Potentially Hazardous Asteroids in the Taurid Resonant Swarm. Pierwszą autorką pracy jest Jasmine Li z Poolesville High School w Stanach Zjednoczonych.
Więcej informacji:
•    Publikacja naukowa: In Search of the Potentially Hazardous Asteroids in the Taurid Resonant Swarm (DOI 10.3847/PSJ/adbe74)
 
 
Opracowanie: Zuzanna Wrzeszcz
Źródło: The Planetary Science Journal
 
Na ilustracji:
Ilustracja orbity kompleksu Taurydów. Źródło: University of Western Ontario.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-w-roju-taurydow-znajduja-sie-asteroidy-potencjalnie-niebezpieczne-dla-ziemi

Czy w roju Taurydów znajdują się asteroidy potencjalnie niebezpieczne dla Ziemi.jpg

Napisano

Indie dzielnie gonią konkurencję. Pierwszy załogowy lot kosmiczny już w 2027 roku
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Indie intensyfikują swoje działania w zakresie eksploracji przestrzeni kosmicznej. Po wielu sukcesach z ostatnich lat wielkimi krokami zbliża się ten moment, w którym Indie będą musiały samodzielnie wysłać własnych astronautów w przestrzeń kosmiczną. Plany są ambitne.
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych ISRO poinformowała właśnie, że już na początku 2027 roku planuje pierwszą załogową misję kosmiczną realizowaną na pokładzie indyjskiego statku kosmicznego, wyniesionego przez indyjską rakietę z indyjskiego portu kosmicznego. Zanim jednak do tego dojdzie, pod koniec 2025 roku planowana jest realizacja wstępnej bezzałogowej misji orbitalnej. Jeżeli się ona powiedzie, szansa na realizację lotu załogowego zgodnie z harmonogramem znacząco wzrosną.
Ten ruch jest częścią szerszej, ambitnej wizji roli Indii w globalnej eksploracji kosmosu. Minister nauki i technologii Jitendra Singh przekonuje, że samodzielne wysłanie własnych astronautów na orbitę kosmiczną dowiedzie, iż Indie znajdują się w czołówce największych potęg kosmicznych globu. Nic zatem dziwnego, że już teraz — jak mówi premier Indii Narendra Modi — powstają plany samodzielnego wysłania indyjskich astronautów na powierzchnię Księżyca do 2040 roku.
Departament Kosmosu oświadczył, że przygotowania do bezzałogowej misji Gaganyaan przebiegają zgodnie z harmonogramem. Przeprowadzono już wspólnie z indyjską marynarką wojenną próby odzyskiwania statku kosmicznego po powrocie na Ziemię.Aktualnie najważniejszym celem całego programu jest realizacja pierwszego załogowego lotu na orbitę okołoziemską w pierwszym kwartale 2027 roku.
Skoro zatem jesteśmy tak blisko pierwszego lotu załogowego, nie powinno dziwić, że szkolenie astronautów do misji już trwa. Czterech pilotów indyjskich sił powietrznych ukończyło wstępne szkolenie astronautów w Rosji i obecnie kontynuuje szkolenie dotyczące tej konkretnej misji w Indiach. Ich przygotowanie jest kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa i powodzenia startu w 2027 roku.
Indyjski program kosmiczny stale przyciąga uwagę opinii międzynarodowej, osiągając znaczące wyniki przy stosunkowo skromnych budżetach. W sierpniu 2023 roku Indie stały się czwartym krajem na świecie, który wylądował bezzałogowym statkiem kosmicznym na Księżycu, dołączając do szeregów Rosji, Stanów Zjednoczonych i Chin.
Jeszcze w tym miesiącu 39-letni indyjski astronauta Shubhanshu Shukla poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), stając się pierwszym Hindusem, który tego dokonał, i dopiero drugim Hindusem w kosmosie w ogóle. Jego podróż będzie realizowana w ramach misji Axiom Mission 4, wspólnego przedsięwzięcia NASA i ISRO, wystrzelonego z KSC na Florydzie. Shukla jest również postrzegany jako silny kandydat do przyszłych misji ISRO, w tym planowanego lotu kosmicznego w 2027 r. Jego misja będzie znaczącym momentem w indyjskiej historii kosmosu, nastąpi cztery dekady po tym, jak Rakesh Sharma został pierwszym Hindusem w kosmosie na pokładzie radzieckiego statku kosmicznego w 1984 r.
Warto tutaj podkreślić, że na pokładzie tego samego statku lecącego na pokład stacji kosmicznej poleci Sławosz Uznański-Wiśniewski, który tak samo jak Shukla będzie drugim przedstawicielem swojego kraju w przestrzeni kosmicznej.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/indie-planuja-pierwszy-zalogowy-lot-kosmiczny/

Indie dzielnie gonią konkurencję. Pierwszy załogowy lot kosmiczny już w 2027 roku.jpg

Napisano

Nad Polską rozbłysła Gwiazda Lucyfera. Wielu na nią czekało
2025-05-07.
Tuż przed wschodem Słońca dość nisko nad horyzontem można dostrzec gołym okiem planetę, która w Starym Testamencie nazywana jest Gwiazdą Lucyfera. Wielu miłośników rozgwieżdżonego nieba czekało, aby ją zobaczyć.
W drodze do pracy, mniej więcej 45 minut przed wschodem Słońca, a więc w zależności od regionu między godziną 4:00 a 4:30, zachęcamy do spojrzenia na wschodnie niebo. Nisko nad horyzontem dostrzeżemy bardzo jasną „gwiazdę”.
W rzeczywistości nie będzie to wcale prawdziwa gwiazda, lecz planeta, i to nie byle jaka, bo najjaśniejsza na ziemskim niebie. Mowa oczywiście o Wenus, która nazywana jest Jutrzenką lub Gwiazdą Poranną, bo zapowiada zbliżający się świt.
W starotestamentowej Księdze Izajasza (Iz 14:12) Gwiazda Poranna w tradycji łacińskiej została przetłumaczona jako Lucyfer, czyli ten, który niesie światłość. Werset ten jest częścią metaforycznego opisu upadku króla Babilonu, porównanego do spadającej gwiazdy.
Wenus jest jednak znana też jako Bogini Miłości. Warto na nią spojrzeć, ponieważ na prawo od niej znajdziemy kolejną planetę, tym razem Władcę Pierścieni, czyli Saturna. 24 maja Wenus spotka się z wąskim sierpem Księżyca zbliżającego się do nowiu.
Co wiemy o planecie Wenus?
Wenus jest naszą planetarną sąsiadką oddaloną o zaledwie 40 milionów kilometrów. Uważana jest za najgorętszą i najbardziej burzową planetę w całym Układzie Słonecznym, gdzie padają deszcze kwasu siarkowego i sączy się rozżarzona lawa.
Naukowcy nazywają ją siostrą lub bliźniaczką naszej planety, ze względu na to, że podobnie jak Ziemia, jej średnica wynosi około 12 tysięcy kilometrów. Wenus zaraz po Marsie jest najlepiej zbadaną planetą, bo wysłaliśmy na nią najwięcej sond.
To właśnie dzięki nim dowiedzieliśmy się, jak bardzo jest to niesprzyjający życiu świat. Europejska sonda kosmiczna Venus Express potwierdziła wcześniejsze obserwacje teleskopowe, że Wenus spowita jest bardzo grubą warstwą chmur kwasu siarkowego, które barwią ją na jasnożółty kolor, a przy tym generują wyładowania.
Analizy wykazały, że piorunów bije tam dużo więcej niż na Ziemi. Dla porównania na naszej planecie jest ich w ciągu każdej godziny około 350 tysięcy. Jednak amatorzy błyskawic szybko na Wenus nie polecą, bo czyhają tam na nich zabójcze zjawiska.
Żar, kwas siarkowy i miażdżące ciśnienie
Jednym z nich jest niewątpliwie astronomiczna temperatura, która dochodzi do 500 stopni. Jest wystarczająco gorąco, aby ołów zaczął się roztapiać. Naprawdę niewiele jest materiałów, z których można byłoby wykonać statek kosmiczny, który osiadłby na powierzchni Wenus.
Wenus jest najgorętszą planetą w Układzie Słonecznym, gorętszą nawet od Merkurego, który znajduje się bliżej Słońca. Tak wysoka temperatura jest spowodowana przez efekt cieplarniany, który powstaje, ponieważ związki chemiczne atmosfery Wenus blokują emisję promieniowania na długości fal podczerwonych.
Niektórzy naukowcy są zdania, że to co ma miejsce obecnie na Wenus, to przyszłość naszej planety, gdyż podobnie jak nasza siostra, mamy poważny problem z gazami cieplarnianymi, powodującymi globalne ocieplenie. Powierzchnię planety stanowią przeważnie obszary równinne pełne wulkanów i wszechobecnej lawy.
Jeśli astronautów nie zabije temperatura i deszcze kwasu siarkowego, to mogą oni paść ofiarami bardzo wysokiego ciśnienia, aż 93 razy wyższego niż na Ziemi, które dosłownie zmiażdżyłoby ciało amatora burz, a co dopiero statek kosmiczny.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.

Wenus można zobaczyć przed świtem. Fot. Pixabay.

Tak wygląda planeta Wenus. Fot. JAXA.

Artystyczna wizja powierzchni planety Wenus. Fot. NASA.

Pierwsze w historii zdjęcie powierzchni Wenus wykonane przez lądownik Wenera-13 w 1982 roku. Fot. Roskosmos.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2025-05-07/nad-polska-rozblysla-gwiazda-lucyfera-wielu-na-nia-czekalo/

Nad Polską rozbłysła Gwiazda Lucyfera. Wielu na nią czekało.jpg

Nad Polską rozbłysła Gwiazda Lucyfera. Wielu na nią czekało2.jpg

Nad Polską rozbłysła Gwiazda Lucyfera. Wielu na nią czekało3.jpg

Napisano

Nowe badania Kosmosu: Gaia rzuca światło na ewolucję galaktyk
2025-05-07. Opracowanie:
Joanna Potocka
Europejski teleskop kosmiczny Gaia, prowadzony przez ESA, dokonał niezwykłego odkrycia w naszej galaktyce. Ponad tysiąc młodych gwiazd, nazwanych rodziną Ophion, wykazuje niezwykłe zachowanie, uciekając z miejsca swojego powstania w sposób chaotyczny i nieskoordynowany.
Specjaliści z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) podkreślają, że gwiazdy w Drodze Mlecznej zwykle tworzą rodzinne grupy, które rozprzestrzeniają się po galaktyce. Jednak rodzina Ophion, zawierająca ponad tysiąc gwiazd, zachowuje się w sposób, którego nie obserwowano dotąd w tak licznych grupach. Zamiast poruszać się razem, gwiazdy te rozproszą się w całkowicie chaotyczny sposób, w znacznie krótszym czasie niż przewidywano.
Dzięki teleskopowi Gaia naukowcy opracowali nową metodę analizy danych, która pozwoliła na identyfikację i badanie młodych gwiazd, takich jak te w rodzinie Ophion. Johannes Sahlmann, naukowiec projektu Gaia w ESA, podkreśla, że to ogromna ilość wysokiej jakości obserwacji spektroskopowych umożliwiła zastosowanie tego modelu. To bezprecedensowe osiągnięcie misji Gaia otwiera nowe możliwości w badaniu ewolucji galaktyk.
Tajemnica Ophion
Przyczyny nietypowego zachowania rodziny Ophion pozostają niejasne, ale naukowcy proponują kilka teorii. Możliwe, że energetyczne zjawiska wewnątrz innych skupisk młodych gwiazd oraz wybuchy supernowych w rejonie Ophion wpłynęły na jej ewolucję, przyspieszając i chaotyzując ruch gwiazd.
Mimo że teleskop Gaia zakończył obserwacje kosmosu w marcu po 10 latach pracy, naukowcy oczekują na dalsze odkrycia. W 2026 i najwcześniej w 2030 roku mają zostać udostępnione kolejne zestawy danych, które mogą przynieść nowe informacje o naszej galaktyce i jej mieszkańcach.
Źródło: RMF24/PAP

Gaia odkrywa tajemniczą rodzinę gwiazd w Drodze Mlecznej /Shutterstock

foto: ESA/Gaia/DPAC /

https://www.rmf24.pl/nauka/news-nowe-badania-kosmosu-gaia-rzuca-swiatlo-na-ewolucje-galaktyk,nId,7961092

Nowe badania Kosmosu Gaia rzuca światło na ewolucję galaktyk.jpg

Napisano

Jeśli chcesz zrozumieć ogrom wszechświata, to po prostu spójrz na to zdjęcie
2025-05-07. Aleksander Kowal
Z perspektywy człowieka skala odległości w kosmosie może być tak wielka, że… przestaniemy ją doceniać. Zdjęcia takie jak wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba bardzo skutecznie przypominają nam o faktycznym ogromie wszechświata.
Kosmolodzy szacują, jakoby Wielki Wybuch miał miejsce około 13,8 mld lat temu. Niewiele później powstały pierwsze galaktyki, a naukowcy próbują rozwikłać liczne zagadki związane z takimi najstarszymi znanymi strukturami. Jedną z wielkich niewiadomych jest to, jakim sposobem bardzo szybko zyskały one ogromne masy, niezgodne z obecnymi obserwacjami poświęconymi ewolucji galaktyk.
Obserwacje prowadzone z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mają na celu uzyskanie odpowiedzi na takie pytania, a w tym przypadku dają nam też okazję na zrozumienie, jak bezkresna przestrzeń nas otacza. Przecież sama Ziemia jest ogromna, a w obliczu całego Układu Słonecznego – nie wspominając o Drodze Mlecznej – nasza planeta jest niczym miniaturowa kropka.
Zdjęcie wykonane z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba możemy przekonać się o tym, jak rozległy jest wszechświat. Na niewielkiej części nieba widać bowiem niemal 1700 grup galaktyk
Na obrazach opublikowanych niedawno przez NASA takich kropek jest wiele, a każda z nich stanowi odrębną galaktykę. Cała sprawa jest tym bardziej imponująca, że teleskop Webba przenosi nas o jakieś 12 miliardów lat świetlnych, bo właśnie tam znajdują się obiekty rozsiane po niewielkiej części nieba. Ale zamiast migoczących gwiazd, widzimy galaktyki powstałe na pierwszych etapach ewolucji wszechświata.
Łącznie w gronie zidentyfikowanych struktur znalazło się niemal 1700 grup zawierających galaktyki. Poza instrumentami Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba członkowie zespołu badawczego wykorzystali też możliwości teleskopu kosmicznego Chandra, który obserwuje wszechświat w promieniach rentgenowskich. Tym sposobem na fragmencie nieba 5-krotnie mniejszym od Księżyca astronomowie dostrzegli dokładnie 1678 grup galaktyk, z których każda może zawierać od kilku do kilkuset takich obiektów.
https://www.chip.pl/2025/05/test-radaru-phantomstrike-dla-polskich-fa-50

Jeśli chcesz zrozumieć ogrom wszechświata, to po prostu spójrz na to zdjęcie.jpg

Napisano

IXPE zajrzał do wnętrza strumienia emitowanego przez blazar. Co tam zobaczył?
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Kosmiczny teleskop IXPE pomógł właśnie rozwiązać długotrwałą zagadkę dotyczącą pochodzenia promieni rentgenowskich w potężnych dżetach emitowanych przez supermasywne czarne dziury. Obserwując blazar BL Lacertae, aktywną galaktykę z dżetami skierowanymi niemal bezpośrednio w kierunku Ziemi, naukowcy potwierdzili, że za obserwowane emisje promieni rentgenowskich odpowiadają wysokoenergetyczne elektrony, a nie protony. Odkrycie dostarcza kluczowych spostrzeżeń na temat ekstremalnej fizyki otoczenia czarnych dziur.
BL Lacertae, jeden z pierwszych znanych blazarów, stanowi idealny cel dla IXPE i sieci naziemnych teleskopów optycznych i radiowych. Naukowcy od dawna zastanawiali się nad tym, czy za promienie rentgenowskie widoczne w takich dżetach odpowiadają protony czy elektrony. Co do zasady obie te cząstki pozostawiłby wyraźny ślad w polaryzacji światła rentgenowskiego. Polaryzacja opisuje orientację fal elektromagnetycznych w wiązce światła, a jej stopień może wskazywać na proces, który wygenerował promieniowanie.
Silnie spolaryzowane promienie rentgenowskie sugerowałyby interakcje fotonów z z protonami lub te ruch protonów w polach magnetycznych. Alternatywnie, niższe poziomy polaryzacji wspierałyby scenariusz, w którym to elektrony rozpraszają fotony w procesie rozpraszania Comptona. Do tej pory rozróżnienie tych teorii było niemożliwe z powodu braku precyzyjnych pomiarów polaryzacji — czegoś, do czego IXPE został specjalnie zaprojektowany.
IXPE, który został wystrzelony w grudniu 2021 r., jest obecnie jedynym satelitą zdolnym do wykonywania takich badań polaryzacji promieni rentgenowskich. Pod koniec listopada 2023 r. teleskop skierował się w stronę BL Lacertae i rozpoczął tygodniową kampanię obserwacyjną, jednocześnie koordynowaną z teleskopami mierzącymi polaryzację w zakresie promieniowania optycznego i radiowego. W tym okresie blazar wykazywał wyjątkowo wysoki stopień polaryzacji w zakresie optycznym, osiągając szczyt na poziomie 47,5 procent — najwyższy, jaki kiedykolwiek zarejestrowano nie tylko dla BL Lac, ale dla jakiegokolwiek blazara.
Co jednak ciekawe, IXPE wykrył, że promienie X były znacznie mniej spolaryzowane, z górnym ograniczeniem na poziomie 7,6 procent. Ta uderzająca różnica wyraźnie wskazywała na rozpraszanie Comptona jako dominujący mechanizm generowania promieni X. Szybko poruszające się elektrony w dżecie, poruszające się z prędkością bliską prędkości światła, rozpraszały fotony podczerwone o niższej energii, przesuwając je do zakresu promieni X.
Odkrycie opublikowane na serwerze preprintów arXiv i przeznaczone do publikacji w periodyku Astrophysical Journal Letters, stanowi ważny kamień milowy dla IXPE. Unikalna zdolność teleskopu do pomiaru polaryzacji promieni X definitywnie odpowiedziała na jedno z kluczowych pytań dotyczących dżetów czarnych dziur. Wyniki badań potwierdzają również, że interakcje elektron-foton dominują nad mechanizmami opartymi na protonach, przynajmniej w dżetach czarnych dziur.
Naukowcy patrzą teraz w przyszłość i już teraz nie mogą się doczekać obserwacji większej liczby blazarów w różnych stadiach aktywności. Wiadomo, że te zagadkowe kosmiczne latarnie zmieniają się z czasem i często zaskakują astronomów swoim nieprzewidywalnym zachowaniem. Może się zatem okazać, że jeszcze nie raz nas zaskoczą.
Źródło: ApJL
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/ixpe-wnetrze-bl-lacertae/

IXPE zajrzał do wnętrza strumienia emitowanego przez blazar. Co tam zobaczył.jpg

Napisano

Euclid rejestruje Pierścień Einsteina w konstelacji Smoka
2025-05-07. Zuzanna Machlowska  
Europejski teleskop kosmiczny Eucild przeprowadził przełomową obserwację, rejestrując jeden z najbardziej fascynujących efektów, przewidzianych przez ogólną teorię względności – Pierścień Einsteina.
Misja Euclid to sześcioletni projekt programu ESA Cosmic Vision, realizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną przy współpracy z NASA. Satelita misji, wyposażony jest w instrumenty obserwacyjne jak i pomiarowe, ma na celu badanie rozwoju, składu chemicznego wszechświata wraz ze stworzeniem trójwymiarowej mapy jego struktury.
Projekt rozpoczął się 1 lipca 2023 r., kiedy Euclid na pokładzie rakiety Falcon 9 wzbił się w powietrze. Dwa miesiące po starcie, podczas testów kontrolnych dostarczył do bazy próbne zdjęcie odległej galaktyki ekliptycznej NGC 6505 a wraz z nim jeden z kluczowych dowodów na soczewkowanie grawitacyjne.
Pierścień Einsteina na wyciągnięcie ręki
Euclid, który został wyniesiony w przestrzeń w lipcu zeszłego roku, zmierza w kierunku drugiego punktu Lagrange’a układu Ziemia-Słońce, oddalonego o 1,5 miliona kilometrów od Ziemi. Jest wyposażony nie tylko w teleskop, ale także w spektroskop bliskiej podczerwieni (NISP) oraz fotometr. Jeden w kluczowych instrumentów pomiarowych stanowi kamera rejestrująca światło widzialne (VIS), umożliwiająca uzyskanie obrazów o czterokrotnie wyższej rozdzielczości niż tych pochodzących z naziemnych obserwatoriów.
We wrześniu, Euclid rozpoczął pierwszą fazę testów, w wyniku których przesłał do bazy zdjęcia galaktyki eliptycznej NGC 6505, znajdującej się w konstelacji Smoka. Fotografie były dość niewyraźne. Mimo tego Bruno Altieri, astronom z Archiwum Euclid, dostrzegł na nich coś niezwykłego – rzadkie zjawisko kosmicznej soczewki, czyli pierścień Einsteina otaczający galaktykę.
„Już przy pierwszej obserwacji mogłem go dostrzec, jednak dopiero gdy Euklides przeprowadził więcej obserwacji, naszym oczom ukazał się idealny pierścień Einsteina. Dla mnie, pasjonata soczewkowania grawitacyjnego przez całe życie, był to niezwykły widok. ”
Jak tworzą się pierścienie Einsteina?
Galaktyka NGC 6505 znajduje się 590 milionów lat świetlnych od Ziemi, co w skali wszechświata stanowi stosunkowo niewielką odległość. Wraz ze wciąż nieodkrytą galaktyką, położoną znacznie dalej, bo aż 4,42 miliarda lat świetlnych od nas, tworzy wcześniej omawiane zjawisko pierścienia Einsteina, ale co to właściwie znaczy?
Pierścienie są efektem soczewkowania grawitacyjnego –  zjawiska, które obserwujemy, gdy tor światła pochodzący z odległego obiektu dociera do obiektu soczewkującego, a następnie pod wpływem jego masy (zgodnie z teorią względności Einsteina) zostaje zakrzywiony. Światło dociera do obserwatora z różnych stron, tworząc coś w rodzaju aureoli wokół obserwowanej galaktyki. Rozmiar pierścienia zależy od masy ciała oraz odległości między wszystkimi trzema elementami układu, natomiast jego dokładność wynika z wzajemnego położenia tych ciał w przestrzeni.
Gdy obserwator, galaktyka pełniąca rolę soczewki i galaktyka, która jest źródłem światła, znajdują się niemal idealnie w jednej linii, powstaje symetryczny pierścień. Ustawienie obejmujące układ sondy Euclid, NGC 6505 i dotąd niezaobserwowanej galaktyki wynika z dużego przesunięcia  – jest efektem silnego soczewkowania grawitacyjnego i cechuje się widocznymi przerwami w pierścieniu.
Mimo iż omawiane zjawisko wywiera ogromne wrażenie, głównym zadaniem misji Euclid jest poszukiwanie efektów słabszego soczewkowania grawitacyjnego – przejawiającego się minimalną deformacją układu i pełniejszym pierścieniem. W przeciwieństwie do silniejszej formy słabsze soczewkowanie umożliwia badanie ciemnej materii w bardziej rozległych obszarach wszechświata oraz tworzenie statystycznych map rozkładu masy w przestrzeni.
Aby wykryć ten efekt, naukowcy będą musieli przeanalizować miliardy galaktyk, jednak tak niesamowite odkrycie w tak wczesnym etapie misji oznacza, że Euclid jest na dobrej drodze do eksploracji coraz to dalszych zakamarków kosmosu.
Korekta – Alex Rymarski
Źródła:
•    Euclid Discovers Einstein Ring in Our Cosmic Backyard
4 maja 2025

•    Euclid discovers a stunning Einstein ring
4 maja 2025

•    Euclid overview
4 maja 2025

•    What Euclid will measure: weak lensing
4 maja 2025

•    Weak gravitational lensing: how Euclid maps dark matter
4 maja 2025
 Zdjęcie w tle: ESA
Logo misji Euclid. Źródło:ESA

Zdjęcie pierścienia Einsteina wokół NGC 6505.Źródło:ESA

Infografika przedstawiająca tworzenie się pierścieni Einsteina Źródło:ESA

https://astronet.pl/badania/euclid-rejestruje-pierscien-einsteina-w-konstelacji-smoka/

Euclid rejestruje Pierścień Einsteina w konstelacji Smoka.jpg

Euclid rejestruje Pierścień Einsteina w konstelacji Smoka2.jpg

Napisano

Ważka zbada księżyc Saturna. NASA zatwierdziła plan
2025-05-07. Wojciech Kaczanowski
NASA poinformowała o zakończeniu procesu przeglądu projektu sondy Dragonfly, której celem będzie eksploracja Tytana - jednego z księżyców Saturna. Już wkrótce inżynierowie rozpoczną budowę ostatecznej wersji drona.
Aktualizacja projektu Dragonfly została opublikowana przez NASA 24 kwietnia 2025 r. Amerykańska agencja poinformowała o zakończeniu przeglądu krytycznego (ang. Critical Design Review), co oznacza, że ostateczny projekt i plan misji został przyjęty. Inżynierowie mogą skupić się na budowie sondy.
Misja Dragonfly
Misja badawcza sondy Dragonfly na Tytan została zapowiedziana przez NASA w 2019 r. Dron będzie przemierzał tajemniczy księżyc Saturna w celu poszukiwań odpowiedzi na pytania związane z jego środowiskiem. Przy pomocy zaawansowanych instrumentów oraz kamer naukowcy spróbują ustalić, jak daleko postępowały procesy prebiotyczne na Tytanie.
Dragonfly będzie dronem o masie blisko 900 kg, długości około 4 m, wyposażonym w 8 wirników o długości 1,35 m każdy. Sonda zostanie wyniesiona w przestrzeń kosmiczną przy pomocy rakiety Falcon Heavy od SpaceX. Odpowiednia umowa między stronami została podpisana jesienią 2024 r.
Podczas jednego dnia na Tytanie (16 dni ziemskich) Dragonfly będzie w stanie wykonywać wypady o długości setek kilometrów. Energia do funkcjonowania będzie wytwarzana przez wielozadaniowy, radioizotopowy generator termoelektryczny (MMRTG) - podobne rozwiązanie użyto do misji marsjańskiego łazika Curiosity. Koszt misji to około 3,35 mld USD. Dragonfly zostanie wystrzelony z Kennedy Space Center na Florydzie nie wcześniej niż w lipcu 2028 r. Dotarcie do Tytana szacowane jest na 2034 r.
Tytan - tajemniczy księżyc Saturna
Tytan to jeden z najciekawszych obiektów w Układzie Słonecznym pod kątem badań naukowych i poszukiwania miejsc, gdzie życie mogłoby się rozwinąć. Ten wyjątkowy księżyc Saturna był jednym z tematów rozmowy, którą podjęliśmy z Arturem Chmielewskim z NASA Jet Propulsion Laboratory.
„Dla ludzi najważniejszy jest fakt występowania wody. Na powierzchni Tytana są jeziora oraz rzeki metanu i etanu, ale jest też ocean wody pod skorupą.” - mówił w w listopadzie 2024 r. naukowiec. Dodał, że wysłanie drona na księżyc Saturna będzie korzystne, gdyż jego atmosfera jest 1,5-2 razy gęstsza niż Ziemi, co ułatwi latanie.
”Życie na Tytanie byłoby znacznie inne niż nasze. Czy byłyby to jedno- czy wielokomórkowe organizmy? A może byłoby to coś w rodzaju ryby? Jeśli jest życie, to jak się rozwijało na przestrzeni lat. Nie ma tam praktycznie światła, więc wyobraźmy sobie istotę, której narząd wzroku jest niespotykany. Narząd słuchu również musiałby być inny, bo dźwięk rozchodzi się inaczej w wodzie. Najpierw trzeba to jednak wszystko znaleźć.” - dodał Chmielewski.

Wizualizacja misji Dragonfly.
Autor. NASA

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/wazka-zbada-ksiezyc-saturna-nasa-zatwierdzila-plan

Ważka zbada księżyc Saturna. NASA zatwierdziła plan.jpg

Napisano

Prywatny lądownik księżycowy już na orbicie. „Odliczanie rozpoczęte”
2025-05-07.ŁZ.
Japoński prywatny lądownik księżycowy Resilience krąży już na orbicie wokół Księżyca. W czerwcu ma podjąć próbę lądowania.
Tokijska firma ispace poinformowała w środę rano, że jej lądownik Resilience wszedł na orbitę księżycową. „Odliczanie do lądowania na Księżycu oficjalnie się rozpoczęło” – poinformowała firma w oświadczeniu.
Rakieta firmy SpaceX Elona Muska wyniosła Resilience z lądownikiem księżycowym amerykańskiej firmy Firefly Aerospace w styczniu. Planowane miejsce lądowania misji znajduje się w regionie Mare Frigoris, co umożliwi ciągłą komunikację radiową z Ziemi pozostającą w zasięgu wzroku.
Lądownik Firefly już na Księżycu

Firefly dotarł na Księżyc jako pierwszy w marcu. Stał się tym samym pierwszym urządzeniem prywatnej firmy, któremu udało się wylądować na naszym naturalnym satelicie bez rozbicia lub upadku. Mniej szczęścia miał lądownik innej amerykańskiej firmy Intuitive Machines, który wylądował kilka dni później, ale przewrócił się na bok w kraterze.

Kolejną próbę podejmie ispace. Firma chce posadzić Resilience na powierzchni Księżyca w pierwszym tygodniu czerwca. Jej pierwszy lądownik rozbił się w 2023 roku.
Na pokładzie lądownika znajduje się miniaturowy łazik wyposażony w szufelkę służącą do zbierania księżycowego brudu w celu analizy. W planach jest również seria eksperymentów.

Japonia, mimo ogromnego potencjału technologicznego, pozostaje w tyle jeżeli chodzi o program kosmiczny. Japońska Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (JAXA) pracuje nad rakietą Epsilon S z silnikiem na paliwo stałe. W listopadzie ubiegłego roku testowany silnik eksplodował.
Firma ispace chce posadzić Resilience na powierzchni Księżyca w pierwszym tygodniu czerwca (graf. ispace/mat.pras.)
źródło: Agencja AP, portal tvp.info
https://www.tvp.info/86576874/ladownik-ksiezycowy-resilience-firmy-ispace-juz-na-orbicie-ksiezyca-japonska-firma-liczy-na-ladowanie-na-ksiezycu-rakieta-spacex-elon-musk-wyniosla-resilience

Prywatny lądownik księżycowy już na orbicie. Odliczanie rozpoczęte.jpg

Napisano

Radziecka sonda kosmiczna spadnie na Ziemię, być może w Polsce
2025-05-07.
Stara radziecka sonda kosmiczna COSMOS 482 (Kosmos 482) wejdzie w atmosferę ziemską. Obliczenia mają sporą niepewność, ale nie wykluczają przelotu nad Polską - informuje Polska Agencja Kosmiczna (POLSA).
W tym roku na terenie Polski spadły szczątki rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Wywołało to aferę medialną i skutkowało zmianami we władzach agencji kosmicznej. Teraz pojawiło się kolejne zagrożenie spadkiem sztucznego obiektu. Polska Agencja Kosmiczna wydała ostrzegawczy komunikat.
Radziecka sonda kosmiczna COSMOS 482 została wystrzelona w przestrzeń kosmiczną w 1972 r. Miał to być lądownik w misji na Wenus, jednak po wyniesieniu na orbitę okołoziemską nie udało się dolecieć do celu, a zamiast tego sonda pozostała na wydłużonej orbicie okołoziemskiej.
Teraz przewiduje się wejście sondy w atmosferę ziemską w nocy z 9 na 10 maja 2025 r. Okno niepewności szacowane jest na około 13-17 godzin, a orbita ulega dynamicznym zmianom. Oszacowania dopuszczają przelot obiektu nad Polską. Polska Agencja Kosmiczna monitoruje obiekt od dwóch tygodni i będzie na bieżąco informować o zmianach przewidywanej trajektorii.
Przypuszcza się, że ze względu na swoją budowę (lądownik na Wenus), sonda nie zostanie całkowicie zniszczona przy wjeściu w ziemską atmosferę. Istnieje więc ryzyko jej spadku na powierzchnię.
Więcej informacji:
•    Komunikat POLSA – sonda kosmiczna COSMOS 482
 
Opracowanie: Krzysztof Czart
Źródło: POLSA
 
Na ilustracji:
Ilustracja Polskiej Agencji Kosmicznej do komunikatu o sondzie Kosmos 482. Źródło: POLSA.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/radziecka-sonda-kosmiczna-spadnie-na-ziemie-byc-moze-w-polsce

Radziecka sonda kosmiczna spadnie na Ziemię, być może w Polsce.jpg

Napisano

Problemy Starshipa przed dziewiątym lotem?
2025-05-07. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach firma SpaceX przeprowadziła test statyczny górnego stopnia systemu nośnego Starship/Super Heavy. W trakcie próby doszło do nieoczekiwanej anomalii, natomiast w dalszym ciągu nie znamy jej przyczyny.
Górny stopień, w tym przypadku Ship 35, który zostanie użyty w dziewiątym locie testowym rakiety Starship, przeszedł próbę silników Raptor. Trwała ona przez 30 sekund i początkowo wydawało się, że będzie to kolejny bezproblemowy test w wykonaniu SpaceX. Tuż przed zakończeniem próby pojawił się niepokojący błysk w sekcji silnikowej prototypu.
Problemy SpaceX
Pomimo braku oficjalnych informacji w tym zakresie od firmy SpaceX, eksperci sugerują, że ten test najprawdopodobniej zakończył się niepowodzeniem. Dostępne źródła opisały, że błysk związany był z przedwczesnym wyłączeniem silnika próżniowego lub eksplozją jednego z elementów sekcji silnikowej.. Testowany segment powrócił do hali produkcyjnej Mega Bay, gdzie przejdzie szczegółowy przegląd, a także zostaną dokonane niezbędne naprawy, oczywiście jeżeli to możliwe.
Zazwyczaj SpaceX chwali się wynikami takich prób, publikując nagrania lub zdjęcia, dzięki którym możemy podziwiać kolejne postępy w rozwoju obecnie największej rakiety nośnej na świecie. Tym razem firma Elona Muska udostępniła jedynie zapowiedź próby Shipa 35. Do tej pory nie pojawiły się jednak materiały z jej przebiegu.
Sytuacja powoduje, że wcześniej wskazywany termin dziewiątego lotu testowego w pełni zintegrowanego systemu nośnego Starship/Super Heavy może okazać się niemożliwy do dotrzymania. Nie tak dawno informowano, że do tego wydarzenia może dojść jeszcze pod koniec maja lub na początku czerwca. W tym momencie dokładna data będzie zależała od tego, co dokładnie stało się z testowanym segmentem.
Postępy w rozwoju
Starship odbył do tej pory osiem lotów testowych, z czego dwa miały miejsce w 2025 r. Zarówno lot 7, jak i lot 8 - które wystartowały odpowiednio 16 stycznia i 6 marca — były częściowo udane. W każdym z tych przypadków dolny stopień rakiety o nazwie Super Heavy wykonał swoje zadanie i powrócił do Starbase, gdzie został złapany przechwycony przez mechaniczne ramiona wieży startowej o nazwie „Mechazilla”.
Problemy dotyczyły właśnie górnych stopni, które w obydwu przypadkach zostały utracone w wyniku eksplozji niecałe 10 minut po starcie, Co ciekawe, SpaceX poinformowało, że w przypadku najbliższego lotu zostanie wykorzystany stopień Super Heavy, który brał udział w locie nr 7. W ubiegłym miesiącu przeprowadzono nawet jego test, który wykazał, że jest on gotowy do ponownego użycia w najbliższym locie testowym.
Przypomnijmy, że Starship po pełnym zintegrowaniu mierzy ponad 120 metrów. Pierwszy stopień to booster Super Heavy, a drugi Ship, będący statkiem kosmicznym. W założeniu ma nie tylko wynosić największe ładunki na orbitę i znacząco zmniejszyć koszty takiego transportu, ale także mieć kluczowy udział w kolonizacji Księżyca, a później - Marsa.
Ship 35 - górny stopień rakiety Starship w trakcie testu.
Autor. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/problemy-starshipa-przed-dziewiatym-lotem

Problemy Starshipa przed dziewiątym lotem.jpg

Napisano

To był snajper od konkurencji! Elon Musk o wybuchu Falcona 9
2025-05-07. Karolina Majchrzak
Kiedy w 2016 roku rakieta Falcon 9 eksplodowała podczas tzw. mokrego testu, niszcząc znajdującego się na jej pokładzie satelitę, nie wszyscy wierzyli, że przyczyna awarii leżała po stronie sprzętu. To doprowadziło do jednej z najbardziej niezwykłych teorii spiskowych w historii lotów kosmicznych, a za sprawą dziennikarza Erica Bergera na jaw wychodzą właśnie nowe szczegóły sprawy.
Eric Berger postanowił zagłębić szczegóły tzw. anomalii Falcona 9 z 2016 roku w swojej książce "Reentry", opisującej początki SpaceX. Mogliśmy się z niej dowiedzieć, że brak jednoznacznych dowodów na przyczynę awarii skłonił inżynierów firmy Elona Muska do przedstawienia kilku teorii, z których jedna była naprawdę kontrowersyjna, a mianowicie sugerowała, że ktoś strzelił do rakiety. Teraz zaś, na podstawie dokumentów pozyskanych na mocy Ustawy o wolności informacji (Freedom Of Information Act), dziennikarz ujawnił nowe informacje na ten temat.
Do wspomnianego wybuchu rakiety Falcon 9 doszło 1 września 2016 roku, podczas przygotowań do rutynowego testu na stanowisku startowym SLC-40 w bazie Cape Canaveral. Zniszczeniu uległa nie tylko sama rakieta, ale i jej ładunek, czyli satelita komunikacyjny Amos-6, a warto pamiętać, że mówimy o czasach, kiedy SpaceX nie miał jeszcze swojej obecnej pozycji, więc taka strata było bardzo bolesna, zarówno wizerunkowo, jak i finansowo.
Snajper z dachu konkurencji
W związku z tym firma rozpoczęła intensywne śledztwo w tej sprawie, którego efektem była m.in. wspomniana teoria o snajperze. Czy ktoś w nią uwierzył? Jak się właśnie dowiadujemy nawet sam Elon Musk, który polecił pracownikom dokładnie ją zbadać, np. strzelając w podobny zbiornik helu, w jaki wyposażona była rakieta Falcon 9, by przekonać się, czy może to doprowadzić do eksplozji i jak będzie ona wyglądała.
Jakby tego było mało, szef SpaceX wpadł w pewnym momencie w paranoję, która doprowadziła go do przekonania, że za ten "atak" odpowiadać może konkurencyjna firma kosmiczna United Launch Alliance (ULA). Pracownicy Muska zeznali, że na jego polecenie mieli udać się na dach budynku dzierżawionego przez ULA, oddalonego o około milę od stanowiska startowego, aby go przeszukać!
SpaceX alarmuje FAA i FBI
Jak wyjaśnia Eric Berger, SpaceX kontynuował te działania przez ok. miesiąc i zakończył je dopiero w momencie, gdy Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wysłała firmie pismo stwierdzające, że nie było żadnego zamachowca. List FAA, uzyskany przez dziennikarza w ramach FOIA, ujawnia, że Elon Musk przekazał tej instytucji nagrania wideo i audio z incydentu oraz własną analizę.
SpaceX zasugerował w niej, że według firmy informacje te mogą wskazywać na "sabotaż lub działalność przestępczą związaną z wybuchem Falcona 9 na stanowisku startowym".
Pracownicy Muska posunęli się nawet krok dalej, bo jak się okazuje o swoich podejrzeniach poinformowali nawet lokalne biuro FBI na Florydzie, które wszczęło dochodzenie, ale nie stwierdzono żadnych znamion przestępstwa. To jak naprawdę było z tą eksplozją? Ostatecznie okazało się, że inżynierowie SpaceX zbyt szybko napełnili zbiorniki ciśnieniowe rakiety nadschłodzonym helem, co doprowadziło do eksplozji.
W 2016 r. rakieta Falcon 9 eksplodowała podczas próby. Pojawiły się niebywałe teorie spiskowe  AFP/ZACH D ROBERTS (Elon Musk) i SpaceX (Falcon 9)AFP

https://geekweek.interia.pl/kosmos/news-to-byl-snajper-od-konkurencji-elon-musk-o-wybuchu-falcona-9,nId,21399639

 

To był snajper od konkurencji! Elon Musk o wybuchu Falcona 9.jpg

Napisano

Czy to będzie rok Starshipa? Wszystko zależy od SpaceX. FAA nie będzie przeszkadzać
2025-05-07. Radek Kosarzycki
SpaceX otrzymało zielone światło od Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) na znaczne zwiększenie częstotliwości startów Starshipa z południowego Teksasu. Ostateczna ocena oddziaływania na środowisko opublikowana 6 maja pozwala firmie na przeprowadzanie do 25 startów Starship rocznie z bazy Starbase, położonej w pobliżu Brownsville. Oznacza to pięciokrotny wzrost w stosunku do poprzedniego zezwolenia i obejmuje do 25 lądowań rocznie dla obu członów rakiety: boostera SuperHeavy oraz Starshipa.
Decyzja FAA przybrała formę 53-stronicowego dokumentu „Mitigated Finding of No Significant Impact (FONSI) and Record of Decision (ROD)”, w którym stwierdzono, że planowane zwiększenie częstotliwości startów i lądowań nie spowoduje znaczących szkód dla środowiska zgodnie ze standardami określonymi w przepisach NEPA (National Environmental Policy Act). Wyniki pokrywają się z wynikami projektu oceny oddziaływania na środowisko wydanego przez agencję w listopadzie 2024 r., który już wcześniej poparł ograniczenie liczby startów Starshipa do 25 rocznie.
Starship, który jest największą rakietą, jaką kiedykolwiek zbudowano, został zaprojektowany z myślą o pełnym i szybkim ponownym wykorzystaniu. Według Elona Muska, rakieta ta w przyszłości umożliwi ekonomicznie opłacalne osiedlanie się na Marsie (sic!).
Do tej pory Starship wykonał osiem lotów, z czego dwa miały miejsce w tym roku. Podczas lotów w styczniu i marcu udało się odzyskać Super Heavy za pomocą wieży startowej wyposażonej w specjalne ramiona chwytające lądującą rakietę. Oba loty górnego członu zakończyły się jednak eksplozją w ciągu pierwszych 10 minut po starcie.
SpaceX przygotowuje się obecnie do dziewiątego lotu Starship. Testy silników zarówno Super Heavy, jak i Shipa zostały już przeprowadzone. Jak na razie nie ma jeszcze daty startu, ale można być pewnym, że nie będziemy musieli na nią czekać zbyt długo.
https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/starship-zezwolenie-faa-25-startow-rocznie/

Czy to będzie rok Starshipa Wszystko zależy od SpaceX. FAA nie będzie przeszkadzać.jpg

Napisano

Chiny opracowały przełomowy laser kosmiczny zdolny do śledzenia satelitów księżycowych w świetle dziennym
2025-05-07. Radek Kosarzycki
Chińscy naukowcy osiągnęli przełom w technologii kosmicznej, wykorzystując laser podczerwony do śledzenia satelity krążącego wokół Księżyca – i to w pełnym świetle dziennym. To pierwsze tego typu osiągnięcie, ponieważ dotąd wykrywanie tak odległych obiektów w ciągu dnia było bardzo trudne ze względu na zakłócenia powodowane światłem słonecznym.
Głównym bohaterem testu był satelita Tiandu-1, który wraz z bliźniaczym Tiandu-2 wziął udział w chińskim programie testów systemu komunikacji i nawigacji księżycowej. Oba satelity znajdują się w odległości około 130 000 kilometrów od Ziemi – znacznie dalej niż większość satelitów. Mimo tak dużej odległości dystansu, chiński system laserowy zdołał precyzyjnie zlokalizować Tiandu-1 w przestrzeni kosmicznej.
Proces polegał na wystrzeleniu wiązki laserowej ze stacji naziemnej. Laser trafił w retroreflektor zamontowany na pokładzie satelity, odbił się od niego i powrócił na Ziemię, gdzie został wychwycony przez 1,2-metrowy teleskop w obserwatorium Chińskiej Akademii Nauk w Yunnanie. Cała operacja – tam i z powrotem – trwała mniej niż sekundę. Naukowcy porównali jej precyzję do trafienia w pojedynczy ludzki włos znajdujący się w odległości 10 kilometrów.
Lasery od dawna uznawane są za obiecujące narzędzie do zastosowań kosmicznych – od precyzyjnej nawigacji po ultraszybką komunikację. Udane zlokalizowanie satelity znajdującego się w tak dużej odległości i to w warunkach dziennych otwiera nowe możliwości dla przyszłych misji kosmicznych.
Stany Zjednoczone również prowadzą badania nad zastosowaniem laserów w kosmosie. NASA, przy użyciu sondy Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO), zlokalizowała indyjski lądownik Vikram oraz japoński SLIM, korzystając z pokładowego wysokościomierza laserowego. LRO jednak operuje zaledwie 100 kilometrów nad powierzchnią Księżyca – to dystans ponad tysiąc razy mniejszy niż w przypadku opisywanego tu chińskiego eksperymentu.
Chiński system pokazuje nowe podejście, które może zrewolucjonizować sposób śledzenia i komunikowania się z odległymi obiektami w przestrzeni kosmicznej. Otwiera to drogę do dokładniejszego śledzenia satelitów oraz bardziej niezawodnej komunikacji na odległości międzyplanetarne.
Znaczenie tych postępów rośnie w kontekście technologii komunikacji laserowej, znanej jako Deep Space Optical Communications (DSOC). NASA już przetestowała ją np. za pomocą sondy Psyche, która przesyłała dane z odległości setek milionów kilometrów z prędkością nawet 100 razy większą niż przy użyciu fal radiowych. Problemem wciąż pozostaje jednak zakłócanie sygnału przez światło dzienne.
Sukces chińskich obserwatoriów to krok w stronę rozwiązania tego problemu. Mimo to eksperci podkreślają, że technologia laserowa wciąż nie jest gotowa do powszechnego zastosowania. Brakuje odpowiedniej infrastruktury, a plany jej budowy są dopiero na etapie wstępnych uzgodnień.
Choć przyszłość tej technologii nie jest jeszcze przesądzona, osiągnięcie Chin pokazuje, że rozwój komunikacji laserowej w zastosowaniach kosmicznych nabiera tempa. Może to zwiastować nową erę eksploracji i łączności w przestrzeni kosmicznej.
hina's Tiandu-1 Satellite Conducts Laser Ranging in Earth-Moon Space Under Daylight
https://www.youtube.com/watch?v=14_I69wToa8

https://www.pulskosmosu.pl/2025/05/chiny-system-laserowy-tiandu-1/

Chiny opracowały przełomowy laser kosmiczny zdolny do śledzenia satelitów księżycowych w świetle dziennym.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.